background image

Adam Krzemi ski

21 maja 2013

Póøtora wieku socjaldemokracji

150-letnia starsza pani

Powstaøa póøtora wieku temu SPD wci

 uchodzi za wzorzec socjaldemokracji. Co jednak zostaøo ze starych idei, ile warte s  nowe, 

które uformowaøy si  w tak døugim historycznym do wiadczeniu?

Niemiecka socjaldemokracja powstaøa w tym samym czasie, gdy w rosyjskim zaborze Polski trwaøo powstanie styczniowe. Oba wydarzenia byøy 
po rednim skutkiem kl ski rewolucji 1848 r., poniewa  Wiosna Ludów nie rozwi zaøa w Europie  rodkowej ani pal cych kwestii spoøecznych, ani 
narodowych.

Utworzone 23 maja 1863 r. w Lipsku Powszechne Niemieckie Zjednoczenie Robotnicze u ywaøo wielkich søów, ale nie my laøo o wznoszeniu barykad. 
Trzymaøo si  socjalnych konkretów.

Po 1848 r. w pa stwach niemieckich dominowali konserwaty ci. Wielu demokratów emigrowaøo lub zmieniøo pogl dy. Jednak niektórzy zabrali si  za 
prac  od podstaw. Tworzyli dla miejskiej biedoty kóøka samopomocy, stowarzyszenia kredytowe, kasy chorych. Nie mieli jednak jakiej  chwytliwej filozofii 
politycznej.

Sformuøowaø j  im møody socjalista, uczestnik rewolucji 1848 r., Ferdinand Lassalle. Robotnicy to nadzieja ludzko ci, mówiø na mityngach robotniczych 
w Berlinie, Lipsku czy Frankfurcie. Dzi  poni eni, niebawem b d  wywy szeni. Stan  si  wspólnot  wolnych producentów w wolnym, silnym pa stwie 
niemieckim. Od Marksa zaczerpn ø ide  walki klas i powi zania polityki z gospodark . Od Anglików rozumienie ekonomii, a od Fichtego i Hegla filozofi  
pa stwa. Jako bøyskotliwy mówca øatwo trafiaø do søuchaczy. Gdy w maju 1863 r. wø czyø si  w Lipsku do zakøadania „powszechnego zwi zku” 
robotniczego, zostaø wybrany na jego przewodnicz cego.

Cho  dat  t  przyjmuje si  za pocz tek niemieckiej socjaldemokracji, to formalne zjednoczenie z podobnymi ugrupowaniami – w tym z zaøo on  
w 1869 r. przez Augusta Bebla i Wilhelma Liebknechta Socjaldemokratyczn  Parti  Robotnicz  – nast piøo dopiero w 1875 r. Ówczesny pierwszy wspólny 
program – uchwalony na zje dzie w Gotha – Marks krytykowaø za oportunizm. Zapewne równie  dlatego,  e towarzysze wprawdzie czapkowali mu do 
Londynu, ale w sprawach konkretnych kierowali si  wøasnym rozeznaniem sytuacji. Zamiast nawoøywa  do natychmiastowej rewolucji, zabierali si  za 
samoksztaøcenie robotników i zdobywanie ich gøosów w wyborach.

Pruski premier Bismarck dobrze wiedziaø, co si  dzieje. Wielokrotnie spotykaø si  z Lassallem. Dyskutowali o kwestii socjalnej i roli pa stwa. Niby byli 
przeciwnikami, ale respektowali si , a nawet lubili.

B d c ju   elaznym kanclerzem Cesarstwa Niemieckiego, Bismarck dobrze pami taø sens tamtych rozmów – e celem nowego ruchu mo e by  
wykorzystanie pa stwa pruskiego na drodze do socjalizmu. Po dziwnych dwóch zamachach na cesarza w 1878 r. – sprawc  jednego byø blacharz usuni ty 
z partii socjalistycznej – kanclerz, mimo oporu Reichstagu, przeforsowaø ustawy ograniczaj ce dziaøalno  publiczn  socjalistów. Ten maøy stan wyj tkowy 
nie delegalizowaø partii, ale poddawaø j  policyjnym represjom. Równocze nie kanclerz podkradaø socjalistom idee pa stwa opieku czego. B d c 
konserwatyst , staø si  jednym z prototypów „biaøych rewolucjonistów”, w niezøym towarzystwie – Cavoura, Stoøypina, Atatürka, a tak e w pewnej mierze 
Piøsudskiego...

Uznanie socjalistów za „wrogów Rzeszy” i „kosmopolitycznych nicponi” nie zniszczyøo ich ruchu, tak jak w PRL stan wojenny nie zniszczyø Solidarno ci. 
Mimo represji partia w wyborach zdobywaøa coraz wi cej gøosów. W 1890 r. Reichstag – wbrew Bismarckowi – uchyliø ustawy, a nowy cesarz Wilhelm II 
zdymisjonowaø starego kanclerza. Zaraz potem partia przyj øa dzisiejsz  nazw  – SPD, Niemiecka Partia Socjaldemokratyczna.

Nast pne  wier  wieku to pasmo wyborczych sukcesów.

Przed wybuchem wojny w 1914 r. SPD byøa ju  najsilniejsz  parti  w Rzeszy. Ale jej sukces byø wzgl dny. Byøa w permanentnej opozycji 
i wci  ci yøo na niej pi tno nicponi, maj cych za nic ojczyzn  i prawdziwy patriotyzm. Z 8 mln robotników tylko co drugi gøosowaø na SPD. Reszta albo 
lekcewa yøa wybory, albo wybieraøa inne partie, jak cho by katolickie Centrum.

Wbrew marksowskiej tezie o permanentnej pauperyzacji, wilhelmi skie Niemcy si  bogaciøy. Nie powtórzyøa si  ju  kl ska gøodu z 1847 r. 
Wykwalifikowany robotnik nadal miaø wiele do zyskania, wiedziaø te , ile jest wart. Wcale nie czuø si  cz ci  anonimowej masy ludzi – „proletariatu” 

dnego wieszania na latarniach królów i fabrykantów.

W programie erfurckim z 1891 r. w SPD do gøosu dochodz  rewizjoni ci. S  poczciwymi Niemcami, socjalistami i demokratami, lud mi liberalnej belle 
époque
. Chc  by  humanistami w stylu Woltera; domagaj  si  8-godzinnego dnia pracy, równych praw dla kobiet i m czyzn, humanizacji wymiaru 
sprawiedliwo ci, zniesienia kary  mierci. I po cichu zmieniaj  doktryn . Komunizm? Kiedy , mo e, jako . Teraz mamy wa niejsze sprawy na gøowie: 
osiedla robotnicze, uniwersytety ludowe, liberalny model rodziny.

Cel jest niczym, ruch wszystkim – gøosi jeden z przywódców partii Eduard Bernstein.  yj cy jeszcze klasyk Fryderyk Engels jest tym oburzony. I pod 
koniec  ycia swe nadzieje przelewa na Rosjan. Co tam samodzier awie, co tam analfabetyzm rosyjskiego mu ika. Czas na przeformatowanie doktryny 
rewolucyjnej, bo w tych niemieckich socjaldemokratach nie ma ju   aru.

I na to wygl da. W SPD pocz tku XX w. nie ma t sknoty do po aru stepów. Nie ma mickiewiczowskiej modlitwy o wojn  powszechn  ludów. Ma by  
milicja zamiast staøego wojska. I jest „nie” dla wy cigu zbroje  i podbojów. Ten pacyfizm to dla konserwatywnych przeciwników nadal dowód narodowej 
zdrady. SPD przygarnia pokrewne dusze zza carskiego kordonu. Jedn  z wybitniejszych postaci w partii staje si  polska  ydówka z Zamo cia Ró a 
Luksemburg.

Strona 1 z 3

Póøtora wieku socjaldemokracji | 150-letnia starsza pani - Polityka.pl

2013-06-11

http://www.polityka.pl/historia/1543113,1,poltora-wieku-socjaldemokracji.read?print...

background image

Ale po  mierci starego Bebla w 1913 r. – praktyka, a nie ideologa – do gøosu w partii dochodzi nowe pokolenie, pragmatyków uksztaøtowanych w czasie 
bismarckowskich represji: Friedrich Ebert, Philipp Scheidemann, Gustav Noske. Im jeszcze øatwiej przychodzi pogodzenie si  z pa stwem. W 1913 r. SPD 
popiera w Reichstagu „ofiar  obronn ” – podatek na zbrojenia. Rok pó niej, w gor czce po zamachu w Sarajewie, partia wy le do francuskich towarzyszy 
emisariuszy, by sprawdzi , czy wspólna akcja w obronie pokoju jest mo liwa. Nie jest mo liwa. As patriotyzmu bije blotk  proletariackiego 
internacjonalizmu. W gøosowaniu w Reichstagu posøowie SPD – z wyj tkiem jednego Karla Liebknechta (syn Wilhelma) – popieraj  wojenne kredyty. 
Przeciwnicy wojny – w tym Ró a Luksemburg – zostaj  internowani. W 1916 r. utworz  Zwi zek Spartakusa. Potem Niezale n  SPD. A w listopadzie 
1918 r. spróbuj  rewolucji w Niemczech na wzór rosyjski. I sromotnie przegraj .

Ich kl ska b dzie zaczynem partii komunistycznej. KPD odrzuci Republik  Weimarsk . I zapatrzona w Moskw  b dzie nawoøywa  do wojny domowej 
i dyktatury proletariatu. I dyktatur  dostanie – ale lumpów z nazistowskiej SA, a po wojnie – czerwonoarmijnych komisarzy w radzieckiej strefie 
okupacyjnej pokonanych i okrojonych Niemiec.

Dramat niemieckiej lewicy polegaø na tym,  e rewolucj  z listopada 1918 r. zgnietli pa stwowcy z SPD. Nie sami, bo wykonawcami byli 
oficerowie cesarskiej armii. Jednak po abdykacji cesarza i proklamowaniu republiki zwierzchnikami policji i siø zbrojnych byli socjaldemokraci. Pó niej 
prawica obarczy ich win  za wybuch rewolucji w Kilonii, Berlinie, Monachium, a komuni ci – za masakry dokonane przez wojskowych.

W ci gu 14 lat Republiki Weimarskiej SPD b dzie kojarzona z narzuconym jakoby przez entent  systemem demokracji parlamentarnej, obcym pono  
niemieckiej naturze. B d  przez nacjonalistów oskar eni o podpisanie traktatu wersalskiego i „marksistowskie rz dy”. A przez komunistów – o zdrad  
marksizmu i rewolucji.

Oczywi cie Republika Weimarska nie byøa ani marksistowska, ani nawet socjaldemokratyczna. Ale bez SPD, kierowanej przez Eberta i Scheidemanna, nie 
byøoby niemieckiej demokracji, podkre la Heinrich August Winkler w swej wielkiej „Historii Zachodu”. Paradoksalnie – wyja nia Winkler – odø czenie si  
od SPD spartakusowców z Niezale nej SPD byøo zarówno obci eniem, jak i warunkiem tej demokracji.

Obci eniem, bo osøabiaøo ruch robotniczy, tworz c dwa konkurencyjne bloki istniej ce w Niemczech do dzi  w postaci SPD Sigmara Gabriela i Partii 
Lewicy utworzonej w 2007 r. przez Gregora Gysi, byøego czøonka enerdowskiej SED, oraz Oskara Lafontaine’a, w 1998 r. szefa SPD i ministra finansów 
w rz dzie Gerharda Schrödera, a potem lewicowego dysydenta partii.

To niezatarte p kni cie sprzed stu lat jest naznaczone przez zajadø  konkurencj  KPD i SPD w Republice Weimarskiej, przez powojenne komunistyczne 
represje wobec socjaldemokratów w radzieckiej strefie okupacyjnej i nakazane przez Stalina zjednoczenie KPD i SPD. A tak e przez uchwalony 
w Republice Federalnej (akurat za rz dów socjaldemokratycznego kanclerza Willy’ego Brandta) zakaz zatrudniania radykaøów – gøównie czøonków 
komunistycznej DKP – na stanowiskach pa stwowych. I wreszcie przez neoliberaln  Agend  2010 Gerharda Schrödera, która postawiøa na nogi niemieck  
gospodark , ale odebraøa SPD klasyczn  klientel .

Z drugiej jednak strony tamto p kni cie z lat 1916–17 byøo podwalin  demokracji. Bo bez zgody na kompromisow  wspóøprac  z innymi partiami (SPD 
w 1916 r. zerwaøa z dogmatem II Mi dzynarodówki,  e partie socjalistyczne nie wspóøpracuj  z mieszcza skimi) demokracja parlamentarna nie jest 
mo liwa.

SPD, katolickie Centrum i liberalna Partia Ludowa byøy filarami Republiki Weimarskiej, podczas gdy nazi ci i komuni ci jej wrogami. Z tym 

e przez 14 lat Weimaru tylko przez 11 lat Niemcy byøy rzeczywist  demokracj  parlamentarn . Zako czyøa si  27 marca 1930 r. wraz z dymisj  

koalicyjnego rz du socjaldemokraty Hermanna Müllera. SPD mogøa zgodzi  si  na kompromis w sprawie ubezpiecze  dla bezrobotnych, czego domagali 
si  jej mieszcza scy partnerzy. Zwyci yli jednak doktrynerzy w partii.

Po upadku rz du parlamentarnego nast piøy gabinety prezydenckie, rz dzenie w oparciu o dekrety. A poniewa  partia Hitlera staøa si  drug  co do 
wielko ci frakcj  w Reichstagu, wi c socjaldemokraci zacisn li z by i tolerowali mniejszo ciowe rz dy kanclerza Heinricha Brüninga z katolickiego 
Centrum.

Front Ludowy z komunistami byø niemo liwy, bo KPD otwarcie nawoøywaøa do wojny domowej i utworzenia „niemieckiej republiki radzieckiej”. 
Tolerowanie rz du przez SPD podkr caøo radykalizacj  wyborców, którzy odpøywali do komunistów i – w wi kszej mierze – do nazistów. Hitler byø 
w sytuacji komfortowej. Mógø prezentowa  sw  NSDAP jako jedyn  parti  masow , alternatywn  zarówno wobec „marksizmu” bolszewickiego, jak 
i reformistycznego. Trafiaø te  w powszechn  niech  do demokracji, uto samianej z kl sk  1918 r. i zapa ci  gospodarcz .

SPD nie mogøa uratowa  republiki, której brakowaøo republikanów. Ale przynajmniej uratowaøa honor niemieckiej demokracji. Jako jedyna z partii 
systemu weimarskiego sprzeciwiøa si  w marcu 1933 r. specjalnym peønomocnictwom dla Hitlera. Katolickie Centrum – protoplasta powojennej CDU –
daøo si  przekupi  (dotrzyman ) obietnic  zawarcia przez Berlin konkordatu z Watykanem.

Przemówienie socjaldemokraty Ottona Welsa w Reichstagu jest jedn  z chlubnych kart niemieckiej demokracji. Polskiego czytelnika uderza jego ton, 
bardzo podobny do przemówienia Józefa Becka w maju 1939 r. „Mo na nam odebra  wolno  i  ycie, ale nie honor” – mówiø Wels.

Samotne „nie” socjaldemokratów (KPD ju  byøa zdelegalizowana, a jej posøowie uwi zieni) byøo dla SPD po wojnie przepustk  do historii, ale nie do 
wøadzy. W strefie radzieckiej rz dy obj li komuni ci. A w strefach zachodnich rz dziøa chadecja. Wprawdzie nie miaøa czystych r k, ale cieszyøa si  
zaufaniem wøadz okupacyjnych i lepiej trafiaøa w moralnie dwuznaczn  sytuacj  duchow  wczesnej Republiki Federalnej.

W SPD pocz tkowo ton nadawali ci, którzy wrócili z kacetów i emigracji. Ale z dawnych jej wyborców wielu byøo zbyt pokiereszowanych przez nazizm 
i swój oportunizm (po 1933 r. równie  niejeden z socjaldemokratów wst piø do NSDAP), by powróci  do partii. Przystani szukano raczej w chadeckiej 
„partii pa stwowej” Konrada Adenauera lub zasilano szeregi „sceptycznej generacji” i „bezdomnej lewicy”.

Ale SPD przyci gaøa møodzie , która – jak Grass – przeszøa przez Hitlerjugend i w ostatniej fazie wojny zostaøa rzucona na front. Helmut 
Schmidt opowiada,  e w obozie dla je ców wojennych do wst pienia do SPD namówiø go starszy kolega, który w 1933 r. byø bojówkarzem SA, potem 
czøonkiem NSDAP, a po kl sce zostaø religijnym socjalist . Otwarcie opowiadaø,  e daø si  uwie  Adolfowi i teraz musi si  z nim rozliczy . Czøonkostwo 
w SPD byøo dla nich form  ekspiacji.

Najpierw jednak socjaldemokraci skazani byli na døug  opozycj . Powojenna SPD byøa pocz tkowo niech tna wobec forsowanej przez Adenauera 
integracji Niemiec zachodnich z Zachodem. Podobnie jak chadecja nie akceptowaøa granicy na Odrze i Nysie. Miaøa opory w sprawie utworzenia 
Bundeswehry i wej cia do NATO. Byøa patriotyczna na sposób tradycyjny i antykomunistyczna. Ale mo liwo  zjednoczenia Niemiec stawiaøa ponad 
wchodzenie w struktury zachodnie. Wprawdzie ju  w latach 20. mówiono w SPD o potrzebie Stanów Zjednoczonych Europy, ale powojenna idea 
zjednoczenia Europy wyszøa od chadeków…

Strona 2 z 3

Póøtora wieku socjaldemokracji | 150-letnia starsza pani - Polityka.pl

2013-06-11

http://www.polityka.pl/historia/1543113,1,poltora-wieku-socjaldemokracji.read?print...

background image

Aby zdoby  zaufanie, SPD musiaøa w 1959 r. odrzuci  resztki marksistowskiej frazeologii, pogodzi  si  z NATO i przej  w latach 1966–69 prób  wielkiej 
koalicji z chadekami. Dopiero w 1969 r. Willy Brandt – jako pierwszy socjaldemokrata – zostaø kanclerzem federalnym. Wyniosøa go legenda burmistrza 
Berlina Zachodniego, który po budowie muru berli skiego w 1961 r. staø si  w tym frontowym mie cie twarz  wolnego  wiata. Jako emigrant z III Rzeszy 
reprezentowaø inne Niemcy. Teraz wzywaø Niemców, by „odwa yli si  na wi cej demokracji”, nie tylko w polityce, ale i  yciu codziennym. I obiecywaø 
dialog z blokiem wschodnim, by  elazn  kurtyn  dziel c  Niemcy uczyni  bardziej przepuszczaln .

Jego – minimalne – zwyci stwo w 1969 r. otwieraøo er  socjaldemokratyczn , która miaøa trwa  kilkana cie lat. Jej symbolem byli Brandt i Schmidt 
w Niemczech, Bruno Kreisky w Austrii, Olof Palme w Szwecji oraz – pó niej – François Mitterrand we Francji. Jednak ju  w 1978 r. znany socjolog Ralf 
Dahrendorf – syn posøa SPD do Reichstagu, ale sam zdeklarowany liberaø, czøonek FDP – zapowiadaø „koniec wieku socjaldemokracji”.

Stworzone dzi ki socjaldemokratom i podchwycone przez niemal wszystkie inne partie pa stwo opieku cze osi gn øo granice swych 
mo liwo ci. 
Stworzyøo – pisaø – rozd te, oci aøe aparaty biurokratyczne, obci aj ce gospodark . Zwi zki zawodowe blokuj  reformy. A w obliczu 
starzenia si  zachodnich spoøecze stw zaøamuje si  tzw. umowa pokoleniowa polegaj ca na tym,  e møodzi swymi skøadkami emerytalnymi finansuj  
emerytury starych. Partie socjaldemokratyczne – twierdziø Dahrendorf – przestaøy walczy  o reformy i ju  tylko broni  socjalnego stanu posiadania. „Nie 
mo na w pa stwie pokøada  nadziei na rozwi zanie wszystkich problemów”. Zaøo enia dnia wczorajszego nie pozwalaj  rozwi za  problemów jutra... 
Jutro nie jest kontynuacj  wczoraj. Socjaldemokracja musi si  zmieni .

Najpierw jednak zostaøa odsuni ta od wøadzy. Lata 80. to tryumf liberalnych konserwatystów, Margaret Thatcher i „reaganomiki” – prywatyzacji søu b 
publicznych i podci cie skrzydeø zwi zkom zawodowym. W Niemczech to pocz tek ery Kohla, na któr  przypadnie upadek realsocjalizmu za berli skim 
murem i zjednoczenie kraju, ale nie nast pi   adne reformy tradycyjnej chadeckiej „spoøecznej gospodarki rynkowej”, która wedøug Dahrendorfa jest 
tylko jedn  z form „wieku socjaldemokracji”.

Gdy w 1989 r. rozpadaø si  leninowsko-stalinowski socjalizm, a wraz z nim i ZSRR, SPD brakowaøo recepty na przyszøo . I znów przegrywaøa wybory. 
O ile CDU Kohla nie miaøa problemów z wø czeniem enerdowskiej CDU i powi kszeniem wøasnego elektoratu, o tyle dla SPD nie do pomy lenia byøo 
wchøoni cie enerdowskiej SED (po skazaniu jej przywódców za rozkaz strzelania do uciekinierów). Historyczna rysa byøa zbyt gø boka.

Szansa na odnow  socjaldemokracji, której domagaø si  Dahrendorf, przyszøa z Anglii, gdy Tony Blair pogodziø Labour Party ze spadkiem po 
thatcheryzmie i w 1996 r. wygraø wybory. Partnera znalazø w premierze Dolnej Saksonii Gerhardzie Schröderze, który my laø podobnie, ale musiaø 
pokona  tradycjonalistów we wøasnych szeregach. W 1998 r. SPD wygraøa wybory, a rok pó niej Schröder jako kanclerz odbyø prób  siø ze swym 
ideologicznym konkurentem w partii Oskarem Lafontaine’em. W 2004 r. schröderowska Agenda 2010 postawiøa na nogi niemieck  gospodark , ale 
poprzez demonta  anachronicznego pa stwa opieku czego rozwarstwiøa niemieckie spoøecze stwo i rozdarøa tradycyjny elektorat partii. Cz

 wyborców 

poszøa do lewicy, marz c o przeszøo ci, cz

 zostaøa w domu. Konsekwencj  byøy przegrane wybory w 2005 i 2009 r., równie  w 2013 r. nie zanosi si  

na zwyci stwo...

Jaki moraø z tej 150-letniej historii wynika na dzisiaj? Mo na sarka  na t  „starsz  pani ”, jak w Niemczech z pobøa liw  sympati  nazywa si  niekiedy 
SPD – za jej poøowiczno  i klasyczne niezdecydowanie. Mo na jej wytyka  biurokratyczn  oci aøo  i przy caøym internacjonalizmie pewien niemiecki 
prowincjonalizm, a tak e „etatyzm” jej polityki wschodniej i lekcewa enie ruchów demokratycznych, w tym Solidarno ci. Do dzi  ci y to na opinii SPD. 
Kto jednak zerknie na jej dzieje, ten zrozumie „pruskie”  ródøa wiary SPD w pa stwowe reformy i niech  do oddolnych rewolucji.

Jednego niemieckim socjaldemokratom odmówi  niepodobna: poczucia odpowiedzialno ci za kraj i spoøecze stwo. Nie ma w historii 
Niemiec drugiej takiej partii, która w momentach zwrotnych za innych wyci gaøa kasztany z ognia. Robiøa to, co powinno by  zrobione dla dobra kraju, 
nie ogl daj c si  na cen , jak  jej przyjdzie zapøaci  jako partii. Po 1918 r. wzi øa na siebie odium wypeøniania twardych warunków traktatu pokojowego 
i ponoszenia wspóøodpowiedzialno ci za „niechcian  republik ”, bo to byøo søuszne. W latach 30. nie ulegøa powszechnej pokusie totalitaryzmu. W latach 
60. forsowaøa uznanie granicy na Odrze i Nysie, wiedz c,  e nie ma po temu wi kszo ci w spoøecze stwie, ale potrafiøa j  zdoby . W 1982 r., wbrew 
pacyfistycznym nastrojom swych wyborców, Helmut Schmidt jako kanclerz przeforsowaø „podwójn  decyzj  NATO” – dozbrojenie atomowe, ale 
równoczesne rozmowy ze Wschodem. W 2004 r. przepchn øa SPD Agend  2010, której przedtem nie zaryzykowaø Kohl, a z której dzi  korzysta Angela 
Merkel. Utraciøa 400 tys. czøonków. Do dzi  nie mo e wyj  z kryzysu to samo ci, ale zrobiøa to, co byøo konieczne. Godna respektu lekcja politycznej 
odpowiedzialno ci.

Na cztery miesi ce przed wyborami do Bundestagu SPD ma notowania równie søabe jak w 2009 r., a jej kandydat na kanclerza Peer Steinbrück jest 
o wiele mniej popularny ni  Angela Merkel, odgrywaj ca rol  mamusi dbaj cej o spokój i miøy nastrój w rodzinie.

Mimo to SPD nie jest bez szans. Je li liberaøowie z FDP nie przeskocz  przez poprzeczk  5 proc., a nacjonalistyczna Alternatywa Dla Niemiec, domagaj ca 
si  powrotu Niemiec do Deutschmarki, uszczknie chadekom par  punktów, to mo e si  okaza ,  e jedynym sensownym wyj ciem b dzie – jak w latach 
2005–09 – wielka koalicja chadeków z socjaldemokratami. Zarówno w SPD, jak i w CDU/CSU wiele do niej wyzdycha.

I nic dziwnego. Filozof Peter Sloterdijk mówiø swego czasu „Spieglowi”,  e od 1982 r. „niemiecki system partyjny oferuje wyborcy cztery warianty 
socjaldemokracji: jedna Zjednoczona Partia Dobrobytu rozkøada si  na caøe spektrum polityczne”. Od czasu gdy Helmut Kohl nie poszedø w sprawach 
socjalnych za Ronaldem Reaganem i Margaret Thatcher, lecz „zsocjaldemokratyzowaø” swoj  polityk , nastaøy czasy „niemieckiego letargu”. Zjednoczenie 
Niemiec pojmowano jako koniec historii i pocz tek chwalebnego bezruchu. Paradoks niemieckiej historii polega na tym,  e to SPD i Zieloni w 2004 r. 
wykonali t  robot , któr  przedtem powinni byli wzi  na siebie chadecy i liberaøowie. I do dzi  spadkobiercy Lassalle’a, Bebla, Eberta i Willy’ego Brandta 
nie potrafi  si  otrz sn  z wewn trznego rozdarcia mi dzy odpowiedzialno ci  za funkcjonowanie pa stwa, gospodarki, Europy a przyziemnymi 
interesami swych klasycznych wyborców. St d rozmyta kampania wyborcza, nieporozumienia i dysonanse w wypowiedziach czoøowych przedstawicieli 
partii.

Ale taki jest los i pewien urok tej „starszej pani”. U nas wiele z tego ducha miaøa przedwojenna PPS. Ale  adnej z naszych partii lewicowych tego ducha 
nie udaøo si  o ywi . Dlatego 130 rocznica utworzenia PPS w grudniu 1882 r. przeszøa niezauwa ona. W Niemczech wszystkie partie mog  si  jako  tam 
odnosi  do historii SPD. U nas raczej do endecji…

Wykonanie Javatech | Prawa autorskie © POLITYKA 

Sp. z o.o. S.K.A. (dawniej „POLITYKA” Spóødzielnia Pracy) 

Strona 3 z 3

Póøtora wieku socjaldemokracji | 150-letnia starsza pani - Polityka.pl

2013-06-11

http://www.polityka.pl/historia/1543113,1,poltora-wieku-socjaldemokracji.read?print...