background image
background image
background image

MayaBlake

Ucieczkaodprzeszłości

Tłu​ma​cze​nie:
EwaPa​we​łek

<

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

–Nojuż,nieocią​gajsię!Ru​szaj!Dla​cze​gotojaza​wszemu​szęod​wa​laćcałąro​bo​tę?

Sa​kisPan​te​li​desopu​ściłwio​słananie​znacz​nieroz​ko​ły​sa​nąwia​tremwodę.Uwiel​białtendreszczra​do​-
sne​gopod​nie​ce​niaiad​re​na​li​nę,któ​rato​wa​rzy​szy​łamuza​wszepod​czasupra​wia​niaspor​tu.Uśmiech​nął
sięwod​po​wie​dzinapeł​nąiry​ta​cjiuwa​gębra​ta.

–Prze​stańna​rze​kać,sta​rusz​ku.Toniemojawina,żełu​piecięwko​ściach.–Takna​praw​dęAribyłod
nie​gostar​szyza​le​d​wieodwaipółroku,aleniecier​piał,gdyktośmuwy​po​mi​nałwiek,zcze​goSa​kis
skwa​pli​wieko​rzy​stał,gdychciałsięznimtro​chępo​draż​nić.–Niede​ner​wujsię.Na​stęp​nymra​zempły​-
wajzTheo.Onzpew​no​ściąniebę​dziesięocią​gał.

–Jużtowi​dzę.Theoza​miastwio​sło​wać,prę​żył​bymu​sku​ły,pró​bu​jącim​po​no​waćswo​imprzy​ja​ciół​kom
pa​trzą​cymnanie​gozbrze​gu–skwi​to​wałcierp​koAri.–Wciążniero​zu​miem,ja​kimcu​dempięćrazyzdo​-
byłpu​charwmi​strzo​stwachświa​ta.

Sa​kismia​ro​wopo​ru​szałwio​sła​mi,zsa​tys​fak​cjąspo​strze​ga​jąc,żeniestra​ciłfor​mypo​mi​mokil​ku​mie​-
sięcz​nejprze​rwywulu​bio​nymspo​rcie.My​ślącomłod​szymbra​cie,niemógłsiępo​wstrzy​maćoduśmie​-
chu.

–Tak,wła​snynie​ska​zi​tel​nywi​ze​ru​nekiko​bie​ty,oto,codlanie​gonaj​waż​niej​sze–od​parłpo​god​nie.Wio​-
sło​wałwdo​sko​na​łejsyn​chro​ni​za​cjizbra​tem.Ichru​chybyłypłyn​ne,ryt​micz​ne,gdypo​ko​ny​wa​lipo​ło​wę
tra​syje​zio​rana​le​żą​ce​godoeks​klu​zyw​ne​goklu​buwio​ślar​skie​go,kil​kamilzaLon​dy​nem.

Sa​kisuśmie​chałsięsze​ro​ko,czu​jąc,żespły​wananie​goko​ją​cyspo​kój.Mi​nę​łospo​rocza​su,od​kądbyłtu
ostat​nimra​zem,wdo​dat​kuwto​wa​rzy​stwiestar​sze​gobra​ta.Za​rzą​dza​nietrze​mafi​lia​miprzed​się​bior​stwa
Pan​te​li​desIncspra​wia​ło,żeniemie​lidlasie​biezbytdużocza​su.Praw​dzi​wymcu​dembyło,gdyuda​wa​ło
imsięzgraćter​mi​narztak,bywszy​scytrzejmo​glisięspo​tkaćwtymsa​mymcza​sie.Dłu​gopla​no​wa​li
wspól​nąwy​pra​wędoklu​buże​glar​skie​go,aleTheowostat​niejchwi​liod​wo​łałswójudział.Pry​wat​nym
je​temle​ciałdoRio,byza​że​gnaćkry​zysnaświa​to​wymryn​ku.Przy​naj​mniejtaktwier​dził.Sa​kisniezdzi​-
wił​bysię,gdy​bysięoka​za​ło,żepraw​dajestzu​peł​nieinna.Jegobrat,play​boy,byłwsta​nieprze​le​ciećty​-
sią​cemil,byspę​dzićjed​nągo​dzi​nęwto​wa​rzy​stwiepięk​nejko​bie​ty.

–Je​ślisiędo​wiem,żewy​sta​wiłnasdowia​tru,jużjamupo​ka​żę!Skon​fi​sku​jęsa​mo​lotnaconaj​mniej
mie​siąc.

–Po​wo​dze​nia–prych​nąłAri.–We​długmniena​ra​ziszsięnaszyb​kąśmierć,je​ślispró​bu​jeszsta​nąćna
dro​dzeTheo.Samwiesz,żemafio​łanapunk​cieko​biet.Asko​romowaoko​bie​tach.Tatwo​jawresz​cie
zdo​ła​łaode​rwaćwzrokodta​ble​taipa​trzypro​stona…

–Wy​ja​śnij​myso​biejed​nąrzecz.Onaniejestmojąko​bie​tą–za​pro​te​sto​wałostro,spo​glą​da​jącnabrzeg.

Brian​naMo​ney​pen​ny,jegoasy​stent​ka,sta​łaprzyli​mu​zy​nie,pa​trzącwprostnanie​go.Miałwra​że​nie,że
ce​lo​wością​gagowzro​kiem.Od​kądjąza​trud​nił,mi​nę​łoosiem​na​ściemie​się​cyiniezda​rzy​łosię,by
wtymcza​siezdra​dzi​łasięzja​ki​mi​kol​wiekemo​cja​mi.Nie​za​leż​nieodoko​licz​no​ścipro​fe​sjo​nal​na,su​-
mien​na,sku​tecz​naizim​najaklód.Tymra​zemjed​nakcośbyłonietak…

background image

–Niemów,żenieule​głatwo​je​muuro​ko​wi–drą​żyłAri.

Sa​kiszmarsz​czyłbrwi,napróż​nosta​ra​jącsięza​pa​no​waćnadsła​bo​ścią,doktó​rejzanicwświe​cienie
chciałsięprzy​znać,aktó​raogar​nia​łagoza​wsze,ile​kroćmy​ślałoswo​jejasy​stent​ce.Kie​dyś,jakomło​dy
chło​pak,do​stałna​ucz​kę,żele​piejtrzy​maćro​man​tycz​nepo​ry​wynawo​dzy.Ulo​ko​wa​nenie​wła​ści​wie
uczu​ciamo​głypo​zo​sta​wićnadu​szynie​za​bliź​nio​nąranęiprzy​po​mi​naćostra​co​nychzłu​dze​niach.Na​uczył
siętego,pa​trzącnamat​kę,któ​rani​g​dyniewró​ci​ładorów​no​wa​gipotym,jakoj​cieczła​małjejser​ce.
Prze​lot​nemi​łost​ki,pro​szębar​dzo,ależad​nychtrwa​łychzwiąz​ków.Na​to​miastro​manswpra​cybyłnaj​-
gor​sząrze​czą,najakąmógł​byso​biepo​zwo​lić.Jużrazpo​peł​niłtenbłądinieza​mie​rzałpo​wtó​rzyćgoni​g​-
dywię​cej.

–Och,za​mknijsię,Ari.

–Jasiępopro​stumar​twię.Tadziew​czy​nawy​glą​datak,jak​byza​mie​rza​łaza​razwsko​czyćdowody.Chy​-
baniemożesięcie​biedo​cze​kać.Pro​szę,po​wiedz,żeza​cho​wa​łeśzdro​wyroz​są​dekinieprze​spa​łeśsię
znią.Pa​mię​tasz,ja​kiemia​łeśkło​po​typrzezGi​sel​le?

–Mógł​byśsięwresz​cieod​cze​pić?Totwo​jenie​zdro​weza​in​te​re​so​wa​niemoimży​ciemsek​su​al​nymza​czy​-
namniemar​twić.

Po​now​niespoj​rzałnaMo​ney​pen​ny,któ​raprze​stę​po​wa​łaner​wo​woznoginanogę.Tknię​tyzłymprze​czu​-
ciemza​pra​gnąłjaknaj​szyb​ciejpod​pły​nąćdobrze​gu.

–Czy​linicniemamię​dzywami?–na​ci​skałAri.

Ja​kaśdziw​nanutawgło​siebra​tado​pro​wa​dzi​łagodosza​łu.

–Trzy​majsięodniejzda​le​ka.Tonaj​lep​szaasy​stent​ka,jakądotejporymia​łem,inierę​częzasie​bie,je​-
ślispró​bu​jeszjąpod​ku​pić.

–Wy​lu​zuj,bra​cisz​ku.Niczłe​goniemia​łemnamy​śli–za​pro​te​sto​wałnie​coroz​ba​wio​ny.–Bro​niszjejjak
ja​kiśbłęd​nyry​cerz.Cośmisięwy​da​je,żejed​nakzro​bi​łeśto,cze​goniepo​wi​nie​neś.

Iry​ta​cjaSa​ki​saro​słazkaż​dąse​kun​dą.Kie​dyAriwresz​ciedamuspo​kójizmie​nite​mat?!

–Po​słu​chaj,to,żedo​ce​niamjąjakopra​cow​ni​ka,niezna​czy,żepo​sze​dłemzniądołóż​ka.Możepo​roz​ma​-
wia​myotwo

–Pan​naMo​ney​pen​nyjestprzedewszyst​kimdo​sko​na​łymfa​chow​cem.Świet​niedbaomojein​te​re​sy,praw​-
dzi​wyrot​twe​iler.Żad​nazpo​przed​nichasy​sten​teksiędoniejnieumy​wa​ła.Jestbar​dzokom​pe​tent​na,ato
jestnaj​waż​niej​sze.

–Nojużdo​brze,nierzu​cajsiętak.

Sa​kispo​szu​kałwzro​kiemBrian​ny.Tymra​zemniecze​ka​łaprzysa​mo​cho​dzie,tyl​kosta​łanapo​mo​ście,za​-
sła​nia​jącsięra​mio​na​miprzedzim​nymwia​trem.Byławy​star​cza​ją​cobli​sko,bymógłdo​strzecwy​razjej
twa​rzy.Niemiałwąt​pli​wo​ści,żejestbar​dzozde​ner​wo​wa​naiporazko​lej​nywjegogło​wieroz​ległsię
ostrze​gaw​czydzwo​nek.Po​nad​totrzy​ma​ławdło​niachręcz​nik,aprze​cieżwie​dzia​ła,żeza​wszeprzedpo​-
wro​temdobiu​rako​rzy​stałzprysz​ni​cawklu​bie.Co​kol​wieksięsta​ło,wy​ma​ga​łona​tych​mia​sto​wejin​ter​-

background image

wen​cji,sko​roocze​ki​wa​ła,żeodrazuwsią​dziedosa​mo​cho​du.

–Cośjestnietak–oznaj​mił.–Mu​szęwra​cać.

–Wy​czy​ta​łeśtozru​chujejwarg,czyteżje​ste​ściezesobątakbli​sko,żepo​tra​fi​cieczy​taćso​biewmy​-
ślach?

–Mó​więse​rio,Ari.Wra​ca​mynabrzeg.Na​tych​miast.

Gdytyl​koza​cu​mo​wa​li,Sa​kisru​szyłprzedsie​bieszyb​kimmar​szem.

–Niemartwsięomnie–za​wo​łałzanimAri.–Samso​biepo​ra​dzęzesprzę​tem.Idrin​ka​mi,któ​rezo​sta​ły
dlanasza​mó​wio​ne.

Sa​kisnieza​re​ago​wał,niemiałte​razanicza​su,aniocho​tynaprze​ko​ma​rza​niesięzbra​tem.

–Cosięsta​ło?–spy​tałostro,awi​dząc,żedziew​czy​nasięwaha,po​na​glił:–Niechtopanizsie​bie
wresz​ciewy​rzu​ci.

Wziąłodniejręcz​nikiowi​nąłwo​kółkar​ku.

–Pa​niePan​te​li​des,mamypro​blem.

–Do​my​śli​łemsięjuż–rzu​ciłznie​cier​pli​wio​ny.–Jakipro​blem?

–Je​denzna​szychtan​kow​ców,Pan​te​li​desSzó​sty,osiadłnamie​liź​nieprzyPo​in​teNo​ire.

Sa​kis,po​czułlo​do​wa​tydreszcz,mimożestałwpeł​nymsłoń​cu.Zmu​siłsię,byprze​łknąćśli​nę,nimpod​jął
te​mat.

–Kie​dytosięsta​ło?

–Do​sta​łamwia​do​mośćpięćmi​nuttemu.

–Wia​do​mocoświę​cej?

–Tak.Za​gi​nąłka​pi​tanidwóchczłon​kówza​ło​gi.Jestjesz​czecoś…

–Niechpanimówi!

–Tan​ko​wiecwpadłnaska​ły.Ropanaf​to​wawy​cie​kadopo​łu​dnio​we​goAtlan​ty​ku,mniejwię​cejsześć​-
dzie​siątba​ry​łeknami​nu​tę.

Brian​namia​łanadłu​gopa​mię​taćto,codzia​łosiępo​tem.Sa​kisPan​te​li​despo​zor​niewy​da​wałsiętymsa​-
mymnie​wzru​szo​nym,twar​dympo​ten​ta​tem,któ​re​goniciniktniejestwsta​niewy​pro​wa​dzićzrów​no​wa​gi,
aledo​my​śla​łasię,żezłewia​do​mo​ścimu​sia​łynimwstrzą​snąć.Wi​dzia​ła,jakzbie​la​łymukost​ki,gdyza​ci​-
skałdło​nienaręcz​ni​ku.

Po​nadjegora​mie​niemdo​strze​głaArie​go,któ​rycu​mo​wałłód​kę.Ichspoj​rze​niaskrzy​żo​wa​łysięnajed​ną

background image

chwi​lęinaj​wy​raź​niejmu​siałsięzo​rien​to​wać,żespra​wajestpo​waż​na,bozo​sta​wiłwszyst​koiru​szył
wichstro​nę.Byłrów​nieprzy​stoj​nyipo​cią​ga​ją​cyjakjegomłod​szybrat,Brian​namu​sia​łatoprzy​znać,
mimożenacodzieństa​ra​łasięigno​ro​waćmę​skiuroksze​fa.

–Czywia​do​mocośoprzy​czy​nachwy​pad​ku?–spy​tałSa​kis.

Po​krę​ci​łagło​wą.

–Nara​zienie.Niemamykon​tak​tuzpo​zo​sta​ły​miczłon​ka​miza​ło​gi.Roz​ma​wia​łamzprzed​sta​wi​cie​la​mi
stra​żyprzy​brzeż​nej.Będąnasnabie​żą​coin​for​mo​wać.–Zro​bi​łakrokwstro​nęsa​mo​cho​du.–Do​my​ślam
się,żebę​dziepanchciałodrazuudaćsięnamiej​sceka​ta​stro​fy.Wy​sła​łamjużwia​do​mośćza​ło​dzesa​mo​-
lo​tu.Sąwgo​to​wo​ści.

Sa​kiskiw​nąłgło​wą,porazko​lej​nynieża​łu​jąc,żeza​trud​niłMo​ney​pen​ny.Za​wszetraf​nieod​ga​dy​wa​łanie​-
wy​po​wie​dzia​nejesz​czepo​le​ce​nia.

–Idzie​my.–Zdą​żyłzro​bićkrok,gdypo​czułnara​mie​niusil​nyuścisk.

–Cosięsta​ło?–usły​szałgłosstar​sze​gobra​ta.

–Szóst​karoz​bi​łasięprzyPo​in​teNo​ire–od​parł,re​fe​ru​jąckrót​koto,cousły​szałodBrian​ny.

–Jedź.Jazo​sta​nęnamiej​scuibędęstądmo​ni​to​ro​wałsy​tu​ację.

Sa​kiskrót​kimuści​skiemdło​nipo​że​gnałsięzArimipo​now​niezwró​ciłsiędoasy​stent​ki:

–Mu​szęsięskon​tak​to​waćzpre​zy​den​temKon​ga.

–Oczy​wi​ście.–Brian​naprzyj​mo​wa​łakaż​deza​da​niezesto​ic​kimspo​ko​jem.–Po​wi​niensiępanprze​brać.
Przy​nio​sęsu​cheubra​nie.

Kie​dywy​cią​ga​łazba​gaż​ni​kapo​kro​wiec,usły​sza​ładźwiękroz​su​wa​ne​goko​stiu​muspor​to​we​go.Nieod​-
wró​ci​łasię,choćbyłapew​na,żejejszefniepo​czuł​bysięskrę​po​wa​ny,na​wetgdy​bywle​pi​ławnie​gona​-
tar​czy​wespoj​rze​nie.Byławgo​to​wo​ściprzezdwa​dzie​ściaczte​rygo​dzi​nynadobę,sie​demdniwty​go​-
dniu,spę​dza​łaznimwię​cejcza​suniżkto​kol​wiekinnyiwie​dzia​ła,żedlaSa​ki​saPan​te​li​de​sajesttyl​ko
spraw​niedzia​ła​ją​cym,asek​su​al​nymau​to​ma​tem.

Naj​pierwpo​da​łamunie​bie​skąko​szu​lę,ana​stęp​nieciem​no​gra​fi​to​wygar​ni​turodAr​ma​nie​go.Nako​niec
wy​ję​łazba​gaż​ni​kaskó​rza​nebutyiskar​pet​ki,poczymod​wró​ci​łasięple​ca​mi,pa​trzącnalśnią​cąwsłoń​cu
ta​flęje​zio​ra.Niechcia​łapa​trzećnasze​ro​kie,sil​nera​mio​naSa​ki​sa,do​sko​na​lewy​ćwi​czo​ne,umię​śnio​ne
cia​ło,je​dwa​bi​stewło​synapier​si,cią​gną​cesiępa​smemwdółdotwar​de​gojakstalbrzu​cha.Mo​głapra​-
co​waćjakro​bot,aleprze​cieżda​lejbyłako​bie​tą.

Mę​czą​cąci​szęprze​rwałdzwo​nekte​le​fo​nu.

–Pan​te​li​desShip​ping–rzu​ci​łama​chi​nal​nie,wsia​da​jącdoli​mu​zy​ny.Pochwi​limiej​sceobokza​jąłSa​kis,
da​jącznakkie​row​cy,byru​szał.–Przy​kromi,alenara​zieniemogęudzie​lićżad​nychin​for​ma​cji.Na​praw​-
dęniemogę.Pan​te​li​desShip​pingzago​dzi​nęwydaofi​cjal​neoświad​cze​nie.Tak,bę​dziedo​stęp​nenana​-
szejstro​nie.Je​ślibę​dziemiałpanjesz​czeja​kieśpy​ta​nie,pro​szęsiękon​tak​to​waćzbiu​rempra​so​wym.

background image

–Ta​blo​idyczyma​in​stre​amo​weme​dia?–spy​tałSa​kis,gdyza​koń​czy​łaroz​mo​wę.

–Pra​sa.Chcie​lizwe​ry​fi​ko​waćto,cousły​sze​li.–Nietra​cąccza​su,otwo​rzy​łalap​top,bynabie​żą​co
spraw​dzaćskrzyn​kęmej​lo​wą.Cochwi​laspły​wa​łyko​lej​nein​for​ma​cjeodsłużbprzy​brzeż​nych.

Pochwi​liznówza​dzwo​niłte​le​fon.Brian​na,wi​dzącnawy​świe​tla​czunu​merpo​pu​lar​nejbul​wa​rów​ki,nie
ode​bra​ła.Byłypil​niej​szespra​wydoza​ła​twie​nia.Przezko​lej​nedzie​sięćmi​nutpró​bo​wa​łasięskon​tak​to​-
waćzse​kre​ta​ria​tempre​zy​den​ta.Wresz​cieuzy​ska​łapo​łą​cze​nieiprze​ka​za​łate​le​fonSa​ki​so​wi.Zprzy​jem​-
no​ściąsłu​cha​łajegoni​skie​go,moc​ne​gogło​suświad​czą​ce​goospo​ko​juipew​no​ścisie​bie.Takmógłmó​-
wićtyl​koczło​wieksuk​ce​su.

–Pa​niepre​zy​den​ciepro​szępo​zwo​lić,żewy​ra​żęgłę​bo​kiżaliza​nie​po​ko​je​niezpo​wo​dutego,cosięsta​ło.
Oczy​wi​ście,mojeprzed​się​bior​stwopo​nie​siepeł​nąod​po​wie​dzial​nośćzawy​pa​dekido​ło​żywszel​kich
sta​rań,byna​pra​wićskut​kieko​lo​gicz​nejieko​no​micz​nejka​ta​stro​fy.Tak,moieks​per​cijużsąwdro​dze…
Oczy​wi​ście,zga​dzamsię.Tak,będęnamiej​scuzadwa​na​ściego​dzin.Dzię​ku​ję.

Le​d​wiezdą​żyłsięroz​łą​czyć,po​now​nieroz​ległsiędzwo​nek.

–Ży​czypanso​bie,że​bymtojaode​bra​ła?

–Nie.Tojaje​stemsze​femfir​myiod​po​wie​dzial​nośćspo​czy​wanamnie.Naj​pierwmusibyćgo​rzej,żeby
po​tembyłole​piej.Ro​zu​miepani,pan​noMo​ney​pen​ny?

Brian​nazmu​si​łasię,bynor​mal​nieod​dy​chać,gdyna​glezcałąmocąpo​wró​ci​łowspo​mnie​niesprzed
dwóchlat,gdy,zmę​czo​napła​czem,zło​ży​łapew​nąuro​czy​stąprzy​się​gę.Odtam​tejchwi​limia​łobyćtyl​ko
le​piej.„Ni​g​dywię​cejnadnie”.Tobyłojejkre​doży​cio​we.

–Tak,ro​zu​miem,pro​szępana–od​par​łaspo​koj​nie.

–Pan​te​li​des,słu​cham–rzu​ciłkrót​ko,od​bie​ra​jącte​le​fon.–PaniLo​well.Nie,przy​kromi,wciążniemam
żad​nychwie​ści–tłu​ma​czyłzewspół​czu​ciemżo​nieza​gi​nio​ne​goka​pi​ta​na.–Pro​szębyćdo​brejmy​śli.
Oso​bi​ścieza​dzwo​niędopani,jaktyl​kosięcze​gośdo​wiem.

Roz​łą​czyłsięipo​now​niezwró​ciłdoBrian​ny:

–Przy​szłain​for​ma​cja,ileekippra​cu​jenamiej​scu?

–Dwie,nadwu​na​sto​go​dzin​nejzmia​nie.

–Niechpanizgło​siza​po​trze​bo​wa​nienatrzy.Niechcę,żebyco​kol​wiekprze​oczy​li.Imająszu​kać,do​pó​ki
nieznaj​dączłon​kówza​ło​gi,czytoja​sne?

–Oczy​wi​ście.

Brian​naomałosięniepo​tknę​ła,gdywcho​dzącdosa​mo​lo​tu,po​czu​łanaple​cachrękęSa​ki​sa.Jesz​czeni​g​-
dyjejniedo​tknął,nieli​czącsłuż​bo​we​gouści​skurękiprzypierw​szymspo​tka​niu.Oczy​wi​ścieniebyło
wtymnicszcze​gól​ne​go,zwy​kły,uprzej​mygest,amimotozro​biłnaniejwra​że​nie.Zer​k​nę​łanaSa​ki​sa.
Miałścią​gnię​tebrwi,jakza​wsze,gdyin​ten​syw​nieoczymśroz​my​ślał.Po​pro​wa​dziłjąnamiej​sceido​-
pie​rowte​dyopu​ściłdłoń.Gdyusiadłobokniej,pierw​sze,cozro​bił,toza​dzwo​niłdoThea,bygopo​in​-

background image

for​mo​waćonie​spo​dzie​wa​nychkło​po​tach.Brian​natym​cza​semotwo​rzy​łalap​topipra​co​wa​ławmil​cze​niu.
Nieode​rwa​ławzro​kuodekra​nu,gdysa​mo​lotko​ło​wałnapa​sie,do​pie​rogdywzbiłsięwpo​wie​trze,za​-
mknę​łaoczy,po​zwa​la​jącso​bienakrót​kiod​po​czy​nek.Naj​bliż​szego​dzi​ny,amożena​wetidnibę​dziemu​-
sia​łaspę​dzićwto​wa​rzy​stwieswo​je​gosze​fa,któ​rywy​ma​gałab​so​lut​nejkon​cen​tra​cjiipro​fe​sjo​na​li​zmu.
Całeszczę​ście,żeSa​kisPan​te​li​dessamrów​nieżbyłstu​pro​cen​to​wopro​fe​sjo​nal​ny.Ni​g​dyniepo​zwo​lił
so​bienaanijed​nosło​woczygest,któ​rewy​kra​cza​ły​bypozare​la​cjesłuż​bo​we,idla​te​gotakce​ni​łaso​bie
tępra​cę.Tegowła​śnieocze​ki​wa​ła.

Do​sta​łaodży​ciabo​le​snąlek​cję,zktó​rejskut​ka​miwciążmu​sia​łasięzma​gać.Wie​dzia​ła,żeni​g​dyniewy​-
rzu​cizpa​mię​citego,cosięsta​ło,agdy​byja​kimścu​demtaksięsta​ło,ta​tu​ażnara​mie​niuzpew​no​ściąjej
przy​po​mni.Iotocho​dzi​ło.Niemożeza​po​mnieć,żebyznówniepo​peł​nićbłę​du.

Sa​kisodło​żyłte​le​foniupiłłykwody.Odkie​dywszedłnapo​kład,niemiałna​wetcza​su,bycośprze​ką​sić.
Na​prze​ciw​kosie​dzia​łaBrian​nazewzro​kiemutkwio​nymwekra​nielap​to​pa,ude​rza​jącryt​micz​niewprzy​-
ci​skikla​wia​tu​ry.Onarów​nieżnicjesz​czenieja​dła,ami​nę​łyjużczte​rygo​dzi​nylotu.Przezchwi​lęprzy​-
glą​dałjejsięwmil​cze​niu.Jakzwy​kletwarzniewy​ra​ża​łażad​nychemo​cji,czo​łopo​zo​sta​łogład​kie,bez
choć​byjed​nejzmarszcz​kiświad​czą​cejogłę​bo​kimsku​pie​niuczyzmar​twie​niu.Gę​stewło​sy,zwią​za​ne
wgład​ki,skrom​nykok,wy​glą​da​łytaksamonie​na​gan​nieischlud​niejakoszó​stejrano,gdyprzy​szłado
pra​cy.Na​wetje​denko​smykniewy​do​stałsięzcia​sne​gowę​zła.Jejstrójrów​nieżbyłbezza​rzu​tu.Czar​na
mar​ko​wagar​son​kaibia​łako​szu​lado​da​wa​łyjejmożenie​po​trzeb​niesu​ro​wejpo​wa​gi,alepa​so​wa​łyide​al​-
nie.Kla​sycz​ne,de​li​kat​neper​ło​wekol​czy​kiład​nieroz​świe​tla​łytwarz.

Sa​kisprze​su​nąłwzroknaszy​ję,li​niępier​si,brzuchinogi.Mo​ney​pen​nybyłaszczu​pła,możena​wetzbyt
szczu​pła.Takade​li​kat​na,apo​tra​fi​łaso​biepo​ra​dzićzkaż​dym,na​wetnaj​trud​niej​szymza​da​niem.Jesz​cze
ni​g​dyniezda​rzy​łosię,żebysięspóź​ni​ładopra​cyalbożebywzię​łazwol​nie​nie.Zda​wałso​biespra​wę,że
co​razwię​cejcza​suspę​dza​ławfir​mieniżwewła​snymdomu,gdzie​kol​wiekonbył,amimotoni​g​dynie
usły​szałsło​waskar​gi,żezbytwie​lespo​czy​wanajejbar​kach.Byłna​praw​dęwdzięcz​nylo​so​wi,żepo​sta​-
wiłjąnajegodro​dze.Po​przed​niaasy​stent​kaGi​sel​lebu​dzi​ławnimje​dy​nienie​mi​łewspo​mnie​nia.Nie
przy​pusz​czał,żeznaj​dzieko​goś,ktospeł​niwszyst​kieocze​ki​wa​nia,aleCVBrian​nyna​praw​dęzro​bi​łona
nimwra​że​nie.Za​sta​na​wiałsięna​wet,dla​cze​gooso​baztakwy​so​ki​mikwa​li​fi​ka​cja​michcepra​co​waćjako
asy​stent​ka,za​miastszu​kaćja​kie​gośkie​row​ni​cze​gosta​no​wi​ska.Za​py​tałotoido​stałkrót​kąod​po​wiedź:

–Jestpannaj​lep​szywtym,copanrobi,ajachcępra​co​waćdlanaj​lep​szych.

Oczy​wi​ścieniebył​bymęż​czy​zną,gdy​bynieza​uwa​żył,żejestatrak​cyj​nąko​bie​tą,aleaku​rattoniemia​ło
żad​ne​gozna​cze​nia,gdyprzyj​mo​wałjądopra​cy.Po​trze​bo​wałby​strej,od​po​wie​dzial​nejisu​mien​nejasy​-
stent​ki,aBrian​naMo​ney​pen​nyide​al​niespraw​dzi​łasięwtejroli.

Tak​su​jącwzro​kiemsmu​kłełyd​ki,za​uwa​żyłma​leń​kita​tu​ażnawe​wnętrz​nejstro​niele​wejkost​ki.Ry​su​nek
fe​nik​sa,wy​peł​nio​nyczar​nyminie​bie​skimtu​szemwy​róż​niałsięnatleja​snejskó​ry.Takaeks​tra​wa​gan​cja
zu​peł​nienieko​re​spon​do​wa​łazty​pemoso​bo​wo​ścijegoasy​stent​ki,to​teżprzezchwi​lęmy​ślał,żemożemu
sięprzy​wi​dzia​ło.Po​waż​na,su​ro​waMo​ney​pen​nywskrom​nychgar​son​kachita​tu​aż?Zer​k​nąłrazjesz​cze.
Oczy​wi​ście,byłnaswo​immiej​scu.

Brian​naja​kimśszó​stymzmy​słemmu​sia​ławy​czuć,żeszefsięjejprzy​glą​da,boode​rwa​ładło​nieodkla​-
wia​tu​ryipod​nio​słagło​wę.

–Bę​dzie​mylą​do​waćdo​pie​rozatrzygo​dzi​ny–po​wie​działSa​kisobo​jęt​nymto​nem.–Zrób​myso​bieprze​-

background image

rwęizjedz​mycoś.Cze​kanasjesz​czedużopra​cy.

Mi​mo​wol​niejegowzrokznówspo​cząłnale​wejko​st​ce.Brian​nana​tych​miastskrzy​żo​wa​łanogi,chcąc
ukryćta​tu​ażprzedna​tręt​nymspoj​rze​niem.

–Niechpo​da​dząlunchzadzie​sięćmi​nut.–Sa​kispod​niósłsięzmiej​sca,prze​rzu​ca​jącma​ry​nar​kęprzez
opar​ciefo​te​la.–Idęwziąćprysz​nic.

Pro​fe​sjo​nal​na,pra​co​wi​taisku​tecz​na,takza​wszemy​ślałoswo​jejasy​stent​ce,takpre​zen​to​wałjejwa​lo​ry
Arie​mu.Porazpierw​szyzdałso​biespra​wę,żewgrun​cierze​czynie​wie​leoniejwie​dział.Od​kądosiem​-
na​ściemie​się​cytemuza​czę​ładlanie​gopra​co​wać,ni​g​dynieza​dałso​bietru​du,bydo​wie​dziećsięcze​goś
ojejży​ciupry​wat​nym.Dziw​ne,aleta​tu​ażnako​st​ceprzy​po​mniałmu,żeBrian​nawpraw​dziejestpro​fe​-
sjo​nal​na,aleniejestma​szy​ną.

�jejasy​stent​ce?

–Janiemamasy​stent​ki,tyl​koasy​sten​ta.Tomęż​czy​znaimogęcięza​pew​nić,żeniejesttakin​te​re​su​ją​cy
jakpan​naMo​ney​pen​ny.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

–Kie​dytyl​kowy​lą​du​je​my,je​dzie​myspo​tkaćsięzestra​żą–po​wie​działSa​kis,koń​cząclunch.

Brian​napo​krę​ci​łagło​wą,od​kła​da​jącwi​de​lecnata​lerz.

–Naj​pierwmi​ni​sterśro​do​wi​ska.Pró​bo​wa​łamprze​ło​żyćspo​tka​nie,alena​le​gał.Chcesięwy​ka​zać,
wkoń​cuwtymrokusąwy​bo​ry.Cze​kanasjesz​czekon​fe​ren​cja.

Sa​kisprych​nąłznie​cier​pli​wio​ny.Brian​naniemu​sia​łapy​taćdla​cze​go,do​sko​na​lewie​dzia​ła,jakisto​su​nek
majejszefdowszel​kichwy​stą​pieńpu​blicz​nychiza​in​te​re​so​wa​niame​diów.Czy​ta​ławin​te​re​cieoskan​da​-
lu,jakiprzedlatyza​fun​do​wałswo​jejro​dzi​nieoj​ciecSa​ki​sa.Pra​saniepo​zo​sta​wi​ławów​czassu​chejnit​ki
naPan​te​li​de​sach.

–He​li​kop​terbę​dziecze​kałwpo​go​to​wiu,żebyza​braćpananamiej​sce,gdyjużbę​dziepospo​tka​niu–do​-
da​ła.

–Do​pil​nuj,żebywszyst​koprze​bie​ga​łozgod​niezpla​nem.Oczy​wi​ście,je​stemświa​do​my,żenieunik​nie​-
myroz​gło​su,alewo​la​ła​bym,żebyspra​wajaknaj​szyb​ciejprzy​ci​chła.Toniesłu​żyprzed​się​bior​stwu.

–Nakon​fe​ren​cjibędąprzed​sta​wi​cie​leAgen​cjiOchro​nyŚro​do​wi​ska.

–Nie​ste​ty!Copraw​daniemo​że​myimza​bro​nić,żebyuczest​ni​czy​liwspo​tka​niu,alepa​mię​taj,żeAgen​cja
niemażad​nychpraw,bymie​szaćsięwak​cjęra​tun​ko​wąalbopro​cesoczysz​cza​niawy​brze​ża.Niktnasnie
musipo​uczać,żeprio​ry​te​temjestzmi​ni​ma​li​zo​wa​nieszkód,choćprzy​znam,żewal​kazza​nie​czysz​cze​nia​-
miniebę​dzieła​twa.

–Wiem.I…chy​bamampe​wienpo​mysł.

Jejplanbyłry​zy​kow​ny,mógłzwięk​szyćza​in​te​re​so​wa​nieme​diów,cze​goSa​kisniecier​piał,alegdy​bysię
uda​ło,Pan​te​li​desShip​pingprze​ku​ło​bypo​raż​kęwsuk​ces.Topo​zwo​li​ło​bytak​żeumoc​nićpo​zy​cjęBrian​ny
woczachSa​ki​sa,po​twier​dzićjejnaj​wyż​szekom​pe​ten​cje.Możewte​dypo​zby​ła​bysięwresz​cietego
okrop​ne​go,bo​le​sne​gossa​niawżo​łąd​ku,któ​rydo​pa​dałjąwnocy,gdybu​dzi​łasięzla​nazim​nympo​tem.
Brian​nace​ni​łaso​biebez​pie​czeń​stwoza​trud​nie​niabar​dziejniżco​kol​wiekin​ne​go.Potym,coprze​szła
wdzie​ciń​stwie,pra​cada​wa​łajejgwa​ran​cję,żeso​biepo​ra​dzi.Strach,czybę​dziemia​łacojeśćalboczy
niestra​cidomu,wciążprze​śla​do​wałjąwbez​sen​nenoce.Zaswo​jąna​iw​nośćza​pła​ci​ławiel​kącenęipo​-
sta​no​wi​ła,żeniepo​zwo​lisięjużni​g​dywię​cejskrzyw​dzić.Ni​g​dywię​cejnieznaj​dziesięnadnie!

–Mo​ney​pen​ny,słu​cham–po​na​gliłSa​kis.

–My​śla​łamotym,żemo​gli​by​śmywy​ko​rzy​staćme​diaipor​ta​lespo​łecz​no​ścio​wenana​sząko​rzyść.Oso​-
by,któ​repi​sząblo​gipo​świę​co​neochro​nieśro​do​wi​ska,jużza​czę​łypo​rów​ny​waćwy​pa​dekna​sze​gotan​-
kow​cazka​ta​stro​fąin​nejfir​mysprzedkil​kulat.Mu​si​myzdu​sićwza​rod​kufalęnie​chę​ciwo​becPan​te​li​des
Ship​ping.

–Wiem,oczympanimówi,aletoprze​cieżdwiezu​peł​nieinnespra​wy.Unasdo​szłodowy​cie​kuropyna
po​wierzch​nioce​anu,aniedopęk​nię​ciarurynajegodnie.

background image

–Tak,wiem,ale…

–Pozatymza​le​żymi,żebytrzy​maćme​diajaknaj​da​lej.–Jegogłosbyłzim​ny,ostry.–Niewie​rzę,bymo​-
głynamwja​ki​kol​wiekspo​sóbpo​móc.

–Ajamy​ślę,żetonaj​od​po​wied​niej​szymo​ment,żebyzdo​byćichprzy​chyl​ność.Znamkil​kurze​tel​nych
dzien​ni​ka​rzy,zktó​ry​mimo​gli​by​śmywspół​pra​co​wać.Przy​zna​li​śmy,żedowy​pad​kudo​szłozna​szejwiny,
niemamywięcnicdoukry​cia.Cho​dzioto,bypo​ka​zać,żenietyl​konieuchy​la​mysięodod​po​wie​dzial​no​-
ści,aletak​żero​bi​mywszyst​ko,byna​pra​wićbłąd.Po​win​ni​śmyteżnabie​żą​coin​for​mo​waćopi​niępu​blicz​-
nąopo​stę​pachprac.

–In​for​mo​waćnabie​żą​co?Wjakispo​sób?

Brian​nawe​szłanawła​ści​wąstro​nęiod​wró​ci​łalap​topwjegostro​nę.Sa​kiszer​k​nąłwekran,mru​żącpo​-
wie​ki.

–Ra​tuj​myPo​in​teNo​ire?

Po​ki​wa​łagło​wą,awna​pię​ciuocze​ku​jąc,czyjejpo​mysłspo​tkasięzapro​ba​tą.

–Ocodo​kład​niecho​dzi?

–Za​ło​ży​łamspe​cjal​nąstro​nę.Toza​pro​sze​niedlakaż​de​go,ktochciał​bypo​móc.

–Pan​te​li​desShip​pingsamoso​biepo​ra​dzi.Niepo​trze​bu​je​mypo​mo​cy.

–Wiem,alelu​dziechęt​niebio​rąudziałwtegotypuak​cjach.Dzię​kitemuutrwa​lisięprze​kaz,żewspól​nie
zespo​łe​czeń​stwemwal​czy​mywimięsłusz​nejspra​wy.

–Ro​zu​miem.Czyjed​nakwo​lon​ta​riatniezo​sta​nieode​bra​nyjakoszu​ka​nieta​niejsiłyro​bo​czej?

–Nie,je​ślinaochot​ni​kówbę​dziecze​ka​łana​gro​da.

–Naprzy​kładjaka?

Brian​napo​czu​ła,żezezde​ner​wo​wa​niaza​schłojejwgar​dle.

–Jesz​czeniewiem,alewy​my​ślęcośdokoń​cadnia.

Pa​trzyłnaniąprzezdłuż​sząchwi​lę,tak​su​jącuważ​niewzro​kiem.

–Nie​ustan​niemniepaniza​ska​ku​je,pan​noMo​ney​pen​ny.Po​do​bamisiętenplan,alejakpaniza​mie​rzapo​-
ra​dzićso​biezor​ga​ni​za​cjąwo​lon​ta​ria​tu?Todużewy​zwa​nie.

–Je​ślipo​zwo​limipandzia​łać,zor​ga​ni​zu​jęze​spółlu​dzi,któ​rzybędąwe​ry​fi​ko​waćpo​da​nia.

–Nodo​brze,zo​staw​mynachwi​lętente​mat.Nieskoń​czy​łapanijeść.

Za​sko​czo​na,spoj​rza​łanata​lerz.

background image

–Nieje​stemjużgłod​na.

–Cze​kanasdużopra​cy,musipanimiećsiłę.

Jejwzrokspo​cząłnajegota​le​rzuznie​do​koń​czo​nympo​sił​kiem.

–Apan?

–Jaje​stemzde​cy​do​wa​niebar​dziejwy​trzy​ma​łyodpani.Niechciał​bymwyjśćnaszo​wi​ni​stę,alemęż​czy​-
znadaradę,na​wetje​śliniedo​ja​da,zko​bie​ta​mijestjużgo​rzej.Niechciał​bym,żebypanize​mdla​łazgło​-
du.

–Niespo​dzie​wa​łamsię,żemojewy​ży​wie​niezo​sta​niepod​da​neana​li​zie–oświad​czy​ła,ści​ska​jącwi​de​-
lecmoc​nowdło​ni.

–Trud​nonieza​uwa​żyć,żejepanijakpta​szek.Zu​peł​niejak​bybyłapaninadie​cie.

–Możeje​stem–mruk​nę​ła,wbi​ja​jącwzrokwta​lerz.

–Cóż,nadłuż​sząmetętomożebyćnie​bez​piecz​ne.Ry​zy​ku​jepanizdro​wie.Po​win​nabyćpaniwdo​brej
for​mie,żebydo​brzewy​ko​ny​waćobo​wiąz​ki.

–Pro​szęwy​ba​czyć,alemamwra​że​nie,żeroz​ma​wia​myoczymświę​cejniżtyl​koonie​zje​dzo​nejsa​łat​ce.

Nieod​po​wie​działodrazu.Oparłłok​cienako​la​nach,ści​ska​jącwjed​nejdło​niszklan​kęzwodą.Zezdu​-
mie​niemspo​strze​gła,żedłońdrży…

–Niedasięza​po​mniećwi​do​kuko​goś,ktomar​niałwoczach,mimożemiałwszyst​ko.

–Och,prze​pra​szam…Niechcia​łamobu​dzićzłychwspo​mnień.Okimpan…?

Po​krę​ciłgło​wą.

–Tonie​waż​ne.Niechpaniniepo​zwo​li,żebymar​no​wa​łosięje​dze​nie.

Brian​nęza​sta​no​wi​łojegodziw​neza​cho​wa​nie.Drżą​cedło​nieibo​le​snewspo​mnie​nianiepa​so​wa​łydo
pew​ne​gosie​bie,twar​de​goibez​kom​pro​mi​so​we​gosze​fa,zktó​rymmia​łanacodzieńdoczy​nie​nia.Oczy​-
wi​ścieniebyłagłu​piaizda​wa​łaso​biespra​wę,żeSa​kisPan​te​li​deswpra​cypo​ka​zu​jetyl​kojed​nązwie​lu
twa​rzy.Któ​rabyłapraw​dzi​wa,aktó​ratyl​koma​ską?Byćmożeni​g​dysiętegoniedo​wie.

Na​gleprzy​po​mnia​łaso​biemo​mentpod​czasroz​mo​wykwa​li​fi​ka​cyj​nej,gdySa​kisode​rwałwzrokodtecz​ki
zdo​ku​men​ta​miispoj​rzałnanią.Jegoin​ten​syw​niezie​lo​neoczywy​da​wa​łysięzim​neibez​względ​ne.

–Je​śliudasiępanido​staćtępra​cę,ra​dził​bymwziąćso​biedoser​capew​nąradę,pan​noMo​ney​pen​ny.
Niechsiępaniwemniecza​semnieza​ko​cha.

–Zca​łymsza​cun​kiem,pa​niePan​te​li​des,ubie​gamsięopra​cę,bochcęza​ra​biać.Ztegocowiem,mi​ło​ścią
nieopła​cisięra​chun​ków.

background image

Wte​dynakoń​cuję​zy​kamia​łastwier​dze​nie,żepopierw​szeniejestnimza​in​te​re​so​wa​na,apodru​gie,że
jeststrasz​nieza​ro​zu​mia​ły,sko​rouwa​ża,żekaż​dapra​cow​ni​canierobinicin​ne​go,tyl​koma​rzy,byszefła​-
ska​wiezwró​ciłnaniąuwa​gę.

Te​razmia​łaocho​tępo​wie​dzieć,żeza​zna​ławży​ciucze​gośgor​sze​goniżpu​styżo​łą​dek.Po​zna​ła,czymjest
od​rzu​ce​nie,sa​mot​nośćistrach.Żyławbe​to​no​wejdżun​gli,zda​nanaopie​kęmat​kinar​ko​man​ki,osa​cza​na
przezza​mro​czo​nychodal​ko​ho​luipro​chówsą​sia​dówocięż​kichpię​ściach.Ni​g​dyni​ko​muotymnieopo​-
wia​da​ła,chcącze​pchnąćwnie​bytbo​le​snewspo​mnie​nia,ukryćjegłę​bo​ko,za​mknąćpodklu​czem,bynie
wy​do​sta​łysięnaświa​tłodzien​ne.To,cobyłokie​dyś,niemia​łozna​cze​nia.Li​czy​łasięte​raź​niej​szość
iprzy​szłość.Ni​g​dynadnie.

Wmil​cze​niudo​koń​czy​łapo​si​łekiwy​tar​łaustaser​wet​ką.Pochwi​liznówza​dzwo​niłte​le​fon.

–Ka​pi​tanstra​żyprzy​brzeż​nejchcezpa​nemroz​ma​wiać–po​in​for​mo​wa​łaSa​ki​sa,prze​ka​zu​jącmute​le​fon,
samazaśotwo​rzy​łalap​top.

Pospo​tka​niuzmi​ni​stremSa​kisiBrian​nana​tych​miastwsie​dlidohe​li​kop​te​ra,bypo​le​ciećnamiej​scewy​-
pad​ku.Cze​ka​łoichjesz​czewie​leza​dań,ajużda​wa​łooso​bieznaćznu​że​niespo​wo​do​wa​nekil​ku​go​dzin​ną
po​dró​żą.Naszczę​ściekawawto​wa​rzy​stwiewy​so​kie​gourzęd​ni​kaszyb​kopo​sta​wi​łaichnanogi.

Sa​kiswy​dałpo​le​ce​niepi​lo​to​wi,byza​to​czyłkołonadtan​kow​cem.Chciałsamzo​ba​czyćszko​dy,za​nim
wy​lą​du​ją.

Namiej​scucze​ka​łanietyl​koeki​para​tun​ko​wa,aletak​żeżąd​nisen​sa​cjire​por​te​rzy,któ​rzyusta​wi​lisięza
szczel​nymkor​do​nemstra​żyprzy​brzeż​nej.

–Jaksy​tu​acja?–spy​tałSa​kiska​pi​ta​nastra​ży,krę​pe​go,szpa​ko​wa​te​gomęż​czy​znęwśred​nimwie​ku.

–Uda​łonamsiędo​staćdośrod​ka.Wtrzechko​mo​rachjużpra​cu​jąpom​py.Sta​ra​mysięza​trzy​maćwy​ciek.

–Jakdłu​gotopo​trwa?

–Trud​nopo​wie​dzieć.Odtrzy​dzie​stusze​ściudoczter​dzie​stuośmiugo​dzin.

Sa​kiskiw​nąłgło​wą,szu​ka​jącwzro​kiemBrian​ny,któ​raroz​ma​wia​łazczłon​kiemeki​py.Od​kądsięprze​-
bra​ła,ztru​demroz​po​zna​wałwniejswo​jąasy​stent​kę.Oczy​wi​ście,wło​sywciążmia​łaścią​gnię​tewcia​-
snywę​zeł,alelnia​neja​snespodnieibia​łyT-shirtspra​wi​ły,żewy​glą​da​łaja​kośina​czej,mniejfor​mal​nie
izcałąpew​no​ściąład​niej.

Jużporazdru​gitegodnia,po​my​ślał,żenie​wie​lewieoswo​jejasy​stent​ce.Na​gleuświa​do​miłso​bie,że
niepa​trzynanią,jakpo​wi​nienpa​trzećszef,iod​wró​ciłgło​wę,kon​cen​tru​jącsięnaroz​mo​wiezka​pi​ta​nem
stra​żyubra​nymwochron​nykom​bi​ne​zon.

–Zatrzygo​dzi​nyzro​bisięciem​no.Ileło​dzipro​wa​dzipo​szu​ki​wa​nia?

–Czte​ry,wtymdwiezPan​te​li​desShip​ping.Pań​skihe​li​kop​terteżpo​ma​gaprze​szu​ki​waćte​ren.Jed​nakto,
comniemar​twi,topi​ra​ci.

–My​ślipan,żeczłon​ko​wieza​ło​gimo​glizo​staćpo​rwa​ni?

background image

–Niemo​że​mytegowy​klu​czyć–po​twier​dziłka​pi​tanzza​tro​ska​nąminą.–Prze​pra​szam,mu​szęwra​caćdo
lu​dzi.

Sa​kisod​szu​kałwzro​kiemBrian​nęiprzy​wo​łałjąski​nie​niemg

Niepo​zwo​liłjejdo​koń​czyć,tyl​kochwy​ciłzapod​bró​dekide​li​kat​nieuniósł,zmu​sza​jąc,byspoj​rza​łamu
woczy.Do​strzegłwnichcieńgłę​bo​kie​gosmut​ku,cozbi​łogoztro​pu.

–Spo​koj​nie,ofi​ce​ro​wieśled​czysąnamiej​scuizaj​mąsiętym.Paniitakmia​ławy​star​cza​ją​codużopra​cy
przezostat​niego​dzi​ny.Pro​szęprzy​go​to​waćli​stędzien​ni​ka​rzy,októ​rychpaniwspo​mi​na​ła.

Kiw​nę​łagło​wą,aon,choćpo​wi​niencof​nąćdłoń,niero​biłtego.Czułpodpal​ca​micie​płą,gład​kąjakje​-
dwabskó​ręi…Nie!Gwał​tow​niezro​biłkrokwtył,od​py​cha​jącodsie​bienie​bez​piecz​nemy​śli.Tonie
miej​sceiczas!

–No,topro​szęsięza​jąćtym,coka​za​łem–rzu​ciłszorst​ko.–Japły​nęnatan​ko​wiec.

–Jarów​nież–po​spie​szy​łazod​po​wie​dzią.

–Nie,panizo​sta​nietu​taj.Tomożebyćnie​bez​piecz​ne.

–Bę​dziepanpo​trze​bo​wałko​goś,ktozro​bino​tat​kiizdję​ciaszkód.

–Tymzaj​mąsięśled​czy.Aje​ślijużko​niecz​niebędępo​trze​bo​wałzdjęć,tosamso​biepo​ra​dzę.Niewiem,
cotamza​sta​nę,iniechcę,żebypaninie​po​trzeb​niery​zy​ko​wa​ła–oświad​czył,wy​cią​ga​jącręce,byod​da​ła
muapa​ratfo​to​gra​ficz​ny.

Wy​glą​da​łatak,jak​byniemia​łaza​mia​ruustą​pić.Wi​dział,jakpodbia​łymT-shir​temjejpier​sifa​lu​ją,ina​-
gleznówpo​czułdreszczero​tycz​ne​gona​pię​cia.

–Je​ślijestpanpe​wien…

–Tak,je​stempe​wien.

Ocią​ga​jącsię,nie​za​do​wo​lo​nazjegode​cy​zji,po​da​łamuapa​rat.Nauła​mekse​kun​dyichpal​cesięze​tknę​-
ły,aletymra​zemSa​kisniepo​zwo​lił,bytoroz​pro​szy​łojegouwa​gę.Gdyza​cząłiśćwstro​nęło​dzi,usły​-
szałjesz​czekrzyk:

–Pro​szęza​cze​kać!

–Ococho​dzi,Mo​ney​pen​ny?–rzu​ciłszorst​ko,od​wra​ca​jącsię.

Brian​napod​bie​głaszyb​ko,wrę​kachtrzy​ma​ładuży,od​bla​sko​wykom​bi​ne​zonochron​ny.

–Po​wi​nienpantoza​ło​żyć.Prze​pi​syBHPtakna​ka​zu​ją.

Po​mi​możesy​tu​acjawca​leniena​stra​ja​ławe​so​ło,miałocho​tęsięro​ze​śmiać,wi​dzącpo​waż​ną,nie​prze​-
jed​na​nąminęasy​stent​ki.

background image

–Dzię​ku​ję.–Szyb​koza​ło​żyłnaubra​niekom​bi​ne​zon.Dojed​nejkie​sze​nischo​wałapa​rat,dodru​giejte​le​-
fon.–Niechpanitrzy​marękęnapul​sie.

Go​dzi​nępóź​niejje​denzespe​cja​li​stów,któ​ryodkil​kugo​dzinspraw​dzałtan​ko​wiec,prze​ka​załmuwy​ni​ki
usta​leń.

–Niemamowy,żebyza​wiódłsys​temna​wi​ga​cji.Tenza​in​sta​lo​wa​nytu​tajjestnaj​no​wo​cze​śniej​sze​gotypu.
Spraw​dzi​łem,dzia​łabezza​rzu​tu.

Sa​kisza​kląłpodno​semiwy​cią​gnąłte​le​fon.

–Mo​ney​pen​ny,pro​szęmniepo​łą​czyćzsze​fempo​li​cji.Chcęwie​dziećwszyst​kooMor​ga​nieLo​wel​lu…
Tak,toka​pi​tantan​kow​ca.Ipro​szęprzy​go​to​waćre​la​cjędlapra​sy.Nie​ste​ty,spe​cja​li​ścisąnie​malpew​ni,
żedowy​pad​kudo​szłozwinyka​pi​ta​na.

–Do​brywie​czór,pa​nieipa​no​wie–Brian​napo​wi​ta​łaprzy​by​łychnakon​fe​ren​cjędzien​ni​ka​rzypro​fe​sjo​-
nal​nymuśmie​chem.–Otojakprze​bie​gniespo​tka​nie.PanPan​te​li​deswydaoświad​cze​nie.Po​temod​po​wie
napań​stwapy​ta​nia.Pojed​nymodkaż​de​go.–Unio​słarękędogóry,uci​sza​jącpo​mru​kinie​za​do​wo​le​nia.–
Je​stempew​na,żezro​zu​mie​jąpań​stwosy​tu​ację.Kon​fe​ren​cjamu​sia​ła​bypo​trwaćwie​lego​dzin,aniemamy
tylecza​su.Te​razna​szymprio​ry​te​temjestak​cjara​tun​ko​wa.Wzwiąz​kuztymjed​nopy​ta​nieodjed​ne​go
dzien​ni​ka​rza.

Sta​nę​łaobokpo​dium,ustę​pu​jącmiej​scaSa​ki​so​wi.Kie​dyza​cząłprze​ma​wiać,sta​ra​łasięuda​waćsama
przedsobą,żejegonie​zwy​kległę​bo​ki,cie​płygłosnierobinaniejnaj​mniej​sze​gowra​że​nia.Przy​po​mnia​ła
so​bie,jakprzy​ła​pa​łago,gdyspo​glą​dałnajejta​tu​aż.Mia​ławte​dywra​że​nie,żeporazpierw​szydo​strze​-
gławjegooczachbłyskza​in​te​re​so​wa​nia.Apo​tem,gdydo​tknąłjejnapla​ży…Moc​neświa​tłoka​me​ry
ośle​pi​łojąnamo​ment.Dziew​czy​no,skupsię,je​steśwpra​cy!

–Copanza​mie​rzazro​bićzropąnaf​to​wą,któ​raniewy​cie​kładooce​anu?–pa​dłopierw​szepy​ta​nie.

–Wpo​dzię​ko​wa​niuzanie​ce​nio​nąpo​mocchcęprze​ka​zaćropętu​tej​szymwła​dzom.Jużpo​ro​zu​mia​łemsię
wtejspra​wiezmi​ni​stremśro​do​wi​ska.

–Więcchcepanprze​ka​zaćropęwar​tąmi​lio​nydo​la​rówwy​łącz​niezdo​bro​ciser​ca?Czymożematobyć
ła​pów​ka?Chcepanwtenspo​sóbuchy​lićsięodod​po​wie​dzial​no​ści?

Brian​nawcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trzeprzezzęby.Spoj​rza​łaza​nie​po​ko​jo​nanaSa​ki​sa,aleonporaz
ko​lej​nydałdo​wódże​la​znejsa​mo​kon​tro​li.

–Mojeprzed​się​bior​stwobie​rzenasie​biecałąwinę.Po​no​si​mystopro​centod​po​wie​dzial​no​ścizatenwy​-
pa​dekiwspół​pra​cu​je​myzrzą​dem,żebyna​pra​wićszko​dy.Je​ślizaścho​dzioprze​ka​za​nieropy…Trze​ba
jaknaj​szyb​ciejopróż​nićtan​ko​wiecwoba​wieprzeddal​szymwy​cie​kiem.Spro​wa​dze​nietan​kow​caPan​te​-
li​desShip​ping,żebyprze​pom​po​wałropę,za​ję​ło​byspo​rocza​su,zde​cy​do​wa​łemwięcprze​ka​zaćjąrzą​do​-
wi.Pew​niezgo​dzisiępanzemną,żetosen​sow​niej​szeroz​wią​za​nie.Na​stęp​nepy​ta​nie,pro​szę.

–Czymożepanpo​wie​dzieć,cobyłoprzy​czy​nąwy​pad​ku?Tobyłje​denznaj​now​szychtan​kow​ców,wy​-
po​sa​żo​nywnaj​no​wo​cze​śniej​szysys​temna​wi​ga​cji,wta​kimra​zie,cosięsta​ło?

–Natopy​ta​nieod​po​wie​dząspe​cja​li​ści,gdyza​koń​cząśledz​two.

background image

–Acopanumówiin​stynkt?

–Wolępo​le​gaćnafak​tach–od​parłSa​kiskrót​ko.

–Ni​g​dyniero​biłpanta​jem​ni​cy,żenieda​rzysym​pa​tiąme​diów.Czyza​mie​rzapanwja​kiśspo​sóbogra​ni​-
czaćkon​tak​tyzpra​są,abyniepi​sa​łaowy​pad​ku?

–Gdy​bytakbyło,nieza​pro​sił​bympań​stwanakon​fe​ren​cję.Wła​ści​wie…–prze​rwał,spo​glą​da​jącna
Brian​nę–…ze​bra​łemgru​pępię​ciudzien​ni​ka​rzy,któ​rzynabie​żą​cobędązda​waćre​la​cjęzpo​stę​pówna​-
szejpra​cy.Nieza​mie​rza​myni​cze​goukry​wać.

Brian​naode​tchnę​łazulgą.Spo​tka​nieprze​bie​ga​łowdo​brejat​mos​fe​rze,Sa​kisod​po​wia​dałnapy​ta​niarze​-
czo​woiwy​czer​pu​ją​co,ra​tu​jącre​pu​ta​cjęfir​my.

–Gdy​byżyłpań​skioj​ciec,jakza​re​ago​wał​bynatenwy​pa​dek?–pa​dłopy​ta​niezkoń​casali,któ​rezbu​rzy​-
łomiłyna​strój.–Czypró​bo​wał​byza​mieśćwszyst​kopoddy​wan,jaktomiałwzwy​cza​ju?

Za​pa​dłagro​bo​waci​sza.Sa​kis,sto​jącnapo​dium,bez​wied​nieza​ci​snąłpię​ści.Brian​najęk​nę​łaci​cho.
Chcia​łaza​re​ago​wać,po​wie​dziećcoś,bygochro​nić,alena​gleświatza​cząłjejwi​ro​waćprzedocza​mi.
Wpa​ni​cespoj​rza​łanaswo​je​gosze​fa,któ​rynie​znacz​niekiw​nąłgło​wą,da​jącznak,żewi​dzi,cosięznią
dzie​je.

–Byćmoże,gdykie​dyśznaj​dziesiępannatam​tymświe​cie,mójoj​ciecsampanuod​po​wienatopy​ta​nie–
od​parłspo​koj​nie.–Janiemamwzwy​cza​juwy​po​wia​daćsięwimie​niuzmar​łych.

Potychsło​wachzszedłzpo​diumiru​szyłwstro​nęBrian​ny.

–Cosiędzie​je?–spy​tałszep​tem.

–Nie…Nic.Jużwszyst​kowpo​rząd​ku–prze​ko​ny​wa​ła,pró​bu​jącutrzy​maćrów​no​wa​gę.Czu​łasię,jak​by
ze​szłazka​ru​ze​liwwe​so​łymmia​stecz​ku.

–Napew​no?Jestpanibar​dzobla​da.Mamna​dzie​ję,żetoniepo​ra​że​niesło​necz​ne.Możeogło​si​myprze​-
rwę?

–Nicminiejest,pa​niePan​te​li​des.–Ob​ser​wo​wałjąuważ​nie,ztro​ską,bezznie​cier​pli​wie​nia,któ​rewtej
sy​tu​acjiby​ło​byuza​sad​nio​ne.–Za​pew​niam,żetochwi​lo​wanie​dy​spo​zy​cja.Zde​ner​wo​wałmnietendzien​-
ni​karz,alejużjestdo​brze.Imwcze​śniejza​koń​czy​mykon​fe​ren​cję,tymszyb​ciejzaj​mie​mysięin​ny​mispra​-
wa​mi.

Sa​kisski​nąłgło​wą,uśmiech​nąłsięlek​koiwró​ciłnapo​dium.Brian​nanamo​mentza​sty​gławosłu​pie​niu.
Pra​co​wa​ładlaswo​je​gosze​faodwie​lumie​się​cy,wy​ko​ny​wa​ławszyst​kieza​da​niabezza​rzu​tu,uprze​dza​ła
ży​cze​niaini​g​dyniedo​cze​ka​łasięuśmie​chuwpa​kie​ciezesło​wem„dzię​ku​ję”.Tenuśmiech,wpa​trzo​ne
wniązie​lo​neoczy…Nie,nie,nie…Na​tych​miastprzy​wo​ła​łasamąsie​biedopo​rząd​ku,nimza​ga​lo​po​wa​-
łasięwab​sur​dal​nychma​rze​niach.Niemożeso​biepo​zwo​lić,bykieł​ko​wa​łowniejuczu​ciedosze​fa.Ta​-
tu​ażnako​st​ceiwięk​szynara​mie​niumiałjąprzedtymostrze​gać.Spę​dzi​ładwalatawwię​zie​niuzacoś,
cze​goniezro​bi​ła.Awszyst​kodla​te​go,żeza​ko​cha​łasięwnie​od​po​wied​nimmęż​czyź​nie.Niemożeznów
po​peł​nićtegosa​me​gobłę​du.

background image

ło​wy.

–Sły​sza​łamoba​wyka​pi​ta​na.Po​win​nambyłaprze​wi​dzieć…–za​czę​ła,spusz​cza​jącgło​węjakdziec​ko,
któ​rewie,żenieomi​niejekara.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Na​tych​miastpokon​fe​ren​cjiSa​kiszpo​wro​temza​ło​żyłochron​nykom​bi​ne​zoniwsko​czyłdojed​nejzkil​ku
cze​ka​ją​cychnabrze​guło​dzi,byra​zemzza​ło​gądo​świad​czo​nychlu​dziza​jąćsięusu​wa​niemroz​la​nejropy.
Za​po​ryole​jo​weniepo​zwa​la​ły,byche​mi​ka​liasięroz​prze​strze​nia​ły,alebyłatodo​pie​ropierw​szafazaak​-
cjira​tun​ko​wej.Przezna​stęp​netrzygo​dzi​nySa​kispra​co​wałbezwy​tchnie​nia,bywy​pom​po​waćzwodyjak
naj​wię​cejszko​dli​wychsub​stan​cji.Wpo​bli​żu,nadru​giejło​dzigru​padzien​ni​ka​rzyfil​mo​wa​łacałypro​ces.
Nie​któ​rzyznichza​da​wa​lina​wetin​te​li​gent​nepy​ta​nia,któ​reniepo​wo​do​wa​łybia​łejgo​rącz​kiizgrzy​ta​nia
zę​bów.Poza​cho​dziesłoń​cawłą​czo​nore​flek​to​ryiniezwal​nia​jąctem​pa,kon​ty​nu​owa​nooczysz​cza​nie.
Byłajużpra​wiepół​noc,gdySa​kisnasą​sied​niejło​dzido​strzegłzna​jo​mątwarz.Przezchwi​lęsą​dził,że
wzrokspła​tałmufi​gla,aleimdłu​żejpa​trzył,tymwy​raź​niejwi​dział,ktojesz​czepo​ma​gałwusu​wa​niu
skut​kówka​ta​stro​fy.

–Co,dodia​bła?–mruk​nął.

Wła​ści​wiepo​wi​niensiętegospo​dzie​waćpoBrian​nie,któ​raza​wszero​bi​ławię​cej,niżodniejocze​ki​wa​-
no.Tymra​zemjed​nakprze​sa​dzi​ła.

Niena​my​śla​jącsiędłu​go,wsiadłdoma​łejmo​to​rów​kiipod​pły​nąłpoddru​gąłódź.Brian​na,za​uwa​żyw​szy
go,po​de​szładobur​ty.

–Pa​niePan​te​li​des,po​trze​bu​jepancze​goś?

Samniewie​działdla​cze​go,alesły​szącwjejustachna​zwi​skoswo​je​goojca,wpadłwewście​kłość.Ty​-
sią​cerazytaksiędonie​gozwra​ca​ła,więcniero​zu​miał,skądtaagre​sja.Możedla​te​go,żebyłpo​twor​nie
zmę​czo​ny,amożeuświa​do​miłso​bie,żeza​wsze,ile​kroćpo​my​ślioojcu,przy​po​mniso​bie,jaktenskrzyw​-
dziłwła​snąro​dzi​nę,azwłasz​czamat​kę.

–Niechpanizo​sta​witenszlauchiwsia​dadomnie.

–Słu​cham?

–Niechpaniwsia​da!Już!

–Sta​łosięcoś?

Zo​ba​czyłnajejpo​licz​kudużąpla​męole​ju,bia​łyT-shirtcałybyłwciem​no​zie​lo​nychcęt​kach,po​dob​nie
jakspodnie.Je​dy​niecia​snywę​zełwło​sównadkar​kiempo​zo​sta​wałnie​na​ru​szo​ny.

–Jużpół​noc,apanijesz​czejestnano​gach?!Niepo​win​notupanibyć!–za​wo​łałzwy​rzu​tem.

–Pa​niePan​te​li​des,prze​cieżpra​cu​ję.

–Niejestpaniczłon​kiemeki​pyra​tun​ko​wej,ana​wetonipra​cu​jąnasze​ścio​go​dzin​nychzmia​nach.Omało
paninieze​mdla​łanakon​fe​ren​cji.–Wjegogło​siesły​chaćbyłoznie​cier​pli​wie​nieizłość.–Panijestna
no​gachodszó​stejrano.Pozatymtoniena​le​żydopaniobo​wiąz​ków.

–Znamza​kresmo​ichobo​wiąz​ków,pro​szępana–stwier​dzi​łagniew​nie.–Prze​cieżpantak​żeniena​le​ży

background image

doeki​py,amimotojestpantu​tajipo​ma​ga.

Sa​kisuniósłbrwiwzdu​mie​niu.Brian​naza​wszezgod​niewy​ko​ny​wa​łakaż​depo​le​ce​nie,bezsło​wasprze​-
ci​wu.Ni​g​dyniezda​rzy​łosię,bypod​nio​słananie​gogłos.Po​czułsa​tys​fak​cję,żeuda​łomusięze​rwaćzjej
twa​rzyma​skęchłod​ne​goopa​no​wa​nia.

–Jaje​stemsze​femimogęro​bić,cochcęikie​dychcę–od​po​wie​działnon​sza​lanc​ko.Całazłośćpry​sła
wułam​kuse​kun​dy.

–Oczy​wi​ście.Je​śliniechcepan,bymtupra​co​wa​ła,zoba​wy,żewra​ziewy​pad​kubędęsiędo​ma​ga​łami​-
lio​no​we​good​szko​do​wa​nia,tonicta​kie​gosięniesta​nie.Za​nimwsia​dłamnałódź,pod​pi​sa​łamsto​sow​ne
oświad​cze​nie,żero​biętonawła​snery​zy​ko.

Iry​ta​cjapo​wró​ci​łazewzmo​żo​nąsiłą.

–Nieob​cho​dzimnieja​kieśgłu​pieoświad​cze​nie!Zatoniejestmiobo​jęt​ne,czybę​dziepaniwsta​nieju​-
trowy​peł​niaćwła​ści​wieswo​jeobo​wiąz​ki,sko​ronocpo​świę​cipaninabie​ga​niezeszlau​chem.Od
osiem​na​stugo​dzinjestpaninano​gach,więcpro​szęna​tych​miastzo​sta​wićtoizejśćtudomnie.Niechcę,
żebyju​tropanize​mdla​ła–pod​kre​śliłzna​czą​co.

Brian​naprzezchwi​lęwa​ha​łasię,ażwkoń​cupo​da​łapom​pęjed​ne​muzra​tow​ni​ków.

–Nodo​brze.Wy​grałpan–wes​tchnę​łade​mon​stra​cyj​nie.

Sa​kisdo​strzegłjejbun​tow​ni​cząminęisamniewie​dział,dla​cze​gojejnie​sub​or​dy​na​cjaspra​wiamuprzy​-
jem​ność.Pochwi​liBrian​nastra​ci​łacałyre​zon.Gdyscho​dzi​ładomo​to​rów​ki,po​tknę​łasię,igdy​bynie
moc​nera​mio​naSa​ki​sawy​ło​ży​ła​bysięjakdłu​ga.

–Prze​pra​szam–bąk​nę​ła,co​fa​jącsięgwał​tow​nie,jak​bydo​tknę​łaroz​ża​rzo​nychwę​gli.

–Niemazaco–od​parłroz​ba​wio​ny,alejed​no​cze​śniepod​eks​cy​to​wa​nynie​spo​dzie​wa​nąbli​sko​ściąswo​-
jejasy​stent​ki.

Gdydo​pły​nę​lidobrze​gu,wy​cią​gnąłrękęipo​mógłjejwy​siąść.Tymra​zemoby​łosiębezpo​tknię​cia.

–Copaniprzy​szłodogło​wy,żebypo​ma​gaćprzyzbie​ra​niuropy?–spy​tał.–Tona​praw​dęniena​le​żydo
paniobo​wiąz​ków.

–Wiem,alemy​ślę,żeprzy​dasiękaż​dapararąk.Roz​ma​wia​łamwcze​śniejzmiej​sco​wy​mi.Za​tocz​ka,
gdziedo​szłodowy​pad​ku,madlanichspe​cjal​nezna​cze​nie,tonie​malichsank​tu​arium.Jestmibar​dzo
przy​kroztegopo​wo​du.

–Zwró​ci​myimza​to​kęnie​ska​zi​tel​nieczy​stą.

–Wiem,za​pew​ni​łamich,żeoso​bi​ściepanotoza​dba.

–Dzię​ku​ję.

Ze​szlizpla​ży,kie​ru​jącsięwstro​nęwą​skiejulicz​ki,gdziekie​row​capo​in​stru​owa​nywcze​śniejprzez

background image

Brian​nęza​par​ko​wałsa​mo​chódte​re​no​wy.

–Za​re​zer​wo​wa​łamapar​ta​mentwho​te​luNo​ire.Wa​liz​kijużtamsą.Lap​topjestw

–Dla​cze​go?

–Po​nie​ważnieno​cu​jęwho​te​lu.

–Togdziesiępaniza​trzy​ma?

–Wna​mio​cienapla​ży,po​dob​niejakwięk​szośćeki​pyra​tun​ko​wej.Zo​sta​wi​łamtamjużswo​jerze​czy.

–Chy​bapaniżar​tu​je–za​wo​łał.–Mapanija​kiśpro​blemztym,żemiesz​ka​li​by​śmywtymsa​mymho​te​lu?

–Nieotocho​dzi.Popro​stuwNo​ireniemajużwol​nychmiejsc.Uda​łosięwostat​niejchwi​liza​re​zer​wo​-
waćtenje​denapar​ta​ment.Inneho​te​lesązada​le​koodza​to​kiizbytdłu​gotrwał​bydo​jazd.

–Takniemożebyć–za​pro​te​sto​wałSa​kis.–Pra​cu​jepaniodwie​lugo​dzin,dla​te​goniemożepanispać
wja​kimśna​mio​cienapla​ży.Pro​szę,niechpaniprzy​nie​sieswo​jerze​czy.Je​dzie​myra​zem.Ipro​szęsięze
mnąniekłó​cić,niemamnatosiły.

–Ależza​pew​niam,żenietrze​ba.Na​praw​dęwo​la​ła​bymzo​staćtu​taj.

–Nie.Mó​wi​łapani,żewy​na​ję​łaapar​ta​ment,tak?

–Tak.

–Wta​kimra​ziewy​star​czymiej​scadlanasoboj​ga.

–Wo​lał​bymnie,pa​niePan​te​li​des.

Jejupórza​cząłgoiry​to​wać.Zdzi​wiłsięteż,żeucie​kawzro​kiem,jak​bysięcze​gośbała,codotejpory
jesz​czeni​g​dysięniezda​rzy​ło.

–Dla​cze​gonie?Niechpaninamniespoj​rzy–roz​ka​zał.

Nie​bie​skieoczy…Pięk​neoczy,ocie​nio​nedłu​gi​mirzę​sa​mi,rzu​ca​ją​cemuwy​zwa​nie.

–Toapar​ta​mentzjed​nympo​dwój​nymłóż​kiem.Niejestod​po​wied​nidladwóchosób…po​wią​za​nych
służ​bo​wo.Niepo​tra​fi​ła​bymdzie​lićsiępry​wat​nąprze​strze​nią.

Sa​kispo​my​ślałonie​zli​czo​nejilo​ściko​biet,któ​rebezwa​ha​niasko​rzy​sta​ły​byzszan​sy,bydzie​lićznim
„pry​wat​nąprze​strzeń”ipo​dwój​nełóż​ko.Ina​tych​miastprzy​po​mniałso​bie,pocotujest.Ropazjegotan​-
kow​caza​nie​czy​ści​łaza​to​kę,za​gi​nę​łokil​kuczłon​kówza​ło​gi,ata​blo​idytyl​kocze​ka​ją,żebypo​wi​nę​łamu
sięnoga,abyogło​sić,żenie​da​le​kopadajabł​koodja​bło​ni.Nieza​po​mniałdła​wią​ce​gouczu​ciaroz​pa​czy
ibez​rad​no​ści,gdymat​kaga​słanajegooczach,aonniemógłzro​bićnic,byjejpo​móc.Nieza​po​mniał,jak
strasz​niecier​pia​łapotym,cozro​biłjejwła​snymążime​dia.

–Bezura​zy,alemamgdzieśpanipry​wat​nąprze​strzeń.Za​le​żymi,żebyju​tropra​co​wa​łapaninapeł​nych

background image

ob​ro​tach,bezwy​tchnie​nia.Za​pew​ni​łamniepani,żepo​do​łakaż​de​muza​da​niu,atym​cza​semza​czy​nasię
panibun​to​waćilek​ce​wa​żyćmojepo​le​ce​nia,atosta​wiapodzna​kiemza​py​ta​niana​sządal​sząwspół​pra​cę.
Możeobo​wiąz​kipa​niąprze​ra​sta​ją?

Obu​rze​nienachwi​lęode​bra​łojejmowę.

–Nieuwa​żam,żebytobyłytraf​nespo​strze​że​nia,pro​szępana.Zro​bi​łamwszyst​ko,copanka​zał,jesz​cze
ni​g​dynieza​wio​dłamije​stembar​dziejniżpew​na,żenieza​wio​dę.To,żenieza​wszepo​dzie​lampań​skie
zda​nie,niezna​czy,żesiębun​tu​jęalbożelek​ce​wa​żępo​le​ce​nia.Niechcęspra​wiaćkło​po​tu.

–Pro​szętoudo​wod​nić.Pro​szęsięjużzemnąniekłó​cić,tyl​kowsiąśćdosa​mo​cho​du.

Chcia​łacośpo​wie​dzieć,za​pro​te​sto​wać,alewie​dzia​ła,kie​dyspra​węna​le​żyuznaćzaprze​gra​ną.

–Pój​dęposwo​jerze​czy.

–Niemata​kiejpo​trze​by.Kie​row​casiętymzaj​mie.–Za​stu​kałwszy​bęiwy​dałpo​le​ce​niemło​de​mumęż​-
czyź​nie.–Paniwtymcza​sieniechmiopo​wie,jakidąpo​szu​ki​wa​niawo​lon​ta​riu​szy.

–Zna​la​złamsześćosób,któ​remo​gły​bynambyćpo​moc​ne.Pro​fe​sorbio​lo​giizGwi​neiBis​sauorazmło​de
mał​żeń​stwoeks​per​tówzza​kre​suochro​nyfau​nyiflo​ry.Całatrój​kaspe​cja​li​zu​jesięak​cjachra​tun​ko​wych.
Po​zo​sta​liochot​ni​cyniemająmożetakwy​so​kichkwa​li​fi​ka​cji,alesązna​nizudzia​łuwmi​sjachhu​ma​ni​tar​-
nych.Wszy​scysąspraw​dza​niprzezsłuż​bybez​pie​czeń​stwaije​ślipo​myśl​nieprzej​dąte​sty,ju​troprzy​le​cą
namiej​sce.

–Wdal​szymcią​gunieje​stemprze​ko​na​ny,czyścią​ga​niewię​cejuwa​ginawy​pa​dekjestdo​brymroz​wią​za​-
niem,Mo​ney​pen​ny–stwier​dził,my​ślącomat​ce.–Cza​sa​mijesttak,żeza​uwa​żasiępro​blem,gdyjestjuż
zapóź​no.

Cośotymwie​dział.Mat​kado​pie​ropowie​lula​tachod​kry​ła,żeuko​cha​nymąż,któ​re​mubez​gra​nicz​nieufa​-
ła,miałwie​leko​cha​nekwróż​nychza​kąt​kachświa​ta.Gdypraw​dawy​szłanajaw,całedniepła​ka​ła,za​-
mknię​tawpo​ko​ju,za​pi​ja​jącsmu​tekal​ko​ho​lem.Sa​kisza​pa​mię​tałrok,wktó​rymkoń​czyłpięt​na​ścielat,
jakonaj​gor​szywswo​imży​ciu.Mat​kasza​la​łazroz​pa​czy,aoj​ciecna​wetniepró​bo​wałzbli​żyćsiędodo​-
ra​sta​ją​cychsy​nów,niezro​biłnic,byichochro​nić.Naj​gor​szebyłojed​nakjesz​czeprzednimi.Oka​za​ło
się,żeoj​ciecmiałzanicuczci​wośćza​rów​nowdomu,jakiwfir​mie,któ​rąza​rzą​dzał.Pra​sabezskru​pu​-
łówwy​ko​rzy​sta​łaro​dzin​nyskan​dal,byzwięk​szyćna​kład.

Sa​kiszro​zu​miałwte​dy,żeoj​ciecgonieko​chał,nieko​chałni​ko​gopozasa​mymsobą.Czułsiętak,jak​by
zo​stałsamnaświe​cie.Miałjesz​czebra​ci,aleonisamipo​trze​bo​wa​liopie​kiiwspar​cia.Star​szyorokAri
pró​bo​wałgraćtwar​de​go,alebyłrów​niezdru​zgo​ta​nyjakSta​kis.Theo,trzy​na​sto​la​tekbun​to​wałsięprze​-
ciwwszyst​kimiwszyst​kie​mu.Wie​lo​krot​nieucie​kałzdomu,aleArizakaż​dymra​zemspro​wa​dzałgo
zpo​wro​tem.Tobyłwy​jąt​ko​wotrud​nyczas.

–Za​pew​niam,żedo​ło​żęwszel​kichsta​rań,abydzien​ni​ka​rzeprzed​sta​wi​lispra​węrze​tel​nie,bezta​niejsen​-
sa​cji.Wiem,jakważ​najestre​pu​ta​cjafir​my.Je​ste​śmywtrud​nejsy​tu​acji,me​diaitakonaspi​szą,le​piej
więcwyjśćimna​prze​ciw.Sko​rzy​sta​myzoka​zji,bypo​ka​zać,żeni​g​dynieucie​ka​myprzedpro​ble​ma​mi
tyl​kojeroz​wią​zu​je​myitosku​tecz​nie.

background image

Lek​kiuśmiechwy​pełzłnaustaSa​ki​sa.

–Po​win​napanipra​co​waćwdy​plo​ma​cji,Mo​ney​pen​ny.

Wzru​szy​łara​mio​na​mi,si​lącsięnaobo​jęt​ność,choćuśmiechpo​ru​szyłwniejja​kąśczu​łąstru​nę.

–Dzien​ni​ka​rzomnaj​bar​dziejza​le​żynała​twymdo​stę​piedoin​for​ma​cji.Po​mo​że​myim,jed​no​cze​śniepo​-
ma​ga​jącso​bie.

–Apaninaczymza​le​ży?

–Słu​cham?

–Cze​gonaj​bar​dziejpanipra​gnie?

Od​wró​ci​łagło​wę,zmie​sza​nanie​spo​dzie​wa​nympy​ta​niem.Sa​kisza​uwa​żyłnajejtwa​rzyulgę,gdypo​ja​wił
siękie​row​cazmałąwa​liz​kązręku.Brian​nabyłaprze​ko​na​na,żenie​bez​pie​czeń​stworoz​mo​wynapry​wat​-
nete​ma​tyzo​sta​łoza​że​gna​ne,aleSa​kisnieza​mie​rzyłod​pu​ścić.Gdywsie​dlidosa​mo​cho​du,przy​pu​ścił
atak.

–Więc?

–Niero​zu​miem…

–Cze​kamnaod​po​wiedź.

–Cze​gonaj​bar​dziejpra​gnę?

–Tak.

–Chcia​ła​bymudo​wod​nić,żepo​tra​fiędo​brzewy​ko​ny​waćswo​jąpra​cęibyćdo​ce​nio​na.

Wes​tchnąłde​mon​stra​cyj​nie,niekry​jącznie​cier​pli​wie​nia.

–Prze​cieżjużtopaniudo​wod​ni​ła.Ijestpanido​ce​nia​na,oczymświad​czynie​ma​łapen​sjaikwar​tal​nena​-
gro​dy.

Ocze​ki​wał,żepo​wiecośbar​dziejoso​bi​ste​go.Niemiałnickon​kret​ne​gonamy​śli,popro​stuchciałsiędo​-
wie​dzieć,kimjestko​bie​ta,któ​rakry​łasięzefa​sa​dąstu​pro​cen​to​we​gopro​fe​sjo​na​li​zmu.Jejży​ciepry​wat​ne
po​zo​sta​wa​łodlanie​gowciążza​mknię​tąksię​gą,cze​goniemoż​nabyłopo​wie​dziećojegoży​ciu.Mo​ney​-
pen​nywie​dzia​łaolicz​nychro​man​sachsze​fa.Re​zer​wo​wa​łasto​li​kiwre​stau​ra​cjach,wy​sy​ła​ławjego
imie​niukwia​ty,ku​po​wa​łapo​że​gnal​neupo​min​kiini​g​dyniepo​zwo​li​łaso​bienaża​dennie​sto​sow​nyko​men​-
tarz.

–Mapaniko​goś?–spy​tał,da​jącupustcie​ka​wo​ści.

Unio​słajed​nąbrew.

–Słu​cham?–Gdy​byjejwzrokmiałzdol​nośćza​mra​ża​nia,Sa​kisza​mie​nił​bysięwfi​gu​ręzlodu.

background image

–Tobar​dzopro​stepy​ta​nie,Mo​ney​pen​ny.Wy​star​czypo​wie​dzieć„tak”albo„nie”.

–Wiem,aleniero​zu​miem,jakitomazwią​zekzpra​cą.

–Chciał​bymwie​dziećcośoswo​ichpra​cow​ni​kach,zwłasz​czaotych,któ​rzyspę​dza​jązemnąwięk​szość
doby.

–Czy​lichcepanwie​dzieć,oczy​wi​ściekie​ru​jącsięwy​łącz​nieza​wo​do​wąmo​ty​wa​cją,czyzkimśsy​piam,
cono​szępodspodemicolu​bięjeśćnaśnia​da​nie?

Sa​kisniedałsięzbićztro​pu.

–Do​kład​nietak.

–Sko​rotein​for​ma​cjesąażtakistot​ne,od​po​wiem–mó​wi​łaspo​koj​nie,choćwśrod​kutrzę​słasięzezło​-
ści.–Niemamko​chan​ka,to,cono​szepodspodem,towy​łącz​niemojaspra​wa,imamwiel​kąsła​bośćdo
na​le​śni​ków.Jestpanusa​tys​fak​cjo​no​wa​ny?

Prze​nik​nąłgodreszczpod​nie​ce​nia.Eks​cy​ta​cjaro​słaiwy​peł​nia​łacia​łopul​su​ją​cym,le​ni​wymcie​płem.
Po​pa​trzyłnado​sko​na​łypro​filBrian​ny,ja​snewło​sybłysz​czą​cewsztucz​nymświe​tleulicz​nychlamp,pro​-
sty,kształt​nynosipeł​neustaza​ci​śnię​tewzi​ry​to​wa​nymigniew​nymgry​ma​sie.Ztru​demod​wró​ciłwzrok,
za​ci​ska​jącmoc​nopię​ści,bydaćupustmę​czą​cejfru​stra​cji.Resz​tadro​giupły​nę​ławmil​cze​niuina​pię​tej
at​mos​fe​rze.

Me​ne​dżerho​te​lupo​mi​mopóź​nejporycze​kałprzedre​cep​cją,bypo​wi​taćważ​ne​gogo​ściaoso​bi​ście.Nie
spo​dzie​wałsięjed​nakdwóchosób.

–Wi​ta​mywNo​ire,pa​niePan​te​li​des.Pań​skiapar​ta​mentjestgo​to​wy.Wy​da​wa​łomisięjed​nak,żebę​dzie
pansam?

–Zo​stałpanźlepo​in​for​mo​wa​ny.

–Ach,bar​dzoprze​pra​szam,żeniemogęza​pro​po​no​waćdo​dat​ko​we​gopo​ko​ju.Wszyst​kiezo​sta​łyza​ję​te,
gdytyl​kodo​szłodotejka​ta​stro…prze​pra​szam,kie​dydo​szłodotegonie​szczę​śli​we​gowy​pad​ku.

–Nicnieszko​dzi–rzu​ciłkrót​ko.

Apar​ta​mentoka​załsiędużomniej​szy,niżsięspo​dzie​wał.Wła​ści​wienie​wie​lesięróż​niłoddwu​oso​bo​-
we​gopo​ko​ju.Sa​kisjed​nymuchemsłu​chałme​ne​dże​ra,któ​ryroz​pra​wiałoza​le​tachho​te​lu.Całąuwa​gę
sku​piłnaBrian​nie,któ​ra,roz​glą​da​jącsiępopo​ko​ju,mia​łaminę,jak​byprzy​je​cha​łatuzkarę.Gdyzo​sta​li
sami,nachwi​lęznówza​pa​dłakrę​pu​ją​caci​sza.

–Możepanipierw​szasko​rzy​staćzła​zien​ki–po​wie​działwresz​cie.

–Je​ślijestpanpe​wien…

–Tak,je​stempe​wien.–Na​glewy​cią​gnąłdłońido​tknąłpo​licz​kadziew​czy​ny,mimożewszyst​kownim
krzy​cza​ło,bytrzy​małsięzda​le​ka.–Matupanipla​męporo​pie.

background image

Brian​nawstrzy​ma​łanamo​mentod​dech,poczymcof​nę​łasięgwał​tow​nie.Niespu​ści​łajed​nakwzro​ku
iSa​kisdo​strzegłwjejgłę​bo​kich,pięk​nychoczachcie​ka​wośćicośjesz​cze,cze​goni​g​dyniewi​dział
użad​nejko​bie​ty,zktó​rąbyłbli​sko:strach.

–Po​sta​ramsię…po​sta​ramsięszyb​kozwol​nićła​zien​kę–wy​ją​ka​ła.

Znik​nę​ła,za​nimzdą​żyłza​py​tać,cze​gosięboiidla​cze​go.

Brian​naopar​łasięca​łymcia​łemodrzwi,nie​zdol​na,byzła​paćko​lej​nyod​dech.Tor​bazrze​cza​miwy​su​nę​-
łajejsięzdło​niiupa​dłazgłu​chymło​sko​temnapod​ło​gę.Ser​cetłu​kłosięwpier​sijakosza​la​łe.Icóżsię
ta​kie​gosta​ło?Le​d​wiemu​snąłpo​li​czek,aletowy​star​czy​ło,byroz​pa​liłwniejdłu​gotłu​mio​nąna​mięt​ność.
Ja​kimpra​wempo​zwa​lałso​bienatakąpo​ufa​łość?Ja​kimpra​wembu​rzyłjejspo​kój?

Złośćdo​da​łajejsił.Zdję​łabuty,ścią​gnę​łapo​pla​mio​nespodnieipod​ko​szu​lek.Sta​nę​łanagoprzedlu​-
strem,sku​pia​jącuwa​gęnata​tu​ażuzdo​bią​cymra​mię.Ni​g​dynadnie.Tęman​trępo​wta​rza​łanie​ustan​nie
wnaj​czar​niej​szychdniachży​cia.Te​razteżnieza​mie​rza​łasięzna​leźćsięnadnie.Nieza​mie​rza​łapod​dać
sięuro​ko​wiSa​ki​sa,pod​daćwła​dzyjegooczu,zktó​rychbiłma​gne​tycz​nyero​tyzm.Po​ło​ży​ładłońnaser​cu,
jakgdy​bychcia​łapo​wstrzy​maćjegobi​cie,apo​temdo​tknę​łabli​znynabio​drze.Ni​g​dyjużni​ko​munieza​-
ufa.Niepod​dasię!Ni​g​dywię​cejnadnie!

Wzię​łaszyb​kiprysz​nic,zmy​wa​jączsie​biezmę​cze​nieca​łe​godnia,iprze​bra​łasięwT-shirtile​gin​sy,któ​-
rychuży​wa​ładoćwi​czeń,całeszczę​ście,żewzię​łajezesobą.Gdy​bynieobec​nośćSa​ki​sa,po​prze​stał​by
nako​szul​ce,alewobec​nejsy​tu​acjimu​sia​łaza​dbaćoskrom​niej​szystrój.Umy​łazęby,zwią​za​ławło​sy
wnie​dba​łykokiwy​szłazła​zien​ki.Sa​kisstałnabal​ko​niezeszklan​kąwdło​ni,wsłu​cha​nywod​gło​sywil​-
got​nej,go​rą​cejnocy.Mu​siałbyćrów​niezmę​czo​nyjakona.Streszwią​za​nyznie​spo​dzie​wa​nymwy​pad​-
kiem,wie​lo​go​dzin​napo​dróż,kon​fe​ren​cja,pra​caprzyusu​wa​niuskut​kówka​ta​stro​fy…Wi​dzia​ła,jakza​re​-
ago​wał,gdydzien​ni​karzwspo​mniałoojcu.Twarzniezdra​dza​łażad​nychemo​cji,alezna​łagowy​star​cza​-
ją​codo​brze,bywie​dzieć,żemu​sia​łogotoza​bo​leć.

Na​gleod​wró​ciłsię.Brian​nachcia​łacośpo​wie​dzieć,aległosuwiązłjejwgar​dle,gdypo​czu​łanaso​bie
jegospoj​rze​nie.Tak​so​wałjąwzro​kiempo​wo​li,bezskrę​po​wa​niaipo​śpie​chu.Nieod​ry​wa​jącodniej
oczu,do​piłza​war​tośćszklan​ki.Byłowtymge​ściecośdwu​znacz​ne​go,nie​przy​zwo​ite​go,ajed​no​cze​śnie
cu​dow​niepod​nie​ca​ją​ce​go.

–Ła​zien​kajestjużwol​na–wy​du​ka​ła,sta​wia​jąctor​bęoboksofy.Się​gnę​łapota​bletle​żą​cynasto​li​ku,tyl​-
kopoto,byza​jąćczymśtrzę​są​cesięręce.

–Dzię​ku​ję–od​parł,wcho​dzącdopo​ko​ju.Od​sta​wiłszklan​kęnaba​rekiza​nimza​mknąłzasobądrzwiła​-
zien​ki,rzu​ciłprzezra​mię:–Mo​ney​pen​ny?

–Tak?

–Czasza​koń​czyćpra​cęnadziś.

–Chcia​łamtyl​ko…

–Wy​łączta​blet.Topo​le​ce​niesłuż​bo​we.

Na​wetniepró​bo​wa​łapro​te​sto​wać,conaj​wy​raź​niejgoucie​szy​ło,bouśmiech​nąłsięlek​ko.

background image

–Tybę​dzieszspa​ławłóż​ku,ajanaso​fie–do​dałjesz​czeiza​nimzdą​ży​łaza​re​ago​wać,za​mknąłzasobą
drzwi.

je​epie.Dozo​ba​cze​niaju​trorano,pa​niePan​te​li​des.

–Jakto„dozo​ba​cze​niaju​trorano”?Nieje​dziepanizemną?

–Nie.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Kie​dyobu​dzi​łasięna​stęp​ne​goran​ka,zulgąspo​strze​gła,żejestsamawpo​ko​ju.Nietra​cąccza​su,wzię​ła
szyb​kiprysz​nic,apo​temza​ło​ży​łaparęczy​stychspodniwko​lo​rzekha​kiikre​mo​wybluz​kę.Wło​sytra​dy​-
cyj​niespię​łamoc​no,anatwarzpo​ło​ży​łagru​bąwar​stwękre​muzfil​trem.Po​przed​niejnocybyłatakzmę​-
czo​na,żeza​snę​łaodrazu,gdyprzy​ło​ży​łagło​wędopo​dusz​ki,ina​wetniesły​sza​ła,kie​dySa​kiskładłsię
spać.Całeszczę​ście,bowprze​ciw​nymra​ziemu​sia​ła​bysiętłu​ma​czyć,dla​cze​goniesko​rzy​sta​łazofer​ty
za​ję​ciałóż​ka.

Po​spiesz​niespraw​dzi​łaskrzyn​kęmej​lo​wą,wtenspo​sóbsym​bo​licz​nieroz​po​czy​na​jącko​lej​nydzieńpra​-
cy.Jed​nawia​do​mośćbyłaodSa​ki​sa,któ​ryza​jąłpo​kójkon​fe​ren​cyj​nynadoleipro​sił,bydo​łą​czy​łado
nie​go,gdyjużbę​dziego​to​wa.Kil​kako​lej​nychbyłoodlu​dziza​in​te​re​so​wa​nychwo​lon​ta​ria​tem.Wciążjed​-
nakżad​nychwie​ścioza​gi​nio​nychczłon​kachza​ło​gi.

Za​rzu​ci​łanara​mio​naciem​no​zie​lo​nąma​ry​nar​kę,wzię​łatecz​kęzdo​ku​men​ta​mi,ta​bletize​szładosalikon​-
fe​ren​cyj​nej.Sa​kissie​działprzydu​żymsto​leiroz​ma​wiałprzezte​le​fon,alekie​dyjązo​ba​czył,za​koń​czył
roz​mo​wę.

–Wcią​gukil​kugo​dzinopróż​niątan​ko​wieczropy–po​in​for​mo​wałkrót​ko.

–Czy​lizakil​kadnibę​dziemoż​nawy​cią​gnąćtan​ko​wiec?

Ski​nąłgło​wą.

–Gdytyl​kosłuż​byza​koń​cząśledz​two,zo​sta​nieod​ho​lo​wa​nydoPi​reus.Trze​ba…

–…ode​słaćza​ło​gętan​kow​cadodomu.Zaj​męsiętym.

Wy​ję​łata​blet,go​to​wa,bydzia​łać.Całyczasjed​nakczu​łanaso​biewzroksze​fa.

–Dziśwy​ko​nu​jepanimojepo​le​ce​niabezwa​ha​nia,aleze​szłejnocyjaw​niejepanizlek​ce​wa​ży​ła.

–Słu​cham?

–Mó​wi​łem,żebyza​ję​łapaniłóż​ko.Niepo​słu​cha​łapani.

Pró​bo​wa​łaod​wró​cićwzrok,na​praw​dępró​bo​wa​ła,alezie​lo​neoczySa​ki​samia​łynadniąwła​dzę.

–Popro​stuuzna​łam,żenaso​fiebę​dziemiwy​god​nie.Przy​je​cha​łamtupra​co​wać,więcniemapo​wo​du,
byre​zy​gno​wałpanzwła​sne​gokom​for​tu.Ta​kiery​cer​skieza​cho​wa​nie…

–Ry​cer​skie?My​ślipani,żekie​ro​wa​łamnąwy​szu​ka​naga​lan​te​riawo​becdamy?–za​py​tałlek​koroz​ba​-
wio​ny.

–Nocóż,pew​niemiałpanswo​jepo​wo​dy,wkaż​dymra​zieja…

–Za​pro​po​no​wa​łem,żeprze​śpięsięnaso​fie,bodlamnietoża​denpro​blem.Ipro​szęmiwie​rzyć,żenie
by​ło​bytożad​nepo​świę​ce​niezmo​jejstro​ny.

background image

–Zmo​jejstro​nytoteżniebyłopo​świę​ce​nie.Ipro​szę,do​pó​kibę​dzie​mymiesz​kaćra​zem,niewra​caj​my
jużdotegote​ma​tu,do​brze?

–Do​brze.Wiem,kie​dyska​pi​tu​lo​wać,Mo​ney​pen​ny.Pozatymmamdlapanido​brąwia​do​mość.Niebędę
jużdłu​żejwcho​dziłwpani„pry​wat​nąprze​strzeń”.Zwol​niłsiępo​kój.We​zmęgo.

Po​win​nado​znaćnie​by​wa​łejulgi,atym​cza​sempo​czu​łamoc​neszarp​nię​cieza​wo​du.

–Wspa​nia​le.

Pośnia​da​niudo​łą​czy​lidoza​ło​gira​tun​ko​wej,któ​ranie​stru​dze​niepra​co​wa​łaprzyoczysz​cza​niuoce​anu.
Mi​nę​łopo​łu​dnie,gdynaho​ry​zon​ciepo​ja​wi​łasięeki​pate​le​wi​zyj​na.

–Coonitu,dodia​bła,ro​bią?–Sa​kisna​wetniepró​bo​wałukryćroz​draż​nie​nia.

–Niemo​że​myichode​słaćaniimza​bro​nićtubyć,alezro​bięwszyst​ko,bynamnieza​szko​dzi​li.Musimi
panza​ufać.

Przezchwi​lępa​trzyłnaniąspodzmru​żo​nychpo​wiek,jak​byod​rzu​całmoż​li​wośćufa​niako​mu​kol​wiek,ale
wkoń​cuwjegooczachza​lśni​ływe​so​łeogni​ki.

–Niewiem,cobymbezpanizro​bił,Mo​ney​pen​ny–po​wie​działni​skim,cie​płymgło​sem.–Kie​dyAriza​-
cząłmniestra​szyć,żemipa​niąod​bie​rze,omałoniedo​stałodemniewio​słem.

–Nieode​szła​bym.–Nieode​szła​byna​wetzami​lionlat.Uwiel​bia​łapra​co​waćzSa​ki​sem,na​wetje​śli
ostat​niedninie​cona​ru​szy​łyjejemo​cjo​nal​nąrów​no​wa​gę.

–Miłowie​dzieć.Na​le​żypanidomnieini​g​dyniepo​zwo​lił​bympaniodejść.Oso​bi​ściepo​ra​cho​wał​bym
ko​ści,każ​de​mu,ktopró​bo​wał​bymipa​niąza​brać.

Brian​napo​czu​łaprzy​spie​szo​nebi​cieser​caiprzy​pływdzi​kiej,nie​po​skro​mio​nejeu​fo​rii.Pra​ca.Manamy​-
ślipra​cę.Ztru​demza​pa​no​wa​łanadnie​rów​nymod​de​chem.

–Mu​szę…Pój​dępo​roz​ma​wiaćzeki​pąTV.

Od​wró​ci​łasięiza​mknę​łanase​kun​dęoczy,byopa​no​waćemo​cje.Pra​ca.Po​win​nasięsku​pićnapra​cy.

Dzien​ni​ka​rze,takjaksięspo​dzie​wa​ła,niechcie​liod​pły​nąć,aleobie​ca​li,żeniebędąprze​szka​dzaćiza​-
cze​piaćza​ło​gi.Uzna​ła,żemożetoza​li​czyćdopo​myśl​nieza​ła​twio​nychspraw.

Sa​kisusiadłzasto​łemwsalikon​fe​ren​cyj​nej,ner​wo​woprze​cze​su​jącwło​sypal​ca​mi.Śled​czypo​twier​dzi​-
li,żeprzy​czy​nąwy​pad​kubyłludz​kibłąd.

–Czyprzy​szłyjużaktaMor​ga​naLo​wel​la?–spy​tałBrian​nę.

Sta​rałsię,byjegowzrokniebłą​dziłwoko​li​cyjejpier​siibio​der,alenapróż​nowal​czyłzpo​ku​są.Przez
całydzieńprzy​ła​py​wałsięnatym,żewciążsięjejprzy​glą​daina​wetniemu​siałsięza​sta​na​wiać,comu
jest,bowie​działdo​sko​na​le.Pra​gnąłjej.Opa​no​wa​łogodzi​kie,nie​malzwie​rzę​cepo​żą​da​nie.Wcze​śniej
zła​two​ściąkon​tro​lo​wałuczu​cia,ja​kiebu​dzi​ławnimtawy​jąt​ko​wa

background image

GdyBrian​napo​ło​ży​łaprzednimnabla​cietecz​kęzdo​ku​men​ta​mi,sta​rałsięniega​pićnajejde​li​kat​nenad​-
garst​ki.

–Coonimwie​my?–spy​tałszorst​ko.

–Jestżo​na​ty.Niemadzie​ci.Żonamiesz​kaujegoro​dzi​ców.Ztego,cowia​do​mo,jestje​dy​nymży​wi​cie​-
lemro​dzi​ny.Pra​cu​jewprzed​się​bior​stwieodczte​rechlat.Wcze​śniejsłu​żyłwma​ry​nar​cecy​wil​nej,tak​że
jakodo​wód​ca.

–Tojużwiem–prych​nął.Pochwi​lido​dałto​nemza​sta​no​wie​nia:–Zdo​ku​men​tówwy​ni​ka,żewcią​gu
ostat​nichtrzechlatanirazuniewziąłurlo​pu.Odtrzechlatjesttak​żeżo​na​ty.Dla​cze​goświe​żopo​ślu​bio​ny
mał​żo​nekniechcebyćzżoną?

–Możechcecośudo​wod​nić?Albocośukryć.

Sa​kisod​chy​liłsięnakrze​śledotyłu.

–Cie​ka​wespo​strze​że​nie.Pro​szękon​ty​nu​ować.

–Niemia​łamnickon​kret​ne​gonamy​śli,nic,cobymia​łoso​lid​nepod​sta​wy.

–Ajed​nakcośpanipo​dej​rze​wa,praw​da?

–Za​gi​nię​cieka​pi​ta​naidwóchczłon​kówza​ło​gibu​dzipo​waż​newąt​pli​wo​ści.Dla​cze​gocałatrój​kabyła
pozamost​kiemka​pi​tań​skim?Jaktomoż​li​we,żeża​denznichnieod​po​wie​dział,kie​dywłą​czyłsięalarm?

Ob​lałgozim​nypot.

–Śled​czyuwa​ża​ją,żeprzy​czy​nąwy​pad​kubyłbłądczło​wie​ka.My​ślisz,żetoniebyłbłąd,tyl​koce​lo​we
dzia​ła​nie?

Otwo​rzyłtecz​kęiprzezchwi​lęprze​glą​dałaktaMor​ga​naLo​wel​la,aleniezna​lazłnic,como​gło​bybu​dzić
nie​po​kój.Pa​pie​rymiałczy​stejakłza.Wy​ni​ka​łoznich,żeza​gi​nio​nyka​pi​tanbyłkom​pe​tent​nymspe​cja​li​-
stą,pra​cow​ni​kiemonaj​wyż​szychkwa​li​fi​ka​cjach,któ​ryodczte​rechlatzpo​wo​dze​niemste​ro​wałtan​kow​-
ca​mi.

Pa​pie​ry…Wie​działzau​top​sji,jakbar​dzopo​tra​fitobyćmy​lą​ce.Gdy​byktośmiałosą​dzićAle​xan​draPan​-
te​li​de​sanapod​sta​wiedo​stęp​nychin​for​ma​cji,uznał​by,żemadoczy​nie​niazpra​wym,ho​no​ro​wymczło​-
wie​kiem,cha​ry​zma​tycz​nymsze​fem,ko​cha​ją​cymmę​żemiczu​łymoj​cem.Tyl​koSa​kis,jegobra​ciaimat​ka,
wie​dzie​li,ktosiękry​jezabłysz​czą​cąfa​sa​dą.Praw​dabyćmożeni​g​dyniewy​szła​bynajaw,gdy​bynie
wzgar​dzo​nako​chan​ka,któ​radałacynkgłod​ne​musen​sa​cjidzien​ni​ka​rzo​wi,atenko​pałtakdłu​go,ażdo​ko​-
pałsiędonaj​gor​sze​goszam​ba.

Zpa​pie​rówwy​ni​ka​ło,żeGi​sel​lejestsu​mien​ną,am​bit​nąasy​stent​ką.Wy​da​wa​łasiępro​fe​sjo​nal​na,uprzej​-
maimiła,do​pó​kiSa​kisniepo​sta​no​wiłza​koń​czyćro​man​su.Wte​dywy​szłanajawjejpraw​dzi​wana​tu​ra.
Zmie​ni​łasięwzim​ną,bez​względ​nąpsy​cho​pat​kę.Stra​szy​ła,żeznisz​czyjegoicałąfir​mę.

Tak,do​ku​men​tymo​głybyćbezza​rzu​tu,li​czyłsięczło​wiek.

background image

–Mu​si​mygozna​leźć,Mo​ney​pen​ny.Mamco​razwię​cejwąt​pli​wo​ści.Niechsiępaniskon​tak​tu​jezsze​fem
ochro​ny.Niechszu​ka​jągłę​biejwży​cio​ry​sieLo​wel​la.Musibyćcoś,coprze​oczy​li​śmy.

Wi​dzącpo​bla​dłątwarzBrian​ny,spy​tałznie​po​ko​jem:

–Sta​łosięcoś?

–Nie.

Zer​k​nąłnajejmoc​noza​ci​śnię​tedło​nie.

–Prze​cieżwi​dzę.

–Nieuwa​żam,żebygrze​ba​niewczy​imśży​ciubyłofairtyl​kodla​te​go,żemapanja​kieśprze​czu​cia.

–Czytoniepaniza​su​ge​ro​wa​łaprzedchwi​lą,żeLo​wellmożemiećcośdoukry​cia?

Nie​chęt​niekiw​nę​łagło​wą.

–Wta​kimra​zieczyniepo​win​ni​śmyspró​bo​waćsiędo​wie​dzieć,cotojest?

–Takmisięwy​da​je.

–Ale?

–Alerów​niedo​brzemo​że​mysięmy​lić.Tenczło​wieknieza​słu​gu​jenato,bywy​wra​caćjegoży​ciedo
góryno​ga​mi.Przy​kromi,je​ślinie​chcą​cyda​łamdozro​zu​mie​nia,żepo​win​ni​śmytozro​bić.

Sa​kiswstałzkrze​sła,pod​szedłdooknaioparłsięopa​ra​pet,pa​trzącnaBrian​nęzgóry.

–Cza​sa​mita​kiedzia​ła​niejestnie​zbęd​ne.Celuświę​caśrod​ki.

–Ipantomówi?Potym,copanaspo​tka​ło?Jużpanza​po​mniał,jaksięczuł,gdywszy​scypo​zna​lise​kre​ty
pań​skiejro​dzi​ny?

Sa​kisporazpierw​szystra​ciłpa​no​wa​nienadsobą.Rzu​ciłsiędoprzo​du,oparłdło​nienasto​leipo​chy​lił
gło​wę,pa​trzącBrian​niepro​stowoczy.Dzie​li​łyichza​le​d​wiecen​ty​me​try.

–Słu​cham?!–wy​sy​czał.–Copaniso​biewy​obra​ża?Nicpaniomnieniewie!

–Wiem,żegdybyłpanna​sto​lat​kiem,panaoj​ciecwy​wo​łałstrasz​nyskan​dal–od​par​ła,napo​zórspo​koj​-
nie,choćgwał​tow​neza​cho​wa​nieSa​ki​saprze​stra​szy​łoją.Chy​bana​wetnieza​uwa​żył,żeporazpierw​szy
zwró​ciłsiędoniejna„ty”.–Win​ter​ne​cieni​cze​gosięnieukry​je.Awczo​raj,gdydzien​ni​karzza​py​tał
oojca,pań​skare​ak​cja…

–Niebyłożad​nejre​ak​cji!

–By​łamtam.Wi​dzia​łam,żebyłopanuprzy​kro.–Jejgłosbyłmięk​ki,pe​łenwspół​czu​ciaizro​zu​mie​nia.

Myśl,żemógł​bybyćobiek​temli​to​ści,spra​wi​ła,żedło​nie,któ​reopie​rałnasto​le,za​ci​snę​łysięwpię​ści.

background image

–Iuwa​żapani,żeztegopo​wo​dumamcho​waćgło​węwpia​sekiod​pu​ścićLo​wel​lo​wi?

–Nie,jatyl​komó​wię,żewy​wra​ca​niejegoży​ciadogóryno​ga​miniejestwpo​rząd​ku.Zwłasz​czażesam
panbyłwta​kiejsy​tu​acji.

–Nie,jegosy​tu​acjaniemanicwspól​ne​gozmoją.Niedla​te​gokażęprze​świe​tlićLo​wel​la,żeszu​kamta​-
niejsen​sa​cjialbocie​ka​we​goma​te​ria​łudoszma​tław​ca.Po​win​napaniwi​dziećróż​ni​cę.

–Sko​ropantakmówi…

Sa​kiszpo​wro​temusiadłnakrze​śleimil​czałprzezdłuż​sząchwi​lę,wście​kłyijed​no​cze​śnieza​wsty​dzo​ny,
żepo​zwo​liłso​bienawy​buch.Brian​namia​łara​cję.Py​ta​niedzien​ni​ka​rzaza​bo​la​łogo,aleniespo​dzie​wał
się,żekto​kol​wiektoza​uwa​ży.Pan​naMo​ney​pen​nyzkaż​dymdniem,zkaż​dągo​dzi​nąco​razbar​dziejgoza​-
ska​ki​wa​ła.

–Czymapanjesz​czedlamnieja​kieśza​da​nie?–spy​ta​łaswo​imzwy​kłym,służ​bo​wymto​nem.

Pod​niósłwzrok,alenieod​po​wie​działodrazu.Za​uwa​żył,żeje​denzja​snychko​smy​kówuwol​niłsięzcia​-
sne​gowę​złaiopadłnapo​li​czek.Miałocho​tępo​dejśćiod​gar​nąćgozucho,tyl​kopoto,bypo​czućmięk​-
kośćwło​sów,bymu​snąćopusz​kąpal​caskó​ręnaszyi.Wie​działjed​nak,żetonie​moż​li​we.

–Niepo​do​basiępanimojade​cy​zja?–spy​tał,choćbar​dziejbrzmia​łotojaksmut​nakon​sta​ta​cja.

–Niepo​do​bamisię,gdyna​ru​szasięczy​jąśpry​wat​ność.Ro​zu​miemjed​nak,żerobitopanzesłusz​nych
po​bu​dek.Prze​pra​szam,je​ślipo​zwo​li​łamso​bienazbytwie​le…–za​wa​ha​łasię.–Jestpanczło​wie​kiem
god​nymza​ufa​niaidla​te​gowie​rzę,żeniepo​zwo​lipan,abyco​kol​wiekdo​sta​łosięnie​po​wo​ła​neręce.

–Mapanimojesło​wo.Bezwzglę​dunato,cze​godo​wie​mysięoka​pi​ta​nie,za​cho​wa​mydys​kre​cję.

Zo​ba​czyłjejnie​śmia​łyuśmiechina​glebyłgo​tówprzy​rzecwszyst​ko,byletyl​koza​wszesiętakuśmie​cha​-
ła.

–Mo​ney​pen​ny?

–Tak?

–Niejestła​twozdo​byćmojeza​ufa​nie,aleudo​wod​ni​łapani,żemoż​nanapanipo​le​gać.Niewiem,co
bymzro​biłbezpanipo​mo​cy.Dzię​ku​ję.

Otwo​rzy​łasze​ro​kooczyzezdu​mie​nia.

–Nie…niemazaco,pro​szępana.

–My​ślę,żewna​szejsy​tu​acjile​piejbę​dziezre​zy​gno​waćztychsztyw​nychform.Mo​żeszmimó​wićpo
imie​niu.

–Nie.

Uniósłwy​so​kobrwi.

background image

–Takpopro​stu…nie?

–Prze​pra​szam,aleniemogę.–Po​de​szładodrzwiina​ci​snę​łaklam​kę.–Je​śliniemapandlamniejuż
żad​nychza​dańnatenwie​czór,po​że​gnamsię.Do​bra​noc.

–Do​bra​noc…Brian​no.

Jejimięwjegoustachza​brzmia​łojaknaj​słod​szapiesz​czo​ta.Za​wa​ha​łasię,nimdo​da​łaci​cho:

–Wo​la​ła​bym,żebypanwciążmó​wiłdomnie,Mo​ney​pen​ny.

Jużchciałza​pro​te​sto​wać,alewporęprzy​po​mniałso​bie,żeBrian​nawi​dziwnimsze​fa,czło​wie​kagod​ne​-
goza​ufa​nia.Pew​niebar​dzobyjąroz​cza​ro​wał,gdy​bysięza​cząłza​cho​wy​waćjakod​trą​co​nyko​cha​nek.

–Wpo​rząd​ku.Dozo​ba​cze​niarano,Mo​ney​pen​ny.

Ob​ser​wo​wał,jakwy​cho​dzi​łazsali,jejdłu​gienogi,bar​dzoszczu​płąta​lięipięk​nąli​nięszyi.Kie​dyza​-
dzwo​niłte​le​fon,mi​nę​łokil​kase​kund,za​nimzdo​łałpo​wró​cićnazie​mię.

–Pan​te​li​des,słu​cham.

Roz​mo​wabyłakrót​kaikon​kret​na,alepojejza​koń​cze​niuSa​kisdłu​goisiar​czy​ścieza​klął.

ko​bie​ta.Po​do​ba​łamusię,aledo​pie​rote​razwi​dział,jakbar​dzojestpięk​naipo​cią​ga​ją​caico​raztrud​niej
przy​cho​dzi​łomuuda​wać,żewi​dziwniejje​dy​nieasy​stent​kę.

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Ener​gicz​nepu​ka​niedodrzwiza​sko​czy​łoBrian​nę,któ​rawła​śnieza​mie​rza​ławziąćką​piel.Mi​nę​łago​dzi​-
na,od​kądwró​ci​ładopo​ko​ju,aleza​ję​taczy​ta​niemiwy​sy​ła​niemmej​li,do​pie​rote​razmo​głaza​dbaćosie​-
bie.Czu​łasięfi​zycz​nieipsy​chicz​niewy​czer​pa​napoca​łymdniu,ajed​no​cze​śniedziw​niepo​bu​dzo​na,nie​-
spo​koj​naido​sko​na​lewie​dzia​łaco,ara​czejktojesttegoprzy​czy​ną.

Nie​cier​pli​wepu​ka​nieroz​le​głosięrazjesz​cze.Brian​napo​spiesz​niespię​ławło​syiotwo​rzy​ładrzwi.

–Ococho​dzi?–rzu​ci​łaim​pul​syw​nie,za​nimzdą​ży​łapo​my​śleć.Niespo​dzie​wa​łasięSa​ki​saotejpo​rze.
–Prze​pra​szam,czycze​gośpanpo​trze​bu​je?

–Wi​dzę,żejesz​czenieśpisz,todo​brze.Pi​lotza​bie​rzenasśmi​głow​cemzapięt​na​ściemi​nut.

–Za​bie​rze?

–Tak,nalot​ni​sko.Ranomamybar​dzoważ​nespo​tka​niewLon​dy​nie.

–Wra​ca​mydoLon​dy​nu?Aledla​cze​go?

–Wszyst​kowska​zu​jenato,żesępywy​czu​łykrew.

–Me​diaczyinneprzed​się​bior​stwa?–spy​ta​ła,zdu​mio​na,żektośśmiał​byrzu​cićwy​zwa​nieSa​ki​so​wi.

–Przed​się​bior​stwa.

Brian​nana​tych​miastwpu​ści​łaSa​ki​sadośrod​ka,asamasię​gnę​łapotor​bęle​żą​cąprzyłóż​kuiwpo​śpie​-
chuza​czę​łasiępa​ko​wać.

–Ro​zu​miem,żenie​któ​rzychcąsko​rzy​staćnatymwy​pad​ku,aleprze​cieżak​cjefir​myza​czę​łyznówro​snąć
pochwi​lo​wymspad​ku.Potym,jakwy​sto​so​wałpanoświad​cze​nie,żepo​no​si​myod​po​wie​dzial​nośćzaka​-
ta​stro​fęina​pra​wi​myszko​dy,wszyst​koza​czę​łowra​caćdonor​my,więcskąd…

–Sy​tu​acjaniejestjesz​czedokoń​caopa​no​wa​na,comożespo​wo​do​waćko​lej​netąp​nię​cie.Natowła​śnie
li​czą.

–Nieda​dząrady…–uśmiech​nę​łasięlek​ce​wa​żą​co.

–Wpo​je​dyn​kęnie.Pro​blempo​le​ganatym,żenasiopo​nen​cidziśranoogło​si​lifu​zję.

–Októ​reprzed​się​bior​stwacho​dzi?

–Mo​ore​croftOiliLan​dersPe​tro​leum.

Brian​naza​sty​głajakpo​ra​żo​napio​ru​nem.Sta​łaod​wró​co​naty​łemiSa​kisniemógłzo​ba​czyćwy​ra​zujej
twa​rzy,prze​ra​że​niawoczachikro​pe​lekpotunaczo​le.

Nie,tonie​moż​li​we.Tozpew​no​ściązwy​kłyprzy​pa​dek,żejed​naztychfirmna​zy​wasiętaksamojak
Greg,naj​więk​szeprze​kleń​stwojejży​cia.Lan​derstowkoń​cudośćpo​pu​lar​nena​zwi​sko.Pozatymjego

background image

fir​ma,za​nimogło​si​łaupa​dłość,zaj​mo​wa​łasięwy​do​by​ciemgazu,anieropynaf​to​wej.

–Ju​trorano,pospo​tka​niu,chciał​bym…Brian​no?Copanijest?

–Nic,tro​chębolimniegło​wa.

–Pew​niezezmę​cze​nia–pod​su​nąłła​god​nie.–Ate​razzno​wupaninieod​pocz​nie.Prze​pra​szam,prze​śpi
siępaniwsa​mo​lo​cie.

Wy​cią​gnąłrękę,bywziąćodniejtor​bę,iwte​dyichdło​niesięze​tknę​ły.Brian​napo​czu​łagwał​tow​necie​-
płoroz​le​wa​ją​cesiępoca​łymcie​leina​tych​miastcof​nę​łasię,prze​ry​wa​jącin​tym​nykon​takt.

–Nicminiebę​dzie–rze​kła,za​my​ka​jączasobądrzwi.–Te​raznaj​waż​niej​sze,byzdo​byćjaknaj​wię​cej
in​for​ma​cjiotychdwóchfir​mach.

Niewspo​mnia​ła,żeprzyoka​zjispraw​dzi,czyGregmacośwspól​ne​gozLan​dersPe​tro​leum.

Ro​bi​łojejsięnie​do​brzenamyśl,żetenłaj​dakbezza​sadmógłroz​krę​cićko​lej​nyin​te​res.Czymia​łaza​-
alar​mo​waćSa​ki​sa,niezwra​ca​jącjed​no​cze​śnieuwa​ginasie​bie?Nieprzy​zna​jąc,żebyłatakna​iw​naitak
roz​pacz​li​wiespra​gnio​nami​ło​ści,żenieza​uwa​ży​łapu​łap​ki,wktó​rąwpa​dła,gdybyłojużzapóź​no?

Żo​łą​dekpod​cho​dziłjejzestra​chudogar​dła,gdyle​cie​lihe​li​kop​te​remnalot​ni​sko.Do​bryBoże,znówmo​-
gławszyst​kostra​cić.Nie,nieznaj​dziesięzno​wunadnie.Nietymra​zem.

Sa​kismu​siałza​uwa​żyć,żeźlesięczu​je,bokie​dywcho​dzi​lidosa​mo​lo​tuzła​pałjązanad​gar​stekimimo
żepró​bo​wa​łauwol​nićrękę,trzy​małmoc​no,do​pó​kiniewe​szlinapo​kład.

–Niechpaniza​pniepasy–po​le​cił.–Jaktyl​kowy​lą​du​je​my,idzie​mydołóż​ka.

–Słu​cham!?

Za​jąłmiej​scena​prze​ciw​ko,scho​wałte​le​fondokie​sze​niipo​pa​trzyłnaniązuśmie​chempeł​nymmę​skiej
aro​gan​cji,ajed​no​cze​śniewdzię​ku.

–Skrótmy​ślo​wy,Mo​ney​pen​ny.Kie​dydo​trze​mydoLon​dy​nubę​dzieśro​deknocy,więccze​kanasjużtyl​ko
sen.

–Mogęza​cząćzbie​raćin​for​ma​cjeotychprzed​się​bior​stwach…

Po​krę​ciłprze​czą​cogło​wą.

–Moilu​dziejużnadtympra​cu​ją.Każ​deznasmawła​snąka​bi​nęzłóż​kiem.Niechpaniidziespać.

–Apanniechwresz​cieprze​sta​niemnietrak​to​wać,jak​bymbyłara​chi​tycz​nąro​ślin​ką,ipo​zwo​limipra​co​-
wać!

–Słu​cham?

Świa​do​mość,żeGregmożepo​now​niewkro​czyćwjejży​cie,do​pro​wa​dza​łająnie​maldoobłę​du.Ajesz​-

background image

czeobok,takbli​sko,nawy​cią​gnię​cierękibyłmęż​czy​zna,któ​rysta​wałjejsięco​razbliż​szy,wzbu​dzał
wniejco​razsil​

–Wy​da​jesiępanu,żepo​trze​bu​jęwie​lugo​dzinsnu,peł​no​war​to​ścio​we​gopo​sił​kuiwy​god​ne​gołóż​ka,że​-
bymmo​głafunk​cjo​no​waćnor​mal​nie,aletonie​praw​da.–Wgło​wieusły​sza​łaostrze​gaw​czygłos,któ​ry
ka​załjejza​mknąćusta,za​nimpo​wiezadużo,aleniemo​głasiępo​wstrzy​mać.–Sy​pia​łamwmiej​scach,
gdziemu​sia​łamnie​ustan​nieczu​wać,żebyniestra​cićcze​goświę​cejniżkurt​kanagrzbie​cie.Więcpro​szę,
niechpanmnienietrak​tu​je,jak​bymbyłaja​kąśroz​piesz​czo​nąksięż​nicz​ką,któ​raroz​pad​niesięnaka​wał​ki,
gdysięjąpo​zba​wipo​po​łu​dnio​wejdrzem​ki.

Sa​kiszmru​żyłoczy,pa​trzącnaniąuważ​nie.

–Cotobyłyzamiej​sca?–spy​tał.

Wgło​wiesły​sza​łaznówostryostrze​gaw​czygłosprze​bi​ja​ją​cysięprzezha​łasstar​tu​ją​ce​gosa​mo​lo​tu.Bo​-
le​sne,okrop​newspo​mnie​niapo​wró​ci​ły.Ob​ra​zyle​go​wisknar​ko​ma​nów,prze​sy​co​nychwstręt​nymodo​rem,
odktó​rychro​bi​łojejsięnie​do​brze…

–Nie​waż​ne.

Oparłłok​cienako​la​nach,po​chy​la​jącsięwjejstro​nę.

–Ow​szem,tobar​dzoważ​ne.

–Tobyłodaw​notemu,pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis–roz​ka​załni​skim,głę​bo​kimgło​sem,któ​rytaklu​bi​ła.

Po​krę​ci​łagło​wą,porazko​lej​nyod​rzu​ca​jącmoż​li​wośćmó​wie​niadonie​gopoimie​niu.

–Po​wiedz​my,żemojedzie​ciń​stwoniebyłota​kieró​żo​wejakzczy​ta​nek,aletojużprze​szłość.

–Byłapanisie​ro​tą?

–Nie,nieby​łam,aletaksięczu​łam.–Po​nie​ważjejmat​ka,wiecz​nienapro​chach,za​po​mi​na​ła,żemacór​-
kę.Brian​nanamo​mentza​mknę​łaoczy,byniepo​zwo​lićłzompo​pły​nąćpopo​licz​kach.Niechcia​ła,bySa​-
kiswi​dział,jakpła​cze.

–Chcepaniotympo​roz​ma​wiać?–spy​tałde​li​kat​nie.

–Nie.–Itakjużzawie​lepo​wie​dzia​ła.

–Mimowszyst​kouwa​żam,żepo​win​nasiępanizdrzem​nąć–oznaj​miłiwsta​jączmiej​sca,wy​cią​gnąłdo
niejrękę.

Po​czu​łaulgę,żeniepró​bu​jedłu​żejwy​py​ty​waćoprze​szłośćiwra​machwdzięcz​no​ścibezpro​te​stupo​da​-
łamudłoń.

–Do​brze,podwa​run​kiem,żepanrów​nieżpój​dzieod​po​cząć.

background image

Jegouśmiechbyłnie​spo​dzie​wa​ny.Iza​pie​ra​ją​cydechwpier​siach.

–Wresz​ciedo​szli​śmydopo​ro​zu​mie​nia.Oczy​wi​ście,żepój​dęod​po​cząć.Na​wettakihe​rosjakjapo​trze​-
bu​jesnu–za​żar​to​wał.

–Ulży​łomi.Wresz​cieza​czy​nasiępanza​cho​wy​waćjakzwy​kłyśmier​tel​nik.

Uśmiechza​mie​niłsięwra​do​snyśmiech,któ​ryjesz​czebar​dziejdo​dałmumę​sko​ściiuro​ku.Brian​na
chcia​łacośpo​wie​dzieć,gdyna​glepo​czu​ławo​kółta​liijegodło​nie.De​li​kat​nie,alesta​now​czopo​pro​wa​-
dziłjąprzej​ściemdodrzwika​bi​ny.

–Po​dob​niejakpani.Choćmu​szęprzy​znać,żeokre​śle​nie„zwy​kła”ab​so​lut​niejesttunienamiej​scu.Udo​-
wod​ni​łapani,żepo​tra​fidaćso​bieradęwnaj​trud​niej​szychsy​tu​acjach,jestpaninie​zwy​kleam​bit​na,ale
nieza​po​mnia​łapani,cotoem​pa​tiaiuczci​wość.

Gdydo​szlidodrzwika​bi​ny,od​wró​ci​łasięwjegostro​nęzmoc​nobi​ją​cymser​cem.

–Przy​kładidziezgóry.Powy​pad​kutan​kow​camia​łamoka​zjęsięprze​ko​nać,żejestpannietyl​kotwar​-
dymbiz​nes​me​nem,aletak​żepra​wymczło​wie​kiem.

Sa​kisprze​su​nąłwzroknajejkształt​newar​gi.

–Hm,czyż​by​śmywła​śnieza​kła​da​lieks​klu​zyw​nyklubwza​jem​nejad​o​ra​cji?

Czu​łanaso​biejegowzrokimia​ławra​że​nie,żetospoj​rze​niebu​dzidoży​ciajejcia​ło,emo​cjeipra​gnie​-
nia.Wy​cią​gnę​łazasie​biedłoń,poomac​kuszu​ka​jącklam​ki.

–Dzię​ku​jępanuzacie​płesło​wa,alewtym,coro​bię,niemanicnie​zwy​kłe​go.Nieje​stemja​kaśwy​jąt​ko​-
wa,tyl​kosta​ramsiępopro​studo​brzewy​ko​ny​waćswo​jąpra​cę.

–Po​zwo​lipani,żesięniezgo​dzę.–Pod​szedłnatylebli​sko,żeczu​łajegoza​pach.–Uwa​żam,żejestpani
bar​dzo,bar​dzowy​jąt​ko​wa.Chy​batyl​kozarzad​kotopanisły​sza​ła.–Po​chy​liłsięjesz​czebar​dziejwjej
stro​nę.Wciążjed​nąrękąobej​mo​wałjąwta​lii,dru​gąpo​ło​żyłnadrzwiach.–Kie​dytowszyst​kosięskoń​-
czy,po​sta​ramsię,żebypaniuwie​rzy​ła,żejestnad​zwy​czaj​na.

–Niemusipan…Na​praw​dę…

–Czy​liniechcepanipod​wyż​ki?Żad​nejna​gro​dy?

–Pra​cu​jędlaświet​ne​gobiz​nes​me​naiwi​zjo​ne​rawjed​nejznaj​lep​szychfirmnaświe​cie.Towy​star​cza​ją​-
cana​gro​da.

–Pro​szęuwa​żać!Oba​wiamsię,żemojeegouro​śnieza​razdonie​by​wa​łychroz​mia​rów.

–Cowtymzłe​go?

Jegowar​giroz​chy​li​łysięwsek​sow​nym,cu​dow​nymuśmie​chu.

–Tomo​gło​bybyćnie​bez​piecz​ne.Dlanasoby​dwoj​ga.–Cof​nąłsięokrokiwy​pro​sto​wał.–Czasnaj​wyż​-

background image

szypo​ło​żyćsięspać,nad​zwy​czaj​naBrian​no–szep​nąłmięk​ko,za​nimwszedłdoswo​jejka​bi​ny.

Brian​nasta​łaprzezchwi​lę,opar​taodrzwi.Nogimia​łajakzwaty,agdywy​cią​gnę​ładło​nieprzedsie​bie,
zo​ba​czy​ła,żedrżą.Sa​kisPan​te​li​despra​gnąłjej.Niebyłanatylena​iw​na,byniedo​strze​gaćewi​dent​nych
zna​ków.Czyza​chę​ci​łagowja​ki​kol​wiekspo​sób?Sta​ra​łasiębyćwstupro​cen​tachpro​fe​sjo​nal​na,ale
prze​cieżniebyłazka​mie​nia.Mu​siałza​uwa​żyć,żeniejestjejobo​jęt​ny.

Mia​łana​dzie​ję,żegdyzpo​wro​tembędąwLon​dy​nie,ichre​la​cjewró​cądonor​my.Mu​szą!Ogar​niałją
po​twor​nylęknasamąmyśl,cosięsta​nie,je​ślipo​su​nąsięokrokzada​le​ko.

Sa​kisstałpodzim​nymprysz​ni​cemikląłnaczymświatstoi.Miałwra​że​nie,żewcią​guostat​nichczter​-
dzie​stuośmiugo​dzinpo​ja​wi​łosięwy​jąt​ko​wodużopo​wo​dów,bytoro​bić.Tymra​zemjed​nakprzy​czy​na
byłana​tu​ryoso​bi​stej.Nie​ste​ty,anido​sad​nesłow​nic​two,anizim​nawodanieprzy​no​si​łyulgi.Je​dy​ne,
oczymma​rzył,toko​chaćsięzBrian​nąMo​ney​pen​ny.Miałocho​tępro​stospodprysz​ni​caru​szyćwkie​run​-
kujejka​bi​ny,ze​rwaćzniejubra​nieiwziąćjągwał​tow​niewbrewroz​sąd​ko​wiilo​gi​ce.

Odmie​się​cynieupra​wiałsek​suite​raz,przytejcu​dow​nejdziew​czy​nie,na​tu​radałaoso​bieznać.Po​wi​-
niensku​pićsięwy​łącz​nienara​to​wa​niusy​tu​acjiwfir​mie.Wszyst​koinneniemia​łozna​cze​nia.Niemo​gło
mieć!

Brian​nako​lej​netrzygo​dzi​nyprze​sie​dzia​łanałóż​kuzno​ga​mipod​cią​gnię​ty​mipodbro​dę.Jejlap​topita​-
bletzo​sta​ływtor​bie,któ​rąste​war​de​saza​nio​sładoka​bi​nySa​ki​sa.Potym,comię​dzynimiza​szło,ara​-
czej,coomałonieza​szło,niemo​głatakpopro​studonie​gopójść,więcpa​trzy​ławścia​nę,awgło​wie
ro​iłojejsięodczar​nychmy​śli.

Byłapo​twor​niezmę​czo​na,alewie​dzia​ła,żenieza​śnie,do​pó​kiniespraw​dziin​for​ma​cjioGre​gu.Tenby​-
dlakjużrazznisz​czyłjejży​cie.Byłanie​win​na,wie​działotym,amimotozrzu​ciłnaniącałąod​po​wie​-
dzial​ność.Przezswo​jąna​iw​nośćsta​łasięko​złemofiar​nym,pła​cącnaj​wyż​szącenę,pod​czasgdyonzca​-
łejafe​rywy​szedłbezszwan​ku.Za​pew​neniespo​dzie​wałsię,żepotym,cojejzro​bił,zdo​łapod​nieśćsię
jakfe​nikszpo​pio​łów.Byłczas,kie​dyma​rzy​łaoze​mście.Za​mknię​tawcia​snejceli,zno​szącupo​ko​rze​nia
iwal​czączestra​chem,wy​obra​ża​łaso​bie,żena​dej​dzieczas,gdywy​mie​rzyspra​wie​dli​wość.Te​razjed​nak
wszyst​komi​nę​ło.Chcia​łaje​dy​niebyćBrian​nąMo​ney​pen​ny,asy​stent​kąSa​ki​saPan​te​li​de​sa–naj​in​te​li​gent​-
niej​sze​go,naj​sek​sow​niej​sze​gomęż​czy​zny,ja​kie​gozna​ła.Męż​czy​zny,któ​rywcią​guostat​nichczter​dzie​stu
ośmiugo​dzinzbli​żyłsiędoniejbar​dziejniżprzezostat​nieosiem​na​ściemie​się​cy…

Za​ci​snę​łamoc​nopal​cenara​mie​niuzta​tu​ażem.Nie!Nicsięniezmie​ni​ło.Nicsięniemo​głozmie​nić!

Człon​ko​wieza​rzą​duze​bra​lisięwprze​stron​nejsalikon​fe​ren​cyj​nejnapią​tympię​trzesie​dzi​byprzed​się​-
bior​stwaPan​te​li​des.

Sa​kiswkro​czyłdobiu​rapunk​tu​al​nieosiód​mej.Brian​napo​dą​ża​łatużzanim,mimonie​prze​spa​nejnocy
go​to​wanako​lej​newy​zwa​nia.Wciążniezna​la​złaod​po​wie​dzinanur​tu​ją​cejąpy​ta​nie,czytoGregLan​ders
ostrzyso​biezębynaPan​te​li​desShip​ping.Przedwej​ściemdosalipo​sie​dzeńSa​kiswziąłodniejtecz​kę
zdo​ku​men​ta​miioznaj​miłzdaw​ko​wo:

–Paniobec​nośćniejesttuko​niecz​na.Pro​szęwra​caćdoswo​je​gopo​ko​ju.

Przy​sta​nę​ła,za​sko​czo​naiza​smu​co​natąde​cy​zją.

background image

–Jestpanpe​wien?Czyzro​bi​łamcoś…

–Chy​bajużso​biewy​ja​śni​li​śmy,żejestpanidlamniebez​cen​nympra​cow​ni​kiem.Pro​szęwięcniero​bić
ta​kiejminy,jak​bymudzie​liłpanina​ga​ny.

Ostry,nie​przy​jem​nytonza​sko​czyłją.Wsa​mo​lo​cie,kie​dynago​dzi​nęprzedlą​do​wa​niemopu​ści​liswo​je
ka​bi​ny,zwra​całsiędoniejwtensamlo​do​wa​tyspo​sób,alemia​łana​dzie​ję,żena​pię​ciemi​nie,gdybędą
wpra​cy.Zro​bi​łojejprzy​kro,mimożesamachcia​ła,abyichre​la​cjebyłyta​kiejakkie​dyś,wy​łącz​niesłuż​-
bo​we.

Na​gleprze​nik​nąłjąpa​nicz​nystrach.Aje​śliSa​kiswie?Je​ślija​kimścu​demdo​wie​działsięojejprze​szło​-
ści?Pa​trzy​łamupro​stowoczy,aleniezo​ba​czy​ławnichnic,copo​zwo​li​ło​byjejwie​rzyć,żepo​znałjej
mrocz​ną,głę​bo​koskry​wa​nąta​jem​ni​cę.Nie,niemógłwie​dzieć.Byławy​jąt​ko​woostroż​naido​kład​niepo​-
za​cie​ra​łazasobąwszyst​kieśla​dy.

–Ja…prze​pra​szam,niechcęsięna​rzu​cać,pró​bu​ję…tyl​ko…

–Pra​co​wać.Wiem.Tegoprze​cieżocze​ku​ję.Popro​stumamwtymmo​men​ciedlapaniinneza​da​nie.Pro​-
szęspraw​dzić,jakpo​stę​pu​jąpra​ceprzyPo​in​teNo​ireijakwy​pa​da​mywme​diach.

–Oczy​wi​ście.

Su​ro​wywzroknie​cozła​god​niał.

–Świet​nie.Spo​tka​mysiępo​tem–do​dałnaza​koń​cze​nieiwszedłdosali.Au​to​ma​tycz​nedrzwiza​su​nę​ły
sięzanimzci​chymsze​le​stem.

Brian​nawes​tchnę​łaizuczu​ciembo​le​snejpust​ki,nie​copo​włó​czącno​ga​mi,po​szładobiu​ra.Przezko​lej​ne
kil​kago​dzinwy​ko​ny​wa​łasu​mien​nieswo​jeobo​wiąz​ki,choćbezdaw​ne​goza​pa​łu,jak​bypra​cana​gleprze​-
sta​łabyćje​dy​nymce​lemwży​ciu.

Odru​giejza​dzwo​niłte​le​fon.

–Odczte​rechgo​dzinniktmnieniein​for​mu​je,jaktamsy​tu​acjanafron​cie–usły​sza​ławsłu​chaw​cewład​-
czygłosSa​ki​sa.

–Dla​te​go,żewszyst​kojestpodkon​tro​lą.

–Takczyina​czej,pro​szępo​wie​dzieć,cze​gosiępanido​wie​dzia​ła.

–Ho​low​nikjestjużnamiej​scuiprzy​go​to​wu​jesię,żebyza​braćtan​ko​wiec.Ko​or​dy​na​toreki​pyra​tun​ko​wej
po​wie​dział,żetenwo​lon​ta​riuszbio​logudzie​liłimwie​leświet​nychrad.Punktdlanas.

–Punktdlapani–pod​chwy​ciłto​nem,su​ge​ru​ją​cymzej​ścieroz​mo​wynain​tym​niej​szypo​ziom.

–Hm…dzię​ku​ję.Pozatymkam​pa​niame​dial​naza​czę​łaprzy​no​sićefek​ty.

–Brian​no?

background image

–Tak?

–Cie​szęsię,żesko​rzy​sta​łemzpanirady,bywłą​czyćwna​szedzia​ła​niame​dia.Wy​szłonamtonado​bre.

–Jateżsięcie​szę.Za​le​żyminafir​mieiniechcia​ła​bym,żebyucier​piałjejwi​ze​ru​nek.

–Dla​cze​go?Dla​cze​gotakpaniza​le​ży?

–Pan…dałmiszan​sę.Mógłpanwy​bie​raćspo​śródse​tekkan​dy​da​tów,apra​cędo​sta​łamwła​śnieja.Ni​g​-
dyotymnieza​po​mnę.

–Wy​bra​łempa​nią,bojestpaniświet​na.Ikaż​de​godniapo​twier​dzapaniswo​jenaj​wyż​szekwa​li​fi​ka​cje,
Brian​no.

Uwiel​bia​łaspo​sób,wjakiwy​ma​wiałjejimię.

–Dzię​ku​ję,pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis–po​wie​działzna​ci​skiem.

–Nie..–za​pro​te​sto​wa​ła,krę​cącgło​wą,choćprze​cieżniemógłtegowi​dzieć.

–Na​wetniewiepani,jakmnietomę​czy,aletrud​no.Prę​dzejczypóź​niejzmu​szępa​nią,by​śmymó​wi​liso​-
biepoimie​niu.

Za​mknę​łaoczy,pró​bu​jącsku​pićsięnaroz​mo​wie.

–Ajaksięuda​łospo​tka​niezza​rzą​dem?

–Mamyprze​rwę.Zo​sta​łojesz​czekil​kasprawdoomó​wie​nia.

Przezchwi​lęopo​wia​dałoprze​bie​guze​bra​nia,aro​biłtozta​kimza​an​ga​żo​wa​niemipa​sją,żemy​śliBrian​-
nynie​kon​tro​lo​wa​niepo​pły​nę​ływnie​bez​piecz​nymkie​run​ku.Wsy​pial​niteżby​ło​bywnimtyleognia.Na​-
tych​miastod​su​nę​łaodsie​bietęmyśl.

–Jesz​czeja​kieświa​do​mo​ści?

Wie​dzia​ła,żepytaoza​gi​nio​nychma​ry​na​rzy.

–Nie​ste​tynie.

–Je​śliza​dzwo​niżonaLo​wel​la,pro​szęmniena​tych​miastpo​łą​czyć.

–Oczy​wi​ście.

Oszó​stejzaj​rzałdoniejdy​rek​torna​czel​nyzpy​ta​niem,czypój​dzieznimcośzjeść.Ode​pchnę​łasięna
krze​śleodbiur​kaipod​nio​słaręce,roz​cią​ga​jącmię​śnie.

–Dzię​ki,Tom.Naj​pierwpój​dętro​chępo​ćwi​czyć.Wszyst​komnieboli.

background image

Ski​nąłgło​wąiznik​nąłzadrzwia​mi.Brian​nazaśspa​ko​wa​ładoto​reb​kita​blet,te​le​fonipo​je​cha​ławin​dą
naszó​stepię​tro,gdziemie​ści​łasięsi​łow​nia.Otejpo​rzeniebyłotamży​we​godu​cha,coaku​ratbar​dzojej
od​po​wia​da​ło.Wszat​nizmie​ni​łasłuż​bo​wymun​du​reknawy​god​neszor​tyikrót​kitop,poczymru​szy​łana
bież​nię.Przezpółgo​dzi​nyćwi​czy​łaroz​grzew​kę,do​pó​kiniepo​czu​łaprzy​pły​wuen​dor​finikro​pe​lekpotu
naskó​rze.Chwy​ci​łazacię​żar​ki,gdyna​gledośrod​kawszedłSa​kis.Za​trzy​małsięgwał​tow​nie,gdyjązo​-
ba​czyłwod​bi​ciuwiel​kie​golu​stranaścia​nie.

–Niechpaniso​bienieprze​szka​dza–rzu​ciłkrót​ko,wy​cią​ga​jączespor​to​wejtor​bybu​tel​kęwody.Pi​jąc,
niespusz​czałzniejwzro​ku.

Brian​naprzezchwi​lęniewie​dzia​ła,jaksięza​cho​wać.Wkrót​kichszor​tachiod​sła​nia​ją​cymbrzuchto​pie
czu​łasięnie​malnaga.Naszczę​ściewło​syzwią​za​łabar​dzomoc​noiża​denko​smykniewy​do​stałsięzcia​-
sne​gowę​zła,przy​naj​mniejnara​zie.Wró​ci​ładoćwi​czeń,choćnieczu​łasiękom​for​to​woześwia​do​mo​-
ścią,żeSa​kisjąob​ser​wu​je.

–Jaksięza​koń​czy​łospo​tka​niezradąnad​zor​czą?–spy​ta​ła,byprze​rwaćcięż​kąjakołówci​szę.

Sa​kiswrzu​ciłpu​stąbu​tel​kędoko​sza,poczymzdjąłkra​watiwsu​nąłgodokie​sze​nispodni.

–Do​brze.Niemamwąt​pli​wo​ści,żeznaj​dzie​myuprze​ciw​ni​kasła​bepunk​ty.Każ​dytrzy​mawsza​fieja​kiś
szkie​let,spra​wy,októ​rychniechce,żebyświatsiędo​wie​dział.

–Mó​wi​myte​raz…oLan​dersPe​tro​leum?–spy​ta​łazna​pię​ciem.

–Nie.–Mach​nąłlek​ce​wa​żą​coręką.–Lan​derstopłot​ka.Bar​dziejin​te​re​su​jemnieMo​ore​croft.Tooniza​-
czę​licałąak​cję,alenie​do​cze​ka​nie,bypo​ło​ży​liłapęnamo​jejfir​mie.Ju​tropre​zesRi​chardMo​ore​croft
do​sta​niete​le​fonzBry​tyj​skie​goUrzę​dudoSprawFi​nan​so​wych.Bę​dziemu​siałod​po​wie​dziećnakil​ka
bar​dzonie​wy​god​nychpy​tań.

Wie​dzia​ła,żejesz​czezawcze​śnie,byświę​to​waćsuk​ces,alepo​zwo​li​łaso​bienamałewes​tchnie​nieulgi.

–I…my​ślipan,żetoza​ła​twispra​wę?

–Je​że​liniechcąso​bieza​szko​dzić–stwier​dził,roz​pi​na​jącgu​zi​kiko​szu​li.–Je​ślijed​nakbędąpró​bo​wa​li
da​lejmie​szać,gorz​kotegopo​ża​łu​ją.

–Mapannamy​śliwy​cią​ga​nienawierzchko​lej​nychtru​pówzsza​fy–mruk​nę​ła,co​razbar​dziejskon​fun​-
do​wa​naza​cho​wa​niemSa​ki​sa.–Copanrobi?

–Bio​ręzcie​bieprzy​kład.Przy​sze​dłempo​ćwi​czyć–od​parł,ścią​ga​jącko​szu​lęirzu​ca​jącwkąt.

–Tak…ale….

–Mójnagitorspa​niąkrę​pu​je?–Za​stygłnachwi​lęzrękąnaklam​rzeodpa​ska.

–Prze​bie​rałsiępanjużprzymniewie​lerazy–od​par​ła,choćztru​demdo​bie​ra​łasło​wa.

–Nieotopy​ta​łem.

background image

Pa​sekopadłnapod​ło​gę.

–Czy…czytomaja​kie​kol​wiekzna​cze​nie?Je​stemnie​wi​dzial​na,za​po​mniałpan?Daw​niejnieza​wra​cał
panso​bietymgło​wy,wogó​leniezwra​całpannamnieuwa​gi.

Pod​szedłbli​żej,zmniej​sza​jącmię​dzynimidy​stans.

–Tyl​kodla​te​go,żećwi​czy​łemsa​mo​kon​tro​lę,byniepa​trzeć,nieoka​zy​waćza​in​te​re​so​wa​nia.Te​raznie
jestpanidlamnienie​wi​dzial​na.Wi​dzęcię.Całą.Jestpanijak…moc​ny,szla​chet​nytru​nek,obie​cu​ją​cy
naj​lep​szedo​zna​niajużprzedpierw​szymły​kiem.

Ro​zumpod​po​wia​dałjej,byucie​kać,alenadcia​łemniemia​łajużżad​nejkon​tro​li.

–Trud​nomitosko​men​to​wać.Niepiję.

Iznówbyłatoza​słu​gaGre​ga.Ostat​niejnocy,za​nimpo​li​cjawtar​gnę​ładodomu,upiłjądro​gimszam​pa​-
nem.Byłatakpi​ja​na,żepra​wiesięniezo​rien​to​wa​ła,kie​dyjejży​ciewjed​nejchwi​lista​łosiępie​kłem.

–Ja​kieżcno​tli​weży​ciepanipro​wa​dzi,Mo​ney​pen​ny.Mapanija​kieśwady?Pozasła​bo​ściądona​le​śni​-
kównaśnia​da​nie?

–Żad​nej,któ​rąchcia​ła​bymwy​ja​wić.

Sa​kispar​sk​nąłgło​śnymśmie​chem,pod​cho​dzącjesz​czebli​żej.

–Bar​dzoin​try​gu​ją​ce.

Jegowzrokbłą​dziłwoko​li​cyjejust,draż​niłją,roz​pa​lał.

Ruszsię,Brian​no!

Ogłu​szo​napo​żą​da​niem,tro​chęnie​pew​niezro​bi​łakrokwtył,aleSa​kisbyłszyb​szy.Chwy​ciłjąwta​lii
iprzy​cią​gnąłdosie​bie.Uniósłjejbro​dę,pa​trzącpro​stowoczy.

–Za​mie​rzampa​niąpo​ca​ło​wać,Mo​ney​pen​ny–szep​nął,omió​tł​szyjącie​płymod​de​chem.–Toniebę​dzie
mą​dreanibez​piecz​ne.

–Wta​kimra​zieniepo​wi​nienpan…–Niemia​łajużsiływal​czyćiznim,izsamąsobą.

–Oba​wiamsię,żenieudamisiępo​wstrzy​mać.

–Pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis.Po​wiedzto.Po​wiedzwresz​ciemojeimię.

Po​krę​ci​łagło​wą.

–Zno​wutoro​bisz.

–Co…coro​bię?

background image

–Niesto​su​jeszsiędomo​ichpo​le​ceń.

–Nieje​ste​śmyjużwbiu​rze.

–Tymbar​dziejmo​że​mydaćso​biespo​kójztyminie​do​rzecz​ny​migrzecz​no​ścio​wy​mifor​ma​mi.Po​wiedz
mojeimię,Brian​no.

Spo​sób,wjakiwy​po​wie​działjejimię,mięk​ki,ku​szą​cy,zmy​sło​wy,niezdo​łałjejjed​nakode​braćresz​tek
przy​tom​no​ści.

–Nie–szep​nę​ła.

Za​cząłpo​py​chaćjąlek​kodotyłu,do​pó​kinieuwię​ziłjejmię​dzyścia​nąawła​snymcia​łem.

–Maszszczę​ście,żepo​trze​bapo​ca​ło​wa​niacięjestsil​niej​szaodudzie​le​niacina​ga​ny.–Na​chy​liłsięnad
jejwar​ga​mi,piesz​czącod​de​chem.–Jesz​czetro​chęiusły​szę,jakmó​wiszmojeimię.

–Nieli​czy​ła​bymnato.Niemó​więdoprze​ło​żo​nychpoimie​niu.Mamswo​jeza​sa​dy.Tojestjed​naznich.

Ko​niusz​kiemję​zy​kaza​cząłwo​dzićpojejgór​nejwar​dze.

–Ajakajestna​stęp​na?

–Niewią​zaćsięzsze​fem.

–Itusięztobązgo​dzę.

–Wta​kimra​zie…copanrobi?–wy​rzu​ci​łazsie​biepi​skli​wie.

–Do​wo​dzę,żeto,cosiędzie​je,totyl​kochwi​lo​wesza​leń​stwo.

–Niewy​star​czy,żepopro​stupanodej​dzie?Sampanpo​wie​dział,żetoniejestmą​dre.

–Po​ca​łu​nektonicwiel​kie​go.Po​temza​po​mni​myowszyst​kim.

Po​ca​łu​nektonicwiel​kie​go…Mo​głasięzgo​dzićztymstwier​dze​niem.Cobyszko​dzi​łoprze​ko​naćsiętyl​-
koje​denraz,jaktojest.

–Za​po​mni​myowszyst​kim?–po​wtó​rzy​ła.

–Tak.Tywdal​szymcią​gubę​dzieszpo​waż​nąasy​stent​kąwciem​nychgar​son​kach,ajabar​dzowy​ma​ga​ją​-
cymsze​fem.

–Mo​że​myteżprze​rwaćtojużte​raz.Mo​że​myuda​wać,żenicsięniesta​ło.

–Toniewmoimsty​lu.–Przy​cią​gnąłjąmoc​nodosie​bie,ści​ska​jącwta​lii.–Niebędęuda​wał,żeprzez
ostat​niedniniepra​gną​łemcięca​ło​waćido​ty​kać.Tyrów​nieżniepo​tra​fiszuda​waćko​gośin​ne​goidla​te​go
takbar​dzocięce​nię.

Iwte​dyjąpo​ca​ło​wał,moc​no,bru​tal​nie,za​chłan​nie,spra​wia​jąc,żewszyst​kieroz​sąd​nemy​śliznik​nę​ły

background image

wjed​nejchwi​li.Naszczę​ście.Wprze​ciw​nymra​zieBrian​nanieukry​ła​byre​ak​cjinajegosło​wa,żenie
po​tra​fiuda​waćni​ko​goin​ne​go.Tęumie​jęt​nośćopa​no​wa​ładoper​fek​cji.

niej​szeuczu​cia.Niechcia​łatejmi​ło​ści.Ży​ciena​uczy​łoją,żemoż​nasiębezniejobejść.Prze​szłatak
wie​le,po​świę​ci​ławszyst​ko,żebytyl​koniktnieod​krył,przezcoprze​szła.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Sa​kis,usły​szałci​chyjękroz​ko​szy,czułdrże​niejejdo​sko​na​łe​gocia​łaiwod​po​wie​dzitu​liłjądosie​bie
jesz​czemoc​niej.The​os,pohi​sto​riizGi​sel​le,któ​rawsą​dzieime​diachzro​bi​łaznie​goskoń​czo​ne​gołaj​-
da​ka,byłtakzde​ter​mi​no​wa​ny,bywpra​cytrzy​maćsięodko​bietzda​le​ka,żena​rzu​ciłso​biedys​cy​pli​nę,
abynieza​uwa​żać,jakcu​dow​na,ko​bie​caisek​sow​najestBrian​na.Te​razna​resz​cieniemu​siałsięjużpo​-
wstrzy​my​wać.Obej​mu​jącją,mógłsięprze​ko​nać,żemawą​skąta​lię,cie​płe,mięk​kiecia​ło,austa…The​-
os!
De​li​kat​neizmy​sło​we,stwo​rzo​nedoca​ło​wa​nia.

Pra​gnąłjejznie​cier​pli​wo​ścią,któ​rejjesz​czeni​g​dyniedo​świad​czył.Chciałjąmiećpodsobąnagąichęt​-
ną.Kie​dywsu​nąłję​zykmię​dzypeł​newar​gi,jużniebyłwsta​nieda​lejmy​ślećlo​gicz​nie.Na​parłnanią
moc​niej,do​ma​ga​jącsięwza​jem​no​ści.Przy​lgnąłbio​dra​midojejcia​łaszczel​nie,jak​bychciałjąwsie​bie
wchło​nąć.Dłoń​miod​na​lazłkrą​głepier​siina​brzmia​łesut​ki,ster​czą​cepo​przezgład​kima​te​riał.Krew
dud​ni​łamuwskro​niachnamyśl,żemógł​byjessać,pie​ścić,przy​gry​zać.Kie​dypo​czułnaswo​ichbar​kach
jejdło​nieiostrepa​znok​cie,po​żą​da​nienie​malzwa​li​łogoznógiza​cząłsiębać,żejesz​czechwi​lainie
wy​trzy​ma.

Niero​zu​miał,cosięznimdzie​je.Ni​g​dyjesz​czeniedo​świad​czyłta​kie​gona​pię​cia,na​wetjakona​sto​la​tek
zbu​rząhor​mo​nal​ną.Byłzdro​wym,sil​nym,spraw​nymfi​zycz​niefa​ce​tem,któ​rydzia​łałnako​bie​tyichęt​nie
ztegoko​rzy​stał,zakaż​dymra​zemosią​ga​jącsa​tys​fak​cję.Jed​nakporazpierw​szywży​ciupo​znał,czymtak
na​praw​dęjestżą​dza,któ​razwa​laznógiod​bie​raro​zum.Aprze​cieżtobyłza​le​d​wiepo​ca​łu​nek!

Brian​nawsu​nę​łapal​cewjegowło​sy,aleonbyłtakza​mro​czo​ny,żedo​pie​ropodłuż​szejchwi​lipo​czułból
izo​rien​to​wałsię,żedziew​czy​naroz​pacz​li​wiepró​bu​jegoode​pchnąć.

–Nie!–zdo​ła​łakrzyk​nąć.

Zezdła​wio​nymwes​tchnie​niemuniósłgło​węicof​nąłsię.Brian​napa​trzy​łananie​go,od​dy​cha​jącztru​dem,
war​giodwy​mu​szo​nychpo​ca​łun​kówmia​łaczer​wo​neina​brzmia​łe,aleto,conaj​bar​dziejgoude​rzy​ło,to
mie​szan​kawzbu​rze​niaistra​chuwpięk​nychoczach.Niero​zu​miał,dla​cze​gokie​dyśbyłaprze​stra​szo​na,ale
tymra​zemwie​dział,żetowy​łącz​niejegowina.Rzu​ciłsięnaniąjakwy​posz​czo​nydzi​kus.Cof​nąłsię
jesz​czeokrok.Jegoklat​kapier​sio​wauno​si​łasięiza​pa​da​ławco​razbar​dziejwy​rów​na​nymryt​mie.

–My​ślę…żepo​su​nę​li​śmysięzada​le​ko–po​wie​dzia​łazocza​mipo​ciem​nia​ły​miodemo​cji.

Sa​kischciałza​pro​te​sto​wać,zlek​ce​wa​żyćtedziw​neoba​wy,choćdo​sko​na​lewie​dział,żegdy​byniezde​cy​-
do​wa​nare​ak​cjaBrian​ny,nieskoń​czy​ło​bysięnapo​ca​łun​ku.Dodia​bła.Chciałsiępo​snąćzada​le​ko.Tyl​-
kocopo​tem?

–Tak,maszra​cję–oznaj​mił,od​ru​cho​woza​ci​ska​jącmoc​nousta,bypo​czućjesz​czenanichsmakwil​got​-
nychpo​ca​łun​ków.Zse​kun​dynase​kun​dęod​zy​ski​wałpa​no​wa​nienadsobą.–Prze​pra​szamzamojeza​cho​-
wa​nie.Zrzuć​mytonakarbogrom​nejpre​sji,ja​kiejby​li​śmypod​da​niprzezostat​niesie​dem​dzie​siątdwie
go​dzi​ny.

–Za​wszewtenspo​sóbod​re​ago​wu​jepanstres?

Uśmiech​nąłsięcierp​ko,spo​glą​da​jącnasweod​bi​ciewlu​strzenabocz​nejścia​nie.The​os,nicdziw​ne​go,
żesięprze​stra​szy​ła.Wy​glą​dałjakdzi​kus,jakja​kiśpo​twórzocza​mipa​ła​ją​cy​migo​rącz​kąisza​leń​stwem.

background image

–Nie,za​zwy​czajjadęnadje​zio​roalboprzy​cho​dzęnasi​łow​nięićwi​czędoupa​dłe​go.Fi​zycz​nywy​si​łek
po​zwa​lamile​piejfunk​cjo​no​wać.

–Cóż…ro​zu​miem.Chy​bawe​szłampanuwdro​gę.Czymo​że​my…za​po​mnieć,otym,cosięwy​da​rzy​ło?–
Toniebyłaproś​ba,tobyłożą​da​nie.–Pa​niePan​te​li​des?

Wzru​szyłra​mio​na​mi,przy​bie​ra​jącobo​jęt​nąminę.

–Spo​koj​nie,Mo​ney​pen​ny.Nicsięniezmie​ni.Je​steśsłod​ka,aletozamało,bymstra​ciłgło​wę,więcbez
obaw.Niebędęcięnie​po​ko​ił.Naszmałyeks​pe​ry​mentwła​śniesięskoń​czył.–Pod​niósłzpod​ło​giko​szu​lę
irazjesz​czezwró​ciłsięwjejstro​nę.–Ju​trooósmejjestko​lej​nespo​tka​nieza​rzą​du.Bądźwpra​cy
osiód​mejtrzy​dzie​ści.

–Oczy​wi​ście.Wta​kimra​ziedozo​ba​cze​niarano.Do​bra​noc,pa​nie…

–Do​bra​noc,Mo​ney​pen​ny–prze​rwałjejwpółsło​wa.

Je​steśsłod​ka,aletozamało,bymstra​ciłgło​wę.Brian​napró​bo​wa​łaprze​ko​naćsamąsie​bie,żeczu​je
ulgę,anieroz​cza​ro​wa​nie.Prze​cieżtoitakniemia​ło​bysen​su,więcle​piej,żeza​koń​czy​łosięwtenspo​-
sób.Ajed​nakbyłojejprzy​kro,żepo​trak​to​wałjąjakkrót​ką,nicnie​zna​czą​cąprzy​go​dę.

We​szłapodprysz​niciod​krę​ci​łaku​rekzlet​niąwodą.Stru​giwodyspły​wa​łypojejgło​wie,ustach,szyi,
miej​scach,któ​rejesz​czeprzedchwi​ląca​ło​wałSa​kis.

–Nie!–Wy​ci​snę​łatro​chężeluiener​gicz​nieza​czę​łatrzećcia​ło.–Tosięwca​leniewy​da​rzy​ło.Niemo​-
gło.Ajed​nak…

Po​zwo​li​ła,żebySa​kisjąca​ło​wał,bezopo​rupod​da​łamusię,za​po​mi​na​jącowcze​śniej​szychde​kla​ra​-
cjach.Jesz​czeniktni​g​dyjejtaknieca​ło​wał,żar​li​wie,bezopa​mię​ta​nia,iniemo​głaza​prze​czyć,żebyło
cu​dow​nie.Przezchwi​lęnie​malza​po​mnia​ła,coso​bieprzy​si

Na​stęp​ne​godnia,gdyprzedsiód​mąwe​szładoga​bi​ne​tu,Sa​kisjużtambył.Roz​ma​wiałprzezte​le​fon,ale
chłod​ne,zie​lo​neoczyuważ​nieśle​dzi​łykaż​dyjejruch.Gdynachwi​lęskrzy​żo​wa​łysięichspoj​rze​nia,
Brian​namo​głasięprze​ko​nać,żenieżar​to​wał,mó​wiącze​szłejnocy„wszyst​kobę​dziejakdaw​niej”.Nie
do​strze​głachoć​bycie​niaza​in​te​re​so​wa​niaczybły​skupo​żą​da​nia.

Ski​nę​łagło​wą,wło​ży​łado​ku​men​tydosza​fyiprze​szładopo​ko​jure​stau​ra​cyj​ne​go,żebyza​pa​rzyćkawę
zeks​pre​su.Wciążniemo​gładojśćdosie​biepotym,cowy​da​rzy​łosięwsi​łow​ni.Pró​bo​wa​łaso​biera​cjo​-
nal​nietłu​ma​czyć,żeprze​cieżnicta​kie​gozno​wusięniesta​ło.Po​ca​ło​wa​lisiętyl​ko.Wiel​kierze​czy.Zdru​-
giejjed​nakstro​nyprze​kro​czy​ligra​ni​cęczy​stosłuż​bo​wejre​la​cji.Za​baw​ne,niechcia​łamó​wićmupo
imie​niu,apo​zwo​li​ła,żeby…

–Czyż​byeks​presofe​ro​wałdziścoświę​cejniżkawę?Możecze​kapanijesz​czenaho​ro​skop?–usły​sza​ła
zasobązna​jo​mygłos.

–Ja…słu​cham?–od​wró​ci​łasięna​tych​miast.Sa​kisstałtużobokipa​trzyłtonanią,tonaeks​presdo
kawy.

–Kawajużsięza​pa​rzy​ła,apaniwciążgapisięnatęma​szy​nęjaknakrysz​ta​ło​wąkulę,zktó​rejmoż​na

background image

wy​czy​taćprzy​szłość.

–Ależnie…Jatyl​ko…Niepa​trzy​łam…–mó​wi​łabezładuiskła​du,ze​stre​so​wa​najakprzedpierw​szą
rand​ką.Bra​ko​wa​łojejtchuiprze​strze​ni.Topo​miesz​cze​niezpew​no​ściąbyłozamałedlanichdwoj​ga.–
Za​my​śli​łamsię,pa​niePan​te​li​des.

Chcia​łaodejść,aleza​sła​niałsobądrzwi,aniechcia​ławyjśćnatchó​rza.Prze​su​nę​łasiętyl​kowbok,by
mógłna​laćso​biekawy.

–Do​brzespa​łaś?–spy​tał,upi​ja​jącłykespres​so.

Naj​chęt​niejoświad​czy​ła​by,żetoniejegoin​te​res,aleuzna​ła,żetakaod​po​wiedźmo​gła​byzo​staćźlezin​-
ter​pre​to​wa​na.Asy​stent​kaniemo​głamó​wićtakdoswo​je​gosze​fa.

–Tak,spa​łamdo​brze.Dzię​ku​ję.

Cze​ka​ławna​pię​ciu,coda​lej.Mia​łana​dzie​ję,żeSa​kiswyj​dzie,aleonniepo​ru​szyłsięomi​li​metr.

–Ajaspa​łemfa​tal​nie.Naj​gor​szanocodbar​dzodaw​na.

–No…cóż.Ostat​niednibyłybar​dzostre​su​ją​ce.Tomu​sia​łosięnapanuod​bićprę​dzejczypóź​niej.

–Pew​niemaszra​cję.

Jegowzrokspo​cząłnajejustach.

–Czymogęjesz​czewczymśpo​móc?–spy​ta​ła,bli​skapa​ni​ki.Czu​ła,żepło​nąjejpo​licz​ki,żecałapło​nie.

Sa​kiswy​piłkawędokoń​caiod​sta​wiłku​beknablat.Mil​czałprzezdłuż​sząchwi​lę,za​nimod​po​wie​dział.

–Prze​pra​szam…je​śliwczo​rajcięwy​stra​szy​łem.Nieza​mie​rza​łem…

–Wiem.Nicsięniesta​ło.–Wstrzy​ma​łaod​dech,gdySa​kiszbli​żyłsięokrok.

–Todla​cze​gowy​glą​da​łaśnatakąprze​ra​żo​ną?Czyktościękie​dyśskrzyw​dził?

–Czyniejesttak,żekaż​dykie​dyśzo​stałskrzyw​dzo​nyprzezko​goś,komuufał?Kogoko​chał?

Zbladłnie​co,za​ci​ska​jącusta.

–Mamna​dzie​ję,żenieprzy​po​mi​namcitejoso​by.

–Bezoba​wy.Rów​niedo​brzejamo​gła​bymprzy​po​mi​naćpań​skie​goojca.

Wcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trzeprzezzęby,ża​łu​jąc,żenieod​gry​złaso​bieję​zy​ka.Prze​cieżdo​sko​na​le
wie​dzia​ła,żeoj​ciecSa​ki​satote​mattabu.Od​ru​cho​wowy​cią​gnę​ładłońipo​ło​ży​łanajegora​mie​niu.

–Prze​pra​szam,niechcia​łam.

–Wiem–od​parłzlek​kimuśmie​chem.–Sta​ra​mysięniemy​ślećobo​le​snejprze​szło​ści,aleprę​dzejczy

background image

póź​niejonanasitakdo​pa​da.

–Itojestnaj​gor​sze–przy​zna​łaci​cho.

Smu​tekwjejgło​sieprze​szyłmuser​ce.

–Ktocięskrzyw​dził,Brian​no?

–Toniejestczasanimiej​sce…

–Kto?–na​le​gał.

–Panmiałpro​blemzoj​cem,ajazmat​ką.

Uśmiech​nąłsięgorz​ko,bezodro​bi​nyra​do​ści.

–Po​patrznanas.Dwabez​na​dziej​neprzy​pad​ki,ofia​rycu​dow​nychro​dzi​ców.Psy​cho​logmiał​bynadczym
pra​co​wać.

Porazpierw​szypo​my​śla​ła,żebyćmożemawię​cejwspól​ne​gozSa​ki​sem,niżsą​dzi​ła.Jegosło​wawja​-
kiścu​dow​nyspo​sóbko​iłyjejwła​snyból.

–My​ślipan,żedo​sta​li​by​śmyzniż​kę,gdy​by​śmyra​zemcho​dzi​linate​ra​pię?

Po​słałjejwe​so​ły,nie​cofi​glar​nyuśmiech,jak​bybyliparąwspól​ni​ków.

–Nie​wy​klu​czo​ne.

Brian​napo​czu​łaulgę,gdyna​pię​ta,peł​nanie​do​po​wie​dzeńat​mos​fe​raroz​luź​ni​łasię.Znówmo​glizesobą
nor​mal​nieroz​ma​wiać.

–Te​ra​piązaj​mie​mysiępopra​cy,ate​razchcia​łemciprze​ka​zaćnaj​now​szewie​ści.Śled​czyuwa​ża​ją,że
ist​nie​jezwią​zekmię​dzyka​ta​stro​fątan​kow​caapró​bąprze​ję​ciafir​my.

–Na​praw​dę?

–Tomoc​nopo​dej​rza​ne,żedzieńpowy​pad​kuMo​ore​croftOiliLan​dersPe​tro​leumchcie​linaspod​ku​pić.
Trze​batobę​dziedo​kład​niespraw​dzić.

Wró​ci​lidoswo​ichspraw,jesz​czeprzezchwi​lęko​men​tu​jącnaj​now​szeusta​le​niapo​li​cji.Pięćmi​nutpóź​-
niejBrian​naprzy​nio​słado​ku​men​tydopod​pi​sa​nia.Gdyza​dzwo​niłte​le​fon,chcia​łasięwy​co​fać,aleSa​kis
dałznak,byzo​sta​ła.Wtenspo​sóbsta​łasięświad​kiemroz​mo​wykon​fe​ren​cyj​nejzRi​char​demMo​ore​cro​-
ftem.

–Jakśmieszmnieoskar​żaćocośtaknie​do​rzecz​ne​go,Pan​te​li​des!My​ślisz,żeupa​dłemtakni​sko,byroz​-
bi​jaćtwójtan​ko​wiec,żezro​bił​bymto,abyosią​gnąćcel?

–Ow​szem,alenieosią​gną​łeśnicpozazwró​ce​niemuwa​ginaswo​jeciem​nein​te​re​sy.Za​po​mnij,żepo​ło​-
żyszłapynamo​jejfir​mie.Zawy​so​kiepro​gi!

background image

–Niedo​ce​niaszMo​ore​croft.Je​stemgi​gan​temwprze​my​śle…

–Ra​czejchciał​byśbyć.

–Tojesz​czenieko​niec,Pan​te​li​des.Mo​żeszbyćtegope​wien.

–Maszra​cję,tojesz​czenieko​niec.Nie​dłu​goznaj​dędo​wo​dy,żetotysto​iszzawy​pad​kiem.

–Po​wo​dze​nia.Nicnamnieniemasz!–krzy​czałroz​wście​czo​ny.Wjegogło​siesły​chaćbyłocośjesz​cze.
Strach.

–Módlsię,żebytakzo​sta​ło,bowprze​ciw​nymra​zieznisz​częcię,atwo​jecen​neprzed​się​bior​stworzu​cę
napo​żar​ciepi​ra​niom.Le​piejbę​dzie,je​ślisięprzy​znasz.Wsą​dzietobędąoko​licz​no​ściła​go​dzą​ce.Za​sta​-
nówsię.Niemaszwie​lecza​su.

Sa​kisroz​łą​czyłsięipo​pa​trzyłnaBrian​nę.

–Cote​razbę​dzie?–spy​ta​ła.–My​śla​łam,żein​for​ma​cjeodśled​czychza​cho​wapannara​ziewta​jem​ni​cy.

–Nieby​łempe​wien,czyMo​ore​croftrze​czy​wi​ściestoizawy​pad​kiem,alepotejroz​mo​wieniemamjuż
żad​nychwąt​pli​wo​ści.Sły​sza​łaś,jaksięprze​ra​ził?Wie,żenie​dłu​gowszyst​kosięwyda.Bę​dziete​razpró​-
bo​wałza​cie​raćśla​dy.

–Aje​ślisięprzy​zna?

–Poci​chunatoli​czę.Bezwzglę​dunato,jaksięza​cho​wa,sło​nozawszyst​koza​pła​ci.

Sa​kisnieuzna​wałpół​środ​ków,zwłasz​czawin​te​re​sach.Zwła​sne​godo​świad​cze​niawie​dział,żeprę​dzej
czypóź​niejzawszyst​kopo​no​sisięod​po​wie​dzial​ność.Jegooj​ciecbyłtegonaj​lep​szymprzy​kła​dem.Te
samega​ze​ty,któ​reujaw​ni​łyjegopo​dwój​neży​cie,ujaw​ni​łyrów​nieżlicz​nenad​uży​ciafi​nan​so​wewo​bec
pra​cow​ni​ków.Kie​dytra​fiłzakrat​ki,aAribyłjużnatyledo​ro​sły,byprze​jąćsta​no​wi​sko,pierw​sząrze​-
czą,jakązro​bił,byłodo​pil​no​wa​nie,bywszy​scypo​szko​do​wa​nipra​cow​ni​cydo​sta​lire​kom​pen​sa​tę.

Mil​cze​nieBrian​nybyłobar​dzowy​mow​ne.

–Ococho​dzi?–spy​tałzpre​ten​sją.

–Onic–mruk​nę​ła,kie​ru​jącsięwstro​nędrzwi.

–Za​cze​kaj.–Chwy​ciłjąwpa​sieiod​wró​ciłkuso​bie.–Po​wiedz,oco,dodia​bła,cho​dzi!

–Onic.Chcia​łamtyl​kowró​cićdosie​bie–za​pew​ni​ła,czu​jąc,jakdo​tyksil​nychrąkpalijąprzezma​te​-
riał.–Mamdużorze​czydozro​bie​nia.

Sa​kisniedałsięzbyć.

–Uwa​żasz,żeźlepo​stę​pu​ję?

–Aczytomaja​kieśzna​cze​nie,cojaotymmy​ślę?–mruk​nę​ła,ucie​ka​jącwzro​kiem.

background image

–Po​wiedz,cobyśzro​bi​łanamoimmiej​scu?–Wciążobej​mo​wałjąwpa​sie.Naj​chęt​niejprzy​gar​nął​byją
dosie​biemoc​no,takjakze​szłe​gowie​czo​ruwsi​łow​ni.Mu​siałbar​dzonadsobąpa​no​wać,bytegoniezro​-
bić.

–Wy​słu​cha​ła​bymgo.Pró​bo​wa​ła​bymzro​zu​mieć,ja​ki​mikie​ro​wałsięmo​ty​wa​mi,za​nimrzu​ci​ła​bymgo
wil​komnapo​żar​cie.

–Kie​ro​wa​łanimchci​wość.Prze​stęp​stwojestprze​stęp​stwem,nictegoniezmie​ni.

–Sko​rotakpanuwa​ża,toniero​zu​miem,dla​cze​gopytamniepanozda​nie?

–Samapo​wiedz,jakmoż​nacośta​kie​gowy​tłu​ma​czyć,obro​nić?Tybyśwy​ba​czy​ła?

Wzru​szy​łalek​kora​mio​na​mi.

–Aje​śliro​biłto,byko​gośchro​nić?Albotakna​praw​dęwca​leoni​czymniewie​dział?Możezatymstoi
tendru​giwspól​nik.

–Chy​basamawtoniewie​rzysz.Mójoj​ciec,kie​dypo​peł​niałprze​stęp​stwo,ro​biłtoświa​do​mie.ZMo​-
ore​cro​ftemjesttaksamo.

–Niemożepanwszyst​kimprzy​pi​sy​waćgrze​chówojca,pa​niePan​te​li​des–po​wie​dzia​ła,pa​trzącmu
woczy.

–Chcętyl​ko,że​byśzro​zu​mia​ła,dla​cze​goniepo​tra​fiębyćwy​ro​zu​mia​ływo​becko​goś,ktodo​pusz​czasię
zdra​dy,ktojestgo​tówpo​su​nąćsiędonaj​gor​sze​goświń​stwa,żebyosią​gnąćcel.Mójoj​ciecprzezlatażył
wkłam​stwie.Niemiałżad​nychskru​pu​łówaniwy​rzu​tówsu​mie​nia,kie​dypraw​dawy​szłanajaw.Na​wet
wię​zie​niegoniezmie​ni​ło.

Znówogar​nę​łojąwspół​czu​cie,jakwte​dynaPo​in​teNo​ire.

–Przy​kromizpo​wo​dutego,copanaspo​tka​ło.–Po​wo​liod​su​nę​łasięnabez​piecz​nąod​le​głość.–Ate​raz
chcia​ła​bymwró​cićdosie​bie,mamkil​kamej​lidona​pi​sa​nia.

–Nie.

Rzu​ci​łazdzi​wio​nespoj​rze​nie.

–Nie?

–Nieja​dłaśjesz​cześnia​da​nia,praw​da?

–Nie,alemia​łamiśćdokuch​nipoowo​ceipłat​ki.

–Za​po​mnijotym.Wy​cho​dzi​my.

–Niewi​dzęsen​su…

–Alejawi​dzę.Odwczo​raj​sze​goran​katkwi​mywpra​cynie​malbezprze​rwy.Świe​żepo​wie​trzeipo​rząd​-

background image

nypo​si​łekdo​brzenamzro​bią.

Za​cząłiśćwstro​nęgłów​nychdrzwiiuśmiech​nąłsiępodno​sem,gdyusły​szałzasobąkro​ki.Punktdla
nie​go.

–Do​kądidzie​my?–spy​ta​ła.

–Zo​ba​czysz–od​parł,pusz​cza​jącoko.

Za​brałjądonie​du​żej,sty​lo​wejka​wiar​ninaChe​ap​si​de.Me​ne​dżersalipo​wi​tałichwpro​guiza​pro​po​no​-
wałmiej​sceprzyoknie,zda​le​kaoddrzwi.

Brian​naprzezchwi​lęprze​glą​da​łamenu,poczympod​nio​sławzrok,na​po​ty​ka​jącroz​ba​wio​nespoj​rze​nie
Sa​ki​sa.

–Oniser​wu​jągłów​niena​le​śni​ki–stwier​dzi​łanie​cozdzi​wio​na.

–Wiem,dla​te​gociętuprzy​pro​wa​dzi​łem.

–Chcepanzo​ba​czyćmniewak​cji,ro​zu​miem–rze​kłazhu​mo​rem.

Gdykel​nerprzy​niósłpa​ru​ją​cena​le​śni​kizczar​ny​mibo​rów​ka​mi,po​la​nemio​dem,at​mos​fe​rajesz​czebar​-
dziejsięroz​luź​ni​ła.Brian​naja​dłazape​ty​tem,któ​re​goSa​kisjesz​czeuniejniewi​dział.

–Mó​wi​łaśpraw​dę.Rze​czy​wi​ściemaszsła​bośćdona​le​śni​ków.Tawie​dzamożemisięprzy​dać.Już
wiem,jakcięprzy​mu​sić,że​byśro​bi​ławszyst​ko,cze​gochcę.

–Jajużro​bięwszyst​ko,cze​gopanchce.

–Czyż​by?Przy​po​mi​namso​biekil​kasy​tu​acji,kie​dyod​mó​wi​łaśwy​ko​na​niapo​le​ce​nia.

–Nieby​ła​bymdo​brąasy​stent​ką,gdy​bymzakaż​dymra​zemule​ga​łapań​skimka​pry​som.Za​wszejed​nak
mia​łamnawzglę​dziepań​skiedo​bro.

–Rze​czy​wi​ście.Kie​dyśpo​wie​dzia​łemArie​mu,żeje​steśjakrot​twe​iler.

Zmarsz​czy​łagroź​niebrwi,uda​jącobu​rzo​ną.

–Po​rów​nałmniepandopsa?

–Tobyłatyl​kome​ta​fo​ra–za​pew​niłzpo​wa​gą.–Po​wi​nie​nembyłjed​nakużyćbar​dziejpo​chleb​ne​go
okre​śle​nia.

Niechcia​łasiędo​py​ty​wać,alecie​ka​wośćwzię​łagórę.

–Tojakbymniepanokre​ślił?

Nieod​po​wie​działodrazu.Za​miasttegopo​pro​siłkel​ne​raodwiekawyiko​lej​nąpor​cjęna​le​śni​ków.
Brian​nasko​rzy​sta​łazoka​zji,byza​mó​wićjesz​czekil​kado​dat​ków.

background image

–Po​pro​szęmi​secz​kęmio​duibitąśmie​ta​nę…ima​sło.–Umil​kła,gdydo​strze​głaroz​ba​wio​nespoj​rze​nie
Sa​ki​sa.–Prze​pra​szam,wy​szłamnastrasz​ne​gożar​ło​ka.

–Nieprze​pra​szaj.Cie​szęsię,żedo​pi​su​jeciape​tyt.

–Chwi​laprzy​jem​no​ści,zaktó​rąpo​tembędęmu​sia​łaza​pła​cićwie​lo​go​dzin​nymtre​nin​giemnasi​łow​ni.

Na​glepo​wró​ci​łamy​śla​midotego,cosięwy​da​rzy​łomię​dzynimipo​przed​nie​gowie​czo​ru.Zespo​so​bu,
wjakinaniąpa​trzył,wy​wnio​sko​wa​ła,żeonteżotympo​my​ślał.

–Je​śliża​łu​jeszcze​goś,za​nimjesz​czezdą​ży​łaśtozro​bić,toza​tru​waszso​biecałąprzy​jem​ność.

–Czy​liwe​długpananiepo​win​nosięmy​ślećokon​se​kwen​cjach,tyl​kona​le​życie​szyćsięchwi​lą?

Jegowzrokbłą​dziłwoko​li​cyjejust.

–Tak,wła​śnietak.

Za​wi​słamię​dzynimidziw​na,przej​mu​ją​caci​sza,któ​rejniemą​ciłka​wiar​nia​nygwar,brzdękta​le​rzy
isztuć​ców.

–Miałmipanpo​wie​dzieć,jakbymniepanopi​sał–za​czę​ła,żebyprze​rwaćkrę​pu​ją​cemil​cze​nie.

Sa​kisoparłsięnakrze​śle,przy​glą​da​jącjejsiętakin​ten​syw​nie,żeza​czę​łamiećpro​ble​myzprze​ły​ka​niem.

–Wy​da​jemisię,żetoniemiej​sceiczas,byotymmó​wić.

–Czy​lijestażźle?

–Nie,jestażtakdo​brze,aga​pi​ta.

Od​dy​cha​łaco​razszyb​ciej,szczę​śli​waipod​eks​cy​to​wa​na.Gdykel​nerprzy​niósłna​le​śni​ki,za​ję​łasięje​dze​-
niem,wy​rzu​ca​jącso​bie,żepo​stę​pu​jenie​kon​se​kwent​nie.Chcia​łaprze​cież,byichre​la​cjepo​zo​sta​ływy​-
łącz​niesłuż​bo​we,atym​cza​semnie​malgopro​wo​ko​wa​łaicie​szy​łasięjakgłu​pia,wi​dzącwjegooczach
za​chwytipo​żą​da​nie.Możebez​tro​skaat​mos​fe​raka​wiar​nitaknaniąwpły​wa​ła?Wbiu​rzenie​coła​twiej
byłoza​cho​waćpo​wścią​gli​wość.

–Przy​kromi,topanawina–stwier​dzi​ła,za​bie​ra​jącsięzako​lej​ne​gona​le​śni​kazbitąśmie​ta​ną.–Wie​-
działpan,żemamsła​bośćdona​le​śni​ków.Te​razjużnicmnieniepo​wstrzy​ma.–Czu​jącnaję​zy​kuroz​pły​-
wa​ją​cąsięsło​dyczbi​tejśmie​ta​ny,przy​mknę​łapo​wie​ki.

–Niepo​wstrzy​mujsię.Topraw​dzi​waprzy​jem​nośćwi​dzieć,żejeszzta​kimsma​kiemcośin​ne​goniżsa​-
łat​kę.

–Niechpansięnieoba​wia.Nieza​mie​rzamod​gry​waćsce​nyzKie​dyHar​rypo​znałSal​ly.

–Cota​kie​go?

Ro​ze​śmia​łasię.

background image

–Nieznapantegofil​mu?Wktó​rymMegRyansy​mu​lu​jeor​gazmwre​stau​ra​cji?

–Nie,nieznam.Wo​lał​bymjed​nak,żebymojedo​świad​cze​niazor​ga​zmemniebyłysy​mu​lo​wa​ne.Praw​dzi​-
wyor​gazmtodo​pie​roprzy​jem​ność.Zgo​dziszsięzemną?

Czyonana​praw​dęjeśnia​da​niewto​wa​rzy​stwiesze​fairoz​ma​wiaoor​ga​zmach?

–Ja…niewiem…Tozna​czy,niemamzda​nianatente​mat.

Tymra​zemonpar​sk​nąłśmie​chem.

–Każ​dymaja​kieśzda​nienatente​mat.Jed​nisąwięk​szy​mieks​per​ta​mi,innitro​chęmniejsięzna​ją,aleja​-
kieśzda​niemakaż​dy.

Niemo​głamy​ślećjed​no​cze​śnieoor​ga​zmachioSa​ki​sie.Niemo​gła!

–Nodo​brze,pew​niemapanra​cję,alewo​la​ła​bymjużdłu​żejotymnieroz​ma​wiać,wpo​rząd​ku?

–Wpo​rząd​ku.Wkaż​dymra​ziecie​szęsię,żesma​ku​jącina​le​śni​ki.Ta​kiemałeprzy​jem​no​ścisąwży​ciu
bar​dzoważ​ne.Możesięmylę,aleczę​stood​no​si​łemwra​że​nie,żenieda​jeszso​biepra​wa,bycie​szyćsię
wży​ciupro​sty​mi,zwy​kły​mirze​cza​mi.

–Tymra​zemjestina​czej.Dzię​ku​ję,żeza​brałmniepannaśnia​da​nie.Daw​noniktminiespra​wiłta​kiej
przy​jem​no​ści.

–Mógł​bymtoro​bićczę​ściej.Chciał​bymciętro​chępo​roz​piesz​czać,aga​pi​ta.

Spu​ści​ławzrok,żebyniezo​ba​czył,jakbłysz​cząjejoczy,aleustaroz​chy​li​ławsze​ro​kimuśmie​chu.Nie
wie​dzia​ła,cozna​czytogrec​kiesło​wo,alebrzmia​łocu​dow​nie.

–Dla​cze​go?–wy​pa​li​ła,za​nimzdą​ży​łaugryźćsięję​zyk.Drą​że​niete​ma​tumo​głosięoka​zaćbar​dzonie​-
bez​piecz​ne.

–Popierw​sze,możewte​dyczę​ściejwi​dział​bymtwójuśmiech.Zarzad​kosięuśmie​chasz.Apodru​gie…
Niebyłociwży​ciulek​ko.Jana​wetwnaj​trud​niej​szychchwi​lachza​wszemia​łemprzyso​biebra​ci,aty
chy​baby​łaśsama,praw​da?

Emo​cjeści​snę​łyjązagar​dło.

–Praw​da.

–Po​wiedz​mywięc,żeroz​piesz​cza​nieby​ło​byfor​mąte​ra​pii.–Zer​k​nąłnajejta​lerz.–Skoń​czy​łaśjuż?

–Tak.Dzię​ku​jęzaśnia​da​nie…iza…–Niepo​tra​fi​łaubraćwod​po​wied​niesło​wara​do​ści,któ​raprze​-
peł​nia​łająodśrod​ka.

Sa​kiswstałzmiej​scaipo​dałjejrękę.

–Całaprzy​jem​nośćpomo​jejstro​nie.

background image

Kie​dywró​ci​lidobiu​ra,Brian​nawie​dzia​ła,żedia​me​tral​niecośsięmię​dzynimizmie​ni​ło.Na​wetniepró​-
bo​wa​łaprzy​wo​ły​waćsiędopo​rząd​ku,besz​taćsięzato,żejestjejwe​so​łoilek​konadu​szy.Rzu​ci​łasię
wirpra​cyzno​wy​misi​ła​mi,punktpopunk​ciewy​peł​nia​jącza​da​niazli​sty,od​po​wia​da​jącnamej​leimo​ni​-
to​ru​jącsy​tu​acjęwPo​in​teNo​ire.Poszó​stejzaj​rza​ładoSa​ki​sa,któ​rywła​śnieza​koń​czyłroz​mo​węzżoną
Mor​ga​naLo​wel​la,Per​lą.

–Mamdość–oświad​czył,opie​ra​jącgło​węnarę​kach.

–Do​brzesiępanczu​je?

Pod​niósłgło​węispoj​rzałjejwoczy.

–Mu​szęsięstądwy​rwać–od​parł,wsta​jączmiej​sca.

Prze​łknę​łaśli​nęiski​nę​łagło​wą.

–Czyży​czypanso​bie,że​bymza​re​zer​wo​wa​łasto​lik?Czymamza​dzwo​nićdo…–Za​mil​kła.Aran​żo​wa​nie
murand​kibyłopo​nadjejsiły.Rów​niedo​brzemo​gła​byso​biewbićnóżwple​cy.Wsłuż​bo​wymno​te​sie
mia​łanu​me​rywie​luprzy​ja​ció​łekSa​ki​sa.Jak​żeichwszyst​kichniezno​si​ła!

–Dajspo​kój,niemamsiłynabez​pro​duk​tyw​negad​kiotym,ktozkimidla​cze​go.

Jegood​po​wiedźspra​wi​łajejwięk​sząra​dość,niżmógłprzy​pusz​czać.

–Ro​zu​miem.Wta​kimra​ziewczymmogępo​móc?

Nachwi​lęza​wie​siłnaniejspoj​rze​nie,poczymru​szyłwkie​run​kudrzwi.

–Wni​czym.IdęzArimnadrin​ka.Tyteżsięjużzbie​raj.Niesiedźdopóź​na,czytoja​sne,Mo​ney​pen​ny?

Pa​trzy​łazanim,opar​taofra​mu​gę,czu​jącwżo​łąd​kumdłyucisk.Chcia​łabyćte​razznim.Chcia​łabyćtą
oso​bą,któ​raspra​wi,żesięod​prę​żyizre​lak​su​je.Izde​cy​do​wa​niewo​la​ła,bymó​wiłdoniej„Brian​no”,
anie„Mo​ney​pen​ny”.Uwiel​bia​łaspo​sób,wjakiwy​po​wia​dałjejimię.

Usia​dłazpo​wro​temprzybiur​ku,aletymra​zempra​co​wa​łajużbezwcze​śniej​sze​goza​pa​łu.Posiód​mej
trzy​dzie​ścistwier​dzi​ła,żenaj​wyż​szyczaswra​caćdodomu.Wy​łą​czy​łakom​pu​ter,spa​ko​wa​łata​bletdo
po​krow​caipod​su​nę​łakrze​sło.Gdyza​dzwo​niłte​le​fon,rzu​ci​łasiędosłu​chaw​kizta​kimim​pe​tem,że
omałoniezrzu​ci​ładru​kar​ki.Tomu​siałbyćSa​kis.Któżinnydzwo​nił​byotejpo​rze.Napew​noza​razusły​-
szy,żejużdaw​nopo​win​nabyćwdomu.Zra​do​snympod​nie​ce​niempod​nio​słasłu​chaw​kę.

–Halo?

–Czymógł​bymroz​ma​wiaćzAnnąSimp​son?

Po​czu​łaostry,prze​szy​wa​ją​cyból,któ​rymałonieroz​sa​dziłjejgło​wy.Upły​nę​łacałami​nu​ta,nimzdo​ła​ła
od​po​wie​dzieć.

–Przy​kromi,topo​mył​ka.Wy​krę​ciłpanzłynu​mer.

background image

Zło​śli​wy,okrut​nyśmiechpodru​giejstro​niebyłjakciosmię​dzyoczy.

–Obo​jewie​my,żetowła​ści​wynu​mer,praw​da,ko​cha​nie?

Nieod​po​wie​dzia​ła.Niemo​gła,bosłu​chaw​kawy​pa​dłajejzrąk.

–Halo?Anna?–usły​sza​łanie​cier​pli​wygłos.

Zro​bi​łojejsięciem​noprzedocza​mi.Trzę​są​cy​misiędłoń​mipod​nio​słasłu​chaw​kę.

–Jużpanumó​wi​łam,żetopo​mył​ka.Niktota​kimna​zwi​skutuniepra​cu​je.

Wie​dzia​łajed​nak,żejestjużzpóź​no.Wszyst​koprze​pa​dłowchwi​li,gdypo​zna​łatenznie​na​wi​dzo​ny,
prze​śla​du​ją​cyjągłos.

–Mo​że​myuda​wać,żesięniezna​my,je​ślitakaza​ba​waciod​po​wia​da,Anno.Dodia​ska,osta​tecz​niemogę
mó​wićnacie​bieBrian​na,aleobo​jewie​my,żedlamnieza​wszebę​dzieszAnną,praw​da?–GregLan​ders
po​now​niero​ze​śmiałsięzło​wiesz​czo.

�​ga​ła,gdyprze​ży​wa​łanaj​gor​szechwi​lewswo​imży​ciu.Pal​ca​mipo​gła​dzi​łata​tu​ażnara​mie​niu.Je​śli
Sa​kisszu​kałroz​ryw​ki,bę​dziejąmu​siałzna​leźćgdziein​dziej.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

–Cze​gochcesz,Greg?–Brian​natrzy​ma​łate​le​fonko​mór​ko​wyprzyuchu,cho​dzącwtęizpo​wro​tempo
ma​łymsa​lo​niewswo​immiesz​ka​niu.

–Co?Żad​ne​go„wi​taj”,„miłocięsły​szeć”?Nie​waż​ne.Cie​szęsię,żeoka​za​łaśsięnatyleroz​sąd​na,bydo
mnieod​dzwo​nić.Niero​zu​miemjed​nak,dla​cze​goniechcia​łaśroz​ma​wiaćwbiu​rze.Upew​ni​łemsię,że
Pan​te​li​deswy​szedł,za​nimza​dzwo​ni​łem.

Przy​sta​nę​łazszo​ko​wa​na.

–Śle​dziszgo?

–Ależskąd,cie​bieśle​dzę.Totymniein​te​re​su​jesz.

–Ja?

–Oczy​wi​ście.Tyl​koiwy​łącz​niety.Po​wiedz,dla​cze​gozmie​ni​łaśna​zwi​sko?

–Ajakmy​ślisz!?Znisz​czy​łeśmojeży​cie,Greg.Skła​ma​łeśwsą​dziepodprzy​się​gą,żezde​frau​do​wa​łam
pie​nią​dzefir​my,cho​ciażobo​jewie​my,żetytozro​bi​łeś,za​kła​da​jącra​chu​neknamojena​zwi​sko.My​ślisz,
żekto​kol​wiekbymnieza​trud​nił,wie​dząc,żesie​dzia​łamwwię​zie​niuzade​frau​da​cję?!

–Nojużdo​brze,po​roz​ma​wiaj​myspo​koj​nie.Od​sie​dzia​łaśtyl​kodwalatazza​są​dzo​nychczte​rech.To
prze​cieżnietakdużo.Pozatym,je​śliciętopo​cie​szy,niesą​dzi​łem,żecięska​żą.My​śla​łem,żeconaj​wy​-
żejdo​sta​nieszpoła​pachityle.

–Toniejestżad​nepo​cie​sze​nie!

–Zresz​tą–kon​ty​nu​owałwtymsa​mymbez​tro​skimto​nie.–Sły​sza​łem,żewię​zie​nieniejestta​kiezłe.Ta​-
kieprzy​mu​so​wewa​ka​cje.

Bli​znanabio​drze,pa​miąt​kapo„przy​mu​so​wychwa​ka​cjach”,za​pie​kłająmoc​no.Wię​zie​niebyłonaj​gor​-
szymdo​świad​cze​niemwjejży​ciu,pie​kłem,októ​rymwciążniemo​głaza​po​mnieć.

–Sko​rotak,toszko​da,żesamsięniezgło​si​łeśnapo​li​cję,tyl​kojaknaj​gor​szytchórzpo​zwo​li​łeś,że​bym
tojapo​nio​słakaręzatwo​jeprze​stęp​stwo.Mów,cze​gochcesz,albood​kła​damsłu​chaw​kę.

–Odłóż,śmia​ło,ado​pil​nu​ję,żebyzsa​me​goranaPan​te​li​des,gdytyl​koprze​kro​czyprógfir​my,do​wie​dział
sięotwo​jejbuj​nejprze​szło​ści.

–Jakmniezna​la​złeś?–Wtymmo​men​cieniebyłtojejnaj​więk​szypro​blem,alena​praw​dęchcia​ławie​-
dzieć,bowy​da​ławszyst​kiepie​nią​dzezoszczęd​no​ścicodocen​ta,abyze​trzećśla​dypoAn​nieSimp​son
zpo​wierzch​nizie​miraznaza​wsze.

–Toniejacięzna​la​złem,tyl​kotymnie.Te​le​wi​zjatojed​nakcu​dow​nywy​na​la​zek.Wy​obraźso​biemoje
zdu​mie​nie,gdyoglą​damwia​do​mo​ściotymstrasz​nymwy​pad​kuzwy​cie​kiemropy,atuna​glewi​dzęcięza
Pan​te​li​de​sem.Wpierw​szejchwi​licięnieroz​po​zna​łem.Zde​cy​do​wa​niebar​dziejcidotwa​rzywja​snych

background image

wło​sach.Japa​mię​tamcięjakobru​net​kę.Któ​ryko​lorjesttwo​imna​tu​ral​nym?

–Acocię…–prze​rwa​ła,bozda​łaso​biespra​wę,żeGreg,któ​re​gozna​łaiwktó​rymkie​dyśtakbez​na​-
dziej​niesięza​ko​cha​ła,niezmie​niłsięanitro​chę.Za​wszewtenspo​sóbpro​wa​dziłroz​mo​wy,klu​czył,za​-
ha​czałodro​bia​zgi,do​pó​kiniebyłgo​to​wy,byude​rzyć.Te​razteżzbie​rałsiły.–Blondtomójna​tu​ral​nyko​-
lor.

Gregwes​tchnąłprze​cią​gle.

–Cozapech,żefar​bo​wa​łaśwło​synabrą​zo​wo,gdyby​li​śmyra​zem.Możewprze​ciw​nymra​ziepo​stą​pił​-
bymina​czej?

–Nie,zro​bił​byśdo​kład​nietosamo,boje​steśpod​łymłaj​da​kiembezskru​pu​łów.Po​wieszmiwresz​cie,
ococicho​dzi?

–Wi​dzę,żeje​steśtrosz​kęze​stre​so​wa​na,więcda​ru​jęcitęznie​wa​gę,alebądźmil​sza,boza​po​mnęodo​-
brychma​nie​rach.Cze​gochcę?Tobar​dzopro​ste,chcęPan​te​li​desShip​ping.Atypo​mo​żeszmijezdo​być.

Nakoń​cuję​zy​kamia​łaprze​kleń​stwoisfor​mu​ło​wa​nie„chy​baosza​la​łeś”.Zdo​ła​łajed​naknadsobąza​pa​-
no​wać.

–Anibydla​cze​gomia​ła​bymtozro​bić?

–Żebychro​nićswo​jąbrud​nąprze​szłość,oczy​wi​ście.

Strachniepo​zba​wiłjejzdol​no​ścija​sne​gomy​śle​nia.

–Mójszefowszyst​kimwie.

–Nieróbzemnieidio​ty,Anno.

–MamnaimięBrian​na!

–Je​ślichceszsięna​daltakna​zy​wać,todaszmito,cze​gochcę.Iniepró​bujmiwma​wiać,żePan​te​li​des
owszyst​kimwie.Fa​cetwy​jąt​ko​woniecier​piskan​da​li.Je​steśostat​niąoso​bą,któ​rąbyza​trud​nił,gdy​by
wie​dział,żetwo​japrze​szłośćjestrów​niepa​skud​najakprze​szłośćjegoojca.

–Wieszojegoojcu?

–Od​ro​bi​łemlek​cje,ko​cha​nie.Gdy​byonod​ro​biłswo​ją,szyb​kood​krył​by,kimna​praw​dęje​steś.Cie​szę
sięjed​nak,żetegoniezro​bił,bodzię​kitemuniemaszwy​bo​ruimu​siszmipo​móc.

Mia​ławra​że​nie,żektośwo​kółjejszyiza​ci​skalo​do​wąob​ręcz.

–Cze​godo​kład​niechceszodemnie?

–In​for​ma​cji.Dużoin​for​ma​cji.Przedewszyst​kim,któ​ryzczłon​kówza​rzą​dupozaPan​te​li​de​semmanaj​-
wię​cejudzia​łów.Iktó​ryznichbył​bywsta​niesprze​daćak​cje.

background image

–Wiesz,żetosięnieuda,praw​da?Sa​kis…PanPan​te​li​desznisz​czycię,je​ślityl​kospró​bu​jeszprze​jąć
fir​mę.

–Tyl​koniemów,żeznówtozro​bi​łaś,Anno!

Brian​naza​drża​ła.

–Cozro​bi​łam?

–Po​da​ro​wa​łaśswo​jegłu​piut​kieser​dusz​konasrebr​nejtacyko​lej​ne​mupra​co​daw​cy–wy​ja​śniłzfał​szy​-
wymwspół​czu​ciem.

–Niewiem,oczymmó​wisz.

Ajed​naktenczło​wiekna​zw

–Aje​ślinie?

–Wte​dytwójuko​cha​nyszefdo​wiesięowszyst​kim.Ga​ze​tyteżchęt​niepo​zna​jąpraw​dę.Takiskan​dalnie
po​mo​żefir​mie.

–Dla​cze​gotoro​bisz?Niedośćmnieskrzyw​dzi​łeś?Niewy​star​czycito,coukra​dłeś?

–Nie,ko​cha​nie.Mojeam​bi​cjesię​ga​jąwy​żej.Li​czy​łem,żespół​kazMo​or​cro​ftempo​mo​że,aletengłu​piec
wy​co​fałsięprzypierw​szychtrud​no​ściach.Naszczę​ściemamcie​bie.

–Jesz​czesięnanicniezgo​dzi​łam.

–Alezgo​dziszsię.Niepo​peł​nijbłę​du.

–Greg…

–Ode​zwęsięwpią​tek.Nieza​wiedźmnie.

Brian​napod​nio​słasięzsofy,alenogimia​łajakzwatyimu​sia​łaprzy​trzy​maćsięopar​cia,żebynieupaść.
Jejsy​tu​acjabyłabez​na​dziej​na.Cobyniezro​bi​ła,toitakbyłajużskoń​czo​na.Niemo​głazdra​dzićSa​ki​sa.
Nasamąmyśl,żemia​ła​bygoskrzyw​dzić,itowtakokrut​nyspo​sób,do​sta​wa​łamdło​ści.Ni​g​dybyjejtego
niewy​ba​czył.Wy​zna​niewszyst​kie​gotak​żeniewcho​dzi​łowra​chu​bę.Zdra​dajestzdra​dą,oszu​stwojest
oszu​stwem.Takpo​wie​dział.

Ucie​kaj!Chwy​ci​łasiętejmy​ślijakostat​niejde​skira​tun​ku.Znik​nieiGregniebę​dziemógłjejza​szko​dzić.
Jestwsta​niespa​ko​waćsięwpółgo​dzi​ny.

Jużru​szy​ławstro​nęsy​pial​ni,gdyza​trzy​ma​łasięwpółkro​kuiopar​łaościa​nę.Dla​cze​gomiał​byucie​kać?
Niezro​bi​łaniczłe​go.Je​dy​nymbłę​dem,jakipo​peł​ni​ła,byłana​iw​nawia​ra,żeGregjąko​chał.Za​pła​ci​ła
jużzatenbłąd.Niebę​dziepła​ci​łaporazdru​gi.Bę​dziemu​sia​łacośwy​my​ślećitoszyb​ko.

Wsy​pial​ni,zdej​mu​jączsie​biegra​na​to​wyko​stium,uzmy​sło​wi​łaso​bie,jaknie​wie​lerze​czypo​sia​da.Sy​-
pial​niabyłaume​blo​wa​nabar​dzoskrom​nie.Na​wetgar​de​ro​ba,mar​ko​wegar​son​ki,je​dwab​nebluz​kiisty​-

background image

lo​webutybyłyza​ku​pio​nenara​chu​nekPan​te​li​desShip​ping.Sa​kisuwa​żał,żeasy​stent​kajestwi​zy​tów​ką
sze​faipo​win​naza​wszeświet​niewy​glą​dać,dla​te​gowy​pła​ciłjejspo​rąsumę,byzro​bi​łapo​trzeb​neza​ku​-
py.Swo​ichubrańmia​łanie​wie​le.Kil​kapardżin​sów,kil​kablu​zekistrójnasi​łow​nię.Na​praw​dęnie​wie​-
le.Pa​ko​wa​nieza​bra​ło​byjejmałocza​su.

–Nie!–za​wo​ła​łanagłos,sta​now​czood​rzu​ca​jącpo​zor​nienaj​ła​twiej​szeroz​wią​za​nie.Wie​dzia​ła,żepo​-
temmu​sia​ła​byucie​kaćcałeży​cieinie​ustan​niedrżeć,czywsłu​chaw​cenieusły​szyznie​na​wi​dzo​ne​gogło​-
su.

Do​koń​czy​łaroz​bie​ra​nieiwe​szładoła​zien​ki.Le​d​wiezdą​ży​łaod​krę​cićku​rekzwodą,gdyusły​sza​ła
dzwo​nekte​le​fo​nu,aza​razpo​tempu​ka​niedodrzwi.Przezchwi​lęsta​łabezru​chu,alekie​dypu​ka​nieprzy​-
bra​łonasile,po​spiesz​niewy​tar​łasię,na​rzu​ci​łaszla​frokipo​de​szładodrzwi.Poci​chuwyj​rza​łaprzez
wi​zjeriode​tchnę​łazulgą,żetonieGreg.Bałasię,żemógłjątuzna​leźć.Zatoniespo​dzie​wa​łago​ścia,
któ​rycze​kałzadrzwia​mi.Zmoc​nobi​ją​cymser​cemotwo​rzy​łamu.

–Niesą​dzi​łam,żewiepan,gdziemiesz​kam.–Po​pa​trzy​ławroz​iskrzo​nezie​lo​neoczyisło​waza​mar​łyjej
nawar​gach.–Copanturobi?

–Przy​sze​dłem,bo…–prze​rwał,prze​cze​su​jącrękąwło​sy.–Dodia​ska,wła​ści​wieniewiemdla​cze​go.
Wiemtyl​ko,żeniechcia​łembyćsamwdomu.

–Wej​dziepan?

Przy​gry​zławar​gę,gdyzo​ba​czy​ła,żekiwagło​wą.Prze​su​nę​łasię,byzro​bićmumiej​sce,iza​mknę​ładrzwi.

–Na​pi​jesiępancze​goś?–Anirazunietknę​łabu​tel​kiszkoc​kiej,któ​rąroktemudo​sta​łanaświę​ta.Chcia​-
łana​wetwy​laćnie​tra​fio​nypre​zentdozle​wu.Te​razjed​nakbyłaza​do​wo​lo​na,żetegoniezro​bi​ła.Wy​ję​ła
szklan​kę,na​la​ładojed​nejtrze​ciejwy​so​ko​ściipo​da​łaSa​ki​so​wi.

–Niena​pi​jeszsięzemną?

–Jana​praw​dęnie…–Za​wa​ha​łasię.Potym,coprze​szłategodnia,je​denmałydrinkniemógłjejza​szko​-
dzić.Na​la​łaso​bietakąsamąpor​cjęiwy​pi​łajed​nymhau​stem,za​sko​czo​na,jakmoc​nytru​nekprzy​jem​nie
roz​grze​wairoz​luź​niana​pię​temię​śnie.

Sa​kis,niespusz​cza​jączniejwzro​ku,tak​żeopróż​niłswo​jąszklan​kęiod​sta​wiłnasto​likprzyso​fie.

–Nieod​bie​ra​łaśte​le​fo​nu–stwier​dziłnie​malzwy​rzu​tem.

Zer​k​nę​łanasofę,gdziezo​sta​wi​łako​mór​kęporoz​mo​wiezGre​giem.Nawy​świe​tla​czudo​strze​gładwa​na​-
ścienie​ode​bra​nychpo​łą​czeń.

–Prze​pra​szam,by​łampodprysz​ni​cem.

–Niechcia​łemciprze​szka​dzać–po​wie​dział,pa​trzącnapo​skrę​ca​ne,wil​got​neko​smy​kiwło​sów,któ​re
uwol​ni​łysięzupię​cianaczub​kugło​wyiluź​noopa​da​łynakark.

–Ka​załmipaniśćdodomu.Niesą​dzi​łam,żebę​dziemniepanjesz​czepo​trze​bo​wał–tłu​ma​czy​ła.Gdy
zo​ba​czy​ła,żepod​cho​dzibli​żej,wstrzy​ma​łaod​dech.

background image

–Błąd,Brian​no.Po​trze​bu​jęcię.Bar​dziejniżkie​dy​kol​wiekwcze​śniej.Je​steśje​dy​nąoso​bą,któ​raspra​-
wia,żewszyst​kowo​kółmasens.

–Co…cota​kie​go?

–Nielu​bię,kie​dyniemacięprzymnie.–Po​chy​liłgło​wę,do​ty​ka​jącjejczo​łaswo​im.–Niemogę,nie
po​tra​fiębezcie​biefunk​cjo​no​wać.

–Je​stemtu–wy​szep​ta​ła,oszo​ło​mio​nauczu​ciem,któ​re​gonieumia​łana​zwać.Czyto,cowstrzą​sa​łojej
ser​cemicia​łem,byłowzru​sze​niem,po​żą​da​niem,współ​czu​ciemczymożetę​sk​no​tą?Niewie​dzia​ła,zato
byłapew​na,żeniktni​g​dywży​ciuniebyłjejtakbli​skijakSa​kis.–Cze​go​kol​wiekpanpo​trze​bu​je,je​stem
tu.

Jed​nądłońwsu​nąłwewło​sy,prze​su​nąłnapo​li​czek,ażwkoń​cude​li​kat​nieująłzapod​bró​dek.

–Na​praw​dę?–spy​tałzde​spe​ra​cjąwgło​sie.

–Tak.

–Mu​siszbyćtegopew​na,botymra​zemniebędępo​tra​fiłsiępo​wstrzy​mać.Je​śliniechcesz,bympo​su​nął
sięda​lej,po​wiedzmitote​raz.

Brian​naczu​łatwar​de,moc​necia​łotużprzyswo​im,wi​dzia​ławpa​trzo​newniązie​lo​neoczyocze​ku​ją​ce
na​tych​mia​sto​wejod​po​wie​dzi.Wie​dzia​ła,żetomo​głabyćje​dy​naszan​sa,byspę​dzićnoczeSa​ki​sem.Za
czte​rydni,gdypraw​daoniejwyj​dzienajaw,wszyst​kosięskoń​czy.

–Brian​no?

Sa​kisjejpo​trze​bo​wał.Aona…chcia​łaza​po​mniećocier​pie​niu,naktó​reska​załjąGreg,ichoćprzezkil​-
kago​dzinza​znaćobez​wład​nia​ją​ce​goszczę​ścia.

–Pra​gnętego.

Ca​ło​wałjąica​ło​wał,miaż​dżyłustawde​spe​rac​kimgło​dzie.Brian​naniepo​zo​sta​wa​ładłuż​na.Roz​chy​li​ła
ustaiod​wza​jem​ni​łapo​ca​łu​nek.

Sa​kisjęk​nąłprze​cią​gleipo​pchnąłjąnasofę.Połyszla​fro​kalek​kosięroz​chy​li​ły,uka​zu​jącdłu​gie,szczu​-
płenogiijędr​ną,kształt​nąpierś.Mo​men​tal​nieza​schłomuwgar​dle.

–Wie​dzia​łem,żepodtymiwszyst​kimsłuż​bo​wy​mimun​dur​ka​miskry​wapanibo​skiecia​ło,Mo​ney​pen​ny.

Na​chy​liłsięnadniąipo​ca​ło​wałmoc​no.Kie​dywstał,zustBrian​nywy​rwałsięzdu​szo​nyokrzykroz​cza​-
ro​wa​nia.Uspo​ko​iłasię,gdyzo​ba​czy​ła,żezdej​mu​jezsie​biema​ry​nar​kę.

–Je​stemtakiszczę​śli​wy,żecięmam,aleoba​wiamsię,żeko​cha​niesięnaso​fiemożebyćtro​chętrud​ne.

–Jestzawą​ska,praw​da?

–Możenie,je​śliwy​ka​za​li​by​śmysięin​wen​cją,alezo​staw​mytonainnąoka​zję.Któ​rę​dydosy​pial​ni?

background image

Brian​nawzię​łagozarękęipo​pro​wa​dzi​łazasobą.Przydrzwiachza​wa​ha​łasię.Niechcia​ła,bywi​dział,
jakskrom​nieume​blo​wa​nyjestpo​kój.

–Niemamnicprze​ciw​ko,że​by​śmyzro​bi​litonasto​ją​co,gli​kiamou.Po​wiedztyl​kosło​wo–wy​szep​tał,
zusta​miprzyjejszyi.–Alede​cy​dujsięszyb​ko,boza​razosza​le​ję.

–Dosy​pial​ni.

Otwo​rzy​ładrzwiiwstrzy​ma​łaod​dech.Sa​ki​sanaszczę​ściein​te​re​so​wa​łowy​łącz​niełóż​ko,anieilośćme​-
bli.Zdjąłbuty,skar​pet​ki,roz​piąłko​szu​lę.Chwy​ciłBrian​nęwpa​sieirzu​ciłnapo​sła​nie,asamukląkłza
jejple​ca​mi.Po​py​cha​jącjąlek​kodoprzo​du,zła​pałzabio​draiprzy​ci​snąłdoswo​ich.

–Na​wetniewiesz,ilerazywy​obra​ża​łemnasso​biewtejpo​zy​cji.

Drżą​cy​midłoń​mipod​wi​nąłszla​frok,od​sła​nia​jącna​giepo​ślad​ki.

The​os,niemaszbie​li​zny.Jestjesz​czele​piejniżwmo​ichma​rze​niach.

Nie​cier​pli​wy​miru​cha​mizdjąłzniejszla​frokirzu​ciłnapod​ło​gę.Brian​nacie​szy​łasię,żeniewi​dzijej
twa​rzy,naktó​rejpo​żą​da​niemie​sza​łosięzlę​kiem.Wi​działjącałą.Mia​łana​dzie​ję,żeniebę​dziepy​tał
ota​tu​ażibli​znęnabio​drze.

Kie​dyza​cząłma​so​waćjejkark,ple​cy,pie​ścićpo​ślad​ki,prze​sta​łasięnie​po​ko​ićoco​kol​wiek.Ztru​dem
ła​pa​łaod​dech,czu​jącsu​ną​cepojejcie​ledło​nie.Prze​wró​ciłjąnaple​cy,ca​ło​wałpier​si,przy​gry​załde​li​-
kat​niesut​ki,li​załbrzuch,po​temroz​chy​liłnogiiję​zy​kiemdo​tknąłnaj​wraż​liw​sze​gomiej​sca,szep​czącja​-
kieśsło​wapogrec​ku.Brian​nakrzyk​nę​łaci​cho,obez​wład​nio​nagwał​tow​nążą​dzą,wy​peł​nia​ją​cąkaż​dy
skra​wekcia​ła.Zza​chwy​temprzyj​mo​wa​łabez​wstyd​nepiesz​czo​tyustiję​zy​ka.

Pokil​kumi​nu​tachSa​kispod​niósłsię,zrzu​ciłko​szu​lę,spodnieibie​li​znę.

–Po​cze​kaj–na​ka​zał,gdypró​bo​wa​łagodo​się​gnąć.–Jesz​czeztobąnieskoń​czy​łem.

–Za​bez​pie​cze​nie?–rzu​ci​łaochry​płymgło​sem.

–Spo​koj​nie,mam.

Jegodło​nieznówza​czę​łygła​dzićjejbrzuch,się​gnę​łydopier​si,draż​ni​łysut​ki.

–Wiesz,żeni​g​dyniewi​dzia​łemcięwroz​pusz​czo​nychwło​sach?

–Hm…wiem.

Po​mógłjejroz​pleśćcia​snywę​zeł,apo​temsap​nąłzza​chwy​tu,wsu​wa​jącpal​cewdłu​gie,ja​snepu​kle.

The​os,jakmo​głaśukry​waćcośtakpięk​ne​go.Za​słu​ży​łapaninakarę,Mo​ney​pen​ny.

Po​czu​łaprzyudzienie​pod​wa​żal​nydo​wódjegopo​żą​da​nia.

–Nieuwa​żapan,żejużwy​star​czytychtor​tur?

background image

Kciu​kiemza​cząłza​ta​czaćkół​kawo​kółna​brzmia​łe​gosut​ka.

–Nie,pe​thimou.Roz​suńsze​rzejnogi.

Po​słusz​niewy​peł​ni​łapo​le​ce​nie,bode​spe​rac​kocze​ka​łanato,comia​łosięstać,takdłu​gootymma​rzy​ła,
takbar​dzopra​gnę​ła.Kie​dypo​czu​ła,żeSa​kisza​cząłwniąwcho​dzić,wstrzy​ma​łaod​dech.Przedocza​mi
eks​plo​do​wa​łafe​eriabarw.Wszyst​kosta​łosięnie​wy​raź​ne,za​mglo​ne,nie​ziem​skie.

–Sa…–za​czę​łachra​pli​wie.

–Po​wiedztowresz​cie–roz​ka​zał.

–Niemogę…

Za​cząłsięzniejwy​su​wać.

–Nie,pro​szę!

–Po​wiedzmojeimię,Brian​no.

–Sa…Sa​kis–szep​nę​ła,aleonwciążniekoiłjejudrę​ki.–Pro​szę.

–Jesz​czeraz!

–Sa​kis!

–Grzecz​nadziew​czyn​ka.–Za​głę​białsięwniejpo​wo​li,dosa​me​gokoń​ca.–Ate​razpo​wiedz,jakbyś
chcia​ła.Wol​noczyszyb​ko?Pra​gnę,żebycibyłodo​brze.

Chcia​łamupo​wie​dzieć,żejestjejdo​brze,żeża​denmęż​czy​znaniedałjejtyleroz​ko​szy.

–De​cy​duj,gli​kiamou,do​pó​kijesz​czeje​stemwsta​niefunk​cjo​no​wać.

–Szyb​ko,Sa​kis–za​wo​ła​ła,zła​pa​nawsi​dłazbli​ża​ją​ce​gosięor​ga​zmu.–Chcęszyb​ko!

–Two​jeży​cze​niejestdlamnieroz​ka​zem.–Zgło​śnymję​kiemru​szyłna​przód,wbi​ja​jącsięniąmoc​no.
Po​ru​szałsięgwał​tow​nie,do​pó​kiniepo​czuł,żeBrian​naosią​gnę​łaszczyt.Na​tych​miastpo​dą​żyłzanią,
znie​ru​cho​miałnase​kun​dę,poczymopadłnałóż​koobokniejzgło​śnymwes​tchnie​niem.

ałpoimie​niuto,docze​goniechcia​łasięprzy​znać.Jejuczu​ciadoSa​ki​sada​le​kiebyłyodsłuż​bo​wych.

–Maszczte​rydni,Anno.Bę​dzie​mywkon​tak​cie.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

Sa​kisprzy​tu​liłjądosie​bie,od​gar​nia​jącde​li​kat​nymru​chemrękiwło​syzpo​licz​ka.Po​ca​ło​wałjązczu​ło​-
ścią.

–Tobyłore​we​la​cyj​ne,gli​kiamou.

Gli​kiamou-po​wtó​rzy​łazuśmie​chem.–Cotowła​ści​wiezna​czy?

–Jestpanimą​drąko​bie​tą,Mo​ney​pen​ny.Do​myślsię.

–Za​uwa​ży​łam,żelu​biszmó​wićmojena​zwi​sko.Wpra​cyniebyłomi​nu​ty,że​bymniesły​sza​ła„Mo​ney​-
pen​nyto”,„Mo​ney​pen​nytam​to”.

–Dzi​wiszsię?Two​jena​zwi​skojestbar​dzoin​try​gu​ją​ceisek​sow​ne.

–Sek​sow​ne?

–Za​nimciępo​zna​łem,sły​sza​łemtona​zwi​skotyl​kowfil​machoBon​dzie.Pa​mię​tasztęse​kre​tar​kę?

–We​długcie​biebyłasek​sow​na?

–Oczy​wi​ście,bar​dzosek​sow​naibar​dzonie​do​ce​nia​na.

–Zwłasz​czaprzezBon​da,któ​rywo​lałsy​piaćzin​ny​mipa​nia​mi.Aonaza​wszedonie​gowzdy​cha​ła…–
za​koń​czy​łazroz​ma​rzo​nymuśmie​chem.

Sa​kisza​cząłusta​miwo​dzićpona​gimra​mie​niu.

–Głu​pifa​cet.Jaswo​jąMo​ney​pen​nydo​ce​niam.–Ca​ło​wałde​li​kat​nemiej​scezauchem.–Sza​le​jęzatobą.

–Niepo​zna​jęcię.

–Wi​dzisz,na​wettakimęż​czy​znajakja,szu​ka​ją​cywra​żeńiprze​kra​cza​ją​cygra​ni​ce,po​trze​bu​jesięza​ko​-
twi​czyć,bywie​dzieć,żegdzieśjestjegomiej​sce.Je​steśmojąko​twi​cą,Brian​no–oświad​czyłuro​czy​ście,
spra​wia​jąc,żejejoczyza​lśni​łyłza​mi.

–Sa​kis…ja…

Po​ca​ło​wałjąna​mięt​nieiostroż​nie.Brian​naopar​łagło​węnajegopier​siiwes​tchnę​łaprze​ję​ta.Wie​dzia​ła,
żeżad​negroź​byGre​ganiezmu​sząjej,byzdra​dzi​łaSa​ki​sa.Całyczasbiłasięzmy​śla​mi,czyniewy​ja​wić
praw​dy,alezakaż​dymra​zemod​rzu​ca​łatenpo​mysł.Mu​sia​ła​bywy​znać,żeoszu​ki​wa​łagoodsa​me​gopo​-
cząt​ku,żewśli​zgnę​łasiędojegofir​my,choćsie​dzia​ławwię​zie​niu.Znie​na​wi​dził​byją,takjaknie​na​wi​-
dziłojca.Je​dy​namoż​li​wość,tozwol​nićsięzpra​cyiwy​je​chać,naj​le​piejdoin​ne​gokra​ju,gdziegroź​by
Gre​ganiemo​gły​byjejdo​się​gnąć.

Unio​słagło​wę,pod​par​łasięnałok​ciuipo​gła​ska​łaszorst​kipo​li​czekSa​ki​sa.Po​mi​mozmę​cze​nia
woczach,któ​rebyłoefek​temostat​nichkil​kuner​wo​wychdni,byłtakicu​dow​ny.

background image

–Niemogęuwie​rzyć,żetakdłu​gomu​sia​łemcze​kać,za​nimsta​łaśsięmoja–po​wie​dział,poczymprzy​tu​-
liłwar​gidojejwargwdłu​gimpo​ca​łun​ku.

Ser​ceści​snę​łojejsięzżalu.Bę​dziedonie​gona​le​ża​łatyl​koprzezkil​kadni,apo​temnie​za​leż​nieodjej
de​cy​zjibędąmu​sie​lisięroz​stać.Te​razjed​nakniechcia​łaotymmy​śleć.Je​ślitobyłyostat​niechwi​le
szczę​ścia,chcia​łajewy​ko​rzy​staćjaknaj​le​piej.

–Amó​wi​łeś,żeje​stemsłod​ka,alenienatyle,byśstra​ciłgło​wę,pa​mię​tasz?

–Obo​jewie​my,żetobyłokłam​stwo.

–Tak?Ajakabyłapraw​da?

Po​ca​ło​wałjążar​li​wie,wpra​wia​jącjejcia​łowstaneks​ta​tycz​nejroz​ko​szy.

–Praw​dabyłataka,żepra​gną​łemrzu​cićcięnanaj​bliż​sząmatęiwziąćostro,ażniemo​gła​byśzła​pać
tchu.Cobyśzro​bi​ła,gdy​bymcitowte​dypo​wie​dział,za​miastprze​pra​szaćimó​wićgłu​po​ty,żeniestra​ci​-
łemdlacie​biegło​wy?

–Po​wie​dzia​ła​bym„bierzmnie”!–par​sk​nę​łaśmie​chem,aleumil​kłaszyb​ko,wi​dząc,jaktesło​wananie​-
gopo​dzia​ła​ły.Niemo​głasiębro​nić,niepo​tra​fi​ła.Pokil​kuchwi​lachniewie​dzia​łajuż,czybła​gaoli​tość,
czyoto,bynieprze​sta​wał.

–Sa​kis,pro​szę…–ję​cza​ła,gdyję​zy​kiemdraż​niłjejsu​tek.

–Uwiel​biamspo​sób,wjakiwy​ma​wiaszmojeimię.Dłu​gonatocze​ka​łem.Po​wtórzto.

Po​krę​ci​łaprze​czą​cogło​wą.

–Po​wiedzmojeimię,Brian​no.

–Dla​cze​go?

–Botonie​sa​mo​wi​ciepod​nie​ca​ją​ce.

–Aletobrzmi…

–Zbytin​tym​nie?–spy​tał,kon​ty​nu​ującero​tycz​nąwę​drów​kępojejcie​le.Dło​niąroz​chy​liłjejnogi,szu​ka​-
jącpul​su​ją​ce​gocie​płemmiej​sca.

–Tak–jęk​nę​ła,od​dy​cha​jącco​razszyb​ciejiszyb​ciej.

–Do​brze,Brian​no.Od​prężsię.Niepo​wstrzy​mujtego.

Czu​ła,żerobisięco​razsłab​sza,roz​pły​wasięwnad​cho​dzą​cejfali.

Pochwi​liznówca​ło​wałjejpier​si,su​nąłję​zy​kiempobrzu​chu,całyczassły​szącjejcięż​ki,na​brzmia​łyżą​-
dząod​dech.

background image

Brian​naza​ci​snę​łamoc​nopal​cenaprze​ście​ra​dle.Sa​kis.Toimięwy​peł​nia​łojejmy​śli,jejcia​ło.Sa​kis.
Czu​ła,żeskó​razro​bi​łasięwraż​li​wajakni​g​dy,żeje​ślipo​trwatodłu​żej,toniebę​dziewsta​niepo​wstrzy​-
maćkrzy​ku.Sa​kis.Gdyję​zy​kiemwnik​nąłdojejwnę​trza,prze​sta​ławal​czyć.Nie,tegojużniemo​gławy​-
trzy​mać.Za​mknę​łaoczy,ogłu​szo​naipo​ko​na​na.Wie​dzia​ła,żejestza​le​d​wieokrokodnaj​cu​dow​niej​sze​go
mi​ło​sne​godo​świad​cze​niawży​ciu.Otwo​rzy​łaoczy,gdypo​czu​ła,żejestwniej,go​rą​cyitwar​dy.

–Sa​kis!

–Tak!Wy​krzyczto!

Niemu​siałpo​wta​rzać.Razporazwy​krzy​ki​wa​łajegoimię,gdyprzezjejcia​łoprze​cho​dzi​łafalapo​tęż​ne​-
goor​ga​zmu.

–Brian​na,

Wpla​tałpal​cewjejwło​sy,nie​prze​rwa​niesu​nącwar​ga​miposzyiide​kol​cie.Na​wetniema​rzył,żemoże
byćtakwspa​nia​le.Iniecho​dzi​łotyl​kooseks.Tegoran​ka,wka​wiar​ni,cośsięsta​ło.Niepo​tra​fiłdo​kład​-
nieokre​ślićco,aleporazpierw​szyoddaw​nabyłomutakdo​brze.Zu​peł​niejak​bypodłu​gichpo​szu​ki​wa​-
niachod​kryłdro​go​cen​nyskarb.Onateżtopo​czu​ła,wie​działotym.Opusz​cza​lika​wiar​nięniejakoszef
ipod​wład​naalboparanie​do​szłychko​chan​ków,alejakoparaprzy​ja​ciół.On,któ​ryni​ko​munieufał,
uświa​do​miłso​bie,żeprzedniąje​dy​nąmógł​bysięod​sło​nić.

Usły​szał,jakznówpo​wta​rzajegoimię.Na​resz​ciezdo​ła​łapo​ko​naćtęba​rie​rę.Dźwiękjegoimie​niawjej
ustachdzia​łałnanie​gojaknaj​lep​szyafro​dy​zjak.Na​chy​liłsię,żebyznówpo​ca​ło​waćnie​wia​ry​god​niede​-
li​kat​neustaiwte​dytoza​uwa​żył.Zale​wymoboj​czy​kiemnaskó​rzewy​ta​tu​owa​nybyłna​pis„Ni​g​dyna
dnie”.Obokwid​niałry​su​nekzry​wa​ją​ce​gosiędolotufe​nik​sa.Wie​dział,żeBrian​najestbar​dzodziel​ną
dziew​czy​ną,któ​raniemami​łychwspo​mnieńzdzie​ciń​stwa,aletakna​praw​dęnieznałszcze​gó​łów.Czy
ta​tu​ażbyłod​nie​sie​niemdotam​tychcza​sów?Pod​nio​słasięjakfe​nikszpo​pio​łów?Mia​łaswo​jemałese​-
kre​ty,aleonespra​wia​ły,żebyłamujesz​czebliż​sza,jesz​czebar​dziejnie​za​stą​pio​na.

Po​czuł,żejegocia​łojestznówgo​to​wedomi​ło​ści,aprzy​spie​szo​nyod​dechBrian​nypo​zwa​lałsą​dzić,że
niebę​dziesięopie​rać.Ca​ło​wałjąipie​ścił,do​pó​kiniepo​znał,żejestgo​to​wa.Niesą​dził,żetomoż​li​we,
alepra​gnąłjejjesz​czebar​dziej.Wszedłwniązję​kiem,de​lek​tu​jącsiębli​sko​ściąjejgo​rą​ce​gocia​ła.
Chciałjed​nakcze​goświę​cej.Mu​siałwie​dzieć,żesąra​zem,wkaż​dymzna​cze​niutegosło​wa.

–Otwórzoczy,pe​thimou–za​żą​dałza​chryp​nię​tymgło​sem.

–Słu​cham?–Po​wo​liunio​słapo​wie​ki,spo​glą​da​jącnanie​gopi​ja​nymzeszczę​ściawzro​kiem.

–Chcę,że​byśzo​ba​czy​ła,jakije​stem,Brian​no.Chcę,że​byśpo​czu​ła,cozemnąro​biszijakbar​dzoje​stem
cizatowdzięcz​ny.

Znówjąpo​ca​ło​wał,uno​szącsięnie​conarę​kach.Po​ru​szałsięryt​micz​nie,czu​jączbli​ża​ją​cesięspeł​nie​-
nie,któ​remia​łowso​bienie​spo​ty​ka​ną,bru​tal​nąin​ten​syw​ność.Moc​niejroz​chy​liłjejuda,wcho​dzącwnią
głę​bo​ko,iwte​dyna​stą​piłmo​mentkul​mi​na​cyj​ny.Wtymsa​mymmo​men​ciewy​da​ligło​śnyokrzykroz​ko​szy,
któ​ryod​biłsięechempościa​nach.

Do​pie​ropodłuż​szejchwi​li,gdypo​znał,żeBrian​naod​dy​chanor​mal​nie,do​tknąłczub​ka​mipal​cówta​tu​ażu

background image

zaoboj​czy​kiem.

–Tobar​dzoin​te​re​su​ją​ce…

Drgnę​łalek​ko.Tobyłoza​pro​sze​nie,bywy​zna​łato,cze​gowy​znaćniemo​gła.Jakbę​dziemo​głaodejśćpo
tymwszyst​kim?Sa​kisspra​wił,żeod​wa​ży​łasięotwo​rzyćprzednimser​ceicia​ło.„Chcę,że​byśzo​ba​czy​-
ła,jakije​stem…Je​steśmojąko​twi​cą…”.

–Brian​no?–żą​dałod​po​wie​dzi,aonaniemo​głapo​wie​dziećpraw​dy.Ca​łejpraw​dy.

–Zro​bi​łamto…potym,jakode​szłamzpo​przed​niejpra​cy.

–Więk​szośćlu​dzimię​dzyjed​nąadru​gąpra​cąrobiso​biewa​ka​cje,atyzro​bi​łaśta​tu​aż?Itotakisym​bo​-
licz​ny?

Zmu​si​łasiędobez​tro​skie​gośmie​chu.

–Janieje​stemjakwięk​szośćlu​dzi.–Tyl​koniemówzadużo,uwa​żaj,uwa​żaj.–Toniebyłdo​bryokres
wmoimży​ciu.Przezchwi​lęczu​łamsięprze​gra​na…

–Alepo​temza​trium​fo​wa​łaś.

Chrząk​nę​łaci​cho.

–Notak.

–Hm.Zga​dzamsię,żenieje​steśjakwięk​szośćlu​dzi.Je​steśwy​jąt​ko​wa.–Po​ło​żyłdłońnajejra​mie​niu,
prze​su​nąłwdół,ażdo​tarłdobli​znynabio​drze.–Ato?

Napróż​nołu​dzi​łasię,żenieza​uwa​ży.

–By​łam…Zo​sta​łamza​ata​ko​wa​na.Ban​dyc​kina​pad.–Przy​naj​mniejtobyłopraw​dą.Niemo​głajed​nak
wy​znać,gdzieprze​by​wa​ła,kie​dytosięsta​ło.

Sa​kisprze​kląłsiar​czy​ście,za​ci​ska​jącpal​cenajejta​lii.

–Kie​dy?

–Dwalatatemu.

–Zła​pa​ligo?

–Tak.Ina​wetuka​ra​li.

Od​po​wiedźnaj​wy​raź​niejusa​tys​fak​cjo​no​wa​łago,boniewy​py​ty​wałdłu​żej.

–Todo​brze.Cie​szęsię.

Nimzdo​ła​ławziąćko​lej​nyod​dech,po​chy​liłsięipo​ca​ło​wałbli​znę.Spo​dzie​wa​łasię,żebę​dziepy​tał
jesz​czeota​tu​ażnako​st​ce,aleonnaj​wi​docz​niejuznał,żedośćroz​mo​wy.Po​now​nieza​cząłpo​bu​dzaćjej

background image

cia​ło,do​pó​kinieza​po​mnia​łaoca​łymświe​cie.

Brian​nęobu​dziłja​kiśszmerwsy​pial​ni.Otwo​rzy​łaoczy,wciążjesz​czeroz​grza​naponoc​nychdo​zna​niach,
iodrazudo​strze​gła,żeobiektjejcu​dow​nychsnówstoiprzyłóż​kuispo​glą​dananiązpo​waż​nąminą.Za​-
sko​czyłjąwy​razjegotwa​rzy.Znik​nąłna​mięt​nyko​cha​nekszep​czą​cyczu​łesło​wa.Najegomiej​scupo​ja​-
wiłsięSa​kis–mi​lio​nerira​so​wybiz​nes​men.

–Mu​szęiść–po​wie​działci​cho.–Złewie​ści.

Usia​dła,od​gar​nia​jącwło​syztwa​rzy.

–Cosięsta​ło?

–Zna​le​zio​nocia​ładwóchma​ry​na​rzy.

–Kie​dysiędo​wie​dzia​łeś?

–Przeddzie​się​cio​mami​nu​ta​mi.

Ze​rwa​łasięzłóż​ka,roz​glą​da​jącsięwo​ko​łowpo​szu​ki​wa​niuszla​fro​ka.

–Dajmichwi​lę,po​ja​dęztobą.Trze​babę​dziespro​wa​dzićich…ichcia​ładodomu.

–Spo​koj​nie–za​opo​no​wał,wy​cią​ga​jącdłoń,bypo​gła​skaćjąpopo​licz​ku.–Wy​da​łemjużdys​po​zy​cje.
Po​wia​do​mi​łemdy​rek​to​raBiu​raZa​rzą​dza​niaZa​so​ba​miLudz​ki​mi.Onsięwszyst​kimzaj​mie.Jaspo​tkam
sięza​razzro​dzi​na​mi,żebywy​ra​zićkon​do​len​cje.

Niespo​dzie​wa​łasiętaksmut​ne​gopo​ran​ka.

–Niktniechciał,bytakibyłre​zul​tatpo​szu​ki​wań.Któ​rzyto?

–Za​stęp​caka​pi​ta​naipierw​szyofi​cer.

–Awięccałyczasaniśla​duMor​ga​naLo​wel​la?

–Nie.

Toozna​cza​ło,żewciążniewie​dzie​li,cotakna​praw​dęwy​da​rzy​łosięnatan​kow​cu.

–Po​sta​ramsiętrzy​maćpra​sęzda​le​ka,aleniedajęgwa​ran​cji–rzu​ci​ła,za​kła​da​jącszla​frok.Pró​bo​wa​ła
byćpro​fe​sjo​nal​na,aleówpro​fe​sjo​na​lizmtop​niałjaklód,gdyczu​ła,jaksil​nedło​nieprzy​cią​ga​jąjądo
sie​bie.Za​drża​łazpo​żą​da​nia.

–Wszyst​kojestpodkon​tro​lą.Niemo​że​myzro​bićnicwię​cej.

–Więcje​stemnara​zienie​po​trzeb​na?

–Ni​g​dy.Ni​g​dyniebę​dzieszminie​po​trzeb​na.

Pró​bo​wa​łanieprzy​wią​zy​waćwagidotychsłów.Możeto,cosięsta​łownocy,byłotyl​kochwi​ląsła​bo​-

background image

ści?Takby​ło​byle​piejiła​twiej.

–Ni​g​dyniemówni​g​dy–zmu​si​łasiędośmie​chu,wy​su​wa​jączjegoob​jęć.–Idępodprysz​nic.Będęza
dzie​sięćmi​nut.

Przy​sta​nę​ławdrzwiach.

–Wkuch​niznaj​dzieszkawę.Nie​ste​ty,oba​wiamsię,żewlo​dów​ceniemazbytwie​leje​dze​nia.

–Kawawy​star​czy.

–Wszaf​cejestcu​kier–do​da​łaiznik​nę​łazadrzwia​miła​zien​ki.

Kie​dypokil​ku​na​stumi​nu​tachwe​szładosa​lo​nu,Sa​kiswrę​czyłjejdru​giku​bekzkawą,asamod​szedłna
bok,byode​braćte​le​fon.Brian​naprzy​glą​da​łamusięprzezchwi​lę,wciążniedo​wie​rza​jąc,żespę​dzi​ła
znimnoc.Zmęż​czy​zną,októ​rymtakdłu​goma​rzy​ła,któ​re​gopo​dzi​wia​łaiktó​ryspra​wił,żeznówpo​tra​fi​-
łasięotwo​rzyćnadru​gie​goczło​wie​ka.Niechcia​łamy​ślećte​razoroz​sta​niuaniokło​po​tach,któ​rejącze​-
ka​ły,gdyGregdo​wiesię,żenieza​mie​rzaulecszan​ta​żo​wi.

–Po​trze​bu​jeszcze​goś,za​nimwyj​dzie​my?–spy​ta​ła,gdySa​kisza​koń​czyłroz​mo​wę.

–Tak.Chodźdomnie.

Od​sta​wi​łaku​beknasto​likprzyso​fieipo​de​szłabli​żej.

–Cze​goso​bieży​czysz?

Przy​cią​gnąłjądosie​bieiująłwdło​niejejtwarz.

–Niepo​wie​dzia​łemcijesz​cze„dzieńdo​bry”jakna​le​ży.Kie​dystądwyj​dzie​my,byćmożeniebędęjuż
miałoka​zji.–Po​ca​ło​wałjąmoc​noidłu​go.–Dzieńdo​bry,aga​pi​ta.

–Dzień…dzieńdo​bry.

–Chodź​myjuż,bowprze​ciw​nymra​zieni​g​dyniewyj​dzie​my.

Po​dróżdobiu​raupły​nę​ławzu​peł​nejci​szy.Sa​kispo​grą​żyłsięwmy​ślach,napy​ta​niaod​po​wia​dałmo​no​-
sy​la​ba​mi,niepró​bo​wałjejdo​tknąćczyprzy​tu​lić.Brian​nęza​sko​czy​łatazmia​na.Wkoń​cu,gdysa​mo​chód
za​cząłwjeż​dżaćnapar​kingprzedsie​dzi​bęPan​te​li​des,niewy​trzy​ma​ła.

–Po​słu​chaj,je​śliza​sta​na​wiaszsię,jaktoro​ze​grać,toniemu​siszsięmar​twić.Niktsięniedo​wie,cowy​-
da​rzy​łosięwnocy.Wiem,żeGi​sel​le…

–Sta​rahi​sto​ria.To,cojestmię​dzynami,tozu​peł​niecoin​ne​go.

–Czy​liniemasznicprze​ciw​kotemu,żebylu​dziesięonasdo​wie​dzie​li?

–Tegoniepo​wie​dzia​łem–od​parłpo​wo​li.

background image

Niechcia​ła,byza​uwa​żył,jakbar​dzoza​bo​la​łyjątesło​wa.Niemia​łapra​wani​cze​gożą​daćiocze​ki​wać,
zwłasz​czażezakil​kadniitakbę​dziemu​sia​łaodnie​goodejść.Gdysa​mo​chódza​trzy​małsięnapar​kin​gu,
wy​sia​dłaina​tych​miastru​szy​ławstro​nęwin​dy,aleSa​kischwy​ciłjązara​mię,jed​no​cze​śnieda​jącznak
kie​row​cy,byod​je​chał.

–Za​cze​kaj,chcę,że​byśmniedo​brzezro​zu​mia​ła.Je​śliwa​hamsię,czyujaw​nićnaszzwią​zek,totyl​kodla​-
te​go,żeniechciał​bym,abykto​kol​wiekzro​biłciprzy​krość,że​byścier​pia​łazpo​wo​dutejhi​sto​riizGi​sel​le
igrze​chówmo​je​goojca.

–Czyon…Niebyłchy​baza​wszetakizły,praw​da?

Sa​kiswziąłdłu​giwdech,za​nimod​po​wie​dział.

–Ow​szem,za​wsze.Byłnie​mo​ral​nymłaj​da​kiem,ko​bie​cia​rzemioszu​stem,któ​rydo​sko​na​lepo​tra​fiłsię
ma​sko​wać.Kie​dyjegociem​nespraw​kiwy​szłynajaw,na​szeży​ciewy​wró​ci​łosiędogóryno​ga​mi.Dzien​-
ni​ka​rzeta​blo​idównieda​wa​linamspo​ko​ju.Nasipra​cow​ni​cywie​lo​krot​nieprzy​ła​py​wa​liich,jakgrze​ba​li
namwśmie​ciach,wpo​szu​ki​wa​niujesz​czewięk​sze​gosyfu.

–Tookrop​ne.

–Tak,alebyłocośjesz​czegor​sze​go.Ro​mansojcazse​kre​tar​kąbyłstrasz​nymcio​semdlamat​ki,aletę
jed​nązdra​dębyćmożeumia​ła​bywy​ba​czyć.Kie​dyjed​naktako​bie​ta,roz​go​ry​czo​napu​sty​miobiet​ni​ca​mi
ico​razwięk​sząobo​jęt​no​ściąpo​szładopra​sy,oka​za​łosię,żeoj​ciecmiałnie​zli​czo​nąilośćko​cha​nekito
nie​malwkaż​dymza​kąt​kuświa​ta.Wkrót​ceza​czę​łysięujaw​niać,jed​napodru​giej.Iwiesz,dla​cze​goto
ro​bi​ły,cze​gochcia​ły?

Po​krę​ci​łagło​wą,zszo​ko​wa​natymwy​zna​niem.

–Pie​nię​dzy.Teko​bie​tyżyłybar​dzowy​god​niezpie​nię​dzy,któ​redo​sta​wa​łyodojca,alekie​dyzo​stał
aresz​to​wa​ny,za​mro​żo​nezo​sta​ływszyst​kieak​ty​wa.Wie​dzia​ły,żeźró​dłoichdo​cho​dówwy​sy​cha,więc
po​sta​no​wi​łysprze​daćswo​jehi​sto​riepra​sie.Mat​kaniewy​trzy​ma​łana​gon​kinana​sząro​dzi​nęipró​bo​wa​ła
sięza​bić.

–Takmiprzy​kro,Sa​kis.

Uśmiech​nąłsięzesmut​kiem,ująłjejdłońiprzy​ci​snąłdoust.

–Te​razro​zu​mieszmojeoba​wy.Pra​sabę​dzieonaspi​sać,będąpo​rów​ny​waćmniedoojcaiwy​cią​gaćtę
spra​węzGi​sel​le.Niebę​dzienamła​two,aleje​stemgo​tówza​ry​zy​ko​wać.–Ostroż​nie,nie​malzna​masz​-
cze​niemuca​ło​wałjejusta.–Przyto​bie,Brian​no,światwy​da​jesięlep​szy.Za​wszewszyst​kichpo​dej​rze​-
wa​łemonaj​gor​szein​ten​cje,za​wszeby​łemnie​uf​ny,alete​raztosięza​czę​łozmie​niać.Na​wetniewiesz,jak
bymchciałsięmy​lićwspra​wiewy​pad​kuprzyPo​in​teNo​ire.

Nie​ste​ty,tymra​zemnaj​gor​szeprze​wi​dy​wa​niaoka​za​łysiępraw​dą.Otrze​ciejpopo​łu​dniuza​dzwo​niłRi​-
chardMo​or​croft,bywy​znaćcałąpraw​dęoswo​imudzia​lewka​ta​stro​fietan​kow​ca.

erosmou–szep​nął,opa​da​jącnapo​sła​nie.Pochwi​lioparłsięnałok​ciuica​ło​wałjądłu​go.–Je​steśnie​-
sa​mo​wi​ta.Niemogęsiętobąna​sy​cić.

background image
background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Oczwar​tej,gdySa​kisusły​szał,żeShel​don,szefochro​ny,wy​mie​niapo​zdro​wie​niazBrian​ną,sze​ro​ko
otwo​rzyłdrzwidoga​bi​ne​tuiwrza​snął:

–Domniena​tych​miast!Obo​je!

Usiadłzpo​wro​temzabiur​kiem,pró​bu​jącsku​pićwzroknasze​fieochro​ny,alenie​ustan​niezer​kałna
Brian​nę.Wrę​kachtrzy​ma​łata​blet,mia​łasku​pio​ny,po​waż​nywy​raztwa​rzy,jakza​wsze,gdysłu​cha​łapo​-
le​ceń.Biłaodniejspo​koj​napew​nośćsie​bie,żepo​ra​dziso​biezkaż​dym,na​wetnaj​trud​niej​szymza​da​-
niem.Aniśla​duna​mięt​nejko​chan​ki,któ​raweks​ta​ziekrzy​cza​ławnocyjegoimię,aniśla​dubrat​niejdu​-
szy,któ​racier​pli​wiesłu​cha​łazwie​rzeńoojcu.Chciałjąznie​na​wi​dzićzatenka​mien​nyspo​kójiopa​no​wa​-
nie,alezdałso​biespra​wę,żetakna​praw​dęjąpo​dzi​wia.The​os,li​starze​czy,zaktó​repo​dzi​wiałBrian​nę,
ro​słazkaż​dymdniem.Tadziew​czy​nazna​czy​ładlanie​gowię​cejniż…

Uznał,żetoniejestnaj​od​po​wied​niej​szaporanazaj​mo​wa​niesięswo​imiuczu​cia​mi.Oparłłok​cienabiur​-
kuizwró​ciłsiędoShel​do​na:

–Comaszdlamnie?

–Takjakpanpro​sił,po​grze​ba​li​śmytro​chęgłę​biejwfi​nan​sachpierw​sze​goofi​ce​raiGre​ena,za​stęp​cyka​-
pi​ta​na.Sie​demdnitemuobajdo​sta​liwpła​tęnakon​towwy​so​ko​ścistuty​się​cyeuro.

Sa​kisza​ci​snąłmoc​nodło​nienaopar​ciukrze​sła.Na​wette​raz,kie​dyjużwszyst​kobyłoja​sne,trud​nomu
byłouwie​rzyćwwinęswo​ichlu​dzi.Zaspra​wąBrian​nychciałwie​rzyć,żemożejesz​czewszyst​kodasię
wy​tłu​ma​czyć,aleroz​mo​wazMo​ore​cro​ftempo​zba​wi​łagozłu​dzeń.

–Oczy​wi​ście,wia​do​mojuż,ktoprze​lałpie​nią​dze.

–Mo​ore​croftwy​ko​rzy​stałtu​zinlip​nychprzed​się​biorstw,żebyza​ta​ićswójudział.Jegowy​zna​nieza​osz​-
czę​dzi​łonamcza​su.Szu​ka​niedo​wo​dówpew​niepo​trwa​ło​bykil​kadni,atakmo​że​mydzia​łaćna​tych​miast.
Dzi​więsiętyl​ko,żecima​ry​na​rzeniezro​bi​linic,byukryćta​kiepie​nią​dze.

–Byliprze​ko​na​ni,żebez​piecz​niewró​cądodomu–wark​nął.

Kie​dyMo​ore​croftprzy​znał,żeprze​ku​piłczłon​kówza​ło​gi,abyroz​bi​litan​ko​wiec,Sa​kiswpadłwszał.
Na​gon​kanaprzed​się​bior​stwomia​łapo​mócwpod​ku​pie​niuudzia​łówiprze​ję​ciuwła​dzy.Sa​kismógłwy​-
ba​czyćznisz​cze​nietan​kow​ca;byłubez​pie​czo​nyizapie​nią​dzezod​szko​do​wa​niamógłku​pićko​lej​ny.Nie
mógłjed​nakznieśćmy​śli,żecho​ream​bi​cjeRi​char​dado​pro​wa​dzi​łydobez​sen​sow​nejśmier​cidwóch
osób.Pozatymnanie​bez​pie​czeń​stwozo​sta​lina​ra​że​nipo​zo​sta​liczłon​ko​wieza​ło​gi,któ​rzyopla​nachMo​-
ore​cro​ftaniemie​lipo​ję​cia.Całyczasmiałwpa​mię​cipo​ran​nespo​tka​niezro​dzi​na​mizmar​łychidla​te​go
niewa​hałsięwy​krzy​czećry​wa​lo​wi,żezro​biwszyst​ko,abytenpo​szedłzakrat​kinadłu​gielata.

–Acozkon​temLo​wel​la?

–Spraw​dza​my,aletojużtro​chębar​dziejskom​pli​ko​wa​ne.Lo​wellmiałpozazwy​kłymkon​tem,naktó​re
wpły​wapen​sja,tak​żekon​towSzwaj​ca​rii.

background image

Sa​kiszwró​ciłsiędoBrian​ny.

–Czywdo​ku​men​tach,wBiu​rzeZa​rzą​dza​niaZa​so​ba​miLudz​ki​mi,jestotymwzmian​ka?

–Nie–od​par​łakrót​ko.

–Do​brze,tobybyłonatyle,Shel​don.Dajmiznać,je​ślido​wieszsięcze​gośno​we​go.

Szefochro​nyski​nąłgło​wąiwy​szedł.Wga​bi​ne​cienakil​kachwilza​le​głaci​sza.Wresz​cieBrian​napo​de​-
szłabli​żejipo​wie​dzia​ła:

–Spo​dzie​wamsię,żeza​razpo​wiesz„aniemó​wi​łem?”.

Sa​kisjesz​czeni​g​dytakbar​dzoniepra​gnąłsięmy​lić.

–Nie,niepo​wiem–rzu​ciłszorst​ko.Po​trze​bo​wałmoc​ne​godrin​ka.Się​gnąłpobu​tel​kęza​mknię​tąwszaf​ce
przybiur​ku.–Popro​stunieje​stemza​sko​czo​ny.

–Todla​cze​gochceszpićwśrod​kudnia,wgo​dzi​nachpra​cy?

–Toniejestśro​dekdnia,jestpra​wiepią​ta.

–Aletypra​cu​jesznie​malkaż​de​godniadopół​no​cy,więcdlacie​bietośro​dekdnia.

Sa​kisprze​chy​liłbu​tel​kępięć​dzie​się​cio​let​niejwhi​skyina​lałdoszklan​ki.

–Je​ślijużmu​siszwie​dzieć,pró​bu​jęzro​zu​mieć,jakmoż​nasiędo​pu​ścićta​kie​goprze​stęp​stwa.Prze​cieżci
ma​ry​na​rzepra​co​wa​lidlanasodlat.Zanicmie​lilo​jal​nośćipo​ła​si​lisięnała​twyza​ro​bek.Jakmo​glizro​-
bićtoswo​imnie​świa​do​mymza​gro​że​niako​le​gom?Jakmo​glizro​bićtoswo​imro​dzi​nom?

–Isą​dzisz,żenadniebu​tel​kiznaj​dzieszod​po​wiedź?

Sa​kisod​sta​wiłszklan​kęipod​niósłsięzmiej​sca.

–Chceszmniezde​ner​wo​wać?Je​ślitak,toje​steśnado​brejdro​dze.

–Chcę,że​byśzro​zu​miał,żeniemoż​nasięob​wi​niaćzade​cy​zjein​nych.Tobyłichwy​bór.Je​dy​ne,como​-
żeszzro​bić,towy​ba​czyćim,albo…

–Albo?

–Albopopro​stuwy​rzu​cićichzeswo​je​goży​cia–od​par​łazwa​ha​niemidziw​nymdrże​niemwgło​sie.

–Ktocie​biewy​rzu​ciłzeswo​je​goży​cia,Brian​no?

Nase​kun​dęzjejtwa​rzyopa​dłama​skaopa​no​wa​nia.

–Niemó​wi​łamoso​bie.

–Ajamy​ślę,żetak–oświad​czył.Pod​szedłbli​żejipo​ło​żyłdło​nienajejra​mio​nach.–Coonacizro​bi​ła?

background image

Spoj​rza​łananie​gojakzwie​rzęschwy​ta​newpu​łap​kę.

–Wy​bra​ła…nar​ko​ty​kiza​miastmnie.Niechcęotymmó​wić.

–Otwo​rzy​łemsięprzedtobądziśrano.By​ło​byspra​wie​dli​wie,gdy​byśteżtozro​bi​ła.

–Czu​jęsięjakupsy​cho​te​ra​peu​ty.

–Opo​wiedzmioniej.Gdziemiesz​ka?Czyjesz​czeżyje?

–Tak,żyje.Niemamyzesobąkon​tak​tu.

–Dla​cze​go?

Za​czę​łanie​cier​pli​wieprze​stę​po​waćznoginanogę.Ro​zej​rza​łasięwo​ko​ło,żebytyl​kood​wró​cićwzrok.

–Sa​kis,toniewpo​rząd​ku.Je​stemtwo​ją…Je​steśmoimsze​fem.

–Tenetapza​mknę​li​śmyosta​tecz​niewczo​rajwnocy.Od​po​wiedznamojepy​ta​nie,wprze​ciw​nymra​zie
będęzmu​szo​nyprzy​po​mniećci,jakietaproz​po​czę​li​śmy–rzu​ciłzbły​skiemoku,gła​dzącpal​cemjejdol​ną
war​gę.

–Jużcimó​wi​łam.Mojedzie​ciń​stwoniebyłozbytszczę​śli​we.Zpo​wo​dujejuza​leż​nie​niamiesz​ka​ły​śmy
nauli​cy.Trwa​łotoodmo​ichczwar​tychdodzie​sią​tychuro​dzin.Cza​sa​miprzezkil​kadnicho​dzi​łamgłod​-
na.

Sa​kisprzezchwi​lę,niewie​dział,jakza​re​ago​wać.Trud​nomubyłopo​łą​czyćob​razko​bie​ty,któ​rasta​ła
przednim,pięk​nej,wy​kształ​co​nejioby​tejwświe​cie,zob​ra​zemma​łej,gło​du​ją​cejdziew​czyn​ki.

–Cosiędzia​łopo​tem?

–Opie​kaspo​łecz​naza​bra​łamnieodniej,gdyskoń​czy​łamdzie​sięćlat.Poośmiula​tachuda​łomisięją
od​szu​kać.

–Szu​ka​łaśjej?Potymwszyst​kim,nacocięna​ra​zi​ła?

Kie​dyob​jąłjąra​mio​na​mi,przy​sta​łanatobar​dzochęt​nie.

–Byłamojąmat​ką.Niezro​zummnieźle.Przezdłu​giczasjejnie​na​wi​dzi​łam,alewkoń​cuzro​zu​mia​łam,
żeonarów​nieżbyłabar​dzonie​szczę​śli​wa.Na​łógpra​wiejąznisz​czył.

Sa​kispoci​chuprze​kląłko​bie​tę,któ​raspra​wi​łaBrian​nietylebólu.Zro​bił​bywszyst​ko,żebyjużni​g​dy
wię​cejniecier​pia​ła.

Dodia​ska.Cosięznimdzie​je?Na​glejegouwa​gęzwró​ci​łojed​nosło​wo.

–Jakto„pra​wie”?

–Kie​dynasroz​dzie​lo​no,po​sta​no​wi​ławal​czyćzna​ło​giem.Iwkoń​cusięuda​ło.Niezro​bi​łategowy​sił​ku,

background image

kie​dyby​łamznią.Iza​wszepa​trzy​łanamnietak,jak​bymnienie​na​wi​dzi​ła.

–Na​wetniewiesz,jakmiprzy​kro.Wy​gra​łazna​ło​giemicopo​tem?

–Wy​szłazamążiuro​dzi​łako​lej​nedziec​ko.

–Czy​licałahi​sto​riaza​koń​czy​łasiędlaniejszczę​śli​wie?–rzu​ciłzprze​ką​sem.Jegomat​kapoafe​rzezoj​-
cemjużni​g​dyniedo​szładosie​bie.–Mąż,dziec​ko,alecie​biewy​rzu​ci​łazeswo​je​goży​cia,tak?

–Tak.Niechcia​łapa​mię​taćoprze​szło​ści.Zdo​ła​łamjejjed​nakwy​ba​czyć.

–Jani​g​dyniewy​ba​czy​łemojcutego,cozro​biłmnie,moimbra​ciom,azwłasz​czamat​ce.Cza​sa​mimy​ślę,
żece​lo​woumarłnaatakser​ca,żebymat​kacier​pia​łajesz​czebar​dziej.Ża​ło​bamałojejnieza​bi​ła.Mam
żal,żeniepo​tra​fi​łasięnamiza​jąć,jakna​le​ży.

Do​tknę​łajegopo​licz​ka.

–Bar​dzocier​pia​ła,takjakwy.

Sa​kiszsza​cun​kiempo​pa​trzyłnaBrian​nę,któ​rapró​bo​wa​łagopo​cie​szyć,choćsamamia​łajesz​czego​rzej.
Onza​wszemógłli​czyćnabra​ci,ku​zy​nów,wuj​ków.Na​wetwnaj​gor​szychmo​men​tachży​ciaktośnie​ustan​-
niebyłobokiwy​cią​gałpo​moc​nądłoń.Brian​naniemia​łani​ko​go.

Przy​tu​liłjądosie​biejesz​czemoc​niej.

–Je​steśnie​sa​mo​wi​ta,wieszotym?–wy​mru​czałwjejwło​sy.

–Na​praw​dę?

–Oczy​wi​ście.Wie​leprze​szłaś,atylewto​biewy​ro​zu​mia​ło​ściiem​pa​tii.Możejateżspró​bu​jęzro​zu​mieć,
dla​cze​golu​dziepo​stę​pu​jątak,jakpo​stę​pu​ją.

Wy​su​nę​łasięde​li​kat​niezjegoob​jęć.

–Mu​szęwra​caćdopra​cy–przy​po​mnia​łała​god​nie.

Sa​kisskrzy​wiłsię.Niechciał,żebywy​cho​dzi​ła.Po​trze​bo​wałjej.Zda​wałso​biespra​wę,gdziesięznaj​-
du​ją,alecoztego?Bylisamiwjegoga​bi​ne​cie,aonpo​trze​bo​wałtyl​kojed​ne​go,krót​kie​gopo​ca​łun​ku…

–Do​kądto?!–za​wo​łał,gdyzo​ba​czył,żewy​cho​dzi.Zdo​ła​łauchy​lićnie​codrzwi,aleonsta​now​czymru​-
chemza​mknąłjezpo​wro​tem.–Cosiędzie​je?

–Nic–za​pew​ni​ła.Niero​zu​mia​łajegodziw​ne​goza​cho​wa​nia.–Wra​camdoswo​je​gobiur​ka,pa​nie…

–Na​wetniepró​bujsiędomniezwra​caćwtenspo​sób!–ostrzegł.

–Okej.Sa​kis,czymogęwró​cićdosie​bie?

Chwy​ciłjąwta​lii.

background image

–Takpopro​stuchceszte​razwró​cićdopra​cy?Nicztego!

–Sa​kis…

–Niemogęzmie​nićsięwcią​gujed​nejnocy,Brian​no.Wy​ba​cza​nieprzy​cho​dziciła​twiejniżmnie,alepo​-
sta​ramsię,tyl​kopo​trze​bu​jętro​chęcza​su.

–Niechcę,że​byśsięzmie​niał,je​ślitysamtegoniechcesz.Niemu​siszro​bićni​cze​goprzezwzglądna
mnie.Ja…niemamżad​nychocze​ki​wań.Niean​ga​żu​jęsięwto,cojestmię​dzynami.Wkaż​dymra​zienie
natyle,żebysta​wiaćcija​kie​kol​wiekwy​ma​ga​nia.

Wod​po​wie​dziprze​krę​ciłkluczwdrzwiach,zła​pałjąpopa​chyiprze​rzu​ciłso​bieprzezra​mię.

–Sa​kis!

–Prze​ko​naj​mysię,jaktojestztymtwo​imza​an​ga​żo​wa​niem,do​brze?

–Po​stawmnienazie​mi!

Igno​ru​jącżą​da​nie,pod​szedłdobiur​ka,jed​nymru​chemrękizrzu​ciłznie​gowszyst​kiepa​pie​ryipo​sa​dziłją
bla​cie.

–Tyl​koniemyślso​bie,żebędętopo​temsprzą​ta​ła–oświad​czy​ła.Mia​łaza​ró​żo​wio​nepo​licz​ki,ajejoczy
błysz​cza​ływe​wnętrz​nymogniemirzu​ca​łygniew​nebły​ski.

Tak,wła​śnieta​kiejjejchciał,peł​nejpa​sjiiemo​cji.Niezno​siłchłod​nej,zdy​stan​so​wa​nejispo​koj​nej
Brian​ny,zwłasz​czapoostat​niejnocy.

–Je​ślita​kiebę​dziemojeży​cze​nie,zro​biszto.

–Chy​baśnisz.Mojeobo​wiąz​kinieobej​mu​jąsprzą​ta​nia.Nieje​stemtwo​jąpo​ko​jów​ką.

Zła​pałjejręceiprzy​ci​snąłdoswo​jejpier​si.

–Poostat​niejnocyza​kresobo​wiąz​kówroz​sze​rzyłsięoro​bie​niewszyst​kie​go,coza​do​wo​limniewsy​-
pial​ni.

–Nieje​ste​śmywsy​pial​ni.Apozatym,cozemną?Cozmo​imipra​gnie​nia​mi?

Wsu​nąłpal​cewjejwło​syilek​kopo​cią​gnął,zmu​sza​jąc,żebyod​chy​li​łagło​wędotyłu.

Gli​kiamou,wiemdo​kład​nie,cze​gopra​gniesz.

Za​śmiałsięci​cho,gar​dło​wo.Roz​piąłje​dy​nygu​zikjejża​kie​tuina​parłnaniątak,żemu​sia​łapo​ło​żyćsię
nabla​cie.

–Sa​kis,nali​tośćbo​ską!Je​ste​śmywpra​cy.Wtwo​imga​bi​ne​cie.

–Moimza​mknię​tymnakluczga​bi​ne​cie.Pozatymjestjużpopią​tej.Wbiu​rzeniemani​ko​gopozanami.

background image

–Na​daluwa​żam…

Niechciałsłu​chaćżad​nychar​gu​men​tów.Po​ca​ło​wałjąmoc​no,niewal​czącdłu​żejzpo​ku​są.Zdjąłzniej
ża​kiet,ana​stęp​niesu​kien​kęprzyna​praw​dęmi​ni​mal​nympro​te​ście.Gdyzo​ba​czył,coBrian​namapod
spodem,mo​men​tal​nieza​schłomuwgar​dle.

–Niemów,żeprzezcałyczas,kie​dydlamniepra​co​wa​łaś,no​si​łaśtakąbie​li​znę.

Uśmiech​nę​łasiępro​wo​ka​cyj​nie.

–Do​brze,niepo​wiem.

Prze​cią​gnę​łasię,drżącpodwpły​wempeł​ne​goza​chwy​tuipo​żą​da​niaspoj​rze​nia.Po​zwo​li​ła,bySa​kisroz​-
piąłko​ron​ko​wybiu​sto​nosz.Gdywziąłwustasu​tek,zroz​ko​sząprzy​mknę​łapo​wie​ki.

–Przy​znajsię,żewy​obra​ża​łeśso​biecza​sa​mi,jakleżęwtenspo​sóbnatwo​imbiur​ku?

Za​ska​ku​ją​ce,aletakisce​na​riuszni​g​dyniepo​wstałwjegogło​wie.

–Nieicałeszczę​ście.Gdy​bymtoso​biewy​obra​żał,niedał​bymradypra​co​wać–po​wie​dział,gła​dzącjej
brzuchiuda.–Aleczę​stowi​dzia​łemciępodprysz​ni​cem,natyl​nymsie​dze​niusa​mo​cho​du,wwin​dzie.

–Wwin​dzie?

–Tak,aletenwi​dokprze​biłmojenaj​skryt​szefan​ta​zje.

Nieprze​sta​wałpo​że​raćjejwzro​kiem,jed​no​cze​śniemu​ska​jącusta​mikaż​dyskry​wekjejcia​ła.Kie​dy
Brian​naza​czę​ławićsięnie​cier​pli​wie,roz​wią​załta​siem​kiską​pychfigizsu​nąłje.Te​razle​ża​łaprzednim
zu​peł​nienaga.Roz​piąłwpo​śpie​chuspodnieizdjąłko​szu​lęprze​ko​na​ny,żechy​baniemożebyćjużbar​-
dziejpod​nie​co​ny.Chwi​lępóź​niejmu​siałzmie​nićzda​nie.GdyBrian​nausia​dłaipo​ło​ży​łarękęnajego
udzie,zsy​kiemwcią​gnąłpo​wie​trze.Tenpro​stygestpo​dzia​łałnanie​gojesz​czebar​dziejsty​mu​lu​ją​co,
agdyprze​su​nę​ładłońnatwar​dąmę​skość,zjegoustwy​rwałsięjęk.

Pie​ści​łago,ażza​cząłtra​cićpo​czu​cierze​czy​wi​sto​ści.Byłtakpod​nie​co​nyioszo​ło​mio​nypo​nadzmy​sło​wy​-
mido​zna​nia​mi,żeniezo​rien​to​wałsię,coBrian​naza​mie​rza,do​pó​kinieopa​dłanako​la​naprzednim.

–Brian​no!–krzyk​nął.Mu​siałprze​trzy​maćsiębiur​ka,bynieupaść,gdydo​tknę​łagousta​mi.Byłnagra​ni​-
cywy​trzy​ma​ło​ściinaj​chęt​niejpo​zwo​lił​by,żebysłod​kator​tu​raskoń​czy​łasięjaknaj​szyb​ciej.Wostat​niej
chwi​liwy​co​fałsię,kunie​za​do​wo​le​niuBrian​ny.Przezchwi​lęjesz​czeroz​wa​żał,czynieulec…Nie!Mu​-
siałjąmiećichciał,byto​wa​rzy​szy​łamuwdro​dzenaszczyt.Chwy​ciłjązara​mio​naizpo​wro​tempo​sa​-
dziłnabla​cie,asamusta​wiłsięmię​dzyjejuda​mi.Pa​trzy​łananie​gogłod​nymwzro​kiem,wnie​mejproś​-
bie,bysiępo​spie​szył.Wy​cią​gnąłza​bez​pie​cze​nie,alewciążzwle​kał.

–Więcnieza​an​ga​żo​wa​łaśsię?–wy​chry​piał.

–Sa​kis…

–Nie?Bojasięza​an​ga​żo​wa​łem,Brian​no.

background image

–Pro​szęcię,Sa​kis.Niemówtak.

–Dla​cze​go?

–Wca​letakniemy​ślisz.

–Ow​szem,my​ślę.Wal​czy​łemztymtakdłu​go,jakmo​głem,alewiem,żetoniemasen​su.Chcętyl​kocie​-
biei…tego,cojestmię​dzynami.Tyteżtegochcesz?

–Tak.Chcętego–jęk​nę​ła,opa​da​jącple​ca​minatwar​dyblat.

Wszedłwniąodrazu,możetro​chęmoc​niej,niżza​mie​rzał,aleniepa​no​wałjużnadsobą.Gdypa​trzyłna
pier​si,któ​reko​ły​sa​łysięwtaktjegopchnięć,byłprze​ko​na​ny,żeza​razzwa​riu​je.Zżad​nąko​bie​tąniebyło
mutakdo​brze,żad​naniewzbu​dzi​ławnimta​kichuczuć.Byłaje​dy​na,wy​jąt​ko​waicał​ko​wi​ciewjego
mocy.

Kie​dyczuł,żespeł​nie​niejestbli​

Brian​napo​czu​ła,jakobej​mu​jąjąmoc​nera​mio​na.Po​wo​lido​cho​dzi​ładosie​bie,choćser​cewjejpier​si
wciążtłu​kłosięjakosza​la​łe.Nieprzy​pusz​cza​ła,żeży​ciemożebyćta​kiecu​dow​ne,ra​do​sneipod​nie​ca​ją​-
ce.Ob​ję​ciaSa​ki​sabyłyjejpry​wat​nymra​jem,wktó​rymniebyłomiej​scanasa​mot​ność,strachiwąt​pli​-
wo​ści.By​ła​bynaj​szczę​śliw​sząko​bie​tąnaświe​cie,ale…Niezdo​ła​łaza​po​mnieć,żewpią​tekbę​dziejuż
powszyst​kim.Gregspeł​niswo​jegroź​byibę​dziemu​sia​łaodejśćzży​ciaSa​ki​sa.Po​wie​dzia​łamuomat​ce
niedla​te​go,byspeł​nićjegoży​cze​nie.Zro​bi​łato,po​nie​ważroz​pacz​li​wiepra​gnę​ła,żebyzo​ba​czyłpraw​-
dzi​wąBrian​nęMo​ney​pen​ny,kie​dyśAnnęSimp​son,cór​kęnar​ko​man​ki.Ko​bie​tę,któ​raprzy​ję​łana​zwi​sko
pobab​ceiza​czę​łanoweży​cie,zo​sta​wia​jączasobąprze​szłość.Taprze​szłośćmo​głasięte​razstaćjej
prze​kleń​stwem.Sa​kis,choćde​kla​ro​wałchęćwy​ba​cza​nia,jejzpew​no​ściąniewy​ba​czy,gdydo​wiesię
praw​dy,zwłasz​czażetakiskan​dalna​praw​dęmógłza​szko​dzićfir​mie.

–Oczymtakmy​ślisz?–usły​sza​łacie​płyod​dechprzyuchu.

–Przedchwi​ląupra​wia​li​śmyseksnabiur​ku.Jestoczymmy​śleć,praw​da?

–Byćmoże.Przy​pusz​czamjed​nak,żeta​kieza​cho​wa​niesta​niesięstan​dar​demwna​szymzwiąz​ku,więc
przy​wyk​niesz.

Spu​ści​ławzrok,cho​wa​jącgło​węwra​mio​nach.

–Prze​ra​żacięsło​wo„zwią​zek”?

Jakmia​łamupo​wie​dzieć,żedlanichniebyłoprzy​szło​ści?

–Sło​womnienieprze​ra​ża,ale…wy​da​jemisię,żetosiędzie​jezaszyb​ko.Do​pie​rowczo​rajpo​szli​śmy
dołóż​kai…

–Przy​po​mi​namci,żezna​mysięodosiem​na​stumie​się​cy.Je​ślipro​siszowięk​sząpo​wścią​gli​wość,tonie
są​dzę,żebytobyłomoż​li​we.

Spoj​rza​łamupro​stowoczy.

background image

–Pod​czasroz​mo​wykwa​li​fi​ka​cyj​nej,sie​dzączatymbiur​kiem,uprze​dzi​łeśmnie,że​bymna​wetniema​rzy​ła
ozwiąz​kuztobą.

–Tobyłoza​razpoGi​sel​le.Wciążby​łemwście​kłyidla​te​gotakgłu​piopo​wie​dzia​łem.Kie​dyzo​rien​to​wa​-
łemsię,żenieje​steśmiobo​jęt​na,wal​czy​łemztym,boniechcia​łemmiećzno​wukło​po​tów.

Wsu​nę​łapal​cewjegowło​sy,uśmie​cha​jącsięczu​le.

–Wy​wi​nę​łacinie​złynu​mer,co?

–Da​łemsięoszu​kać.Niepo​zna​łemsięnajejpraw​dzi​wejna​tu​rze,ażbyłozapóź​no.

–Och,więcitynieje​steśnie​omyl​ny.Niewiem,czymamsiętymmar​twić,czycie​szyć.

Uśmiech​nąłsięipod​niósłjązbiur​ka,jak​bynicniewa​ży​ła.

–Ni​g​dynietwier​dzi​łem,żeje​stemdo​sko​na​ły.

–Skrom​nośćtopięk​nace​cha.

Jegobez​tro​skiśmiechspra​wiłjejprzy​jem​ność.

–Po​cze​kaj.Do​kądmnieza​bie​rasz?

–Nagórę,doła​zien​ki,podprysz​nic.

–Sa​kis,po​stawmnie.Na​szeubra​nia!–Wier​ci​łasięiwierz​ga​łano​ga​mi,do​pó​kijejniepu​ścił.

–Zo​stawje.–Wci​snąłkoddopry​wat​nejwin​dy.

–Nie!Niedo​pusz​czędotego,żebysprzą​tacz​kazna​la​zławtwo​imga​bi​ne​ciemojemajt​kiista​nik.Niestój
tak,za​kła​dajko​szu​lę.–Brian​nawy​da​wa​łapo​le​ce​niazde​cy​do​wa​nymgło​sem,apo​nie​ważna​praw​dęnie
mo​głaznieśćpo​roz​rzu​ca​nychwo​kółpa​pie​rów,ze​bra​łajeizpo​wro​tempo​ło​ży​łanabiur​ku.Kie​dySa​kis
skwi​to​wałtogło​śnym,drwią​cymśmie​chem,na​sko​czy​łananie​go:

–Na​stęp​nymra​zemsambę​dzieszsprzą​tał!

Zła​pałjąwte​dyidałlek​kie​goklap​sawpo​śla​dek.Kie​dykrzyk​nę​łaobu​rzo​na,po​ca​ło​wałjąmoc​no.

–Tozato,żezno​wuby​łaśnie​po​słusz​na.Cie​szęsięjed​nak,żeprzy​zna​łaś,żebę​dziena​stęp​nyraz.

Sa​kisprze​bu​dziłsięgwał​tow​nie,do​pie​ropokil​kuse​kun​dachorien​tu​jącsię,żezesnuwy​rwałgodzwo​-
nekte​le​fo​nuko​mór​ko​we​go.Oboknie​gospa​łaBrian​na,cie​pła,nagaibar​dzozmę​czo​napomi​ło​snych
unie​sie​niach.

Ro​zej​rzałsięwo​ko​ło,szu​ka​jącźró​dłaha​ła​su.Wresz​ciewkie​sze​niża​kie​tu,prze​wie​szo​ne​goprzezopar​-
ciekrze​słazna​lazłte​le​fon.Od​ru​cho​wowci​snąłgu​zik,żebytyl​koko​mór​kaprze​sta​ładzwo​nić.

–Anna?–usły​szałnie​cier​pli​wymę​skigłos.

background image

–Po​mył​ka–rzu​ciłci​cho.–Tote​le​fonBrian​ny.Ktomówi?

Idla​cze​go,docho​le​ry,dzwo​niszotrze​ciejnadra​nem?–do​dałwdu​chu.

Chwi​lępo​tempo​łą​cze​niezo​sta​łoze​rwa​ne.Sa​kischciałspraw​dzić,ktosiędo​bi​jałotejpo​rze,alenu​mer
byłza​strze​żo​ny.Wró​ciłdołóż​ka,ate​le​fonpo​ło​żyłnasto​li​kunoc​nym.Dłu​goprze​wra​całsięzbokuna
bok,mimoże,jakprze​ko​ny​wałsamsie​bie,niemiałpra​wani​cze​gopo​dej​rze​wać.Zwy​kłapo​mył​ka.Męż​-
czy​znachciałroz​ma​wiaćprze​cieżzAnną.Ajed​nakmę​czyłsięprzezko​lej​nedwiego​dzi​ny,pró​bu​jącpo​-
now​nieza​snąć.Gdyusły​szał,żeprzy​szedłese​mes,niena​my​ślałsiędłu​go,tyl​kochwy​ciłte​le​foniod​czy​-
tałwia​do​mość.

„Grzecz​nieprzy​po​mi​nam,żemaszjesz​czetrzydni,żebydaćmito,cze​gochcę.G.”.

skie,opadłnanią,wtu​la​jąctwarzwjejszy​jęimięk​kiewło​sy.Jesz​czezdą​żyłza​gar​nąćjejustawpo​ca​-
łun​ku,za​nimprzezichcia​łaprze​to​czy​łasiępo​tęż​nafalaroz​ko​szy.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Tonic.Niewy​cią​gajpo​chop​nychwnio​sków.

Sa​kispo​wta​rzałtozda​nienie​ustan​nie,gdyoszó​stejranonasi​łow​nićwi​czyłnama​szy​niedotre​nin​gu
wio​ślar​skie​go.Jed​nopo​cią​gnię​ciewio​sła,jed​nozda​nie.Izno​wu.Niero​zu​miał,coozna​cza​łata​jem​ni​cza
wia​do​mość.KimbyłG.?

Prze​rwałćwi​cze​nia,czu​jąc,jakpotspły​wamupople​cach.Na​wetnieza​uwa​żył,kie​dyna​rzu​ciłso​bieta​-
kietem​po.Spoj​rzałwlu​stronaprze​ciw​le​głejścia​nieiwes​tchnąłzgnę​bio​ny.

„Za​an​ga​żo​wa​łaśsię?”.Kie​dyze​szłe​gowie​czo​ruza​dałtopy​ta​nie,sambyłza​sko​czo​ny,jakbar​dzopra​gnął
uzy​skaćod​po​wiedźtwier​dzą​cą.Zdałso​biespra​wę,żeonza​in​we​sto​wałwtęzna​jo​mośćzbytwie​leuczuć,
bymógłsięwy​co​fać.

„Masztrzydni,żebydaćmito,cze​gochcę…”.

Czybrzmia​łotojaksłuż​bo​wepo​le​ce​nie?Ra​czejnie.Tobyłaoso​bi​staproś​ba,ara​czejżą​da​nie.

Wtymmo​men​cieBrian​nawe​szładośrod​kaiza​sty​gławbez​ru​chu.Skrzy​żo​wa​lispoj​rze​niawlu​strze.Sa​-
kiswie​dział,żejegooczywy​ra​ża​jąwście​kłość,idla​te​goniezdzi​wiłsię,gdyBrian​naza​czę​łasięwy​co​-
fy​wać.

–Przyj​dępóź​niej,je​śliciprze​szka​dzam.

Zmu​siłsiędouśmie​chu.

–Nieprze​szka​dzasz.Za​pra​szam.Po​tre​nu​je​myra​zem.Półgo​dzi​nywy​star​czy?

Wie​dział,jakibę​dziefi​nałwspól​nychćwi​czeń.Popro​stuniemógłsięopa​no​wać,kie​dywi​dział,jak
Brian​naprę​żysięprzednimiwy​gi​na.My​ślałtyl​kootym,byze​rwaćzniejko​stiumiwziąćjątak,jak
kie​dyśma​rzył.Bez​ce​re​mo​nial​niezła​pałjązara​mięiprzy​cią​gnąłdosie​bie.Czu​jącnabrzu​chumoc​nydo​-
wódjegopo​żą​da​nia,niemo​głanieza​uwa​żyć,ja​kiemapla​ny.

–Samawi​dzisz,jakąmasznademnąwła​dzę–stwier​dziłnie​malzwy​rzu​tem.

–Niewy​da​jeszsięztegopo​wo​duszczę​śli​wy–od​par​ła,czu​jąc,jakogar​niająpod​nie​ce​nie.

–Lu​bięmiećkon​tro​lęnadwszyst​kim,aprzyto​biejesttonie​moż​li​we.

–Sa​kis–krzyk​nę​ła,gdypo​ca​ło​wałjąwszy​ję.

–Niero​zu​miem,jakmo​głempo​zwo​lićcizwra​caćsiędosie​bie„pa​niePan​te​li​des”.Gdywy​ma​wiasz
mojeimię,ro​bięsięjesz​czebar​dziejpod​nie​co​ny.

Gdywziąłjąnaręce,oto​czy​łara​mio​na​mijegoszy​ję.

–Czyjestsenspy​tać,do​kądmnieza​bie​rasz?

background image

–Naj​chęt​niejko​chał​bymsięztobąnaktó​rejśma​cie,aleniemo​że​myry​zy​ko​wać,żektośnaszo​ba​czy.
Mojapry​wat​nałaź​niapa​ro​wamusiwy​star​czyć–od​parł,za​głu​sza​jącmyśl,żerobitowszyst​ko,abynie
skon​fron​to​waćsięzpraw​dą.Wie​działjed​nak,żeprę​dzejczypóź​niejbę​dziemu​siałza​py​tać,coozna​cza​ła
tadziw​nawia​do​mość.

Naj​pierwza​niósłjąpodprysz​nic,byzmy​lizsie​biepot,ana​stęp​nieza​pro​wa​dziłdołaź​ni.Tam,bezżad​-
nychwstę​pów,po​sa​dziłjąso​bieprzo​demnako​la​nach.Czułjejprzy​spie​szo​nyod​dechnaszyiimoc​noza​-
ci​ska​ją​cesięra​mio​nawo​kółbar​ków.

–Sa​kis,takmido​brze–wy​szep​ta​ła,czu​jąc,żespeł​nie​niejestbli​skie.

–Tak,aga​pi​ta.By​ło​byszko​da,gdy​bycośtopo​psu​ło.–Chwy​ciłzawło​syiod​chy​liłjejgło​wę,bymóc
spoj​rzećwoczy.–Praw​da?

Zwięk​szyłtem​po,czu​jąc,żeBrian​nacał​ko​wi​ciejestwjegomocy.

–Ta…Tak–wy​ją​ka​ła.

–Do​brze.Wta​kimra​zieniedo​pu​ść​mydotego.

Niemia​łacza​suza​sta​no​wićsięnadtym,comó​wiłidla​cze​go.Se​kun​dępóź​niejdo​świad​czy​łaeks​ta​zy,
któ​rapo​zba​wi​łajątchu.Sa​kiswi​dział,jakzmie​niasięjejtwarz.Wmo​men​cieszczy​to​wa​niawy​da​łamu
siętakpięk​najakni​g​dyitozwięk​szy​łojegowła​snedo​zna​nia.Przy​ci​snąłjądosie​biemoc​noioparłgło​-
węnajejra​mie​niu,pod​da​jącsięnaj​dłuż​sze​muor​ga​zmo​wiwswo​imży​ciu.

Gdysięnie​couspo​ko​ił,nieod​ry​wa​jącjejodsie​bie,za​brałjąpodprysz​nicitampo​wo​li,wstru​gach
chłod​nejwodyobo​jepo​wra​ca​lidorze​czy​wi​sto​ści.

Sa​kisprzezcałyczasmil​czał.Tyl​konakrót​kąchwi​lęuda​łomusięza​po​mniećodziw​nymte​le​fo​nie
wśrod​kunocyiwia​do​mo​ści,któ​ramo​głanieozna​czaćnicalbobar​dzowie​le.

–Nicniemó​wisz–zwró​ci​łauwa​gęBrian​na.–Toefektzmę​cze​niaczymożedzie​jesięcoś,oczympo​-
win​namwie​dzieć?

Bezsło​wapo​dałjejręcz​nik.

–Sa​kis?

–Za​razza​czy​namne​go​cja​cjezChiń​czy​ka​miwspra​wiedo​stawropy.Potym,cosięostat​niowy​da​rzy​ło,
niechciał​bym,żebycośprze​szko​dzi​łonamwza​war​ciuumo​wy.

–Niemartwsię.Nicniewska​zu​jenato,żebymia​łybyćja​kieśkło​po​ty.

Osu​szyłręcz​ni​kiemcia​łoiwło​żyłbok​ser​ki.

–Je​steśpew​na?Ostat​niąrze​czą,ja​kiejbymte​razchciał,toja​kieśtru​pywy​ska​ku​ją​cezsza​fy.Wy​star​czy
jużtychprzy​krychnie​spo​dzia​nek.Fir​mawię​cejnieznie​sie.

Za​nimod​po​wie​dzia​ła,mi​nę​łokil​kase​kund.Nieumknę​łotouwa​dzeSa​ki​sa.

background image

–Je​stempew​na.

–Todo​brze.

–Czy​li…cho​dziwy​łącz​nieoChiń​czy​ków?–upew​ni​łasię,wciążniero​zu​mie​jąctegona​głe​gochło​du,
dziw​ne​gona​pię​ciemię​dzynimi.–Toniem

–Niewiem,alewy​sze​dłeśranozdomu,kie​dyjesz​czespa​łam.Niepo​cze​ka​łeśnamnie.Wsi​łow​nimia​-
łamwra​że​nie,żeje​steśnamniezły.Po​temtosza​leń​stwowłaź​ni…

–Znaszmojeuczu​cia,aga​pi​ta.Chy​banieza​po​mnia​łaś,cociwczo​rajpo​wie​dzia​łem?

–Nie,nieza​po​mnia​łam.

Pod​szedłdoniej,pró​bu​jącwy​czy​taćztwa​rzyod​po​wiedźnanur​tu​ją​cegopy​ta​nie.Wie​dział,żeje​ślioto
nieza​py​ta,nieza​znaspo​ko​ju.

–Cie​szęsię.Aczyby​ła​byśuprzej​mawy​tłu​ma​czyćmi,cozna​czywia​do​mość,któ​rądo​sta​łaśwnocy?

Onwie!Strachpod​szedłjejdogar​dłaizmie​niłsięwdła​wią​cą,nie​moż​li​wądoprze​łknię​ciagulę.

–Wia​do​mość?–Byłojejwstyd,żepo​słu​gu​jesiętakpry​mi​tyw​nymwy​krę​tem,alepo​trze​bo​wa​ławię​cej
cza​su.

–Twójte​le​fondzwo​niłwśrod​kunocy.Ktośza​py​tałoAnnęiroz​łą​czyłsię.Po​temprzy​szedłese​mes.Mo​-
gła​byśtowy​tłu​ma​czyć?

Nie,nie,nie!Niebyłajesz​czego​to​wa.Pla​no​wa​łana​stęp​ne​godnizło​żyćwy​mó​wie​nieiwte​dywy​znać
praw​dęoswo​jejprze​szło​ścizna​dzie​ją,żeSa​kisza​miastpo​tę​pie​niawy​bie​rzewy​ba​cze​nie.Niechcia​ła
jed​nakro​bićtegote​raz,sto​jącpół​na​gawszat​ni,za​le​d​wiekil​kami​nutpomi​ło​snymunie​sie​niu.

–Brian​no?–GłosSa​ki​sabyłtaksamolo​do​wa​tyjakwy​razjegotwa​rzy.

–Toprzy​ja​ciel.Pro​siłmnieoprzy​słu​gę.

–Przy​słu​gę.Idla​te​godzwo​niłotrze​ciejnadra​nem?Cotozaprzy​słu​ga?

–Po​moc…Pro​sił,że​bympo​mo​głamuwpra​cy.

–Awięctoniebyłpry​wat​nyte​le​fon?

–Nie.

–Toniebyłktośzkon​ku​ren​cyj​nejfir​my?Niepró​bu​jeciępod​ku​pić?

–Nie,oczy​wi​ście,żenie.

Chwy​ciłjąpodbro​dęipod​niósł,byspoj​rzećjejwoczy.Co​kol​wiekwnichzo​ba​czył,mu​sia​łogoto
uspo​ko​ić,bopo​ki​wałgło​wą.Przy​cią​gnąłjądosie​bie,ze​rwałzniejręcz​nik,któ​rymia​łaowi​nię​tywo​kół

background image

cia​ła,ipo​ca​ło​wałmoc​no.

–Do​brzewie​dzieć,bowprze​ciw​nymra​zieza​ła​twił​bymko​le​sia.Idźte​raziubierzsię.Za​łóżje​denztych
swo​ichgrzecz​nych,bez​na​dziej​nieprzy​zwo​itychmun​dur​ków.Wy​koń​częsię,wy​obra​ża​jącso​bie,comasz
podspodem,aleprzy​naj​mniejniebędęsięnacie​bierzu​cał,ile​kroćwej​dzieszdomo​je​goga​bi​ne​tu.Zo​ba​-
czy​mysięwbiu​rze.

Pa​trzy​łazanim,gdywy​cho​dził,iporazpierw​szyniewa​ha​łasięna​zwaćpoimie​niuswo​ichuczuć.Ko​-
cha​łago.Byłjejbliż​szyniżkto​kol​wieknaświe​cieiża​ło​wa​ła,żeniespo​tka​lisięwcze​śniej,win​nych
oko​licz​no​ściach,za​nimmu​sia​łaza​trza​snąćdrzwidoswo​jejprze​szło​ści.

Zdą​ży​łasięprze​braćwsta​lo​wo​sza​ryko​stiumodVer​sa​ce,gdyusły​sza​ławi​bru​ją​cydzwo​nekte​le​fo​nuko​-
mór​ko​we​go.Wie​dzia​łaktoto.

–Po​trze​bu​jęwię​cejcza​su,Greg–syk​nę​ła.

–Awięcjesz​czesięni​cze​goniedo​wie​dzia​łaś?

–Nie,aledzwo​niąciwy​sy​ła​jącdomniewia​do​mo​ściotrze​ciejnadra​nem,niepo​ma​gasz.

–Maszztymja​kiśpro​blem?

–Po​słu​chaj,mu​szębyćte​razostroż​na.Chcętozro​bićwła​ści​wie,wprze​ciw​nymra​zieobo​jebę​dzie​my
miećkło​po​ty.

Zkaż​dymko​lej​nymkłam​stwemskro​niepul​so​wa​łyjejco​razbar​dziejnie​zno​śnymbó​lem.

–Mu​szęnie​spo​dzie​wa​niewy​je​chaćzmia​sta.Zaj​miemitokil​kadni,możety​dzień.Gdywró​cę,chcędo​-
staćin​for​ma​cje.Je​ślitegoniezro​bisz,graskoń​czo​na.Ostrze​gamcię,Anno!

Nakoń​cuję​zy​kamia​łacierp​kąuwa​gę.NiebyłajużAnnąSimp​son.De​cy​zja,byzmie​nićna​zwi​sko,była
mi​lo​wymkro​kiemwkie​run​kuno​we​goży​cia,aledo​pie​rowob​ję​ciachSa​ki​sa,wjegooczachpeł​nychod​-
da​niaicie​płazro​zu​mia​ła,żena​ro​dzi​łasięnanowo.

Świa​do​mość,żebę​dziemu​sia​łaodejść,byłaniedoznie​sie​nia.Czyniedośćsięna​cier​pia​ła?

Wsmut​nymna​stro​juwe​szładopo​ko​jure​stau​ra​cyj​ne​gopokawę,gdyna​glezo​ba​czy​łanasto​leobokeks​-
pre​suta​lerzgo​rą​cychna​le​śni​ków,adotegosło​icz​kimio​du,cze​ko​la​dyibi​tejśmie​ta​ny.Łzysta​nę​łyjej
woczach.

–Todlacie​bie,zna​szejka​wiar​ni–usły​sza​łagłosSa​ki​sa.Stałzanią,zrę​ka​miwkie​sze​niach,iuśmie​-
chałsięwe​so​ło.

Za​czę​łapo​cią​gaćno​semimu​sia​ławy​jąćchu​s​tecz​kę.

–Wczo​rajwnocyko​cha​li​śmysiędłu​goiostro,atyanirazusięniewzru​szy​łaś.Chy​bawpad​nęwkom​-
plek​sy.Żebypła​kaćnadna​le​śni​ka​mi!

–To…todla​te​go…Niktdlamnieni​g​dyniebyłtakido​bry.

background image

–Za​słu​gu​jesznawszyst​koconaj​lep​sze,gli​kiamou.

Wziąłjejtwarzwdło​nieipo​ca​ło​wałdrżą​ceusta.

Po​wiedzmu.Wy​znajmute​raz.

Bałasięjed​nak,żewte​dyna​stą​piko​niec.Pra​gnę​łaza​cho​waćdlasie​biejesz​czeje​dendzień,go​dzi​nę,
jesz​czeje​denpo​ca​łu​nekiuściskra​mion.Je​dy​ne,cojejpo​zo​sta​nie,towspo​mnie​nia.Zgwał​tow​no​ścią,
któ​rająsamąza​sko​czy​ła,od​wza​jem​ni​łapo​ca​łu​nek.Pró​bo​wałwy​ra​zićwtenspo​sóbswo​jąmi​łość,po​żą​-
da​nieiskru​chę.Ge​stemprze​pra​sza​łazato,comia​łona​stą​pić.

–Zata​kiepo​ca​łun​kimogęciza​ma​wiaćna​le​śni​kikaż​de​godnia.Ityl​koniewspo​mi​najoka​lo​riach.Za​-
pew​niam,żewmoimłóż​kustra​ciszjebar​dzoszyb​ko.

Gdyzje​dlina​le​śni​ki,wró​ci​lidoswo​ichza​jęć.Oszó​stejSa​kiswe​zwałjądosie​bieiodrazuza​ko​mu​ni​ko​-
wałnaj​śwież​szewia​do​mo​ści.

–Zna​leź​li​śmygowTaj​lan​dii.

–Ka​pi​ta​naLo​wel​la?

Kiw​nąłgło​wą.

–Awięconżyje?

–Natowy​glą​da–stwier​dziłcierp​ko.

–Comamro​bić?

–Nara​zienic.Cze​kam,ażpraw​ni​cyprzed​sta​wiąmicałąsy​tu​ację.

–Acozprzy​ję​ciem,któ​remia​łamzor​ga​ni​zo​waćdlaeki​pypra​cu​ją​cejnaoce​anie?Mamtood​wo​łać?–
Im​pre​zamia​łasięod​byćwGre​cji,wpry​wat​nejre​zy​den​cjiro​dzi​nyPan​te​li​des.

–Nie.Kon​ty​nu​ujprzy​go​to​wa​nia.Za​ło​gaiwo​lon​ta​riu​szeza​słu​gu​jąnaład​nepo​dzię​ko​wa​niepocięż​kiej
pra​cy,jakąwło​ży​liwusu​wa​nieszkód.Przyoka​zjimyteżsięro​ze​rwie​my.

–AcozżonąLo​wel​la?Za​mie​rzaszjejpo​wie​dzieć,żegozna​leź​li?

Zo​ba​czy​ła,jakpio​no​wazmarszcz​kaprze​ci​namuczo​ło,iwie​dzia​ła,żeprzy​po​mnia​łamusięsy​tu​acja
zjegomat​ką,gdydzien​ni​ka​rze,wpo​szu​ki​wa​niusen​sa​cji,nieda​wa​lijejspo​ko​ju.

–Nieza​mie​rzamprzedniąni​cze​goukry​wać,aleniechcęspra​wiaćjejbólu,prze​ka​zu​jącnie​pre​cy​zyj​ne
in​for​ma​cje.Skon​tak​tu​jęsięznią,gdypo​znamwszyst​kieszcze​gó​ły.

Ski​nę​łagło​wąiru​szy​ławstro​nędrzwi.

–Za​cze​kaj!–Pod​biegłdoniejipo​ca​ło​wałkrót​ko,alemoc​no.–Kie​dytowszyst​kosięskoń​czy,za​bie​ram
ciędomo​je​goszwaj​car​skie​godom​ku.Za​mknie​mydrzwinaklucziprzezty​dzieńniebę​dzie​mywy​cho​dzić

background image

złóż​ka.Je​ślity​dzieńoka​żesięnie​wy​star​cza​ją​cy,zo​sta​nie​myjesz​czeje​denty​dzieńijesz​cze,ażsięsobą
na​sy​ci​my.Zga​dzaszsię?

Jejskro​niepo​now​nieza​pul​so​wa​łyostrymbó​lem.Kie​dytosięskoń​czy,jejjużtuniebę​dzie.Wie​dzia​ła
jed​nak,żeco​kol​wieksięsta​nie,jejser​ceza​wszebę​dziena​le​żećdoSa​ki​saPan​te​li​de​sa.

anicwspól​ne​goztym,cosięwy​da​rzy​łoprzedchwi​lą?

Wcią​gnąłspodnieiwsu​nąłpa​sekwklam​rę.

–Skądtenpo​mysł?

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

Grec​kare​zy​den​cjaSa​ki​saroz​cią​ga​łasięnanie​wiel​kimwzgó​rzupod​my​wa​nymprzezspie​nio​nefaleMo​-
rzaJoń​skie​go.Dombyłsta​ry,aleso​li​dy,zbu​do​wa​nywtra​dy​cyj​nymgrec​kimsty​luzprze​stron​nympa​tio,
wiel​kimba​se​nemipięk​nymogro​dempeł​nymcy​tru​so​wychdrzewipach​ną​cychsłod​kokwia​tów.

Brian​nabyłaza​chwy​co​namiej​scem,aor​ga​ni​za​cjaprzy​ję​ciabyłaczy​stąprzy​jem​no​ścią.Pa​trzy​łanaba​-
wią​cychsięlu​dzi,sto​jączboku,bymiećwszyst​kopodkon​tro​lą.Na​glete​le​fonza​wi​bro​wałwjejdło​ni.
Zmoc​nobi​ją​cymser​cemod​czy​ta​ławia​do​mość.

„Po​trze​bu​jęin​for​ma​cji,szyb​ko.G.”.

Wostat​nichkil​kudniachese​me​syprzy​cho​dzi​łyzre​gu​lar​nączę​sto​tli​wo​ścią.Sta​ra​łasięjelek​ce​wa​żyć,ale
wie​dzia​ła,żecier​pli​wośćGre​gamaswo​jegra​ni​ce.Od​pi​sa​łapo​spiesz​nie.

„Wkrót​ce”.

Czassiękoń​czył,alenawszel​kiemoż​li​wespo​so​bypró​bo​wa​łaod​wle​kaćchwi​lę,gdybę​dziemu​sia​ła
zdo​byćsięnaszcze​rość.Kra​dłaostat​niego​dzi​ny,byjesz​czetro​chępo​byćzSa​ki​sem.Po​szu​ka​łagowzro​-
kiem.Stałprzysto​leszwedz​kimwto​wa​rzy​stwiebra​ci.Wszy​scytrzejbyliprzy​stoj​ni,wy​so​cyido​brze
zbu​do​wa​ni,aledlaniejitakSa​kisbyłnaj​cu​dow​niej​szy.Wciążniemo​głauwie​rzyć,żespo​śródwszyst​-
kichko​bietwy​brałwła​śnieją.Czu​ła,żejestdlanie​gonaj​waż​niej​sza,za​pew​niałjąoswo​imza​an​ga​żo​wa​-
niu,choćni​g​dyniepo​wie​działwprost,żejąko​cha.Za​sta​na​wia​łasię,cobywte​dypo​czu​ła.Łzyna​pły​nę​ły
jejdooczu,kie​dyzro​zu​mia​ła,żeni​g​dysiętegoniedo​wie.

Te​le​fonznówza​wi​bro​wał.

„Wkrót​ce,czy​likie​dy???Od​po​wiedzna​tych​miast!”.

Scho​wa​łate​le​fondokie​sze​nisu​kien​kiiidącszyb​kimkro​kiem,ze​szłanapla​żę,gdzierów​nieżba​wi​lisię
za​pro​sze​nigo​ście.Ma​sze​ro​wa​ławzdłużli​niibrze​go​wejtakdłu​go,ażzo​sta​wi​łazasobągwarskocz​nej
mu​zy​ki.Ro​zej​rza​łasięwo​ko​ło.Byłazu​peł​niesama,nieli​czącza​błą​ka​nejmewy,któ​raza​ta​cza​łakołonad
jed​nązeskał.

Brian​naopa​dłanako​la​na,po​zwa​la​jąc,bypo​pły​nę​łyłzywście​kło​ściiroz​pa​czy.Gdypokil​kumi​nu​tach
zdo​ła​łasięopa​no​wać,wie​dzia​ła,comusizro​bić.Wy​ję​łate​le​fonina​pi​sa​ławia​do​mośćdoGre​ga.

–Jaksięmatwo​jacu​dow​naasy​stent​ka?

Sa​kisspio​ru​no​wałstar​sze​gobra​taspoj​rze​niem.

–Pro​po​no​wał​bym,że​byśsięza​mknął,je​śliniechceszdo​staćwzęby.

Theozro​biłzdzi​wio​nąminę,poczymszturch​nąłArie​gołok​ciem.

–Ty,po​patrz,jestcośnarze​czy.Ostat​nirazza​re​ago​wałtakner​wo​wozpo​wo​duko​bie​tywprzed​szko​lu,
kie​dypo​da​ro​wa​łemIy​anieli​za​ka.Le​d​woucie​kłem,kie​dypró​bo​wałze​trzećmnienamia​zgę.Le​piejuwa​-
żaj,Ari!

background image

–Za​mknijsię,Theo.–Sa​kismiałdo​syćdo​cin​kówiżar​tówswo​imkosz​tem.Do​lałso​bieszam​pa​na
iuniósłgło​wę,na​po​ty​ka​jąctymra​zempo​waż​nespoj​rze​niestar​sze​gobra​ta.

–Niechtoszlag,zro​bi​łeśto,praw​da?Spa​łeśznią.Czytywogó​leuży​waszmó​zgu?

–Ostrze​gamwasoby​dwu,niewtrą​caj​ciesięwmojeży​cie!

–Po​wiedztyl​ko,czytopraw​da–na​ci​skałAri.

Sa​kisupiłłykmu​su​ją​ce​gotrun​ku,lek​ce​wa​żącbra​ta.Niebyłwnaj​lep​szymhu​mo​rze,zwłasz​czażeBrian​-
nawciążotrzy​my​wa​łaese​me​sy.Są​dzi​ła,żeonnieza​uwa​żawy​ra​zujejtwa​rzyzakaż​dymra​zem,gdywi​-
bra​cjesy​gna​li​zo​wa​łyna​dej​ściewia​do​mo​ści.Opią​tejrano,prze​ko​na​na,żeśpi,wzię​łazesobąte​le​fon
iwy​szłanata​ras,agdySa​kisspy​tał,dla​cze​gosiętakwcze​śnieze​rwa​ła,za​czę​łazpo​dej​rza​nymen​tu​zja​-
zmemopo​wia​dać,żespraw​dza​ła,czywszyst​kojestgo​to​wenaprzy​ję​cie.Opią​tejrano!Niewy​py​ty​wał
dłu​żej,boniemiałsiłyaniocho​tynado​cho​dze​nie.Za​razjed​nakpoprzy​ję​ciuza​mie​rzałzniąpo​roz​ma​-
wiać.Prze​cieżje​ślidrę​czyłjąja​kiśpro​blem,mógł​byjejpo​móc.

–Za​mie​rzaszsiędonasnieod​zy​wać?Pięk​nie,chy​bana​praw​dęcięwzię​ło–draż​niłsięTheo.

–Ana​wetje​śli,tocoztego?

–Ato,żeniero​zu​miem,ilerazymu​siszsięspa​rzyć,żebyna​braćro​zu​mu–od​parłspo​koj​nieAri,bezzło​-
śli​wo​ści,zatoztro​skąwgło​sie,któ​rapo​ru​szy​łaSa​ki​sa.

–Onatakaniejest,Ari.Ja…jajejufam.

Wie​dział,żenie​po​trzeb​niewście​kasiębra​ci.Mar​twi​lisięonie​go.Chciałimpo​wie​dzieć,żenie​po​trzeb​-
nie,aleco,je​śli…?

–Czyśled​czyza​koń​czy​liwresz​ciespra​węLo​wel​la?–spy​tałTheo,po​rzu​ca​jąckpiar​sko-żar​to​bli​wyton.

–Jesz​czenie.Po​li​cjauwa​ża,żektośzanimstoiiniejesttoMo​ore​croft.Wcią​gudobypo​win​ni​śmydo​-
staćwia​do​mość.

Do​piłszam​pa​naiza​cząłszu​kaćwzro​kiemBrian​ny.Wspa​nia​leprzy​go​to​wa​łaprzy​ję​cieichciałjejzato
po​dzię​ko​wać,aleprzedewszyst​kimpra​gnąłwresz​ciemiećjątyl​kodlasie​bie.

–Po​szłatam​tąścież​ką,napla​żę–usły​szałgłosArie​go.Po​słałbra​tuzdu​mio​nespoj​rze​nie.Czyż​byuczu​cia
dotejdziew​czy​nymiałwy​pi​sa​nenaczo​le?Rze​czy​wi​ście,wzię​łogo!Kie​dyBrian​nyniebyłoprzynim,
tę​sk​nił,akie​dybyła,wciążniemógłsięniąna​sy​cić.Nie​któ​rzypew​niena​zwa​li​bytakistanmi​ło​ścią,on
wo​lałna​zy​waćto…Szu​kałod​po​wied​nie​gosło​wa,alemu​siałska​pi​tu​lo​wać.Nie​za​leż​nieodna​zwyzde​-
cy​do​wałsięza​ry​zy​ko​wać.

–Ari,bę​dzieszmiałtuokonawszyst​ko?Za​

–Ni​g​dynieby​łembar​dziejpew​ny.

–Wta​kimra​zieży​częcipo​wo​dze​nia,bra​cisz​ku–po​wie​dział,kle​piącgopora​mie​niu.Sa​kischciałcoś
po​wie​dzieć,aleArizdą​żyłodejść.

background image

Za​cząłiśćwkie​run​kupla​żyipochwi​lizo​ba​czyłjąnaścież​ce.Wy​glą​da​łaprze​ślicz​nie,ubra​nawlek​ką,
ba​weł​nia​nąsu​kien​kęprzedko​la​na,wczer​wo​neizło​tepasy.Wjejtwa​rzybyłojed​nakcoś,cogoza​nie​-
po​ko​iło.

–Hej–za​wo​łał,pod​cho​dzącbli​żej.

–Wła​śniemia​łamcięszu​kać.Czasnatwo​jeprze​mó​wie​nie–rze​kła.

–Ża​łu​ję,żesięnatozgo​dzi​łem.–Wi​dział,żecośjądrę​czy,inaj​chęt​niej,nieba​czącnawspół​pra​cow​ni​-
kówigo​ści,po​ca​ło​wał​byją,żebyprze​go​nićwszyst​kietro​ski.Miałgdzieśplot​ki.Oba​wiałsięjed​nak,że
Brian​na,pro​fe​sjo​na​list​kawkaż​dymcalu,nieby​ła​bytymza​chwy​co​na.

Wkrót​ce,obie​całso​bie.

–Po​wiesztyl​kokil​kasłów,po​dzię​ku​jesz.Wszy​scynatocze​ka​ją.

–Niechbę​dzie.

Za​cząłsięod​wra​cać,gdypo​czułnara​mie​niujejdłoń.

–Po​cze​kaj.Mu​szę…mu​si​mypo​roz​ma​wiać.Dziświe​czo​rem,poprzy​ję​ciu.

–Do​brze,poprzy​ję​ciu.

Ko​lej​nego​dzi​nywy​da​wa​łymusięwiecz​no​ścią.Naj​chęt​niejroz​go​nił​bycałeto​wa​rzy​stwo,alecier​pli​wie
peł​niłrolęgo​spo​da​rzadocza​su,ażostat​nigośćopu​ściłre​zy​den​cję.Na​resz​cie,mruk​nąłina​tych​miast
pod​szedłdoBrian​ny,któ​raod​pra​wia​łaob​słu​gęca​te​rin​gu.

–Cosiędzie​je?–za​py​tał,wi​dzącjejdziw​nąminę.

–Nietu​taj.Wejdź​mydodomu.

Wziąłjązarękęipo​ca​ło​wałwnę​trzedło​ni.

–Ja​sne,aleco​kol​wiekchceszmipo​wie​dzieć,zróbtoszyb​ko.Przezcałydzieńma​rzy​łem,żebysięztobą
ko​chać,iniewiem,czydłu​żejwy​trzy​mam.

Gdywe​szlidoga​bi​ne​tu,za​mknąłdrzwiiod​wró​ciłsięwjejstro​nę.

–Ococho​dzi?

Mil​cza​łakil​kase​kund,za​gu​bio​nainie​szczę​śli​wa.Sa​kisni​g​dyjejta​kiejniewi​dział.

–Brian​no,pe​thimou,niepo​mo​gęci,je​ślisięniedo​wiem,ococho​dzi.

–Oba​wiamsię,żeniemo​żeszmipo​móc.

Wziąłgłę​bo​kiod​dech.Cze​kał.

–Paręlattemupra​co​wa​łamdlaGre​gaLan​der​sa.

background image

–Lan​ders?Wspól​nikMo​ore​cro​fta?

–Tak.

–I?–po​na​gliłszorst​ko,prze​czu​wa​jąc,żeniespodo​bamusięod​po​wiedź.Gdymil​cza​ła,na​glezro​zu​miał.
–Toondocie​biepi​sał.GjakGreg.–Niemu​siałpy​tać,popro​stuwie​dział.

–Tak.

Sa​kiscof​nąłsięokrok,bio​rącko​lej​nygłę​bo​kiwdech.Wie​lewy​sił​kukosz​to​wa​łogopo​wścią​gnie​cie
emo​cji.

–Totwójko​cha​nek?

–Nie!–krzyk​nę​ła,apochwi​lido​da​łaci​cho,zewsty​dem:–Alekie​dyśnimbył.

Sa​kisni​g​dyniewie​dział,czymjestza​zdrość,ażdotejchwi​li.Po​czułostreukłu​ciebólupo​łą​czo​ne
zwście​kło​ściąiza​wo​dem.

–Dla​cze​gona​zwałcięAnną?-spy​tałzim​no.

–Botaksięna​zy​wam.Tozna​czy,na​praw​dęna​zy​wamsięAnnaSimp​son.Zmie​ni​łamna​zwi​skonaMo​ney​-
pen​nypo…potymjak…

–Poczym?

–Potymjakwy​szłamzwię​zie​nia.Sie​dzia​łamdwalatazade​frau​da​cję.

Miałwra​że​nie,żezim​na,sta​lo​waob​ręczza​ci​snę​łasięwo​kółjegogło​wyiklat​kipier​sio​wej.

–Sie​dzia​łaśwwię​zie​niu?!Zade​frau​da​cję?!

Kiw​nę​łagło​wązocza​mipeł​ny​miłez.

Sa​kisniemógłod​dy​chać.Du​siłsię.Znówzo​stałzdra​dzo​ny.Itymra​zemprzezko​bie​tę,któ​rąko​chał.Tak,
wresz​ciemógłtoprzy​znać,bonieznaj​do​wałin​nejna​zwydlatego,coczuł.

–Okła​ma​łaśmnie!–wy​char​czałwście​kle,ztru​demwy​do​by​wa​jączsie​biegłos.

–Tak–przy​zna​łazpła​czem.

–Je​steśkry​mi​na​list​kąioszust​ką!Wśli​znę​łaśsiępod​stęp​niedomo​jejfir​myiłóż​ka,żebymnieznisz​czyć.
Przezcałyczasby​łaśwzmo​wieztymiłaj​da​ka​mi,po​ma​ga​łaśim!

–Nie!Pro​szę,wy​słu​chajmnie.Ni​g​dybymcitegoniezro​bi​ła.

–Odkie​dyje​steśwzmo​wiezLan​der​sem?

–Nieby​łamznimwzmo​wie.Sa​kis,pro​szęuwierzmi.

background image

–Uwie​rzyćci?!–ryk​nął.–Do​bryżart.Mów:odkie​dy!

–Skon​tak​to​wałsięzemnąpotym,jakwró​ci​li​śmyzPo​in​teNo​ire.

–Ico?Po​wieszmite​raz,żena​gledo​pa​dłycięwy​rzu​tysu​mie​nia?Da​rujso​bie!Wie​dzia​łaś,żejesttyl​ko
kwe​stiącza​su,kie​dypo​li​cjawpad​nienawasztrop,istądtona​głewy​zna​nie.

Brian​naocie​ra​łałzypły​ną​cepopo​licz​kach.

–Nie,nie.Na​praw​dęchcia​łamciwszyst​kopo​wie​dzieć,aleba​łamsię,żecięstra​cę.

Ob​rzu​ciłjąpo​gar​dli​wymspoj​rze​niem.

–Ba​łaśsię,żemniestra​cisz,więcpo​my​śla​łaś,żejakbę​dzieszzemnąsy​piać,totaksięniesta​nie?Jakna
ko​bie​tę,któ​rejin​te​li​gen​cjękie​dyśce​ni​łem,toże​nu​ją​cogłu​pie.–Wzdry​gnę​łasię,jak​bydo​sta​łacios
wtwarz.–Mów,copla​no​wa​li​ście!Zde​ta​la​mi!

–Gregchciałin​for​ma​cjioczłon​kachza​rzą​du.Za​mie​rzałpod​ku​pićak​cję,żebyprze​jąćwła​dzęwfir​mie.

–Izro​bi​łaśto?Mówpraw​dę,boitaksiędo​wiem.

–Nie!Niemo​gła​bym…Ni​g​dyniezro​bi​ła​bym…–Pró​bo​wa​łaopa​no​waćwe​wnętrz​nełka​nie.–Wiem,że
jestjużzapóź​no,że​byśmógłmiuwie​rzyć,ale…

–Comia​łaśdo​staćwza​mian?–spy​tał,gło​sempeł​nymnie​na​wi​ści.

–Nic!Niebra​łamwtymudzia​łu.Gregmnieszan​ta​żo​wał.Stra​szył,żepo​wieomo​jejprze​szło​ści.

–Za​razmipew​niepo​wiesz,żesie​dzia​łaśwwię​zie​niuzanie​win​ność.

–Takbyło!Gregmniewro​bił.

–Nibyjak?

–Po​pro​sił,że​bympod​pi​sa​łapew​nedo​ku​men​tyi…

–Zmu​siłciędotego?

–Słu​cham?

–Zmu​siłcię,że​byśpod​pi​sa​łatedo​ku​men​ty?Przy​sta​wiłcipi​sto​letdogło​wyalbogro​ziłwinnyspo​sób?

–Nonie.Pod​szedłmnie,oszu​kał.

Prych​nąłpo​gar​dli​wie.

–Chcesz,że​bymuwie​rzył,żenaj​bar​dziejskru​pu​lat​naasy​stent​ka,jakąmia​łem,któ​rakaż​depi​smo,każ​dy
do​ku​mentspraw​dzapopięt​na​ścierazy,któ​rani​g​dyniepo​peł​ni​łabłę​du,pod​pi​sa​ła​bycośbezczy​ta​nia?

Sa​kiscie​szyłsię,żewście​kłośćprzy​tłu​mi​ławszyst​kieinneuczu​cia.Wprze​ciw​nymra​ziemu​siał​byzmie​-

background image

rzyćsięzpraw​dą,żeko​bie​ta,któ​rąko​chał…ko​cha​łako​gośin​ne​go,żesy​pia​łaznimtyl​kopoto,bypo​-
móctam​te​mu.

Się​gnąłpote​le​fon,we​zwałdosie​biesze​faochro​ny,poczymzwró​ciłsiędoniejzlo​do​wa​tymspo​ko​jem.

–Dajmiswo​jąko​mór​kę.

–Cota​kie​go?

–Te​le​fon.Wiem,żemaszgowkie​sze​ni.Da​waj!

Drżącnaca​łymcie​le,zro​bi​ła,coka​zał.

–Pococimójte​le​fon?

Sa​kispod​szedłdobiur​ka,wrzu​ciłgodojed​nejzszu​flad,któ​rąna​stęp​nieza​mknąłnaklucz.

–Odte​razjesttodo​wódwspra​wie.Prze​ka​żęgopo​li​cji.

Wcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trze,co​fa​jącsiękil​kakro​ków.

–Nie!Sa​kis,bła​gam.Niemogęwró​cićdowię​zie​nia!

Wy​da​wa​łomusię,żeniejestwsta​nieod​czu​waćjużnicpozawście​kło​ścią,alewi​dzącprze​ra​że​nie
iudrę​kęwoczachBrian​ny,za​wa​hałsię,ogar​nię​tyna​głymża​lem.

–Tabli​zna,któ​rąmasznabio​drze…Tosięsta​łowwię​zie​niu?

–Tak,zo​sta​łamna​pad​nię​taipo​bi​ta.

Od​wró​ciłsiędookna,więcniemo​głazo​ba​czyć,jakza​ci​skapo​wie​ki,wal​czącokaż​dyko​lej​nyod​dech.
Kie​dyusły​szałpu​ka​niedodrzwi,po​czułulgę.Pochwi​lidośrod​kawszedłShel​don.

–Za​bie​rzeszna​tych​miastpan​nęMon​ney​pen​nyzmo​jejpo​sia​dło​ści–oświad​czył,zwra​ca​jącsięwjego
stro​nę.–Umieśćjąwtymsa​mymsa​mo​lo​cie,któ​rymwra​ca​jąpra​cow​ni​cy.Mabyćpodstra​żąprzezdwa​-
dzie​ściaczte​rygo​dzi​nynadobędocza​su,ażpo​wiem,coda​lej.Je​ślispró​bu​jeuciec,maszmojepo​zwo​le​-
nie,byużyćsiły.Iodrazudzwońnapo​li​cję.Czytoja​sne?

Shel​donbyłwszo​ku,aleski​nąłgło​wą.

–Takjest.

–Sa​kis–za​wo​ła​łaBrian​na.–Wiem,żeminiewie​rzysz,alepro​szę,bądźostroż​ny.Gregtonaj​gor​szaka​-
na​lia.

Na​wetnaniąniespoj​rzał.Stałod​wró​co​nyty​łemprzezdłu​giemi​nu​ty,nieru​sza​jącsięzmiej​scani​czym
po​sąg.Kie​dyusły​szał,żedrzwisięotwie​ra​ją,ru​szyłsiępo​wo​liizwy​sił​kiem.

–Wszyst​kowpo​rząd​ku?–spy​tałAri.Zzajegople​cówwy​chy​liłsięTheo.

background image

–Nie,nicni​g​dyjużniebę​dziewpo​rząd​ku.

razwró​cę.

–Je​steśpe​wien,żedo​brzero​bisz?–spy​tałci​cho.

Tak,po​trze​bo​wałBrian​ny,byłaczę​ściąjegoży​cia.

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

Brian​nadźwi​gnę​łasięzłóż​kaipo​de​szładookna,li​czącnacud,alena​dzie​jeoka​za​łysiępłon​ne.Sa​mo​-
chód,wktó​rymsie​działochro​niarzSa​ki​sa,odtrzechdninieru​szyłsięzmiej​sca.Niemu​sia​ławy​glą​dać
przezoknoku​chen​nepodru​giejstro​niemiesz​ka​nia,bowie​dzia​ła,żewalej​ceza​par​ko​wałko​lej​nysa​mo​-
chód.Pew​nienawy​pa​dek,gdy​byjejprzy​szłodogło​wyspu​ścićsięzdru​gie​gopię​tranali​niezprze​ście​-
ra​deł.

Na​sta​wi​łaczaj​nikisię​gnę​łapopacz​kękawy,wciążroz​pa​mię​tu​jącostat​niąroz​mo​węzSa​ki​sem.Niemo​-
głaza​po​mniećwy​ra​zujegotwa​rzy,gdywy​zna​łamupraw​dę.„Okła​ma​łaśmnie”.

Zwy​czaj​nesło​wa,aroz​trza​ska​łyjejświatnaka​wał​ki.Niebyłojużpo​wro​tu.Sa​kisza​wszebę​dziewniej
wi​działko​bie​tę,któ​rawe​szłamudołóż​ka,żebygozdra​dzićioszu​kać.

Usły​sza​łagwiz​dekiwy​łą​czy​ławodę.Ma​chi​nal​niewy​ję​łazszaf​kiku​bekiza​pa​rzy​łamoc​nąkawę.Na​gle
jejuwa​gęzwró​ciłha​łas,gło​śnetrza​śnię​ciedrzwia​misa​mo​cho​du,po​temko​lej​neiko​lej​ne.Od​sta​wi​łaku​-
beknastółipo​de​szładookna.Zbla​dła,gdyzo​ba​czy​łaprzedbu​dyn​kiemtłumdzien​ni​ka​rzyzmi​kro​fo​na​mi
ika​me​ra​mi.Naj​wy​raź​niejktó​ryśznichmu​siałjądo​strzec,bokrzyk​nąłgło​śno:

–PaniSimp​son!Czysko​men​tu​jepaninaj​now​szedo​nie​sie​nia?

Cof​nę​łasięgwał​tow​nie.Świa​do​mość,żeSa​kisrzu​ciłjąwil​komnapo​żar​cie,byładru​zgo​cą​ca.Niezro​bi​-
łanic,cze​gomu​sia​ła​bysięwsty​dzić.Nieza​mie​rza​łaukry​waćsię,jak​bybyłaprze​stęp​cą.Iniepo​zwo​li
dłu​żejwię​zićsięwewła​snymdomu.

Po​bie​gładosy​pial​niispa​ko​wa​ładopo​dróż​nejto​reb​kinaj​po​trzeb​niej​szerze​czy.Na​stęp​nieotwo​rzy​ła
drzwiiprze​bie​głajakstrza​łaobokza​sko​czo​nychstraż​ni​ków,któ​rzyodtrzechdniwa​ro​wa​linaklat​ce
scho​do​wej.

–Pan​noMo​ney​pen​ny,pro​szęsięza​trzy​mać!

Do​pa​dlijąwpo​ło​wiescho​dów.

–Do​tknij​ciemnietyl​ko,apierw​szaza​dzwo​nięnapo​li​cję.Oskar​żęwasona​paśćipró​bęgwał​tu!

Po​czu​łasa​tys​fak​cję,gdycof​nę​lisięostroż​nie.Niena​my​śla​jącsiędłu​żej,zbie​głaposcho​dach.Gdyośle​-
pi​łojąja​skra​weświa​tłofle​szy,przezse​kun​dępo​ża​ło​wa​łaswo​jejde​cy​zji,aleśmia​łoru​szy​ładoprzo​du,
zni​skoopusz​czo​nągło​wą.Tłumna​pie​rał,po​krzy​ki​wał,więcza​czę​łabiecwzdłużuli​cy,gdyna​gleusły​-
sza​łapiskoponiwście​kłygłos:

–Coty,dodia​bła,wy​pra​wiasz!

Za​trzy​ma​łasięgwał​tow​nie.Po​czu​łair​ra​cjo​nal​nąra​dośćpo​mie​sza​nązbó​lem,gdyzo​ba​czy​ła,jakSa​kis
wy​sia​dazsa​mo​cho​du.Jakonazanimtę​sk​ni​ła.

–Wy​sta​wiaszsięnażer!

–Tojużnietwo​jaspra​wa–żach​nę​łasię,wciążma​jącwpa​mię​ciichostat​niąroz​mo​wę.

background image

Zła​pałjązało​kiećipo​cią​gnąłlek​ko.

–Nie,puśćmnie!–zdo​ła​łasięwy​szarp​nąćizro​bićje​denkrokwtył,aleSa​kisbyłszyb​szy.

–Czymoilu​dzienieostrze​glicięprzedpa​pa​raz​zi?

–Dla​cze​gomie​li​bytozro​bić?Czytonietwo​jaspraw​ka?

–Nie.Niemamztymnicwspól​ne​go.Chodźzemną,Brian​no.Mu​si​mypo​roz​ma​wiać.

–Po​wie​dzie​li​śmyso​biejużwszyst​ko.Ja​snoda​łeśmidozro​zu​mie​nia,coomnie…auu!–krzyk​nę​ła,gdy
Sa​kisbez​ce​re​mo​nial​niewe​pchnąłjądoli​mu​zy​ny.–Coro​bisz!?

–Pa​pa​raz​ziza​raztubędą.Moilu​dzienieda​dząradyichpo​wstrzy​mać–wy​ja​śnił,zaj​mu​jącmiej​sceobok
niej.–Na​praw​dęmu​si​mypo​roz​ma​wiać.

–Maszdwiemi​nu​ty.Po​temwy​sia​dam.

Za​nimzdą​ży​ławy​mó​wićostat​niesło​wo,sa​mo​chódru​szyłzpi​skiemopon.Kie​row​caza​trzy​małsięza​le​d​-
wietrzyuli​ceda​lej,naszkol​nympo​dwór​ku,tużobokhe​li​kop​te​ra.

–Wy​lą​do​wa​łeśnate​re​nieszko​ły?Wcen​trumLon​dy​nu?–spy​ta​łazdu​mio​na,gdypo​ma​gałjejwy​siąść
zsa​mo​cho​du.

–Tech​nicz​nierzeczuj​mu​jąc,toniejestcen​trum,aszko​ławcza​siewa​ka​cjijestza​mknię​ta.Jakbę​dzie
trze​ba,za​pła​cęman​dat.Mogąmniena​wetaresz​to​wać.Tojesttegowar​te.

–Comasznamy​śli?

Nieod​po​wie​dział,tyl​kootwo​rzyłdrzwiśmi​głow​ca.Brian​nawie​dzia​ła,żetotyl​kokwe​stiacza​su,kie​dy
po​ja​wiąsiępa​pa​raz​zi,więcwsia​dładośrod​ka,wciążoszo​ło​mio​nazwa​rio​wa​nympo​ran​kiem.Jesz​cze
dzie​sięćmi​nuttemupiłakawę,ma​rzącoSa​ki​sie,ate​razsie​dzia​łana​prze​ciwnie​goiniewie​dzia​ła,cze​go
możesięspo​dzie​wać.Kil​ku​mi​nu​to​wapo​dróżdoapar​ta​men​tuSa​ki​sawsie​dzi​biePan​te​lid​sesShip​ping
upły​nę​ławmil​cze​niu.Gdyza​mknę​łysięzanimidrzwimiesz​ka​nia,Brian​naniewy​trzy​ma​ła.

–Po​wiedzwresz​cie,ococho​dzi?

–Atypo​wiedz,dla​cze​gowy​bie​głaśzdomu?

–Nietwo​jaspra​wa.Niebę​dzieszmijużroz​ka​zy​wałanimnądy​ry​go​wał.–Zewzbu​rze​niadrżałjejgłos.
–Niepo​zwo​lęsięskrzyw​dzić.Odte​raztyl​kojabędęde​cy​do​wa​łaoswo​imży​ciuiprzy​szło​ści.

Zro​bi​łapau​zę,wna​pię​ciucze​ka​jącnare​ak​cjęSa​ki​sa,aleonmil​czał.Pochwi​liwy​jąłzkie​sze​nite​le​fon.
Jejte​le​fon.

–Jesz​czegomasz?Są​dzi​łam,żemia​łeśza​miarprze​ka​zaćgopo​li​cji.

–Niepotym,cozo​ba​czy​łem.

background image

–Co…cozo​ba​czy​łeś?

Pod​szedłdoniejiwska​załnawy​świe​tlacz.

–Prze​czy​ta​łemtęwia​do​mość.

„Idźdodia​bła,Greg.Jużrazmniewro​bi​łeśwprze​stęp​stwo,ate​razocze​ku​jesz,żezdra​dzęmęż​czy​znę,
któ​re​goko​cham?Za​po​mnij!”.

Brian​napod​nio​sławzrok,czu​jąc,jakmoc​nobijejejser​ce.

–Coztego?Niepo​wi​nie​neświe​rzyćwewszyst​ko,coczy​tasz.Mo​głamtowy​słaćspe​cjal​nie,żebycię
zmy​lić.

–Wta​kimra​ziedla​cze​goostrze​głaśmnieprzedtymczło​wie​kiem?

Wzru​szy​łara​mio​na​mi.

–Brian​no,wiemwszyst​ko.Gregprzy​znałsię,żewte​dycięwro​bił.

–Przy​znałsię?

–Zo​stałaresz​to​wa​nyioskar​żo​nyoto,żeprze​ku​piłLo​wel​la,żebyroz​biłtan​ko​wiec.Jestbezszans.
Wszyst​kiedo​wo​dywska​zu​jąnajegowinę.Od​kry​totak​żejegoza​gra​nicz​nekon​tonaKaj​ma​nach,wAme​-
ry​ceŚrod​ko​wej,naktó​repo​nadtrzylatatemuwpły​nę​łypie​nią​dze,któ​rerze​ko​mozde​frau​do​wa​łaś.

To​reb​kawy​pa​dłajejzręki.

–Awięcwie​rzyszmi?

–Ża​łu​ję,żewcie​biezwąt​pi​łem.Lan​dersjużni​g​dywię​cejcinieza​szko​dzi.Nie​ste​tyzdą​żyłpo​daćme​-
diomtwo​jąpraw​dzi​wątoż​sa​mość.

–Niedbamoto,żelu​dziesiędo​wie​dzą,kimje​stem.Czytakiskan​dalnieza​szko​dzijed​nakfir​mie?

–Skan​da​lemjestto,cozro​biłcitenłaj​dak.Jateżnieby​łemlep​szy.Wte​dy,kie​dypo​wie​dzia​łaśmipraw​-
dę,strasz​nieciępo​trak​to​wa​łem.Dzi​więsię,żewogó​lezgo​dzi​łaśsiętuzemnąprzy​je​chać.

–Itakwy​bie​ra​łamsiędobiu​ra.

Spoj​rzałnaniązna​dzie​ją.

–Na​praw​dę?

–Niepo​chle​biajso​bie,Sa​kis.Nieza​mie​rza​łamciębła​gać,że​byśmipo​zwo​liłwró​cić.Chcia​łamza​brać
swo​jerze​czyzbiur​ka,ewen​tu​al​niepo​pro​sićochro​nę,żebytozro​bi​ła.

–Po​słu​chaj,Brian​no…

–Niemu​siszmnietakna​zy​wać.Wiesz,kimna​praw​dęje​stem.

background image

–Dlamnieza​wszebę​dzieszBrian​ną.TowBrian​niesięza​ko​cha​łem.Wsil​nejiod​waż​nejko​bie​cie,przy
któ​rejby​łemszczę​śli​wy.Wko​bie​cie,któ​rązo​sta​wi​łem,za​nimmia​łemszan​sępo​wie​dziećjej,jakbar​dzo
jąko​chamice​nię.

–Ko​chaszmnie?–wy​ją​ka​łaiza​chwia​łasię,przy​tło​czo​nanad​mia​rememo​cji.Sa​kispod​trzy​małjąira​-
zemopa​dlinasofę.

–Wiem,żeza​cho​wa​łemsięnie​wy​ba​czal​nie.Niepo​zwo​li​łemcisięwy​tłu​ma​czyć,tyl​koodrazucięosą​-
dzi​łem.Zro​bięjed​nakwszyst​ko,żebytona​pra​wić.Po​wiedztyl​ko,comamzro​bić.Po​czy​ni​łemjużod​po​-
wied​niekro​ki,żebywzno​wio​nopro​cesode​frau​da​cję.Zo​sta​nieszoczysz​czo​nazza​rzu​tów.Niktniezwró​-
cicidwóchzmar​no​wa​nychlat,aleprzy​naj​mniej…

–Ko​chaszmnie?–po​wtó​rzy​ła.

Za​milkłipo​ki​wałgło​wą,apa​trzyłnaniąta​kimwzro​kiem,żeniemia​ławąt​pli​wo​ścicodojegouczuć.

–Ko​chamciębar​dziej,niżmogętowy​ra​zićsło​wa​mi.Po​trze​bu​jęcię.Zro​bięwszyst​ko,na​praw​dęwszyst​-
ko,żebycięod​zy​skać,aga​pi​ta.

–Cotozna​czy?

–Cozna​czy…ach:aga​pi​ta?Tozna​czy„uko​cha​na”.

–Za​czą​łeśmnietakna​zy​wać,za​nimpo​szli​śmydołóż​ka.Wte​dy,wka​wiar​ni,doktó​rejza​bra​łeśmniena
na​le​śni​ki.

Po​god​nyuśmiechroz​ja​śniłjegotwarz.

–Jużwte​dywie​dzia​łem,iledlamniezna​czysz,tyl​koba​łemsiędotegoprzy​znać.

–Akie​dyprze​sta​łeśsiętegobać?

–WGre​cji.AriiTheoza​czę​liocie​biewy​py​ty​waćidraż​nićsięzemną.Wte​dyzro​zu​mia​łem,żeniechcę
żyćbezcie​bie.Za​mie​rza​łemcitopo​wie​dziećpoprzy​ję​ciu.

–Po​wiedzte​raz.

Po​wtó​rzyłwięc,ana​stęp​niepo​ca​ło​wałjąmoc​no,doutra​tytchu.

–Czyzdo​łaszmiwy​ba​czyć?

–Niemamcicze​gowy​ba​czać.Cią​glewy​da​jemisię,żetosen.Je​stemtuztobą.Ko​chamcię.

Za​czę​lica​ło​waćsięnie​cier​pli​wie,jak​bychcie​linad​ro​bićtrzydniroz​łą​ki.

–Wy​jeż​dża​my–rzu​ciłna​gleSa​kis,ztru​demod​ry​wa​jącsięodjejwarg.

–Do​kąd?

background image

–Wzią​łemurlopnacałymie​siąc.Szwaj​car​skido​meknanascze​ka.

–My​ślisz,żemie​siącwy​star​czy?–spy​ta​łaześmie​chem,szczę​śli​wa.

Przy​cią​gnąłjąbli​żejirazjesz​czepo​ca​ło​wał.

–Ja​sne,żenie.Todo​pie​ropo​czą​tek.

Ogieńtrza​skałwko​min​kuimi​go​tałcie​płym,pul​su​ją​cymświa​tłem.Brian​na,le​żącnamięk​kiejskó​rze
przedpa​le​ni​skiem,spo​glą​da​ła,jakczer​wo​neję​zycz​kiliżąszcza​py.Sa​kisprzy​su​nąłsiębli​żejina​cią​gnął
nanichkoc.

–Jestmitutakdo​brze–wes​tchnę​ła.–Niewiem,czydamradęwró​cićdopra​cy.

–Wiesz,żeniemaszsięcze​gooba​wiać.Wy​ja​śni​łemza​rzą​do​wi,żeza​słu​gu​jesznauzna​nie,bouchro​ni​łaś
fir​męprzedko​lej​nymspad​kiemak​cji.

–Na​praw​dę?

–Dzię​kitemu,żepo​wie​dzia​łaśmioGre​gu,po​li​cjaza​osz​czę​dzi​łamnó​stwocza​su.Kie​dyjużwie​dzie​li​-
śmy,kogoszu​ka​my,zna​le​zie​nietejka​na​liiwrazzLo​wel​lemwTaj​lan​diibyłopro​ste.Obajzo​sta​liaresz​-
to​wa​nitegosa​me​godnia.Mó​wi​liotymprze​cieżwwia​do​mo​ściach.Jakmo​głaśtegoniewi​dzieć?

–Sa​kis,pona​szymroz​sta​niule​d​wiemia​łamsiłępod​nieśćsięzłóż​ka.Niemia​łamocho​tyoglą​daćte​le​wi​-
zji.Pozatymniechcia​łamry​zy​ko​wać,żecięzo​ba​czę.

–Wy​baczmi,aga​pi​ta-mruk​nąłspe​szo​ny.

Po​ca​ło​wa​łagowusta,jak​bychcia​łapo​wie​dzieć,żewszyst​koconaj​gor​szemająjużdaw​nozasobą.

–Wszyst​kociwy​ba​czępodwa​run​kiem,żeza​wszebę​dzieszdomniemó​wiłaga​pi​ta.

Ścią​gnąłzniejkociza​cząłca​ło​waćkaż​dycen​ty​metrjejcia​ła,nie​ustan​nieszep​cząctoczu​łesło​wo.Kie​-
dypomi​ło​snymak​ciena​chy​liłsięnadniąizo​ba​czyłwjejoczachłzyszczę​ścia,po​czuł,jakroz​pie​rago
dumaira​dość.Uca​ło​wałpo​wie​kiipo​licz​ki,czu​jącnawar​gachsło​nysmak.

–Na​resz​ciemisięuda​ło.Bezpo​mo​cyna​le​śni​kówspra​wi​łem,żepła​czeszzeszczę​ścia,aga​pi​ta.


Document Outline