background image

Ian 

Fleming

Casino Royale

 

  (1953) 

Live and Let Die

 

  (1954) 

Moonraker

 

  (1955) 

Diamonds Are Forever

 

  (1956) 

From Russia, With Love

 

  (1957) 

Doctor No

 

  (1958) 

Goldfinger

 

  (1959) 

For Your Eyes Only

 

  (1960) 

o

“From a View to a Kill” (1960) 

o

“For Your Eyes Only” (1960) 

o

“Quantum of Solace” (1959)  

o

“Risico” (1960) 

o

“The Hildebrand Rarity” (1960)  

Thunderball

 

  (1961) 

The Spy Who Loved Me

 

  (1962) 

On Her Majesty’s Secret Service

 

  (1963) 

                 “007 in New York” (1964) 

You Only Live Twice

 

  (1964) 

The Man with the Golden Gun

 

  (1965) 

Octopussy and The Living Daylights

 

  (1966) 

o

“Octopussy” (1966) 

o

“The Living Daylights” (1962)  

o

“The Property of a Lady” (1966)  

1

background image

  Tytuł oryginalny:   Casino Royale  
  Autor:   Ian Fleming 
  Wydawca:   Jonathan Cape Ltd 1953  
  Ilość stron:   213 

James   Bond   zostaje   wysłany   z   misją   do   miejscowości   Royale-les-Eaux   we   Francji.   Tam 
bowiem przebywa niejaki Le Chiffre - podejrzany o współpracę z komórką KGB o nazwie 
SMIERSZ. Organizacja ta (nazwa pochodzi od dwóch słów: Śmierć Szpiegom) zajmuje się 
eliminowaniem wrogów ZSRR - i jest w tym bezwzględna. Ów Le Chiffre zainwestował 50 
milionów franków, które powierzył mu SMIERSZ, w sieć domów publicznych we Francji. 
Niestety   po   uchwaleniu   niezwykle   niekorzystnej   dla   tego   interesu   ustawy,   pieniądze   te 
przepadły. Teraz chce on wygrać straconą sumę we francuskich kasynach. Dlatego też MI6 
wysyła do Royale-les-Eaux najlepszego hazardzistę w swych szeregach, Jamesa Bonda, by 
ten pokrzyżował plany KGB, a przy okazji zniszczył Le Chiffre...

Oto   powieść,   która   stworzyła   legendę.   W   1953   roku   były   szpieg,   Ian   Fleming,   napisał 
książkę, w której przedstawił nam najbardziej znanego agenta Jej Królewskiej Mości - Jamesa 
Bonda.   Zapoczątkował   tym   samym   jedną   z   najsłynniejszych   serii   w   historii   literatury,   a 
później także kina.
"Casino Royale" zdefiniowało właśnie tę postać - wyrafinowanego, eleganckiego szpiega o 
nienagannych   manierach   i   takim   samym   guście,   a   przy   tym   zabójcę   z   numerem   00,   co 
oznacza, iż w razie potrzeby może eliminować wrogów Wielkiej Brytanii. W tej powieści 
dowiadujemy się, czym zasłużył on sobie na numer 007. Poznajemy też Felixa Leitera oraz 
René Mathisa. Także tutaj po raz pierwszy padają legendarne słowa "Bond - James Bond".
Jednocześnie jednak "Casino Royale" różni się od późniejszych powieści. Jest ona bardziej 
kameralna - cała akcja dzieje się w jednym tylko mieście. Nie ma tu miejsca na spektakularne 
strzelaniny,   czy   gadżety   (choć   prawdą   jest   też,   że   Fleming   nigdy   lubował   się   w   tym 
elemencie,   w   przeciwieństwie   do   tego   co   możemy   oglądać   na   ekranach   kin).   Akcja   nie 
posuwa się  do przodu w  szalonym  tempie.  Punktem  kulminacyjnym  jest tu  szczegółowo 
opisany   pojedynek   między   Bondem   a   Le   Chiffre,   jaki   ma   miejsce   przy   stole   do   gry   w 
baccarata, Fleming kapitalnie oddał tu klimat sali kasyna - mieszające sie w nim napięcie i 
ekscytacja. Później dobry jest też opis tortur, jakim poddawany jest 007.
Również nietypowe jest zakończenie. Le Chiffre ginie już w 18 rozdziale (powieść liczy ich 
23), później  zaś  Fleming  opisuje pobyt  Bonda w  szpitalu,  a następnie  romans  z agentką 
wywiadu, Vesper Lynd - romans, który stopniowo przeradza się w miłość. Ba! W pewnym 
momencie Bond chce się nawet oświadczyć! Jednak z czasem coś zaczyna się między nimi 
psuć - okazuje się bowiem, iż panna Lynd pracuje dla wywiadu radzieckiego... Dlatego też 
popełnia samobójstwo. Bond jednak nie potrafi rozpaczać po jej śmierci. Dla niego jest ona 
zdrajczynią. "Ta dziwka jest już martwa" - takimi słowami kończy meldunek w tej sprawie.
Fleming zresztą w tej powieści lepiej zgłębił umysł i duszę Bonda. Szczególnie gdy ten, leżąc 
w szpitalu, przedstawia swój pogląd na służbę, na to czym jest dobro i zło - w filmach nigdy 
nie poznaliśmy 007 od tej strony. Chce on nawet zrezygnować ze służby,  jednak Mathis 
ironicznie ucina jego rozważania słowami: "otaczaj się ludźmi [...], ale nie zawiedź mnie i 
sam nie stań się jednym z nich. Stracilibyśmy tak wspaniałą maszynę".

Reasumując: "Casino Royale" przeczytać po prostu trzeba. Mimo, iż nie jest to typowa dla 
Fleminga powieść, nie jest też najlepsza w dorobku pisarza, warto jest wiedzieć, jak się to 
wszystko zaczęło.

2

background image

Tytuł oryginalny:   Live And Let Die
Tytuł polski:   Żyj i pozwól umrzeć  
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1954 
Ilość stron:   282 
   

"Live   And   Let   Die"   z   roku   1954   jest   drugą   powieścią   Iana   Fleminga,   opowiadającą   o 
przygodach agenta 007.
Tym razem M wysyła Bonda do Nowego Jorku. Tam bowiem nagle zaczęły pojawiać się 
stare, złote monety. Oczywiście nie byłaby to sprawa dla agenta z licencją na zabijanie, gdyby 
nie   podejrzenie,   że   owe   monety   tak   naprawdę   służą   finansowaniu   radzieckiej   siatki 
szpiegowskiej w USA, za czym ma stać domniemany agent SMIERSZu, czarnoskóry Mr Big. 
Bond   udaje   się   więc   do   Stanów   Zjednoczonych,   gdzie   wraz   z   agentem   CIA,   Felixem 
Leiterem, próbuje znaleźć dowody popierające ową tezę. Jednakże dotarcie do samego Mr 
Big okazuje się być zadaniem niełatwym. Jest on bowiem członkiem kultu Voodoo o nazwie 
Czarna Wdowa, a przez wyznawców uważany jest za wcielenie samego Barona Samedi. Tak 
więc macki Mr Big sięgają wszędzie i już w hotelu Bonda czeka niemiła niespodzianka. 
Później, w poszukiwaniu złoczyńcy przyjdzie jemu i Leiterowi przemierzyć wiele klubów 
nocnych w Harlemie. W jednym z nich zostają porwani przez ludzi Mr Big. Bond poznaje też 
piękną i tajemniczą Simone Latrelle - Solitaire, z której pomocą udaje mu się uciec. Razem 
też udają się na Florydę, gdzie spotykają Leitera. Tam też Felix zostaje okaleczony, a Solitaire 
porwana.   Bond   by   jej   pomóc   musi   udać   się   na   Jamajkę.   Tam   dochodzi   do   ostatecznej 
konfrontacji...
"Live And Let Die" nie jest może największym dziełem Fleminga, choć z pewnością należy 
do książek udanych. W mniejszym stopniu jest to powieść szpiegowska - raczej sensacyjna z 
elementami przygodowymi. Jest to też książka ze sporą dawką akcji. Wszystko to sprawia, że 
czyta się ją błyskawicznie.
Fleming oczywiście w tradycyjnym  dla siebie stylu sporo miejsca poświęca opisom. I nie 
chodzi tu tylko o faunę czy florę Karaibów (choć jest tego sporo). Dobry jest obraz Nowego 
Jorku z lat 50-tych, kiedy to Harlem był miejscem jakby z innej bajki. Fleming świetnie (jak 
sądzę) oddał specyfikę tej dzielnicy, mroczny klimat klubów nocnych, ciemnych zaułków. 
Czyta się to z niekłamaną przyjemnością. Prawdą jest też, że Fleming ucieka się często do 
stereotypów   (choć   po   prawdzie   wydaje   się,   że   miał   poglądy   rasistowskie   -   patrz   także 
"Goldfinger"). Wszyscy czarni, poza jednym, jakich Bond spotyka na swojej drodze są źli, 
podobnie jak wszyscy (z wyjątkiem Mr Big) mówią dziwnym językiem, zbliżonym nieco do 
karaibskiej, łamanej angielszczyzny ("shut yo mouf") - co przez to chciał osiągnąć Fleming - 
dokładnie nie wiadomo. Ale wnioski narzucają się same.
W tej powieści są też dwie ważne sceny, które zostały później wykorzystane przy okazji 
innych filmów o Bondzie. Po pierwsze: scenę, w której Bond i Solitaire zostają przywiązani 
do łodzi, a następnie ciągnięci za nią możemy oglądać w "Tylko Dla Twoich Oczu". Także w 
tej książce Felix Leiter zostaje okaleczony przez rekiny, zaś Bond znajduje przy nim słynną 
kartkę z napisem „nie zgadzał się z czymś i to coś go zjadło” (oraz dopisek: mamy więcej 
równie dobrych dowcipów).
Nieźle, choć nie rewelacyjnie napisane są postaci. Zarówno Solitaire, jak i Mr Big przydałoby 
się trochę więcej głębi. Za to świetnie przedstawiona została przyjaźń Leitera i Bonda, no i 
sama postać 007, naturalnie. Po raz kolejny możemy się przekonać, iż nie jest on super - 
herosem, a człowiekiem z krwi i kości. Fleming sporo miejsca poświęca przygotowaniom 
przed misją - jak Bond ogranicza palenie i rzuca picie, by być w formie. Jak dzień w dzień 

3

background image

przepływa wiele mil, jak biega, by nabrać kondycji. Wreszcie jak zaczytuje się w książkach 
traktujących  o podmorskiej  faunie i florze, o niebezpieczeństwach  ze strony rekinów czy 
barakud.
Zresztą, akcja pod wodą została przez Fleminga świetnie opisana - emocjonująca, choć jak 
zwykle opatrzona mnóstwem detali. Trzeba przyznać, że czyta się to naprawdę nieźle.
Podobnie zresztą  jak całe "Live And Let  Die". Jest to solidna  porcja literatury,  która co 
prawda nie wytrzymuje porównania z kilkoma późniejszymi powieściami Fleminga, nadal 
jednak jest zdecydowanie warta przeczytania.

Tytuł oryginalny:   Moonraker  
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1955 
Ilość stron:   314 
   

"Moonraker" to trzecia powieść Fleminga, wydana pierwotnie w 1955 roku.
Książka zaczyna się nietypową prośbą, którą M kieruje do Bonda. Otóż zachodzą podejrzenia, 
iż Sir Hugo Drax, jeden z członków elitarnego klubu Blades, oszukuje przy grze w brydża. 
Aby uniknąć skandalu - Drax jest bowiem jednym z najbogatszych i najbardziej szanowanych 
poddanych korony w Wielkiej Brytanii - Bond ma go zdemaskować (sam bowiem doskonale 
potrafi   oszukiwać   przy   grze).   Sir   Drax   jest   pomysłodawcą   i   szefem   projektu 
samonaprowadzających   pocisków   balistycznych   Moonraker,   które   wkrótce   -   po 
przeprowadzeniu  niezbędnych  testów  - mają  wejść w  skład  uzbrojenia  Wielkiej  Brytanii. 
Kiedy jednak w tajemniczych okolicznościach ginie dwóch ludzi związanych z projektem, 
Bond zostaje oddelegowany do zbadania sprawy. Początkowo nic nie zwiastuje kłopotów. 
Jednak po pewnym  czasie  007 oraz jego piękna  partnerka  Gala Brand odkrywają  wielką 
tajemnicę. Otóż okazuje się, że Drax nie jest tym, za kogo się podaje. Także jego plan w 
miejsce   zwyczajnych   prób   przewiduje   coś   o   wiele   bardziej   złowieszczego   -   zniszczenie 
Londynu przy użyciu głowicy nuklearnej!
Mówi  się,  że  najsłabsze  filmy  o przygodach  agenta  007  powstają  w  oparciu  o  najlepsze 
książki Fleminga. Nie inaczej jest w tym przypadku. Twórcy zbyt przesadzonego filmu wzięli 
na warsztat jedną z najlepszych powieści o Bondzie. Jednak ta książka jest nieco inna, niż 
wszystkie. Przede wszystkim akcja jej w całości dzieje się na terenie Anglii. Mało jest w niej 
czystej   akcji,   wiele   zaś   rozmów   i   opisów.   Lubujący   się   w   detalach   Fleming   tym   razem 
umieścił choćby długi i dokładny przebieg gry w brydża w klubie Blades, opisując nawet 
karty   każdego   z   graczy.   Paradoksalnie   jednak   jest   to   najbardziej   emocjonująca   część 
powieści,   nawet   dla   kogoś   kompletnie   nie   znającego   zasad   samej   gry.   Rewelacyjny   jest 
zresztą już sam pomysł, a co za tym idzie - postaci. Drax jest jednym z najlepiej pomyślanych 
przeciwników  Bonda, a sposób w jaki Fleming  stopniowo odsłania tajemnice  sprawia, iż 
powieść   do   ostatnich   stron   (jakże   rewelacyjnych!)   trzyma   w   napięciu.   Ciekawa   jest   też 
dziewczyna   Bonda,  agentka   Scotland   Yardu   Gala   Brand  -   bardziej   partnerka   niż   jedynie 
ozdobnik. Zakończenie tegoż romansu jednak bardzo zaskakuje.
Reasumując: jest to jedna z najlepszych powieści Iana Fleminga, odwrotnie niż w przypadku 
filmu, który niestety nie ma ze swoim pierwowzorem wiele wspólnego.

4

background image

Tytuł oryginalny:   Diamonds Are Forever  
Tytuł polski:   Diamenty Są Wieczne
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1956 
Autor:   Ian Fleming 
Ilość stron:   149  
   

Tym   razem   James   Bond   dostaje   nietypowe   zadanie   -   musi   zamknąć   szlak   przerzutowy 
diamentów, bowiem ów przemyt godzi w interesy Wielkiej Brytanii. Tak więc 007 podając 
się za kuriera wyrusza do Nowego Jorku - trop wiedzie do jednego z tamtejszych gangów, 
Spangled Mob, kierowanego przez braci Spang. Aby odebrać zapłatę musi jednak postawić na 
wyścigach   konnych   w   Saratodze.   W   międzyczasie   spotyka   swego   starego   przyjaciela   - 
niegdyś pracownika CIA, a obecnie prywatnego detektywa - Felixa Leitera. który zajmuje się 
sprawą oszustw na wyścigach. Bond pomaga mu, następnie zaś udaje się do Las Vegas. W 
Nevadzie dochodzi do konfrontacji... 
"Diamenty   Są   Wieczne"   to   czwarta   powieść   Fleminga,   wydana   w   1956   roku.   Fleming 
pisywał lepsze i gorsze powieści. Ta niestety należy do tych drugich. Mimo, iż różnic w 
porównaniu do filmu jest sporo (min. brak Blofelda, satelity),  to książka nie trzymała  w 
napięciu tak, jak choćby późniejsze "Pozdrowienia Z Rosji". Sam zresztą styl nie dorównuje 
wyżej wymienionej pozycji. Przez to wszystko często miewałem uczucie znużenia, żeby nie 
rzec - zmęczenia lekturą.
Już sam pomysł, aby as brytyjskiego wywiadu, agent '00' posiadający licencję na zabijanie 
zajmował   się   czymś   tak   banalnym   jak   przemyt   brylantów   wydaje   się   być   cokolwiek 
naciągany.
Powieść ta ma jednak dwa mocne punkty: ponowne spotkanie z Felixem i romans z Tiffany 
Case, szczególnie gdy ta razem z Bondem wracają do Anglii na pokładzie luksusowego statku 
"Queen Elizabeth".
"Diamenty Są Wieczne" wyszło w Polsce w dwóch wydaniach. Jedno z 1990 roku, wydane 
przez Młodzieżową Agencję Wydawniczą, drugie pochodzi z miesięcznika 'Literatura' z 1988 
roku (w skład którego wchodzi jeszcze jedno, polskie opowiadanie). Ja niestety jestem w 
posiadaniu   jedynie   tego   drugiego.   A   jest   to   wydanie   słabe   -   poczynając   od   okładki,   na 
przekładzie kończąc. Szczególnie fatalne jest to tłumaczenie właśnie. Pan Andrzejewski dla 
przykładu  zapomina  o takim drobnym  fakcie,  że diamenty  po oszlifowaniu  nazywają  się 
brylantami (tu wszystko określane jest mianem diamenty). Kilka razy pojawia się też tekst 
"mam grupę krwi F". Niestety to nie jedyne potknięcia. 

Tytuł oryginalny:   From Russia, With Love  
Tytuł polski:   Pozdrowienia z Rosji 
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape, London 1957 
Ilość stron:   218 

Na naradzie szefów radzieckich służb wywiadowczych: KGB, GRU i RUMID zapada decyzja 
o   zabiciu   agenta   brytyjskiego   wywiadu   Jamesa   Bonda   i   skompromitowania   go   w   celu 
osłabienia  MI6.  Zadanie  zostaje  powierzone  specjalnej   komórce   KGB  -  SMIERSZ,   czyli 
Smiert' Szpionam (Śmierć Szpiegom). Na przynętę zostaje wybrana młoda kapral wywiadu - 
Tatiana   Romanowa,   która   wabi   Bonda   do   Istambułu   obietnicą   oddania   tajnej   maszyny 

5

background image

szyfrującej 'Spector', sama zaś decyduje się jakoby przejść na drugą stronę. Nie zdając sobie 
sprawy z niebezpieczeństwa Bond podejmuje wyzwanie...
"Pozdrowienia   z   Rosji"   jest   piątą   z   kolei   powieścią   napisaną   w   1957   roku   przez   Iana 
Fleminga. Sześć lat później została przeniesiona na duży ekran. Kto więc widział film nie 
będzie zaskoczony treścią książki, bowiem ta zekranizowana została dość dokładnie. Różnice 
są więc nieznaczne - chyba największą z nich jest fakt, że za całym planem nie stoi - jak to 
miało   miejsce   w   filmie   -   organizacja   SPECTRE.   Pomimo   to   jednak   książkę   czyta   się 
naprawdę dobrze. Fleming napisał ją sprawnym, ładnym językiem - w tym miejscu trzeba też 
pochwalić tłumacza (do których książki Fleminga szczęścia raczej nie mają). Treść zaś jest 
poważna i podobnie jak film, wyjątkowo "szpiegowska". Bond bowiem tym razem miast 
ratować świat przed katastrofą, ma do wykonania mniej lub bardziej, ale jednak szpiegowskie 
zadanie. Jest to zdecydowanie dobry pomysł.
Na minus można chyba jedynie zaliczyć zbyt długi, bo liczący sobie blisko 2/5 książki wstęp.

Tytuł oryginalny:   Dr No  
Tytuł polski:   Doktor No
Wydawca:   Jonathan Cape, London 1958 
Autor:   Ian Fleming 
Ilość stron:  168
  

W Kingston na Jamajce  zostają zamordowani  John Strangeways,  emerytowany komandor 
Królewskiej Marynarki Wojennej, oraz uchodząca za jego sekretarkę Mary Trueblood. Oboje 
jednak okazują się być lokalnymi przedstawicielami brytyjskiego Secret Service. Do zbadania 
tej, jak się wydawało prostej, sprawy zostaje oddelegowany James Bond. Na Jamajce zaczyna 
współpracę ze swoim starym  przyjacielem Quarrelem. Trop wiedzie na wyspę Crab Key, 
będącą   własnością   tajemniczego   Doktora   Juliusa   No.   Na   miejscu   Bond   poznaje   piękną 
Honeychile Rider, zostają jednak złapani przez ludzi Doktora, który, jak się okazuje, sabotuje 
amerykańskie testy z bronią rakietową. Bond zostaje poddany morderczej próbie...
Film Dr No, od którego zaczęła się cała filmowa saga jest stosunkowo wierną ekranizacją 
szóstej z kolei powieści Iana Fleminga, wydanej w 1958 roku. Zmieniono niewiele, jednakże 
z książki można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, które ze zrozumiałych względów 
pominięto   w   filmie   (jak   choćby   biografie   bohaterów).   Książka   jest   ciekawa,   napisana 
sprawnie,   charakterystycznym   dla   Fleminga   stylem   (długie   zdania,   przywiązanie   do 
szczegółów). Akcja stopniowo nabiera rumieńców, a kulminacyjny jej moment - przeprawa 
Bonda przez 'śmiertelny labirynt' to prawdziwe mistrzostwo.
W   Polsce   pozycja   ta   została   wydana   na   dość   wysokim   poziomie.   Niezłe   jest   przede 
wszystkim tłumaczenie. Momentami  jednak szwankuje skład tekstu choć, oczywiście,  nie 
ujmuje to samej książce. Polecam.

Tytuł oryginalny:  Goldfinger 
Wydawca:   Jonathan Cape, London 1959
Autor:   Ian Fleming 
Ilość stron:  240

Po wykonaniu misji w Meksyku Bond, czekając na samolot na lotnisku w Miami spotyka 
Juniusa Du Ponta człowieka, którego kilka lat wcześniej poznał jednym z kasyn (w powieści 

6

background image

Casino Royale). Ten prosi go o pomoc w zdemaskowaniu oszusta, z którym przegrał w karty 
małą fortunę. W ten sposób Bondowi przychodzi poznać Aurica Goldfingera, bogatego - jak 
się początkowo wydaje - angielskiego przedsiębiorcę. Po powrocie do Anglii M. powierza mu 
zadanie: 007 ma powstrzymać Goldfingera, który na dużą skalę przemyca złoto. Zachodzi 
jednak podejrzenie, że tak naprawdę finansuje on operacje SMIERSZU. Ostatecznie Bond 
wpada w ręce złotnika, który (nie wiedząc, że 007 jest szpiegiem) wtajemnicza go w swój 
szalony plan - obrabowania rezerwy złota ze skarbca Fortu Knox.
Goldfinger to siódma powieść Iana Fleminga, wydana w 1957 roku. Zasadniczo książka ta 
należy do udanych, choć nie do końca. Jest nieco nierówna - zdarzają się niestety fragmenty 
słabsze,   jak   choćby   zbyt   długi   opis   meczu   golfowego   między   Bondem   a   Goldfingerem. 
Generalnie jednak akcja jest ciekawa, wciągająca, a i intryga nieźle przemyślana (jeśli nie 
liczyć cokolwiek nierealistycznego planu dostania się do Fort Knox). Całość została sprawnie 
napisana, z polotem, w tekście jest też stosunkowo dużo akcentów humorystycznych (więcej 
niż w poprzednich odcinkach). Polecam. 

Tytuł oryginalny:   For Your Eyes Only  
Tytuł polski:   Tylko Dla Twoich Oczu 
Wydawca:   Jonathan Cape, London 1960
Autor:   Ian Fleming 
Ilość stron:    
   
FOR YOUR EYES ONLY  -  Tylko  dla twoich oczu

Na   Jamajce   zostaje   zamordowana   para   starszych   ludzi.   Państwo   Havelock,   bo   tak   się 
nazywali   nie   chcięli   sprzedać   swej   posiadłości   tajemniczemu   eks   -   gestapowcowi   von 
Hammersteinowi,   a   obecnie   oficerowi   kubańskiego   kontrwywiadu.   Państwo   Havelock 
okazują się jednak być bliskimi przyjaciółmi M, natomiast w kłopoty wpada ich córka, Judy. 
James   Bond   na   prośbę   M   ma   się   tym   zająć.   Zadanie   sprowadza   się   do   egzekucji 
Hammersteina i jego podwładnych. W tym  celu 007 udaje się do Kanady,  a następnie z 
pomocą   Kanadyjskiej   Policji   Konnej   przedostaje   się   do   Stanów   Zjednoczonych   gdzie 
znajduje się rezydencja mordercy, a gdzie ma dokonać egzekucji...
Wydane w Polsce w 1990 roku "Tylko Dla Twoich Oczu" z roku 1960 jest nie tyle powieścią, 
co krótkim opowiadaniem. W oryginalnym  wydaniu wraz z choćby "From A Viev To A 
Kill",   "Risco"   i   dwoma   innymi   weszło   w   skład   tomu   "For   Your   Eyes   Only".   Samo 
opowiadanie jak zwykle niewiele ma wspólnego z filmem. Wielka szkoda, że jest tak krótkie, 
przez   co   nie   znajdziemy   tu   typowych   dla   Bonda   elementów,   zaś   całość   jest   bardzo 
uproszczona. Przez większą część bowiem James  przygotowuje się do konfrontacji, która 
ostatecznie   ogranicza   się   do   kilku   strzałów   z   karabinu   snajperskiego.   Oczywiście   nie 
uświadczymy tu żadnych romansów (choć Bond spotyka na swej drodze Judy, to w zasadzie 
opowiadanie kończy się w momencie, gdy coś mogło zacząć się w tej kwestii dziać). Całość 
utrzymana jest w typowym dla (wczesnego) Fleminga poważnym stylu.
W wydaniu polskim, oprócz tragicznej okładki momentami razi tłumaczenie - zdążają się 
zabawne zdania w stylu "Ubrany był w czarne kąpielówki i duży złoty zegarek". Równie 
niepojęte   dla   mnie   jest   dlaczego   tłumacz   nie   przetłumaczył   takich   rzeczy   jak:   Mrs,   czy 
ma'am. Są to jednak detale, które nie psują ogólnego wizerunku.
Reasumując: polecam tę pozycję przede wszystkim tym, którzy chcą zagłębić się w korzenie 
agenta 007.  

7

background image

FROM A VIEW TO A KILL – Zabójczy widok

„From A View To A Kill” to bodaj najbardziej szpiegowszka nowela w całym tomie. Oto 
bowiem we Francji, w okolicach St Germain, zamordowany zostaje kurier jednej z agend 
NATO o kryptonimie SHAPE, przewożący ściśle tajne dokumenty. Przebywający właśnie we 
Francji James Bond zostaje oddelegowany do śledztwa. Początkowo wszystko wskazuje na 
to, iż sprawa jest beznadziejna, jednak 007 ostatecznie wpada na trop komórki radzieckich 
szpiegów... 

„From A View To A Kill” jest zupełnie przyzwoitym opowiadaniem. Ma dość ciekawą i 
przemyślaną, choć niezbyt skomplikowaną fabułę. Trudno jednak z tego ostatniego czynić 
zarzut. Nieźle też udały się Flemingowi postaci, szczególnie zaś dziewczyna Bonda, Mary 
Anne Russell. Interesujące są także przemyślenia samego 007 – na temat Paryża, kobiet itp. 
Niemniej jednak, nowela ta tak naprawdę nie wnosi do świata Bonda niczego nowego, nie 
wyróżnia się również niczym szczególnym. 

QUANTUM OF SOLACE

„Quantum of Solace” jest jednym z najbardziej niezwykłych dzieł Fleminga. Niezwykłym, bo 
innym niż większość. James Bond nie jest bowiem głównym bohaterem tego opowiadania. 
Podobnie jak w późniejszej „Ośmiorniczce” jest on jedynie biernym słuchaczem opowieści, 
którą snuje Gubernator Bahamów w trakcie zorganizowanego przez siebie przyjęcia. Bond 
właśnie   bowiem   zakończył   misję,   której   celem   było   udaremnienie   przemytu   broni   dla 
kubańskich rebeliantów. 
Historia ta nawiązuje do słów Bonda: „zawsze myślałem, że jeśli kiedykolwiek się ożenię, to 
ze   stewardessą”.   Traktuje   ona   o   pewnym   młodym   pracowniku   brytyjskiego   Ministerstwa 
Spraw   Zagranicznych,   Phillipa   Mastersa,   który   na   pokładzie   samolotu   poznaje   piękną 
stewardessę imieniem Rhoda. Wkrótce później biorą ślub i przeprowadzają się na Bermudy, 
gdzie   Masters   zaczyna   pracę   w   placówce   dyplomatycznej.   Szczęście   nie   trwa   jednak 
wiecznie... 

Jak   zaznaczyłem   już   wcześniej,   „Quantum   of   Solace”   nie   jest   tak   naprawdę   historią   o 
Bondzie.   To   opowieść   o   miłości,   zdradzie   i   o   tym,   jak   okrutni   ludzie   potrafią   być. 
Paradoksalnie,   jest   to   jedno   z   najlepszych   opowiadań,   jakie   Fleming   napisał!   Jest   ono 
przemyślane, zaś postaci są bodaj najlepiej nakreślone ze wszstkich pojawiających się w tym 
tomie. Jeśli więc komuś nie przeszkadza tak dalekie odstępstwo od konwencji – która, co 
warto zauważyć, w nowelach nigdy nie była zaznaczana tak wyraźnie jak w powieściach, 
Fleming   bowiem   często   traktował   je   jako   swego   rodzaju   eksperymenty   –   powinien   się 
podczas lektury tej noweli dobrze bawić. 

RISICO -  Ryzyko

Bond zostaje wysłany do Włoch, by rozbić siatkę handlarzy narkotyków. Na miejscu spotyka 
się z agentem pracującym dla CIA - Kristatosem, który mówi mu, że grubą rybą tak naprawdę 
jest niejaki Enrico Colombo. Bond wkrótce wpada w ręce tego ostatniego. Ku jego zdziwieniu 
Colombo zamiast go zabić, mówi mu, że Kristatos prowadzi podwójną grę, oszukując wywiad 

8

background image

jednocześnie   sam   przemyca   narkotyki   na   ogromną   skalę.   Szybko   więc   dochodzi   do 
konfrontacji...

THE HILDEBRAND RARITY 

Podczas pobytu na Seszelach James Bond, wraz ze swoim przyjacielem Fidele Barberym 
wyrusza, na zaproszenie milionera Miltona Kresta i jego uroczej żony Liz, w rejs, celem 
którego   jest   złowienie   niezwykle   rzadkiej   ryby   nazywanej   „hildebrand   rarity”   właśnie. 
Niemniej jednak okazuje się, iż wycieczka ta wcale nie jest tak przyjemna, jak to się zanosiło. 
Krest bowiem okazuje się być prostym, niesympatycznym i aroganckim typem, który wkrótce 
zaczyna   działać   Bondowi   na   nerwy.   Kiedy   więc   pewnej   nocy   zostaje   zamordowany   – 
prawdopodobnie przez swoją żonę - 007 dla świętego spokoju... pozoruje wypadek! 

Tak oto w skrócie przedstawia się fabuła tego, jakże dziwnego opowiadania. Po raz kolejny 
Fleming   udowadnia,   iż   opowiadania   nie   były   jego   najmocniejszą   stroną,   choć   „The 
Hildebrand Rarity” do najsłabszych dzieł pisarza nie należy. Daje ono nam bowiem wgląd w 
psychikę Bonda postawionego w dość niezwykłej sytuacji. Niezwykłej, choć jakże normalnej. 
Największym jego dylematem jest to, czy powinien wtrącać się w sprawy małżeńskie innych 
ludzi! Nie podoba mu się bowiem sposób w jaki Krest traktuje swoją żonę. Nie rozumie także 
jak to możliwe, że Liz pozwala mu na to. Ostatecznie postanawia jednak nie robić absolutnie 
nic...
Niemniej jednak znów – osobom przyzwyczajonym do pewnej konwencji serii radzę omijać 
to   opowiadania   z   daleka.   Wszyscy   inni   mogą   je   przeczytać,   jednak   głównie   jako 
ciekawostkę... 

  
Tytuł oryginalny:   Thunderball 
Tytuł polski:   Operacja  „Piorun” 
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1961  
Ilość stron:   336 

Podczas   rutynowego   lotu   ćwiczebnego   uprowadzony   zostaje   bombowiec   wojsk   NATO   z 
dwiema głowicami atomowymi na pokładzie. Wkrótce potem do premiera Wielkiej Brytanii i 
prezydenta   USA   wysłany   zostaje   list   z   żądaniem   okupu   -   100   milionów   funtów.   W 
przeciwnym razie owe bomby mają zostać zdetonowane. List podpisany jest enigmatycznym 
akronimem SPECTRE. Wszystkie zachodnie służby wywiadowcze zostają postawione w stan 
najwyższego pogotowia. M tymczasem, kierując się po części przeczuciem wysyła Bonda na 
Bahamy,   gdzie   ten   spotyka   Felixa   Leitera,   nadal   współpracującego   z   CIA.   Tam   też 
przypadkowo   poznaje   niejaką   Dominettę   Vitali,   która   opowiada   mu   o   swoim   opiekunie, 
poszukiwaczu skarbów Emilio Largo. To właśnie względem niego Bond z czasem nabiera 
podejrzeń. Jak się ostatecznie okazuje - zupełnie słusznie...

"Thunderball"   to   pierwsza   część   trylogii,   w   której   Bondowi   przychodzi   zmierzyć   się   z 
tajemniczą organizacją Widmo (SPECTRE). I, trzeba przyznać, jest to powieść bardzo udana. 
Wypada   jednak   gwoli   ścisłości   zauważyć,   iż   historia   ta   nie   jest   wyłącznym   wytworem 
wyobraźni   Fleminga.   Już   w   1958   roku   producent   Kevin   McClory   wraz   z   Jackiem 

9

background image

Whitingamem   napisali   konspekt   scenariusz   pt.   "Longitude   78   West",   zaś   pomysł   ten 
wykorzystał Fleming przy pisaniu tej powieści.
Nie zmienia to jednak faktu, iż fabuła jest naprawdę świetnie przemyślana (chyba najlepsza 
pod tym względem powieść Fleminga), akcja zaś jest płynna i - co ważne - świetnie opisana, 
przez co książkę czyta się błyskawicznie. Owszem, jest też parę wad, np. zbyt duże jak na 
mój   gust   zbiegi   okoliczności,   czy   nieco   irracjonalne   zachowania   Bonda   (oto   katastrofa 
nuklearna   wisi   w   powietrzu,   a   007   umawia   się   z   przypadkowo   poznaną   dziewczyną   na 
drinka), jednak owe minusy z pewnością nie przeszkadzają w odbiorze powieści. A jest to 
książka   dość   ciekawie   skonstruowana.   Z   jednej   strony   mamy   do   czynienia   z   rasowym 
thrillerem szpiegowskim, z drugiej zaś - jest wiele elementów niemal żywcem wyjętych z 
powieści przygodowej. Kontrast pomiędzy śmiertelnym niebezpieczeństwem, jakie zagraża 
światu, a bajkowymi plenerami, w jakich umiejscowił akcję Fleming, jest cokolwiek ciekawy. 
Świetnie są też nakreślone postacie. Choć Domino nie należy do moich ulubionych kobiet 
Bonda, to jednak jest to silna, zdecydowana dziewczyna z ciekawą przeszłością. Nie jest to 
jedynie   kolejna,   papierowa   postać.   Świetny   jest   za   to   Emilio   Largo   -   bezwzględny,   acz 
wyrafinowany.   O   Blofeldzie   więcej   dowiedzieć   się   będzie   można   dopiero   z   następnej 
powieści ("W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości"). Dobry jest też humor. Zabawne są 
scenki,   gdy   Bond   odmieniony   wychodzi   z   kliniki,   do   której   wysłał   go   M   i   zaczyna 
propagować   zdrowy   tryb   życia,   lub   gdy   kupując   Domino   papierosy   stwierdza,   że   jest 
"największym autorytetem w kwestii rzucania palenia", bo robi to stale.
Reasumując: "Thunderball" to z całą pewnością jedna z najlepszych powieści Iana Fleminga, 
charakteryzująca   się   naprawdę   mocną   fabułą,   świetnym   pomysłem,   dobrymi   postaciami   i 
wieloma kapitalnie napisanymi scenami (m. in. porwanie samolotu). Zarazem jest to kolejna 
świetna powieść, na podstawie której nakręcono zwyczajnie przeciętny film. A szkoda.

Tytuł oryginalny:   The Spy Who Loved Me  
Tytuł polski:   Szpieg, który mine kochał  
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1962  
Ilość stron:   202 
   

"Spy Who Loved Me" to dziesiąta powieść Iana Fleminga, wydana w roku 1962. Jest to 
książka nietypowa w każdym calu, będąca największym eksperymentem brytyjskiego pisarza.
Niezwykłe jest już to, że głównym bohaterem nie jest tu James Bond, lecz młoda kanadyjka, 
Vivienne   Michael.   Poznajemy   jej   dzieciństwo,   czasy   szkolne   które   spędziła   w   Anglii. 
Fleming opisuje jej pierwszą miłość, pierwsze rozstanie, pracę w gazecie. Opisany zostaje 
także   jej   romans   z   Kurtem,   korespondentem   z   NRD.   Po   kolejnym   nieudanym   związku 
Michelle postanawia wrócić do Kanady, by następnie ruszyć w podróż na Florydę. Po drodze 
zatrudnia się w jednym z przydrożnych moteli w stanie Nowy Jork. Pewnego dnia jednak 
nieopatrznie   wpuszcza   doń   dwóch   nieznajomych   mężczyzn;   Sluggsy'ego   Moranta   i   Sola 
Horrora i wtedy zaczyna się jej koszmar. Okazuje się, że dwaj gangsterzy chcą podpalić motel 
w celu wyłudzenia odszkodowania. Zaczynają się znęcać nad dziewczyną. Na jej szczęście 
wkrótce potem u drzwi staje James Bond, agent 007...
Z   powyższego   opisu   można   wywnioskować,   że   sam   Bond   w   tej   powieści   jest   postacią 
drugoplanową. I tak jest faktycznie - na piętnaście rozdziałów, jakie liczy sobie książka 007 
pojawia się dopiero od dziesiątego. Co jednak czyni tę powieść jeszcze bardziej niezwykła 
jest narracja pierwszoosobowa, z punktu widzenia... Vivienne właśnie! Nie wiem dlaczego 
Fleming zdecydował się na taki ruch - prawdopodobnie chciał pokazać agenta od innej strony, 

10

background image

chciał   przedstawić   typową   dziewczynę   Bonda   inaczej,   niż   miał   to   w   zwyczaju.   Muszę 
przyznać,   że   takie   podejście   wychodzi   Flemingowi   całkiem   nieźle,   a   co   ważniejsze   - 
przekonująco.   Mnie   ten   swoisty   eksperyment   przypadł   do   gustu,   może   się   jednak   nie 
spodobać   większości   czytelnikom   przyzwyczajonym   do   bondowej   maniery.   Nie   ma   tu 
międzynarodowego   spisku,   nie   ma   szaleńców   chcących   przejąć   wadzę   nad   światem,   ani 
innych, typowych  dla świata 007 elementów (w zasadzie takowe pojawiają się jedynie w 
krótkiej historii, którą Bond opowiada Vivienne).
Mimo to (a może dzięki temu) książkę tę czyta się naprawdę dobrze. Jest sprawnie napisana, 
ciekawa. Polecam.

Tytuł oryginalny:   On Her Majesty's Secret Service  
Tytuł polski:   W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości 
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1963 
Ilość stron:   283 
     

"Po zniweczeniu planów organizacji SPECTRE, które wiązali z projektem Thunderball, Bond 
udaje się na zasłużony urlop - na zamknięcie sezonu w kasynie Royale. Tamże wpada mu w 
oko   młoda   kobieta,   niejaka   Teresa   di   Vicenzo.   Bondowi   wydaje   się   ona   być   niezwykle 
pociągająca, pomimo ewidentnej depresji i zaburzeń emocjonalnych. Mimo to wdaje się w nią 
romans, który kończy się - jak się początkowo wydaje - porwaniem ich dwojga przez Mark 
Ange Draco; ojca chrzestnego mafii karaibskiej. Ten okazuje się być ojcem Tracy. Składa 
Bondowi niezwykłą prośbę - chce by ten ożenił się z jego córką! 007 odmawia, jednak Draco 
naprowadza   go   na   ślad   człowieka,   którego   bezskutecznie   szukał   przez   wiele   miesięcy. 
Naprowadza go na ślad Ernst Stavro Blofelda, przywódcy organizacji Widmo. Okazuje się, że 
ten złożył prośbę w jednym z brytyjskich towarzystw waleologicznych o potwierdzenie jego 
szlacheckiego pochodzenia. Bond, podając się za jednego z członków towarzystwa udaje się 
do samotni Blofelda, do skrytego wśród szwajcarskich Alp kurortu Piz Gloria. Okazuje się, że 
Blofeld nie złożył jeszcze broni...

Powiem wprost - "W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości" to najlepsza powieść Fleminga! 
Jest to świetnie napisana, wciągająca książka, zawierająca wszystkie charakterystyczne dla 
Bonda   elementy.   Mamy   więc   rewelacyjne   opisane   scenerie,   wciągającą   akcję,   humor, 
kapitalnie zarysowane postacie, piękne kobiety i - a właściwie przede wszystkim - wielkie 
zakończenie, które czyni z tej powieści rzecz wyjątkową.
Oczywiście znany jest powszechny stosunek fanów do filmu z Lazenbym w roli głównej. Nie 
cieszy się on popularnością, a często jest uznawany (w dużej mierze niesprawiedliwie) za 
najgorszy odcinek serii. Tym ciekawsze jest to, że jest on dość wierną ekranizacją powieści. 
A jednak, czytając Fleminga ani przez chwilę nie odczuwałem uczucia znużenia. Książka 
pochłonęła mnie bez reszty. Dosłownie.
To   jednak   nie   Blofeld   (który   okazuje   się   być   Polakiem!),   ani   też   ciekawa   akcja   są 
największymi   atutami   powieści.   Zdecydowanie   najciekawszy   jest   wątek   miłosny,   jaki 
zarysował się pomiędzy Bondem a Tracy. Fleming rewelacyjnie opisał dojrzewające między 
nimi uczucie, którego zwieńczeniem był  ślub, a końcem - tragiczna śmierć Tracy.  Nigdy 
wcześniej, ani też nigdy później Flemingowi nie udało się wyzwolić na kartach powieści tak 
ogromnego ładunku emocjonalnego,  gdy w końcowej scenie zrozpaczony Bond wygłasza 
zdanie "[...] widzisz, cały czas na świecie jest nasz.".

11

background image

To tylko kolejny przykład na to, jak ewoluował styl Fleminga. Ostatnie książki były bardziej 
emocjonalne (świetnie wreszcie przedstawione odczucia 007). "W Tajnej Służbie..." pisane 
było   lżejszym   stylem,   niż   przeładowane   opisami   pierwsze   powieści.   Jak   zaznaczyłem 
wcześniej - sporo jest też akcentów humorystycznych (w jednej ze scen pojawia się Ursula 
Andress!).
Oczywiście pokazanie Bonda od bardziej ludzkiej strony, ożenienie go było ryzykownym 
posunięciem.  Fleming  wyszedł  z  tego obronną ręką,  co zresztą  dziś  przyznaje  większość 
fanów. Szkoda tylko, spora część z nich nie akceptuje podobnych posunięć w filmach.
Na zakończenie kilka słów pochwał dotyczących  polskiego wydania. Jest ono wyjątkowo 
dobrze   opracowane.   Począwszy   od   ładnej,   acz   oszczędnej   okładki,   a   na   świetnym 
tłumaczeniu   kończąc.   Bardzo   udanym   pomysłem   jest   szczególnie   pozostawienie   wielu 
zwrotów w ich ojczystym brzmieniu i zamieszczeniu na końcu książki słowniczka. Brawa!

Tytuł oryginalny:   You Only Live Twice 
Tytuł polski:   Żyje  się tylko dwa razy 
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1964
Ilość stron:   192 
   

Po   śmierci   ukochanej   żony   Bond   przez   wiele   miesięcy   nie   może   dojść   do   siebie.   Jego 
kondycja psychiczna fatalnie wpływa na pracę, dlatego też M. chce go zwolnić. Po namowach 
Sir Jamesa Molony decyduje się jednak dać 007 jeszcze jedną szansę. Awansuje go do Sekcji 
Dyplomatycznej (odbierając mu jednocześnie licencję na zabijanie) i powierza bardzo trudne 
zadanie: Bond ma udać się do Japonii, by pozyskać urządzenie tamtejszych służb specjalnych 
o nazwie MAGIC 44, które niezawodnie rozszyfrowuje radzieckie  kody.  Bond, który ma 
działać   jako   dyplomata   australijski   spotyka   się   z   wysoko   postawionym   urzędnikiem 
Japońskich Służb Specjalnych,  Tigerem Tanaką. Ten proponuje mu  układ - w zamian za 
informacje   pozyskane   dzięki   MAGIC   44   Bond   ma   zabić   niejakiego   doktora   Guntrama 
Shatterhanda, zwanego "Kolekcjonerem Śmierci". Doktor Shatterhand przybył do Japonii ze 
Szwajcarii kilka miesięcy wcześniej, kupił zamek i założył tam ogród botaniczny, w którym 
zaczął  hodować wiele niebezpiecznych  gatunków  roślin i zwierząt.  Okazało się także,  że 
rozpoczął rekrutację ludzi będących członkami nieistniejącej już organizacji terrorystycznej 
Czarny Smok. Ostatecznie tajemniczy doktor stał się niewygodny dla japońskiego Imperium, 
które postanawia się go pozbyć. Wkrótce potem okazuje się, że doktor Shatterhand to tak 
naprawdę... Ernst Stavro Blofeld - człowiek odpowiedzialny za śmierć żony Bonda, Tracy! 
Tak więc James przyjmuje zadanie, przedostaje się do twierdzy swego największego wroga i 
zabija   go.   Ucekając   jednak   zostaje   poważnie   ranny   i   traci   pamięć.   Nie   znając   swej 
prawdziwej tożsamości wiele miesięcy spędza u boku japońskiej dziewczyny Kissy Suzuki. 
Jednak pewnego dnia przypomina sobie nazwę Władywostok. Czując, że miasto to ma jakiś 
związek z jego przeszłością i w ten sposób może  odzyskać pamięć wyrusza do Związku 
Radzieckiego...
"Żyje Się Tylko Dwa Razy", dwunasta powieść Iana Fleminga z 1964 roku jest książką dobrą, 
acz nie rewelacyjną. Pierwszym zarzutem może być fakt, iż zdecydowanie brakuje w niej 
akcji! W części pierwszej jesteśmy świadkami głównie rozmów między Bondem a Tanaką, 
lub Dikko Hendersonem - agentem australijskiego wywiadu. Na szczęście rozmowy te są 
ciekawe, momentami naprawdę zabawne (najczęściej bowiem Fleming opisuje bohaterów po 
spożyciu   znacznej   ilości   sake),   ale   także   pouczające   -   ze   słów   Tanaki   można   sie   wiele 
dowiedzieć   na   temat   samej   Japonii,   a   także   kultury   i   zwyczajów   panujących   w   kraju 

12

background image

Kwitnącej Wiśni. W drugiej części zaś Bond poznaje Kissy Suzuki, z którą spędza wiele 
czasu. Dopiero pod koniec książki dochodzi do konfrontacji z Blofeldem.
Inną sprawą jest, że Fleming nie wykorzystał do końca potencjału, jaki krył się za faktem 
śmierci Tracy. Owszem - wiemy, w jak kiepskim stanie jest James, jednak Fleming poświęca 
temu za mało uwagi - podobny zabieg zastosował Raymond Benson w powieści "Doubleshot" 
z tym, że znacznie lepiej opisał psychikę Bonda. Podobnie rzecz się ma z chęcią zemsty na 
Blofeldzie;   także   tu   Fleming   tylko   zasygnalizował   ten   fakt,   nie   zgłębił   jednak   tematu 
należycie. Z całą pewnością najlepszym elementem powieści są świetne zarysowane postaci: 
zarówno Tanaka, jak i Henderson. Ciekawe jest również otwarte zakończenie - Bond (który w 
Anglii uważany jest za martwego) wyrusza w poszukiwaniu własnej tożsamości. Tymczasem 
okazuje się, że Kissy Suzuki jest w ciąży...!

Tytuł oryginalny: The Man With the Golden Gun 
Tytuł polski:   Człowiek ze złotym pistoletem  
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1965
Ilość stron:153

"Akcja "Człowieka ze Złotym Pistoletem" dzieje się po wydarzeniach, które miały miejsce w 
"Żyje Się Tylko Dwa Razy". Wtedy to Bond w wyniku odniesionych obrażeń stracił pamięć i 
w poszukiwaniu własnej tożsamości wyruszył do Władywostoku.
Już na początku "The Man With The Golden Gun" okazuje się, że 007 (którego uważano za 
martwego) żyje. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ten próbuje zabić M! Okazuje 
się   bowiem,   że   w   Związku   Radzieckim   Bond   został   pojmany   przez   KGB,   a   następnie 
poddany operacji 'prania mózgu'.  Teraz,  po rekonwalescencji (min.  elektrowstrząsy)  musi 
udowodnić swą przydatność dla MI-6. M rozkazuje mu wytropić i zabić niejakiego Francisco 
(Paco) 'Pistols' Scaramangę - śmiertelnie niebezpiecznego płatnego mordercę. Bond odnajduje 
go na Jamajce. Scaramanga wynajmuje go do ochrony pewnego spotkania, na którym zjawia 
się kilku gangsterów. Wśród nich jest także agent KGB, pan Hendriks, który wkrótce poznaje 
prawdziwą tożsamość 007...
"Człowiek Ze Złotym Pistoletem" nie należy do najbardziej cenionych powieści Fleminga. 
Fani zarzucają jej miałkość fabuły, czy słabo nakreślone postacie. Mnie jednak książka ta 
przypadła do gustu. Owszem - nieco brakuje w niej napięcia. Mary Goodnight również nie 
należy do najciekawszych kobiet Bonda, a Scaramanga okazuje się być mało rozgarnięty, a - 
co gorsze - Fleming nie dał mu okazji do zademonstrowania swych nieprawdopodobnych 
(podobno) umiejętności strzeleckich. Szkoda, czekałem bowiem na coś w rodzaju pojedynku 
pomiędzy nim a Bondem.
Z drugiej strony jednak akcja jest stosunkowo wciągająca, a co ważniejsze - nie nudzi. Cieszy 
również powrót Felixa Leitera.
Jeśli   jednak   jest   coś,   czego   Flemingowi   wybaczyć   przy   tej   okazji   nie   potrafię,   to 
niewykorzystanie świetnego motywu 'prania mózgu'. Bond - owszem - dokonuje zamachu na 
M, potem jednak do tego tematu się nie wraca, a szkoda. Zastanawia także fakt, że Fleming 
nie powrócił do tematu syna, którego Bond zostawił w Japonii (w powieści "Żyje Się Tylko 
Dwa Razy"). Owszem, 007 nie mógł wiedzieć o jego istnieniu, jednak pomysł był na tyle 
ciekawy, że szkoda, że Fleming już do niego nie wrócił...

  

13

background image

Tytuł oryginalny:   Octopussy & The Living Daylights
Tytuł polski:   Ośmiorniczka &  Żywe światło dnia  
Autor:   Ian Fleming 
Wydawca:   Jonathan Cape Ltd, 1966 
Ilość stron:   131 
  
   

Zbiór   opowiadań   pt.   "Octopussy   &   The   Living   Daylights"   jest   ostatnim   dziełem   Iana 
Fleminga, po raz pierwszy wydanym w 1966 roku. Na tom ten składają się cztery nowele: 
"Octopussy", "A Property Of A Lady", "The Living Daylights", oraz - w przypadku wydania 
z 2002 roku (wyd. Penguin) - "007 In New York".
Opowiadania Fleminga generalnie nie należą do jego największych osiągnięć. Ten tom jest 
tego przykładem. Choć i tu znajduje się jedna perełka, ale po kolei.

OCTOPUSSY - Ośmiorniczka

James Bond udaje się na Jamajkę. Tam ma odnaleźć niejakiego Dextera Smythe'a, majora 
Królewskiej   Piechoty   Morskiej   w   stanie   spoczynku,   który  w   czasie   II   Wojny   Światowej 
stacjonował w Niemczech. Tam też dopuścił się zbrodni. Oto w jego ręce wpadły dokumenty 
mówiące o sztabach złota ukrytych gdzieś w górach Keiser. We wskazane miejsce udaje się 
wraz z przewodnikiem, Hannesem Oberhauserem. Wkrótce postanawia go zabić, by pozbyć 
się jedynego świadka przestępstwa. Po wojnie wraz z żoną osiedlają się na Jamajce, gdzie 
wiodą spokojne życie za pieniądze pochodzące ze sprzedaży złota. Jednak sielanka Smythe'a 
stopniowo zaczyna pękać - on popada w alkoholizm, jego żona zaś uzależnia się od leków, 
które ostatecznie ją zabijają. Od tego momentu Smythe staje się wrakiem człowieka. Dlatego 
też nie protestuje, ani nie unika odpowiedzialności, tylko opowiada Bondowi historię swojego 
życia...
Jak   można   wywnioskować   z   powyższego   streszczenia   007   nie   jest   bohaterem   tego 
opowiadania, a jedynie dodatkiem . Całość jest raczej historią zrezygnowanego człowieka, 
który na dobrą sprawę podświadomie pragnie śmierci. Jest to ciekawa koncepcja, Fleming 
umiejętnie buduje portret psychologiczny Smythe'a. Jednakże, mimo iż sama fabuła, a raczej 
historia opisana w tym opowiadaniu, jest ciekawa, to nie jest to coś, czego można się po 
"bondzie" spodziewać. Z tych też powodów "Octopussy" wymyka się jednoznacznej ocenie.

A PROPERTY OF A LADY – Własność pewnej damy

We   "Własności   Pewnej   Damy"   jedna   z   pracownic   Sekcji   Łączności   w   kwaterze   MI6, 
odpowiedzialna za szyfrowanie i wysyłanie ściśle tajnych raportów Sekcji 100, zajmującej się 
podwójnymi   agentami   (raporty   te   służyły   tak   naprawdę   dezinformacji   KGB)   -   Maria 
Freudenstein - jest podwójną agentką i szpieguje na rzecz radzieckiego wywiadu, który w 
zamian przesyła jej drogocenny klejnot. Aby zidentyfikować komórkę KGB Bond udaje się 
na aukcję kosztownego przedmiotu...W zasadzie ciężko oceniać owe opowiadania. Są one 
bardzo krótkie, oszczędne - jak to opowiadania. Fleming ma jednak ciekawe pomysły, a co 
więcej, potrafi je nieźle spisać.
Razi   jak   zwykle   polskie   wydanie.   Momentami   szwankuje   tłumaczenie,   zaś   okładka   jest 
najzwyczajniej w świecie koszmarna szczególnie, jeśli się ją porówna do kapitalnych wydań 
angielskich.

14

background image

THE LIVING DAYLIGHTS – Żywe światło dnia

James Bond tym razem otrzymuje jedno z najtrudniejszych zadań, z jakimi przyszło mu się 
zmierzyć.   Jedno   z   najtrudniejszych,   bowiem   musi   uczynić   coś,   czego   nienawidzi.   Musi 
zamordować człowieka. Z zimną krwią.
Oto bowiem ekspozytura MI6 w Berlinie Zachodnim otrzymuje informację, jakoby Agent 
272 z KGB próbował zbiec na Zachód wraz z niezwykle ważnymi informacjami dotyczącymi 
planowanych testów nowych rakiet i głowic jądrowych. Niestety okazało się, iż kurier który 
dostarczył Brytyjczykom te informacje jest podwójnym agentem i KGB wie o planach Agenta 
272. MI6 przechwyciło radziecką depeszę w której umieszczono plan zabicia zdrajcy, gdy ten 
będzie przechodził z Berlina Wschodniego na Zachód (akcja dzieje się jeszcze przed budową 
Muru Berlińskiego). KGB chce do tego wykorzystać snajpera. Dlatego Bond musi go zabić.
"The   Living   Daylights"   jest   nie   tylko   najlepszym   opowiadaniem   Fleminga.   Jest   to 
jednocześnie   jedno   z   największych   dokonań   pisarza!   Cała   historia   jest   fantastycznie 
przemyślana,   akcja   rewelacyjnie   skonstruowana,   a   także   trzyma   w   napięciu   do   ostatniej 
strony. Jednak to nie wszystko. Oprócz tego dostajemy też kapitalny opis psychiki Bonda, 
jego przemyślenia. Dowiadujemy się, jak gardzi takimi zadaniami, jak ciężko mu zabić z 
zimną krwią, jak musi topić wyrzuty sumienia w whisky. Jego stosunek do tego zadania 
najlepiej ilustrują słowa, jakimi ucina zarzuty Sendera "Myślisz, że lubię tę robotę? To, że 
mam numer 00? Byłbym szczęśliwy, gdybyś mnie wygryzł z Sekcji 00".
Ciekawą rzeczą jest też to, że opowiadanie to posłużyło twórcą filmu "The Living Daylights", 
którego   teaser   jest   w   zasadzie   jego   stosunkowo   wierną   ekranizacją.   Co   prawda   Berlin 
zamieniono   na   Bratysławę,   a   kapitana   Sendera   na   Saundersa,   to   oś   fabuły   jest   niemal 
niezmieniona. Koniec końców w opowiadaniu pojawia się nawet śliczna wiolonczelistka!
Reasumując: jest to z całą pewnością opowiadanie, dla którego warto jest kupić cały tom.

007 IN NEW YORK – 007 w Nowym Jorku

Nowela ta po raz pierwszy została opublikowana w USA w październiku 1963 roku w gazecie 
New York Herald Tribune pod tytułem "Agent 007 In New York", choć rękopis zatytułowany 
został   "Reflections   in   a   Carey   Cadillac".   Następnie   została   ona   włączona   do   zbioru 
opowiadań Thrilling Cities. Aż do 1999 roku opowiadanie to nigdy nie zostało opublikowane 
w Wielkiej Brytanii. Dopiero wówczas bowiem ukazało się ono w Sunday Times Magazine, a 
później włączone zostało to niniejszego tomu.
A nowela ta jest zwyczajnie dziwna. Oto bowiem Bond zostaje wysłany incognito do Nowego 
Jorku,   gdzie   ma   ostrzec   pewną  Brytyjkę,   która   niegdyś   pracowała   dla   Secret   Service,   iż 
partner z którym się obecnie spotyka jest tak naprawdę agentem KGB pracującym przy ONZ. 
Z tego powodu FBI i CIA zaczynają się interesować nim i dziewczyną właśnie.
I to by było wszystko, jeśli chodzi o fabułę tego krótkiego (jedyne 9 stron!) opowiadania. 
Resztę stanowią rozważania 007 (a pewnie samego Fleminga) na temat Nowego Jorku, ze 
sporym  naciskiem na kwestie kulinarne (jest tam nawet przepis  na jajecznicę a la James 
Bond).
Trudno   cokolwiek   więcej   o   tej   noweli   napisać.   Warto   ją   przeczytać   głównie   jako 
ciekawostkę, bowiem do świata Bonda nie wnosi kompletnie niczego.

  
  

15

background image

  

  
   

 

  

  
 
 
  
 
  

16