background image

 

ARYSTOTELES (384-322 p.n.e.) 

Fizyka 

– fragmenty 

prze

ł.  K.Leśniak 

 

 

Księga I 

FILOZOFIA  PRZYRODY I JEJ ZASADY

   

9. Materia, forma, brak 

(...)  Rozróżniamy  bowiem  materię i brak i twierdzimy, że z tych dwu rzeczy jedna jest 
niebytem  akcydentalnie,  mianowicie:  materia;  druga,  tzn.  brak,  jest  niebytem  z  istoty 
swej;  twierdzimy  dalej,  że  materia jest w pewnym sensie niemal substancją, podczas 
gdy brak nie jest nią w ogóle w żadnym  sensie. (...) 

Materia  w  pewnym  sensie  ginie  i  powstaje,  w  innym  natomiast  -  nie.  Jako  taka,  w 
której  znajduje  się  brak,  ginie  z  natury  swej,  bo  to,  co  w  niej  ginie,  jest  właśnie 
brakiem;  ale  jako  potencja  nie  może  z  natury  swej  przestać  istnieć,  lecz  z 
konieczności  znajduje  się  poza  sferą  powstawania  i  ginięcia.  Gdyby  bowiem 
powstawała,  musiałby  wpierw  istnieć  jakiś  pierwotny  składnik,  z  którego  mogłaby 
powstać,  ale  bycie  tym  składnikiem  jest  właśnie  naturą  materii,  a przeto powinna by 
już  istnieć  przed  swoim  powstaniem  (albowiem  moja  definicja  materii  ma  brzmienie 
następujące: materia jest to pierwotny substrat każdej rzeczy, z którego ona powstaje 
w  sposób  nieprzypadkowy).  Gdyby  zaś  materia  ginęła,  musiałaby  przejść  w  swój 
pierwotny  składnik; a więc przestałaby  istnieć, zanimby  zginęła. 

Dokładne  określenie  pierwszej  zasady  ze  względu  na  formę,  czy  jest  jedna,  czy  jest 
ich  wiele,  czym  jest  forma  lub  czym  są  formy  -  to  jest  sprawa  „pierwszej  filozofii", 
której  pozostawiamy  to  zagadnienie.  W  dalszym  ciągu  zajmiemy  się  naturalnymi  i 
zniszczalnymi formami. Że istnieją pierwsze zasady oraz ich jakość i ilość  - to zostało 
odpowiednio powyżej  ustalone. 

Księga II 

PRZEDMIOT I PRZYCZYNY ZMIAN  NATURALNYCH

   

1. Natura i kunszt 

Wśród  rzeczy  istniejących  jedne  istnieją  z  natury,  drugie  zaś  wskutek  innych 
przyczyn.  "Z  natury"  istnieją  zwierzęta  i  ich  części  oraz  rośliny  i  ciała  proste,  jak 
ziemia,  ogień,  powietrze  i  woda  -  bo  o  tych  i  tym  podobnych mówimy, że istnieją "z 
natury".  Okazuje  się  dalej,  iż  wszystkie  wymienione  rzeczy  różnią  się  od  tych,  które 
nie są wytworami natury. Każdy bowiem tego rodzaju przedmiot nosi w sobie zasadę 
ruchu  i  spoczynku:  jedne  ze  względu  na  miejsce,  drugie  ze  względu  na  wzrost  i 
zanik,  a  wreszcie  inne  ze  względu  na  zmianę  jakościową.  Natomiast,  przeciwnie: 
łoże,  szata  i inne tego rodzaju rzeczy, o ile im przysługują takie ogólne predykaty, i o 

background image

 

ile  są  wytworami  kunsztu,  nie  zdradzają  żadnej  naturalnej tendencji do zmiany. Jeżeli 
jednak  są  przypadkiem  utworzone z kamienia albo z ziemi czy z połączenia obu tych 
składników,  wówczas  zdradzają  taką  tendencję,  lecz  tylko  pod  tym  względem: 
albowiem  "na

tura"  jest  zasadą  i  wewnętrzną  przyczyną  ruchu  oraz  spoczynku  w 

rzeczach,  w  których  istnieje  z  istoty,  a  nie  akcydentalnie  (...).  Podobnie  ma  się 
sprawa z innymi sztucznymi wytworami; żaden z nich bowiem nie ma w sobie zasady 
swego  własnego  wytworzenia,  lecz  jedne  mają  tę  zasadę  w  pewnych  czynnikach 
zewnętrznych,  jak  np.  dom  i  podobne  wytwory  monumentalne,  inne,  a mianowicie te, 
w  których  przyczyna  zmiany  może  powstać  przypadkowo  [akcydentalnie]  -  noszą  ją 
w sobie, ale nie z istoty. 

Ustaliliśmy tedy, czym jest "natura". Wszystko, co posiada tego rodzaju zasadę, "ma" 
tym  samym  swoją  "naturę"  i  jest  także  substancją,  bo  jest  również  pewnym 
przedmiotem, a w przedmiocie jest zawsze "natura". Są one także "zgodne z naturą"; 
a  takimi  są  również  ich  istotne atrybuty. Na przykład ruch ognia ku górze ani nie jest 
"naturą", ani nie  ma "natury", lecz przebiega "z natury" lub mówiąc inaczej "zgodnie z 
naturą". 

Wyjaśniliśmy  zatem,  czym jest natura i co znaczy  "z natury"  oraz "zgodnie z naturą". 

Uzasadniać,  że  natura  istnieje,  byłoby  rzeczą  co  najmniej  śmieszną.  Jest  oczywiste, 
że  istnieje  wiele  rzeczy  naturalnych,  a  uzasadniać  to,  co  jest  oczywiste,  za  pomocą 
tego,  co  nie  jest  oczywiste,  mógłby  tylko  człowiek  niezdolny  do  odróżnienia tego, co 
jest  samo  przez  się  zrozumiałe,  od tego, co takie nie jest (jednakże taki stan umysłu 
jest  zupełnie  możliwy;  wszak  niewidomy  od  urodzenia  może  wnioskować o kolorach; 
tylko,  że  tacy  ludzie  mogliby  z  konieczności  rozmawiać  jeno  o  słowach,  którym  by 
żadne myśli nie odpowiadały). 

Niektórzy  sądzą,  że  "natura"  i  substancja  rzeczy  naturalnych  jest  ich  składnikiem 
pierwotnym,  nieuformowanym  przez  siebie;  na  przykład  "naturą"  łoża  jest  drzewo,  a 
"naturą"  posągu  jest  brąz.  Potwierdzeniem  tego  -  mówi  Antyfon  -  może  być 
następująca  okoliczność:  jeśli  się  zakopie  do  ziemi  łoże  i  gdy  rozkładające  się 
drzewo  stanie  się  zdolne  do  wypuszczenia  pędów,  nie  będzie  już więcej łożem, lecz 
drzewem;  z  tego  wynika,  że  uformowanie  zgodnie  z  regułami  kunsztu  jest  po  prostu 
cechą  przypadkową,  podczas gdy rzeczywista natura [istota] jest inna, ta mianowicie, 
która trwa nieprzerwanie  mimo zmieniających  się warunków. 

W  tym  przeto  znaczeniu "natura" jest pierwszą materią, stanowiącą podłoże każdego 
przedmiotu  mającego  w  sobie  zasadę  ruchu  i  zmiany.  W innym natomiast znaczeniu 
jest  "natura"  kształtem  lub  pojęciową  formą.  Podobnie  jak  wyraz  "kunszt"  odnosi się 
zarówno  do  tego,  co  jest  wykonane  według  kunsztu,  jak  i  do  tego,  co  jest  dziełem 
kunsztu,  tak  wyraz  "natura"  odnosi  się  zarówno  do  procesu  naturalnego,  jak  i  do 
wytworu  tego  procesu.  Nie nazwiemy jednak dziełem kunsztu niczego dopóty, dopóki 
jest  czymś  tylko  potencjalnie,  na  przykład:  jeżeli  jakiś  przedmiot  jest  łożem  tylko 
potencjalnie,  a  nie  ma  formy  łoża,  nie  powiemy  też  o  tym  przedmiocie,  że  jest 
wykonany  według  kunsztu.  Ta  sama  zasada  odnosi  się  również  do  przedmiotów 
naturalnych.  To,  co  jest  potencjalnie  mięsem  albo  kością,  nie  posiada  jeszcze 
własnej  "natury"  i  nie  istnieje  "z  natury"  dotąd,  dopóki  nie  otrzyma  pojęciowej  formy. 
Zgodnie  z  tym  drugim  znaczeniem  "natura"  byłaby  kształtem  lub  formą  (dającą  się 
oddzielić tylko pojęciowo) rzeczy mających w sobie źródło ruchu. Jednakże to, co jest 

background image

 

złożone  z  materii  i  formy,  np.  człowiek,  nie  jest  "naturą",  lecz  "  z  natury"  lub 
"n

aturalnie";  co  więcej:  raczej  forma  jest  "naturą"  niż  materia;  wszak o każdej rzeczy 

można  w  sposób  bardziej  właściwy  powiedzieć,  że  istnieje,  gdy  osiągnęła  swoją 
pełną  aktualizację,  niż  gdyby  istniała  tylko  potencjalnie.  Dalej:  człowiek  rodzi  się  z 
człowieka,  natomiast  łoże  nie powstaje z łoża. Z tej więc racji twierdzą, że kształt nie 
jest  "naturą"  łoża,  lecz  jest  nią  drzewo;  bo  gdy  łoże  wypuści  pędy, wyrośnie drzewo, 
a  nie  łoże.  Jeżeli  nawet  kształt  byłby  dziełem  kunsztu,  to  forma  [człowieka]  i  tak 
będzie [jego] "naturą",  bo z człowieka rodzi się człowiek. 

Co  więcej,  natura  rzeczy  jest  rozumiana  jako  proces  powstawania,  wskutek  czego 
rzecz  osiąga  swoją  "naturę".  (...)  Bo  co  się  naturalnie  rozwija,  rozwija  się  z  czegoś, 
stając  się  następnie  czymś  innym.  Ku  czemu  wszakże  ten  rozwój  się  kieruje?  Nie 
kieruje  się  bynajmniej  do  punktu  wyjścia,  lecz  przechodzi  w  to,  ku  czemu  zdąża. 
Forma jest zatem naturą.  (...) 

2. Fizyka, matematyka i "pierwsza  filozofia

Skoro  ustaliliśmy  już  różne  znaczenia  "natury",  zastanówmy  się  teraz,  czym  się  różni 
matematyk  od  fizyka  [tzn.  filozofa  przyrody].  Oto  ciała  fizyczne  posiadają 
powierzchnie,  objętości,  rozciągłości  i  punkty,  będące  przedmiotem  badań 
matematyka. 

Dalej,  czy  astronomia  różni  się  od  fizyki,  czy  może  jest  jej  częścią?  Byłoby  zaiste 
jakimś  absurdem,  gdyby  fizyk  posiadał  znajomość  natury  słońca  i  księżyca,  a  nie 
wiedział  nic  o  ich  istotnych  atrybutach,  zwłaszcza  że  jak  się  okazuje,  ci,  którzy 
poruszają  zagadnienia  fizyki,  wypowiadają  się  również  na  temat  kształtu  księżyca  i 
słońca i stawiają sobie pytanie czy ziemia i cały świat mają kształt  kulisty,  czy  nie. 

Matematyk zajmuje się tymi samymi rzeczami z tą jednak różnicą, że nie traktuje tych 
danych  jako  granic  ciał  fizycznych,  ani  też  nie  rozważa atrybutów jako należących do 
takich  ciał.  Z  tego  więc  względu  oddziela  je;  wszak  można  je  w  myśli  oddzielić  od 
ruchu.  Zresztą  to  oddzielenie  niczego  nie  zmienia  i  nie  powoduje  żadnego  błędu. 
Zwolennicy  teorii  idei  dokonują  tej  samej  operacji,  chociaż  tego  sobie  nie 
uświadamiają;  wszak  oddzielają  przedmioty  fizyczne,  które  są  w  o  wiele  mniejszym 
stopniu  zdolne  do  tego  niż  przedmioty  matematyczne.  Stałoby  się  to  zupełnie  jasne, 
gdyby  ktoś  podjął  się  zdefiniowania  zarówno  samych  przedmiotów,  jak  i  ich 
atrybutów  należących  do  obydwu  dziedzin:  "nieparzysty"  i  "parzysty",  "prosty"  i 
"krzywy",  a  podobnie  "liczba",  "linia"  i  "figura"  są  niezależne od ruchu, natomiast nie 
można  tego  powiedzieć  o  "mięsie",  "kościach"  i  "człowieku";  te  rzeczy  definiuje  się 
tak,  jak  np.  wyrażenie  "garbaty  nos",  a  nie  jak  wyraz  "krzywy".  Jeszcze  wyraźniej 
wystąpi  ta  różnica  w  bardziej  fizycznych  działach  matematyki,  takich  jak  optyka, 
harmonika  i  astronomia;  pozostają one bowiem w odwrotnym stosunku do geometrii. 
Podczas  gdy  geometria  bada  linie  fizyczne,  lecz  nie  jako  fizyczne,  optyka  bada  linie 
matematyczne,  ale jako fizyczne,  a nie jako matematyczne. 

Zważywszy  że  "natura"  występuje  w  dwóch  znaczeniach,  mianowicie  jako  forma  i 
materia,  musimy  ją  zbadać  w  ten  sam  sposób,  w  jaki  byśmy  rozważali  istotę 
"garbatości  nosa",  czyli  takie  przedmioty,  które  ani  nie  są  materialne,  ani  też  nie 
mogą być rozpatrywane  w aspekcie materialnym. 

background image

 

A  jednak  zagadnienie  nie  jest  wolne  od  trudności,  powstaje bowiem pytanie: z którą 
naturą  ma  fizyk  do  czynienia,  skoro  są  dwie  natury?  Czy  może  z  kombinacją 
obydwu?  A  jeżeli  tak,  czy  to  znaczy,  że  również  z  każdą  oddzielnie?  Czy  wreszcie 
poznawanie  każdej natury  oddzielnie należy  do jednej,  czy do dwu różnych  nauk? 

W  świetle  poglądów  starożytnych  fizyka  wydaje  się  zainteresowana  wyłącznie 
materią. (Bo Demokryt i Empedokles zaledwie dotknęli zagadnienia formy  i istoty.) 

Jeżeli  jednak  z  drugiej  strony  kunszt  naśladuje  naturę,  a  do  zadań  tej  umiejętności 
należy znajomość do pewnego stopnia formy i materii (np. lekarz ma wiedzę zarówno 
o  zdrowi

u,  jak  i  o  żółci  i  flegmie,  od  których  zależne  jest  zdrowie,  a  budowniczy ma 

wiedzę  zarówno  o  formie,  jak  i  o  materii  domu,  a  więc  o  cegłach,  drzewie  itp.)  - 
wobec  tego  do  zadań  fizyki  będzie  należało  poznanie  natury  w  obydwu  znaczeniach 
[tzn.  w materialnym  i formalnym]. 

Następnie:  "materia"  jest  pojęciem  względnym,  ponieważ  tej  formie  odpowiada  taka 
materia,  a innej inna. W jakim tedy stopniu musi fizyk znać formę, czyli istotę rzeczy? 
Nie  ulega  wątpliwości,  że  w  takim  stopniu,  jak  lekarz  ścięgna,  a  kowal  brąz,  tzn.  aż 
do  poznania  celu  wszystkiego;  fizyk  zajmuje  się  tylko  tymi  rzeczami,  których  formy 
można  odróżnić  od  materii,  które  jednak  są  złączone z materią; albowiem człowieka 
rodzi  człowiek,  ale  także  i  słońce.  Natomiast  do  zakresu  "pierwszej  filozofii"  należy 
zdefiniować sposób istnienia i istotę tego, co jest oddzielone. 

3. Przyczyny i sposób ich działania 

Na  gruncie  powyższych  ustaleń  przejdziemy  do  zbadania  przyczyn,  ich  charakteru  i 
ilości.  Skoro  bowiem  przedmiotem  naszych  roztrząsań  jest  poznanie,  a  poznanie 
uważamy  za  równoznaczne  ze  zrozumieniem  "dlaczego"  (czyli  ze  zrozumieniem 
pierwszej  przyczyny),  jest  przeto  jasne,  że  i  my  powinniśmy  to  samo  uczynić,  tzn. 
omówić  powstanie  i  ginięcie  oraz  wszelkie  inne  rodzaje  fizycznych  przemian, 
ażebyśmy,  poznawszy  ich  zasady,  mogli  następnie  sprowadzić  do  nich  wszelki 
problem z dziedziny  naszych  roztrząsań. 

W jednym przeto znaczeniu nazywa się przyczyną to, z czego coś powstaje i  co trwa, 
np.  brąz  jest  w  tym  sensie  przyczyną  posągu,  a srebro naczynia; ponadto [przyczyną 
nazywa  się] rodzaje, których  gatunkami są brąz i srebro. 

W  drugim  znaczeniu  nazywa  się  przyczyną  danej  rzeczy  jej  formę  lub  model,  tzn. 
pojęcie  istoty  i  jej  rodzaje  (np.  dla  oktawy  stosunek  2  :  1  i  w  ogóle  liczba)  oraz 
składniki pojęcia. 

W  trzecim  znaczeniu  nazywa  się  przyczyną  źródło  przemian  i  spoczynku,  np. 
człowiek  dający  rady  jest  przyczyną,  ojciec  jest  przyczyną  dziecka;  ogólnie  mówiąc: 
czynnik  tworzący  jest  przyczyną  przedmiotu  wytworzonego,  a  czynnik  zmieniający  - 
zmiany. 

W  czwartym  wreszcie  znaczeniu  nazywa  się  przyczyną  cel,  czyli  przyczynę  celową, 
np.  zdrowie  jest  przyczyną  spaceru;  dlaczego  spaceru,  pytamy?  "Ażeby  spacerujący 
był  zdrów";  mówiąc  tak  sądzimy,  iż  wskazaliśmy  przyczynę.  To  samo  można 
powiedzieć  o  tym  wszystkim,  co  wprawione  w  ruch  przez  rzecz  różną  od  siebie 

background image

 

stanowi  czynnik  pośredni  między  ruchem  i  celem,  np.  dla  zdrowia:  schudnięcie, 
przeczyszczenie,  lekarstwa  czy  instrumenty  chirurgiczne.  Wsz

ak  powyższe  rzeczy 

istnieją ze względu na cel, różniąc się od siebie tym tylko, że jedne są działaniami, a 
drugie narzędziami.  Na tyle zapewne  sposobów bywa używany  wyraz  "przyczyna". 

Z  tej  wielości  znaczeń  "przyczyny"  wynika,  że  jedna  i  ta  sama  rzecz  ma  wiele 
przyczyn  i  to  nie  akcydentalnych;  np.  przyczynami  posągu  będzie  zarówno  sztuka 
rzeźbiarza,  jak  i  brąz;  są  to przyczyny posągu  jako posągu, a nie ze względu na coś 
innego,  tylko  że  nie  w  tym  samym  znaczeniu:  jedna  jest  przyczyną  materialną, druga 
przyc

zyną  ruchu.  Niektóre  rzeczy  są  swymi  wzajemnymi  przyczynami,  np.  praca 

przyczynia  się  do  zdrowia  i  na  odwrót,  ale  znów  nie  w  ten  sam  sposób:  jedna 
przyczyna  jest  tutaj  celem,  druga  początkiem  zmian.  Ponadto  ta  sama  rzecz  jest 
przyczyną  odmiennych  rezultatów;  bo  rzeczywiście  to, co przez swoją obecność staje 
się  przyczyną  pewnego  skutku,  nieobecne  może  być  niekiedy  uznane  przez  nas  za 
przyczynę  skutku  odmiennego;  np.  nieobecność  sternika  jest  przyczyną  rozbicia 
okrętu, podczas gdy jego obecność jest przyczyną  bezpieczeństwa  okrętu. 

Wszystkie  omówione  przyczyny  rozpadają  się  wyraźnie  na  cztery  klasy:  litery  są 
przyczynami  zgłosek,  materia  jest  przyczyną  wytworów  sztucznych,  ogień  i  inne 
elementy  przyczynami  ciał,  części  przyczynami  całości,  a  przesłanki  przyczynami 
wniosku  w  znaczeniu  "to,  z  czego".  Pierwszy  składnik  każdej  pary  jest  przyczyną  w 
sensie  istoty:  całość,  połączenie  i  forma.  Natomiast:  nasienie,  lekarz,  doradca  i  w 
ogóle  wszelki  czynnik  działający  to  źródła  dające  początek  zmianie  czy  istnieniu. 
Wr

eszcie  przyczyna występuje jako cel i dobro, albowiem przyczyna celowa chce być 

rzeczą  najlepszą  wśród  innych  i  ich  celem;  nie  ma  większego  znaczenia  czy  się 
powie "dobro samo w sobie", czy "dobro objawiające się". 

Wszelkie  przyczyny,  zarówno  istotne  jak  i  przypadkowe,  można  podzielić  na 
potencjalne  i  aktualne,  np.  przyczyną  wybudowania  domu  jest  albo  "budowniczy", 
albo "budowniczy  budujący". 

Podobne  rozróżnienie  da  się  przeprowadzić  w  rzeczach,  których  przyczynami  są 
przyczyny,  np.  "ten  posąg"  albo  "posąg"  lub  w  ogóle  "wizerunek";  a  także:  "z  tego 
brązu"  albo  "z  brązu"  lub  w  ogóle  "z  materiału".  To  samo  dotyczy  przypadkowych 
atrybutów.  Co  więcej,  można  również  łączyć  razem  dwie  przyczyny:  istotną  i 
przypadkową;  np.  zamiast  "Poliklet"  albo  "rzeźbiarz"  powiedzieć:  "rzeźbiarz Poliklet". 
Mimo  wszystko  można  jednak  powyższe  odmiany  przyczyn  zredukować  do  sześciu, 
z  możliwością  użycia  każdej  w  sensie  dwojakim.  Przyczyną może być albo szczegół, 
albo  rodzaj,  albo  atrybut  przypadkowy,  albo  jego  rodzaj,  a  te  znów  z  kolei  mogą 
występować  albo  razem,  albo  oddzielnie;  a  wszystkie  sześć  albo  jako  przyczyny 
aktua

lne,  albo  jako  przyczyny  potencjalne.  Różnica  między  nimi  jest  taka,  że 

przyczyny  aktualnie  działające  i  szczegółowe  istnieją i przestają istnieć równocześnie 
ze  swoimi  skutkami,  np.  ten  lekarz  aktualnie  leczący  i  ta  osoba  leczona,  ten 
budowniczy  aktualnie 

budujący  i  ten  dom  budowany.  Inny  natomiast  związek  jest 

między  przyczynami  potencjalnymi,  nie  ginie  wszak  równocześnie  dom  i  jego 
budowniczy. 

Badając  przyczyny  różnych  rzeczy  należy  zawsze  wykrywać  przyczynę  najwyższą 
(tak  zresztą  we  wszelkich  wypadkach);  oto  człowiek  buduje,  ponieważ  jest 
budowniczym,  a  jest  budowniczym  dzięki  znajomości  sztuki  budowania.  Ta  ostatnia 

background image

 

jest  zatem  przyczyną  wcześniejszą  w  stosunku  do  tamtych;  i  tak  we  wszystkich 
wypadkach.  Dalej:  przyczyny  rodzajowe  wywołują  skutki  rodzajowe,  a  przyczyny 
szczegółowe  szczegółowe  skutki;  np.  rzeźbiarz  jest  przyczyną  posągu,  a  ten 
rzeźbiarz  tego  posągu;  z  potencjami  wiążą  się  możliwe  skutki,  a  z  aktualnie 
działającymi  przyczynami  urzeczywistniające  się skutki. 

8. O celowości w  naturze 

Najpierw  trzeba  wykazać,  że  natura  należy  do  przyczyn  działających  ze  względu  na 
jakiś  cel,  a  następnie  powiedzieć o tym, co jest konieczne i w jaki sposób istnieje w 
rzeczach  naturalnych,  albowiem  do  niego  jako  do  przyczyny  wszyscy  sprowadzają 
wszelkie  rzeczy,  argumentując,  że  skoro  to,  co  ciepłe,  zimne  itp.  już  z  natury  ma  te 
określone własności, wobec tego ta czy tamta określona rzecz z konieczności istnieje 
i  powstaje;  bo  gdy  nawet  inną  wymieniają  przyczynę,  jak  np.  jeden  miłość  i  walkę, 
inny  rozum,  to  tylko  lekko  o  niej  od  czasu  do  czasu  napomkną  i  szybko  o  niej 
zapominają. 

Poza  człowiekiem  zjawisko  to  występuje  szczególnie  jasno  u innych istot żywych; nie 
wytwarzają  one  bowiem  niczego  ani  sztucznie,  ani  przez  badanie,  ani  przez  namysł; 
dlatego  też  niektórzy  zastanawiają  się  nad  tym,  czy  pająki  i  mrówki  działają 
rozumnie,  czy  w  jakiś  inny  sposób.  Posuwając  się  stopniowo  dalej  w  tym  kierunku, 
można  się  przekonać,  że  również  i  w  roślinach  wytwarzane  jest  to,  co  służy  celowi, 
np.  liście  wyrastają  w  tym  celu,  by  osłaniać  owoc.  A  zatem, jeżeli jaskółka z natury i 
celowo  buduje  swe  gniazdo, pająk swą pajęczynę, a rośliny wydają liście ze względu 
na owoce, kierując korzenie nie do góry, lecz na dół, by w ten sposób zapewnić sobie 
pokarm,  jasne  się  staje,  że  tego  rodzaju  przyczynowość  istnieje zarówno w rzeczach 
powstających  z  natury,  jak  i  w  istniejących.  A  skoro  "natura"  oznacza  dwie  rzeczy, 
mianowicie materię z jednej strony, a z drugiej formę, i skoro forma jest celem, a cała 
reszta  istnieje  ze  względu  na  cel,  wobec  tego  forma  musi  być  przyczyną,  i  to 
przyczyną  celową. 

W  czynnościach  sztucznych  zdarzają  się  pomyłki:  na  przykład  piszący  popełnił  błąd 
ortograficzny,  a  lekarz  zalecił  złe  dawkowanie  lekarstwa.  Z  tego  wynika,  że  i  w 
procesach  naturalnych  możliwe  są  błędy.  Jeżeli  zatem  istnieją  pewne  wytwory 
sztuczne,  w  których  to,  co  jest  dobre,  służy  celowi  a  błędy  zdarzają  się  wtedy,  gdy 
zamierzony  cel  nie  został  osiągnięty,  wobec  tego  również  i  w tworach przyrody musi 
się  dziać  podobnie,  przy  czym  wynaturzenia  byłyby  błędami  celowości.  Co  się  tyczy 
pierwotnego  kształtowania się organizmów [w teorii Empedoklesa], to gdyby woły nie 
były  zdolne  do  osiągnięcia  pewnej  granicy  i  pewnego  celu,  to  stan  ten  byłby 
następstwem  działania  wadliwej  zasady,  tak  jak  obecnie  powstające  dziwotwory  są 
takimi  wskutek  pewnych  braków  występujących  w  nasieniu.  A  i  o  tym  należy 
pamiętać,  że  najpierw  musi  powstać  nasienie,  ale  bynajmniej  nie  powstaje  zeń 
natychmiast  istota  żywa,  i  że  nasienie  było  "pierwotnie  w  stanie  zupełnego 
niezróżnicowania". 

Również  w  roślinach  występuje  celowość,  tylko  że  nie  jest  tak  wyraźnie 
zaakcentowana. 

Czy  mogłyby  powstawać  również  w  świecie  roślin  gatunki  oliwek  z 

jakimiś  głowami,  tak  jak  woły  z  głowami  ludzkimi  wśród  zwierząt,  czy  nie?  Myśl 
niedorzeczna,  niemniej  jednak  musiałoby  tak  być,  jeśli  by  się  podobne  wypadki 
zdarzały  wśród zwierząt. 

background image

 

Co  więcej,  powstawanie  począwszy  od nasion powinno by się dokonywać w sposób 
przypadkowy.  Ale  kto  tak  twierdzi,  znosi  tym  samym  w  ogóle  rzeczy  naturalne  i 
naturę.  Bo  rzeczy  naturalne  to  te,  które  będąc  w  ciągłym  ruchu  dzięki  zasadzie 
wewnętrznej  dochodzą  do  pewnego  celu.  Każda  z  tych  zasad  prowadzi  do 
końcowego  celu  różnego  dla  poszczególnych  rzeczy  i  nie  przypadkowego.  To 
dążenie do celu jest stałe dla każdej rzeczy, jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie. 
To,  z powodu czego coś się staje, i to, ze względu na co coś się dzieje, może dojść 
do  skutku  dzięki  przypadkowi.  Mówimy na przykład, że obcy zjawił się przypadkiem i 
zapłaciwszy  okup,  odszedł;  bo  dokonał  tego,  tak  jakby  w  tym  celu  przybył,  chociaż 
nie  po  to  przyszedł.  Przysługa  ta  powinna  być  określona  jako  incydentalna,  bo 
przypadek  jest  przyczyną  incydentalną,  jak  to  już  wyżej  było  zaznaczone.  Jeżeli 
jednak  fakty  tego  rodzaju  zdarzają  się  stale  lub  często,  nie  można  ich  nazwać  ani 
incydentalnymi,  ani  przypadkowymi;  tak  samo  zawsze  i  w  dziedzinie  zjawisk 
fizy

cznych,  jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie. 

Byłoby  to  niedorzecznością  sądzić,  że  nie  ma  celowości,  ponieważ  nigdzie  się  nie 
widzi,  by  czynnik  ruchu  rozmyślał  nad  celem.  Ale  przecież  i  sztuka  nie  myśli  o  celu; 
bo  gdyby  sztuka  budowania  okrętów  zawierała  się  w  budulcu,  to  by  w  podobny 
sposób  z  natury  tworzyła  okręty.  Jeżeli  przeto celowość jest obecna w sztuce, to jest 
również  obecna  w  przyrodzie.  Najlepiej  myśl  tę  ilustruje  przykład  człowieka, który się 
sam leczy;  natura  jest do niego podobna. 

 

Księga IV 

MIEJSCE, PRÓŻNIA I CZAS 

 

1. Miejsce i różne jego rodzaje 

Filozof  przyrody  musi  posiadać  wiedzę  nie  tylko  o  nieskończoności,  ale  także  o 
miejscu,  a  mianowicie  czy  w  ogóle  istnieje,  czy  nie,  jaki  jest  sposób  jego  istnienia i 
czym  ono  jest.  Według  powszechnego  przekonania  rzeczy  istniejące  muszą  gdzieś 
być  (to, co nie istnieje, nie znajduje się nigdzie; bo gdzie np. znajduje się kozioł-jeleń 
albo  sfinks?),  a  następnie,  że  ruch  w  swoim  najbardziej  ogólnym  i  pierwotnym 
znaczeniu  polegający na zmianie miejsca nazywamy  przemieszczeniem. 

Zagadnienie,  czym  jest  miejsce,  sprawia  liczne  trudności.  Zbadanie  wszystkich 
faktów  z  tej  dziedziny  prowadzi  do  różnych  wniosków.  A  do  tego  ze  strony  innych 
myślicieli  nie  otrzymaliśmy  żadnych  informacji  na  ten  temat;  ani  zestawu  trudności, 
ani żadnych  prób rozwiązania  tego zagadnienia. 

Istnienie  miejsca  wydaje  się  faktem  oczywistym;  wskazuje  na  to  możliwość  zmiany 
położenia.  Tam,  gdzie  teraz  jest  woda,  tam  później  znajdzie  się  powietrze, gdy tylko 
wodę  się  usunie,  np.  z  naczynia;  a  następnie  znów  jakieś inne ciało zajmie to samo 
miejsce.  Wskutek  tego,  że  różne  ciała  zajmują  kolejno  to  samo  miejsce,  wydaje  się 
ono  za  każdym  razem  inne.  Tak  miejsce,  w  którym  teraz  jest  powietrze,  jest  tym 
s

amym  miejscem,  w  którym  przedtem  była  woda.  Wynika  z  tego  jasno,  że  miejsce, 

czyli  przestrzeń,  jest  czymś  innym  od  obydwu  ciał,  które  je  zajmowały  i  kolejno 
opuszczały. 

background image

 

Dalej:  zmiana  miejsca  elementarnych  ciał  naturalnych,  takich  np.  jak  ogień,  ziemia 
itp.

,  wykazuje  nie  tylko  to,  że  miejsce  jest  czymś,  ale  i  to,  że  wywiera  ono  pewien 

wpływ;  mianowicie  każde  ciało  elementarne  dąży do właściwego sobie miejsca, jeśli 
tylko nic nie stanie mu na przeszkodzie: jedno do góry, inne na dół. (...) "Do góry" nie 
jest 

jakimś  przypadkowym  kierunkiem,  lecz  jest  miejscem,  ku  któremu  się  unosi 

ogień  i  wszystko,  co  jest  lekkie.  Podobnie  "na  dół"  nie  jest  również  przypadkowym 
kierunkiem,  lecz  takim,  do  którego  zdążają  przedmioty  ciężkie  i  utworzone  z  ziemi. 
(...) 

Wreszcie  ci, 

którzy  twierdzą,  że  próżnia  istnieje,  stwierdzają  tym  samym  istnienie 

miejsca: próżnia byłaby  miejscem pozbawionym  ciała. 

Uwagi  te  prowadzą  do  wniosku,  że  miejsce jest czymś innym niż ciała, i że wszelkie 
ciało będące przedmiotem percepcji zmysłowej znajduje się w jakimś miejscu. (...) to, 
bez czego nic nie może istnieć, a samo może istnieć bez innych rzeczy, musi być na 
pierwszym  miejscu;  a  miejsce  nie  ginie,  gdy  znajdujące  się  w  nim  rzeczy  przestaną 
istnieć. 

Jeżeli  nawet  zgodzimy  się  na  to,  że  miejsce  istnieje,  wyłoni  się  trudność  z 
odpowiedzią  na  pytanie: czym ono jest. Czy jest jakąś masą cielesną, czy jakąś inną 
"naturą".  Najpierw jednak trzeba się zająć zagadnieniem rodzaju  miejsca: 

1)  A więc posiada ono trzy wymiary, ograniczające każde ciało: długość, szerokość i 
głębokość.  Jednakże  jest  niemożliwe,  by  miejsce  było  ciałem,  albowiem  w  tym 
samym punkcie przestrzeni  znajdowałyby  się dwa ciała. 

2)  Dalej:  Jeżeli  ciało  ma  swoje  miejsce,  czyli  jakąś  przestrzeń,  to  również  z  tego 
samego  względu  musi  istnieć  miejsce  dla  powierzchni  i  dla  innych  granic  ciała;  bo 
tam,  gdzie  była  przedtem  powierzchnia  wody,  będzie  teraz  powierzchnia  powietrza. 
Nie  możemy  jednak  dostrzec  żadnej  różnicy  między  punktem  a  miejscem  punktu.  A 
zatem,  jeżeli  miejsce  punktu  nie  różni  się  niczym  od  punktu,  to  również  i  miejsce 
innych rzeczy nie będzie się różnić od nich, a więc miejsce nie będzie czymś różnym 
od każdej z nich. 

3)  Czymże  więc  według  naszej  opinii  ma  być  miejsce?  Mając  taki  rodzaj  natury, 
miejsce  nie  może  być  ani  elementem,  ani  tworem  złożonym  z  elementów,  ani 
materialnym,  ani  niematerialnym,  bo  mając  rozmiary,  nie  jest  ciałem.  Wszak 
elementy  ciał  zmysłowych  są  ciałami,  natomiast  z  elementów  zmysłowych  nie 
powstaje żadna wielkość. 

4)  Można  z  kolei  zapytać:  czego  przyczyną  jest  miejsce  w  istniejących  rzeczach? 
Żadna  bowiem  z  czterech  przyczyn  nie  przysługuje  mu;  ani  nie  jest  przyczyną 
materialną  rzeczy  (nic  bowiem  z niego nie jest utworzone), nie jest też ani formą, ani 
istotą rzeczy,  nie jest celem i nie porusza rzeczy. 

5)  Jeżeli  jest  jakimś  bytem,  wobec  tego  gdzie  się  znajduje?  (...)  Jeżeli  bowiem 
wszystko,  co  istnieje,  zajmuje  jakieś  miejsce,  to  również  miejsce  musi  mieć  swoje 
miejsce i tak dalej w nieskończoność. 

background image

 

6)  Co  więcej: jeżeli wszelkie ciało znajduje się w jakimś miejscu, to również wszelkie 
miejsce  musi  zawierać  jakieś  ciało.  A  co  wobec  tego  powiemy  o  rzeczach 
powiększających  się?  Z  powyższego  wynika,  że  ich  miejsce  musiałoby  się 
powiększać wraz z nimi, jeżeliby  nie było ani mniejsze,  ani większe od każdej z nich. 

Ze  w

zględu  na  te trudności musimy koniecznie najpierw rozważyć, czym jest miejsce, 

a nawet  czy w ogóle istnieje. 

7. Co oznacza "próżnia". Odparcie argumentów za istnieniem próżni 

Ważnym  krokiem  na  drodze  do  rozstrzygnięcia  zagadnienia,  który  pogląd  jest 
prawdz

iwy,  będzie  określenie  znaczenia  nazwy "próżnia". Wydaje się, że próżnią jest 

miejsce,  w  którym  nic  się  nie  znajduje.  Podstawą  tego  poglądu  jest przekonanie, że 
to,  co  istnieje,  jest  ciałem,  a  ponieważ  wszelkie  ciało znajduje się w miejscu, wobec 
tego  próżnia  jest  miejscem,  w  którym  się  nie  znajduje  żadne  ciało:  a  zatem  tam, 
gdzie nie ma ciała, musi być próżnia. 

Sądzą ponadto, że każde ciało jest dotykalne,  a takim jest ciało ciężkie lub lekkie. 

Stąd  wnioskują  na  podstawie  sylogizmu:  próżnią  jest  to,  co  nie  zawiera w sobie ani 
ciężkości, ani lekkości. (...) 

Można  zatem  ustalić  pierwszą  definicję:  Próżnią  jest  to,  co  nie  jest  wypełnione 
dotykalnym  ciałem,  a  dotykalnym  jest  takie  ciało,  które  ma  ciężar  lub  lekkość  (...). Z 
tego  też  względu  niektórzy  twierdzą,  że  próżnia  jest  materią  ciała  (utożsamiają  oni 
również  miejsce  z  próżnią);  popełniają  jednak  w  tym  wypadku  błąd;  wszak  materia 
nie  da  się  oddzielić  od  rzeczy,  a  oni  różnicę  jako  przedmiot  badania  pojmują  jako 
coś, co właśnie da się oddzielić. 

Określiwszy  naturę  miejsca  dowiedliśmy,  że  próżnia,  jeżeli  istnieje,  musi  być 
miejscem pozbawionym ciała, a także ustaliliśmy i to, w jakim sensie miejsce istnieje, 
a  w  jakim  nie  istnieje.  Na  tle  powyższego  staje  się  jasne, że próżnia nie istnieje ani 
oddzielnie,  ani  n

ie oddzielnie: wszak przez próżnię rozumie się nie ciało, lecz odstęp 

w  ciele.  Dlatego  też  wydaje  się, że próżnia jest czymś, bo z tej samej racji i miejsce 
jest  czymś.  Zarówno  obrońcom  poglądu,  że  miejsce  jest  poza  ciałami,  które  je 
zajmują,  jak  i  obrońcom  poglądu,  że  próżnia  jest  czymś,  przychodzi  z  pomocą  ruch 
przestrzenny.  Sądzą  mianowicie,  że  próżnia  jest  koniecznym  warunkiem  ruchu  w 
takim  sensie,  że  ruch  dokonuje  się  w  próżni;  a  próżnia  byłaby  rodzajem  rzeczy 
nazywanej  przez  niektórych  miejscem. 

Nie  i

stnieje  jednak  w  ogóle  konieczność  próżni  jako  warunku  ruchu.  W  żadnym 

bowiem  wypadku  nie  jest  próżnia  warunkiem  koniecznym  ruchu,  co  uszło  uwagi 
Melissosa:  wszak  pełnia  może  podlegać  zmianom  jakościowym.  Co  więcej:  próżnia 
nie  jest  bynajmniej  konieczna  również  dla  ruchu  przestrzennego:  wszak  ciała  mogą 
równocześnie  zajmować  kolejno  miejsca  po  sobie,  nawet  i  wtedy,  gdy  nie istnieje w 
danym  wypadku  specjalny  odstęp  poza  ciałami  poruszającymi  się.  Dowodzą  tego  w 
sposób  oczywisty  obroty  rzeczy  ciągłych,  jak  również obroty ciał poruszających się w 
cieczach.  Dalej:  może  powstawać  zgęszczenie  nie  dzięki  próżni,  lecz  wskutek 
usunięcia  z  ciała  jego  zawartości  wewnętrznej  (np.  ścieśnienie  wody  następuje  po 
usunięciu  z  niej  powietrza).  Z  drugiej  strony,  rzeczy  mogą  się  powiększać  nie  tylko 

background image

10 

 

wskutek  przedostawania  się  czegoś  do  ich  wnętrza,  lecz  także  dzięki  zmianie 
jakościowej, np. gdy woda przekształca  się w powietrze. 

W  ogóle  zarówno  argument  dotyczący  rozszerzania  ciał,  jak  i  wody  wlewanej  do 
popiołu,  sam  sobie  stwarza  trudności.  Bo  mianowicie: 1) albo nie każda część ciała 
się rozszerza, albo 2) ciała mogą się rozszerzać w inny sposób niż przez dodanie do 
nich innego ciała, albo 3) dwa ciała mogą być w tym samym miejscu (w tym wypadku 
nasi  oponenci  domagają  się  rozwiązania  wspólnych  trudności  zamiast  wykazać 
istnienie próżni), albo wreszcie 4) każde ciało, jeżeli rozszerza się w swych częściach 
dzięki próżni,  musi być puste.  Ten sam argument  odnosi się również do popiołu. 

Widzimy więc, że nietrudno jest odeprzeć argumenty, za pomocą których dowodzi się 
istnienia próżni. 

8. Nie istnieje próżnia poza ciałami 

Zaznaczamy raz jeszcze, że nie ma takiej próżni, która by istniała niezależnie od ciał, 
jak  to  twierdzą  niektórzy.  Bo  jeśli  każde  poszczególne  ciało  ma  swój  naturalny  ruch, 
jak  np.  ogień  ku  górze,  a ziemia ku dołowi i do środka świata, to staje się jasne, że 
próżnia  nie  może  być  przyczyną  ruchu  przestrzennego.  A  zatem  jakiego  ruchu 
przyczyną  będzie  próżnia?  Uważa  się  ją  wszakże  za  warunek  konieczny  ruchu 
przestrzenneg

o,  podczas gdy ona przecież takiego warunku  nie stanowi. 

A  jeżeli  znów  próżnia  jest  rodzajem  miejsca  pozbawionego  ciała,  to  gdzie  się  ma 
poruszać ciało w niej umieszczone?  (...) 

Ci,  co  utrzymują,  że  próżnia  jest  warunkiem  koniecznym  ruchu,  byliby  zmuszeni 
uznać  za  słuszny  raczej  pogląd  przeciwny,  gdyby  tylko  głębiej  wniknęli  w  tę  sprawę, 
a  mianowicie,  iż żadna poszczególna rzecz nie mogłaby się poruszać, gdyby właśnie 
istniała  próżnia;  bo  zgodnie  z  tymi,  którzy  utrzymują,  że  ziemia  dzięki  swemu 
jednorodnemu 

ośrodkowi  pozostaje  w  spoczynku,  należałoby  przyjąć,  że  i  w  próżni 

rzeczy  powinny  trwać w spoczynku: nie ma bowiem takiego miejsca, w którym rzeczy 
lepiej  mogłyby  się  poruszać  niż  w  innym,  albowiem  próżnia  jako taka nie dopuszcza 
żadnych  różnic. 

Drugi  arg

ument  byłby  taki,  że  wszelki  ruch  jest  bądź  wymuszony,  bądź  naturalny;  a 

jeżeli  istnieje  ruch  wymuszony,  to  musi  istnieć  także  ruch  naturalny  (bo  ruch 
wymuszony  jest  przeciwny  naturze,  a  ruch  przeciwny  naturze  jest  wtórny  w  stosunku 
do  naturalnego;  wobec  t

ego,  gdyby żadne ciało fizyczne nie miało ruchu naturalnego, 

to  również  nie  mógłby  istnieć  jakikolwiek  inny rodzaj ruchu). Jak może jednak istnieć 
ruch  naturalny,  skoro  nie  ma  żadnej  różnicy  między  próżnią  a  nieskończonością?  W 
nieskończoności  bowiem  nie  istnieje  ani  "góra",  ani  "dół",  ani  "środek";  w  próżni 
"góra"  niczym  się  nie  różni  od  "dołu";  skoro  przeto  "nic"  nie  jest  zróżnicowane,  to 
również i próżnia nie jest zróżnicowana (a zdaje się, że właśnie próżnia jest pewnego 
rodzaju  niebytem  i  brakiem).  Ato

li  naturalny  ruch  przestrzenny  jest  zróżnicowany, 

wobec  tego  i  przedmioty  fizyczne  muszą  być  z  natury  zróżnicowane.  A  zatem  albo 
nic  z  natury  nie  podlega  naturalnemu  ruchowi  przestrzennemu,  albo  skoro  podlega, 
to nie może istnieć próżnia. 

background image

11 

 

Co  więcej:  ciała  rzucone  poruszają  się,  chociaż  nie  mają  już  kontaktu  ze  źródłem 
impulsu.  A  poruszają  się  albo  wskutek  kolejnej  zmiany  miejsca,  jak  twierdzą,  albo 
wskutek  tego,  że  wprawione  w  ruch  powietrze  popycha  ciało,  ruchem  szybszym  od 
jego  naturalneg

o  ruchu,  ku  właściwemu  miejscu.  Jednakże  w  próżni  nie  może 

zachodzić  żaden  z  tych  przypadków;  nic  się  tu  nie  może  poruszać  prócz  ciała przez 
coś unoszonego. 

Dalej:  nikt  nie  potrafi  wyjaśnić,  wskutek  czego  ciało  wprawione  w  ruch  gdzieś  się 
musi  zatrzymać;  dlaczego  zatrzyma  się  raczej  w  tym  niż  w  innym  miejscu?  A  zatem 
ciało  albo  się  będzie  znajdować  w  spoczynku,  albo  się  będzie  poruszać  w 
nieskończoność,  jeżeli tylko nie stanie mu na drodze jakieś inne silniejsze  ciało. (...) 

Dalsze  rozważania  ukażą  w  sposób  oczywisty  słuszność  naszego  stanowiska. 
Widzimy,  że  ciało  o  pewnym  określonym  ciężarze  porusza  się  szybciej  niż  inne;  a 
dzieje  się  to  z  dwóch  przyczyn:  albo  z  powodu  różnicy  ośrodka,  w  którym  ciało  się 
porusza, a którym może być np. woda, powietrze, ziemia, albo jeżeli ośrodek jest ten 
sam, poruszające  się ciała różnią się ciężarem. 

Właściwie  to  ośrodek  jest  przyczyną  różnic,  bo  stanowi  przeszkodę  dla  ciała 
poruszającego  się,  zwłaszcza  jeżeli  [ośrodek]  porusza  się  w  przeciwnym  kierunku, 
ale  nawet  i  wtedy  z

najduje  się  w  stanie  spoczynku;  szczególnie  jednak  wtedy,  gdy 

nie ustępuje  łatwo, tzn.  gdy jest gęsty. 

Niechaj  ciało  A  porusza  się  przez  ośrodek  B  w  czasie  Γ  i  przez  o  wiele  rzadszy 
ośrodek  Δ  w  czasie  E;  jeżeli  B  i  Δ  będą  różne  pod  względem  długości,  to  czas 
poruszania się ciała  A będzie proporcjonalny do oporu ośrodka. Niechaj ośrodkiem B 
będzie  woda,  a  ośrodkiem  Δ  powietrze,  wówczas  wskutek  tego,  że  powietrze  jest 
rzadsze  i  mniej  cielesne  niż  woda,  A  będzie  się  poruszać  przez  ośrodek  Δ szybciej 
niż  przez  B.  Zachodzi  więc  między  powietrzem  a  wodą  taka  sama  proporcja,  jak 
między  szybkością  w  jednym  a  szybkością  w  drugim  ośrodku.  Jeżeli więc powietrze 
jest  dwa  razy  rzadsze  od  wody, wobec tego ciało potrzebuje na przejście ośrodka  
dwa razy więcej czasu w stosunku do tego, ile by potrzebowało na przejście ośrodka 
Δ, a czas obędzie dwa razy dłuższy od czasu E. I podobnie zawsze w miarę tego, jak 
ośrodek  będzie  mniej  cielesny  i  mniej  oporny,  a  łatwiej  się  rozstępujący,  ruch  ciała 
będzie szybszy. 

Jednakże między  próżnią a ciałem nie ma żadnej proporcji, tak jak jej również nie ma 
między  zerem  a  liczbą.  Bo  oto  4  przewyższa  3  o  1,  a  2  więcej  niż  o  1,  a  1 
przewyższa  o  jeszcze  większą  ilość  niż  2;  natomiast  zero  nie  pozostaje  w  żadnej 
proporcji  do  jakiejkolwiek  liczby

;  albowiem  to,  co  przewyższa,  musi  się  dzielić  na 

nadwyżkę i to, co zostało przewyższone; a więc 4 nie da się rozłożyć na nadwyżkę w 
stosunku  do  zera  i  na  zero.  (...)  Podobnie  próżnia  nie  może  pozostawać  w  żadnej 
proporcji do pełni, a także ruchy odbywające się w obu tych ośrodkach nie pozostają 
w  żadnej  proporcji  do  siebie.  Jeżeli  przeto  ciało  porusza  się  w  ośrodku  gęstym  na 
taką a taką odległość, w takim a takim czasie, to w próżni porusza się z szybkością, 
która się nie da ująć w żadną proporcję. (...) 

T

akie  następstwa  wynikają  z  różnic  między  ośrodkami;  natomiast  z  różnic  między 

ciałami  poruszającymi  się  wynikają  następujące  konsekwencje:  obserwacja  poucza, 
że  ciała,  które  mają przewagę bądź w ciężarze, bądź w lekkości, a są podobne pod 

background image

12 

 

innym  względem,  przebiegają  szybciej  równą  przestrzeń,  w  proporcji  takiej,  w  jakiej 
pozostają do siebie ich wielkości. Z tego samego względu będą się również poruszać 
w  próżni  z  szybkością  w  takiej  samej  proporcji.  Ale  to  jest  niemożliwe;  z  jakiej  racji 
jedno  ciało  ma  się  poruszać szybciej od drugiego? (W ruchu przez "pełnię" musi tak 
być,  ponieważ  większe  ciało  przeciska  się  przez  "pełnię"  szybciej  dzięki  swej  sile. 
Poruszające  się  ciało  albo  swoim  kształtem  rozcina  ośrodek,  albo  impulsem 
nadanym  mu  przez  siłę  poruszającą  czy wyrzucającą.) Z tej więc racji wszystkie ciała 
muszą  mieć tę samą szybkość.  To jest jednak niemożliwe. 

Z  dotychczasowych  wywodów  wynika  zatem  jasno,  że  przyjęcie  próżni  prowadzi  do 
wniosków  sprzecznych  z  racjami,  które  przytaczają  obrońcy  próżni.  Ci  mianowicie 
sądzą,  że  skoro  istnieje  ruch  przestrzenny,  musi  być  również  niezależnie  istniejąca 
próżnia.  Byłoby  to  równoznaczne z powiedzeniem, że miejsce jest jakąś wyizolowaną 
realnością, co już  wyżej  uznaliśmy  za niemożliwe.  (...) 

Z powyższych  uwag wynika  jasno, że nie istnieje próżnia oderwana od ciał. 

9. 

Nie istnieje próżnia w ciałach 

Są  wreszcie  i  tacy,  co  sądzą,  że  istnienie  próżni  wynika  jasno  z  faktu  istnienia  ciał 
gęstych  i  rzadkich. Gdyby  - tak argumentują  - nie było gęstości i rozrzedzenia, nic by 
się  nie  mogło  ścieśniać  ani kurczyć. A gdyby nie istniało ścieśnianie się i kurczenie, 
to  albo  by  w  ogóle  nie  było  ruchu,  albo  wszechcałość  pęczniałaby,  jak  utrzymuje 
Ksutos,  albo  wreszcie  powietrze  i  woda  musiałyby  się  przekształcać  zawsze  na 
równe  ilości  (jeżeli  np.  kubek wody zamieni się w powietrze, to w tym samym czasie 
z  takiej  samej  ilości  powietrza  musi  powstać  kubek  wody),  albo  -  twierdzą - próżnia 
musi  istnieć;  w  przeciwnym  bowiem  razie  ani  zgęszczenie,  ani  rozrzedzenie  nie 
byłoby  możliwe. (...) 

M

imo  iż  odrzucamy  istnienie  próżni,  to  jednak  zgadzamy  się,  że  w  odniesieniu  do 

pozostałych  trudności  problem  jest  dobrze  postawiony:  mianowicie,  że  ruch  albo  nie 
istnieje,  jeżeli  nie  ma  zgęszczania  i  rozrzedzania,  albo  świat  pęcznieje,  albo zawsze 
równa  ilość  wody  przetworzona  z  powietrza  będzie zrównoważona taką samą ilością 
powietrza  przemienionego  w  wodę  (jest  bowiem  oczywiste,  że  powietrza 
wytworzonego  z  wody  jest  objętościowo  więcej.  Krótko  mówiąc,  jeżeli  nie  istnieje 
kondensacja,  to  musi  zachodzić  jeden  z  trzech  przypadków:  albo  sąsiednie  części 
będą  kolejno  spychane  na  zewnątrz,  aż  w  końcu  skrajna  część  utworzy  wypukłość, 
albo  powietrze  gdziekolwiek  musi  być  przetworzone  na  taką  samą  ilość  wody,  tak, 
żeby  masa  całości  była  równa,  albo  wreszcie  nic  się  nie  porusza.  Zaiste  każda 
zmiana  miejsca  zawsze  powoduje  kondensację,  wyjąwszy  ruch  po  kole;  ale przecież 
zmiana miejsca nie zawsze się dokonuje  po kole, lecz także po linii prostej). 

Otóż  w  przeciwieństwie  do  tych,  którzy  w  oparciu  o  przytoczone  racje  stwierdzają 
istnienie  aktualnej  próżni,  my  zajmujemy  stanowisko  przeciwne,  zgodne  z 
wyłożonymi zasadami, a mianowicie, że przeciwieństwa takie, jak ciepło, zimno i inne 
tego  rodzaju  fizyczne  różnice  jakościowe  mają  jakąś  jedną  materię;  dalej,  że  co 
istnieje 

aktualnie,  powstało  z  tego,  co  istniało  potencjalnie,  że  dalej,  materia  nie  da 

się  oddzielić  od  przeciwnych  jakości,  chociaż  jej byt różni się od ich bytu; i wreszcie 
że  poszczególny  przedmiot  materialny  może  być  przypadkiem  barwny,  ciepły  czy 
zimny. 

background image

13 

 

Co  wi

ęcej,  zarówno  w  ciele  o  wielkich,  jak  i  małych  rozmiarach  występuje  ta  sama 

materia.  To  jest  zupełnie  oczywiste;  gdy  bowiem  powietrze  zostało  wytworzone  z 
wody,  ta  sama  materia  stała  się  czymś  innym  nie  dodając  niczego  nowego,  bo 
dokonała  się  tylko  aktualizacja  tego,  co  było  dotąd  potencjalne,  a  znowu  powietrze 
przekształciło  się  w  wodę  w  ten  sam  sposób,  z  tym  tylko,  że  raz  z  mniejszej  masy 
powstała większa, to znowu z większej powstała mniejsza. Podobnie, jeżeli powietrze 
o  większej  masie  skurczy  się  albo  o  mniejszej  masie  rozpręży  się,  przyczyną  tego 
jest  materia,  która  potencjalnie  będąc  większa  lub  mniejsza  staje  się  [aktualnie] 
większa lub mniejsza. 

Bo tak, jak ta sama materia z zimnej stała się ciepłą, a z ciepłej zimną, dzięki temu że 
była  taka  potencjalnie,  tak  na  tej  samej  zasadzie  z  ciepłej  może  się stać cieplejsza, 
chociaż  nic  w  materii  nie  stało  się  ciepłe,  co  by już nie było ciepłe wtedy, gdy rzecz 
była  mniej  ciepła  (...).  I  odpowiednio,  gdy  wielka  lub  mała  masa  ciała  zwiększy  się, 
nie nastąpi to wskutek dodania do niej czegoś nowego, lecz wskutek tego, że materia 
jest  potencjalnie  materią  dla  obydwu  stanów;  również  jedna  i  ta  sama  rzecz  jest 
gęsta i rzadka, ale dla tych dwóch własności jest tylko jedna materia; co więcej, to, co 
jest  gęste, jest ciężkie, a to, co rzadkie, jest lekkie. (...) Albowiem te dwie własności: 
ciężkość i lekkość należą do dwóch innych, mianowicie do gęstości i rzadkości, bo to, 
co  ciężkie  i  twarde,  wydaje  się  gęste,  a  przeciwieństwo  tego,  tzn.  lekkie  i  miękkie, 
wydaje  się  rzadkie;  lecz  ciężkość  i  twardość  nie  występują  razem  w  ołowiu  i  w 
żelazie. 

Z  przytoczonych  wypowiedzi  wynika  zatem  jasno,  że  próżnia  nie  istnieje  ani  poza 
ciałami,  ani  w  sensie  absolutnym,  ani  w  ciałach  rzadkich,  ani  potencjalnie,  chyba że 
ktoś  zechce  po  prostu  nazwać  próżnię  warunkiem  ruchu  przestrzennego.  Gdy  przeto 
próżni  nada  się  taki  sens,  wówczas  będzie  ona  materią  ciężkości  i  lekkości,  i  to 
materią  jako  taką;  bo  to  właśnie  gęstość  i  rzadkość  dzięki  temu  przeciwieństwu 
wywołuje  ruch  przestrzenny,  a  twardość  i  miękkość  -  różne  stany,  ale  nie  stany 
ruchowe,  lecz raczej jakościowe. 

Tyle  mieliśmy do powiedzenia na temat próżni: w jakim mianowicie sensie istnieje, a 
w jakim nie istnieje. 

10. Czas. Wątpliwość co do istnienia czasu 

Po  omówieniu  powyższych  zagadnień  trzeba  z  kolei  zająć  się  problemem  czasu. 
Najlepiej  będzie  wyłożyć  najpierw  trudności,  jakie  się  wiążą  z  tym  tematem, 
wykorzystując  do  tego  celu  popularne  argumenty.  Czy  mianowicie  czas  jest  jedną  z 
rzeczy  istniejących,  czy  nieistniejących,  a  następnie,  jaka  jest  jego  natura?  Pewne 
rozważania  nasuwają  podejrzenie,  iż  czas  albo  w  ogóle  nie  istnieje,  albo  jest 
pojęciem  mglistym  i  niewyraźnym.  Bo  oto  jedna  jego  część  przeminęła  i  już  jej  nie 
ma,  podczas  gdy  inna  dopiero  będzie i jeszcze jej nie ma. Z takich to części składa 
się  wszelki  czas,  zarówno  ten  nieskończony,  jak  i  każdy  dowolnie wzięty jego okres. 
Jednakże  może  się  wydawać,  iż  to,  co się składa z nieistniejących części, nie może 
uczestniczyć  w bycie. 

Co  więcej:  jeżeli  ma  istnieć  rzecz podzielna, wówczas gdy istnieje, to albo wszystkie 
jej  części  muszą  istnieć,  albo  przynajmniej  pewne;  a  zatem  pewne  części  czasu  są 
przeszłe,  inne  zaś  przyszłe;  żadna  z  nich  nie  trwa,  chociaż  czas  jest  podzielny: 

background image

14 

 

"Teraz"  nie  jest  częścią,  bo  część  jest  miarą  całości,  a  całość  musi  być  złożona  z 
części;  czas  -  jak się wydaje  - nie składa się z chwil teraźniejszych. Niełatwo jest też 
dostrzec  czy  chwila  obecna,  która  jakby  oddzielała  przeszłość  od  przyszłości,  jest 
zawsze  jedna  i  ta  sama,  czy  wciąż  inna.  Bo  gdyby  była  wciąż  inna  i  gdyby  żadna 
część  następstwa  czasowego  nie  współistniała  z  inną  (chyba  że  jedna  część 
obejmuje,  a  druga  jest  obejmowana,  tak  jak  dłuższy  czas  obejmuje  krótszy)  i  gdyby 
"teraz",  które  aktualnie  nie  istnieje,  a  które  było przedtem, musiałoby przestać być w 
pewnym  momencie,  to  również  i  chwile  teraźniejsze  nie  mogłyby  nawzajem 
współistnieć,  lecz  wcześniejsze  "teraz"  musiałoby  stale  ginąć.  Ale  wcześniejsze 
"teraz"  nie  może  przestać  istnieć  w sobie [tzn. w czasie swego trwania], bo przecież 
wtedy  i

stniało;  nie  może  też  przestać  istnieć  w  innym "teraz". Musimy bowiem uznać 

to  za  niemożliwe,  ażeby  jedno  "teraz" mogło istnieć tuż obok drugiego, tak jak jeden 
punkt obok drugiego [na linii]. Jeżeli zatem nie przestało istnieć w następnym "teraz", 
lecz  w 

jakimś  innym,  to  mogłoby  współistnieć  z  niezliczonymi  "teraz"  pomiędzy  tymi 

dwoma, a to jest niemożliwe. 

Z  drugiej  jednak  strony  jest  również  niemożliwe,  by  "teraz"  było  zawsze  to  samo. 
Żadna  bowiem  rzecz  podzielna  nie  jest  ograniczona  jednym  końcem,  niezależnie  od 
tego  czyby  się  rozciągała  w  jednym, czy w kilku kierunkach: lecz "teraz" jest granicą, 
można  przeto  wyodrębnić  skończony  wycinek  czasu.  Dalej:  jeżeli  równoczesność  - 
tzn. jeżeli coś nie jest ani wcześniej, ani później  - znaczy tyle, co "być w jednym i tym 
samym  teraz

",  wobec  tego,  jeżeli  zarówno  to,  co  jest  przedtem,  jak  i  to,  co  jest 

potem,  są  w  tym  samym  "teraz",  to  wypadki,  które  miały  miejsce  tysiąc  lat  temu, 
byłyby  równoczesne  z  tymi,  które  rozegrały  się  dzisiaj  i  żaden  wypadek  nie  mógłby 
być ani wcześniejszy,  ani późniejszy  od innego. 

Powyższe  uwagi  niech  świadczą  o  trudnościach,  jakie  się  wiążą  z  ustaleniem 
własności czasu. 

(...)  trzeba  rozważyć  popularny  pogląd,  który  utożsamia  czas  z  ruchem  i  pewnego 
rodzaju  zmianą.  Ale  zmiana  czy  ruch  każdej  rzeczy  jest  tylko  w  rzeczy  zmieniającej 
się  albo  tam,  gdzie  poruszająca  i zmieniająca się rzecz przypadkiem się znajduje. A 
przecież  czas  jest  obecny  wszędzie  i  we  wszystkich  wypadkach.  Również  w 
przeciwieństwie  do  czasu  zmiana  jest  szybsza  lub  wolniejsza;  a  "powoli"  i  "szybko" 
definiuje  się  za  pomocą  czasu;  "szybkie"  jest  to,  co  się  prędko  porusza  w  krótkim 
odstępie  czasu,  a  znów  "powolne"  jest to, co się pomału porusza w długim odstępie 
czasu.  Natomiast  czas  nie  da  się  zdefiniować  ani  za  pomocą  czasu,  ani  jako  ilość, 
ani jako pewien rodzaj jakości, a więc czas nie jest ruchem, to jest oczywiste. Zresztą 
chwilowo nie będziemy wprowadzać  różnicy  między ruchem  a zmianą.