background image

Uwagi o zmianach struktury 

narodowościowej w powojennej Polsce 

Spis treści

Statystyka

 

Niemcy

 

Ukraińcy

 

Białorusini

 

Żydzi

 

Polska na tle innych krajów

 

 
 

Obejmując  w  1944  r.  władzę  w  Polsce  komuniści  opowiadali  się  za 

państwem 

narodowym, 

co 

oznaczało 

organizm 

narodowościowo 

homogeniczny

Uzasadniano 

to 

negatywnymi 

doświadczeniami 

wewnętrznymi i koniecznością ułożenia na nowo stosunków z sąsiadami. W 
konsekwencji  uwarunkowań  zewnętrznych  tak  rozumiane  hasło  państwa 
narodowego sprzęgło się z tendencją do stosowania masowych przesiedleń 
jak

o regulatora stosunków narodowościowych.  

Wojna  z  ogromną  siłą  unaoczniła  szerokim  masom  znaczenie 

podziałów narodowych, które uzyskały zupełnie nowy wymiar przez fakt, że 
od  tego  czy  było  się  Polakiem,  Żydem,  Ukraińcem  czy  Niemcem  zależało 
bardzo  często  życie.  Dysponujące  siłą  militarno-polityczną  ośrodki 
przywłaszczały  sobie  prawo  zniewalania  i  wręcz  skazywania  na  zagładę 
całych  narodów.  Owa  narzucona  z  zewnątrz  wspólnota  losu  intensywnie 
formowała  poczucie  samoidentyfikacji  narodowej,  nadawała  specyficzny 
kształt świadomości narodowej. Poprzez sytuację zagrożenia naród stał się 
jeśli  nie  powszechną,  to  w  każdym  razie  dominującą  kategorią  myślenia  o 
własnym  położeniu  i  o  więziach  z  innymi  ludźmi.W  toku  migracji  z 
ostatniego okresu wojny i pierwszych lat po

wojennych ulegała pogłębieniu i 

rozbudzeniu  świadomość  narodowa.  Liczni  migranci  przemierzając  Polskę 
poznawali kraj i ludzi, stykali się z przejawami szeroko rozumianej kultury, o 
których wcześniej mieli czasem tylko mgliste wyobrażenie, lub nie wiedzieli 
zgoła nic. Przesiedleńcy z kresów wschodnich i repatrianci z głębi ZSRR w 
swych  bagażach  nieśli  głębokie  poczucie  krzywdy  i  pozbawienia  małej 
ojczyzny, ale zarazem pojawiało się wśród nich - pytanie z jaką siłą - i było 
przez  władze  mocno  podniecane  swoiste  poczucie  misji  narodowej  - 
osadnictwa na ziemiach przyłączonych do Polski, a wówczas z niezwykłym 
naciskiem  określanych  mianem  "odzyskanych".  Ruchliwość  społeczna, 
jakkolwiek  w  znacznej  części  związana  była  z  niechcianymi  przez  Polaków 
następstwami  wojny  i  z  krzywdą  setek  tysięcy  ludzi,  sprzyjała  na  swój 
sposób  upowszechnieniu  wspólnego  rozumienia  przestrzeni  narodowej  i 
kulturowej  integracji  społeczeństwa,  choć  procesy  te  z  pewnością  nie 
zachodziły  tak  szybko  i  z  taką  intensywnością,  jak  ogłaszała  to  hałaśliwa 
propaganda.  Przełamywały  się  wcześniejsze  granice  społeczności 
lokalnych,  mieszały  się  kultury  regionalne,  kształtowały  się  nowe  więzi 
zarówno  w  obrębie  obszarów  osadnictwa,  jak  i  między  tymi  ostatnimi  a 
ziemiami  dawnymi.  Wszystko  to  wyznaczało  bez  wątpienia  kontekst 
odnoszenia  się  do  mniejszości  narodowych,  jak  ten  kontekst  oddziaływał 

background image

trudno jednak precyzyjnie ustalić. W obrębie tego kontekstu historycznego 
mieściły się także dawniejsze i najświeższej daty doświadczenia związane z 
zachowaniami  nie

których  z  tych  mniejszości.  Poważną  rolę,  acz  słabo 

zbadaną  jeśli  idzie  o  długofalowe  następstwa,  miały  zachowania 
mniejszości narodowych zarówno pod okupacją niemiecką, jak i radziecką. 
Wprawdzie oficjalnie po wojnie w kategoriach zdrady narodowej ujmowano 
jedynie  kolaborację  z  Niemcami  czy  zapisywanie  się  na  niemiecką  listę 
narodowościową,  ale  przecież  choćby  lektura  pamiętników  prowadzi  do 
jednoznacznego  wniosku  o  głęboko  zapadłych  w  społeczną  pamięć 
obrazach Żydów czy Ukraińców witających Armię Czerwoną wkraczającą na 
ziemie polskie we wrześniu 1939 r. Na Niemców rozciągało się odium winy 
za  zbrodnie  wojenne,  na  Ukraińcach  ciążyły  oskarżenia  o  mordowanie 
ludności polskiej w okresie wojny i o wspieranie oddziałów UPA po wojnie. 
Specyficzne pod tym względem było położenie Żydów, dopiero co będących 
przedmiotem  ludobójczej  praktyki  hitleryzmu,  ale  w  nowej  Polsce  silnie 
wiązanych  przez  opinię  publiczną  z  aparatem  politycznym  i  policyjnym 
zainstalowanym  wbrew  woli  społeczeństwa.  Byłaby  rzeczą  niezwykle 
interes

ującą  próba  odpowiedzi  na  pytanie  w  jakim  stopniu  świadomość 

narodowa  powojennych  Polaków  była  kształtowana  właśnie  poprzez 
antagonizm  w 

stosunku 

do 

grup 

będących 

przedwojennej 

Rzeczypospolitej  mniejszościami  narodowymi,  jak  identyfikacja  narodowa 
następowała 

poprzez 

konflikt 

wymuszoną 

często 

deklarację 

przynależności narodowościowej?  

W  takich  okolicznościach  komuniści  występowali  w  stosunkach 

wewnętrznych  i  zewnętrznych  z  afirmacją  państwa  narodowego,  nierzadko 
posługując się frazeologią i argumentacją o nacjonalistycznym rodowodzie 
choć przy wtórze oskarżeń o nacjonalizm pod adresem przedwojennych elit 
politycznych.  W  praktyce  realizacyjnej  komunistyczna  koncepcja  państwa 
narodowego  wyrodziła  się  w  koncepcję  zmierzającą  ku  nacjonalizmowi. 
Przed  takim 

niebezpieczeństwem  już  w  połowie  1946  r.  ostrzegał 

S.Ossowski.  Paradoksem  może  się  zdawać  dążność  do  usunięcia  (a  co 
najmniej  do  zmarginalizowania)  mniejszości  narodowych  ze  strony 
komunistów, 

których 

tradycja 

sugerowałaby 

raczej 

nastawienia 

internacjonali

styczne  i  szukanie  oparcia  właśnie  w  tych  środowiskach. 

Paradoks  ów  jednak  był,  przynajmniej  w  części,  tylko  pozorny,  bowiem 
totalitarne  tendencje  w  praktyce  partii  komunistycznej  nakazywały 
eliminowanie z życia społecznego wszystkich elementów podejrzewanych o 
choćby  potencjalne  możliwości  dysfunkcjonalne.  Zasadnie  czy  nie,  za  taki 
element uważano zapewne mniejszości narodowe z uwagi na ich tendencję 
do  formułowania  i  artykułowania,  nawet  najbardziej  ograniczonych 
interesów  i  postulatów  grupowych,  zakłócających  obraz  jednolitości 
społeczeństwa  socjalistycznego,  w  którym  jedynym  dopuszczalnym 
doktrynalnie  - 

boć  przecież  nie  praktycznie  -  kryterium  podziałów  było 

kryterium klasowe, aż do czasu sformułowania w latach siedemdziesiątych 
pustej 

treściowo 

doktryny 

jedności 

moralno-politycznej 

narodu, 

rozumianego zresztą jako ogół obywateli.  

Rzucone  w  połowie  lat  czterdziestych  hasło  "nie  oddamy  ani  jednego 

Polaka, nie chcemy ani jednego Niemca" miało wymiar nie tylko dyrektywy 
porządkującej  strukturę  narodowościową  na  styku  polsko-niemieckim.  W 

background image

podobnym  duchu  można  było  przecież  wówczas  sformułować  slogan:  nie 
oddamy  ani  jednego  Polaka,  nie  chcemy  ani  jednego  Ukraińca.  Jego 
ograniczeniem  była  możliwość  ściągnięcia  do  kraju  ludności  polskiej  z 
Ukrainy,  jakkolwiek  ta

mtejsze  władze  pod  kierunkiem  N.S.Chruszczowa 

czyniły  wiele,  by  rzeczywiście  ludności  polskiej  się  pozbyć.  Natomiast  po 
stronie  polskiej  tylko  do  połowy  1945  r.  można  było  mówić  o 
przesiedleniach quasi-dobrowolnych - 

później stosowano brutalny, choć nie 

sf

ormalizowany  przymus.  Rzeczywista  dobrowolność,  lub  niemal 

dobrowolność,  miała  miejsce  w  przypadku  Białorusinów  i  Litwinów.  Ci 
pierwsi z wielu względów nie stanowili z punktu widzenia władz mniejszości 
niebezpiecznej, jak Ukraińcy, nie istniały też nastroje społeczne możliwe do 
antybiałoruskiego  ukierunkowania  i  uczynienia  z  tej  migracji  wielkiej 
kampanii  politycznej.  Ci  drudzy,  choć  można  było  tu  w  większej  skali 
wykorzystać  rozmaite  fobie,  liczebnie  byli  mniejszością  drugo-,  czy  wręcz 
trzecioplanową. Jest przy tym niezwykle charakterystyczne i potwierdzające 
nacjonalistyczny  charakter  polityki  narodowościowej,  że  przymus 
wysiedleńczy  w  przypadku  Ukraińców  z  równą  gorliwością  stosowano 
wobec  grup  i  środowisk  bardziej  czy  mniej  zasadnie  podejrzewanych  o 
pote

ncjalną  lub  rzeczywistą  nielojalność  wobec  państwa  polskiego,  jak  i 

wobec  zadeklarowanych  i  czynnych  sympatyków  rządzącego  obozu 
politycznego.  

 
 

Wedle  orientacyjnych  danych  szacunkowych  w  1944/1945  r.  Na 

obszarze,  który  wszedł  w  granice  państwa  polskiego  zamieszkiwało  ok. 
4100-

4500  tys.  osób  należących  do  narodowości  innych  niż  polska.  Na 

przełomie  lat  1949-1950  Polska,  wedle  ocen  Ministerstwa  Administracji 
Publicznej,  by

ła  już  praktycznie  państwem  narodowościowo  jednolitym: 

łączna  liczebność  mniejszości  narodowych  miała  nie  przekraczać  430-440 
tys.  osób:  121,5  tys.  Niemców,  110  tys.  Białorusinów,  100  tys.  Ukraińców, 
ok. 18 tys. Słowaków, 50 tys. Cyganów, 10 tys. Litwinów, 3 tys. Czechów, a 
do  tego  dochodziła  trudna  dziś  do  jednoznacznego  ustalenia,  sięgająca 
zapewne  17-

19  tys.  osób,  liczba  Żydów.  Zapewne  dane  te  dalekie  były  od 

ścisłości,  a  dzisiejsze  szacunki  i  wyliczenia  wprowadzają  do  nich  korekty, 
lecz nie zmieniało to zasadniczego faktu: powojenna Polska po dokonanych 
największych  operacjach  migracyjnych  stała  się  państwem,  w  którym 
mniejszości  narodowe  zajmowały  marginalne  miejsce  w  strukturze 
społeczeństwa.  Także  zatem  i  z  tego  punktu  widzenia  było  to  państwo 
całkowicie  odmienne  od  przedwojennej  II  Rzeczypospolitej.  W  spisach  z 
1950,  1960, 1970,  1978,  1988 r.  pytań o narodowość,  język ojczysty itp.  nie 
zadawano  - 

władze  stały  na  stanowisku,  że  problem  mniejszości 

narodowych  był  marginalny,  a  Polska  stała  się  państwem  jednolitym. 
Szacunki przeprowadzone w 1954 r. wskazywały, że w Polsce zamieszkiwało 
200 tys. Niemców, 162 tys. Ukraińców, 148 tys. Białorusinów, 70 tys. Żydów, 
19 tys. Słowaków, 17 tys. Rosjan, 12 tys. Cyganów, 9 tys. Litwinów. W 1960 
r.  skład  narodowościowy  Polski,  znów  wedle  szacunków,  przedstawiał  się 
następująco: Ukraińcy - 180-200 tys., Białorusini - 170-180 tys., Żydzi - 15-30 
tys., Słowacy i Czesi - 22,5-30 tys., Rosjanie - 8-20 tys., Cyganie (Romowie) - 
12 tys., Litwini - 

10 tys., Grecy i Macedończycy - 10 tys., Niemcy - 3-3,5 tys. 

background image

W  1991/992  r.  struktura  narodowościowa  Polski  przedstawiała  się 
następująco: Niemcy - 300-350 tys., Ukraińcy - 200-220 tys., Łemkowie - 50-
60 tys., Białorusini - 200-230 tys., Cyganie (Romowie) - 25 tys., Słowacy - 20 
tys., Czesi - 2-

3 tys., Żydzi - 15 tys., Rosjanie - 10-13 tys., Litwini - 9-20 tys., 

co w sumie daje ok. 831-956 tys. osób. 

Z  punktu  widzenia  przemian  strukturalnych,  a  także  z  uwagi  na 

szczególnie  wyraziste  ujawnienie  się  istoty  polityki  władz  państwowych, 
sz

czególne  znaczenie  miała  sytuacja  czterech  mniejszości  narodowych: 

niemieckiej,  ukraińskiej,  białoruskiej  i  żydowskiej.  Im  zatem  należy 
poświęcić więcej uwagi. 

 

 
 

Okoli

czności,  w  których  na  ziemiach  na  zachodzie  i  północy 

obejmowanych przez polską administrację doszło do zetknięcia się Polaków 
z  Niemcami,  nadawały  ich  wzajemnym  stosunkom  antagonistyczny 
charakter.  Ludność  polska  przybywała  tam  wyposażona  nie  tylko  w 
trad

ycyjne wyobrażenia o Niemcach, ale przede wszystkim w doświadczenia 

dopiero  co  zakończonej  wojny.  Niemcy  postrzegani  byli  powszechnie  jako 
wrogowie i zbrodniarze, którzy powinni ponieść odpowiedzialność za wojnę 
i  jej  okrucieństwa.  Elementem  sprawiedliwej  kary  miały  być  zmiany 
terytorialne  na  korzyść  Polski  oraz  przesiedlenie  ludności  poza  nowe 
granice  państwa  polskiego.  Sytuację  komplikował  fakt  istnienia  na  tych 
obszarach,  zwłaszcza  na  Opolszczyźnie  oraz  na  Warmii  i  Mazurach 
zbiorowości ludności dwukulturowej, posługującej się językiem niemieckim 
lub  polszczyzną  dziwaczną  dla  przybywających  tam  osadników,  mającej 
liczne,  w  tym  i  rodzinne  powiązania  z  Niemcami.  Napływający  z  tzw.  ziem 
dawnych  osadnicy,  nie  rozumiejący  złożoności  miejscowych  stosunków,  a 
sil

nie  stymulowani  względami  natury  ekonomicznej,  chętnie  lokowali  tę 

dwukulturową  ludność  poza  granicami  polskości,  kwalifikując  ją  jako 
Niemców.  Ponieważ władze  polskie wywodziły  się  z  ludności  napływowej  i 
działały z reguły w jej interesie, przeto polska ludność rodzima znalazła się 
w większości wypadków w sytuacji grupy dyskryminowanej, a w najlepszym 
wypadku  niepewnej,  o  wątpliwej  przynależności  narodowej.  Konsekwencje 
tego stanu rzeczy były z punktu widzenia nastawień tej grupy jak najgorsze. 
Ludzie ci p

oddawani procedurom weryfikacyjnym, doświadczający licznych 

krzywd, upokorzeń i prześladowań, stawiać sobie musieli pytanie o własną 
tożsamość,  nawet  wówczas,  gdy  wcześniej,  nim  Polska  do  nich  dotarła, 
wątpliwości w tym względzie nie mieli. 

Z  punktu  widzen

ia  polityki  państwowej  na  czoło  polsko-niemieckiej 

problematyki  narodowościowej  wysuwało  się  zagadnienie  kryteriów 
podziału  w  wypadku  dwóch  kategorii  ludności:  byłych  obywateli  Rzeszy  o 
polskiej  przynależności  etnicznej  oraz  obywateli  polskich  wpisanych  w 
czasie okupacji na niemiecka listę narodowościową. W odniesieniu do obu 
grup  zastosowano  postępowanie  weryfikacyjne,  które  miało  dowieść 
związku  poszczególnych  osób  z  narodem  polskim,  a  w  konsekwencji 

background image

umożliwić  nabycie  lub  zachowanie  polskiego  obywatelstwa.  Zasady 
postępowania  wobec  osób  zapisanych  w  czasie  okupacji  na  odpowiednią 
niemiecką  listę  narodowościową  znalazły  odbicie  w  dekrecie  PKWN  "o 
środkach  zabezpieczających  w  stosunku  do  zdrajców  narodu  polskiego". 
Przewidywał  on,  że  obywatele  polscy,  którzy  na  terytorium  Generalnego 
Gubernatorstwa  i  okręgu  białostockiego  zadeklarowali  przynależność  do 
narodowości  niemieckiej  lub  korzystali  z  przywilejów  z  tego  tytułu 
wynikających  podlegać  będą  odpowiedzialności  karnej  i  osadzeniu  w 
obozach  pracy.  W  stosunku 

do  osób,  które  przyjęły  niemiecką  listę 

narodowościową na obszarach włączonych do Rzeszy, gdzie szeroko był w 
tym  zakresie  stosowany  przymus,  sprawę  regulował  dekret  Rządu 
Tymczasowego z lutego 1945 r. "o wyłączeniu ze społeczeństwa polskiego 
wrogich eleme

ntów", który nie przewidywał represji wobec zapisanych do III 

i IV grupy pod warunkiem złożenia deklaracji wierności narodowi polskiemu, 
a w odniesieniu do grupy II wprowadził postępowanie rehabilitacyjne oparte 
na ocenie zachowania konkretnej jednostki. P

óźniejsze akty prawne (dekret 

o  odpowiedzialności  karnej  za  odstępstwo  od  narodowości  polskiej  w 
czasie  wojny,  dekret  o  wyłączeniu  ze  społeczeństwa  polskiego  osób 
narodowości  niemieckiej),  ustalały,  iż  wszyscy  ci,  którzy  swym 
postępowaniem  wykazali  niemiecką  przynależność  narodową  mieli  być 
pozbawieni  obywatelstwa  polskiego  i  zobowiązani  do  wyjazdu  z  Polski. 
Dotyczyło  to  zarówno  przedwojennej  mniejszości  niemieckiej,  jak  i  osób 
które ujawniły swe związki z narodem niemieckim w czasie wojny. 

Na  ocenie  zachow

ania  była  oparta  także  polityka  wobec  polskiej 

ludności  rodzimej  na  ziemiach  przyłączonych  w  1945  r.  Potwierdzały  to 
zarówno  akty  prawne  wydane  przez  Ministerstwo  Ziem  Odzyskanych,  jak  i 
ustawa 

obywatelstwie 

polskim 

osób 

narodowości 

polskiej 

zamieszkujących ziemie zachodnie i północne z 28 kwietnia 1946 r., które na 
czoło  wysuwały  nie  pochodzenie  etniczne,  lecz  rzeczywistą  łączność  z 
narodem  polskim,  wyrażoną  poprzez  zachowanie.  Praktyka  wszakże 
niejednokrotnie  popadała  w  sprzeczność  z  tak  deklarowanymi  zasadami. 
Zaciążył  na  tym  powojenny  chaos  i  słabość  polskiej  administracji,  ale  też 
głębsza  tendencja  do  nieufnego  traktowania  polskiej  ludności  rodzimej  i 
przesadnego  poszukiwania  zagrożeń  dla  tworzonego  ładu  oraz  brak 
zrozumienia  dla  złożonych  zjawisk  pogranicza  kulturowego  i  narodowego. 
Tam,  gdzie  przedmiotem  polityki  była  ludność  etnicznego  pogranicza, 
długotrwale poddawana ciśnieniu różnych kultur narodowych, tam zawodne 
musiały  być  próby  jednoznacznych  kwalifikacji  narodowościowych,  nawet 
gdyby prowadz

one były metodami subtelniejszymi, niż te, do jakich uciekały 

się  wówczas  władze  polskie.  Istniejący  wówczas  przymus  bezpośredni  i 
sytuacyjny  w  zakresie  deklaracji  identyfikacji  narodowej  zaowocował 
później  stosunkowo  licznymi  rzeczywistymi  i  pozornymi  konwersjami 
narodowymi. 

Na ludność niemiecką w 1945 r. składały się trzy odrębne kategorie: a) 

Niemcy,  byli  obywatele  Rzeszy,  zamieszkujący  ziemie  inkorporowane,  b) 
Niemcy  byli  obywatele  polscy,  c)  osadnicy  niemieccy,  którzy  napłynęli  na 
ziemie  polskie  w  okre

sie  II  wojny  światowej.  Najliczniejsza  była  grupa 

pierwsza, którą w odniesieniu do czerwca 1945 r., tj. momentu ustanowienia 
polskiej administracji, można ostrożnie szacować na ponad 3 mln osób. W 

background image

wyniku  żywiołowych  migracji,  tzw.  dzikich  przesiedleń  z  1945  r.  oraz 
pierwszych  zorganizowanych  wysiedleń  z  jesieni  tegoż  roku  liczba  ta 
znacznie  się  zmniejszyła  i  w  lutym  1946  r.  tzw.  sumaryczny  spis  ludności 
wykazał na terenach zachodnich i północnych nieco ponad 2 mln Niemców. 
Niepełne, dokonane po zakończeniu zasadniczej fali przesiedleń, ale jeszcze 
w  toku  akcji  weryfikacyjnej,  obliczenia  z  końca  1948  r.,  wykazywały,  iż  po 
wysiedleniu  2  192,5  tys.  osób  pozostawało  nadal  na  tzw.  Ziemiach 
Odzyskanych ok. 90 tys. Niemców, co oznaczało, że przed transferem było 
ic

h  co  najmniej  2,28  mln.  Większość  wysiedlonych  (ok.  1,63  mln)  opuściło 

Polskę w 1946 r., następne 538 tys. w roku 1947, a niemal 37 tys. w 1948 r. 
Najliczniejsze  skupiska  ludności  niemieckiej  pozostały  w  województwach 
szczecińskim  i  wrocławskim.  Adekwatność  tych  danych  w  odniesieniu  do 
rzeczywistego  składu  narodowościowego  przesiedlonych  i  liczby 
pozostałych  w  Polsce  osób  narodowości  niemieckiej  może  jednak  budzić 
liczne  zastrzeżenia  wynikające  nie  tylko  z  dostrzegania  świadomych 
zafałszowań,  ale  i  z  rzeczywistej  biwalencji  narodowościowej,  typowej  dla 
pogranicza. 

Druga  i  trzecia  z  wymienionych  grup  ludności  niemieckiej  nie  były 

liczne i w sumie obejmowały ok. 100 tys. osób. Ponadto 24 tys. osób uznano 
za Niemców nie precyzując,  do  jakiej grupy należałoby ich zakwalifikować. 
Przepisy  o  pozbawianiu  obywatelstwa  polskiego  osób  narodowości 
niemieckiej  obowiązywały  do  1950  r.,  ale  już  w  1947  r.  Ministerstwo  Ziem 
Odzyskanych  wydało  instrukcję  nakazującą  wstrzymanie  postępowań 
mających na celu pozbawienie obywatelstwa osób należących do tej grupy 
narodowościowej. W 1950 r. na mocy porozumienia z NRD wszyscy, którym 
odebrano  obywatelstwo  polskie  mieli  opuścić  kraj  -  wyjechało  wówczas 
ponad  59,4  tys.  osób.  Władze  polskie  uznały  wówczas  za  zakończony 
podstawowy ruch mi

gracyjny ludności niemieckiej z Polski. 

W  1945  r.  wyjechało  z  Polski  ponad  1  mln  Niemców.  W  1946  r. 

wysiedlono 1632,6 tys., w 1947 r. 538,3 tys., w 1948 r. 42,7 tys., w 1949 r. 61,5 
tys. Równolegle liczba ludności rodzimej (polskiej i niemieckiej) na ziemiach 
inkorporowanych zmniejszyła się z 3 036 tys. w połowie lutego 1946 r., do 1 
282 tys. w czerwcu 1947 r. Formalnie w 1947 r. nastąpiło zamknięcie migracji 
ludności  niemieckiej,  jednakże  faktycznie  trwała  ona  -  choć  na  znacznie 
mniejszą skale - także w latach następnych. Według danych spisu ludności 
w  1950  r.  wśród  ok.  1,1  mln  autochtonów  na  ziemiach  zachodnich  i 
północnych  ludność  polska  stanowiła  ok.  900  tys.,  zaś  niemiecka  ok.  200 
tys. osób.  

Na początku lat pięćdziesiątych polityka wobec nadal zamieszkującej w 

Polsce  ludności  uznawanej  za  niemiecką  uległa  zmianie.  Władze  polskie 
deklarowały,  iż  procesy  przesiedleńcze  zostały  zakończone,  a  problem 
rozdzielenia  ludności  polskiej  i  niemieckiej  w  zasadzie  zamknięty. 
Intensywne  procesy  budowy  socjalizmu  w  Po

lsce  nie  miały  być  zakłócane 

zjawiskami narodowościowymi, jakkolwiek pozostająca nadal w kraju grupa 
ludności  uznawanej  przez  administrację  za  Niemców  nie  szukała  raczej 
zbliżenia z ludnością polską i w swej masie pragnęła wyjazdu. Owi "uznani" 
Niemcy nie posiadali obywatelstwa polskiego i z polskiego punktu widzenia 
mieli  status  tzw.  bezpaństwowców,  choć  prawo  zachodnioniemieckie 
traktowało  ich  jako  obywateli  RFN.  Od  1950  r.  polityka  władz  Polski 

background image

nastawiła  się  na  zintegrowanie  ludności  niemieckiej  w  obrębie  państwa 
polskiego.  Zaczął  się  proces  zrównywania  warunków  płacowych  i 
socjalnych  Niemców  i  Polaków.  Ustawa  o  obywatelstwie  polskim  z  8 
stycznia 1951 r. przewidywała możliwość uzyskania tego obywatelstwa m.in. 
przez  osoby  zamieszkujące  w  Polsce  po  9  maja  1945  r.  nie  posiadające 
wcześniej  statusu  cudzoziemca  o  określonej  przynależności  państwowej. 
Aktem  prawnym  bezpośrednio  regulującym  warunki  pobytu  Niemców  w 
Polsce  była  uchwała  Prezydium  Rządu  z  7  kwietnia  1951  r.  o 
równouprawnieniu  Niemców  w  zakresie  prawa  pracy  i  wynagrodzenia, 
prawa do wypoczynku i do pielęgnowania własnej kultury. Proces realizacji 
tych  założeń  postępował  jednak  opieszale  i  nie  wszędzie  Niemcy  mogli  z 
przyznanych  i  uprawnień  korzystać.  Uchwała  KC  PZPR  z  grudnia  1951  r. 
zaleciła przyjęcie Niemców do związków zawodowych i roztoczenie przez te 
ostatnie  opieki  nad  ich  życiem  kulturalnym.  Po  1950  r.  rozwinęło  się  także 
szkolnictwo niemieckie, wcześniej nie istniejące. Największy rozkwit szkoły 
niemieckie  przeżyły  w  latach  1952-1956,  stając  się  zarazem  istotną 
płaszczyzną  życia  społeczności  niemieckich,  stwarzając  im  miejsce 
spotkań, zakładania zespołów artystycznych itp. W roku 1950/51 na Dolnym 
Śląsku  było  68  niemieckich  szkół  z 5455 uczniami,  w  roku  1953/1954  -  138 
szkół z 7194 uczniami, ale w 1959/1960 już tylko 5 szkół z 175 uczniami, co 
wynikało  z  emigracji  ludności  niemieckiej.  W  1954  r.  Niemcy,  nie 
posiadający  wcześniej  praw  wyborczych,  zostali  dopuszczeni  do  wyborów 
do  rad  narodowych,  jakkolwiek  stanowiło  to  naruszenie  konstytucji, 
pon

ieważ  nie  posiadali  oni  obywatelstwa  polskiego.  Dopiero  przed 

wyborami do sejmu w 1957 r. Rada Państwa zalegalizowała ten stan rzeczy 
uchwalając  umieszczenie  Niemców  w  spisach  wyborczych  mimo 
nieposiadania obywatelstwa polskiego. Na mocy ustawy z 29 maja 1957 r. o 
uregulowaniu  kwestii  własnościowych  na  ziemiach  zachodnich  i 
północnych  Niemcy  uzyskali  prawo  odzyskiwania  swych  nieruchomości,  o 
ile w nich mieszkali.  

Jakkolwiek  w  latach  1951-

1955  nadal  trwała  migracja  z  Polski  do 

Niemiec,  to  jej  skala  była  minimalna:  objęła  ona  w  tym  okresie  niewiele 
ponad  11,5  tys.  osób.  Problemu  tego  nie  traktowano  jednak  wówczas  jako 
związanego z istnieniem mniejszości narodowej, o istnieniu której po prostu 
nie  było  mowy,  lecz  jako  zagadnienie  tzw.  łączenia  rodzin.  Stosowne 
porozumienie  między  rządami  Polski  i  NRD  z  1  lutego  1952  r.  nie 
obejmowało  jednak  obywateli  polskich  (nawet  jeśli  przed  1939  r.  posiadali 
oni obywatelstwo niemieckie bądź przyjęli w latach 1939-1945 niemiecką list 
narodowościową),  lecz  tylko  tzw.  uznanych  Niemców,  którzy  obywatelstwa 
polskiego nie posiadali. 

Zjawisko  określane  mianem  "łączenia  rodzin"  zyskało  silny  impuls  w 

połowie lat pięćdziesiątych. Stało się tak za sprawą tzw. odwilży oraz zmian 
w  stosunkach  między  ZSRR  a  RFN,  które  musiały  rzutować  również  na 
politykę  polską.  Szacunki  przeprowadzone  w  1954  r.  wskazywały,  że  w 
Polsce  nadal  zamieszkiwało  ok.  200  tys.  Niemców.  W  latach  1955-1957 
nastąpiła fala emigracji ludności niemieckiej, która objęła ok. 200 tys. osób. 
W  ramach  akcji  łączenia  rodzin  wg  polskich  danych  w  latach  1952-1959 
wyjechało w  sumie  280  tys.  osób.  W  1959  r.  rząd  polski  oznajmił,  że  akcja 
łączenia  rodzin  została  zakończona.  Wedle  szacunków  z  1960  r.  w  Polsce 

background image

miało pozostawać ledwie 3-3,5 tys. Niemców. Status ludności niemieckiej, a 
w każdym razie uznawanej przez władze za niemiecką, nadal jednak nie był 
w  pełni  uregulowany.  Jeszcze  w  1962  r.  według  informacji  KW  PZPR  we 
Wrocławiu  1500  osób  narodowości  niemieckiej  nie  miało  uregulowanej 
sytuacji w zakresie obywatelstwa, choć od 1957 r. starano się skłonić je do 
przyjęcia obywatelstwa Polski bądź NRD. 

Skala  wyjazdów  do  Niemiec  w  drugiej  połowie  lat  pięćdziesiątych 

dowodziła  fiaska  prowadzonej  wcześniej  repolonizacji  i  weryfikacji.  Obok 
etnicznych  Niemców  kraj  opuściło  wówczas  wielu  przedstawicieli 
upokorzonej, poddanej dyskryminacyjnym praktykom, a w wielu wypadkach 
represjom  ludności  miejscowej.  W  latach  sześćdziesiątych  kierownictwo 
PZPR  wycofując  się  liberalnej  polityki  w  ogóle,  zobojętniało  na  problemy 
miejscowej  ludności  na  Śląsku,  Warmii  i  Mazurach.  Mimo  deklarowanego 
zakończenia  akcji  łączenia rodzin w  latach  1960-1970  z  Polski  nadal  trwała 
emigracja  ludności  deklarującej  się  jako  niemiecka.  W  listopadzie  1970  r. 
rząd  polski  oficjalnie  poinformował,  że  w  okresie  1955-1959  w  ramach 
porozumienia  o  łączeniu  rodzin  z  Polski  wyjechało  ok.  250  tys.  osób,  w 
latach 1960-1969 - ok. 150 tys. osób. 

Kolejnym  impulsem  do  migracji  stał  się  proces  tzw.  normalizacji 

stosunków  między  Polską  a  RFN.  W  toku  trudnych  negocjacji  polsko-
zachodnioniemieck

ich władze polskie ostatecznie zgodziły się na emigrację 

z  Polski  pewnej  liczby  ludności  deklarującej  niemiecką  przynależność 
narodową, jednakże nadal odbywać się to miało pod szyldem akcji łączenia 
rodzin, bez przyznania, iż w Polsce istnieje niemiecka mniejszość narodowa. 
Rzeczywisty  skład  etniczny  tej  emigracji  był  zresztą  złożony, 
odzwierciedlając  skomplikowane  tło  przyczyn  wyjazdów  z  obszarów 
narodowego  pogranicza  polsko-

niemieckiego,  zwłaszcza  na  Śląsku  oraz 

Warmii i Mazurach. W latach 1971-1975 do RF

N wyjechało (wg Niemieckiego 

Czerwonego  Krzyża)  62,5  tys.  osób,  a  strona  niemiecka  szacowała,  że 
pozostało  w  Polsce  nadal  ok.  280  tys.  osób  pochodzenia  niemieckiego 
pragnących emigrować. W latach 1976-1979 wyjechało ponad 134 tys. osób. 

Po dojściu w RFN do władzy koalicji chrześcijańsko-liberalnej zmianie 

uległ  sposób  podejścia  Bonn  do  problemu  ludności  niemieckiej  w  Polsce. 
Rząd  zachodnioniemiecki  stawiał  na  kwestię  uznania  mniejszości 
niemieckiej  i  jej  praw.  Liczebność  tej  mniejszości  szacowano  przy  tym 
b

ardzo wysoko: w 1983 r. oceniano ją na ok. 1,1 mln osób. Takie stanowisko 

Bonn  sprzyjało  tendencji  do  podejmowania  w  Polsce,  a  zwłaszcza  na 
Śląsku,  prób  zakładania  niemieckich  organizacji  społeczno-kulturalnych 
Niemców.  Równocześnie  trwał  odpływ  ludności  -  szacuje  się,  że  w  latach 
osiemdziesiątych  do  Niemiec  wyjechało  ok.  200  tys.  osób  -  nie  wiadomo 
jednak  ile  spośród  nich  deklarowało  w  momencie  wyjazdu,  bądź 
zadeklarowało później niemiecką narodowość. Przełom polityczny w Polsce 
i  zapoczątkowane  w  1989  r.  zmiany  ustrojowe  zasadniczo  zmieniły 
stanowisko  władz  polskich  w  kwestii  mniejszości  narodowych.  Nastąpiło 
uznanie  istnienia  tych  mniejszości,  w  tym  i  niemieckiej,  a  polityka  wobec 
nich  miała  odpowiadać  normom  obowiązującym  w  ramach  wspólnoty 
europejskiej. 

Rząd polski w 1990 r. udzielił zgody na tworzenie niemieckich 

organizacji  mniejszościowych.  W  grudniu  1990  r.  powstała  już  Centralna 
Rada  Niemieckich  Towarzystw,  która  wystąpiła  z  określonym  programem 

background image

pod adresem rządów Polski i RFN, domagając się m.in. prawa wypędzonych 
do  powrotu  do  ojczystych  stron.  Postulaty  te,  sformułowane  w  języku 
Związku  Wypędzonych,  wywołały  zaniepokojenie  nawet  wśród  kręgów 
politycznych  sprzyjających  mniejszości  niemieckiej,  a  nawet  wśród 
niektórych  niemieckich  działaczy  mniejszościowych,  uważających,  że 
zmierzają one w kierunku nacjonalistycznym. Wedle danych z lat 1994-1996 
w  36  organizacjach  niemieckich  skupionych  było  ponad  300  tys.  osób 
przyznających się do narodowości niemieckiej.  

Zmiany  opcji  narodowościowej  nie  są  czymś  niespotykanym, 

zwłaszcza  na  obszarach  stykowych.  To  co  stało  się  z  mniejszością 
niemiecką  w  Polsce  wykracza  jednak  poza  te  normy  i  jest  wynikiem 
splatania się wielu czynników politycznych,  społecznych i  ekonomicznych. 
Wielką  negatywną  rolę  odegrała  błędna  polityka  polskich  władz 
państwowych  wobec  ludności  rodzimej,  także  etnicznie  polskiej. 
Wysiedlenie  Niemców  i  weryfikacja  miejscowej  ludności  były  początkiem 
złożonego  procesu  społecznego,  który  miał  doprowadzić  do  repolonizacji 
ziem  inkorporowanych  w  1945  r

.  Repolonizację  pojmowano bardzo  prosto, 

by  nie  rzec  - 

wulgarnie:  jako  zatarcie  i  usunięcie  śladów  i  oznak 

niemieckości 

na 

tych 

ziemiach. 

Takie 

rozumienie 

niezwykle 

skomplikowanego  procesu  nie  uwzględniało  regionalnej  kulturowej 
specyfiki  związanej  przede  wszystkim  z  delikatną  tkanką  stosunków 
obszarów  pogranicza,  gdzie  często  trudno  o  jednoznaczne  kwalifikacje  i 
deklaracje,  gdzie  lokalna  tradycja  nacechowana  jest  dwu-,  a  nawet 
wielokulturowością. Tymczasem celem repolonizacji i integracji zamierzonej 
przez 

władze była pełna kulturowa asymilacja, wtopienie tamtejszej ludności 

w  polską  kulturę  wedle  wzorca  ziem  centralnych  i  nabranie  przez  nią 
polskiej  świadomości.  Było  to  zgodne  z  zasadą  kształtowania  jednolitego 
narodu  socjalistycznego.  Ani  weryfikacja,  ani 

repolonizacja  nie  przyniosły 

jednak  oczekiwanych  rezultatów,  a  nawet  wyniki  przeciwne  planowanym  i 
pożądanym, co wynikało  z fałszywych przesłanek i wątpliwej natury metod 
realizacji.  Wielu  ludzi  wcześniej  jednoznacznie  przyznających  się  do 
polskości i walczących o nią doznawało głębokiego rozczarowania, wielu na 
skutek  doznanych  represji  zostało  wręcz  od  polskości  odepchniętych. 
Presja polonizacyjna  niosąc faktycznie wzorce obce kulturze Ślązaków czy 
Mazurów  i  atakując  ważne  elementy  ich  systemu  identyfikacji  kulturowej 
wywoływała w nich często poczucie obcości wobec kultury polskiej, wbrew 
wcześniejszym  propolskim nastawieniom i  oczekiwaniom. Równocześnie o 
uznanie  polskości  zabiegali  ludzie,  których  motywem  było  pozostanie  na 
rodzinnej ziemi, w dotychczas

owej małej ojczyźnie, ale nie identyfikujący się 

z  Polską  jako  ojczyzną  ideologiczną  i  nie  dokonujący  rzeczywistej  polskiej 
samoidentyfikacji  narodowej.  Gdy  ustąpiły  obawy  przed  wysiedleniem 
zniknął  też  powód  ukrywania  więzi  z  niemieckością.  W  następnych 
d

ziesięcioleciach  nakładało  się  na  to  ustrojowe,  a  nade  wszystko 

ekonomiczne zróżnicowanie położenia Polski i RFN. Nadzieja na uzyskanie 
korzyści  ekonomicznych  -  możliwości  wyjazdu  do  bogatych  Niemiec  bądź 
uzyskania  stamtąd  pomocy  materialnej  -  bez  wątpienia  była  ważnym 
czynnikiem  skłaniającym  do  deklarowania  niemieckiej  narodowości. 
Przełom  polityczny  w  Polsce  w  1989  r.  i  zjednoczenie  Niemiec  otworzyły 
okres  wzmożonych  deklaracji  konwersji  narodowych  na  Śląsku  oraz  na 
Warmii  i  Mazurach.  Swoboda  wyrażania  poglądów  sprzyjała  szczególnemu 

background image

artykułowaniu  spraw  wcześniej  ukrywanych  i  bolesnych.  Wcześniejsze 
przemilczanie związków z kulturą niemiecką zaowocowało reakcją w postaci 
niezrównoważonej często jednostronności w eksponowaniu tych związków. 
W  jakiej  części  deklarowane  obecnie  opcje  narodowościowe  są  wyrazem 
otwartego  przyznania  się  do  skrywanej  poprzednio  odmiennej  niż  polska 
samoidentyfikacji  narodowej,  w  jakiej  mierze  są  to  przypadki  autentycznej 
zmiany  tej  samoidentyfikacji,  a  w  jakiej  są  podyktowane  nie  tyle 
autotelicznymi  związkami  z  niemiecką  kulturą,  ile  oczekiwaniem 
ewentualnych korzyści mających wynikać z przyznania się do narodowości 
niemieckiej  - 

trudno  określić.  Faktem  pozostaje  deklarowanie  niemieckiej 

narodowości  przez  co  najmniej  300  tys.  osób,  zamieszkałych  głównie  na 
Śląsku  oraz  na  Warmii  i  Mazurach,  jakkolwiek  osoby  składające  takie 
deklaracje  mają  niejednokrotnie  kłopoty  z  ich  potwierdzeniem  w  świetle 
obiektywnych kryteriów czy w nawiązaniu do losów własnej rodziny. 

 

 
 
 

Do  pewnego  stopnia  podobne  były  losy  mniejszości  ukraińskiej. 

Liczebność  ludności  ukraińskiej,  która  znalazła  się  w  1944  r.  w  nowych 
granicach Polski nie jest dokładnie znana. Brakowało także w tym wypadku 
nie  tylko  precyzyjnych  danych,  ale  i  ostrych  kryteriów  klasyfikacji. 
Administracja terenowa, idąc śladem przedwojennej, nagminnie utożsamiała 
narodowość  z  wyznaniem,  co  prowadziło  do  zaniżania  szacunków. 
Ministerstwo  Administracji  Publiczn

ej  stało  na  stanowisku,  że  decydować 

winno  samookreślenie  dokonane  podczas  wojny.  Liczba  ok.  500  tys. 
Ukraińców, jaką się wówczas posługiwano, musiała być wyraźnie zaniżona, 
skoro  po  przesiedleniu  do  Ukraińskiej  SRR  z  górą  481  tys.  Ukraińców 
jeszcze ponad 

100 tys. osób deportowano na ziemie zachodnie i północne. 

Zapewne więc bliższe rzeczywistości jest przypuszczenie, iż liczba ludności 
ukraińskiej  sięgała  w  1944  r.  700  tys.  ,  w  tym  zapewne  ok.  120-130  tys. 
Łemków  ,  których  wówczas  w  ogóle  nie  wyodrębniano  jako  grupy 
narodowościowej. 

W  warunkach  politycznych  zaistniałych  po  lipcu  1944  r.  los  ludności 

ukraińskiej  w  Polsce  był  funkcją  stosunków  polsko-radzieckich,  a  w 
szczególności  zasad  rozwiązania  problemu  terytorialnego  i  układu 
zależności  rządu  w  Warszawie  od  Stalina.  Produktem  tych  czynników  była 
umowa  pomiędzy  Polskim  Komitetem  Wyzwolenia  Narodowego,  a  rządem 
Ukraińskiej SRR z 9 września 1944 r. o przesiedleniach ludności ukraińskiej, 
białoruskiej,  rosyjskiej  i  rusińskiej  z  Polski  na  Ukrainę  oraz  obywateli 
polskich narodowości polskiej i żydowskiej z Ukrainy do Polski. Jakkolwiek 
układ  deklarował  całkowitą  dobrowolność  przesiedleń,  to  jednak  rychło 
okazało się, iż intencją władz było urzeczywistnienie na wschodzie Polski tej 
samej zasady, którą publicznie deklarowano w odniesieniu do styku polsko-
niemieckiego. Wydawało się tym łatwiejsze, że w okresie wojny polaryzacja 
narodowościowa  na  terenach  etnicznie  mieszanych  poczyniła  znaczne 
postępy,  a  zbrodnie  ukraińskich  nacjonalistów  na  ludności  polskiej 

background image

stanowi

ły  wystarczający  argument  by  opinia  publiczna  zaakceptowała 

pozbycie się Ukraińców z obszaru odbudowywanego państwa. 

Ludność ukraińska (uznawana przez władze za ukraińską - zaliczano do 

niej  także  Łemków,  których  część  już  wówczas  dystansowała  się  od  takiej 
kwalifikacji)  znajdowała  się  pod  wpływami  ugrupowań  lewicowych,  w  tym 
komunistycznych  i  w  dużej  mierze,  zwłaszcza  na  Łemkowszczyźnie,  nie 
zdradzała  postaw  wrogich  wobec  nowego  państwa  polskiego.  Początkowo 
ukraińscy  działacze  lewicowi  usiłowali  organizować  tę  ludność  z  myślą  o 
trwałym  pozostaniu  w  Polsce  i  z  takim  programem  występowali  publicznie 
zabiegając  o  podmiotowość  Ukraińców  w  Polsce  w  dziedzinie  politycznej, 
kulturalnej,  oświatowej,  ekonomicznej  i  religijnej,  przyjmując  niechętną 
postawę  wobec  ewentualności  wyjazdów  do  ZSRR.  Masowe  przesiedlenie 
Ukraińców  kolidowało  z  tymi  nadziejami  i  nastawieniami,  zwłaszcza  gdy 
przybrało przymusowy charakter. 

Akcja  przesiedleńcza  ludności  ukraińskiej  z  Polski  miała  charakter 

dobrowolny, a i to tylko częściowo, jedynie przez kilka pierwszych miesięcy, 
tj. do początku 1945 r., ale nie przyniosła wówczas spodziewanych efektów 
ilościowych.  Dobrowolność  stopniowo  stawała  się  już  tylko  pozorna,  a 
faktycznie  nasilał  się  stwarzany  przez  władze  polskie  przymus  sytuacyjny: 
Ukraińców  pozbawiono  prawa  do  ziemi  z  reformy  rolnej  (co  w  wypadku 
ludności w 90 % wiejskiej było dyskryminacją), bezwzględnie egzekwowano 

zwłaszcza w końcowych miesiącach wojny - tzw. kontyngenty, zwalniając z 

zaległych i bieżących zobowiązań w wypadku zadeklarowania chęci wyjazdu 
do  Ukraińskiej  SRR.  O  intencjach  władz  polskich  świadczyła  likwidacja 
szkolnictwa ukraińskiego najpierw na  Lubelszczyźnie,  a w 1945 r.  także na 
terenie  Rzeszowskiego.  W  1945  r.  nasiliły  się  akcje  pacyfikacyjne 
skierowane  przec

iw  podziemiu  ukraińskiemu.  Paradoksalnie  w  podobnym 

kierunku  oddziaływało  polskie  podziemie  zbrojne,  którego  działania 
antyukraińskie, niezależnie od ich związku ze zwalczaniem nowego systemu 
czy  samoobroną,  stanowiły  impuls  mogący  zwiększać  gotowość  ludności 
ukraińskiej do opuszczenia Polski.  Jednakże w sumie liczba migrantów do 
połowy 1945 r. daleka była od zamierzeń władz, a operacja przesiedleńcza, 
mimo stosowanych już nacisków, załamywała się. Do końca sierpnia 1945 r. 
przesiedlono  w  sumie  tylko  ok.  23

0  tys.  osób.  Władze  mogły  albo 

zaakceptować ten stan i podjąć próby wewnętrznego rozwiązania problemu 
mniejszości  ukraińskiej  zapewniając  jej  stosowne  prawa,  albo  zastosować 
przymus.  Wybrano  tę  drugą  możliwość  i  od  września  trzy  dywizje  Wojska 
Polskiego ro

zpoczęły przymusowe przesiedlenia Ukraińców. Związana z tym 

likwidacja  ukraińskich  i  łemkowskich  lewicowych  ośrodków  politycznych 
przeciwnych  emigracji  zaowocowała  wyłącznością  reprezentowania 
interesów ukraińskich przez ruch nacjonalistyczny zorganizowany w OUN i 
UPA.  Ugrupowania  te  zdecydowały  się  siłą  przeciwstawić  przesiedleniom, 
rzucając oddziały zbrojne przeciw instytucjom przesiedleńczym i wojsku, a 
zarazem 

podejmując  akcję 

niszczenia  wsi 

opuszczanych 

przez 

przesiedleńców. Przyniosło to znaczne zaostrzenie sytuacji, wiele krwawych 
ofiar, wywołując zarazem znaczny wzrost nastrojów antyukraińskich wśród 
ludności  polskiej,  realnie  odczuwającej  zagrożenie  ze  strony  UPA. 
Dyskontowała  to  urzędowa  propaganda,  znajdując  uzasadnienia  dla 
wzrastającego  przymusu  i  terroru.  Od  września  do  końca  grudnia  1945  r. 

background image

przesiedlono  z  Polski  do  Ukraińskiej  SRR  blisko  82  tys.  osób,  a  od  1 
stycznia  do  15  czerwca  1946  r.  ponad  260  tys.  osób  narodowości 
ukraińskiej.  Dowodem  na  narodowościowy  charakter  poczynań  władz 
polskich  było  objęcie  przesiedleniem  polskich  Ukraińców  służących  w 
latach wojny w szeregach Armii Czerwonej, a także działaczy lewicowych, w 
tym aktywistów PPR. 

W okresie od 15 X 1944 r. do końca 1946 r. przesiedlono łącznie 488,6 

tys. osób (w tym ok. 70 tys., a według innych ocen 100 tys. Łemków ). Wedle 
ówczesnych  statystyk  w  Polsce  miało  pozostawać  wtedy  zaledwie  ok.  14 
tys.  Ukraińców,  a  więc  byłaby  to  mniejszość  zupełnie  marginalna.  Dane  te 
jednak  daleko  od

biegały  od  rzeczywistości.  Już  w  lutym  1947  r.  czynniki 

wojskowe  oceniały  liczbę  pozostałych  w Polsce  Ukraińców  na  20  tys.,  a w 
przeddzień akcji "Wisła" na 50 tys. W toku tej ostatniej na ziemie zachodnie i 
północne przesiedlono ponad 140,5 tys. osób (w tym ok.30-35 tys. Łemków 
),  kilka  tysięcy  uwięziono,  kilkuset  zabito.  Przesiedlenia  niewielkich  grup  i 
pojedynczych osób trwały jeszcze do 1950 r. 

Akcja  "Wisła",  oficjalnie  uzasadniana  była  koniecznością  zapewnienia 

bezpieczeństwa  na  południwo-wschodnich  obszarach  państwa  polskiego  i 
likwidacją zaplecza UPA. Miała ona charakter represyjny wobec mniejszości 
ukraińskiej (z włączeniem  ludności  łemkowskiej)  jako całości  i opierała się 
na  zasadzie  zbiorowej  odpowiedzialności.  Przesiedlenie  objęło  wszystkich 
Ukraińców  (także  mieszkańców  Łemkowszczyzny  Zachodniej  pozostającej 
poza  obrębem  działań  UPA),  niezależnie  od  stopnia  ich  lojalności  wobec 
państwa polskiego i rzeczywistych powiązań z podziemiem, także członków 
PPR, funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, byłych partyzantów GL i AL, 
często 

aktywnie 

zaangażowanych 

walkę 

podziemiem 

nacjonalistycznym. Zasady osiedlania Ukraińców na ziemiach zachodnich i 
północnych wskazywały przy tym na chęć likwidacji mniejszości ukraińskiej 
jako  zbiorowości.  Świadczyło  o  tym  znaczne  rozproszenie  Ukraińców  w 
polskim  żywiole,  pozbawienie  ich  warunków  aktywności  kulturalnej  i 
religijnej  oraz  możliwości  nauki  języka  narodowego,  kategoryczny  zakaz 
powrotu w rodzinne strony. W 1949 r. na własność państwa przejęte zostały 
nieruchomości  ziemskie pozostawione na wschodzie przez deportowanych 
Ukraińców  i  Łemków,  co  przekreślało  ich  nadzieje  na  tymczasowość 
powstałej sytuacji. Stali się oni w ten sposób obywatelami gorszej kategorii. 
Zarazem  podjęto  "repolonizację"  opuszczonych  przez  Ukraińców  ziem 
poprzez  akcję  osadniczą.  Wedle  szacunków  Ministerstwa  Administracji 
Publicznej  na  przełomie  lat  1949-1950  w  Polsce  mieszkało  100  tys. 
Ukraińców.  Obliczenia  przeprowadzone  w  1954  r.  wskazywały,  że  było  ich 
162 tys.  

W efekcie wskazanych wyżej działań miejscem  zamieszkania ludności 

ukraińskiej i łemkowskiej stały się przede wszystkim tereny inkorporowane 
do Polski w 1945 r. - 

została ona oderwana od swej ojcowizny, rozproszona i 

pozbawiona  możliwości  organizowania  swego  życia  narodowego, 
podtrzymywa

nia  własnej  tożsamości  poza  sferą  prywatności  (a  i  tam  - 

zwłaszcza  w  początkach  lat  pięćdziesiątych  -  z  obawami  wynikającymi  z 
reakcji  polskiego otoczenia i władz). Władze początkowo nawet nie chciały 
uznać  istnienia  mniejszości  ukraińskiej,  nie  mówiąc  już  o  poszanowaniu 
odrębności  Łemków, wśród których  zresztą  nie  było  i  nie  ma  zgody  co  do 

background image

ich  statusu  jako  grupy  etnicznej  czy  narodowościowej.  Wraz  z  upływem 
czasu  i  wzrastającą  aktywnością  ludności  ukraińskiej  brak  stabilizacji  jej 
położenia  i  izolacja  od  ludności  polskiej  czyniły  nieodzownymi  podjęcie 
przez  władze  działań  choćby  w  ograniczonym  stopniu  zmieniających 
istniejący  stan  rzeczy.  Pewną  próbą  w  tym  zakresie  była  uchwała  Biura 
Politycznego  KC  PZPR  z  kwietnia  1952  r.,  zmierzająca  do  poprawy 
ekonomiczn

ego  położenia  ludności  ukraińskiej  i  wzmożenia  wśród  niej 

pracy 

politycznej 

kulturalno-

oświatowej, 

przy 

jednoczesnym 

zdecydowanym  zwalczaniu  tzw.  elementów  nacjonalistycznych.  Podjęte  w 
efekcie  działania  przyniosły  jednak  nader  ograniczone  rezultaty  i  nastroje 
niezadowolenia  i  braku  stabilizacji,  a  zwłaszcza  chęć  powrotu  w  rodzinne 
strony,  były  czynnikami  dominującymi  w  postawach  ludności  ukraińskiej  i 
łemkowskiej. 

W  połowie  lat  pięćdziesiątych,  w  ramach  tzw.  odwilży  nastąpiło 

odejście  od  restrykcyjnej  polityki  wobec  ludności  ukraińskiej.  Uznano 
istnienie mniejszości ukraińskiej i jej prawa do rozwoju kultury narodowej i 
pielęgnowania  własnego  języka,  za  błędne  uznano  dyskryminacyjne 
praktyki  lat  wcześniejszych.  Zezwolono  na  utworzenie  Ukraińskiego 
Towarzy

stwa  Społeczno-Kulturalnego.  Jakkolwiek  wmontowane  w  system 

kontrolowany  przez  PZPR  i  objęte  nomenklaturą,  UTSK  było  płaszczyzną 
formułowania  wielu  autentycznych  dążeń  ludności  ukraińskiej  i  jej 
aktywności.  Wysunęło  ono  postulaty  niemal  analogiczne  do  tych,  które 
reprezentanci ludności ukraińskiej zgłaszali już w latach 1944-1945, a które 
najogólniej  można  określić  jako  dążenie  do  uzyskania  podmiotowości  w 
dziedzinie kultury, a w pewnym zakresie także w sferze politycznej. Ludność 
ukraińska domagała się jednak przede wszystkim umożliwienia jej powrotu 
w rodzinne strony i żywiołowo podejmowała takie powroty nie oglądając się 
na istniejący stan prawny i postawę osłabionych w tym czasie władz. Ocenia 
się,  że  w  latach  1956-1958  na  obszar  południowo-wschodniej  Polski 
powróciło ok. 20 tys. osób, z tego na Łemkowszczyznę ok. 5 tys. Łemków. 
Te  ostatnie,  wprawdzie  z  niechęcią,  musiały  jakoś  odnieść  się  do  tego 
ruchu. Starano się przede wszystkim zatrzymać Ukraińców i Łemków w ich 
siedzibach  na  ziemiach  zachodnich  i  pó

łnocnych,  stabilizując  tam  ich 

sytuację  prawną  i  ekonomiczną.  Powołana  pod  przewodnictwem 
S.Tkaczowa  komisja  rządowa  miała  zaś  uregulować  sprawę  powrotów  do 
dawnych siedzib na wschodzie Polski. Nie wycofano się wszakże z dekretu 
o  upaństwowieniu  dawnych  nieruchomości  ukraińskich,  a  w  1958  r. 
ustawowo  uniemożliwiono  nadawanie  ziemi  z  Państwowego  Funduszu 
Ziemi  osobom,  których  nieruchomości  zostały  przejęte  przez  skarb 
państwa.  Tym  samym  jedyną  możliwością odzyskania przez Ukraińców ich 
dawnych  gospodarstw  st

awało  się  ich  wykupienie.  Usiłowano  także 

stosować  ograniczenia  administracyjne,  wykorzystując  w  tym  celu 
instytucję  lokalnych  rad  narodowych.  Mimo  tych  restrykcji  i  utrudnień 
tysiące  rodzin  ukraińskich  powróciło  w  tym  czasie  na  dawne  ziemie, 
odbudowując  w  pewnym  stopniu  dawne  skupisko  ludności  ukraińskiej  i 
łemkowskiej na południowo-wschodnich ziemiach Polski. 

W  1960  r.  w  Polsce,  znów  wedle  szacunków,  bowiem  oficjalnych 

statystyk nie prowadzono, żyło 180-200 tys. Ukraińców (łącznie z Łemkami). 
Wraz  z  odcho

dzeniem  od  haseł  demokratyzacji  i  liberalizacji  systemu 

background image

uwidoczniła się jednak tendencja do polityki wprawdzie już nie tak brutalnej 
jak  wcześniej,  ale  nastawionej  na  ograniczanie  aktywności  ukraińskiej  i 
niedopuszczanie do jej rzeczywistej podmiotowości,  traktującej dążenia do 
autentycznego  realizowania  praw  narodowych  jako  przejaw  nacjonalizmu  i 
tendencji  antysocjalistycznych.  W  odróżnieniu  od  położenia  ludności 
niemieckiej  nie  istniały  w  tym  czasie  czynniki  międzynarodowe  mogące 
wpływać na masową emigrację Ukraińców, bądź ułatwiające ich organizację 
i  aktywność w Polsce.  Wydarzenia  1968  r.,  aczkolwiek  zdominowane  przez 
tendencje antysemickie, wpłynęły pośrednio także na stosunek do ludności 
ukraińskiej.  Intensyfikacja  polityki  państwa  jednonarodowego  i  hasła 
integracji  ludności  ukraińskiej  były  w  istocie  wyrazem  dążenia  do  pełnej 
asymilacji  tej  ludności.  Ograniczano  w  związku  z  tym  nauczanie  języka 
ukraińskiego, aktywność artystyczną, w tym i amatorską. W drugiej połowie 
lat  siedemdziesiątych  wystąpiła  fala  działań  mających  na  celu  zatarcie 
śladów  ukraińskiej  tradycji  historycznej  i  kulturowej:  zniszczono  wiele 
bieszczadzkich  cerkiewek,  zmieniono  liczne  nazwy  geograficzne.  Zamarła 
niemal działalność wydawnicza w języku ukraińskim. 

Ukraińska  identyfikacja  narodowa  w  Polsce  realnego  socjalizmu  była 

źródłem  restrykcji,  nieufności  ze  strony  władz,  niechęci  ze  strony  sporej 
części społeczeństwa. Pociągało to za sobą wyraźne następstwa w zakresie 
samoidentyfikacji tej grupy, a zwłaszcza ujawniania owej samoidentyfikacji. 
Dopiero  demokratyczne  przemiany  na  przełomie  lat  osiemdziesiątych  i 
dziewięćdziesiątych  otworzyły  tej  grupie  narodowościowej  -  choć  nie  bez 
trudności  i  konfliktów  -  nowe  możliwości  rozwoju  własnego  życia 
społecznego i artykułowania swej tożsamości. Wprawdzie przynależność do 
mniejszości  ukraińskiej  nie  stanowi  podstaw  do  uzyskiwania  jakichś 
korzyści, ale zniknęła część powodów - wynikających z charakteru ustroju - 
ograniczających  samoidentyfikację  i  uzewnętrznianie  tejże.  Istotne 
znaczenie  miał  rozpad  ZSRR  i  powstanie  niezależnego  państwa 
ukraińskiego, z którym Polska pragnęła ułożyć możliwie najlepsze stosunki. 
Powstanie  niepodległego  państwa  ukraińskiego  nie  otworzyło  wprawdzie 
przed  tą  mniejszością  żadnych  obiecujących  perspektyw  ekonomicznych, 
al

e  bez  wątpienia  wzmocniło  poczucie  godności  narodowej  i  wspólnoty 

wartości. Otwarcie zaczęto mówić o przeszłości obu narodów, w tym także o 
wzajemnych  krzywdach  i  ich  następstwach.  Jakkolwiek  po  obu  stronach 
wystąpiły  w  związku  z  tym  zjawiska  niekorzystne,  zakorzenione  w 
nacjonalizmie,  to  jednak  zainicjowane  zostały  procesy  przywracania 
mniejszości  ukraińskiej  podmiotowości.  Po  1989  r.  rozwinęły  się  formy 
organizacji  ludności  ukraińskiej  w  Polsce.  Ukraińskie  Towarzystwo 
Społeczno-Kulturalne  w  1990  r.  zostało  przekształcone  w  Związek 
Ukraińców  w  Polsce,  który  jest  jedną  z  największych  i  najprężniejszych 
organizacji  mniejszościowych,  obejmując  swą  strukturą  szereg  organizacji 
ukraińskich i łemkowskich (Zjednoczenie Łemków, powstałe w grudniu 1989 
r.),  dysponuj

ąc  własnymi  wydawnictwami  i  czasopismami.  Niezależnie  od 

ruchu  ukraińskiego  działają  organizacje  reprezentujące  część  ludności 
łemkowskiej  nie  identyfikującą  się  z  narodowością  ukraińską,  a  przede 
wszystkim Stowarzyszenie Łemków,  założone w kwietniu  1989 r.  W 1992 r. 
mniejszość  ukraińska  liczyła  ok.  265  tys.  osób  ,  w  tym  ok.  50-60  tys. 
Łemków. 

background image

 

 
 
 

Odmiennie  ułożyły  się  problemy  związane  z  białoruska  mniejszością 

narodową.  W  1944  r.  w  nowych  granicach  Polski  pozostawało  wedle 
różnych danych 150-200 tys. osób narodowości białoruskiej. Istniał przy tym 

aktualny  także  w  latach  następnych  i  utrudniający  operowanie  pewnymi 

danymi  liczbowymi  - 

kłopot  z  jednoznacznym  określeniem  kto  jest 

Białorusinem. Świadomość narodowa tej grupy była wykształcona znacznie 
słabiej  niż  np.  w  przypadku  Ukraińców  czy  Litwinów.  W  okresie 
międzywojennym wielu z tych ludzi uznawało się po prostu za "tutejszych". 
Obraz  zaciemniał  też  złożony  układ  stosunków  wyznaniowych,  bowiem 
pewna  część  ludności  białoruskiej,  w  tym  i  deklarującej  swą  białoruską 
przynależność narodową, wyznawała katolicyzm. 

Doświadczenia  poprzednich  lat  powodowały,  iż  ludność  ta  w  dużej 

mierze wiązała swe nadzieje na przyszłość z tworzącą się nową, tzw. ludową 
władzą. W pierwszych miesiącach po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej 
nadzieje te zdawały się znajdować potwierdzenie. Powstała dość gęsta sieć 
szkół  z  białoruskim  językiem  nauczania,  a  miejscowe  władze  życzliwie 
traktowały  rozwój  instytucjonalnych  form  życia  narodowego  Białorusinów. 
We  wschodnich  gminach  powiatów  białostockiego,  bielskiego  i 
sokólskiego,  gdzie  odsetek  ludności  białoruskiej  był  najwyższy,  władza 
znalazła się początkowo w rękach przedstawicieli tej ludności, jednak już w 
końcu  1944  r.  w  związku  z  planowanym  przesiedleniem  Białorusinów, 
zapadły decyzje o spolszczeniu administracji na tym terenie. 

Jakkolwiek  nasilenie  konfliktów  narodowościowych  w  niewielkim 

stopniu  odnosiło  się  do  stosunków  polsko-białoruskich,  a  na  polskim 
obrazie  Białorusinów  nie  ciążyły  tego  rodzaju  zaszłości  jak  w  przypadku 
Niemców  czy  Ukraińców,  to  jednak  los  mniejszości  białoruskiej  miał 
podlegać  działaniom  wynikającym  z  tej  samej  generalnej  zasady  państwa 
jednonarodowego.  Układ  o  tzw.  ewakuacji  ludności  białoruskiej  z  Polski  i 
obywateli  polskich  narodowości  polskiej  i  żydowskiej  z  Białoruskiej  SRR 
zawarty 9 września 1944 r. przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego i 
rząd  Białoruskiej  SRR  miał  służyć  rozwiązaniu  zagadnienia  ludności 
białoruskiej  w  Polsce  w  sposób  identyczny  jak  innych  mniejszości  - 
przewidywał  jej  przesiedlenie  z  obszaru  państwa  polskiego  na  Białoruś. 
Przesiedlenie  miało  być  dobrowolne  i  w  przypadku  Białorusinów  takie  w 
zasadzie  rzeczywiście  było.  Zaowocowało  to  jednak  niemożliwością 
osiągnięcia  zamierzonego  przez  władze  celu,  jakim  było  usunięcie 
mniejszości białoruskiej z Polski. Do końca 1946 r. wyjechało zaledwie 36,4 
tys.  osób,  a  zatem  niewielka  część  Białorusinów.  Jak  się  zdaje  istotne 
znaczenie jako czynnik stymulujący  te wyjazdy miała aktywność polskiego 
podziemia  antykomunistycznego,  zwłaszcza  nacjonalistycznego,  które 
zdecydowanie  opowiadało  się  za  skłonieniem  mniejszości  narodowych  do 
opuszczenia kraju. Mimo nalegań przedstawicieli radzieckich polskie władze 
administ

racyjne, chociaż zainteresowane powodzeniem tej akcji, nie podjęły 

background image

w  tym  wypadku  działań  represyjnych  w  celu  wymuszenia  wyjazdów.  W 
końcu 1945 r. w polityce władz nastąpiła pewna zmiana, wynikająca w dużej 
mierze  z  postaw  samych  Białorusinów.  W  obliczu  zagrożenia  ze  strony 
polskiego  podziemia,  które  wyraźnie  dążyło  do  skłonienia  ich  do  wyjazdu, 
Białorusini  zainteresowani  pozostaniem  w  Polsce  starali  się  udowodnić 
swoją  pełną  lojalność  wobec  władz.  Obawiając  się  popchnięcia 
administracji  ku  zastosowaniu  wobe

c  nich  przymusu  przesiedleńczego 

Białorusini  unikali  wysuwania  postulatów  o  charakterze  narodowym,  co  z 
kolei  spowodowało,  że  władze  chętnie  przestawały  traktować  ich  jako 
odrębną zbiorowość narodową. Uznano, że ci, którzy czuli się Białorusinami 
opuszczal

i  Polskę,  a  ci,  którzy  zostawali  czuli  się  przede  wszystkim 

Polakami,  co  najwyżej  prawosławnego  wyznania.  Argumentacji  dostarczali 
sami zainteresowani, twierdząc w odporze przeciw agitacji przesiedleńczej, 
że  są  Polakami.  Taki  stan  rzeczy  sprawił,  że  Białorusinów  traktowano  jako 
pełnoprawnych  obywateli,  dopuszczając  ich  do  wszystkich  instytucji 
państwowych  z  aparatem  bezpieczeństwa  i  aparatem  partyjnym  włącznie. 
Zyskiwali  możliwości  awansu  społecznego,  kulturalnego  i  gospodarczego, 
tyle  że  jako  obywatele  polscy,  a  nie  jako  Białorusini.  Teza  głosząca,  iż 
Białorusini  opuścili,  bądź  opuszczają  Polskę  uzasadniała  likwidację 
instytucji  białoruskiego  życia  narodowego,  a  zwłaszcza  szkolnictwa,  do 
czego  przystąpiono  począwszy  od  roku  szkolnego  1945/1946.  Dość 
niespo

dziewana  zmiana  w  tym  zakresie  nastąpiła  latem  1949  r.,  kiedy  to 

Sekretariat KC PZPR podjął decyzję o odbudowie szkolnictwa białoruskiego. 
Potraktowano to jako zadanie typu kampanijne, włączając do jego realizacji 
nie  tylko  administracje  państwową,  ale  także  aparat  partyjny  i  aparat 
bezpieczeństwa. Szkolnictwo białoruskie miało  dla tej społeczności wielkie 
znaczenie,  bowiem  stwarzało  szansę  rozwoju  kulturalnego  i  wykształcenia 
inteligencji zakorzenionej w społeczności białoruskiej. Żadne inne struktury 
i  in

stytucje białoruskiego życia narodowego jednak wówczas nie powstały, 

problemu ludności białoruskiej nie podejmowała też prasa. Na przełomie lat 
1949-

1950  liczebność  Białorusinów  w  Polsce  władze  szacowały  na  ok.  110 

tys. , zaś w 1954 r. - zapewne precyzyjniej - na ok. 148 tys.  

Wzrostowi  aktywności  ludności  białoruskiej  sprzyjała  tzw.  odwilż  w 

połowie lat pięćdziesiątych. Jesienią 1955 r. przystąpiono do organizowania 
Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, którego pierwszy zjazd 
odbył  się  w  lutym  następnego  roku.  Jakkolwiek  było  to  stowarzyszenie  w 
pełni  kontrolowane  przez  władze,  to  jednak  jego  powstanie  stało  się 
ważnym impulsem w procesie odradzania białoruskiego życia  narodowego 
w  Polsce:  rozwinął  się  amatorski  ruch  artystyczny,  oświata,  twórczość 
literacka  w  języku  białoruskim.  W  atmosferze  demokratyzacji  życia 
politycznego  wśród  działaczy  białoruskich  powstała  nawet  myśl  o 
stworzeniu  białoruskiej  reprezentacji  w  sejmie  i  wprowadzeniu  języka 
białoruskiego  do  urzędów  stopnia  podstawowego  we  wschodniej  części 
województwa białostockiego. Czynniki decyzyjne jednak nie uwzględniały w 
praktycznej  działalności  istnienia  mniejszości  białoruskiej,  a  wraz  z 
dystansowaniem  się  ekipy  Gomułki  od  haseł  demokratyzacji  i  liberalizacji 
systemu ograniczeniu uległy uzyskane już zdobycze. Po 1958 r. liczba szkół 
białoruskich znów zaczęła spadać. Jakkolwiek w różnych ogniwach władzy 
działało  sporo  Białorusinów,  to  nie  znajdowało  to  żadnego  przełożenia  na 
upolitycznienie  spraw  mniejszości  narodowej.  Działacze  partyjni  i 

background image

państwowi  pochodzenia  białoruskiego  na  ogół  nie  czuli  się  Białorusinami, 
lecz  Polakami.  Ponieważ  ich  awans  nastąpił  w  asyście  języka  polskiego  i 
symboliki  tzw. ludowego państwa polskiego, ich polska świadomość miała 
dość specyficzny kształt, słabo związany z historią Polski i jej dawniejszymi 
tradycjami,  natomiast  priorytet  przypisujący  powojennym  przemianom,  na 
których  tle  kształtowała  się  ich  własna  sytuacja  społeczna.  W  1960  r. 
szacunkowa liczba Białorusinów sięgała 170-180 tys. osób. 

O  ile lata  sześćdziesiąte  mimo wszystko  charakteryzowały się jeszcze 

rozwojem  białoruskiego  życia  kulturalnego,  to  następna  dekada  stanowiła 
pod  tym  względem  regres.  Od  1971  r.  język  białoruski  w  szkolnictwie 
pozostał  już  tylko  nadobowiązkowym,  a  nadto  od  rodziców  wymagano 
corocznych  deklaracji  potwierdzających  ich  wolę  nauczania  dziecka  tego 
języka.  Atmosfera wokół tej kwestii powodowała, że liczba dzieci uczących 
się białoruskiego w ciągu roku spadła o ok. 70 %. Ograniczenie szkolnictwa 
białoruskiego  do  symbolicznych  rozmiarów  pozbawiło  znaczna  część 
młodego  pokolenia  możliwości  recepcji  kultury  narodowej.  W  tym  okresie 
nastąpił upadek białoruskiego ruchu artystycznego,  a widomym  symbolem 
ówczesnej polityki władz wobec ludności białoruskiej była likwidacja w 1976 
r. Muzeu

m Etnograficznego w Białowieży. 

W  okresie  kolejnego  ożywienia  politycznego  w  latach  1980-1981 

zaktywizowała  się  także  mniejszość  białoruska.  Zarząd  Główny  BTSK 
wystąpił  z  postulatami  już  nie  tylko  natury  kulturalno-oświatowej,  ale  i 
politycznej,  domagając  się  reprezentacji  Białorusinów  w  sejmie,  radach 
narodowych,  KW  PZPR.  Ze  strony  władz  pojawiły  się  wprawdzie  pewne 
deklaracje wyjścia na przeciw niektórym postulatom, ale i tym razem w ślad 
za  tym  nie  poszły  czyny.  Zaufania  Białorusinów  nie  zyskała  jednak  także 
"Solidarność", eksponująca swe związki z katolicyzmem i nie dystansująca 
się od akcentów nacjonalistycznych. Po 1989 r. nastąpił wyraźny rozwój, ale 
i zróżnicowanie form białoruskiego życia narodowego, a zarazem publiczny 
wymiar  zyskały  spory  o  kryteria  odrębności  narodowej,  liczebność  i 
reprezentację  mniejszości  białoruskiej.  Ministerstwo  Kultury  w  1991  r. 
oceniało, iż liczba Białorusinów w Polsce mogła wynosić 200-250 tys., dane 
z  1992  r.  mówiły  o  215  tys.,  ale  spotkać  się  było  można  z  wyższymi 
szacu

nkami, sięgającymi 300 tys. osób.  

 

 
 

Tragiczny  los  Żydów  polskich  w  latach  okupacji  hitlerowskiej  nie 

wyeliminował  antysemityzmu,  a  tym  bardziej  nie  zniósł  obcości  między 
Polakami  a  Żydami.  Jakkolwiek  wielka  była  ofiarność  tych,  którzy  nieśli 
pomoc  skazanym  na  zagładę,  to  przecież  tylko  nielicznych  udało  się 
uratować,  a  Polacy  w  swej  masie  byli  biernymi  świadkami  Holocaustu. 
Okupacja  hitlerowska  ujawniła  dystans  między  sąsiadującymi  ze  sobą 
społecznościami  polską  i  żydowską,  a  zapadłe  w  pamięć  Żydów  poczucie 
osamotnienia musiało później wywierać wpływ na ich stosunek do Polaków. 
Sytuacja powstała w  Polsce po wojnie w  niezwykły sposób skomplikowała 

background image

stosunki  polsko-

żydowskie.  Nowy  system  zdawał  się  rokować  ocalonym 

Żydom  szansę  rzeczywistego  równouprawnienia,  bądź  -  tym  którzy  tego 
pragnęli - możliwość swobodnej asymilacji. Wierzyli w to nie tylko żydowscy 
komuniści,  ale  i  syjoniści.  W  połączeniu  z  wcześniejszą  już  obecnością 
wielu Żydów w ugrupowaniach radykalnych i komunistycznych stanowiło to 
czynnik wiążący ludność żydowską z tym nowym systemem. Rychło jednak 
nastąpiło  rozczarowanie,  obejmując  zresztą  także  tych  żydowskich 
komunistów,  którzy  zachowali  związek  ze  swą  grupą  narodowościową. 
Nadzieje  na  odbudowę  żydowskiej  społeczności  w  jej  wyznaniowym, 
kulturalnym  i  narodowym  kształcie  okazały  się  mrzonką  -  tego  rodzaju 
rozwiązania nie mieściły się w koncepcjach komunistycznej władzy. Władza 
ta  i  nowe  państwo  -  mimo  iż  w  ich  strukturach  wiele  osób  pochodzenia 
żydowskiego  zajmowało  eksponowane  stanowiska  -  jawiły  się  Żydom  jako 
narodowo polskie, w dodatku przeniknięte tendencjami antysemickimi, a w 
każdym  razie  nie  dość  skuteczne  w  zapewnieniu  im  bezpieczeństwa. 
Równocześnie 

wielu 

środowiskach 

polskiego 

społeczeństwa 

funkcjonujący  od  dawna  w  różnych  formach  stereotyp  "żydokomuny" 
znajdował  pożywkę  w  faktycznej  nadreprezentacji  Żydów  w  organach 
władzy, a zwłaszcza w aparacie represji, oraz w różnego rodzaju plotkach i 
pogłoskach  na  ten  temat,  tym  nośniejszych,  że  akcentujących  narodowy 
charakter  sprzeciwu wobec niechcianej władzy i wprowadzanego przez nią 
systemu. 

Do  1948  r.,  mimo  intensywnych  ruchów  migracyjnych  i  wstrząsów 

wywoływanych  przejawami  antysemityzmu  (wielką  rolę  odegrał  zwłaszcza 
pogrom  kielecki  4  lipca  1946  r.),  życie  polityczne  i  kulturalne  mniejszości 
żydowskiej  rozwijało  się,  choć  oczywiście  było  nieporównanie  słabsze  niż 
przed wojną i skrępowane nowymi warunkami ustrojowymi. Istniało jednak 
szerokie  spectrum  żydowskich  partii  politycznych  z  syjonistycznymi 
włącznie,  działały  żydowskie  szkoły  (w  tym  i  religijne),  stowarzyszenia 
kulturalne  i  artystyczne,  ukazywało  się  kilkadziesiąt  tytułów  prasy 
żydowskiej  w  języku  hebrajskim,  jidisz  i  polskim.  Zmiana  nastąpiła  wraz  z 
wejściem  Polski  w  okres  intensywnej  stalinizacji.  Przyniósł  on  likwidację 
wszystkich  żydowskich  partii  politycznych,  szkolnictwa  hebrajskiego  i 
religijnego,  ogromnej  większości  prasy.  W  1950  r.  powołano  jedną, 
scentralizowaną organizację żydowską - Towarzystwo Społeczno-Kulturalne 
Żydów w Polsce, poddane silnej kontroli PZPR. 

W  odniesieniu  do  mniejszości  żydowskiej  informacje  statystyczne  są 

zróżnicowane  i  trudne  do  weryfikacji.  Dane  Ministerstwa  Administracji 
Publicznej oraz Centralnego Komitetu Żydów Polskich z początków 1946 r., 
a więc sprzed masowej repatriacji z ZSRR, zawierały się w granicach 88-100 
tys.  osób.  W  połowie  1946  r.  liczba  Żydów  miała  osiągnąć  243  tys.,  co 
wynikało  przede wszystkim z przybywania polskich Żydów z głębi  Związku 
Radzieck

iego.  Była  to  jedyna  mniejszość,  która  po  wojnie  zwiększała  w 

pewnych  okresach  swą  liczebność  na  skutek  zewnętrznego  zasilania, 
będącego  rezultatem  repatriacji  z  ZSRR  byłych  obywateli  polskich 
narodowości  żydowskiej.  Równolegle  następował  jednak  także  odpływ  tej 
ludności  z  Polski,  początkowo  najczęściej  w  sposób  nielegalny.  Tylko  w 
1945 r. opuściło Polskę kilkadziesiąt tysięcy Żydów, a w następnych latach 
ruch ten trwał nadal. Wedle obliczeń na koniec 1946 r. w Polsce przebywało 

background image

192  tys.  Żydów.  Sumaryczne  dane  określające  wielkość  emigracji  Żydów  z 
Polski w latach 1945-

1948 nie są znane. Statystyki Międzynarodowego Biura 

Pracy odnoszące się do migracji mówiły o przyjeździe do Palestyny (Izraela) 
w  latach  1946-

1948  45,7  tys.  Żydów  urodzonych  w  Polsce  ,  ale  liczba 

przyjeżdżających  z  Polski  musiała  być  niższa.  Szacunki  dotyczące  całej 
emigracji  żydowskiej  w  okresie  1945-1948  wskazują  na  ok.  100  tys.  osób. 
Drugi  etap  emigracji  nastąpił  w  latach  1949-1951,  z  tym  że  w  1951  r. 
emigrowało  już  znacznie  mniej  osób  niż  w  latach  poprzednich,  bowiem  1 
stycznia  zaprzestano  wydawania  zezwoleń  na  stały  wyjazd  do  Izraela  i 
wyjeżdżali  już  niemal  wyłącznie  ci,  którzy  takie  zezwolenie  uzyskali 
wcześniej. Władze uważały wówczas za pożądane opuszczenie Polski przez 
zwolenników  ruch

u  syjonistycznego  i  tzw.  elementy  drobnomieszczańskie. 

Statystyki  Międzynarodowego  Biura  Pracy  wykazywały  dla  tego  okresu 
przybycie  do  Izraela  ponad  77  tys.  osób  urodzonych  w  Polsce  (co  nie 
musiało  oznaczać,  iż  migrowały  one  wówczas  z  Polski),  zaś  wedle  ocen 
polskich  -  28-

30  tys.  osób,  które  w  większości  kierowały  się  tam 

zorganizowanymi transportami. 

W  wyniku  emigracji  w  pierwszych  kilku  powojennych  latach 

praktycznie  zniknęła  z  Polski  ta  część  ludności  żydowskiej  ocalonej  z 
Holocaustu  i  repatriowanej  z  ZS

RR,  która  trwała  w  ramach  mniejszości 

wyznaniowej  i  kulturowej.  Pozostali  przede  wszystkim  Żydzi  zasymilowani, 
którzy  oddalili  się  już  od  świata  żydowskiego.  W  społeczeństwie  nadal 
jednak tkwiły uprzedzenia i nastroje niechęci wobec Żydów, gotowe ujawnić 
s

ię  w  sprzyjających  okolicznościach.  Starano  się  je  wykorzystywać  w 

walkach  toczonych  wśród  elity  komunistycznej  i  w  chwilach  zagrożeń 
systemu,  by  skierować  społeczne  emocje  w  łożysko  antysemityzmu  i 
odwracać  uwagę  od  istotnych  problemów  wewnętrznych.  Wskazanie  na 
żydowskie  pochodzenie  wielu  czołowych  postaci  dotychczasowej  elity 
władzy  miało  w  latach  1955-1956  kanalizować  oskarżenia  pod  adresem 
pozostałych,  a  sugestie  wyeliminowania  kadr  żydowskich  służyły 
uwiarygodnieniu  narodowego  charakteru  niepopularnej 

i  odczuwającej 

zagrożenie  władzy.  Wprawdzie  nie  dopuszczono  wówczas  na  szerszą  do 
otwartego  ujawnienia  antysemickiego  nastawienia  części  aparatu  partyjno-
państwowego, ale niektóre publiczne wystąpienia, szerzące się i świadomie 
kolportowane  pogłoski  oraz  liczne  -  zwłaszcza  na  Dolnym  Śląsku  - 
incydenty  nie  pozostały  bez  następstw.  Gdy  sprawa  emigracji  Żydów 
ponownie  stanęła  na  porządku  dziennym władze  nie  mogły  lub  nie  chciały 
zająć  jednoznacznego  stanowiska,  mimo  wyraźnych  postulatów  ze  strony 
komunistyczn

ego aktywu żydowskiego. Faktycznie jednak emigracji się nie 

przeciwstawiano,  co  umożliwiło  kolejną  jej  falę.  Emigracja  ta  stanowiła  w 
dużej mierze kontynuację procesu zahamowanego w 1951 r., kiedy znaczna 
część ludności żydowskiej deklarująca chęć wyjazdu do Izraela nie uzyskała 
takiej możliwości. Do tego dołączyły osoby wcześnie nawet nie ujawniające 
pochodzenia  żydowskiego,  a  teraz  -  w  obliczy  wzrostu  nastrojów 
antysemickich  - 

decydujące  się  na  emigrację.  Wreszcie  wyjeżdżała  część 

repatriantów  przybywających  z  ZSRR,  którzy  trafiali  w  środowiska 
żydowskie 

objęte 

nastrojami 

emigracyjnymi 

obawami 

przed 

antysemityzmem. W latach 1955-

1957 kraj opuściło niemal 40 tys. Żydów, z 

czego  połowę  stanowili  świeżo  repatriowani  z  ZSRR.  W  Polsce  po  1957  r. 
pozostać  miało  ok.  25-30  tys.  Żydów.  W  kolejnych  latach  trwał  stały,  choć 

background image

znacznie mniejszy odpływ ludności z Polski do Izraela - w latach 1958-1960 
łącznie  objął  on  nieco  ponad  11  tys.  osób.  Szacunki  dotyczące  liczby 
ludności  żydowskiej w  Polsce w  1960  r.  wahały  się w  granicach  15-30  tys. 
osób  ,  co  przy  odniesieniu  do  danych  donoszących  się  do  wyjazdów  w 
końcu  lat  pięćdziesiątych  dowodnie  wskazuje  na  małą  precyzję 
dokonywanych  wówczas  obliczeń.  Koniec  lat  sześćdziesiątych  przyniósł 
wyraźnie  inspirowane  przez  część  elity  partyjnej  gwałtowne  wzniesienie  w 
Polsce  fali  antysemityzmu.  Kampania,  formalnie  skierowana  przeciw  tzw. 
syjonistom,  była  komponentem  walki  o  władzę  w  PZPR,  instrumentem 
przeciwdziałania  zagrożeniom  dla  istniejącego  systemu,  odgłosem  polityki 
ZSRR  i  tzw.  bloku  socjalistycznego  wobec  Izraela.  Brutalna  nagonka 
propagandowa  i  tropienie  ludzi  pochodzenia  żydowskiego  w  różnych 
instytucjach  oraz  utożsamianie  tego  pochodzenia  z  syjonizmem  obudziły 
wymarłe  jak  się  zdawało  fobie,  stwarzając  sytuację  przymuszającą  wiele 
osób  do  emigracji.  Wyjeżdżali  tym  razem  ludzie  w  większości  całkowicie 
zasymilowani,  zakorzenieni  już  w  tak  czy  inaczej  rozumianej  polskości,  w 
znacznej mierze kulturalnie aktywni. Ocenia się, że pokłosiem wydarzeń z lat 
1968-

1969 była emigracja ok. 15 tys. czy nawet 20 tys. osób. Tylko w okresie 

od 1 stycznia 1968 r. do 31 do sierpnia 1969 r. wyjechało ponad 11 tys. osób. 
W  następstwie  tych  wydarzeń  w  latach  siedemdziesiątych  praktycznie 
przestało istnieć instytucjonalne publiczne życie żydowskie. 

Za

uważyć  należy,  że  wzrost  nastrojów  antysemickich  pojawiał  się  z 

reguły w chwilach wewnętrznych napięć. Zarysował się także w latach 1980-
1981  i  to  zarówno  po  stronie  najbardziej  konserwatywnych  żywiołów 
wspierających  zachwiany  system,  jak  i  w  niektórych  kręgach  opozycji, 
chętnie  szermujących  hasłami  "żydokomuny".  Wskazywało  to  na 
instrumentalne,  nie  związane  z  rzeczywistą  obecnością  Żydów  w  życiu 
społecznym  i  politycznym,  wykorzystywanie  uprzedzeń  antyżydowskich, 
trwających  jak  widać  nadal  w  społeczeństwie  polskim.  Zmiana  ustroju 
Polski  spowodowała  możliwość  publicznego  ujawniania  się  rozmaitych 
zapatrywań  i  postaw,  w  tym  nacjonalistycznych  i  antysemickich.  Na 
emocjach  wyzwalanych  przez  antysemickie  fobie  i  zadawnione  stereotypy 
usiłują  grać  rozmaite  siły  polityczne,  głównie  o  nacjonalistycznych, 
klerykalnych  i  populistycznych  orientacjach,  by  zapewnić  sobie  sukces  w 
walce  o  głosy  wyborców  lub  choćby  o  zaistnienie  na  scenie  życia 
publicznego. 

Na początku lat dziewięćdziesiątych liczbę Żydów w Polsce szacowano 

na ok. 15 tys. W ogromnej większości jest to ludność silnie zasymilowana. 
W organizacjach i instytucjach żydowskiej zarejestrowanych jest tylko ok. 6 
tys.  osób  (w  Związku  Religijnym  Wyznania  Mojżeszowego  3,6  tys.).  To 
zapewne  ta  część  polskich  Żydów,  która  najsilniej  związana  jest  z  kulturą 
żydowską i którą można uznać za społeczność żydowską. Istnieje też grupa, 
która nie odrzuca wprawdzie swego żydowskiego pochodzenia, ale ma ono 
dla  niej  marginalne  znaczenie,  nie  stanowiąc  o  więzi  społecznej  i  wyborze 
d

róg  życia.  Pojawiło  się  też  w  Polsce  zjawisko  "powrotu  do  żydostwa" 

wśród  ludzi  młodych,  którzy  swego  żydowskiego  pochodzenia  nie  traktują 
jako negatywnego obciążenia, a przeciwnie - w jego afirmacji widzą wartość, 
nie kolidującą zresztą bynajmniej z obecnością w polskiej kulturze.  

 

background image

 
 
 

Polska  powojenna  różniła  się  od  swej  przedwojennej  poprzedniczki 

pod  wieloma  względami,  także  z  uwagi  na  zasadniczo  odmienne  w  niej 
miej

sce  mniejszości  narodowych  i  daleko  mniejszą  w  związku  z  tym  wagę 

stosunków  narodowościowych.  Zjawisko  to  nie  było  wyłącznie  polską 
specyfiką, lecz charakteryzowało - aczkolwiek w różnym stopniu - także inne 
państwa Europy Środkowo-Wschodniej pozostające w obszarze radzieckiej 
hegemonii.  Jeśli  porównać  sytuację  w  Polsce  do  Czech,  Słowacji,  Węgier 
czy  Rumunii,  to  okaże  się,  iż  przed  II  wojną  światową  wszystkie  te  kraje 
miały  złożoną  strukturę  narodowościową  z  silnymi  mniejszościami.  Wśród 
mieszkańców  Polski  Ukraińcy  stanowili  13,9  %,  Żydzi  blisko  8,6  %, 
Białorusini  5,3  %,  Niemcy  2,3  %.  W  Czechach  Niemcy  stanowili  28,8  % 
ludności,  na  Słowacji  mniejszość  węgierska  wynosiła  ponad  17  %, 
niemiecka 4,5  %,  a  ukraińska  3,3  %  ludności,  na  Węgrzech  Żydzi  i  Niemcy 
stano

wili odpowiednio 5,1 i 5,5 % mieszkańców, w Rumunii odsetek Węgrów 

wynosił  niemal  8  %,  Niemców  ponad  4  %,  Ukraińców  3,3  %,  a  Rosjan  i 
Bułgarów  po  ponad  2  %.  Podobnie  jak  w  przypadku  Polski,  tak  i  w  tych 
krajach  II  wojna  światowa,  przesunięcia  granic  i  ruchy  migracyjne  z  tym 
związane  spowodowały  znaczne  zmiany  w  strukturze  narodowościowej, 
wszędzie  prowadząc  do  daleko  idącego  ograniczenia  liczebności 
mniejszości 

narodowych 

ogromnego 

zwiększenia 

roli 

narodu 

dominującego.  Do  końca  lat  czterdziestych  struktury  te  w  zasadzie 
ukształtowały się w podstawowych zrębach. Już w latach 1949-1950 Polacy 
stanowili w Polsce 98,2 % ludności,  Czesi w Czechach  - 94 %,  Słowacy na 
Słowacji  -  87  %,  Węgrzy  na  Węgrzech  -  99  %  (  w  Rumunii  spis  ludności 
przeprowadzono w 1956 r.  i 

wykazał on 85,7 % Rumunów). W późniejszych 

latach  różne  zjawiska  specyficzne  dla  poszczególnych  państw  wpływały 
jeszcze na pewne przesunięcia, ale nie miały one  zasadniczego charakteru 
(takim zjawiskiem była np. migracja Żydów, zwłaszcza z Polski i Rumunii po 
1956 r.). Po zmianach politycznych na początku lat 90. nastąpiły wprawdzie 
pewne korekty, zapewne wypływające ze zwiększenia się w tych państwach 
zakresu  swobód  obywatelskich  i  -  co  za  tym  idzie  - 

większej gotowości  do 

ujawniania  rzeczywistej  identyfik

acji  narodowej po stronie mniejszości, ale 

nie  zmieniło  to  generalnego  układu  stosunków  narodowościowych. 
Współcześnie  narody  dominujące  we  wszystkich  tych  państwach  liczą  co 
najmniej  85  %  ludności  (za  wyjątkiem  Czech,  gdzie  na  początku  lat  90. 
nastąpiło  ujawnienie  się  mniejszości  morawskiej).  Z  wymienionych  krajów 
nadal istnieją liczne mniejszości tylko w Rumunii (Węgrzy w 1992 r. - 7,1 % 
ludności) oraz na Słowacji (Węgrzy w 1991 r.  - 10,8 % ludności). Pozostałe 
mniejszości  narodowe w  tych  krajach  nie  stanowią  na  ogół więcej  niż  1  % 
mieszkańców każda (wyjątki to Cyganie w Rumunii i na Słowacji - 1,8 i 1,4 % 
oraz Słowacy w Czechach - 3,1 %). Nowe zjawisko to określenie się w spisie 
z  1991  r.  w  Czechach  nowej  mniejszości  określającej  się  jako  Morawianie, 
któr

ej  liczebność  sięgnęła  13,2  %  mieszkańców.  Wedle  danych  z  lat  1990-

1992  Polacy  stanowili  w  Polsce  97,6  %  mieszkańców,  Czesi  w  Czechach- 
81,2 %, Słowacy na Słowacji - 85,7 %, Węgrzy na Węgrzech - 98 %, a Rumuni 
w Rumunii - 89,5 %. 

background image

Nawet jeśli przyjąć, iż wszystkie mniejszości narodowe w Polsce liczą 

obecnie  łącznie  ok.  1  mln  osób,  co  wydaje  się  przybliżeniem  raczej 
zawyżonym,  to  stanowi  to  tylko  nieco  ponad  2  %  ludności  kraju.  Jest  to 
odsetek na tyle znikomy,  by zasadnie mówić o ich niewielkim  znaczeniu w 
st

rukturze  społeczeństwa  polskiego.  Fakt,  że  Polska  stała  się  po  wojnie 

państwem  niemal  jednolitym  narodowościowo  ma  wielorakie  ważne,  a  nie 
zawsze dostrzegane konsekwencje. Kwestia etniczna utraciła swoją rangę i 
znaczenie,  jaką  miała  poprzednio.  Na  dziesięciolecia  znikła  też  oficjalnie  z 
życia  społeczno-politycznego,  choć  w  różnoraki  sposób  dawała  o  sobie 
znać  w  sytuacjach  napięć  i  przesileń.  Oczywiste  musiały  być  następstwa 
sposobów  i  okoliczności,  w  jaki  kwestie  poszczególnych  mniejszości 
zostały  rozwiązane:  nie  mogły  one  sprzyjać  ani  racjonalnemu 
ukształtowaniu statusu resztek tych mniejszości pozostałych w Polsce, ani 
też  korzystnemu  układaniu  stosunków  z  narodami,  których  część 
mniejszości  te  stanowiły.  Marginalizacja  mniejszości  narodowych  w 
oczywisty 

sposób musiała owocować zmniejszeniem się znaczenia napięć i 

konfliktów  narodowościowych,  choć  -  jak  się  okazało  -  nie  usuwała  ich 
realnie.  Okazało  się  jednak,  iż  uprzedzenia  i  waśnie,  na  gruncie  których 
dochodziło  do  tych  konfliktów  nie  znikały  wraz  z  drastycznym 
zmniejszeniem  się  liczebności  czy  nawet  niemal  całkowitym  zniknięciem 
poszczególnych 

grup 

narodowościowych. 

Zadawnione 

stereotypy 

niejednokrotnie  dawały  o  sobie  znać,  potwierdzając  zakorzenienie  w 
świadomości  społecznej  Polaków.  Klasycznym  przykładem  są  nastawienia 
antysemickie  w  sytuacji,  gdy  w  Polsce  niemal  nie  ma  Żydów.  Ale  przecież 
napięcia  między  ludnością  polską  a  ukraińską,  ujawniające  się  niekiedy  w 
sposób bardzo ostry, też w dużej mierze tkwią w sferze społecznej pamięci, 
historycznych  krzywd,  mitu  Lacha  i  oprawcy  spod  znaku  tryzuba,  podczas 
gdy realnie istniejąca mniejszość ukraińska nie stanowi żadnego zagrożenia 
dla  Polaków.  Z  pewnością  mniejszości  narodowe  w  takim  układzie  jak  w 
Polsce nie są w stanie odgrywać roli czynnika destabilizującego państwo i 
dla  wielu  jest  to  podstawowa  i  niepodważalna  korzyść  z  dokonanych 
procesów.  Ale  owo  narodowościowe  ujednolicenie  miało  i  inne,  mniej 
pozytywne  następstwa.  Przede  wszystkim  przecięło  stałe  obcowanie  z 
mniejszościami  narodowymi  wzbogacające  szeroko  rozumianą  kulturę 
narodu  dominującego,  zarówno  poprzez  przenikanie  do  niej  pierwiastków 
dziedzictwa  narodowego  owych  mniejszości,  jak  i  przez  kształtowanie 
postaw otwartych, nastawień na koegzystencję i współpracę, nawet jeśli na 
drugim biegunie tow

arzyszą im ksenofobia i nacjonalizm. Konflikt nie musi 

bowiem  być  najważniejszym  produktem  stosunków  narodowościowych  w 
obrębie jednego państwa.