background image

Piotr Michalak
Strategie Rozwoju
prezentują

Bądź Bliżej

Jak zbudować relację z listą mailingową

i zdobywać klientów przez internet

Z tego krótkiego i przyjemnego w lekturze raportu dowiesz się:

• Jak niemal bezkosztowo powiększyć swoją listę adresową

• Jak zbudować pozytywną i głęboką relację z czytelnikami biuletynu
• Jak najprościej przygotować skuteczną treść maila 

(nie posiadając umiejętności copywritingu)

• Jak w fajny i sympatyczny sposób sprzedawać 

i generować przychód w oparciu o listę

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

1/14

background image

Drogi Przedsiębiorco,

Kiedy myślisz o tym jak można generować większą sprzedaż posiadając dużą bazę 
mailingową, wysyłając do niej maile budujące z nią relację i sprzedające Twoje produkty, 
może się to wydawać nieco przytłaczające. 

Przecież budowa listy adresowej nie jest taka prosta... Wszyscy o tym mówią, ale nadal 
wydaje się to czarna magia, a dla większości firm trudno jest przekroczyć barierę tych 
choćby paru tysięcy adresów email. 

Chciałbym zatem powiedzieć Ci, że to da się zrobić. Jak mogę tak sądzić? Bo wiem jak to 
jest być w tym miejscu, w którym teraz jesteś - i zmagać się z dziedziną email marketingu.

Osiągnięcie tej sprzedaży i stabilności biznesu dzięki dużej liście mailingowej i skutecznej 
z nią komunikacji nie było łatwe również dla mnie - miałem przy tym wiele wyzwań... tak 
jak Ty teraz. 

Miałem 

0

 adresów

Pamiętam doskonale jak sam w pojedynkę zaczynałem własny biznes i miałem dokładnie 
0 adresów na liście. Był 2005 rok. Nikt mnie nie znał... Nie miałem pracowników, ani 
żadnej sprzedaży.  

Jednak większość przedsiębiorców - dziś pracodawców, doświadczonych inwestorów, 
twórców i tytanów polskiej gospodarki, właścicieli małych, średnich i dużych firm - 
zaczynało kiedyś od zera. To naturalna i typowa dla nas „droga do Boga”... niektórzy 
powiedzą „droga przez mękę”, ale ja wiem, że to normalna droga przedsiębiorcy.  

Miałem wtedy te same wyzwania jakie masz dziś: jak zbudować większą listę adresową? 
Jak do niej pisać, jak przygotować treść maili, co pisać? Jak spieniężać tę komunikację, 
aby posiadanie listy przełożyło się na efekty: przychody i zyski? 

Miałem wiele szczęścia odkrywając odpowiedzi na te pytania i odkrywając poszczególne 
elementy układanki. Sprawiły one, że osiągnęliśmy dość solidny i stabilny przychód ze 
sprzedaży wysokomarżowych produktów i usług, co pozwoliło mi osobiście przejść z 
kieratu pracy „w firmie” do upragnionej przez większość przedsiębiorców strategicznej 
pracy „nad firmą”. 

Zbudowałem przy tym kilkuosobowy, zgrany zespół... wreszcie osiągnęliśmy poczucie, że 
pomagamy tysiącom osób zmienić ich życie na lepsze. To ostatnie jest - wbrew pozorom - 
osiągalne w praktycznie każdym biznesie i każdej branży. 

Cały ten biznesowy system składa się z kilku elementów, które najlepiej zobrazuje moja 
historia. Historia skromnych początków, wzlotów i upadków, historia wspaniałej przygody 
rozkręcenia biznesu w oparciu o nowoczesny email marketing. Zaczynajmy!

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

2/14

background image

Jak zbudować listę adresową 

bez żadnych wydatków?

W 2005 roku byłem początkującym przedsiębiorcą. Traf chciał, że powołanie pchało mnie 
ku dziedzinie marketingu, a szczególnie marketingu strategicznego i internetowego.

Wypowiadałem się wtedy i doradzałem przedsiębiorcom na forum Merytorium, dodatku do 
CzasuNaE-Biznes. 

Jako, że analizowanie cudzych reklam, stron internetowych i biznesów oraz doradzanie na 
tej podstawie szło mi przyzwoicie, dość szybko stałem się rozpoznawalny na Merytorium i 
w społeczności właścicieli małych firm, szukających nowoczesnych metod promocji w 
internecie. 

W ten sposób powstał zalążek znajomości marki mojej skromnej osoby oraz wizerunku 
eksperckiego, co procentuje do dziś. Taki wizerunek buduje się właśnie poprzez kontakt z 
ludźmi i życzliwe doradzanie im... Wtedy jeszcze nie uświadamiałem sobie, że tak 
naprawdę doradzanie i prowadzenie ludzi jest najlepszą metodą sprzedaży.

Poprzez forum pozyskałem swoich pierwszych – wtedy jeszcze usługowych – klientów. 
Ponadto w stopce miałem odnośnik do mojej strony internetowej, gdzie można było 
zapisać się na biuletyn. 

Tak powstał zalążek naszej listy mailingowej. Wiele osób z tamtych czasów nadal jest na 
naszej liście, kupuje nasze produkty i już od kilku lat śledzi to, co robimy!

Wypowiadanie się na forum do dzisiaj jest jedną z lepszych metod budowania listy 
adresowej, szczególnie jeśli nie mamy jeszcze budżetu na reklamę. Wymaga to 
jednak zaangażowania i czasu. 

W branży biznesowej znalezienie dobrego forum może nie być proste, Merytorium 
bowiem straciło po latach swoją popularność, a na niektórych forach biznesowych nie 
można używać linku w stopce. 

Czasem alternatywą naszych czasów dla forum są serwisy społecznościowe, 
przykładowo Facebook albo Goldenline (to drugie zawierające również swego 
rodzaju fora w postaci grup dyskusyjnych). Jest to opcja do rozważenia.

Jednym zdaniem: Trzeba rozeznać, czy w naszej branży istnieje popularne forum, na 
którym można np. umieścić link w stopce, prowadzący do naszej strony.
 

O tym, jak prawie zabiłem Piotra Majewskiego

lecz skończyło się na wybudowaniu nowego biznesu :-)

Swoją listę adresową zacząłem budować na... Freebocie. Wówczas był to praktycznie 
jedyny polski system mailingowy na rynku. Nie było wtedy płatnej jego wersji. 

Pamiętam jak kilka lat temu jechaliśmy z Piotrem Majewskim bodajże do Gdyni (omal 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

3/14

background image

wtedy nie zabiłem nas obu na obwodnicy:)) i doradzałem mu, aby spieniężył popularność 
tej usługi tworząc płatne konta dla bardziej wymagających i zaawansowanych 
użytkowników. 

Po pewnym dłuższym czasie ta wizja się spełniła i dziś wiele osób korzysta z płatnego już 
Implebota, a mój kolega ma dochodowy biznes.

Freebot nie miał jednak możliwości potrzebnych przy zaawansowanych zastosowaniach. 
Musieliśmy po pewnym czasie szukać innego rozwiązania, które pozwoliłoby na 
zarządzanie kilkoma listami mailingowymi w jednym systemie i wysyłę mailingu do tych 
kilku list na raz. 

Mój pierwszy w życiu klient, poznany na Merytorium przedsiębiorca Mateusz Romanowski, 
miał taki system. Wówczas 18 letni Mateusz już był odnoszącym sukcesy biznesmenem. 
Prowadził bardzo popularne serwisy internetowe zarabiające na reklamie. Zatrudniał już 
własnych programistów. 

Na własne potrzeby jeszcze parę lat wcześniej zaczął tworzyć system, który później 
ochrzciliśmy mianem „Ultimate Mailer”. System ten był „ultimate” ze względu na jego 
ogromne możliwości. 

Wiele Mateuszowi zawdzięczam. Poza tym, że dzięki niemu uzyskałem pierwszy większy 
kontrakt i przez wiele lat korzystałem z systemu bijącego funkcjonalnością większość 
dostępnych nawet dziś na rynku rozwiązań, to właśnie on zaprosił mnie kilka lat temu do 
Ełku, gdzie już pierwszego dnia poznałem Dorotę - dziś moją małżonkę. To cenniejsze niż 
wszelkie kontrakty i biznesy tego świata. 

Jak zwiększyć sprzedaż 

słuchając swojej listy mailingowej

Próbowaliśmy sprzedawać system „Ultimate Mailer”, jednak wyprzedzał on znacznie 
ówczesne potrzeby klientów pod kątem funkcji i... abonamentowej ceny 200 zł netto 
miesięcznie. 

Minęły lata, a my nauczyliśmy się słuchać tego, czego chcą nasi klienci. 

A w większości chcą oni rozwiązania instalowanego na własnym serwerze, na własność. 
Chcą mieć swój cenny zasób - listę mailingową - pod własną kontrolą. 

Nie chcą przy tym ryzykować, że usługodawca zablokuje im konto, „zwinie” się z rynku czy 
wykasuje im listę z innych przyczyn. Chcą też móc łatwo importować swoje maile, bez 
konieczności ich powtórnego potwierdzania (wysyłania im maila z linkiem 
potwierdzającym). Chcą mieć wpływ na swój system i kontrolę nad nim. 

Rozumiem to, bo sam zawsze miałem tego typu obawy i potrzebę posiadania rozwiązań 
na własność. Ta potrzeba występuje na naszym rynku od dawna, a nasze ostatnie badania 
ją potwierdzają: 70% naszych klientów chce mieć system do zakupu na własność. 

Przewidując intuicyjnie to zapotrzebowanie kilka lat temu, mój ówczesny współpracownik i 
programista, Damian Daszkiewicz, zaproponował abyśmy dystrybuowali system FUMLP. 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

4/14

background image

Był to skrót od dziwnej nazwy "Follow Up Mailing List Processor". 

Zrobiliśmy z niej nieco krótsze i dające się wymówić "FUMP". 

Znajomy Damiana posiadał 10 tysięcy licencji do odsprzedaży. Nie była to nigdy nasza 
własna technologia, zostaliśmy jednak jej dystrybutorem. Postawiliśmy prostą stronę 
sprzedażową (wtedy jeszcze klasyczną, z zakładkami, nie ówczesny salesletter). 

Damian przetłumaczył system na język polski i napisał instrukcję. Tak właśnie narodził się 
jeden z popularniejszych polskich programów do email marketingu. W dodatku jedyny 
instalowany na własnym serwerze
 - bez abonamentów i całkowicie na własność! 

Przygotowywany przez nas w tej chwili NetMailer będzie kontynuował tę tradycję. 
Rozumiemy, że wydawanie kilkuset lub kilku tysięcy złotych miesięcznie na rozwiązania 
typu GetResponse jest poza zasięgiem rachunku ekonomicznego większości polskich 
przedsiębiorców. 

Czasy powstania FUMPa były takim prehistorycznym okresem, gdy mało który 
przedsiębiorca wiedział co to jest squeeze page, email marketing czy click-through rate. 

FUMP sprzedawał się więc dość dobrze, jednak nie dostatecznie dobrze, aby zbudować 
wokół niego poważniejszą firmę z pracownikami. To była więc nasza pierwsza nauka, aby 
realizować coś, co dzisiaj nazywam Rozpoznaniem Frontu

W dużym skrócie polega ono na tym, aby zawsze proces wprowadzenia produktu na 
rynek poprzedzić badaniem rynku - i to w następującej kolejności:

1. Najpierw dowiedz się czego w ogóle potrzebują Twoi klienci. Nie zgaduj jaki 
produkt wypuścić na rynek - zapytaj o to. 
2. Następnie zapytaj się, czego potrzebują oni w ramach tego produktu. 

Większość firm wymyśla swój produkt i realizuje jedynie etap drugi. Albo żaden. 

To ważne: Nie ma większego błędu biznesowego niż domyślanie się, czego potrzebują 
nasi klienci! 

Wystarczy o to zapytać, a okazuje się, że rzeczywistość często odbiega od naszych 
„genialnych” domysłów. Jeśli zapamiętasz z tego raportu wyłącznie to, czas poświęcony 
na lekturę powinien zwrócić Ci się z dużą nawiązką. 

Jak zbudować relację z listą mailingową 

i zjednać sobie ludzi

Młoda lista mailingowa cieszy się zwykle największym zaangażowaniem użytkowników. W 
2006 roku nasze CTR (czyli współczynnik procentowy ile osób kliknęło w link w mailu) 
dochodziło do niebotycznych wartości. 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

5/14

background image

Spójrz na przykładowe tematy maili, jakie stosowaliśmy w 2006:

• „Czym tak *naprawdę* jest marketing, IMIĘ_W_WOŁACZU?” 

36,5% uCTR (unikalnych kliknięć, czyli nie zliczamy tu podwójnych kliknięć)

• „Współpraca” 

62,5% uCTR (!!!) 

• „Prezent – Co jest naprawdę ważne w marketingu internetowym” 

51% uCTR (!)

• „Abraham wystartował.”

35,5% uCTR (po uprzedniej zapowiedzi, że pojawi się książka Jaya Abrahama)

Co ciekawe, nasza lista miała w tamtym roku (w różnych okresach) jedynie od 460 do 960 
czytelników!

Bardzo interesujące jest jak przekładała się tak mała lista na efekty. Gdy wydałem swoją 
pierwszą książkę pt. „Sztuka pisania perswazyjnych tekstów”, dzięki promocji poprzez listę 
adresową udało się tak niszową publikację doprowadzić do pierwszego miejsca listy 
bestsellerów wydawnictwa Złote Myśli. 

Następnie, gdy Helion / Onepress wydał wersję papierową książki, ponownie wylądowała 
ona na liście bestsellerów, choć tym razem już na czwartej pozycji. 

Miałem w tamtych czasach bardzo dobrą relację z listą, lecz nie dbałem o to świadomie. 
Była ona bardziej efektem ubocznym tego, że niechcący – z racji młodego wieku i brawury 
– miałem kilka cech istotnych w takiej komunikacji, które identyfikuję tu dla Ciebie, abyś 
zadbał o to we własnej komunikacji:

• Świeże i odważne poglądy, przekonania i wartości – odróżniają Cię od 

konkurencji, przykuwają uwagę, przywiązują ludzi, sprawiają, że gdy mail od Ciebie 
wpada do skrzynki czytelnika, wzbudza emocję i uczucie podekscytowania, 
zaciekawienie.

• Osobowość i charakter – czyni to Twoją firmę liderem rynku, pociąga ludzi za 

Tobą, ponieważ mamy jako ludzie tendencję do patrzenia na osoby o 
wyróżniających się charakterach i silnych osobowościach.

Jak wspomniałem, posiadanie wówczas przeze mnie tych rzeczy nie było moją zasługą. 
Osobowość była zasługą bardzo specyficznej edukacji, którą miałem szczęście odebrać.  

Jak się za chwilę okazało, wszystko to straciłem 

popełniając pewien błąd. 

W naszej działalności mieliśmy okres, kiedy – zamiast prowadzić żywą komunikację z listą 
adresową – wymyśliliśmy sobie, że być może są na tej liście specjaliści ds. marketingu z 
większych firm. 

„Teoretycznie, gdybyśmy prowadzili bardziej korporacyjną komunikację” – myślałem sobie 
- „moglibyśmy zdobyć większych klientów”. 

Koncentrowaliśmy się wtedy głównie na usługach reklamowych. 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

6/14

background image

Zamiast wysyłać maila od Piotra Michalaka – pisaliśmy w imieniu firmy. Zamiast pisać per 
Ty – pisaliśmy per państwo, albo zupełnie bezosobowo. Staraliśmy się prowadzić 
komunikację „grzeczną”. 

Trwało to przez ładnych kilka miesięcy mniej więcej od początku 2009 roku. 

Oczywiście specjalistów nie znaleźliśmy, a relację popsuliśmy. Zaczęły spadać 
współczynniki CTR – oscylowały wokół 5%. Pogorszył się jednak przede wszystkim 
„respons”. Mniej osób pisało. Mniej osób komentowało. Mniej osób reagowało. Mniej osób 
kupowało. Mieliśmy wtedy około 6000 maili w bazie. 

Pod koniec 2009 roku zmieniłem w końcu strategię i zacząłem znowu pisać „od siebie”. 
Musiałem się tego nauczyć niemalże od podstaw – i zaraz pokażę Ci jak najłatwiej 
opanować tę umiejętność. Zapomniałem bowiem do tego czasu jak się pisze maile, skoro 
w czasie „korporacyjnym” pisali je nasi pracownicy. Maili w naszej bazie było wtedy 7650.

Co się okazało? 

Relację udało się odbudować. 

Na początku 2010 roku odbyła się premiera mojego nowego, wypuszczonego po długiej 
przerwie produktu „Sekrety marketingu internetowego dla firm”. Jeszcze wtedy nie czułem 
bluesa i nagrywałem swoje pierwsze wideo ubrany w garnitur pod krawatem. 

Czyli psucie relacji trwało tak naprawdę nadal. To nie był wizerunek nawiązujący do 
oczekiwań moich klientów. 

Znajomi mówili, że wyglądam jak... mormon – i faktycznie, moje pierwsze próby wideo 
wyglądały dość sztywno. Wiele osób może jeszcze pamiętać tę stronę (dziś się jej 
wstydzę):

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

7/14

background image

Pod koniec 2010 roku wielkość naszej bazy wyniosła 12700 adresów, a więc wzrosła, 
ponieważ zacząłem mocniej stosować moją ulubioną dziś metodę budowania listy 
adresowej – współpracę z partnerami JV (joint venture). 

Gorąco polecam Ci tę metodę. 

W dużym skrócie polega ona na tym, aby nawiązać kontakty z osobami 
posiadającymi jakiś kanał dotarcia do Twojej grupy docelowej. Może to być lista 
mailingowa, albo chociaż serwis internetowy odwiedzany przez wiele osób. 

Następnie umawiasz się z tą firmą lub osobą na wynagrodzenie prowizyjne za 
polecanie Twoich produktów. Najlepiej, jakby osoby z polecenia mogły najpierw 
zapisać się na Twoją listę adresową. 

Dodam, że prowizja powinna być motywująca (czyli duża), a Twoja propozycja godna 
zaufania. Najłatwiej jest nawiązać współpracę z partnerami o podobnej pozycji na 
rynku. 

Najłatwiej i najprościej jest zacząć od znajomych, a jeśli ich nie mamy – najwyższa 
pora wybrać się na konferencję branżową i nawiązać parę kontaktów.  

Jak podwoić swoją listę adresową?

Wracając do końcówki 2010 roku: uratowaliśmy już trochę relację z czytelnikami, a CTR 
oscylowało wokół 12%. Wzrosło zatem dwukrotnie. Zacząłem prowadzić jeszcze śmielszą 
i odważniejszą komunikację, która przyniosła jeszcze lepsze efekty... 

Wtedy właśnie nauczyłem się porządnie metody, którą dziś nazywam „Zmasowany Atak”. 
Zrealizowaliśmy dzięki niej jedna po drugiej dwie kampanie promocyjne produktów: Biblia 
Promocji i Reklamy – w listopadzie (75 tys. zł w ciągu kilku dni sprzedaży) oraz System 
Produkcji Pieniędzy – w grudniu (125 tys. zł netto w ciągu 14h sprzedaży). 

Ostatecznie zakończyliśmy 2010 rok z liczbą 15500 czytelników zapisanych na listę 
adresową. A zatem liczba czytelników wzrosła dwukrotnie w ciągu tego jednego roku. 
Wcześniej zdobywanie tych 7,5 tys. czytelników zajęło nam około trzech-czterech lat! 
Sekretem była właśnie współpraca z partnerami JV. 

Morałów z tej historii jest wiele i wcale nie chodzi tu o budowanie relacji poprzez 
zakładanie lub nie zakładanie garnituru. 

Jak widzisz, przez dłuższy czas wszystko robiłem ŹLE. 

Przez wiele lat prawie w ogóle nie budowaliśmy naszej listy mailingowej. Potem jeszcze 
popsuliśmy z nią relację. Generalnie: szewc bez butów chodzi. 

Byłem dobrym doradcą, ale najtrudniej doradzić samemu sobie. A jednak te nieliczne 
rzeczy, które robiłem dobrze, przezwyciężyły te złe. Mimo wszystko – udało się! Dziś 
jesteśmy jednym z liderów branży, mamy najlepszą relację z listą adresową i dzięki temu 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

8/14

background image

realizujemy największe kampanie w naszym rynku. Jakim cudem udało się to osiągnąć?

Oto czego się nauczyłem, jak odbudowałem tę relację i czym mogę się podzielić z Tobą.

Jedną z podstawowych metod dbania o relację z listą adresową jest stosowanie 
marketingu osobowościowego. Nazwaliśmy ostatnio te wszystkie zasady strategią “Bądź 
Bliżej
”. Polega to – w dużym skrócie – na pisaniu do czytelników:

(1) Z perspektywy osoby, a nie instytucji. Maile pisze człowiek, a nie firma. Człowiek 
występuje w imieniu firmy. Posiadamy zwykle relacje z innymi ludźmi, a nie z instytucjami. 
Błędem jest wysyłanie maili od firmy do ludzi. Firmę reprezentuje konkretny człowiek. 

(2) W sposób ludzki, a nie korporacyjny. Maile piszemy do żywych ludzi, a nie do 
robotów. Ani do prawników, ani do urzędników Urzędu Skarbowego, którzy swoją drogą 
też są ludźmi przeżywającymi określone emocje i mogą być naszą grupą docelową. 

Wydawnictwo Wiedza i Praktyka w zaskakująco bezpośredni sposób komunikuje się z 
głównymi księgowymi i prezesami zarządów, a ich sprzedaż na tym nie cierpi, jest to jedno 
z większych wydawnictw w Polsce. 

(3) W sposób śmiały i odważny, a nie zdystansowany i poprawny. Maile mają wzbudzać 
emocje i dążyć do osiągnięcia określonego celu biznesowego i psychologicznego, nie są 
natomiast metodą unikania wpadek i manifestowania swojego strachu przed kontaktem z 
konsumentem. Celem nie jest asekuracja, lecz relacja. 

(4) Z myślą o naszych fanach, a nie wrogach. Komunikację kierujemy entuzjastycznie i z 
przekonaniem do osób pozytywnie reagujących, bo to nasi prawdziwi klienci, a nie do tych 
nielicznych, którzy się denerwują i piszą do nas obraźliwe maile (bo internet jest 
anonimowy i takie osoby zawsze się znajdą – nie są one jednak naszymi klientami).

Ponadto należy jeszcze:

(5) Manifestować wartości i przekonania swoje i/lub firmy. Bo to pociąga ludzi za nami, 
czyni firmę przywódcą, liderem rynku w oczach klientów.

(6) Opowiadać żywe historie, a nie tylko informować. Podobnie jak wyżej, to pociąga 
ludzi za nami, wprowadza ludzi w świat firmy i marki. 

W dodatku opowiadanie historii świadczy o naszym przywództwie, otwartości i szczerości. 
Jest zdecydowanie najlepszą metodą wspomnianego manifestowania wyznawanych przez 
nas wartości. Jest metodą wywierania pozytywnego wpływu, inspirowania, przekonywania 
i sprzedawania. 

Jak widzisz, cały ten raport został napisany jako historia. Zdradzę Ci, że to już druga, 
zupełnie nowa wersja tego raportu. Pierwszą wykasowałem, bo nie była dość dobra pod 
powyższymi względami. Warto było zacząć pisanie zupełnie od początku. To tak istotne.

Spójrz proszę na ten tekst:

„Zapadał zmierzch. Czerwone słońce powoli chowało się za wybrzeżem Karoliny 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

9/14

background image

Południowej. Lovie Rutledge stała samotnie na wydmie i z lekkim uśmiechem 
patrzyła na dwójkę płowowłosych dzieci, które z piskiem uciekały przed falami.

Chłopiec nie mógł mieć więcej niż cztery lata, ale bez wahania wbiegał do wody, 
wyciągając przed siebie patyk, niczym rycerz walczący mieczem. Potem obracał się 
na pięcie i biegł na plażę, umykając przed ścigającymi go falami, które jednak i tak 
go dopadały. 

Z kolei dziewczynka... Mogła mieć siedem, może osiem lat i była już doświadczoną 
wojowniczką. Tańczyła na czubkach palców, zbliżała się do spienionej fali i 
instynktownie wyczuwała ostatnią chwilę, w której jeszcze mogła się wycofać. 
Potem wybuchała wysokim śmiechem.” 

Czy ciekawie się czytało? 

Chciałbym zobaczyć wyraz Twojej twarzy gdy zobaczysz cóż to za powieść. Jest to 
fragment książki „Raj na ziemi” autorstwa Mary Alice Monroe... wydawnictwa Harlequin. 

Specjalnie wyjąłem taki przykład, aby zilustrować jak silne są historie. 

W wypadku tego wydawnictwa można przypuszczać, że powstają w sposób w pełni 
profesjonalny, na zamówienie u zawodowego autora. A jednak przykuwają uwagę. Są 
przyjemne w lekturze. 

W tym konkretnym przykładzie nic się nie dzieje. Pokazane są jedynie dzieci uciekające 
przed falami morza. Opis jest jednak na tyle żywy, że lektura i tak sprawia przyjemność. 

Zauważ czym się cechuje ta historia. Są plastyczne opisy sytuacji. Są przymiotniki. Jest 
dokładnie to, czego unikają specjaliści ds. marketingu w komunikacji korporacyjnej, która 
ma budować relacje z odbiorcami. 

Podsumowując, aby zbudować relację z listą mailingową trzeba... uwaga, uwaga... „mieć 
jaja”. I być odważnym „Frankiem”. Na tyle odważnym, aby napisać „trzeba mieć jaja” w 
poważnym raporcie na temat email marketingu, skierowanym do ludzi zarabiających 5-30 
tys. zł miesięcznie, biznesmenów, prezesów i twórców polskiej gospodarki. 

„Frank”, a konkretnie Frank Kern z kolei jest jednym z bardziej popularnych w USA 
trenerów marketingu internetowego ukierunkowanego na przedsiębiorców. 

Jest on dla mnie symbolem pisania i nagrywania w sposób śmiały... z jajem, w sposób 
żartobliwy, wzbudzający sympatię... albo właśnie niechęć, jeśli komuś nie odpowiada ten 
styl. 

Nie chodzi o to, że trzeba być żartobliwym... chodzi o to, aby wywoływać polaryzację 
odbiorców, aby część z nich nas kochała, a część nie... 

Chodzi o to, aby nie być obojętnym!

Piszę zatem, że musisz być odważnym „Frankiem Kernem” nawiązując do ciekawej 
historii. Kilka miesięcy temu udało mi się jednego z naszych klientów z USA przekonać do 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

10/14

background image

takiego właśnie śmiałego email marketingu. 

Dyrektor marketingu tej firmy zaoponowała. To było dla niej zbyt śmiałe posunięcie. Jest 
jednak otwartą osobą i zaproponowała zrobienie testu. Powiedziałem, że jeden nie 
wystarczy. 

Firma przetestowała zatem parę razy maile w stylu grzecznym, korporacyjnym – choć 
nadal żywym i przyjemnym – wysyłane do połowy bazy mailingowej. Do drugiej połowy 
szły maile pisane po angielsku przeze mnie. Podpisane imieniem mojego mentora: Frank. 

Ewidentnie i bezapelacyjnie wygrał Frank. 

Wniosek: Musisz być Frankiem! :-) Zaraz pokażę Ci jak to zrobić. 

W jaki sposób nauczyłem się 

na nowo pisać mailingi?

Otóż sekret jest bardzo prosty. W copywritingu stosuje się ksernik

Co to jest ksernik? To moja polska nazwa na swipe file – pochodząca od ksera – polega to 
bowiem na tym, że zbieramy teksty innych copywriterów. Tych, których cenimy... albo tych, 
o których wiemy, że są skuteczni. I następnie je wykorzystujemy. Może nie kserujemy, to 
żartobliwa przesada. Zaraz to wyjaśnię.

Jedną z kolekcjonowanych przeze mnie osób jest właśnie wspomniany Frank Kern. Jeśli 
nie śledzisz amerykanów, możesz kolekcjonować maile ode mnie, a następnie...

Następnie trzeba się na nich po prostu wzorować. Otwierając archiwum szukamy czegoś, 
co nas zainspiruje. Często możemy wprost wykorzystać chwytliwy nagłówek. Np. temat 
maila: „Uwaga!” - bardzo przyciąga uwagę :-) Jest również bardzo uniwersalny. 

Możesz wykorzystać tematy maili przytoczone przeze mnie wyżej. Nie mam nic przeciwko. 
Generalnie w społeczności copywriterów panuje niepisana zasada zwyczajowa 
zezwalająca na tego typu podpatrywanie od siebie pomysłów i wzorowanie się na różnych 
standardowych tekstach, np. najpopularniejszych zwrotach sprzedażowych czy 
najlepszych nagłówkach.

Przykładowo, podtytuł tego raportu brzmi „Jak zbudować relację z listą mailingową i 
zdobywać klientów przez internet”. Jest to struktura klasycznego nagłówka będącego 
tytułem książki Dale'a Carnegie „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. 

Taka struktura z natury swojej brzmi zwykle dość dobrze, a praktyka dowiodła, że jest 
przekonywująca... o ile włożymy do takiej struktury odpowiednio silne argumenty. 
Spójrzmy: większość ludzi chce przecież zdobyć przyjaciół. A większość moich klientów 
chce zbudować relację z listą mailingową. Wiem to, bo ich o to zapytałem. 

Mówiąc o copywriterach mam tu na myśli copywriterów od marketingu bezpośredniego, do 
którego zalicza się email marketing. Nie mam na myśli copywriterów piszących wierszyki i 
rymowanki do reklam radiowych – tu może być różnie z prawami autorskimi. 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

11/14

background image

Nie chciałbym tu dawać porad prawnych, więc gdybyś miał wątpliwości czy nie ocierasz 
się o plagiat, lepiej skontaktuj się ze swoim prawnikiem ;-) Ja jedynie radzę, aby się 
inspirować i wzorować na dobrych praktykach, co jest generalnie przyjętym standardem w 
marketingu bezpośrednim. 

Oczywiście czynimy to mądrze. Nie przeklejamy bezmyślnie wszystkiego co się da, 
wyjętego z kontekstu, lecz szukamy po prostu ciekawych zdań, nagłówków, chwytów, 
koncepcji, sformułowań, które moglibyśmy u siebie wykorzystać po dostosowaniu do 
naszej sytuacji. 

Trzeba więc trochę pomyśleć. Ale to znacznie prostsze niż siadanie przed białą kartką i 
zastanawianie się co tu teraz napisać. O to właśnie chodzi. Lepiej mieć ksernik i poszukać 
inspiracji. 

Wzbudzając emocje 

przestajemy być obojętni

Zawsze przy realizacji intensywnej kampanii na liście adresowej obserwowałem ciekawe 
zjawisko... Coraz więcej osób się wypisuje. 

„Tragedia!” - wielu marketingowców powiedziałoby, wystraszyłoby się i dążyłoby do 
zwiększenia poprawności, obojętności i przeciętności prowadzonej kampanii. 

Jednak ja preferuję szersze, strategiczne patrzenie na sprawę. Jednocześnie wraz z 
wypisami rośnie zazwyczaj współczynnik klikalności w linki. 

Im więcej osób klika w linki, tym więcej też się wypisuje. Im więcej się wypisuje, tym więcej 
klika w linki.

Z czego to wynika? Otóż z tego, że w momencie intensywnej komunikacji stajemy się 
czytelnikom coraz mniej obojętni. Wzbudzamy coraz silniejsze emocje. 

Niektóre osoby denerwują się. Denerwują się coraz mocniej i wypisują z listy. Mogą nawet 
pisać niekulturalne maile, co – trzeba pamiętać – nie jest atakiem personalnym, lecz raczej 
objawem wewnętrznego nieuporządkowania (mieć problemy jest jednak rzeczą ludzką). 

Inne osoby jednak zaczynają nas uwielbiać. 

Zyskujemy zagorzałych fanów. Przestajemy być szarzy, przeciętni. Coraz więcej osób 
czyta nasze maile. Zaczynamy być zauważani na rynku. Ludzie o nas rozmawiają. 
Stajemy się znani. 

Zaczynamy posiadać relację z listą adresową. Relacja to w istocie jest emocja! Posiadamy 
relację z osobami, do których mamy stosunek emocjonalny.  

W budowaniu relacji popełniane są często takie oto błędy:

(1) Sprzedaż za wszelką cenę - o ile sprzedawać też trzeba i czasem nawet wręcz 
bombardowanie mailami sprzedażowymi jest konieczne, o tyle jedynie sprzedawanie, 
pozbawione dbania o relację, zabija listę adresową. Większość firm ogranicza się do 

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

12/14

background image

wysyłania swoim czytelnikom reklam i ofert! 

(2) Zachowanie poprawnego wizerunku - co w istocie sprowadza się do dążenia do 
bycia obojętnym i nie wzbudzania żadnych emocji, a także do koncentracji na 
operacyjnych szczegółach (literówkach, kolorach szaty graficznej itp.), nie mających tak 
istotnego wpływu na relację jak inne, bardziej strategiczne czynniki. 

Specjaliści ds. marketingu mają szczególną tendencję do koncentrowania się na 
szczegółach, pomijając przy tym strategię. Jest to najczęściej ucieczka od niewygodnego 
poczucia niewiedzy – od tego co jest istotne, co jest naszą strategią, jaka jest szersza 
perspektywa. Znacznie prościej zająć się sprawdzaniem literówek niż przemyśleniem 
strategii i sekwencji komunikacji. 

Podsumujmy!

1. Aby zbudować relację z listą mailingową trzeba... „mieć jaja” i być odważnym 
„Frankiem”. Jeśli czytałeś uważnie powyższe akapity, wiesz o co chodzi :-)

2. Nie ma jednej idealnej metody na budowanie listy adresowej! Świat nie kończy się 
na squeeze page. Trzeba znaleźć swoje ulubione metody i dokładać JEDNĄ na raz. 
Warto zacząć od for internetowych, jeśli to możliwe, a także polecam współpracę JV 
jako metodę szybką i dynamiczną, w dodatku pozbawioną wkładu kapitałowego.

3. Mentalność Budowniczego Listy polega na powolnym dokładaniu kolejnych 
adresów. Kilka adresów dziennie może dać kilka tysięcy rocznie! Mimo to wiele osób 
szuka metody na te kilka tysięcy w jeden dzień - lecz takie metody kosztują często 
kilkadziesiąt tys. zł budżetu na reklamę. Sam wiesz już jak moja lista stopniowo 
przyrastała na przestrzeni lat. Pomimo, że mocno zaniedbywałem jej budowę.  

4. Pisanie tekstów i treści maili jest najprostszą rzeczą pod słońcem kiedy masz swój 
„ksernik” - inspirujesz się w oparciu o cudze teksty i koncepcje, co jest zwyczajowo 
przyjęte w marketingu bezpośrednim (w razie czego zapytaj prawnika:)). Dziś 
napisanie mailingu zajmuje mi 15 minut – właśnie dzięki mojemu ksernikowi.

Co dalej?

Co teraz?

Czy to już koniec?

Nie! To jeszcze nie wszystko. Otóż, być może już wiesz, że nadchodzi długo oczekiwana 
premiera następcy starego FUMPa... nadchodzi premiera systemu NetMailer!

Nie zdradzę jeszcze teraz wszystkich szczegółów, ale mam dobrą wiadomość. 

Z okazji nadchodzącej premiery planuję się podzielić z Tobą metodami, doświadczeniami, 
może i narzędziami, które pomogą Ci rozwiązać Twoje największe wyzwania, jakie masz 
w email marketingu... czyli rozdajemy dużo dobroci aby poprowadzić Cię do zwycięstwa.

To wszystko zupełnie za darmo. Do niczego nie zobowiązuje. Warto zatem skorzystać :-)

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

13/14

background image

Potrzebuję jednak najpierw Twojego komentarza. Powróć proszę na stronę 

http://netmailer.pl/badz-blizej/

 i następnie zadaj mi swoje pytania, napisz o swoich 

wątpliwościach lub obawach, powiedz co Ci się podobało! 

Będę odpowiadał na wybrane komentarze, a ponadto w ciągu paru dni otrzymasz moją 
wideo-odpowiedź na najczęściej zgłaszane wyzwania.

Jedną najciekawszą wypowiedź wybierzemy 

i osoba ta otrzyma system NetMailer 

(w najwyższej możliwej opcji) w prezencie :-)

Tak więc zapraszam do komentowania na stronie:

http://netmailer.pl/badz-blizej/

Pozdrawiam,

Piotr Michalak

© 

Strategie Rozwoju

 | 

NetMailer

14/14