background image

6A:@H6C9G6

B6G>C>C6

background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji 

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora 

sklepu na którym  można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej 
od-sprzedaży, zgodnie z 

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym 

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.

background image

6aZ`hVcYgVBVg^c^cV

jg#&.*,

edhijY^VX]egVlc^XonX]
egVXdlVVlbdh`^Zlh`^Z_b^a^X_^!
\Yo^ZoV_bdlVVh^ŸWVYVc^Vb^
lYo^ZYo^c^Z`gnb^cdad\^^#
L&..'gd`jj`VoVVh^Ÿ
_Z_e^ZglhoV`h^|è`VoXn`ajedl^ZÑX^
dbV_dg6cVhiVo_^@Vb^Z²h`^Z_#
HoZсaVie‹„c^Z_BVg^c^cVdYZhoV
ob^a^X_^^oV_ŸVh^ŸegVX|e^hVgh`|#
9dYo^Ñ_Z_`h^|è`^¼egoZijbVXodcZ
cVYlVYo^ZÑX^Vigon_Ÿon`^¼
lnYVcdledcVYigonYo^Zhije^ŸX^j
b^a^dcVX]Z\oZbeaVgon#8n`a
dbV_dg@Vb^Z²h`^Z_YdXoZ`Vh^Ÿ
Z`gVc^oVX_^ogZVa^odlVcZ_
egoZogdhn_h`|iZaZl^o_ŸCIL#
CV`VYZbLnYVlc^XilVL#6#7#
j`VoVnh^ŸcVhiŸej_|XZ`gnb^cVn
BVg^c^cZ_/J`gVYo^dcnhZc'%%)!
BŸh`^Z\gn'%%)!Ðb^Zg^igdX]Ÿ
b^dÑX^
'%%*!<gVcVXjYonbWd^h`j
'%%*!Odlgd\VeŸiaV'%%+!
@daVX_VooVW‹_X|'%%,!
OVW‹_XVb^bdlda^'%%-
dgVoEdi`^\^c|e^ZglhoZ'%%.#

background image
background image

OlWTja\Vgjb´O|9|:|´Wm\ë^h]X´9`UTfTWm\X´>XWXeTV]\´Jbfl]f^\X]´

j´Hb_fVX´mT´jfcTeV\X´ceb`bV]\´^f\î÷^\|

Llghö´belZ\aTöh}´

Czernyj spisok

;bcle\Z[g´²´9|´ETe\a\aT€´pxxt

;bcle\Z[g´²´Ybe´g[X´Hb_\f[´XW\g\ba´Ul´OlWTja\Vgjb´O|9|:|€´qypy

;bcle\Z[g´²´Ybe´g[X´Hb_\f[´geTaf_Tg\ba´Ul´OlWTja\Vgjb´O|9|:|€´qypy

OlWTa\X´A

OTefmTjT´qypy

background image

5

Rozdzia³ 1

Jestem szcz

ëðciarzem. Chyba dlatego, ÷e tak napraw-

d

ë jest nas dwóch: ja i mój Anioö Stró÷. Fajny z niego 

ch

öopaczek, na plecach ma skrzydöa, a w rëkach szkla-

ny b

ëben. Peöno w nim zwiniëtych w ruloniki karteczek, 

opatrzonych napisami „szcz

ëðcie” albo „pech”. øaden

z nas nie wie, których losów jest w b

ëbnie wiëcej. Za 

ka

÷dym razem mój opiekuéczy duch po prostu odsuwa 

przykrywk

ë, pakuje tam swoje pulchne paluszki i wy-

ci

îga jednî karteczkë. Myðlë sobie wtedy: a jeðli wszyst-

kie szcz

ëðliwe losy ju÷ sië skoéczyöy i czeka mnie teraz 

nieprzerwane pasmo nieszcz

ëðì? Strach co rusz ðci-

ska mi serce, bo „fartowne” karteczki trafia

öy sië do tej 

pory cz

ëðciej, na zdrowy rozum ju÷ dawno powinny sië

sko

éczyì. Tak wiëc, codziennie spodziewam sië lawiny 

niepowodze

é, choì Bóg mi ðwiadkiem, do tej pory nie 

mia

öem powodów do narzekaé. Nawet po tym, jak sië

rozwiod

öem z Ritî i zaczîöem romansowaì z dwiema, 

a nawet trzema paniami jednocze

ðnie, ani razu nie ze-

tkn

ëöy sië w progu mego mieszkania, a muszë przyznaì,

÷e ich wizyty dzieliöa czasem minimalna przerwa, piëì
minut, nie wi

ëcej. Ten krótki moment jednak wystarczaö.

background image

6

Jak to mówi

î, nieszczëðcie ju÷ nade mnî wisiaöo, lecz 

w ostatniej chwili mija

öo mnie o krok.

Równie

÷ ten wyjazd byö udany od samego poczîtku.

Samolot wystartowa

ö o czasie, zaöapaöem sië na miej-

sce w tylnym rz

ëdzie, gdzie wolno byöo paliì, sîsiad

przez ca

öî drogë spaö i nie zanudzaö mnie göupimi towa-

rzyskimi rozmowami. Lila nie kaprysi

öa, ale to akurat 

by

öo normalne, szczëðcie nie miaöo tu nic do rzeczy, 

poniewa

÷ Lila jest dzieckiem samodzielnym i bardzo 

spokojnym. Kiedy si

ë urodziöa, byliðmy z Ritkî  möo-

dzi i pe

öni energii, chcieliðmy nie tylko robiì karierë, ale 

i spotyka

ì sië z przyjacióömi, szaleì na imprezach. Bab-

ci, z któr

î mo÷na by zostawiì maöî, nie mieliðmy pod 

r

ëkî. To znaczy teoretycznie babcie byöy, rzecz jasna, 

lecz stosunkowo m

öode, obdarzone sporî witalnoðciî

jak na swoje lata, wi

ëc te÷ wolaöy pracowaì i cieszyì sië

÷yciem, ni÷ siedzieì w domu i niaéczyì dziecko. Tote÷
w wieku trzech lat nasza córka umia

öa ju÷ czytaì, a dwa 

lata pó

õniej zostawialiðmy jî spokojnie w domu w towa-

rzystwie Dorotek, piesków Toto, Blaszanych Drwali 
i Tchórzliwych Lwów. Trzeba by

öo jî tylko poöo÷yì do 

öó÷ka, daì ksiî÷ki, postawiì obok du÷y talerz owoców 
i dzbanek kompotu. Pewnie gdyby

ðmy przebywali 

w domu cz

ëðciej, Lila staöaby sië zwyczajnym, kapryð-

nym dzieckiem, ale jej charakter ukszta

ötowaö sië wöað-

nie pod wp

öywem ciîgöej nieobecnoðci rodziców. Jak 

to by

öo u Kornieja Czukowskiego? „Pöaczë nie dla cie-

bie, lecz dla cioci Simy”

*

. Przed kim mia

öa stroiì fochy, 

je

ðli i tak nikt jej nie söuchaö? Poza wieloma malutkimi 

 Korniej Czukowski (1882–1969) – pisarz rosyjski, jest autorem 

ksi

î÷ki

Od dwóch do pi

òciu

, po

ðwiëconej jëzykowi dzieciëcemu.Ÿ

background image

7

plusami, wszystko to mia

öo jednak jeden ogromny mi-

nus: Lila zamkn

ëöa sië w sobie. Nie dlatego, ÷e coð ukry-

wa

öa, powód byö prosty: nie byöa przyzwyczajona, by 

dzieli

ì sië z kimð swoimi myðlami. Owoców tej skryto-

ðci, wyhodowanych moimi i Ritki niewprawnymi, lekko-
my

ðlnymi rëkami, miaöem wkrótce zakosztowaì w caöej

pe

öni.

Teraz Lila mia

öa ju÷ osiem lat i wykorzystujîc kom-

pletny brak nadzoru, przeczyta

öa caöego znajdujîcego

si

ë w domu Maupassanta, a ostatnio zaczëöa uparcie 

dobiera

ì sië do Balzaka. Uzyskawszy dziëki temu na-

der szczegó

öowe wyobra÷enie o wzajemnych relacjach 

p

öci, stworzyöa sobie wöasny obraz rozwodu rodziców, 

zgodnie z którym fakt, 

÷e zamieszkaliðmy z Ritî osob-

no, nie oznacza

ö nic wiëcej prócz oddzielnego mieszka-

nia. Stosunki mi

ëdzy nami oczywiðcie sië nie zmieniöy, 

o

÷adnych przejawach wrogoðci nie byöo mowy. Jeðli

ludziom odpowiada taki uk

öad, co w tym nadzwyczajne-

go? Zw

öaszcza ÷e, jeðli wziîì pod uwagë charakter pracy 

mojej by

öej ÷ony, córka widywaöa nas z tî samî czëstotli-

wo

ðciî: po dwie godziny w tygodniu. 

øycie zawodowe Rity zwiîzane byöo od zawsze z kine-

matografi

î. Nie, Ritka nie jest aktorkî, skîd znowu, pra-

cuje jako krytyk filmowy, w dodatku j

ëzyk ma tak ostry 

i z

öoðliwy,  ÷e otacza jî wiëcej wrogów ni÷ przyjacióö.

O dziwo, wcale jej to nie martwi, przeciwnie, uszy

öa

z tego eleganck

î kreacjë, w której dumnie paraduje. Kie-

dy kto

ð okazuje jej sympatië czy przychylnoðì, mówi ze 

znu

÷eniem:

Cytowane powiedzenie poprzedzi

öa proðba skierowana do pöaczî-

cego dziecka: „Ju

÷ dosyì, Niura, nie pöacz” (przyp. töum.).

background image

8

– Kochanie, wielki z pana orygina

ö. Mnie zwykle nikt 

nie lubi. Tylu mam wrogów!

Zreszt

î poczucia humoru mojej poöówce nigdy nie 

brakowa

öo.

Dwa dni temu eksma

ö÷onka udaöa sië do nadmor-

skiego kurortu, aby przygotowa

ì kolejny festiwal filmo-

wy. Jej wspania

öy plan zaköadaö, ÷e przywiozë tam Lilë

i zamieszkam z ni

î w kwaterze prywatnej, podczas gdy 

ona b

ëdzie nas systematycznie odwiedzaöa, kontrolowa-

öa i przynosiöa owoce. Ten pomysö nie przypadö mi do 
gustu, równie dobrze móg

öbym spëdziì z córkî urlop 

bez dokuczliwego nadzoru Rity, ale ta okaza

öa sië nie-

ugi

ëta.

– Dziecku b

ëdzie przyjemnie, jeðli spëdzi wakacje nad 

morzem z obojgiem rodziców – przekonywa

öa, i szczerze 

mówi

îc, nie mogöem nie przyznaì jej racji.

Wynaj

îöem pokój u przemiöej pary emerytów i caöe

dnie sp

ëdzaöem z Lilî na pla÷y. Dziwne, ale dziewczyn-

ka przeczuwa

öa nadejðcie Rity, gdy nie byöo jej jeszcze 

wida

ì, a ja köopotów ze wzrokiem nigdy nie miaöem.

– Zaraz przyjdzie mama – mówi

öa zamyðlona, nie zwra-

caj

îc uwagi na mój sceptyczny uðmieszek. 

I rzeczywi

ðcie, nie mijaöo piëì minut, a na pla÷y zjawia-

öa sië Rita w tej samej co zwykle „wstî÷kowej” spódnicy. 
To taka modna spódnica, w której wi

ëcej jest rozciëì ni÷

materia

öu. Söowo „wstî÷kowa” wymyðliöa Lila i nie po raz 

pierwszy uderzy

öo mnie, jak wspaniaöe ma wyczucie jë-

zyka. Nie, cokolwiek by mówi

ì, dziecko mi sië udaöo.

Ritka sz

öa przez zapchanî nagimi ciaöami pla÷ë, jej zdu-

miewaj

îce nogi migaöy we „wstî÷kowych” rozciëciach,

wskutek czego wydawa

öa sië jeszcze bardziej obna÷ona

background image

9

ni

÷ opalajîce sië w kostiumach panie. Le÷îcy na piasku 

faceci gapili si

ë na te oszaöamiajîce nogi, nie zwracajîc

uwagi na twarz, na której swoje pi

ëtno odcisnëöy wszyst-

kie prze

÷yte przez niî lata, a byöo ich równo trzydzieðci

dwa. Rita nie wygl

îdaöa ani o dzieé möodziej, ale mo÷na

by

öo odnieðì wra÷enie, ÷e ma to w nosie, bo na jej fan-

tastyczne nogi lecieli wszyscy m

ë÷czyõni, bez wzglëdu

na wiek. 

Zbli

÷aöa sië do nas, obcaöowywaöa Lilë od stóp do 

g

öów, niedbale cmokaöa mnie w policzek i zaczynaöa wy-

pakowywa

ì z ogromnej biaöej torby plastikowe woreczki 

z morelami, brzoskwiniami, 

ðliwkami i winogronami. 

– A kie

öbaska? – pytaöa nieðmiaöo Lila, która najadöa sië

po uszy owoców podczas tamtych d

öugich wieczorów, 

gdy ja i Ritka zostawiali

ðmy jî samî, wiëc teraz nie mog-

öa na nie patrzeì, na söodycze zresztî te÷.

W odpowiedzi Rita wszczyna

öa döugî, pouczajîcî tyra-

d

ë na temat korzyðci pöynîcych z darów poöudnia i nie-

zb

ëdnych witamin dla möodego, rosnîcego organizmu. 

Lila udawa

öa, ÷e söucha, potulnie wzdychaöa i spoglîdaöa

na mnie ukradkiem, ja z kolei te

÷ udawaöem, zgodnie 

potakuj

îc göowî w takt natchnionych pasa÷y söów mo-

jej eks

÷ony, a w tym samym czasie puszczaöem do córki 

oko, co oznacza

öo, ÷e dajë  söowo kupiì jej wieczorem 

upragnion

î wëdzonî kieöbaskë.

Z jakiego

ð powodu Rita nigdy nie braöa ze sobî stroju 

k

îpielowego, kiedy przychodziöa do nas na pla÷ë. Pew-

nie wola

öa pöywaì w basenie, gdzie serwowano goðciom

szampana i lekkie przystawki: organizatorzy festiwalu 
zadbali w tym roku o w

öaðciwî oprawë. Ritka opadaöa

na nasz du

÷y pla÷owy rëcznik, „wstî÷ki” znikaöy nie 

background image

10

wiadomo gdzie, a wszystkim wielbicielom pi

ëkna ukazy -

wa

öy sië jej nogi w caöej döugo-okrîgöej krasie, uwieé-

czone starannym pedikiurem, i zaczyna

öa poðpiesznie

narzeka

ì na intrygi konkursowiczów, duchotë w poko-

ju i w ogóle kompletny ba

öagan. Scenka pt. „Dzielë sië

z tat

î swoimi problemami” byöa obliczona doköadnie na 

czterna

ðcie minut, po czym Margarita Mieziencewa, po 

by

öym më÷u Stasowa, powtarzaöa rytuaö obcaöowywania 

córki, macha

öa nam rëkî i majestatycznie sië oddalaöa.

Odwiedza

öa nas dwa razy dziennie, rano i wieczorem, 

zanim opu

ðciliðmy pla÷ë.

Dzisiaj rano wszystko zacz

ëöo sië jak zwykle. Lila 

spojrza

öa w zamyðleniu na koöyszîcî sië na falach bojë

i oznajmi

öa:

– Zaraz przyjdzie mama.
Ale dalej wydarzenia przybra

öy nieoczekiwany obrót. 

Rita pojawi

öa sië o wiele szybciej ni÷ zwykle po trady-

cyjnej uwadze o

ðmioletniego dziecka, co nasuwaöo

przypuszczenie, 

÷e prawie biegöa. Wyglîdaöa, mówiîc

bez ogródek, nie najlepiej, i obserwuj

îc, jak przeciska 

si

ë w naszî stronë wðród ciasno le÷îcych pla÷owiczów, 

zacz

îöem powîtpiewaì, czy dobrze pamiëtam, kiedy sië

urodzi

öa. Wczoraj miaöa trzydzieðci dwa lata, a dzisiaj 

dobiega

öa czterdziestki. 

Obca

öowywania nie byöo, owocowe rarytasy nie wiedzieì

czemu nie wy

öoniöy sië z biaöej torby. Rita opadöa z rozma-

chem na r

ëcznik i podniosöa na mnie zmëczony wzrok.

– Oj, W

öadik, co za koszmar... Ktoð zabiö Olgë.

Tak si

ë stropiöem, ÷e nie dotaröo do mnie, o jakî Olgë

chodzi.

– Olg

ë?

background image

11

– No tak. Ol

ë Dorienko.

– Jak to zabi

ö? – spytaöem göupio.

– No

÷em.

– Kto?
To pytanie chyba mog

öo ðmiaöo konkurowaì z po-

przednim. Nie by

öo ani mîdre, ani oryginalne.

– Sk

îd mam wiedzieì? Caöî noc spëdziöam w komisa-

riacie.

– Dlaczego? Co ty masz z tym wspólnego?
– Oj,  W

öadik, wszyscy przecie÷ wiedzieli, ÷e miaöeð

z ni

î romans, wiëc pomyðleli, ÷e to ja jî... Z zazdroðci.

– Jaki znowu romans? Co ty pleciesz? – Rozz

öoðciöem

si

ë nie na ÷arty, ale od razu ugryzöem sië w jëzyk, bo 

obok siedzia

öa Lila, a w jej obecnoðci musiaöem robiì

dobr

î minë do zöej gry i uwa÷aì na söowa.

– Przecie

÷ wiesz, ÷e nic mnie z Olgî nigdy nie öîczyöo – 

ci

îgnîöem ju÷ spokojniej. – Sto razy to przerabialiðmy.

– No tak, oczywi

ðcie, dlatego powiedziaöam glinom, 

÷e to najprawdopodobniej Garik.

– Co? Garik?
– Zabi

ö jî.

– O Bo

÷e! Tego tylko brakowaöo!

– A co? Jest jej kochankiem, sam mi mówi

öeð.

To by

öa klasyczna sytuacja, kiedy czöowiek wpada 

w sid

öa wöasnego köamstwa. Nigdy nie miaöem ÷adnego

romansu ani nawet drobnego flirtu z Ol

î Dorienko. Ale 

znany re

÷yser filmowy Igor Litwak te÷ nigdy nie preten-

dowa

ö do miana jej kochanka. To byöo köamstwo, które 

wymy

ðliliðmy z Olî specjalnie dla Rity, kiedy jej bezpod-

stawna zazdro

ðì zaczëöa przekraczaì wszelkie granice 

przyzwoito

ðci.

background image

12

Olga i Rita by

öy starymi przyjacióökami, wiëc nic dziw-

nego,

÷e mieliðmy wspólne grono znajomych i ciîgle sië

odwiedzali

ðmy. Olga podobaöa mi sië o wiele bardziej 

ni

÷ pozostaöe kole÷anki Rity, byöa miöî i niegöupiî kobie-

t

î, naprawdë utalentowanî aktorkî, ale ÷ycie osobiste 

uk

öadaöo sië jej fatalnie. Sî takie kobiety, które më÷czyõni

zawsze rzucaj

î. Gdzie tkwi przyczyna, co majî takiego 

w sobie, nikt nie potrafi wyja

ðniì. Sî mîdre, öadne (a Ola 

Dorienko by

öa öadna), sprawdzajî sië jako panie domu, 

ale facetom czego

ð w nich brakuje. Mo÷e przysöowiowe-

go magnetyzmu? Nie wiem, co tam sobie Rita ubzdura

öa,

ale pewnego pi

ëknego dnia zaczëöa sië wðciekaì i robiì

wyra

õne aluzje do moich zbyt osobistych relacji z Olî.

Zniós

öbym to, ale köopot polegaö na tym, ÷e Olgi te÷ za-

cz

ëöa sië czepiaì. Jëzyk mojej maö÷onki, jak ju÷ mówi-

öem, byö dostatecznie ostry, ÷eby przyjacióöka, najpierw 
zdziwiona, z czasem poczu

öa sië dotkniëta do ÷ywego. 

Im dalej, tym by

öo gorzej. Ritka z twarzî obra÷onej Ma-

donny j

ëöa opowiadaì wszystkim, kto tylko miaö ochotë

s

öuchaì, ÷e jej mî÷ podrywa wschodzîcî gwiazdë ekra-

nu Dorienko. Zazdro

ðì przerodziöa sië w obsesjë, Ritka 

utraci

öa spokój ducha, doszöo nawet do tego, ÷e próbowa-

öa mnie ðledziì. Raz zrobiöa to wyjîtkowo niefortunnie. 
Rozpracowywali

ðmy wtedy grupë, która zajmowaöa sië

nielegaln

î produkcjî narkotyków, i pojawienie sië Ritki 

zniweczy

öo przemyðlnie zaplanowanî operacjë. Ogrom-

ne wysi

öki poszöy na marne, a ja wpadöem w pracy w nie-

z

öe tarapaty i zrozumiaöem, ÷e jej choroba wymaga za-

stosowania radykalnych 

ðrodków. Naradziöem sië wtedy 

z Ol

î i postanowiliðmy wcisnîì Ricie historyjkë o pota-

jemnym romansie z Igorem Litwakiem. By

ö to akurat taki 

background image
background image

6aZ`hVcYgVBVg^c^cV!Vjidg`V
WZhihZaaZgdlnX]`gnb^cV‹l!
inbgVoZbe^ZglhodeaVcdl|
edhiVX^|jXonc^V`daZ\Ÿed[VX]j
CVhi^@Vb^Z²h`^Z_#
<YnlXoVgcdbdgh`^b`jgdgX^Z
lcV_aZehoZiglV_|egon\didlVc^V
Yd\Va^[Zhi^lVaj[^abdlZ\d!
`VcYnYVi`VYd\‹lcZ_cV\gdYn
odhiV_ZoVbdgYdlVcV#LhegVlŸ!
b^bdc^ZegonX]nacdÑX^
ad`VacZ_b^a^X_^!Vc\Vèj_Zh^Ÿ
edYej`dlc^`LVY^hVlHiVhdl
oBdh`ln!`i‹gnlgVooX‹g`|
heŸYoVlV`VX_ZcVYbdgoZb#
L`g‹iXZ\^c|`daZ_c^V`idgon!
egnlVicZÑaZYoildc^ZYV_Z
gZojaiVij!Xdl^ŸXZ_/
X‹gXZHiVhdlV^_Z\d`dX]VcXZ
IVi^Vc^Z\gdo^c^ZWZoe^ZXoZ²hild#
<Ynbdh`^Zlh`^b^a^X_Vci
dY`gn_Za^hiŸ`daZ_cnX]d[^Vg!
hiVl^Vlhonhi`dcV_ZYc|`VgiŸ
^gdoedXoncVlnÑX^\oXoVhZb#

&HQD


ZZZZDEFRPSO

background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji 

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora 

sklepu na którym  można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej 
od-sprzedaży, zgodnie z 

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym 

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.