background image

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

 

„Biblijna wiara w stworzenie wskazała nam drogę do cywilizacji rozumu”

[1]

.

(papież Benedykt XVI)

 

Poprzedni   rozdział   zawierał   panoramę  poglądów   bardzo  wielu   autorów.  Zaczęliśmy  od   anonimowej  księgi
zatytułowanej  

Didache

,   pochodzącej   z   końca   I   wieku,   a   skończyliśmy   na   rzymskich   autorach   piszących

czterysta lat później. Rozdział obecny będzie miał inny charakter. Zajmie nas tutaj twórczość tylko jednego
pisarza, św. Augustyna. Ogrom jego pisarstwa i rozmach genialnego umysłu sprawiają, że i tak z trudnością
uda się zaledwie zasygnalizować niektóre wątki jego refleksji na temat spotkania wiary z naukami ścisłymi
oraz specyficznej duchowości wynikłej z tego spotkania.

Druga odmienność dotyczy dziedziny naukowej. O ile autorzy wymienieni poprzednio najczęściej uważali za
przestrzeń   takiego   spotkania   arytmetykę,   geometrię   i   astronomię,   o   tyle   Augustyn   będzie   ją   dostrzegał
głównie w problematyce stworzenia. Fascynował go opis zawarty w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju i
zagadnienie   historycznej   interpretacji   tego   tekstu.   Jak   to  

faktycznie

  się   odbyło?   Jaka   była  

autentyczna

kolejność wydarzeń? Co 

naprawdę

 się działo podczas wspomnianych w Biblii „dni stworzenia”? – tak można

by sformułować pytania stojące przed tym wielkim doktorem Kościoła. Takie postawienie problemu wydaje
się nadzwyczaj aktualne i zadziwiająco nowoczesne.

Nieco na marginesie naszych rozważań wypadnie nam też wspomnieć o młodzieńczej fascynacji Augustyna
astronomią i o istotnym wpływie, jaki wywarło to na okoliczności jego zwrócenia się do Kościoła katolickiego.

 

* * * * *

 

Zaczniemy   od   niezwykle   pouczającego   spotkania   na   samym   początku   V   wieku   katolickiego   biskupa,   św.
Augustyna,  z  pewnym   dostojnikiem   religii   manichejskiej,  konkurującej   wtedy  z  katolicyzmem.  Ów   kapłan
nosił  imię  Feliks,  a  wydarzenie  miało  miejsce  w   roku   404,  a  więc   na  sześć   lat  przed   najazdem   na  Rzym
germańskich barbarzyńców pod wodzą Alaryka. Wtedy to, w roku 410, stolica cesarstwa rzymskiego po raz
pierwszy od ośmiuset lat została zdobyta przez obcych najeźdźców. W odległej od Rzymu Afryce Północnej w
404 roku nikt się nie spodziewał, że w roku 430, gdy umierał biskup Augustyn, jego stolica Hippona również
będzie   oblężona   przez   obce   wojska,   pochodzące   z   germańskiego   plemienia   Wandalów.   Choć   z   całą
pewnością   zmiany   wisiały   w   powietrzu   (stolicę   państwa   dopiero   co   przeniesiono   przecież   z   Rzymu   do
Rawenny), to jednak nikt nie wyobrażał sobie rozmiarów nadciągającej katastrofy politycznej. Ostatnie chwile
społecznego   ładu   wykorzystywano   więc   dobrze,   między   innymi   na   uczone   debaty   łączące   teologię   z
zainteresowaniami przyrodniczymi.

We  wstępie  do  zapisków   z  dialogu   św.  Augustyna  i  Feliksa  czytamy:  „W   szóstym   roku   konsulatu   Augusta
Honoriusza,  siedem   dni   przed   idami   grudniowymi”,  czyli   7  grudnia   404  roku,  „Augustyn,  biskup   Kościoła
katolickiego   regionu   Hippony”   przemawiał   na   zmianę   „z   manichejczykiem   Feliksem”.   Odbywała   się   więc
debata teologiczna. Przedmiotem dyskusji był problem, kto ma prawo uznawać się za spadkobiercę Jezusa
Chrystusa i Jego Apostołów: Kościół katolicki czy religia manichejska?

Debata dość szybko zeszła na temat ewentualnej wiedzy przyrodniczej znajdującej się w świętych księgach
religijnych.  Krytykujący  religię   katolicką   manichejski   duchowny  Feliks  utrzymywał,  że   jego  mistrz,  Manes,
zawarł  w   swojej  księdze  wiedzę  „o  początku,  o  środku   i  o  końcu   (

initium, medium   et finem

)”.  „Przyszedł

Manes i przez swoje nauczanie pouczył nas o stworzeniu świata, o celu istnienia dnia i nocy, o torach Słońca
i Księżyca”

[2]

. Najwidoczniej Feliks uważał religię – na pewno obok innych jej funkcji – za źródło tej wiedzy,

którą dziś nazwalibyśmy naukową. Spodziewał się, że objawienie religijne zaspokoi ludzką ciekawość co do
przebiegu   tworzenia  się  świata  (

initium

),  co  do  jego  aktualnego  stanu,  wraz  takimi  szczegółami  jak  dane

dotyczące astronomii (

medium

), oraz oczywiście co do kresu materialnej rzeczywistości (

finis

).

Reakcja Augustyna była natychmiastowa:

 

„Pan Jezus nie powiedział «Poślę wam Ducha Pocieszyciela, aby pouczył was o torach Słońca i Księżyca».
Chciał   przecież   ukształtować   chrześcijan,   a   nie   astronomów   (łac.  

mathematicos

).   Dla   ludzkich   potrzeb

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

1 z 24

2011-03-06 23:01

background image

zupełnie wystarczy to, czego nauczymy się o tym w szkole”

[3]

.

 

Manichejski kapłan nosił w swojej mentalności wyobrażenie o objawieniu religijnym, które powinno 

zastąpić

świecką wiedzę: aby poznać budowę i strukturę kosmosu, należy – jak twierdził – czytać święte księgi; aby
dowiedzieć się więcej o historycznych etapach powstania świata, trzeba zgłębiać wiedzą daną przez Boga.
Natomiast katolicki biskup miał zupełnie inne wyobrażenie o roli Objawienia. Tak, Duch Święty doprowadzi
nas   do  

całej

  prawdy,   ale   owa  

całość

  nie   obejmuje   naturalnych   wiadomości   o   przyrodzie.   „Chrystus

powiedział,  że   przyjdzie   Duch   Pocieszyciel”,  kontynuował   więc   Augustyn,  ale  nie  powiedział   nic   o  „biegu
Słońca  i  Księżyca”.  Dodał:  „Jeśli  uważasz,  że  tego  typu   nauki  mają coś  wspólnego  z  ową  «całą  prawdą»,
którą Chrystus obiecał przez swojego Ducha Świętego, to pytam cię, ile jest gwiazd?”. Augustyn wykazywał
w ten sposób absurdalność oczekiwania, że tekst święty będzie odpowiadać na pytania przyrodnicze:

 

„Jestem gotów dyskutować z tobą o sprawach istotnych dla doktryny chrześcijańskiej. Ale jeśli uważasz, że
istotne  dla  wiary  jest  to,  jak  powstał   świat,  albo  jakie  zjawiska  występują   w   świecie,  to  będziesz  musiał
odpowiedzieć na wszystkie te kwestie. Ale potem, rzecz jasna, będziesz musiał mi to udowodnić”

[4]

.

 

Zadziwiające, w jak niewielu słowach wielki doktor starożytnego Kościoła właściwie rozgraniczył kompetencje
nauczania   Kościoła   (w   kwestiach   wiary   i   moralności)   oraz   kompetencje   akademii,   świeckiej   przecież   (w
kwestiach  przyrody).  Jeszcze  bardziej  zadziwiające,  że  tysiąc dwieście  lat później, za czasów  Galileusza,  w
dalszym ciągu spierano się o „tory Słońca i Księżyca”, przytaczając na poparcie swoich tez wersety z Biblii,
tak   jakby   wielki   mistrz   starożytnego   Kościoła,   Augustyn,   nie   uporządkował   właściwie   tych   zagadnień.
Zupełnie zaś zdumiewa, że do dziś są tacy chrześcijanie, którzy problem 

quomodo sit factus mundus

 (w jaki

sposób   historycznie  przebiegało  kształtowanie  się  świata  przyrody)  próbują  rozstrzygać   za  pomocą  lektury
pierwszych   rozdziałów   Księgi   Rodzaju,   nie   widząc   potrzeby   konfrontowania   tego   tekstu   z   danymi
paleontologii,  astrofizyki  czy  archeologii.  Jak  widać,  św.  Augustyn   jest  wciąż  aktualny…  Ale  powróćmy  do
głównego wątku.

Aby głębiej zrozumieć dynamikę intelektualnych wydarzeń, które doprowadziły do wspomnianej debaty św.
Augustyna   i   „prezbitera   manichejczyków”  Feliksa   oraz  do  katolickiej   koncepcji   podziału   kompetencji   nauk
według   ich   specjalizacji,   musimy   jednak   zatrzymać   się   na   tym   nieco   dłużej.   Cały   niniejszy   rozdział
poświęcimy  Augustynowi  i  jego  podejściu   do  nauk  ścisłych   i  przyrodniczych.  Będzie  to  wymagało  pewnej
modyfikacji   stosowanej   dotychczas  metody.  Poprzednia   część   naszego  przeglądu   starożytnych   przykładów
duchowości   ściśle   związanej   z   zainteresowaniami   naukowymi   traktowała   poszczególnych   pisarzy   raczej
wyrywkowo.   Zaglądaliśmy   zaledwie   do   jednego   lub   drugiego   zdania   ich   autorstwa,   czasem   takich
fragmentów uzbierało się kilka. Obecnie mamy przejść do obszerniejszego omówienia postawy tylko jednego
pisarza,   św.   Augustyna.   Poświęcimy   mu   znacznie   więcej   miejsca   ze   względu   na   intensywne   i   wytrwałe
zainteresowania tego największego starożytnego łacińskiego doktora Kościoła stykiem teologii i nauk ścisłych
oraz przyrodniczych.

Szczególniej  interesujące  jest  to  wszystko,  co  Augustyn  pisał  na  temat właściwej  lektury opisu   stworzenia
świata w Księdze Rodzaju. Właśnie w jego komentarzu do 

Genesis

 będziemy szukać najcenniejszych myśli na

temat   duchowości   połączonej   z   naukowym   badaniem   przyrody

[5]

.   Zaczniemy   jednak   gdzie   indziej:   od

najsłynniejszej   z   jego   ksiąg,   od  

Wyznań

  (

Confessiones

),   gdyż   tam   właśnie   znajdziemy   ślady   bardzo

osobistego  zaangażowania  Augustyna  w  sprawę  połączenia  wiedzy  matematycznej  i  przyrodniczej  z  wiarą
chrześcijańską. A poprzedzimy to pewnym niezbędnym – jak się wydaje – wstępem.

 

a. Naukowe złupienie Egipcjan

 

„Wiara w Stworzyciela nie zaczyna się wtedy,

gdy jeszcze czegoś nie wiemy,

ale właśnie wtedy, kiedy wiemy coś bardzo dobrze”

[6]

.

(kard. Ch. Schönborn)

 

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

2 z 24

2011-03-06 23:01

background image

W   naszej   współczesnej   ocenie   autorów   piszących   w   odległych   wiekach   łatwo   o   wynikające   z   niewiedzy
opinie, które zupełnie nie odpowiadają rzeczywistości. Ta ogólna zasada sprawdza się szczególnie wyraźnie w
przypadku   św.   Augustyna.   Weźmiemy   jako   przykład   zdanie   z   całkiem   nowego,   obszernego   podręcznika

Historia fizyki. Od czasów najdawniejszych do współczesności

. Wprawdzie sam autor, A.K. Wróblewski, pisze,

że   aby   właściwie   zrozumieć   stan   fizyki   w   jakiejś   odległej   epoce,   trzeba   się   postarać   „«wejść   w   skórę»
działających  wtedy uczonych,  naśladować  ich  sposób  myślenia  i  pojmować  ich  ograniczenia  […] –  inaczej
łatwo jest wyciągnąć fałszywe i nieuzasadnione wnioski”

[7]

. A jednak jedyne zdanie Augustyna, zaczerpnięte

z  jego  dzieła 

De  doctrina  christiana

  (

O  nauce  chrześcijańskiej

),  które  student  może  przeczytać   w  

Historii

fizyki

 –  a więc  uznane zapewne  za  reprezentatywne –  brzmi następująco:  „Wszelka wiedza, jaką człowiek

może posiąść poza Pismem Świętym, jeśli jest szkodliwa, została tam potępiona, a jeśli jest zdrowa, jest tam
zawarta”. Natomiast jedyny komentarz do tych słów brzmi, że w innych miejscach Augustyn wypowiadał się
„mniej  wrogo  wobec   nauki  i  doceniał   wartość   niektórych   jej  osiągnięć”

[8]

.  Takie  podsumowanie  stosunku

chrześcijańskich autorów starożytnych i wczesnośredniowiecznych do nauk ścisłych jest dość popularne, choć
niespecjalnie przybliża dzisiejszego czytelnika do poznania naukowej prawdy.

Na   początek   więc   prześledźmy,   jaki   jest   mechanizm   powstawania   tego   typu   ocen,   nieodpowiadających
zupełnie  realiom   starożytności.  Pomoże  nam   to  w   późniejszym   zrozumieniu   stanowiska   Augustyna  wobec
nauk matematycznych i przyrodniczych. „Czegokolwiek człowiek na zewnątrz się nauczy: jeśli szkodliwe jest,
[Biblia]   potępi;   jeśli   pożyteczne   jest   –   w   niej   się   znajdzie”

[9]

,   tak   dosłownie   brzmi   ta   myśl   Augustyna

odnosząca się do 

cuncta scientia

, czyli do „wszelkiej wiedzy”, zamykająca długie i drobiazgowe rozważania

autora na temat stosunku chrześcijanina do mądrości pogańskiej. Dzisiejszy czytelnik, rzecz jasna, odczuwa
silną   pokusę,   aby   łacińskie   słowo  

scientia

  utożsamić   z   angielskim   terminem  

science

  oznaczającym   nauki

przyrodnicze. Ale jest to złudne. W swoim długim wywodzie obejmującym większą część drugiej księgi 

De

doctrina christiana

 Augustyn prezentował różne działy tego, co poganie rozumieli pod pojęciem 

scientia

: a

zatem   omawiał   nie   tylko   arytmetykę   i   astronomię,   ale   także   systemy   metafizyczne,   a   nawet   astrologię.
Wszystko to wchodziło w skład greckiej mądrości, a zadaniem duszpasterza, jakim na pierwszym miejscu czuł
się Augustyn, było nauczyć wiernych rozróżniania przynajmniej trzech odrębnych spraw: co jest obiektywną
wiedzą   o   materialnym   świecie   (dziś   nazwalibyśmy   to   naukami   przyrodniczymi);   co   jest   systemem
metafizycznym lub moralnym dającym się pogodzić z wiarą chrześcijańską; oraz co jest stereotypem, a może
nawet zgubnym zabobonem.

Ale zabierzmy się do rzeczy systematycznie. Przy początku drugiego rozdziału 

De doctrina christiana

 znajduje

się  tak  sformułowana  zasada  ogólna:  „Każdy  dobry  i  szczery  chrześcijanin,  gdziekolwiek  znajdzie  prawdę,
rozumie,  że  należy  ona  do  jej   Pana”

[10]

,  czyli   do  Boga.  Nie  każdy  jednak  element  wiedzy  odziedziczonej

przez chrześcijan z ich grecko-rzymskiego środowiska zasługuje na nazwę prawdy. Jest na przykład „zgubny
przesąd, zwany przez lud astrologią”. W obliczu tego zjawiska Augustyn przypomina, że „gwiazdy stworzone
są   przez   Boga   i   przez   Niego   rozmieszczone;   nadano   im   jednostajny   ruch,   dzięki   nim   odróżnia   się   pory
czasu”

[11]

, dlatego astrologia jest bezwartościowa.

Radykalnie jednak zmienia swój osąd, kiedy mowa o innych dziedzinach wiedzy, na przykład o arytmetyce.
Nazywa   ją   „wiedzą   o   liczbach”   (

numeri   disciplina

)   i   podkreśla,   że   jest   wiedzą   obiektywną   o   bytach

istniejących   niezależnie   od   człowieka:  „Liczby  nie   zostały  wymyślone  przez  człowieka,  ale   raczej   są  przez
niego odkryte i badane”. Dalej czyni aluzję do trzech kolejnych działów matematyki, czyli geometrii, muzyki i
astronomii,  by stwierdzić:  „Czy rozważa  się  liczby same w  sobie,  czy  służą do konstruowania figur   lub do
obliczania tonów, lub pewnych ruchów, rządzą nimi niezmienne reguły, które nie zostały wymyślone przez
ludzi, ale odkryte przez bystrość najzdolniejszych umysłów”

[12]

.

Jeśli porównamy intelektualną wyobraźnię Augustyna z przedstawicielami teologii naszych czasów, to może
nas   niekiedy   zadziwić,   z   jaką   naturalnością   starożytny   doktor   Kościoła   odwoływał   się   do   przykładów   z
geometrii,   co   dziś   –   trzeba   przyznać   –   wywołałoby   niejakie   zdziwienie.   Kiedy   Augustyn   zmaga   się   z
problemem   znalezienia  stosownego  porównania,  by  unaocznić  teologiczny  problem   stworzenia  przez  Boga
zarówno całej ludzkości, jak i każdego poszczególnego człowieka, pisze w roku 389:

 

„Ilekroć pragnę opisać kąt, to idea kąta, i tylko ta jedna idea, pojawia się w moim umyśle. Ale nigdy nie będę
mógł  opisać   kwadratu,  jeśli  nie  skoncentruję  mojej   uwagi  na  idei  czterech   kątów   jednocześnie.  Podobnie
każdy   człowiek   rozważany   indywidualnie   został   stworzony   zgodnie   z   ideą   tylko   jemu   właściwą,   ale   w
stworzeniu   narodu,   chociaż   też   został   on   stworzony   zgodnie   z   jedną   tylko   ideą,   idea   ta   nie   dotyczyła
jednostki, ale wielu ludzi wspólnie”

[13]

.

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

3 z 24

2011-03-06 23:01

background image

 

Dystansując   się   od   pseudonaukowych   przesądów   oraz   od   pewnych   nurtów   etyki   wykładanej   przez
pogańskich filozofów, Augustyn dodaje jeszcze „jedno słowo o innych naukach, które znajdują się u pogan”. I
jest to słowo oceny:

 

„Pozytywnie   należy  ocenić   opis   rzeczy  przeszłych   lub   teraźniejszych,   które   bada   się   za   pomocą   zmysłów
cielesnych. Dołączyć do tego należy eksperymenty i hipotezy stawiane dzięki umiejętnościom stosowanym w
dziedzinie fizyki. Pozytywnie oceniamy też użycie zasad dotyczących rozumowania oraz liczb. Myślę, że poza
tymi dziedzinami nie ma innych, które byłyby pożyteczne”

[14]

.

 

„To,   co   bada   się   za   pomocą   zmysłów   cielesnych”   nazwalibyśmy   dzisiaj   zjawiskami   przyrodniczymi   lub
wydarzeniami historycznymi. W sumie święty doktor Kościoła daje nam dość przejrzysty obraz tego, co uważa
za   pożyteczne   gałęzie   nauki   rozwijane   przez   ludzki   rozum,   zupełnie   niezależnie   od   ewentualnej   wiary
wyznawanej   przez   badacza.   Są   to   więc   nauki   humanistyczne   i   przyrodnicze,   uzupełnione   przez   logikę   i
matematykę.   Do   zupełnie   innej   grupy   zalicza   wątpliwej   wartości   –   jak   ocenia   –   systemy   filozoficzne
zawierające niechrześcijańską wizję Boga,  człowieka  lub świata oraz zwyczajne  zabobony,  do których nasz
święty konsekwentnie zalicza astrologię.

Augustyn   podejmuje   również   znaną   nam   już   od   Orygenesa   alegoryczną   interpretację   wyjścia   Izraela   z
Egiptu,   a   konkretnie   „złupienia   Egipcjan”   przez   pożyczenie   wielu   przedmiotów   złotych   i   srebrnych.   Jak
pamiętamy, te drogocenne przedmioty są alegorią cennych zdobyczy pogańskich naukowców.

 

„Lud Izraela wziął naczynia i przedmioty złote i srebrne oraz szaty, przyjął je za swoje i zrobił z nich lepszy
użytek.   To   samo   trzeba   powiedzieć   o   naukach   pogańskich.   Zawierają   one   różne   zwodnicze   i   przesądne
wymysły  […].  Zawierają  jednak  oprócz  nich   także  sztuki  wyzwolone,  bardziej  zdolne  do  współbrzmienia  z
prawdą”

[15]

.

 

A   wśród   sztuk   wyzwolonych   poczesne   miejsce   znajdowały   –   jak   pamiętamy   –   obok   logiki,   gramatyki   i
retoryki, także działy 

quadrivium

, z arytmetyką, geometrią, astronomią i matematyczną teorią muzyki. Jako

chwalebne   przykłady   Bożych   mężów,   którzy   umiejętnie   czerpali   z   mądrości   pogan,   tak   by   pomagała   w
służbie Bożej, wymienieni zostali Cyprian, Wiktoryn, Hilary, a nawet sam Mojżesz: „Pełna przesądów kultura
pogan   nigdy  nie   przekazałaby  im   nauk  uznanych   za  pożyteczne,  gdyby  przeczuła,  że  zmienią   się  one   w
narzędzie  oddawania  czci  jedynemu   Bogu”

[16]

.  Znajdujemy  się  u   progu   odkrycia  również  w   tekstach   św.

Augustyna   ścisłego   powiązania   nauk   ścisłych   z   chrześcijańską   duchowością.   Nauki   matematyczno-
przyrodnicze zostały więc przez niego docenione potrójnie:

– najpierw znalazły się słowa pochwały dla takich dziedzin wiedzy (skoro „pozytywnie je należy ocenić”);

– potem  św.  Augustyn  zauważył, że „zdolne są one  do współbrzmienia  z prawdą”  (oczywiście  mowa  tu o
prawdzie Ewangelii);

– w końcu zaś wyraża im słowa najwyższego uznania, jako „narzędziom oddawania czci jedynemu Bogu”.

Dopiero w takim kontekście, jako podsumowanie wszystkich powyższych aspektów złożonego problemu, czym
jest owa 

scientia 

omawiana przez św. Augustyna w jego dziele 

De doctrina christiana

, jaka jest wartość jej

poszczególnych działów i na ile może być przydatna w celach duszpasterskich, możemy zrozumieć zdanie św.
Augustyna   cytowane   na   początku:   „Czegokolwiek   człowiek   na   zewnątrz   się   nauczy:   jeśli   szkodliwe   jest,
[Biblia] to potępi; jeśli pożyteczne jest – w niej się znajdzie”

[17]

.

Pouczeni doświadczeniem trudności lingwistycznych i logicznych we właściwym rozumieniu intencji autorów
sprzed   kilkunastu   wieków,   przystąpimy   teraz   nieco   bardziej   systematycznie   do   prezentacji   tematu:
duchowość augustiańska a nauki ścisłe.

 

b. 

Wyznania

 przyrodnika

Trzynaście   ksiąg  

Wyznań

,   czyli   słynna   autobiografia   św.   Augustyna,   obejmuje   nie   tylko   historię   jego

duchowych poszukiwań i dramatycznego nawrócenia oraz słowa wdzięczności wobec Boga za duchowy dar
wiary. W 

Wyznaniach

 znajdziemy również refleksje na temat roli nauk matematycznych i przyrodniczych w

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

4 z 24

2011-03-06 23:01

background image

życiu tego wielkiego doktora Kościoła, o ile miały one wpływ na jego relację do Boga. Nie jest to wprawdzie
temat centralny w perspektywie całości dzieła, ale poświęcono mu tam wystarczająco dużo uwagi, abyśmy
mogli sformułować na tej podstawie pewne ważne dla nas wnioski.

Przedstawiony w 

Wyznaniach

 stosunek Augustyna do dorobku nauki pogańskiej jest dwuznaczny. Święty był

bardziej krytyczny wobec tej jej części, którą dziś nazwalibyśmy humanistyczną, natomiast o wiele bardziej
otwarty wobec działu matematyczno-przyrodniczego. Augustyn zdecydowanie negował pożytek z nauczania
poezji rzymskiej i greckiej, jeśli miałoby to być źródłem wzorców moralnych dla uczniów czy studentów

[18]

.

Przytaczał   wiele   przykładów   kontrowersyjnej   moralności   prezentowanej   w   tych   dziełach.   Jeśli   Augustyn
równie zdecydowanie odrzucał nauki „matematyków”, to tylko dlatego, że tym mianem określano wówczas
astrologów.   Trzeba   o   tym   pamiętać,   kiedy   czytamy   wspomnienie   Augustyna   dotyczące   lat   jego
przedchrześcijańskiej młodości:

 

„Nie   wahałem   się   przed   zasięganiem   rad   u   oszustów   zwanych   astrologami   (łac.  

mathematicos

):   […]

prawdziwa pobożność chrześcijańska zdecydowanie odrzuca to, co robią”

[19]

.

 

Natomiast  zupełnie  inaczej   brzmi   opis  spotkania  z  kanonem   lektur   sztuk  wyzwolonych,  dotyczących   nauki
przekonującego przemawiania i pisania, a więc gramatyki, retoryki i logiki, oraz obejmujących matematykę,
którą wówczas dzielono na arytmetykę, geometrię, astronomię oraz muzykę. Generalny osąd tych nauk jest u
wielkiego doktora Kościoła jak najbardziej pozytywny. Co więcej, podkreśla on, że prawda w nich zawarta
pochodzi od samego Boga, że ich światło jest odbiciem światła Bożej mądrości. W oczach Augustyna jest tak,

obiektywnie

  rzecz  biorąc,  to  znaczy  zupełnie  niezależnie  od   tego,  czy  student  i  czytelnik  podręczników  do

nauk wyzwolonych zdaje sobie z tego sprawę, czy też nie:

 

„Gdy byłem  [jeszcze] nikczemnym  sługą  niedobrych  namiętności,  przeczytałem  ze zrozumieniem  wszystkie
księgi, do jakich tylko zdołałem dotrzeć, dotyczące tak zwanych sztuk wyzwolonych. Zachwycając się nimi,
nie wiedziałem, skąd pochodzi to, co w nich było prawdziwego i pewnego (

verum et certum

). Odwróciłem

się bowiem plecami do światła, a twarzą do tego, co ono oświecało. Dlatego sama twarz moja, której oczyma
dostrzegałem owe rzeczy stojące w świetle, nie była oświetlona”

[20]

.

 

Wynika z tego, że uprawianie nauk lingwistycznych, matematycznych i przyrodniczych samo w sobie jest już
spotkaniem ze światłem Bożej mądrości. Bóg jest źródłem światła rozumu, który pozwala człowiekowi zdobyć
rzetelną wiedzę o świecie; jest to wiedza prawdziwa i pewna (

verum et certum

). Wszystko, co człowiek może

poznać przez swój wysiłek intelektualny, zostało mu ukazane przez Bożą światłość, zostało więc w tym sensie
„oświetlone” (

illuminata

). Ale do pełnego spotkania z Bogiem żywym konieczny jest etap wyższy, mianowicie

osobiste otwarcie się na Jego obecność. Potrzebna jest decyzja woli, zwrócenie się całą osobą, a więc swoim
„obliczem” ku Bogu. Jest to nazwane obróceniem się do światła.

Zobaczmy  dalej,  w   jak  subtelny  sposób   Augustyn   odróżnia  obiektywne  dobro,  jakim   jest  wiedza  naukowa

sama w sobie

, od subiektywnego 

użytku

 z takiej wiedzy, który może być dobry lub zły:

 

„Zdołałem zrozumieć wszystko, co czytałem o sztuce retorycznej i logice, o geometrii, muzyce i arytmetyce.
Ty wiesz, Panie Boże mój, że i bystrość pojmowania, i ostrość polemiczna Twoim są darem. Ale ja za nie
dziękować nie umiałem. I dlatego owe zdolności nie były dla mnie pożyteczne, lecz raczej zgubne. Cenną
część mego dobytku zapragnąłem uchwycić we własne ręce […]. Jakiż był dla mnie pożytek z dobrych rzeczy
(

bona res

), skoro nie posługiwałem się nimi dobrze (

non utenti bene

)?”

[21]

.

 

 

 

 

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

5 z 24

2011-03-06 23:01

background image

 

Rys. 5. Św. Augustyn modli się, spoglądając jednocześnie na model ruchu ciał niebieskich w kosmosie

[22]

 

 

Tym dobrem, jak doktor Kościoła nie przestaje podkreślać, jest najpierw sama przyrodnicza wiedza naukowa:
jest  to 

bona  res

,  rzecz  dobra  sama  w   sobie.  Chociaż  nie  jest  to  jeszcze  dobro  najwyższe,  przewyższa  je

bowiem ta Prawda, którą jest sam Bóg, to jednak należy je docenić jako wiedzę o stworzeniu. Jest to ważne,

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

6 z 24

2011-03-06 23:01

background image

gdyż   w   kontekście   katolickiej   kultury   łacińskiej   przełomu   IV   i   V   stulecia   cały   czas   jest   mowa   o   wiedzy
zdobytej na wieki przed czasami Augustyna przez pogańskich Greków. Człowiek niezależnie od wyznawanej
wiary  ma  udział  w  podobieństwie do  Boga  przez  rozumną  naturę i  może odkrywać  obiektywne prawdy o
przyrodzie.   Zawsze   możliwy   zły   użytek   (

non   utenti   bene

)   ze   zdobytej   wiedzy,   nigdy   wszelako   nie   może

zanegować on wartości wiedzy samej w sobie.

Wspomniane  obiektywne  dobro  wiedzy  naukowej   odnosi   się  najpierw   do  abstrakcji   matematycznej,  którą
poznaje się na zasadzie czystego rozumowania nawet bez odniesienia do materialnej rzeczywistości:

 

„Pamięć zawiera też  niezliczone  zasady i  prawa  liczb  i  wymiarów  […]. Zna je ten, kto  je  rozpoznał  –  bez
odnoszenia się do jakiegokolwiek przedmiotu materialnego – wewnątrz swojego umysłu”

[23]

.

 

Idąc   dalej,   Augustyn   rozszerza   pojęcie   prawdy   naukowej   na   zastosowanie   matematyki   do   zewnętrznego
świata. O filozofach przyrody, a więc starożytnych naukowcach pogańskich, pisze:

 

„Mówią niemało prawdziwych rzeczy o stworzeniu (

multa vera de creatura

), a Prawdy, która jest sprawczynią

stworzenia, nie potrafią szukać pobożnie, i dlatego jej nie znajdują”

[24]

.

 

Chociaż główna intencja Augustyna jest tu oczywiście duszpasterska („Bożej Prawdy nie potrafią szukać”), to
jednak  przy  okazji   możemy  odczytać   w   pełni   pozytywną  ocenę  rezultatu   badań   owych   filozofów.  Chociaż
bowiem   nie   potrafią   dojść   do   Stworzyciela,   to   o   Jego   dziele,   czyli   o   stworzeniu,   mówią   wiele   rzeczy
prawdziwych (

multa vera

).

Podobnie   wielkim   dobrem   jest   dar   zdolności   naukowych   wykorzystywany   bezpośrednio   w   naukach
eksperymentalnych.   Przy   lekturze   kolejnego   fragmentu  

Wyznań

  potrzebna   nam   będzie   umiejętność

odróżnienia  głównego,  duszpasterskiego zainteresowania Augustyna  od  tego, co  wyczytujemy  niejako  przy
okazji.   Doktor   Kościoła   krytykuje   przyrodników   za   ich   nieumiejętność   znalezienia   Boga,   ale   jednocześnie
pozytywnie ocenia rezultaty ich intelektualnych wysiłków:

 

„Pyszni Ciebie nie znajdują, choćby swoim wszędobylskim doświadczeniem zliczyli gwiazdy i ziarnka piasku
morskiego,   choćby   wymierzyli   tory   konstelacji   i   zbadali   szlaki   planet.   W   takich   badaniach   posługują   się
rozumem i talentami, które Ty im dałeś”

[25]

.

 

Augustyn z niezwykłym kunsztem wskazuje dalej na to, że Bóg jest źródłem wewnętrznej racjonalności bytu,
jak również intelektualnych zdolności umysłu ludzkiego: dzięki wspaniałemu połączeniu tych dwóch aspektów
można   odczytać   matematyczną   strukturę  rzeczywistości   fizykalnej.  Chrystus,  czyli  

Logos

  Boży,  jest   Bożym

Rozumem   stwórczym.   Zostawił   nam   swoje   ślady   w   badanym   stworzeniu   materialnym   oraz   w   umyśle
ludzkiego badacza. Przecież „przez Chrystusa i dla Niego wszystko zostało stworzone” (por. Kol 1,16), dlatego
rzeczywistość materialną można odczytać i zrozumieć. Augustyn tak pisze o astronomach badających gwiazdy
i obliczających tory ich ruchu:

 

„Chrystus  jest  Słowem,  przez  które  uczyniłeś  to  wszystko,  co  oni   zliczają,  jak  też  ich   samych.  Stworzyłeś
zarówno  tych, którzy zliczają, jak  i zmysły,  którymi  dostrzegają  to,  co zliczają,  oraz umysł,  który dokonuje
obliczeń”

[26]

.

 

Wniosek z  tych  słów jest  jasny:  Bożym  dziełem  jest cały kosmos, a także zmysły człowieka,  dzięki  którym
może   on   obserwować   ciała   niebieskie.   Dziełem   Boga   jest   też   ludzki   rozum,   który   na   podstawie   danych
zmysłowych zbliża się do prawdy o rozmiarach i strukturze kosmosu.

Augustyn,   pisząc   o   pogańskich   przyrodnikach,   wspomina   z   podziwem   matematyczną   sprawność   obliczeń
naukowych i jednocześnie eksperymentalne potwierdzenie tych badań:

 

„Dokonali licznych odkryć i na wiele lat naprzód zapowiedzieli zaćmienia Słońca i Księżyca, podając, w jakim

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

7 z 24

2011-03-06 23:01

background image

one  nastąpią  dniu,  o  jakiej  godzinie  i   czy  będą  całkowite,  czy  częściowe.  Nie  omylili  się  w   obliczeniach   i
wszystko tak się działo, jak zapowiadali. Spisali zasady, które odkryli i które możemy dziś odczytać. Na tej
podstawie  można  teraz  przepowiadać,  w   jakim   roku,  w   jakim   miesiącu,  w   jakim   dniu   i   o  jakiej   godzinie
nastąpi   zaćmienie   Księżyca   albo   Słońca   i   jaki   będzie   stopień   tego   zaćmienia.   I   tak   się   stanie,   jak
przewidujemy”

[27]

.

 

Augustyn   zauważył   jednak   też   zarozumiałość,   która   przydarza   się   ludziom   parającym   się   tego   typu
eksperymentalną  nauką:  „Na  tak  długi   czas  naprzód   przewidują  zaćmienie  Słońca,  a  swojego  aktualnego
zaćmienia nie dostrzegają. Nie  potrafią  bowiem  pobożnie zastanowić  się  nad  tym,  skąd  mają  zdolność do
badania owych zjawisk”. Zdarza się im zapomnieć, że źródłem zdolności do naukowego poznania jest sam
Bóg: „nawet  wtedy, gdy odkrywają,  że Ty ich stworzyłeś,  nie  oddają  się dobrowolnie w Twoje ręce, abyś
strzegł tego, co stworzyłeś”.

Koniecznie   też  trzeba   zauważyć,  że   Augustyn   z  własnego  doświadczenia  z  czasów   młodości   wiedział,  jak
wielką   siłę   odstręczania   od   religii   ma   ignorancja   naukowa   wyznawców   jakiejś   wiary   i   jak   skutecznie
zniechęca   ewentualnych   kandydatów   do  nawrócenia.  Kiedy  bowiem   zestawiał   podziwu   godne  osiągnięcia
greckich   matematyków   i   astronomów   pogańskich   z   wiedzą   manichejczyków,   dostrzegał   kompromitującą
ignorancję   tych   ostatnich.   Dociekliwemu   Augustynowi   zabrakło   u   wyznawców   manicheizmu   połączenia
prawdy o  Bogu  z prawdą  o  przyrodzie, a  przecież źródłem  wszelkiej prawdy  jest Bóg, dlatego  jednym  ze
sprawdzianów   wiarygodności   wiary   musi   być   jej   zgodność   z   wiedzą   przyrodniczą.   Co   do   twórcy   religii
manichejczyków,   Manesa   († 276),   i   jego   wywodów   odnoszących   się   do   świata   przyrody,   doktor   Kościoła
zauważył:

 

„Zachowywałem w pamięci  wiele trafnych opinii wypowiadanych przez naukowców o świecie stworzonym.
Ich obliczenia potwierdzała matematyka, regularne następstwa pór roku, jak też podległe obserwacji ruchy
gwiazd. Porównywałem te teorie z koncepcjami Manesa, który o tych samych sprawach pisał wiele i zupełnie
bez sensu. W jego pismach nie znajdowałem przekonującego wytłumaczenia takich zjawisk, jak przesilenie
dnia   z   nocą,   zrównanie   dnia   z   nocą,   jak   zaćmienia   i   inne   tego   rodzaju   zjawiska,   o   jakich   czytałem   w
książkach   należących   do   nauki   świeckiej.   Wymagano   jednak   ode   mnie   wiary   w   to,   co   [Manes]   napisał,
chociaż było to całkowicie niezgodne z zasadami matematyki i ze wszystkimi moimi własnymi obserwacjami
(

rationes numeris et oculis meis

)”

[28]

.

 

Rationes numeris et oculis

 to nic innego jak jakieś wstępne sformułowanie zasady badań naukowych, które

powinny dopasować opis matematyczny do danych pochodzących z obserwacji. Wniosek z tego fragmentu
piątej   księgi  

Wyznań

  Augustyna   jest   oczywisty:   z   własnego   doświadczenia   autor   wiedział,   jak   wyraźnie

świadczyła o niewiarygodności głoszonej nauki religijnej jej rażąca niezgodność z obserwacjami racjonalnej
nauki przyrodniczej, zupełnie niezależnie od tego, kto tę naukę tworzy, chrześcijanie czy poganie.

Augustyn   opisuje   nam   swoje   osobiste   oczekiwania   wobec   uzgodnienia   danych   Objawienia   z   danymi
naukowymi. Jednym z powodów jego fascynacji manichejskim biskupem Faustusem była „rozgłośna sława,
że  jest  to  człowiek  do  głębi  obznajomiony  ze  wszystkimi  dziedzinami  wiedzy,  a  zwłaszcza  wykształcony  w
sztukach   wyzwolonych”

[29]

.   Nauki   te   obejmowały,   jak   pamiętamy,   geometrię   i   astronomię.   Stąd   płynęło

oczekiwanie Augustyna:

 

„Księgi   manichejskie   pełne   są   rozwlekłego   bajania   o   niebie,   o   gwiazdach,   o   Słońcu   i   Księżycu.   Bardzo
zależało mi na tym, żeby Faustus zestawił te teorie z obliczeniami matematycznymi, z jakimi się stykałem w
innych  książkach,  i  żebym  mógł osądzić,  czy  manichejskie  teorie  są  słuszniejsze,  albo  czy  przynajmniej  są
równie prawdopodobne”

[30]

.

 

Na  marginesie można  tu  zauważyć,  że jest  możliwe,  iż nawet  słynne zdanie z Augustynowego  wstępu  do

Wyznań

: „Stworzyłeś nas, Panie, jako skierowanych ku Tobie i niespokojne jest serce nasze, póki w Tobie nie

spocznie”

[31]

,  może  pochodzić   ze  skojarzeń   z  fizyką  arystotelesowską.  Nie  można  tego  wykluczyć,  jako  że

dane   tej   teorii   fizycznej   zostały   wykorzystane   do   zobrazowania   relacji   człowieka   do   Boga   w   ostatniej,
trzynastej księdze 

Wyznań

. Najpierw Augustyn relacjonuje tam zasady dynamiki Arystotelesa:

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

8 z 24

2011-03-06 23:01

background image

 

„Ciało swoją siłą ciążenia zmierza do właściwego dlań miejsca; [ale] siła ciążenia nie zawsze pcha w dół […].
Podczas gdy kamień spada, płomień wznosi się w górę. Każda rzecz […] dąży do właściwego jej miejsca”.

 

Następnie zaś porównuje te zasady dotyczące swobodnego ruchu ciał materialnych (spadku lub wznoszenia
się) z duchową wędrówką człowieka. Osobę ludzką też charakteryzuje skłonność albo do duchowego spadku
wskutek grzechu, albo do duchowego wznoszenia się dzięki łasce:

 

„Moją siłą ciążenia jest miłość moja (

pondus meum amor meus

) […]. Twój dar, Duch Święty, zapala nas i

wznosimy się w górę: płoniemy i idziemy”

[32]

.

 

O ile egoistyczna miłość własna ciągnie człowieka „w dół”, o tyle ten sam człowiek, rozgrzany płomieniem
Ducha  Świętego,  może  zmienić   swoje  przyrodzone  ukierunkowanie  i   zacząć   ruch   „w   górę”.  Bożym   celem
stworzenia   człowieka   jest   więc   napełnienie   go   ogniem   Ducha,   aby   ludzkie   serce   wzniosło   się   do
zamierzonego przez Stwórcę miejsca, którym jest Bóg. Dopóki tam się nie znajdzie, nie przebywa w swoim
naturalnym miejscu i dlatego nie może spocząć, podobnie jak kamień, który sztucznie utrzymywany jest w
odległości od ziemi, albo płomień, który wbrew naturze uwięziony został przy jej powierzchni. Dopiero kiedy
duch człowieka zostanie uwolniony przez łaskę Boga, powróci na swoje miejsce i znajdzie spokój.

Na tej marginalnej uwadze kończymy nasze krótkie studium 

Wyznań

 św. Augustyna pod kątem poszukiwań

śladów   spotkania   duchowości   chrześcijańskiej   z   naukami   ścisłymi.   Okazało   się,   że   śladów   takich   jest
nadspodziewanie   wiele.   Młody   Augustyn   jest   człowiekiem   nie   tylko   niespokojnego   serca,   ale   także
niespokojnego intelektu. Wie, że wszystko, co prawdziwe, musi ze sobą harmonizować, że jedna prawda nie
może  być   sprzeczna  z  inną.  Dlatego  pewne  i   prawdziwe  dane  nauk  przyrodniczych   muszą  być   zgodne  z
Objawieniem chrześcijańskim, a taki nurt religijny, który w sposób jawny byłby niezgodny z matematycznym
przyrodoznawstwem, należy zdyskwalifikować. Ta ostatnia przesłanka była jednym z powodów zniechęcenia
się Augustyna do manicheizmu.

A   kiedy   późniejszy   święty   rozpoczął   już   swoje   życie   chrześcijańskie,   coraz   bardziej   umacniał   się   w   nim
światopogląd, zgodnie z którym rozum i chrześcijańska wiara wspólnie porządkują wiedzę o rzeczywistości.
Tuż po nawróceniu św. Augustyn spędził pół roku w towarzystwie najbliższej rodziny oraz przyjaciół, z dala
od miejskich metropolii, w posiadłości swojego przyjaciela Verecundusa, na północ od Mediolanu. Powstało
tam kilka jego dzieł, między innymi 

Contra academicos

 (

Przeciw akademikom

), które było rodzajem notatek z

dyskusji   przeprowadzonych   w   tym   gronie  w   listopadzie  386  roku.  Podczas  jednego  z  posiedzeń   rozmowa
zeszła  na  temat,  jak  zdefiniować   to,  co  można  uważać   za  rzetelną  naukę  (

scientia

).  Jeden   z  uczestników

dyskusji  postawił  problem,  czy  intuicje  polegające  na  odgadywaniu   myśli  albo  odnajdywaniu   zagubionych
przedmiotów można uznać za naukowe. Augustyn natychmiast sprowadził problem  do rozróżnienia wiedzy
pozornej,   jak   tego   typu   wróżbiarstwo,   i   wiedzy   rzetelnej.   A   najbardziej   przekonującym   przykładem
autentycznej   wiedzy   jest   dla   niego   zespół   sztuk   wyzwolonych,   do   których   należą   nauki   matematyczne.
Przytaczając – poruszony już zresztą wcześniej w dyskusji – przykład szarlatana i wróżbity Albicerusa oraz
inny przykład: poważnego uczonego Flaccianusa, Augustyn tak rozstrzygnął ów problem:

 

„Zapytano,   czy   Albicerius   byłby   zdolny   nauczać   gramatyki,   muzyki   i   geometrii.   Ci,   co   go   znali,   musieli
przyznać jego całkowitą ignorancję w tych dziedzinach. Dlatego Flaccianus z naciskiem upominał wszystkich,
którzy te nauki poznali, aby bez wahania bardziej ufali swojemu rozumowi niż wróżbom i aby przykładali się
do   kształcenia   umysłu   w   takich   dyscyplinach,   dzięki   którym   można   przezwyciężyć   wpływy   tajemnych   i
niewidzialnych duchów [czyli duchów wróżebnych]”

[33]

.

 

Augustyn,   który   stał   wówczas   u   progu   życia   w   wierze   chrześcijańskiej,   stanowczo   odciął   się   od
łatwowierności i fascynacji pozorną cudownością. Zdecydowanie popierał racjonalność, która obejmuje także
formalne   nauki   ścisłe.   Oczywiście   nie   ograniczał   pola   działalności   rozumu   wyłącznie   do   nich,   wręcz
przeciwnie,  wskazywał  na  to,  że  człowiek  może  pojąć   intelektem   niektóre  sprawy  dotyczące  Boga  i   wiele
zagadnień   z  dziedziny  moralności   ludzkiej.  Ale  teologia   i   moralność   powinny  współgrać   z  tym,  co  rozum
odkrywa dzięki niepodważalnym naukom matematycznym.

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

9 z 24

2011-03-06 23:01

background image

Przy końcu filozoficznej debaty spisanej w trzech księgach 

Contra academicos

 Augustyn znowu staje przed

problemem   wiarygodności   świadectwa  zmysłów   i   rozumu.  Musi   zmierzyć   się   z  popularnymi   argumentami
mającymi wykazać omylność danych zmysłowych: „Skoro ludzie śpiący i umysłowo chorzy przeżywają inny,
nierealny świat, to skąd możemy być pewni, że to nasz świat jest realny?”. W odpowiedzi znowu odwołuje się
do  pewnej   wiedzy  nauk  ścisłych:  „Wynik  mnożenia  trzy  przez  trzy  albo  podnoszenia  liczb   całkowitych   do
kwadratu jest zawsze prawdziwy, niezależnie od tego, że rodzaj ludzki chrapie”

[34]

.

c. Rzecz o metodzie: czytać Biblię czy badać świat?

Od  

Wyznań

  przejdźmy   do   biblijnych   komentarzy   Augustyna,   zawierających   znacznie   bardziej   wnikliwe

refleksje   na   temat   wzajemnych   relacji   nauk   przyrodniczych   i   Objawienia   Bożego,   zwłaszcza   w   kwestii
interpretacji   opisu   stworzenia  świata  z  Księgi   Rodzaju.  Wielki   doktor   Kościoła  zostawił   świadectwo  swojej
lektury tego biblijnego tekstu w arcyciekawym dziele, które powstawało na raty przez jakieś piętnaście lat.
Jego tytuł brzmi 

De Genesi ad litteram, czyli O dosłownym znaczeniu Księgi Rodzaju. Zredagowane

 zostało

ostatecznie   mniej   więcej   w   latach   415-416   w   dwunastu   księgach.   Komentarz   ten   zalicza   się   do
najważniejszych   dzieł   Augustyna   i   zawiera   obszerny   wykład   antropologii   oraz   nauki   o   stworzeniu   na
podstawie analizy trzech pierwszych rozdziałów Starego Testamentu.

Oprócz tego powstały jeszcze dwa inne, znacznie wcześniejsze opracowania Augustyna na ten temat:

– De Genesi contra manichaeos

, czyli 

Komentarz do Księgi Rodzaju przeciw manichejczykom

,

 

napisany około

389 roku, gdzie stosuje na przemian interpretację dosłowną i alegoryczną,

– 

De  Genesi   ad   litteram   liber   imperfectus

  (

Niedokończony  dosłowny  wykład   Księgi   Rodzaju

),  zawierający

komentarz do pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju; ten tekst został napisany około 393 roku.

Stajemy   przed   pytaniem   w   najwyższym   stopniu   intrygującym:   Co   właściwie   Augustyn   miał   na   myśli,
twierdząc, że dokona 

dosłownej

 lektury Księgi Rodzaju? Ten starożytny święty zaczyna obiecująco, zmierzając

od razu dokładnie w tę stronę, która tak często interesuje dzisiejszego czytelnika: „Zacząłem omawiać Pismo
Święte   według   zwykłego   znaczenia   faktów   historycznych”

[35]

.   Wygląda   to   na   zapowiedź   rozważań,   jak

przebiegały kolejne etapy tego wydarzenia, które nazwano w Biblii stworzeniem świata, czyli co 

działo się

podczas   kolejnych   dni   stworzenia.   Augustyn   jeszcze   wyraźniej   stawia   sprawę   w   późniejszym   omówieniu
swoich pism, gdzie na temat swego komentarza do biblijnego opisu stworzenia pisze:

 

„Tytuł   tej   księgi  

O   dosłownej   interpretacji   Księgi   Rodzaju

  ma   oznaczać   interpretację,   która   nie   jest

alegoryczna, ale opiera się na faktach widzianych w realiach historycznych”

[36]

.

 

Z takim właśnie zamysłem badawczym Augustyn już w pierwszej części swojej refleksji o Księdze Rodzaju
wskazuje   na   ogólne   zasady   metodologiczne

[37]

.   Przypomina   oczywisty   fakt,   że   wśród   niechrześcijan

spotykamy   często   specjalistów   nauk   przyrodniczych,   którzy   wiele   wiedzą   „o   ziemi,   o   niebie,   o   innych
elementach   tego   świata,   o   ruchu   i   pozycji   gwiazd,   o   ich   rozmiarach   albo   wzajemnym   położeniu,   o
zaćmieniach Słońca i Księżyca”. Według naszej terminologii byliby to fizycy i astronomowie, a każdy z nich
„wiedzę swoją uważa za absolutnie pewną na podstawie rozumowania lub doświadczenia”.

Następnie   nasz   doktor   Kościoła   przedstawia   „wielkie   szkody   i   niebezpieczeństwo,   gdyby   chrześcijanin
wygadywał głupstwa” w obliczu wymienionych specjalistów, „rozprawiając o tym i łudząc się, że przekazuje
orędzie Pisma Świętego”. W takich przypadkach „należy za wszelką cenę unikać sytuacji, gdy inni, widząc, że
chrześcijanin   myli   się   –  jak  to  się   mówi   –  o  całe   niebo,  z  trudem   powstrzymywaliby  śmiech”.   Przy  tym
„najbardziej zawstydzające jest nawet nie to, że wyśmiewają się z człowieka, który błądzi, ale że ci, którzy nie
podzielają naszej wiary, myślą, że to nasi [biblijni] autorzy głoszą takie rzeczy, a wtedy – z wielką szkodą dla
tych, o których zbawienie zabiegamy – krytykują tych autorów jako niedouczonych i odrzucają ich”. Jednym
słowem, nic gorszego niż snucie niedouczonych rozważań z dziedziny astronomii, fizyki lub biologii i fałszywe
wspieranie  ich   autorytetem   Pisma   Świętego,  jeśli   tekst   biblijny  nie   ma  na   celu   przekazywania   tego  typu
informacji.   Taki   chrześcijanin   nie   tylko   narazi   się   na   śmieszność   w   oczach   uczonych,   ale   w   dodatku
niesłychanie utrudni sprawę ewangelizacji środowiska naukowego. Badacze przyrody wyrobią sobie bowiem
przekonanie,   że   orędzie   biblijne   jest   sprzeczne   z   oczywistą   prawdą   naukową,   a   więc   jest   po   prostu
niewiarygodne.

Wyrządzona  w   ten   sposób   szkoda  będzie  niepowetowana.  Oto  co  się  stanie,  gdy  będzie  się  przekonywać
przyrodników   do  wiary  za   pomocą   argumentów   stojących   w   jawnej   sprzeczności   z  wynikami   naukowego

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

10 z 24

2011-03-06 23:01

background image

rozumowania lub eksperymentu:

 

„Jeśli przychwycą chrześcijanina na błędzie w tych sprawach, które świetnie znają, jeśli usłyszą, jak wygłasza
on swoje niemądre opinie, powołując się na nasze Pismo Święte, jakże będą mogli uwierzyć temu Pismu,
gdy mówi o zmartwychwstaniu umarłych, o nadziei życia wiecznego i o królestwie niebieskim, skoro uważają
stronice  Biblii  za  pełne  błędów   w   tych   sprawach,  które  możne  poznać   przez  doświadczenie  i  niezawodne
rozumowanie?”

[38]

.

 

Sytuacja taka jest całkiem godna pożałowania, kontynuuje Augustyn.

 

„Nie sposób wprost wyrazić, jakim źródłem kłopotów i smutku dla roztropnych wierzących są tacy lekkomyślni
i zarozumiali chrześcijanie, kiedy zostaną przychwyceni na opiniach błędnych i fałszywych przez tych, którzy
nie uznają autorytetu Pisma Świętego”

[39]

.

 

Najgorsze zaś, gdy chrześcijanie tacy trwają w nierozumnym uporze i brną dalej w dyskusję, która coraz to
bardziej kompromituje wiarę:

 

„Wtedy, aby obronić to, co jawnie fałszywie mówili z lekkomyślną nieroztropnością, próbują powoływać się
na Pismo Święte jako dowód. Nawet cytują z pamięci całe długie fragmenty, o których myślą, że wspierają
ich wypowiedzi, «nie rozumiejąc ani tego, co mówią, ani na czym się opierają» (1 Tm 1,7)”

[40]

.

 

Pamiętamy   już   z   naszej   wcześniejszej   lektury  

Wyznań

,   że   Augustyn   systematycznie   powoływał   się   na

przykład   pogańskich   astronomów   i   matematyków:   osiągnięcia   umysłu   w   poznawaniu   matematycznych
regularności przyrody są przecież ponadwyznaniowe, a nawet w ogóle ponadreligijne. Wynika z tego ważny
wniosek   egzegetyczny:  interpretacja   Biblii   musi   się   rozwijać   wraz   z  rozwojem   nauk   przyrodniczych.   Aby
zrozumieć duchowe orędzie opisu stworzenia ze Starego Testamentu, trzeba znać wyniki nauk ścisłych. Ich
zdobycze należą do koniecznego wyposażenia chrześcijanina starającego się o pełne zrozumienie Objawienia.
Dlaczego? Gdyż w rozważaniu różnych możliwych wyjaśnień fragmentów biblijnych trzeba brać pod uwagę i
taką okoliczność, że któraś teologiczna hipoteza znajdzie się w „konflikcie z niezawodną prawdą naukową”.
Zamiast upierać się przy rzekomo „biblijnej nauce”, trzeba wtedy po prostu uznać, że nauczanie, które mylnie
przyjmowaliśmy,  „nigdy  nie   znajdowało  się   w   Piśmie   Świętym,  ale   było  tylko  opinią   ludzką   wynikającą   z
niewiedzy”

[41]

.  W  ocenie  tego,  co  faktycznie  przekazuje  biblijne  orędzie  o  stworzeniu,  trzeba  będzie brać

pod   uwagę   postępy   nauki.   W   całym   swoim   egzegetycznym   wysiłku   Augustyn   konsekwentnie   starał   się
trzymać tej zasady.

Na   marginesie  warto  zauważyć,  że   różne   praktyczne   propozycje  zrozumienia  jakiegoś  konkretnego  tekstu
biblijnego przez św. Augustyna mogą daleko  odbiegać od tego, co wiemy  dzisiaj.  Na przykład w  dziele 

O

państwie Bożym

 (

De civitate Dei

) twierdził, że „na zasadzie Pisma Świętego liczymy niecałe sześć tysięcy lat

od stworzenia człowieka”

[42]

. Ale czy mamy to zrozumieć jako próbę stawiania biblijnej dosłowności wyżej

niż  obserwacji   naukowych?   Nic   podobnego!   Za  jego  czasów   żadne   badania   naukowe  nie   wskazywały  na
dłuższe istnienie rodzaju ludzkiego na ziemi. Sam Augustyn w uzasadnieniu tej opinii wcale nie twierdzi, że
tekst biblijny jest w tej materii rozstrzygający. Wręcz przeciwnie, podejmuje problem sformułowany tak: Czy
inne   pisma   opowiadające   się   za   znacznie   dłuższym   czasem   istnienia   człowieka   są   wiarygodne?   A   jego
odpowiedź   jest   najzupełniej   zgodna   z   tym,   czego   oczekiwalibyśmy   po   metodzie   naukowej:   sięga   po
pogańskie dokumenty historyczne, egipskie i greckie, porównuje podawane przez nie datowanie, szacuje ich
wiarygodność i na tej podstawie ocenia, ile lat trwa ludzka historia.

Co dla nas jest ważne: Augustyn właśnie 

zestawia

 dane biblijne z pozachrześcijańskimi wynikami badań (w

tym przypadku – nauk historycznych), aby skonfrontować jedne i drugie i wyciągnąć stosowne wnioski. Nie
mając w owych czasach do dyspozycji żadnych innych naukowych metod oceny wieku ludzkości, Augustyn
odwołuje  się  do  jedynego  źródła  pisanego,  na  jakim   mógł   się  opierać   w   swoich   badaniach.  Dane  źródeł
egipskich,  podających   na   przykład   osiem   tysięcy  lat   trwania   państwa   perskiego,  ocenia   jako  przesadne  i
nieprawdopodobne. Natomiast „greckiej rachubie czasu wierzyć musimy, ponieważ nie przekracza ona liczb
prawdziwych,   zawartych   w   naszych   księgach   prawdziwie   świętych”

[43]

.   Wydaje   się   jasne,   że   gdyby   św.

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

11 z 24

2011-03-06 23:01

background image

Augustyn żył w innej epoce i miał dostęp do innych metod określenia wieku rodzaju ludzkiego, na pewno
odwołałby   się   do   nich   i   z   nimi   konfrontowałby   tekst   biblijny,   aby   ustalić,   jaki   wynik   jest   bardziej
prawdopodobny. Nie konkretne 

wyniki

 refleksji Augustyna nas tu interesują, ale przyjęta przez niego 

metoda

.

Wnioski   zależą   od   aktualnego   stanu   badań   przyrodniczych,   będą   się   więc   nieustannie   zmieniać   wraz   z
rozwojem badań naukowych; natomiast ta zasada egzegetycznej metody biblijnej pozostaje zawsze ta sama i
jest aktualna do dziś. Należy badać świat i w świetle niepodważalnych wyników badań przyrodniczych czytać
Biblię i ją interpretować.

d. Więcej pytań niż odpowiedzi

Augustynowe   dzieło  

De   Genesi   ad   litteram  

jest   bardzo   obszerne:   ma   dwanaście   ksiąg.   Co   najbardziej

zadziwia dzisiejszego czytelnika, co rzuca się wprost w oczy po otwarciu tego tekstu – to przeogromna liczba
zawartych   w   nim   pytań.   W   pierwszych   trzech   księgach   jest   ich   już   ponad   sto   trzydzieści!   O   czym   to
świadczy? Że Augustyn bynajmniej nie uzurpował sobie roli dostarczania gotowych odpowiedzi w kwestiach
nauk przyrodniczych. Wręcz przeciwnie: podsuwał raczej tropy dla refleksji filozoficznej i teologicznej, ale nie
tylko:  zachęcał  też  do  stawiania  pytań   dotyczących   wprost  dziedziny  badań   natury.  Niektóre  z  tych   pytań
znajdują u niego natychmiastową odpowiedź, niekiedy zgoła nieoczekiwaną. Na przykład po sformułowaniu
problemu, jakiego rodzaju głosu użył Bóg, kiedy powiedział: „Niech się stanie światłość” (Rdz 3,1), i kto był
odbiorcą tego głosu, Augustyn odpowiada po prostu: „Nie zaprzątajmy sobie głowy takimi nonsensami”

[44]

.

Inne pytania są jednak poważniejsze. Wbrew tendencjom dzisiejszych fundamentalistów biblijnych Augustyn
unika zdecydowanych odpowiedzi co do kolejności, długości i charakteru etapów powstawania świata. Wręcz
przeciwnie,  jego  traktat  o  Księdze  Rodzaju   wygląda  raczej  jak  seria  setek  pytań   pozostających   często 

bez

odpowiedzi

.   Komentarz   Augustyna,   zamiast   sprawiać   wrażenie   wykładu   posiadanej   już   wiedzy,   wygląda

raczej na antologię pytań, a nawet zagadnień naukowych do rozwiązania w przyszłości przez badaczy natury.

Taki styl pisania teologicznego nie wszystkim się dzisiaj podoba. Niektórzy w naszych czasach oczekują, że z
lektury Biblii uzyskają jednoznaczną i prostą odpowiedź na temat historii kosmosu. Oczekiwania te sprawiają
czasami wrażenie, że czytanie Pisma Świętego miałoby zastąpić naukowe badania przyrodnicze. Zdaje się, że
z tego samego powodu już w V wieku nie wszyscy odczuwali zadowolenie z lektury 

De Genesi ad litteram

.

Dlatego przy końcu swojej intelektualnej pracy dotyczącej kolejnych dni stworzenia Augustyn – uprzedzając z
góry zarzuty czytelnika – pisze:

 

„Ktoś powie: «Cóż przyniosła młocka całego tego traktatu? Jakie ziarno wydobyłeś? Dlaczego wydaje się, że
wszystko   ukryte   jest   pod   tyloma   pytaniami?   Przyjmijże   w   końcu   jedną   z   interpretacji,   którą   uznałeś   za
możliwą!»”

[45]

.

 

Co   kryje   się   za   tymi   zarzutami   kierowanymi   pod   adresem   Augustyna   przez   niecierpliwych   czytelników?
Zapewne jest to natarczywe dopominanie się o proste i jednoznaczne przełożenie nauki biblijnej na wnioski,
które dziś nazwalibyśmy przyrodniczymi. Ale Augustyn prowadzi czytelnika w inną stronę. Zdaje się twierdzić:
niech  

przyrodnicy

  badają   przyrodę,   naszym  

teologicznym

  zadaniem   jest   przyjęcie   ich   nauki   –   jeśli   jest

racjonalnie   uzasadniona   i   rzetelna   –   i   w   jej   świetle   prowadzenie   refleksji   opartej   na   zasadzie   zgodności
obiektywnych danych nauk ścisłych z teologiczną wykładnią Bożego Objawienia.

Augustyn   odpowiada   cierpliwie,  że   owszem,  podczas  swojej   analizy  Księgi   Rodzaju   wydobył   ziarno  Bożej
nauki. Ale nie polega ono na udzielaniu łatwych odpowiedzi, do których można by dojść na skróty, czytając
Biblię  

zamiast

  obserwowania   nieba   i  

zamiast

  obliczania   ruchów   ciał   niebieskich.   Nie,   dojście   do   prawdy

wymaga 

zestawiania

  biblijnej,  a  więc   teologicznej

 

nauki   o  Bogu   i   o  Jego  dziele  z  przyrodniczą  wiedzą  o

otaczającej nas naturze, aby dojść do harmonii prawdy. Z tonu wypowiedzi Augustyna możemy się domyślać,
że  wtedy  –  podobnie  jak  to  bywa  i   dzisiaj   –  w   gronie  badaczy  natury  zdarzali   się  ludzie  polemizujący  z
chrześcijańską wiarą:

 

„Pożywnym ziarnem, do którego dotarłem, jest to: nauczyłem się, że łatwo jest odpowiedzieć według nauki
naszej   wiary   tym   wszystkim,   którzy   chcieliby   poniżać   Pismo   Święte.   Jeśli   mogą   oni,   na   podstawie
wiarygodnego świadectwa, dowieść jakichś faktów z dziedziny nauki przyrodniczej (

de natura rerum

), wtedy

pokażemy im, że nie jest to sprzeczne z naszą Biblią”

[46]

.

 

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

12 z 24

2011-03-06 23:01

background image

A   fundamentalistom   biblijnym   swoich   czasów   wielki   ojciec   Kościoła   cierpliwie   wskazywał   niedostatki   ich
interpretacji Objawienia:

 

„W sprawach, o których mówi Pismo Święte, a które są niejasne i przekraczają nasze horyzonty, możliwe są
niekiedy różne interpretacje bez zagrożenia dla wiary, którą otrzymaliśmy”

[47]

.

 

Ludziom, którzy chcieliby wyciągać bardzo zdecydowane wnioski przyrodnicze z biblijnego tekstu, głosił: „nie
należy zajmować stanowiska tak pospiesznie i uparcie, bo gdyby dalszy postęp wiedzy podważył nasze opinie,
wtedy   wraz  z  nimi   i   my  też  byśmy  upadli”.   Pod   koniec   życia   św.   Augustyn,  patrząc   po   latach   na   treść
swojego   komentarza   do   opisu   stworzenia,   przypomina   trzeźwo:   „w   mojej  

Dosłownej   interpretacji   Księgi

Rodzaju

 więcej postawiłem pytań, niż udzieliłem odpowiedzi”

[48]

. Zwracał przy tym uwagę na istnienie osób,

które idą na łatwiznę i 

zastępują

 naukowe badania recytacją biblijnych wersetów, łudząc się przy tym, że

upierając   się  przy  swoich   wyobrażeniach   o  jednoznaczności  Biblii   w   kwestiach   powstania  naszego  świata,
przysłużą się w ten sposób Bożej sprawie. Ludziom takim przypominał:

 

„Nie byłaby to walka o nauczanie płynące z Biblii, ale o nauczanie nasze własne: pragnęlibyśmy nagiąć jej
nauki do naszych, podczas gdy to nasze nauki winniśmy nagiąć do Pisma Świętego”

[49]

.

 

Warto zauważyć, jak daleko tu jesteśmy od wcześniejszego o dwa stulecia Tertuliana, który reprezentował
(zresztą zawsze marginalny w chrześcijaństwie) nurt wiary z pogranicza irracjonalizmu: „Cóż wspólnego mają
Ateny   i   Jerozolima?   Akademia   i   Kościół?”

[50]

.   Tertulian   przeciwstawiał   w   ten   sposób   Ateny   nauczaniu

biblijnemu (Jerozolima); filozoficzne osiągnięcia platońskiej Akademii przeciwstawiał zaś wierze Kościoła; co
sprawiało wrażenie, że według niego jedno nie miało nic wspólnego z drugim. Św. Augustyn reprezentuje
zupełnie   inne   podejście:   przyrodoznawcze   osiągnięcia   akademickie   są   wspólnym   skarbem   ludzkości,   tak
pogan, jak i chrześcijan. Należy je z wdzięcznością przyjąć i wykorzystać przy wyjaśnianiu Pisma Świętego. W
historii Kościoła zdecydowanie zwyciężył nurt augustiański – to św. Augustyn jest uznanym i świętym ojcem
Kościoła, a nie Tertulian.

A oto przykład zastosowania przez samego Augustyna zasady racjonalności w interpretacji Pisma Świętego.
W  swoim  komentarzu  doszedł do słów  Starego  Testamentu: „Bóg  rzekł: «Niechaj  się  stanie  światłość!».  I
stała  się  światłość.  Bóg,  widząc,  że  światłość   jest  dobra,  oddzielił   ją  od   ciemności”  (Rdz  1,3-4).  Problem
interpretacyjny rodzi się stąd, że powstanie naturalnych źródeł światła, czyli słońca, księżyca i gwiazd, jest
wspomniane dopiero w dalszych wersetach, w czwartym dniu stworzenia (w. 14-18). Skąd więc wzięło się
światło przed stworzeniem słońca?

Mogło   to   być,   według   Augustyna,   albo   światło   duchowe   (czyli   promienista   Boża   obecność),   albo   jakieś
przedsłoneczne  światło  materialne  (czyli  takie,  jakie  znamy  z  codziennego  życia,  ale  niepochodzące  z  ciał
niebieskich). W innym swoim dziele, 

O państwie Bożym

, stawia jeszcze inne hipotezy w tej kwestii: „A może

też tą nazwą światłości oznaczone jest państwo święte, złożone z aniołów i świętych duchów?”

[51]

 – wtedy

oznaczałoby  to  stworzenie  aniołów.  Dopóki  Augustyn   rozważa  możliwość   stworzenia  przez  Boga  światła  w
sensie duchowym, wie, że jest to sprawa wiary. Gdy jednak przechodzi do problemu ewentualnego istnienia
światła  materialnego  przed   stworzeniem   słońca,  od   razu   zmienia  ton,  wskazując   na  potrzebę  konfrontacji
takiej hipotezy z danymi przyrodniczymi:

 

„Nie   będzie   nic   sprzecznego   z   wiarą   w   takim   przypuszczeniu,   chyba   że   bezbłędna   prawda   [nauk
przyrodniczych] zaprzeczy temu. Gdyby zaś tak się stało, to by znaczyło, że nauczania tego nie było nigdy w
Piśmie Świętym, ale była to tylko opinia wysunięta wskutek niewiedzy człowieka”

[52]

.

 

Powodem   tej   sytuacji   jest   fakt,   że   „omawiane   tu   słowa   biblijne   wyjaśnia   się   na   wiele   sposobów”.   Ich
przyrodniczy sens nie jest wcale jednoznaczny. Dlatego:

 

„Niebezpieczny   jest   wielce   błąd   słabych   braci,   którzy   odpadają,   gdy   słyszą   przeciwnych   wierze   krytyków
debatujących w sposób uczony i wymowny o teoriach astronomicznych albo o sprawach dotyczących materii

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

13 z 24

2011-03-06 23:01

background image

świata”

[53]

.

 

Tacy   „słabi   bracia”,   wprowadzeni   w   błąd   przez   swoją   własną   niewiedzę,   utożsamiają   swój   własny
fundamentalizm biblijny z nauką Bożą, a wskutek tego zaczynają uważać krytyków wiary za stojących wyżej
od chrześcijan.

 

„I patrzą na nich jak na ludzi wielkich; napełniają się też wzgardą dla tych ksiąg [biblijnych], które napisano
dla dobra ich dusz, a chociaż dla ich pożytku spisano te księgi, to teraz zaledwie mogą je znieść”

[54]

.

 

Starożytny   fundamentalizm   biblijny   –   jeśli   wolno   nam   w   sposób   anachroniczny   użyć   tego   pojęcia   w
odniesieniu   do  IV   czy  V   wieku   –   miał   więc   w   opinii   św.  Augustyna   fatalne   skutki   nie   tylko  dla   sprawy
ewangelizacji świata nauki, ale także dla stałości wiary samych chrześcijan, wystawionych w pluralistycznym
społeczeństwie   owych   czasów   na   konfrontację   ze   środowiskiem   przyrodników   krytycznych   wobec
chrześcijaństwa. Właściwa postawa duchowa wymaga uwolnienia się najpierw od takiego fundamentalizmu,
a następnie zachęca do czerpania pełnymi garściami z osiągnięć nauk przyrodniczych. Ich zdobycze pomogą
w czytaniu i zrozumieniu Biblii.

e. Kreacjonista czy ewolucjonista?

Pytanie,   czy   Augustyn   był   kreacjonistą,   czy   ewolucjonistą,   to   oczywiście   czystej   wody   anachronizm.   Nie
można   zasadnie   odnosić   pojęć   naukowych   ukształtowanych   w   XIX   wieku   do   sytuacji   intelektualnej
wcześniejszej   o   półtora   tysiąca   lat.   Ale   to   nieco   prowokacyjne   sformułowanie   pozwoli   nam   może   się
zorientować, w jaką stronę warto iść we współczesnych debatach o kreacjonizmie i ewolucjonizmie, gdy się
chce podjąć duchową ścieżkę intelektualną wyznaczoną nam przez św. Augustyna.

W   kwestii   danych   przyrodniczych   Augustyn   wskazuje   wielokrotnie   na   potrzebę   odwoływania   się   do
udokumentowanej wiedzy naukowców. W związku z tym możemy potraktować jego dzieło jako prekursorską
intuicję zapowiadającą powstanie w przyszłości licznych przyrodniczych kierunków badawczych. Interesujące
są   uwagi   Augustyna,   które   w   tym   sensie   możemy   powiązać   z   takimi   aktualnymi   dziś   zagadnieniami
naukowymi, jak teoria ewolucji czy wynoszący miliardy lat wiek wszechświata. Dziś wiedza związana z tymi
problemami   wydaje   się   w   pewnych   środowiskach   sprzeczna   z  wiarą.  Czy  było  tak  również  w   przypadku
Augustyna? Wydaje się, że raczej nie. Pożyteczne będzie w tym momencie bliższe przyjrzenie się, co może
znaczyć   postulat  

dosłownego

  rozumienia   Pisma   Świętego,   mając   cały   czas   w   pamięci   metodologiczny

program Augustyna w wyjaśnianiu opisu stworzenia z Księgi Rodzaju:

 

„Podejmuję   tu   interpretację   nie   alegoryczną,   ale   opartą   na   faktach   rozpatrywanych   w   ich   historycznej
realności. W moim dziele więcej jest pytań niż odpowiedzi. A i tak tylko nieliczne odpowiedzi można uznać za
ostateczne, gdyż wszystkie inne są przedstawione w ten sposób, że wymagają dalszego pogłębienia”

[55]

.

 

W dzisiejszym świecie wydaje się nam często, że „dosłowne rozumienie Biblii”, zwłaszcza w odniesieniu do
opisu   stworzenia,  zakłada  wiarę,  iż  w   ciągu   sześciu  dni  trwających   po  dwadzieścia  cztery  godziny  zostały
powołane do istnienia wszystkie aktualnie istniejące gatunki roślin i zwierząt; miałoby to się stać jakieś sześć
tysięcy lat temu. Sam Augustyn w innych swoich pismach niekiedy skłaniał się ku takim poglądom. Nie było
to przecież sprzeczne z ówczesnym stanem wiedzy przyrodniczej. Ale wcale nie uważał, że niezbicie wynika
to z tekstu Księgi Rodzaju.

W   komentarzu   Augustyna   do   tej   starotestamentowej   księgi   niejednokrotnie   spotykamy   metaforyczne
rozumienie wielu słów biblijnego opisu stworzenia. Dziś nas to zaskakuje, tym bardziej gdy stale pamiętamy,
że Augustyn nazwał swój traktat „dosłownym – 

ad litteram

 – rozumieniem Księgi Rodzaju”. Oto na przykład

stwierdza:  „w   rozumie,   który   został   oświecony,  powstaje   nowy  stan   i   to  właśnie   możemy   rozumieć   jako
światło, które zostało stworzone, kiedy Bóg powiedział: «Niech się stanie światło»”

[56]

. Równie zaskakujące

interpretacje   znajdziemy   zresztą   w  

Wyznaniach

:   „Na   początku   stworzenia   rzekłeś:   «Niech   się   stanie

światłość!» – i stała się światłość. Myślę, że słowa te dotyczą stworzenia duchowego”

[57]

.

A oto inny przykład starożytnego „dosłownego” rozumienia Biblii. Augustyn, rozważając sześć etapów opisu
stworzenia w postaci sześciu kolejnych dni, pisze: „Biblia oddziela w swoim opowiadaniu to, czego Bóg nie
oddzielił w swoim akcie stwórczym”

[58]

. Słowa te oznaczają, że podział na dni stworzenia i na kolejne akty

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

14 z 24

2011-03-06 23:01

background image

powoływania do życia coraz to nowych stworzeń wcale nie musi odzwierciedlać historycznych realiów: może
to być jedynie szata literacka. Jednym słowem: Biblia, mówiąc (

Scriptura loquendi

), dzieli na etapy to, czego

Bóg, czyniąc (

Deus faciendi

), nie rozdzielał, gdyż było to jednym stwórczym aktem. Według naszych odczuć

nie jest to „dosłowne rozumienie Pisma”. Ale według tego starożytnego chrześcijanina – jest.

Podobnie   nie  będzie   dla   Augustyna   nic   „niedosłownego”  w   takiej   interpretacji:  „A   może   przez  «pierwszy
dzień   stworzenia»   trzeba   rozumieć   wszelki   czas?   może   obejmuje   on   wszystkie   wieki?”

[59]

.   Tak   na

marginesie:  kiedy  spotykamy  pewnych   chrześcijan   mających   dostęp   do  dzisiejszej  wiedzy  przyrodniczej,  a
wciąż spierających się o to, czy świat powstał w ciągu sześciu dni, ogarnia nas uczucie zażenowania, gdy
porównamy to z poziomem starożytnej dyskusji, do której zaprasza nas św. Augustyn.

Sięgnijmy   jeszcze   na   chwilę   do   poznanych   już   poprzednio   wiadomości   o   interpretacji   Księgi   Rodzaju   w
Tradycji chrześcijańskiej. Mamy tu przecież sytuację nieco podobną do wcześniejszej o sto pięćdziesiąt lat,
panującej w teologicznej szkole Orygenesa: nie należy mniemać, że Bóg dosłownie sadził drzewa, nawet jeśli
czytamy, że „zasadził ogród Eden na wschodzie” (Rdz 2,8). Nie należy przyjmować, że wykonywał inne tego
typu zajęcia przy stwarzaniu świata. Nie taki jest sens 

dosłowności

 biblijnej księgi.

Sens   dosłowny,   historyczny,   niejako   kronikarski,   trzeba   dopiero   odszukać,   i   to   w   ścisłej   współpracy   ze
specjalistami nauk przyrodniczych. Oto kolejny przykład zastosowania tej zasady w praktyce: kiedy Augustyn
proponuje rozwiązanie problemu kolejności stwarzania światłości, ciemności, dni i nocy, nagle czyni ważne
zastrzeżenie: „Ale jeśli będę coś takiego twierdzić, obawiam się, że wyśmieją mnie zarówno ci, którzy więcej
wiedzą na ten temat, jak i ci, którzy sami zbadają, jak się rzeczy mają”

[60]

. Wniosek: ta kwestia wymaga

konsultacji  z  ekspertami.  Poznawanie historycznego sensu  opisu  stworzenia  musi  przebiegać w harmonii  z
wiadomościami   dostarczonymi   przez   świat   nauk   przyrodniczych.   A   wraz   z   postępem   nauk   także   nasze
rozumienie sensu opisu stworzenia będzie się pogłębiać.

Wynika stąd ważny postulat na nasze czasy. Naczelnym problemem przy dzisiejszej lekturze Księgi Rodzaju
wydaje   się   zagadnienie   ewolucji.  Jeśli   dziś  Kościół   i   jego  teologowie   przyjmują   możliwość   ewolucji,  to  –
twierdzi   się   niekiedy   –   tylko   dlatego,   że   Kościół   musiał   ustąpić   wobec   postępów   nauki   i   zmienił   swoje
nauczanie   pod   presją   dziewiętnastowiecznego  darwinizmu   oraz  dwudziestowiecznego  neodarwinizmu.  Czy
św. Augustyn zgodziłby się z tym?

Augustyn rzuca ciekawe światło na to zagadnienie przy omawianiu roli Ducha Świętego w dziele stworzenia.
Autor zauważa, że o ile „tłumaczenie greckie i łacińskie mówi o Duchu Świętym, że 

unosił się

 nad wodami”,

to „w języku aramejskim, który jest zbliżony do hebrajskiego, słowo to nie oznacza unoszenia się, ale raczej

wysiadywanie

”. Nasz ojciec Kościoła wskazuje nawet wyraźniej: „jest to podobne do zachowania ptaka, który

wysiaduje   jajka,   czy  kwoki   pomagającej   pisklętom   w   rozwoju   przez  ciepło   swojego  ciała,  wskutek   jakby
uczucia miłości”

[61]

.

Współczesny czytelnik  zapewne zauważy  tu  ujęcie przypominające nieco dzisiejsze pojęcie  ewolucji (słowo

evolutio

  po   łacinie   oznacza   przecież   po   prostu  

rozwój

).   Stworzenie   przez   Boga   nie   jest   z   konieczności

pojmowane   tylko   jako   natychmiastowe   „wywołanie”   z   nicości   w   gotowym   kształcie,   ale   również   jako
stopniowy rozwój stworzeń dzięki ożywczej mocy Bożej.

Augustyn ilustruje rolę Boga w dziele stworzenia taką pouczającą analogią:

 

„Powiadamy, że miasta, na przykład Rzymu lub Aleksandrii […], nie zbudowali rzemieślnicy i budowniczowie,
lecz królowie, których wolą te miasta zostały zbudowane − o ileż bardziej Boga możemy nazwać założycielem
natur”

[62]

.

 

Można   to   nazwać   rozróżnieniem   przyczyny   fizycznej   i   metafizycznej   albo   przyczyny   bezpośredniej   oraz
ostatecznej. Nie należy sądzić, że chrześcijańscy teologowie nieodmiennie tłumaczyli biblijne wyrażenie „Bóg
uczynił”  w   sensie  cudu   zdziałanego  bezpośrednio  przez  Boga  bez  udziału   przyczyn   pośrednich.  Np.  Boża
obietnica:   „Mówię   miastom   judzkim:   […]   Ja   podniosę   je   z   ruin”   (Iz   44,26)   w   Jerozolimie   za   czasów
Nehemiasza została zrealizowana rękami budowniczych (por. Ne 2,17-18).

Boże działanie może się realizować przez pośrednictwo istot przez Niego stworzonych. Na nasze współczesne
wyczucie takie ukryte działanie Boga jest jakby słabsze niż działanie przez bezpośredni cud stworzenia. Ale
niekoniecznie musimy mieć rację. Na wyczucie wielkich intelektualistów chrześcijańskich minionych wieków
było właśnie odwrotnie: według późniejszego o setki lat św. Tomasza z Akwinu potęga jakiejś przyczyny jest

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

15 z 24

2011-03-06 23:01

background image

tym   większa,   im   dalej   rozciąga   się   jej   działanie

[63]

.   Oznacza   to,   że   Bóg   realizujący   swoje   plany  

za

pośrednictwem

 innych stworzonych przez siebie bytów jawi się jako 

doskonalszy

, a nie jako mniej doskonały.

W dziedzinie przyrody dziś nazywamy to działaniem przez prawa natury: prawa genetyki czy matematycznie
ujęte prawa fizyki, przez dynamikę biologiczną odzwierciedloną w długiej historii życia na Ziemi.

Powrócimy zatem jeszcze na chwilę do intuicji Augustyna odnoszących się do stworzenia istot żywych. Rzecz
jasna, nie możemy oczekiwać, że doktor Kościoła zabierze głos w sprawach, które stały się aktualne dopiero
w XIX wieku. U schyłku starożytności nikt przecież nie zdawał sobie sprawy ani z ogromnej długości historii
życia   na   Ziemi,   ani   z   jego   ewolucyjnej   zmienności.   Po   lekturze   tekstów   św.   Augustyna   mamy   prawo
spodziewać   się  raczej   ogólnego  poglądu   na   sposób   działania   Boga  w   procesie  stworzenia.  Augustyn   bez
wątpienia  dopuszczał   możliwość,  że  pierwotne  stworzenie  Boże  obejmowało  gatunki  istot,  które  miały  się
faktycznie pojawić dopiero w przyszłości. Jak to było możliwe? „W ciałach ożywionych – wyjaśnia nam św.
Augustyn   –  została  zaszczepiona  pewna  naturalna  siła  oraz,  by  tak  powiedzieć,  uprzednio  zasiane  i  jakby
zaplanowane zalążki organizmów mających powstać w przyszłości”

[64]

.

Nieco   podobnie   wyjaśniał   możliwy   proces   powstania   roślin:   „w   ziemi   została   stworzona,   rzec   można,   w
sposób potencjalny natura traw i drzew”

[65]

. Z jednej strony przekonywał, że dosłowność biblijnego opisu

domaga się przyjęcia, iż Bóg stworzył wszystko w ciągu pierwotnych dni stworzenia. Z drugiej jednak strony
zakładał, że pewne gatunki pozostawały w materii tworzącej ziemię jedynie przyczynowo. Tak jak w ziarnie
zawsze jest już zawarta cała roślina, choć musi się dopiero z niego rozwinąć z biegiem czasu, by można ją
było  dostrzec,  tak  samo  pierwotne  stworzenie  mogło  zawierać   przyszłe  gatunki,  choć   początkowo  ukryte:
miały   się   rozwinąć   dopiero   później

[66]

.   Stworzona   materia   ziemi   miałaby   więc   moc   wytworzenia   w

przyszłości różnych gatunków roślin

[67]

.

Jest to pewna wizja możliwości ewoluowania życia, niestojąca w opozycji do idei stworzenia ani dosłowności
biblijnego opisu, ale wręcz przeciwnie, zakładająca głębsze rozumienie stwórczej potęgi Boga.

 

f. Dosłowność biblijnej alegorii

Dość rozpowszechniony jest dziś pogląd, że starożytni i średniowieczni chrześcijanie nieodzownie wyznawali
wiarę w stworzenie świata w ciągu nader krótkiego czasu. Bardzo pouczające okaże się w tej mierze kolejne
odwołanie do Augustynowych tekstów. Wrócimy na chwilę na sam początek jego dzieła o Księdze Rodzaju.
Tam   gdzie   współczesny  czytelnik  mógłby  się   spodziewać   ze   strony   starożytnego   komentatora   ostrożnego
pytania o to, czy w biblijnej narracji o sześciu dniach stworzenia może 

nie wszystko

 jest kronikarską narracją,

tam – ku naszemu zdziwieniu – Augustyn pyta:

 

„Jakie znaczenie 

oprócz alegorycznego

 mają słowa: «Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię»? Czy niebo i

ziemia   zostały   stworzone   na   początku   istnienia   czasu?   czy   jako   pierwsze   ze   stworzeń?   czy   też   w   tym
Początku, którym jest Jednorodzony Syn Boży?”

[68]

.

 

Starożytny doktor Kościoła nie zaczyna swojego traktatu od przekonania – jak może się to dziś wydawać – że
omawiany tekst ma przede wszystkim dosłowne, historyczne znaczenie, wręcz przeciwnie: to raczej znaczenie
alegoryczne jest dla niego oczywiste, a sensu dosłownego trzeba dopiero mozolnie się doszukiwać. I wcale
nie jest jasne, że odpowiedź łatwo da się znaleźć. Może przyniosą ją dopiero dociekania przyszłych pokoleń.

Podobnie   słowa:   „ciemności   były   nad   powierzchnią   bezmiaru   wód”   –   czy   też   „nad   otchłanią”   (

super

abyssum

), jak wtedy tłumaczono Rdz 1,2 – skłaniają go do postawienia następującego problemu: „Czy nie

powinniśmy rozumieć tego jako metafory oznaczającej życie, które jest bezkształtne, jeśli nie zwróci się ku
Stworzycielowi?”

[69]

. Dalej można się zorientować, jak dosłownie Augustyn pojmował swoje wyjaśnienia, gdy

się  przytoczy  jego  myśli  na  temat  znaczenia  słowa  „woda”  (nad   którą  „unosił  się  Duch   Boży”  –  Rdz  1,2):
„może   termin   «woda»   oznaczał   całość   materialnego  stworzenia?”,  a  może   „oznaczał   pewien   rodzaj   życia
duchowego,   jak   gdyby   jeszcze   płynnego?”

[70]

.   Kiedy   zaś   nagromadził   kilka   pytań   idących   za   daleko   w

kierunku literalnego odczytywania szczegółów biblijnego opisu, nagle – jakby reflektując się – pisze: „ale to
jest już chyba niedorzecznie cielesny sposób myślenia (

absurda carnalis cogitatio

)”

[71]

.

Nasz   ojciec   Kościoła   nieco   wyraźniej   podejmuje   dyskusję   na   ten   temat   w   innym   swoim   dziele   (którego
tematyka   tylko   marginalnie   dotyczy   Księgi   Rodzaju),   mianowicie   w   dziele  

O państwie   Bożym

:   „[Są   tacy,

którzy] utrzymują, że świat wprawdzie został przez Boga uczyniony, lecz nie ma początku co do czasu”, tak

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

16 z 24

2011-03-06 23:01

background image

że  „świat  uczyniony  był   nie  w   czasie,  lecz  razem   z  czasem”

[72]

.  Ma  to  oznaczać,  że  świat  miałby  istnieć

nieskończenie długo. Augustyn wprawdzie nie zgadza się z tą opinią, lecz wcale nie uważa jej za absurdalną,
lecz uważa, że taką możliwość należy przedyskutować.

Rozpatrując   kwestie  chronologiczne,  raz  jeszcze  wypadnie  nam   się  zadziwić   w   obliczu   tego,  co  Augustyn
pojmował  jako  swoje  zadanie  przy  pisaniu   traktatu   o 

dosłownym   rozumieniu

  Pisma  Świętego:  „Być   może

przez «dzień [stworzenia]» należy rozumieć wszelki czas, być może wszystkie przemijające wieki są zawarte
w   tym   słowie;   […]   interpretacja   ta   wskazywałaby,   że   uczynienie   wieczoru   oznacza   grzech   stworzeń
rozumnych, a uczynienie dnia – odnowienie ich”

[73]

.

W innej interpretacji Augustyn również sugeruje metaforyczne znaczenie „wieczorów” i „poranków”: „Wieczór
owych trzech dni przed stworzeniem ciał niebieskich można zasadnie rozumieć jako koniec każdego etapu
pracy stworzenia, a ranek – jako wskazówkę nowej, nadchodzącej pracy”

[74]

. Jak w dziesiątkach i setkach

innych podobnych miejsc konkluduje pytaniem i nie udziela odpowiedzi: „Jakie to były dni, niełatwe to, albo i
zgoła niemożliwe nawet do pomyślenia, tym bardziej do powiedzenia”

[75]

.

W związku z uzgodnieniem szczegółów biblijnego opisu Augustyn zastanawia się także trzeźwo i konkretnie
nad   konstrukcją  kosmosu.  Zauważa  względność   pojęcia  dnia  i   nocy:  przecież  kiedy  na  jednej   półkuli   jest
dzień, to na przeciwległej półkuli panuje noc:

 

„Kiedy słońce osiągnęło południe – u nas jest dzień; kiedy zaś w swym biegu osiągnęło północ – u nas jest
noc,   ale   przecież   nie   możemy   powiedzieć,   że   w   tym   innym   regionie   [kuli   ziemskiej]   nie   ma   wtedy
słonecznego światła – chyba że oddamy się fantazjom poetów, wierzących, iż słońce zanurza się w oceanie, a
rankiem wynurza się z drugiej strony”

[76]

.

 

Odrzuciwszy   fantastyczne   i   mityczne   wyjaśnienia   poetyckie,   znów   zadaje   serię   pytań   inspirowanych
szczegółami   opisu   stworzenia   i   mogących   posłużyć   za   spis   projektów   badawczych   dla   przyrodników
przyszłych pokoleń:

 

„Czy jakieś światło [niezależne od słonecznego] oświeca wyższe regiony [kosmosu], które są dalekie od Ziemi
i dla nas są niewidoczne?”

[77]

„Czy  jest  możliwe,  aby  woda  w   stanie  rozrzedzonym,  jako  chmura,  pokryła  ziemię,  a  potem   zebrała  się,
stawszy się gęstą [skropliła], i w ten sposób odsłonił się suchy ląd?”

[78]

.

 

Stawia pytania – i nie udziela na nie odpowiedzi. Zostawia to przyrodnikom. Przy czym zakres jego wyobraźni
w stawianiu hipotez kosmologicznych jest zdumiewający.

Nasz autor wielokrotnie powracał też do problemu, w jaki sposób w stworzeniu świata odzwierciedla się Boża
mądrość.  „Na  początku  uczyniłeś  niebo  i  ziemię”  (por.  Rdz  1,1),  pisze  Augustyn   i  szukając  odpowiedzi  na
pytanie o naturę tego nieba, wysuwa przypuszczenie: „z pewnością owo niebo nad niebiosami (Pwt 10,14),
które  na   początku   uczyniłeś,  to  jakiś  twór,  który  jest   czystym   rozumem”

[79]

.  Powraca  do  tego  dalej,  na

przykład   w   słowach:  „mówi  się  tu   o  owym   niebie  nad  niebiosami,  niebie  intelektualnym”

[80]

.  Rozum   jest

początkiem stworzenia, a zatem we wszystkich stworzonych dziełach odzwierciedla się mądrość Boża, dlatego
też badanie stworzonego świata prowadzi do poznania Bożego zamysłu, a przez to pośrednio do poznania,
choć w niewielkim stopniu, samego Boga.

 

g. Dopełnienie miary piękna

Czas   na   kilka   słów   podsumowania   owego   niespodziewanego   dla   nas   stylu   „dosłownego  interpretowania”
biblijnego  opisu   stworzenia  przez  wybitnego  starożytnego  chrześcijanina,  który  –  przypomnijmy  –  wywarł
absolutnie dominujący wpływ na następujące po nim wieki Kościoła zachodniego.

Pierwszy wniosek dotyczy umiejętnego rozdzielania przez św. Augustyna problematyki teologicznej prawdy o
stworzeniu od przyrodniczego opisu

 

tego, co wydarzyło się w historii wszechświata od jego początku. Wynika

z tego oczywiście także postulat rozwoju interpretacji opisu stworzenia z 

Genesis

, w miarę jak w przyszłości

będą się rozwijać nauki przyrodnicze. Puszczając wodze fantazji, doktor Kościoła zastanawia się nawet, jak
wyglądałby jego własny opis stworzenia świata, gdyby miał go napisać:

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

17 z 24

2011-03-06 23:01

background image

 

„Gdybyś to mnie nakazał napisać Księgę Rodzaju, pragnąłbym gorąco, aby był mi dany taki talent literacki
[…],  żeby  ci,  którzy  już  rozumieją, w  jaki  sposób  Bóg  stwarza, mogli znaleźć w zwięzłych  słowach  Twego
sługi   potwierdzenie   każdego   trafnego   wniosku,   do   jakiego   doszli   rozumowaniem.   Gdyby   zaś   w   świetle
prawdy   ktoś   inny   wyciągnął   odmienny   wniosek   –   żeby   w   owych   słowach   i   takie   znaczenie   można   było
wyczytać”

[81]

.

 

Dlatego apele Augustyna o współgranie wiary i rozumu nie oznaczają bynajmniej negowania, że naturalny
rozum aktywny w naukach przyrodniczych jest autonomiczny wobec objawionej wiary chrześcijańskiej. Wręcz
przeciwnie, zobaczmy, w jak mistrzowski sposób Augustyn rozgranicza te zagadnienia:

 

„Gdy [autorzy biblijni] oznajmiają nam o czymś słowami, mogą pośród nas powstać dwa rodzaje sporu: spór
o to, jak naprawdę było, i spór o to, co właściwie chce powiedzieć ów pisarz. Czym innym jest zastanawianie
się, jak się dokonało stworzenie, a czym innym jest badanie, co Mojżesz […] chciał powiedzieć tym, którzy
mieli go czytać lub słuchać”

[82]

.

 

W   równie   mistrzowskich   słowach   nasz   doktor   Kościoła   wskazuje   na   dwie   postawy   nie   do   pogodzenia   z
chrześcijaństwem.  Pierwsza  dotyczy  ludzi  odrzucających   dane  nauk  przyrodniczych,  gdyż  –  jak  twierdzą  –
Biblia uczy czegoś innego, niezgodnego z tymi naukami. Druga postawa byłaby charakterystyczna dla osób
podważających   za   pomocą   argumentów   przyrodniczych   natchniony  charakter   Pisma   Świętego.  Poza   tymi
dwiema skrajnościami wszystkie inne interpretacje – jak uczy Augustyn – są dopuszczalne:

 

„Co się tyczy pierwszego rodzaju sporu – niech odejdą ode mnie wszyscy, którzy fałsz biorą za wiedzę. Co się
tyczy drugiego rodzaju – niech odejdą ode mnie wszyscy, którzy mniemają, że Mojżesz głosił nieprawdę”

[83]

.

 

Po drugie, wbrew spotykanym  dziś  fundamentalistycznym  postulatom, aby tekst  biblijny miał zawsze tylko
jedno   znaczenie,   zwłaszcza   co   do   dni   stworzenia,   Augustyn   zachowuje   godną   podziwu   otwartość   na
najrozmaitsze   kierunki   wyjaśniania   biblijnego   tekstu,   z   których   wszystkie   mogą   być   zgodne   z   zamysłem
Ducha Świętego, od którego pochodzi natchnienie Pisma. Augustyn rezerwuje przede wszystkim miejsce na

przyszłe   interpretacje

,   jemu   osobiście   oczywiście   jeszcze   nieznane,   zapewne   więc   i   takie,   które   będą

formułowane pod wpływem naukowych hipotez:

 

„Wśród   takiej   rozmaitości   twierdzeń   […]   niechże   sama   Prawda   tezy  te   uzgodni   […].  Czemu   Mojżesz  nie
miałby mieć na myśli i jednego, i drugiego, skoro obie opinie są prawdziwe? A jeśliby ktoś dostrzegł w jego
słowach jeszcze trzecie albo i czwarte znaczenie, albo dowolną liczbę znaczeń, czemu nie mielibyśmy przyjąć,
że Mojżesz dostrzegł wszystkie te znaczenia? […] Kiedy zapisywał owe słowa, uświadamiał sobie wszystkie
owe prawdy i rozmyślał nad nimi: zarówno te, jakie my zdołaliśmy w nich odnaleźć, jak i te, których odnaleźć
jeszcze nie zdołaliśmy ani teraz jeszcze nie umiemy odkryć, które jednak są w tych słowach zawarte”

[84]

.

 

Kiedy  pisze,  że  są  tam   i  takie  rzeczy,  które  „sam   Bóg   miał  objawić   przyszłym   pokoleniom”

[85]

,  Augustyn

wyraźnie wspomina taką możliwość, że pełniejsze zrozumienie słów biblijnego opisu stworzenia zdobędziemy
dopiero   w   odległej   przyszłości.   Prawdy   zawarte   w   tekście   Pisma   „można   wykładać   rozmaicie,   i   to   bez
wypaczenia i błędu, gdyż można nadawać zdaniu wiele różnych i niesprzecznych z prawdą interpretacji”

[86]

,

stwierdza. Przyszłe zrozumienie tekstu biblijnego nie musi być równoważne z tym, jaką wiedzą przyrodniczą
dysponował   człowiek   spisujący   przed   wiekami   Księgę   Rodzaju.   Po   podaniu   kilku  

różnych

  sposobów

rozumienia słów: „Na początku  stworzył Bóg  niebo  i ziemię” Augustyn w  ten właśnie sposób  wskazuje na
możliwość dalszego rozwoju rozumienia Pisma:

 

„Póki   każdy  z  nas  się  stara,  jak  może,  o  to,  aby  odczytać   w   Piśmie  Świętym   taki   sens,  jaki   zamierzył   w
każdym wypadku [biblijny] autor, to cóż w tym może być złego, jeśli ktokolwiek z nas żywi takie mniemanie,
jakie Ty […] ukazujesz mu jako prawdziwe – choćby nawet nie taką treść w tym miejscu chciał wyrazić sam

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

18 z 24

2011-03-06 23:01

background image

autor?”

[87]

.

 

Wniosek kolejny dotyczy głównego znaczenia biblijnego opisu stworzenia – zupełnie niezależnego od tego,
jak zmienia się w historii rozwoju myśli ludzkiej interpretacja faktograficznej warstwy tekstu. Tym głównym
znaczeniem jest zdolność stworzonego świata do odzwierciedlania Bożej mądrości. Piękne są nie tylko dzieła
Boże wzięte każde z osobna, ale także 

ich harmonia

:

 

„Pismo  Święte  mówi  nam   siedem   razy,  że  zobaczyłeś,  iż  to,  co  uczyniłeś,  jest  dobre.  A   za  ósmym   razem
powiada  Pismo  Święte,  że  ogarnąłeś  spojrzeniem   wszystko,  co  uczyniłeś,  i   widziałeś,  że  jest   to  nie  tylko
dobre,  lecz  nawet  bardzo  dobre  […].  Rzecz,  która  się  składa  z  wielu   części,  jest   znacznie  piękniejsza  od
poszczególnych części pięknych; harmonijna kompozycja całości dopełnia miarę tego piękna”

[88]

.

 

Przekaz   Augustyna   brzmi   więc   następująco:   jakże   wielkim   nieporozumieniem   byłaby   postawa   człowieka,
który stawiałby barierę między naukami przyrodniczymi a wiarą! Jakąż stratą byłaby taka działalność rozumu
ludzkiego, który odkrywając porządek świata, nie spostrzegłby harmonii wpisanej tam przez Boga; gdyby ten
człowiek,   który   „wymierza   niebo,   liczy   gwiazdy,   waży   żywioły”,   jednocześnie   „zaniedbywał   Ciebie,   który
wyznaczyłeś każdej rzeczy miarę, liczbę i wagę”

[89]

.

Te   ostatnie   słowa   są   parafrazą   zdania   ze   starotestamentowej   Księgi   Mądrości:   „Ty   wszystko   urządziłeś
według miary i liczby, i wagi!” (Mdr 11,20). Wynika z niego wniosek być może ostateczny i najważniejszy:

 

Stworzyciel jest matematykiem i w dziele stworzenia świata posłużył się matematyką.

 

Św. Augustyn stawia bardzo trudne pytanie o powiązanie materialnego stworzenia z prawidłami matematyki.
Od razu trzeba zauważyć, że posługiwał się raczej prostymi przykładami z zakresu matematyki, jako że nie
był w żadnym sensie specjalistą ani w geometrii, ani w arytmetyce. Nie to jest jednak ważne. Istota jego
pytań   polega   nie   na   biegłości   w   naukach   ścisłych,   ale   na   sformułowaniu   problemu   wzajemnych   relacji
między   stwarzającym   podmiotem   (Bogiem),   stworzonym   przedmiotem   (światem)   i   wzorcem   stworzenia
(matematyką).

Powstaje tu wiele niezmiernie interesujących pytań: W jakim sensie matematyczny wzorzec stworzenia jest
uprzedni  wobec  materialnego świata? Czy wobec  tego zasady matematyki  są  ponadczasowe  i wieczne?  A
jeśli tak, to jaki jest ich związek z myślą samego Boga? Czy są Bożym wytworem? Czy też w jakiś sposób
obowiązują nawet samego Boga? Przy tym w jakiej mierze poznawanie matematyki pozwala człowiekowi na
zgłębianie istoty materialnego świata? I na ile pozwoli mu to na poznanie myśli samego Boga, na odczytanie
Jego planu, którym kierował  się przy stwarzaniu świata? Pytania  można by mnożyć. Ale  od  ich  wyliczania
przejdźmy teraz do sformułowań samego Augustyna.

Ten ojciec Kościoła przy lekturze Księgi Rodzaju zauważył, że liczba sześć, odgrywająca tak zasadniczą rolę w
opisie stworzenia (jest to przecież liczba dni Bożej aktywności stwórczej), jest równocześnie liczbą ważną w
arytmetyce.  Starożytni   matematycy  opisywali   ją   jako  liczbę   doskonałą,  gdyż  jest   równa   sumie   wszystkich
swoich dzielników mniejszych od niej samej (6 = 1 + 2 + 3). Augustyn zwraca na to uwagę i widzi ważny
związek  między   jednym   i   drugim.  „Powinniśmy   przypomnieć   sobie   słowa   zwrócone   do  Boga   w   pewnym
fragmencie Pisma: «Ty wszystko urządziłeś według miary i liczby, i wagi!» (Mdr 11,20)”

[90]

. Cóż to oznacza?

Że według św. Augustyna świat został urządzony według uprzednio istniejącego porządku matematycznego.
To nie dlatego liczba sześć jest liczbą doskonałą, że opis Bożych dzieł ujęty jest w schemat sześciu dni. Jest
właśnie odwrotnie:

 

„Bóg   dokonał  swych  dzieł  w  sześć  dni dlatego, że  sześć   jest liczbą  doskonałą:  liczba  ta  byłaby  doskonała
nawet w przypadku, gdyby żadne dzieła nie zostały dokonane”

[91]

.

 

Jest to idea niezmiernej wprost wagi. Świat matematycznych pojęć i reguł, takich jak liczby i ich wzajemne
powiązania,  jest  uprzedni   wobec   świata  materialnego,  przynajmniej   w   sensie  przyczynowym.  Matematyka
stała   się   wzorcem   dla   Bożego   stworzenia.   Dlatego   Augustyn   pyta   dalej,   w   jakim   sensie   wymienione   w

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

19 z 24

2011-03-06 23:01

background image

Księdze Mądrości trzy właściwości: miara, liczba i waga, są pierwotne wobec stworzonego świata, a jeśli tak,
to w jaki sposób istniały? Odpowiedź brzmi: istniały w Bogu. Dlatego zdanie: «Ty wszystko urządziłeś według
miary i liczby, i wagi» oznacza nic innego jak ubraną w język ludzki i w obrazy ludzkiej mowy następującą
ideę: „Ty wszystko urządziłeś w sobie samym”

[92]

.

Te intuicje Augustyna zaowocują w pełni dopiero w dalekiej przyszłości, po wiekach, stopniowo umacniając
w   średniowieczu   oraz   u   progu   nowożytności   ideę,   że   poznawanie   matematycznych   praw   przyrody   jest
sposobem   odczytywania planu, jakim  Bóg  posłużył  się  przy stworzeniu  świata. Jeśli  odkrywamy  w  świecie
matematyczne   regularności   (w   starożytności   było   to   możliwe   przede   wszystkim   w   badaniach
astronomicznych), to dlatego, że „Bóg jest autorem każdej reguły miary, harmonii liczb, wagi”

[93]

.

Augustyn przywołuje słowa Jezusa z Ewangelii według św. Łukasza: „Łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż
żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa” (Łk 16,17). Parafrazuje je w następujący sposób: „Łatwiej przeminą
niebo i ziemia stworzone  według  liczby sześć,  niż  miałoby się  stać  możliwe,  że  liczba  ta  nie  będzie  sumą
swoich   dzielników”

[94]

.   Świat   bytów   matematycznych   i   relacji   między   nimi   jest   wprawdzie   wieczny   i

niezmienny, ale został zastosowany do stworzenia świata bytów materialnych, które są doczesne i zmienne.

 

h. Kościół na Księżyc!

Przy końcu tej części naszej prezentacji czas na jakiś bardziej praktyczny przykład. Możemy go zaczerpnąć z

Objaśnień Psalmów

, czyli obszernego komentarza, jaki Augustyn napisał do kolejnych wersetów tej biblijnej

księgi. Przy okazji omawiania Psalmu 10 nasz święty pisze: „Przyrzekłem wam w tym psalmie rozważanie na
temat Księżyca, który bardzo odpowiednio oznacza Kościół”

[95]

. Na czym polega owe podobieństwo Kościoła

i Księżyca? Augustyn wyjaśnia to tak:

 

„Powiadają,  że  Księżyc   nie  posiada  światła  własnego,  ale  że  oświeca  go  Słońce.  […]  Zgodnie  z  tą  opinią
Księżyc oznacza Kościół, który nie posiada własnego światła, ale jest oświecony przez Jednorodzonego Syna
Bożego, który w wielu miejscach Pisma Świętego nazywany jest alegorycznie Słońcem”

[96]

.

 

Homiletyczny pomysł Augustyna polega na tym, że powołuje się na powszechnie znane wówczas obserwacje
astronomiczne. Dwa ciała niebieskie, Słońce i Księżyc, różnią się wybitnie, jeśli chodzi o źródło swego światła.
Słońce – przypomina Augustyn – samo jest źródłem swojego promieniowania: jest gorące i świeci własnym
światłem.  Księżyc   natomiast  nie  ma  swojego  światła:  jest  zimny  i   jeśli  świeci,  to  tylko  dlatego,  że  odbija
promienie  światła  słonecznego,  zresztą  zmienną  częścią  swojej   powierzchni,  raz  mniejszą,  raz  większą,  w
zależności od tego, w jakiej konfiguracji w przestrzeni znajdują się trzy kule: Ziemi, Słońca i Księżyca.

Podobieństwo Chrystusa do Słońca leży w tym, że Chrystus, jako Syn Boży, sam jest źródłem łaski. Może tą
łaską oświetlić wszystkich, którzy znajdą się w Jego zasięgu, dlatego mówi: „Ja jestem światłością świata” (J
8,12). Kościół też jest światłością: „wy jesteście światłem świata” (Mt 5,14) – ale w innym sensie: członkowie
Kościoła  jedynie 

odbijają

  światło  Chrystusa,  do  tego  w   różnym   stopniu,  w   zależności  od   swojej  duchowej

kondycji.   W   skrajnym   przypadku,   choćby   ktoś   nawet   był   w   Kościele,   może   w   ogóle   nie   odbijać   światła
Chrystusa:

 

„Dalej trzeba zapytać, w jaki sposób w tym psalmie rozumie się «zaćmienie Księżyca» […]. Można to odnieść
do   tych   grzeszników,   którzy   są   w   Kościele,   a   przy   nadarzającej   się   okazji   owego   zaćmienia   Księżyca
dopuszczają się licznych grzechów”

[97]

.

 

Dla dzisiejszego czytelnika jest rzeczą niezmiernej wagi, że na ten właśnie tekst Augustyna powołał się Jan
Paweł   II   w   swoim   liście  

Novo  millennio  ineunte

;  wspomniane   tu   pojęcie  

mysterium   lunae

  to  „tajemnica

Księżyca” wyjaśniająca istotę Kościoła:

 

„Nowe stulecie i nowe tysiąclecie rozpoczynają się w świetle Chrystusa. Nie wszyscy jednak widzą to światło.
Naszym zadaniem, porywającym i trudnym, jest być Jego «odblaskiem». Na tym polega 

mysterium lunae

,

które ojcowie Kościoła chętnie czynili przedmiotem swej kontemplacji, wskazując w nim symbol zależności od
Chrystusa-Słońca, którego światło Kościół odzwierciedla. Wyrażali w ten sposób to samo, co mówił Chrystus,

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

20 z 24

2011-03-06 23:01

background image

gdy przedstawiał samego siebie jako «światłość świata» (por. J 8,12), a zarazem wymagał od uczniów, aby
byli «światłem świata» (Mt 5,14). To zadanie napawa nas bojaźnią, gdyż mamy świadomość słabości, która
sprawia,  że  często  nasze  życie  traci   blask  i   pełne  jest   cieni.  Możemy  je  jednak  spełnić,  jeśli   staniemy  w
świetle Chrystusa i będziemy umieli otworzyć się na łaskę, która czyni nas nowymi ludźmi”

[98]

.

 

Dla   dopełnienia   obrazu   warto   dodać,   że   Augustyn   –   jak   zawsze   czerpiąc   obficie   z   rzetelnego   dorobku
naukowego przyrodników swoich czasów – zdecydowanie odrzuca pseudonaukowy zabobon, choćby nawet
występował on pod szyldem racjonalizmu i wiedzy. Oto co w tych samych komentarzach do Psalmów ma do
powiedzenia na temat astrologów: „Siedzą i liczą gwiazdy, przestrzenie, bieg, obroty, badają ruchy, opisują,
wyciągają   wnioski.  Wydają   się  wielcy,  uczeni   […].  Mówią:  będziesz  cudzołożnikiem,  gdyż  taka   jest   twoja
Wenus!”

[99]

.   O   ile   więc   prawdziwa   wiedza   astronomiczna   służy   Augustynowi   za   skarbiec   przykładów

kaznodziejskich, o tyle pseudowiedza astrologicznych wróżbitów zasługuje jedynie na wyśmianie.

 

* * * * *

Stało się już banałem powtarzanie, że mizerny stan nauk przyrodniczych oraz matematyki w średniowieczu
miałby wynikać z niechętnego nastawienia pierwotnego Kościoła do rozumu. Pół biedy, jeśli jest to po prostu
bezrefleksyjne powtarzanie obiegowych poglądów. Gorzej, jeśli staje się to częścią akademickiej edukacji. „W
pierwszych wiekach naszej ery występował narastający wrogi stosunek hierarchii Kościoła do nauki greckiej,
którą zwalczano jako naukę pogańską”, czytamy w poważnej uniwersyteckiej publikacji, i dalej: „przypadało
to  na  koniec  epoki  starożytności,  ale  zwykle  ten   problem   jest  dyskutowany  we  wstępie  do  średniowiecza,
ponieważ był jednym z przyczynków do upadku kultury antycznej”. Tamże przekonuje się również czytelnika,
jakoby  Orygenes  (185-254)  wskutek  przekonania,  że  nauka  powinna  przyczyniać   się  do  objaśniania  Pisma
Świętego,   „został   pozbawiony   kapłaństwa,   a   nawet   wtrącony   do   więzienia   i   torturowany”;   oraz   że
reprezentatywne dla św. Augustyna (354-430) jest wypowiadanie się co najwyżej „mniej wrogo wobec nauki”

[100]

.

Ten zasmucający poziom edukacji na temat relacji wiary i nauki w dawniejszych wiekach Kościoła jest – jak
widać – w najlepsze powielany u progu kolejnego stulecia. Tym ważniejsze staje się poznanie autentycznych
wysiłków   ojców   pierwotnego   Kościoła   w   kierunku   cierpliwego   harmonizowania   wiary   chrześcijańskiej   z
osiągnięciami   nauk   przyrodniczo-matematycznych.   Święty   Augustyn   pozostaje   tu   niedościgłym   wzorem   i
niestety nawet dziś nie zawsze naśladowanym przykładem.

[1]

  „Der   biblische   Schöpfungsglaube,   der   uns   den   Weg   zu   einer   Zivilisation   der   Vernunft   gezeigt   hat”,

Benedykt XVI, słowa wygłoszone podczas kolokwium odbywającego się w Castel Gandolfo 1-2 IX 2006 roku,
w:  S.O.  Horn   (red.), 

Schöpfung   und   Evolution:  Eine  Tagung   mit  Papst  Benedikt  XVI   in   Castel   Gandolfo

,

Augsburg 2007, s. 161.

[2]

 Augustyn, 

Contra Felicem manichaeum

, I, 9.

[3]

 Augustyn, 

Contra Felicem manichaeum

, I, 10.

[4]

 Augustyn, 

Contra Felicem manichaeum

, I, 10.

[5]

 Por. N. Cipriani, 

Le Doctor gratiae et la connaissance du monde sensible

 (wywiad przeprowadzony przez

L. Cappellettiego), „30 Jours” (2006) nr 11, s. 52-56. Nello Cipriani jest profesorem Patrystycznego Instytutu
Augustinianum i specjalizuje się w ideach św. Augustyna.

[6]

 Ch. Schönborn, 

Chance or Purpose?

, San Francisco 2007, s. 79.

[7]

 A.K. Wróblewski, 

Historia fizyki…

, s. XV.

[8]

 Tamże, s. 50.

[9]

 „Quidquid homo extra didicerit: si noxium est, ibi damnatur; si utile est – ibi invenitur”, Augustyn, 

De

doctrina christiana

, II, 42 (63).

[10]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 18 (28).

[11]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 21 (32).

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

21 z 24

2011-03-06 23:01

background image

[12]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 38 (56).

[13]

 Augustyn, 

List 14

, 4.

[14]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 39 (58).

[15]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 40 (60).

[16]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 40 (61).

[17]

 Augustyn, De doctrina christiana, II, 42 (63).

[18]

 Augustyn,

 Confessiones

, I, 16 (25-26).

[19]

 Augustyn, 

Confessiones

, IV, 3 (4). Tego samego słowa „matematycy” używał też np. św. Hieronim w

odniesieniu   do   astrologów,   kiedy   zachęcał,   aby   w   sposób   kompetentny   pisać   „przeciw   matematykom”,
Hieronim, 

Commentariorum  in Danielem  prophetam  liber unus

,  I;  por.  O.  Pedersen, 

The Two Books…

,  s.

164.

[20]

 Augustyn, 

Confessiones

, IV, 16 (30).

[21]

 Augustyn, 

Confessiones

, IV, 16 (30).

[22]

 Ilustracja za: http://www.augustinus.it/iconografia/index.htm (2008).

[23]

 Augustyn, 

Confessiones

, X, 12 (19).

[24]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 3 (5).

[25]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 3 (3).

[26]

  Łac.  „fecisti   ea   quae   numerant   et   ipsos  qui   numerant   et   sensum,  quo  cernunt   quae   numerant,  et

mentem, de qua numerant”, Augustyn, 

Confessiones

, V, 3.

[27]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 3.

[28]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 3 (6).

[29]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 3 (3).

[30]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 7 (12).

[31]

 Łac. „fecisti nos ad te et inquietum est cor nostrum, donec requiescat in te”, Augustyn, 

Confessiones

, I,

1 (10).

[32]

 Augustyn, 

Confessiones

, XIII, 9 (10).

[33]

 Augustyn, 

Contra academicos

, I, 7,21.

[34]

 Augustyn, 

Contra academicos

, III, 11,25.

[35]

 Łac. „secundum proprietatem rerum gestarum”, Augustyn, 

De Genesi ad litteram libri duodecim

, I, 17

(34).

[36]

 Augustyn, 

Retractationes

, II, 24.

[37]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 19 (39).

[38]

 Łac. „experiri, vel indubitatis  numeris percipere potuerunt”, Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I,  19

(39).

[39]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 19 (39).

[40]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 19 (39).

[41]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 19 (38).

[42]

 Augustyn,

 De civitate Dei

, XII, 10.

[43]

 Augustyn,

 De civitate Dei

, XII, 10.

[44]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 21 (41).

[45]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 21 (41).

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

22 z 24

2011-03-06 23:01

background image

[46]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 21 (41).

[47]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 18 (37).

[48]

 Augustyn, 

Retractationes

, I, 18.

[49]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 18 (37).

[50]

 Tertulian, 

De praescriptione haereticorum

, VII.

[51]

 Augustyn, 

De civitate Dei

, XI, VII.

[52]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 19 (38).

[53]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 20 (40).

[54]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 20 (40).

[55]

 Augustyn, 

Retractationes

, II, 24.

[56]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 17 (32).

[57]

 Augustyn, 

Confessiones

, XIII, 3 (4).

[58]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 15 (29).

[59]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 17 (33).

[60]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 10 (21).

[61]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 18 (36).

[62]

 Augustyn, 

De civitate Dei

, XII, 25.

[63]

 Tomasz z Akwinu, 

Summa theologiae

, I, VII, 1,3.

[64]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, III, 14 (23).

[65]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, III, 14 (23).

[66]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, V, 4 (9).

[67]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, V, 4 (11).

[68]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 1 (2).

[69]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 1 (3).

[70]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 5 (11).

[71]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 2 (5).

[72]

 Augustyn, 

De civitate Dei

, XI, 4 i 6.

[73]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 17 (33).

[74]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 17 (35).

[75]

 Augustyn, 

De civitate Dei

, XI, VI.

[76]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 10 (21).

[77]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 11 (23).

[78]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, I, 12 (26).

[79]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 9 (9).

[80]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 13 (16).

[81]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 26 (36).

[82]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 23 (32).

[83]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 23 (32).

[84]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 30-31 (41-42).

[85]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 32 (43).

[86]

 Augustyn, 

Confessiones

, XIII, 24 (37).

[87]

 Augustyn, 

Confessiones

, XII, 18 (27).

[88]

 Augustyn, 

Confessiones

, XIII, 28 (43).

[89]

 Augustyn, 

Confessiones

, V, 4 (7).

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

23 z 24

2011-03-06 23:01

background image

[90]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, IV, 3 (7).

[91]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, IV, 7 (14).

[92]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, IV, 3 (7).

[93]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, V, 22 (43).

[94]

 Augustyn, 

De Genesi ad litteram…

, IV, 7.

[95]

 Augustyn, 

Enarrationes in Psalmos

, 10,3.

[96]

 Augustyn, 

Enarrationes in Psalmos

, 10,3.

[97]

 Augustyn, 

Enarrationes in Psalmos

, 10,4.

[98]

 Jan Paweł II, 

Novo millennio ineunte

, 54.

[99]

 Augustyn, 

Enarrationes in Psalmos

, 140,9.

[100]

 A.K. Wróblewski, 

Historia fizyki…

, s. 49-50. Jedyną informacją, jaką zdobędzie czytelnik tej publikacji co

do przekonań chrześcijańskich teologów na temat kształtu Ziemi w całym pierwszym tysiącleciu Kościoła, jest
stwierdzenie, że według jednego z pisarzy pogląd o kulistości Ziemi jest absurdalny, a według drugiego świat
przypomina skrzynię, s. 50-51.

 

Rozdział II "Jak św. Augustyn dosłownie zrozumiał Księgę Rodzaju"

http://www.tillit.pl/siema.1/index.php?view=article&catid=50:ciek-nau...

24 z 24

2011-03-06 23:01