background image

 

JAN KOCHANOWSKI 

FRASZKI - WYBÓR

 

PODSTAWA TEKSTU: 

JAN KOCHANOWSKI, FRASZKI.  

OPRAC. J. PELC, WROCŁAW 1957

 

 

Pochodził z rodziny szlacheckiej; jego dwaj bracia - Mikołaj i Andrzej - również 
zapisali się w dziejach literatury polskiej. Urodził się w 1530 r. w Sycynie (ziemia 
radomska). Naukę i studia odbywał w Krakowie, w Królewcu (był tu dwukrotnie) i w 
Padwie (przebywał tu z przerwami ponad cztery lata). Zatrzymał się też na jakiś czas 
we Francji, między innymi w Paryżu. Ostatecznie wrócił do kraju w 1559 r. Zaczął się 
wówczas długi, bodaj piętnastoletni okres dworski; poeta związał się najpierw z 
podkanclerzym i biskupem Filipem Padniewskim, następnie z podkanclerzym Piotrem 
Myszkowskim, później z kancelarią króla Zygmunta II Augusta (został jego 
sekretarzem). Z dworem rozstał się około 1574 r. - już po elekcji i koronacji Henryka 
Walezego. Osiadł w Czarnolesie, ożeniwszy się z Dorotą Podlodowską. Przeżył 
głęboko śmierć córek: Urszuli i Hanny. Zmarł nagle w czasie pobytu w Lublinie 22 
sierpnia 1584 r. (pochowany w Zwoleniu).

 

Swą twórczą drogę zaczął Kochanowski od poezji łacińskiej, od epigramatów i elegii, 
zebranych i opublikowanych pod koniec życia w tomach: Lyricorum  libellus (1580) i 
Elegiarum libri III. Do poezji łacińskiej powrócił także w końcowych latach życia, 
pisząc ody i wiersze okolicznościowe, między innymi na cześć Stefana Batorego.

 

Z wczesnego okresu - włoskiego i francuskiego - pochodzą nie tylko wiersze 
łacińskie, lecz także pierwsze utwory polskie  Jest wśród nich pieśń Czego chcesz od 
nas, Panie, za Twe hojne dary
 (w druku ukazała się w 1562, w 1586 r. włączona 
została do Pieśni), będąca hymnem na cześć Boga - Twórcy ładu, który wyznaczył 
granice między lądem i morzem, między dniem i nocą, bieg pór roku, który obdarzył 
człowieka wszelkimi dobrami. Jest też pochwałą Boga-Artysty, którego dzieło - 
wszechświat - wyróżnia się harmonią i symetrią, doskonałą urodą. Niezwykle 
popularna, pieśń trafiła do licznych zbiorów poezji i kancjonałów.

 

 

background image

W okresie dworskim górę wzięła epika, tematycznie i artystycznie zróżnicowana. 
Należą do niej dwa poematy moralno-polityczne: Zgoda (poemat napisany w 1562-
1563, opublikowany  w 1564 r.) i Satyr albo Dziki mąż (powstał i opublikowany 
został w 1564 r.; dedykowany Zygmuntowi II Augustowi). W pierwszym z nich 
ustami uosobionej Zgody wzywał autor szlachtę i duchowieństwo do porzucenia 
sporów religijnych i wyznaniowych. Zwaśnione strony odsyłał do Trydentu, gdzie 
obradował sobór. Przypomniał o zagrożeniu Rzeczypospolitej ze strony nieprzyjaciół 
zewnętrznych. Wystąpił przeciw samowoli stanu szlacheckiego i upadkowi 
obyczajów, przeciw nieuctwu księży i ich zacietrzewieniu w sprawach 
wyznaniowych. Odwołując się do uczuć obywatelskich, zachęcał do rezygnacji z 
własnych, egoistycznych celów na rzecz dobra wspólnego, ojczyzny i jej potrzeb, do 
uzdrowienia obyczajów, prawa i sądownictwa, a nade wszystko do jedności i miłości. 
Zgoda - jak Rzeczpospolita czy Religia w utworach poetów, jak Pokój  w utworze 
Erazma z Rotterdamu - swoje spostrzeżenia i oceny zamknęła w obszernym 
monologu, przypominającym mowę już to oskarżycielską, już to rozważającą, 
refleksyjną, mowę adresowaną do "potomków Lecha słowieńskiego" - z licznymi 
wtrętami dialogowymi ożywiającymi całą wypowiedź. W drugim poemacie w roli 
mędrca czy mentora wystąpił Satyr, wywodzący się z tradycji antycznej, utrwalony 
między innymi na arrasach wawelskich, nazwany tu także Dzikim mężem - na wzór 
bohatera obecnego w literaturze i folklorze wielu krajów - zawsze gotowego do 
krytyki społeczeństwa. Wypędzony z lasu przez drwali, wygłosił obszerną mowę 
przypominającą oracje poselskie czy senatorskie. Skrytykował w niej funkcjonowanie 
sejmu i sądownictwa, negatywnie ocenił stan szkolnictwa, brak należycie 
zorganizowanej obrony, zanik tradycji rycerskich oraz zmaterializowanie szlachty i 
duchowieństwa. Nie pominął kwestii obyczajowych i etycznych, dowodząc, że 
moralność obywateli oraz dobre obyczaje stanowią podstawę egzystencji i siły 
państwa. Na gruncie tej krytyki postulował odnowę moralną i przywrócenie ładu 
prawnego i właściwego funkcjonowania organów państwa. Kochanowski jako autor 
Satyra stworzył model poematu satyrowego, którego strukturę wyznaczają 
następujące czynniki: zabierający głos  na tematy aktualne podmiot (może to być 
personifikacja lub postać pochodząca z mitologii, na przykład właśnie Satyr) nie 
należy do krytykowanej przez siebie rzeczywistości; wypowiedź podmiotu zawiera 
się w monologu - z bezpośrednimi, żywymi zwrotami do audytorium; słownictwo i 
konstrukcje zdaniowe zdają się przypominać styl oratorstwa staropolskiego. Poemat 
satyrowy znalazł szczególnie licznych naśladowców w XVII w., których utwory 
przynosiły krytykę negatywnych zjawisk świata szlacheckiego, formułowały 
zalecenia i pouczenia, nierzadko też szkicowały obrazy upadku.

 

Podobne zagadnienia podjął Kochanowski w prozaicznym dialogu Wróżki
pochodzącym z lat sześćdziesiątych XVI w., a opublikowanym pośmiertnie w zbiorze 
Jan Kochanowski w 1585 r. W dialogu wypowiadają się Ziemianin i Pleban. Prym 

 

background image

wiedzie ten ostatni, Ziemianin zaś ogranicza się do zadawania pytań i raczej 
wyjątkowo dzieli się swoimi obserwacjami i ocenami. Problemy, którymi zajmuje się 
Pleban, dotyczą przyczyn upadku państw, niezgody (głównie z powodu "różności 
wiary"), odejścia od "starych a chwalebnych obyczajów", ciągłości władzy monarszej 
i obrony granic. Uwagi poczynione na te tematy odnoszą się z jednej strony do 
Rzeczypospolitej szlacheckiej, jej wad i słabości, z drugiej zaś do wszelkich państw, 
zasad ich funkcjonowania. Ustami Plebana szkicuje Kochanowski wizerunek 
idealnego państwa, w którym ważną rolę odgrywa religia jako siła moralna i czynnik 
zapewniający obywatelom spokojne życie i harmonijny rozwój, w którym  szanuje się 
ład prawny i respektuje obyczaje przodków. Z perspektywy tych ogólnych ujęć i 
oceny aktualnego położenia Rzeczypospolitej (bezpotomny król Zygmunt II August, 
zaniedbane zamki, niepewny los unii Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego, 
wadliwy system uchwalania podatków) próbował Kochanowski spojrzeć w 
przyszłość. Tytuł dialogu Wróżki zdaje się sytuować myślenie autora o przyszłości 
pośród przepowiedni, wróżb. Tak jednak nie jest. Punktem wyjścia myślenia 
Kochanowskiego o przyszłości była analiza aktualnego stanu kraju, były obserwacje 
poczynione w czasie studiów i podróży zagranicznych, było wreszcie 
przeświadczenie, że świat - dzieło nieustającej działalności ludzkiej - może być stale 
przekształcany stosownie do potrzeb i oczekiwań człowieka. Przy pełnej świadomości 
niepowodzeń wielu przedsięwzięć dostrzegał Kochanowski celowość i konieczność 
ponawiania prób naprawy. Uważał, że przez stawianie właściwych diagnoz, 
formułowanie zadań można stopniowo doskonalić człowieka, jego postawę moralną, 
pobudzać go do tworzenia nowych wartości, do organizowania życia, porządku 
prawnego, do rozwiązywania problemów religijnych i wyznaniowych,  do 
wzmacniania systemu obronnego. Zawsze przy tym odwoływał się do wiedzy i 
realiów polskich i nie tylko polskich (uwzględniał także Niderlandy, Francję), do 
przemyśleń wielu autorów (Platona, Cycerona, Erazma z Rotterdamu, Andrzeja 
Frycza Modrzewskiego), podjął więc próbę racjonalnego przewidywania przyszłości.

 

Do wczesnych prób epickich należy także poemat heroikomiczny Szachy. Wydany w 
1564 lub 1565 r., okazał się parafrazą żartobliwego i dydaktycznego utworu Scacchia 
ludus
, którego autorem był poeta włoski Marco Girolamo Vida. Przedstawił on partię 
szachów rozgrywaną na Olimpie przez Apollina i Merkurego (zwycięzcę turnieju), 
przy czym zmagania figur szachowych podporządkował konwencji heroikomicznej: 
pisząc o ich losach wykorzystał reguły klasycznego, homerycko-wergiliańskiego 
eposu. Kochanowski nie podążał wiernie za włoskim oryginałem. Akcję swego 
poematu umiejscowił na dworze króla duńskiego Tarsesa, a partnerami gry szachowej 
uczynił dwóch konkurentów do ręki królewny Anny: Fiodora i Borzuja. Zwycięzcą 
został - dzięki pomocy królewny - pierwszy z nich. Ta część poematu zdaje się 
przypominać nowelę z jej zwięzłością, jednowątkową fabułą, zmierzaniem ku 
punktowi kulminacyjnemu i poincie, z niespodzianką sytuacyjną (interwencja Anny 

 

background image

zapewniła zwycięstwo Fiodorowi, gdy dotychczasowy przebieg gry zapowiadał 
odmienny finał - dla niej niepomyślny). Natomiast opowieść o zmaganiach figur na 
szachownicy (najobszerniejsza w całym utworze) utrzymana jest - jak u Vidy - w 
konwencji heroikomicznej: patetyczny styl - na miarę homerycko-wergiliańskiego 
eposu - towarzyszy narracji o walce "drewnianego wojska". Figury szachowe 
wyposażone zostały w cechy ludzkie, radują się i smucą, wygrywają i giną. Zderzenie 
powagi i żartu, uroczystego stylu i fabuły nie mającej nic wspólnego z autentycznie  
bohaterskimi zdarzeniami prowadziło do efektów komicznych, zarazem do 
deheroizacji narracyjno-fabularnych partii utworu. Dzięki tym zabiegom mógł 
czytelnik obcować z parodią eposu bohaterskiego, to znaczy z naśladowaniem jego 
stylu w powiązaniu z fabułą będącą zaprzeczeniem monumentalności i idealizującej 
wzniosłości, znanej z epopei Homera czy Wergiliusza. Parodia stawała się źródłem 
zabawy, elementem gry literackiej, zdominowanej przez żart, niezwykły pomysł, 
zagadkowość.

 

Z tego samego czasu pochodzi Pamiątka[...] Janowi Baptyście hrabi na Tęczynie - 
epicedium napisane w 1562 lub 1563 r., opublikowane ok. 1570. Pamiątka powstała 
po zgonie tytułowego bohatera, dyplomaty króla Zygmunta II Augusta, w niewoli 
duńskiej w 1563 r. Przynosi - jak na pieśń  żałobną przystało - pochwałę zmarłego i 
jego przodków oraz wypowiedzi lamentacyjne i konsolacyjne. Uzupełnienie części 
epicedialnej stanowią: opowieść o miłości Jana z Tęczyna i królewny szwedzkiej 
Cecylii oraz opis podróży, obejmujący wzmiankę o pierwszym rejsie Tęczyńskiego 
do Szwecji i jego podróży do Finlandii na przełomie 1561-1562 r. Najobszerniej 
potraktował poeta ostatnią podróż, której celem była i tym razem Szwecja. 
Wyjątkowo dramatycznie przedstawiona została burza. Widoczne tu ślady lektury 
Owidiusza, Wergiliusza i Ariosta (Orland szalony), jakkolwiek Kochanowski - w 
przeciwieństwie do nich - nie rozwinął narracji; nawałnicę morską, zmagania okrętu z 
wysoką falą przedstawił bardzo zwięźle i, co najważniejsze, odszedł od 
skonwencjonalizowanych schematów. Na morze nie spoglądał wyłącznie przez 
pryzmat mitologii i doświadczeń pisarskich poprzedników, nie powtórzył ich 
stereotypów. Nie poprzestał na rejestrowaniu faktów, na wyliczaniu tego, co podczas 
burzy dzieje się na morzu i na statku, przeistoczył się w malarza wrażliwego przede 
wszystkim na ruch. Opis burzy wyróżnia się niezwykłą w literaturze staropolskiej 
plastyką. Pamiątka jest pierwszą w literaturze polskiej poetycką relacją z podróży 
morskiej.

 

Do epiki należy również poemat Proporzec albo Hołd pruski (opublikowany w 1587). 
Powstał w związku z drugim hołdem pruskim (1569) składanym przez księcia 
Albrechta II Fryderyka, panującego w Prusach Książęcych, królowi polskiemu 
Zygmuntowi II Augustowi. Zasadniczą część utworu wypełnia opowiadanie o 
zdarzeniach utrwalonych na proporcu, który został księciu podczas uroczystości w 

 

background image

Lublinie "do ręku podany". Kochanowski przypomniał tu  historię stosunków polsko-
krzyżackich i dzieje Polski u wybrzeży Bałtyku. Selekcja i uporządkowanie materiału 
historycznego, eksponujące działania wojenne (punkty kulminacyjne: rzeź 
gdańszczan, bitwa pod Grunwaldem, wojna trzynastoletnia), dokonane zostały z 
perspektywy drugiego hołdu pruskiego (1569) i przygotowań do unii polsko-
litewskiej, perspektywy określającej wielkość przełomu w stosunkach z Prusami 
Książęcymi i Litwą. Wywód poświęcony historii walk polsko-krzyżackich, 
rodowodowi Polaków i całej Słowiańszczyzny podporządkowany został ramie 
poematu i temu, co w niej powiedziano na temat aktualnego stanu stosunków między 
Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim i lennikiem pruskim. W ten sposób na 
planie pierwszym znalazły się problemy dnia - największej doniosłości, bo związane z 
procesami unifikacyjnymi (w Lublinie  1569  doszło nie tylko do hołdu, ale i do 
zawarcia unii z Litwą) i z walką o dominium Maris Baltici. Poeta odniósł się z 
aprobatą do dokonujących się zmian; wystąpił zarazem w roli mentora pouczającego 
społeczność szlachecką. W kontekście tego poematu przywołuje się niekiedy Iliadę 
(pieśń XVIII) Homera, w której narrator opowiada o pracy Hefajstosa nad tarczą dla 
Achillesa i o scenach wyrzeźbionych na tarczy, oraz Eneidę (księga VIII) 
Wergiliusza, w której narrator opowiada z kolei o "dziejach Italii i triumfach Romy" 
utrwalonych na tarczy Eneasza. Obaj autorzy skupili się na tych scenach, na 
dramaturgii zdarzeń, a nie na opisie samej tarczy. Identycznie jest u Kochanowskiego. 
Proporzec, który został księciu Albrechtowi Fryderykowi "do ręku podany", nie stał 
się obiektem opisu, lecz pobudził wyobraźnię poety i zachęcił do przedstawienia 
dawnych dziejów i aktualnych problemów Rzeczypospolitej.  

Wyjątkowe miejsce 

w twórczości Kochanowskiego i dramaturgii renesansowej zajęła Odprawa posłów 
greckich
, napisana na dziesięć, dwanaście lat przed premierą. W 1577 r. była na 
pewno gotowa, skoro u progu następnego roku - 12 stycznia - została wystawiona w 
Jazdowie (Ujazdowie - w dzisiejszej Warszawie) podczas uroczystości weselnych po 
ślubie Jana Zamoyskiego i Krystyny Radziwiłłowny, a nieco później, w ciągu 1578, 
po raz pierwszy ogłoszona drukiem (w Warszawie). Prapremiera odbyła się w 
obecności króla Stefana Batorego i królowej Anny Jagiellonki. Aktorami byli 
dworzanie królewscy, a jako reżyser spektaklu wystąpił lekarz nadworny Wojciech 
Oczko, który podczas studiów we Włoszech poznał renesansową tragedię klasyczną. 
Jej dzieje w Italii zapoczątkował Gian Giorgio Trissino (1478-1550). Nawiązując do 
modelu antycznej tragedii (Eurypides, Sofokles, Seneka), respektował zasadę trzech 
jedności: czasu, miejsca i akcji, pamiętał o podziale na epejsodiony i o wprowadzeniu 
chóru. Więcej - przejąwszy się przykładem starożytnych - posłużył się wierszem 
bezrymowym, tzw. białym; tylko do partii lirycznych i pieśni chóru wprowadził 
wiersz rymowany. Wkrótce zasłynął w Europie jako kontynuator mistrzów 
antycznych i znalazł licznych naśladowców. Był wśród nich także Kochanowski, 
który swoją tragedię napisał - jak Trissino - w języku narodowym i - jak on - 
zastosował wiersz biały. Znał oczywiście również tragedię grecką; pozostawił po 

 

background image

sobie nawet przekład fragmentu sztuki Eurypidesa Alkestis. Miarą zainteresowania 
poety literaturą grecką jest nadto tłumaczenie III księgi Iliady Homera. Fabułę 
Odprawy oparł Kochanowski na zdarzeniu - przybyciu posłów greckich do Troi z 
żądaniem wydania Heleny - któremu Homer poświęcił w III księdze Iliady zaledwie 
kilka zdań. Wybór tego zdarzenia umożliwił autorowi ocenę reakcji Trojan i Heleny 
na fakt przybycia posłów i na ich żądanie. We wszystkich epejsodionach bohaterowie 
sztuki określili swoje stanowisko: jedni byli skłonni wydać Helenę, inni się temu 
sprzeciwiali, jedni mówili o wyższości dobra ogólnego (Antenor), inni (Aleksander-
Parys) ponad wszystko stawiali interes własny. Powstała w ten sposób tragedia o 
moralnych i politycznych postawach ludzi, o władcy (jest nim Priam), który nie był w 
stanie udźwignąć odpowiedzialności za losy państwa, nie dostrzegał winy syna 
(Aleksandra-Parysa) i w swym postępowaniu nie potrafił skutecznie bronić interesu 
zbiorowego, tragedia o państwie, w którym lekceważono prawa i wychowanie 
młodzieży, odrzucano sądy ludzi rozumnych i odpowiedzialnych (jak Antenor), 
akceptowano zaś opinie i mniemania demagogów pokroju Iketaona. Naczelny 
problem sztuki - jednostka a państwo, egoizm obywateli a interes ogółu - został 
wprawdzie ukazany na przykładzie Troi i z przywołaniem realiów polskich, lecz ma 
to drugorzędne znaczenie. Odprawa nie przynosi obrazu ani Troi, ani Polski XVI w. 
Dominuje tu ogólna refleksja, wyjątkowo wyraźna w pieśniach chóru (rozważania o 
rozumie i młodości, o obowiązkach i moralnej odpowiedzialności władców), w 
dialogu z udziałem Antenora i Aleksandra-Parysa, w monologu Ulissesa (o 
nierządnym królestwie) i w rozmowie Heleny z Panią Starą. Zawarta często w 
sentencjach i przysłowiach, odsłania uniwersalizm treści ideowych, prawdę o 
nadrzędności interesu zbiorowości, o zależności państwa i jego przyszłości od 
postawy obywateli. Odprawa  mieści się w modelu tragedii antycznej. Autor 
zachował podział sztuki na epejsodiony, uwzględnił pieśni chóru (pominął parodos - 
pieśń wykonywaną przez chór wchodzący na scenę, a także exodos - pieśń 
wykonywaną przez chór opuszczający scenę), utrzymał zasadę trzech jedności: czasu 
(granice jednej doby nie zostały przekroczone), miejsca (akcja rozgrywa się przed 
pałacem królewskim) i akcji (jednowątkowej, skupionej wokół osoby Heleny). 
Pamiętał, by na scenie rozmawiały tylko dwie osoby (inaczej jest w ostatnim 
epejsodionie). Szczególnie wiele łączy Odprawę z tragediami Eurypidesa. Za jego 
przykładem wprowadził poeta stychomytię (dialog o charakterze polemicznym 
złożony z zwięzłych replik mających często formę sentencji czy przysłowia; 
przykładem rozmowa Antenora i Aleksandra-Parysa), ograniczył rolę chóru, 
sprowadzając ją do formułowania refleksji i komentarzy; nie stworzył sceny 
zbiorowej, w jej miejsce wprowadził monolog Posła, który występuje w sztuce nie 
tylko jako sprawozdawca, lecz także jako wykonawca kilku innych ról (Priama, 
Antenora, Aleksandra-Parysa, Iketaona), dzięki czemu scena ta jest udramatyzowana, 
mimo że tworzy ją wypowiedź jednego podmiotu. Zgodnie z obowiązującymi od 
antyku regułami tragedia powinna się kończyć katastrofą, zdarzeniem przynoszącym 

 

background image

upadek, klęskę bohatera. Akcja Odprawy rozgrywa się w przeddzień wojny, kiedy o 
katastrofie w pełnym tego słowa znaczeniu nie mogło być mowy. W miejsce 
katastrofy wprowadził poeta jej substytut: monologi Ulissesa i Menelausa, a przede 
wszystkim monolog Kasandry z wizją upadku Troi. Siłę działania tej wizji wzmocnił 
przez podanie - ustami Rotmistrza - wiadomości o krokach wojennych Greków.

 

Odprawa posłów greckich była w Polsce pierwszym prawdziwie poetyckim i głęboko 
refleksyjnym dramatem, pierwszym i na długie stulecia jedynym.

 

Jako poeta liryczny pozostawił Kochanowski po sobie Pieśni, Fraszki, Psałterz 
Dawidów 
i Treny.

 

Pieśni, a ściślej dwa zbiory: Pieśni Jana Kochanowskiego. Księgi dwoje (49 
utworów), wydane pośmiertnie w 1585/86, oraz Pieśni kilka (11 utworów), 
opublikowane w 1590 roku w tomie Fragmenta albo Pozostałe pisma, tytułem  
nawiązywały do Horacego, do jego Pieśni (Carmina).

 

Pieśni powstawały przez wiele lat, w okresie dworskim i czarnoleskim. Zróżnicowane 
tematycznie i artystycznie, należą do liryki refleksyjnej, filozoficzno-etycznej, 
miłosnej (Pieśń II, 21), obyczajowej (Pieśń I, 10), biesiadnej, obywatelskiej, 
patriotycznej (Pieśń II, 5; II, 14), autotematycznej (Pieśń II, 24 - zawierająca apoteozę 
poezji). Niektóre z nich mają charakter satyryczny i dydaktyczny, przynoszą 
napomnienia i inwektywy wymierzone przeciw negatywnym przejawom życia 
społecznego.

 

Zawarta w obu zbiorach koncepcja życia wyrasta z filozofii stoickiej i epikurejskiej, z 
horacjańskiej idei miernej stałości, "złotego środka" ("aurea mediocritas"), z myśli 
chrześcijańskiej, z racjonalizmu i antropocentryzmu renesansowego. Harmonijne 
zespolenie elementów tradycji antycznej i współczesnych Kochanowskiemu wzorów 
zachodnioeuropejskich z realiami rodzimymi, obiektywizmu z subiektywnymi, 
osobistymi doznaniami nadało Pieśniom walor uniwersalności i ponadczasowości. Do 
poezji polskiej wniosły Pieśni formy wyznania i mitologicznej opowieści, monolog 
perswazyjny, oratorski, wypowiedzi z uobecnionym słuchaczem, konstrukcje ciążące 
ku puencie, wysubtelniony język poetycki, styl nasycony apostrofami i sentencjami. 
Znalazły licznych naśladowców w XVI w. i w następnych stuleciach.

 

Do wydania Pieśni z 1585/86 dołączony został cykl zatytułowany Pieśń świętojańska 
o Sobótce. 
Złożony z wypowiedzi dwunastu panien, nawiązywał do folkloru, do 
słowiańskiego, polskiego obrzędu nocy świętojańskiej. Zarazem jednak 
wykorzystywał pasterskie, sielankowe motywy poezji Owidiusza, Wergiliusza i 
Horacego, dzięki czemu tradycja rodzima spotkała się tu z dziedzictwem antycznym. 
Panny w swoich wystąpieniach, stylizowanych konsekwentnie na "proste pieśni", 

 

background image

wyrażały zróżnicowane uczucia, stany radosne i melancholijne, opiewały miłość, 
śpiew i taniec, rozwijały motywy zaczerpnięte z folkloru i mitów.

 

Równolegle do Pieśni powstawały Fraszki, wydane w roku śmierci poety. Żartobliwe 
i poważne, refleksyjne i liryczne, proste i kunsztowne (I, 14), świadczą o  kulturze 
umysłowej poety, jego sztuce pisarskiej, o wdzięku i dowcipie. W zbiorze, złożonym 
z trzech ksiąg, znajdują się przekłady i przeróbki anakreontyków, wierszy między 
innymi Safony i Marcjalisa, epigramatów przejętych z Antologii greckiej, przede 
wszystkim jednak utwory oryginalne. W zwięzłych formach (obejmujących niekiedy 
tylko dwa wersy) zawarł poeta wypowiedzi autobiograficzne (III, 1), pochwały domu 
rodzinnego (II, 6; III, 6; III, 7; III, 37), erotyki, portrety przyjaciół, dostojników 
państwowych i kościelnych, utrwalił - pełne komizmu - anegdoty i obrazki z życia 
dworskiego i ziemiańskiego (I, 79; II, 16), takie wydarzenia, jak budowa mostu na 
Wiśle w Warszawie (II, 106, 107, 108). Z uznaniem pisał o bohaterstwie (I, 77; III, 
49), chwalił przyjaźń, głosił dworny kult kobiety. Nie szczędził uszczypliwości i 
złośliwości, gdy wspominał o ludzkich małostkach i słabościach, nie stronił od 
tematów drażliwych i ujęć swobodnych, zgoła obscenicznych.

 

Zbiory Pieśni i Fraszek powstawały w ciągu wielu lat, zarówno w okresie dworskim 
jak i czarnoleskim. Natomiast genezę  Psałterza Dawidów łączyć należy  raczej 
wyłącznie z pobytem w Czarnolesie. Psałterz Dawidów przekladania Jana 
Kochanowskiego
 ukazał się drukiem w 1579 roku w Krakowie. Jest najwybitniejszą 
renesansową parafrazą 150 psalmów Starego Testamentu. Poeta pracował nad nim 
wiele lat. Świadomy  doskonałości poetyckiej dzieła, cenił je najwyżej z całego swego 
dorobku twórczego.

 

Psałterz Dawidów stanowi zbiór utworów lirycznych o różnej tematyce i tonacji 
emocjonalnej, skupiony wokół relacji Bóg - człowiek - świat. Poeta korzystał z 
Wulgaty (łacińskiego przekładu Biblii św. Hieronima) oraz z  renesansowych 
tłumaczeń Księgi Psalmów, zwłaszcza z poetyckiej parafrazy Szkota George’a 
Buchanana.. Dochowując wierności oryginałowi biblijnemu, nadał swej parafrazie 
charakter ponadwyznaniowy. Koncepcja Boga i człowieka nosi ślady oddziaływania  
tradycji antycznej i idei renesansowych. Wykazuje cechy uniwersalne wspólne dla 
różnych systemów religijnych i kulturowych. Wizerunek starotestamentowego 
surowego Boga-Sędziego, karzącego grzesznego człowieka, uległ w parafrazie 
czarnoleskiej złagodzeniu. Bóg Kochanowskiego - zgodnie z biblijnym przekazem  - 
jest potężny, mądry, miłosierny, a jako budowniczy pięknego wszechświata budzi 
podziw i uwielbienie.

 

Psałterzu Dawidów - jak w oryginale - podmiot zwracający się do Boga wyraża 
uczucia radości, bólu, miłości, nienawiści, przerażenia, nadziei. Zamyka je  w cichej 
modlitwie, w rozmowie z Bogiem - silnym partnerem istoty ludzkiej, w 

 

background image

dramatycznym wołaniu o ratunek - w sytuacji zagrożenia i nieszczęścia. Kochanowski 
dokonał harmonijnego zespolenia frazeologii biblijnej z językiem liryki greckiej i 
rzymskiej (horacjańskiej) - sublimując poetyckie obrazowanie. Z niespotykaną 
wcześniej inwencją twórczą przystosował właściwości biblijnego  stylu, realiów i 
wyobrażeń Starego Testamentu do polskich tradycji kulturowych i językowych. Za 
sprawą parafrazy czarnoleskiej weszły do poezji polskiej zróżnicowane sposoby 
wysłowienia doznań religijnych; uderza zwłaszcza bogata synonimika.

 

W rok po ukazaniu się drukiem dzieła Kochanowskiego - w 1580 - wydane zostały 
Melodie na Psałterz polski Mikołaja Gomółki, najwybitniejszego polskiego 
kompozytora XVI wieku. Dzięki temu głęboko humanistyczne parafrazy weszły do 
wielu śpiewników, kancjonałów różnych wyznań chrześcijańskich.

 

Psałterz Dawidów  inspirował poetów i stał się wzorem dla twórców staropolskich 
(Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Wespazjana Kochowskiego) i obcych.

 

Dziełem zamykającym drogę twórczą Kochanowskiego jest poemat cykliczny Treny
wydany w Krakowie w 1580 r. Złożony z dziewiętnastu utworów lirycznych, powstał 
wkrótce po śmierci córki Urszulki i jej pamięci został dedykowany. Treny  należą do 
renesansowej poezji żałobnej i składają się z właściwych epicediom  części: wstępu, 
pochwały zmarłej, lamentu podnoszącego wielkość straty i wyrażającego żal, ponadto 
z pocieszenia i napominania. Poświęcone zostały -  wbrew przyjętym zwyczajom - nie 
dorosłej, wybitnej osobie, lecz małemu dziecku. Genetycznie związane ze śmiercią 
Urszulki, nie są jednak wyłącznie poetyckim płaczem ojca, który utracił  ukochaną 
córeczkę. Obok zmarłego dziecka i matki Kochanowskiego, pojawiającej się w 
ostatnim trenie, bohaterem lirycznym cyklu jest poeta, człowiek doświadczony 
cierpieniem, myśliciel przeżywający kryzys ideowy, poddany trudnej próbie 
konfrontacji swego poglądu na świat i aprobowanego dotąd systemu wartości z 
sytuacją egzystencjalną człowieka, ze śmiercią. W trenach III i VI Kochanowski 
sławiąc niepospolite przymioty Urszulki przedstawił uwznioślony portret córki jako 
przyszłej "Safo słowieńskiej", w trenach zaś VII i VIII wyraził z niezwykłą siłą 
liryczną ogrom straty i żalu. Postać zmarłego dziecka nie przesłania jednak głównego 
bohatera lirycznego cyklu - poety, który zawarł w Trenach sumę przemyśleń, 
doświadczeń życiowych i twórczych. Wypowiedział uniwersalną prawdę o człowieku, 
którego rozpacz wiedzie na skraj obłędu, ale  skłania także do poszukiwania sensu 
egzystencji. Głoszony przez Kochanowskiego ideał stoickiego mędrca w konfrontacji 
z nieszczęściem uległ dewaluacji. Zalecana w Pieśniach i innych utworach postawa 
równowagi, złotego środka nie wytrzymała próby życiowej. Załamanie się całego 
systemu filozoficznego poety wywołało rozpacz i pragnienie  śmierci. Ten stan osiąga 
punkt kulminacyjny w trenie XI, w którym dochodzi do głosu negacja 
fundamentalnych zasad stoicyzmu, a zwątpienie w Opatrzność dyktuje pytania bliskie 
bluźnierstwu. W trenie XVI  przypomina poeta z ironią postać Cycerona - nauczyciela 

 

background image

stoickiej mądrości, który w nieszczęściu nie sprostał zasadzie zachowania równowagi 
wewnętrznej: rozpaczał po śmierci córki, nie mógł się też pogodzić z wygnaniem z 
Rzymu. Kochanowski przywołuje Hioba, Niobe, Orfeusza - postacie dotknięte 
wielkim cierpieniem. W modlitewnych, psalmicznych trenach XVII I XVIII pojawia 
się próba pocieszenia, następuje pogodzenie się z wyrokami boskimi i uładzenie się z 
samym sobą,. Tren XIX, zamykający cykl, zawiera napominanie i zapowiedź powrotu 
do  równowagi wewnętrznej. Znajdujemy tu także myśl - zgodną z renesansowym 
dążeniem do pełni człowieczeństwa - o prawie istoty ludzkiej do rozpaczy i radości 
("... ludzkie przygody / Ludzkie noś!").

 

Treny traktować można jako rozrachunek i polemikę Kochanowskiego z własną 
twórczością, z głoszonymi przezeń tezami stoickiego dystansu wobec przeciwności 
życia, z elementami religijno-moralnego poglądu na świat. Przynoszą reinterpretację 
dotychczasowej postawy i zasad postępowania oraz próbę odbudowania utraconego 
systemu wartości. Ukazują wizerunek człowieka myślącego, zmuszonego pod 
wpływem cierpienia, dramatycznej konfrontacji doktryny i doświadczenia do 
weryfikacji przyjętej filozofii życiowej i podjęcia trudu ocalenia fundamentalnych 
wartości humanistycznych.

 

Treny stanowią cykl utworów o spójnej konstrukcji, zróżnicowanym stylu i natężeniu 
emocjonalnym. Nawiązują do  grecko-rzymskiej poezji żałobnej, biblijnych psalmów, 
współczesnych poecie zachodnioeuropejskich cyklicznych kompozycji funeralnych 
Petrarki i Ronsarda. Różnorodności stylistycznej monologów towarzyszy bogactwo 
rytmiczne, wielość miar wierszowych. Z uwagi na swe walory myślowe i artystyczne 
już w XVI, a zwłaszcza w XVII w. stały się Treny wzorem poetyckim 
wykorzystywanym przez wielu twórców.

 

Kochanowski był największą indywidualnością w dziejach literatury staropolskiej. 
Czerpał z Biblii i dziedzictwa grecko-rzymskiego, zawsze jednak wyposażał swoje 
utwory w pomysły własne, oryginalne - w warstwie myśli, uczuć i słowa. Wprowadził 
do poezji polskiej nieznane jej struktury gatunkowe, stylistyczne i wersyfikacyjne 
(między innymi ustabilizował wiersz sylabiczny). Interesował się światem 
zewnętrznym, porządkiem społecznym i politycznym, codziennością człowieka, jego 
problemami egzystencjalnymi, przeżyciami wewnętrznymi, osobistymi. Przemawiał 
językiem refleksji i przestrogi, powagi i żartu, zwracał się ze słowami modlitwy, 
nierzadko zdobywał się na intymne wyznania. Niemal od początku cieszył się 
uznaniem i popularnością - i w Polsce, i poza jej granicami. 

BIBLIOGRAFIA 

J.Langlade, Jean Kochanowski. L’homme - Le penseur - Le poete lyrique, Paris 
1932. 

10 

 

background image

-  J.Pelc, Jan Kochanowski. Szczyt renesansu w literaturze polskiej, Warszawa 
1980, 1987. 
-  J.Pelc, Jan Kochanowski. Poete de la Renaissance (1530-1584), Paris 1986. 
-  J.Pelc, Jan Kochanowski, poeta renesansu, Warszawa 1988. 
-  W.Weintraub, Rzecz czarnoleska, Kraków 1977, 1991. 

FRASZKI PIERWSZE

 

DO GOŚCIA

 

Jesli darmo masz te książki,

 

A spełna w wacku pieniążki,

 

Chwalę twą rzecz, gościu-bracie,

 

Bo nie przydziesz ku utracie;

 

Ale jesliś dał co z taszki,

 

Nie kupiłeś, jedno fraszki. 

NA SWOJE KSIĘGI

 

  

Nie dbają moje papiery

 

O przeważne bohatery;

 

Nic u nich Mars, chocia srogi,

 

I Achilles prędkonogi;

 

Ale śmiechy, ale żarty

 

Zwykły zbierać moje karty.

 

Pieśni, tańce i biesiady

 

Schadzają się do nich rady.

 

11 

 

background image

Statek tych czasów nie płaci,

 

Pracą człowiek próżno traci.

 

Przy fraszkach mi wżdy naleją,

 

A to wniwecz, co się śmieją.

 

O ŻYWOCIE LUDZKIM

 

  

Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,

 

Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;

 

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,

 

Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.

 

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,

 

Wszystko to minie jako polna trawa;

 

Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,

 

Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.

 

NA STARĄ

 

  

Teraz by ze mną zygrywać się chciała,

 

Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.

 

Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,

 

Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.

 

12 

 

background image

SEN

 

  

Uciekałem przez sen w nocy,

 

Mając skrzydła ku pomocy,

 

Lecz mię miłość poimała,

 

Choć na nogach ołów miała.

 

Hanno, co to znamionuje?

 

Podobno mi praktykuje,

 

Że ja, będąc uwikłany

 

Tymi i owymi pany,

 

Wszytkich inszych łatwie zbędę -

 

Tobie służyć wiecznie będę.

 

RAKI

 

  

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;

 

Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.

 

Godności trzeba nie za nic tu cnota,

 

Miłości pragną nie pragną tu złota.

 

Miłują z serca nie patrzają zdrady,

 

Pilnują prawdy nie kłamają rady.

 

Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,

 

W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą.

 

13 

 

background image

Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,

 

Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.

 

NA NABOŻNĄ

 

  

Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,

 

Czego się, miła, tak często spowiadasz?

 

NA NIESŁOWNĄ

 

  

Miałem nadzieję, że mi zyścić miano,

 

Tak jako było z chucią obiecano;

 

Ale co komu rzecze białagłowa,

 

Pisz jej na wietrze i na wodzie słowa.

 

EPITAFIUM KOSOWI

 

  

Z żalem i z płaczem, acz za twe nie stoi,

 

Mój dobry Kosie, towarzysze twoi

 

W ten grób twe ciało umarłe włożyli,

 

Którzy weseli wczora z tobą byli.

 

Śmierć za człowiekiem na wszelki czas chodzi;

 

Niech zdrowie, niech nas młodość nie uwodzi,

 

Bo ani wzwiemy, kiedy wsiadać każą,

 

14 

 

background image

A tam ani płacz, ani dary ważą.

 

NA BARBARĘ

 

  

Jakoś mi już skaczesz słabo,

 

Folguj sobie, miła Barbaro, proszę cię.

 

Czart rozskakał tego swata,

 

Nie dba nic, choć kto ma lada co przed sobą.

 

Okazuje swoje sztuki,

 

Alboć nie wie, że masz w Nuremberku towar?

 

Ale ty wżdy nie bądź głupia,

 

Nieznajomym nie daj dudkować przed sobą,

 

Nie zwierzaj się leda komu,

 

Nie puszczaj mnichów do dobrego mieszkania.

 

I kapłanów się wystrzegaj,

 

Raczej sama zawżdy letanije śpiewaj!

 

A chcesz li mię słuchać dalej,

 

Moja Barbaro, nie szacuj dobrych ludzi!

 

Zawżdy raczej szukaj zgody,

 

Niech za cię skacze, kto młotem dobrze robi.

 

Możesz odpruć i te wzorki,

 

Czyście tak nama z paciorkowym biczykiem.

 

A nie dufaj w żadne czary,

 

15 

 

background image

I pod pierzem szpetny staroświetski bieret.

 

Wiedzże, co masz czynić z sobą,

 

Bo lisi ogon za towar nie uchodzi.

 

A łotrowie, co to widzą,

 

W oczy pięknie, w kącie szykują swe draby.

 

Domyślajże się ostatka,

 

Wszakeś już swym dziatkom marcypan rozdała.

 

Z ANAKREONTA

 

  

Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje,

 

Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje.

 

Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje,

 

Na tego tam naraczej patrzają, kto daje.

 

Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,

 

Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował.

 

Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,

 

Nas, chude, co miłujem, to gubi napręcej.

 

NA PODUSZKĘ

 

  

Szlachetne płótno, na którym leżało

 

Owo tak piękne w oczu moich ciało,

 

16 

 

background image

Przecz tego smutny u Fortuny sobie

 

Zjednać nie mogę, aby głowie obie

 

Pospołu na twym wdzięcznym mchu leżały,

 

A zobopólnych rozmów używały?

 

Więcej nie śmiem rzec, bo i tak się boję,

 

Że z tych słów Zazdrość myśl rozumie moje.

 

  

NA POSŁA PAPIESKIEGO

 

  

Pośle papieski rzymskiego narodu,

 

Uczysz nas drogi, a sam chybiasz brodu.

 

Nawracaj lepiej niżli twój woźnica,

 

Strzeż nas tam zawieźć, gdzie płacz i tesknica.

 

 

NA MATEMATYKA

 

  

Ziemię pomierzył i głębokie morze,

 

Wie, jako wstają i zachodzą zorze;

 

Wiatrom rozumie, praktykuje komu,

 

A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

 

17 

 

background image

O KSIĘDZU

 

  

Z wieczora na cześć księdza zaproszono,

 

Ale mu na noc małpę przywiedziono.

 

Trwała tam chwilę ta miła biesiada,

 

Aż ksiądz zamieszkał i mszej, i obiada!

 

O GOSPODYNIEJ

 

  

Proszono jednej wielkimi prośbami,

 

Nie powiem o co, zgadniecie to sami.

 

A iż stateczna była białagłowa,

 

Nie wdawała się z gościem w długie słowa,

 

Ale mu z mężem do łaźniej kazała,

 

Aby mu swoję myśl rozumieć dała.

 

Wnidą do łaźniej, a gospodarz miły

 

Chodzi by w raju, nie zakrywszy żyły.

 

A słusznie, bo miał bindasz tak dostały,

 

Żeby był nie wlazł w żadne famurały.

 

Gość poglądając dobrze żyw, a ono

 

Barzo nierówno pany podzielono.

 

Nie mył się długo i jechał tym chutniej:

 

Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej.

 

18 

 

background image

 O CHŁOPCU 

  

Pan sobie kazał przywieść białągłowę,

 

Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę.

 

Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,

 

Tak żeby drugi uszedł był i milę,

 

Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!

 

I rzecze z góry do onej czeladzi:

 

"Po diable, synku, folgujesz tej paniej:

 

Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej."

 

NA PANY

 

  

Ciężko mi na te teraźniejsze pany:

 

Siebie nie baczą, a ganią dworzany.

 

"W on czas - pry - czystych zapaśników było,

 

Szermierzów, gońców, aż i wspomnieć miło.

 

A dziś co młodzi pacholcy umieją?

 

Jedno w się wino jako w beczkę leją."

 

Prawda, że wielka w sługach dziś odmiana,

 

Ale też trudno o takiego pana,

 

O jakich nam więc starszy powiadali;

 

Oni się w męstwie, w dzielności kochali,

 

19 

 

background image

Dziś leda Żyda z workiem pieprzu wolą -

 

Nie dziw, że rzadko za tarczami kolą.

 

NA SOKALSKIE MOGIŁY

 

  

Tusmy się mężnie prze ojczyznę bili

 

I na ostatek gardła położyli.

 

Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić,

 

Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić.

 

O DOKTORZE HISZPANIE

 

  

"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,

 

Ani chce z nami doczekać wieczerze."

 

"Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,

 

A sami przedsię bywajmy weseli!"

 

"Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"

 

"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana."

 

"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"

 

Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.

 

"Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"

 

"By jeno jedna" - doktor na to powie.

 

Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,

 

20 

 

background image

A doktorowi mózg się we łbie mąci.

 

"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:

 

Szedłem spać trzeźwio, a wstanę pijany."

 

O ŚLACHCICU POLSKIM

 

  

Jeden pan wielomożny niedawno powiedział:

 

"W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział;

 

Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi;

 

A żona, pościel zwłócząc, nieboga się krtusi."

 

O FRASZKACH

 

  

Najdziesz tu fraszkę dobrą, najdziesz złą i śrzednią,

 

Nie wszytkoć mury wiodą materyją przednią;

 

Z boków cegłę rumieńszą i kamień ciosany,

 

W pośrzodek sztuki kładą i gruz brakowany.

 

O ŚMIERCI

 

  

Śmiesznie to rzekła jedna białagłowa

 

Słuchając pieśni, w której są te słowa:

 

"Rada bym śmierci, by już przyszła na mię";

 

- Proszę, kto śmiercią, niech go też mam znamię.

 

21 

 

background image

 DO PANIEJ 

  

Imię twe, pani, które rad mianuję,

 

Najdziesz w mych rymiech często napisane,

 

A kiedy będzie od ludzi czytane,

 

Masz przed inszymi, jesli ja co czuję.

 

  

Bych cię z drogiego marmoru postawił,

 

Bych cię dał ulać i z szczerego złota

 

(Czego uroda i twa godna cnota),

 

Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił.

 

  

I mauzolea, i egiptskie grody

 

Ostatniej śmierci próżne być nie mogą;

 

Albo je ogień, albo nagłe wody,

 

Albo je lata zazdrościwe zmogą;

 

  

Sława z dowcipu sama wiecznie stoi,

 

Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.

 

  

O ŻYWOCIE LUDZKIM

 

  

22 

 

background image

Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,

 

Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,

 

Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy

 

Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.

 

Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,

 

W taki treter, że z sobą wyniesieni i śmieci.

 

Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;

 

Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.

 

Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,

 

To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.

 

Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:

 

Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.

 

KSIĘGI WTÓRE

 

KU MUZOM

 

  

Panny, które na wielkim Parnazie mieszkacie,

 

A ippokreńską rosą włosy swe maczacie,

 

Jeslim się wam zachował jako żyw statecznie,

 

Ani mam wolej z wami rozłączyć się wiecznie;

 

Jesli królom nie zajźrzę pereł ani złota,

 

A milsza mi daleko niż pieniądze cnota;

 

Jesli nie chcę, żebyście komu pochlebiały

 

23 

 

background image

Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:

 

Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną;

 

Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!

 

DO JADWIGI

 

  

Wróć mi serce, Jadwigo, wróć mi, prze Boga,

 

A nie bądź przeciwko mnie tak barzo sroga,

 

Bo po prawdzie z samego serca krom ciała

 

Nie baczę, żebyś jaki pożytek miała;

 

A ja trudno mam być żyw, jesliże muszę

 

Stracić lepszą część siebie, a owszem, duszę.

 

Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,

 

Albo mi na to miejsce daj serce swoje!

 

O ROZWODZIE

 

  

Przyszedł chłop do biskupa chcąc się rozwieść z żoną.

 

Pytają go: "Czemuż tak w oczu twych mierzioną?"

 

"Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze miły!"

 

A biskup mu zaś powie: "O błaźnie opiły,

 

Przychodzi to na króle i wysokie stany,

 

A nie przynoszą takich plotek przed kapłany.

 

24 

 

background image

I ty, chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,

 

Mogłeś do Kolna jechać: tam ich jest niemało."

 

NA LIPĘ

 

  

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!

 

Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,

 

Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie

 

Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

 

Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,

 

Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.

 

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły

 

Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.

 

A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

 

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.

 

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie

 

Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.

 

DO PETRYŁA

 

  

Dawnoć nie stoi owa rzecz, Petryło,

 

A przedsięć igrać z niewiastami miło.

 

Wyjadłeś wszytki recepty z apteki

 

25 

 

background image

Dla tej ociętnej i niestałej deki.

 

Wielka część ludzi nie będzie wierzyła,

 

Że co nie stojąc - przedsię stoi siła.

 

Z GRECKIEGO

 

  

Nie znam się ku tym łupom: kto li to, szalony,

 

W Marsowym domu przybił ten dar niezdarzony?

 

Widzę całe szyszaki, tarcze nie skrwawione,

 

Widzę drzewa i groty nic nie naruszone.

 

Gore mi twarz przed wstydem, a pot przez mię bije.

 

Raczej gmach i łożnicę tym niechaj obije,

 

A mój kościół przyszlachci łupy skrwawionymi;

 

Srogi Mars rychlej się da ubłagać takimi.

 

DO PRZYJACIELA

 

  

Nie frasuj sobie, przyjacielu, głowy,

 

Chociaś zawiedzion omylnymi słowy;

 

Poczekaj jeszcze, a przypatrz się pilnie,

 

Jesli prawdziwie czy mówię omylnie,

 

Że białegłowy na to się ćwiczyły,

 

Aby nas za nos, prostaki, wodziły.

 

Ja nic nie twirdzę, ale mi ty powiesz,

 

26 

 

background image

Kiedy się też sam pewnej rzeczy dowiesz.

 

A ja przestanę na twoim wyroku,

 

Jako mam trzymać o tej kości z boku.

 

O KOŹLE

 

  

Kozieł, kto go zna, piwszy do północy,

 

Nie mógł do domu trafić o swej mocy;

 

Ujźrzawszy kogoś: "Słuchaj, panie młody,

 

Proszę cię, nie wiesz ty mojej gospody?"

 

A ten: "Niech cię znam, tedy się dowiewa."

 

"Jam - pry - jest Kozieł." "Idźże spać do chlewa!"

 

DO JANA

 

Janie, mój drużba,

 

Jeslić się służba

 

Dobrze nie płaci,

 

Nie jużci traci

 

Cnota swe myto;

 

Ale sowito

 

Bóg zwykł nagradzać

 

Temu, kto zdradzać

 

Nie zwykł nikogo.

 

27 

 

background image

Przeto choć srogo

 

Szczęście się z tobą

 

Obchodzi, sobą

 

Nic nie trwóż, ale

 

Trwaj rowien skale,

 

Której nie mogą

 

Nawiętszą trwogą

 

Poruszyć wały,

 

Kiedy powstały

 

Na morzu wielkim.

 

Także we wszelkim

 

Nieszczęściu i ty

 

Bądź niepożyty,

 

A trwaj statecznie,

 

Bo nie już wiecznie

 

Fortuna służy,

 

Komu podruży,

 

Ani porzuci,

 

Kogo zasmuci.

 

O KAPELANIE

 

  

Królowa do mszej chciała, ale kapelana

 

28 

 

background image

Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.

 

Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie.

 

A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!"

 

A mój dobry kapelan na ono łajanie:

 

"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"

 

O KAZNODZIEI

 

  

Pytano kaznodzieje: "Czemu to, prałacie,

 

Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"

 

(A miał doma kucharkę.) I rzecze: "Mój panie,

 

Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;

 

A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,

 

Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele."

 

EPITAFIUM ANDRZEJOWI BZICKIEMU, KASZTELANOWI CHEŁMSKIEMU

 

  

Możem się nie owszejki skarżyć na te lata;

 

Jakokolwiek, jest przedsię godności zapłata.

 

Jędrzej Bzicki w tym grobie leży położony,

 

Który acz nie w majętnym domu urodzony,

 

Jednak za dowcipem swym, którym go był hojnie

 

Bóg obdarzył, a on im szafował przystojnie,

 

29 

 

background image

Był wziętym u wszech ludzi, siedział w pańskiej radzie,

 

Co mu więtszą cześć niosło niż złoto w pokładzie.

 

Do Turek posłem chodził, labirynty prawne,

 

Jesli jednemu w Polszcze, jemu były jawne.

 

Umarł prawie na ręku u życzliwej żony

 

I leży pod tym zimnym marmorem zamkniony.

 

DO DZIEWKI

 

  

Daj, czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała:

 

Daj. czego próżno dawać potym będziesz chciała,

 

Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie źwierciadło

 

Okaże to na oko, że cię siła spadło.

 

Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa:

 

"Stachniczku, duszo moja!" - rychlej: "Bądź mi zdrowa,

 

Maryja, łaski pełna!" - a w ręku pacierze,

 

Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze.

 

Teraz, możesz leliją piękny włos otoczyć,

 

Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć;

 

Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty,

 

I rzeczeć: "Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty."

 

30 

 

background image

DO SNU

 

  

Śnie, który uczysz umierać człowieka

 

I ukazujesz smak przyszłego wieka,

 

Uspi na chwilę to śmiertelne ciało,

 

A dusza sobie niech pobuja mało!

 

Chce li, gdzie jasny dzień wychodzi z morza,

 

Chce li, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza

 

Albo gdzie śniegi panują i lody,

 

Albo gdzie wyschły przed gorącem wody.

 

Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować

 

I spornym biegom z bliska przypatrować,

 

A jako koła w społecznym mijaniu

 

Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu.

 

Niech się nacieszy nieboga do woli,

 

A ciało, które odpoczynek woli,

 

Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,

 

A co to nie żyć, w czas się przypatruje.

 

NA FRASZKI

 

  

A cóż czynić? Pijaństwo zbytnie zdrowiu szkodzi;

 

Gra też częściej z utratą niż z zyskiem przychodzi;

 

31 

 

background image

A nadzieje zaś nie masz wzajemnej miłości,

 

A owa na swą szkodę suszy barzo kości.

 

Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze,

 

Pijcie, grajcie, miłujcie - Jan fraszki niech pisze!

 

O PROPORCYJEJ

 

  

Atoli patrząc na swe jajca silne,

 

Myśliłem rzeczy moim zdaniem pilne:

 

Jesli mię chce mieć szczęście w tym nierządzie,

 

Niech mi da wedle proporcyjej mądzie.

 

O STARYM

 

  

Stary miał priapismum, nieukładną mękę.

 

Lecz była młodej żenie ta niemoc na rękę,

 

Bo się pan często parzył w przyrodzonej wannie,

 

Co więcej niżli jemu pomagało Hannie.

 

Potym go uleczyli mądrzy doktorowie,

 

A pani w płacz nieboga: "Biadaż mojej głowie!

 

Kiedyś ty, mężu, stękał, jam się dobrze miała,

 

A kiedyś ty zasię zdrów, ja będę chorzała."

 

32 

 

background image

NA ZACHOWANIE

 

  

Co bez przyjaciół za żywot? Więzienie,

 

W którym niesmaczne żadne dobre mienie.

 

Bo jeslić się co przeciw myśli stanie,

 

Już jako możesz, sam przechowaj, panie!

 

Nikt nie poradzi, nikt nie pożałuje;

 

Takżeć, jeslić się dobrze poszańcuje,

 

Żaden się z tobą nie będzie radował,

 

Sam sobie będziesz w komorze smakował.

 

Co ludzi widzisz, wszytko podejźrzani,

 

W oczy cię chwali, a na stronie gani.

 

Nie słyszysz prawdy, nie słyszysz przestrogi,

 

Być wierę miały uróść na łbie rogi.

 

Uchowaj Boże takiego żywota,

 

Daj raczej miłość, a chocia mniej złota!

 

O ŁAZARZOWYCH KSIĘGACH

 

  

Coć wymyślili ci heretykowie?

 

(Bo tak filozof luterana zowie.)

 

Łazarz on święty, kiedy znowu ożył,

 

Napisał księgi, w które wszytko włożył,

 

33 

 

background image

Cokolwiek widział albo co i słyszał

 

Na onym świecie, gdy pod ziemią dyszał.

 

Ale ich nie chciał pokazać nikomu,

 

Ani obcemu, ani swoim w domu.

 

Aż gdy miał umrzeć, natenczas tam wskazał

 

Po filozofa i temuż ukazał

 

One swe księgi, ale zawiązane

 

I nadto jeszcze zapieczętowane.

 

I rzecze k'niemu: "Ja śmierć bliską czuję,

 

A tak cię tymi księgami daruję,

 

Gdziem wszytko włożył, com widział i słyszał

 

Na onym świecie, gdym pod ziemią dyszał.

 

Ale cię proszę, byś ich nie otwierał,

 

Aż kiedy także sam będziesz umierał.

 

Bo tam nic nie masz, czego żywym trzeba:

 

Wszytko się plecie coś około nieba.

 

Przeto tymczasem inszych rzeczy pytaj,

 

A moje księgi przy skonaniu czytaj!

 

A przeczytawszy oddasz je drugiemu

 

Filozofowi także uczonemu.

 

I tak do końca niech się podarzają,

 

A przed skonaniem tylko je czytają!"

 

34 

 

background image

Tamże przywiedzion mój filozof k'temu.

 

Że przysiągł dosyć uczynić wszytkiemu.

 

Łazarz w tym skonał; wziął filozof księgi,

 

Dawno by w nich był, by nie dla przysięgi;

 

Owa tak długo leżał w tym rosole,

 

Że one księgi rozłożył po stole,

 

Pocznie wartować, ali papier goły:

 

"Ba to - pry - pismo nie z głębokiej szkoły."

 

Więc, jako czytał, tak też trzymał o tym

 

I podał drugim filozofom potym.

 

DO JĘDRZEJA

 

  

A cóż radzisz, Jędrzeju? (Wszak mogę w twe uszy

 

Beśpiecznie wszytko włożyć, co mi serce kruszy.)

 

I sam już baczyć możesz, że moje posługi

 

U tej paniej nieważne, które zna czas długi

 

I stateczne, i wierne; a kiedy by chciała

 

Prawdę mówić, rychlej z nich cześć niż lekkość miała.

 

Jakiem ja dary dawał? Jakiem rymy składał?

 

A dziś mię wstyd: bom więcej, niż było, przykładał.

 

Równałem często jej płeć ku rumianej zarży,

 

A ona kramną barwę nosiła na twarzy.

 

35 

 

background image

Chwaliłem jej niegodne chwały obyczaje,

 

Więc mi też mą nieprawdę fałszem dziś oddaje.

 

Przeto póki gniew świeży w mym sercu panuje,

 

Póki człowiek swą krzywdę i wzgardzenie czuje,

 

Ratuj mię, jako możesz, a wyrwi z niewoli!

 

Nie wiesz, jako niewdzięczna miłość w sercu boli.

 

DO STANISŁAWA PORĘBSKIEGO

 

  

Jesli co ważne jest świadectwo moje,

 

Porębski złoty, Skotopaski twoje

 

W tej wadze u mnie, żeby się mógł do nich

 

Teokryt przyznać, tak ja trzymam o nich.

 

  

O BEKWARKU

 

  

By lutnia mówić umiała,

 

Tak by nam w głos powiedziała:

 

"Wszyscy inszy w dudy grajcie,

 

Mnie Bekwarkowi niechajcie!"

 

  

36 

 

background image

O ALEKSANDRZECH

 

  

Aleksander sławną Troję skaził,

 

Aleksander Persy z państwa zraził,

 

Aleksander ufrasował żaki,

 

Aleksander powadził Polaki.

 

NAGROBEK OPIŁEJ BABIE

 

  

"Czyj to grób?" - "Bodaj zdrów pił." - "Czyja to mogiła?"

 

"Jeno rychło, już bych dwie tymczasem wypiła."

 

"Nie chcewa się rozumieć." - "Nalejże mnie sporzej!"

 

"Wściekła babo, nie pijęć do ciebie." - "Tym gorzej."

 

"Imię twoje chcę słyszeć." - ,,A szatan ci po tym;

 

Wiedzieć, kto w tamtym grobie albo kto w owo tym?"

 

"Miejże się tedy dobrze!" - "A jako bez piwa?"

 

"Przyuczaj się!" - "Nie byłam trzeźwia jako żywa!"

 

DO WENERY

 

  

Wenus, nie odnawiaj mi już przeszłej nadzieje,

 

Niech się mój nieprzyjaciel (wszak wiesz kto) nie śmieje!

 

Bo lepsza pewna wolność niż rozkosz wątpliwa,

 

37 

 

background image

Ta zawżdy ze mną, a z tej często nic nie bywa,

 

A nasze troski wniwecz, wniwecz i staranie,

 

Którym to sfałszowane kupujem kochanie.

 

Podejźrzany mi twój śmiech i twe słodkie słowa

 

Boję się, by nie była znowu jaka zmowa.

 

Jako chcesz; aleć tego pełne będą karty,

 

Chociać mój płacz u ciebie śmiech tylko a żarty.

 

NA HISTORYJĄ TROJAŃSKĄ

 

  

Nie dopiero to wiedzą, że dobrze miłować.

 

Ważył się przedtym Parys przez morze żeglować

 

Dla nadobnej Heleny, którą jemu była

 

Za złote jabłko piękna Wenus namieniła.

 

Nie dbał, chocia pogonia miała być za nimi,

 

Choć miał tego przypłacić braty rodzonymi,

 

Na koniec swym upadem i wszytkiego domu.

 

Smakowała mu miłość, nie wiem, jako komu.

 

  

DO SWYCH RYMÓW

 

  

Rymy głupie, rymy nieobaczne,

 

38 

 

background image

W których jako we źwierciedle znaczne

 

Me szaleństwo, idźcie w ogień wszytki,

 

A zatłum'cie mój postępek brzydki,

 

Za który się długo wstydać muszę.

 

Serdecznego żalu tu nie ruszę,

 

Bo ten w twardym dyjamencie ryto,

 

Aby wiecznie trwał, czego mnie lito.

 

O przyczynę, prze Bóg, nie pytajcie

 

Ani mi tej rany odnawiajcie!

 

Niewdzięczność mię ludzka potępiła,

 

Bodaj się źle wrychle zapłaciła!

 

DO ANNY

 

  

Wczora, czekając na twe obietnice

 

I zabywając niejako tesknice,

 

Napisałem ci krom rozmysłu wszego

 

Ten rym niegładki, skąd byś serca mego

 

Frasunk poznała i myśl utrapioną.

 

Anno, twoimi słowy zawiedzioną,

 

Bom ustawicznie rachował godziny

 

A szukał twego mieszkania przyczyny.

 

Chciałem li czytać, tom nic nie rozumiał;

 

39 

 

background image

Chciałem li zagrać, tom począć nie umiał.

 

Na koniec wziąwszy we mdłą rękę piórko

 

Pisałem: "Ojca prawdziwego córko

 

Nieprawie słowna!" - a w tym mię sen zmorzył,

 

Gniew upokoił, nadzieję umorzył.

 

DO ANDRZEJA TRZECIESKIEGO

 

  

Bógżeć zapłać, Jędrzeju, żeś mię dziś upoił,

 

Boś we mnie niepotrzebne troski upokoił,

 

Które mi serce gryzły, jako to być musi,

 

Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi.

 

Wiem dobrze, że niedługo ze mną tej rozkoszy,

 

Bo to wszytko po chwili trzeźwia myśl rozpłoszy,

 

Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!

 

Któż wiedział, by tak wiele należało w trunku?

 

O FRASZKACH

 

  

Próżno mnie do dziewiąci lat swe fraszki chować,

 

Jako ksiąg mądrzy ludzi zwykli poprawować,

 

Bo tu moją pilnością już nic nie przybędzie:

 

Bych kreślił i nadkreślił, fraszka fraszką będzie.

 

40 

 

background image

  

DO ANNY

 

  

Królowi rówien, a jesli się godzi

 

Mówić co więcej, i króla przechodzi,

 

Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,

 

Przypatruje się coraz twej osobie

 

I słucha twego śmiechu przyjemnego,

 

Co wszytkich zmysłów zbawia mię, smutnego,

 

Bo skoro namniej wzrok skłonię ku tobie,

 

Słowa nie mogę domacać się w sobie;

 

Język mi zmilknie, płomień się w mię kradnie,

 

W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,

 

Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,

 

Tylko że martwy przed tobą nie padnę.

 

O MIŁOŚCI

 

  

Kto naprzód począł Miłość dziecięciem malować,

 

Może mu się zaprawdę każdy podziwować;

 

Ten widział, że to ludzie bez rozumu prawie,

 

A wielkie dobra tracą przy tej głupiej sprawie.

 

41 

 

background image

Tenże nie darmo przydał do ramienia pierze,

 

Bo tam częsta odmiana; to gniew, to przymierze.

 

Strzały znaczą, że nagle człowieka ugodzi,

 

A z onej rany żaden zdrowo nie odchodzi.

 

We mnie strzały mieszkają i ten bożek mały,

 

Ale mu pewnie wszytki pióra wypadały,

 

Bo się nie da wypłoszyć nigdziej z serca mego

 

Ani mi odpoczynku pozwoli żadnego.

 

Co za rozkosz masz mieszkać w suchych kościach moich

 

Zaby już nie czas przenieść gdzie indziej strzał swoich?

 

Lepiej swej mocy na tych nieukach skosztujesz,

 

Bo już nie mnie, ale mój tylko cień frasujesz,

 

Który jesli zatracisz, kto tak śpiewać będzie?

 

Z moich tych prostych rymów jesteś sławnym wszędzie,

 

Które rumianej twarzy i oka czarnego

 

Nie zamilczą u paniej, i chodu snadnego.

 

  

O RZYMIE

 

  

Jako wszytki narody Rzymowi służyły,

 

Póki mu dostawało i szczęścia, i siły,

 

Także też, skoro mu się powinęła noga,

 

42 

 

background image

Ze wszytkiego nań świata uderzyła trwoga.

 

Fortunniejszy był język, bo ten i dziś miły:

 

Tak zawżdy trwalszy owoc dowcipu niż siły.

 

DO MIKOŁAJA MIELECKIEGO

 

  

Na swe złeś mię upoił, mój dobry starosta,

 

Bo czegoś snać nie wiedział, toć opowiem sprosta.

 

Mnimasz ty, że ja tobie kłaniam się dlatego,

 

Iżeś syn wojewody, nie wiem tam, jakiego.

 

Albo że się masz dobrze, i złota na tobie

 

I na tych dosyć widzę, które masz przy sobie.

 

Fraszka u mnie twe herby i wsi pełne kmieci:

 

Hańba (mówią Grekowie) bohatyrskie dzieci.

 

A pieniądze takie są, że je i źli mają,

 

I co wiedzieć, jako ich drudzy używają.

 

Ale wiesz, co mię trzyma i garnie ku tobie?

 

To, iż przodków swych zostać masz za lekkość sobie,

 

A coć Bóg dał z łaski swej, tym szafujesz bacznie,

 

Służąc panu i Rzeczy Pospolitej znacznie.

 

Chudymi nie brakujesz, ale kto cnotliwy,

 

W jakimkolwiek bądź pierzu, temuś ty chętliwy.

 

To jest grunt; insze rzeczy, których się chwytają

 

43 

 

background image

Ludzie prości, jako dym wiatry roznaszają.

 

  

NA MOST WARSZEWSKI

 

  

Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,

 

Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;

 

Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,

 

A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,

 

Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą

 

Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.

 

  

NA TENŻE

 

  

To jest on brzeg szczęśliwy, gdzie na czasy wieczne

 

Litwa i Polska mają sejmy mieć społeczne.

 

A ten, który to wielkim swym staraniem sprawił,

 

Aby już więc żadnego wstrętu nie zostawił,

 

Wisłę, która nie zawżdy przewoźnika słucha,

 

Mostem spętał; bród wielki, ale droga sucha.

 

NA TENŻE

 

  

44 

 

background image

Nie woła dziś przewoźnik: "Wsiadaj, kto ma wsiadać!

 

Niebezpieczne się wozić, gdy mrok pocznie padać."

 

Słysz, mam ja zegar w mieszku, który póki bije,

 

Póty też i gospodarz, co go nosi, pije.

 

A ty spi, przewoźniku, nie dbając na goście;

 

Byś i darmo chciał przewieźć, ja wolę po moście.

 

KSIĘGI TRZECIE

 

DO GÓR I LASÓW

 

  

Wysokie góry i odziane lasy!

 

Jako rad na was patrzę, a swe czasy

 

Młodsze wspominam, które tu zostały,

 

Kiedy na statek człowiek mało dbały.

 

Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?

 

Jażem przez morze głębokie żeglował,

 

Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,

 

Jażem nawiedził Sybilline lochy.

 

Dziś żak spokojny, jutro przypasany

 

Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany

 

W pańskim pałacu, jutro zasię cichy

 

Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy

 

W szarej kapicy a z dwojakim płatem;

 

45 

 

background image

I to czemu nic, jesliże opatem?

 

Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,

 

To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka.

 

Dalej co będzie? Śrebrne w głowie nici,

 

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.

 

  

DO PANA

 

  

Bóg tylko ludzkie myśli wiedzieć może 

 

I ku dobremu samże dopomoże;

 

Ale cokolwiek przeciwnego Jemu, 

 

Dobrze nie padnie, by więc najmędrszemu. 

 

Wszytko wiesz, Panie: zgub, co przeciw Tobie, 

 

A zdarz, jako Pan, coś ulubil sobie.

 

NA LIPĘ

 

  

Uczony gościu! Jeśli sprawą mego cienia 

 

Uchodzisz gorącego letnich dni promienia, 

 

Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie 

 

Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:

 

Ani mię za to winem, ani pój oliwą,

 

46 

 

background image

Bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;

 

Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym, 

 

Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym, 

 

Ale i płodnym drzewom; a nie mów: 

 

"Co lipie Do wirszów?" - skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.

 

DO MIŁOŚCI

 

  

Długoż masz, o Miłości, frasować me lata? 

 

Czy podobno przed czasem chcesz mię zgładzić z świata? 

 

Nie tegoć zasłużyły wdzięczne rymy moje, 

 

Które od umarzłego morza imię twoje 

 

Rozniosły aż do brzegu murzyńskiej granice, 

 

Gdzie wieczny znój panuje i wieczne cieplice 

 

A ty mię za to zabij, o rozbójca srogi, 

 

Aby nie tylko Orfeus wysławiając bogi 

 

Był piorunem trozębym z wysoka przerażon, 

 

Ale i ja od ciebie za swoje chęć skażon. 

 

Jednak: abo nie każda krwawa twoja rana, 

 

Abo znośna niewola u wdzięcznego pana. 

 

Tak li ty chcesz, tak li to niesie szczęście moje, 

 

Nie chcę przeć; mam czym cieszyć smutne serce swoje. 

 

A ty, przebóg, nie zajrzy; gniew li to twój czuję, 

 

47 

 

background image

Łaskę li, niech do śmierci tę jednę miłuję!

 

DO MIŁOŚCI

 

  

Matko skrzydlatych Miłości, 

 

Szafarko trosk i radości, 

 

Wsiądź na swój wóz uzłocony, 

 

Białym łabęciom zwierzony! 

 

Puść się z nieba w snadnym biegu, 

 

A staw' się na wiślnym brzegu, 

 

Gdzie ku twej ćci ołtarz nowy 

 

Stawię swą ręką darnowy. 

 

Nie dam ci krwawej ofiary,

 

Bo co mają srogie dary 

 

U boginiej dobrotliwej

 

Czynić i światu życzliwej? 

 

Ale dam kadzidło wonne, 

 

Które nam kraje postronne 

 

Posyłają; dam i śliczne 

 

Zioła w swych barwach rozliczne. 

 

Masz fijołki, masz leliją. 

 

Masz majeran i szałwiją, 

 

Masz wdzięczny swój kwiat różany,

 

48 

 

background image

To biały, a to rumiany. 

 

Tym cię błagam, o królowa 

 

Bogatego Cypru, owa 

 

Abo rózne serca zgodzisz, 

 

Abo i mnie wyswobodzisz. 

 

Ale raczej nas oboje 

 

Wzów' pod złote jarzmo swoje;

 

W którym niechaj ci służywa, 

 

Póki ja i ona żywa. 

 

Przyzwól, o matko Miłości,

 

Szafarko trosk i radości!

 

Tak po świecie niechaj wszędzie 

 

Twoja władza wieczna będzie!

 

DO DZIEWKI

 

  

Jesli to rada widzisz, a życzysz mi tego,

 

Abych prze cię używał frasunku wiecznego,

 

Cóż ci rzec, dziewko sroga? Po prawdzie jam tobie

 

Inaczej to zadziałał, a co dziś na sobie

 

Odnoszę, dzieje mi się nad moje zasługi;

 

Ledwe taki na świecie niefortunny drugi.

 

Czego dalej chcesz po mnie? Czy jeszcze wątpliwa

 

49 

 

background image

Moja chęć przeciw tobie? Noc w myślach teskliwa

 

I te ogniste gwiazdy, rozsiane po niebie,

 

Świadkiem, że nic milszego nie mam okrom ciebie.

 

Czy zgoła nie chcesz, abyś sługę ze mnie miała?

 

Po prawdzie, by się miłość z rozumem sprzągała,

 

Wzgarda by miała ruszyć każdego, a już by

 

Lepiej się odrzec za raz i pana, i służby.

 

Ale co potym? Miłość ma swe obyczaje,

 

Zna, co lepiej, a przedsię przy gorszym zostaje.

 

A ty, jesli nadzieję chcesz o łasce swojej

 

Zgasić we mnie, już dawno pragniesz śmierci mojej.

 

DO POETÓW

 

  

Jako Chiron, ze dwojej natury złożony, 

 

Wzgórę człowiek, a na dół koń nieobjeżdżony, 

 

Rad był, kiedy przyjmował do swej leśnej szopy 

 

Nauczonego syna pięknej Kalijopy, 

 

Naonczas gdy do Kolchów rycerze wybrani 

 

Pławili się przez morze po kożuch barani:

 

Równiem wam i ja tak rad, zacni poetowie! 

 

A jesli u Chirona cni bohatyrowie 

 

Przyjmowali za wdzięczne wieczerzą ubogą, 

 

50 

 

background image

Bo tam wszytka cześć była mleko z świnią nogą:

 

Nie gardźcie i wy tym, co dom ubogi niesie, 

 

Bo jako Chiron takżeć i ja mieszkam w lesie. 

 

Będzie ser, będzie szołdra, będą wonne śliwy;

 

Każecie li też zagrać, i na tom ja chciwy. 

 

Owa prosto będziecie ze mnie mieć Chirona, 

 

Tylko że ja nie włóczę za sobą ogona.

 

NA HERETYKI

 

  

Po co wy, heretycy, w kościele bywacie, 

 

Kiedy ceremonije za śmiech sobie macie? 

 

Jesli zła w oczu waszych msza i procesyja, 

 

Aza lepsze łakomstwo i ta ambicyja? 

 

Wyjmi, nieboże, bierzmo pierwej z oka swego, 

 

A potym ździebłka sięgaj w oczach u drugiego! 

 

Chwalisz, jako w twym zborze dobrze nauczają, 

 

A przedsię tam się ciśniesz, kędy rozdawają. 

 

A jesli jeszcze z niczym odjedziesz do żony, 

 

Jakobyś wodę święcił albo też krzcił dzwony.

 

DO MAGDALENY

 

  

51 

 

background image

Ukaż mi się, Magdaleno, ukaż twarz swoję, 

 

Twarz, która prawie wyraża różą oboję.

 

Ukaż złoty włos powiewny, ukaż swe oczy, 

 

Gwiazdom równe, które prędki krąg nieba toczy. 

 

Ukaż wdzięczne usta swoje, usta różane, 

 

Pereł pełne, ukaż piersi miernie wydane 

 

I rękę alabastrową, w której zamknione 

 

Serce moje. O głupie, o myśli szalone! 

 

Czego ja pragnę? O co ja, nieszczęsny, stoję? 

 

Patrząc na cię, wszytkę władzą straciłem swoję;

 

Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi, 

 

W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi.

 

DO FRASZEK

 

  

Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje, 

 

W które ja wszytki kładę tajemnice swoje, 

 

Bądź łaskawie Fortuna ze mną postępuje, 

 

Bądź inaczej, czego snać więcej się najduje. 

 

Obrałliby się kiedy kto tak pracowity 

 

Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:

 

Powiedzcie mu, niech próżno nie frasuje głowy, 

 

Bo się w dziwny Labirynt i błąd wda takowy, 

 

52 

 

background image

Skąd żadna Aryjadna, żadne kłębki tylne 

 

Wywieść go móc nie będą, tak tam ścieżki mylne. 

 

Na koniec i sam cieśla, który to mistrował, 

 

Aby tu rogatego chłopobyka chował, 

 

Nie zawżdy do wrót trafi, aż pióra szychtuje 

 

Do ramienia, toż ledwe wierzchem wylatuje.

 

DO MIŁOŚCI

 

  

Jam przegrał, ja, Miłości! - Tyś plac otrzymała, 

 

Tyś mię prawie do zimnej wody już dognała.

 

Widzę swój błąd na oko i próżne nadzieje,

 

A przed wstydem i żalem serce prawie mdleje.

 

Ku temuś mię kresowi swym pochlebstwem wiodła,

 

Abyś mię czasu swego tak haniebnie zbodła.

 

Zbodłaś mię, a ten zastrzał twój nielitościwy

 

Mnie być pamiętny musi, pókim jedno żywy,

 

Acz i żywot w twych ręku, a jeśli litości

 

Twej nade mną nie będzie, jam zginął, Miłości!

 

Zginąłem, a łzy moje dokonać mię mają

 

Które mi z oczu płynąć nigdy nie przestają.

 

Postaw' słup marmórowy, znak zwycięstwa twego,

 

Na nim zawieś zewłoki poimania swego,

 

53 

 

background image

Zewłoki, jakie widzisz, i korzyść ubogą,

 

Bo w tyraństwie twym ludzie zbogacieć nie mogą.

 

Cokolwiek jest, twój łup jest: weźmi naprzód z głowy

 

Na poły już przewiędły wieniec fijołkowy.

 

Potym lutnią, a przy niej pieśni żałościwe,

 

Na jakie się zdobyło serce nieszczęśliwe;

 

To też nocny przewodnik, świeca opalona,

 

I broń w poznych przygodach nieraz doświadczona.

 

Jest co więcej? Facelet łzami napojony,

 

W nim obrączka ze złota, upominek płony,

 

A nawet mieszek próżny; toć wysługa moja,

 

A na ten czas, Miłości, ze mnie korzyść twoja,

 

Na której przestań, proszę, a mnie nieszczęsnego

 

Z uszyma puść do domu, jako z targu złego!

 

NA DOM W CZARNOLESIE

 

  

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;

 

Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje! 

 

Inszy niechaj pałace marmórowe mają 

 

I szczerym złotogłowem ściany obijają, 

 

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,

 

A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym, 

 

54 

 

background image

Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością, 

 

Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.

 

NAGROBEK STANISŁAWOWI STRUSOWI

 

  

Nie nowina to Strusom na wszelaką trwogę 

 

Ciały swymi zawalać złym pohańcom drogę;

 

Tak dziad zginął, tak ociec, tak moi stryjowie;

 

Tenże upad i mojej naznaczon był głowie, 

 

Bom legł we krwi pogańskiej, a kto mię żałuje,

 

Znać, że nie wie, jako śmierć ućciwa smakuje. 

 

Stanisław Strus tu leżę; nie wchodź, poganinie! 

 

Sprawiedliwa waśń i po śmierci nie ominie.

 

NAGROBEK KOTOWI

 

  

Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,

 

A w insześ się myślistwo z jastrząby nie wdawał,

 

Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,

 

A tyś mrucząc podnosił twardy ogon wzgórę.

 

Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiski,

 

I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,

 

Dałeś gardło, niebożę, i wisisz na dębie;

 

55 

 

background image

A twej śmierci i myszy rady, i gołębie.

 

EPITAFIUM JÓSTOWI GLACOWI

 

  

Jóst Glac tu leży, szafarz wierny panu swemu, 

 

Królowi na północy niezwyciężonemu. 

 

Teraz ma liczbę czynić przed panem groźniejszym, 

 

Gdzie każdy winien, by też był naniewinniejszym:

 

Pokryj swym miłosierdziem, Panie, nasze złości, 

 

Bosmy zginęli według Twej sprawiedliwości.

 

NA ZDROWIE

 

  

Ślachetne zdrowie, 

 

Nikt się nie dowie, 

 

Jako smakujesz, 

 

Aż się zepsujesz. 

 

Tam człowiek prawie 

 

Widzi na jawie 

 

I sam to powie, 

 

Że nic nad zdrowie 

 

Ani lepszego, 

 

Ani droższego;

 

56 

 

background image

Bo dobre mienie, 

 

Perły, kamienie, 

 

Także wiek młody 

 

I dar urody, 

 

Mieśca wysokie, 

 

Władze szerokie 

 

Dobre są, ale - 

 

Gdy zdrowie w cale. 

 

Gdzie nie masz siły, 

 

I świat niemiły. 

 

Klinocie drogi, 

 

Mój dom ubogi 

 

Oddany tobie 

 

Ulubuj sobie!

 

MODLITWA O DESZCZ

 

  

Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny, 

 

Tobie ziemia, spalona przez ogień słoneczny, 

 

Modli się dżdża i smętne zioła pochylone, 

 

I nadzieja oraczów, zboża upragnione.

 

  

Ściśni wilgotne chmury świętą ręką swoją, 

 

57 

 

background image

A ony suchą ziemię i drzewa napoją

 

Ogniem zjęte; o, który z suchej skały zdroje 

 

Niesłychane pobudzasz, okaż dary swoje!

 

  

Ty nocną rossę spuszczasz, 

 

Ty dostatkiem hojnym 

 

Żywej wody dodawasz rzekom niespokojnym. 

 

Ty przepaści nasycasz i łakome morze, 

 

Stąd gwiazdy żywność mają i ogniste zorze. 

 

Kiedy Ty chcesz, wszytek świat powodzią zatonie, 

 

A kiedy chcesz, od ognia jako pióro wspłonie.

 

CZŁOWIEK BOŻE IGRZYSKO

 

  

Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka, 

 

Jako kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka. 

 

Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie, 

 

Żeby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie? 

 

On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie 

 

Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie. 

 

On miłością samego siebie zaślepiony, 

 

Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;

 

On pierwej był, niżli był; on, chocia nie będzie, 

 

58 

 

background image

Przedsię będzie; próżno to, błaznów pełno wszędzie.

 

NAGROBEK GĄSCE

 

  

Już nam, Gąska nieboże, nie będziesz błaznował, 

 

Już "Pod Operyjaszem" nie będziesz harcował 

 

Ani glótów z rękawa sypał na chłopięta, 

 

Kiedy cię więc opadną jakoby szczenięta. 

 

Jużeś leciał za morze, Gąsko, jużeś w dole, 

 

A czarnej Persefonie szpaczkujesz przy stole, 

 

A duszyce się śmieją, że ten, co by g'rzeczy 

 

Słowa wyrzec nie umie, nowy cień człowieczy. 

 

Więc my też, pamiętając na jego zabawki, 

 

Nowej mu nie żałujmy usypać rękawki! 

 

Nad nią miasto proporca suknią szachowaną 

 

Zawieśmy, a na grobie gęś twardo kowaną, 

 

A to, żeby mógł każdy, kto tędy pobieży, 

 

Domyślić się zarazem, że tu Gąska leży.

 

TEMUŻ

 

  

Ośmdziesiąt lat (a to jest prawy wiek człowieczy) 

 

Czekała śmierć, żeby był Gąska mówił g'rzeczy;

 

59 

 

background image

Nie mogła się doczekać, błaznem go tak wzięła 

 

I tąż drogą, gdzie mądre zajmuje, pojęła. 

 

Gąska, błaznuj ty przedsię; imię twe nie zginie, 

 

Póki dzika i swojska gęś na świecie słynie.

 

DO DZIEWKI

 

  

Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, 

 

Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa 

 

Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją, 

 

Że pospolicie sadzą przy różej leliją.

 

  

Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa, 

 

Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa;

 

Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony, 

 

Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.

 

  

Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy, 

 

Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy;

 

I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy 

 

Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.

 

60 

 

background image

MARCINOWA POWIEŚĆ

 

  

Ba, jeszcze raz, Marcinie! - Więc powiem, tak było:

 

Kilka osób na jednę salę się złożyło.

 

Każdy z żoną. Wieczerzą potym odprawiwszy

 

Szli spać. Ledwie się składli, kiedy co waśniwszy

 

Na drugie tak zawoła: "Panowie, czas wsiadać!"

 

A ci też (ale o tym nie trzeba powiadać).

 

Po małej chwili zasię tenże się ozowie,

 

Co i pierwej straż trzymał: "Czas wsiadać, panowie!"

 

A panowie do siodeł. Ujechawszy milę,

 

Posłuchali onego: "Postój koniom chwilę!"

 

A jeden zatym usnął. On znowu: "Panowie,

 

Czas wsiadać!" Wszyscy inszy stali przedsię w słowie,

 

A tego żona budzi: "Miły, nie słyszycie?

 

Już tam drudzy wsiadają, wierę, rychło spicie!"

 

A ten chrapi, choć nie spi. "Miły, ba, słuchajcie,

 

Już tam drudzy wsiadają." ,.Ej, jużże wsiadajcie,

 

Aż was diabli pobiorą!" Ali drudzy: "Szkoda

 

Odjeżdżać towarzysza; wielka rzecz, przygoda!

 

Pomóżmy mu w złym razie, a załóżmy swoje."

 

"Diabeł cię niechaj prosi, niech już ciągną moje."

 

61 

 

background image

"Miła, ty się nie przeciw! pokarmiwszy koni,

 

A jutro rano wstawszy, będziem tam, gdzie oni."

 

O FLISIE

 

  

Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził, 

 

Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził. 

 

Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,

 

Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.

 

Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,

 

Że mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy.

 

Da pokój: za gościów grosz miło mu się napić,

 

Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.

 

Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz nie mniej.

 

Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej.

 

Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa:

 

"Nie tu - pry - łgać"; wzniózwszy gzła nakrył dłonią cisa.

 

Usnął ściany się wsparwszy. Flis ku paniej godzi. 

 

Onej też nie od tego, ręka tylko szkodzi. 

 

"Namniejsza to" - rzecze flis; także między spary 

 

W grosz ugodził dobywszy krzoski z szarawary.

 

62 

 

background image

FRASZKI DODANE

 

NA SŁOWNIK MĄCZYŃSKIEGO

 

  

Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,

 

Ale sam czasem drugiemu pogodził,

 

Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,

 

Gdy nad łacińskim językiem usiędziesz.

 

Nie bądźcie hardzi swym żakom, mistrzowie,

 

Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie.

 

ŹLE DOPIJAĆ SIĘ PRZYJACIELA

 

  

Chcecie li słuchać, powiem wam swe zdanie,

 

Na czym zależy dobre zachowanie. 

 

Ale w czas wiedzcie, że nie dzierżę z tymi,

 

Którzy przyjaciół szukają pełnymi. 

 

Trudno by się tam miłość rodzić miała,

 

Gdzie swar, gdzie zwada gniazdo swe usłała. 

 

Trudno ma urość, co kiedy niebacznie

 

I bez rozmysłu szumna głowa zacznie. 

 

Cnota nad wszystko, a skarbu więtszego

 

Nad przyjaciela nie masz uprzejmego;

 

63 

 

background image

Kto się w taki skarb dobrze zapomoże,

 

Póki żyw, upaść w ubóstwo nie może. 

 

Ale począwszy od stworzenia świata

 

Aż po te nasze ostateczne lata 

 

Ledwe par kilka w dziejach opisano,

 

Które za prawe przyjacioły miano. 

 

A my się tego piwem dopić chcemy?

 

Zaprawdę lekce przyjaźń szacujemy.

 

PRZYMÓWKA CHŁOPSKA

 

  

"Pijże, włódarzu!" - "Panie, jużem podpił sobie."

 

"Pij ty przedsię!" - "Dziękuję jako panu tobie:

 

Mało już nie mam za swe, a człowiek się boi,

 

By słówkiem nie wyleciał, co więc chmiel rad broi." 

 

"Pij ty, włódarzu, i mów, coć się będzie zdało,

 

Prosto, jako za naszych ojców więc bywało!" 

 

"Takci bywało, panie, pijaliśmy z sobą,

 

Ani gardził pan kmiotka swojego osobą;

 

Dziś wszytko już inaczej, wszytko spoważniało;

 

Jako mówią: postawy dosyć, wątku mało".

 

  

 

64 

 

background image

65 

 

 

 

 


Document Outline