background image

W

SCHODNIE SZTUKI WALKI 

 SZANSA CZY ZAGROŻENIE

Amerykański psycholog sportu i sympatyk New Age, Michael Murphy, twier-

dzi, że badając przeżycia sportowców, zwłaszcza na etapie krańcowego wysił-

ku, dochodzi się do wniosku, iż doznają oni mistycznych stanów świadomości. 

Są one podobne do tych, o których mówią religie Wschodu (niezależnie od ro-

dzaju uprawianej dyscypliny). Mogą mieć miejsce na boisku piłkarskim, w ba-

senie kąpielowym, na polu golfowym czy na ringu bokserskim. 

ks. Andrzej Zwoliński 

W  swej  książce  na  temat  psychicznej  strony  różnych  dyscyplin  sportu,  pisze  m.in.: 

„wiele obserwacji, które udało nam się poczynić, wskazuje na to, iż w sporcie tkwi ogromna 

moc wystarczająca do wykroczenia poza ramy zwykłego doświadczenia jaźni, do wzbudzenia 

zdolności  ogólnie  uznanych  za  mistyczne,  okultystyczne  lub  religijne”.  Mówiąc  o  „ducho-

wych kulisach sportu”, porównuje niezwykłe zmiany świadomości sportowców podczas roz-

grywek z doświadczeniem wschodniej jogi: „Wschód spotyka się teraz z Zachodem na bardzo 

zwyczajnej płaszczyźnie – właśnie tutaj, w  ludzkim  ciele”. Wskazuje  na sport jako na  nowe 

źródło wtajemniczenia, po odrzuceniu tradycyjnej religijności,  mistycyzmu  i  „nowej  mądro-

ści”.  Twierdzi,  że  „większość  prężnych,  nowych  ruchów  religijnych  powinna  wiązać  się  z 

mistycyzmem ciała, a nie z bardziej abstrakcyjnymi formami wiary, które niegdyś stanowiły 

ziarno nowego życia. Bóg nie umarł; On jest wewnątrz”. M. Murphy wierzy w nieograniczo-

ne możliwości sportu. Głosi, że sport może się stać „początkiem rozwoju człowieka, rozwoju, 

który w końcu obejmie wszystkie dziedziny życia”[1]. 

Nadzieje  na odkrycie  „nowego człowieka” poprzez podjęcie szeregu ćwiczeń  fizycz-

nych, a więc stworzenie syntezy sportowo-medytacyjnej, znalazły swe szczególne miejsce w 

tzw. wschodnich sztukach walki. Są one nierozerwalną częścią medytacji Wschodu. Stanisław 

Tokarski, sześciokrotny mistrz Polski w judo, absolwent indologii i filozofii na Uniwersytecie 

Warszawskim, doktor filozofii i pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk (Zakład Krajów 

Pozaeuropejskich), nazywa sztuki walki „ruchowymi formami ekspresji filozofii Wschodu”[2]. 

Świat dla Hindusa jest pozorem, a jego realność jest bliższa temu, co Zachód nazywa 

marzeniem sennym, nadzmysłowością. Dotrzeć do niej można przez odejście od tego, co re-

alne,  porzucenie  widzialnego  i  dotykalnego  świata,  a  sięgnięcie  do  tych  światów,  których 

jeszcze nie ma, do realności potencjalnych, które mogą przekroczyć próg istnienia dzięki dro-

dze, którą podejmie człowiek.  W kulturze  chińskiej powszechny kosmiczno-moralny Porzą-

dek  zawarty  jest  w  pojęciu  tao.  Właściwym  sensem  tego  słowa  jest  „droga,  szlak”,  a  użyte 

czasownikowo  znaczy  „wytyczyć  drogę,  prowadzić  nią,  pokazywać”.  Mistycyzm  Wschodu 
opiera  się  na  idei  dążenia  człowieka  do  harmonii  z  Porządkiem  kosmicznym  jako  jedynym 

środkiem mądrości i ocalenia. Człowiek jest zobowiązany do „stawania się całością”. Daisetz 

Teitaro Suzuki (1870-1966), profesor filozofii  buddyjskiej  na Uniwersytecie Otani w  Kioto, 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 2 

wprowadzając  do  buddyzmu  zen,  pisał:  „Rozum,  wyobraźnia  i  inne  władze  umysłowe,  jak 

również otaczające  nas przedmioty  materialne, nie wyłączając  naszych ciał,  są  nam dane po 

to, żebyśmy odkrywali i rozwijali najwyższe z posiadanych przez nas władz, a nie po to tylko, 

byśmy  zaspokajali  takie  czy  inne  zachcianki  i  żądze,  z  pewnością  sprzeczne  z  interesami  i 

naruszające prawa innych”[3]. 

Jedną  z  dróg  prowadzących  do  „przekraczania  samego  siebie”  i  budzenia  w  sobie 

drzemiących potencjalnych możliwości jest tzw. droga wojownika. Jest ona szlakiem  wybra-

nych, chcących podjąć trud drogi, którzy w ten sposób tworzą nowy stan. 

Mistrz  medytacji  szkoły  Kagyu,  Chogyam  Trungpa,  działający  w  USA,  Kanadzie  i 

Europie, pisze: „Wyzwaniem stanu Wojownika jest wyjście poza kokon, wyjście w przestrzeń 

z odwagą i zarazem delikatnością. (...) W postępowaniu stanu  Wojownika uczeń przechodzi 

poprzez  fazy  zdyscyplinowanego  treningu  i  nieustannie  spogląda  w  tył  raz  jeszcze  badając 

swe własne odciski stóp czy swe dzieła. Czasami znajdziesz znaki rozwoju, a niekiedy znaki 

świadczące o tym, że zgubiłeś drogę. Niemniej  jednak,  jest to jedyny  sposób  na zaktualizo-

wanie ścieżki Wojownika. Owocem ścieżki Wojownika jest doświadczenie pierwotnej dobro-

ci, czy też pełnej nieuwarunkowanej natury podstawowej dobroci. To doświadczenie jest tym 

samym, co całkowite urzeczywistnienie nieobecności ego, czyli prawda punktu bez odniesie-

nia. (...) Dla Wojownika nieuwarunkowane nie musi być uwarunkowane czy ograniczone. Nie 

musi  zostać zakwalifikowane ani  jako pozytywne, ani  jako negatywne. Może  być po prostu 

takie,  jakie  jest”.  Ta  „ponadprzeciętna”  świadomość  Wojownika  uwalnia  go  od  wszelkich 

„uwarunkowań”, stawia poza prawdą i fałszem, pięknem i brzydotą, dobrem i złem. Budzi w 

nim boską świadomość...[4] 

Wschodnie sztuki walki (budo) to wschodnia sztuka życia. Podejmując zajęcia z psy-

chologii, filozofii, medycyny, fizyki adept sztuk walki buduje swoje wnętrze - „uczy się sie-

bie” i uczy się, jak „być w sobie”. „Uczy się być ostrzem - rozcinającym obronę przeciwnika, 

kulą  -  niszczącą  po  drodze  wszystko,  kamieniem  -  na  którym  łamie  się  cios  atakującego, 

trzciną  -  która  pod  ciosem  lekko  się  odgina,  a  wracając  uderza,  wodą -  wypełniającą  każdą 

szparę w bloku, przyjmującą różne kształty, w zależności od naczynia, w które ją wlano”. Po 

opanowaniu własnego psyche (ducha) i soma (ciało) osiąga najwyższe poznanie. Polega ono 

na tworzenie w sobie energii chi, siły wewnętrznej, która płynie z woli i władzy, drzemiących 

głęboko  w  człowieku.  W  szkole  walki  uczniowie  kumulują  świadomie  drzemiące  w  sobie 

siły, świadomie je kształtują, panują nad nimi i sterują nimi, puszczają w ruch w momencie, 

który sami uznają za najbardziej odpowiedni[5]. 

MEDYTACJA  ZŁĄCZONA Z  WALKĄ polega  na odkryciu  źródeł energii.  Wojow-

nik poddaje się siłom, które go ogarniają i które sobie uświadamia: „Jesteś suchą gąbką, która 

chłonie wszystko, co wokół ciebie. Selekcjonujesz, wybierasz dobroć, czerpiesz z powietrza, 

ze  Wszystkiego, z  Kosmosu, oddychasz głęboko, nabierasz w  siebie. Potem wstajesz,  jesteś 

planetoidą, jesteś Ruchem, wpierw dowolnym, bardziej zorganizowanym – kiedy już poznasz 

kata,  tu  i  teraz,  mającym  świadomość,  że  zbierasz,  odkładasz,  przelewasz,  przemieszczasz 

swoją energię życiową, bo jej właściwy przepływ jest Harmonią Twojego Ja, jest zdrowiem, 

mocą, siłą. Jesteś tym wszystkim: panterą, orłem, muchą, trzciną, wodą, nożem - jesteś cząst-

ką Wszystkiego, a więc cząstką Harmonii Doskonałej. Gdy zawrzesz to w jednym uderzeniu, 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 3 

w jednym ułamku sekundy - jesteś Niepokonany. Bo nie siłą wygrywasz walkę. Wygrywasz 

ją odpowiednią techniką, wykorzystując odpowiedni moment ataku, atakując właściwy punkt, 

wyzwalając energię”[6]. 

Już w XI wieku mędrzec Nan Yeo mówił: „Ze wszystkich elementów mędrzec wodę 

winien obrać za swego nauczyciela. Jest ustępliwa, ale wszystko zwycięża, gasi ogień, a gdy 

czasem bywa przezeń pobita, ratuje się ucieczką jako para, zmieniając swą postać. Rozmywa 

ziemię, gdy miękka, a kiedy napotyka na twardą skałę, szuka okrężnej drogi. Nawilża atmos-

ferę, by umarł wiatr, żelazo przemienia w rdzę, aż rozsypie się w pył. Poddaje się przeszko-

dzie ze zwodniczą pokorą, bo żadna siła nie może jej zatrzymać w drodze do morza. Zwycię-

ża ustępując, nigdy nie atakuje w sposób znany, ale zawsze wygrywa ostateczną bitwę. Stając 

się jak woda, mędrzec wyróżnia się pokorą; obiera za zasadę bierność – działa przez niedzia-

łanie i podbija świat”[7]. 

Sztuka walki to Droga, po której idą mistrzowie wraz z uczniami. Na końcu tej Drogi 

czeka  ich  Doskonałość,  lecz  im  ktoś  więcej  potrafi,  tym  bardziej  jest  świadomy,  że  brakuje 

mu do niej coraz więcej. Dla pamięci o tej prawdzie mistrz nosi czarne kimono z białym pa-

skiem,  symbol  niewiedzy rozświetlonej  wąskim promieniem oświecenia. Uczeń zaś  nosi ki-

mono białe, wskazujące na bezmiar drogi, jaką musi przebyć, by umieć wszystko. Uczeń jest 

białą, niezapisaną kartą, na którą sam musi nanieść znaki swego rozwoju[8]. 

Powiązanie sztuk walki z buddyjskim systemem wartości widoczne jest już w podaniu 

o ich pochodzeniu. Postacią centralną tego podania jest Daruma Taishi, znany też jako Bod-

hidharma, Da Mo czy też Tamo. Ten buddyjski mnich był Hindusem, trzecim dzieckiem króla 

Sugandha. Dzieciństwo spędził w małej prowincji Kanchipuram, niedaleko Madrasu. Już jako 

młodzieniec był biegły w praktykach religijnych. Będąc dojrzałym mężczyzną, podjął decyzję 

o  podróży  do  Chin,  prawdopodobnie  celem  propagowania  buddyzmu.  Bodhidharma  propa-

gował buddyzm zen, czyli dzenizm. Niektórzy właśnie jemu przypisują założenie sekty Cz'an, 

współcześnie popularnej i znanej w Japonii i szeroko w świecie jako Zen. Czas jego przyby-

cia z Indii do Chin datuje się  na okres pomiędzy  480 a 520 r. po narodzinach Chrystusa.  W 

Chinach, po licznych przygodach, osiadł w klasztorze na górze Shaolin-su, w paśmie Hsing 

Erh Shan w prowincji Honan (w dialekcie kantońskim klasztor nazywa się Sil Lum, w języku 

japońskim – Shorinji). 

Buddyzm zaczerpnął  z  jogi  nie praktyki ascetyczne,  lecz  medytację,  i to jako środek 

do celu, do którego prowadzić miało życie pełne umiaru - bez nadmiernego używania i nad-

miernych  umartwień.  Bodhidharma  wprowadził  do  klasztoru  ćwiczenia  fizyczne,  mające  na 

celu  poprawienie  zdrowia  nadmiernie  umartwiających  się  mnichów.  Z  czasem  ćwiczenia  te 

stały  się  elementem  reguły  klasztornej.  Nazywano  je  „Shih  Pa  Lo  Han  Sho”,  co  znaczy 

„Osiemnaście rąk Lo-Han”. Termin „Lo-Han” oznacza wszystkich zwolenników historyczne-

go Buddy. Była to pierwsza, historyczna nazwa określająca sztuki walki. 

Shaolin,  uważany  za  świątynię  sztuk  walki,  przez  lata  był  tajemniczym  światem, 

owianym mnóstwem legend i podań. Miał np. istnieć w nim zwyczaj poddawania mnichów, 

zamierzających opuścić klasztor na stałe, próbie męstwa i opanowania nauczonych tutaj me-

tod walk i sposobów posługiwania się bronią. Zdecydowanego na sprawdzian mnicha kiero-

wano  do  ciemnych  podziemi  klasztornych,  gdzie  czekały  go  przeróżne  niebezpieczeństwa. 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 4 

Kiedy już śmiałek pokonał wszystkie przeszkody i doszedł do wyjścia, drogę zagradzała mu 

rozgrzana do czerwoności urna z wyrzeźbionymi  postaciami tygrysa i smoka. Jako świadec-

two zepchnięcia urny z drogi, pozostawały wypalone na wewnętrznych stronach przedramion 

sylwetki tygrysa i mitycznego smoka. Posiadacza takich znaków otaczała sława niezwyciężo-

nego i cieszył się społecznym szacunkiem. 

Inna legenda podaje, że podczas długich godzin medytacji zdarzyło się Bodhidharmie 

popaść w sen. Rozgniewany swą słabością obciął sobie rzęsy, z których wyrosły bujne krze-

wy  herbaciane. Sporządzony z  nich  napój wzmacniał  mnichów podczas długich godzin czu-

wania. A uprawa herbaty stała się w Chinach powszednim zajęciem mnichów buddyjskich. 

Bodhidharma zmarł w klasztorze Shaolin, a jego ciało spalono na wzgórzu Niedźwie-

dzie  Ucho.  Jednakże  kilka  lat  po  śmierci,  jak  zapisał  urzędnik  cesarza  Wei,  podróżujący  w 

misji  politycznej  do  Azji  Mniejszej,  spotkał  Bodhidharmę  w  górach,  w  dzisiejszym  Turkie-

stanie. Zapytany, dokąd idzie, odparł, iż wraca do Indii. Urzędnik doniósł cesarzowi, że Bod-

hidharma był w dobrej kondycji  fizycznej,  maszerował półboso, bo zgubił gdzieś  jeden san-

dał.  Cesarz  po  wysłuchaniu  tej  opowieści  nakazał  zbadać  spalone  szczątki  mnicha.  Wśród 

kości i popiołu znaleziono sandał. Cesarz, zaskoczony i przestraszony faktem zmartwychpo-

wstania, polecił umieścić sandał w klasztorze Shaolin w charakterze relikwii. Sandał ten póź-

niej  skradziono.  A  Bodhidharma  miał  podobno  spędzić  ostatnie  dziewięć  lat  życia  na  nie-

ustannej medytacji w pozycji siedzącej, co całkowicie pozbawiło go zdolności chodzenia. 

W wieku XVIII klasztor Shaolin stał się prężnym ośrodkiem życia politycznego, dla-

tego władze podjęły decyzję o jego  likwidacji. Doszło do krwawej walki, z której,  jak głosi 

podanie,  ocalało  zaledwie  pięciu  mnichów  znających  tajemnice  walk.  Aby  ocalić  tradycje 

szkoły, uchodząc przed ucieczką, postanowili się rozdzielić. Żaden z nich nie został złapany, 

a cała piątka, nauczając  niezależnie, przyczyniła  się do szerokiego rozpowszechnienia walk, 

zwłaszcza karate, głównie w tajnych organizacjach opozycyjnych. Ćwiczenia te stały się swe-

go rodzaju obrzędami religijno-ideologicznymi, umacniającymi jedność Chińczyków przeciw 

wspólnemu wrogowi – Mandżurom[9]. 

Wszystkie sztuki walki mają swoje korzenie na Wschodzie i wyrażają jego filozofię. Z 

broszurki wydanej przez Warszawski Klub Karate-do-Tsunami wynika, że jest to szkoła for-

macji światopoglądowej, która poprzez ćwiczenia psychiczne „zen”, prowadzi do buddyzmu 

lub panteizmu: „Głównym celem Zen jest odnalezienie sensu ludzkiej egzystencji. (...) Każdy 

powinien tak pokierować swym życiem, by osiągnąć szczęście już tu na ziemi, a nie dopiero 

w  niebie.  (...)  Szczęście  w  terminologii  zen  określane  jest  jako  tzw.  «pustka».  Stan  ten  jest 

rodzajem mistycznego upojenia, w którym człowiek traci poczucie własnej jaźni oraz indywi-

dualnego istnienia”[10]. 

Sztuki walki są sposobem kontrolowania samego siebie, aż do osiągnięcia dwóch ce-

lów:  jedności ducha z ciałem oraz harmonii z  naturą – otoczeniem. Sesshin, czyli  Centralne 

Ogólnopolskie Zgrupowanie Karate-do-Tsunami, które odbyło się w Kutnie w 1985 r., okre-

śliło  cel  ćwiczeń  jako  autokreację  człowieka:  „Tworzeniem  przez  człowieka  samego  siebie 

jest  Droga  ciągłych  zmian  swego  życia  na  lepsze.  Doskonałym  rozwiązaniem  wydaje  się  tu 

być  niewątpliwie  Karate-do  -  metoda  łącząca  ćwiczenia  fizyczne  (karate)  z  duchowym  do-

skonaleniem się (zen)”[11]. 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 5 

Specyficzne formy ruchowe mają doprowadzić, poprzez otwarcie potencjalnej energii 

człowieka, do wyzwolenia  w technikach walki wewnętrznej  mocy oraz osiągnięcia paranor-

malnych  zdolności.  Zdolności  te  są  często  przedstawiane  jako  służące  harmonii  ze  wszech-

światem, osiągnięciu długowieczności i zdrowia. Celem i efektem tych praktyk jest: 

RIN  

– wzmocnienie umysłu i woli; 

KYO  

– kierowanie energią; 

TOH  

– energetyczne zjednoczenie ze wszechświatem; 

SHA  

– leczenie energiami; 

KAI  

– przeczuwanie niebezpieczeństwa; 

JIN  

– poznanie myśli innych; 

RETSU   – opanowanie czasu i przestrzeni; 

ZAI  

– panowanie nad żywiołami natury; 

ZEN  

– oświecenie. 

Sami  mistrzowie  Wschodu  ostrzegają  jednak  przed  tymi  technikami.  Jeden  z  nich 

mówi: „Wszystkie te techniki są metodami przepływu energii ku ściśle określonym rejonom 

wewnątrz ciała. Techniki te wyprowadza się ze starożytnej, jogistycznej i tantrycznej tradycji, 

która sięga czasów uznanych za poprzedzające narodziny cywilizacji. Ćwiczenia te w swych 

skrajnościach  są  potężne  i  sięgają  głęboko.  Nie  można  nierozważnie  ukierunkować  we-

wnętrznie siły życia. Staniesz przed doświadczeniem grozy i tajemnicy umysłu. Po rozpoczę-

ciu  ich  nie  ma  powrotu  do  przeszłości  czy  też  skoku  w  przyszłość.  Istnieje  tylko  rzeczywi-

stość chwili obecnej”[12]. 

KARATE  –  stosuje  metodę  typową  dla  filozofii  hinduskiej,  kształtowania  ducha  ludzkiego 

poprzez kształtowanie ciała, co leży u podstaw jogi. Jego celem jest duchowe zjedno-

czenie i stan nieczułości, aż do osiągnięcia stanu zen. Drogą do tego jest całkowite za-

pomnienie: „Zapomnij o sobie, zapomnij swoich wrogów, zapomnij zwycięstwa i stra-

ty, a kiedy to zrobisz, będziesz w stanie duchowego zjednoczenia, który w Zen nazy-

wa się Mu lub Nicość”. Kapłan zen Dogen powiada: „to nie da się wyrazić słowami, 

kiedy  ja  uwolnię  swoją  duszę  i  ciało  i  zapomnę  o  nich –  wejdę  do  domu  Buddy,  by 

poddać się jego prawom, ja znalazłem światłość”[13]. 

XIV rozdział buddyjskiej „świętej księgi”, Sutry lotosu, zawiera najstarszą wzmiankę 

na  temat  indyjskiej  walki  wręcz.  Budda,  zwracając  się  do  swego  ucznia  Manjusri, 

przestrzega go przed zawieraniem  bliższych znajomości  z  „ludźmi, co walczą za po-

mocą pięści”. W Sutrze Hongyakyo, będącej zbiorem wiedzy z początkowego okresu 

istnienia  buddyzmu,  znajduje  się  urywek  przedstawiający  walkę  bez  broni  między 

przyrodnim bratem Buddy Naudą a kuzynem Devadattą. 

Współcześnie,  na  kursach  karate,  wspomina  się  niekiedy  o  Buddzie,  lecz  częściej  o 

własnym duchowym potencjale. Nie zmienia to faktu ścisłego związku karate z medy-

tacją zen. Podczas tzw. wielkich ślubowań, odpowiadających ośmiu ścieżkom tradycji 

buddyjskiej,  adept  karate  zobowiązuje  się:  „Będę  zawsze  słuchać  Buddy,  Dharmy  i 

Sanghi”. Przyrzeka wypełnienie reinkarnacji: „Będę zawsze odradzać się w sprzyjają-

cych  warunkach”  i  „Rozprzestrzenię  się  na  cały  Wszechświat”.  Głosi  także  ideę  sa-

mozbawienia - bez łaski Bożej: „Dobrowolnie uratuję wszystkie istoty”[14]. 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 6 

Jak wynika z  badań  nad psychiką trenujących karate: „Mistrzowie karate przejawiają 

większą niezależność, pewność siebie oraz wolę podejmowania ciężkiej pracy”. Jest to 

wynikiem,  zdaniem  pracownika  naukowego  Akademii  Wychowania  Fizycznego  w 

Krakowie,  Stanisława  Sterkowicza,  wpływu  filozofii  Wschodu:  „Orientalne  filozofie 

konfucjanizmu,  taoizmu  oraz  buddyzmu  Zen  potęgują  tradycyjne  wartości  etyczne, 

które powinny być przestrzegane w środowisku karateków”[15]. 

Higaonna, 10 dan karate, współczesny propagator filozofii wyrażonej w karate, twier-

dzi:  „Nie odrzucam całkowicie  idei karate sportowego. Czuję, że  jest to  jeden z wy-

miarów czy aspektów, który wielce spopularyzuje naszą sztukę. Prawdziwe karate jest 

jednak jak głęboka rzeka. Gdy je zredukujemy do funkcji sportowej, zagubi swą istotę. 

Jest  bowiem  naszym  celem  praktykować  do  lat  osiemdziesięciu.  Nie  chcemy  nikogo 

pobić czy zwyciężać w zawodach. Naszym dążeniem była zawsze nauka i transmisja 

dla przyszłych pokoleń technik (...) przekazanych nam poprzez poprzednie generacje, 

dziś  będące  już  historią.  Z  tym  wiąże  się  oczywiście  wytrenowanie  umysłu  i  cia-

ła”[16]. 

Leżącej  u podstaw karate filozofii, która korzeniami tkwi w  buddyzmie, głosi pante-

izm, a także kult przemocy (karate jest sztuką zabijania bez użycia broni), nie sposób 

pogodzić z  chrześcijaństwem. Jak słusznie zauważono: „każdy, kto twierdzi, że  broń 

nuklearna została stworzona do samoobrony, powinien popatrzeć na siebie w lustrze. 

Albo  jest  kłamcą,  albo  oszukuje  samego  siebie.  Podobnie  jest  ze  sztuką  walki,  która 

jest sztuką stworzoną do walki. Jeśli chcesz uczyć się tylko samoobrony to już lepiej, 

abyś zdobył mistrzostwo w sztuce stawania się niewidzialnym”[17]. 

TAEKWONDO – to koreańska sztuka walki zbliżona do karate. Opisuje się  ją  jako „sztukę 

stosowania w sposób maksymalnie efektywny wszystkich części ciała mogących słu-

żyć jako broń w obronie i ataku, szczególnie zaś rąk i nóg. Poza ogromną efektywno-

ścią  w  sferze  samoobrony  stanowi  idealny  typ  gimnastyki  rozwijającej  harmonijnie 

całe ciało. Dlatego właśnie  może  być uznana za  syntezę dwóch ważnych dziś aspek-

tów – sportu i samoobrony”[18]. 

Taekwondo  łączy  się  ze  starą  kulturą  koreańską.  Wielu  badaczy  widzi  jej  źródło  w 

kręgach klasztornych, choć nie brak takich, którzy za ojców koreańskiej samoobrony 

uznają  królów  i  generałów.  Ataki  i  bloki  wykonuje  się  ze  specyficznym  oddechem, 

którego  rytm  wynika  z  przekonania  o  możliwości  harmonizacji  przepływu  energii 

między częściami ludzkiego ciała a sferami kosmosu poprzez kanały mistycznej fizjo-

logii[19]. 

KUNG-FU  –  tłumaczy  się  jako  „człowiek-ekspert”,  „człowiek-artysta”,  „człowiek  wysoce 

biegły”. Nazwa „kung-fu”, jako określenie sztuki doskonałości czy biegłości, za sferę 

realizacji  obiera  samego  człowieka.  Niekiedy  jako  wzór  mistrza  kung-fu  pokazuje 

Konfucjusza (Kong fu zi), w ideale mędrca-filozofa upatrując realizację „kung”. 

Kung-fu została spopularyzowana przez mass media, głównie filmy. Kariera aktorska 

Bruce'a Lee stała się źródłem wielu współczesnych mitów o kung-fu. Zmarły nagle w 

1973  r.  „azjatycki  poeta  kung-fu”  był  żegnany  podczas  symbolicznego  pogrzebu  w 

Hongkongu przez 420 tysięcy osób. Pojawiło się wówczas szereg podań na temat tej 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 7 

śmierci: mówiono o zemście „Prawdziwego Smoka”, wysłanego przez tajną radę mi-

strzów kung-fu z  misją  ciosu  „wibrującej dłoni”,  niosącej chorobę, a później śmierć; 

inni twierdzili, że znużony sławą Bruce Lee zapadł w letarg, żyje gdzieś na uboczu, a 

gdy zło sięgnie nieba, powróci i zwycięży łotrów. 

Na sztukę walki kung-fu największy wpływ wywarły filozofie buddyjskie i taoistycz-

ne  oraz  myśl  Konfucjusza.  Struktura  szkoły  kung-fu  przypomina  rodzinę,  w  której 

uczniowie  są  adoptowani,  a  instruktorzy  są  ich  starszymi  braćmi.  Rolę  ojca  pełni 

mistrz. 

Z  nauki  Lao  zi,  żyjącego  w  VI  wieku  przed  narodzeniem  Chrystusa,  adepci  kung-fu 

wzięli koncepcję świata jako gry współistnienia dwóch elementów: yin (biernego, mo-

krego, ciemnego, żeńskiego) i yang (czynnego, suchego, jasnego, miękkiego). Oba są 

aspektami, fazami istnienia świata – tao. Akceptacja ruchu i ciągłej zmiany bierności i 

działania, wpłynęła na kształt kung-fu. Istotną rolę odgrywa w niej zasada niedziałania 

(wu wei), pojmowana jako umiejętność dostosowania się do okoliczności, oraz działa-

nia  tylko  zgodnie  z  istniejącymi  warunkami.  Nakaz  życia  w  zgodzie  z  zawartą  w 

człowieku cząstką tao inspirował do wędrówek po górach celem poszukiwania same-

go siebie, badania procesów przyrody, studiowania natury roślin i zwierząt. Medytację 

tao wiązano z praktykami higieniczno-medycznymi, z których najpopularniejsze były 

oddechy i punktowe masaże. Wszystko to przygotowywało stan xu (pustki), w którym 

umysł - pusty, wolny od pragnień i ambicji - mógł zyskać prawdziwe odbicie świata. 

Wzorcami dla wykształcenia zwinności i elastyczności ruchów miały być żywioły, ru-

chy  zwierząt,  stan  wody  i  zmienność  ognia.  Transformacja  psychiczna  ucznia  miała 

zrodzić niezwykłą intuicję oraz koncentrację. Kung nie jest tylko dyscypliną sportową, 

lecz  „całościową  wizją  rozwoju  człowieka,  która łączy  aspekty  teologiczne  z  filozo-

ficznymi i miesza je z fizycznymi” (Earl C. Mederiros). Z tych powodów z duchowe-

go punktu widzenia nie jest ona czymś obojętnym i neutralnym[20]. 

JUJITSU – jest połączeniem kung-fu i japońskich sztuk walki. Koncentruje się na umiejętno-

ści  atakowania  i  zadawania  przeciwnikowi  śmiertelnych  ciosów.  Zapoznaje  swoich 

adeptów ze wszystkimi słabymi punktami na ciele „przeciwnika”. 

JUDO – jest zasadniczo rodzajem jujitsu, z tym, że nie uczy sposobów zabijania przeciwnika. 

Założył ją w 1882 r. Jigoro Kano (1860-1938), syn i wnuk samurajów zasłużonych w 

służbie dla cesarza. 

Słowo „judo” jest połączeniem dwóch słów pochodzenia japońskiego: ju – oznaczają-

cego zwinność,  łagodność, ustępliwość oraz do – oznaczającego „drogę”, sposób ży-

cia. Judo jest więc drogą do doskonałości ciała i umysłu wiodącą przez zwinność, ła-

godność, ustępowanie - rozumiane zarówno w sensie fizycznym, jak i filozoficznym. 

Według Jigoro Kano wypracowana umiejętność rzucania, trzymania itd. nie może być 

celem  samym  w  sobie,  a  jedynie  celem  pośrednim,  umożliwiającym  osiągnięcie  do-

skonałości ciała i umysłu. Jest to metoda „dochodzenia do samorealizacji”. Jej ideolo-

giczne korzenie tkwią w buddyzmie i taoizmie[21]. 

Od czasu Igrzysk XX Olimpiady w Monachium (1972) sztuka stworzona przez Jigoro 

Kano  stała  się  dyscypliną  olimpijską  i  jedyną  azjatycką  sztuką  obronną  obecną  na 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 8 

olimpiadach. J. Jazarin, pisząc o „duchu judo”, zauważył: „Ci, którzy uznają judo je-

dynie za sport, a moc i zwycięstwo za jedyne cele, są w błędzie. Prawdziwym zwycię-

stwem jest nasze wyzwolenie: totalna elastyczność ducha kierującego posłusznym mu 

bez reszty ciałem. Cała reszta stanowi tylko ćwiczenie, środek do celu”[22]. 

AIKIDO – to nazwa  japońska, którą można tłumaczyć  jako „droga, która prowadzi do zjed-

noczenia  z  powszechnym  duchem”.  Ki  –  to  energia,  duch,  moc  tkwiąca  we  wszech-

świecie, kategoria filozofii tradycyjnego Wschodu; ai - to harmonizacja, strojenie; do 

– oznacza zaś drogę. 

Twórcą aikido był Morihei Ueshiba, urodzony w 1883 r. niedaleko Osaki, w rodzinie 

o starych tradycjach samurajskich, których metody walki przez długie wieki chroniła 

tajemnica.  Doszedł  on  do  wniosku,  że  idea  walki,  rywalizacji  jest  zupełnie  bezsen-

sowna,  gdyż  ze  względu  na  obustronną  agresję  tworzy  jedynie  pokonanych.  Nie  ma 

tam zwycięzców. Odrzucił więc walkę i korzystając z doświadczeń starych szkół wal-

ki, rozwinął „drogę harmonii energii kosmicznej”. Mówił, że „ten, kto odkryje sekret 

aikido, posiada wszechświat w sobie  i  może powiedzieć –  ja  jestem wszechświatem. 

Dlatego  kiedy  wróg  stara  się  walczyć  ze  mną,  stawia  czoła  całemu  wszechświatowi, 

musi  on  zniszczyć  jego  harmonię”.  W  tej  harmonii  mikrokosmosu  i  makrokosmosu 

ruchy aikido są ruchami wszechświata, a człowiek pozbawiony wewnętrznych napięć 

(strachu, agresji) staje się jego centrum. W 1925 r. Ueshiba doznał wielkiej iluminacji: 

„Poczułem nagle, że cały świat zachwiał się w posadach, a złocista energia duchowa, 

z  ziemi  zrodzona,  spowiła  me  ciało.  Odczuwałem  ową  świetlistość  umysłu  i  tkanek. 

Zacząłem rozumieć mowę ptaków i pojmować intencje boskie. Wtedy właśnie zyska-

łem  oświecenie.  Zrozumiałem,  że  budo  jest  miłością  Boga,  duchem  miłującej  opieki 

nad wszelkimi  żywymi  istotami. (...) Od tego czasu cały  świat stał  się  mym domem. 

Zrozumiałem, że słońce, księżyc  i gwiazdy  są  moje. Uwolniłem się od pragnień,  nie 

tylko bogactwa, pozycji czy sławy, ale i siły. Pojąłem, że budo nie polega na powale-

niu przeciwnika siłą, nie jest też bronią do niszczenia świata. Czysty duch budo to ak-

ceptacja  ducha  uniwersum,  to  szerzenie  pokoju  w  świecie,  chronienie  i  szanowanie 

wszelkich tworów natury. Celem budo jest nauka miłości Boga w prawdziwym sensie: 

jako opieki nad wszelką formą życia”[23]. 

KENDO – jest terminem pochodzącym od słów ken do michi, czyli „ścieżka miecza”. Wyra-

sta  ona  z  prestiżu  i  mitycznego  szacunku,  jakim  Japończycy  darzyli  oręż  rycerzy. 

„Kult  chłodnej stali”  w Japonii  był  jednym z głównych elementów stabilizacji  i roz-

woju społecznego, odcisnął piętno na całej kulturze narodowej[24]. 

Na początku XX wieku jeden z amerykańskich znawców kultury Japonii napisał: „No-

szenie go stało się wyróżnieniem, zaś przywileje z miecza płynące, czyny z nim sple-

cione,  sława  biegłego  nim  władania,  magia  z  nim  związana,  niewiarygodna  wartość 

doskonałej klingi, wysoki prestiż ekspertów – kowali, rodzinne tradycje pietyzmu wo-

bec tej broni, konieczność długotrwałych studiów dla oceny miecza – wszystko to na-

dało mieczowi (katana) wagę koncepcji niezwykłej”[25]. 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 9 

Wykuwaniu mieczy od dawna towarzyszyły magiczne praktyki. Złym duchom broniła 

wstępu do kuźni słomiana lina wraz z zawieszonymi na niej licznymi amuletami. Płat-

nerzowi pomagały w pracy dobre duchy, a nawet bogowie... 

Kendo wyrasta ze sztuki miecza epoki samurajów. Jego geneza przedstawiana jest ja-

ko  dar  bogów.  Wiąże  się  z  mityczną  grupą  bóstw  tengu,  popularnych  w  ludowych 

podaniach, o ludzkich i półboskich cechach, jawiących się jako mściwi, krwiożerczy, 

rozmiłowani w wojnie, wtrącający się w ludzkie konflikty. Miały one moc unoszenia 

się w powietrzu oraz czynienia niewidzialnymi. Były ponadto wyśmienitymi szermie-

rzami, a tych, którzy zdobyli ich zaufanie i przyjaźń, uczyły sekretu fechtunku. 

Mistrz Chozen Chissai (ok. 1716-1735) stworzył  koncepcję Drogi Miecza, która sta-

nowi zderzenie konfucjanizmu z taoizmem, shinto z buddyzmem zen. Poszukując naj-

głębszej istoty mistrzostwa w sztuce miecza, stwierdził, że najwyższym sekretem jest 

osiągnięcie przez ćwiczącego pełnej harmonii z prawami natury. Pisał: „Gdyby każdy 

praktykował  z  niebem  i  ziemią  i  wszelkimi  rzeczami  tego  świata tak,  jak  praktykują 

ludzie miecza, wtedy całe uniwersum pełne by było światła”. 

Z taoizmu kendo przejęło ideę, która mówi, że sztuka doskonałego miecza może roz-

wijać się jedynie na bazie zdrowego życia, pełnego energii ki. Gdy łączy się technika 

z  zasadą,  następuje  koncentracja  energii  ki.  Zasada  działa  bowiem  poprzez  energię, 

serce  jest  natomiast  ponad  ki,  może  rozwinąć  dobre  lub  złe  cechy,  z  reguły  posiada 

jednak  intuicyjną  zdolność  świadomości  (ryohi).  Prawdziwą  bronią  jest  człowiek. 

Mistrz  zabija  nie  mieczem,  lecz  przeraża  widokiem  Prawdy.  Mistrz  obserwuje  ego 

przeciwnika,  ono  daje  mu  punkt  oporu.  Sam  zaś  zadaje  ciosy  lub  je  powstrzymuje 

bezosobowo, dlatego może rozdawać niepostrzeżenie mieczem śmierć lub życie. 

Kendo składa się więc z zewnętrznej, technicznej nauki (kogebetsugen) i wewnętrznej, 

znajdowanej i rozpoznawalnej indywidualnie Prawdy (mushidokugo). Mistyka miecza 

w kendo zatapia się w paradoksach buddyjskiego zen[26]. 

SCHIM GUM DO – koreańska i buddyjska sztuka Miecza Zen składa się z 330 form miecza. 

Jej  nazwa:  Schim  –  umysł;  Gum  –  miecz  i  Do  –  droga oznacza  „myślną  drogę  mie-

cza”.  Została  założona  przez  Chang  Sik  Kim,  który  rozpoczął  swoje  studia  zen  w 

świątyni Iwa-Gye w Seulu w 1957 r. Twierdził, iż poprzez wizje i objawienia została 

mu przekazana  szkoła  miecza.  A człowiek poprzez ćwiczenia człowiek  ma zmierzać 

do doskonałości i pełni rozwoju[27]. 

TAI CHI CHUAN – to szkoła założona przez Chang San-fenga , który wyłożył jej zasady w 

księdze Yijing (I Ching) – Księdze Przemian. Jest to starożytne chińskie dzieło nale-

żące do literatury magicznej, a mającej służyć przepowiadaniu przyszłości. Zasady tej 

szkoły  są  rezultatem  trzytygodniowych  rozmyślań  Chang  San-fenga  nad  sposobem 

walki węża. Według T.T. Lianga, jednego z najbardziej popularnych mistrzów szkoły, 

celem tej sztuki walki jest „osiągnięcie nieśmiertelności”. 

KYUDO – jest  japońską sztuką  łuczniczą rozwijaną pod kierunkiem  mistrza. Ten rodzaj  na-

uki opiera się na przekonaniu, że mistrz zna ucznia lepiej i bardziej go rozumie niż on 

sam  siebie.  Słowa  mistrzów  wskazują,  że  kyudo  odnosi  się  do  wnętrza  człowieka. 

Łucznik jest przedstawiany jako łuk i strzała zarazem. W dynamicznym akcie zjedno-

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 
10
 

czenia  z  celem,  połączenia  przedmiotu  i  podmiotu  szuka  nieruchomego  centrum  ru-

chu, usytuowanego poza jakimkolwiek działaniem. W tej perspektywie strzelanie staje 

się  niestrzelaniem  i  strzelaniem  zarazem.  Łucznik  mknie  ku  celowi  zamiast  strzały, 

która staje się nim samym[28]. 

 

Techniki  osobistej  obrony  i  ataku,  wypracowane  w  niektórych  krajach  Dalekiego 

Wschodu (Japonia, Chiny, Korea) i stanowiące tzw. wschodnie szkoły walki, opierają się na 

różnych  systemach  filozoficznych.  Mają  ścisły  związek  z  medytacją,  są  bowiem  jedną  z  jej 

form.  Wraz z rozwojem  ich popularności  na Zachodzie, po II wojnie światowej, po zwycię-

stwie Stanów Zjednoczonych nad Japonią, stały się nośnikami myśli Wschodu. W ten sposób 

wprowadzają  człowieka  Zachodu  w  tajemniczy  dla  niego  i  na  ogół  nieznany  świat  pojęć  i 

koncepcji filozoficznych – obcych, a często wrogich myśli chrześcijańskiej. 

O. Jacques Verlinde, znawca myśli Wschodu (przez wiele lat praktykował medytacje 

pod  kierunkiem  guru,  doświadczył  stanu  samadhi),  mówi:  „Próbuję  ostrzegać  chrześcijan 

przed  używaniem  technik  wschodnich,  w  celach  rzekomo  zgodnych  z  wiarą  chrześcijańską. 

Zachowując  głęboki  szacunek  dla  tradycji  hinduistycznej,  jestem  jednak  zmuszony  powie-

dzieć, że techniki i praktyki Wschodu są nie do pogodzenia z celami życia chrześcijańskiego, 

z  powodu  fundamentalnych  różnic  między  koncepcjami  Boga,  człowieka  i  świata.  (...)  Nie 

można praktykować technik, które prowadzą do zatracenia osobowego «ja», i zarazem ocze-

kiwać głębszej relacji miłości z Bogiem osobowym”[29].  

Na ogół wschodnie sztuki walki traktuje się jako zwykłe dyscypliny sportowe, co uła-

twia ich promocję. Lecz nawet jako takie budzą pewne obawy. 

W  Polsce  16  maja  1989  r.  ukazało  się  Zarządzenie  przewodniczącego  Komitetu  ds. 

Młodzieży  i  Kultury  Fizycznej  (A.  Kwaśniewskiego)  w  sprawie  uprawiania  dalekowschod-

nich sportów walki. Mówi ono, że: 

„1. 2. Dalekowschodnimi  sportami walki w rozumieniu zarządzenia  są  sporty  i  sztuki walki 

oraz kick-boxing (...) 

3.  1.  Treningi  sportowe  mogą  prowadzić  wyłącznie  instruktorzy  posiadający  uprawnienia 

instruktora sportu, wydane przez właściwy polski związek lub Resortowe Centrum Me-

todyczno-Szkoleniowe Kultury Fizycznej i Sportu. (...) 

4. 1. Stopnie uczniowskie i mistrzowskie w zakresie dalekowschodnich sportów walki mogą 

być nadawane wyłącznie przez polskie związki. (...) 

6. 1. Do treningów i zajęć rekreacyjnych w zakresie dalekowschodnich sportów walki mogą 

być dopuszczone osoby, które ukończyły 14 rok życia. (...) 

6.  2.  Osoby,  które  ukończyły  12  rok  życia,  mogą  brać  udział  wyłącznie  w  ogólnorozwojo-

wych  ćwiczeniach  przygotowawczych  do  treningu  specjalistycznego  w  zakresie  dale-

kowschodnich sportów walki. (...) 

7. Osoby, ubiegające się o dopuszczenie do treningów i zajęć rekreacyjnych w zakresie dale-

kowschodnich sportów walki, są obowiązane przedstawić organizatorowi zajęć: 

1) zaświadczenie o stanie zdrowia, 

2) zgodę rodziców lub opiekunów, jeśli są niepełnoletnie. (...) 

9. 1. Liczba osób w grupach ćwiczących nie może przekraczać na jednego instruktora: 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 
11
 

1) 25 osób, jeżeli chodzi o grupy początkujących, 

2) 20 osób, jeżeli chodzi o grupy zaawansowanych”[30]. 

 

W Kościele katolickim pojawiły się głosy ostrzegające przed różnymi formami medy-

tacji wschodnich jako nośnikami określonej filozofii życia i światopoglądu. W 1990 r. Stolica 

Apostolska  opublikowała  instrukcję,  w  której  zaleca  roztropne  podejście  do  różnych  form 

medytacji wschodnich. Bardzo silna opozycja pojawiła się również we wspólnotach ewange-

lickich czy protestanckich, które uznały, że duch filozofii leżącej u źródeł wschodnich szkół 

walki jest sprzeczny z Ewangelią[31]. 

Źródło: 

Kwartalnik Cywilizacja - Instytut Edukacji Narodowej

 

______________________________________ 

[1] Por. M. Murphy, R..A. White, The Psychic Side of Sport, Massachusetts 1978, s. 5-6, 20, 109, 142-150. 
[2] S. Tokarski, Sztuki walki. Ruchowe formy ekspresji filozofii Wschodu,  Szczecin 1989. 
[3] D. T. Suzuki, Wprowadzenie do buddyzmu Zen, Warszawa 1979, s. 29. 
[4] Ch. Trungpa, Wyzwanie stanu Wojownika, „Wojownik” 1994, nr 7/8, s. 15-16. 
[5] Por. T. Jakubowicz, Wzrastanie Wojownika, w: Droga Wojownika Gai, pr. zb. pod red. J. Bożka, Bielsko-

Biała 1994, s. 19-25. 

[6] J. Eichler, Pojęcie „Centrum - Hara” w systemie biomagnetycznym opartym na aikido, w: Psychotronika '85. 

Materiały na III Ogólnopolskiego Sympozjum Towarzystwa Psychotronicznego w Warszawie, pr. zb. pod 
red. A. Bańkowskej, L. E. Stefańskiego, M. Urbańskiego, Warszawa 1985, s. 205-208. 

[7]  S. Tokarski, Sztuki walki..., dz. cyt., s. 5. 
[8] Por. J. Fijałkowski, Możesz być piękny..., „Trzecie Oko” 1985, nr 11, s. 1-6. 
[9] Por. S. Tokarski, Sztuki walki..., dz. cyt., s. 148-161; B. Haines, Karate's History and Traditions, Ruthland 

1968. 

[10] Karate-do-Tsunami, Warszawa 1983, s. 5; por. R. Murata, Karate-do-Tsunami 10, Warszawa 1981. 
[11] Sesshin Karate-do-Tsunami, Kutno 1985, s. 11; por. L. Zawadzki, Joga i Zen a problemy kultury fizycznej, 

„Kultura Fizyczna” 1980, nr 4; Th. Kapleau, Trzy filary Zen, Warszawa 1988, s. 13. 

[12] D. Chmielewski (KANCHO - 3 DAN), Sztuki walki, Biuletyn Gdańskiego Centrum Informacji o Sektach i 

Nowych Ruchach Religijnych, nr 5 (wydanie specjalne), Gdańsk 1997, s. 10. Autor był dyrektorem tech-
nicznym karate Polskiego Związku Sztuk Walki w Bydgoszczy. Por. A. Szyszko-Bohusz, Joga - indyjski 
system filozoficzny, leczniczy i pedagogiczny, Kraków 1978. 

[13] Masutasu Oyama, Karate Kyokushinkai, b.m.w. i r., s. 56-62; por. M. Oyama, Mastering Karate, New York 

1966; Tenże, This is Karate, Tokyo 1965; P. Fechner, M. Ruciński, Karate-Do. Pokonać samego siebie, 
Warszawa 1986. 

[14] T. Warzecha, Karate. W stronę buddyjskiej utopii, „Wojownik” 1993, nr 1, s. 55-56; Tenże, Karate 

– 

Zen, 

„Rycerz Niepokalanej” 1993 , nr 6, s. 179-180. 

[15] Por. S. Sterkowicz, Charakterystyka wybranych wskaźników określających stan przygotowania zawodni-

ków karate. Suplement, Kraków 1993, s. 27. 

[16] H. Reid, M. Croucher, The Way of Warrior, London 1983, s. 163; por. J. Miłkowski, Karate. Wiadomości 

podstawowe, Warszawa 1983. 

[17] D. Chmielewski, Sztuki walki..., dz. cyt., s. 11; por. D. Olszewski, Filozofia karate w spotkaniu z chrześci-

jaństwem, t. 1-2, Lublin 1995. 

[18] L. K. Young, Le taekwondo, Paris 1972, s. 11. 
[19] S. Tokarski, dz. cyt., s. 113-126. 
[20] Tamże, s. 129-170; por. R. Robinson, Kung Fu 

– 

the Peacefull Way, Manchester 1974. 

[21] S. Tokarski, dz. cyt., s. 13-27; J. Pustelnik, Judo i moralność, „Wojownik” 1987, nr 8, s. 301-303; por. te-

goż, By judo było bezpieczne, „Wojownik” 1984, nr 8. 

[22] J. Jazarin, Esprit du judo, Paris 1963, tekst z okładki. 
[23] J. Ligaszewski, System biomagnetyczny oparty na aikido, „Psychotronika” 1985, s. 209-211; por. Tohei 

Koichi, Aikido in Daily Life, Tokyo 1966. 

[24] A. Przechrzta, Magia japońskiego miecza. Kult chłodnej stali, „Nie z tej Ziemi” 1991, nr 9, s. 42-43. 
[25] F. Brinkley, Japan, Boston 1902, s. 142. 
[26] S. Tokarski, dz. cyt., s. 55-75; por. J. Sasamori, G. Warner, This is Kendo, Ruthland 1964. 

background image

 

A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 
12
 

[27] Broszury i plakaty Shim Gum Do - koreańskiej buddyjskiej Sztuki Miecza Zen, b.m.w. i r. 
[28] S. Tokarski, dz. cyt., s. 79-93. 
[29] J. Verlinde, W Jezusie - mamy wszystko..., wypowiedź podczas konferencji prasowej w Warszawie w cza-

sie pobytu w Polsce w dniach 16-22 października 1995 r., oprac. A. Foltańska, mszp. 

[30] Monitor Polski. Dziennik Urzędowy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Warszawa, dnia 23 maja 1989 r., 

nr 16, (pozycja 118), s. 223-225. Por. T. Wąchalewska, Zagrożenia wychowawcze dzieci i młodzieży, w: 
Sesja problemowa Rady Miasta Krakowa 4 czerwca 1993, Kraków, 1994, s. 29-32. 

[31] Por. T. Dajczer, Buddyzm w swej specyfice i odrębności wobec chrześcijaństwa, Warszawa 1993.