background image

Juliusz Verne

Buntownicy z «Bounty»

SPIS TRE

Ś

CI

I  Porzucenie
II  Porzuceni
III  Buntownicy


Porzucenie

Nie wieje najmniejszy wietrzyk, ani jedna zmarszczka nie pojawia si

ę

 na 

powierzchni morza, ani jedna chmurka na niebie. Na firmamencie z niezwykł

ą

 

wyrazisto

ś

ci

ą

 rysuj

ą

 si

ę

 wspaniałe gwiazdozbiory południowej półkuli. 

Ż

agle 

Bounty zwisaj

ą

 wzdłu

ż

 masztów, statek stoi nieruchomo. Po

ś

wiata ksi

ęż

yca, 

powoli bledn

ą

ca pod wpływem zaczynaj

ą

cego si

ę

 

ś

witu, rozja

ś

nia przestrze

ń

 

nie daj

ą

cym si

ę

 opisa

ć

 

ś

wiatłem.

***

Bounty, statek o wyporno

ś

ci dwustu pi

ę

tnastu ton, obsługiwany przez 

czterdziestu sze

ś

ciu ludzi, wypłyn

ą

ł ze Spithead 23 grudnia 1787 roku, pod 

dowództwem kapitana Bligha, do

ś

wiadczonego, ale nieco surowego 

ż

eglarza, 

który to towarzyszył kapitanowi Cookowi

1

 w jego ostatniej podró

ż

y badawczej.

Bounty otrzymał specjalne zadanie przewiezienia na Antyle sadzonek 

drzewa chlebowego

2

, rosn

ą

cych w obfito

ś

ci na Tahiti. Po 

sze

ś

ciomiesi

ę

cznym, wymuszonym postoju w zatoce Matavai, William Bligh, 

załadowawszy na pokład mnóstwo owych drzewek, wzi

ą

ł kurs na Indie 

Zachodnie

3

, zatrzymuj

ą

c si

ę

 na krótko na Wyspach Przyjacielskich

4

.

Wiele ju

ż

 razy podejrzliwy i porywczy charakter kapitana doprowadził do 

nieprzyjemnych zdarze

ń

 mi

ę

dzy nim a niektórymi oficerami. Jednak

ż

e spokój 

panuj

ą

cy na pokładzie Bounty o wschodzie sło

ń

ca dnia 28 kwietnia 1789 roku 

zdawał si

ę

 wcale nie wró

ż

y

ć

 wa

ż

nych wydarze

ń

, które miały wkrótce nast

ą

pi

ć

.

 

***

Istotnie, wszystko zdawało si

ę

 by

ć

 u

ś

pione, kiedy nagle statek ogarn

ę

ło 

jakie

ś

 dziwne o

ż

ywienie. W k

ą

cie zebrało si

ę

 kilku marynarzy, którzy zamienili 

mi

ę

dzy sob

ą

 szeptem par

ę

 słów, a nast

ę

pnie bezszelestnie znikn

ę

li.

Czy

ż

by to była czwarta rano, kiedy nast

ę

puje zmiana wachty? Jakie 

niespodziewane zdarzenie dokonywało si

ę

 na pokładzie?

– Przede wszystkim bez hałasu, moi przyjaciele – rzekł Fletcher Christian, 

pierwszy oficer na Bounty. – Bob załaduj swój pistolet, lecz nie strzelaj bez 
mego rozkazu. Ty, Churchill, we

ź

miesz siekier

ę

 i rozbijesz zamek w kajucie 

kapitana. Ostatni raz powtarzam: chc

ę

 mie

ć

 ich 

ż

ywych!

background image

Christian w

ś

lizgn

ą

ł si

ę

 pod pokład. Towarzyszyło mu około dwunastu 

marynarzy uzbrojonych w pałasze, kordelasy i pistolety. Zostawiwszy dwóch 
wartowników przed kajutami, Stewarta i Petera Heywooda, bosmana i 
midshipmana

5

 z Bounty, zatrzymali si

ę

 przed drzwiami kajuty kapitana.

– Dalej, chłopcy! – powiedział Fletcher. – Jedno mocne pchni

ę

cie 

ramieniem!

Drzwi ust

ą

piły pod energicznym naporem i marynarze wpadli do kajuty. 

Pocz

ą

tkowo zaskoczeni ciemno

ś

ci

ą

 i, by

ć

 mo

ż

e, zastanawiaj

ą

c si

ę

 nad 

znaczeniem swoich czynów, chwil

ę

 stali niezdecydowani.

– Stój! Kto tam? Któ

ż

 si

ę

 o

ś

mielił?… – krzykn

ą

ł kapitan, zeskakuj

ą

c ze 

swego hamaka

6

.

– Spokój, Bligh! – odpowiedział Churchill. – Milcz i nie próbuj stawia

ć

 

oporu, albo zmusz

ę

 ci

ę

 do milczenia!

– Nie ma sensu si

ę

 ubiera

ć

 – dodał Bob. – B

ę

dziesz i tak ładnie wygl

ą

dał, 

kiedy zostaniesz powieszony na rei bezanmasztu

7

!

– Churchill, zwi

ąż

 mu r

ę

ce na plecach i wyprowad

ź

 go na pokład! – 

rozkazał Christian.

– Najstraszniejszy z kapitanów nie jest gro

ź

ny, kiedy wiadomo, 

ż

e dał si

ę

 

złapa

ć

 – zauwa

ż

ył John Smith, filozof bandy.

Nast

ę

pnie gromada ludzi, nie dbaj

ą

c o to, czy obudzi lub nie 

ś

pi

ą

cych 

jeszcze marynarzy z ostatniej wachty, weszła ponownie po schodach na 
pokład.

Nie był to bunt powszechny, bowiem ze wszystkich oficerów pokładowych 

jedynie Young, jeden z midshipmanów, przył

ą

czył si

ę

 do niego.

Je

ś

li idzie o ludzi z załogi, niezdecydowani poddali si

ę

 woli prowodyrów, 

podczas gdy inni, bez broni, bez przywódcy, pozostali widzami dramatu, 
rozgrywaj

ą

cego si

ę

 na ich oczach.

Wszyscy znajdowali si

ę

 ju

ż

 na pokładzie. Pogr

ąż

eni w milczeniu, 

obserwowali zachowanie swego kapitana, który, na pół ubrany, przechodził z 
wysoko podniesion

ą

 głow

ą

 po

ś

ród tych ludzi, którzy dotychczas 

przyzwyczajeni byli dr

ż

e

ć

 przed nim.

– Bligh – powiedział Christian szorstkim głosem – zostaje pan pozbawiony 

dowództwa.

– Nie ma pan prawa… – sprzeciwił si

ę

 kapitan.

– Nie marnujmy czasu na zb

ę

dne protesty – krzykn

ą

ł Christian, 

przerywaj

ą

c Blighowi. – W tej chwili jestem wyrazicielem całej załogi Bounty. 

Nie opu

ś

cili

ś

my jeszcze Anglii, kiedy mieli

ś

my ju

ż

 okazj

ę

 narzeka

ć

 na pa

ń

skie 

krzywdz

ą

ce podejrzenia, na pa

ń

skie brutalne zachowanie. Kiedy mówi

ę

 „my”, 

my

ś

l

ę

 zarówno o oficerach jak i o marynarzach. Nie tylko, 

ż

e nie mogli

ś

my 

nigdy otrzyma

ć

 zado

ść

uczynienia, które si

ę

 nam nale

ż

ało, to jeszcze pan 

zawsze odrzucał z pogard

ą

 nasze skargi. Czy

ż

 jeste

ś

my psami, aby by

ć

 

nieustannie obra

ż

ani? Kanalie, bandyci, kłamcy, złodzieje! Nie miał pan dla 

nas wyra

ż

e

ń

 nazbyt mocnych, obelg nazbyt ordynarnych! Doprawdy, trzeba 

nie by

ć

 człowiekiem aby wytrzymywa

ć

 takie 

ż

ycie! A ja, pa

ń

ski rodak, ja, który 

znam pa

ń

sk

ą

 rodzin

ę

, ja, który odbyłem pod pa

ń

skim dowództwem dwie 

podró

ż

e, czy

ż

 byłem przez pana oszcz

ę

dzany? Czy

ż

 nie dalej jak wczoraj 

background image

oskar

ż

ył mnie pan, 

ż

e ukradłem pa

ń

skie n

ę

dzne owoce? A co pan robił z 

lud

ź

mi? Za nic – w 

ż

elaza! Za byle drobnostk

ę

 – dwadzie

ś

cia cztery 

uderzenia powrozem! Jednak za wszystko si

ę

 płaci na tym 

ś

wiecie! Bligh, był 

pan dla nas zbyt szczodry! Teraz nasza kolej! Pa

ń

skie zniewagi, pa

ń

skie 

krzywdz

ą

ce podejrzenia, pa

ń

skie bezsensowne oskar

ż

enia, tortury moralne i 

fizyczne, którymi obci

ąż

ał pan swoj

ą

 załog

ę

 przez półtora roku, doczekały si

ę

aby je wynagrodzi

ć

, i to wynagrodzi

ć

 surowo! Kapitanie, zostałe

ś

 os

ą

dzony i 

skazany na 

ś

mier

ć

 przez tych, których obraziłe

ś

. Czy dobrze mówi

ę

towarzysze?

– Tak, tak, na 

ś

mier

ć

! – krzykn

ę

ła wi

ę

kszo

ść

 marynarzy, gro

żą

c swemu 

kapitanowi.

– Kapitanie Bligh – ponowił Christian – niektórzy z nich chcieli, aby 

powiesi

ć

 pana na stryczku, mi

ę

dzy niebem a ziemi

ą

. Inni proponowali 

kaleczy

ć

 pa

ń

skie barki dziewi

ę

cioogonowym

8

 kotem tak długo, a

ż

 nadejdzie 

ś

mier

ć

. Brakuje im jednak wyobra

ź

ni. Ja wymy

ś

liłem co

ś

 lepszego. Poza tym 

nie jest pan tutaj jedynym winnym. Ci, którzy podda

ń

czo wykonywali pa

ń

skie 

rozkazy, ci okrutnicy, którymi byli, byliby zrozpaczeni, musz

ą

c przej

ść

 pod 

moj

ą

 komend

ę

. Zasłu

ż

yli sobie, aby towarzyszy

ć

 panu tam, gdzie wiatr pana 

zagna. Spu

ś

ci

ć

 szalup

ę

!

Pomruk niezadowolenia towarzyszył ostatnim słowom Christiana, lecz on 

si

ę

 tym nie przejmował.

Kapitan Bligh, którego te gro

ź

by nie wyprowadziły z równowagi, skorzystał 

z chwili ciszy, aby zabra

ć

 głos .

– Oficerowie i marynarze – powiedział spokojnym głosem. – W imieniu 

marynarki królewskiej i jako dowódca Bounty protestuj

ę

 przeciw 

post

ę

powaniu, któremu chcecie mnie podda

ć

. Je

ż

eli narzekacie na sposób, w 

jaki dowodziłem, mo

ż

ecie mnie os

ą

dzi

ć

 przed Trybunałem Morskim. 

Niew

ą

tpliwie nie zastanowili

ś

cie si

ę

 nad wag

ą

 post

ę

pku, który zamierzacie 

popełni

ć

. Podnie

ść

 r

ę

k

ę

 na swego kapitana to znaczy wywoła

ć

 bunt przeciw 

istniej

ą

cym prawom, to spowodowa

ć

ż

e wasz powrót do ojczyzny stanie si

ę

 

niemo

ż

liwy, to chcie

ć

 by

ć

 traktowanymi jak bandyci! Wcze

ś

niej czy pó

ź

niej, 

spotka was ha

ń

bi

ą

ca 

ś

mier

ć

ś

mier

ć

 zdrajców i buntowników! W imi

ę

 honoru i 

posłusze

ń

stwa – je

ś

li mi je przysi

ę

gniecie, ja was przywróc

ę

 do pracy.

– Wiemy doskonale, na co si

ę

 nara

ż

amy – odparł Churchill.

– Do

ść

! Do

ść

! – krzykn

ę

ła załoga. – Gotów znowu nas obra

ż

a

ć

!

– A wi

ę

c – powiedział Bligh – je

ż

eli brakuje wam ofiary, niech ni

ą

 b

ę

d

ę

 ja, 

ale tylko ja sam! Ci z moich towarzyszy, których wy skazali

ś

cie tak samo jak 

mnie, wykonywali tylko moje rozkazy!

Głos kapitana został zagłuszony przez wrzaski załogi, tak wi

ę

c zmuszony 

był zrezygnowa

ć

 z poruszenia tych zatwardziałych serc.

Jednocze

ś

nie rozpocz

ę

ły si

ę

 przygotowania do wykonania rozkazów 

Christiana.

Tymczasem wywi

ą

zała si

ę

 

ż

ywa rozmowa mi

ę

dzy pierwszym oficerem a 

kilkoma buntownikami, którzy chcieli porzuci

ć

 na morzu kapitana Bligha i jego 

towarzyszy bez dawania im broni, bez pozostawienia kawałka chleba.

Niektórzy – i takie było mi

ę

dzy innymi zdanie Churchilla – uwa

ż

ali, 

ż

liczba tych, którzy mieli opu

ś

ci

ć

 okr

ę

t, nie była do

ść

 liczna. Trzeba pozby

ć

 si

ę

 

– mówił – wszystkich tych ludzi, którzy nie zaanga

ż

owali si

ę

 dostatecznie 

background image

mocno w spisek, lub te

ż

 nie brali w nim udziału. Nie powinno si

ę

 liczy

ć

 na 

tych, którzy poprzestali jedynie na wykonywaniu swoich obowi

ą

zków. 

Najlepszym i najszybszym sposobem pozbycia si

ę

 wszystkich biernych 

b

ę

dzie, według niego, straci

ć

 ich wraz z dowódc

ą

! Je

ś

li chodzi o niego, jego 

plecy pami

ę

taj

ą

 jeszcze ból uderze

ń

 batoga otrzymanych przed 

opuszczeniem Tahiti. Byłby zadowolony, gdyby si

ę

 zem

ś

cił i to własnymi 

r

ę

kami!

– Hayward! Hallett! – krzykn

ą

ł Christian do dwóch oficerów. – Nie 

zwa

ż

ajcie na Churchilla i schod

ź

cie do łodzi.

– Christian, có

ż

 takiego panu uczyniłem, 

ż

e traktuje mnie pan w ten 

sposób? – powiedział Hayward. – Wysyła mnie pan na pewn

ą

 

ś

mier

ć

!

– Na nic si

ę

 zdadz

ą

 narzekania! B

ą

d

ź

cie posłuszni, w przeciwnym razie!

… Fryer, ty tak

ż

e wchod

ź

 do łodzi!

Oficerowie jednak, zamiast skierowa

ć

 si

ę

 do szalupy, skupili si

ę

 wokół 

kapitana Bligha, a Fryer, wydaj

ą

cy si

ę

 by

ć

 najbardziej zdeterminowanym, 

pochylił si

ę

 ku niemu, mówi

ą

c:

– Dowódco, czy chciałby pan ponownie opanowa

ć

 statek? Prawd

ą

 jest, 

ż

e nie jeste

ś

my uzbrojeni, lecz ci buntownicy, zaskoczeni, nie opr

ą

 si

ę

 nam. 

Mniejsza o to je

ś

li kilku z nas zginie! Mo

ż

na pokusi

ć

 si

ę

 o wygran

ą

! Co pan o 

tym my

ś

li?

Oficerowie przygotowywali si

ę

 ju

ż

 aby rzuci

ć

 si

ę

 na rebeliantów, zaj

ę

tych 

opuszczaniem szalupy ze szlupbelek, kiedy Churchill, któremu nawet tak 
błyskawiczna rozmowa nie uszła uwadze, otoczył ich wraz z kilku dobrze 
uzbrojonymi lud

ź

mi i sił

ą

 załadował do łodzi.

– Millward, Muspratt, Birkert i wy tam – powiedział Christian, zwracaj

ą

c si

ę

 

do kilku marynarzy nie bior

ą

cych wcale udziału w buncie. – Zejd

ź

cie pod 

pokład i zabierzcie to, co macie najcenniejszego. B

ę

dziecie towarzyszy

ć

 

kapitanowi Blighowi. Ty, Morrison, pilnuj mi tych typków! Purcell, przynie

ś

 

swoj

ą

 skrzynk

ę

 z narz

ę

dziami ciesielskimi, pozwalam ci zabra

ć

 j

ą

 ze sob

ą

.

Dwumasztowa łódka z 

ż

aglami, nieco gwo

ź

dzi, piła, pół sztuki płótna 

ż

aglowego, cztery małe baryłki zawieraj

ą

ce sto czterdzie

ś

ci pi

ęć

 litrów wody, 

sto pi

ęć

dziesi

ą

t funtów

9

 sucharów, trzydzie

ś

ci dwa funty solonej wieprzowiny, 

sze

ść

 butelek wina, sze

ść

 butelek rumu, skrzynka likieru nale

żą

ca do 

kapitana – oto wszystko, co pozwolono porzuconym zabra

ć

 ze sob

ą

. Ponadto 

dano im dwa lub trzy stare kordelasy, ale odmówiono im wszelkiego rodzaju 
broni palnej.

– Gdzie s

ą

 wła

ś

ciwie Heywood i Stewart? – zapytał Bligh, kiedy 

umieszczono ich w szalupie. – Oni tak

ż

e mnie zdradzili?

Jak wiemy, ci akurat byli mu wierni, ale Christian postanowił zatrzyma

ć

 ich 

sił

ą

 na okr

ę

cie.

Na kapitana przyszła wówczas, zasługuj

ą

ca zreszt

ą

 zupełnie na 

wybaczenie, chwila zw

ą

tpienia i słabo

ś

ci, która nie trwała jednak długo.

– Christian – powiedział – daj

ę

 panu słowo honoru, 

ż

e zapomn

ę

 o 

wszystkim, co si

ę

 wydarzyło, je

ż

eli pan zrezygnuje ze swego okropnego 

projektu. Błagam pana, niech pan pomy

ś

li o mojej 

ż

onie i rodzinie! Gdy umr

ę

ż

 stanie si

ę

 z moimi bliskimi?

– Gdyby pan miał troch

ę

 honoru – odpowiedział Christian – sprawy nie 

background image

zaszłyby a

ż

 tak daleko. Je

ż

eli wcze

ś

niej sam pomy

ś

lałby pan troch

ę

 o swojej 

ż

onie, rodzinie, o 

ż

onach i rodzinach innych, nie byłby pan tak twardy, tak 

niesprawiedliwy wobec nas wszystkich!

Kiedy kolej na wsiadanie do łodzi przyszła na bosmana, ten równie

ż

 

próbował wzruszy

ć

 Christiana. Wszystko na pró

ż

no.

– Od dłu

ż

szego ju

ż

 czasu cierpi

ę

 – odpowiedział Fletcher z gorycz

ą

. – Nie 

wie pan, jakie były moje tortury! Nie, to nie mo

ż

e trwa

ć

 ani dnia dłu

ż

ej! Poza 

tym pan dobrze wie, 

ż

e podczas całej podró

ż

y ja, pierwszy oficer na statku, 

byłem traktowany jak pies! Jednak

ż

e, rozdzielaj

ą

c si

ę

 z kapitanem Blighem, 

którego prawdopodobnie ju

ż

 nigdy ponownie nie zobacz

ę

, pragn

ę

powodowany współczuciem, nie odbiera

ć

 mu całkowicie nadziei przy 

po

ż

egnaniu. Smith! Zejd

ź

 do kabiny kapitana i przynie

ś

 jego odzie

ż

sprawunki, dziennik i pugilares.

10

 Ponadto dorzu

ć

 moje tablice nawigacyjne i 

mój osobisty sekstans.

11

 Dzi

ę

ki nim b

ę

dzie ów nieszcz

ęś

nik miał nieco wi

ę

cej 

szans na ocalenie swoich towarzyszy, a i jemu samemu pomo

ż

e to wybrn

ąć

 z 

ci

ęż

kiej sytuacji!

Rozkazy Christiana zostały wykonane, jednak nie bez pewnych protestów.

– A teraz, Morrison, zwolnij cum

ę

! – zawołał zast

ę

pca, staj

ą

c si

ę

 od tej 

chwili kapitanem. – I z pomoc

ą

 bosk

ą

!

Podczas gdy buntownicy ironicznymi okrzykami 

ż

egnali kapitana Bligha i 

jego nieszcz

ęś

liwych towarzyszy, Christian, oparty o reling, nie mógł oderwa

ć

 

oczu od oddalaj

ą

cej si

ę

 szalupy. Ten dzielny oficer, dobry nawigator, a

ż

 do tej 

pory lojalny i szczery, przez co zasłu

ż

ył na pochwały wszystkich dowódców, 

pod którymi słu

ż

ył – był od dzisiaj przywódc

ą

 gromady banitów. Nie b

ę

dzie 

mu wi

ę

cej wolno zobaczy

ć

 znowu ani swojej starej matki, ani narzeczonej, ani 

wybrze

ż

y wyspy Man, swojej ojczyzny. Czuł si

ę

 zgubiony, zha

ń

biony w 

oczach wszystkich! Po winie ju

ż

 teraz nast

ą

piła kara!

II 
Porzuceni

Z osiemnastoma pasa

ż

erami – oficerami i marynarzami – szalupa 

nios

ą

ca Bligha, zawieraj

ą

ca niewielk

ą

 ilo

ść

 prowiantu, była tak załadowana, 

ż

e burty jej wystawały zaledwie pi

ę

tna

ś

cie cali

12

 ponad powierzchni

ę

 morza. 

Długa na dwadzie

ś

cia jeden stóp,

13

 szeroka na sze

ść

, mogła doskonale 

słu

ż

y

ć

 na Bounty, lecz dla pomieszczenia w sobie tak licznej załogi, dla 

odbycia tak długiej podró

ż

y, trudno byłoby szuka

ć

 łodzi bardziej paskudnej.

Marynarze, pełni zaufania w dzielno

ść

 i zr

ę

czno

ść

 kapitana Bligha i 

oficerów, poł

ą

czonych t

ą

 sam

ą

 co i oni spraw

ą

, wiosłowali z energi

ą

 i szalupa 

szybko ci

ę

ła fale.

Bligh nie wahał si

ę

 z podj

ę

ciem decyzji. Nale

ż

ało natychmiast powróci

ć

 

na wysp

ę

 Tofua, najbli

ż

sz

ą

 z grupy Wysp Przyjacielskich, któr

ą

 opu

ś

cili kilka 

dni wcze

ś

niej; trzeba tam nazbiera

ć

 owoców drzewa chlebowego, odnowi

ć

 

zapasy wody i nast

ę

pnie skierowa

ć

 si

ę

 na Tongatapu.

14

 Mo

ż

na tam 

zaopatrzy

ć

 si

ę

 w 

ż

ywno

ść

 do

ść

 dobrej jako

ś

ci, aby stara

ć

 si

ę

 przepłyn

ąć

 a

ż

 

do kolonii holenderskich na Timorze,

15

 je

ż

eli z obawy przed krajowcami nie 

background image

chcieliby dobija

ć

 do niezliczonych wysepek nale

żą

cych do archipelagów 

rozsianych po drodze.

Pierwszy dzie

ń

 przemin

ą

ł bez 

ż

adnego zdarzenia i zapadała noc, kiedy 

zobaczono wybrze

ż

a Tofua. Na nieszcz

ęś

cie brzeg był tak skalisty, pla

ż

a tak 

stroma, 

ż

e nie mo

ż

na było l

ą

dowa

ć

 tam w nocy. Trzeba było zaczeka

ć

 do 

rana.

Bligh rozumiał, 

ż

e bez koniecznej potrzeby nie nale

ż

y rusza

ć

 zapasów 

znajduj

ą

cych si

ę

 w łodzi. Nale

ż

ało wi

ę

c d

ąż

y

ć

 do tego, aby wyspa dostarczyła 

ż

ywno

ś

ci jemu i jego ludziom. Wydawało si

ę

 to trudne, poniewa

ż

 

natychmiast, kiedy przybili do brzegu, natkn

ę

li si

ę

 na tubylców. Tymczasem 

niektórzy z nich nie zwlekali z pokazaniem si

ę

, a b

ę

d

ą

c dobrze przyj

ę

ci, 

poci

ą

gn

ę

li innych, którzy przynie

ś

li troch

ę

 wody i kilka orzechów kokosowych.

Zmartwienie Bligha było wielkie. Co powiedzie

ć

 mieszka

ń

com wyspy, 

którzy ju

ż

 handlowali z załog

ą

 Bounty podczas ostatniego przymusowego 

postoju? Wa

ż

ne było ukrycie przed nimi za wszelk

ą

 cen

ę

 prawdy, 

ż

eby nie 

zniszczy

ć

 autorytetu otaczaj

ą

cego do tej pory obcych na tych wyspach.

Powiedzie

ć

ż

e zostali wysłani po zapasy 

ż

ywno

ś

ci ze statku 

pozostaj

ą

cego na pełnym morzu? Absurdalne, skoro Bounty nie było mo

ż

na 

dostrzec nawet z samych szczytów wzgórz! Mówi

ć

ż

e statek rozbił si

ę

 i 

ż

krajowcy zobaczyli w nich jedynych ocalonych rozbitków? To byłoby kłamstwo 
najbardziej prawdopodobne. By

ć

 mo

ż

e w ten sposób otrzymaj

ą

 

ż

ywno

ść

 i 

zgromadz

ą

 jej zapasy w szalupie. Bligh pozostał przy tej ostatniej wersji, 

jakkolwiek była ona niebezpieczna, i powiadomił swoich ludzi, 

ż

eby wszyscy 

przystali na to kłamstwo.

Słuchaj

ą

c tej opowie

ś

ci, tubylcy nie okazali oznak rado

ś

ci ani smutku. Ich 

oblicza wyra

ż

ały tylko gł

ę

bok

ą

 zadum

ę

 i nie sposób było rozpozna

ć

, o czym 

my

ś

l

ą

.

Dnia 2 maja ilo

ść

 krajowców przybyłych z innych cz

ęś

ci wyspy 

powi

ę

kszyła si

ę

 w niepokoj

ą

cy sposób i Bligh mógł wkrótce przekona

ć

 si

ę

ż

maj

ą

 wrogie zamiary. Kilku z nich spróbowało przyholowa

ć

 łód

ź

 na brzeg. 

Wycofali si

ę

 dopiero po energicznych protestach kapitana, który musiał 

zagrozi

ć

 im swoim kordelasem. W tym czasie kilkoro jego ludzi, których Bligh 

wysłał na poszukiwania 

ż

ywno

ś

ci, wróciło z trzema galonami

16

 wody.

Nadeszła wreszcie chwila opuszczenia tej niego

ś

cinnej wyspy. O 

zachodzie sło

ń

ca wszystko było gotowe, lecz nie było łatwo dosta

ć

 si

ę

 do 

szalupy. Wybrze

ż

e otoczył tłum krajowców, potrz

ą

saj

ą

cych kamieniami i 

gotowych je w ka

ż

dej chwili rzuca

ć

. Wła

ś

nie dlatego szalupa zatrzymała si

ę

 

kilka s

ąż

ni od brzegu i przybi

ć

 miała dopiero w chwili, gdy wszyscy ludzie 

b

ę

d

ą

 gotowi do wsiadania.

Anglicy, naprawd

ę

 zaniepokojeni wrogimi działaniami krajowców, schodzili 

piaszczystym wybrze

ż

em, otoczeni dwiema setkami tubylców, którzy tylko 

czekali na sygnał, aby si

ę

 na nich rzuci

ć

. Wszelako przebyli szcz

ęś

liwie pla

żę

 

i zacz

ę

li ju

ż

 wchodzi

ć

 do łodzi, kiedy jednemu z marynarzy o nazwisku 

Bancroft przyszedł do głowy głupi pomysł powrócenia na pla

żę

, by zabra

ć

 

stamt

ą

d kilka rzeczy, których zapomniał wzi

ąć

. W jednej chwili ryzykant ten 

został otoczony przez tubylców i zatłuczony uderzeniami kamieni. Jego 
towarzysze, nie posiadaj

ą

cy 

ż

adnej broni palnej, nie mogli mu pomóc. Zreszt

ą

jednocze

ś

nie sami zostali zaatakowani, bowiem kamienie posypały si

ę

 jak 

grad równie

ż

 na nich.

background image

– Dalej, chłopcy! – krzykn

ą

ł Bligh. – Szybko chwytajcie za wiosła i 

machajcie nimi silnie i zawzi

ę

cie!

Tubylcy weszli jeszcze do morza i zasypali łód

ź

 nowym gradem kamieni. 

Kilku ludzi w łodzi zostało zranionych. Tymczasem Hayward, podniósłszy 
jeden z kamieni, które wpadły do szalupy, wycelował w którego

ś

 z 

napastników i trafił go mi

ę

dzy oczy. Krajowiec upadł na wznak z gło

ś

nym 

wrzaskiem. Odpowiedziały mu okrzyki rado

ś

ci Anglików. Ich nieszcz

ęś

liwy 

kompan został pomszczony.

Tymczasem kilka piróg oderwało si

ę

 od brzegu i rzuciło si

ę

 w pogo

ń

. Ten 

po

ś

cig zako

ń

czy

ć

 si

ę

 musiał walk

ą

, której rezultat byłby z pewno

ś

ci

ą

 

niepomy

ś

lny dla marynarzy, kiedy bosman wpadł na 

ś

wietny pomysł. Nie 

domy

ś

laj

ą

c si

ę

ż

e na

ś

laduje Hippomenesa

17

 podczas wy

ś

cigu z Atalant

ą

zdarł z siebie bluz

ę

 marynarsk

ą

 i rzucił j

ą

 do morza. Tubylcy, uganiaj

ą

c si

ę

 za 

tym złudnym cieniem, opó

ź

niali si

ę

 w po

ś

cigu, pragn

ą

c złapa

ć

 bluz

ę

, i ten 

fortel pozwolił załodze szalupy wydosta

ć

 si

ę

 z zatoki.

W czasie, gdy si

ę

 to działo, zapadła całkowita noc i zniech

ę

ceni krajowcy 

zaprzestali po

ś

cigu za szalup

ą

.

Ta pierwsza próba wyj

ś

cia na l

ą

d była tak pechowa, i

ż

 nie nale

ż

ało 

podejmowa

ć

 jej jeszcze raz – takie było przynajmniej zdanie kapitana Bligha.

– Teraz nale

ż

y powzi

ąć

 decyzj

ę

 – powiedział. – Zdarzenie, które miało 

wła

ś

nie miejsce na Tofua, b

ę

dzie si

ę

 powtarza

ć

 – jestem tego pewny – na 

Tongatapu i wsz

ę

dzie tam, gdzie b

ę

dziemy chcieli wyj

ść

 na l

ą

d. Niezbyt liczni, 

bez broni palnej, b

ę

dziemy całkowicie zdani na łask

ę

 i niełask

ę

 krajowców. 

Pozbawieni towarów na wymian

ę

 nie b

ę

dziemy mogli kupowa

ć

 

ż

ywno

ś

ci i 

niemo

ż

liwe stanie si

ę

 zapewnienie sobie 

ś

rodków do prze

ż

ycia. Jeste

ś

my 

zatem skazani tylko na posiadane zapasy. A wiecie moi przyjaciele, tak jak i 
ja, jak s

ą

 one skromne! Dlatego wi

ę

c czy nie warto zadowoli

ć

 si

ę

 tym, co jest, 

ni

ż

 za ka

ż

dym przybiciem do l

ą

du ryzykowa

ć

 

ż

ycie wielu z nas? Niemniej nie 

chc

ę

 ukrywa

ć

 przed wami grozy naszego poło

ż

enia. Aby dotrze

ć

 do Timoru 

mamy do przebycia około tysi

ą

c dwie

ś

cie mil, a wy b

ę

dziecie musieli 

zadowoli

ć

 si

ę

 dziennie odrobin

ą

 suchara i 

ć

wiartk

ą

 pinty

18

 wody! Ocalenie 

istnieje tylko za tak

ą

 cen

ę

, a i to jeszcze pod warunkiem, 

ż

e b

ę

dziecie mi 

całkowicie posłuszni. Odpowiedzcie mi bez ukrywania my

ś

li! Zgadzacie si

ę

aby zaryzykowa

ć

 to przedsi

ę

wzi

ę

cie? Przysi

ę

gacie wypełnia

ć

 moje rozkazy, 

jakiekolwiek by one nie były? Obiecujecie podporz

ą

dkowa

ć

 si

ę

 bez szemrania 

tym umartwieniom?

– Tak, tak, przyrzekamy! – zawołali jednym głosem towarzysze Bligha.

– Moi przyjaciele – ponowił kapitan – nale

ż

y zapomnie

ć

 tak

ż

e nasze 

wzajemne winy, antypatie, nienawi

ś

ci, jednym słowem, po

ś

wi

ę

ci

ć

 nasze 

osobiste urazy w interesie wszystkich i tym jedynie musimy si

ę

 kierowa

ć

!

– Obiecujemy to.

– Je

ż

eli potraficie dotrzyma

ć

 obietnicy – dodał Bligh. – W razie potrzeby 

zdołam zmusi

ć

 was do tego, poniewa

ż

 ja odpowiadam za nasze ocalenie.

Łód

ź

 płyn

ę

ła kursem zachodnio-północno-zachodnim. Wiatr był do

ść

 silny 

a pod wieczór, 4 maja, d

ą

ł z sił

ą

 nawałnicy. Fale stały si

ę

 tak wielkie, 

ż

e łód

ź

 

gin

ę

ła mi

ę

dzy nimi i zdawało si

ę

ż

e nie b

ę

dzie mogła wyd

ź

wign

ąć

 si

ę

Niebezpiecze

ń

stwo wzrastało z ka

ż

d

ą

 chwil

ą

. Zmoczeni i zmarzni

ę

ci, 

nieszcz

ęś

nicy mogli pokrzepi

ć

 si

ę

, tylko w tym wła

ś

nie dniu, kubkiem herbaty 

background image

z rumem i 

ć

wiartk

ą

 owocu z chlebem, w połowie zepsutymi.

Nazajutrz i w ci

ą

gu nast

ę

pnych dni sytuacja nie zmieniła si

ę

. Którego

ś

 

dnia łód

ź

 przepływała obok nieznanych wysp, od których oderwało si

ę

 kilka 

piróg.

Czy zamierzały pu

ś

ci

ć

 si

ę

 w pogo

ń

, czy te

ż

 płyn

ę

ły aby wymieni

ć

 towary? 

Nie maj

ą

c co do tego pewno

ś

ci, uznano, 

ż

e przybicie do brzegu byłoby 

bardzo ryzykowne. Zreszt

ą

 szalupa z 

ż

aglami wyd

ę

tymi pomy

ś

lnym wiatrem 

zostawiła szybko pirogi daleko za sob

ą

.

Dziewi

ą

tego maja rozpocz

ę

ła si

ę

 nagle straszliwa nawałnica. O

ś

lepiaj

ą

ce 

błyskawice nast

ę

powały po sobie, jedne po drugich. Deszcz padał z sił

ą

, o 

jakiej najgwałtowniejsze burze naszej strefy klimatycznej nie daj

ą

 

wyobra

ż

enia. Było niemo

ż

liwo

ś

ci

ą

 wysuszy

ć

 odzienie. Wtenczas Bligh 

wymy

ś

lił, aby namoczy

ć

 je w wodzie morskiej i nasyci

ć

 sol

ą

ż

eby 

doprowadzi

ć

 do skóry troch

ę

 ciepła zabieranego przez deszcz. W ka

ż

dym 

razie te ulewne deszcze, b

ę

d

ą

ce przyczyn

ą

 tylu cierpie

ń

 kapitana i jego 

towarzyszy, zaoszcz

ę

dziły im jednej z najstraszliwszych tortur – m

ą

pragnienia, które upał nie do wytrzymania szybko wywołuje.

Rankiem, 17 maja, po przej

ś

ciach straszliwej burzy, rozległy si

ę

 gło

ś

ne 

narzekania ludzi.

– Kiedy

ś

 zabraknie nam siły na dotarcie do Nowej Holandii

19

 – wołali 

nieszcz

ęś

nicy. – Przemoczeni przez deszcz, wycie

ń

czeni ze zm

ę

czenia, nie 

mamy chwili odpoczynku! Czy

ż

 na pół 

ż

ywym z głodu nie zwi

ę

kszysz nam 

racji, kapitanie? Niewa

ż

ne, 

ż

e nasze zapasy si

ę

 wyczerpi

ą

! Zast

ą

pimy je bez 

trudu, gdy znajdziemy nowe, przybywaj

ą

c do Nowej Holandii!

– Nie zgadzam si

ę

 – odparł Bligh. – Post

ą

piliby

ś

my jak szale

ń

cy. Jak to?! 

Przebyli

ś

my dopiero około połow

ę

 odległo

ś

ci dziel

ą

cej nas od Australii, a wy 

ju

ż

 upadli

ś

cie na duchu! Poza tym, czy s

ą

dzicie, 

ż

e b

ę

dzie mo

ż

na łatwo 

znale

źć

 

ż

ywno

ść

 na wybrze

ż

u Nowej Holandii? Nie znacie przecie

ż

 wcale 

tego kraju i jego mieszka

ń

ców!

I Bligh zacz

ą

ł przedstawia

ć

 z grubsza wła

ś

ciwo

ś

ci ziemi, obyczaje 

krajowców, konieczno

ść

 postarania si

ę

 o podarunki, jakie nale

ż

ałoby 

przygotowa

ć

 na powitanie, wszystkie sprawy, które nauczył si

ę

 rozpoznawa

ć

 

podczas podró

ż

owania z kapitanem Cookiem. Tym razem ponownie jego 

nieszcz

ęś

liwi kompani posłuchali go i w ko

ń

cu uspokoili si

ę

.

Przez pi

ę

tna

ś

cie nast

ę

pnych dni niebo rozja

ś

niało mocne sło

ń

ce, które 

pozwoliło na wysuszenie ubra

ń

. Dwudziestego siódmego przebyli kipiele 

otaczaj

ą

ce wschodnie wybrze

ż

e Nowej Holandii. Za tym koralowym pasem 

morze było spokojne, a widok kilku grup wysp z egzotyczn

ą

 ro

ś

linno

ś

ci

ą

 

uradował ich spojrzenia.

Po wyl

ą

dowaniu posuwano si

ę

 z ostro

ż

no

ś

ci

ą

 w gł

ą

b l

ą

du. Nie znaleziono 

ż

adnych 

ś

ladów tubylców oprócz starych miejsc po ogniskach. Mo

ż

na wi

ę

było sp

ę

dzi

ć

 spokojn

ą

 noc na ziemi.

Jednak wszystkim doskwierał głód. Na szcz

ęś

cie jeden z marynarzy 

znalazł ławic

ę

 ostryg.

20

 Spo

ż

ycie ich stało si

ę

 prawdziw

ą

 uczt

ą

.

Nast

ę

pnego dnia Bligh natrafił w szalupie na szkło powi

ę

kszaj

ą

ce, 

krzesiwko i troch

ę

 hubki. W ten sposób rozpalenie ognia w celu ugotowania 

dziczyzny lub ryb nie stanowiło problemu.

background image

Bligh postanowił wówczas podzieli

ć

 załog

ę

 na trzy oddziały: jeden miałby 

pod ochron

ą

 łód

ź

, natomiast dwa pozostałe nale

ż

ało wysła

ć

 na poszukiwania 

ż

ywno

ś

ci. Jednak wi

ę

kszo

ść

 ludzi sarkała z rozgoryczeniem, o

ś

wiadczaj

ą

c, 

ż

e wol

ą

 raczej obywa

ć

 si

ę

 bez obiadu ni

ż

 nara

ż

a

ć

 swe 

ż

ycie w tej krainie. 

Jeden z nich, bardziej porywczy i zdenerwowany od swoich kompanów, 
posun

ą

ł si

ę

 a

ż

 do tego, 

ż

e powiedział kapitanowi:

– Wszyscy ludzie s

ą

 równi i nie rozumiem, dlaczego pan ma zawsze 

pozostawa

ć

 aby wypoczywa

ć

! Je

ś

li jest pan głodny, niech pan idzie poszuka

ć

 

jakiego

ś

 jedzenia! Je

ś

li idzie o załatwienie spraw na miejscu, w pełni pana 

zast

ą

pi

ę

!

Bligh, rozumiej

ą

c, 

ż

e ten duch buntowniczy musi by

ć

 natychmiast 

powstrzymany, chwycił kordelasy i rzucaj

ą

c jeden z nich pod nogi rebelianta, 

krzykn

ą

ł:

– Bro

ń

 si

ę

, inaczej zabij

ę

 ci

ę

 jak psa!

Ta stanowcza postawa spowodowała, 

ż

e buntownik zamilkł i ogólne 

niezadowolenie ucichło.

Podczas pobytu na l

ą

dzie załoga szalupy zbierała w obfito

ś

ci ostrygi

20

przegrzebki

21

 i słodk

ą

 wod

ę

. Z dwóch oddziałów, wysłanych do cie

ś

niny 

Endeavour na polowania na 

ż

ółwie i noddisy,

22

 pierwszy powrócił z pustymi 

r

ę

kami. Drugi przyniósł sze

ść

 noddisów, lecz złapałby ich o wiele wi

ę

cej, 

gdyby nie zawzi

ę

to

ść

 jednego z my

ś

liwych, który, oddaliwszy si

ę

 od swoich 

kompanów, przestraszył te ptaki. Człowiek ten du

ż

o pó

ź

niej przyznał, 

ż

złapał i przywłaszczył sobie dziewi

ęć

 z nich i zjadł je na surowo na miejscu.

Było rzecz

ą

 pewn

ą

ż

e Bligh i jego towarzysze zgin

ę

liby bez 

ż

ywno

ś

ci i 

słodkiej wody, które znale

ź

li niedawno na wybrze

ż

u Nowej Holandii. Poza tym 

wszyscy byli w opłakanym stanie – wyn

ę

dzniali i wyczerpani – byli całkowicie 

podobni do trupów.

Podró

ż

 po pełnym morzu w drodze na Timor nie była niczym innym, jak 

bolesnym powtórzeniem cierpie

ń

, jakich doznali ci nieszcz

ęś

nicy wcze

ś

niej, 

przed osi

ą

gni

ę

ciem wybrze

ż

y Nowej Holandii. Nawet siła wytrzymało

ś

ci 

osłabła u wszystkich bez wyj

ą

tku. Pod koniec ka

ż

dego dnia nogi ich były 

nabrzmiałe. W tym stanie kra

ń

cowego osłabienia dodatkowo byli przytłaczani 

przez prawie ustawiczn

ą

 senno

ść

. Były to oznaki zwiastuj

ą

ce 

ś

mier

ć

, która 

mogła wkrótce nadej

ść

. Dlatego te

ż

 Bligh, spostrzegłszy to, rozdawał 

podwójne racje najbardziej wycie

ń

czonym, staraj

ą

c si

ę

 przywróci

ć

 im nieco 

nadziei.

Nareszcie rankiem, 12 czerwca, po trzech tysi

ą

cach sze

ś

ciuset 

osiemnastu milach

23

 podró

ż

y morskiej, ko

ń

cz

ą

cej si

ę

 w tak przera

ż

aj

ą

cych 

warunkach, ukazały si

ę

 wybrze

ż

a Timoru.

Przyj

ę

cie, jakie zgotowano Anglikom w Kupangu, było bardzo 

ż

yczliwe. 

Pozostali tam dwa miesi

ą

ce, aby nabra

ć

 sił. Nast

ę

pnie Bligh, zakupiwszy 

mały szkuner, dotarł do Batawii,

24

 gdzie wsiadł na okr

ę

t płyn

ą

cy do Anglii.

Był dzie

ń

 14 marca 1790 roku, kiedy porzuceni z Bounty wysiedli na l

ą

d w 

Portsmouth. Opowie

ść

 o torturach, jakie prze

ż

yli, wzbudziła powszechn

ą

 

ż

yczliwo

ść

 dla nich i oburzenie wszystkich ludzi o dobrych sercach. Prawie 

natychmiast Admiralicja

25

 przyst

ą

piła do wyposa

ż

enia fregaty

26

 Pandore

posiadaj

ą

cej dwadzie

ś

cia cztery działa i stu sze

ść

dziesi

ę

ciu ludzi załogi, i 

background image

posłała j

ą

 na poszukiwanie buntowników z Bounty.

Tymczasem zobaczmy, co si

ę

 z nimi do tej pory działo.

III 
Buntownicy

Po porzuceniu na pełnym morzu kapitana Bligha, buntownicy skierowali 

Bounty na Tahiti. Tego samego dnia dopłyn

ę

li do Tubuai.

27

 Malowniczy 

wygl

ą

d tej małej wyspy, otoczonej pasem raf koralowych, skłaniał Christiana 

do zej

ś

cia na ni

ą

, lecz zbyt wrogie demonstracje tubylców nie pozwoliły wyj

ść

 

na l

ą

d.

Dnia 6 czerwca 1789 roku zarzucono kotwic

ę

 w zatoce Matavai. Dla 

Tahita

ń

czyków ponowne zobaczenie Bounty było niesłychan

ą

 niespodziank

ą

Buntownicy znów spotkali si

ę

 tam z krajowcami, z którymi utrzymywali 

przyjazne stosunki w czasie poprzedniego postoju. Przedstawili im fałszyw

ą

 

opowie

ść

, w której cz

ę

sto padało nazwisko kapitana Cooka, którego 

Tahita

ń

czycy zachowali w najlepszej p

ami

ę

ci.

29 czerwca buntownicy powrócili na archipelag Tubuai i przeszukali kilka 

wysp poło

ż

onych poza szlakami łodzi, na których ziemia byłaby do

ść

 

urodzajna, aby ich wy

ż

ywi

ć

, i na których mogliby 

ż

y

ć

 w całkowitym 

bezpiecze

ń

stwie. W

ę

drowali w ten sposób od archipelagu do archipelagu, 

dokonuj

ą

c wszelkiego rodzaju rabunków i gwałtów, które Christian bardzo 

rzadko umiał powstrzymywa

ć

.

Nast

ę

pnie, poci

ą

gni

ę

ci jeszcze raz urodzajno

ś

ci

ą

 Tahiti, przyjemnymi i 

łagodnymi obyczajami tubylców, powrócili do zatoki Matavai. Tam dwie 
trzecie załogi zeszło natychmiast na l

ą

d. Lecz tego samego wieczora Bounty 

podniósł kotwic

ę

 i znikn

ą

ł, zanim pozostali na l

ą

dzie marynarze mogli 

przeczu

ć

 zamiar Christiana, który postanowił odpłyn

ąć

 bez nich.

Ci ludzie, zdradzeni przez swoich towarzyszy, bez wi

ę

kszego 

ż

alu osiedlili 

si

ę

 w ró

ż

nych cz

ęś

ciach wyspy. Bosman Stewart i midshipman Peter 

Heywood, dwaj oficerowie, których Christian wył

ą

czył spod wyroku wydanego 

na Bligha i zabrał ze sob

ą

 wbrew ich woli, pozostali w Matavai, przy królu 

Tippao. Tam wkrótce Stewart po

ś

lubił jego siostr

ę

. Morrison i Millward 

pozostali przy naczelniku Péno, który przyj

ą

ł ich dobrze. Je

ś

li idzie o innych 

marynarzy, ci rozproszyli si

ę

 w gł

ę

bi wyspy i nie oci

ą

gali si

ę

 z po

ś

lubieniem 

Tahitanek.

Churchill i pewien furiat, nazywaj

ą

cy si

ę

 Thompson, po dokonaniu 

ż

norakich wyst

ę

pków, w ko

ń

cu doprowadzili mi

ę

dzy sob

ą

 do bijatyki. 

Churchill został zamordowany w tej walce, a Thompson ukamienowany przez 
tubylców. W ten sposób zgin

ę

ło dwóch rebeliantów, którzy mieli najwi

ę

kszy 

udział w buncie. Inni, przeciwnie, potrafili zachowywa

ć

 si

ę

 dobrze i byli wr

ę

cz 

background image

ubóstwiani przez Tahita

ń

czyków.

Tymczasem Morrison i Millward ci

ą

gle widzieli zawieszon

ą

 nad swymi 

głowami kar

ę

 i nie mogli 

ż

y

ć

 spokojnie na tej wyspie, gdzie łatwo mo

ż

na było 

ich znale

źć

. Zaprojektowali wi

ę

c zbudowanie jakiego

ś

 szkunera, na którym 

spróbowaliby dopłyn

ąć

 do Batawii i tym sposobem ukry

ć

 si

ę

 w cywilizowanym 

ś

wiecie. Z o

ś

mioma swoimi kompanami, bez 

ż

adnych narz

ę

dzi ciesielskich 

zbudowali, nie bez trudno

ś

ci, mały statek, który nazwali Resolution

Zacumowali go w zatoce za jednym z cypli, nosz

ą

cym nazw

ę

 Venus. Jednak 

puszczenie si

ę

 na morze uniemo

ż

liwiał im brak 

ż

agli, których nie dało si

ę

 

sporz

ą

dzi

ć

 gołymi r

ę

kami.

W tym samym czasie Stewart i Peter Heywood, pewni swej niewinno

ś

ci, 

ż

yli spokojnie. Pierwszy uprawiał ogródek, drugi za

ś

 zbierał materiały do 

słownika, który pó

ź

niej okazał si

ę

 wielk

ą

 pomoc

ą

 dla misjonarzy angielskich.

 

***

 

Upłyn

ę

ło osiemna

ś

cie miesi

ę

cy, kiedy 23 marca 1791 roku pewien okr

ę

opłyn

ą

ł cypel Venus i zatrzymał si

ę

 w zatoce Matavai. Była to Pandore

wysłana przez Admiralicj

ę

 angielsk

ą

 na poszukiwania buntowników.

Heywood i Stewart pospieszyli na pokład odda

ć

 si

ę

 w r

ę

ce 

sprawiedliwo

ś

ci. Wymienili swoje nazwiska i stopnie, o

ś

wiadczyli, 

ż

e nie brali 

ż

adnego udziału w buncie. Jednak nie uwierzono im i bez przeprowadzenia 

najmniejszego 

ś

ledztwa zakuto w kajdany, podobnie zreszt

ą

 jak wszystkich 

ich towarzyszy. Traktowani z okrucie

ń

stwem jak najbardziej oburzaj

ą

cym, 

zakuci w ła

ń

cuchy, zagro

ż

eni rozstrzelaniem, je

ż

eliby posługiwali si

ę

 w 

rozmowach mi

ę

dzy sob

ą

 j

ę

zykiem tahita

ń

skim, zostali zamkni

ę

ci w długiej na 

jedena

ś

cie stóp klatce, postawionej na kra

ń

cu tylnego mostku, a której 

miło

ś

nik mitologii z pewno

ś

ci

ą

 nadałby miano “puszka Pandory”.

28

19 maja Pandore i posiadaj

ą

cy ju

ż

 

ż

agle Resolution ponownie wypłyn

ę

ły 

w morze. W ci

ą

gu trzech miesi

ę

cy te dwa statki przeci

ę

ły na wskro

ś

 

archipelag Wysp Przyjacielskich, gdzie, jak przypuszczano, mógł si

ę

 schroni

ć

 

Christian i pozostali buntownicy. Resolution, maj

ą

cy małe zanurzenie, 

oddawał nawet wielkie usługi podczas tych poszukiwa

ń

, lecz zagin

ą

ł w 

okolicach wyspy Chatam. Chocia

ż

 Pandore przez kilka dni pozostawała w 

pobli

ż

u, o zagubionym statku , ani te

ż

 o pi

ę

ciu marynarzach pełni

ą

cych na 

nim słu

ż

b

ę

, nigdy ju

ż

 nie usłyszano.

Pandore, z wi

ęź

niami na pokładzie, ponownie wzi

ę

ła kurs na Europ

ę

Jednak w cie

ś

ninie Torresa

29

 uderzyła w jak

ąś

 podwodn

ą

 skał

ę

 koralow

ą

 i 

zaton

ę

ła prawie natychmiast z trzydziestu jeden marynarzami i czterema 

buntownikami.

Załoga i wi

ęź

niowie, którzy unikn

ę

li katastrofy, zdołali dotrze

ć

 na 

piaszczyst

ą

 wysepk

ę

. Tam oficerowie i marynarze mogli schroni

ć

 si

ę

 pod 

ocalałymi namiotami. Rebelianci tymczasem, wystawieni na 

ż

ar b

ę

d

ą

cego 

ci

ą

gle w zenicie sło

ń

ca, aby znale

źć

 troch

ę

 ukojenia, zmuszeni byli 

zakopywa

ć

 si

ę

 a

ż

 po szyj

ę

 w piasek.

Rozbitkowie pozostawali na tej wysepce przez kilka dni. Nast

ę

pnie 

wszyscy, w szalupach z Pandore, dotarli na Timor. Pomimo ci

ęż

kich 

okoliczno

ś

ci bardzo surowy nadzór nad buntownikami nie był ani na moment 

background image

zaniechany.

Po dotarciu, w czerwcu 1792 roku, do Anglii, buntownicy stan

ę

li przed 

rad

ą

 wojenn

ą

, której przewodniczył admirał Hood.

30

 Rozprawy trwały sze

ść

 

dni i zako

ń

czyły si

ę

 uniewinnieniem czterech oskar

ż

onych oraz skazaniem na 

ś

mier

ć

 sze

ś

ciu pozostałych, tak, aby karygodny wyst

ę

pek dezercji i porwania 

powierzonego ich opiece statku zapadł w pami

ę

ci innych. Czterech 

skazanych zostało powieszonych na pokładzie okr

ę

tu wojennego. Dwaj inni, 

Stewart i Peter Heywood, których niewinno

ść

 wreszcie uznano, zostali 

ułaskawieni.

Lecz co si

ę

 stało z Bounty? Czy uległ katastrofie wraz z pozostałymi 

buntownikami? Tego nikt nie wiedział.

 

***

 

W roku 1814, po upływie dwudziestu pi

ę

ciu lat od wydarze

ń

, którymi 

rozpoczynało si

ę

 to opowiadanie, dwa angielskie okr

ę

ty wojenne, pod 

dowództwem kapitana Stainesa, kr

ąż

yły po Oceanii. Znajdowały si

ę

 na 

południe od archipelagu Niebezpiecze

ń

stw,

31

 gdy z pokładu ich zobaczono 

pewn

ą

 górzyst

ą

, wulkaniczn

ą

 wysp

ę

, któr

ą

 odkrył Carteret

32

 podczas swej 

podró

ż

y dookoła 

ś

wiata i której nadał nazw

ę

 Pitcairn. Był to sto

ż

ek, prawie 

bez wybrze

ż

a, wznosz

ą

cy si

ę

 stromo ponad morze, pokryty a

ż

 do samego 

wierzchołka lasami palmowymi i drzewami chlebowymi.

Do tej pory wyspa ta nigdy nie została dokładnie zbadana. Znajduje si

ę

 

ona o tysi

ą

c dwie

ś

cie mil od Tahiti, na 25° 4’ szeroko

ś

ci południowej i 180° 8’ 

długo

ś

ci zachodniej, i nie mierzy wi

ę

cej ni

ż

 cztery i pół mili w obwodzie i 

półtorej mili wzdłu

ż

 głównej osi.

Nikt z załogi nie wiedział, 

ż

e to o niej wcze

ś

niej donosił Carteret. Kapitan 

Staines postanowił wi

ę

c j

ą

 zbada

ć

 i szukał wła

ś

nie stosownego miejsca do 

przybicia. Gdy zbli

ż

ył si

ę

 do brzegu, jak

ż

e był zaskoczony, dostrzegłszy 

chatki, plantacje, a na pla

ż

y dwóch krajowców, którzy po spuszczeniu łodzi na 

morze i zr

ę

cznym przebyciu przyboju,

33

 skierowali si

ę

 ku jego okr

ę

towi. Lecz 

jego zdumienie naprawd

ę

 nie miało granic, gdy usłyszał takie oto słowa, 

wypowiedziane wspaniał

ą

 angielszczyzn

ą

:

– Hej, wy tam! Rzu

ć

cie cum

ę

, aby

ś

my mogli wdrapa

ć

 si

ę

 na statek!

Dwaj krzepcy wio

ś

larze z łatwo

ś

ci

ą

 dostali si

ę

 na pokład, gdzie 

natychmiast zostali otoczeni przez osłupiałych marynarzy, którzy zasypali ich 
gradem pyta

ń

. Ci jednak nie wiedzieli, co odpowiedzie

ć

. Doprowadzeni przed 

dowódc

ę

, zostali wi

ę

c systematycznie przesłuchani.

– Kim jeste

ś

cie?

– Ja nazywam si

ę

 Fletcher Christian, a mój towarzysz – Young.

Te nazwiska nic nie mówiły kapitanowi Stainesowi, któremu nie przyszło 

nawet na my

ś

l, 

ż

e mog

ą

 mie

ć

 one co

ś

 wspólnego z buntownikami z Bounty.

– Od kiedy tu przebywacie?

– Tutaj si

ę

 urodzili

ś

my.

– Ile macie lat?

background image

– Ja mam dwadzie

ś

cia pi

ęć

 – odpowiedział Christian – a Young 

osiemna

ś

cie.

– Wasi rodzice znale

ź

li si

ę

 na tej wyspie po katastrofie jakiego

ś

 statku?

Christian przekazał wówczas kapitanowi Stainesowi wiarygodne i 

wzruszaj

ą

ce wyznanie. Oto jego główne zarysy:

Opu

ś

ciwszy Tahiti, gdzie pozostawił dwudziestu jeden towarzyszy, 

Christian, maj

ą

c na pokładzie Bounty sprawozdanie z podró

ż

y kapitana 

Cartereta, skierował si

ę

 prosto na wysp

ę

 Pitcairn, która, dzi

ę

ki swemu 

usytuowaniu, zdawała si

ę

 nadawa

ć

 na punkt docelowy, jaki sobie wyznaczył. 

Jeszcze dwudziestu o

ś

miu ludzi składało si

ę

 na załog

ę

 Bounty. Byli to: 

Christian, aspirant Young, siedmiu marynarzy, sze

ś

ciu wzi

ę

tych z Tahiti 

tubylców, w tym trzech z 

ż

onami, jedno sze

ś

ciomiesi

ę

czne dziecko, oraz 

trzech m

ęż

czyzn i sze

ść

 kobiet, mieszka

ń

ców Rubuai.

Aby nie zosta

ć

 odkrytymi, pierwszym staraniem Christiana i jego przyjaciół 

po przybyciu na wysp

ę

 Pitcairn było zniszczenie Bounty. Niew

ą

tpliwie stracili 

przez to mo

ż

liwo

ść

 opuszczenia wyspy, lecz tego wymagały wzgl

ę

dy ich 

bezpiecze

ń

stwa.

Stworzenie tej małej kolonii, zło

ż

onej z ludzi poł

ą

czonych tylko 

współodpowiedzialno

ś

ci

ą

 za zbrodni

ę

, dokonywało si

ę

 nie bez trudno

ś

ci. 

Wkrótce te

ż

 zacz

ę

ły si

ę

 krwawe awantury mi

ę

dzy Tahita

ń

czykami a 

Anglikami. Tote

ż

 do roku 1794 przetrwało jedynie czterech buntowników, a 

wszyscy Tahita

ń

czycy zostali wymordowani.

Christian zgin

ą

ł od no

ż

a jednego z krajowców, którego sam sprowadził do 

domu.

Jeden z Anglików, który znalazł sposób na wytwarzanie alkoholu z korzeni 

miejscowych ro

ś

lin, uległ nałogowi i głupiał coraz bardziej, a

ż

 wreszcie, 

dostawszy napadu delirium tremens,

34

 zako

ń

czył 

ż

ywot, rzucaj

ą

c si

ę

 do 

morza z wysokiego brzegu.

Inny, n

ę

kany napadami szału, rzucił si

ę

 na Younga i jednego z marynarzy, 

Johna Adamsa, który zmuszony był go zabi

ć

.

W roku 1800, w wyniku gwałtownego ataku astmy zmarł Young. John 

Adams został wtedy ostatnim 

ż

yj

ą

cym członkiem zbuntowanej załogi.

Pozostawszy sam z kilkoma kobietami i dwadzie

ś

ciorgiem dzieci, 

urodzonych ze zwi

ą

zków jego towarzyszy z Tahitankami, John Adams do 

ę

bi zmienił swój charakter. Miał wówczas zaledwie trzydzie

ś

ci sze

ść

 lat, lecz 

od dłu

ż

szego czasu był 

ś

wiadkiem tylu gwałtów i rzezi, zdołał pozna

ć

 natur

ę

 

ludzk

ą

 z tak ponurej strony, 

ż

e zacz

ą

ł zastanawia

ć

 si

ę

 nad sob

ą

 i był gotów 

zmieni

ć

 si

ę

 na lepsze.

W zachowanej na wyspie bibliotece z Bounty znajdowała si

ę

 Biblia i kilka 

ksi

ąż

eczek do nabo

ż

e

ń

stwa. John Adams, który czytał je 

ż

arliwie, nawrócił 

si

ę

, wychował we wspaniałych zasadach młode pokolenie, uwa

ż

aj

ą

ce go za 

ksi

ę

dza, i stał si

ę

 w wielu sprawach ustawodawc

ą

, arcykapłanem, a nawet, 

rzec by mo

ż

na, królem Pitcairn.

Jednak

ż

e, a

ż

 do roku 1814, zamieszki powtarzały si

ę

. W roku 1795 

pewien statek zbli

ż

ył si

ę

 do Pitcairn – czterech ocalałych z Bounty schowało 

si

ę

 w niedost

ę

pnych lasach i odwa

ż

yło si

ę

 powróci

ć

 do zatoki dopiero po 

odpłyni

ę

ciu okr

ę

tu. W taki sam sposób zachowano ostro

ż

no

ść

 w 1808 roku, 

kiedy na wyspie wyl

ą

dował pewien ameryka

ń

ski kapitan, który to 

background image

przywłaszczył sobie znaleziony tam chronometr i busol

ę

.

35

 Wysłał je 

nast

ę

pnie Admiralicji angielskiej, lecz ta nie zareagowała na widok tych 

szcz

ą

tków z Bounty. Jest prawd

ą

ż

e w tym czasie w Europie bardziej 

zajmowano si

ę

 innymi problemami.

Tak brzmiało opowiadanie przedstawione kapitanowi Stainesowi przez 

dwóch tubylców, Anglików po swych ojcach. Jeden z nich był synem 
Christiana a drugi – synem Younga. Lecz kiedy Staines chciał zobaczy

ć

 

Johna Adamsa, ten odmówił przyj

ś

cia na statek, zanim nie dowie si

ę

, co si

ę

 z 

nim stanie.

Kapitan zapewnił młodych ludzi, 

ż

e John Adams jest chroniony przez 

przepisy, poniewa

ż

 ju

ż

 dwadzie

ś

cia pi

ęć

 lat upłyn

ę

ło od czasu buntu na 

Bounty.

Staines przybił do brzegu i po wyj

ś

ciu na l

ą

d został przyj

ę

ty przez ludno

ść

 

zło

ż

on

ą

 z czterdziestu sze

ś

ciu dorosłych i wielkiej liczby dzieci. Wszyscy byli 

wysocy i 

ż

ywotni, o wyra

ź

nie zaznaczonym angielskim typie. Szczególnie 

dziewczyny były nadzwyczaj pi

ę

kne, a ich skromno

ść

 podkre

ś

lała ich 

czaruj

ą

cy charakter.

Prawa obowi

ą

zuj

ą

ce na wyspie były bardzo proste. W wykazie ich 

zanotowano, 

ż

e ka

ż

dy zyskuje przez swoj

ą

 prac

ę

. Pieni

ą

dz nie był znany – 

wszystkie transakcje odbywały si

ę

 poprzez wymian

ę

. Na wyspie nie było 

jedynie towarów przemysłowych, poniewa

ż

 brakowało tam surowców.

Obszerne kapelusze i przepaski z traw stanowiły cały strój mieszka

ń

ców. 

Ich głównymi zaj

ę

ciami było rybołówstwo i uprawa ziemi. 

Ś

luby odbywały si

ę

 

tylko za zezwoleniem Adamsa i dopiero wtedy, kiedy m

ęż

czyzna wykarczował 

i uprawił obszar na tyle rozległy, by zapewni

ć

 wy

ż

ywienie swej przyszłej 

rodzinie.

Kapitan Staines, po udokumentowaniu tego, co działo si

ę

 na owej wyspie, 

zagubionej w tych mniej ucz

ę

szczanych rejonach Pacyfiku, wyruszył w morze 

i powrócił do Europy.

Od tego czasu czcigodny John Adams powoli ko

ń

czył swe tak burzliwe 

ż

ycie. Umarł w roku 1829 i został zast

ą

piony przez wielebnego George’a 

Nobbsa, który na wyspie sprawował jeszcze funkcje pastora, lekarza i 
nauczyciela szkolnego.

W roku 1853 potomkowie buntowników z Bounty liczyli sto siedemdziesi

ą

osób. Od tego momentu ilo

ść

 ludzi powi

ę

kszała si

ę

 i stała si

ę

 wreszcie tak 

du

ż

a, 

ż

e trzy lata pó

ź

niej znaczna cz

ęść

 z nich musiała osiedli

ć

 si

ę

 na wyspie 

Norfolk,

36

 która do tej pory słu

ż

yła jako o

ś

rodek dla skaza

ń

ców. Jednak cz

ęść

 

emigrantów t

ę

skniła za Pitcairn, mimo 

ż

e wyspa Norfolk była cztery razy 

wi

ę

ksza, jej gleba wyj

ą

tkowo urodzajna, a tamtejsze warunki bytowania du

ż

łatwiejsze. Pod koniec drugiego roku pobytu na niej wiele rodzin powróciło na 
Pitcairn, gdzie dalej 

ż

yli pomy

ś

lnie.

Taki jest wła

ś

nie koniec przygody, która rozpocz

ę

ła si

ę

 w jak

ż

dramatyczny sposób. Wcze

ś

niej buntownicy, mordercy, szale

ń

cy – teraz, 

ukształtowani przez zasady moralno

ś

ci chrze

ś

cija

ń

skiej i nauki przekazywane 

przez jednego biednego, nawróconego marynarza, wysp

ę

 Pitcairn 

zamieszkiwali ludzie łagodni, go

ś

cinni, szcz

ęś

liwi, u których spotyka si

ę

 

obyczaje patriarchalne znane z poprzednich stuleci.

background image

Przypisy

1 Cook James (1728-1779) - sławny 

ż

eglarz angielski; odbył trzy wielkie 

podró

ż

e (ostatni

ą

 rozpocz

ą

ł w 1776 roku), dokonał wielu odkry

ć

 

geograficznych; został zamordowany na Hawajach.

2 drzewo chlebowe (Artocarpus communis) - drzewo do 15 m wysoko

ś

ci o 

du

ż

ych li

ś

ciach; rodzi kuliste owoce o wadze do 2 kg, jadalne w ró

ż

nych 

postaciach; przypieczone, posiadaj

ą

 smak chleba; wyst

ę

puje w płd.-wsch. 

Azji i Melanezji.

3 Indie Zachodnie - u

ż

ywana prze długi czas nazwa Ameryki.

4 Wyspy Przyjacielskie - nazwa nadana przez Jamesa Cooka; aktualnie 

Wyspy Tonga.

5 midshipman (ang.) - asystent pokładowy.

6 hamak - płat tkaniny zawieszony za pomoc

ą

 lin mi

ę

dzy elementami 

konstrukcji na 

ż

aglowcu; słu

ż

y jako łó

ż

ko.

7 reja - poziome drzewce masztu słu

żą

ce do mocowania 

ż

agli; 

bezanmaszt - tylny maszt na 

ż

aglowcu wielomasztowym.

8 dziewi

ę

cioogonowy kot - (ang. dosłownie cat of nine tails) - narz

ę

dzie o 

dziewi

ę

ciu rzemykach słu

żą

ce do wymierzania kary chłosty na 

ż

aglowcach 

angielskich.

9 funt - jednostka wagi, tu: funt angielski równy 0,454 kg.

10 pugilares - rodzaj kieszonkowej teczki z przegródkami na banknoty, 

papiery.

11 sekstans, sekstant - przyrz

ą

d nawigacyjny do okre

ś

lania poło

ż

enia 

statku na podstawie pomiaru wysoko

ś

ci ciał niebieskich.

12 pi

ę

tna

ś

cie cali - czyli około 40 cm.

13 stopa - jednostka długo

ś

ci równa około 0,305 m.

14 Tongatapu - wyspa wchodz

ą

ca w skład archipelagu Tonga.

15 Timor - wyspa na północny zachód od Australii, obecnie nale

ż

y do 

Indonezji.

16 galon - angielska jednostka obj

ę

to

ś

ci równa 4,546 litra.

17 Hippomenes - bohater z mitologii greckiej; w wy

ś

cigu z Atalant

ą

, aby 

wygra

ć

, rzucał za siebie złote jabłka otrzymane od Afrodyty, które podnosiła 

Atalanta przez co traciła czas i przegrała wy

ś

cig.

18 pinta - (ang. pint) - jednostka obj

ę

to

ś

ci u

ż

ywana m.in. w Ameryce i 

Anglii, równa 1/8 galona, czyli około 0.56 litra; 

ć

wiartka pinty równa si

ę

 około 

150 g cieczy.

19 Nowa Holandia - dawna nazwa Australii, wprowadzona w 1644 roku 

przez Tasmana.

20

 ostryga (Ostrea) - rodzaj mi

ę

czaka, o muszli kolistej lub owalnej, 

dochodz

ą

cej do 15 cm; zamieszkuje wszystkie morza 

ś

wiata; jadalna, około 

10 gatunków ma wi

ę

ksze znaczenie gospodarcze.

21 przegrzebek (Pecten) - rodzaj mi

ę

czaka o muszli dochodz

ą

cej do 20 

cm 

ś

rednicy; 

ż

yje w morzach północn```ych; wiele gatunków jadalnych.

22 noddis - gatunek mewy 

ż

yj

ą

cej na tropikalnych wyspach.

background image

23 mila - jednostka długo

ś

ci, tu: mila morska równa 1852 m.

24 Batawia - miasto na Wyspie Jawa, stolica Indonezji, obecna nazwa 

D

ż

akarta.

25 Admiralicja - w Wielkiej Brytanii do 1964 roku departament rz

ą

dowy 

sprawuj

ą

cy funkcje ministerstwa marynarki wojennej.

26

 Fregata - statek 

ż

aglowy o o

ż

aglowaniu rejowym, cz

ę

sto wojenny.

27 Tubuai - wyspa w archipelagu o tej samej nazwie, nale

żą

cym do 

Polinezji Francuskiej i zwanym Wyspami Południowymi; archipelag poło

ż

ony 

jest na zachód od Wysp Cooka.

28 puszka Pandory - w przeno

ś

ni: 

ź

ródło nie ko

ń

cz

ą

cych si

ę

 utrapie

ń

Pandora, jako pierwsza kobieta otrzymała od Zeusa puszk

ę

, w której były 

zamkni

ę

te przez bogów sposoby unieszcz

ęś

liwiania ludzi; puszk

ę

 otworzył 

Epimeteusz, m

ąż

 Pandory; wtedy wyfrun

ę

ły na 

ś

wiat wszystkie nieszcz

ęś

cia 

oprócz Nadziei.

29 cie

ś

nina Torresa - cie

ś

nina pomi

ę

dzy Australi

ą

 a Now

ą

 Gwine

ą

.

30 Hood Samuel (1724-1816) - admirał angielski, odznaczył si

ę

 w wojnie 

domowej w Stanach Zjednoczonych; w 1793 r. zdobył port Tulon, w 1794 r. 
Korsyk

ę

.

31 Archipelag Niebezpiecze

ń

stw - obecnie stanowi cz

ęść

 Wysp Cooka.

32 Carteret Philip - oficer marynarki brytyjskiej; odkrył w roku 1767 wysp

ę

 

Pitcairn.

33 przybój - du

ż

a fala uderzaj

ą

ca o brzeg.

34 delirium tremens, biała gor

ą

czka - choroba psychiczna u nałogowych 

alkoholików, objawia si

ę

 dr

ż

eniem mi

ęś

ni, halucynacjami, agresywno

ś

ci

ą

.

35 chronometr - przeno

ś

ny zegar o du

ż

ej dokładno

ś

ci, stosowany do 

pomiarów w astronomii, geodezji, nawigacji; zbudowany w 1759 r. przez J. 
Harrisona; busola, kompas - przyrz

ą

d wskazuj

ą

cy strony 

ś

wiata.

36 Norfolk - wyspa pomi

ę

dzy Australi

ą

 a Now

ą

 Kaledoni

ą

.