background image

POEZJE CZES AWA MI OSZA

Biografia artystyczna Czes awa Mi osza

   Czes aw Mi osz urodzi  si  30 czerwca 1911 w Szetejniach nad Niewia  (Litwa). M odo
sp dzi  w Wilnie, w latach 1929-1934 studiowa  prawo na Uniwersytecie Stefana Batorego.
By  wspó za

ycielem grupy poetyckiej  agary i wspó redaktorem jej pisma. W 1933 roku

wyda  pierwszy tom poetycki Poemat o czasie zastyg ym. W 1934 r. otrzyma  nagrod
wile skiego Zwi zku Literatów za twórczo  poetyck . Dwukrotnie (w roku 1931 i w latach
1934-1935) wyje

 do Pary a na stypendia naukowe, spotykaj c si  wtedy z O. W.

Mi oszem, z którym  czy o go dalekie pokrewie stwo. W 1936 r. wyda  zbiór wierszy Trzy
zimy; 
w tym samym roku podj  prac  w Polskim Radio, najpierw w Wilnie, a nast pnie
(1937) w Warszawie, gdzie przebywa  równie  podczas okupacji niemieckiej, bior c czynny
udzia  w podziemnym  yciu literackim i kulturalnym. W 1940 wyda  zbiór poetycki pt.
Wiersze (pseud. Jan Syru ), a w 1942 antologi  poetyck  prezentuj

 polsk  poezj  powsta

pod okupacj Pie  niepodleg a. Zajmowa  si  te  przek adami – t umaczy Jak wam si
podoba 
Szekspira oraz esej J. Maritaina Drogi kl ski, podejmuj cy temat kolaboracji z
faszyzmem. Po wojnie na krótko wyjecha  do Krakowa, po czym – pod koniec 1945 roku –
wst pi  do s

by dyplomatycznej i pracowa  jako radca kulturalny w ambasadach polskich w

Stanach Zjednoczonych (Nowy Jork, Waszyngton) i Francji (Pary , od 1949 r.),
równocze nie zachowuj c wi  z krajem i publikuj c swoje utwory w prasie polskiej. W roku
1945 wyda  tom poetycki pt. Ocalenie, zawieraj cy cz

 wierszy przedwojennych oraz

utwory powsta e pod okupacj , trzy lata pó niej, w „Twórczo ci” (nr 4/48) og osi Traktat
moralny. 
W 1951 roku odmówi  powrotu do Polski i pozosta  w Pary u, utrzymuj c si  z
pracy literackiej. W 1953 roku wyda  we Francji (w Bibliotece „Kultury”): wiat o dzienne -
zbiór wierszy emigracyjnych, napisanych w USA i we Francji, Zniewolony umys  –
paraboliczn  opowie  o losach kilku pisarzy polskich, ukrytych pod czytelnymi
kryptonimami, a tak e napisan  po francusku i przet umaczon  na polski powie

La prise du

pouvoir (Zdobycie w adzy)Ta ostatnia zosta a wyró niona Europejsk  Nagrod  Literack
(Prix Littéraire Européen). W 1955 roku ta ostatnia powie  ukaza a si  w Instytucie
Literackim w Pary u po polsku; ponadto Mi osz wydaje jeszcze powier  stanowi

 powrót

do krainy dzieci stwa poety – Dolina Issy, a nast pnie – jeszcze przed wyjazdem do USA –
tom poetycki Traktat poetycki (1957). Zaproszony na wyk ady z literatury polskiej na
Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley (1960), w 1961 r. obj  tam stanowisko profesora

zyków i literatur s owia skich i osiad  na sta e. Publikowa  g ównie w Pary u i w USA, ze

wzgl dów politycznych by  natomiast obj ty zakazem cenzury w kraju. W 1962 mroku
ukaza  si  tom Król Popiel i inne wiersze, w 1965 – Gucio zaczarowany, w 1969 – Miasto bez
imienia
, w 1973 – Selected Poems, w 1974 – Gdzie wschodzi s

ce i k dy zapada, a w 1976

– zebrane Utwory poetyckie. Poems (angloj zyczne wydania zbiorów wierszy wydane by y w
Ameryce, pozosta e – po polsku – publikowa  Instytut Literacki). T umaczony na wiele

zyków, coraz bardziej znany na Zachodzie, pocz tkowo g ównie jako eseista, Czes aw

Mi osz stopniowo zyskiwa  sobie coraz wi ksz  renom  jako poeta. Za twórczo  poetyck
otrzyma  – w 1976 roku stypendium Guggenheima, w 1978 – nagrod  The Neustadt
International Prize for Literature, a w 1980 roku – literack  Nagrod  Nobla. Ta ostatnia, w
powi zaniu z sytuacj  polityczn  w Polsce, sta a si  przyczyn  odblokowania zakazu
cenzorskiego dotycz cego jego twórczo ci. Kiedy Instytut Literacki w Pary u wyda  (1980-
1981) dziesi ciotomowe Dzie a zbiorowe, sta y  si   one  podstaw   dla  wyda   polskich.

background image

Stopniowo obj te zakazem publikacje paryskie oraz nielegalne, drugoobiegowe wydania
zosta y zast pione przez oficjalne edycje krajowe, tak e zbiory esejów tworzonych w j zyku
angielskim ukaza y si  przet umaczone na j zyk polski. I tak w 1980 roku PIW wydaje
Wiersze wybrane, w 1981 – Czytelnik Poezje, Znak – Dalsze okolice, a LSW – Poezje
wybrane. 
Nast pnie w 1983 roku w Wydawnictwie Literackim ukazuje si  tom Hymn o perle,
stanowi cy powtórzenie o rok wcze niejszego wydania paryskiego (kolejna edycja krajowa –
1989). To samo WL publikuje pó niej jeszcze dwa tomy Wierszy (1984), Nieobj

 ziemi

(1988, powtórzenie paryskiej edycji z 1984), a „Znak” – Kroniki (1988) i Dalsze okolice
(1991). Aktualnie na polskim rynku ksi garskim Mi osz obecny jest stale, wspó pracuj c z
dwoma wydawnictwami krakowskimi – Wydawnictwem Literackim i „Znakiem”, chocia
prawo do niektórych tytu ów otrzymuj  i inni edytorzy. Ostatnie publikacje to Na brzegu
rzeki 
(1994), Abecad o Mi osza (1996) i Piesek przydro ny (1997), wszystkie w „Znaku”.
Poniewa  na ogó  pierwodruk paryski poprzedza o kilka lat wydanie krajowe, a na naszym –
nieuporz dkowanym jeszcze – rynku wydawniczym pojawi o si  te  kilka nie
autoryzowanych, „pirackich” wyda  wierszy i antologii, niniejsze omówienie na pewno nie
jest kompletne, uwzgl dnia jedynie najwa niejsze pozycje w dorobku autora. Poza
twórczo ci  poetyck  oraz wymienionymi wcze niej powie ciami, Mi osz opublikowa  w
Polsce wi ksz  cz

 swojego dorobku eseistycznego. Najbardziej znacz ce tytu y to:

Widzenia nad Zatok  San Francisco (Pary  – 1969, Kraków – 1989), Ziemia Ulro (Pary  -
1977, Kraków – 1994), Ogród nauk (Pary  – 1979, Lublin – 1991), wiadectwo poezji (Pary
– 1983, Warszawa – 1987), Zaczynaj c od moich ulic (Pary  – 1985, Wroc aw – 1990),
dziennik Rok my liwego (Pary  – 1990, Kraków – 1991), Szukanie ojczyzny (Kraków 1991),
Metafizyczna pauza (Kraków 1995), Legendy nowoczesno ci – zbiór esejów i listów do
Jerzego Andrzejewskiego (Kraków 1996),

ycie na wyspach (Kraków 1997). Ponadto

Czes aw Mi osz publikuje polskie t umaczenie wyk adów o literaturze ojczystej Historia
literatury polskiej do roku 
1939 (Kraków 1993), a tak e – niejako na marginesie swojej pracy
– wydaje antologie i zbiory poezji polskiej i obcej cz ciowo we w asnych t umaczeniach, jak
np. Haiku (Kraków 1992), Mowa wi zana (Warszawa 1986) czy Wypisy z ksi g

ytecznych

(Kraków 1994) oraz szkic monograficzny po wi cony Annie  wirszczy skiej Jakiego  to
go cia mieli my 
(Kraków 1996). W latach dziewi dziesi tych zamieszka  w Krakowie, gdzie
sp dza miesi ce wolne od pracy uniwersyteckiej w Ameryce, zosta  nawet honorowym
obywatelem Krakowa i (wraz z Wis aw  Szymborsk ) patronem Komitetu Dni Krakowa
(Festiwal Kultury – Kraków 2000). Cz sto przebywa w Polsce, bior c czynny udzia  w  yciu
literacki i kulturalnym kraju. Otrzyma  tytu y doktora honoris causa wielu polskich uczelni,
wywiera tak e znaczny wp yw na poetów ró nych pokole  i orientacji.

Twórczo  poetycka Czes awa Mi osza

   

Poezja Czes awa Mi osza nie atwo poddaje si  interpretacjom. Mi osz uwa any jest za

poet  trudnego, chocia  równocze nie jest niezwykle popularny i to nie tylko – jak mo na by
si  spodziewa  w kr gach akademickich. Istnieje wr cz utrwalona moda na poezj  Mi osza,
czemu sprzyja zreszt  bogata i wielow tkowa dzia alno  pozaliteracka poety (Mi osz
ostatnio udziela wielu wywiadów, wyst puje w mediach, patronuje rozmaitym akcjom i
dzia aniom kulturalnym).
   Twórczo  poetycka Czes awa Mi osza jest niezwykle zró nicowana; omawiaj c j  mo na
zatem dokonywa  rozmaitych prób systematyzacji. Sam fakt,  e biografia i dzie o pisarza
obejmuje trzy epoki literackie – mi dzywojnie (okres „ agarów”), lata okupacji sp dzone w
Warszawie oraz (najd

szy i jak e skomplikowany) okres powojenny – zmusza czytelnika

background image

do wnikliwego badania ewolucji postawy poetyckiej i poszukiwania w

ciwych kontekstów

biograficznych i historycznych, odnosz cych si  do poszczególnych utworów.
   

Wczesna twórczo  Czes awa Mi osza okre lana jest  mianem katastroficznej,  nast pny

okres jego twórczo ci to czas skupienia na problematyce politycznej i historycznej, twórczo
dojrza a – to poszukiwania odpowiedzi na pytania dotycz ce sensu egzystencji ludzkiej,
zag bianie si  w metafizyce, zwrot ku religii, przy jednoczesnym d eniu do coraz
oszcz dniejszych, ascetycznych form wypowiedzi. Bo ena Chrz stowska w swoim szkicu
po wi conym poecie proponuje wyodr bnienie czterech etapów artystycznej drogi pisarza:

W istocie nie ma jednego Mi osza. [...] ...spróbujmy jednak dla u atwienia wyodr bni

czterech ró nych „Mi oszów”, czyli cztery fazy ewolucyjne w tej niezwyk ej, bo wysoce
zró nicowanej, ale przecie  zawsze „Mi oszowej” poezji:
   1. Mi osz spo ecznik, wizjoner i prorok 
(pocz tki twórczo ci, poezja okupacyjna, wybrane
utwory pó niejsze
):
   2. Mi osz historyczny, poeta epoki ównie lata pi dziesi te – poezja traktatowa, tomik

wiat o dzienne, eseje);

   3. Mi osz metafizyczny, poeta eschatologii (prawie ca a twórczo , pocz tek „rekolekcji” od
Króla Popiela);
4. Mi osz religijny i biblijny (od Ocalenia, nasilenie od Ziemi Ulro, przek ady biblijne – lata
osiemdziesi te
).

1

   Sam poeta niech tnie odnosi si  do wszelkich prób klasyfikacji, przy ka dej okazji g osz c
swoj  niezale no  wobec konwencji, snobizmów i schematów. Ironia i autoironia obecna w
wielu wierszach pozwala poecie dystansowa  si  wobec wszelkich gotowych formu
my lowych i odpowiedzi. Czytaj c Mi osza mamy czasem wra enie,  e w miar  up ywu lat
postawa ironisty staje si  podstawowym wyznacznikiem pogl dów pisarza na  wiat i na
samego siebie. Coraz trudniej przychodzi pisarzowi zaj cie postawy autorytetu, cz ciej

wiadamia sobie – i swoim czytelnikom – relatywizm wszechrzeczy. Rzadko i jedynie w

bardzo szczególnych sytuacjach decyduje si  Mi osz przyjmowa  rol  s dziego, a nawet i
wtedy – jak w wierszu Sarajewo

2

który rozpoczyna si  swoist  parentez : Niech to nie b dzie

wiersz, ale przynajmniej mówi , co czuj

– ma pe

wiadomo  obci enia w asn

niedoskona

ci . Zw tpienie i pokora, stale obecne w twórczo ci Mi osza, nie wykluczaj

przy tym spokoju,  agodnego, powolnego smakowania  ycia, delektowania si  chwil .
   Poeta budzi  i budzi do dzisiaj wielkie emocje – s  czytelnicy, którzy go uwielbiaj , i s
tacy,  co  go  nienawidz .  Sam  Mi osz  cz sto  chyba   wiadomie  prowokowa   swoich
czytelników

3

, równie cz sto przy tym pada  ofiar  rozmaitych manipulacji. Nale y bowiem

pami ta ,  e chocia  dzisiaj nie mamy najmniejszych w tpliwo ci, i  urodzony w samym
sercu Litwy... 
poeta ...przynale y do gospodarstwa polskiej literatury, jego droga do polskiego
czytelnika nie by a prosta ani  atwa. Nie bez znaczenia jest fakt,  e poeta prawie pó  wieku
sp dzi  na emigracji, z czego wi kszo  czasu poza Europ , a ju  samo
to „oddalenie”, nawet gdyby nie by o obci one politycznymi konsekwencjami, nie
pozostawa o bez wp ywu ani na postaw  pisarza, ani na sposób odbierania jego dzie  przez
czytelników w Polsce.
   Bywa  najcz ciej Mi osz odczytywany jako kontynuator romantycznej tradycji tyrtejskiej –
i to zarówno przez cenzur , jak i przez swoich politycznych wspó wyznawców. Kilka jego
wierszy znalaz o si  na Solidarno ciowych pomnikach (np. cytat z wiersza Który skrzywdzi
zosta  umieszczony na pomniku stoczniowców zamordowanych w 1970 roku w Gda sku), a
sam poeta w 1982 roku na

 „p aszcz Konrada”, publikuj c kilka wierszy wyra nie

odnosz cych si  do aktualnej sytuacji politycznej, jak chocia by Do Lecha Wa sy:

Po dwustu latach, Lechu Wa so,
Po dwustu latach odzyskiwanej i esów traconej nadziei
Zosta

 naczelnikiem polskiego ludu

background image

I tak jak tamten, masz przeciw sobie mocarstwa.

   Jak  pisze  Boiena  Chrz stowska  – ...by oby jednak wielk  krzywd  dla twórcy poematu
Gdzie wschodzi s

ce i k dy zapada, gdyby istnienie Mi osza w polskiej rzeczywisto ci

kulturalnej zwi za  z wichrem historii. Nikt nie by  dalszy od poddawania si  jej przemo nym
wp ywom, jak sam Mi osz. Ca e  ycie walczy  o wyrwanie si  z mia

cych trybów historii w

obronie niepowtarzalno ci ludzkiego losu, w obronie godno ci indywidualnego „ja”.

4

   Zreszt  Mi osz sam po paru latach dystansowa  si  swoich ówczesnych tekstów i stara  si  o
odzyskanie prawa do indywidualnego g osu (nazywaj c to  artobliwie „reprywatyzacj
swojej osoby”), co znowu odbierane by o cz sto jako rodzaj zdrady:

Panie Bo e, lubi em d em truskawkowy
I ciemn  s odycz kobiecego cia a.
Jak te  wódk  mro on ,  ledzie w oliwie,
Zapachy: cynamonu i go dzików.
Jaki  wi c ze mnie prorok? Sk dby duch
Mia  nawiedzi  takiego?

5

   

Z ca  pewno ci  zatem jednym z zasadniczych rysów poezji Czes awa Mi osza jest

samo wiadomo , autokrytycyzm postawy. Zarówno poezja, jak i eseistyka charakteryzuj  si
ró norodno ci  stylistyk i strategii poetyckich. Inn  cech  wyró niaj

 – rodzajem

poetyckiego „pi tna” jest swoista strategia wypowiedzi, przewrotna i pe na pu apek gra, jak
poeta prowadzi z czytelnikiem:
   Mój umys  by , jak mi si  zdaje, umys em artysty, ze wszystkimi jego zaletami i wadami.
Post powa  od przeczenia do przeczenia, a nawet, próbuj c przezwyci

 sprzeczno ci,

ciwie w nich si  lubowa . Jedn  z moich literackich rozrywek by o prowadzi  czytelnika

w jakim  kierunku i nast pnie popl ta  mu  cie ki, tak  eby straci  pewno , co zreszt
powodowa o wiele nieporozumie .

6

   

Spo ród  wielu  cech  charakteryzuj cych  postaw   poetyck   Czes awa  Mi osza  warto

wymieni  perfekcjonizm, szlachetno  stylu i j zyka (chocia  pozorna „prostota” okazuje si
cz sto z udna), sk onno  do ironicznego dystansu i autoironii, wielog osowo  i
dyskursywno , upodobanie do filozoficznych, historycznych i metafizycznych refleksji.
Klasyczno  formy i klarowno  kompozycji oraz g bokie zanurzenie w tradycji kulturowej
poeta  czy z  arliwo ci  tonu i  arem emocjonalnego zaanga owania. Cz sto pesymistyczny
i gorzki, nie waha si  nigdy stan  w obronie pokrzywdzonych – w tym sensie jest poet
„przegranych”.
   Ostatnie lata twórczo ci to zarazem lata poszukiwa . T umaczenia Biblii i haiku, fascynacja
poezj  chi sk  i japo sk , opracowywanie antologii, eseistyka i dzia alno  popularyzatorska
– wyk ady i odczyty, nagrania radiowe. Wszystko to zmierza w kierunku znalezienia nowych
form wypowiedzi – poza form  tradycyjnego wiersza.
   

W

ciwie  niezmienny pozostaje zestaw tematów i problemów  interesuj cych artyst :

katastrofizm, zw tpienie, zag ada – ocalenie, wiara – zw tpienie, metafizyka i filozofia,
wydziedziczenie i tradycja, sytuacja wspó czesnego artysty-poety, emigracja, polsko .
   

Widoczna jest natomiast – przy wszystkich cechach decyduj cych o rozpoznawalno ci

wyrazistego i niepowtarzalnego stylu – ewolucja warsztatu poetyckiego – od bogactwa w
stron  ascezy. W jednym ze swoich pó nych wierszy Mi osz uzna  „milczenie” za
najdoskonalsz  form  wypowiedzi poetyckiej.
   Twórczo  Mi osza obejmuje poezj  i proz , eseje i powierci, poematy, traktaty i drobne
utwory liryczne. Na szczególn  uwag  zas uguje eseistyka, która w miar  up ywu lat zajmuje
coraz bardziej znacz ce miejsce w dorobku pisarza. Olbrzymie zas ugi poniós  Mi osz jako
nauczyciel, wyk adowca, a zarazem t umacz – popularyzuj c wiedz  o polskiej literaturze
dawnej i wspó czesnej w  rodowisku ameryka skim. Jego Historia literatury polskiej sta a si
zreszt  wydarzeniem i na polskim rynku czytelniczym – pisarz nie waha si  przed

background image

wypowiadaniem w asnych, niezale nych s dów, ujawniaj c cz sto bardzo kontrowersyjne
opinie. Mi osz bywa ironiczny, z

liwy, niesprawiedliwy – ale nigdy nudny.

   

Wypowiedzi  nas temat  literatury wspó czesnej,  historii i polityki cz sto  bywaj

le

rozumiane, poeta bywa pos dzany o wywy szanie si , pych , pogard  – a jego wyj tkowa
pozycja w po czeniu z ostentacyjnie akcentowanym poczuciem „niezakorzenienia”
prowokuje wrogów. Swoistym skandalem by  na przyk ad wiersz Z. Herberta pt.
Chodasiewicz (Z. Herbert Rovigo, Wydawnictwo Dolno

skie, Wroc aw 1992, s. 45).

Analiza wybranych utworów poetyckich

Campo di Fiori (z tomu Ocalenie 1945)

   

Wiersz  napisany  rytmicznym  o miozg oskowcem;  mo emy  potraktowa   go  jako

nieregularn  sylabotoniczn

7

 bia  oktaw  (czyli wiersz zbudowany z o miu wersów), lub –

przy za

eniu,  e ka de dwa wersy stanowi  ca

 (gdy  zwykle  cz  si  one pod

wzgl dem logicznym i sk adniowym) – regularny, prze amany w  redniówce sze ciostopowy
tonik

8

, o wyra nie zaznaczonym rytmie (Ss, sSs, sSs trochej, amfibrach, amfibrach).

   

Form  wypowiedzi jest tu monolog podmiotu lirycznego, który przedstawia trzy obrazy

rozgrywaj ce si  w ró nych planach czasowych: 1. Plac Campo di Fiori wspó cze nie – pe en
przekupniów sprzedaj cych frutti di mare, 2Plac  Campo  di  Fiori  w  czasie  egzekucji  –
spalenia na stosie inkwizycyjnym Giordana Bruna, 3. Warszawa – plac przed p on cym
gettem warszawskim.
   

Nie  bez  powodu omawianie utworu  proponujemy zacz

  od  jego  struktury.  Silnie

zrytmizowana bia a oktawa, czy te  – wed ug innej interpretacji – prze amany w  redniówce
heksametr to formy wiersza maj ce olbrzymi  tradycj  (poezja antyczna). Dostojny, powa ny
rytm nadaje wypowiedzi nastrój „bohaterski”, nieco nawet patetyczny, a przy tym – przez
skojarzenie historii najnowszej ze staro ytno ci  – zmusza czytelnika do refleksji na temat
ci

ci ludzkiego do wiadczenia widzianego z perspektywy historii.

   

Podstawowym tropem poetyckim u ytym przez Mi osza  jest epitet. Bogate,  malarsko

potraktowane obrazy skomponowane zosta y na zasadzie paraleli

9

: plac rzymski – plac

warszawski, p on cy na stosie Giordano – p on cy w getcie  ydzi, ogie  ogarniaj cy stos –
ogie  widoczny w oknach pal cych si  domów, ha as przekupniów targuj cych si  z
kupuj cymi – ha as jarmarcznej muzyki i bawi cych si  ludzi, t um rzymski – t um
warszawski (jednakowo oboj tne i nieczu e na rozgrywaj ce si  wydarzenia). Za pomoc  tak
uporz dkowanych obrazów poeta dowodzi,  e tragedia umieraj cego cz owieka jest zawsze
taka sama, niezale nie od tego, czy  mier  dotyczy jednostki, czy zbiorowo ci. Umieraj cy
mieszka cy getta nie odczuwaj  przecie  ulgi z powodu wspólnoty swego losu, a oboj tno

wiadków – ludzi „zza muru” – ostatecznie przekre la wi

cz

 ich ze  wiatem ludzi

ywych. „Samotno  gin cych” dotyczy ka dego, kto sta  si  ofiar  – by  mo e nawet

samotno  ludzi umieraj cych w getcie jest jeszcze dotkliwsza, gdy  pozostaj
nierozpoznawalni i anonimowi, nie maj  szansy nie tylko na pomoc czy wspó czucie, ale
nawet na ludzk  pami .
   Jak w wielu wierszach okresu wojennego tak e i tu Mi osz pos uguje si  grotesk .

10

 Jest ona

szczególnie widoczna w partiach opisowych utworu, kiedy poeta zderza kolorowe, jaskrawe,
utrzymane w weso ym nastroju sceny handluj cych lub bawi cych si  ludzi oraz bogate,
zmys owe opisy roz

onych na straganach towarów ze scenami przedstawiaj cymi  mier  w

omieniach ludzi albo obrazem czarnych p atów sadzy unosz cych si  w powietrzu.

Bogactwo barwnych, k bi cych si  „owoców morza”, przywodz cych na my l barokowe

background image

martwe natury i wyliczanych przez poet  z rozmy ln  dok adno ci  uderzaj co kontrastuje z
ascetyczn  czerni  dymów unosz cych si  nad pal cym si  gettem.
   

Podmiotem lirycznym wiersza jest cz owiek, który by

wiadkiem holocaustu. Jest to

zarazem wykszta cony humanista, wra liwy, sk onny do refleksji nad  wiatem i nad sam sob
– poeta-filozof.
   Trzy skojarzone ze sob  sceny – targ na Campo di Fiori, ogl dana oczami wyobra ni scena
egzekucji Giordana Bruna oraz przywo ana z pami ci likwidacja warszawskiego getta –
spuentowane zosta y przez poet  seri  kolejno nast puj cych po sobie wniosków, w ten
sposób wiersz ma w

ciwie cztery zako czenia. Dzi ki takiej kompozycji czytelnik mo e

prze ledzi  tok rozumowania poety, a wielowymiarowa refleksja na temat przedstawionych
wydarze  obliguje odbiorc  do samodzielnych przemy le , sugeruj c zarazem,  e problem
przedstawiony w wierszu wymyka si

atwym ocenom. Pierwsza, najbardziej chyba

oczywista refleksja, dotyczy oboj tno ci, swoistego znieczulenia, wynikaj cego z egoizmu
cz owieka. Kwestia wspó odpowiedzialno ci  wiadków za zbrodnie dokonane bez ich
udzia u, chocia  w ich  wiadomo ci i za ich milcz cym przyzwoleniem by a zreszt  jednym z
podstawowych zagadnie  etycznych dyskutowanych podczas wojny i d ugo jeszcze po jej
zako czeniu przez intelektualistów europejskich, którzy do wiadczyli okupacji niemieckiej.
Sam Mi osz wypowiedzia  si  na ten temat t umacz c i opatruj c komentarzem esej
Maritaine'a.
   

„Mora ” drugi dotyczy  atwo ci zapominania – ta cecha ludzkiej psychiki bywa cz sto

zbawienna, ale stanowi zarazem wielkie niebezpiecze stwo – poci ga za sob  nieuchronnie
pewien relatywizm moralny, prowadzi do ograniczenia naszego sposobu odbierania  wiata,
pozwala zbagatelizowa  najtragiczniejsze do wiadczenia ludzkie.
   W konsekwencji cz owiek jako jednostka traci wra liwo , zdolno  wspó odczuwania, a w
wymiarze zbiorowym – skazany jest na sta e powtarzanie okrutnej lekcji historii, gdy  –
niczym nieuwa ny ucze  – wci  zapomina o swoich wcze niejszych do wiadczeniach.
   

Kolejna refleksja dotyczy przemijania, dystansu, jaki nak ada na ka de prze ycie up yw

czasu. Tragedia, m cze ska  mier , najbardziej nawet wstrz saj ca – wraz z up ywem czasu
traci na znaczeniu. Nowe do wiadczenia b

 w  wiadomo ci ludzkiej zapisywane z wi ksz

wyrazisto ci , a  przesz

 – stanie si  histori . W wymiarze do wiadcze  jednostki

pomi dzy tragedi  pomordowanych mieszka ców getta a  mierci  Giordana Bruna na stosie
mo na postawi  znak równo ci – wydarzenia te przesta y by  dla nas bezpo rednio
odczuwanym prze yciem, a sta y si  suchym, historycznym faktem, zapisanym w naukowym
podr czniku.
   I wreszcie najbardziej chyba dramatyczna i bolesna konstatacja poety, zastanawiaj cego si
nad sensem ludzkiego cierpienia w kontek cie historii: u wiadomienie sobie samotno ci
cz owieka w obliczu cierpienia i  mierci. „Samotno  gin cych” jest w pewnym sensie
konsekwencj  tego, o czym poeta mówi  wcze niej – przemijania, up ywu czasu (a zatem
czynników niezale nych od cz owieka). Jednak zasadnicz  przyczyn  braku
wspó odczuwania jest po prostu ludzka niedoskona

 – sk onno  do spychania w

pod wiadomo , zapominania (celowego wypierania z pami ci), odrzucania od siebie
cudzego cierpienia. Samotno  ofiar mo na zatem pojmowa  w kilku wymiarach. Nie
potrafimy przekaza  nikomu swojego bólu i cierpienia, ale te  nie posiadamy zdolno ci do
wspó odczuwania z innym, cho by najbli szym cz owiekiem – tak wi c ka dy z nas w
zetkni ciu z tragedi  (w asn  b

 cudz ) natyka si  na barier  braku porozumienia:

...kiedy Giordano
wst powa  na rusztowanie,
Nie Znalaz  w ludzkim j zyku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzko  po egna ,

background image

 ludzko , która zostaje.

   

Osamotnienie umieraj cych, brak wi zi pomi dzy tymi, którzy cierpi , a  wiadkami ich

cze stwa – zawarte zosta o w spostrze eniu dotycz cym wzgl dno ci up ywaj cego czasu:

I by  ju  od nich odleg y,
Jakby min y wieki,
A oni chwil  czekali
Na jego odlot w po arze.

   Znak równo ci postawiony pomi dzy „chwil ” a „wiekami” wskazuje,  e równoczesno
do wiadczenia jest tylko pozorna. Przekupnie zgromadzeni na placu Campo di Fiori nie
dostrzegli tragedii rozgrywaj cej si  na ich oczach – bo nie chcieli jej dostrzec. Podobnie, jak
– ju  w chwili swojej  mierci – „zapomniani od  wiata” zostali mieszka cy warszawskiego
getta.
   Oboj tno , cynizm, egoizm – stawiaj  „lud warszawski czy rzymski” w jednym rz dzie z
katami dokonuj cymi egzekucji. Zasadniczym problemem wiersza jest brak mo liwo ci
porozumienia, brak „s owa”, które mog oby przekaza  ci ar do wiadczenia i przywróci
zerwan  wi  pomi dzy cierpi cym a oboj tnym  wiadkiem cierpienia.

zyk ich sta  si  nam

obcy  / Jak j zyk dawnej planety – mówi Mi osz, i zapewne jest w tym stwierdzeniu

wiadomo , i  zag ada  ydów, holocaust oznacza  równie  zag ad  j zyka i obrz dowo ci

stanowi cych cz stk  polskiego krajobrazu kulturalnego. Pami tajmy jednak, i  obok jidysz

zykiem getta by  te  hebrajski, j zyk, w którym napisana zosta a Biblia, j zyk tolerancji i

mi

ci, j zyk nauki chrze cija skiej, g osz cej mi

 i solidarno  ze s abymi. Znamienne,

e wskazuj c na spustoszenia moralne, jakich w  wiadomo ci ludzkiej dokona a wojna, poeta

przyjmuje na siebie cz stk  odpowiedzialno ci – wyrazem tego jest zaimek „nam”, którym
Mi osz wyra a i w asne poczucie winy wobec tych, którzy zgin li.
   

Ostatnie wersy stanowi  jednak ucieczk  przed pesymizmem. Poeta bierze bowiem na

siebie zobowi zanie do ocalenia pami ci zbiorowej, a tym samym przywraca szans
przywrócenia  czno ci pomi dzy zerwanymi ogniwami dziejów. Zadaniem poezji jest zatem
patrze  i widzie , dostrzega , notowa , zapisywa , utrwala  w pami ci, sta  na stra y
„legendy”, o ywia  przesz

 i histori . „S owo poety” winno budzi  sumienia, broni

resztki cz owiecze stwa w cz owieku, strzec nas przed  mierci  moraln  – gorsz  od
fizycznej.
   Warto wspomnie ,  e wiersz doczeka  si  swojej realizacji muzycznej, jest  piewany przez
poetów i bardów  piewaj cych – Romana Ko akowskiego i Przemys awa Gintrowskiego.

wiat (poema naiwne) (z tomu Ocalenie 1945).

   Jest to poemat, z

ony z dwudziestu wierszy, których tytu y wyznaczaj  kr g poetyckich

obrazów, pozornie prostych i banalnych Droga, Furtka, Ganek, Jadalnia, Schody, Obrazki, Z
okna. 
Cykl skomponowany zosta  w taki sposób, by czytelnik stopniowo, krok po kroku,
wst powa  w krain  dzieci stwa. Sielski krajobraz, ogl dany naiwnymi oczyma dziecka,
urzeka urod , tchnie poczuciem bezpiecze stwa, a zarazem – jest tak oczywisty, sta y,
nienaruszalny. Pi kno tych obrazków ods aniane jest w kolejnych „filmowych” zbli eniach,
ogl damy wi c ka dy szczegó  powoli i dok adnie, jak gdyby rzeczywisto  przesuwa a si
przed oczami w marzeniach, wspomnieniach lub idyllicznym  nie. Podobie stwo do marzenia
sennego powoduje,  e w zasadzie ka dy z czytelników mo e powiedzie : tak, ja to znam...
Mniejsza nawet o szczegó y, one mog  by  przecie  za ka dym razem inne, a jednak ten
nieco ba niowy, odrealniony przez s owo poetyckie „ wiat” jest archetypicznym

11

 obrazem

bliskim ka demu. Dom, wiejska, wielopokoleniowa rezydencja rodzinna, pe na pami tek po

background image

pokoleniach, które odesz y, mieszcz ca w sobie znane „od zawsze” sprz ty,  wiat a, d wi ki i
zapachy – ma wymiar zarazem uniwersalny, jak i niezwykle osobisty.
   Na szczególn  uwag  zas uguje posta  Ojca, która pe ni tutaj wiele funkcji – daje dzieciom
poczucie bezpiecze stwa sam  swoj  obecno ci , ale ponadto obja nia im regu y rz dz ce

wiatem, jest arbitralnym, niepodwa alnym w swojej m dro ci autorytetem, wprowadza

dzieci w  wiat wiedzy, odkrywa przed nimi potrzeb  utrzymywania ci

ci pokole ,

tradycji, t umaczy sens wi zi uczuciowej  cz cej bliskich sobie ludzi a tak e –  czno
cz owieka z przyrod .
   Przyroda w poemacie jest sielska i przyjazna, towarzyszy cz owiekowi, otacza go niczym
kokon, mo na odnie  wra enie,  e nie tyle s

y bohaterom, co ich chroni. Wyidealizowany

obraz natury przywodzi na my l opisy z Pana Tadeusza, zw aszcza,  e Mi osz w podobny
sposób komponuje obraz poetycki, pos uguj c si  metod  kolejnych zbli

.

   Symboliczny wymiar  wiata przedstawionego ujawniaj  ostatecznie wiersze o znamiennych
tytu ach: Wiara – Nadzieja – Mi

Przypomnijmy, i  omawiany poemat powsta  w

okupowanej Warszawie w 1943 roku. Mo emy wi c przypuszcza ,  e motywacj  poety nie
by y igraszki pami ci ani sentymentalna t sknota za utraconym dzieci stwem, chocia
skojarzenia z opisem Soplicowa z Pana Tadeusza mog yby sugerowa  tak  interpretacj .
Odwo ania do wspomnie  z dzieci stwa, powrót do „kraju lat dziecinnych” staj  si  metod
pozwalaj

 Mi oszowi dotrze  do warto ci podstawowych, uniwersalnych, stanowi cych –

w opozycji do rzeczywisto ci pozaliterackiej-niezniszczalny fundament ludzkiej egzystencji.
Dzieci stwo i dom pozostaj  bowiem nie tylko sielskim, chocia  ulotnym wspomnieniem,

wi tym i czystym jak pierwsze kochanie”, ale rodzajem szczególnego, intymnego

„dokumentu” (zwró my uwag  na niezwykle pieczo owite potraktowanie szczegó u)
utrwalaj cego w  wiadomo ci czytelnika ide  porz dku moralnego. Dzieci stwo, kraina,
gdzie wszystko jest „pierwsze”, pozwala odnie  si  do pierwotnych dozna , jednoznaczno ci
norm  i  ocen  –  nasuwa  si   tu  skojarzenie  z  wierszem  Norwida,  w  której  kwintesencj
polsko ci jest prostota i czytelno  kryteriów: „tak za tak – nie za nie”.

12

   wiat  wspomnie  z dzieci stwa w tym kontek cie  nabiera  dodatkowych znacze  –
przywo ane na chwil  ulotne wzruszenia i prze ycia zyskuj  rang  uniwersaln , stanowi c
przeciwwag  dla rzeczywisto ci otaczaj cej poet . Mi osz osi ga wi c obiektywizm poprzez
subiektywizm, rzucaj c wyzwanie ciemnemu  wiatu i wojnie: poeta prezentuje klarown
hierarchi  warto ci, broni tradycji, ci

ci pokoleniowej, dopomina si  o emocjonalne

bezpiecze stwo, porz dek, nienaruszalno , trwa

 warto ci fundamentalnych.

   Symboliczne s owa o s

cu zamykaj  poemat, w którym autor nadaje dzieci stwu wag

do wiadczenia stanowi cego o istocie cz owiecze stwa.
   

S

ce, które „przedstawia artyst ” – o wietla kwiat  wszystkimi barwami naraz,  nie

wybieraj c  adnej. Jednak pe ny obraz  wiata mo liwy jest jedynie wtedy, gdy – zamiast
patrze  wprost w o lepiaj

 tarcz  – spojrzymy w promie  s

ca od ziemi odbity. Pokorne

pochylenie si ku trawie i umiej tno  docenienia rzeczy najmniejszych – to zadanie, jakie
stawia przed sob  poeta:

Kto chce malowa

wiat w barwnej postaci,

Niechaj nie patrzy nigdy prosto w s

ce.

Bo pami  rzeczy, które widzia , straci,

zy tylko w oczach zostan  piek ce.

Niechaj przykl knie, twarz ku trawie schyli
I patrzy w promie  od ziemi odbity
Tam znajdzie wszystko, co my porzucili:
Gwiazdy i ró e, i zmierzch, i  wity
.

13

background image

Piosenka o ko cu  wiata (z tomu Ocalenie 1945)

   Pozornie nie przystaj cy do tematu wiersza tytu  jest wyrazem niewiary autora w porz dek

wiata. Oksymoroniczne przeciwstawienie formy „piosenki” z zapowiedzi  spe niaj cej si

apokalipsy wynika z prze wiadczenia poety o sta ej nieadekwatno ci naszych wyobra

 o

wiecie – z rzeczywisto ci . Mi osz broni si , obserwuj c  wiat z dystansu, przybieraj c poz

ironicznego stoika, który nie da si  zaskoczy  rozgrywaj

 si  na jego oczach katastrof .

   

Wiersz ma nieregularn  budow , a jednak – dzi ki specyficznej strukturze wersów, z

których ka dy stanowi odr bn  ca

 sk adniowo-semantyczn  – czytelnik ma z udzenie

porz dku i spokojnego rytmu wypowiedzi. Wra enie to wynika z paralelicznego uk adu
nast puj cych po sobie obrazów – dwie pierwsze strofy maj  charakter opisowy –
wzmocnionego licznymi powtórzeniami: (Dwie pierwsze strofy otwiera wers W dzie  ko ca

wiata..., ostatnia zwrotka ko czy si  dwuwersem: Innego ko ca  wiata nie b dzie, w strofie

trzeciej powtarzaj  si  w dwóch wersach nag osowe zwroty: A którzy czekali... oraz s owo
Dopóki... – trzykrotnie). Dzi ki tym konsekwentnie zastosowanym anaforom i paralelom
wiersz tchnie spokojem, chocia  jest to spokój pozorny.
   Opozycja: spokój-katastrofa, porz dek-zag ada,  ycie- mier  zawiera w obie g ówn  ide
wiersza. Pierwsze dwie strofy zbudowane s  z szeregu obrazów o pogodnym, sielskim wr cz
charakterze, ale otwieraj ce je zdanie zawiera informacj  o rozgrywaj cej si  w

nie

apokalipsie. Koniec  wiata w

nie si  rozpocz , chocia  nie potrafimy uchwyci  jego

symptomów. Roztaczaj cy si  przed naszymi oczami ci g obrazów tchnie pogod ,
obserwujemy harmoni  ludzi i natury. A jednak – chocia  rytm nast puj cych po sobie
obrazów zdaje si  niezmienny i powolny – poszczególne sceny czy sekwencje (narzuca si
tutaj podobie stwo do filmowego scenariusza) s  montowane w sposób „ostry”, bez

agodnych przej , tak, jakby oczy patrz cego nerwowo przerzuca y si  z obiektu na obiekt,

bezskutecznie poszukuj c ostrzegawczego sygna u. Pszczo a, rybak, delfiny, wróbel, w ,
pijak,  ódka – to nast puj ce po sobie pojedyncze kadry nie  cz ce si  ze sob  w spójn
ca

. (Wyra nie wida  ró nic  w sposobie opisu, gdy porównamy Piosenk ... z wierszami

wchodz cymi w sk ad wcze niej omawianego poematu

wiat, gdzie obrazy przesuwa y si

powoli, zgodnie z naturalnym tempem kroków id cego i obserwuj cego otoczenie narratora).
   Ró norodne, gwa townie nast puj ce po sobie obrazy dynamizuj  opis, a wra enie ruchu
wzmocnione zosta o poprzez obecno  czasowników podkre laj cych ruch: kr

y, skacz ,

id , czepiaj  si , podp ywa. Wszystkie te czasowniki u yte zosta y w czasie tera niejszym, a

ywe, jaskrawe barwy i migotliwa gra  wiate  – pot guj  wra enie zmienno ci scen

rozgrywaj cych si  przed oczami patrz cego.
   Tak wi c pozorna idylla niedostrzegalnie przeradza si  w spe nion  apokalips , której nie
potracimy dostrzec, chocia  rozrywa si  jawnie, na naszych oczach, tu i teraz – teatr  wiata
zapada si  w niebyt.
   W warstwie sk adniowej i leksykalnej (archaizmy) wiersz nawi zuje do Biblii, ale s  to
aluzje bardzo subtelne i równowa y je pozornie potoczny, prosty j zyk. „Siwy staruszek”,
który przecie  mo e si  myli  (bo „nie jest prorokiem”), przekonuje nas,  e „...innego ko ca

wiata nie b dzie”. Czy zako czenie to ma stanowi  dla nas pociesze nie, jako zapowied
mierci  agodnej i bezbole nie ogarniaj cej nasze zmys y, czy te  odczyta  je nale y jako

mroczne memento, groteskowy grymas ukryty pod mask  u miechu? Wydaje si ,  e ka dy
czytelnik powinien sam poszuka  odpowiedzi na to pytanie.

background image

Piosenka o porcelanie (z tomu wiat o dzienne 1953)

   

Wiersz toniczny, trójzestrojowy (wersy o miozg oskowe: dwa amfibrachy i trochej lub

siedmiozg oskowe: amfibrach i dwa trocheje), urzeka kunsztown , regularn  struktur  i
wyrazist  rytmizacj , nawi zuj

 do wiersza klasycznego. Refreniczne powtórzenie

zamykaj ce ka

 z trzech strof (Niczego mi prosz  pana Tak nie  al jak porcelany.)

podkre la walory brzmieniowe utworu – wiersz ten by  nawet  piewany przez artystów z
Piwnicy pod Baranami (wykonywa  go m.in. Grzegorz Turnau).
   Mimo  e wcze niej Mi osz kilkakrotnie wypowiada  si  na temat struktury wiersza, mówi c
o niewystarczalno ci tradycyjnych form wersyfikacyjnych i potrzebie uwolnienia si  od
skostnia ych norm i zasad, Piosenka o porcelanie mo e by  uznana za doskona y przyk ad
kontynuacji klasycznego kanonu poetyckiego. Dok adne rymy 

skie u

one

naprzemiennie, eleganckie epitety i metafory przywodz ce na my l poezj  sentymentaln  i
romantyczn , obrazy poetyckie zbudowane z delikatnych, drobnych elementów (spodeczki,
puch, pióra, skorupki), których krucho  podkre lona zosta a jeszcze przez zdrobnienia i
onomatopeje – wszystko to w  wiadomo ci czytelnika uk ada si  w lekk  piank  s own .
Wiersz jest zaiste misternym i precyzyjnym bibelotem z najcie szej porcelany – budz cym
zachwyt i podziw dla kunsztu autora.
   Jednak – jak zwykle u Mi osza – subtelno  i pozorna b aho  formy jest tylko mask ,
pozwalaj

 poecie swobodnie mówi  o sprawach ostatecznych.

   P acz poety nad „ró owymi spodeczkami” i „kwiecistymi fili ankami” to przecie  czytelna
i oczywista rozpacz nad krucho ci

ycia, tytu owa porcelana jest bowiem symbolem

ludzkiego losu. Zarazem jednak Mi osz ma poczucie bezsilno ci swojego sprzeciwu i
znikomo ci w asnego, pojedynczego g osu w konfrontacji z bezwzgl dno ci  historii,
reprezentowan  w wierszu przez „tanki”.
   

Dlatego wyra aj c swoj  opini  ucieka si  do autoironii, z odrobin  dystansu traktuj c

asny – „niem ski” –  al nad okruchami rozjechanych g sienicami czo gów fili anek. Ironi

 wyra aj  chocia by zdrobnienia sk adaj ce si  na opis zniszczonego wojn

wiata:

fili anki, rzeczka, wietrzyk, spodeczki, skorupki,  wiecide ka, uszka, denka. Zauwa my
zreszt  pewn  ambiwalentno  postawy podmiotu, wewn trzn  sprzeczno , która otwiera
kilka mo liwo ci interpretacji. Podmiot mówi cy 

uje porcelany, ale jednak nie sta  go na

nic wi cej, jak tylko na werbalne wyra enie swoich uczu  – jest to jedyna forma buntu, jak
podejmuje, maj c równocze nie  wiadomo  bezowocno ci, bezsensu swojej postawy,
znikomo ci w asnego „ ja”, nieskuteczno ci wo ania, sam zatem postrzega swoje gesty jako
nieco  mieszne, wr cz groteskowe. Sprzeciwiaj c si  brutalnej ingerencji historii w porz dek

ycia, podmiot wiersza przyznaje si  zarazem do tego,  e sam równie  – mniejsza o to, czy

ca kiem dobrowolnie – jest uczestnikiem dzie a zniszczenia, chrupi ca warstwa pokruszonej
porcelany zgrzyta i pod j e g o  w asnymi butami. Wreszcie – podmiot wiersza dostrzega
przewrotny urok udzia u w dziele zniszczenia... brutalna si a potrafi poci ga , i Mi osz ma
odwag  przyzna  si  przed sob  samym do ciemnej chwili, kiedy odkrywa nisk  rado
niszczenia pi kna – kiedy to rozgl da si  po  wiecie okiem barbarzy cy i nagle spostrzega
perwersyjny urok zgwa conego krajobrazu:

Równina do brzegu s

ca

Miazg  skorupek pokryta.
Ich warstwa rze ko chrupi ca
Pod mymi butami zgrzyta.

   

Mi osz bezlito nie ods ania s abo   i niekonsekwencj  w asnej postawy. Ironia poety

zwrócona jest bowiem przeciw anachronizmowi i s abo ci romantycznego buntu. Obraz

wiata, który odchodzi (budz c „ al”), jest przecie  tak e niejednoznaczny: sentymentalny i
mieszny, przywodzi na my l „ liczne” pocztówki czy „landszafty”, jest to  wiat bibelotów,

background image

kiczu „pióra zamarz ych  ab dzi”, pi kna seryjnego i skonwencjonalizowanego. Zderzony z
realiami wojny nie tylko obraca si  w perzyn  ujawniaj c swoj  (tandetn ?) nietrwa

, ale

przybiera formy wr cz groteskowe.
   Kontrast pomi dzy  wiatem romantycznych, konwencjonalnych idei i warto ci a  wiatem
wspó czesnego barbarzy stwa znajduje odbicie w j zyku. Archaizmy i zdrobnienia
przywodz ce na my l literatur  epoki romantyzmu (czy nawet sentymentalizmu), odnosz ce
si  do  wiata porcelany – zderzone zosta y z onomatopejami i prozaizmami (jest nawet
wyra ny rusycyzm), które pos

y do odmalowania zniszcze  wojny. Odpowiednikiem

groteskowych obrazów w planie j zykowym jest przemieszanie tych dwóch stylów, co
przynosi efekty wr cz komiczne; pos uchajmy chocia by naiwnych okrzyków podmiotu,
którego zadziwia... brzydota zniszcze :

O  wiecide ka wy

one

Co radowa

cie barw

Teraz ach zaplamione
Brzydk  zakrzep  farb .

   

Ironia to bro  przegranych. Ironia Mi osza jest jedynie rodzajem maski, która ukrywa

poczucie krzywdy. Albowiem przed „tankami” nie ma ucieczki. „ wiat skorupek” przybiera
wymiar apokaliptyczny. Oto przed naszymi oczami  ciele si  „równina do brzegu s

ca” –

zniszczenie przybiera rozmiar globalny. Potrzaskana porcelana le ca „na  wie ych
kurhanach” jest symbolem zniszczenia  wiata, zapowiedzi  zag ady wszelkich warto ci.
Romantyzm, naiwno , delikatno , sztuka, kultura – s  zbyt s abe, by przetrwa , a nasze za
nimi t sknota mo e wzbudzi  co najwy ej rozbawienie nowych Herostratów ukrytych za
wie yczkami czo gów. Czy zreszt  warto p aci

yciem za pi kno, tyle  nietrwa e, co –

wzgl dne? Mimo szyderczych grymasów – Mi osz odpowiada,  e warto. W ko cu:
„Niczego... [mu] ...tak nie  al jak porcelany. Jednak emocje nie wp ywaj  na precyzj
rozumowania – z pozoru  mieszna „piosenka” jest w istocie wnikliwym mini-esejem
poetyckim po wi conym banalno ci z a, ale i... banalno ci dobra”.

Nie wi cej (z tomu Król Popiel 1962)

Powinienem powiedzie  kiedy  jak zmieni em
Opini  o poezji i jak to si  sta o,
Ze uwa am si  dzisiaj za jednego z wielu
Kupców i rzemie lników Cesarstwa Japonii
Uk adaj cych wiersze o kwitnieniu wi ni,
O chryzantemach i pe ni ksi yca.

   Wiersz jest przyk adem liryki bezpo redniej – osobiste wyznanie „ ja” mówi cego jest tu
oczywi cie wyk adni  pogl dów Mi osza. Metafora otwieraj ca wiersz stanowi efekt
wieloletniej fascynacji poety kultur  Wschodu, Mi osz t umaczy  wiersze poetów chi skich i
japo skich, wyda  tom w asnych t umacze  haiku, a jego praca translatorska pomog a mu –
jak pisa  w swoich esejach – w zrozumieniu ró nic mentalno ci cz owieka nale cego do
kultury europejskiej i przedstawiciela cywilizacji Wschodu. Ró nica ta polega, jak pisa , na
odmienno ci pojmowania zada  sztuki i powinno ci artysty. Kultura zachodnia traktowa a
dokonanie artystyczne jako manifest indywidualizmu – odrzucenie wszelkich kanonów i
wzorów, czego konsekwencj  sta  si  chaos, zagubienie, anarchia, postmodernistyczna
entropia. Dla artysty Wschodu idea tworzenia polega na totalnym zaprzeczeniu siebie –
manifest doskona

ci zawarty jest w mo liwie najwierniejszym odtworzeniu kanonu

zapisanego w tradycji, stworzeniu idealnej kopii – cel taki pozwala  arty cie wznie  si

background image

ponad w asne nami tno ci, znale  poczucie  czno ci duchowej z przesz

ci , a zarazem

nada  swojemu dzie u wymiar uniwersalny.
   

Mi osz przyznaje racj  podziwianym przez siebie mistrzom, a jednak wyjawia,  e nie

potrafi do ko ca wyrzec si  w asnych nami tno ci czy w tpliwo ci. Z jakiego  powodu –
niemo liwe okaza o si  spe nienie w asnych ambicji twórczych, maksymalnych, ekstremalnie
traktowanych powinno ci stawianych sobie i poezji.
   Powinienem  powiedzie

[...] jak zmieni em opini  o poezji – mówi poeta, a jednak

pozostawia niedopowiedziane lub zatajone motywy, które ka  mu pokornie schyli  g ow
przed Pi knem. Czy wynika to z niemo no ci znalezienia w

ciwej formy, nazwania s owem

tego, co niewyra alne? Trudno w takim razie zrozumie , dlaczego samo dostrze enie
wielowymiarowo ci  wiata budzi w poecie – oprócz naturalnej w tym wypadku pokory czy
nawet  zw tpienia  w  sens  w asnych  dokona   –  poczucie  winy?  A  mo e  poczu ,   e  win   za
niespe nienie powinien obci

 samego siebie, swoj  s abo , sk onno  do ulegania

pokusom, wieczn  pogo  za tym, co cielesne, zmys owe, co nie pozwala spokojnie
kontemplowa  pi kna uczuciem nie ska onym ch ci  posiadania?
   Mi osz nie odpowiada na te pytania. Z za enowaniem pokazuje jedynie,  e obraz i s owo
nigdy – mimo najg bszych ch ci – nie b

 to same. Uznaje zatem w asn  niedoskona

 i

z pokor  pochyla g ow  przed Pi knem – jako warto ci  uniwersaln  i jedyn .
   

Wiersz wyra a rozczarowanie wobec klasycznych norm i regu , opowiada o zw tpieniu

poety w mo liwo  spe nienia swojej powinno ci. I zarazem – uwielbienie dla Pi kna,

cego jedynym kryterium, jakie si  sprawdza. Tylko – i a  tyle.

Ars poetica? (z tomu Miasto bez imienia 1969)

   Utwór ten mo na odczytywa  jako wiersz programowy poety, taki kierunek interpretacji
wyznacza bowiem sam tytu , stanowi cy aluzj  do staro ytnych rozpraw o poezji –
Arystotelesa i Horacego. Utrwalony w tradycji tytu  Mi osz opatruje jednak znakiem
zapytania – jak gdyby kwestionowa  mo liwo  ustalenia uniwersalnych regu  rz dz cych
sztuk .
   

Pytajnik – wyra a zw tpienie poety, nadaje wierszowi charakter polemiki, dyskursu, w

którym zaprzeczone zostaj  zasadnicze tezy tradycyjnej, klasycznej poetyki.

Zawsze

skni em do formy bardziej pojemnej – rozpoczyna poeta, wyra aj c tym samym

enie do przekroczenia granicy pomi dzy poezj  a nie-poezj . Rygorystyczne

rozgraniczanie gatunków – b

ce podstaw

wiatopogl du literackiego od czasów

staro ytnych a  po romantyzm – jest wed ug Mi osza barier  ograniczaj

 komunikatywno

i jasno  przekazu. Doskona

 formy poetyckiej nie gwarantuje jeszcze,  e powstan

„m dre ksi ki pomagaj ce znosi  ból oraz nieszcz cie”. Mi osz wyra a wi c pragnienie
stworzenia czego , co by nie by o „zanadto poezj  ani zanadto proz ”. Ta cz

 wiersza robi

wra enie surowego zapisu myli – napisana jest wolnym wierszem, w którym wersy
odpowiadaj  jednostkom sk adniowym. Lu na struktura wiersza pozwala wyrazi  my l w
sposób mo liwie najswobodniejszy. Przy okazji warto wspomnie , i  poszukiwania „formy
bardziej pojemnej” poeta kontynuuje a  po dzie  dzisiejszy motyw ten powtarza si  w wielu
esejach Mi osza dotycz cych poezji orientalnej, stanowi tak e podstaw  kompozycji tomu
Piesek przydro ny

14

,

onego z ma ych form niekiedy tylko wierszowanych (najcz ciej

okre li  by je mo na mianem: „mikroprozy”), w drugiej cz ci opatrzonych tytu em: Tematy
do odst pienia.
   Znak zapytania postawiony przez Mi osza obejmuje nie tylko form  poetyck , ale i sam
proces tworzenia wiersza.

W samej istocie poezji jest co  nieprzystojnego:

background image

powstaje z nas rzecz o której nie wiedzieli my  e w nas jest,
wi c mrugamy oczami, jakby wyskoczy  z nas tygrys
i sta  w  wietle, ogonem bij c si  po bokach.

     Niejasno   psychologicznych   róde   tworzenia  poezji  sprawia,  i   akt  twórczy  staje  si
czym  wstydliwym,  enuj cym samego autora, polega on bowiem mi dzy innymi na
swoistym emocjonalnym ekshibicjonizmie. W dodatku – jak si  okazuje – efekty owego
procesu s  nieprzewidywalne, nierzadko zaskakuj  samego autora. „Tygrysia” metafora budzi
zaskoczenie, weso

, ale i poczucie zagro enia pod wiadomo  poety mo e bowiem

zbudzi  potwory.
   Zreszt , w gruncie rzeczy poeta nie mo e odpowiada  za efekty swoich poczyna . Przecie
poezj  dyktuje mu „dajmonion” – poeta jest jedynie katalizatorem, przeka nikiem, rodzajem

ywego transformatora, „instrumentem” wykorzystywanym przez nieznane mu moce. W

dodatku  ród o jego natchnienia nie do ko ca jest oczywiste: s owo „dajmonion” wg
Sokratesa oznacza „g os wewn trzny” boskiego pochodzenia, który powstrzymuje cz owieka
od czynów z ych moralnie (a zatem sumienie).

15

 Ale w mitologii greckiej bóstwa mog  by

dobre lub z e, a polskie: „demon”, „demoniczny” to s owa budz ce raczej z owrogie
skojarzenia.
   Poeta jest wi c „pa stwem demonów”, rozdarty mi dzy z em a dobrem, i sam nie mo e
mie  pewno ci, w czyim znalaz  si  w adaniu.  wiatopogl d Mi osza bliski jest tu
romantycznej i neoromantycznej koncepcji poety (przypomnijmy sobie posta  rozpi tego
pomi dzy dobrymi i z ymi duchami Konrada, czy poematy Blake'a).

...bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza a niewidzialni go cie
wchodz  i wychodz .

   Miotany sprzecznymi nami tno ciami poeta jest w

ciwie ubezw asnowolniony, zdany na

ask  lub szyderstwo ciemnych si , tkwi cych w jego pod wiadomo ci (lub wr cz –

istniej cych poza nim).
   

Przeciwie stwem  poezji  jest  „milcz ca  uczciwo ”,  pozwalaj ca  uchowa   szacunek

krewnych i s siadów. Nie mo na jednak porzuci  pisania, wewn trzny przymus jest bowiem
silniejszy od nakazu rozumu. Poeta musi pisa , aczkolwiek robi to „rzadko i niech tnie”.
Ci gle w tpi c, bez wiary nie tylko we w asne umiej tno ci, ale wr cz sens tworzenia,
pociesza  si  mo e jedynie nadziej , „ e dobre, nie z e duchy, maj  z nas instrument”.

Mo'a wierna mowo (z tomu Miasto bez imienia 1969)

   

Otwieraj ce  wiersz:  apostrofa  do  j zyka  i  metafora,  b

ca  rodzajem  poetyckiej

autobiografii (Co noc stawia em przed tob  miseczki z kolorami,  eby  mia a i brzoz  i konika
polnego i gila zachowanych w mojej pami ci
) zapowiadaj ,  e mamy do czynienia z – rzadk
u Mi osza – liryk  bezpo redni .
   

Ton  intymnego  wyznania  oraz  informacje  dotycz ce  w asnych,  emigranckich  losów

pozwalaj  uto samia  podmiot liryczny wiersza z osob  autora. „Rozmowa” z „wiern
mow ” stanowi prób  zg bienia w asnego stosunku do mowy-ojczyzny, do j zyka, ale te  i
do polsko ci. Gorzka refleksja dotyczy w pierwszym rz dzie osobistych prze

 pisarza.

Pojawia si  tutaj – wielokrotnie przez Mi osza podejmowany wcze niej – motyw emigranta
pielgrzymuj cego po  wiecie: „By

 moj  ojczyzn  bo zabrak o innej”. Wygnanie,

oderwanie od korzeni, to problem, który poeta podejmuje ju  w swoich m odzie czych
utworach:

W mojej ojczy nie, do której nie wróc ,
Jest takie le ne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne

background image

Pami tam, kiedy wzrok za siebie rzuc .

16

   Motyw zagro enia utrat  to samo ci mo na odczytywa  jako rodzaj maski przywdziewanej
przez autora, nieco kokieteryjne drapowanie na sobie Konradowskiego p aszcza,
podejmowanie romantycznego modelu poety i poezji. Tym bardziej,  e poeta pos uguje si
tutaj typowymi dla romantycznej poezji obrazami – jezioro, las. Pami ta  jednak musimy,  e
proroctwo dotycz ce w asnej drogi  yciowej wyg asza  m ody poeta w sytuacji dla niego do
szczególnej: przeprowadzka z Wilna do Warszawy oznacza a dla Mi osza co  wi cej, ni
przejazd z jednego do drugiego miasta w tym samym kraju. Przez ca e  ycie akcentowany
zwi zek uczuciowy z Litw  ka e domy la  si ,  e decyzja wyjazdu do Polski musia a by  dla
Mi osza wyborem dramatycznym. Los sprawi ,  e status wygna ca zosta  Mi oszowi
przypisany niemal na ca e  ycie. Prawie pó  wieku sp dza poza Polsk , ba, nawet poza
Europ . Osamotnienie i tragiczne wyobcowanie jest wynikiem nie tylko utraty „kraju lat
dziecinnych”, ale i efektem pog biaj cej si

wiadomo ci braku wi zi emocjonalnej i

intelektualnej z otaczaj cym pisarza „nowym”  wiatem. St d pewien dualizm postawy. Z
jednej strony bowiem Mi osz zdaje sobie spraw  z osi gni tego sukcesu, jakim jest
niew tpliwie osi gni ta przeze  stabilizacja  yciowa, wysoka pozycja naukowa i literacka,

awa. Z tym wszystkim jednak dr czy go poczucie niepewno ci, niewiara w sens w asnych

dokona , zw tpienie i rezygnacja. Podejmuj c prób  podsumowania swojego  ycia poeta
do wiadcza sprzecznych uczu . Mamy tu zarysowany dramat twórcy pozbawionego
mo liwo ci odbioru, podejmuj cego jednak na przekór okoliczno ciom heroiczn  decyzj
kontynuowania pracy. Jedyn  motywacj  jest nadzieja

My la em  e b dziesz tak e po redniczk
pomi dzy mn  i dobrymi lud mi,
cho by ich by o dwudziestu, dziesi ciu,
albo nie urodzili si  jeszcze

   Równie cz ste s  jednak momenty zw tpienia:

 chwile kiedy wydaje si ,  e zmarnowa em

ycie. Z sarkastycznym grymasem poeta okre la samego siebie jako szkolarza gdzie w

odleg ym kraju i dystansuje si  od w asnych osi gni  ironicznym angielskim: „success”.

17

   Zw tpienie w sens pisania – podwa a sens podj tych wcze niej  yciowych decyzji, ka e
zastanowi  si  nad s uszno ci  dokonanych wyborów, których konsekwencj  sta  si  –
dos owny i przeno ny brak w asnego miejsca w  wiecie.
   Jednak  ród em zw tpienia i goryczy jest w tym wierszu nie tylko utrata wiary w celowo
swoich  dzia

  artystycznych.  Zanegowanie  warto ci  w asnej  pracy  oznacza  dla  Mi osza

równie  zw tpienie w j zyk. W dwukrotnym powtórzeniu tytu owej apostrofy zawarta jest
subtelna w tpliwo  co do „wierno ci” mowy. Pisarz czuje si  przecie  osamotniony w

nie

dlatego, i  jego j zyk „zdradzi  go”. Nie tylko dlatego,  e pisz c po polsku skaza  si  na nik e,

ciwie prawie  adne grono odbiorców. Bardziej jeszcze bolesna jest  wiadomo , i

„wierna mowa” sta a si  narz dziem s

cym niegodnym celom:

Bo ty jeste  mow  upodlonych,
mow  nierozumnych i nienawidz cych
siebie bardziej mo e ni  innych narodów,
mow  konfidentów,
mow  pomieszanych
chorych na w asn  niewinno

   Dystansuj c si  wobec j zyka, tym samym odcina si  Mi osz od „polsko ci”, takiej, jak
móg  obserwowa  z perspektywy odleg ego kontynentu – od powierzchownej religijno ci,
mia ko ci intelektualnej, zawistnej pod

ci i g upoty:

   Przyznaj , na polsko  jestem alergiczny. [...] Stosunki moje z obcymi s  zbyt p ytkie, zbyt
powierzchowne,  eby zosta  ugodzony  ywy nerw i  eby odezwa  si  ten niepokój, do jakiego
daje powód przynale no  do ludzkiego gatunku. Natomiast u Polaków wystarczy mi drobny

background image

znak, a ju  odtwarzam wszystko, co w nich siedzi, bo to nie jest tylko w nich, poza mn , ale
tak e we mnie, jako cz

 mojego le moi b(issable. Ich zachowanie si  mnie dra ni, poniewa

demaskuje sk onno ci, jakie w sobie samym staram si  rozumem i wol  ujarzmi .

18

   

Jakie  jednak  istnieje wyjcie z tej pu apki? „Wierno ” wzajemna – poety i j zyka

(polsko ci) – jest przecie  swoistym przymusem, oboje s  skazani na siebie nawzajem. Jak
mowa umar aby, gdyby nie poeci, tak poeta skaza by si  na niebyt – odrzucaj c swój ojczysty

zyk. To „wierna mowa” bowiem stanowi dla poety-emigranta drug , „niemo liw ”

ojczyzn  – jedyn , jak  posiada naprawd ...
   Ratunkiem dla poety staje si  przekonanie,  e najbardziej nawet ska ony (wykorzystany
przez polityk  czy histori ) j zyk odradza si  ci gle na nowo. Wystarczy:

...stawia  przed tob  miseczki z kolorami
jasnymi i czystymi je eli to mo liwe.

   Poeta, poprzez sam akt twórczy, jest w stanie przywróci  j zykowi jego czysto , pi kno i
harmoni . W ten sposób – wierni sobie nawzajem – artysta i „jego wierna mowa” s

 sobie

i nawzajem si  ratuj .
   

...wiersz przedstawia obopóln   wierno  – i  mowy, i poety. Mowa bowiem zapewni a

bezdomnemu ojczyzn : do rodzinny, jedyny, w jakim czu  si  dobrze. Poeta za  s

 jej tak

wiernie,  e pod jego czu ym piórem rozkwit a najpi kniej. Rozja ni a nijak  szaro  naszego
narodowego  ycia jasnymi i czystymi kolorami, wprowadzaj c moralny  ad, mówi c prawd .
W tym sensie Czes aw Mi osz jest bardzo polskim i bardzo oczekiwanym w Polsce poet .

19

   ...bo w nieszcz ciu potrzebny jaki

ad czy pi kno – ko czy Mi osz, uznaj c tym samym

nadrz dno  kategorii estetycznych, a zarazem akcentuj c, i  poezja jest aktem moralnym,
gdy  nadaje sens  yciu – i twórcy, i czytelnika.

Nie tak (z tomu Gdzie wschodzi s

ce i k dy zapada 1794)

   Wiersz ma form  monologu skierowanego, jest rodzajem wyznania skierowanego do Boga.
Modlitewny charakter podkre lony zosta  poprzez specyficzny zapis, gdzie poszczególne
zdania stanowi  odr bne wersety, rozdzielone wyrazistymi pauzami – ka da z
wypowiedzianych myli domaga si  od czytelnika osobnego przeanalizowania. Mamy tutaj do
czynienia z kolejn  prób  podsumowania w asnego  ycia, pog bion  autorefleksj  dotycz
losu poety-emigranta oraz jego artystycznych dokona . Dominuje ton smutku i pokory,
albowiem ostateczny wynik tego obrachunku w  wiadomo ci poety wypada dla niego
niekorzystnie i zamyka si  w tytu owych s owach: „Nie tak”.
   

Obok – najbardziej oczywistych – aluzji biblijnych, zawartych zarówno w wersetowym

zapisie, jak i w s ownictwie, znajdziemy tutaj tak e czytelne odwo ania do twórczo ci
Zbigniewa Herberta (zw aszcza do Przes ania pana Cogito), którego wiersze Mi osz

umaczy  i publikowa  w Ameryce. By  mo e w

nie postawa Herberta i zawarty w jego

wierszach ci ar moralnych wyborów sprowokowa y Mi osza do tego bezpo redniego
wyznania, w którym wyrazi  swoje zw tpienie i ogarniaj ce go poczucie kl ski.
   

Poeta dokonuje rozrachunku  z  yciem –  konfrontuje swoj  wcze niejsz  postaw  z

aktualnymi przemy leniami i pogl dami, u wiadamiaj c sobie w asn  pora

. Przywo uj c

w pami ci panteon bohaterów,  wi tych i m drców, przyznaje sam przed sob ,  e nie potrafi
no dorówna  ani odwag , ani niez omno ci  charakteru:

Wiedz c wi cej, udawa em,  e wystarczy mniej,
nie tak jak tamci, którzy daj

wiadectwo,

Oboj tni na wystrza y, pogo  w g szczu i ur ganie.
Niech m drcy i  wi ci, my la em, ca ej ziemi
                                          dar przynios  a nie j zykowi.

background image

Ja chroni  dobre imi , bo j zyk jest moj  miar

   Przekonanie,  e j zyk – polszczyzna, polsko , „wierna mowa” stanowi dla poety warto
najwy sz , by o dotychczas zasadniczym rysem  wiatopogl du poetyckiego Mi osza.
   

Mi osz wielokrotnie podkre la,  e tylko polszczyzna jest jego  ywio em pisarskim. Ale

polszczyzna nieustannie weryfikowana w dialogu z innymi j zykami (poprzez t umaczenia), w
pami tanych w niej i zapomnianych dialektach przesz

ci i kresów, wreszcie – w

arcydzie ach polskiej sztuki s owa: tak urzekaj ca i znawców, i czytelników zupe nie
przygodnych.

20

   Tymczasem mamy tu do czynienia ze swoist  interpretacj  problematyki wydziedziczenia,
charakterystycznej dla pó nej, tzw. „metafizycznej” fazy twórczo ci Mi osza. Problem ten
pojawia  si  dotychczas w poezji i eseistyce w odniesieniu do wiary, to samo ci narodowej i
kulturowej – tu zosta  rozszerzony równie  na sfer  j zyka. Poeta podwa a warto
poetyckiego s owa, dostrzegaj c w nim niebezpiecze stwo zafa szowania prawd
podstawowych. „Wydziedziczenie” dotyczy  wi c mo e równie  poezji:

I rozpada si  hymn albo psalm przewodnika chóru, zostaje kantyczka.
Niepe ny byk zawsze mój g os, inne chcia bym z

 dzi kczynienie.

A szczodrze i bez ironii, tej chluby niewolnych.

   Taka konkluzja dla poety mo e oznacza  ca kowit  kl sk . U wiadamia sobie bowiem, i
jego dotychczasowe dystansowanie si  od  wiata zewn trznego zamykanie si  w kr gu
problemów wyznaczonym przez „wiern  mow ” by o rodzajem ucieczki, samoograniczenia –

zyk sta  si  dla poety „wie  z ko ci s oniowej”, w której odgrodzi  si  od innych.

   Zasadnicza zmiana postawy Mi osza polega na odrzuceniu maski, a zatem tak e i ironii,
jako jednego ze  rodków pozwalaj cych na utrzymywanie dystansu wobec otoczenia. Poeta
przyznaje,  e ironia to bro  ostateczna przegranych i s abych, tych, którzy nie mog  walczy
otwarcie, „chluba niewolnych” – maska kryj ca s abo , daj ca z udne poczucie wy szo ci.
   Ascetyczny, ch odny j zyk wiersza, ekspiacyjny ton wyznania jest by  mo e  wiadectwem
trudnej sztuki ods aniania twarzy, ujawniania swoich l ków, kompleksów i zw tpie . U progu
staro ci, pozornie spe niony i „dojrza y” w sensie poetyki, poeta odczuwa te same obawy i
pragnienia, które towarzyszy y mu u pocz tków drogi. Szuka „formy”, która nie by aby tylko
przes on , efektownym ozdobnikiem. A szuka  mu tym trudniej,  e gdy ogl da si  za siebie,
dostrzega, jak rozpada si  hymn albo psalm przewodnika chóru. Albowiem wiersz stanowi
gro

 dla poety: gro

 przes aniania my li, hamowania uczu , zak ócenia jasno ci

przekazu. Twórca mo e wi c tylko szuka  i próbowa  stale od nowa – z niespe nion
nadziej . I godzi  si  i z w asn  niedoskona

ci :

... inne z

 chcia bym dzi kczynienie.

A szczodrze i bez ironii, tej chluby niewolnych.
Za siedmiu granicami, pod gwiazd  zarann ,
W mowie ognia i wody i wszelkich  ywio ów.

Oeconomia divina (z tomu Gdzie s

ce wschodzi i k dy zapada 1974)

   

Wiersz  atwiej b dzie mo na zinterpretowa  i zrozumie  w kontek cie poematu

wiat,

chocia  utwory te dzieli znacz ca (prawie trzydziestoletnia przecie ) cezura czasowa. Mi osz
próbuje bowiem po raz kolejny odpowiedzie  sobie na te same pytania, które – w nieco

ejszej, nie pozbawionej autoironicznego dystansu formie – stawia  w poemacie pisanym w

czasie wojny. Powtórzone zostaje niespe nione i bolesne marzenie o pi knym,
uporz dkowanym  wiecie,  adzie moralnym i jego zewn trznych atrybutach, o boskiej
gwarancji harmonii i sensu ludzkiego bytu. Zarazem wiersz budzi  mo e skojarzenia z
Piosenk  o ko cu  wiata, jako  e pojawia si  tutaj ta sama wizja „zwyczajnego” ko ca

background image

wiata, apokalipsy spe niaj cej si  w sposób zarazem oczywisty jak i niedostrzegalny,

katastroficzna wizja zag ady ma wymiar swoistej „zwyk

ci”.

   

Obraz spe niaj cej si  na naszych oczach apokalipsy – niczym zatrzymanego kadru z

potwornego filmu – zamyka si  pomi dzy dwoma poj ciami: ocalenie – zag ada. Na pró no
jednak próbujemy odgadn , kto i co dost pi zbawienia – sta

 bytów ludzi i przedmiotów

okazuje si  z udna. Totalna zag ada  wiata wynika z wizji Boga – ukazanego w pe nym
majestacie, chocia  widocznego tylko po rednio, w skutku swoich orzecze  – jest to Bóg ze
Starego Testamentu, surowy i milcz cy, nieodgadniony, ale okrutny.
    wiat opisany w wierszu to  wiat zatrzymany na mgnienie tu  przed ostateczn  entropi .
Uderza chaos wizji, brak jakiegokolwiek porz dku:

Wsz dzie by o nigdzie i nigdzie, wsz dzie.

   

Znajdujemy tu zatem wizj  przera aj

 – obraz  ludzi upokorzonych okrucie stwem

swojego losu, samym „byciem”. Ich tragedia ma wymiar codzienno ci, polega w gruncie
rzeczy na masowo ci egzystencji, odarciu z odmienno ci, pozbawieniu indywidualno ci, a
tak e na przypadkowo ci do wiadczanego losu, na poczucia bezsensu.
   Nast puje rozk ad  wiata cywilizacji, kultury:

Litery ksi g srebrnia y, chwia y si  i nik y.

ka nie mog a nakre li  znaku palmy, znku rzeki, ni znaku ibisa.

   Podobnej destrukcji ulegaj  rzeczy materialne, z których pozostaj  jedynie wspomnienia,
fantomy, powidoki – dym na kliszy. Gin  tak e warto ci i uczucia, przepada dorobek pokole :
Wrzaw  wielu j zyków og oszono  miertelno  mowy.
   

Nikt  z  yj cych nie  ma  mo liwo ci ucieczki od udr ki, któr  jest uczestnictwo  w

post puj cym chaosie i zniszczeniu. Ludzie, pozbawieni nawet szansy na zrozumienie czy
wspó czucie otoczenia, musz  umiera  bez s owa skargi:

Zabroniona by a skarga, bo skar

a si  samej sobie.

Ludzie, dotkni ci niezrozumia  udr

,

Zrzucali suknie na placach  eby s du wzywa a ich nago .
Ale na pró no t sknili do grozy, lito ci i gniewu.

   Post puj ca entropia zamienia  wiat we wspó czesne piek o. Realistycznie przedstawione
szczegó y z ca  pewno ci  dotycz  rzeczywisto ci XX-wiecznej, ale niektóre sceny czy
motywy stanowi  wyra ne aluzje do apokalipsy biblijnej. Tak jest zapewne w przypadku
motywu nago ci, stanowi cym nawi zanie do ikonografii  redniowiecznej. Ale nago
bohaterów i scena po piesznego zdzierania z siebie ubra  mo e by  potraktowana jako
symbol, który mo emy odczytywa  na wiele sposobów – oznacza  ona mo e „nago ”
duchow  ludzi stoj cych twarz  w twarz z Bogiem, albo – zredukowanie cz owieka do cia a,
cielesno ci, biologii, podstawowych stanów i instynktów. Nago  czyni te  cz owieka
anonimowym, unifikuje, upodabnia do t umy tak samo obna onych, czyni cz stk  masy –
mamy wi c do czynienia z ostatecznym uprzedmiotowieniem, reifikacj  jednostki.
   

Podmiot nie mów nic o sobie, bardzo oszcz dnie maluje te  swoje uczucia – rejestruje

jedynie w asne przera enie, zaskoczenie:

Nie my la em,  e 

 b

 w tak osobliwej chwili.

Kiedy Bóg skalnych wy yn i gromów,
Pan Zast pów, kyrios Sabaoth,
Najdotkliwiej upokorzy ludzi 
[...].

   

Wiersz nale y odczytywa  jako przestrog  przed  yciem pozbawionym metafizycznego

kontekstu. Po latach zw tpienie Mi osz g osi tutaj potrzeb  wiary, wyj cia poza w asn
zmys owo , cielesno  i wzniesienia si  ponad horyzont konsumpcyjnej cywilizacji rzeczy.

background image

Sekretarze (z tomu Hymn o Perle 1982)

   Rzadko w poezji Mi osza pojawia si  podmiot zbiorowy. Zasadnicza mydl wiersza wynika

nie ze swoistego poczucia wspólnoty,  czno ci losów i dzia

, któr  to  czno  –

chocia  jest ona bardzo enigmatyczna – podmiot wiersza odczuwa niezwykle wyrazi cie.
Warto zwróci  uwag  na tytu  – zapewne autor zdawa  sobie spraw , i  s owo „sekretarz” we
wspó czesnej polszczy nie funkcjonowa o przez lata w znaczeniu zupe nie odmiennym od
podstawowego. U ycie wi c tego terminu w odniesieniu do siebie samego – oraz
podkre lenie w

ciwego sensu wyrazu stanowi cego tytu ;

u g a  ja ty ku jestem... – mo na

odczyta  jako jeden z licznych przyk adów oczyszczania j zyka z konotacji przypadkowych i
przywracania s owom ich rzeczywistych znacze .
   W pewnym stopniu mamy tu do czynienia z powtórzeniem tezy zawartej w wierszu Ars
poetica?: ...po ziemi chodzimy, 
Niewiele rozumiej c, i dalej : A jaka z

y si  ca

/ Nie

nam dochodzi , bo nikt z nas jej nie odczyta. Po raz kolejny poezja okazuje by  rodzajem
niemo liwego do odczytania kodu, poeta za  jest – nie t umaczem nawet, lecz jedynie
„sekretarzem”, tym, który yszy i zapisuje s owo.
   Tym razem jednak Mi osz nieco inaczej okre la pozycj  poety jest on s ug rzeczy, a zatem

zyka – poeta podlega nie tylko temu, który dyktuje, ale i temu, co jest dyktowane! Artysta

jest podporz dkowany tworzywu, jego rola zosta a zatem jeszcze mocniej zredukowana i t
podrz dno  Mi osz wyra nie akcentuje.
   Kolejna innowacja to zamiana „ ja” na „my”, wynikaj ca z uto samienia si  podmiotu z
pewn  wyra nie okre lon  grup . Poeta nie jest indywidualno ci , nie jest te  – jak w kanonie
romantycznym – reprezentantem jakiejkolwiek nacji, pokolenia czy idei. Wspó tworzy –
wprawdzie doi  elitarn  i ograniczon  do niewielkiej liczby reprezentantów („mnie i kilku
innym”) grup  „zawodow ”. Artysta zostaje wi c zredukowany do roli fragmentu wi kszej
ca

ci – elementu w boskiej machinie  wiata. Owo pomniejszenie z agodzone zostaje dzi ki

poczuciu wspólnoty. Wydaje si ,  e owa wspólno  losów i poczyna  stanowi dla poety

ród o pocieszenia – l ej jest mu znosi  los op tanego przez „dajmoniona”, a mo e  atwiej

potrafi si  pogodzi  z niemo no ci  zrozumienia sensu w asnego  ycia i w asnych dokona .
A mo e  atwiej uwierzy ,  e w ko cu „z

y si ” jaka  „ca

” i mozó  pracy nie pójdzie na

marne? Wiara w porz dek boski  wiata, w którym ka dy ma zadanie do spe nienia – pokora,
ale i uspokojenie.

Sarajewo (z tomu Na brzegu rzeki 1994)

(Niech to nie b dzie wiersz, ale przynajmniej mówi , co czuj .)

To teraz potrzebna by aby rewolucja, ale zimni s , którzy kiedy  byli gor cy.

Kiedy zabijany i gwa cony kraj wzywa pomocy Europy,

                                                              w któr  uwierzy , oni ziewaj .

Kiedy ich m owie stanu wybieraj

ajdactwo,

nie odzywa si  g os, który by to nazwa  po imieniu.

amliwa by a rewolta m odo ci porywaj cej si  na odnow

Ziemi i tamto pokolenie samo na siebie teraz wydaje wyrok.

Przyjmuj c oboj tnie wo anie gin cych, bo s  to ciemni

background image

barbarzy cy morduj cy si  wzajemnie.

[...].

Teraz okazuje si ,  e ich Europa od pocz tku by a wmówieniem,
bo jej wiar  i fundamentem jest nico . 
[...].

   

Poszczególne wersy utworu – niczym wersety biblijne – zosta y oddzielone od siebie –

ka de zdanie wymaga zastanowienia, jakby by o z trudem wypowiadane przez poet , a przy
tym gruntownie przemy lane. Uderza powaga tonu i brak – charakterystycznej dla wi kszo ci
wierszy Mi osza – ironii.
   Sarajewo to przejmuj ca w swojej wymowie i powadze tonacji liryka wyznania – liryka
bezpo rednia, w której mamy prawo uto samia  w pe ni osob  mówi

 z postaci  autora

(je eli to jest liryka – powtórzmy w tpliwo  za autorem). Warto zwróci  uwag , i  Mi osz
niezwykle rzadko rezygnuje ze – stosowanych na ró nych poziomach tekstu – zabiegów
maj cych na celu zaznaczenie dystansu wobec wypowiadanych wprost pogl dów. Poeta
zwykle po mistrzowsku prowadzi w swoich tekstach swoist  gr  z czytelnikiem, tutaj jednak
wypowiada si  niespodziewanie serio i z powag .
   

Zarówno j zyk, jak i obrazowanie i styl zawieraj  liczne aluzje biblijne – zabijany i

gwa cony kraj jest zapowiedzi  apokalipsy spe niaj cej si  na oczach oboj tnej Europy.
Mi osz staje w obronie takich elementarnych ludzkich warto ci, jak solidarno  z gin cymi
niewinnie lud mi. I nie potrafi zdoby  si  na dystans i ch ód.
   Mówi  co czuj – te s owa autokomentarza sygnalizuj  czytelnikowi, i  ma do czynienia z
tekstem szczególnym. Sarajewo to nie wiersz w tradycyjnym rozumieniu tego poj cia.
Zadanie poety nie polega na „mówieniu tego, co czuje”, rol  poezji nie jest manifestowanie
uczu  czy pogl dów, lecz wywo ywanie emocji i prowokowanie postaw czytelników. W tym
wypadku jednak techniki poetyckie, kunszt artystyczny, profesjonalizm trac  racj  bytu –
nadrz dna okazuje si  potrzeba wypowiedzenia swojego zdania, a mo e jeszcze bardziej –
podstawowe ludzkie odruchy, nakazuj ce solidarno  z cierpi cymi.
   

Wiersz podejmuje  jeden z podstawowych w  twórczo ci Mi osza motywów – problem

odpowiedzialno ci  wiata za zbrodnie. W swoich wspó czesnych poeta rozpoznaje znane od
wieków cechy (ziewaj cy na wie  o zbrodniach w Sarajewie, to przecie  ci sami, którzy w
takt muzyki ko ysali si  na rozp dzonej karuzeli i spogl dali na p on ce getto, ci sami, którzy
odwracali si  od stosu Giordana, by doko czy  handlowej transakcji). Mimo up ywu czasu
nic si  nie zmieni o. Mo e tylko jedno: poeta ostatecznie straci  wiar ,  e bunt wznieci s owo.
Jedyne, co mu pozosta o, to potrzeba wykrzyczenia, wypowiedzenia swojego zawodu,
rozczarowania cz owiekiem. Zimni s , którzy kiedy  byli gor cy. Zwyci zcy, chorzy na
osch

 serca, i cynicznie kalkuluj cy  wiadkowie zbrodni – sami sobie pisz  wyroki: ...co

ich obali, dojrzewa w nich samych. Tragiczna wizja  wiata ostatecznie dope niona zostaje
poprzez u wiadomienie sobie bankructwa romantycznej, tyrtejskiej koncepcji poezji – na
oczach Mi osza umieraj  ostatnie mity pisane przez Histori :

amliwa by a rewolta m odo ci.

Ten  wiat (z tomu Na brzegu rzeki 1994)

Okazuje si ,  e to by o nieporozumienie.
Dos ownie wzi to, co by o tylko prób .
[...]
Umarli przebudz  si , nie pojmuj cy

 wszystko, co si  sta o, wreszcie si  odstanie.

Jaka ulga! Odetchnijcie, którzy cie du o cierpieli.

   Próba poszukiwania sensu w  wiecie bez sensu prowadzi Mi osza kierunku przewrotnej
konkluzji: dzieje ludzko ci by y pomy

 Boga„tylko nieporozumieniem”. Pomys  ten

background image

próbuje Mi osz potraktowa  z ca  powag  i dos owno ci  – oto cofa si  ta

ycia i ka dy

cz owiek, zwierz , ro lina czy przedmiot mo e prze

 jeszcze raz wszystko od pocz tku.

   

Na pozór – wizja taka jest logiczn  konsekwencj  pierwotnego za

enia, mo na by j

uzna  za zgodn  z biblijn  wersj  S du Ostatecznego, kiedy to umarli przebudz  si , nie
pojmuj cy. 
Wra enie pog bia jeszcze uroczysty styl i archaiczna sk adnia (inwersja),
uprawdopodobniaj ca „objawienie”.
   Jednak poeta, pozornie przeprowadzaj c uporz dkowany wywód, wci ga nas w pu apk .
Odwrócenie porz dku zdarze  nie prowadzi bowiem do odzyskania utraconego  adu  wiata.
   

Pierwsze, co uderza w wizji „cofaj cego si ”  wiata, to w

nie chaos. Czas biegnie

alinearnie, zdarzenia nak adaj  si  na siebie i wzajemnie si  wykluczaj  – taki efekt uzyskuje
poeta poprzez pos

enie si  równolegle formami ró nych czasów gramatycznych. „Tym

wiatem” rz dzi przypadek,  adne zabiegi nie zdo aj  tego zmieni .

   Groteskowy obrazek „starców biegn cych za pi

” u wiadamia czytelnikowi absurd  ycia,

wieczny bezsens dzia

 ludzko ci. W któr kolwiek stron  pu ciliby my film pt. DZIEJE

WIATA, zawsze zobaczymy ten sam obrazek – niedorzeczny po cig za przedmiotami

(ideami?) pozbawionymi warto ci.
   Za efektownym konceptem kryje si  zw tpienie i gorycz.
   Absurdalny pomys  s

y ujawnieniu absurdu ludzkiego losu. Pozorna szansa, zawarta w

cofni ciu czasu, wywo uje tragiczne skutki, gdy  powszechnemu cierpieniu odj te zostaje
jakiekolwiek uzasadnienie. Ludzie zostaj  przy tym pozbawieni pami ci, a zatem i

wiadomo ci tego, czego do wiadczyli. Wizja, jak  roztacza przed nami poeta, jest wi c w

rzeczywisto ci okrutniejsza ni  najstraszliwsze opisy zapisane w ksi gach Apokalipsy.
Okrzyk: Jaka ulga! Odetchnijcie, którzy cie du o cierpieli. – to ironiczny, prze miewczy
komentarz poety, odnosz cy si  do wszelkich prób „cudownego” naprawienia  wiata. Nie ma
znaczenia, „w któr  stron ” biegn  wydarzenia sk adaj ce si  na nasze  ycie – jeste my
igraszk  w r ku si y wy szej, okrutnie bawi cej si  naszym losem – i nasz

wiadomo ci .

   

Poeta zdaje si  dobrze bawi  swoim konceptem, intelektualn  konstrukcj  prowadz

czytelnika na manowce. Nie zmienia to jednak faktu,  e mamy tu do czynienia z jednym z
najbardziej gorzkich wierszy w twórczo ci Mi osza.

Po osiemdziesi tce (z tomu Na brzegu rzeki 1994)

Nie ywemu nied wiedziowi co do tego,
Jak fotografowa  b

 nie ywego.

   „Nied wied ” litewski wypowiada si  tu z pewn  doz  rozdra nienia i autoironii. Tytu owe
„po osiemdziesi tce”, stanowi ce przypiecz towanie staro ci, nie staje si  okazj  do
wyg oszenia powa nej przemowy. Mi osz pozostaje sob , zawsze przekorny, niesforny,
sk onny do strojenia drwi cych min, lubi cy zaskakiwa  czytelnika. Idealn  ilustracj  do tego
wiersza mog aby by  s ynna fotografia osiemdziesi cioletniego Alberta Einsteina
pokazuj cego j zyk do obiektywu.
   Groteskowa wizja siebie samego po  mierci jest wyrazem dystansu do samego siebie, do

asnej cielesno ci, staro ci, nadchodz cego ograniczenia si  witalnych (w wielu pó nych

wierszach to w

nie cielesno , zachowana forma fizyczna by y dla Mi osza – obok natury i

poezji –  ród em spokoju, wewn trznej harmonii i szcz cia). Ale postawa poety – i podziw
budzi  musi jego ludzka, „zwyczajna” rozwaga – jest te  otwartym ujawnieniem l ków przed
staro ci  i niedo stwem.  miech nie jest przecie  niczym innym, jak prób  „oswojenia”

mierci, w asnej s abo ci, cierpienia.

   Jednak  ród em rozdra nienia i celem ironii Mi osza jest nie tylko w asna staro . Poeta
zaznacza swój dystans do ludzkich niepokojów, obaw, do naszych wiecznych póz, kokieterii,

background image

naiwnej dba

ci o publiczny wizerunek – odczuwanej nawet w obliczu spraw ostatecznych.

Poeta, który patrzy na siebie niejako „z drugiej strony”, postrzega jako  mieszn  i
ma ostkow  ludzk  pró no , która – jemu samemu przecie  równie  niegdy  nie obca – ka e
pilnowa  w asnego image’u, drapowa  si  przed lustrem, kreowa  na u ytek publiczny.
Drwina z ludzkich s abo ci, „pokazywanie j zyka” jest zatem swoist  odmow  uczestniczenia
w powszechnym targowisku pró no ci i przekorn  obron  intymno ci dozna .

Zawsze t skni em do formy bardziej pojemnej...

   

Ostatni  pozycj  pióra Czes awa Mi osza na polskim rynku wydawniczym jest Piesek

przydro ny, ksi ka do pocz tku zapowiadana jako „wydarzenie” i uznana przez krytyków za
jedn  z najwa niejszych w dorobku naszego noblisty
”.

21

 Jest to zbiór wierszy, mini-esejów,

mikroopowiadanek, daj cych czytelnikowi wra enie niezwykle osobistego, wr cz intymnego
kontaktu z ich autorem. Formy bardzo drobne, niczym okruchy, ol niewaj  jednak
bogactwem my li, skrz  si  dowcipem, zaskakuj

wie

ci  spostrze

 i uczu . Mi osz

drug  cz

 ksi ki okre la tytu em Tematy do odst pienia, nieco kokieteryjnie zastrzegaj c

si , i  daje czytelnikowi do r ki dzie o nie w pe ni dopracowane:
   Dlaczego odst puj  tematy? Najpro ciej na to mota odpowiedzie ,  e jestem stary i nie b
móg  ich sam wykorzysta . Ziemia wydaje mi si  bardzo ciekawym miejscem pobytu i  al si  z
ni  rozstawa . Co jednak mog  na to poradzi . 
[...] A przecie  musz  pisa . Od m odo ci
czu em obecno  mego dajmoniona czy, je eli kto woli Muzy, i gdyby nie to towarzystwo,
zgin bym marnie. Jednak e pisanie ci gle si  zmienia, id c za zmianami naszej

wiadomo ci. Moja  wiadomo  dzisiejsza jest inna ni  dziesi  czy dwadzie cia, a tym

bardziej pi dziesi t lat temu. Czy te , co mo e bardziej poprawne, inna jest moja
nie wiadomo . Od do  dawna moje wewn trzne k opoty sprowadzaj  si  do pytania: jak
unie  pami ?

22

   Jak to si  cz sto zdarza w przypadku Mi osza – uwiedziony precyzj  wywodu czytelnik
wpada w logiczn  pu apk : wbrew pocz tkowym zastrze eniom – w

nie ascetyzm formy i

narzucone sobie niewielkie rozmiary poszczególnych tekstów pomagaj  pisarzowi w
osi gni ciu klarowno ci my li i jasno ci wypowiedzi:
   

Moje tematy mog  si  przyda  ludziom znu onym literatur  wyzna , rozlewaj cego si

strumienia percepcji, bezkszta tem opowie ci o sobie. B ogos awiony klasycyzm i miejmy
nadziej ,  e nie przemin  na zawsze
.

23

   Wydaje si ,  e poeta nareszcie osi gn  to, o czym marzy  przez cale  ycie:

Zawsze t skni em do formy bardziej pojemnej,
która nie by aby zanadto poezj  ani zanadto proz
i pozwoli aby si  porozumie  nie nara aj c nikogo,
autora ani czytelnika, na m ki wy szego rz du.

24

   Mo e ju  zatem porzuci  swoje najciemniejsze l ki (Wszystko by oby dobrze, gdyby nie
zwodzi  nas j zyk, dla tego samego wynajduj c coraz to inne nazwy w ró nych miejscach i
czasach
.)

25

obawy,  e zawiedzie go „wierna mowa”, której – jedynej – po wi ci  ca e swoje

ycie.

Przypisy

1. B. Chrz stowska, Poezje Czes awa Mi osza, Warszawa 1993, s. 55.
2. C. Mi osz: Sarajewo, w: Cz. Mi osz: Na brzegu rzeki, Kraków 1994, s. 46

background image

3. Oto na przyk ad lapidarna ocena Polaków z eseju Dane do poematów: Spokojne mó

ki

sadzone na mi kko wykonuj  jedynie najprymitywniejsze funkcje. Bi  bo  yd. Chwali  bo
Wyspia ski. Zrozumie  prawd  wspó czesno ci i przestraszy  si  – to ju  za trudny kunszt.
(Cytat za: A. Zawada: Mi osz, Wroc aw 1996, s. 44.).

4. B . Chrz stowska: Poezje Czes awa Mi osza, Warszawa 1993, s. 9.
5. Cz. Mi osz: Wyznanie, cytza: A. Zawada, Mi osz, Wroc aw 1996, s.198.
6. Cz. Mi osz, Rodzinna Europa, Warszawa 1990, s. 123.
7. Wiersz sylabotoniczny – wiersz o sta ej liczbie sylab w wersie oraz o sta ym miejscu

sylab akcentowanych w ka dym wersie.

8. Wiersz toniczny – wiersz o równej liczbie zestrojów akcentowych (akcentów g ównych)

w ka dym wersie przy jednoczesnej ró nej liczbie sylab oraz swobodnym rozk adzie
akcentów.

9. Paralela (rodzaj powtórzenia) polega na zestawianiu ze sob  podobnych elementów, w

tym przypadku – obrazów poetyckich.

10. Groteska – kategoria estetyczna charakteryzuj ca si  upodobaniem do form

ekscentrycznych, wyolbrzymionych i zdeformowanych oraz absurdalno ci  wynikaj

 z

czenia sprzecznych ze sob , niejednolitych tre ciowo lub stylistycznie elementów. W

literaturze XX-wiecznej, zw aszcza po drugiej wojnie  wiatowej, groteska sta a si  jedn  z
podstawowych kategorii estetycznych, zw aszcza w epice i dramacie. W literaturze
polskiej liczne przyk ady stosowania groteski znajdziemy w twórczo ci m.in. Witkacego,
A. Bursy, W. Gombrowicza, T. Ró ewicza, S. Mro ka, M. Bia oszewskiego.

11. Archetyp – obraz, motyw stanowi cy wzorzec istniej cy w zbiorowej pod wiadomo ci,

istniej cy odwiecznie w umys owo ci ludzkiej.

12. C.  K.  Norwid, Moja piosnka [XII], w: C. Norwid, Pisma wierszem i proz , Warszawa

1973, s. 39.

13. Cz. Mi osz,

ce wiat. Poema naiwne.), w: Cz. Mi osz, Poezje, Warszawa 1988, s. 87.

14. Cz. Mi osz, Piesek przydro ny, Kraków 1997 r.
15. B. Chrz stowska, Poezje Czes awa Mi osza, Warszawa 1993, s. 98.
16. Cz. Mi osz, W mojej ojczy nie, w: Cz. Mi osz, Poezje, Warszawa 1988, s. 38.
17. Motyw dezawuowania w asnych osi gni  i poczucie wzgl dno ci sukcesu w  wiecie

nieprzychylnym poezji i obcym kulturowo znajdziemy w wielu wierszach Mi osza.
Najwyra niej wyst pi chyba w szyderczym rozwini ciu cytatu z pie ni Horacego (non
omnis moriar – „nie ca y zgin ”): O tak, nie ca y zgin , zostanie po mnie / Wzmianka w
czternastym tomie encyklopedii 
/ W pobli u setki Millerów i Mickey Mouse. (Cz. Mi osz,
Gdzie wschodzi s

ce i k dy zapada. Cz. VI, Oskar yciel, w: Cz. Mi osz, Poezje,

Warszawa 1988, s. 403.

18. Cz. Mi osz, Prywatne obowi zki, Olsztyn 1990, s. 66.
19. B. Chrz stowska, Poezje Czes awa Mi osza, Warszawa 1993, s. 160-161.
20. E. Balcerzan, Poeta i  ywio y, w: Dodatek specjalny UAM nr 16, 9.06.1981.
21. J. Illg, nota redakcyjna do: Cz. Mi osz, Piesek przydro ny, Kraków 1997.
22. Cz. Mi osz, Tematy do odst pienia. Dlaczego odst puj  tematy, w: Cz. Mi osz, Piesek

przydro ny, Kraków 1997, s.171.

23. Tam e, s.172.
24. Cz. Mi osz, Ars poetica?, w: Cz. Mi osz, Poezje, Warszawa 1988, s. 337.
25. Cz. Mi osz, Gdzie wschodzi s

ce i k dy zapada. Pami tnik naturalisty, tam e, s. 368.

background image

Spis tre ci

Biografia artystyczna Czes awa Mi osza
Twórczo  poetycka Czes awa Mi osza
Analiza wybranych utworów poetyckich

Campo di Fiori

wiat (poema naiwne)

Piosenka o ko cu  wiata
Piosenka o porcelanie
Nie wi cej
Ars poetica?
Moja wierna mowo
Nie tak
Oeconomia divina
Sekretarze
Sarajewo
Ten  wiat
Po osiemdziesi tce

Zawsze t skni em do formy bardziej pojemne
Przypisy