background image

Czego podczas słuchania Mszy św. trzeba unikać? 

1. Wystarczy pójść do kościoła na sumę i przypatrzyć się. Gdy się do kościoła zbliżysz, zobaczysz wielu poza 
kościołem, jedni pod dzwonnicą, drudzy pod kościelnym murem, inni daleko nawet od kościoła pod drzewami 
siedzą, i tam rozmawiają i gawędzą, wszyscy oni poszli na Mszę i niby na tej Mszy św. byli!... Ale któż dla 
nich tę Mszę odprawiał? Ksiądz nie! Bo go ani nie widzieli i może nawet i nie wiedzieli, co się w kościele 
dzieje! Tacy tłumaczą się, że w kościele gorąco. Oj będzie im potem w czyśćcu, a może nawet i w piekle 
daleko goręcej! 

Tobie w kościele, choć nieraz dość wielkim, za gorąco, ale w małej izdebce karczemnej hulać całe popołudnie 
i cały wieczór, a nieraz i całą noc, to ci nie za gorąco! Ty w kościele jesteś lekko ubranym i spokojnie tylko 
stoisz, - a ksiądz przecież od rana był w kościele i pracował w konfesjonale, a podczas nabożeństwa jest 
ubrany w szaty kościelne; i przed sumą lub podczas niej miał kazanie! i może wytrzymać, - a tobie za gorąco - 
i wytrzymać nie możesz! O takich przecież, co cały czas siedzieli na dworze, nie można nawet powiedzieć, że 
byli, w kościele, boć w nim nie byli; a tym mniej można o nich powiedzieć, że byli na Mszy św., i że jej 
pobożnie słuchali! A jednak tacy tego za grzech sobie nawet nie mają i ani się nawet z tego nie spowiadają, że 
na Mszy św. nie byli!  
2. Drudzy są wprawdzie w kościele, ale, zawsze tylko w przedsionku, w kruchcie kościelnej, tak jakby się bali 
przestąpić próg kościelny i przybliżyć nieco do Pana Jezusa. Wprawdzie to samo przez się jeszcze grzechem 
nie jest, ale o takich mam zawsze to uczucie, że oni i w niebie za drzwiami stać będą! Tacy choć niby są w 
kościele i na Mszy św., ale prawie nigdy się nie modlą, więc i o nich nie można powiedzieć, że pobożnie 
Mszy św. wysłuchali. I wielu tak jest W tej mierze upartych, że pomimo zachęt i upomnień kapłana, zwyczaju 
tego porzucić nie chcą, chociaż kościół nieraz jest przestronny i miejsca wolnego w nim dosyć. A co gorsza, 
że przez to, nie raz tak drzwi zabarykadują, że i ci, co by wejść chcieli, przez to wejść nie mogą. Obym tą 
uwagą choć jednego, drugiego, co ten zły zwyczaj mają, poprawił! Oby i kapłani na to, nieco więcej 
uważali....  
3. Wejdźmy dalej za próg kościelny i przypatrzmy się innym, co się tam znajdują. Pomijam tych, co do 
kościoła przychodzą tylko dla zwyczaju, ot, aby tam tylko być, a nigdy się nie pomodlą, przynajmniej 
szczerze; pomijam tym bardziej tych, co do kościoła chodzą tylko jakby na jakie widowisko, aby tylko się 
ludziom pokazać i swoimi strojami się popisać, jak to najczęściej bywa w wielkich miastach na tak zwanej 
dwunastówce, którym słuchanie Mszy św. i modlitwa bynajmniej nie są w głowie i w sercach, choć nie raz 
mają i książeczkę do modlenia w ręku, ale nie dla modlitwy. - I w tej mierze grzeszą bardzo niewiasty, a 
zwłaszcza dziewczęta, które do kościoła nieraz tak się stroją, jakby szły do ślubu lub na jaką zabawę, a nie do 
Pana Boga swego, który nie na stroje, ale na czyste sumienie i na serce patrzy! Już św. Paweł w listach swoich 
próżność tę niewiastom wyrzuca, - bo natura ludzka zawsze ta sama i niewiasty zawsze lubią zbytnie stroje i 
mają zbytnią chęć podobania się. W liście swym do Koryntian tak naucza:  
"Każda zaś kobieta, modląc się lub prorokując z odkrytą głową, hańbi swoją głowę; wygląda bowiem tak, 
jakby była ogolona. Jeżeli więc jakaś kobieta nie nakrywa głowy, niechże ostrzyże swe włosy! Jeśli natomiast 
hańbi kobietę to, że jest ostrzyżona lub ogolona, niechże nakrywa głowę! ( .. .) Osądźcie zresztą sami! Czy 
wypada, aby kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga?" (1 Kor 11, 5-13)
 
I w liście swym do Tymoteusza tak naucza:  
„Podobnie kobiety - w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie 
przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztowym strojem, lecz przez dobre uczynki, 
co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności. " (1 Tm 2,9-10) 
 
Na tę próżność niewiast co do zbytniego stroju, strasznie powstaje jeden z wielkich Ojców Kościoła św., Jan 
Chryzostom. Przyznam się, że gdybym jego słowa, którymi do nich przemawia, powtórzył, to tym bym może 
wszystkie niewiasty na siebie oburzył! Powtórzę tylko słowa Ojca Kościoła, św. Ambrożego:  
"Im bardziej są wystrojone i im więcej od ludzi podziwiane, tym więcej od Boga są wzgardzone i 
znienawidzone!" 
 
Zdarzyło mi się nieraz widzieć w kościele niewiasty "dekoltowane", tj. w sukni zbyt wyciętej, jakby na bal, - 
choć i na balu nawet żadna skromna niewiasta tego uczynić nie powinna! 
Wiem ja, że wszystkich zbyt próżnych niewiast i dziewcząt tym nie nawrócę, bo zawsze takie będą, co się 
wolą podobać chłopakom, aniżeli Panu Jezusowi; a jeżeli choć jedną lub drugą tym od tego zbytniego 
strojenia się do kościoła odwiodę, to i tak już wielką korzyść odniosę!  
(Przy tej sposobności zwrócę uwagę jeszcze na jedno. Zdarza się nieraz, że matki karmią w kościele swe 

background image

dziecię, mając pierś zupełnie odkrytą. Jeśli która choć odrobinę wstydu ma, to wtedy zawsze pierś zakryć 
powinna!)  
(...) 
4. Ale są jeszcze i gorsi!... tacy, co nieraz do kościoła przychodzą w grzesznych nawet myślach i zamiarach! 
Tylko z ciekawości, dla przypatrywania się ludziom, - dla flirtów nawet! Tacy oby lepiej nawet do kościoła 
nie przychodzili, - mniej by grzechów mieli!... Gdyby to Pan Jezus objawił kapłanowi wszystkie myśli ludzi 
będących w kościele, i kapłan potem z ambony to ludziom ogłosił, to niejeden by ze wstydu pod ziemię się 
schował!... A przecież na sądzie kiedyś Pan Jezus to całemu światu objawi... i sądzić będzie! O nich nawet 
wspominać nie warto, bo moje słowa do ich przekonania i do ich serca nie trafią. - Ale chciałbym trafić do 
przekonania i do serca tych, co jeszcze wiarę i trochę choć sumienia mają, aby poznali, że sposób ich 
zachowania się podczas Mszy św., nie zgadza się z wiarą i z tym poczuciem, jakie ta wiara święta w nich 
wywołać powinna, i dlatego na Mszy św. są bez korzyści.  
5. A słowa te tyczą się najbardziej tych, co na Mszę św. chodzą wprawdzie w poczuciu wiary w tę największą 
tajemnicę, i w poczuciu obowiązku i pewnej nawet pobożności, a jednak całe ich zachowanie się w kościele 
podczas Mszy św., zdawałoby się pokazywać, jakoby oni albo wcale nie wiedzieli, co to jest Msza św., albo 
jakoby w to nie wierzyli! Otóż wielu podczas Mszy św. nie modli się całkiem, stoją cały czas, lub nawet zbyt 
wygodnie siedzą, nieraz nawet nieskromnie, nogę na nogę założywszy! (czego nawet w salonach czynić nie 
wypada), - i nie uklękną nawet podczas Podniesienia, podczas którego zaledwie głowę schylą; oglądają się 
ciekawie, a nieraz nawet nieskromnie, na wszystkie strony, rozmawiają, śmieją się, a myśli ich są wszystkim 
innym zajęte, a nie tą wielką tajemnicą, przy której są obecni. Czyż to jest objawem wiary i czyż tacy odniosą 
jaką korzyść z takiej obecności na Mszy św.?  
Wspomnę jeszcze o jednym wielkim i częstym wykroczeniu podczas słuchania Mszy św., - a mianowicie, że 
wielu podczas Mszy św. wychodzi z kościoła (...) A przecież kapłan i tylu innych, co idą do Komunii św., od 
północy jest na czczo i ciężko pracuje!... Więc każdy powinien się umartwić i powstrzymać od wychodzenia. 
Dawniej był zwyczaj, że wszyscy wierni byli na czczo aż do końca nabożeństwa, bo wszyscy razem z 
kapłanem przystępowali do Komunii św. 

Jest to fragment książki ks. Feliksa Cozela: " Msza Święta - Jej znaczenie, korzyści, obrzędy i sposoby 
słuchania" Wydawnictwo TE DEUM 1998 rok{jcomments on}