background image

 

JERZY 

TOMASZEWSKI

 

 

 

 

 

 

OJCZYZNA 

nie tylko Polaków 

Mnie

j

szości narodowe w Polsce w latach 1918

-

1939 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 
 

 
 

Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1985 

Wydanie I. 

background image

 
 
 

 
 

 
 
 
 

 

 
 
 
 
 

 
 
 
 
 

 

 
 
 
 

 
 

 
 
 
 

 
 

 
 
 

 
 
 

 
 

 
 
 
 

 

 
 
 
 
 

 
 
 
 
 

 

background image

 
 
 

 
 

 
 
 
 

Spis rzeczy 

1. Wst

ę

p 7 

2.  Odrodzenie państwa 12 
3. Spory wokó

ł

 statystyki 31 

4. Ukraińcy 52 
5.  Białorusini 77 

6.  

Ż

ydzi 96 

7.  Niemcy 121 
8. Inne narody 148 
9. Rzeczpospolita wobec mnie

j

szości 172  

10. Zakończenie 191  

11.Bibliografia 203  

12.Indeks nazwisk 207 
13. Spis ilustracji 223 

background image

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 
 

 

 
 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 

 
 

 
 
 
 

 

 
 
 
 

background image

 
 

 
 
 

 
 

 
W polskiej tradycji politycznej, w świadomości wielu pokoleń, utrwaliło się 
głębokie poczucie patriotyzmu, związku uczuciowego z ojczyzną, którą jest 

Polska. Od czasu rozbiorów w końcu XVIII w. kolejne pokolenia podejmowały 
walkę o wyzwolenie narodowe. Klęski orężne zwracały myśl ku wytężonej pracy 

dla dobra ojczystego kraju, by stworzyć materialne i intelektualne podstawy 
przyszłego zwycięstwa. Odzyskanie niepodległości w 1918 r. zdawało się być 
urzeczywistnieniem marzeń. Rzeczywistość okazała się złożona; w suwerennej 

Rzeczypospolitej należało usunąć niesprawiedliwość społeczną, stworzyć potęgę 
gospodarczą, zapewnić gwarancję bezpieczeństwa. Było to w interesie narodu 
polskiego, w interesie rozwoju kultury duchowej całej społeczności. Lecz 

przecież w granicach państwa polskiego mieszkali nie tylko Polacy, znajdowały 
się też liczne mniejszości narodowe: 

Białorusini, Cyganie, Czesi, Karaimi, Litwini, Niemcy, Słowacy, Ukraińcy, 
Żydzi. Czy niepodległa Polska była ojczyzną tylko Polaków? Czy też była — albo 
mogła być — ojczyzną wszystkich jej obywateli? Czym jest ojczyzna? Znakomity 

socjolog polski Stanisław 

Ossowski

 pisał: “Obszar jakiś staje się ojczyzną o 

tyle tylko, o ile istnieje zespół ludzki, który odnosi się doń w pewien sposób 
i w pewien sposób kształtuje jego obszar. Wówczas dla tego zespołu ów szmat 

rzeczywistości zewnętrznej nabiera swoistych wartości, które go czynią 
ojczyzną". Pojęcie ojczyzny nie jest jednak w pełni jednoznaczne. Ossowski 
wprowadzał rozróżnienie ojczyzny prywatnej oraz ojczyzny ideologicznej. 

Cytował w związku z tym znane słowa Władysława 

Broniewskiego;

 

Mnie ta ziemia od innych droższa, ani chcę, ani umiem stąd odejś

ć

background image

Tufaj

 Wisłą, wiatrami Mazowsza 

przeszumiało

 mi dzieciństwo i młodość. W moim 

oknie pole i topole, i ja w

i

em, że to w

ł

aśnie Polska. 

Znakomity czeski aktor Jan 

Werich,

 który podczas drugiej wojny światowej 

mieszkał w Stanach Zjednoczonych Ameryki, opowiadał czeskiemu dziennikarzowi, 

Jiremu

 

Janouśkowi,

 o znajomym pochodzącym z rodziny żydowskiej: 

“W Hollywood podczas wojny poznałem niejakiego 

Sakala.

 Był to węgierski komik, 

poprzednio żył w Berlinie i także uciekł przed Hitlerem. W Hollywood robił 
filmy i działo mu się całkiem dobrze. Kiedyś szedł po Bulwarze Zachodzącego 
Słońca i spotkał znajomego, który go zapytał: 

»

Jak się masz?

«

 

Sakal 

chwilę się 

zawahał i powiedział: 

»

Nie jest 

ź

le, ale w Berlinie miałem się lepie j

«.

 A ten 

znajomy powiedział: 
»Co ty gadasz! Masz tu dom, ogród i basen. Masz pracę. W Berlinie by na ciebie 
polowali, a gdybyś został — zabili. Tak co bajesz

«

. Sakal pokiwał głową i 

powiedział: 

»

To masz rację, tylko że tutaj nie grywałem w ku

lk

i

«"

Znajome ulice, Wisła płynąca za oknem, ulica, na której odbywały się dziecinne 

zabawy, to właśnie ojczyzna prywatna. Kraj ojczysty, rodzinne okolice, 

krajobraz, ludzie w nim żyjący, krewni, przyjaciele i znajomi — to wszystko 
miał na myśli Adam Mickiewicz tęskniący w Paryżu do Litwy, 

Broniewski 

piszący 

o Mazowszu, Sakal wspominający Berlin oraz Werich, który po klęsce III Rzeszy 
powracał do Pragi. “Patriotyzm tego rodzaju polega na osobistym stosunku 

jednostki do środowiska" — pisał S. 

Ossowski. 

Oprócz tego posługujemy się 

słowem “ojczyzna" w odmiennym znaczeniu. Myślimy nie tylko o konkretnym 

terytorium, lecz także o tradycjach, o dziedzictwie ideologicznym 
wykraczającym poza ów bezpośredni stosunek do rodzinnych stron. Wówczas 
pojęcie ojczyzny zbliża się do pojęcia narodu. Poczucie więzi narodowej 

prowadzi do świadomości obowiązku wobec ojczyzny, która jest pojęciem znacznie 

rozleglejszym

 od stron rodzinnych. Można urodzić się i wychować na obczyźnie, 

odczuwać więź uczuciową z wioską lub miastem dzieciństwa i młodości, lecz 

zarazem za swą ojczyznę w znaczeniu ideologicznym uznawać inny kraj, czasem — 
jak w wypadku potomków emigrantów — odległy i nie znany. W większości wypadków 
ojczyzna prywatna jest częścią składową ojczyzny ideologicznej. Przywiązanie 

do stron rodzinnych prowadzi do kształtowania się patriotyzmu, do pragnienia 
rozwoju kultury narodowej, rozkwitu własnego narodu we wszelkich dziedzinach 

życia. Czy oznaczać to musi konflikt z narodami sąsiednimi, a zwłaszcza z 
ludźmi, którzy mieszkają na tym samym terytorium, lecz mówią odmiennym 
językiem, mają inne obyczaje i tradycje? Czy patriotyzm nieodwołalnie przynosi 

ze sobą chęć zdławienia innego narodu, dążenie do wymazania odmiennej tradycji 
i kultury? Czy jest równoznaczny z poczuciem wyłącznej wartości własnej 
tradycji i pogardą dla innych? Czy w granicach jednego państwa rzeczywiście 

nie mogą współżyć ludzie różnych języków, tworzący wspólnie dorobek materialny 
i wzajemnie korzystający z dorobku duchowego swych narodów? Tradycją kręgu 

kulturalnego, do którego należymy, wyniesioną z doświadczeń Wielkiej Rewolucji 
Francuskiej, jest równość obywateli wobec prawa niezależnie od pochodzenia, 
języka, wyznania, rasy i narodowości. Postanowienia takie od stuleci wchodzą 
do ustawodawstwa państw europejskich. Odrodzona Polska zapisała je w 

konstytucji uchwalonej w 1921 r

., 

a zasady te powtarzały wszystkie późniejsze 

konstytucje naszego kraju. 
W społeczeństwie polskim kwestia ta ma szczególnie duże znaczenie. Koniec 
XVIII w. przyniósł upadek 

background image

państwa i dłużej niż stulecie naród polski znajdował się pod panowaniem trzech 
zaborców. Ich systemy polityczne niosły ze sobą ucisk narodowy, próby 

germanizacji lub rusyfikacji. Przeciwstawiało się temu nieustannie 
społeczeństwo, broniące swej narodowej indywidualności. Na sztandarach 
bojowników o wyzwolenie znalazło się dumne hasło “Za wolność naszą i Waszą". 

Polacy zaś walczyli wszędzie tam, gdzie podnosił się bunt przeciw przemocy. 
Ale pragnienie odzyskania niepodległości wiodło Polaków nie tylko pod 
sztandary bojowników o wyzwolenie innych narodów. Szwoleżerowie Jana 

Kozietulskiego

 w wąwozie 

Somosierry

 znaleźli się po stronie najeźdźcy. Zasadne 

więc staje się pytanie, czy zawsze miłość ojczyzny i uparte dążenie do jej 

wyzwolenia szły w parze z poszanowaniem praw innych narodów? W polskiej 
publicystyce historycznej często spotykamy skłonność do ukazywania naszej 
przeszłości w upiększonych barwach. Ludzką rzeczą jest chęć pokazania światu 

najlepszych cech własnego charakteru, dobrych zamiarów i uczynków. Pobudzać to 
może uzasadnioną dumę narodową z własnych tradycji oraz osiągnięć kultury. 

Lecz przecież historia każdego narodu jest procesem złożonym z rozmaitych 
tendencji, wydarzeń oraz poglądów. Czy wszystko, co było i minęło, zasługuje 
na aprobatę? Czy z wszystkiego możemy być dumni? Nierozsądne byłoby umacnianie 
w sobie wyłącznie pozytywnych wyobrażeń o naszej przeszłości. Brak krytycyzmu 

prowadzić może do utrwalenia się tradycji, które wiodły do dramatów i 

tragedii, uniemożliwia przezwyciężenie spuścizny, która i dziś może okazać się 
fatalna. Jan 

Werich,

 współtwórca sławnego teatru politycznego w Pradze, mówił: 

“Jestem Czechem, nie potrafię i nie mogę być nikim innym. Ale dlatego, że 
jestem Czechem, to jeszcze nie znaczy, że nie zechcę widzieć wad, które mamy. 

Przeciwnie — właśnie dlatego, że 
10 

jestem Czechem, chciałbym, abyśmy ich nie mieli lub mieli jak najmniej". 
Sądzę, że również obowiązkiem historyka jest analiza wszystkich stron 
przeszłości własnego społeczeństwa. Krytyczne jej poznanie ułatwi racjonalny 
stosunek do współczesności. Jednym z takich zagadnień historii oraz dnia 

dzisiejszego, wywołującym nieraz namiętne spory, jest sytuacja mniejszości 

narodowych w Polsce. W ostatnich latach wzrosło u nas zainteresowanie tymi 
sprawami. Książki ich dotyczące cieszą się dużym powodzeniem, artykuły 
wywołują liczne listy czytelników. Niejednokrotnie spotkać się można z 
poglądem, że historycy zbyt mało piszą na ten temat. Nie jest to opinia 

słuszna. Ukazało się wiele studiów poświęconych mniejszościom narodowym w 

Polsce, a czasopisma historyczne przynosiły i nadal przynoszą wiele artykułów. 
Zainteresowany czytelnik odnaleźć je może w bibliotekach naukowych. Prawdą 
jest jednak, że dotychczas mało było publikacji obejmujących całość problemów 
mniejszościowych w Polsce międzywojennej, przeznaczonych dla szerszego kręgu 
czytelników. Jedną z poważnych przeszkód jest fakt, że badania historyków 

pozwoliły dotychczas na poznanie tylko niektórych aspektów, inne natomiast 
kwestie nadal oczekują na wyjaśnienie. Nadal też toczą się dyskusje. W książce 
tej zamierzam w miarę systematycznie przedstawić podstawowe problemy życia 
mniejszości narodowych w Polsce międzywojennej. Rozmiary pracy oraz stan badań 
spowodowały, że musiałem ograniczyć się tylko do wybranych zagadnień, które 

uważam za szczególnie ważne. Jakkolwiek głównym celem jest dostarczenie 
czytelnikowi informacji o faktach, to przecież na każdym kroku fakty wiążą się 
z koniecznością zajmowania stanowiska wobec przeszłości oraz z ocenami 
wydarzeń i koncepcji. Tak jak każdy sąd historyka o przeszłości wymagają one 
krytycznego zastanowienia się czytelników. 

background image

1. Odrodzenie państwa 
Granice Rzeczypospolitej przed rozbiorami sięgały daleko na wschód, a na jej 

obszarze mieszkała ludność mówiąca rozmaitymi językami. Bardzo często w 
feudalnej Europie pod berłem jednego monarchy znajdowały się różne ludy. O 
przebiegu granic oraz o przynależności państwowej decydowały wojny, układy, 

małżeństwa, darowizny i spadki. Język, którym mówili chłopi, nie interesował 
władców. Udział w życiu politycznym brała warstwa panów feudalnych, a zwykli 
ludzie mieli pracować i zajmować się. własnymi sprawami. Stan szlachecki 

rządzący w Polsce, w porównaniu z analogicznymi grupami społecznymi większości 
krajów zachodniej Europy, był stosunkowo liczny. Należeli doń nie tylko ludzie 

mówiący językiem polskim, lecz także — nastąpiło to przede wszystkim w rezul-
tacie unii z Litwą — szlachta innego pochodzenia. Jeszcze w XVII w. dokumenty 
państwowe Wielkiego Księstwa Litewskiego sporządzano w języku białoruskim. 

Stopniowo jednak następował proces 

polonizacji 

stanu szlacheckiego i już w 

XVIII w. język polski zwyciężył ostatecznie. 

Halina 

Turska,

 rozpatrując postępy języka polskiego w Wielkim Księstwie 

Litewskim, pisała: “Najpierw proces ten objął sfery wyższe, a więc przede 
wszystkim magnatów, duchowieństwo katolickie oraz zamożniejsze mieszczaństwo 
większych miast. Im dalej w czas, tym użycie języka polskiego zataczało coraz 

to 12 

szersze kręgi i ogarnęło w końcu cały stan szlachecki, nie wyłączając drobnej 
szlachty, ludności miejskiej, a częściowo także duchowieństwa ruskiego. Ta 
pierwsza fala polonizacji nie dotknęła jednak wcale poddanego chłopstwa, które 
nadal używało języka litewskiego lub białoruskiego. Toteż nie było w czasach 

przedrozbiorowych w głębi Wielkiego Księstwa Litewskiego nigdzie zwartego 
obszaru polskiego: polskie były tylko sfery wyższe i średnie. Ekspansja języka 

polskiego wśród ludności włościańskiej rozpoczęła się dopiero w XIX w." 
W przedrozbiorowej Rzeczypospolitej “naród szlachecki" był więc narodem 
polskim. Pojęcie “szlachcic polski" określało wówczas pozycję społeczną oraz 
przynależność etniczną. A ponieważ szlachta sprawowała władzę i w jej ręku 

znajdowała się własność ziemska, powszechnie uważano, że Polska sięga tam, 

dokąd rozciągają się posiadłości polskiej szlachty. Dodać także należy, iż we 
wschodnich dzielnicach państwa w różnych okresach osiedlała się szlachta 
pochodząca z regionów centralnych i zachodnich, co przyspieszało proces 
ujednolicania się całego stanu szlacheckiego. Za granicą zachodnią zaś, na 
ziemiach, które znalazły się pod zwierzchnictwem władców niemieckich, mówiące 

dawniej językiem polskim rody szlacheckie ulegały wpływom panującej na dworze 
cesarskim niemczyzny i traciły łączność z polskimi tradycjami. 
Wszystkie te procesy nie dotyczyły ludu wiejskiego. Wprawdzie na ziemie 
wschodnie nieraz kierowali się osadnicy chłopi, 

np.

 z Mazowsza, lecz z reguły 

nie wpływało to na skład etniczny miejscowej ludności. Jeśli osadnictwo było 

rozproszone, przybysze najczęściej ulegali z biegiem czasu wpływom otoczenia, 

przyjmowali miejscowy język, nieraz także religię. Szans

ę 

zachowania 

odrębności mieli ci chłopi, których osadzano na wschodzie w mniej lub bardziej 
zwartych wsiach lub nawet całych okolicach. Podobnie zresztą 13 

background image

działo się z osadnikami z innych krajów. Potomkowie niezbyt licznych 
przybyszów z Włoch, sprowadzanych do miast poleskich przez królową Bonę, po 

kilku stuleciach zachowali jedynie zmodyfikowane nazwisko o włoskim brzmieniu, 
niekiedy przechowaną w rodzinnej legendzie tradycję pochodzenia. Liczniejsi 
osadnicy pochodzenia niemieckiego utrzymali język wówczas, gdy osiedlono ich w 

całych wsiach. 
W XIX w. rozpoczął się proces społecznej i politycznej emancypacji ludu 

wiejskiego. Polscy demokraci i rewolucjoniści, głoszący programy przemian 
społecznych — a przede wszystkim agrarnych — podejmowali agitację w języku 
ludowym. Polscy romantycy z wileńskiego środowiska Adama Mickiewicza, 

zainteresowani ludową tradycją, 

transponowali

 wieśniacze opowieści na mowę 

poetycką, a niektórzy zaczęli nawet pisać swe utwory w języku białoruskim. W 
polskiej myśli politycznej panowało początkowo przekonanie, że przyszła Polska 

musi odrodzić się w granicach przedrozbiorowych. Z upływem dziesięcioleci 
powstawało jednak pytanie, jaką ma to nastąpić drogą. Jeśli bowiem hasła 

równośc

i

 ludzi wszystkich stanów traktować poważnie, to przecież nie szlachta 

kresowa, lecz lud wieśniaczy powinien wypowiedzieć swą wolę. Mówił w 1868 r. 
Walerian 

Mroczkowski,

 uczestnik powstania styczniowego, a potem radykalny 

działacz demokratyczny na emigracji: “Nie domagamy się odbudowania dawnego 

państwa ani praw historycznych Polski, ale pragniemy oprzeć nasze prawa 

narodowe, niezaprzeczalne prawo do życia i rozporządzania sobą, na zasadzie 
sprawiedliwości i wolności!" i zapowiadał szacunek dla wolności i 
niezawisłości każdego ludu, niezależnie od tego, czy wchodził on w przeszłości 
w skład Rzeczypospolitej. 

Taka postawa była logiczną konsekwencją przyjęcia zasady równości wszystkich 
ludów oraz szacunku dla tradycji narodowych. Jednakże w owym czasie bynajmniej 

nie przeważała. W świadomości większej części 14 
środowisk aktywnych politycznie utrzymywało się przekonanie o pierwszeństwie 
polskiej kultury w stosunku do kultur innych narodów zamieszkujących wschodnie 

dzielnice dawnej Polski, a stąd wyprowadzano wniosek o uzasadnionym 
historycznie i moralnie polskim prawie do posiadania owych ziem. Odchodziła od 

takich poglądów narodowa demokracja, która opowiadała się za kształtowaniem 
ściśle narodowego państwa polskiego. Konsekwencją jej programu było po-
stulowanie na wschodzie takich granic, które by umożliwiły wchłonięcie nie 
większej liczby ludności innych języków, niż można w ciągu niezbyt długiego 

czasu spolonizować. Odchodzili także socjaliści, co wynikało z programu 

zniesienia ucisku i wyzysku człowieka przez człow

i

eka. W ujęciu nurtu 

umiarkowanego, reprezentowanego przez Polską Partię Socjalistyczną, dostrzec 
można jednak próbę połączenia tradycyjnego programu granic przedrozbiorowych z 
ideami socjalistycznymi, Przewidywano mianowicie rozbicie Cesarstwa 
Rosyjskiego i utworzenie 

sfederowanych

 państw narodowych pod przywództwem 

polskim. Brakowało jednak odpowiedzi na pytanie, co będzie, jeśli zainte-
resowane narody odrzucą podobne rozwiązanie. Jedynie radykalna lewica ruchu 
robotniczego — Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, Polska Partia 

Socjalistyczna-Lewica,

 a później Komunistyczna Partia Polski konsekwentnie 

deklarowały uznanie praw wszystkich ludów. Przed 1918 r. kwestia granic w tym 

nurcie politycznym praktycznie nie istniała, gdyż dominowało przekonanie, że 

zwycięstwo socjalizmu umożliwi rozwiązanie wszelkich innych konfliktów, a więc 
także kwestii narodowej. W latach międzywojennych komuniści akceptowali 
postulat przyznania wszystkim narodom prawa do decydowania o własnym losie. 
Jeśli na wschodzie ziem polskich proces emancypacji włościan oznaczał rozwój 

niepolskiej świadomości narodowej — białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej — 

15 

background image

na 

Z

achodzie, na ziemiach zaboru pruskiego 

o

raz na 

Ś

ląsku, analogiczne 

przemiany wzmagały siłę żywiołu polskiego. Rozległy program terytorialny na 
wschodzie wynikał z odwoływania się do praw historycznych, do tradycyjnej 

przewagi politycznej i kulturalnej Polski, do cywilizacyjnej roli dworu 
szlacheckiego, niemal wyłącznie polskiego. Na zachodzie natomiast — przede 

wszystkim na 

Ś

ląsku — najważniejszym argumentem działaczy polskich była 

struktura etniczna ludu wiejskiego i miejskiego. Należało zwalcza

ć

 roszczenia 

zaborcy do wyższości kultury niemieckiej oraz do niesienia misji 

cywilizacyjnej. Przyznanie praw obywatelskich chłopom, nadanie im własności 
ziemi, rozwój gospodarczy miast wpłynęły na ruch migracyjny wzmacniający 

liczebność polskiej ludności we wszystkich ośrodkach miejskich. Procesom tym 
usiłowały — z reguły bezskutecznie — przeciwdziałać władze niemieckie. Jednym 
z narzędzi politycznych było osadnictwo niemieckich chłopów na 

wsi

 

wielkopolskiej i pomorskiej. 
Złożone przemiany dziejowe w ciągu wielu stuleci, migracje ludności — 

samorzutne oraz organizowane w postaci osadnictwa — a także 

różnokierunkowe

 

przenikanie wpływów językowych i kulturalnych spowodowały, że na ziemiach 
polskich oraz z nimi sąsiadujących wytworzyły się bardzo skomplikowane 
stosunki ludnościowe. Przeważnie nie istniały granice etniczne, możliwe do 
ścisłego przeprowadzenia w terenie. Na wschodzie terytoria o większości 

polskiej wchodziły w postaci półwyspów, a nawet wysp, dość daleko w głąb ziem 
o przewadze ukraińskiej, białoruskiej lub litewskiej. Z kolei analogiczne 
półwyspy lub wyspy ludności niepolskiej sięgały na zachód. Oprócz tego w wielu 
wypadkach ludność poszczególnych wiosek była mieszana pod względem języka i 
wyznania. Na zachodzie ludność polska w wielu okolicach mieszkała na zachód od 

przedrozbiorowej granicy Polski. Niemcy natomiast — rozproszeni lub osiadli w 

zwartych grupach w 

poszczegól-

 

16 

nych

 miejscowościach — znajdowali się także na wschód od tej granicy, nawet na 

terytorium o większości ukraińskiej. W mniejszych rozmiarach analogiczne 
zjawiska występowały na południu: na 

Ś

ląsku austriackim stykały się lub 

mieszały ze sobą środowiska polskie, czeskie i niemieckie, na Spiszu zaś i 
Orawie w niektórych osiedlach przebiegało w złożonej postaci pogranicze 

polsko-słowackie.

 Dodać do tego należy, iż dość liczne środowiska nie miały na 

początku XX w. ukształtowanej świadomości narodowej, ulegając nieraz przy-
padkowym wpływom zewnętrznym. 

W takich warunkach powstawała Rzeczpospolita Polska pod koniec pierwszej wojny 
światowej. Poczynając od 1917 r

.,

 całą Europę Wschodnią i 

Ś

rodkową ogarniał 

wielki ruch rewolucyjny, którego rezultatem było obalenie monarchii w Rosji, 

Austro-Węgrzech

 i Niemczech, zapoczątkowanie budownictwa socjalistycznego na 

większej części imperium rosyjskiego, utworzenie nowych państw niepodległych, 

zmiany kształtu terytorialnego innych. W listopadzie 1918 r. państwo polskie 

już istniało, aczkolwiek trudno byłoby określić, jakie zajmowało terytorium. 
Dopiero w następnych miesiącach i latach następowały wydarzenia, które 
doprowadziły do ustalenia granic i obszaru. 
Kiedy 7 listopada 1918 r. powstał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej w 

Lublinie pod przewodnictwem wybitnego działacza socjalistycznego Ignacego 

Daszyńskiego,

 wpływy jego rozciągały się tylko na część dawnego Królestwa 

Polskiego. 10 listopada powrócił z więzienia w Magdeburgu Józef 

Piłsudski,

 w 

ciągu następnych kilku dni podporządkowały mu się rząd lubelski oraz Rada 
Regencyjna, a następnie także krakowska Polska Komisja Likwidacyjna; kiedy 18 

listopada Piłsudski powołał rząd 

kierowany przez

 Jędrzeja 

Moraczewskiego,

 

władzy jego podlegało 

zarówno

 byłe Królestwo, jak i zachodnia c

z

ęść Galicji. 

Zwierzc

hn

ic

two

 tego rządu rozciągnęło się tak

ż

e na 

nie

które 

17 

background image

pograniczne gminy Spiszu i Orawy (dotąd stanowiące część ziem węgierskich) 
oraz na tę część 

Ś

ląska Cieszyńskiego, gdzie rządziła Polska Rada Narodowa. 

Granicę zachodnią powstającego państwa polskiego nadal stanowiła dotychczasowa 

granica 

rosyjsko-niemiecka, 

granice wschodnie zaś nie były bliżej określone. 

W końcu grudnia 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, doprowadzając w 

ciągu półtora miesiąca do wyzwolenia dużej części zaboru pruskiego. Naczelna 
Rada Ludowa w Poznaniu nie uznała jednak formalnie zwierzchnictwa rządu 
rezydującego w Warszawie, oczekując na ostateczne decyzje traktatu pokojowego. 

W styczniu 1919 r. wojska czechosłowackie przekroczyły tymczasową linię 

demarkacyjną

 na 

Ś

ląsku Cieszyńskim. Po krótkotrwałych walkach podpisano r

ozej

a ostateczne wytyczenie granicy miało nastąpić po przeprowadzeniu plebiscytu; 
plebiscyt taki zapowiedziano także w spornych gminach Spiszu i Orawy. 
Powstanie polskie wybuchło również w sierpniu 1919 r. na Górnym 

Ś

ląsku, lecz 

uległo niemieckiej przewadze wojskowej. 

Granicę 

polsko-niemiecką

 ustalił w zasadzie traktat pokojowy podpisany w 

Wersalu 28 czerwca 1919 r. Oprócz wyzwolonej już Wielkopolski przyznawał on 
Rzeczypospolitej także część Pomorza, którą władze polskie przejmowały spod 
administracji niemieckiej od 18 stycznia 1920 r. Otwarta natomiast pozostała 
sprawa przynależności państwowej Górnego 

Ś

ląska, Warmii i Mazur, gdzie traktat 

pokojowy przewidział przeprowadzenie plebiscytów. W dalszym ciągu więc 

przebieg niektórych odcinków granicy zachodniej, północnej i południowej był 
niepewny. 
Na wschodzie tymczasem rozgorzała wojna. We Lwowie już 18 października 1918 r. 
powstała Ukraińska Rada Narodowa, która podjęła starania o przejęcie władzy z 

rąk austriackich, a wreszcie 31 października dokonała zamachu stanu, 
proklamując utworzenie 

Za-

 

18 

chodnio-Ukraińskiej

 Republiki Ludowej. Uznały jej zwierzchnictwo władze 

austriackie, a z rozkładającej się armii habsburskiej wyodrębniono formacje 
złożone z żołnierzy ukraińskich, które stały się podstawą sił zbrojnych nowego 

państwa. Przeciwko niemu wystąpiły 

taj-ne

 organizacje polskie, istniejące już 

od pewnego czasu we Lwowie, i miasto podzieliło się na dwie części. Rozgorzały 
zacięte walki. Na pomoc ochotniczym formacjom polskim skierowano oddziały z 
zachodniej Galicji, a potem także z innych ziem polskich. Wkrótce Lwów został 
opanowany przez siły polskie, a wojna 

polsko-ukraińska

 objęła duże obszary 

wschodniej części zaboru austriackiego. W połowie lipca 1919 r. wojska polskie 

dotarły nad 

Zbrucz

 — dotychczas graniczną rzekę między Rosją a 

Austro-Węgrami.

 

21 listopada tegoż roku przedstawiciele zwycięskich mocarstw postanowili 
przyznać Polsce terytorium między rzekami Sanem a 

Zbruczem

 na dwadzieścia pięć 

lat, pod warunkiem nadania tej ziemi autonomii; po upływie tego czasu miał 
odbyć się plebiscyt, którego celem było definitywne rozstrzygnięcie losu 

spornych obszarów. Praw autonomicznych Galicja Wschodnia jednak nie 
uzyskała. 
Tymczasem dalej na północ, na Wileńszczy

ź

nie, 

No-wogródczyźnie,

 Polesiu i 

Wołyniu, w miarę wycofywania się oddziałów niemieckich wojska polskie posuwały 
się na wschód. Wprawdzie na zajmowanych ziemiach działacze białoruscy już 

wcześniej proklamowali Białoruską Demokratyczną Republikę Ludową, lecz władze 
jej nie miały dość siły, by zdobyć niezależność. Wschodnią część Białorusi 
ogarnęła rewolucja socjalistyczna. Aby uchronić się przed rozszerzeniem władzy 
radzieckiej na zachód, twórcy republiki białoruskiej zdecydowali się na 
współpracę z Polską. 

Zetknięcie się wojsk polskich i radzieckich nastąpiło w lutym 1919 r. W 

kwietniu Polacy zajęli Wilno, w sierpniu — Mińsk. Zwycięskie oddziały 
występowały 
1

8

background image

w obronie polskich ziemian, przywracały im własność majątków wywłaszczonych 
przez władze rewolucyjne na rzecz chłopów. Na północy rozpoczęły się walki z 

oddziałami powstającego państwa litewskiego, które pragnęło zdobyć historyczną 
stolicę Litwy — Wilno. Działania polskie spotkały się ze wsparciem francuskim. 
Do Polski przybyła misja wojskowa z gen. 

Paulem

 

Hen-rysem,

 przyjechały dobrze 

uzbrojone oddziały wojska polskiego formowane na ziemi francuskiej. 
W tym stanie rzeczy kwestią granicy wschodniej Polski zajęli się 
przedstawiciele mocarstw. W grudniu 1919 r. jako tymczasową granicę wschodnią 

uznali linię oddzielającą dawne Królestwo Polskie od Rosji, pozostawiając po 
stronie polskiej okręg białostocki; nie przesądzało to przynależności terenów 

położonych dalej na wschód. Na ziemiach wschodnich powstał — jako rozwiązanie 
tymczasowe — Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich. 
Propozycje pokojowe ze strony radzieckiej pozostały początkowo bez odpowiedzi. 

Kiedy zaś na wiosnę 1919 r. strona polska wyraziła zgodę na podjęcie rozmów, 
piętrzyła na ich drodze rozmaite przeszkody. W kwietniu 1920 r. natomiast rząd 

polski zawarł porozumienie z politykiem ukraińskim — 

atamanem

 

Semenem Petlurą

 

— który organizował wojska ukraińskie przeciwko władzy radzieckiej. Petlur

ą

 

zrzekł się przy tym na rzecz Polski zachodniego Wołynia oraz wschodniej części 
Galicji. W kilka dni później wojska polskie rozpoczęły zwycięską ofensywę na 

ziemiach ukraińskich i 7 maja Edward 

Rydz-Smigły

 zajął Kijów. 

Był to jednakże kres sukcesów wojsk polskich na wschodzie. 5 czerwca 1920 r. 
armia konna 

Siemiona

 

Bu-dionnego

 przerwała front i oddziały polskie na 

Ukrainie zaczęły wycofywać się. Na początku lipca ofensywa radziecka 
doprowadziła do panicznego odwrotu wojsk polskich na Białorusi. 19 lipca Armia 

Czerwona zajęła Grodno i posuwała się szybko w kierunku Wisły, 

zbli-

 

20 

z

ając się do Warszawy. Wówczas strona polska przyjęła propozycję rokowań, 

które rozpoczęły się w Mińsku 
17 sierpnia. 
Tymczasem sytuacja na froncie uległa zasadniczej zmianie, 14 sierpnia bowiem 

wojska polskie przystąpiły do kontrataku, osiągając sukces i powodując po-

spieszny, chaotyczny odwrót przeciwnika; 19 sierpnia wkroczyły do Brześcia nad 
Bugiem. Delegacja polska w Mińsku odrzuciła więc warunki radzieckie 

(m.in.

 

u-

stalenie

 granicy według propozycji brytyjskiego polityka lorda George'a 

Curzona oraz gwarancje przed ewentualnością przyszłego ataku polskiego), 
licząc na sukcesy wojskowe. 

Kolejna ofensywa we wrześniu doprowadziła do zajęcia przez wojska polskie 
Grodna, 

Lidy,

 Pińska, a na południu ziem do 

Zbrucza.

 Równocześnie trwały per-

traktacje pokojowe, przeniesione do neutralnej Rygi, stolicy niepodległej 
Łotwy. 12 października podpisano 

rozejm,

 18 października ustały działania 

bojowe. Traktat pokojowy między Polską a republikami radzieckimi podpisano 

dopiero 18 marca 1921 r. Wytyczał on wschodnią granicę Polski oraz rozstrzygał 

wiele innych problemów: m.in. Polska zobowiązała się rozwiązać wszystkie 
kontrrewolucyjne organizacje na swoim terytorium (dotknęło to rząd i oddziały 
wojskowe 

Pet-lury),

 obydwie strony zaś miały zapewnić swobodny rozwój kultury 

i języka mniejszości narodowych. Francja i Wielka Brytania uznały granice 

wschodnie Polski dopiero w 1923 r. 

Niemal równolegle z wojną 

polsko-radziecką

 rozwijał się konflikt z Litwą, 

której władze organizowały się również pod koniec pierwszej wojny światowej. 
Nowe państwo otrzymało poparcie Francji i Anglii przeciwko 

Litewsko-

Białoruskiej

 Republice Rad. Litwini domagali się ziemi wileńskiej wraz z 

Wilnem oraz północnej 

Suwalszczyzny.

 Działacze białoruscy również uważali 

Wileńszczyznę

 za ziemię ojczystą, zgłaszała do 

21 

background image

niej też roszczenia Polska. 19 kwietnia 1919 r. wojska polskie zajęły Wilno. 

Piłsudski

 — sam pochodzący z ziem kresowych — świadomy był skomp

l

ikowanych 

problemów związanych z tym miastem i zapowiedział 

(

,

..)możność rozwiązania 

spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych tak, jak sami sobie 

ż

yczy

ć 

będziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu lub ucisku ze strony Polski". W praktyce 

strony zaangażowane w sporze niezbyt liczyły się z wolą ludności. 
Konfliktu zbrojnego nie zdołała przerwać interwencja przedstawicieli mocarstw, 
którzy wytyczyli w lipcu 1919 r. linię 

demarkacyjną.

 Obydwie strony domagały 

się terytorium przyznanego przeciwnikowi i walki trwały nadal. 
Litwa brała także udział w wojnie przeciwko republikom radzieckim, lecz 12 

lipca 1920 r. podpisała traktat pokojowy. Uznawał on prawa litewskie do Wilna, 
Grodna i 

Lidy

 oraz północnej części ziemi suwalskiej. Wojska litewskie podjęły 

wówczas działania przeciwko Polsce, chcąc wymusić uznanie postulowanej przez 
siebie linii granicznej. Tymczasem jednak zmiana sytuacji na froncie 

radziecko-polskim

 pozwoliła na podjęcie ofensywy przez oddziały wojska 

polskiego, które zajęły ponownie 

Suwalszczyznę.

 Wówczas, pod naciskiem 

mocarstw, 7 października 1920 r. obydwa państwa podpisały 

rozejm,

 na mocy 

którego ziemia wileńska pozostała po litewskiej stronie granicy. Wprawdzie — 
biorąc rzecz formalnie — rozejm nie przesądzał ostatecznie przyszłych granic 
państwowych, lecz mało było prawdopodobne, by podczas rokowań pokojowych 

delegacja litewska zgodziła się ustąpić z Wilna. 
Piłsudski miał ręce skrępowane stanowiskiem mocarstw, toteż nie mógł podjąć 
żadnej akcji celem zagwarantowania Polsce spornego obszaru. Polecił więc gen. 
Lucjanowi 

Żeligowskiemu,

 który dowodził oddziałami Polaków pochodzących z 

Litwy, aby “zbuntował się", czyli pozornie wyłamał spod rozkazów sztabu 

pol-

 

22 

skiego

 i pomaszerował na Wilno. 12 października Że

ligowski

 powołał do życia 

republikę Litwy 

Ś

rodkowej, którą kierowała Tymczasowa Komisja Rządząca z nim 

samym na czele. Wkrótce przerwano działania wojenne. 
Spór 

polsko-litewski

 miała rozstrzygnąć Liga Narodów, lecz wyprzedzając 

decyzje 

Żeligowski

 ogłosił wybory. Do Sejmu Wileńskiego weszli niemal 

wyłącznie Polacy, gdyż inne narodowości przeważnie bojkotowały wszelkie akty 
prawne Litwy 

Ś

rodkowej, uważając ją za marionetkowy twór zależny od Polski. 

Wśród posłów przeważali zwolennicy bezwarunkowego włączenia ziemi wileńskiej 
do Polski. 20 lutego 1922 r. Sejm Wileński podjął w tej sprawie uchwałę, a 
miesiąc później — mimo protestów dyplomatycznych Wielkiej Brytanii, Francji i 

Włoch — nastąpiło zjednoczenie 

Wileńszczyzny

 z Polską. Pozostał jeszcze pas 

neutralny dzielący Litwę od Polski, który — tym razem za zgodą Ligi Narodów — 

został podzielony między obydwa państwa 15 lutego 1923 r. 
Kiedy na froncie wschodnim trwały zacięte walki 

,

 a polskie oddziały zaczęły 

ponosić klęski, nadszedł czas przeprowadzenia plebiscytów przewidzianych przez 

traktat pokojowy z Niemcami. Na Warmii i Mazurach plebiscyt odbył się 11 lipca 
1920 r

.,

 w okresie największych niepowodzeń wojsk polskich. Ułatwiło to 

znacznie propagandę organizacji niemieckich i łącznie z innymi przyczynami 

wpłynęło na niewielką tylko liczbę głosów oddanych za Polską. W sierpniu 
sojusznicza komisja ustaliła przebieg granicy, przyznając Polsce zaledwie 

niewielkie skrawki obszaru objętego plebiscytem. 
Na Górnym 

Ś

ląsku, gdzie rozwinęła się na dużą skalę działalność 

nacjonalistycznych organizacji niemieckich, stosujących terror wobec działaczy 
polskich, w drugiej połowie sierpnia 1920 r. wybuchło następne powstanie. 

Walki, w których powstańcy zdołali 

osiąg-

23 

background image

n

a

ć pewne sukcesy, przerwano na żądanie komisji reprezentującej mocarstwa. 

Plebiscyt na tym terenie wyznaczono na dzień 20 marca 1921 r. Nacisk 
ekonomiczny i polityczny ze strony niemieckich przedsiębiorców i administracji 

przyczynił się do tego, że za Polską padło tylko nieco ponad 40 proc. głosów. 
Taki wynik wywołał rozbieżności w komisji, która miała postanowić o dalszym 

losie Górnego 

Ś

ląska. Głębszym ich podłożem były różnice między Anglią a 

Francją. Wobec obaw miejscowego społeczeństwa polskiego, że decyzja okaże się 
dla Polski niekorzystna, 3 maja 1921 r. wybuchło trzecie powstanie śląskie. Po 

zaciętych walkach, w których powstańcy odnieśli początkowo znaczne sukcesy, w 
lipcu na obszarze plebiscytowym objęła władzę ponownie komisja sojusznicza. W 

październiku 1921 r. zapadło postanowienie przyznające Polsce wschodnią część 
Górnego 

Ś

ląska, podczas gdy część zachodnia pozostała w granicach Niemiec. 

Rozbieżności w organach międzynarodowych, które miały decydować o zachodniej 

granicy Polski, wynikały przede wszystkim z odmiennych koncepcji polityki 
wobec Niemiec, w mniejszym zaś stopniu z ocen stosunków demograficznych. 

Odrodzona Polska związała się politycznie z Francją. Francja wsparła wojskowo 
i materialnie armię polską walczącą przeciwko republikom radzieckim, gdyż 
politycy paryscy zainteresowani byli w obaleniu władzy, która przekreśliła 

stare długi carskie wobec zagranicy. Francja była także żywotnie 
zainteresowana w jak najdalej idącym osłabieniu Niemiec, zarówno pod względem 

wojskowym, jak i gospodarczym. Przyznanie Górnego 

Ś

ląska Polsce doprowadzić 

musiało do zmniejszenia potencjału przemysłu niemieckiego, a równocześnie 
zwiększało potencjalne siły państwa sojuszniczego, czyli sprzyjało Francji. 
Politycy brytyjscy natomiast dostrzegali niebezpieczne dla nich skutki 

nadmiernego osłabienia Niemiec w 
24 

porównaniu z Francją. Ich koncepcje polityczne zakładały zachowanie pewnego 
dystansu wobec państw kontynentalnych, lecz zarazem skłaniały do działania na 
rzecz utrwalenia między nimi równowagi sił. Wielka Brytania mogła być 

zagrożona przez każde państwo 

e-uropejskie,

 które zdobyło niekwestionowaną 

przewagę na kontynencie. Jeśli natomiast istniały tam co najmniej dwie potęgi 

rywalizujące ze sobą, Londyn uzyskiwał dogodną dla siebie pozycję arbitra w 
ewentualnych sporach. Całkowite rozbicie potęgi niemieckiej nie leżało więc w 
interesach oraz planach brytyjskich, gdyż prowadziło do wzrostu potęgi 
francuskiej. Podobnie umocnienie Polski oznaczało niebezpieczeństwo nad-

miernego wzmocnienia sojusznika, lecz zarazem konkurenta. 

Ostateczna decyzja w sprawie granicy na Górnym 

Ś

ląsku zapadła więc zarówno pod 

wpływem wyników głosowania, efektów powstań śląskich, jak też w następstwie 
rywalizacji 

brytyjsko-francuskiej.

 15 maja 1922 r. w Genewie Polska i Niemcy 

podpisały konwencję, która uregulowała na piętnaście lat zagadnienia związane 
z podziałem jednolitego dotąd okręgu przemysłowego. Postanowienia te miały 

złagodzić ujemne gospodarcze skutki podziału i ułatwić stopniową adaptację do 
nowych warunków; z punktu widzenia politycznego oznaczało to ograniczenie na 
czas obowiązywania konwencji suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej, gdyż 

m.in. 

zmiany ustawodawstwa niemieckiego były w zasadzie możliwe tylko wówczas, 

gdy oznaczało to wprowadzenie praw jednolitych dla całego państwa. W dniach od 

17 czerwca do 9 lipca 1922 r. Polska objęła władzę na przyznanym jej 
terytorium. Zgodnie z ustawą uchwa

l

oną 15 lipca 1920 r. włączone do Polski 

terytorium Górnego 

Ś

ląska otrzymało prawa autonomiczne, których wyrazem było 

m.in. utworzenie Sejmu 

Ś

ląskiego w Katowicach; jego kompetencje dotyczyły 

zagadnień finansowych, administracyjnych i prawnych. 

25 

background image

W ciągu pierwszej połowy 1920 r. trwały także przygotowania — w Polsce i w 
Czechosłowacji — do plebiscytów na niektórych częściach 

Ś

ląska Cieszyńskiego 

oraz Spiszu i Orawy. W lipcu 1920 r. rząd polski wyraził jednak zgodę, by 
ostateczną decyzję oddać w ręce przedstawicieli mocarstw bez plebiscytu; 
aprobował to również rząd czechosłowacki. 28 lipca zapadła decyzja dzieląca 

sporne terytoria. Pozostała jedynie do rozstrzygnięcia kwestia przebiegu 
granicy w okolicach podtatrzańskiej 

wsi

 Jaworzyna (po 

słowacku

 Javo

ri

na). 

Przedstawiciele mocarstw ustalili ją dopiero 5 września 1924 r. na podstawie 

rezolucji Rady Ligi Narodów. Jakkolwiek więc państwo polskie powstało na 
początku listopada 1918 r

.,

 jego terytorium i granice ukształtowały się 

dopiero w lecie 1922 r

.;

 sprawa Jaworzyny miała podrzędne znaczenie 

praktyczne. 
Proces formowania

-

 się granic i terytorium był bardzo złożony. Rozstrzygnięcia 

zapadały na polach bitew, w wyniku układu sił stron walczących, a także przy 

stołach konferencyjnych, gdzie decydowały przede wszystkim interesy mocarstw. 

W tym stanie rzeczy granice państwowe nie mogły odpowiadać granicom etno-
graficznym nawet w takim przybliżeniu, jakie byłoby możliwe w warunkach 
niezmiernie skomplikowanej struktury ludnościowej wielu obszarów pogranicznych 
i spornych. Wewnątrz państwa polskiego znalazły się liczne mniejszości 
narodowe, tak jak ludność o polskiej świadomości narodowej lub mówiąca 

językiem polskim znalazła się w krajach sąsiednich. Analogiczne problemy miały 
inne państwa Europy 

Ś

rodkowej. 

Mocarstwa podejmujące decyzje w sprawach granicznych zdawały sobie sprawę z 
rozmaitych niebezpieczeństw wynikających z faktu istnienia znacznych liczebnie 
mniejszości narodowych. Doświadczenia wynaradawiającej polityki niektórych 

rządów przed pierwszą wojną światową, przykłady prześladowania 

Ż

ydów w wielu 

krajach europejskich, obawy przed retorsjami ze 
26 
strony narodów dotąd uciśnionych wobec swych dawnych ciemięzców, którzy 
znaleźli się w pozycji mniejszości, skłaniały do poszukiwania zabezpieczeń. W 
rezultacie przy sposobności podpisywania układów pokojowych przez 

Czechosłowację, Grecję, Jugosławię, Polskę i Rumunię zostały im narzucone 

tzw.

 

traktaty mniejszościowe, które miały zagwarantować wyeliminowanie ucisku 
mniejszości narodowych i zapewnić szans

ę

 rozwoju mniejszościowej kultury. 

Ż

ądania zapewnienia ochrony przed ewentualnymi próbami dyskryminacji w Polsce 

zgłaszały organizacje niemieckie. W protokole Komisji 

Międzysojuszniczej 

Polsce, obradującej 3 marca 1919 r. w Poznaniu, znajdujemy następujące 

postanowienie: “Komisja rozpatrzy żądanie wysunięte przez Niemców w celu uzy-
skania ochrony poddanych niemieckich na terytorium polskim. Ustali ona 
przepisy dotyczące tej ochrony i zażąda wzajemności dla poddanych polskich 
żyjących na terytorium niemieckim". W instrukcjach dla delegacji niemieckiej 

na konferencję pokojową w kwietniu tegoż roku znalazło się stwierdzenie: 

“(...)

 ze strony niemieckiej muszą być wymagane pewne zapewnienia już w samym 

traktacie pokojowym dla tych mniejszości niemieckich, które przez odstąpienie 
dostają się pod obcą zwierzchność państwową". 
Koncepcję międzynarodowej ochrony prawnej mniejszości poparły energicznie 

także organizacje żydowskie działające w różnych krajach. Memoria

ł

 

Amerykańskiego Kongresu 

Ż

ydowskiego z 2 marca 1919 r. podkreślał 

m.in.

 

konieczność zagwarantowania praw do posługiwania się językiem ojczystym, na co 
zapewne wpłynęły doświadczenia ustawodawstwa austriackiego, które nie uznawało 
języka żydowskiego, i wyjaśniał: “W Polsce i Rumunii jest wielu mieszkańców, 

którzy nie umieją mówić językiem urzędowym 

(...).

 Między sobą, w kole rodziny 

i w swoich domach kultu używali oni języków, które dla nich mają tradycyjne 

znaczenie i które oni 
27 

background image

mają w głębokim poważaniu i czci. Ponadto nie należy zapominać, że jeżeli 

Besarabia

 i Transylwania zostaną przyłączone do Rumunii, w skład jej ludności 

weszłoby 

wielu Polaków, Rosjan, Ukraińców, 

Rusinów

 i 

Ż

ydów nie umiejących 

mówić po rumuńsku". 
Z odmiennych pobudek interesowała się tym zagadnieniem delegacja japońska na 

konferencję pokojową, która pragnęła włączyć do paktu Ligi Narodów klauzule 
zapewniające równość rasową. Ta ostatnia kwestia była jednak kłopotliwa dla 
pozostałych mocarstw ze względu na sytuację w koloniach, toteż ostatecznie 

zrezygnowano z generalnego uregulowania praw mniejszości narodowych na rzecz 
koncepcji indywidualnych traktatów. Paradoksem było, że pokonane Niemcy, gdzie 

przed pierwszą wojną światową dyskryminowano mniejszości narodowe i 
wyznaniowe, nie musiały przyjąć analogicznych zobowiązań. 
Polska podpisała traktat mniejszościowy 28 czerwca 1919 r

.,

 a jego ratyfikacja 

nastąpiła w związku z ratyfikowaniem układu pokojowego 31 lipca tegoż roku. 

Wbrew intencjom niektórych przynajmniej zagranicznych zwolenników układu 

służył on w małym tylko stopniu ochronie praw mniejszości narodowych w Polsce, 
stał się natomiast dogodnym narzędziem zewnętrznej ingerencji (zwłaszcza 
niemieckiej) w kwestie polskiej polityki wewnętrznej. 
Podkreślić zresztą należy, iż twórcy traktatów mniejszościowych niezbyt 

orientowali się w problemach Europy 

Ś

rodkowej i w rzeczywistym stanie kwestii 

mniejszościowych. Charakterystyczny był 

np.

 komentarz wybitnego brytyjskiego 

polityka 

Lioyda

 George'a, który należał do grona najbardziej wpływowych mężów 

stanu w powojennej Europie, wypowiedziany podczas rozmowy z premierem 
Rzeczypospolitej Polskiej Ignacym 

Paderewskim.

 

Paderewski

 postulował 

przyznanie językowi żydowskiemu (określanemu w owym czasie w wielu dokumentach 

jako “żargon") “praw języka 

po-

 

28 

mocniczego

 w szkołach elementarnych, przy obowiązkowym języku wykładowym 

polskim", zgodnie z intencjami cytowanego wyżej memoriału Amerykańskiego 
Kongresu Żydowskiego. Według notatki z rozmowy przeprowadzonej 27 czerwca 1919 
r. 

“Lioyd

 

George

 zaoponował twierdząc, że byłoby to niebezpiecznym precedensem 

przyznawać prawo to zepsutemu językowi niemieckiemu (tak nazwał żargon), co 
mogłoby służyć do rozpanoszenia się obcej narodowości w Polsce, zamiast 

gwarantowania praw mniejszości, co jedynie traktat ma na celu. Chodzi tu 
bowiem jedynie o równouprawnienie i asymilację, nie zaś o tworzenie i 
akceptowanie mniejszości narodowościowych". Propozycję — wbrew stanowisku 

Paderewskiego

 — usunięto z projektu układu. Traktat mniejszościowy wywołał 

duże rozgoryczenie w Polsce, gdyż dostrzegano niebezpieczeństwa zeń wynikające 

oraz upośledzenie mniejszości polskiej w Niemczech. 
Niezależnie od traktatu w dyskusja

c

h nad projektem konstytucji 

Rzeczypospolitej Polskiej gwarancje praw mniejszości narodowych traktowano 

przeważnie jako nieodłączny element systemu demokratycznego. Już dekret z 28 
listopada 1918 r. o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego przewidywał 
całkowitą równość wszystkich obywateli. Konstytucja z 17 marca 1921 r. 

postanawiała: “Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i 
pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych. Osobne ustawy państwowe 

zabezpieczają mniejszościom w Państwie Polskim pełny i swobodny rozwój ich 
właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o 
charakterze publicznoprawnym, w obrębie związków samorządu powszechnego". 
Wprawdzie przewidziane w tym artykule związki nigdy nie powstały, lecz zarówno 

inne postanowienia konstytucji, jak ustawy szczegółowe stały na straży 

równości wszystkich obywateli. 

Ana-

 

29 

background image

logiczne postanowienia przejęła bez zmian konstytuc

j

z 23 kwietnia 1935 r. 
Zagadnienia mnie

j

szości narodowych nie mogły jednak wyczerpa

ć

 ustawy. 

"

Wiele — 

nieraz nawet więcej niż od litery prawa — zależało od praktyki działania 
administracji państwowej. Olbrzymiej wagi zagadnieniem były stosunki panujące 

między różnymi narodowo środowiskami, a także wzajemne stereotypy i uprzedze-
nia. Wreszcie realne położenie całego społeczeństwa, wszystkich obywateli 
niezależnie od narodowości, określały warunki ekonomiczne oraz wahania 

koniunktury. 

]

 

Podkreślić należy jeszcze jedną kwestię. Poszczególne mniejszości narodowe 

znalazły się w granicach Rzeczypospolitej Polskiej niezależnie od swej woli i 
aspiracji. Jedynie ludność żydowska nie formułowała programu terytorialnego, 
kolidującego z zamierzeniami 

powsta-

 

j jącego

 państwa polskiego. Liczne 

organizacje niemieckie w byłym zaborze pruskim oraz na Górnym 

Ś

ląsku działały 

natomiast na rzecz zachowania granic przed- 

wojennych. 

"

Wśród społeczeństwa 

ukraińskiego przeważały ugrupowania opowiadające się albo za utworze- i 

niem

 

niezależnego państwa ukraińskiego, albo za przyłączeniem się do radzieckiej 

"

Ukrainy. Podobnie było 

wśród Białorusinów. Nurty aprobujące zjednoczenie z Polską miały wpływy bardzo 
ograniczone. Litwini pragnęli zjednoczenia z Litwą, Czesi i Słowacy na połu-

dniowym pograniczu — zjednoczenia z Czechosłowacją. Przed 

Rzecząpospolitą

 

Polską stanęło więc niezmiernie trudne zadanie pozyskania lojalności 
wszystkich obywateli, niezależnie od narodowości i języka ojczystego. A także 
— zaspokojenia ich praw, gwarantowanych przez konstytucję oraz inne ustawy. 
Powstawało pytanie: Czy odrodzona Polska będzie ojczyzną tylko Polaków, czy 

też wszystkich jej obywateli? 

2. Spory wokó

ł

 statystyki 

Pozornie wydawać się może, iż określenie liczebności mniejszości narodowych w 
Polsce międzywojennej jest zadaniem nieskomplikowanym. Wystarczy bowiem wziąć 
do ręki odpowiednie wydawnictwo — choćby Mały Rocznik Statystyczny — i 
odszukać właściwą stronę albo też sprawdzić w encyklopedii. W rzeczywistości 

kwestia nie jest tak prosta. Rozmaite wydawnictwa przytaczały liczby 
zaczerpnięte bezpośrednio z wyników spisów ludności, nie poddając ich 
krytycznej analizie; nie jest ona zresztą zadaniem tego typu publikacji. 
Historyk nie może się jednak ograniczyć do powtarzania owych informacji, lecz 
musi zastanowić się nad ich wartością źródłową; to samo zresztą powinien 

uczynić demograf, socjolog i ekonomista. Każda tablica statystyczna, w tym 
także zestawienie wyników spisu ludności, jest źródłem w takim samym znaczeniu 
jak dokument archiwalny, wspomnienie uczestnika wydarzeń lub stara fotografia. 
Badacz jest obowiązany zająć wobec źródła stanowisko krytyczne, to znaczy 
zastanowić się nad okolicznościami jego powstania i ocenić, w jakiej mierze 

oddaje ono wiernie rzeczywistość, w jakiej zaś mogły w nim znale

ź

ć się 

rozmaite zniekształcenia, niedokładności, a czasem nawet fałszerstwa. 
Metodologia nauk historycznych od dawna zajmuje 

aię

 zagadnieniami krytyki 

źródeł i dziś mamy już 

usta-l

°ny pewien kanon postępowania. Przede wszystkim 

31 

background image

należy zastanowić się nad czasem powstania oraz pochodzeniem 

ź

ródła; w wypadku 

publikacji statystycznych, pochodzących — w Polsce — z Głównego Urzędu 

Statystycznego, wynika to z in

f

ormacji podanych w wydawnictwie. Rezultaty 

spisów ludności w najbardziej szczegółowej postaci ogłoszono w wydawnictwie 
Statystyka Polsk

i

, prezentując we wstępie najważniejsze wiadomości dotyczące 

metod opracowania. Następnie wymaga rozważenia parę pytań, takich samych, 
jakie zadaje sobie historyk przy analizie każdego 

ź

ródła: co twórca dokumentu 

wiedział oraz co chciał przekazać adresatowi, ewentualnie, co mógł podać do 

wiadomości. 
W wypadku 

ź

ródeł statystycznych pytania te sprowadzają się do wyjaśnienia 

metod zbierania danych oraz ich opracowywania, ewentualnie do zastanowienia 
się, czy instytucja zbierająca oraz publikująca informacje była zainteresowana 
w określonym ich kształcie. 
Na ogół panuje opinia, że Główny Urząd Statystyczny w latach międzywojennych 

reprezentował wysoki poziom fachowości oraz że zmierzał do możliwie wiernego 

ukazania rzeczywistości. Oznacza to uznanie, że informator — czyli twórca 

ź

ródła — pragnął przekazać dokładne dane. Ustalenie natomiast, czy miał możli-

wości zebrania takich informacji oraz czy potrafił zastosować odpowiednie 
metody ich opracowania, jest zadaniem nader skomplikowanym, wywołującym liczne 

dyskusje wśród badaczy. Pamiętać bowiem należy, iż istniały rozmaite 

obiektywne ograniczenia, których przy najlepszej woli statystyków nie udawało 
się pokonać. Jeśli na przykład bywały wioski, w których wieśniacy-analfabeci 
nie potrafili powiedzieć, ile hektarów liczą ich grunty (w wielu regionach 
państwa nie było ksiąg hipotecznych zawierających dane o własności chłopskiej, 

dla codziennych potrzeb wystarczała wiedza, gdzie przebiegają linie graniczne 
między 

po-

 

32 
Podział administracyjny Polski na początku lat trzydziestych. Województwa: l. 
śląskie, 2. poznańskie, 3. pomorskie, 4. łódzkie, 5. warszawskie, 6. 
kieleckie, 7. krakowskie, 8. lwowskie, 9. stanisławowskie, 10. 

tarnopolskie,

 

11. wołyńskie, 12. lubelskie, 13. poleskie, 14. białostockie, 15. 

nowogródzkie, 16. wileńskie. Warszawę oznaczono kółkiem 

lami

 należącymi do różnych osób, utrwalona w pamięci wszystkich 

zainteresowanych), wówczas dokładne przeprowadzenie spisu gospodarstw rolnych 
wymagało dokonania pomiarów każdego gospodarstwa. W rezultacie informacje o 
ogólnej powierzchni kraju uzyskane dzięki pomiarom geodezyjnym różniły się od 

danych zebranych podczas spisów. Jeśli wiele osób nie miało 
3 — Ojczyzna... 33 

background image

żadnych dokumentów i nie znało daty urodzenia 

-— 

znów dotyczyło to przede 

wszystkim wiejskich analfabetów, a zwłaszcza osób w podeszłym wieku — wówczas 
wszelkie badania nad strukturą wieku obywateli Polski musiały by

ć

 obciążone 

trudnym do ustalenia błędem. Niejednokrotnie więc statystycy zastanawiali się 
nad rozmiarami możliwych błędów spowodowanych owymi obiektywnymi warunkami, 

aby jak najbardziej dokładnie ukazać rzeczywistość gospodarczą i społeczną 
Polski. 
Podobnie należy zastanowić się nad możliwościami 

błędów występujących podczas spisów ludności. W latach międzywojennych odbyły 
się dwa takie spisy, obejmujące w założeniu terytorium całego państwa — w 

latach 1921 oraz 1931; terminy wynikały z porozumień międzynarodowych. 
Powszechne spisy ludności bywają przeprowadzane co dziesięć lat, w latach za-
kończonych na 0. W praktyce rozmaite względy powodują odchylenia od tych dat. 

Nieraz przyczyny mają charakter techniczny, niekiedy ekonomiczny (kłopoty 
budżetowe państwa), czasem zaś wynikają z konkretnych potrzeb państwowych 

(np.

 

ostatni spis ludności w Polsce został przeprowadzony w 1978 r

.,

 czyli przed 

zwyczajowym terminem, by dostarczyć danych potrzebnych do opracowania planów 

społeczno-gospo-

 

darczych).

 

Z punktu widzenia potrzeb powstającego państwa 

polskiego niezbędne było uzyskanie możliwie dokładnych danych o zaludnieniu, i 
to jak najszybciej. Tymczasem jednak przeprowadzenie spisu ludności wymagało 
nie tylko opracowania jego założeń, lecz także przygotowania aparatu 
technicznego. W 1920 r. trwała jeszcze wojna na wschodzie; pokój podpisano 
dopiero w marcu 1921 r. Przeprowadzenie przed zakończeniem działań wojennych 

spisu ludności nie miałoby większego znaczenia, choćby z tego powodu, że wielu 

mężczyzn znajdowało się w szeregach armii. Sądzę, że 

wy-

 

34 
znaczona data — 30 września 1921 r. — była rzeczywiście najwcześniejsza z 
możliwych. Z punktu widzenia potrzeb historyka okazała się nawet nazbyt 

wczesna. 

W momencie spisu ludności terytorium państwa polskiego nie było jeszcze 
definitywnie ustalone. Dopiero 24 marca 1922 r. Sejm podjął uchwałę o 
przyłączeniu do Rzeczypospolitej ziemi wileńskiej, a w czerwcu tegoż roku 
nastąpiło objęcie przez polską administrację przyznanej przez mocarstwa części 

Górnego 

Ś

ląska. Parę innych zagadnień terytorialnych — lecz o stosunkowo 

niewielkim znaczeniu — rozstrzygnięto w 1923 r. Spis ludności z 1921 r. nie 
objął więc dwóch regionów bardzo ważnych z punktu widzenia badania struktury 
ludności. 

Ś

ląsk był największym skupiskiem proletariatu w Polsce, mieszkała 

tam także pewna liczba ludności niemieckiej. 

Wileńszczyzna

 natomiast była 

ziemią niemal wyłącznie rolniczą, zamieszkaną — poza Polakami — przez 

Białorusinów, Litwinów, 

Ż

ydów oraz niektóre inne mniejszości narodowe. 

Już powyższe fakty powodują, że dane spisu ludności z 1921 r. mogą mieć tylko 
ograniczoną przydatność do badania struktury społeczeństwa Polski. Oprócz tego 
wskazać należy, iż w tym czasie w województwach wschodnich nie ustały 

powojenne ruchy migracyjne ludności. Ogółem od listopada 1918 r. do końca 1924 

r. powróciło do Polski niemal 1,3 m

i

n osób, w tym po dacie spisu niemal 350 

tys.

,

 przede wszystkim na teren byłego zaboru rosyjskiego. Trwała także 

emigracja ludności niemieckiej z województw zachodnich. Innymi słowy, spis 
uchwycił stan przejściowy, pewien moment w procesie istotnych i szybkich 
przeobrażeń struktury ludności Rzeczypospolitej Polskiej. Na koniec wspomnieć 

należy o dalszych przyczynach niedoskonałości zebranych materiałów. W 

województwach 

południowo--wschodnich

 ukraińskie ugrupowania polityczne 

ogłosiły bojkot spisu, nie uznając suwerenności Polski na tym obszarze; w tym 
czasie mocarstwa sprzymierzone 

je-

 

35 

background image

szcze

 nie zaakceptowały formalnie granicy polskiej na wschodzie. Tym samym 

stwierdzić należy, iż spis wykazał nazbyt małą liczbę ludności ukraińskiej. 
Jak wynika ze sprawozdań, zdarzało się — na Polesiu — że komisarze 

przeprowadzający spis niezbyt biegle władali piórem, co musiało się odbić 
ujemnie na dokładności wyników. Znawcy stosunków kresowych 

(np.

 Konstanty 

Srokowski)

 stwierdzali liczne niedokładności wyników spisu w porównaniu ze 

stanem rzec

z

ywistym. Znane wreszcie były przypadki, że osoby odpowiadające na 

pytania zawarte w kwestionariuszu błędnie rozumiały ich treść oraz fałszywie 
interpretowały pojęcia. Między innymi — co jest istotne dla badania stosunków 

narodowościowych — pytanie o narodowość utożsamiano z pytani

e

m o obywatelstwo. 

Z tych właśnie względów kwestionariusz spisowy w 1931 r. zawierał pytanie o 
język ojczysty w przekonaniu, zapewne trafnym, że zmniejszy to możliwości 
nieporozumień. 
Przedstawione fakty powodują, że wyniki spisu ludności z 1921 r. nie są 

wystarczające dla poznania stosunków narodowościowych w Polsce. Zbyt wiele 

było bowiem przyczyn, które wywoływały błędy, a wszystkie niemal powodowały 
umniejszenie liczby mniejszości narodowych. Toteż autorzy poważnych studiów 
publikowanych w latach następnych podejmowali próby szacunkowego ustalenia 
rzeczywistej struktury narodowościowej, otrzymując wyniki, które znacznie się 

od 

siebie różniły. 
Spis przeprowadzony 9 grudnia 1931 r. miał o wiele mniej niedostatków niż spis 
z 1921 r

.;

 należy podkreślić, iż organa statystyczne dysponowały już dużym 

doświadczeniem, pozwalającym na dobrą organizację badania oraz udoskonalenie 
metod zbierania danych. Tym razem jednak pojawił się nowy problem. Otóż w 

Głównym Urzędzie Statystycznym stwierdzono, że część kwestionariuszy spisowych 

— niemal wyłącznie z województw 

południowo-wschodnich

 — miała poprawione 

zapisy dotyczące języka ojczystego: zamiast pierwotnie wpisanego języka 
ukraińskiego (lub 

rusińskiego) 

inna ręka wpisywała język polski. Piętnaście 

lat później prezes Głównego Urzędu Statystycznego, wybitny demograf Edward 

Szturm de 

Sztrem

 opublikował artykuł, w którym pisał: “Robota to była tak 

brutalna, że kierownicy opracowania spisu ludności byli przerażeni i był 
zamiar 

nieopracowywania

 w ogóle bezwartościowych danych narodowościowych dla 

całego wschodu Polski. Opracowanie było dokonane tylko na kategoryczne żądanie 
władz. Trzeba jednak dodać, że wyższe władze ówczesne w Polsce, zdając sobie 
sprawę z bezczelnego fałszu, zabroniły publikowania materiałów 

narodowościowych dla mniejszych jednostek, jak gmin i osiedli (bo tam kłamstwo 
by się wydało od razu) oraz zabroniły naukowcom i innym dostępu do 
autentycznego materiału spisowego". Niestety, wypełnione kwestionariusze nie 
dochowały się do naszych czasów i nie mogą być wykorzystane do analiz. 
Już podczas rozmowy Edward Szturm de Sztrem wyjaśnił mi dodatkowo, że 

kwestionariusze spisowe zebrane na terenie powiatów, nim dotarły do Warszawy, 
przechodziły przez ręce urzędników 

starostw,

 prawdopodobnie więc zmiany 

wprowadzano na tym etapie. W rezultacie Główny Urząd Statystyczny opracował 
według języka ojczystego tylko podstawowe dane dotyczące ludności, bardziej 
szczegółowo natomiast opracowano i opublikowano informacje według wyznania; 

pracownicy GUS uznali bowiem, że dla dużej części terytorium Polski materiały 
dotyczące struktury wyznaniowej mogą być pomocne przy badaniu struktury 
narodowościowej ludności. 
Wokół wyników spisu ludności z 1931 r. rozgorzała zacięta dyskusja. Dziś 
niewielu historyków przyjmuje bez zastrzeżeń liczby zawarte w opublikowanych 

zestawieniach o strukturze ludności według języka ojczystego. Powstał 

natomiast problem, w jaki sposób można 37 

background image

ustalić kierunki i rozmiary błędów oraz rzeczywistą strukturę narodowościową 
ludności Polski. 

Tutaj stajemy przede wszystkim przed pytaniem, jakie mogą być kryteria 
zaliczenia człowieka do takiego lub innego narodu. 
Data urodzenia, kolor oczu lub wzrost mają charakter obiektywny; niezależnie 

od poglądów lub upodobań nie można ich zmienić, co najwyżej można starać się 
ukryć i podawać informacje fałszywe. Kiedy jednak pytamy o przynależność 
narodową, rozpatrujemy sferę subiektywną: poczucie związków z tradycją, 

kulturą, obyczajem. Nie wiąże się to z cechami zewnętrznymi w założeniu 
niezmiennymi. Nie ma możliwości obiektywnego sprawdzenia, czy człowiek 

deklarujący poczucie więzi z tradycją Piasta Kołodzieja, Kazimierza Wielkiego 
oraz Tadeusza Kościuszki udziela informacji prawdziwej, czy też może w 
rzeczywistości za swego bohatera uznaje Bohdana 

Chmielnickiego

 lub Witolda 

Wielkiego. Co więcej, może się okazać, iż ktoś wychowany w jednej tradycji 

narodowej, w duchu określonej świadomości, z upływem lat przejdzie przemianę 

psychiczną i przyjmie odmienną tradycję, czasem wręcz przeciwstawną. Znamy z 
historii Polski oraz literatury podobne przeobrażenia świadomości, połączone 
zazwyczaj z dramatami ludzi, którzy znaleźli się na rozstajach. Znamy także 
liczne przykłady, gdy z tej samej rodziny wyrastali ludzie głęboko związani z 

odmiennymi tradycjami narodowymi. 

Jeśli więc datę urodzenia sprawdzić możemy na podstawie dokumentów, wzrost 
ustalimy za, pomocą pomiaru, a kolor oczu przez spojrzenie, to świadomość 
narodową możemy określić wyłącznie na podstawie deklaracji zainteresowanej 
osoby. Osoba ta ulegać może jednak rozmaitej presji, a wówczas deklaracja bywa 

fałszywa; do tej kwestii wypadnie jeszcze powrócić. Nawet jednak w możliwie 
najlepszych warunkach, sprzyjających nieskrępowanym oświadczeniom 

zaintere-

 

38 

sowanych,

 okazać się może, iż odpowiedź na pytanie o narodowość lub język 

ojczysty (czyli język, z którym dana osoba jest związana uczuciowo; nie zawsze 
jest to język używany w życiu codziennym) będzie trudna lub nawet niemożliwa. 

Przede wszystkim pamiętać musimy, że świadomość narodowa jest zjawiskiem 

historycznym. Rozwijała się stopniowo, obejmując rozmaite środowiska 
społeczne, toteż jeszcze w okresie międzywojennym znale

ź

ć można było w Polsce 

ludzi, którzy nie mogli jednoznacznie określić się w kategoriach narodowych. 
Mówili wprawdzie językiem, który z punktu widzenia filologicznego wolno nazwać 
polskim, białoruskim, ukraińskim, niemieckim 

itd.,

 ewentualnie zaliczyć do 

lokalnych dialektów jakiegoś języka, lecz samych siebie nazywali w kategoriach 
regionalnych. Nieraz określali się jako “tutejsi", “miejscowi", lecz także 

“Poleszucy",

 

“Huculi", 

Ś

lązacy" itd. 

Nie zawsze takie oświadczenie oznaczało rzeczywisty brak powiązań z konkretną 
tradycją narodową i kulturą. Nieraz wynika

ł

o z obawy, że władze administra-

cyjne mogą dyskryminować ludzi deklarujących inną od panującej narodowość lub 
język. Bywało tak przecież w państwach zaborczych, zdarzało się w Rzeczy-
pospolitej Polskiej. Kiedy indziej — zwłaszcza w niepiśmiennych środowiskach 
wiejskich — był to wstępny etap kształtowania się świadomości: odpowiadający 
zdawał sobie doskonale sprawę, że nie jest 

np.

 Polakiem ani Rosjaninem, 

rozumiał odrębność swego rodzimego obyczaju, języka oraz tradycji, lecz nie 

dostrzegał jeszcze ich identyczności lub pokrewieństwa z obyczajem, tradycją 
oraz językiem innych środowisk, np. białoruskich. Raczej wyjątkowo spotkać 
można było programowe deklarowanie swego rodzaju kosmopolityzmu — braku 
jakichkolwiek więzi narodowych. 

Wreszcie istniały środowiska, które wolno nazwać pograniczem etnicznym, 

ulegające wpływom 

rozmai-

39 

background image

tych kultur i tradycji narodowych. Działo się tak zazwyczaj na obszarach, 
gdzie stykały się rozmaite społeczności narodowe, pod wpływem codziennych kon-

taktów, przyjaźni i małżeństw. Bywało tak rów

n

ież tam, gdzie panował ucisk 

narodowy i przedstawicielom jednego narodu narzucano metodami administracyj-
nymi język oraz kulturę narodu panującego. 

W sumie stwierdzić możemy, że poza dominującymi liczebnie środowiskami o 
sprecyzowanej świadomości narodowej istniały w Polsce grupy ludzi dopiero 
kształtujących ową świadomość, znajdujących się na pograniczu różnych kultur, 

dla których jednoznaczna odpowiedź na pytanie o narodowość (zawarte w kwestio-
nariuszu spisowym w 1921 r.) lub o język ojczysty (według spisu z 1931 r.) 

byłaby niemożliwa lub bardzo trudna. Opublikowane wyniki spisu ludności z 1931 
r. wyróżniły grupę oznaczoną jako “język tutejszy" wyłącznie w województwie 
poleskim. Są natomiast podstawy, by twierdzić, że wskazane wyżej zjawiska wy-
stępowały również w innych regionach państwa, a także by wątpić w rozmiary 

“tutejszości"

 wykazanej 

w tym jedynym województwie. 
Nie mamy źródeł, które by pozwoliły określić w miarę możliwości dokładnie 
liczebność wszystkich 

o-wych

 grup pogranicznych oraz kształtujących dopiero 

swą świadomość narodową; pamiętać również należy, iż były one płynne

.

 Wiele 

czynników wpływało na przyspieszenie procesu kształtowania się świadomości 

narodowej w latach międzywojennych, a środowiska owego “pogranicza etnicznego" 
stopniowo podlegały procesom krystalizowania się postaw narodowych. W praktyce 
więc we wszelkich szacunkach dotyczących struktury narodowościowej posługujemy 
się zdecydowanym rozróżnieniem narodowości zamieszkujących Polskę. Popełniamy 
w ten sposób błąd, lecz — jak dotąd — brak innego, lepszego, rozwiązania. 

Postępując tak, należy sobie zdawać sprawę ze złożoności 

za-

 

AD

 

gadnienia

 oraz z przybliżonej jedynie wartości wszelkich liczb. Rzeczywistość 

nie daje się sprowadzić jednoznacznie do schematu, który zmuszeni jesteśmy 
często konstruować. 
Po tych wszystkich zastrzeżeniach należy zastanowić się nad kryteriami 

szacowania liczebności mniejszości narodowych w Polsce międzywojennej, nadają-
cymi się do praktycznego zastosowania. Należy znaleźć takie cechy, które w 
warunkach polskich szły często w parze z odmiennymi tradycjami i świadomością 
narodową. Punktem wyjścia muszą być wyniki spisu ludności z 1931 r

.,

 tylko on 

bowiem dostarczył materiałów dla całego państwa, dotyczących okresu, gdy za-

kończyły się już dawno wszystkie powojenne ruchy migracyjne. Problem, przed 

którym stoimy, rodzi pytanie: w jaki sposób wyeliminować konsekwencje ma-
nipulacji spisowych i zbliżyć się do rzeczywistej liczebności poszczególnych 
grup narodowych. 
Najczęściej wykorzystywanym materiałem uzupełniającym lub nawet zastępującym 

dane o strukturze narodowościowej jest statystyka wyznaniowa. Międzywojenne 

spisy ludności uwzględniały bowiem informacje dotyczące tej sfery. Także i w 
tym wypadku mamy do czynienia ze sferą świadomości ludzkiej, lecz — w 
odróżnieniu od narodowości — dysponujemy zarazem pewnymi formalnymi oznakami 
dotyczącymi wyznania. Na większej części obszaru państwa polskiego aktami 

stanu cywilnego zajmowały się związki wyznaniowe, a tym samym rejestracja 
urodzin, małżeństw i zgonów łączyła się z obrzędami religijnymi. Na ogół też — 

zwłaszcza na 

wsi

 — presja opinii lokalnej zmuszała do podporządkowania się 

religijnym obyczajom, a to oznaczało przynależność do jednego z wyznań. Bardzo 
nieliczna grupa osób nie tylko faktycznie, lecz i formalnie zerwała wszelkie 

więzi z religią. Najczęściej nawet ludzie niewierzący, a w każdym razie 
wszyscy 

tzw.

 

niepraktykujący,

 związani byli z jakimś 

wyzna-

41 

background image

niem,

 z reguły z tym, w jakim ich wychowano. Innymi słowy, w większości 

wypadków wyznanie łączyło się z tradycją środowiskową. 
Można wprawdzie zapytać, czy podczas spisu ludności nie “poprawiano" także 

danych o wyznaniu. Otóż brak jest danych, by sądzić, że podobne postępowanie 
występowało w skali masowej, jakkolwiek trudno wykluczyć indywidualne 

przypadki. Jednakże przy analizie w skali całego państwa, a nawet województwa, 
poszczególne przykłady nadużyć nie mają większego znaczenia, gdyż mieszczą się 
w granicach nieuniknionych i tak niedokładności. 

Dane o wyznaniu mają tę niewątpliwą zaletę, że dysponujemy nimi w odniesieniu 
do całej ludności w momencie spisu. Wyznanie nie jest jednakże identyczne z 

narodowością, a więc należy starannie rozważyć możliwości oraz ograniczenia 
związane z zastosowaniem tego rodzaju pomocniczego kryterium. 
W tradycyjnych wyobrażeniach — lansowanych przed wojną zwłaszcza przez 

narodową demokrację — przyjął się stereotyp 

Polaka-katolika,

 swego rodzaju 

łączności wyznania rzymskokatolickiego z tradycją polskości. Nie ulega 

wątpliwości, że w okresie zaborów religia katolicka obrządku łacińskiego 
odegrała dużą rolę w kształtowaniu świadomości społeczeństwa polskiego oraz w 
tworzeniu potocznych wyobrażeń o przeszłości i tradycjach Polski. Niektóre 
doniosłe fakty z dziejów Kościoła łączyły się z ważnymi momentami z historii 

państwa i weszły do skarbnicy legend narodowych. Wystarczy przypomnieć chrzest 

Polski oraz obronę Częstochowy. Lecz przecież stereotyp Polaka-katolika nie 
odpowiadał rzeczywistości. Przede wszystkim przypomnieć należy, iż w rozwoju 
kultury polskiej w epoce Odrodzenia wielką rolę odegrały rozmaite nurty pro-
testanckie, co tak wyra

ź

nie widać w literaturze. Po drugie — co jest jeszcze 

ważniejsze — w niektórych regionach tradycja polskości wiązała się z 

protestan-

 

42 

tyzmem.

 Tak było na Mazurach pod panowaniem pruskim, tak było również na 

Ś

ląsku Cieszyńskim pod panowaniem 

arcykatolickich

 Habsburgów. Na tych ziem

i

ach 

książkę polską znano najczęściej pod postacią ewangelickiego kancjonału. 

Pamiętać także musimy, że w granicach międzywojennej Rzeczypospolitej Polskiej 

religię rzymskokatolicką wyznawali w większości Litwini i Słowacy, spory 
odsetek Niemców (wg urzędowych wyników spisu z 1931 r. około 16 proc.) oraz 
Białorusinów 

(Cesłau

 Sipović przytacza dane, iż w latach sześćdziesiątych XIX 

wieku ponad 40 proc. katolików diecezji wileńskiej mówiło językiem białorus-
kim). Wyznawcy tej samej religii byli też — choć zapewne mniej liczni — wśród 

Ukraińców. 
Ta sama potoczna opinia wiąże obrządek greckokatolicki z Ukraińcami byłego 
zaboru austriackiego, a prawosławie — wyłącznie z Rosjanami, Ukraińcami i Bia-
łorusinami dawnego zaboru rosyjskiego. Trudno jest zgodzić się z takim 
ujęciem, gdyż w Polsce mieszkali także Polacy wyznania prawosławnego oraz 

greckokatolickiego. 

Przyjmowanie bez zastrzeżeń religii jako wyznacznika narodowości prowadzić 
może więc do błędów. Spróbujmy rozpatrzyć bliżej tę kwestię, rozpoczynając od 
stosunków panujących w województwach wschodnich. 
Na terytorium dawnego zaboru austriackiego wśród ludności ukraińskiej panował 

obrządek greckokatolicki, który w przeszłości powstał w wyniku unii między 

częścią Cerkwi prawosławnej a Kościołem katolickim w Polsce. Unia wywołała 
niegdyś zacięty opór ze strony ludzi związanych z prawosławiem. W XIX w. jed-
nak religia greckokatolicka stała się już wyznaniem prawdziwie ludowym, a w 
końcu stulecia duchowni greckokatoliccy byli wśród narodowych działaczy ukra-

ińskich. W latach międzywojennych wyznanie to niemal symbolizowało ruch 
ukraiński; metropolita 

Andrij

 

Szeptyćkyj

 — zwierzchnik duchowy 

grekokatolików

  

43 

background image

był przez Ukraińców uznawany za wybitny autorytet narodowy. Warto wspomnieć, 
że bliskim jego krewnym był generał Wojska Polskiego Stanisław 

Szeptycki, 

uważany i uważający się za Polaka. 

Według informacji Edwarda Szturm de 

Sztrema

 właśnie w województwach 

południowo-wschodnich

 dokonywano w 1931 r. najdalej idących zniekształceń 

podczas spisu ludności. Zwraca uwagę, że w okresie między spisami 1921 i 1931 
r. nastąpił niebywały przyrost liczby Polaków obrządku greckokatolickiego, z 
361,3 tys. do 487,0 tys. osób, czyli o niemal 35 proc. Jeśli zważyć, że już 

dane zebrane w 1921 r. wywoływały istotne zastrzeżenia, trudno akceptować 
wiarygodność liczb z 

1931 r. 

Grekokatolicy

 byli także wśród Polaków, to rzecz nie ulegająca wątpliwości, 

ale w zdecydowanie mniejszej liczbie. Z kolei katolicy obrządku łacińskiego 
znajdowali się wśród Ukraińców. Sądzę więc, że dopuszczalna jest hipoteza, iż 

liczba 

Polaków-grekokato-lików

 równała się w przybliżeniu liczbie Ukraińców 

“łacinników".

 Pogląd ten nie jest specjalnie oryginalny. W 1939 r. pisał 

bowiem Franciszek 

Czerwiński:

 “Jedyną poważną podstawą obliczeń stosunku obu 

narodowości na terenie ziemi 

czerwińskiej

 może być statystyka wyznaniowa. 

Zdaje się bowiem nie ulegać wątpliwości, że — o ile istnieje pewna liczba 
Polaków wyznania greckokatolickiego i Ukraińców wyznania rzymskokatolickiego — 

to jednak cyfry Polaków i katolików obrządku rzymskiego, 

Rusinów

 i unitów po-

krywają się mniej więcej. Najlepszym tu dowodem jest fakt, że nie ma żadnych 
kapłanów Polaków — 

grekokatolików

 ani Ukraińców — katolików rzymskich". 

Uprawnia to do stwierdzenia, że w skali trzech województw południowo-
wschodnich (lwowskiego, stanisławowskiego i 

tarnopolskiego)

 liczba Ukraińców 

była w przybliżeniu taka sama jak liczba osób wyznających katolicyzm obrządku 

greckiego. Szacunek ten zapewne 
44 
jest nieco zbyt wysoki, lecz błąd o wiele mniejszy niż ten, który zawierają 
opublikowane wyniki spisu ludności. 
Dalej na północ — na ziemiach, które przed pierwszą wojną światową znajdowały 

się pod panowaniem rosyjskim — granica między wyznaniem prawosławnym a 
katolicyzmem w dużej mierze była zbieżna z granicą narodowościową. Władze 
carskie, stosując brutalną przemoc, zniosły unię religijną i włączyły greko-
katolików do Cerkwi prawosławnej. Paradoksalnym tego skutkiem stała się 

polonizacja

 niektórych środowisk mówiących językiem ukraińskim. W miarę mo-

żliwości, uchylając się od przymusu religijnego, wieśniacy “nawracani" na 

prawosławie zwracali się ku Kościołowi rzymskokatolickiemu. Było to możliwe na 
pograniczu 

polsko-ukraińskim,

 w okolicach mieszanych narodowo i wyznaniow

e

Dotyczyło więc tylko niektórych obszarów, jak 

np.

 ziemi chełmskiej. Zdecydo-

wana większość musiała ugiąć się przed przemocą i przyjęła prawosławie, które 

po upływie wielu dziesięcioleci zyskało trwały grunt w tradycji i obyczaju 

wsi 

ukraińskiej. W rezultacie w województwie wołyńskim zdecydowana większość 

Polaków była wyznania rzymskokatolickiego, a zdecydowana większość Ukraińców — 
wyznania prawosławnego. Prawosławie wyznawali także Rosjanie. Aby oszacować 
liczbę Ukraińców, przyjmiemy założenie, że liczba Polaków prawosławnych równa 

się liczbie 

Ukraińców-katolików;

 oprócz tego od ludności prawosławnej należy 

odliczyć Rosjan. 

W województwie poleskim sytuacja kształtowała się o wiele bardziej 
skomplikowanie. Przede wszystkim przez obszar ten przebiegała granica między 
Ukraińcami a Białorusinami. Po drugie, znaczna część mieszkańców została 

zaliczona do “języka tutejszego". Ci, 

tzw.

 tutejsi, mówili miejscowymi 

dialektami białoruskimi i ukraińskimi i z reguły wyznawali prawosławie. 
Podobnie jak na Wołyniu możemy więc przyjąć, że 

45 

background image

liczba ludności polskiej odpowiadała w zasadzie liczbie osób wyznania 
rzymskokatolickiego, podczas gdy prawosławni byli to Rosjanie, Białorusini i 

Ukraińcy. Rosjan zapewne nie spotykano wśród “tutejszych", gdyż zaliczali się 
do nich niemal wyłącznie napływowi urzędnicy, właściciele ziemscy i inne 
środowiska o ukształtowanej świadomości narodowej. Pozostaje więc skom-

plikowany problem, jak podzi

e

lić “tutejszych" między Białorusinów i Ukraińców. 

Nasuwa się metoda uproszczona — przyjąć, że w powiatach, gdzie spis wykazał 
ludność o języku białoruskim, ukraińskim oraz “tutejszym", w tej ostatniej 

grupie proporcje między Białorusinami i Ukraińcami kształtowały się tak samo 
jak wśród mieszkańców tych powiatów o sprecyzowanym języku ojczystym. Pociąga 

to za sobą oczywiście duże niebezpieczeństwo błędu, lecz bez szczegółowych 
badań stosunków w każdym powiecie lub nawet gminie, a takimi nie dysponujemy, 
trudno byłoby o większą 
dokładność. 

W województwach położonych dalej na północ Ukraińców prawie nie było, lecz 

część Białorusinów — i to niemała — wyznawała katolicyzm obrządku łacińskiego. 
Sytuacja taka bardzo utrudnia zadanie badacza, gdyż nie można już założyć, iż 
równoważyła ich liczba Polaków prawosławnych. Punktem wyjścia może być in-
teresujące studium o ludności województwa nowogródzkiego, przygotowane dla 

Instytutu Badań Narodowościowych przez Józefa 

Zarembę

 i powielone jako tekst 

poufny. Ten charakter opracowania skłania do przypuszczenia, że nie miało ono 
celów 

polityczno-propa-gandowych,

 a zatem zasługuje na większe zaufanie niż 

inne publikacje, przygotowywane z myślą o dyskusjach politycznych. 

Zaremba

 

uważał, iż w tym województwie wśród katolików było 55 do 65 tysięcy 
Białorusinów (razem z “tutejszymi"), czyli około 9 proc. ogólnej liczby 

ludności białoruskiej. W województwach wileńskim i białostockim odsetek 

Białorusinów-katolików

 

kształ-

 

46 

tował

 się wy

ż

ej, lec

z

 nie mamy na ten temat bliższych informacji. Trudno 

opierać się na cytowanych wyżej informacjach Sipovića, gdyż w ci

ą

gu lat, które 

up

ł

ynęły od powstania Rzeczypospolitej Polskiej, na 

wsi

 wileńskiej postępował 

proces 

polonizacji.

 Jedynym rozwiązaniem jest przyjęcie, iż odsetek był taki 

sam jak w województwie nowogródzkim, lecz ze świadomością, że oznacza to 
wykazanie nieco zbyt niskiej ogólnej liczby Białorusinów. 
W dotychczasowym postępowaniu zakładałem, że zniekształceniu uległy wyłącznie 
dane dotyczące ludności białoruskiej i ukraińskiej, podczas gdy informacje o 

liczbie Rosjan były ścisłe. Sądzę, że założenie takie jest dopuszczalne. W 

Polsce mieszkało stosunkowo niewielu Rosjan, nie stanowili więc takiego 
problemu politycznego jak Białorusini i Ukraińcy, a tym samym nie było 
motywów, aby stosować metody, które zmniejszały ich liczebność. 
Nie można natomiast powiedzieć tego samego o liczbie Litwinów, zamieszkujących 

niektóre powiaty województw wileńskiego i białostockiego, w odniesieniu do 
nich jednak statystyka wyznaniowa jest nieprzydatna. Niezbędne byłyby 

szczegółowe badania oparte na odmiennych materiałach. Jeśli więc przyjmuję 
liczbę Litwinów zgodnie z wynikami spisu, to jedynie dla

t

ego, że nie mam 

podstaw do odmiennego szacunku. Pamiętać jednak należy, iż w rzeczywistości 

Litwinów w Polsce było więcej. 
Liczba ludności żydowskiej uległa bez porównania mniejszym zniekształceniom. 

Wiadomo jednak, iż zdarzały się wypadki, że 

Ż

ydzi podawali narodowość polską 

(w 1921 r.) lub język polski (w 1931 r

.),

 aby zadokumentować swą lojalność w 

stosunku do państwa. Spotkać można też pojedyncze informacje o 

niesumienności 

komisarzy spisowych, zapisujących język polski w kwestionariuszach 
wypełnianych dla 

Ż

ydów. Powoduje to, że wskazaną w wynikach spisu ludności 

liczbę osób o 

47 

background image

języku żydowskim i hebrajskim należy zwiększyć, lecz brak podstaw do takiego 
szacunku. Na ogół historycy posługują się statystyką wyznaniową, traktując 

dane o osobach wyznania mojżeszowego jako liczbę 

Ż

ydów. Również takie 

postępowanie nie jest ścisłe, gdyż trudna do ustalenia grupa osób wyznania 
mojżeszowego uległa asymilacji, utraciła związek z kulturą i tradycjami 

żydowskimi, lecz nie zmieniła wyznania, gdyż nie czuła więzi z żadną religią. 
Oprócz nich istniało środowisko Polaków wyznania mojżeszowego — ludzi religij-

nych, lecz o polskiej świadomości narodowej. Jeśli więc w dalszym ciągu 
posługiwać się będę w odniesieniu do 

Ż

ydów statystyką wyznaniową, to pamiętać 

należy, że 

liczby te są nieco zbyt wysokie. 
Kolejnym zagadnieniem jest ustalenie liczby ludności niemieckiej. Ze 

wskazanych już uprzednio powodów kryteria wyznaniowe w tym wypadku nie są 
wystarczające dla przeprowadzenia szacunków. Dysponujemy natomiast dodatkowymi 
informacjami w postaci wyników swego rodzaju prywatnych spisów ludności, prze-

prowadzonych w Wielkopolsce i na Pomorzu w latach 1926 oraz 1934 przez 
organizację 

Deutsche

 

Yereinigung. 

Pierwszy z nich wykorzystał już w 1930 r. 

Hermann Rauschning

 w pracy omawiającej proces osłabiania wpływów niemieckich w 

byłym zaborze pruskim; materiały obydwóch znajdują się dziś w zbiorach archi-
walnych. 

Dane o liczebności Niemców we wskazanych dwóch 
województwach zebrane podczas spisów oficjalnych i prywatnych nieco się od 
siebie różnią, co wynika choćby z tego, że przeprowadzano je w innych latach 
oraz odmiennymi metodami. Nie są one jednak sprzeczne, co pośrednio potwierdza 

prawidłowość przebiegu spisu z 1931 r. w województwach poznańskim i pomorskim. 
Znacznie bardziej skomplikowany układ stosunków istniał w województwie 

śląskim. Znajdowała się tam bowiem pewna grupa ludności o polskim języku ma-
cierzystym, która w rozmaitym stopniu ulegała wpływom niemieckim. Sądzę, że 
rację ma 

Restytut

 

Stanie-wicz,

 który pisze: “Chociaż członkowie tej grupy nie 

posiadali silnie ugruntowanego polskiego poczucia narodowego, to jednak 

ogromna większość spośród nich nie uważała się również za Niemców, ulegając 

natychmiastowej pełnej 

repolonizacji

 z chwilą usunięcia zależności 

ekonomicznej od czynników niemieckich lub motywów niezadowolenia pchających do 
obozu niemieckiego". Byli wśród tych ludzi tacy, którzy znaleźli się pod 
przemożnym naciskiem niemieckiego środowiska, administracji oraz 

przedsiębiorców. Byli inni, którzy ulegali wpływom dwóch kultur i tradycji: 

niemieckiej oraz polskiej. Zdarzali się wreszcie i tacy, choć zapewne niezbyt 
liczni, którzy “ze swej 

nłjakości

 ideologicznej uczynili przedmiot transakcji 

ekonomicznych" — jak pisał inny historyk śląski, Eugeniusz Kopeć. Prowadzi to 
w sumie do wniosku, że zapewne liczba Niemców na Górnym 

Ś

ląsku powinna być 

zwiększona o około 30 do 40 tys. osób. 

Mniejszość niemiecka była rozproszona także w innych regionach państwa 
polskiego, poza ziemiami dawnego zaboru pruskiego. Tam jednak nie stanowiła w 
1931 r. istotnego problemu politycznego, toteż jest mało prawdopodobne, by 
podczas spisu ludności liczba jej uległa poważniejszym zniekształceniom. Można 
więc przyjąć, że opublikowane wyniki spisu odpowiadały rzeczywistości. 

Obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej byli także przedstawiciele niektórych 
innych grup narodowych, zbyt mało jednak licznych, by stanowili przedmiot 
bliższych zainteresowań; niektóre z nich nawet nie zostały wyodrębnione w 
publikacjach spisowych. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie dotknęły ich 
celowe zniekształcenia podczas zbierania danych, toteż możemy je pominąć w 

tych rozważaniach. Nieco 

wię-

 

4 — Ojczyzna... 49 

background image

cej

 uwagi wypadnie im poświęcić w dalszych częściach 

książki. 
Rozważania na temat wartości materiałów spisowych 

oraz kryteriów oceny istniejących w nich błędów doprowadziły do szacunkowego 
przedstawienia struktury narodowościowej ludności Polski. Dane te zawiera 

tablica l. 
Tablica l 
STRUKTURA NARODOWO

Ś

CIOWA LUDNO

Ś

CI POLSKI W 1931 R. 

Wg 
danych 
 

urzędowy
ch 
 

Wg 
 

szacunku 
 

Narodowo
ść 
 

w tys. 
 

\ w 
proc. 
 

w tys. 
 

| w proc. 
 

Ludność ogółem 

32107 Polacy 

22122 Ukraińcy 4 
463 Żydzi 2 761 
Białorusini 995 

Niemcy 739 
Rosjanie 139 
Inni 888 
 

100 69 

14 9 3 2 

0 3 
 

32107 

20768 

5145 
3133 
1966 
784 140 

171 
 

100 65 16 

10 6 2 0 1
 

 
Niezbędnych jest tutaj kilka dodatkowych wyjaśnień. Otóż wszystkie dane o 
strukturze narodowościowej ludności opublikowano w wydawnictwach 
statystycznych nie uwzględniając żołnierzy przebywających w koszarach; było 
ich w momencie spisu 191,5 tys. Sądzić wolno, że struktura wojska była 

analogiczna do struktury całego społeczeństwa, toteż w powyższej tablicy 

dokonałem odpowiedniego przeliczenia, podając całkowitą licz- 

^^ bę

 ludności 

Polski, Tym samym liczby bezwzględne 

zawarte w tablicy są nieco wyższe od 

najczęściej cytowanych, gdy pomija się żołnierzy. W następnych tablicach 
podawać będę jednakże dane nie obejmujące 

wojska. 
Dane zawarte w tablicy l mają charakter sumaryczny, a konieczność stosowania 

przybliżeń skłoniła do 

za-

 

50 

okrąglenia

 liczb. W toku dalszych rozważań okaże się niekiedy niezbędne 

przeprowadzenie bardziej dokładnej analizy. Ponieważ jednak w odniesieniu do 
najliczniejszych mniejszości narodowych nie dysponujemy materiałami 

wystarczająco dokładnymi, w tablicy tej nie było możliwości uwzględnienia 
danych o mniejszościach mało licznych. Wreszcie pamiętać należy, iż stosowane 
metody szacunku pozostawiają pewien margines błędu oraz pomijają rozmaite 
grupy o charakterze pośrednim lub o 

nieskrystalizowanej

 świadomości narodowej. 

Przedstawione obliczenia spotykały się niejednokrotnie z krytycznymi 
zastrzeżeniami. Jak dotąd jednak wyczerpującą analizę struktury 

narodowościowej przeprowadził tylko Janusz 

Zarnowski,

 stosując nieco inne 

metody obliczeń. Wyniki ich różnią się nieznacznie. 

Zarnowski

 ustalił bowiem 

następujące odsetki poszczególnych grup językowych: Polacy 66,0 proc

.,

 Ukra-

ińcy 15,3 proc

.,

 Żydzi 8,6 proc

.,

 Białorusini 4,3 proc

., 

Niemcy 2,6 proc

.,

 

in

ni«ł'u

proc. oraz “tutejsi" 2,2 proc. Wyodrębnienie Białorusinów i Ukraińców 

spośród “tutejszych" zbliżyłoby jeszcze bardziej szacunki 

Żarnow-skiego

 do 

tych, które przedstawiłem w tablicy l. 

background image

 
 

 
 

 
 

 
 

s

. Ukraińcy 

 

Ludność ukraińska zamieszkiwała w Polsce przede 

wszystkim województwa 

południowo-wschodnie, 

wchodzące uprzednio w skład zaboru austriackiego 
— stanisławowskie, lwowskie, 

tarnopolskie

 — oraz 

województwo wołyńskie i południową część 

poleskiego, należące przed pierwszą wojną 

światową do Rosji. Pewna liczba Ukraińców 
znajdowała się też w niektórych okolicach 
województw sąsiednich. Podstawowe dane — przy 
wykorzystaniu omówionych w poprzednim rozdziale 

zasad szacunku — zawiera tablica 2. 
Tablica 2 LUDNO

ŚĆ

 UKRAIŃSKA W POLSCE W 1931 R. 

WEDŁUG SZACUNKU 
 

Ludność ukraińska 
 

Wojew

ó

dztwa 

 

Ludność 
ogółem w 

tys. 
 

w tys. 
 

w proc. 

calej

 

ludnośc

i

 

 

Polska 
Stanis

ł

awows

kie 
Wołyńskie 

Tarnopolsk

i

Lwowsk

i

miasto Lwów 
Poleskie 

Lubelskie 

Krakowskie 
Białost

o

ckie 

Inne 
 

31916 1480 
2086 1600 

2815 312 1 
132 24

6

2298 1644 
16084 
 

5113 1079 
1445 872 

1256 50 
219 123 59 

3 7 
 

18,0 | 72,9 
6

\, 

54

,!^ 

44,6 

16,0 19,3 

5,0 2,6 0,2 i 

0,0 1 
 

52 
 

 
 

 
 

 
 

 
Jak łatwo zauważyć, w tablicy tej pominąłem dane dotyczące żołnierzy 
przebywających w koszarach, gdyż nie dysponujemy informacjami o ich 

rozmieszczeniu w poszczególnych województwach. Niezależnie od tego informacje 
takie byłyby bezużyteczne dla rozważań nad strukturą narodowościową według 

background image

województw, gdyż miejsce pobytu oddziałów wojskowych wynika z decyzji dowódców 
i nie wiąże się z cechami strukturalnymi miejscowej ludności. Bardzo często 
żołnierzy pochodzących z województw wschodnich posyłano do zachodnich i 

odwrotnie

,

 t 

Czytelnik, który 

weźmiedo

 ręki mi

ę

dzywojenne publikacje statystyczne, 

-eduważy

 

z pewnością, że przedstawiona tutaj tablica różni się od wyników spisu nie 
tylko tym, że jest zmodyfikowana na podstawie szacunków. Zawiera bowiem jedną 
kolumnę zatytułowaną “ludność ukraińska", podczas gdy publikacje spisowe 

podawały odrębnie języki ukraiński oraz ruski. Różnica ta jest bardzo istotna, 
gdyż 

np.

 według danych spisowych w województwie 

tamopolskim

 mieszkało 25,1 

proc. osób używających języka ukraińskiego, 20,4 proc. — języka ruskiego oraz 
49,3 proc. — języka polskiego. Innymi słowy: język polski był mową ojczystą 
mniej niż połowy mieszkańców te.j ziemi, lecz pomimo to był najliczniej 
reprezentowany. 

Poza publikacjami spisowymi, w rozmaitych studiach poświęconych analizie 

stosunków etnicznych w Polsce spotkać można rozważania o jeszcze innych 
odrębnych grupach, jak 

Huculi,

 

Bojkowie,

 

Łemkowie,

 zamieszkujących górskie i 

podgórskie okolice województw południowych. 
Wszystkie te podziały łączą się z losami historycznymi ziem, które wchodziły w 

skład państwa polskiego, a były zamieszkane przez ludność mówiącą rozmaitymi 

dialektami języka ukraińskiego i wyznającą wiarę greckokatolicką lub 
prawosławie. Rozróżnienie na 

Rusinów 

oraz Ukraińców (a zatem na język ruski 

oraz 

ukra-

 

53 

background image

iński)

 mia

ł

o w istocie rzeczy charakter polityczny. Określenie “Ukrainiec" w 

znaczeniu narodowości powstało stosunkowo pó

ź

no — w XIX w. Tradycyjnie posłu-

giwano się słowem 

“Rusin",

 lecz miało ono w przeszłości odmienne, a przede 

wszystkim szersze znaczenie; obejmowano nim niegdyś także ludnoś

ć

 mówiącą 

językiem białoruskim. Wraz z kształtowaniem się świadomości narodowej 

ukraińskiej określenie 

“Rusini" 

(niekiedy też 

“Starorusini")

 zaczęto stosować 

dla środowisk, które wprawdzie podkreślały swą odrębność od Polaków, lecz obce 
były narodowej ideologii ukraińskiej i — w zaborze austriackim — opowiadały 
się raczej za wspólnotą tradycji oraz kultury z narodem rosyjskim. Był to nurt 

zdecydowanie konserwatywny, który stopniowo tracił wpływy w społeczeństwie 

ukraińskim. Podkreślić należy, iż nie było dwóch odrębnych języków — 
ukraińskiego oraz ruskiego. Różnice dotyczyły koncepcji politycznych, 
pojmowania miejsca i roli Ukraińców wśród społeczeństw europejskich, przede 
wszystkim słowiańskich. Z punktu widzenia polityki władz polskich podział taki 

przynosił znaczny pożytek. Można było bowiem przedstawiać układ stosunków w 

niektórych regionach kraju w taki sposób, który by podkreślał ich mieszany 
charakter etniczny; wprawdzie Polacy nie tworzyli tam większości bezwzględnej, 
lecz w owej mieszaninie rozmaitych grup byli narodem najliczniejszym, jedynie 
zdolnym do zaprowadzenia porządku. 
Bardziej złożone problemy wiązały się z istnieniem drobnych grup regionalnych, 

o zaznaczającej się odrębności obyczaju oraz dialektu. Początki tych grup się-
gają odległej przeszłości; kształtowały 

\K

 one w wyniku zasiedlania okolic 

górskich przez l

uS(^

pść różnorodnego pochodzenia, a w rezultacie lokalne 

dialekty oraz tradycje dziedziczyły elementy rozmaitego charakteru. Można 
dostrzec tu analogię z kształtowaniem się 

mowy, obyczajów i tradycji mieszkańców polsk

i

eg

Podhala. 

Mówił poseł Iwan 

Zawałykut

 na posiedzeniu Sejmu 20 lutego 1936 r

.:

 

“Stwierdzam, że 

Huculi,

 których reprezentuję, są i zostaną Ukraińcami, 

podobnie jak Kaszub, Mazur, 

Ś

lązak czy góral tatrzański pozostanie tylko 

Polakiem". Toczyła się cicha walka o wpływ na świadomość ludzi, zwłaszcza 
znajdujących się na etapie powstawania świadomości narodowej. Ze strony władz 

polskich — przede wszystkim w latach trzydziestych — dokładano starań, aby 

wesprzeć te wszystkie nurty, które przeciwstawiały się ukraińskiej świadomości 
narodowej. Pomimo to świadomość ta rozpowszechniała się wśród ludności 
mówiącej dialektami ukra

i

ńskimi, a 

W

 

ukraińskich^ł^lowiskaph

 intelektualnych 

narastało 

!r

ozgoryczenie w stosunku do społeczeństwa polskiego. 

Jak wynika z danych zawartych w tablicy 2, mniej więcej zwarty obszar 
zasiedlenia Ukraińców obejmował 

W

ojewództwa: wołyńskie, stanisławowskie i 

tarnopol-skie.

 W tym ostatnim jednak mieszkał także znaczny odsetek ludności 

polskiej, tworzącej duże wyspy wśród wiosek ukraińskich. W województwie 
lwowskim ukraiński charakter miała przeważnie wschodnia jego część. Samo 

miasto Lwów było wprawdzie największym miejskim skupiskiem Ukraińców w Polsce, 
ich ośrodkiem intelektualnym i politycznym, siedzibą wielu ukraińskich 
instytucji oraz organizacji, lecz w stosunku do ogółu mieszkańców Ukraińcy 
stanowili tam niezbyt duży odsetek. W województwie poleskim Ukraińcy za-

mieszkiwali powiaty południowe. W województwie krakowskim nieco większy ich 

odsetek zamieszkiwał w powiatach 

gorlickim

 i nowosądeckim oraz w paru gminach 

powiatów jasielskiego i nowotarskiego. Wreszcie w województwie lubelskim 
Ukraińcy znajdowali s

i

ę w powiatach: bialskim, 

biłgorajskim,

 chełmskim, hru-

bieszowskim, 

tomaszowskim

 i 

włodawskim.

 W innych regionach państwa liczba 

Ukraińców była znikoma. 

55 

background image

Jeśli nawet wszystkie te rozważania o liczbie i rozmieszczeniu ludności 
ukraińskiej w Polsce przyjmować należy jako orientacyjne, pamiętając o 

wszystkich zastrzeżeniach formułowanych w poprzednim rozdziale, to przecież 
wynika z nich niedwuznacznie, iż w granicach państwa polskiego znajdowało się 
terytorium o większości ukraińskiej. Granice jego byłoby trudno ściśle 

wytyczyć, gdyż wioski ukraińskie w niektórych regionach wysuwały się dość 
daleko na zachód, gdzie indziej natomiast wioski polskie sięgały daleko na 
wschód. Liczne wieki zamieszkiwania w jednym organizmie państwowym przyczyniły 

się do przemieszania ludności. Procesy 

asymilacyjne

 przebiegały wprawdzie w 

warunkach dominacji polskiej wielkiej własności ziemskiej oraz polskiej 

administracji (do rozbiorów, potem — w drugiej połowie XIX w. — polska 
administracja istniała tylko w zaborze austriackim), lecz przecież w okolicach 
o przewadze ludności mówiącej językiem ukraińskim bywało również tak, że 

osadnicy polscy ulegali 

ukrainizacji.

 Nie należy jednak tego przypisywać 

polityce władz zaborczych. W Rosji władze nie uznawały istnienia narodu 

ukraińskiego i zmierzały do rusyfikacji miejscowej ludności. W Galicji, po 
uzyskaniu autonomii, władze lokalne miały polski charakter. W wielu regionach 
ukształtowała się tradycja przyjaznego współżycia sąsiedzkiego wieśniaków 
należących do obydwu narodów. Zmienić się to miało dopiero wówczas, gdy 

społeczeństwo ukraińskie poczęło domagać się swych praw i napotkało 

zdecydowany opór ze strony najbardziej wpływowych ugrupowań polskich; w okre-
sie międzywojennym rozwinęła się na tym gruncie ostra walka prawicowych nurtów 
ukraińskich i polskich. I wówczas jednak tradycja dobrego sąsiedztw

a

 nie zo-

stała całkowicie przekreślona. 

\

 

Ludność ukraińska utrzymywała się przede w

s

zystkim z pracy na roli. 

Orientacyjny szacunek wskazuje, że wśród ogółu Ukraińców w Polsce około 82 

proc. sta 
nowili właściciele gospodarstw rolnych oraz ich rodziny, podczas gdy do klasy 
robotniczej należało około 13 proc; byli to przeważnie robotnicy pracujący na 
roli. Zapewne około 2 proc. liczyła warstwa przedsiębiorców poza rolnictwem, 
przede wszystkim w rzemiośle i handlu, inteligencja zaś stanowiła 

prawdopodobnie około jednego procentu. Taka struktura tylko w części wynikała 
z faktu, że na ziemiach zamieszkanych przez Ukraińców prawie nie było 
przemysłu. Oprócz tego bowiem charakterystycznym zjawisk

o

Ayła

 przewaga 

Polaków i 

Ż

ydów wśród osób 

u^ymujących

 się z zajęć 

nierolniczych.

 

\

 

Sytuacja Ukraińców w Polsce oraz stosunki 

polsko--ukraińskie

 kształtowały się 

pod wpływem specyfiki struktury 

społeczno-zawodowej

 ludności województw 

południowo-wschodnich,

 następstw konfliktów zbrojnych w latach 1918—1920 oraz 

polityki administracji 
polskiej. Zbyt słabo uświadamiamy sobie konsekwencje faktu, 
że społeczność ukraińska znalazła się w granicach Polski wbrew swej woli, w 

wyniku klęski wojennej. W latach międzywojennych nie dostrzegał tego chyba 

nikt z Polaków zabierających głos w kwestii ukraińskiej. Przede wszystkim była 
to klęska 

Zachodnio-Ukraiń-skiej

 Republiki Ludowej. Krótkotrwałe jej dzieje są 

u nas zupełnie nie znane, a przecież państwo to nie było fikcją, zdołało w 
ciągu niewielu miesięcy stworzyć armię, administrację, podjęło wstępne 

działania na arenie międzynarodowej, usiłując uzyskać akceptację swego 
istnienia. Wprawdzie nie zdołało tego osiągnąć, lecz przecież nawiązało 

faktyczne stosunki gospodarcze z sąsiednimi krajami. W literaturze polskiej o 
państwie tym pisano z reguły 

ź

le, często bardzo 

ź

le, ukazując wyłącznie chaos 

i okrucieństwa Ukraińców, gloryfikując szlachetność i bohaterstwo Polaków. 

Rzeczywistość, jak zwykle, odbiegała od schematów. Republika uległa w wojnie z 
Polską, lecz przecież nie oznaczało 

57 

background image

to zrezygnowania z aspiracji niepodległościowych jej działaczy oraz jej 
dotychczasowych obywateli, którzy stali się obywatelami Rzeczypospolitej 

Polskiej. Musieli pogodzić Się z faktami, z własną słabością, ale przecież nie 
było to równoznaczne z wyrzeczeniem się marzeń. Podobnie reagowało 
społeczeństwo polskie na porażki wojskowe w powstaniach narodowych, nie rezy-

gnując z nadziei na lepszą przyszłość. 
Wprawdzie nie wszyscy Ukraińcy podzielali koncepcje polityczne 

Zachodnio-

Ukraińskiej

 Republiki Ludowej, lecz nie oznaczało to, że aprobowali 

przyłączenie do Polski. Wielu opowiadało się po stronie ruchu rewolucyjnego, 
za władzą radziecką. Dla nich katastrofą polityczną stał się traktat ryski, 

który przeprowadził granicę między republikami radzieckimi a Polską wbrew ich 
pragnieniom. Również i oni nie wyrzekali się swych dążeń, a jedynie usiłowali 
je zrealizować odmiennymi drogami. 

Polska uzyskała więc na wschodzie granicę traktowaną jako nienaruszalną oraz 
jako gwarancję jej bezpieczeństwa, lecz zarazem otrzymała kilka milionów oby-

wateli odnoszących się do niej jak do zaborcy. Dobrze rozumiany interes 
państwa nakazywał, by rozsądną polityką przynajmniej zneutralizować nastroje 
wrogości. 

Sytuację komplikowały ostre i coraz bardziej nasilające się antagonizmy między 
polskimi i ukraińskimi organizacjami w województwach 

południowo-wschod-nich.

 

Ziemie te były historycznie związane z Polską. W tradycjach utrwaliła się 
pamięć stuleci bojów o ich zachowanie — przeciwko Turcji, Tatarom, Rosji, a 
także ludowym powstaniom. Literatura piękna — przede wszystkim powieści 
Henryka Sienkiewicza — kształtowała legendę Dzikich Pól oraz stanic kresowych, 

których bohaterscy mieszkańcy bronili całości i suwerenności Najjaśniejszej 
Rzeczypospolitej. Ta sama legenda zawierała stereotyp miłującego wolność, lecz 

ż

ar

n

em prymitywnego, okrutnego i odrzucającego wszelkie 

p^

 

58 

winności

 wobec ojczyzny Kozaka — 

hajdamaki

 i zabójcy. Zapominano, że ten sam 

Sienkiewicz w niewiele lepszym świetle ukazywał postępowanie szlachty wobec 

ludności Ukrainy. 

Symbolem województw 

południowo-wschodnich

 stał się Lwów, ośrodek kultury 

polskiej, siedziba instytucji naukowych, sztuki, bibliotek i archiwów. Zacięte 
walki o to miasto w latach 1918—1920, w których udział brały dzieci i młodzież 
polska, kontynuowały tradycję Sienkiewiczowską i umocniły uczuciowe związki 

Lwowa z polskim społeczeństwem. 

Rozwój ukraińskiej świadomości 

narodojjtej,

 odrodzenie kultury i języka 

wywoływały poczucie zagrożenia wśród dużej części ludności 

polsia^zwłaszcza

 

związanej z tradycją szlachecką. Na ziemi, którą uważano za niezaprzeczalnie i 
całkowicie polską, pojawiła się nowa siła, nawiązująca do tradycji powstań 
kozackich i Bohdana 

Chmielnickiego.

 Co więcej, siła ta zamierzała podnieść 

chłopską gwarę do rangi języka literatury, administracji i szkoły, a to 
oznaczało, że większa część wieśniaków wymknąć się może spod duchowej kontroli 
dworu polskiego. 
Powstała paradoksalna sytuacja. Z jednej strony liczne organizacje polskie 
głosiły tezę o pradawnym polskim obliczu Galicji Wschodniej (którą zaczęto 

nazywać Małopolską Wschodnią, by nikt nie żywił najmniejszych wątpliwości), z 
drugiej natomiast w wielu okolicach Polacy żyli w nieustannej obawie przed 
siłą żywiołu ukraińskiego. Znajdujemy przykłady tego w dokumentach. Przytoczę 
jeden z nich. 7 września 1932 r. w 

Kowlu 

miejscowy starosta zwołał posiedzenie 

Komitetu Porozumiewawczego Polskich Organizacji Społecznych, a w zagajeniu 

dementował rozmaite pogłoski: “Plotki polityczne mają charakter wręcz 

anegdotyczny. Szczytem tych ostatnich jest plotka o tym, że kilka dni temu do 

Kowla

 miał podchodzić cały pułk powstańców z orkiestrą (...) Istota sprawy 

przedstawia się następująco. 
i i 59 

background image

W powiecie grasuje obecnie kilka małych grupek bandyckich, które są skutecznie 
likwidowane". Miejscowy inspektor szkolny mówił natomiast o nastrojach: “Po-

śród ludności polskiej w powiecie zaczyna panować 

de-fetyzm.

 Polacy 

zamieszkali nielicznie wśród Ukraińców obawiają się zwycięstwa 

Selrobu.

 Obawy 

powstają nawet wśród urzędników. Wyspy polskie w powiecie należy otoczyć jak 

najtroskliwszą

 opieką. Katolicy ze 

wsi 

Czersk, 

Czerniawka,

 Majdan 

Hulewiczowski

 często nie umieją mówić po polsku. (...) Kooperatywy są opano-

wane przez 

Selrob

 i szkodliwe. Wszystkich kooperatyw nie można zlikwidować, 

należy do nich wejść, aby je opanować". 

W społeczeństwie ukraińskim dominowały wpływy ugrupowań opozycyjnych w 

stosunku do rządu polskiego, traktujących stan istniejący w latach 
międzywojennych jako obcą okupację. Stanowisko takie powszechnie ujawniało się 
zwłaszcza na początku lat dwudziestych. W 1935 r. polityk ukraiński 

Wasyl

 

Mudryj,

 usiłujący doprowadzić do kompromisu 

polsko-ukraińskiego 

i piastujący 

stanowisko wicemarszałka Sejmu, mówił w rozmowie z dziennikarzem: “Całe 

społeczeństwo 

u-kraińskie

 sta

ł

o zdecydowanie na gruncie nieuznawania 

państwowości polskiej. To było zresztą naturalne. Wspomnienia niedawno co 
ukończonej wojny były zbyt żywe, by mogło być inaczej. Najlepszym wyrazem 
nastrojów mas ukraińskich był manifestacyjny bojkot wyborów parlamentarnych w 
roku 1922. Dopiero rok następny zapoczątkowuje zmianę nastrojów". Proces 

przeobrażeń postaw politycznych okazał się jednak złożony i powolny. 

Najbardziej radykalny program polityczny i społeczny formułowała lewica, 
reprezentowana przez nielegalną Komunistyczną Partię Zachodniej Ukrainy oraz 
kilka ugrupowań legalnych, z reguły o krótkotrwałym istnieniu. 

KPZU,

 zwalczana 

bezwzględnie przez władze, zyskała na początku lat dwudziestych wpływy nie 

tyl-

 

60 

ko

 w miastach, lecz także wśród mieszkańców wsi, głosząc radykalny program 

reform społecznych oraz postulat pełnego równouprawnienia narodowego. W tym 
samym kierunku oddziaływały wieści napływające z 

U-krainy

 radzieckiej — o 

rozwoju nauki i sztuki ukraińskiej, oświaty, rozpowszechnianiu języka. Na 

początku lat trzydziestych jednak—pod wpływem 

m.in.

 informacji o 

kolektywizacji rolnictwa w ZSRR — rola lewicy w społeczeństwie zaczęła się 
zmniejszać. Legalne organizacje lewicowe przechodziły skomplikowaną ew

o

lucję. 

Wywierała na nie silny wpływ ideologia ruchu Komunistycznego, a radykalizm 
progr

an!o^ij

 działań 

rpo-wodował

 represje władz. Wśród bardziej wpływowych 

ugrupowań wymienić należy Ukraińskie Zjednoczenie Socjalistyczne — Związek 
Włościański (popularnie określane jako 

Sel-Sojuz),

 utworzone w 1924 r. Po 

połączeniu w 1926 r. z Partią Wolności Ludu przekształciło się w Ukraińskie 

Włościańsko-Robotnicze

 Zjednoczenie Socjalistyczne (zwane 

Sel-Rob),

 rozwiązane 

przez władze we wrześniu 1932 r. 

Stosunkowo umiarkowany program reprezentowały Ukraińska Partia 

Socjalistyczno-

Radykalna

 oraz Ukraińska Partia 

Socjal-Demokratyczna.

 Początki ich sięgały 

końca XIX w. Na początku lat dwudziestych lewicowe frakcje tych partii 
zjednoczyły się z ruchem komunistycznym, one same natomiast zajmowały kry-
tyczne stanowisko wobec polityki radzieckiej. Obydwie partie stopniowo 

zbliżyły się do siebie i nawiązały współpracę z Polską Partią Socjalistyczną. 
Pod koniec lat trzydziestych ich znaczenie zmalało. 
Dużymi wpływami natomiast cieszyło się Ukraińskie Zjednoczenie 

Narodowo-

Demokratyczne

 

(UNDO),

 utworzone w 1925 r. z połączenia trzech ugrupowań, któ-

rych tradycje sięgały końca XIX w. Opowiadało się ono za utworzeniem 

niezależnego państwa ukraińskiego, występując przeciwko Ukraińskiej 

Socjalistycznej Republice Radzieckiej i traktując przynależność ziem 

u-

 

61 

background image

kraińskich

 do Polski oraz Rumunii jako przejściową okupację. W 

UNDO

 

występowały rozmaite nurty, gdyż organizacja ta pragnęła występować jako 
przedstawicielka całego społeczeństwa ukraińskiego w Polsce, starając się 

znaleźć wspólną, kompromisową platformę dla różnych ugrupowań. Dużą rolę 
odgrywała w rozmaitych związkach gospodarczych, społecznych i 

kulturamo--

oświatowych.

 W praktyce zdołała zjednoczyć środowiska głoszące umiarkowany 

program narodowy, o tendencjach demokratycznych, odrzucające zarówno koncepcje 
socjalistyczne, jak też nacjonalistyczny radykalizm. 

Ten ostatni nurt reprezentowała Ukraińska Organizacja Wojskowa 

(UWO)

 o 

charakterze terrorystycznym, działająca nielegalnie. Jej polityczną 

reprezentacją była — utworzona w 1929 r. — Organizacja Ukraińskich 
Nacjonalistów 

(OUN).

 Przeciwstawiała się 

legalizmowi, 

propagując walkę 

zbrojną, licząc — zwłaszcza w latach trzydziestych — na konflikt 
międzynarodowy. Swe nadzieje wiązała wówczas z Niemcami hitlerowskimi. UWO 

była początkowo organizacją bez większych wpływów w społeczeństwie, zyskując 

na znaczeniu dopiero w latach trzydziestych. Sądzić można, że umiarkowana, 
nieraz kompromisowa taktyka działaczy UNDO wobec władz polskich wywo

ł

ywała 

niecierpliwość wśród młodego pokolenia inteligencji ukraińskiej, pozbawionego 
perspektyw pracy i zarobku zarówno w wyniku polityki władz polskich, jak i pod 

wpływem wielkiego kryzysu gospodarczego. Autor anonimowego opracowania 

sporządzonego na potrzeby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pisał w 1935 r

.,

 że 

około 2,5 tys. Ukraińców kończy co roku szkoły średnie i wyższe. “Urzędy pań-
stwowe są dla nich zamknięte, handel zmonopolizowany przez 

Ż

ydów. (...) Często 

się zdarza, że Ukrainiec z wykształceniem wyższym sprzedaje w budce papierosy 

i zapałki. Bywają wypadki, że taki inteligent wraca do domu rodzicielskiego na 
wieś, gdzie nie ma dl 

62 
niego zajęcia, gdyż gospodarstwo jest ma

ł

e i może bez trudu być uprawiane 

rękoma rodziców, sióstr i braci. Wskutek warunków wyżej opisanych inteligencja 

ukraińska po ukończeniu szkół wegetuje w warunkach tragicznych. Rozgoryczenie 
jest tu duże. Staje się ona w tych warunkach podatna wszelkiej propagandzie 

rewolucyjnej i antypaństwowej i garnie się do antypaństwowych organizacji 

(...)".

 

Odmienna przeszłość Galicji Wschodniej oraz Wołynia spowodowała, że narodowy 

ruch ukraiński roz

m

inął się przede wszystkim na obszarze trzech 

va

p-

jewództw

 

południowo-wschodnich.

 

Rózh^ce

 te stara

ł

a się podtrzymać administracja polska, 

stawiając przeszkody na drodze współpracy Ukraińców z obu tych terenów; na 
przykład poczta często nie doręczała mieszkańcom Wołynia prasy wydawanej przez 
organizacje ukraińskie w Galicji Wschodniej. Przez wiele lat urząd wojewody 
wołyńskiego sprawował Henryk 

Józewski, 

który usiłował realizować własną 

koncepcję polityki wobec Ukraińców. Pod jego auspicjami powstała lokalna 

partia — Wołyńskie Zjednoczenie Ukraińskie 

(WUO). 

W wywiadzie dla jednego z 

tygodników mówił o sytuacji na Wołyniu były wojewoda lwowski Piotr 

Du-nin

 

Borkowski:

 “W stosunku do Ukraińców ta polityka przejawiła się w likwidacji 

wszystkich legalnych organizacji gospodarczych i kulturalnych znajdujących się 
na terenie Wołynia pod wpływami galicyjskiego UNDO. Były to więc z jednej 

strony czytelnie 

»

Pros-wity

«

, z drugiej kooperatywy mleczarskie i handlowe. 

Organizacje te zostały zastąpione przez 

»

Proswickie Chaty

«

 stojące oficjalnie 

pod wpływem WUO w dziedzinie kulturalnej i przez mieszane kooperatywy 

pol-sko-

ukraińskie

 w dziedzinie gospodarczej. (...) WUO, które jak wiadomo, składa się 

z Ukraińców, słusznie nie jest uważane za jakieś stronnictwo w zachodnio-

europejskim znaczeniu, ale za wyraz woli byłego wojewody wołyńskiego". 
63 

background image

Organizacje ukraińskie w Galicji Wschodniej usiłowały przezwyciężyć ten kordon 

sokalski,

 jak nazywano nieformalną granicę dzielącą Ukraińców w Rzeczypo-

spolitej Polskiej. Próby prowadzenia odmiennej polityki wobec sąsiednich 

województw nie miały szans powodzenia na dłuższą metę. 
Społeczeństwo ukraińskie mocno odczuwało ograniczenia, które dotykały system 

oświaty w języku ojczystym. Przed pierwszą wojną światową szkoły z 

u-kraińskim

 

językiem nauczania istniały tylko w zaborze austriackim, pod panowaniem 
rosyjskim natomiast nauczanie odbywało się wyłącznie w języku państwowym. Na 

Wołyniu i Polesiu pierwsze szkoły ukraińskie powstały dopiero podczas wojny, 
pod okupacją austriacką. Stan taki przetrwał do lutego 1921 r. Lata dwudzieste 

przyniosły ograniczenie szkolnictwa ukraińskiego. W latach 1911/12—1921/22 w 
trzech województwach Galicji Wschodniej liczba szkół powszechnych z polskim 
językiem wykładowym wzrosła z 1590 do 2247, z językiem ukraińskim natomiast 

pozostała niemal bez zmian (242 oraz 246). Na Polesiu i Wołyniu w latach 
1922/23—1924/25 liczba szkół ukraińskich zmalała z 61 do 29, a liczba szkół 

polskich wzrosła z 1178 do 1430. W całej Polsce w latach 1922/23—1924

/

25 

liczba publicznych szkół powszechnych z ukraińskim językiem nauczania 
zmniejszyła się z 2996 do 2532; szkolnictwo prywatne było bardzo skromne — w 
1924/25 r. istniało 26 takich szkół. 

W lipcu 1924 r. Sejm uchwalił ustawę regulującą zasady organizacyjne tworzenia 

i utrzymywania szkół dla mniejszości narodowych. Postanawiała ona, że pod-
stawowym rodzajem szkoły “w myśl zasady godzenia i łączenia dla zgodnego 
współżycia ludności narodowo mieszanych ziem, a nie dzielenia jej, jest szkoła 
wspólna, wychowująca na dobrych 

obywatelnpaństwa

 dzieci narodowości polskiej i 

niepolskiej 

we^^zajemnym 

szacunku ich narodowych właściwości". Nauczanie w 

64 

szkołach publicznych miało odbywać się w języku polskim. O ile w obwodzie 
szkolnym, w którym zamieszkiwało co najmniej 25 proc. obywateli mniejszości 
narodowych, rodzice co najmniej 

czterdzieściorga

 dzieci zażądali nauki w 

określonym języku, wówczas wprowadzano ten język jako język nauczania. O ile 
oprócz tego rodzice co najmniej 

dwadzieściorga

 dzieci zażądali nauki w języku 

polskim, wówczas zajęcia prowadzono w obu językach, po połowie wymiaru godzi

n

Dotyczyło to kresów wschodn

i

ch państwa oraz językowo białoruskiego, 

litewskiego i u

k

raińskiego. 

Intencje sformułowane w ustawie uznać można za słuszne, lecz rzeczywistość 
okazała się pod niejednym względem odmienna. Przeciwko projektowi ustawy wy-

stępowali gorąco posłowie ukraińscy w Sejmie, których oburzał fakt, że 
posługiwał się on określeniem “język ruski", a nie “ukraiński". Dowodzili, że 
tworzenie szkół dwujęzycznych ma na celu 

polonizację

 dzieci ukraińskich. 

Współczesny historyk, Stanisław 

Mauersberg, 

przeprowadził wnikliwą krytykę 

tych przepisów, zwracając uwagę na nierówne określenie w nich praw obywateli 

należących do różnych narodowości, a przede wszystkim na dyskryminacyjną 

praktykę władz administracyjnych, które stawiały przeszkody rodzicom żądającym 
nauczania w języku innym niż polski. Konsekwencją ustawy było ograniczenie 
szkolnictwa w języku ukraińskim. W roku szkolnym 1927/28 istniało w Polsce 835 
szkół powszechnych z ukraińskim językiem nauczania (w tym 31 prywatnych), w 

roku 1936/37 liczba ich zmalała do 496 (w tym 41 prywatnych). Liczba szkół 

dwujęzycznych 

polsko-ukraińskich

 zwiększyła się z 2121 do 2710. Ogólna liczba 

dzieci korzystających z nauczania w języku ukraińskim w szkołach obydwu typów 
wzrosła wprawdzie w tych latach z 346,7 tys. do 456,2, lecz liczba dzieci 
pobierających naukę wyłącznie w języku ojczystym zmalała z 87,5 

tysf

 do 59,3 

tys. Podkreślić należy, iż szkoły ukraińskie były najczęściej 
5 — Ojczyzna... 65 

background image

n

i

ewielkie, o ogra

n

iczonym zakresie nauc

z

ani

a

'

Pośrednie dane pozwalają 

sądzić, że w rzeczywistości część szkół, które wykazywano jako szkoły z 
ukraińskim językiem nauczania, była dwujęzyczna. Co więcej, w rezultacie 

procesu przeobrażania szkolnictwa na terytorium o przewadze ludności 
ukraińskiej najliczniejsze stały się szkoły z polskim językiem nauczania. 

Według danych z 1936/37 r. w okręgach szkolnych lwowskim i wołyńskim wśród 
6730 publicznych szkół powszechnych z 1036,7 tys. uczniów było 3566 szkół z 
polskim językiem nauczania, liczących 588,5 tys. uczniów (w części szkół 

obowiązywało nauczanie języka ukraińskiego jako jednego z przedmiotów); tylko 
398 szkół z 48,1 tys. uczniów miało ukraiński język nauczania. 

Z liczb tych wynika, że wprawdzie nauczanie w języku ukraińskim było stopniowo 
wypierane ze szkół, lecz przez cały okres międzywojenny duża liczba dzieci 
miała możliwoś

ć

 nauki w języku ojczystym przynajmniej części przedmiotów. 

Fragmentaryczne dane świadczą, że eksperyment 

dwujęzyczności

 zdał przynajmniej 

w tym sensie egzamin, że w niejednej miejscowości sprzyjał zgodnemu współżyciu 

dzieci i młodzieży z rozmaitych środowisk narodowych. Jeśli bowiem dzieci 
ukraińskie musiały uczyć się niektórych przedmiotów w języku polskim, to inne 
przedmioty obowiązywały w języku ukraińskim także uczniów Polaków. Jednakże 

dyskryminacyjna praktyka władz administracyjnych w wielu wypadkach powodowała 
ostre konflikty, a część dzieci i młodzieży ukraińskiej pozbawiono faktycznie 

prawa nauki w języku ojcz

y

stym. W sumie więc ustawa z 1924 r. nie 

rozwiązałel

 

zagadnień oświatowych i była przedmiotem nieustannej krytyki zarówno ze strony 
ukraińskiej, jak i ze strony lewicowych środowisk społeczeństwa polskiego. 
Przedmiotem ostrych sporów stała się także kwestia ukraińskich szkół wyższych. 

Za czasów austriackich na uniwersytecie lwowskim niektóre wykłady prowadzono 
66 

w języku ukraińskim. Po powstaniu państwa polskiego język ten został z uczelni 
usunięty, a działacze ukraińscy wysunęli postulat utworzenia odrębnego uniwer-
sytetu o narodowym charakterze. Wzór takiego rozwiązania dawała 

Czechosłowacja, gdyż w Pradze istniały obok siebie dwa 

u

niwersytety: czeski 

oraz niemiecki. 

Przeciwko pows

ta

niu uniwersytetu ukraińskiego opowiedziały się organizacje 

polskie Lwowa, widząc w tym niedopuszczalne ustępstwo na rzecz wrogów pol-
skości. Władze państwowe rozważały projekt utworzenia uczelni ukraińskiej w 
Krakowie, lecz napotkał on opór niektórych środowisk krakowskich; nie chcieli 

się na to zgodzić przede wszystkim Ukraińcy. Lwów był przecież intelektualną i 

polityczną stolicą zachodnich ziem ukraińskich, tam znajdowały się biblioteki 
i instytucje naukowe. 
W rezultacie do porozumienia nie doszło. Przez wiele lat we Lwowie działał 
nielegalny uniwersytet ukraiński, z którym współpracowali wybitni uczeni. 

Oprócz tego stopniowo rozbudowywano tu greckokatolickie seminarium duchowne. W 

1928 r. metropolita 

Szeptyćkyj 

przekształcił je w Akademię Duchowną z 

wydziałem teologicznym, w 1932 r. powstał wydział filozoficzny, obejmujący 

m.in.

 katedry historii Ukrainy oraz językoznawstwa; w 1938 r. na łamach 

dziennika 

“Diło"

 informowano o zamierzonym utworzeniu wydziałów prawa i 

medycyny. Tym samym powstawały zręby upragnionej przez Ukraińców uczelni, 

przeciwko czemu namiętnie protestowała polska prawica. 
Młodzież ukraińska podejmowała także studia zagraniczne, przede wszystkim w 
Czechosłowacji, gdzie cieszyła się większą swobodą polityczną. W 

Podebradach 

istniała ukraińska akademia rolnicza; wkrótce po zamachu majowym rozważano 
możliwość jej przeniesienia na Wołyń (wyjeżdżał w tej sprawie do Czechosło-

wacji jeden z wybitnych współpracowników 

Piłsudskie-go

 — Tadeusz 

Hołówko),

 

lecz do tego nie doszło. 
6

7

 

background image

Dla ukraińskiej społeczności chłopskiej w Polsce zagadnieniem jeszcze bardziej 
palącym niż ograniczenia w dziedzinie oświaty było zdobycie ziemi. Według da-

nych o największych posiadaczach ziemskich w Polsce w 1922 r

.,

 zebranych przez 

Wojciecha 

Roszkowskiego, 

wśród pięciuset osób objętych sporządzonym przez 

niego wykazem było trzech Ukraińców; wśród ogółu gospodarstw rolnych o 

powierzchni przekraczającej pięćset hektarów odsetek Ukraińców wynosił 1,3 
proc. Na kresach wschodnich dominowała polska wielka własność ziemska; pewna — 
niezbyt duża — liczba folwarków znajdowała się w rękach rosyjskich i 

żydowskich. Konflikt między dworem a wsią, charakterystyczny dla dziejów ziem 
polskich w XIX i XX stuleciu, był więc zarazem konfliktem między ukraińskimi 

chłopami a polską szlachtą. 
Reforma rolna, która stała się sztandarowym hasłem ruchu ludowego, na ziemiach 
centralnej Polski oraz w zachodniej części Galicji miała konsekwencje ekono-
miczne oraz społeczne i wokół nich skupiała się uwaga stron zainteresowanych w 

sporze. W województwach wschodnich przynieść musiała skutki polityczne, gdyż 

znaczna — zapewne większa — część parcelowanej ziemi trafić powinna w ręce 
ukraińskie. Powszechnie panowało przekonanie, podtrzymywane przez literaturę 
piękną oraz legendę historyczną, że ostoją polskości na kresach była i jest 
polska warstwa ziemiańska. Likwidacja dworu, pielęgnującego trady

c

je polskie, 

w przeszłości wspierającego powstania narodowe, z którego wyszli znakomici 

przedstawiciele kultury polskiej, oznaczać musi załamanie się wpływów 
polskich, zwycięstwo “wschodniego barbarzyństwa" oraz zagrożenie niepodległego 
bytu. 
Przyznać trzeba, że była to w dużej mierze argumentacja słuszna. Wprawdzie nie 

tylko ziemianie 

re-

 

68 

prezentowali polski żywioł na kresach, lecz oni odgrywali najbardziej aktywną 
rolę, toteż ich usunięcie 

o-znaczać

 musiało większe możliwości rozwoju 

społeczności ukraińsk

i

ej. Polityka 

łoiska

 stawała przed dylematem. Jedną z 

możliwości

!

 było kontynuowanie tradycyjnej linii podtrzymywania dominacji 

ekonomicznej, społecznej i politycznej 

ziemiaństwa,

 by w ten sposób ograniczyć 

środowiska ukraińskie. Lecz kolidowało to z dążeniami środowisk chłopskich i 
robotniczych całego kraju, zarazem musiało zaostrzać antagonizmy 

pols-ko-

ukrainskie.

 Nie miała przecież szans polityka obliczona na 

polonizację

 

Ukraińców, wzorowana na doświadczeniach polityki pruskiej wobec Polaków. Od-
mienna koncepcja szukania kompromisu z umiarkowanymi nurtami polityki 

ukraińskiej wymagała przeprowadzenia reformy rolnej w taki sposób, by wieśniak 

ukraiński nie czuł się poszkodowany i oszukany przez władze. Projekt 
wychodzący z podobnych założeń przedstawił Władysław 

Grabski

 w 1924 r

.,

 gdy 

pełnił urząd premiera, lecz spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem wszystkich 
ministrów. Mało też było prawdopodobne, by tak radykalne zerwanie z tradycją 

zyskało poparcie organizacji polskich na kresach wschodnich. Wbrew nim zaś 

żaden rząd polski nie mógł realizować swej polityki w tej części państwa. 
W rezultacie kwestia ziemi pozostała pa

l

ącym zagadnieniem spornym przez cały 

okres międzywojenny. Bezpośrednio po zakończeniu walk na froncie wschodnim 
władze polskie rozpoczęły parcelowanie — na niewielką skalę — niektórych 

opuszczonych folwarków i nadzielanie ziemią żołnierzy. Nawiązywano do Sien-
kiewiczowskiej tradycji “stanic kresowych", gdzie osadnicy mieli uprawiać 

rolę, szerzyć polską kulturę oraz z bronią w ręku przeciwstawiać się wszelkim 
próbom działań na szkodę Rzeczypospolitej. Efekty gospodarcze tego 
przedsięwzięcia były skromne, skutki polityczne natomiast fatalne. Osadnicy w 

większości znaleźli 

background image

się w konflikcie z miejscowymi wieśniakami, którzy uważali ich za 
niepożądanych przybyszów i złodziei ziemi, po sprawiedliwości należącej się 

miejscowym chłopom. Trudno się temu dziwić, gdyż parcelacja folwarku i 
osadzanie na roli chłopów sprowadzanych z innych województw przekreślały 
nadzieje żywione dotąd przez sąsiednich właścicieli drobnych gospodarstw, że 

zdołają powiększyć swe działki. 
Po zamachu majowym 1926 r. osadnictwo uległo zahamowaniu. Według danych z 

województwa wołyńskiego (nie uwzględniających osadnictwa wojskowego) w latach 
1921—1932 wśród nabywców ziemi z parcelacji 83,5 proc. należało do wyznania 
innego niż rzymskokatolickie (najczęściej byli to Ukraińcy). Sądzić można, że 

łączyło się to z próbami polityków związanych z obozem 

belwederskłm,

 którzy 

chcieli pozyskać do współpracy przedstawicieli mniejszości narodowych. Zmiany 

metod działania okazały się jednak niekonsekwentne 

(Piłsudski

 oceniał dodatnio 

osadnictwo wojskowe) i wyniki polityczne pozostały ograniczone, aczkolwiek 
niektóre ugrupowania ukraińskie — i nie tylko ukraińskie — skłaniały się do 

szukania modus viven

d

i z nową władzą. 

Wielki kryzys gospodarczy pierwszej połowy lat trzydziestych spowodował 
zahamowanie w całej Polsce akcji 

parcelacyjnej

 i dopiero przed 

wyuchem

 drugiej 

wojny światowej w kołach rządzących 

aowróciła

 myśl wykorzystania parcelacji 

dla osłabienia \ środowisk 

u-kraińskich.

 Postulat rozwoju osadnictwa na 

kresach wschodnich znajdujemy w cytowanym już poprzednio wewnętrznym 
opracowaniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1935 r. W latach następnych 
przyjęto go jako kierunek postępowania i kiedy wiosną 1939 r. Ministerstwo 
Rolnictwa i Reform Rolnych opracowało wytyczne dla ustalenia wykazu folwarków 

podlegających przymusowemu wykupowi w województwach 

po-łudniowo-wschodnich,

 na 

pierwszym miejscu 

wymienio-

 

70 
no majątki należące do osób narodowości niepolskiej, formułując zarazem ogólne 
zastrz

enie, iż folwarki te “winny nadawać się na cele p

|

rce

l

acyjne przede 

wszystkim pomiędzy ludność polską (miejscową lub osadniczą

)".

 

W województwach zamieszkiwanych przez chłopów ukraińskich rozwinęła się 

prawdziwa wojna o ziemię, w której ze strony polskiej wykorzystywano aparat 
administracyjny. Okazało się jednak, że nie jest tak łatwo pokonać upór 
chłopski, przywiązanie do ojcowizny, o czym zresztą przekonała władze pruskie 
w Wielkopolsce i na Pomorzu przed pierwszą wojną światową postawa chłopów 
polskich. Niektóre dane zdają się świadczyć, że wbrew staraniom władz oraz 

organizacji polskich obszar ziemi w posiadaniu ukraińskim wzrastał. 
Niemała w tym była zasługa rozmaitych organizacji ukraińskich działających 
wśród rolników. Wiedzę rolniczą szerzyło stowarzyszenie 

“Silśkyj

 Hospodar". 

Przetwórstwem i zbytem produktów rolnych oraz gromadzeniem oszczędności i 
udzielaniem kredytów zajmowały się organizacje spółdzielcze, zorganizowane w 

silne związki. W organizacjach tych znajdowała pracę inteligencja ukraińska, 

traktująca je jako pole działania dla dobra narodu. Spółdzielnie i organizacje 
znajdowały się pod nadzorem władz administracyjnych, upatrujących w nich 
słusznie ekonomiczną podstawę niezależnego życia ukraińskiego. O sile 
gospodarczej i znaczeniu spółdzielczości ukraińskiej świadczyć może to, że 

wiosną 1939 r. polskie spółdzielnie mleczarskie, starając się o pomoc państwa 

przy sfinansowaniu zatrudnienia fachowych pracowników w mleczarniach, użyły 
następującego argumentu: 

“(...)

 konkurencja polskiej spółdzielczości 

mleczarskiej, a zwłaszcza jej centrali handlowej, na rynku krajowym z 
produkcją spółdzielczości ukraińskiej jest utrudniona wskutek 

nieodpo-

71 

background image

wiedniej

 jakości towarów produkowanych przez siły niefachowe". 

Władze państwowe usiłowały rozmaitymi metodami — nie zawsze zgodnymi z prawem 
— podporządkować sobie spółdzielczość ukraińską i nie dopuścić, by zachowała 

swe związki z organizacjami politycznymi. Temu 

m.in.

 służyły zmiany prawa 

spółdzielczego. W lecie 1939 r. projektowano kolejne modyfikacje, uzasadniając 

je następująco: “Projektowany dekret ma za zadanie wzmocnić nadzór organów 
państwowych nad ruchem spółdzielczym, a to z tego względu, żeby ruch ten w 
chwili obecnej, zważywszy jego niejednolitą strukturę narodowościową, mógł być 

podporządkowany ogólnym celom państwowym". Projektodawcy mieli na myśli także 
spółdzielnie niemieckie. 

Wiele problemów 

wsi

 ukraińskiej w latach międzywojennych, a także trudne 

położenie inteligencji ukraińskiej wynikało z sytuacji gospodarczej całego 
państwa polskiego oraz przeszkód stojących na drodze do rozwiązania zagadnień 
dotyczących wszystkich obywateli. Zacofanie gospodarcze województw kresowych 

nie powstało po 1918 r

.,

 lecz niepodległa Rzeczpospolita odziedziczyła je po 

mocarstwach rozbiorowych. Kwestia reformy rolnej pozostała nie rozwiązana w 
skali całego państwa. Stagnacja przemysłu dotykała wszystkich ludzi pracy, 
niezależnie od narodowości. Katastrofalne załamanie cen artykułów 

rofcych

 na 

początku lat trzydziestych odczuli rolnicy w 

ciłym

 kraju. Zjawiska te wpływały 

na niezadowolenie s

p

ołeczności ukraińskiej, aczkolwiek nie wynikały ze 

specyficznie nacjonalistycznej polityki władz polskich. Oprócz tego jednak 
wiele innych zagadnień dotyczyło wyłącznie społeczności ukraińskiej, która 
czuła się dyskryminowana, pozbawiona pełni praw obywatelskich, odsuwana od 
pracy w wielu instytucjach publicznych, ograniczana w dziedzinie oświaty 

itd.

 

Reakcją na to było — wbrew nadziejom polskiej prawicy — umacnianie się 

ukra-

 

72 

ińskiej

 świadomości narodowej, czemu wyraz dawano przy rozmaitych 

sposobnościach. Wewnętrzny komunikat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 12 
kwietnia 1938 r. informował 

np.:

 

“(...)

 p

o

borowi narodowości ukraińskiej, 

którzy w dniu 24 

liarca

 

rb.

 jechali pociągiem z 

Brzeżan

 do Lwowa, n

a

 każdej 

niemal stacji wznosili okrzyki 

»

Haj żywe Ukraina — dla 

teb

 idem Ukrainu

«

Zebrana ludność na stacjach, gdzie nie było policji mundurowej, również 
wznosiła okrzyki na cześć Ukrainy. Podczas jazdy poborowi śpiewali znaną pio-

senkę ukraińskich strzelców siczowych Hej u 

poli

 czerwona 

kałyna

 

pochyłyła".

 

Skrajne ugrupowanie, wspomniana już wcześniej 

OUN,

 rozwinęło działalność 

terrorystyczną, zmierzając do podważenia polskiej administracji i stworzenia 

stanu zagrożenia w województwach 

południowo-wschodnich. 

Zginęli z rąk 

terrorystów znani przedstawiciele obozu rządzącego Tadeusz 

Hołówko

 i Bronisław 

Pieracki,

 jak również inni mniej znani funkcjonariusze państwowi. Nieraz 

polskim właścicielom folwarków podpalano zabudowania lub stogi; zdarzało się 
to także w gospodarstwach polskich osadników. Na dużą skalę akcja taka 

rozwinęła się w 1929 r

.,

 osiągając szczyt w lecie 1930 r. W odpowiedzi — na 

polecenie Józefa 

Piłsudskiego

 — rozpoczęła się pacyfikacja Galicji Wschodniej, 

która trwała od 16 września do 30 listopada 1930 r. Represje policyjne objęły 
wielu działaczy ukraińskich, zamknięto trzy gimnazja, przeprowadzono masowe 

rewizje we wsiach; przy okazji niszczono mienie i bito opornych. Poważny 

dziennik ukraiński “Diło

"

 podawał 27 września w artykule 

pt.

 Ukra

ska ludność 

kryje si

ę

 po lasach: “Jest to zrozumiałe, jeżeli władza państwowa walczy z 

elementem wywołującym niepokój i zagrażającym bezpieczeństwu publicznemu w 
kraju; jeśli jednak czynniki odpowiedzialne za bezpieczeństwo publiczne 

przeprowadzają akcję 

pacyfikacyjną

 w ten sposób, że ludność ucieka w lasy ze 

strachu przed organami 
73 

background image

bezpieczeństwa — to jest to co najmniej niezwykłe i niesłychane w obecnej 
dobie". 

Akcja 

pacyfikacyjna

 doprowadziła do stłumienia terrorystycznych przedsięwzięć 

OUN,

 przyczyniając się jednak do umocnienia jej wpływów, zwłaszcza wśród 

młodzieży; nie spowodowała rzeczywistego uspokojenia nastrojów. Zbiorowe 

represje wzmagały oburzenie oraz budziły przekonanie, że kompromis 

polsko-

ukraiński 

jest nierealny. Wydarzenia te odbiły się również głośnym echem w 

świecie. Nieodpowiedzialne wykorzystanie policji i wojska do terroryzowania 

własnych obywateli przyniosło hańbę politykom, którzy podjęli tę decyzję, i 
zaogniło stosunki wewnętrzne. 

Społeczeństwo ukraińskie znalazło się przed trudnym wyborem. W warunkach 
narastającego napięcia międzynarodowego w drugiej połowie lat trzydziestych 
wiele argumentów skłaniało, by przeciwstawić się państwu polskiemu. Zwolennicy 

programu rewolucji socjalistycznej opowiadali się za orientacją na ZSRR. 
Przeciwnicy radykalnych reform społecznych, obawiający się 

m.in.

 

kolektywizacji, mieli do wyboru albo orientację na III Rzeszę, albo — wbrew 
wszystkiemu — szukanie kompromisu z Polską. Bardziej rozważni politycy, 
związani zwłaszcza z umiarkowanym nurtem 

UNDO

 oraz ruchem socjalistycznym, 

dostrzegali groźbę ze strony hitleryzmu, toteż krytycznie odnosili się do 

działalności OUN. Na tym tle w UNDO rodziła się koncepcja szukania 

porozumienia z władzami polskimi o charakterze taktycznym, bez rezygnacji 

\

 

perspektywicznego programu niepodległości. 

MudrJn

 mówił w cytowanym już 

wywiadzie, że na 

kongresil

 UNDO w 1932 r. postanowiono wystąpić z programem 

autonomii terytorialnej, zgodnie z umową zawartą 15 marca 1923 r. między 
Polską a przedstawicielami mocarstw, z włączeniem Wołynia, Polesia i 

Łemkowszczyzny.

 W ostatniej chwili wobec nastrojów społeczeństwa 

inicja-

 

74 

torzy

 rezolucję wycofali. W 1935 r. UNDO dostrzegła szansę podjęcia rozmów w 

wypadku zrezygnowania z bezwzględnej opozycji. Doszło w

ćnv

czas do porozumienia 

z rządem i politycy UNDO 

zlaleźli

 się w Sejmie; 

wkrótce jednak okazało się, że w

|

polskich kołach rządzących stopniowo 

zdobywają przewagę koncepcje nacjonalistyczne, które przyczyniły się do 
niepowodzenia tego przedsięwzięcia. Krytyczne wystąpienia polityków 

ukraińskich, broniących praw narodowych, pokwitował “Ilustrowany Kurier 
Codzienny" w maju 1938 r. słowami: “Nie pozwolimy na to, ażeby garstka 

skracho-wanych

 polityków i obcych sług uzurpowała sobie prawo do 

reprezentowania ludności ruskiej i narzucania tej ludności linii politycznej 
wrogiej państwu polskiemu i polskiemu narodowi". 

Nie sądzę jednak, by nawet wówczas nastroje skrajnego nacjonalizmu zdominowały 
społeczność ukraińską w Polsce. Jak donosił służbowy komunikat Ministerstwa 
Spraw Wewnętrznych, w połowie lipca 1939 r. w Kołomyi odbyła się narada 

działaczy ukraińskich, z których jeden wyraził pogląd, że 

“(...)

 zdaniem 

kierowników UNDO interes narodu ukraińskiego wymaga, by Ukraińcy stanęli 

otwarcie po stronie państwa polskiego w razie wojny Polski z Niemcami". 
Publiczną deklarację lojalności złożył 

Mudryj

 dopiero w początkach września. 

Trudno byłoby dziś stwierdzić bez wątpliwości, w jakim stopniu podobne opinie 

panowały w rozmaitych środowiskach ukraińskich. Rozmaite relacje świadczą, że 
powołani do wojska ukraińscy żołnierze w obliczu agresji hitlerowskiej 
najczęściej zachowali lojalność wobec dowódców i kolegów. Niektórzy należeli 

do tych, którzy ostatni składali broń po wycofaniu się na Węgry. Nie oznaczało 
to aprobaty systemu rządzenia istniejącego w Rzeczypospolitej Polskiej ani 

granic ustanowionych po pierwszej wojnie światowej, lecz zrozumienie 
75 

background image

faktu, iż hitleryzm stanowił największe zagrożenie zarówno dla Polaków, jak 
Ukraińców. 

Klęska wrześniowa oznaczała zaraze

m

 klęskę tego nurtu ukraińskiej myśli 

politycznej. Pod niemiecką 

o-kupacją

 na powierzchnię wyłonili się zwolennicy 

skrajnego nacjonalizmu, żywiący złudzenia w stosunku do polityki III Rzeszy. 


4. Bia

ł

orusini 

Białorusini w Polsce mieszkali niemal wyłącznie w czterech województwach: 

poleskim, nowogródzkim, wileńskim oraz białostockim. Wszystkie te ziemie przed 
pierwszą wojną światową wchodziły w skład państwa rosyjskiego. Bliższe dane o 

rozmieszczeniu ludności białoruskiej zawiera tablica 3. 
Tablica 
LUDNO

Ś

Ć BIAŁORUSKA W POLSCE W 1931 R. WEDŁUG SZACUNKU 

Ludność bia

ł

oruska 

 

Województwa 
 

Ludność 

og

ół

em w 

tys. 
 

w tys. 
 

w proc. 

ca

ł

ej 

ludnośc

i

 

 

 

Polska 

Poleskie 

Nowogr

ó

dzkie

Wileńskie 

Białostockie 
Inne 
 

31 
l l 

l l 
26 
 

916 

132 

057 

276 
644 
807 
 

1954 654 

616 409 

269 6 
 

6,1 57,8 

58,3 32,1 

16,4 0,0 
 

 

W województwie poleskim Białorusini zamieszkiwali przede wszystkim północną 
jego część. Polacy stanowili tu niewielki o

d

setek. W województwie nowogródzkim 

natomiast więcej niż trzecia część mieszkańców — a zatem odsetek znaczny — 

należała do narodowości polskiej. Polacy koncentrowali się przede wszystkim w 
powiecie 

lidzkim

 (zapewne więcej niż połowa 

ludnoś-

77 

background image

ci) oraz w powiatach 

szczuczyńskim

 i 

wołożyńskim 

(gdzie prawdopodobnie 

dorównywali liczbą Białorusinom). W pozostałych powiatach Białorusini mieli 
zdecydowaną przewagę liczebną. Także w wymienionych trzech powiatach o 

najwyższym odsetku Polaków rozmieszczenie ludności było nierównomierne. Część 

wsi 

miała charakter niemal wyłącznie polski, podczas gdy w pozostałych 

przeważali Białorusini. 
O wiele trudniej jest zorientować się w rozmieszczeniu Białorusinów na terenie 
województwa wileńskiego. W samym Wilnie było ich stosunkowo niewielu; 

opublikowane wyniki spisu wykazały na 128,6 tys. mieszkańców zaledwie 1,7 tys. 
Białorusinów (trzecia część z nich podała religię katolicką). Brak jest pod-

staw do przeprowadzenia szacunku rzeczywistej liczby, lecz nie zmieniłby on i 
tak zasadniczych relacji. Ludność białoruska zamieszkiwała niemal wyłącznie we 
wsiach. Prawdopodobnie w niektórych regionach województwa tworzyła większość 
ludności, lecz inne okolice miały przeważnie polskie oblicze. 

W województwie białostockim Białorusini koncentrowali się przede wszystkim w 

powiatach: 

wołkowyskim, 

grodzieńskim i bielskim (w tym ostatnim mieszkała 

także pewna liczba Ukraińców); sądzić można, że na tym terenie przewyższali 
liczebnie ludność polską. Mniej Białorusinów zamieszkiwało w powiatach 
białostockim i sok

o

lskim; na pozostałym terytorium województwa białostockiego 

było ich najwyżej tysiąc — dwa tysiące osób. Brak wystarczających danych nie 

pozwala odpowiedzieć ściśle na pytanie o liczbę Białorusinów, gdyż nie wiemy, 
ilu było wśród nich katolików. Nie ulega natomiast wątpliwości, że niewielu z 
nich mieszkało w miastach. Największym skupiskiem był Białystok, w którym spis 
ludnośc

i

 ujawnił 9,6 tys. osób o języku białoruskim (na 91,1 

ys.

 mieszkańców); 

zapewne w rzeczywistości było 

icft

 tam więcej, lecz nie zmieniało to 

zasadniczych proporcji. 

78 
Odsetek Białorusinów utrzymujących s

i

ę z pracy na roli wynosił około 

,92_J3rQci_

by

l

i to przede wszystkim właści

ciele_drobny

ch gospodarstw (wśród 

ogółu Białorusinów stanowili około 89 proc

.).

 Odsetek robotnik

ó

w wraz z 

rodzinami wynosił około 7 

proa

 Oczywiście szacunki te nie są dokładne, wynika 

z |nich jednak wniosek, iż środowiska białoruskiej inteligencji, drobnych 

przedsiębiorców 

itd.

 by

ł

y tak mało liczne, że ustalenie ich udziału wśród 

ogłłu

 ludności wymagałoby wykorzystania innych materi

a

łów niż dane spisów lud-

ności. 
Wśród robotników białoruskich zdecydowanie przeważali pracujący w rolnictwie 

oraz w niektórych innych gałęziach związanych ze wsią 

(np.

 leśnictwo 

iry-

bołówstwo),

 dużą grupę stanowiła także 

służFa

 domowa. Jedynie w województwie 

białostockim w rolnictwie pracowała mniej niż połowa robotników Białorusinów, 
co łączyło się z istnieniem tam przemysłu włókienn

i

czego. 

~"-—.—-

 

Liczne informacje świadczą, że poza rolnictwem Białorusini znajdowali pracę 

przede wszystkim jako robotnicy niewykwalifikowani, ą w

i

ęc najgorzej płatni. 

Autor bardzo interesującego przewodnika po Polesiu Michał 

Marczak

 pisał o 

tamtejszym przemyśle: “Niestety, te nieliczne zakłady są dla 

Poleszuków

 niemal 

bez znaczenia, mało są nimi zainteresowani, gdyż nie znajdują tam zatrudnienia 

z wyjątkiem najniższych posług. Ogół robotników rekrutuje się spoza Polesia". 

Podobnie z innych dzielnic Polski sprowadzano kolejarzy oraz robotników 
niektórych innych gałęzi gospodarki, które mogły mieć znaczenie wojskowe. 
Białorusinom bowiem — podobnie jak Ukraińcom — władze polskie nie dow

i

erzały, 

upatrując w n

i

ch żywioł 

hiebez-^ pTeczny

 dla państwa, skłonny do sabotażu. 

W strukturze społecznej ludności ziem białoruskich zachowały się godne uwagi 

relikty epoki feudalnej, znane także w niektórych regionach ziem ukraińskich, 
lecz 
79 

background image

na mniejszą skalę. 

JByły

 ta podzi

a

ły stanowe; Pod pojęciem stanu historyk 

rozumie wyodrębnione grupy społeczeństwa feudalnego, różniące się od siebie 
przede wszystkim pozycją prawną oraz społeczną. W międzywojennej 

Rzeczypospolitej różnice prawne należały do przeszłości, lecz utrzymały się w 
świadomości wielu środowisk różnice społeczne. 

W przedrozbiorowej Polsce ukształtowała się charakterystyczna grupa szlachty 
zagrodowej, zwanej także 

szaraczkową,

 

chodaczkową.

 lub jeszcze inaczej. Byli 

to ludzie należący do stanu szlacheckiego, a więc posiadający prawa polityczne 

jemu przysługujące, mieli oni jednak jedynie niewielkie gospodarstwa rolne. 
Zamieszkiwali z reguły całe wsie lub wydzielone ich części, 

o-kreślane

 m

i

anem 

zaścianka. Ich sytuacja ekonomiczna przypominała raczej położenie wolnych 
osobiście chłopów. Pod względem majątkowym istniała prawdziwa przepaść między 
rodem na przykład Radziwiłłów a 

cho-daczkowym

 szlachcicem, który sam pracował 

na roli. Położenie prawne wyrażało dumne przysłowie: szlachcic na zagrodzie 

równy wojewodzie. W Polsce m

i

ę

d

zywojennej te same prawa obywatelskie zyskał 

wprawdzie chłop, lecz nadal w wielu regionach utrzymywała się tradycja 
szlacheckiej wyższości wobec “chamów". 
Szlachta zagrodowa zamieszkiwała ziemie białoruskie, lecz także niektóre 
okolice ziem ukraińskich, jak również Mazowsza i Podlasia. Odrębne tradycje 

szlacheckie utrzymywały się z różną siłą; szczególnie trwałe okazały się w 

okolicach pozbawionych możliwości rozwoju ekonomicznego. Należało do nich 
zwłaszcza Polesie. 
Roman 

Horoszkiewicz,

 znawca stosunków poleskich, pisał w 1935 r

.:

 

“»

Szlachta

«

 

stanowi tu osobną grupę społeczną. O przynależności do 

m

ej nie decyduje ma-

jątek ani wykształcenie. Szlach

c

ic może być biedny, może czytać i pisać nie 

umieof

 Kwestią podstawową jest tylko ród. 

»

Szlachcic polś

K

i

«

 to określenie 

zastę-

 

80 

puje

 niejednokrotnie narodowość, w ogóle całą przynależność. Czystości rodu 

strzeże się pilnie. Po żonę jedzie nieraz szlachcic kilkadziesiąt kilometrów. 
(.

.

.) Wyznanie nie gra u szlachty roli. Ogromna

,

 wi

ę

kszoś

ć 

jest jednak 

prawosławna. Są jednak i wsie czysto rzymskokatolickie, jak na przykład 

Osowa

 

Stolińskim. 

Zresztą i w jednej rodzinie spotkać można często dziadka 

wyznania rzymskokatolickiego, podczas gdy syn jego i wnukowie są prawosławni. 
Pochodz

e

nie narodowościowe trudno u szlachty określić. Są r

\

dy ze środkowej 

Polski pochodzące, są Mazurzy, są Małopolanie 

(...),

 inni wywodzą się ze 

Ś

ląska czy Pomorza. Dużą grupę wśród szlachty 

stanfcwią

 rody tatarskie, 

dzisiaj również prawosławnej re

li

gii. Wiele też jest rodów miejscowego, 

poleszuckiego'

pochodzenia". 

Pod względem ekonomicznym, rozmiarów gospodarstw, a także kulturalnym szlachta 
nie odróżniała się od sąsiedniej ludności chłopskiej. Pielęgnowała natomiast 

odmienne tradycje i obyczaje. Od czasów królów polskich pr

z

echowywano 

dokumenty nadań i przywilejów; część z nich pochłonęły wprawdzie wojny i 
pożary, lecz pozostała pamięć, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Poczucie 

wyższości wobec “chamów" wpływało na podkreślenie odrębności od Białorusinów i 
Ukraińców, których utożsamiano z chłopami. Nie oznaczało to jednak, by 

szlachcic tym samym był Polakiem. Badacz tradycji szlacheckiej, Stanisław 

Dworakowski,

 pisał: 

“Od poczucia odrębności stanowej szlachty w stosunku do chłopów słabsze jest 
jej poczucie związku narodowego i wyznaniowego z Polską". 

Jakkolwiek silne było przekonanie o wyższości stanowej szlachty wobec chłopów, 

to przecież zamieszkując te same gminy, należało szukać rozmaitych form 
współpracy, a nieraz zawierać kompromisy wynikające z obowiązujących norm 
prawa. Horoszkiewicz pisał: 
“W gminach, w których mieszka szlachta, wójtami są przeważnie szlachcice, inne 

natomiast stanowiska 

obsa-

 

6 — O

j

czy

z

na... 81 

background image

dza

 się przy pomocy specjalnego klucza. Przy wyborach do rad gminnych umówione 

cyfry mandatów przypadają na szlachtę i chłopów". 

Egzotyzm

 stosunków stanowych, zachowanych w tradycji i codziennym obyczaju, 

przyciągał uwagę zewnętrznych obserwatorów i skłaniał do opisywania przede 
wszystkim postaw skrajnych, zjawisk najbardziej malowniczych. Lecz przecież w 

okresie międzywojennym postępował szybko proces rozkładu tradycyjnych więzi 
stanowych na rzecz umacniania się więzi klasowych i narodowych. Proces ten był 
zwłaszcza zaawansowany w społeczności ukraińskiej, toteż poufne memorandum w 

sprawie szlachty zagrodowej na wschodzie Polski, opracowane przez Towarzystwo 
Rozwoju Ziem Wschodnich w 1938 r

.,

 stwierdzało: “Narodowościowo panuje tutaj 

dzisiaj wielkie zamieszanie. Szlachta podzieliła się na Polaków i Ukraińców, i 
to tak, że w jednej miejscowości rodziny tego samego nazwiska należą jedne do 
jednej narodowości, drugie do drugiej". Zdaniem autorów memorandum spośród 
szlachty zagrodowej zaczęła wyrastać “najbardziej bojowa inteligencja 

ukraińska". 

Horoszkiewicz

 zaś pisze: 

“(...)

 gdy zastanawiamy się nad tym, jak 

daleko proces przeobrażeń jest posunięty w każdej z powyższych grup, 
stwierdzamy, że najmniej procesowi temu uległa szlachta poleska, której wy-
starczają jeszcze pojęcia stanowe. Na wyższym poziomie jest szlachta 
podkarpacka, która właśnie kształtuje swą narodowość. Następnie idzie szlachta 

Wileń-szczyzny,

 ustabilizowana już w przynależności narodowej. Najwyżej stoi 

szlachta 

podolsko-wołyńska,

 która zatraciwszy 

stanowość

 przeszła już prawie 

wyłącznie na pojęcia narodowe". 
Oczywiście, wszystkie te rozważania dotyczyły szlachty jako całości, zmierzały 
do uchwycenia głównych tendencji przeobrażeń. Ze środowisk szlacheckich ziem 
białoruskich wywodzili 

s^ę

 w latach międzywojennych ludzie związani z 

polskaf

 

tradycją narodową, lecz także 

82 
działacze białoruscy 

o

raz litewscy, jak również komuniści, przeciwstawiający 

się zdecydowanie przeżytkom szlacheckiej świadomości stanowej. Wśród 
Białorusinów i Litwinów nierzadko spotykamy nazwiska zasłużone dla narodu 
polskiego, jak choćby Mickiewicz czy 

Kbś-ciuszTto.

 Władze polskie dostrzegały 

szans

ę

 związane z owymi szlacheckimi tradycjami i w latach trzydziestych 

wsparły ruch, który doprowadził do utworzenia Związku Szlachty Zagrodowej. 
Organizacja ta miała na celu umocnienie łączności szlachty z polskością, a 
zwłaszcza oddziaływanie na młode 

pokoleniel

 Miało to jednak także swą drugą 

stronę. Podtrzymyw

a

nie szlacheckiej tradycji, łączącej się z pogardą dla 

c

hamów", zagrażało antagonizowaniem środowisk chłopskich i przeciwstawianiem 

ich polskości. 

Niewielkie znaczenie 

i

 społeczne miało utrzymywanie się w niektórych okolicach 

tradycji mieszczańskich. Horoszkiewicz pisał: “W 

^.obryniu

 czy w 

Motolu

 miesz-

czanie 

Kułbiedż

 (...) czy Palto (...) pamiętają dobrze, że ich przodków taż 

sama królowa Bona na Polesie sprowadziła". Zachowały się nazwiska włoskie, 
choć uległy 

białorutenizacji,

 a ich posiadacze przeważnie czuli 

się Białorusinami. 

Białorusini, podobnie jak Ukraińcy, znale

ź

li się w gran

i

cach Rzeczypospolitej 

Polskiej przeważnie wbrew swej woli i pragnieniom. W latach 1917—1920 rozwinął 

się ruch na rzecz władzy radzieckiej. Podczas wojny z Polską, gdy tereny, 
które potem na mocy traktatu ryskiego weszły w sk

ł

ad państwa polskiego, 

z

najdowały się po wschodniej stronie frontu, powstawały rozmaite lokalne 

ośrodki władzy, w skład których wchodzili chłopi białoruscy. Niektórzy potem 

udali się na wschód, na ziemie radzieckiej Białorusi, większość jednak 

pozostała w rodzinnych wsiach, gdzie znajdowały się ich gospodarstwa. Pamięć o 
systemie, który dopuścił chłopa do udziału w sprawowaniu rządów, była trwała. 
Pamiętano również, że przez krótki czas “chłopska" 

mo-

 

83 

background image

wa

 białoruska awansowała

^

 do roli 

j

ęzyka urzędowego. Zza wschodniej granicy 

dochodziły informację o powstawaniu białoruskich szkół, wyższych uczelni

,"

 

utworzeniu Akademii Nauk w Mińsku, do której weszli niemal wszyscy 

najwybitniejsi intelektualiści białoruscy lat dwudziestych, także ci, którzy 
poprzednio opowiadali się za niezależnym państwem białoruskim. Granica 

państwowa dla ludzi miejscowych nie stanowiła nieprzebytej zapory. W 
pogranicznych wioskach polskich niemal z każdej rodziny ktoś przebywał dłuższy 
lub krótszy czas w ZSRR; znano doskonale tajemne przejścia w lasach i bagnach, 

gdzie żadne straże nie mogły zatrzymać wędrowców. Wieści przenikające ze 
wschodu przyczyniały się 

doJsodtrzymywania

 radykalnych sympati

i

 w białoruskich 

ś

rodowiskach wiejskich oraz wśród inteligencji, czemu nie mogła przeszkodzić 

żadna 

kontr-propaganda

 władz i organizacji polskich. Dopiero w latach 

trzydziestych — wraz ze zmianą polityki narodowościowej pod wpływem koncepcji 
Stalina, a także w związku z kolektywizacją 

wsi

 radzieckiej — wpływy 

radykal

n

ej lewicy zdawały się maleć. 

Nie mniej ważną tradycją polityczną z lat 1917—1920 była pamięć o zakończonych 
niepowodzeniem próbach utworzenia Białoruskiej Demokratycznej Republiki Lu-
dowej. Grupa działaczy reprezentujących tę ideę już w końcu 1915 r. utworzyła 
w Wilnie tajny Białoruski Komitet Narodowy, a następnie — pod koniec pierwszej 
wojny światowej — usiłowała wykorzystać poparcie okupacyjnych organów 

niemieckich. W grudniu 1917 r. w okupowanym Mińsku odbył się zjazd białoruski, 

który powołał organ wykonawczy; stał się on zalążkiem władz projektowanego 
państwa. Niemcy podjęli próbę wykorzystania dążeń wyzwoleńczych narodów 
podbitych przez Rosję

/

umożliwiając utworzenie zależnych od siebie 

biał

or

uskich, litewskich i ukraińskich organów władzy —

-

podobnie jak w 

Warszawie powołali do życia Radę Regencyjną, która miała być 

zacząt-

 

84 

kiem

 Królestwa Polskiego. Okazało się jednak, 

żezyi-miary

 białoruskie szły 

dalej, niż akceptowali 

A^)k

u-

panci.

 Wkrótce zresztą nastąpił kres 

administracji niemieckiej i ci działacze białoruscy, którzy odrzucali kon-
cepcję władzy radzieckiej, zaczęli szukać możliwości współpracy z powstającym 

państwem polskim. Liczyli na to, że zgodnie z deklaracjami Józefa 

Piłsudskiego 

uda się doprowadzić do utworzenia Białorusi złączonej unią z Polską, 

.

posiadającej nie sprecyzowany 

blliej 

zakres wewnętrznej samodzielności. 

Rozmowy w 

tjm 

duchu prowadzili politycy bliscy 

Piłsudskiemu,

 kt

ó

ry mówił w 

maju 1919 r. dziennikarzowi francuskiemu: 

,,(...)

 sądzę, że Białorusini i Polacy porozumieliby się bardzo łatwo; z 

Litwinami byłoby to trudniejsze". 
Rzeczywistość przekreśliła złudzenia Białorusinów. Okazało się, że projekty 

unii lub federacji służyły jedynie jako taktyczna przynęta, by wzmocnić siły 
zwalczające rewolucję rosyjską. Wkrótce wielu rozczarowanych działaczy 

zwróciło swe nadzieje na wschód, widząc w powstającej radzieckiej Białorusi 
szansę na rozwiązanie kwestii narodowej. Niektórzy udali się do Mińska — 
stolicy radzieckiej Białorusi i siedziby najważniejszych instytucji 

politycznych oraz intelektualnych. Inni pozostali w Polsce, przeważnie wiążąc 
się z ruchem komunistycznym. Polityka narodowościowa władz polskich 

zniechęcała Białorusinów do jakiejkolwiek współpracy. Pisał więc w 1933 r. 
Seweryn 

Wys-łouch,

 historyk i działacz społeczny zainteresowany kwestią 

białoruską: “Wynikiem takiego stanu rzeczy była absolutna niewiara i niechęć w 
stosunku do państwowości polskiej ze strony Białorusinów, niechęć, na której 

żerowała umiejętnie prowadzona polityka 

filo-sowiecka".

 

Wysłouch

 pisał to w 

przekonaniu, że po zamachu majowym powstały możliwości zasadniczego 
zreformowania stosunku władz polskich do mniejszości narodowych, dodawał więc: 

Kto nie umie się zdobyć na szacunek i dobrą wolę w stosunku do Białorusina, 

85 

background image

Litwina, Żyda lub Ukraińca, ten nie ma prawa reprezentować państwa polskiego 
na terenach przez tę ludność zamieszkiwanych". Jednak i w tych słowach dzi-

siejszy czytelnik dostrzec może złudzenie, iż Białorusini — i nie tylko oni — 
gotowi są wyrzec się własnych aspiracji pod warunkiem, że administracja polska 
będzie ich sprawiedliwie traktowała. 

Społeczeństwo polskie w latach międzywojennych nie dostrzegało olbrzymiej, 
wręcz rewolucyjnej przemiany w społeczności białoruskiej pod wpływem wydarzeń 

pierwszej wojny światowej oraz rewolucji. Białorusini przestali być masą w 
większości bezwolną i nieświadomą, swego rodzaju “materiałem etnograficznym" 
dla swych sąsiadów, jak ujmowali to niektórzy działacze polskiej narodowej 

demokracji. U

j

awniły się społeczne i narodowe aspiracje społeczeństwa 

białoruskiego oraz wola samodzielnego rozwiązywania problemów. Tymczasem 
polscy politycy i pisarze w dalszym ciągu traktowali wieś białoruską jako 

rezerwat prymityw

i

zmu, jako środowisko egzotyczne, które ulegnie w krótkim 

czasie 

polonizacji.

 Nastroje niechęci wobec państwa polskiego oraz antagonizm 

w stosunku do dworów ziemiańskich wynikał — według tych wyobrażeń — z 
oddziaływania sił zewnętrznych. Jeden z publicystów, Władysław 

Wydżga,

 uznawał 

białoruskich posłów na Sejm za “Moskali poprzebieranych w białoruskie 

świtki".

 

Polskie czasopismo wydawane w 

Piń-sku

 stwierdzało zaś w 1927 r

.:

 

“(...)

 ruch 

białoruski w dzisiejszej formie to nie jest normalny ruch narodowy, to jest 

raczej 

wal^

 wpływów polskich z wpływami wschodu 

(...)".

 

^

 

Takie poglądy dalekie były jednak od rzeczywistości lat międzywojennych. 
Trze

ź

wą opinię wypowiadało inne pismo, lecz dopiero w styczniu 1939 r

.:

 “Skoro 

jest język białoruski, który ma za sobą pomniki historyczne i literackie, 
skoro są ludzie, którzy tym 

ję-

 

86 

zykiem

 mówią w swym życiu codziennym, to musi istnieć i istnieje problem 

białoruski". 
Lekceważenie faktu, iż naród białoruski nie tylko istnieje, lecz ma własne 
aspiracje polityczne, powodowało fatalne następstwa, a przede wszystkim 
przek

r

eślało jakiekolwiek szans

ę

 na porozumienie z 

gitrtiami 

reprezentującymi 

społeczeństwo białoruskie. Najbardziej wśród nich wpływowe były ugrupowania 
lewicowe. Podczas wyborów do Sejmu na początku lat dwudziestych zaskakujący 
dla wielu obserwatorów sukces odniosły na ziemiach białoruskich Polska 
Part

i

a.Socjalistyczna oraz Polskie Stronnictwo Ludowe “

W

yzwolenie". Był to 

jeszcze okres, gdy niekt

ó

re 

ś

rod

o

wiska białoruskie łączyły nadzieje z 

umiarkowaną lewic

ą

 polską oraz ze środowiskami bliskimi 

Piłsudskiemu.

 

O

bydwie 

partie wysuwały hasła reform społecznych oraz równouprawnienia narodowego, a 

to musiało znaleźć żywy oddźwięk wśród białoruskich wieśniaków. Wkrótce 

~]ea

5

ak"

 Białorusini coraz bardziej usamodzielniają się politycznie. Wzrastały 

wpływy Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, organizacja ta jednak z 

powodu swej nielegalności miała szczególnie utrudnione warunki działania, 
ograniczające jej zasięg społeczny. Nic dziwnego, że kiedy w czerwcu 1925 r. 

grupa posłów białoruskich — a wśród nich Bronisław 

Tarasz-kiewicz

 — wydzieliła 

się w Sejmie w odrębny klub sejmowy pod nazwą Białoruska 

Włościańsko-Robotni-

cza

 

Hromada,

 a następnie przystąpiła pod tą nazwą do tworzenia białoruskiej, 

radykalnej społecznie partii politycznej, zyskała olbrzymi sukces. Hromada 
stała się prawdziwym fenomenem politycznym. W początkach 1927 r. liczyła 
przeszło 100 tys. członków, aczkolwiek ciągle jeszcze nie wyszła z okresu 

kształtowania swoich struktur. Zwiastowała zagrożenie dla polskiej admini-
stracji, toteż w styczniu 1927 r. została rozwiązana, a wielu działaczy 

trafiło do więzienia. W 1928 r. odbył 87 

background image

się wielki proces, zakończony wyrokami skazującymi czołowych polityków 
białoruskich na więzienie. 

Likwidacja 

Hromady,

 a także wspomniane już wyżej osłabienie wpływów ruchu 

rewolucyjnego w latach trzydziestych wpłynęły na rozbicie lewicy białoruskiej. 
Przyczyniły się do tego także działania władz, które w ten sposób uprzedzały 

ewentualność pojawienia się nowej, potężnej partii białoruskiej. 
Drugim nurtem politycznym, który zyskał istotne wpływy wśród Białorusinów, 
była chrześcijańska demokracja. Początki jej sięgały okresu przed pierwszą 

wojną światową. Przypomnieć warto, że 29 czerwca 1907 r. kardynał 

Merry

 d

c

Val, sekretarz papieża Piusa X, w liście do katolików w Rosji wyraził zgodę na 

używanie w parafiach języków białoruskiego i ukraińskiego. Otworzyło to przed 
duchownymi katolickimi narodowości białoruskiej możliwość utrwalania ojczys-
tego języka wśród wiernych we wsiach. Oddziaływanie chrześcijańskiej 

demokracji osłabiał jednak fakt, że wyłoniła się ze środowiska katolickiego i 
że jej czołowym działaczem był katolicki duchowny, 

ks. 

Adam 

Stankiewicz,

 gdy 

tymczasem większość Białorusinów wyznawała prawosławie. 
Białoruska chrześcijańska demokracja, w odróżnieniu od Hromady, zajmowała 
krytyczne stanowisko wobec radzieckiej Białorusi. Odwoływała się do koncepcji 
zawartych w encyklice 

Rerum

 nov

a

rum, wysuwając na plan 

pierwsz^łwtłkę

 z 

ustrojem kapitalistycznym o sprawiedliwo

ś

ć społeczną oraz o prawo małych na-

rodów do stanowienia o własnym losie. Uznawała wprawdzie własność prywatną, 
postulowała jednak podział wielkich majątków między chłopów, a także 
przekształcenie wielkich przedsiębiorstw we własność społeczną. Rozwijano 
szczególnie postulaty dotyczące polityki agrarnej, sprzyjającej rozwojowi 

drobnych gospodarstw. W porównaniu z polską chrześcijańską demokracją 
Biało

r

usini byli więc bardzo radykalni, co 88 

ściągnęło na nich potępienie wileńskiego arcybiskupa Romualda 

Jałbrzykowskiego.

 Stało się to jedną z przyczyn przekształcenia się tej partii 

w 1936 r. w Białoruskie Zjednoczenie Ludowe, które można porównać z radykalnym 
nurtem polskiego ruchu ludowego. 

Białoruskie Zjednoczenie Ludowe również zajmowało krytyczną postawę wobec ZSRR 

i odrzucało współpracę z komunistami, ale jednocześnie zdecydowanie prze-
ciwstawiało się polityce władz polskich na ziemiach białoruskich; podjęło 
natomiast próbę zbliżenia się do legalnej lewicowej opozycji polskiej. 
Likwidacja Hromady ułatwiła wzrost wpływów chrześcijańskiej demokracji, a 

potem Białoruskiego Zjednoczenia Ludowego, gdyż zabrakło najbardziej popular-

nego rywala. Niemniej jednak wielu działaczy lewicowych zachowało swe pozycje 
w rozmait

y

ch organizacjach białoruskich, takich jak na przykład Towarzystwo 

Szkoły Białoruskiej, Białoruskie Tow

a

rzystwo Naukowe czy Białoruski Bank 

Spółdzielczy. Stopniowo jednak ich możliwości działania malały, 

m.in.

 w na-

stępstwie systematycznych represji władz polskich. Mimo to nie powstała żadna 

poważna organizacja białoruska, która głosiłaby program kompromisu z państwem 

polskim. Wprawdzie w latach trzydziestych działały niezbyt liczne grupki o 
obliczu prawicowym, niektóre nawet przyznające się do narodowego socjalizmu 
(inicjatorami byli działacze, którzy zerwali z 

Hromadą

 lub chrześcijańską 

demokracją), lecz nie zyskały one oparcia w społeczeństwie i pozostały margi-

nesem białoruskiego życia politycznego w Polsce. Z tych środowisk wywodzili 

się później ci przedstawiciele społeczności białoruskiej, którzy w latach 
okupacji hitlerowskiej podjęli kolaborację z Niemcami i byli 
współodpowiedzialni za przestępstwa wojenne. 
W programach wszystkich ugrupowań białoruskich ważne miejsce zajmowały 

postulaty dotyczące rozwoju oświaty w języku ojczystym. 

89 

background image

Przed pierwszą wojną światową szkolnictwo białoruskie nie istniało, gdyż 
władze rosyjskie traktowały język białoruski jako lokalną gwarę rosyjską. 

Wprawdzie próbowano organizować szkoły nielegalne, lecz akcja ta, skutecznie 
zwalczana przez policję, nie przybrała większych rozmiarów. Podczas okupacji 
niemieckiej powstały pierwsze szkoły białoruskie, lecz takimi były tylko z 

nazwy, gdyż brakowało białoruskich nauczycieli, a także podręczników. Dopiero 
w 1918 r. Bronisław 

Taraszkiewicz,

 znany później jako uczony, polityk i poeta, 

wydał w Wilnie pierwszą białoruską gramatykę, przeznaczoną w zamyśle autora 

dla szkół. 
Na początku 1919 r. znaczna część ziem białoruskich została zajęta przez 

wojska polskie i podporządkowana Zarządowi Cywilnemu Ziem Wschodnich. O 
okresie tym pisze Stanisław 

Mauersberg:

 “Polityka polska w okresie rządów 

Sztabu Generalnego i Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich zmieniała się w 
sprawach szkolnictwa białoruskiego, oscylując od jednego do drugiego krańca. 

Szkoły białoruskie utworzone przez Niemców najpierw zlikwidowano, nauczycieli 

zwolniono, mienie szkolne skonfiskowano na rzecz szkół polskich. Następnie 
zalecono, aby otwierać szkoły białoruskie wszędzie tam, gdzie ludność tego 
sobie życzy. Jednakże lokalne władze 

oświato^fszukały

 niejednokrotnie różnych 

pretekstów, aby odmownie załatwiać prośby ludności w tej sprawie". 

Zmiana polityki nastąpiła w ciągu krótkiego istnienia Litwy 

Ś

rodkowej. W 

rządzie tego państewka powstał Wydział do Spraw Szkolnictwa Białoruskiego, 
kierowany przez 

Taraszkiewicza.

 Powstały białoruskie szkoły powszechne, a 

także seminarium nauczycielskie, Znaczną część tych szkół zamknięto po 
przyłączeniu Litwy 

Ś

rodkowej do Polski. 

Według danych obejmujących większą część ziem zamieszkanych przez Białorusinów 

w granicach Polski w 1918/19 r. było 346 powszechnych szkół 

biało-

 

90 
ruskich. W 1924/25 r. Główny Urząd Statystyczny informował o jednej prywatnej 
i 22 publicznych szkołach białoruskich. Po wprowadzeniu omawianej już 
us

tawy~z~

 1924 r

.,

 dotyczącej szkół dla mniejszości narodowych, pozostały w 

1925/26 r. trzy szkoły powszechne z językiem białoruskim oraz 19 dwujęzycznych 

polsko-białoruskich.

 Była to prawdziwa katastrofa, przeciwko czemu podnosiły 

się ostre protesty działaczy białoruskich. W wyniku usilnych starań udało się 
osiągnąć pewną poprawę. W 1928/29 r. w Polsce istniały 23 szkoły powszechne 
publiczne i trzy prywatne z białoruskim językiem nauczania (łącznie miały 2103 
uczniów) oraz 52 szkoły publiczne dwujęzyczne z 6104 uczniami. Innymi słowy — 

8207 dzieci miało możliwość pobierania nauki, przynajmniej częściowo, w 
ojczystym języku. Istniały także trzy gimnazja (w 

Wilnc,

 Nowogródku i Kl

o

cku), 

liczące łącznie w 1929/30 

i

. czterystu uczniów. 

'

 

Lata następne przyniosły starania władz o likwidację szkół białoruskich oraz 
zawziętą walkę organizacji białoruskich o ich uratowanie. Jednym z argumentów 

przeciwko szkołom białoruskim był zarzut niskiego poziomu nauczania. 

Argumentowano również, że są one 

rozsadnikiem

 idei rewolucyjnych i 

antypaństwowych. W rezultacie w 1937/38 r. pozostało tylko pięć szkół 
powszechnych polsko-białoruskich, 44 szkoły, w których białoruski język był 
jednym z przedmiotów nauczania, oraz jedno białoruskie gimnazjum. Zaledw

i

e 766 

uczniów mogło pobierać naukę w języku białoruskim w szkołach powszechnych, a 
157 — w szkole średniej w Wilnie. Białorusini — poza Cyganami — znajdowali się 

w ten sposób w najgorszym położeniu ze wszystkich mniejszości narodowych w 
Polsce. 
Należy zwrócić uwagę na fakt, że niemal nie istniało białoruskie szkolnictwo 

prywatne. Wynikało to stąd, że społeczność białoruska należała w Polsce do 
najuboższych. Szkoły prywatne wymagały finansowania, 

91 

background image

tymczasem uczniowie przeważnie nie mieli środków na wnoszenie niezbędnych 
opłat, a brakowało zamożnych mecenasów, którzy zapewniliby odpowiednie sumy. 

Bardzo dotkliwą przeszkodę stanowił brak kadr nauczycielskich. Nie udało się 
stworzyć systemu kształcenia nauczycieli białoruskich, co następnie ułatwiło 

niewyrażanie

 zgody przez władze na tworzenie szkół prywatnych. 

Zwalczanie szkolnictwa białoruskiego wynikało z przekonania, że 

ł

atwo będzie 

doprowadzić do 

poloni-zacji

 wieśniaków kresowych. W łagodnej postaci wyrażał 

podobne przekonanie znakomity publicysta konserwatywny Stanisław 

Mackiewicz,

 

który postulował bierne, choć przychylne obserwowanie powstawania świadomości 
i kultury białoruskiej oraz ułatwianie asymilacji tam, gdzie jest to możliwe. 

Sądził bowiem, że własne siły białoruskie są słabe, a wszelkie zwalczanie ich 
może tylko umocnić nastroje niechętne wobec Polski. Dalej szedł radykalny 
nacjonalista Wojciech 

Wasiutyński,

 pisząc: “Białorusini narodem nie są. Mogą 

się nim stać przy wielkim wysiłku (...) z naszej strony. Uznawanie 
Białorusinów za naród lub dopomaganie 

im^flo

 

"

Tego, by się jako naród 

wyodrębnili, jest doktrynerstwem (...) poświęceniem dla doktryny przyszłości 
Narodu Polskiego". 
To prawda, że szkoły w ojczystym języku były ważnym środkiem rozbudzan

i

świadomości narodowej. Nic dziwnego, że walka o nie toczyła się z uporem obu 

zainteresowanych stron — organizacji białoruskich oraz administracji polskiej. 

W latach międzywojennych było jednak zbyt późno, by rzeczywiście skutecznie 
przeciwdziałać rozwojowi białoruskiej oświaty. Słusznie bowiem zauważał 
białoruski publicysta Vin-

ceś

 Sava na łamach wileńskiego lewicowego pisma 

“Poprostu"

 w 1935 r

.:

 

“(...)

 szkoły białoruskie, pomimo krótkotrwałego 

istnienia, pozostawiły po sobie w 

spo-

 

92 

łeczęnstwie

 pewien mit, który nie zaginie". Szkoła P

°l

s

ka_Jbiyła

 dla 

społeczeństwa białorusk

i

ego

^

 obca, a język polski — pomimo bliskiego 

pokrewieństwa — n

i

e był zrozumiały dla dzieci bez uprzedniej nauki. Toteż 

wyniki nauczania w polskich szkołach wiejskich były bardzo złe; nauczycielka z 
takiej właśnie szkoły zauważała na podstawie własnego doświadczenia: 

“(...) 

wszak przychodząc do szkoły nie znają (dzieci białoruskie — 

J.T.)

 ani jednego, 

literalnie ani jednego słowa polskiego". Przypominają się w tym miejscu Sy

z

y-

f

owe prace Stefana 

Zeromskiego,

 który ukazuje nauczanie w szkole wiejskiej 

zaboru rosyjskiego. 
Nasuwa się jeszcze jedna uwaga, która stawia znak zapytania nad realnością 

nadziei na 

polonizację

 

wsi 

białoruskiej. W ciągu wielu dziesięcioleci władze 

rosyjskie nie tylko narzucały nauczanie w języku “państwowym", lecz także 

uni

e

możliwiały druk jakichkolwiek 

Jękstffw

 w języku białoruskim. W urzędzie i 

cer-kwi

 panował język rosyjski. Wszelkie pr

z

ejawy życia 

"

publicznego wymagały 

znajomości języka

^

 rosyjskiego, rosyjskie było 

także^

 wojsko. A przecież wbrew 

temu wszystkiemu w drugiej połowie XIX w. zapoczątkowane zostało odrodzenie 
kultury białoruskiej, którego nie zdołały zahamować represje. Rozważaniom o 
łatwości 

polonizacji

 Białorusinów przeczyły też przytaczane nieraz przykłady 

procesów przeciwnych. Edward 

Woyniłłowicz,

 ziemianin polski z okolic Mińska, 

wspominał, że po uwłaszczeniu chłopów i utracie pańszczyźnianej siły roboczej 

ziemianie sprowadzali stałych robotników przeważnie z austriackiego 

Ś

ląska. 

“Rzecz dziwna jednak, że ci przybysze z okolic piastowskich ogromnie prędko 
ulegli wpływowi 

asymilacyjnemu

 ludności miejscowej i w drugim już pokoleniu 

mowę białoruską przyjęli". 
Dla chłopskiej Białorusi kwestia ziemi odgrywała nie mniejszą rolę niż dla 

Ukrainy. Wszystkie organizacje białoruskie na pierwszym miejscu postulatów 
93 

background image

społecznych stawiały parcelację majątków ziemiańskich. Było to zagadnienie tym 
ważniejsze, że kiepskie przeważnie ziemie, niezbyt sprzyjające warunki klima-

tyczne oraz z reguły prymitywna technika uprawy roli nie pozwalały osiągać 
wysokich plonów/W

o

jewództwa

)

 

północno-wschodnie

 wyróżniały się w Polsce 

najniższymi plonami z hektara, a więc rozmiary gospodarstwa niezbędne dla 

utrzymania rodziny kształtowały się wyżej niż na większej części terytorium 
państwa. W skrajnych wypadkach gospodarstwo o powierzchni przekraczającej 
nawet 50 ha — a więc powyżej granicy uznawanej zazwyczaj jako próg, od którego 

zaczynała się wielka własność ziemska — z trudem tylko mogło utrzymać liczną 
rodzinę, gdyż dużą część gruntów zajmowały piaski lub moczary. Toteż w tych 

właśnie województwach stosunkowo najczęściej pojawiał się na 

wsi

 głód. 

Wojewoda poleski, Wacław 

Kos-tek-Biernacki,

 pisał w grudniu 1937 r

.:

 

“Specyficzne warunki Polesia, nie spotykana nigdzie nędza wiejska i miejska, 
nędza 

»

posiadaczy

«

, nie kwalifikowanych jako bezrobotni, a jedzących już od 

grudnia mieloną korę, korzonki i 

wjuny

 do końca lipca, nędza wielogłowych 

rodzin miejskich bez dachu i zarobków, kalek, zasłużonych 

aiwoww,

 nie dadzą 

się porównać z najbardziej upośledzoną nędzą wielkich i mniejszych ośrodków w 
Polsce". 
W latach trzydziestych coraz częściej głodowali także mieszkańcy wsi na 
Wileńszczy

ź

nie i rząd musiał podejmować akcję pomocy dla nich. W tych warun-

kach osadnictwo polskie wywoływało powszechne oburzenie i gorące protesty ze 

strony chłopów, którzy traktowali ziemię folwarczną za należną im po spra-
wiedliwości. Tymczasem zaś wielu polityków polskich uważało, że zwłaszcza 
Polesie jest krainą, gdzie są wszelkie dane, by zorganizować na dużą skalę 
osadnictwo ubogich chłopów z innych województw. O skutkach takich 

przedsięwzięć pisał cytowany już 

Wydźga:

 

94 
“Stosunek ludności białoruskiej do ludności polskiej jest na ogół dobry 
względem dawnych tutejszych mieszkańców, a więc szlachty zaściankowej i 
ziemian, jest nieprzychylny względem nowo przybyłych osadników wojskowych i 
kolonistów cywilnych. Chłop białoruski uważa ziemię folwarczną za pewien 

rodzaj współwłasności całej wsi". 
W odróżnieniu od społeczności ukraińskiej Białorusini nie stworzyli w Polsce 
tak rozwiniętego systemu organizacji spo

ł

ecznych i gospodarczych. W pewnej 

mierze wpływał na to prymitywizm stosunków gospodarczych, w jakich się 
znajdowali. Spółdzielczość ukraińska mogła zyskać swą pozycję nie tylko dzięki 

wysiłkowi wielu działaczy społecznych, poświęcających swą pracę organizowaniu 
producentów rolnych, lecz także — a może nawet przede wszystkim — 

Azięki 

temu, 

że ci producenci dysponowali nadwyżkami 

f&»-warowymi

 systematycznie 

przeznaczanymi na sprzedaż. Rolnicy białoruscy, przeciętnie rzecz biorąc, 
produkowal

i

 mniej, a w niektórych okolicach — zwłaszcza na Polesiu — dużą rolę 

zachowała produkcja naturalna, w której nadwyżki nie przeobrażały się w towar. 
Nie powstały więc jeszcze warunki społeczne i ekonomiczne umożliwiające rozwój 

spółdzielczości na większą skalę. Niskie dochody rolników powodowały, że 
brakowało funduszów na sfinansowanie rozmaitych innych

^

dz

i

edzin działalności. 

W rezultacie nieliczne organizacje i instytucje białoruskie z trudem utrzymy-

wały się na powierzchni, przeciwstawiając się nie tylko naciskowi 
administracyjnemu, lecz także biedzie. 

background image

5.

Ż

ydzi 

W odróżnieniu od dotychczas omawianych mniejszości ludność żydowska nie 
przeważała w żadnym regionie państwa, rozproszona była niemal we wszystkich 

województwach. Rozmieszczenie jej przedstawia tablica 4. Znajdują się w niej 
dane o liczbie ludności wyznania mojżeszowego oraz o tych, którzy podali język 

żydowski lub hebrajski jako ojczysty. Liczebność ludności żydowskiej, w 
znaczeniu osób, które miały żydowską świadomość narodową, mieści się między 
tymi 

dwoma wielkościami. 
Zwraca uwagę fakt, że w województwach pomorskim i poznańskim, a także w 

śląskim liczba Żydów była stosunkowo niska. Wynikało to prawdopodobnie z 
asymilacji w c

i

ągu XIX w. części Żydów w zaborze pruskim oraz emigracji innych 

na tereny zaboru rosyjskiego. Po powstaniu Rzeczypospolitej Polskiej Niemcy 

wyznania mojżeszowego emigrowali na zachód, toteż niewielu tylko pozostało w 
Polsce. 

Względy praktyczne, jak również świadomość zniekształceń statystyki językowej 
skłaniają do pr

z

yjęcia za podstawę dalszych rozważań danych o ludności wy-

znania mojżeszowego. W takim bowiem tylko układzie dysponujemy informacjami o 
strukturze zawodowej i społecznej. Przede wszystkim podkreślić należy kon-

centrację ludności żydowskiej w miastach. W skali całej Polski aż 27,3 proc. 

mieszkańców miast należało do żydowskich gmin wyznaniowych, co stanowiło 76,4 
proc. 
96 

»

 

ogółu ludno

ś

ci tego wyznania. W wielu miasteczkach województw wschodnich i 

centraln

y

ch większość ludności stanowili 

Ż

ydzi. Podstawowe

|

dane o stosunkach w 

poszczególnych województwach 

Z

awiera tablica 5. 

Nie jest wprawdzie zgodne z rzeczywistością twierdzenie, iż Żydzi w Polsce nie 
zajmowali się w ogóle rolnictwem, należy jednak stwierdzić, iż odsetek ży-
dowskich rolników był niewielki. Tak na przykład w województwie poleskim 

istniało kilka 

wsi,

 w których przeważały gospodarstwa należące do 

Ż

ydów, lecz 

w całym województwie gospodarstw takich było ogółem 
Tablica 4 
LUDNO

ŚĆ

 ŻYDOWSKA W POLSCE W 1931 R. WEDŁUG SPISU LUDNO

Ś

CI 

Ludność 

wyznan

i

mojżeszowego 
 

Ludność 

zna

ca język 

żydow

s

ki l 

hebrajsk

i

 

 

Wo

j

ew

ó

d

z

tw


 

Ludno

ść 
ogółe

m (w 
tys.) 
 w 

tys. 

 

proc. 
ca

ł

ej 

lud-

nośc

i

 

w tys.
 

nosci 

ca

ł

ej 

lud-

 

w

 proc.

 

background image

Polska 31

9

16 3114 m. 

Warszawa 11

7

2 353 

Warszawskie 2 529 219 
Łódzkie 2 632 379 

Kieleckie 2 936 317 

Lubelskie 2 465 314 
Białostockie 1644 197 
Wileńskie 12

7

6 111 

Nowogródzkie 1057 83 
Polesk

i

e 1132 114 

Wołyńskie 2 086 208 
P

o

znańskie 2107 7 

Pomorskie 1080 3 

Ś

ląskie 1295 19 

Krakowskie 2 298 174 

Lwowskie 3127 342 

Stanisławowskie 1480 
140 

Tarnopolskie

 1600 

134 
 

9,8 

30,1 
8.7 
14,4 
10,8 

12,7 
12,0 
8,7 
7,9 
10,1 

10,0 

0,3 
0,3 
1,5 
7.6 

10,9 
9,5 

1

 

8,4 
 

2733 

333 
215 
359 
305 

260 
195 
109 77 
113 
206 3 

2 7 

128 
233 
109 79
 

8.6 

28,4 
8,5 
13,6 
10,4 

10,5 
11,9 

8,5 7,3 
10,0 
9,9 0,1 
0,2 0,5 

5,6 7,5 
7,4 4,9
 

 

 

 

 

 

 

W

 

 

 
7 — O

j

czyzna... 

background image

Tablica 
LUDNO

ŚĆ

 WYZNANIA MOJ

Ż

ESZOWEGO W MIASTACH W 1931 R. WEDŁUG WOJEWÓDZTW 

Województwa 
 

Ogólem 

ludno
ść 

miast 
(w 
tys.) 
 


we 

wszys 

miasta

ch 
w tys. 
 

tym 

ludn

mojżes
tkich

 

proc. 
ogó

ł

m

i

esz-

ka

ń

ców

 

ssę

 

wyzna

ń 

zoweg
o

 

m

i

ast

a o 
ludno

ś

ć

 

powyż
ej 20 

tys. 

proc. 

ogólu

 

miesz

kańcó

 

l

ch 

l ——————

»

 

20 tys. l 

mniej w 
proc. ogó

ł

mieszkańców
 

Polska 8 731 2 381 m. 

Warszawa l 172 353 

Warszawskie 582 173 
Łódzkie l 104 345 w tym 
m. Łódź 605 202 
Kieleckie 750 226 w tym 

m. Częstochowa 117 26 

Lubelskie 434 190 w tym 
m. Lublin 113 39 
Białostockie 

"***nnn^

 

153 Wileńskie 261 76 w 

tym m. Wilno 195 55 
Nowogródzkie 103 44 

Poleskie 149 73 
Wołyńskie 253 124 
Poznańskie 838 7 

Pomorskie 348 3 

Ś

ląskie 

418 16 Krakowskie 580 

143 w tym m. Kraków 219 
57 Lwowskie 776 258 w 
tym m. Lwów 312 100 
Stanisławowskie 295 103 

Tarnopolskie

 272 94 

 

27,3 26,4 

30,1 30,1 
29,7 17,5 

31,2 31,5 
33,4 33,5 
30,1 25,3 
22,2 21,9 

43,8 38,3 
34,5 34,7 
38,6 40,0 
29,1 28,2 

28,2 28,2 

42,7 42,4 
49,0 51,9 
49,0 49,5 
0,8 0,9 0,9 
0,8 3,8 4,2 

24,7 27,7 
26,0 25,8 
33,2 32,& 
32,1 31,9 
34,7 40,3 

34,6 39,3 
 

28,8 X 35,2 

30,1 X 41,7

48,5 X 36,9 

32,0 X 42,6 
46,0 48,7 

.

0,7 0,9 2,8 

21,3 X 34,5 
X 30,9 34,0
 

 

zaledwie 936. Nie różniły się one przeważnie od gospodarstw białoruskich lub 

polskfch.

 W całej Polsce utrzymywało się z rolnictwa 

zallawie

 4 proc. Żydów; 

byli to przeważnie właściciele 

dfrobnych

 gospodarstw, stosunkowo niewielu 

pracowało jako robotnicy rolni. We wspomnieniach Ireny Kowalskiej czytamy o 
żydowskich rolnikach ze 

wsi

 

Skryhiszyn

 w województwie lubelskim: 

“(...)

 

gospodarstwa różnej wielkości można by scharakteryzować (...) na 

biedniackie,

 

średniackie,

 a także kułackie. Część gospodarstw nie była w stanie całkowicie 

utrzymać swych właścicieli. Gdyby zastosować obecne pojęcia, nazwalibyśmy ich 

background image

chłopami-rze-mieślnikami,

 

chłopami-sklepikarzami,

 

chłopami-leśnika-

 

mi"

 

98 
Wśród największych posiadaczy ziemskich — według cytowanych już badań W. 

Roszkowskiego

 — znalazło się trzynastu 

Ż

ydów; majątek żadnego z nich nie 

dorównywał posiadłościom polskich rodów arystokratycznych. Przede wszystkim 
jednak 

Ż

ydzi utrzymywali się z pracy w zawodach 

nierolniczych.

 Podstawowe dane 

o ich strukturze zawodowej i społecznej zawiera tablica 6. 

Jak widać z przedstawionych danych, przytłaczająca większość 

Ż

ydów utrzymywała 

się z przemysłu oraz handlu, przy czym przeważali właściciele małych zakładów, 

nie zatrudniający pracowników najemnych. Z punktu widzenia ekonomicznego 
nazywamy to gospodarką 

drobnotowarową.

 Innymi słowy, byli to przeważnie drobni 

kupcy oraz rzemieślnicy. Należy jednak zaznaczyć, że między samodzielnym 
producentem a robotnikiem występowały rozmaite przejściowe formy zarobkowania. 

Wielu rzemieślników zachowało samodzielność w tym sensie, że pracowało we 

własnym mieszkaniu, w ustalonym przez siebie czasie, lecz wykonywało 
zamówienia przedsiębiorców — zazwyczaj kupców — z powierzonych sobie surowców. 
W latach wielkiego kryzysu gospodarczego zdarzało się (nie tylko zresztą wśród 
rzemieśln

i

ków żydowskich), że majster zwalniał czeladników, nie 

background image

Tablica 6 LUDNOŚĆ WYZNANIA MOJŻESZOWEGO W 1931 R. WEDŁUG 

Ź

RÓDŁA UTRZ

Y

MANIA I 

STANOWISKA SPOŁEC

Z

NEGO 

Samo-

d

z

ieln

zatrud
niając
y si

ł

najemne 
 

Samo-

dzieln

nie 

zatru-
dn

i

ają

cy sil 
najem-
nych 
 

Praco-

wn

i

cy 

umysłow


 

Robot-

nicy l 
chału-

pn

i

cy 

 

Ź

ródł


utrzy-

mania 
 

Og

ó

łem 

(w 
tys.) 
 


tys


 

pro
c. 
 


tys


 

pro
c. 
 

tys

 

pro
c. 
 


tys


 

pro
c. 
 

 

Og

ół 

Ro
ln 

Pr

ze 
Ha

n

kr
ed 
Ko
n

ka
cj


w: 

ku
lt



do
mi 

In
ne 
 

em 

ict

wo 
mys
ł 

del

 

yt

 

i

uni

-

ł 

l

at

a i 
ara 

ba 
owa 
 

3114a

125a 
l 313 
1140 

139 
73 
23 

301

b

 

 

23

18 
13

60 



14 
 

7,5 

14,


10,

5,3 

2,9 

1,4 

4,7 
 

186

80 
654 
936 

113 
34 

43 
 

5

9

6
4

4

9

8

2

8

1

4

6


1

4

 

,

,




 

20


49
57 


34

59
 

6,6 

1,6 

3,7
5,0 

3,6 
46,


19,


 

65

23 
47

87 
17 


23 

34 
 

21,

18,

36,

7,6 

12,


5,5
100

,0 
11,


 

 

a) W tym 2 tys. os

ó

b na dożywociu 

b) W tym 151 tys. osób nieokreślonej pozycji społecznej 
miał bowiem dla nich pracy. Ci zaś, pozbawieni nadziei na inne zatrudnienie, 
otwierali własne warsztaty, które utrzymywały się w dużej mierze z tego, że 

dawny 

pryncypał,

 gdy miał więcej klientów, zlecał im wykonanie części 

zamówień. Zdarzało się, że właściciel niewielkiej fabryki włókienniczej 

zamykał przedsiębiorstwo i zwalniał robotników. Następnie wydzierżawiał 
poszczególne maszyny, najczęściej swym dawnym pracownikom, którzy teraz 
występowali formalnie jako samodzielni wytwórcy. W rzeczywistości wykonywali 

towar z powierzonego materiału, na zlecenie przedsiębiorcy. Fabrykant nie 
musiał opłacać składek ubezpieczenia społecznego, nie troszczył się o czas 

background image

pracy ani 
100 

o to, że mogło brakować zamówień. Ryzyko bezrobocia oraz inne kłopoty 
przerzucał na 

T

yki formalnie samodzielnych drobnych wytwórców

,^

 rzeczywistości 

ludzi całkowicie od niego zależnyc

h

W handlu detalicznym znaczna część “przedsiębiorstw" mieściła się w kioskach, 
piwnicach, w pomieszczeniach bez okien, “nie posiadających ani wyglądu, ani 
charakteru pokoju" — jak określała to ustawa, nakładająca na wszystkie 
przedsiębiorstwa obowiązek wykupywania 

tzw.

 świadectwa przemysłowego, czyli 

uprawnienia do otwarcia i prowadzenia zakładu; koszt zależał od szczegółowo 

określonych cech. 
Charakterystycznym zjawiskiem była daleko posunięta koncentracja 

Ż

ydów w 

niektórych zawodach. Robotnicy żydowscy pracowali przede wszystkim w przemyśle 
odzieżowym (36,1 proc. ogółu robotników 

Ż

ydów oraz 44,3 proc. zatrudnionych w 

tej gałęzi), w mniejszym stopniu w przemyśle spożywczym (11,7 proc. robotników 

Ż

ydów), włókienniczym (10,9 proc.) oraz metalowym i maszynowym (5,1 proc

.).

 

Znajdowali pracę przeważnie w małych zakładach, często o charakterze 
rzemieślniczym. W całej Polsce na tysiąc robotników pracujących w dużych 
zakładach przemysłowych przypadało trzynastu Żydów, w małych natomiast — dwu-
stu 

Ż

ydów. W pewnej mierze zjawiska te wynikały z faktu, że największe 

przedsiębiorstwa przemysłowe koncentrowały się na Górnym 

Ś

ląsku, gdzie 

Ż

ydów 

mieszkało niewielu. Koncentracja robotników żydowskich w małych zakładach 
pracy jest pomimo to uderzająca. 
Analogiczna koncentracja w niektórych zawodach występowała wśród 
rzemieślników. Na przykład rzemieślniczą produkcją mydła zajmowali się niemal 

wyłącznie 

Ż

ydzi (93 proc. utrzymujących się z tej pracy). Szczególnie wielu 

rzemieślników żydowskich było wśród krawców (147 tys. osób utrzymujących się z 
tej pracy, czyli 55 proc. ogółu), szewców (136 tys. osób, 42 proc. ogółu) i w 
rzemiosłach spożywczych (109 tys. osób, 51 101 

background image

proc. ogółu). Wielu 

Ż

ydów trudniło się kowalstwem, ślusarstwem oraz 

złotnictwem.

 W Warszawie dość liczną, zwartą i solidarną grupę zawodową 

tworzyli tragarze. 
Wiele było przyczyn takiej koncentracji w niektórych zawodach oraz rodzajach 
przedsiębiorstw. Należy tu powiedzieć, iż od zarania państwa polskiego 

Ż

ydzi 

przybywali zapraszani przez monarchów do osiedlania się w miastach, co miało 
przyspieszyć rozwój handlu i rzemiosła, a zarazem stworzyć przeciwwagę dla 

mieszczaństwa niemieckiego. Ustawodawstwo Polski szlacheckiej zezwalało 
jedynie szlachcie na posiadanie ziemi. 

'W

 okresie 

z

aborów— zwłaszcza w

.;

 

pierwsze j połowie X

I

X w. —

-

wprowadzano w pos

z

czególnych państwach normy 

prawne ograniczające 

Ż

ydom swobodę wyboru miejsca zamieszkania oraz zawodu

.)

To 

wszystko powodowało, że utrwalała się tradycja zarobkowania jedynie w 
niektórych dziedzinach. Tak 

np.

 we wspomnianej już 

wiosc^ifijkryhiszyn

 

gospodarstwa rolne żydowskie mogły powstać dopiero po uwłaszczeniu chłopów. 

Dołączyły się do tego obyczaje oraz powinności religijne. Nakaz święcenia 

soboty w religii mojżeszowej był zawsze o wiele bardziej rygorystyczny niż 
obowiązek przestrzegania odpoczynku niedzielnego w większości wyznań 
chrześcijańskich. Znawcy 

Talmudu

 — zbioru ustalonych tradycją przepisów 

postępowania oraz ich interpretacji przez uczonych — dyskutowali nad 

okolicznościami, w jakich możliwe jest naruszenie świętości dnia sobotniego. 

Usprawiedliwieniem generalnym była konieczność ratowania życia ludzkiego, 
zakaz natomiast dotyczył na przykład przyniesienia wody ze studni lub 
rozpalenia ognia w piecu; nawet zapalenie papierosa w sobotę uznawano za 
występek przeciw nakazom religii. W tej sytuacji wierzący 

Ż

yd musiał w sobotę 

powstrzymywać się od pracy zarobkowej, a 

pra-

 

102 

cować

 w niedzielę zakazywały 

us^rwy.

 Trudno sobie wyobrazić wielki zakład 

przemys

ło

wy, zatrudniający robotników rozmaitych wyznań, kl

e

ry dostosowuje swe 

funkcjonowanie i organizację do rozbieżnych nakazów religijnych. Praca w małym 
warsztacie, w którym zarówno właściciel, jak pracownicy wyznawali tę samą 
religię, umożliwiała podporządkowanie się wszystkim jej przepisom. Konieczność 

świętowania dwóch dni w tygodniu odbijała się ujemnie na zarobkach ludzi wie-
rzących. 
Stosunkowo niewielu 

Ż

ydów należało do warstwy 

• 

najbardziej zamożnych 

przedsiębiorców, decydujących o gospodarce kraju. Jak wspomniałem, wśród 
największych posiadaczy

.

 ziemskic

h

 

'

W Polsce było ich trzynastu. Znacznie 

trudniej jest ustalić udział 

Ż

ydów w wykazie 137

,

 osób zajmujących wybitne 

pozycje w świecie kapitału poza rolnictwem; jeśli posłużyć się bardzo zawodnym 

brzmieniem nazwisk i znajomością dziejów poszczególnych rodzin, wówczas 
otrzymamy jedenaście nazwisk; jest to niewątpliwie zbyt wysoki szacunek. 
Większy był natomiast udział 

Ż

ydów wśród drobnej 

burżuazji,

 właścicieli małych 

i średnich fabryk, przedsiębiorstw handlowych, drobnych finansistów 

itp.,

 czę-

sto o znaczeniu lokalnym. Zwłaszcza w małych miastec

z

kach województw 

wschodnich oraz w niektórych regionach województw centralnych wyrastały 

fortuny budzące podziw i zazdrość sąsiadów innych wyznań i narodowości. 
Niektórzy małomiasteczkowi przedsiębiorcy potrafili wykorzystać powiązania 

rodzinne oraz znajomości w innych państwach i organizowali handel z zagranicą. 
Wprawdzie ich działalność była nie bez znaczenia także w skali całego państwa 
polskiego, gdyż — szczególnie w latach trzydziestych — sprzyjała równoważeniu 

bilansu płatniczego Polski, lecz przecież ci małomiasteczkowi potentaci nie 
mieli wpływu ani na politykę 

103 

background image

gospodarczą państwa, ani na działalność administracji. Ich majątek — w 
porównaniu z kapitałami, jakimi dysponowały wielkie spółki akcyjne — był 

niewielki. 
W stosunku do ogólnej liczby ludności żydowskiej w Polsce warstwa drobnych i 
średnich kapitalistów była wprawdzie niewielka, lecz dzięki swej przedsię-

biorczości i energii dawała się powszechnie dostrzec i nieraz wywoływała 
niechęć wśród chrześcijańskich konkurentów, przenoszoną na całą ludność 

żydowską. Wymienianym niekiedy symbolem bogactwa w Polsce międzywojennej była 
rodzina 

Szereszowskich,

 posiadająca dom bankowy oraz kapitały ulokowane w 

rozmaitych przedsiębiorstwach. Nie należy jednak mylić bogactwa rodzinnego z 

wpływem na gospodarkę kraju. We współczesnym społeczeństwie kapitalistycznym 
wszystkie niemal największe przedsiębiorstwa decydujące o potędze ekonomicznej 
przybierają formę spółki akcyjnej. 

WS^od

 potentatów — prezesów i dyrektorów 

największych^spółek

 — 

Ż

ydów było niewielu. 

Społeczeństwo żydowskie ziem polskich witało powstanie państwa polskiego na 

jesieni 1918 r. z nadziejami, lecz także z obawami. Nadzieje — zwłaszcza w 
zaborze rosyjskim — wiązały się z przekonaniem, że demokratyczna 
Rzeczpospolita zniesie wszystkie przepisy dyskryminujące Żydów i doprowadzi do 
ich rzeczywistego i pełnego równouprawnienia. Wielu robotników i rzemieślników 

należało do partii socjalistycznych lub z nimi sympatyzowało, toteż deklarację 

Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie, kierowanego przez wybitnego polityka 
socjalistycznego Ignacego 

Da-szyńskiego,

 witali jako zwiastuna nowego, 

lepszego porządku społecznego. Gwarantem przemian zdawała się być osoba 
naczelnika państwa — Józefa 

Piłsudskiego, 

uważanego powszechnie za 

przedstawiciela lewicy. 

Również w zaborze austriackim część działaczy żydowskich współdziałała z 

polskimi organizacjami 

nie-

 

104 

podległościowymi,

 toteż 

niepyiległość

 powitano jako wyczekiwaną zmianę na 

lepszeł

 Żydzi znale

ź

li się wśród żołnierzy i oficerów legionowych, oddając 

życie za wolność wspólnej ojczyzny. 

Ś

rodowiska ortodoksyjne — zgodnie z nakazami 

Tal-mudu

 — ustosunkowały się 

lojalnie do państwa polskiego. Stara mądrość ludowa skłaniała jednak do obaw 
przed każdą zmianą, gdyż może ona przynieść nowe, nie znane dotąd problemy i 
niebezpieczeństwa. Niepokój wywoływał fakt, że w niektórych kołach spo-
łeczeństwa polskiego uzyskał wpływy nacjonalizm narodowych demokratów, 

kierujący się 

m.in.

 przeciwko 

Ż

ydom. 

Rozmaite wydarzenia potwierdzały realność obaw. 22 listopada 1918 r

.,

 po 

wycofaniu się z Lwowa oddziałów ukraińskich, rozpoczął się pogrom, w którym 
zginęło — według raportu sporządzonego przez wysłanników Ministerstwa Spraw 
Zagranicznych — co najmniej stu pięćdziesięciu Żydów, spalono przeszło pięć-

dziesiąt domów i zrabowano ponad pięćset sklepów. 

Raporf^stwierdzał:

 “

(...)

 

działy się rzeczy straszne 

(...). 

Z bólem stwierdzamy, że znalazła się pewna 

ilość oficerów, która brała udział w mordach i rabunkach". W połowie maja 1919 
r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych otrzymało sprawozdanie o zaburzeniach 
przeciw 

Ż

ydo

m

 na ziemi rzeszowskiej, które objęły m. 

in. Tyczyn

 

,^

 Kolbuszową, 

Mielec, 

Rozwadów.

 Dokument informował: “Rozruchy wybuchły najpierw w mieście 

Rzeszowie, w dniu 3 

bm.,

 a bezpośrednim powodem wybuchu były niedomagania na 

tle 

aprowizacyjnym, 

spowodowane w znacznej części przeludnieniem miasta przez 

napływ obcych z różnych powiatów, zwłaszcza rodzin żydowskich ze 

wsi

 

okolicznych. Z 

niedomagań aprowizacyjnych

 skorzystały elementy o niskich 

instynktach i spowodowały rabunek mieszkań i sklepów żydowskich". 6 i 7 
czerwca 1919 r. wybuchły — na 

mniej-

 

105 

background image

szą

 skalę — zamieszki w Krakowie. Podczas walk na froncie wschodnim notowano 

wypadki rozstrzeliwania dużych grup 

Ż

ydów, podejrzewanych o współpracę z 

przeciwnikiem. Międzynarodowy rozgłos wywołało rozstrzelanie 

Ż

ydów w 

Pińsku

 5 

kwietnia 1919 r. Bywało, że ofiarą oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Armii 
Czerwonej padał rabin, jakkolwiek religijne środowiska żydowskie zdecydowanie 

przeciwstawiały się wszelkim nurtom ideologii socjalistycznej. 
Wszystkie te wydarzenia odzywały się echem w prasie światowej, kompromitując 
powstające państwo. Władze polskie podejmowały energiczne działania, chcąc 

uniemożliwić przejawienie się nastrojów antysemickich. Podłożem ich były 
często konflikty społeczne między miastem a wsią, gdyż w okresie dotkliwych 

niedostatków towarów ludność chłopska zwracała się przeciwko kupcom, których 
uważała za spekulantów magazynujących towary i żerujących na niedostatku ludzi 
pracy. 

Duże 

znaczeaiemiały

 także różnice wyznaniowe i związane z nimi odm

i

enności 

obyczajów. W katolickich środowiskach lat międzywojennych występowały często 

nastroje nietolerancji wobec innych wyznań oraz wobec obyczajów kolidujących z 
przykazaniami kościelnymi lub nawet z wzorcami postępowania propagowanymi 
przez księży. W popularnej prasie katolickiej ukazywały się artykuły i notatki 
pełne pogardy i obrzydzenia do innych wierzeń i obyczajów; kierowane były 

przeciwko ewangelikom, mariawitom, innym wyznaniom chrześcijańskim, a 

zwłaszcza przeciw 

Ż

ydom. Nietolerancja prowadziła nieraz do bojkotu 

towarzyskiego innowierców, izolacji uczniów w szkołach 

itp.

 Potęgowała 

następstwa konfliktów ekonomicznych i różnic narodowych, w skrajnych 
sytuacjach sprzyjając ekscesom antysemickim. 

Obawy lub nadzieje nie wpływały na zasadniczy stosunek społeczności żydowskiej 
do państwa polskiego — przeważnie pozytywny lub co najmniej lojalny. 

106 
Miały natomiast znaczenie 

dlaff

 formułowania koncepcji dotyczących miejsca 

Ż

ydów w Rzeczypospolitej. 

Ukształtowało się kilka głównych nurtów 

politycz' nych,

 zróżnicowanych w 

zależności od stosunku do 

u-stroju

 

społeczno-ekonomicznego

 oraz do przyszłości 

Żydów. Tradycyjny światopogląd reprezentowała partia 

Agudas

 

Jisroel,

 której 

celem było pielęgnowanie zasad religijnych w życiu społeczeństwa żydowskiego. 
Oczekiwano przybycia Mesjasza, co mogło nastąpić w każdej chwili, lecz także i 
w odległej przyszłości. Obowiązkiem każdego 

Ż

yda była gotowość na wypadek

,

 gdy 

Zbawca odbuduje Królestwo Izraela. 

Tymczasemnale"

żało

 troszczyć się o byt 

codzienny, przestrzegać nakazów religii, podporządkować się prawu państwowemu; 
zachowując lojalność w stosunku do władzy, bronić interesów społeczności 

żydowskiej. Inne kwestie nie interesowały zwolenników orientacji 
konserwatywnej. 
Zdecydowanymi przeciwnikami konserwatystów były dwa inne nurty ideowe, 

głoszące konieczność znalezienia rozwiązania problemów żydowskich we współ-
czesnym świecie niezależnie od Mesjasza. Nurt socjalistyczny 

.>

vidział 

perspektywę jedynie w przeobrażeniach 

społeczno-ustrojowych

 i odrzucał 

światopogląd religijny. Dostrzegał społeczne podłoże antagonizmów narodowych, 
w tym także antysemityzmu. Zapewnienie rzeczywistego równouprawnienia wymagało 

zniesienia wyzysku człowieka przez człowieka, czyli likwidacji systemu 
kapitalistycznego. Wówczas znikną przyczyny, które wywołują ucisk narodowy i 
nienawiść. Na ogół wyobrażano to sobie w sposób dość uproszczony, oczekując 

niejako automatycznego usunięcia konfliktów narodowych wraz z powstaniem 
ustroju socjalistycznego; 

doświadczenia następnych dziesięcioleci dowiodły, że takiego automatyzmu nie 
ma, że likwidacja ekonomicznych podstaw ucisku i nierówności narodowej — jak-
kolwiek konieczna — nie rozwiązuje jeszcze wszystkich problemów. Z koncepcji 

socjalistycznych 

wynika-

107 

background image

ło

 przekonanie, że istnieje wspólnota podstawowych interesów wszystki

c

h ludzi 

pracy niezależnie od narodowości w kwestii najważniejszej — przebudowy systemu 

społeczno-ekonomicznego.

 Rozwiązanie kwestii narodowej — w tym kwestii 

żydowskiej — było możliwe w wyniku wspólnego działania w kraju, gdzie 
mieszkali robotnicy różnych narodów. 

Nurt socjalistyczny był podzielony wewnętrznie, gdyż różne ugrupowania 
opowiadały się za odmienną strategią i taktyką w walce o przemiany ustrojowe. 
Niektórzy 

Ż

ydzi — razem z Białorusinami, Niemcami, Polakami, Ukraińcami i 

przedstawicielami innych narodów — należeli do Komunistycznej Partii Polski 
oraz jej części składowych — Komunistycznej Partii Zachodniej Biał

o

rusi i 

Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Przec

i

wn

ic

y komunistów chętnie 

podkreślali udział Żydów (a także Białorusinów i Ukraińców) w partii, pragnąc 
wykorzystać uczucia nacjonalistyczne i dowieść, że komunizm był reprezentowany 
w Polsce jedynie przez “obcych". Propagandę w tym kierunku prowadziły 

zw

ł

aszcza ugrupowania nacjonalistyczne oraz niektóre koła katolickie. Pisano 

więc w 1934 r. w “Rycerzu Niepokalanej": “Bolszewiz

m

 bowiem opiera się na 

systemie gospodarczym 

Ż

yda Marksa". 

W rzeczywistości niezbyt wielu 

Ż

ydów należało do partii komunistycznej, 

podobnie zresztą jak niezbyt wielu Białorusinów, Polaków i Ukraińców. Ruch ko-
munistyczny był nielegalny i siłą rzeczy jego możliwości bezpośredniego 

oddziaływania pozostawały ograniczone. Jednakże propaganda prawicowa 
przedstawiała z reguły wszelkie dążenie do przebudowy systemu społeczno-
ekonomicznego jako wyraz komunizmu inspirowanego przez międzynarodowe 

sprzygiężenie

 żydowskie. 

Znacznie większe wp

ł

ywy w żydowskich środowiskach robotniczych miał Bund — 

partia o koncepcjach zbliżonych do programu Polskiej Partii Socjalistycznej, z 

108 

/

 

kt

ó

rą nieraz współpracowała. Nazwiska wybitnych przywódców 

Bundu

 — Wiktora 

Altera

 i Henryka 

Erlicha 

— pojawiały się również na łamach polskiej prasy so-

cjalistycznej. Niektórzy 

Ż

ydzi należeli do PPS, lecz wpływy jej w latach 

międzywojennych ograniczały się najczęściej do środowisk ulegających 

asymilacyj-nym

 wpływom kultury polskiej. Kwestia ta zresztą nie jest do dziś 

bliżej znana. Pisał 

np.

 9 grudnia 1938 r. wojewoda białostocki w sprawozdaniu 

miesięcznym: 

“(...)

 dotychczas wszystkie obchody urządzane przez PPS w Białymstoku miały 

oblicze wybitnie żydowskie, a to z uwagi na to, że wśród ludności 
chrześcija

ń

skiej niewielu jest sympatyków PPS, a natomiast Żydzi licznie 

obsyłają

 imprezy PPS". Przypuszczać wolno, że pod tym względem utrzymywały się 

znaczne różnice regionalne. 
Drugim nurtem przeciwstawiającym się konserwatyzmowi był syjonizm, który 

powstał w końcu XIX w. W odróżnieniu od nurtu socjalistycznego syjoniści za-
patrywali się pesymistycznie na możliwość położenia kresu nacjonalizmowi. 
Sądzili, że antysemityzm rodzi się tam, gdzie 

Ż

ydzi są rozproszeni wśród 

innych narodów. Jedyne rozwiązanie widzieli w utworzeniu odrębnego państwa 
żydowskiego i zorganizowaniu masowej emigracji 

Ż

ydów ze wszystkich krajów, w 

których żyli. W latach międzywojennych zwyciężyło przekonanie, że państwo 
takie powinno powstać na obszarze Palestyny, wówczas pozostającej pod 
administracją Wielkiej Brytanii. Ruch syjonistyczny zmierzał więc do uzyskania 
zgody władz brytyjskich na wzrost liczby imigrantów do Palestyny, organizował 

ruch wychod

ź

czy z poszczególnych krajów, zbierał środki finansowe i starał się 

umożliwić przygotowanie zawodowe kandydatom na osadników w Palestynie. 
Ruch syjonistyczny rozwinął się między innymi pod wpływem narastania 
antysemityzmu i stanowił nań reakcję. Znajdował drogę do tych środowisk, które 
109 

background image

odrzucały lub nie wierzyły w możliwość przebudowy socjalistycznej 
społeczeństwa, nie chciały jednak pogodzić się z istniejącymi warunkami. W 

odróżnieniu od konserwatystów, którzy tradycje żydowskie ujmowali wyłącznie w 
świetle religii, syjonizm był ruchem politycznym świeckim (co nie 
przeszkadzało zresztą udziałowi w nim niektórych rabinów) i spoglądał na 

społeczność żydowską jako na odrębny naród. Dla konserwatystów nie istniało 
pojęcie języka narodowego. Był język ksiąg świętych oraz rozważań 

filozoficznych — hebrajski, był też język dnia powszedniego, rozmów rodzinnych 
oraz dyskusji zawodowych — żydowski. Socjaliści uznawali za język ojczysty 
ten, którym na co dzień posługiwali się ludzie pracy, a więc język żydowski. 

Powst

a w nim bogata literatura, dzieła naukowe, rozwiną

łgtt-4

eatr oraz 

prasa. Syjoniści — którzy w marzeniach widzieli połączenie się 

Ż

ydów z całego 

świata we wspólnym państwie — uznawali konieczność wspólnego języka, a takim 

mógł być jedynie hebrajski, związany z tradycjami odległej przeszłości. Na co 
dzień, ze względów praktycznych, aprobowali posługiwanie się językiem 

żydowskim oraz polskim, zdając sobie sprawę z faktu, iż większość Żydów pol-
skich nie włada biegle językiem hebrajskim. Co więcej, język ten należało 
dopiero odrodzić, dostosować do potrzeb świata współczesnego, przekształcić go 

z mowy Starego Testamentu i 

Talmudu

 w język powszedni. W latach 

międzywojennych proces ten był zaawansowany, w Polsce mieszkali pisarze 

tworzący swe dzieła w języku hebrajskim. 
Również ruch syjonistyczny był wewnętrznie zróżnicowany. Na lewicy stały 
ugrupowania opowiadające się za stworzeniem w Palestynie socjalistycznego pań-
stwa żydowskiego; największy wpływ zyskała partia 

Poalej

 Syjon Lewica. Na 

drugim biegunie ukształtował się syjonistyczny nurt konserwatywny. Wewnątrz 0-

gólnej

 Organizacji Syjonistycznej odróżniał się nurt 

110 
ukształtowany w Galicji, bardziej umiarkowany (wybitną w nim postacią był 
krakowski rabin Abraham 

Ozjasz

 

Thon),

 a także nurt bardziej radykalny, pocho-

dzący z dawnego zaboru rosyjskiego (czołowym przedstawicielem był 

Izaak

 

Grunbaum).

 W latach trzydziestych odłączyła się partia 

syjonistów-

rewizjonistów,

 o radykalnie nacjonalistycznym programie, głosząca konieczność 

walki zbrojnej o stworzenie państwa żydowskiego w Palestynie. Przywódca jej, 
Włodzimierz 

Za-botyński,

 propagował hasło masowej emigracji 

Ż

ydów do 

Palestyny, tworzył nielegalne siły zbrojne walczące z Anglikami i Arabami, 
szukał taktycznego porozumienia z tymi rządami, które pragnęły zwiększenia wy-

chodźstwa żydowskiego. Umożliwiło to pod koniec trzydziestych lat współpracę 

syjonistów-rewizjonistów^Ł. 

władzami polskimi, które udzieliły wsparcia 

programowi emigracyjnemu na arenie międzynarodowej, a nawet potajemnie 
umożliwiły szkolenie wojskowe kadr przygotowujących się do walki w Palestynie. 
Terenem rywalizacji między ugrupowaniami żydowskimi stały się gminy 

wyznaniowe. Ich organizacja 

o-pierała

 się na ustawie, a tradycyjny zakres 

działania wykraczał poza kwestie czysto religijne. Podstawowym zadaniem gminy 
wyznania mojżeszowego było zapewnienie warunków do wykonywania obowiązków 
religijnych, czyli utrzymanie synagogi, cmentarza, szkoły religijnej, 
zapewnienie wynagrodzenia dla rabina, ewentualnie dla innych osób wykonujących 

czynności religijne. Oprócz tego jednakże każda gmina — zgodnie z tradycją — 

troszczyła się o swych ubogich członków. Podstawą finansową były przede 
wszystkim składki wiernych, lecz oprócz tego gmina miała prawo posiadać własny 
majątek. Pochodził on z rozmaitych darowizn i fundacji, które otrzymywały 
zwłaszcza gminy liczne, gdzie mieszkali także zamożni, pobożni 

Ż

ydzi. 

W rezultacie gminy wyznaniowe, zwłaszcza największe, prowadziły rozmaite 
instytucje, jak 

np.

 szpitale, l

ii

 

background image

apteki, finansowały szkoły, także świeckie, pomagały bezrobotnym 

itd.

 Wszystko 

to nosiło wprawdzie charakter charytatywny i łączyło się z obowiązkami 
religijnymi, lecz miało olbrzymie znaczenie dla każdego 

Ż

yda, niezależnie od 

jego stosunku do religii. Nic więc dziwnego, że wybory do zarządu gminy 
interesowały nie tylko ludzi wierzących. Co więcej, niektóre ugrupowania 

żydowskie — przede wszystkim Bund — miały nadzieję, że gminy wyznaniowe uda 
się przekształcić w coś w rodzaju autonomicznej, narodowej organizacji, 
reprezentującej 

Ż

ydów polskich. Toteż rozwinęła się ostra walka polityczna 

syjonistów i zwolenników 

Bun-du

 przeciwko konserwatystom o wpływy na zarządy 

gmin żydowskich. 

"

Władze administracyjne wspierały najczęściej 

Agudas

 

Jisroel

 

— 

zrówno

 dlatego, że odrzucały ideę autonomii narodowej, formułowaną przez 

partie świeckie, jak też dlatego, że konserwatyści, którzy głosili bez 
zas

t

rzeżeń lojalność wobec rządu, byli 

najwygodniejszym

 

dlapSństwa

 

ugrupowaniem żydowskim. 

Charakterystycznym dla społeczności żydowskiej zjawiskiem był stosunkowo niski 

odsetek analfabetów. W 1931 r. wśród osób wyznania mojżeszowego w wieku pięciu 
lat i więcej umiało czytać i pisać 79,7 proc

.;

 dla ludności w wieku dziesięciu 

lat i więcej wska

ź

nik ten wynosił 82,8 proc. Dla całej ludności Polski odsetki 

te były niższe: 69,6 proc. oraz 72,4 proc. Jedynie wśród osób wyznań 
ewangelickich udział osób umiejących pisać i czytać kształtował się wyżej 

(83,3 proc. oraz 86,8 proc

.).

 Należy jednak wzią

ć

 pod uwagę, że ewangelicy 

zamieszkiwali przede wszystkim regiony o najlepiej rozwiniętym systemie 
oświatowym. 
Tradycyjna szkoła żydowska miała charakter religijny. Nauczanie czytania i 
pisania wynikało z przepisów ustalonych w zbiorze norm obowiązujących 

wszystkich wierzących. Nakazywały one przede wszystkim, by każdy ojciec uczył 

syna Tory, a także zobowiązywały ro 
dziców do posyłania dzieci

/

Bo szkoły lub zatrudniania nauczyciela domowego. W 

zaborze rosyjskim prawo zezwalało 

Ż

ydom na utrzymywanie własnych szkół wyzna

niowych,

 które objęły tam większość dzieci żydowskich; 

w końcu XIX w. jedna taka szkoła 

(cheder)

 przypadała na 28 dzieci w wieku 

szkolnym. W zaborze austriackim ustawodawstwo przewidujące powszechny 

obowiązek szkolny uznawało 

chedery

 za instytucje wyłącznie religijne; przepisy 

szczegółowe umożliwiały połączenie nauki w szkołach publicznych z zajęciami 
religijnymi w 

chederach.

 

Wprowadzenie powszechnego obowiązku szkolnego w niepodległej Polsce zmusiło do 

zreformowania nauczania w chederach, aby nauka w nich mogła być uznana za 
wypełnienie nakazów ustawy. Zreformowane chedery uwzględniały zarówno naukę 

przedmiotów świeckich, jak i religijnych; pod pewnymi warunkami uczęszczanie 
do nich traktowano jako wypełnienie obowiązku szkolnego. Oprócz tego istniały 
tradycyjne 

szkoły-religijne,

 nie zapewniające nauki świeckiej. Dzieci uczę-

szczały do nich równolegle do nauki w publicznych szkołach powszechnych, co 
powodowało olbrzymie przeciążenie uczniów. 

Szkoły religijne prowadziły nauczanie w języku żydowskim oraz hebrajskim. 
Mieściły się one przeważnie w bardzo prymitywnych pomieszczeniach, bardzo czę-
sto w prywatnym mieszkaniu nauczyciela — 

mełame-da.

 Dominowały w nich wpływy 

Agudas Jisroel, a pozostałe ugrupowania polityczne z reguły je zwalczały z 
powodu zacofania, prymitywizmu i fatalnych warunków higienicznych. 

Szkoły publiczne prowadziły nauczanie w języku polskim. Te z nich, do których 
uczęszczały zarówno dzieci żydowskie, jak też innych wyznań, mogły 
dostosowywać niektóre zasady organizacyjne do wymagań religii mojżeszowej 

(np.

 

zwalnianie dzieci w sobotę). Powstawały również szkoły przeznaczone wyłącznie 
dla dzieci 

wy-

 

8 Ojczyzna 

113 

background image

znania mojżeszowego, a rozkład zajęć opracowywano wówczas tak, aby soboty oraz 
święta religijne pozostały wolne. Analogicznie przedstawiały się stosunki w 

publicznych szkołach średnich. Niektórzy politycy żydowscy starali się o 
wprowadzenie do szkół publicznych języka hebrajskiego, lecz bezskutecznie. 
Oprócz tego rozwinęło się prywatne szkolnictwo żydowskie, uwzględniające 

m.in.

 

języki żydowski i hebrajski. Stan jego ulegał zmianom. W 1922/23 r. istniało 
195 prywatnych szkół powszechnych; w 113 z nich nauczano w języku żydowskim, w 
71 — w hebrajskim, pozostałe zaś były dwujęzyczne 

(polsko-żydowskie,

 

pol-sko-

hebrajskie

 lub 

hebrajsko-żydowskie).

 Stopniowo język żydowski ustępował 

hebrajskiemu i w 1937/38 r. z 452 prywatnych żydowskich szkół powszechnych z 

niepolskim językiem nauczania w 162 obowiązywał hebrajski, w 114 polski oraz 
hebrajski, w siedmiu żydowski i hebrajski; szkół z

'^Bj^ae

m żydowskim było 57, 

a z polskim oraz żydowskim 112. W szkołach średnich ogólnokształcących 
natomiast panował hebrajski; 

w dziesięciu wyłącznie, w 38 razem z językiem polskim. 

Oprócz tego istniały szkoły z polskim językiem nauczania, w których pobierała 
naukę młodzież żydowska. W 1938/39 r. było takich średnich szkół ogólno-
kształcących 81. 
W latach trzydziestych do systemu oświatowego coraz silniej przenikały 

nastroje nietolerancji wyznaniowej i narodowej skierowane przeciwko 

Ż

ydom. 

Szerzyła je narodowa demokracja, która organizując napady na 

Ż

ydów, 

posługiwała się także dziećmi. Informował na przykład komunikat dzienny 
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 12 kwietnia 1938 r

.,

 że w Kowalu 

“Stronnictwo Narodowe zorganizowało demonstrację antyżydowską, w której wzięły 
też udział dzieci w wieku szkolnym. Starostwo Powiatowe we Włocławku skazało 3 

inicjatorów tej demonstracji na grzywnę po 50 zł z zamianą na 5 dni aresztu". 

114 
Głosy nawołujące do nietolerancji rozle

w

y się również z kół kościelnych. 

Pierwszy 

polskr^synod

 plenarny w Częstochowie uchwalił m.in. postulat, aby 

“młodzieży nie narażano na szkody religijne i moralne przez niestosowną 
koedukację, przez łączenie młodzieży katolickiej z żydowską i przez 

powierzanie wychowania młodzieży katolickiej nauczycielom innowiercom". 
Zdarzało się zorganizowane działanie rodziców, inspirowanych przez proboszcza 
przeciwko nauczycielowi innego wyznania, kończące się nierzadko odwołaniem 
nauczyciela. Cierpieli także ewangelicy. 
Szczególnie ostre konflikty rozwinęły się na wyższych uczelniach. Organizacje 

prawicowe w latach trzydziestych corocznie organizowały burdy i napady na 

studentów 

Ż

ydów; kończyły się one nieraz tragicznie. Podczas jednej z takich 

akcji zginął napastnik, student 

Wacławski.

 W rocznicę tego wydarzenia 

“narodowi" studenci zorganizowali w wielu uczelniach krwawe rozprawy ze swymi 
kolegami narodowości żydowskiej. Jednym z nieustannych powodów zatargów była 

sprawa 

tzw.

 trupów żydowskich. Prawicowe organizacje

domagały się, 

aby^

 gminy 

żydowskie dostarczały na potrzeby uczelni medycznych tyle zwłok, ilu było stu-
dentów 

Ż

ydów, traktując to jako warunek dopuszczenia ich do zajęć praktycznych 

z anatomii. Podniesiono postulat wprowadzenia odrębnych ławek dla studentów 

Ż

ydów; ci, którzy odmawiali podporządkowania się temu “gettu ławkowemu", byli 

przedmiotem napaści. Poważny miesięcznik katolicki, wydawany przez Towarzystwo 

Jezusowe, zamieścił w 1938 r. artykuł 

ks.

 Wincentego 

Granata,

 zatytułowany: 

Narodowo

ś

ć Chr

y

stusa i getto ławkowe, w którym znalazło się stwierdzenie: 

“(...)

 czy w niektórych wypadkach »getto« może być nakazane przez naukę 

chrześcijańską? Sądzimy, że tak". Studenci protestujący przeciwko wprowadzonej 

na salach wykładowych segregacji słuchaczy nie zajmowali miejsc w ławkach, 
lecz stali pod ścianami. 

Solidaryzo-

 

115 

background image

wało

 się z nimi wielu studentów innych narodowości. Na dowód solidarności 

niejeden z wybitnych uczonych również nie siadał podczas wykładów, lecz 

przemawiał stojąc. 
Rezultatem tych przedsięwzięć był szybki spadek odsetka studentów wyznania 
mojżeszowego na uczelniach polskich z 20,7 proc. w 1925/26 r. do 10 proc. w 

1937/38 r. Były wypadki — jak w Szkole Głównej Handlowej — że “narodowcy", 
bezpośrednio przed wybuchem drugiej wojny światowej, nie dopuścili ani jednego 

Ż

yda do studiów. Zamożniejsi wyjeżdżali na studia za granicę, ubożsi mieli 

faktycznie zamkniętą drogę do nauki. 
Wyłącznie żydowski charakter miały studia 

talmu-dyczne.

 Niektóre ośrodki 

zdobyły międzynarodową sławę wśród wiernych wyznania mojżeszowego. Do naj-
starszych należało miasteczko Mir 

wwojwaództwie

 nowogródzkim, gdzie w połowie 

XVIII w. pobierał nauki sławny filozof Salomon 

ben

 

Majmon.

 Tradycyjne formy 

nauczania u miejscowych rabinów przekształciły się około 1817 r. w uczelnię 

talmudyczną

 — 

Jeszybot Mirski.

 Niedługo przed wybuchem drugiej wojny światowej 

miał on około czterystu studentów; wśród nich znajdowali się także absolwenci 
uniwersytetów polskich i zagranicznych, kontynuujący studia filozoficzne. 
Już w latach międzywojennych powstała inna sławna w kołach konserwatywnych 
uczelnia — Jeszybot Mędrców Lublina, gdzie studiowało około trzystu osób. 
Uznawano go za twierdzę Agudas 

Jisroel,

 a wśród świeckich działaczy żydowskich 

stał się przedmiotem ostrej krytyki. Wybitny publicysta 

S.L.

 

Schneiderman 

pisał: “Tu wojujący kler otoczył się szańcem, zbudował twierdzę przeciw 

świeckości,

 a młodzieńcy w pilśniowych kapeluszach — niby żołnierze w 

lśniących hełmach — są tu ćwiczeni i przygotowywani do boju. Z tych murów nie 
wyjdą już bezradne, głupkowate 

klerki,

 ograniczające się do udzielania ślubów 

rozstrzy-

 

116 

gania sporów rytuału — co wolno i czego nie 

wohro. 

Rabini z 

Jeszybotu

 

Lubelskiego będą po 

miasteczKach 

palić na stosach biblioteki heretyckie, 

pilnym okiem baczyć na wszystko i odważnie pukać do drzwi władz. Stąd rzuci 
się na miasteczka żydowskie chmura czarnej szarańczy, aby wysysać biedotę i 

ciemięży

ć

 ją". 

Znaczny rozwój prywatnego szkolnictwa żydowskiego był możliwy dzięki 

działalności organizacji zakładających i utrzymujących szkoły. Oświata 
religijna znajdowała się pod wpływami politycznymi Agudas Jisroel. Szkoły z 
hebrajskim językiem nauczania tworzyła także stosunkowo mało wpływowa 

ortodoksyjna partia 

Mizrachi.

 Większość szkół hebrajskich należała do or-

ganizacji 

“Tarbut",

 związanej z ruchem syjonistycznym. Szkoły o żydowskim 

języku nauczania znajdowały się z reguły pod kierownictwem Centralnej Ży-
dowskiej Organizacji Szkolnej, utworzonej przez partie robotnicze, 
odrzucającej naukę religii. Socjalistyczny charakter szkół powodował, że 

napotykały one liczne przeszkody ze strony władz państwowych. 
Społeczność żydowska w Polsce powołała do życia 

także liczne inne 

organizacje — oświatowe, kulturalne, naukowe, sportowe, gospodarcze. W życiu 

naukowym zdobył uznanie Żydowski Instytut Naukowy w Wilnie, znajdujący się pod 
wpływami ugrupowań socjalistycznych. W Warszawie działał Instytut 

Judaistyczny, zbliżony do kół konserwatywnych. W obydwóch instytutach 
pracowali wybitni uczeni, zwłaszcza historycy, filozofowie i socjologowie; 
niektórzy z nich wykładali równocześnie na uniwersytetach państwowych. Polska 

stała się dzięki tym uczelniom i instytutom, reprezentującym rozmaite nurty 
ideologiczne, ośrodkiem żydowskiej myśli naukowej o znaczeniu światowym. 

Sportem zajmowało się zrzeszenie 

Makabi,

 na które wpływ wywierał ruch 

syjonistyczny. W licznych miastach i miasteczkach istniały spółdzielnie 
zrzeszające rzemieślników oraz kupców. Szczególnym rodzajem orl

i?

 

background image

ganizacji

 były Kasy Bezprocentowe, przeważnie zrzeszone w Centrali Kas 

Bezprocentowych. W 1937 r. działało ich około 750. Kasy te miały charakter 
organizacji charytatywnych. Zakładały je organizacje żydowskie dzięki 

funduszom otrzymywanym z zapisów spadkowych, dzięki pomocy otrzymywanej od 
amerykańskich stowarzyszeń żydowskich, ze środków gmin wyznaniowych. Celem ich 

było udzielanie drobnych pożyczek kupcom i rzemieślnikom, przede wszystkim 
dlatego, aby umożliwić im wykupienie świadectw przemysłowych, uprawniających 
do prowadzenia sklepu lub warsztatu. Rosnące zapotrzebowanie na owe pożyczki 

świadczyło o pogarszaniu się położenia 

drobno-mieszczaństwa

 żydowskiego

..^

 

Partie polityczne, 

rozmaiteSTUWarzyszenia

 religijne, organizacje działające 

dosłownie we wszystkich dziedzinach życia tworzyły skomplikowaną sieć 
organizacyjną, której poszczególne ogniwa często ze sobą rywalizowały, 
niekiedy zaś współpracowały. Społeczność żydowska w Polsce wyróżniała się ze 
wszystkich mniejszości narodowych mnogością i złożonością swych instytucji 

społecznych, zaciętością sporów między reprezentantami nurtów: 

konserwatywnego, nacjonalistycznego i socjalistycznego. 
W latach trzydziestych znaczenie tych organizacji wzrastało. Nacjonalistyczne 
ugrupowania polskie nasiliły swą propagandę skierowaną przeciw 

Ż

ydom, w 

skrajnych wypadkach doprowadzając do pogromów. “Narodowcy" usiłowali 

doprowadzić do bojkotu żydowskich kupców, głosząc hasło “Swój do swego po 

swoje" i organizując pikietowanie sklepów. W niektórych miejscowościach 
przygotowywali pogromy, posługując się lud

ź

mi ze środowisk przestępczych. 

Akcje te nabierały charakteru rasistowskiego, gdyż nacjonaliści zaczęli tropić 
także pochodzenie poszczególnych osób i organizowali nagonkę na tych, których 

przodkowie byli wyznawcami religii mojżeszowej. Celem ataków stali się 
118 

m.in.

 wybitni polscy pisarze Antoni 

Słonimski

 i Julian 

Tuwim.

 Inspirowano 

akcje na rzecz usunięcia 

Ż

ydów lub osób pochodzenia żydowskiego z rozmaitych 

i

nstytucji i organizacji. Organizatorzy wiecu w styczniu 1937 r. pisali w 

ulotce: “Musimy z każdego zakątka P

o

lski wysłać pisemne protesty do Dyrekcji 

Polskiego Radia w Warszawie z żądaniem natychmiastowego zwolnienia wszystkich 

Ż

ydów zatrudnionych w Polskim Radiu". 

Brutalne prześladowania zostały potępione przez Kościół, lecz niejeden z 
księży należał do Stronnictwa Narodowego i brał udział w propagowaniu jego 
haseł. 

Ks.

 Jan 

Rostworowski

 pisał w “Przeglądzie Powszechnym" w 1936 r

.:

 

“Chociażby bowiem wszelkie prześladowanie Żydów nie pociągało za sobą 

fatalnych pod każdym względem następstw, jest zupełnie sprzeczne ze 
sprawiedliwością i z Chrystusową miłością bli

ź

niego i dlatego w żadnym 

katolickim programie miejsca mieć nie może"; dalej jednak uzasadniał celowość 
izolowania i bojkotowania Żydów. Prymas Polski 

ks.

 August 

Hiond

 pisał zaś w 

tym samym czasie w liście pasterskim: “W stosunkach kupieckich dobrze jest 

swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy 

żydowskte-f 

żydowskie stragany 

na jarma

r

kach, należy zamykać się przed szkodliwymi wpływami moralnymi 

żydostwa,

 oddzielać się od jego 

antychrześcijańskiej

 kultury, a zwłaszcza 

bojkotować żydowską prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa". Katolicki 
“Przewodnik Społeczny" przytaczał te słowa i komentował, że 

“(...) ź

ródłem 

zepsucia, zgnilizny, 

znieprawienia

 są w Polsce 

Ż

ydzi", lecz pomimo to nie 

należy ich bić, zabijać ani niszczyć ich mienia. Tego rodzaju deklaracje na-

bierały dwuznacznego charakteru i w kołach “narodowych" traktowano je jako 
poparcie dla zwalczania 

Ż

ydów. Celem formułowanym w rozmaitych wystąpieniach 

stała się emigracja Żydów z Polski. 

Pod koniec lat trzydziestych do tej koncepcji 

przy-

 

119 

background image

chylały

 się także koła rządzące. W maju 1938 r. Rada Naczelna Obozu 

Zjednoczenia Narodowego — organizacji, która miała stać się masowym oparciem 

dla rządu, jednocząc społeczeństwo polskie pod hasłami nacjonalizmu — 
stwierdziła w uchwale: “Rozwiązanie kwestii żydowskiej w Polsce może być 
osiągnięte przede wszystkim przez jak najbardziej wydatne zmniejszenie liczby 

Ż

ydów w państwie polskim. (...) Odnosząc się z życzliwością do idei budowy 

państwa żydowskiego w Palestynie, stwierdzamy jednocześnie, że kraj ten uznać 

należy za główny kierunek emigracji żydowskiej". 
Różnorodne formy nacisku, prześladowania ze strony “narodowców" przyczyniały 
się do pogorszenia i tak trudnego położenia ubogich środowisk żydowskich. Roz-

budowany system organizacji 

ułaAwaaLffizajemne

 udzielanie pomocy. Z 

Ż

ydami 

współdziałały nieraz ugrupowania lewicy polskiej. Tak na przykład 

robotnicy-

so-c

 j aliści pomagali swym żydowskim towarzyszom przy zwalczaniu bojówek 

narodowych demokratów, napadających na bezbronnych sklepikarzy. Hasła 

antysemickie docierały jedynie do niektórych środowisk polskiego 

społeczeństwa, przede wszystkim do ludzi o prymitywnym spojrzeniu na świat. 

6. Niemcy 
Wśród dotychczas omawianych mniejszości narodowych Niemcy byli społecznością 

najmniej liczną; 

w żadnym województwie w 1931 r. nie stanowili znaczniejszego odsetka, 
aczkolwiek działalność niektórych ich organizacji wywoływała poważny niepokój 
władz polskich. Zamieszkiwali przede wszystkim terytoria, które przed pierwszą 
wojną światową wchodziły w skład Niemiec, oraz województwo łódzkie; w innych 

regionach tworzyli mniejsze wyspy ludnościowe. Rozmieszczenie ich przedstawia 
tablica 7. 

Ludność niemiecka województw zachodnich w części pochodziła od osadników 
miejskich i wiejskich sprowadzonych przez polskich władców oraz szlachtę w 

Ś

redniowieczu, a także w okresach późniejszych. Analogiczne osadnictwo 

rozwinęło się również w innych regionach ziem polskich. Wielu przybyszów 

asymilo-wało

 się w środowisku polskim i tylko 

rtótewiska

 przypominały o 

pochodzeniu przodków. Przykładem takiego procesu były dzieje 

Bambrów,

 czyli 

kolonistów sprowadzonych w pierwszej połowie XVII w. z okolic 

Bam-berga

 do 

wsi

 

należących do miasta Poznania. “Koloniści, żyjąc w innym środowisku, wśród z 
biegiem czasu coraz liczniejszej polskiej ludności wiejskiej i polskich 
wpływów miejskich, nie mogli zbyt długo utrzymać swej odrębności. Szczególnie 

szybki skok 

polonizacyj-ny

 nastąpił w latach 1860—1880. W dobie 

bismarckow-

skiej

 

Bambrzy

 występowali już przeciwko pruskiej 

po-

 

121 

background image

Tablica 7 
LUDNO

ŚĆ

 NIEMIECKA W POLSCE W 1931 R. WEDŁUG SPISU LUDNO

Ś

CI 

Ludność 
 

niemieck


 

Wojewód

z

twa 

 

Ludność 

og

ó

łem 

(w tys.) 
 

w tys. 
 

w proc. 

ogółu 

ludnośc

i

 

Polska 31916 780 m. Warszawa 1172 2 
Warszawskie 2 529 74 Łódzk

i

e 2 632 

155 K

i

eleckie 2936 8 Lubelskie 2465 

'^**^łfi^ 

Bia

ł

ostockie 1644 7 

Wołyńskie 2 086 47 Poznańskie 2107 
193 Pomorskie 1080 105 

Ś

ląskie 1295 

130 Krakowskie 2 298 9 Lwowskie 
3127 12 Stanisławowskie 1480 17 

Tarnopolskle

 1600 3 Pozostałe 3465 


 

2,4 0,2 
2,9 5,9 

0,S 0,6 

0,4 2,3 
9,2 9,7 
10,0 0,4 
0,4 
1,1 0,2 

0,1 
 

 

lityce

 

germanizacyjnej

 na odcinku szkolnictwa. Właśnie szkoła i Kościół 

odegrały największą rolę w procesie 

polonizacji

 

Bambrów.

 Należy tu jednak 

zaznaczyć, że nie przewidywany wprawdzie, lecz dość znaczny wpływ na 

polonizację

 Bambrów, na ich poczucie solidarności z Polakami miała zapewne 

prowadzona na terenie zaboru pruskiego silna i bezwzględna akcja skierowana 
przeciw ludności polskiej. 

Bambrzy,

 wrośnięci już w wiejską społeczność 

polską, solidaryzowali się z nią w oporze stawianym dążeniom 

germanizacyj-nym

 

władz pruskich" — pisała Maria 

Paradowska. 

Inni osadnicy jednak w mniejszym 

lub większym stopniu zachowali poczucie odrębności narodowej. 
122 

Największa fala osadników napłynęła w XIX w. na obszary znajdujące się pod 

panowaniem pruskim; był to rezultat planu stopniowej germanizacji 

zaigłych 

ziem. Przybywali więc urzędnicy, nauczyciele, policjanci i inni reprezentanci 
państwa, a oprócz nich — zwłaszcza pod koniec XIX w. — organizowano na dużą 
skalę osadnictwo rolne i przemysłowe, by w ten sposób 

zmajoryzować

 miejscową 

ludność polską i doprowadzić do całkowitego zniemczenia ziem zaboru pruskiego 

Ś

ląska. 

W pozostałych zaborach proces osadnictwa niemieckiego miał odmienny charakter 
i stosunkowo małe nasilenie. W zaborze austriackim realizowane początkowo 
próby germanizacji za pomocą osadnictwa przyniosły niewielkie wyniki. W 

drugiej połowie XIX w. przybywali wprawdzie na te ziemie urzędnicy rozmaitych 
narodowości zamieszkujących monarchię habsburską, lecz dość często wiązali się 

z otoczeniem i ulegali powoli asymilacji. Z rodzin przybyszów pochodził 
niejeden z wybitnych przedstawicieli polskiej kultury, jak choćby Jan Matejko, 
wywodzący się z rodziny pochodzenia czeskiego. W niektórych regionach 
odrębność narodową zachowała część osadników wiejskich, przede wszystkim 

zamieszkałych w zwartych grupach, w całych wsiach. 

background image

W związku z rozwojem łódzkiego okręgu przemysłowego i upadkiem tego przemysłu 
we wschodnich częściach Prus oraz Saksonii Niemcy licznie napłynęli do zaboru 

rosyjskiego. Przybysze poszukujący pracy — zapraszani i popierani przez władze 
autonomiczne Królestwa Polskiego — przyczynili się do rozbudowy pro

' dukcji

 

przemysłowej, a następnie część z nich przesiedliła się w region Białegostoku. 

Było wśród nich także wielu 

Ż

ydów. Oprócz tego przed uwłaszczeniem, w 

pierwszej połowie XIX w

.,

 niektórzy ziemianie sprowadzali rolników z Niemiec i 

osadzali ich jako ludzi wolnych, obowiązanych jedynie do płacenia czynszu, 

123 

background image

Niemców liczebność środowisk 

burżuazyjnych

 oraz in-

teligenckich kształtowała się nieco wyżej niż wśród 
ewangelików. Odsetki z kolei możemy wykorzysta

j^ 

dla 

ustalenia liczb bezwzględnych; dane te zawiera 

"t

ablica 

8. 
Wprawdz

i

e dane przedstaw

i

one w tej tablicy mają 

Tablica 8 SZACUNEK STRUKTURY 

SPOŁECZNO-ZAWODOWEJ 

LUDNO

Ś

CI NIEMIECKIEJ W POLSCE W 1931 R. 

 

 
 
w Ludność 

w

 proc. Grupy 

społeczno-zawodowe

 og

ół

em P

10

'--

 

lud-(w

 tys.) w tys. 

og

0

'"

 

ności 

lud- 

mg

. nośc

i

 

mlec-kiej

 

Ogó

ł

em 31916 780 2,4 100,0 

Rolnictwo 19347 462 2,6 59,2 Samodzielni zatrudn

i

ający 

siły najemne 1339 91 7,3 11,7 Samodzielni nie zatrudnia-

jący sił najemnych 14 838 280 2,0 35,9 Pracownicy 
umysłowi 37 2 6,6 0,3 Robotnicy 2816 68 2,6 8,7 

Ogrodnictwo, rybactwo, leśn

i

ctwo 234 7 3,4 

"

 0,9

''~" 

Górnictwo i przemysł 6178 185 3,2 23,7 Samodzielni 
zatrudniający siły najemne 342 18 5,5 2,3 Samodzielni 

nie zatrudniający sił najemnych 1674 35 2,2 4,5 
Robotnicy 3785 109 3,1 14,0 Pracownicy umys

ł

owi 239 18 

8,2 2,3 Handel i kredyt 1943 37 2,1 4,7 Komunikacja i 
transport 1153 12 1,1 1,5 Służba publiczna, Kościół, 
organizacje 713 14 2,1 1,8 Oświata i kultura 338 9 2,9 
1,1 Lecznictwo i higiena 275 7 2,8 0,9 
 

bowiązującej

 wówczas 

podnieść dochodowość 

osili

 odmienne metody 

<i 

r

 warunkach produkcji 

idnictwa

 niemieckiego 

rębności

 struktury 

za-

zególnych

 

województ-

inni

 dysponujemy, 

po-

idnień

 jedynie w 

przy-

podstawowe

 dane 

do-

)ołeca

<ieTl

udności 

opu-

ryznań.a^we

 według 

zanie

 ułatwiło 

wpraw-

ludności

 województw 

także centralnych, lec

zało

 się mało przyda

ł

 j 

"zeżeń

 posłużyć się da

-

 

gelickich

 dla 

zobrazo-

 j 

:

kiej. | 

mych materia

ł

ów 

obej-

 

olski,

 musimy zastano- 

^ irzystania.

 Otóż 

sądzić zawodowa 
ludności 

pol-igeliekich

 

zbliżona była 

ij

 na 

tych samych 

tere-tawy,

 

by przypuszczać, 

ików

 

nie odbiegała w 
ewangelików. 

Oczywiś-

mające

 znaczenie. Tak 

tosunkowo

 mniej 

Pola-'

 

wykonywało niektóre 

jednak przyjmuję, że — 
obliczona w 

odset-j

 w 

Polsce była bliska 

I

d

ę

 

j. Wedle wszelkiego 
legały na tym, że wśród 
 

| 125 
 

 

background image

charakter jedynie orientacyjny, lecz nawet z tym zastrzeżeniem dowodzą, że 
stosunkowo znaczna liczba Niemców należała do środowisk zamożnych (ujawnia to 

odsetek osób samodzielnych zatrudniających siły najemne; w dużej mierze należy 
traktować te osoby jako drobnych i średnich kapitalistów) oraz inteligencji. 
Bardzo przybliżony rachunek skłania do wniosku, że około 15 proc. Niemców w 

Polsce należało do środowisk 

burżuazyjnych

 lub górnych warstw 

drobnomiesz-

czaństwa,

 jak również kapitalistycznych środowisk wiejskich, około 7 proc. — 

do inteligencji, 

o

koło 28 proc. — do klasy robotniczej. 

^

ss

^

 

Istniały jednakże bardzo poważne różnice regionalne. Niemiecka klasa 
robotnicza skupiała się przede wszystkim w województwach śląskim i łódzkim, w 

pozostałych województwach centralnych i wschodnich dominowali rolnicy, a 
oprócz nich mieszkała inteligencja, w województwach poznańskim i pomorskim zaś 
licznie występowali zamożni rolnicy, środowiska kapitalistyczne i 

drobnomieszczańskie

 oraz inteligencja, podczas gdy udział klasy robotniczej 

był stosunkowo niższy. Na Górnym 

Ś

ląsku i w Łodzi istotne znaczenie miał także 

wielki kapitał niemiecki oraz związane z nim środowiska inteligencji. 
Stosunkowo sporą grupę stanowiło 

ziemiaństwo.

 Na wspomnianej już liście naj-

większych posiadaczy ziemskich znalazło się 39 Niemców (7,8 proc

.).

 W 

województwie poznańskim w rękach niemieckich znajdowało się 35 proc. gruntów 

wielkiej własności ziemskiej, a w województwie pomorskim aż 

60 proc. Poza ziemiami zaboru pruskiego ludność niemiecka 
znajdowała się w pozycji mniejszości już przed pierwszą wojną światową. 
Powstanie państwa polskiego oznaczało dla niej zmianę systemu rządzenia, wpro-
wadzenie innego języka urzędowego, odmiennego szkolnictwa. Pod pewnymi 

względami dla dużej części Niemców nastąpiły zmiany na lepsze, gdyż 
dotychczasowy 

126 
rząd 

saroowładczy

 ustąpił miejsca władzom demokratycznym. Jakkolwiek historyk 

dostrzec może rozmai- 

te słabości i ograniczenie tego 

demokratyzmu,

 to prze- 

ci

ę

ż dawał on większe możliwości rozwoju tradycji -i obyczajów ludności 

niemieckiej niż carski absolutyzm. Być może niektóre środowiska kapitału 

niemieckiego łatwiej mogły dojść do porozumienia z administracją carską niż z 
władzami polskimi, lecz dotyczyło to nieznacznego odsetka Niemców. 
Zaznaczyć wypada, że polityczne konto niektórych osób obciążały wobec władz 
polskich pewne przedsięwzięcia z lat wojny, gdy Królestwo Polskie znalazło się 
pod okupacją austriacką i niemiecką. Zaproponowano wówczas, aby ziemie te — 

zwłaszcza okręg łódzki — przyłączyć do Rzeszy. W latach trzydziestych władze 
polskie usiłowały wyjaśnić kulisy tej sprawy; okazało się, że zamieszana w nią 
była niewielka grupa osób trudnych nieraz do identyfikacji. Znacznie łatwiej 
natomiast przyszło ustalenie nazwisk tych przedstawicieli społeczności 
niemieckiej, którzy odrzucali projekt. 

Odmienne okoliczności doprowadziły do włączenia Niemców z byłego zaboru 
pruskiego w granice Rzeczypospolitej. Przed klęską Niemiec i utratą przez nie 
terytoriów włączonych do Polski ludność niemiecka była tam wprawdzie liczebnie 
mniejszością, lecz zajmowała pozycję narodu panującego. Cały system po-
lityczny, ekonomiczny, oświatowy i propagandowy cesarskich Niemiec zmierzał do 

umocnienia tej pozycji i utrwalenia w świadomości społeczeństwa poczucia 
wyższości niemieckiej kultury nad obcymi. To prawda, iż niemieccy 
rewolucjoniści niejednokrotnie stwierdzali, że w interesie ich własnego narodu 
leży wskrzeszenie Polski. To prawda, że wybitni pisarze pierwszej połowy XIX 
w. opiewali polskie powstania i solidaryzowali się z walczącymi o wolność 

Polakami. Lecz przecież w Niemczech zwyciężył ostatecznie nurt 

od-

 

127 

background image

mienny,

 którego kamieniem węgielnym stało się zwycięstwo w wojnie 

francusko-

pruskiej

 1871 r. 

Na plan pierwszy życia politycznego społeczeństwa niemieckiego wysuwał się 

pogląd, który germanizację ziem polskich traktował jako misję cywilizacyjną 
Niemców wśród barbarzyńskiego plemienia ze wschodu. Przekonanie takie żywiła 

zwłaszcza administracja pruska. Na ziemie polskie kierowano niemieckich 
urzędników i nauczycieli, którzy mieli szerzyć wyższą 

kulturę

 w prymitywnym 

społeczeństwie. Gwarancją zdus

z

enia ewentualnego oporu była policja i 

garnizony wojskowe. Rolnicze ziemie Wielkopolski i Pomorza traktowano jako 
podstawę wyżywienia ludności całych Niemiec. Górny 

Ś

ląsk natomiast był częścią 

składową powiązań ekonomicznych w skali całego państwa, toteż po przegranej 
wojnie ekonomiści niemieccy dowodzili, że nie może on normalnie istnieć po 
przerwaniu tych więzi i że same Niemcy będą pozbawione najważniejszych dla 

nich surowców. W akcji na rzecz pozostawienia ziem zaboru pruskiego w 
granicach Niemiec zaangażowało się niemało znanych przedstawicieli spo-

łeczności niemieckiej. Wybitni reprezentanci przemysłu i górnictwa śląskiego 
występowali do zwycięskich mocarstw z memoriałami uzasadniającymi konieczność 
zachowania przedwojennych granic. Wbrew ich staraniom, wbrew zbrojnym 

działaniom 
na rzecz zachowania dotychczasowego obszaru państwa na wschodzie 

przedstawiciele mocarstw podjęli decyzję przyznania Rzeczypospolitej Polskiej 
znacznego terytorium, poprzednio należącego do Niemiec. Miał rację historyk ze 
Stanów Zjednoczonych, 

Harry

 K. 

Ro-senthal,

 który pisał: “Uczucie wstrząsu z 

powodu utraty poprzednio niemieckich prowincji na rzecz nowego państwa 

polskiego było u przeciętnego Niemca głębokie, lecz dołączyła się doń 
następnie ignorancja". O Polsce przeważnie wiedziano w Niemczech niewiele, a 

nawet nie chciano wiedzieć nic. Nieustannym 

moty-

 

128 

wem

 propagandy ugrupowań prawicowych stały się rozważania o “krwawiącej 

granicy na wschodzie". 

Ro-senthal

 słusznie stwierdza, iż “samo istnienie 

Polski, podobnie jak klauzule o rozbrojeniu i odszkodowaniach w traktacie 

wersalskim, ucieleśniało to, co większość Niemców uważała za krzywdzące 
zakończenie wojny, której przegrania nie chcieli uznać", 
Dla Niemców, którzy znale

ź

li się w granicach Polski, była to katastrofa. Stali 

się bowiem mniejszością narodową, i to niechętnie widzianą, tracąc swą 
uprzywilejowa

n

ą pozycję. Wprawdzie zachowywali przekonanie o cywilizacyjnej 

wyższości Niemiec, lecz musieli się z nim kryć, a co ważniejsze, godzić się na 
podporządkowanie administracji polskiej. Próby działania na rzecz przywrócenia 
przedwojennych granic groziły oskarżeniem o zdradę stanu. 
Decyzja w sprawie granic postawiła przed Niemcami zamieszkałymi na terytorium 
przyznanym Polsce pytanie u ich przyszłość. Mieli bowiem prawo wyboru 

obywa

t

elstwa: polskiego lub niemieckiego, a w ślad za tym mogli wybrać kraj 

zamieszkania. Większość wybrała obywatelstwo polskie i pozostała w Polsce. 
Czynili tak najczęściej właściciele gospodarstw rolnych, dla których odmienny 
wybór oznaczał konieczność 

rozsta-nia

 się z własnym gospodarstwem i podróży w 

nieznane. Wielu innych postanowiło wszakże optować na rzecz Niemiec i opuścić 

Polskę. Decydowali się na to zwłaszcza działacze organizacji 

nacjonalistycznych, znani z wrogości wobec Polaków, urzędnicy, sędziowie, 
policjanci, wyżsi wojskowi. Przedstawiciele niemieckiego aparatu państwowego 
zdawali sobie sprawę z tego, że w państwie polskim nie zachowają swej 
dotychczasowej pozycji zawodowej i społecznej. Także niektórzy właściciele 

gospodarstw rolnych oraz ziemianie decydowali się opuścić Polskę, a to 
powodowało w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości stosunkowo dużą 

podaż ziemi 

wyprzedawanej

 przez emigrujących. 

8 — Ojczyzna... 
129 

background image

Rozmiary emigracji szacowano rozmaicie — na podstawie fragmentarycznych i 
niedoskonałych danych polskich oraz niemieckich. Wydaje się prawdopodobne, że 

od listopada 1918 r. do września 1921 r. były zabór pruski opuściło ponad 600 
tys. Niemców, a w latach następnych, do 1927 r

.,

 dalsze niemal 400 tys. 

Proces ten był przeważnie dobrowolny w tym znaczeniu, że wyjeżdżali ludzie, 

dla których samo 

isti^rónie 

państwa polskiego przekreślało sens ich 

dotychczas

^. wej

 działalności oraz wysiłków 

germanizacyjnych.

 W swoim czasie 

przybyli na ziemie wschodnie cesarstwa zachęceni korzystnymi warunkami 

stworzonymi przez władze; w nowej sytuacji tracili korzyści, toteż wybierali 
powrót do ojczyzny. Innych władze niemieckie przenosiły służbowo lub wysyłały 

na mocy rozkazu wojskowego, by umacniali niemczyznę. Klęska Niemiec odbierała 
im motywy pobytu na wschodzie. Część wyjeżdżających uznać wszak należy za 
emigrację przymusową, gdyż władze polskie wykorzystały — choć w ograniczonej 
mierze — uprawnienia wynikające z układów międzynarodowych i dokonały 

przymusowego wykupu niektórych gospodarstw rolnych. 

Początkowo emigrację Niemców wspierały, a nawet propagowały, organizacje 
prawicy niemieckiej. Uważano, że masowy odpływ urzędników i niezbędnych spe-
cjalistów uniemożliwi funkcjonowanie urzędów, instytucji, komunikacji 
publicznej 

itp.,

 gdyż Polska nie będzie miała kadr. Dostrzegano w tym szansę 

załamania się polskiej władzy na terytorium byłego zaboru pruskiego. Tak się 

jednak nie stało, masowa emigracja Niemców natomiast stawiała pod znakiem 
zapytania argumentację o prastarych związkach utraconych ziem z Niemcami. 
Jeśli bowiem ziemie otrzymane przez Polskę rzeczywiście były tak 
nierozerwalnie złączone w przeszłości z Niemcami, to jakie przyczyny sprawiły, 
że po krótkim czasie polskiego panowania, bez masowych represji, całkowicie 

dobrowolnie, niemiecka 

lud-

 

130 

ność

 porzuciła swe siedziby. Ujawniał się powierzchowny jedynie charakter 

germanizacji ziem zaboru pruskiego. Nic więc dziwnego, że w połowie lat 
dwudziestych w politycznych kołach niemieckiej prawicy zwyciężył pogląd, który 

uznawał emigrację z Polski za zjawisko szkodliwe. Zamiast tego zaczęto — 

początkowo skromnie — wspierać mniejszość niemiecką w Polsce. Równocześnie 
stwarzano bariery utrudniające wyjazd z Polski. Tak na przykład Niemiec, który 
chciał opuścić Polskę, musiał przed niemieckim konsulem uzasadnić tę decyzję 

(np.

 prześladowaniem przez władze polskie), a jeśli miał w Polsce jakąś 

nieruchomość, warunkiem udzielenia wizy była sprzedaż jej w ręce niemieckie. W 

ten sposób emigracja Niemców została znacznie ograniczona, a następnie niemal 
ustała. 
Znaczna część Niemców w województwach zachodnich zachowała negatywny stosunek 
do państwa polskiego i w głębi duszy pragnęła przywrócenia stosunków 
istniejących przed pierwszą wojną światową. Dotyczyło to zwłaszcza tych 

wszystkich środowisk, które w wyniku odrodzenia się państwa polskiego utraciły 
swe dotychczasowe przywileje oraz pozycję w społeczeństwie. Nastroje takie 
wzmagał fakt o wielkim znaczeniu — powszechnie nieprzyjazne Niemcom stanowisko 
ludności polskiej w Wielkopolsce, na Pomorzu, a w dużej mierze także na 

Ś

ląsku. Było to logiczną konsekwencją wielu dziesięcioleci bezwzględnej ger-

manizacji oraz antypolskiej polityki władz pruskich, która wytworzyła postawę 

obronną u prześladowanych. W niepodległym państwie nastroje społeczne nie mo-
gły ulec zmianie z dnia na dzień, tym bardziej że na ich zachowanie, a nawet 
wzmocnienie wpływała nieprzyjazna Polsce polityka republiki niemieckiej oraz 
stanowisko zajmowane przez dużą część niemieckich organizacji w Polsce. W 

rezultacie utrzymał się antagonizm 

polsko-niemiecki,

 który wbrew interesom 

pań-

 

131 

background image

stwa

 i społeczeństwa polskiego przyczyniał się do kształtowania i utrwalania 

niemieckiego nacjonalizmu. 
Sytuacja była rzeczywiście bardzo skomplikowana. Prześladowana i pozbawiona 

praw niedawna mniejszość polska, która odzyskała własne państwo i osiągnęła 
wreszcie możliwość normalnego rozwoju własnej kultury, z pełną słusznością 

domagała się od władz administracyjnych działań, które pozwoliłyby na częś-
ciowe przynajmniej cofnięcie fatalnych skutków przymusowej germanizacji. Taka 
polityka jednak zagrażała interesom nie tylko mniejszości niemieckiej jako 

całości, lecz także poszczególnych Niemców — rolników, rzemieślników, 
przemysłowców, a nieraz robotników. W celu niezbędnego unormowania stosunków 

polsko-niemieckich

 w granicach Rzeczypospolitej należało dążyć do usuwania 

źródeł konfliktów i szukać takich rozwiązań, które pozwolą na współżycie obu 
narodów. Trudno było przecież oczekiwać, że państwo polskie będzie z 
powodzeniem prowadzić 

polonizację 

Niemców lub też, że doprowadzi do ich 

całkowitego 

usunięcia z kraju. 
Rozwiązanie tego bardzo złożonego zadania utrudniały dodatkowo czynniki 
zewnętrzne. Niektóre organizacje działające w Niemczech, a także instytucje 
państwowe wspierały nacjonalistyczne ugrupowania mniejszości niemieckiej w 

Polsce. Na dużą skalę działalność taka rozwinęła się po 1926 r

.,

 a owoce jej 

zbierała III Rzesza. Inspiracja polityczna oraz pieniądze napływające zza 
granicy zachodniej stanęły na przeszkodzie staraniom o wyrównanie sprzeczności 
polsko-niemieckich w Rzeczypospolitej Polskiej. 
Z uwag tych można wyciągnąć wniosek, że w latach międzywojennych istniały 

warunki sprzyjające rozwojowi niemieckich organizacji prawicowych, nieko-
rzystne natomiast dla lewicy. Duża część społeczności niemieckiej w 

województwach zachodnich okazała się podatna na wpływy nacjonalizmu, nawet w 
bardzo 
132 
radykalnej, hitlerowskiej postaci. Nie oznacza to jednak, by ten nurt 

polityczny, który okazał się fatalny dla samych Niemców, zdobył poparcie 

wszystkich Niemców w Polsce. 
Przed pierwszą wojną światową w zaborze pruskim działały regionalne sekcje 
niemieckich partii politycznych istniejących w całym państwie; analogicznie 
przedstawiały się stosunki na należącym do Austrii 

Ś

ląsku Cieszyńskim. Po 

ustaleniu granic pa

ń

stwa polskiego przestały na jego terytorium działać 

dotychczasowe organizacje 

ogólnoniemieckie.

 W zmienionych warunkach powstać 

musiały odmienne struktury polityczne. 
Na pozostałych obszarach ziem polskich ludność niemiecka nie stworzyła w 
przeszłości zorganizowanego ruchu politycznego, łącząc się co najwyżej w 

lokalnych stowarzyszeniach i klubach, przeważnie o charakterze kulturalnym, 

sportowym i towarzyskim. W zaborze rosyjskim niektórzy robotnicy niemieccy na-
leżeli do działających tu nielegalnych ugrupowań socjalistycznych, 
zrzeszających członków bez względu na narodowość. 
W niepodległej Polsce potrzebę stworzenia reprezentacji politycznej 
mniejszości niemieckiej odczuwali przede wszystkim mieszkańcy województw 

zachodnich, obawiający się polskich retorsji za dotychczasowy ucisk narodowy. 
W tych warunkach na plan dalszy zeszły tradycyjne podziały polityczne i w 1921 
r. powstał Związek Niemczyzny dla Ochrony Praw Mniejszościowych w Polsce, 
zwany w skrócie 

Deutschtumsbund,

 od 

pierwraego

 wyrazu nazwy w języku 

niemieckim. 

Ambi-GJ^

 organizatorów było objęcie całej mniejszości niemieckiej 

w Polsce, niezależnie od dawnych podziałów 

za-borowych.

 W skład 

Deutschtumsbundu

 wszedł 

m.in. 

Związek Niemców w Polsce, założony w 1921 r. w 

Łodzi. Autorytet organizacji uznawała także Niemiecka Partia 
Socjaldemokratyczna, działając

a

 w wojew

o

d

a

“ 

133 

background image

twach

 poznańskim i pomorski

m

. Odrębnoś

ć

 natomiast zachowała utworzona w 1922 

r. Niemiecka Partia Pracy w Polsce, która wpływami swymi obejmowała przede 
wszystkim okręg łódzki. 

Deutschtumsbund

 powstał wówczas, gdy losy Górnego 

Ś

ląska pozostawały jeszcze 

nie rozstrzygnięte. Pod koniec 1921 r. zaczęły tworzyć się niemieckie or-

ganizacje na przyznanej Polsce części terytorium śląskiego. Przede wszystkim 
był to 

Niemiecko-Górnośląskf 

Związek Ludowy Polskiego 

Ś

ląska dla Ochrony Praw 

Mniejszościowych (w skrócie 

Yoiksbund),

 wprawdzie niezależny formalnie od 

Deutschtumsbundu,

 lecz w rzeczywistości ściśle z nim powiązany. Kierownictwo 

Yoiksbundu

 uznawały: Partia Niemiecka, o obliczu nacjonalistycznym, Katolicka 

Partia Ludow

a

 oraz Niemiecka Partia Socjaldemokratyczna. 

Deutschtumsbund działał niedługo, gdyż w 1923 r. władze polskie rozwiązały go 
pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec. Ukształtował się wówczas system 
trzech dzielnicowych organizacji niemieckich, które ze sobą współpracowały i 
miały ambicję skonsolidowania całej mniejszości niemieckiej w Polsce: w 

województwie śląskim nadal istniał 

Yoiksbund,

 w Wielkopolsce i na Pomorzu — 

Niemieckie Zjednoczenie w Sejmie i Senacie dla Poznańskiego, okręgu Noteci i 
Pomorza (zwane w skrócie 

Deutsche

 

Yereinigung;

 powstało jako klub zrzeszający 

posłów do Sejmu i senatorów, lec

utworzyło własne biura organizacyjne w obu 

województwach), a na terenie dawnego zaboru rosyjskiego — Niemieckie 

Stowarzyszenie Ludowe w Polsce. 

Jerzy 

Holzer

 uzasadnia zaliczenie tych ugrupowań do ruchu nacjonalistycznego 

następująco: “Zmierzały one bowiem do skonsolidowania Niemców niezależnie od 
ich przynależności społecznej i poglądów politycznych, w imię obrony wspólnych 
interesów przed państwem i społeczeństwem polskim. Oznaczało to hołdowanie 

zasadom solidarności narodowej. Do ruchu 

na-

 

134 

cjonalistycznego

 trzeba zaliczyć także górnośląską Deutsche 

Partei.

 Odwoływała 

się ona programowo do całej niemieckiej mniejszości na Górnym 

Ś

ląsku 

(...)".

 

Zamiarom konsolidacyjnym tych ugrupowań sprzyjały przedsięwzięcia władz 
polskich, skierowane przeciw interesom rozmaitych środowisk niemieckich, a 

motywowane względami narodowymi. Organizacje 

Niemców-obywateli

 polskich 

występowały publicznie, nieraz na forum międzynarodowym, przeciwko polityce 
państwa w kwestiach narodowych, zmierzały do pozyskania współpracy innych 

reprezentacji mniejszości narodowych w Polsce, deklarowały solidarność z 
Rzeszą. Nie należy jednakże traktować ich jako zwartych politycznie całości. 

Wprawdz

i

e na czoło wysunęli się działacze zajmujący postawę nacjonalistyczną, 

lecz wśród partii i stowarzyszeń uznających autorytet organizacji 
konsolidacyjnych występowały rozmaite nurty. Należy zwłaszcza zwrócić uwagę na 
dość silny nurt katolicki, odwołujący się do koncepcji ruchu 

chrześci-jańsko-

społecznego,

 głoszący zasady demokracji i równouprawnienia wszystkich narodów 

mieszkających w Polsce. Względną samodzielność zachowywał także niemiecki ruch 
socjalistyczny. 
W Łodzi socjaliści niemieccy okresowo współpracowali z Polską Partią 
Socjalistyczną i z 

Bundem.

 W województwie śląskim współdziałali wprawdzie z 

Vol-

ksbundem,

 lecz w wielu 

^

wypadkach — zwłaszcza w kwestiach zawodowych oraz 

podczas strajków — zaj

-' mowali

 wspólne stanowisko z polskimi organizacjami 

robotniczymi. W 1925 r. doszło do zjednoczenia trzech niemieckich organizacji 
socjalistycznych, w wyniku czego powstała Niemiecka Socjalistyczna Partia 
Pracy. Część niemieckich robotników znajdowała się także pod wpływami ruchu 
komunistycznego. 

W ciągu lat trzydziestych w układzie sił wewnątrz społeczności niemieckiej 

dokonały się doniosłe przemiany. Przede wszystkim zaczęła rosnąć w siłę Partia 
135 

background image

Młodoniemiecka,

 która powstała z niewielkiego, o lokalnym tylko znaczeniu, 

cieszyńskiego Związku 

Naro-dowo-Socjalistyczriego.

 Ugrupowanie to przyjęło 

ideologię hitlerowską i korzystało z nieoficjalnego, lecz skutecznego poparcia 

III Rzeszy. Także tradycyjne 

u-grupowania

 konsolidacyjne p

r

zekształcały się, 

akceptując kult wodza — Ad

o

lfa Hitlera, głosząc radykalne hasła 

nacjonalisty

c

zne, a zarazem podkreślając, że nie koliduje to z obywatelskim 

nakazem lojalności wobec Rzeczypospolitej Polskiej. Takie stanowisko 
umożliwia

ł

a poprawa st

o

sunków między obu państwami. Ugrupowania związane z 

hitleryzmem okresowo rywalizowały ze sobą (wpływały na to 

m.in.

 ambicje 

personalne polityków), okresowo jednak współpracowały. Utrzymywały łączność z 

ośrodkami dyspozycyjnymi w

'

Rzeszy, a środki finansowe stamtąd napływające 

ułatwiały umacnianie ich wp

ł

ywów wśród mniejszości niemieckiej w Polsce. 

Poza obozem hitlerowskim pozostał ruch katolicki oraz socjalistyczny. 
Katolicka Partia Ludowa 

.(

która w 1933 r. przyjęła nazwę Niemiecka 

Chrześcijańska Partia Ludowa) po dojściu do władzy Hitlera przeciwstawiała się 

narodowemu socjalizmowi, uznając go za ruch 

anty-chrześcijański;

 jednocześnie 

opowiadała się za 

polsko--niemieckim

 porozumieniem przeciwko wspólne

m

u za-

grożeniu ze strony hitlery

z

mu. Jednakże pod jego naciskiem propagandowym, 

ekonomicznym i politycznym zaczęła tracić swe dotychczasowe wpływy. Wprawdzie 
istniała do chwili wybuchu drugiej wojny światowej, lecz odeszło od niej wielu 

— zapewne większość — członków i sympatyków, a nawet niektórzy działacze. 

Pod naciskiem hitleryzmu osłabły także wpływy niemieckich socjalistów. 
Organizacja pomorska oderwała się od zjednoczonej partii i uległa likwidacji. 
Socjaliści zachowali wpływy w robotniczych środowiskach Łodzi i Górnego 

Ś

ląska, lecz liczebność ich szeregów zmalała. Co więcej, poza sferą ich 

oddziaływania znalazły się 136 
niemieckie związki zawodowe, które weszły w orbitę ruchu hitlerowskiego, 

dysponującego znacznymi kwotami na pomoc dla bezrobotnych. Przeciwnicy hitle-
ryzmu z tych związków przyłączyli się do polskich organizacji związkowych 
znajdujących się pod wpływami PPS. 
Bilans dwudziestolecia zamykał się dla niemieckich środowisk antyhitlerowskich 

w Polsce poważną porażką polityczną. Wprawdzie utrzymały się przy życiu partie 

odrzucające hitleryzm, które w latach trzydz

i

estych podjęły starania o 

współpracę z organizacjami polskimi o analogicznej postawie ideowej, lecz 
największe wpływy zyskały ugrupowania uznające Adolfa Hitlera za wodza narodu 
niemieckiego i w pełni podporządkowane polityce III Rzeszy. 

Wpływy nacjonalistyczne okazały się silne także w niemieckich parafiach 

ewangelickich. Nawet niektórzy pastorzy — jak się zdaje — ulegali wpływom 
hitleryzmu. Nie można wprawdzie akceptować poglądu, jakoby wszyscy niemieccy 
duchowni ewangeliccy zajmowali stanowisko nieprzyjazne Polsce i narodowi pol-
skiemu, środowisko nacjonalistów okazało się jednak wpływowe. Prowadziło to do 

wewnętrznych sporów wśród ewangelików, gdyż polscy pastorzy nie ch

c

ieli się 

podporządkowywać reprezentantom linii 

wielkonie-mieckiej.

 Ewangelicy polscy 

zyskali poparcie władz państwowych, które starały się zapobiec 

germanizują-

cemu

 wpływowi niektórych parafii. Projektowano m.in ustawę regulującą 

położenie prawne Kościoła 

ewange-licko-augsburskiego

 w Polsce, przewidującą 

dlań język państwowy jako ur

z

ędowy. Konferencja z przedstawicielami tego 

Kościoła w pa

ź

dzierniku 1936 r. nie dała żadnych wyników z powodu stanowiska 

zajętego przez czterech przedstawicieli społeczności niemieckiej. Ministerstwo 

Spraw Wewnętrznych tak koment

o

wało tę sprawę w piśmie adresowanym do 

zainteresowanych wojewodów: “

(...)

 Wymieniona bowiem grupa 137 

.

 

background image

nadal chce prowadzić walkę ze społecznością polską w tym Kościele i dalej 
narzucać linię niemiecką, godzącą w interes polskiego protestantyzmu i 

polskiej 

r

acji 

sta-''nu".

 Zagadnienia te zasługują jeszcze na bardziej grun-

towne zbadanie i wyjaśnienie wszystkich elementów sporu. 
Dużej aktywności społecznej i politycznej mniejszości niemieckiej sprzyjał 

stosunkowo wysoki poziom 

o-światy,

 przede wszystkim w województwach zachod-

nich. Obowiązek szkolny istniejący na tych ziemiach przed 1914 r. doprowadził 
do powszechnej niemal znajomości sztuki pisania i czytania; gorzej 

przedstawiała się sytuacja wśród Niemców na terenie dawnego zaboru 
rosyjskiego. Nie dysponujemy wprawdzie odpowiednimi danymi według języka 

ojczystego lub narodowości, lecz orientacyjnie posłużyć mogą informacje o 
stopniu wykształcenia obywateli Polski wyznania ewangelickiego. Otóż w 1931 r. 
83,3 proc. ewangelików

w wieku 5 lat i więcej umiało czytać i pisać. Jeśli 

zważyć, że około 80 proc. ogółu Niemców w Polsce było wyznania ewangelickiego, 

można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że dane dotyczące wy-

kształcenia ewangelików są zbieżne w przybliżeniu z poziomem wykształcenia 
Niemców. 
Na wiosnę 1919 r. rząd polski uchwalił zasady tworzenia publicznych szkół 
powszechnych z niemieckim językiem nauczania, obowiązujące na całym obszarze 

państwa. Analogicznie tworzono także szkoły średnie. Oprócz nich istniały 

niemieckie szkoły prywatne. W latach dwudziestych liczba szkół szybko 
zmniejszała się (w 1923/24 r. było 1039 szkół powszechnych z niemieckim 
językiem nauczania, a w 1927/28 r. 660), co wynikało z emigracji Niemców z 
Polski. Jednakże — według obliczeń Mariana 

Falskiego

 — w 1925/26 r. na tysiąc 

uczniów narodowości niemieckiej aż 712 uczyło się w publicznych szkołach z 
niemieckim językiem 

138 
nauczania; był to najwyższy odsetek w porównaniu z pozostałymi mniejszościami 
narodowymi. 

Wokół szkół niemieckich rozwinęła się zaciekła walka polityczna. Organizacje 
niemieckie, korzystające ze środków finansowych przekazywanych z Rzeszy, 

zwiększały stopniowo pomoc materialną udzielaną rodzicom dzieci 
uczęszczających do szkół niemieckich. Na Górnym 

Ś

ląsku pracownicy firm 

niemieckich liczyć się musieli z ewentualnością zwolnienia w przypadku, gdyby 

posłali dzieci do szkół polskich. Zwłaszcza w pierwszej połowie lat 
dwudziestych trwała agitacja mająca na celu zapisywanie dzieci na 

Ś

ląsku do 

szkół z niemieckim językiem nauczania. Aby zapobiec 

germanizu-jącemu

 

oddziaływaniu niemieckich szkół na polskie dzieci, władze administracyjne 
podejmowały rozmaite krok

i

, by wpłynąć na zapisywanie dzieci polskich dc szkół 

o polskim języku nauczania. Doprowadziło to do konfliktu, który stał się 

przedmiotem sporu międzynarodowego. 

Władze polskie niepokoił nacjonalistyczny kierunek wychowania realizowanego 
przez wielu nauczycieli niemieckich. Po 1933 r. w klasach pojawiały się 
nierzadko portrety Adolfa Hitlera. Był to poważny argument przemawiający za 
koniecznością oddziaływania na niemieckie szkoły w Polsce. Politykę władz 

polskich w tej mierze krępowały zobowiązania międzynarodowe, a także wzgląd na 

położenie mniejszości polskiej w Niemczech. 
W latach trzydziestych stopniowo malała liczba szkół niemieckich w Polsce, 
jednocześnie zaś w miejsce szkół publicznych powstawały szkoły prywatne. W 
1937/38 r. istniały 394 szkoły powszechne o niemieckim języku nauczania, w tym 

234 szkoły prywatne; niemieckich gimnazjów było piętnaści

e

. Liczne dokumenty 

świadczą, że oddziaływały one na uczniów w duchu wrogim wobec państwa i narodu 

polskiego. W tej sytuacji władze wprowadziły dalsze ogranic

z

enia. W maju 1939 

r. 139 

background image

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozesłało do urzędów wojewódzkich wytyczne, 
stwierdzające: “Szkolnictwo niemieckie wszystkich typów w kraju jest nie-

współmiernie silnie rozwinięte. Gęsta jego sieć z nacjonalistycznymi siłami 
nauczycielskimi niemieckimi przyczynia się do wychowania przyszłych obywateli 
o wątpliwej lojalności. W związku z tym oraz biorąc pod uwagę niezmiennie 

negatywne stanowisko władz niemieckich w odniesieniu do szkolnictwa polskiego 
w Niemczech, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych prosi, ze względu na zbliżający 
się koniec roku szkolnego o rozważenie z władzami szkolnymi już obecnie 

wszystkich możliwości prawnych i faktycznych, które by pozwoliły na poważne 
ograniczenie szkolnictwa niemieckiego. Przy rozpatrzeniu sprawy należy brać 

pod uwagę przede wszystkim następujące momenty: niedopuszczenie do szkół 
niemieckich dzieci pochodzenia polskiego, których rodzice ulegli germanizacji 
lub zgłosili dzieci do szkół niemieckich na skutek propagandy 

niB-o mieckiej;

 

dzieci, które słabo władają językiem niemieckim względnie które w szkole 

niemieckiej mogłyby ulec 

regermanizacji;

 zamknięcie szkół o nieprzepisowej 

liczbie uczniów; wywarcie nacisku na nauczycieli, którzy ze szkodą dla państwa 
wychowują dzieci 

itp."

 

Zamierzenia te wywołały jednak poważne wątpliwości w samej administracji. 
Pomorski Urząd Wojewódzki odpowiadał na powyższe wytyczne: “

(...)

 likwidowanie 

publicznych (państwowych) szkół i oddziałów niemieckich pociąga za sobą 

rozrost niemieckiego szkolnictwa prywatnego. W razie zamknięcia szkoły 
publicznej Niemcy bardzo szybko znajdują fundusze na budowę szkoły prywatnej. 
Z natury rzeczy nadzór nad tymi szkołami ze strony władz szkolnych jest daleko 
trudniejszy niż w stosunku do szkół publicznych". 
Organizacje niemieckie umiejętnie wykorzystywały polskie ustawodawstwo 

dotyczące szkół prywatnych, a fundusze, którymi dysponowały, pozwalały na 

przygo-

 

140 

towanie

 budynków odpowiadających wymaganiom. W rezultacie władze szkolne mogły 

stosować wobec nich jedynie przewlekanie udzielenia zgody lub też bardzo 
rygorystycznie interpretować obowiązujące przepisy sanitarne, budowlane i 

inne. Miało to jednak niedwuznaczny charakter szykan i wywoływało zrozumiałe 
rozgoryczenie zainteresowanych rodziców, nieraz też retorsje wobec szkół 
polskich w Niemczech. W lecie 1939 r. rozważano więc takie zmiany przepisów o 
szkołach prywatnych, by władze miały większe możliwości ograniczania 
szkolnictwa mniejszości narodowych, przede wszystkim niemieckiego. 

Trudno się dziwić, że władze polskie usiłowały ograniczyć 

germanizacyjne

 

oddziaływanie szkół niemieckich oraz przeciwdziałać wychowywaniu dzieci w 
duchu hitlerowskim. Jednakże zastosowane metody — trudności stawiane przy 
zapisywaniu dzieci do szkół z niemieckim językiem nauczania, zamykanie 
niektórych szkół prywatnych, trudności piętrzone na drodze do tworzenia nowych 

— wzbudzać mogły tylko nastroje niechęci wobec państwa polskiego wśród 

mniejszości niemieckiej. Zaczęło się też rozwijać nielegalne nauczanie dzieci 
w duchu nacjonalistycznym przez niektórych pastorów oraz przez wędrownych 
nauczycieli, finansowanych i instruowanych z III Rzeszy. Komunikat dzienny 
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z l września 1938 r. informował: 

“(...)

 akcja 

nielegalnego i tajnego nauczania objęła ostatnio i teren województw 

południo-

wo-wschodnich.

 Niemieccy nauczyciele wędrowni 

(Wan-deriehrer)

 nie tylko 

gromadzą młodzież w osiedlach niemieckich i wpajają w nią hasła hitlerowskie, 
ale kontrolują także społeczną działalność prywatnych niemieckich nauczycieli, 
wydają opinie o działaczach i są inspiratorami polityki niemieckiej na 

prowincji". 
Trudności stawiane szkołom przez władze Niemcy odczuwali jako szykany oraz 

ograniczanie ich uprawnień obywatelskich. W rezultacie więc osiągano 

wy-

 

141 

background image

niki

 korzystne z punktu widzenia III Rzeszy: podsycanie wrogości Niemców wobec 

Polaków, która ułatwiała wykorzystanie mniejszości jako siły osłabiającej 
Polskę w momencie agresji. Tego rodzaju polityka, nieskuteczna z punktu 

widzenia założonych celów, występowała nie tylko w dziedzinie oświaty. 
Słusznie więc zauważył publicysta Stanisław 

Czaplicki

 na początku 1939 r. w 

tygodniku “Polityka", znanym z poglądów konserwatywnych, aczkolwiek w 
niejednej kwestii nieszablonowych: “Ludzie, którzy chcą 

odreperować

 swą 

karierę polityczną względnie ją zrobić, siadają na wygodnego konika nienawiści 

polskiej do Niemców, zakorzenionej na skutek rządów hakaty, i cwałują ku 
zwycięstwu, które jest zwycięstwem... Niemców i nikogo innego". 

W praktyce restrykcyjne przedsięwzięcia władz polskich bardzo często dotykały 
ludzi dalekich od udziału w akcjach nacjonalistycznych, o skromnych środkach 
materialnych. 

Ś

rodowiska nacjonalistyczne 

natomiasY 

zawsze liczyć mogły na 

oparcie w licznych organizacjach korzystających ze znacznych środków finanso-

wych, 

Kolejnym wielkim problemem w stosunkach 

polsko--niemieckich

 była kwestia 

ziemi. Miała ona jednak odmienny charakter niż w przypadku Białorusinów i 
Ukraińców. Za czasów panowania pruskiego władze zaborcze zmierzały do 
przejmowania ziemi z rąk polskich i osadzania rolników niemieckich. 

Wykorzystywano przy tym instrumenty ekonomiczne, prawne oraz polityczne. 

Władze polskie podjęły starania, by choć w ograniczonej mierze cofnąć 
następstwa germanizacji. Wykorzystywano przede wszystkim możliwości wynikające 
z układów międzynarodowych podpisanych po klęsce Niemiec, jak też z 
ustawodawstwa wprowadzonego przez samych Niemców. Tak więc władze pruskie, aby 
uniemożliwić przechodzenie gospodarstw z rąk rolników Niemców w posiadanie 

polskie, zastosowały 

142 
w Wielkopolsce i na Pomorzu 

tzw.

 wieczystą dzierżawę zamiast sprzedaży. 

Osadnik otrzymywał gospodarstwo na własność, lecz za symbolicznym czynszem 
dzierżawnym; nie miał więc prawa go sprzedać. Jeśli zamierzał zrezygnować z 
ziemi, wówczas przejmowała ją instytucja reprezentująca państwo niemieckie. Po 

odzyskaniu niepodległości prawa te przeszły na Rzeczpospolitą Polską, a władze 
polskie wykorzystywały wynikające stąd możliwości, aby ułatwić przechodzenie 
gospodarstw w posiadanie Polaków. Niektóre gospodarstwa mogły być przymusowo 
wykupione. W innych wypadkach władze polskie posługiwały się prawną mo-
żliwością anulowania umowy o sprzedaży ziemi, zawartej przez urząd niemiecki z 

osadnikiem po określonej dacie. Tego rodzaju rozmaite uprawnienia dotyczyły 
wprawdzie niezbyt licznych kategorii gospodarstw niemieckich, lecz razem 
wzięte pozwalały na stopniowe ograniczanie niemieckiej własności ziemskiej po-
wstałej w wyniku antypolskiej polityki zaborcy. Przeciwstawiały się temu 
zaciekle organizacje niemieckie, a spory związane z postępowaniem władz 

polskich stały się przedmiotem orzeczeń wydawanych przez Międzynarodowy 

Trybunał Sprawiedliwości w Hadze oraz tematem negocjacji między Polską a 
Niemcami. Kwestie te musiały być podporządkowane interesom polskiej polityki 
zagranicznej, toteż uregulowanie międzynarodowych roszczeń wobec Niemiec w 
1929 r. w związku z tzw. Planem 

Younga

 doprowadziło do rezygnacji z niektórych 

uprawnień państwa polskiego. 
Pozostały natomiast możliwości wynikające z ustawy o parcelacji i osadnictwie, 

czyli z reformy rolnej. Zgodnie z postanowieniami tej ustawy, uchwalonej w 
1925 r

.,

 parcelacja folwarków miała w zasadzie przebiegać dobrowolnie, na mocy 

decyzji ziemian, a jedynie w wypadku 

nieosiągnięcia

 rocznego kontyngentu 200 

tys. ha władze państwowe mogły zastosować przymusowy wykup. Kontyngent ów 
rozkładano na 

woje-

 

143 

background image

wództwa

 proporcjonalnie do powierzchni zajmowanej 

przez wielką własność ziemską. 

W większości województw warunki ekonomiczne skłaniały właścicieli ziemskich do 
parcelowania gruntów w wymiarze przewyższającym kontyngent ustanowiony prawem; 
tak przynajmniej działo się do końca lat dwudziestych. Wyjątkiem okazały się 

województwa zachodnie, gdzie parcelacja dobrowolna najczęściej nie osiągała 
wyznaczonych rozmiarów. Wówczas rząd zyskiwa

ł 

prawo wyznaczania majątków, 

które były zobowiązane do sprzedaży części ziemi na cele reformy rolnej. Po-
nieważ ziemianie niemieccy unikali dobrowolnej parcelacji i sprzedaży ziemi, 
zwłaszcza w ręce polskie, Rada Ministrów w wykazach majątków, którym na-

kazywano parcelowanie gruntów, umieszczała często folwarki należące do 
Niemców. Wywoływało to ostre zatargi, a wre

s

zcie sprawa trafiła do Ligi 

Narodów. Na mocy postanowienia 

tzw.

 Komitetu Trzech z 1931 r. rząd polski 

został uprawniony do ustalania wykazu majątków proporcjonalnie do powierzchni 
zajmowanej l przez folwarki polskie oraz niemieckie. Było to 

pewne^s^j 

ograniczenie swobody decyzji władz polskich, lecz po- 

• 

zostawiało możliwość 

stopniowego ograniczania niemieckiej wielkiej własności ziemskiej. Kwestia ta 
miała nie tylko wielkie znaczenie społeczne i ekonomiczne, lecz także istotne 
konsekwencje polityczne. Wielcy posiadacze ziemscy należeli do podpór 

ekonomicznych rozmaitych organizacji niemieckich, w tym także spółdzielni. 

Polska wykorzystywała również trudności finansowe niektórych ziemian, a 
zwłaszcza zaleganie z zapłatą podatków. Głośna stała się sprawa zadłużenia 
księcia Pszczyńskiego (von 

Pless),

 który w obawie przed egzekucją za zaległe 

podatki odwołał się do Ligi Narodów. 
Organizacje spółdzielcze odgrywały dużą rolę w systemie stworzonym przez 

niemieckich nacjonalistów w Polsce. Powstały one przeważnie wiele lat przed 

pier-

 

144 
wszą wojną światową; klęska Niemiec oraz niepodległość Polski przysporzyły im 
wielu trudności, lecz wkrótce osiągnęły konsolidację i umocniły swe podstawy 

finansowe. Od połowy lat dwudziestych spółdzielnie kredytowe zaczęły 

otrzymywać za pośrednictwem banków gdańskich i holenderskich pom

o

c płynącą z 

Rzeszy. Dzięki temu mogły finansować spółdzielnie handlowe oraz przetwórcze 
(wiele zyskała spółdzielczość mleczarska), a w konsekwencji stworzyły trwałe 
podstawy gospodarcze niemieckiej własności rolnej w Wielkopolsce i na Pomorzu. 
Tadeusz 

Kowalak,

 który badał dzieje spółdzielczości niemieckiej na Pomorzu, 

konkludował: “Podstawowe znaczenie dla sytuacji niemieckich warsztatów pracy 
na Pomorzu miało poczucie pewności siebie, charakterystyczne dla kierowników 
niemieckiej spółdzielczości. Poczucie to było oparte na świadomości, że jeśli 
nie będzie innego wyjścia, 

Dan-ziger

 

Raiffeisenbank

 czy też 

Landwirtschaftliche

 Bank pospieszy z pomocą, udzieli dodatkowego kredytu, 

spro-longuje

 spłatę kredytu już udzielonego, a w ostateczności spisze 

przepadły kredyt na straty. Ta świadomość (...) stanowiła główny element 

szybko zbudowanego i trwałego zaufania do niemieckich instytucji gospodarczych 
na Pomorzu. Stały się one dla mniejszości niemieckiej nie tylko konkretnym 
oparciem, ale symbolem i dowodem niemieckiej gospodarności i zasobności. Z 

punktu widzenia politycznego było to tym ważniejsze, że kształtowało w pewnym 
stopniu także opinię części ludności polskiej". 

Znaczenie polityczne spółdzielczości niemieckiej wzmagał fakt wiązania przez 
bank ewentualnej pomocy finansowej z opinią o p

o

stawie politycznej i przy-

należności organizacyjnej zainteresowanego. Tym samym banki oddziaływały na 

umocnienie zwartości niemieckiego obozu nacjonalistycznego w Polsce. Niemiec, 
który wyłamywał się z tej solidarności, nie mógł liczyć na oparcie w owych 
organizacjach. 

1

0 — O

j

czyzna... 145 

background image

Spółdzielnie niemieckie starały się także, aby rolnicy polscy nie stanowili w 
nich większości. Służyły temu rozmaite pośrednie normy statutowe, a zwłaszcza 

ustalenie wysokich składek członkowskich. Zdarzało się więc nieraz, że 
spółdzielnia taka miała niewielu członków, a większość obrotów prowadziła z 
nie należącymi do niej rolnikami Polakami, którzy nie mieli wpływu na 

spółdzielnię, gdyż nie było ich stać na wnoszenie wysokich składek; tak więc 
korzyści z rosnących obrotów osiągali wyłącznie Niemcy. Sytuacja taka była 
zwłaszcza w spółdzielniach mleczarskich. W latach trzydziestych administracja 

polska usiłowała więc przełamać owo nieformalne zamykanie spółdzielni nie-
mieckich i umożliwić przystępowanie do nich także rolników Polaków, aby w 

konsekwencji mogli przejąć kierownictwo we własne ręce. 
Od jesieni 1938 r. w stosunkach 

polsko-niemieckich 

narastało napię

c

ie, które 

odbiło się na położeniu i postawie mniejszości niemieckiej w Polsce. Zajęcie 
Austrii, a potem okrojenie Czechosłowacji natchnęło członków 

nacjonalistycznych organizacji przekonaniem, że zbliża się czas akcji 

przeciwko Polsce. Skłaniało to do prowokacyjnych wystąpień wobec Polaków, a w 
lecie 1939

?'*' 

wręcz do działań dywersyjnych, które mogłyby potem uzasadniać 

tezę 0 prześladowaniu Niemców w Polsce. Z drugiej strony w społeczeństwie 
polskim umacniały się nastroje nieprzyjazne Niemcom, które wyrażały się w 

r

o

zmaitych incydentach. Niekiedy zgromadzenia organizowane pod patriotycznymi 

hasłami obrony ojczyzny kończyły

'

się zajściami, podczas których demolowano 

sklepy należące do Niemców i lokale organizacji związanych z hitleryzmem. Tak 
stało się 

np.

 2 września 1938 r. w Bielsku. Na wiosnę i w lecie 1939 r. 

notowano rozmaite drobne konflikty, przeradzające się w starcia. Tak 

ria

 

przykład komunikat dzienny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 17 kwietnia 

donosił: 

“W Ostrowie powiatu wąbrzeskiego zebrało się około 
146 
20 Niemców na lekcję śpiewu. Miejscowi Polacy, podrażnieni głośnym śpiewaniem, 
rozpędzili zebranie". 19 czerwca komunikat informował: “W dniu 15 czerwca 

rb.

 

Niemcy 

Kónig

 i 

Thomke

 z Bielska pobili na drodze Polaka, który zwrócił im 

uwagę, aby w miejscach publicznych nie rozmawiali po niemiecku 

(...)",

 a 

dalej: 

“(...)

 na terenie trzech województw zachodnich zdarzają się sporadyczne 

wypadki bicia szyb u 

Niemców-oby-wateli

 polskich bądź też bójki na tle 

narodowościowym". 

Nacjonalizm III Rzeszy doprowadził do sytuacji, gdy dwa narody znala

z

ły się w 

skrajnie ostrym konflikcie, prowadzącym do tragedii drugiej wojny światowej. 

background image

i

nne narody 

W opublikowanych wynikach spisu ludności z 1931 r. uwzględniono jeszcze trzy 

mniejszości narodowe: 
Rosjan, Litwinów oraz Czechów. Pozostałe społeczności mieszkające w Polsce 
znalazły się w zbiorowej kategorii “innych", a być może także w kolumnie 

“język nie podany". Sądzić wolno, że pewna liczba osób, której nie można 
ustalić, została zaliczona do Polaków. 
Spis wykazał 138,7 tys. osób uznających rosyjski jako język ojczysty. Byli to 

przede wszystkim mieszkańcy byłego zaboru rosyjskiego, w pozostałych woje-
wództwach znajdowało się ich niewielu; dane do

t

yczące mniejszości rosyjskiej 

zawiera tablica 9.  
Jak wynika z tablicy, nawet w tych kilku 

woje^ wództwach,

 gdzie mieszkały 

większe stosunkowo grupy Rosjan, tworzyli oni nieznaczny odsetek ludności. Nie 
było też powiatów ani miast, w których odgrywaliby większą rolę. Nic więc 

dziwnego, że nie stanowili poważniejszego problemu politycznego; byli jedynie 

środowiskiem pozostałym po okresie panowania rosyjskiego. Wielu bowiem Rosjan 
zamieszkało na ziemiach, które weszły w skład państwa polskiego, jeszcze w XIX 
w. Po rewolucji socjalistycznej decydowali się na pozostanie poza krajem 
ojczystym. Oprócz nich do Polski przybywali emigranci opowiadający się prze-

ciwko władzy radzieckiej, nieraz czynnie z nią walczący. 

Większość Rosjan zamieszkałych w Polsce pozostawała poza rozmaitymi 
przedsięwzięciami 

skierowany-

 

148 

Tabl

i

ca 9 LUDNO

ŚĆ

 

R

OSYJSKA W POLSCE W 1931 R. 

 

Ludność o rosyjsk

i

języku ojczystym 
 

Wojew

ó

dztwa 

 

Ludno

ś

ć 

ogó

ł

em 

(w tys.)
 

w tys. 
 

w proc. 

ogólu 

ludności 
 

Polska m. Warszawa 

Warszawskie Łódzkie 
Kieleckie Lubelskie 
Białostockie Wileńskie 

N

o

wogródzkie Poleskie 

Wołyńskie Pozostałe 
 

31916 

1172 
2529 
2632 
2936 

2465 

1644 
1276 
1057 1 
132 2086 
12987 
 

139 4 2 

2 1 3 35 
43 7 16 
23 3 
 

0,4 0,3 0,1 

0,1 0,0 0,1 
2,1 3,4 0,6 
1,4 1,1 0,0 
 

background image

mi przeciwko ZSRR, lecz były także grupy uczestniczące 

w konspiracyjnej działalności, co dla władz polskich 
mogło okazać się kłopotliwe. Interesował się nimi 
wywiad, któremu służyli jako narzędzie użyteczne, choć 

czasem kompromitujące. Niewielka liczba Rosjan nie 

potrafiła znaleźć sobie miejsca na emigracji i stop-
niowo ulegała społecznej degradacji. Ze środowisk emi

-

gracyjnych wywodzili się 

zamachowry,

podejmujący próby 

— czasem udane — zabójstw przedstawicieli państwa 

radzieckiego. Odrębnym środowiskiem rosyjskim, o 

własnej obyc

z

ajowości i tradycjach odmiennych od 

pozostałych Rosjan, byli 

tzw.

 staroobrzędowcy, 

zamieszkali niemal wyłącznie we wsiach województw 
białostockiego i wileńskiego. Liczbę ich szacowano na 
około 80 tys. osób. Byli to wyznawcy prawosławia, 

którzy w XVII w. Odrzucili dokonaną wówczas rewizję 

ksiąg liturgicznych. 
149 
 

 

background image

W Rosji spotykały ich prześladowania, toteż opuszczali strony ojczyste i 
udawali się na wschód — na terytoria znajdujące się poza zasięgiem władzy cara 
i prawosławnej hierarchii, lub też na zachód, zwłaszcza na ziemie podległe 

władzy królów polskich. Zamieszkali we własnych wsiach, zachowali język oraz 
religię, nie niepokojeni przez władze i sąsiadów. Pozostawali na uboczu innych 

grup ludności rosyjskiej w Polsce. 
Te środowiska rosyjskie, które brały udział w życiu politycznym, 
reprezentowały przeważnie koncepcje konserwatywne, nieraz nacjonalistyczne, 

choć nacjonalizm ten nie przedstawiał dla władz polskich realnego 
niebezpieczeństwa. Wyłoniły one Rosyjskie Zjednoczenie Ludowe, które 

zaprzeczało odrębności narodowej Białorusinów i Ukraińców. 
Rola Rosjan w Rzeczypospolitej Polskiej była większa, niż może to wynikać z 
danych statystycznych. Zachowali bowiem dominującą pozycję w Cerkwi pra-

wosławnej. W przeszłości prawosławie służyło jako jedno z narzędzi rusyfikacji 
oraz umocnienia władzy 

monarchicznej

 Rosji. Godności duchowne otrzymyw

a

li 

przede wszystkim Rosjanie. Jakkolwiek więc w latach międzywojennych wśród 
wiernych zdecydowanie 

przeważali 

B

i

a

ł

orusini i Ukraińcy, to oblicze narodowe 

hierarchii pozostało rosyjskie, a język rosyjski przeważał. Bywało nawet i 
tak, że w szkołach o polskim języku nauczania na lekcjach religii prawosławnej 

posługiwano się językiem rosyjskim. 

Z punktu widzenia władz polskich poważną niedogodnością było utrzymanie 
zależności duchowieństwa prawosławnego w Polsce od patriarchy moskiewskiego. 
Toteż rząd polski inspirował starania części duchowieństwa o uniezależnienie 
się od Moskwy, odsunął od wpływu na administrację Cerkwi przeciwników 

samodzielności, chętnie zaakceptował uchwałę soboru biskupów z 14 czerwca 1922 
r

.,

 ogłaszającą 

autokefalię,

 czyli niezależność organizacyjną Cerkwi 

pra-

 

150 

wosławnej

 w Polsce. Starania władz zmierzały następnie do stopniowego 

wprowadzania języka polskiego do nauczania religii, kazań 

itd.,

 a 

przeciwdziałały tendencjom do 

“ukrainizacji"

 albo 

“białorutenizacji"

 Cerkwi, 

które silnie występowały wśród Bia

ł

orusinów i Ukraińców. Z punktu widzenia 

perspektywicznych celów 

polonizacyjnych

 mniejszym problemem był język rosyjski 

— ojczysty dla stosunkowo niewielkiej liczby wiernych — niż języki narodowe. 
Wspomnieć należy, iż dla Cerkwi prawosławnej w Polsce bolesnym problemem stała 
się sprawa rewindykacji świątyń, 

plebanii

 oraz innych obiektów odebranych 

Kościołowi rzymskokatolickiemu, a zwłaszcza unitom podczas panowania 

rosyjskiego. Pierwsze działan

i

a rewindykacyjne nastąpiły bezpośrednio po 

powstaniu państwa polskiego, w warunkach powojennego chaosu prawnego i 
administracyjnego. Następnie — w roku 1929 — do sądów okręgowych na ziemiach 
wschodnich wnieśli biskupi katoliccy ponad siedemset spraw o zwrot świątyń 
użytkowanych przez Cerkiew prawosławną; dotyczyło to około dwóch trzecich 

obiektów, z których korzystała ludność tego wyznania. Sprawa ta przeszła 

jednak — na mocy orzeczenia Sądu Najwyższego — na drogę administracyjną, po 
czym w latach 1938—1939 nastąpiły nowe działania rewindykacyjne, w wyniku 
których niektóre cerkwie uległy likwidacji. 
Rewindykacje można było wprawdzie uzasadnić historycznie, lecz złożoność 

zagadnienia polegała na tym, iż z reguły sporne świątynie znajdowały się na 

terenie o przeważającej liczbie wyznawców prawosławia, a niewielkiej — 
katolików. Tam, gdzie katolicy byli liczni, rewindykacji dokonywano 
bezpośrednio po ustanowieniu władz polskich, nie oglądając się na normy 
prawne. W latach trzydziestych sytuacja wyglądała odmiennie, akcja 

rewindykacyjna zaś nabierała cech dyskryminacji prawosławia. Duchowieństwo 

prawosławne traciło obiekty, w których odprawiano nabożeństwa dla 151 

background image

wiernych, a nędza 

wsi

 najczęściej nie dawała możliwości budowy nowych. 

Zainteresowana ludność białoruska lub ukraińska traktowała ową akcję jako 
jedną z form 

polonizacji.

 

Ks,

 Hieronim E. 

Wyczawski

 pisał: 

“Wprawdzie trudno było Cerkwi podważyć na drodze prawnej legalność żądań 
katolików, ale fakt zwrotu wielu świątyń, przy których od lat mieli 

prawosławni zorganizowane swoje ośrodki duszpasterskie, odczuła Cerkiew jako 
krzywdę. Jako formalne zagrożenie swego wyznania przyjęły kierownicze czynniki 

c

erkiewne zainicjowaną przez katolickich biskupów: 

Przeździeckiego,

 

Łozińskiego,

 Szelążka, 

Jałbrzykowskiego,

 a prowadzoną głównie pr

z

ez jezuitów 

obrządku bizantyńskiego akcję unijną wśród prawosławnych 

(...)".

 W rezultacie 

powstały między obu wyznaniami ostre konflikty, które wzmagał fakt, że miały 
one doniosłe dla 
wiernych aspekty narodowe. 

/

 

Wpływy rosyjskie utrzymywały się także w niektórych 

urżędacłi

 polskich na 

Polesiu, Wołyniu, 

Nowogródczyźnie

 i Wileńszczy

ź

nie. Brak urzędników naro-

dowości polskiej spowodował, że po ustaleniu granic zatrzymano w wielu 
wypadkach dawnych 

urzędniHfcw 

Rosjan; działo się tak zwłaszcza w małych 

miejsc

o

wościach. Jeszcze w latach trzydziestych problem 

teh 

nie został 

rozwiązany. 2 grudnia 1932 r. mówił starosta powiatu 

kobryńskiego

 na naradzie 

naczeln

i

ków miejscowych urzędów państwowych: 

“(...)

 niedopuszczalny w urzędach 

jest język rosyjski, rozbrzmiewający jeszcze dość często i podtrzymywany nawet 

przez jednostki rosyjskie będące na służbie państwowej i samorządowej 
polskiej". 
U progu niepodległości szkolnictwo rosyjskie w spadku po zaborach rozbudowane 
było nieproporcjonalnie do liczby Rosjan. W latach następnych ulegało szybkie-

mu ograniczaniu. Wynikało to 

m.in.

 ze stosunkowo małej liczby uczniów 

narodowości rosyjskiej oraz z postanowień ustawy z 1924 r

.,

 która nie 

przewidywała 

istnie-

 

152 
ni

ą

 publicznych szkół z językiem rosyjskim. W rezultacie liczba szkół 

powszechnych z rosyjskim językiem nauczania zmalała z osiemnastu (w tym 

czternaście szkół publicznych) w 1923/24 r. do pięciu (w tym jedna publiczna) 
w 1937/38 r

.;

 liczba uczniów zmniejszyła się z 2741 do 629. Oprócz tego w 

1937/38 r. istniała jedna szkoła publiczna dwujęzyczna — 

polsko-rosyjska.

 W 

porównaniu z niewielką liczbą szkół powszechnych bardzo rozbudowane były 
szk

o

ły średnie. W 1937/38 r. istniały w Polsce cztery gimnazja z rosyjskim 

językiem 
nauczania. 

Ś

rodowisko rosyjskie w Polsce utrzymywało także własne organizacje dobroczynne 

oraz stowarzyszenia kulturalne, które w kilku miastach miały swe domy. 

Działalność ich ograniczała się do kręgu osób najbardziej zainteresowanych. 

 

Znacznie bardziej skomplikowane były problemy mniejszości litewskiej. Według 
opublikowanych danych spisu ludności z 1931 r. koncentrowała się ona w wo-
jewództwach wileńskim (6C,8 tys. osób) oraz białostockim (13,1 tys. osób); 
mała grupa Litwinów (2,5 tys. osób) mieszkała także w województwie 
nowogródzkim (zwłaszcza w powiecie 

lidzkim).

 Sądzić wolno, iż rzeczywista ich 

liczba sięgała 100 tys. osób (tak ocenia ją Stanisław 

Mauersberg),

 a może 

nawet 186 tys. (jak szacował Janusz Ostrowski). W przeszłości zasięg języka 
litewskiego był znacznie 

rozleglejszy

 (wg danych z 1863 r. w diecezji 

wileńskiej mieszka

ł

o 213 tys. Litwinów, a w mińskiej — 64 tys.

),

 lecz w ciągu 

XIX w. stopniowo zmniejszał się pod wpływem języka polskiego. Przyczyny 

takiego oddziaływania języka polskiego wyjaśniała Halina 

Turska:

 

Dla ludności 

białoruskiej posiadał on tylko przewagę kulturalną: wyzbycie się bowiem w 

wiekach ubiegłych przez klasy wyższe 

bia-łoruszczyzny

 na rzecz języka 

polskiego ze

pc

hnę

ł

dia-

• 

-

 

'

 153 

background image

lekty

 białoruskie, podobnie jak litewskie, na niższy szczebel socjalny i 

kulturalny. Przyswajanie języka polskiego było natomiast dla Białorusinów 
pozbawione momentów utylitarnych, momentów korzyści, tak wyraźnie 

uwypuklających się w procesie 

polonizacji

 Litwinów. Białorusin nie miał 

kłopotów językowych: rozumiał język polski i rosyjski, sam był przez Polaków i 

Rosjan rozumiany, a w stosunkach z Litwinem ten ostatni był stroną 
przystosowującą się. Dlatego w

ł

ościanin białoruski nie odczuwa potrzeby 

porzucenia swego języka, który jest dla niego życiowo zupełnie dogodny". 

Przemiany te opisywał Tadeusz 

Łopalewski:

 “Chłop 

litewski pod wpływem kościoła i dworu wchodził w fazę 

dwujęzyczności

 

(...),

 by 

już w drugim, najdalej trzecim pokoleniu zachować jedynie litewskie nazwisko, 
a mówić i myśleć po polsku. Nie znaczyło to jeszcze, że równolegle osiągał 
poczucie narodowe — a przecież protestował, gdy na podstawie brzmienia 
nazwiska brano go za Litwina — rozumiejąc, iż Litwinem przecież jest ten, 

który mówi po litewsku". Proces polonizacji w latach międzywojennych w 

zasadzie należał już do przeszłości. Wpływało na to istnienie niezależnego 

]^

ń-

stwa

 litewskiego, oddziałującego politycznie i 

prom^-

 

niującego

 kulturą przez granicę. 

^

 

Litwini w Rzeczypospolitej Polskiej mieszkali przeważnie w pobliżu granicy z 
Litwą — w powiatach 

świę-ciańskim,

 

wileńsko-trockim

 oraz suwalskim. W niektó-

r

ych gminach stanowili większość, w innych przemieszani byli z Polakami. 

Niemal wszyscy utrzymywali się z rolnictwa (ponad 90 proc

.),

 a bardzo niewielu 

mieszkało w miastach. W samym Wilnie spis wykazał jedynie 1579 osób uznających 
litewski jako język ojczysty. Jeśliby nawet uznać, że w rzeczywistości miesz-
kało tam znacznie więcej Litwinów, to nawet zwielokrotnienie oficjalnie 

podanej liczby dałoby znikomy 
odsetek. 154 

W tradycjach litewskich Wilno było jednak stolicą, miastem związanym ze 
wspaniałą, odległą przeszłością, z imionami wybitnych władców — legendarnych i 
rzeczywistych. Wilno też stało się siedzibą najważniejszych organizacji 
litewskich w Polsce. 

Kwestia litewska miała duże znaczenie polityczne, gdyż ustalenie granicy 

polsko-litewskiej

 nastąpiło w wyniku zbrojnego konfliktu. W ciągu wielu lat 

Litwa nie uznawała faktów dokonanych i nie utrzymywała żadnych stosunków z 
Polską. Dopiero w 1938 r

.,

 w odpowiedzi na polskie ultimatum, obydwa państwa 

otworzyły placówki dyplomatyczne, nawiązały łączność kolejową i pocztową. W 

Kownie działał Związek Wyzwolenia Wilna, który ogłosił 

tzw.

 pr

z

ykazania 

wileńskie, swego rodzaju kodeks moralny rozpoczynający się od słów: “Jam jest 

Wilno, twoja odwieczna stolica, znajdująca się obecnie w polskiej niewoli". 
Fatalne stosunki między państwami odbijały się 

u-jemnie

 na położeniu 

mniejszości litewskiej w Polsce, jak również mniejszości polskiej na Litwie. 

Przedstawiciele tychże mniejszości zaciekle bronili swych interesów i 
przeciwstawiali się polityce władz. 

7 grudnia 1921 r. powstał tymczasowy Wileński Komitet Litewski, który miał 
ambicję reprezentowania społeczności litewskiej w Polsce. Zbojkotował on wy-
bory do Sejmu Wileńskiego, następnie zajął negatywne stanowisko 

webec

 

włączenia Litwy 

Ś

rodkowej do Polski. Komitet skupiał te środowiska, które 

miały nadzieję na przyłączenie 

Wileńszczyzny

 do Litwy, a dora

ź

nie usiłowały 

utrzymać i rozwijać świadomość narodową wśród społeczności litewskiej w 

Polsce. Niektórzy Litwini wiązali przyszłość narodu z rewolucją socjalistyczną 
i działali w ruchu komunistycznym. 

Do najważniejszych problemów mniejszości litewskiej należała troska o 
szkolnictwo w języku ojczystym. Istniały w Polsce litewskie szkoły publiczne 
oraz prywatne; ich liczba ulegała znacznym zmianom, przede  

155 

background image

wszystkim pod w

p

ływem zmiennych koniunktur w stosunkach 

polsko-litewskich.

 Na 

porządku dziennym było stosowanie represji wobec szkół litewskich w Polsce w 
odwet za dyskryminacyjne poczynania władz Litwy wobec mniejszości polskiej. 

Liczba publicznych szkół powszechnych z litewskim językiem nauczania spadła z 
52 w 1922/23 r. do siedmiu w 1925/26 r

.,

 następnie wzrosła do 45 w 1936/37 r. 

i ponownie spadła do dziewięciu w 1937/38 r. Liczba szkół dwujęzycznych p

o

l-

sko-litewskich natomiast wykazywała, generalnie rzecz biorąc, wzrost, przy 
stosunkowo małych wahaniach. W 1922/23 r. była jedna taka szkoła, w 1937/38 r. 

— 44 szkoły. Zmienna była także liczba szkół prywatnych: 
w 1922/23 r. istniało 40 takich szkół, w 1925/26 — 97, a w 1937/38 r. — już 

tylko 14. Oprócz tego działały dwa prywatne gimnazja z litewskim językiem 
nauczania — w Wilnie i 

Swięcianach.

 To ostatnie uległo likwidacji w 1936 r

.,

 

gdyż władze szkolne bardzo krytycznie oceniały poziom nauczania. 
Szkoły prywatne utrzymywało towarzystwo “Rytas

"

, które korzystało z subwencji 

płynących z Kowna. Znajdowały się one przeważnie na 

wsi

 i tak jak zazwyczaj 

szkoły wiejskie w Polsce miały najczęściej tylko jednego nauczyciela, co 
oznaczało ograniczony zakres nauczania. Towarzystwo “Rytas

"

 podejmowało 

starania o otwarcie nowych szkół z litewskim językiem naucza

ni

ą

, lecz władze 

szkolne odnosiły się niechętnie do tych wniosków. Odmawiały często 
zatwierdzenia nauczycieli, a niektóre szkoły zamykały z powodu wychowywania 

uczniów w duchu nieprzyjaznym Polsce oraz korzystania z podręczników o 

antypolskim nastawieniu, które sprowadzano z Litwy. 
Statystyka szkolnictwa litewskiego w Polsce skłania do wniosku, że w latach 
trzydziestych na plan pierwszy wysunęła się tendencja władz do jego 
stopniowego likwidowania. Toteż organizacje litewskie podjęły próby 

rozwinięcia nauczania domowego, lecz władze szko

l

ne 

156 

przeciwdziałały również takiej formie nauki. Nauczycieli, którzy podejmowali 
nauczanie domowe bez odpowiedniego zezwolenia, pociągano do odpowiedzialności 
karnej. 
Tendencja do poprawy położenia oświaty litewskiej ujawniła się dopiero w lecie 

1939 r

.,

 kiedy na żądanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych wojewódzkie władze 

wileńskie udzieliły zezwolenia na wznowienie działalności niektórych oddziałów 
towarzystwa 

“Rytas" 

oraz zgodziły się na otwarcie kilku szkół. 

Restrykcyjna polityka władz polskich wobec szkół litewskich wpływała na 
narastanie uczuć rozgoryczenia i niechęci. Jak notował Aleksander 

Wysocki,

 

autor studium poświęconego stosunkom w powiecie suwalskim: 
“Trzeba przyznać, że ludność litewska więcej oddaje się czytaniu gazet od 

ludności wiejskiej polskiej — nic też dziwnego, że jest dobrze uświadomiona 
pod względem narodowym. Ludność litewska nie tylko w domu, ale wszędzie — 
nawet i w urzędach gminnych posługuje się językiem litewskim, a czasami wymaga 

znajomości mowy litewskiej od 

pisarzów

 gminnych. Rzecz prosta, że wymogi te 

nie są uwzględniane, ale przeważnie każdy pisarz z gminy pogranicza 

litewskiego zna ten język, który jest mu niezbędny chociażby w styczności ze 
starszym pokoleniem, które w znacznej części nie zna języka polskiego". 
Litwini zawzięcie bronili swych praw językowych także na gruncie kościelnym. 

Cytowany autor monografii o powiecie suwalskim pisał: “Kościół staje się (w 
końcu XIX w. — 

J.T.)

 ogniskiem ruchu narodowościowego litewskiego. Księża 

organizują Stowarzyszenia 

św.

 Kazimierza, które do dziś dnia istnieją, oraz 

wygłasza j ą dwa kazania: jedno w języku polskim dla Polaków, drugie — w 
litewskim dla Litwinów. (...) Pieśni religijne były śpiewane w kościele i po 

polsku, i po litewsku — zależało od tego, kto je pierwszy rozpoczął: 
Polak czy Litwin". 
157 

background image

Język litewski miał prawo obywatelstwa w kościołach 

Wileńszczyzny

 za czasów 

sprawowania rządów w diecezji przez biskupa Jerzego 

Matulewicza,

 którego wśród 

Polaków krytykowano za sprzyjanie Litwinom. Kiedy w 1925 r. rządy po nim objął 

Romuald 

Jałbrzykowski, 

stosunki uległy zmianie. Stopniowo księża Litwini mu-

sieli przenosić się do innych parafii, likwidowano kazania w języku litewskim 

oraz litewskie śpiewy. Na tym tle dochodziło nawet do bójek na terenie świątyń 
między demonstrantami polskimi a Litwinami, stającymi w obronie ojczystego 
języka. 

Ostatnią z mniejszości wymienionych w publikacjach spisowych byli Czesi. 
Zdecydowana ich większość — 31 tys. — zamieszkiwała województwo wołyńskie, 

mała stosunkowo grupa — 4,1 tys. — województwo łódzkie, w niektórych z 
pozostałych województw spis wykazał po kilkaset osób podających czeski jako 
język ojczysty. Na podkreślenie zasługuje znikoma ich liczba w województwach 

graniczących z ziemiami czeskimi i słowackimi. 
W województwie śląskim spis wykazał zaledwie 288 

osób o czeskim języku ojczystym, choć 

Ś

ląsk Cieszyński, który stanowił 

przedmiot sporu

'

między 

PoL-Y

 

• ską

 a Czechosłowacją, wchodził przed pierwszą 

wojną 

^^g 

światową w skład ziem czeskich, wewnątrz 

Austro-

 

• 

-Węgier. Wbrew 

pozorom liczba ta w zasadzie odpowiadała rzeczywistości. Konflikt zbrojny o 

przebieg granicy, przygotowania do plebiscytu (który ostatecznie się nie 

odbył), połączone po obu stronach z zażartą agitacją nacjonalistyczną, 
wywołały na tej ziemi ostre napięcia. W rezultacie najbardziej czynne w 
agitacji osoby wyemigrowały; pamiętać zresztą należy, iż w tej części 

Ś

ląska 

Cieszyńskiego, która na mocy decyzji mocarstw przypadła Polsce, także przed 

wojną mieszkało niezbyt wielu Czechów. 
158 

Czesi mieszkali w tych regionach Polski, dokąd w przeszłości kierowała się ich 
emigracja. Najwcześniej — w początkach XIX w. — przybyli wychodźcy czescy do 
województwa łódzkiego, gdzie osiedlali się uchodząc przed nietolerancją 
religijną. Ośrodkiem czeskim stało się małe miasteczko 

Ż

elów, które rozwijało 

się w pierwszej połowie XIX w. dzięki dobrej koniunkturze w przemyśle 

włókienniczym. Przybysze byli przeważnie specjalistami — rzemieślnikami i 
robotnikami — w tej dziedzinie. Niektórzy 

asymilowali

 się w środowisku pol-

skim, lecz większość zachowała język, tradycję i wiarę ewangelicką. Rzecz 
jasna, że z punktu widzenia interesów politycznych państwa polskiego niewielka 

grupa Czechów nie miała żadnego większego znaczenia; kultywowanie ojczystych 

tradycji nie kolidowało z ich lojalnością dla Rzeczypospolitej Polskiej. 
Osadnictwo Czechów na Wołyniu rozwinęło się po uwłaszczeniu chłopów, na 
przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX w. Sprzyjały temu wów-
czas niskie ceny ziemi. W latach następnych większość przybyszów pod naciskiem 
władz rosyjskich przyjęła prawosławie, zachowując jednak język i tradycje oj-

czyste. Utworzenie Rzeczypospolitej Polskiej dało im możliwość zakładania 
szkół o czeskim języku nauczania i rozwoju życia społecznego. 
Czesi wołyńscy byli przede wszystkim rolnikami; 
mieszkali w założonych przez siebie osadach w powiatach 

dubieńskim,

 

łuckim,

 

rówieńskim

 i 

zdołbunowskim. 

Od sąsiadów — Ukraińców i Polaków — 

odróżnialFsię 

lepszym gospodarowaniem oraz większą przeciętną zamożnością. Opracowanie 
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z kwietnia 1938 r. charakteryzowało następu-
jąco stan zamożności Czechów: “Ich gospodarstwa rolne są wybitnie intensywne i 
stoją na wysokim stopniu kultury 

.

rolnej. Czesi rozwinęli szeroką uprawę 

chmielu, uzyskując z jednej 

stronypopłatny

 artykuł eksportowy, z drugiej — 

surowiec przemysłu browarniczego, 159 

background image

jeszcze nawet i obecnie w znacznej mierze opanowanego przez Czechów. 
Przeciętny obszar gospoda

r

stwa czeskiego stanowi około 20 ha, nierzadko jednak 

są odchylenia wzwyż do 100 ha. Nadto w rękach ich znajduje się szereg zakładów 

przemysłowych, jak: młyny, odlewnie żelaza, fabryki i składy narzędzi rolni-
czych 

itp."

 

Zamożność ułatwiała zachowanie odrębności, a nawet separowanie się od 
otoczenia. Ludność czeska — zarówno w województwie łódzkim, jak wołyńskim — 
nie brała udziału w życiu politycznym. Pielęgnowanie ojczystego języka, 

utrzymywanie kontaktów z ziemiami czeskimi władze polskie traktowały pod 
koniec lat trzydziestych jako dowód szowinizmu, choć Czesi deklarowali i 

zachowywali lojalność wobec państwa polskiego. Cytowane opracowanie o Czechach 
wołyńskich stwierdzało: “Politycznie jednolita, zachowująca pozory całkowitej 
uległości wobec Polski, ludność czeska stanowi element nie 

asymilujący

 się, 

ale jednocześnie i niepodatny na propagandę wywrotową. Tym niemniej jej 

krzepnięcie w zwarty organizm, podległy dyrektywom central zagranicznych, 

tworzy z niej systematycznie obce ciało w organizmie zbiorowym". Autor 
memoriału postulował więc ograniczenia w stosunku 

• 

do organizacji czeskich, 

zmniejszenie liczby szkół, 

zifc

 

J lecał

 utrudniać wyjazdy do Czechosłowacji, 

skłaniać^B 

do wstępowania do organizacji mieszanych narodowo

,

 

W praktyce 

sprowadzało się to do presji, zmierzającej 

do asymilacji Czechów. 
Tymczasem ludność czeska — zwłaszcza na Wołyniu — przywiązywała wielką wagę do 
zachowania tradycji oraz odrębności narodowej. Troszczyła się o utrzymywanie 
własnych organizacji oraz o rozwój nauczania w języku ojczystym. 

"

przeszłości szkoły czeskie miały charakter religijny, lecz w latach pierwszej 

wojny światowej charakter świecki nadali im przebywający 

160 
na Wołyniu czescy jeńcy wojenni. Po powstaniu państwa polskiego szkoły te 
nadal istniały, aczkolwiek borykały się z licznymi kłopotami. Do 
najważniejszych należał niedostatek wykwalifikowanych nauczycieli, co odbijało 
się ujemnie na po

z

iomie nauczania. Stosunkowo lepiej przedstawiała się nauka 

przedmiotów związanych z ojczystymi tradycjami, gorzej natomiast tych, które 
wykładano w języku polskim. 
W latach międzywojennych stopniowo malała liczba szkół publi

c

znych z czeskim 

językiem nauczania. W 1924/25 r. było ich dziewiętnaście oraz jedna szkoła 
dwujęzyczna, w 1937/38 r. były cztery szkoły 

czesko--polskie,

 a z czeskim 

językiem nauczania tylko trzy. Równocześnie liczba szkół prywatnych (wyłącznie 

z czeskim językiem nauczania) zwiększyła się z jednej do trzynastu. W 
niektórych szkołach z polskim językiem nauczania wprowadzono dodatkowo naukę 
języka czeskiego. 
Szkoły prywatne utrzymywała założona w 1923 r. Czeska Macierz Szkolna, 

korzystająca z pomocy organizacji działających w Republice Czechosłowackiej. 

Nauczyciele 

m.in.

 mogli brać udział w kursach organizowanych w Czechosłowacji. 

Społeczność czeska na Wołyniu stworzyła również inne dobrze działające lokalne 
organizacje, wśród których należy wymienić Towarzystwo Rolnicze, St

ó

wa

-. 

rzyszenie

 Sportowe “Sokół" oraz Ochotnicze Straże Pożarne, 

Brak danych wyodrębnionych w wynikach spisu ludności powoduje, że liczebność 
pozostałych mniejszości narodowych w Polsce może być jedynie przedmiotem 

szacunków opartych na dokumentach lub na literaturze etnograficznej z lat 
międzywojennych, ewentualnie na nielicznych badaniach późniejszych. 

H

 — Ojczyzna... 

161 

background image

Najmniej wiadomo o mniejszości słowackiej. Słowacy mieszkali przede wszystkim 
w pogranicznych wioskach powiatu nowotarskiego. Orientacyjny szacunek pozwala 

przypuszczać, że było ich około ośmiuset. Pamiętać jednak należy, iż na 
pograniczu znajdowały się grupy ludności o słabo rozwiniętej świadomości naro-
dowej, łatwo ulegające rozmaitym naciskom i wpływom. Być może więc szacunek 

ten jest zbyt niski, a trudna do stwierdzenia, choć zapewne niewielka, liczba 
Słowaków została zapisana w kwestionariuszach spisowych z językiem polskim 
jako ojczystym. Nawet i to zastrzeżenie nie zmieni faktu, że w Polsce 

mieszkało 
niewielu Słowaków. 

Wioski, o których mowa, należały przed pierwszą wojną światową — w granicach 
monarchii habsburskiej 
— do ziem węgierskich, a w okresie ustalania granic zgłosiła do nich pretensje 

Polska. Arbitralna decyzja mocarstw podzieliła sporne tereny między Polskę i 
Czechosłowację. Podobnie jak na 

Ś

ląsku Cieszyńskim przewidywano tu początkowo 

plebiscyt, a w ogniu przygotowań narastały konflikty. W rezultacie wielu dzia-
łaczy słowackich z wiosek przyznanych Polsce wybrało emigrację, do Polski zaś 
przybyli niektórzy polscy działacze zza południowej granicy. 

Słowacy zajmowali się niemal wyłącznie rolnictwem. 

• 

Podgórskie ziemie były 

niezbyt urodzajne, gospodarstw

a

 

• 

przeważnie niewielkie, toteż warunki życia 

mieli trud- 

X« ne

 przez cały okres międzywojenny. W okolicach tych 

 

— na Spiszu i Orawie — zachowały się jeszcze relikty feudalnej własności 
ziemskiej, zlikwidowane ustawami 
z lat 1931 i 1932. 
Niewielka liczebność Słowaków i trudne warunki ekonomiczne, w jakich się 

znajdowali, stały się zapewne podstawowymi przyczynami, dla których nie 

istniało w Polsce szkolnictwo słowackie. Język słowacki utrzymywał się w 
kościołach, przede wszystkim w formie śpiewów religijnych. 
Niewiele liczniejsi byli 

.Ka

raimi, 

-

których liczbę w 1935 r. szacowano na 

około 1,5 tys. osób. Poświęcono im najwięcej uwagi w literaturze zapewne z 

tego powodu, że badania nad ich kulturą i przeszłością łączyły się z 

rozwiniętymi w Polsce studiami 

orientalistycz-nymi,

 jak również i z tej 

przyczyny, że spośród nielicznego środowiska Karaimów wyszło kilku wybitnych 
uczonych. 
Przed rozbiorami osady 

karaimskie

 znajdowały się we wschodnich regionach 

Rzeczypospolitej oraz na Krymie. Po 1918 r. w granicach państwa polskiego 

znalazły się niewielkie gminy w Haliczu (były zabór austriacki) oraz jedna 
duża — w Trokach niedaleko Wilna, gdzie znajdowała się siedziba 

chachama,

 

najwyższego zwierzchnika duchowego Karaimów; drugi 

chacham 

miał siedzibę na 

Krymie. W latach dwudziestych w wyniku migracji powstała czwarta gmina 

karaimska

 

w Wilnie. 
Karaimi (określani w niektórych dokumentach jako 

Karaici)

 mieli odrębny język 

należący do rodziny języków tureckich (stąd wynikało zainteresowanie nimi 

orientalistów)

 i odróżniali się religią. Podstawą jej był Stary Testament; nie 

uznawali Nowego Testamentu, a od wyznawców religii mojżeszowej różnili się od-

rzucaniem 

Talmudu

 oraz wszelkich komentarzy. Pokrewieństwo z religią 

mojżeszową powodowało, że traktowano ich jako sektę tego wyznania; tak 

np.

 

odnosiło się do nich ustawodawstwo austriackie. W rzeczywistości różnice 

religijne były znaczne, a oprócz tego Karaimi mówili całkowicie odmiennym 
językiem i mieli inne tradycje. W wielu dokumentach, a tak

ż

e w literaturze 

znaleźć można dowody ostrych konfliktów dzielących wyznawców obydwóch religii. 
Karaimi mieszkający w Polsce bardzo ucierpieli podczas pierwszej wojny 
światowej. Memoriał gminy w Haliczu z czerwca 1920 r. stwierdzał: “Lud 

karaimski 

osiadły niegdyś w 18 osadach Rzeczypospolitej 

Pol-

 

163 

background image

skiej

 i cieszący się opieką jej królów i rządów wraz z upadkiem Polski i on 

też podupadł. Obecnie zamieszkały w kilku zaledwie osadach doznał wszystkich 
okropności ostatniej wojny powszechnej. Najbardziej ucierpieli 

Karaici

 w 

Haliczu. Oprócz zamieszkałych kilku rodzin rolniczych w sąsiedniej 

wsi

 

Załukiew,

 oprócz paru domów w śródmieściu mieli oni własną nad 

Dnie-strem

 

dzielnicę, własną ulicę, zwaną Kara

te

ką. W roku 1913 wielki pożar zniszczył 

całą tę ulicę tak, że z liczby 18 gospodarstw ocalało tylko 4 — a 14 domostw 
wraz ze świątynią padło ofiarą płomieni". Zaledwie odbudowaną dzielnicę 

karaimską

 podczas wojny ponownie zniszczyli Niemcy. Dotkliwe zniszczenia do-

tknęły także Karaimów w pozostałych gminach. 

Utrzymywali się przeważnie z niewielkich gospodarstw rolnych, drobnego 
rzemiosła i handlu, nieliczna inteligencja miała również skromne dochody, 
toteż z trudem — przy pomocy państwa — tworzyli na nowo materialne podstawy 
swego bytu. 

Jedną z pierwszych trosk Karaimów było odbudowanie ich organizacji wyznaniowej 

oraz świątyń, 

j

ak również przywrócenie szkół religijnych. O trudnościach 

świadczyć może podanie gminy halickiej do Ministerstwa Wyznań Religijnych i 
Oświecenia Publicznego 

“(...) 

o ustanowienie nauczyciela języka 

karaickiego

 i 

hebrajskiego w Gminie naszej wyznaniowej w Haliczu 

ora^ 

zaopatrzenie tak tegoż 

nauczyciela, jako też 

hazzana,

 t

]? 

kapłańskiego przewodnika naszeg

o

, w 

odpowiednie wynagrodzenie za pracę i środki utrzymania, gdyż Gmina nasza jest 

już teraz za szczupła i za uboga, aby własnym kosztem utrzyma

ć

 obu tych 

przewodników naszych duchownych

,

 a bez nich ta garstka ludu naszego, będącego 

żywym pomnikiem niespożytej tolerancji polskiej, zostanie skazana na zagładę". 
Władze polskie wprawdzie nie przyznały dotacji w postulowanej — skromnej 

zresztą — wysokości, lecz systematycznie wspomagały finansowo gminy 

karaimskie,

 zarówno w 

164 

pracach nad odbudową św

i

ątyń, jak w utrzymaniu duchownych i nauczycieli. 

Najważniejszą rolę w życiu Karaimów odegrała gmina wileńska, do której 
należało 

m.in.

 kilku urzędników zajmujących odpowiedzialne stanowiska państwo

-

we. Z ich środowiska wyszły inicjatywy prawnego uregulowania położenia 
obywateli wyznania 

karaimskiego 

w Polsce, odbudowy hierarchii duchownej (urząd 

cha-chama

 w Trokach pozostawał nie obsadzony od wielu lat), a wreszcie tam 

powstała organizacja świecka — Wileńskie Stowarzyszen

i

e Karaimów. 

Po długich dyskusjach wśród członków gmin oraz po rozmowach z 

przedstawic

i

elami władz doszło do uzgodnienia zasadniczych norm prawnych, 

które posłużyły najpierw do wydania przepisów tymczasowych, a wreszcie do 
opracowania ustawy o wyznaniu 

kara-imskim,

 uchwalonej dop

i

ero w 1936 r. 

Ważnym krokiem w odbudowie organizacji wyznaniowej był wybór 

chachama.

 Po 

uzyskaniu aprobaty władz państwowych, w październiku 1927 r. ogólnopolski 

zjazd delegatów gmin 

karaimskich

 wybrał na ten urząd Seraj

e

 chana 

Szapszała,

 

urodzonego na Krymie i przez pewien czas sprawującego urząd chachama 

taurydzkiego.

 Był on ceniony jako wybitny 

orienta-lista,

 doskonały znawca 

języków. Wileńskie władze wojewódzkie chętnie więc powitały jego wybór w 
nadziei, że podejmie współpracę z Uniwersytetem im. Stefana 

Batorego w Wilnie. 
Społeczność karaimsk

ą

 dystansowała się od sporów politycznych, niektórzy jej 

przedstawiciele brali udział w polskim życiu intelektualnym. Ukazywały się dwa 
czasopisma karaimskie — jedno w języku polskim, a drugie w języku 

karaimskim.

 

Drukowano książki i broszury; niektóre publikacje korzystały z dotacji władz 

państwowych. W latach trzydziestych powstało w Wilnie Muzeum Karaimskie. 
165 

background image

Niezmiernie skąpe informacje mamy o cygańskiej mniejszości narodowej. Liczba 
Cyganów — według szacunku Jerzego 

Ficowskiego

 — wynosiła w 1930 r. niemal 30 

tys. osób. Wędrowny tryb życia wielu Cyganów oraz analfabetyzm stawały na 

przeszkodzie ujęciu ludności cygańskiej w zestawieniach statystycznych. 
Nieufność Cyganów w stosunku do obcych, najczęściej nieżyczliwie nastawionych, 

stawiała dodatkowe przeszkody przed badaczami ich życia. 
Cyganie docierali na ziemie polskie od kilku stuleci, a wędrowny tryb ich 
życia powodował, że w rozmaitym czasie przebywały tu różne ich grupy. Dzielili 

się na szczepy o odmiennym dialekcie, różnych, tradycyjnie uprawianych 
zawodach, a w związku z tym o odmiennej zamożności. Istniały między nimi nie 

tylko rozbieżności, lecz nieraz nawet ostre konflikty. Zróżnicowane 
wewnętrznie były także szczepy. Wędrowny tryb życia i odseparowanie się od 
osiadłej ludności, specyfika obyczajów oraz otaczająca je tajemniczość 

sprzyjały powstawaniu różnych legend oraz stereotypów niechętnych Cyganom. 
Powszechnie przypisywano im oszustwa i złodziejstwo, nieraz znajomość magii i 

kontakty z siłami piekielnymi. Krążyły opowieści, że porywają dzieci. Cyganów 
obawiano się, lecz zarazem ceniono ich umiejętności: znajomość chorób 

z

wie-

rzęcych, zwłaszcza wiedzę o koniach, kowalstwo, 

ślu^

 

sarstwo,

 talenty muzyczne. 

/

 

Utrzymujący się od wieków koczowniczy tryb życia kształtował obyczaje 

kolidujące nieraz z interesami okolicznej ludności. Cyganie wędrujący przez 
kraj i przyciśnięci biedą dokonywali czasem drobnych kradzieży, zwłaszcza 
żywności. Rzadko natomiast, wbrew obiegowym opiniom, brali udział w napadach 
bandyckich. W południowej części Polski mieszkali także Cyganie osiadli, 

zajmujący się rozmaitymi rzemiosłami, zwłaszcza metalowymi oraz 
kamieniarstwem. 

Problem wędrownych Cyganów wyłamujących się 
spod kontroli administracji niepokoił od dawna władze, toteż w przeszłości, 
także w czasach zaborów, wydawano przepisy prawne, które miały zmusić ich do 

porzucenia dotychczasowego trybu życia, osiedlenia się i upodobnienia do 
miejscowej ludności. Działania te nie przynosiły wyników, gdyż sprowadzały się 

do przymusowego narzucania obcych Cyganom obyczajów oraz odbierania im ich 
kultury. W latach międzywojennych władze nie próbowały już działań prawnych. 
Jerzy 

Ficowski

 pisze: “Władze sprawę ludności cygańskiej załatwiły inaczej, 

bez uciekania się do ustaw, bez prób istotnego, realnego uzdrowienia sytuacji 

i poprawienia bytu cygańskich obywateli naszego kraju. Chwycono się innych 

metod opanowania i utrzymania w karbach ludności cygańskiej. Niektórzy Cyganie 
zgłaszali się do polskich władz, przede wszystkim do organów policji, 
ofiarowując swe usługi w zamian za potwierdzenie ich królewskiej godności, ich 
zwierzchnictwa nad wszystkimi Cyganami w Polsce. Ci przemyślni ochotnicy — 

pretendujący jednocześnie do władzy królewskiej i do spełniania funkcji w 

tajnej policji — to wyłącznie bogate jednostki z klanu 

Kełderasza.

 Władze nie 

zawiodły ich nadziei, przyjmując ich usługi, a ze swej strony odwzajemniając 
się im pomocą przy elekcji króla i potwierdzeniem ich władzy urzędowymi 
dokumentam

i

. Otwierało to 

samozwańczym

 

»

królikom

«

 ogromne pole do nadużyć i 

wyzyskiwania podwładnych, a władzom policyjnym dawało teoretycznie możność 

dokładniejszego wglądu w cygańskie życie i kontroli przestępczości". W 
rzeczywistości taki “król" zyskiwał dogodny instrument szantażowan

i

a innych 

Cyganów oraz zdobywania nie kontrolowanych, sprzecznych z prawem dochodów. 
Zaznaczyć zresztą należy, iż niewielka tylko część Cyganów uznawała autorytet 
owych “władców". 

Zróżnicowanie dialektów cygańskich, ulegających wpływom językowym narodów, 

wśród których żyły rozmaite grupy, wędrowny tryb życia i zachowanie 
167 

background image

archaicznych obyczajów stały na przeszkodzie rozwojowi świadomości narodowej 
we współczesnym znaczeniu, a przede wszystkim wytworzeniu się jednolitego 

języka, wspólnego dla wszystkich Cyganów. Mowa cygańska pozostała nie 

skodyfikowana,

 a nawet przez długi 

c

zas nie zbadana, nie istniało także 

odrębne szkolnictwo. Wędrowny tryb życia uniemożliwiał dzieciom uczęszczanie 

do jakichkolwiek szkół, toteż analfabetyzm był powszechnym zjawiskiem. Nie 
powstała cygańska literatura, a tradycyjne opowieści przekazywano ustnie, w 
zmieniających się wariantach. Talenty artystyczne — poza muzyką, tańcem i 

pieśniami — wyrażały się w zdobnictwie, które wiązało się z uprawianym rze-
miosłem. Wszystko to powodowało, że na Cyganów spoglądano jak na kłopotliwe 

zjawisko etnograficzne, nie zaś jak na mniejszość narodową o szczególnym 
charakterze i tradycjach, a także o bardzo trudnych 
warunkach życia. 
W granicach Rzeczypospolitej Polskiej mieszkali także przedstawiciele innych 

narodów, lecz w nieznacznej liczbie: Węgrzy, Anglicy, Rumuni, Francuzi, Grecy, 

Turcy, Włosi 

itd.

 Nie tworzyli oni mniejszości narodowych; żyli przeważnie w 

rozproszeniu, wśród Polaków, wykonywali rozmaite zawody, nie zachowywali 
odrębności zwyczajów, tradycji oraz nie 

formułowal^włas-nych,

 odrębnych 

postulatów lub 

programów^oyli

 to emigranci, których do Polski przywiodły 

rozmaite okoliczności, nieraz poszukiwanie pracy, niekiedy małżeństwo czy też 

wreszcie jakieś inne przyczyny. Takie i im p

o

dobne zjawiska emigracji istniały 

i istnieją we wszystkich społeczeństwach kuli ziemskiej. 
Kilka słów należy poświęcić także niektórym regionalnym społecznościom, 
nawiązującym do odrębnych tradycji narodowych. 
168 

W województwach wileńskim, nowogródzkim i białostockim mieszkali Tatarzy, 

potomkowie osadników z minionych stuleci. Zatracili odrębność językową już 
dawno. W połowie XVI w. pisał autor traktatu 

Rźsale--i-Tatar-i-Lech:

 

“(...)

 na 

nieszczęście porzucili swą mowę (...) a jeżeli nasi nie mogą rozmawiać po 

arabsku 

lub 

turecku,

 za to mają znajomość innych języków: każdy bowiem w 

naszym kraju posiada dwie mowy, tam powszechnie uważane (polską i 

białoruską

)".

 Natomiast zachowali odrębność wyznaniową, a także tradycję po-

chodzenia i własne obyczaje. 
W wioskach tatarskich budowano świątynie 

maho-metańskie

 oraz cmentarze 

(cmentarz taki powstał również w Warszawie). Wyznanie zostało prawnie uznane. 
W 1925 r. w 

Wimie

 odbył się zjazd delegatów gmin 

mahometańskich,

 który ogłosił 

niezależność związku wyznaniowego 

mahometańskiego

 w Polsce i wybrał wielkim 

muftim

 dr. Jakuba 

Szynkiewicza,

 wybitnego 

orientalistę.

 Istniał również 

Związek 

Kulturalno-Oświa-towy

 Tatarów 

RP.

 W 1929 r. w Wilnie powstało Tatar-

skie Muzeum Narodowe, a w 1931 r. Tatarskie Archiwum Narodowe. Ze środowiska 
tatarskiego wyszło wielu wybitnych uczonych, nie tylko 

orientalistów.

 

Trudno jednak Tatarów polskich traktować jako mniejszość narodową, ulegli 
bowiem asymilacji w środowisku polskim. Jedynie wyznanie, niektóre obyczaje 

oraz brzmienie nazwisk przypominały o ich odrębnym pochodzeniu. Związali się 
ściśle z polską kulturą i tradycjami, brali udział w walkach o niepodległość. 
Na początku lat trzydziestych liczbę Tatarów polskich szacowano na około 6 

tys. osób, zamieszkałych przede wszystkim na Wileńszczy

ź

nie i 

Nowogródczyź-

nie.

 Dane te jednak opierały się na kryteriach wyznaniowych i dotyczyły osób, 

które zachowały związek z religią. Zapewne była także pewna liczba osób pielę-

gnujących tatarskie tradycje i obyczaje, choć z religią nie związanych. 
169 

background image

W województwach 

południowo-wschodnich,

 a także w niektórych innych regionach 

kraju mieszkali Ormianie. Potomkowie dawnych osadników miejskich zachowali w 
dużej mierze odrębność wyznaniową (obrządek ormiański), lecz w latach 

międzywojennych zatracili już własny język. Utrzymywał się on stosunkowo 
długo, gdyż Ormianie jeszcze w XIX w. mieli kontakty handlowe ze swą dawną 

ojczyzną, a to sprzyjało zachowywaniu tradycji i kultury. Już jednak przed 
pierwszą wojną światową jedynie nieliczni starzy ludzie znali — i to niezbyt 
dobrze — język ormiański. 

Odrębność wyznaniowa pozwala ustalić w przybliżeniu rozsiedlenie Ormian w 
granicach Polski. Przede wszystkim mieszkali oni w województwie stanisławo-

wskim, w największej liczbie w powiecie 

kosowskim. 

Pewna ich liczba mieszkała 

także w południowych powiatach województwa 

tamopolskiego,

 a ważnym ośrodkiem 

religijnym i intelektualnym był Lwów, gdzie znajdowała się katedra ormiańska. 
Według danych archidiecezji ormiańskiej na początku lat trzydziestych w Polsce 

było 5,2 tys. wiernych. Nie wszystkie jednak rodziny ormiańskie — zwłaszcza 

rozproszone w całej Polsce — zachowały wierność swemu obrządkowi, a ponieważ 
uznawał on dogmaty wiary katolickiej oraz zwierzchność papieską, wielu Ormian 
prawdopodobnie należało do parafii obrządku łacińskiego. Wiadomo bowiem, że 
rodziny ormiańskie mieszkały w Warszawie, 

Łodzi i w Poznaniu. 

Struktura społeczna społeczności 

ormiańskiep

 wiązała 

się z przeszłością ich przodków — kupców i| finansistów, pośredniczących w 
handlu Polski ze 

^

schodem. Niejeden Ormianin zgromadził znaczny majątek i na-

był dobra ziemskie nie tylko w Polsce, lecz także w krajach sąsiednich. 

Znaczny był stan posiadania Ormian polskich w 

Besarabii

 — wchodzącej w latach 

1918— 1940 w skład Rumunii. Rumuńska reforma rolna pozbawiła ich ziemi, lecz 

za otrzymane odszkodowania 
170 
niektórzy kupili folwarki w Polsce. Rodziny ormiańskie były więc stosunkowo 
licznie reprezentowane wśród ziemian, zwłaszcza w powiecie lwowskim oraz w 

niektórych pow

i

atach województw tamopolskiego i stanisławowskiego. 

ińnr*ł)

yli 

zamożnymi rolnikami, gospodarującymi na mniejszych parcelach, kupcami, rze-
m

i

eślnikami i drobnymi przedsiębiorcami. Ormiańskie nazwiska występowały także 

wśród inteligencji. 
Ormianie ulegli asymilacji w środowisku polskim, choć zachowywali tradycję 
swego pochodzenia, obyczaje, częściowo także własny obrządek, a przede 

wszystkim nie zatracili uczuć wobec swej dawnej ojczyzny. Również ich nie 
można traktować jako mniejszości narodowej. 

background image

8. Rzeczpospolita wobec mniejszości 
Rzut oka na rozmieszczenie mniejszości narodowych na obszarze Rzeczypospolitej 

Polskiej pozwala zorientować się, że przeważały one w województwach 
wschodnich, we wszystkich pozostałych przytłaczającą większość stanowili 
Polacy. Dotyczyło to zwłaszcza województw zachodnich, jakkolwiek do nich zgła-

szały roszczenia niemieckie nacjonalistyczne nurty polityczne. Dane dotyczące 
ludności polskiej zawiera tablica 10. 

Przegląd ograniczający się do całych województw 
pozostawia wiele zagadnień otwartych. Rozmieszczenie ludności na obszarze 
dużych jednostek administracyjnych było nierównomierne. Wspominałem już 

poprzednio, że w województwie lwowskim powiaty wschodnie miały większość 
ukraińską, powiaty zachodnie — większość polską. Samo miasto Lwów, położone 
wśród przeważn

i

e ukraińskich 

wsi,

 miało znikomą przewagę ludności polskiej nad 

mniejszościami narodowymi, z których najliczniejsi byli 

Ż

ydzi. Większa była 

przewaga Polaków w Wilnie, gdzie zapewne stanowili nie mniej niż 60 proc. 

mieszkańców. We wszystkich województwach wschodnich ludność polska najczęściej 
zamieszkiwała mniej lub bardziej zwarte obszary, gdzie stanowiła zdecydowaną 
większość; czasem były to pojedyncze wioski lub gminy, otoczone gminam

i

 i 

wsiami zamieszkanymi przez chłopów innych narod

o

wości. Niemniej jednak rzadko 

udałoby się przeprow

a

dzić ścisłe 

172 
Tabl

i

ca 10 

LUDNOŚ

Ć

 POLSKA W POLSCE W 1931 R. WEDŁUG SZACUNKU 

Ludnoś

ć

 polska 

 

Wojew

ó

dztwa 

 

Ludność 

ogółem 
(w 
tys.) 
 

w tys. 
 

w proc. 

ogólu 

ludnośc

i

 

 

Polska 

—^.^

31916 20644 m. 

Warszawa 

^""l

 172 806 Warszawskie 

2529 2222 Łódzkie 2 632 2 089 

Kieleckie 2 936 2 606 Lubelskie 
2465 2006 Białostockie 1644 1117 

Wileńskie 1276 641 Nowogródzkie 
1057 346 Poleskie 1132 127 
Wołyńskie 2086 326 Poznańskie 
2107 1903 Pomorskie l 080 969 

Ś

ląskie 1295 1144 Krakowskie 2 

298 2 053 Lwowskie 3127 1458 
Stanisławowskie 1480 241 

Tarnopolskie

 1600 590 

 

64,7 68,8 

87,9 79,4 
88,8 81,4 

67,9 50,2 
32,7 11,2 

15,6 90,3 
89,7 88,3 
89,3 46,6 
16,3 36,9 
 

 
granice etniczne, gdyż oprócz tego bardzo często zdarzało się przemieszanie 

wszystkich narodowości. 
Zwrócić należy także uwagę, że Polacy zamieszkiwali terytoria położone za 

granicą, w państwach sąsiednich. Duża ich liczba znajdowała się w Niemczech, 
zwłaszcza na Górnym 

Ś

ląsku, Mazurach, Warmii i w niektórych pogranicznych 

powiatach Pomorza. W Czechos

ł

owacji polskim skupiskiem były niektóre powiaty 

Ś

ląska Cieszyńskiego. Znaczna mniejszość polska żyła na Litwie, skromniejsza — 

na Łotwie i w Rumunii. Wsie polskie spotkać można było w niektórych regionach 

background image

radzieckiej Ukrainy i Białorusi, mniejsze grupy Polaków — także w miastach 
tych republik. 

173 

background image

Ludność polska charakteryzowała się niektórymi specyficznymi cechami struktury 

społeczno-zawodowej. 

Dane te, zawarte w tablicy 11, przytaczam z niewielkimi 

modyfikacjami za Januszem 

Zarnowskim.

 

Tablica 11 
STRUKTURA 

SPOŁECZNO-ZAWODOWA

 LUDNO

Ś

CI POLSKIEJ W 1931 R. 

Ludność polska 
 

Grupy 

spoleczno--

zawodowe

 

 

Ludność 
ogó

ł

em 

(w m

i

n) 

 

w m

i

 

w proc. 
 

Og

ó

łem 32,1 20,8 65 

K asa robotni

c

za 9,4 

7,3 78 
 

 

Og

ó

łem Klasa 

robotnicza W tym: 

w rolnictwie poza 
rolnictwem Chłopi 
Inteligencja 

Drobnomieszczańst

wo

 

 

a

ż

9.4 

3.0 6,4 

16,7 1,8 
3,4 
 

&U)U

 

“,-

 

7,3 78 
2,1 70 5,2 81 

9,5 57 1,5 83 

1,3 38 
 

 
Szacunek ten jest bardzo niedokładny z kilku względów. Po pierwsze, J. 

Zarnowski

 zastosował nieco odmienne zasady szacunku struktury społecznej ogółu 

mieszkańców Polski oraz ludności polskiej, co wymagało wprowadzenia poprawek. 
Po drugie, wszelkie kryteria podziału na klasy społeczne, zastosowane do 

podziałów możliwych do uwzględnienia podczas spisu ludności, mają jedynie 

charakter orientacyjny. W rezultacie najdokładniejsze są dane dotyczące 
najbardziej licznych klas i warstw (robotnicy, chłopi, 

drobnomieszczaństwo), 

lecz już w odniesieniu do inteligencji możliwy jest stosunkowo znaczny błąd. Z 
tych też względów pominąłem szacunki dotyczące klas posiada

j

ących oraz innych 

grup ludności, tak więc przytoczon

e

 liczby nie są w 

pełni porównywalne. 

\

 

Z tymi zastrzeżeniami przyjąć m

o

żemy, iż Polacy 

zdecydowanie przeważali wśród robotników oraz inte

rn

 

ligencji,

 podczas gdy wśród chłopów przewaga ich była niewielka, a wśród 

drobnomieszczaństwa

 stanowili mniejszość. Prawdopodobnie byli też mniejszością 

wśród drobnych i średnich przedsiębiorców kapitalistycznych, lecz przeważali w 
środowisku największych finansistów 

(tzw.

 oligarchii finansowej) oraz w

ś

ród 

ziemian. Tu 

jednate^należy

 podkreślić ważny fakt. W województwach zachodnich 

wśród drobnomieszczaństwa, drobnych i średnich przedsiębiorców zapewne domino-

wali Polacy, wśród ziemian zaś znaczny odsetek stanowili Niemcy. 
Szacunki J. 

Zarnowskiego

 pozwalają na jeszcze jeden interesujący wniosek. Otóż 

wbrew utartym przekonaniom, że chłopi zdecydowanie przeważali wśród ludności 
polskiej, udział ich wynosił około 46 proc

.;

 jeśli uwzględnić także robotników 

rolnych, okaże się, że niewielka tylko większość Polaków żyła z pracy na roli 

(56 proc

.).

 

Społeczeństwo polskie powitało odzyskanie niepodleg

ł

ości jako wielkie 

osiągnięcie i zasadniczą zmianę warunków życia. Wprawdzie radykalna lewica 
odnosiła się krytycznie do form ustrojowych — politycznych i 

społeczno-

ekonomicznych

 — powstającego państwa, lecz nie dotyczyło to kwestii 

niepodległości. Wyrazem tych postaw społecznych był zarówno udział w 

organizacjach niepodległościowych przed 1918 r

.,

 jak też walki powstańcze w 

Wielkopolsce i na Górnym 

Ś

ląsku. 

Niepodległość przyniosła olbrzymiej wagi zmiany w położeniu ludności polskiej 

background image

wszystkich trzech zaborów. Przede wszystkim powstały możliwości utworzenia na-
rodowego systemu oświatowego. Polskie szkoły wszystkich szczebli istniały 

dotąd jedynie w zaborze austriackim, podczas gdy w zaborze rosyjskim tolerowa-
no polskie szkolnictwo prywatne; w zaborze pruskim nawet takie możliwości nie 
istniały. W ciągu krótkiego czasu władze Rzeczypospolitej zorganizowały szkoły 

powszechne i średnie, obok nich powstały szkoły 175 

background image

wyższe w najważniejszych ośrodkach intelektualnych 
kraju. 

Skutki tego odczuły wszystkie środowiska, lecz przede wszystkim inteligencja. 
Dla wszystkich Polaków miało duże znaczenie, że dzieci i młodzież mogły uczyć 
się w ojczystym języku. Dla inteligencji zaś otworzyły się nie znane dotąd 

możliwości pracy. System oświatowy odczuwał dotkliwy brak wykwalifikowanych 
nauczycieli, toteż zatrudniano często osoby bez formalnych kwalifikacji 
pedagogicznych. Odbija

ł

o się to wprawdzie ujemnie na poziomie nauczania, 

zwłaszcza w małych szkołach wiejskich, lecz mimo wszystko nastąpił postęp, 
który umożliwił stopniowe zmniejszanie odsetka analfabetów, wysokiego w 

województwach byłego zaboru 
rosyjskiego. Ważną zmianą było utworzenie polskiej administracji 
na miejsce rosyjskiej lub niemieckiej. Zręby jej — podobnie jak podstawy 

polskiego szkolnictwa — powstawały już w latach wojny na terenie okupowanego 
przez Niemców i Austriaków zaboru rosyjskiego. I w tym wypadku potrzeby 

okazały się większe od liczebności fachowych kadr, gdyż polska administracja 
istniała dotąd jedynie w zaborze austriackim. 
Dotkliwe braki kadrowe powodowały, że władze polskie starały się powstrzymać 

emigrację fachowców niemieckich z województw zachodnich, by nie nastąpiło 
zakłócenie sprawności funkcjonowania administracji, 

kolei, poczty 

itd.

 

Emigracja Niemców otworzyła pewne możliwości dla 
bardziej przedsiębiorczych jednostek z pozostałych obszarów państwa. Wychod

ź

cy 

sprzedawali ziemię — gospodarstwa chłopskie oraz folwarki — 

wteż

 ci, którzy 

mieli rezerwy pieniężne lub uzyskali Kredyt, mogli stosunkowo łatwo osiągnąć 
awans materialny i społeczny. Wymagało to szybkiej decyzji, umiejętności wy-

korzystania dogodnych warunków, a nieraz także trochę szczęścia. 
176 

Znacznie mniejsze możliwości osiągnięcia korzyści miał kapitał polski, 
najbardziej

'

 dotąd rozwinięty w byłym zaborze rosyjskim. Przedsiębiorstwa tam 

położone poniosły poważne straty w wyniku zniszczeń wojennych, a 

rewołwya

 

socjalistyczna spowodowała utratę środków ulokowanych w rosyjskich spółkach 
oraz w papierach wartościowych. Brakowało więc możliwości, aby skorzystać z 
klauzul traktatów pokojowych, które zezwalały Polsce doprowadzić do 

przymusowego wykupu niektórych obiektów należących do Niemców. Wspomnieć 
warto, że szans

ę

 takie wykorzystał u siebie kapitał czeski, gdyż wojna 

oszczędziła mu strat i mógł wykupywać przedsiębiorstwa z rąk austriackich oraz 
węgierskich. 

Ś

rodowiska robotnicze oraz chłopskie oczekiwały od niepodległego państwa 

podstawowych reform społecznych. Polska odzyskiwała niepodległość w wyniku 
wielkiego ruchu rewolucyjnego, który obejmował całą Europę 

Ś

rodkową i 

Wschodnią. Powszechne były postulaty reformy rolnej oraz poprawy położenia 
robotników; 
radykalne ugrupowania stawiały jako cel budowę społeczeństwa socjalistycznego. 

Jeśli nawet te ostatnie koncepcje nie zdołały pociągnąć za sobą większości 
społeczeństwa polskiego, to przecież ugrupowania umiarkowane i prawicowe 

zdawały sobie sprawę z konieczności zmian i ustępstw wobec robotników i 
chłopów. 
Bezpośrednio po wojnie weszły więc w życie liczne normy prawne ochraniające 

robotników, jak ośmiogodzinny dzień pracy, ubezpieczenia społeczne, przepisy 
dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy, urlopów. Sejm uchwalił także zasady 
reformy rolnej, lecz spotkała się ona z zaciętym przeciwdziałaniem ugrupowań 

prawicowych. Dopiero w 1925 r. nowa ustawa określiła, w ograniczonej formie, 
tryb parcelacji majątków 
z

i

emskich. 

Bardzo trudnym i skomplikowanym zagadnieniem było osiągnięcie zjednoczenia 
kraju oraz narodu, 

podzie-

 

background image

• Ojczyzna..

.

 

177 

background image

lonego

 w ciągu przeszło stulecia między trzech zaborców. Szczególnie złożone 

problemy łączyły się z integrac

j

ą ziemi śląskiej, pozostającej poza państwem 

polskim przez kilka wieków. 

Okres podziału Polski spowodował przede wszystkim 
poważne następstwa ekonomiczne. Trzy części, które złożyły się na 

Rzeczpospolitą Polską, rozwijały się niezależnie od siebie, wchodząc przed 
1918 r. w skład trzech różnych organizmów gospodarczych i tworząc z nimi 
jedność. Wewnątrz tych organizmów ukształtował się pewien podział pracy. Jeśli 

nawet stwierdzimy, że 

np.

 Wielkopolska i Pomorze były rolniczym uzupełnieniem 

rozwiniętych przemysłowo dzielnic Niemiec, w stosunku do nich pod niejednym 

względem upośledzonym, to przecież produkcja rolna tego regionu została 
dostosowana do potrzeb całego państwa i korzystała z prowadzonej przez to 
państwo polityki ochrony własnego rynku przed obcą konkurencją. W niepodległej 
Polsce rolnictwo województw zachodnich znalazło się w całkowicie odmiennych 

warunkach ekonomicznych, mniej korzystnych od dotychczasowych, a jednocześnie 

musiało sprostać konkurencji rolników z innych dzielnic. O sile więzi 
ukształtowanych przed pierwszą wojną światową świadczyć może 

f

akt, że do 

początku lat trzydziestych w niektórych dziedzinach więcej łączyło rolnictwo 
byłego zaboru austriackiego z Czechosłowacją i Austrią niż z pozostałymi 
województwami. Dopiero powszechnie zastosowane w Europie bariery utrudniające 

handel zagraniczny, wprowadzone w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego, 
spowodowały osłabienie tradycyjnego handlu

,

 

i

 

Olbrzymie różnice dotyczyły systemów pra

w

nych i 

administracyjnych. Każda dzielnica ziem polsk

i

ch miała po wojnie własne 

przepisy, które były s

t

opniowo ujednolicane; niektóre dziedziny prawa 

doczekały się unifikacji dopiero po drugiej wojnie światowej. Integrację 
prawną ziemi górnośląskiej opó

ź

niały zobowiązania międzynarodowe Polski, a 

komplikowała autonomia. Konsekwencje tego były bardzo poważne dosłownie we 
wszystkich dziedzinach. Przedsiębiorstwa każdej dzielnicy podlegały odmiennemu 
opodatkowaniu, musiały stosować się do innych zasad przy zawieraniu transakcji 
handlowych i zaciąganiu kredytów. Inne normy dotyczące prowadzenia ksiąg stanu 

cywilnego powodowały, że na przykład w dawnym zaborze rosyjskim ślub kościelny 

stawał się wręcz koniecznością nawet dla ateisty, gdyż urzędnikami stanu 
cywilnego byli duchowni uznanych prawnie wyznań. W dawnym zaborze pruskim 
natomiast obrzędy religijne były oddziel

o

ne od czynności administracyjnych. 

Obowiązywały odmienne zasady funkcjonowania administracji. Tymczasem wiele 

stanowisk w całym kraju obejmowali urzędnicy pochodzący z Galicji, gdyż tylko 

tam Polacy mieli swobodny dostęp do pracy w urzędach państwowych. Urzędnicy 
ci, wychowani w duchu ośmieszanej nieraz austriackiej biurokracji, mieli 
doświadczenie fachowe, lecz postępowali w myśl zasad odmiennych od trybu 
urzędowania przyjętego w Niemczech lub Rosji. Wywoływało to kon

f

likty oraz 

powodowało niejasności. 
Odmienny był nawet język. Wprawdzie literacki język polski kształtował się 

ponad granicami rozbiorowymi dzięki wymianie literatury — książek i czasopism 
— dzięki wyjazdom z jednego zaboru do drugiego, a zwłaszcza dzięki polskim 
uczelniom w Krakowie i Lwowie, lecz nawet i tu można było dostrzec specyfikę 

dzielnicową, kształtowaną przez inne doświadczenia. Różnił się przede 
wszystkim język potoczny, ulegający wpływom zaborców, lecz także przejmujący 

historyczne cechy specyficzne regionalnych polskich dialektów. 
Przybysz z Królestwa mógł niekiedy nie rozumieć ogłoszenia w prasie 
poznańskiej lub ulicznego szyldu. Biurokratyczna terminologia urzędników 

galicyjskich pozostawała zagadką dla mieszkańców Kongresówki. 179 

background image

Język Polaków wileńskich znajdował się pod silnym wpływem mowy Białorusinów i 
Litwinów, podczas gdy w Cieszynie odczuwało się bliskość Czechów. Na tym tle 

dochodziło czasem do zabawnych nieporozumień, a 
nieraz do konfliktów. 
Widoczne to było szczególnie w wojsku, w którym 

korpus oficerski składał się z wychowanków trzech różnych armii oraz 
ochotniczej formacji Legionów; spotykało się także oficerów, którzy prz

e

szli 

przez inne armie. Odmienne regulaminy oraz terminologia pozo

s

tawiły niezatarte 

ślady na zachowaniu się oficerów, ubiorze, poglądach. Pisał o tym pułkownik 
Marian 

Romeyko, 

który karierę wojskową rozpoczynał w armii rosyjskiej: 

“Generałowie polscy z armii austriackiej tradycyjnie nosili 

luźnp

 zapięty pas, 

opuszczony na biodra pod ciężarem bagnetu, w dodatku ze sprzączką przesuniętą 
na bok. Taki wygląd mógł doprowadzić do wściekłości starego oficera z armii 
rosyjskiej. Inny, zdawałoby się, drobny szczegół — kwestia salutowania — a 

wywołał poważny konflikt między dwoma generałami". 

Odmienne były wreszcie niektóre obyczaje, sposoby reagowania na wydarzenia, 
zachowanie się w rozmaitych sytuacjach życia codziennego. Inna atmosfera pa-
nowała w Wilnie, Lwowie, Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Grudziądzu, Katowicach 
i Cieszynie. 

Rzecz jasna, w każdym społeczeństwie, w każdym kraju istnieją mniejsze lub 

większe różnice regionalne, czasem nawet antagonizmy. W Polsce, która niedawno 
dopiero odzyskała niepodległość, łączyło się to z rozmaitymi uprzedzeniami i 
podejrzeniami. Jakże często mieszkaniec Kongresówki odwiedzający Katowice 
traktował Polaków śląskich jako Niemców, Polacy zaś 

yzy-byli

 ze wschodu 

spotykali się z nieufnością i pode

j

rzliwością, zwłaszcza w wojew

ó

dztwach 

zachodnicly

 gdyż uważano ich za przesiąkniętych “fatalnymi" 

wpfywami 

rosyjskimi. Polski patriota pochodzący z Warszawy lub Cieszyna, jeżeli należał 
do jednego z Kościołów 

ewan-

 

18

0

 

gelickich,

 bardzo łatwo mógł w Toruniu spotka

ć

 się z niechęcią miejscowej 

społeczności polskiej, przejawiającą się czasem w ostrej formie. 

Wiele musiało przeminąć lat, by owe różnice i antagonizmy odeszły w 

przeszłość. Niewątpliwym osiągnięciem okresu międzywojennego była unifikacja 
gospodarcza, administracyjna i w znacznej mierze także prawna państwa. 
Powstawały w ten sposób przesłanki, które pozwoliły na zmniejszenie lub 
złagodzenie różnic między lokalnymi społecznościami polskimi w innych dziedzi-

nach. 

Jednym z najważniejszych i najbardziej złożo

n

ych zagadnień, przed którym

i

 

stanęło społeczeństwo polskie w niepodległym państwie, była kwestia narodowa; 
występowała ona w każdej dzielnicy w odmiennej postaci. 
Podstawowe koncepcje polityki narodowościowej kształtowały się jeszcze przed 

wybuchem pierwszej wojny światowej i łączyły z poglądami na kształt tery-
torialny przyszłego państwa polskiego. Na politykę niepodległej Polski 

największy wpływ wywarły koncepcje powstałe w dawnym zaborze rosyjskim. 

Tzw.

 

obóz narodowy, którego stanowisko wyrażał przede wszystkim Roman 

Dmowski,

 

głosił nadrzędność polskiego interesu narodowego nad wszystkimi innymi 

zagadnieniami, uznawał nieuchronność i trwałość konfliktów narodowych, a w 
praktycznej polityce opowiadał się za egoizmem narodowym. Andrzej 

Chojnowski

 

pisał: 

“Wedle tego stanowiska w przyszłym państwie polskim rolę właściwego 

suwerena

 

pełnić miał naród polski, wyłączny dysponent zasobów gospodarczych kraju i 

własnego dziedzictwa kulturowego. Inne narodowości miały podporządkować się 
politycznej, ekonomicznej i kulturalnej dominacji Polaków. Program ten odma-
wiał niepo

l

skim mieszkańcom państwa prawa do swobodnego rozwoju narodowego, 

zmierzając do uc

z

ynienia z nich obywateli niższej kategorii. Konkretnie zaś 

postulował konieczność wynarodowienia 

(polonizacji)

 

181 

background image

Ukraińców i Białorusinów, całkowitego odizolowania 

Ż

ydów od społeczności 

polskiej oraz osłabienia gospodarczej i politycznej pozycji ludności 

niemieckiej, z perspektywą 

repolonizacji

 zamieszkałych przez nią terenów". 

Narodowi demokraci nie dostrzegali — nawet po odzyskaniu niepodległości przez 
Polskę — siły i żywotności ruchów narodowych mniejszości słowiańskich i byli 

przekonani, że powstały one wskutek zewnętrznej inspiracji. Łudzili się więc, 
że odcięcie tych wpływów pozwoli na stopniowe wynarodowienie niepolskich mie-
szkańców kresów wschodnich. Gdy rzeczywistość zadawała temu kłam, postulowali, 

a w miarę możliwości realizowali, politykę ograniczania swobód narodowych. 
Pisał więc w 1934 r. znany publicysta 

tzw.

 obozu narodowego Klaudiusz 

Hrabyk:

 

Można, czasem trzeba, ze względów taktycznych, wewnętrznych czy między-

narodowych głosić, że Polska traktuje wszystkich obywateli na równi i zwalcza 
jednakowo nacjonalizm polski, żydowski i ukraiński. Praktycznie te deklaracje 
nie mają i nie mogą mieć żadnego zastosowania. Polska musi iść po drodze 

polityki narodowej 

(...)".

 Zwolennicy ideologii “narodowej" nie dostrzegali 

przy tym niekonsekwencji własnego postępowania oraz nie potrafili wyciągnąć 
wniosków z doświadczeń byłego zaboru pruskiego. Tam przecież przed pierwszą 
wojną światową okazało się wymownie, że polityka wynaradawiania, pozbawianie 
praw narodowych, wykupywanie ziemi i osadnictwo, ograniczenia gospodarcze nie 

mogą osiągnąć celu. Jeśli z jednej strony narodowi demokraci zdawali się 

przejmować od nacjonalistów niemieckich program polityki wobec mniejszości 

nfa

 

kresach wschodnich, to z drugiej strony 

mniejsrości

 te, zwłaszcza Ukraińcy, 

wykorzystywały doświadc

z

enia organizacji polskich byłego zaboru pruskiego, w 

których istotne wpływy mieli właśnie sympatycy narodowej demokracji. 
182 

W odniesieniu do Białorusinów i Ukraińców program narodowych demokratów 

wyrażał lekceważenie ich dorobku oraz przekonanie o wyższości i atrakcyjności 
kultury polskiej. W stosunku do Niemców odwoływał się do tradycji oporu 
przeciwko germanizacji i zmierzał do cofnięcia jej skutków. Oceniano więc 
pozytywnie emigrację Niemców z województw zachodnich, a zwolennicy 
“narodowców" w miarę możliwości starali się przyspieszyć proces przechodzenia 

własności, zwłaszcza ziemskiej, z rąk niemieckich w polskie. Podejmowano 
jednocześn

i

e różne formy oddziaływania na środowiska pochodzenia polskiego w 

przekonaniu, że uda się doprowadzić do ponownego związania ich ze społecznoś-
cią polską. 
Stanowisko wobec mniejszości niemieckiej kształtowało się w dużej mierze pod 

wpływem stosunków 

pol-sko-niemieckich.

 Narodowi demokraci słusznie dostrzegali 

zagrożenie ze strony Niemiec, zwłaszcza w latach trzydziestych, i traktowali 
obywateli polskich narodowości niemieckiej jako 

forpocztę

 ewentualnej 

ekspansji. Nie rozumieli jednak i nie widzieli dzielących tę mniejszość 
wewnętrznych różnic, narastających w obliczu hitleryzmu. 

Ż

ydów traktowali narodowi demokraci jako element obcy, czerpiący korzyści z 

wyzysku ludności polskiej, niebezpieczny z powodu odrębnych interesów oraz po-

wiązań międzynarodowych. Postulowano więc walkę z żydowskimi 
przedsiębiorstwami, wypieranie ich z handlu, ograniczanie dostępu 

Ż

ydów do 

studiów i pracy w instytucjach publicznych. 

W pewnej mierze poglądy narodowych demokratów zbliżały się do stanowiska 
niektórych kół kościelnych. W “Przeglądzie Powszechnym" w 1924 r. znalazła się 
wprawdzie cenna deklaracja programowa, sprzeczna z ideologią “narodową": “Dla 

ludzi nie hołdujących teoriom ego

i

zmu narodowego ani wszechwładzy państwa, ani 

siły jako źródła prawa jasną jest rzeczą, że 

zaspoko-

 

183 

background image

j

enie pewnych żądań obcych grup narodowościowych nie jest smutną tylko 

koniecznością, ale moralnym obowiązkiem państwa. Takie prawa, jak prawo do 
pielęgnowania własnego języka, swoistej kultury i obyczaju są starsze od 

wszelkiego nadania państwowego, wypływają bowiem z naturalnego prawa, do 
którego pozytywne prawo państwowe winno się starać jak najbardziej przy-

stosować". Niestety, w latach trzydziestych praktyczna postawa przynajmniej 
części duchownych odbiegała od 
owych wskazań. 

Jeśli nawet poważni pisarze katoliccy uzasadniali 
prawo mniejszości narodowych do zachowania i pielęgnowania odrębnej kultury, 

to przecież w latach międzywojennych Kościół był daleki od tolerancji wyzna-
niowej. Być może obawiano się, iż postawa tolerancyjna wiedzie do obojętności 
religijnej, a wrogość wobec innych wyznań świadczy o przywiązaniu do wiary 

katolickiej. Niezależnie od przyczyn w publikacjach katolickich nawoływano do 
izolowania się od ludzi odmiennej religii — heretyków, pogan, 

Ż

ydów oraz od 

ateistów. W rezultacie niektóre argumenty religijne wzmacniały wywody 
“narodowców". Kardynał 

Hiond 

pisał w liście pasterskim w 1936 r

.:

 “Wpływ 

żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują 
pornografię. Prawdą jest, że 

Ż

ydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą 

handel żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na 

katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny. Ale bąd

ź

my 

sprawiedliwi. Nie wszyscy 

Ż

ydzi są tacy. Bardzo wielu 

Ż

ydów to ludzie 

wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni". Końcowe 
zastrzeżenia nie zmieniały ogólnego tonu rozważań, który szedł na rękę 
a

n

tysemityzmowi radykalnych nacjonalistów

,

 f 

W latach trzydziestych w kołach 

“narodpwych"

 narastały tendencje wrogie 

Ż

ydom. 

Zapewne w części był to wpływ antysemickiego programu niemieckich 
184 
narodowych socjalistów, których radykalizm — nie tylko w tej kwestii — skrajne 
koła nacj

o

nalistów polskich witały z sympatią. W części wynikało to z 

zaostrzającej się konkurencji rozmaitych środowisk kupieckich i 

rzemieślniczych podczas wielkiego kryzysu gospodarczego. Ubogi handlarz 

żydowski, zadowalający się znikomym za

r

obkiem, stał się gro

ź

nym konkurentem 

dla znacznie lepiej prowadzonych sklepów “chrześcijańskich", o wyższych 
kosztach własnych. Do rozpętania propagandy antyżydowskiej skłaniały także 
dora

ź

ne względy polityczne, gdyż umiarkowane i prawicowe ugrupowania żydowskie 

w Polsce współpracowały z obozem sanacyjnym. Narodowi demokraci sformułowali 

wówczas kategoryczny postulat usunięcia 

Ż

ydów poza obręb polskiej 

społeczności, bojkotu gospodarczego, towarzyskiego i kulturalnego, zmuszenia 
ich do emigracji. Postulaty te były całkowicie nierealne, jeśli nawet po-
miniemy etyczną stronę zagadnienia. Zmuszenie do emigracji 3,5 miliona (według 

szacunków z 

przedednia 

drugiej wojny światowej) obywateli nie miało szans 

powodzenia. Izolowanie gospodarcze setek tysięcy kupców oraz rzemieślników od 

reszty współobywateli było utopią. Radykalny program antysemicki, który prowa-
dził do pogromów, doskonale nadawał się natomiast do budzenia namiętności 
prymitywnych środowisk i umacniania zwartości ruchu nacjonalistycznego. 

Nacjonalistyczny program znajdował odzew w wielu środowiskach polskich, 
przynajmniej w niektórych swych elementach. Państwo polskie odzyskało niepo-

dległość w walce z sąsiadami. Ze strony niektórych z nich podnosiły się głosy 
postulujące zmianę granic. Nieustannie powtarzali to zwłaszcza politycy 
niemieccy. Wśród Białorusinów i Ukraińców występowały nastroje wrogie wobec 

Polski, które mogły zagrażać całości państwa. Duża część Polaków na kresach 
wschodnich z niepokojem przyjmowała postulaty mniejszości w dziedzinie 

szkolnictwa, dostępu do pracy w 

insty-1

85 

background image

ł

ucjach państwowych, a tym bardziej żądania autonomii. W województwach 

zachodnich niemiecki nacjonalizm solidaryzował się z polityką Rzeszy. Wszystko 

to traktowano jako zagrożenie elementarnych interesów narodu polskiego, co 
skłaniało do zajmowania postawy obronnej. Najprostszą reakcją uczuciową, choć 
pozbawioną cech racjonalnego rozumowania, było przeciwstawienie się tym 

wszystkim siłom, traktowanym łącznie. 
“Narodowcy" nie mieli jednak wyłączności na wpływy w społeczeństwie polskim. Z 
inspiracji myśli socjalistycznej wyrosło przekonanie, że należy zapewnić 

równość praw wszystkim narodom, których współpraca może być jedyną gwarancją 
przyszłości Polski. Przedstawiciele ruchu robotniczego rozwiązanie kwestii na-

rodowej wiązali z socjalistycznymi przeobrażeniami społeczeństwa. Wśród 
działaczy z obozu Józefa 

Piłsud-skiego

 przeważała opinia, że warunkiem 

powodzenia polskiej polityki w Europie Wschodniej jest związanie mniejszości 

narodowych z państwem polskim, a więc znalezienie rozwiązania kwestii 
narodowej w takiej formie, która by zaspokoiła ambicje i potrzeby tychże 

mniejszości, a zarazem zapewniła przewagę polskiej kultury i myśli 
politycznej

.

 Wymagało to przekonania, zwłaszcza mniejszości słowiańskich, że w 

ich interesie jest powiązanie swej przyszłości z przyszłością Polski. 
Koncepcja ta łączyła się z poglądem, że istnieją wspólne interesy polskie, 

białoruskie, ukraińskie i litewskie wobec Rosji w przeszłości, wobec ZSRR we 

współczesności. 
Jakkolwiek między stanowiskiem działaczy ruchu robotniczego a 

piłsudczyków

 

były z

a

sadnicze różnice — podkreślić należy, iż w obozie 

beywederskim

 zakła-

dano polską dominację w Europie 

Ś

r

o

dkowej i Wschodniej — to w wielu kwestiach 

bieżących utrzymywały się podobne poglądy. Dotyczyło to przede wszystkim 
stosunku do praw obywatelskich mniejszości 

narodo-

 

186 

wych

 oraz możliwości rozwoju ich kultury. 

Piłsud-czycy

 szczególną uwagę 

zwracali na położenie mniejszości słowiańskich, gdyż miało ono podstawowe zna-
czenie w polskiej polityce wobec republik radzieckich. Uznawali zarazem, że w 

społeczności żydowskiej dominuje tendencja do lojalności wobec państwa 

polskiego i że wśród Niemców poczucie to z czasem zwycięży; 
sądzono zresztą, że liczba Niemców ulegnie zmniejszeniu, jak również, że część 
z nich zasymiluje się. Doraźnie — także ze względów polityki zagranicznej — 
postulowano przedsięwzięcia zmierzające do zmniejszenia stanu posiadania 
Niemców w województwach zachodnich oraz wyparcia ich z kluczowych stanowisk w 

przemyśle i górnictwie. 
Porównanie koncepcji obozu 

belwederskiego

 z dąż

e

niami obozu “narodowego" 

pozwala zrozumieć, że umiarkowane oraz prawicowe ugrupowania mniejszości 
narodowych, uznające potrzebę rozwiązań kompromisowych — które odrzucały 
program przeobrażeń 

s

ocjalistycznych oraz nie widziały możliwości otwartej 

walki przeciwko władzom polskim — znale

ź

ć mogły partnera do rozmów i 

ewentualnej współpracy jedynie wśród piłsudczyków. W rezultacie przewrót 
majowy, skierowany bezpośrednio przeciwko rządowi Wincentego Witosa, będącemu 
koalicją części ludowców z “narodowcami", spotkał się w środowiskach mniejszo-
ści narodowych przeważnie z sympatią, gdyż żywiono nadzieję, że nowe władze 

sprzyjać będą poprawie położenia mniejszości narodowych. 

Oczekiwania te spełniły się tylko w części. Wprawdzie na posiedzeniu Rady 
Ministrów 18 sierpnia 1926 r. (prot

o

kół obrad ogłosił Czesław 

Madajczyk

 w 1972 

r.) poddano krytyce dotychczasową politykę państwa wobec mniejszości 
narodowych i sformułowano wiele szczegółowych zaleceń, lecz zmiany okazały się 

skromniejsze od oczekiwań. 

Piłsudski,

 uznawany za “czynnik decydujący" w 

państwie, zalecał ostrożność. Według 
187 

background image

protokołu 

“(...)

 minister spraw wojskowych radzi nie przeceniać znaczenia tego 

problemu. Przy jego regulowaniu państwo nie może usuwać na drugi plan swoich 
zasadniczych interesów. Minister spraw wojskowych stwierdza, że kardynalnym 

postulatem polskiej racji stanu jest zagwarantowanie należnych praw językowi 
polskiemu. Język polski musi być uczony we wszystkich szkołach na terenie 

państwa; w języku polskim muszą być prowadzone wszelkie prace państwowe; sądy, 
władze administracyjne, samorządy winny urzędować w języku polskim. 

Ś

miałe 

stwierdzenie, że istnieje jeden język państwowy, i wysnucie konsekwencji z 

przyjętej zasady nie jest niesprawiedliwością wobec mniejszości i przeciwnie, 
brak zdecydowanego stanowiska w tym kierunku byłby z krzywdą dla większości 

polskiej. (...) Osadnictwo na kresach nie jest czynem chybionym 

(...).

 Rządy w 

stosunku do Niemców powinny być sprawiedliwe, ale mocne, ludność ta bowiem 
musi czuć silną rękę władzy nad sobą. (...) Zasadą rządów w stosunku do 
ludności ruskiej w 

Mało-polsce

 Wschodniej winna być praworządność i unikanie 

drażnienia. (...) Władza państwowa w stosunku do ludności na Wołyniu winna być 

mocna i surowa, ale sprawiedliwa. Charakterystyka Białorusinów (...) jest 
słuszna. Język ich jest tak trudny i niewyrobiony, że nie może być językiem 
szkoły i urzędów. Co do Litwinów, to element ten, podobnie jak Niemcy, 
najlepiej się nadaje do asymilacji". Praktyczne wnioski z tego wystąpienia 

sprowadzały się do zalecenia silnej władzy wobec mniejszości, sprawiedliwego 

ich traktowania, bezwzględnej przewagi języka polskiego, dążenia do 

a

sy-

milacji. 
Pierwsze lata po zamachu majowym zdawały 

bi

ę w części potwierdzać słuszność 

nadziei niektórych polityków reprezentujących mniejszości, gdyż — zwłaszcza na 
kresach wschodnich — władze państwowe zmodyfikowały politykę rolną, 

ograniczyły osadnictwo p

.

olskie, 

188 
umożliwiły eksperymenty w rodzaju względnie liberalnej polityki wojewody 
Henryka 

Józewskiego

 na Wołyniu (prawica polska atakowała go, zarzucając uprzy-

wilejowanie Ukraińców kosztem Polaków). Początek lat trzydziestych przyniósł 
jednak pacyfikację 

wsi

 ukraińskich, która wprawdzie dowodziła rządów silnej 

ręki, lecz niewiele miała wspólnego ze sprawiedliwością. Najbardziej zaś 
niekorzystnie politykę rządów 

pomajowych 

odczuli Białorusini, którzy utracili 

możliwość stworzenia silnej reprezentacji politycznej i nie mieli środków na 
umocnienie swych organizacji kulturalnych, społecznych i gospodarczych. 
Druga połowa lat trzydziestych przyniosła stopniowe przejmowanie koncepcji 

obozu “narodowego" przez rządzące koła sanacyjne. Powróciła idea osadnictwa 

polskiego na kresach wschodnich, przede wszystkim w województwach 

południowo-

wschodnich.

 Ograniczenia dotknęły szkolnictwo mniejszości. Wspierano emigrację 

mniejszości; najwięcej rozgłosu zyskały rozmowy z radykalnym skrzydłem ruchu 
syjonistycznego, również zainteresowanym w emigracji 

Ż

ydów do Palestyny. Rząd 

starał się wzmagać wychodźstwo Ukraińców, hamować zaś odpływ Polaków. Poparcie 

rządu zyskała “walka ekonomiczna" z handlem i rzemiosłem żydowskim, 
ograniczano spółdzielczość innych mniejszości, popierano ekspansję 

drobnomieszczaństwa

 polskiego na kresach wschodnich. Z głoszonych kiedyś 

koncepcji równouprawnienia mniejszości narodowych pozostało niewiele, trudno 

też było dopatrzyć się w działalności rządu owej sprawiedliwości postulowanej 

przez 

Piłsud-skiego

 w sierpniu 1926 r. 

W tych warunkach ponownie narastała krytyka polityki narodowościowej rządu. 
Formułowali ją przedstawiciele ruchu robotniczego oraz 

demokratyczno-libe-

rainych

 środowisk inteligencji polskiej. Ostre słowa padały z trybuny sejmowej 

z ust przedstawicieli partii politycznych mniejszości narodowych, jakkolwiek w 
189 

background image

o

 

 

 

nairóli

 si

ę

 t

y

lko ci, którzy starali się osiągnąć 

Scimie

 znale

ź

l

i

 

^^^.^

 

^

 

^et

 niektórzy 

SikTów"

 we

w

nętrznych oraz dodatkowe zagro

ż

en

i

e w obliczu niebezpieczeństwa 

zewnętrznego. 
Zakończenie 

Kwestia narodowa należała bez wątpienia do najbardziej złożonych zagadnień, 
przed którymi stanęła Rzeczpospolita Polska po pierwszej wojnie światowej. 
Dwadzieścia jeden lat niepodległości nie doprowadziło do znalezienia 

rozwiązań. Pobieżne nawet spojrzenie na rozwój wydarzeń w ciągu tego okresu 
prowadzi raczej do wniosku, że konflikty uległy zaostrzeniu. Czy było to 

nieuniknione? Czy społeczeństwo polskie oraz niepodległe państwo były skazane 
od zarania niepodległości na niepowodzenie w tej tak niezmiernie ważnej 
dziedzinie życia? Historyk, który studiuje dokumenty ukazujące założenia 
polityki narodowościowej, a jeszcze bardziej praktyczne działania władz, ana-

lizuje publicystykę polityczną i koncepcje najważniejszych ugrupowań polskich, 

skłonny jest często do jednoznacznego stwierdzenia, że zawiodła właśnie 
polityka, że zabrakło rzeczywiście rozumnego spojrzenia na stosunki 
narodowościowe, bez którego nie istniały szans

ę

 rozwiązania problemów. Czy 

jednak stwierdzenie podobne może wystarczyć? 
Należy zwrócić uwagę, że konflikty związane z kwestią narodową w Polsce 

międzywojennej we wszystkich wypadkach łączyły się 

nierozdzielnie

 z zagadnie-

niami ekonomicznymi i społecznymi. Ostrość zatargów na tle narodowym w dużej 
mierze wynikała z odmienności struktur 

społeczno-zawodowych

 każdej mniejszo-

ści, sytuacji ekonomicznej, możliwości oraz ograniczeń 
191 

background image

zależnych od położenia ca

ł

ego państwa, a także od zmienności koniunktur w 

skali światowej. Przecież kwestia białoruska, litewska i ukraińska w znacznej 

mierze dawała się sprowadzić do problemu ziemi, nędzy rolników i zacofania 
gospodarczego województw wschodnich. Kwestia żydowska, a także po części 
niemiecka to w wielkim stopniu problem bezrobocia poza rolnictwem, niedostatku 

rzemieślników i drobnych kupców, stagnacji przemysłu polskiego. Kwestia 
niemiecka to także konsekwencje przewagi kapitałowej niektórych niemieckich 
środowisk oraz ich roli wśród wielkich posiadaczy ziemskich województw 

zachodnich. 
Innymi słowy — rozwiązanie problemów narodowościowych Rzeczypospolitej 

Polskiej w znacznej mierze zależało od znalezienia wyjścia z trudnej sytuacji 
ekonomicznej całego państwa oraz przeprowadzenia niektórych reform, przede 
wszystkim reformy rolnej. 

Parcelacja zie

m

i między domagających się jej chłopów zależała od układu sił 

politycznych w skali całego państwa i nie dotyczyła jedynie województw za-

mieszkanych przez mniejszości narodowe. Kompromisowe rozwiązania przyjęte w 
1925 r

.,

 wynikające z jednej strony z ustępstw umiarkowanego nurtu ruchu 

ludowego, z drugiej zaś z akceptacji ograniczonych przeobrażeń ze strony 
prawicowej narodowej demokracji, nie mogły w żadnym razie zadowolić chłopskich 

środowisk mniejszości narodowych na kresach wschodnich. Nie zadowalały zresztą 

także dużej części chłopów polskich. Bez zasadniczej zmiany sił politycznych 
stojących u steru rządów w Polsce dalej idący program reform był jednak 
niemożliwy. Dla chłopów polskich sprawa reformy rolnej miała jedynie charakter 
ekonomiczny i społeczny, wiązała się z walką klasową w łonie tego samego 
narodu. Dla chłopów

!

 białoruskich, litewskich i ukraińskich był to 

zarazei

 

zasadniczy problem narodowy — wyzwolenia się 

sp^d

 dominacji 

polskiego 

ziemiaństwa.

 

192 
Bez ro

»»uą

zania problemu ziemi było mało prawdopodobne znal

ez

ienie szerokiego 

poparcia w tych trzech społecznościach dla myśli porozumienia — choćby tak-
tycznego — z politykami polskimi. Tym bardziej że ze strony polskiej 

formułowano, a także w niektórych okresach realizowano plany polskiego 
osadnictwa w województwach wschodnich. 
Każdy rząd międzywojennej Polski stawał zresztą przed dylematem trudnym do 
rozstrzygnięcia, o którym już wspomniałem: ostoją wpływów polskich na kresach 
wschodnich były w wielu okolicach dwory, tak więc parcelacja folwarków 

oznaczała ich osłabienie lub likwidację na rzecz żywiołów niepolskich. 

W województwach zachodnich natomiast władze polskie były zainteresowane w 
parcelacji wielkiej własności ziemskiej należącej do Niemców, co zarazem da-
wałoby szans

ę

 stworzenia pewnej liczby nowych gospodarstw chłopskich. Lecz 

wzgląd na politykę międzynarodową oraz zobowiązania państwa nie pozwalał pro-

wadzić polityki dyskryminującej mniejszość niemiecką. Co więcej, nawet i te 

dość skromne wysiłki podejmowane w celu ograniczenia pozycji ekonomicznej 
Niemców powodowały rozmaite skutki niepożądane politycznie; wywoływały obawy 
innych środowisk niemieckich w Polsce, iż z czasem rozpocznie się ich 
prześladowanie, a to mogło umacniać polityczną dominację niemieckich 

klas posiadających. 

Masowe bezrobocie, nędzne zarobki rzemieślników oraz większości kupców 
stwarzały dla wielu ludzi sytuację dosłownie bez wyjścia. Wywoływało to 
protest, który w wypadku proletariatu polskiego miał charakter wyłącznie walki 
klasowej, lecz u niejednego robotnika innej narodowości stawał się zarazem, a 

czasem przede wszystkim wyrazem walki narodowej. Pociągnęło to za sobą 

szczególnie poważne następstwa w wypadku proletariatu niemieckiego. Umiejętna 
polityka, a jeszcze bardziej propaganda III Rzeszy podkreślała 
13 — Ojczyzna... 

1

93 

background image

kontrast między warunkami życia robotników polskich i niemieckich. Zza 
granicy, z Polski, trudno było dostrzec nieraz zbrodnicze przejawy hitleryzmu, 

wymownym, bezpośrednim argumentem natomiast były środki finansowe, którymi 
dysponowały nacjonalistyczne stowarzyszenia Niemców w Polsce. 
Wszystkie te zagadnienia wiązały się bezpośrednio z ogólną sytuacją 

ekonomiczną państwa polskiego. Wchodzimy więc tym samym w inną dziedzinę, 
niezależną od takich lub innych koncepcji polityki narodowościowej. Odpowiedź 

na pytanie o możliwości i ograniczenia rozwoju gospodarczego Polski wykracza 
poza rozważaną tu problematykę. 
Trzeba więc stwierdzić, że istniały bardzo poważne obiektywne przyczyny, które 

stały na przeszkodzie rozwiązaniu niektórych — podstawowej wagi — zagadnień 
decydujących o położeniu mniejszości narodowych w Polsce. 
Nie mniej złożone kwestie istniały w sferze życia politycznego. Społeczeństwo 

polskie wkraczało w okres niepodległości po przeszło stuletniej niewoli z 
tradycjami nieustannej walki o wyzwolenie z sąsiednimi mocarstwami. 

Niepodległość przyszła wprawdzie w następstwie wydarzeń, na które naród polski 
nie miał wpływu (klęska mocarstw centralnych, rewolucja rosyjska), lecz w 
których przedstawiciele jego brali 

u-dział.

 Ostateczny kształt terytorialny 

państwa określiły nie tylko rozmowy dyplomatów, lecz także walka zbrojna. 
W ciągu wielu dziesięcioleci społeczeństwo polskie wychowywano w duchu oporu 

przeciwko zagrożeniom zewnętrznym i w poczuciu minionej wielkości państwa. 
Nacisk 

germanizacyjny

 i 

rusyfikacyjny

 powodował, że powoli zmniejszał się 

terytorialny zasięg mowy polskiej oraz polskiej świadomości narodowej. 

Odczuwane ze wszystkich stron zagrożenie wywoływało reakcje obronne. Proces 
formowania się polskiej świadomości 
194 

narodowej ludno

ś

ci wiejskiej na pograniczach etnicznych napotykał a

n

alogiczne 

procesy u sąsiadujących społeczności obcojęzycznych. Wywoływało to ostre kon-
flikty o charakterze narodowym, choć zazwyczaj o społecznym podłożu. Wszystko 

to razem ciążyło na stosunku wielu Polaków do sąsiednich narodów, a także do 
mniejszości narodowych na własnym terytorium. Obcą mowę, obyczaje, tradycje 

traktowano często jako bezpośrednie zagrożenie dla własnego narodu. Z 
satysfakcją podnoszono, że w środowisku polskim ulegają asymilacji przybysze z 
różnych krajów, często Niemcy. Upatrywano w tym — na ogół zresztą słusznie — 

dowodu przyciągania polskiej kultury. Zjawisko odmienne natomiast — asymilację 
Polaków w innych społeczeństwach niezbyt konsekwentnie oceniano przeciwnie, 

często wręcz jako zdradę i zaparcie się własnej tożsamości. Trudno się dziwić 
takim postawom, gdyż ujawniał je naród o zagrożonej egzystencji, walczący o 
własne istnienie. Niepodległość nie usunęła całkowicie tych zagrożeń, dowodów 

na to dostarczało położenie Polaków w Niemczech. A zresztą nawet w granicach 
Polski, w województwach zachodnich, siła ekonomiczna mniejszości niemieckiej 

służyła jako narzędzie oddziaływania na świadomość środowisk o chwiejnej po-
stawie narodowej, związanych z rozmaitymi tradycjami. Na tym gruncie łatwo 
rodziły się postawy nietolerancji wobec “obcych", dążenie do narzucenia 
polskiej kultury i języka innym, niedostrzeganie odmiennych dążeń narodowych, 

ewentualnie traktowanie ich jako złośliwej intrygi antypolskiej, inspirowanej 

przez Austriaków, Niemców, Rosjan, bolszewików — zależnie od 

o-koliczności.

 

Praktyczne działania oraz postawy w stosunku do mniejszości narodowych 
kolidowały w rezultacie z hasłem “Za wolność naszą i Waszą", traktowanym 
zazwyczaj jako cenna część składowa narodowej tradycji. Premier Marian 

Zyndram

 

Kościałkowski

 deklarował z 

1

9

background image

trybuny sejmowej w lutym 1936 r

.:

 

“(...)

 osiągnięcie pozytywnych rezultatów w 

dziedzinie wychowania obywatelskiego najczęściej wiąże się z zagadnieniem pra-
wa do zachowania przez jednostki należące do innej niż polska narodowości ich 

właściwości psychicznych, ich obyczajów, języka czy wyznania. 

Nieposzanowanie 

tych właściwości, w szczególności naruszenie ich środkami przymusu wytwarza 

naturalny sprzeciw, tym samym utrudnia akcję zmierzającą do 

uobywatelnienia 

mas 

(...)".

 Za tymi słowami szły jednak odmienne czyny. 

Towarzyszyła im często nietolerancja wyznaniowa. Mit 

Polaka-katolika

 skłaniał 

do potępienia, a nawet dyskryminowania przedstawicieli odmiennych religii, a 

także osób niewierzących. Z punktu widzenia niektórych krótkowzrocznych 

środowisk katolickich umacnianie takich postaw traktowano jako sposób 
podtrzymywania związków większej części społeczeństwa polskiego z Kościołem. 
Patriotyczny argument łączyć miał tym silniej z wiarą. Nie dostrzegano 
katastrofalnych ubocznych skutków, kolidujących z głoszoną równocześnie 

chrześcijańską miłością bliźniego. 

Międzynarodowe położenie Polski w latach międzywojennych nie sprzyjało 
przezwyciężeniu wyniesionych z przeszłości postaw wobec sąsiadów. Obawy przed 
wzrastającą siłą mocarstw z zachodu i wschodu skłaniały do zachowania postaw 
obronnych. Dążenia mniejszości narodowych rozpatrywano w rezultacie z punktu 

widzenia zagrożeń zewnętrznych. Aspiracje narodowe Białorusinów i Ukraińców 

traktowano jako niebezpieczeństwo dla całości państwa ze wschodu, a zarazem 
narażenie się na ekspansję Niemiec. Uzasadniał to gen. Władysław 

Sikorski:

 

“Gdybyśmy (...) cofnęli wschodnie granice Polski na 

tzw.

 linię Curzona, czyli 

na Niemen i Bug, 

naówczas

 ścieśnieni do kraju, którego osią jest Wisła, nie 

mielibyśmy warunków niezbędnych dla zorganizowania elastycznej obrony 

państwa". Rozwój działalności organizacji niemieckich rozpatrywano 

jały

 

u-

 

196 

macnianie

 się wysuniętych na wschód placówek, przygotowujących ekspansję 

Niemiec. W obliczu zagrożenia, realnego i bezpośredniego, na plan dalszy 
schodziły inne argumenty, które brały pod uwagę przyszłość bardziej odległą. 
Względy bezpieczeństwa państwa wysuwały się bardzo często na plan pierwszy. 

Czynniki wojskowe brać musiały pod uwagę gwarancje niezakłóconej pracy systemu 

transportu i łączności na wypadek wojny. Jeśli powszechnie znanym faktem był 
nieprzyjazny stosunek wielu przedstawicieli niektórych mniejszości narodowych 
do państwa polskiego, którego władza została im narzucona, to względy wojskowe 
skłaniały do odsuwania ich od pracy na kolejach i poczcie. Takie postępowanie 

oznaczało jednak dyskryminację mniejszości narodowych oraz stosowanie 

odpowiedzialności zbiorowej. Podobnie rzecz się miała z obsadzaniem odpowie-
dzialnych stanowisk w administracji państwowej. Z protokołów rozmaitych narad 
naczelników urzędów w województwach wschodnich wynika, że często rozpatrywano 
tam działalność partii i stowarzyszeń mniejszości narodowych oraz stosunek do 

nich administracji. Trudno sobie wyobrazić, by w dyskusjach tych mogli 
uczestniczyć Białorusini, Litwini lub Ukraińcy, tym samym więc należało 

ograniczyć ich dostęp do stanowisk kierowniczych, choćby w skali powiatowej. 
Poczucie zagrożenia zewnętrznego i wewnętrznego skłaniało więc do podejmowania 
rozmaitych decyzji, które znajdowały racjonalne uzasadnienie w argumentach ze 

sfery bezpieczeństwa państwa. Decyzje te jednak odczuwały mniejszości narodowe 
jako bezpodstawną dyskryminację i ograniczanie praw obywatelskich. 

Dodać do tego należy, że ograniczanie dostępu osób narodowości niepolskiej do 
niektórych przedsiębiorstw oraz zajęć nieraz nie znajdowało uzasadnienia, 
choćby pozornego, nawet w wyżej przedstawionych argumentach. Decydowały o tym 

natomiast animozje 

narodo-

197 

background image

we, a także świadoma polityka władz administracyjnych, zmierzających do 
przyznawania korzyści materialnych swym zwolennikom, przybierająca nieraz for-

mę rozdawnictwa posad lub koncesji na wykonywanie pewnych zawodów. 
Kwestię narodową w Polsce komplikował nacjonalizm przejawiający się wśród 
mniejszości narodowych. Był on faktem, lecz jakże często polscy politycy lub 

publicyści doszukiwali się nacjonalizmu w postulatach nauczania w języku 
ojczystym, swobody zakładania narodowych organizacji, a nawet w upartym 

posługiwaniu się ojczystą mową w urzędach i przedsiębiorstwach. Nieraz bowiem 
ze strony polskiej uznawano za niedopuszczalne takie zachowanie się 
mniejszości narodowych, jakie było kanonem patriotyzmu polskiego w czasach 

zaborów. Historyk polski powinien więc bardzo ostrożnie formułować zarzut 
nacjonalizmu wobec tych, którzy domagali się praw narodowych, choćby 
postępowanie ich przybierało ostre formy. 

Jeśli jednak nawet pominiemy owe wszystkie, liczne wypadki, gdy zarzut 
nacjonalizmu był niczym nie usprawiedliwioną przesadą, pozostaje dostatecznie 

dużo innych dowodów, że zjawiska tego nie można uważać za mit. To prawda, że 
jego źródeł należy szukać przede wszystkim w obiektywnym położeniu 
mniejszości, a 

tak-Le

 w konsekwencjach przeszłości — podobnie jak winniśmy o 

tych czynnikach pamiętać przy rozważaniu postaw społeczeństwa polskiego. Nie 

zmienia to jednak faktu, że narastanie wpływów radykalnego nacjonalizmu 

stwarzało rozmaite zagrożenia dla państwa. Jeszcze ważniejsze, gdyż trwałe, 
były konsekwencje w świadomości politycznej oraz w postawach ludzi. Wewnętrzne 
opracowanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1935 r. stwierdzało, że w 
województwie lwowskim Ukraińcy współpracujący z władzami polskimi ryzykują 

życiem, gdyż konspiracyjne ugrupowania nacjonalistyczne stosują terror, i 
dodawało: “Powszechnie 

198 
są znane wypadki, że za uczestnictwo w zabawie polskiej, w wycieczce, a nawet 
za rozmowę na ulicy z urzędnikam

i

 polskimi, żołnierzem lub miejscowym oby-

watelem n

a

rodo

w

o

ś

ci polskiej — partie ukraińskie rozpoc

z

yna j ą 

^v

 stosunku do 

tej osoby bojkot towarzyski, łącznie z szykanami w miejscach publicznych i na 

ulicy". 
Analogicznie kształtowała się postawa społeczności polskiej nawet wówczas, gdy 
politycy ukraińscy dek

l

arowali gotowość kompromisu, choć nie na każdych wa-

runkach. 7 maja 1938 r. Komitet Centralny 

UNDO 

oświadczył 

m.in.:

 “Centralny 

Komitet UNDO stwierdza, że polityka normalizacji stosunków między narodami 

ukraińskim i polskim, prowadzona konsekwentnie w ciągu ostatnich trzech lat 
przez naszą partię, nie przyniosła — bez winy UNDO — wystarczających wyników 
pozytywnych. Zamiast normalizacji społeczeństwo ukraińskie stoi przed faktem 
bojowej mobilizacji i ofensywy polskiego społeczeństwa zwróconej przeciw 
ukraińskiemu życiu narodowemu. Niezliczone fakty wskazują na to, że 

odpowiedzialne czynniki nie tylko że się nie przeciwstawiają tej 

przeciwukraińskiej 

krucjacie, ale są często jej współuczestnikami". W 

u-chwale

 

informowano o rozbijaniu ukraińskich organizacji w niektórych miejscowościach, 
o napadach na Ukraińców, dodając: “Te pożałowania godne wypadki są wyrazem 
opinii polskiego społeczeństwa, że należy stosować wobec Ukraińców zbiorową 

odpowiedzialność za nielegalne czyny pojedynczych nieodpowiedzialnych 

jednostek ukraińskich". Wiele było racji w tych gorzkich uwagach, jakkolwiek 
za “nielegalne czyny" ponosiły odpowiedzialność nie tylko jednostki, lecz 
wspomniany już poprzednio radykalny nurt ukraińskiego nacjonalizmu. 
W mniejszym lub większym stopniu nastroje takie występowały wśród wszystkich 

mniejszości w Polsce. W latach trzydziestych rozwijał się nacjonalizm 

bia-

1

8

background image

łoruski,

 litewski, niemiecki, ukraiński i żydowski. Niektóre z ugrupowań, 

zwłaszcza niemieckie, inspirowane były z zewnątrz. Nacjonalizm mniejszości 

narodowych wywoływał nieraz niechętną, a nawet 

rogą reakcję środowisk 

polskich, skądinąd pierwotnie dalekich od postawy szowinistycznej. Skrajne 
postawy stron zaangażowanych w konflikcie oddziaływały na siebie i wzmacniały 

się, prowadząc tam, skąd nie było wyjścia. Należy jednak podkreślić, że w 
Rzeczypospolitej Polskiej instrumenty władzy znajdowały się w rękach przed-
stawicieli społeczeństwa polskiego, toteż od niego 

wła 

śnie zależało 

niezmiernie wiele. Bez zerwania z niektórymi przynajmniej metodami 
postępowania, zagrażającymi interesom mniejszości naro

d

owych, nie było szans 

jakiegokolwiek rozwiązania konfliktów. 
Dodatkową komplikacją okazała się ingerencja zewnętrzna w złożone sprzeczności 
wewnętrzne państwa polskiego. Nie rozwiązana kwestia narodowa stworzyła 
możliwości posługiwania się organizacjami mniejszościowymi jako instrumentem 

przeciwko Rzeczypospolitej. W największym zakresie wykorzystała to III Rzesza. 

Podsycanie antagonizmów oraz wspomaganie skrajnie nacjonalistycznych 
organizacji przyczyniało się dodatkowo do zaostrzenia sytuacji i narastania 
zagrożenia 
dla niepodległości Polski. 

Nie sądzę, by historyk mógł odpowiedzieć bez zastrzeżeń na pytanie o 

nieuchronność większości minionych procesów społecznych oraz wydarzeń. W każ-
dym razie obecny stan wiedzy o konfliktach lat międzywojennych oraz o 
położeniu mniejszości narodowych nie pozwala na formułowanie jednoznacznych 
stwierdzeń. Z pewnością wiele było obiektywnych przyczyn uniemożliwiających 

rozwiązanie kwestii narodowej w 

Polsce między wojnami. Obok nich jednak 

olbrzymie znaczenie miały postawy społeczne — zarówno Polaków, jak wszystkich 

innych — odziedziczone po przeszłości uprzedzenia i przekonania, słabość myśli 

politycz-

 

200 

nej

 społeczeństw zaangażowanych w konflikty. Odpowiedzialność za to, co 

minęło, jest wspólna, nas jednak najbardziej powinna interesować przeszłość 

społeczeństwa polskiego, czyli nasze własne tradycje. Należy bowiem 
powiedzieć, że nie zdołaliśmy w latach 

mię-dzywojennjkch

 wykorzystać nawet 

tych niewielkich szans 

porozmmienia

 z mniejszościami narodowymi w Polsce, 

które

\

 rysowały się pomimo wszystkich niepomyślnych koniunktur. 

Polska była wspólną ziemią ojczystą zarówno Polaków, jak zamieszkujących ją 

mniejszości narodowych. Katowice, Lwów, Łódź, Poznań, Warszawa, Wilno oraz ty-
siące innych miast, miasteczek i 

wsi

 ogniskowały uczucia Białorusinów, 

Czechów, Karaimów, Litwinów, Niemców, Polaków, Słowaków, Ukraińców, 

Ż

ydów i 

innych narodów. Rzeczpospolita Polska nie zdołała jednak zapewnić im 
rzeczywistej równości praw oraz obowiązków. Rachunek za taki stan rzeczy 

płaciliśmy wspólnie. 

background image

t

 BIBLIOGRAFIA 

':¥,

 

Literatura polska dotycząca mniejszości narodowych w Polsce 

:

 jest niezmiernie 

obfita. Wykaz poniższy obejmuje więc 

wy-^|

 łącznie wybrane pozycje. Znajdują 

się tu wszystkie książki 

J

 i artykuły 

c

ytowane w tekście oraz inne pozycje 

książkowe, 

A

 które mog

ą\

posłużyć do lepszego poznania tych problemów. 

Pominąłem 

rattomiast

 nie cytowane publikacje zagraniczne, na i ogół trudno 

\i

ostępne w bibliotekach polskich. Dokumenty przytaczane w tekście 

przechowywane są w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. 

A. 

Bergman,

 R

z

ec

z

 o Bron

i

s

ł

awie 

Taraszkiewiczu,

 Warszawa 1977. 

Borkowski

 o 

Józewskim,

 “Polityka" 1938, nr 14. 

S. 

Bronsztejn,

 Ludność 

ży

dowska w Polsce w okresie międz

y

wojennym, Wrocław 

1963. 

A. 

Chojnowski,

 Koncepcje polit

y

ki narodowo

ś

ciowej rządów polskich w latach 

1921—1939, Wrocław 1979. 
Z. 

Cichocka-Petrażycka,

 

Zywźol

 niemiecki na Wo

ł

yniu, Warszawa 1933. 

S. 

Czaplicki,

 O wła

ś

ciw

y

 stosunek do Niemców, “Polityka" 1939, nr 5. 

F. 

Czerwiński,

 Re

wi

nd

yk

acja narodowo

ś

ciowa, “Polityka" 1939, nr 4. 

S. 

Dworakowski,

 Szlachta zagrodowa we wschodnich powiatach Wołynia i Polesia, 

Warszawa 1939. 
J. 

Ficowski,

 Cyganie na polskich drogach, Kraków 1965. 

M. Fuks, Prasa ż

y

dowska w Warszawie 1823—1939, Warszawa 1979. 

Glos prymasa Polski, “Rycerz Niepokalanej" 1936, nr 5. 

W. Granat, 

N

arodowość Ch

r

ystusa i getto ławkowe, “Przegląd Powszechny" 1938, 

nr 2. 

|'

 K. 

Griinberg,

 

N

iemcy i ich organi

z

acje polit

y

czne w Polsce f 

',

 

międzywojennej

.

 Warszawa 1970. 

P. 

Hauser,

 Mniejszo

ś

ć niemiecka w wojewód

z

twie pomorsk

i

m w latach 19

2

0—1939, 

Wrocław 1981. 
J. 

Holzer,

 Mozai

k

a pol

i

tycz

n

a Dru

g

iej Rzec

z

ypospolite

j

, Warszawa 1974. 

R. 

Horoszkiewicz,

 S

z

lac

h

ta zaściankowa na ziemiach wschodnich, “Rocznik Ziem 

Wschodnich i Kalendarz na rok 1937

"

R. Horoszkiewicz, W poleskich 

z

aściankach szlacheckich, “Ziemia" 1935, nr 6—7. 

203 

background image

J. 

JanouSek,

 Hv6

z

dy z masa a 

kosti.

 Ro

z

hovory s 

nekterymi z

e slavn

y

c

h

 

souSasniku,

 

Praha

 1979. E. Kopeć, 

Potudniowo-zachodnie

 kresy Rzeczypospolitej 

1918 

—1939. Spo

ł

eczne warunki integracji, Katowice 1981. 

T. 

Kowalak,

 Sp

ó

łd

z

ielc

z

o

ś

ć niemiecka na Pomor

z

u 1920—1938, Warszawa 1965. 

T. Kowalak, Zagranic

z

ne kredyty dla Niemców w Polsce 1919—1939, Warszawa 1972. 

I. Kowalska, 

Rottenbergowie,

 

“Fołks

Sztyme"

 1983, nr 13, 14. 

S. 

Kryczyński,

 Tatarzy litewscy. Próba monografii 

histo-ryczno-etnograficznej,

 

Warszawa 1938. 
Z. 

Landau,

 Ol

i

garchia finansowa Drugiej R

z

ec

z

ypospolitej, “Przegląd 

Historyczny" 1971, nr l. 
Z. Landau, J. Tomaszewsk

i

, Druga R

z

ec

z

pospolita. Gospodarka — spo

ł

ec

z

e

ń

stwo — 

miej

s

ce w 

ś

wiecie (sporne problemy bada

ń

)

.

 Warszawa 1977. 

 

Z. Landau, J. Tomaszewski, Robotn

i

cy przem

y

s

ł

owi w Polsce. Materialne warunki 

bytu 1918—1939, Warszawa 1971. 

J. Lewandowski, 

Federalizm.

 Litwa t Białoru

ś

 w polityce obo

z

u belweder

'skiego

 

(XI 1918 — IV 1920), Warszawa 1962. 

J. Lewandowski, Imperiali

z

m słabo

ś

ci. Kształtowanie się koncepcji polityki 

wschodniej 

pilsudczyków

 1921

-—

1926, Wars

z

awa 1967. 

T. 

Łopalewski,

 Mied

zy

 Niemnem a 

Dźwiną.

 Ziemia Wileńska i Nowogród

z

ka, Poznań 

1983. 
S. 

Mackiewicz,

 Kropki nad i, Wilno 1927. 

C. 

Madajczyk,

 Dokumenty w spraw

i

e pol

i

tyki narodowo

ś

ciowej władz polskich po 

p

r

zewrocie majow

y

m, “Dzie

j

e Najnowsze" 1972, nr 3. 

M. 

Marczak,

 Przewodnik po Polesiu, Brześć 1935. 

A. 

Markiewicz,

 Ogniska 

karaimskie

 (Łuck — Halic

z

 — Wilno 

— Trok

i

), Łuck 1932. 

S. 

Mauersberg,

 S

zk

oln

i

ctwo pows

z

echne dla mniejszo

ś

ci narodowych w Polsce w 

latach 1918—1939, Wrocław 1968. 
L. 

Meissner,

 Niemieckie organi

z

acje ant

y

fas

z

ystowskie w Polsce 1933—1939, 

Warszawa 1973. 
Memorandum w sprawie s

z

lacht

y

 

z

agrodowej na wschodzie Polski, Warszawa 1938. 

Poufne, drukowane na prawach rękopisu. 
B. 

Miedziński,

 Uwagi o sprawie 

ż

ydowskiej wra

z

 

z

 

uchwa^ lami

 Rad

y

 Naczelnej 

O.Z.N. 

z

 dn

i

a 21 maja 1938 r. Warsza

(1938). 

204 

n.d.,

 D

z

ieci, któr

y

m ka

ż

e si

ę

 

z

mieniać skórę, 

“Poprostu" 

1935, nr 2. 

Nas

z

e stanowisko, “Ziemia Pińska" 1927, nr l. Niebe

z

piec

z

ne sąsied

z

two, 

“Rycerz Niepokalanej" 1934, nr 2. S. 

Ossowski,

 Analiza socjologic

z

na pojęcia 

ojc

zy

zn

y

, [w

:] 

S. Ossowsk

i

, Dzieła, t. III, Warszawa 1967. J. Ostrowski, 

Litwini na Ziemi Wileńskiej, Wilno 1930. M. 

Papierzyńska-Turek,

 Sprawa 

ukraińska w Drugiej R

z

ec

z

ypospolitej 1922—19

2

6, 

Hraków

 1979. 

M. 

Paradowska,

 

BambrzjŁ

 Mies

z

kańc

y

 dawn

y

ch 

wsi

 miasta Po

z

nania, Warszawa — 

Pozni^ń

 1975. J. 

Pilsudski,

 P

i

sma 

z

b

i

orowe, tom V, Warszawa 1937. Z. 

Poray

 

Pełeński,

 Polit

y

ka 

UNDO

 w świetle autonomicznej deklaracji Centralnego 

Komitetu UNDO 

z

 dnia 7 maja 193S r; 

Lwów 1938. 

Powstan

i

e II R

z

ec

z

ypospolitej. Wybór dokumentów 1866— 1925. Pod redakcją H. 

Janowskiej

 i T. 

Jędruszczaka,

 Warszawa 1981. 

Problem b

i

a

ł

orus

k

i już istnieje, “Zesp

ó

ł" 1939, nr 3. M. 

Pruszyński,

 Rozmowa z 

wicemarszalkiem

 

Wasyiem

 

Mu-dryjem,

 “Bunt Młodych" 1935, nr 25—26. 

Radykalni demokraci polscy. Wybór pism i dokumentów 1863—1875. Wyboru 
dokonała, wstępem i przypisami opatrzyła F. 

Romaniukowa,

 Warszawa 1960. 

J. 

Radziejowski,

 Komunistyc

z

na Partia Zachodniej Ukrainy 1919—1929. Wę

z

łowe 

problemy 

i

deologic

z

ne, Kraków 1976. 

H. 

Rauschning,

 

Die

 

Entdeutschung

 

Westpreussens

 

und

 

Po-sens,

 Berlin 1930. 

M. 

Romeyko,

 Przed i po maju, tom I, Warszawa 1967. 

background image

H.K.

 

Rosenthal,

 German 

and

 Po

l

e. 

National

 

Conflict

 and 

the

 Modern 

Myth,

 

Gainesville 1976. 

M.J.

 

Rostworowski,

 Spraw

i/

 

Koscźota,

 “Przegląd Powszechny" 1936, nr 6. 

W. 

Roszkowski,

 Lista najw

i

ę

k

sz

y

ch 

wtascźcielź

 ziemsk

i

ch w Po

l

sce 

1

922 r

.,

 

“Przegląd Historyczny" 1983, nr 2. 

V. Sava, Wal

k

a o sz

k

olę b

i

a

ł

orus

k

a, “Poprostu" 1935, nr 10. 

S.L.

 

Schneiderman,

 Od 

.N

alewek do wie

ż

Eiffia,

 Warszawa. 

W. 

Sikorski,

 Polska i Francja w pr

z

esz

ł

ości i dobie współczesnej, Lwów 1931. 

C. Sipovi

ć

The

 

Lanouape

 Prob

l

em 

źn

 the 

Catholźc

 

Church źn

 

Byelorussia

 

from

 

1

832 to the 

First

 

Worid

 War, “The 

Jour-nal

 ot 

Byelorussian

 

Studies"

 1973, nr 

l. 
205 

background image

Sprawa 

ży

dows

k

a w Polsce, “Przewod

n

ik Społeczny" 1936, nr 7. 

Sprawy polskie na konferencji pokojowej w Par

y

żu. Dokumenty i materia

ł

y, tom 

III, Warszawa 1968. 

K. 

Srokowski,

 Sprawa narodowośc

i

owa na 

k

resac

h

 wsc

h

odnich, Kraków 1924. 

R. 

Staniewicz,

 Mn

i

e

j

s

z

ość pols

k

a w wo

j

ewód

z

twie ślqski

l

atach 1922—1933, 

Katowice 1965. 
E. Szturm de 

Sztrem,

 Prawd

zi

wa stat

y

st

yk

a, “Kwartalnik Historyczny" 1973, nr 

3. 
Tatar

z

y w Polsce, Wilno 1936. 

J. 

Tomaszewski,

 Trzy projekt

y

 W

ł

ad

y

s

ł

awa 

a

rabskiego, “Kwartalnik Historyczny" 

1959, nr 4. 
R. 

Torzecki,

 Kwest

i

a ukra

s

k

a w polityce III Rzesz

y

 (1933— 1945), Warszawa 

1972. 
H. 

Turska,

 O powstaniu polsk

i

ch obszarów językow

y

ch na Wileńszc

zyź

nie, [w

:]

 

Stud

i

a nad polszcz

y

zna kresow

ą

, tom I. Pod redakcją J. 

Riegera

 i W. 

Werenicza,

 

Wrocław 1982. 

Ks.

 J. Urban, Po uchwaleniu ustaw kresowych, “Przegląd Powszechny" 1924, nr 8. 

W. 

Wasiutyński,

 Za

g

adn

i

en

i

e z

i

em wschodnich, Warszawa 

1936. E. 

Woyniłłowicz,

 Wspomn

i

en

i

a 1847—1928. C

z

e

ś

ć pierws

z

a, 

Wilno 1931. 

Ks. 

H.E.

 

Wyczawski,

 Cerkiew prawos

ł

awna w II Rzeczypospolitej, [w

:]

 Kośc

i

ó

ł

 w 

II Rzec

z

ypospolitej. Praca zbiorowa pod redakcją Z. 

Zielińskiego,

 S. Wilka, 

Lublin 1980. 
W. 

Wydźga,

 Z wycieczk

i

 na kresy (wo

j

ewództwo nowo

g

ród

z

kie), Warszawa 1923. 

S. 

Wysłouch,

 Zaczarowane 

kolo,

 “Włóczęga" 1933, nr 7. 

A. 

Wysocki,

 Stosunki 

polsko-lżtewskie

 na pogran

i

czu w 

pow.

 suwalski

m.

 Warszawa 

1932 (maszynopis w Bibliotece 

SGPiS).

 

J. 

Zaremba,

 Stosunki narodowośc

i

owe w wojewód

z

tw

i

e nowo

g

ródzk

i

m z 

uwzględn

i

eniem tl

ą

 socjalnego

.

 Warszawa 1939 (maszynopis powielony). 

J. 

Zarnowski,

 Spo

ł

ec

z

eństwo Drugiej R

z

ec

z

ypospolitej 1918 —1939, Warszawa 

1973. 

Ż

yd

zi

 w Polsce Odrod

z

onej. D

z

ia

ł

alno

ś

ć społeczna, gospodarcza, o

ś

wiatowa i 

kulturalna. Pod red. I. 

Schipera,

 A. 

Tar-takowera

 i A. 

Hafftki,

 tom I, II, 

Warszawa 1936. 
INDEKS NAZWISK* 

Alter

 Wiktor (1890—1941), działacz żydowskiego ruchu robotniczego w Polsce. 

Uczestniczył w strajku szkolnym 1905 r

., 

od 1906 r. członek 

Bundu,

 od 1917 r. 

w jego organach kierowniczych; stał się czołowym teoretykiem partii. Należał 
do lewego skrzydła Międzynarodówki Socjalistycznej, opowiadając się w 1935 r. 

za współpracą z komunistami. Od 1921 r. reprezentował żydowskie związki 
zawodowe w Polsce w Komisji Centralnej 

Związków

 Zawodowych. Od września 1939 

r. w ZSRR 109 

\

 

Bona 

Storza

 d'Arago

n

a (1494—1557), królowa polska. Córka księcia Mediolanu, w 

1518 r, poślubi

ł

a Zygmunta I króla Polski. Dążyła do umocnienia państwa i 

dynastii Jagiellonów. Rozbudowywała własne posiadłości, głównie na Litwie, 
reorganizowała ich gospodarkę i administrację. 

M.in.

 osiedlała kolonistów we 

wsiach i miastach. Opuściła Polskę w 1556 r

.,

 osiem lat po śmierci męża 14, 83 

Borkowski

 

Dunin

 Piotr (1890—1949), wojewoda lwowski w latach 1927—1928, 

wojewoda poznański w latach 1928—1929 63 

Bronźewski

 W

ł

adysław 7, 8 

Budionny

 

Siemion

 (1883—1973), oficer radziecki. Podczas I wojny światowej w 

stopniu podoficera, w 1917 r. uczestniczył w tworzeniu władzy radzieckiej. W 
1919 r. zorganizował I Armię Konną, którą dowodził podczas wojny z Polską. 

Następnie zajmował kierownicze stanowiska wojskowe. W 1935 r. otrzymał stopień 
marszałka ZSRR. Podczas II wojny światowej był dowódcą frontu, od 1943 r. do 
1953 r. dowódcą kawalerii, w lata

c

h 1953—1954 inspektorem kawalerii 

Ministerstwa Obrony ZSRR 20 

background image

Chmielnicki

 Bohdan 

(ok.

 1585—1657), hetman kozacki. W początkach działalności 

nale

ż

ał do polityków umiarkowanych, dążąc do pokojowych stosunków z 

Rzecząpospolitą.

 Pozbawiony mienia i zagrożony śmiercią wskutek samowoli szla-

checkie

j

, podjął agitację za powstaniem, rozpoczętym w 1648 r. Po wstępnych 

sukcesach, wobec niepowodzeń oddał w 1654 r. Ukrainę pod opiekę cara, co 

następnie spowodowało podział ziem ukraińskich między Polskę a Rosję 38, 59 
• Kursywą oznaczono nazw

i

ska autorów d

zi

el przytoc

z

onych w ks

i

ążce. 

207 

background image

Chojnowsfci

 Andrzej 181 

Curzon ot 

Kedleston

 markiz, właściwie Curzon 

George

 

Na-thaniel

 (1859—1925), 

konserwatywny polityk brytyjski. Poseł do Izby Gmin w latach 1886—1898, 

podsekretarz stanu 1891—1892 (dla Indii) oraz 1895—1898 (spraw zagranicznych), 
wicekról Indii 1898—1905. Po powroc

i

e do Anglii kanclerz uniwersytetu w 

Oxtordz

i

e i członek Izby Lord

ó

w. W latach 1915—1924 członek gabinetu (od 1919 

r. minister spraw zagranicznych). W 1920 r. przedstawił projekt linii 

demarka-

cyjnej

 między walczącymi wojskami polskimi i Armią Czerwoną 21, 196 

Czaplicfci

 Stan

i

s

ł

aw 142 

Czerwinski

 Francis

z

ek 44 

Daszyński

 Ignacy (1866—1936), działacz polskiego ruchu robotniczego. Około 

1886 r. związał się z ruchem socjalistycznym i w 1892 r. był 

współzałożycielem

 

Galicyjsk

i

ej Partii Socjaldemokratycznej. Redagował liczne pisma i stał się 

j

e

j czołowym działaczem. Od 1897 r. był przywódcą Polskiej Partii 

Socjalno-

Demokratycznej

 Galicji i Śląska Cieszyńskiego oraz pos

ł

em do parlamentu 

wiedeńskiego, współpracował z J. 

Piłsudskim

 w akcji niepodległościowej. 1

^-

11 

listopada 1918 r. stał na czele rządu ludowego w Lublinie. Od 1919 r. był 

posłem na Sejm Rzeczypospolitej, w latach 1920—1921 wicepremierem w Rządzie 
Obrony Narodowe

j

, w latach 1922—1927 wicemarszałkiem Sejmu, a w okresie 1928—

1930 piastował urząd marszałka Sejmu. Od 1919 r. wchodził do centralnych 

organów PPS 17, 104 

Dmowski

 Roman (1864—1939), polityk polski, ideolog obozu 

narodowodemokratycznego.

 Od 1888 r. brał udział w konspiracyjnej działalności 

politycznej zaboru rosyjskiego, w 1893 r. był współzałożycielem Ligi 
Narodowej. Publicystyką kształtował koncepcje polityki nacjonalistycznej i 

zwalczał ruch socjalistyczny. Po rewolucji 1905—1907 wysuwał postulat 
autonomii ziem polskich w ramach Cesarstwa Rosyjskiego. Po wybuchu I wojny 
światowej reprezentował początkowo pogląd o potrzebie rozwiązania sprawy 

polskiej przy pomocy Rosji. W 1917 r. utworzył Komitet Narodowy Polski z 
siedzibą w Paryżu, w 1919 r. był delegatem Polski na konferencję pokojową. W 
polityce wewn

ę

trznej zwal

0

2 koncepcje obozu J. 

Piłsudskiego

 18

1

 

Dworafcowsfci

 Stanisław 81 

208 
Polsk

i yalczy

 

Erlich

 Henryk albo 

Wolf

 

Hsrsz

 (1882—1941), działacz żydowskiego ruchu 

robotn

i

czego w Polsce. Podczas stud

i

ów na Uniwersytecie Warszawskim wstąpi

ł

 do 

Bundu

 w 1903 r

., 

od 1913 r. należał do Komitetu Centralnego. W 1917 r. by

ł 

członkiem Komitetu Wykonawczego 

Piotrogrodzkiej

 Rady Delegatów Robotniczych i 

Ż

ołnierskich, wiążąc się z 

mien-szewikami.

 W 1918 r. wrócił do Polski i stał 

się czołowym publicystą Bundu oraz wchodzi

ł

 do jego organów centralnych. 

Redagował organ partii “Di 

Fołkscajtung".

 Od 1939 r. w ZSRR 109 

eo

lski Marian 138 

Fico-wski

 Jer

zy

 166, 167 

Grabski

 Władysław (1874—1938), ekonomista, polityk i historyk polski. Od 

koń

ctL

XIX w. w regionie Kutna i Łowicza organizował 

spółdziende

 i 

stowarzyszenia rolnicze, pisał prace naukowe. 

Trzykrotrae

 by

ł

 posłem do Dumy 

rosyjskiej. W latach 1915—1918 w 

Piotrogrodzie

 przewodniczył Centralnemu 

Komitetowi Obywatelskiemu, którego celem było niesienie pomocy polskim 
emigrantom w Rosji. Delegat polski na konferencję pokojową w 1919 r. 
Parokrotnie zajmował stanowisko ministra skarbu (w latach 1919—1920, 1923—

1925) oraz premiera (1920, 1923—1925); w 1924 r. przeprowadził reformę 
walutową i usiłował znaleźć sposób rozwiązania kwestii narodowej. Od 1923 r. 

by

ł

 profesorem SGGW 69 

Granat Wincenty 

ks.

 115 

Grunbaum

 

Izaak

 lub 

Icchak

 (1879—1970), polityk żydowski, adwokat. Jako 

przedstawiciel radykalnego nurtu ruchu syjonistycznego w Polsce był posłem na 

Sejm Rzeczypospolitej w latach 1919—1932. Następnie wyjechał z kraju, wchodząc 

do władz Światowej Organizacji Syjonistycznej. Przebywał w Izraelu od początku 

background image

istnienia tego państwa i tam zmarł 111 
Habsburgowie, dynastia panująca w 

Austro-Węgrzech

 do jesieni 1918 r. 43 

Henrys

 

Pauł

 

Prosper

 (1862—1943), oficer francuski. Ukończy

ł 

akademię wojskową 

Saint-Cyr

 i służył następnie w Afryce. W latach 1917—1918 dowodził armią 

francuską na Wschodzie. W latach 1919—1921 k

i

erował francuską misją wojskową w 

Polsce 20 
Hitler Adol

f

 (1889—1945), pol

i

tyk niemiecki. Pochodził z 

Au-

 

14 — Ojczyzna.

,,

 

209 

background image

strii,

 lecz jako polityk działał w Niemczech. Został przywódcą 

NSDAP

 

(Niemiecka 

Narodowo-Socjalistyczna

 Partia Robotnicza) i w styczniu 1933 r. 

objął urząd kanclerza Rzeszy Niemieckiej w koalicji z innymi partiami 

prawicowymi. Wkrótce zlikwidował wszelkie partie poza NSDAP i stał się 
dyktatorem Rzeszy, zmierzają

c

 do podporządkowania Niemcom innych krajów. 

Bezwzględnie zwalczał ruch robotniczy i zainicjował prześladowanie 

Ż

ydów, 

zakończone w latach II wojny światowej ich masowym mordowaniem na terenach 
podporządkowanych Niemcom 8, 136, 

1

37, 139 

Hiond

 August (1881—1945), ksiądz rzymskokatolicki, biskup śląski, od 1926 r. 

arcybiskup poznański i gnieźnieński, prymas Polski, od 1927 r. kardynał. We 

wrześniu 1939 r. opuścił Polskę i udał się do Rumunii, następnie do Włoch, 
gdzie rozwinął działalność propagandową na rzecz sprawy polskiej. 

Z

muszony do 

opuszczenia Włoch, przeniósł się do Francji. W 1943 r. został aresztowany 
przez gestapo i przez dwa miesiące internowany w Paryżu. W 1944 r. wywieziony 
do klasztoru w 

Wiedenbruck

 w Westfalii. Zwolniony przez Amerykanów w 1945 r

.,

 

udał się do Rzymu, a stamtąd do kraju. W 1946 r. został arcybiskupem 

warszawsko-gnieźnieńskim 

119, 184 

Holzer

 Jerzy 134 

Hołówko

 Tadeusz (1889—1931), polityk polski związany z J. 

Piłsudskim.

 Od 1909 

r. należał do 

PPS-Frakcji

 Rew

o

lucyjnej, w 1914 r. współorganizował 

POW.

 Po 

1918 r. pu

bl

ikowa

ł 

artykuły w “Robotniku", zwłaszcza na temat kwestii naro-

dowej. Od 1925 r. kierował Instytutem Badania Spraw Narodowościowych. W 1927 

r. wystąpił z PPS. Był wspó

ł

twórcą 

BBWR.

 Od 1930 r. poseł na Sejm 

Rzeczypospolitej. Brał udział w rozmowach z politykami ukraińskimi; zabity 
przez zamachowców z 

OUN

 67, 73 

Horoszfciewźcz-Woynźcz

 Roman 80, 81, 82, 83 

Hrabyk

 Klaudius

z

 182 

Jałbrzykowski

 Romuald (1876—1955), ksiądz rzymskokatolicki. Ukończył Akademię 

Duchowną w Petersburgu. W latach 1916—1917 działał w polskich organizacjach w 
Mińsku. Od 1918 r. był biskupem 

sufraganem

 diecezji 

sejneńskiej,

 od 

1925 r. biskupem ordynariuszem diecezji łomżyńskiej, od 

1926 r. arcybiskupem utworzonej wówczas archidiecezji 

-w\ leńskiej.

 Poglądami 

zbliżał się do narodowych demokrat

Po 1945 r. mieszkał w Białymstoku 89, 152, 

158 

'zji

 

-

wy 

krató^.

 

210 

JanouSek

 

Jiri

 8 

Józewski

 Henryk (1892—1981), polityk polski związany z J. Piłsudskim. Ukończył 

wydział matematyczny uniwersytetu w Kijowie i od 1914 r. kierował POW na 
Ukrainie. W 1920 r. był wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie S. 

Pet-

lury.

 W 1927 r. został szefem Gabinetu Prezesa Rady Ministrów, od 1928 r. do 

1938 r. był wojewodą wołyńskim (z przerwą w latach 1929—1930, gdy został 

ministrem spraw wewnętrznych). W latach 1938—1939 był wojewodą łódzkim 63, 189 
Kazimierz III Wielki (1310—1370), król polski od 1333 r. Syn Władysława 
Łokietka. Umocnił politycznie i gospodarczo państwo oraz rozszerzył jego 
o

b

szar. Przeprowadził reformy administracyjne, sądownicze i 

-

wojskowe 38 

Kazimierz 

św.

 (1458—1484), sy

f

 króla polskiego Kazimierza 

Jagiellończyka.

 W 

młodości przeznaczony na króla Węgier, lecz nie udało się osadzić go na 

tronie. W latach 1481—1483 zarządzał — z ramienia ojca — Koroną, potem 
przebywał w Wilnie. Cechowała go szczególna pobożność. Kanonizowany w 1602 r

.,

 

patron Litwy i Korony 158 

Kopeć Eugeniusz 49 

Kostek-Biernacki

 Wacław (1884—1957), oficer polski związany z J. Piłsudskim. 

Od 1905 r. należał do PPS, od 1914 r. był w Legionach, przez pewien czas 

dowodząc żandarmerią. Po 1918 r. w wojsku polskim. W 1930 r. został 
komendantem twierdzy brzeskiej i zyskał ponurą sławę brutalnym traktowaniem 

uwięzionych tam wybitnych polityków opozycyjnych. Od 1832 r. wojewoda poleski. 

background image

W latach 1939—1944 internowany w Rumunii, następnie przekazany władzom pol-
skim, w 1953 r. skazany na karę śmierci, zamienioną na więzienie, w którym 
przebywał do 1955 r. 94 

Kościałkowski

 Marian 

Zyndram

 (1892—1946), polityk polski związany z J. 

Piłsudskim, współorganizator POW, w latach 1915—1916 w Legionach. W okresie 

1922—1925 był wiceprezesem 

PSL

 “Wyzwolenie", w 1925 r. wystąpił ze stronnictwa 

i był 

współzałożycielem

 oraz jednym z przywódców Parti

Pracy. Od 1928 r. 

pełnił funkcję wiceprezesa BBWR i był posłem na Sejm Rzeczypospolitej w latach 
1928—1930, 1935 —1939. W okresie 1934—1935 zajmował stanowisko ministra spraw 

wewnętrznych, 1935—1936 premiera, 1936—1939 ministra opieki społecznej. We 

wrześniu 1939 r. przeszedł wraz z rządem do Rumunii, a stamtąd przedostał się 
do Anglii 195 
211 

background image

Kościuszko Andrzej Tadeusz (1746—1817), oficer wojsk polskich i amerykańskich, 
specjalista w dziedzinie inżynierii wojskowej. W latach 1776—1784 walczył w 

szeregach powstańców w angielskich koloniach w Ameryce. Od 1789 r. w armii 
polskiej jako generał, walczył z powodzeniem z armią rosyjską. Naczelnik 
powstania 1794 r

.,

 więziony w latach 1795—1796, potem na emigracji. Zmarł w 

Szwajcarii 38, 83 

Kowalafc

 Tadeus

z

 145 

Kowaisfca

 Irena 99 

Kozietulski

 Jan (1781—1821), oficer wojsk Księstwa Warszawskiego. Brał udział 

w kampanii napoleońskiej w Hiszpanii, gdzie wsławił się szarżą w wąwozie 

Somosierry.

 Walczył też w kampanii rosyjskiej 1812 r

.,

 otrzymał wówczas 

stopień 

pułkownika-majora.

 Po 1815 r. w armii Królestwa Polskiego 10 

Konig

 147 

Kułbiedź

 83 

Lioyd

 

George

 

of

 

Dwytor

 

earl.

 właściwie 

Lioyd

 

George

 David (1863—1945), polityk 

brytyjski z Partii Liberalnej. Od 1890 r. poseł do Izby Gmin. W latach 1905—
1922 wchodził do kolejnych gabinetów: 1905—1908 jako minister handlu, 1908— 
1915 jako minister skarbu, 1915—1916 jako minister zaopatrzenia, 1016 r. jako 
minister wojny, 1916—1922 jako premier. Brał udział w konferencji pokojowej w 
Paryżu w 1919 r. Od 1925 r. był przywódcą Partii Liberalnej, znajdującej się w 

opozycji 28, 29 

^

 

Łopalewsicź

 Tadeus

z

 154 

Łoziński

 Zygmunt (1879—1932), ksiądz rzymskokatolicki. Studiował w Akademii 

Duchownej w Petersburgu. Od 1895 r. zajmował różne stanowiska w parafiach. W 
1905 r

.,

 jako proboszcz w Mińsku, współpracował z tajnymi kursami polskimi. W 

1917 r. mianowany biskupem mińskim, taktycznie diecezją nie zarządzał. Od 1925 
r. biskup piński, sprzyjał używaniu języka białoruskiego w kościołach 152 

Macfcźewicz

 Stan

i

s

ł

aw 92 

Madajczyk

 C

z

esław 187 

ben

 

Majmon

 Salomon, właściwie Salomon 

ben

 

Jehoszua

 (1754— 1800), filozo

f

 i 

pisarz żydowski. Nauki pobierał 

m.in.

 w Mirze, potem studiował samodzielnie. W 

1778 r. przebywał w Kr

o. lewcu,

 w Berlin

i

e i Poznaniu, zyskując autorytet 

uczoneaff talmudysty.

 W następnych latach przebywał w ró

ż

nych 

nffa-

 

212 

stach

 niemieckich, żyjąc w trudnych warunkach, pisząc dzieła filozoficzne. 

Rozwijał zwłaszcza koncepcje Kanta 116 

Marczak

 Micha

ł

 79 

Marks Karol (1818—1883), teoretyk i działacz ruchu robotniczego. Studiował w 
Bonn i w Berlinie, od 1842 r. zajął się publicystyką. W 1843 r. emigrował do 
Francji. Po krótkotrwałej dzia

ł

alności politycznej w Niemczech w latach 1848—

1849 osiedlił się w Londynie. Na emigracji napisał szereg dzieł ekonomicznych, 

filozo

fi

cznych i politycznych. Współdziałał przy utworzeniu Międzynarodowego 

Stowarzyszenia Robotników, 

K

tórego program opracował 108 

Matejko Jan (1838—1

^

93), malarz polski. Syn czeskiego nauczyciela muzyki, 

kibry

 osiedlił s

i

ę w Krakowie. Studiował w krakowskiej Szkole Sztuk P

i

ęknych, 

potem w Monachium i w Wiedn

i

u. Zyskał s

ł

awę dziełam

i

 ukazującymi doniosłe 

wydarzenia z dziejów Polski 123 

Matulewicz

 Jerzy, 

Jurgis

 Matulevi

6

ius lub 

Jurgis

 

Matulaitis 

(1871—1927), 

ksiądz rzymskokatolicki. Pochodził z litewskiej rodziny chłopskiej, studiował 
w Akademi

i

 Duchownej w Petersburgu oraz na un

i

wersytecie we Fryburgu. Zajmował 

się probl

e

matyką społeczną. W latach 1918—1925 był biskupem wileńskim, 

występując nieraz w obronie narodowych praw katolików białorusk

i

ch i 

litewskich wobec większości polskiej 158 

Mauersberg

 Stanisław 65, 90, 153 

Merry

 d

c

l Va

l

 Rafael (1865—1930), ksiąd

z

 rzymskokatolicki. Pochodził z rodziny 

dyplomaty hiszpańskiego. W 1900 r. z

o

sta

ł

 biskupem Nicei w 1903 r. otrzymał 

kapelusz kardynalski. W latach 1903—1914, za ponty

f

ikatu Piusa X był 

background image

sekr

e

tarzem stanu, od 1914 r. został sekretarzem 

Ś

więtego 

Ofticium.

 Zwalczał 

modernizm w Kośc

i

ele 88 

Mick

i

ewicz Adam (1798—1855), poeta polski. Studiował na uniwersytec

i

e w 

W

i

lnie, potem pracował jako nauczyciel w Kownie. Przez krótki czas uwięziony, 

skazany na osiedlenie w głębi Rosji. W 1829 r. emigrowa

ł

; po dłuższych 

podróżach osiedl

i

ł się w Paryżu, był jednym z reprezentantów Wielkiej 

Emigracji. W latach 1840—1844 wykładał w College de France. Zmarł w 
Konstantynopolu, dokąd wyjecha

ł

, by organizować działania 

wojskowo-polityczne

 

przeciw Rosji 8, 14, 83 

Moraczewski

 Jędrzej (1870—1944), polski działacz robotniczy. Studiował na 

politechnice lwowskiej, od 1803 r. związał się z ruchem socjalistycznym. W 
1907 r. wszedł do parlamentu wiedeńskiego. W 1914 r. poparł J. 

Piłsudskiego,

 

wstępując do Legionów. Od listopada 1918 r. do stycznia 1919 r. był 

pre-

 

213 

background image

mierem,

 w latach 1919—1927 posłem na Sejm Rzeczypospolitej. Od 1925 do 1929 r. 

piastował tekę ministra robót publicznych. Od 1919 r. wchodził do centralnych 
organów PPS, lecz po przewrocie majowym (który czynnie poparł) został w 1927 

r. usunięty z partii. Od 1930 r. działał w związkach zawodowych 
współpracujących z sanacją 17 

Mroczkowski

 Walerian (1840—1889), polski działacz rewolucyjny, uczestnik 

powstania styczn

i

owego, po jego upadku przebywał we Francji. Związał się z 

M.A.

 

Bakuninem.

 W 1867 r. wszedł w skład Komitetu Stałego Ligi Pokoju i Wol-

ności. Członek 

Alliance

 de la 

Democratie

 

Socialiste.

 W 1880 r. wszedł do 

stowarzyszenia 

narodowo-socjalistycznego

 “Lud Polski". Głosił idee socjalizmu 

agrarnego 14 

Mudryj

 

Wasyl

 (1893—1966), polityk ukraiński. W latach 1921 —1925 był 

sekretarzem tajnego uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Od 1926 r. został 
wiceprzewodniczącym, a od 1935 r. — przewodniczącym 

UNDO.

 W latach 1927—1935 

redagował dzienni

k

 

“Diło".

 W 1935 r. został posłem na Sejm Rzeczypospolitej i 

piastował funkcję jego wicemarszałka. Usiłował doprowadzić do ugody 

polsko-

ukraińskiej.

 Zm

a

rł 

w USA 60, 74, 75 

Ossowsfci

 Stanis

ł

a

w

 7,8 Ostro

w

ski Janusz 153 

Paderewski

 Ignacy (1860—1941), muzyk i polityk polski. Studiował muzykę w 

Warszawie, Berlinie, 

Strasburgu

 i W

S|(i

niu. Pod koniec XIX w. zyskał światową 

sławę jako pianista. Wykorzystał ją po 1914 r. dla działalności na rzecz 
odbudowy państwa polskiego. W 1919 r. był premierem, później wyjechał do 

Szwajcarii i USA. W latach trzydziestych próbował wraz z innymi politykami 
utworzyć front opozycyjny względem sanacji — Front 

Morges.

 Od 1940 r. był 

przewodniczącym Rady Narodowej w Londynie 28, 29 
Palto 83 

Paradowsfca

 Maria 122 

Petlura

 

Semen

 (1877—1926), polityk ukraiński. Należał do 

u-kraińskiej

 partii 

socjaldemokratycznej, od 1917 r. działał na rzecz utworzenia niepodległego 
państwa ukraińskiego. Dowodził wojskami w latach 1919—1920 w przymierzu z Pol-

ską i stał na czele rządu przeciwstawiającego się radz

i

eckiej Ukrainie. Po 

klęsce przebywał w Czechosłowacji, Polsce i Francji. Zginął w Paryżu z ręki 
emigranta żydowskiego 20, 21 214 

Pieracki

 Bronisław (1895—1934), oficer i polityk polski zw

i

ązany z J. 

Piłsudskim.

 Walczył w Legionach, od 1919 r. zajmował różne stanowiska w 

administracji wojskowej. W 1924 r. otrzymał stopień pułkownika. Brał udział w 
przewrocie majowym, potem dzia

ł

ał w 

BBWR

 i zajmował wyższe stanowiska w 

wojsku. Od 1929 r. był wiceministrem spraw wewnętrznych, potem ministrem bez 
teki i ministrem spraw wewnętrznych (na tym urzędzie szukał modus vivendi z 
politykami ukraińskimi). Został zabity przez zamachowców z 

OUN

 73 

Piłsudski

 Józef (1867—1935), polityk polski. Od 1882 r. brał udział w 

konspiracji antyrosyjskiej, w latach 1887—1892 przebywał na z

as

t

a

n

i

u, od 1893 

r. w PPS, gdzie stał się jednym z czołowych dz

i

a

ł

aczy i publicystów. W 1906 r. 

wraz ze swymi zwolennikami dokonał rozłamu w partii, tworząc 

PPS-Frakcję

 

Rewolucyjną. Od 1908 r. tworzył w Galicji polskie organizacje paramilitarne, z 

których w 1914 r. wyrosły Legiony, walczące u boku państw centralnych 

przeciwko Rosji. W listopadzie 1918 r. przejął władzę jako Tymczasowy 
Naczelnik Państwa w powstającej niepodległej Polsce, od lutego 1919 r. jako 
Naczelnik Państwa. W latach 1919— 1921 sprawował także naczelne dowództwo 
podczas wojny z republikami radzieckimi, od 1920 r. w stopniu marszałka. W 

końcu 1922 r. złożył urząd Naczelnika Państwa na ręce prezydenta. W maju 1926 
r. dokonał zamachu stanu, po czym — przeważnie na stanowisku ministra spraw 

wojskowych — wywierał decydujący wpływ na politykę państwa (zastrzegł dla 
siebie sprawy wojskowe i zagraniczne) 17, 22, 67, 70, 73, 85, 87, 104, 186, 
188, 190 

Pius X 

św.,

 właściwie 

Giuseppe

 

Melchiorre

 

Sarto

 (1835—1914), ksiądz 

background image

rzymskokatolicki, od 1903 r. papież. Zainicjował reformę prawa kanon

i

cznego 

oraz wprowadził szereg innych zmian w Kościele. Kanonizowany w 1954 r. 88 

Przeździecki

 Henryk (1873—1939), ksiądz rzymskokatolicki. Ukończył Akademię 

Duchowną w Petersburgu. Od 1901 r. był kolejno wikarym i proboszczem w 
Warszawie i Łodzi. W 1917 r. został biskupem diecezji podlaskiej, od 1932 r. 

był 

konsultorem

 

Ś

więtej Kongregacji do spraw Kościołów Wschodnich. Był również 

sekretarzem Episkopatu 152 
Pszczyński Jan Henryk XV 

Hochberg

 książę (1861—1938), niemiecka forma tytułu: 

von 

Pless.

 Magnat śląski, posiadacz 

fideikomisu

 pszczyńskiego oraz rozległych 

dóbr na Dolnym 

Ś

ląsku. 

Fideikomis

 pszczyński został obciążony znacznymi 

215 

background image

d

ł

ugami, co doprowadzi

ł

o do ustanowienia w 1934 r. zarządu przymusowego 144 

Radziwi

łł

owie, rodzina arystokratycz

n

a litewskiego pochodzenia 80 

Rauschning

 Hermam

i

 48 

Romeyko

 M

o

r

ze

m 180 

Rosenthal

 

Harry

 K. 128, 129 

Rostzuorowski

 Jan 

ks.

 119 

Roszkowski

 Wojciech 68, 99 

Rydz-Śmigły

 Edward (1886—1941), oficer i polityk polski 

z

wiązany z J. 

Piłsudskim.

 Studiował malarstwo, ukończył Wydział 

F

ilozoficzny Uniwersytetu 

Jagiellońskiego. Od 1914 r. był w Legionach, pełni

ł

 funkcje dowódcze podczas 

wojny 

polsko-radzieckiej

 1919—1920. W latach 1921—1935 był inspektorem armii, 

od 1935 r. — generalnym inspektorem sił zbrojnych. W 1936 r. został mianowany 
marszałkiem. Podczas kampanii wrześniowej 1939 r. był naczelnym wodzem, od 17 
września internowany w Rumunii, skąd przez Węgry w 1941 r. powr

ó

cił do 

Warszawy 20 

Sakall

 

Soke

 Z

.,

 właściwie 

Szoke

 

Szakall,

 węgierski aktor filmowy, uchod

ź

ca z 

III Rzeszy, następnie przebywał w USA 8 
Sam Vi

n

ce

s

 92 

Schneiderman

 S.L. 116 

Sienkiewicz Henryk (1846—1916), pisarz polski. Od 1872 r. pracowa

ł

 w prasie 

warszawskiej, wiele podróżował. Zdoby

ł

 s

ł

awę w Polsce powieściami 

historycznymi z dziej

ó

w Polski, za granicą stał się znany dzięki powieści Quo 

Va

dir

 (w 1905 r. uzyskał nagrodę Nobla). Podczas I wojny światowej przebywał w 

Szwajcarii, gdzie organizował pomoc dla ofiar wojny w Polsce 58, 59, 69 

Sikorski

 Władysław (1881—1943), polityk polski, generał, współtwórca polskich 

organizacji 

wojskowo-niepodległościo-wych

 1908—1914. W latach 1921—1922 sze

f

 

Sztabu Generalnego, 1922—1923 premier, minister spraw wewnętrznych, 1923—1924 
generalny inspektor piechoty, 1924—1925 minister spraw wojskowych. Podczas 
przewrotu majowego zajął stanowisko wyczekujące. W latach trzydziestych 

znajdował się w opozycji, był jednym z inicjatorów Frontu 

Mor-ges.

 Od września 

1939 r. przebywał we Francji, został wówczas premierem i ministrem spraw 

wojskowych rządu emigracyjnego, następnie naczelnym wodzem i generalnym 

in-

 

216 

spektorem

 sił zbrojnych. Od czerwca 1940 r. działał w Wielkiej Brytanii. 

Zginął w katastrofie lotniczej 196 S'ipovi

c

 

Ceslau

 ks. 43, 47 

Słonimski

 Antoni (1895—1976), poe

t

a i publicysta polski. W latach 1924—1939 

współpracował z “Wiadomościami Literackimi", w latach 1942—1946 redagował w 

Londynie mies

i

ęcznik “Nowa Po

l

ska", następnie do 1948 r. pracował w UNESCO. Od 

1948 r. do 1951 r. kierował Instytutem Kultury Polskiej w Londynie, następnie 
powrócił do Polski. W latach 1956— 1959 był prezesem Związku Literatów 
Polskich 119 

Srokowski

 Konstanty 36 

Stalin 

losif

 

Wissarionowicz,

 właściwie 

I.W.

 

Dżugaszwili

 (1879— 1953), 

poirtyli^gdziecki.

 Od 1898 r, był członkiem partii socjaldemokratycznej, od 

1912 r. wchodził do jej władz centralnych. W 19

1

7 r. brał udział w powstaniu w 

Piotrogrodzie, 

następnie zajmował rozmaite kierownicze stanowiska partyjne i 

państwowe, 

m.in.

 w pierwszym rządzie radzieckim był w latach 1917—1922 

komisarzem ludowym do spraw narodowości, w latach 1919—1922 komisarzem ludowym 
kontroli państwowej. Od 1922 r. był sekretarzem generalnym 

KC

 

RKP 

(b). Po 

śmierci Lenina skoncentrował w swym ręku najważniejsze n

i

ci radzieckiego życia 

politycznego. Od 1941 r. był prem

i

erem ZSRR i naczelnym dowódcą podczas wojny 

z III Rzeszą 84 

Staniewicz

 

Restytut

 49 

Stankiewicz

 Adam (1891—1949), ksiądz rzymskokatolicki, polityk b

i

ałoruski. 

Ukończył Akademię Duchowną w Petersburgu, gdzie od 1916 r. kierował “kółkiem 
białoruskim", a następnie współpracowa

ł

 ze Związkiem 

Chrześcijańsko-De-

mokratycznym.

 Od 1919 r. przebywał w Wilnie, gdzie wydawał pismo “Krynica" 

(potem 

“Biełoruskaja

 Krynica") i stał się czołowym działaczem bia

ł

oruskiej 

chrześcijańskiej demokracji. Był posłem na Sejm Rzeczypospolitej w latach 

background image

1922—1927. Po konflikcie z arcybiskupem R. 

Jałbrzykowskim 

zrezygnował z 

działalności ściśle partyjnej, pracując w rozmaitych organizacjach 
białoruskich 88 Ste

f

an Batory (1533—1586), król polski od 1576 r

.,

 poprzednio 

książę Siedmiogrodu. Dążył do umocnienia władzy królewskiej w Polsce. 
Zorganizował w 1578 r. piechot

ę

 

wybraniec-ką

 (z chłopów dóbr królewskich). W 

latach 1579—1582 prowadził zwycięskie w

o

jny z Moskwą. Zmierzał do stworzenia 

państwa słowiańskiego, zdolnego do pokonania Turcji i wyzwolenia Węgier 165 
217 

background image

Szapszał

 

Seraja

 chan

.

 (1878—1961), 

chacham

 (zwierzchnik duchowy) Karaimów, 

orientalista.

 Urodzony na Krymie, studiował języki wschodnie w Petersburgu. W 

latach 1899—1908 był wychowawcą następcy tronu w Persji, następnie wykładał na 

uniwersytecie petersburskim. W 1915 r. objął 

u-rząd

 

chachama

 w 

Taurydzie.

 W 

latach 1919—1927 był wicedyrektorem banku w Konstantynopolu, od 1928 r. objął 

urząd chachama w Trokach i wykładał na uniwersytecie wileńskim 165 
Szelążek Adolf (1865—1945), ksiądz rzymskokatolicki. Ukończył Akademię 
Duchowną w Petersburgu, w latach 1893— 1918 był profesorem 

seminnrium

 

duchownego w Płocku. W latach 1918—1924 był radcą w Ministerstwie Wyznań i 0-

świecenia

 Publicznego, w 1925 r. został biskupem 

łuckim

 152 

Szeptycki

 Stanisław (1867—1946), oficer polski. Do 1918 r. służy

ł

 w armii 

Austro-Węgier,

 następnie w armii polskiej. Jako generał dowodził podczas wojny 

polsko-radzieckiej

 1919— 1920. W 1923 r. był ministrem spraw wojskowych, w 

latach 1923—1926 został inspektorem armii, w latach 1945—1946 był prezesem PCK 
44 

Szeptyćkyj

 

Andrij,

 właściwie Roman Aleksander Maria (1865 —1944), ksiądz 

greckokatolicki, polityk ukraiński. Od 1899 r. był biskupem stanisławowskim, 
od 1900 r. arcybiskupem metropolitą lwowskim i halickim. W latach międzywojen-
nych zbliżał się koncepcjami do 

UNDO

 i zmierzał do tworzenia niezależnych od 

władz polskich instytucji ukraińskich. Po 1939 r. skłaniał się ku kompromisowi 

z III Rzeszą, lecz odniósł się krytycznie do skrajnego 

nacjonalizmA

 ukra-

ińskiego 43, 67 

S

z

turm de 

Sztrem

 Edward 37, 44 

Szynkiewicz

 Jakub (1884—1966), 

mufti

 (zwierzchnik duchowy muzułmanów w 

Polsce), orientalista p

o

lski. Studiował we Lwowie, Kairze i Berlinie, gdzie 

rozpoczął pracę naukową. Powróci

ł

 w 1925 r. do kraju po wyborze na 

muttiego.

 

Zmarł w USA 169 

Taraszkiewicz

 Bronisław (1892—1937), polityk białoruski, filolog i poeta. 

Ukończył uniwersytet petersburski. Opracował pierwszą gramatykę języka 

białoruskiego, przełożył 

m.in. 

Pana Tadeusza. W 1921 r. założył Towarzystwo 

Białoruskiej Szkoły. Był posłem na Sejm Rzeczypospolitej w 

latad^" 

1922—1927. 

Współorganizował Białoruską 

Włościańsko-R^ot-niczą

 

Hromadę

 w 1925 r. i stał 

się jej czołowym działaczem, później należał do Komunistycznej Partii 
Zachodniej 

Bia-

 

218 

łorusi.

 Skazany na więzienie, w 1933 r. wyjechał do ZSRR, w 1937 r. uwięziony 

87, 90 

Thomke

 147 

Thon

 Abraham 

Ozjasz

 (1870—1936), socjolog, rabin, polityk żydowski. Studiował 

w Berlinie, gdzie proponowano mu karierę naukową, lecz w 1897 r. powrócił do 
Krakowa na stanowisko rabina i kaznodziei. Głosił koncepcje umiarkowanego 

syjonizmu, należąc do frakcji opozycyjnej wobec I. 

Grunbauma.

 Pisał artykuły, 

organizował wydawnictwa. W 1919 r. wyjechał do Paryża jako delegat Żydów 
galicyjskich na konferencję pokojową i prowadził tam rozmowy z politykami 
polskimi. W latach 1919—1935 był posłem na 

•^"h^wRzeczypospolitej

 111 

Tursfca

 Halina 12, 153 

Tuwim

 Julian (1894—1953), p

o

eta polski, tłumacz poezji, zwłaszcza rosyj

s

kiej, 

bibliofil i badacz dziejów kultury polskiej. W latach 1924—1939 współpracował 
z “Wiadomościami Literackimi", od 1939 do 1946 na emigracji. Wyróżniony licz-
nymi nagrodami 119 

Wacławski

 Stanis

ł

aw (ok. 1910—1931), student Uniwersytetu Stefana Batorego w 

Wilnie, zabity 10 listopada 1931 r. podczas zaburzeń antysemickich 115 

Wasiutyiiski

 Wojciech 92 

Werich

 Jan (1905—1980), aktor i dramaturg czeski. Wsławił się ze swym 

przyjacielem J. Voskovcem przedstawieniami w Teatrze Wyzwolonym w Pradze 

(1927—1938), które odegrały przełomową rolę w dziejach teatru czeskiego. Pod-

background image

czas wojny przebywał na emigracji w USA, następnie powrócił do kraju i 
występował w teatrach oraz filmach (także telewizyjnych) 8, 10 

Witold Wielki (ok. 1352—1430), wielki książę litewski, stryjeczny brat króla 
polskiego Władysława Jagiełły. Dążył do umocnienia państwa litewskiego i 
zachowania jego samodzielności. Prowadził wojny przeciwko Krzyżakom (czasem 

się z nimi jednak sprzymierzał), z Tatarami i z Moskwą. Brał udział w bitwie 
pod Grunwaldem, zawarł z Polską w 1413 r. unię w Horodle 38 

Witos Wincenty (1874—1945), rolnik, polityk polski. Od 1895 r. brał udział w 
ruchu ludowym. W latach 1908—1918 był pos

ł

em do sejmu galicyjskiego, w latach 

1911—1918 posłem do parlamentu wiedeńskiego, w latach 1919—1933 posłem na Sejm 

Rzeczypospolitej. Od 1918 r. wybierano go na prezesa 

PSL

 “Piast" (potem 

SL).

 

Piastował urząd wójta 

wsi

 

Wierz-

 

219 

background image

chosławice.

 W latach 1920—1921, 1923 i 1926 był premierem. We wrześniu 1930 r. 

osadzony w twierdzy brzeskiej. Uda

ł 

się w 1933 r. na emigrację do 

Czechosłowacji, w 1939 r. powr

ó

cił do kraju, w latach 1939—1941 więziony przez 

Niemców. W 1945 r. był wiceprezydentem KRN oraz prezesem 

PSL,

 lecz ciężko 

chory, nie brał bezpośredniego udzi

a

łu w życiu politycznym 187 

Woynitlowicz

 Edward 93 

Wyczawski

 Hieronim E. 

ks.

 152 

Wydźga

 W

ł

adys

ł

aw 86, 94 

Wysłouch

 Sewer

y

n 85 

Wysocki

 Aleksander 157 

Young

 Owen (1874—1962), prawnik, przedsiębiorca i polityk amerykański. W 1924 

r. jako członek pierwszej komisji ekspertów do 

'

spraw odszkodowań niemieckich 

był współtwórcą Planu 

Dawesa,

 a następnie uczestniczył w jego realizacji. W 

1929 r. by

ł

 przewodniczącym drugiej komisji ekspertów, która przedstawiła 

zrewidowany plan spłat odszkodowań 143 

Zaremba

 J

ó

zef 46 

Zawałykut

 Iwan, polityk ukraiński, pose

ł

 na Sejm Rzeczypospolitej w latach 

1935—1938 55 

Żabotyński

 Włodzimierz (1880—1040), pol

i

tyk żydowski. Studiował prawo w 

Szwajcarii i we Włoszech, by

ł

 korespondentem gazet w rodzinnej Odessie. W 1903 

r. inicjowa

ł

 ut

va

przenie grupy obronnej wobec spodziewanego pogromu 

ZyBów

 w 

Odessie. Następnie działa

ł

 w ruchu syjonistycznym, redagował czasopisma. W 

1917 r. organizował w Palestynie legion żydowski po stronie angielskiej. W 

1920 r. zorganizował oddziały n

i

elegalne walczące przeciwko Arabom 

(Hagana),

 

został skazany na więzienie. Od 1925 r. w ruchu syjonistycznym organizował 

frakcję rewizjonist

ó

w, która w 1035 r. wyodrębniła się jako Nowa Organizacja 

Syjonistyczna. Głosił program masowej imigracji 

Ż

ydów do Palestyny niezależnie 

od ograniczeń stawianych przez władze brytyjskie. Od 1937 r. organizował 
nielegalną imigrację, także z Polski, w związku z tym współpracowa

ł

 z władzami 

polskimi 111 

Zarnowski

 Janus

z

 51, 174, 175 

^^ Żeligowski

 Lucjan (1865—1947), 

oficer polski. Służbę 

r^<po

-

czął

 w armii rosyjskiej, w której otrzymał stopień 

generała. W 1917 r. organizował oddziały polskie w Rosji, 

na-

 

220 
m

i

 11

1 r^o-

 

stępnie

 dowodził podczas wojny 

polsko-radzieckiej

 1919— 1920. Był wiernym 

zwolennikiem J. 

Piłsudskiego

 i — jako m

i

nister spraw wojskowych w latach 1925—

1926 — ułatwił przygotowania do zamachu majowego. W latach 1927

_

1939 był 

posłem na Sejm Rzeczypospolitej i działaczem społecznym na Wileńszczyźnie. Od 
1939 r. przebywał na emigracji w Anglii 22, 23 

Zeromski

 Stefan 93 

background image

SPIS ILUSTRACJI * 

1

. Komitet obchodów uroczystości poświę

c

enia sztandaru Stowarzyszenia Polak

ó

Ewangelików w Hajdukach. 

2. Pielgrzymka 

Niemców-katolików

 z Wielkopolski w Częstochowie we wrześniu 

1931 r. 

(

 3. Spław drewna na rzece 

Bystrzec,

 dop

ł

ywie Czeremoszu. 

4. Poświęcenie sztandaru Związku 

Ż

ydów Uczestników Walk O Niepodległość 

Polski, Przemyśl, 2 kwietnia 1934 r. 
5. Targ w Kołomyi. 

6. Rodzina huculska ze 

wsi

 

Woronienka,

 woj. stanisławowskie. 

7. Ukraińska odznaka honorowa dla uczestników walk o Lwów w listopadzie 1918 
r. 
8. 

CerkjfiBifc

 greckokatolicka w Izbach, 

pow.

 

gorlicki.

 

9. Katedra greckokatolicka 

św.

 Jura we Lwowie. 

10. Grupa posłów ukraińskich z 

UNDO

 do Sejmu II kadencji z marszałkiem Senatu, 

prof.

 J. 

Szymańskim.

 

11. Napis protestujący przeciwko szkolnictwu polskiemu wykonany przez 
Ukraińców na budynku szkoły w 

Ceniowie 

(woj. 

tarnopolskie)

 we wrześniu 1933 r. 

12. Zniszczony przez wybuch budynek szkoły powszechnej 

Proświty

 przy ul. 

Krupniczej

 we Lwowie. 

13. Białorusini — mieszkańcy wsi 

Morocz,

 woj. nowogródzkie. 

14. Białoruska wioska niedaleko 

Prużan

 w woj. poleskim. 

15. Prom na rzece 

Jasiołda.

 

16. 

Poleszuk.

 Zdjęcie wykonane w 1931 r. 

17. “Sukiennice" w 

Pińsku,

 1933 r. 

'

 

18. Dziedziniec zamku w Nieświeżu. 
19. 

Zebrak-guślarz

 na rynku w Nieświeżu. 

20. Prezydium Gniazda Szlacheckiego w 

Berezowie

 

Ś

rednim, pow. Kołomyja. 

21. Przemarsz szlachty zagrodowej ze wsi Roztoka k. 

Bolechowa,

 woj. 

stanisławowskie. 

22. Arcybiskup wileński J. 

Matulewicz.

 

23. Arcybiskup wileński R. 

Jałbrzykowski.

 

24. Ulica Nalewki w dzielnicy żydowskiej w Warszawie. 
25. Manifestacja rabinów warszawskich przeciwko zakazowi imigracji 

Ż

ydów do 

Palestyny wydanemu przez Ang

l

ików, 11 czerwca 1930 r. 

* Wszystkie zdjęcia zamieszczone w książce pochodzą ze zbiorów Archiwum 

Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie. 

background image

M. 

Bersona

 

26. Grupa Żydów na rynku w Nieśw

i

eżu. 

27. Wystawa prac M. Trębacza w Łodzi, 1932 r. 

28. Lampka 

chanukowa

 ze zbiorów Muzeum im. w Warszawie. 

29. 

Szames

 synagogi w Warszawie, B. 

Bresler,

 czyta Ogn

i

e

m i

 miec

z

em w 

przek

ł

adzie na język żydowski. 

30. Piłkarze klubu sportowego 

“Makabi",

 Kraków, kwiecień 

1932 r. 
31. Uroczyste otwarcie 

Jeszybotu

 Mędrców Lublina, czerwiec 

1930 r. 

32. Żydzi polscy wygnani z III Rzeszy w 

Zbąszyniu,

 29 października 1938 r. 

33. 

Ż

ydzi w Mińsku Mazowieckim po pogromie 8 czerwca 

1936 r. 
34. Ul

i

ca Legionów w Mińsku Mazowieckim, zamieszkana przez 

Ż

ydów, po zajściach 8 czerwca 1936 r. 

35. Niemieccy rolnicy z Wo

ł

ynia, 1937 r. 

36. Pałac książąt Pszczyńskich w Pszczynie. 

37. Członkowie 

Heimatbundu

 z Torunia składają wieniec na 

Unter

 den 

Linden

 w 

Berlinie, 4 listopada 1934 r. 
38. Prywatne gimnazjum niemieckie w Królewskiej Hucie, 

1832 r. 
Gimnazjum w Łodzi należące do Niemieckiego Stowarzyszenia Gimnazjalnego, 1935 
r. Lokal 

“Kattowitzer

 

Zeitung"

 po zajściach 

polsko-niemie-

 

ckich,

 wrzesień 1930 r. 

41. Obrady pierwszego zjazdu rosyjskich organizacji mniejszościowych w Polsce, 

czerwiec 1931 r. 
42. Dionizy (Konstanty 

Walatyński),

 metropolita 

Cerk^

 prawosławnej w Polsce. 

43. Przegląd wojsk polskich w Wilnie na 

pl.

 

Łukiskim,

 

20 kwietnia 1920 r. 
44. 

Łapsze

 Wyżn

ę

. Wioska na Spiszu zamieszkana przez 

mniei-

 

szość

 słowacką. 

45. 

Seraja

 

Szapszał,

 

chacham

 Karaimów. 

46. Uroczystość koronacji J. 

Kwieka

 na króla Cyganów, 4 

kwietnia 1937 r. 
47. Wozy cygańskie na postoju. 
48. Wędrowny Cygan z niedźwiedziem w Szczawnicy. 

49. 

Mahometańskie

 święto zmarłych. 

Dokszyce

 k. Wilna, czerwiec 1937 r. 

50. Meczet w 

Kruszynianach.

 

51. Katedra ormiańska we Lwowie. 
52. Delegacja 

Łemków

 w Warszawie. 

39. 

40. 
\

.

 Ponad dwieści

e

 t

y

si

ę

cy Polaków należało w 1931 r. do Kościoła ewangelic-

kiego. 
Komitet obchodów podczas uroczystości poświęcenia sztandaru Stowarzyszenia 
Polaków Ewangelików w Hajdukach w dziesi

ę

ciolecie organi

z

acji