background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

Rozdział 9 

 

Przez następne dwa dni, spędzamy niezapomniane chwile w Nowym Yorku. Widzimy 

tak wiele, odwiedzając literackie zabytki, które wiele znaczą dla Laury, i te artystyczne, które 

przemawiają  do  mnie.  Robimy  również  to,  co  każdy  turysta,  na  przykład  wjazd  na  szczyt 

Empire State Building. Podziwiam Frick Collection i wspaniałe nowoczesne prace w MOMA, 

i  napawam  się atmosferą eleganckiej Village. Jest  też czar Świąt  Bożego Narodzenia, który 

daje  szczególny  blask  wszystkim  sklepom:  w  jedno  popołudnie  spotkałyśmy  około 

dwudziestu Mikołajów idących Fifth Avenue i nie mogłyśmy się oprzeć przejażdżce dorożką 

wokół oszronionego Nowym Yorku prowadzonej przez samego Świętego Mikołaja. 

Spędzamy  cudowne  chwile,  ciesząc  się  luksusem  naszego  apartamentu,  spełnianiem 

naszych  zachcianek,  jak  i  zwiedzaniem  Manhattanu.  Chociaż  uwielbiam  być  z  Laurą  i 

wszystko  co  razem  robimy,  to  jednak  ogarnia  mnie  tęsknota  za  Dominic.  Gdy  Laura  i  ja 

przytulamy się w naszym powozie przykryte kocem, chcę nagle i żarliwie, by to on zawinął 

swoje  ramiona  wokół  mnie  i  całował  delikatnie,  mknąc  przez  Central  Park.  Dzwonki  na 

lejcach dzwonią, nasz Święty Mikołaj woła: Ho, ho, ho! A my jedziemy w bajkową podróż. 

Dostaję wiadomość od Dominic i odbieram ją na Mac w apartamencie. Pyta tylko czy 

dobrze się bawię. Odpisując podaję mu najważniejsze wydarzenia. Przecież będę w domu w 

poniedziałek  wieczorem,  i  po  opadnięciu  wszystkich  emocji,  mogę  powiedzieć  mu  o 

dziwnych rzeczach, które się zdarzyły. 

 

 

W poniedziałek rano, jesteśmy zmęczone, ale wciąż nie chce nam się wracać do domu, 

a  nasz  lot  jest  wieczorem.  Dostaję  maila.  Tak  szybko,  jak  ja  to  widzę,  moje  serce  zaczyna 

walić, a moje dłonie pocić się. Nie zdawałam sobie sprawy, że zapomniałam o Andrei na cały 

ten weekend, dopóki nie zobaczyłam jego nazwiska na ekranie. 

 

Beth. 

Moja gospodyni mówi mi, że nadal cię nie było w moim mieszkaniu. Czy zamierzasz 

tam iść? Proszę, daj mi znać. 

 

To  jest  powrót  do  trudnej  rzeczywistości.  Zatraciłam  się  w  przyjemnym  świecie, 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

dobrze bawiąc się z Laurą. 

Zawsze  wiedziałam,  że  w  domu  problemy  wciąż  na  mnie  czekają,  ale  dałam  się 

zatracić przez chwilę. Ten mail przypomniał mi o nich. 

Dzwonię  do  Laury,  która  wyszła  na  taras  zrobić  zdjęcia  naszego  niesamowitego 

widoku.  Po  chwili  wchodzi  do  środka,  jej  nos  jest  świecący  od  mroźnego  powietrza  na 

zewnątrz. 

- Och, Beth, nie mogę uwierzyć, że to nasz ostatni dzień. Nie chcę wracać do domu! 

-  Ja  też  nie,  to  było  niesamowite.  Ale,  słuchaj,  co  ty  na  to,  jeżeli  wprowadzimy 

ostatnie  poprawki  co  do  dzisiejszego  dnia?  Wiem,  że  musimy  być  w  drodze  na  lotniska  o 

siódmej  i  miałyśmy  pewne  plany,  ale  dostałam  maila  od  Andrei  -  Muszę  iść  do  jego 

mieszkania. To nie potrwa długo, a jego nie będzie. Czy możemy tak zrobić? 

Laura siada na poręczy krzesła i patrzy na ekran. 

- Żartujesz? Założę się, że jego mieszkanie jest niesamowite, chciałabym je zobaczyć. 

Uśmiecham się do niej. 

- Świetnie. Powiem jego gospodyni, że będziemy dzisiaj. 

 

Mieszkanie Andrei jest na krańcu Centralnego Parku we wspaniałym budynku, który wygląda 

jak wiktoriański Gotycki zamek, ozdobiony rzeźbą. Wchodzimy do tego okazałego budynku i 

informujemy odźwiernego, że mamy odwiedzić mieszkanie Pana Dubrovski. Sprawdził nasze 

imiona.  Jesteśmy  wprowadzone  przez  wyrzeźbiony  łukowaty  otwór  drzwiowy,  a  następnie 

całkowicie  do  olbrzymiego,  imponującego  przedpokoju,  gdzie  czeka  na  nas  bagażowy  w 

barwach firmowych. 

- Gospodyni pana Dubrovski spodziewa się nas - mówię wyniośle, jakbym była jedną 

z tych sławnych osób i prawdopodobnie zabrzmiało to bardzo głupio. Laura kręci się wokół 

mnie, oczy ma szeroko otwarte i rozgląda się. 

Porter sprawdza listę leżącą na krawędzi biurka i kiwa głową. 

- Tak, oczekuje was. Proszę udać się na osiemnaste piętro. 

Winda jest niezwykła, położona za dwiema przesuwnymi bramami z kutego żelaza i 

zawierająca  czerwone  aksamitne  siedzenia  pod  dużymi  lustrami  w  pozłacanych  ramkach. 

Naciskam duży czarny guzik i winda płynnie wznosi się na osiemnaste piętro. Wychodzimy 

na  korytarz,  grubo  wyłożony  wykładziną  dywanową  i  na  wprost,  przed  nami,  są  olbrzymie 

mahoniowe drzwi ze złotymi liczbami 755. 

- To tutaj - mówię do Laury. 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

- Ok - jej oczy są olbrzymie, patrzy jakby była wystraszona. 

To jest, jak do tej pory, najbardziej nieprzewidywalna część naszej podróży. 

- Chodź. Miejmy to już za sobą. 

Idziemy naprzód i  pukamy do drzwi. Chwilę później otwiera nam  elegancko ubrana 

kobieta po czterdziestce. Nic nie mówi, ale patrzy na nas pytająco. 

-  Nazywam  się  Villiers  Beth  -  mówię  niepewnie  -  Panie  Dubrovski  chciał  żebym  tu 

przyszła. 

Jej twarz mięknie natychmiast. 

-  Tak,  oczywiście  -  mówi  głosem  zaskakująco  przyjaznym.  -  Dostałam  wiadomość. 

Proszę wejść. 

Wchodzę do środka, Laura idzie za mną. Od razu zauważamy skrajny luksus w tym 

miejscu:  wszystko  jest  lśniące,  polerowane,  kosztowne  i  z  doskonałym  smakiem,  podłogi  z 

białego  i  zielonego  marmuru,  polerowane  świeczniki  z  hebanu.  Jak  mieszkanie  Andrei  w 

Albany, to  miejsce jest  zrobione w wyraźnym  neoklasycznym  stylu,  ale  zauważalne jest to, 

jak i w tamtym miejscu, że nie ma żadnych obrazów na ścianach. 

Domyślam się, co zobaczę dalej. 

-  Oprowadzę  was  po  mieszkaniu  -  mówi  gospodyni,  prowadząc  nas  do  pięknie 

urządzonego  pokoju  z  przepięknym  widokiem  na  park.  Z  szerokich  okien  widać  rozpiętość 

parku  oblamowanego  pięknymi  budynkami.  W  salonie  wypolerowany  fortepian  stoi  przy 

oknie,  wygodne  sofy  ustawione  naprzeciw  siebie,  pod  wyściełanymi  otomanami 

załadowanymi pięknymi książkami o sztuce. 

-  To  jest  prywatny  salon  -  wyjaśnia  gosposię  i  prowadzi  nas  przez  tuzin  innych 

pomieszczeń,  w  tym  długi  drewniany  pokój,  gdzie  zawieszono  kilka  olbrzymich 

kryształowych żyrandolów - ona nazwała go salą balową. 

- Niewiarygodne - wzdycha Laura, kiedy przechodzimy z pokoju do pokoju. - To jest 

niezwykłe. Wyobrażam sobie ile to musi być warte. 

Nic nie mówię - to mnie nie zaskakuje, przecież znam Andrei. Nawet jak idziemy po 

schodach na inne piętro, gdzie znajduje się sześć luksusowych sypialni i sypialnia z zatopioną 

marmurową  wanną,  czuję  się  tak,  jakby  to  było  dokładnie  to,  co  spodziewałabym  się  po 

właścicielu. To jest niewiarygodne i drogie, ale czegoś tu brakuje: prawdziwego serca i kogoś 

z  namiętnościami  i  zainteresowaniami,  kogoś  kto  faktycznie  tu  żyje. Wiem,  że  on  chciałby 

mnie  w  tym  domu  razem  z  moim  wyborem  sztuki.  Pamiętam,  jak  mieszkanie  Albany 

wydawało  się  fajne,  gdy  obrazy  zostały  zawieszone.  Wspaniały  Fragonard  portret,  który 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

kupiłam do jego łazienki sprawił, że pomieszczenie to ożywiło się. Tego właśnie to miejsce 

potrzebuje. 

Wracamy  na  parter  i  gospodyni  zaprowadza  nas  do  pierwszego  pokoju,  przez  który 

weszłyśmy do apartamentu - przytulny mały salon z jego widokiem na Central Park. 

- Podać może kawę? - proponuje gosposia. - Może herbatę? 

Zerkam na zegarek. Mamy tylko kilka godzin na powrót do hotelu, by się spakować i 

złapać taksówkę na lotnisko. 

- Nie jestem pewna... - mówię. 

- Tak, dziękuję, poproszę kawę - zapiszczała Laura. 

Jak  tylko  gosposia  nas  opuszcza,  Laura  odwraca  się  do  mnie  z  szelmowskim 

uśmiechem i trąca mnie swawolnie. 

- No! Jak często  mamy  okazję być w takim  miejscu? To są ostanie nasze godziny  w 

Nowym Yorku. Cieszmy się trochę życiem. 

- Dobrze - przytakuje, nie chcę jej mówić, że nie czuję się dobrze w tym miejscu. Ono 

sprawia,  że  myślę  o  wielu  sposobach,  jakimi  Andrei  chce  mnie  kontrolować.  A  jestem  w 

stanie  oddać  siebie  tylko  komuś,  kto  kocha  i  ceni  mnie.  Właśnie  bycie  w  tym  mieszkaniu 

uświadamia mi, jakie są moje relacje z Andrei - nie ma w nich tego wszystkiego. 

Siedzimy  w  tym  wspaniałym  mieszkaniu,  które  sprawia,  że  czujemy  się,  jakbyśmy 

płynęły ponad parkiem. Gosposia przynosi nam kawę i herbatniki z orzechami laskowymi, a 

następnie zostawia nas. Laura papla, a ja słucham i najchętniej bym stąd wyszła. 

- Czy wszystko w porządku? - pyta Laura, gryząc ciastko. - Jesteś strasznie cicha. 

- Tak... ale chcę wrócić do hotelu - mówię. 

- Masz rację - mówi Laura. Dopija kawę i kładzie ją na spodek. 

- To jest  dom,  ale jest  też milion  razy zimniejszy i  mniej  przyjemny niż nasz piękny 

apartament. Wróćmy tam i cieszmy się nim, póki możemy. 

Gosposia odprowadza nas do drzwi i mówi: 

- Mam nadzieję że niedługo będziemy się częściej widywać, panno Villiers. 

Wychodzimy na korytarz. 

- Być może - odpowiadam. 

- A ty wyjeżdżasz dzisiaj? - pyta. - Tego wieczoru? 

- Tak, zgadza się. Jedziemy na lotnisko za kilka godzin - mówię. 

Chcę  polubić  tą  pozornie  przyjazną  kobietę,  ale  jakoś  nie  mogę.  Czuję  niechęć  i 

uważam żeby nie powiedzieć zbyt wiele. 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

- Życzę wspaniałej podróży do domu - uśmiecha się do Laury. - Tobie również życzę. 

- Dziękuje...my! - Laura daje jej szeroki, otwarty uśmiech. Zazdroszczę jej zdolności: 

ufać wszystkim, kto jest zatrudniony u Andrei Dubrovski. 

-  Do  widzenia!  -  mówię,  starając  się  ukryć  zniecierpliwienie,  aby  jak  najszybciej 

znaleźć się w drodze do hotelu 

- Chodź, Laura, musimy iść. 

W  taksówce  mogę  odetchnąć  z  ogromną  ulgą.  Nie  czułam  się  dobrze  w  tym 

mieszkaniu.  Przez  cały  czas,  gdy  byłyśmy  tam,  czułam  się  pod  obserwacją.  Choć  Laura 

zachwyca  się  pięknem  tego  mieszkania  i  tym,  jaka  będę  szczęśliwa  pracując  tam,  jednak 

wszystko, a ja myślę tylko o tym, jak się cieszę, że mogę wyjechać i jak bardzo nie chciałbym 

tam wracać. 

 

 

To  smutne,  wrócić  do  naszego  apartamentu  na  poddaszu.  Spędziłyśmy  w  nim 

wspaniały czas i czułam się tu jak w domu, mimo że byłam tak krótko. Laura zarezerwowała 

ostatni  masaż  w  naszym  apartamencie  i  gdy  ona  jest  masowana,  korzystam  z  okazji,  aby 

zalogować się na swoją pocztę i nadrobić zaległości. Chcę wysłać moim rodzicom informacje 

o podróży i przesłać kilka zdjęć. 

Jak  tylko  się  zalogowałam,  widzę  wiadomość  do  mnie,  oznaczoną  pilne.  I  klikam 

szybko, aby go otworzyć. To od Caroline: 

 

Kochana Beth, 

Mam  nadzieję,  że  mail  dojdzie  na  czas!  Dobra  wiadomość  -  Mark  wychodzi  ze 

szpitala.  Zrobił  wielkie  postępy  w  ostatnich  dniach,  lub  coś  takiego  i  lekarze  pomyśleli,  że 

będzie  mu  bardziej  komfortowo  w  domu.  On  wygląda  dużo  lepiej,  nie  rozpoznałabyś  go. 

Powiedziałam mu, że jesteś w Nowym Jorku na krótkim urlopie i był bardzo podekscytowany. 

Wiem,  że  prawdopodobnie  masz  już  plany,  ale  tylko  w  przypadku,  gdy  czytasz  to  o  czasie  - 

Mark chce wiedzieć, czy możesz zatrzymać się w Nowym Yorku na kilka dni. On ma tam jakieś 

spotkanie  i  chciałby  żebyś  wzięła  w  nim  udział,  oraz  też  w  sprzedaży,  która  się  zbliża  w 

Christie. Zapłaci za Twój nowy bilet powrotny i pokój w hotelu. Ja tutaj zajmę się wszystkim. 

Daj mi znać, co zamierzasz zrobić - i do zobaczenia wkrótce! 

Z poważaniem, 

Caroline... 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

 

Odczytuję  wiadomość  trzy  razy  zanim  pojmuję  zawartość  jak  należy.  Trudno  mi  to 

ogarnąć. Rozumiem dopiero jak Laura czyta na głos. 

- Och, szczęściara z ciebie - wykrzykuje Laura. - Zostajesz tutaj! 

- Ale to oznacza, że będziesz lecieć do domu sama - mówię z przerażeniem. 

Nie mogłam się doczekać, naszego lotu z powrotem. 

-  Tak.  -  Wygląda  na  trochę  przygnębioną.  -  To  nic  takiego,  nie  martw  się,  jestem 

bardzo zmęczona i prawdopodobnie będę spać całą drogę. 

W głosie słychać lekką zazdrość: 

- Czy to znaczy, że masz zamiar zostać w tym apartamencie? 

Śmieję się. 

-  Nie  sądzę,  żeby  budżet  Marka  to  wytrzymał.  Nie  wiem  ile  kosztuje  noc  w  tym 

apartamencie, ale przypuszczam że kilka tysięcy. Poza tym Caroline dała mi do zrozumienia, 

że mam znaleźć sobie inny pokój. 

Nie  mówiłam  jej,  ani  nie  pisałam,  że  to  apartament,  tylko  że  jest  to  pokój  czysty  i 

ładny. 

Laura wychodzi cicho. 

-  Nie  pomyślałam  o  tym  -  mówi  po  chwili,  oczywiście  nieco  onieśmielona.  -  Nigdy 

nie  zapomnę  tego,  naprawdę.  Nie  martw  się,  że  nie  będziemy  razem  w  domu,  miałam  już 

niesamowite doświadczenie, ponieważ byłam tu z tobą. Trzymaj się i baw się dobrze. 

-  To  nie  będzie  zabawa,  jeśli  nie  jestem  tu  dla  przyjemności  -  tylko  w  pracy  - 

podkreślam. 

- To wciąż New York - mówi z uśmiechem. 

I nie można z tym dyskutować. 

 

Czas wrzucić wyższy bieg, Laura jest gotowy do jazdy z powrotem na lotnisko, a ja 

szukam  innego pokoju. Zastanawiam  się nad pobytem w Grand,  gdzie spędziłam  wspaniale 

czas,  ale  również  nad  tym,  jak  będę  się  czuła  w  zupełnie  nowym  miejscu.  Andrei 

zarezerwował  to,  i  tak  długo  jak  tu  jestem,  będzie  miał  mnie  na  oku.  Wysyłam  maila  do 

Caroline  o  radę,  a  ona  odpowiada,  że  zarezerwuje  pokój  w  hotelu,  w  którym  Mark  zwykle 

pozostaje i wysyła mi szczegóły, wraz z instrukcjami, co Mark chciałby abym zrobiła. 

To  straszne  żegnać  się  z  Laurą,  przed  samochodem,  który  zabiera  ją  na  lotnisko. 

Przytulamy się mocno. 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

- Do zobaczenia w Londynie - mówi Laura. - To było niesamowite. 

- Wrócę przed końcem tygodnia - obiecuję. 

- Lepiej żeby tak było - uśmiecha się. 

- Muszę być w domu na święta, prawda? - Uśmiecham się do niej. 

- Miłej podróży do domu. 

Nic nie mogę zrobić, moje oczy robią się szkliste, jak widzę odjeżdżający samochód, 

który zabiera mając Laurę z dala ode mnie. I nagle czuję się bardzo samotna. 

Chodź, mówię do sobie, Jesteś silna. Poradzisz sobie. Teraz, ruszaj. 

 

 

Wymeldowuję  się  z  Grand  Hotel,  podaję  taksówkarzowi  adres,  który  napisała  mi 

Caroline.  To  jest  w  zielonej,  mieszkalnej  części  miasta  zdominowanej  przez  wielkie  domy, 

kamienice z elewacją z piaskowca. Zawieszam spojrzenie na miejsce, które przypomina dom 

prywatny,  a  różnica  polega  na  tym,  że  ten  budynek  ma  wystający  maszt  z  frontu  i  sześć 

migoczących choinek na frontonie nad drzwiami głównymi. 

Idę po schodach i  uśmiechając się do siebie, otwieram  ciężkie, drewniane drzwi. To 

miejsce  jest  jak  Mark:  to  jest  jak  klub  eleganckich  dżentelmenów,  urządzony  w  bardzo 

dobrym smaku, z doskonałymi obrazami zdobiącymi ściany. Estetyczny, nowoczesny dworek, 

i mogę zrozumieć, dlaczego Mark czuł się tutaj jak w domu. 

Recepcjonista jest przyjazny ale rzeczowy: 

- Panna Villiers? Witamy. Nasz boy hotelowy zaprowadzi panią do jej pokoju. Proszę 

cieszyć się pobytem u nas. Proszę, również mówić, jeżeli będziemy mogli coś dla Pani zrobić. 

Pan Palliser jest naszym przyjacielem i chcielibyśmy uczynić Pani pobyt u nas jak najbardziej 

przyjemnym. 

Pokój  został  mi  zaprezentowany  i  zostały  mi  również  dostarczone  bagaże. 

Pomyślałam właśnie, że przez ostatnich parę miesięcy byłam w wielu hotelach, to więcej niż 

w  całym  swoim  życiu.  To  nie  były  jakieś  tam  hotele,  ale  najlepsze  -  St  Petersburg,  Paris  i 

Nowy  York.  Mój  pokój  jest  bardzo  ładny  i  wygodny,  nic  na  to  nie  poradzę,  że  chce,  by 

Dominic był tu teraz ze mną. 

 

 

Rozpoczynam  pracę  dla  Marka  następnego  ranka.  Jestem  bardzo  zadowolona  ze 

szczegółowego  planu  podróży  Caroline  i  map,  które  mi  dostarczyła,  ponieważ  gdy  tylko 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

jestem  daleko  od  szlaku  turystycznego,  Nowy York  staje  się  dużo  bardziej  skomplikowany. 

Teraz  szukam  galerii  sztuki  w  drogich,  ale  niejasnych  częściach  miasta,  lub  na  uboczu, 

lokalizacji biura wewnątrz ogromnych drapaczy chmur w śródmieściu, nawet na Brooklynie, 

aby znaleźć kupców w ich kryjówkach. Potem, przedstawiam się i rozmawiam o najnowszych 

odkryciach  Marka,  pokazuję  jego  katalog,  robię  notatki  o  obecnych  wystawach  i 

interesujących odkryciach. Zaznaczam jakiekolwiek sprzedaże, które pojawiają się i plotki na 

temat  jakichkolwiek  dużych  nabywców,  którzy  obnoszą  się  z  tym,  ze  względu  na 

wymagającego  artystę  albo  styl.  Stale  robię  notatki  dla  siebie,  żeby  potem  pisać  raporty  na 

maila do Marka, aby ten znał każdy szczegół mojej pracy. Po dwóch takich dniach, zaczynam 

czuć się zupełnie jak nowojorczyk, wbijając się śmiało do taksówek, lub wchodząc do metra, 

przeciskając  się  przez  tłumy  świąteczne,  ściskając  na  wynos  kawę  i  obwarzanek. 

Przyzwyczajam  się  do  jedzenia  w  samotności,  ponieważ  śniadanie  i  obiad  konsumuję  w 

biegu, ale za to kolacje zamówiłam u obsługi do pokoju. To żadna zabawa, ale przynajmniej 

w swoim pokoju mogę oglądać telewizję, albo mogę czytać, zawsze to jakieś towarzystwa. 

Również mogę sprawdzać swoje maile. Laura pisze, że wróciła bezpiecznie pierwszą 

klasą.  Zastanawiam  się  co Andrei  teraz  myśli,  jestem  w  innym  hotelu  i  wtedy  przychodzi 

wiadomość: 

 

Beth, 

Dlaczego nie przyleciałaś z powrotem? Gdzie jesteś? 

 

Patrzę na maila i  czuję zadowolenie, że udało  mi się uciec spod obserwacji Andriei. 

Przypuszczam,  że  tak  jak  długo,  byłam  w  Soho  Grand,  wiedział,  gdzie  może  mnie  znaleźć. 

Teraz mu się wymknełam, a on tego nie lubi. 

Nie odpowiadam. Za to piszę wiadomość do Dominic: 

 

Cześć kochanie 

Zgadnij co się stało! Mark poprosił mnie, aby została jeszcze na kilka dni w Nowym 

Yorku w sprawach służbowych. Tu jest cudownie, cieszę się, że tu jestem, ale ciężko pracuję. 

Już nie ma zakupów i koktajli, jak to było z Laurą, gdy miło spędzałyśmy czas. Będę w domu 

pod  koniec  tygodnia,  a  następnie  jadę  do  moich  rodziców  na  gwiazdkę.  Gdzie  jesteś?  Co 

robisz? Kiedy możemy się zobaczyć? Tęsknię za tobą. 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

Bardzo tęsknię za Tobą w każdym calu. 

All my love. Beth 

Następnego dnia, jest jeszcze jedna wiadomość od Andrei. 

 

Beth, 

Powiedz mi gdzie jesteś. Natychmiast. 

 

Śmieję się łagodnie do siebie.  Ha, ha, pan Kontrola.  Nie podoba ci  się to,  prawda? 

Tak  więc,  nie  jestem  twoją  własnością  i  nie  jestem  w  twoim  posiadaniu.  Ale  nie  chcę,  za 

bardzo,  doprowadzić  do  wściekłości  tygrysa,  bo  on  może  stracić  kontrolę  i  zdecyduje  się 

wypuścić swoje pazury. 

Odsyłam krótką odpowiedź: 

 

Andrei, 

Zostałam w Nowym Yorku. 

 

Napisałam  w  ten  sam  sposób:  tak  lapidarny  i  bezpośredni,  jak  jego  własny 

wiadomości. Jest odpowiedź od Dominic ale jakaś krótka: 

 

Wspaniała dziewczyno, 

Cudownie,  że  nadal  jesteś  w  Nowym Yorku,  gdzie  mieszkasz?  Nadal  nie  wiem,  jakie 

będą moje plany świąteczne. Dam ci znać. Spotkamy się, jak tylko będę wolny. 

D xx 

 

Wiem,  że  jest  zajęty,  ale  wciąż  chciałabym  by  napisał  do  mnie  trochę  więcej 

wiadomości. Odsyłam maila informując go, gdzie jestem, ale on nie odpowiada. 

Plusem  jest  to,  że  moja  praca  jest  fascynująca.  Kocham  to,  uczę  się  o 

międzynarodowym rynku dzieł sztuki, i jak Mark pracuje z jego biznesowymi rywalami, aby 

wszyscy mogli dobrze zarabiać na tym  ciekawym świecie. Godziny mijają niezauważone, a 

kiedy  znalazłam  się  na  aukcji  Christie,  podnosząc  moje  wiosło  do  oferty  na  Chagalla.  Nie 

mogę  w  to  uwierzyć  i  muszę  się  uszczypnąć.  Jednak  Chagall  idzie  do chińskiego  licytanta, 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

siedzącego w końcu sali, ale mimo wszystko, jestem przyprawiona o dreszczyk emocji - być 

tam, wśród wszystkich innych handlowców. Piję kawę z głową dwudziestowiecznej sztuki, a 

następnie  wracam  do  mojego  hotelu  na  lunchu,  przed  moim  popołudniowym  spotkaniem, 

które jest w części  miasta, gdzie jeszcze nie byłam  wcześniej, do lepszej dzielnicy na  West 

Side. 

Wychodzę  z  hotelu  i  zauważam,  że  pogoda  się  zmieniła.  Świetliste  niebieskie  niebo 

zniknęło  i  zostało zastąpione  ciężkimi  biało-szarymi  chmurami,  które  zasysają  całe  dzienne 

światło.  Temperatura  spada,  a  po  kilku  chwilach  spaceru,  czuję  drętwienie  stóp.  Nie  mogę 

nosić  dżinsów  i  butów  sportowych  na  spotkania  biznesowe,  więc  jestem  zmuszona  do 

noszenia  jednej  pary  cienkich  butów,  które  przywiozłam  ze  sobą,  kiedy  myślałam,  że  to 

weekendowy  wypad,  a  nie  podróż  służbowa.  Nie  było  czasu,  aby  kupić  coś  innego.  Na 

szczęście  mam  kurtkę,  która  mnie  ogrzewa  od  góry,  ale  nie  obejmuje  moich  ud,  a  i  moja 

spódnica  nie  jest  szczególnie  ciepła.  Cóż,  to  tylko  kilka  przecznic,  aż  wrócę  do  metra. 

Wkładam ręce do kieszeni, brodę umieszczam w szalu i idę szybciej, aby pobudzić krążenie 

krwi. 

Niemniej  jednak,  do  czasu  gdy  dostaję  się  do  stacji  metra,  mam  dreszcze.  Na  stacji, 

szukam  peronu,  który  zabierze  mnie  do  właściwej  dzielnicy.  Często  gubiłam  się  i  mimo 

prostej  drogi,  nie  wiedziałam,  gdzie  jestem.  Jak  tylko  wysiadłam  z  metra  zdałam  sobie 

sprawę,  że  stoję  przed  niewłaściwą  stroną,  więc  poszłam  na  lustrzane  odbicie  mojej  trasy, 

która  zmierza  dokładnie  w  przeciwnym  kierunku. To  trochę  potrwało  zanim  uświadomiłem 

sobie  swój  błąd.  Chcę  wsiąść  w  pociąg,  który  zatrzyma  się  na  początkowej  stacji,  co 

wyczytałam, że jest to północna krawędź Upper West Side. Spojrzałam na mapę i miejsce, do 

którego zmierzam, nie znajduje się w tym obszarze, jednak to nie wydaje się zbyt daleko. 

Pociąg zbliża się do stacji i myślę, że to ten, więc kontynuuję podróż i siadam. Sięgam 

po moją mapę i po przewodnik, i od razu przeklinam się psychicznie, gdyż widzę je teraz na 

stoliku  w  moim  pokoju,  gdzie  umieściłam  je  w  porze  lunchu  i  nie  zabrałam  ponownie. 

Wszystkie dane są schowane w przewodniku. I nie mam nawet adresu sprzedawcy. 

Wyciągam  telefon i  szukam  maila od Caroline, aby znaleźć dane wysłane do mnie i 

jestem  zadowolona,  że  odnajduję  wiadomość,  wraz  z  załącznikami  trasy.  Dobra.  Kiedy 

wysiądę, powinnam być w stanie, dowiedzieć się, gdzie trzeba iść. 

Po chwili patrzę w górę, stając się świadoma, że pociąg nie zatrzymał się na stacji. W 

rzeczywistości przejechał przez stację bez zatrzymywania się. Co się dzieje? Dlaczego się nie 

zatrzymał? 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

Mój  żołądek  nurkuje  do  dołu,  ponieważ  zdaję  sobie  sprawę,  że  musiałam  pojechać 

pociągiem  ekspresowym  przez  pomyłkę,  to  jeden  z  tych  co  ściga  się  w  górę  na  północ 

pomijając wszystkie stacje położone w środku miasta. Czuję strzałkę strachu  -  gdzie on się 

zatrzyma?  Wyobrażam  sobie,  jak  jechał  w  górę,  kawałkiem  wyspy,  tunelem  pod  rzeką  i  na 

zewnątrz  do  północnych  dzielnic  Nowego  Jorku,  wywożąc  mnie  do  jakiegoś  odległego  i 

dziwnego miejsca. 

Opuszczę to spotkanie! Myślę i zaczynam panikować. 

Pociąg  trajkocze,  a  ja  próbuję  zachować  spokój.  To  jest  zupełnie  proste.  Mogę 

przecież  zdążyć  na  pociąg  z  powrotem.  Nie  ma  co  się  martwić,  to  będzie  świetna  zabawa. 

Wagon jest teraz całkiem pusty, pojedyncze osoby, cichy Nowy York. Mam nadzieję, że nie 

wyglądam  na  przerażoną.  Opowiadania  z  dreszczykiem  o  bezsilnych  turystach, 

zaatakowanych i napadniętych przemykają przez mój umysł. 

Nie bądź głupia. Wystarczy zachować spokój, a wszystko będzie w porządku. 

Wreszcie  pociąg  zatrzymuje  się.  Biorę  torebkę  i  wysiadam,  starając  stworzyć 

wrażenie, że to jest dokładnie tu, gdzie chciałam być. Pod wpływem impulsu wkładam bilet w 

barierę i udaję się na stację. Gdy będę nad ziemią mogę uzyskać dostępu do maili i załadować 

mapy tak, że żeby zobaczyć, gdzie jestem. 

Na  zewnątrz,  jest  już  ciemno,  a  ja  jestem  z  dala  od  dobrze  oświetlonego  centrum 

miasta, blasku i brokatu Manhattanu, który niemal całkowicie zniknął. Nie mam pojęcia gdzie 

jestem, tyle tylko że ulice są w wysokim 100s. Próbuję kliknąć na załączniki, które Caroline 

wysłała  mi  z  adresem  galerii.  Trochę  to  trwa,  więc  korzystam  z  okazji  i  próbuję  otworzyć 

swoją aplikację mapy, aby sprawdzić, jaka jest moja pozycja i dostać wskazówki, jak dotrzeć 

do hotelu. 

Czekam  wieki,  klikając.  Cholera!  Dlaczego  nie  mam  dostępu  do  niczego?  Jestem 

oczywiście poza zasięgiem. Biorę telefon i spróbuj restartu, ale z tym samym rezultatem. Nie 

mogę uzyskać dostępu do Internetu. 

Cholera, cholera, cholera! 

Rozglądam się wokół i  widzę w pobliżu mężczyznę. Stoi między mną, a wejście do 

metra,  oparty  plecami  o  ścianę,  trzymający  ręce  w  kieszeniach.  Patrzy  dokładnie  w  moją 

stronę, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że on robi to świadomie, może nawet mnie obserwuje. 

A ja tu jestem, stoję sam, bawię się telefonem. Co jeśli on właśnie ma napaść na mnie? 

Musi tu być niedaleko, jakaś kawiarnia albo bar z Wi-Fi. Podejmuję natychmiastową 

decyzję,  odwracam  się  i  idę  w  kierunku....  chyba  centrum.  Czuję  się  lepiej,  jak  jestem  w 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

ruchu, ale teraz jest mi zimno, bo wyszłam ze stacji. Drżę i zaczynam iść tak szybko, jak to 

tylko  możliwe,  mając  szeroko  otwarte  oczy.  Jest  bardzo  zimno.  Wydaje  mi  się,  że  jestem 

bardzo  blisko  dzielnicy  willowej.  Idąc  mijam  blok  po  bloku  i  budynki  mieszkalne.  Są  też 

sklepy, ale żaden z nich nie wyglądał na miejsce, gdzie mogę wejść i ogrzać się, lub znaleźć 

połączenie z Internetem. 

Co jakiś czas próbuję się połączyć. Jest tak zimno, a moje ręce są zdrętwiałe i trudno 

mi  wciskać  przyciski  na  moim  telefonie,  który  jest  cały  czas  w  trakcie  ładowania.  Moje 

policzki pieką pod wpływem gryzącego wiatru, a moich nóg już prawie nie czuję, ale nadal 

idę. 

Wtedy  zdaję  sobie  sprawę,  że  człowiek,  którego  starałam  się  unikać,  idzie  za  mną. 

Widzę go kątem oka i wiem, pełna obaw, że on jest za mną. Poznaję jego skulony kształt i 

ręce w kieszeniach. 

O Boże, on chce mnie zaatakować? 

Przyspieszam  swój  krok,  ale  moje  przemarznięte  stopy  odmawiają  pójścia  dużo 

szybciej. Są tak otępiałe, że potykam się. 

Cholerny telefon! 

Nie śmiem wyjąć rąk z kieszeni teraz, gdy ten facet chce napaść na mnie dla telefonu. 

Muszę dostać się do sklepu, jakiegokolwiek sklepu. Ale teraz, nic nie widzę, żadnego sklepu. 

Idę  niepewnym  krokiem  w  ciemnościach.  Każę  sobie  iść  pod  górę  do  drzwi  głównych, 

jakichkolwiek drzwi, i walić albo dzwonić. Na pewno ktoś mi pomoże. Ale jakoś nie mogę 

znaleźć  w  sobie  odwagi,  by  podejść  do  nieznajomych  w  ten  sposób.  Znajdę  sklep,  mówię 

sobie. 

Zbliża się do mnie. Boję się teraz. Gubię się w ciemnościach w obcym mieści, jest mi 

przeraźliwie  zimno  i  właśnie  mam  zostać  zaatakowana.  Słyszę  jego  kroki  coraz  bliżej. 

Dogania mnie. 

Nie mogę do tego dopuścić. Nie pozwolę mu mnie skrzywdzić. 

Odwracam  się  do  niego.  Nie  dostrzegam  jego  rysów  w  ciemności,  ale  staram  się 

mówić odważnie, chociaż tylko słyszę swój drżący głos: 

- Czego chcesz? Czy mojego telefonu? Chcesz tego? 

Zatrzymuje się. Jego oczy błyszczą w ciemnościach, ale nic nie mówi. 

- No i....? Dlaczego mnie śledzisz? 

Nadal  mężczyzna  nic  nie  mówi,  tylko  gestem  wskazuje  drogę.  Olbrzymi  czarny 

samochód zatrzymuje się przy krawężniku obok mnie. Tylne drzwi otwierają się i jakiś głos 

background image

Sadie Mathiews „Obietnice po zmierzchu” 

 

 

 

 

tłumaczenie: marton 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Beta: Kaya

 

 

mówi: 

- Beth, wsiadaj natychmiast! 

To Andrei Dubrovski.