background image

 
 
Kristi Gold 
Nocne fantazje

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY 
Maison de Minuit. Willa Północy. Nazwa wiekowej, owianej 
tajemnicą luizjańskiej rezydencji brzmiała złowieszczo, 
jednak dla Selene Albright Winston symbolizowała pierwszy 
powaŜny krok ku wolności. 
Selene zebrała się na odwagę, wysiadła z samochodu i z duszą 
na ramieniu ruszyła kamienną ścieŜką w kierunku budynku. 
Nawet najmniejszy powiew wiatru nie poruszał liśćmi. 
Panującą wokół upiorną ciszę tylko od czasu do czasu 
przerywało granie cykad. Stare, porośnięte mchem dęby o 
powykrzywianych grubych konarach jak ponurzy wartownicy 
strzegły posesji przed intruzami. Ogród porastała wysoka, 
poŜółkła, zachwaszczona trawa. Uschnięty Ŝywopłot wytyczał 
zarośnięte zielskiem rabaty, na których od dawna nie kwitły 
kwiaty. 
Zatrzymała się o kilka metrów od werandy, Ŝeby się uwaŜniej 
przyjrzeć budynkowi, który z zewnątrz sprawiał wraŜenie 
opuszczonego. BladoŜółta fasada zabytkowej, wybudowanej 
w klasycystycznym stylu rezydencji była mocno zniszczona. 
Stare okiennice, stolarka okienna, sześć masywnych kolumn 
podtrzymujących tympanon oraz drzwi wejściowe 
pomalowane były na czarno. Selene pomyślała z nadzieją, Ŝe 
moŜe wnętrze okaŜe się bardziej przyjazne, poniewaŜ 
zewnętrzny widok odstraszał i zniechęcał ciekawskich do 
zaglądania do środka. Instynktownie wyczuła, Ŝe powinna stąd 
uciec w bezpieczne miejsce. Nie mogła jednak tego zrobić. 
Bezpieczeństwo miało swoją cenę. 
Weszła na pierwszy stopień schodów prowadzących do 
frontowych drzwi. Zaskrzypiał i ugiął się, jakby się miał 
złamać. Pierwsze wraŜenie było ponure. Zaniepokoiła ją 
jednak wizja, która niespodziewanie nawiedziła jej umysł. 
Oczy. Lodowate błękitne oczy o intensywnym spojrzeniu. 

background image

Selene zacisnęła powieki i zablokowała myśli, aŜ widzenie 
zniknęło. Gdy weszła na drugi stopień, powróciło, odbierając 
jej resztki pewności siebie oraz wywołując napad duszności. 
Nie moŜe pozwolić, Ŝeby wizje znów zaczęły ją nawiedzać. 
Nie wpuści ich do swojego świata. Na pewno nie teraz. Prze-
cieŜ przez lata udawało jej się je kontrolować. 
Wzięła głęboki wdech, nałoŜyła na zmysły niewidzialny 
kaptur ochronny i zrobiła trzeci krok na werandę. 
Poskutkowało, stwierdziła z ulgą. 
Po krótkiej chwili wahania zastukała do obłaŜących z farby 
czarnych drzwi, po czym pospiesznie wygładziła czerwoną, 
dopasowaną do figury sukienkę bez rękawków. Mimo Ŝe 
uszyta była z lekkiego materiału, Selene czuła się w niej jak w 
eskimoskiej parce. Chcąc się ochronić przed nieznośnym 
czerwcowym upałem, związała włosy nisko na karku w koński 
ogon, co niestety niewiele pomagało. Zdenerwowanie oraz 
fakt, Ŝe nikt nie odpowiadał, nie poprawiało jej samopoczucia. 
Zapukała powtórnie i po chwili usłyszała odgłos zbliŜających 
się kroków. Poczuła ulgę, ale jednocześnie ogarnął ją 
niepokój. Nie miała pojęcia, kto otworzy drzwi. Przyjaciel czy 
wróg? MoŜe właściciel niebezpiecznych błękitnych oczu? 
W progu pojawiła się kobieta w wieku około sześćdziesięciu 
lat o bystrych ciemnych oczach i czarno-siwych krótkich 
włosach ułoŜonych w prostą fryzurę. Ubrana była w luźną 
bladozieloną sukienkę. Miała czujne spojrzenie, ale w Ŝadnym 
razie nie budziła lęku. 
- W czym mogę pani pomóc? - spytała łagodnym głosem, 
kontrastującym z ostrymi rysami twarzy. 
- Pani Lanoux? 
- Tak, a z kim mam przyjemność? 
NajwaŜniejsze, Ŝe trafiła pod właściwy adres. Nie szkodzi, Ŝe 
kobieta nie odgadła celu jej wizyty. 

background image

- Nazywam się Selene Winston. Przyszłam w sprawie 
remontu. 
Nieznajoma zmierzwiła dłonią włosy. 
- Spodziewałam się pani dopiero jutro. 
Selene była pewna, Ŝe kiedy w ubiegły piątek rozmawiały 
przez telefon, umówiły się na spotkanie na poniedziałek. 
NajwyŜej wróci do miejscowej gospody, w której po 
spontanicznej ucieczce z Georgii spędziła ostatnie dziesięć 
dni. MoŜe powinna potraktować to niedomówienie jako 
ostrzeŜenie: nie wchodź! 
- Jeśli jestem nie w porę, przyjadę jutro. 
- Mowy nie ma. - Kobieta cofnęła się i zaprosiła ją gestem do 
ś

rodka. - Witamy w Maison de Minuit. Pani Winston, tak? 

- Winston to nazwisko po męŜu. Jestem rozwódką. - Selene 
wzdrygnęła się, słysząc we własnym głosie gorycz. -
Wolałabym, Ŝeby się pani do mnie zwracała po imieniu. 
- W takim razie do mnie proszę mówić Ella - odparła 
uprzejmie. - Zejdźmy w końcu z tego upału. 
Weszły do ogromnego holu. Selene od razu zwróciła uwagę 
na to, Ŝe w domu było równie gorąco jak na zewnątrz. Jedyne 
ś

wiatło, jakie docierało do wnętrza, sączyło się przez 

zamknięte okiennice. Poza tym panowała tu ponura atmosfera. 
Powietrze przesycone było zapachem starego drewna i 
stęchlizny. Przeszły przez hol i Ella wprowadziła ją do równie 
ciemnego niewielkiego saloniku. Światło z zewnątrz nie miało 
szans na przeniknięcie przez grube niebieskie zasłony. Pokój 
umeblowany był oryginalnymi antykami z okresu wojny 
secesyjnej, wartymi niewątpliwie fortunę. Były podobne do 
tych, które posiadała w swoim poprzednim Ŝyciu. śyciu, które 
z radością zostawiła za sobą i z którego pozostało w niej 
jedynie zamiłowanie do zabytków. 
- To pomieszczenie jest przestrzenią wspólną i podobnie jak 
pozostałe powinno zostać odnowione. Dom wymaga remontu 

background image

wewnątrz i na zewnątrz. Będzie pani musiała zrobić kosztorys 
instalacji klimatyzacji, wymiany dachu oraz znaleźć 
odpowiednie ekipy wykonawcze. 
- Nie sądziłam, Ŝe zakres prac będzie tak szeroki - zauwaŜyła 
Selene lekko zakłopotana. 
- Moja droga, moŜesz wynająć do pomocy, kogo chcesz. 
Chyba Ŝe nie poradzisz sobie z koordynacją prac? 
Selene nigdy nie miała tego typu problemów. Przez wiele lat 
kierowała słuŜbą domową. Poza tym nie miała dokąd pójść. 
Mogła ewentualnie wrócić do swojego dawnego domu, ale to 
nie wchodziło w grę. 
- Dam radę, jeśli będę miała odpowiedni budŜet. 
- Pieniądze nie stanowią problemu. Najwidoczniej Ella 
Lanoux była zamoŜną kobietą, choć w niczym nie 
przypominała majętnych matron, wśród których Selene do tej 
pory się obracała, nie wyłączając matki. Przestraszyła się 
zakresu robót remontowych, ale musi pamiętać, Ŝe przyszła tu 
w poszukiwaniu pracy, która pozwoli jej się uniezaleŜnić, 
rozpocząć wszystko od nowa i nareszcie zacząć być sobą. 
- Chodźmy obejrzeć dom. 
Minęły hol i zatrzymały się przed duŜymi dwuskrzydłowymi 
drzwiami. 
- Teraz zobaczysz najbardziej imponującą część rezydencji - 
poinformowała Ella, odwracając się do Selene. 
Teatralnym gestem otworzyła podwoje, za którymi ukazało się 
ogromne owalne pomieszczenie z zachowaną oryginalną 
podłogą z desek. Pośrodku, szerokimi stopniami wyłoŜonymi 
czerwonym dywanem, wiła się spiralnie do góry wolno stojąca 
klatka schodowa. Selene powędrowała wzrokiem do 
sklepienia rotundy, na którym namalowany był fresk ze 
złotoskrzydłymi cherubinami na tle upstrzonego chmurami 
błękitnego nieba. Centralnie wisiał imponujący Ŝyrandol o 

background image

odbijających światło kryształowych łezkach. Wcześniej tylko 
raz na zdjęciu widziała podobne wnętrze. 
- Prawdziwe arcydzieło. 
Ella uśmiechnęła się z dumą. 
- Kiedy znalazłam się tu po raz pierwszy, podobnie się 
zachwyciłam. Po tamtej stronie znajdują się kuchnia i jadalnia. 
- Wskazała dłonią. - Zajrzymy tam później. Teraz chodźmy 
obejrzeć pierwsze piętro. 
Idąc po schodach na górę, Selene przytrzymywała się mocno 
rzeźbionej, białej poręczy. Miała wraŜenie, Ŝe wspina się do 
nieba - cichej rajskiej przystani wśród otaczających ciemności. 
Gdy się znalazły na podeście, Ella zatrzymała się i wskazała 
głową na lewo. 
- Ten korytarz prowadzi do części frontowej domu, gdzie 
znajdują się dwa pokoje. Jeden z nich pierwotnie był pokojem 
dziecinnym, drugi został zaanektowany na prywatny gabinet. 
Selene zwróciła uwagę, Ŝe Ella silnie zaakcentowała słowo 
prywatny. 
- A co jest po prawej stronie? 
- Sypialnie, równieŜ twoja, jeśli dojdziemy do porozumienia. 
- Będę musiała tu mieszkać? 
- Na czas umowy będziesz miała zapewnioną stancję i 
wyŜywienie. 
Selene doszła do wniosku, Ŝe rzeczywiście tak byłoby 
wygodniej. Nie musiałaby codziennie pokonywać szesnastu 
kilometrów do miasta ani szukać mieszkania do wynajęcia. 
Jeśli oczywiście przyjmie zlecenie. Niełatwa decyzja, 
pomyślała, idąc za Ellą, która skręciła w prawo w wyłoŜony 
boazerią korytarz oświetlony bladym światłem kinkietów. Z 
miejsca uwagę Selene przykuła znajdująca się na końcu 
korytarza wielka statua z brązu. Demoniczna postać z rogami, 
kłami i pazurami trzymająca w szponach skąpo odzianą 
kobietę. Groźny posąg zdecydowanie kontrastował z aniołami 

background image

strzegącymi rotundy na dole. Klasyczny obraz walki dobra ze 
złem. Niebo przeciw piekłu. 
Niespodziewanie Selene nawiedziła nowa wizja. W 
przeciwieństwie do pierwszej teraz czuła, jakby się 
przyglądała scenie z zewnątrz, tak jak to było we wszystkich 
jej widzeniach w przeszłości. Ręka chwytająca jej nagie 
ramię. Męska dłoń wędrująca po jej plecach w kierunku talii 
aŜ na pośladek. Selene zamrugała powiekami i odegnała 
fantazję. Nie miała pojęcia, skąd się wzięło źródło widzenia, 
gdyŜ wokół nikogo nie było. Bardzo niepokojące. Nawet nie 
zauwaŜyła, Ŝe się zatrzymała. Dopiero kiedy Ella się 
odwróciła i uśmiechnęła, do Selene dotarło, Ŝe stoi jak 
skamieniała. 
- Groteskowy, nieprawdaŜ? Nazywam go Giles, po 
poprzednim właścicielu. Ten zwariowany męŜczyzna 
uwaŜany powszechnie za ekscentryka uwielbiał to straszydło. 
- Dlaczego więc go ze sobą nie zabrał, kiedy się 
wyprowadzał? - spytała z Ŝalem. 
- Rzeźba raczej nie zmieściłaby się w jego trumnie - 
roześmiała się Ella. 
Selene się wzdrygnęła. CzyŜby stąd ta wizja? Fantazje ducha? 
W róŜnych okresach Ŝycia na własne ryzyko wchodziła w 
myśli istot z krwi i kości. Nigdy jednak nie porozumiewała się 
z duchami. 
- Przykro mi. 
- Niepotrzebnie. Miał dziewięćdziesiąt lat. Był wyjątkowo 
kłótliwy i juŜ sądziłam, Ŝe nigdy nie przyjmą go na tamten 
ś

wiat. Miał kochankę o czterdzieści lat młodszą i w pewnym 

sensie to ona mu pomogła przeprawić się na drugą stronę. 
- Zabiła go? - Selene się przeraziła.  
Ella potrząsnęła głową i znów się roześmiała. 
- Nie celowo. Powiedzmy, Ŝe męŜczyźni z rodu Morrellów 
długo zachowują jurność. Niestety Giles nie znał granic. 

background image

- Przynajmniej opuścił ten padół jako szczęśliwy człowiek. 
Czy zmarł tu w tym domu? - spytała z niepokojem. 
- Nie, we Francji. - Selene odetchnęła z ulgą i odpręŜyła się, 
ale tylko na chwilę, bo Ella dokończyła zdanie: - Ta willa 
znana jest jako miejsce naznaczone tajemniczą tragedią. 
Ś

wietnie, to właśnie chciała usłyszeć. Rezydencja mogła być 

siedzibą zagubionych dusz, które zamierzały nawiedzać jej 
umysł. Jeśli tylko będzie potrafiła, na pewno im na to nie 
pozwoli. 
Ella zrobiła jeszcze kilka kroków i zatrzymała się przed 
zamkniętymi drzwiami.  
- Oto twoja kwatera. - Wskazała na koniec korytarza,   gdzie 
stał demon. - Z drugiego pokoju chwilowo niewolno 
korzystać. Obecny właściciel zamknął go i nie Ŝyczy sobie, 
Ŝ

eby tam zaglądano. 

- Myślałam, Ŝe ty jesteś właścicielką. - Selene otworzyła 
szeroko oczy. 
- O nie, przepraszam, jeśli odniosłaś takie wraŜenie. Plantację 
odziedziczył Adrien Morrell, wnuk Gilesa. Ja jestem jego 
asystentką. - Ella zmarszczyła brwi i dodała z cynicznym 
uśmiechem: - Jego słuŜącą i kucharką. Czasami równieŜ 
doradcą, niezaleŜnie od tego, czy chce, czy nie chce mnie 
słuchać. 
- Pan Morrell tu mieszka? - spytała Selene. 
- To jego pokój. - Ella wskazała zamknięte drzwi. -Główny 
apartament. Graniczy ścianą z twoją sypialnią. Zapewniam 
cię, Ŝe Adrien nie będzie ci przeszkadzał. 
- A gdzie się znajduje twój pokój? 
- Przy kuchni, w której spędzam większość czasu. Zobaczmy 
teraz twoje królestwo. - Ella gestem zaprosiła Selene. 
Podobnie jak cała willa, sypialnia umeblowana była antykami. 
Znajdowało się tu ogromne, podwójne wiktoriańskie łoŜe z 
wiśniowego drewna, nakryte białą, koronkową narzutą. Na 

background image

drewnianej podłodze, która dawno temu utraciła połysk, leŜały 
wielokolorowe plecione dywaniki. Białe ściągnięte zasłony 
odsłaniały dwuskrzydłowe drzwi prowadzące na werandę na 
tyłach posesji. W pokoju zawieszone były wentylatory, w tym 
dwa sufitowe, które jednak niewiele pomagały w złagodzeniu 
upału. 
- Niestety nie ma tu osobnej łazienki. Będziesz musiała 
korzystać ze wspólnej na korytarzu, obsługującej prawe 
skrzydło domu. 
No to pięknie! Ma dzielić łazienkę z obcym człowiekiem, i to 
w dodatku męŜczyzną. Choć właściwie miała w tym 
doświadczenie, z tą tylko róŜnicą, Ŝe wtedy tym obcym był jej 
własny mąŜ. Pod koniec małŜeństwa Richard spał w osobnej 
sypialni i prowadził własne Ŝycie, w którym nie było dla niej 
miejsca. 
- Rozumiem, Ŝe uŜywa jej równieŜ pan Morrell. 
- W jego apartamencie jest prywatna łazienka. Młody pan 
Morrell zainstalował ją, zanim się wprowadził. Niestety to 
jedyne, co zrobił w willi. 
Przynajmniej nie będzie wchodził mi w drogę, ucieszyła się 
Selene. 
- Poradzę sobie - zapewniła. 
- W takim razie praca jest twoja. 
- Nie chcesz przed podjęciem decyzji przejrzeć mojego 
portfolio? Powinnam teŜ przygotować wstępny kosztorys 
moich usług - zauwaŜyła Selene, zdziwiona, Ŝe tak łatwo 
poszło. 
- To nie będzie konieczne. Obiecuję, Ŝe otrzymasz znacznie 
wyŜsze wynagrodzenie niŜ jest przyjęte za tego typu prace. 
Wszystkie szczegóły są zawarte w prostej umowie, którą 
przygotował pan Morrell. 
- MoŜe powinnyśmy się z nim najpierw skonsultować? 

background image

- W sprawie zatrudnienia dekoratora zostawił mi wolną rękę. 
Zawsze ufa mojej ocenie, a coś mi mówi, Ŝe wykonasz dobrą 
robotę. 
Czy powinna podjąć tak waŜną decyzję bez namysłu? Ale z 
drugiej strony, czy moŜe sobie pozwolić na to, Ŝeby nie 
przyjąć tej pracy, skoro posiada tylko dyplom projektanta 
wnętrz niepoparty Ŝadnym doświadczeniem? Jeśli odrzuci tę 
ofertę, drugiej takiej moŜe długo szukać, szczególnie Ŝe 
dostaje we wszystkim wolną rękę i sama nadzoruje realizację. 
- Jeśli umowa będzie w porządku, przyjmę zlecenie. 
- Wspaniale. - Ella wyglądała na bardzo zadowoloną. -Kiedy 
się wprowadzisz? 
- Nawet dziś. Zatrzymałam się w miejscowym zajeździe. 
Muszę tylko pojechać po rzeczy. 
Których mam niewiele, dopowiedziała w myślach. Wszystko, 
co posiadała, z wyjątkiem gorzkich wspomnień z 
nieszczęśliwego małŜeństwa, zostawiła za sobą. 
- Doskonale, zatem wprowadzasz się od zaraz. - Ella ruszyła 
w kierunku drzwi. - Najpierw pokaŜę ci kontrakt. Gdy 
będziesz w mieście, postaram się umówić wasze spotkanie. 
Czyli jej i pana Morrella, domyśliła się. - JuŜ się nie mogę 
doczekać. - Jeśli nie z innego powodu, to z czystej ciekawości. 
- Musisz wiedzieć jedno o Adrienie - powiedziała Ella, kiedy 
juŜ były w holu. - Trudny z niego przypadek. Znam go od 
wielu lat. śeby sobie z nim poradzić, trzeba być upartym i 
nieustępliwym. 
W drodze powrotnej do zajazdu Selene zaczęła się wahać, czy 
podjęła właściwą decyzję, choć umowa okazała się uczciwa, a 
zapłata bardzo dobra. Powinna była dokładniej wypytać tę 
kobietę o wszystko, a w szczególności o tajemniczego 
właściciela. ChociaŜ teraz, kiedy stanęła w obliczu niepewnej 
przyszłości, praca spadła jej jak z nieba. Szczęśliwy zbieg 
okoliczności. 

background image

Właściciel pewnie jest gderliwym podstarzałym męŜczyzną, 
mającym swoje przyzwyczajenia, równie zdziwaczałym jak 
jego dziadek. Bez problemu zniesie zbzikowanego zrzędę. 
Wytrzyma wszystko, byle tylko mogła być sobą i podejmować 
własne decyzje, przynajmniej w Ŝyciu prywatnym. Po złości 
czy po dobroci poradzi sobie z Adrienem Morrellem. 
Najlepiej, jeśli po prostu będzie go ignorować. 
 
- Kim ona jest, do licha? 
Nim Ella zdołała się odezwać, Adrien dostrzegł w jej oczach 
błysk, który zwiastował niespodziankę, a którego miejsce po 
chwili zajął wyraz poczucia winy. 
- Widziałeś ją?  
Obserwował ją przez okno, jak wysiada z samochodu, waha 
się, nieufnie rozgląda. ZauwaŜył jej związane na karku blond 
włosy spływające na plecy delikatnymi falami, szczupłą szyję, 
nieskazitelną bladą cerę, długie nogi i zaokrąglone biodra.  
- Czego chciała?  
- Pracy.  
- Uświadomiłaś jej, Ŝe tu pracy nie znajdzie? 
- Przeciwnie. - Ella wkroczyła do pokoju, przyjmując swój 
zwykły surowy styl bycia. - Nazywa się Selene Winston i 
zatrudniłam ją do koordynowania remontu. 
- Nie pozwoliłem ci nikogo zatrudniać - wybuchnął ze złością. 
Ella oparła obie dłonie o biurko i pochyliła się ku niemu. 
- Ktoś musi pilnować, Ŝeby prace szły zgodnie z planami, 
zanim ten dom zawali nam się na głowy. 
- Ja tu decyduję. 
- W tym cały problem. Ty nie podejmujesz Ŝadnych decyzji. 
Dlatego potrzebujemy kogoś, kto doprowadzi to miejsce do 
stanu uŜywalności, a wtedy będziesz mógł to sobie sprzedać i 
wyjechać.  

background image

Teraz nie zaleŜało mu na wyjeździe. Ten dom stał się jego 
przystanią, a zarazem prywatnym piekłem. 
- Gdzie ją znalazłaś? 
- Zamieściłam ogłoszenie w lokalnej gazecie w St. Edwards. 
Tylko ona na nie odpowiedziała. 
Adrienowi nie spodobało się zwątpienie, które dostrzegł w 
oczach Elli. 
- Skąd jest? 
- Z Georgii. Jest rozwódką. Sądząc po samochodzie i ubraniu, 
podejrzewam, Ŝe ma pieniądze. Lub kiedyś je miała. Z 
jakiegoś powodu postanowiła jednak zamieszkać w St. 
Edwards. Jeśli będzie dobrze wykonywała swoją pracę, nie 
interesuje mnie, skąd się wzięła. 
Za to Adriena to obchodziło. Niepotrzebna mu była kobieta, 
która nigdy nie skalała swoich wypielęgnowanych rączek 
cięŜką pracą. 
- Jakie ma doświadczenie? 
- Sam ją zapytaj, skoro jesteś tak wszystkowiedzącym i 
przewidującym przedsiębiorcą. - Wzruszyła ramionami. 
Gdyby ktoś inny tak się do niego odezwał, natychmiast by go 
zwolnił. 
- Zresztą nic mnie to nie obchodzi, bo i tak tu nie zostanie. 
- Ciebie w ogóle nic nie obchodzi. - Wyprostowała się i 
westchnęła. - Minął juŜ rok. NajwyŜszy czas, Ŝebyś wrócił do 
Ŝ

ycia. 

ś

ycia przepełnionego wyrzutami sumienia. Pozbawionego 

celu i sensu. Zatrzymanego jego własną ręką. Nie zamierzał 
nic zmieniać, tak było dobrze. 
- Powiedz jej, Ŝe nie jest potrzebna. - Ani mile widziana, dodał 
w myślach. 
Ella rzuciła mu gniewne spojrzenie. 
- Przeciwnie. Albo zostanie, albo odejdę razem z nią. 

background image

Puste pogróŜki, doszedł do wniosku. Ella nigdzie nie pójdzie, 
poniewaŜ nie zostawi go samego. śeby zachować spokój, 
przynajmniej zewnętrzny, jeszcze tym razem jej ustąpi. 
- Rób, co chcesz. Tylko pilnuj, Ŝeby nie wchodziła mi w 
drogę. 
- Sam jej to powiedz. Zgodziła się zamieszkać z nami do 
skończenia remontu. Ulokowałam ją w pokoju obok twojego. 
- Oświadczyła i nie obdarzając go nawet spojrzeniem, ruszyła 
do drzwi. 
Adrien przetarł dłońmi twarz i oparł się w fotelu. Nie było mu 
to potrzebne. Nie chciał tutaj tej Winston. Nawet jeśli była 
piękna. Nawet jeśli od miesięcy nic nie czuł, a kiedy ją 
zobaczył, jego zmysły zaczęły się budzić do Ŝycia. 
W Ŝadnym wypadku nie powinien się interesować damulką z 
Georgii. Postara się nakłonić ją do wyjazdu. Nie wiedział 
jeszcze jak, ale na pewno mu się uda. 
Selene została poinformowana, Ŝe oficjalne spotkanie z 
właścicielem przesunie się nieco w czasie, nie wiadomo 
jeszcze na jak długo. Nie spotkała go, kiedy szła na górę spać, 
choć wcześniej słyszała na korytarzu jego kroki i odgłos 
zamykanych drzwi. Skrzypienie desek podłogowych 
dochodzących z jego sypialni, jakby chodził po pokoju, 
ucichło dopiero przed chwilą. Teraz miała nadzieję, Ŝe uda jej 
się zasnąć. Sen jednak był równie nieosiągalny jak jej 
pracodawca. Wentylatory mieliły jedynie gorące powietrze, a 
przez otwarte okna wdzierał się upał. Nie mogąc znaleźć 
wygodnej pozycji, Selene wierciła się i przekręcała z boku na 
bok, tak Ŝe cienka biała koszulka podciągnęła jej się prawie 
pod pachy. Choć przed wejściem do łóŜka wzięła chłodny 
prysznic, juŜ miała ochotę na następny. W końcu uznała, Ŝe 
poczuje się lepiej, jeśli odetchnie trochę świeŜym powietrzem. 
Zsunęła się z łóŜka, otworzyła drzwi i wyszła na werandę z 
nadzieją, Ŝe spacerując boso, nie natrafi na Ŝadną sterczącą 

background image

drzazgę. Oparła dłonie o rzeźbioną, czarną metalową poręcz i 
spojrzała na księŜyc i porozrzucane po ciemnym niebie 
gwiazdy. 
Upał zelŜał. Delikatny wiaterek musnął jej wilgotną skórę i 
rozsypał loki, przynosząc nieznaczną ulgę. Otoczyły ją letnie 
odgłosy mokradeł. Granie świerszczy i kumkanie Ŝab. 
Pochyliła głowę, nasłuchując szumu nurtu wijącej się 
nieopodal Missisipi. Doszedł ją jedynie szelest zarośli na dole. 
Nie było wątpliwości - bagna roiły się od przeróŜnych 
wstrętnych stworzeń. WęŜe przygotowane w kaŜdej chwili do 
ataku, rysie i aligatory czyhające na niczego 
niepodejrzewające ofiary, błąkające się samotne wilki w 
poszukiwaniu łupu. 
Niespodziewanie poczuła, Ŝe ktoś ją obserwuje. 
- Zbyt gorąco, Ŝeby spać? - usłyszała męski głos. 

background image

ROZDZIAŁ DRUGI 
Selene odwróciła się i w głębi po prawej stronie dostrzegła 
ciemną postać siedzącą na wiklinowej kanapie. Wypuściła 
wstrzymywane w płucach powietrze. Jedną dłonią chwyciła 
się za klatkę piersiową, a drugą podparła się mocno o poręcz, 
Ŝ

eby nie upaść. 

- Przestraszył mnie pan. 
- Najwyraźniej - rzucił sarkastycznie męŜczyzna. Pięknie. 
Spotkanie o północy ze stukniętym właścicielem. Na to 
właśnie czekała. 
- Pan Morrell, jak się domyślam? 
- Zgadłaś. 
Selene poczuła ulgę, mimo Ŝe zachowanie męŜczyzny 
pozostawiało wiele do Ŝyczenia. Przynajmniej miała do 
czynienia z człowiekiem, a nie z nocną zjawą. 
Zebrała się na odwagę i zbliŜyła do niego. W jasnym świetle 
księŜyca dostrzegła kilka istotnych szczegółów. Miał niewiele 
ponad trzydzieści lat i nie wyglądał na gbura, jakiego się 
spodziewała zobaczyć. 
Miał czarne, lekko falujące włosy sięgające do podbródka, 
mocno zarysowane usta o nieustępliwym wyrazie, a twarz 
pokrytą wieczornym zarostem. Jej wzrok zatrzymał się na jego 
oczach. Były to te same oczy, które nawiedziły ją w wizji, 
kiedy po raz pierwszy przybyła do tego domu. Nieziemskie 
błękitne oczy. Oczy drapieŜnika. 
MęŜczyzna nie miał na sobie koszuli. Ona ubrana była jedynie 
w skąpą bawełnianą koszulkę nocną. Nie do końca właściwy 
strój jak na pierwsze spotkanie z szefem. 
Zmusiła się jednak i podeszła do niego, wyciągając rękę i 
obdarzając go wymuszonym uśmiechem. 
- Jestem pana nowym pracownikiem. Nazywam się Selene 
Winston. 

background image

- Wiem, kim jesteś - odparł. Jego bezczelne spojrzenie powoli 
wędrowało po jej figurze, aŜ zatrzymało się na wyciągniętej 
ku niemu dłoni. Po krótkiej chwili wahania uścisnął jej rękę, 
zamykając ją w swojej. Selene ogarnęły dziwne doznania. 
Niespodziewanie zmiękły jej nogi. Wyczuła emanujący od 
niego przejmujący ból. Głęboki i dotkliwy. 
Cofnęła pospiesznie dłoń i zrobiła krok do tyłu, jakby ją 
poraził prąd. Po raz pierwszy w Ŝyciu wyczuła czyjeś głęboko 
ukryte uczucia. Dotychczas potrafiła poprzez przypadkowe 
obrazy i słowa odczytywać myśli, nigdy jednak nie odbierała 
uczuć. AŜ do dziś. 
Posiadała swój tajemniczy dar, od kiedy pamiętała, skrzętnie 
ukrywając go przed światem. Dobrze wychowane panienki z 
południa nie czytały ludziom w myślach, czytały rubryki 
towarzyskie. 
- Miło pana poznać - wymamrotała, gdy tylko odzyskała 
kontrolę nad głosem. 
MęŜczyzna nie odpowiedział, tylko nadal się w nią wpatrywał, 
tak Ŝe miała ochotę zapaść się pod ziemię, uciec od niego jak 
najdalej. Jednocześnie dziwnie ją intrygował. Przyciągała ją 
jego aura i skrywane cierpienie. 
- Byłabym wdzięczna, gdyby mi pan przedstawił swoje 
koncepcje dotyczące renowacji willi - przerwała krepującą 
ciszę. - Oczywiście nie teraz, poniewaŜ będę musiała zrobić 
notatki. MoŜe na przykład jutro lub pojutrze, jeśli pan woli. - 
Ratunku, paplę jak kretynka, zdenerwowała się. 
- Musisz wiedzieć tylko jedno. Wymagam perfekcji -odezwał 
się w końcu. 
To akurat było u niej na porządku dziennym. Prowadziła 
perfekcyjne Ŝycie, miała idealną rodzinę, chodziła do 
idealnych szkół i wyszła za mąŜ za idealnego męŜczyznę. 
Idealnego kłamliwego drania, poprawiła się. 

background image

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, Ŝeby spełnić pana 
oczekiwania. 
- To się okaŜe. Niełatwo mnie zadowolić - powiedział, 
składając ręce na nagim brzuchu. 
Oświadczenie to wcale jej nie zdziwiło. Ella uprzedziła ją, Ŝe 
trudny z niego przypadek. 
- Ma pan jakieś szczególne preferencje? 
Pochylił głowę i zlustrował wzrokiem jej twarz, zatrzymując 
spojrzenie na ustach. 
- Odnośnie do czego? 
Selene nieoczekiwanie nawiedziła nowa wizja, której mimo 
usilnych starań nie udało jej się zablokować. Uchwyciła 
fragment jego myśli, w których przewijały się dwa nagie ciała. 
Jednym z nich było jej nagie ciało. 
Dlaczego nagle zawiodła ją tak doskonale wyćwiczona 
umiejętność zamykania umysłu przez widzeniami? Dlaczego 
fantazjował o niej, skoro dopiero co ją poznał? Najbardziej 
jednak zaniepokoił ją fakt, Ŝe ją to podniecało. 
- Miałam na myśli remont domu. 
- Proszę mnie w to nie angaŜować, chyba Ŝe nie ma pani 
pojęcia, co robić. 
- Skąd takie przypuszczenie? - obruszyła się, przyjmując 
obronną postawę. 
- Nie przedstawiła mi pani Ŝadnych referencji. 
- Skończyłam architekturę wnętrz. Zaprojektowałam swój 
własny dom, nadzorowałam robotników w fazie prac 
wykończeniowych i własnymi rękoma odnawiałam meble. 
- Przed czy po partii tenisa w klubie z damulkami z 
towarzystwa? 
Jego protekcjonalny ton rozzłościł ją. A jeszcze bardziej ją 
rozdraŜniło, Ŝe bezbłędnie odgadł, jak wyglądało jej 
poprzednie Ŝycie. 

background image

- To było w dniu, kiedy piłam herbatkę z Córami Konfederacji 
- oznajmiła z przesłodzonym południowym akcentem. - Zanim 
poszłam na lekcję savoir vivre'u, na której uczono, jak kobieta 
powinna się zachować, kiedy spotka na swojej drodze 
aroganckiego osła. Odnoszę jednak wraŜenie, Ŝe wyniesione 
nauki jakoś uciekły mi z pamięci. 
Spojrzał na nią, jakby miał ochotę się roześmiać. 
- Nazwała mnie pani osłem, pani Winston? 
Idealnie pasujący przydomek, pomyślała. Dramatycznym 
ruchem przyłoŜyła dłoń do piersi. 
- AleŜ skąd, panie Morrell. To byłoby bardzo nieuprzejme. 
- Nie ma w tym nic niestosownego, Selene. 
Bez wątpienia dla niego niekulturalne zachowanie było 
normą. Był na tyle bezczelny, Ŝe zwracał się do niej po 
imieniu i fantazjował o niej. Nie raczył nawet wstać aŜ do tej 
chwili. 
Podniósł się powoli z fotela. Oceniła, Ŝe mógł mieć około 
metra osiemdziesięciu sześciu wzrostu. Smukły, zgrabny tors 
z ciemnym zarostem, płaski brzuch, na którym zarysowane 
były linie mięśni. Jego nagła bliskość wprowadziła zamęt w 
jej umyśle. Zakręciło jej się w głowie. Z trudem łapała 
oddech. Jego subtelny czysty zapach idealnie harmonizował z 
aromatem letniego wieczoru, jakby był składnikiem 
powietrza. Zadziwiający, odurzający, zakazany. 
Jeśli zamierzał ją onieśmielić, to mu się udało. Postanowiła się 
jednak nie poddawać. Zamiast się wycofać, skupiła uwagę na 
wytatuowanym wokół jego umięśnionego ramienia pnączu 
winogron, w które wplecione było słowo imperium.  
- Interesujący tatuaŜ - zauwaŜyła. - Niestety niewiele 
pamiętam z łaciny. Co oznacza ten napis? 
Podniosła oczy i napotkała jego świdrujące spojrzenie.  
- Władza absolutna. 

background image

To co mówił, jak równieŜ jego przytłaczająca obecność 
paraliŜowały ją. Wiedziała, na co miał ochotę. Domyśliła się 
ze sposobu, w jaki patrzył na jej usta. Jego fantazje przedarły 
się przez mgłę okrywającą jej umysł, ujawniając jego zamiary. 
Jeśli stąd nie ucieknie, Morrell ją pocałuje, a ona mu na to 
pozwoli. 
- Nie wierzę we władzę absolutną. 
Zebrała w sobie resztkę sił, odwróciła się i ruszyła do sypialni. 
ZdąŜyła zrobić zaledwie kilka kroków, kiedy usłyszała za sobą 
jego głos: 
- Ona istnieje i ty o tym doskonale wiesz. 
Nie ośmieliła się po raz drugi stanąć z nim twarzą w twarz ani 
się odezwać. Gdyby to zrobiła, udowodniłaby mu tylko, Ŝe 
miał rację. 
Wróciła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Mimo starań nie 
potrafiła usunąć go z myśli ani ostudzić uporczywego Ŝaru, 
który zalewał jej ciało. Wskoczyła do łóŜka i skupiła się na 
tym, by oczyścić umysł. Odpływając w krainę snów, nadal 
miała przed oczyma wizerunek Adriena Morrella. 
Następnego ranka, wychodząc z łazienki, domyśliła się, Ŝe jej 
fascynujący szef znajduje się gdzieś w pobliŜu. Wskazywał na 
to zapach jego wody kolońskiej. Wyczuła jego bliskość. 
Ogarnęło ją niezrozumiałe, wypalające od środka napięcie. 
MoŜe przechodził przez korytarz lub stał za drzwiami 
sypialni? Tak czy inaczej, nie było go nigdzie w zasięgu 
wzroku. Powinna się z tego cieszyć, ale ogarnęło ją 
rozczarowanie, głównie dlatego, Ŝe chciała go zobaczyć w 
ś

wietle dziennym. Przyjrzeć mu się długo i uwaŜnie. 

Spojrzała w prawo, by się przekonać, czy drzwi jego sypialni 
są zamknięte, i jej wzrok napotkał diaboliczny posąg o 
nikczemnym obliczu, który przyprawił ją o ciarki na plecach. 
Demona Gilesa trzeba będzie jak najprędzej stąd wynieść, 
gdziekolwiek, byle dalej. Najchętniej utopiłaby go w bagnach. 

background image

Wróciła do sypialni, zrzuciła szlafrok i włoŜyła białe lniane 
spodnie oraz koralową dzianinową bluzeczkę na ramiączkach, 
idealną na letnie upały. Tak przygotowana wyszła z pokoju i 
minąwszy mroczny korytarz, szybkim krokiem ruszyła w 
kierunku spiralnych schodów, ku światłu, gdzie na sklepieniu 
rotundy powitały ją pogodne cherubiny. Zszedłszy na dół, 
udała się do kuchni. Po drodze za- trzymała się na moment 
przed wiszącym na ścianie portretem młodej kobiety o 
jasnozielonych oczach i opadających na ramiona 
kruczoczarnych włosach. Dama miała szczupłą szyję i jasną 
cerę. Dłonie złoŜyła zgrabnie na kolanach. Była ubrana w 
skromną, białą koronkową suknię o szerokiej spódnicy. 
Sądząc po stroju, obraz musiał powstać wiele lat temu. 
Przeczytała napis na mosięŜnej tabliczce przy mocowanej na 
dolnej ramie. 
Grace. Śpi z aniołami. 
Wstrząsnęła nią seria nieprzyjemnych dreszczy i naszły złe 
przeczucia. 
MoŜe ten portret był kluczem do tragedii, o której 
poprzedniego dnia wspominała Ella? Być moŜe ta młoda 
piękna kobieta zmarła, zanim poznała smak Ŝycia? MoŜe 
nawet stało się to tu, w tym domu? Choć myśl o tym wpra-
wiała ją w niepokój, zapragnęła poznać historię rezydencji, 
choćby z czystej ludzkiej ciekawości. Najlepiej dowie się 
wszystkiego od prawej ręki właściciela. 
Gdy weszła do kuchni, zastała Ellę smaŜącą jajecznicę i 
mruczącą pod nosem wesołą melodię. 
- Dzień dobry - przywitała się, odsuwając krzesło i zasiadając 
przy podniszczonym sosnowym stole. 
Ella rzuciła jej spojrzenie przez ramię, nie przerywając 
smaŜenia. 
- Dzień dobry, dobrze spałaś? 

background image

- Nie narzekam. Choć pewnie chwilę potrwa, zanim się 
przyzwyczaję do miejsca. - I do tego, Ŝe Adrien Morrell 
zajmuje pokój graniczący ścianą z jej sypialnią. Przez większą 
część nocy słyszała odgłosy jego kroków, jakby 
zdenerwowany spacerował po pokoju. Ona sama równieŜ była 
niespokojna, nawet teraz. 
Ella postawiła na stole przed Selene talerz pełen jedzenia i 
kubek z kawą. 
- Smacznego. 
Selene zmarszczyła nos. Nie miała ochoty na śniadanie 
składające się z jajek i bekonu. Wystarczyłby zwykły tost i 
kawa. Potrzebowała kawy. 
- Bardzo apetyczne, ale rano nigdy nie bywam głodna. Poza 
tym chciałabym dziś wcześnie zacząć. 
Ella wróciła do stołu z własnym kubkiem kawy i usiadła 
naprzeciw Selene. 
-Jeśli zostaniesz chwilę dłuŜej, będziesz miała szansę 
poznania pana Morrella. 
- JuŜ miałam tę przyjemność - odparła i zaczekała, aŜ z twarzy 
asystentki zniknie zdziwienie. - Spotkaliśmy się wieczorem na 
werandzie. 
- I jak poszło? 
- Nie najgorzej. Pytał mnie o doświadczenia zawodowe. 
Odniosłam wraŜenie, Ŝe nie Ŝyczy sobie, Ŝeby go angaŜować 
w remont. 
- Chce, Ŝeby mu dać spokój. - Ella westchnęła. Selene 
wyczuła to zeszłej nocy, pomimo plączących się w jego 
głowie fantazji na jej temat. 
- Z czego pan Morrell Ŝyje? 
- Jest przedsiębiorcą. Zainwestował otrzymany spadek w kilka 
przedsięwzięć i zbił na tym małą fortunę. Wykupuje 
podupadające inwestycje, ratuje je i potem sprzedaje z duŜym 
zyskiem. Jest dobry w tym, co robi, a przynajmniej był aŜ do.- 

background image

przerwała w pół zdania, uciekając spojrzeniem gdzieś daleko. 
- AŜ postanowił się wycofać - dokończyła. 
Selene zapragnęła się dowiedzieć czegoś więcej o Adrienie 
Morrellu. Wyczuła jednak, Ŝe Ella nie ma ochoty odpowiadać 
dalej na Ŝadne pytania, co oznaczało, Ŝe naleŜy zmienić temat. 
- Jeśli mi pozwolisz skorzystać z telefonu, spróbuję się 
skontaktować z ekipami remontowymi i umówić spotkania. 
- Będziesz musiała szukać robotników w Baton Rouge bo nikt 
z miejscowych nie będzie chciał tu pracować. - Ella przełknęła 
pospiesznie łyk kawy. - Okoliczna ludność jest bardzo 
przesądna. UwaŜają, Ŝe to miejsce jest przeklęte - dodała, 
nieświadomie dając Selene pretekst do dalszych pytań. 
- Czy kobieta na portrecie w holu ma z tym związek? 
- Nie mam co do tego pewności, choć domyślam się, Ŝe tak. 
Nic o niej nie wiem. 
Selene zawsze pasjonowała się opowieściami z dawnych 
czasów. Była przekonana, Ŝe kobieta o imieniu Grace miała j 
ciekawą przeszłość. 
Dopiła kawę i wstała od stołu. 
- Wybieram się do miasta. MoŜe uda mi się zdobyć namiary 
na majstrów, którzy nie są przesądni. 
- Powodzenia. - Ella wskazała ruchem głowy nietknięte 
ś

niadanie. - Powinnaś coś zjeść, zanim wyjdziesz. Musisz 

przybrać trochę na wadze, inaczej wprawisz mnie w 
kompleksy. 
- Dobrze wyglądasz. ZaleŜy mi, Ŝeby szybko rozpocząć prace. 
- W rzeczywistości pragnęła jak najszybciej uciec z willi, gdyŜ 
podświadomie wyczuła, Ŝe zbliŜa się Adrien. Zupełnie jakby 
słyszała jego kroki. Morrell ją intrygował. Krył w sobie sekret, 
wiedziała o tym, a jednocześnie miała świadomość, Ŝe pewnie 
nigdy go nie pozna. 
Czuła, Ŝe dusił w sobie ból związany z tajemnicą z 
przeszłości. Zawsze przyciągała zranione i obolałe dusze. 

background image

Często na ochotnika pomagała w telefonie zaufania i 
skwapliwie wspierała róŜnorodne cele. Nauczyła się, Ŝe nie 
wszyscy ludzie oczekują wsparcia. Niektórzy nie chcą być 
odnalezieni. Podejrzewała, Ŝe Morrell nie pragnął ocalenia od 
samotności. Z tego powodu postanowiła się nie angaŜować tak 
długo, jak długo nie wedrze się do jej umysłu. 
Adrien stał samotnie w swoim gabinecie i obserwował przez 
okno, jak Selene Winston rusza samochodem spod domu. Gdy 
tylko zniknęła, ciekawość pognała go do jej pokoju, Ŝeby 
sprawdzić, czy wyjechała na zawsze. Z doświadczenia 
wiedział, Ŝe kaŜdy prędzej czy później odchodzi. Tym razem 
tak nie było. Jeszcze nie. 
Biała koszulka, którą miała na sobie poprzedniej nocy na 
werandzie, wisiała na oparciu w nogach łóŜka. Przez cienki 
materiał udało mu się dostrzec zaledwie kilka szczegółów jej 
figury, co wystarczyło, Ŝeby rozbudzić w nim napięcie, które 
nie opuszczało go przez wiele godzin. Przeszedł przez pokój i 
pogładził dłonią koszulkę. Materiał był delikatny jak skóra 
pani Winston. Nie miał co do tego wątpliwości, choć jeszcze 
nie dotykał Selene. Wkrótce to zrobi. 
Zeszłej nocy stoczył walkę pomiędzy tym, co rozsądne, a tym, 
czego pragnął. Wiele osób uwaŜało go za drapieŜnika o 
silnym instynkcie zdobywcy, zarówno w biznesie, jak w 
poszukiwaniu rozkoszy. Jeszcze do niedawna w Ŝyciu 
podniecały go głównie emocjonująca pogoń za zdobyczą i 
czekająca na zwycięzcę nagroda. Selene wskrzesiła w nim 
zapomniane pragnienia. Mimo Ŝe starał się je w sobie zdusić, 
nadal był męŜczyzną, który ma misję. 
Postanowił, Ŝe powoli, planowo zwabi ją do swojego świata, 
uwiedzie i zaprowadzi do krainy ciemności. Na początku 
pewnie będzie niechętna, ale w końcu i tak mu się odda z 
własnej woli, gorliwie i otwarcie. Będzie tymczasowym 
lekarstwem na jego wyrzuty sumienia, środkiem, który 

background image

pozwoli mu zapomnieć o tym, czego nie zrobił. A raczej o 
tym, co zrobił... Chloe. 
 
Piętnaście minut później Selene dojechała do miasteczka St. 
Edwards. Zaparkowała przed sklepem z antykami Abbys 
Antiques, który wcześniej kilkakrotnie odwiedzała. Lokal 
znajdował się w centrum, przy głównej ulicy miasteczka, w 
jednej linii z innymi sklepami oraz zabytkowym kościołem z 
czerwonej cegły, który stanowił centralny punkt 
miejscowości. Po krótkiej chwili wahania wysiadła z auta i 
weszła do środka przez przeszklone drzwi. Jej przybycie 
oznajmił subtelny dźwięk dzwonka. Właścicielka, Abby 
Reynolds, drobna kobieta w wieku lat czterdziestu kilku o 
kasztanowych równo przyciętych włosach i uprzejmym 
spojrzeniu orzechowych oczu, wyjrzała zza lady znajdującej 
się w głębi pomieszczenia i powitała Selene uśmiechem. 
- Dzień dobry, Selene. Myślałam, Ŝe wyjechałaś z miasta. 
- Wygląda na to, Ŝe zostanę tu przez jakiś czas. - Omijając 
bezładnie rozstawione antyki, przeszła wąskim tunelem. 
Owiało ją cudownie chłodne powietrze. Gdyby tak moŜna 
było nazbierać go trochę w butelkę i zabrać ze sobą na 
plantację. 
Selene podeszła do kontuaru i Abby odłoŜyła czytaną ksiąŜkę. 
- Postanowiłaś zostać? 
- Tak, i to dzięki tobie. Pamiętasz ogłoszenie, które mi 
pokazałaś? Okazało się, Ŝe rezydencja leŜy na zachodnim 
krańcu miasta. Zostałam zatrudniona do nadzorowania i 
koordynowania remontu. 
- Willa Północy. - W tonie Abby dało się wyczuć niepokój. - 
Czeka cię trudne wyzwanie. 
- Dlatego tu jestem. Znasz moŜe jakąś miejscową ekipę 
budowlaną, która podjęłaby się renowacji? 
- Tu nikogo nie znajdziesz. - Pokręciła przecząco głową. 

background image

- Jaką tajemnicę kryje posiadłość, Ŝe wszyscy jej unikają jak 
zarazy? 
- MoŜe to mieć związek z kochankami, którzy rzekomo tam 
zmarli, lub z kobietą uprawiającą voodoo, która później tam 
mieszkała. Albo z Gilesem Morrellem, którego uwaŜano za 
obłąkanego i który na szczęście rzadko tam bywał. 
- Nie znasz więcej szczegółów? Jakieś imiona lub nazwiska? 
Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o historii plantacji. - 
Abby wzruszyła ramionami. 
- Mieszkam tu zaledwie od kilku lat. Słyszałam róŜne plotki 
na temat tego miejsca, zawsze jednak były to bardzo 
lakoniczne informacje, jakby ludzie się bali o tym mówić Jest 
jeszcze kobieta, która tajemniczo zniknęła rok temu. 
- Kto? - Selene nie potrafiła ukryć zaskoczenia, a raczej 
niepokoju. 
- Podobno Adrien Morrell przez rok się tam z nią ukrywał - 
odparła Abby, - Ralph Allen, który pracuje w firmie 
kurierskiej, dostarczał tam co tydzień przesyłki, i mówił, Ŝe 
widział kilka razy, jak wyglądała z okna na górze. 
To niemoŜliwe, Ŝeby Adrien trzymał w zamkniętym pokoju 
nieznaną kobietę. Niedorzeczny pomysł. ChociaŜ... 
- Skąd wiadomo, Ŝe zniknęła? 
- Nagle paczki przestały przychodzić i nikt jej więcej nie 
widział. Tylko Ralph przysięga, Ŝe któregoś ranka minął go 
jadący z plantacji samochód koronera. 
- Umarła? - Selene z trudem przełknęła ślinę. 
Abby przerzuciła cięŜar ciała z jednego biodra na drugie, 
okazując zakłopotanie. 
- Nie ma na to dowodów. Brak nekrologu i jakiejkolwiek 
informacji. Ale pan Morrell ma wystarczająco duŜo pieniędzy, 
Ŝ

eby zapłacić za milczenie, więc sądzę, Ŝe wszystko jest 

moŜliwe. 

background image

Selene nie miała pewności, czy chce dalej drąŜyć ten temat. 
Adrien Morrell nie wyglądał na mordercę. Z drugiej jednak 
strony, co ona o nim wiedziała? 
- MoŜe sama od niego odeszła. 
- Lub była duchem. - Abby wysiliła się, Ŝeby posłać jej 
pokrzepiający uśmiech. - Wiesz, jak to bywa z plotkami. 
Ludzie są jak psy zagrzebujące kości. PoŜują plotkę przez 
chwilę, a potem zagrzebią, Ŝeby po jakimś czasie znów ją 
wywlec na światło dzienne, tylko dodając więcej brudów. 
Selene bardzo chciała wierzyć, Ŝe to była tylko plotka 
stworzona w znudzonych umysłach miejscowych. Tak czy 
inaczej, nie uspokoiło jej to. 
- Znasz kogoś, kto by coś wiedział o poprzednich 
właścicielach posiadłości? Na przykład lokalny historyk? 
- Niestety w St. Edwards nie ma biblioteki. Spróbuj w 
urzędzie miejskim, choć nie wiem, jak daleko wstecz sięgają 
dokumenty przetrzymywane w archiwach. Nie mają nawet 
komputerowej bazy danych. Wiele dokumentów uległo 
zniszczeniu podczas powodzi w 1920 roku. 
Szukanie igły w stogu siana, pomyślała Selene. 
- Nie zaszkodzi, jak sprawdzę - dodała głośno. 
- Powodzenia. W międzyczasie popytam, czy ktoś nie zna 
historii plantacji. 
- Dziękuję, to bardzo miło z twojej strony. - Selene otworzyła 
torebkę i zaczęła w niej grzebać. Po chwili wyciągnęła 
długopis i kartkę papieru, na której zapisała numer swojego 
telefonu i wręczyła ją Abby. 
- Numer mojej komórki. Dzwoń o kaŜdej porze. Abby 
wyciągnęła spod lady notatnik i zaczęła pisać. 
- Dam ci adres mojej przyjaciółki. Linada Adams. Mieszka w 
Baton Rouge i specjalizuje się w renowacji starych mebli. - 
Wyrwała kartkę i podała Selene. - PomoŜe ci dobrać tkaniny i 
doradzi we wszystkim, co dotyczy mebli. Jej mąŜ jest 

background image

majstrem budowlanym i pracował przy remontach wielu 
zabytkowych domów w okolicy. 
- Jestem ci niezmiernie wdzięczna. Odwiedzę ją jeszcze 
dzisiaj. - Wzięła adres i schowała do bocznej kieszeni torebki. 
PoŜegnała się i wyszła ze sklepu. Wsiadła do samochodu, ale 
zanim ruszyła, niespodziewanie usłyszała w głowie czyjeś 
imię wypowiadane tak głośno i wyraźnie jak dźwięk bijących 
właśnie na wieŜy kościelnej dzwonów. Imię było jej nieznane. 
Za to właścicielem głosu był Adrien Morrell. 
- Kto to jest Chloe? - spytała Selene, dostrzegając na twarzy 
Elli, z którą jadła obiad, najpierw wyraz zaskoczenia, a 
następnie niepokój. 
- Gdzie słyszałaś to imię? 
- W mieście - odparła, obawiając się wyjawić prawdę. Ella, 
bawiąc się groszkiem na talerzu, posłała jej podejrzliwe 
spojrzenie. 
- To niemoŜliwe. Nikt jej nie znał. 
- Mówi się, Ŝe kobieta o imieniu Chloe mieszkała tu przez 
jakiś czas z panem Morrellem, a potem zniknęła. Plotka głosi, 
Ŝ

e nie Ŝyje. 

Ella upuściła widelec, odsunęła talerz i zacisnęła dłonie. 
- Po pierwsze nie powinnaś wierzyć we wszystko, co 
usłyszysz. Po drugie nie wiem, kto ci o tym opowiedział, ale 
na twoim miejscu nie mieszałabym się do tego. 
Selene nie mogła zlekcewaŜyć stanowczego tonu kobiety, w 
którym kryła się złość. Bała się, Ŝe jeśli będzie zbytnio 
naciskać, Ella zamknie temat lub, co gorsza, zwolni ją 
pomimo obowiązującego kontraktu. 
- Pojechałam do Baton Rouge i znalazłam kobietę, która 
pomoŜe mi w renowacji mebli. Jej mąŜ zgodził się tu jutro 
wstąpić i przedstawić wstępny kosztorys prac remontowych. 
Niestety jest zajęty do końca tygodnia. 

background image

- Naprawdę duŜo dziś załatwiłaś. — Ella uśmiechnęła się z 
wdzięcznością. 
- Byłam teŜ w urzędzie miasta. Obiecali mi, Ŝe postarają się 
odnaleźć stare plany, jeśli w ogóle takie posiadali. Myślisz, Ŝe 
tu w domu mogą być jakieś dokumenty? 
- Adrien na pewno ma oryginalny projekt. Musisz go spytać. - 
Wzruszyła ramionami. 
- Czy jest tu strych? MoŜe udałoby mi się trafić na jakieś stare 
dokumenty, rysunki? 
Ella zebrała ze stołu talerze, po czym wstała. 
- Tak, poddasze. Wejście znajdziesz na końcu korytarza, za 
biurem Adriena. Jest do twojej dyspozycji. - Jeśli się 
ośmielisz, mówiło spojrzenie asystentki. 
- Zabiorę się do poszukiwania w najbliŜszych dniach. -Kiedy 
jest widno, zdecydowała w myślach. Nie miała bowiem 
najmniejszej ochoty buszować w ciemnościach po 
zakurzonym strychu. Mogła przecieŜ odkryć dowody na 
prawdziwość tych przeraŜających legend. Na samą myśl o tym 
o mało się nie roześmiała. O mało. 
- Pozwól, Ŝe umyję naczynia - zaproponowała, wstając od 
stołu. 
- Sama to zrobię. - Ella powstrzymała ją gestem dłoni. 
- Nalegam - upierała się Selene, zbierając półmiski. -Muszę 
coś robić, kiedy myślę. 
- Na wypadek gdybyś nie zauwaŜyła, nie mamy tu zmywarki. 
- Nie widzę problemu, Ŝeby uŜyć własnych rąk. 
- Czy ty kiedykolwiek w Ŝyciu zmywałaś naczynia? - Ella 
posłała jej cyniczny uśmiech. 
- Prawdę mówiąc, tak. - Ku zgorszeniu własnej matki. 
- W takim razie chętnie przyjmę twoją pomoc. Zanim się 
połoŜę, chciałabym porozmawiać z Adrienem. 
Pewnie o mnie, doszła do wniosku Selene. Zresztą nie miało 
to znaczenia. Jak dotąd nie zrobiła nic niewłaściwego, no 

background image

moŜe z wyjątkiem wspomnienia imienia Chloe. Zdecydowała 
się nie poruszać na razie tego tematu, choć podejrzewała, Ŝe 
Ella wiedziała znacznie więcej, niŜ mówiła. Tajemnica moŜe 
nigdy nie zostanie wyjawiona, jeśli Selene nie podejmie 
ś

wiadomej lub podświadomej decyzji, Ŝeby ją wyjaśnić. 

Nie, nie włamie się do niczyjego umysłu. Raz juŜ to zrobiła i 
przysporzyło jej to tylko cierpień. Jeśli ma się czegokolwiek 
dowiedzieć, informacje będą pochodziły z przekazu ustnego, 
od osoby, która zechce się nimi podzielić. Szczerze wątpiła, 
by Adrien Morrell był tą osobą, mimo Ŝe instynktownie 
wyczuwała, Ŝe trzyma klucz do rozwiązania zagadki. Choć 
swoją drogą moŜe lepiej nie znać odpowiedzi? 
 
Adrien nie raczył podnieść spojrzenia znad gazety, nawet gdy 
Ella postawiła mu pod nosem talerz z jedzeniem pod 
przykryciem i podała sztućce. 
- Jeśli wszystko wystygło, sam jesteś sobie winien. 
Powinieneś był przyjść na obiad jak normalny człowiek. 
Adrien obrzucił pozbawionym zainteresowania spojrzeniem 
jedzenie, po czym zwrócił się do Elli: 
- Na pewno jest jeszcze dobre. 
- Nie interesuje cię, co przez cały dzień porabiała nasza pani 
dekorator? 
Dokładnie wiedział: trzymała go w seksualnym napięciu, nie 
zdając sobie nawet z tego sprawy. Powrócił do czytania 
gazety, mając nadzieję, Ŝe Ella zrozumie aluzję i wyjdzie. 
- Mówiłem ci. Nie interesują mnie jej plany. - Za to 
interesowała go ona sama. 
- Wypytywała o historię domu - ciągnęła Ella, ignorując jego 
odpowiedź. - UwaŜam, Ŝe mógłbyś jej pomóc. 
Adrien miał ochotę jej pomóc tylko w jednym i nie miało to 
nic wspólnego z przeszłością. Zdecydowanie bardziej 

background image

interesowała go bliska przyszłość. ZłoŜył równo gazetę i 
odłoŜył na bok. 
- Potrzebny jej projekt willi. 
Morrell otworzył szufladę, wyciągnął z niej tekturową tubę i 
podał Elli. 
- Proszę. 
- Sam jej go daj. Nie umrzesz, jeśli będziesz dla niej miły. 
Gdyby tylko wiedziała, jak bardzo pragnął być dla Selene 
miły, wycofałaby propozycję. 
- Przemyślę to. Teraz jednak mam sporo pracy. Masz jeszcze 
coś waŜnego, co wymagałoby mojej uwagi? 
- Tak. Twoje maniery. 

background image

ROZDZIAŁ TRZECI 
Kiedy Selene po drodze do pokoju mijała rotundę z anielskimi 
freskami, naszły ją dziwne myśli. Wchodząc na spiralne 
schody, zwolniła kroku. Na górze skręciła w ciemny korytarz i 
nagle serce podskoczyło jej do gardła. Kilka kroków przed 
nią, opierając się ramieniem o ścianę, z dłońmi wbitymi w 
kieszenie, czekał Adrien ubrany w koszulę w kolorze 
stalowym i czarne spodnie. Stał nieruchomo, przypominając 
znajdujący się za nim posąg, z tą róŜnicą, Ŝe wydawał się 
bardziej ludzką postacią. 
Selene postanowiła uprzejmie się z nim przywitać, po czym 
natychmiast oddalić do sypialni. Zanim zdąŜyła się odezwać, 
Morrell spytał: 
- Idziesz juŜ spać? 
Jego głos był niski i prowokujący jak on sam. Pomimo 
ciemności udało jej się wyraźnie dojrzeć rysy jego twarzy, 
która wydawała się wyrzeźbiona przez anioły. śadnych 
przeraŜających zniekształceń czy szatańskich znamion. Nie 
była to jednak równieŜ niewinna twarz, a szczególnie 
spojrzenie: przenikliwe niebieskie oczy, które wpatrywały się 
w nią, nie pozwalając zrobić kroku, jakby znajdowała się w 
stanie hipnozy. 
- Miałam pracowity dzień i jestem zmęczona - odparła, 
otrząsnąwszy się z odrętwienia. 
- Zbyt zmęczona na małą przygodę? 
Jego pytanie zupełnie wytrąciło ją z równowagi. Przez dłuŜszą 
chwilę się nie odzywała. 
- Jaką przygodę? 
Zrobił krok w jej kierunku. 
- Ella powiedziała mi, Ŝe interesujesz się historią domu. Mam 
coś, co na pewno cię zadowoli. 
Nacisk, jaki połoŜył na słowo „zadowoli", przyprawił ją o 
ciarki na plecach. 

background image

- Co dokładnie miałoby to być? 
- Mógłbym ci wyjaśnić, ale wolę pokazać. 
Selene spojrzała na zegarek, bardziej ze zdenerwowania niŜ 
dla skontrolowania czasu. Było dopiero po dziewiątej. 
- Robi się późno. 
- Gwarantuję ci, Ŝe nie poŜałujesz. - ZniŜył głos do szeptu, od 
którego przebiegł ją delikatny, niespodziewanie przyjemny 
dreszcz. 
- Dokąd mamy iść na spotkanie tej przygody? 
- Do mojego gabinetu. 
Było to relatywnie bezpieczne miejsce, ale czy mogła w ogóle 
czuć się przy nim pewnie? Miała dwie moŜliwości: zaufać mu 
lub wykorzystać swój dar i wejść w jego myśli. WytęŜyła 
zmysły, otwierając umysł. śadnych wizji, Ŝadnych obrazów 
typu ona w roli zakładniczki czy ofiary przemocy. 
- Zgoda, chodźmy - słowa same wymknęły jej się z ust. Skoro 
zamierzała dla niego pracować, powinna go obdarzyć 
przynajmniej minimum zaufania. Lepiej wcześniej się 
przekonać, czy na nie zasługuje, niŜ później, kiedy juŜ nie 
będzie się mogła wycofać. 
Ruszyła za nim przez korytarz. Minęli schody i znaleźli się w 
skrzydle, którego nie zwiedziła podczas pierwszej wizyty. 
Przeszli obok zamkniętych drzwi pokoju dziecinnego i dotarli 
do następnych, które Adrien otworzył, cofając się, by ją 
przepuścić. Obszerne biuro było nowocześnie urządzone. 
Znajdowało się w nim masywne dębowe biurko, na którym 
stała lampa i komputer. Na półce ustawione były równo 
segregatory, a w srebrnej puszcze znajdowały się długopisy. 
Takiego porządku Selene się nie spodziewała. Dzięki 
okiennemu klimatyzatorowi w pomieszczeniu panował 
przyjemny chłód. Szkoda, Ŝe nikt nie pomyślał, Ŝeby 
zainstalować podobne urządzenia w całym domu. 

background image

Usłyszała odgłos zamykanych drzwi. Z trudem się opanowała, 
Ŝ

eby nie okazać ogarniającej ją paniki. Znalazła się w pułapce. 

Mógł z nią teraz zrobić, co tylko chciał. Ella nawet nie 
usłyszałaby jej krzyku. 
Mimo wszystko nie odczuwała Ŝadnych złych fluidów ani 
wiszącego w powietrzu nieszczęścia. Kiedy odwróciła się do 
Adriena, zobaczyła na jego twarzy niejasny uśmiech. 
Pierwszy, jaki do tej pory widziała. 
- Co mi chciałeś pokazać? 
Wbił dłonie w kieszenie spodni. Wyglądał na rozluźnionego, 
czego nie mogła powiedzieć o sobie. 
- Dziennik. 
Selene była przekonana, Ŝe nic tak wspaniale nie potrafi 
odtworzyć historii jak osobiste zapiski. 
- Gdzie jest? - spytała, nie kryjąc entuzjazmu. Adrien 
przeszedł w prawy kąt pokoju, otworzył drzwi i zapalił 
ś

wiatło. 

- Tam, na górze. 
Podeszła bliŜej, dostrzegając słabo oświetloną, wąską klatkę 
schodową i notując jednocześnie w głowie, Ŝe w całym domu 
naleŜy natychmiast wymienić wszystkie Ŝarówki na 
mocniejsze. Kiedy zrozumiała, Ŝe ma towarzyszyć 
pracodawcy w wyprawie na górę, zapragnęła uciec. 
- Pewnie mieszkają tam nietoperze - zauwaŜyła, starając się 
zamaskować zdenerwowanie. 
- Tylko pająki - odparł z uśmiechem. 
- Wspaniale. 
Przez chwilę przyglądał jej się uwaŜnie. 
- Boisz się pająków? 
Selene nie przepadała za owadami, ale teŜ nie mogła 
powiedzieć, by cierpiała na arachnofobię. 
- Nie, jeśli się zbytnio nie zbliŜają. 
- A moŜe boisz się mnie? 

background image

Dobre pytanie. Lepiej się powaŜnie nie zastanawiać nad 
odpowiedzią. 
- A powinnam? 
- W Ŝadnym razie. 
Zabrzmiało przekonująco, jednak czy aby na pewno mogła mu 
zaufać? Zazwyczaj polegała na swoim instynkcie, który tym 
razem podpowiadał jej, Ŝe towarzyszący jej męŜczyzna nie 
zamierzał jej fizycznie skrzywdzić. Co do jego innych planów 
będzie się musiała mieć na baczności. 
- Prowadź. - Skinęła ręką w kierunku schodów. 
Morrell wszedł na pierwszy stopień, a kiedy zauwaŜył, Ŝe 
Selene się ociąga, wyciągnął ku niej dłoń.  
- Wolałbym mieć pewność, Ŝe nie spadniesz. 
Selene nie obawiała się potknięcia. Lata lekcji baletu wyrobiły 
w niej doskonałe poczucie równowagi. Bardziej zaniepokoiła 
ją jego bliskość. Mimo to przyjęła pomoc. Gdy jej dotknął, 
przetoczyła się przez nią fala gorąca, rozpalając od środka i 
obejmując płomieniami całe ciało. Weszli na schody. Od 
czasu do czasu Adrien odwracał się i spoglądał na nią 
niebieskimi jak niebo oczyma. Dotarli na górę. Selene z 
trudem oddychała. Była rozpalona do czerwoności. 
Klatka schodowa otwierała się na pokój, nieco mniejszy niŜ 
gabinet. Znajdował się w nim duŜy wąski regał ze starymi 
ksiąŜkami. W rogu stało mahoniowe biurko z szufladami po 
obu stronach i krzesło z prostym oparciem obite czerwonym 
atłasem. Pomieszczenie było zakurzone, z sufitu zwisały 
liczne pajęczyny, nie odczuwało się tu jednak atmosfery 
zagroŜenia. Przynajmniej ze strony owadów. 
- Dawno temu była tu garsoniera - wyjaśnił Adrien. -
Prawdziwe męskie królestwo. Prawdopodobnie korzystał z 
niej poprzedni właściciel. 
- Twój dziadek? 

background image

- Giles nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca na dłuŜej. Był 
typem obieŜyświata. Odziedziczyłem to po nim. 
- Ty równieŜ wiele podróŜujesz. - Posłała mu uśmiech. 
- Ostatnio nie. - Podszedł do regału, po czym odwrócił się do 
niej. - Byłem w wielu miejscach na świecie. Zwiedziłem 
Europę, Afrykę, Amerykę Środkową. Zawsze poruszałem się 
poza szlakami turystycznymi. Jednym z moich ulubionych 
miejsc jest Hiszpania. 
- Tylko mi nie mów, Ŝe brałeś udział w gonitwie byków w 
Pampelunie. 
- Szczerze mówiąc, nie. I tak dopingowałbym raczej byki. 
Czasami zwierzęta mają więcej rozumu niŜ ludzie. 
Punkt dla niego, doszła do wniosku. 
- Więc jesteś poszukiwaczem wraŜeń, o ile nie zakładają 
okrucieństwa w stosunku do zwierząt? 
- Kiedyś byłem. 
Jego słowa i mina wyraŜały Ŝal, co tylko podsyciło ciekawość 
Selene. 
- Ja odwiedzałam Europę kilkakrotnie. Głównie Londyn. 
Typowe atrakcje turystyczne. 
Morrell oparł się łokciem o krawędź półki. 
- Nurkowałaś kiedyś, skacząc z klifów w Meksyku? 
- Mam lęk wysokości - roześmiała się. 
- Stałaś nago na pustej plaŜy, podziwiając wschód słońca? 
Tylko w najśmielszych marzeniach, pomyślała. 
- Niestety nie. 
- Powinnaś pewnego dnia spróbować. 
Adrien nie miał pojęcia, Ŝe zabrał ją za sobą w te wszystkie 
miejsca poprzez wspomnienia i obrazy, które były tak silne i 
wyraziste, Ŝe same wkradły się do jej umysłu. Poczuła słoną 
bryzę muskającą jej nagą skórę, promienie słońca na twarzy, 
zapach morza i jego dłonie wędrujące po jej brzuchu, coraz 
niŜej. 

background image

Otrząsnęła się z rozmarzenia i unikając jego spojrzenia, 
skupiła się na stojących na półkach ksiąŜkach. 
- Często się zastanawiam, jak się Ŝyło w czasach, kiedy 
wszystko było mniej skomplikowane i nie było obecnych 
udogodnień. 
- Byłem w wielu miejscach, gdzie mogłem polegać tylko na 
naturze. Niesamowite wraŜenia. 
- Jestem juŜ za stara i zbyt przyzwyczajona do wygód, Ŝeby 
się pisać na taki koczowniczy tryb Ŝycia. 
Pochylił się i zmruŜył oczy, starając się ocenić jej wiek. 
- MoŜesz mieć najwyŜej dwadzieścia kilka lat. 
- Trzydzieści dwa. A ty?  
- Trzydzieści pięć. Ile miałaś lat, kiedy wyszłaś za mąŜ? 
Najwidoczniej wiedział o niej o wiele więcej niŜ ona o nim. 
- Dwadzieścia cztery. Od roku jestem rozwódką. KrąŜąc po 
pokoju, spoglądał na nią jak nocny drapieŜnik obserwujący 
swoją ofiarę. 
- Siedem lat. NajwyŜszy czas na przysłowiowy kryzys. 
- Właśnie. 
Zatrzymał się o kilka kroków od niej, opierając się plecami o 
półkę.  
- Czy ten kryzys dotyczył was obojga?  
Choć bardzo pragnęła poznać Adriena bliŜej, rozmowa 
stawała się dla niej coraz bardziej draŜliwa. DrąŜenie tematu 
jej związku z Richardem zawsze wprawiało ją w zakłopotanie. 
- MoŜe pokaŜesz mi dziennik? 
- Jeśli tego chcesz. 
Podszedł do Selene powolnym krokiem łowcy. Jej wzrok 
zatrzymał się na jego ustach, łagodnie zarysowanych, 
kontrastujących z ostrymi liniami szczęki z dołeczkiem na 
brodzie. Zbyt późno zdała sobie sprawę, Ŝe zauwaŜył jej 
zainteresowanie. Na jego twarzy błąkał się delikatny uśmiech. 
Znaczący, zmysłowy. 

background image

Kiedy podszedł do biurka, przechodząc obok niej, wstrzymała 
oddech. Obserwując go przez ramię, dostrzegła, jak otwiera 
szufladę i wyjmuje z niej zniszczony dziennik w czarnej 
oprawie, który musiał pamiętać dawne czasy. 
Adrien obszedł dookoła biurko i podał jej go. 
- Zaznaczyłem miejsce, które pewnie cię zainteresuje. 
Wzięła brulion i otworzyła w miejscu załoŜonym róŜową 
atłasową wstąŜeczką. Na górze strony znajdowała się data: 
lipiec 1875. 
- Czytaj na głos - poprosił Morrell. 
- Nie przeczytałeś go? - zdziwiła się. 
- Oczywiście, Ŝe tak, teraz jednak chciałbym ciebie posłuchać. 
Miał tak zmysłowy, pociągający głos, Ŝe nie była w stanie mu 
odmówić. Odwróciła się i połoŜyła dziennik na biurku, a 
Adrien zaczął wolnym krokiem przemierzać pokój raz w 
jedną, raz w drugą stronę. 
- Dziś po południu znów się spotkałam z „Z" w opuszczonej 
chacie na bagnach na jego plantacji. Gdyby ojciec odkrył, Ŝe 
widuję się z jego wrogiem, wpadłby w furię. Gdyby się 
dowiedział, co zrobiłam, z pewnością by go zabił. 
Selene przerwała i spojrzała na Adriena, który stał teraz tylko 
o krok od niej. 
- Kto to napisał? 
- Nie wiem. Znalazłem ten dziennik przypadkowo kilka 
miesięcy temu. 
- MoŜe autorką jest Grace, kobieta z portretu na dole? 
- To prawdopodobne. Czytaj dalej. 
- Wyjawiłam „Z" moje uczucia i przyjęłam jego pocałunki. 
Wtedy on opowiedział mi o tym, co się dzieje pomiędzy 
męŜczyzną i kobietą. Mówił takie rzeczy, o których nie 
chciałaby wiedzieć Ŝadna przyzwoita dama. Mimo to 
słuchałam go i poprosiłam, Ŝeby mi wszystko pokazał. 

background image

Spojrzała ponownie na Adriena, stwierdzając, Ŝe przysunął się 
do niej jeszcze bliŜej. 
- Czuję się trochę jak podglądaczka. 
- Myślę, Ŝe to bardzo interesujący komentarz do dawnej 
obyczajowości. Jeśli cię to krępuje, ja będę czytał. 
W tonie jego głosu wyczuła wyzwanie, które postanowiła 
podjąć. W końcu oboje byli dorosłymi ludźmi, poza tym 
wątpiła, czy najśmielsze fragmenty dziennika mogą się 
równać ze scenami erotycznymi we współczesnej literaturze. 
-Nie. 
Wzięła głęboki oddech i ciągnęła dalej: 
- W ramionach „Z" staję się wszetecznicą. Sama się nie 
poznaję. Pozwoliłam mu zsunąć z mych ramion halkę i 
dotykać moich piersi. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam 
takiej rozkoszy. Nie byłam taka otwarta i taka wolna. Pragnę 
więcej. Chcę wszystkiego, co moŜe mi dać... - Głos Selene 
załamał się, gdy niespodziewanie poczuła na ramieniu dłoń 
Adriena. Dotyk jego placów na nagiej skórze obudził w niej 
pulsujące pragnienie. Przeszył ją dreszcz rozkoszy, który 
postanowiła zignorować. 
- Nie przerywaj - wyszeptał. - Dalej jest jeszcze ciekawiej. 
Selene zaczął zawodzić zdrowy rozsądek. Złamała daną sobie 
obietnicę unikania takich sytuacji. 
-  Uniósł spódnicę i wsunął dłoń w moje majtki. Dotykał 
mojego sekretnego miejsca. To co robił, przeszło moje 
najśmielsze fantazje. Moje ciało przestało naleŜeć do mnie, 
teraz było juŜ tylko jego... 
Adrien wykorzystał ten moment, połoŜył rękę na biodrze 
Selene, musnął jej łono, po czym zatrzymał dłoń w dole 
brzucha. Spojrzała na jego długie, zdecydowane palce, 
morelową skórę odcinającą się od bieli spodni. Przysunął się, 
przywierając do jej pleców silnym torsem. 

background image

- Na dziś wystarczy - mruknęła bezsilnie, zamykając dziennik. 
Nie odepchnęła jednak jego ręki. Nie zaprotestowała, nawet 
się nie poruszyła. 
- Tak, dość. 
Prowadzona jak na sznurku, obróciła się, stając z nim twarzą 
w twarz. Wiedziała, co zamierzał. Wyczytała to w jego 
myślach. Adrien pochylił się i pocałował ją. Selene, osaczona 
jego subtelnym zapachem, smakiem whisky na jego ustach i 
pieszczotami języka, poczuła, Ŝe traci grunt pod nogami. Przez 
moment wydawało jej się, Ŝe wchodzi w jego ciało, w jego 
duszę, odczuwając rozkosz Adriena mieszającą się z jej 
własną. W jednej chwili duchowego połączenia zrozumiała, Ŝe 
oczekiwał od niej więcej i pragnął więcej. 
Mimo tego nie potrafiła przed nim uciec, nie miała siły z nim 
walczyć. Zatraciła poczucie rzeczywistości. Niespodziewanie 
Adrien cofnął się, przerywając psychiczny i fizyczny kontakt. 
- Wybacz - powiedział. - Zapomniałem się. 
Od razu się domyśliła, Ŝe pocałunek był częścią starannie 
uknutego planu uwiedzenia jej. Dała się naiwnie złapać w 
pułapkę. 
Wzięła z biurka dziennik i poklepała go otwartą dłonią. 
- Resztę przeczytam później i oboje zapomnimy o tym, co się 
przed chwilą wydarzyło. 
- Proszę bardzo, spróbuj - mruknął, odchodząc o kilka kroków 
i wbijając ręce w kieszenie. 
Ja nie zapomnę... usłyszała wyraźnie jego myśli, które 
przemknęły z jego do jej umysłu. 
- Nie powinniśmy wykraczać poza stosunki słuŜbowe. Na jego 
ustach pojawił się uśmiech, którym jak mieczem pirata 
poszatkował na drobne kawałeczki całą jej determinację. 
- Na to juŜ trochę za późno. 
Jeśli natychmiast stąd nie ucieknie, źle skończy. Instynkt 
samozachowawczy pokierował ją do drzwi. 

background image

- Wracam do mojego pokoju - oświadczyła, przyciskając 
pamiętnik do piersi. 
- Jeszcze jedno, Selene. 
Dźwięk jej imienia wypływający z jego ust podziałał jak 
magnes. Odwróciła się, znów stając z nim twarzą w twarz. 
ZauwaŜyła w jego ręku kartonową tubę. 
- Co to jest? 
- Plany willi. 
ZbliŜyła się do niego tylko na tyle, Ŝeby sięgnąć po projekt. 
- Dziękuję. 
- Wyjaśnijmy sobie coś jeszcze. To Ella cię zatrudniła. 
Pracujesz dla niej, a nie dla mnie. Oznacza to, Ŝe nie łączą nas 
stosunki zawodowe. Gdyby to była moja decyzja, juŜ by cię tu 
nie było. 
Selene zatkało. 
- To o to przez cały czas chodzi? Chcesz mnie odprawić? 
- Na początku tak było, ale zmieniłem zdanie. Teraz jestem 
zadowolony, Ŝe tu jesteś. 
Bez słowa zbiegła na dół po wąskich schodach i szybkim 
krokiem dotarła do bezpiecznej przystani swojego pokoju. W 
głębi duszy powaŜnie się jednak obawiała, Ŝe wcale nie będzie 
bezpieczna, mieszkając z nim pod jednym dachem. Szykując 
się do łóŜka, nie mogła przestać rozmyślać o rozkoszy, jakiej 
doświadczyła w jego ramionach. Nie pamiętała juŜ, kiedy po 
raz ostatni jakiś męŜczyzna tak namiętnie jej dotykał i całował 
tak zdecydowanie. 
Chcąc oderwać myśli od Morrella, wskoczyła do łóŜka i 
otworzyła dziennik w miejscu, w którym ostatnio skończyła 
czytać. 
Dziś znów spotkaliśmy się w chacie, choć wiem, jakie to 
ryzyko. Nie potrafię znieść rozłąki z „Z". Znów mnie całował, 
a ja drŜałam z rozkoszy. Tak bardzo łaknęłam jego dotyku. 
Później ujął moją dłoń i połoŜył na sobie. Przez spodnie 

background image

wyczułam jego twardą męskość. Powiedział, Ŝe kiedy będę 
gotowa, połączy nasze ciała. Przekonywałam go, Ŝe jestem 
gotowa, błagałam, Ŝeby mi pokazał. Na początku się 
wzbraniał, gdy jednak otworzyłam przed nim ramiona, 
wyzwoliła się w nim dzikość. Mój ukochany słodki „Z". 
Zerwał z siebie ubranie, po czym rozebrał mnie, połoŜył na 
łóŜku i wypełnił moje ciało. Doznałam niewielkiego bólu, o 
czym mnie uprzedził, nie dało się go jednak porównać z 
rozkoszą, która mnie potem zalała. W tamtej chwili naleŜałam 
do niego na wieki. Obawiam się jednak, Ŝe nasz związek moŜe 
mieć tragiczny koniec. Wychodząc dziś z chaty, zauwaŜyłam 
jednego z pracowników ojca czającego się na bagnach. 
Przyłapano nas. Nie mam pojęcia, jaki los czeka mnie i 
mojego kochanka, kiedy mój ojciec wróci jutro z Savannah. 
Jednego jestem pewna - kaŜda chwila spędzona w ramionach 
„Z" była tego warta. „Z" jest dla mnie wszystkim. Jest moją 
prawdziwą miłością.  
Rozczarowana, Ŝe dziennik kończy się w tym miejscu, Selene 
zamknęła go i zgasiła światło, postanawiając zasnąć, 
Rozmyślała o tajemniczych kochankach, o tym, Ŝe męŜczyzna 
moŜe mieć taką władzę nad kobietą, Ŝe ona ryzykuje 
wszystko, by z nim być. Nawet własne Ŝycie.  
 
Selene nadspodziewanie szybko stała się jego obsesją. 
Adrien wiedział wszystko o obsesjach. Kiedy obmyślał plan w 
interesach lub w Ŝyciu prywatnym, zawsze uparcie dąŜył do 
celu, aŜ dostawał to, czego chciał. A teraz pragnął jej. 
Dziś zrobił pierwszy krok. Dobre posunięcie. Spodziewał się, 
Ŝ

e będzie się bardziej opierała. O dziwo, odpowiedziała na 

jego pocałunek niezwykle entuzjastycznie. Niestety nawet tak 
nieznaczny kontakt rozpalił go do czerwoności. 
Wrócił do pokoju, rozebrał się, wypił do końca whisky, 
odstawił szklaneczkę na bok i podszedł do dwuskrzydłowych 

background image

drzwi prowadzących na werandę. Rozsunął zasłony, Ŝeby 
sprawdzić, czy Selene pojawiła się na zewnątrz tak jak 
poprzedniej nocy. Na balkonie ziało pustką, podobnie jak w 
jego duszy. 
Zgasił światło i wyciągnął się na łóŜku. Świadomość, Ŝe 
Selene znajduje się za ścianą, wprowadzała go w stan silnego 
podniecenia, jakiego od dawna nie odczuwał. Zacisnął zęby, 
starając się wytrwać w postanowieniu, Ŝe nie pójdzie do niej, 
dopóki nie otrzyma zaproszenia. Teraz zrobi wszystko co 
konieczne, Ŝeby utrzymać poŜądanie na wodzy aŜ do nadejścia 
odpowiedniego momentu. 
Siedział w bezruchu w kącie werandy, na tej samej wiklinowej 
sofie co zeszłego wieczoru. KsięŜyc w pełni rzucał 
niebieskawe światło na jego imponująco zbudowane ciało. 
Zamiast łagodzić, podkreślał ostrość jego rysów. Wpatrywał 
się w Selene swoimi niebieskimi oczyma. Przypominał 
dostojnego władcę, pana ciemności. 
Selene, urzeczona, stała kilka kroków od niego, obserwując i 
czekając, aŜ się odezwie, poruszy, wypowie jej imię. 
Jak hipnotyzer przywołał ją spojrzeniem oraz lekkim 
skinieniem głowy. Bez zastanowienia ruszyła ku niemu. Jej 
umysł ogarniała mgła, a w płucach brakowało powietrza. 
Wokół panowała głucha cisza. śadnego szelestu wiatru, 
Ŝ

adnych odgłosów Ŝycia bagien. Nawet grania świerszczy. 

Choć uznała to za dziwne, nadal szła ku niemu, aŜ się przed 
nim zatrzymała. Wtedy zdała sobie sprawę, Ŝe jest nagi i 
podniecony. 
Zrozumiała, czego pragnął. Pozbawiona własnej woli zsunęła 
przez głowę koszulkę i upuściła na ziemię. Nie wahając się, 
podała mu rękę i pozwoliła, by ją sobie posadził na kolanach. 
Rozwartymi udami wsunęła się na jego biodra. Westchnęła 
bezgłośnie, gdy uniósł ją do góry i wślizgnął się w nią. Zalała 
ją nieopisana rozkosz. PoŜądała więcej, potrzebowała więcej. 

background image

Pragnęła, Ŝeby ulŜył jej bólowi, wymazał lata rozczarowania. 
Kiedy się nie poruszył, zrozumiała, czego od niej oczekuje. 
Chciał, Ŝeby wykonała pierwszy ruch. Wprawiła ciało w 
powolny rytm, stając się kobietą, jakiej dotychczas nie znała. 
Kobietą bez zahamowań, dąŜącą do zaspokojenia męŜczyzny i 
siebie samej. Wtedy dołączył do niej, oddając się zuchwałej 
pasji zmysłów. 
Otaczała ich absolutna cisza. Nie było słychać 
przyspieszonych oddechów ani jęków rokoszy. Selene 
wyczuwała bicie własnego serca, dudnienie pulsu, napięcie 
poprzedzające zbliŜające się spełnienie. Niespodziewanie 
Adrien przestał się poruszać i wtulił twarz w jej piersi. 
Chciała zapytać dlaczego, ale nie mogła mówić. Podniosła 
jego głowę i zmusiła, Ŝeby na nią spojrzał. W jego oczach 
dostrzegła głęboki ból. Chwilę później jego twarz się 
rozpłynęła, a ją oślepił błysk jasnego światła. 
Poderwała się i zmusiła, Ŝeby otworzyć oczy. Znajdowała się 
we własnym łóŜku. Rozejrzała się gorączkowo po ciemnym 
pokoju, Ŝeby stwierdzić, Ŝe jest zupełnie sama. Dotknęła 
koszuli nocnej. Była na miejscu. Najwidoczniej to wszystko 
jej się tylko przyśniło. Wyjątkowo realistyczny sen. 
Nagle coś do niej dotarło. To wcale nie był sen, tylko fantazje. 
Jego fantazje. Opadła plecami na łóŜko, przekręciła się na 
bok, zwinęła i wcisnęła poduszkę między kolana. Adrien 
bezwiednie włamał się do jej umysłu, przynosząc ze sobą 
erotyczne wizje, o których będzie jej trudno zapomnieć. Nie 
mogła zrozumieć, dlaczego tak łatwo otwiera się na jego 
myśli. Jak to moŜliwe, Ŝe są na tyle intensywne, Ŝe przerywają 
jej sen. Niezwykłe było równieŜ to, Ŝe wyobraŜał ją sobie jako 
kobietę śmiałą i otwartą. Czy gdyby wiedział, jaka jest 
naprawdę, nadal by jej pragnął? Dlaczego coś kazało mu się 
zatrzymać, zanim osiągnął zaspokojenie, którego szukał? 

background image

Kolejny błysk światła spowodował, Ŝe spojrzała na 
przysłonięte zasłonami drzwi wychodzące na werandę, za 
którymi przemknął czyjś cień. Nadciągała burza i ktoś się 
czaił na zewnątrz pod jej oknami. Podejrzewała, kim moŜe 
być ta osoba, na wszelki wypadek postanowiła jednak 
sprawdzić. 
Wstała z łóŜka i na chwiejnych nogach, drepcząc cichutko na 
palcach, podeszła do drzwi i odchyliła delikatnie zasłonę. Stał 
przy balustradzie zaledwie kilka kroków od niej i wpatrywał 
się w ciemność. Rękami opierał się o poręcz, a zgiętą w 
kolanie nogę postawił na dolnej barierce. Błyskawice 
przeszywające od czasu do czasu niebo oświetlały jego 
zgrabną sylwetkę. Zaczynał padać rzęsisty deszcz. Adrien 
trwał w bezruchu, nieświadomy gry światłocieni na swoim 
ciele. Na skórze gromadziły mu się kropelki wody, spływając 
strumykami po napiętych bicepsach, plecach i pośladkach. 
Uniósł twarz i przeczesał dłońmi włosy, poddając się 
dziwnemu rytuałowi oczyszczenia przez deszcz. Selene 
zamarła poraŜona widokiem Adriena na tle nocnego 
burzowego nieba, aŜ do chwili gdy niespodziewanie się 
odwrócił i spojrzał na nią. Jak na zamówienie kolejna 
błyskawica oświetliła mu twarz, na której dostrzegła wyraz 
bólu połączonego z wyrzutami sumienia, a takŜe głód 
poŜądania. Ujrzała w niej równieŜ swoje przeznaczenie.

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY 
Przez kolejne dwa dni Selene czekała rano w łóŜku, aŜ usłyszy 
kroki Adriena wychodzącego z pokoju, i dopiero potem 
wstawała. W Ŝadnym wypadku nie chciała się na niego 
natknąć przed śniadaniem, zanim nie weźmie porannego 
prysznica. Nie widziała go od ich ostatniego spotkania w 
gabinecie, lub raczej od tamtej nocy, kiedy nawiedził jej sny. 
Uznała, Ŝe na razie tak będzie lepiej. 
Ella zostawiła karteczkę z informacją, Ŝe wyjechała do miasta 
i wróci dopiero po południu, dając Selene chwilę prywatności, 
dzięki czemu mogła w końcu spokojnie zatelefonować. 
Zamknęła się w nieduŜym gabinecie przy kuchni, wyciągnęła 
z kieszeni dŜinsów komórkę i wystukała numer. 
- Halo - usłyszała pogodny głos siostry i odetchnęła z ulgą. 
- Hannah, to ja - odezwała się. 
- Nareszcie dzwonisz. Zamartwiałam się o ciebie. 
- Przepraszam, byłam zajęta. Jak się czujesz? 
- Poza tym, Ŝe przez cały czas pięć kilo Ŝywej wagi naciska mi 
na pęcherz, a do porodu zostało jeszcze kilka tygodni, to 
moŜna powiedzieć, Ŝe całkiem dobrze. Mama jest nadal zła, Ŝe 
chcę rodzić w domu. Gdzie ty się, do diabła, podziewasz? 
Młodsza siostra Selene była osobą bardzo bezpośrednią. 
- Jestem w Luizjanie. Wyobraź sobie, Ŝe mam pracę na 
plantacji. 
- Jako kto? Wysyłasz zaproszenia na przycięcia? - zakpiła. 
- Bardzo zabawne. Nadzoruję remont domu, od fundamentów 
aŜ po dach. 
Zapadła długa chwila ciszy. 
- Jesteś tam jeszcze? - zaniepokoiła się Selene. 
- Jasne. Po prostu staram się wyobrazić sobie ciebie pracującą 
zarobkowo. CzyŜby ten osioł nie zostawił ci pieniędzy na 
Ŝ

ycie? 

background image

- Daje mi wystarczająco duŜo. Ładny czek raz w miesiącu. 
Potrzebuję pracy, poniewaŜ chcę w końcu być sobą. 
Myślałam, Ŝe to rozumiesz. 
- Oczywiście. Ale mama nie. Powinnaś do niej zadzwonić i 
wszystko jej wytłumaczyć, Ŝeby w końcu przestała zawracać 
mi głowę. 
- Wkrótce się do niej odezwę. Na razie jej powiedz, Ŝe u mnie 
wszystko w porządku i Ŝe będę w kontakcie. Chciałam tylko, 
Ŝ

ebyś wiedziała, Ŝe Ŝyję i Ŝe sobie radzę, i oczywiście 

chciałam się dowiedzieć, czy u ciebie wszystko w porządku. 
- U mnie wspaniale. Dough jest cudowny. Rozpieszcza mnie 
jak księŜniczkę. Na nic nie mogę narzekać. 
Selene w głębi duszy bardzo zazdrościła Hannah związku z 
Doughiem, który przez pięć lat małŜeństwa okazał się 
prawdziwym świętym, mimo Ŝe ojciec i matka nie 
akceptowali wyboru młodszej córki. W Ŝyłach Dougha nie 
płynęła błękitna krew. Był prostym mechanikiem 
samochodowym. Kochana, zbuntowana Hannah, która zawsze 
zdobywała to, czego pragnęła, ignorując opinie rodziców, 
równieŜ w kwestii wyboru odpowiednich partii dla swoich 
córek. Gdyby tylko Selene potrafiła być taka silna. Nie 
powinna była ulegać ich naciskom i robić kolejnego kroku w 
związku z Richardem, kiedy jeszcze nie była na to gotowa. W 
gruncie rzeczy nigdy nie była gotowa. 
- Zjawię się w domu na urodziny maleństwa. Daj mi tylko 
trochę czasu, Ŝebym zdąŜyła dojechać. 
- Jasne. Jeszcze jedno. Jesteś szczęśliwa? 
Selene ostatnio rzadko zadawała sobie to pytanie. Szczerze 
mówiąc, nie zastanawiała się nad tym od lat. 
- Tak, jestem - odparła z wahaniem. - Po raz pierwszy czuję 
się wolna. 

background image

- To dobrze - ucieszyła się Hannah. - Mam nadzieję, Ŝe w 
końcu zaryzykujesz, znajdziesz przyjaciół i moŜe nawet 
męŜczyznę. 
- Minął dopiero rok, od kiedy pozbyłam się jednego -
roześmiała się. - Po co mi zaraz następny? 
- Nie musisz od razu wychodzić za mąŜ. Jest kilka powodów, 
dla których warto mieć przy sobie faceta. 
- Poznałam kogoś. 
- Uuu! Kogo? 
- Właściciela plantacji. Bardzo miły i przystojny, choć trochę 
tajemniczy. 
- Dobrze, Ŝe jest atrakcyjny, jeszcze lepiej, Ŝe tajemniczy. 
Robiliście to juŜ?  
- Nie - odparła. - Chciałam tylko powiedzieć, Ŝe wydaje mi się 
interesujący. MoŜe nic z tego nie wyjść -Co było dość 
prawdopodobne, gdyŜ praktycznie się nie widywali. 
- To się postaraj. Od tak dawna jesteś samotna.  
- Raz juŜ popełniłam błąd z Richardem. Nie chcę go 
powtórzyć. Nie rób sobie zbyt duŜych nadziei. 
- Przestań być ciągle taka ostroŜna - westchnęła.  
- Co widzisz złego w byciu ostroŜnym? Niespodziewanie 
otworzyły się drzwi i zabrzmiał głęboki męski głos. 
- Bycie ostroŜnym nie popłaca. 
Selene zacisnęła dłoń na telefonie. Kompletnie zaskoczona 
przestała słyszeć, co mówi siostra.  
- Jesteś tam? - zawołała Hannah po dłuŜszej chwili.  
- Tak, muszę kończyć. Zadzwonię do ciebie w przyszłym 
tygodniu. 
PoŜegnała się szybko, rozłączyła i obróciła na krześle. W 
drzwiach stał Adrien ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. 
Na jego twarzy majaczył uśmiech. 
- Zaczęłam sądzić, Ŝe zamieszkałeś w biurze - powiedziała 
lekko drŜącym głosem. 

background image

- Wychodzę tylko wtedy, kiedy mam coś waŜnego do 
zrobienia. 
- Co na przykład? 
- PrzeŜycie kolejnej przygody. Z tobą. 
Selene nie miała pewności, czy po ostatnich doświadczeniach, 
jakie miała w garsonierze, i po nocnej fantazji, ma ochotę na 
nowe przygody. 
- Powiedz, co planujesz, to zdecyduję, czy jestem 
zainteresowana. 
- Dokończyłaś czytać dziennik? - spytał, opierając się ręką o 
klamkę. 
- Tak, ale nie było tam zbyt wiele informacji. 
- Wiem. To nie znaczy, Ŝe nie ma ciągu dalszego. 
- Masz kolejne części pamiętnika? 
- Nie, ale wiem, gdzie się znajduje chata. MoŜe tam coś 
znajdziemy. 
- Gdzie ona jest? - W głosie Selene dało się wyczuć źle 
ukrywane podekscytowanie. 
Adrien zaszczycił ją subtelnym uśmiechem. 
- Na tyłach majątku, na bagnach. Mogę cię tam zabrać. 
Selene bardzo chciała obejrzeć domek, nie była jednak 
przekonana, czy wyprawa sam na sam z męŜczyzną 
emanującym seksem była rozsądna. 
- Jeśli wskaŜesz mi drogę, na pewno sama trafię. 
- Chcę cię tam zaprowadzić. 
Przestań być taka ostroŜna, podpowiedział jej wewnętrzny 
głos. 
MoŜe Hannah ma rację? MoŜe była nazbyt ostroŜna? MoŜe 
przez tę ostroŜność ominęły ją najwspanialsze rzeczy w Ŝyciu? 
Dość tego „moŜe". W gruncie rzeczy była juŜ zmęczona tą 
Ŝ

yciową przezornością. Jeśli tylko nie straci głowy i zapanuje 

nad sytuacją, uniknie problemów. Odsunęła się od biurka i 
wstała. 

background image

- Chętnie bym z tobą poszła, ale mam sporo rzeczy do 
zrobienia. 
- Załatw to, co musisz, i spotkajmy się o piątej przy tylnym 
wejściu. 
- Zgoda.  
Odwrócił się i wyszedł, zostawiając Selene samą z myślami. 
Stojąc w drzwiach do kuchni, Adrien Morrell wyglądał jak 
uosobienie marzeń wszystkich nastolatek, a zarazem kosz-mar 
senny ich ojców. Miał na sobie czarny podkoszulek bez 
rękawów, który odsłaniał tatuaŜ. Wbił dłonie w kieszenie 
powycieranych dŜinsów. Pewny siebie i zmysłowy. Selene 
miała ochotę rzucić mu się w ramiona. Kiedy się do niego 
zbliŜyła, otaksował ją pełnym dezaprobaty spojrzeniem. 
- Marny pomysł - rzucił. 
- Słucham? 
- Twoje ubranie.  
Spojrzała na swoją beŜową koszulkę na ramiączkach, 
dŜinsowe szorty i tenisówki. 
- Na dworze panuje upał, a stopy mam zabezpieczone. 
- Teren jest nierówny, pełno cierni i jadowitych sumaków, 
które mogą ci poranić gołe nogi. 
- Pójdę się szybko przebrać. - Najwyraźniej nie była 
stworzona do tego typu wypraw.  
- Nie ma czasu. Niedługo się ściemni. Będziesz musiała sobie 
poradzić. Pomogę ci. 
Selene przeszła obok Adriena, który wyszedł za nią na dwór. 
Kiedy się znaleźli na zarośniętym dziedzińcu, wyprzedził ją i 
ruszyli szeroką ścieŜką w kierunku bagien. Po chwili marszu 
zagłębili się w zarośla. Zewsząd otoczyły ich drzewa o 
poskręcanych konarach. Przez ich korony przenikały 
gdzieniegdzie promienie słońca. Po przelotnym deszczu 
panowała cięŜka nieznośna atmosfera. Adrienowi wilgoć i 
dusząca para unosząca się nad grząskim terenem zdawały się 

background image

nie dokuczać. Szedł, milcząc, zamyślony. Wpatrywał się w 
drogę przed sobą. 
Chaszcze stawały się coraz gęstsze, utrudniając marsz. Selene 
stąpała uwaŜnie, starając się omijać ostre, wyglądające na 
trujące pnącza. Na kostkach i łydkach pojawiły się zadrapania. 
Zewsząd atakowały komary. Ona jednak wędrowała dzielnie, 
nie narzekając, Ŝeby nie wyjść na rozkapryszoną bojaźliwą 
damulkę. Bez problemu przeŜyje kilka zadraśnięć i ukąszeń, 
Ŝ

eby w nagrodę poznać historię. Nie udało jej się ominąć 

ciernia, który zostawił na jej łydce ranę. Zasyczała z bólu, 
zaciskając zęby. 
Bez uprzedzenia Adrien wziął ją na ręce. Westchnęła cięŜko i 
chwyciła go za szyję. Miał szerokie, silne ramiona i wilgotny 
kark. 
- To niepotrzebne. PrzecieŜ dobrze sobie radziłam. 
- Jesteś cała pocięta. Zamknij się i ciesz jazdą. Zamknij się? 
Naprawdę powiedział, Ŝe ma się zamknąć? 
Gdyby nie wyglądał jak młody bóg, pewnie by mu przyłoŜyła. 
Na karku Adriena błysnęło coś złotego. Obejmując go jedną 
ręką za szyję, sięgnęła po łańcuszek, na którym zawieszony 
był medalion. 
- Co to? 
- Chiński talizman. Symbol węŜa. 
- Ma związek z kultem fallicznym - zauwaŜyła, mruŜąc oczy. 
- Niezupełnie. Symbolizuje intuicję, percepcję i siłę woli. - 
Posłał jej krótkie spojrzenie. 
Selene zauwaŜyła, Ŝe w ciągu dnia ciemniał mu kolor oczu, 
przybierając barwę kobaltową. Kiedy odwrócił się do niej 
profilem, uznała, Ŝe jest bliski ideałowi. Złotawy odcień skóry 
i kuszący wyraz ust. Ogarnęła ją nieodparta pokusa, Ŝeby 
dotknąć jego warg. Sprawdzić, czy są tak miękkie jak przy 
pierwszym pocałunku.  

background image

- Jesteśmy na miejscu - oświadczył, zanim zdąŜyła się 
wygłupić. 
Na polance przed nimi stał niewielki domek z bali. Gdy dotarli 
do wejścia, Adrien postawił ją na ziemi. Otworzył drzwi i 
weszli do ciemnego zaniedbanego wnętrza. Morrell od razu 
skierował się do jednego z okien i rozchylił cięŜką okiennicę, 
wpuszczając do środka światło dzienne. Selene, idąc za jego 
przykładem, chciała otworzyć okno po przeciwnej stronie 
pomieszczenia. Pechowo uparta okiennica odmówiła 
współpracy. W końcu jednak ustąpiła, pozostawiając w kciuku 
Selene duŜą drzazgę. 
- Cholera! - wymknęło jej się. Odwróciła się i ujrzała na 
twarzy Morrella rozbawiony uśmiech. - No co? - rzuciła, 
oglądając bolący palec. 
- Nie sądziłem, Ŝe damulki z południa znają takie słowa. 
- Mam słowniczek z przekleństwami, do którego lubię od 
czasu do czasu sięgnąć - odparła kpiąco.  
- Dobrze wiedzieć, Ŝe nie muszę przy tobie pilnować języka. 
Daj, zobaczę. 
- To nic takiego. Usunę ją, gdy wrócimy do domu. 
- Zajmę się tym. - Podszedł do niej i chwycił ją za rękę. 
Następnie sięgnął do tylnej kieszeni dŜinsów, wyciągnął 
składany nóŜ i otworzył go szybkim ruchem nadgarstka. 
Selene o mało nie krzyknęła z przeraŜenia. 
- Adrien! Wolałabym zachować palec! 
- Co powiedziałaś? 
- śe palce są z zasady przydatne i wolałabym zachować ich 
komplet. 
- Nie to miałem na myśli. Po raz pierwszy zwróciłaś się do 
mnie po imieniu. 
Zabawne, nawet o tym nie pomyślała. Wypłynęło to z jej ust 
tak naturalnie jak wcześniej przekleństwo. 
- Czy to dziwne? 

background image

Pokręcił przecząco głową, po czym skoncentrował się na 
zabiegu usuwania drzazgi. Bez większych trudności wyciągnął 
ją i schował z powrotem nóŜ do kieszeni. 
- Będziesz Ŝyła - zawyrokował, wbijając spojrzenie w jej 
twarz. Przez cały czas nie wypuszczał z uścisku jej dłoni. 
- Nie wątpię. MoŜesz juŜ puścić moją rękę? 
- Jasne. 
Kiedy ją uwolnił, zaczęła się uwaŜnie rozglądać po wnętrzu. 
W rogu pomieszczenia, przy kominku stało drewniane łóŜko, 
a pod oknem rozklekotane krzesło. Były to jedyne meble 
znajdujące się w chacie. Podłogi i ściany były z drewna. 
Wyglądało, jakby od lat nikt tego miejsca nie odwiedzał. 
- Nic tu nie ma - zauwaŜyła Selene, wędrując wzdłuŜ ścian i 
przyglądając się zwisającym z sufitu pajęczynom. -Naprawdę 
sądzisz, Ŝe było to miejsce potajemnych spotkań naszych 
kochanków? 
- A ty jak uwaŜasz? 
- To moŜliwe. Domek dzierŜawcy na bagnach. 
Podeszła do łóŜka i uniosła do góry stary sflaczały materac z 
nadzieją, Ŝe znajdzie pod nim następną część dziennika. 
Niestety nie miała szczęścia. 
- Nic z tego. 
- śadnej porzuconej halki lub majteczek? 
- Ani dziennika. - Obrzuciła go karcącym spojrzeniem. Znów 
się uśmiechał. Uwielbiała ten jego uśmiech. Wszystko w 
Morrellu jej się podobało. 
- Tajemnica pozostaje nierozwiązana. - Westchnęła i 
wyprostowała się. Będę musiała przeprowadzić poszukiwania. 
Pojadę do miasta i popytam, MoŜe ktoś zna tę historię. 
- Zrób to, ale prawda moŜe cię rozczarować - powiedział, 
opierając się plecami o ścianę. 

background image

- Masz rację. MoŜe lepiej, Ŝebym nie wiedziała. Nadal będę 
wierzyła, Ŝe przeŜyli wielki romans. Czasem wyobraŜenia są 
znacznie piękniejsze od rzeczywistości. 
- Nie zawsze. Jeśli między dwojgiem ludzi jest prawdziwy Ŝar, 
rzeczywistość jest stokroć lepsza.  
Selene poczuła, jak zalewa ją gorąco. Nie wiedziała, czy to od 
dusznej atmosfery panującej w dawno niewietrzonej, 
pachnącej stęchlizną chacie, czy od spojrzenia Adriena, które 
mówiło: weź mnie tu i teraz.  
- MoŜe i tak jest. Skąd miałabym to wiedzieć?  
Brakowało jej powietrza. Podeszła do okna i wyjrzała na 
bagna. NaleŜało natychmiast zmienić temat. Zbyt wiele 
zostało przed chwilą powiedziane. 
- Wydaje mi się, Ŝe widzę w oddali staw. Wiesz co? Gdyby 
oczyścić trochę teren wokół i wyremontować chatę, moŜna by 
w niej urządzić domek dla gości, oazę dla par chcących się 
schronić przed światem. Zanim wygaśnie namiętność - dodała 
cynicznie. 
Usłyszała odgłos zbliŜających się kroków Adriena. Wyczuła 
jego bliskość. 
- W twoim małŜeństwie nie było namiętności? - spytał, stając 
za jej plecami. 
- Nie bardzo. 
- Nie rozbudzał jej w tobie? 
- To raczej ja w nim. - Selene uzmysłowiła sobie, Ŝe zbyt 
wiele juŜ powiedziała. Otworzyła się przed nim, podając się 
na talerzu jak smakowity kąsek. 
- Powiedział ci, Ŝe dlatego cię zdradzał? CzyŜby teraz to on 
czytał w jej myślach? 
- Wspomniał o tym. - Kiedy odkryła w jego myślach inną 
kobietę, która rozpalała w nim Ŝar. 
Dłonie Morrella spoczęły niespodziewanie na jej ramionach, 
wywołując w jej ciele falę przyjemnych dreszczy. 

background image

- Czy kiedykolwiek cię zachęcał lub ośmielał? 
Zwykle to ona się starała, począwszy od przygotowywania 
romantycznych kolacji, a skończywszy na seksownej 
bieliźnie. W końcu się poddała. 
- Co masz na myśli? 
Jego palce zaczęły delikatnie gładzić jej nagie plecy. 
- Czy kochał się z tobą kiedyś w ciemnej alejce o północy? 
Gdyby nie bliskość Adriena i podniecające pieszczoty, 
roześmiałaby się w głos. 
- AleŜ skąd. 
- A w samochodzie na podjeździe, poniewaŜ nie mógł czekać, 
aŜ się znajdziecie w domu? 
Przywarł do jej pleców, objął ją w talii i koniuszkami palców 
pogłaskał po długiej szyi. 
- A moŜe zaprosił cię do eleganckiej restauracji i dotykał pod 
stołem w taki sposób, Ŝe pragnęłaś go natychmiast mieć? 
- Richard nie jest taki pomysłowy. 
- Richard jest durniem. 
W tym względzie całkowicie podzielała opinię Morrella, który 
właśnie zmysłowymi ruchami pieścił jej piersi, Przymknęła 
oczy i chłonęła cudowne doznania, otwierając umysł na jego 
myśli i fantazje. Nic nie widziała, słyszała jedynie jego 
spokojny zmysłowy głos. 
- KaŜdy człowiek moŜe się wznieść na szczyty podczas seksu. 
- Zsunął ramiączko jej podkoszulka i musnął gorącymi 
wargami szyję, po czym przesunął usta do ucha. -Trzeba się 
tylko otworzyć na róŜne moŜliwości. 
Przesunął dłoń niŜej i wolno końcem palca zataczał kręgi 
wokół jej sutka. Otworzyła oczy, Ŝeby patrzeć na to, co z nią 
robi, i czerpała przyjemność, niczego nie Ŝałując. 
- To tylko jedna z erogennych stref. Jest ich znacznie więcej. 
Widzisz, wystarczyła niewinna pieszczota, Ŝeby rozpalić cię 
do czerwoności. 

background image

Selene tylko przytaknęła ruchem głowy, nie była w stanie 
wydobyć z siebie głosu, gdyŜ dłoń Adriena powędrowała 
niŜej, wsuwając się za pasek szortów. 
- Pragniesz, Ŝebym cię dotykał, tu i teraz - szepnął, bawiąc się 
guzikiem przy jej spodenkach, igrając z jej poŜądaniem. - 
Chcesz, Ŝebym to z ciebie zdjął i sprawdził, jak bardzo jesteś 
rozpalona. 
Tak, pragnęła tego. Bardziej niŜ czegokolwiek, bardziej niŜ 
swojej cięŜko wywalczonej wolności. Obawiała się, Ŝe za 
chwilę zacznie go o to błagać. On jednak, zamiast ulec jej 
niemym prośbom, odwrócił ją i poprawił ramiączka jej 
bluzeczki. Obrzuciła go zdezorientowanym spojrzeniem. 
- Nie tu. Jeszcze nie teraz. 
Selene objęła się ramionami, próbując opanować 
przebiegające ją dreszcze. 
- Nie wiem, czy tego chcę. 
Adrien pochylił głowę i zajrzał jej uwaŜnie w oczy. 
- Pragniesz tego tak bardzo jak ja i wiesz o tym. - Sięgnął po 
niesforny kosmyk jej włosów i załoŜył go za ucho. - Dam ci 
czas, Ŝebyś to wszystko przemyślała. Zastanów się, co między 
nami będzie. 
Przebiegł delikatnie koniuszkiem palca po jej skórze, rysując 
linię od brody do dekoltu, a potem z powrotem po szyi do 
warg. To wystarczyło, Ŝeby Selene straciła głowę. PołoŜyła 
mu dłoń na karku i przyciągnęła jego usta do swoich. Pozwolił 
jej przejąć inicjatywę. Badać, przymilać się, smakować i kusić 
go. Przytrzymywał ją delikatnie w talii, jednak gdy pocałunek 
stał się głębszy, przysunął się bliŜej, tak Ŝe ich ciała się 
spotkały, wzajemnie się dopasowując jak układanka puzzli. 
Wtedy zsunął dłoń na jej pośladek i przycisnął mocno do 
nabrzmiałej męskości, napierając na nią biodrami. 
Niespodziewanie, bez uprzedzenia przerwał pocałunek i 

background image

wysunął się z jej objęć. Przeczesał dłońmi włosy i załoŜył ręce 
z tyłu na kark. 
- Powinniśmy juŜ iść, zanim nie zmienię zdania i nie wezmę 
cię tu, gdzie stoisz. 
- Sądzę, Ŝe to dobry pomysł. 
- śebyśmy się tu teraz kochali? 
- śebyśmy wrócili do domu, zanim się stanie coś, czego 
później będziemy Ŝałowali. 
- Zapewniam cię, Ŝe kiedy się tobą zajmę, niczego nie 
będziesz Ŝałowała. - To mówiąc, skierował się do drzwi. 
Selene ruszyła za nim, rozmyślając o tym, co ją czekało, Tym 
razem Adrien nie niósł jej przez chaszcze. Demonstrując 
swoją rycerskość, szedł przodem. Trzymał ją za rękę i torował 
drogę, odsuwając mogące ją poranić konary i ciernie. Gdy 
dotarli do domu, w progu przyciągnął ją do siebie i złoŜył na 
jej ustach krótki pocałunek. 
- Chciałbym, Ŝebyś poświęciła mi godzinę. Dziś wieczorem. 
Pozwolę ci poznać twoje własne ciało. Zrozumiesz równieŜ, 
Ŝ

e brak namiętności w twoim małŜeństwie nie był twoją winą 

- oświadczył, odchodząc. 
 
- Mój pan i władca mnie wzywał? 
Adrien obrócił się z fotelem od komputera. Przed nim stała 
Ella. 
- Tak. - Westchnął. - Rozmawiałem z twoim bratem, Czeka na 
ciebie. 
- Niby kiedy? - zdziwiła się zdezorientowana. 
- Powiedziałem mu, Ŝe wybierasz się do niego w odwiedziny 
na kilka dni. Zamówiłem taksówkę, na lotnisku czeka samolot. 
MoŜesz wyjechać zaraz po obiedzie.  
-Ale... 
- śadnych ale. Nie widziałaś się z nim od dwóch lat. 

background image

- Co ty knujesz? - Ella zmruŜyła podejrzliwie oczy. Adrien 
oparł się wygodnie w fotelu i załoŜył ręce za głowę. 
- Nic. Daję ci wolne, Ŝebyś spędziła trochę czasu z rodziną. 
Wiem, Ŝe nie chciałaś wcześniej wyjeŜdŜać, bo ubzdurałaś 
sobie, Ŝe nie powinienem zostawać sam. Teraz nie musisz się 
juŜ martwić. 
- Rozumiem. Skoro jest tu Selene, nie będziesz sam. 
- Właśnie. 
Na twarzy Elli nadal malował się podejrzliwy wyraz. 
- Czy to oznacza, Ŝe dobrze się dogadujecie? 
- Przyzwyczajam się do jej obecności. 
Asystentka oparła ręce na biodrach i przyjęła matczyną 
postawę. 
- Wiem, co ci chodzi po głowie. Widzę to w twoich oczach. 
Zamierzasz wykorzystać ten swój osobisty czar, Ŝeby ją 
uwieść. 
Gdyby skłamał, od razu by się domyśliła. W tej sytuacji 
najlepiej było zatuszować problem. 
- To moja sprawa, co robię. Nie musisz się niepokoić. 
- Przeciwnie. To miła kobieta. Powinieneś być ostroŜny, 
inaczej dołączy do grona twoich ofiar. 
Adrien zauwaŜył, Ŝe natychmiast poŜałowała swoich słów. 
- Nie zamierzam jej do niczego zmuszać.  
- Nie musisz. Wystarczy, Ŝe na nią spojrzysz w określony 
sposób, a ona pójdzie za tobą do piekła. Jest bezbronna. 
- Jest twardsza, niŜ sądzisz. - Twardsza niŜ sam na początku 
przypuszczał, i to mu się w niej podobało. - Idź się spakować. 
- Coś jeszcze? - spytała przesłodzonym głosem. - A moŜe 
przygotować ci kąpiel z pianą i ze świecami, gdy juŜ ugotuję 
obiad? 
- To niepotrzebne. Planuję tylko wspólną kolację -mruknął. 
Tego wieczoru zamierzał jedynie wzbudzić w Selene zaufanie. 

background image

- No dobrze - westchnęła cięŜko. - Nie mogę się doczekać, 
kiedy zobaczę brata i jego dzieci. Ale spędzę z nimi tylko ten 
weekend - Pogroziła mu palcem. 
- Zostań tydzień lub dwa. Zasługujesz na urlop.  
-Ale... 
- To polecenie. 
Podniosła ręce do góry, poddając się. 
- Dobrze. 

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY 
Selene z zaskoczeniem stwierdziła, Ŝe do kolacji nakryto w 
oficjalnej jadalni, a nie jak zawsze w kąciku jadalnym w 
kuchni. Jeszcze bardziej się zdziwiła, widząc Adriena 
siedzącego przy stole. Miał na sobie świeŜo wyprasowaną 
białą koszulę, dopasowaną do obrusu. Czarne włosy opadały 
mu delikatnymi falami na ramiona. Po raz pierwszy od jej 
przyjazdu pojawił się na obiedzie. 
- Ella nie dołączy do nas? - spytała, dostrzegając, Ŝe na stole 
znajdują się tylko dwa nakrycia. 
- JuŜ jadła. - Podniósł nóŜ i koniuszkiem palca przeciągnął po 
srebrnym ostrzu. - Zaraz wyjeŜdŜa. 
- Dokąd? - zdziwiła się niemiłą niespodzianką.  
-Sama ją spytaj. 
- Zrobię to. 
Ruszyła do kuchni, w której zastała Ellę wkładającą do 
lodówki dwa plastikowe pojemniki. Na podłodze stała spora 
torba w tureckie wzory. 
- Wybierasz się gdzieś? 
Ella natychmiast się wyprostowała, zamknęła drzwi lodówki i 
uśmiechnęła się do Selene. 
- Jadę odwiedzić brata i bratanków do Shreveport. Tylko to 
skończę. Przed domem czeka juŜ na mnie samochód, który ma 
mnie zawieźć na lotnisko. 
- Kiedy podjęłaś decyzję o wyjeździe? - W głosie Selene dało 
się wyczuć zdenerwowanie, które chciała ukryć, dodając: - 
Nie pamiętam, Ŝebyś o tym wcześniej wspominała. 
Ella wytarła ręce w szmatkę kuchenną, po czym rzuciła ją na 
blat. 
- Dziś po południu. 
- Nic się nie stało mam nadzieję? 
- Nie, to zaległa wizyta. Wrócę za tydzień lub dwa. 

background image

- Tak długo? - Ogarnął ją lęk, choć perspektywa zostania z 
Adrienem sam na sam wydała jej się podniecająca. - Kiedy 
wrócisz, chciałabym omówić kilka szczegółów związanych z 
remontem. Mam parę pomysłów, które wolałabym z tobą 
skonsultować. 
- JuŜ się nie mogę doczekać. - Podniosła torbę i skinęła w 
kierunku lodówki. - Przygotowałam dla was jedzenie. 
Wystarczy podgrzać. Zadbaj, Ŝeby coś jadł. Bardzo schudł. 
- Postaram się, ale nie wiem, czy coś wskóram. 
- Proszę cię tylko, Ŝebyś spróbowała. Reszta zaleŜy od niego. - 
Ella poklepała Selene po policzku. - Odprowadź mnie do 
drzwi, a potem biegnij jeść, zanim wszystko wystygnie. 
W milczeniu przeszły przez jadalnię, w której siedział Adrien, 
minęły rotundę i znalazły się w holu. W drzwiach Ella 
odwróciła się do Selene, obrzucając ją pełnym troski 
spojrzeniem. 
- Pamiętaj, co ci powiem. Bądź z Adrienem twarda. Nie daj 
się na nic namówić.  
- Nie martw się. - Selene połoŜyła rękę na piersi. - Nie naleŜę 
do osób, które łatwo ulegają. Nie w moim nowym Ŝyciu. 
Nigdy więcej. 
- Nie obawiaj się. Adrien nie zrobi ci krzywdy. 
- Dobrze wiedzieć. - Spojrzenie Elli odpłynęło gdzieś w dal, 
wzmagając niepokój Selene. - Czego nie chcesz mi 
powiedzieć? 
- On potrafi być bardzo przekonujący. MoŜe o tym 
zaświadczyć wiele kobiet. Nikt jednak tak naprawdę nie zna 
ukrytego pod stalową maską jego prawdziwego wnętrza. Bądź 
ostroŜna, chroń swoje serce. 
Selene roześmiała się smutno. 
- Uwierz mi, w Ŝadnym razie nie zamierzam się zakochiwać. 
Powiedzmy, Ŝe podchodzę do tych spraw z rezerwą. 

background image

- Zakochanie się nie jest niczym złym. - Ella przez dłuŜszą 
chwilę przyglądała się w zadumie Selene. - Teraz, kiedy się 
nad tym zastanawiam, moŜesz być tą jedyną. 
- Jedyną? 
- Tą, która ocali go przed samotnością. Przed nim samym. 
Potrzeba do tego silnej kobiety, ale moŜe właśnie ty nią jesteś. 
Ella uścisnęła ją i pospiesznie wyszła, zostawiając jej temat do 
przemyśleń. Selene nigdy nie uwaŜała się za twardą. 
Przynajmniej w ostatnich latach. Choć odejście z 
bezpiecznego domu, jedynego, jaki znała, i rozpoczęcie 
nowego Ŝycia na własny rachunek wymagało sporo odwagi. 
Czy była jednak na tyle silna, Ŝeby nie ulec emocjom? 
NajwaŜniejsze to zachować zdrowy rozsądek. Tak czy inaczej, 
będzie tylko kolejnym jego podbojem. Jedną z Bóg wie ilu 
jego kobiet. Z drugiej strony, patrząc na to logicznie, to on jest 
jej zdobyczą. Jej przepustką do przygody Ŝycia. Dlatego 
postanowiła podjąć ryzyko, poczynając od dzisiejszej nocy. 
Miała do wyboru zachować ostroŜność i potem się 
zastanawiać, co straciła lub doświadczyć wszystkiego, co jej 
oferował. Bardzo pragnęła poczuć, jak to jest, kiedy 
męŜczyzna chce zaspokoić potrzeby kobiety, oddać się 
bezgranicznie poŜądaniu. Miała pewność, Ŝe przy nim tego 
zakosztuje, poznając nowy świat doznań. 
Podekscytowana niecierpliwie przebiegła jak na skrzydłach 
przez cały dom. Zatrzymała się tylko na moment przed 
portretem Grace, zastanawiając się, czy dama z portretu była 
autorką dziennika. Gdy dotarła do jadalni, okazało się, Ŝe 
Adrien czekał na nią z jedzeniem. Zajęła miejsce przy stole 
naprzeciw niego i ułoŜyła na kolanach serwetkę. 
- Wspaniale wygląda - zauwaŜyła, badając zawartość 
półmisków. Ryba, mieszanka warzyw i ryŜ. Niestety nie była 
ani trochę głodna, choć pewnie powinna. 
- Odbyłyście miłą pogawędkę? 

background image

Selene spojrzała znad talerza na Adriena, który uwaŜnie się w 
nią wpatrywał. 
- Trudno to nazwać pogawędką. śyczyłam jej udanej wizyty, a 
ona mnie poprosiła, Ŝebym pilnowała twojego jedzenia. - 
Wzięła w dłoń widelec i wycelowała w jego talerz. 
- Jedz! - nakazała. - Jeśli się okaŜe, Ŝe pod jej nieobecność 
zmarniałeś, stracę pracę. 
- Nie martw się, mam coraz większy apetyt. 
Selene wychwyciła jego aluzję i skoncentrowała się na kolacji. 
Jej apetyt równieŜ ostatnio wzrósł, ale nie na jedzenie. Ryba 
okazała się trochę zbyt pikantna, warzywa były smaczne, a ryŜ 
stawał jej w wyschniętym gardle. Przez cały posiłek dziobała 
tylko jedzenie na talerzu, nie biorąc nic do ust. Oboje milczeli. 
- Ja skończyłem - odezwał się w końcu Adrien. Spojrzała na 
jego talerz. Był pusty. 
- Ja równieŜ. - Odsunęła pełny talerz, wytarła usta serwetką i 
odłoŜyła ją na stół. 
- Nic nie tknęłaś. 
- To przez upał. Latem niewiele jadam. 
Adrien bez słowa wstał i podszedł do niej, przez cały czas nie 
odrywając od niej wzroku. 
Selene przygotowała się wewnętrznie na to, co ma się 
wydarzyć, ale on wziął tylko jej talerz. 
- Zaraz wracam. Nie odchodź. 
Nie mogłaby, nawet gdyby chciała. Adrien zabrał równieŜ 
swój talerz i oddalił się do kuchni. Kilka chwil później wrócił 
z otwartą butelką czerwonego wina. Napełnił kieliszki, które 
przyniósł z kuchni, i jeden postawił przed nią. 
- Nie, dziękuję. 
- Napij się, dobrze ci to zrobi. 
Selene doszła do wniosku, Ŝe faktycznie odrobina alkoholu nie 
jest złym pomysłem i z pewnością pomoŜe jej się rozluźnić. 

background image

- No dobrze, kieliszek nie zaszkodzi. - A nawet dwa lub trzy, 
pomyślała. CzyŜby szukała odwagi w butelce? śałosne. Nie 
musi się upijać, Ŝeby się cieszyć zainteresowaniem Adriena.  
- Jaka byłaś jako dziecko? - spytał, siadając przy stole i 
popijając wino. 
- PowaŜna - odparła nieco zaskoczona jego pytaniem. - 
Zamknięta w sobie. Byłam doskonałą uczennicą. - I była inna, 
poniewaŜ miała dar. 
- Ciekawe. Oceniałem cię jako towarzyskiego motyla. W 
rzeczywistości nigdy nie opuściła kokonu, w którym się 
ukryła. 
- Za to moja siostra była wcieloną diablicą. Ktoś musiał ją 
trzymać w ryzach. 
- Jesteście ze sobą blisko? - zainteresował się. 
- Nawet bardzo. Mieszka w Georgii. Spodziewa się 
pierwszego dziecka. A ty masz rodzeństwo? 
- Nie. - Dopił wino i odstawił kieliszek, głośno stukając nim o 
stół. 
Z wyrazu jego twarzy Selene wywnioskowała, Ŝe był to dla 
niego przykry temat. 
- Jakim byłeś nastolatkiem? 
- Sprawiałem same kłopoty. - Uśmiechnął się sucho. 
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Odwzajemniła jego uśmiech. 
Przesunął wolno palcem po krawędzi kieliszka. 
- W przeciwieństwie do ciebie nie byłem dobrym uczniem. 
Byłem typowym przykładem dzieciaka niewykorzystującego 
w pełni swoich moŜliwości. Jakoś udało mi się uzyskać 
dyplom MBA na Notre Dame. 
- Ja skończyłam uniwersytet stanowy Georgii. Nie zrobiłam 
niestety dyplomu, za to popełniłam straszny błąd, wychodząc 
za mąŜ. 
- Za Richarda głupiego. 

background image

- Tak, za Richarda głupiego - potwierdziła, biorąc kieliszek w 
obie dłonie i wpatrując się w bordowy płyn. 
Usłyszała szurnięcie krzesła, ale nie podniosła wzroku. Wraz z 
odgłosem zbliŜających się kroków serce zaczęło jej bić 
szybciej. W końcu spojrzała na niego. Odsunął od stołu drugie 
krzesło i usiadł obok niej. PołoŜył dłonie na jej udach. 
- Podoba mi się to, co masz na sobie - oświadczył 
przyprawiającym ją o dreszcze głosem. 
- Dziękuję. - Wybrała czerwoną jedwabną bluzeczkę bez 
rękawów i czarną, lekko obcisłą spódniczkę. 
- Przemyślałaś moją propozycję? - Wsunął dłonie pod 
spódniczkę. 
- O niczym innym nie myślałam - westchnęła. -I? 
- Muszę się jeszcze zastanowić. - Jakby była w stanie myśleć, 
kiedy jej dotykał. - Zrobię to, zmywając naczynia. 
- One mogą poczekać. 
- Muszę coś robić, kiedy myślę. 
- Przyjdę później do twojej sypialni. Zostaw otwarte drzwi na 
werandę. - Pochylił się, złoŜył na jej ustach delikatny 
pocałunek, po czym wstał. 
- To do zobaczenia - zgodziła się bez zastanowienia. 
- Nie rozbieraj się. Zostań w tym, co jesteś - dodał, odchodząc. 
- To wszystko? 
- Teraz tak. 
Wyszedł, zostawiając za sobą zapach drzewa sandałowego i 
rozpaloną kobietę. 
Dwadzieścia minut później Selene weszła do ciemnej sypialni. 
Odnalazła po omacku lampkę na nocnym stoliku i włączyła ją. 
Zrzuciła sandały i przeszła przez pokój, wsłuchując się w 
trzeszczenie desek podłogowych pod bosymi stopami. Ze 
zdenerwowania uginały się pod nią nogi. Zdawała sobie 
sprawę, Ŝe podejmuje ryzyko. Zanim przekręciła mosięŜną 
klamkę drzwi, przez moment się zawahała. Decydowała się na 

background image

niewiadome, które W dalszej perspektywie mogło się okazać 
dobre albo złe. Przyszłość nie miała znaczenia. Liczyła się 
dzisiejsza noc z Adrienem. 
Otworzyła szeroko drzwi, wpuszczając do sypialni gorące 
wilgotne powietrze. Promienie księŜyca zatopiły werandę w 
niebieskawym blasku. Wycofała się, nie wiedząc, co zrobić 
ani dokąd pójść. MoŜe powinna połoŜyć się na łóŜku? Lepiej 
nie. Jeszcze pomyśli, Ŝe jest zbyt chętna. Po namyśle zgasiła 
ś

wiatło i usiadła w fotelu. Czekała, coraz dłuŜej... Kiedy 

doszła do wniosku, Ŝe Adrien zmienił zdanie, zjawił się w 
otwartych drzwiach. Wpłynął do sypialni jak czarna 
olśniewająca zjawa. Podszedł do toaletki i zapalił tę samą 
lampę, którą Selene wcześniej zgasiła. Miał na sobie spodnie, 
ale był bez koszulki. Faliste włosy były nieokiełznane, 
podobnie jak jego spojrzenie. Dotknął złotego medalionu 
zawieszonego na szyi, po czym zsunął powoli dłoń w 
kierunku brzucha. Przez chwilę sądziła, Ŝe zamierza rozpiąć 
spodnie, jednak zamiast tego zbliŜył się do niej. 
- JuŜ myślałam, Ŝe nie przyjdziesz. 
- Nie mógłbym sobie darować. Ty równieŜ. 
Wyciągnął do niej dłonie, a ona podała mu swoje. Podniósł ją 
i przytulił do rozpalonego ciała. Gdy dotknęła jego silnego 
torsu, chwycił ją za dłonie i odciągnął jej ręce w tył. 
- Ja będę dotykał - powiedział głębokim głosem. 
- Oczekujesz, Ŝe będę uległa? -Tak. 
Nic nowego, pomyślała. Udawała bierną przed Richardem, ale 
wtedy nie zaleŜało jej na aktywnym poszukiwaniu doznań. Jej 
Ŝ

ycie małŜeńskie ograniczało się do sporadycznych 

pobieŜnych kontaktów erotycznych. Kiedy byli razem, unikała 
analizowania ich poŜycia. Teraz w końcu zdała sobie sprawę, 
Ŝ

e w ich związku od początku brakowało namiętności. Gdy się 

kochali, jeśli w ogóle moŜna uŜyć tego określenia, zwykle się 

background image

wyłączała. Męczyło ją to, była skrępowana. Z Adrienem taka 
sytuacja byłaby niemoŜliwa. 
Adrien nie odrywał wzroku od Selene. Pocałował wewnętrzną 
stronę jej dłoni. 
- Nie martw się - wyszeptał, wyczuwając jej niepokój. - Ty 
będziesz decydować, czy chcesz jeszcze i kiedy mam przestać. 
Jestem jednak pewien, Ŝe nie usłyszę z twoich ust słowa 
„dość". Będziesz powtarzała „jeszcze, jeszcze". Na początek 
musisz się odpręŜyć. - Wziął ją za rękę i zaprowadził do 
otwartych drzwi werandy. Stanął za nią i objął ją w talii. Na 
zewnątrz chór cykad grał melodię, wpasowując się w rytm 
uderzeń jej serca. - Bagna nocą są prawdziwą kopalnią 
odgłosów natury. W przeciwieństwie do ludzi zwierzęta nie 
walczą z prawami natury. 
- Nie analizują wszystkiego - dodała, dumna, Ŝe pomimo jego 
bliskości udało jej się zebrać myśli. 
- Właśnie. - Pogłaskał ją po twarzy. - Zaspokajają po prostu 
swoje naturalne potrzeby. 
Selene doszła do wniosku, Ŝe od natury wiele się moŜna 
nauczyć. 
Adrien pocałował ją delikatnie w usta. Nim zdąŜył się 
odsunąć, ona odnalazła jego wargi, prosząc o więcej. Wtedy 
pogłębił pocałunek. Zatopiona w rozkoszy, dopiero po chwili 
zdała sobie sprawę, Ŝe rozpiął jej bluzkę, odsłaniając 
czerwony koronkowy stanik. 
- Czujesz się odpręŜona? 
Niezupełnie. Raczej rozpalona do czerwoności. 
- Powoli się rozluźniam. 
-Dobrze.  
Kiedy koniuszkiem palca zatoczył przez koronki krąg wokół 
jej sutka, o mało się nie rozpłynęła. Mogła sobie tylko 
wyobrazić, jakie ją czekają doznania, gdy się pozbędą ubrań. 
Zsunął dłoń na jej brzuch i wsunął ją za pasek spódniczki. 

background image

- Chcesz jeszcze? - PoniewaŜ się zawahała, dodał: - Nie myśl 
zbyt wiele. Słuchaj własnego ciała. 
- Jeszcze - jęknęła drŜącym głosem. 
WłoŜył dłoń pomiędzy jej uda i odnalazł czułe miejsce. Pod 
Selene ugięły się kolana. 
- Potrzebne nam łóŜko. - Roześmiał się gardłowo 
podnieconym głosem. Znów przejął inicjatywę. Zaprowadził 
ją do łóŜka, posadził, po czym zostawił ją i otworzył szeroko 
wszystkie okna. Następnie włączył wiatrak pod sufitem. 
Wrócił do łóŜka i stanął nad nią.  
- Zdejmij bluzkę i stanik - rozkazał stanowczo. 
Bezwolna posłusznie zsunęła bluzkę i powiesiła w nogach 
łóŜka. DrŜącymi rękoma bezskutecznie próbowała rozpiąć 
znajdujące się z przodu zapięcie stanika. Adrien ukląkł przed 
nią i z łatwością to zrobił, dając dowód, Ŝe ma pod tym 
względem spore doświadczenie. Następnie przysunął się do 
niej i musnął językiem jej sutek. Selene doznała rozkosznego 
wstrząsu. Poczuła wilgoć między udami. Wstał, podnosząc ją 
ze sobą do góry, zsunął z niej spódnicę i ściągnął z łóŜka 
narzutę. 
- PołóŜ się na plecach. 
Selene miała na sobie jedynie majtki, kiedy on nadal był w 
spodniach. Uznała, Ŝe jest to gra nie fair. 
- A ty? 
- Co ja? 
- Nie rozbierzesz się? 
- Teraz ty jesteś najwaŜniejsza. 
Osunęła się na łóŜko, połoŜyła głowę na poduszce i czekała, 
zastanawiając się, co zamierzał dalej. 
- Chcę, Ŝebyś patrzyła na to, co robię. 
- Wolałabym zamknąć oczy, Ŝeby się lepiej skupić. 
- Jeśli tak wolisz. 

background image

Selene opuściła powieki i poczuła na ustach pocałunek. Po 
chwili jego wargi odnalazły jej piersi. Wtedy stało się coś 
nieoczekiwanego. Weszła w jego umysł. Widziała i czuła 
wszystko, co robił, czego doświadczał. Patrzyła jego oczyma, 
zagłębiała się w tajne zakamarki jego erotycznych fantazji, 
chłonąc jego podniecenie i ulegając swojemu. 
- Wytrzymaj jeszcze.  
- Nie wiem, czy dam radę. 
- W takim razie będę zmuszony zaprowadzić cię na szczyty 
rozkoszy jeszcze raz. 
To było jak sen. Po raz pierwszy w Ŝyciu męŜczyzna pragnął 
doprowadzić ją do spełnienia, nie myśląc o własnych 
potrzebach. 
Bez ostrzeŜenia ściągnął z niej matki. Jego oczyma ujrzała, jak 
rozsuwa jej uda i odnajduje palcami czułe miejsce. Poddała 
się, przyjmując od niego cudowne zaspokojenie. 
Adrien pocałował ją. 
- Zamierzam ponownie zaprowadzić cię na szczyty. Zrobię to 
ustami, kiedy stwierdzę, Ŝe jesteś gotowa. Chcę słyszeć, jak 
krzyczysz - wyszeptał. I to było wszystko. 
Selene zajęczała Ŝałośnie i przeciągle, zdziwiona brzmieniem 
własnego głosu. Z trudem łapała oddech. Adrien wziął ją w 
ramiona i przytulił, obsypując jej usta i policzki delikatnymi 
pocałunkami. 
- Gdzie się tego nauczyłeś? - spytała, odzyskując głos. 
- Przestudiowałem tajniki seksu tantrycznego. 
Zmodyfikowałem pewne elementy, eksperymentowałem i 
praktykowałem. 
- Zapewne z wieloma partnerkami - stwierdziła z niechęcią. 
- Tylko z kilkoma wybranymi. 
- Mam sobie pochlebiać? 
- Oczywiście. Jestem bardzo wybredny. Moim celem jest 
zadowolić kobietę, a my dopiero rozpoczęliśmy. 

background image

- Nie wiem, czy wytrzymam więcej. 
- Bez wątpienia. Teraz jednak powinnaś zasnąć. Adrien wstał 
z łóŜka i ruszył do drzwi. 
- To juŜ wszystko? - Spojrzała na niego zdziwiona. 
- Za mało? 
- Sądziłam, Ŝe... - przerwała w pół zdania, nie wiedząc, jak 
dokończyć. 
- KaŜdy moŜe doświadczyć spełnienia w przeciągu kilku 
minut, nie kaŜdy jednak potrafi poznać ciało swojego partnera. 
Ja tego chcę, zanim się w pełni z tobą połączę - wyjaśnił, 
znikając za drzwiami.

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY 
Selene obudziła się następnego ranka zmęczona, choć przez 
całą noc doskonale spała. Od bardzo dawna nie czuła się tak 
odpręŜona. Nie dostała co prawda wszystkiego, czego 
pragnęła, ale na szczęście czekał ją kolejny stopień 
wtajemniczenia, a w międzyczasie miała sporo pracy. 
Przeprowadziła inwentaryzację mebli we wszystkich pokojach 
na pierwszym piętrze, zanotowała róŜne pomysły, które 
przyszły jej do głowy, i wykonała wstępne szkice. ZaleŜało 
jej, Ŝeby zachować oryginalny charakter wnętrz. Oznaczało to, 
Ŝ

e będzie musiała odwiedzić pobliskie sklepy z antykami, aby 

uzupełnić braki w umeblowaniu, jeśli nie znajdzie niczego 
ciekawego na strychu. Zdecydowała, Ŝe przeszuka go 
dokładnie w najbliŜszych dniach. 
Około południa, kiedy zdała sobie sprawę z ogromu 
czekających ją przy remoncie willi prac, zaczęło jej się kręcić 
w głowie. Uznała, Ŝe choć na chwilę musi się wyrwać z domu. 
Pojedzie do miasta, najpierw jednak zajrzy do Adriena, 
dlatego skierowała kroki do jego biura. 
- Wejdź - odpowiedział jej szorstki głos, kiedy zapukała do 
gabinetu. 
Otworzyła drzwi. Stał odwrócony do niej tyłem i wyglądał 
przez okno, przytrzymując dłonią odsuniętą zasłonę. 
- Wybieram się do miasta. Nie masz nic przeciwko temu? 
Puścił zasłonę i powoli odwrócił się do niej. Jego pomięta 
biała koszula wisiała na nim rozpięta, odsłaniając wspaniały 
tors. 
- Nie potrzebujesz do tego mojego pozwolenia. Spojrzała na 
złoty medalion na jego piersi. 
- Pomyślałam, Ŝe moŜe czegoś ode mnie chcesz. 
- Tak, ale odłoŜymy to na później - odparł, zerkając na nią 
znacząco. OkrąŜył biurko i przysiadł na nim z przodu. - Chyba 
Ŝ

e po wczorajszej nocy zmieniłaś zdanie. 

background image

- Pozostaję otwarta na wszelkie propozycje - mruknęła, 
grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczyków od 
samochodu. - Potrzebujesz czegoś z miasta? 
- Mamy prezerwatywy? 
- Jeśli chodzi o antykoncepcję, biorę pigułki, ale jeśli myślisz 
o innych kwestiach... 
- Popełniłem w Ŝyciu wiele błędów, zawsze jednak dbałem o 
bezpieczeństwo w czasie seksu. MoŜesz być pewna, Ŝe cię nie 
zaraŜę Ŝadną chorobą. Nie zrobiłbym ci tego. 
- Ani ja. - Po pozbyciu się Richarda upewniała się, czy oprócz 
gorzkich wspomnień nie zostawił po sobie pamiątki 
niewierności. 
- Doskonale. Kiedy będę się z tobą kochał do końca, nie chcę 
Ŝ

adnych ograniczeń. 

- Miło wiedzieć, Ŝe mogę liczyć na więcej, zanim się 
zestarzeję.  
- Niecierpliwa z ciebie kokietka - uśmiechnął się, wstając. 
- Idę, Ŝeby zdąŜyć do domu przed zmrokiem. Podszedł do niej 
i pogłaskał ją palcem po policzku. 
- Chcesz szybko wrócić, Ŝeby dostać więcej tego, co 
otrzymałaś zeszłej nocy 
- Myślałam raczej o obiedzie - skłamała. 
- Bynajmniej. Myślałaś o seksie. O tym, jak cię będę dotykał. 
Wystarczyłoby jedno moje słowo, a oddałabyś mi się tu na 
tym biurku. 
- Chyba jednak zaczekam. - Zmarszczyła brwi. - Bądź tak 
miły i ogol się na wieczór. 
- Oczywiście. Nie chciałbym cię podrapać. 
- Mam bardzo wraŜliwe usta. 
- Nie myślałem o ustach. - Uśmiechnął się szelmowsko. 
Nie zjawił się na obiedzie. Nie widziała go od powrotu do 
domu. Włączyła pralkę, wysprzątała kuchnię, a następnie 
udała się do sypialni z nadzieją, Ŝe tam na nią czeka. Kiedy się 

background image

okazało, Ŝe go nie ma, postanowiła wziąć szybki prysznic i 
przygotować się do łóŜka, zanim zdecyduje, co dalej. Ubrana 
w róŜowy szlafrok sięgający ud, z zawiniętymi w ręcznik 
mokrymi włosami wyszła na korytarz, spotykając się twarzą w 
twarz z posągiem demona. Mimo Ŝe widywała go codziennie, 
serce podskoczyło jej do gardła. Była juŜ i tak wystarczająco 
podenerwowana, Ŝeby musieć jeszcze na niego patrzeć. 
Ś

ciągnęła ręcznik z głowy i celnym rzutem zarzuciła go na 

rogi Gilesa, zasłaniając wykrzywioną twarz. Niestety, Ŝeby 
zakryć postać nieszczęsnej kobiety, musiałaby uŜyć sporego 
prześcieradła. Wróciła do pustej sypialni i rozczesała włosy. 
Po krótkiej chwili zastanowienia nałoŜyła na usta błyszczyk i 
pomalowała rzęsy, na wszelki wypadek, gdyby Adrien się 
zjawił. Teraz naleŜało wdroŜyć w Ŝycie plan A, czyli pójść do 
jego biura. Powędrowała boso przez korytarz, starając się 
ignorować trzeszczenie podłogi oraz panujące wokół 
ciemności. 
Postała przez chwilę przed gabinetem, a kiedy nikt nie 
odpowiedział na jej pukanie, przyłoŜyła ucho do drzwi, 
nasłuchując. Nacisnęła klamkę. Zamknięte. Zrezygnowana 
ruszyła w kierunku rotundy. Zatrzymała się przy schodach, 
spoglądając w ciemną czeluść. MoŜe Adrien krąŜył gdzieś 
wokół domu jak niespokojne nocne stworzenie? Nie będzie go 
szukać. Skierowała się do sypialni, po czym zerknęła na 
posąg. Ręcznik zniknął. Albo Giles sam go z siebie zrzucił, 
albo Adrien go zdjął, przechodząc. 
NaleŜało teraz uruchomić plan B i sprawdzić, czy pan domu 
nie ukrył się w swoim inner sanctum. Stanęła przed 
uchylonymi drzwiami jego sypialni i zawołała. Kiedy nie 
odpowiedział, weszła do środka. Dzięki zamontowanemu w 
oknie klimatyzatorowi panował tu przyjemny chłód. Pokój był 
znacznie większy od jej sypialni i efektowniej urządzony, co 
wcale jej nie zdziwiło. W końcu naleŜał do właściciela 

background image

rezydencji. W rogu pomieszczenia, tuŜ przy drzwiach 
wychodzących na werandę, stało stare pozłacane łoŜe z 
niebieskim tapicerowanym wezgłowiem we wzory. Na lewo 
znajdował się wiktoriański szezlong z orzechowego drzewa 
obity złotym adamaszkiem oraz dwa fotele w niebiesko-złote 
pasy tworzące kącik wypoczynkowy. TuŜ obok stała mosięŜna 
lampa podłogowa. Selene zauwaŜyła w ścianie po prawej 
stronie półotwarte drzwi, prowadzące zapewne do łazienki. 
Nie będzie tam zaglądać. Postoi tylko przez moment i 
posłucha, czy nie dochodzą stamtąd odgłosy prysznica. 
Przeszła przez pokój. W łazience było ciemno i nie dochodziły 
z niej Ŝadne dźwięki. Pozostały dwie moŜliwości: zaczeka na 
niego tu lub u siebie, pozostawiając jako zaproszenie otwarte 
drzwi na werandę. 
Pełna determinacji omiotła ostatnim spojrzeniem pokój, po 
czym odwróciła się do wyjścia, wpadając na silny męski tors. 
Z bijącym sercem cofnęła się o krok. Przed nią stał Adrien w 
podkoszulku i dŜinsach, świeŜo ogolony, z mokrymi włosami. 
W ręku trzymał jej ręcznik.  
- Zgubiłaś coś? 
- Zastanawiałam się, co się z nim stało. - Nagle poczuła się 
głupio. 
-Myślałem, Ŝe zostawiasz dla mnie ślad, Ŝebym cię szukał. 
- Szczerze mówiąc, miałam juŜ dość spojrzeń demona, więc 
go przykryłam. 
- Chciałaś coś ode mnie? 
- W poniedziałek rano przyjedzie wykonawca ocenić zakres 
robót - wymyśliła wymówkę. 
- Dziś jest dopiero piątek. 
- Bałam się, Ŝe zapomnę ci przekazać. 
- Raczej się obawiałaś, Ŝe nie przyjdę do ciebie dzisiejszej 
nocy. 

background image

- Jest późno, przełóŜmy to na kiedy indziej. - Wzruszyła 
ramionami. 
Wyminęła go, kierując się do drzwi. Chwycił ją za ręce i 
obrócił. 
-Nie jest za późno na to, Ŝebyś otrzymała to, czego pragniesz. 
- Niczego od ciebie nie potrzebuję - skłamała. 
- Twoja decyzja. - Wsunął ręce za kołnierz jej szlafroka i 
zaczął kciukami masować kark. - Stało się. UzaleŜniłaś się. 
Nie zaprzeczaj. 
- Nie ma dla mnie znaczenia, czy chcesz to dalej ciągnąć, czy 
nie. 
- Wszystko zaleŜy od ciebie. - Objął ją w talii i przyciągnął do 
siebie. - Teraz, kiedy wiesz, czego ci brakowało, będzie ci bez 
tego cięŜko. 
- PrzeŜyję. 
- Na pewno. 
Selene była pewna tylko jednego. Adrien samym spojrzeniem 
doprowadzał ją do szaleństwa jak Ŝaden inny męŜczyzna. Bez 
uprzedzenia wsunął dłonie pod szlafrok i chwycił ją za nagie 
pośladki. 
- Jak na kogoś, kto tego nie potrzebuje, jesteś wyjątkowo 
przygotowana. 
- Nie zdąŜyłam się ubrać po kąpieli. 
- Wcale nie zamierzałaś. - Pociągnął pasek, rozsuwając jej 
szlafrok. Cofnął się o krok i zlustrował jej ciało uwaŜnym 
spojrzeniem. - Pozostaje tylko kwestia, co i gdzie będziemy 
dzisiaj robić. 
- Nie dałam ci pozwolenia. 
- W takim razie idź. - Wskazał gestem drzwi. - Do niczego cię 
nie będę zmuszał. 
- Skoro nie mam nic lepszego do roboty, moŜemy spędzić 
razem trochę czasu - mruknęła niby od niechcenia. 

background image

- Tak teŜ sądziłem. - Posłał jej triumfalny uśmiech. Wziął ją za 
ręce i zaprowadził na szezlong. Sam usiadł naprzeciw niej na 
krześle, ściągnął koszulkę, którą odrzucił za siebie. PołoŜył 
dłoń na swoim przyrodzeniu, na co Selene wstrzymała 
oddech. Prowokował ją, ale tym razem nie da mu się 
wywinąć. 
- Zdejmij spodnie. Zapewniam cię, Ŝe nie zobaczę niczego, 
czego wcześniej nie widziałam. 
- Nie bądź tego taka pewna. 
- Jesteśmy trochę zadufani w sobie? 
- To nie jest kwestia mojego ego. Chodzi tu raczej o twoje 
doświadczenie. Przyglądałaś się tak naprawdę męŜczyźnie? 
Wszystkim szczegółom budowy jego ciała? 
Straciła dziewictwo po ciemku po jednej z prywatek, a potem 
wyszła za męŜczyznę, który wolał to robić bez światła. 
- Przyznaję, Ŝe nie. 
- W takim razie musisz się jeszcze wiele nauczyć. 
- Zabierzmy się więc do dzieła - zaproponowała 
entuzjastycznie. 
- Jeszcze nie. - Podniósł się z krzesła i stanął przed nią. - 
Wszystko w swoim czasie. 
- Nie chcę czekać. 
Rozchylił jej szlafrok i zsunął z ramion. 
- Będziemy się posuwać powoli, czy tego chcesz, czy nie. 
Oprzyj się wygodnie. Wiesz, Ŝe jesteś piękna? - spytał. 
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. - Zawsze uwaŜała, Ŝe 
ma szpiczasty nos, zbyt cienkie włosy i szeroko osadzone 
oczy o nijakim odcieniu brązu. 
- Mówił ci kiedyś, Ŝe jesteś piękna? 
- Nie rozumiem, czemu tak cię interesuje mój były mąŜ? - 
sapnęła. 
- Bo to przez niego nie potrafisz się rozluźnić i w pełni brać. 
- Zeszłej nocy aŜ za bardzo się rozluźniłam. 

background image

-Nie całkiem. Oczekuję tego dzisiaj. Nie Ŝyczę sobie Ŝadnego 
innego męŜczyzny w twojej głowie oprócz mnie. 
- Załatwione. 
- Świetnie. Wyglądasz wyjątkowo kusząco. Na szezlongu 
będziemy mieli za mało miejsca. 
- Przenieśmy się na łóŜko. 
- Są teŜ inne moŜliwości. 
Najwyraźniej Adrien miał awersję do łóŜek i do światła, 
pomyślała, kiedy zgasił jedyną lampę i wokół zapanowały 
kompletne ciemności. Usłyszała, jak rozpina zamek i zsuwa 
spodnie. W tym momencie przestała myśleć. Paliła się z 
niecierpliwości. Widziała jedynie zarys jego ciała. 
- Wstań - nakazał. 
Wziął jej dłonie i połoŜył na swoim torsie. 
- Daję ci szansę poznania ciała męŜczyzny. 
- PrzecieŜ cię nie widzę. 
- Przypomnij sobie zeszłą noc. 
Oczywiście miała uŜyć do tego dłoni. Dotknęła jego twarzy, 
następnie ust, powędrowała niŜej na szyję, klatkę piersiową, 
napotkała wraŜliwe na pieszczoty sutki, zsunęła się niŜej i 
zatrzymała.  
- Zrób to. 
Podniecona jego poŜądaniem odnalazła pobudzoną twardą 
męskość. Zbadała palcami długość penisa, po czym wzięła go 
w dłonie. Nie musiała pytać, co lubi ani gdzie są jego 
wraŜliwe miejsca. Wystarczyło, Ŝeby otworzyła umysł i 
weszła w jego myśli, a poznała, czego pragnął. Pieściła go 
długimi płynnymi ruchami, aŜ wyczuła, Ŝe przestaje się 
kontrolować i zbliŜa się do kulminacji. 
- Stop! - wybełkotał. Wziął ją w ramiona, połoŜył na miękkim 
orientalnym dywanie i zapalił światło. Chwycił ją za dłonie i 
unieruchomił ręce za głową. Przez chwilę przyglądał się, jak 

background image

jej ciało drŜy i płonie z poŜądania. Kiedy rozchylił jej uda i 
ukląkł między nimi, Selene straciła głowę. 
- Patrz, nie myśl. - Zanurzył twarz między jej udami i 
doprowadził ją do spełnienia. Gdy po raz drugi zalała ją fala 
rozkoszy, chciała go błagać, Ŝeby przestał, nie była jednak w 
stanie wydobyć z siebie głosu. Adrien przywarł torsem do jej 
piersi i zaczął się powoli rytmicznie poruszać. Selene 
zachęcona podsunęła mu biodra. Wyczuła, jak walczy ze sobą, 
jak trudno mu zachować kontrolę i jak bardzo pragnie zatopić 
się w niej. Niespodziewanie zsunął się z niej i wstał. 
Odwrócony plecami wciągnął dŜinsy. 
- Na dziś wystarczy. Jutro nastąpi ciąg dalszy. 
- Choć pragnę, Ŝebyś się ze mną kochał, odmawiasz? 
- Nie tej nocy. - Podał jej leŜący na podłodze szlafrok. 
- Jesteś masochistą, czy chcesz mi pokazać, jaki jesteś twardy? 
- Jestem cierpliwy. Zaczekam. Poza tym mam sporo pracy.  
- Czego się boisz? - wypaliła, wychodząc. 
- Niczego. - Zmarszczył brwi. 
- Boisz się, Ŝe coś poczujesz. śe nas połączy coś więcej niŜ 
tylko seks. - Koniuszkiem palca przebiegła po wypukłości w 
jego dŜinsach. - Pewnie tak jest. 
Wtedy to zobaczyła - kolejny pokaz slajdów 
odzwierciedlających jego myśli. Jak przyciska ją do ściany, 
zsuwa spodnie do kolan i wbija się w nią, po czym 
natychmiast odgania fantazję. 
- Sam zadecyduję, gdzie i kiedy będziemy się kochali. Nie 
musisz rozumieć dlaczego. Chcę, Ŝebyś czekała. Po prostu 
uszanuj to. 
Selene domyśliła się, Ŝe powodem takiego zachowania była 
kobieta z jego przeszłości o imieniu Chloe, która nadal miała 
nad nim władzę, choć nie chciał się do tego przyznać. 
Selene wróciła do sypialni, układając plan. Przyrzekła sobie, 
Ŝ

e pomoŜe Adrienowi pokonać lęki, stanie się lekiem na jego 

background image

problemy, usunie z jego drogi przeszkodę, która kazała mu się 
wycofać z Ŝycia. Wierzyła, Ŝe wszystko jest moŜliwe, jeśli 
tylko jej nie odtrąci. 
Adrien zamknął się w pokoju po drugiej stronie korytarza, 
Ŝ

eby nie pobiec do Selene i nie dokończyć tego, co zaczął. 

Musiał sobie przypomnieć, dlaczego nie wolno mu się 
angaŜować. W całym domu nie było do tego lepszego miejsca 
niŜ to opuszczone ciemne pomieszczenie przypominające 
grobowiec. Nie pozostały tu Ŝadne pamiątki ani wspomnienia 
po Chloe. Podszedł do okna, przez które często wyglądała, 
rozmyślając o tym, czego nie mogła mieć z jego winy. Opadł 
na fotel w ciemności nocy dręczony fizycznym bólem 
niespełnionych pragnień. Zaczął analizować to, co mu 
wcześniej powiedziała Selene. 
Ogarnęły go uzasadnione obawy. CzyŜby pani Winston miała 
być tą, która go zmusi do zmierzenia się z upadkiem i otworzy 
wszystkie niezabliźnione rany, które znów zaczną krwawić? 
Miał świadomość, Ŝe była kobietą, którą w normalnych 
warunkach w ogóle by się nie zainteresował. Zresztą ich 
stosunki od samego początku nie były naturalne. Od razu 
zauwaŜył, Ŝe była niezwykła w sposób, którego nie rozumiał. 
Wiedział tylko, Ŝe od kiedy po raz pierwszy ją ujrzał, coś 
niewytłumaczalnego go do niej ciągnęło. 
Zdawał sobie teŜ sprawę z ryzyka, na które w Ŝadnym 
wypadku nie mógł sobie pozwolić. Dotykając jej po raz 
pierwszy, wkroczył na niebezpieczną drogę, z której powinien 
zejść, zanim stanie się coś, czego oboje poŜałują.

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY 
Następnego ranka Selene, zamiast się przejmować Adrienem, 
postanowiła zabrać się do pracy. Zdecydowała, Ŝe zacznie od 
przeszukania strychu znajdującego się na trzeciej kondygnacji. 
Przeszła obok gabinetu Morrella, obrzucając przelotnie 
spojrzeniem zamknięte drzwi, i skierowała się na prawo w 
poszukiwaniu wejścia na poddasze. Doszła do wniosku, Ŝe 
ubiegłej nocy była zbyt łatwa. Zbyt uległa. NajwyŜszy czas 
przejąć kontrolę. 
Otworzyła drzwi na poddasze, za którymi znajdowała się 
stroma klatka schodowa. Przekręciła włącznik światła 
zapalający jedną Ŝarówkę wiszącą tuŜ nad jej głową. Ruszyła 
powoli na górę. Z kaŜdym krokiem ogarniały ją coraz gorsze 
przeczucia. Skarciła się w myślach, dochodząc do wniosku, Ŝe 
jest przewraŜliwiona, i szła dzielnie dalej, zastanawiając się, 
co zastanie na strychu. Oby tylko nie było myszy i pająków. I 
zabłąkanych duchów. 
Otworzyła kolejne drzwi i znalazła się w ogromnym 
pomieszczeniu stanowiącym jedną otwartą przestrzeń 
rozciągającą się nad całym domem. Przez trzy lukarny sączyły 
się do wnętrza promienie słoneczne, mimo to panowała tu 
mroczna, posępna atmosfera. Skrzypiała zniszczona, 
zakurzona, drewniana podłoga, a we wszystkich kątach 
wisiały pajęczyny. Przy jednym z okien leŜała sterta 
rozrzuconych bezładnie desek, która natychmiast przyciągnęła 
jej uwagę. Gdy podeszła bliŜej, odkryła, Ŝe to połamane 
krzesła i stoły wyglądające, jakby je ktoś porąbał. Ktoś, kto 
zapewne nie lubił tych mebli lub chciał wyładować złość na 
antykach. Ogarnęły ją złe przeczucia. Po plecach przeszły jej 
ciarki. Z ulgą zostawiła zdezelowane meble i zajęła się dwoma 
kartonami znajdującymi się w drugim końcu pomieszczenia. 
Okazało się, Ŝe natrafiła na prawdziwą Ŝyłę złota. Odnalazła 

background image

wspaniałą chińską porcelanę i stare szkła. Wszystko to 
owinięte było w biały materiał. 
Po dokładnym przejrzeniu i posegregowaniu zawartości pudeł 
Selene zeszła z poddasza i skierowała się do pomieszczenia, 
które Ella określiła jako pokój dziecinny. Szczęśliwe miejsce, 
pomyślała z nadzieją. 
Otworzyła drzwi i znalazła się w przestronnym wnętrzu o 
ś

cianach pomalowanych na jasnoŜółty kolor. Przez otwarte 

okiennice wpadały do środka wesołe promienie słoneczne, 
rzucając na ściany jasne blaski. W powietrzu unosiły się 
drobinki kurzu przypominające miniaturowe płatki śniegu. W 
rogu pokoju stały niewielka kołyska i fotel na biegunach 
wyglądające na nieuŜywane. Kiedy się zbliŜyła i pchnęła 
delikatnie kołyskę, ogarnęło ją uczucie smutku. Być moŜe w 
tym pokoju równieŜ rozegrała się tragedia. Nawet nie chciała 
myśleć, Ŝe uczestniczyło w niej dziecko. Dzwonek telefonu 
przywrócił Selene do teraźniejszości. Wyciągnęła komórkę z 
kieszeni i rzuciła przygnębionym głosem: 
-Halo? 
- Cześć, tu Abby. Jesteś zajęta? 
- Nie. Wiesz, właśnie o tobie myślałam. Znalazłam starą 
chińską porcelanę. Chciałabym, Ŝebyś rzuciła na nią okiem. 
- Nie będzie mnie w mieście do końca tygodnia, ale potem 
moŜesz wpaść. Dzwonię do ciebie, poniewaŜ znalazłam 
kogoś, kto mógłby ci pomóc w poznaniu historii rezydencji. 
- Kto to? - spytała radośnie. 
- Nazywa się Jeb Gutherie. Mieszka w domu opieki Briar 
Oaks w Baton Rouge. Nie wiem dokładnie, gdzie to jest, ale 
na pewno znajdziesz bez trudu. 
- Dziękuję. Co ja bym bez ciebie zrobiła. 
- Nie ma sprawy. A jak idą prace? 
- Powoli, ale do przodu. 
- Widziałaś jakieś duchy? 

background image

Tylko w snach, pomyślała. Szczególnie zeszłej nocy. Ujrzała 
twarz Grace, a potem nieznajomą kobietę o ciemnych włosach 
i przenikliwych niebieskich oczach. Dwa razy budziła się 
sparaliŜowana lękiem, po czym znów zapadała w niespokojny 
sen. 
-Nie, ale dają mi się we znaki przyprawiające o gęsią skórkę 
odgłosy domu. 
- Daj mi znać, gdyby coś się zmieniło. Powodzenia. 
Podekscytowana perspektywą odkrycia tajemnicy plantacji 
wyszła z domu i ruszyła do samochodu, nie Ŝegnając się z 
Adrienem. W końcu nie potrzebowała jego pozwolenia i nie 
zamierzała o nie prosić. Dobrze mu zrobi, jeśli się o nią 
pomartwi. 
Adrien stał w oknie i obserwował, jak Selene odjeŜdŜa, 
zastanawiając się, dokąd się wybiera. MoŜe wraca do Georgii? 
Raczej nie, nie miała ze sobą walizki. Słyszał wcześniej jej 
kroki na korytarzu, wyjrzał więc z pokoju i zobaczył, Ŝe 
wchodzi na strych. Wiedział, co tam znalazła - dowody jego 
ataku furii. Na szczęście nie było szansy, Ŝeby się domyśliła, 
Ŝ

e to on zniszczył meble. Ani dlaczego wyładował swoją złość 

na kilku bezcennych antykach. A on nie zamierzał jej o tym 
opowiadać. 
Nie planował równieŜ spędzić z nią dzisiejszej nocy. 
Potrzebował czasu, Ŝeby się zastanowić na kolejnym krokiem. 
Jak daleko się posunąć, zanim zerwie ich związek. Stworzenie 
między nimi dystansu będzie rozsądnym posunięciem. 
Godzinę później Selene zatrzymała się na parkingu przed 
duŜym ośrodkiem opieki społecznej na północnych obrzeŜach 
Baton Rouge. Weszła do holu, gdzie natychmiast zajęła się nią 
siedząca w recepcji młoda kobieta. 
- Witamy w Briar Oaks. W czym mogę pomóc? 
- Szukam pana Jeba Gutherie. 

background image

- Czy pan Gutherie spodziewa się pani? - Recepcjonistka 
obrzuciła ją podejrzliwym spojrzeniem. 
- Niezupełnie. Chciałabym uzyskać od niego kilka informacji. 
Proszę mu powiedzieć, Ŝe interesuję się historią plantacji w St. 
Edwards. 
Kobieta westchnęła i podała Selene podkładkę do pisania. 
- Proszę tu zaczekać i wypełnić to, a ja tymczasem pójdę go 
poszukać. 
Selene wpisała imię i nazwisko, niespokojnie czekając na 
recepcjonistkę, która wróciła po krótkiej chwili. 
- Spotka się z panią - poinformowała. - Muszę panią jednak 
uprzedzić, Ŝe Jeb łatwo się męczy i zapada w drzemkę. Za 
dwadzieścia minut ma się zjawić na lunchu w jadalni. 
- Nie będę go zatrzymywać - obiecała. 
Kobieta zaprowadziła Selene do obszernego atrium, gdzie po 
prawej stronie znajdowała się jadalnia na wolnym powietrzu, a 
po lewej biura. Przeszły dalej i zatrzymały się przed małym 
pomieszczeniem. 
- Pokój gier. Jeśli chce pani porozmawiać z nim na osobności, 
moŜecie zająć salkę konferencyjną obok. 
Selene zlustrowała uwaŜnie grupkę starszych panów grających 
w karty przy okrągłym stole. 
- Który to pan Gutherie? 
- Ten siedzący na końcu stołu twarzą do nas. Wskazany 
męŜczyzna siedział na wózku inwalidzkim. 
Miał gęste siwe włosy, które silnie kontrastowały z kawową 
skórą. Ubrany był w brązowy garnitur, a na jego szczupłej 
twarzy odcisnęło się piętno upływającego czasu. 
- Ten z muszką? 
- Tak. Powodzenia. 
Selene weszła do pokoju i chrząknęła. 
- Pan Gutherie? 

background image

MęŜczyzna podniósł spojrzenie znad kart. W jego 
jasnobrązowych oczach dostrzegła figlarne iskierki. 
- Patrzcie panowie! Mam gościa, i to jakiego ładniutkiego. 
Wszystkie spojrzenie zwróciły się na nią i gracze 
wymamrotali uprzejme powitania. 
- Panowie, czy moglibyście dać nam trochę prywatności? 
Dokończymy grę po lunchu - powiedział wyraźnym 
wyrafinowanym głosem z południowym akcentem. 
MęŜczyźni wstali i wyszli, Ŝegnając się. Kiedy zniknęli za 
drzwiami, Selene podeszła do stolika. 
- Dziękuję, Ŝe zechciał się pan ze mną spotkać. 
- Mów do mnie Jeb - zaproponował i wyciągnął dłoń. - 
Wybacz, Ŝe nie wstaję, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, 
za to umysł mam nadal ostry jak brzytwa. 
- Chciałabym się czegoś dowiedzieć o Willi Północy. 
- Raczej Willi Wschodzącego Słońca. Przynajmniej kiedyś tak 
była nazywana. 
- Nie wiedziałam. W ogóle nie znam historii plantacji, dlatego 
tu przyjechałam. Nadzoruję remont rezydencji. Powiedziano 
mi, Ŝe moŜesz coś wiedzieć o poprzednich właścicielach. W 
szczególności interesuje mnie kobieta o imieniu Grace. Jej 
portret wisi na ścianie w rotundzie. 
- Ach, panna Grace. Mieszkała na plantacji dawno temu i 
zmarła, zanim się urodziłem. Mój ojciec zawsze dobrze o niej 
mówił. Dorastali razem i po wojnie nawet się przyjaźnili. 
- Której wojnie? 
- Secesyjnej. - Zarechotał. 
Selene nie mogła ukryć zdziwienia. 
- Mogę zapytać, ile masz lat? 
- W maju skończyłem sto - odparł z dumą. - Panna Grace była 
moją ciotką. 
- Twoja matka i Grace były siostrami? - zdumiała się 
ponownie.  

background image

- Nie, mój ojciec był jej przyrodnim bratem. Ich ojcem był ten 
bezduszny drań Stanton Gutherie. Mieszkał na plantacji 
graniczącej z Willą Wschodzącego Słońca. UwaŜał się za 
właściciela wszystkiego i wszystkich, równieŜ robotników. 
Moja babka Effie, wcześnie osierocona, bo jej rodzice zginęli 
zaraz po wojnie, była jego niewolnicą. Nie miała się gdzie 
podziać, więc została na plantacji Guthieriego. Kiedy miała 
zaledwie piętnaście lat, Stanton zrobił jej dziecko, którym był 
mój ojciec. 
- Jak doszło do tego, Ŝe Grace zamieszkała w willi? 
- Panna Grace była tak czysta jak jej ojciec zły. To opinia 
mojej babki. Zakochała się w Zeke'u Cormierze, właścicielu 
Willi Wschodzącego Słońca, człowieku, którego Stanton 
nienawidził. Przeciwstawiła się ojcu i wbrew jego woli wyszła 
za mąŜ za ukochanego. 
- Twoja babka została ze Stantonem? 
- Na szczęście nie. Grace po wyjściu za mąŜ zabrała ją i 
mojego ojca do siebie. 
Następnie Jeb opowiedział, jak po dwóch latach małŜeństwa 
Grace zaszła w ciąŜę. W domu nastały radość i szczęście. 
Wszystko się jednak skończyło, kiedy na kilka tygodni przed 
porodem rozchorowała się na malarię i umarła, a razem z nią 
nienarodzony syn. 
- Pan Zeke zupełnie oszalał. Pomalował dom na czarno. Nie 
pozwolił mojej babce uprzątnąć rzeczy z pokoju dziecinnego. 
- To straszne - westchnęła cięŜko. 
- Potem było tylko gorzej. Pan Zeke zaczął naduŜywać 
alkoholu, aŜ w końcu zapił się na śmierć. Babka starała się mu 
pomóc, ale nie dał jej szansy. Zostawił jej w spadku dom. 
Kiedy dorastałem, spędzałem wakacje na plantacji. Z tym 
miejscem wiąŜe się dla mnie wiele miłych wspomnień. W 
zagajniku, w zachodniej części posesji ojciec wybudował dla 
mnie domek na drzewie. Ciekawe, czy jeszcze tam jest? - 

background image

Potarł dłonią podbródek i zamyślił się. Selene postanowiła, Ŝe 
to sprawdzi. 
- A babka? 
- Zmarła w domu spokojnej starości w latach sześćdziesiątych. 
Byłem właścicielem domu aŜ do momentu, kiedy Giles 
Morrell kupił go na publicznej licytacji, nie byłem bowiem w 
stanie spłacić zadłuŜenia. Od tego czasu tam nie zaglądałem. 
- Nie chciałbyś go teraz oglądać. Jest w opłakanym stanie. 
Mam jednak nadzieję, Ŝe to się wkrótce zmieni. 
- śyczę ci powodzenia. 
- Bardzo dziękuję. Nie wiem, co odpowiedzieć. - Wzięła jego 
dłoń w swoje ręce. 
- Bądź dobra dla domu, szanuj go. Przywróć w nim radość. - 
Poklepał ją po dłoni. 
Tak bardzo chciałaby mu to obiecać. Niestety w willi, 
podobnie jak w sercu Adriena, mieszkał smutek. Nie znała 
jego przyczyn, ale miała nadzieję, Ŝe w końcu je odkryje. 
Pozostało jeszcze jedno pytanie, które chciała zadać Jebowi, 
chociaŜ wydawało jej się, Ŝe zabrzmi głupio. 
- Czy babka opowiadała ci kiedyś, Ŝe widziała w domu duchy? 
- Przysięgała, Ŝe wielokrotnie rozmawiała z Zekiem po jego 
ś

mierci, aŜ w końcu nakazała mu odejść w kierunku światła i 

odnaleźć pannę Grace. Podobno potem juŜ go więcej nie 
widziała. Niektórzy uwaŜali, Ŝe oszalała, ale ja jej wierzyłem. 
- Dla mnie nie ma w tym nic niedorzecznego. Spojrzał na nią 
pytająco. 
- Większość ludzi nie wierzy, Ŝe moŜna rozmawiać ze 
zmarłymi. 
- Nie naleŜę do większości. 
- PoniewaŜ sama posiadasz tę zdolność. 
- Ja... - Nie mogła go okłamać. - Nie rozmawiam z duchami. 
Powiedzmy, Ŝe miewam przeczucia. 

background image

- Panno Selene, jako antropolog kultury zwiedziłem cały 
ś

wiat. Widziałem wiele rzeczy, których nie da się wyjaśnić. 

Niektóre z nich były przeraŜające, inne niezwykłe. Wiem teŜ, 
jak okrutni potrafią być ludzie. Poznałem znaczenie słowa 
„czarnuch". Nauczyłem się, Ŝe inność to dar bycia 
wyjątkowym. Powinniśmy być dumni z naszej inności. -
Uścisnął jej dłoń. 
- Tyle Ŝe to trudne - odparła, spuszczając wzrok na ich 
złączone ręce. 
- Pewnego dnia spotkasz kogoś, kto cię zrozumie i 
zaakceptuje. MęŜczyznę. Jeśli juŜ go nie odnalazłaś. 
W drzwiach pojawiła się głowa recepcjonistki. 
- Czas na lunch, panie Gutherie. Selene wstała i podała Jebowi 
rękę. 
- Gdy tylko uporządkuję plantację, z radością zaproszę cię w 
odwiedziny. Na dzień lub dwa. Przyjadę po ciebie i potem cię 
odwiozę. 
Jeb spojrzał na nią z uśmiechem.  
- Pospiesz się, bo jak się będziesz ociągać, moŜesz nie zdąŜyć, 
a ja będę juŜ pod ziemią. 
- Mam przeczucie, Ŝe jeszcze długo z nami pozostaniesz. - 
Roześmiała się lekko. 
- Panno Selene, pogrzebałem dwie Ŝony i dwóch synów. 
Jestem gotowy odejść, kiedy Pan mnie wezwie. Perspektywa 
ujrzenia Willi Wschodzącego Słońca jest jednak na tyle 
kusząca, Ŝe kiedy przyjdzie po mnie Święty Piotr, powiem 
mu, Ŝe musi jeszcze zaczekać. 
- Koniecznie tak zrób. - Selene z czułością uścisnęła 
niezwykłego staruszka i skierowała się do drzwi. 
- Jeszcze jedno - usłyszała za sobą jego głos i odwróciła się. 
- Tak? 

background image

- Czas płynie szybko i pewnego dnia zdajemy sobie sprawę, Ŝe 
byliśmy świadkami tego, jak odszedł jeden i przyszedł 
następny wiek. Dlatego lepiej nie lekcewaŜyć przeznaczenia. 
- Będę pamiętać - obiecała i wyszła z uśmiechem na ustach. 
 
- Gdzie ty się podziewałaś? 
Selene ustawiła torby na blacie kuchennym zdziwiona, Ŝe 
Adrien przyszedł ją przywitać. Wyglądał na zdenerwowanego, 
a w znoszonych dŜinsach i w białej koszulce - jak zwykle 
bardzo seksownie. 
- Miałam do załatwienia kilka spraw - oświadczyła, 
wypakowując zakupy. 
- Powinnaś mi powiedzieć, Ŝe wychodzisz. 
Wsunęła jogurty i butelkę z sokiem pomarańczowym do 
lodówki, odwróciła się i biodrem zamknęła drzwiczki. 
- Ostatnio mówiłeś, Ŝe nie potrzebuję twojego pozwolenia, 
Ŝ

eby wyjść z domu. 

Spojrzał na zegarek. 
- Dochodzi dziewiąta. 
- Nie wiedziałam, Ŝe obowiązuje mnie godzina policyjna. 
- Jak na kogoś, kto spędził dzień w sklepach, nie kupiłaś zbyt 
duŜo. 
- Byłam nie tylko na zakupach. Spotkałam się równieŜ z 
męŜczyzną, który był właścicielem tego domu, zanim kupił go 
twój dziadek. 
- Jak go odnalazłaś? - spytał bez większego zainteresowania. 
- Przez znajomego. Był bardzo miły i uczynny. 
- Kto? Poprzedni właściciel czy znajomy? Adrien był 
zazdrosny i Selene była zachwycona. 
- Obaj. Dawny właściciel nazywa się Jeb Gutherie. Wizyta u 
niego była przemiła. 
- Gdzie się spotkaliście? - drąŜył podejrzliwie. 

background image

Mogła dalej ciągnąć grę lub powiedzieć prawdę i skończyć 
temat. 
- W domu opieki w Baton Rouge, gdzie mieszka. Jeśli 
Adrienowi ulŜyło, nie okazał tego. 
- Spędziłaś z nim pół dnia? 
Większość dnia spędziła w bibliotece miejskiej, pijąc 
cappuccino i czytając poradnik seksualny. Dokonała równieŜ 
zakupu, który później wieczorem moŜe się okazać przydany.  
- Byłam u niego niecałą godzinę, ale udało mi się poznać 
historię naszych tajemniczych kochanków. Opowiedział... 
- Oszczędź mi tego. 
- W porządku. - Wzruszyła ramionami. Otworzyła szafkę i 
zaczęła wkładać do niej nabyte zapasy. 
- Zatrzymywałaś się gdzieś po drodze? 
Jego przesłuchanie stawało się powoli męczące. 
- Wstąpiłam coś przekąsić. A, i zatrzymałam się w barze dla 
motocyklistów zabawić się z miejscowymi. Zrobiłam sobie 
nawet ładny tatuaŜ na pupie. Bezradna brzoskwinka z Georgii. 
Chcesz zobaczyć? - zaproponowała, odwracając się od szafki i 
posyłając mu uśmiech. 
- Cieszę się, Ŝe tak cię to śmieszy. Dla mnie nie ma w tym nic 
zabawnego - warknął z kamienną twarzą. -Mogło ci się coś 
złego przytrafić samej w nocy na bocznych drogach. 
- Och, proszę! - ZmruŜyła oczy. - Jechałam tu sama z Georgii 
przez dziewięć godzin. - Oparła się o blat stołu i rzuciła 
zalotnie: - Tęskniłeś za mną? 
Kiedy nie odpowiedział, podeszła do niego, zarzuciła mu 
ramiona na szyję i pocałowała w usta. Na początku nie 
odpowiedział, ale po krótkiej zachęcie oddał pocałunek. 
Przyjęła z zadowoleniem spontaniczną reakcję jego męskości, 
cudowne pieszczoty jego warg i dłoni, które zawędrowały na 
jej pośladki. 

background image

Pozwoliła, Ŝeby chwila rozkoszy trwała jeszcze przez 
moment, po czym oderwała się od niego i wróciła do stołu. 
- No to mam odpowiedź na moje pytanie. Tęskniłeś. 
Adrien wbił spojrzenie w Selene. Bez słów wiedziała, czego 
teraz pragnął. 
- Idę do łóŜka - burknął. 
Selene odczekała, aŜ zniknie na górze, wzięła plastikową 
torebkę z butiku i podreptała cicho do swojego pokoju, gasząc 
za sobą światła na dole. Oswoiła się juŜ z ciemnościami, choć 
nadal bała się odgłosów domu. Zatrzymała się na górze i 
spojrzała w głąb mrocznego korytarza, z którego wchodziło 
się do pokoju dziecinnego. Ogarnął ją głęboki smutek. 
Otrząsnęła się z przygnębienia i unikając stalowego spojrzenia 
demona, przeszła przez korytarz. Wzięła szybki prysznic, 
wróciła do sypialni i wyciągnęła z torebki nowy peniuar. 
Prosty, przypominający w kroju koszulkę, z purpurowego 
atłasu, w odcieniu ulubionych róŜ jej matki. WłoŜyła frywolny 
strój i połoŜyła się na łóŜku. Wcześniej, po południu, spędziła 
dwie godziny w bibliotece, studiując filozofię seksu 
tantrycznego. Odkryła, czego brakowało w zmodyfikowanej 
metodzie Adriena - oświecenia i czystej miłości. śeby 
osiągnąć pełnię, naleŜało się otworzyć fizycznie i psychicznie. 
Adrien pominął oddanie emocjonalne. 
Usłyszała odgłos otwieranych drzwi na werandę i uspokoiła 
się. Przyszedł moment na kolejny ruch. Zamierzała mu 
pokazać, Ŝe jej cierpliwość się skończyła. Zamierzała 
urzeczywistnić jego fantazje. 
Adrien siedział na wiklinowej sofie na werandzie. Gdy Selene 
do niego wyszła, od razu się domyślił, co planuje. W świetle 
księŜyca dostrzegł, Ŝe ubrana jest w purpurę symbolizującą 
uwodzenie. Na jej twarzy malował się wyraz determinacji. 
Jasna skóra kontrastowała z barwą letniego nocnego nieba, a 

background image

złote włosy opadały lokami na ramiona, tworząc aureolę. 
Anioł zdecydowany uwieść diabła. 
Dawniej nie odmawiał sobie seksu z chcącą mu się oddać 
kobietą. Od kiedy poznał uroki rozkoszy cielesnych, nie zwykł 
Ŝ

yć w celibacie. Nigdy wcześniej nie znał teŜ takiej kobiety 

jak Selene. Podziwiał jej poczucie humoru i piękne ciało. 
Doceniał jej wewnętrzną siłę. Szanował jej upór... ale nie 
teraz. 
Tak jak się spodziewał, przyszła pozbawić go samokontroli, 
roztopić uczuciową zbroję, sprawdzić go. Igrała z nim, od 
kiedy wróciła wieczorem do domu. A on dał plamę. Nie 
potrafił ukryć zazdrości. Nie powinno go interesować, z kim 
się spotyka ani co robi. Prawda jednak była inna. 
Podeszła do niego z wrodzoną gracją. Wbił palce w poręcze 
sofy, jakby się chciał chwycić ostatniej deski ratunku, broniąc 
się przed pułapką, jaką zgotowało mu jego własne ciało. 
Nie rób mi tego... 
- Chcę to zrobić - powiedziała, jakby usłyszała jego myśli. - 
Muszę to zrobić. 
We wnętrzu Adriena wybuchł poŜar. Selene pochyliła się nad 
nim i pogładziła po torsie, przesuwając dłoń w dół brzucha i z 
powrotem do góry. 
- Nie będzie ci to dziś potrzebne - wyszeptała, zdejmując mu z 
szyi medalion i odkładając obok, symbolicznie uwalniając go 
od stróŜa uczuć.  
Nie zaprotestował, kiedy rozpięła mu guzik i rozsunęła 
rozporek. Nie odezwał się, kiedy zsunęła mu spodnie i slipy. 
Wstała i wyprostowała się, przyglądając mu się. Na jej oczach 
jego męskość nabrzmiała, łaknąc zaspokojenia. 
W interesach Adrien był sprytny, bezwzględny i nieustępliwy. 
W pełni kontrolował swoje Ŝycie, przynajmniej w tych 
aspektach, które zaleŜały tylko od niego. Zawsze musiał mieć 
władzę. Kiedy Selene uklękła przed nim, zrozumiał, Ŝe nie 

background image

będzie miał juŜ Ŝadnej kontroli nad tym, co się zaraz wydarzy. 
Jej pieszczoty odebrały mu duszę i siłę woli. Jeśli teraz jej nie 
powstrzyma, utonie. 
Selene, świadoma jego podniecenia, przerwała na moment, 
dając mu chwilę wytchnienia. Wstała, ściągnęła koszulkę i 
rzuciła ją na ziemię. Naga wsunęła mu się na kolana i polizała 
koniuszkiem języka jego dolną wargę. Jej piersi muskały jego 
tors. 
- Masz dwie moŜliwości - wyszeptała. - MoŜesz poprosić, 
Ŝ

ebym odeszła i wtedy zrobię to na dobre, lub przestaniesz się 

bronić przed tym, czego oboje tak bardzo potrzebujemy. 
W tym momencie stopniał cały opór Adriena. Pocałował ją w 
usta głęboko, namiętnie, jednocześnie nakierowując jej biodra 
na swoją twardą męskość i z ulgą, po miesiącach celibatu, 
który sam sobie narzucił, sprawnym pchnięciem wszedł w nią. 
Następnie, przytrzymując ją w tali, podąŜył za nią na szczyty 
rozkoszy. 
Po upojnym spełnieniu Selene opadła na Adriena. Urywane 
oddechy przerywały otaczającą ich nocną ciszę. Pogładził ją 
po włosach i zaczął delikatnie masować kark, aŜ poczuł, jak 
się odpręŜa, przytulona do niego. Siedzieli objęci jeszcze 
przez kilka chwil. W końcu Selene podniosła głowę, dotknęła 
czule jego twarzy i popatrzyła jak na człowieka, a nie demona, 
jakim się czuł. 
- Proste, prawda? 
- Zaskoczyłaś mnie. 
- Uznałam, Ŝe tylko tak mogę cię zmusić do współpracy. - I 
miałaś rację. 
- Teraz, kiedy wypełniłam misję, zostawiam cię. MoŜesz 
wracać do tego, co wcześniej robiłeś. 
Ku zaskoczeniu Adriena wstała z jego kolan, odszukała 
peniuar, włoŜyła go i odeszła do swojej sypialni, zostawiając 
go ze spuszczonymi spodniami oraz zamętem w głowie. 

background image

Spodziewał się, Ŝe zaprosi go do swojego łóŜka. Miał skrycie 
taką nadzieję. A ona opuściła go po szybkim seksie, nie chcąc 
niczego więcej. Z jakiegoś powodu bardzo go to zezłościło. 
W chwili gdy ich ciała się połączyły, czuł, jakby Selene była 
w stanie uwolnić go od popełnionych grzechów. Jedyne, co 
mogło go spotkać, to tymczasowe odpuszczenie. NiezaleŜnie 
od wszystkiego potrzebował jej więcej. Przy niej zapominał o 
cierpieniu. 
Minęła godzina i Selene poczuła, jak w jej łóŜku ugina się 
materac, po czym przytulają ją dwa silne ramiona. 
Niespodziewane pojawienie się Adriena zaskoczyło ją. 
Odwróciła się do niego twarzą. Była naga. Od jego 
wspaniałego ciała oddzielało ją tylko cienkie prześcieradło. 
Spodziewała się, Ŝe on równieŜ nie ma nic na sobie i 
zamierzała to wkrótce sprawdzić. 
- Czemu zawdzięczam ten zaszczyt? - spytała. 
- Sądziłem, Ŝe śpisz. 
- Powiedzmy, Ŝe nie przywykłam do tego, Ŝeby w moim łóŜku 
pojawiali się bez uprzedzenia męŜczyźni. 
- Mam sobie iść? 
- Tego nie powiedziałam. 
- To dobrze, bo nie zamierzam. - Wślizgnął się pod 
prześcieradło, przysuwając się do niej. Jak wcześniej 
podejrzewała, był nagi. Cudownie pachniał. Selene wtuliła się 
w jego kark. Mokre włosy musnęły jej policzek. Nigdy 
wcześniej nie zaznała tylu prostych przyjemności. Cieszyła się 
jego ciepłem, bliskością silnego męskiego ciała, nawet 
otaczającą go tajemnicą. 
- Nie zamierzam tu zostać. 
Pokryła jego szyję serią delikatnych pocałunków. 
- Rozumiem. Chcesz spać we własnym łóŜku. 
- Mówiłem o plantacji. Zaraz po remoncie chcę ją sprzedać. 

background image

- Dokąd się przeprowadzisz? - spytała, czując nieprzyjemne 
ś

ciskanie w Ŝołądku. 

- Jeszcze nie wiem. Gdzieś do ciepłych krajów. MoŜe na jakąś 
wyspę - odparł, gładząc jej pośladek. 
Na bezludną wyspę, pomyślała. 
- Zabierzesz ze sobą Ellę? 
- Nie, choć wiem, Ŝe zrobi mi awanturę. Nie zamierzam jej 
ulec. W międzyczasie, aŜ do twojego wyjazdu, chcę się z tobą 
kochać - wyszeptał, draŜniąc jej sutki. 
- A co z Ellą? 
- Troje to trochę za duŜo. Roześmiała się, choć miała ochotę 
jęknąć. 
- Jak się będzie czuła, kiedy się dowie, Ŝe jesteśmy ze sobą? 
- Będziemy się zachowywać dyskretnie. Zresztą i tak coś 
podejrzewa. 
-Jak to? 
Adrien wsunął dłoń między jej uda. 
- Doskonale mnie zna. Wie, Ŝe cię pragnąłem, od kiedy 
przekroczyłaś próg tego domu. Choć na początku nie chciałem 
cię tutaj. 
- A czego teraz chcesz? - W świetle słów Adriena to proste 
pytanie okazało się bardzo trudne. Selene obawiała się, Ŝe 
odpowiedź moŜe jej się nie spodobać. 
- To oczywiste. Pragnę znów się w tobie znaleźć. - Odwrócił 
ją i przywarł do jej pleców. - Bez zobowiązań. 
- Bez zobowiązań - mruknęła. 
- Zawsze jednak moŜesz liczyć na to, Ŝe... - wsunął się w nią i 
dokończył: - dam ci rozkosz.

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY 
Selene wyczuła obecność Adriena, zanim spojrzała w górę i 
dostrzegła go na podeście na drugim piętrze. Przystojniak na 
tle niebiańskiego fresku rotundy. Z czarnymi włosami 
spływającymi falami na ramiona i niebieskimi przenikliwymi 
oczyma wyglądał jak anioł spadły z piedestału. 
Wspinając się na górę, czuła, jak przyspiesza jej puls. Nie 
widziała go od ubiegłej nocy, kiedy przyszedł do jej łóŜka, 
choć przez cały dzień nie opuszczał jej myśli. Odtwarzała w 
głowie raz za razem ich rozmowę. śadnych zobowiązań, 
Ŝ

adnych obietnic. Przygoda erotyczna, która potrwa do 

zakończenia jej pracy. Podświadomie gnębiło ją to i bolało, 
nie potrafiła mu się jednak oprzeć. Zatrzymała się na 
przedostatnim stopniu, przytrzymując się ręką poręczy. 
- W przyszły poniedziałek wchodzi ekipa remontowa. Zaczną 
od prac na zewnątrz. 
- Jakie masz plany na najbliŜsze dwa dni? 
Najwidoczniej nie był w nastroju do rozmów na tematy 
budowlane. Biorąc pod uwagę Ŝar, jaki płonął w jego oczach, 
raczej w ogóle nie miał ochoty na rozmowy. 
- Wtorek i środę mam wolne. Dopiero w czwartek umówiłam 
się z kobietą, która zajmie się renowacją mebli. 
Rozpoczynamy równieŜ prace ogrodnicze. 
- Doskonale. Mam dla ciebie zajęcie. 
- Tak? 
- Chcę, Ŝebyś spędziła ze mną najbliŜsze czterdzieści osiem 
godzin. śadnych telefonów, spotkań, przerw. Będę wymagał 
od ciebie pełnego zaufania i niepodzielnej uwagi. 
- Co będziemy robić? 
- Dobrze wiesz. Przeniesiemy się do mojej sypialni, gdzie jest 
chłodniej, na wypadek gdybyś się zbytnio rozpaliła. 
- Nie boisz się, Ŝe się sobą zmęczymy? 
- Obiecuję ci, Ŝe to się nie stanie. 

background image

- Muszę tylko zatelefonować do matki. 
- Spytać o pozwolenie? - zakpił. 
- Zameldować się. 
- W takim razie pospiesz się. - Wyprostował się, delikatnie 
dotykając dłonią krocza, gdzie Selene dostrzegła potęŜne 
wybrzuszenie. 
- Rozmowa poczeka. - Z trudem przełknęła ślinę. 
- Na pewno? Nie chcę cię rozdzielać z rodziną. 
- Tak. - W końcu telefony działały w obie strony. Równie 
dobrze matka mogła zadzwonić do niej. 
Selene bez wahania przyjęła oferowaną przez Adriena dłoń 
gotowa pójść za nim na koniec świata. Miała nadzieję, Ŝe gdy 
ich romans dobiegnie końca, będzie potrafiła odnaleźć drogę 
powrotną. 
Bez słowa poprowadził ją do swojej sypialni, która wyglądała 
teraz jak romantyczna kryjówka miłosna. Wszędzie stały 
zapalone świece, kąpiąc pokój w złotym świetle. Przez 
otwarte okna dochodziły dźwięki symfonii z bagien. 
Adrien połoŜył Selene na stosie poduszek, które umieścił 
wcześniej na podłodze. Oboje zdjęli buty. Na stoliku tliło się 
kadzidełko wydzielające egzotyczną woń, która przywodziła 
jej na myśl upalne noce w lesie. 
- Ładny zapach. 
- Odkryłem go podczas jednej z podróŜy. Ma podobno 
wyjątkowy wpływ na kochanków. 
- Rodzaj afrodyzjaku? 
- Powiedziałbym raczej, Ŝe to dodatek do zaistniałych juŜ 
sprzyjających okoliczności. Obowiązuje jedna zasada -
oświadczył po chwili, rozpinając jej bluzkę. - Nie mówimy o 
przeszłości. Tu i teraz ona dla nas nie istnieje. 
Czas na kilka godzin stanął w miejscu. Adrien trzymał Selene 
uwięzioną w erotycznym szaleństwie. W południe zabrał ją na 
werandę, gdzie kochali się w promieniach palącego słońca. 

background image

Ich ciała błyszczały od potu i nienasyconego poŜądania. 
Selene nigdy nie czuła się tak wolna, nigdy wcześniej nie 
zdawała sobie równieŜ sprawy z tego, jak podniecające moŜe 
być ryzyko. Adrien wiedział i potrafił ją doprowadzić do 
nieopisanej rozkoszy. 
Wychodzili z pokoju tylko wtedy, kiedy było to konieczne, ale 
nie spędzali czasu, wyłącznie się kochając. Adrien starał się 
zaspokoić wszystkie zachcianki Selene. Przynosił jej jedzenie 
i picie. Był otwarty i odpręŜony. Rozmawiali o ulubionych 
autorach i wspólnej niechęci do polityki. Kiedy zapytała go o 
rodziców, powiedział tylko, Ŝe oboje odeszli, i na tym 
zakończył temat. Wyraz bólu na jego twarzy, który niezdarnie 
usiłował ukryć, powstrzymał ją od dalszego wypytywania. 
Zgodnie z umową, Ŝe nie będą mówić o przeszłości. Adrien 
nie wspominał jej byłego męŜa, a ona nie starała się 
dowiedzieć niczego o kobiecie, która była kiedyś w jego 
Ŝ

yciu. Kiedy opowiedziała mu historię Grace i Zeke'a, który 

umarł z Ŝalu po stracie ukochanej i dziecka, wiedziała, Ŝe 
zrozumiał aluzję. 
Kilkakrotnie rozwaŜała teŜ moŜliwość przyznania mu się, Ŝe 
posiada dar, w końcu jednak przestraszyła się, Ŝe nie zrozumie 
i Ŝe zakończy się między nimi coś, co się jeszcze tak 
naprawdę nie zaczęło. 
W czwartek rano Selene obudziła się i stwierdziła, Ŝe jest w 
łóŜku sama. Ogarnęło ją nagle uczucie pustki i osamotnienia, 
jakby straciła wieloletniego przyjaciela i kochanka. Zbeształa 
się w myślach za złamanie przyrzeczenia, które sama sobie 
dała, Ŝe się nie zakocha w Adrienie. Nie potrafiła jednak 
powstrzymać wylewającego się z niej jak lawa uczucia. Nie 
umiała przestać o nim myśleć. Niestety nie miała wyjścia, 
musiała wrócić do rzeczywistości. 
Po spotkaniu z firmą zajmującą się renowacją mebli zebrała 
wzory otrzymanych materiałów obiciowych, które miały być 

background image

pretekstem, Ŝeby się zobaczyć z Adrienem. Drzwi do jego 
biura zastała lekko uchylone. Adrien chodził nerwowo, 
rozmawiając przez bezprzewodowy telefon. 
- Zrób, do cholery, co ci mówiłem. W końcu dobrze ci za to 
płacę. - Warknął i rzucił słuchawkę.  
Selene chciała się cichutko wycofać, ale dostrzegł ją kątem 
oka i jego gniew złagodniał. 
- Przychodzę w złym momencie. MoŜe wrócę później - 
wymamrotała, przyciskając próbki do piersi. 
- Wejdź. Chętnie się odpręŜę. 
- Co wolisz do głównego salonu na dole? Czerwono-złote 
prąŜki czy zielony brokat? 
Adrien potarł dłonią podbródek, po czym z uśmiechem usiadł 
w fotelu. 
- Mam pomysł. Zdejmij ubranie i owiń się najpierw w jeden 
materiał, a potem w drugi. Wtedy ci powiem, który wolę. 
- Jesteś nienasycony. - Udała obruszoną. 
- Mógłbym to samo powiedzieć o tobie. 
- Teraz powaŜnie. Który wybierasz? 
- Sama podejmij decyzję. Na pewno masz lepsze oko do 
kolorów. 
- No dobrze, ale najpierw skonsultuję się z Ellą. Wiesz juŜ, 
kiedy wraca? 
- W sobotę. Namawiałem ją, Ŝeby została dłuŜej, ale 
odmówiła. Nie chce naduŜywać gościnności brata. 
- Cieszę się na jej przyjazd - powiedziała, z trudem kryjąc 
rozczarowanie. Ich czas sam na sam dobiegał końca. Na 
szczęście czekały ich jeszcze namiętne noce. 
- A ja nie. Zamierzałem kochać się z tobą w kaŜdym pokoju 
tego domu. Oczywiście moŜemy wykonać ten plan w ciągu 
najbliŜszych dwóch dni. 
- Zobaczymy. Czy mógłbyś teraz coś dla mnie zrobić? 
- Wskakuj na biurko, natychmiast się tym zajmę.  

background image

- Nie chodzi o seks. Chcę, Ŝebyś poszedł ze mną na spacer, 
gdy tylko trochę się ochłodzi na dworze. 
- W jakimś konkretnym celu? 
- Pan Gutherie powiedział mi, Ŝe kiedyś przyjeŜdŜał tu latem i 
bawił się w domku na drzewie. Chciałabym go odszukać. 
- Jest w zagajniku. 
- Widziałeś go? 
- Poznałem dokładnie najbliŜsze okolice. 
- Musiało ci to zabrać sporo czasu. 
- Nie miałem wtedy nic lepszego do roboty. 
Selene miała ochotę go spytać, dlaczego tak posmutniał, 
wybrała jednak okręŜną drogę. 
- Zanim zapomnę, jak chcesz urządzić pokój gościnny 
znajdujący się naprzeciw twojej sypialni? Ella powiedziała mi, 
Ŝ

e nie Ŝyczysz sobie, Ŝeby go ruszać. Jeśli trzymasz tam jakieś 

wartościowe rzeczy, pomogę ci je przenieść na czas remontu. 
- Ma zostać, jak jest. - Spojrzał na nią rozdraŜniony.  
-Na zawsze? 
- Dopóki nie zmienię zdania. Zrozumiałaś? - warknął. Swoim 
zachowaniem potwierdził, Ŝe klucz do jego 
smutku i złości znajdował się w tamtym pokoju. Czy powinna 
zaryzykować i tam zajrzeć? Lepiej poczekać, aŜ wróci Ella. 
- Tak jest, proszę szefa. MoŜe jestem nienasycona, ale nie 
głucha. I nie głupia. 
- No tak, głupia to ty nie jesteś. - Przegrał walkę z 
wewnętrznym gniewem i uśmiechnął się. 
- Skoro moja inteligencja nie stoi juŜ pod znakiem zapytania, 
pozwolę ci teraz wrócić do pracy i spotkamy się przy 
frontowej werandzie około szóstej. 
Selene wędrowała przez łąkę z Adrienem u boku, podziwiając 
otaczające willę tereny skąpane w promieniach zachodzącego 
słońca. Starała się wyobrazić sobie, jak wyglądała rezydencja 

background image

w dawnych czasach, kiedy kolumny były pomalowane na 
biało. 
- Willa Wschodzącego Słońca - powiedziała na głos i 
odwróciła się, zrywając dmuchawca. - Po remoncie musimy 
koniecznie zmienić nazwę. - Kiedy Adrien nie odpowiedział, 
popukała go w ramię. - Zgadzasz się? 
- Na co? - Spojrzał na nią. 
- Na powrót do dawnej nazwy willi. A moŜe powinniśmy 
zapytać o zdanie pierwszego właściciela? Jeb Gutherie mówił 
mi, Ŝe jego babka rozmawiała z Zekiem po jego śmierci. 
- Nie wierzę, Ŝeby ludzie mogli się komunikować ze zmarłymi 
- rzucił jej niechętne spojrzenie. - Ani w Ŝadne duchy, voodoo 
czy widzenia. 
Oczywiście. Był twardym biznesmenem, pragmatycznym aŜ 
do bólu realistą. Pewnie nigdy nie zaakceptuje jej daru. 
- Nie uwaŜasz, Ŝe istnieją rzeczy i zjawiska 
niewytłumaczalne? 
- Nie - obraził się. 
- A przeznaczenie? 
- Sami tworzymy własne przeznaczenie. Jesteśmy 
odpowiedzialni za nasze czyny i wybory. Spójrz, jest tam. -
Wskazał orzechowy zagajnik na skraju łąki. 
Selene zauwaŜyła pomiędzy grubymi konarami jednego z 
drzew drewniany domek i przyspieszyła kroku. Trudno 
uwierzyć, Ŝe przetrwał tyle lat. Naszła ją nagła chęć zajrzenia 
do środka. Pobiegła do drzewa, a gdy się wspięła na pierwszą 
gałąź, usłyszała za sobą głos Adriena: 
- Nie rób tego. 
Zignorowała jego prośbę i wdrapała się na następny konar. 
- Chcę tam wejść. Kiedy byłam mała, nie pozwalano mi łazić 
po drzewach. 
- Natychmiast schodź. 

background image

- Ale dlaczego? - Spojrzała na niego przez ramię. Od celu 
dzielił ją juŜ tylko jeden krok. - Jest w dobrym stanie. 
Podszedł do pnia i posłał jej surowe spojrzenie. 
- Pozory mylą. Jest stary i na pewno przegniły. Spadniesz i coś 
sobie złamiesz. 
- Sprawdzę stopą, zanim stanę całym cięŜarem. 
- Powiedziałem, schodź! 
Zanim zdąŜyła odpowiedzieć, poczuła silny uścisk na kostce. 
- Skoro tak się denerwujesz, dobrze. 
Spuszczając nogę w dół, poślizgnęła się, straciła równowagę i 
spadła wprost w ramiona Adriena, który postawił ją na ziemi i 
odsunął się od niej. 
- Do cholery, a nie mówiłem? 
- Nie byłam znowu tak wysoko. Gdybym spadła, zraniłabym 
najwyŜej własną dumę - burknęła, biorąc się pod boki. 
- Albo złamałabyś kark. 
Odwrócił się i ruszył w kierunku domu. Selene z trudnością 
dotrzymywała mu kroku, zastanawiając się, co go tak 
rozzłościło. Chwyciła go za ramię, ale strzasnął jej rękę. 
- O co chodzi? - spytała, dysząc. 
- O nic. Jesteś okropnie uparta. 
Otworzyła ze zdziwienia usta, po czym szybko je zamknęła. 
- Hipokryta. A kto skacze z samolotów i nurkuje na klifach? 
- To było dawno temu. Niewarte ryzyka, przekonałem się o 
tym na własnej skórze. - Ruszył dalej przed siebie, ale ona 
podbiegła i zagrodziła mu drogę. 
- Nie odchodź, dopóki mi nie wytłumaczysz, o co tu tak 
naprawdę chodzi! - krzyknęła. 
- O twoje bezpieczeństwo. 
Uniosła ręce do góry i okręciła się wokół własnej osi. 
- Spójrz. Nadal jestem w jednym kawałku. 
- Nie mam ani siły, ani ochoty ponosić konsekwencji twojej 
nieodpowiedzialności. 

background image

- Wcale cię o to nie proszę, Jestem duŜą dziewczynką i sama 
potrafię o siebie zadbać. 
Niespodziewanie w głowie Selene pojawiły się zmieniające 
się jak klatki filmowe obrazy: młoda roześmiana kobieta, ta 
sama kobieta spadająca z duŜej wysokości, oczy pełne strachu, 
ciemność. 
- Czy to ma związek z Chloe? Adrien posłał jej groźne 
spojrzenie.  
- Ella ci powiedziała? - spytał wzburzony. 
- Nie. Ale wiem, Ŝe w twoim Ŝyciu była jakaś Chloe i Ŝe 
zaleŜało ci na niej. MoŜe nawet ją kochałeś. 
- Nic o mnie nie wiesz i lepiej, Ŝebyś nie wiedziała. Odwrócił 
się i ruszył w kierunku domu. Tym razem Selene pozwoliła 
mu odejść. Nie uzyskała odpowiedzi na nurtujące ją pytania i 
nie dowiedziała się, co go łączyło z Chloe. Zrozumiała za to, 
w jak głębokim bólu był pogrąŜony i jak waŜną była ona 
osobą w jego Ŝyciu. Uzyskała pewność, Ŝe przydarzyło jej się 
coś złego. Coś przeraŜającego. 
Adrien nie miał pojęcia, skąd Selene dowiedziała się o Chloe. 
Ogarnięty wściekłością zrzucił jednym ruchem ręki wszystko 
z biurka, po czym zaczął nerwowo krąŜyć po pokoju. Miał 
chaos w głowie, wszystko się w nim gotowało. Nienawidził 
braku zdecydowania i słabości, tak jak w tej chwili 
nienawidził siebie. 
Naiwnie wierzył, Ŝe jeśli spędzi więcej czasu z Selene, 
znajdzie w niej coś, co mu się nie spodoba. Co sprawi, Ŝe nie 
będzie Ŝałował, kiedy odejdzie. Zamiast tego sam stał się 
ofiarą własnych machinacji. Nie tylko nie wyrzucił jej z myśli, 
lecz wręcz się od niej uzaleŜnił. 
Przy niej zapominał o swoich wadach i o tym, co zrobił, a tego 
nie było mu wolno. Tylko człowiek pozbawiony sumienia, na 
zawsze potępiony, mógłby zapomnieć. On jeszcze tak nisko 
nie upadł. 

background image

Nie powinien wyładowywać na Selene gniewu. Nie 
zasługiwała na to. Powinna być z normalnym męŜczyzną.  
MęŜczyzną, który nie ma na koncie długiej listy 
niewybaczalnych błędów. MęŜczyzną, który by ją kochał, tak 
jak na to zasługiwała. 
Przez chwilę wierzył, Ŝe mógłby nim być. Dała mu nadzieję, 
Ŝ

e mógłby zostawić za sobą przeszłość, stając się nowym 

człowiekiem. Dopóki nie wróciły wspomnienia, 
uświadamiając mu, Ŝe to niemoŜliwe. 
Był pewien, Ŝe jeśli powie jej prawdę, przyspieszy tylko i tak 
juŜ przesądzone jej odejście. Środek ostateczny, a zarazem 
ostatnia deska ratunku. 
Zanim się to stanie, spędzi z nią ostatni wieczór, udając 
męŜczyznę, jakiego chciała w nim widzieć, Ŝeby potem znów 
wrócić do krainy wiecznego potępienia. 

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY 
Następnego dnia rano, po spędzeniu samotnie niespokojnej 
nocy, Selene postanowiła zajrzeć do dawnego pokoju 
dziecinnego. Usiadła w bujanym fotelu i spojrzała smutno na 
kołyskę, rozmyślając o biednej Grace, która nigdy nie miała 
szansy przytulenia własnego dziecka. 
Westchnęła cięŜko i rozbujała pustą kołyskę. Rozsądek 
podpowiadał jej, Ŝe powinna natychmiast odejść od Adriena i 
wyjechać z plantacji. Jednocześnie coś ją tu trzymało. 
Nieznana siła, moŜe przeznaczenie lub po prostu nadzieja, Ŝe 
w końcu Adrien ją pokocha, tak jak ona jego. 
- Coś ci się marzy? 
Selene odwróciła się i ujrzała w drzwiach Morrella ubranego 
w białą koszulę i czarne spodnie. Wyglądał, jakby właśnie 
wyszedł ze spotkania słuŜbowego. 
Podniosła się pospiesznie, postanawiając skierować rozmowę 
na tematy słuŜbowe, Ŝeby ukryć, jak bardzo ją uraziło jego 
wczorajsze zachowanie. 
- Pomyślałam, Ŝe to doskonałe miejsce na pokój rodzinny. 
Wybrałabym tu nowoczesny wystrój w odróŜnieniu od reszty 
domu, co podniosłoby wartość willi przy sprzedaŜy.  
Adrien przez dłuŜszą chwilę uwaŜnie się w nią wpatrywał, aŜ 
w końcu się odezwał: -Wybacz. Selene nie spodziewała się 
takiego obrotu sprawy. 
- Przeprosiny przyjęte. 
- Wiem, Ŝe proszę o wiele, ale chciałbym się jakoś 
zrehabilitować. 
- Co proponujesz? 
- Wspólną kolację. 
- Wybierzemy się do restauracji? - CzyŜby to było zaproszenie 
na randkę, ucieszyła się. Zbyt piękne, Ŝeby było prawdziwe. 
- Nie, tu nam przywiozą jedzenie. 

background image

- Nic by ci się nie stało, gdybyś od czasu do czasu wyszedł z 
domu - westchnęła z rozczarowaniem. 
- Mam powody, dla których wolę zostać. 
Selene doszła do wniosku, Ŝe ma to coś wspólnego z deserem, 
który planował na wieczór. Będzie jednak nieugięta. Dopóki 
nie otrzyma wszystkich odpowiedzi, nie będzie przyjemności. 
- O której? - ZbliŜyła się, zachowując jednak bezpieczny 
dystans. 
- O siódmej. 
- Dobrze, będę gotowa. 
W czarnej atłasowej sukni, kupionej wcześniej w mieście, ze 
starannie upiętymi włosami Selene zeszła na dół tak szybko, 
jak tylko jej na to pozwalały wysokie obcasy pantofli. Gdy 
wybiła siódma, odczekała pięć minut, nie chcąc się pojawić 
punktualnie, Ŝeby nie pomyślał, Ŝe jest na kaŜde jego 
zawołanie. Gdy się znalazła w holu, stanęła jak wryta. W 
drzwiach jadalni stał chudy siwowłosy męŜczyzna w 
smokingu. 
- Dobry wieczór pani. Nazywam się Renaldo i dzisiejszego 
wieczoru będę miał przyjemność podawać państwu do stołu. 
Proszę tędy. 
Nie mogąc wydusić z siebie słowa, Selene przyjęła jego ramię 
i dała się poprowadzić do jadalni. Przy stole czekał juŜ na nią 
Adrien ubrany w czarną jedwabną marynarkę, czarne spodnie 
i białą świeŜo wyprasowaną koszulę. Od razu zauwaŜyła, Ŝe 
ich nakrycia ustawione są obok siebie. Kelner odsunął przed 
nią krzesło, a kiedy usiadła, ułoŜył jej na kolanach czerwoną 
serwetkę. 
Kiedy zniknął w kuchni, Adrien usiadł przy Selene. 
- Skąd go wziąłeś? 
- Z Atlanty. Przyjechał z nim szef kuchni z Chez Gaston. 
Pomyślałem, Ŝe się stęskniłaś za rodzinnymi stronami i 
postanowiłem ci je przybliŜyć. 

background image

- Doskonale znam tę restaurację. Nie mogę uwierzyć, Ŝe 
jechali tu tyle godzin na jeden piątkowy wieczór. 
- Przylecieli prywatnym samolotem. 
- Spory wydatek. PrzecieŜ spokojnie mogłam podgrzać to, co 
zostawiła nam Ella. 
- Masz coś przeciwko drogiej kolacji? 
Nie, ale miała awersję do pieniędzy. Morrell okazał się być 
znacznie zamoŜniejszy, niŜ się spodziewała. Znała doskonale 
z autopsji świat bogatych i właśnie od niego między innymi 
starała się uciec. 
- Nie chciałam być niewdzięczna. Oczywiście doceniam twoje 
starania.  
- Zobaczysz, jak ci się spodoba to, co zaplanowałem na drugą 
część wieczoru. Ładna sukienka. Wolałbym jednak coś z 
większym dekoltem. 
- Chciałam włoŜyć coś szczególnego. To było jedyne, co 
udało mi się kupić w miasteczku w tak krótkim czasie. 
Po kolacji Adrien odprowadził szefa kuchni i kelnera do 
czekającego na zewnątrz auta. Po chwili wrócił z rękoma 
wbitymi w kieszenie, posyłając Selene zmysłowy uśmiech. 
Gdy wstała od stołu, zbliŜył się do niej i zanim zdąŜyła zrobić 
krok, chwycił ją w ramiona. Przesunął dłonie na jej pośladki i 
podciągnął do góry sukienkę. 
- Zdejmijmy to. 
- Najpierw musimy porozmawiać. - Wysunęła się z jego objęć, 
otrzymując w zamian srogie spojrzenie. 
- O czym? 
- O naszych tajemnicach. Twoich i moich. 
- KaŜdy ma prawo do sekretów. Nie interesują mnie twoje 
zwierzenia. 
- Przykro mi, ale będziesz musiał ich wysłuchać. 
- No dobrze, jeśli poczujesz się po tym lepiej. Tylko nie 
oczekuj ode mnie tego samego. - Opadł niechętnie na krzesło. 

background image

- Kiedy byłam małą dziewczynką, odkryłam w sobie 
umiejętność czytania w myślach innych ludzi - oznajmiła, 
wzdychając głęboko. - Szybko jednak zrozumiałam, Ŝe ten dar 
to przekleństwo. Nie warto wiedzieć, co myślą o tobie inni, co 
dostaniesz na urodziny czy pod choinkę. Dlatego nauczyłam 
się blokować umysł. 
Chwilę czekała, aŜ Adrien coś powie, ale on wpatrywał się w 
nią bez słowa.  
- Kiedy mój mąŜ zaczął dłuŜej zostawać w pracy, po raz 
pierwszy po wielu latach postanowiłam skorzystać z tego 
daru. Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy odkryłam, Ŝe 
będąc ze mną w łóŜku, fantazjuje o naszej wspólnej przy-
jaciółce. Spytałam go i przyznał się do romansu. Koniec 
historii, koniec małŜeństwa. 
- Mówiłem ci, Ŝe nie wierzę w takie rzeczy. 
- W dniu, w którym przekroczyłam próg tego domu, zaczęły 
mnie nachodzić twoje myśli. Nie chciałam ich słuchać, ale 
były zbyt silne i nie byłam w stanie ich zablokować. 
- To niedorzeczne. 
- CzyŜby? Kiedy przyszłam do ciebie na werandę, wtedy 
kiedy kochaliśmy się po raz pierwszy, wiedziałam, Ŝe 
wcześniej o tym fantazjowałeś. 
Przez moment wyglądał, jakby go zamurowało, po chwili 
jednak na jego twarzy pojawił się wcześniejszy wyraz 
niedowierzania. 
- Do czego zmierzasz? 
- Odebrałam teŜ inne obrazy z twoich myśli. Była na nich 
Chloe. To od ciebie przypadkowo się dowiedziałam, jak ma na 
imię. 
- Nie chcę tego słuchać. 
- Ale musisz, poniewaŜ wiem, Ŝe przydarzyło jej się coś złego 
i Ŝe to coś zŜera cię od środka. 

background image

- Skoro potrafisz czytać w myślach, powinnaś juŜ znać tę 
okropną historię. 
- Nie wiem wszystkiego, poniewaŜ blokujesz mi dostęp do 
myśli. A moŜe podświadomie nie chcę ich poznać, bo się boję, 
Ŝ

e zrobiłeś coś strasznego?  

- Tu się akurat nie mylisz. 
Adrien podniósł się i ruszył w kierunku schodów. Selene 
wyprzedziła go i zatarasowała mu drogę, gotowa wyciągnąć 
zeń wszystkie odpowiedzi. 
- Tym bardziej winien mi jesteś prawdę. 
Morrell usiadł na schodach i zakrył twarz dłońmi. Kiedy 
chwilę później spojrzał na nią, w jego oczach dostrzegła 
głęboki poruszający ból. Jego umysł niespodziewanie się 
otworzył, ukazując serię bardzo szybko się zmieniających 
obrazów. Młoda ciemnowłosa kobieta o niebieskich oczach 
wspina się na skałę. Wyciąga dłoń po pomoc, nie mogąc się 
utrzymać. Spada, uderza na wysokości o skały, jej pozbawione 
Ŝ

ycia ciało wisi tragicznie na linie. Ta sama kobieta, która 

nawiedzała ją w snach. 
Wizje zaczęły się rozmywać i Selene usiadła obok Adriena. 
- Spadła. 
Spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem. 
- Nie miała doświadczenia. Nie powinna była ze mną iść, ale 
ubłagała mnie. Jak zawsze nie potrafiłem jej odmówić. 
- Musiałeś ją bardzo kochać. 
- Była moją siostrą. 
- Siostrą? - wydała stłumiony okrzyk zdziwienia. 
- Urodziła się, gdy miałem dwanaście lat. Była córką mojej 
matki i tego drania mojego ojczyma. Jedynym dobrem, które 
wyniknęło z tego fikcyjnego małŜeństwa. - Roześmiał się 
cynicznie. - Ironia losu chciała, Ŝe wuj Giles był 
administratorem spadku, a na dodatek w swojej ostatniej woli 
zapisał wszystko mnie, z wyjątkiem części Chloe, którą 

background image

miałem zarządzać. Nie muszę ci mówić, jak bardzo popsuło to 
moje stosunki z matką i jej godnym poŜałowania męŜem, 
który tylko czyhał na jej majątek. Kiedy skończyłem 
szesnaście lat, wyprowadziłem się od Gilesa. Przez cały czas 
pozostawałem w bliskich kontaktach z Chloe. Teraz obwiniają 
mnie o to, co się stało, i niestety mają rację. 
Selene objęła go czule ramieniem. 
- To nie twoja wina. To był wypadek. 
- Nie chcę więcej o tym mówić. - Oparł łokcie na udach i 
ukrył twarz w dłoniach. 
Instynkt podpowiedział Selene, Ŝe w tej układance brakowało 
jeszcze kilku kloców. PoniewaŜ jednak Adrien wyglądał jak 
przeciśnięty przez wyŜymaczkę, postanowiła dać mu na 
dzisiaj spokój z pytaniami. 
- Przykro mi z powodu tego, co się stało, cieszę się jednak, Ŝe 
mi o tym powiedziałeś. Chciałabym zdjąć z ciebie 
przynajmniej część tego cięŜaru. 
- Dlaczego? - Spojrzał na nią zmieszany. 
- PoniewaŜ martwię się o ciebie. Jestem przy tobie szczęśliwa. 
Kiedy cię przy mnie nie ma, czuję się niepełna. Wiem, 
mówiłeś, Ŝe nie chcesz Ŝadnych obietnic i zobowiązań, ale nie 
mogę nic poradzić na to, co czuję. 
Odwrócił się do niej i ujął jej twarz w dłonie. 
- Nie zasługuję na twoje współczucie. Nie zasługuję na ciebie, 
ale, na Boga, nie potrafię bez ciebie Ŝyć. 
Nie mogła poruszać rękami ani nogami. Nie była w stanie 
wydobyć z siebie głosu ani odepchnąć zaciskających się na jej 
szyi palców. Umierała duszona przez nieznanego napastnika. 
Nagle na szyi męŜczyzny zabłysnął złoty medalion. Wtedy 
zdała sobie sprawę, Ŝe mordercą nie był obcy. 
Selene poderwała się z łóŜka, cięŜko oddychając i drŜąc na 
całym ciele. Spojrzała na puste miejsce u swego boku. CzyŜby 
oddała serce demonowi, mordercy, a nie upadłemu aniołowi? 

background image

Adrien był administratorem majątku Chloe. Czy był zdolny 
spowodować wypadek, Ŝeby przejąć jej spadek? NiemoŜliwe, 
Ŝ

eby instynkt co do jego osoby aŜ tak ją zawiódł. Zaczęła się 

pospiesznie ubierać. Nim zdąŜyła uciec z sypialni, z łazienki 
wyszedł Adrien z ręcznikiem przewiązanym na biodrach i 
uśmiechnął się do niej. 
- Dokąd się wybierasz? 
- Chcę się ubrać, zanim przyjedzie Ella - wyjaśniła, starając 
się zwalczyć w sobie potrzebę przytulenia się do niego. 
- JuŜ tu jest. 
- To dobrze - ucieszyła się. Nadeszło wsparcie, na wypadek 
gdyby jej obawy okazały się słuszne. - Ciekawa jestem, jak jej 
się udał wyjazd. - Cofnęła się o krok, kiedy się do niej zbliŜył. 
- Co się dzieje? - spytał. 
- Nic, wolę, Ŝeby Ella nie przyłapała mnie w twojej sypialni. 
- Od teraz juŜ zawsze będziesz spała w moim łóŜku. Ella 
będzie się musiała do tego przyzwyczaić. - Roześmiał się. 
Zeszłej nocy oddałaby duszę, Ŝeby to usłyszeć, teraz sama nie 
wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. 
- Zobaczymy się później - mruknęła i uciekła, póki jeszcze 
miała siłę. Nie oglądając się, pobiegła do łazienki w holu i 
zamknęła za sobą drzwi. Szybko dokonała niezbędnych 
porannych ablucji, po czym powędrowała do swojego pokoju, 
Ŝ

eby się ubrać. Weszła do środka i zauwaŜyła na 

wyświetlaczu telefonu komórkowego, Ŝe któreś z rodziców 
próbowało się z nią skontaktować. Miała ochotę odłoŜyć 
rozmowę na później, w końcu jednak zdecydowała się 
zatelefonować do domu. Przysiadła na łóŜku i nacisnęła 
szybkie wybieranie numeru. Po chwili usłyszała głos ojca o 
południowym akcencie. 
- Cześć, tato. Mówi Selene. Przepraszam, Ŝe wcześniej się nie 
odbierałam. 

background image

- Twoja siostra rodzi. Prosiła, Ŝebym cię zawiadomił. Hannah 
była znana z nieodpowiedniego wyczucia czasu. 
Tym razem wykazała się wyjątkowo dobrym. Doskonała 
wymówka, Ŝeby stąd wyjechać. Czy będzie mogła Ŝyć w 
spokoju, jeśli nie pozna prawdy przed powrotem do domu? 
- Ile jeszcze ma czasu? 
- Ostatni raport od matki mówił, Ŝe kilka godzin. Najpóźniej 
jutro rano. 
- Nadal zamierza rodzić w domu? 
- Tak, choć zupełnie tego nie rozumiem. Ma dobry szpital i 
ś

rodki przeciwbólowe na wyciągnięcie ręki. A ty nadal jesteś 

w Luizjanie? 
- Tak. Pozdrów Hannah. Postaram się przyjechać jak 
najszybciej. 
- Witaj w domu. 
Ella siedząca przy kuchennym stole podniosła głowę znad 
sterty korespondencji, którą właśnie przeglądała. 
- Dzień dobry. JuŜ myślałam, Ŝe wyjechałaś. Jest prawie 
południe, a nie widziałam cię od rana.  
- Tak się składa, Ŝe faktycznie muszę was opuścić na kilka 
dni. Moja siostra rodzi i chciałabym przy niej być. Teraz 
jednak potrzebuję twojej pomocy 
- Postaram się dopilnować wszystkiego, kiedy cię nie będzie. 
Powiesz mi tylko, co mam robić. 
Selene przysunęła się do Elli. 
- To nie ma związku z remontem. Chodzi o Adriena. Muszę 
wiedzieć, co się naprawdę przydarzyło Chloe. 
- Nie mogę o tym rozmawiać. Dałam słowo Adrienowi. 
- Wiem, Ŝe spadła ze skałki i Ŝe nie Ŝyje. Tyle mi powiedział. 
Boję się, Ŝe ukrywa coś gorszego. Czy to naprawdę był 
wypadek? 
- Dlaczego to dla ciebie takie waŜne? 
- PoniewaŜ zaleŜy mi na nim. 

background image

Ella przyglądała jej się przez dłuŜszą chwilę. 
- Zakochałaś się w nim. 
Miała ochotę zaprzeczyć, ale to nie miało sensu. 
- Instynkt podpowiada mi, Ŝe wydarzyło się coś więcej. 
- To był nieszczęśliwy wypadek, ale to tylko część historii. 
- Proszę, powiedz mi prawdę. - Spojrzała na Ellę błagalnie. 
Kobieta bez słowa sięgnęła po kluczyk ukryty na półce nad 
stołem i podała jej go. 
- W pokoju naprzeciw jego sypialni, w drugiej szufladzie 
szafki nocnej znajdziesz odpowiedź. 
Selene wstała i połoŜyła dłoń na ramieniu Elli. 
- Dziękuję - zawołała i wyszła z kuchni. Pobiegła schodami na 
górę. Przestraszona tym, co moŜe odkryć, na korytarzu na 
górze zwolniła kroku. Drzwi pokoju Adriena były uchylone. 
Pomyślała z nadzieją, Ŝe poszedł do biura. Dwa razy klucz 
wypadł jej z ręki, zanim trafiła do zamka. Przez cały czas 
towarzyszyło jej zdradzieckie spojrzenie demona i jego 
przeraŜający uśmieszek. W końcu pokonała drzwi. Ku jej 
zaskoczeniu wewnątrz nie było Ŝadnych pamiątek po Chloe. 
ś

adnych rzeczy, zdjęć czy innych śladów, Ŝe przebywała tu 

młoda kobieta. Znajdowało się tu tylko wąskie szpitalne łóŜko 
ustawione wzdłuŜ okna oraz nocna szarka, o której 
wspomniała Ella. Pod ścianą stał złoŜony wózek inwalidzki. 
To wszystko. Zamiast odpowiedzi w jej głowie zrodziło się 
tylko więcej pytań. Domyślała się, Ŝe Chloe nie zginęła w 
wypadku, lecz została sparaliŜowana. Selene podeszła do 
szafki, otworzyła szufladę i znalazła w środku kilka kartek. 
Usiadła na podłodze po turecku i zaczęła je przeglądać. Szkice 
i akwarele przedstawiające motyle i drzewa, ptaki w locie oraz 
małą dziewczynkę z czarnymi lokami biegającą po trawniku 
przed willą z fasadą pomalowaną na Ŝółto. Najsmutniejszy z 
obrazków ukazywał młodą kobietę z profilu siedzącą na 
wózku inwalidzkim i zasłaniającą rękoma twarz. Tragiczny 

background image

portret Chloe. Pod rysunkiem znalazła karteczkę zapisaną 
kaligraficznym pismem. 
Drogi Adrienie. 
Nienawidzę się za to, jakim stałam się dla Ciebie i dla Elli 
cięŜarem. Jeszcze bardziej nienawidzę myśli, Ŝe musiałabym 
Cię opuścić. Nie zmuszaj mnie do tego. Nie jestem na tyle 
silna. 
Wybacz mi, 
Chloe. 
- Co ty tu, do diabła, robisz?

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY 
Selene o mało nie wypuściła wszystkiego z rąk, kiedy 
zobaczyła Adriena stojącego w otwartych drzwiach. W jego 
niebieskich oczach kipiała wściekłość. 
- Szukałam tego. - Podniosła rysunki i list. - I co się 
spodziewałaś znaleźć? 
- Odpowiedzi. Wiem, Ŝe Chloe przeŜyła wypadek i Ŝe 
skończyła na wózku inwalidzkim. Muszę wiedzieć, co się 
wydarzyło później. Czy masz coś wspólnego z jej śmiercią? 
- Tak. 
- Co jej zrobiłeś? 
Adrien milczał. W głowie Selene pokazały się nowe obrazy. 
Chloe leŜąca w łóŜku z zamkniętymi oczyma. Jej brat 
pochylający się nad nią, zbliŜający dłonie do jej szyi i... 
sprawdzający puls. Ujmujący, pełen bólu jęk Adriena, od 
którego poczuła duszności. 
- Odebrała sobie Ŝycie? 
Morrell przez chwilę chodził po pokoju, po czym zatrzymał 
się przy oknie i odwrócił do niej. 
- Przez jedno śledztwo koronera juŜ przeszedłem, drugiego nie 
potrzebuję. 
- Chcę tylko złoŜyć w całość to, co wiem o tej sprawie. 
- Jej śmierć spowodowało moje zaniedbanie. 
- Powinieneś to z siebie wyrzucić. Nosisz wszystko w sobie 
zbyt długo i to cię niszczy. 
- Chcesz prawdy, to ją dostaniesz. Tylko uprzedzam, Ŝe to nie 
jest historia dla kogoś, kto przez całe Ŝycie Ŝył w małym 
bezpiecznym światku. 
- Nic mnie to nie obchodzi. Muszę wiedzieć, co się stało. 
- Chloe była sparaliŜowana od klatki piersiowej w dół. Mogła 
sama oddychać, przynajmniej do pewnego momentu. - Zaczął 
niespokojnie krąŜyć po pokoju. Miał podkrąŜone oczy i twarz 
wykrzywioną dręczącymi go wyrzutami sumienia. - Czuła się 

background image

coraz gorzej. Na dzień przed jej śmiercią nalegałem, Ŝebyśmy 
następnego dnia pojechali do szpitala, gdzie otrzymałaby 
lepszą pomoc. Nie chciała, ale ja podjąłem decyzję. Wcześniej 
Ella opiekowała się nią w ciągu dnia, a ja w nocy. Czytałem 
jej przed snem. Potem siedziałem przy niej, czuwając. Tamtej 
nocy... - opuścił smutno głowę - byłem zbyt wykończony i 
niechcący przysnąłem. Kiedy się obudziłem, nie oddychała. 
Zastosowałem pierwszą pomoc, ale niestety było juŜ za późno. 
Myślę, Ŝe Chloe się poddała. 
Selene odłoŜyła rysunki na łóŜko i podeszła do niego. Smutek 
bijący z jego głosu rozdzierał jej serce. 
- Jak długo się nią opiekowałeś? 
- Przez dwa lata. Popołudniami zabierałem ją na spacery po 
plantacji, Ŝeby pooddychała świeŜym powietrzem. Uwielbiała 
podczas nich rysować i choć przychodziło jej to z wielkim 
trudem, nie poddawała się, starając się robić to, co kocha. To 
wszystko było jednak za mało. Nie potrafiłem jej 
zmobilizować, Ŝeby dalej walczyła. 
- Niewiele osób byłoby zdolnych do takiego poświęcenia. 
Zrobiłeś wszystko, co mogłeś. 
- Gdybym nie zasnął, zdąŜyłbym wezwać pogotowie i nie 
umarłaby. 
- A moŜe odsunąłbyś tylko to, co i tak było nieuniknione. Jej 
stan się pogarszał i nie wiadomo, ile jeszcze by wytrzymała. 
- Zasługiwała na to, by Ŝyć dłuŜej. 
- Zasługiwała na spokój. Przestań się obwiniać. 
- Nie potrafię. 
- Postaraj się. Musisz. - Objęła go w pasie. - Chloe nie 
chciałaby, Ŝebyś tak Ŝył. Nikt nie Ŝąda, Ŝebyś o niej 
zapomniał. PrzecieŜ sama cię prosiła, Ŝebyś jej wybaczył. 
Zrobisz to? 
- JuŜ to zrobiłem. 
- A teraz musisz jeszcze wybaczyć sobie. Pozwól jej odejść. 

background image

- Tego, co jej uczyniłem, nie da się wybaczyć. Zawiodłem ją 
dwa razy. 
- Ona ci wybacza i ja równieŜ. 
Adrien ujął twarz Selene w dłonie i zmusił ją, Ŝeby na niego 
spojrzała. 
- Ucieknijmy stąd. Wystarczy jeden telefon, Ŝebyśmy w ciągu 
kilku godzin znaleźli się na drugim końcu świata. 
- Nie mogę. Nie teraz. 
- Boisz się mnie. Nie masz absolutnej pewności, czy mówię 
prawdę.  
- Ufam ci, ale muszę pojechać na kilka dni do domu. Hannah 
rodzi swoje pierwsze dziecko. Gdy wrócę, zabierzesz mnie, 
dokąd zechcesz. 
- Jedź do rodziny. Zostań na zawsze w Georgii. Nie pasujesz 
do tego miejsca ani do mnie. Przy mnie czeka cif tylko 
smutek. 
Ból przeszył jej serce, a oczy zamgliły się łzami. 
- Wcale tak nie myślisz. 
Odwrócił się do niej plecami i podszedł do okna. Starała się 
wejść w jego myśli, ale widziała jedynie ciemność. śadnych 
uczuć, emocji, Ŝalu. 
- Chcesz, Ŝebym odeszła, zostawiając za sobą to, co nas 
łączyło? 
- Dzieliliśmy tylko rozkosz fizyczną i czas, nic więcej. 
- Być moŜe dla ciebie to tylko tyle znaczyło. Dla mnie to było 
coś waŜniejszego. Wiesz, zastanawiałam się, dlaczego nie 
zatrzymałam się w Baton Rouge pierwszej nocy, kiedy 
przyjechałam do Luizjany. Dlaczego jechałam dalej, choć było 
późno i byłam zmęczona. Dlaczego przenocowałam w St. 
Edwards i zamiast następnego ranka ruszyć dalej, zostałam na 
kilka dni. Teraz juŜ wiem. 
- śeby ocalić mnie przede mną samym?  
- Nie, Ŝeby cię pokochać. 

background image

- Tym razem się panu udało, panie Morrell. 
Adrien siedzący na szpitalnym łóŜku podniósł wzrok na Ellę, 
która przyglądała mu się z szyderczym wyrazem twarzy. 
- Nie powinnaś była jej tu sprowadzać.  
- Nie dałeś mi wyboru. - Weszła do pokoju i usiadła przy nim. 
- Miała prawo poznać prawdę, Ŝe nie jesteś potworem. Ona cię 
kocha i powinieneś przyjąć jej uczucie. 
- Gdybyś wszystko o niej wiedziała, na pewno byś się 
ucieszyła, Ŝe odeszła. 
- Jeśli myślisz o jej umiejętności czytania w myślach, to 
powiedziała mi o tym przed wyjazdem. 
- To nie ma sensu. 
- Przeciwnie. 
- Jesteś inteligentną kobietą i dobrze wiesz, Ŝe to niemoŜliwe. 
- śyję na tym świecie od dawna i wierzę, Ŝe to prawda. 
Widziałam to. Kiedy tylko przekroczyła próg naszego domu, 
zwróciłam uwagę, Ŝe jest inna. śe nie zjawiła się tu bez 
przyczyny. Inaczej nie zatrudniłabym jej, bo nie ma 
doświadczenia. 
- Niech cię diabli z tą wiarą w przeznaczenie - warknął przez 
zaciśnięte zęby. 
- A ty wstydziłbyś się szargać pamięć siostry uŜalaniem się 
nad sobą. 
- Nie zamierzam tego wysłuchiwać. 
- Ale będziesz musiał. Oboje popełniliśmy błąd, za późno 
zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo pogorszył się stan 
Chloe. Chcieliśmy dobrze. Selene równieŜ. Zmusiła cię, Ŝebyś 
poczuł coś więcej niŜ ból. Udowodniła ci, Ŝe nadal jesteś 
męŜczyzną, a nie pustą skorupą człowieka. MoŜe ci się to nie 
podobać, lecz ta kobieta stała się częścią ciebie. A teraz 
wyjaśnij mi, co zamierzasz z tym zrobić? - Nic. Powiedziałem 
jej, Ŝeby sobie poszła i więcej nie wracała. 
- Wróci, jeśli ją o to poprosisz. 

background image

W głębi duszy bardzo tego pragnął. Dotychczas nie zdawał 
sobie sprawy z tego, ile dla niego znaczyła. 
- Nie mam pojęcia, jak się z nią skontaktować. 
- To dalej się nad sobą uŜalaj. - Ella się zamyśliła. - Poza tym, 
skoro potrafi czytać w myślach, dowie się, co czujesz. Nawet 
teraz nie umiesz przestać o niej myśleć. Skończ się zadręczać i 
powiedz jej, Ŝe popełniłeś błąd. Inaczej skaŜesz się na 
samotność, a Chloe znienawidzi cię za to, Ŝe zmarnowałeś 
sobie Ŝycie. 
- Jest taki słodki. - Selene podniosła wzrok na siostrę znad 
trzymanego w ramionach niemowlęcia, napotykając jej dumne 
spojrzenie. - Jak mu dasz na imię? 
- Trey, skoro jest Douglasem trzecim. 
- Wygląda jak Trey. Jak ty sobie poradzisz z małym 
chłopcem, siostrzyczko? 
- Nigdy nie miałam problemów z męŜczyznami - roześmiała 
się Hannah. 
Dziecko zaczęło się wiercić i Selene odłoŜyła je do koszyka 
obok łóŜka matki. 
- Odpocznij, póki śpi. Wyglądasz na zmęczoną. 
- Ty równieŜ. MoŜesz się zatrzymać u nas w pokoju 
gościnnym, chyba Ŝe wolisz zamieszkać u rodziców. 
- Nie zastanawiałam się jeszcze, co zrobię. - Nagle zdała sobie 
sprawę, Ŝe nie ma dokąd pójść. - Chętnie zostałabym tu z tobą 
i pomogłabym ci przez jakiś czas przy małym. 
- A twoja praca? - Hannah zmarszczyła brwi. 
- To juŜ skończone. - Podobnie jak związek z Adrienem. Do 
oczu napłynęły jej łzy. 
- Wylali cię? 
- Właściwie tak - odparła, pocierając nos, Ŝeby się nie 
rozpłakać. 
- I co teraz zrobisz? 

background image

- Nie mam pojęcia. Pomyślę o tym jutro, jak przystało na 
dziewczynę z południa. 
- Zawsze ze wszystkim zwlekasz, kochana córeczko. 
Na dźwięk łagodnego głosu, Selene zesztywniała. Odwróciła 
się i ujrzała stojącą w drzwiach z torbą podróŜną w dłoni 
Lynette Albright. W białym kostiumiku, z blond włosami 
starannie ułoŜonymi w kok, wyglądała jak królowa wyŜszych 
sfer. 
- Witaj, mamo. - Uśmiechnęła się, kryjąc zakłopotanie. 
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia po tym, jak zniknęłaś 
bez słowa kilka tygodni temu? 
Kłótnia z matką była ostatnią rzeczą, na jaką Selene miała 
ochotę. 
- Posłuchaj, mamo, jestem bardzo zmęczona i marzę teraz 
tylko o tym, Ŝeby się połoŜyć. 
- Skoro Selene zostaje u nas, moŜesz wracać do ojca -
oświadczyła Hannah. 
- Mowy nie ma. - Posłała córce karcące spojrzenie. - Na 
pewno będziesz potrzebowała przy dziecku pomocy, 
szczególnie w nocy. 
- Karmię piersią, a w tym raczej mi nie pomoŜesz. 
- MoŜe zanim pójdziemy spać, napijemy się herbaty 
rumiankowej? Hannah tymczasem nacieszy się dzidziusiem - 
zaproponowała Selene polubownie. 
- Doskonale - odparła nadal lekko naburmuszona Lynette. - 
Jeśli w nocy będziesz czegoś potrzebowała, obudź mnie - 
rozkazała drugiej córce. - Nawet jeśli nie mam mleka, to mogę 
pokołysać małego. 
Kobiety posłały młodej mamie całusy i wyszły do kuchni. 
Lynette wyjęła kubki z szafki, a Selene wstawiła czajnik z 
wodą. Przez dłuŜszą chwilę obie milczały. 
- Opowiedz mi o swojej pracy - przerwała w końcu ciszę 
matka. 

background image

- Zajmowałam się remontem zabytkowej rezydencji, ale juŜ 
skończyłam. 
- Szybko poszło. Pewnie nie było zbyt wiele do zrobienia. 
- Wszystko zorganizowałam i teraz pracami pokieruje ktoś 
inny. 
- I co dalej zamierzasz? 
- Pomyślałam, Ŝe wykorzystam wykształcenie, które mi 
daliście. MoŜe zacznę współpracować z firmą dekoratorską 
albo otworzę własny interes? Chcę się specjalizować w 
remontach obiektów historycznych. 
- Jan Mayers ma w centrum sklep ze sztuką uŜytkową. 
Ucieszyłby się, gdybyś dla niego pracowała. Zadzwonić do 
niego? 
- Jan jest dekoratorem wnętrz. Mnie interesuje szerszy zakres. 
Tak czy inaczej, dziękuję za propozycję - dodała, widząc, Ŝe 
matka poczuła się uraŜona. - Jeśli nie mielibyście z tatą nic 
przeciwko temu, chciałabym się zatrzymać u was w domu, 
dopóki nie znajdę własnego mieszkania.  
- AleŜ oczywiście - ucieszyła się. - Twój dawny pokój jest do 
twojej dyspozycji. 
- Dziękuję. To nie potrwa długo. Smutno jest musieć wracać 
do rodziców w tym wieku. 
- Zawsze będziesz mile widziana. Zostaniesz tak długo, jak 
będziesz miała ochotę. - Lynette przez dłuŜszą chwilę 
wpatrywała się w płyn w kubku, po czym zwróciła się do 
córki: - Chyba powinnam cię przeprosić, Ŝe tak rozpaczałam 
nad twoim rozwodem. Wiązałam tyle nadziei z tym 
małŜeństwem. 
- To była raczej fuzja, a nie związek. Nie było nam ze sobą 
dobrze. 
- Teraz to wiem. Ja tylko chciałam, Ŝebyście ty i Hannah były 
szczęśliwe. - Westchnęła. - Nie byłam zadowolona z 
małŜeństwa twojej siostry z Doughiem. Szybko się jednak 

background image

przekonałam, Ŝe bardzo się kochają, a to jest znacznie 
waŜniejsze niŜ całe złoto Georgii. 
W końcu matka zrozumiała, Ŝe wartości męŜczyzny nie ocenia 
się po zawartości jego portfela. 
- Wiem, co masz na myśli. Wielka miłość to taka, kiedy na 
widok ukochanego męŜczyzny tracisz oddech, a gdy nie ma 
go przy tobie, czujesz fizyczny ból. Kiedy stajesz się częścią 
jego duszy i ciała. 
-Nie wiedziałam, Ŝe tak bardzo byłaś związana z Richardem. - 
Na twarzy Lynette pojawiło się zaciekawienie. 
- Nie z nim i w tym właśnie tkwił problem. Kiedyś kochałam 
kogoś tak bardzo. 
- Na pewno odnajdziesz jeszcze prawdziwe uczucie. Wszystko 
jest moŜliwe. 
- Mam nadzieję. A teraz najwyŜsza pora spać.  
- Obawiam się, Ŝe będziemy się musiały zmieścić na jednym 
łóŜku. 
- Mogę spać na sofie. 
- Nie ma takiej potrzeby. - Lynette się podniosła. - Kiedy 
byłaś mała, często miewałaś złe sny. Przybiegałaś wtedy do 
nas do sypialni i wczołgiwałaś się pod kołdrę między mnie a 
tatę. 
Selene uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych nocy, kiedy 
mama tuliła ją i śpiewała jej kołysanki. 
- Teraz jestem trochę większa. 
- Dzięki Bogu nie będziemy musiały dzielić łóŜka z tatą. 
Chrapie głośniej niŜ stary niedźwiedź. 
Zanim zasnęły, Selene przytuliła się do matki i wyszeptała: 
- Kocham cię. 
Selene... 
Głęboki rozŜalony męski głos wyrwał ją ze snu. Usiadła na 
łóŜku i rozejrzała się po pokoju. Wtedy usłyszała go po raz 
drugi. 

background image

Potrzebuję cię. 
Pomimo Ŝe dzieliły ich setki kilometrów, myśli Adriena 
przedostały się do jej umysłu. Nie tylko usłyszała jego głos, 
ale poczuła równieŜ jego cierpienie, jakby to było jej własne. 
Zdeterminowana, starając się zachować ciszę, pospiesznie 
wstała. Wciągnęła dŜinsy i podkoszulek. Przysiadła na 
krawędzi łóŜka, Ŝeby zawiązać tenisówki i spostrzegła, Ŝe 
leŜąca obok matka wpatruje się w nią.  
- Jest czwarta. Dokąd się wybierasz? 
- Wracam do Luizjany. 
- Ale po co? - Lynette zrzuciła kołdrę i włoŜyła szlafrok. 
- Muszę coś załatwić. 
- Czy to nie moŜe poczekać kilku dni? Selene podniosła się i 
zaczęła pakować torbę. 
- Nie, to bardzo waŜne. 
- WaŜniejsze od twojej siostry i rodziny? 
- Równie waŜne. - Przeczesała włosy, zapięła torbę i 
odwróciła się do matki. 
- Pamiętasz, jak mówiłaś, Ŝe chcesz, Ŝebyśmy były 
szczęśliwe? I jak zawsze nas uczyłaś, Ŝe nie wolno zostawiać 
niedokończonych spraw? 
-Tak, ale... 
- śadnych ale. Teraz nie czas na rodzicielskie kazania. Muszę 
zakończyć coś, co zaczęłam, i od tego zaleŜy moje szczęście. 
- Czy ma to związek z męŜczyzną? - Lynette zmarszczyła 
brwi. 
- Tak, chodzi o męŜczyznę, którego kocham tak bardzo, Ŝe 
gotowa jestem podjąć o niego walkę. 
- Rozumiem, Ŝe nie wyperswaduję ci tego? 
- Nie. Muszę to zrobić, inaczej do końca Ŝycia będę Ŝałowała. 
Powiedz Hannah, Ŝe w końcu przestałam być ostroŜna, Ŝe 
kocham ją i wkrótce przyjadę. Ona zrozumie. 
- Jak długo cię nie będzie? 

background image

- To zaleŜy od niego. - Pocałowała matkę w policzek i mocno 
uścisnęła.  
- Czy on ma jakieś imię? 
- Adrien Morrell. 
- Czy jest dobrym człowiekiem? 
- Tak, choć nie zdaje sobie z tego sprawy. 
- Tylko nie mów mi, Ŝe nie ma grosza przy duszy -mruknęła 
Lynette. 
Selene uśmiechnęła się i skierowała do drzwi. 
- Przeciwnie, ma aŜ nadto pieniędzy i ma moją miłość, a jak 
sama mówiłaś, to jest o wiele waŜniejsze niŜ całe złoto 
Georgii. 
Selene dotarła na plantację około południa. Przejechała całą 
drogę wspierana przez adrenalinę i perspektywę zobaczenia 
Adriena. Zostawiła torbę podróŜną w samochodzie, na 
wypadek gdyby znów ją odprawił, i ruszyła do wejścia. 
Podobnie jak za pierwszym razem, kiedy się tu zjawiła, Ella 
kazała jej długo czekać, zanim otworzyła drzwi. Wcale się nie 
zdziwiła na widok Selene. 
- Czekałam na ciebie. 
- Gdzie on jest? 
- W biurze, a gdzieŜby indziej. 
- To dobrze. Muszę z nim porozmawiać. 
- Twoja siostra juŜ urodziła? 
- Tak, chłopczyka. Opowiem ci wszystko później. Najpierw 
muszę coś załatwić, zanim stracę odwagę. 
- Oczywiście, ale ostrzegam cię: jest w podłym nastroju. 
- Zupełnie jak ja. 
Pomimo zmęczenia Selene od razu pobiegła do rotundy i w 
mgnieniu oka wdrapała się po schodach na górę.  
- Wróciłam. - Posłała triumfalne spojrzenie posągowi demona 
i ruszyła korytarzem do gabinetu Morrella. 

background image

Otworzyła drzwi bez pukania. We wnętrzu panował mrok, 
poniewaŜ wszystkie zasłony były zaciągnięte. Pomimo 
ciemności dostrzegła Adriena siedzącego przy biurku. 
Zdecydowanym krokiem podeszła do najbliŜszego okna i 
odsłoniła je. 
- Nawet nie próbuj mi przerywać - warknęła. - Powiedziałeś 
mi, Ŝebym tu nigdy nie wracała. - Rozsunęła zasłony przy 
kolejnym oknie. - Kiedy mnie tu nie było, zrozumiałam kilka 
waŜnych rzeczy. - Obeszła biurko, oparła się o nie dłońmi i 
patrząc mu w oczy, ciągnęła dalej: - Po pierwsze, zgodnie z 
tym, co mi na początku powiedziałeś, zatrudniła mnie Ella, nie 
ty. Po drugie, podpisałam umowę i zamierzam się z niej 
wywiązać. Nie wyjadę stąd, dopóki nie doprowadzę tej 
posiadłości do porządku. Co więcej, zabraniam ci odgrywania 
roli tragicznego bohatera. Śmierć Chloe była wielkim 
nieszczęściem, ale nie jesteś jej winien. Twoja siostra 
dokonała bardzo trudnego wyboru i uszanuj go. Ja równieŜ 
dokonałam wyboru i nie zamierzam cię stracić, choć ty sam 
się poddałeś. 
Adrien trwał w bezruchu, nie odzywając się. 
- Co sądzisz o tym, co do tej pory powiedziałam? 
- Nie chciałem ci przerywać, bo najwyraźniej jesteś na fali. 
- śebyś wiedział. I nie dam ci spokoju, dopóki nie pojmiesz, 
Ŝ

e miłość przynosi przebaczenie. A ja cię kocham, choć ty 

teraz sobą pogardzasz. Pasujemy do siebie i jest nam razem 
dobrze. Miejsce damulki z południa, za jaką mnie uwaŜałeś, 
zajęła ślicznotka z piekła rodem. Zaczekaj, a zobaczysz, na co 
mnie stać. 
BoŜe, tak bardzo cię kocham, usłyszała w myślach jego głos. 
- Powiedz to głośno, do cholery! Wstał i odwrócił się do niej 
plecami. 
Nie mogę ci tego zrobić, nie wolno mi, zagrzmiało w jej 
głowie. 

background image

Podeszła do niego i pociągnęła go za ramię tak mocno, Ŝe 
stanął przed nią twarzą w twarz. 
- Właśnie Ŝe moŜesz. Musisz tylko uczciwie wyznać, co 
czujesz. Proszę, muszę usłyszeć, jak to mówisz! 
Adrien milczał. Selene oparła czoło o jego tors. Z oczu 
popłynęły jej łzy. Wtedy otoczył ją ramieniem i przysunął usta 
do jej ucha. 
- Kocham cię - wyszeptał i przytulił ją mocno. Po chwili wziął 
jej twarz w dłonie i zajrzał w oczy. 
- Ślicznotka z piekła rodem? 
- Tak, i nie zapominaj o tym. - Roześmiała się przez łzy.

background image

EPILOG 
Dwa lata później. 
Maison de Soleil. Willa Wschodzącego Słońca. 
Nowo wyremontowana luizjańska rezydencja okazała się być 
pierwszym krokiem Selene Winston Morrell ku wolności i 
szczęściu. 
Fasada willi została pomalowana na biało i Ŝółto. Nigdzie nie 
został ślad Ŝałobnej czerni, która dominowała tu przez wiele 
lat. Cały dół budynku został odnowiony z zachowaniem 
dawnego majestatu i dbałością o detale historyczne. Pokój, 
który niegdyś był miejscem smutku, został przekształcony w 
biuro Selene, w którym prowadziła konsultacje z zakresu 
dekoracji wnętrz. 
Oprócz ogromnego sukcesu, jakim było odrestaurowanie 
rezydencji, Selene osiągnęła drugi, jeszcze waŜniejszy, który 
właśnie Adrien trzymał w ramionach. 
Ojciec z córką podeszli do rozstawionego w ogrodzie stołu, z 
którego Selene właśnie sprzątała naczynia i resztki po 
przyjęciu urodzinowym. 
Dziewczynka miała czarne loki i oczy niebieskie jak letnie 
niebo. Była podobna do ojca jak dwie krople wody. Na ich 
widok serce matki zabiło mocniej z radości. Ukochana 
córeczka rodziców urodziła się w rok po ślubie, który zawarli 
na plaŜy na wyspie Barbados. 
Selene wrzuciła papierowy obrus do kosza na śmieci, 
przyklękła i wyciągnęła ręce do dziewczynki. 
- Chodź do mnie, Chloe. 
Adrien postawił małą na ziemi i dziewczynka podreptała przez 
trawnik do mamy tak szybko, jak tylko pozwalały jej na to 
małe nóŜki. Kiedy biegła, jej czarne loki podskakiwały 
zabawnie, a na buzi pojawił się tryskający radością uśmiech. 
Była tak pełna Ŝycia jak niegdyś niezwykła młoda 

background image

dziewczyna, po której otrzymała imię. Selene wzięła Chloe na 
ręce i przytuliła policzek do jej twarzy. 
- Pięknie pachniesz. Jak wam się udała kąpiel? 
- Pilnowanie jej w wannie i wyciąganie przy tym lukru z jej 
uszu i włosów okazało się sporym wyzwaniem. 
- ZasłuŜyłeś na pięć punktów w rankingu dobrych tatusiów - 
roześmiała się. 
Chloe ziewnęła i przytuliła główkę do ramienia matki. 
- Jest juŜ bardzo zmęczona. Przynajmniej będzie spała przez 
całą drogę do Shreveport. 
- Pewna jesteś, Ŝe chcemy ją tam wysłać? 
- Nie rozmawiamy o niczym innym, od kiedy Ella 
zaproponowała, Ŝe ją zabierze na wakacje. To tylko tydzień. I 
tak kiedyś będziemy musieli ją wypuścić spod naszych 
skrzydeł. 
- Masz rację. Twoja rodzina juŜ pojechała? 
- Tak, kilka minut temu. Rozmawiałeś z matką? 
- Dzwoniła złoŜyć Chloe Ŝyczenia. Pytała, czy mogłaby wziąć 
ją do siebie na dwa dni i zgodziłem się.  
- Cieszę się. - Selene miała nadzieję, Ŝe jej teściowa 
przyjedzie na przyjęcie. Przynajmniej Adrien zaczął się z nią 
komunikować. I bardzo chciała poznać swoją wnuczkę. -
Wszyscy juŜ pojechali, oprócz... 
- Chodź tu, cukiereczku, daj całusa wujowi Jebowi na 
poŜegnanie. 
Gdy tylko Chloe usłyszała zaproszenie, wyrwała się matce z 
ramion i podreptała w kierunku staruszka. Adrien podszedł do 
Selene i objął ją w talii. Z radością przyglądali się, jak ich 
pociecha wspina się na kolana siedzącego na wózku Jeba. 
- Chloe go uwielbia - zauwaŜyła Selene z melancholią w 
głosie. 
- Jeb jest wspaniałym dziadkiem. 

background image

- To prawda. Martwię się, Ŝe moŜe go nie zapamiętać. Ale z 
drugiej strony to dobrze. Łatwiej jej będzie się z nim rozstać, 
kiedy nadejdzie jego czas. 
- Na zawsze pozostanie w naszych wspomnieniach, które jej 
przekaŜemy. Poza tym, skoro tak długo jest na tym świecie, 
czuję, Ŝe nie opuści nas jeszcze przez kilka najbliŜszych lat. 
Selene bardzo chciała w to wierzyć, ale w podświadomości 
wyczuwała, Ŝe tu na ziemi zbliŜa się koniec drogi Ŝyciowej 
Jeba. 
- Lepiej pójdę go ratować, zanim twoja córka udusi go z 
miłości jego własną muchą. 
- Dlaczego ona zawsze, kiedy coś psoci, jest moją córką? 
- Prawo matek. 
- Chloe, nie Ŝuj muchy wuja Jeba. 
- Wszystko w porządku, pani Selene. Przy niej czuję się 
znowu młody. 
Od strony domu nadeszła Ella z duŜą czerwoną torbą na 
ramieniu. 
- Gotowi do drogi? 
- Pani Ellu, jeśli nie ma pani nic przeciw temu, chciałbym 
zamienić na osobności słówko z panią Selene. 
- W takim razie zabiorę małą, Ŝeby się poŜegnała z tatą - 
oświadczyła i zdjęła dziewczynkę z jego kolan. 
- Pa, pa! - Chloe wyciągnęła rączkę i pomachała. 
- Bądź szczęśliwa, dziecinko. Jesteś darem dla tego świata - 
odpowiedział Jeb. 
Selene ścisnęło w gardle, kiedy zrozumiała, Ŝe Jeb Ŝegna się 
na zawsze. Popychając wózek staruszka, ruszyła w kierunku 
zagajnika orzechowego. 
- O co chodzi? - spytała. 
- Rozmawiałem dziś z panną Chloe - westchnął. 
- Wiem, zaczyna juŜ mówić. 
- Chodziło mi o siostrę Adriena. 

background image

- Jak to? - zdziwiła się. 
- Widziałem ją wśród aniołów, kiedy spoglądałem na jej 
portret, ten wiszący obok podobizny panny Grace. Prosiła, 
Ŝ

ebym pani przekazał wiadomość. Dziękuje pani za 

przywrócenie brata do Ŝycia i za to, Ŝe go pani tak kocha. 
Teraz moŜe spokojnie odejść do domu. 
- Dziękuję, Ŝe mi to mówisz. 
- Jestem stary. NajwyŜszy czas, Ŝebym się równieŜ udał do 
domu. 
- Domyślam się. To był długi dzień.  
- Chciałem powiedzieć, Ŝe jestem gotowy spotkać się z moją 
rodziną w domu niebieskim. 
- Rozumiem. Będziemy bardzo za tobą tęsknić - odparła, 
gładząc go po policzku z oczami pełnymi łez. 
- Proszę nie płakać. - Otarł jej łzy. - Miałem dobre Ŝycie i 
panią czeka podobne. Proszę się opiekować małą i kochać 
swojego męŜczyznę. On polega na pani i pani miłość 
utrzymuje go przy Ŝyciu. 
- On równieŜ jest dla mnie oparciem. 
- Oczywiście. Jego przeznaczeniem było zrozumieć panią, a 
pani - pokochać go. 
Selene mocno przytuliła staruszka, po czym ruszyli w 
kierunku czekającego samochodu. Jeb przez ostatnie dwa lata 
stał się bardzo waŜną osobą w Ŝyciu Morrellów i kaŜde 
rozstanie z nim było dla nich coraz trudniejsze, bo 
towarzyszyła mu obawa, Ŝe juŜ go więcej nie zobaczą. 
- Niech pani nie będzie smutna. Nie wiem dokładnie, kiedy 
zostanę wezwany, ale gdybym mógł liczyć na jeszcze jeden 
kawałek tego wspaniałego ciasta brzoskwiniowego pani Elli, 
pewnie postarałbym się przeciągnąć moje odejście, Ŝeby mnie 
nie ominął kolejny niedzielny obiad. Lub nawet kilka. 
- To się da załatwić. - Uśmiechnęła się. 

background image

Adrien pomógł wsiąść Jebowi na przednie siedzenie 
samochodu Elli, a Selene sprawdziła w międzyczasie, czy 
Chloe jest dobrze przypięta pasami i pocałowała ją w 
policzek. 
- Bądź grzeczna - poprosiła. - Zobaczysz mamusię i tatusia za 
kilka dni. 
Dziewczynka wsunęła kciuk do buzi i przymknęła oczy. 
- Nic się nie martwcie. Będzie się doskonale bawiła z wnuczką 
mojego brata. 
- Wiem. Gdyby sprawiała kłopot, daj nam znać. I zadzwoń, 
gdy tylko dojedziecie. 
- Na wypadek gdybyście byli zbyt zajęci, puszczę wam 
sygnał: jeden dzwonek. - Uśmiechnęła się dwuznacznie. 
Selene ucałowała po raz ostatni córeczkę i Jeba, po czym 
zamknęła drzwi samochodu. Machając dłonią, obserwowała 
auto, aŜ zniknęło za horyzontem. 
Adrien objął Ŝonę w tali i przytulił, posyłając jej to samo 
spojrzenie, które ją oczarowało, kiedy go poznała. 
- Pani Morrell, czy kochała się pani kiedyś pod starym 
drzewem? 
- Nie, ale zdecydowanie wolałabym miękkie łóŜko od twardej 
kory. 
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem. - Uśmiechnął się. 
- Wiesz, Ŝe zawsze jestem otwarta na róŜne propozycje. 
- A co powiedziałabyś na drugie dziecko? 
- Nie miałabym nic przeciwko temu, Ŝebyśmy mieli synka, 
który byłby do mnie podobny, skoro nasza córka zupełnie nie 
jest. 
- To moŜe od razu wejdziemy do środka i zabierzemy się do 
pracy?