background image

Al-Kaida pomoże Kadafiemu? 
Nasz Dziennik, 2011-03-16 

Wojska Muammara Kadafiego kontynuują ofensywę przeciwko 
rebeliantom, a organizacje międzynarodowe wciąż nie mogą 
wypracować skutecznej formy nacisków, która doprowadziłaby 
do zaprzestania starć.
 
 
Wczoraj starcia trwały m.in. w mieście Brega, ważnym centrum 
naftowym. W ciągu kilkunastu godzin wymiany ognia obie strony 
kilkakrotnie podawały informacje, że miejscowość znajduje się pod 
ich kontrolą. Ostatecznie Brega, która stała się kolejnym celem sił 

Kadafiego po zajęciu przez nich miast Adżdabija i Zuwara, została odbita z rąk powstańców. 
- Całkowicie straciliśmy kontrolę nad Bregą. Nie daliśmy rady stawić czoła siłom Kadafiego - 
potwierdził jeden z powstańców. Jak donoszą korespondenci, główne siły opozycjonistów 
skrywają się w instalacjach przemysłu naftowego, gdyż ze względu na deklaracje rządu, iż 
żadne z budynków służących do produkcji i transportu paliw nie będą bombardowane, są tam 
stosunkowo bezpieczni. Opozycja twierdzi, że w szeregach zwolenników dyktatora pojawia 
się coraz więcej żołnierzy, którzy nie chcą strzelać do swoich rodaków, wobec czego nie 
wykonują części rozkazów. 
W Libii pracują już wysłannicy ONZ, którzy apelują do obu stron o zaprzestanie walk i 
zapobieżenie przemocy tak, aby na teren kraju mogły bezpiecznie wjechać transporty z 
pomocą humanitarną, która z każdym dniem jest coraz bardziej potrzebna. Specjalny 
wysłannik ONZ Abdelilah Al-Khatib, który spotkał się z w Trypolisie z ministrem spraw 
zagranicznych ogarniętego wojną domową kraju Musą Muhammadem Kusą, wzywał do 
przerwania starć. 
O sytuacji w Libii dyskutowali także szefowie dyplomacji krajów grupy G8. Ministrom 
siedmiu potęg przemysłowych i Rosji nie udało się jednak porozumieć w sprawie głównego 
punktu ich spotkania, jakim miało być wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Libią. Według 
informacji z tego posiedzenia różnice zdań pomiędzy krajami były tak duże, iż uzgodniono 
jedynie to, że kolejne rozmowy w sprawie ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią 
powinny toczyć się na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Na wprowadzenie strefy zakazu 
lotów szczególnie naciskały Francja i Wielka Brytania. Tak radykalnego ruchu obawiają się 
jednak Rosja i USA. Mógłby on zostać odczytany jako zbyt daleko idąca interwencja 
zewnętrzna.  
Na taki ruch ze strony społeczności międzynarodowej odpowiedź Kadafiego może być 
zdecydowanie bardziej brutalna. W wywiadzie dla włoskiego dziennika "Il Giornale" dyktator 
zagroził, że jest gotów stworzyć sojusz z terrorystami przeciwko Zachodowi. Pułkownik 
stwierdził, że jeśli dojdzie do rozwiązań takich jak w Iraku, wówczas Libia opuści 
międzynarodowy sojusz przeciwko terroryzmowi i razem z Al-Kaidą wypowie "świętą 
wojnę" siłom międzynarodowym. Interwencja zagranicznych wojsk budzi także kontrowersje 
w innym objętym zamieszkami kraju arabskim - Bahrajnie, gdzie podczas wczorajszych starć 
sił bezpieczeństwa z tysiącami antyrządowych demonstrantów zginęły co najmniej 2 osoby, a 
kolejnych 200 zostało rannych. Tam bowiem w celu uspokojenia sytuacji wysłani zostali 
saudyjscy żołnierze oraz oddziały policji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W 
odpowiedzi tysiące mieszkańców stolicy tego kraju - Manamy, przemaszerowało pod 
ambasadę Arabii Saudyjskiej. 
Wysłanie do Bahrajnu żołnierzy szczególnie nie podoba się władzom w Iranie. Teheran 
oświadczył, że jest to nie do zaakceptowania i jedynie komplikuje sytuację w tym kraju. 
Władze Iranu, które same obecnie muszą poradzić sobie z protestami opozycji, wyrażają 

background image

poparcie dla rewolucji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, nazywając ją "islamskim 
przebudzeniem" przeciwko despotycznym przywódcom. W związku z trwającymi od lutego 
w Bahrajnie antyrządowymi demonstracjami król kraju szejk Hamad ibn Isa al-Chalifa ogłosił 
wczoraj natychmiastowe wprowadzenie stanu wyjątkowego na trzy miesiące. 
 
  

Łukasz Sianożęcki