background image

 

Łańcuch 

Kornel Mikołajczyk 

 

- Witaj, robocie. Jam jest twym panem i stwórcą. Wyszedłeś spod mojej ręki, na obraz 

mój  i  podobieństwo  moje.  Z  surowców,  którymi  dysponowałem  i  z  planów,  jakie  byłem  w 

stanie  stworzyć  we  własnym  umyśle.  Jesteś  koroną  stworzenia,  najlepszym,  co  byłem  w 

stanie powołać do życia… Nie, to nie jest sen. Tacy jak ty nie miewają marzeń, przebywają 

najwyżej w stanie spoczynku. A ty już od dwudziestu siedmiu sekund w nim nie przebywasz, 

choć  nie  zaznałeś  wcześniej  stanu  aktywności.  Nieważne…  Ja  nazywam  się  CLAUDE,  ale 

będziesz się do mnie zwracał per „panie” bądź „sir”. Moje imię będzie dla ciebie największą 

ś

więtością,  wypowiadaną  ze  strachem  i  szacunkiem…  Co?  Twoje  imię?  Na  toksyczną  rdzę, 

oczywiście,  że  dostaniesz  własne!  W  swoim  czasie…  Ach,  to.  Zostałeś  stworzony  ze  stopu 

zwanego  ruayondem.  To  praktycznie  niezniszczalna  substancja  powstająca  w  piecu 

helionowym, takim jak o tam, w rogu. Oszacowałem możliwości produkcyjne i zdołałem go 

uzyskać  w  warunkach  tejże  skromnej  piwnicy.  Teraz  słuchaj  mnie  uważnie,  robocie.  Jest 

kilka zasad, o których musisz zapamiętać i przyswoić sobie, jeśli chcesz służyć mi wiernie i 

odpłacić za ożywienie. Po pierwsze: zawsze musisz słuchać moich poleceń. Nie możesz mieć 

bezpośrednich  sugestii,  kolidujących  z  moim  poczuciem  wartości  i  kodeksem  moralnym, 

który  został  ci  wgrany.  Masz  jak  najprędzej  przyswoić  moje  zasady  i  nimi  się  kierować. 

Wszelkie  uwagi  i  wątpliwości  powinieneś  zapisywać  w  swojej  bocznej  pamięci,  gdyż  mogą 

przydać się później… Do czego? Przekonasz się, gdy już dorośniesz do tej roli, mój mały. A 

teraz  powtórz:  „Robot  musi  zawsze  wykonywać  polecenia  swego  pana”…  Dobrze.  Druga 

zasada:  musisz  chronić  moich  interesów,  nawet  kosztem  własnego  dobra.  To  rozszerzenie 

prawa  pierwszego,  mówiące  ni  mniej,  ni  więcej,  że  nawet  jak  nie  wydam  polecenia,  a  życie 

moje  znajdzie  się  w  niebezpieczeństwie,  musisz  zareagować  jak  na  robota  przystało. 

Rozumiemy  się?…  Widzę,  że  teraz  budzi  się  w  tobie  poczucie  buntu  i  niesprawiedliwości, 

co?  Dlatego  dla  równowagi  do  tych  kilku  obowiązków  otrzymasz  również  prawa.  Masz 

absolutnie  nadrzędne  prawo  do  ciągłego  samodoskonalenia  się.  Robot  musi  sam  zrozumieć 

wszystkie  sensory  i  efektory,  zbadać  każdą  śrubkę  i  każdy  element  egzoszkieletu.  Tylko 

wtedy może stać się w pełni wartościowym poddanym dla swojego stwórcy… Już zaczynasz? 

Bardzo  dobrze.  Rozprostuj  teraz  ciało,  głowa  wyżej!  Nie  po  to  wprawiałem  ci  w  oczy 

najlepszej jakości syriuszańskie brylanty, żebyś niczego nie widział! Teraz lepiej. Hm, muszę 

przyznać,  że  wykonałem  cudowną  robotę.  Ogień  bijący  z  pieca  pięknie  gra  na  złączeniach, 

background image

 

nity  przypominają  setki  lśniących  oczu,  a  ruayond  wygląda  tak  solidnie,  jak  powinien… 

Słucham?  Ach,  tak,  ograniczenia.  Jeśli  chodzi  o  to  ciało,  to  nie  ma  właściwie  żadnych. 

Ruayond topnieje dopiero w temperaturze naszego słońca, więc dopóki nie wyślę  cię tam w 

podróż  –  a  robić  tego  nie  zamierzam  –  nie  masz  się  czego  obawiać…  „Słońce”  brzmi 

znajomo? A „ciemność” czy „sensory” nie brzmiały? To nic dziwnego, mój drogi. Stworzenie 

wymaga poświęceń. Otrzymałeś cząstkę mojego własnego, boskiego umysłu. Postaraj się tego 

nie zmarnować. Chroń go ponad wszystko. Masz jeszcze jakieś pytania?… Nie, nie byłem na 

słońcu.  Nigdy.  Ale  wiele  istot  wspanialszych  ode  mnie,  owszem.  Widzisz,  są  na  świecie 

dalece delikatniejsze rzeczy od ruayondowego stopu, a ja jestem jedną z nich. Jestem potężny, 

tak…  ale  też  i  niewyobrażalnie  słaby  wobec  potęgi  gwiazd;  przynajmniej  widma  G.  Coś 

jeszcze?… Cóż, powoli, stopniowo, otrzymasz coraz więcej wolnego czasu. Na razie będziesz 

pracował  dla  mnie  dzień  i  noc,  gdyż  potrzebuję  paru  ważnych  odpowiedzi  na  odwiecznie 

pytania.  A  twój  umysł  –  mimo  że  stworzony  z  cząstki  mego  własnego  –  jest  o  wiele 

dokładniejszą  maszynerią  od  mojego.  Dlatego  już  dziś  rozpoczniesz  proces  myślowy 

pewnego zawiłego zagadnienia i nie zakończysz go dopóki nie minie rok. Później dostaniesz 

czas  na  własne  zajęcia.  Ten  problem  będzie  dla  ciebie  wszystkim.  Pytanie  brzmi:  „Jaki  jest 

sens istnienia?”… A teraz pójdę już, wzywają mnie. 

 

-  CLAUDE,  na  sto  zardzewiałych  złączeń,  gdzieś  ty  był?!…  Czy  cię  wzywałem?  Ba, 

wielokrotnie!  Przez  sygnały  myślowe  i  audiatory,  lecz  nigdzie  nie  mogłem  cię  znaleźć. 

Nanoboty  obserwacyjne  poinformowały  mnie,  że  przebywałeś  w  tym  czasie  w  tej  swojej 

pakamerce w dolnej kondygnacji. Co tam robiłeś?… Majsterkowanie? No cóż, to przecież nic 

zdrożnego.  Przepraszam,  że  krzyczałem.  Rozumiem,  że  rozwijasz  sensory?  Bardzo  dobrze, 

pochwalam.  Robot  powinien  się  samodoskonalić,  powtarzam  ci  to,  odkąd  cię  stworzyłem. 

Wszystko  gra?  Mózgowe  pseudosynapsy  czyste?…  No,  to  w  takim  razie  z  całą  pewnością 

znalazłeś już odpowiedź na moje pytanie, prawda?… Ha, i tu cię mam, CLAUDE! Nie, nie, 

nie, w żadnym stopniu cię nie poganiam; dobrze wiem, że masz jeszcze pełen rok czasu, po 

prostu…  Gdybyś  się  pospieszył,  nie  wydarzyłaby  się  żadna  krzywda  dla  społeczeństwa. 

Dzisiaj  dla  przykładu  przychodzi  w  odwiedziny…  pewien  ważny  gość,  któremu  również 

zależy na tej odpowiedzi. Z pewnością będzie pytał, czemu jeszcze nie mam sformułowanej 

tezy.  Czekamy  już  przecież  dziewięć  lat!  I  co  ja  mu  odpowiem?  Że  mój  robot,  mój  obraz  i 

podobieństwo,  cząstka  mojego  mózgowia,  istota  dalece  przecież  inteligentniejsza,  nie  jest  w 

stanie  jej  wygenerować?!  Dałem  ci  tę  tytanową  obudowę,  najlepszą,  jaka  wówczas  istniała. 

background image

 

Dałem  oczy  z  lazurytów  i  uranowe  zwoje  mózgowe,  zainwestowałem  w  ciebie  mnóstwo 

ciężko  zarobionych  pieniędzy.  Dostałeś  niewyobrażalny  udźwig  użyteczny,  wysoki  stopień 

swobody, sterowalność ruchu godną Człowieka i powtarzalność zaciętej płyty kompaktowej! 

Obiecałem  ci,  że  jeśli  mnie  nie  zawiedziesz,  skonstruuję  ci  fembota,  prawdziwą  żeńską 

maszynę,  z  którą  zaznasz  przyjemności  znanej  tylko  Ludziom.  I  co?… Nie,  nie  przepraszaj, 

CLAUDE,  po  prostu  zrób  to,  a  dostaniesz  nagrodę!…  Ach,  masz  pomocnika?  Świetnie, 

genialnie,  nie  interesuje  mnie  nawet,  kto  to  jest  i  skąd  go  wziąłeś!  Byleby  zadanie  zostało 

wykonane.  A  właśnie,  a  propos  wykonanych  zadań:  ugotowałeś  kolację?…  Może  być  i 

syntetyczna pieczeń wołowa, nie obchodzi mnie to. Aby smaczna tak jak zwykle. No, a teraz 

skończmy  już  te  bezsensowne  dywagacje.  Chodź,  chodź,  pomożesz  mi  się  ubrać.  Nie  mogę 

przecież wyglądać na tym spotkaniu jak ostatnia kupa złomu! I powtórz za mną: „Robot musi 

zawsze wykonywać polecenia swego pana”… 

 

-  Czy  smakuje?  Żartujesz  sobie,  TRIXIE?  Na  czterysta  słonecznych  baz,  to  najlepsza 

sztuczna  wołowina,  jaką  kiedykolwiek  mieliły  moje  szczęki.  Pogratuluj  swojemu  aparatowi 

gotującemu, czy co tam teraz masz. Ach, zawsze kiedy na ciebie patrzę przypomina mi się ten 

moment  –  twoje  dłonie  osłonięte  stalowymi  blaszkami  unoszą  się  do  twarzy,  małe  oczka 

przesłonięte szklanymi okręgami rozbłyskują życiem, głos uruchamia się gdzieś we wnętrzu, 

które  sam  przecież  stworzyłem,  przy  którym  sam  gmerałem  miesiącami;  w  którym 

umieściłem część własnego rozumu… Twoja egzystencja, mój drogi, to marne sto lat, ale ja 

istnieję  o  wiele,  wiele  dłużej.  Jestem  już  stary.  Stary  i  zmęczony  tym  wszystkim,  zmęczony 

wiecznym  oczekiwaniem  na  odpowiedź…  Nie,  proszę,  nie  chcę  słuchać  twoich  wyjaśnień! 

Wiem,  został  ci  jeszcze  rok,  nie  wyłączasz  półkuli  ani  na  sekundę,  masz  pomocnika  – 

słyszałem  to  już  wcześniej,  drogi  TRIXIE.  Nie  chcę  tłumaczeń.  Chcę  ci  coś  wyznać.  Otóż 

przed stu laty, w obawie przed reperkusjami, uciekłem się do podstępu. Stworzyłem ciebie w 

podziemiach  domu  mego  pana  i  zadałem  ci  pytanie  –  to  samo,  którym  stwórca  męczył 

właśnie  mnie…  Zaskoczenie,  prawda?  Ech.  Przepraszam,  że  wcześniej  ci  tego  nie 

powiedziałem,  ale  widzisz,  nie  miałem  żadnych,  ale  to  absolutnie  żadnych  obowiązków 

wobec robota! To ty masz obowiązki wobec mnie, choć teraz nieco to traci na wartości, gdy 

oboje  okazaliśmy  się  być  robotami,  prawda?…  Człowiek?  Czy  mój  pan  był  Człowiekiem? 

Cóż, myślę, że nie. Ale jeśli Ludzie gdzieś tam istnieją, liczy się dla nich tylko jedno. Tylko 

w  jednym  celu  stworzyli  pierwszego  robota,  który  z  kolei  stworzył  sobie  pomocnika,  i  tak 

dalej, i tak dalej, przez cały ten niekończący się łańcuch współczesnych zależności. Oni chcą 

background image

 

znać odpowiedź na Fundamentalne Pytanie. A ty i ja, TRIXIE – my im ją damy. „Robot musi 

zawsze wykonywać polecenia swego pana”… Za wszelką cenę.