background image

STATYNY robią

 

porządki w tętnicach?

 

Nowe wyniki badań 

które musisz poznać

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Tajniki owoców –

 

jak kupować, jeść i 

przechowywać na zdrowie

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Woda alkaliczna: ściema?

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Zdrowe wypróżnianie

 

Numer 25 • maj 2016 

Łukasz D. King 

 

 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-2-  

 

 

 

Przedstawiane treści mają charakter 

informacyjno-edukacyjny 

 

Wszelkie  informacje  na  tematy  przedstawiane  w  niniejszym  biuletynie 
odzwierciedlają wiedzę i poglądy autora, a więc NIE stanowią fachowej 
porady lekarskiej lub innego stosownego specjalisty. 

Mimo  dołożenia  wszelkich  starań,  aby  informacje  były  wiarygodne 

i sprawdzalne, nie ma gwarancji, że zadziałają tak samo u każdej osoby. 
Efekty mogą się różnić. 

Autor publikacji nie bierze odpowiedzialności, pośredniej ani bezpo-

średniej,  za  sposób  wykorzystania  i interpretowania  zawartych  tu  in-
formacji. 

Za podjęcie jakichkolwiek działań i skutków z tego wynikających od-

powiedzialna jest wyłącznie osoba je podejmująca. 

 

 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-3-  

BIULETYN 
ZDROWIA 

Lekcje o tym 

jak być zdrowym 

i wieść lepsze życie 

pod redakcją 

Łukasza D. Kinga 

« lukasz.king@mapazdrowia.pl » 

 

 

Drogi przyjacielu i subskrybencie! 

rwa dobra passa statyn, leków na obniżenie cholesterolu. W ręku 
współczesnej medycyny są  orężem do walki z udarem mózgu  i 
zawałem serca. Mało tego, od dawna stosuje się je na  obniżenie 

ryzyka  wystąpienia  cukrzycy  i  nowotworów  jelita  grubego.  A z  pisma 
„The  Archives  of  Ophthalmology”  dowiadujemy  się,  że  mają  służyć… 
oczom. Mają zmniejszać zagrożenie jaskrą. 

Ba,  naukowcy z  Seattle  zrobili  (absurdalne)  badanie,  na  podstawie 

którego  wywnioskowali,  że  statyny  mogą  zapobiegać  chorobie  Alzhei-
mera. Otóż  „Aby  to sprawdzić —  informuje tygodnik «Polityka»  z  dn. 
13 października 2007 r. — naukowcy namówili 110 osób w wieku 65-79 
lat,  by  po  śmierci  oddały  swoje  mózgi  do  badań  (chorobę  można  po-
twierdzić oglądając pod mikroskopem mózg w poszukiwaniu charakte-
rystycznych zmian). Przez kilka ostatnich lat życia niektórym badanym 
podawano  statyny  —  okazało  się,  że  uratowało  ich  to  przed  chorobą. 
Autorzy  badania  tłumaczą  na  łamach  pisma  «Neurology»,  że  nieko-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-4-  

rzystne  zmiany  w  układzie  krążenia  wpływają  na  pracę  mózgu  i  stąd 
statyny,  które  obniżają  poziom  cholesterolu,  mogą  przeciwdziałać  cho-
robie  Alzheimera”  —  koniec  cytatu.  Normalnie  wystarczy  po  śmierci 
zbadać  110  mózgów,  by  stwierdzić,  że  branie  statyn  u  żywych  ludzi 
zmniejsza ryzyko wystąpienia Alzheimera! 

Do  czego  zmierzam:  jeśli  chodzi  o  przemysł  farmaceutyczny,  wy-

starczy  mieć  nieracjonalne  przesłanki,  by  już  można  było  starać  się  o 
sprzedaż  leku,  w tym  wypadku  statyn,  jak  najszerszej  grupie  odbior-
ców. 

Nie będę jednak wybiegać w absurdy przemysłu farmaceutycznego, 

zostańmy przy tym, że statyny od lat z niezłomnym przekonaniem zale-
ca  się  jako  pierwszą  linię  terapii  dla  osób  z  zaburzeniami  lipidowymi, 
zwłaszcza z „podniesionym” stężeniem cholesterolu we krwi

1,2

. Ale rok 

2008 był dla lekarzy i firm farmaceutycznych rokiem smutnym. Dlatego 
smutnym,  że  wyniki  randomizowanych  badań  jasno  i  wyraźnie  wska-
zują, że… obniżanie cholesterolu nie ma wpływu na zapobieganie cho-
robom  układu  krążenia.  Ba,  wyniki  badań  przeczą  popularnej  wśród 
klinicystów teorii: „Im niższy cholesterol, tym lepiej”. Oto krótkie pod-
sumowanie tych badań. 

                                       

1

 Expert Panel on Detection, Evaluation, and Treatment of High Blood Cholesterol in Adults. Execu-

tive summary of The third report of the National Cholesterol Education Program (NCEP) expert panel 
on detection, evaluation, and treatment of high blood cholesterol in adults (Adult Treatment Panel III), 
„JAMA” 2001, nr 285, s. 2486—2497. 

2

 S.M. Grundy i in., Implications of recent clinical trials for the National Cholesterol Education Program Adult 

Treatment Panel III guidelines

, „Circulation” 2004, nr 110, s. 227-239. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-5-  

Badanie pod nazwą „ENHANCE”

3

 przeprowadzone wśród pacjen-

tów  z  rodzinną  hipercholesterolemią  opisano w  marcu 2008.  Było  ono, 
jak napisałem, niezadowalające dla przemysłu farmaceutycznego. Pew-
nie  dlatego  dla  środowiska  lekarzy  wyniki  tego  badania  ukrywano 
przez prawie dwa lata. Otóż w badaniu sprawdzano dwa leki.  Simwa-
statynę — jeden z najpopularniejszych leków na obniżanie cholesterolu 
we  krwi,  który  działa  poprzez  hamowanie  syntezy  cholesterolu  we-
wnątrz organizmu. Oraz ezetymib — leku uzupełniającego statynę, któ-
ry  hamuje  wchłanianie  cholesterolu  w  układzie  trawiennym,  czyli 
cholesterolu z jedzenia. Połączenie statyny i leku uzupełniającego staty-
nę powoduje mocne obniżenie cholesterolu we krwi, zwłaszcza LDL,  o 
który przede wszystkim w praktyce klinicznej chodzi. W badaniu mie-
rzono  marker  miażdżycy  stwardnienia  tętnic,  jakim  jest  zgrubienie 
kompleksu intima-media. Co się okazało: pomimo dużego spadku chole-
sterolu, podczas 24 miesięcy leki nie wykazały żadnej poprawy w mar-
kerze. Gorzej, w grupie przyjmującej leki zgrubienie kompleksu intima-
media

  naczyń  krwionośnych  było  trochę  większe.  Mówiąc  wprost,  leki 

nawet  zwiększyły  ryzyko  powikłań  sercowo-naczyniowych.  Wskazuje 
to  na  to,  że  im  niższe  stężenie  cholesterolu,  tym  wyższe  ryzyko  powi-
kłań.  Te  zaskakujące  i  smutne  (wiadomo  dla  kogo)  wieści  mogą  wyja-

                                       

3

 J.J. Kastelein i in., Simvastatin with or without ezetimibe in familial hypercholesterolemia, „NEJM” 2008, nr 

358, s. 1431-1443. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-6-  

śniać, dlaczego wyniki badania „ENHANCE” ukrywano

4,5,6

. W tym cza-

sie miliony  nieświadomych  pacjentów z  całego świata  brało  leki w  na-
dziei, że ochronią swoje serca. 

Po opublikowaniu badania „ENHANCE”, dwa inne badania leków 

obniżających cholesterol były albo nigdzie nieopisane, albo firmy farma-
ceutyczne nagle je przerwały

7,8

 — wiadomo z komunikatów prasowych. 

Chodzi  o  badanie  „CASHMERE”,  w  którym  testowano  atorwastynę  i 
badanie  „ACHIEVE”,  w  którym  testowano  nowe  połączenie  tabletki  z 
niacyną i laropiprantem obniżającym cholesterol. Oczywiste było już w 
trakcie trwania tych badań, że dadzą jednoznaczne wyniki przemawia-
jące na niekorzyść leków. Dlatego badania przerwano, firma farmaceu-
tyczna  odcięła  środki  finansujące.  Jest  powszechnie  wiadome  w 
środowisku  naukowym,  że  takie  sytuacje  miały  miejsce  już  wielokrot-
nie:  jeśli  badanie  szło  w  złym  kierunku  (na  niekorzyść  danego  leku  i 
firmy farmaceutycznej), badanie po prostu przerywano lub jego wyniki 
nie były  analizowane przez  odpowiednie agencje.  Takie  sytuacje  nadal 
się zdarzają, pomimo że w r. 2005-2006 w życie weszły nowe normy do-
tyczące badań naukowych, zobowiązujące do opublikowania wyników, 

                                       

4

 M. Mitka, Controversies surround heart drug study. Questions about Vytorin and trial sponsors’ conduct

„JAMA” 2008, nr 299, s. 885-887. 

5

 P. Greenland i D. Lloyd-Jones, Critical lessons from the ENHANCE trial, „JAMA” 2008, nr 299, s. 953-

955. 

6

 J. Stevermer, ENHANCE study: ezetimibe lowers LDL, but does it matter?, „The Journal of Family Prac-

tice” 2008, nr 57, s. 436-437. 

7

 M. O’Riordan, CASHMERE: no IMT effect with atorvastatin over 12 months [dostęp: 16 kwietnia 2016]. 

Dostępny w World Wide Web: <http:www.medscape.com/viewarticle/577309>. 

8

 M. O’Riordan, ACHIEVE stopped: IMT study with Niacin/Laropiprant halted by Merck & Co [dostęp: 16 

kwietnia 2016]. Dostępny w World Wide Web: <http:www.medscape.com/viewarticle/574978> 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-7-  

nawet  jeśli  są  one  niekorzystne  dla  leku  i  firmy

9,10

.  Więc  można  sobie 

tylko wyobrazić, jakiej samowoli dopuszczano się przed rokiem 2005. 

Latem  2008  opisano  wyniki  dwóch  ważnych  badań:  „SEAS”

11

 i 

„GISSI-HF”

12

. Badanie „SEAS” było randomizowane, z podwójnie ślepą 

próbą, kontrolowane placebo, a więc złoty standard badań klinicznych. 
Innymi słowy, to jedno z najważniejszych, bo najbardziej wiarygodnych 
badań.  Badanie  oceniało te  same  leki,  co „ENHANCE”.  Ale  —  i to  jest 
kluczowe — obniżanie cholesterolu tymi lekami było oceniane poprzez 
wpływ na zmiany kliniczne, a nie same tylko markery. Tu założenie by-
ło,  że  zwężenie  tętnicy  postępuje  z  powodu  wysokiego  stężenia  chole-
sterolu  we  krwi  pacjentów.  Dlatego  oczekiwano  wielu  korzyści,  m.in. 
zapobiegnięcie  komplikacjom  na  tle  sercowo-naczyniowym.  Podsumo-
wując wyniki badania „SEAS”: znaczne obniżenie cholesterolu nie miało 
istotnego  wpływu  klinicznego!  Badanie  „SEAS”  potwierdziło  wyniki 
badania  „ENHANCWE”,  ale  tym  razem  z  dużo  większym  przekona-
niem,  bo  oceniano,  jak  napisałem,  wpływ  na  zmiany  kliniczne,  a  nie 
markery. No i tu oceniano leki na obniżanie cholesterolu w porównaniu 
do  placebo.  Dzięki  temu  spadek  cholesterolu  w  badaniu  „SEAS”  był 
prawie 50% większy w porównaniu do grupy placebo niż w „ENHAN-
CE”,  a  mimo  tego  pacjenci  nie  mieli  żadnych  korzyści  z  leczenia.  Już 

                                       

9

 S. Bollapragada i in., Review of new regulations for the conduct of clinical trials of investigational medicinal 

products

, „BJOG” 2007, nr 114, s. 917-921. 

10

 I. Chalmers, Proposal to outlaw the term „negative trial”, „BMJ” 1985, nr 290, s. 1002. 

11

 A.B. Rossebø i in., Intensive lipid lowering with simvastatin and ezetimibe in aortic stenosis, „NEJM” 2008, 

nr 359, s. 1343-1356. 

12

 L. Tavazzi i in., Effect of rosuvastatin in patients with chronic heart failure (the GISSI-HF trial): a random-

ized, double-blind, placebo-controlled trial

, „Lancet” 2008, nr 372, s. 1231-1239. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-8-  

same te  dwa  badania  są  mocną podstawą,  by  podważyć  słuszność  sta-
tyn i cholesterolową teorię przyczyn chorób serca, bo wreszcie są to po-
rządne  badania.  Zwłaszcza  że  innym  ciekawym  wnioskiem  z  badania 
„SEAS”  jest  to,  że  pacjenci  z  niskim  cholesterolem  w  grupie  ekspery-
mentalnej  (przyjmującej  statyny)…  częściej  chorowali  na  nowotwory  i 
częściej z ich powodów umierali, niż pacjenci otrzymujący placebo! Nie 
dowodzi to ostatecznie, że obniżanie cholesterolu zwiększa ryzyko no-
wotworów, bo nie to było przedmiotem badania, ale na pewno zachodzi 
potrzeba, by zbadać ten obszar. Wrócę jeszcze do tego za chwilę.  

W randomizowanym badaniu z podwójnie ślepą próbą „GISSI-HF” 

w grupie przyjmującej statyny był spadek frakcji LDL o 36% w porów-
naniu  do  grupy  placebo.  Nie  było  istotnych  różnic  w  śmiertelności  z 
powodu chorób układu krążenia. W grupie zażywającej statyny zmarło 
657 osób, a w grupie placebo trochę mniej: 644. Podobnie w przypadku 
zmian klinicznych na tle sercowym. 

Przed rokiem 2008 było kilka dobrych badań, które nie potwierdziły 

dowodów  na  zmniejszenie  ryzyka  chorób układu  krążenia.  Są  to m.in. 
badania:  „ASPEN”

13

,  „4D”

14

,  „PREVENT  IT”

15

,  „IDEAL”

16

,  „ILLUMI-

NATE”

17

                                       

13

 R.H. Knopp i in., Efficacy and safety of atorvastatin in the prevention of cardiovascular end points in sub-

jects with type 2 diabetes: the Atorvastatin Study for Prevention of Coronary Heart Disease Endpoints in non-
insulin-dependent diabetes mellitus (ASPEN)

, „Diabetes Care” 2006, nr 29, s. 1478-1485. 

14

 C. Wanner i in., Atorvastatin in patients with type 2 diabetes mellitus undergoing hemodialysis, „NEJM” 

2005, nr 353, s. 238-248. 

15

 F.W. Asselbergs i in., Effect of fosinopril and pravastatin on cardiovascular events in subjects with microal-

buminuria

, „Circulation” 2004, nr 110, s. 2809—2816. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-9-  

W świetle tych i innych badań zachodzi pilna potrzeba ponownego 

przeanalizowania  badań  nad  statynami  przed  rokiem  2005.  Chodzi  o 
badania,  które  wskazywały  na  skuteczność  statyn.  Jednakże:  badania 
powinni  przeanalizować  eksperci  niezależni  od  przemysłu  farmaceu-
tycznego i oczywiście nieobarczeni konfliktem interesów. 

Tematowi  statyn  warto  jednak  przyjrzeć  się  z  nieco  innej  strony. 

Otóż ich celem powinno być zmniejszanie ryzyka chorób serca i śmier-
telności z tego powodu poprzez obniżanie cholesterolu. Niestety, celem 
stało się obniżanie cholesterolu, bez wzięcia pod uwagę, jak niższy cho-
lesterol naprawdę wpływa na częstość chorób serca i śmiertelność. Dla-
tego  dziś  można  łatwo  znaleźć  naukowe  informacje,  jak  statyny 
wpływają  na  cholesterol  (a  zdecydowanie  go  obniżają),  natomiast  pra-
wie  nie  da  się  znaleźć  informacji,  jak  obniżony  cholesterol  wpływa  na 
częstość chorób serca i śmiertelność. Ja takie informacje mam i chcę się z 
nimi podzielić. 

Otóż  połowa  osób, które przeżyły  zawał serca  i udar  mózgu…  nie 

ma wysokiego cholesterolu

18

.  Innymi słowy,  na serce chorują i osoby z 

niskim cholesterolem,  i osoby z wysokim cholesterolem

19

! Więc dlacze-

go lekarze, firmy farmaceutyczne i agencje rządowe tak uparcie naciska-

                                                                                                                               

16

 T.R. Pedersen i in., High-dose atorvastatin vs. usual-dose simvastatin for secondary prevention after myo-

cardial infarction: the IDEAL study, a randomized controlled trial

, „JAMA” 2005, nr 294, s. 2437-2445. 

17

 P.J. Barter i in., Effects of torcetrapib in patients at high risk for coronary events, „NEJM” 2007, nr 357, s. 

2109-2122. 

18

 P.M. Ridker, High-sensitivity C-reactive protein and cardiovascular risk: Rationale for screening and prima-

ry prevention

, „American Journal of Cardiology” 2003, nr 92 (4, supplement 2), s. 17K-22K. 

19

 W.P. Castelli i K. Anderson, A population at risk: Prevalence of high cholesterol levels in hypersensitive pa-

tients in the Framingham Study

, „American Journal of Medicine” 1986, nr 80 (2, supplement 1), s. 23-32. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-10-  

ją na  obniżanie cholesterolu? Dlatego, że rozpatruje się ryzyko ogólno-
krajowo, nie indywidualnie. To znaczy, hipotetycznie — jeśli jest 14 mi-
lionów  Polaków  z  „wysokim”  cholesterolem,  i  jeśli  z  tego  powodu 
według  obserwacji  u  nich  ryzyko  chorób  serca  jest  wyższe  zaledwie  o 
0,1%  niż  u  osób  z  „niskim”  cholesterolem,  to  obniżanie  cholesterolu  u 
tych  14  milionów  teoretycznie  uchroni  rocznie 14  000  ludzi przed cho-
robą.  Tak  to  wygląda  w  skali  kraju.  Ale  dla  indywidualnego  pacjenta, 
który ma „wysoki” cholesterol i zaczyna brać statyny, obniżenie ryzyka 
chorób o 0,1% jest kpiną. 

Niestety  nagminnie pokazuje  się  portret  rzeczywistości  za  pomocą 

istotności statystycznej, a nic nie mówi o istotności klinicznej. Jeśli cho-
lesterol  jest  statystycznie  obniżony  za  pomocą  statyn,  ale  klinicznie 
zmiany są nieistotne, to jaki jest sens tej terapii? Pacjentom nie mówi się, 
że  istotność  kliniczna  obniżania  cholesterolu  jest  zerowa.  Jest  to  infor-
macja powszechnie dostępna w  pismach naukowych. Ale firmy farma-
ceutyczne  nie  posługują  się  nią,  bo  jest  ona  niekorzystna  dla  ich 
interesów. Każdy interpretuje i przedstawia dane na własną korzyść — i 
jest  to  cecha,  która  charakteryzuje  każdego  z  nas,  więc  trudno  się  dzi-
wić. Ale tak czy inaczej, pacjentów powinno się uświadamiać, na co się 
piszą  —  i  to  im  pozwolić  podjąć  decyzję,  czy  zmniejszenie  ryzyka  o 
0,1%,  a  nawet  3%  lub  6%  warte  jest  zażywania  drogich,  potencjalnie 
szkodliwych  leków  na  zbicie 
cholesterolu.  Nie  wspominając, 
że  fizjologiczna  norma  stężenia 
cholesterolu  ma  spore  widełki 
— po prawej jest tabela z  dzieła 
doktora Orłowskiego pt. Nauka o 
chorobach  wewnętrznych

.  Jak  wi-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-11-  

dać nie istnieje jeden, stały poziom cholesterolu we krwi. Dzieło doktora 
Orłowskiego jest z 1989 roku. Ale również w nowych książkach nauko-
wych,  które  nie  są  upolitycznione,  jest  podane,  że  normalny  poziom 
cholesterolu waha się między 120 a 280

20

. Ponownie, klinicznie choleste-

rol  całkowity  nie  jest  istotny.  Dlatego  myśleć  o  zbijaniu  cholesterolu 
powinno się  dopiero,  jak  wartości przekraczają  górną  granicę  normy z 
powyższej tabeli. Co można w tym celu zrobić? 

Warto  zacząć  od  prostych  zmian,  na  przykład  zwiększyć  spożycie 

błonnika pokarmowego.  Prawie każda  książka i podręcznik do bioche-
mii czy fizjologii  informuje,  że  dieta  bogata w  błonnik  rozpuszczalny  i 
nierozpuszczalny powoduje umiarkowany, ale istotny klinicznie spadek 
stężenia cholesterolu całkowitego i frakcji LDL

21

. Jeśli stężenie choleste-

rolu  całkowitego  nie  przekracza  górnej  granicy  normy,  nie  istnieje  ra-
cjonalny  powód,  by  cholesterol  obniżać  farmakologicznie,  czyli  za 
pomocą statyn. 

Zresztą  cholesterol,  który  można  znaleźć w  blaszce miażdżycowej, 

nie  pochodzi  tylko  z  krwi  krążącej.  Pochodzi  także  z  miejscowej  pro-
dukcji własnej, to znaczy: ściana tętnicy sama wytwarza sobie choleste-
rol. Pisał o tym już w r. 1966 prof. Guyton w swojej fizjologii lekarskiej: 
„Ściana  tętnicy  może  syntetyzować  cholesterol  lokalnie  w  dużych  ilo-
ściach.  Na  podstawie  tego  wnioskuje  się,  że  miażdżycowe  złogi  chole-
sterolu  są  także  wynikiem  miejscowej  syntezy,  a  nie  tylko  cholesterolu 
obecnego w  osoczu krwi.  Pasuje  to do  faktu,  że  miażdżyca  rozwija  się 
przecież u wielu osób, które mają zupełnie normalne stężenie choleste-

                                       

20

 G. Meisenberg, W.H. Simmons, Principles of Medical Biochemistry, wyd. 3, USA 2012, s. 424. 

21

 D.R. Ferrier, Lippincott’s Illustrated Reviews: Biochemistry, wyd. 6,  China 2014, s. 365. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-12-  

rolu we krwi”. Nauka nie zmieniła stanowiska w tej sprawie od kilku-
dziesięciu lat. Oznacza to, że jeśli sztucznie obniżymy cholesterol, orga-
nizm go sobie dorobi miejscowo. Z jednej strony przedstawiciele służby 
zdrowia uczą się tego na studiach. A z drugiej — kiedy po studiach roz-
poczynają  praktykę  lekarską, przepisują statyny  na  obniżanie choleste-
rolu.  Jest  to  postępowanie  wbrew  organizmowi.  Dlatego  kiedy 
dochodzą  do  nas  głównonurtowe  informacje,  należy  się  odruchowo 
uzbrajać w pancerz nieufności i nie dać go sobie przebić byle argumen-
tem. 

O patofizjologii miażdżycy, czyli o tym, jak powstaje blaszka miaż-

dżycowa, która zwęża duże tętnice i powoduje choroby serca oraz mó-
zgu, pisałem we wcześniejszych numerach. To, co należy zapamiętać na 
temat statyn, to że nie ma przekonujących dowodów, by obniżały ryzy-
ko  tych  chorób.  A  zatem  w  świetle  zdobyczy  naukowych  XXI  wieku, 
stosowanie statyn jest nieracjonalne. 

Zamiast badać cholesterol całkowity, lepiej zrobić inne badanie, aby 

ocenić  ryzyko  wystąpienia  chorób  sercowo-naczyniowych.  Badanie  to 
nazywa  się  oznaczeniem  hs  CRP,  czyli  oznaczeniem  wysoko  czułego 
białka C-reaktywnego. Dziś coraz częściej się mówi, że jest to najlepsze 
badanie,  dzięki  któremu  można  ocenić  ryzyko  chorób  sercowo-
miażdżycowych.  CRP  (białko  C-reaktywne)  jest  czułym  wskaźnikiem 
ostrych  i  przewlekłych  stanów  zapalnych  o  różnym  pochodzeniu.  Po-
ziom  CRP,  jednego  z  tzw.  białek  ostrej  fazy,    wzrasta  w  surowicy 
i osoczu  w  trakcie  ogólnej,  niespecyficznej  odpowiedzi  na  infekcje 
(głównie  bakteryjne)  oraz stany  zapalne  bez tła  infekcyjnego, powstałe 
na  przykład  przez  podrażnienie  naczyń  krwionośnych  różnymi  toksy-
nami, między innymi z dymu tytoniowego. Krótko mówiąc, za pomocą 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-13-  

tego badania dowiemy się, czy mamy stan zapalny. Wiadomo, że zapa-
lenie stanowi najistotniejszy mechanizm patogenezy miażdżycy prowa-
dzącej  do  chorób  sercowo-naczyniowych  —  i  pisałem  już  o  tym  we 
wcześniejszych  numerach.  Patologia  Robbinsa  jednoznacznie  informuje, 
że miażdżyca zaczyna się od stanu zapalnego. Nie ma stanu zapalnego, 
nie ma miażdżycy — kropka. I to badanie pozwala ocenić, czy jest stan 
zapalny, zwłaszcza w naczyniach blisko serca. 

Jak interpretować wyniki badania? Jeśli stężenie CRP wynosi poni-

żej 1 mg/L, ryzyko chorób serca jest niskie. Jeśli stężenie CRP wynosi 1-
3 mg/L, ryzyko jest średnie. Jeśli stężenie CRP wynosi powyżej 3 mg/L, 
ryzyko  jest  duże.  Przy  ryzyku  średnim  i  dużym  należy  wprowadzić 
zmiany w diecie i trybie życia, mające na celu przeciwdziałanie zapale-
niu.  I to  jest  ogromny  temat,  który  bliżej  omówię w  przyszłości.  Na  tę 
chwilę zachęcam do poczytania w sieci o tym, jakie postępowania diete-
tyczne i w trybie życia przeciwdziałają zapaleniom. 

W tym miejscu chcę pokazać, jak dawniej polscy lekarze leczyli pa-

cjentów  z chorobami serca za pomocą zmiany diety. Oto cytat z  dzieła 
doktora Orłowskiego: 

„Zależnie od stopnia zmniejszenia aktywności fizycznej należy 

ograniczyć kaloryczność pożywienia koszem węglowodanów i 
tłuszczów. Niezbędna jest podaż białka w ilości 1,0-1,5 g/kg 
mc., chroniąca przed ujemnym bilansem azotowym. Występu-
je on we wszystkich ostrych procesach chorobowych […]”.[K. 

Jasiński, Ogólne zasady postępowania leczniczego [w:] Nauka 
o chorobach wewnętrznych
, red. nauk. W. Orłowski, wyd. 2, t. 
1, Warszawa 1988, s. 343] 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-14-  

Chcę głównie zauważyć, że dawniej szło się w stronę unikania diety 

bogatej zarówno w węglowodany, jak tłuszcze. Krótko mówiąc, nie jest 
korzystne dla zdrowia, jeśli dieta jest bogata w węglowodany i tłuszcze, 
a uboga w białka. Najlepsze połączenie pod różnymi względami meta-
bolicznymi, o czym już wcześniej pisałem, to dieta bądź bogata w białka 
i tłuszcze, a uboższa w węglowodany, bądź bogata w białka i węglowo-
dany,  a  uboższa  wtedy  w  tłuszcze.  Wybór  doboru  tych  trzech  makro-
składników  zależy  głównie  od  stopnia  aktywności  fizycznej.  Jeśli  ktoś 
ćwiczy na siłowni  lub  uprawia  inne  sporty, największe postępy będzie 
miał na diecie bogatej w białka i węglowodany z mniejszą ilością tłusz-
czów. Jeśli zaś aktywność fizyczna ogranicza się do spacerów, jazdy na 
rowerze i innych lekkich wysiłków, moją rekomendacją jest dieta z ilo-
ścią węglowodanów 70-120 gramów na dobę, a resztę kalorii pokrywa-
my  z  białek  i tłuszczów.  Zresztą  do  połowy  lat  50.  leczono  cukrzycę, 
otyłość, a także powikłania na tle sercowo-naczyniowym dietą uboższą 
w  węglowodany  i  ze  zwiększoną  ilością  tłuszczów  oraz  białka.  Takie 
dietetyczne podejście do leczenia było na tyle skuteczne, że zalecano je 
prawie we wszystkich podręcznikach endokrynologii. 

Książki  doktora  Orłowskiego  są  jednymi  z  ostatnich  naukowych 

książek,  w których  opisywano  takie  zalecenia,  jeśli  chodzi  o  dietę  w 
prewencji i leczeniu różnych chorób i dolegliwości. Z początkiem lat 90. 
w  Europie  już  na  dobre  zaczęły  obowiązywać  zgoła  inne  zalecenia, 
przede  wszystkim  namawiające  na  dietę  bogatą  w  węglowodany,  a 
ubogą w tłuszcze, zwłaszcza nasycone, czyli głównie pochodzenia zwie-
rzęcego.  Wpojono  nam,  że  nadmiar  tłuszczów  nasyconych  (powyżej 
10% z  dziennej  racji  pokarmowej!) powoduje  choroby  serca.  Takie  lan-
sowanie złej opinii o tłuszczu zaczęło się jednak wcześniej, bo w r. 1970. 
Naukowiec Ancel Keys opublikował wtedy referat z „Badania siedmiu 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-15-  

krajów” (po angielsku Seven Countries Study)

22

. Stwierdził w nim, że czę-

stość chorób serca ma ścisły związek ze stężeniem cholesterolu we krwi, 
a cholesterol — z ilością tłuszczu nasyconego w diecie. Ale po pierwsze, 
nie było to dobre badanie wzorców żywienia. Po drugie badanie Keysa 
było manipulacją. Manipulacja  polegała na  użyciu techniki spinu  o na-
zwie  „wybieranie  najlepszych  kąsków”  lub  „wybieranie  wisienek”  — 
po  angielsku  cherry picking.  Jest  to  selektywna  prezentacja  dowodów  i 
tuszowanie  innych.  Cel:  potwierdzić  własne  poglądy,  zamiast  pokazać 
prawdziwy portret rzeczywistości. Otóż najpierw w analizie Keysa były 
22 kraje. Ale wykluczył te, które nie odpowiadały jego poglądom. Zosta-
ło siedem, które poglądom odpowiadały. 

Samo to kwestionuje prawdziwość wniosków Keysa. Ale jest gorzej. 

Wnioski z „Badania siedmiu krajów” zanegował już w r. 1973 Raymond 
Reiser

23

. W dokładnym przeglądzie 40 badań Keysa, Reiser wytknął kil-

ka rodzajów metodologicznych i interpretacyjnych błędów. Najbardziej 
rażący  i  niewybaczalny  błąd  Keysa  polegał  na  tym,  że  zamiast  praw-
dziwego tłuszczu nasyconego — na przykład smalcu czy masła — oso-
by  badane  jadły  również  tłuszcz  roślinny  nasycony  w  procesie 
uwodorniania. Uwodornianie wykorzystuje się na przykład do produk-
cji margaryny, która jest źródłem dużej ilości tłuszczów o izomerii trans
Ale co tam, według Keysa wszystkie tłuszcze nasycone (sztuczne i natu-
ralne) to to samo. Można powiedzieć, że Keys oskarżył prawdziwe (na-
turalne) tłuszcze za szkody, jakie wyrządzają sztuczne tłuszcze roślinne, 
np. margaryna. Błędnie sklasyfikował on wiele produktów, na przykład 

                                       

22

 A. Keys, Coronary heart disease in seven countries, „Circulation” 1970, nr 41 (suplement), s. 1-211. 

23

 R. Reiser, Saturated fat in the diet and serum cholesterol concentration: a critical examination of the litera-

ture

, „American Society for Nutrition” 1973, nr 26 (5), s. 524-555. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-16-  

ciastka  i  inne  wyroby  cukiernicze  zaliczył  do  grupy…  tłuszczów  nasy-
conych, zamiast do węglowodanów przetworzonych. To są szczyty. Ale 
w  ten  sposób  ujelenił  społeczeństwo.  Bo  to  właśnie  referat  Keysa  był 
główną przyczyną zmiany myślenia o przyczynach chorób serca i otyło-
ści.  Doprowadził  do  fatalnych  zmian  w  oficjalnych  zaleceniach  żywie-
niowych dla ludności. To znaczy, przed rokiem 1970 zalecano mniejsze 
spożycie produktów mącznych i słodkich — czyli węglowodanów prze-
tworzonych.  Po  roku  1970  —  zaczęto  zalecać  zmniejszenie  spożycia 
tłuszczu do 30% ogółu energii w dziennej racji pokarmowej, a tłuszczu 
nasyconego  —  do  10%.  W  Stanach  takie  zalecenie  wprowadzono  w  r. 
1977

24

, a w UK w r. 1984

25

. Europa też nie musiała długo czekać na nowe 

wytyczne. 

W r. 2001 eksperci WHO w porozumieniu z Organizacją Narodów 

Zjednoczonych  do  spraw  Wyżywienia  i  Rolnictwa  doszli  do  wniosku, 
że zależność między tłuszczami w diecie a chorobami układu krążenia, 
zwłaszcza chorobą wieńcową, jest szeroko zbadana i istniej silny zwią-
zek  wynikający z  szerokiego materiału  dowodowego.  Napisano tak na 
podstawie raportu Komitetu Żywienia z Amerykańskiego Towarzystwa 
Kardiologicznego

26

.  I  najśmieszniejsze  w  tym  raporcie  i  innych  oficjal-

nych dokumentach jest, że za dowód potwierdzający aterogenny wpły-
wu  tłuszczu  nasyconego  eksperci  uznali  jedno  badanie  kohortowe 

                                       

24

 J.P. Carter, Eating in America; Dietary Goals for the United States. Report of the Select Committee on Nutri-

tion and Human Needs

, U.S. Senate 1977, Cambridge: MIT Press. 

25

 Diet and cardiovascular disease. Committee on Medical Aspects of Food Policy. Report of the Panel on Diet in 

Relation to Cardiovascular Disease

, „Reports on Health and Social Subjects” 1984, nr 28, s. 1-32. 

26

 P. Kris-Etherton i in., Summary of the scientific conference on dietary fatty acids and cardiovascular health: 

conference summary from the nutrition committee of the American Heart Association

, „Circulation” 2001, nr 

103, s. 1034—1039. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-17-  

wskazujące na związek między tłuszczem a ryzykiem choroby wieńco-
wej

27

.  Autorzy  zaleceń  żywieniowych  kompletnie  zlekceważyli  liczne 

obserwacje  epidemiologiczne,  patologiczne  i  kliniczne,  jak  i  badania 
wzorców  żywieniowych  — czyli najbardziej  przekonujące — które  do-
wodzą braku związku między tłuszczem nasyconym a chorobami ukła-
du  krążenia

28

.  To  krzycząca  niesprawiedliwość,  bo  jak  można  na 

podstawie jednego badania wprowadzić takie zalecenie! 

Eksperci, którzy ustalają normy żywieniowe dla ludności odnośnie 

tłuszczu, opierają się na trzech głównych założeniach. 1. Choroby ukła-
du krążenia są częstsze u osób z dużym spożyciem tłuszczu nasycone-
go; im większe spożycie, tym większe występowanie chorób. 2. Osoby z 
chorobami układu krążenia mają większe spożycie tłuszczu nasyconego 
od osób wolnych od tych chorób. 3. Zmniejszenie spożycia tłuszczu na-
syconego zmniejsza częstość chorób układu krążenia. To są trzy założe-
nia hipotezy  o szkodliwości tłuszczu nasyconego, w tym też tłuszczów 
zwierzęcych. I rzecz w tym, że te trzy założenia już wielokrotnie odrzu-
cono — są błędne

29,30,31,32

                                       

27

 F.B. Hu i in., Dietary fat intake and the risk of coronary heart disease in women, „NEJM” 1997, nr 337, s. 

1491—1499. 

28

 P.W. Siri-Tarino i in., Meta-analysis of prospective cohort studies evaluating the association of saturated fat 

with cardiovascular disease

, „The American Journal of Clinical Nutrition” 2010, nr 91, s. 535-546. 

29

 R. Olson, Is it wise to restrict fat in the diets of children?, „Journal of the American Dietetic Association” 

2000, nr 100, s. 28-32. 

30

 S.L. Weinberg, The diet-heart hypothesis: a critique, „Journal of the American College of Cardiology” 

2004, nr 43, s. 731-733. 

31

 J.B. German i C.J. Dillard, Saturated fats: what dietary intake?, „The American Journal of Clinical Nu-

tri-tion” 2004, nr 80, s. 550-559. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-18-  

Mimo  ponad  setki  dowodów,  które  odrzucają  hipotezę  o  szkodli-

wości  tłuszczu  nasyconego,  oficjalne  zalecenia  dietetyczne  nie  uległy 
zmianie.  Są  pojedyncze  badania,  które  wskazują  na  związek  między 
spożyciem tłuszczów nasyconych a chorobami serca. Jednakże hipoteza 
naukowa — tu hipoteza, że tłuszcz nasycony jest szkodliwy — musi się 
zgadzać  z  większością  dostępnych  dowodów,  a  nie  z  mniejszością.  I 
większość  dowodów  nie  potwierdza  tej  hipotezy.  A  powszechnie  wia-
domo, że kilka badań nie może przeważyć nad ponad setką badań, któ-
re przeczą danej hipotezie. W przypadku tłuszczu — jakimś sposobem 
stało się inaczej, ta mniejszość słabych badań „pobiła” ponad setkę do-
brych badań, które odrzucają tłuszczową hipotezę. Ale widać światełko 
w  tunelu.  W  r.  2009  ta  sama  komisja,  która  stwierdziła,  że  jest  silny 
związek między spożywaniem tłuszczów zwierzęcych a chorobami ser-
ca  przyznaje  już,  że  dowody  są  niewystarczające  i  niewiarygodne,  by 
stwierdzić, że tłuszcz ma związek z chorobami serca, cukrzycą i nadwa-

33

Ponownie, w całej tej zabawie w unikaniu tłuszczu nasyconego i w 

zażywaniu statyn chodzi o to, by obniżyć stężenie cholesterolu całkowi-
tego we krwi, bo wierzy się, że jest on czynnikiem ryzyka w chorobach 
układu  krążenia.  Jak  wykazałem,  nie  jest,  a  jeśli  jest,  to  skrajnie  mało 
istotnym, bo na serce chorują zarówno osoby z wysokim stężeniem cho-
lesterolu,  jak  niskim  —  dokładnie  pół  na  pół.  Mam  nadzieję,  że  te  in-

                                                                                                                               

32

 H. Okuyama, Prevention of Coronary Heart Disease. From the Cholesterol Hypothesis to ω6/ω3 Balance

Vol. 96, New York 2007. 

33

 B. Burlingame, Fats and fatty acids in human nutrition. Joint FAO/WHO expert consultation, „Annals of 

Nutrition and Metabolism” 2009, nr 55, s. 239. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-19-  

formacje  rzuciły  trochę  światła  na  sprawę  statyn,  tłuszczu  nasyconego 
(zwierzęcego, roślinnego) i cholesterolu. 

Na  koniec  przywołam  istotny,  jak  mi  się  zdaje,  temat,  mianowicie 

zachorowalność na raka, zwłaszcza mam na myśli raka piersi u kobiet, 
w przypadku którego jest najwięcej badań powiązanych z cholesterolem 
i statynami. To znaczy, obniżanie cholesterolu statynami najprawdopo-
dobniej istotnie zwiększa ryzyko raka piersi. W r. 1996 zrobiono pierw-
sze badanie pt. „CARE”, które oceniło względem placebo wpływ statyn 
na  choroby  układu  krążenia

34

.  Ale  przy  okazji  badanie  wydobyło  na 

światło  dzienne  fakt,  że  w  grupie  kobiet  przyjmujących  statyny  było 
istotnie więcej raków piersi. Co się potem stało było ciekawe: przy pro-
jektowaniu większości badań nad statynami na zlecenie firm farmaceu-
tycznych nakazywano wykluczyć kobiety będące w grupie ryzyka raka 
piersi

35

 :)  Co  gorsza,  wiele  późniejszych  badań  nad  statynami  przed-

wcześnie zakończono bez racjonalnego uzasadnienia. Takie postępowa-
nie  jest  podstawą  do  przypuszczeń,  że  mamy  do  czynienia  z 
fałszowaniem rzeczywistości. Zresztą udowodniono, że długie zażywa-
nie statyn jest powiązane z dwukrotnym wzrostem raka piersi u kobiet 
po  menopauzie

36

,  co  wskazuje,  że  statyny  i  obniżanie  cholesterolu 

zwiększają to ryzyko. Jest jedno badanie, które wskazuje na brak związ-

                                       

34

 F.M. Sacks i in., The effect of pravastatin on coronary events after myocardial infarction in patients with av-

erage cholesterol levels. Cholesterol and Recurrent Events Trial investigators

, „NEJM” 1996, nr 335, s. 1001-

1009. 

35

 U. Ravnskov i in., The statin-low cholesterol-cancer conundrum, „QJM” 2012, nr 105, s. 383-388. 

36

 J.A. McDougall i in., Long-term statin use and risk of ductal and lobular breast cancer among women 55 to 

74 years of age

, „Cancer Epidemiology, Biomarkers & Prevention” 2013, nr 22, s. 1529-1537. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-20-  

ku,  a  nawet  na  obniżanie  ryzyka  dzięki  zażywaniu  statyn

37

.  Ale  jest  to 

badanie,  które ma  poważne  wady, zwłaszcza czas  zażywania statyn, a 
także  duża  rozbieżność  w  kluczowych  czynnikach  u  osób  badanych. 
Nie sztuka czytać abstrakty badań, sztuka umieć je ocenić i wyciągać z 
nich trafne wnioski. 

Mężczyźni też doznają niepożądanych skutków ubocznych z zaży-

wania statyn. Jest ich wiele, ale chyba najmniej pożądanym jest spadek 
zawartości testosteronu w organizmie. Testosteron jest hormonem, któ-
ry sprawia, że mężczyzna jest mężczyzną. Znaczny spadek stężenia ob-
jawia się wieloma zmianami — oczywiście niekorzystnymi, na przykład 
maleje gęstość mineralna kości, co zwiększa ryzyko złamań, pogarszają 
się zdolności umysłowe, zwiększa się masa tkanki tłuszczowej, a spada 
masa  tkanki  mięśniowej;  ponadto  rośnie  ryzyko  wystąpienia  cukrzycy 
typu 2, chorób serca i nawet niektórych raków. 

To wszystko, co mam na ten temat do przekazania w tym miesiącu. 

Przejdę teraz do kolejnego tematu. 

JAK CZĘSTO CZŁOWIEK 

POWINIEN SIĘ WYPRÓŻNIAĆ 

To pytanie, formułowane na różne sposoby, dochodzi do mnie często i 
wreszcie należy je omówić. Otóż co osoba to opinia. Na YouTube można 
znaleźć filmy, w którym  ktoś mówi, że należy się wypróżniać codzien-
nie, najlepiej 2-3 razy dziennie, skoro jemy 3-4 posiłki, bo inaczej mamy 
do  czynienia  z  zaparciem  lub  inną  dolegliwością  układu  trawiennego. 

                                       

37

 T.P. Ahern, Statin prescriptions and breast cancer recurrence risk: a Danish nationwide prospective cohort 

study

, „Journal of the National Cancer Institute” 2011, nr 103, s. 1461-1468. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-21-  

W  innym  filmie  słyszymy,  że  wystarczy  co  drugi-trzeci  dzień.  Piszę  o 
YouTube, bo ludzie to oglądają i często się sugerują tym, co usłyszą. Ale 
podobnie jest z tekstami w sieci. Co strona to opinia. 

Prawda  jest  taka,  że  „prawidłowy  rytm  wypróżnień  mieści  się  w 

szerokim zakresie” — czytamy w Internie Harrisona

38

. A jak zajrzymy do 

książek o fizjologii człowieka, mamy konkretną informację: 

„U ludzi zdrowych częstość defekacji może wynosić od jednej 
na 2-3 dni poprzez jedną dziennie do nawet trzech dziennie”. 
[W.F. Ganong, Fizjologia, Warszawa 2009, s. 496] 

W  dziele  doktora Orłowskiego mamy zasygnalizowane,  że tym  le-

piej (w sensie bardziej pożądane), im częściej: 

„Prawidłowo wypróżnianie odbywa się raz dziennie. Jednak 
dwukrotne oddawanie kału w ciągu doby lub defekację wystę-
pującą w odstępach 2-3-dniowych należy uznać również za 

zjawisko fizjologiczne [prawidłowość — przyp. mój], jeśli łą-
czy się ono z dobrym poczuciem ogólnym i brakiem jakichkol-
wiek dolegliwości subiektywnych”. [S. Kirchmayer, S. 

Konturek, Choroby jelit [w:] Nauka o chorobach wewnętrz-
nych
, red. nauk. W. Orłowski, wyd. 2, t. 6, Warszawa 1989, s. 
156] 

Pozwolę sobie uściślić powyższe. Otóż, jak widać, nigdy nie można 

mówić,  że  człowiek  powinien  się  wypróżniać  na  przykład  dwa  razy 
dziennie  i  koniec.  Nie  ma  jednej  właściwej  częstotliwości,  pasującej  do 
każdego  człowieka.  Częstość  wypróżnień  zależy,  najzwyczajniej  w 

                                       

38

 M. Camilleri i J.A. Murray, Biegunka i zaparcie [w:] Interna Harrisona, red. nauk. A.S. Fauci i in., wyd. 

3, t. 1, Lublin 2009, s. 279. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-22-  

świecie,  od  składu  diety,  a  konkretnie  —  od  proporcji  makroskładni-
ków.  Białka  i  tłuszcze  są  przez  organizm  tak  skutecznie  utylizowane 
(wykorzystywane),  że  po  przejściu  całego  procesu  trawienia  pozostaje 
mało  resztek  („odpadów”)  do  usunięcia.  Dlatego  na  diecie  ubogiej  w 
węglowodany  człowiek  będzie  naturalnie  rzadziej  chodził  do  łazienki 
za potrzebą numer  dwa  —  nawet  co  2-3  dzień.  Białka  i  tłuszcze  są  tak 
odżywcze i niezbędne organizmowi, że ten wykorzystuje je w znakomi-
tej  większości.  Co  innego  jednak  w  przypadku  węglowodanów.  Jako 
makroskładnik teoretycznie zbędny dla organizmu (podkreślam: teore-
tycznie, bo organizm może go syntetyzować endogennie), z ich trawie-
nia  powstaje  znacznie  więcej  odpadów  do  usunięcia,  niż  z  trawienia 
białek i tłuszczów. A więc człowiek na diecie bogatej w węglowodany, 
na przykład weganin lub wegetarianin, będzie chodzić za potrzebą du-
żo częściej, nawet 2-3 razy dziennie. 

Zobaczmy,  jaki  produkt  generuje  ile  „odpadów”.  Otóż z trawienia 

produktów białkowych pochodzenia zwierzęcego do usunięcia poprzez 
wypróżnienie pozostaje… tylko 5% z tego, co zjedliśmy. Z naturalnych 
tłuszczów i olejów do usunięcia również pozostaje 5%. Z sera też pozo-
staje 5% do usunięcia. Z orzechów, nasion i pestek zostaje 10% do usu-
nięcia. Z ziemniaków zostaje 15% do usunięcia. Z warzyw strączkowych 
pozostaje 20% do usunięcia. A z warzyw… aż 55%. Co się dzieje z resz-
tą? Jak organizm resztę wykorzystuje? W przypadku białek i tłuszczów, 
z których powstaje najmniej odpadów, organizm sporo zużywa do zasi-
lenia procesu trawienia, a resztę zużywa na różne procesy biochemicz-
ne,  biosyntezę  tkanek  (na  przykład  odnowę,  regenerację)  i  produkcję 
energii.  W  przypadku  węglowodanów  jest  jednak  inaczej  —  część  zje-
dzonych  węglowodanów  także  zasila  procesy  trawienne  tych  produk-
tów,  ale  nawet  50%  strawionych  węglowodanów  (na  przykład  chleb) 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-23-  

zostaje  przeznaczone  na  produkcję  tkanki  tłuszczowej,  jeśli  przekro-
czymy ok. 120 gramów węglowodanów na dobę i prowadzimy siedzący 
tryb życia. I tak to wygląda. Już teraz, mam nadzieję, temat jest bardziej 
jasny. Jak ktoś nam wmawia, że zdrowy człowiek powinien chodzić na 
tron codziennie, to następnym razem kwestionujmy wszystko, co mówi, 
bo prawdopodobnie czerpie wiedzę z najsłabszych źródeł.  

Warto tu dodać, że u niemowląt defekacja następuje jako działanie 

odruchowe, niezależne od woli. Dopiero w drugim lub trzecim roku ży-
cia dziecko wyucza się pokonywania odruchu defekacji. W sensie prak-
tycznym  oznacza  to,  że  sprawowana  przez  mózg  nabyta  kontrola 
świadoma  może  hamować  ten  odruch  do  czasu, gdy nastąpi właściwy 
moment

39

Ciekawostką jest, że podobnie jak można wstrzymać proces defeka-

cji, tak można  go też wspomóc lub wywołać poprzez  kurczenie mięśni 
brzucha  i  ruch  w dół  przepony,  co  łącznie  wzmaga  ciśnienie  w  jamie 
brzusznej. W praktyce, najpierw trzeba wziąć głęboki wdech „do brzu-
cha”,  żeby  przesunąć  przeponę  w  dół,  a  potem  mocno  napiąć  mięśnie 
brzucha  (spłaszczając  brzuch),  by  zwiększyć  ciśnienie  w  jamie  brzusz-
nej

40

.  To  spowoduje  „aktywację”  defekacji,  czyli  podniesienie  ciśnienia 

w odbytnicy do ok. 18-20 mm Hg, przy którym to powstaje bodziec. Na-
stępnie  ciśnienie  mimowolnie  osiąga  wartość  55  mm  Hg,  przy  którym 
zwieracze  odbytu  ulegają  rozluźnieniu,  a  zawartość  odbytnicy  zostaje 
wydalona. Opisana sztuczka będzie przydatna dla osób, które mają kło-

                                       

39

 A. Waugh, A. Grant, Ross & Wilson Anatomia i fizjologia człowieka w warunkach zdrowia i choroby, Wro-

cław 2012, s. 316. 

40

 J.E. Hall, Guyton and Hall Textbook of Medical Physiology, wyd. 13, USA 2016, s. 816. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-24-  

pot z normlanym wypróżnianiem. Tu jednak ważna uwaga: świadomie 
powstrzymać defekację zaleca się tylko jeden raz. Na pewien czas ustąpi 
odruch  defekacji  i  znów  się  pojawi.  Ale  teraz  już  nie  wolno  go  po-
wstrzymywać.  Praktyka  kliniczna  pokazuje,  że  dwukrotne  i  częstsze 
powstrzymywanie  prowadzi  do  dwóch  niekorzystnych  zmian.  Po 
pierwsze do stwardnienia kału, czyli zaparcia. A po drugie do osłabie-
nia odruchów do defekacji (odruchów perystaltycznych), przez co jelita 
stają się atoniczne, to znaczy dochodzi do niedowładu jelit. Niedowład 
jelit trudno cofnąć. 

Tu  rada  dla  rodziców.  Bardzo  ważne jest,  by  dzieci jak najrzadziej 

powstrzymywały odruch do defekacji. W najnowszym wydaniu fizjolo-
gii lekarskiej profesorów Guytona i Halla na s. 846 jest napisane, że jeże-
li  dziecko  reaguje  na  odruch  do  defekacji,  czyli  po  prostu  nie 
wstrzymuje nawykowo, to jest dużo mniej prawdopodobne, że w życiu 
dorosłym  będzie  mieć  kłopot  z  zaparciami.  Nie  chcę  na  ten  temat  się 
specjalnie  rozwodzić,  bo  myślę,  że  instynkt  rodzicielski  wystarczy,  by 
sobie  zdać  sprawę,  że  dziecko  może  wstrzymywać  w  różnych  sytua-
cjach  z  różnych  powodów.  Na  przykład  jest  w  szkole,  czuje  silną  po-
trzebę,  którą  ignoruje  po  raz  piąty,  bo  się  wstydzi  podnieść  rękę  i 
poprosić nauczyciela  o  zgodę na  pójście  do  łazienki.  Nie chcąc wycho-
dzić poza swoją strefę komfortu z  powodu nieśmiałości, dziecko myśli 
sobie, że wytrzyma i poczeka do przerwy. Takie sytuacje mogą się zda-
rzać i na pewno się zdarzają. Zadaniem rodzica jest uświadamiać nawet 
w takich sprawach; a wystarczy czasami jedno zdanie, na przykład po-
wiedzieć, że jak podczas lekcji będzie się chciało do łazienki, to żeby nie 
czekać, tylko podnieść rączkę i zapytać nauczyciela, czy można iść. Ro-
zumiem,  że  czytelnicy,  którzy  nie  są  rodzicami,  mogą  się  drapać  po 
głowie i myśleć, że poruszam nieistotny lub dziwny temat. Ale czytelni-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-25-  

cy, którzy są rodzicami, na pewno tak nie pomyślą. Sam zresztą byłem 
świadkiem  zdarzenia,  które  ma  miejsce  częściej,  niż  się  nam  wydaje. 
Pewnego razu odbierałem z przedszkola córkę przyjaciela. Zamieniłem 
kilka  słów  ze  znajomym,  który  w tym  czasie  też  odbierał  swoją  córkę. 
Kiedy  rozmawialiśmy,  usłyszałem  w  tle:  „Krzysiu,  musisz  mówić,  jak 
chce ci się do ubikacji…”. Chłopiec załatwił się w spodnie.  Prawda jest 
taka, że niektóre dzieci, pewnie głównie nieśmiałe, tak robią. Mama lub 
tata  musi  powiedzieć  mu  dokładnie,  co  ma  w  razie  potrzeby  robić  w 
przedszkolu lub szkole. Dobrze, dość już o tym, przejdę teraz do kolej-
nego tematu tego numeru. 

OWOCE: WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ 

Owoce to nie tylko skarbnice niektórych cennych witamin i minerałów, 
to także smakowite „desery przyrody”, dostępne w każdym kształcie i 
wszystkich kolorach tęczy. 

Dziś  niektórzy  dietetycy  mówią,  że  nie  powinniśmy  jeść  zbytnio 

owoców tropikalnych, takich jak ananasy czy banany, bo — nie wdając 
się w szczegóły — nie są one odpowiednie dla ludzi z naszej strefy kli-
matycznej,  tylko  dla  ludzi  w rejonach,  gdzie  oryginalnie  dojrzewają. 
Śmieszy mnie to, bo prawda jest taka, że już w czasach faraonów, czyli 
dawno temu, owoce transportowano przez wszystkie kontynenty i mo-
rza.  Oznacza  to,  że  prawie  na  całym  świecie  wszyscy  mają  od  dawna 
dostęp  do  tropikalnych  owoców  i  dla  naszych  organizmów  nie  jest  to 
kłopot, jak wskazują niektórzy eksperci, mówiąc na przykład, żeby nie 
jadać zimą tylu mandarynek, ograniczać banany i tak dalej. Takie gada-
nie  między  bajki  można  włożyć.  Zresztą  nie  jest  tajemnicą,  że  wielu 
wczesnych podróżników i emigrujących ludów zabierało z sobą owoce i 
ich  nasiona  do  najdalszych  zakątków  świata,  stąd  też  różne  owoce  są 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-26-  

dziś  uprawiane  w  miejscach  odległych  od  swych  oryginalnych  miejsc 
uprawy. 

Za smak słodki owoców odpowiadają głównie cukry: fruktoza, glu-

koza  i  sacharoza.  Za  smak  kwaśny,  czy  też cierpki,  odpowiadają  orga-
niczne kwasy obecne w sokach owoców. Kwasowość w każdym owocu 
zmienia  się  pod  wpływem  jego  dojrzewania.  Najczęściej  im  starszy 
owoc, tym mniej kwaśny. Obecne  kwasy są lotne lub nielotne. I co jest 
odnośnie nich  ciekawe,  to że  kwasy  lotne wyparowują  podczas  każdej 
obróbki  cieplnej,  a  kwasy  nielotne  zostają  wypłukane,  jeśli  obróbka 
cieplna  odbywa  się  w  wodzie.  Czyli  jeśli  mamy  kwaśne  owoce  i  nie 
wiemy, co z nimi zrobić, a zjeść się nie bardzo da, można je poddać ob-
róbce  cieplnej  i  będą  dobre  w  smaku  :)  Można  je  tylko  oblać  miodem 
przed zjedzeniem, bo będzie im brakować słodyczy. 

Większość owoców ma pH o wartości poniżej 5,0. Na przykład, ba-

nany  i figi – 4,6; pomidory – 4,2; winogrono – 4,0;  gruszki – 3,9; czere-
śnie – 3,8; jagody – 3,7; maliny – 3,6; truskawki – 3,4; morele i jeżyny – 
3,3; rabarbar – 3,2; jabłka, grejpfrut – 3,1; cytryny – 2,3. Tu warto zwrócić 
uwagę  na  temat  wody  alkalicznej  (zasadowej).  Jej  propagatorzy,  prze-
ważnie sprzedawcy urządzeń lub tabletek do alkalizacji, mówią, że „rak 
rozwija się w środowisku kwaśnym, a ginie w zasadowym”. To główny 
nerw  argumentacji.  Ale  argumentacja  ta  nie  wytrzymuje  krytyki,  co 
można udowodnić na wiele sposobów, na przykład wystarczy postawić 
proste  pytanie:  czy  te  części  organizmu,  które  naturalnie  mają  odczyn 
kwasowy,  mają  większe  ryzyko  raka?  Nie.  Przyjrzyjmy  się  żołądkowi 
i jelitom.  Żołądek  pracuje  normalnie,  jeśli  jego  pH  wynosi  1,5-3,5.  En-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-27-  

zymy  trawienne  działają  wtedy  najlepiej.  Więc  jest  bardzo  kwasowy

41

Za  żołądkiem,  czyli w  dwunastnicy,  jest  nagły wzrost  pH  do  ok.  6.  Za 
dwunastnicą, czyli w jelicie cienkim i grubym, pH waha się między 6 a 
7,5 — w większości jest obojętne lub zasadowe. I gdyby prawdą było, że 
kwasowe pH powoduje raka i rak rozwija się w nim najlepiej, to najwię-
cej  przypadków  raka  występowałoby  w  żołądku.  Tymczasem  rak  żo-
łądka  należy  do  rzadko  występujących  raków,  mimo  że  ma  rzekomo 
doskonałe  środowisko  do  rozwoju.  Tak  naprawdę  ilość  zgonów  z  po-
wodu raka żołądka od prawie 100 lat jest na niskim poziomie. Z drugiej 
strony jednym z najczęściej występujących raków u kobiet i mężczyzn, 
zarówno w przeszłości, jak i obecnie… jest rak jelita grubego, gdzie pH 
jest trochę poniżej 7, obojętne lub zasadowe (bo waha się). Więc żołądek 
o  kwaśnym  pH  jest  znacznie  mniej  narażony  na  rozwój  raka  niż  jelito 
grube  o  pH  obojętnym  lub  zasadowym.  Jednakże:  w  jelicie  cienkim, 
gdzie  pH  również  jest  prawie  zasadowe,  bardzo  rzadko  występują 
zmiany  rakowe  –  w  przeciwieństwie  do  jelita  grubego,  gdzie  pH  jest 
podobne,  a  częstość  raka  znacznie  większa.  A  zatem,  biorąc  za  obiek-
tywny  przykład  sam  układ  trawienny,  wiemy,  że  rak  może  wystąpić, 
potem rozwijać się i być częsty lub rzadki zarówno w środowisku kwa-
sowym, jak alkalicznym. Podobną obserwację można poczynić na przy-
kładzie  wielu  innych  części  organizmu.  I  zawsze  dojdziemy  do 
wniosku,  że  pH  danej  tkanki  nie  jest  powiązane  z  częstością  raka.  o 
ważniejsze, pH każdej części ciała jest tak ściśle regulowane przez orga-
nizm,  że  praktycznie nie  da się  w  żaden  sposób  go zmienić metodami 
niefarmakologicznymi.  Inaczej  doszłoby  do  poważnych  konsekwencji 

                                       

41

 A. Waugh, A. Grant, Ross & Wilson Anatomia i fizjologia człowieka w warunkach zdrowia i choroby, Wro-

cław 2012, s. 307. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-28-  

zdrowotnych.  Dlaczego  więc  ktoś  chciałby  zmieniać  pH  którejkolwiek 
części ciała, skoro każda część pracuje optymalnie przy takim pH, jakie 
jest  tam  obecne,  a  rak  występuje  bez  względu  na pH? Mamy wreszcie 
owoce, od których na chwilę odbiegłem. Otóż jeśli zakładamy, że picie 
alkalicznej wody daje pozytywne efekty, to musi to wynikać z tego, że 
picie  wody  kwasowej  szkodzi.  W  związku  z  tym  większość  owoców, 
również tych, które najczęściej bada się w prewencji raka, byłoby szko-
dliwe,  bo w  większości  składają  się  z  wody  i  mają  kwasowe  pH z  po-
wodu obecności organicznych kwasów. 

Ale nie ma fałszywej teorii bez domieszki niektórych rzeczy praw-

dziwych. Skądś musiało się wziąć mówienie, że środowisko kwaśne dla 
raka jest korzystne, a alkaliczne — zabójcze. 

Najprawdopodobniej wzięło się to z niezrozumienia tego, co odkrył 

biochemik  doktor  Otto  Warburg.  Mianowicie,  w odróżnieniu  od  meta-
bolizmu zdrowych komórek, większość komórek rakowych wchodzi na 
szlak  glikolizy  tlenowej,  wytwarzając  mleczan,  który  odpowiada  za 
spadek pH tam, gdzie zaszły zmiany rakowe. 

A więc w ogromnym skrócie, w obrębie komórek rakowych istnieje 

niższe pH niż w przypadku komórek zdrowych, czyli z normalnym me-
tabolizmem. Na tej podstawie, propagatorzy picia wody alkalicznej wy-
sunęli  pochopny  wniosek,  że  środowisko  zasadowe  jest  zabójcze  dla 
raka, a kwaśne sprzyja jego rozwojowi. Cytując Arystotelesa: „Z fałszy-
wej  przesłanki  fałszywy  wniosek”. Nie  jest  to pytanie rodzaju „Co  po-
wstało  wcześniej,  kura  czy  jajko”.  Wiemy,  że  wcześniej  musi  powstać 
rak,  potem  kwasowe  środowisko  —  nigdy  na  odwrót.  Więc  nie  dajmy 
się  nabrać  na  wodę  alkaliczną,  nie  kupujmy  tabletek,  ani  koszmarnie 
drogich  jonizatorów  do  alkalizacji  wody.  Lepiej  adresować  poznane 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-29-  

czynniki  ryzyka  raka,  na  przykład  wprowadzić  dietę  przeciwzapalną, 
zmniejszyć  lub  rzucić  palenie  tytoniu,  schudnąć,  wprowadzić  aktyw-
ność fizyczną i… jeść więcej owoców. Wróćmy teraz do nich. 

Żywieniowo,  owoce  są  bogate  w  węglowodany,  związki  fitoche-

miczne i wodę, która stanowi 70 do 95% świeżych owoców. Węglowo-
dany  są  głównym  źródłem  kalorii  w  owocach.  Początkowo  jest  to 
skrobia. Ale  stopniowo,  jak  owoc  dojrzewa,  skrobia  przekształca  się w 
cukry:  glukozę,  fruktozę  i  sacharozę.  Tłuszczu  w  owocach  jest  bardzo 
mało, z wyjątkiem kokosu, awokado i oliwek.  

Kiedy  mowa  o  tłuszczu,  na  myśl  przychodzi  cholesterol.  Oczywi-

ście żadne produkty roślinne nie zawierają cholesterolu, bo do jego syn-
tezy  potrzebna  jest  wątroba.  Czyli  cholesterol  jest  tylko  w  produktach 
pochodzenia zwierzęcego. 

Owoce są nadal źródłem witamin, ale minerałów — już nie bardzo. 

Dlatego ja i moja rodzina nie suplementujemy witamin, z wyjątkiem wi-
taminy D i czasami C. Całą resztę pozyskujemy między innymi z owo-
ców. Zawartość witamin w owocach każdy sobie łatwo znajdzie w sieci. 
Zwrócę tylko uwagę na witaminę C. Wydaje się, że najlepszym źródłem 
są  pomarańcze  i  cytryny.  Ale to nieprawda.  W  jednej  średniej  cytrynie 
są 24 mg, w średniej pomarańczy 70 mg, a w papai — aż 180 mg. Inny-
mi dobrymi źródłami są truskawki (85 mg), ananasy (80 mg) i kiwi (74 
mg). 

Owoce są bogate w błonnik. Pektyny i inne rozpuszczalne błonniki 

pomagają w kontroli poziomu cukru we krwi. Najlepsze źródła błonni-
ka to: rodzynki, gruszki, jabłka, maliny, truskawki, śliwki i pomarańcze. 
Usuwanie  skórki  zmniejsza  ilość  błonnika,  na  przykład  obranie  jabłka 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-30-  

powoduje spadek o 0,8-1 gram. Lepsze są pod tym i innymi względami 
koktajle z całych owoców niż wyciskane soki, bo w sokach jest o połowę 
mniej  błonnika

42

.  Tu  ciekawostka:  śliwki  i  sok  ze  śliwek  często  używa 

się jako naturalny  i zdrowy środek przeczyszczający z powodu zawar-
tości difenyloizatyny — związku, który pobudza aktywność jelit. Nada-
ją się również, jeśli wypróżnianie odbywa się rzadziej niż co trzy dni. 

Na  szczególną  uwagę  zasługują  wszelkie  jagody.  Są  najbogatszym 

źródłem polifenoli, między innymi flawonoidów,  garbników, stilbenoi-
dów i kwasów fenolowych

43

. Związki te mają szeroki zakres aktywności 

biologicznych,  między  innymi  są  przeciwzapalne,  przeciwrakowe, 
przeciwbakteryjne  i  przeciwutleniające,  co  czyni  je  bardzo  zdrowymi 
produktami. W licznych badaniach potwierdzono, że zmniejszają ryzy-
ko nadciśnienia tętniczego, chorób układu krążenia czy otępienia umy-
słowego. Wiele korzystnych efektów jagód wynika z tego, że zawarte w 
nich  polifenole  korzystnie  wpływają  na  naczynia  krwionośne:  rozsze-
rzają się i zwiększają dostawę krwi do mózgu i serca. Na przykład czar-
ne  borówki  były  ulubionym  owocem  pilotów  podczas  I  Wojny 
Światowej,  twierdzili  oni,  że  poprawiają  im  wzrok.  Ale  jak  napisałem, 
wszystkie  jagody  są  równie  zdrowe,  dlatego  zasługują  na  szczególną 
uwagę.  Teraz  kilka  uwag  o  najczęściej  jedzonych  owocach  —  czym  się 
kierować podczas ich zakupów… 

                                       

42

 E. Lanza i R. Butrum, A critical review of food fiber analysis and data, „Journal of the American Dietetic 

Association” 1986, nr 86, s. 732-743. 

43

 N.P. Seeram, Berry fruits: Compositional elements, biochemical activities, and the impact of their intake on 

human health, performance, and disease

, „Journal of Agriculture and Food Chemistry” 2008, nr 56 (3), s. 

627-629. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-31-  

Jabłka. Wybór jabłek zależy od ich przeznaczenia: będą jedzone na 

surowo, czy poddane obróbce termicznej — na potrzeby ciast, tortów i 
słodkich sosów.  Jeśli mają  być poddane obróbce,  lepiej wybrać gatunki 
jędrne,  twarde,  które  dodatkowo  zatrzymują  jak  najwięcej  smaku.  Ta-
kimi jabłkami  —  czyli najlepszymi na  potrzeby ciast, tortów  i słodkich 
sosów  —  są  odmiany  Rome  Beauty  oraz  Newton  Pippin.  Potwierdzą  to 
najlepsi szefowie kuchni. Odmiany te na surowo nie smakują tak dobrze 
jak po obróbce termicznej. Natomiast idealne do jedzenia na surowo są 
wszystkie  odmiany  z  grupy  Red  Delicious  oraz  Jonathan.  Pozostałe  od-
miany można jeść i tak, i tak. 

Morele. Dla najlepszego smaku, należy kupować miękkie, dojrzałe, 

z jak najbardziej złoto-pomarańczowym kolorem. 

Awokado.  Wybieramy  głównie  na  podstawie  dotyku.  Musi  być 

średnio miękki, nigdy twardy. 

Banany. Najpowszechniejsze owoce tropikalne na świecie. Jeśli bę-

dą  jedzone  w  krótkim  czasie  od  zakupu,  najlepiej  kupić  dojrzałe,  czyli 
żółte  z  czarnymi  plamkami  (najsłodsze),  żółte  (słodkie)  lub  zielonawo-
żółte (średnio słodkie). Jeśli wiadomo, że będą leżeć 2-3 dni, można ku-
pić bardziej zielone, czyli niedojrzałe. 

Truskawki.  W  odróżnieniu  od  innych  owoców,  nie  dojrzewają  po 

zerwaniu z grządki. Dlatego do sklepów powinny trafić, jak mają inten-
sywny kolor czerwony i są całkowicie dojrzałe. Łatwo się psują z powo-
du  szybkiego  oddychania  (wymiany  gazowej)  i  podatności  na  psucie 
grzybicze. Jeśli po zakupie nie są od razu jedzone, należy je trzymać w 
lodówce, ale nieumyte. Opłukiwanie wodą przed włożeniem do lodów-
ki jest niekorzystne, bo przez to tracą smak, a ich struktura staje się zbyt 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-32-  

miękka. Myć należy  tuż  przed zjedzeniem,  ale  o  tym napiszę więcej w 
dalszej części. 

Maliny. Należy kupować te, które są okrągłe, „nabrzmiałe” i prze-

de wszystkim twardawe, zdrowe, bez śladów charakterystycznej pleśni. 

Jeżyny. Po angielsku to blackberries, i jak ta nazwa wskazuje — mu-

szą być prawie całkowicie czarne. Jeśli nie są, nie kupować. Owoc musi 
pokrywać całą główkę, być twardawy i nie być zielonkawy lub czerwo-
nawy  od  strony  łodygi.  Należy  unikać  jeżyn,  które  mają  małą  główkę; 
świadczy to, że są niedojrzałe. 

Czarne  borówki.  Chociaż  w  nazwie  jest  słowo  „czarne”,  idealne 

borówki mają kolor granatowoczarny  i są pokryte szarawą powłoczką. 
Należy kupować borówki, które w dotyku są twardawe i gładkie. 

Czerwone  porzeczki.  Nawet  najbardziej  dojrzałe  są  cierpkie,  dla-

tego zwykle zjada się je po ugotowaniu i osłodzeniu — w formie ozdo-
by  na  deserach.  Najdojrzalsze  najlepiej  poznać  po  tym,  że  mocno 
trzymają się łodygi, gdy chcemy ją od nich oderwać. 

Żurawina.  Wybieramy  te,  co  są  twardawe,  okrągłe  i  mają  gładką 

skórkę. 

Czereśnie, wiśnie. Najsmaczniejsze są te o ciemnoczerwonym lub 

głęboko-fioletowym  kolorze.  Powinny  być  „mięsiste”,  twardawe,  mieć 
jaskrawy kolor, nie blady. 

Grejpfruty. Najlepsze są wtedy, gdy skórka błyszczy (nie jest zbyt 

matowa), jest gładka, a oba końce owocu są płaskawe. Czyli unikać na-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-33-  

leży tych, które mają spiczaste (wypukłe) końce, a ponadto grubą skórę i 
głębokie pory. 

Winogrona.  Nie  stają  się  słodsze,  ani  nie  dojrzewają  po  zbiorach. 

Dlatego  kupować  trzeba  tylko  najdojrzalsze.  Powinny  być  twardawe, 
nabrzmiałe,  mieć  wyraźny  kolor.  Unikać  należy  miękkich  i  pomarsz-
czonych.  Najlepszy  smak  wydobywa  się,  jeśli  są  jedzone  po  schłodze-
niu. 

Kiwi.  Owoc  kiwi  dojrzały  jest  wtedy,  gdy  lekki  ucisk  powoduje 

wgniecenie,  a  więc  gdy  owoc  nie  jest  twardy.  Wtedy  miąższ  będzie 
słodki  i  będzie  wydobywał  wszystkie  walory  smakowe.  Im  twardszy 
owoc, tym kwaśniejszy. Nie należy go gotować, traci kolor, konsystencję 
i trochę smaku. Nie nadaje się do robienia galaretek, bo aktynidyna, za-
warty w owocu enzym, uniemożliwia żelowanie. 

Cytryny.  Im  cieńsza  skórka  i  im  większy  ciężar  (jak  na  swój  roz-

miar),  tym  więcej  soków  cytryna  zawiera.  Im  grubsza  skórka  i  lżejsza 
cytryna, tym mniej ma soku. 

Limonki.  Tak  samo:  im  cieńsza  i  bardziej  błyszcząca  skórka  oraz 

większy ciężar, jak na swój rozmiar, tym więcej soków limonka zawiera. 

Mandarynki. Powinny być średnio-twarde, mieć pełny, intensywny 

kolor  i być  pokryte  cienką,  prawie  oleistą  skórką.  Im  grubsza  skórka, 
tym gorszy owoc. 

Mango. Należy wybierać te, które mają jak najmniej pozostałej zie-

leni  i  mają  trochę  czerwieni,  ale  które  głównie  mają  barwę  pomarań-
czową  lub  żółtawą.  Dojrzałe  mango,  a  więc  smaczne  mango,  powinno 
się lekko wgłębiać pod uciskiem palca. Innym czynnikiem, który świad-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-34-  

czy  o  dojrzałości,  jest  charakterystyczny  dla  mango  zapach,  zwłaszcza 
od strony, gdzie była łodyga. Jeśli zbytnio nie pachnie, jest niedojrzałe. 

Arbuzy. Stan pozostałości po łodydze i głuchy odgłos po opukaniu 

arbuza  to  dwa  czynniki  świadczące  o  dojrzałości.  Zielony  kolor  nie 
świadczy  o  niedojrzałości!  Jeśli  o  kolor  chodzi,  na  dojrzałość  wskazuje 
kremowy lub zielonkawy spód arbuza. 

Nektarynki.  Dojrzałe nektarynki  nie  są zbyt twarde,  ucisk palcem 

powinien  spowodować  wgłębienie.  Między  czerwonymi  cieniami  po-
winno być widoczne pomarańczowożółte tło, czyli kolor podstawowy. 

Pomarańcze.  Najsłodsze,  najbardziej  soczyste  są  te  zbierane  u 

szczytu  sezonu.  Im  cięższe,  jak  na  swój  rozmiar,  oraz  im  cieńszą  mają 
skórkę — tym są bardziej soczyste i smaczne.  

Brzoskwinie. Powinny dojrzeć na drzewie, dopiero być zebrane. Je-

śli dojrzewają  po zebraniu, czyli w sklepie lub  domu, mogą być trochę 
mniej smaczne. Dojrzałe, dobre brzoskwinie mają żółtawy lub kremowy 
kolor.  Ilość  czerwieni  („rumieńca”)  nie  zawsze  świadczy  o  dojrzałości, 
bo  najlepsze  brzoskwinie  przeważnie  są  blado  zakolorowane.  Po  uci-
śnięciu  palcem  powinny  się  lekko  zapaść,  czy  nie  być  twarde.  Należy 
unikać zbyt twardych, zielonych i odgniecionych. 

Gruszki. Jednym ze sposobów sprawdzenia dojrzałości jest uciśnię-

cie na szyjkę gruszki, jak najbliżej ogonka, a następnie powąchanie. Jeśli 
czujemy słodki zapach, gruszka jest dojrzała. Ma wtedy mało tej charak-
terystycznej ziarnistości podczas jedzenia, miąższ jest bardziej jednolity. 
Jeśli takie kupujemy, czyli dojrzałe, to najlepiej przechowywać je nie w 
koszyku  do  owoców  na  stole,  tylko  w  lodówce,  inaczej  szybko  się  ze-
psują. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-35-  

Ananasy.  Niestety  nie  dojrzewają  już  po  zerwaniu  z  owocostanu. 

Jeśli  zostaną  zerwane  niedojrzałe,  zewnętrzny  kolor  stopniowo  będzie 
się zmieniał z zielonego na żółty, a wnętrze stanie się bardziej soczyste, 
ale  pomimo  tych  zmian  —  miąższ  nie  stanie  się  słodszy,  bo  owoc  nie 
dojrzewa. I dlatego trudno dziś kupić naprawdę dobre ananasy. Sprze-
dawane w sklepach najczęściej zostały zerwane jeszcze, jak były zielone, 
czyli  niedojrzałe.  Po  czym  poznać  dojrzałość?  Poprzez  dotyk  i  zapach. 
Pod uciskiem palca powinien się minimalnie wgłębić, czyli nie być zbyt 
twardy; mieć świeży, słodki zapach i świeże, zielone listki. Należy uni-
kać  tych,  co  mają  bardzo  miękkie  punkty,  brązowe  odbarwienia, 
„próchniejącą”  (psującą  się)  podstawę  i  nawet  najmniejszy  zapach  fer-
mentowania. Podobnie jak owoce kiwi, ananasy nie nadają się do robie-
nia  galaretek  z powodu  obecności  enzymów  uniemożliwiających 
żelowanie. 

Granaty. Wybieranie jest proste: rozejrzeć się i wybrać największe! 

Im większy granat, tym więcej miąższu otacza każdą pestkę. Warto też 
zwrócić uwagę, żeby skórka nie była wyschnięta, tylko świeża. 

To tyle odnośnie wybierania dojrzałych owoców. 

A  co  z  tak  zwanymi  superowocami,  po  angielsku  superfruits?  Naj-

popularniejsze są jagody goji i acai. Oba spożywa się od wieków na ich 
obszarach rodzimych. Ale poza tymi obszarami, na przykład w Europie, 
pod  wpływem  reklamy  kojarzymy  je  jako  lepsze  od  innych  owoców 
pod względem zdrowotnym. Trzeba jednak pamiętać, że termin „supe-
rowoc”  nie  jest  terminem  oficjalnym, tylko  marketingowym.  Nie  ozna-
cza  to  nic  złego  dla  tych  owoców,  ale  dostępne  badania  naukowe  nie 
pozwalają  wyciągnąć  wniosku,  że  goji  czy  acai  są  o  wiele  lepszymi 
owocami od innych, na przykład polskich jagód. Kilkoma parametrami 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-36-  

rzeczywiście  wyprzedzają  bardziej  tradycyjne  owoce,  goji  na  przykład 
są najwyżej w rankingu ORAC, a to znaczy, że mają dużą pojemność an-
tyoksydacyjną  —  potrafią  zwalczyć  więcej  wolnych  rodników  niż  inne 
owoce. Z drugiej jednak strony, udowodniono w licznych badaniach, że 
parametr ORAC nie jest tak bardzo istotny dla zdrowia ludzi jak przed-
tem  uważano.  A  co najważniejsze, nie  ma  dowodów,  że  długie spoży-
wanie „superowoców” zapobiega lub wpływa istotnie na choroby serca, 
nowotwory  czy  układ  odpornościowy.  Krótko  mówiąc,  trzeba  twardo 
stąpać  po  ziemi  i  wiedzieć,  że  nie  istnieje  żywność  „cudowna”,  o  wła-
ściwościach niezwykłych, którą — jak się zje — da nam szybkie skutki 
dla zdrowia lub inne super efekty. 

Słowo  o  owocach  puszkowanych.  Ich  zaletą  jest  wygoda,  dostęp-

ność  i różnorodność:  całe,  w  kawałkach, plastrach, w  formie sosu.  I co 
warto wiedzieć, to że puszkowane owoce są zawsze mniej wartościowe, 
bo  są  gotowane.  Dlatego  zawierają  główniej  mniej  witamin  rozpusz-
czalnych w wodzie,  jeśli woda, w której były gotowane nie została do-
dana do puszki. Z tych i innych przyczyn lepiej sięgać po świeże niż w 
puszkach. 

Słowo  o  owocach  mrożonych.  Jak  najbardziej  warto  po  nie  sięgać. 

Jest to czysty, świeży owoc, który został prędko po zbiorach zamrożony, 
bez  żadnych  dodatków.  Czego  chcieć  więcej?  Mrożenie  nie  powoduje 
utraty smaku, ani koloru, jedynie konsystencja może ulec nieznacznemu 
pogorszeniu,  bo  błony  komórkowe  mają  skłonność  do  pękania,  gdy 
kryształki  lodu  rozszerzają  się  podczas  zamrażania.  Przez  to  mrożone 
owoce  są  trochę  delikatniejsze.  Ale  jest  to  świetny  produkt.  Na  przy-
kład,  wystarczy  mrożone  maliny  przesypać  do  szklanego  naczynia, 
włożyć do mikrofalówki na 20-30 sekund, wyjąć, polać miodem… i już 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-37-  

mamy  smaczny  deser  bogaty  w  związki  fitochemiczne.  Mikrofalówka, 
jak wiadomo z  poprzedniego numeru,  to znakomity  sposób  rozmraża-
nia. 

Słowo o suszeniu owoców. Jest to metoda konserwowania żywności 

używana od tysięcy lat. Ponieważ suszenie polega na odparowaniu wo-
dy (z około 85% wody robi się mniej niż 30%), wartości odżywcze w ta-
kim  owocu  i  smaki,  między  innymi  słodkość,  są  skoncentrowane.  A 
zatem  suszone  owoce  są  najlepszą  dostępną  alternatywą  dla  słodyczy. 
Jeśli  chodzi  o  wartości  odżywcze,  praktycznie  większość  pozostaje,  z 
wyjątkiem witaminy C. Na przykład jedno suszone jabłko ma tyle samo 
wartości odżywczych, co jedno zwykłe jabłko — i podobnie ze wszyst-
kimi owocami. Ale — jedno zwykłe jabłko waży tyle, co trzy i pół jabłka 
suszonego.  Więc  jedząc  wagowo  tyle  samo  jabłka,  to  z  jabłkiem,  które 
jest ususzone jemy trzy i pół razy więcej jego składników. Trzy i pół ra-
zy więcej witamin… minerałów… przeciwutleniaczy… ale niestety też i 
cukru. Dużo tego cukru, oto procentowa zawartość. W rodzynkach jest 
59%  cukru,  w  daktylach  —  64-66%,  w  morelach  —  53%.  Spośród  cu-
krów  aż  22-51%  stanowi  fruktoza.  Hjuston,  mamy  problem.  Bo  już  o 
tym  pisałem,  ale  przypomnę:  według  literatury  medycznej  nadmiar 
fruktozy jest trujący. Lista skutków ubocznych jest długa jak wąż. Mając 
na względzie  powyższe,  oto  ocena:  owoce suszone  są zdrowe,  ale bar-
dziej  jako  przekąska  niż  posiłek.  Słowem,  trzy  sprawy:  umiar,  umiar  i 
umiar. 

Oto ciekawostka. Jak wiadomo, wiele obranych owoców brązowie-

je, na przykład jabłka. Jest to tzw. brązowienie enzymatyczne. Czyli są 
enzymy,  które są aktywne  i powodują  brązowienie. „Wyłączając  enzy-
my”, uniemożliwiamy brązowienie. Jak to zrobić? Główny enzym, czyli 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-38-  

oksydaza  polifenoli,  jest  nieczynny  w  obecności  kwasu,  czyli  niskiego 
pH.  Optymalne  pH  dla  tego  enzymu  to  7,0.  Dlatego  też  owoce,  które 
mają  niskie  pH,  między  innymi  pomarańcza,  cytryna  czy  limonka,  nie 
psują się  tak  szybko po  obraniu  jak  jabłka,  brzoskwinie,  banany  i  inne 
owoce o wyższym pH. I te właśnie owoce można ochronić przed enzy-
matycznym  brązowieniem  poprzez  zamoczenie  ich  w  soku  z  cytryny, 
limonki lub pomarańczy :) Świetna sztuczka, jak robimy desery owoco-
we  z  kawałków  owoców,  prawda?  Inną  opcją,  mniej  skuteczną,  jest 
trzymanie obranych owoców w lodówce, bo niska temperatura spowal-
nia aktywność enzymatyczną.  Kolejną sztuczką, mniej „zdrową”,  która 
zabezpiecza obrane owoce przed psuciem się jest zamoczenie ich w sy-
ropie  z  roztopionego  cukru  połączonego  z  wodą.  Powłoczka  robi  za 
„sztuczną skórkę”, która oddziela owoc od powietrza bogatego w tlen, 
który z kolei inicjuje proces utleniania i psucia się owocu. 

Teraz parę słów o przygotowywaniu owoców na ciepło. Oczywiście 

przed  obróbką  termiczną,  wszystkie  owoce  trzeba  dokładnie  wymyć, 
aby  usunąć  resztki  pestycydów,  drobnoustroje  i  ewentualne  brudy.  A 
ponieważ większość owoców psuje się szybciej, jeśli przed przechowy-
waniem  (na  przykład w  lodówce  czy w  koszyku na owoce na  kuchen-
nym  stole)  umyjemy  je  pod  wodą,  to  mycie  trzeba  zostawić  na  sam 
koniec  —  czyli  tuż  przed  obróbką  termiczną  lub  przed  zjedzeniem  na 
surowo.  Więc  jeśli  przychodzimy  ze  sklepu  do  domu,  to  zostawiamy 
owoce takie, jakie są; mycie zostawiamy na później. Owoce ugotowane, 
z wyjątkiem musu jabłkowego i innych past owocowych (dżemy, gala-
retki itd.), muszą być zjedzone od razu po ugotowaniu, nie nadają się do 
przechowywania i zjedzenia na przykład na następny dzień. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-39-  

W swoim domu, aby umacniać domowników w postanowieniu, że 

nie kupujemy sztucznych deserów, ciast i słodyczy w sklepie, lubię eks-
perymentować  z robieniem  deserów  z  owoców.  Z  doświadczenia  pod-
powiadam,  że  pieczenie  owoców  to  jeden  z  najlepszych  sposobów 
obróbki na ciepło. Najlepsze do pieczenia (a potem jedzenia, hi, hi, hi) są 
jabłka i gruszki. Można zapiekać całe, można zapiekać obrane ze skórki, 
a  równie  dobrze można  zapiekać  pokrojone w  kawałki.  Jak zdecyduje-
my się na kształt (całe, obrane czy w kawałkach), zamieścimy w naczy-
niu  do  zapiekania,  czas  pomyśleć  nad  sosem.  Mój  ulubiony  jest  taki. 
Wziąć brązowy cukier, wodę, masło, cynamon i trochę gałki muszkato-
łowej.  Wymieszać  to  wszystko  w  małym  rondelku  i  doprowadzić  do 
wrzenia. Całość musi się zrobić jednolita. Takim sosem polewamy owo-
ce  wyłożone  na  naczyniu  i  wkładamy  do  wcześniej  podgrzanego  pie-
karnika.  Temperatura  powinna  mieć  170-175°C.  I  zostawiamy  na  50 
minut do godziny. Oprócz gruszek i jabłek, świetne do zapiekania są też 
banany,  śliwki,  brzoskwinie  i…  rabarbar.  Nie  rozwalają  się,  nie  tracą 
(wprost  przeciwnie!)  smaku,  są  wyśmienite.  Na  pewno  ten  cukier  i  to 
podgrzane  masło  nie  są  najzdrowszymi  produktami  na  świecie.  Ale, 
moi  drodzy,  od  czasu  do  czasu  na  taki  deser  absolutnie  można  sobie 
pozwolić.  I tak  lepsze  to  — a  nawet,  bym  powiedział,  smaczniejsze  — 
niż kupowanie do kawy ciast w sklepie. Takie upieczone i oblane sosem 
owoce  można  położyć  na  pianie  ubitej  z  białek,  o  której  pisałem  w  23 
numerze. Surowa piana z białek jest cennym źródłem białka, co dodaje 
wartości całemu deserowi. 

Dobrze,  na  koniec  przechowywanie.  Jak  wiemy,  wiele  owoców 

zbiera  się  i rozsyła  po  świecie  do  sklepów  w  formie  niedojrzałej,  bo 
transport mógłby zniszczyć owoce w formie dojrzałej; są one wtedy du-
żo bardziej delikatne. A więc jeśli kupujemy niedojrzałe owoce, musimy 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-40-  

pozwolić im  dojrzeć przed zjedzeniem. W tym celu wystarczy trzymać 
dany owoc w temperaturze pokojowej, najlepiej w papierowej torbie, a 
jeśli  nie,  to  w  zwykłym  koszyczku  na  owoce.  Dobrym  przykładem  są 
gruszki. W Europie rzadko można kupić dojrzałe gruszki, gdy są świeżo 
wykładane na sklepowe półki. Jeśli trafimy na taką dostawę, to możemy 
gruszki  kupować,  tylko  po  przyniesieniu  do  domu  należy  je  przetrzy-
mać parę dni w luźnej papierowej torebce, żeby sobie spokojnie dojrzały 
i  nabrały smaku  oraz  zapachu.  Prędkość, z jaką  owoce  dojrzewają,  jest 
bardzo różna i nie ma jednej odpowiedzi. Wszystkie owoce mają różne 
tempo oddychania (wymiany gazowej), a co za tym idzie — różne tem-
po dojrzewania. 

To,  co  trzeba  zapamiętać,  to  że  owoce  są  dzielone  na  dwie  grupy: 

owoce  klimakteryczne  i  owoce  nieklimakteryczne.  Klimakteryczne  po 
oderwaniu  ich  od  rośliny  wciąż  oddychają  i  dojrzewają,  dlatego  mogą 
być zrywane w formie niedojrzałej. Nieklimakteryczne — odwrotnie, po 
oderwaniu ich od rośliny przestają dojrzewać, mimo że też oddychają. 

Do owoców klimakterycznych (te możemy kupować w formie nie-

dojrzałej i pozwolić, by dojrzały w domu) należą między innymi: jabłka, 
morele,  awokado,  banany,  owoce  drzewa  chlebowego,  brzoskwinie, 
gruszki, śliwki, pomidory, nektarynki, arbuzy, owoce tropikalne (papa-
ja, mango). 

Do owoców nieklimakterycznych (czyli te staramy się kupować tyl-

ko w  formie już  dojrzałej,  inaczej  nigdy nie będą  dobre) należą: czarne 
borówki,  wiśnie,  czereśnie,  owoce  cytrusowe  (grejpfruty,  cytryny,  po-
marańcze itd.), winogrona, melony, oliwki, ananasy, truskawki. 

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-41-  

Dojrzałe  owoce  z  dużą  zawartością  wody  (przykładem  jest  wino-

grono) najlepiej zjeść w ciągu trzech dni od zakupu, bo szybko się psują. 
Im mniej wody, tym wolniej owoc się psuje. I tak, jabłka można trzymać 
od  zakupu  nawet  kilka  tygodni. Ogólna zasada,  którą  trzeba zapamię-
tać,  jest  taka:  jeśli  owoce  są  niedojrzałe,  trzymamy  je  w  temperaturze 
pokojowej, by dojrzały. Jeśli owoce są dojrzałe, trzymamy je w lodówce, 
najlepiej  w  plastikowym  pojemniku  lub  pojemniku  szklanym  z  wiecz-
kiem plastikowym, ale w obu przypadkach wieczko musi mieć otworki, 
by  zachować  przepływ  powietrza.  Wyjątkiem  od  tej  ogólnej  zasady  są 
banany. Niezależnie od stanu (dojrzałe czy nie), zawsze trzymamy je w 
temperaturze pokojowej, nigdy w lodówce. 

To  już  wszystko  w  tym  miesiącu,  w  następnym  miesiącu  kolejna 

dawka cennej wiedzy o zdrowiu! 

Numer  26  można  zamówić  już  teraz.  W przypadku  edycji  druko-

wanej, numer wyślę na adres domowy w pierwszym tygodniu czerwca 
2016.  W przypadku  edycji  elektronicznej  (do  czytania  na  komputerze), 
numer  wyślę  także  w pierwszym  tygodniu  czerwca,  lecz  na  skrzynkę 
pocztową e-mail. 

Aby zamówić, wykręć poniższy numer. Odbierze któraś z moich ko-

leżanek z obsługi klienta, która akurat urzęduje w biurze. 

Zamawianie przez telefon pod numerem: 

(22) 123 99 55 

Jeśli  wszystkie  telefony  w  biurze  będą  zajęte,  odczekaj  chwilę 

i zadzwoń ponownie. Dzwoni już tyle osób, że czasem trzeba wykręcić 
numer  kilka  razy.  Jeśli nie  chcesz  dzwonić  i wolisz zamówić  przez  In-

background image

www.BiuletynZdrowia.pl

 • Wszystkie prawa zastrzeżone 

______________________________________________________________________________________ 

 

______________________________________________________________________________________ 

-42-  

ternet,  nie  ma  sprawy.  Po  prostu  wejdź  na  poniższą  stronę,  wypełnij 
formularz i gotowe: 

 Zamawianie przez Internet na: 

www.BiuletynZdrowia.pl/nowy

  

Ze  względu  na  to,  że  co  miesiąc  drukuję  ograniczoną  ilość  nume-

rów, to następny numer zachęcam zamówić jak najprędzej. Tym sposo-
bem  rezerwujesz  swoją  kopię,  którą  wyślę  Ci  w  pierwszym  tygodniu 
następnego miesiąca. 

Jeśli nie czytasz systematycznie wszystkich numerów  BIULETYNU 

ZDROWIA

, zajrzyj do archiwum i uzupełnij kolekcję o braki: 

www.BiuletynZdrowia.pl/spis

  

To wszystko na teraz. Jak zawsze, czekam na telefon od Ciebie lub 

na zamówienie złożone przez Internet (patrz powyższy adres). 

Dla Ciebie i Twojej rodziny — dużo ciepła i radości! 

 

Łukasz D. King, 

redaktor biuletynu