Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 06

background image

1

Rozdział 6

Markus odkrył nowe motto. Każdy seks jest dobry, nawet ten na ciasnym

tylnym siedzeniu z kobietą, której imienia nie znał. Wybrał brunetkę i obecnie jej
nogi były owinięte wokół jego pasa, a biodra podnosiły się, by przyjąć jego
pchnięcia. Jej głowa była wciśnięta w boczny podłokietnik, ale nie narzekała.
Ciche jęki, idealnie pasujące do jego pchnięć, wydobywały się z jej ust. Mimo
że była kompletnie naga, on tylko opuścił spodnie na tyle, by załatwić interes.

Jej wagina ścisnęła jego kutasa, kiedy doszła. Będąc dżentelmenem,

ugryzł ją w szyję, więc jej orgazm był bardziej intensywny. Teraz miała dwa
zestawy nakłuć na mlecznobiałej szyi. Markus był na tyle ostrożny, by
utrzymywać ją w seksualnym oszołomieniu, więc nie zauważyła, że jego
miłosne uszczypnięcia, były w rzeczywistości prawdziwymi ugryzieniami.
Kiedy było po wszystkim, może polizać rany, żeby się zaleczyły, a Dante może
użyć swoich dobroczynnych sił, by wymazać ich pamięć z dzisiejszej nocy.

Krzyk rozkoszy z przedniego siedzenia sprawił, że Markus nie miał

wyjścia i musiał spojrzeć w tamtym kierunku. Blondynka siedziała na Dante
twarzą do niego, ujeżdżając go. Jej wzrok pełen był pożądania i uwielbienia, ale
Dante na nią nie patrzył. Był zbyt zajęty zerkaniem we wsteczne lusterko, które
przekrzywił, by widzieć akcję na tylnym siedzeniu.

Markus czuł, jak płoną mu policzki, kiedy zdał sobie sprawę, że Dante

dochodził, patrząc, jak on się pieprzy. To go jednak nie powstrzymało od
kolejnych pchnięć w ludzkie ciało. Jeśli Dante chciał patrzeć, jego sprawa. Kim
on był, żeby oceniać? Skoro Dante był jego małym podglądaczem, miło było
wiedzieć, że na niego patrzy.

Naprawdę, Markus nie powinien być zdziwiony. Tak długo jak znał

Dantego, wiedział, że preferencje seksualne tego wampira zawsze układały się
w sposób niekonwencjonalny. Brunetka zaczęła krzyczeć, gdy po raz drugi
szczytowała i tym razem Markus opuścił mury samokontroli i dołączył do niej,
odrzucając głowę do tyłu, gdy jego nasienie wytryskało w niej. Wampiry były
odporne na ludzkie choroby i nie mogły zapłodnić człowieka, zatem nie musiał
się martwić o prezerwatywę. Więc był to czysty kontakt skóra o skórę.

Krzyk z przedniego siedzenia stał się jeszcze głośniejszy. Nie mogąc się

powstrzymać, Markus zerknął ponownie i mógł zobaczyć całą akcję. Blondynka
ujeżdżała Dantego tak mocno, że jej pełne piersi podskakiwały. Wampir dobrał
się do jednego z sutków i zaczął ssać. Po kilku sekundach odpuścił i zaczął lizać

background image

2

rowek między jej piersiami. Markus patrzył zahipnotyzowany, gdy Dante
błysnął zębami i ugryzł ją w wewnętrzną stronę jednej z piersi.

Musiał nie być bardzo głodny, bo po chwili podniósł głowę. Dante

uśmiechnął się, gdy spotkał w lusterku spojrzenie Markusa, pokazując pokryte
krwią zęby. Ich oczy spotkały się na chwilę, a Markus stwierdził, że nie może
oderwać wzroku od zmysłowego spojrzenia swojego przyjaciela, podczas gdy
blondynka doprowadzała siebie i Dantego do spełnienia. Dante przez cały czas
nie oderwał wzroku od lusterka, a Markus, ku jego zdumieniu, poczuł, że znów
twardnieje. Ale nie z powodu którejś z kobiet.

Blondynka, dysząc, opadła na pierś Dantego. Dante obrócił się i błysnął

kolejnym wilczym uśmiechem. – Chcesz się zamienić?

Serce Markusa przyspieszyło na myśl o byciu z Dantem. Wtedy zdał

sobie sprawę, że wampir mówił o zamianie kobiet. Cholera, skąd to
zainteresowanie? Zwykle wolę kobiety i nigdy nie myślałem tak o Dante.

- Chcesz wymienić laski? – nie ustępował Dante.
Markus skinął milcząco głową, a kobiety zamieniły się miejscami,

wykonując akrobacje nad siedzeniami i ukazując interesujące miejsca.
Blondynka usadowiła się na jego kolanach w tej samej pozycji, w której była z
Dantem. Obniżając się, wprowadziła jego kutasa w swoja gorącą wilgoć. Jego
nozdrza zadrgały, gdy wyczuł zapach Dantego na całej skórze blondynki.

Blondynka zaczęła ujeżdżać go w powolnym, łagodnym rytmie. Markus

zamknął oczy i pozwolił sobie zatracić się w namiętności. Dłuższą chwilę starł
się nie myśleć o tym co robi Dante zalewie metr od niego.


***

Gdy tylko Kane zamknął za nimi drzwi, Toni wiedziała, że znalazła się w

punkcie, z którego nie ma już odwrotu. Będzie się kochała z wampirem, którego
dopiero co poznała. Z tym niebezpiecznym i, jeśli wierzyć plotkom,
prawdopodobnie z mordercą. Oblizawszy językiem nakłucia na jego szyi,
podniosła głowę tak, że mogła widzieć jego twarz. Czyste pożądanie, które
dostrzegła, spowodowało, że zadrżała w oczekiwaniu. Jego zmarszczki
pogłębiły się, sprawiając, że wyglądał jednocześnie przystojnie i niebezpiecznie.
Niebieskie oczy pociemniały mu z namiętności, a usta nabrzmiały od ich
wcześniejszych pocałunków.

Puścił jej nogi i, gdy tylko dotknęła stopami ziemi, ściągnął z niej bluzkę i

odrzucił ją na bok. W odpowiedzi ściągnęła jego koszulę, wzdrygając się, gdy

background image

3

dostrzegła krwawiące nacięcie, które zadała mu wcześniej. – Przepraszam –
wyszeptała, wyciągając rękę, by je dotknąć.

- Nie musisz. Miałem gorsze – zamknął oczy ze spokojem wypisanym na

twarzy.

Wyglądało na to, że pragnął jej pieszczot tak mocno, jak ona jego.

Faaajnie. Cienka strużka krwi wciąż wypływała z rany. Nachyliła się i
wychłeptała ją, jak głodny kociak śmietankę. Jęknął i przyciągnął ją bliżej.
Zachęcona jego reakcją, pozwoliła sobie pociągnąć rękę do rozporka jego
jeansów. Trzęsącymi się palcami rozpięła guzik i pociągnęła za suwak. Gdy
tylko to zrobiła, wsunęła rękę, by poczuć jego ciało.

Zareagował, jakby dotknęła go rozgrzanym żelazem, odrzucając głowę do

tyłu i jęcząc.

Ponownie przesunęła po nim palcami i nie mogła powstrzymać uśmiechu.
W odpowiedzi uniósł biodra. – Proszę, więcej – poprosił.
Więc dała mu więcej. Kropla spermy wyciekła z jego wielkiej erekcji,

użyła jej, by ułatwić sobie pracę. Ślina jej napłynęła do ust, gdy zastanawiała
się, jak jego kutas mógłby smakować. Po chwili zatrzymał jej rękę i posłał jej
krzywy uśmiech.

- Nie chcę, żeby pierwsza runda zakończyła się tak szybko. – fachowym

ruchem rozpiął jej stanik, wstrzymując oddech, gdy stanęła przed nim
odsłonięta. – Myślę, że jesteś najpiękniejszą rzeczą jaka widziałem. – Pochylił
głowę i wziął do ust jeden z jej sutków. Jego delikatne usta ssały go łagodnie.

- Twoi bracia mogą w każdej chwili wrócić do domu – zaprotestowała,

mimo to przeczesała palcami jego atramentowo czarne włosy i przyciągnęła go
bliżej. – Powinniśmy pójść do twojej sypialni.

- Wrócą do domu dopiero na chwilę przed świtem. – Rozpiął jej spodnie i

wsunął w nie rękę. – Chociaż, w łóżku byłoby fajniej.

- Tak, tak, tak. – Nie zgadzała się z tym, co mówił, a jedynie piała z

rozkoszy, bo zanurzył w niej palec.

- Kurwa, jesteś taka ciasna i mokra. Chce cię wyssać do sucha i nie mam

na myśli twojej krwi. – Z pierwotnym warknięciem szarpnął jej spodnie i
bieliznę. Gdy tylko kopnęła je na bok, podniósł ją i usadził na stole kuchennym.
– Połóż się i rozłóż dla mnie nogi.

Trzęsąc się w niecierpliwości, wykonał jego rozkaz. – Kane? – zapytała

bez tchu.

background image

4

- Zaufaj mi. – Klęknął, tak że jego twarz znalazła się na poziomie jej

obolałej kobiecości. – Dotykaj się. – Aksamitny język pieścił jej skórę. – Tutaj,
dotykaj się w tym miejscu. Chcę patrzeć, jak dla mnie dochodzisz.

Po chwili wahania zrobiła o co prosił, sunęła palcami w dół brzucha ku

łechtaczce. Była tak podniecona, że, gdy tylko jej dotknęła, obmyły ją fale
rozkoszy. – Tak ja teraz?

- Tak. Teraz wetknij jeden palec. Pieprz się dla mnie.
Ogarnęła ją fala rozczarowania. – Czy to oznacza, że nie będziesz

uprawiał ze mną seksu?

- Nie martw się, wezmę cię tyle razy, że będziesz ledwo żywa. – Złożył

lekki jak piórko pocałunek na wewnętrznej stronie jej uda. – Po prostu chcę
patrzeć, jak dochodzisz jako pierwsza.

Wsunęła jeden palec w swą gorącą wilgoć, nie odwracając od niego

wzroku, tak żeby mogła widzieć jego reakcje. Jęk przetoczył się przez pokój,
jego, nie jej. W tym momencie stała się jego niewolnicą, zrobiłaby wszystko, o
co prosił. Źrenice jego oczu błyszczały pożądaniem, a kły były tak wielkie, że
wystawały z ust.

- O tak, słonko, do środka i na zewnątrz – zachęcił ją, a ona posłusznie

wykonała, poruszając palcem w powolnym rytmie.

Kiedy ponownie opuścił głowę, oczekiwała, że poczuje na sobie jego usta,

ale jedynie kolejny raz polizał wewnętrzną część jej uda i raz za razem. Spięła
się, wiedząc co teraz nastąpi. Jak się spodziewała, z cichym syknięciem wgryzł
się w jej wrażliwe ciało. Gdy tylko zaczął pobierać je krew, ogromny orgazm
rozpalił jej ciało. Stół pod jej plecami był twardy, ale prawie tego nie zauważyła,
gdy wygięła się w łuk, by ofiarować mu więcej siebie.

Gdy pożywiał się już od kilku sekund, prawie krzyknęła: – Zdejmij

ubranie. Teraz potrzebuję cię we mnie.

Zanim się podniósł, przeciągnął językiem po ugryzieniu, powstrzymując

krwawienie. Kiedy zrzucił z siebie resztę ubrań, zagapiła się na niego, oddając
cześć jego potężnej budowie. Ogarnęła wzrokiem mocną, jasnobrązową klatkę
piersiową, potem brzuch, a potem zatrzymała na ogromnej erekcji. Przez krótką
chwilę bała się, że mógłby ją skrzywdzić, był taki wielki. Wtedy zauważyła jego
czuły, prawie opiekuńczy wzrok i skądś wiedziała, że nie sprawiłby jej nigdy
bólu.

Pierwszy raz, odkąd została wampirem, czuła się bezpiecznie.
Stał pomiędzy jej udami, pozostawiwszy ją na stole. Instynktownie

owinęła go nogami, przyciągając go jeszcze bliżej. Kiedy koniec jego kutasa

background image

5

otarł się o jej wejście, syknął z rozkoszy. Mimo to nie odpowiedział na jej
potrzebę.

- Jesteś pewna, że na prawdę tego chcesz? – zapytał zduszonym głosem.

Jego kły wciąż były wysunięte w żądzy krwi, a rysy twarzy bardziej wyraziste. –
Nie chcę, żebyś jeszcze kiedyś, robiła coś, czego nie chcesz. Obiecuję, że i tak
zobaczę co mogę zrobić, żeby pomóc klanowi Trutni.

- W całym życiu nie pragnęłam niczego bardziej – zapewniła go.
To było to, czego potrzebował. Kane zanurzył się w niej tak mocno, że

stół przesunął się o kilka centymetrów. Wycofał się i ponownie się w nią
wcisnął, raz za razem. Wziął rękę, którą używała, by sprawić sobie
przyjemność, uniósł ją do ust i wylizał do czysta. – Tak dobrze smakujesz.
Lepiej niż kiedykolwiek sobie wyobrażałem. Wiedziałem, że kochanie się z tobą
będzie tak wspaniałe.

Kochanie się. Mogła się założyć, że nawet nie wiedział, co przed chwilą

powiedział. Pieprzenie się było jednym, ale kochanie się oznaczało istnienie
więzi. Czy pozwoli sobie uwierzyć, że on naprawdę coś do niej czuje, czy
jedynie wykorzystuje ją jak Corbin?

Odsuwając od siebie na razie te zmartwienia, mocniej zacisnęła na nim

nogi, więc był w niej jeszcze głębiej. Zapach drewna, przypraw i mężczyzny
wypełnił powietrze, mieszając się z upajającym zapachem miłości. Pot błyszczał
na ich ciałach, zlizała jedną słona kropelkę z jego ramienia.

Czuła kolejny nadchodzący orgazm. Krzyknęła jego imię, gdy doszła.

Dokładnie w tym samym czasie, jęknął i uwolnił w niej swoje nasienie.
Przechyliła biodra, chcąc wziąć wszystko, co oferował. Gdy tylko skończył,
wyraz paniki pojawił się na jego twarzy. – Nie użyłem kondomu. Nie mogę
zapłodnić ludzkiej kobiety, ale ciebie mogę.

Pociągnęła palcem w górę i w dół jego kręgosłupa, unikając jego wzroku,

więc nie mógł zobaczyć wstydu, znaczącego jej oczy. – Nie musisz się martwić.
Corbin wysterylizował wszystkie kobiety Trutnie, które z nim pracowały. Robił
to, odkąd usłyszał, że Trutnie mogą rodzić. – Wezbrał w niej gorzki śmiech. –
Nie chciał, żebyśmy zbezcześciły drogocenną linię krwi Czystych.

- Toni, popatrz na mnie – zażądał.
Kiedy się zastosowała, była zdumiona okrutnym gniewem, który

zobaczyła. Jego oczy były praktycznie czarne, a kły znowu urosły, tym razem
nie z powodu żądzy krwi. Ale z powodu wściekłości, potrzeby walki, jego ciało
szykowało się do bitwy.

- Nie wszyscy z nas to aroganccy bigoci jak Corbin i WSR.

background image

6

Zapłonęła w niej nadzieja. – Więc nam pomożesz?
- Kiedy wrócą moi bracia, pogadam z nimi. Do tego czasu nie mogę się na

nic zgodzić, działamy jako zespół. – Przeciągnął ręką po jej brzuchu i zaczął
pieścić piersi.

W mgnieniu oka była gorąca, mokra i gotowa. Jego kutas wciąż w niej był

i mogła poczuć jak twardnieje. Były pewne zalety nieśmiertelności, a
uprawianie mocnego seksu raz po raz było jedną z nich. Z zamkniętymi oczami,
powoli się w niej poruszył, zakręciła pod nim biodrami. – Czy to oznacza, że
możesz dać mi więcej?

- Mogę dać więcej. O wiele więcej – obiecał, zanim wycofał się i pchnął

ją znowu.


***

- Myślę, że masz tu małe otarcie od dywanu – zauważył Kane, zanim

pochylił się i pocałował jej plecy.

Mimo że kochali się przez większą część nocy, Toni zadrżała w

odpowiedzi. Oboje byli nadzy w jego łóżku, świeże, białe prześcieradła
chłodziły ich ciała. Leżała na brzuchu, a on podpierał się na łokciu tuż obok
niej. Gdy przejeżdżał palcem po jej kręgosłupie, na twarzy miał wypisany wyraz
satysfakcji i zadowolenia.

- Myślę, że wszędzie mam otarcia od dywanu – odpowiedziała, ziewając.

To miało sens zważywszy, że kochali się na podłodze w salonie, na schodach i
w korytarzu, zanim w końcu zrobili to w jego łóżku. Czuła się wypalona,
obolała i całkowicie błogo.

Jego pierś zatrzęsła się ze śmiechu. – To żadna pociecha, myślę, że też

mam kilka.

Złożył delikatny pocałunek na jej ramieniu i spojrzała na niego z

wdzięcznością. Nie była do tego przyzwyczajona, do tej bliskości po seksie. To
było miłe. Kiedy Kane kontynuował odkrywanie jej ciała, mocniej wtuliła się w
poduszki. – Mogę zadać ci pytanie? – Nienawidziła psuć nastroju, ale musiała
wyjaśnić jedną rzecz, zanim wpuści go do swojego klanu.

Jego dłoń zatrzymała się, a ciało naprężyło. – Chcesz wiedzieć, co się

stało tamtej nocy?

Czując suchość w ustach, potrząsnęła głową. Popatrzyła mu w oczy, bojąc

się, że zobaczy w nich złość, ale jej nie było. Jedynie posępny smutek i z
jakiegoś powodu poczuła się jeszcze gorzej.

background image

7

- Jak myślisz, Toni? – zapytał Kane. Jego głos był cichy, ale można było

za nim wyczuć emocje.

- Myślę, że nigdy byś nie skrzywdził niewinnych.
- A moi bracia?
Przełknęła ślinę, jej usta były jeszcze bardziej suche. Nie chciała go

obrazić, ale nie chciała też kłamać. – Nie znam twoich braci – powiedziała w
końcu.

Skinął głową. – Myślę, że to wystarczająco uczciwe. Obaj są dobrymi

facetami, którzy nigdy by nie skrzywdzili niewinnych. Zostali po prostu
wrobieni, tak jak ja.

- Jak?
- Wszyscy przez lata pracowaliśmy jako żołnierze dla WSR i byliśmy

lojalni wobec organizacji. Idioci, myśleliśmy, że ona jest lojalna wobec nas.
Corbin nie był wtedy głową organizacji, był jedynie dorobkiewiczem z wielkimi
ideami i jeszcze większymi aspiracjami i nie dbał o to, po czyich trupach musi
przejść w drodze do celu. Jakimś sposobem załatwił, by desygnowali go na
lidera mojego batalionu. Podczas naszej pierwszej wspólnej misji z powodu jego
nieudolności zginęło kilku dobrych żołnierzy. Więc zrobiłem, co uważałem za
słuszne, doniosłem na niego do przełożonych.

Serce Toni głucho łomotało, dobrze wiedziała, jak Corbin na to

zareagował. – Więc się tobą zajął.

- Gorzej, zajął się Rafem. Wiedział, że to będzie bolało mnie bardziej.

Przyszło zgłoszenie, że dom jednego z wysokich urzędników rządowych został
zaatakowany przez Dzikie Wampiry. Corbin, jako oficer dowodzący Rafe’a,
wysłał go, żeby to sprawdził. To była pułapka. Byli tam Dzicy, ale wszyscy
należeli do Corbina. Gdy tylko Rafe się pokazał, zaatakowali go. Próbował
uratować ludzką rodzinę, ale było już za późno, przy życiu pozostało jedynie
niemowlę. Reszta była już martwa – rodzice, dzieci, nawet pies. Rafe to dobry
żołnierz, ale tamci przewyższali go liczebnie i wystarczyła im tylko chwila, by
go dopaść.

- A jakim cudem znaleźliście się tam ty i Danete?
- Wszyscy dzielimy połączenie telepatyczne, Rafe nas wezwał i

przybyliśmy tak szybko jak mogliśmy. Kiedy byliśmy na miejscu, dom był
cichy i spokojny, jedynym dźwiękiem było zawodzenie niemowlęcia. Wrzask
był tak głośny, że chciałem je uspokoić, ale nie mogłem go znaleźć. Szukałem
we wszystkich pokojach. Był straszny bałagan – wszystkie meble rozwalone i

background image

8

krew rozmazana na wszystkich ścianach. Ludzkie szczątki porozrzucane między
tym wszystkim, większość z nich leżała na brzuchu, bo próbowali uciekać.

Poczuła ucisk w żołądku, kiedy wyobraziła sobie, jak okropnie to musiało

wyglądać. Oczy Kane’a były takie czarne i udręczone, chciała otoczyć go
ramionami i dać mu pociechę, ale nie wiedziała, jak by zareagował. – Gdzie
znaleźliście Rafe’a?

- Dom miał wielką przeszkloną werandę, tam go znaleźliśmy. Leżał

zwinięty na boku, nie ruszał się i myślałem, że jest martwy. Wtedy je
zobaczyłem.

Usiadła, owijając się prześcieradłem. – Co zobaczyłeś?
- Cały był pokryty wampirzymi ślimakami.
- O Boże – sapnęła Toni. Wampirze ślimaki były długimi na sześć cali

1

pasożytami, które uczepiały się żywiciela i powoli, ale sukcesywnie, wysysały
go do sucha. Normalnie żyły dziko na wolności. Jedynym sposobem, by
znalazły się na Rafe’ie, było umieszczenie ich na nim specjalnie.

- Zaczęliśmy je z niego zrywać, a Dante cały czas bzikował i krzyczał na

Rafe’a, by ten się odezwał, ale on się nawet nie poruszył. Płacz dziecka był
coraz głośniejszy i wtedy doszedłem do wniosku, że to dlatego, że dzieciak jest
z nami w pokoju. Znalazłem go pod kanapą. Rafe wepchnął je tam, zanim go
zaatakowali. Nawet w obliczu śmierci, w pierwszej kolejności myślał o ludziach
– jego głos się trochę załamał.

Nie mogła już dłużej tego znieść, więc go objęła. Nie cofnął się, ani jej

nie odepchnął, zamiast tego przysunął się bliżej. – I co dalej? – Jakoś wiedziała,
że on mówi o tej nocy po raz pierwszy i że byłoby dla niego lepiej wreszcie
wygnać te demony.

- Wszedł Corbin z grupą żołnierzy WSR i nas aresztował. Prawie zbili

Dantego na śmierć, kiedy błagał o pomoc medyczną dla Rafe’a.

Nic co znalazła w aktach nie przygotowało jej na okropieństwo tej

historii. – A tobie co zrobili? – Serce jej zamarło na myśl, że mogli go w
jakikolwiek sposób skrzywdzić.

- Kazali mi patrzeć, jak biją Dantego, a potem zabrali się do mnie.
To proste stwierdzenie sprawiło, że zachciało jej się wymiotować, bo

przypomniało jej to czas, gdy ona sama musiała patrzeć na cierpienia brata. – O
co cię oskarżyli? Twoje akta więzienne nic o tym nie mówią, a Corbin nic mi
nigdy nie wyjawił.

1

Ok. 15 cm.

background image

9

- Zaniedbanie obowiązków – zaśmiał się gorzko. – Pozwalając rodzinie

umrzeć, rzekomo zaryzykowaliśmy ujawnienie ludzkości całego społeczeństwa
wampirów. Nie tylko tym kilku, którzy już o nas wiedzieli.

Czując oburzenie, ścisnęła go mocniej. – Ale ciebie i Dantego nawet tam

nie było, a Rafe nie zrobił nic złego. Prawie umarł ratując dziecko, powinien być
obwołany bohaterem.

- Czy to oznacza, że mi wierzysz?
Odsunęła się od niego tak, żeby wiedzieć całą jego twarz. – Wierzę w

każde twoje słowo.

Napięte linie jego twarzy złagodniały. – Nikt nam nie wierzył. Nawet nasi

przyjaciele i rodzina. Po tym wszystkim nawet nasz ojciec się nas wyrzekł.

- To idioci, oni wszyscy. – Pocałowała go delikatnie, bo jedyne co mogła

mu ofiarować to pociecha. Zabójca w niej chciał dopaść każdego, kto go
skrzywdził i sprawdzić, by za to zapłacił.

- Częściowo czuje się, jakbym na to zasłużył – wyznał łamiącym się

głosem. – Powinienem lepiej chronić moich braci. Zawiodłem ich.

- Nawet tak nie mów – nakazała mu, obejmując jego policzek, by spojrzał

jej w oczy. – Zrobiłeś dla nich wszystko, co możliwe i żadem wampir nie
zrobiłby tego lepiej.

Krzywy uśmiech pojawił się na jego ustach. – Dlaczego mam wrażenie,

że mogę ci o tym wszystkim opowiedzieć?

Nie odpowiedziała na jego pytanie, zamiast tego wtuliła się w jego pierś.

Mimo że wiedziała dlaczego. Wiele lat temu, tego dnia w więzieniu, zostali
połączeni i teraz, gdy spotkali się znowu, więź między nimi jedynie się
umocniła. Gdzieś w jakiś sposób ich dusze się połączyły i niebiosa im sprzyjały.

- Mogę zadać ci pytanie? – Gładził jej biodro. – Jak zostałaś wampirem?
Znieruchomiała, miał prawo o to zapytać. – To niezbyt interesująca

historia.

- Zanudzałem cię moją, więc teraz możesz mnie znudzić swoją. – Nadal ją

pieścił.

- Moja przyjaciółka Sable była pieszczoszką Corbina przede mną.
- A co to ma wspólnego z tym, że zostałaś wampirem?
- Bądź cierpliwy i słuchaj – lekko pacnęła go w ramię. – Ona i Corbin

rozeszli się i został bez kobiety. Cóż, jeżeli choć trochę znasz Corbina, to wiesz,
że to dla niego nie do zaakceptowania. Musiał poszukać zastępstwa. –
Zmarszczyła nos. – Zawsze stwarzał nowe kobiety, kiedy ich potrzebował,

background image

10

nigdy nie brał Czystych. To mnie zawsze dziwiło, robił to, mimo że tak bardzo
nas nienawidzi.

- Lubi udawać Boga – zastanowił się Kane. – Więc jak go poznałaś?
- Nie znałam go, dopóki mnie nie przemienił. Byłam zwykłą uczennicą

college’u, która po raz pierwszy opuściła dom, by zamieszkać na kampusie –
prychnęła. – Należałam do żeńskiego bractwa i do zespołu cheerliderek. Pewnej
nocy wracałam do mojego akademika, a on zaatakował mnie znienacka.
Wcześniej nawet nie wiedziałam, że wampiry istnieją naprawdę.

- Musiałaś być przerażona.
- Byłam – przyznała. Mocniej wtuliła się w jego pierś, czerpiąc pociechę z

jego dotyku. – Obudziłam się w obcym miejscu z kłami i pragnieniem krwi.
Myślałam, że zwariowałam. Wtedy Corbin zmusił mnie do nauki, jak być
żołnierzem. Jedyne co wcześniej robiłam, to udział w lekcjach karate, kiedy
jeszcze byłam człowiekiem i nagle chciał, żebym walczyła rosłymi
mężczyznami. Szybko załapałam o co chodzi, bo inaczej bym nie przeżyła. Ale
nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że oddzielił mnie od domu i rodziny i
nie pozwolił mi ich nigdy widywać. Kiedy nie wróciłam, moich rodzice szukali
mnie przez lata, zanim w końcu się poddali. Oboje umarli nie wiedząc, że wciąż
żyję.

- Tak mi przykro. – Pocałował ją w czubek głowy. – To musiało być

okropne.

- Było. Mój brat, Brenden, nigdy się nie poddał. Powiedział mi, że

wiedział, że wciąż żyję i pracował na dwóch etatach, żeby móc zatrudnić
prywatnego detektywa, który mnie odnajdzie. Zamiast tego Corbin znalazł jego i
zwrócił na niego swój gniew na mnie.

- Dlaczego Corbin był na ciebie taki wściekły?
- Odkryłam, że planuje zaatakować klan Trutni, ten, w którym teraz żyję.

Poszłam do nich i ich ostrzegłam. – Czuła łzę spływającą po policzku. – Mimo
to nie żałuję, że im powiedziałam, były wśród nich dzieci i jestem pewna, że
żołnierze Corbina zabiliby je razem z dorosłymi. Jedyne czego żałuję to to, że
Brenden została w to wciągnięty.

- Przestań tak myśleć. – Podniósł jej podbródek tak, że mogła patrzeć mu

w oczy. – Nie jesteś winna temu, co przytrafiło się twojemu bratu.

- A ty nie jesteś winny temu, co przytrafiło się twoim – zauważyła

szeptem. Delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach.

- Myślę, że oboje powinniśmy popracować nad tym całym poczuciem

winy – przyznał.

background image

11

- Też tak uważam – zgodziła się. Ponownie wtuliła się w jego pierś. Tak

miło było z nim przebywać, pozwoliła sobie zasnąć, zupełnie zapominając, że
obiecała Brendanowi, że zadzwoni i się zamelduje.


***

Ozzie, w wilczej formie, biegł truchtem opustoszałą ulicą, poranne słońce

padało na jego brązową sierść. Wiedział, że powinien powrócić do ludzkiej
postaci, ale po nocy spędzonej na bieganiu ze stadem, po prostu nie miał na to
sił. Poza tym wszystko było lepsze w tym ciele. Opadłe liście pachniały ostrzej,
chłodne powietrze miękko opływało jego twarz, wszystko stawało się bardziej
wyraźne, dzięki wyostrzonemu wilczemu wzrokowi.

Bycie w centrum miasta przynosiło odmienne zapachy – olej napędowy,

ludzie i rzeka, by wymienić tylko kilka. Ozziemu one nie przeszkadzały, bo
dorastał tutaj i przypominały mu o domu. Część niego chciała spędzić cały dzień
na bieganiu po ulicach miasta, ale wiedział, że jest potrzebny w domu, ci
wampirzy bracia nie mogli się bez niego obejść. Więc postawił łapę na chodniku
w drodze powrotnej do domu.

Chodź do mnie.
Ozzie przekrzywił głowę, jak domowy pies, który usłyszał dziwny hałas.

Nie było innych dźwięków, poza zwyczajnym porannym gwarem. Potrząsnął
masywnym łbem, co poruszyło całym pokrytym sierścią ciałem. Musiał się
przesłyszeć.

Chodź do mnie.
Okay, nie można było zaprzeczyć, że to był jakiś głos. Ale to nie był

normalny, ludzki głos. To było coś innego, coś nadprzyrodzonego i
przerażającego, co wiele znaczyło w przypadku wilkołaka.

Chodź do mnie.
Ozzie zrobił dwa kroki, zanim zdał sobie sprawę, że podświadomie

odpowiada na niewidzialne żądanie. Sierść na karku mu się zjeżyła i zaskomlał.

Zgoda, w takim razie to ja przyjdę do ciebie.
Ubrana na czarno kobieta wyłoniła się z cienia pobliskiej alejki. Była

piękna, ale dochodził od niej zapach zła, którego nie można było pomylić z
niczym innym. Ucieleśnienie seksu w obcisłej spódnicy o ogniście czerwonych
warkoczach, Ozzie w pierwszej chwili nie zauważył, że była uzbrojona po zęby
w sztylety na biodrach.

background image

12

Ozzie starał się na nią rzucić, ale mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa.

Zapach zła stał się silniejszy, paraliżując go ze strachu. Poczuł panikę. W całym
swoim życiu nigdy nie zastygł ze strachu przed walką, a to nie był najlepszy
moment na ten pierwszy raz. Dostrzegł zarys pentagramu wytatuowany na jej
dłoni i niepewność dołączyła do przerażenia.

Była czarownicą. Niezależnie od wszystkich ludzkich wierzeń,

czarownice były dobre. Nigdy nie chciałyby skrzywdzić innej duszy. To było
przeciwne wszystkiemu w co wierzyły i co było im drogie. Co się działo, do
cholery?

Wyciągnęła rękę i pogłaskała jego łeb. – Dobry piesek. Jesteś dokładnie

tym czego potrzebuje na moją ofiarę krwi.

Ozzie zobaczył, że jej druga ręka sięga po sztylet, ale wciąż nie mógł się

ruszyć. Uniosła go na jego łbem, skowyt bólu, a potem tylko morze czerwieni.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 03
Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 02
Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 01
Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 05
Stephani Hecht The Drone Vampire 01 Blood Lust rozdział 04
Hecht Stephani The Drone Vampire 00 Blood Fever
Keith Melton [The Nightfall Syndicate 01] Blood Vice
Amber Kell & Stephanie Hecht The Cob Brothers 1 Ash Swan
Amber Kell & Stephanie Hecht The Cob Brothers 3 The Helpful Swan
Stephani Hecht The Prodigal Brother A Canton Family Christmas
Amber Kell & Stephanie Hecht The Cob Brothers 2 The Swimming Swan
Stephani Hecht The Odds Maker
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 4(2) In Passion and Blood
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 7(4) Bound by Blood
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 13(10) Vengeance Paid in Blood
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 2(1) Mad Blood (Ace of Pentacles)
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 10(7) Enslaved by Blood
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 14(11) Sacrifice and Blood
Stephani Hecht Drone Vampire Chronicles 8(5) Reborn in Blood

więcej podobnych podstron