background image

— 1 — 

Duszpasterstwo Akademickie w Łodzi 
Łódź, Katedra 
13 XII 2009 

 

CHRZEŚCIJAŃSKA RADOŚĆ 

 

Radujcie  się  zawsze  w  Panu;  jeszcze  raz  powtarzam:  radujcie 

się!  Niech  będzie  znana  wszystkim  ludziom  wasza  wyrozumiała  ła-
godność: Pan jest blisko!
” 

 
1. Takimi słowami św. Pawła z Listu do Filipian (4, 4-5), dziś — 

w trzecią niedzielę Adwentu, na kilkanaście dni przed Bożym Naro-
dzeniem  —  liturgia  Kościoła  katolickiego  wzywa  nas  do  radości. 
Również w I czytaniu z Księgi Sofoniasza znajdujemy zachętę: „Wy-
ś

piewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i 

wesel z całego serca, Córo Jeruzalem!”. W dzisiejszej Liturgii Słowa 
wiele razy pojawia się wezwanie do radości i wesela. Daje temu wy-
raz  refren  psalmu  responsoryjnego:  „Głośmy  z  weselem,  Bóg  jest 
między  nami
”.  Nie  bez  powodu  więc  trzecia  niedziela Adwentu  na-
zywana jest niedzielą „Gaudete” — radujcie się!  

 
2. Czy jednak możemy się radować i weselić, skoro na pamięć ci-

ś

nie  się  bolesne  wspomnienie  sprzed  28.  laty,  kiedy  komunistyczna 

władza wprowadziła stan wojenny w Polsce? Wtedy — 13 XII 1981 
roku  też  była  niedziela.  Jakież  zdziwienie  i  trwoga  ogarniały  ludzi 
idących na pierwszą poranną Mszę św.: policyjno-wojskowe patrole 
na ulicach, wozy opancerzone i czołgi w środku miasta, legitymowa-
nie przechodniów, a wcześniej — zaraz po północy brutalne wywle-
kanie  ludzi  z  domów  i  aresztowania.  Średnie  i  starsze  pokolenie 
wciąż ma w pamięci tamtą niedzielę. A więc czy można się cieszyć? 

 
3. Nie tylko wspomnienia psują nam nastrój radości i wesela, do 

którego wzywa szczególnie dzisiejsza liturgia, ale także nasze nienaj-
lepsze  przyzwyczajenia.  Jako  Polacy  przywykliśmy  bowiem  do  na-
rzekania prawie na wszystko: na pogodę, na rząd i polityków, na są-

background image

— 2 — 

siadów, na pracę, na współmałżonka i dzieci… Pielęgnujemy w sobie 
przekonanie, że życie naprawdę nie daje powodów do radości, a je-
dynie do smutku i narzekania. Z tego powodu na ulicach, w autobu-
sach  i  tramwajach  otaczają  nas  twarze  poważne,  posępne,  nawet  u 
dzieci i młodzieży. Czasem jeszcze w niektórych biurach i hipermar-
ketach  widzimy  u  personelu  sztuczny,  wytrenowany  uśmiech  przy-
klejony  do  ust  razem  z  nachalnym  pytaniem:  „W  czym  mogę  po-
móc?”  Natomiast  roześmiana  buzia  w  tłumie  i  czyjś  roztańczony 
krok  na  chodniku  raczej  wzbudzają  zdziwienie,  a  czasem  podejrze-
nie, czy ze zdrowiem wszystko w porządku. 

 
4.  Nie  lepiej  jest  w  naszych  kościołach.  Pod  wpływem  różnych 

uwarunkowań historycznych, społeczno-kulturowych i psychologicz-
nych,  wytworzył  się  model  pobożności  powściągliwej  i  poważnej. 
Odnosi  się  wrażenie,  że  im  więcej  powagi  i  dostojeństwa  w  zacho-
waniu,  w  gestach,  tym  pobożność  jest  prawdziwsza.  Promieniejący 
zaś radością kaznodzieja czy uśmiechnięty celebrans na ogół wpierw 
budzi zdziwienie (czasem zażenowanie), dopiero potem sympatię.  

A  nasze  śpiewy  podczas  liturgii,  które  mają  być  wyrazem  rado-

ś

ci?  Są  na  ogół  skomponowane  w  minorowych  tonacjach  i  do  tego 

ś

piewane  ociężale,  o  ile  jeszcze  w  ogóle  śpiewane!  W  efekcie  bar-

dziej  przypominają  żałobne  lamentacje,  niż  eksplozję  chrześcijań-
skiej radości.  

 
5. Taka postawa powściągliwości i powagi wśród chrześcijan, to 

między  innymi  pozostałość  po  zakorzenionym  w  chrześcijaństwie 
europejskim  siedemnasto-  i  osiemnastowiecznym  nurcie,  potępio-
nym przez Kościół, zwanym jansenizmem. Jednym z jego reprezen-
tantów był znany myśliciel Błażej Pascal († 1662).  

Jako ciekawostkę warto podać, że jego siostra Jacqueline prowa-

dziła  szkołę  dla  dziewcząt,  w  której  za  uśmiechanie  się  uczennice 
dostawały po łapach, a za głośny śmiech wyrzucano ze szkoły. Taki 
rygor  podyktowany  był  charakterystycznym  dla  jansenizmu  poglą-
dem, że wskutek grzeszności i skłonności do złego, jedyną właściwą 
postawą człowieka wobec Boga — surowego Sędziego jest pokuta i 

background image

— 3 — 

opłakiwanie swoich grzechów. Wobec tego radość jest czymś niesto-
sownym, a nawet jest przejawem pychy i arogancji wobec Boga. 

 
6.  Wielu  osobom  radość  kojarzy  się  z  hałaśliwą  i  uciążliwą  dla 

otoczenia zabawą do późna w noc, oraz z różnymi wybrykami, któ-
rych  przyczyną  najczęściej  jest  alkohol,  a  ostatnio  także  narkotyki, 
zwłaszcza wśród młodzieży. Nic więc dziwnego, że nie dostrzega się 
miejsca dla radości w chrześcijańskim życiu duchowym. 

Tymczasem  w  Biblii  słowo  „radość”  występuje  ponad  285  razy, 

nie mówiąc o niezliczonych zachętach do weselenia się z łaskawości 
Dobrego Boga, z tego, że jest On blisko człowieka, że go kocha, daje 
mu życie i bogactwa tego świata, a nade wszystko odkupił i dał na-
dzieję pełni życia w wiecznym szczęściu.  

Sam Chrystus, który doznawał rozradowania w Duchu Świętym, 

mówi  do  swoich  uczniów,  a  więc  i  do  nas:  „Cieszcie  się  i  radujcie, 
albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie
” (Mt 5, 12; Łk 6, 23). 
Nie  inaczej Apostoł  Paweł,  wiele  razy  wzywa  do  radości  i  wesela, 
wiążąc je z dążeniem do doskonałości (por. 2 Kor 13, 11). Adresatom 
swoich  listów  wprost  nakazuje:  „Bracia  moi,  radujcie  się  w  Panu. 
Zawsze  się  radujecie.  Jeszcze  raz  powtarzam:  radujcie  się!
”  (Flp  3, 
1; 4, 4; 1 Tes 5, 16).  

 
7.  Dlaczego Apostoł  tak  natarczywie  upomina  się  o  chrześcijań-

ską radość? Dlatego, że jest ona skutkiem działania Ducha Świętego 
w sercu  człowieka. W  Liście do Galatów (5, 22) św. Paweł wylicza 
owoce działania Ducha Bożego, a wśród na pierwszym miejscu sta-
wia miłość i zaraz po niej — radość!  

A zatem tam,  gdzie jest  otwarcie na działanie Ducha  Bożego — 

Ducha  miłości,  tam  też  jest  i  radość!  Jeśli  nie  ma  radości  w  sercu 
wierzącego,  to  znaczy  że  stawia  opór  wobec  Ducha  Pocieszyciela, 
zasmuca  Ducha  Świętego  i  gasi  płomień  Bożej  miłości,  jaki  On 
wznieca. Radość — jako dar Ducha Świętego — jest zatem prawem, 
a  nawet  obowiązkiem  każdego  chrześcijanina,  niezależnie  od  jego 
wieku i życiowej kondycji. 

background image

— 4 — 

Przecież  chrześcijaństwo  narodziło  się  z  okrzyku  radości.  Kiedy 

bowiem  archanioł  Gabriel  przyszedł  do  Maryi  w  Nazaret,  mówi  do 
niej:  „Ciesz  się,  wesel  się,  napełniona  łaską”  (w  greckim  tłumacze-
niu:  Chaire  keharitomene).  Przyjęta  łacińska  forma  „Ave  Maria”  i 
polskie  „Zdrowaś  Maryjo”  nie  oddaje  ogromnego  ładunku  emocjo-
nalnego, z jakim Boski Posłaniec zwraca się do  Maryi. Ona zaś na-
pełniona  Duchem  Świętym  zaraz  biegnie  pośpiesznie  do  krewnej 
Elżbiety i tam słyszy z jej ust: „Oto, skoro głos Twego pozdrowienia 
zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim 
łonie
” (Łk 1, 44). Następnie Maryja wyśpiewuje pełen radości hymn 
uwielbienia  Magnificat  anima  mea  Dominum  — Wielbi  dusza  moja 
Pana… Gdy zaś w Betlejem nadeszła ta najświętsza noc, z jakąż nie-
opisaną radością aniołowie zwołują pasterzy do szopy! 

 
8.  Czymże  jest  owa  radość  z  Ducha  Świętego,  do  której  wzywa 

dzisiejsza adwentowa liturgia? Przede wszystkim nie należy mylić jej 
z  wesołością,  która  jest  fizjologicznym  i  emocjonalnym  przejawem 
radości.  Nierzadko  traktowana  jest  jak  maska,  za  którą  człowiek 
ukrywa swój głęboki smutek. Bywa, że im głośniejszy pusty śmiech, 
tym większy ból samotności.   

Ś

więci  i  Doktorowie  Kościoła  wiele  uwagi  poświęcali  radości. 

Kościół w oficjalnym nauczaniu nie mógł pominąć tej ważnej cnoty 
prawdziwego  chrześcijanina.  O  radości  uczyli  Ojcowie  Soboru  Wa-
tykańskiego  II  przed  ponad  40  laty. Także  Paweł VI  w  duchu  sobo-
rowego  nauczania  wydał  adhortację  apostolską  Gaudete  in  Domino 
(9  V  1975),  która  rozpoczyna  się  słowami:  „Radujcie  się  w  Panu, 
ponieważ jest On blisko wszystkich, którzy Go wzywają w prawdzie!
” 
(por.  Flp  4,  4-5;  Ps  145,  18).  Wyjaśnia  w  niej,  że  „istota  radości 
chrześcijańskiej polega na duchowym uczestnictwie w tej bezmiernej 
radości,  boskiej  i  zarazem  ludzkiej,  jaka  istnieje  w  sercu  Jezusa 
Chrystusa uwielbionego
” (GD 2). Jest to więc duchowe doświadcze-
nie nadprzyrodzonej harmonii człowieka z Bogiem swoim Stwórcą i 
Odkupicielem, duchowej więzi z drugim człowiekiem, z samym sobą 
i całym stworzeniem.  

 

background image

— 5 — 

9. Kiedy więc już tak blisko jest chwila ponownego przeżywania 

tajemnicy Wcielenia — wejścia Boga w historię ludzkości i osobistą 
historię każdego z nas, słusznie dzisiejsza liturgia wzywa do radości, 
bo Pan jest blisko; jest między nami; jest w nas. 

Tym zaś co prawdziwie zbliża człowieka do Boga, do ludzi i do 

samego  siebie,  jest  miłość.  Radość  ściśle  wiąże  się  z  miłością. Tam 
gdzie jest miłość, jest też i radość. Nawet jeśli życiowe przeciwności 
i  cierpienie  odbierają  wesołość,  to  nie  niszczą  radości.  Ileż  razy 
zdumiewała nas pogoda ducha — owa nadprzyrodzona radość chrze-
ś

cijańska u ludzi cierpiących, kalekich, umierających, którzy skupiali 

się nie na sobie i swoim cierpieniu, ale na tym, aby innym było z ni-
mi dobrze, aby innych uszczęśliwić, pomóc ich darem swojego cier-
pienia i modlitwy. 

Natomiast człowiek, który nie kocha, nie znajduje w sobie rado-

ś

ci.  Co  najwyżej  zadowala  się  przelotną  przyjemnością,  hałaśliwą 

wesołością, którą próbuje zagłuszyć krzyczącą w sobie samotność.   

 
10. Odnośnie do tego Benedykt XVI w pierwszej encyklice Deus 

caritas est stwierdza, iż „historia polega na fakcie, że człowiek żyjąc 
w wierności jedynemu Bogu, doświadcza siebie samego jako kocha-
nego przez Boga i odkrywa radość w prawdzie, w sprawiedliwości — 
radość w Bogu, która staje się jego istotnym szczęściem
” (DCE 9).  

Ileż zatem radości i szczęścia znajduje chrześcijanin w miłowaniu 

drugiego  człowieka  i  w  byciu  miłowanym?  W  iluż  domach  panuje 
klimat radości, bo tam mieszkają ludzi, którzy chcą i potrafią się ko-
chać,  wzajemnie  siebie  szanować  i  uszczęśliwiać.  W  tych  ludzkich 
przejawach miłości, również we wzajemnej fizycznej fascynacji, ob-
lubieńczym zachwycie sobą, przejawia się Boża miłość. Toteż obec-
ny papież we wspomnianej encyklice pisze: „Spotkanie z widzialny-
mi  przejawami  miłości  Boga  może  wzbudzić  w  nas  uczucie  radości, 
jakie rodzi się z doznania, że jest się kochanym
” (DCE 17).  

 
11. Jeśli więc ludzkie przejawy Bożej miłości rodzą w nas radość, 

to o ileż bardziej miłość Boga sama w sobie staje się w naszym życiu 
ź

ródłem radości!  

background image

— 6 — 

Ta  Boża  Miłość  narodziła  się  Dziecięciem  w  Betlejem,  dlatego 

im  bliżej  liturgicznej  pamiątki  tamtego  wydarzenia,  tym  większa 
ogarnia nas radość, aż do chwili, gdy wybuchnie klimatem wigilijnej 
wieczerzy, wzruszeniami rodzinnych spotkań i świątecznych życzeń, 
a wreszcie kolędowym rozśpiewaniem.  

Ilekroć chrześcijanin zbliża się do Boga, tyle razy doświadcza te-

go owocu Ducha Świętego, jakim jest radość. Dlatego gdy wstajemy 
od  kratek  konfesjonału,  w  miejsce  zawstydzenia  grzechem  pojawia 
się radość. Boża radość opromienia twarze tych, którzy jednoczą się 
z Panem, przyjmując Go w komunii świętej. Ta sama radość staje się 
naszym udziałem, gdy z wiarą modlimy się; gdy nasze ręce wyciąga-
ją się ku innym w geście dobroczynności. 

Jeśli więc doświadczamy Bożej miłości i sami innych obdarowu-

jemy miłością, która ma źródło w Duchu Świętym, to zawsze jest w 
nas prawdziwa radość, której nie może odebrać żaden ból, cierpienie, 
niepowodzenie.  Chrześcijańską  radość  może  zniszczyć  jedynie 
grzech! 

 
12. „Ta radość trwania w miłości Bożej zaczyna się wprawdzie na 

ziemi  i  jest  właściwa  Królestwu  Bożemu”,  lecz  swą  pełnię  osiąga  w 
niebie.  Kto  doświadcza  radości,  już  tu  na  ziemi  smakuje  szczęścia 
wiecznego.  

Im bliżej więc do tajemnicy Bożego Narodzenia, kiedy Bóg staje 

się tak bliski człowiekowi, tym bardziej chciejmy nią promieniować, 
obdarowywać smutnych, zagubionych, samotnych w swoim grzechu; 
tym odważniej życzmy sobie prawdziwej radości. 

A to wszystko niech będzie wyrazem uległości wobec zachęty św. 

Pawła Apostoła  z  dzisiejszej  liturgii:  „Radujcie  się  zawsze  w  Panu; 
jeszcze  raz  powtarzam:  radujcie  się!  Niech  będzie  znana  wszystkim 
ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!