background image

 

J

ERZY 

K

WIATKOWSKI,  

D

WUDZIESTOLECIE 

M

IĘDZYWOJENNE 

 

 

W

PROWADZENIE

 

 

 

Na  przełom  otwierający  epokę  Dwudziestolecia  złożyło  się  wiele  czynników,  ale  głównie 

historia 

(klęska  wszystkich  trzech  zaborców,  przychylna  Polsce  sytuacja  międzynarodowa, 

odzyskanie niep

odległości). Wśród społeczeństwa panował w tamtym okresie „stan euforii”. 

Wojna 

–  do  pewnego  stopnia  zamroziwszy  postęp  cywilizacji  i  kultury  –  przyczyniła  się 

jednak  do  ich  gwałtownego  rozwoju  tuż  po  swoim  zakończeniu  (    posunięcie  naprzód 

techniki, znac

zne zdemokratyzowanie europejskich społeczeństw, obalenie szeroko pojętego 

„starego świata”). 

 

 

I. P

ROGRAMY

 L

ITERACKIE 

 

P

ierwsza  połowa  Dwudziestolecia  jest  „królestwem”  programów  i  manifestów  literackich  – 

nigdy  bodaj  nie  odgrywały  one  tak  wielkiej  roli  w  polskiej  literaturze.  W  tamtym  okresie 

powstawały nie tylko pojedyncze artykuły, ale wręcz całe książki; poszukiwano nowych form 

wyrazu 

–  od  dyskursu  filozoficznego  po  ulotkę,  a  programy  i  manifesty  urastały  wręcz  do 

rangi  osobnego  gatunku,  znaczeniem  swy

m  i  wartością  przewyższając  niekiedy 

programowaną przez siebie twórczość literacką. 

 

A

utorami byli zazwyczaj nie krytycy, lecz pisarze sensu stricto, co wiązało się zazwyczaj z 

wystąpieniami  grupowymi.  Warto  zapamiętać,  że  żadnej  bodaj  rewolucji  literackiej  nie 

poprzedzało  tak  dokładne  słowo  wstępne,  żadnej  też  nie  towarzyszył  tak  uparty  i  cierpliwy 

autokomentarz. 

 

N

ajwiększe  nasilenie  twórczości  programowej  przypada  na  lata  1918-1927.  Są  to  w 

większości teksty pisane przez ludzi młodych, dopiero wkraczających na ścieżkę literatury.  

background image

 

 

Z

acząć  należy  jednak  od  tekstu  z  roku  1915,  którego  autorem  był  Stefan  Żeromski,  a 

którego  treść  dotyczyła  problematyki  bardziej  zasadniczej  niż  wszelkie  zmiany 

wewnątrzliterackie. Mowa oczywiście o odczycie Literatura  a  życie  polskie. W tym czasie 

trwała jeszcze wojna, a Żeromski już pisał w taki sposób, jakby rozważał przyszłość literatury 

w  państwie  niepodległym.  Ponadto  projektował  tu  literaturę  z  obowiązków  obywatelskich 

wyzwoloną.  Ukazując  dotychczasowe  ograniczenia  polskiej  literatury,  jej  dydaktyzm  i 

odcinający  się  od  świata  policentryzm,  stwierdzając,  iż  utworów,  które  by  miały  na  oku  cel 

jedynie  artystyczny,  u  nas  prawie  nie  ma

,  przypominając,  iż  od  wielu  lat  literatura 

zastępowała w Polsce instytucje życia  zbiorowego, Żeromski mówił tak być musiało. Warto 

zapamiętać jednak, że przedstawiany przez niego obraz był bardzo uproszczony, Żeromski 

zignorował cały autotelizm młodopolski, co zresztą wytknął mu od razu Przybyszewski. Błąd 

ten  jednak  powtarzało  po  Żeromskim  wielu  programotwórców  Dwudziestolecia.  Przesłanką 

właściwą tekstu Żeromskiego jest po prostu wiara w rychłe odzyskanie niepodległości przez 

Polskę.  Odczyt  Żeromskiego  wzbudził  polemikę,  w  której  obok  ostrych  głosów  krytycznych 

pojawiły się także i pozytywne. 

 

A

u

totelizm  literatury,  przede  wszystkim  jej  wyzwolenie  się  od  służby  narodowej,  był  dla 

większości  programotwórców  wczesnego  Dwudziestolecia  sprawą  rozumiejącą  się  sama 

przez się. Głowne programy powstawały po odzyskaniu niepodległości i chodziło w nich już 

nie tyle o to, by literatura była wolna, ile o to, w jaki sposób ma z wolności swojej korzystać. 

Wypowiedzeniem służby tak dobitnym, że urastającym do rangi manifestu były bodaj jeszcze 

tylko dwa wiersze, a raczej dwa wyjęte z nich fragmenty: słowa Lechonia z Herostratesa (

wiosną  –  niechaj  wiosnę,  nie  Polskę,  zobaczę)  i  słowa  Słonimskiego  z  Czarnej  wiosny 

(

Ojczyzna moja wolna, wolna… / Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada). 

 

G

rupa  Skamander

,  do  której  należeli  obydwaj  poeci,  odznaczała  się  zresztą  wyjątkową 

powściągliwością,  jeśli  chodzi  o  programotwórstwo.  Mimo  to  grupa  ta  zdecydowanie 

najsilniej  zapisała  się  w  pamięci  współczesnych  i  w  historii  literatury.    Wydawali  niezwykle 

atrakcyjne  czasopisma:  Pro  Arte  et  Studio

,  później  Pro  Arte  (1916-1919),  Skamander 

(1929-1928, 1936-1939), 

Wiadomości Literackie (1924-1939). Nie bez znaczenia był tu też 

fakt znalezienia 

– w osobie Grydzewskiego – znakomitego impresaria-redaktora, kierującego 

obydwoma  głównymi  czasopismami  grupy.  Niemałe  znaczenia  miała  też  działalność 

satyryczno-

humorystyczna,  słynne  szopki  polityczne.  Programy  natomiast  odegrały  rolę 

bodaj  najmniejszą.  Poważniejsza  wypowiedź  programowa  była  tu  zresztą  tylko  jedna, 

drukowana w pierwszym numerze Skamandra, przez nikogo nie 

podpisana i zaczynająca się 

background image

 

od  słów:  Nie  występujemy  z  programem  (…).  Program  Skamandrytów  był  programowo 

antyprogramowy:  głosił,  że  głoszenie  programów  nie  ma  sensu  (    ).  Pewne  elementy 

programowe znajdowały się w nim jednak. Streszczały się one do słów: chcemy być poetami 

dnia dzisiejszego

, który jest dniem narodzin nowego świata oraz chcemy być poetami nikim 

więcej.  Z  tych  założeń  wynikały  postulaty:  swoistego  realizmu,  zainteresowania 

współczesnością, dbałości o wysoki poziom artystyczny. Skamandryci prezentowali postawę 

wyjątkową  na  tle  epoki  (inna  sprawa,  że  w  samej  poezji  skamandrytów  pojawiło  się  dużo 

wierszy programowych i że z poezji tej łatwo można by odtworzyć ich program immanentny: 

„populizm”,  witalizm,  antymłodopolskość  –  ten  już  jednak  do  programów  sensu  stricto  nie 

należy). 

 

Z

upełnym  przeciwieństwem  skamandrytów  byli  pisarze  związani  z  poznańskim 

czasopismem 

Zdrój  (1917-1922),  występujący  pod  hasłem  ekspresjonizmu.  Do  historii 

literatury przeszli oni głównie dzięki swoim manifestom. W pewnym okresie  Zdrój przybliżył 

się do niemieckiego ekspresjonizmu, jednak główne programy znacznie od niego odbiegały. 

Stanowiły  raczej  nawiązanie  do  romantyzmu  w  jego  najbardziej  uduchowionej, 

spirytualistycznej  odmianie 

–  jako  głównego  patrona  obrały  sobie  Słowackiego  i  jego 

ewolucjonizm  mistyczny  z  epoki  Genezis  z  Ducha

.  Słowo  „ekspresjonizm”  potraktowały 

ponadczasowo,  jako  nazwę  kierunków  reprezentujących  sztukę  Ducha  –  przeciwstawną 

sztuce Materii, którą gardziły, i którą nazywały „impresjonizmem”. Zrodziły się z przekonania 

o potrz

ebie duchowego odrodzenia narodu i ludzkości. Głównymi programotwórcami Zdroju 

byli dwaj założyciele pisma:  Stanisław  Przybyszewski i Jerzy  Hulewicz, a obok nich Jan 

Stur i Zenon Kosidowski.  

 

N

ajważniejsze  teksty  Przybyszewskiego  to  Ekspresjonizm,  Słowacki  i  „Genezis  z 

Ducha”  (1918)  oraz  Powrotna  fala  (Naokoło  ekspresjonizmu)  (ten  sam  rok).  Wyraźnie 

nawiązywały  one  do  dawnych  manifestów  pisarza  z  epoki  Życia,  niemniej  wyraźnie 

akcentowały  jego  zwrot  –  od  modernizmu  ku  tradycji  romantycznej  i  od  psychologizmu  i 

immoralizmu ku mistycyzmowi. Przybyszewski podjął i naukowo podbudował głoszoną przez 

Słowackiego ideę ewolucjonizmu mistycznego.  

 

J

eszcze  dalej  posunął  się  w  tym  kierunku  Hulewicz.  Stworzył  on  zarys  wtórnego  i 

eklektycznego systemu gnostycznego, w k

tórym nawiązywał i do Wielkich wtajemniczonych 

Schur

égo, i do religii Wschodu z ich wiarą w metempsychozę, a także do teozofii i okultyzmu. 

Wg  Hulewicza  celem  ewolucji  ludzkości  jest  doskonałość  duchowa,  przebóstwienie 

człowieka;  cel  ten  można  jednak  osiągnąć  tylko  przez  stałą  walkę  z  materią,  z  formą,  z 

background image

 

tradycją.  Jego  filozofia  wchodziła  w  kolizję  z  instytucjonalnymi  formami  religii,  przede 

wszystkim z katolicyzmem.  

 

przeciwieństwie do Hulewicza, typowym programotówrcą-krytykiem był Jan Stur. Należał 

on 

do  młodszej  generacji  „zdrojowców”  i  przemawiał  znacznie  bardziej  rzeczowym  i 

fachowym językiem niż jego starsi koledzy. Skodyfikował program estetyczny grupy, pięknu 

pojętemu  jako  kategoria  estetyczna  przeciwstawiając  piękno  inne,  polegające  na  harmonii 

kształtu  z  tym,  co  w  kształcie  chciało  się  wyrazić,  i  –  w  konsekwencji  –  nad  piękno 

przekładając prawdę. Na konkretnych przykładach ukazywał też, jak ekspresjonizm powinien 

kształtować literaturę.  Sytuował  go na tle innych prądów  i  wchodził  z    nimi  w  spory.  Swoje 

manifesty, artykuły i recenzje zebrał w książce Na przełomie (1921). 

 

N

owa epoka Ducha nie nadeszła, programy Zdroju nie spełniły się. Nie pozostały one jednak 

bez wpływu na grupę „Czartka” i jej program literacki. Najwybitniejsi jednak spośród pisarzy, 

których twórczość zaliczyć można do nurtów ekspresjonizujących, na ogół już z programami 

Zdroju 

nie  mieli  nic  wspólnego.  Mimo  to  trudno  tym  programom  odmówić  duchowego  i 

historiozoficznego rozmachu. 

 

P

od  nazwą  Ekspresjoniści  Polscy  występowała  zrazu  także  grupa  malarzy  nowatorów, 

założona w Krakowie przez Tytusa Czyżewskiego oraz Zbigniewa i Andrzeja Pronaszków

do  której  przyłączyli  się  niebawem  dwaj  wybitni  teoretycy,  malarze  i  pisarze:  Stanisław 

Ignacy  Witkiewicz  i  Leon  Chwistek

Nazwa  była  jednak  niestrafna  i  myląca,  toteż  rychło 

zmieniono ją na „formiści”. Warto zapamiętać, że związek Witkacego Witkacego formistami 

okazał się przejściowy, Chwistek natomiast stał się głównym programotwórczą grupy. Swoją 

działalnośc  programotwórczą  rozpoczął  od  stworzenia  teorii  filozoficznej  „wielości 

rzeczywistości”.  Chwistkowi  chodziło  przede  wszystkim  o  lansowanie  nowych  prądów  w 

sztuce  i  uprawomocnienie  ich  deformacyjnego  charakteru.  Wyróżniał  cztery  podstawowe 

typy  rzeczywistości:  popularną,  fizyki,  psychologistów  (wrażeń)  i  wizjonerów  (wyobrażeń) 

wyobrażeń  podporządkowywał  im:  prymitywizm,  realizm,  impresjonizm  i  futuryzm,  który 

zresztą traktował dość szeroko i ostatecznie zamienił na formizm. W swoich formistycznych 

programach Chwistek był racjonalistą-antymetafizykiem, wariablistą, głoszącym konieczność 

zmienności prądów i postaw twórczych, zwolennikiem sztuki autotelicznej, o jasnej, radosnej 

tonacji. 

 

F

ormizm,  który  od  polskiego  futuryzmu  powstał  wcześniej,  żył  z  nim  przez  pewien  czas  w 

symbiozie  towarzysko-

programowej.  Najważniejszym  łącznikiem  między  formistycznymi 

background image

 

malarzami  a  futurystycznymi  poetami  był  malarz  i  poeta  zarazem  Tytus  Czyżewski.  Ale  i 

Chwilek odegrał ty znaczną rolę. 

 

M

anifest  literacki  zrewolucjonizowali  dopiero 

futuryści. Stanowił on jeden z elementów ich 

strategii w walce o nową literaturę i nowego czytelnika. Była to strategia bardzo agresywna, 

posługująca  się  bronią  moralnej  i  estetycznej  prowokacji,  totalnej  drwiny  i  skandalu. 

Podobnie  jak  skamandryci  futuryści  wychodzili  publiczności  naprzeciw,  organizując  w 

kawiarniach  i  salach  odczytowych  niezliczone  wieczory  poetyckie.  Różnica  między  tymi 

wystąpieniami,  a  wystąpieniami  skamandrytów  była  taka,  że  u  skamandrytów  wszystko 

odbywało się spokojnie, natomiast futuryści często uczestniczyli uczestniczyli awanturach, a 

nawet bijatykach z widzami (co nie przeszkadzało tym i tym występować niekiedy wspólnie). 

Futuryści  to  najzwyklejsi  najzwyklejsi  świecie  skandaliści  –  np.  zgodnie  z  programem 

wychodzili na ulicę, ale tylko po to, żeby jeden nago siedział w taczce, a drugi go nią woził. 

Ta  swoista  „karnawalizacja”  znalazła  wyraz  nie  tylko  w  treści,  ale  także  i  w  formie 

futurystycznych  manifestów.  Niejednokrotnie  pisane  były  one  językiem  pełnym  obraźliwych 

wulgaryzmów,  stylem  dosadnym,  skrótowym,  imperatywnym  i  bezapelacyjnym,  często 

parodiującym styl urzędowych obwieszczeń i wojskowych rozkazów. Futuryści lubowali się w 

obrazoburczych  paradoksach  i 

hiperbolach, tak już przesadnych, że aż nonsensownych. W 

połączeniu z prymitywistycznym programem wielu ich wypowiedzi nadawały one w końcu ich 

manifestom  charakter  na  pół  zabawowy,  utrudniały  dotarcie  do  meritum,  do  elementów 

pozytywnych,  takich  jak  dążenie  do  demokratyzacji  życia  i  sztuki,  ludyczna  koncepcja 

literatury, pochwała nowoczesnej cywilizacji.  

 

G

łównymi  programotwórcami  polskiego  futuryzmu  byli  Tytus  Czyżewski,  Anatol  Stern

Aleksander Wat i Bruno Jasie

ński. Czyżewski i Jasieński reprezentowali grupę krakowską, 

bardziej  dynamiczną,  o  większych  ambicjach  teoretycznych.  Stern  i  Wat  byli 

przedstaw

icielami  futurystycznej  Warszawy.  Początki  działalności  programotwórczej 

Czyżewskiego były utrzymane w tonie spokojnym, informacyjnym. Dopiero po zetknięciu się  

młodymi  poetami  nabrał  programotwórczego  animuszu.  Bardzo  mocno  podkreślał 

przełomowe  dla  literatury  znaczenie  faktu  odzyskania  przez  Polskę  niepodległości.  Ale 

podkreślał  tez  prosty,  ale  niezwykle  ważny  czynnik:  znużenie  używaną  dotychczas  formą, 

potrzebę  odmiany.  Domagał  się  „pogrzebu  romantyzmu”.Hasłem  jego  był  „instynkt”  – 

twórczość  traktował  jako  fizjologiczną  funkcję  organizmu  psychicznego.  Głosił  postulat 

spontanicznego  wyrażania  własnej  psychiki,  w  którym  jak  gdyby  zbliżał  się  do 

ekspresjonistów.  Ale  pisał  też  przez  Formę  budowa  światów,  co  było  zupełnym 

ekspresjonizmu  zaprzeczeniem.  Słowo  „instynkt”  łączył  najczęściej  ze  słowem 

background image

 

„mechaniczny”,  co  miało  znaczyć  postulat  zhumanizowania  maszyny  i  przekształciło  się  w 

rodzaj idée fix. 

 

N

ajdalej  w  kierunku  przekory,  zabawy  i  błazenady,  które  miały  szokować  czytelnika  poszli 

jednak  Stern  i  Wat,  jak

o  współautorzy  manifestu  Prymitywiści  do  narodów  świata  i  do 

Polski

, (1920). Dotyczy to zarówno środków wyrazu, jakimi się posługiwali, jak i samej istoty 

programu. Była to przede wszystkim koncepcja sztuki ludyczna i po trosze infantylna. Stern i 

Wat  wyob

rażali  sobie  literaturę  jako  wielki  cyrk,  gdzie  nie  było  miejsca  ani  dla 

„ograniczonego” Mickiewicza, ani dla Słowackiego, który jest „niezrozumianym bełkotem”. 

 

W

iększą  wagę  miały  wypowiedzi  Jasieńskiego,  głównego  programotwórczy  polskiego 

futuryzmu. W Je

dnodńuwce futurystuw (1921; i nie zrobiłam błędu, to się tak pisze) zamieścił 

serię  manifestów,  manifestów  której  wyłuskac  można  zarys  całego  systemu  estetyczno-

literackiego.  Oddawszy  hołd  poezji  romantycznej,  Jasieński  natychmiast  zabrał  się  do 

wymiatania 

„mumii  i  relikwii”  romantyków.  Jego  program  należał  do  najbardziej 

antytradycyjnych  i  rewolucyjnych:  odrzucał  sztukę  psychologiczną,  metafizyczną  i 

filozoficzną,  zakwestionował  składnię,  dotychczasową  dostojną  funkcję  i  wiekową  trwałość 

sztuki,  wreszcie 

– potrzebę krytyki literackiej, określanej jako „mamlenie”. Pozytywna część 

jego  programu  zawierała  jednak  również  i  pewne  postulaty  o  szerszym  i  trwalszym 

oddziaływaniu  i  w  ogóle  o  sensowniejszych  treściach  (np.  masowość,  demokratyczność 

demokratyczność  powszechność  sztuki).  Najdojrzalszy  z  tekstów  programowych 

Jasieńskiego  to  Futuryzm  polski  (Bilans)  (1923).  Jasieński  przekonywał  tu  o  oryginalności 

tego prądu w jego polskim wydaniu, podkreślał jego przejściowość, przejściowość zarazem 

konieczność. Ukazał futuryzm jako chorobę, przez którą musiał przejść „organizm polski” w 

zetknięciu z „bakcylem nowoczesności”. Mówił także o osobnych drogach, którymi rozchodzą 

się polscy futuryści. 

 

M

anifesty  futurystów  nie  były  pozbawione  swoistej  urody  pisarskiej.  Osiągnęły  ją  jednak 

kosztem  przekraczania  wszelkich  konwencji. 

Cały  ten  kierunek  cechowała  zatem  strategia 

skandalu. Nie przysporzyła ona jednak sympatii futuryzmowi. Z poważną polemiką futuryści 

spotykali  się  rzadko,  zazwyczaj  atakowano  ich.  Zarzucano  im  między  innymi  (słusznie 

zresztą) wtórność. Przed zarzutem tym futuryści bronili się rozpaczliwie, ale bezskutecznie. 

 

W

 

odróżnieniu  od  innych  głównych  grup  poetyckich  futuryści  nie  rozporządzali  stałą  bazą 

czasopismienniczą.  Jedynie  Tytus  Czyżewski,  który  był  niejako  symbolem  przejściowej 

symbiozy  formizmu  i  futuryzmu,  drukował  swoje  teksty  programowe  w  „programowym” 

background image

 

czasopiśmie: w Formistach (1919-1921). Manifesty najgłośniejsze ukazywały się jako pisma 

ulotne. Dopiero pod koniec 1921 roku założono periodyk Nowa  Sztuka, który mógł się stać 

właściwą trybuną dla całego prądy, gdyby nie to, że czas futurystycznych manifestów pomału 

już przemijał i gdyby nie fakt, że Nowej Sztuki ukazały się tylko dwa numery. Tradycję Nowej 

Sztuki 

podjęło  następnie  czasopismo  Almanach  Nowej  Sztuki  (1924-1925),  wychodzące 

pod redakcją Stefana Kordiana Gockiego. Było ono otwarte na różne odmiany nowatorstwa 

– formuła była dostatecznie szeroka, by pomieścili się w niej i Peiper, i Przyboś, i Witkacy. W 

tworzeniu programu Almanachu 

znaczną rolę odegrali Gacki, Brucz, Ważyk. Destrukcyjny do 

niedawna futuryzm przeżywał teraz swoją fazę konstruktywną, manifesty zostały zastąpione 

przez artykuły teoretyczne; padają hasła „konstruktywizmu” i „nowego klasycyzmu”. 

 

W

iększość  programotwórców  nie  obywała  się  bez  współwyznawców.  Wyjątkiem  jest 

Stanisław  Ignacy  Witkiewicz,  który  sam  sobie  był  teoretykiem  teoretykiem  realizatorem, 

grupą  i  prądem.  Przez  całe  życie  pozostał  wierny  swojemu  systemowi.  Jego  pisma 

teoretyczno-

krytyczne  obejmują  przede  wszystkim  rozprawy  filozoficzne  i  estetyczne  oraz 

liczne  polemiki,  które  prowadził  w  gwałtownej  nierzadko  obronie  swojego  systemu. 

Podstawowe  dzieło  to  Pojęcia  i  twierdzenia  implikowane  przez  pojęcie  istnienia 

(powstało w  1917,  ukazało się w  1935). Większość pism  estetycznych zebrał  w  wydaniach 

książkowych  wcześniej;  złożyły  się  one  na  trzy  pozycje:  Nowe  formy  w  malarstwie  i 

wynikające  stąd  nieporozumienia  (1919),  Szkice  estetyczne  (1922)  i  Teatr  (1923). 

Witkacy podobnie jak inni programotwórczy podkreślał przełomowy dla rozwoju literatury fakt 

odzyskania niepodległości. Zauważał, że teraz sztuka, teatr, poezja mogą poświęcić się bez 

reszty  swoim  własnym  zadaniom;  na  pierwszy  plan  wysuwał  zaś  sferę  przeżyć 

metafizycznych. 

Witkiewicz  był  filozofem  o  maksymalnych  ambicjach:  dążył  do 

wytłumaczenia  świata  na  nowo,  do  stworzenia  własnego,  oryginalnego  systemu 

filozoficznego  (  monadyzm  biologiczny 

–  kamieniem  węgielnym  tej  konstrukcji  były  – 

antynomiczne 

– pojęcia jedności i wielkości). Cały system Witkiewicza zbudowany został na 

antynomiach,  takich  jak  stałość  i  zmienność,  ciągłość  i  przeżywalność,  nieskończoność  i 

ograniczoność  (nieskończoność  dotyczy  Całości  Istnienia,  ograniczoność  –  Istnień 

Poszczególnych).  Antynomiczność  ta  wynikała  z  próby  pogodzenia  dwóch  sprzecznych  ze 

sobą nurtów filozofii XX wieku: nurtu metafizycznego i nurtu pozytywistycznego. Pogodzenie 

to  nie  zostało  przeprowadzone  w  pełni:  w  systemie  Witkiewicza  pozostawały  niejasności  i 

sprzeczności. Jednak „niedomknięcie systemu” było w ten system wkalkulowane. To właśnie 

w  sprzecznościach,  nie  do  wytłumaczenia  i  niedomknięciach  systemu  przejawia  się  to,  co 

Witkacy nazywał Tajemnicą Istnienia (swoją drogą przeżycie Tajemnicy Istnienia było dla W. 

uczuciem  najcenniejszym).  Estetyka  Witkiewicza,  sławna  Teoria  Czystej  Formy

background image

 

pozostawała w ścisłym związku, wynikała z jego ontologii. Dzieło sztuki miało stanowić wyraz 

i  jednocześnie  stawać  się  przyczyną  uczucia  metafizycznego:  miało  być  manifestacją 

jedności  w  wielości,  miało  pozwolić  człowiekowi  uchwycić  związek  między  własną 

jednostkowością  a  całością  istnienia.  Witkiewicz  domagał  się  ewokowania  uczuć 

metafizycznych  za  pomocą  Czystej  Formy,  nie  zaś  przez  „wyrażanie  stanów  duszy  nie    

świata”.  Podkreślając  bardziej  skomplikowany  charakter  wiersza  niż  obrazu,  wyróżnił  trzy 

rodzaje wartości poetyckich: dźwiękowo-rytmiczne, pojęciowe i obrazowe. W przeciwieństwie 

do  programotwórców,  którzy  entuzjastycznie  witali  cywilizację  „miasta,  masy  i  maszyny”, 

widzieli  w  niej  wielką szansę dla nowej,  lansowanej  przez  siebie literatury  i  ufnie  patrzyli  w 

przyszłość  –  Witkacy  był  przekonany,  że  cywilizacja  ta  niesie  zagładę  kulturze.  Przyszłość 

widział w beznadziejnie szarych kolorach. Zapowiadał „przewrót dający naprawdę władzę w 

ręce  klas  pracujących”  i  był  przekonany,  że  będzie  to  przewrót  „mający  na  celu  dobro  i 

sprawiedliwość  ogólną”,  który  dodatkowo  przypieczętuje  trwający  już  od  jakiegoś  czasu 

proces dehumanizacji ludzkości, proces jej przemian w mechanizm społeczny. 

 

P

o pierwszej fali programotwórczej nastąpiła niebawem druga, zrodzona już we wczesnych 

latach  dwudziestych.  Reprezentowały  ją:  z  jednej  strony  pokrewna  ekspresjonistom  Zdroju 

grupa Ponowy Czartaka, z drugiej 

– pokrewna futurystom Awangarda Krakowska

 

N

azwa grupy Ponowy i Czartaka 

pochodzi od tytułów dwóch sztandarowych jej czasopism: 

Ponowa (1921-1922) i Czartak

, którego trzy numery, stanowiące rodzaj almanachu, ukazały 

się  w  latach  1922,  1925,  1928.  Grupa  ta  wystąpiła  z  programem  swojskości,  ludowości, 

antyurbanizmu.  Wstęp  programowy  pierwszego  numeru  Czartaka  został  napisany  przez 

Jana  Nepomucena  Millera

.  Pojawiły  się  tu  już  zapowiedzi  „uniwersalizmu”,  ludowość  zaś 

została połączona z kultem pracy. Po pierwszym numerze Miller wycofał się z Czartaka, nie 

mogąc zgodzić się z coraz silniej akcentowanym w ideologii grupy regionalizmem beskidzkim. 

W drugim numerze o regionalizmie tym pisał Edward  Kozikowski, głównym jednak spiritus 

movens  był  tu  Zegadłowicz,  do  niedawna  związany  ze  Zdrojowym  ekspresjonizmem  ( 

głosił  on  m.in.  bezpardonowy  antyurbanizm  i  entuzjastyczny  ruralizm,  w  życiu  wiejskim,  w 

bezpośrednim  kontakcie  i  mistycznym  związku  z  przyrodą  widząc  zbawienie  ludzkości; 

wprowadzał  klimat  przeduchowionego,  mistycyzującego  estetyzmu  –  razem  z  tak  typowym 

dla tej grupy przekonaniem, iż forma jest w poezji sprawą nieistotną). Trzeci numer Czartaka 

był  ostatnim.  Już  w  1929  roku  ukazał  się  w  prasie  cykl  artykułów  Kozikowskiego,  z  dużym 

krytycyzmem oceniający ideologię pisma, adżegujący się zwłaszcza od antyurbanizmu. 

 

background image

 

P

rawodawcą  kierunku  nazwanego  później  Awangardą  Krakowską  był  Tadeusz  Peiper

Wypowiadał  się  głównie  na  łamach  Zwrotnicy  (1922-1923,  1926-1927),  powoli  skupiając 

wokół  siebie  młodszych  współwyznawców;  Juliana  Przybosia,  Jalu  Kurka,  Jana 

Brzękowskiego (spośród nich tylko Przyboś wystąpił w Zwrotnicy z tekstami programowymi). 

Peiper, który lata wojny spędził w Hiszpanii, zbliżył się zrazu do futuryzmu, już w jego fazie 

bardziej umiarkowanej i w Nowej Sztuce 

przyczynił się do współtworzenia wspólnego frontu 

nowatorów.  Jednak  założywszy  Zwrotnicę  przeprowadził  w  niej  niebawem  krytykę  tego 

kierunku  w  jego  włoskiej,  wzorcowej  odmianie.  Wynikało  z  tej  krytyki  niedwuznacznie,  że 

poza ogólnym postulatem stworzenia nowej sztuki nic go właściwie z futuryzmem nie łączy. 

Peiper był najwybitniejszym programotwórcą tej - tak bogatej w manifesty literackie – epoki. 

Jego teksty odznaczają się niezwykłą precyzją wywodu, siłą przekonywania, dobitnością. Ich 

język jest pełen sugestywnych formuł i śmiałych metafor, jest elastyczny i wynalazczy. Sam 

program  cechują  nie  tylko  (jak  w  przypadku  Witkacego)  oryginalność,  wewnętrzna 

koherencja,  filozoficzno-

kulturowa  motywacja,  lecz  także  intelektualna  płodność  i 

poezjogenność. Podkreślał ze szczególną siłą zarówno znaczenie odzyskania niepodległości, 

jak  i  fakt  przełomu  duchowego  i  cywilizacyjnego,  jaki  dokonał  się  za  przyczyną  pierwszej 

wojny  światowej.  Nową  cywilizację,  w  przeciwieństwie  do  ekspresjonistów,  czartakowców  i 

Witkacego, witał z entuzjazmem. Peiper miał w sobie wiele z pozytywisty: wierzył w postęp, 

pracę  organiczną,  był  racjonalistą.  Z  odrzuceniem  starych  zasad  poetyckich  łączył  się  u 

niego  postulat  kreowania  zasad  nowych  (stare  zasady  to  dla  Peipera  przede  wszystkim 

tworzenie  romantyczne)

.  Nowa  epoka  jawiła  się  Peiperowi  jako  radosny  pochód  miejskiej, 

przemysłowej,  maszynistycznej  cywilizacji,  a  zarazem  jako  droga  ku  doskonaleniu  się 

społeczeństwa.  Stąd  koncepcja  poematu  jako  budowy,  stąd  przyświecające  jej  ideały 

„harmonii,  metody  i  dyscypliny”,  stąd  zasada  „sprowadzania  chaosu  do  porządku, 

pozytywista”  koegzystował  z  nowatorem,  społecznik  –  z  estetą,  piewca  „masy”  i  sympatyk 

socjalizmu 

– z arystokratą pióra. Żaden z poetyckich programotwórców Dwudziestolecia nie 

opracował tak dokładnie swojej poetyki normatywnej: od problemu treści i formy począwszy, 

na rymach (odle

głych) i wersyfikacji (opartej na rytmie własnym zdania) skończywszy. Żaden 

też  nie  rozporządzał  tak  głęboką  autoświadomością  estetyczną  ani  tak  wyraźną  potrzebą 

estetycznej  autorefleksji.  Był  pod  tym  względem  przeciwieństwem  skamandrytów,  których 

beztrosk

a o idee poetyckie napawała go pogardą. Podstawową jednostkę poetycką Peipera 

na wolności. Głównym chwytem artystycznym była u niego metafora. Peiper głosił jednak nie 

tylko  ideał  poetyckiego kunsztu,  ale także  postulat  –  utrudniającego  odbiór  –  mówienia  nie 

wprost,  ekwiwalentyzowania  uczuć.  Zgodnie  z  duchem  VV-wiecznego  nowatorstwa,  które 

kreowało  wspólne  prawa  do  poszczególnych  sztuk  –  również  i  Peeiper,  jak  i  Witkacy  czy 

Chwistek, poświęcił wiele uwagi innym sztukom: malarstwu, teatrowi, filmowi, a także radiu. 

background image

 

10 

Zazwyczaj Peiper oceniał spokojnie – z  jednym wyjątkiem: zdumiewająco obraźliwego ataku 

na Iwaszkiewicza. Przy Peiperze warto też zapamiętać ciekawostkę: otóż trudno o większe 

przeciwieństwa  niż  te,  które  dzieliły  program  grupy  Ponowy  i  Czartaka  od  programu 

Tadeusza Peipera. 

 

N

ierównie  bardziej  agresywne  i  apodyktyczne  od  tekstów  Peipera  były  teksty  Juliana 

Przybosia

,  rozpoczynającego  wówczas  swą  długoletnią  działalność  programotwórczą. 

Zadebiutował  fatalnie  –  brutalną  i  przewrotną  napaścią  na  Kasprowicza,  Zegadłowicza  i 

Wittlina

,  zatytułowaną  Chamuły  poezji  (1926)  (spowodowała  ona  bojkot  Zwrotnicy  przez 

księgarzy  i  falę  oburzenia  w  prasie,  więc  w  następnych  artykułach  Przyboś  już  nieco 

przystopował).  Punktem  wyjścia  były  dla  niego  nauki  Peipera.  Przyjmując,  wyostrzał  je, 

przydawał im siły i bezwzględności, ujmował we własne, sugestywne i skrajne formuły. 

 

W

ypowiedzi  programowe 

skamandrytów,  futurystów,  Chwistka,  Witkacego  i  Peipera 

kładły nacisk na fakt uwolnienia się literatury od obowiązków narodowych i społecznych. W 

różnym  stopniu  i  w  różnych  znaczeniach,  ale  opowiadały  się  po  stronie  literackiego 

autotelizmu.  Większość  z  nich  lansowała  poezję  ściśle  związaną  ze  społeczną 

rzeczywistością  nowej  epoki,  ale  poezję  która  miała  zachować  wobec  tej  rzeczywistości 

pełną  suwerenność.  Niebawem  zaczęły  się  jednak  pojawiać  programy  domagające  się 

literatury  o  suwerenności  ograniczonej.  Jednym  z  pierwszych  był  uniwersalizm  Jana 

Nepomucena Millera

 

M

iller  nie  reprezentował  już  w  tym  czasie  żadnej  grupy  poetyckiej:  program  swój  zaczął 

tworzyć  w  roku  1923,  po  zerwaniu  z  czartakowcami,  w  artykułach,  które  złożyły  się  na 

książkę  Zaraza  w  Grenadzie  (1926).  Wystąpił  jako  typowy  programotwórcza-krytyk,  jego 

zalecenia  natomiast  były  dość  ogólne  i  mgliste.  Miller,  jak  wielu  innych,  zaatakował 

romantyzm (z tym, że jemu nie podobał się romantyczny indywidualizm – przeciwstawiał mu 

kosmiczny  i  komunionistyczny  kult  zbiorowości  i  kult  pracy).  Za  wzorem  Brzozowskiego 

Miller apodyktycznie 

– i górnolotnie – znosił granice między literaturą a życiem. Ignorował jej 

specyfikę;  cała  sfera  przeżyć  estetycznych  była  mu  najzupełniej  obca.  Co  ciekawe,  w 

ramach  swojej  wojny  z  tradycja  romantyczną,  Miller  przeprowadził  zapalczywą  szarżę  na 

Pana  Tadeusza

.  Uderzył  totalnie  i  uczynił  to  z  iście  niedźwiedzią  niezgrabnością:  tak  jak 

gdyby miał do czynienia nie z dziełem sztuki, lecz z artykułem publicystycznym. Kontynuował 

linię  Stanisława  Brzozowskiego,  Brzozowskiego  gorszym  jednak,  bardziej  prymitywnym 

wydaniu. 

 

background image

 

11 

O

kres  największego  nasilenia  działalności  programotwórczej  kończy  się  około  1926  roku. 

Jednak niektórzy prawodawcy nowych idei – jak Peiper czy Witkacy – nadal rozwijali swoje 

teorie, czynili to jednak z mniejszym ferworem. Zarazem dokonuje się wówczas znamienny 

dla całej literatury zwrot: od autotelizmu ku heterotelizmowi, od programów mających przede 

wszystkim  na  uwadze  immanentny  rozwój  sztuki  pisarskiej  ku  programom  nawołującym 

literaturę  do  podjęcia  –  z  powrotem  –  służby  społecznej.  Punktem  odniesienia  stał  się 

rosnący  po  przewrocie  majowym  autorytaryzm  rządu,  kryzys  ekonomiczny,  bezrobocie, 

nabrzmiewające  konflikty  społeczne,  wreszcie  rosnące  zagrożenie  polityczne.Już  z  natury 

rzeczy  niejako  owe  programy  heteroteliczne  były  mniej  zindywidualizowane,  dalsze  od 

problematyki  sensu  str

icto  literackiej,  bardziej  ogólnikowe.  Przede  wszystkim  zaś  –  mniej 

twórcze  i  mniej  oryginalne.  Przykładem  jest  działalność  Kwadrygi,  grupy  poetyckiej 

wydającej  pismo  pod  tym  samym  tytułem  w  latach  1927-1931.  Związani  z  nią  byli 

Mieczysław  Bibrowski, Stanisław Ryszard  DobrowolskiStefan  Flukowski,  Aleksander 

Maliszewski

Władysław SebyłaLucjan SzendwalStanisław CieszelczukWłodzimierz 

Słobodnik,  Konstanty  Ildefons  Gałczyński,  Marian  Piechal,  Nina  Rydzewska.  Artykuły 

programowe pisywali głownie Bibrowski i Dobrowolski, głosząc, w sposób dość mgławicowy, 

postulaty „sztuki uspołecznionej, sprawiedliwości społecznej i godności pracy”, powołując się 

na  Norwida  i 

Stanisława  Witkiewicza  (ojca),  ulegając  wpływom  Stanisława 

Brzozowskiego

.  Program  kwadrygantów  był  tyleż  literacki,  co  polityczno-społeczny, 

zdarzało  się  też,  że  ideologia  brała  u  nich  górę  nad  estetyką  (polemika  Szenwalda  z 

Bibrowskim). Ich artykuły odznaczały się znaczną bojowością (zacieklie atakowali Skafandra 

za  brak  ideologii),  ale  jako  poeci  p

ozostawali  pod  wyraźnym  wpływem  wpływem 

skamandrytów właśnie. 

 

Z

 

nierównie  ambitniejszym  i  ciekawszym  intelektualnie  programem  wystąpiła  inna  grupa  – 

wileńscy żagaryści. Reprezentowali nowe, młode pokolenie. W skład grupy wchodzili m.in. 

Teodor  Bujnicki,  H

enryk  Dembiński,  Stefan  Jędrychowski,  Józef  Masiliński,  Czesław 

MiłoszJerzy Putrament, Jerzy Zagórski. Główną ich trybunę stanowił wydawany w latach 

1931-

1934  miesięcznik  Żagary  (przez  pewien  krótki  czas  zastępowany  przez  Piony). 

Ideologiem  pisma  był  przede  wszystkim  Henryk Dembiński,  ważne  artykuły  pisywali  jednak 

także  Jędrychowski,  Miłosz,  Zagórski  czy  Maśliński.  Niektóre  ich  teksty  to:  Defilada 

umarłych bogów (Dembiński), Bulion  z  gwoździ (Miłosz), Radion  sam  pierze (zagórski). 

Podobnie  jak  kwadryganc

i,  również  i  żagaryści  literaturę  podporządkowali  rzeczywistości 

społeczno-ekonomicznej,  gwałtownie  domagającej  się  naprawy  i  zmian.  W  odróżnieniu  od 

kwadrygantów rozporządzali jednak pewną w tej dziedzinie wiedzą i proponowali konkretne, 

śmiałe  rozwiązania.  Ich  kanon  estetyczny  nie  był  szczegółowy,  ale  to,  co  na  ten  temat 

background image

 

12 

napisali,  stanowiło  na  ogół  konsekwencję  poetyckiego  wychowawstwa,  zasady  treningu,  w 

których  widzieli  cel  współczesnej  poezji.  Sugestywność,  konstruktywizm,  prozaizacja,  kult 

faktu,  zwro

t  ku  reportażowi,  zamiast  emocjonalności  dyktatura  intelektu  –  w  ten  sposób 

żagaryści  programowali  swoją  poezję.  Inna  sprawa,  że  poezja  ta  nie  bardzo  dała  się 

programować.  

 

D

la  grupy  literackiej 

Przedmieście  wspominany  również  u  żagarystów  kult  faktu  był 

postulatem  podstawowym.  Grupe  te  założyli  Helena  Boguszewska  i  Jerzy  Kornacki

należeli  zaś  do  niej  m.in.  Zofia  Nałkowska,  Władysław  Kowalski,  Gustaw  Morcinek

Sydor  ReyHalina  Krahelska

. Obok warszawskiego istniał tez oddział lwowski, do którego 

członków  zaliczali  się  m.in.  Halina  Górska,  Anna  i  Jerzy  Kowalscy,  Jan  Brzoza

Nałkowska była w pewnym sensie prekursorką przedmieścia. Już w 1926, w artykule Pisana 

rzeczywistość zwracała uwagę na dokonywający się w prozie francuskiej zwrot ku patosowi 

„autentyczności”, na coraz wyraźniejszy w tej literaturze „kult rzeczywistości żytej” na odwrót 

od  „pomysłu”  i  intrygi  na  rzecz  wrażenia,  że  „to,  co  się  opisuje,  n  a  p  r  a  w  d  ę  było”. 

Przedmieście stanowiło dość wyjątkowe zjawisko w polskiej literaturze: było grupą prozaików, 

m

iało charakter instytucjonalny (było czymś pomiędzy grupą literacką a instytucją społeczną 

o  pewnych  ambicjach  naukowych)  wreszcie 

–  niezależnie  od  wypowiedzi  indywidualnych 

miało  sformułowany  w  punktach  program,  rodzaj  statutu.  Programotwórczy  Przedmieścia 

odrzucali fikcję i „fantazjowanie”, głosili kult faktu, kładli szczególny nacisk na „obserwację”, 

która  winna  przekształcić  utwór  literacki  w  instrument  badania  społecznego.  Postulowali 

„stworzenie nowych form tworzenia”, żądali od pisarzy „skierowania reflektora uwagi i talentu 

na  elementy  życia  proletariackiego”  ze  szczególnym  uwzględnieniem  „tragicznej  postawy 

bezrobotnego  proletariatu”.  Podkreślali  konieczność  nawiązania  kontaktów  z  literatami 

mniejszości  narodowych.  Było  w  programie  tym  wiele  z  zolowskiego  naturalizmu,  nie 

pozostawał on też bez związku z  francuskim  populizmem, niemiecką Neue  Sachlichkeit 

czy  rosyjską  grupą  Lefu  i  Nowego  Lefu.  Nazywano  go  „neotaturalistycznym”  (jednak  od 

naturalizmu  różnił  się;  społecznikowski  humanizm  łagodził  w  nim  trupistyczne 

demaskarstwo). 

 

K

wadryga

Żagary i Przedmieście, to grupy literackie nie tylko głoszące prymat życia przed 

sztuką, kolektywu przed jednostką, ale także zdecydowanie lewicujące. Ideologicznie jednak 

i politycznie 

– suwerenne. Sąsiadował z nimi nurt nierównie radykalniejszy, a zarazem ściśle 

związany  z  marksizmem.  Pisarze  o  orientacji  komunistycznej  prowadzili,  mimo  licznych 

przeszkód cenzuralnych, ożywioną działalność programotwórczą. Koncentrowali się głównie 

wokół pojęcia kultury proletariackiej. Jedno z najbardziej skrajnych stanowisk zajmował tu 

background image

 

13 

Jan  Hempel  ( 

domagał  się,  by  nowo  kreowana  kultura  powstawała  w  oderwaniu  od 

dotychczasowej  literackiej  tradycji).  Zainspirowana  przez  pisarzy  komunistów  dyskusja 

literaturze  kulturze,  l

iteraturze  a  zwłaszcza  poezji  proletariackiej  zataczała  dość  szerokie 

kręgi i wciągała także twórców spoza tego obozu (większość większość nich odniosła się do 

tego  pojęcia  krytycznie).  Pisarze-komuniści  wydawali  szereg  czasopism:  od  Kultury 

Robotniczej (1922-1923), po lwowskie 

Sygnały (1933-1934, 1936-1939; pismo stosunkowo 

najbardziej  liberalne).  Warto  też  wymienić  Miesięcznik  Literacki  (1929-1931)  Aleksandra 

Wata  oraz  Lewar  (1933-1936) 

–  a  to  ze  względu  na  nieco  oryginalniejsze  wypowiedzi 

programowe,  jak

ie  się  w  nich  znalazły. W  Miesięczniku  były  to  artykuły  Andrzeja  Stawara 

(podważenie  tezy  Plechanowej  opartej  na  rozróżnieniu  przypisującym  literaturze 

„obrazowość”, a „pojęciowość” jedynie nauce) i Aleksandra Wata (lansowanie reportażu). W 

Lewarze 

jako  główny  teoretyk  wystąpił  Dawid  Hopensztand  (ceniony  badacz  mowy 

pozornie zależnej; programował tu „realizm proletariacki”, wskazując na jego odmienność od 

realizmu  socjalistycznego,  oraz  zajmował  się  rozróżnieniem  dwóch  stylów:  postępowego  i 

wstecznego). 

 

D

o

konującemu  się  na  przełomie  lat  dwudziestych  i  trzydziestych  zwrotowi  ku  literaturze 

uspołecznionej  nie  podporządkowali  się  jednak  wszyscy  programotwórczy.  Przede 

wszystkim  oparła  mu  się  krakowska  Awangarda.  Po  wydaniu  Tędy  Peiper  niewiele  już 

dodał do swojego kanonu. W artykułach, które napisał w latach trzydziestych, zaznacza się 

pewna  ewolucja:  ku  wyobraźni  mianowicie,  mianowicie  to  wyobraźni  wizualnej.  W  latach 

trzydziestych  (albo  na  przełomie)  przewodnictwo  przejmują  dotychczasowi  uczniowie 

Peipera:  Pr

zyboś,  Brzekowski,  Kurek.  Po  wygaśnięciu  Zwrotnicy  funkcję  czasopisma 

grupowego  spełniały:  L’Art.  Contemporain  (Sztuka  Współczesna)  (1929-1939)  oraz 

komunikaty  grupy  a.r. 

(artystów  rewolucyjnych).  Z  wielu  względów  nie  wystarczały  one 

awangardzistom.  Dopier

o  wydawana  przez  Jalu  Kurka,  prze  współpracy  Przybosia  i 

Brzękowskiego, Linia (1931-1933) zadośćuczyniła ich zapotrzebowaniom. Była ona pismem 

otwartym  dla  pokrewnych  Awangardzie  tendencji,  drukowali  tu  m.in. 

żagaryści  i  Witkacy 

(ale żadnego tekstu nie umieścił w niej peiper). Po roku 1933 awangardzistom pozostały już 

tylko łamy prasy redagowanej przez innych; nie przeszkodziło to jednak dalszemu rozwojowi 

ich myśli teoretycznej. 

 

P

rzybosia 

cechowała  większa  ostrożność,  jego  program.  Jego  program  otwierał  przed 

Awangardą  mniej  rozległe,  ale  bardziej  sprawdzalne  perspektywy.  Podstawowa  definicja 

Przybosia: 

Poezja  to  jedność  wizji,  skondensowana  w  maksimum  aluzji  wyobrażeniowych 

wyobrażeniowych minimum słów. To właśnie w czasie kiedy formułował tę definicję odciął się 

background image

 

14 

od  Peipera 

–  zwracając  uwagę  na  „pojęciowość”  i  „niewyobrażalność”  Peperowskiej 

metaforyki. 

 

N

ajwięcej  w  tym  okresie  teoretyzował  Jan  Brzękowski  (wydał  książkę  Poezja  integralna 

[1933] i ogłosił kilka artykułów).W 1928 wyjechał do Paryża i osiedlił się tak – fakt ten wpłynął 

na  jego  twórczość.  Poezja  integralna  jest  w  połowie  –  pisanym  w  imieniu  całej  grupy  – 

instruktywnym 

autokomentarzem, zawierającym liczne interpretacje awangardowych wierszy. 

Bardzo to  typowe zjawisko  dla tych poetów,  przeciwnych wszelkiej  tajemniczości  w  sztuce, 

zawsze  skłonnych  do  cierpliwego  wyjaśniania  czytelnikowi,  o  co  im  chodzi.  Ale  Poezja 

integralna 

pełniła także inne funkcje: wchodziła w skład tekstów sensu stricto programowych. 

Elipsa,  metarealizm,  czas 

–  takie  były  główne  hasła  wywoławcze  teorii  Brzękowskiego.  W 

strukturze  awangardowego  wiersza  elipsie 

przypisywał  on  największe  znaczenie  (uwalnia 

poemat  od  „wszystkiego,  co  niepotrzebne,  co  niepoetyckie”,  odgranicza  wiersz  od  prozy; 

Brzękowski dodawał, że styl eliptyczny zbliża wprawdzie do asocjacjonizmu, rózni się jednak 

od  niego  dominującą  rolą  świadomości).  Brzękowski  kładł  wielki  nacisk  na  wyobraźnię: 

niemal  identyfikował  ją  z  poezją.  Miała  to  być  wyobraźnia  zorganizowana  i  kontrolowana. 

Jednocześnie  miała mieć  charakter  hybrydalny.  Taką  wyobraźnię  i  taką  poezję  Brzękowski 

określał mianem metarealizm. Najbardziej oryginalny  w jego programie był jednak postulat 

„nasycenia poezji czasem”. Brzękowski zażądał także i od poezji, by nauczyła się wyrażać 

nie  tylko  przestrzeń,  ale  i  „stawanie  się  rzeczywistości  w  czasie”.  Proponował  tu  pewne 

konkretne  rozwiązania,  wytyczał  drogi.  Brzękowski  najbardziej  spośród  programistów  Linii 

oddalał  się  od  pierwotnej  Awangardy.  Stwierdzał  m.  in.  potrzebę  rozluźnienia  czy  wręcz 

odrzucenia  p

ewnych awangardowych rygorów,  domagał  się przesunięć w  wyborze tradycji: 

od  klasycyzmu  ku  romantyzmowi.  Żądał  większej  swobody  dla  wyobraźni.  Otwierał  przed 

nową poezją czas i sen. Tak więc program Brzękowskiego cechowała większa oryginalność, 

bardziej dal

ekosiężne perspektywy, niż np. Przybosia. Przy tym B. wypowiadał się statecznie 

i rozsądnie. 

 

W

iększy jeszcze niż u awangardzistów odpór znalazła dążność do uspołecznienia poezji w 

pismach programowych 

Józefa Czechowicza (autor np. Deklaracji praw artysty z 1935). Nie 

był on programotwórczą w stylu krakowskich awangardzistów, pisywał stosunkowo niewiele, 

krótko,  w  sposób  rzeczowy  i  nieagresywny.  Jego  propozycje  nie  we  wszystkich  punktach 

były  jednoznaczne  z  „poetyką  immanentną”  poezji  Czechowicza:  na  ogół  reprezentowały 

program szerszy

, bardziej ambitny. Podkreślone tu zostały nie tylko antyskamandrytyzm, ale 

także  antyawangardyzm  Czechowicha,  przypieczętowane  wyrażeniem  sceptycznego 

stosunku  do  pojęcia  postępu  w  sztuce.  Głowne  elementy  programu  Czechowicza,  to: 

background image

 

15 

poszukiwanie czystej poezji o podłożu metafizycznym, charakterze fantazjotwórczym, poezji 

działającej  poprzez  symbole  i  aluzje,  anty-„realistycznej”  i  anty-„reportażowej”.  Czechowicz 

nie miał jednak ambicji tworzenia systemu. 

 

K

olejna  idea  to  autentyzm 

Stanisława  Czernika.  W  pewnej  mierze  był  odpowiednikiem 

autentycznych tendencji 

w teorii i praktyce prozatorskiej. Należał do nurtu reprezentowanego 

przez program Przedmieścia. Czernik to poeta i redaktor poświęconego poezji miesięcznika 

Okolica  Poetów.  Kamieniem  węgielnym  teorii  Czrnika  było  pojęcie  „rzeczywistego”, 

„pełnowartościowego”, „autentycznego” przeżycia poety: tylko ono  leżało – zdaniem Cz. – u 

podstaw  prawdziwej  liryki.  Pojęciu  temu  Czernik  przeciwstawiał  „surogaty”,  to,  co  w  poezji 

sztuczne, 

umownie poetyckie, nieprzeżyte. Mimo wszystko samo przesunięcie akcentów ku 

psychologicznej  i  biograficznej  genezie  poezji  nie  mogło  stworzyć  oryginalnego  prądu 

poetyckiego,  toteż  autentyzm  nie  stał  się  „trzecią  siłą”  w  poezji  Dwudziestolecia.  Artykuły 

Cz

ernika spotykały się na ogół ze sprzeciwem, niemniej zyskały kilku zwolenników, z Janem 

Bolesławem Ożogiem i Józefem Andrzejem Frasikiem na czele. Jego teoria nie wykreowała 

prądu  literackiego  na  poważniejszą  skalę,  scementowała  jednak  rodzaj  grupy  literackiej, 

której  przedstawicieli  łączyło  chłopskie  pochodzenie  oraz  wiejska  tematyka  –  bardziej  niż 

założenia poetyckie. 

 

 

 

 

 

II. POEZJA

 

   . 

 

A. 1918 

– P

OCZĄTEK 

L

AT 

T

RZYDZIESTYCH 

a) 1918-1927 

 

 

1. 

N

urt ewolucyjny: wczesna poezja skamandrytów 

 

N

owa epoka w poe

zji zarówno zachodnioeuropejskiej, jak i rosyjskiej zaczęła się na kilka lat 

przed  pierwszą  wojną  światową,  natomiast  w  poezji  polskiej  u  schyłku  wojny  i  w  okresie 

bezpośrednio po niej następującym. Kontynuowała ona pewne nurty epoki poprzedniej, np. 

młodopolski  witalizm;  z  drugiej  strony  –  nawiązywała  do  zjawisk  prekursorskich,  które 

background image

 

16 

sporadycznie  w  tamtej  epoce  występowały,  np.  Staffowska  poetyka  codzienności.  Jednak 

ówczesna  młoda  poezja  około  roku  1918  wystąpiła  z  rewolucyjnie  nowymi  programami, 

rewelacy

jnie  nowymi  poetykami,  cechującymi  się  odmiennością  w  widzeniu  świata  i 

traktowaniu  języka  poetyckiego  tudzież  bezceremonialną  postawą  ja  lirycznego.  U  genezy 

owego  przełomu  leżała  świadomość  nowej  sytuacji  politycznej,  w  jakiej  znalazła  się  polska 

po wojn

ie; nie odbyło się to jednak bez inspiracji z zewnątrz. Właśnie w tamtym okresie do 

Polski  dotarła  wielka  fala  nowatorstwa  poetyckiego  poetyckiego  artystycznego,  które  od 

dziesięciu  już  lat  rozwijało  się  w  Europie.  Impulsy  szły  tu  z  różnych  stron:  ekspresjonizm 

niemiecki,  futuryzm  włoski,  ego-futuryzm  i  futuryzm  rosyjski,  futuryzm  czy  prenadrealizm 

francuski  (Apollinaire),  kubizm  i  puryzm  francuski,  dadaizm  międzynarodowy,  ultraizm 

hiszpański.  Cała  wielka  rewolucja  poetycko-artystyczne  przewaliła  się  przez  Polskę  z 

opóźnieniem i niejako w skrócie, nieco podobnie, jak działo się to w początkowej fazie Młodej 

Polski.  I 

–  podobnie  jak  wtedy  –  owo  otwarcie  okien  na  świat  wzbudziło  protesty  i  zarzuty 

nieautentyczności.  Było  jednak  zjawiskiem  koniecznym  i  naturalnym  –  „uleganie  obcym 

wpływom” było tym naturalniejsze, że w całej ówczesnej poezji nowatorskiej zarysowała się 

skłonność  do  pewnego  internacjonalizmu  (pojęcie  literatury  rodzimej  traciło  na  znaczeniu 

wobec tej poetyckiej międzynarodówki). Kolejnym z ważniejszych współczynników przełomu 

jest  fakt  wymiany  pokoleń,  wystąpienie  nowej,  obfitej  w  talenty,  dynamicznej  generacji. 

Wystąpienie  to  było  w  wielu  krajach  opóźnione  przez  wojne  –  stąd  większa  dojrzałość 

debiutantów,  stąd  też  większa  liczebność  startujących  jednocześnie.  Wspólne  przeżycie 

pokoleniowe  ostro  odcinało  ich  od  poprzedników  poprzedników  prawie  uniemożliwiało 

uprawianie  poezji  kontynuatorskiej.  Nowy  zaś,  zdobywczy  stosunek  do  czytelnika  –  także 

wiele zawdzięczający obcym wzorcom – zapewnił im szybkie zwycięstwo: znalezienie się w 

centrum uwagi czytającej publiczności i krytyki. 

 

G

rup poetyckich od dawna już nie widziano w Polsce: ich powstawaniu nie sprzyjały warunki 

polityczne, później – także młodopolski indywidualizm. W okresie przełomu natomiast grupy 

dominują:  ekspresjoniści,  futuryści,  skamandryci,  nieco  później  awangardziści  teortzą 

osobne  ośrodki  towarzyskie,  koncentrują  się  wokół  osobnych  czasopism  i  przekonań 

estetyczno-

literackich,  mają  również  wyraźną  świadomość  „bycia  grupą”  i  wspólnie 

w

ystępują  na  zewnątrz.  Poezja  (zgodnie  z  okrzykiem Wierzyńskiego),  wychodzi  na  ulicę  – 

tego  zaś  bardzo  trudno  dokonać  w  pojedynkę.  Rodzi  się  instytucja  wspólnego  wieczoru 

artystycznego.  Formę  tę,  coraz  bardziej  ówcześnie  modną,  futuryści  znacznie  wyjaskrawili, 

potęgując  jej  autoreklamowy  charakter  i  nasycając  atmosferą  skandalu  (tak 

charakterystyczną  dla  całej  ich  działalności).  Imprezy  te  były  zaś  tym  atrakcyjniejsze,  że 

poeci  niejednokrotnie  występowali  na  nich  wspólnie  z  malarzami  (symbioza:  formizm  – 

background image

 

17 

fut

uryzm);  awangardy:  poetycka  i  artystyczna,  potęgowały  nawzajem  swoje  oddziaływanie. 

Spotkania  z  publicznością  miewały  też  niekiedy  charakter  burzliwy  –  ale  dzięki  temu 

zyskiwały tym większy rozgłos. 

 

R

óżnica  wieku między  nowymi  poetami  a główną  generacją młodopolską  była  znaczna  (w 

1918  Kasprowicz  miał  lat  58,  Miriam  i  Lange  –  57,  Tetmajer  –  53);  gwałtowne  przemiany 

historyczne różnicę tę powiększały jeszcze. Ostatnia z młodopolskich generacji, debiutująca 

w  latach  1907-

1914,  nie  obfitowała  w  wybitne  talenty,  częściowo  przy  tym  miała  w  nowej 

epoce  zadebiutować  ponownie:  przyłączyć  się  do  nowej  poezji  i  do  nowych  poetyk 

(Czyżewski,  Iłłakowiczówna,  z  mniej  znanych  Czerkawska).  Pozostali  wprawdzie  dwaj 

młodopolscy  tytani:  Staff  i  Leśmian.  Staff  jednak  –  uwielbiany  przez  skamandrytów  –  sam 

stał się niebawem honorowym skamandrytą: renesans jego talentu uczynił go jakby jednym z 

młodych.  Wielkie  zaś  dzieło  Leśmiana  powstawały  w  odosobnieniu,  niedoceniane  przez 

młodą  generację,  zaledwie  dostrzegana  przez  czytający  ogół.  Tak  więc  zmiana  warty 

dokonała  się  szybko.  Niemal  z  dnia  na  dzień  zmieniła  się  ekipa  rządząca  na  polskim 

Parnasie. 

 

L

ata  1918-

1925  to  okres  najburzliwszego  fermentowania  (mieszania  się):  wielki  tygiel 

„izmów”,  programów,  poetyk.  Tuwim  występuje  jako  „pierwszy  w  Polsce  futurysta”, 

Iwaszkiewicz „futurystą” nazywał Lechonia, sam z kolei współpracuje z ekspresjonistycznym 

Zdrojem 

i otrzymuje nominację na ekspresjonistę z rąk  Jana Stura, teoretyka tego prądu  – 

itd.  itp.  Mimo wszystko podobieństwa wewnątrzgrupowe silniejsze były  na  ogół  niż różnice. 

Nowa  poezja  wyrosła  z  przekonania  o  końcu  starego,  początku  nowego  świata.  Problem 

nowatorstwa  i  stosunku  do  tradycji  wysuwa  się  tu  zatem  na  plan  pierwszy.  Pod  tym 

względem  zarysowują  się  w  tym  okresie  dwie  postawy:  ewolucyjna  (skamandryci  i 

ekspresjoniści) i rewolucyjna (futuryści i Awangarda Krakowska).  

 

S

kamandryci 

stanowili  grupę  dość  swobodną  z  punktu  widzenia  wspólnego  programu  i 

poetyki, jakkolwiek 

– dość zwartą z punktu widzenia zarówno taktyczno-organizacyjnego, jak 

towarzyskiego.  Tworzyli  raczej  grupę  sytuacyjną  niż  programową.  Istnieje  jednak  pojęcie 

skamandryckiej  poetyki 

–  odegrała  ona  w  Dwudziestoleciu  międzywojennym  ogromną  rolę 

(cechowała ją silna ekspansywność). Współrealizatorami jej byli m.in. (w różnych okresach i 

przez różny czas) Jan LechomJulian TuwimAntoni SłonimskiJarosław Iwaszkiewicz 

Kazimierz  Wierzyński,  a  także  Leopold  Staff,  Maria  Pawlikowska,  Władysław 

Broniewski

Stanisław  Babiński,  Jerzy  Liebert,  Kazimiera  Iłłakowiczówna,  Feliks 

Przysięcki,  Zygmunt  Karski,  Leonard  Podhorski-Okołów,  Gabriel  Karski,  Stefan 

background image

 

18 

Napierski 

i  wielu  innych.  Stosunek  skamandrytów  do  poezji,  do  jej  rozwoju,  był  typowo 

ewolucyjny.  Wprawdzie  część  z  nich  próbowała  także  poetyckiego  eksperymentu, 

radykalnego 

nowatorstwa  w  dziedzinie  wersyfikacji,  języka  poetyckiego,  wyobraźni,  główny 

nurt  ich  twórczości  przebiegał  jednak  daleko  od  tej  linii.  W  zasadzie  nie  zrywali  ani  z 

tradycyjną  wersyfikacją,  kładąc  wszakże  silny  nacisk  na  tonizm  i  wzbogacając  ją  cennymi 

no

wościami,  takimi  jak  asonans  czy  raczej  rym  niedokładny;  ani  z  zasadą  dyskursywnego 

wywodu  i  retorycznego  ukształtowania  składni,  aczkolwiek  nieobecny  był  im  styl 

„telegraficzny”,  przecinający  bezpośrednio  więzi  logiczne  między  zdaniami;  ani  ze  sferą 

trady

cyjnie  uznanych  za  właściwe  dla  poezji  tonacji  emocjonalnych  i  norm  obyczajowo-

językowych – chociaż granice te niekiedy buntowniczo przekraczali, łamiąc tabu: np. Tuwim 

(Wiosna) czy Iwaszkiewicz (Dionizje

). Poezja ich była też mocno osadzona w tradycji – aż po 

stylizację. 

 

E

wolucyjne,  ale  zarazem  nowatorskie  były  u  skamandrytów  konkretność,  sensualizm  i 

powszedniość.  Koturnowej  odświętności  stylów  młodopolskich  przeciwstawiali  oni  język 

zbliżony do potocznego, kolokwialnego; symbolicznym czy alegorycznym scenom – sytuacje 

ze zwykłej codzienności; przedmiotom o charakterze uniwersaliów – przedmioty jednostkowe, 

przedmioty-

rzeczy;  nieokreślonej,  mglistej  wizji  –  świat  intensywnie  odczuwany  wszystkimi 

zmysłami;  ponadczasowemu  „wszędzie”  –  konkretność  miejsca  i  czasu.  Nowatorstwa 

skamandrytów były umiarkowane, częstawo przy tym dzielone z futurystami czy Awangardą, 

żyły  jednak  w  symbiozie  z  elementami  tradycji.  Skamandryci  po  wirtuozowsku  opanowali 

umiejętność  estetyczno-emocjonalnego  oddziaływania  na  czytelnika,  w  ramach  podjętego 

przez siebie typu poezji okazując się od razu wytrawnymi mistrzami. Na szczególną uwagę 

zasługuje  tu  skamandrycka  pointa,  w  której  celowali  zwłaszcza,  jakkolwiek  w  najzupełniej 

odmienny  sposób,  Lechoń  i  Pawlikowska.  Artystwo  skamandrytów,  które  pozwalało  im 

tworzyć wybitną poezję także z tematów błahych, niosło przy tym ze sobą m.in.: biologiczny 

dynamizm  Tuwima,  frenetyczna  radość  życia  Wierzyńskiego,  ironiczny  sentymentalizm  i 

szlachetna  donkiszoteria  polityczna  Słonimskiego,  rezygnacyjny  sensualizm  i  niepokojący, 

rozdarty  dandyzm  Iwaszkiewicza,  atmosfera  kobiecej,  więc  nowej  w  poezji,  zmysłowości, 

przekazywanej  z  przekorną  inteligencją  Pawlikowskiej.  Jeden  Lechom  zapanował  nad 

wyobraźnią  czytelników  nie  tyle  autoportretem  ja  lirycznego,  ile  urzekającą  wizją  mitologii 

narodowej.  Ogromną  rolę  w  ówczesnym,  pierwszym  okresie  poezji  skamandrytów  odegrał 

też ich dytyrambizm. Skamandryckie wejścia do literatury nacechowane były podwyższoną 

temperaturą  emocjonalną,  pewnym  patosem,  atmosferą  entuzjazmu  i  frenezji,  które  poezję 

tę  zbliżały  do  ekspresjonizmu,  ale  także  do  futuryzmu  –  niejednokrotnie  wyrażając  zresztą 

wspólny  tym  dwu  kierunkom  ideał  komunii  duchowej  z  tłumem.  Dytyrambizm  –  najczęściej 

background image

 

19 

wyrażający  się  formami  dłuższymi,  wierszem  rozluźnionym  czy  wolnym  –  stanowił  przede 

wszystkim domenę Tuwima, ale był wówczas niemal charakterystyczny i dla Wierzyńskiego, i 

dla  Słonimskiego,  i  dla  Iwaszkiewicza.  U  Lechonia  jego  odpowiednikiem  był  dramatyczny 

patetyzm  (Karmazynowy  poemat).  Skamandryci  p

ozostaną  w  literaturze  przede  wszystkim 

jako  poeci  apolińscy.  W  pierwszym  okresie  ich  twórczości  wielką  rolę  odegrała  jednak 

dionizyjskość.  To  właśnie  poezja  reprezentowana  przez  skamandrytów  najbardziej 

odpowiadała  zapotrzebowaniom  ówczesnych  czytelników.  Ukazywała  im  ich  własny, 

codzienny  świat,  a  jednocześnie  utrzymywała  więź  z  wielkimi  tradycjami  kultury  polskiej  i 

europejskiej.  Mówiła  językiem  prostym  i  zrozumiałym,  a  jednocześnie  zaspokajała  wyższe 

aspiracje  kulturalne.  Była  nowoczesna,  inna  od  poezji  poprzedniej  epoki,  a  przecież 

przystępna  i  niesprzeczna  z  dotychczasowymi  ideałami  estetycznymi.  Żadna  z  grup 

poetyckich  tego  okresu  nie  nawiązała  tak  bliskiego  kontaktu  z  czytającą  publicznością. 

Żadna z poetyk nie utrafiła tak celnie w potrzeby tej publiczności. 

 

N

ajmłodszym  spośród  skamandrytów  był  Lechoń  (ur.  1899),  jednak  to  właśnie  on 

najwcześniej zdobył popularność. Już przed wojną opublikował dwa tomiki wierszy. W latach 

1917-

1929 uprawiał także wierszowaną satyrę polityczną. Satyry przyniosły mu popularność. 

Karmazynowy  poemat 

(1920)  sławę,  pod  którą  uginał  się  przez  całe  życie.  W 

Karmazynowym  poemacie 

Lechoń  nawiązywał  do  wzorów  wielkiej  literatury  narodowej.  W 

sferze idei najbliższy był mu Wyspiański i jego walka z „poezją grobów”; w sferze poetyki – 

romantycy, aż po znakomite stylizacje na Mickiewicza (Mochnacki) i Słowackiego (Duch na 

seansie

). Głównym tematem Karmazynowego poematu jest Polska, w obliczu zbliżającej się 

i  już  zaistniałej  niepodległości  –  niepokój  o  nią,  lęk,  czy  będzie  umiała  sprostać  nowemu 

życiu, wyzwolić się od ciążącego nad nią kultu martyrologicznej przeszłości, od długoletniego 

bezwładu i marazmu niewoli. W Herostratesie z kolei lęk ten wyraża się iście futurystycznymi 

bluźnierstwami  przeciw  tradycji:  zburzone  mają  zostać  Łazienki  Królewskie,  zabite  ma  być 

widmo Kilińskiego. Lechom sięga aż po poetykę paradoksu. Herostrates kończy się słowami, 

które  znaczą,  że  wieszczem  narodowym  trzeba  być  nadal,  tylko  w  inny  sposób:  zwykły, 

codzienny, współczesny. W dalszym przebiegu Poematu Lechoń nie realizował jednak tego 

programu. 

Na  szczególną  uwagę  zasługują  dwa  ostatnie  utwory  Poematu.  Świat  przez 

wiersze  te  przedstawiony  jest  realny,  historyczny,  aczkolwiek,  rzecz  jasna,  ukazany  z 

fikcjotwórczej perspektywy poetyckiej. Pierwszy z tych utworów oparty jest na autentycznym 

fakcie (koncert Mochnackiego w Metzu, 1832); drugi określić można jako syntetyczny obraz 

historii dziejącej się na oczach poety (obraz pierwszych dni po odzyskaniu niepodległości). U 

podstaw obydwu tych wierszy 

leży opozycja: bezwład, marazm – czyn. Jego wcieleniem jest 

Józef Piłsudski. Książka ta, stanowiąca rozrachunek z polską mitologią, w swojej końcowej 

background image

 

20 

części  wydaje  się  kreować  –  z  niezwykłą  dyskrecją,  ale  i  sugestywnością  –  mit  nowy. 

Obydwa  te  wiersze,  dzięki  swoim  pointom,  mistrzostwu  w  stopniowym  potęgowaniu 

dramatycznego nastroju czy (w 

Piłsudskim) dzięki śmiałym cięciom wyobraźniowej „taśmy” – 

należą do szczytowych osiągnięć poezji Dwudziestolecia.  

 

P

o  historiozoficznym,  zamkniętym  w  kręgu  polskich  mitów,  pełnym  „romantycznego” 

dynamizmu  Karmazynowym  poemacie,  filozoficzne,  uniwersalne,  klasyczne  wiersze 

Srebrnego i czarnego 

(1924) zdumiewają swoją odmiennością. W zbiorze tym dominują dwie 

fascynacje: śmiercią i grzechem. Tytuł natomiast stanowi aluzję do srebrno-czarnych ozdób 

pogrzebowych.  Główną  rolę  odgrywają  w  nim  nurty  klasycystyczne,  ale  zarówno  motyw 

wewnętrznego  rozdarcia  ludzkiej  natury,  jak  stylistyka  wiodących  ku  paradoksowi  antytez 

mają  w  sobie  wiele  z  tradycji  baroku.  Z  drugiej  strony,  sposób  przedstawiania  i  poetyzacji 

przyrody  ma  w  sobie  niemało  z  konwencji  romantycznej.  Wymierzone  w  ponadczasowość 

wiersze  Srebrnego  Srebrnego  i  czarnego 

popadają  niekiedy  w  skonwencjonalizowany 

tradycjonalizm.  Na  ogół  jednak  chroni  je  przed  nim  pewien  rodzaj  artyzmu.  Polega  on  na 

wirtuozowskiej  grze:  wersyfikacją,  abstrakcyjnymi  pojęciami  i  składnią,  która  pojęcia  te 

układa  w  kunsztowne,  jak  gdyby  geometryczne,  antytezy  i  paralelizmy,  wiodąc  ku 

sformułowaniom  aforystycznym.  Po  Srebrnem  i  Czarnem  Lechom  nie  wydał  już  w 

Dwudziestoleciu ani jednego tomu. Powrócił do poezji już jako emigrant.  

 

O

kres,  w  którym  zamknęła  się  cała  prawie  międzywojenna  poezja  Lechonia,  dla  innych 

skamandrytów  oznaczał  jedynie pierwszy  z  paru etapów  ich twórczości: poetycką młodość, 

po której miała dopiero nastąpić poetycka dojrzałość. U Tuwima np. młodość tę wyznaczają 

trzy  tomiki:  Czyhanie  na  Boga  (1918), 

Sokrates tańczący (1920) i Siódma jesień (1922). W 

dwu następnych: Wierszy tomie czwartym (1923) i w Słowach we krwi (1926) zarysowuje się 

już Tuwim dojrzały, który w pełni wystąpi w klasycystycznym tomie Rzecz czarnoleska (1929). 

Debiut  Tuwima  współcześni  przyjęli  jako  największe  wydarzenie  w  młodej  poezji. 

Czytelników  zdobył  głownie  dzięki  dytyrambicznej  dionizyjności  tudzież  frenetycznej 

pochwale  życia.  Osobne  miejsce  w  twórczości  T.  zajmuje  zamykający  Czyhanie  na  Boga 

poemat  Poezja 

–  dytyrambiczny  program  poetycki  młodego  poety,  jego  Marsylianka  życia

Podobnie  jak  w  otwierającej  ten  tom  Teofanii  mamy  tu  do  czynienia  z  sakralizacją  Nowej 

Poezji,  z  traktowaniem  jej  jako  teofanii  właśnie,  czyli  objawienia  się  samego  Boga.  Jest  to 

Bóg  rozumiany  przede  wszystkim  panteistycznie,  jako  siła,  która  przenika,  dynamizuje  i 

prowadzi  ku  ekstazie  wszystko,  co  jest  życiem:  ale  rozumiany  też  komunionistycznie:  jako 

transcendentny patron i współuczestnik zespolenia się ludzkości w miłości i braterstwie. 

 

background image

 

21 

T

uwim  powoływał  się  na  Whitmana,  a  jednocześnie  nazywał  samego  siebie  „futurystą”. 

Futuryzm  rozumiał  jednak  inaczej  niż  futuryści,  i  w  gruncie  rzeczy  był  tu  najbliższy 

ekspresjonizmowi.  W  ówczesnej  poezji  T.  niejednokrotnie  pojawiają  się  akcenty 

komunionistyczne,  silnie  zabarwione  staffowskim  franciszkanizmem.  W  programie  Poezji 

(tom Czyhanie na Boga

) zaprojektowana została nie tylko nowa poezja, także – nowy poeta. 

„Obiektywnie” podmiot liryczny  występuje tu jako natchniony prorok poetyckiej nowej wiary; 

„subiektywnie”  zaś  przedstawia  się  jako  „barbarzyńca”,  człowiek  pierwotny,  przede 

wszystkim  jednak 

–  jako  jeden  z  wielu,  ktoś  z  tłumu.  To  właśnie  typowo  skamandrycka 

koncepcja poety (ogólnie: poezja szarego człowieka pisana przez „szarego” poetę). W nurcie 

tym  przychodzi  do  głosu  język  kolokwialny,  pojawia  się  sytuacja  rozmowy,  dokonuje  się 

prozaizacja  poezji.  Pisząc  o  szarych  ludziach  poeta  przedstawiał  przede  wszystkim  ich 

smutki,  tragedie,  choroby,  śmierć.  Za  radością  życia  kryła  się  tu  stała  myśl  o  śmierci,  za 

biologicznym  witalizmem 

–  fascynacja  destrukcją,  za  panteizmem  i  komunionizmem  – 

demonizm. Ta właśnie antyteza: sacrum – „antysacrum” jest szczególnie dla poezji Tuwima 

charakterystyczna.  Nie  pozostawała  ona  bez  związku  z  satanistycznym  naukowym  hobby 

poety: w latach 1924-

1926 wydał on parę książeczek typu Czary i czarty polskie czy Czarna 

msza

. Z drugiej zaś strony – miała pewien udział w powstawaniu nowej autokracji Tuwima. 

Był nią poeta sztukmistrz, prestidigitator, alchemik słowa. W tym okresie zanikają już związki 

Tuwima z poezją młodopolską i wygasa poetyka dytyrambu, dokonuje się natomiast proces 

kondensacji czy kompresji Tuwimowskiego energetyzmu, wzrasta poczucie dystansu wobec 

wyrażanych  emocji  i  poszerza  się  skala  jakości  estetycznych,  estetycznych.in.  o 

groteskowość. Wreszcie zjawiskiem o wielkiej wadze był ówczesny zwrot poezji Tuwima ku 

własnemu  jej  tworzywu:  ku  językowi.  Tuwim  był  bowiem  językoznawcą-amatorem,  przede 

wszystkim  interesowała  go  strona  brzmieniowa  mowy  (stąd  też  specjalna  uwaga,  jaką  w 

jednym  z  artykułów  poświęcił  glosolaliom).  Na  zainteresowania  te  nałożyły  się  wpływy 

rosyjskiego  futuryzmu,  głownie  Wielemira  Chlebnikowa.  Warto  tu  wspomnieć  o  cyklu 

wierszy  pt. 

Słopiewnie.  Jest  on  pisany  jak  gdyby  jakimś  prapolskim  czy  prasłowiańskim 

językiem. Zamyka Wierszy tom czwarty. Innym wartym uwagi wierszem jest Słowo  i  ciało

który  otwiera  Słowa  we  krwi.  Mamy  tu  do  czynienia  z  inną,  płodniejszą  koncepsją 

poetyckiego  języka  i  z  innym,  bardziej  dyskursywnym,  sposobem  jej  zaprezentowania. 

Wiersz  mówi  o  takim  widzeniu  świata,  w  którym  słowo  nazywające  rzecz  jest  z  rzeczą  tą 

identyczne. Identyfikacja ta dokonuje się w atmosferze sakralnej. 

 

D

rugim, obok Tuwima, frenetycznym piewcą życia był  Kazimierz  Wierzyński (z tym, że w 

wierszach Wierzyńskiego występuje ono  pod  postacią raczej  bachiczną:  jako czysta  –  i  jak 

gdyby  pijana  po  trosze 

–  radość  istnienia.  Wierzyński  zaczynał  w  latach  wojny,  w  czasie 

background image

 

22 

pobytu na froncie i w obozie jenieckim w Rosji. Wiersze z tego okresu, które przedrukował w 

Wielkiej Niedźwiedzicy (trzeci z tomików, 1923), są pełne przygnębienia, co chwila ocierają 

się o wojenną śmierć, wieje od nich poczuciem pustki. Wtedy też (już jednak po dostaniu się 

do  niewoli),  powstała  znaczna  część  biegunowo  odmiennych,  ekstatyczno-radosnych 

wierszy, które złożyć się miały na pierwsze dwa tomy Wierzyńskiego: Wiosnę i wino (1919) i 

Wróble  na  dachu  (1921).  Nikt  inny  nie  był  w  poezji  polskiej  ani  tak  wesoły,  ani  tak 

szczęśliwy. Novum stanowiła też poetycka autokracja: podmiot liryczny tych wierszy to młody 

człowiek  żyjący  wśród  konkretnych  realiów  współczesnej  miejskiej  cywilizacji,  pijący  wodę 

sodową,  palący  papierosy,  po  skamandrycku  „codzienny”,  tyle  tylko,  że  obnoszący  po 

ulicach  swoją  zwariowaną  radość  życia.  Miewała  ona  charakter  komunionistyczny,  bywała 

zaproszeniem  do  radowania  się  wspólnego.  Bohater  tej  poezji  radość  swą  manifestował  – 

trochę  na  przekór  społeczeństwu,  nieco  po  sztubacku,  w  stylu „gwiżdżę  na  wszystko”.  Krył 

się  za  tą  postawą  bunt,  nie  społeczny  jednak,  lecz  raczej  typowo  młodzieńczy:  ogólnikowy 

bunt  przeciw  rygorom  zastanego  świata,  jego  powadze,  jego  nudnej  pryncypialności,  jego 

logice.  Stąd  uciecha,  z  jaką  poeta  podkreślał  swój  antyintelektualizm,  stąd  zamiłowanie  do 

paradoksów i nonsensów, burzących solidną, „przedwojenną” logikę. Szybko okazało się, że 

postawę tę można zastosować także do poezji i że jest ona dość bliska ideałom futuryzmu.. 

Wierzyński  napisał  w  tym  okresie  dwa  dytyrambiczne  wiersze  programowe:  Manifest 

szalony i Heroica. W

szystko to skończyło się razem z wydaniem Wielkiej  Niedźwiedzicy

Wierzyński  traci  tu  swoją  dytyrambiczno-radosną  charakterystyczność.  Wiersze  tego  tomu 

zostały ujęte w cykle Listy  z  podróżyZiemiaLegenda. W o wiele mniejszym stopniu niż 

poprzednie  noszą  one  na  sobie  ślad  autorskiej  pieczęci:  są  trochę  „ogólnoskamandryckie”. 

Najbardziej  wyrazisty  jest  cykl  Legenda

,  zapowiadający  już  Wolność  tragiczną  (1936)  i 

Kurhany  (1938).  Do  o

kresu  przejściowego należy  też  Pamiętnik miłości  (1925),  drugi,  ogok 

Siódmej  jesieni  Tuwima,  poetycki  listownik  miłosny  skamandrytów.  Na  prawdziwie  nowego 

Wierzyńskiego trzeba było jeszcze poczekać. 

 

S

łonimski,  obok  Lechonia,  był  wśród  skamandrytów  poetą  najżywiej  zaangażowanym  w 

sp

rawy  wielkich  ludzkich  wspólnot  (z  tym  że  Słonimski  pod  pojeciem  „wspólnota”  rozumiał 

nie  Polskę,  ale  całą  ludzkość).  Poeta  zadebiutował  jako  wirtuoz-stylizator,  wytworny  i 

subtelny  sonecista,  jak  najdalszy  od  dziejących  się  aktualnie,  w  roku  1918,  wydarzeń. 

Jednak  w  1919  wystąpił  z  poematem,  z  którego  wynikało,  że  wydarzenia  te  przeżywa  i 

reaguje  na  nie  z  rzadko  spotykaną  gwałtownością.  Wczesna  poezja  Słonimskiego  miała 

charakter  antytetyczny  (główna  opozycja:  parnasizm  –  ekspresjonizm).  Elementów 

parnasizmu,  czy  raczej  neoparnasizmu,  doszukać  się  można  u  wszystkich  bodaj 

skamandrytów.  Słonimski  do  parnasistów  francuskich  nawiązywał  w  pełni  świadomie  i 

background image

 

23 

manifestacyjnie. Widać u niego gautierowską, prowokującą wirtuozerię, strofikę, szczególną 

predylekcję do sonetów, postulat uczuciowego chłodu, sztukę pojętą jako sztukmistrzostwo, 

postawę  intelektualną,  egzotykę.  Nie  znaczy  to  jednak,  że  pragnął  „powtarzać”  parnasizm. 

Był zawsze podszyty romantyzmem, ciążył ku poezji osobistego wzruszenia, wierzył w moc 

słowa.  Jego  najbardziej  parnasistowskie  tomiki,  to:  Sonety  i  Harmonia,  ale  nawet  tu  nie 

wychodził  poza  temat  sztuki  i  problem  artysty  –  był  tyleż  parnasistą  co  sentymentalistą  (w 

Sonetach

)  i  bergsonistą  (w  Harmonii).  Drugi  biegun  ówczesnej  poezji  Słonimskiego  to 

ekspresjonizująca  Czarna  wiosna  (wydana  i  skonfiskowana  w  1919),  przedrukowana 

częściowo w tomie Parada (1920), wiąże się ona z twórczością satyryczno-polityczną poety. 

Czarna  wiosna 

jest  najbliższa  aktywistyczno-pacyfistycznej  odmianie  ekspresjonizmu.  Pod 

względem  poetyckim  ma  w  sobie  wiele  z  parnasistowsko-klasycyzującego  rygoru,  z 

romantycznego  patosu  i  z  lekkości  politycznego  kabaretu.  Jej  punkt  wyjścia  przypomina 

Herostratesa 

Lechonia, z tym, że Słonimski naprawdę odrzucił „z ramion płaszcz Konrada”. 

Czarna  wiosna 

była  gwałtownym  manifestem  kosmopolityzmu  i  pacyfizmu  czy 

antymilitaryzmu,  głosiła  też  pochwałę  i  zapowiedź  rewolucji.  Stanowiła  przy  tym  dziwne 

pomieszanie  materii:  satanistyczno-

katastroficzne  wizje  towarzyszyły  tu  neorokokowym 

obrazkom,  a  wśród  przyczyn  ludowego  gniewu  poeta  na  poczesnym  miejscu  wymieniał 

gorycz fryzjerów, przy których damy rozbieraja się bez żenady. Czarna wiosna dała pierwszy 

impuls  ekspresjonistycznej,  ale  zarazem  i  klasycyzującej  poetyce  Słonimskiego,  której 

wyznacznikami były: wiersz wolny, podniosła retoryka, chaotyczność wyobraźni, wielosłowie. 

Służyła  ona  agresywnemu  antymilitaryzmowi,  antymilitaryzmowi  czasem  zaczęły  w  niej 

przeważać treści katastroficzne. Słonimski rozporządzał niejedna poetyką, niejednym stylem. 

Rozwijały  się  one,  ścierały  się  z  sobą  i  łączyły,  wiodąc  ku  coraz  większej  klarowności  w 

następujących tomikach: Parada (1920), Godzina poezji (1923), Droga na Wschód (1924), 

Z  dalekiej  podróży  (1926).  Większość  z  tych  poetyk  przenika  duch  stylizacji,  przy  czym 

coraz  wielką  rolę  odgrywa  w  nich  poezja  romantyczna  –  aż  po  wiersze-pastisze,  takie  jak 

Smutno  mi  Boże.  Na  szczególną  uwagę  zasługują  tu:  współzawodnicząca  z  czarnym 

dytyrambem,  poważna  i  patetyczna  poetyka  ody  i  gatunków  jej  pokrewnych;  żartobliwo-

sentymentalna,  „heinowska”  po  trosze,  stylizacja  na  bezpretensjonalny  wierszyk;  poetyki 

prozaizacji  i  kolokwializacji. 

W  „poetyce  bezpretensjonalności”  napisał  kilka  uroczych 

erotyków  i  zabawnie  autosatyryczne  Znamiona  genialności:  wiersze,  które  przydają 

„obrazowi  autora”  tej  poezji  cech  szczególnie  „po  ludzku”  sympatycznych.  Jeśli  chodzi  o 

poetyki  prozaizacji  i  kolokwializacji,  są  one  dość  zróżnicowane.  S.  lubił  wprowadzać  do 

poezji  nowoczesne,  scjentyficzne  słownictwo  i  styl  informacyjno-naukowy.  Ale  obok  tej 

tendencji  wystąpiła  także  i  inna,  nastawiona  na  językową  potoczność  potoczność 

charakterystyczność:  należy  tu  Rozmowa  z  rodakiem,  starym  Żydem  warszawskim 

spotkanym w Jerozolimie. 

background image

 

24 

 

N

ajmniej 

„typowy” jako skamandryta był Iwaszkiewicz. Na fakt owej odmienności wpłynęły: 

szczególna  szerokość  tradycji  kulturowych,  rozleglejsza  wiedza  literacko-filozoficzna  i 

większy  stopień  wewnętrznego  skomplikowania,  decydującego  o  swoiście  dwubiegunowej 

strukturze  tej  poezji.  Wreszcie  niemałą  rolę  odegrała  tu  jej  „prywatność”.  Wiele  wierszy 

Iwaszkiewicza  zostało  napisanych  jak  gdyby  dla  wąskiego  kręgu  przyjaciół,  nie  czyni  to 

jednak jego poezji niezrozumiałą, a jedynie mniej skonwencjonalizowaną, wprowadza do niej 

atmosferę poufności; czytelnik zostaje tu jak gdyby przypuszczony do owego wąskiego kręgu 

przyjaciół.  Prywatność  ta  stanowi  też  jeden  z  przykładów  skamandryckiej  konkretności  i 

wyraźnej  identyfikacji  podmiotu  lirycznego  z  realną  postacią  autora.  W  okresie  poetyckiej 

młodości  stosunkowo  najwięcej  podobieństw  łączyło  Iwaszkiewicza  ze  Słonimskim 

(parnasizm Iwaszkiewicza był jednak nierównie bardziej synkretyczny, a zarazem oryginalny; 

ekspresjonizm 

–  nie  ekstra-,  lecz  introwertyczny;  kunsztowność  natomiast  –  bardziej 

wynalazcza  i  pozbawiona  owej  klasycystyczno-

tradycjonalistycznej glazury,która  cechowała 

sonety Słonimskiego). Iwaszkiewicz napisał zbiór niezwykle na tle polskiej poezji oryginalny 

– Oktostychy (1919). Reprezentuje on skrajnie artystowską, po trosze Wilde’owską postawę, 

dostrz

ec  można  tu  wyjątkowe  uwrażliwienie  na  kolor  i  malarskość,  wirtuozerię  w 

ukształtowaniu  fonicznym,  bogactwo  wyszukanych  stylizacji,  specyficzną  „dominantę 

rezygnacyjną”,  która  skłania  ku  kontemplacji  piękna  i  sztuki  jako  jednemu  z  remediów  na 

tragizm  ludzk

iego  losu.  Tom  ten  wprowadził  też  nowoczesny  asonans,  skodyfikował  nowy 

gatunek  wiersza-strofy:  oktostych 

(ośmiowiersz  składający  się  z  4  dystychów).  Następne 

zbiory  (Dionizje  [1922]  i 

Ksydy  zakończone  siedmioma  wierszami  [1925])  wniosły  do 

poezji  Iwaszkiewicza  tonacje  nowe.  W  tomach  tych  Iwaszkiewicz  po  raz  pierwszy  i 

–  w 

Dwudziestoleciu 

–  ostatni,  zbliżył  się  do  prądów  nowatorskich.  W  Kasydach  współtworzył 

nową,  zainspirowaną  wpływami  Rimbauda,  prozę  poetycką,  w  której  śmiałość  wizyjnej 

wyobraźni łączyła się z daleko posuniętym „telegraficznym” uproszczeniem składni, a realia 

wzięte  z  życia  codziennego  –  z  postawą  filozoficzną  bliską  panteizmowi.  W  Dionizjach  dał 

oryginalną wersję polskiego ekspresjonizmu. Jest to tom wierszy o strukturze dysonansowej. 

Prz

ejawia  się  ona  w  leksyce,  wersyfikacji,  składni,  manifestuje  się  w  wyborze  poetyckich 

konwencji: od dytyrambu do elegii, panuje w świecie przedstawionym i kształtuje ewokowaną 

przez  te  wiersze  psychikę,  w  której  wzruszenia  łagodne  i  afektowane  mieszają  się  z 

brutalnymi  i  ekstetycznymi.  Dokonuje  się  tu  sublimacja  –  głównie  za  pomocą  mitu 

dionizyjskiego,  do  którego  liczne  aluzje  przewijają  się  przez  cały  tom.  Postać  tracko-

greckiego 

boga 

pełni 

tu 

funkcje 

wielorakie: 

współtworzy 

swoisty 

seans 

autopsychoanality

czny,  wprowadza  motyw  sakralizacji  przeżyć  erotycznych,  jest  także 

uosobieniem  i  symbolem  „szalonej”  i  łamiącej  rygory  poezji  wyzwolonych  instynktów. 

background image

 

25 

Swoistym epilogiem Dionizji jest wiersz 

Piosenka dla zmarłej, w którym Dionizos występuje 

w  innej  funkcji: 

jako  panteistyczny  bóg  zgody  metafizycznej,  bóg  i  patron  rezygnacji.  Tom 

następny Księgę dnia i księgę nocy Iwaszkiewicz wydał dopiero w r. 1929. Tom ten należy 

do najtypowiej skamandryckich zbiorów Iwaszkiewicza, zarówno dzięki poetyce prywatności, 

proza

izacji, pozornie niedbałej „notatkowości”, jak dzięki rodzajowi wprowadzonej tu stylizacji, 

która zarazem zapowiadała już nowy zwrot w rozwoju poety. 

 

S

pośród  wybitnych  poetów  spoza  „wielkiej  piątki”  najbliższa  skamandrytom  była  w  tym 

okresie  Maria  Pawlikowska

.  Podobnie  jak  oni,  wprowadzała  do  poezji  codzienny  konkret, 

kolokwialny język, nowy typ autokracji poetyckiej, inaczej mówiąc: nową koncepcję bohaterki 

lirycznej.  Bohaterką tą  była  nowoczesna  kobieta,  jawnie  i  w  sposób  naturalny,  pozbawiony 

patosu i a

fektacji, pełen natomiast niezrównanego wdzięku i pewnej kokieterii, manifestująca 

swoją  miłość.  Reprezentowała  najdalej  posunięty  realizm  psychologiczny.  Bohaterka  poezji 

Pawlikowskiej  życie  w  świecie  zwykłych  realiów,  tak  jednak  przedstawionych,  że 

współtworzą  one  –  na  równych  prawach  z  motywami  egzotycznymi  –  jeden  z  bardziej 

uroczych światów wyobraźni, jakie znaleźć można w literaturze tego okresu. Pierwszy tomik 

to 

Niebieskie  migdały  (1922).  Poetka  błysnęła  tu  od  razu  bogactwem  swoich  poetyckich 

możliwości.  Znaleźć  tu  można  i  groteskę  balladową  typu  Leśmianowskiego  i  neorokokowy 

konceptyzm,  jak  gdyby  opis  spektaklu  w  stylu  Witkacego,  Witkacego  utworzony 

eksperymentatorskie,  starające  się  uchwycić  „to,  co  się  nie  da  powiedzieć,  co  nigdy 

powiedziane  nie  b

ędzie”.  Tom  następny,  Różowa  magia  (1924),  był  najbardziej 

skamandrycki  ze  zbiorów  pawlikowskiej.  Tu  właśnie  na  dobre  dokonały  się:  prozaizacja 

języka,  ucidziennienie  realiów,  demokratyzacja  ja  lirycznego,  znaczną  też  rolę  odegrała 

stylizacja.  Oba  tomy  łączy  ze  sobą  malarskość,  żartobliwość  i  poetyka  wdzięku.  Poezja 

Pawlikowskiej  wykazuje  związki  z  takimi  tradycjami  tradycjami  kierunkami  i  sztuce,  jak: 

impresjonizm, secesja, formizm, a nawet 

– malarstwo japońskie. Znaleźć tu można swoiście 

żartobliwy  odpowiednik  abstrakcjonizmu:  w  wierszu  Dywan  perski.  Żartobliwość  u 

Pawlikowskiej  odgrywała  rolę ważną. Wiązała się,  z  jednej  strony,  z  ogólnym  dążeniem  do 

depatyzacji  i  uczuciowej  dyskrecji,  które  cechowały  całą  tę  poezję,  ze  strony  drugiej  –  z 

częstą w niej kategorią zaskoczenia, najcelniej wyrażającą się w niespodziewanych pointach. 

Żartobliwość była u niej łagodnym, życzliwym ośmieszeniem świata i pewnych jego wartości. 

Wyrażała  postawę  kogoś  słabego,  lecz  uprzywilejowanego,  wobec  kogoś  silnego,  lecz 

dającego  się  owym  łagodnym  żartem  rozbroić  czy  unieszkodliwić.  W  pierwszych  dwóch 

tomach poetyki, podobnie jak u większości skamandrytów, panowała tonacja major, postawa 

upojenia  życiem,  prowokująca  do  poszukiwania  bujnych  jego  form,  optymizmu.  W 

Pocałunkach (1926) tonacja ta ulega zasadniczej zmianie. Pocałunki są zbiorem wierszy, w 

background image

 

26 

których dominuje motyw „niekochanej”. Tom ten, składający się niemal wyłącznie z wierszy 

czterowersowych, stanowi najbardziej wyrazisty przykład zarówno sławnej „miniaturowości”, 

jak  świetności  niespodziewanych,  zaskakujących  point,  w  których  Pawlikowska  była 

mistrzynią.  Pewna  asceza  środków  wyrazu,  emocjonalna  powściągliwość,  wspomniana 

przed  chwilą  epigramatyczność  –  wszystko  to  pozwala  już  widzieć  w  tym  tomiku  jeden  z 

pierwszych  prze

jawów  skamandryckiego  klasycyzmu.  Niezwykła  zwięzłość  Pocałunków 

zbliżała  też  Pawlikowską  do  poezji  awangardowej.  Na  jego  przykładzie  Dancingu  (1927) 

widać  z  kolei,  że  Pawlikowska  posiadała  umiejętność  wywiedzenia  znakomitej  poezji  z 

małego  tematu. Wiersze  tego  cyklu  dzieją  się,  istotnie,  na  dansingu.  Zwracają  tu  na  siebie 

uwagę zarówno świetność „przekładu” muzyki jazzowej na poetyckie słowo, jak umiejętność 

ukazania w muzyce głębszych treści filozoficznych. Dansing (Kwiatkowski raz pisze przez „s”, 

a  raz 

przez  „c”)  sygnalizuje  też  coraz  bardziej  narastającą  w  tej  poezji,  paralelną  do  kultu 

młodości,  obsesję  przemijania,  starzenia  się,  śmierci.  Tom  ten  jest  już  zapowiedzią  i 

wprowadzeniem do drugiego okresu poezji Pawlikowskiej. 

 

F

ormalnie  do  Skafandra  nale

żała  także  druga  z  wybitnych  poetek  Dwudziestolecia  – 

Kazimiera  Iłłakowiczówna.  Jej  faktyczne  związki  z  poetyką  skamandrytów  miały  jednak 

charakter dość luźny. Niemniej w jej pierwszym powojennym zbiorze (Śmierć feniksa, 1922) 

istnieją pewne cechy, które określić można jako skamandryckie: konkretność i powszedniość 

świata  przedstawionego,  będącego  Warszawą  na  co  dzień;  celowa  banalność 

eksponowanych przez poetkę sytuacji. Stanowią one tło dla akcji najzupełniej niecodziennej: 

główny  cykl  tego  zbioru  to  historia  przyjaźni  jego  narratorki  z  autentycznym  lwem, 

żartobliwym  symbolem  libido  –  pomysł,  który  już  nie  całkiem  mieści  się  w  poetyce 

skamandryckiej. Natomiast bardzo skamandrycka jest Iłłakowiczówna, kiedy występuje jako 

„realistka kobiecości”. Wiersze Iłłakowiczówny cechuje nierzadko pewna, celowa niedbałość, 

chropowatość,  dzięki  której  zyskują  one  na  efekcie  bezpośredniości  i  „szczerości”, 

przygotowując jednocześnie przemiany, jakie miały dokonać się w poezji polskiej po drugiej 

wojnie  światowej.  Pewne  zbieżności  ze  skamandrytami  znaleźć  jeszcze  można  w  tomach: 

Obrazy  imion  wróżebne  (1926)  i  Czarodziejskie  zwierciadełka  (1928),  tam  mianowicie, 

gdzie  te  niby  to  wróżby  dla  nosicieli  poszczególnych  imion  przekształcają  się  w  niemal 

realistyczne  mikroportrety 

psychologiczne,  ukazane  na  tle  codziennej  współczesności.  W 

zasadzie  jednak,  począwszy  od  następnego  po  Śmierci  Feniksa  tomu  Połów  (1926),  ich 

autorka  oddala  się  od  typu  poezji  skamandryckiej  –  ku  liryce  religijnej,  ku  stylizacjom 

ludowym i archaicznym, ku 

balladzie i baśni. Iłłakowiczówna zachowywała w ogóle dystans 

wobec grup literackich literackich zbiorowych poetyk. 

 

background image

 

27 

 

 

2. 

N

urt ewolucyjny: ekspresjonizm i jego pogranicza. 

 

 

nurcie  „ewolucyjnym”  skamandryci  odnieśli  sukces,  ekspresjoniści  –  ponieśli  klęskę. 

Grupa  ta,  skupiona  wokół  Zdroju  pełna  apostolskiej  pasji  odrodzeńczej  i  rozmachu 

programotwórczego,  pozbawiona  jednak  wybitnych  indywidualności  poetyckich  –  stworzyła 

biegunowo od skamandryckiej odmienną, wyjątkowo niefortunną symbiozę tradycjonalizmu i 

nowatorstwa.  Nowoczesną  deformację,  dysonansowość,  operowanie  ostrym  poetyckim 

antywalorem, pewną luźność wizji poetyckiej połączyła z tą spośród tradycji młodopolskich, 

która  była  najtrudniejsza  do  zaakceptowania  i  budziła  w  Dwudziestoleciu  największe 

sprzeciwy ( 

mowa o wielosłowiu, stylu patetyczno-hiperbolicznym, języku nadużywającym 

pojęć  abstrakcyjnych,  nieobecności  konkretu  i  realiów  dnia  codziennego).  Cechy  te 

wyostrzała  ich  programowa  pogarda  dla  „formy”,  wyrosła  z  wiary  w  poezję  jako  „mowę 

dusz

y” czy nawet jako korespondencje z Absolutem. Skoro zaś owej koncepcji nie ożywiały 

ani nowsze teorie psychologiczne, ani zmysł eksperymentu, ciążyła przy tym nad nią ograna 

często  popadająca  w  stereotypy  retoryka  „krzyku”.  Ekspresjoniści  poznańscy  odegrali 

[pewną  rolę  jako  programotwórczy  i  animatorzy.  O  wiele  cenniejszy  było  wszystko  to,  co 

działo się wokół owego Zdrojowego centrum. Z jednej strony różnorodne ekspresjonizowanie 

skamandrytów,  z  drugiej  –  twórczość  poetów,  którzy  z  grupą  tą  związani  byli  w  sposób 

nietrwały i epizodyczny. 

 

W

ittlin 

jako  poeta  jest  autorem  jednej  tylko  książki  Hymnów  (1920),  oraz  sporej  liczby 

wierszy  drukowanych  w  czasopismach.  W  Hymnach 

widoczne  są  związki  z  niemieckim 

ekspresjonizmem, 

Hymnami 

Kasprowicza, 

konkretną, 

antypatetyczną 

poetyką 

skamandrycką.  Wszystko  służy  tu  gwałtownemu  sprzeciwowi  wobec  śmierci  i  wojny. 

Pacyfistami 

byli  także  Słonimski  i  Tuwim.  Pacyfizm  Wittlina  był  jednak  bardziej 

humanitarny,  zgoła  świętofranciszkański  i  bardziej  uniwersalny,  a  w  motywacjach  swych 

bardziej realistyczny. Kilka wierszy W. weszło do kanonu poezji Dwudziestolecia – np. Hymn 

o łyżce zupy czy pacyfistyczny Żołnierz znany

 

P

isząc o pograniczu poetyki ekspresjonistycznej i skamandryckiej nie sposób nie wspomnieć 

Bronisławie  Ostrowskiej.  Większością  swojego  dorobku  przynależała  do  poprzedniej 

epoki,  w  Dwudziestoleciu  przeszła  pewien  renesans  swojego  talentu.  Przejawiał  się  on 

zwłaszcza  w  cyklach  Tartak  słoneczny  i  Koło  święconej  kredy.  Mamy  tu  do  czynienia  z 

background image

 

28 

dwiema  wielkimi  metaforami  ludzkiego  losu,  ale  bardzie  jeszcze 

–  z  oskarżeniem  pustej, 

bezdusznej  współczesności.  Rozlewność  poetyckiej  frazy,  pewna  hieratyczność 

hieratyczność  hiperboliczność  stylu,  patetyczno-retorycka  inwokacyjność  spotykają  się  tu  z 

realiami  wziętymi  z  codziennego  życia  i  przede  wszystkim  z  językiem  kolokwialnym  i  z 

oryginalnie  potraktowanym  motywem  pseudorozmowy  czy  raczej  dyskusji  toczonej  z 

poszczególnymi skamandrytami.  

 

I

nny  jak  Wittlin  kierunek  w  rozwoju  ekspresjonizmu  przyjął  Zegadłowicz  –  szedł  w  stronę 

r

egionalizmu,  stylizacji  ludowej,  franciszkanizmu  w  wersj  prymitywistycznej.  Zegadłowicz 

pisał  bardzo  dużo  w  „wielosłownie”.  Same  już  tytuły  jego  utworów  bywały  nieznośnie 

pretensjonalne. 

Najcenniejsze  jego  utwory  powstały  w  okresie  „czartakowskim”.  Pisane 

gwarą Powsinogi beskidzkie (1923) i Kolędziołki beskidzkie (1923). W pierwszym z tych 

cyklów tematyka pracy połączyła się ze stylizacją na naiwną ludową religijność, w drugim – 

do  głosu  doszły:  groteskowość  i  tradycje  ludowego  humoru  nonsensownego. 

Regionalistyczno-

franciszkańska  odmiana  ekspresjonizmu:  Zegadłowicz  i  część  grupy 

Czartaka 

– przybliża ten kierunek do futuryzmu. Jest to spotkanie w prymitywizmie, tendencji, 

która  w  różnorodnych  formach  przewijała  się  u  wyznawców  różnych  wiar  poetyckich 

pierwsz

ej połowy lat dwudziestych. 

 

 

 

 

3. 

N

urt „rewolucyjny”: futuryści. 

 

O

d  ewolucjonizmu  skamandrytów  i  ekspresjonistów  ostro  odcina  się  rewolucjonizm 

futurystów i Awangardy Krakowskiej. U futurystów był on gwałtowniejszy, u awangardzistów 

–  skuteczniejszy  i  trwalszy.  Poezja  futurystów  nie  była  aż  tak  radykalna  w  swym 

nowatorstwie jak futurystyczne manifesty. Nie potrafiła przy tym stworzyć poetyki radykalnie 

zrywającej  z  tradycją  –  w  wielu  przypadkach  zbliżała  się  do  poetyk  innych  i  popadała  w 

eklektyzm.  

 

N

ajb

ardziej  oryginalna  i  konsekwentnie  futurystyczna  była  poezja  Tyfusa  Czyżewskiego 

(Zielone Oko. Poezje feministyczne, elektryczne wizje 1920, Noc 

– dzień. Mechaniczny 

instynkt  elektryczny  1922) 

–  już  graficznie  rewolucyjna,  korespondująca  nie  tylko  z 

nowatorstwem  malarskim

,  ale  również  z  techniką  filmową;  maszynistyczna  i  ludyczna; 

trącąca  i  nadrealizmem,  i  Młodą  Polską,  bliska  i  prymityzmowi  i  oniryzmowi.  Oniryzmowi 

background image

 

29 

poezji  tej  pojawiały  się  również  zdumiewające  akcenty  katastroficzne.  Ciekawostka: 

Czyżewski stosunkowo najdłużej pozostał wierny futuryzmowi.  

 

M

niej oryginalny na tle epoki był Bruno Jasieński. Sporo podobieństw łączyło go z poetyką 

Skamandra 

(zwłaszcza  But  w  butonierce  [1921]).  U  Jasieńskiego  widać  i  wyrafinowaną 

wirtuozerię  formalną,  skamandrycką  melodię  wiersza,  znakomite  poczucie  tradycyjnego 

rytmu,  iście  reporterską  umiejętność  ukazywania  scen  i  wypadków  ulicznych,  jak  i  typowo 

futurystyczną bufonadę. We wczesnej poezji J. było wiele dandyzmu i snobizmu, epatowania 

i  prowokowania,  czasem  ba

rdziej  dekadenckich  niż  futurystycznych.  Ale  było  też  sporo 

autentycznego  nowatorstwa.  Dwa  zjawiska  zwracają  tu  przede  wszystkim  uwagę: 

wyzwolen

ie wyobraźni i wyzwolenie słowa (z tym, że silniej nacechowana futurystycznie jest 

„wolność”  druga).  Futuryści  polscy  podjęli  zarówno  hasła futurystów  rosyjskich:  „słowo jako 

takie”,  „język  pozarozumowy”,  jak  hasło  Marinettiego  „słowa  na  wolności”.  Z  jednej  zatem 

strony wyzwalali warstwę brzmieniową słowa aż po nadanie jej godności głównego elementu 

konstruującego  wiersz,  z  drugiej  strony  –  wyzwalali  słowo  z  jego  więzi  składniowych  i 

logicznych.  Najdalej  w 

stronę  języka  „pozarozumowego”  poszedł  Aleksander  Wat,  w 

namopańikach,  dążąc  jak  gdyby  do  stworzenia  jakiegoś  nowego  języka  czy  też  do 

odtworzenia  „prasowa”.  Nieco  podobnie  eksperymentował  Jasieński  (na  rzece  czy 

wiosenno, 1921). 

 

S

łowa  na  wolności  były  domeną  Tytusa  Czyżewskiego  i  Stanisława  Młodożeńca

Czyżewski  sięgał  także  do  wzorów  francuskich  (Apollinaire)  –  jego  wyzwolone  słowa 

układały  się  niekiedy  w  rodzaj  kaligrafów;  bywało  też,  iż  oddawały  jednoczesność  wielu 

zjawisk (symultanizm

). Największą rozmaitość pomysłów zaprezentował pod tym względem 

Stanisław Młodożeniec (Kreski i futureski [1921] i Kwadraty [1925]). Posługiwał się w nich 

onomatopeją,  wykorzystywał  efekty  słowno-dźwiękowe  uzyskane  dzięki  wynalazkowi  radia, 

próbował dynamizować język, nadając rzeczownikom formę czasownikową. 

 

W

ymieniając  najważniejsze elementy rewolucyjnego  nowatorstwa poezji futurystycznej,  nie 

można  pominąć  takich  jej  cech  jak  swoisty  hiperbolizm,  ludyczność,  nieznany  dotychczas 

poezji  polskiej  typ  humoru,  o  pewnym  odcieniu  „zgrywy”  czy  „wygłupu”,  a  także  ostre 

operowanie antywalorem i niespotykana dotychczas śmiałość w atakowaniu obyczajowych i 

moralnych  tabu.  Futurystyczna  negac

ja młodopolskiej  wzniosłości  byłe  też  bez  porównania 

bardziej  radykalna  niż  negacja  skamandrycka.  I  teraz  tak:  u  Jasieńskiego  przybierała  ona 

formy  ostre  i  zjadliwe.  U  Sterna 

cechowała  je  patetyczność  á  rebours,  jakiś  iście 

rabelaisowski  gigantyzm  antywalo

rowej  jurności,  biologiczny  i  panseksualny  ludyzm.  U 

background image

 

30 

Czyżewskiego  natomiast  mamy  do  czynienia  z  wyjaskrawionym  do  zabawnych  absurdów 

kultem maszyny. 

 

F

uturyzm polski, tak jak zapłąnął gwałtownie, tak i wypalił się szybko. Jego przedstawiciele 

zwrócili  się  na  ogół  ku  poezji  bardziej  komunikatywnej,  bliższej  formom  tradycyjnym. 

Charakterystyczne,  że  jednym  z  etapów  na  tej  drodze  był  zwrot  ku  tematyce  tematyce 

stylizacji  ludowej,  który  oddalając  futurystów  od  centrum  ich  estetyki,  zbliżał  ich  ku 

ekspresjonizuj

ącemu 

regionalizmowi 

Czartaka

(Mowa 

Pastorałkach 

[1925] 

Czyżewskieho,  Słowie  o  Jakubie  Szeli  [1926]  Jasieńskiego  i  Niedzieli  [1939] 

Młodożeńca.) 

 

P

omiędzy  dwiema  rewolucyjnymi  poetykami  znajduje  się  poezja  Adama  Ważyka.  Był  on 

związany  z  grupą  Nowej  Sztuki,  zatem  z  futuryzmem  w  jego  późniejszym,  dojrzalszym 

okresie.  Futurystą  nazywać  go  trudno,  od  kierunku  tego  dzieliła  go  wyciszona  tonacja, 

postawa  spokojnego  obserwatora,  brak  eksperymentów  językowych.  Nie  ma  u  niego  nic  z 

futurystycznego  hiperbolizmu, 

krzykliwości, agresywności, biologizmu. Łączono też Ważyka 

z  krakowską  Awangardą.  Istota  Ważykowskiego  nowatorstwa  polegała  na  umiarkowanym 

asocjacjonizmie,  organizowanym  według  zasad  jukstapozycji:  luźno  zestawionych  obok 

siebie  zdań  ewokujących  różne  plany  rzeczywistości  i  według  mechanizmów  pamięci, 

mieszającej  ze  sobą  zdarzenia  z  różnych  czasów.  Poetyka  ta  nie  miała  znamion  ani 

przebojowego  rewolucjonizmu  poetyckiego,  ani  oryginalnej,  wszechstronnie  przemyślanej 

struktury. 

 

 

4. 

N

urt „rewolucyjny”: Awangarda Krakowska 

 

 

N

owatorstwo 

najbardzie

j  oryginalne,  oparte  na  najpoważniejszych  podstawach 

teoretycznych  i  uwieńczone  najwybitniejszymi  osiągnięciami  artystycznymi  –  stało  się 

udziałem  Awangardy  Krakowskiej,  grupy,  która  zadebiutowała  najpóźniej.  Po 

futur

ystycznym buncie anarchistycznym przyniosła ona propozycję nowego ładu. Wystąpiła z 

koncepcją  konsekwentną,  wewnętrznie  koherentną,  systemową.  Futurystycznemu  miotaniu 

się między sprzecznościami przeciwstawiała postawę zdecydowanego wyboru, istotę swojej 

epoki  dojrzawszy  w  nowoczesnej  miejskiej  cywilizacji  industrialnej. 

Ideałowi  zabawy 

przeciwstawiała  ideał  pracy;  absolutnej  wolności  poetyckiej  –  surowy  rygor;  poetyce 

nieodpowiedzialnego  wykrzykiwania  słów  działających  bezpośrednio  na  emocje  –  poetykę 

background image

 

31 

zasz

yfrowanego,  skondensowanego  zdania.  Awangardowej  teorii  poezji  zarzucić  można 

wąskość,  doktrynerstwo  i  nietolerancyjność,  ale  nie  sposób  zaprzeczyć,  że  pozostając  w 

kontakcie  z  europejską  awangardą  teoria  ta  i  poezja  były  jednak  zjawiskiem  głęboko 

oryginal

nym i że wyprowadzały polskie nowatorstwo ze stanu wtórności wobec europejskich 

–izmów. 

 

N

ajwiększą  oryginalność  w  obrębie  awangardy  i  największy  stopień  odmienności 

zaprezentował  Tadeusz  Peiper  (A  [1924]  i  Żywe  linie  [1924]).  Jego  teoria  poezji 

zachowywała  pewną  równowagę  zarówno  między  zasadą  budowy  a  zasadą 

pseudonimowania,  jak  między  postulatami  społecznikowskimi  a  artystowskimi.  W 

wymienionych tomach równowaga ta została zdecydowanie zachwiana. Powiedzieć można, 

że  Peiper  był  barokistą  czy  manierystą  awangardy.  Ponadto  był  pełen  inwencji  w 

kształtowaniu  składni.  Połączenie  dwu  superoryginalności:  metaforycznej  i  składniowej 

sprawiło, że Peiper należy do najłatwiej rozpoznawalnych poetów w całej polskiej literaturze. 

Literaturze obydwu tomach wiele jest 

popisów wirtuozerii, wierszy o celowo błahej tematyce i 

wyrafinowanym kunszcie poetyckim. Jednak Peiper bynajmniej nie ograniczał się do nich. I 

tak  ważną  rolę  w  tych  zbiorach  odgrywa  tematyka  erotyczna.  Stosunek  P.  do  kobiet  był  w 

gruncie rzeczy dość pogardliwy i użytkowy, kobieta była u niego traktowana po trosze jako 

rozrywka  po  fajrancie.  Zadaniem  prawdziwego  mężczyzny  jest  zaś  budowa  –  tworzenie 

nowego  świata,  a  także  pisanie  wierszy.  Peiper  (w  przeciwieństwie  do  swoich  młodszych 

kolegów)  debiutował  późno,  dlatego  jego  debiut  był  w  pełni  dojrzały.  Inni  awangardziści 

(

Przyboś,  Brzekowski,  Kurek)  debiutowali  wcześnie,  ale  też  były  to  debiuty  młodzieńcze, 

dość  odmienne  od  poetyk,  jakie  mieli  oni  wybrać  w  przyszłości.  Zarówno  Tętno  (1925) 

Brzękowskiego, jak Śruby (1925) i Oburącz (1926) Przybosia i wreszcie Upały (1925) Kurka 

nacechowane  były  dynamizmem  i  patosem,  opiewały  pracę  robotników,  nowoczesną 

cywilizację.  Pobrzmiewało  to  włoskim  futuryzmem.  Ferwor,  entuzjazm,  hiperbolizm, 

dynamizm,  pewne  cechy  poety

ckiego obrazowania, właściwe wszystkim trzem debiutantom 

– zbliżały ich do futuryzmu, i to w tej właśnie wersji. 

 

T

yrteuszem  konstruktywnej,  społecznej  ,  gromadnej  pracy  można  nazwać  Przybosia.  Nikt 

inny  z  takim  zapałem  nie  nawoływał  do  niej.  Jego  poezja  była  „produkcyjna”,  utylitarna. 

Trzeba jednak wiedzieć, że pisząc w ten sposób poeta stanął wobec problemów etycznych i 

estetycznych  zarazem.  Problematyka  etyczna  kryła  w  sobie  przede  wszystkim  pytanie  o 

prawo do tyrteizmu pracy. Wtedy właśnie zrodziła się myśl o zrównoważeniu pracy fizycznej 

pracą  nad  słowem;  poeta  przedstawiał  się  jako  „współrobotnik”  –  dlatego  ma  prawo 

nawoływać  innych,  że  sam  pracuje  słowami.  Takie  porównania  staną  się  zresztą  stałym 

background image

 

32 

elementem  twórczości  Przybosia.  Warto  dodać,  że  pracą,  owszem,  najbardziej  pasjonował 

się Przyboś, ale nowoczesną techniką już cała Awangarda. Przyboś maszyny traktował jako 

narzędzie  pracy,  ale  także  jako  wzorzec  dla  nowej  poetyki.  Jego  maszynizm  był  nie  tylko 

tematyczny  (w  jego  poezji  więcej  jest  maszyn  niż  ludzi).  Był  także  strukturalny:  poezja 

musiała być skonstruowana jak maszyna. Myśl przewodnią wyznaczały trzy elementy: koło

prąd,  rozruch.  Poprzez  nie  wyrażał  się  Przybosiowy  dynamizm,  maksymalizm,  gigantyzm 

oraz  pragnienie  rozpoczynania  na  nowo.  Wczesn

a  poezja  Przybosia  była  niesamowicie 

skomplikowana.  Poza  podziwem  dla  maszyny  i  miasta  kryło  się  tu  przerażenie  nimi,  poza 

apoteozą  pracy  –  apoteoza  męki,  poza  brygadzistą  –  ofiatnik,  poza  poetą 

państwowotwórczym  –  rewolucjonista,  poza  „pozytywistą”  –  niemal  mistyk.  Ideałem 

Przybosia  było  maksymalne  napięcie,  maksymalna  siła  doznań.  Nie  ważne  czy  źle,  czy 

dobrze, byle potężnie. 

 

N

a  początku  drugiej  połowy  lat  dwudziestych  Peiper  ma  w  poezji  jeszcze  sporo  do 

powiedzenia (jego uczniowie dopiero zadebiutowali). Zadebiutowali tym czasie naprzeciwko 

siebie  stały  tylko  dwie  poważne  poetyckie  siły:  Skamander  i  krakowska  Awangarda.  (Ich 

spór  i  rywalizacja  dotarły  do  lat  powojennych.)  Spór  ten  oznaczał,  że  dwie  przeciwstawne, 

negujące się nawzajem koncepcje poezji musiały współżyć ze sobą w jednej literaturze. 

 

L

ata przedwojenne to w dużej mierze epoka wielkiego wewnętrznego napięcia, tęsknoty za 

„czynem”,  psychicznej  mobilizacji.  Lata  tuz  po  wojnie  przyniosły  natomiast  atmosferę  ulgi, 

rozluźnienia, swobody, zabawy. Na krótki moment ówczesna młoda poezja polska znalazła 

się  w  Raju  Odzyskanym.  W  poezji  tej  dominowała  drwina,  negacja  lub  ignorowanie 

poprzedników, czasem wręcz – całej dotychczasowej kultury. Z radością odrzuciła wzorzec 

patriotyczno-obywalelski.  Uderzano 

w  najróżniejsze  tabu,  łamano  z  upodobaniem  wszelkie 

kanony estetyczne, od reguł wersyfikacyjnych po kanony dobrego smaku. Czynili to nie tylko 

anarchizujący  futuryści,  ale  też  np.  Iwaszkiewicz.  Raj  implikuje  regres  ku  człowieczeństwu 

prymitywnemu,  ku  pierw

otnym  instynktom,  ku  zwierzęcości.  (Patronem  jak  gdyby  był  tu 

Leśmian. Cofał się najdalej, bo ku samej Naturze, z którą bohater jego wierszy wchodzi  w 

najbardziej  intymne  związki.)  Poezja  tamtego  okresu  potrafiła  stworzyć  model  człowieka 

szczęśliwego  (wczesne  wiersze  Tuwima,  Pawlikowskiej,  Sterna,  Wierzyńskiego)  –  nie 

było to przy tym żadne szczęście filozoficzne, wytworzone pracą duchową, stoickie ani nawet 

epikurejskie, lecz szczęście biologiczne, zrodzone  nadmiaru sił, z pierwotnej zgody z siłami 

natury

. Ów raj polskiej poezji nie trwał długo – z powodów historycznych i przez pojawienie 

się krakowskiej Awangardy.  

 

background image

 

33 

 

 

 

5. 

P

owrót do źródeł: odmiana rodzima (Bolesław Leśmian. Nurt ludowy) 

 

 

 

P

oezja  lat  powojennych  zafascynowana  była  nowoczesnością,  gwałtownym  rozwojem 

techniki

,  unifikacją  świata  dokonaną  przez  nowoczesne  środki  komunikacji  i  masowego 

przekazu, przyspieszonym tempem życia, atmosferą XX-wiecznego miasta. Zaroiło się w niej 

od  wszelkich  nowinek  technologicznych.  Wszystko  to  znajdowało  odbicie  zarówno  w 

konstrukcjach tej poezji, jaki i w jej języku. Konstrukcje były wieloplanowe, symultaneistyczne, 

wzorujące  się  na  wieloaspektowości,  chaosie  i  tempie  życia  w  wielkich  miastach,  bądź  na 

surowym,  funkcjonalnym  pięknie  nowoczesnych  maszyn  i  budowli.  Język  natomiast  był 

zbrutalizowany,  pełen  prozaizmów,  odrzucający  tradycyjną  melodyjność,  rzeczowym  

skrótowym – aż po styl, istotnie wzorowany na telegramach. Całej tej fascynacji towarzyszyła 

jednak fascynacja przeciwstawna: prymitywem, pi

erwotnością, nieucywilizowaniem ( łatwo 

wytłumaczalna  na  tle  takich  zjawiska,  jak  świadomość  kryzysu  dotychczasowej  kultury, 

filozofia Bergsona, wpływ przedwojennych, europejskich awangard). 

 

P

oezja miała dwie wersje, znała dwa Raje: rodzimy i egzotyczny. Wersja rodzima sięgała do 

polskiego folkloru, szukając w nim pierwotnych wartości metafizycznych i estetycznych, tym 

dla niej wartościowszych, im mniej skażonych przez miejską cywilizację. Tu ponad wszystko 

inne wrastało wielkie dzieło Leśmian, prekursora i współtwórcy tego nurtu. W 1920 wydał on 

Łąkę.  Poezja  Leśmian  była  trudna  i  „ponadczasowa”,  dlatego,  mimo  entuzjastycznych 

recenzji, 

Łąka  stała  się  wielkim  wydarzeniem  literackim.  Leśmian  jawnie  ignorował  tu 

nowoczesność,  współczesność,  XX-wieczny  mit  cywilizacyjny,  kontynuował  zaś  poetyki 

młodopolsko-symbolistyczne.  Ważne  jest  tez  to,  że  L.  nie  zdążył  stworzyć  sobie 

odpowiedniej  pozycji  w  poprzedniej  epoce  (debiutował  zbyt  późno).  Z  czasem,  w  latach 

trzydziestych, zaczęto bardziej doceniać jego pozycję. Ale pełną sprawiedliwość oddały mu 

dopiero lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Łąka przynosiła nową dawkę Leśmianowskiej 

niesamowitej  metafizyki  (reprezentowały  ją  takie  wiersze  jak  Rok  nieistnienia,  

przeddzień swego zmartwychwstania czy Ballada bezludna). Ogólnie Łąka to tom bardzo 

bogaty  i  zróżnicowany.  Zawiera  wiersze,  w  których  na  pierwszy  plan  wysuwają  się 

diametralnie  różne  wartości.  Między  innymi  wiele  w  niej  przykładów  precyzyjnego, 

fotograficznego  mikrorealizmu  Leśmian:  jak  mało  kto  potrafił  on  podpatrzeć  przyrodniczy 

background image

 

34 

szczegół  i  ująć  go  w  niezawodnie  trafną  i  odkrywczą  miniformułę.  Na  szczególną  uwagę 

zasługują  w  tym  tomie  wiersze  zgrupowane  pod  wspólnym  tytułem  W  malinowym 

chruśniaku,  jeden  z  najpiękniejszych  cyklów  polskiej  poezji  erotycznej.  (Jest  to  erotyka 

bardzo intymna, w znaczeniu tego słowa zarówno duchowym, jak i cielesnym, nigdy jednak 

nie  przekraczająca  granic  dobrego  smaku.)  Cykl  ten  zestawiono  z  sonetami  odeskimi 

Mickiewicza

Łąka jednak to przede wszystkim „mit regresu” (powrót do natury, poeta  jako 

człowiek pierwotny; u Leśmiana fascynacja ta jest widoczna już w Młodej Polsce – jego szkic 

programowy 

Znaczenie pośrednictwa w  metafizyce  życia  zbiorowego, 1910) i stylizacja 

ludowa. Co jednak o wartości tych wierszy decyduje, to nie tyle ich warstwa problemowa, ile 

olśniewające  pomysły  fabularno-metafizyczne  i  jedyna  w  swoim  rodzaju  oryginalność 

językowa  poety.  Kreowanie  sytuacji  szokująco  niemożliwych  stanowiło  jedną  z 

Leśmianowskich  pasji:  pasję,  która,  notabene,  paradoksalnie  zbliżała  go  do  nadrealizmu 

(przykład: tytułowy wiersz tomu, opowieść o tym, jak to – w atmosferze cudu – dokonała się 

wizja  „całej”  Łąki  w  ubogiej  chacie  narratora  i  bohatera  wiersza).  Fantastyka  ludzko-

przyrodnicza  rozgrywa  się  tu  często  w  prawdziwie  rajskiej  tonacji:  miłości  i  braterstwa 

człowieka ze zwierzęciem czy rośliną (Asoka czy Koń). Zdarza się też, że regres posuwa się 

za  daleko,  że  zbyt  głębokie  zachłyśnięcie  naturą  staje  się  śmiertelne  (Topielec;  przejaw 

fascynacji  śmiercią).  W  poszukiwaniu  „człowieka  pierwotnego”  Leśmian  sięgał  do  baśni 

ludowej  (cykle  Ballady  i 

Pieśni  kalekujące  oraz  pewna  liczba  wierszy  pisanych  już  po 

wydaniu 

Łąki, w okresie współpracy z Czartakiem). Leśmian brał z folkloru nie tylko motywy, 

czerpał  też  z  ludowego  (i  archaicznego  zresztą)  słownictwa  i  ze  stylistyki  pieśni  ludowych. 

Były  to  jednak  stylizacje  tak  oryginalne,  że  niektórzy  krytycy  odmawiali  im  autentycznych 

powiązań  z  folklorem.  W  tematyce  wielu  spośród  Ballad  sprawa  przedstawia  się  podobnie 

jak w Topielcu

; z tym, że śmierć człowiek w zetknięciu z naturą jest tu na ogół „seksualna” i 

makabryczne. Zbliżenie się do folkloru podkreślało swoistą „barokowość” wyobraźni Leśmian. 

Nie  były  to  już  przyjaźnie  z  łąką  czy  wierzbą,  lecz  śmiercionośne  stosunki  płciowe,  a  to 

dziewczyny  z  czerwinem,  a 

to  „dziadygi”  z  rusałką.  Przeważał  gatunek,  który  określić  by 

można nazwą metafizyczna ballada o zbrodni seksualnej. Odmienny, bardziej stonowany 

charakter  miały  Pieśni  kalekujące.  Potworność  była  w  nich  przede  wszystkim  ludzkim 

kalectwem,  nieszczęściem.  Cykl  ten  najbardziej  z  całej  twórczości  L.  zbliżał  się  do 

pacyfistyczno-

komunionistycznego  ekspresjonizmu  (zwłaszcza  Żołnierz,  wiersz  o 

wywyższeniu  śmiesznego  dla  ludzi  i  odepchniętego  przez  nich  wojennego  inwalidy,  kaleki-

prostaczka, który stowarzyszywszy się z Chrystusem-świątkiem, razem z nim „doskakuje” w 

końcu  „do  samego  nieba”.  Tu  także  zaliczyć  można  jedno  z  arcydzieł  Leśmiana:  Dwoje 

ludzieńków,  wiersz  o  narastaniu  nieszczęścia  i  nicości  w  losie  baśniowej  pary  kochanków 

nie-

kochanków.  Znajduje  się  on  na  przeciwległym  biegunie  w  stosunku  do  sado-

masochistycznych  ballad  poety:  to  z  kolei,  niemal  sentymentalizm  metafizyczny).  Swoje 

background image

 

35 

wierszy  Leśmian  drukował  w  Czartaku.  Jednak  zarówno  ludowość  czartakowców,  jak  w 

ogóle  ludowość  poezji  Dwudziestolecia  rozwinęły  się  na  ogół  w  innych  kierunkach  niż  ten, 

który został przezeń wytyczony. 

 

B

odajże jeden tylko poeta znalazł się w pobliżu Leśmianowskiej koncepcji ludowości. Chodzi 

Feliksa  Konopkę i o takie utwory, jak O  Michałku  Mędali czy Tryptyk: jedyny w swoim 

r

odzaju cykl opowiadający o złych, demonicznych, krzywdzących ludzi aniołach. (Notabene, 

Notabene wierszu 

O Michałku Mędali dostrzec można nawet pewną zależność od Leśmiana; 

w  Tryptyku 

natomiast  uwagę  zwracają  związki  z  malarstwem  Jacka  Malczewskiego).  Te 

w

iersze Konopki pochodziły z drugiej połowy lat dwudziestych dwudziestych nawet w obrębie 

jego poezji stanowiły odosobniona enklawę (w Słowach w ciemności [1929] przeważały już 

tonacje odmienne). 

 

charakterze  ludowości  w  poezji  początków  Dwudziestolecia  decydowali  inni  poeci: 

czartakowcy i 

futuryści. Na poezji grupy Czartak  decydujące piętno odcisnął regionalizm. 

Najbardziej  przejął  się  nią  sam  Zegadłowicz,  który  w  swoich  beskidzkich  cyklach  (m.in. 

Wielka  nowina  w  Beskidzie

, 1923) nobilitował ukochany przez siebie region, tworząc dlań 

jak gdyby zastępczy ludowy epos, niekiedy pisany literacko, niekiedy przeplatany gwarą. Inni 

poeci  grupy:  Edward  Kozikowski,  Tadeusz  Szantroch,  Janina  Brzostowska

,  byli  już 

raczej  piewcami  beskidzkiego  krajobrazu  i  „czaraka”  (zmitologizowanej  przez  nich  starej 

karczmy  w  Mucharzu,  Kucharzu  której  Zegadłowicz  dopatrywał  się  dawnego  zaboru 

ariańskiego).  Najambitniejszy  z  nich  Kozikowski  poprzedził  swoja  ucieczkę  w  Beskid 

gniewnymi, rewolucyjnymi strofami przeciw miastu i całej aktualnej kulturze europejskiej. 

 

S

pośród futurystycznych (czy postfuturystycznych) stylizacji ludowych na szczególną uwagę 

zasługują  Słowo  o  Jakubie  Szeli  (1926)  Brunona  Jasieńskiego  i  Pastorałka  (1925) 

Tytusa  Czyżeskiego. W Słowie Jasieński usiłował stworzyć pozytywny mit literacki Szeli (i 

raczej mu się to nie udało). Niemniej jest to poemat miejscami wręcz znakomity: połączenie 

bardzo  udanej  stylizacji  ludowej  z  wersyfikacyjno-

rymowym  prestidigitatorstwem  przyniosło 

tu  wiele  świetnych,  sztukmistrzowskich  efektów.  Z  zupełnie  inna  koncepcją  stylizacji  na 

ludowość  wystąpił  Czyżewski  w  Pastorałkach.  Czyżewski  w  ogóle  inaczej  niż  Jasieński 

patrzył na kulturę ludową: interesowały go przede wszystkim jej tradycjonalizm i sakralność. 

Jego 

Pastorałki  są  przepojone  autentyczną  religijnością  ludową,  nawiną  i  bezpośrednią, 

pełną prostego wzruszenia, nieobcą poczuciu dobrodusznego humoru. Są tez po ludowemu 

zgrzebne i niezgrabne, co stanowi wynik celowej stylizacji i współtworzy ich swoiste piękno. 

background image

 

36 

Pastorałki nie są jednak pozbawione związków z poezją nowatorską: stanowią niejako próbę 

przeniesienia pewnych futurystycznych eksperymentów językowych na inny teren. 

 

N

ajwiększe  nasilenie  ludowo-prymitywistycznych  stylizacji  przypadło  na  lata  1923-1926. W 

głównym  ich  nurcie  podstawową  rolę  odegrały  trzy  nazwiska:  Emil  Zegadłowicz,  Tytus 

CzyżewskiJan Kasprowicz. W 1926 (właśc. 1925) Kasprowicz wydał Mój świat (podtytuł: 

Pieśni  na  gęśliczkach  i  malowanki  na  szke),  zbiór  wierszy  stylizowanych  na  ludowy, 

podhalański  prymitywizm.  Pełnił  on  także  funkcję  poezji  „autobiograficznej”,  przepojony  był 

osobistym,  liryzmem  i  należał  do  tych  zbiorów  wierszy,  które  w  twórczości  każdego  poety 

wyznaczają rozwój osobowości. Mój świat był następnym po Księdze ubogich etapem drogi 

Kasprowicza ku 

prostocie, pokorze, filozofii wielkiej zgody metafizycznej. Miał tez po trosze 

charakter testamentu. W tej stylizacji dwa elementy były ważne: sztuka nowego prymitywu i 

prostota ludowej religijności. W Moim świecie dominuje dystans życzliwego humoru; nie jest 

jednak  wyrozumiałym  spojrzeniem  z  góry,  poza  żartobliwością  kryje  się  tu  przekonanie  o 

głębokich  wartościach  prostej,  ufnej,  naiwnie  „realistycznej”  religijności,  solidarności  z 

żywiącymi dziecięcą wiarę staruszkami i niechęć do cepra „mądrali”, który wiarę tę starał się 

staruszkom wyperswadować. Powiedzieć można, że wiersz ten – w sposób „esencjonalny” i 

wyjaskrawiony 

– oddaje to, co w Moim świecie najistotniejsze. 

 

O

sobne  miejsce  w  nurcie  prymitywizacji  rodzimej  zajmowała  wielka  samotnica  polskiej 

poezji 

Kazimiera Iłłakowiczówna. Jej Połów (1926) stanowił inaugurację powrotu poetki do 

kraju lat dziecinnych, do wspomnień, w których kultura ludowa odgrywała ogromną rolę. Na 

szczególną  uwagę  zasługuje  tu  cykl  Dziwadła  i  straszydlaki,  w  którym  Iłłakowiczówna 

sięgnęła  do  strefy  ludowych  wierzeń  i  wyobrażeń  pozazmysłowych,  przedstawiając  całą 

faunę  przeróżnych  lich,  duszków,  zmór,  stworków,  rocznic  i  niepokojczyków.  Wszystkie  te 

skrzydlaci  były  z  reguły  sympatyczne,  spragnione  miłości  i  życia,  istnienia;  ukazane  z 

dystansem dyskretnego humoru i właściwą Iłłakowiczównie przekorą. A przy tym bardziej niż 

mitologię  ludową  wyrażały  intymne  przeżycia  duchowe  i  obsesje  poetki.  W  następnych 

tomach  pokazały  się  inne formy  „ludowości”  wyróżniające  Iłłakowiczównę  z  tła  całego tego 

nurtu.  Różnice  dotyczą  np.  relacji  nadawca  –  odbiorca.  Ponadto  bardzo  częste  były  u 

Iłłakowiczówny  elementy  stylizacji  na  folklor;  często  stylizowała  utwory  na  wypowiedź  dla 

ludu. Często też archaizowała. Źródłem jej inspiracji były prawdopodobnie stare kalendarze z 

wróżbami  dla  poszczególnych  imion  lub  przeznaczona  dla  ludu  hagiografia.  Różny  był 

stopień  stylizacji  –  od  bardzo  wyrazistej  Opowieści  o  moskiewskim  męczeństwie,  po 

bardzo lekką w Opowieści małżonki świętego Aleksego. Warto też wiedzieć, że podobnie, 

background image

 

37 

a  nawet  w  większej  mierze  niż  u  Kasprowicza,  element  stylizacji  nie  kolidował  w  tych 

wierszach z ich głęboko religijnym charakterem.  

 

 

 

6. 

P

owrót do źródeł: egzotyka 

 

 

O

dmiana rodzima fascynacji pierwotnością była i bardziej oryginalna, i bogatsza w poetyckie 

osiągnięcia.  Poważną  rolę  odegrali  w  niej  poeci  starszych  generacji.  Odmiana  egzotyczna, 

angażująca niemal wyłącznie w poezję młodą, była bardziej uniwersalna, ale też w znacznej 

mierze  wtórna,  w  dużym  stopniu  zainspirowana  przez  inne  awangardy  europejskie,  także 

przedwojenne.  Wiązała  się  ona  z  regeneracyjną  kuracją  osłabianej  kolejnymi  kryzysami 

kultury  europejskiej  kuracją,  dokonywaną  przez  zastrzyki  kultur  egzotycznych,  zwłaszcza 

prymitywnych,  ale  również  starych  i  dostojnych.  Bliskie  okolice  czasowe  pierwszej  wojny 

światowej  to  okres  wpływów  estetyki  ludów  prymitywnych:  odkrycie  piękna  rzeźby 

murzyńskiej  i  murzyńskiej  poezji;  nowe,  kolejne  olśnienie  kulturą  Dalekiego  Wschodu; 

zainicjowanie  wielkiego  muzeum  wyobraźni,  najazd  nie  tylko  tematów,  lecz  także  form, 

struktur, pojęć świata uważanego do niedawna za coś nieskończenie niższego. 

 

polskiej poezji moda ta wystąpiła ze szczególną siłą u futurystów (zwłaszcza u Sterna); 

była  też  popularna  u  ekspresjonistów  i  skamandrytów.  Tytuły  niektórych  „egzotycznych” 

tomików, to: Droga na Wschód (1924) i Z dalekiej Podróży (1926) SłonimskiegoWieczór 

na Wschodzie (1928) 

Babińskiego, wiele wierszy z Różowej magii (1924) Pawlikowskiej

Spośród  awangardzistów  modzie  tej  ulegał  Brzękowski,  a  wśród  czartkowsów  – 

Zegadłowicz i Kozikowski

 

F

ascynacja egzotyką, a zwłaszcza nagłe pojawienie się znacznej liczby Murzynów w młodej 

polskiej  poezji  wzbudziło  sprzeciw  surowego  kontrolera  nowatorów  (jako  przejaw 

„plagiatowości”  polskiej  literatury).  [Ten  „kontroler”  to  Irzykowski.]  Polemizowali  z  nim 

Jasieński i Stern. Sprawa ta dla futurystów była ważna, programowa.  

 

M

oda  na  egzotykę  miała  dwie  wersje:  aktywną,  ekspansywną  i  pasywną,  ewazyjną

Aktywna  sygnalizowała  przemiany  świadomości  i  ideałów  estetycznych,  wychodziła 

naprzeciw witalizmowi i antyintelektualizmowi, antyintelektualizmowi motywach egzotycznych 

background image

 

38 

szukała  wyrazu  dla  zmanifestowania  agresywności.  Ewazyjna  współtworzyła  mit  podróży 

(wywodzący się jeszcze z poezji Baudelaire’a  i Rimbauda). Szczególnie częsty był przy tym 

motyw samego marzenia o podróży – było ono właściwie marzeniem o pięknym, bogatym w 

przygody,  barwnym,  wspaniałym  życiu.  Ale  także  –  wiązało  się  z  mitem  rajskim.  (Motyw 

podróży  występował  m.in.  u  Tuwima,  Słonimskiego,  Wierzyńskiego,  Balińskiego

Pawlikowskiej

Jasieńskiego,  Młodożeńca,  Ważyka,  Kołonieckiego,  Kozikowskiego

Łopalewskiego i Iwaszkiewicza.) Wiersz Iwaszkiewicza Europa (Skamander 1923, przedr. 

Powrocie do Europy 

1931) to metaforyczna opowieść o zbiorowej wyprawie europejskich 

poetów  do  egzotycznych  krajów,  o  ich  rajskim  pobycie  tam  i  o  spowodowanym  nagłą 

tęsknotą  powrocie  do  rodzimej  ziemi,  powrocie  do  obowiązków  wobec  niej.  Wiersz  ten 

napisany w 1921 zaprogramował niejako całą historię tego motywu. 

 

drugiej połowie lat dwudziestych wielka fala fascynacji egzotyką opada. Poezja „powraca 

do kraju”,  odkrywa na  nowo jego  pejzaż  i  jego kulturowe tradycje.  Ale  nie tylko:  także jego 

życie  społeczne  i  polityczne.  Coraz  częściej  też  pragnie  w  życiu  tym  współuczestniczyć, 

pode

jmować  za  nią  odpowiedzialność.  „I  tak  kończą  się  wielkie  wakacje  młodej  poezji 

Dwudziestolecia.”  

 

 

 

b) 1927 

– początek lat trzydziestych 

 

7. 

K

lasycyzm skamandrytów. Ich twórczość humorystyczno-satyryczna 

 

P

rzemiany  dokonujące  się  w  poezji  polskiej  w  okolicach  1927  pozwalają  mówić  o 

zakończeniu  pewnego  okresu  jej  rozwoju  i  o  zapoczątkowaniu  nowego.  Dwie  główne 

tendencje pojawiły się w owych latach. Jedna z nich to zwrot ku klasycyzmowi, druga – ku 

poezji  społecznej.  W  obydwu  wypadkach  ważnym  czynnikiem  współwarunkującym  te 

przemiany jest historia (przewrót majowy z 1926, pierwsze lata panowania sanacji).  

 

T

endencje  klasycystyczne  zaczynają  dominować,  kiedy  przygasa  poetyckie  nowatorstwo. 

Futuryzm należy już do przeszłości; kończy się właśnie najbardziej bojowy okres Awangardy 

Krakowskiej. Nawet grupa Nowej Sztuki u swojego schyłku występowała z klasycystycznymi 

hasłami.  Jeśli  jednak  „klasycyzmy”  nowatorów  miały  w  gruncie  rzeczy  charakter 

metaforyczny,  inaczej  sprawa  przedstawiała  się  z  klasycyzmem  skamandrytów  i  poetów 

uprawiających  zbliżoną  do  nich  poetykę.  Skamandryci  nigdy  zdecydowanie  nie  zrywali  z 

background image

 

39 

tradycją,  a  atakując  Młodą  Polskę  oszczędzali  zawsze  jej  nurt  parnasistowski  i  nurt 

klasycystyczny (Staff był przecież ich mistrzem). Łatwo więc zaczęli skłaniać się ku ideałom 

ładu,  harmonii  i klasycznego piękna,  a  także ku  poetyce stylizacji  nawiązującej  do  antyku  i 

epok klasycystycznych. Klasycystycznych okresie 

tym nikną niemal zupełnie tak częste w ich 

poezji  z  wczesnych lat  dwudziestych  wezwania do boga 

ekstazy i winnej latorośli (Tuwim

Iwaszkiewicz

Wierzyński,  Zygmunt  Karski).  Rzecz  czarnoleska  to  najbardziej 

klasycystyczny  tom  Tuwima  (tytuł  podwójnie  wywiedziony  z  tradycji:  z  Kochanowskiego  i  z 

Norwida).  Kochanowski 

w  ogóle  należy  do  patronów  owego  klasycyzmu.  Drugi  patron  to 

Leopold  Staff.  Lipa  czarnoleska 

staje się jednym z haseł poetyckich tego okresu. Stanowi 

równocześnie  refleks  charakterystycznego  dla  okresu  wczesnych  rządów  sanacji 

zainteresowania  dla  epoki  zygmuntowskiej  i  baroriańskiej.  Kochanowski  nie  jest  jednak 

jedynym  bohaterem  ówczesnych  wierszy.  Roi  się  wówczas  od  utworów  poświęconych 

konkretnym  postaciom; pisze się np.  o Słowackim,  Norwidzie,  Konradzie  czy  Paulu Valéry. 

Zjawisko to stanowi przejaw tendencji szerszych, typowo klasycystycznych: zwrotu ku poezji 

kultury  i  ku  poezji  „przedmiotowej”.  Jest  to  okres,  w  którym  poezja  skamandrycka  osiąga 

największy  dystans  wobec  wzruszeń  i  przeżyć  ja  lirycznego.  Ów  klasycyzm  Skamandryci 

nacechowany był na ogół optymizmem, często też wyrażał postawę opanowanego poczucia 

mocy. 

Pojawił się też w ówczesnej poezji – zwłaszcza w twórczości IwaszkiewiczaStefana 

Napierskiego

Mieczysława  Brauna  i  Ludwika  Hieronima  Morstina  –  zwrot ku  stylizacji. 

Polegał on głównie na podejmowaniu pewnych gatunków klasycznych, takich jak oda, elegia, 

list  poetycki,  w  mniejszym  stopniu 

–  na  delikatnej  archaizacji  wersyfikacyjno-składniowej. 

Jest to okres, w którym poezja skamandrycka staje się najbardziej klarowna, zrównoważona 

artystycznie,  „przezroczysta”.  Do  jej  majstersztyków  należą  dwa  tomy:  Pocałunki 

Pawlikowskiej i Wysokie drzewa 

Staff. Klasyczne skłonności przejawiali także kwadryganci

 

P

rekursorem  i  patronem  poezji  skamandryckiej  był  Staff.  Nie  poprzestał  jednak  na  roli 

mistrza.  Znakomity  renesans  jego  talentu,  ja

ki  dokonał  się  w  Dwudziestolecu  pozwolił  mu 

pozostać  w  „pierwszej  linii”.  Już  okres  powojenny  był  świadectwem  pewnego  regresu 

Staffowskiej  poezji.  Ani 

Tęcza  łez  i  krwi  (1918),  ani  Szumiąca  muszla  (1921;  późniejszy 

tytuł  Sowim  piórem)  ani  Żywiąc  się  w  locie  (1922)  w  niczym  owego  renesansu  nie 

zapowiadały. Wyjątkiem były w tym okresie jedynie Ściezki polne (1919), tom wierszy o wsi i 

chłopskiej codziennej pracy. Tom ten przypominał o świetności Staffowskiej sztuki poetyckiej 

i ukazał jej nowe możliwości i walory: zmysł realistycznej obserwacji i nadzwyczaj delikatnie 

zaznaczony ton heroikomizmu, sygnalizujący nowy rodzaj humoru w tej poezji. Ścieżki polne 

pozostały raczej epizodem. Nie przyniósł też pełnego odrodzenia tom Ucho igielne (1927), 

współtworzący  nurt  poezji  religijno-wyznawczej  pierwszej  połowy  Dwudziestolecia.  Był  już 

background image

 

40 

jednak przejawem spokojnego, harmonijnego klasycyzmu, ściśle związanego z religijnością 

jasną,  ufną,  radosną.  „Nowy”  Staff  zaprezentował  się  w  pełni  w  tomie  Wysokie  drzewa 

(1932).  Na  r

enesans  złożyły  się  tu  głównie:  wtargnięcie  konkretnej  codzienności  do  sfery 

metaforyki  i  specyficzny  rodzaj  żartobliwego  humoru,  poetycki  dowcip.  Obydwa  te  czynniki 

wprowadzały  element  zaskoczenia.  Tutaj  też  zaczęły  pojawiać  się  najświetniejsze  pointy, 

pa

radoksy  i  oksymorony.  Służyły  one  m.in.  jego  poezji  religijnej.  Kontynuacją  przemiany 

miała stać się Barwa miodu (1936). Pewną rolę w niej (przemianie) odegrali skamandryci.  

 

R

zecz  czarnoleską  (1929)  i  –  częściowo  –  Biblię  cygańską  (1933)  Tuwima  cechowały 

zwrot  ku  klarowności,  prostocie,  harmonii,  pewne  ściszenie  tonu  w  porównaniu  z  tomami 

poprzednimi; nawiązywanie do klasycznej i klasycystycznej tradycji, podkreślone już w tytule 

Rzeczy czarnoleskiej. 

W wierszach tych pojawiał się motyw tworzenia ładu z chaosu i myśl o 

zbawczej, unieśmiertelniającej roli sztuki. Ideałami były tu doskonałość doskonałość czystość 

poezji:  stąd  znaczna  liczba  wierszy  autotematycznych,  stąd  też  w  Rzeczy  czarnoleskiej 

prawie  zupełne  oderwanie  się  od  współczesnej  historii.  Wszystko  tu  pozwala  mówić  o 

klasycystycznym czy klasycyzującym okresie w twórczości Tuwima; tendencje te splatają się 

jednak  z  wieloma  innymi.  Niekiedy  można  nawet  mówić  o  pewnej  dwuznaczności 

Tuwimowskiego  klasycyzmu  (taki  np.  jest  wiersz 

Koń).  Rzecz  czarnoleska  jako  całość 

nacechowana  jest  pewnym  chłodem.  Osobne  miejsce  zajmuje  w  tym  tomie  wiersz 

Dziesięciolecie. Spóźniona polemika-pamflet na Młodą Polskę jest wyjątkowa: skamandryci 

na  ogół  nie  atakowali  poprzedniej  generacji,  zwłaszcza  z  pozycji  siły,  i  dość  niewybredna: 

napomykająca o „muzeum”, „durniach w pelerynach” i „poetyckich Tworkach”. 

 

D

iametralnie odmienny był klasycyzm Iwaszkiewicza. Przede wszystkim był „prawdziwszy” 

jako klasycyzm

: stylizatorski, oparty na przeświadczeniu o ponadczasowym i powtarzalnym 

charakterze poezji; w sposób, który świadczył o znacznej erudycji, nawiązujący do antyku i 

antycznych gatunków literackich, ale także – głęboko osadzony w tradycji rodzimej; wreszcie: 

śmiało,  bo  na  przekór  własnej  epoce,  dyskursywny,  niekiedy  zbliżający  się  wręcz  do 

eseistyki  literackiej. 

Iwaszkiewicz  odwoływał  się do kulturowego  mitu  Europy.  Europejskość 

Powrotu  do  Europy 

(1931)  wiązała  się  z  żywą  wówczas  problematyką  zagrożenia kultury 

europejskiej jako pełnej organicznej całości. Poczucie wspólnoty europejskiej zostało jednak 

w  tym  tomie  w  sposób  wyraźny  podporządkowane  poczuciu  odmienności  polskiej  kultury  i 

polskiego  losu  narodowego.  Zainteresowany  problematyką  mitów  –  tym  razem 

historiozoficzno-politycznych 

– sięgnął do modnego wówczas mitu jagiellońskiego; próbował 

też kreować, w wierszu Wigilia Nowej Polski, mit nowy: wyrażający ideologię pokojowej siły, 

radości i symbolicznego, odrodzeńczego ognia. 

background image

 

41 

 

J

est  to  okres  silnej  ekspansji  i  silnego  przyciągania  wywieranego  przez  skamandrycka 

poetykę nie tylko na ówczesnych debiutantów, ale także na poetów starszych pokoleń. Obok 

Staff  należy  tu  wymienić  Marylę  Wolską  i  jej  zawarty  w  Dzbanku  malin  (1929) 

wspomnieniowy  cykl  O  dawnym  Lwowie

.  Pełen  realistycznych  szczegółów  i  oparty  na 

autentycznych sytuacjach i 

wydarzeniach, napisany wierszem, o którym można powiedzieć, 

że naśladuje prozę, i językiem „prywatnym”, kolokwialnym  – cykl ten idzie dalej w kierunku 

rzeczowości  i  prozaiczności  niż  większość  utworów  właściwych  skamandrytów.  Znakomity 

jest tu zwłaszcza wiersz Tamten świat: opis patriotycznych spotkań lwowskiej inteligencji w 

drugiej połowie XIX wieku. 

 

S

pośród poetów ściśle związanych ze Skamandrem debiutuje Stanisław Baliński. Wydany 

w  1928 

Wieczór  na  Wschodzie  to  wytrawna,  ale  i  nieco  monotonna  poezja  o  znacznej 

przewadze  pośredniości  nad  bezpośredniością,  dyskretnie  stylizatorska,  pełna  motywów 

kulturowych:  egzotycznych,  ale  i  rodzimych,  bo  zauroczona  wschodnimi  podróżami 

Słowackiego. Panująca tu orientalna tematyka wychodziła już wówczas z mody. Baliński był 

urodzonym  poetą  nostalgii,  która  w  Wieczorze  na  Wschodzie  jak  gdyby  szukała  dla  siebie 

pretekstu. Jego talent w pełni rozwinął się dopiero na emigracji. 

 

tamtym  okresie  przeważały  w  ogóle  debiuty  spod  znaku  Skafandra.  Wymienić  należy: 

Beatę  Obertyńską,  Aleksandra  Jantę-Połczyńskiego,  Halinę  Konopacką,  Romana 

Kołonieckiego Mieczysława Brauna. Szczególnie ciekawa była ty właśnie poezja Brauna, 

zarówno ze względu na tematykę (tytuły to Rzemiosła i Przemysły), jak i z racji jego drogi 

ku klasycyzm

owi (wiodła ona przez próby futurystyczne i awangardowe), jak wreszcie dzięki 

wyborowi tradycji (sięgnął do klasycyzmu epoki stanisławowskiej i początku XIX wieku). 

 

K

lasycystyczny epizod skamandrytów zbiega się poniekąd z jednym z okresów wzmożonej 

działalności humorystyczni-satyrycznej TuwimaSłonimskiego i Lechonia oraz związanych 

z  nimi  podobna  poetyką  i  podobnym  typem  humoru:  Mariana  Hermana,  Konstantego 

Ildefonsa  Gałczyńskiego,  Jerzego  Paczkowskiego  i  Świętopełka  Karpińskiego.  Są  to 

lata  Cyrulika  Warszawskiego  (1926-1934)  i  jego  szopek  politycznych.  Satyra 

skamandrycka  stanowi  w  tym  czasie  zjawisko  paralelne  wobec  skamandryckiego 

klasycyzmu 

–  wyraża  postawę  pogodnej  równowagi  i  aprobatę  politycznego  status  quo. 

Przykład utworu: Jarmark rymów (1934) Tuwima

 

background image

 

42 

„kabaretowości”  Skamandra  wyrósł  Gałczyński.  Swoją  qualité  maitresse  znalazł  w 

pomieszaniu gatunków takich, jak liryka, satyra i humorystyka. Był obdarzony fenomenalnym, 

nowoczesnym,  bliskim  pure  nonsense’u poczuciem  humoru,  łączył  go z  liryzmem  liryzmem 

sposób coraz bardziej spójny i oryginalny. Druga połowa lat dwudziestych to jego poetycka 

młodość,  wolna  jeszcze  od  późniejszych  uwikłań  politycznych,  beztroska,  wszechstronnie 

kpiarska

,  bawiąca  się  własnym  talentem.  Jest  to  okres,  w  którym  rodzi  się  osobny  świat 

wyobraźni  Gałczyńskiego.  G.  objawia  się  jako  świetny  parodysta  (przewyższający  nawet 

Tuwima) a przy tym jako wizjoner 

końca świata, kataklizmu pojętego w stylu zabawy ludowej 

(

Koniec  świata,  Kwadryga  1929).  W  poezji  Gałczyńskiego  ani  śmiałość  jej  wyobraźni,  ani 

ton buffo jej humorystyki nie kolidowały bynajmniej z przyświecającymi jej ideałami prostoty, 

harmonii,  ładu,  wywiedzionymi  z  ducha  antyku  i  renesansu.  Gałczyński  potrafi  wywieść 

wielką poezję ze zwykłego życia mężów  i  ojców  zarabiających na  utrzymanie rodziny:  jako 

poeta codzienności prześcignął skamandrytów. 

 

K

lasycyzm  drugiego  dziesięciolecia  niepodległości  miał  już  nieco  inny  charakter. 

Skamandrycka  poetyka  ładu  i  harmonii  nie  trwała  długo.  W  okolicach  1939  dokonuje  się 

proces zach

wiania równowagi, przemiany dominant, zwrotu ku tonacji minor, ku niepokojom 

metafizycznym,  także  społecznym.  U  Wierzyńskiego  np.  przełom  ten  przypada  na 

Rozmowę  z  puszczą,  u  Iwaszkiewicza  na  Lato  1932  (1933),  u  Pawlikowskiej  na  Paryż 

(1929)  i 

Profil  białej  damy  (1930),  u  Tuwima  na  Biblię  cygańską.  Z  kolei  poezja 

Słonimskiego  miała  nieco  odmienny  rytm  rozwojowy  (w  całym  jej  przebiegu  w  jej  skład 

wchodziły  różne  formy  klasycyzmu).  Przemiana  skamandrytów  to  fragment  zjawiska 

szerszego. Współtworzy ona główną cezurę Dwudziestolecia.  

 

Z

wrot ku niepokojom metafizycznym, irracjonalizmowi, pesymizmowi zapowiadała twórczość 

Jerzego  Lieberta

.  Liebert  był  poetą  przełomu:  wiele  jego  wierszy  zaliczyć  można  do 

klasycyzmu  skamandryckiego.  Przyświecał  mu  ideał  jasności.  Wszedł  jak  gdyby  w  tajne 

powinowactwo  z  poezją  Kochanowskiego.  Jasny  klasycyzm  skamandrycki  szybko  jednak 

zaczął  w  jego  wierszach  ciemnieć,  nabierać  akcentów  niepokoju  i  tragizmu.  Liebert  był 

jednym  z  najwybitniejszych  polskich  poetów  religijnych.  Jego  religijność  była  dramatyczna, 

wynikająca z wewnętrznego rozdarcia, związana ze stałą wewnętrzną walką. Dramatyzm ten 

szczególnie  przejawiał  się  w  Liebertowskiej  koncepcji  Boga:  Jeźdźca,  Łowcy,  siłą 

zdobywającego  wyznawców,  siłą  przymuszającego  do  miłości.  Jego  liryka  religijna  swoje 

apogeum  osiągnęła  w  Gusłach  (1930).  Z  kolei  w  Kołysance  jodłowej  (1932)  przeważała 

pisarska  autowiwisekcja:  temat  własnej  choroby  i  nadchodzącej  śmierci.  Niemałą  rolę  w 

background image

 

43 

poezji L. odegrała wersyfikacja: mistrzowskie operowanie nadzwyczaj melodyjnym wierszem 

sylabotonicznym (Piosenka do WarszawyJurgowska karczma).