background image

 

 
 
Rozdział 5 – Ochrona. 
 
 
Niedawno minęło 10 lat odkąd zostałam wampirem. Nareszcie moje życie nabrało sensu. 
Radze sobie z moim wampirzym życiem zadziwiająco dobrze. Mój styl życia, to że 
zdecydowałam się na wegetarianizm pomagało mi z opieraniem się instynktowi picia ludzkiej 
krwi. Jane i Aro poświęcali mi dużo uwagi. Uczyli mnie jak mam zachowywać się wśród 
ludzi i takie tam. To dało mi więcej możliwość. Teraz byłam w stanie wyjść w dzień na ulice 
Voltery a także podróżuje po świecie, jako posiłki dla Aro. 
 
Podczas mojego pobytu tutaj zbliżyłam się do wielu osób, udało mi się nawet zaprzyjaźnić z 
Aro, Kajuszem i Markiem. Jane tak jak myślałam na początku stała się moją najlepszą 
przyjaciółkom. Często rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Wielka Trójca traktowała 
mnie jak córkę, której nigdy nie mieli.  
 
Zbliżyłam się także bardzo do Aleca. Cały mój wolny czas spędzałam z nim oraz Jane. Oni 
sprawiali, że czas mijał szybciej. Nie byli jedynie moimi najlepszymi przyjaciółmi, ale 
również rodzeństwem- bratem i siostrą. Razem zawsze śmialiśmy się i wpadaliśmy w 
kłopoty. Chociaż Aro jest bardzo zły za większość naszych wygłupów to i tak przymyka na 
nie oko, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.  
 
Co trzy lata sprawdzam moje wspomnienia. Musze przyznać, że moja pamięć i wspomnienia 
z ludzkiego życia bledną z każdym rokiem, niektóre całkiem znikają. Przy tym teście ogląda 
mnie 10 wampirów by mieć pewność, że nie kłamie. Przy ostatnim egzaminie nie mogłam 
sobie przypomnieć moich znajomych ze szkoły, miałam problem z przypomnieniem sobie 
twarzy taty lub mamy.  
Za każdym razem, kiedy patrzałam w moją przeszłość pojawiała się tylko i wyłącznie jeden 
wizerunek. Jedyną twarzą, którą pamiętałam, która wyryła się w moim umyśle i za nic nie 
mogłam jej również zapomnieć. Była to twarz mężczyzny z wysokimi kośćmi policzkowymi, 
mocno zaostrzona szczękom jak u dorosłego mężczyzny, prostym nosem i pełnymi ustami.  
Jego włosy, które zawsze były w bałaganie, posiada niezwykły odcień brązu, i oczy, zawsze 
takie poważne i gdy patrzył w moim kierunku mogłam dostrzec w nich miłość.  
Miały idealny odcień złota, które były efektem diety wegetariańskiej. Nie pamiętam jego 
imienia, ale za każdym razem, kiedy moje wspomnienia o nim powracają słyszę jak mówi do 
mnie ”Bello, nie chcę abyś szła ze mną”, za każdym razem, kiedy słyszałam te słowa do 
mojej głowy wkradały się miliony pytań. Kim był ten człowiek? Gdzie on teraz jest? 
Dlaczego mnie nie chce? Dlaczego tylko go pamiętam? Za każdym razem, kiedy mówiłam o 
tym Jane, ona kazała mi o nim zapomnieć. I to robiłam, ale przy kolejnym teście nadal tylko 
on pojawiał się w mojej głowie.  
 
 
 

background image

Siedziałam na łóżku przy oknie w moim pokoju, kiedy Jane i Alec weszli. Odłożyłam 
książkę, którą czytałam i spojrzałam na nich. 
-Hej Bells!- Jane powiedziała- Widzę, że lubisz swoje łóżko- podeszła i usiadła obok mnie. 
-Tak lubię, jest taki miękki. Jestem tak szczęśliwa, że Aro pozwolił mi na jeden, nawet, jeśli 
nigdy nie będę go używać do spania- poklepałam miejsce obok mnie i Alec wskoczył na 
łóżko, położył się obok mnie złapał za szyję i pocałował w policzek. 
-Wszystkiego Najlepszego Bello- zaśpiewał Alec i wręczył mi małe pudełeczko.  
-Czy wy zdajecie sobie sprawę, że moje prawdziwe urodziny są dopiero jutro?- Spojrzałam na 
nich i odwinęłam papier z pudełka. 
-Tak wiemy, ale Alec już nie mógł się doczekać, aby dać swój prezent i ja również- Jane 
podała mi kolejne pudełko. 
-Dzięki, ale tak naprawdę nie powinniście mi da... O mój Boże!- Kiedy otworzyłem jedno z 
pudełek były tam trzy bilety lotnicze do Wenecji. 
-Może być? Podoba ci się czy nie? Aro powiedział, że mamy pomyśleć o miejscu, w którym 
10-letnia wampirzyca da sobie radę.- Odłożyłam prezent i wskoczyłam na Aleca. 
-Dziękuję Alec. Kocham was tak bardzo! Oh Będziemy mieć dużo zabawy!- Zeszłam z Aleca 
i wyskoczyłam na Jane, przytuliłam ją tak jak Aleca. 
-Alec Myślę, że to jej się podoba!- Jane powiedziała patrząc na Aleca. 
-Też tak myślę, ale Jane nie otworzyła jeszcze twojego prezentu.  
- Oh Tak! To nie jest takie wspaniałe jak bilety lotnicze do Wenecji, ale krzyczało do mnie w 
sklepie. – Jane położyła na moich kolanach pudełko, które wcześniej leżało koło moich stup.  
 
Szybko rozerwałam papier i zajrzałam do środka. W środku leżał srebrny łańcuszek z 
medalikiem serca zwisającego z niego. Na wisiorku wyryto: „Bella. Może już nie posiadasz 
bijącego serca, ale twoje serce jest tak wielkie jak nasze wszystkie złączone w jednym. 
Kochający na zawsze Alec, Jane i Volturi". Przebiegłam palcami po napisie i wiedziałam, że 
gdybym była nadal człowiekiem, zaczęłabym płakać.  
_ Ummm, Bello, nadal musisz go otworzyć.- Zaśmiał się Alec. Spojrzałam na niego i też się 
uśmiechnęłam. Ostrożnie otworzyłam zapięcie. W smrodku były 2 zdjęcia. NA jednym był 
Alec i Jane posyłający buziaki do kamery. A za to na drugim Aro, Kajusz i Mark.  
- -Nie wiem, co powiedzieć!- Oniemiałam. 
- Bello nic nie musisz mówić, po prostu nas przytul i leć znaleźć Ara i innych, oni też chcą ci 
złożyć życzenia.- Szybko ich przytuliłam i wybiegając krzyknęłam jeszcze raz 
podziękowania. Po drodze do Sali tronowej natknęłam się na resztę. Na miejscu znalazłam 
siedzących Aro, Kajusza i Marka. Gdy już miałam coś powiedzieć zauważyłam, że przed 
Wielka Trójca stoją jakieś wampiry. Najwyraźniej Głowy Volturi miały spotkanie.  
 
Nowoprzybyli czekali na coś. Niestety widziałam tylko ich plecy. Mężczyzna i kobieta, 
którzy stali obok siebie, mieli splecione ręce. Mężczyzna był wysoki i miał ciemną brązową 
skórę, jego dredy sięgały środka pleców a kobieta była niższa niż mężczyzna, ale miała 
srebrzyste blond włosy. Zajęło mi chwilę by zoriętować się, że oni proszą o zezwolenie na 
ślub. Pochodzili z małego mateczka w Ameryce. Forks. Chociaż nigdy nie słyszałam o tym 
miejscu nazwa wydawała się być znajoma.  
- Co to znaczy, natknął się na coś?- Aro zwrócił się do mężczyzny. Wyglądało to jakby 
rozmawiał tylko z nim reszta jedynie przyglądała się i słuchała. 
- No widzisz Aro, musiałem to sprawdzić, Victoria, moja przyjaciółka jestem powiem, że ją 
pamiętasz- czarny mężczyzna zapytał dziewczynę. Victoria kolejna nawa a raczej w tym 
przypadku imię, które brzmi znajomo. 
- Tak, tak, ale dlaczego Victoria jest tak zainteresowana ta dziewczyną?- Aro zapytał 
pochylając się w fotelu. 

background image

- No widzisz kolega Victorii zginął 10 lat temu przez innego wampira, Victoria i ja 
przypuszczamy, że powodem tego była właśnie ta dziewczyna, jako że ona umawiała się z 
tym wampirem Victoria postanowiła ja zabić.  Wiesz oko za oko ząb za ząb. Ale wiesz..- 
Nowoprzybyły nie dokończył, ponieważ Aro niespodziewanie wstał i zadał pytanie. 
-Jak się nazywa ten wampir? I czy zabiłeś w końcu ta dziewczynę? 
- Nie Aro, nie możemy jej znaleźć, ale kiedy szukałem natknąłem się na nich.- Skończył 
pozwalając Aro ciągnąć go za język. 
-Co to znaczy oni? 
-Wilkołaki Aro, musiało być pięciu lub sześciu z nich, miałem szczęście, że mnie nie 
widziały, ale legendy były błędne, one są prawdziwe- Aro wrócił i usiadł w tronie, kładąc 
rękę na głowie, był pogrążony w myślach, gdy Kajusz zadał pytanie. 
- Kto był innym wampirem? Nie odpowiedziałeś Arowi- Kajusz miał rację, ten facet nie 
odpowiedział. 
-Jego imię to Edward Cullen. On jest częścią Olympic Coven, lub lepiej znany, jako rodzina 
Cullenów- Inne imiona w porównaniu do tego nic nie znaczyły. Edward Cullen. To imię i 
nazwisko uderzyło mnie jak grom, ale nic nie mogłam sobie przypomnieć.  
-Edward Cullen?- Szepnęłam do siebie, sprawdzając, czy to pomoże, nic. Słyszałam jak Aro 
zaczął ciężko oddychać i spojrzałam mu prosto w oczy. I wtedy zrozumiałam, że Aro nie 
zoriętował się, że jestem w komnacie. I sama nie mogłam nic poradzić na mój ciężki oddech. 
I wtedy spojrzałam na Mężczyznę.  
-Twoje oczy są złote jak moje- szepnęłam, dobrze zdając sobie, że mogli mnie usłyszeć. 
- Bella?- Zapytał czarnoskóry wampir. Wielka Trójca pochyliła się na swoich siedzeniach- 
Nie, to nie może być prawda. - Czarny facet spojrzał ze mnie na Aro następnie z powrotem do 
mnie, prosząc na wyjaśnienia. W mgnieniu oka Aro znalazł się koło mnie, obiął mnie i 
pociągnął jak najdalej od gości.- Bella to jest Laurent i Irina, ich oczy są jak twoje ze względu 
na ich styl odżywiania, które jest takie same. Jeśli się nie mylę Laurent kiedyś żywił się krwią 
ludzi, ale potem poznał Irinę i przeszedł na jej styl życia, aby ją usatysfakcjonować. - Czarny 
facet, który został nazwany Laurent i jego narzeczona Irina patrzył szeroko otwartymi oczami 
na mnie. -A to jest Bella Swan, Laurencie, jeden z naszych najnowszych i najbardziej 
wartościowych wampirów. Jest nowa, ale szybko się przystosowała przez ostatnie 10 lat.- Aro 
poinformował Laurenta, kim jestem, ale nadal czuć ostrzegawcze mogłam wyczuć 
ostrzegawcze nutu w jego głosie. Wiedziałam, że coś ukrywa przede mną, ale jednocześnie 
wiedziałam, że lepiej nie zadawać pytań. Laurent zmierzył Aro na chwilę później spojrzał na 
mnie, 
- Miło cię poznać Bello- Powiedział czarnoskóry. 
-Ciebie również Laurent, cała przyjemność po mojej stronie. I gratulacje z okazji… 
zaangażowania.- Spojrzałam na Aro, aby upewnić się, że to ślub próbowali zaplanować, On 
nie spuszczał z Laurenta oczu i kiwnął głową na tak. 
-Dziękuję Bella, byłby to wielki zaszczyt, gdybyś przyszła, na pewno wiele wampirów, chce 
cie poznać- Laurent szybko spojrzał na Aro, który zesztywniał 
-Bardzo chętnie Laurent, kiedy ten wielki dzień? 
-W przyszłym tygodniu, we wtorek" powiedział uśmiechając się do Iriny. 
-Och, co za zbieg okoliczności Bella, to dzień, w którym masz wylatujesz z Jane i Aleciem, 
przykro mi, Laurent, ale Bella nie będzie w stanie przybyć, ale jestem pewien, że Mark 
mógłby zorganizować niektórych ze straży by iść w naszym imieniu- Aro powiedział patrząc 
na Laurenta, uśmiech na jego twarzy pokazał, że coś mu się udało. Wybrnął z czegoś. 
-Och, to prawda, przykro mi, ale Aro ma rację, nie będzie mnie wokół tego samego dnia, ale 
na pewno wyślę Ci mały prezent- powiedziałam wychodząc z pod ramienia Aro i 
potrząsnęłam ręką Iriny. 

background image

-Nie ma potrzeby Bello, ciesz się wakacjami z Jane i Aleciem.- Aro odprowadził mnie do 
drzwi i gdy zamknął je za mną od razu pobiegłam do Jane. 
 
JPOV 
Jeden ze strażników Aro przyszedł do mnie, by powiadomić mnie o tym, że Aro chce 
zobaczyć mnie w sali tronowej natychmiast, ale mam najpierw powiedzieć Alecowi, że idzie 
Bella i ona ma ją tam przetrzymać. Tak, więc zrobiła. Niestety po drodze wpadłam na Bellę. 
-Jane! Tu jesteś! Dokąd idziesz?- Bella powiedziała szczęśliwym głosem. 
-Do sali tronowej, Aro chce mnie widzieć. Dlaczego jesteś taka szczęśliwa? 
-Cóż, właśnie spotkałam dwóch wampirów, Laurenta i Irinę- wzdrygnęłam się -byli tacy mili, 
i wiesz, co? Mają złote oczy tak jak ja!- W przeciwieństwie do Belli, mogę zapamiętać każdy 
szczegół z jej przeszłości, ponieważ kiedy po raz pierwszy przybyła opowiedziała nam jej 
całą historię i wszyscy wiedzieliśmy, ale ona dzięki czasie zapomniała. Laurent był kiedyś 
częścią grupy Jamesa. Irina z drugiej strony była częścią rodziny Denali. Wiedziałam, że 
oboje wiedzieli, kim był Edward. Cholera. -W każdym razie Jane, nie chcę cię zatrzymywać, 
mam zamiar znaleźć Aleca- uśmiechnęła się do mnie a potem uciekła, aby znaleźć mojego 
brata. 
 
Nie tracąc czasu pobiegłam tak szybko jak mogłam do sali tronowej, zwolniłam parę metrów 
przed drzwiami, I otworzyłam je z hukiem bez żadnego ostrzegania, by wszyscy sie, 
zoriętowali, kto przybył.  
-Ojej Jane, jak miło, że się do nas przyłączysz- Aro uśmiechnął się z prawej strony Laurenta i 
Iriny. Jane pamiętasz Laurenta i Irinę prawda?- Zapytał dobrze wiedząc, że tak. 
-Miło was znowu widzieć, gratulacje z okazji ślubu- powiedziałam idąc do Aro i stanęłam u 
jego boku. 
-Dziękuję Jane, ja i Laurent bierzemy ślub w przyszłym tygodniu- Irina powiedziała robiąc 
krok za Laurenta. Spojrzałam na Aro a on na mnie. 
-Jane wydaje się, że Laurent zna naszą drogą Bellę!- Powiedział patrząc na wystraszoną parę. 
-Spotkaliśmy się 10 lat temu, tylko na krótko. Ale kiedy zostałem wysłany z powrotem ją 
zabić jej nie było. Wiem, że Cullenowie wciąż ją szukają. Będą uczestniczyć na naszym 
ślubie w przyszłym tygodniu i jeśli moje informacje są poprawne zatrzymają się na wizytę i 
będą pytać, czy widzieliśmy ich Bellę!- Syknęłam na ich ostatnie słowa. Z tego, co 
wywnioskowałam on myśli, że Bella należy do nich nie do nas. 
 
Widziałam kątem oka jak Aro kiwnął głową do jednego ze strażników i ciągu kilku sekund 
mieli ręce na karku klęcząc przede mną i Aro. Irina wydała mały krzyk, gdy inny strażnik 
trzymał ją gdzie była. 
 
-Jane?- Aro zapytał z uśmiechem na jego twarz. 
-Tak Aro?- Odpowiedziałam z uśmiechem. 
-Pokaż Laurentowi, co zrobimy z kimś, kto powie komuś, takiemu jak Cullenowie lub 
komukolwiek na ich ślubie o kimś, kogo chcemy utrzymać w tajemnicy, tak jak Bellę- oboje 
spojrzeliśmy na Laurenta, jego przerażone oczy rozszerzyły się patrząc w szoku na Aro 
później na mnie. 
-Oczywiście- Zrobiłam krok w kierunku Laurenta, -to zaboli tylko trochę- sekundę później 
czarnoskóry wampir leżał na posadce wijąc się w agonii. Gdy Aro skinął na mnie głową 
odpuściłam. 
-Laurent chcę, żebyś mnie wysłuchał. Po pierwsze Przepraszam za wszystkie cierpienia, ale to 
było konieczne. Jeśli nawet pomyślisz o mówieniu komukolwiek o Belli, wytropimy cię i 
zabijemy, zaraz po tobie zabijemy małą pannę młodą -Laurent dyszał i spojrzał na Irinę, która 

background image

wyglądała na cierpiącą, gdy oglądała, jak człowiek, którego kochała cierpiał, a następnie z 
powrotem do Aro i skinął głową. 
-Dobrze, Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Teraz, jeśli mi wybaczysz, muszę znaleźć 
Bellę i życzyć jej wszystkiego najlepszego- Aro udał się w stronę drzwi, ale spojrzał jeszcze 
na Laurenta i Irinę. -No i przy okazji wyślemy naszych trzech członków straży do udziału w 
ślubie, aby upewnić się, że dotrzymacie słowa i kolejną grupę, aby uporać się z watahom 
wilkołaków, do zobaczenia.- Aro opuścił komnatę a ja stałam i wpatrywałam się w podłogę. 
Co jeśli Bella nas opuści? Moje rozmyślania przerwał głos Iriny 
-Dlaczego? 
-To dla Belli- powiedziałam. Nie przestając wpatrywać się w podłogę pod stopami. 
 
-Czy Bella wie, że utrzymujecie ją w tajemnicy i trzymacie ją z dala od tych, którzy szczerze 
ją kochają?- Szepnęła znowu. Spojrzałam na nią w szoku, ale potem zdałam sobie sprawę, że 
nikt nie wiedział, dlaczego Bella była tutaj. Nikt nie wiedział, dlaczego ona przyjechała do 
nas, prosząc o pomoc. Nikt nie wiedział, jak bardzo wszyscy tu ją kochamy i jak bardzo 
każdy chce pomóc i chronić ją. 
 
Patrzałam na Irinę jak na idiotkę, ale po chwili opanowałam się. Kazałam im usiąść na 
schodkach i opowiedziałam im wszystko. Byli zaskoczeni. Ale po chwili zrozumieli i 
obiecali, że nic nie powiedzą. 
 
-Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale z tego, co nam powiedziałaś, myślę, że Volturi są 
lepsi dla Belli, niż Cullenowie- spojrzała mi w oczy i po raz pierwszy zauważyłam, że były 
pełne współczucia i nadziei. -Nie zrozumcie mnie źle, wiem na pewno, że Cullenowie 
kochają Bellę z całego serca, a od kiedy zaginęła, nie przestali jej szukać. Nadal jednak 
zostawili ją i mogę powiedzieć z ręką na sercu, że nikt z was by jej nigdy nie opuścił. 
Zrobicie wszystko, o co ona was prosiła, i pomogliście jej w każdy sposób, dziękuję. Nigdy 
nie byliśmy z nią blisko, mam na myśli to, że Laurent próbował ją zabić, ale chcemy dla niej 
jak najlepiej, jako wampirzycy. 
 
Po skończonej rozmowie Laurent i Irina odeszli. Oczywiście musiałam im jeszcze 
przypomnieć o tym, co powiedział Aro a oni obiecali, że nie pisną słówka.  
Teraz jedno mogę powiedzieć o Volturii, każdy z nas ją kocha i zrobimy wszystko by była 
szczęśliwa. 
 
Idąc do naszego pokoju śmiało rozmyślałam o naszej wspólnej przyszłości. Niedługo nasz 
wycieczka. Będzie super.  
Od pierwszego dnia, kiedy Bella do nas dołączyła i stała się wampirem mój brat patrzy na nią 
jak na dziewczynę, która mu się podoba. A ona zachowuje się inaczej, gdy on jest blisko. 
Może nie jest to tak silne jak uczucie Aleca, ale myślę, że to się jeszcze zmieni.  
Jestem pewna, że kiedyś Bella spodka swoja pierwszą rodzinę wampirów, ale do tej pory 
zapomni już wszystko. Muszę się o to postarać. Obiecuję, że moja przyjaciółka nie będzie już 
przez nich cierpieć.