tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
Rozdział trzynasty
Kiedy Elizabeth opuszczała bal, myślała tylko o panu Darcym, o tym co
dowiedziała cię od pułkownika Fitzwilliama oraz o względach, jakimi Darcy ją
obdarzał. Uśmiechnęła się pierwszy raz przyznając, Ŝe nie ma wątpliwości co do
jego uczuć. Nie mogła pozostać niewraŜliwa na komplement, jaki stanowiły
atencje takiego człowieka. Znała go dostatecznie dobrze by mieć pewność, Ŝe
nie okazywałby jej względów gdyby nie miał honorowych intencji. Mogła tylko
wnioskować, Ŝe chce jej się oświadczyć, ale starała się nie spieszyć z tą
konkluzją bo pamiętała Ŝe pan Bingley wyjechał z Hertfordshire kiedy wszyscy
spodziewali się oświadczyn. Nie chciała być obiektem przypuszczeń i co gorsza
plotek wśród tych, którzy będą Ŝywili wobec Darcy'ego podobne oczekiwania.
Jej ciotka juŜ się czegoś spodziewała, ale na jej dyskrecji moŜna było polegać i
Elizabeth miała pewność Ŝe nie podzieli się z nikim swoimi przypuszczeniami.
Następnie spróbowała określić własne uczucia względem dŜentelmena. Czuła,
Ŝ
e teraz, kiedy wszystkie wątpliwości co do charakteru Darcy'ego zostały
rozwiane, musiała poznać go od nowa. W tej chwili mogła go oskarŜać jedynie
o dumę, wyniosłość i nieuprzejmość wobec towarzystwa w Hertfordshire. Ale
jego maniery w Londynie się zmieniły. Mogła to wyjaśnić tylko aprobatą dla
miejskiego towarzystwa a pogardą dla ludzi z Hertfordshire. Jednak jego
zachowanie wobec jej ciotki i wuja - koneksji, które dla kogoś tak dumnego
mogły wydać się niemoŜliwą do przejścia przeszkodą w ich ewentualnym
związku - wykraczało poza zwykłą uprzejmość. Był wobec nich ujmujący,
wydawał się cieszyć ich towarzystwem, chociaŜ spodziewała się Ŝe uzna ich za
niegodnych uwagi. Ale czy mogło to wynagrodzić wyniosłość którą pokazywał
w Hertfordshire? Potrząsnęła głową nie mogąc zdecydować w tej sprawie.
Potem spojrzała w górę i zobaczyła uśmiech jej ciotki z naprzeciwka powozu i
spojrzenie, które świadczyło o tym Ŝe pojmuje o czym myśli. Odwróciła się
zakłopotana, Ŝe ktoś przyłapał ją na tak intymnych rozwaŜaniach, a pani
Gardiner odpowiedziała na spostrzeŜenie Jane dotyczące biegłości orkiestry.
Elizabeth kontynuowała analizowanie swoich uczuć i pragnień dotyczących
pana Darcy'ego i zrozumiała, Ŝe wiele aspektów jego osoby moŜe podziwiać.
Nie mogła zarzucić nic jego twarzy i figurze. Co waŜniejsze był rozsądny i
inteligentny. Wystrój jego domu świadczył o dobrym smaku, traktowanie siostry
o zdolności do głębokich uczuć, a przyjaźń z Bingleyem zdolności do Ŝywienia
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
prawdziwej sympatii. Wśród swoich własnych znajomych był doprawdy
ceniony i szanowany.
Wszystkie te fakty pokazywały
męŜczyznę
sprawiedliwego i mądrego. Im bardziej to rozwaŜała, tym bardziej dochodziła
do wniosku, Ŝe idealnie do siebie pasują.
Zastanawiała się, jak mogła myśleć o nim źle na podstawie gorzkich oskarŜeń
człowieka, którego znała nawet mniej niŜ samego Darcy'ego. Przywołała słowa
pułkownika Fitzwilliama i przeciwstawiła je wszystkiemu co powiedział
Wickham. ZauwaŜyła po obu stronach jedną rzecz wspólną: Ŝe nie znała
pułkownika lepiej niŜ Wickhama, kiedy ten opowiadał jej swoją wersję historii.
OstroŜna w akceptacji słów pułkownika, znajomości równie nowej jak w
tamtym czasie Wickham, rozwaŜała prawdziwość oświadczeń kaŜdego z panów
w świetle pozostałych okoliczności, które mogłyby jej pomóc. Pojęła Ŝe nie
wiedziała o Wickhamie nic pozytywnego ponad to, co sam jej powiedział.
Ponadto nie słyszała o niehonorowej naturze Darcy'ego nic ponad to, czego
dowiedziała się z tego samego, wątpliwego źródła. Przez cały okres ich
znajomości nie widziała nic, co świadczyłoby o braku zasad czy
sprawiedliwości. Nic o jego bezboŜnych czy niemoralnych zwyczajach.
Przywołała nieścisłości wytknięte przez ciotkę między wyznaniem Wickhama
a jego zachowaniem, niewłaściwość opowiadania takiej historii komuś obcego i
jego nietaktowne postępowanie wobec panny King, kiedy ta została
dziedziczką.
Te okoliczności juŜ dawno podwaŜały wiarygodność pana Wickhama, a teraz
pułkownik Fitzwilliam potwierdził, Ŝe wydarzenia z przeszłości nie
przedstawiały się tak jak zaprezentował je Wickham. W świetle rozwaŜań tego
co wiedziała o obu męŜczyznach wyjaśnienia pułkownika dały jej jaśniejsze
spojrzenie na całą sprawę. Nie wierzyła przedtem Ŝe cokolwiek moŜe ukazać
Darcy'ego w mniej haniebnym świetle, a jednak wszystko ujęte razem musiało
oczyścić go z zarzutów i uniewinnić.
Myśli Elizabeth były zajęte przez fakty związane z historią pana Wickhama, a
takŜe uczuciami Darcy'ego. Unikała jakiejkolwiek prywatnej rozmowy z panią
Gardiner i poszła do łóŜka tak szybko jak tylko mogła. Kontynuowała
rozwaŜania, aŜ w końcu zasnęła.
Darcy równieŜ miał o czym myśleć po zakończeniu balu. Widział
zainteresowanie wuja podczas ostatniego tańca i nie miał nastroju by
uczestniczyć w przesłuchaniu co do jego intencji. Zawołał Georgianę i opuścili
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
dom, kiedy jeszcze byli w nim goście. Pułkownik Fizwilliam Ŝegnał kuzynów z
pewnym Ŝalem. Miał nadzieję powiadomić Darcy'ego o rozmowie z panną
Elizabeth. Ale kwestię tą moŜna było odłoŜyć dzień lub dwa.
W samotności swojego pokoju Darcy mógł wreszcie swobodnie rozwaŜyć
spostrzeŜenia, które poczynił tego wieczora. Był teraz pewien, Ŝe Elizabeth nie
pochwalała jego manier w Hertfordshire. W świetle tej informacji wiele jej
wypowiedzi z całej ich znajomości nabrało nowego znaczenia. Od jej
oświadczenia w Netherfield Ŝe jego wadami są duma i arogancja, aŜ do sugestii
w jego własnym domu przy pianinie Ŝe nie chciał próbować przypodobać się
innym, bo nie wierzył Ŝe znajomość z nimi jest tego warta. Wiedział Ŝe jego
niechęć do ćwiczeń ma większy związek z brakiem woli niŜ nieumiejętnością
rekomendowania się innym. Miała rację w przypuszczeniu, Ŝe brak woli
wynikał z braku zainteresowania dla Ŝycia tych, których uwaŜał za gorszych.
RozwaŜał swoje zachowanie z pobytu w Netherfield i nie mógł zaprzeczyć Ŝe
rzeczywiście nie chciał nawiązywać stosunków z sąsiadami. Pamiętał, Ŝe na
pierwszym balu powiedział Ŝe taniec z jakąkolwiek tutejszą kobietą będzie dla
niego karą. I oczywiście wiedział teraz, Ŝe Elizabeth słyszała całą rozmowę.
MoŜe jej niechęć wypływała bardziej z ogólnych obserwacji towarzystwa niŜ
obrazy względem niej samej. Mógł przywołać więcej niŜ jedną rozmowę w
której jego maniery w stosunku do jej sąsiadów były mniej niŜ uprzejme.
Odtrącił wysiłki sir Williama w prowadzeniu miłej rozmowy przez
spostrzeŜenie, Ŝe dzikusy teŜ umieją tańczyć - a ten dŜentelmen próbował tylko
pełnić rolę gospodarza tak uprzejmie i serdecznie jak umiał. Był niemal stale
milczący w trakcie kaŜdego wydarzenia, w którym uczestniczył podczas pobytu
w Netherfield.
Zamiast poznać sąsiadów i widzieć w nich dobro, ostentacyjnie zaledwie ich
tolerował. W sercu był dla nich jeszcze bardziej niesprawiedliwy: wszystkich
określił jako niewartych jego uwagi. I to właśnie w nim zobaczyła. Jej opinia o
jego osobie i charakterze uformowała się na podstawie jego zachowania w
Hertfordshire. Zrozumiał teraz, Ŝe nie widziała go w najlepszym świetle.
Obserwowała go jako zamoŜnego przybysza, niechętnego by czerpać
przyjemność z towarzystwa które znała i kochała i który patrzył na wszystkich z
jej sfery z pogardą. Takie postępowanie z pewnością jej się nie podobało. I
chociaŜ musiała znać jego majątek i pozycję, wiedział Ŝe bardziej ceniła
człowieka za jego charakter i to jak traktuje innych. Nie pokazał jej wiele, a to
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
co pokazał nie świadczyło o nim dobrze. Westchnął i przekręcił się w łóŜku, nie
mogąc zasnąć bo wciąŜ towarzyszyły mu myśli o Elizabeth.
Wielu gości odwiedziło ulicę Gracechurch następnego ranka po balu. Pan
Bingley przyszedł do Jane, a Elizabeth była więcej niŜ zaskoczona witając pana
Crawforda. Owa okoliczność nie zachwyciła jej, ale wzięła na siebie obowiązek
zabawiania go, bo Jane i Bingley byli zajęci własnym towarzystwem. Czuła
ulgę, Ŝe jest z nimi pani Gardiner, ale Crawford skupiał uwagę tylko na niej,
traktując jej ciotkę jak cichą przyzwoitkę która zlewała się z kolorem ścian.
Elizabeth czuła się z nim bardzo niekomfortowo, a głowę miała wypełnioną
myślami o innym dŜentelmenie. RozwaŜania o panu Darcym zajmowały ją
całkowicie. Rozmyślała o wszystkim czego się o nim wczoraj dowiedziała, jego
zachowaniu względem niej a szczególnie o pocałunku który miał miejsce przed
jej odjazdem.
Znosiła nieprzyjemne towarzystwo pana Crawforda przez kwadrans, aŜ
pojawił się inny dŜentelmen. Początkowe rozczarowanie Darcy'ego po ujrzeniu
Crawforda zmniejszyło się znacznie, kiedy zobaczył jej radość z jego przybycia.
Pan Darcy wydawał się zaskoczony wejściem Darcy'ego. Po wymianie
grzeczności powiedział:
- Moja siostra planowała dziś odwiedziny u panny Darcy. MoŜe ją pan tam
spotkał?
- Nie, nie miałem przyjemności spotkania z panną Crawford - odpowiedział.
- Mam nadzieję, Ŝe pan Darcy ma się dzisiaj dobrze - spytała Elizabeth.
- Bardzo dobrze, dziękuję - odparł Darcy.
- Podobał jej się wczorajszy bal?
- Tak. Chciała panią dziś ze mną odwiedzić, ale zatrzymali ją goście.
- Mam nadzieję Ŝe moja siostra nie przeszkodziła pannie Darcy w
dzisiejszych planach - spytał Crawford ze sztuczną troską.
- Wcale. Panna Bingley i pani Hurst przybyły by ją odwiedzić zanim
opuściłem dom.
- Cieszę się ze względu na siostrę. Inaczej mogłaby stracić sposobność
zobaczenia się dzisiaj z panną Darcy.
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
Następny kwadrans był nieprzyjemny. Bingley i Jane próbowali się włączyć
w ich rozmowę, ale większość czasu spędzili na prywatnej dyskusji. Pani
Gardiner usiłowała moŜliwie taktownie porozmawiać z panem Crawfordem aby
dać Elizabeth i Darcy'emu sposobność do bardziej osobistej rozmowy, ale
Crawford nie dawał się wciągnąć w dyskusję i ciągle zwracał się do Elizabeth.
Elizabeth zgadła powód entuzjastycznego zainteresowania ciotki Crawfordem i
czuła się coraz bardziej zdenerwowana całą sytuacją, bo wiedziała Ŝe pani
Gardiner nie chce z nim bardziej rozmawiać niŜ ona sama. W dodatku przyszedł
tu zobaczyć się z nią i pani Gardiner nie mogła nie zastanawiać się czy nie
zawiniło jej zachowanie z wczorajszego wieczora, czy go nie zachęcała.
Elizabeth, Darcy i pani Gardiner wspólnie oczekiwali z niecierpliwością
odjazdu pana Crawforda, ale on wydawał się zdeterminowany aby pozostać
dopóki był tutaj Darcy. Darcy widząc, Ŝe dŜentelmen nie opuści Elizabeth jeśli
on sam zostanie uznał, Ŝe rozsądniej będzie ich rozdzielić przez wyjście samemu
i zrezygnowanie z jej towarzystwa. Darcy zaczął mówić o odjeździe, ale
Crawford nie dołączył do niego. Po usłyszeniu deklaracji przyjaciela Bingley
poprosił aby Darcy dołączył się do rozmowy jego i Jane. W międzyczasie pan
Crawford cichym tonem próbował zapewnić sobie towarzystwo Elizabeth
podczas przejaŜdŜki w parku następnego ranka. Elizaberth zaryzykowała
spojrzenie na Darcy'ego i z wyrazu jego twarzy wywnioskowała, Ŝe dosłyszał
prośbę.
Czując niewłaściwość faktu, Ŝe pan Crawford zaprosił tylko ją, w dodatku po
cichu, nie wiedziała jak odpowiedzieć. śałowała Ŝe nie ma wcześniejszych
zobowiązań, ale na jutrzejszy ranek nic nie zaplanowała. Wreszcie
odpowiedziała:
- Dziękuję za pana miłą ofertę, sir. Jeśli moja ciocia nie ma Ŝadnych innych
planów, jestem pewna Ŝe obie chętnie będziemy panu towarzyszyć.
Crawford miał dość wstydu Ŝeby się zaczerwienić kiedy opowiedział,
zwracając się do pani Gardiner:
- Oczywiście Ŝe musi się pani dołączyć, pani Gardiner. Jutro na pewno będzie
piękny dzień.
Jednak pani Gardiner miała mniej skrupułów niŜ Elizabeth w
natychmiastowym zdecydowaniu o planach na następny dzień. Pechowo dla
pana Crawforda nie obejmowały one porannej przejaŜdŜki.
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
- Obawiam się, Ŝe musimy odrzucić pana miłe zaproszenie, sir. Ja i moje
siostrzenice musimy złoŜyć rano kilka wizyt, które nie mogą zostać przełoŜone.
Crawford spojrzał podejrzliwie na panią Gardiner i odpowiedział:
- W takim razie moŜe w poniedziałkowy poranek?
Och, odłóŜmy to na zawsze, pomyślała Elizabeth. Czemu musi być tak
uparty?
W tym momencie Darcy zakończył rozmowę z Bingleyem i spojrzał
oczekująco na panią Gardiner. Odparła:
- Jeśli się nie mylę, pan Gardiner wspominał coś o tym Ŝeby w poniedziałek
zabrać siostrzenice do muzeum. Jest tam specjalna wystawa którą szczególnie
chce im pokazać. Bardzo tego oczekuje - potem chcąc uciąć ewentualne
nalegania z jego strony dodała - Ale jestem pewna, Ŝe będziemy się często
spotykać panie Crawford. W przyszłości moŜe coś wspólnie zaplanujemy.
- Oczywiście, madam - odparł - Będę tego oczekiwał.
Nie mógł teraz zrobić nic innego jak zapowiedzieć odejście, ale zwlekał,
czekając na pana Darcy'ego. Ten ostatni powiedział pani Gardiner:
- Moja siostra i ja będziemy zachwyceni, pani Gardiner, jeśli pani, pan
Gardiner i wasze siostrzenice dołączą do naszej wycieczki po ogrodach
królewskich w następnym tygodniu. Zabieram tam pannę Darcy co rok. Sądzę,
Ŝ
e w towarzystwie przyjaciół wycieczka sprawi jej jeszcze większą radość. Pan
Bingley juŜ zgodził się do nas dołączyć.
Pani Gardiner nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu
- Dziękuję panu, miło nam będzie do pana dołączyć. Jaki dzień ma pan na
myśli?
- Jesteśmy do pani dyspozycji, madam. MoŜe chce się pani skonsultować z
pani męŜem i wysłać do mojej siostry liścik, jaka data byłaby dla państwa
najbardziej wygodna. Wyjście zajmie nam większą część dnia i oczywiście
później pragniemy, aby zjedli z nami państwo obiad.
Podziękowała się i zgodziła na jego propozycję. Potem Darcy i Crawford w
tym samym czasie wyszli.
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
Tego samego dnia ustalono między domami Darcych i Gardinerów, Ŝe
wyjście do ogrodów królewskich powinno nastąpić w następną środę. Tak jak
zapowiedziała pani Gardiner, w sobotę panie odbyły kilka wizyt u znajomych.
Poniedziałek przyniósł obiecaną wizytę do muzeum, która sprawiła radość
Elizabeth i Jane. Elizabeth była zaskoczona, Ŝe jej ciotka od czasu balu nie
poruszyła tematu Darcy'ego. MoŜe odkryła, Ŝe Elizabeth nie wątpi juŜ w jego
uczucie. MoŜe stwierdziła, Ŝe rozsądniej będzie pozwolić siostrzenicy dokonać
własnego wyboru. Jakikolwiek był powód, Elizabeth była wdzięczna za takt
ciotki w tej sprawie.
Elizabeth nie widziała ani panny ani pana Darcy'ego pomiędzy piątkiem a
ś
rodą. Przerwę tę powitała z radością, bo miała kilka dodatkowych dni na
rozwaŜenie swojej sytuacji. Im więcej myślała o panu Darcym, tym bardziej
wyrzucała sobie błędy swojego wcześniejszego osądu. Pozwoliła by jego
początkowe zlekcewaŜenie jej osoby wpłynęło na cały osąd. Ona, która
szczyciła się swoją spostrzegawczością, pozwoliła sobie na powzięcie tak
błędnej opinii o męŜczyźnie tylko na podstawie uprzedzenia, które Ŝywiła tylko
z powodu obrazy niemiłą uwagą którą uczynił zanim się w ogóle poznali. To
wstępne uprzedzenie stanowiło podłoŜe, do którego dodała Ŝale pana Wickhama
na temat charakteru Darcy'ego. Uznała je natychmiast za prawdziwe, bo chciała
ź
le o nim myśleć. Zadowolona ze względów jednego i obraŜona lekcewaŜeniem
drugiego, od początku znajomości wykazywała ignorancję i brak rozsądku w ich
sprawie. Przypomniała sobie ze smutkiem o największej wadzie, którą
wymienił: opatrznym rozumieniu innych. Niewątpliwie nie pozwoliła sobie
zobaczyć jego prawdziwego charakteru. Pamiętała teŜ, kiedy prosił by nie
próbowała oceniać jego charakteru bo skutek nie byłby pochlebny dla Ŝadnego z
nich. Miał w tym absolutną rację. Portret jaki nakreśliła z pewnością nie był dla
niego pochlebny, a jego trafność nie była pochlebna dla niej.
Jednak jakimś cudem mu się spodobała i kiedy jego uczucia rosły, ona
myślała o nim źle bez realnych podstaw. Miała szczęście, Ŝe zyskała okazję
zmiany opinii o nim, zanim jej się oświadczył. Z satysfakcją zauwaŜyła, Ŝe
nigdy nie dowiedział się o jej niechęci .Im częściej rozwaŜała czego się
dowiedziała na skutek obserwacji, związków z jego siostrą i innych jego
znajomych, tym bardziej była świadoma jego wartości. Zaproszenie do ogrodów
królewskich zostało złoŜone z zachowaniem wszelkich zasad dekorum i
wzięciem pod uwagę planów jego gości, co było szczególnie widoczne w
porównaniu do mniej taktownego zaproszenia pana Crawforda. JuŜ wcześniej
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
stwierdziła, Ŝe jest mądry i inteligentny, Ŝe sprawdza się jako troskliwy brat i
przyjaciel i trzyma się najwyŜszych zasad. Wiedziała Ŝe przyjaciele szukają u
niego rady, co dowodziło Ŝe cenili jego mądrość i Ŝe miał wolę pomagać tym,
którzy wierzyli jego sądom. W kaŜdej kwestii był godny miana dŜentelmena.
Jego dumę z początków znajomości mogła mu wybaczyć przez wzgląd na to,
jak traktował jej krewnych w Londynie. Gdyby tylko miała pewność, Ŝe jego
zachowanie w mieście było bardziej charakterystyczne dla jego prawdziwego
charakteru niŜ to z Hertfordshire, nie istniałyby juŜ Ŝadne inne przeszkody do
przyjęcia jego oświadczyn poza jej uczuciami.
Badając swoje uczucia zrozumiała juŜ, Ŝe nie czuje do niego niechęci.
Wszystkie jej powody zniknęły. Nie mogła znaleźć w jego charakterze czy
osobie wad. Zostawało tylko rozwaŜyć własne uczucia - czy mogła go
pokochać. Pamiętała wraŜenia, jakich doznawała ostatnio w jego obecności.
Nerwowe drŜenie, które czuła kiedy tylko na nią spojrzał, ciepły rumieniec na
samą myśl o przekonaniu, Ŝe darzy ją uczuciem. Pierwszy raz powaŜnie
pomyślała, Ŝe ich wspólne Ŝycie mogło przynieść jej zadowolenie i prawdziwą
radość. Zaczęła pojmować Ŝe był człowiekiem który odpowiadałby jej
Ŝ
yczeniom jeśli chodzi o charakter i usposobienie, chociaŜ róŜne od jej
własnych. Taki związek byłby korzystny dla obojga - przez swoją Ŝywość i
swobodę złagodziłaby jego umysł, poprawiłaby maniery, a on dzięki swojemu
rozsądkowi, wiadomościom, wiedzy świecie dałby jej jeszcze więcej. ChociaŜ te
spostrzeŜenia były podniecające, szczególnie Ŝe oczekiwała jego oświadczyn,
ostroŜnie podchodziła do końcowej konkluzji. Nadal nie była pewna, czy moŜe
go przyjąć.
W tym czasie Darcy teŜ miał czas, aby swobodnie oddawać się myślom i
spostrzeŜeniom, które rozpoczął w noc balu. Dalsze badania własnego
zachowania i uczuć odkryły przed nim moŜliwość, Ŝe jego charakter mógł mieć
skazę której nigdy wcześniej nie rozpoznał. Sądził Ŝe zna siebie tak dobrze, Ŝe
jest w stanie zdefiniować własne wady. A przez cały czas nie dostrzegł własnej
skłonności do traktowania innych z pogardą nie ze względu na ich charakter, ale
na niŜszość ich pozycji. Wiedział Ŝe jego charakter jest dobry, Ŝe jest uczciwym
człowiekiem, ale uznał dumę za zaletę, wierząc Ŝe góruje nad innymi nie tylko
pozycją, ale teŜ honorem i dobrocią. W dzieciństwie jego rodzice przekazali mu
zasady, ale zrozumiał Ŝe zachęcano go by podąŜał za nimi w dumie i
zarozumiałości a nawet by traktował źle wszystkich spoza koła jego znajomych.
tłumaczyła milila87 -
www.chomikuj.pl/milila87
Duma! Elizabeth nazwała ją jego główną wadą na początku ich znajomości, a
on bronił się twierdząc Ŝe wyŜszość jego umysłu pozwala mu uchronić się przed
nadmierną dumą. Teraz zrozumiał próŜność kryjąca się za tym twierdzeniem.
Jak śmieszny musiał się jej wydawać! Miał nadzieję Ŝe od ich spotkania w
Londynie wywarł lepsze wraŜenie. W rzeczy samej, dostrzegł Ŝe od pamiętnej
nocy w teatrze traktuje go cieplej. Gdyby tylko miał jakieś zapewnienie Ŝe jej
uczucia się zmieniły, Ŝe juŜ nie czuła niechęci, mógłby zdecydować się na
oświadczyny.