background image

METAFIZYKA 

Metafizyka to nonsens. Jednak musi czemu

ś

 słu

Ŝ

y

ć

, w przeciwnym razie nie istniałaby zbyt długo. 

Człowiek jest bezradny w obcym 

ś

wiecie, w nieznanym 

ś

wiecie... nie tylko nieznanym, ale i 

niepoznawalnym. Ta ciemno

ść

, ten obłok niewiedzy pot

ęŜ

nie wstrz

ą

sa ludzkim umysłem. Wi

ę

człowiek musi si

ę

 jako

ś

 ukoi

ć

. Musi stworzy

ć

 wiedz

ę

. Nawet je

ś

li ta wiedza nie jest prawdziw

ą

 wiedz

ą

to stwarza pozory oparcia. Stwarza pozory, 

Ŝ

e nie jeste

ś

 całkowicie bezradny. Dzi

ę

ki niej mo

Ŝ

esz 

udawa

ć

Ŝ

e nie jeste

ś

 obcy w tym 

ś

wiecie; 

Ŝ

e nie jeste

ś

 tu przez przypadek; 

Ŝ

e jeste

ś

 tu panem. 

Przynajmniej mo

Ŝ

esz bawi

ć

 si

ę

 słowami, robi

ć

 z nimi to, co ci si

ę

 

Ŝ

ywnie podoba i stwarza

ć

 iluzj

ę

 

własnej pot

ę

gi. 

To czyni metafizyka – daje ci poczucie siły tam, gdzie tak naprawd

ę

 

Ŝ

adna siła w tobie nie istnieje. 

Daje ci iluzj

ę

 wiedzy tam, gdzie tak naprawd

ę

 

Ŝ

adna wiedza nie istnieje. 

Samo słowo “bóg” staje si

ę

 zasadnicze. Dzi

ę

ki u

Ŝ

ywaniu tego słowa masz poczucie, 

Ŝ

e co

ś

 robisz; 

Ŝ

jeste

ś

 zwi

ą

zany z egzystencj

ą

Ŝ

e na tej ziemi nie jeste

ś

 samotnym, bezradnym dzieckiem, ale 

opiekuje si

ę

 tob

ą

 ojciec w niebiosach – bezustannie patrzy, martwi si

ę

 o ciebie i twój dobrobyt. To 

bardzo dziecinne podej

ś

cie, ale człowiek czuje si

ę

 bezradny. A istnieje niewielu ludzi, którzy stali si

ę

 

naprawd

ę

 dojrzali. Reszta ci

ą

gle jest dziecinna. 

Metafizyka – słowa takie jak “bóg”, “nirwana”, “o

ś

wiecenie”... stały si

ę

 niemal rzeczami. Zaczynasz 

wierzy

ć

 w słowa. Je

ś

li kto

ś

 krzyknie “Pali si

ę

!” – pojawi si

ę

 w tobie l

ę

k i zaczniesz ucieka

ć

. W ten 

sposób mo

Ŝ

esz wywoła

ć

 panik

ę

 np. w teatrze. Gdy zgasn

ą

 

ś

wiatła, zacznij krzycze

ć

 “Pali si

ę

!” i ludzie 

zaczn

ą

 ucieka

ć

Samo słowo “po

Ŝ

ar” stwarza iluzj

ę

Ŝ

e gdzie

ś

 si

ę

 pali i 

Ŝ

ycie jest w niebezpiecze

ń

stwie. Samo słowo 

“cytryna”... pomy

ś

l o nim, skoncentruj si

ę

 na nim, a 

ś

lina zacznie napływa

ć

 do twoich ust. Samo słowo 

“cytryna”... nie ma w sobie nic, ale człowiek stał si

ę

 niewolnikiem słów. 

Oczywi

ś

cie, słowo “ogie

ń

” nie mo

Ŝ

e ci

ę

 spali

ć

; słowo “woda” nie mo

Ŝ

e ci

ę

 zmoczy

ć

. Ale słowo “bóg”; 

słowo “religia”; słowo “Chrystus”; słowo “Budda”... jak wielu ludzi po

ś

wi

ę

ciło swoje 

Ŝ

ycie dla tych słów? 

Kto

ś

 obra

Ŝ

a chrze

ś

cija

ń

stwo. Chrze

ś

cija

ń

stwo to tylko słowo, ale chrze

ś

cijanie s

ą

 obra

Ŝ

eni i poleje si

ę

 

krew. Ludzko

ść

 walczy w imi

ę

 słów – “ojczyzna”, “wolno

ść

”, “socjalizm”, “sztandar”... i miliony ludzi w 

imi

ę

 tych słów zgin

ę

ło. Słowa stały si

ę

 wa

Ŝ

niejsze od samego 

Ŝ

ycia. To rodzaj szale

ń

stwa. 

Metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale i szale

ń

stwem, w którym oczywi

ś

cie jest metoda. Metafizyka 

jest bardzo metodologiczna. Metafizycy bez przerwy buduj

ą

 ze słów drapacze chmur, wie

Ŝ

e Babel. 

Ci

ą

gle je buduj

ą

A kiedy słowa ci

ę

 usidl

ą

, rzeczywisto

ść

 od ciebie si

ę

 oddala. Zaczynasz 

Ŝ

y

ć

 ukryty za murem słów. A 

ten mur jest pot

ęŜ

niejszy od wszelkich innych murów. Nawet mury zbudowane z cegieł, kamieni, skał 

– nie s

ą

 tak pot

ęŜ

ne. 

Siła słów polega na tym, 

Ŝ

e s

ą

 przezroczyste: mo

Ŝ

esz przez nie patrze

ć

 i nigdy nie b

ę

dziesz 

ś

wiadomy tego, 

Ŝ

e patrzysz poprzez słowa. One s

ą

 prawie niewidzialne – jak czyste szkło. Sta

ń

 przy 

oknie. Je

ś

li szkło jest naprawd

ę

 czyste, nie b

ę

dziesz 

ś

wiadomy istnienia szyby. B

ę

dziesz my

ś

lał, 

Ŝ

okno jest otwarte i widzisz niebo, drzewa, wschodz

ą

ce sło

ń

ce... i nigdy nie b

ę

dziesz 

ś

wiadomy, 

Ŝ

pomi

ę

dzy tob

ą

 a rzeczywisto

ś

ci

ą

 jest szyba. 

 
Metafizyka to szyba. Bezustannie oddziela ci

ę

 od rzeczywisto

ś

ci, bezustannie zniekształca 

rzeczywisto

ść

. Ludzie lgn

ą

 do słów, poniewa

Ŝ

 nie wiedz

ą

, czym jest rzeczywisto

ść

. Wi

ę

c zaczynaj

ą

 

wierzy

ć

 w słowa. (...) Ci

ą

gle si

ę

 modlisz, ci

ą

gle wierzysz, gdy

Ŝ

 

Ŝ

ycie bez wiary wymaga kolosalnej 

odwagi. Modlisz si

ę

, bo je

ś

li zachowasz cisz

ę

, b

ę

dziesz przestraszony jeszcze bardziej. 

Czy zaobserwowałe

ś

 siebie? Czasem, gdy podczas ciemnej nocy idziesz pust

ą

 ulic

ą

, zaczynasz 

ś

piewa

ć

 i pogwizdywa

ć

. Oto metafizyka. Stwarzasz poczucie, 

Ŝ

e nie jeste

ś

 samotny. Pogwizdywanie i 

background image

słuchanie swojego głosu daje ci poczucie, 

Ŝ

e kto

ś

 tu jeszcze jest. To ci dodaje otuchy. 

Pod

ś

piewywanie, a je

ś

li jeste

ś

 religijny – modlitwa... i czujesz, 

Ŝ

e bóg tu jest, wszystko jest w 

porz

ą

dku. Przez chwil

ę

 jeste

ś

 zaj

ę

ty 

ś

piewaniem, modlitw

ą

, pogwizdywaniem, mamrotaniem. Jeste

ś

 

zaabsorbowany i zapominasz, 

Ŝ

e noc jest ciemna, ulica – pusta i wsz

ę

dzie czai si

ę

 

niebezpiecze

ń

stwo. 

Z powodu 

ś

mierci, człowiek bezustannie pogwizduje. To pogwizdywanie to metafizyka. Człowiek 

bezustannie stara si

ę

 ukrywa

ć

 fakt, 

Ŝ

ś

mier

ć

 istnieje. Człowiek bezustannie stara si

ę

 ukrywa

ć

 fakt, 

Ŝ

jego 

Ŝ

ycie mo

Ŝ

e by

ć

 zwykłym przypadkiem. 

ś

e stwórca by

ć

 mo

Ŝ

e nie istnieje. 

ś

e mo

Ŝ

e nie istnieje 

nikt, kto nas kontroluje. Gdy zrozumiesz, 

Ŝ

e nie istnieje nikt, kto kontroluje – wpadniesz w panik

ę

. I 

wtedy, w ka

Ŝ

dym momencie wszystko mo

Ŝ

e si

ę

 zawali

ć

 i nawet nie b

ę

dziesz miał si

ę

 przed kim 

wy

Ŝ

ali

ć

. Nie istnieje nikt, przed kim mógłby

ś

 si

ę

 wy

Ŝ

ali

ć

Metafizyka stwarza wokół ciebie urojony 

ś

wiat; 

ś

wiat wypełniony pi

ę

knymi słowami – “niebiosa”, “raj” – 

dla ciebie... no i “piekło” – dla innych. Piekło dla innych, niebiosa dla ciebie – oto jak spełniamy swoje 

Ŝ

yczenia. 

Psychologowie wiedz

ą

Ŝ

e istnieje pewna faza rozwoju, przez któr

ą

 musi przej

ść

 ka

Ŝ

de dziecko. Czy 

zaobserwowałe

ś

 małe dzieci? S

ą

 bardzo przywi

ą

zane do pewnych przedmiotów – albo pluszowego 

misia, albo kawałka koca, albo czegokolwiek – nie ma znaczenia, jaka to rzecz. Cokolwiek jest 
por

ę

czne – chwytaj

ą

 si

ę

 tego i wkrótce ten przedmiot staje si

ę

 niemal 

ś

wi

ę

ty, religijny. Nie mo

Ŝ

esz go 

dziecku odebra

ć

 nie rani

ą

c go. Trudno mu b

ę

dzie zasn

ąć

 bez swojego pluszowego misia. Ka

Ŝ

de 

dziecko jest do niego przywi

ą

zane. On daje mu poczucie bezpiecze

ń

stwa. 

Przedmiot ten nie jest zwykłym przedmiotem – jest wyj

ą

tkowy. Musisz to zrozumie

ć

, poniewa

Ŝ

 cała 

metafizyka jest dzieci

ę

c

ą

 lalk

ą

 – je

ś

li j

ą

 dziecku odbierzesz, nie za

ś

nie, b

ę

dzie za czym

ś

 t

ę

skniło. Ta 

lalka to jego medytacja transcendentalna, to jego modlitwa. Lalka jest jego bogiem. 

Dla ciebie lalka wydaje si

ę

 by

ć

 czym

ś

 zewn

ę

trznym. Dla dziecka ona nie znajduje si

ę

 gdzie

ś

 na 

zewn

ą

trz jego 

Ŝ

ycia – jest integraln

ą

 cz

ęś

ci

ą

 jego istnienia. Lalka znajduje si

ę

 gdzie

ś

 na granicy 

pomi

ę

dzy tym, co wewn

ę

trzne a tym, co zewn

ę

trzne. To, co na zewn

ą

trz – to 

ś

wiat przedmiotów. To, 

co wewn

ą

trz – to 

ś

wiat twojego istnienia. Lalka znajduje si

ę

 na granicy tego, co wewn

ę

trzne i tego, co 

zewn

ę

trzne. W pewnym sensie jest cz

ęś

ci

ą

 zarówno 

ś

wiata zewn

ę

trznego, jak i twojego 

wewn

ę

trznego istnienia. To najdziwniejsza rzecz na 

ś

wiecie, ale daje poczucie bezpiecze

ń

stwa, 

chroni ci

ę

. Nigdy nie czujesz si

ę

 samotny, zawsze jeste

ś

 czym

ś

 zaj

ę

ty. 

Staje si

ę

 to rytuałem. Pierwsz

ą

 rzecz

ą

, jak

ą

 robi dziecko nad ranem jest szukanie lalki. Je

ś

li j

ą

 

znajdzie – wszystko jest w porz

ą

dku, wszystko znajduje si

ę

 na swoim miejscu. Ta lalka jest jego 

ś

wiatem, w ten sposób, dziecko organizuje swój 

ś

wiat. 

Ś

wiat jest ogromny, a dziecko bezradne – nie 

mo

Ŝ

e kierowa

ć

 

ś

wiatem, ale mo

Ŝ

e kierowa

ć

 pluszowym misiem. Przy lalce jest panem. 

Ś

wiat jest zbyt 

wielki i trudny do poj

ę

cia... dziecko jest bezsilne, uzale

Ŝ

nione od innych ludzi. 

Przy lalce, nie jest ju

Ŝ

 małym dzieckiem – staje si

ę

 szefem, grub

ą

 ryb

ą

. Z lalk

ą

 mo

Ŝ

e wyprawia

ć

 to, co 

mu si

ę

 

Ŝ

ywnie podoba – mo

Ŝ

e ni

ą

 rzuca

ć

, mo

Ŝ

e si

ę

 na ni

ą

 w

ś

cieka

ć

, mo

Ŝ

e j

ą

 bi

ć

. Po chwili, mo

Ŝ

e j

ą

 

pochwali

ć

, pouczy

ć

, pokocha

ć

, przytuli

ć

 i pocałowa

ć

. Mo

Ŝ

e z ni

ą

 zrobi

ć

 cokolwiek mu przyjdzie do 

głowy, gdy

Ŝ

 lalka jest bezbronna. Dziecko staje si

ę

 panem sytuacji. 

Cał

ą

 metafizyk

ę

 cechuje to samo. Nie ma ró

Ŝ

nicy, czy chodzi o boga, czy te

Ŝ

 o lalk

ę

. Ci

ą

gle 

przytulasz si

ę

 do swojej zabawki. 

Je

ś

li naprawd

ę

 chcesz dowiedzie

ć

 si

ę

, czym jest 

Ŝ

ycie, musisz wyrzuci

ć

 wszystkie lalki, musisz je 

zniszczy

ć

. Aby sta

ć

 si

ę

 zdolnym do poznania tego, co naprawd

ę

 jest, musisz zniszczy

ć

 wszystkie 

iluzje. Wszystkie fikcje musz

ą

 zosta

ć

 odrzucone. 

Ludzie bezustannie ukrywaj

ą

 si

ę

 za swoimi fikcjami – one słu

Ŝą

 im jako jaskinie... wprawdzie nie ma w 

nich 

ś

wiatła ani 

ś

wie

Ŝ

ego powietrza, ale zapewniaj

ą

 im bezpiecze

ń

stwo. Wprawdzie twoje fikcje, twoje 

wierzenia doprowadziły ci

ę

 niemal do 

ś

mierci, ale jednocze

ś

nie czujesz si

ę

 bezpieczny. Dlatego ci

ą

gle 

background image

powtarzam, 

Ŝ

e kto

ś

, kto jest prawdziwie religijny, jest najodwa

Ŝ

niejszym człowiekiem na ziemi. Nie ma 

innego sposobu na 

Ŝ

ycie, ni

Ŝ

 bycie gotowym na przyj

ę

cie niebezpiecze

ń

stwa, które 

Ŝ

ycie niesie. 

Słyszałem tak

ą

 anegdot

ę

: Podczas 

Ŝ

ydowskiego przedstawienia kurtyna nagle opada i na scenie 

pojawia si

ę

 bardzo poruszony dyrektor teatru: 

– Drodzy pa

ń

stwo, z przykro

ś

ci

ą

 komunikuj

ę

Ŝ

e nasz wspaniały i uwielbiany aktor – Mendel Kalb miał 

wła

ś

nie w swojej garderobie 

ś

miertelny atak serca i zmuszeni jeste

ś

my przerwa

ć

 przedstawienie... 

W tym momencie, z jednego z balkonowych miejsc unosi si

ę

 pot

ęŜ

na kobieta w 

ś

rednim wieku i 

krzyczy: 

– Szybko! Podajcie mu troch

ę

 rosołu! 

Zaskoczony dyrektor odpowiada: 

– Ale

Ŝ

 droga pani, powiedziałem wła

ś

nie, 

Ŝ

e to był atak serca, inaczej mówi

ą

c – nasz wielki Mendel 

Kalb nie 

Ŝ

yje. 

– No to szybko! Podajcie mu troch

ę

 rosołu! 

Zdesperowany dyrektor, załamanym głosem wykrzykuje: 

– Droga pani! Ten człowiek nie 

Ŝ

yje! Rosół mu ju

Ŝ

 nie pomo

Ŝ

e! 

Kobieta odkrzykuje: 

– Mo

Ŝ

e nie pomo

Ŝ

e, ale na pewno nie zaszkodzi! 

To samo jest z metafizyk

ą

 – jedyne co w jej obronie mo

Ŝ

na powiedzie

ć

 to to, 

Ŝ

e nie zaszkodzi. 

Metafizyka to rosół dla trupa. W niczym nie pomo

Ŝ

e, nie przynosi nic dobrego – jedynie słowa, słowa, 

słowa... werbalne zabawy, które w niczym nie pomog

ą

, ale i nie zaszkodz

ą

 – s

ą

 tak bezsensowne, 

Ŝ

nawet nie mog

ą

 zaszkodzi

ć

Pami

ę

taj – co

ś

 mo

Ŝ

e by

ć

 szkodliwe tylko wtedy, gdy mo

Ŝ

e tak

Ŝ

e przynie

ść

 korzy

ść

. To, co nie mo

Ŝ

zaszkodzi

ć

, nie mo

Ŝ

e te

Ŝ

 pomóc. Wszystko zale

Ŝ

y od tego, w jaki sposób danej rzeczy u

Ŝ

yjesz. 

Trucizna jest szkodliwa, ale mo

Ŝ

e by

ć

 u

Ŝ

yta w odpowiedni sposób – jako lekarstwo. Zale

Ŝ

y w jakiej 

dawce jej u

Ŝ

yjesz. 

Metafizyka ogranicza si

ę

 jedynie do zwykłych słów, ale ludzki umysł jest skłonny do wiary w słowa i 

wkrótce zapomina, 

Ŝ

e słowa nie s

ą

 rzeczywisto

ś

ci

ą

; zapomina, 

Ŝ

e rzeczywisto

ść

 poza nie wykracza. 

Droga do rzeczywisto

ś

ci wiedzie poprzez cisz

ę

 i medytacj

ę

, a nie poprzez umysł. Twój umysł 

bezustannie wytwarzaj

ą

c coraz wi

ę

cej słów powoduje, 

Ŝ

e anga

Ŝ

ujesz si

ę

 w kompletnie bezu

Ŝ

yteczn

ą

 

aktywno

ść

 – wiele hałasu o nic. 

Dlaczego zatem ludzie kurczowo trzymaj

ą

 si

ę

 swoich metafizycznych pogl

ą

dów? Dlatego, 

Ŝ

e gdyby je 

odrzucili, gdyby odrzucili wszystkie filozofie, cał

ą

 religi

ę

, chrze

ś

cija

ń

stwo, buddyzm, hinduizm... wtedy 

pozostaliby nadzy. Je

ś

li to wszystko odrzucisz, nagle pojawia si

ę

 przera

Ŝ

one dziecko, pozbawione 

swojego pluszowego misia. Je

ś

li to wszystko odrzucisz, nie wiesz, kim jeste

ś

. Je

ś

li to wszystko 

odrzucisz, nagle tracisz to

Ŝ

samo

ść

 – znika twoje imi

ę

, znika twoja posta

ć

, znika wszystko... i 

zaczynasz spada

ć

 w przepa

ść

. St

ą

d bierze si

ę

 ten l

ę

k. 

Ludzie kurczowo trzymaj

ą

 si

ę

 słów. Słowa poci

ą

gaj

ą

 za sob

ą

 nast

ę

pne słowa. Słowa poci

ą

gaj

ą

 za 

sob

ą

 kolejne pytania, potrzebne s

ą

 zatem kolejne odpowiedzi, które prowokuj

ą

 nast

ę

pne pytania i tak 

dalej, i tak bez ko

ń

ca. 

background image

Jest taka opowie

ść

 o robotniku, który został 

ś

miertelnie ranny. Przysłano do niego ksi

ę

dza, który 

swoj

ą

 posług

ę

 zacz

ą

ł od słów: 

– Czy wierzysz w boga ojca? Czy wierzysz w boga syna? Czy wierzysz w ducha 

ś

wi

ę

tego? 

Robotnik popatrzył na zebranych i wymamrotał: 

– Ja tu umieram, a ten go

ść

 zadaje mi jakie

ś

 zagadki... 

  

ś

ycie jest ci

ą

gle we władaniu 

ś

mierci.  

Nie tra

ć

 czasu na słowa i zagadki. 

Budda zwykł mawia

ć

: “Widz

ę

Ŝ

e jeste

ś

 w wielkim niebezpiecze

ń

stwie, a tracisz czas na 

rozwi

ą

zywanie zagadek, które nie maj

ą

 nic wspólnego z rzeczywisto

ś

ci

ą

”. Zwykł tak

Ŝ

e mawia

ć

 – 

“Jeste

ś

 jak wielki filozof, którego trafiła zatruta strzała. Le

Ŝ

ał na ziemi i gdy przyszedł lekarz chc

ą

cy 

wyci

ą

gn

ąć

 strzał

ę

 z jego ciała, człowiek powiedział: “Poczekaj, musz

ę

 najpierw dowiedzie

ć

 si

ę

, czy ta 

strzała jest rzeczywista, czy te

Ŝ

 jest iluzj

ą

. Czy 

ś

wiat jest rzeczywisty, czy te

Ŝ

 jest iluzj

ą

. Musz

ę

 

rozstrzygn

ąć

, czy strzała trafiła mnie przez przypadek, czy te

Ŝ

 kto

ś

 wystrzelił j

ą

 we mnie celowo. I 

dlaczego bóg stworzył 

ś

wiat? Czy w ogóle istnieje kto

ś

 kto stworzył 

ś

wiat?” 

Ci

ęŜ

ko ranny człowiek docieka, czy 

Ŝ

ycie jest warte ratowania, czy te

Ŝ

 nie. Budda cz

ę

sto opowiadał t

ę

 

histori

ę

, mówi

ą

c: “Patrz

ą

c na ciebie, widz

ę

 tamtego człowieka”. 

ś

ycie szybko mija. Strumie

ń

 wody 

Ŝ

ycia prze

ś

lizguje si

ę

 pomi

ę

dzy twoimi palcami, w ka

Ŝ

dej chwili 

mo

Ŝ

e nadej

ść

 

ś

mier

ć

, a ty próbujesz rozwi

ą

zywa

ć

 jakie

ś

 metafizyczne łamigłówki? Kto stworzył 

ś

wiat... czy w ogóle kto

ś

 go stworzył... kim jest bóg... czym jest forma... 

Ludzie bezustannie debatuj

ą

, bezustannie dyskutuj

ą

. Wydaje si

ę

Ŝ

e poprzez te dyskusje czego

ś

 

unikaj

ą

. Unikaj

ą

 

Ŝ

ycia. Usiłuj

ą

 zaj

ąć

 si

ę

 czymkolwiek, aby tylko rzeczywiste 

Ŝ

ycie i rzeczywista 

ś

mier

ć

 

nie miały do nich dost

ę

pu. 

Słyszałem pewn

ą

 histori

ę

. Jest bardzo pi

ę

kna. Rzecz dzieje si

ę

 w 

ś

redniowiecznym Rzymie. 

Konserwatywni doradcy papie

Ŝ

a przekonali go, 

Ŝ

e powinien pozby

ć

 si

ę

 

ś

ydów z miasta. Rozkazano 

wi

ę

ś

ydom opu

ś

ci

ć

 Rzym. Było to dla nich wielk

ą

 tragedi

ą

, poniewa

Ŝ

 dok

ą

dkolwiek by si

ę

 nie udali, 

wsz

ę

dzie czekała ich podobnie ci

ęŜ

ka sytuacja. Poprosili wi

ę

c papie

Ŝ

a o łask

ę

, a ten okazał si

ę

 

człowiekiem prawym i zaproponował im zawody, do których 

ś

ydzi mieli wytypowa

ć

 jednego ze swoich 

ludzi. Rywalizacja miała polega

ć

 na pantomimicznej debacie z papie

Ŝ

em. Je

ś

li przedstawiciel 

ś

ydów 

zwyci

ęŜ

y, b

ę

d

ą

 mogli pozosta

ć

 w mie

ś

cie. 

Wieczorem rabini zebrali si

ę

 w synagodze, aby rozwa

Ŝ

y

ć

 propozycj

ę

. Podj

ę

cie papieskiej r

ę

kawicy 

wydawało si

ę

 jedynym rozs

ą

dnym wyj

ś

ciem, ale nie było 

Ŝ

adnych ochotników, poniewa

Ŝ

 jak 

powiedział główny rabin: 

– Jest niemo

Ŝ

liwe wygra

ć

 debat

ę

 z papie

Ŝ

em, poniewa

Ŝ

 ten b

ę

dzie jednocze

ś

nie zawodnikiem i 

s

ę

dzi

ą

. Poza tym, jak mog

ę

 podj

ąć

 si

ę

 tej odpowiedzialno

ś

ci, je

ś

li moja pora

Ŝ

ka musi przes

ą

dzi

ć

 o 

naszym wygnaniu? 

Nagle zabrał głos dozorca, zamiataj

ą

cy podłog

ę

 w synagodze: 

– Ja stan

ę

 do debaty. 

Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Główny rabin rzekł: 

– Ty? Zwykły dozorca chce walczy

ć

 z papie

Ŝ

em? 

background image

– Kto

ś

 musi, a nikt prócz mnie nie jest ch

ę

tny. 

Tak wi

ę

c, z braku innych ochotników, dozorca został wyznaczony jako reprezentant 

Ŝ

ydowskiej 

wspólnoty. 

Nadszedł wielki dzie

ń

. Na placu 

Ś

wi

ę

tego Piotra pojawił si

ę

 papie

Ŝ

, otoczony przez kardynalskie 

kolegium w pełnym rynsztunku. Wokół zgromadziły si

ę

 tłumy biskupów i innych ko

ś

cielnych 

dostojników. Z przeciwnej strony zbli

Ŝ

ał si

ę

 dozorca w towarzystwie kilku siwobrodych rabinów, 

odzianych w swoje ponure, czarne szaty. Stan

ą

ł naprzeciwko papie

Ŝ

a i debata si

ę

 rozpocz

ę

ła. 

Papie

Ŝ

 uroczy

ś

cie uniósł palec i szerokim gestem wskazał na niebo. Dozorca bez wahania, w 

stanowczy sposób skierował swój palec ku ziemi. Papie

Ŝ

 wygl

ą

dał na zaskoczonego. 

Z jeszcze wi

ę

ksz

ą

 powag

ą

 papie

Ŝ

 ponownie uniósł palec i wystawił go prosto przed twarz

ą

 dozorcy, a 

ten, z lekko drwi

ą

cym u

ś

miechem, w stanowczy sposób wystawił trzy palce przed nosem papie

Ŝ

a... 

Wyraz gł

ę

bokiego zadziwienia pojawił si

ę

 na papieskim licu. 

Papie

Ŝ

 spod swej szaty wydobył jabłko. Na co dozorca wyj

ą

ł z kieszeni papierow

ą

 torebk

ę

, z której 

wyci

ą

gn

ą

ł kromk

ę

 chleba. Widz

ą

c to, papie

Ŝ

 oznajmił gromkim głosem: 

– Ten oto przedstawiciel 

ś

ydów wygrał debat

ę

! Mog

ą

 pozosta

ć

 w Rzymie! 

ś

ydzi po

ś

piesznie opu

ś

cili plac, tymczasem ko

ś

cielni dostojnicy byli 

Ŝą

dni wyja

ś

nie

ń

 i otoczyli 

papie

Ŝ

a, pytaj

ą

c: “Co si

ę

 stało, Wasza 

Ś

wi

ą

tobliwo

ść

? Tempo tej wymiany gestów było dla nas zbyt 

szybkie”. 

Papie

Ŝ

 dr

Ŝą

c

ą

 dłoni

ą

 przetarł czoło: 

– Ten człowiek to mistrz w sztuce debatowania. Na pocz

ą

tku, szerokim gestem uniosłem r

ę

k

ę

 w 

kierunku niebios, aby da

ć

 do zrozumienia, 

Ŝ

e Bóg włada wszech

ś

wiatem. A 

ś

yd bez cienia wahania 

wskazał za ziemi

ę

, wyra

Ŝ

aj

ą

c tym gestem, 

Ŝ

e jednak szatan posiada władz

ę

 nad swoj

ą

 cz

ęś

ci

ą

 

ś

wiata... 

...Wtedy pokazałem mu wyci

ą

gni

ę

ty palec, aby udowodni

ć

Ŝ

e pomimo wszystko Bóg jest jeden. 

Chciałem złapa

ć

 

ś

yda w sidła jego własnej teologii. A on natychmiast uniósł trzy palce, aby da

ć

 do 

zrozumienia, 

Ŝ

e Bóg wprawdzie jest jeden, ale manifestuje si

ę

 w trzech osobach – tym samym 

dozorca wykazał zrozumienie doktryny o 

Ś

wi

ę

tej Trójcy... 

...Zaniechałem wi

ę

c teologii i wyj

ą

łem jabłko, aby wykaza

ć

Ŝ

ś

lepi wyznawcy tak zwanej nauki 

zaprzeczaj

ą

 prawdzie objawionej twierdz

ą

c, 

Ŝ

e ziemia jest kulista jak jabłko. Na to dozorca stanowczo 

wyci

ą

gn

ą

ł kawałek chleba, aby wykaza

ć

Ŝ

e ziemia, zgodnie z objawieniem, jest płaska jak kromka. 

Wi

ę

c przyznałem mu zwyci

ę

stwo! 

Tymczasem 

ś

ydzi doszli do swego obozowiska, otoczyli dozorc

ę

 i tak

Ŝ

e domagali si

ę

 wyja

ś

nie

ń

. Ten 

za

ś

 powiedział: 

– Nic wielkiego. Najpierw papie

Ŝ

 machał r

ę

k

ą

, tak jakby chciał powiedzie

ć

Ŝ

e musimy si

ę

 wynie

ść

 z 

Rzymu. Wi

ę

c pokazałem mu dłoni

ą

 w dół, 

Ŝ

e tu pozostaniemy. Potem wyci

ą

gn

ą

ł do mnie palec, tak 

jakby mówił, 

Ŝ

e cho

ć

bym padł przed nim trupem, to i tak 

ś

ydzi musz

ą

 si

ę

 wynie

ść

. Na co ja 

wyci

ą

gn

ą

łem trzy palce, aby w ten sposób powiedzie

ć

Ŝ

e mo

Ŝ

e mnie zabi

ć

 trzy razy, a i tak 

ś

ydzi 

pozostan

ą

 w Rzymie. Potem zobaczyłem, 

Ŝ

e papie

Ŝ

 wyci

ą

ga zza pazuchy drugie 

ś

niadanie, wi

ę

wyci

ą

gn

ą

łem swoje. 

  

background image

Na tym polega cała metafizyczna debata. Puste, nic nie znacz

ą

ce gesty, którym mo

Ŝ

esz nada

ć

 

dowolne znaczenie. Puste, nic nie znacz

ą

ce słowa, którym mo

Ŝ

esz nada

ć

 dowolne znaczenie. Jeste

ś

 

twórc

ą

 tej gry. 

Rzeczywisto

ść

 nie przejmuje si

ę

 słowami; nie przejmuje si

ę

 tym, co my

ś

l

ą

 ludzie; nie przejmuje si

ę

 

tym, co ludzki umysł uwa

Ŝ

a za prawd

ę

. Prawda si

ę

 tym nie przejmuje. To nie ty decydujesz, co jest 

prawd

ą

. Nikogo nie oszukasz, oprócz samego siebie. Twoja prawda jest tylko twoj

ą

 prawd

ą

 – nie jest 

prawd

ą

 autentyczn

ą

Wnioski wyci

ą

gane przez umysł s

ą

 ograniczone do samego umysłu. Pokazuj

ą

 jak działa umysł, nie 

mówi

ą

 nic o rzeczywisto

ś

ci. 

Prawda nie jest zbiorem przekona

ń

 zrodzonych w umy

ś

le, prawda jest transformacj

ą

 istnienia. 

Wi

ę

c nie proponuj

ę

 ci 

Ŝ

adnej metafizyki. Ludzie przychodz

ą

 do mnie i pytaj

ą

: “Jaka jest twoja 

doktryna?”. Nie mam 

Ŝ

adnej. Wszystkie doktryny s

ą

 niebezpieczne, poniewa

Ŝ

 staj

ą

 si

ę

 dogmatami. 

Poza tym, doktryny s

ą

 niebezpieczne, gdy

Ŝ

 cała ludzka energia marnuje si

ę

 na nie. 

Odrzu

ć

 wszelkie doktryny, dogmaty, wierzenia... odrzu

ć

 wszelkie “-izmy”. Uwolnij si

ę

 od nich, b

ą

d

ź

 

ś

wie

Ŝ

y, b

ą

d

ź

 nieska

Ŝ

ony. A wtedy pojawi si

ę

 w tobie inteligencja. 

Inteligencja ró

Ŝ

ni si

ę

 od intelektu. Intelekt jest zgromadzon

ą

 wiedz

ą

, inteligencja za

ś

 

ś

wie

Ŝ

o

ś

ci

ą

dziewiczo

ś

ci

ą

 i niewinno

ś

ci

ą

 twojego istnienia. Osoba inteligentna bez 

Ŝ

adnych słów stawia czoła 

Ŝ

yciu, podchodzi do niego naga, bez 

Ŝ

adnych wierze

ń

ś

wi

ę

tych ksi

ą

g – podchodzi do 

Ŝ

ycia 

bezpo

ś

rednio. Nie musi niczego udowadnia

ć

, nie ma wobec 

Ŝ

ycia 

Ŝ

adnych oczekiwa

ń

, wyobra

Ŝ

e

ń

uprzedze

ń

Człowiek inteligentny nigdy nie jest sfrustrowany. Jest otwarty, chłonny, pozwala rzeczywisto

ś

ci 

przenikn

ąć

 do najdrobniejszej cz

ą

stki swojego istnienia. Staje si

ę

 jak g

ą

bka nas

ą

czona 

rzeczywisto

ś

ci

ą

B

ą

d

ź

 jak 

ś

wie

Ŝ

a g

ą

bka, aby

ś

 mógł wchłon

ąć

 w siebie cał

ą

 istniej

ą

c

ą

 rzeczywisto

ść

. Na tym polega 

medytacja. Medytacja oznacza odrzucenie umysłu, odrzucenie metafizyki, odrzucenie doktryn 
dotycz

ą

cych rzeczywisto

ś

ci, aby ta mogła do ciebie dotrze

ć

 i ci

ę

 wypełni

ć

Gdy staniesz si

ę

 niewolnikiem doktryny, wtedy b

ę

dziesz we władaniu intelektu, a nie inteligencji. 

Człowiek inteligentny jest zawsze wolny, intelekt nigdy nie jest wolny – zawsze próbuje działa

ć

 

zgodnie z przeszło

ś

ci

ą

. Natomiast inteligencja zawsze reaguje na chwil

ę

 obecn

ą

. Intelektualista jest 

logiczny, jest zbyt logiczny, jest drobiazgowy. Człowiek inteligentny jest paradoksalny, jest 
autentyczny, jest rzeczywisty – a rzeczywisto

ść

 jest paradoksalna. Człowiek inteligentny nie ma 

wobec rzeczywisto

ś

ci 

Ŝ

adnych uprzedze

ń

, nastawie

ń

. Jest elastyczny, płynny jak woda, gotowy do 

Ŝ

ywego reagowania na rzeczywisto

ść

, bez wzgl

ę

du na to, co ona niesie. Jest otwarty i chłonny, nigdy 

nie mówi nie. 

Zapami

ę

taj. Intelektualista zawsze kurczowo trzyma si

ę

 nie. Osoba inteligentna 

Ŝ

yje zgodnie z tak – 

zawsze mówi 

Ŝ

yciu tak, bez wzgl

ę

du na to, jakie to 

Ŝ

ycie jest. Nie walczy, nie spiera si

ę

 z 

Ŝ

yciem – 

jest jego cz

ęś

ci

ą

Bycie inteligentnym to co

ś

 zupełnie odmiennego od kierowania si

ę

 intelektem. Kierowanie si

ę

 

intelektem jest jedynie udawaniem, 

Ŝ

e jeste

ś

 inteligentny; jest marnym substytutem inteligencji. A gdy 

kierujesz si

ę

 intelektem, stajesz si

ę

 egoistyczny. Gdy za

ś

 stajesz si

ę

 egoistyczny, zamykasz si

ę

Je

ś

li kierujesz si

ę

 intelektem; je

ś

li próbujesz rozwi

ą

za

ć

 zagadk

ę

 rzeczywisto

ś

ci; je

ś

li wierzysz w 

doktryny i masz nadziej

ę

Ŝ

e one pozwol

ą

 ci odnale

źć

 klucz do rzeczywisto

ś

ci – wtedy ten klucz stanie 

si

ę

 barier

ą

, gdy

Ŝ

 zamek w drzwiach prowadz

ą

cych do rzeczywisto

ś

ci nie jest zamkni

ę

ty. Drzwi s

ą

 

otwarte. 

background image

Pewnie słyszałe

ś

 o ameryka

ń

skim magiku – Houdinim, który słyn

ą

ł z umiej

ę

tno

ś

ci wydobywania si

ę

 z 

rozmaitych kajdan, ła

ń

cuchów, zamkni

ę

tych pomieszcze

ń

, skrzy

ń

. Potrafił zrobi

ć

 to w ci

ą

gu minuty, 

najwy

Ŝ

ej trzech minut. Ale pewnego dnia, po raz pierwszy w 

Ŝ

yciu został wprowadzony w bł

ą

d. Działo 

si

ę

 to we Włoszech, był zamkni

ę

ty w skrzyni i nie mógł si

ę

 z niej wydosta

ć

 przez cał

ą

 godzin

ę

Zgromadzeni ludzie niepokoili si

ę

. Co si

ę

 stało? Gdy w ko

ń

cu si

ę

 wydostał, był kompletnie 

wyczerpany, spocony, wygl

ą

dał przedziwnie. Zapytany, co si

ę

 stało, odpowiedział: 

– Oszukano mnie. Nie zamkni

ę

to drzwi od skrzyni, były otwarte, a ja przez cały czas usiłowałem 

otworzy

ć

 zamek, którego nie było! Istniała jedynie dziurka od klucza, sama dziurka, a ja starałem si

ę

 

otworzy

ć

 nieistniej

ą

cy zamek. 

  

Oczywi

ś

cie, je

ś

li zamek nie istnieje, nie mo

Ŝ

esz go otworzy

ć

. Houdini denerwował si

ę

 i nie był w 

stanie zda

ć

 sobie sprawy z tego, 

Ŝ

e drzwi były otwarte. Była wprawdzie dziurka, ale nie było zamka, 

wi

ę

Ŝ

aden klucz nie mógł pasowa

ć

Jezus powiada: “Pukajcie, a b

ę

dzie wam otworzone”. Znaczy to: “Pukajcie, a odkryjecie, 

Ŝ

e drzwi s

ą

 

zawsze otwarte”. 

Intelekt próbuje stworzy

ć

 klucze i z powodu tych kluczy marnujesz 

Ŝ

ycie. Gdy znajdziesz klucz... 

oczywi

ś

cie wygl

ą

da to jak klucz, ale nim nie jest, poniewa

Ŝ

 nie mo

Ŝ

e pasowa

ć

 do nieistniej

ą

cego 

zamka... wi

ę

c gdy odnajdziesz ten pozorny klucz, stanie si

ę

 on pluszowym misiem i zaczniesz stawa

ć

 

w jego obronie. Hindusi staj

ą

 w obronie swojej religii, samo stosowanie si

ę

 do jej zalece

ń

 nie 

interesuje ich tak bardzo, jak walka w jej obronie. Mahometanie staj

ą

 w obronie swojej religii. 

Chrze

ś

cijanie bezustannie tworz

ą

 bezwarto

ś

ciow

ą

 literatur

ę

, nigdy nie spotkałem si

ę

 z czym

ś

 równie 

bezwarto

ś

ciowym – to zwykłe brednie. Ale bezustannie t

ę

 literatur

ę

 tworz

ą

 – w obronie religii. 

Spieranie si

ę

 jest dla nich wa

Ŝ

niejsze, ni

Ŝ

 stosowanie w praktyce tego, o co si

ę

 spieraj

ą

. Nie post

ę

puj

ą

 

zgodnie z tym, co mówi

ą

, ich klucz nigdy im nie pomógł, pomimo to ci

ą

gle staj

ą

 w obronie własnej 

religii. 

Ludzie wynajduj

ą

 najprzedziwniejsze sposoby, aby broni

ć

 swoich kluczy, broni

ć

 swoich doktryn. Cała 

ich energia marnuje si

ę

 na bezsensownym wysiłku. Czy to zaobserwowałe

ś

? Je

ś

li nie posiadasz 

Ŝ

adnej doktryny, mo

Ŝ

esz si

ę

 ubawi

ć

 lud

ź

mi, którzy zaczynaj

ą

 racjonalizowa

ć

 i broni

ć

 swoich doktryn. 

Zdarza si

ę

 to cz

ę

sto. Przychodz

ą

 do mnie... pewien chrze

ś

cija

ń

ski misjonarz przybył tu par

ę

 lat temu i 

zacz

ą

ł przedstawia

ć

 swoj

ą

 teologi

ę

. Słuchałem go przez pół godziny, po czym zapytałem: “Czy to 

wszystko ci jako

ś

 pomogło? Bo wygl

ą

dasz na kogo

ś

 stukni

ę

tego”. Musieli

ś

cie zetkn

ąć

 si

ę

 ze 

Ś

wiadkami Jehowy i innymi, równie stukni

ę

tymi lud

ź

mi... Ale on nie słuchał – tak jakby go w ogóle nie 

było, ci

ą

gle mówił, mówił, mówił. 

Min

ę

ła nast

ę

pna godzina. Przerwałem mu na chwil

ę

, mówi

ą

c: “Poczekaj chwil

ę

, o czym ty w ogóle 

mówisz? Czy to, o czym mówisz, pomogło ci?” Odpowiedział, 

Ŝ

e nie pomogło, ale ma nadziej

ę

Ŝ

pomo

Ŝ

e. Zapytałem go: “Jest co

ś

, co pomogło mnie. Czy chcesz o tym posłucha

ć

?”, na co odparł: 

“Wpadn

ę

 do ciebie innym razem”. Nigdy si

ę

 ju

Ŝ

 nie pojawił. 

Ludzie desperacko trzymaj

ą

 si

ę

 swoich wierze

ń

. Nie przekonuj

ą

 innych – raczej przez przekonywanie 

innych przekonuj

ą

 siebie samych. Gdy zostaj

ą

 sami, zaczynaj

ą

 si

ę

 ba

ć

: “Kto wie, mo

Ŝ

e jest tak, 

Ŝ

e to, 

w co wierz

ę

 nie jest prawd

ą

?” Natomiast gdy przekonuj

ą

 innych i kto

ś

 powie: “Tak, to jest prawda”, 

wtedy staj

ą

 si

ę

 pewni siebie. S

ą

 przekonani, 

Ŝ

e jest jaka

ś

 prawda w tym, co mówi

ą

, gdy

Ŝ

 w 

przeciwnym wypadku inni ludzie nie daliby si

ę

 przekona

ć

Zdarzyło si

ę

 pewnego razu, 

Ŝ

e dwaj uczniowie prowadzili dyskusj

ę

 o tym, który z ich nauczycieli – 

rabinów jest bardziej pobo

Ŝ

ny. 

– Mój rabin jest tak 

ś

wi

ą

tobliwy, 

Ŝ

e przyci

ą

ga uwag

ę

 samego Pana. Ostatniej wiosny, gdy w mie

ś

cie 

padał deszcz, nad głow

ą

 rabina pojawiła si

ę

 aureola, która chroniła mego nauczyciela przed 

deszczem i o

ś

wietlała jego głow

ę

 pi

ę

knymi promieniami sło

ń

ca. 

background image

– Pomimo to, mój rabin jest bardziej pobo

Ŝ

ny. 

– Co takiego?!? Twojemu brakuje nawet podstawowych elementów pobo

Ŝ

no

ś

ci! Widziano go, jak 

podczas 

ś

wi

ę

ta Jom Kippur – najwa

Ŝ

niejszego dnia w roku – kiedy obowi

ą

zuje post, twój rabin jadł 

kurczaka! 

– Oczywi

ś

cie, 

Ŝ

e jadł. Tego dnia w całym mie

ś

cie był Jom Kippur i obowi

ą

zywał post, ale nad głow

ą

 

mojego rabina pojawiła si

ę

 aureola, pod któr

ą

 był ju

Ŝ

 nast

ę

pny dzie

ń

 po po

ś

cie. 

  

Ludzie si

ę

gaj

ą

 do najbardziej absurdalnych argumentów, aby si

ę

 obroni

ć

. Bezustannie w co

ś

 wierz

ą

poniewa

Ŝ

 bez tej wiary spadliby w bezdenn

ą

 przepa

ść

Ta przepa

ść

 jest rzeczywista. Gdy j

ą

 zaakceptujesz, zniknie l

ę

k. Gdy zaakceptujesz fakt, 

Ŝ

Ŝ

ycie jest 

tajemnic

ą

, której nie mo

Ŝ

na pozna

ć

; gdy zaakceptujesz fakt, 

Ŝ

Ŝ

ycie jest niepoznawalne... wtedy l

ę

zniknie i ustan

ą

 wszelkie wysiłki, aby poznawa

ć

 i tworzy

ć

 doktryny. 

Nagle staniesz si

ę

 cz

ęś

ci

ą

 rzeczywisto

ś

ci, zniknie rozdarcie. Ten, kto poszukuje, i to, co poszukiwane 

– stan

ą

 si

ę

 jednym. Ten, kto obserwuje, i to, co obserwowane – stan

ą

 si

ę

 jednym. Ten, kto widzi, i to, 

co widziane – stan

ą

 si

ę

 jednym. Nagle zniknie podział stworzony przez twoje doktryny.