background image

Nr 51/52 (355/356) 

22 XII 2006 – 4 I 2007 r.

2

22

2

CZUCIE I WIARA

Mówiąc  o  zapowiedziach  i  miej-

scu  narodzenia  oczekiwanego  przez
Żydów  Mesjasza,  nie  sposób  tu  po-
minąć przynajmniej jednego z najważ-
niejszych  proroctw  dotyczących  tego
wydarzenia.  W  Księdze  Micheasza
czytamy:  ,,Ale  ty,  Betlejemie  Efrata,
najmniejszy z okręgów judzkich, z cie-
bie mi wyjdzie ten, który będzie wład-
cą Izraela. Początki jego od prawieku,
od dni zamierzchłych” 
(Mi 5. 1). 

Tekst  ten  zwraca  uwagę  na  trzy

ważne  sprawy.  Po  pierwsze  –  mówi
o  Betlejemie  Efrata,  czyli  miastecz-
ku judzkim, oddalonym około 8 km
na południe od Jerozolimy (Rdz 35.
19;  Rt  4.  11),  w  przeciwieństwie  do
innej  miejscowości  o  tej  samej  na-
zwie,  położonej  w  Galilei  (Joz  19.
15). Mówi więc o bardzo małym mia-
steczku, z którego pochodził Dawid
(1 Sm 16. 1; 17. 12) oraz Jezus (Mt
2. 4–6; Łk 2.4–7; J 7. 42). Po drugie
– sama nazwa Betlejem (hebr. Bet le-
chem
, ,,dom chleba”) nasuwa skoja-
rzenia  z  Jezusem  również  z  innego
powodu – Chrystus nazywał bowiem
siebie  chlebem  żywota  (J  6.  35).
I  po  trzecie  –  tekst  ten  zapowiada,
że  prawdziwy  władca  Izraela,  który
jednocześnie  będzie  światłością  dla
narodów (Iz 42. 6; 49. 6), będzie wy-
wodził  się  z  narodu  żydowskiego,
z królewskiego rodu Dawida.

Sława,  jaką  cieszy  się  Betlejem

wśród  chrześcijan  i  Żydów  mesjani-
stycznych, wiąże się więc – jak poda-
ją  Ewangelie  –  z  narodzeniem  Jezu-
sa  w  mieście  Dawida.  Trzeba  zazna-
czyć,  że  poza  tym,  co  na  ten  temat
mówią  Ewangelie,  niewiele  –  nieste-
ty – wiemy o tych wydarzeniach. Ewan-
gelie bowiem – chociaż zawierają cen-
ne informacje dotyczące działalności
Jezusa – nie są biografiami we współ-
czesnym  tego  słowa  znaczeniu.  Róż-
nią się nawet między sobą, ponieważ
każda  z  nich  powstała  w  innym  cza-
sie i z myślą o innym odbiorcy. Przy-
kładem tego jest Ewangelia Mateusza,
która skierowana była głównie do Ży-
dów.  Ten  fakt  też  w  jakimś  stopniu

wyjaśnia  rozbieżności  w  opisach  na-
rodzenia Jezusa. Trudno bowiem po-
godzić  relacje  z  Ewangelii  Łukasza
(rozdz.  2)  z  Ewangelią  Mateusza
(rozdz. 2). Jak to wytłumaczyć?

Chociaż odpowiedź na to pytanie

nie wszystkich usatysfakcjonuje, wie-
le wskazuje na to, że Mateusz, rozu-
miejący  dobrze  mentalność  ówcze-
snych  Żydów,  przedstawił  po  prostu
swoją  historię  w  kontekście  żydow-
skich  oczekiwań.  Wykorzystał  zapo-
wiedzi starotestamentowe (Lb 24. 17;
Ps  68.  30;  72.  10–11;  Iz  60.  3)  oraz
przekonanie  o  rychłym  urzeczywist-
nieniu  się  nadziei  mesjańskich,  aby
zwrócić  uwagę  na  ostateczny  skutek
przyjścia  Mesjasza  –  uniwersalizm
Ewangelii  i  wypełniające  się  proroc-
twa  –  do  których  tak  często  się  od-
woływał.  Chociaż  więc  wszystko  to,

o  czym  pisze  (mędrcy  ze  Wschodu),
mogło się zdarzyć, milczenie pozosta-
łych Ewangelii na ten temat wskazu-
je raczej, że relacja Mateusza jest ty-
powym przykładem interpretacji, a nie
opisem  realnego  wydarzenia.  Taką
możliwość  dopuszcza  również  znany
badacz Nowego Testamentu – Char-
les H. Dodd 
– który twierdzi, że ewan-
geliści „mogli parafrazować jakieś po-
wiedzenie, aby je bliżej dostosować do
istniejącej sytuacji, która mogła być od-
rębna  od  tej,  w  jakiej  owe  słowa  po
raz  pierwszy  zabrzmiały.  Mogli  rów-
nież dołączyć komentarz, który potem
stawał  się  częścią  tradycji” 
(,,Założy-
ciel chrześcijaństwa”, s. 24). Czytając
więc Ewangelie, musimy pamiętać, że
nie wszystko, co jest w nich zawarte,
jest  takie  oczywiste  i  jednoznaczne,
jakbyśmy sobie tego życzyli.

Podobnie  jest  z  czasem  narodzin

Jezusa. Nie znamy dokładnej daty te-
go  wydarzenia.  Chociaż  w  pewnym
przybliżeniu o czasie tym – jak wierzy-
li pierwsi chrześcijanie – pisał już pro-
rok Daniel. Wskazywał on jednak bar-
dziej  na  początek  i  koniec  działalno-
ści Mesjasza, kiedy to „Pomazaniec bę-
dzie zabity” 
niż na datę Jego urodzin
(Dn 9. 25–26). Według Ewangelii wie-
my tylko tyle, że Jezus urodził się pod
koniec  panowania  Heroda  Wielkie-
go
,  który  zmarł  na  przełomie  marca
i kwietnia w 4 roku p.n.e. – jak poda-
je Józef Flawiusz. Przypuszcza się, że
narodziny Jezusa mogły mieć miejsce
pomiędzy 7 a 6 rokiem p.n.e. Nie zna-
my więc dokładnie ani roku, ani mie-
siąca,  ani  dnia  narodzin  Jezusa.  We-
dług Ewangelii Łukasza można jedy-
nie wnioskować, że musiało ono mieć
miejsce  w  czasie  wypasu  owiec,  tj.
w okresie od marca do końca listopa-
da,  czyli  poza  zimową  porą  roku
(Łk  2.  8–20,  por.  J  10.  22).  Dlatego
też  jeszcze  ,,około  roku  200  –  jak  pi-
sze Klemens Aleksandryjski – za dzień
narodzin  Chrystusa  jedni  uważali  19
kwietnia,  inni  20  maja,  sam Klemens
dopatrywał  się  właściwej  daty  w  dniu
17 listopada” 
(Karlheizn Deschner,

,,I  znowu  zapiał  kur”,  t.  I).  Skąd  za-
tem  wzięła  się  tak  dobrze  wszystkim
znana data grudniowych świąt?

Odpowiedź jest jednoznaczna: zo-

stała zaadaptowana z kultów pogań-
skich.  W  ,,Historii  Kościoła”  ks. 
dr  Józefa  Umińskiego czytamy: 
,,W pierwszej połowie IV w. powstaje
na Zachodzie święto Bożego Narodze-
nia, którego celem m.in. jest zastąpić
pogańską uroczystość natalis solis in-
victi” 
(t. I, s. 241). Dodajmy jedynie,
że owa ,,pogańska uroczystość” zwią-
zana  była  z  dniem  narodzin  Mitry
– perskiego bóstwa solarnego – któ-
remu poświęcony był również pierw-
szy dzień tygodnia – dies solis (dzień
słońca  –  niedziela),  który  podobnie
został uświęcony przez nowo powsta-
ły  Kościół  rzymski  w  czasach  cesa-
rza Konstantyna.

Cokolwiek by powiedzieć o inten-

cjach ustanowienia święta Bożego Na-
rodzenia, jedno jest pewne: Biblia nie
zna takiego święta i nie daje podstaw
dla  jego  ustanowienia,  tym  bardziej
że są to święta o rodowodzie pogań-
skim (por. 1 Krl 12. 32–33). 

Jednak nie chodzi tu tylko o da-

tę.  W  przypadku  bowiem  tzw.  świąt
Narodzenia  Pańskiego  dominuje  nie
tylko  błędna  doktryna,  ale  również
–  w  większości  przypadków  –  nie-
właściwe  nastawienie  i  oczekiwanie.
Musi  być  choinka,  dwanaście  dań,
prezenty,  okazjonalne  kolacje  dla
biednych  i  bezdomnych  (o  których
najwięcej mówi się przed Wigilią), no
i oczywiście śnieg, bo ,,cóż to za świę-
ta bez śniegu?”. Tak jakby narodziny
Jezusa miały coś wspólnego z choin-
ką i śniegiem! 

Zapomina  się  o  tym,  co  najważ-

niejsze. Zapomina się o celu narodze-
nia Chrystusa. O tym, że narodził się
On i na to przyszedł na świat, aby dać
świadectwo  prawdzie  (J  18.  37),  ob-
jawić Boga (Mt 11. 27; J 1. 18) i rze-
czywisty stan człowieka (Łk 5. 8). „Nie
przyszedł  bowiem  wzywać  sprawiedli-
wych, lecz grzeszników” 
(Mt 9. 13, por.
Łk 5. 8; 15. 2). Przyszedł jako ,,świa-
tłość,  która  oświeca  każdego  człowie-
ka” 
(J 1. 9), ,,aby nie pozostał w ciem-
ności nikt, kto wierzy we mnie” 
(J 12.
46). Przyszedł zatem rozproszyć ciem-
ności  zła,  grzechu,  beznadziejności
i cierpienia. Przyszedł szukać i zbawić
to, co zginęło (Łk 19. 10, por. 4. 18;
1  Tm  1.  15).  Przyjście  Chrystusa  by-
ło więc czasem Bożego nawiedzenia,
wezwania do odnowy duchowej i mo-
ralnej,  czasem  Bożej  ingerencji,  po

której  historia  narodu  żydowskiego
i całego świata mogła potoczyć się ina-
czej, gdyby ów naród wybrany „poznał
czas  nawiedzenia  swego” 
(Łk  19.  44,
por.  J  1.  11).  A  że  stało  się  inaczej,
„Syn Człowieczy (...) oddał życie swo-
je na okup za wielu” 
(Mt 20. 28). Przy-
szedł  bowiem,  aby  w  ten  czy  w  inny
sposób  „zniweczyć  dzieła  diabelskie”
(1  J  3.  8)  i  „stworzyć  w  sobie  samym
z  dwóch  jednego  nowego  człowieka
i pojednać obydwóch z Bogiem w jed-
nym ciele” 
(Ef 2. 15–16). 

Ilekroć więc mówimy o narodzi-

nach  Jezusa,  najważniejsze  pytanie,
jakie  winniśmy  sobie  zadać,  nie  do-
tyczy Heroda, mędrców czy dnia na-
rodzin Jezusa, lecz: czy i jaki ma ono
sens  dla  mnie?  Jezus  bowiem  nie
przyszedł dla ,,świątecznej” choinki,
zupy  grzybowej  i  trzech  spokojnych

i  radosnych  dni,  lecz  w  zupełnie  in-
nym celu – ,,aby zbawić to, co zginę-
ło” 
(Mt 18. 11) i ,,aby wyzwolić wszyst-
kich tych, którzy z powodu lęku przed
śmiercią  przez  całe  życie  byli  w  nie-
woli” 
(Hbr  2.  15).  Tylko  wtedy,  gdy
On  wyzwala  i  przynosi  otuchę  i  po-
ciechę, można mówić o prawdziwym
pokoju i radości.

Oto prawdziwy cel Jego narodzin.

Jak  mówi  jedna  pieśń:  „Ziemio,  zie-
mio,  posłuchaj  Boga  swego.  Ziemio,
ziemio,  nie  odrzucaj  Syna  Jego.  Ten,
co w Betlejemskim narodził się żłobie
–  musi  się  narodzić  dzisiaj  w  tobie”.
Bez tych bowiem narodzin wszystkie
święta  mijają  się  z  celem.  Należy  to
podkreślić  nie  tylko  dlatego,  że  gru-
dniowe święta mają rodowód pogań-
ski,  że  pierwsi  chrześcijanie  nie  ob-
chodzili do czwartego stulecia roczni-

cy  narodzin  Pańskich,  że  obchodze-
nie urodzin aż do II wieku było czymś
obcym  narodowi  żydowskiemu,  że
wspomniane  święta  są  karykaturą
ewangelicznego przesłania o Chrystu-
sie, ale również dlatego, że coraz czę-
ściej  ludzie  chcą  świętować  bez  Bo-
ga,  przy  jednoczesnym  odwoływaniu
się do Niego.

I jeszcze jedno: nieznany rok, mie-

siąc i dzień narodzin Jezusa wskazu-
je  również  na  Jego  powtórne  przyj-
ście. Podobnie jak w przypadku Jego
narodzin,  również  „o  tym  dniu  i  go-
dzinie  nikt  nie  wie;  ani  aniołowie
w  niebie,  ani  Syn,  tylko  sam  Ojciec”
(Mt  24.  36).  Drugie  przyjście  Jezusa
Chrystusa  –  podobnie  jak  pierwsze
–  nastąpi  więc  niespodziewanie.  Czy
jestem gotowy na Jego przyjście? Czy
Chrystus narodził się we mnie? O ta-
kim  właśnie  „narodzeniu”  pisze  Ro-
man Brandstaetter 
w swojej ,,Przy-
powieści  o  Narodzeniu  Pańskim”.
Przypomnijmy ją sobie.

W pewnym człowieku narodził się

Chrystus.

Ale ów człowiek nie słyszał
Anielskich harf
Ani śpiewu pasterzy,
Ani  nie  przyniósł  Chrystusowi

w darze

Złota i mirry.
(...).
Ani nie uważał się za mędrca
Ofiarował Mu natomiast 
Swoją samotność,
Swoje cierpienia,
Swoje grzechy,
Swoją biedę,
Swoje upadki,
Po prostu
Wszystko, co posiada.
Powiedział:
– Ty zawsze polujesz na

człowieka, Panie.

Upodobałeś sobie mnie,
Chociaż nie wiem dlaczego...
Tak narodził się Chrystus

w pewnym człowieku.

(,,Przypadki mojego życia”, s. 318).

BOLESŁAW PARMA

Święta Bożego Narodze-
nia, obchodzone przez
większość chrześcijan, 
a nawet ateistów, to nie
tylko krzątanina, zakupy,
ale też okazja do odpo-
czynku i spotkań w gro-
nie najbliższych. To oka-
zja, aby cofnąć się do
początków, do zapowiedzi
przyjścia Chrystusa,
miejsca i czasu Jego 
narodzin oraz znaczenia
tego wszystkiego, co wy-
darzyło się przed ponad
dwoma tysiącami lat.

O narodzeniu Pańskim

Grzech  pierworodny  (wg  Michała  Anioła)  –  pierwsza  zapowiedź
narodzenia  Tego,  który  zmiażdży  głowę  węża,  tj.  szatana