background image

Współpraca sowiecko-nazistowska

Pierre de Villemarest

Fragment książki "Żródła finansowania komunizmu i nazimu"

Oficyna Wydawnicza "Fulmen Poland" 

KOMUNIŚCI I NAZIŚCI BRATAJĄ SIĘ OD 1925

Rzut oka na rzeczywisty stan gospodarki niemieckiej

 

w latach 1919-1933 pozwala 

zrozumieć mechanizm,

 

którego naprawdę skorzysta jedynie Hitler. Wszystko to

 

zaczęło 

się w latach 1920-1924, w wyniku spekulacji

 

prowadzonych raz za razem na słabnącej 

marce. Przemysł niemiecki pozostał jednak nietknięty, brakowało mu

 

jedynie kapitału, 

aby wrócić na prostą drogę.

 

W Stanach Zjednoczonych, w Londynie, w wielu krajach, 

które pozostały neutralne, nie brakowało kapitałów, które należało gdzieś ulokować. 
Niemcy wydawały się pociągające - pod warunkiem, że nie upadłyby w wyniku 
rewolucji lub nie rozpadłyby się w separatyzmie, który w 1919 przejawił się w wielu 
prowincjach.

F.D.Roosevelt

 

- jeden ze spekulantów marką

Pod tym względem socjaliści niemieccy byli absolutne zgodni z wysoką finansjerą, 
przemysłowcami, sztabem generalnym i nawet junkrami pruskimi. A wszyscy razem ze 
Sprzymierzonymi. Stąd carte blanche dana na utrzymanie 70 tysięcy żołnierzy, a 
następnie, w Traktacie Wersalskim, na Reichswehrę

 

w sile 100 tysięcy ludzi, 

pozwalającą generałowi Gronerowi, a później Hansowi von Seeckt, na przywrócenie 
porządku.

 

W tym czasie, to jest od 1920 do 1924, wytrawni spekulanci zaczęli pchać się 

do Niemiec, gdzie inflacja doszła do tego stopnia, że jakikolwiek drobny posiadacz 
silnych walut mógł zgromadzić fortunę. Na jedną markę w 1913 przypadało 15 marek w 
1921, a następnie 45,7 marki w 1922. W styczniu 1923 będzie to 4279, w lipcu 84 150, a 
dwakroć tyle pod koniec roku. Stąd widok arcybogatych spekulantów dźwigających 
walizy banknotów, aby wykupić towary, na które przeciętny Niemiec nie mógł sobie 
pozwolić. Ze swą walutą cudzoziemcy inwestowali za niską cenę w przemysł i handel. 
„To wsparcie - zauważa para belgijskich historyków, J. i J.H.Pirenne

 

- pozwoliło na 

natychmiastowe wyciągnięcie przemysłu niemieckiego z trudności finansowych. W ten 
sposób, w rok po zakończeniu wojny, konkurencja niemiecka pojawiła się znowu na 
rynkach zagranicznych."

 

Jedną z osób, które odniosły największe korzyści z pierwszych 

spekulacji marką od 1921 do 1923, był Franklin Delano Roosevelt, co przypomniał w 
1975 historyk A.Sutton

 

w pracy poświęconej Wall Street. Otóż Roosevelt założył był w 

Kanadzie spółkę „United Europeen

 

Investors" (UEI), wyspecjalizowaną w inwestycjach 

w Niemczech. Jeszcze raz biurowiec przy 120 Broadway w Nowym Jorku posłużył za 
podporę do tych operacji; tam właśnie Roosevelt usadowił swą własną fundację „Warn 
Spring Foundation" i tu mieli siedzibę jego wspólnicy z „UEI" (między innymi Max 
Warburg), od 1917 jednego ze źródeł finansujących rewolucję rosyjską.

 

Wśród nich 

również Wilhelm Cuno, ówczesny prezes „Hamburg-America Line" (HAPAG). Otóż w 
1921 Cuno

 

został kanclerzem Weimaru...

background image

Wszyscy kanclerze „germano-amerykańscy"

Związany z tym olbrzymim zespołem finansowym niemiecko-amerykańskim, Cuno 
wywodził się z niemieckiej Partii Ludowej (65 deputowanych), reprezentującej wysoką 
finansjerę niemiecką. Rządził z poparciem socjalistów i różnorakich liberałów z 
centrum, rozpoczynając kombinacje, które wiodły dużo dalej niż aspekt, o którym mowa 
wyżej.

 

Podczas gdy w rzeczywistości fabryki zbrojeniowe, które miały być 

rozmontowane, potajemnie wywożono za granicę zwłaszcza do ZSSR, Turcji i Holandii 
- koalicja Cuno

 

prowadziła kampanię przeciw reparacjom wojennym przewidzianym w 

Traktacie Wersalskim. I jakby dla pokazania niemożności płacenia, Cuno

 

kazał przez 

dwa lata drukować banknoty z taką gorliwością, że w lecie 1923 podał się do dymisji, 
aby uniknąć odpowiedzi na kłopotliwe pytania.

 

Jego polityka zagraniczna była taka 

sama, jak jego poprzednika Josefa Wirtha, który opuścił urząd kanclerza, aby wejść do 
rady „Stowarzyszenia Studiów dla Podjęcia Handlu ze Wschodem" obok Otto Deutscha 
i Waltera Rathenau, współdyrektorów

 

trustu „AEG", jednego z trzech beneficjantów 

planu Dawesa

 

po 1924.

 

Otóż „AEG" stał się jednym z głównych filarów finansowych 

NSDAP, już to bezpośrednio, już to przez filię „Osram", trust lamp. Niemożliwe, aby nie 
wiedziano o tym w Nowym Jorku, skoro „International General Electric", którego 
dyrektorami byli Gerard Swope

 

(finansował Roosevelta i jego projekty New Dealu) i 

Owen Young, stanowił jedną i tę samą firmę z „AEG".

 

Gustaw Stresemann, kanclerz na 

miejsce Cuno

 

od sierpnia do października 1923, będzie ministrem spraw zagranicznych 

aż do 1929. Był on, tak jak jego poprzednik, zwolennikiem integracji wielkiego 
przemysłu pod kierownictwem państwa i współpracy z ZSSR. Prusak, protestant i 
zdecydowany pangermanista, Stresemann

 

marzył o aneksji Austrii i zniszczeniu Polski. 

Od 1914 należał on do „Niemiecko-Amerykańskiej Unii Handlowej".

 

Po Wirthcie, 

Cuno, Rathenau

 

obracamy się ciągle 

tych samych kręgach niemiecko-amerykańskich i 

w tych samych perspektywach.

Schacht: ciągłość

Stresemann

 

był monarchistą. Związany z Ludendorffem, podczas wojny specjalista w 

sprawach marynarki wojennej, popierał on do ostatka ideę wojny na morzu lub raczej w 
głębinach, dzięki łodziom podwodnym. Ożeniony z bardzo bogatą Żydówką z 
berlińskich przemysłowców, był od 1919 zwolennikiem socjalizmu, który głosił 
Rathenau. Ale, tak jak ten ostatni, uważał, że rewolucja powinna przyjść „od góry". 
Powinna ona być sprawą elity polityczno-finansowej, międzynarodowej w swych 
dążeniach, ale, aby działać, zmuszonej zdawać sobie sprawę z uczuć ludu. Aby wygrać, 
wystarczyło inteligentnie wykorzystywać ludzi, partie polityczne i wydarzenia.

 

Krótko 

mówiąc, podczas gdy od 1919 do 1932 bojówkarze nazistowscy i komunistyczni będą 
ścierać się na ulicach, czasem zabijać, często łączyć przeciw Republice Weimarskiej, 
pewna ciągłość polityczno-finansowa będzie istniała ponad ich głowami, na przekór 
wydarzeniom.

 

Deus ex machina tej ciągłości był Hjalmar

 

Schacht, dyrektor Banku 

Rzeszy. To nie przez przypadek, jesienią 1922, w siedem miesięcy po podpisaniu 
traktatu w Rapallo, wyprawił on do Sztokholmu swego zastępcę Emila Wittenberga, aby 
ten zasiadł obok Olofa Aschberga, Maxa

 

Maya, dyrektora „Guaranty

 

Trust" w Nowym 

Jorku i obok kierownictwa sowieckiego w radzie „RusKomBank", międzynarodowej 
odrośli Państwowego Banku

 

ZSSR.

 

To właśnie Schacht

 

usprawnił rozwój monetarny i 

background image

finansowy Rzeszy i kazał używać wykrętów, stwarzanych przez plany Dawesa

 

i Younga, 

wobec reparacji, których oczekiwali europejscy Sprzymierzeńcy. Najpierw zainkasował 
on 826 milionów dolarów, co przywróciło przemysłowi niemieckiemu siłę ekspansji. 
Następnie otrzymał redukcję rocznych spłat reparacji wojennych. Potem znienacka 
zdewaluował markę i w ten sposób wykupił za bezcen marki znajdujące się za granicą, 
wykorzystawszy wcześniej dolary i inne środki dla prosperity Niemiec, które pozwalały 
sobie na gospodarkę wojenną. Kredytodawcy i inwestorzy amerykańscy nie stracili nic. 
Z czasem przyznali się do tego, ponieważ uczestniczyli w tych przedsięwzięciach.

Komuniści i naziści bratają się

Ani bojownicy komunistyczni, ani ci z NSDAP nie mieli, oczywiście, pojęcia o tych 
kombinacjach. Ich przywódcy atakowali „międzynarodową plutokrację" bez ujawniania 
jej gier. Ale nigdy przywódcy nazistowscy nie potępili polityki Rapallo. I nawet 
korespondencje odnalezione w 1945, opublikowane w Londynie, ale przemilczane, co 
ciekawe, w prasie europejskiej, wykazują na

 

przykład, że Goebbels i Hitler ubolewali 

nad awanturami, które przeciwstawiały sobie komunistów i nazistów.

 

Pierwszy z nich 

podkreśla, bez ogródek, w „Liście otwartym" z datą 1925: „W rzeczywistości komuniści 
nie są naszymi wrogami." Trochę później napisze on: „Lepiej byłoby skończyć w 
bolszewizmie, niż znosić niewolnictwo kapitalizmu."

 

Jeżeli chodzi o Hitlera - który po 

1933 żądał, aby zostawiono otwarte drzwi do NSDAP komunistom, którzy chcieliby do 
niej wstąpić - pisał on w tym samym czasie: „W naszym ruchu (socjalistycznym) łączą 
się dwie skrajności: komuniści z lewicy i oficerowie oraz studenci z prawicy(...) To 
zbrodnia, że przeciwstawiają się oni sobie w walkach ulicznych. Komuniści są 
idealistami socjalizmu." Stalin i system sowiecki fascynowały Hitlera, tak samo jak 
Stalin będzie zafascynowany Hitlerem po 1933.

 

Ze swej strony Ernst Niekisch, jeden z 

przywódców niemieckiej kompartii

 

w latach dwudziestych i wschodnioniemieckiej partii 

komunistycznej po 1945, pisał już w połowie lat dwudziestych to, co można powtórnie 
przeczytać w jego pracy „Entscheidung" (Decyzja), opublikowanej w 1930, w 
Wydawnictwie Oporu (Widerstand

 

Verlag) w Berlinie: „Aby zdobyć swą niepodległość, 

Niemcy muszą przeciwstawić się Europie(...) Będą one w stanie zrobić to same tylko 
przez sprzyjanie rosyjsko-azjatyckiemu naporowi na Europę."

 

Jeżeli chodzi o Karola 

Radka, ze swej strony wygłosił on w 1923, jako reprezentant Kominternu, swój znany 
dyskurs: „Leo Schlageter

 

- pielgrzym nicości", który był apologią terroryzmu 

niemieckiej skrajnej prawicy i ofertą

 

przymierza przeciwko Traktatowi Wersalskiemu, 

złożoną nacjonalistom Weimaru. Bojownicy niemieccy wchodzą więc na scenę, nie 
troszcząc się, że kości zostały rzucone. Ponad polem ich bitwy, którym jest Bawaria, 
Berlin, Hamburg, Ruhra, nawet ponad oficjalną walką w Europie między „faszyzmern" i 
„antyfaszyzmem", przywódcy obu „przeciwstawnych" frakcji nie zaprzestają dialogu, 
już to potajemnie, już to otwarcie.

Dialog Niekisch-Goebbels

Na przykład w 1925. Z jednej strony Młodzi Konserwatyści i czasopismo „Pierścień", 
stojący za Mollerem

 

Van den Bruck; „Stalowe Hełmy"; ocaleni z korpusów 

ochotniczych z obszarów niemiecko-bałtyckich; z pięć tuzinów jeszcze tajnych 
organizacji pochodzących z „Consula" i grupy „Rossbach"; Grupy Szturmowe nazistów. 
Z drugiej - lewicowi socjaliści, komuniści i siatki agenturalne ZSSR. Lecz oto Josef 

background image

Goebbels dyskutuje spokojnie z Ernstem Niekischem

 

o wspólnych punktach między 

jednymi i drugimi, w obecności pisarza Ernsta Jungera, który żyje jeszcze w momencie, 
gdy piszę niniejszą książkę.

 

W końcu wszyscy oni są przesiąknięci doktrynami 

Fiechtego, Hegla, Nietzschego, Spenglera. Junger

 

dorzuca tylko do ich aspiracji do 

totalitaryzmu socjalistycznego nadzieję, że po imperiach (czyli wielkich całościach 
ekonomiczno-politycznych) dojdziemy w końcu do jakiegoś rodzaju państwa 
światowego. Jakie ma odtąd znaczenie nazizm czy bolszewizm? Tylko te adaptacje, 
dostosowane do danych ludów!

 

Nacjonal-bolszewizm

Poza tym Republika Weimarska, z socjalistami u władzy, która ukrywa przed opinią 
publiczną to, co się

  

dzieje w Rosji sowieckiej, popiera propagandę, która obciąża 

Ententę, a szczególnie Francję, odpowiedzialnością

  

za hiperinflację rujnującą 

niemieckie klasy średnie, a z większości robotników robiącą bezrobotnych.

 

W ten 

sposób, przez urazę, gniew i resentyment, masy, które do tej pory były nieufne w 
stosunku do komunizmu i tak samo wobec pierwszych falang nazizmu, zaczną się 
stopniowo przechylać nie w stronę rozumnych nacjonalistów centrum 
monarchistycznego lub chrześcijańskiego, lecz w stronę nazizmu. Intelektualna 
mniejszość jest w tym momencie pociągana przez „nacjonal-bolszewizm", co wyraża 
równie dobrze Niekisch

 

(aby ułatwić zbliżenie do sowietyzmu wojskowych i 

nacjonalistów niemieckich), jak jego przyjaciel hrabia Reventlow

 

i jego czasopismo 

„Der Reichswart", którego powiązania z Radkiem w 1919 już widzieliśmy.

 

W 1923 

Niekisch

 

podkreśla z zachwytem, jak bardzo doktryny komunistyczna i nazistowska są 

„z istoty najbardziej skutecznymi przejawami nieprzejednanego fanatyzmu 
antyrzymskokatolickiego(...) Gdyby od tej chwili, setki milionów rosyjskich fanatyków 
tej tendencji i osiemdziesiąt milionów Niemców tego samego typu połączyło się, 
porządek ustanowiony w Wersalu zawaliłby się jak domek z kart(...) Wschód kryje w 
sobie potężne imperium germańsko-słowiańskie."

Moskwa podtrzymuje swe obietnice

Marzono o tym imperium germańsko-słowiańskim w Weimarze. Sfery 
wielkoprzemysłowe wyobrażały sobie, że jego motorem będzie ich siła i technologia. 
Reichswehra

 

uważała, że nie ma potrzeby obawiać się Armii Czerwonej. Politycy, jak 

Stresemann, że rodzący się nazizm jest tylko instrumentem, którego jak kleszczy można 
użyć w chwili, gdy trzeba będzie uśmierzyć rewolucję na ulicach.

 

Zresztą Moskwa 

podtrzymywała już swe obietnice, a Weimar swoje, gdy w marcu 1920 brygady Erhardta 
i Loewenfeldta

 

zajęły Berlin i ogłosiły kanclerzem Wolfganga von Kappa, naówczas 

gubernatora Prus Wschodnich. Rząd schronił się w Dreźnie, a potem w Stuttgarcie. 
Sztab generalny, z Hansem von Seeckt, odrzucił użycie żołnierzy „przeciw innym 
żołnierzom". Ci ostatni defilowali w Berlinie wznosząc swastyki, „ten stary symbol 
indogermański, który oznacza głębokie zaangażowanie wobec germańskości, przeciwko 
wszystkiemu, co jest obce tej rasie".

  

Związki zawodowe w sile 9 milionów członków 

ogłosiły strajk generalny. Ze strony komunistycznej przeróżni prowodyrzy już rozdawali 
broń. Na szczęście, z braku poparcia ze strony mas niemieckich, pucz Kappa

 

załamał 

się. Lecz gdyby mimo wszystko komuniści podchwycili ten pretekst, aby przejąć 
władzę?

 

Wówczas to Moskwa podtrzymała na nowo swe obietnice. Emisariusze 

background image

przywieźli tę oto instrukcję, rozpowszechnioną przez partię komunistyczną: 
„Rewolucyjny proletariat nie ruszy małym palcem dla jakiejś republiki

 

demokratycznej, 

która jest tylko przejrzystą maską dyktatury burżuazji. Weimar odetchnął.

Von Seeckt: „Wyciągnąć rękę do Rosji"

Jeżeli było tysiące ofiar, w tym stu zabitych, to dlatego, że przywództwo regionalne 
kompanii Ruhry i Saksonii odrzuciło rozkazy i usiłowało lokalnie utrzymać władzę z 
bronią w ręku. Sterroryzowana ludność — opowiadała Margarete

 

Buber-Neumann — 

przyjęła z entuzjazmem pacyfikacyjne oddziały von Seeckta.

 

18 marca, gdy pucz Kappa 

ostatecznie załamał się, szef Reichswehry

 

ogłosił proklamację: „Ośmielony 

wydarzeniami "Spartakus" uważa, że jest znowu w stanie przejąć władzę. Tak samo jak 
w przeszłości, Reichswehra

 

znajdzie się w pierwszej linii, aby złamać próbę 

ustanowienia u nas bolszewizmu..."

 

Opinia publiczna była uspokojona. Nie miała ona 

pojęcia o tym, że Moskwa dała już zalecenia przeciwne temu, co insynuował von Seeckt 
i że ten ostatni gra zresztą od długiego już czasu ręka w rękę z Moskwą. Dowodzi tego 
fakt, że na miesiąc przed puczem Kappa

 

zwołał on jako szef „Truppen-Amt" („Dyrekcji 

Oddziałów" - eufemizm dla nazwania sztabu generalnego) tajne zebranie około setki 
wyższych oficerów, za wiedzą i z udziałem wysłannika ministra Noskego, pod 
pretekstem przeciwstawiania się presji Sprzymierzonych, wymierzonej w Reichswehrę. 
Sztab generalny odrzucił wydanie licznych oficerów oskarżonych o ździerstwa podczas 
wojny. Wątpiono, czy Ententa zdecydowałaby się z tego powodu na akcję militarną, ale 
trzeba było przewidzieć taką możliwość i przygotować środki oporu przeciw jej 
kontyngentom, oczekując całkiem innej reakcji: „Ponieważ w międzyczasie - podkreślił 
von Seeckt

 

-rozpoczniemy ofensywę przeciw Polsce, aby wyciągnąć dłoń do Rosji 

Sowieckiej. Bolszewicy w istocie bardzo się ustatkowali. Są oni teraz prawie tak na 
prawo, jak większość niemieckich socjalistów, jeżeli nie bardziej jeszcze..."

Korespondent Trockiego

Hans von Seeckt

 

był pewny siebie. Od 1919 nie przerwał powiązań utrzymywanych z 

Trockim za pośrednictwem tureckiego ministra Enver Paszy, który stał się jego 
zaufanym od czasu, gdy von Seeckt

 

był dowódcą frontu wschodniego i frontu na 

Bałkanach. Enver Pasza przekazał mu zresztą list, z datą 20 sierpnia 1920, w którym 
Trocki prosił o dostawy zmagazynowanej broni precyzyjnej, którą Niemcy winne były 
zniszczyć w 1919, zgodnie z żądaniem Sprzymierzonych. Znaczy to, że Trocki wiedział 
dużo o sytuacji w Niemczech i o mentalności sztabu generalnego w Berlinie.

 

Co więcej, 

młody major Kurt von Schleicher, doradca polityczny von Seeckta, pułkownik Max 
Bauer, szef Drugiego -Oddziału i pułkownik Walter Nikolai, jego doradca do spraw 
tajnych, pozostawali ciągle w powiązaniach z Leninem. Hrabia Brockdorff-Rantzau, 
zamieszany w latach 1917-1918 w finansowanie bolszewików, który odrzucił w 1918 
podpisanie warunków rozejmu, służył im za przekaźnik w samej Moskwie.

 

W tym 

samym czasie, jak podaje historyk polsko-amerykański Adam B.Ulam, Lenin pokazywał 
w swym otoczeniu, aby uzasadnić swe życzenie przymierza z Berlinem, list od 
Maksyma Gorkiego, w którym pisarz oceniał alians niemiecko-sowiecki jako 
„konieczny". Alians ten był na dobrej drodze. W dziewięć miesięcy po owym sierpniu 
1920, w maju 1921, podpisano pierwszą umowę handlową na dużą skalę między oboma 
państwami. Marsz w stronę Rapallo nabierał rozpędu. Rozpoczął się on więc dużo 

background image

wcześniej, zanim Sprzymierzeni na Zachodzie okazali „zaskoczenie" wówczas, gdy 
traktat ów został podpisany w kwietniu 1922.

Reichswehra

 

z Armią Czerwoną przeciw Polsce

Nowy etap w lecie 1920: von Seeckt

 

zabrania przejazdu przez Niemcy transportów broni 

i amunicji wysyłanych przez Paryż do Polski, przeciwko której naciera Armia Czerwona. 

Polska jest naszym śmiertelnym wrogiem - pisze von Seeckt

 

memorandum do swych 

podwładnych — Rosja sowiecka uderza nie tylko w nią, ale jednocześnie i przede 
wszystkim we Francję i Wielką Brytanię. Jeżeli Polska załamie się, całą budowla 
Wersalu runie. Możemy się uwolnić z kajdan Ententy przy pomocy Rosji sowieckiej, nie 
stając się zresztą ofiarami bolszewizmu. Von Seeckt

 

powiedział to wyraźnie Radkowi, w 

trakcie tajnego spotkania, zgodnie z tym, co pisał do niego wówczas generał-major 
Rudiger von der Goltz: „Z chwilą, gdy zyskamy przyjaźń rosyjską (sic!) i w ten sposób 
olbrzymią, przyjazną sferę ekonomiczną na wschodzie Europy, wszelki blok będzie 
bezsilny."

  

Reventlov

 

żąda w tym momencie „współpracy z Moskwą, aby zniszczyć 

całość państwa polskiego".

 

Ludzie ci żyli wspomnieniami roku 1772, kiedy to Polska 

stała się ofiarą zbliżenia między Prusami i Petersburgiem, i wspomnieniami Bismarcka 
w minionym stuleciu. Nie rozumieli oni, że ZSSR nie był Rosją, lecz centrum 
rewolucyjnego ekspansjonizmu, ciągnącego zyski z państw, do którego wyciąga rękę 
bojownika oddanego swojej sprawie. Hitler popełnił ten sam błąd w 1939. Spadkobiercy 
socjalizmu i liberałowie będą jeszcze powtarzać ten błąd od 1969. Paryż zdawał się 
wtedy nie widzieć nic. Londyn usiłował „zastąpić porozumienie z Francją 
porozumieniem z Niemcami", gorąco upragnionym przez Downing

 

Street i Skarb 

angielski. Ale ten cios Albionu w plecy Paryża przychodzi za późno i nie w porę - tajna 
niemiecka misja wojskowa była już potajemnie w ZSSR.

Reichswehra

 

w Moskwie od marca 1921

I rzeczywiście, generał Otto Hasse, major von Schleicher, kapitan Fritz Tschunke 
omawiają w tym czasie z Radkiem, z Leonidem Krasinem, naówczas komisarzem do 
spraw handlu i przemysłu, z generałem Lebiediewem, szefem sowieckiego sztabu 
generalnego, miejsca lokalizacji, gdzie kapitały, maszyny, technicy i instruktorzy 
niemieccy będą produkować materiały i kształcić oficerów dla armii obu krajów.

 

I to już 

w marcu 1921, dwa miesiące przed pierwszą oficjalną umową handlową, która będzie 
parawanem. W tym czasie każe się wierzyć nacjonalistycznym i nacjonal-
socjalistycznym

 

bojownikom Weimaru, że Reichswehra

 

jest ochroną przeciw 

„Spartakusowi", zaś bojownikom komunistycznym, że ZSSR jest niezniszczalną 
podporą przeciwko „faszyzmowi". Ani „Volkische

 

Beobachter", pismo partii 

nazistowskiej, ani przywódcy „Consula", ani Ernst Roehm

 

i jego przyjaciele, którzy 

właśnie przeszli masowo do NSDAP, nie występują przeciwko tej polityce dla naiwnych. 
I nie bez racji: w tym czasie są oni „zasilani" z „czarnej" kasy Reichswehry.

 

W grudniu 

tegoż roku stała komisja niemiecka instaluje się w ZSSR na dwa lata. Jej specjalistami 
od uzbrojenia (w tym dwoma z firmy „Junkers") „opiekuje się" major A.D. von 
Niedermayer, zwany Neumann i

  

podpułkownik Schubert. Dyplomata Ago von ...