background image

 

sa2006pl 

Strona 1 

CHRISTIAN ASSEMBLIES EUROPE 

SKR.POCZ. 59 

00-954 WARSZAWA 

POLSKA 

Kategoria A2   Arkusz 2006/0306 

 
 
 
 

Nie Ma Przebudzenia Bez Ducha Modlitwy 

 

Przebudzenie może być  
spowodowane w dwojaki 
sposób: po pierwsze 
przez wpływ człowieka i 
po drugie przez wpływ 
Boga. Prawda wpływa 
na człowieka, natomiast 
modlitwa porusza Boga. 
Mówiąc,  że modlitwa 
porusza Boga nie mam 
na myśli,  że Boży 
charakter jest zmieniony 
przez modlitwę, ale to 
ona powoduje w nas 
pewną zmianę, którą 
Bóg zauważa i według 
niej wykonuje swą wolę. 
Kiedy grzesznik poku-
tuje, jego uczucia spra-
wiają, że Bóg gotów jest 
mu wybaczyć. Bóg od 
dawna gotowy był mu 
wybaczyć, pod warun-
kiem, 

że grzesznik 

zmieni sposób myślenia 
i uczyni pokutę. Nie ma 
potrzeby zmiany spo-
sobu myślenia Boga, po 
to żeby mu wybaczył. To 
pokuta grzesznika spra-
wia,  że Bóg daje swoje 
przebaczenie, i jest 
również okazją dla Boga 
do działania zgodnie z 
Jego mocą. 

Tak więc, gdy dzieci 
Boże  żarliwie się modlą 
znajdują się w odpowie-
dnim stanie wewnętrz-
nym, który umożliwia 
Bogu ich wysłuchanie. 
On od dawna gotów był 
błogosławić tych, którzy 
mają odpowiednie 
nasta-wienie serca i w 
odpowiedni sposób się 

modlą. Modlitwa 
znajduje się  
w  łańcuchu przyczyn, 
który prowadzi do pow-
stania, podobnie jak 
inne bardzo ważne 
ogniwo, którym jest 
zwiastowanie prawdy. 
Wielu zagorzale głosiło 
ewangelię, wzywało do 
nawrócenia się, ale 
położyli zbyt mało 
uwagi na modlitwę. Oni 
zagorzale głosili Słowo, 
prowadzili prywatne 
rozmowy i rozdawali 
traktaty, jednak ku ich 
niemałemu zdumieniu 
bez dużego sukcesu. 
Powodem, dlaczego 
oni nie osiągnęli 
więcej, było to, że nie 
wzięli pod uwagę tego 
środka pomocniczego, 
jakim jest żarliwa 
modlitwa. Oni 
zapomnieli,  że prawda 
w istocie rzeczy, nigdy 
nie będzie działać bez 
Ducha Bożego. 

Czasami zdarza się, że 
ci, którzy najwięcej czy-
nią dla rozpowszech-
niania prawdy, nie po-
święcają się w tej pro-
porcji modlitwie. 
Dopóki oni sami nie 
mają ducha modlitwy, 
albo inni nie modlą się 
za nich, dopóty 
głoszenie prawdy 
umacnia tylko pogan w 
ich zupełnie nieskru-
szonej postawie. 

* * *

CHARLES GRANDISON FINNEY był prawdo-
podobnie największym kaznodzieją, którego służba 
przyczyniła się do przebudzeń duchowych. 
Początkowo był on adwokatem, a po swym 
nawróceniu, jako ewangelista, pastor, profesor 
teologii i pisarz, stał się narzędziem użytym przez 
Boga do wciąż nowych przebudzeń duchowych. 
Przytoczone tu fragmenty są fragmentami drugiej i 
czwartej części jego słynnych kazań dotyczących 
przebudzenia, które wygłosił w zimie 1834/35 w 
Nowym Jorku. Kazania te zostały później 
opublikowane i prawdopodobnie stanowią jedną z 
najbardziej przekonujących rozpraw o 
przebudzeniu duchowym. 
 

background image

Kategoria A2 

"NIE MA PRZEBUDZENIA BEZ DUCHA MODLITWY" 

 

sa2006pl 

Strona 2 

Powstanie może być oczekiwane, gdy wierzący 
mają potrzebę o nie prosić, a mianowicie z całą 
powagą, tak iż czuje się, że ta rzecz naprawdę 
leży im na sercu. Niekiedy myśl o powstaniu 
jest im daleka, mimo że modlą się żarliwie. 

Ich duch jest zajęty 
czymś innym; 
może modlą się o 
pogańską misję a 
nie o powstanie w 
ich bliskim 
otoczeniu. Oni 
jednak czują 
potrzebę powsta-
nia, więc proszą 
Boga, by takie im 
dał; czasami tylko 
ze względu na ich 
rodzinę i przyjaciół 
nie dają Jemu spo-
koju, dopóki ich 
modlitwa nie zosta-
nie wysłuchana. 

Z czego składa się 
duch modlitwy? Z 
wielu 

żarliwych 

modlitw? Nie tylko. 
Duch modlitwy jest 
trwałą troską i 
nieprzerwaną 
walką o zbawienie 
niezbawionych 
dusz. Jest czymś, 
co z pewnością przyciska do podłogi. Jest to, to 
samo uczucie, które odczuwa człowiek, gdy 
jest niespokojny z powodu jakiejkolwiek 
czasowej sprawy. Chrześcijanin, który ma tego 
ducha modlitwy, jest zatroskany ratowaniem 
dusz bliźnich. Jego myśli są nieustannie tym 
zajęte, a on wygląda i postępuje, jak ten, który 
ma wielki ciężar na sercu. W dzień o tym myśli, 
a w nocy śni o tym. Jednym słowem "modli się 
bez ustanku." Jego serce wypełnia wciąż ta 
prośba: "O Panie, ożyw znowu swoje dzieło!" 

Niektórym osobom ten fakt niezbawionych 
dusz leży tak bardzo na sercu, że prawie jak 
pod wielkim ciężarem załamują się, a zdarza 
się to częściej, niż mogłoby się wydawać. W 
tych wiel-kich Powstaniach z 1826 r. widziano 
często takie przypadki. To nie jest entuzjazm. 
To jest to, co odczuwał Paweł, gdy powiedział: 
"Moje dzieciątka, które ponownie rodzę w bólach 
..."
 

Ta praca dusz objawia się u niektórych ludzi w 
niechwalebnej obawie serca, która nie daje im 
spokoju, aż  są  świadomi błogosławieństwa, o 
które wciąż  błagali Boga. Nie znaczy to, że 
gdzie nie ma takiej obawy serca, nie jest 
obecny odpowiedni duch modlitwy, chcę tylko 

przez to dać do zrozumienia, że z takiego 
żarliwego, ciągłego głębokiego dążenia do 
uratowania nie-zbawionych wychodzi duch 
modlitwy, który jest konieczny do osiągnięcia 
powstania. 

Jeżeli takie dążenie 
panuje we wspól-
nocie, można z 
pewnością liczyć na 
powstanie, chyba, że 
Duch Boży będzie 
zasmucony z 
jakiegoś powodu. To 
żarliwy cel zbliża się 
bardziej i bardziej, aż 
wreszcie przychodzi 
powstanie... 

Ogólnie mało jest 
dzieci Bożych, które 
znają z doświad-
czenia tę zwycięską 
modlitwę. Często ze 
zdumieniem czyta-
łem sprawozdania z 
powstań, po prze-
czytaniu których 
miałem wrażenie, jak 
gdyby te powsta-nia 
przyszły bez 

jakiegokolwiek 

polecenia - nikt nie 
wiedział dlaczego, 
albo po co. Zająłem 

się tym i tak np. członkowie wspólnoty pewnej 
niedzieli nagle poczuli wyraźnie,  że Bóg jest 
między nimi. W innych przypadkach zostało 
zauważone coś podobnego w czasie modlitwy, 
lub spotkania prywatnego, a ludzie byli całkiem 
zdziwieni widząc to tajemnicze zachowanie 
Boga, który bez jakiegokolwiek zewnętrznego 
polecenia rozpoczął powstanie. 

Teraz uważajcie co wam powiem! Jeżeli w wa-
szej wspólnocie jest wzrost, z reguły szybko się 
okaże, że ktoś modlił się i oczekiwał powstania 
-  że jakiś  mężczyzna, albo kobieta walczyli w 
mo-dlitwie tak żarliwie i tak długo o uratowanie 
niezbawionych dusz, aż  błogosławieństwo zo-
stało osiągnięte. Ta osoba obudziła może 
wszystkich tak, że aż podskoczyli, otwierając 
oczy i nie mogąc zupełnie zrozumieć skąd 
przy-szło to nagłe poruszenie. Niestety tak 
niewielu czuje się odpowiedzialnymi za 
powstanie du-chowe, ale możecie być pewni, 
że ktoś trzymał wartę na wieży i nie ustąpił z 
prośbami, aż przyszło błogosławieństwo. To iż 
powstanie jest większe lub mniejsze zależy od 
tego jak dużo osób posiada ducha modlitwy. 

Charles Finney 

Źródło: Revival Movement Association 

 

W tym Powstaniu, jak i w poprzednich, obecny był 
szczery duch modlitwy. Mieliśmy spotkania modlitewne 
w różnych domach, każdego dnia o godzinie 11. 

Przypominam sobie, że na jednym z tych spotkań Pan 
S., kasjer miejscowego banku, był ogarnięty do tego 
stopnia duchem modlitwy, że po zakończeniu spotkania 
(wszyscy klęczeliśmy modląc się) nie był w stanie wstać 
z kolan. 

On pozostał klęcząc i wił się w bólach duszy, 
szlochając. Powiedział "Módlcie się za pana ...", który 
był dyrektorem banku, w którym pracował. Dyrektor ten 
był zamożnym i niezbawionym mężczyzną.  

Gdy zobaczyliśmy,  że jego dusza cierpi za tego męż-
czyznę, uklękliśmy i walczyliśmy o jego zbawienie. Gdy 
tylko umysł Pana S. uspokoił się na tyle, że mógł on iść 
do domu, wtedy rozeszliśmy się, a niedługo potem 
dyrektor banku, za którego się modliliśmy, złożył swą 
nadzieję w Jezusie Chrystusie. Jestem pewien, że 
przedtem nie był obecny na żadnym spotkaniu, i że nie 
był świadomy, że ktoś troszczył się o jego zbawienie. 

Ale modlitwa zwyciężyła i Bóg wkrótce wziął jego w 
Swoje ręce. 

Ta uwaga nadmieniona została przez Finneya w jego 
pamiętnikach w związku z Przebudzeniem w Troy, które 
rozpoczęło się w 1826 r. w jego "Memoirs" (Londyn, 1876, 
strony 104-5). 

CHRISTIAN ASSEMBLIES INTERNATIONAL, P.O. BOX 888, COFFS HARBOUR NSW 2450, AUSTRALIA