background image
background image

 

 

Aubrey Ross  

 Club Carousel 01: 

A Taste of Twilight 

 

 

 

Tłumaczenie: Translations_Club 

Korekta całości: isiorek03 

background image

Prolog 

Tłumacz: Bella193 

Korekta: isiorek03 

 

 

Baltimore, Maryland 

 

 

- Witaj mała. Miło mieć cię tu z powrotem. 

 

-  Jessie  Curtis  -  wybuchła  śmiechem  -  biorąc  pod  uwagę  kaprysy 

M.E., nie jestem pewna czy to komplement. 

Hank  McElroy  odszedł  od  stołu  do  autopsji  i  zdjął  plastikowe 

rękawiczki. 

-Co tam? 

- Ona musi się nieco bliżej przyjrzeć mojej Jane Dao - odpowiedział 

Dalton Auster. 

 

Poruszający  się  ociężale  po  kostnicy,  Hank  chwycił  świeżą  parę 

rękawiczek i mrugnął do Jessie.  

- Myślałem, że stwierdzili, że Jane popełniła samobójstwo - Włożył 

rękawiczki  z  charakterystycznym  dźwiękiem,  ogniki  zabłysły  w  jego 

oczach.  -  Dlaczego  upierasz  się  przy  czymś  bezsensownym?  Nie  masz 

wystarczająco dużo roboty bez pracy u siebie? 

 

- Nie wierzyłeś w to dłużej niż ja, więc dlaczego od razu ucinasz mi 

jaja? 

background image

Jessie  odwzajemniła  mrugnięcie  Hanka,  kiedy  zbliżyli  się  do  szafki 

na ciała. Prowokacja jej byłego była długo tradycyjną rozrywką dla niej i 

dla  Hanka.  Ta  zwykła  znajomość  była  jedną  z  kilku  rzeczy,  za  którymi 

tęskniła w swojej pracy, od kiedy opuściła policję dwa lata temu. 

 

Dalton  szarpnął  klamkę  jednych  z  srebrnych  drzwi  i  wyciągnął 

wysuwaną szufladę. Nieraelany kształt pod prześcieradłem sprawił, że usta 

Jane natychmiast wyschły. 

 

-  Przyczyną  śmierci  była  utrata  krwi  z  rany  szarpanej  nadgarstka.- 

Hank  uniósł  płachtę  i  ukazał  prawe  ramię  Jane.  Ostrożnie  obrócił  kruchą 

kończynę, ukazując jedną z ran. - Każda z ran jest zakończona ciekawym 

zaokrągleniem  jakby  dwie  rany  kłute  połączyły  się.  Ktoś  grał  w  łączenie 

kropek i nie wydaje mi się, żeby to była Jane. 

 

-  Co  mogło  spowodować  te  nakłucia?  -  zapytała  Jessie  -  Łuk  jest 

zbyt duży jak na igłę. 

 

- Bardziej jak paznokieć - zgodził się Dalton. 

 

- Nie wiem i nikt nie jest na tyle ciekawy, by pozwolić wam się tego 

dowiedzieć. Ona jest bezimiennym samobójcą, sprawa zamknięta. 

 

Jessie  podeszła  bliżej  do  długiego  stołu  i  podniosła  prześcieradło 

osłaniające  twarz  ofiary.  Jej  oddech  zatrzymał  się  w  piersiach  a  żołądek 

ścisnął.  „Dwa  lata  na  przedmieściach  sprawiły,  że  stałaś  się  mniej 

odporna.” Gładka skora Jane z delikatnymi rysami, piękna nawet martwa. 

Jako  nastolatka  jeśli  miała  szczęście,  jej  życie  zakończyło  się  zanim 

jeszcze się w pełni ukształtowało. 

 

- Nie wyglądała tak, kiedy ją tu przywieźli - powiedział Hank 

background image

 

-  Wyglądała  całkiem  jak  Gotka.  Czarna  szminka,  ciemne  kreski  na 

oczach. Makijaż tak wyblakły, że prawie szary. 

 

Jessie wyszczerzyła zęby w uśmiechu 

-  Kiedy  stałeś  się  takim  ekspertem  od  spraw  mody?  -  Potrząsnął 

głową i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. 

- Hank wydobył z ciebie mądrego dupka. 

 

-  Jeden  z  mojej  mniejszej  jakości  -  Hank  zaśmiał  się  i  udał  się  z 

powrotem do stołu do autopsji. 

 

-  Dajcie  mi  kilka  minut  z  Jane  a  potem  spotkamy  się  na  górze.  -

Dalton włożył ręce do kieszeni i odwrócił wzrok. Na sześć kroków cztery 

były  dla  niego  ciężkie,  żeby  wyglądać  chłopięco,  ale  ten  wyraz  twarzy 

utarł się przez 30 lat na jego ulicy, bezwzględny i surowy. Jessie bez trudu 

domyśliła się przyczyny jego dyskomfortu. 

-  Nikt  nie  wie,  że  tu  jestem.  -Jego  jasne,  błękitne  spojrzenie  znów 

wróciło na nią.  

- Ta sprawa jest już zamknięta. 

 

-  Wydałem  rozkaz,  żeby  stąd  odejść.  Najlepiej  będzie  jeśli  nikt 

oprócz Hanka nie dowie się, że wróciłaś do miasta. 

 

- Nie ma problemu - Dalton był samozwańczym mistrzem zamykania 

spraw. Ona zawsze będzie to w nim kochała. 

- Zajmę w twoim apartamencie i zacznę szperać w archiwach. 

background image

 

- Jesteś najlepszy - Rzucił okiem na ciało, jego pocięte czoło, wąskie 

usta.  -  Pracuję  nad  zabójstwami  osiem  lat,  dlaczego  to  jedno  nie  daje  mi 

spokoju? 

 

-  Obierz  łatwą  drogę  i  wyleją  cię.  Teraz  wracaj  do  roboty.  -  Skinął 

głową i zostawił ją samą z Jane.  

 

Jasnowidzenie,  intuicja,  ESP,  było  wiele  etykietek  dla  zdolności 

Jessie,  a  ona  nie  czułą  się  dobrze  z  żadną  z  nich.  Nie  uważała  się  za 

psychiczną.  Nie  rozmawiała  ze  zmarłymi.  Lata  mentalnej  dyscypliny  i 

żmudne doprowadzanie do formy psychiki sprawiły, że stała się czulsza na 

pewne rzeczy niż inni ludzie. Nie było to nic bardziej metafizycznego. 

 

-  Hej,  spokojnie.  Miałaś  to  w  akademii  policyjnej.  Przyznaj  się, 

jesteś dziwakiem. - Jej usta wykrzywiły się w uśmiechu. Dalton miał rację; 

Hank wydobył z niej mądrego dupka.  

 

Skupiła się na Jane i zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Czy ona 

naprawdę  znowu  się  w  to  wpakowała?  Zanotowałaby  swoje  pierwsze 

wrażenie  i  doświadczenie  ale  obrazy  stały  się  zbyt  dominujące,  żeby 

można  było  je  wyjaśnić.  Więc  mogła  tylko  zaakceptować  jej  dar.  Jej 

narzeczony  umarł  w  jej  ramionach.  Dwa  dni  później  jej  brat  zginął  w  tej 

samej strzelaninie. Jessie złożyła rezygnację. Żaden policjant nie może być 

efektywny,  jeżeli  bezustannie  w  siebie  wątpi  a  Jessie  straciła  wiarę  w  jej 

możliwości.  

 

Wracając  do  przeszłości  Jessie  położyła  jedną  dłoń  na  czole  Jane  a 

drugą  uniosła  nad  jej  nadgarstkiem  w  miejscu  rany.  Zamknęła  oczy. 

Ogarnęła  ją  ciemność.  Ta  całkowita  nicość  stała  się  znajoma.  Często 

background image

bezsensowna przestrzeń była  wszystkim co  czuła gdy dotykała ofiary,  ale 

czasem było coś więcej.  

 

Gdzie byłaś? Kto ci to zrobił?  

 

Zaciętość  prowadziła  Jessie  coraz  głębiej.  Szukała  echa,  fragmentu 

życia  nieobecnego  już  w  tej  pustej  skorupie.  Punktu  świetlnego 

nadchodzącego  z  ciemności,  najdrobniejszego  znaku  świadomości. 

Słyszała  płytki,  zdyszany  oddech  jakby  pokonana  dusza  poddawała  się.  

Oddychanie  stało  się  mocniejsze,  głębsze;  wzmożona  walka.  Uczucie 

niezdecydowania, od bólu do przyjemności, znów przeradzające się w ból. 

Bezustannie  paląca  agonia  wydobyła  jęk  z  gardła  Jessie.  Jej  sutki 

naprężyły  się,  dusza  ścisnęła,  pusta  i  zbolała.  Jessie  wzdrygnęła  się 

gwałtownie. Pierwotny głód seksualny przelewał się w jej żyłach.  

 

Szał.  Żądza.  Przytłaczająca  i  wygłodniała.  Tkane  domagającymi  się 

emocjami były delikatnym wątkiem rozpaczy.  

 

Obrazy wirowały i spadały, pozostałe plątały się i nie skupiały. Naga 

i drżąca, Jane zmagała się z plątaniną ciał i zahaczała o kończyny. Panika 

chwytała ją jeszcze kiedy była niezaprzeczalnie wybudzona. Dłonie, palce 

i usta muskały jej ciało, pobudzając jej pragnienie.  

 

Fioletowa  mgła  przebiła  się  przez  ciemność,  okrywając  ciało  Jane 

migoczącą  chmurą.  Zawieszona  w  purpurowej  mgle,  Jane  wiła  się  i 

wyginała  ciało  w  łuk.  Agonia  lub  ekstaza,  Jessie  nie  potrafiła  tego 

stwierdzić. Fioletowa mgiełka oddzieliła się, wirowała wokół ramion Jane, 

otaczając  jej  nadgarstki.    Coraz  szybciej  para  opadała  wraz  z 

rozbrzmiewaniem krzyku Jane w umyśle Jessie.  

background image

 

Łomotanie.  Muzyka  zniekształcała  się  w  jej  głowie;  huk  wibracji 

przewyższających  dźwięki.  Aksamitny  głos  pieścił  ją.  Skupiła  się  na 

nieuchwytnej, znanej barwie dźwięku, uwodzicielskim zgrzycie. Znała ten 

głos, nieprawdaż? 

 

Śmiech i ryk tłumu. Nie, nie tłumu, publiczności. 

 

Jessie  dyszała  i  jąkała  się,  przykładając  dłoń  do  szyi.  Puls  znowu 

zabrzmiał  w  jej  rękach,  odbijając  tempo  piosenki.  Dźwięk  ucichł  zanim 

zdążyła zidentyfikować artystę, ale ćwiczenie nie okazało się bezowocne. 

 

Otworzyła  oczy  i  szepnęła  "Bellita".  Prawdziwe  imię  Jane  Dao  to 

Bellita Viejo.  

 

 

***** 

 

 

 

-  Jej  matka  nie  zgłosiła  zaginięcia,  powiedziała,  że  zdarzyło  jej  się 

uciekać  kilka  razy.  -  rzucił  Dalton,  awanturując  się  w  jego  apartamencie 

później tego samego wieczoru. 

 

-  Zatem  miałam  rację  co  do  jej  imienia?  -  Jessie  spojrzała  znad 

plików  porozrzucanych  na  stole  kuchennym.  Kompaktowy  układ 

apartamentu  Daltona  pozwolił  jej  spoglądać  na  drzwi  frontowe  z  jadalni, 

gdzie siedziała.  

background image

 

-  Jak  zawsze.  -  Rzucił  swoją  marynarkę  na  tył  krzesła  zdjął  kaburę 

zanim dołączył do niej w kuchni.  

 

- Dlaczego znów rzucasz mi złe spojrzenia? 

 

-  Nowa  informacja  jedynie  potwierdziła  ich  teorię  o  samobójstwie. 

Według pani Viejo, Bellita groziła podcięciem nadgarstków zawsze kiedy 

mieli  argument  przeciw  niej.  Powiedziała,  że  Bellita  prawdopodobnie 

spodziewała się, że ją znajdą i przeliczyła ten kawał. To jej własne słowa. 

 

- Kiedy pani Viejo ostatni raz widziała córkę? 

 

-  W  piątek  w  nocy.  -  Wysunął  krzesło  naprzeciwko  niej  i  usiadł.  - 

Podobno Bellita wygrała bilety na koncert Pyrite i… 

 

-  Pyrite!  No  tak,  „Hide  and  Seek”!  Czyli  jeszcze  nie  oszalałam.  - 

Dalton kiwnął głową i uśmiechnął się. 

- Nigdy nie będziesz przemawiała z takim zapędem jak ten. 

 

-  Powinnam  usłyszeć  tę  piosenkę  rezonującą  poprzez...  -  Założyła 

kosmyk  włosów  za  ucho  i  westchnęła.  Dalton  nie  widział  problemu  w 

związku  z  jej  zdolnościami,  więc  dlaczego  ona  ciągle  nie  umiała 

wypowiedzieć  tego  określenia?  On  będzie  zachęcał  ją  do  zaparcia  się  i 

zaufania obrazom długo przed tym, kiedy będzie gotowa je zaakceptować. 

 

- Wizję - Jego brwi lekko uniosły się kiedy się upierał. - Daj spokój, 

możesz to powiedzieć. Masz wizje. 

 

- Wrażenia. - Jessie rzuciła mu buntownicze spojrzenie. - Piosenka to 

„Hide and See”.  

 

- Zacznę to nazywać po twojemu. 

background image

 

-  Dlatego  wyglądała  jak  Gotka.  Sprawca  musiał  ją  wybrać  na 

koncercie Pyrite. 

 

- Byłem ciekawy, więc poszukałem paru samobójstw podobnych do 

naszej  Jane...  to  znaczy  Bellity.  Znalazłem  cztery.  -  Zatrzymał  się,  kiedy 

zaabsorbował domyślnik. - Młoda kobieta odebrała sobie życie, rozcinając 

oba nadgarstki po każdym z pięciu koncertów Pyrite. 

 

- I nikt nie dostrzegł wcześniej tego modelu? 

 

- Musisz poszukać jakiegoś wzoru, żeby znaleźć ten jeden. - Pokręcił 

głową z oczywistym obrzydzeniem. - Mamy tu seryjnego mordercę fanów 

Pyrite. 

 

- Albo członka Pyrite z zamiłowaniem do morderstw. 

 

- Nie wykluczam niczego. 

 

- Czy to wystarczające podobieństwo, żeby znów uznać tę sprawę za 

otwartą? 

 

-  Co  o  tym  myślisz?  -  Wnioskując  z  jego  humoru,  byli  na  ich 

własnym podwórku. 

- Co zamierzasz zrobić? - Zaśmiał się i wyciągnął małe pudełko.  

-Dobrze, że pytasz. 

 

 

background image

Rozdział I 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

Falls Church, Virginia 

 

Rafe  Steele  kołysał  się  w  zmysłowym  rytmie  gitary  Philipa  Noira. 

Karuzela była pełna, lecz tłum był cichy, ich oczy świeciły w oczekiwaniu, 
gdy  usłyszeli  obciążające  dźwięki  „Hide  and  Seek”.  Piosenka  była 
hipnotyzująca.  Ciemna,  ale  eteryczna,  melodia  zamaszyście  toczyła  się, 
kołysząc wszystkimi na jej drodze. Refe nigdy nie widziałby to zawiodło. 
Ostatni akord Phillpa rozbrzmiewał echem, zanim Refe zaczął śpiewać. 

 

- W ciemności nocy, twój opór zaostrza  mój  apetyt. – Pieścił każde 

słowo,  lecz  jego  spojrzenie  skanowało  publiczność.  –  Biegniesz  drogą, 
biegniesz daleko – patrzyli na niego, równoległe i przeciwległe. Pożądanie 
i wstręt. 

 

Oni tu są

 

Refe  spojrzał  na  Phillipa,  jego  palce  poruszały  się  bez  wysiłku  po 

strunach  jego  gitary,  lecz  jego  spojrzenie  skanowało  publikę.  On  też  czuł 
drgania. 

 

- Gdy błękitne niebo staje się czarne, znajdę drogę by sprowadzić Cię 

z  powrotem.  Szukam  dla  ciebie…  szukam  dla  ciebie.  –  Piosenka  płynęła 
naturalnie wraz z oddechem, ale instynkt nie pozwalał na relaks. – Ukryj i 
Znajdź. Jak dziecko, pozwoliłaś grać mi w ukryj i znajdź. Ukryj i Znajdź. 
Nadrobimy stratę w grze, Ukryj i Znaaaajdź. 

Phillip  powtórzył  początek  zwrotki,  pozwalając  Rafeowi  studiować  tłum. 
Przeszukiwał  z  pomocą  słuchu  i  myśli.  Etoro  i  Nathalie  prawdopodobnie 
nie  były  widoczne,  ale  one  również  tu  były.  Pieprzyć  to!  Jak  mieli 
zachować dawne bezpieczeństwo? 

 

Artystyczny ozdobnik Phillipa dał sygnał Rafeowi by się cofnął.  

background image

 

-  Teraz  mówisz  mi  z  uśmiechem,  tą  myśl,  wiesz,  że  jesteś  całą 

chwilą,  że  nie  chcesz  zostać  poskromiona.  Nie  chcesz…  poskromiona. 
Wiem,  że  jesteś  ścigana.  Lecz  teraz  jesteśmy  razem  w  tym  wyścigu.  To 
cała  gra.  Cała…  gra.  –  Gdy  Refe  powtarzał  refren,  inne  uczucie 
przeniknęło  urazę  kipiącą  w  nim.  Niepokój,  ciekawość  i  fascynacja  nie 
były  rzadkimi  uczuciami.  Refe  często  czuł  ich  emanację  od  publiczności, 
słodko- gorzka zawiłość akompaniowała tym uczuciom.  

 

Podążając  za  wyjątkowym  sygnałem,  Refe  zlokalizował  kobietę  po 

jednej  stronie  parkietu.  Opierała  się  o  podpierającą  belkę  a  jej  spojrzenie 
omiatało  tłum  z  ostrą  intensywnością.  Wysoka  i  wysportowana,  jej 
opanowanie, rozkazująca pozycja była trochę bojowa. Interesujące. 

 

 Cisna,  czarna,  skórzana  spódnica  odsłaniała  jej  wysportowane  pół- 

uda.  Wyłapał  drażniące  mignięcia  tych  nóg,  ponieważ  ludzie  wokół  niej 
przesuwali  się,  kołysali.  Była  blondynką,  ale  każda  zmiana  światła 
tworzyła  cień,  który  uniemożliwiał  ustalenie  ich  prawdziwego  odcienia. 
Gruba,  falująca  masa  ogarnęła  jej  twarz,  chroniąc  z  jakimś  rodzajem 
zacisku.  Przyglądała  się  tłumowi,  szukając…  nie  miała  pomysłu,  co 
właściwie chciała znaleźć. 

 

Gwiazda rocka zbuntowała się w Refe. Nikt nie przychodzi na show 

Pyrite by oglądać tłum – prócz dziennikarzy. Kurwa! 

 

Tworząc  łagodny  przymus  świadomości,  Refe  rzucił  go  w  kierunku 

wścibskiej  blondynki.  Odwróciła  głowę  a  jej  spojrzenie  powędrowało  w 
kierunku  Refe.  Jej  obfite,  czerwone  usta  rozdzieliły  się  i  podążyły  za  jej 
spojrzeniem.  

 

Pożądanie  potoczyło  się  rozkosznie  po  jego  głowie.  Jego  puls 

przyśpieszył i spiął nisko jego żołądek. 

 

- Ukryj i Znajdź. Jak dziecko, pozwoliłaś grać mi w ukryj i znajdź. - 

Śpiewał do niej, dla niej, głaszcząc jej ciało swoim głosem i spojrzeniem. 
Wszystko  w  pokoju  znikło,  stał  bezpośrednio,  naprzeciw  niej.  Jej  usta 
ocierały  się  z  każdym  słowem,  wtedy  czas  znów  ruszył  a  on  wrócił  na 
scenę. - Ukryj i Znajdź. Nadrobimy stratę w grze, Ukryj i Znaaaajdź. 

background image

 

Jessie  swoich  ust,  materiał  topu  przylepił  się  do  niej  trąc  jej 

pobudzone sutki. Co w imię Boga się przed chwilą stało? Jej serce tłucze w 
jej klatce piersiowej, jej myśli są niespokojne. Była obolała, napięcie w jej 
rdzeniu  było  wręcz  bolesne.  Mogła  ciągle  czuć  drażniące  poruszenie  jej 
ust, bez udziału jej woli. 

 

To była głupia piosenka. Za każdym razem, gdy ją słyszy, powtarza 

ją  w  myślach  przez  cały  dzień.  To  kuszące  kołysanie  zniewalało  ją, 
pobudzając  wyobraźnię.  Nie  ważne!  Była  tam  by  znaleźć  zabójcę  a  nie 
udawać fankę! 

 

Oddalając  się  od  belki,  poprawiała  swoją  pozycję  w  jej  śmiesznych 

wysokich  butach  do  kostek  i  kontynuowała  jej  poszukiwania.  Może  ludzi 
tłoczyło się na parkiecie. Tarcie i zgrzytanie, ich ruch przypominał parodią 
seksu bardziej niż stwarzał pozory tańca.  

 

- Czy ktoś przykuł twoją uwagę? - Jessie sapnęła i trzepnęła Daltona 

w ramię 

 

- Wystraszyłeś mnie do cholery! 

 

- Powtórzyłem twoje imię dwa razy - przekrzykiwał muzykę – rzucę 

w ciebie czymś następnym razem. 

 

- Mówiłam ci to strata czasu. 

 

Dalton  złapał  ją  za  łokieć  i  poprowadził  z  dala  od  parkietu.  Stanęli 

wzdłuż  dwóch  ścian  przyległego  pokoju.  Jessie  okrążyła  stół  bilardowy  i 
wsunęła  się  do  jednej  z  kabin.  Dalton  stał  naprzeciw  niej,  wyglądał  jak 
zazwyczaj  wygląda  glina.  Stale,  niebieskie  jeansy,  czarna  koszulka  nie 
zmieniały jego ostrego ciągle – oceniającego spojrzenia. 

 

-  Pyrite  daje  koncerty  na  arenach  całego  świata.  Dlaczego  mają 

kłopot  z  tym  klubem?  –  Dalton  obojętnie  wzruszył  swoimi  szerokimi 
ramionami. 

 

- Możesz ich zapytać, gdy skończą swój występ. 

 

- Zabawny jesteś. 

background image

 

- Oh, nie mówiłem ci? – Uśmiechnął się – Brian dostał zaproszenie 

na after- party 

 

Jessie  wpatrywała  się  w  niego,  ogłuszona  ciszą.  Dalton  często 

przechwalał się o związku jego brata z Thane Burton, ale Jessie nigdy im 
do końca nie wierzyła, aż do dzisiaj. Brian był bankierem inwestycyjnym 
do zadań specjalnych. Czy mógł znać menagera Pyrite? 

 

-  Nie  bądź  taka  zdziwiona.  Czyżbyś  kiedykolwiek  uważała,  że  się 

czczo przechwalam? 

 

- Proszę – zachrypiała – jesteś mężczyzną. 

 

Zwęził  swój  wzrok  i  oparł  się  o  stół,  obniżył  swój  głos  do  tego 

stopnia, że ledwo był słyszalny wśród muzyki. 

 

- Czy kiedykolwiek zostawiłem cię niezaspokojoną? 

 

Zbyła  to  pytanie.  Ich  romans  zakończył  się  nim  w  ogóle  się  zaczął. 

Ona potrzebowała wygody po tragedii a Dalton był szczęśliwy mogąc się 
do  tego  przyczynić.  Wciąż  ich  przyjaźń  wiele  dla  niej  znaczyła,  ta 
psychiczna  przyjemność,  którą  odnajdywała  w  jego  ramionach.  Nie 
kochała go, a on o tym wiedział.  

 

Ostatnie  dwa  lata  dały  jej  wiele  czasu  by  ocenić  jej  priorytety,  by 

zastanowić się nad tym, co straciła i ustalenie, czego tak naprawdę chce od 
życia.  Już  nigdy  więcej  nie  poświeci  życia  pracy,  nie  weźmie  od  życia 
byle, czego, nie straci czasu z kimś mniej oddanym związkowi z nią. 

 

-  Czy  któraś  ofiara  miała  przepustkę  za  kulisy?-  Skierowała  uwagę 

Daltona na sprawę – Czy członkowie zespołu byli przesłuchiwani? 

 

Wezwał  kelnerkę  by  zamówić  koktajl  mleczny,  krążący  mu  po 

głowie.  

 

- Nikt nie został przesłuchany w tej sprawie. To były samobójstwa nie 

zabójstwa.  

 

-  Co  podpowiada  ci  intuicja?  Czy  to  jakaś  wiadomość  dla  członków 

zespołu? 

background image

 

-  Nie  wykluczam  zespołu.  –  Zacisnął  palce  na  blacie  stołu.  Ostro 

patrzył  na  jej  twarz.  –  Jeśli  zbliżysz  się  do  któregoś  z  członków  Pyrite, 
mogłabyś być zdolna do… no wiesz będą twoim jedyny sensem życia. 

 

Rozpuściła  włosy,  które  były  spięte  dużą  klamrą.  Tylko  jeden 

kosmyk, może dwa wypadały, ale potrzebowała mieć coś w dłoniach. 

 

-  Jeśli  zacznę  łapać  członków  Pyrite,  będę  odpowiedzialna  za 

chronienie swoich tyłów. Gwiazdy rocka nie wiedzą jak subtelni są. 

 

-  Brian  przedstawił  mnie  Thane  parę  miesięcy  temu.  Nie  wiem,  jeśli 

mnie pamiętają, o ile pamiętają, przedstawię cię pozostałym. To prawdzie 
„coś” dla rozchichotanego fana, potrząsnąć ich dłońmi. 

 

- Rozchichotany fan? – Założyła sobie ramiona na piersi i skarciła go 

spojrzeniem. – Czy słyszałeś kiedykolwiek bym chichotała? 

 

- Masz lepszy pomysł? 

 

Przeczesała palcami włosy, ponownie spinając je tak jak poprzednio i 

rzuciła  okiem  w  kierunku  sceny.  Jej  usta  drżały  i  bolały  wybuchem 
pożądania  pomiędzy  jej  udami.  Przyznała  się,  że  jej  ciało  odpowiada  na 
sprawny  występ  Refe.  Był  perfekcyjny  w  roli,  którą  odgrywał.  To  było 
wszystkim,  czym  być  powinno.  Grał  rolę  by  promować  swoją  muzykę,  a 
ona miała odegrać rolę by złapać zabójcę.  

 

-  Pracowałam  już  wcześniej  pod  przykrywką.  –  Powiedziała  bardziej 

do  siebie  niż  do  Daltona.  –  To  nie  będzie  inne.  -  Kiwnął  głową  i 
zaoferował zachęcający uśmiech 

 

-  Muszę  znaleźć  Thane.  Nie  schodź  na  dół  beze  mnie.  Brian 

powiedział,  że  dziennikarze  mają  zdać  sprawozdanie  z  tej  imprezy,  więc 
powinni  zachowywać  się  najlepiej.  Wciąż…  -  zamilkł  a  jego  spojrzenie 
powędrowało po jej ciele. – Wyglądasz dziś szczególnie gorąco. 

 

Rozpłynął  się  w  tłumie  nim  zdążyła  powtórzyć.  Jego  ochrona  była 

słodka  lecz  zupełnie  nie  potrzebna.  Jessie  mogła  sama  zadbać  o  siebie. 
Odprężając  się  pozwoliłaby  muzyka  ją  otoczyła.  Nie  mogła  widzieć 
zespołu  z  miejsca,  którym  stała  ale  chropowaty  zgrzyt  głosu  Refe  Steela 

background image

przywoływał  obrazy  do  jej  umysłu.  Jego  błyszczące,  rozczesane  włosy 
opadły na ramiona. Gęste rzęsy wokół ciemnych oczu, zdominowały jego 
kościstą twarz, a jego usta definiowały zmysłowość. 

 

Inne ciepłe uczucie zaczęło rozchodzić się po jej brzuchu. Złapała się 

obiema rękoma kurczowo stołu. To nie był tylko Refe. Muzyka Pyrite była 
rażąco  seksualna.  Każde  uderzenie  jej  serca  w  rytm  riffu  gitary 
powodowało  wrzenie  jej  krwi.  Wiła  się,  zrozumiała  pierwotny  ruch  ludzi 
na parkiecie. To było prawie nieuniknione. Poszukiwała miseczek swoich 
piersi i pchnęła. 

 

Zagryzła  swoją  dolną  wargę  i  zamknęła  oczy.  Ciała  walczyły  z  jej 

wyobraźnią,  nagie,  wilgotne  od  potu,  chwytając  i  naprężając.  Obraz 
wyostrzył się, Refe uklęknął pomiędzy jej udami jego spojrzenie pożerało 
ją.  Złapał  jej  kolana  a  jego  dłonie  wędrowały  w  górę  i  dół  jej  nóg.  Jej 
łechtaczka  odpowiadała  intensywnie  odpowiadała  na  każde  specjale 
pchnięcie. 

 

Tak! Pieprz mnie, poczuj mnie, uczyń mnie twoją

 

Otworzyła oczy i przycisnęła swoją dłoń do klatki piersiowej. To było 

śmieszne.  Może  pompowali  jakieś  substancje  zapachowe  do  systemu 
wentylacyjnego albo dodawali coś do napoi… 

 

- Thane jest właśnie na dole.- Głosy Daltona przedarł się do niej przez 

sensualne  opary.  Jak  długo  stał  przy  stole  i  patrzył  jak  ona  się  wierci?  – 
Wszystko dobrze? 

 

Wypuściła zniszczone powietrze z płuc i kiwnęła głową. 

 

- To tylko ból głowy. – Uśmiechnął się i skinął aby podążyła za nim. – 

Evette  zasugerowała,  żebyśmy  znaleźli  Thane  teraz.  Później  zespól  ma 
zejść na dół. Będziemy mieć szczęście jeśli dostaniemy się blisko nich. 

 

-  Kim  jest  Evette?  –  Jessie  szybko  wychodziła  z  pokoju,  ignorując 

ciągły ból między jej udami. 

 

- Siostra Thane. Bartons jest właścicielem Karuzeli. 

background image

 

Niewątpliwy  powód,  dla  którego  Pyrite  grają  w  tak  małym  miejscu. 

Dalton  złapał  jej  dłoń  i  przeprowadził  przez  tłum.  Dobrze,  że  wiedział 
gdzie  zamierzali  dotrzeć.  Krzepki  mężczyzna  sprawdzał  ich  zaproszenia 
zanim pozwolił zejść im na dół korytarzem prowadzącym w stronę sceny.  

 

Jessie  nie  była  do  końca  pewna  czego  oczekiwała,  ale  przestronna, 

wypełniona 

artystycznymi 

dekoracjami 

poczekalnia 

sprawiła 

jej 

niespodziankę.  Szkarłatno  –  złote  dekoracje  były  jaskrawym  kawałkiem, 
ale  nie  było  tam  pół  nagich  ludzkich  grup  ani  nielegalnych  substancji  – 
jeszcze. Uśmiechnęła się. Obfity bufet został usytuowany na końcu ściany 
koło  smugi  światła.  Wysoki,  ciemno-  włosy  mężczyzna  stał  w  pokoju 
naprzeciw nich. Rozmawiał z uroczą blondynką. 

 

- To jest Thane wraz ze swoją żoną. Nie pamiętam jej imienia. – Tłum 

wybuchł  ogłuszającym  aplauzem  i  przenikliwym  gwizdem.  –  Uciekliśmy 
w samą porę. – Dalton położył rękę na jej plecach i pośpieszył ją w stronę 
atrakcyjnej pary. 

 

Dalton przytrzymywał jej dłoń. 

 

- Nie byłem pewien, czy mnie pamiętacie. To jest Jessica Curtis, jest 

wielką fanką Pyrite. 

 

-  Mam  nadzieję,  że  wam  obojgu  podobało  się  show.  –  Wskazał  na 

kobietę obok. – To moja żona, Marissa. 

 

Jessie uśmiechnęła się i potrząsnęła dłonią Marissy. Gdy odwróciła się 

w  stronę  Thane,  w jej  umyśle  wybuchło  mnóstwo  obrazów.  Thane  i  jakiś 
blondyn  trzymali  Marissę  między  sobą,  głaskali  jej  nagie  ciało  a  ona 
upajała  się  ich  uwagą.  Boże,  czy  to  było  w  Karuzeli?  Czy  każdy  klub 
nocny promieniował seksualną intensywnością? 

 

Drzwi  na  szczycie  schodów  otworzyły  się,  wpuszczając  ryk  tłumu. 

Członkowie  Pyrite  pośpiesznie  schodzili  po  schodach.  Jessie  natychmiast 
spojrzała  na  Refe.  Jego  włosy  były  wilgotne,  jego  ubrania  były 
przemoczone  potem.  Pragnęła  owinąć  swoje  ramiona  wokół  niego,  otrzeć 
się swoim ciałem o niego dopóki oboje nie zdziczeją.  

background image

 

-  Daj  nam  piętnastkę,  Thane.  Potrzebujemy  się  odświeżyć,  - 

powiedział Phillip Noir nim wszedł do środka i rzucił się do bufetu. 

 

Refe odwrócił się gdy był blisko drzwi. Cokolwiek to miało znaczyć, 

zniknęło  gdy  jego  spojrzenie  powędrowało  ku  Jessie.  Wytarł  twarz  w 
ręcznik, który trzymał w dłoni, potem przerzucił go przez ramię i przeszedł 
pokuj.  Pul  Jessie  wzrastał  z  każdym  jego  krokiem.  Starała  się  odwlec 
swoje  spojrzenie  z  dala  od  jego  twarzy,  ale  on  górował  nad  jej  próbami. 
Rozpoznanie zabłysło w jego oczach, zapalało, rozpalało żar w Jessie. To 
nie  była  jej  wyobraźnia.  Jakoś,  w  środku  krzyku  jego  fanów,  wyłapał  ją, 
zbliżył się do niej. 

 

Tak! Pieprz mnie, poczuj mnie, uczyń mnie twoją

 

 To nie powinno się wydarzyć! Była tu by złapać mordercę! 

 

Refe spojrzał na Daltona, gdy odwróciła się do Thane. 

 

- Wezwij ochronę – wskazał na Daltona – ten dupek jest wkurzony, a 

ona jest dziennikarką. 

 

background image

Rozdział II 

Tłumacz: Bella193 

Korekta: isiorek03 

 

Jessie gapiła się na Rafe, oszołomiona jego oskarżeniem.  

-Brałeś coś? Nie jestem dziennikarką. 

-Widziałem cię na górze, kochanie, nie oglądałaś przedstawienia. 

 

Zbliżył się do niej, wrogość zabłysła w jego oczach.  

-To nie ma żadnego sensu - utrzymywała swoją pozycję, nie dając się 

zastraszyć  jego  irracjonalnej  sławie-  Czy  dziennikarza  nie  interesowałby 

przede wszystkim występ? 

-Nie, jeżeli koncert nie był tematem historii. 

-Więc, co nim było?- Położyła ręce na biodrach, usiłując go złamać. 

 

Bez  łamania  kontaktu  wzrokowego  z  nią,  Rafe  powtórzył  swój 

rozkaz 

-Wezwijcie tutaj ochronę, natychmiast! 

 

Dalton ściągnął swoją koszulkę przez głowę i trzymał ręce z dala od 

jego ciała. 

-Nie ma żadnych fanów, panie Steele. Nie jestem pewien, czym tak 

pana zdenerwowaliśmy, ale... 

-To  nie  jest  ten  rodzaj  fana  -  rzucił  okiem  na  Daltona  -  Potężny 

telepata używa cię, by mnie szpiegować.  

background image

-Jesteś  tego  pewny?  -  Thane  nie  wyglądała  na  zaskoczonego 

dziwacznymi twierdzeniami Refe. 

-Psychofan? - Zaśmiała się Jessie.  

-Dlaczego się ten pomysł miałby cię tak zaskoczyć? - Refe powtórzył 

swoje wyzywające spojrzenie.  

-Refe nigdy nie myli się w tych sprawach. Powinnaś wyjść. – Thane 

dała  znak  Daltonowi,  wskazując  schody  po  drugiej  stronie  pokoju  - 

Najlepiej będzie, jeśli oboje wyjdziecie.  

-Nie - Refe zrobił krok naprzód i objął ręką ramię Jessie - Chciałbym 

z nią pogadać.  

 

Jego  rozgrzane  palce  przycisnęły  się  do  jej  ciała.  Był  aroganckim 

kretynem, więc dlaczego jej serce zabiło szybciej, kiedy jej dotknął?  

-Nie sądzę. 

-Jess, chciałaś poznać innych członków zespołu. To wstyd marnować 

taką okazję. Tylko się przywitasz. Miejmy tylko nadzieję, że reszta nie jest 

równie  nieprzyjemna,  co  pan  Steele.  Poczekam  na  ciebie  na  parkingu  - 

miękki  ton  Daltona  był  przepełniony  znaczeniem  i  Jessie  chciała  go 

kopnąć. Dochodzenie było ważne, ale skąd do diabła Refe wiedział, że ona 

jest jasnowidzem?  

-Zadbam  o  to,  żeby  wróciła  bezpiecznie  do  domu  -  upewniła  go 

Marrisa - Powinniśmy dowiedzieć się, co się dzieje.  

-Poczekam  w  samochodzie  -  nalegał  Dalton  -  Nie  ma  powodu,  by 

miało to zająć więcej niż minutę lub dwie.  

background image

Wrócisz do domu i nie będziesz się więcej martwił o bezpieczeństwo 

swojego towarzysza. 

 

Jessie  zaśmiała  się.  Na  kim  Refe  próbował  zrobić  wrażenie  tym 

władczym tonem?  

 

Dalton pocałował Jessie w policzek i wspiął się po schodach na górę.  

 

Jasna cholera!  

Jessie spojrzała na Refe ze strachem i niedowierzaniem jednocześnie.  

-Co ty mu właśnie zrobiłeś? 

 

 

***** 

 

 

Natalie zrozumiała, że jej telepatia kontroluje ludzi z rozdrażnionym 

westchnięciem.  

-Cholera! Refe nie powinien wyczuć mojego połączenia! 

 

Zacisnęła dłonie na ramie okna, dusząc cicho.  

-Zawsze  był  niesamowicie  spostrzegawczy  -  Etoro  wzruszył 

ramionami  -To  nieco  pochopne,  ale  tak  naprawdę  żadna  krzywda  się  nie 

stała. Kawałki dzielą się na miejsca idealnie.  

background image

 

Odwracając  się  od  okna  i  miejskich  świateł  za  nim,  przeleciała 

wzrokiem po tanim pokoju hotelowym. Spędzili wiele nocy w hotelach w 

tym  miesiącu,  a  ten  był  najgorszym  z  nich.  Była  niespokojna  i 

sfrustrowana. Ta konfrontacja była potrzebna od bardzo dawna. Chciała to 

skończyć raz na zawsze i wrócić do domu. 

- Myślę, że jego reakcja na Jessie była zachęcająca.  

 

Zamknął jej podbródek jednym, długim, rzeźbionym paznokciem.  

-Nie spodziewałam się, że uroda będzie aż tak intensywna. 

-Opuścił scenę, żeby zacząć swoje uwodzenie. W końcu jesteśmy na 

swojej  drodze  -  Etoro  chwycił  jej  dłoń  i  odciągnął  ją  od  okna  -  Chodź, 

moja droga. To połączenie cię wyczerpało. Pobawmy się naszymi nowymi 

zabawkami.  

 

Jego  wyblakłe  zielone  oczy  pieściły  jej  twarz,  błyszczały  w  nich 

czułość i oczekiwanie. Czekała aż odwróci wzrok na blask. Zawsze, kiedy 

wypowiadał  pieszczotliwe  słówka  odkrywała,  że  trudniej  jej  ukrywać 

wstręt.  

 

Etoro miał na myśli koniec i ten koniec był już całkiem bliski.  

 

Miał  jednak  rację.  Była  wyczerpana.  Utrzymanie  telepatycznego 

połączenia  z  niedoświadczonym  umysłem  wymagało  ogromnej  ilości 

energii. Przejechała językiem po kłach delektując się uczuciem, jakie gdy 

wydłużały się do pełnej długości.  

 

Etoro  przeszedł  przez  korytarz  i  otworzył  drzwi  identyczne  jak  ich. 

Natalie wtargnęła do księżycowego pomieszczenia. Kiedy Etoro przystanął 

background image

by  zatrząsnąć  drzwi,  Natalie  egzaminowała  swoje  najnowsze  zabawki. 

Młoda para gniotła się naga na łóżku.  

-  Zdecydowaliśmy,  że  nie  chcemy  tego  zrobić  -  odezwał  się  młody 

mężczyzna  -  Kwota  jest  dobra,  ale...  To  po  prostu  zbyt  dziwne.  Czy 

możemy odzyskać swoje ubrania?  

- Czy nadal będzie to dziwne, jeżeli podwoję stawkę? - Etoro splótł 

ręce na plecach, kiedy podchodził do łóżka.  

 

Mężczyzna 

spojrzał 

na 

swoją 

dziewczynę 

oczywistym 

podekscytowaniem.  

- Lisa, to dziesięć tysięcy. 

 

Lisa  przenosiła  spojrzenie  z  Etoro  na  Natalie  i  z  powrotem,  jej 

soczyste usta zadrżały.  

-  Wszystko,  co  będziecie  robić,  to  patrzeć?  Nikt,  oprócz  Matta  nie 

będzie mnie dotykał? 

 

Natalie  powiodła  obiektywnym  spojrzeniem  po  ciele  dziewczyny. 

Nie  wyglądała  tak  młodo  w  prowokacyjnym  ubraniu,  które  założyła  na 

koncert Pyrite. Poślą jednego ze swoich ludzkich sług do Karuzeli z bardzo 

specyficzną listą zakupów. Długie blond włosy Lisy i szerokie piwne oczy 

były  idealne.  Mężczyzna  był  nieważny.  Rafe  zrozumie  wiadomość,  kiedy 

zobaczy kobietę. 

- Ile zażądasz, jeśli chciałbym zrobić więcej niż tylko patrzeć? 

 

Natalie  uśmiechnęła  się,  kiedy  Etoro  kontynuował  negocjację.  Nie 

miało znaczenia, co obiecał. Nie mieli zamiaru płacić ludziom niczego.  

background image

-  Za  dwadzieścia  pięć  zrobię  wszystko,  co  będziesz  chciał  - 

zaofiarował  się  Matt  -  Ale  nikt  nie  dotyka  Lisy  dopóki  ona  się  na  to  nie 

zgodzi.  

 

Ściskając smukłą dłoń dziewczyny, Etoro położył ją na jej kolanach. 

- Chcę cię posmakować. Chcę, czuć cię wokół mojego języka. 

 

Delikatny  dreszcz  przeszył  jej  smukłe  ciało,  a  jej  spojrzenie 

popędziło do Matta. Etoro z powrotem odwrócił jej twarz.  

-  Smak  kobiety  jest  zanieczyszczony,  jeżeli  jej  przyjemność  jest 

wymuszana. Czy pozwolisz mi delektować się twoją cipką? 

 

Natalie  zachciało  się  śmiać.  Etoro  był  mistrzem  w  te  gry.  Nie  było 

nikogo,  kto  mógłby  zaprzeczyć  jego  umiejętnością.  Sutki  Lisy  były  już 

twarde  jak  kamyki,  a  róż  zabarwił  jej  gładką  skórę.  Pozostałość  strachu 

plugawiła  podniecenie  dziewczyny,  ale  pobudzenie  i  tak  miało  wygrać. 

Zawsze tak było. 

-  Kochasz,  kiedy  cię  smakuję,  kotku-  Matt  przycisnął  jedną  z  jej 

małych  piersi  i  pogłaskał  ją  po  włosach  -  Jeżeli  się  odprężysz  to  będzie 

niesamowite.  

-Nikt, oprócz Matta nie będzie się ze mną kochał - postawiła się Lisa, 

jej głos nagle stał się silny. 

-  Zgoda  -  Etoro  rozłożył  się  na  plecach  i  wciągnął  Lisę  na  niego. 

Matt  patrzył  na  to  z  mieszanką  troski  i  zafascynowania.  Dzięki  kilku 

zgrabnym ruchom, Etoro miał Lisę rozkraczoną przy jego twarzy, jej ciało 

przylegało  do  jego.  Nie  kazał  jej  ssać  jego  fiuta,  ale  jej  twarz  krążyła 

wokół jego krocza.  

background image

 

Natalie nie miała cierpliwości do uwodzenia. Po co się dręczyć skoro 

tak  łatwo  kontrolować  ludzi  za  pomocą  mentalnego  przymusu? 

Rozpiąwszy  rozporek  Etoro,  zaczęła  odważnie  muskać  jego  trzonek, 

przynosząc  rozszerzającej  się  ku  dołowi  skromnej  skąpo  posuwającej  się 

cal  po  calu  z  ust  Lisy.  Ssij  to.  Połknij  go  w  każdym  calu.  Rozkoszuj  się 

smakiem jego fiuta. Wysyłała komendy do umysłu Lisy.  

-Jeśli  ona  nie  chce...-  Zanim  Matt  mógł  skończyć  swój  sprzeciw, 

Lisa rozdzieliła swoje wargi i zaczęła ssać penisa Etoro. 

 

Natalie spojrzała na Matta, wyrażając wyzwanie. 

- Wygląda na to, że zaaklimatyzowała się w sytuacji.  

 

Jego usta zwęziły się, a nozdrza rozwarły.  

- Może ty możesz przestać im się przyglądać, ale to mnie podnieca. 

- Cokolwiek by to oznaczało, znajdźmy sobie coś do roboty. 

 

Matt przeczołgał się przez łóżko i dosięgną jej dłoni. Natalie zrobiła 

krok w tył i potrząsnęła głową. 

- Nikt oprócz Etoro mnie nie dotyka.  

 

To była przesada, ale ludzie są dobrzy w jednej i tylko jednej rzeczy. 

 

Etoro  nie  był  dużo  lepszy,  ale  przyznawał  się  do  bycia  ojcem,  co 

było prawie cudem  dla wampira. Gardziła nim, nienawidziła jego dotyku. 

Jednak nadal z nim sypiała, mając nadzieje, że znów ją nasyci. 

 

Natalie  wyciągnęła  tubkę  ze  smarowidłem  z  kieszeni  i  pokierowała 

Matta na drugą stronę łóżka.  

background image

-Jeżeli  masz  być  jedynym,  który  będzie  się  z  nią  kochał,  lepiej 

zabierz się do roboty.  

 

Etoro ściskał biodra Lisy, pocierając i ssąc jej kobiece fałdki, kiedy 

ona entuzjastycznie połykała jego penisa. Dochodząc, rozwarł ją kciukami 

i wepchnął język do jej wnętrza. Mruknęła bezwładnie, dygnięciem głowy 

zatrzymując  się  na  chwilę.  Zachwycona  grafiką  żywego  obrazu,  Natalie 

przekazała środek nawilżający Mattowi.  

-  Etoro  całkiem  nieźle  zajął  się  jej  cipką  -  nie  spuszczała  wzroku  z 

pary  na  łóżku.  -  Myślisz,  że  możesz  znaleźć  inny  sposób,  żeby  się 

zadowolić? 

- Jesteś naprawdę zakręcona. 

 

Uciecha  Matta  wkurzała  Natalie.  To  było  lepsze,  kiedy  się  temu 

opierali. Był zbyt chętny do zabawy, zbyt chętny do zadowolenia. Natalie 

odciągnęła  od  siebie  pośladki  dziewczyny,  kiedy  Matt  zainteresował  się 

dyszą. 

 

Lisa  wiła  się  i  protestowała  najmocniej  jak  umiała  z  Etoro 

poruszającym  się  w  jej  ustach.  Członek  Matta  nie  był  długi,  ale  jego 

obwód sprawił, że Natalie się uśmiechnęła. Mała Lisa nie zamierzała tego 

polubić.  

 

Po  nawilżeniu  czubka  jego  penisa,  Matt  znalazł  się  przed  odbytem 

Lisy.  

-Chodź kochanie, odepchnij się ode mnie.  

-Zbyt boleśnie - dodała Natalie.  

background image

 

Pośladki  dziewczyny  zgięły  się  pod  palcami  Natalie,  ciało  gładkie  i 

niesamowicie rozgrzane. Głód kłębił się w niej. Musiała się pożywić. Matt 

pchnął  do  wewnątrz,  wpychając  swojego  grubego  fiuta  w  jego  smukłą 

kochankę. Natalie przypatrywała się uważnie jak znika w tyłku Lisy.  

-Teraz przeleć ją mocniej i szybciej. Spraw, żeby krzyczała.  

 

Etoro  uczepił  się  łechtaczki  Lisy  i  karmił  się  nią  bezlitośnie,  kiedy 

Matt  najeżdżał  ją  raz  za  razem.  Stłumiła  niewielki  płacz  pochodzący  od 

Lisy, ale Natalie nie umiała stwierdzić czy była podekscytowana czy raczej 

zrozpaczona.  To  nie  miało  znaczenia.  Ciepło  wzrastało  w  Natalie.  Żądza 

krwi zamgliła jej wizje błyszczącym szkarłatem pyłem.  

-Wystarczy  Etoro.  Chcę  zobaczyć  jak  sobie  poradzi  ze  swoim 

kochankiem.  

 

Matt zaczął wyciągać. 

-Nie.  Trzymaj  ją  przed  sobą  ciasno  i  czołgaj  się  po  łóżku.  Jeżeli 

wasze ciała się oddzielą, Etoro zajmie twoje miejsce. 

-Ale powiedziałaś... 

-Poruszaj się wolno i upewnij się, że go nie tracisz.  

 

Natalie  oderwała  Lisę.  Etoro  uciekł  spod  niej,  a  ona  ostrożnie 

przeczołgała  się  do  przodu.  Matt  trzymał  swoje  genitalia  wezbrane  z  jej 

pupą, kiedy podążał za nią na łóżku.  

-Teraz połóż się na plecach i unieś ręce nad głowę. Nie chcę, żebyś 

jej pomagał. Lisa musi chętnie się do ciebie przedostać.  

background image

 

Natalie  obsadziła  Matta,  jako  cichego  niewolnika,  kiedy  Lisa 

dopasowywała  swoją  pozycję.  Dzięki  kolanom  ugiętym  obok  jej  klatki 

piersiowej,  Lisa  kołysała  się  w  przód  i  w  tył,  przesuwając  swoje  ciało  w 

górę i w dół po całej długości członka Matta. 

 

Teraz,  moja  droga.  Pożywmy  się  razem.  Lisa  kontynuowała 

kołysanie,  kiedy  Natalie  i  Etoro  przystawili  nadgarstki  Matta  do  swoich 

ust.  Pili  wolno,  delektując  się  gorącym  pragnieniem  przelewającej  się 

esencji młodego życia Matta.  

 

Nieświadoma  losu  swojego  ukochanego,  Lisa  unosiła  i  obniżała 

biodra, biorąc jego penisa coraz głębiej.  

-Dlaczego  wszyscy  są  tak  cicho?  Chcesz,  żebyśmy  spróbowali  tego 

w innej pozycji? 

-Tak- Natalie posunęła się do przodu, w zasięgu wzroku Lisy - Matt, 

trzymaj ją cały czas dokładnie tak jak teraz. Lisa, połóż się na plecach na 

jego  klatce  piersiowej.  Chcę  widzieć  was  całych.  Podtrzymywali  plecy 

Lisy,  kiedy  opierała  się  o  Matta.  Strach  wybuchł  w  jej  oczach,  kiedy 

patrzyła od Natalie do Etoro - Czy jego członek nadal jest twardy w tobie? 

- Nie tak jak przedtem. Czy wszystko z nim w porządku? 

-  Zamknij  oczy  i  nie  odzywaj  się  -  powiedział  Etoro.  –  Jeśli  się 

poddasz, nie poczujesz bólu.  

 

Dlaczego  on  musiał  ich  uspokajać?  Natalie  uwielbiała,  kiedy  się 

szarpali.  Co  prawda,  strach  niszczy  ich  krew,  przez  to  staje  się  ona  nieco 

bardziej  gorzka,  ale  przypływ  energii  był  wart  stracenia  uroku  smaku. 

Etoro pogłaskał dłoń Lisy, kiedy przystawiał jej nadgarstek do ust. Natalie 

background image

zatopiła  swoje  kły  bez  żadnego  ostrzeżenia  czy  wahania.  Lisa  pisnęła,  jej 

ciało rozluźniło się i stało się podatne.  

 

Natalie  i  Etoro  patrzyli  sobie  głęboko w  oczy  znad  ciał  ich  nowych 

zabawek.  Nakarmili  się.  Pożarli  coś.  Ucztowali  kolejny  zakończony 

sukcesem podbój.  

 

Natalie cofnęła się, oblizując krew z ust.  

-Przetocz  ich na  ich  strony.  Chcę,  żeby  byli spleceni  ze  sobą,  kiedy 

zostaną znalezieni.  

 

Ostrożnie,  żeby  zatrzymać  członek  Matta  głęboko  w  Lisie,  Etoro 

przesunął ich  na ich  strony.  Owinął  ramiona  Matta  wokół  Lisy,  następnie 

zrobił to samo z jej rękami.  

 

Natalie podeszła z powrotem; jej głód był zaspokojony na jakiś czas.  

- Wyglądają tak słodko. 

 

Zachichotała  i  odnalazła  pakt  samobójstwa,  który  został  przez  nich 

przygotowany wcześniej. Etoro położył notkę obok umierającej pary i użył 

paznokcia do rozcięcia ich nadgarstków.  

 

background image

Rozdział III 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

Jessie  wyszarpnęła  ramiona  z  uchwytu  Refe  i  przyjęła  pozycję  do 

walki. 

 

- Refe uspokój się. – Marissa przeszła z przodu Jessie. – Thane, gdy 

zobaczył mnie pierwszy raz, też myślał, że jestem dziennikarką.  

 

-  Jeśli  ciekawość  nie  jest  synonimem  kobiety,  to  nie  powinienem 

robić takiego założenia. – Thane uśmiechnął się do swojej żony.  

 

- Jesteś dziennikarką? – Marissa spojrzała ponad jej ramionami. 

 

- Nie. 

 

Drzwi  u  szczytu  schodów  znowu  się  otworzyły  i  strumień 

podekscytowanych ludzi stłoczył się na schodach. 

 

- Chcesz ze mną chodzić- powiedział Refe tym samym rozkazującym 

tonem, którego użył na Daltonie. 

 

-  Możesz  pocałować  mnie  w  dupę.  –  Jessie  wypowiedziała  jej 

odpowiedź z prowokacyjnym uśmiechem. 

 

-  Oczywiście,  ona  jest  utalentowana,  więc  przestań  próbować  ją 

styranizować. – Marissa odwróciła się do Jessie. 

 

- Dzieje się coś dziwnego. Refe nie zamierza cię skrzywdzić. Tylko 

odpowiedz szczerze na jego pytania. 

 

Interpretując  słowa  Marissy,  jako  zezwolenie,  Refe  złapał  ramiona 

Jessiey  i  pociągnął  ją  w  kierunku  drzwi,  za  którymi  zniknęła  reszta 
zespołu. Szarpała się w jego uścisku, ale jego uchwyt był nie do złamania.  

 

- Jak zrobiłaś… Co… 

background image

 

Nie  mógł  zadać  kompletnego  pytania  bez  potwierdzenia  swojego 

założenia. Skąd wiedział, że ma wizje, co robił ze swoim głosem? Dalton 
nie mógł odwzajemnić spojrzenia, gdy odwrócił się i odszedł. 

 

Refe  otworzył  drzwi  i  wepchnął  ją  do  garderoby.  Phillip  Noir 

odwrócił się i uśmiechnął się do niej, zwęził oczy w domysłach. Drżenie w 
kręgosłupie  Jessie  zmniejszyło  się.  Jeśli  Refe  był  personifikacją  żądzy  to 
Phillip ilustrował niebezpieczeństwo. 

 

-  Zagramy  z  dziennikarką?  –  Oczy  Phillipa  w  kolorze  whisky 

zamigotały. 

 

- Ona twierdzi, że nie jest dziennikarką. Jej towarzysz był pluskwą. – 

Refe wzruszył ramionami. – Nie jestem pewien, co z nią zrobić. 

 

Philip  chichotał,  gdy  przechadzał  się  wolnym  krokiem.  Było 

niemożliwym  ocenić  prawdziwą  moc  jego  obecności  na  scenie.  Tatuaże 
zdobiły oba jego ramiona, kamizelka obnażała część jego klatki piersiowej. 
Zmienił swoje ubranie i uczesał jego czarne włosy. Jessie nagle zapragnęła 
mieć swoją broń. 

 

-  Byłbym  szczęśliwy  mogąc  podrzucić  kilka  propozycji,  ale  nie 

możemy się tu wszyscy ukryć. Ktoś musi podjąć naszych gości. 

 

- Bycie blisko nas wystarczy czy chcesz dotknąć? – Zapytał Refe. 

 

Jessie  zassała  oddech.  Czy  Refe  uświadomił  sobie  to,  czego  ona 

próbuję się nauczyć, czy tylko to, że chce ich prześwietlić? 

 

 -  To  brzmi  jak  zabawa.  –  Powiedział,  przeciągając  słowa  Phillip.  – 

Może zostanę w pobliżu. 

 

 -  Nie,  musisz  wyjść,  sam  to  powiedziałeś.  –  Refe  popchnął  go  w 

kierunku wyjścia. – Jeśli chcesz go dotknąć, zrób to teraz. 

 

Phillip złapał ją za rękę i pociągnął bliżej. 

 

- Chcesz dotknąć jakiegoś szczególnego miejsca? 

 

Dlaczego, do diabła przypuszczała, że uda jej się skoncentrować? W 

tym  pomieszczeniu  było  zdecydowanie  za  dużo  testosteronu.  Philip 

background image

spojrzał w jej oczy, gdy uniosła swoją dłoń do obramowania jego twarzy. 
Oblizała  swoje  usta,  on  oblizał  swoje.  Cholera!  Kpił  z  niej.  Zamknęła 
oczy, błagała swoje umiejętności, aby pozwoliły jej to znieść. Jej serce nie 
mogło więcej wytrzymać. 

 

Ciepłe  dłonie  Phillipa  odwzajemniły  jej  dotyk.  Zadrżała  a  stały 

strumień  obrazów  podążył  do  jej  myśli.  Występy,  nagrywanie, 
niekończące  się  godziny  w  podróży,  przyjęcia  i  sesje  zdjęciowe.  To 
wszystko było tak zwyczajne. Gdzie była rozpusta i nadmiar? 

 

- Zadowolona? – Głos Refe sprowadził ją z powrotem. 

 

-  To  nie  satysfakcja  była  celem.  –  Phillip  owiną  swoje  ramiona 

wokół  niej,  ciągnąc  ją  wbrew  nieugiętemu  ciepłu  jego  szczupłego  ciała.- 
Spróbujmy tego znowu. 

 

Refe strzepnął z niej ramiona Phillipa z gardłowym warknięciem. 

 

- Spadaj stąd! 

 

Chad  i  Jason  pojawili  się  w  chwilę  przed  tym  jak  Phillip  wyszedł. 

Jessie zeskanowała ich myśli i znalazła więcej tego samego. Urocza blond 
włosa  kobieta  pojawiła  się  we  wspomnieniach  obojga,  ale  tylko  to 
wydawało się niezwykłe. 

 

- Czego szukasz? – Refe spytał, gdy wreszcie byli sami. 

 

Jessie  zawahała  się.  To  było  za  bardzo  czyste,  schludne,  jakby  ktoś 

zbyt drobiazgowo przeanalizował obrazy. Prawdziwy świat tak nie działał 
dla przeciętnego Joe, jeszcze mniej dla Pyrite. 

 

-Kto chciałby ciebie szpiegować? – Wyczuła, że Refe się kontroluje, 

przeskanowanie go było stratą czasu. 

 

- Jak się nazywasz? – Racja. Thane nie przedstawił jej im przed tym 

jak Refe zaczął tworzyć oskarżenia. – Możesz przeczytać moje myśli? 

 

- Ludzie rzadko przytaczają swoje imię w ich myślach. – Skrzyżował 

swoje ramiona na klatce piersiowej i zwęził swoje spojrzenie. – Może i nie 

background image

jesteś dziennikarką, ale nie przyszłaś na show, dlatego, że nas lubisz. Jesteś 
gliną? 

 

- Już nie. – Długa cisza zapanowała między nimi. Jego ciemne oczy 

wwiercały  się  w  jej,  szukając,  oceniając.  Czy  przeszukiwał  wcześniej  jej 
myśli?  Podejrzewała,  że  jego  umiejętności  znacznie  przekraczają  jej. 
Marissa przypuszczała, że ona ma wizje. Refe to wiedział. 

 

- Mamy problem. – Powiadomił z leniwą groźbą. Nie zdawała sobie 

sprawy,  że  się  cofa,  dopóki  nie  poczuła  za  sobą  ściany.  –  Próbuje. 
Desperacko  potrzebuje  prysznica,  ale  nie  sądzę,  że  zastanę  cię  tu,  gdy 
wrócę. 

 

- Więc przywiąż mnie do krzesła. – Oblizała usta, gdy ciepło zebrało 

się  między  jej  udami.  To  było  irytujące!  Ten  dupek  nie  mógł  jej  się 
podobać.  Był  tylko  niegrzeczny  i  nieprzyjazny.  Jednak,  wyczuwała  jakiś 
wiązek między jego arogancją a jej tęsknotą. 

 

Uśmiechnął się a jej serce zatrzepotało nieprzytomnie 

 

- Zostawiłem moje kajdanki w hotelu. 

 

- Niech Marissa popilnuje mnie dopóki nie wrócisz. 

 

- Marissa i Thane pieprzą się w swoim gabinecie. 

 

-Jak  miło.  –  Założyła  ramiona  na  swojej  klatce  piersiowej.  Nie 

dotknął jej, on po prostu wtargnął w jej prywatną przestrzeń. 

 

-  Nie  pachniesz  aż  tak  źle.  Skończmy  naszą  rozmowę  i  wtedy 

będziesz mógł wziąć prysznic. 

 

- Skończmy naszą rozmowę pod prysznicem. 

 

- Raczej nie. – Przecisnęła się obok niego i prawie dotarła do drzwi, 

gdy jego ramię owinęło jej talię. 

- Odeszłaś wystarczająco daleko, bym mógł popatrzyć na twój tyłek. 

Sapnęła. Co za Neandertalczyk!  

- Jeśli nie puścisz mnie wolno zacznę krzyczeć. 

background image

-  Czemu  kobiety  to  robią?  Chcą  krzyczeć…  krzyczeć.  Czemu  tak 

grożą, skoro nie mają zamiaru tego robić…? 

Ucięła  resztę  jego  wywodu  przenikliwym  krzykiem.  Zaśmiał  się. 

Nikt  nie  wbiegł  sprawdzić,  co  się  dzieje,  więc  nie  kłopotała  się  dalszym 
krzykiem.  Ciągłe  telefony  i  nieustający  hałas  był  normą  na  imprezach  po 
koncertach.  

-  Możesz  się  rozebrać  lub  wziąć  prysznic  ubrana.  Mnie  to  bez 

różnicy.  –  Zatrzymał  się  na  jakieś  trzy  sekundy,  po  czym  przesunął  swój 
uścisk z jej ramienia i zaczął ciągnąć ją do garderoby. 

-  Jaki  rodzaj  listw  jest  u  podstawy  prysznica?    -  Jessie  miała 

skłonność  do  paplania  wszystkiego,  co  tylko  pomyślała,  kiedy  była 
zdenerwowana lub kiedy jej nerwy były naciągnięte do granic możliwości, 
jak  teraz.  On  na  prawdę  miał  zamiar  rozebrać  się  i  zaciągnąć  ją  pod 
prysznic?  Straciła  równowagę,  chwiała  się.  Może  wyjście  z  domu  na 
zewnątrz w tych śmiesznych butach nie było najlepszym pomysłem. 

- Karuzela została zaprojektowana w ten sposób, że może zaspokoić 

potrzeby  każdego  wykonawcy.  To  jest  jeden  z  powodów,  dla  których  tak 
wiele wielkich imion jest skłonnych tutaj grać. 

Jego uchwyt złagodniał. Może potknęła się na czymś. Niechcący go 

rozproszyła, gdy biegli na złamanie karku.  

- Jak długo Thane jest twoim menadżerem? 

Ulokował  się  miedzy  nią  a  drzwiami,  ściągnął  przez  głowę  swoją 

wilgotną koszulkę. 

-  Thane  kieruje  Pyrite.  Myślę,  że  wszyscy  się  ze  mną  zgodzą  ja  nie 

byłbym najlepszym szefem. 

Szczupłe,  mocno  zarysowane  mięśnie  kształtowały  jego  klatkę 

piersiową  i  przedramiona.  Sięgnął  do  paska  jego  czarnych  skórzanych 
spodni,  ona  padła  na  ławkę,  która  stała  obok  niej.  Wszystko  było 
wyostrzone.  Nie  było  istotne  to,  że  jest  sama  z  najseksowniejszym 
mężczyzną,  jakiego  kiedykolwiek  widziała  czy  to,  że  nagle  się  rozebrał. 

background image

Niewinna  kobieta  umarła.  Jej  lipido  chciało  wejść  w  układ.  Schyliła  się  i 
rozsznurowała buty. Krążył wkoło niej. 

- Kto cię przysłał? – Odpiął spinkę, uwalniając jej włosy. 

Przełknęła ciężko. 

- Nikt mnie nie przysłał. Brat Daltona pracuje dla Barton i Spółka i 

dał nam bilety. Zanim cię spotkałam byłam fanką. 

Delikatnie ścisną jej włosy między swoimi palcami. 

- Patrzyłaś na wszystko z wyjątkiem sceny. Co chciałaś znaleźć? Jak 

myślisz, co robimy? 

Wyciągał  jej  stopy  z  butów  a  ona  pchnęła  je  i  odwróciła  się.  Jego 

ręce wylądowały na jej ramionach. Ława wpijała się jej w kolana, mając za 
nic  bariery.  Jeśli  to  on  był  zabójcą,  to  już  wiedziała,  czemu  był  taki 
podejrzliwy.  Jeśli  nim  jednak  nie  był,  prawdopodobnie  mógł  pomóc  przy 
dochodzeniu.  

-  Masz  wrogów  Panie  Steele.  Jest  kogoś,  kto  nienawidzi  cię 

wystarczająco  by  zabić?  –  Studiowała  jego  zachowanie,  czekała  na  jakąś 
reakcję.  Nie  mogła  pozwolić  sobie  rozproszyć  się  jego  niesamowitymi 
rysami  twarzy  bądź  tym,  że  stoi  w  ramionach  znanej  na  całym  świecie 
gwiazdy rocka… nagiej gwiazdy rocka, poprawiła się.  

- Kto jest mordercą? – Ściągnął swoje brwi. – Jakie są okoliczności 

zbrodni? 

Nie  mogła  zmusić  się  do  dzielenia  się  szczegółami.  Lata  ćwiczeń 

nauczyły ją podejrzewać wszystkich. Refe wyczuł jej zdolności zanim ona 
dała jakąkolwiek wskazówkę, że jest jasnowidząca, rozkazywał Daltonowi 
wprowadzając  go  w  jakiegoś  rodzaju  hipnozę.  Dopóki  nie  spotkał  jego 
oczu, był sobą. 

Jakby  z  jego  woli,  jej  spojrzenie  powędrowało  przez  jego  ciało. 

Każdy  cal  jego  ciała  był  mocny  i  gładko  umięśniony…  jego  fiut  wisiał 
między  jego  udami.  Gruby  i  długi.  I  nie  był  jeszcze  nawet  twardy!  Jej 
oddech  zamarł  w  płucach  jej  cipka  zacisnęła  się.  Promieniował 

background image

seksualnością jak promienie słoneczne. Był tak zręcznym kochankiem czy 
te erotyczne kroki były tylko częścią show?  

Złapał jej brodę, unosząc jej twarz, zanim jej krnąbrny wzrok wrócił 

do jego twarzy. Pożądanie tliło się w jego oczach, dawał to do zrozumienia 
poprzez mały krzywy uśmiech. Jego dłonie krążyły wokół jej przedramion, 
popychając  ją  w  kierunku  wzrostu  ciśnienia.  Ustawiła  swój  tułów  pod 
kątem, ciągnął ją dopóki nie ugięła swoich nóg i nie klęknęła na ławce. 

Jedna z jego rąk trzymała tył jej szyi, drugo posuwała się w górę i w 

dół jej kręgosłupa. 

-  Myślałem,  że  posmakowanie  wystarczy  ale  to  spowodowało,  że 

stałem się jeszcze bardziej głodny. 

Jej oddech uciekł w westchnieniu gdy jego usta osiadły na jej ustach. 

Nie  mógł  wiedzieć  co  jego  słowa  znaczyły.  Wyobrażała  sobie  jego 
pocałunek  podczas  koncertu.  Musiała  to  sobie  wyobrażać.  Ciepły  i 
zaskakująco  miękki,  jego  usta  zarysowały  jej,  pocieranie  rozdzierało  jej 
usta.  Słabnące  echo  „Hide  and  Seek”  brzmiało  w  jej  myślach.  Zacięła 
swoje  palce  wokół  jego  ramion,  próbując  zachować  odrobinę  dystansu 
między  ich  ciałami.  To  było  niemożliwe,  nie  pozwoliłby  na  to.  Jego  ręka 
zsunęła  się  poniżej  jej  spódnicy,  ścisnął  jej  tyłek.  Mogła  poczuć  jak 
twardnieje przy jej brzuchu a jej całe ciało drżało w odpowiedzi. 

Wyjdź  teraz  albo  spędź  całą  noc  z  jego  fiutem  płonącym  wewnątrz 

ciebie. 

Jego  język  głaskał  spód  jej  ust,  drażnił,  nakłaniał,  cudowny.  Dała 

sobie stanowczy mentalny wstrząs i odwróciła swoją twarz. 

- Nie mogę tego zrobić. 

- Obiecuję, że później porozmawiamy. 

- Później? – Jej głos łamał się na każdym słowie. 

- Gdy weźmiemy prysznic. 

Opadła na ławkę i zaczęła wciągać swoje buty. 

background image

-  Nie  wezmę  z  tobą  prysznica,  ani  z  nikim  innym,  możesz  być 

złudzeniem. 

- Nie jestem jedynym złudzeniem. 

Jego  zadowolony  z  siebie  uśmiech  zniknął  zostawiając  tylko 

fragmenty jego atrakcyjności. Co za pewny siebie fiut! Miała już dość jego 
arogancji.  Niezależnie  od  tego  jakich  informacji  mógłby  dostarczyć,  nie 
były tyle warte by znosić jego nastawienie. 

- Miłej nocy, Panie Steele. 

Zrobił krok by ją zatrzymać, jednak potrząsnął tylko głową i machnął 

na nią.  

- Idź. Skończymy to kiedy indziej. 

 

 

***** 

 

Wykąpany i ubrany w czyste ubrania, Refe opuścił garderobę chwilę 

później.  Jego  tajemniczy  gość  był  poza  zasięgiem  wzroku,  ale  Thane  i 
Marissa wrócili już ze swojego prywatnego przyjęcia w jego biurze. 

- Kim ona jest? – Zapytał Refe bez zbędnych wstępów. 

- Jej imię to Jessica Curtis. – Powiedział Thane. – Tyle udało mi się 

dowiedzieć. 

- Gdzie poszła gdy stąd wyszła? 

-  Co  cię  interesuje  w  tym  człowieku?  –  Zapytała  Marissa,  zwęziła 

swoje krystalicznie niebieskie oczy w podejrzliwości. 

-  Nie  skończyliśmy  naszej  rozmowy.  –  Wyobraził  sobie  jej 

zaczerwienioną  twarz  i  soczyste  czerwone  usta.  Oh,  tak  ich  rozmowa  się 

background image

ledwie  zaczęła.  –  Twierdziła,  że  śledztwo  w  sprawie  zabójstw  ją 
zaprowadziło do Pyrite. Czy słyszałaś cokolwiek o tych zabójstwach? 

Marissa potrząsnęła głową. 

- Co dokładnie podejrzewa? 

- Nie jestem pewien. Nie czuła się zbyt komfortowo podczas naszej 

rozmowy. 

-  Miałeś  złapaną  ją  w  pułapkę  w  garderobie.  Nie  mogę  sobie 

wyobrazić dlaczego nie czuła się komfortowo. 

Zignorował  porozumiewawcze  spojrzenie  jakie  wymienili  jego 

przyjaciele. 

- Potrzebuje ją znaleźć.  

-  Twój  kierowca  zaoferował,  że  odwiezie  ją  do  domu,  ale  ona 

zagroziła, że zadzwoni po gliny. – Powiedział Thane. 

- Zobaczę co mogę odkryć. – Pocałował Marissę w policzek i ruszył 

w  kierunku  schodów.  Fani  zatrzymywali  go  kilka  razy  zanim  doszedł  na 
półpiętro.  Oferowanie  im  odrobiny  uwagi  pozwoliło  mu  utorować  sobie 
drogę do pokoju. 

- Kim była ta blondynka i czemu zachęcałeś ją do skanowania nas? – 

Phillip podążył za w górę schodów 

- Nie byłeś nigdy w żadnym niebezpieczeństwie. Ona nie wie nawet 

w najmniejszy sposób jak wykorzystać jej dar. Większość z jej  mocy jest 
ukryta. 

-  A  facet?  –  Zrobił  unik  w  dół  korytarzyka  i  wyszedł  tylnim 

wyjściem.  Żeby  dostać  się  na  przyjęcie  w  Zielonym  Pokoju,  niezbędne 
było zaproszenie, ale mino to Karuzela wciąż była pełna ludzi. 

-  On  był  pionkiem.  Poważnie  wątpię,  by  wiedział,  że  Natalie 

połączyła go ze swoim umysłem. 

background image

- Musieli zawrzeć umowę w którymś momencie. Nawet Nathalie nie 

potrafi  nawiązać  mentalnego  związku  z  człowiekiem  bez  oczywistej 
więzi.-  Phillip  przerwał.  Jego  ciemne  brwi  wygięły  się.  –  On  jest 
człowiekiem, prawda? 

- Za daleko bym mógł powiedzieć. – Syrena skierowała jego uwagę 

w  kierunku  wylotu  alei.  Światła  stroboskopowe  świeciły  w  środku  nocy, 
powodując, że niebo pulsowało kolorami. - Co się dzieje na zewnątrz? 

- Chodźmy sprawdzić. – Phillip wzruszył ramionami. 

Uwolnili  swoje  korpulentne  ciała  i  wznieśli  się  w  górę  w  stronę 

nocnego  nieba.  Dwa  bloki  niżej,  po  drugiej  stronie  ulicy  zgromadziło  się 
kilka  radiowozów.  Refe  posłał  swoją  świadomość  w  kierunku  zakłóceń, 
odfiltrowując emocje i odizolowując głosy. 

-  Nie  jesteśmy  gotowi  by  stworzyć  oświadczenie.  –  Refe 

zlokalizował  źródło  zirytowanego  głosu  w  sali  obskurnego  hotelu.  – 
Powiedz dziennikarzom by usiedli w poczekalni. Nie mogę być ponaglany! 

Krzepki 

mężczyzna 

zmiętym 

garniturze 

wysłał 

dwóch 

umundurowanych urzędników ze swoją decyzją. 

Garnitur wrócił do jednego z pokojów hotelowych. Refe podążył za 

nim. Jessica i jej męscy towarzysze stała z daleka od boku łóżka. Co oni tu 
robi
ą? Refe posłał myśl do Phillipa. Nie mógł zobaczyć innych wampirów, 
ale mógł je wyczuć w pobliżu.  

Może oni wiedzą, Ci dwaj przy łóżku. 

Refe  wychwycił  pozorny  powód  zaniepokojenia.  Młoda  para  leżała 

na łóżku, nadzy, objęci. Krew pokrywała ich ramiona i brzuch kobiety. 

- To nie samobójstwo – nalegała Jessica.  

-  To  wszystko  oznacza  samobójstwo.  –  Garnitur  skinął  w  kierunku 

łóżka.  –  Gdyby  Dalton  nie  zadzwoniłby  do  mnie  i  mnie  nie  ostrzegł  to 
miałoby duże szanse zdarzyć się… 

-  Nie  mógłbyś  poświęcić  temu  jeszcze  chwili?  –  Zakończyła 

niecierpliwie. 

background image

- Jessie ma racje. To dzieje się, te pozorne samobójstwa, za każdym 

razem gdy Pyrite gra w mieście. 

Garnitur prychnął i pogładził swój kilkudniowy zarost palcem. 

-  Proszę  powiedz  mi,  że  to  nie  jest  „Niczego  nie  Bojący  się 

Żniwiarz”.  

-  To  nie  są  samobójstwa.  To  są  morderstwa.  –  Pchnęła  dawnego 

Daltona i zbliżyła się do łóżka. – Gdzie jest żyletka albo nóż? Jak rozcięli 
swoje nadgarstki? 

Garnitur studiował splecione ciała z nowym zainteresowaniem.  

-  Cholerna  racja.  –  Wstrząsał  swoimi  pokrytymi  rękawiczkami 

dłońmi, zatrzymał się i spojrzał na Jessie.  

-  Wiesz,  ta  ofiara,  kobieta,  wygląda  okropnie,  ale  jest  do  ciebie 

podobna. 

 

background image

Rozdział IV 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

Jessie  znów  spojrzała  na  młodą  kobietę,  żółć  podchodziła  jej  do 

gardła.  Detektyw  Wielki  –  Tyłek  miał  rację.  Kobieta  mogła  być  jej 
młodszą siostrą. 

 

Niedbałe  śledztwo  i  apatia,  nie  sprawiły  cudu  i  śledztwo  pozostało 

niezakończone. 

 

Dalton położył swoją dłoń na jej ramieniu. 

 

-  Bycie  tu  to  dla  mnie  za  dużo.  Naprawdę  nie  możemy  cię 

usprawiedliwić. Nie chcemy kompromisów w śledztwie. 

- Czyli będzie śledztwo? 

- Jestem tego pewien. Zapłać czynsz w naszym hotelu i zamieszkaj w 

nim.  

Podeszła bliżej i obniżyła głos, jej oczy wwiercały się w niego. 

- To wzmaga się. Inni znajdą dużo więcej przypadków. To smakuje 

jak rytuał. 

- Wiem. Chcesz eskorty w drodze powrotnej do hotelu? 

Potrząsnęła głową.  

- Jedź za nimi. Pyrite mają teraz sześć dni przerwy. Nie chce tam być 

z żadnym z nich. 

Dalton uśmiechnął się. 

- pomimo erotycznych skojarzeń, pojadę za nimi. 

Jessie  potrząsnęła  głową  i  wysunęła  się  z  pokoju.  To  jest  to  na  co 

mieli nadzieję. Wzgardziła faktem, że dwoje ludzi poświęciło swoje życie 

background image

by  wznieść  ich  ku  temu  punktowi,  ale  prosty  umysł  każdego  z  nich 
zignorował to i podciągnął pod nieszczęśliwy wypadek. 

Tłum  zebrał  się  u  wejścia  hotelu.  Umundurowani  oficerowie  robili 

wszystko by utrzymać tą chmarę pod jak najlepszą kontrolą. Oceniając ich 
stroje  większość  obserwatorów  przybyło  tu  z  Karuzeli.  Już  mogła  sobie 
wyobrazić nagłówki. Seryjny Morderca Śledzi Fanów Pyrite

Wiedząc,  jak  szybko  chaos  ogarnia  miejsce  zbrodni,  Dalton 

zaparkował  wypożyczony  samochód  nie  dalej  niż  dwa  bloki  od  hotelu. 
Wyjęła klucz z kieszeni i spojrzała ponad samochód gdy się zbliżała. 

- Jak wielu tu było? 

Sapnęła, rozpoznają głęboki męski głos na sekundę przed tym jak się 

odwróciła. Nikt jej nie śledził. Była tego pewna. 

- Skąd przyszedłeś? 

- Początkowo? – Jego ciemne oczy mieniły się w świetle księżyca. 

- Obserwowałam, by mieć pewność, że nikt mnie nie śledzi. Jak ty… 

nie ważne. Jakie było twoje pytanie? 

-  Według  tłumu  przy  wejściu,  było  kolejne  samobójstwo. 

Zastanawiam się ile ich było. 

- Sześć może siedem. 

Włożył rękę do kieszeni swoich skórzanych spodni i podszedł bliżej. 

- Wierzysz, że to były samobójstwa? 

-  Co  sprawia,  że  pytasz?  -  Ledwie  mogła  sformułować  spójną  myśl 

gdy  Refe  było  blisko.  Jedyne  o  czym  mogła  myśleć  to  dotykanie  Refe  i 
bycie  przez  niego  dotykaną.  To  było  do  niej  nie  podobne.  Przygodne 
romanse  nigdy  jej  się  nie  podobały,  po  Daltonie  ustaliła,  że  związek  to 
wszystko albo nic. Znajdzie mężczyznę, z którym spędzi resztę życia albo 
nie będzie z nikim dzielić się swoi ciałem. 

background image

Więc  w  jaki  sposób  ta  arogancka  gwiazda  rocka  zniszczyła  jej  całą 

determinację bez większych starań? 

-  Pytałaś  mnie  czy  jest  ktoś  kto  nienawidzi  mnie  za  sławę 

wystarczająco  nocno  by  zabić,  nie,  nie  wiedziałem,  że  ktoś  zabiera  życie 
fanom Pyrite. 

Zadrżała,  więcej  niepokojącym  myśli  w  chłodnym  nocnym 

powietrzu. Zdjął swoją kurtkę i założył ją jej na ramiona. Ciepło jego ciała 
wciąż  utrzymywało  się  na  skórzanej  kurtce  i  nagle  została  otoczona  jego 
zapachem.  Światło  księżyca  podkreśliło  jego  wyrzeźbione  rysy  twarzy, 
akcentując jego oczy i blask jego zębów. 

-  Możemy  gdzieś  pójść  i  porozmawiać?  -  Jego  głos,  niski  i 

podejrzanie uprzejmy pieścił ją. 

Psy  gończe  mogą  zostać  wypuszczone  dzisiaj  w  nocy.  Restauracja 

była zbyt ryzykowna. To wciąż był Refe Steele. 

- Jeśli wezmę cię do mojego hotelu, obiecujesz być grzeczny? 

- Nie. – Powolny, seksowny uśmiech rozdzielił jego usta. – Obiecuję 

zaspokoić twoją ciekowość przed tym jak zacznę się źle zachowywać.  

- I dostanę zapłatę za złe  zachowanie. – Chodził wkoło samochodu, 

czekając na nią, aż otworzy. 

- Jak dowiedziałeś się o nowym wypadku? – Usiadła za kierownicą i 

uruchomiła  silnik  podczas  gdy  Refe  zapinał  swój  pas.  Dzisiejsza  impreza 
dała członkom zespołu alibi. Na poziome instynktu, nigdy nie uwierzyłaby, 
że oni brali w tym udział. To jakby coś kierowano na Pyrite, coś przez nich 
niepopełnionego. 

- Nadal nie jesteś pewna czy możesz mi zaufać? 

-  Wiem,  że  nie  mogę  ci  ufać,  ale  wierzę,  że  nie  jesteś  mordercą.  – 

Wycofała  z  parkingu  i  ruszyła.  –  Dalton  jest  gliną.  Był  moim  partnerem. 
Prosił lokalnych śledczych by informowali go o samobójstwach przed i po 
występach Pyrite. 

background image

- Dalton chce pomóc w sprawie czy tylko zaszkodzić? 

- Powinien pomóc. – Próbowała odciągnąć myśli od zabitej kobiety, 

ale  podobieństwo  między  nimi  tylko  przywoływało  obrazy.  -  Są  inne 
oznaki, tego, że to nie było samobójstwo? 

- Dlaczego nie jesteś już policjantką? 

- Długa historia. 

- Ucieczka z piekła, kiedy tylko zechcę? 

-  Dokładnie.  –  Manewrowała  samochodem  z  nieświadomą 

biegłością,  ustalała  o  co  pytać  i  jak  dużo  wyjawić.  –  Czy  któryś  z 
członków Pyrite jest żonaty? 

- Co? 

-  Tych  zbrodni  dokonuje  jakaś  grupa  społeczna.  To  nie  są 

przypadkowe  akty  przemocy.  Popełniane  są  z  premedytacją,  metodycznie 
zaplanowane i egzekwowane.  

- Piekło spowodowane przez furię wzgardzonej kobiety? 

- Coś w tym stylu. 

- Chad i Jason są w objęciach stałych związków, Phillip i ja nie. 

Kobieta z blond włosami mignęła przez pamięć Jessie.  Czyżby byli 

zaangażowani w związek z tą samą kobietą? Lepiej być samemu. 

-  Masz  jakiś  rywali?  Kto  był  menadżerem  Pyrite  przed  Thane 

Burtonem? 

-  Żadnych  rywali,  o  których  bym  wiedział.  Thane  jest  menadżerem 

Pyrite od trzydziestu lat. Nie ma żadnych szkieletów w naszych szafach. 

- Pyrite jest ze sobą od trzydziestu lat? – Posłała mu niedowierzające 

spojrzenie. – Ile masz lat? 

Uśmiechnęła  się,  zerkając  na  jego  profil.  Nie  został  pokonany.  Jeśli 

ona poszłaby, on mimochodem podążyłby za nią. 

background image

– Przepraszam, to było niegrzeczne. 

- Wróćmy do pary w pokoju hotelowym. Jak myślisz, byli obecni na 

naszym show? 

Włosy  na  jej  szyi  zjeżyły  się.  Skąd  wiedział,  że  to  była  para?  Ona 

powiedziała  mu  tylko,  że  były  dwie  ofiary.  Detektyw  Wielki  –  Tyłek  dał 
jasno  do  zrozumienia,  że  żadne  informacje  nie  mogą  zostać  ujawnione 
dopóki rodziny nie zostaną powiadomione. 

-  Wiesz,  że  jestem  jasnowidzący.  –  Powiedział,  nie  odrywając 

wzroku od okna. – Nawet teraz ich obraz jest czysty w twoim umyśle. 

Jessie kiwnęła głową chociaż na nią nie patrzył. Byli już prawie w jej 

hotelu.  Napięcie  związało  jej  żołądek,  jej  uchwyt  na  kierownicy  zacisnął 
się.    Zabierze  go  do  hotelowego  baru.  Jest  zbyt  nieprzewidywalny  by 
zabrać go do jej pokoju. Cholera, to jej reakcje były nieprzewidywalne. 

- Już prawie jesteśmy? – Powtórzył jej myśli. 

- Tak, ale właśnie na coś wpadałam. Czy jeśli zabiorę cię do mojego 

pokoju, to skończymy rozmowę? – Jeśli myślał, że spędzi z nią noc to się 
zawiedzie. 

- Zadzwonię po mojego kierowcę, to nie będzie problem. – Pogłaskał 

palcem  jej  policzek,  jego  łagodny  dotyk  sprawił  jej  niespodziankę.  – 
Czemu  jesteś  taka  niespokojna?  Nie  powinnaś  być  zaniepokojona  kiedy 
jesteśmy w samochodzie. 

Strach automatycznie nie czynił osoby spokojną. Jessie nauczyła się 

słuchać  swojego  instynktu  już  bardzo  dawno  temu.  Refe  był 
niebezpieczny. Nawet, jeśli nie był powiązany z zabójstwami, to nadal był 
niebezpieczny.  Jego  seksowna  nonszalancja  nie  zgadzała  się  ze  sprytną 
inteligencją przebłyskującą w jego spojrzeniu. 

- Nie znam cię, myślę, że to niemądre, aby samotna kobieta siedziała 

sama w samochodzie z mężczyzną, którego nie zna. Żadnym mężczyzną. 

-  Dlaczego  prześladujesz  mężczyzn?  Co  powoduję,  że  jesteś  taka 

nieufna? 

background image

Podjechała  na  duży  hotelowy  parking  i  wyciągnęła  kluczyki  ze 

stacyjki.  

-  To  nie  jest  osobisty  uraz.  Po  prostu  wolę  aby  nasza  rozmowa 

odbyła się w hotelowej poczekalni. 

- Jessica – Poczekał aż na niego spojrzy i kontynuował. – Nigdy bym 

cię nie skrzywdził. 

-  Nie  jestem  tego  pewna.  –  Otworzyła  drzwi  samochodu  zanim 

kontynuowała.  –  Gdybyś  znał  mnie  wystarczająco  dobrze  wiedziałbyś,  że 
wolę jak nazywa się mnie Jessie. 

 

background image

Rozdział V 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

Refe  wysiadł  z  samochodu,  położył  swoje  ramiona  na  dachu  o 

obserwował  duży  parking.  Dobrze,  ale  najlepiej  by  było  gdyby  nikt  nie 
zobaczył  ich  zniknięcia.  Chciał  spokojnie  wytłumaczyć,  o  co  chodzi  i 
wtedy  przetransportować  Jessie  do  jego  fortecy  na  przedmieściu  Nowego 
Yorku. Jej zdeterminowanie wywierało na niego presję. 

- Wiem, jakie zdrobnienie preferujesz. Uważam, że to niebezpieczne 

dla kogoś tak ślicznego jak ty, używać imienia w męskim rodzaju. 

Odwróciła się, wiedział, że powinna, pomaszerowała z powrotem do 

niego. 

-  Bycie  kobietą-  policjantem  było  wrzodem  na  tyłku.  Jakikolwiek 

naukowy apel, jaki miałam był i zawsze będzie niepożądanym problemem. 
Nie  doceniam  twojej  protekcjonalności  i  nie  będę  reagować  na  Jessice. 
Nazywam się Jessie. 

-  Skoro  nalegasz.  –  Potrząsnął  głową  i  wyciągnął  rękę.  –  Masz  na 

sobie moją kurtkę. 

Opadła jej szczęka na chwilę przed tym jak palnęła. 

- Jeśli nie będę reagować na „Jessice”, ty nie będziesz odpowiadał na 

moje pytania? 

- Nie jestem glinom, wypytujesz mnie tutaj, jesteś piękną kobietą czy 

tego chcesz czy nie. 

Westchnęła i zakołysała jego kurtką na swoich ramionach. 

-  Nazywaj  mnie  jak  ci  się  żywnie  podoba,  ale  nie  wejdziesz  do 

mojego pokoju. 

background image

-  Wystarczająco  sprawiedliwe.  –  Zdjęła  jego  kurtkę,  on  złapał  ją  za 

nadgarstek ciągnąc ją aż do czasu, gdy była przy jego ciele –

 

Chodźmy do 

mnie. – Owinął swoje ramię wokół niej i skonstruował szczegółowy obraz 
domu. Dom. Zabierz nas do domu

Popchnęła się na jego klatkę piersiową, krzyknęła i zawinęła ramiona 

wokół  niego,  gdyż  wyrzucił  ich  z  impetem  w  stronę  nieba.  Ciepły  i 
delikatny,  czuła  się  wspaniale  przylegając  do  niego.  Skupił  się  na  ich 
miejscu  przeznaczenia  i  wzniósł  się.  Zimne  powietrze  pieściło  jej  skórę  i 
smagał jego twarz włosami. Wzrok był zbędny, aby utrzymać kurs, dlatego 
przycisnął swoją twarz do jej głowy i przycisną ją bliżej siebie.  

Faelon twierdził, że wie, że Antonelli została oznaczona przez niego, 

gdy  pierwszy  raz  pocałował  ją.  Przedstawił  to,  jako  elementarne  uczucie, 
instynktowne  wiedzenie,  znalezienie  swojego  partnera.  Refe  miał  takie 
bzdurne  myśli  dopóki  nie  pocałował  Jessicy.  Jej  duch  fascynował  go. 
Wyczuł jej szlachetność, czuła się w najwłaściwszym miejscu, gdy była w 
jego ramionach.  

- To nie jest prawdziwe. To nie jest prawdziwe. Ludzie nie potrafią 

latać. 

Jej  niedowierzanie  wywołało  jego  uśmiech.  Uparty  i  pewna  siebie, 

Jessica próbowała racjonalizować każde uczucie doświadczone dzisiejszej 
nocy.  Niestety,  dla  niej,  niespodzianki  się  dopiero  zaczęły.  Chciał 
ostrożnie  ją  w  to  wprowadzić,  udzielić  jej  umysłowi  analitycznych 
informacji  i  pozwolić  jej  potwierdzić  prawdy  niepodważalne.  Natalie 
rzuciła  rękawicę.  Niezależnie  od  tego  czy  Jessie  była  gotowa  czy  nie, 
zawody zaczęły się. 

-  Już  prawie  jesteśmy,  kochanie.  Spróbuj  się  zrelaksować. 

Lądowanie bywa trudne. 

Wizualizował  sobie  jej  sypialnie,  dotarł  do  celu.  Zacisnął  swoje 

ramiona  wokół  niej,  naciskając  jej  drżące  ciało  swoją  piersią,  swoją 
pachwiną,  swoimi  udami.  To  mogło  być  łatwiejsze,  gdyby  pojawili  się  w 
jego  pokoju  dziennym,  ale  jego  łóżko  oferowało  wygodniejsze  warunki. 
Krzyknęła,  gdy  przedostali  się  przez  dach.  Górna  kondygnacja 

background image

przechodziła w niewyraźną plamię, gdy jej płacz spotęgował się do krzyku. 
Skręcił  lądując  na  jego  wielkim  cztero-kolumnowym,  łóżku,  Jessie 
rozłożyła się na nim.  

Wpatrywała  się  w  jego  oczy,  jej  rysy  twarzy  były  zniekształcone 

przez strach i niedowierzanie.  

-  Jak…  Gdzie…  O  mój  Boże!  –  Odskoczyła  od  niego  i  uciekła  z 

łóżka.

 

Jej  piersi  walczyły  z  każdym  szaleńczym  oddechem,  oparła  swoje 

ręce na swoich kolanach. 

- Czym jesteś? 

Refe usiadł, przerzucił swoje nogi na krawędź łóżka.  

-  Chciałem  przerwać  to  łagodniej,  ale  ty  zapamiętałaś  jakieś 

seminarium  gwałtu  dokonanego  przez  osobę  znaną  ofierze,  przy  którym 
byłaś obecna i… 

-  Udzielałam  seminariów  i  nie  ma  niczego  zajmującego  w  gwałcie 

dokonanym przez osobę znaną ofierze! Kobiety mają dużo mniej kontroli 
niż  mężczyźni,  ale  są  pewne  rzeczy,  które  możemy  robić  by  zmniejszyć 
szanse zostania prześladowaną. – Jej racjonalna mowa zakończyła się, gdy 
dotarło do niej jej prawdziwe położenie – Ja… My… Lecieliśmy. 

-  Chciałem  umieścić  cię  w  bezpiecznym  miejscu.  Mój  dom  jest 

otoczony  tarczami.  Tak  długo  jak  tu  pozostaniesz  jesteś  poza  ich 
zasięgiem. 

- O czym ty mówisz? Kto mnie ściga? 

- Jessie. – Wziął jej dłoń między swoje. Jego palce był zimne jak lód. 

–  Nie  mam  anemii.  Pomyślałem  nasze  ostatnie  starcie  położyło  kres  ich 
irracjonalnej potrzebie bycia lepszym ode mnie, ale najwyraźniej byłem w 
błędzie. 

Oblizała usta i wyrwała swoje dłonie z jego uścisku.  

- Zabija twoich fanów by być lepszy? 

background image

Rozejrzała  się  po  pokoju,  patrząc  na  duże  łóżko  i  na  marmur 

wieńczący kredens.  

- To twój dom? 

- Chcesz coś do picia? To może chwilkę potrwać. 

 

 

***** 

 

 

Jessie  spoglądała  na  łóżko  i  na  Refe,  zadrżała.  Jej  skóra  ciągle 

mrowiła a ciche brzęczenie nie chciało opuścić jej uszu. Przyleciał z nią do 
jego  domu  by  ją  chronić.  Jej  ogłupiały  mózg  powoli  wracał  do 
prawidłowego funkcjonowania. Złapał ją w tali i… 

- Czym jesteś? – Zapytała ponownie. 

-  Dojdziemy  do  tego.  Póki,  co  musisz  odpocząć  i  posłuchać.  Gdzie 

będziesz czuć się najlepiej? 

-  Myślę,  że  nigdzie  mi  nie  będzie  wystarczająco  wygodnie,  gdy 

usłyszę to, co chcesz mi powiedzieć. 

Uśmiechnął się i przyłożył jej swoją rękę do czoła. 

-  Podejrzewam,  że  masz  rację.  -  Wziął  ją  za  rękę  i  poprowadził  do 

sypialni.  -  Etoro  i  ja  byliśmy  przyjaciółmi  bardzo  dawno  temu.  Nasza 
przyjaźń przeistoczył się w rywalizację. 

Zatrzymali  się  w  ogromnym  pokoju  dziennym.  Sklepienia  sufitów 

podkreślały wielkość galerii, Jessie mogła jedynie podejrzewać, jakie było 
prawdziwe  przeznaczenie  tego  pokoju.  Nieformalna  jadalnia  była 
usytuowana  w  jednym  kącie  głównego  piętra,  z  wyśmienitą  kuchnią 
widoczną przez szerokie sklepione przejście. 

background image

- Ładny dom. – Wymamrotała. – Gdzie jesteśmy? 

- Przedmieścia Nowego Yorku, niedaleko od Saratoga Springs. 

Nie  miała  żadnego  pomysłu  gdzie  to  było,  ale  nie  było  ważne 

którędy przyjechali. 

- Więc myślisz, że Etoro zabija twoich fanów? 

- Etoro i Natalie. Sprzymierzyli się przeciwko mnie już dawno temu. 

- Oni chcą przegłosować wyrzucenie cię z wyspy? - Po prostu się w 

nią wpatrywał, potrząsnęła głową. – Nieważne. Co czyni, że jesteś pewny, 
że to byli oni i jaki ja mam z tym związek? 

-  Wierzę,  że  oni  zrobili  z  ciebie  przynętę  i  wciągnęli  w  całą… 

sytuację. Jesteś obiektem zawodów. 

-  Zawodów?  –  Łącząc  jego  słowa  z  siedmioma  brutalnymi 

zabójstwami  żołądek  Jessie  skurczył  się.  Odsunęła  jedno  z  jadalnianych 
krzeseł i usiadła. – Co czyni, że uważasz, że to oni? 

Otworzył lodówkę i spojrzał ponad jej ramionami. 

- Woda, wino czy piwo? 

- Możemy porozmawiać przy kubku kawy? Moja głowa pęka. 

-  Oczywiście.  Czy  kawa  pomoże  ci  na  ból  głowy?  Jeśli  nie  mogę 

przynieść Aspirynę albo Tylenol. 

-  Zacznijmy  od  kawy.  –  Napełnił  ekspres  do  kawy  mielonymi 

kawowymi  fasolkami  i  wodą,  podczas  gdy  ona  rozglądała  się  po 
nieskazitelnym domostwie. – Nie spędzasz tu zbyt wiele czasu, prawda? 

-  Czemu  pytasz?  -  Gdy  kawa  była  już  gotowa,  znalazł  kubki  w 

jednym z kredensów. 

- Nie widzę tu życia. Bardziej jak w „Show Home”. 

background image

-  Kupiłem  to  miejsce  siedem  lat  temu  i  prawdopodobnie  spałem  tu 

dwanaście razy. Mam apartament na Manhattanie, ale spędzam większość 
czasu w hotelach bądź w domu zespołu. 

- Dom zespołu? 

- Kupiliśmy dom na Falls Church niedaleko Karuzeli. Pracujemy tam 

nad  nowym  materiałem  bądź  chowamy  się  przed  natrętnymi 
dziennikarzami. 

- Nie mogę uwierzyć, że Pyrite jest ze sobą od trzydziestu lat. 

Napełnił kubek kawą i podał jej. 

-  Nie  zawsze  byliśmy  Pyrite,  ale  członkowie  w  większości  są  ci 

sami…  od  dawna.  Chcesz  coś  do  tego?  –  Kiwnął  w  kierunku  jej 
parującego kubka. 

Potrzasnęła głową i usiadła przy stole naprzeciw niego. 

-  Pachnie  wspaniale.  –  Zanim  wzięła  ostrożny  łyk,  spotkała  jego 

spojrzenie. – Wróć do Erato i Natalie. 

-  Psychiczny  bagaż.  –  To  wszystko  wydaje  się  surrealistyczne. 

Telepatia,  zemsta  i  ludzie,  którzy  mogą  latać.  Jak  mogła  wziąć  to  na 
poważnie? 

Przełknęła  ślinę.  Siedziała  przy  kuchennym  stole  w  kuchni  Refe  na 

przedmieściach Nowego Yorku. Jak nie mogła wziąć tego poważnie? 

- Natalie użyła Daltona by cię szpiegować? 

- Zasadniczo. 

- Czy Dalton jest w niebezpieczeństwie? – Odstawiła kubek z kawą i 

założyła włosy za uszy. 

-  Dostarczył  wiadomość,  więc  nie  będą  chcieli  dale  go 

wykorzystywać.  

- Jaką widomość? Ja nadal nic nie rozumiem. 

background image

Odwrócił wzrok i założył swoje ręce na blat stołu. 

- Nie wiem jak ci to wyjaśnić, więc zobacz. – Wiercił się, oczywiście 

czuł się niekomfortowo z tym, co miał wyjawić. 

- Po prostu zobacz. – Napięcie zacisnęło jej klatkę piersiową. Pewny 

siebie  Refe  Steele  wiercił  się  jak  winny  chłopiec  w  szkle.  To  nie  będzie 
dobre. 

-  Jestem  wampirem.  –  Odwrócił  z  powrotem  swoją  twarz  w  jej 

kierunku, fioletowe światło zapłonęło głęboko w jego ciemnych oczach. 

Trzasnęła kubkiem i stanęła nagle wywracając krzesło. 

- Gówno prawda. 

Gdy  tylko  wymamrotała  te  słowa  dowody  wlały  się  do  jej  mózgu. 

Jego jasnowidztwo, gracja gdy się poruszał, do cholery on mógł latać! Inne 
obrazy  pośpiesznie  napływały  do  jej  myśli  kontynuując  rejestrując  to 
oczywiste zakończenie. Dalton maszerujący przez Zielony Pokój jak robot. 
Jej  niedawne  wizje  powróciły.  Bellita  zwinięta,  gdy  dwie  istoty  wirowały 
wokół  jej  nagiego  ciała.  Purpurowe,  jak  oczy  Refe,  mgła  okrążyła 
nadgarstek Bellity. 

- Nacięli jej nadgarstek, by ukryć ślady ugryzień.  

- Wy wszyscy jesteście wampirami. 

Wstał i okrążył stół, jego oczy znów były ciemne.  

- Etoro i ja byliśmy muzykami sądowymi w Ferrerze, we Włoszech. 

- Muzycy sądowi? – Robiła krok za każdym razem gdy on robił krok 

w  przód.  Jej  obrona  własna  oczywiście  nie  przewidywała  istnienia 
wampirów. Jak do diabła mogła przypuszczać, że obroni się przed tym? 

- Nie zamierzam cię ugryźć. – Odczytał jej ruchy czy myśli? Jeszcze 

nigdy  w  całym  swoim  życiu  nie  czuła  się  tak  bezsilna.  –  Mogę  wyczuć 
strach  jakim  ludzie  emanują  gdy  są  niespokojni.  Nie  muszę  mieć  dostępu 
do  twoich  myśli,  ty  mnie  nimi  obsypujesz.  –  Założył  ręce  na  klatce 
piersiowej,  jego  oczy  napełniały  się  frustracją.  –  Przyprowadziłem  cię  tu 

background image

aby  cię  chronić.  Jeśli  chciałbym  twojej  krwi  lub  chciałbym  spustoszyć 
twoje ciało, czemu nie zaatakowałem cię już w samochodzie? 

Jej  tyłek  zawadził  o  oparcie  sofy  i  połowa  pokoju  ich  rozdzieliła. 

Wzięła  kilka  głębokich  wdechów.  Miał  rację.  Jeśli  chciałby  ją  zabić, 
byłaby  już  martwa.  A  jeśli  chciałby  ją  wypieprzyć,  nie  wypuściłby  jej  z 
garderoby. 

-  Nadal  chcę  cię  pieprzyć,  nie  wątp  w  to  ani  przez  minutę.  Ale 

pozwól,  że  uczynię  to  dla  ciebie  jasnym.  Jeśli  cię  wypieprzę,  Jessico, 
będziesz mnie chciała bardziej, niż ja chcę ciebie.  

Jego wzrok pieścił jej twarz przez długą chwilę. Jej puls zmienił się 

gdy  pożądanie  skruszyło  jej  strach.  Nigdy  nie  spotkała  mężczyzny,  który 
samym  patrzeniem  tak  na  nią  działał,  wysyłając  jej  serce  w  wyścig  z 
każdym muśnięciem jego palców. Jak przetrwa, skoro ona nawet nie zaczął 
na poważnie swojego uwodzenia? 

- Mam kontynuować wyjaśnianie czy wolisz podyskutować na temat 

tego  jakimi  emocjami  emanujesz?  –  Miękczył  swoje  pytanie  miłym 
uśmiechem. 

-  Byłeś  sądowym  muzykiem  we  Włoszech.  –  Podpowiedziała, 

odciągając spojrzenie od jego tlących się oczu. – Kiedy to było? 

- Ważne wydarzenia zaczynają się w 1471. 

- 1471? Urodziłeś się w renesansie? – Jej serce znów przyśpieszyło.  

-  Wpadłem  w  oko  pewnej  włoskiej  arystokratce,  miała  na  imię 

Antonelli. Jej mąż dogadzał jej jak tylko mógł. Chciała mnie, więc Faelon 
dał jej mnie. 

- Nie jestem pewna, co masz na myśli. Byłeś niewolnikiem? 

Refe westchnął i wziął jej włosy w obie dłonie. 

- Możemy usiąść? To jest dość skomplikowane. – Okrążyła kanapę i 

usiadła.  Dołączył  do  niej  dając  jej  dużo  miejsca.  Wampiry  korzystają  z 
kilku  rodzajów  więzi.  Nie  chcę  zagmatwać  tej  sprawy,  chcę  wyjaśnić 

background image

najważniejszy  czynnik  tych  wydarzeń.  Nie  starał  się  być  protekcjonalny, 
ale jego arogancja drażniła ją. 

- Postaram się mówić prosto. 

-  Kiedy  wampiry  biorą  od  kogoś  krew,  niezależnie  czy  dawca  jest 

chętny  czy  nie,  to  otwiera  telepatyczne  połączenie.  To  połączenie  jest 
aktywne tak długo dopóki krew krąży. 

- Czy wampiry biorą krew od siebie nawzajem? 

-  Tak  ten  rodzaj  więzi  jest  nazywany  przymierzem,  ale  daj  mi 

wytłumaczyć resztę. Antonelli chciała mnie, więc Faelon wziął moją krew, 
czyniąc mnie wrażliwym a jego umysłową kontrolę. 

- Ty kontrolujesz Daltona, ale nie brałeś jego krwi. Dlaczego to było 

niezbędne dla Faelona… By się z ciebie napić? 

-  Ludzie  z  psychicznymi  umiejętnościami  są  odporni  na  mentalny 

przymus. Podczas koncertu, powiedziałem ci byś spojrzał na scenę. Byłaś 
świadoma mojego przymusu, czy po prostu byłaś posłuszna? 

-  Czułam  coś  czasami  gdy  patrzyłam  na  scenę.  –  Wzruszyła 

ramionami. - To mogło być to, tak myślę. 

-  Nie  odpowiedziałaś  na  mój  mentalny  rozkaz.  Wtedy  było  bardziej 

prawdopodobne, że musiałbym stworzyć więź krwi aby mieć jakąkolwiek 
kontrolę nad tobą. 

- Miała to w myślach. – Miała zbyt wiele pytań, a on dopiero zaczął 

swoją historię. – Miałeś psychiczne zdolności zanim zostałeś wampirem? 

Skinął głową. 

-  Kilku  ludzi  może  przetrwać  przemianę,  ale  ci  z  psychicznymi 

zdolnościami przeżywają dużo częściej. 

Serce Jessicy zachwiało się pod jego przypadkowym oświadczeniem.  

- To dlatego Etoro i Natalie wybrali mnie? Jeśli zdecydują się mnie 

przemienić, mam większe szanse przetrwać? 

background image

- To jest możliwe. Jak znam ich, podejrzewam, że ich motywacja jest 

bardziej zawiła. 

- Przepraszam. Wróć do Włoszech. 

Pochylił głowę.  

-  Jeśli  Faleon  wziąłby  moją  krew  znowu,  jego  kontrola  by  wzrastał 

dopóki  nie  stałbym  się  bezmyślną  kukiełką.  Nazywamy  to  niewolniczą 
wi
ęzią.  Ludzki  niewolnik  szybko  słabnie,  często  staje  się  szalony.  Ten 
rodzaj  więzi  jest  zakazany  w  Umowie,  spis  zachowań  którymi  wszystkie 
wampiry są skrępowane. 

- Kto wprowadził w życie Umowę? Macie wampirzą policję? 

Zwęził spojrzenie i przełożył swoje ramie za oparcie kanapy. 

- Rozpraszasz mnie celowo? 

-  Nie.  No  może.  –  W  czasie  gdy  była  detektywem,  myślała,  że 

widziała  już  wszystko.  Ale  nigdy  nie  przypuszczała,  że  będzie  siedzieć 
obok  gwiazdy,  wampira.  Część  niej  odmawiała  akceptacji  tego  co  było 
przed nią. – Postaram się już nie przeszkadzać. 

- Jest więcej subtelności, myślę, że będzie lepiej gdy ci to pokarzę. 

Zanim mogła zaprotestować, Refe wziął ją w ramiona i kołysał przy 

swojej klatce piersiowej i wpił swoje kły w jej gardło. 

 

background image

Rozdział VI 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

- On jest spektakularny, moja miłości. Jesteś zbyt dobry dla mnie. 

- Jeśli on zadowala ciebie, zadawala i mnie. 

Wizja  wcisnęła  się  w  myśli  Jessicy,  zacieniając  rzeczywistość. 

Kolory  tańczyły  jej  przed  oczami,  nagle  pojawiły  się  dwie  postacie. 

Drobnych  rozmiarów  brązowo  –  włosa  dziewczyna  stała  koło  blond 

mężczyzny.  Mężczyzna  głaskał  rozpuszczone  włosy  kobiety,  jego  jasne 

niebieskie oczy były utkwione w jej twarzy w kształcie serca. 

- Faleon i Antonelli. - Jessie usłyszała głos Refe wewnątrz jej myśli. 

- Widzisz adorację w jego oczach? On zrobiłby wszystko dla niej. 

Na  pierwszy  rzut  oka,  kobieta  wyglądała  niewinnie,  prawie  jak 

dziecko. Jej oczy, świeciły wiedzą dużo większą niż wskazywałby na to jej 

młodociany  wygląd.  Surowe  rysy  mężczyzny  i  przenikliwy  wzrok  nigdy 

nie  mogłyby  zostać  opisane  jako  przystojne.  Nawet  w  wizji  Jessie  mogła 

określić  które  z  nich  dominuje.  Drapieżnik,  bezwzględny  łowca,  jego 

pierwotna  natura  nie  dopuszczała  żadnego  błędu.  Jego  dłonie  wciąż 

dotykały Antonelli z niesamowitą czułością. Kontrast był hipnotyzujący. 

Antonelli  przeszła  do  przodu  i  wizja  przesunęła  się.  Młody 

mężczyzna  leżał  przykuty  łańcuchem  do  łóżka,  całkowicie  nagi  i 

potrzebujący  pomocy.  Przerażenie  i  nieposłuszeństwo  walczyło  wewnątrz 

background image

jego  ciemnych  oczu  gdy  szarpał  za  skórzane  mankiety  owijające  jego 

nadgarstki i kostki. Jessie zajęło chwilę zanim rozpoznała rysy Refe. Jego 

ciało  było  wąskie  nie  miało  tej  muskularnej  symetrii,  którą  podziwiała  w 

garderobie. 

- Byłem wtedy młodszy. 

-  Rozumiesz  czemu  tutaj  jesteś?  –  Antonelli  omiotła  spojrzeniem 

ciało  Refe  zanim  wróciła  do  jego  twarzy.  Knebel  zagłuszył  jego 

odpowiedź. – Zostałeś przeznaczony do najwspanialszej rzeczy jaką tylko 

mógłbyś  sobie  wymarzyć.  Jestem  skłonny  uczyć  cię,  prowadzić  cię,  ale 

musisz być skłonny uczyć się. 

Potrząsnął  głową,  kręcił  się  walcząc  z  całą  jego  siłą.  Jego  furia 

odbijała się rykoszetem na Jessie. Przeklinał swoją bezsilność i mentalnie 

wysyłał tą sukę do piekła.  

Antonelli studiowała jego twarz a uśmiech wykrzywiał jej twarz. 

-  Taki  duch.  Wiedziałam,  że  muszę  cię  mieć  gdy  tylko  usłyszałam 

jak  śpiewasz.  Twój  głos  rezonuje  pasją.  –  Usiadła  na  krawędzi  łóżka  i 

pogłaskała jego twarz. Refe odepchnął się od jej delikatnego dotyku. – Nie 

zamierzam  cię  ugryźć,  ale  muszę  nalegać  abyś  ze  mną  współpracował 

przez miesiąc. Jeśli nie zobaczysz wartości w moich lekcjach podczas tego 

czasu wypuszczę cię.  

Spiorunował  ją  wzrokiem  zacisnął  i  przestał  zaciskać  swoja  głowę. 

Emocje  wybuchły  wewnątrz  Jessie…  złość,  frustracja  i  pożądanie.  Oferta 

Antonelli  kusiła  Refe,  sprawiała,  że  aż  tak  bardzo  nie  cierpiał  z  powodu 

własnej  słabości.  Uczyniła  go  związanym  i  bezsilnym.  Powinien  nic  nie 

czuć ale czuł pogardę. 

background image

-  Widzisz  siłę  jego  ducha,  moja  miłości?  –  Spojrzała  na  Faelona  – 

Powinieneś pomyśleć o przemienieniu go. 

-  Jeśli  on  przysięgnie  tak  jak  ty  w  to  wierzysz,  rozważę  to.  Faeton 

cofnął się ciągle czujny, założył ręce na klatce piersiowej. 

Pchnął  ją  w  pobliże  łóżka;  Antonelli  rozwiązała  pasek  swojego 

szlafroka i wzruszyła ramionami w skąpym ubraniu. Oczy Refe poszerzyły 

się  i  rzucił  spojrzenie  na  Faelona.  Dlaczego  on  tam  tylko  stoi?  Czy  ta 

kobieta była jego żoną? 

-  Zmysłowość.  –  Antonelli  zatrzymała  się  czekając  aż  Refe  na  nią 

spojrzy. – To jest narzędzie, broń, ale niewielu zawiera swoją moc w tym 

bo  nie  mają  umiejętności  by  użyć  tego  efektywniej.  Będę  cię  uczyć 

Rafaelu. Chcesz się uczyć? 

Refe zmusił swoje suche gardło do przełknięcia. Nawet gdy potrząsał 

głową, by odrzucić jej ofertę, opuścił wzrok. Jej piersi były duże i okrągłe, 

jej  sutki  mocno  ściągnięte.  Jej  kobiecy  wzgórek  był  gładki  tak  samo  jak 

cała  reszta  jej  skóry.  Dlaczego  usunęła  włosy?  Nie  chciał  odpowiadać  na 

jej  nagość,  ale  właśnie  jego  fiut  stwardniał.  Znów  rzucił  spojrzenie  na 

mężczyznę.  Kobieta  chciała  oczywiście  być  z  nim,  ale  jaką  rolę  miał 

odegrać mężczyzna? 

- Twoja natura jest bardzo cielesna. Słyszę to w twoim głosie, widzę 

w twoich oczach.  Możesz być  moim  najlepszym uczniem, jeśli tylko sam 

zechcesz  się  uczyć.  –  Antonelli  oblizała  usta  i  przeciągnęła  jej  palcem 

wskazującym  po  jego  udzie.  –  Jesteś  w  wspaniałej  pozycji.  Długi  i 

szczupły,  z  obietnicą  przychodzącej  dużo  większej  siły.  Nauczę  cię  jak 

używać  twoich  palców,  ust,  zębów  języka.  Nauczę  cię  jak  zwiększyć 

background image

ciśnienie,  kontrolą,  naciskiem,  dominacją  i  kapitulacją  w  oczekiwaniu.  – 

Owinęła  jej  palce  wokół  jego  fiuta  trąc  nasadę  jej  kciukiem.  –  Spójrz  na 

mnie Rafaelu. Smakowałeś kiedyś pasji? 

Jego  fiut  wydłużył  się  i  pogrubił  wraz  z  jej  chwytem.  Jak  mógł 

opierać  się  jej  kuszeniu?  Wpełzła  na  łóżko  po  jego  stronie,  rozdzielając 

jego  uda,  pokazując  jej  fałdki  i  śniade  przejście.  Chciał  jej  dotknąć, 

wepchnąć do środka, i nauczyć się wszystkich nikczemnych umiejętności, 

których obiecała go nauczyć. 

-  Chciałbyś  mnie  dotknąć?  -  Ochota  podniosła  jego  piłki  mocno 

sprzeciwiając  się  jego  ciału.  Zamknął  oczy  i  ugryzł  mocno  knebel.  –  Nie 

ma  nic  wstydliwego  w  twoim  pożądaniu.  –  Sprawić  ci  przyjemność 

ustami?  Lubisz  tak?  –  Otworzył  oczy  a  jego  ramiona  napięły  się  a  ręce 

zacisnął w pięści. Zachichotała. 

– Co on myśli Faleonie? Nie chce go obezwładniać.  

-  Pożądanie  właśnie  wygrywa  ze  strachem,  ale  nie  chce  być 

ograniczany. Jego doświadczenie jest minimalne, myśli, że żywi niezwykle 

śmiałe fantazje. 

- Widzę. 

Faleon podszedł bliżej łóżka, posyłając Refe ostrożne spojrzenie. 

-  Prawda  jest  taka,  że  nie  masz  wyboru.  Zaakceptujesz  usługi 

Antonelli i wyciągniesz korzyści z jej nauk albo ja zrobię z ciebie mojego 

niewolnika.  –  Purpurowe  światło  zaiskrzyło  w  oczach  Faelona  i  otworzył 

usta ukazując długie, spiczaste kły.  

Refe krzyczał poprzez knebel, mocno szarpiąc więzy.  

background image

Demon! Demon! 

Słyszał opowieści o takich kreaturach. Modlitwy do jego dzieciństwa 

rozbrzmiewały w jego myślach. Co on zrobił? Za co został ukarany? 

- Spokój! – Głos Faleona pobrzmiewał autorytetem. – Przestań walczyć!  

 

Spokój  wpłynął  w  jego  myśli,  odsuwając  od  niego  strach  i  złość. 

Zapadł się w łóżko, dysząc, wyczerpany. 

 

-  Już  dość  przymusów.  –  Powiedziała  stanowczo  Antonelli.  –  Chcę 

by  uległ  z  własnej  woli.  –  Odwróciła  się  powrotem  do  Refe  i  ciągła  jej 

palcem w dół aż do środka jego klatki piersiowej. – Jeśli zrelaksujesz się i 

pozwolisz  sobie  polubić  moje  pocałunki,  uwolnię  cię  z  łańcuchów.  Dużo 

bardziej  wolę  uległych  studentów,  ale  musisz  zasłużyć  na  moje  zaufanie. 

Jej  usta  zamknęły  się  wokół  jego  fiuta.  Jego  ciało  wygięło  mocno  jako 

cięciwa łuku, a wizja wyblakła i stała się czarna. 

 

Jessie zadrżała w ramionach Refe, jej myśli były ogłupiałe, jej ciało 

płonęło. Jego usta poruszały się na jej gardle, jego język łagodnie głaskał. 

Pożądanie skwierczało w niej. Miała zawroty głowy, była słaba. Zaplątała 

swoje palce w jego włosach. Odepchnęła jego twarz z dala od jej szyi. 

-  Co  ty…  Co  ty…  Ugryzłeś  mnie!  –  Z  tą  samą  siłą  z  jaką  wizja 

zaatakowała jej myśli, rzeczywistość wróciła. Szamotała się na kanapie, jej 

palce przyciskały jej szyję. 

- Co to dla mnie oznacza? 

-  Nic.  –  Westchnął  i  także  wstał.  –  Użyłem  tylko  moich  kłów  byś 

mogła zobaczyć jak to się dla mnie zaczęło. 

Oblizała  usta  ignorując  dziwne  mrowienie  jakie  wybuchło  na  jej 

języku. 

- Jak długo byłeś jej… studentem? 

background image

Zachichotał. 

-  Słowa  mnie  nie  obrażają.  Nauczyłem  się  więcej  od  Antonelli  niż 

kiedykolwiek  bym  przewidział.  Dzieliłem  z  nimi  dom  przez  sześć  lat 

wtedy Faleon zgodził się mnie przemienić.  

-  Zgodził  się  cię  przemienić?  –  Nie  chciałaby  jej  głos  brzmiał  tak 

dezaprobująco. – Chciałeś stać się wampirem? 

-  Wampiry  są  silniejsze,  szybsze  i  zdrowsze  niż  ludzie.  –  Wzruszył 

ramionami.  –  Czemu  miałbym  nie  chcieć  zostać  wampirem?  –  Leniwy 

uśmiech  rozdzielił  jego  usta.  Jego  kły  cofnęły  się.  -  Na  pewno  nie 

myślałaś,  że  jestem  pozbawionym  charakteru  demonem.  Byłem 

przesądnym  chłopakiem,  kiedy  napotkałem  Faleona.  Jesteś  rozsądnym 

ulicznym ex- gliną.  

- Co czyni mnie twardszą na zaakceptowanie tego rodzaju opowieści. 

– Zrobiła krok w jego kierunku, studiując jego zrelaksowaną postawę, jego 

spokojną ekspresję i jego oceniające spojrzenie. Miał blisko pięćset lat by 

zaakceptować  egzystencję  wampira.  Ona  miała  mniej  niż  godzinę.  – 

Zostałam  wykwalifikowana  by  wierzyć  w  to,  co  widzę,  czuję,  słyszę, 

dotykam. 

- I smakuję. – Uśmiechnął się. 

Wizja  zostawiła  ją  obolałą  i  niespokojną.  Była  wrażliwa  na  jego 

urok, gdy jej świat nie wirował. Nie ufała będąc teraz obok niego. 

-  Skoro  bycie  wampirem  jest  takie  cudowne,  czemu  Faelon  nie 

przemienił Antonelli?  

-  Transformacja  trwa  bardzo  długo,  ale  kilku  może  ją  przetrwać. 

Antonelli jest doskonałym przykładem. Spędziła wieki po stronie Faelona 

marząc by mogła być tym, kim on jest. 

background image

-  Antonelli  nadal  żyje?  –  On  jedynie  skinął  głową.  –  Jak  to  jest 

możliwe? 

-  Więź  Dusz  jest  najbardziej  intymnym  z  połączeniem.  Najczęściej 

Więź Dusz jest tworzona między dwoma wampirami, ale jest możliwe, aby 

wampir założył Więź Dusz na Sojusznika Krwi. 

- W jaki sposób Etoro i Natalie pasują do tego wszystkiego? – Jessie 

starała  skupić  się  na  teraźniejszości,  ale  nie  mogła  odczytać  jej  myśli  z 

wizji.  Słodko-  gorzka  tęsknota  Refe  wciąż  pobrzękiwała  w  jej  myślach. 

Pragnął  Antonelli  każdym  swoim  włóknem  i  nienawidził  siebie  za  do 

pożądanie. Rozumiała tą sprzeczność aż za dobrze. 

Dołączył do niej na kanapie. Jego ruchy były gładkie i powściągliwe.  

-  Przed  moją  przemianą,  podróżowaliśmy  przez  wiele  lat. 

Spotkaliśmy  Etoro  w  Wenecji.  To  było  wspaniałe  miasto  w  całym  jego 

splendorze. Był muzykiem w jednym z kłębowisk jakie spotkaliśmy. Czas 

nie  miał  dla  niego  znaczenia,  podczas  gdy  miałem  się  świetnie  i 

rozkwitnąłem.  Chciał  dowiedzieć  się  jak  pozostać  tak  młodym,  tak 

zdrowym. Zrobiłem, ile w mojej mocy aby uchylić się przed jego pytaniem 

ale Etoro był zdeterminowany by poznać źródło mojej witalności. 

- Jak dowiedział się czym zostałeś? 

- Śledził mnie przez tygodnie zanim przyłapał mnie nakarmieniu się. 

Nie rozpoznałem jego obsesji dopóki nie było za późno. Byłem wampirem 

dopiero przez jedenaście lat, więc moja moc wciąż się rozwijała. 

Po  jedenastu  latach  jego  moc  wciąż  się  rozwijała?  Lata  oczywiście 

inaczej mijały dla wampirów.  

- Co zrobił? 

- Zagroził, że wyjawi czym jestem jeśli go nie przemienię. 

background image

Jego  ton  był  nawet  konwersacyjny.  Może  wydarzenia  już  nie  miały 

na niego wpływu a może pozostawał spokojny dla jej korzyści? 

-

 

Wyjawiać  to  komu?  To  nie  było  tak,  że  mógł  wtedy  wrócić  po 

kamerę. To nie byłoby jego słowo przeciw twojemu? 

-  Ludzie  byli  wtedy  inni.  Przesądy  i  polityka  tworzyły  dziwne 

połączenie.  Włochy  uniknęły  najgorszemu  z  nich,  ale  Inkwizycja  w 

Hiszpanii  przeprowadziła  tysiące  egzekucji  w  imię  „prawdziwej  walki”. 

Jak myślisz co ci ludzie zrobiliby z człowiekiem który się nie starzeje? 

Jessie lubiła czytać o historii, poznawać zwyczaje i rozwój innych er. 

Refe  doświadczył  rozwoju  ludzkości.  Przetrwał  wojny,  był  świadkiem 

wzlotów  i  upadków  społeczności.  To  spowodowało  chłód,  gdy  myślała  o 

jego doświadczeniach.  

Skierowała swoje myśli z powrotem na Etoro. 

- Przemieniłeś go? 

-  Nie  mogłem,  chociaż  chciałem.  Moja  własna  przemiana  nie  była 

jeszcze  kompletna.  –  Przerwał,  ścisnął  usta  w  cienką  linię.  –  Faelon 

odmówił, nie chciał być manipulowany przez groźby, ale co najważniejsze, 

wyczuł  brak  równowagi  w  Etoro  co  czyniło  go  niechętnym  nawet  na 

zastanowienie się nad wywołaniem przemiany.  

- Więc, wiem, że Etoro jest teraz wampirem. Kto go przemienił? 

-  Kobieta  imieniem  Cecilia.  Była  jedną  z  partnerek  Faelona.  – 

Położył  rękę  na  jego  włosach  i  pogonił  ją  zanim  mogła  rozproszyć  go 

kolejnymi  pytaniami.  –  Gdy  Faelon  zmusił  Etoro  by  przeniósł  się  gdzie 

indziej po transformacji, zostaliśmy wrogami.  

Uwolniła  drżący  oddech.  Logika,  rutyna  i  instynkt  były  dla  niej  tak 

samo  ważne  jak  broń,  teraz  była  pozbawiona  każdego  z  tych  elementów. 

background image

Wampiry  są  prawdziwe.  Powtarzała  te  słowa  dopóki  jej  mózg  przestał  je 

rejestrować.  

- Czego chce ode mnie Etoro? Nigdy wcześniej mnie nie znałeś. Jak 

zamierza użyć mnie w tej bitwie?  

- Mam wiele podejrzeń co to tego ale żadnego nie mogę udowodnić. 

Faelon mógłby powiedzieć na więcej. 

- Chcesz zabrać mnie do Faelona? – Nieubłagana postawa wampirów 

i przeszywające spojrzenie przebłysło przez jej wspomnienia. 

- Wie więcej o Etoro niż ktokolwiek żyjący. Etoro lubił mnie zrażać 

ale gardził Faelonem. 

Pochyliła głowę, ostrożnie strzegąc swoich myśli. Nie było drogi, do 

diabła,  dzięki  której  mogłaby  to tego  nie  dopuścić.  Faelon uczynił  z  Refe 

niewolnika,  oferował  mu,  skutemu  łańcuchami,  swoją  żonę.  Ciepłe 

mrowienie  spłynęło  w  dół  jej  kręgosłupa.  To  było  tak  łatwe  wyobrazić 

siebie  miejsce  pokazywane  przez  Refe,  powściągliwe  i  bezsilne,  jakby 

Refe spuścił swoje usta do jej cipki.  

-  Kiedy  wychodzimy?  –  Oczyściła  jej  gardło,  uwalniając  ciche 

„purrr”. – Czy on ciągle żyje we Włoszech? 

Refe  nie  odpowiedział,  więc  na  niego  spojrzała.  Kurwa!  Jego  oczy 

świeciły fioletowym ogniem i powoli oblizywał usta. 

- Jeśli przejdziesz za tarcze beze mnie, nauczysz się co to znaczy być 

bezsilnym. To nie jest gra. 

Spokojny,  cichy,  śmiertelny,  jego  ton  głosu  zadawał  kłam 

intensywności w jego oczach. 

- Skąd to wiesz? – Podniosła się na nogi i skradała wokół wysokiego, 

szklanego kawowego stolika. 

background image

-  Faelon  i  Antonelli  oczywiście  należą  do  gry,  uczyłeś  się  od  nich. 

Skąd  mogę  wiedzieć,  że  Etoro  kiedykolwiek  istniał?  Zostałeś  zmuszony  

zabrać  mnie  do  swojego  mistrza?  Czy  to  jest  prawda?  –  Zmierzała  do 

drzwi, ponieważ odklepała już swój sznurek pytań. Ucieczka była jej jeyną 

opcją. Zakręciła i zderzyła się z Refe. Krzyknęła. 

-  Nie  możesz  wyjść.  Nie  zrozumiałaś  jeszcze  ich  motywacji,  ale 

Etoro jest prawdziwy. – Refe szarpnął ją za ramię i pociągnął z powrotem 

do pokoju. Jessie poruszała się i kręciła, drapiąc jego dłonie i kopiąc swoje 

stopy. 

- Jutro wyruszamy do Włoch. Muszę odnowić swoje siły zanim znów 

z kimś polecę. 

Wciąż była w jego ramionach, jej oczy były szerokie i świecące. 

- Jak zamierzasz odnowić swoje siły? 

Zachichotał, światło księżyca podkreślało jego kły. 

-  Pomimo  twoich  prób  ukrycia  twojego  radosnego  podniecenia, 

zobaczyłem obraz w twoim umyśle. Możemy odegrać moją pierwszą noc z 

Antonelli  i  zobaczymy  czy  ty  zechcesz  się  uczyć.  –  Posadził  ją  niedaleko 

swojego  łóżka  a  ona  rzuciła  się  do  drzwi.  Ze  zdławionym  chichotem, 

rzuciła ją na łóżko.  

- Możesz opierać się przyjemności lub krzyczeć póki nie zabraknie ci 

głosu  ale  nie  wypieprzę  cię  ani  nie  wezmę  twojej  krwi  dopóki  z  własnej 

woli nie zaoferujesz mi tego. 

- Jesteś stuknięty! – Przeturlała się na drugą stronę łóżka. Złapał ją za 

kostki i przekręcił ją na plecy. Krzyczała i machała gdy niszczył jej ubranie 

i  mocował  się  by  ułożyć  ją  w  pozycji  aby  przykuć  ją  podbitymi  futrem 

kajdankami. Szarpała więzy z całą jej siłą, potwierdzała to, że jest bezsilna, 

tak jak on w wizji. 

background image

Przerwał, spoglądając na nią w dół purpurowymi oczami.  

- Wiem, że bycie upartą jest w twojej naturze ale kapitulacja obsłuży 

cię lepiej dziś wieczorem. 

 

background image

Rozdział VII 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

 

Z  niestarannym  uderzeniem  ręki,  Refe  rozpuścił  swoje  ubranie  i 

dołączył do niej na łóżku.  

 

-  Co  prawda,  aby  rekonstrukcja  była  prawdziwa  powinienem  cię 

zakneblować,  ale  to  mogłoby  powstrzymać  mnie  przed  pocałowaniem 

ciebie. 

 

Jessie  oblizała  usta,  jej  wzrok  był  skupiony  na  jego  zmysłowych 

ustach. 

 

- Czy Antonelli cię całowała? 

 

-  Nie  podczas  pierwszej  nocy.  –  Rozciągnął  się  po  jego  stronie  i 

włożył jedno ramię pod jej kolano. – Antonelli jest seksualnym koneserem. 

Lubi mężczyzn i kobiety w każdym wyobrażalnym połączeniu. 

 

-  Ty  i  Faelon  wzięliście  Antonelli  razem?  –  To  nie  wymagało  zbyt 

wielkiej  wyobraźni  by  zobrazować  sobie  szczupłe  ciało  Antonelli  w 

kanapce  pomiędzy  dwoma  potężnymi  mężczyznami.  Refe  był  na  spodzie 

czy może wypełniał tyłek Antonelli? Gwałtowne drżenie wstrząsnęło nią i 

spojrzała  z  dala  od  jego  bujającego  w  obłokach  spojrzenia.  Dlaczego  go 

zachęcała? Powinna opierać się tej deprawacji, albo przynajmniej pozostać 

cicho. 

background image

 

- Ujeżdżała  mojego fiuta, podczas gdy Faelon wypełniał jej tyłek. – 

Wcisnął swoją rękę miedzy jej uda i pochylił się by wyszeptać jej do ucha. 

– Jesteś mokra. To dzięki pomysłowi, że możesz być wzięta przez dwóch 

mężczyzn na raz czy to nie ma w ogóle znaczenia? 

-  Jestem  przykuta  do  twojego  łóżka  a  ty  dotykasz  palcami  mojej 

waginy. – Chwytała się szybko niszczejących resztek jej oporu, próbowała 

skoncentrować  się  na  oddychaniu.  Nie  powinna  oddać  mu  się  bez  walki. 

Po prostu nie powinna!  

-  Antonelli  lubi,  gdy  kobiety  pieprzą  ją  językiem,  podczas  gdy 

kobieta jest pieprzona od tyłu. Smakowałaś kiedyś soku kobiety? 

-  Nie.  Nigdy  nie  czułam  potrzeby  bycia  seksualnym  koneserem.  – 

Pchnął palcem wewnątrz jej jądra i Jessie zacisnęła zęby. 

- Spokojnie, zaczęliśmy naszą lekcję. 

Potrząsnęła głową, jej oddech drżał jakby jej uciekał. Powiedział, że 

nie  wypieprzy  jej  dopóki  ona  nie  zaakceptuje  ulegle  więzi.  To  nie  było 

wielkim  pocieszeniem  w  sytuacji,  gdy  sam  jego  głos  powodował,  że 

stawała  się  mokra.  Kilka  ciosów  jego  kciuka  mogło  spowodować,  że 

dojdzie.

 

Kiedy została taką łatwą zdobyczą? 

-  Wampiry  odżywiają  się  płynami  ludzkich  tajemnic.  –  Wyciągnął 

ramie  spod  jej  szyi  i  usiadł  obok  niej.  Jego  druga  ręka  kontynuowała 

leniwe  ruchy  między  jej  udami.  -  Ślina  ma  lecznicze  właściwości.  Jeśli 

będę ranny możesz pomóc mi długim, pełnym pasji pocałunkiem. 

Zwijała się, rozproszona przez przekomarzanie jego palców. 

- I krew? 

background image

-  Krew  zawiera  największą  koncentrację  substancji  odżywczych, 

których wymagamy. Ale to… - Wciągnął palec z jej rdzenia i uniósł go do 

ust  -  …jest  odurzające.  Więcej  niż  mamy,  więcej  niż  chcemy.  Pasja  jest 

uzależniająca.  Krew  smakuje  słodko  tylko  wtedy,  gdy  jest  połączona  z 

pasją. Jesteś gotowa by mnie karmić, Jessico? 

- Powiedziałeś, że nie weźmiesz mojej krwi chyba, że ja… 

-  Nie  myślałem  o  twojej  krwi.  –  Przeniósł  się  pomiędzy  jej  nogi 

wślizgnął swoje ręce po jej spód. Rozdzielając jej fałdki swoimi kciukami. 

Zatrzymał się by zasmakować jej zapachu. 

- To jest wyczerpujące dla człowieka, ale wampir może przetrwać na 

wytrysku. Bądź uparta, jeśli chcesz. To smakuje lepiej, w każdym razie. 

Jessie  myślała,  że  wie,  czego  oczekiwać.  Była  zaręczona  przez 

wzgląd na Chrystusa. Ale Refe rozwiał jej oczekiwania wraz z pierwszym 

pchnięciem  kciuka.  Lizał  jej  szczelinkę  od  góry  do  dołu,  ciągle,  bez 

przerwy, chłepcząc jej sok z głośną rozkoszą. Nie było nic niepewnego w 

jego  pieszczotach,  nic  czułego.  Przesunął  swoje  usta  na  jej,  metodycznie 

ssąc  jej  delikatne  fałdki  i  smakując  jej  obolałego  rdzenia.  Delektował  się 

ostatnią  kroplą  jej  namiętności  przed  ustawianiem  jego  ust  ponad  jej 

łechtaczką. 

Wylizał ją do czysta, teraz chciałby znów stała się mokra. Realizacja 

wysłała gwałtowne drżenia po jej kręgosłupie. Jej sutki zacisnęły się a jej 

rdzeń pulsował. 

To  jest  wyczerpujące  dla  człowieka,  ale  wampir  może  przetrwać  na 

wytrysku. Miał to dosłownie na myśli. Przyłożył swój język do jej waginy 

zaczynając  od  nowa  cykl  pobudzenia.  Drżała,  jej  duch  protestował. 

background image

„Zatrzymaj  to”!  Nie  kłamałaby  biernie,  podczas  gdy  on  wyżywił  jej 

seksem.  Dzieliliby  to  doświadczenie  albo  ona  wychodzi.  Zignorował  jej 

obiekcje i kontynuował pożeranie jej kremu.  

Napięcie  chwyciło  jej  żołądek,  przyjemność  rosła  z  niesamowitą 

prędkością.  Jej  uda  napięły  się,  rozłożone  szeroko  przez  jej  pozycję. 

Podniósł  ją,  przechylając  jej  biodra  aż  jego  usta  zamknęły  się  na  jej 

wzgórku. Ssał i pocierał jej łechtaczkę swoim językiem, zwoływał falę po 

przypływie  uczucia.  Krzyknęła,  wyginając  się  w  łuk  do  jego  ust  wtedy 

silnie przekręciła się. Czemu to było aż tak dobre? 

Surowy  i  nieskruszony,  brał  wszystko,  czego  tylko  potrzebował  i 

nagradzał ją cudowną przyjemnością. W kółko rozkazywał jej zwolnieniu. 

Jessie  szarpnęła  za  jej  więzy,  przerażona  przez  jego  bezstronność. 

Niezależnie  od  olbrzymich  orgazmów,  ona  nie  chciałabyś  jego… 

pożywieniem.  

- Proszę. – Zapłakała. – Już nie. Ja już tego nie chcę. 

Klękając  między jej udami, podniósł twarz. Jego usta błyszczały jej 

kremem a jego oczy wwiercały się w jej. 

- Czego chcesz? 

 

 

***** 

 

 

background image

Refe patrzył jej w oczy, oceniając jej reakcje. Jeśli weźmie, chociaż 

trochę  więcej  i  otworzy  połączenie  miedzy  ich  myślami,  wtedy  będzie 

mogła  poczuć  emocje  kipiące  w  nim.  Nigdy  jego  duch  nie  odpowiadał  z 

taką intensywnością i z tak sprzecznymi uczuciami. Jej smak kusił go. Jej 

opór  napędzał  jego  determinację.  Chciał  podbić,  mocno  i  szybko  ją 

wypieprzyć  już  bez  żadnych  pozorów.  Była  jego  i  jej  ciało  wiedziało  o 

tym. Teraz, pragnienie by zwolnić ją z kajdanek i ułożyć ostrożnie w jego 

ramionach było silniejsze. 

- Nie mam przypadkowych kontaktów seksualnych i to jest gorsze. – 

Łzy zaświeciły na jej rzęsach. Jej upór zniknął gdzieś daleko. – Nie czujesz 

nic, ale… twój głód, gdy mnie dotykasz i nie chce być czyimś posiłkiem… 

-  Nie  masz  zielonego  pojęcia,  co  teraz  czuję.  -  Wymawiał  słowa  z 

łatwością pomimo warknięcia w jego głosie. – Zaoferuj mi swoje gardło a 

pokarzę ci. 

-  Jeśli  weźmiesz  moją  krew,  zostanę  twoim  niewolnikiem.  Sam  to 

powiedziałeś. 

- Więź Krwi powstaje wtedy, gdy woja krew jest w moim ciele przez 

dłuższy czas, kilka godzin, najdłużej dzień. Nie chce cię kontrolować. 

- Czego chcesz? – Powtórzyła jego pytanie. 

- Zaakceptuj połączenie a pokarzę ci. 

Ścisnęła usta w próbie ukrycia ich drżenia.  

- Nie nienawidzę tego. Dlaczego muszę zrzec się kontroli? 

background image

-  Nie  musisz.  –  Przykrył  część  jej  tworzy,  próbując  jej  ust  jego 

kciukiem.  –  Teraz  kontrolujesz  swoje  kajdanki.  Jeśli  zeszczesz  będziesz 

wolna. 

Jej  brwi  zmarszczyły  się  lekko  i  ugryzła  swój  kciuk,  niepewność 

rozwijała  się  w  jej  oczach.  Zatrzymała  się  na  chwilę,  gdy  jej  długie  nogi 

zawinęły się wokół jego bioder. Patrzył na jej ręce, czekając, aby dla niej 

wyrzucić kajdanki. Ona po prostu się do niego uśmiechnęła. 

- Lubię mężczyzn, którzy rozumieją, co to kompromis. – Odwróciła 

głowę  i  pocałowała  środek  jego  dłoni.  –  Skończmy  to.  –  Wyszeptała,  jej 

ciepły oddech rozchodził się po jego skórze. 

Przewracał jej w głowie dopóki ich spojrzenia nie zablokowały się.  

-  To  nie  musi  szkodzić.  -  Pochylił  się  i  przykrył  jej  usta  swoimi, 

pieszcząc  jej  usta  i  skubiąc  jej  brodę.  –  Chcę  być  w  tobie,  kiedy  założę 

więź. 

Uwolniła swój oddech w długim postrzępionym westchnięciu. 

- Ja też tego chcę. 

Wciąż  na  kolanach,  obrócił  wargi,  podnosząc  jedną  z  jej  kostek  do 

swoich  ramion.  Gorąca,  mokra,  gotowa  jej  ciało  otworzyło  się  na  niego. 

Oglądała go, jej oczy pełne błysku pasji, jej ramiona rozciągnęły się nad jej 

głową  w  chętnej  kapitulacji.  Odnalazł  jej  szparkę  główką  jego  fiuta, 

smakując  jej  i  smarując  go.  Antonelli  nauczyła  go  smakować  momentu 

penetracji. Jakakolwiek bestia mogła wcisnąć fiuta w dziurkę. 

Okrążył  jej  otwór,  naciskając  jej  waginę  kciukiem,  czekając  na 

ostrzegawczy warkot jej gładkiej cipki. Mruczała i podniosła swoją wolną 

background image

nogę. Uśmiechnął się, jeszcze nie gotowy by ją poczuć. Oczekiwanie było 

jego  własnym  rodzajem  przyjemności.  Był  uczony,  aby  być  bezlitosny. 

Pchnął tylko rozszerzoną główką jego fiuta, zatrzymał się  i spojrzał jej w 

oczy. 

-  Wampiry  są  żywiołowymi  istotami  żywymi,  dużo  bardziej  niż 

ludzie.  -  Gdy  tylko  założyłby  Więź  Krwi,  wyczułaby  jego  przytłaczającą 

zaborczość.  Nie  chciał  odstraszyć  jej.  –  Stworzymy  bezkrytycznej  pary.  - 

Wchodził  głębiej,  przyglądając  się,  jak  jej  ciało  przyjęło  z  zadowoleniem 

jego trzonek. 

Jej piersi zadrżały i zarzuciła głową, w dzikim doświadczeniu. 

- Musimy o tym teraz mówić? 

-  Często  pieprzymy,  gdy  się  karmimy.  Seksualna  energia  wzbogaca 

krew,  czyniąc  jej  smak  przyjemniejszym.  To  nie  jest  tym,  o  czym  teraz 

mówię.  -  Głębiej  i  głębiej,  jej  gładkie  przejście  akceptowało  jego  fiuta. 

Trzęsła się, oczywiście na skraju orgazmu. Patrzył na jej twarz i okrążał jej 

cipkę  koniuszkami  palców  i  wepchnął  kilka  całkowicie.  Doszła  z  ostrym 

płaczem,  jej  wewnętrzne  mięśnie  pędziły  rytmicznie.  –  Nie  jest 

przypadkowe to, co do ciebie czuję. Chcę tylko abyś była przygotowana. 

Przeciągnął  jej  nogi  do  swojego  pasa,  wygiął  się  na  niej  i  zaczął 

poruszać.  Jej  delikatne  piersi  naciskały  na  jego  klatkę  piersiową,  sutki 

zaczęły  kształtować  się  w  twarde  punkciki.  Podparł  się  na  swoim 

przedramieniu  zostawiając  jego  drugą  rękę  wolną,  aby  móc  dotknąć  jej. 

Przykrył jej brodę, obracając jej twarz na drugą stronę ustawiając swoją po 

kątem. Poruszał się szybciej, wchodził głębiej rozpraszał ją tym, co robił. 

background image

Mimo  wszystko  naprężyła  się,  jej  nogi  zaciskały  się  wokół  niego. 

Lizał jej szyję od podstawy przy ramionach aż do delikatnego miejsca przy 

uchu. Podążając tropem jego języka, skrobiąc zębami, czekał by odprężyła 

się.  Zapomniała,  ze  mogła  zażyczyć  sobie  uwolnienie  z  więzów  a  może 

znalazła  bezpieczeństwo  w  ich  hamowaniu?  Myśli  intrygowały  go,  ale 

teraz  nie  było  czasu  na  pytania.  Wpił  kły  w  jej  gardło  wraz  z  rytmiczny 

poruszaniem  jego  bioder.  Sapnęła,  zadrżała,  gdy  jęknęła  jej  cipka 

zatrzepotała w odpowiedzi. 

Dochodził  w  jej  myślach,  zachwycał  znalezieniem  jej  otwartej, 

czekał.  Spotkali  się  i  objęli,  więź  wlała  sympatię  w  poprzek  nowo 

założonego połączenia.  

Jej  palce  wplątał  się  w  jego  włosy.  W  końcu  pozbyła  się  kajdanek. 

Zatrzymał się na moment, dając jej okazję, aby go odepchnąć. Drżała. 

- Czuję się taka gorąca. – Wyszeptała. 

- Chcesz bym się zatrzymał? 

- Nie! Ja tylko… Myślę, że zamierzam… 

Jej cipka chwyciła go tak mocno, że wyciągnął swoje kły z jej gardła, 

dyszał.  Reagował  niesamowicie  żywiołowo,  akceptując  nowe  przeżycia 

bez  wahania,  upajając  się  przyjemnością.  Wziął  jej  twarz  w  obie  ręce, 

zdobył jej usta, dopasowując każde twarde pchnięcie języka.  

- Jesteś wspaniała. 

Wysłał  te  słowa  do  jej  umysłu.  Olbrzymim  przypływem  uczucia 

odwzajemnionego  wszerz  telepatycznego  połączenia.  Pasja  i  ciekawość. 

Zachłanna i zniecierpliwiona domagała się jego oddechu, jego ciepła, siły, 

background image

męskości. Przyprawiony o dreszczyk emocji przez jej wygłodniałą ochotę, 

zgłosił do niej bez zastrzeżeń pretensje. Dopasowywała do niego pchnięcie 

w pchnięcie, jej palce wciąż były wplątane w jego włosy. 

Jej  brzuch  zadrżał  wrz  z  początkiem  orgazmu  a  on  znów  dochodził 

dla niej w jej myślach dzieląc wspaniałość, którą tylko znalazł tylko w jej 

ramionach. Trwała przy nim uparcie, oplatając jej ramię wokół jego szyi i 

nogi wokół jego pasa aż jej mięśnie wywołały jego uwolnienie. Uniósł jej 

biodra z łóżka i doszedł do drżących wytrysków, całe jego ciało drżało w 

intensywności jego przyjemności.  

Dyszenie  i  wstrząsy,  owinął  swoje  ramię  wokół  jej  bioder, 

utrzymując  jej  całe  ciało  rumiane.  Pulsowanie  wciąż  trwało  z 

następującymi maleńkimi wstrząsami, zapadła się z powrotem w łóżko. 

- To zawsze jest takie jak teraz? – Zapytała z zaspanym uśmiechem. 

- To było dla ciebie. 

Było  wiele  więcej,  co  chciał  powiedzieć,  ale  wiedział  lepiej. 

Potrzebowała więcej czasu, aby zaakceptować nagłe zmiany zwolnić ucisk 

nad jej starym życiem i zaakceptować ból, z którym leżała. Objął ją swoim 

ramieniem, przekręciła się na jego stronę. Jedna z niej nóg rozszerzyła się 

przez to przetoczenie, a druga wciąż okrążała jego pas. Pogłaskał jej ciepłe 

udo i wciągnął jej aromatyczny oddech do swojej klatki piersiowej. Minęły 

wieki odkąd czuł się taki żywy. 

 

background image

Rozdział VIII 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

Jessie  zlizała  karmelową  czekoladę  z  palców  Refe,  wzdychając  w 

zadowoleniu niczym ciastko roztopione na jej języku. Siedzieli na środku 

jego  łóżka  naprzeciw  siebie,  jej  nogi  były  luźno  owinięte  wokół  jego 

bioder. 

-  Ktoś  tutaj  lubi  słodycze.  -  Uśmiechał  się  do  jej  oczu,  patrzył  jak 

zlizuje śliski osad z jej warg. 

- Gdzie znalazłeś Carmello o tej godzinie? - Prześliznęła ręce po jego 

klatce  piersiowej  i  badała  ramiona,  ciesząc  się  bliskością  jego  ciała 

bardziej niż czekoladą. - Zniknąłeś tylko na kilka minut. - I nie zmarnował 

nawet chwilki na stanie nago tylko od razu wrócił do łóżka. 

- Żyję by spełniać każde twoje pragnienie. 

Zachichotała. 

-  Zachowam  to  w  pamięci.  -  Przeniósł  ją  na  brzeg  łóżka,  nawet  się 

nie męcząc. Drobne kradzieże batoników, to nigdy się nie zmieni. Podał jej 

kolejny kawałek i lekko ugryzła swoje koniuszki palców, ponieważ to była 

prawdziwa przyjemność. 

Zmarszczył brwi z żartobliwą groźbą. 

- Nie powinieneś ugryźć dłoni, kiedy się karmiłeś? 

background image

-  Czy  takie  gryzienie  to  nie  jest  hipokryzja?  -  Drżenie  ściągnęło  jej 

kręgosłup tak samo jak jej mała ranka na szyi. 

- Więc, co jest prawdą, a co przesądem? 

-  Ze  względu  na  wampiry?  -  Kiwnęła  głową.  -  Nie  śpimy  w 

trumnach.  Nie  potrzebujemy  tego.  Znam  kilku,  którzy  wymyślają  to,  by 

rozśmieszać. 

-  Jaki  był  tego  początek?  -  Przeczesała  palcami  jego  włosy, 

rozkoszując  się  ich  gładkością.  -  Faelon  przemienił  ciebie,  ale  kto 

przemienił Faelona? 

- Faelon jest naturalny. - Uśmiechnął się na jej wystraszony wyraz. - 

Urodził  się  wampirem.  To,  dlatego  jest  tak  silny.  Zostało  już  tylko  kilka 

naturalnych wampirów. 

Jessie  wpatrywała  się  w  niego  przez  chwilę,  jej  myśli  były 

zwariowane.  Nigdy  nie  przeszło  by  jej  przez  myśl,  że  ktoś  może  urodzić 

się  wampirem.  Więcej  z  tradycji  ludowych  i  przesądów  miało  prawdziwe 

korzenie niż chciała przyznać. 

-  Faelon  jest  dzieckiem  wampirów?  Jak  wiele  wampirów  jest  na 

świecie? Jesteś nieśmiertelny? 

Zachichotał i wsunął kolejny kawałek słodyczy w jej usta. 

- Nieśmiertelność jest względna. Prawdziwie nieśmiertelny może żyć 

wiecznie. Wampiry są odporne na choroby i są zdolne uleczyć  większość 

ran,  ale  można  nas  zabić.  Nie  mam  najmniejszego  pojęcia  ile  jest 

wampirów na świecie. O co jeszcze pytałaś? A tak, dzieci. Faelon zgodził 

background image

się  zaaranżować  małżeństwo  i  stworzyć

1

  jedno  wampirze  dziecko,  ale  był 

nieszczęśliwy, a to była jego żona. 

-  Cecilia,  kobieta,  która  przemieniła  Etoro.  -  To  nie  było  pytanie. 

Ona  po  prostu  dopasowywała  do  siebie  kawałki  układanki.  Refe  kiwnął 

głową. - Kiedy Faelon spotkał Antonelli? 

- Byli w sobie zakochani od wielu lat zanim jeszcze Faleon pochylił 

czoło  i  zgodził  się  na  „odpowiedniego”  partnera.  Z  tego  połączenia 

powstała córka, która gardziła nim dużo wcześniej niż matka. Rzecz jasna 

Faelon wrócił do Antonelli i był zadowolony z braku innych dzieci. 

- Tylko naturalne wampiry mogą tworzyć dzieci? 

Odłożył  resztę  słodkości  i  odnalazł  jej  wargi  koniuszkami  jego 

palców. 

-  Nie  wiele  wampirów  jest  zdolnych  do  stwarzania.  Dlatego 

uciekamy się do przemiany. Tylko wielcy szczęściarze mogą zajść w ciąże 

ze swoimi partnerami połączonymi Więzią Duszy. 

- Czy oni zawsze muszą być wampirami? - Wciąż nie mogła zawinąć 

swojego  umysłu  wokół  tego  pojęcia.  -  Jak  udało  ci  się  utrzymać  to  w 

tajemnicy przed tak ogromną większością ludzi? 

- Ludzie wierzą w to, co chcą wierzyć. Każda kultura zapisała jakiś 

wampiryczne  historie  na  początku  swojego  istnienia.  Umowa  wymaga, 

byśmy  byli  dyskretni  i  integruje  się  z  ustalonymi  społeczeństwami  o  ile 

                                                           

1

W oryginale zostało użyte słowo „produce” – produkować, niestety nie pasuje ono do treści (po prostu źle 

brzmi, bo jak można wyprodukować dziecko?) Dlatego zastąpiłam je „stwarzać”. [przypis od tłumacza] 

 

background image

możliwe.  Celowe  ściąganie  uwagi  na  nasz  rodzaj  jest  podstawą  do  kary, 

czasami egzekucji. 

-  Kto  ustala  i  kto  przeprowadza  karę?  -  Nagle  wyobraził  sobie 

,,Buffy'' postrach wampirów i uśmiechnęła się. 

-  Czemu  się  uśmiechasz?  -  Przykrył  jej  pierś  i  wygiął  w  łuk  swoje 

czoło. -  Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? 

- Po prostu staram się zrozumieć twój świat. 

-  Mój  świat?  -  Uśmiechnął  się.  -  O  ile  wiem  oboje  pochodzimy  z 

Ziemi. 

- Wiesz, co mam na myśli. - Chwycił ją od spodu ręką i ciągnąc za 

jej pachwinę przeciw jego. Zignorowała jego rosnącą erekcję i zapytała. - 

Możesz wychodzić na słońce? 

-  Wampiry  są  istotami  nocy  i  jesteśmy  ekstremalnie  uczuleni  na 

ultrafioletowe  światło.  Wynalezienie  filtru  słonecznego  dało  nam  trochę 

wolności,  ale  generalnie  nie  jest  to  warte  ryzyka.  -  Prześledził  linie  jej 

kręgosłupa i trącił nosem jej szyję. Za każdym razem jego wilgotny oddech 

rozchodząc  się  ciepłem  wzdłuż  ranki  kutej  i  kręcąc  się  po  klatce 

piersiowej.  

- Mogę przeczytać Umowę? 

- Teraz? - Smakował jej sutka opuszkiem jego kciuka. 

- Miałeś kiedyś partnera? Jak wielu ludzi przemieniłeś? 

Westchnął i przeniósł obie ręce na jej biodra.  

- Dlaczego opuściłaś posterunek policyjny? 

background image

To  była  jego  droga  by  uchronić  ją  przed  kolejnymi  pytaniami. 

Oczekiwał, że się wycofa. W zamian, ogłosiła jego blef. 

-  Dalton  i  ja  pracowaliśmy  nad  wyjątkowo  przerażającą  sprawą 

seryjnego  gwałciciela.  Jeff,  mój  chłopak,  był  częścią  wielo  – 

jurysdykcyjnej grupy. Miałam jedną z moich… wizji, która wciągnęła cały 

zespół  w  zasadzkę.  Czworo  ludzi  zginęło  przez  mój  dar.  Jeff  i  mój  brat 

byli wśród nich. 

Wziął jej twarz w obie ręce i przycisnął swoje usta do jej czoła. 

-  Przepraszam.  -  Spojrzał  w  jej  oczy  już  bez  ostrzeżenia.  - 

Powiedziałaś zasadzka. Był więcej niż jeden gwałciciel? 

-  Podczas  wypadu  znaleźliśmy  kogoś  z  DNA  łączącym  go  z 

większością  z  ofiar,  ale  było  przynajmniej  trzech  innych  ludzi 

strzelających do nas. To nie miało sensu. Ale nie było już więcej ataków, 

więc sprawę zamknięto. 

-  Czy  ty  i  twój  chłopak  często  pracowaliście  nad  tymi  samymi 

sprawami? 

-  Nie.  Ten  facet  miał  każdą  gałąź  ochrony  porządku  publicznego  w 

trzech stanach gotową by zrobić coś, aby go zatrzymać. Było osiemnaście 

ofiar, o których wiemy, z których siedem nie przetrwało jego brutalności. 

- Tamci asystowali mu podczas strzelaniny? 

- Mówiłam ci to nie ma sensu. 

Pogłaskał jej policzek swoim palcem. 

- Gdzie pojechałaś, gdy opuściłaś Baltimore? 

background image

- Kolorado. Byłam prywatnym detektywem. 

- I co udało ci się zbadać? 

Uśmiechnęła  się.  Jej  obecny  zawód  był  światem  z  dala  od 

rozwiązywania zabójstw. 

-  Brałam  różnorodne  sprawy,  ale  większość  z  moich  klientów  była 

przekonana o szybko - pojawiających się kochankach. 

- Łapałaś ludzi oszukujących ich drugie połówki?  

- Tak. Gdzie jest dym tam zazwyczaj jest i ogień. To przypuszczalnie 

czyni  mnie  strażakiem.  -  Docisnęła  swoją  nogę  do  jego  bioder, 

przyciskając  swoje  piersi  do  jego  klatki  piersiowej.  -  Możemy 

porozmawiać o czymś innym? 

- Masz lepszy pomysł? 

- Co miałeś na myśli? 

Spotkał  jej  spojrzenie,  jego  oczy  przybierały  słaby  fioletowy  blask. 

Żywe  obrazy  przetoczyły  się  przez  jej  umysł.  Zobaczyła  siebie  klęczącą 

obok łóżka, ssąc jego fiuta z zachłannym entuzjazmem. Wtedy, stanął koło 

łóżka, a ona klęknęła. Pchnął szybko i głęboko między jej udami. 

- Widzę. - Wyszeptała, gdy jego usta przykryły jej. 

 

***** 

 

 

background image

Jessie  obudziła  się  kilka  godzin  później  i  ostrożnie  wyplątała  się  z 

ciepłego uścisku Refe. Wszystko działo się tak szybko. Traciła równowagę 

i  opanowanie.  Mógłby  prawdopodobnie  spać  dopóki  zachód  słońca 

przywita krótki okres osamotnienia.  

Przeszła  na  palcach  do  łazienki,  znalazła  stos  ręczników  schludnie 

złożonych  na  jednej  z  podgrzewanych  półek,  gdy  czekała  na  ciepłą  wodę 

pod  prysznicem.  Więź  Krwi  była  czymś  zupełnie  innym  w  porównaniu  z 

tym,  czego  doświadczyła  wcześniej.  Miała  kilka  całkiem  przyzwoitych 

orgazmów  z  Jeffem.  Nie  było  nic  porównywalnego  do  absolutnej 

intymności połączenia ciała, myśli i ducha. 

Więź  Krwi…  pozwoliła  by  wampir  pił  jej  krew.  Odwróciła  się  do 

szerokiego lustra zawieszonymi nad dwuosobowymi zlewami i zebrała jej 

włosy  z  dala  od  szyi.  Rana  była  ledwie  zauważalna,  dwa  cienki  znaki 

przebicia,  ale  znaczenie  ich  pozostawało  ją  wstrząśniętą.  Wampiry  były 

prawdziwe, a ona została złapana w sam środek wiekowej rywalizacji. Ze 

wszystkich  kobiet  na  świecie  Etoro  wyróżnił  ją  i  wysłał  do  Refe  ze 

sznurkiem  zwłok  rozrzuconych  jak  okruszki  chleba  na  ziemi.  To  musiał 

być powód. Żadna z nich nie była przypadkowa. Ale co? Nie była jedynym 

człowiekiem z psychicznymi zdolnościami i nie znała Refe aż do wczoraj. 

- Mogę zobaczyć jak no z ciebie pije. - Kobieta mówiła bezpośrednio 

z tyłu Jessie. - Ale czy ty piłaś z niego? 

Jessie  wzięła  ręcznik  z  podgrzewanej  półki,  gdy  odwracała  się. 

Zanim  mogła  zrobić  więcej  niż  gwałtowny  wdech,  purpurowe  światło 

błysnęło w spojrzeniu kobiety. Niewidzialna pięść zacisnęła się wokół szyi 

Jessie. Jej usta otworzyły się i trzymały kurczowo jej szyję. 

background image

- Nie narób hałasu. 

Ciśnienie  zmniejszyło  się,  pozwalając  jej  oddychać.  Łzy  między 

wstrząsem  a  furią,  Jessie  szukała  broni,  jakiegoś  ciężkiego  przedmiotu, 

przepychacza,  czegokolwiek,  czego  mogłaby  użyć  do  obrony  siebie.  Jej 

gardło  bolało,  jej  krtań  była  sparaliżowana.  Jej  napastnik  spojrzeniem  ją 

unieruchomił. Jak przepychacz mógłby jej pomóc? 

- Nakarmił cię swoją krwią? - Jej ton ociekał zniecierpliwienie. 

Jessie  oceniała  intruza,  zapamiętując  jej  rysy  twarzy  i  unikatową 

tonację  głosu.  Drobna,  prawie  zabiedzona,  żywe  niebieskie  oczy 

zdominowały jej twarz w kształcie serca.  

- Kim jesteś? - Jej posiniaczone gardło płonęło z każdym słowem. 

-  To,  kim  jestem  jest  nie  ważne.  Odpowiedz  na  moje  pytanie  a 

wyjdę.  

Refe  powiedział,  że  dom  jest  chroniony.  Jak  ta  osoba  ominęła 

wszystkie  zabezpieczenia?  Jessie  przyciskała  kurczowo  ręcznik  do  swojej 

klatki piersiowej, jej bezsilność drażniła ją. 

- Jesteś głupia czy po prostu denerwująca? 

Jessie potrząsnęła głową. 

- Jak wiele znaczy dla ciebie twój wysoki, blond włosy przyjaciel? - 

Uśmiechnęła  się  zimnym,  okrutnym  uśmiechem.  -  Nie  próbuj 

odpowiedzieć,  po  prostu  słuchaj  uważnie.  Musisz  przekonać  Refe  by  cię 

przemienił albo Dalton zginie.

 

 

background image

Groźby  nigdy  nie  działały  dobrze  na  Jessie.  Rzuciła  się  do  przodu, 

zrzekając  się  skromności  na  korzyść  działania.  Kobieta  zniknęła  zanim 

Jessie mogła jej dotknąć. Śmiech rozbrzmiewał z pokoju. 

-  To  wszystko,  co  możesz  zrobić?  -  Jessie  obróciła  się  i  znalazła 

kobietę za sobą. - Myślałam, że byłaś twardą - dupą, ex – gliną. 

To  musiała  być  Natalie,  chyba,  że  Refe  miał  więcej  szkieletów  w 

swojej szafie.  

-  Czego  chcesz?  -  Bezgłośnie  wypowiedziała  te  słowa,  po  czym 

trochę dźwięku uciekło z jej gardła. 

- Mówiłam ci, przekonaj, Refe aby cię przemienił. - Jej oczy świeciły 

groźnie.  -  Jeśli  powiesz  mu  o  naszej  rozmowie,  będę  torturować  twojego 

przyjaciela zanim go zabiję. Rozumiesz? 

Sina,  Jessie  zgarbiła  się  i  podniosła  ręcznik.  Co  ona  będzie  miała  z 

tego, że Refe mnie przemieni? 

- Po prostu zobaczysz jak już będzie skończone. - Kłapnęła. 

Przesłała  jej  myśli  czy  Wieź  Krwi  spowodowała,  że  były  dostępne 

dla każdego wampira?  

- Skąd mogę wiedzieć, że nie zabijesz Daltona?  

Natalie uśmiechnęła się. 

- Nie możesz. 

Zniknęła  z  zasięgu  wzroku  i  Jessie  podbiegła  do  drzwi  owijając 

wokół siebie ręcznik aż wyszła. Podążała do łóżka zanim groźba Natalie ją 

background image

zatrzymała.  Skoro  Natalie  mogła  pojawiać  się  w  domu  było 

prawdopodobne, że mogła zobaczyć lub usłyszeć, co robiła. 

Kurwa! Co do diabła powinnam zrobić

Refe poruszył się, przewrócił się na plecy. 

-  Coś  nie  tak?  -  Pocierał  jej  twarz  i  wielokrotnie  mrugnął.  -  Czemu 

krzyczysz? 

Zadręczanie i niezdecydowanie, Jessie przeszła obok łóżka. Jeden zły 

ruch  i  Dalton  nie  żyje.  Jeśli  Natalie  mówiła  prawdę.  Jessie  pośpiesznie 

okrążyła  łóżko  i  chwyciła  telefon  ze  stolika  nocnego,  jak  oszalała 

wybierała numer komórkowy do Daltona.  

Refe usiadł i wziął ją ręce. Trzymała swoje oczy odwrócone. 

- Do kogo dzwonisz? 

Odezwała 

się 

poczta 

głosowa. 

Kurwa! 

Rzuciła 

telefon 

bezprzewodowy w kierunku stolika nocnego i odwróciła się do Refe. 

- Co się dzieje? Jesteś blada jak kartka papieru. 

Jeśli Natalie wie, co się dzieje w domu wiedziałaby również czy Refe 

by ją przemienił czy nie. Co za kłamliwa suka!  

- Powiedziała, że mają Daltona. - Jej gardło protestowało przeciwko 

każdemu słowu. 

Wepchnął ją miedzy swoje nogi i łagodnie dotknął jej szyi.  

- Co się dzieje? 

Otworzyła swoje usta by wyjaśnić, a on położył jej palca na ustach. 

background image

- Wyślij mi swoje myśli. Skąd wzięły się siniaki na twoi gardle? 

Natalie,  myślałam,  że  mówiłeś,  że  ona  nie  przejdzie  przez  twoje 

tarcze. 

-  Natalie  próbowała  cię  udusić?  -  Okrążył  jej  szyję  i  uspokajające 

ciepło wtapiało się w posiniaczoną tkankę. - Czy faktycznie dotknęła cię? - 

Jessie potrząsnęła głową. - Wysłała iluzję. Nigdy jej tu naprawdę nie było. 

- Wzmocnił gwarancję z kolejnym przypływem leczniczego ciepła. 

-  Iluzja  była  wystarczająco  realna  by  mnie  dusić.  -  Jej  ton  był 

niepewny  i  cienki.  Położył  swoje  ręce  na  jej  ramionach  i  zgasił  drżący 

oddech. Mówienie wciąż kuło, ale przynajmniej mogła mówić. 

-  Groziła,  że  zabije  Daltona,  jeśli  nie  przekonam  cię  abyś  mnie 

przemienił.  Włochy  mogą  poczekać.  Potrzebuję  dowiedzieć  się  czy 

naprawdę go ma. 

Kiwnął głową.  

- Idź pod prysznic. Muszę wykonać kilka telefonów. 

Jessie  zawahała  się.  Podczas  całego  swojego  życia  Jessie  zmuszała 

przestępców różnorodną bronią. Ale nie miała żadnego sposobu na osobę, 

która mogła zabić myślą. 

- Chcesz abym poszedł z tobą? 

Potrząsnęła  głową.  Jeśli  Natalie  chciałaby,  aby  była  martwa,  już  by 

nie  żyła.  Ich  jedyna  bronią  była  informacja.  Musieli  spruć  motywację 

wroga wtedy wmanewrują ich. 

- Znajdźmy Daltona.

 

background image

 

 

background image

Rozdział IX 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

 

Po pobieżnym pukaniu, Refe wszedł do jego sypialni. Jessie stała we 

francuskich drzwiach wpatrując się w zmierzch.  

 

-  Znalazłem  dla  ciebie  coś  do  ubrania.  -  Rzucił  paczkę  na  łóżko, 

czekał aż się do niego odwróci. Nie zrobiła tego. - Myślę, że wyglądałabyś 

czarująco w moim płaszczu kąpielowym, ale… 

- Ma go czy nie? - Wciąż się do niego nie odwróciła. 

-  Wszystko  na  to  wskazuje.  Nie  było  Daltona  w  jego  pokoju 

hotelowym, a wypożyczony samochód jest wciąż na parkingu tam gdzie go 

pozostawił. Phillip ma kilku przyjaciół, którzy zgodzili się pomóc. Nikt nie 

potrafi tak tropić jak Unseleighe Sidhe. 

- Unseely co? - Spotkała jego spojrzenie w szkle. 

-  Ponure  Elfy.  -  Położył  ręce  na  jej  ramionach  i  docisnął  do  jej 

pleców.  -  Phillip  spędził  większość  szesnastego  wieku  w  królestwie 

Unseleighe.  Kilka  z  elfów  pozostało  jego  przyjaciółmi,  chociaż  to  było 

niezbyt popularne – powrót do domu. 

-  Phillip  jest  wampirem.  -  To  nie  było  pytanie.  W  końcu  odwróciła 

się usuwając przy okazji jego ręce. - Oczywiście, że jest. Oni wszyscy są, 

prawda? Jak długo Pyrite tak na prawdę jest ze sobą? 

- Jesteśmy razem od wieków. 

Założyła  ramiona  na  piesiach,  przybrały  kształt  kwadratu,  jej 

postawa była zdeterminowana.  

background image

-  Jaki  będzie  ich  następny  ruch?  Masz  jakikolwiek  pomysł  gdzie 

zabrali  Daltona?  Dlaczego  Natalie  jest  tak  zainteresowana  moją 

przemianą? 

- Phillip i Elfy szukają Daltona. To wszystko, co możemy zrobić dla 

Daltona. - Zatrzymał się. Zaakceptowała już tak wiele. Jakakolwiek opcja, 

jaką  mógł  zaproponować  jej  teraz  zaciągała  ją  bardziej  w  głąb 

Wampirzego Królestwa. 

- Chcę byś mnie przemienił. 

Oświadczenie to było dla niego jak cios w szczękę. 

- Co? 

-  Odmawiam  bycia  bezsilną.  -  Jej  ton  nie  tolerował  żadnych 

argumentów.  Pozornie  zdawała  się  na  swój  umysł.  -  Natalie  mogła  mnie 

zabić prawdopodobnie nie będąc ze mną nawet w tym samym pokoju. Nie 

mam  żadnego  środka  by  ochronić  samą  siebie.  Wszystko  może  się 

zmienić, jeśli mnie przemienisz. 

Nie miała pojęcia, co zasugerowała. On tylko wspominał o zaletach 

bycia  wampirem  nie  o  niebezpieczeństwach  czy  wyzwaniach.  Wiele  lat 

oczekiwania były częścią wytycznych, co do zmiany opisanej szczegółowo 

w Umowie. 

- Natalie miała wieki na zebranie umiejętności i zbudowanie potęgi. 

Przemienienie ciebie nie może… 

- Będę bardziej bezsilna niż teraz? 

- Mogę cię ochronić. 

- Nie. - Podeszła do niego, nieposłuszeństwo lśniło w jej spojrzeniu. 

-

 

Dziękuję za twoją pomoc, ale nie będę bezsilna. 

 -  Musimy  dowiedzieć  się,  czemu  ona  tak  bardzo  pragnie  twojej 

przemiany. To nie jest coś, co można odwrócić. 

background image

-  Powiedziałeś,  że  będziemy  chronieni  przez  tarcze.  Jak  chcesz 

przenieść mnie to Włoch nie narażając na ryzyko? 

Jessie  miała  rację.  Gdy  tylko  ominą  tarcze,  Natalie  będzie  mogła 

połączyć się z myślami Jessie. Faelon jest wystarczająco silny by przeciąć, 

gdy tylko dotrą do Włoch, ale Natalie  może wiedzieć wszystko, co Jessie 

wiedziała w mgnieniu oka. 

-  Zrobię  z  ciebie  sojusznika,  ale  musimy  zrozumieć  jej  motywację 

zanim zaczniemy rozważać przemianę. 

- Co za różnica? 

Zatrzymał się na długą chwilę. Mógł użyć połączenia telepatycznego 

Natalie delikatniej niż ona? To było ryzykowne do diabła i Jessie powinna 

uwierzyć  w  bestię  dopóki  jest  bezpieczna  przed  iluzją.  Jeśli  potrafi  użyć 

swojej  złości  by  ochronić  swoje  życie,  to  mogłoby  być  całkiem  warte 

znoszenia jej nastrojów. 

- Prawdopodobnie jest inne wyjście, ale musisz mi zaufać. 

- Słucham. 

-  Zdolności  psychiczne  są  słabsze  niż  Faelona.  Jeśli  wyczuje  moją 

istotę w tobie, może sądzić, że rozpocząłem proces przemienienia ciebie. 

- Twoja istota jest w tej chwili we mnie. - Zarumieniła się i spojrzała 

w dal. 

Nie mieli czasu na subtelności. 

-  Nie  wszedłem  do  twoich  ust  zeszłej  nocy,  ponieważ  wampirzy 

wytrysk ma silniejszy efekt niż ludzki, gdy zostaje przyjęty. 

-  Więc  połykam  twój  wytrysk  i  Natalie  myśli,  że  rozpocząłeś 

przemienianie mnie? 

- Mogę wszczepić mentalną sugestię by uczynić cię wiarygodną.  

background image

-  Będę  musiał  zaszczepić  ci  mentalną  sugestię  abyś  uwierzyła  w  to 

albo ona przejrzy nasz wybieg. 

Odgarnęła włosy ze swoich oczu, ścisnęła usta. 

- Nie mam żadnego problemu z seksem oralnym, ale to mi naprawdę 

nie pomoże. Ciągle będę bezsilna. 

- Nie, nie będziesz. Będziesz miała wszystkie cechy wampira dopóki 

w twoim ciele nie zacznie się przemiana materii… 

- Twoja istota? 

-  Dokładnie.  -  Skinął  w  kierunku  łóżka.  -  Nie  śpię  chyba,  że  mam 

ochotę. Jeśli pozwolisz mi żywić się, podczas gdy ty będziesz się żywić, to 

wzmocni  mnie  przed  podróżą.  -  Bez  słowa  rozpięła  płaszcz  kąpielowy  i 

ściągnęła  go  z  ramion.  Przyciągnął  ją  w  swoje  ramiona  zanim  zdążyła 

wpełznąć  na  łóżko.  -  Chce  dużo  więcej  od  nas niż  to.  Sprawię,  że  miłość 

do ciebie, na jaką zasługujesz, zakończy ten kryzys. 

Pocałował jej usta, porozumiewając się z jej determinacją wszerz ich 

mentalnego  połączenia.  Odnalazł  ironię  w  tym,  że  to  ona  próbuje  go 

uspokoić. To powinno być odwrotnie. 

 

Rozciągając się na plecach, czekała aż zżuci swoje jeansy. Spojrzała 

na  jego  erekcję  z  rezygnacją  a  Refe  zatrzymał  się.  Pieprzyć  to!  Chciał  ją 

chronić i uczynić ją wolną w kradnącym oddech orgazmie. Chciał spędzić 

cały dzień na odkrywaniu jej erogennych stref.  

 

-  Dalej.  -  Podała  mu  rękę  i  zdobyła  się  na  uśmiech.  -  Polubiłam 

posiadanie cię w ustach zeszłej nocy. 

 

Ona  naprawdę  nie  rozumiała,  co  on  zamierzał.  Tylko  inny  wybór 

mógł  spowodować  przemianę.  To  było  dużo  lepsze  wyjście.  Dołączył  do 

niej  na  łóżku,  poprowadziła  jego  fiuta  w  kierunku  jej  ust  i  zrobiła  resztę. 

Jej  język  wirował,  podczas  gdy  jej  usta  utworzyły  ciasny  okrąg.  Ssała  go 

background image

powoli, wciągając głębiej i głębiej w jej usta. Przykrył jej wzgórek swoimi 

ustami  i  odnalazł  jej  szparkę  końcówką  języka.  Była  śliska  i  gorąca, 

niesamowicie  żywo  reagowała.  Jej  smak  uzależniał  go.  Zaciągał  się  jej 

zapachem i lizał fałdki. Jęczała i poważnie pracowała z jego fiutem. 

 

Czuł  się  tak  cholernie  dobrze.  Chciał  odnaleźć  przyjemność  w  jej 

gorących,  mokrych  ustach,  po  czym  odwrócić  ją  i  zatopić  się  w  jej 

przejściu. Przez kilka pierwszych tygodni po przemianie, nowo-stworzony 

wampir musi być ściśle kontrolowany, zdominowany, albo zamienią się w 

łajdaków. Jeśli nie stworzy realistycznej iluzji, Natalie odkryje ich podstęp. 

 

Bojąc  się  o  to,  co  musi  być  zrobione,  dotarł  do  jej  myśli  i  stworzył 

iluzję.  Przyszpilił  ją  do  łóżka,  i  pchnął  aż  po  samą  rękojeść  w  jej  ciasną 

cipkę.  Jesteś  moja.  Teraz  i  na  zawsze.  Zaakceptuj  moja  krew.  Otworzył 

rankę  na  jego  nadgarstku  wierzchołkiem  kła  i  przycisnął  to  do  jej  ust. 

Opierała  się,  przerażał  i  odpychał  ją  metaliczny  smak  i  żądanie  w  nim. 

Wyciągnął niemal na zewnątrz gdy nadziewał ją znów i znów. Krzyknęła, 

każda  część  jej  ust  czuła  smak  krwi.  Drżała  i  jęczała,  jej  wewnętrzne 

mięśnie chwytały go.  

 

Właśnie  tak.  Pij.  Dołącz  do  mnie.  Poczuj  moją  moc,  mojej  krwi 

przesącza  się  do  twojego  ciała.  Poczuj  jak  mój  fiut  zgłasza  do  ciebie 

pretensje. Akceptuj. Poddaj się. Urodziłaś się dla tego dnia. 

 

Jej  usta  zamknęły  się  na  jego  nadgarstku,  ssąc  stanowczo,  głęboko. 

Była  bezsilna  by  zapobiec  odpowiedzi  jej  ciała  na  uzależniającą  naturę 

jego krwi. Nie usuwając jej ust z jego nadgarstka, obrócił jej twarz w drugą 

stronę  i  zatopił  kły  w  jej  gardle,  zamykając  koło  przemiany.  Krzyczała 

uwolniona, wyginając się i rzucając pod nim. 

 

Wychodząc  z  jej  myśli,  Refe  czuł  jak  jej  ciało  drży.  Całkowicie 

zatraciła  się  w  iluzji,  sądziłaby,  że  spustoszył  ją,  bezlitośnie  pieprzył  i 

background image

zmusił  by  jego  krew  spłynęła  do  jej  gardła.  Transformacja  zawsze  była 

agresywna, zawsze, gdy ludzie żebrzą o przemianę. 

 

Odrzucił  na  bok  swój  żal.  To  była  tylko  prowizoryczna  zmiana. 

Miałaby okazję, aby zdecydować czy to było naprawdę czy chciała mieć za 

sobą kryzys. Gdy wypieprzył już jej usta wziął się za jej cipkę. Nie było w 

tym  nic  łagodnego.  Czułość  mogła  osłabić  efekty  iluzji.  Wywoływał 

orgazm  po  orgazmie,  ucztował  na  jej  kremie,  wzmacniając  się  przed 

podróżą.  Zajęczała,  strach  przesączał  się  przez  jej  pożądanie.  Niechętny 

już  do  czegokolwiek  wpychał  się  do  jej  gardła  uwalniając  nasienie, 

wypełniając ją całkowicie, jak tylko mógł. 

 

 

***** 

 

 

 

Natalie upadła na kolana, gdy wizja ją opuściła. 

- Nie wierz w to. 

-  Co  zobaczyłaś?  -  Etoro  pomógł  jej  stanąć  na  stopach,  jego  ramię 

podpierało ją delikatnie za plecy. 

-  Refe…  nie  sądzę  by  to  zrobił.  Ani  razu  od  pięciu  wieków  nikogo 

nie przemienił. 

- Co z Philipem Noirem? 

Natalie spiorunowała go wzrokiem. 

-  Moje  błędy  są  bardzo  nieliczne.  Ale  nie  musisz  mi  o  nich 

przypominać. 

-  To  nie  jest  trudne,  moja  miłości,  gdy  istniejesz  po  to  by  ich  nie 

powtórzyć. - Kiwnął w kierunku leżącego nieruchomo na łóżku człowieka. 

background image

-  Czym  różni  się  grożenie  Refe  gliną  od  tego,  co  ty  próbujesz  zrobić  ich 

zawrócić? 

- Glina nie znaczy nic dla Refe. - Zbyła niepokój Etoro machnięciem 

ręki.  -  Wiesz  to,  co  powinieneś  wiedzieć  i  nic  więcej.  Refe  odmawia 

przemiany innych, zawsze to robi. To będzie jego zgubą. 

- Kobiety zawsze były zgubą Refe. 

-  Nie,  nie,  nie!  -  Tupnęła  nogą  i  pchnęła  Etoro  o  krok  w  tył.  -  Jeśli 

dowie  się,  czego  tak  naprawdę  chcemy,  to  zrujnuje  wszystko.  Nie  chcę 

zmarnować czasu. A ty? 

-  Co  proponujesz?  -  Etoro  brzmiał  na  znudzonego  i  Natalie 

zakołysała nim. Łatwo złapał ją za nadgarstek. Zmrużył oczy i obnażył kły. 

- Mamy czas na te gierki? Dawno temu rozstrzygaliśmy, kto jest silniejszy. 

Miał  racje  i  oboje  o  tym  wiedzieli.  Refe  nie  połknął  przynęty. 

Wbijała  jej  długie  paznokcie  w  dłoń  dopóki  krew  powoli  nie  spłynęła  po 

jej  nadgarstku.  Refe  może  i  wygrał  bitwę,  ale  wojna  dopiero  się 

rozpoczęła.  

- Upewnij się, że glina jest związany i zakneblowany. - Rozkazała. - 

Zmierzamy do Włoch. 

 

background image

Rozdział X 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

Refe nie był w domu od pięćdziesięciu siedmiu lat. Ferrara nie była 

miastem jego narodzin, ale była domem jego przemiany. Jessie zapadła się 

w  niego,  kiedy  lądował  na  szerokim  trawniku  rozciągniętym  na  majątku 

Faelona.  Wampiry  czynią  majestatyczne  budynki  widzialnymi  tylko  dla 

sojuszników krwi. 

 

Antonelli  szeroko  otworzyła  wejściowe  drzwi  i  zbiegła  po 

zamiecionych kamiennych schodach. 

 

- Rafael! - Zignorowała chwiejącą się Jessie, pocałowała Refe w oba 

policzki  i  uśmiechnęła  się  do  niego.  -  Nie  mogła  uwierzyć,  kiedy  Faelon 

powiedział mi, że przybyłeś. Możesz zostać tak długo jak będziesz chciał. 

 

-  Wyglądasz  uroczo,  jak  zwykle.  Niestety,  to  nie  jest  wizyta 

towarzyska. Gdzie jest Faelon? 

 

- Kim jest twoja przyjaciółka? - Wskazała zniecierpliwionym gestem 

w kierunku Jessie. 

Jessie zasyczała, kły błyszczały w świetle księżyca.  

Antonelli sapnęła. 

- Zmieniła się w łajdaka? 

Dopóki  Faelon  nie  przetnie  telepatycznego  połączenia  Natalie,  Refe 

musi grać w tą grę. 

background image

- Postanowiłem przemienić ją, ale nie poszło to tak jak bym chciał. 

-  Faelon  oczekuje  cię.  -  Jej  oczy  błyszczały  od  podejrzenia,  ale 

skinęła w kierunku domu. 

Refe  podążył  za  nią  wzdłuż  holu  i  w  dół  krótkim  korytarzem. 

Pchnęła otwierając drzwi biblioteki i kiwnęła, aby weszli do środka.  

-  Będę  na  górze,  jeśli  byłabym  potrzebna.  -  Co  oznaczało,  że 

uważała, Jessie za atrakcyjną. 

Jessie  znów  zasyczała,  gdy  wchodziła  do  biblioteki.  Faelon  stał 

niedaleko  paleniska,  jego  spojrzenie  oceniało  ich,  gdy  przechodzili  przez 

pokój. 

-  Twój  gość  jest  wkurzony.  -  Faelon  użył  prywatnego  mentalnego 

połączenia, które stworzył lata temu. Jego zasięg był ograniczony, ale dla 

niewielu gwarantował przekaz.  

-  Wiem.  Poudawaj  jeszcze  kilka  minut,  a  potem  przetnij  połączenie 

Natalie. 

-  Minęły  wieki  Rafaelu.  Wiesz,  że  zawsze  byłeś  miłym  gościem  w 

naszym domu, ale, o co chodzi? 

-  Nie  miałem  wyboru  musiałem  rozpocząć  przeminę.  Natalie 

przetrzymuje przyjaciela, jako zakładnika. 

-  Uleganie  Natalie  nigdy  nie  jest  mądre.  Czego  potrzebujesz  ode 

mnie? 

- Straciłem kontrolę nad przemianą. Pomożesz mi dokończyć proces? 

Faelon posłał mu niedowierzające spojrzenia. 

background image

-  Twój  zapach  jest  na  całej  kobiecie.  Naprawdę  chcesz  bym  ją 

pieprzył? 

-  Nie  widzę  innego  wyboru.  Albo  przemienimy  ją  razem,  albo  ją 

zniszczymy. 

Odkryjesz połączenie Natalie, gdy tylko ją pocałujesz.  

-  Nie  pocałuję  nikogo  z  wyjątkiem  Antonelli.  Mogę  za  to polizać  jej 

cipkę

Refe spiorunował go wzrokiem. Wymagał pokazu posłuszeństwa. 

Będzie z tobą walczyć jak z demonem. 

-  Trochę  więcej  przekonania,  nie  sądzisz?  -  Spojrzenie  Faelona 

omiotło  od  góry  do  dołu  ciało  Jessie,  a  uśmiech  zakrzywił  jeden  kąt  jego 

ust. 

To jest niezbędne i dobrze o tym wiesz. 

- Wiem. 

-  Zawsze  chętnie  pomagam  przyjaciołom.  -  Faelon  wziął  Jessie  za 

rękę i pociągną ją w swoim kierunku. - Nie bój się. Nie chcę cię ugryźć. 

 

 

Jessie  rozglądała  się  wokół  siebie  ogłuszona  zamieszaniem.  To 

naprawdę  Włochy?  Jej  myśli  były  ogłupiałe  a  ciało  słabe.  Chwile  po 

brutalnym ataku, Refe pomógł jej się ubrać i odlecieli. Zmusił ją by wypiła 

jego  krew.  Nie,  to  ona  powiedział  mu,  aby  ją  przemienił.  Ona  tylko  nie 

rozumiała,  z  czym  wiąże  się  przemiana.  W  czasie,  gdy  walił  w  jej  ciało, 

niesamowita przyjemność wybuchła wciąż i wciąż. 

background image

 

Ciepła  dłoń  zamknęła  się  na  jej  lodowatych  palcach  i  spojrzała  w 

nieznajomą twarz. Znała tego mężczyznę, ale tylko z wizji. 

 

- Faelon? 

 

-  Tak,  maleńka.  -  Obrócił  jej  twarz  w  kierunku  światła,  jego  jasne 

oczy  oceniały  jej  rysy  twarzy.  Złote  włosy  pokryte  smugami  brązu  były 

zaczesane na jego kościstą twarz. 

 

- Jest urocza. Rozbierzmy ją z tych ubrań. 

 

- Raczej nie. - Wyrwała dłoń z jego uścisku i zrobiła duży krok w tył. 

-  Myślę,  że  poczekam  w  samochodzie  dopóki  ty  nie  pogadasz  ze  swoim 

kumplem tutaj. 

 

Refe uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały zasłonięte. 

 

-  Nie  ma  żadnego  samochodu,  w  którym  mogłabyś  poczekać  i 

potrzebujesz tego bardziej niż myślisz. 

 

-  Nie  potrzebuję  niczego,  co  wymaga  zdjęcia  ubrania.  -  Odwróciła 

się w kierunku drzwi i wpadła na nie. - Co do… 

 

-  Rozpoczęłaś  przemianę.  -  Refe  podszedł  do  niej,  jego  głos  był 

delikatny, powolny. - To jest część twojego świata, nadnaturalna prędkość, 

masz  dostęp  do  zmysłów,  jakiego  nigdy  wcześniej  nie  miałaś,  a  to  przez 

więź.  Faelon  jest  moim  panem,  mentorem.  To  tradycja,  że  wchodzisz  z 

nim w więź. 

 

Oparła dłoń o drzwi.  

- Mam wypić jego krew? 

- To jest przywilej, na który dopiero zarobisz. - Faelon kłapnął. 

background image

-  Faelon  nigdy  nie  został  przemieniony.  -  Refe  cierpliwie  jej 

przypomniał. - Już ci to wyjaśniałem.  

- Może napić się mojej krwi bez zdejmowania mi ubrań. 

Refe odwrócił ją i przycisnął jej dłonie po obu stronach ramion.  

-  Tak  może.  On  nie  chce  twojej  krwi.  Jeszcze  nie  skończyłaś 

transformacji. To mogłoby zanieczyścić jego krew, gdyby napił się twojej. 

Chce  polizać  twoją  cipkę,  a  ty  zamierzasz  mu  pozwolić.  -  Próbowała 

uwolnić  się  z  jego  ramion,  ale  złapał  ją  za  nadgarstki.  -  Zatrzymaj  to! 

Chciałaś  tego.  Prosiłaś  mnie  bym  cię  przemienił.  Posłuszeństwo  jest 

częścią wampirzego kodeksu. 

Oderwała  jej  głowę  od  jego  klatki  piersiowej  i  oparła  na  jego 

ramieniu. 

- Nie chcę tego! 

Faelon  zbliżył  się,  jego  oczy,  co  chwila  przechodziły  z  błękitu  do 

purpury. 

-  Masz  jeszcze  wiele  do  nauczenia  się,  nieopierzony  pisklaczku.  - 

Rzucił Refe wściekłe spojrzenie. - Przynieś ją. 

Refe przerzucił ją przez swoje ramię i trzymał jej nogi z dala od jego 

klatki piersiowej. 

-  Możesz  zaoszczędzić  sama  sobie  bolesnej  inicjacji.  Jedyne,  co  on 

chce zrobić to posmakować cię. 

Kurczowo  trzymał  obiema  rękami  tyłu  jej  koszulki,  Jessie  sięgała 

jego  umysłu.  Cisza.  Zadrżała.  Odizolował  się  od  niej  całkowicie.  Walka 

była w jej naturze. Walczyła przez całe swoje życie. Ale Faelon o tym nie 

wiedział. On tylko wiedział, że poddany powinien okazywać szacunek. 

background image

Zeszli  wąskimi  schodami.  Serce  Jessie  tonęło  z  każdym  krokiem. 

Może Faelon wychłosta ją albo zgwałci. Była rozwścieczona na naturalne 

wampiry, a udział Refe w tym procederze załamywał ją. 

-  Połączenie  zostało  przecięte.  Nawet  nie  wszyscy  moi  strażnicy 

wiedzą, co jest dalej. 

Refe  opuścił  jej  stopy  na  ziemię.  Jego  ramie  pozostawało  wokół  jej 

nadgarstków dopóki nie odwróciła się. 

-  Nigdy  nie  skosztowałbym  gwałtu.  -  Poinformował  ją  Faelon,  gdy 

jego spojrzenie powędrowało ku Refe. - Teraz, do diabła, powiedz mi, co 

tu się dzieje. 

-  Natalie  przetrzymuje,  jako  zakładnika  bliskiego  przyjaciela  Jessie. 

Ale sytuacja jest o wiele bardziej dziwaczna. Pokazała się Jessie i zmusiła 

ją, aby przekonała mnie abym ją przemienił.  

Stali  w  piwnicy  z  winami,  półki  były  puste  i  pokryte  pajęczyną. 

Wyobraziła sobie salę tortur lub co najmniej loch. 

Faelon zachichotał. 

-  Mój  pokój  zabaw  jest  na  górze  i  biczuję  moich  partnerów  tylko 

wtedy, gdy na to nalegają. Znacznie wolę przyjemność niż ból. 

- Jestem tak bardzo zagubiona. - Jessie potarła swoją skroń. 

-  Natalie  połączyła  się  z  twoimi  myślami,  gdy  tylko  minęliśmy 

otaczające tarcze mojego domu. Faelon przeciął to połączenie. 

Z  łatwością  poczuła  Refe  w  jej  myślach,  a  wspomnienia  z  jej 

przemiany rozpadły się. 

background image

- To nie było prawdziwe? - Ulga i rozczarowanie połączone były w 

pośpiesznym  oszołomieniu.  Czuła  jego  duże  ciało  przyszpilające  ją  do 

łóżka,  jego  kły  i  władczą  pełność  jego  fiuta  wnikającego  w  nią  wciąż  i 

wciąż.  Podniosła  palce  do  ust.  Smak  jego  krwi  wciąż  pozostawała  na  jej 

ustach. 

- Natalie musiała uwierzyć, że to było prawdziwe, więc i tu musiałaś 

w to uwierzyć. - Jego głos był miękki, przepraszający. 

-  Nie  wiem  jak  przetrwałeś  przez  te  wszystkie  lata.  -  Faelon 

zmarszczył  brwi.  -  Powinienem  nauczyć  cię  jak  być  wampirem  zanim 

Antonelli zwiększyła twoją zmysłowość. Jesteś drapieżnikiem. 

-  Nauczyłem  się  twoich  lekcji  tak  dobrze  jak  nauczyłem  się  lekcji 

Antonelli. Mamy różne definicje tego, co to znaczy być drapieżnikiem. 

Faelon zbliżył się, do Jessie. Jego oczy wróciły już do błękitu. 

- Dlaczego chciałaś by cię przemienił? 

Jessie wyprostowała ramiona i spojrzała mu w oczy. 

-  Nie  cofnę  się  przed  zaakceptowaniem  pomocy,  ale  nikt  nie  wygra 

mojej walki oprócz mnie. Jestem bezsilna, jako człowiek a Dalton bardzo 

dużo o mnie wie. 

- Jest twoim kochankiem? - Rzucił Refe wyzywające spojrzenie. 

-  Kiedyś,  bardzo  dawno  temu.  -  Przyśpieszyła  zanim  mógł  ją 

rozproszyć. - Nasz romans był trzytygodniowym błędem. Nie mam żalu do 

czasu,  który  z nim  spędziłam,  ale  nie  miałam  aż  tyle  pożądania  by…  być 

wszystkim obok punktu. 

- Czym jest punkt? Czemu tak bardzo ci zależy na Daltonie? 

background image

-  Inni  zależeli  ode  mnie  i  straciłam  ich  przez  to.  Już  nigdy  nie 

zaznam  niepowodzenia,  jeśli  będzie  inna  droga.  Nie  jestem  pewna,  czego 

chce ode mnie Natalie, ale wiem, że będę nieprzydatna, jako człowiek. 

Studiował ją przez długą cichą minutę, podczas, której ona uczyła się 

jego. Gdy nie marszczył brwi Faelon był nawet przystojny. 

- Co wyjawiła ci twoja wizja? 

Pytanie Refe odciągnęło jej uwagę od Faelona. 

- Która wizja? 

- Tuż przed zasadzką? 

- Widziałam opuszczony magazyn i osobę, która mogła być następną 

ofiarą. Spędziłam cztery drażniące godziny na przekonywaniu lidera grupy 

do ruchu. Gdy zrobił… to było tak jakby wiedział, że nadchodzimy. 

Refe wprowadził Faelona w grupę roboczą i zabójstwa/samobójstwa. 

- To wszystko zaczęło się dwa lata temu. - Zakończyła. 

Jessie odsunęła się od Refe, dzięki czemu mogła patrzeć na ich obu. 

- Czemu to jest teraz takie istotne? 

- Myślę, że Natalie pogrywa z tobą od dłuższego czasu, dłużej niż na 

początku myślałem. 

-  Myślisz,  że  ma  coś  wspólnego  z…  gwałciciel  był  mężczyzną  nie 

ma, co do tego żadnych wątpliwości. 

-  Natalie  i  Etoro  mają  dwoje  dzieci.  -  Zaczął  Faelon.  -  Pierwsze 

urodziło  się,  gdy  Etoro  był  jeszcze  w  trakcie  transformacji.  Nikt  nie  był 

zaskoczony, gdy okazało się, że dziecko jest człowiekiem. To oczywiście 

miało coś wspólnego z gwałcicielem albo on nie kontynuował tego. 

background image

- A drugie? 

-  Drugie  było  wampirem.  Nazwali  go  Kyrel  i  był  zadziwiająco 

czarującym  chłopcem  dopóki  nie  wkroczył,  w  wampirzy  okres 

dojrzewania.  Stał  się  seksualnie  agresywny  i…  bezwzględny.  Kiedy 

odmówił pojawienia się przed radą, wysłali za nim zabójców. 

-  Myślisz,  że  Kyrel  jest  gwałcicielem?  Poczekaj  minutę.  Był 

człowiek  zabity  podczas  strzelaniny,  którego  połączono  z  wieloma 

zbrodniami. 

-  Wieloma,  ale  nie  wszystkimi.  -  Zapytał  Faelon,  a  Jessie  kiwnęła 

głową. - Był prawdopodobnie jednym z niewolników Natalie, który został 

wyniesiony w górę, aby upaść. Jeden z zabójców twierdził, że zabił, Kyrela 

ale nie mógł ściągnąć jego ciała, przyniósł jedynie serce. 

- Rada nie mogła powiedzieć czy to było naprawdę serce Kyrela? 

-  Nie  mieliśmy  żadnego  powodu  by  wątpić  w  prawdziwość  raportu 

zabójcy, a sprawdzian psychiczny był bezproduktywny. 

Bez  próbki  DNA  Kyrela  do  porównania  z  sercem,  Jessie  nie  była 

pewna  czy  kryminolog  mógł  wyciągnąć  jakiś  wniosek.  Potarła  skroń  i 

zamknęła oczy. Strach zacisnął węzeł w dole jej żołądka. 

- Co to ma wspólnego z samobójstwami i dlaczego Natalie chce, aby 

została przemieniona? 

-  Natalie  bardzo  chroniła  Kyrela.  Jeśli  uczestniczyłaś  w  jego 

zniszczeniu,  jakkolwiek  pośrednio,  mogła  rozważać  ciebie,  jako  wroga.  - 

Faelon spojrzał za nią, był zamyślony. 

background image

-  Była  niezdolna by  chronić  Kyrela,  dlatego  chce  byśmy  poczuli jej 

ból. - Refe uzupełnił. - Chcesz być zdolna ochronić Daltona, a ja chcę być 

zdolny ochronić ciebie. 

- To jest nie do przyjęcia. - Wtrąciła Jessie. - Nie zamierzam poddać 

się  bez  walki.  Znajdę  ich.  Mamy…  -  Obaj  mężczyźni  uśmiechnęli  się, 

dlatego Jessie miała problem z dokończeniem zdania. 

-  To  wyjaśnia  jej  perspektywę,  ale  nie  usprawiedliwia  jej  planu.  - 

Refe owinął swoją rękę wokół jej ramion i pociągnął ją w swoją stronę. 

- Myślę, że masz jeden prawidłowy ślad. - Faelon przemierzał pokój 

aż przemyślał ich propozycję. - Jedyną rzeczą, której nie może oczekiwać 

jest to, że właśnie przemieniłeś Jessie.  

- Dlaczego to jest aż tak nieprawdopodobne? 

-  W  swoim  życiu  przemieniłem  tylko  dwoje  ludzi.  Pierwszy  nie 

przetrwał  przemiany,  a  drugi  szybko  zmienił  się  w  łajdaka.

 

Gdyby 

nieuparta  Czarna  Elifica  o  imieniu  Brenna  Skyler,  stracilibyśmy  równie 

Phillipa. 

- Natalie wie o tym? 

-  Oczywiście.  -  Odpowiedział  Faelon.  -  Była  osobą,  która  rozcięła 

gardło Phillipa nie pozostawiając Refe wyboru jak tylko przemiana.  

-  Powiedziała,  że  jeśli  ja  go  nie  przemienię  ona  to  zrobi.  -  Refe 

zadrżał,  oczywiście  pamiętał  te  wydarzenia  lepiej  niż  udało  mu  się 

zapomnieć. 

-  Kiedy  wampir  przemienia  kogoś  staje  się  jego  mentorem, 

przyjacielem, rodzicem na następnie sto lat. - Faelon oderwał jej uwagę od 

background image

Refe  pozwalając,  aby  tamten  czas  go  opanował.  -  Umowa  czyni  go 

odpowiedzialnym za wszystkie czyny takich pisklaków. 

- Dlatego dbamy o to, kogo do cholery przemieniamy. 

-  Jak  ją  znajdziemy?  Jak  ją  zniszczymy  zanim  spowoduje  jeszcze 

jakąś katastrofę? 

- Nie musimy jej szukać. - Przewidział Faelon. - Ona znajdzie ciebie. 

Natalie nigdy nie była cierpliwa. Z tego, co widzę, to nasza jedyna opcja. 

Możemy  przemienić  ciebie.  Refe  się  to  nie  podoba,  ale  z  sukcesem 

przemieniliśmy  wielu.  Każdy  z  nas  może  karmić  cię  małymi  ilościami 

naszej  krwi.  To  zapoczątkuje  cykliczną  zmianę  w  twojej  fizjologii. 

Nabierzesz  cech  od  nas  obydwu,  mnie  i  Refe,  dopóki  twoje  ciało  nie  z 

metabolizuje krwi. 

- Coś w rodzaju tego, co zrobiliśmy zanim wyjechaliśmy? 

Faelon uśmiechnął się. 

-  Krew  jest  bardziej  efektywna,  ale  jeśli  proponujesz  ssanie  mojego 

fiuta, będę zaszczycony się zgadzając. 

Refe spiorunował go wzrokiem w cichym ostrzeżeniu. 

- To zadziałało raz, ale Natalie nie jest głupia. Jestem prawie pewien, 

że Natalie przewidzi nasz podstęp tym razem. Ona zna mnie zbyt dobrze. 

-  Dlaczego  ona  nienawidzi  cię  aż  tak  bardzo? -  Spojrzała  w  ciemne 

oczy Refe, ale to Faelon odpowiedział. 

- Natalie jest moim jedynym biologicznym potomstwem. Zażądałem 

naturalnego  wampira  na  partnera,  ponieważ  uważałem,  że  to  mój 

obowiązek  względem  naszego  rodzaju.  Miała  na  imię  Cecilia  i 

nienawidziła mnie, ale oboje byliśmy naturalnymi wampirami i czasy były 

background image

wtedy inne. Przychodziłem do niej każdej nocy dopóki nie zaszła w ciążę, 

wtedy  opuściłem  ją  i  nigdy  nie  wróciłem  dopóki  nie  została  zniszczona 

przez… 

-  To  jest  okropne.  -  Najwyraźniej  dysfunkcyjne  rodziny  to 

przypadłość nie tylko ludzka. 

-  To  była  łaska  dla  nas  obojga.  Niechętnie  poddawałem  się 

obowiązkom  z  Umowy,  kiedy  Cecilia  czuła  się  załamany,  gdy  tylko  jej 

dotknąłem. Jeśli Natalie byłaby mężczyzną, wziąłbym dziecko ze sobą, ale 

dziewczynki  należą  do  ich  matek.  -  Zatrzymał  się  na  chwilę  aż 

wspomnienia przysłoniły jego wzrok. - Po narodzinach Natalie, po prostu 

żyliśmy  w  separacji.  Byłem  pewien,  że  miały  wszystko,  czego 

potrzebowały  i  nigdy  nie  znieważyłem  Cecilii  moją  obecnością. 

Odwiedzałem  Natalie  tak  często  jak  tylko  Cecilia  pozawalała,  każda 

wizyta  za  każdym  razem  stawała  się  coraz  bardziej  pozorna,  bo  Cecilia 

nastawiała myśli dziewczynki przeciwko mnie, sprawiając, że nienawidziła 

mnie  tak  samo  jak  Cecilia.  Natalie  odczuwała  to,  jako  opuszczenie  jej  i 

wybranie „mojej dziwki” nad rodzinę. 

Dzieci często nie akceptują zmiany partnerów swoich rodziców. 

- Przepraszam, twoja córka nienawidzi cię, ale co to ma wspólnego z 

Refe? 

-  Natalie  miała  prawdopodobnie  szesnaście  lat,  gdy  Cecilia  zaczęła 

naciskać mnie abym zaaranżował jej małżeństwo, z naturalnym wampirem, 

oczywiście.  Refe  nie  był  naturalnym,  ale  kocham  go  jak  brata,  więc 

zasugerowałem go Cecili. 

Dopiero, co pieprzył twoją kobietę, więc czemu nie dać go też twojej 

córce? 

background image

Faelon  zaśmiał  się,  a  Jessie  zakryła  twarz  dłońmi.  Zapomniała,  że 

wampiry mogą czytać w myślach. 

- To brzmi dziwie, teraz, ale w tamtych czasach miało sens. 

-  Nie  dla  mnie.  -  Zaprotestował  Refe.  -  Widziałem  jak  Natalie 

dorastała. Była mi bardzo bliska, bo nigdy nie miałem siostry. 

- Miałem nadzieję, że przywrócę pokój w rodzinie, jeśli połączę Refe 

i  Natalie.  -  Powiedział  Faelon.  -  Wspomniałem  o  tym  Natalie,  jako 

pierwszej.  Wiedziałem,  że  jedyną  droga  do  zdobycia  współpracy  Cecilii 

wiodła  przez  Natalie.  Była  zachwycona  Refe  i  to  był  odpowiedni  czas. 

Perspektywa,  że  on  ma  być  jej  partnerem  przyprawiała  ją  o  dreszczyk 

emocji.  

- Nie miałem pojęcia o tym, że Faelon rozmawiał już z Natalie, gdy 

zaproponował  połączenie  Cecilii.  -  Wtrącił  Refe.  -  Byłem  tam  w  tym 

czasie i szczerze nie wiem, kto bardziej protestował, ja czy Cecilia. 

Jessie prawie widziała tą scenę. Natalie musiała być upokorzona i jej 

serce  musiało  się  złamać  z  powodu  odrzucenia  Refe  i  nawet 

nieprzemyślanej zbytnio odmowy matki. 

- W jaki sposób Natalie skończyła z Etoro? 

Faelon westchnął i smutno kiwnął głową. 

-  Zanim  ja  i  Refe  odmówiliśmy  przemienienia,  Etoro  znalazł  drogę 

do  Cecilii.  Cecilia  uważała,  że  jest  sprytniejsza,  dlatego  przemieniła  go, 

aby zrobić mi na złość, ale był pod kontrolą przez cały czas. Odgrywał rolę 

skromnego  ucznia  do  chwili  aż  bezlitośnie  uwiódł  Natalie.  Gdy  Cecilia 

wyrzuciła  go,  on  zabrał  ze  sobą  Natalie.  Natalie  i  Etoro  są  ze  sobą  bez 

przerwy od tamtego czasu. Podejrzewaliśmy, że Etoro był emocjonalnie, i 

background image

prawdopodobnie  fizycznie  obelżywy  dopóki  Natalie  nie  zyskała 

wystarczająco dużo siły by go zatrzymać.  

- Winiła cię za opuszczenie jej, a Refe za odrzucenie. 

- W gruncie rzeczy. - Zgodził się Refe. 

- Jest silniejsza niż nie Etoro w tej chwili, czemu ciągle z nim jest? 

-  Zapłodnił  ją  dwa  razy.  -  Przypomniał  jej  Faelon.  -  Nie  doceniasz 

znaczenia tego. 

- Czy wampiry  mogą połączyć się Więzią Duszy więcej  niż z jedną 

osobą?  -  Nie  ustępowała.  -  Antonelli  nie  jest  twoją  partnerką  połączoną 

Więzią Duszy? 

Faelon spojrzał na Refe i uśmiechnął się. 

- Zawsze taka jest? 

-  Przysięgała,  że  jej  specjalizacją  jest  śledztwo.  Myślę,  że  to  jest 

przesłuchanie. 

- Etoro obżerał się krwią i agresywną energią. - Powiedział Faelon. - 

Wtedy  na  koniec  jego  pierwszego  wieku  jako  wampir  powrócił  i  wyzwał 

Cecilię tak jak na to pozwala Umowa. 

- Umowa pozwala na zabicie tego kto cię przemienił? 

Faelon  odpowiedział  tylko  niecierpliwym  kiwnięciem,  więc  Refe 

uzupełnił. 

-  Do  wyzwania  można  przystąpić  z  wielu  powodów.  Po  pierwsze, 

jeśli człowiek zostanie przemieniony wbrew jego woli, to niszczy ich, ma 

odwrotny efekt niż przemiana. 

background image

- Ale dopiero po stu latach? - Przygryzła wargi i potrząsnęła głową. - 

Co jest w tym dobrego? Wszyscy, których znacie i kochacie mogą zostać 

martwi. Cały świat mógłby się zmienić. 

- To dzieje się długo po ustabilizowaniu przemiany. - Wsunął rękę w 

jej  włosy  i  łagodnie  potrząsnął  rozładowując  ładunek  napięcia  w  jej  szyi. 

Zwykły  dotyk  odprężył  jej  szyję,  jej  Ramona  i  górną  część  jej  pleców. 

Dała  by  fortunę  za  masaż.  -  Tylko  kilku  naprawdę  nieszczęśliwych 

przeżyło tak długo. 

-  Wyzwanie  czyni  wampiry  bardzo  ostrożnymi  na  to  kogo 

przemieniają. 

Niechętna  pozbawić  samą  siebie  dotyku  Refe,  przesunęła  swoje 

spojrzenie na Faelona aż powiedział. 

- Refe mógł wyzwać cię po swoim pierwszym stuleciu? 

- Mógł spróbować. - Faelon uśmiechnął się. 

- Przemiana Etoro nie została odwrócona w momencie gdy zniszczył 

Cecilię. - Jessie pointowała. - Nadal jest wampirem. 

-  Nie  został  przemieniony  wbrew  swojej  woli.  -  Wyjaśnił  Refe.  - 

Jeśli  wyzwanie  wygra  chętny  pisklak,  wchłonie  energię  swojego 

stworzyciela.  Etoro  wie,  że  najsilniejsze  są  naturalne  wampiry,  dlatego 

spędził jego pierwsze stulecie na przygotowywaniu się do wyzwania. 

- Mów o planach. Cholera. - Więcej i więcej osobliwości w Umowie. 

Było więcej w wampirach niż to, że piją krew… i wyjątkowego seksu. 

Twarz Faelona była znużona żalem. 

background image

-  Zniszczenie  Cecilii  dało  Natalie  jeszcze  jeden  powód  aby  nas 

nienawidzić.  Uraza  Etoro  do  Refe  wkupiła  Etoro  do  jej  życia  i  moja 

niewierność pozostawiła ją niezabezpieczoną. 

Jessie czuła wagę jego straty a jej serce odrobinę zatrzepotało.  

Zabij mnie teraz. Współczuję wampirowi! 

Jej  sarkastyczne  myśli  przywróciły  ostrość  w  jego  oczy.  Przetoczył 

po swoich ramionach i strzepnął króliczka z kurzu z jego rękawa.  

-  Nie  mam  żadnych  złudzeń  co  do  losu  mojej  córki.  Natalie  musi 

zostać  zatrzymana,  co  prowadzi  nas  do  ostatecznej  opcji.  Naturalne 

wampiry są dużo silniejsze dlatego to my zabijamy przemienione wampiry. 

Szczerze  wierzę,  że  nasze  najlepsze  szanse  by  zwyciężyć  Natalie  jest 

stworzenie trójstronnej Więzi Krwi. 

 

background image

Rozdział XI 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

 

- To nie zrobi ze mnie wampira? 

 

Refe nie chciał decydować czy jej reakcja rozśmieszyła go czy nie.  

 

- Posiadanie dwóch fiutów w sobie i kłów ssących z twojego gardła 

jest mniej nieprzyjemne niż stanie się wampirem? 

 

-  Nie  to  miałam  na  myśli.  -  Faelon  zabrał  ich  to  sypialni  i 

poinstruował,  aby  przedyskutowali  wszystkie  kwestie.  Jeśli  zdecydują  się 

na  zawarcie  trójstronnej  Więzi  Krwi,  Refe  będzie  mógł  tylko  krzyczeć 

telepatycznie.  Jeśli  Faelon  nie  usłyszy  żadnej  odpowiedzi,  będzie  mógł 

sądzić, że wybrali inną drogę.  

- Faelon powiedział, że będziemy pić nawzajem swoją krew. To nie 

uczyni ze mnie wampira? 

-  Podczas  tego  typu  połączenia  wymieniane  jest  niewystarczającą 

ilością krwi by wywołać przemianę. Przejmiesz jakieś jego umiejętności i 

jakieś moje, ale tylko czasowo. 

Usiadła  na  krawędzi  masywnego  łóżka,  jej  ręce  były  złożone  na 

kolanach. Jej głowa była odwrócona, dlatego nie mógł zobaczyć jej oczu. 

Delikatnie  dotknął  jej  myśli  i  znalazł  tam  istny  bufet  różnych  emocji  - 

niepewność i fascynację, radosne podniecenie i wahanie. U podstawy tego 

leżał jej niezłomny duch i pilna potrzeba dowiedzenia się, że życie Daltona 

jest bezpieczne. 

background image

-  Nigdy  wcześniej  nie  byłam  z  dwoma  mężczyznami  na  raz.  -  Była 

spokojna  i  racjonalna,  nawet  gdy  napotykała  surrealistyczne  przeszkody. 

Podziw Refe rósł proporcjonalnie do jego pożądania. 

- Nigdy nie sądziłem, że miałaś. 

- Ale ty i Faelon mieliście wspólnie Antonelli? 

-  Wiesz,  że  mieliśmy.  -  Patrzył  w  kierunku  pozłacanej  ramy  lustra, 

które zdominowało jedną ze ścian. Faelon i Antonelli patrzyli? Nie mogła 

nic wykryć w tej chwili, co czyniłoby prawdopodobnym to, że znajdują się 

oni  w  małym  pokoju  po  drugiej  stronie  ściany.  -  Czemu  o  tym  teraz 

wspominasz? 

- Jeśli to zrobimy… jeśli stworzymy trójstronną więź, czy to zmieni 

to, co czujesz do mnie? 

Poruszył się na łóżku, trącając jej nogi z osobna, dzięki czemu mógł 

wziąć  jej  twarz  w  obie  ręce.  -  Jestem  zachwycony  twoją  lojalnością  i 

poruszony  twoją  odwagą.  -  Spojrzał  jej  w  oczy,  wyjawiając  głębię  jego 

emocji. - Nie mówię że chcę, aby Faelon dzielił naszą przyjemność każdej 

nocy, ale to nie zmniejszy tego, co ja do ciebie czuję. 

- Ufasz mu? To jest najlepsza droga, aby pokonać Natalie i Etoro? 

-  Wierzę  w  Faelona  całym  swoim  życiem  i  twoim  też.  -  Przycisnął 

swoje usta do jej. - On nie próbuje tylko dorwać się do twoich majtek. 

- Więc, skończmy to. Długo już to opóźniamy… długo. 

-  Skończmy  to?  -  Pytanie  Faelona  wywołało  uśmiech  u  Refe  i 

odwrócił się. Ubrany w iście królewską niebieską szatę, Faelona stał przy 

brzegu  anormalnego  lustra  potwierdzając  podejrzenia  Refe,  że  Faelon 

obserwował ich. - Co za zniewaga. Jeśli dotyk Refe jest aż tak niemiły to 

background image

możesz  życzyć  sobie  żeby  to  się  wreszcie  skończyło,  on  jest 

zdesperowany, by powtarzać szkolenie. 

Jessie  stała  i  skierowała  się  w  kierunku  Faelona,  jej  oczy  były 

rozszerzone, a usta rozdzielone. 

- To o lustrach też jest przesądem. 

Plecy Refe doskonale odbijały się w lustrze. 

-  Zachęcanie  tradycji  ludowych  o  wampirach  zawsze  było  cenną 

drogą…  do  ukrywania  nas  przed  wzrokiem  innych.  Możliwe  jest,  aby 

przekonać  każdego  człowieka,  że  wampiry  nie  istnieją,  dlatego  naginamy 

prawdę i ukrywamy samych siebie pod legendami. 

-  Refe  powiedział,  że  wampiry  nie  są  nieśmiertelne.  Więc  jak  zabić 

jednego z was? 

-  Spalenie,  ścięcie  głowy  albo  wyrwanie  serca,  to  trzy  urazy  od 

których wampir nie może się zregenerować. 

Przyjęła te informacje ze sztywnym kiwnięciem.  

-  Są  jakieś  specyficzne  kroki,  które  powinniśmy  podjąć,  aby 

stworzyć  więź?  Ja  wtedy  nie  chciałam  cię  znieważyć.  Po  prostu  martwię 

się o Daltona i nie chcę, aby Refe… 

Refe dołączył do nich, pieszcząc jej twarz swoim spojrzeniem. 

-  Tworzyłem  Więzi  Krwi  przez  wieki  wiem,  że  dla  ciebie  to 

wszystko  jest  nowe.  Chcę  abyś,  gdy  zaczniemy  czuła  się  tak  komfortowo 

jak to tylko możliwe. Mentalna kontrola, Faelona jest nieporównywalna do 

czegokolwiek.  Jeśli  pozwolisz  mu  dotknąć  twoich  myśli,  on  może  być 

zdolny, aby doprowadzić cię do Daltona. 

background image

-  Rozsądna  sugestia.  -  Faelon  podszedł  po  jej  rękę.  -  Jeśli  będziesz 

pewna,  że  z  twoim  przyjacielem  jest  wszystko  w  porządku,  będziesz 

zdolna uspokoić się? 

Oblizała usta i spojrzała na Refe. 

- Spróbuje. 

- Spójrz na mnie i nie zamykaj oczu. - Przesunęła wzrok na Faelona, 

ścisnęła usta i zakołysała się. - Myśl o ostatniej chwili, gdy go widziałaś, 

przypomnij sobie jego ostatnie słowa, co miał na sobie, jak się uśmiechał. 

Refe przyglądał się jej, powstrzymywał impuls by połączyć się z jej 

myślami.  Dopóki  nie  stworzą  trójstronnej  więzi,  jego  obecność  będzie 

tylko ją rozpraszać. Nie chciał być zazdrosny o Daltona, ale oddanie Jessie 

względem jej byłego drażniło go. 

- To on? - Zapytał Faelon. 

- Tak. - Wyszeptała Jessie. - To pokój hotelowy. Możesz powiedzieć, 

który? 

- Nie mam zielonego pojęcia. - Faelon uwolnił jej dłoń i spojrzał w 

lustro.  Antonelli  musiał  ich  ciągle  obserwować.  -  Jest  rozdrażniony,  ale 

cały i zdrowy. 

- Rozdrażnienie nie jest czymś niezwykłym dla Daltona. - Dotknęła 

ramienia Faelona i uśmiechnęła się. - Dziękuję. 

Pochylił swoją głowę. 

-  Jesteś  gotowa  czy  potrzebujesz  jeszcze  czasu,  aby  przemyśleć 

pomysł? 

background image

-  Nie  jestem  pewna  jak  dostosuję  się  do  tego  pomysłu,  więc 

zacznijmy to! - Jessie spojrzała na swoje odbicie w lustrze zafascynowana 

wszystkimi  kontrastami.  Refe  stał  o  krok  od  nich,  czujny,  ponuro 

przystojny. Złote smugi w brązowych włosach Faelona były w tym samym 

kolorze,  co  jej  falujące  pukle.  Faelon  był  o  pół  głowy  wyższy  od  Refe, 

który  był  z  kolei  wyższy  o  pół  głowy  od  niej.  Refe  był  fizycznie  bardzo 

atrakcyjny, ale Faelon emanował siłą i autorytetem. 

Więc co do diabła ja tu robię

Refe podszedł do niej obejmując ją w pasie. Ich spojrzenia spotkały 

się w lustrze. 

- Naprawdę nie widzisz jak piękna jesteś? 

- Antonelli jest piękna. Ty jesteś piękna. Ja… 

-  Silny,  bezwzględnie  lojalny,  niezwykły.  -  Refe  pochylił  głowę, 

łącząc  swoje  usta  z  jej.  Skręciła  swój  tułów  bez  odwracania  się, 

rozdzielając jej usta dla jego języka i zaciskając palce wokół jego szyi. 

Faelon  rozpiął  jej  bluzę,  delikatnie  przesunął  ręce  od  jej  i  Refe  i 

odpiął  jej  stanik.  Miała  racje  całując  Refe,  koncentrując  się  na  słodkiej 

intymności  jego  ust,  jego  oddechu,  języka.  To  było  niezbędne.  Powinna 

polubić ciepłe pocieranie jego palców albo gorąco emanujące z jego ciała? 

Jestem  właśnie  tu  z  tobą.  Dzielimy  to  doświadczenie.  Nie  ma  nic 

nielojalnego w tym, co robisz. 

Faelon  zsunął  jej  jeansy  poniżej  bioder,  zabierając  razem  z  nimi  jej 

majtki.  Lata  surowej  moralności  przeczyły  gwarancji  Refe.  To  uczucie 

było  niegodziwe  i  śmiałe.  Jej  sutki  drżały,  a  ciepła  wilgoć  zbierała  się 

miedzy jej udami. 

background image

-  Patrz  na  mnie  Jessie.  -  Wyszeptał  Faelon.  -  Spójrz  na  siebie  w 

lustrze. Zobacz swoje prawdziwe piękno. 

Mrugając  w  centrum,  Jessie  sapnęła.  Faelon  zrzucił  jego  szatę  i 

klęknął na złożonej garderobie. Blask świec oświetlał jego długie, szczupłe 

ciało.  Refe  uniósł  obie  jej  ręce  do  swojej  szyi,  podnosząc  jej  piersi  i 

wyginając  w  łuk  jej  kręgosłup.  Jego  ciemne  spojrzenie  przesunęło  się  na 

jej nagie odbicie, wygłodniałe i wdzięczne. 

Skupiła  się  na  sobie,  odsuwając  na  bok  wszystkie  z  góry  przyjęte 

osądy i po prostu spojrzała na swoje ciało w lustrze. Jej skóra była gładka i 

złota,  popsuta  tylko  przez  słabe  linie  opalenizny.  Długie  i mocne,  zawsze 

była dumna ze swoich nóg. Jej biodra były delikatnie rozszerzone, a brzuch 

trochę zaokrąglony, ale jej tułów był wąski, jej piersi duże i okrągłe. 

- Połóż swoją stopę na moim ramieniu. 

Refe  przykrył  obie  jej  piersi  i  przytrzymywał  je  przy  swojej  klatce 

piersiowej.  To  zmierzało  w  kierunku  bycia  dużo  bardziej  rozwiązłym 

zanim  jeszcze  więź  zostanie  stworzona.  Zgięła  kolana  i  położyła  swoje 

stopy na ramieniu Faelona. 

- Ach, tak. - Pogłaskał wewnętrzną stronę jej ud. Śledziła jego ruchy 

w lustrze, ponieważ mrowienia rozeszły się promieniście wszerz jej skóry. 

Odnalazł  jej  szparkę  swoim  środkowym  palcem.  Prosty  dotyk 

zaakcentował spotkanie bólu w jej rdzeniu. Spojrzała na Refe. Jego ciemne 

oczy  błyszczały  tylko  purpurowym  błyskiem.  Faelon  wepchnął  swojego 

palca w jej cipkę, a ona zamknęła oczy. 

- Nie. Patrz na mnie. Zobacz swój sok okrywający mój palec, zobacz 

jak twoja cipka połyka mnie całego. 

background image

Zadrżała. Jej cipka była tak chętna żeby przyjąć jeszcze więcej jego 

palca.  Każdy  wolne,  drażniące  zjeżdżanie  sprawiło,  że  jej  wewnętrzne 

mięśnie  pulsowały  ze  względu  na  pełność  grubego,  twardego  fiuta. 

Pompował. Patrzyła zahipnotyzowana przez graficzny pokaz. 

Bez  ostrzeżenia,  cofnął  jego  palce  i  zahaczył  jej  nogi  o  swoje 

ramiona.  Krzyknęła,  zszokowana  erotyczną  pozycją.  Refe  trzymał  ją  przy 

twarzy Faelona podczas gdy wampirzy mistrz przyśpieszał. Dłonie Faelona 

przytrzymywały  jej  biodra,  dosłownie  przykrywała  jego  twarz.  Jego  usta 

poruszały się na jej fałdkach, jego język wciąż pchał. 

Jego usta utrzymywały ją otwartą, dostępną na śmiałe poszukiwania 

jego  języka.  Głaskał  delikatną  ściankę  jej  rdzenia,  wycofując  się  dookoła 

jej  cipki  i  znów  wpychał  do  środka.  Bez  końca  jeździł  po  niej,  budując 

napięcie dopóki nie graniczyło ono z bólem.  

- Oh, oh, Boże! - Mocno doszła, jej uda znów się napięły na policzku 

Faelona.  Złapał  tył  jej  kolan  i  zmienił  punkt  widzenia  jej  bioder, 

przyciskając jej cipkę do swoich ust. Warknął z głębi swojego gardła, lizał 

i ssał dopóki ostatnie mrowienie jej orgazmu nie przeminęło.  

Refe uniósł ją z twarzy Faelona, kołysząc ją w swoich ramionach. 

-  Jeśli  to  było  zbyt  intensywne,  powiedz  nam  o  tym,  a  zwolnimy.  - 

Pocałował  ją  z  czułą  gwarancją,  a  Jessie  przywarła  do  niego.  Gdzie 

zniknęły  jego  ubrania?  Nie  mogła  przypomnieć  sobie,  jak  zdejmował 

ubranie. 

Faelon ustawił wyściełaną ławkę przy krawędzi lustra. Refe położył 

ją na plecach na ławce. 

- Jest jakiś powód, dla którego nie używamy łóżka? 

background image

- Lubię patrzeć. - Zachichotał Faelon. 

Refe klęknął na podłodze po jednej stronie ławki, a Faelon pchnął ją 

w  jego  kierunki  aż  jej  głowa  ustawiła  się  po  drugiej  stronie  ławki.  Jessie 

zbliżyła  się  do  erekcji  Faelona,  ale  on  poprowadził  za  to  jej  ręce  do  jego 

bioder. 

- Chcę twoich ust, mały pisklaczku, a nie twoich palców. 

Rozluźniła  się  na  ławce  i  pozwoliła  mężczyzną  ułożyć  ją.  Zawsze, 

gdy  myślała  o  byciu  zdominowaną  przez  kochanka,  wyobraziła  sobie,  że 

uraza do bierności wymaga rezerwy. Dziwne, znalazła w tym wyzwolenie. 

Wszystko, czego chciała to zabawa. 

Rozwarła  szeroko  swoje  nogi  zanim  zahaczył  jej  kostki  o  swoją 

szyję,  Refe  zatrzymał  się  by  zbadać  jej  fałdki  swoim  palcem.  Jessie  nie 

mogła  naprawdę  zobaczyć,  co  on  robił,  dopóki  nie  spojrzała  w  lustro. 

Faelon ułożył jej ciało na ławce by wystawić jej ciało dla… 

-  Antonelli  jest  za  lustrem?  -  Starała  się  usiąść,  ale  Faelon  ją 

przytrzymał. - Jak wiele ludzi uczestniczy w tym show? 

- Za każdym razem, gdy jestem z innym kochankiem, Antonelli albo 

patrzy albo uczestniczy w tym. To jeden z powodów, dla których jesteśmy 

ze  sobą  tak  długo.  Jej  uczestnictwo  mogłoby  skomplikować  więź  i 

pomyśleliśmy,  że  będziesz  czuć  się  o  wiele  lepiej,  gdy  nie  będzie  jej  w 

pokoju. 

Refe  rozdzielił  jej  fałdki  i  liznął  od  jej  odbytu,  aż  po  cipkę  jednym 

silnym ciosem. 

- Czy martwi cię, że ona patrzy? - Zapytał nie odrywając twarzy od 

jej ud. 

background image

Wyobraziła  sobie  drobną  blondynkę  po  drugiej  stronie  lustra, 

patrzącą na swojego partnera zaspokajającego inną kobietę. Dotykała się? 

Miała wibrator albo sztucznego penisa? 

- To tylko Antonelli? 

-  Tak.  -  Faelon  potarł  swojego  fiuta  o  jej  usta.  -  Wolałabyś,  aby  do 

nas dołączyła? 

Z  winnym  potrząśnięciem  głowy,  otworzyła  usta  i  zamknęła  oczy. 

Faelon  pchnął  z  całej  siły  aż  do  samego  końca  jej  gardła  zanim  powoli 

wycofał się. Refe okrążał jej cipkę, zwiększając uczucia w jej kręgosłupie 

z  każdym  ruchem  jego  zwinnego  języka.  Jessie  dopasował  się  do  ruchy 

języka  Refe,  synchronizując  cielesny  taniec.  Faelon  poruszał  się,  Refe 

lizał,  a  Jessie  ssała.  Dwie  ciepłe  ręce  przykrywały  jej  piersi,  ale  nie  była 

pewna czyje. Ręce przesunęły się uwalniając jej piersi, w chwili, gdy palce 

zaczęły  skubać  jej  sutki.  Cztery  ręce,  dwóch  mężczyzn,  to  wszystko  było 

tak przytłaczające. 

Faelon poruszał się szybciej, jego fiut ocierał się o jej język, trącając 

koniec jej gardła wierzchołkiem każdego pchnięcia. Refe złapał jej cipkę w 

swoje  zęby,  pstrykając  językiem  po  delikatnej  istocie,  w  momencie,  gdy 

Faelon napinał jej sutki. 

Wiła  się,  niespokojna  i  gorąca.  Tylko  kilka  sekund  minęło  od  jej 

pierwszego  orgazmu.  Nie  była  gotowa,  aby  dojść  znowu.  Faelon  podparł 

tył  jej  głowy,  gdy  pchał  w  jej  gardło.  Jego  sperma  wydostała  się  w 

gorącym, rytmicznym wytrysku. Drżała, cały czas połykając.  

Gorąco  mrowienia  opadło  w  jej  brzuchu  i  rozchodził  się 

promieniście przez jej brzuch. Refe uniósł jej cipkę do swoich ust, wirując 

jezykiem  wewnątrz  jej  rdzenia.  Omdlewające  fale  spłynęły  po  niej 

background image

zamiatając  ją  wzdłuż  prądów  przyjemności.  To  mogły  być  minuty  lub 

godziny, szczerze, nie mogła powiedzieć. 

-  Ta  ławka  nie  będzie  służyć  nam  przez  cały  czas.  -  Powiedział 

Faelon  uwalniając  swojego  fiuta  z  jej  ust.  Podniósł  ją,  podczas  gdy  Refe 

pchnął się na swoje stopy. 

Refe  usiadł  u  podstawy  łóżka  obserwując  jak  Faelon  zbliżał  się,  z 

Jessie kołysząc ją w ramionach. 

- Myślę, że nie miała nigdy nikogo w swoim tyłku, więc upewnij się, 

że dobrze ją przygotowałeś. 

Faelon  zachichotał,  jego  pełne  błyszczącej  pasji  spojrzenie 

przesunęło się, na Jessie. 

- Prawda? Będę pierwszy? 

-  Pierwszy  i  najprawdopodobniej  ostatni.  Nigdy  nie  będę 

zainteresowana analną grą. 

Jego brwi uniosły się, a uśmiech wygiął jego usta. 

- Jak możesz odrzucać coś, czego nigdy nie próbowałaś? 

-  To  nie  jest  temat  do  seksualnej  dyskusji.  Staram  się  ocalić  życie 

mojego przyjaciela. 

- Oczywiście. 

Zwęziła  oczy.  Robiła  to  tylko,  dlatego  że  potrzebowali  połączenia, 

aby  ocalić  Daltona.  Nie  lubiła…  jej  mrowiące  ciało  nazwało  ją  kłamcą. 

Wszystko, co niedawno zrobili było skandalicznie przyjemne. 

background image

- Nie zachęcaj jej do mówienia albo ona przyrówna to do śmierci. - 

Refe  opuścił  się  na  swoich  plecach,  jego  stopy  zwisały  z  jednej  ze  stron 

łóżka. - Jestem jedynym, który jeszcze nie doszedł. Czuję się zaniedbany.  

Faelona  zachichotał  i  posadził  ją  okrakiem  na  szczycie  swoich 

bioder. 

-  Chcesz  mojej  pomocy  z  tym,  czy  wiesz,  co  zrobić?  -    Kiwnął  w 

kierunku światowej klasy erekcji rozszerzającej się niemal na pępek Refe. 

Jessie wzięła chwilę przed ciosem fiuta Refe, zanim przesunęła swój 

ciężar  na  kolana  i  ustawiła  go  w  jej  wejściu.  Opierała  się  na  ramionach 

Refe i patrzyła w jego ciemne oczy, spuściła jej ciało na jego pulsującego 

fiuta.  Nie  poruszał  się,  nie  próbował  pomóc  lub  pośpieszyć  ją.  Po  prostu 

wlał pożądanie wzdłuż ich mentalnego połączenia i pozwolił jej wziąć go. 

Jej wewnętrzne mięśnie otworzyły się na niego, pieszcząc go. Drżał 

pod nią. 

-  Kurwa!  Jest  tak  dobrze!  -  Uśmiechnęła  się  i  docisnęła  jej  cipkę, 

ściskając go tak ciasno jak tylko mogła. Jęknął. - A to jest jeszcze lepsze. 

-  Leż  wzdłuż  jego  klatki  piersiowej  i  postaraj  się  rozluźnić,  albo 

jeszcze lepiej pocałuj go. - Faelon oparł główkę na jej biodrach czekając aż 

wykona to, czego chciał. 

Opuściła  swoje  usta  do  ust  Refe  i  wplątała  palce  w  jego  włosy. 

Komfortowa  znajomość  ich  pocałunków  nie  uciszyła  rozproszenia 

wywołanego  tym,  co  robił  Faelon.  Rozdzielał  jej  półdupki  i  wysmarował 

czymś śliskim jej odbyt, po czym umieścił jakiś śliski obiekt w jej dziurce. 

Ciepłe tryśnięcie wydobyło się i uświadomiła sobie, że wysmarował ją dla 

background image

swojego fiuta, tego samego, długiego, grubego fiuta, którego wyszczupliła 

swoimi ustami.  

Nie  chcemy  abyś  czuła  cokolwiek  innego  prócz  przyjemności. 

Uspokój się i pocałuj mnie. 

Faelon  pogłaskał  jej  tył  swoją  główką  w  chwili,  gdy  przygotowała 

się  na  resztę.  Najpierw  jeden  palec,  później  dwa  rozciągały  jej  wąską 

dziurkę. Ślizgał się w tę i z powrotem, wirował, rozpościerał swoje palce. 

- Jeden więcej i możemy spróbować czegoś prawdziwego. Po prostu 

całuj Refe. Poczuła więcej ciepłego smaru nałożonego wraz z jego trzecim 

palcem.  Czuła  ciśnienie  i  ruch,  ale  niekujący  ból.  Faelon  cofnął  palce  z 

powolnym  zastanowieniem  i  wepchnął  główkę  swojego  fiuta  za  jej 

zwieracz w chwili, gdy był rozluźniony. 

Jessie  sapnęła.  Jego  trzonek był  dużo grubszy  niż  jego  palce.  Czuła 

napinanie,  nadziewanie,  zapełnienie.  Chwycił  jej  półdupki  w  obie  ręce 

gorąco wirowało w górę wzdłuż jej odbytu i wznosił jej cipkę. 

Ładny podstęp. 

Refe zachichotał, jego fiut podskakiwał w niej. 

- Lubisz to, prawda? - Faelon znów to zrobił potęgując intensywność 

uczucia. 

Jej  łechtaczka  drżała,  jej  cipka  pulsowała,  a  jej  odbyt  docisnął  się, 

wszystko w tym samym czasie. Pchnęła klatkę piersiową Refe ogłuszona i 

zadyszana. 

- Co teraz? 

Nie  dali  jej  żądnego  ostrzeżenia,  ale  jakiś  cichy  sygnał  mignął 

między nimi. Refe stanął dęba i wbił kły w jej gardło w chwili, gdy Faelon 

background image

wbił  się  w  jej  ramię.  Jessie  krzyknęła.  Przyjemność  eksplodowała  w  jej 

ciele,  atakują  jej  krwiobieg  niczym  płomienne  strzałki.  Część  jej 

wymagałaby,  walczyła  skręcając  się  i  wijąc  niczym  jakaś  dzikuska.  Inna 

część upajała się starożytną mocą otaczającą ją. 

Ssali  razem,  długo,  głęboki  puls  uruchamiał  tętno  przyjemności  w 

całym  jej  ciele.  Faelon  przykrył  jej  piersi  przytrzymując  je  nieruchomo. 

Nadziana  na  jego  twardego  fiuta,  złapana  w  pułapkę  jego  ostrych  kłów, 

Jessie mogła tylko skapitulować. 

Faelon  oczyścił  jej  sutki  swoimi  kciukami  i  doszła.  Płakała  z 

przyjemności.  Refe  wsunął  swoją  rękę  miedzi  ich  ciała  i  potarł  jej 

łechtaczkę. Z gwałtownym wdechem doszła ponownie. Uwolnili ją w tym 

samym czasie. Purpurowa mgła wisiała w powietrzu dookoła nich. 

Pokój  wirował.  Faelon  przycisnął  swój  nadgarstek  do  jej  ust,  a  ona 

walczyła.  Gorąca  i  gorzka…  oczekiwali  od  niej,  że  połknie  krew! 

Potrząsnęła  głową.  Przycisnął  ją  stanowczo,  mocno  przyciskając 

nadgarstek. 

Metaliczny zapach wypełnił jej głowę. Nie mogła oddychać. Sapiąc, 

rozdzieliła usta i krew wypełniła jej usta. Nie!

 

Potrząsnęła i zakneblowała, 

ponieważ groteskowy płyn zjechał w dół jej gardła. Ogień zapalił się w jej 

klatce  piersiowej.  Jej  wizja  zamazała  się,  odłamana  do  żywej  jasności, 

szokująca i surrealistyczna. 

Faelon odciągnął swój nadgarstek i pchnął ją na Refe. 

- Trzymaj ją. Ciągle opiera się efektom. 

Ramiona Refe okrążyły ją, gdy Faelon poruszał się w jej tyłku. Była 

tak  gorąca.  Każde  niewzruszone  pchnięcie  fiuta,  Faelona  akcentowało 

background image

ciepło. Trzymając kurczowo nakrycia,  obok Refe, starała się znaleźć sens 

w  tym  wszystkim.  Jej  serce  waliło  w  jej  klatce  piersiowej,  boleśnie, 

wymagająco.  Wymagając,  czego?  Przycisnęła  twarz  do  gardła  Refe, 

zadowolona ze znajomego zapachu. 

- Poliż moją skórę, kochanie. - Namawiał Refe. - Twoje ciało wie, co 

robić. 

Jej  piersi  powiększyły  się  na  jego  klatce  piersiowej,  a  napięcie 

zebrało się w jej brzuchu. Zawsze była zachwycona, kiedy miała więcej niż 

jeden orgazm. To było niemożliwe. 

- Smak wywoła odpoczynek. Poliż mnie. 

Pogłaskała  szyję  Refe  końcówką  języka  i  głód  wśliznął  się  w  jej 

brzuch.  Odwróciła  jego  głowę  w  drugą  stronę,  mocno  go  ugryzła, 

dziurawiąc jego gardło kłami, o których nawet nie wiedziała, że ma. 

- Tak! - Faelon pchnął w górę jej biodra i rozcierając jej sok wzdłuż 

długości Refe. Poprowadził jej tył w dół aż prawie wydostał się z jej tyłka. 

Napięcie  wybuchło,  a  jej  całe  ciało  zadrżało.  Poruszał  się  szybciej, 

ślizgając się w tę i z powrotem, pchając ją na jednego fiuta aż naciskała na 

drugiego.  Jessie  była  dotkliwie  świadoma  każdego  uczucia,  mimo  to 

wszystko  wydawało  się  pomieszane,  wirując  na  tym  jak  w  kalejdoskopie 

dziecka. 

-  Zatrzymaj  się  albo  wywołasz  przemianę.  -  Głos  Refe  brzmiał  na 

chybotliwy i zachrypnięty. 

Zlizała  krew  ze  swoich ust  i położyła  się  na  klatce  piersiowej  Refe, 

tak,  że  mogła  spojrzeć  mu  w  oczy.  Połączenie  nagle  się  otworzyło;  ich 

ciała  szarpały  się  z  jednym  gwałtownym  początkiem.  Dziki  głód  Faelona 

background image

wystraszył ją. Chciał spustoszyć ją, zdobyć ją drogami, jakimi Refe nigdy 

nie  rozważał.  Refe  wziął  jej  twarz  w  swoje  ręce,  jego  wzrok  był  ciepły  i 

czuły. 

Spójrz na mnie, myśl tylko o mnie. Nigdy więcej nie pozwolę nikomu 

cię ugryźć

Poruszali  się  razem,  Więź  Krwi  wzmacniała  się  z  każdym 

pchnięciem, każda emocja przesyłana była wzdłuż mentalnego połączenia. 

Jessie  spojrzała  w  oczy  Refe,  zachwycona  jego  opanowaniem.  Pełność 

zaskoczyła  ją.  Jak  jej  ciało  będzie  zdolne  do  przystosowania  się  to  tej 

gorączki? 

- Teraz! - Wykrzyknął Faelon. - Musimy dojść razem! 

Refe  trzymał  kurczowo  jej  biodra,  Faelon  przytrzymywał  jej  pas,  a 

Jessie  wygięła  swoje  plecy.  Przyjemność  przeszła  przez  Faelona,  poprzez 

Jessie,  wybuchając  w  Refe  i  z  powrotem.  Przylegli  do  siebie  nawzajem, 

obaj  mężczyźni  schowali  się  aż  po  rękojeść,  gdy  pompowali  swoje 

nasienie do jej pulsującego ciała. 

 

background image

Rozdział XII 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

Bycie  wampirem  ma  swoje  zalety.  Obaj  mężczyźni  obrócili  się  w  mgłę  i 

powrócili chwilę później czyści i susi. Jessie spiorunowała ich wzrokiem, a 

Refe  zaśmiał  się.  Wziął  ją  za  rękę  i  zaprowadził  ją  do  przylegającej 

sypialni.  Mimo  że  był  już  czysty,  dołączył  do  niej  pod  prysznicem, 

nalegając i szorując jej wciąż mrowiące ciało. 

 

-  Kiedy  moja  tymczasowa  moc  się  objawi?  -  Zapytała,  gdy  on 

namydlał szamponem jej grube włosy. 

- Ciężko powiedzieć. Nie czujesz żadnej zmiany? 

Uśmiechnęła się, była bardzo zadowolona z tego, że był blisko niej. 

- Cierpię miejscami i nie mam żadnego biznesu w bólu, ale nie czuję 

żadnych super mocy albo, że mogłabym latać. 

-  Wątpię,  że  lot  się  rozwinie.  To  bardzo  rzadka  umiejętność.  - 

Obrócił ją w swoim kierunku i przycisnął ją do swojego ciała w chwili go 

woda  spłukała  mydło.  -  Czy  Faelon  ugryzł  cię?  Zazwyczaj  jest  bardzo 

ostrożny. 

Mrugając by pozbyć się wody potrząsnęła głową. 

-  Nie  było  bólu,  było  tak  jak  obiecałeś.  Myślę,  że  iluzja,  którą  mi 

wszczepiłeś  była  intensywniejsza.  To  było…  niewiarygodne.  - 

background image

Obejmowali  się  nawzajem  przez  długi  czas,  lubując  się  ciepłym 

strumieniem wody. - Może niewielka zabawka. 

- Co? 

Odepchnęła się od niego i uśmiechnęła. 

- Jeśli chcielibyśmy być śmiali, może dostalibyśmy zabawkę. 

Pocałował ją głęboko, jego język owijał się wokół jej.  

-  Mamy  całe  życie  w  celu  zbadania  wszystkich  rzeczy,  o  które 

prosimy i lekceważenie tych, o które nie. 

- Muszę zapytać cię o coś zanim zapomnę. 

Zachichotał. 

- Czemu mnie to nie dziwi? 

- Czemu nienawidzisz dziennikarzy? Potraktowałeś mnie jak szmatę, 

kiedy myślałeś, że jestem jedną z nich. 

-  Prywatni  detektywi  nie  są  o  wiele  lepsi.  -  Uszczypnął  jej  dolną 

wargę, podczas gdy ciepła woda masowała ich ciała. - Powiedziałeś to, gdy 

wspomniałam o tym, że Etoro groził, że zdemaskuje mnie. Przez wieki to 

byłoby jego słowo przeciwko mojemu. Gdy tylko został wynaleziony film 

wszystko  uległo  zmianie.  Sprawił,  że  fortuna  obróciła  mnie  w  różne  typy 

dziennikarstwa i publikację wiadomości. To regularny ból tyłka. 

- Czy wampiry mogą być nagrane na film? 

Roześmiał się. 

- Czyżbyś nigdy nie wiedziała teledysku Pyrite. 

background image

- Punkt dla ciebie. - Delikatny kobiecy chichot rozbrzmiał w umyślę 

Jessie. - Antonelli i Faelona tylko pełzają po łóżku.  

Refe pochylił głowę, jego spojrzenie powędrowało w kierunku drzwi 

łazienki. 

- Masz rację, ale skąd wiedziałaś? 

- Nie słyszałeś śmiechu Antonelli? 

- Nie. 

- Prawdopodobnie moje umiejętności zaczęły się odzywać. 

Refe ją osuszył i pchnął w kierunku sypialni. Jessie nie była pewna, 

czego  oczekiwać,  ale  goła  Antonelli  bezwstydnie  ssąca  fiuta  swojego 

partnera  było  ogromnym  szokiem.  Faelon  pieścił  jej  włosy,  podczas  gdy 

ona połykała jego całego członka z eksperckimi umiejętnościami. 

-  Zawstydzenie  to  ludzki  koncept.  -  Powiedział  delikatnie  Refe.  - 

Wampiry uwielbiają seks. 

Uczucia  mocno  wyzwoliły  się  przez  ostatnie  doświadczenia,  Jessie 

kiwnęła w kierunku tamtej pary. 

- Klęczy przy niej i powoduje, że dochodzi. Oglądała nasz pokaz. To 

jest tylko uczciwe. 

- Jesteś pewna? 

- O tak. Chcę obejrzeć jak liżesz jej cipkę. 

Refe  zawahał  się  przez  minutę,  ale  Antonelli  przeniosła  się, 

przysuwając  jej  ciało  bliżej  krawędzi  łóżka.  Refe  ukląkł  koło  niej  i 

background image

rozdzielił jej półdupki. Jessie ciężko przełknęła. Oglądała jeden, może dwa 

filmy  dla  dorosłych.  Ale  to  było  kompletnie  inne.  Ciepło  zbierało  się 

między jej udami a jej sutki zadrżały, gdy Refe lizał szparkę Antonelli. 

Może to był dobry pomysł. Nie myślała, że byłaby zdolna podniecać 

się  po  tych  wszystkich  orgazmach,  które  miała.  Refe  trzymał  głowę 

ustawioną  pod  kątem,  więc  mogła  widzieć  jego  język.  Okrążał  wejście 

Antonelli  skupiając  się  na  jej  łechtaczce.  Lizał,  używał  tylko  końcówki 

języka, więc Jessie mogła go widzieć.  

Faelon krzyknął i mocno pchnął, sygnalizując swoje uwolnienie. 

-  Teraz,  zobacz,  co  zaczęłaś.  -  Wycofał  się  z  ust  Antonelli.  Refe 

oszalał na jej punkcie, naciskając jej nogi w górę z powrotem rozkładając 

jej dzikość swoimi wygłodniałymi ustami. 

Faelon  spojrzał  w  jej  kierunku,  uśmiech  drapieżnika  rozdzielił  jego 

usta. 

-  Szybko  się  uczysz,  mały  pisklaczku,  ale  mogę  poczuć  twoje 

pobudzenie. Nikt nie wychodzi z mojego domu niezaspokojony.  

Antonelli powiedziała coś do Refe, a on potwierdził. Szybko zmienili 

pozycje. Usiadła okrakiem na jego twarzy i wzięła jego fiuta w swoje usta, 

gdy Faelon pchnął Jessie na ścianę. Wygiął w łuk brew i uniósł jej nogę na 

swoje ramię.  

- Patrz na nich. To jest to, czego chcesz. 

Jego usta osiadły na jej szparce a jej wzrok powędrował w kierunku 

łóżka. Gruby fiut Refe ślizgał się do wewnątrz i na zewnątrz ust Antonelli. 

background image

Zwilżył swojego środkowego palca w jej cipce i wepchnął go w jej tyłek. 

Wydała z siebie dźwięk… pół płacz, pół mruczenie. 

Język  Faelona  smakował  jej  fałdki  i  pstrykał  po  jej  szparce.  Nie 

mogła dokładnie stwierdzić, co Refe teraz robił, ale nie obchodziło jej to. 

Uczucia  pulsowały  od  Antonelli  do  Faelona  i  podawał  je  Jessie. 

Oszałamiając,  odurzając,  zmysłowo,  zanurzała  się  w  ich  przyjemności. 

Krótki,  ostry  orgazm  wybuchł  w  Jessie.  Ale  Faelon  nie  zatrzymał  się. 

Pchał ją stanowczo swoimi ustami i zaczął się karmić. 

Refe  doszedł  w  ustach  Antonelli,  i  oplótł  swoje  ramię  wokół  niej. 

Obaj  mężczyźni  się  karmili,  Jessie  spełniała  się,  ucztując  kobiecą  pasję. 

Przykryła swoje piersi i spojrzała na Antonelli. Róż innej kobiety, toczyła 

się po twarzy Refe, dlatego jej sok płynął swobodniej. Zadrżała, wyrzuciła 

głowę do tyłu, włosy spłynęły na jej biodra. 

Z  ostatnim  liźnięciem,  Faelon  opuścił  nogi  Jessie  na  podłogę. 

Odwrócił się i spojrzał no dwójkę na łóżku.  

-  Antonelli  nauczyła  się  czerpać  przyjemność  z  bycia  pożywieniem 

dla wampirów. 

- Widzę.  

Faelon podszedł do łóżka. 

- Wystarczy. Moja pobłażliwość ma swoje granice. 

Podniósł swoją partnerkę z twarzy Refe i położył się z nią, owijając 

swoje  duże  ciało  wokół  jej.  Zrobił  jedno  niewzruszone  pchnięcie  swoimi 

biodrami i poszli spać. 

background image

Refe zgiął swój palec i skinął na nią w kierunku łóżka. 

- Ja również potrzebuję odrobiny snu. 

- Więc śpij. - Drażniła się dopóki nie wspięła się na wysoki materac. 

Pchnął  ją  do  pozycji  identycznej  jak  tak  Faelona  i  Antonelli.  Przycisnął 

swoje ciało to jej pleców, wsunął jedno ramię pod jej szyję a drugie owinął 

wokół  jej  pasa.  Uderzył  w  jej  uda  z  tym  samym  stanowczym  pchnięciem 

jego bioder, nadział ją na swojego fiuta. 

Ogłuszona, Jessie spojrzała na Antonelli.  

- Oni zawsze śpią jak teraz? 

Uśmiechnęła się, jej niebieskie oczy lśniły. 

- Tak często jak tylko mogą. Uczyni cię wartym siebie, gdy tylko się 

obudzi.  

- I obiecuję, że nie wrócę do zespołu. - Wszeptała. 

Antonelli zachichotała. 

-  Tu  nie  chodzi  o  zespół  Refe  i  dobrze  o  tym  wiesz.  Twoja 

motywacja jest szlachetna i czysta. 

-  Czysta?  -  Jessie  roześmiała  się.  -  To  nie  jest  odpowiednie  słowo, 

aby opisać to, co działo się w tym łóżku. 

-  Zgodziłaś  się  na  to.  -  Antonelli  przeniosła  rękę  Faelona  na  swoją 

pierś  i  poruszyć  ich  spodem  bez  wątpienia  poruszając  jego  fiutem 

wewnątrz  jej.  -  Musisz  pamiętać  o  jednej  rzeczy,  gdy  bitwa  się  już 

rozpocznie. 

background image

Bitwa, powody wszystkiego, miała już dość tego dnia. 

- O co chodzi? 

- Faelon zaakceptował to, że Natalie jest zbuntowana, ale raczej nie 

będzie  chciał  zabrać  jej  życia.  Jeżeli  będzie  jakaś  inna  droga,  proszę 

uwolnij go od tego horroru. Ona wciąż jest jego córką. 

Jessie kiwnęła i zamknęła oczy. 

 

 

***** 

 

 

-  Nie  jestem  telepatką.  -  Antonelli  trzymała  się  wciąż  doskonale, 

mimo że Natalie wcisnęła swoje ostrze w delikatną skórę jej gardła. - Nikt 

nie może nas usłyszeć tu na dole. Dlaczego nie chcesz mi uwierzyć? 

-  Wierzę  ci,  ale  potrafisz  tak  nastawić  mojego  ojca,  aby  zrobił 

wszystko,  czego  chcesz  i  zdarza  ci  się  to.  -  Natalie  trzymała  kurczowo 

powierzchni  noża  aż  jej  palce  rozbolały.  -  Zawsze  taki  był.  -  Więc  co  go 

tak  rozprasza?  Powinien  wyczuć  niebezpieczeństwo  jak  szybko  jak 

wezwała jego śliczną, Antonelli. 

Wejście  do  tunelu  przemytników  było  zamurowane,  ale  jeden 

wilgotny pasaż wiodący w prawo prowadził do starej piwniczki z winami. 

Natalie  spędziła  połowę  swojego  dzieciństwa  na  badaniu  cuchnących 

zgnilizną  tuneli.  Faelon  miał  sojuszników  krwi,  którzy  ochraniali 

background image

rezydencję, ale drzwi piwniczki były zapieczętowane przez Faelona zanim 

jeszcze powrócił do majątku jakieś trzysta lat temu. 

Błąd, który mógł kosztować go życie. 

Naturalne połączenie Natalie z faetonem pozwalało jej manipulować 

jego  energią.  Osłabiła  pieczęć  wystarczająco  by  dostać  się  do  piwniczki 

bez  powiadamiania  straży.  To  był  dobry  plan.  Nie  zamierzała  zostać 

wytrącona z równowagi przez drobne opóźnienie. 

Opuściła nóż i pchnęła Antonelli w ramiona Etoro. 

-  Zegnij  ją  na  tej  półce  i  zgwałć.  Nie  przestawaj  jej  gwałcić  dopóki 

nie przybiegnie jej na ratunek.  

Kolory spłynęły z twarzy Etoro. 

- Ja… nie mogę. 

-  To  dziwka!  Nie  dość,  że  pieprzy  wszystko,  co  czyni  ją  mokrą  to 

jeszcze  uczy  innych  jak  dołączyć  do  tej  deprawacji.  To  pokręcona  zdzira 

i… 

- Nie mogę użyć mojej siły na kobiecie. Jestem zmęczony. Mój kutas 

opadnie, gdy tylko wyczuję jej strach.  

Natalie potrząsnęła głową. 

-  Czemu  mnie  to  nie  dziwi?  -  Mogła  zmusić  ich  do  seksualnej 

gorączki,  ale  to  mogłoby  nie  zaalarmować  Faelona.  Jego  ludzka  dziwka 

żyła  w  stanie  nieustannego  smarowania.  -  Jesteś  nieprzydatny.  - 

Uśmiechnęła  się  szyderczo  do  Etoro.  Bez  elementu  zaskoczenia  po  ich 

stronie,  bliskie  kwarty  piwniczki  staną  się  odpowiedzialne.  To  musi  być 

background image

szybkie  i  wyraźne.  Rozkazała  strażnikom,  aby  zasnęli,  ale  nie  pozostaną 

niesprawni na bliżej nieokreślony czas. 

- Złap ją za włosy. Jeśli oddali się od ciebie, sprawię, że zapłacisz mi 

za to tak jak nie jesteś sobie w stanie wyobrazić. 

- Nie groź mi. Nie jestem twoim służącym. 

Był mniej niż tym, ale nic chciała się z nim sprzeczać. Korygując jej 

kontrolę  nad  długim,  śmiercionośnym  nożem,  ruszyła  ku  schodom.  Broń 

była  nieprzydatna,  jeśli  chodzi  o  wampiry.  Miecz  działał  dobrze,  ale  one 

były nieporęczne.  

-  Czemu  to  robisz?  -  Przenikliwy  głos  Antonelli  zaczął  naprawdę 

obniżać się.  

Nie prędzej niż dotarli na szczyt schodów jak jej ojciec pojawiła się 

przed nimi, Refe i Jessie stali za nim. Tatuś wyczuł jej przyjazd zanim się 

pojawili. 

 

Z  policyjną  przenikliwą  oceną,  Jessie  przyglądała  się  wrogom. 

Wściekłość  płonęła  w  oczach  Natalie,  zadając  kłam  jej  delikatnemu 

wyglądowi.  Jej  pierwsze  spojrzenie  na  długi,  ostry  nóż  wzmocniło  tylko 

kontrast.  Wysoki,  ciemnowłosy  mężczyzna  trzymał  kurczowo  za  włosy 

Antonelli. To musiał być Etoro.  

- Czy to niewzruszające? - Przeciągnęła Natalie. - Dołączyłeś do nas 

żeby zobaczyć jak patroszymy twoją dziwkę? Mogłeś ją utrzymywać żywą 

w przeszłości, ale pamiętaj ona nadal jest człowiekiem.  

background image

- Chcesz mnie. - Faelon zacisnął pięść a jego nozdrza rozszerzyły się. 

- Nie masz powodu by krzywdzić Antonelli. 

-  Doprawdy?  -  Natalie  podeszła  mimochodem  i  obcięła  krzywiznę 

piersi Antonelli. Antonelli wrzasnęła, zwijając się w ramionach Etoro. - Ta 

suka  bawiła  się  moim  spadkiem  przez  ostatnie  trzysta  lat.  Matka  nie  była 

wystarczająco silna by cię zabić, ale zapewniam cię, jestem. 

Faelon odwrócił swoje błyszczące spojrzenie ku Etoro.  

- Uwolnij ją. To nie jest twoja walka. 

Palce  Etoro  rozluźniły  się  a  on  wstrząsnął  głową  tocząc  bitwę  z 

przymusem. Antonelli wyplątała się z jego uścisku i pobiegła do Faelona.  

-  Idioto!  -  Wykrzyczała  Natalie.  -  Twoje  myśli  są  tak  słabe  nie 

możesz… 

Etoro pchnął ją na podłogę, wybijając jej nóż z ręki. 

- Usłyszałem już wystarczająco wiele twoich zniewag. 

Refe  zaszarżował  na  Natalie  aż  upuściła  nóż.  Faelon  i  Jessie  razem 

rzucili  się  na  Etoro.  Jego  plecy  trzasnęły  o  ścianę,  wgniatając  kawałek  i 

zrzucając obraz. Jessie usłyszała krzyk Natalie, ale nie zdjęła swoich oczu 

z celu.  

- Zaśniesz. - Faelon rozkazał Etoro. 

Powieki Etoro opadły, ale znów stawił się opór przymusowi. 

- Weź nóż i pomóż Refe. Mogę kontrolować tylko jedno. 

background image

Faelon  zaakceptował  to,  że  Natalie  jest  zbuntowana,  ale  raczej  nie 

będzie  chciał  zabrać  jej  życia.  Jeżeli  będzie  jakaś  inna  droga,  proszę 

uwolnij go od tego horroru. Ona wciąż jest jego córką

Przypominając  sobie  prośbę  Antonelli,  Jessie  poluzowała  jej  uścisk 

na Etoro i zrobiła krok w tył. Antonelli podała jej nóż. 

Refe  i  Natalie  walczyli  w  holu.  Jej  długie  paznokcie  haratały  ramię 

Refe  a  krew  leciała  z  kąta  jego  ust.  Podskoczyła  wysoko,  atakując  go 

kopnięciem w twarz. Złapał jej kostkę i trzasnął nią o marmurową podłogę. 

Ścięcie  głowy,  spalenie  lub  ścięcie  głowy,  Jessie  mogła  dosięgną 

tylko  do  jednego  noża  Natalie.  Ref  przyszpilił  Natalie  do  podłogi, 

przyciskając  do  niej  jedną  stronę  jej  twarzy.  Uwolnił  przerażające 

warknięcie  i  wbił swoje  kły  w jej gardło.  Ustawił  swoje  ciało pod kątem, 

dlatego klatka piersiowa Natalie była dla niego dostępna, jego oczekiwania 

jasne. 

Jessie  zadrżała,  ale  później  pomyślała  o  Bellicie  i  o  wielu  innych 

młodych  życiach,  które  ukradła.  Pędząc  na  stronę  Natalie,  Jessie  wbiła 

rękojeść  ostrza  w  jej  klatkę  piersiową.  Natalie  wrzasnęła  i  rzuciła  się, 

skręcając się gwałtownie. 

-  Pomóż  ją  trzymać.  -  Faelon  klęczał  obok  nich  i  starał  się  trzymać 

jej ręce z boku. 

-  Ty  ją  trzymaj.  -  Jessie  nalegała.  -  Ja  to  zrobię.  -  I  zrobiła.  Z 

przerażającą  wydajnością,  Jessie  przebiła  serce  Natalie.  Ta  umiejętność 

musiała  być  częścią  Więzi  Krwi.  Jej  ręce  poruszały  się  bez  jej 

świadomości. 

background image

Faelon  wytarł  twarz  w  swój  rękaw  i  osuszył  lśniące  w  jego  oczach 

łzy. 

- Dziękuję. - Powiedział i oczyścił gardło, kontynuując już znacznie 

silniejszym  tonem.  -  O  ile  wiem,  żaden  wampir  nie  uleczył  się  po  takiej 

ranie, ale spalimy jej ciało dla zakończenia sprawy. 

- Masz rację. - Zaśmiał się Etoro. - I nie masz pojęcia, że się mylisz. 

Jessie rzuciła nóż zatapiając go w ramieniu Etoro. 

Cholera, to było super!  

Więcej umiejętności z Więzi Kwi, zapewne. 

-  Nie  mam  wystarczająco  dużo  autorytetu  by  cię  ukarać.  -  Warknął 

Faelon.  -  O  twoim  losie  zadecyduje  rada.  -  Etoro  był  dobrze  związany 

linami, które dostarczył Faelon.  

-  Wiesz,  o  czym  on  mówi?  -  Refe  pozostał  na  kolanach  obok  ciała 

Natalie.  Szyderstwo  Etoro  miało  dać  mu  chwilę  przerwy  czy  po  prostu 

walka wyczerpała go? 

- Zostanie przesłuchany przez radę. - Faelon spojrzał na Jessie. - Jeśli 

zdecydujesz  się  przejść  naprawdę  przemianę  zarekomenduję  cię  na  jakieś 

stanowisko.  -  Uśmiechnęła  się,  ale  jego  oblicze  pozostało  poważne.  - 

Idealnie pasujesz to tej pracy. 

Czterech  krzepkich  strażników  wbiegło  przez  frontowe  drzwi  a 

Antonelli rzuciła się w ramiona Faelona kończąc konwersację. 

Refe wziął Jessie za rękę i wyprowadził z zakrwawionego holu. 

background image

- Czekaj! Gdzie jest Dalton? - Nie gubiąc kroku, zawrócili do Etoro, 

który wciąż był przyciśnięty do ściany. Naśladując ton głosu, jakiego użył 

Faelon, spojrzała w wyzywające oczy Etoro. 

- Czy Dalton wciąż żyje? 

Ścisnął ze sobą swoje wargi i zamknął oczy. 

- Odpowiesz na moje pytanie albo stopniowy wzrost ciśnienia ściśnie 

twój  brzuch.  -  Zatrzymała  się  na  sekundę,  aby  zobaczyć  jak  się  zwija.  - 

Czy Dalton cierpiał? 

- Nie! - Wysapał i zacisnął usta. - Jest trochę pobity, ale żyje. Teraz, 

przestań. 

- Gdzie on jest? 

- Red Lion Logde. Przestań! Spraw by przestało! 

Refe zagwizdał długo i powoli. 

- Cholera. Jesteś w tym dobra. 

- Posłałem samochód po twojego przyjaciela. - Rozbawienie skrzyło 

się w oczach Faelona. Stał z oplecioną ręką wokół pasa Antonelli, opierała 

głowę o jego ramię. - Chcesz, aby się dowiedział gdzie jesteś? 

-  Zadzwonię  do  niego  później.  Na  razie  niech  wie,  że  ze  mną 

wszystko w porządku. 

Faelon  kiwnął  i  odprowadził,  Antonelli  w  dół  holu.  Ciało  Natalie 

zniknęło  a  strażnicy  podnieśli  Etoro  niosąc  go  wzdłuż  holu.  Jessie 

spojrzała na plamy krwi, których nie mogła do tej pory wyszorować. 

background image

- Możemy wziąć prysznic? 

- Nie zostaniemy tutaj. - Powiedział Refe jego spojrzenie było pełne 

konsternacji. - Zabiorę cię do domu. 

- Po wczorajszej nocy i tym, co się wydarzyło tutaj, myślę, że będzie 

lepiej jak prześpisz się przez chwilę. 

- Tak długo jak będziesz skłonna pomóc mi odzyskać siły, zgadzam 

się na wszystko. 

Odepchnęła go od siebie i uśmiechnęła się. 

- Więc zostajemy. 

 

background image

Epilog 

Tłumacz: isiorek03 

Korekta: Tempted-Hell 

 

 

-  Podejrzewam,  że  spędzisz  więcej  czasu  w  domu  zespołu.  - 

Wyszeptała Jessie. Była rozciągnięta na plecach z ukołysanym między jej 

udami  Refe.  Jego  ręka  przykrywała  jej  pierś,  a  jego  usta  odkrywały  jej 

brzuch. 

Podniósł  głowę,  jego  rysy  twarzy  były  całkowicie  pozbawione 

wyrazu.  

- Dlaczego miałbym tak zrobić? 

Roześmiała się. 

-  Ponieważ  tam  zejdziesz  to,  to  wszystko  skończy  no  chyba,  że 

przyznajesz, że jesteś uzależniony ode mnie. 

Ledwo puszczali łóżko w ciągu ostatnich czterech dni. Odkąd wrócili 

z Włoszech, spędzali każdą chwilę razem, odkrywając swoje ciała i myśli z 

wygłodniałym entuzjazmem.  

- Tak myślisz? 

Jedwabne sznury wokół jej nadgarstków, unosząc jej ramiona w górę 

i w dół. 

- To nie fair. Cała moja moc zniknęła. 

Wsunął ręce poniżej jej pleców i przeturlał na swoje kolana. 

background image

-  Masz  tyle  mocy  ile  potrzebujesz.  Patrzę  w  twoje  oczy  i  nie  widzę 

niczego  poza  szczęściem.  Dotykam  twojej  ciepłej,  delikatnej  skóry  i  chcę 

cię posmakować. Smakuję cię i chce więcej, ciągle więcej. 

Szarpnęła za sznury aż przykrył jej nogami swoje ramiona. Uwielbiał 

ją  przywiązywać  i  uwielbiał  być  przywiązywany.  Pomimo  jej  apelów  i 

zachrypniętych  żądań,  wziął  swój  czas,  gdy  była  bezsilna,  ustawiając 

wolny, podniecający krok, który odpędził jej umysł. 

Idąc  drogę  w  dół  jej  wewnętrznych  ud,  lawirował  między 

pocałunkami, lizaniem i gryzieniem póki nie wygięła się i jęknęła w każdy 

możliwy sposób. Umiejętności zdobyte przez nią dzięki trójstronnej Więzi 

Krwi  mogły  przygasnąć,  ale  ich  sojusz  nadal  był  aktywny.  Czuła  jego 

wzrastające pożądanie, jego radosne podniecenie z jej odpowiedzi. 

Rzeczywiście  odurzając.  Jeśli  jego  umiejętny  dotyk  nie  był 

wystarczająco  mocny,  wiedział  jak  bardzo  zadowalała  się  otaczającym  ją 

jego bycie. 

- Nigdy nie nasycę się twoją jedwabistą skórą. - Rozdzielił jej fałdki 

swoimi  kciukami  i  wepchnął  swój  język  w  jej  cipkę.  Krążąc  językiem 

wewnątrz  niej,  dotykał  i  smakował,  pieszcząc  ją.  -  Twój  smak  jest 

wyjątkowy. - Zachichotał. - Myślę, że jestem uzależniony od ciebie. 

Doprowadził  ją  do orgazmu  prawie  natychmiast,  mówiąc  jej  jasno i 

wyraźnie  jak  bardzo  jej  pragnie.  Jej  nogi  były  wciąż  zahaczone  o  jego 

ramiona, spojrzał w jej oczy. 

- Jestem zagubiony w tym uzależnieniu sam? 

-  Nie.  -  Wyszeptała.  -  Potrzebuję  cię  tak  bardzo  jak  ty  potrzebujesz 

mnie. 

background image

Uśmiechnął się, leniwym, nikczemnym uśmiechem, który roztopił jej 

kości  i  sprawił,  że  jej  serce  mocniej  zabiło.  Opuszczając  jej  biodra  na 

łóżko,  poprowadził  swojego  fiuta  w  jej  przytulną  szparkę.  Razem 

westchnęli, smakując penetrację, gdy poruszał się z silnymi, pchnięciami.  

- Opuść moje nogi. - Wydyszała. - Chce się poruszać. 

- A ja chce tego aż do ostatniej nanosekundy. 

Przytrzymując  jej  biodra,  kołysał  w  tę  i  z  powrotem,  w  tę  i  z 

powrotem. Otworzyła myśli, czuła jego przyjemność tak dobrze jak swoją 

własną. Uzupełniali się nawzajem, dając i biorąc z jednakowym zapałem. 

Wygięła  swój  kręgosłup  a  on  ssał  jej  pierś.  Jej  wewnętrzne  mięśnie 

ścisnęły  się,  a  on  zaczął  pchać  szybciej.  Słowa  były  niepotrzebne. 

Pozwalali swoim ciałom komunikować się, podczas gdy ich serca upajały 

się cudem dzielenia. 

Położył swoje usta na jej ustach. Przywitała jego język z serdecznym 

zwinięciem jej własnego. Smakował przyprawionego pasją wina, jej pasją. 

Przycisnęła swoje usta, czując jak jego ciepło płynie do niej.  

Jestem uzależniony od twojego ciepła i stanowczego uchwytu twojej 

cipki, gdy dochodzisz. 

Jak na rozkaz, jej ciało eksplodowało orgazmem, ściskając jego fiuta 

w zmarszczonej fali. Pchnął głębiej, a jej uwolnienie rozbrzmiało echem w 

jego własnym. 

Dużo  później,  zdyszaną  minutę  po  pełni  zadowolenia,  przesunął  jej 

nogę  do  swojego  pasa  i  uwolnił  jej  ręce  z  mentalnego  rozkazu.  Jego  usta 

pozostały na jej, całując i skubiąc. Wplątała palce w jego włosy, ciesząc się 

pełnią jego trzonka w niej. 

background image

Nagle jęknęła i oparła czoło o jego ramię. 

- Co się dzieje? - Odepchnęła się od niego. 

- Muszę iść jutro do pracy. 

Roześmiał się. 

- Biedactwo. 

- A ty lepiej napij się z Daltona. - Przeturlał się na jej stronę, podparł 

głowę o jej głowę. - Myślę, że on jest w połowie pewien, że przetrzymuję 

cię, jako zakładnika. 

- Nie zostałem związany chwilę temu? 

- Lubisz być związany i oboje o tym wiemy. 

- Tylko z tobą, zawsze z tobą. - Oblizując swoje usta przeturlała się 

na swoją stronę. 

- Wiem, że wcześniej rozmawiałeś z Faelonem. Co postanowiła rada 

względem Etoro? 

- Rządziła nim spłata długów. 

- A to oznacza? 

-  Myślę,  że  powinienem  odczuć  ulgę,  ale  szczerze  nie  czuję  nic. 

Jestem  zadowolony,  że  został  zaaresztowany,  ale  to  nie  wróci  życia  jego 

ofiarom. - Refe kiwną, wkładając jej włosy za uszy. 

-  Dowiedzieli  się,  o  czym  on  paplał?  Czy  jakiś  wampir  przetrwał 

przebicie serca? 

-  Zgodnie  z  Etoro,  Natalie  ocaliła  Kyrela  przed  zabójcami  i  zabrała 

go  niepostrzeżenie  w  „miejsce  gdzie  nikt  nie  mógł  go  skrzywdzić.  Etoro 

background image

uznał, że nigdy nie widział tego cudu, a Faelon mówił, że był zadziwiająco 

przekonywujący.  

- Więc, czy Etoro brał udział w jej iluzji? - Jessie wzruszyła jednym 

ramieniem. - Nie było innego ataku od czasu zasadzki.? Czy to nie jest to, 

co się liczy? 

-  Nie  dla  mnie.  -  Przyciągnął  ją  w  swoje  ramiona.  -  Jestem 

zadowolony, że ataki się skończyły,  ale to, co najbardziej  mnie interesuje 

jest właśnie tutaj. 

 

KONIEC… NA TERAZ 

 

background image

W następnej części: 

A Taste Of Midnight… 

 

Brenna  Skyler,  Pani  Powietrza,  wybiera  ambicję  ponad  miłością. 

Aby  stać  się  Żywiołem,  najwyższym  stanowiskiem  wśród  Unseleighe 

Sidhe,  Brenna  musiała  zakończyć  swój  skandaliczny  związek  z  Philipem 

Noirem,  wampirem.  Co  prawda  nigdy  nie  przestała  go  kochać,  ale 

zdecydowała się podjąć chociaż raz prawidłową decyzję… właśnie teraz. 

Ale kobiece wampiry zostają ofiarą Ciemnego Elfa. On zdobywał je, 

gwałcił,  zakażał  je  swoją  krwią,  przeobrażając  w  hybrydy  niepodobne 

niczym  do  tego,  co  Unseleighe  Sidhe  kiedykolwiek  spotkało.  To 

spowodowało,  że  wampiry  muszą  tropić  tego  wampira,  dlatego  Wysoka 

Rada musiała zwrócić się do Pani Powietrza. 

Phillipa  przyprawiło  o  dreszczyk  emocji,  gdy  Brenna  przypełzła  do 

niego.  Nie  jest  przyzwyczajony  do  grania  porzuconego  kochanka.  Był 

wystarczająco  dobry  na  jeden  numerek,  ale  nie  był  wystarczająco  dobry, 

aby  zostać  jej  stałym  partnerem,  długo  pielęgnował  chęć  aby  wyrównać 

stare porachunki. A teraz ona potrzebuje jego pomocy. Nie chciał niszczyć 

złajdaczałych  wampirów…  to  jest  właściwa  rzecz  do  zrobienia…  ale 

Brenna  potrzebuje  dostać  lekcję  pokory.  Ona  zapłaci  za  swoje  bezduszne 

odrzucenie.  Jeśli  tylko  będzie  w  stanie  zapomnieć  o  tym,  że  wciąż  ją 

kocha.