background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

Rozdział trzynasty 

 

Kiedy  Elizabeth  opuszczała  bal,  myślała  tylko  o  panu  Darcym,  o  tym  co 

dowiedziała cię od pułkownika Fitzwilliama oraz o względach, jakimi Darcy ją 
obdarzał. Uśmiechnęła się pierwszy raz przyznając, Ŝe nie ma wątpliwości co do 
jego  uczuć.  Nie  mogła  pozostać  niewraŜliwa  na  komplement,  jaki  stanowiły 
atencje  takiego  człowieka.  Znała  go  dostatecznie  dobrze  by  mieć  pewność,  Ŝe 
nie okazywałby jej względów gdyby nie miał honorowych intencji. Mogła tylko 
wnioskować,  Ŝe  chce  jej  się  oświadczyć,  ale  starała  się  nie  spieszyć  z  tą 
konkluzją bo pamiętała Ŝe pan Bingley wyjechał z Hertfordshire kiedy wszyscy 
spodziewali się oświadczyn. Nie chciała być obiektem przypuszczeń i co gorsza 
plotek  wśród  tych,  którzy  będą  Ŝywili  wobec  Darcy'ego  podobne  oczekiwania. 
Jej ciotka juŜ się czegoś spodziewała, ale na jej dyskrecji moŜna było polegać i 
Elizabeth miała pewność Ŝe nie podzieli się z nikim swoimi przypuszczeniami. 

Następnie spróbowała określić własne uczucia względem dŜentelmena. Czuła, 

Ŝ

e  teraz,  kiedy  wszystkie  wątpliwości  co  do  charakteru  Darcy'ego  zostały 

rozwiane, musiała poznać go od nowa. W tej chwili mogła go oskarŜać jedynie 
o  dumę,  wyniosłość  i  nieuprzejmość  wobec  towarzystwa  w  Hertfordshire.  Ale 
jego  maniery  w  Londynie  się  zmieniły.  Mogła  to  wyjaśnić  tylko  aprobatą  dla 
miejskiego  towarzystwa  a  pogardą  dla  ludzi  z  Hertfordshire.  Jednak  jego 
zachowanie  wobec  jej  ciotki  i  wuja  -  koneksji,  które  dla  kogoś  tak  dumnego 
mogły  wydać  się  niemoŜliwą  do  przejścia  przeszkodą  w  ich  ewentualnym 
związku  -  wykraczało  poza  zwykłą  uprzejmość.  Był  wobec  nich  ujmujący, 
wydawał się cieszyć ich towarzystwem, chociaŜ spodziewała się Ŝe uzna ich za 
niegodnych uwagi. Ale czy mogło to wynagrodzić wyniosłość którą pokazywał 
w  Hertfordshire?  Potrząsnęła  głową  nie  mogąc  zdecydować  w  tej  sprawie. 
Potem spojrzała w górę i zobaczyła uśmiech jej ciotki z naprzeciwka powozu i 
spojrzenie,  które  świadczyło  o  tym  Ŝe  pojmuje  o  czym  myśli.  Odwróciła  się 
zakłopotana,  Ŝe  ktoś  przyłapał  ją  na  tak  intymnych  rozwaŜaniach,  a  pani 
Gardiner odpowiedziała na spostrzeŜenie Jane dotyczące biegłości orkiestry. 

Elizabeth  kontynuowała  analizowanie  swoich  uczuć  i  pragnień  dotyczących 

pana  Darcy'ego  i  zrozumiała,  Ŝe  wiele  aspektów  jego  osoby  moŜe  podziwiać. 
Nie  mogła  zarzucić  nic  jego  twarzy  i  figurze.  Co  waŜniejsze  był  rozsądny  i 
inteligentny. Wystrój jego domu świadczył o dobrym smaku, traktowanie siostry 
o zdolności do głębokich uczuć, a przyjaźń z Bingleyem zdolności do Ŝywienia 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

prawdziwej  sympatii.  Wśród  swoich  własnych  znajomych  był  doprawdy 
ceniony  i  szanowany. 

Wszystkie  te  fakty  pokazywały 

męŜczyznę 

sprawiedliwego  i  mądrego.  Im  bardziej  to  rozwaŜała,  tym  bardziej  dochodziła 
do wniosku, Ŝe idealnie do siebie pasują. 

Zastanawiała się, jak mogła myśleć o nim źle na podstawie gorzkich oskarŜeń 

człowieka, którego znała nawet mniej niŜ samego Darcy'ego. Przywołała słowa 
pułkownika  Fitzwilliama  i  przeciwstawiła  je  wszystkiemu  co  powiedział 
Wickham.  ZauwaŜyła  po  obu  stronach  jedną  rzecz  wspólną:  Ŝe  nie  znała 
pułkownika lepiej niŜ Wickhama, kiedy ten opowiadał jej swoją wersję historii. 
OstroŜna  w  akceptacji  słów  pułkownika,  znajomości  równie  nowej  jak  w 
tamtym czasie Wickham, rozwaŜała prawdziwość oświadczeń kaŜdego z panów 
w  świetle  pozostałych  okoliczności,  które  mogłyby  jej  pomóc.  Pojęła  Ŝe  nie 
wiedziała  o  Wickhamie  nic  pozytywnego  ponad  to,  co  sam  jej  powiedział. 
Ponadto  nie  słyszała  o  niehonorowej  naturze  Darcy'ego  nic  ponad  to,  czego 
dowiedziała  się  z  tego  samego,  wątpliwego  źródła.  Przez  cały  okres  ich 
znajomości  nie  widziała  nic,  co  świadczyłoby  o  braku  zasad  czy 
sprawiedliwości. Nic o jego bezboŜnych czy niemoralnych zwyczajach. 

Przywołała nieścisłości wytknięte przez ciotkę między wyznaniem Wickhama 

a jego zachowaniem, niewłaściwość opowiadania takiej historii komuś obcego i 
jego  nietaktowne  postępowanie  wobec  panny    King,  kiedy  ta  została 
dziedziczką.  

Te okoliczności juŜ dawno podwaŜały wiarygodność pana Wickhama, a teraz 

pułkownik  Fitzwilliam  potwierdził,  Ŝe  wydarzenia  z  przeszłości  nie 
przedstawiały się tak jak zaprezentował je Wickham.  W świetle rozwaŜań tego 
co  wiedziała  o  obu  męŜczyznach  wyjaśnienia  pułkownika  dały  jej  jaśniejsze 
spojrzenie  na  całą  sprawę.  Nie  wierzyła  przedtem  Ŝe  cokolwiek  moŜe  ukazać 
Darcy'ego  w  mniej  haniebnym  świetle, a jednak  wszystko  ujęte  razem  musiało 
oczyścić go z zarzutów i uniewinnić. 

Myśli Elizabeth były zajęte przez fakty związane z historią pana Wickhama, a 

takŜe  uczuciami  Darcy'ego.  Unikała  jakiejkolwiek  prywatnej  rozmowy  z  panią 
Gardiner  i  poszła  do  łóŜka  tak  szybko  jak  tylko  mogła.  Kontynuowała 
rozwaŜania, aŜ w końcu zasnęła. 

Darcy  równieŜ  miał  o  czym  myśleć  po  zakończeniu  balu.  Widział 

zainteresowanie  wuja  podczas  ostatniego  tańca  i  nie  miał  nastroju  by 
uczestniczyć w przesłuchaniu co do jego intencji. Zawołał Georgianę i opuścili 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

dom, kiedy jeszcze byli w nim goście. Pułkownik Fizwilliam Ŝegnał kuzynów z 
pewnym  Ŝalem.  Miał  nadzieję  powiadomić  Darcy'ego  o  rozmowie  z  panną 
Elizabeth. Ale kwestię tą moŜna było odłoŜyć dzień lub dwa. 

W  samotności  swojego  pokoju  Darcy  mógł  wreszcie  swobodnie    rozwaŜyć 

spostrzeŜenia, które poczynił tego wieczora. Był teraz pewien, Ŝe Elizabeth nie 
pochwalała  jego  manier  w  Hertfordshire.  W  świetle  tej  informacji  wiele  jej 
wypowiedzi  z  całej  ich  znajomości  nabrało  nowego  znaczenia.  Od  jej 
oświadczenia w Netherfield Ŝe jego wadami są duma i arogancja, aŜ do sugestii 
w  jego  własnym  domu  przy  pianinie  Ŝe  nie  chciał  próbować  przypodobać  się 
innym,  bo  nie  wierzył  Ŝe  znajomość  z  nimi  jest  tego  warta.  Wiedział  Ŝe  jego 
niechęć  do  ćwiczeń  ma  większy  związek  z  brakiem  woli  niŜ  nieumiejętnością 
rekomendowania  się  innym.  Miała  rację  w  przypuszczeniu,  Ŝe  brak  woli 
wynikał z braku zainteresowania dla Ŝycia tych, których uwaŜał za gorszych. 

RozwaŜał swoje zachowanie z pobytu w Netherfield i nie mógł zaprzeczyć Ŝe 

rzeczywiście  nie  chciał  nawiązywać  stosunków  z  sąsiadami.  Pamiętał,  Ŝe  na 
pierwszym  balu  powiedział  Ŝe  taniec  z  jakąkolwiek  tutejszą  kobietą  będzie  dla 
niego  karą.  I  oczywiście  wiedział  teraz,  Ŝe  Elizabeth  słyszała  całą  rozmowę. 
MoŜe  jej  niechęć  wypływała  bardziej  z  ogólnych  obserwacji  towarzystwa  niŜ 
obrazy  względem  niej  samej.  Mógł  przywołać  więcej  niŜ  jedną  rozmowę  w 
której  jego  maniery  w  stosunku  do  jej  sąsiadów  były  mniej  niŜ  uprzejme. 
Odtrącił  wysiłki  sir  Williama  w  prowadzeniu  miłej  rozmowy  przez 
spostrzeŜenie, Ŝe dzikusy teŜ umieją tańczyć - a ten dŜentelmen próbował tylko 
pełnić  rolę  gospodarza  tak  uprzejmie  i  serdecznie  jak  umiał.  Był  niemal  stale 
milczący w trakcie kaŜdego wydarzenia, w którym uczestniczył podczas pobytu 
w Netherfield. 

Zamiast poznać sąsiadów i widzieć w nich dobro, ostentacyjnie zaledwie ich 

tolerował.  W  sercu  był  dla  nich  jeszcze  bardziej  niesprawiedliwy:  wszystkich 
określił jako niewartych jego uwagi. I to właśnie w nim zobaczyła. Jej opinia o 
jego  osobie  i  charakterze  uformowała  się  na  podstawie  jego  zachowania  w 
Hertfordshire.  Zrozumiał  teraz,  Ŝe  nie  widziała  go  w  najlepszym  świetle. 
Obserwowała  go  jako  zamoŜnego  przybysza,  niechętnego  by  czerpać 
przyjemność z towarzystwa które znała i kochała i który patrzył na wszystkich z 
jej  sfery  z  pogardą.  Takie  postępowanie  z  pewnością  jej  się  nie  podobało.  I 
chociaŜ  musiała  znać  jego  majątek  i  pozycję,  wiedział  Ŝe  bardziej  ceniła 
człowieka za jego charakter i to jak traktuje innych. Nie pokazał jej wiele, a to 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

co pokazał nie świadczyło o nim dobrze. Westchnął i przekręcił się w łóŜku, nie 
mogąc zasnąć bo wciąŜ towarzyszyły mu myśli o Elizabeth. 

Wielu  gości  odwiedziło  ulicę  Gracechurch  następnego  ranka  po  balu.  Pan 

Bingley przyszedł do Jane, a Elizabeth była więcej niŜ zaskoczona witając pana 
Crawforda. Owa okoliczność nie zachwyciła jej, ale wzięła na siebie obowiązek 
zabawiania  go,  bo  Jane  i  Bingley  byli  zajęci  własnym  towarzystwem.  Czuła 
ulgę,  Ŝe  jest  z  nimi  pani  Gardiner,  ale  Crawford  skupiał  uwagę  tylko  na  niej, 
traktując  jej  ciotkę  jak  cichą  przyzwoitkę  która  zlewała  się  z  kolorem  ścian. 
Elizabeth  czuła  się  z  nim  bardzo  niekomfortowo,  a  głowę  miała  wypełnioną 
myślami  o  innym  dŜentelmenie.  RozwaŜania  o  panu  Darcym  zajmowały  ją 
całkowicie. Rozmyślała o wszystkim czego się o nim wczoraj dowiedziała, jego 
zachowaniu względem niej a szczególnie o pocałunku który miał miejsce przed 
jej odjazdem. 

Znosiła  nieprzyjemne  towarzystwo  pana  Crawforda  przez  kwadrans,  aŜ 

pojawił się inny dŜentelmen. Początkowe rozczarowanie Darcy'ego po ujrzeniu 
Crawforda zmniejszyło się znacznie, kiedy zobaczył jej radość z jego przybycia. 

Pan  Darcy  wydawał  się  zaskoczony  wejściem  Darcy'ego.  Po  wymianie 

grzeczności powiedział: 

-  Moja  siostra  planowała  dziś  odwiedziny  u  panny  Darcy.  MoŜe  ją  pan  tam 

spotkał? 

- Nie, nie miałem przyjemności spotkania z panną Crawford - odpowiedział. 

- Mam nadzieję, Ŝe pan Darcy ma się dzisiaj dobrze - spytała Elizabeth. 

- Bardzo dobrze, dziękuję - odparł Darcy. 

- Podobał jej się wczorajszy bal? 

- Tak. Chciała panią dziś ze mną odwiedzić, ale zatrzymali ją goście. 

-  Mam  nadzieję  Ŝe  moja  siostra  nie  przeszkodziła  pannie  Darcy  w 

dzisiejszych planach - spytał Crawford ze sztuczną troską. 

-  Wcale.  Panna  Bingley  i  pani  Hurst  przybyły  by  ją  odwiedzić  zanim 

opuściłem dom. 

-  Cieszę  się  ze  względu  na  siostrę.  Inaczej  mogłaby  stracić  sposobność 

zobaczenia się dzisiaj z panną Darcy. 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

Następny  kwadrans był  nieprzyjemny.  Bingley  i  Jane próbowali się  włączyć 

w  ich  rozmowę,  ale  większość  czasu  spędzili  na  prywatnej  dyskusji.  Pani 
Gardiner usiłowała moŜliwie taktownie porozmawiać z panem Crawfordem aby 
dać  Elizabeth  i  Darcy'emu  sposobność  do  bardziej  osobistej  rozmowy,  ale 
Crawford nie dawał się wciągnąć w dyskusję i ciągle zwracał się do Elizabeth. 
Elizabeth zgadła powód entuzjastycznego zainteresowania ciotki Crawfordem i 
czuła  się  coraz  bardziej  zdenerwowana  całą  sytuacją,  bo  wiedziała  Ŝe  pani 
Gardiner nie chce z nim bardziej rozmawiać niŜ ona sama. W dodatku przyszedł 
tu  zobaczyć  się  z  nią  i  pani  Gardiner  nie  mogła  nie  zastanawiać  się  czy  nie 
zawiniło jej zachowanie z wczorajszego wieczora, czy go nie zachęcała. 

Elizabeth,  Darcy  i  pani  Gardiner  wspólnie  oczekiwali  z  niecierpliwością 

odjazdu  pana  Crawforda,  ale  on  wydawał  się  zdeterminowany  aby  pozostać 
dopóki był tutaj Darcy. Darcy widząc, Ŝe dŜentelmen nie opuści Elizabeth jeśli 
on sam zostanie uznał, Ŝe rozsądniej będzie ich rozdzielić przez wyjście samemu 
i  zrezygnowanie  z  jej  towarzystwa.  Darcy  zaczął  mówić  o  odjeździe,  ale 
Crawford  nie  dołączył  do  niego.  Po  usłyszeniu  deklaracji  przyjaciela  Bingley 
poprosił  aby  Darcy  dołączył  się  do  rozmowy  jego  i  Jane.  W  międzyczasie pan 
Crawford  cichym  tonem  próbował  zapewnić  sobie  towarzystwo  Elizabeth 
podczas  przejaŜdŜki  w  parku  następnego  ranka.  Elizaberth  zaryzykowała 
spojrzenie  na  Darcy'ego  i  z  wyrazu  jego  twarzy  wywnioskowała,  Ŝe  dosłyszał 
prośbę. 

Czując niewłaściwość faktu, Ŝe pan Crawford zaprosił tylko ją, w dodatku po 

cichu,  nie  wiedziała  jak  odpowiedzieć.  śałowała  Ŝe  nie  ma  wcześniejszych 
zobowiązań,  ale  na  jutrzejszy  ranek  nic  nie  zaplanowała.  Wreszcie 
odpowiedziała: 

- Dziękuję za pana miłą ofertę, sir. Jeśli moja ciocia nie  ma Ŝadnych innych 

planów, jestem pewna Ŝe obie chętnie będziemy panu towarzyszyć. 

Crawford  miał  dość  wstydu  Ŝeby  się  zaczerwienić  kiedy  opowiedział, 

zwracając się do pani Gardiner: 

- Oczywiście Ŝe musi się pani dołączyć, pani Gardiner. Jutro na pewno będzie 

piękny dzień. 

Jednak  pani  Gardiner  miała  mniej  skrupułów  niŜ  Elizabeth  w 

natychmiastowym  zdecydowaniu  o  planach  na  następny  dzień.  Pechowo  dla 
pana Crawforda nie obejmowały one porannej przejaŜdŜki. 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

-  Obawiam  się,  Ŝe  musimy  odrzucić  pana  miłe  zaproszenie,  sir.  Ja  i  moje 

siostrzenice musimy złoŜyć rano kilka wizyt, które nie mogą zostać przełoŜone. 

Crawford spojrzał podejrzliwie na panią Gardiner i odpowiedział: 

- W takim razie moŜe w poniedziałkowy poranek? 

Och,  odłóŜmy  to  na  zawsze,  pomyślała  Elizabeth.  Czemu  musi  być  tak 

uparty? 

W  tym  momencie  Darcy  zakończył  rozmowę  z  Bingleyem  i  spojrzał 

oczekująco na panią Gardiner. Odparła: 

- Jeśli się nie mylę, pan Gardiner wspominał coś o tym Ŝeby w poniedziałek 

zabrać  siostrzenice  do  muzeum.  Jest  tam  specjalna  wystawa  którą  szczególnie 
chce  im  pokazać.  Bardzo  tego  oczekuje  -  potem  chcąc  uciąć  ewentualne 
nalegania  z  jego  strony  dodała  -  Ale  jestem  pewna,  Ŝe  będziemy  się  często 
spotykać panie Crawford. W przyszłości moŜe coś wspólnie zaplanujemy. 

- Oczywiście, madam - odparł - Będę tego oczekiwał. 

Nie  mógł  teraz  zrobić  nic  innego  jak  zapowiedzieć  odejście,  ale  zwlekał, 

czekając na pana Darcy'ego. Ten ostatni powiedział pani Gardiner: 

-  Moja  siostra  i  ja  będziemy  zachwyceni,  pani  Gardiner,  jeśli  pani,  pan 

Gardiner  i  wasze  siostrzenice  dołączą  do  naszej  wycieczki  po  ogrodach 
królewskich w następnym tygodniu. Zabieram tam pannę Darcy co rok. Sądzę, 

Ŝ

e w towarzystwie przyjaciół wycieczka sprawi jej jeszcze większą radość. Pan 

Bingley juŜ zgodził się do nas dołączyć. 

Pani Gardiner nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu  

-  Dziękuję  panu,  miło  nam  będzie  do  pana  dołączyć.  Jaki  dzień  ma  pan  na 

myśli? 

-  Jesteśmy  do  pani  dyspozycji,  madam.  MoŜe  chce  się  pani  skonsultować  z 

pani  męŜem  i  wysłać  do  mojej  siostry  liścik,  jaka  data  byłaby  dla  państwa 
najbardziej  wygodna.  Wyjście  zajmie  nam  większą  część  dnia  i  oczywiście 
później pragniemy, aby zjedli z nami państwo obiad. 

Podziękowała  się i  zgodziła  na  jego  propozycję.  Potem  Darcy  i  Crawford  w 

tym samym czasie wyszli. 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

Tego  samego  dnia  ustalono  między  domami  Darcych  i  Gardinerów,  Ŝe 

wyjście  do  ogrodów  królewskich  powinno  nastąpić  w  następną  środę.  Tak  jak 
zapowiedziała  pani  Gardiner,  w  sobotę  panie  odbyły  kilka  wizyt  u  znajomych. 
Poniedziałek  przyniósł  obiecaną  wizytę  do  muzeum,  która  sprawiła  radość 
Elizabeth  i  Jane.  Elizabeth  była  zaskoczona,  Ŝe  jej  ciotka  od  czasu  balu  nie 
poruszyła  tematu  Darcy'ego.  MoŜe  odkryła,  Ŝe  Elizabeth  nie  wątpi  juŜ  w  jego 
uczucie.  MoŜe  stwierdziła,  Ŝe rozsądniej będzie  pozwolić siostrzenicy  dokonać 
własnego  wyboru.  Jakikolwiek  był  powód,  Elizabeth  była  wdzięczna  za  takt 
ciotki w tej sprawie. 

Elizabeth  nie  widziała  ani  panny  ani  pana  Darcy'ego  pomiędzy  piątkiem  a 

ś

rodą.  Przerwę  tę  powitała  z  radością,  bo  miała  kilka  dodatkowych  dni  na 

rozwaŜenie  swojej  sytuacji.  Im  więcej  myślała  o  panu  Darcym,  tym  bardziej 
wyrzucała  sobie  błędy  swojego  wcześniejszego  osądu.  Pozwoliła  by  jego 
początkowe  zlekcewaŜenie  jej  osoby  wpłynęło  na  cały  osąd.  Ona,  która 
szczyciła  się  swoją  spostrzegawczością,  pozwoliła  sobie  na  powzięcie  tak 
błędnej opinii o męŜczyźnie tylko na podstawie uprzedzenia, które Ŝywiła tylko 
z  powodu  obrazy  niemiłą  uwagą  którą  uczynił  zanim  się  w  ogóle  poznali.  To 
wstępne uprzedzenie stanowiło podłoŜe, do którego dodała Ŝale pana Wickhama 
na temat charakteru Darcy'ego. Uznała je natychmiast za prawdziwe, bo chciała 

ź

le o nim myśleć. Zadowolona ze względów jednego i obraŜona lekcewaŜeniem 

drugiego, od początku znajomości wykazywała ignorancję i brak rozsądku w ich 
sprawie.  Przypomniała  sobie  ze  smutkiem  o  największej  wadzie,  którą 
wymienił:  opatrznym  rozumieniu  innych.  Niewątpliwie  nie  pozwoliła  sobie 
zobaczyć  jego  prawdziwego  charakteru.  Pamiętała  teŜ,  kiedy  prosił  by  nie 
próbowała oceniać jego charakteru bo skutek nie byłby pochlebny dla Ŝadnego z 
nich. Miał w tym absolutną rację. Portret jaki nakreśliła z pewnością nie był dla 
niego pochlebny, a jego trafność nie była pochlebna dla niej. 

Jednak  jakimś  cudem  mu  się  spodobała  i  kiedy  jego  uczucia  rosły,  ona 

myślała  o  nim  źle  bez  realnych  podstaw.  Miała  szczęście,  Ŝe  zyskała  okazję 
zmiany  opinii  o  nim,  zanim  jej  się  oświadczył.  Z  satysfakcją  zauwaŜyła,  Ŝe 
nigdy  nie  dowiedział  się  o  jej  niechęci  .Im  częściej  rozwaŜała  czego  się 
dowiedziała  na  skutek  obserwacji,  związków  z  jego  siostrą  i  innych  jego 
znajomych, tym bardziej była świadoma jego wartości. Zaproszenie do ogrodów 
królewskich  zostało  złoŜone  z  zachowaniem  wszelkich  zasad  dekorum  i 
wzięciem  pod  uwagę  planów  jego  gości,  co  było  szczególnie  widoczne  w 
porównaniu  do  mniej  taktownego  zaproszenia  pana  Crawforda.  JuŜ  wcześniej 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

stwierdziła,  Ŝe  jest  mądry  i  inteligentny,  Ŝe  sprawdza  się  jako  troskliwy  brat  i 
przyjaciel  i  trzyma  się  najwyŜszych  zasad.  Wiedziała  Ŝe  przyjaciele  szukają  u 
niego  rady,  co  dowodziło  Ŝe  cenili  jego mądrość  i  Ŝe  miał  wolę pomagać  tym, 
którzy  wierzyli  jego  sądom.  W  kaŜdej  kwestii  był  godny  miana  dŜentelmena. 
Jego  dumę  z  początków  znajomości  mogła  mu  wybaczyć  przez  wzgląd  na  to, 
jak  traktował  jej  krewnych  w  Londynie.  Gdyby  tylko  miała  pewność,  Ŝe  jego 
zachowanie  w  mieście  było  bardziej  charakterystyczne  dla  jego  prawdziwego 
charakteru  niŜ  to  z  Hertfordshire,  nie  istniałyby  juŜ  Ŝadne  inne  przeszkody  do 
przyjęcia jego oświadczyn poza jej uczuciami. 

Badając  swoje  uczucia  zrozumiała  juŜ,  Ŝe  nie  czuje  do  niego  niechęci. 

Wszystkie  jej  powody  zniknęły.  Nie  mogła  znaleźć  w  jego  charakterze  czy 
osobie  wad.  Zostawało  tylko  rozwaŜyć  własne  uczucia  -  czy  mogła  go 
pokochać.  Pamiętała  wraŜenia,  jakich  doznawała  ostatnio  w  jego  obecności. 
Nerwowe  drŜenie,  które  czuła  kiedy  tylko  na  nią  spojrzał,  ciepły  rumieniec  na 
samą  myśl  o  przekonaniu,  Ŝe  darzy  ją  uczuciem.  Pierwszy  raz  powaŜnie 
pomyślała, Ŝe ich wspólne Ŝycie  mogło przynieść jej zadowolenie i prawdziwą 
radość.  Zaczęła  pojmować  Ŝe  był  człowiekiem  który  odpowiadałby  jej 

Ŝ

yczeniom  jeśli  chodzi  o  charakter  i  usposobienie,  chociaŜ  róŜne  od  jej 

własnych.  Taki  związek  byłby  korzystny  dla  obojga  -  przez  swoją  Ŝywość  i 
swobodę  złagodziłaby  jego  umysł,  poprawiłaby  maniery,  a  on  dzięki  swojemu 
rozsądkowi, wiadomościom, wiedzy świecie dałby jej jeszcze więcej. ChociaŜ te 
spostrzeŜenia  były  podniecające,  szczególnie  Ŝe  oczekiwała  jego  oświadczyn, 
ostroŜnie podchodziła do końcowej konkluzji. Nadal nie była pewna, czy moŜe 
go przyjąć. 

W  tym  czasie  Darcy  teŜ  miał  czas,  aby  swobodnie  oddawać  się  myślom  i 

spostrzeŜeniom,  które  rozpoczął  w  noc  balu.  Dalsze  badania  własnego 
zachowania i uczuć odkryły przed nim moŜliwość, Ŝe jego charakter mógł mieć 
skazę której nigdy wcześniej nie rozpoznał. Sądził Ŝe zna siebie tak dobrze, Ŝe 
jest w stanie zdefiniować własne wady. A przez cały czas nie dostrzegł własnej 
skłonności do traktowania innych z pogardą nie ze względu na ich charakter, ale 
na niŜszość ich pozycji. Wiedział Ŝe jego charakter jest dobry, Ŝe jest uczciwym 
człowiekiem, ale uznał dumę za zaletę, wierząc Ŝe góruje nad innymi nie tylko 
pozycją, ale teŜ honorem i dobrocią. W dzieciństwie jego rodzice przekazali mu 
zasady,  ale  zrozumiał  Ŝe  zachęcano  go  by  podąŜał  za  nimi  w  dumie  i 
zarozumiałości a nawet by traktował źle wszystkich spoza koła jego znajomych. 

background image

tłumaczyła milila87 - 

www.chomikuj.pl/milila87

 

 

Duma! Elizabeth nazwała ją jego główną wadą na początku ich znajomości, a 

on bronił się twierdząc Ŝe wyŜszość jego umysłu pozwala mu uchronić się przed 
nadmierną  dumą.  Teraz  zrozumiał  próŜność  kryjąca  się  za  tym  twierdzeniem. 
Jak  śmieszny  musiał  się  jej  wydawać!  Miał  nadzieję  Ŝe  od  ich  spotkania  w 
Londynie  wywarł  lepsze  wraŜenie.  W  rzeczy  samej,  dostrzegł  Ŝe  od  pamiętnej 
nocy  w  teatrze  traktuje  go  cieplej.  Gdyby  tylko  miał  jakieś  zapewnienie  Ŝe  jej 
uczucia  się  zmieniły,  Ŝe  juŜ  nie  czuła  niechęci,  mógłby  zdecydować  się  na 
oświadczyny.