background image

   

PLATON 

„T I M A J O S „ 

 

 

OSOBY DIALOGU: 

 

SOKRATES 

TIMAIOS 

HERMOKRATES 

KRITIAS 

 
 
  SOKRATES.  Jeden,  dwóch,  trzech.  A  czwarty  z  towarzystwa,  kochany 
Timaiu,  gdzie?  Z  tych,  co  to  wczoraj  byli  na  przyj

ę

ciu,  a  dzisiaj 

przyj

ę

cie urz

ą

dzaj

ą

  TIMAIOS.  Niemoc  jaka

ś

  przypadkowa  zdj

ę

ła  go,  Sokratesie.  On  by 

dobrowolnie tego zebrania nie opu

ś

cił. 

  SOKRATES.  Nieprawda

Ŝ

  -  to  ju

Ŝ

  twoja  i  tych  dwóch  rzecz  obj

ąć

  jego 

rol

ę

 i zast

ą

pi

ć

 tak

Ŝ

e i nieobecnego? 

  TIMAIOS.  Tak  jest.  I  wedle  sił  b

ę

dziemy  si

ę

  o  to  starali.  Nie 

byłoby  sprawiedliwie, 

Ŝ

eby

ś

my  wczoraj  od  ciebie  takie  przyzwoite 

prezenty  wzi

ę

li,  a  dzi

ś

 

Ŝ

eby  ci  reszta  z  nas  nic  chciała  te

Ŝ

 

przynie

ść

 go

ś

ci

ń

ca. 

  SOKRATES. A pami

ę

tacie, ile to i o czym poleciłem wam mówi

ć

  TIMAIOS.  Jedne  rzeczy  pami

ę

tamy,  a  czego  by  nie,  to  ty  jeste

ś

  z 

nami,  wi

ę

c  przypomnisz.  A  lepiej,  je

Ŝ

eli  ci  to  nie  sprawia  jakiej

ś

 

trudno

ś

ci,  to  stre

ść

  nam  to  pokrótce  od  pocz

ą

tku,  aby  si

ę

  nam  to 

lepiej utrwaliło. 
  SOKRATES.  Tak  si

ę

  stanie.  Z  tego,  co  wam  wczoraj  powiedziałem  o 

pa

ń

stwie,  główna  rzecz  była  w  tym,  jakie  pa

ń

stwo  i  z  jakich  ludzi 

zło

Ŝ

one wydawałoby si

ę

 nam najlepsze. 

  TIMAIOS.  I  bardzo  nam  to  było  po  my

ś

li  wszystkim,  Sokratesie,  to, 

co

ś

 o nim mówi. 

  SOKRATES.  A  czy

ś

my  przede  wszystkim  nie  odró

Ŝ

nili  w  nim  klasy 

rolników, i jakie tam s

ą

 inne umiej

ę

tno

ś

ci, od klasy wojskowych? 

  TIMAIOS. Tak jest. 
  SOKRATES.  I  zgodnie  z  natur

ą

  dali

ś

my  ka

Ŝ

demu  jedno  tylko, 

odpowiednie  dla  niego  zaj

ę

cie  i  jedn

ą

  umiej

ę

tno

ść

  dla  ka

Ŝ

dego  i 

powiedzieli

ś

my, 

Ŝ

e  ci,  którzy  mieli  walczy

ć

  za  wszystkich,  powinni 

by

ć

  tylko  stra

Ŝ

nikami  pa

ń

stwa  i  gdyby  kto

ś

  z  zewn

ą

trz  albo  wewn

ą

trz 

szedł  szkodzi

ć

  pa

ń

stwu,  powinni  łagodnie  s

ą

dzi

ć

  tych,  którymi  rz

ą

dz

ą

 

i  którzy  s

ą

  ich  przyjaciółmi  z  natury,  a  w  bitwach  powinni  objawia

ć

 

srogo

ść

 wobec ka

Ŝ

dego wroga, jaki by si

ę

 nadarzył. 

  TIMAIOS. Ze wszech miar przecie

Ŝ

  SOKRATES.  Mówili

ś

my,  zdaje  mi  si

ę

Ŝ

e  w  charakterze  stra

Ŝ

ników 

powinien  tkwi

ć

  równocze

ś

nie  temperament  zapalny,  a  zarazem  osobliwa 

skłonno

ść

 do wiedzy, aby mogli słusznie objawia

ć

 łagodno

ść

 w stosunku 

do jednych, a srogo

ść

 w stosunku do drugich. 

  TIMAIOS. Tak. 
  SOKRATES.  A  có

Ŝ

  z  wychowaniem?  Czy  nie  mieli  si

ę

  chowa

ć

  na 

gimnastyce i muzyce i z pomoc

ą

 wszystkich umiej

ę

tno

ś

ci, jakie 's

ą

 dla 

nich odpowiednie? 
  TIMAIOS. Tak jest. 
  SOKRATES.  I  mówiło  si

ę

Ŝ

e  ci  ludzie,  tak  wychowani,  nie  powinni 

ani  złota,  ani  srebra,  ani 

Ŝ

adnego  innego  maj

ą

tku  nigdy  za  swoj

ą

 

własno

ść

 uwa

Ŝ

a

ć

, ale jako pomocnicy powinni dostawa

ć

 

Ŝ

ołd za stra

Ŝ

 od 

tych, których cało

ś

ci strzeg

ą

Ŝ

ołd mierny, jak dla ludzi kieruj

ą

cych 

si

ę

  rozwag

ą

.  Wydatki  powinni  mie

ć

  wspólne  i 

Ŝ

y

ć

  po  winni  wspólnie  i 

jada

ć

,  dbaj

ą

c  tylko  o  dzielno

ść

  i  maj

ą

c  głow

ę

  woln

ą

  od  wszelkich 

innych zaj

ęć

.  

background image

  TIMAIOS. Mówiło si

ę

 i to w ten wła

ś

nie sposób. 

  SOKRATES.  A  o  kobietach  te

Ŝ

  wspominali

ś

my, 

Ŝ

e  te  zbli

Ŝ

one 

charakterem  do  m

ęŜ

czyzn  wypadałoby  do  m

ęŜ

czyzn  dostroi

ć

  i  wszystkim 

im da

ć

 zaj

ę

cia wszystkie z m

ęŜ

czyznami wspólne w zakresie wojskowo

ś

ci 

i je

Ŝ

eli chodzi o tryb 

Ŝ

ycia poza tym. 

  TIMAIOS. W ten sposób mówiło si

ę

 i to. 

  SOKRATES. No, a jak

Ŝ

e tam było z robieniem dzieci? Czy te

Ŝ

 to łalwo 

zapami

ę

ta

ć

,  bo  to  było  niezwykłe,  to,  co  si

ę

  powiedziało; 

Ŝ

e

ś

my 

upa

ń

stwowili  wszystkie 

ś

luby  i  dzieci  i  urz

ą

dzili

ś

my  to  tak, 

Ŝ

eby 

nikt  nigdy  własnego dziecka  nic  'rozpoznał  i 

Ŝ

eby  wszyscy  wszystkich 

uwa

Ŝ

ali za rodze

ń

stwo, za braci i siostry, wszystkich, którzy przyjd

ą

 

na 

ś

wiat w granicach odpowiedniego okresu, a tych, którzy przyszli w 

okresie  poprzednim  i  jeszcze  dalszym, 

Ŝ

eby  mieli  za  rodziców  i 

dziadków, a tych z okresów pó

ź

niejszych za swoje dzieci i za wnuków? 

  TIMAIOS. Tak. I to łatwo zapami

ę

ta

ć

, tak jak mówisz. 

  SOKRATES.  A  znowu, 

Ŝ

eby  si

ę

,  ile  mo

Ŝ

no

ś

ci,  od  razu  rodzili  z 

charakterem  jak  najlepszym,  to  czy  nie pami

ę

tamy,  jake

ś

my  to  mówili, 

Ŝ

e  rz

ą

dz

ą

cy  powinni  po  cichu  organizowa

ć

  kojarzenie  si

ę

  mał

Ŝ

e

ń

stw  z 

pomoc

ą

 pewnego rodzaju losowania, aby typy gorsze osobno, a ci lepsi 

Ŝ

eby  takie  same  kobiety  dostawali  i 

Ŝ

eby  si

ę

  mi

ę

dzy  nimi  jaka

ś

 

nienawi

ść

  z  tego  powodu  nie  zasiała  -  niech  my

ś

l

ą

Ŝ

e  to  los  winien 

doborowi? 
  TIMAIOS. Pami

ę

tamy. 

  SOKRATES.      I     mówili

ś

my,     

Ŝ

e    dzieci    typów  dobrych  wypadnie   

w  wychowywa

ć

,  a  dzieci  złych  oddawa

ć

  po  cichu  do  innych  cz

ęś

ci. 

pa

ń

stwa. Jak b

ę

d

ą

 podrastały, to patrze

ć

, i które by były tego godne, 

te  z  powrotem  bra

ć

  na  gór

ę

,  a  które  si

ę

  wydadz

ą

  niegodne,  niech 

zostan

ą

 na miejscu tych, które pójd

ą

 wy

Ŝ

ej? 

  TIMAIOS. Tak jest. 
  SOKRATES.  Wi

ę

c  czy

ś

my  ju

Ŝ

  wszystko  przeszli  tak  jak  wczoraj, 

Ŝ

eby 

sobie  główne  my

ś

li  powtórzy

ć

,  czy  te

Ŝ

  nam  brak  czego

ś

  z  wczorajszej 

rozmowy, kochany Timaiu, bo mo

Ŝ

e

ś

my co

ś

 opu

ś

cili? 

  TIMAIOS. Nic podobnego; wła

ś

nie to było mówione, Sokratesie.  

  SOKRATES.  A  mo

Ŝ

e  by

ś

cie  tak  posłuchali  teraz  o  tym  ustroju,  n 

który

ś

my  opisali,  jaki  ja  mam  z  nim  kłopot.  Bo  jako

ś

  tak  mi  jest, 

jakby  kto

ś

  zobaczył  gdzie

ś

  zwierz

ę

ta  pi

ę

kne  albo  sztuk

ą

  malarsk

ą

 

wykonane,  albo  i 

Ŝ

ywe  naprawd

ę

,  ale  pozostaj

ą

ce  w  spokoju.  Wtedy  by 

zapragn

ą

ł zobaczy

ć

 je w ruchu, niechby w walce pokazywały co

ś

 z tych 

zalet,  jakie  zdaj

ą

  si

ę

  zapowiada

ć

  ich  ciała.  Tak  i  mnie  jest  w 

stosunku  do  tego  pa

ń

stwa,  które

ś

my  opisali.  Ch

ę

tnie  bym  posłuchał, 

gdyby kto

ś

 opisał walki tego pa

ń

stwa, jak ono si

ę

 przyzwoicie sprawia 

w zapasach z innymi pa

ń

stwami, kiedy do wojny przyjdzie, jak ono si

ę

 

i  w  prowadzeniu  wojny  zachowa  odpowiednio  do  swojej  kultury  i 
wychowania,  zarówno  w  działaniu  czynnym,  jak  i  w  enuncjacjach 
słownych,  skierowanych  do  innych  pa

ń

stw.  Ja  sobie,  Kritiaszu  i 

Hermokratesie, dobrze zdaj

ę

 spraw

ę

 z tego, 

Ŝ

e nie potrafi

ę

 ludzi tego 

rodzaju i takiego pa

ń

stwa chwali

ć

 tak, jak by nale

Ŝ

ało. Je

Ŝ

eli o mnie 

chodzi,  to  nic  dziwnego.  Ale  takie  samo  zdanie  wyrobiłem  sobie  o 
poetach  dawnych  i  dzisiejszych.  Nie, 

Ŝ

ebym  miał  klas

ę

  poetów 

lekcewa

Ŝ

y

ć

, tylko to jasne ka

Ŝ

demu, 

Ŝ

e ten rodzaj ludzi, który zawsze 

co

ś

  na

ś

laduje,  potrafi  najłatwiej  i  najlepiej  na

ś

ladowa

ć

  to,  w  czym 

si

ę

 wychował, a to, co poza zakresem wychowania i nawyku, to ka

Ŝ

demu 

trudno  dobrze  na

ś

ladowa

ć

  czynem,  a  jeszcze  trudniej  słowem.  Grupa 

sofistów  znowu,  uwa

Ŝ

am, 

Ŝ

e  ma  bardzo  wiele  do

ś

wiadczenia,  je

Ŝ

eli 

chodzi o słowa na inny temat, i liczne, i pi

ę

kne, ale boj

ę

 si

ę

Ŝ

e to 

jest  naród  w

ę

drowny,  je

ź

dzi  po  ró

Ŝ

nych  miastach,  a  własnej  siedziby 

nigdy  nie  zagrzeje,  wi

ę

c  nie  b

ę

dzie  mógł  poj

ąć

  ani  tych  filozofów, 

ani  polityków,  gdyby  przyszło  odtworzy

ć

  to,  co  by  oni  mogli  robi

ć

  i 

mówi

ć

  w  razie  wojny  i  na  polach  bitew.  Zostaje  tedy  klasa  takich 

ludzi  jak  wy;  posiadaj

ą

  jedno  i  drugie:  i  charakter,  M  i  wychowanie 

odpowiednie. 

background image

Przecie

Ŝ

  ten,  Timaios,  pochodzi  z  Lokroi,  z  miasta,  które  ma 

najlepsze  prawa  w  całej  Italii  -  a  je

Ŝ

eli  chodzi  o  maj

ą

tek  i 

pochodzenie, on nie ust

ę

puje nikomu z tamtejszych, osi

ą

gn

ą

ł najwy

Ŝ

sze 

urz

ę

dy  i  zaszczyty  w  tym  pa

ń

stwie,  a  je

Ŝ

eli  idzie  o  filozofi

ę

,  to 

moim  zdaniem  wst

ą

pił  na  szczyty  wszelkiej  filozofii.  O  Kritiaszu  to 

chyba my tu wszyscy wiemy, 

Ŝ

Ŝ

adna z tych rzeczy, o których mówimy, 

nie jest mu obca. Co do charakteru za

ś

 i wychowania Hermokratesa, to 

wielu 

ś

wiadczy, 

Ŝ

e  one  si

ę

  nadaj

ą

  do  tego  wszystkiego  -  wi

ę

c  trzeba 

im wierzy

ć

. Ja to i wczoraj brałem pod uwag

ę

, wi

ę

c kiedy

ś

cie prosili, 

Ŝ

ebym  wam  mówił  o  ustroju  pa

ń

stwa,  z  najwi

ę

ksz

ą

  ch

ę

ci

ą

  zrobiłem  wam 

t

ę

 przyjemno

ść

, wiedz

ą

c, 

Ŝ

e dalszych my

ś

li nikt w ogóle lepiej od was 

rozwin

ąć

  by  nie  potrafił,  gdyby

ś

cie  wy  tylko  chcieli  to  zrobi

ć

Je

Ŝ

eli  ka

Ŝ

ecie  pa

ń

stwu  prowadzi

ć

  wojn

ę

,  jak  si

ę

  nale

Ŝ

y,  to  wy  jedni 

tylko  spo

ś

ród  współczesnych  potraficie  mu  odda

ć

  to,  co  by  mu 

przystało. Ja mówiłem to, co

ś

cie mi polecili, i ze swojej strony te

Ŝ

 

wyst

ą

piłem z propozycj

ą

, któr

ą

 i w tej chwili powtarzam. I wy

ś

cie si

ę

 

zgodzili, 

Ŝ

e  naprzód  pogadacie  sami  z  sob

ą

,  a  dzi

ś

  odwzajemnicie  mi 

si

ę

 c my

ś

lami i słowami; przyszedłem wi

ę

c po ten prezent, ustroiwszy 

si

ę

, przygotowany na to i chciwie po to r

ę

ce wyci

ą

gam. 

  HERMOKRATES. Tak jest, Sokratesie; tak jak powiedział nasz Timaios, 
ani  ch

ę

ci  nam  nie  zbraknie,  ani  te

Ŝ

  wymówki 

Ŝ

adnej  dla  nas  nie  ma, 

Ŝ

eby  tego  nie  zrobi

ć

.  Tak

Ŝ

e  i  wczoraj,  zaraz  st

ą

d  kiedy

ś

my  przyszli 

do  pokoju  go

ś

cinnego,  do  Kritiasa,  gdzie  mieszkamy,  i  jeszcze 

przedtem  po  drodze  to  samo

ś

my  rozwa

Ŝ

ali.  A  on  nam  mówił  opowie

ść

  z 

dawnego  podania.  Powiedz  mu  j

ą

,  Kritiaszu,  i  teraz  -  niech  oceni 

razem  z  nami,  czy  odpowiada  temu,  co  on  zaleca,  czy  si

ę

  nadaje,  czy 

nie. 
  KRITIAS.  Trzeba  tak  zrobi

ć

,  je

Ŝ

eli  tak  i  trzeci  nasz  towarzysz, 

Timaios, uwa

Ŝ

a. 

  TIMAIOS. Uwa

Ŝ

ani. 

  KRITIAS. To posłuchaj, Sokratesie. Opowie

ść

 bardzo dziwna, ale E ze 

wszech  miar  prawdziwa.  Opowiadał  j

ą

  kiedy

ś

  Solon,  najm

ą

drzejszy 

spo

ś

ród  siedmiu  m

ę

drców.  Był  członkiem  naszej  rodziny,  był  ukochanym 

Dropidesa,  mojego  pradziada,  jak  to  i  sam  mówi  na  wielu  miejscach 
swoich  poematów.  On  to  mówił  Kritiaszowi,  mojemu  dziadkowi,  i  ten, 
ju

Ŝ

  staruszek,  opowiadał  to  nam, 

Ŝ

e  wielkie  i  podziwu  godne  były 

dawne  czyny  tego  pa

ń

stwa,  ale  czas  zatarł  ich 

ś

lady  i  ludzie 

powymierali.  Jeden  czyn  był  najwi

ę

kszy  ze  wszystkich.  Teraz  mo

Ŝ

e  by 

wypadało  przypomnie

ć

  go  i  w  ten  sposób  odwdzi

ę

czy

ć

  si

ę

  tobie,  a 

równocze

ś

nie  słusznie  i  zgodnie  z  prawd

ą

  odda

ć

  chwał

ę

  bogini  przy 

ś

wi

ę

cie, jakby

ś

my hymn 

ś

piewali. 

  SOKRATES.  Dobrze  mówisz.  Ale  co  to  za  czyn  taki  naszego  pa

ń

stwa 

podał  Kritias  za  Solonem;  nie  jako  podanie,  ale  jako  fakt  rzeczy 
wisty? 
  KRITIAS.  Ja  powiem,  com  usłyszał.  Opowie

ść

  dawna  z  ust  niemłodego 

człowieka. 

Bo 

Kritias, 

kiedy 

to 

mówił, 

był 

ju

Ŝ

 

bliski 

dziewi

ęć

dziesi

ą

tki, a ja miałem chyba najwy

Ŝ

ej dziesi

ęć

 lat. 

Wła

ś

nie  było 

ś

wi

ę

to  Apaturiów,  trzeci  dzie

ń

,  w  którym  si

ę

  chłopców 

wpisuje  do  gminy.  Chłopcy,  jak  co  roku,  tak  i  wtedy  brali  udział  w 
uroczysto

ś

ci. Ojcowie urz

ą

dzili nam konkurs wokalny. Wygłaszano wiele 

poematów  wielu  ró

Ŝ

nych  poetów,  a  poniewa

Ŝ

  poezje  Solona  były  w  owym 

czasie  nowe,  wi

ę

c  wygłaszało  je  wielu  spo

ś

ród  nas,  chłopców.  Otó

Ŝ

 

powiedział  wtedy  kto

ś

  z  naszej  dzielnicy  -  czy  mu  si

ę

  tak  wtedy 

wydawało,  czy  te

Ŝ

  chciał  jak

ąś

  przyjemno

ść

  zrobi

ć

  Kritiasowi  -  do

ść

Ŝ

e powiada, 

Ŝ

e Solon był w ogóle najm

ą

drzejszym człowiekiem, a je

Ŝ

eli 

chodzi o poezj

ę

, to polot miał najwi

ę

kszy ze wszystkich. 

Staruszek, doskonale to pami

ę

tam, bardzo si

ę

 tym ucieszył, u

ś

miechn

ą

ł 

i  rozpromieniony  powiada:  "Gdyby  on  si

ę

,  mój  Amynandrze,  nie  był 

zajmował poezj

ą

 tylko ubocznie, ale oddał si

ę

 jej cał

ą

 dusz

ą

, tak jak 

inni,  byłby  wyko

ń

czył  opowie

ść

,  któr

ą

  tutaj  przywiózł  z  Egiptu,  i 

gdyby  go  rozruchy  i  inne  nieszcz

ęś

cia,  które  tu  znalazł  po 

background image

przyje

ź

dzie,  nie  były  zmusiły  do  zarzucenia  poezji,  to,  według  mego 

zdania,  ani  Hezjod,  ani  Homer,  ani 

Ŝ

aden  inny  poeta  nie  byliby  go 

nigdy sław

ą

 przewy

Ŝ

szyli. 

- A có

Ŝ

 to była za opowie

ść

, Kritiaszu? - zapytał tamten. 

- O najwi

ę

kszym i najznamienitszym, mo

Ŝ

na powiedzie

ć

 najsluszniej, ze 

wszystkich  czynów,  jakich  nasze  pa

ń

stwo  dokonało,  ale 

Ŝ

e  to  czasy 

dawne i pogin

ę

li ci, którzy tego czynu dokonali, wi

ę

c wie

ść

 o nim do 

nas nie dotarła. 
- Powiedz

Ŝ

e od pocz

ą

tku - powiada tamten - co i jak mówił Solon i od 

kogo to usłyszał jako prawd

ę

- Jest - powiada - w Egipcie, w delcie, któr

ą

 opływa rozszczepiony u 

góry 

strumie

ń

 

Nilu, 

powiat 

zwany 

Saityckim. 

tym 

powiecie 

najwi

ę

kszym  miastem  jest  Sais,  sk

ą

d  le

Ŝ

  pochodził  i  król  Amasis.  U 

nich  tam  nad  miastem  króluje  pewne  bóstwo,  które  si

ę

  po  egipsku 

nazywa  Neith,  a  po  grecku,  jak  oni  mówi

ą

,  Atena.  Oni  twierdz

ą

Ŝ

bardzo  lubi

ą

  Ate

ń

czyków  i 

Ŝ

e  w  jaki

ś

  sposób  s

ą

  z  nami  tu 

spokrewnieni.  Solon  mówił, 

Ŝ

e  gdy  tam  przyjechał,  bardzo  go  tam 

zacz

ę

to  szanowa

ć

.  Do

ść

 

Ŝ

e  zacz

ą

ł  si

ę

  rozpytywa

ć

  o  dawne  czasy  tych 

kapłanów, którzy najwi

ę

cej byli z tym obznajomieni, bo sam nic o tym 

po prostu nie wiedział i nie znalazł 

Ŝ

adnego innego Hellena, który by 

o tym wiedział cokolwiek. I tak raz, pragn

ą

c ich wyci

ą

gn

ąć

 na słówko 

o dawnych czasach, zacz

ą

ł mówi

ć

 o najdawniejszych dziejach naszych, o 

Foroneusie,  którego  pierwsze  podania  dotycz

ą

,  i  o  Niobie,  a  znowu  o 

potopie  opowiadał  bajki,  jak  to  przetrwali  Pyrra  i  Deukalion  ,  i 
wywodził  pokolenia  od  nich  pochodz

ą

ce,  i  starał  si

ę

  przypomnie

ć

 

sobie,  ile  to  lat  trwały  te  rzeczy,  o  których  mówił,  i  starał  si

ę

 

obliczy

ć

  lata.  Na  to  jeden  bardzo  stary  kapłan  powiedział:  -  Oj, 

Solonie,  Solonie!  Wy,  Hellenowie,  zawsze  jeste

ś

cie  dzie

ć

mi.  Nie  ma 

starca mi

ę

dzy Hellenami. - On to usłyszał i powiada: - Jak to? Co to 

ty mówisz? 
-  Młode  dusze  macie  wszyscy  -  powiada.  -  Nie  macie  w  nich 

Ŝ

adnego 

dawnego  mniemania,  opartego  na  starych  podaniach,  ani 

Ŝ

adnej  wiedzy 

okrytej siwizn

ą

 wieków. A przyczyna tego taka. Wiele razy i w ró

Ŝ

nym 

sposobie  przychodziła  zguba  rodzaju  ludzkiego  i  b

ę

dzie  przychodziła 

nieraz.  Od  ognia  i  od  wody  najwi

ę

ksza,  a  z  niezliczonych  innych 

przyczyn  inne,  krócej  trwaj

ą

ce.  U  was  te

Ŝ

  mówi

ą

Ŝ

e  Faeton,  syn 

Heliosa,  zaprz

ą

gł  raz  konie  do  wozu  ojca,  a 

Ŝ

e  nie  umiał  p

ę

dzi

ć

  po 

tej samej drodze co ojciec, popalił wszystko na ziemi i sam zgin

ą

ł od 

pioruna. To si

ę

 opowiada w postaci mitu, a prawd

ą

 jest zbaczanie ciał 

biegn

ą

cych około ziemi i po niebie i co jaki

ś

 długi czas zniszczenie 

tego, co na ziemi, od wielkiego ognia. Wtedy ci, którzy mieszkaj

ą

 po 

górach i na wy

Ŝ

ynach, i w okolicach suchych, bardziej gin

ą

 ni

Ŝ

 ci, co 

mieszkaj

ą

  nad  rzekami  i  nad  morzem.  Dla  nas  Nil  jest  w  ogóle 

zbawieniem  i  wtedy  te

Ŝ

  z  tego  nieszcz

ęś

cia  ratuje  nas  i  zbawia.  A 

kiedy znowu bogowie ziemi

ę

 wod

ą

 oczyszczaj

ą

 i zalewaj

ą

 potopem, wtedy 

si

ę

 ratuj

ą

 ci, co po górach krowy pas

ą

 i owce, a tych, co po waszych 

miastach mieszkaj

ą

, rzeki spłukuj

ą

 do morza. A w tym kraju tutaj ani 

wtedy,  ani  nigdy  innym  razem  woda  z  góry  na  niwy  nie  spływa,  tylko 
wprost przeciwnie; od dołu wszystka podchodzi. Taka ju

Ŝ

 jest. Dlatego 

te

Ŝ

  i  z  tych  przyczyn  zachowuj

ą

  si

ę

  u  nas  w  podaniach  zdarzenia 

najdawniejsze. 
   A po prawdzie to tak jest, 

Ŝ

e we wszystkich okolicach, gdzie mróz 

nadzwyczajny ani skwar przeszkody nie stanowi, tam zawsze g

ęś

ciej lub 

rzadziej ród ludzki zamieszkuje. Otó

Ŝ

 cokolwiek si

ę

 u was albo u nas, 

albo  w  innej  okolicy,  o  której  wiemy  ze  słyszenia,  zdarzy  pi

ę

knego 

albo  doniosłego,  albo  z  jakiegokolwiek  innego  wzgl

ę

du  osobliwego,  to 

wszystko jest tutaj od dawna zapisane w 

ś

wi

ą

tyniach i przechowane. A, 

co  si

ę

  u  was  i  u  innych  ludów  dzieje,  zaledwie  si

ę

  utrwali

ć

  zdoła  w 

napisach i w tym wszystkim, czego pa

ń

stwa potrzebuj

ą

, kiedy oto znowu 

w swoim czasie, jakby choroba powrotna, przychodz

ą

 na nich strumienie 

wody  z  nieba  i  zostawiaj

ą

  spo

ś

ród  was  tych,  co  pisma  i  słu

Ŝ

by  u  Muz 

background image

nie  znaj

ą

.  Tak, 

Ŝ

e  na  nowo  od  pocz

ą

tku  rodzicie  si

ę

  niejako,  jakby 

młodzi.  Nie  wiecie  nic  ani  o  tym,  co  tu  było,  ani  co  u  was  było  w 
czasach  zamierzchłych.  Te  twoje  rodowody,  Solonie,  i  te  historie, 
które

ś

  opowiadał  o  tym,  co  u  was,  mało  si

ę

  ró

Ŝ

ni

ą

  od  bajek  dla 

dzieci. 
   Wy  naprzód  pami

ę

tacie  tylko  jeden  potop,  a  przed  tym  było  ich 

wiele. 

Oprócz 

tego 

nie 

wiecie, 

Ŝ

waszej 

ziemi 

mieszkał 

najpi

ę

kniejszy  i  najlepszy  rodzaj  ludzi,  od  którego  pochodzisz  i  ty, 

i  całe  wasze  dzisiejsze  pa

ń

stwo.  Bo  zostało  wtedy  troch

ę

  tego 

nasieni

ą

, ale wy o tym nie wiecie. Dlatego 

Ŝ

e ci, co pozostali, przez 

wiele  pokole

ń

  gin

ę

li,  głosu  nie  umiej

ą

c  zamyka

ć

  w  litery.  Istniało 

swojego czasu, Solonie, przed najwi

ę

kszym potopem pa

ń

stwo, które dzi

ś

 

jest pa

ń

stwem ate

ń

skim, wielka pot

ę

ga militarna i w ogóle prawa miało 

znakomite.  Miało  dokona

ć

  czynów  najpi

ę

kniejszych  i  wytworzy

ć

  ustroje 

najlepsze  ze  wszystkich,  o  jakich  nas  dzi

ś

  pod  sło

ń

cem  wie

ś

ci 

dochodz

ą

Kiedy  to  usłyszał  Solon,  zdziwił  si

ę

,  powiada,  i  bardzo  pragn

ą

ł  i 

prosił  kapłanów, 

Ŝ

eby  mu  wszystko  dokładnie  o  dawnych  obywatelach  po 

kolei opowiedzieli. 
   A kapłan powiedział: - Nie ma co tego kry

ć

, Solonie. Opowiem i ze 

wzgl

ę

du  na  ciebie,  i  na  wasze  pa

ń

stwo,  a  przede  wszystkim  na  chwał

ę

 

bogini, która pa

ń

stwo wasze i nasze dostała w udziale, wychowała je i 

wykształciła - naprzód to wasze, o tysi

ą

c lat wcze

ś

niej, kiedy wasze 

nasienie  wzi

ę

ła  od  Ziemi  i  od  Hefajsta,  E  a  nasze  potem.  Je

Ŝ

eli 

chodzi  o  pocz

ą

tek  tutejszego  ustroju,  to  w  naszych  ksi

ę

gach 

ś

wi

ę

tych 

jest  pisana  liczba  o

ś

miu  tysi

ę

cy  lat.  Wi

ę

c  ja  ci  pokrótce  opowiem  o 

prawach  obywateli  sprzed  dziesi

ę

ciu  tysi

ę

cy  lat  i  o  najpi

ę

kniejszym 

dziele,  jakiego  dokonali.  A  je

Ŝ

eli  chodzi  o  dokładny  przegl

ą

d  ich 

całych  dziejów  po  kolei,  to  innym  razem  przy  wolnym  czasie  sobie  to 
przejdziemy, wzi

ą

wszy same ksi

ąŜ

ki do r

ę

ki. 

Wi

ę

c  rozpatrz  sobie  prawa  w  stosunku  do  obecnych  naszych.  Bo 

znajdziesz 

tu 

teraz 

wiele 

urz

ą

dze

ń

 

wzorowanych 

na 

waszych 

urz

ą

dzeniach    dawniejszych.    Naprzód  wyodr

ę

bnion

ą

  od    innych  kast

ę

 

kapłanów, a potem kast

ę

 robotników. Ka

Ŝ

dy rodzaj pracuje osobno i nie 

miesza  si

ę

  z  drugim.  A  wi

ę

c  pasterze,  my

ś

liwcy  i  rolnicy.  A  kasta 

wojowników,  widzisz  chyba,  jak  tutaj  jest  odosobniona  od  wszystkich 
innych  grup;  i  prawo  im  przykazuje  nie  troszczy

ć

  si

ę

  o  nic  innego, 

jak  tylko  o  to,  co  dotyczy  wojny.  A  tak

Ŝ

e  sposób  ich  uzbrojenia,  te 

tarcze  i  włócznie,  które  my

ś

my  wprowadzili  pierwsi  ze  wszystkich 

ludów  poło

Ŝ

onych  koło  Azji,  bo  nam  pierwszym  to  bogini  pokazała, 

podobnie  jak  i  wam  w  tamtych  stronach.  A  je

Ŝ

eli  chodzi  o  nauk

ę

,  to 

widzisz  chyba,  jak  lutaj  prawo  otoczyło  opiek

ą

  badanie  wszech

ś

wiata 

jako  cało

ś

ci  a

Ŝ

  po  wró

Ŝ

biarstwo  i  lecznictwo  -  to  dla  zdrowia  -  i 

spo

ś

ród  boskich  nauk  wybrało  te,  które  ze  sprawami  ludzkimi  maj

ą

 

zwi

ą

zek  i  jakie  tam  inne  za  tym  id

ą

  umiej

ę

tno

ś

ci,  rozwin

ę

ło 

wszystkie. Cały ten podział porz

ą

dny i układ stosunków naprzód bogini 

urz

ą

dziła  u  was,  kiedy  zakładała  wasze  pa

ń

stwo.  Wybrała  okolic

ę

,  w 

której

ś

cie 

si

ę

 

urodzili, 

bo 

zobaczyła, 

Ŝ

klimat 

tam 

jest 

umiarkowany,  wi

ę

c  wytworzy  ludzi  najlepiej  rozwini

ę

tych  umysłowo.  A 

Ŝ

e  bogini  kocha  si

ę

  w  wojnie  i  w  m

ą

dro

ś

ci,  wi

ę

c  wybrała  miejsce, 

które  jej  miało  przynie

ść

  ludzi  najodpowiedniejszych  dla  niej,  i  tam 

wasze  osady  zało

Ŝ

yła.  Tame

ś

cie  wi

ę

c  siedzieli,  rz

ą

dz

ą

c  si

ę

  takimi 

prawami i jeszcze lepsze maj

ą

c - w ka

Ŝ

dej dzielno

ś

ci przewy

Ŝ

szali

ś

cie 

wszystkich ludzi; rzecz prosta, bo i krew bosk

ą

 macie, i wychowanie. 

My  tu  mamy  zapisanych  i  podziwiamy  wiele  wielkich  czynów  waszego 
pa

ń

stwa  -  a  jeden  z  nich  przewy

Ŝ

sza  wszystkie  inne  wielko

ś

ci

ą

  i 

dzielno

ś

ci

ą

Pisma  nasze  mówi

ą

,  jak  wielk

ą

  niegdy

ś

  pa

ń

stwo  wasze  złamało  pot

ę

g

ę

która gwałtem i przemoc

ą

 szła na cał

ą

 Europ

ę

 i Azj

ę

. Szła z zewn

ą

trz, 

z Morza Atlantyckiego. Wtedy to morze tam było dost

ę

pne dla okr

ę

tów. 

Bo  miało  wysp

ę

  przed  wej

ś

ciem,  które  wy  nazywacie  Słupami  Heraklesa. 

background image

Wyspa  była  wi

ę

ksza  od  Libii  i  od  Azji  razem  wzi

ę

tych.  Ci,  którzy 

wtedy podró

Ŝ

owali, mieli z niej 

przej

ś

cie  do  innych  wysp.  A  z  wysp  była  droga  do  całego  l

ą

du, 

le

Ŝą

cego  naprzeciw,  który  ogranicza  tamto  prawdziwe  morze.  Bo  to,  co 

jest  po  wewn

ę

trznej  stronie  tego  wej

ś

cia,  o  którym  mówimy,  to  si

ę

 

okazuje zatok

ą

 o jakim

ś

 ciasnym wej

ś

ciu. A tamto morze jest prawdziwe 

i  ta  ziemia,  która  je  ogranicza  całkowicie,  naprawd

ę

  i  najsłuszniej 

mo

Ŝ

e si

ę

 nazywa

ć

 l

ą

dem stałym. 

Otó

Ŝ

 na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne 

mocarstwo pod rz

ą

dami królów, władaj

ą

ce nad cał

ą

 wysp

ą

 i nad wieloma 

innymi  wyspami  i  cz

ęś

ciami  l

ą

du  stałego.  Oprócz  tego  po  tej  stronie 

tutaj  oni  panowali  nad  Libi

ą

  a

Ŝ

  do  granic  Egiptu  i  nad  Europ

ą

  a

Ŝ

  po 

Tyrreni

ę

.  Wi

ę

c  ta  cała  pot

ę

ga  zjednoczona  próbowała  raz  jednym 

uderzeniem 

ujarzmi

ć

 

wasz 

nasz 

kraj 

cał

ą

 

okolic

ę

 

Morza 

Ś

ródziemnego.  Wtedy  to,  Solonie,  objawiła  si

ę

  wszystkim  ludziom 

pot

ę

ga  waszego  pa

ń

stwa:  jego  dzielno

ść

  i  siła.  Wasze  pa

ń

stwo  stan

ę

ło 

na czele wszystkich, zachowało równowag

ę

 

ducha,  rozwin

ę

ło  sztuki  wojenne  i  ju

Ŝ

  to  na  czele  Hellady,  ju

Ŝ

  te

Ŝ

 

odosobnione,  bo  inni  je  opu

ś

cili  z  konieczno

ś

ci,  w  skrajne  c 

niebezpiecze

ń

stwo  popadło,  jednak  pokonało  naje

ź

d

ź

ców  i  wzniosło 

pomnik  zwyci

ę

stwa;  nic  pozwoliło  ujarzmi

ć

  tych,  którzy  jeszcze  nie 

byli ujarzmieni, i nam wszystkim, którzy zamieszkujemy po tej stronie 
Słupów  Heraklesa,  zachowało  wolno

ść

,  nie  zazdroszcz

ą

c  jej  nikomu. 

ź

niej  przyszły  straszne  trz

ę

sienia  ziemi  i  potopy  i  nadszedł  jeden 

dzie

ń

  i  jedna  noc  okropna  -  wtedy  całe  wasze  wojsko  zapadło  si

ę

  pod 

ziemi

ę

,  a  wyspa  Allanlyda  lak  samo  zanurzyła  si

ę

  pod  powierzchni

ę

 

morza  i  znikn

ę

ła.  Dlatego  i  teraz  tamto  morze  jest  dla  okr

ę

tów 

niedost

ę

pne  i  niezbadane;  bardzo  g

ę

sty  muł  sianowi  przeszkod

ę

  - 

dostarczyła go wyspa zapadaj

ą

ca si

ę

 na dno. 

Co  stary  Kritias  powiedział  powtarzaj

ą

c  to  za  Solonem,  to  w  krótkim 

streszczeniu  usłyszałe

ś

,  Sokratesie.  Kiedy

ś

  wczoraj  mówił  o  panstwie 

i  o  tych  ludziach,  których  opisywałe

ś

,  ja  si

ę

  dziwiłem,  bo 

przypomniałem  sobie  to,  co  dzi

ś

  mówi

ę

,  i  my

ś

lałem  sobie,  jak  ty 

cudownie,  bo  to  był  jaki

ś

  przypadek,  a  jednak  celowy,  zgadzałe

ś

  si

ę

 

po wi

ę

kszej cz

ęś

ci z tym, co Solon mówił. Na razie nie chciałem  si

ę

 

odzywa

ć

,  bom  nie  do

ść

  dobrze  pami

ę

tał  -  to  ju

Ŝ

  tak  dawno  było. 

Pomy

ś

lałem  sobie, 

Ŝ

em  powinien  najpierw  sam  sobie  dobrze  wszystko  

przypomnie

ć

, a dopiero  potem  mówi

ć

.  Dlatego  te

Ŝ

 pr

ę

dko zgodziłem 

si

ę

 z tob

ą

 na twoj

ą

 wczorajsz

ą

 propozycj

ę

, uwa

Ŝ

aj

ą

c, 

Ŝ

e jak to zawsze 

w  takich  sprawach,  najtrudniej  jest  przynie

ść

  w  dyskusji  jak

ąś

  my

ś

odpowiedni

ą

  do  programu,  to  my  pod  tym  wzgl

ę

dem    nie  b

ę

dziemy  w 

kłopocie,  b

ę

dziemy  mieli    materiału  w  sam  raz,  I  tak  te

Ŝ

,  jak  on  tu 

powiedział,  wczoraj  zaraz  na  wychodnym  st

ą

d,  zestawiałem  z  tym,  co 

si

ę

 tu mówiło to, com sobie przypomniał. 

A  kiedym  odszedł,  to  po  nocy  prawie  wszystko  sobie  przypomniałem  i 
rozwa

Ŝ

yłem. Bo doprawdy, jak to mówi

ą

, to, czego si

ę

 człowiek dowie w 

latach chłopi

ę

cych, to jako

ś

 dziwnie trwa w pami

ę

ci. To, com wczoraj 

usłyszał,  nie  wiem,  czybym  sobie  potrafił  wszystko  w  pami

ę

ci 

od

ś

wie

Ŝ

y

ć

.  A  z  tego,  com  słyszał  bardzo  dawno,  dziwiłbym  si

ę

,  gdyby 

mi 

jaki

ś

 

szczegół 

uszedł. 

Słuchałem 

tego 

wtedy 

wielk

ą

 

przyjemno

ś

ci

ą

, to zabawa była dla mnie, staruszek ch

ę

tnie mnie uczył, 

bo  ja  si

ę

  go  cz

ę

sto  wypytywałem,  tak 

Ŝ

e  to  si

ę

  u  mnie  jakby  gor

ą

c

ą

 

piecz

ę

ci

ą

 wypaliło w pami

ę

ci - pismo, którego nic nie zmyje. 

Tote

Ŝ

  i  tym  dwom  zaraz  rano  opowiadałem  to  samo,  aby  razem  ze  mn

ą

 

mogli  bra

ć

    udział  w  dyskusji.    I  teraz  gotów  jestem    powiedzie

ć

dlaczego  to  wszystko  było  powiedziane,  Sokratesie;  nie  tylko  w 
streszczeniu,  ale  tak,  jak  to  słyszałem,  punkt  po  punkcie.  Ci 
obywatele  i  to  pa

ń

stwo,  o  którym  nam  wczoraj  opowiadałe

ś

  D  jakby 

bajk

ę

,  przeniesiemy  sobie  tutaj  w  dziedzin

ę

  prawdy,  bo  to  przecie

Ŝ

 

jest nasze własne, dawne, i ci obywatele, o których my

ś

lałe

ś

, to s

ą

powiemy,  nasi  przodkowie  naprawd

ę

,  ci,  o  których  kapłan  mówił. 

background image

Wszystko  si

ę

  zgadza  i  to  si

ę

  te

Ŝ

  zgodzi,  kiedy  powiemy, 

Ŝ

e  to  s

ą

  ci 

nasi  z  tamtych  czasów.  Wi

ę

c  wszyscy  razem  to  pomi

ę

dzy  siebie 

rozbierzemy  i  b

ę

dziemy  próbowali  według  sil  odda

ć

  to  tak,  jak 

poleciłe

ś

.  Wi

ę

c  trzeba  si

ę

  zastanowi

ć

,  Sokratesie,  czy  nam  ta 

historia po my

ś

li, czy te

Ŝ

 trzeba szuka

ć

 jeszcze jakiej

ś

 innej na to 

miejsce. 
  SOKRATES.  Jak

ąŜ

  by

ś

my,  Kritiaszu,  mogli  inn

ą

  wzi

ąć

  histori

ę

  na 

miejsce tej - przecie

Ŝ

 dzi

ś

 pora składa

ć

 ofiar

ę

 bogini, a ta opowie

ść

 

w  sam  raz  dla  niej  bliska  i  to  nie  jest  opowie

ść

  zmy

ś

lona,  tylko 

historia  prawdziwa  -  to  chyba  wielka  rzecz.  Jak

Ŝ

e  i  sk

ą

d  wyszukamy 

inne, je

Ŝ

eli odrzucimy t

ę

? Nie sposób. Wi

ę

c, z bogiem, mówcie dzisiaj 

wy - ja mówiłem wczoraj, dzi

ś

 powinienem cicho 27 siedzie

ć

 i słucha

ć

 

z kolei rzeczy. 
  KRITIAS.  A  zobacz,  Sokratesie,  dyspozycj

ę

  naszego  rewan

Ŝ

u  dla 

ciebie,  jake

ś

my  go  sobie  uło

Ŝ

yli.  Postanowili

ś

my, 

Ŝ

e  Timaios, 

poniewa

Ŝ

 si

ę

 najlepiej z nas rozumie na astronomii i najgorliwiej si

ę

 

zajmował  natur

ą

  wszechrzeczy,  b

ę

dzie  mówił  pierwszy,  poczynaj

ą

c  od 

powstania wszech

ś

wiata, a ko

ń

cz

ą

c na naturze człowieka. A ja po nim, 

jakbym  od  niego  przej

ą

ł  ludzi  zrodzonych  moc

ą

  my

ś

li,  B  a  od  ciebie 

niektórych spo

ś

ród nich wychowanych osobliwie, i według słów Solona i 

praw  wprowadził  ich  przed  nas  jako  przed  s

ę

dziów  i  zrobił  ich 

obywatelami lego pa

ń

stwa, bo to s

ą

 dawni Ate

ń

czycy, którzy znikn

ę

li z 

powierzchni  ziemi,  a  odkryto  ich  podanie  zapisane  w  ksi

ę

gach 

ś

wi

ę

tych, wi

ę

c teraz ju

Ŝ

 mówi

ć

 o nich trzeba jak o obywatelach Aten. 

  SOKRATES.  Doskonały, 

ś

wietny  gotów  by

ć

  ten  rewan

Ŝ

  dla  mnie,  te 

mowy,  którymi  chcecie  mi  si

ę

  wywdzi

ę

czy

ć

  za  wczoraj.  Wi

ę

c  twoja 

rzecz, Timaiur mówi

ć

 teraz, wezwawszy, jak si

ę

 godzi, bogów na pomoc. 

  TIMAJOS.  Ach,  Sokratesie,  to  przecie

Ŝ

  robi

ą

  wszyscy,  którym  nie  c 

brak  cho

ć

by  odrobiny  rozwagi;  na  pocz

ą

tku  ka

Ŝ

dej  rzeczy  -  małej  czy 

wielkiej  -  zawsze  boga  na  pomoc  wzywaj

ą

.  A  my,  którzy  zamierzamy 

mówi

ć

  jako

ś

  o  wszech

ś

wiecie,  jak  powstał  czy  te

Ŝ

  jest  nie  zrodzony, 

je

ś

li  nie  chybiamy  całkowicie,  musimy  koniecznie  bogów  i  boginie 

wezwa

ć

 i pomodli

ć

 si

ę

, aby

ś

my wszystko mówili przede wszystkim po ich 

my

ś

li,  a  zgodnie  z  własnymi  zało

Ŝ

eniami.  Je

Ŝ

eli      D  o  bogów  chodzi, 

niech  to  b

ę

dzie  nasza  modlitwa,  a  je

Ŝ

eli  o  nas,  to  módlmy  si

ę

aby

ś

cie  wy  najłatwiej  zrozumieli,  a  ja 

Ŝ

ebym  na  zadany  temat  jak 

najlepiej wyłuszczył to, co my

ś

l

ę

Otó

Ŝ

  według  mego  zdania  nale

Ŝ

y  przede  wszystkim  rozró

Ŝ

ni

ć

  te  dwie 

rzeczy.  Co

ś

,  co  istnieje  wiecznie,  a  powstawania  nie  ma,  i  co

ś

,  co 

powstaje  zawsze,  a  nie  istnieje  nigdy.  Jedno  rozumem,  który  ujmuje 

ś

ci

ś

le,  uchwyci

ć

  mo

Ŝ

na  jako  zawsze  takie  samo,  drugie  mniemaniem  z 

pomoc

ą

  spostrze

Ŝ

e

ń

  nie

ś

cisłych  daje  si

ę

  uchwyci

ć

  jako  co

ś

,  co 

powstaje  i  ginie,  a  w  rzeczywisto

ś

ci  nie  istnieje  nigdy.  A  znowu 

wszystko,  co  powstaje,  powstaje  z  konieczno

ś

ci  pod  wpływem  jakiej

ś

 

przyczyny.  Nic  nie  mo

Ŝ

e  powstawa

ć

  bez  przyczyny.  Je

Ŝ

eli  wykonawca 

czegokolwiek  patrzy  wci

ąŜ

  na  to,  co  jest  niezmienne,  i  jakim

ś

  takim 

si

ę

  posługuje  wzorem,  kiedy  jego  posta

ć

  i  zdolno

ść

  wykonywa,  wtedy 

koniecznie wszystko wychodzi B sko

ń

czone i pi

ę

kne. A je

ś

li patrzy na 

to, co zrodzone, i posługuje si

ę

 wzorem zrodzonym - wtedy niepi

ę

kne. 

Otó

Ŝ

 całe niebo czy te

Ŝ

 wszech

ś

wiat, czy jakkolwiek by si

ę

 to inaczej 

potrafiło nazywa

ć

 

- tak to nazywajmy. Wi

ę

c naprzód si

ę

 nad tym musimy zastanowi

ć

 

bo 

to 

jest 

przedmiotem 

rozwa

Ŝ

ania: 

rozpatrzy

ć

 

pocz

ą

tek 

wszechrzeczy;  czy 

ś

wiat  istniał  zawsze  i  nie  miał 

Ŝ

adnego  pocz

ą

tku, 

czy  te

Ŝ

  powstał  kiedy

ś

  i  miał  jaki

ś

  pocz

ą

tek.  Otó

Ŝ

  powstał.  Bo  jest 

widzialny  i  dotykalny  i  ciało  ma,  a  wszystkie  tego  rodzaju  rzeczy  c 
s

ą

  przedmiotami  spostrze

Ŝ

e

ń

,  a  przedmioty  spostrze

Ŝ

e

ń

  daj

ą

  si

ę

 

ujmowa

ć

  mniemaniem  przy  pomocy  spostrze

Ŝ

e

ń

  zmysłowych  i  okazały  si

ę

 

tym,  co  powstaje  i  powstało.  A  powiedzieli

ś

my, 

Ŝ

e  to,  co  powstaje, 

musi  powstawa

ć

  pod  wpływem  jakiej

ś

  przyczyny.  Rzecz  w  tym, 

Ŝ

eby 

background image

znale

źć

 twórc

ę

 i ojca tego wszech

ś

wiata, ale znalazłszy, mówi

ć

 o nim 

do wszystkich - niepodobna. 
W  zwi

ą

zku  z  nim  zastanowi

ć

  si

ę

  znowu  nad  tym,  według  jakiego  wzoru 

wykonał 

Ś

wiat  jego  budowniczy,  czy  według  tego  wzoru,  który  zawsze 

jest  taki  sam,  czy  te

Ŝ

  według  zrodzonego.  Je

Ŝ

eli  pi

ę

kny  jest  ten 

ś

wiat,  a  wykonawca  jego  dobry,  to  jasna  rzecz, 

Ŝ

e  patrzał  na  wzór 

wieczny. A je

ś

li nie, czego si

ę

 nawet mówi

ć

 nie godzi, to patrzał na 

wzór  zrodzony.  Ka

Ŝ

demu  rzecz  jasna, 

Ŝ

e  na  wieczny.  Bo 

ś

wiat  jest 

najpi

ę

kniejszy spo

ś

ród zrodzonych, a wykonawca jego najlepszy jest ze 

sprawców.  W  ten  sposób  zrodzony,  wykonany  jest  na  wzór  tego,  co  si

ę

 

my

ś

l

ą

  i  rozumem  uchwyci

ć

  daje  i  zawsze  jest  takie  samo.  Skoro  tak 

jest,  to  znowu  nie  mo

Ŝ

e  by

ć

  inaczej,  tylko 

ś

wiat  ten  jest 

odwzorowaniem czego

ś

Najwa

Ŝ

niejsza  rzecz:  zacz

ąć

  zgodnie  z  natur

ą

.  Zatem  trzeba zrobi

ć

  to 

rozró

Ŝ

nienie  mi

ę

dzy  odwzorowaniem  i  jego  pierwowzorem.  Bo  my

ś

li  te

Ŝ

 

s

ą

 spokrewnione z tym, czego dotycz

ą

. My

ś

li dotycz

ą

ce tego, co trwa i 

jest mocne, i jasno si

ę

 rozumowi przedstawia, s

ą

 te

Ŝ

 trwałe i nie do 

obalenia, o ile to tylko mo

Ŝ

liwe; o ile my

ś

l mo

Ŝ

e by

ć

 niezbita i nie 

do  ruszenia,  tym  my

ś

lom  nie  powinno  tego  zbywa

ć

.  A  my

ś

li  dotycz

ą

ce 

tego, co zostało odtworzone według tamtego wzoru i jest tylko obrazem 

s

ą

 

te

Ŝ

podobnie 

jak 

ich 

przedmioty, 

tylko 

obrazami 

prawdopodobnymi. Czym jest w stosunku do powstawania byt rzeczywisty, 
tym  w  stosunku  do  wiary  prawda.  Je

ś

li  wi

ę

c,  Sokratesie,  wielu  wiele 

rzeczy  o  bogach  i  o  powstawaniu 

ś

wiata  mówiło,  a  my  nie  potrafimy 

zdoby

ć

  si

ę

  na  my

ś

li  pod  ka

Ŝ

dym  wzgl

ę

dem  zgodne  z  sob

ą

  i  całkowicie 

jasne,  nie  dziw  si

ę

,  ale  je

Ŝ

eli,  nie  gorzej  od  innych,  damy  obrazy 

prawdopodobne, niech nam to wystarczy, bo pami

ę

tajmy, 

Ŝ

e i ja, który 

mówi

ę

, i wy, którzy oceniacie, mamy 

tylko  natur

ę

  ludzk

ą

,  wi

ę

c  je

Ŝ

eli  chodzi  o  te  sprawy,  to  wypada  si

ę

 

nam  zadowoli

ć

  opowie

ś

ci

ą

  o  pewnych  rysach  prawdopodobie

ń

stwa  i 

niczego wi

ę

cej poza tym nie szuka

ć

  SOKRATES. Doskonale, Timaiosie. Ze wszech miar powinni

ś

my 

przyj

ąć

 to, co zalecasz. Ten twój wst

ę

p przyj

ę

li

ś

my przedziwnie 

- wi

ę

c zaczynaj pie

śń

, która teraz przychodzi. 

  TIMAIOS.    Wi

ę

c    mówmy,    z    jakiego    powodu    organizator 

zorganizował wszystko, co powstaje, i ten wszech

ś

wiat. Dobry był. 

A  dobry  nie  ma  w  sobie 

Ŝ

adnej  zazdro

ś

ci  o  nic.  I  on  był  od  niej 

wolny, wi

ę

c chciał, 

Ŝ

eby si

ę

 wszystko stawało jak najbardziej podobne 

do  niego.  Kto  by  si

ę

  najbardziej  skłaniał  przyj

ąć

  taki  pocz

ą

tek 

powstawania  i  wszech

ś

wiata,  zgodnie  z  przewa

Ŝ

aj

ą

cym  zdaniem  ludzi 

rozumnych, czyniłby zało

Ŝ

enie najsłuszniejsze. 

Bóg  chciał, 

Ŝ

eby  wszystko  było  dobre,  a  lichego 

Ŝ

eby  nie  było  nic, 

ile  mo

Ŝ

no

ś

ci,  wi

ę

c  wzi

ą

ł  wszech

ś

wiat  cały  widzialny,  który  nie  miał 

spokoju, tylko si

ę

 poruszał byle jak i bez porz

ą

dku, wyprowadził go z 

chaosu  i  doprowadził  do  ładu,  uwa

Ŝ

aj

ą

c, 

Ŝ

e  to  ze  wszech  miar  lepsze 

ni

Ŝ

  tamto.  Nie  było  racji  i  nie  ma, 

Ŝ

eby  kto

ś

  najlepszy  robił  co

ś

 

innego, jak tylko to, co najpi

ę

kniejsze. 

Obrachował  wi

ę

c  sobie  i  znalazł, 

Ŝ

e  spo

ś

ród  rzeczy  z  natury  swej 

widzialnych 

Ŝ

adne  dzieło  nierozumne  nie  b

ę

dzie  nigdy  jako  cało

ść

 

pi

ę

kniejsze od dzieła rozumnego jako cało

ś

ci, a nie mo

Ŝ

e mie

ć

 rozumu 

nic,  co  nic  ma  duszy.  Zwa

Ŝ

ywszy  to  sobie,  zło

Ŝ

ył  rozum  w  duszy,  a 

dusz

ę

  w  ciele  i  w  ten  sposób  wszystko  zmajstrował,  aby  wszech

ś

wiat 

był jak najpi

ę

kniejszy w swej naturze. 

Najlepszego  dzieła  dokonał.  Wi

ę

c  tak  trzeba  powiedzie

ć

  i  to  b

ę

dzie 

obraz prawdopodobny, 

Ŝ

e ten 

ś

wiat jest istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

, ma dusz

ę

 i rozum 

naprawd

ę

  -  dzi

ę

ki  opatrzno

ś

ci  boga.  Kiedy  to  tak  jest,  wypada  nam 

powiedzie

ć

 to, co potem z kolei, a mianowicie, na podobie

ń

stwo której 

istoty 

Ŝ

ywej  zorganizował  go  organizator.  Nie  przyznamy, 

Ŝ

eby  na 

podobie

ń

stwo  której

ś

  z  tych,  co  maj

ą

  natur

ę

  cz

ą

stki.  Bo  na 

podobie

ń

stwo  czego

ś

  niedoskonałego  nie  mo

Ŝ

e  powstawa

ć

  nic  pi

ę

knego. 

Przyjmijmy, 

Ŝ

e  wszech

ś

wiat  jest  najpodobniejszy  do  tej  istoty 

Ŝ

ywej, 

background image

której  poszczególne  istoty 

Ŝ

ywe  i  gatunki  s

ą

  cz

ą

stkami.  Ta  istota 

obejmuje  i  ma  w  sobie  wszystkie  istoty 

Ŝ

ywe  pomy

ś

lane  tak,  jak  ten 

ś

wiat  zawiera  nas  i  wszelkie  inne  zwierz

ę

ta  natury  widzialnej.  Bóg 

chciał 

jak 

najbardziej 

upodobni

ć

 

ś

wiat 

do 

najpi

ę

kniejszego 

przedmiotów  my

ś

li  i  ze  wszech  miar  najdoskonalszego,  wi

ę

c  zrobił  go 

jedn

ą

  istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

,  widzialn

ą

,  która  zawiera  w  sobie  wszystkie  istoty 

Ŝ

ywe, spokrewnione z ni

ą

 co do natury. 

   Otó

Ŝ

 czy słusznie przyj

ę

li

ś

my jeden wszech

ś

wiat, czy te

Ŝ

 słuszniej 

byłoby  mówi

ć

  o  wielu 

ś

wiatach  i  to  niesko

ń

czonych?  Jeden,  je

Ŝ

eli  ma 

by

ć

  wykonany  według  wzoru.  Bo  pierwowzór,  obejmuj

ą

cy  wszystkie 

zwierz

ę

ta pomy

ś

lane, nie mo

Ŝ

e by

ć

 w 

Ŝ

aden sposób drugim z pary wraz z 

jakim

ś

 innym. Bo znowu musiałaby istnie

ć

 jeszcze jedna "

Ŝ

ywa istota", 

która  by  obejmowała  tamte  obie,  i  one  byłyby  jej  cz

ą

stkami,  i 

słuszniej nale

Ŝ

ałoby wtedy mówi

ć

Ŝ

e odwzorowanie jest upodobnione do 

tej istoty obejmuj

ą

cej, a nie do owych dwóch obj

ę

tych. Wi

ę

Ŝ

eby ten 

jeden 

ś

wiat  był  podobny  do  najdoskonalszej  istoty 

Ŝ

ywej,  dlatego 

twórca 

ś

wiatów nie zrobił 

ś

wiatów dwóch ani ich niesko

ń

czonej ilo

ś

ci, 

tylko powstał ten jeden 

Ś

wiat, jednorodzony, i taki zostanie dalej. 

   Ten 

ś

wiat  musi  by

ć

  materialny  i  widzialny,  i  dotykalny.  A  bez 

udziału ognia nic nigdy nie mo

Ŝ

e by

ć

 widzialne. Ani dotykalne nic by

ć

 

nie  mo

Ŝ

e  bez  tego,  co  twarde  i  stałe,  a  to,  co  twarde  i  stałe,  nie 

obejdzie  si

ę

  bez  ziemi.  Dlatego  na  pocz

ą

tku  bóg  zrobił  ciało 

wszech

ś

wiata  z  ognia  i  z  ziemi  i  ono  si

ę

  z  lego  składa.  A  dwa 

pierwiastki  odosobnione  nie  mog

ą

  si

ę

  pi

ę

knie  trzyma

ć

  razem  bez      c 

czego

ś

  trzeciego.  Musi  by

ć

  mi

ę

dzy  nimi  jaki

ś

  ł

ą

cznik  wi

ąŜą

cy.  A 

najpi

ę

kniejszy  ł

ą

cznik  taki,  który  jak  najbardziej  jedno

ść

  stanowi 

wraz ze składnikami. Najpi

ę

kniej potrafi tego dokaza

ć

 proporcja. 

   Kiedykolwiek  s

ą

  jakie

ś

  trzy  liczby  -  czy  to  ci

ęŜ

ary,  czy  siły 

jakiekolwiek, i 

ś

rodkowa z nich zostaje w takim stosunku do trzeciej 

jak  pierwsza  do  tej 

ś

rodkowej,  i  na  odwrót,  trzecia  ma  si

ę

  tak  do 

ś

rodkowej  jak  ta 

ś

rodkowa  do  pierwszej,  wtedy  je

ś

li 

ś

rodkowa  staje 

si

ę

  pierwsz

ą

  i  ostatni

ą

,  a  znowu  ostatnia  i  pierwsza  staj

ą

  si

ę

  obie 

ś

rodkowymi,  wszystkie  si

ę

  musz

ą

  zrobi

ć

  te  same  z  konieczno

ś

ci,  a 

kiedy si

ę

 zrobi

ą

 te same, wszystko b

ę

dzie jedno

ś

ci

ą

   Gdyby  si

ę

  ciało  wszech

ś

wiata  miało  sta

ć

  powierzchni

ą

  bez 

Ŝ

adnej 

grubo

ś

ci,  wtedy  by  jedna  po

ś

rednia  wystarczała,  aby  powi

ą

za

ć

  z  sob

ą

 

dwa  pierwiastki,  i  sama  by  si

ę

  z  nimi  wi

ą

zała.  Tymczasem  wypadło  mu 

sta

ć

  si

ę

  brył

ą

,  a  bryły  nigdy  si

ę

  nie  poł

ą

cz

ą

  zgodnie  jedn

ą

 

po

ś

redni

ą

,  tylko  dwiema.  Tak  wi

ę

c  i  bóg  pomi

ę

dzy  ziemi

ę

  i  ogie

ń

 

poło

Ŝ

ył  wod

ę

  i  powietrze  i  o  ile  to  było  mo

Ŝ

liwe,  ustosunkował  je 

wszystkie  jednakowo.  Czym  jest  ogie

ń

  w  stosunku  do  powietrza,  tym 

powietrze w stosunku do wody i woda w stosunku do ziemi. W ten sposób 
zwi

ą

zał  bóg  i  zestawił  wszech

ś

wiat  widzialny  i  dotykalny.  Dlatego  to 

z  tych  i  to  takich  czterech  pierwiastków  utworzone  zostało  ciało 
wszech

ś

wiata - zgodne wewn

ę

trznie dzi

ę

ki podobie

ń

stwu stosunków. St

ą

si

ę

  w  nim  przyja

źń

  znalazła,  zaczem  si

ę

  zrobiło  jednorodne  i  nie 

rozło

Ŝ

y go nic, jak tylko ten, który je zwi

ą

zał. 

   A  z  tych  czterech  pierwiastków  budowa  wszech

ś

wiata  pochłon

ę

ła 

ka

Ŝ

dy  w  zupełno

ś

ci.  Organizator  skomponował  go  ze  wszystkiego  ognia, 

ze  wszystkiej  wody  i  wszystkiego  powietrza  i  ziemi; 

Ŝ

adnej  cz

ą

stki 

ani 

Ŝ

adnej siły 

Ŝ

adnego z tych pierwiastków nie zostawił na zewn

ą

trz, 

to  maj

ą

c  na  my

ś

li, 

Ŝ

eby  cało

ść

  była  jak  najbardziej  istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

doskonał

ą

,  zło

Ŝ

on

ą

  z  cz

ęś

ci  całkowitych,  a  prócz  tego 

Ŝ

eby  to  była 

jedno

ść

Ŝ

eby wi

ę

c nie zostało materiału, z którego by si

ę

 inny laki 

ś

wiat  mógł  zrobi

ć

.  I  to  jeszcze, 

Ŝ

eby  nie  podlegał  staro

ś

ci  i 

chorobom. Wzi

ą

ł pod uwag

ę

 to, 

Ŝ

e ciała zło

Ŝ

one maj

ą

 w swoim otoczeniu 

gor

ą

co

ś

ci  i  zimna  i  wszelakie  czynniki,  które  maj

ą

  siły  wielkie.  Te 

przypadaj

ą

  nieraz  nie  w  por

ę

  i  powoduj

ą

  rozkład  i  choroby, 

sprowadzaj

ą

 staro

ść

 i przynosz

ą

 zgub

ę

. Dla tej przyczyny i ze wzgl

ę

du 

na  ten  rachunek  zbudował  bóg 

ś

wiat  jeden,  całkowity,  ze  wszystkich 

background image

cz

ęś

ci  całkowitych,  doskonały  i  nie  starzej

ą

cy  si

ę

,  i  nie  mog

ą

cy 

chorowa

ć

   A  kształt  dał  mu  odpowiedni  i  pokrewny.  Dla  tej  istoty 

Ŝ

ywej, 

która  miała  w  sobie  zawiera

ć

  wszystkie  istoty 

Ŝ

ywe,  odpowiadałby 

kształt,  który  by  sob

ą

  obejmował  wszystkie  inne  kształty.  Zaczem 

wytoczył  bóg 

ś

wiat  na  okr

ą

gło,  w  postaci  kuli,  on  si

ę

  w  ka

Ŝ

dym 

kierunku  ci

ą

gnie  równie  daleko  od 

ś

rodka  a

Ŝ

  do  kra

ń

ców.  To  kształt 

najdoskonalszy 

ze 

wszystkich, 

najzupełniej 

wsz

ę

dzie 

do 

siebie 

podobny.  Uwa

Ŝ

ał, 

Ŝ

e  taki  kształt  jednostajny  jest  bez  porównania 

pi

ę

kniejszy od niejednostajnego. 

   Wygładził  go  dokładnie  naokoło  po  wierzchu.  Z  wielu  powodów.  Oczu 
mu nie było na nic potrzeba, bo nie zostawało na zewn

ą

trz ju

Ŝ

 nic do 

widzenia. I słuchu te

Ŝ

 nie, bo i do słyszenia nic nie zostało. I nie 

było  powietrza  naokoło,  bo 

ś

wiat  nie  musiał  oddycha

ć

.  I  nie  było  mu 

potrzeba 

Ŝ

adnego narz

ą

du, którym by przyjmował w siebie po

Ŝ

ywienie, a 

poprzednio  wysuszone  wydzielał  z  powrotem.  Bo  nie  odchodziło  nic  ani 
do niego nic nie przychodziło sk

ą

dkolwiek. Nie było sk

ą

d. Tak został 

urz

ą

dzony  misternie, 

Ŝ

e  sam  sobie  na  po

Ŝ

ywienie  dostarcza  tego,  co 

si

ę

 w nim zepsuje. Wszystkiego doznaje sam od siebie i tak samo robi 

wszystko. 

Uwa

Ŝ

ał 

bowiem 

jego 

organizator, 

Ŝ

je

ś

li 

b

ę

dzie 

samowystarczalny, b

ę

dzie lepszy, ni

Ŝ

 gdyby potrzebował innych rzeczy. 

Wi

ę

c  nie  uwa

Ŝ

ał  za  wła

ś

ciwe  wyposa

Ŝ

a

ć

  go  nadaremnie  w  r

ę

ce,  którymi 

nie potrzebował ani chwyta

ć

 czegokolwiek, ani si

ę

 przed czym

ś

 broni

ć

w  Ani  posługi  nóg  nie  było  mu  w  ogóle  potrzeba  do  chodzenia.  Bo 
przydzielił  mu  bóg  ruch  wła

ś

ciwy  takiemu  ciału;  spo

ś

ród  siedmiu 

mo

Ŝ

liwych  ruchów  najodpowiedniejszy  dla  umysłu  i  rozumu.  Dlatego 

wprowadził  go  w  ruch  obrotowy  jednostajny,  po  tym  samym  torze  i  w 
obr

ę

bie  własnego  ciała. 

Ś

wiat  kr

ę

ci  si

ę

  w  kółko,  obraca  si

ę

.  A 

wszystkie  inne  ruchy  mu  odj

ą

ł,  przez  co 

ś

wiat  bł

ą

dzi

ć

  nie  mo

Ŝ

e.  Do 

tego obrotu nóg nie potrzeba, wi

ę

c utworzył go bez nóg i bez stóp. 

Cały  ten  plan  boga  istniej

ą

cego  zawsze,  dotycz

ą

cy  boga,  który  viii 

miał  dopiero  powsta

ć

,  tak  został  obmy

ś

lony, 

Ŝ

e  wytworzył  ciało 

gładkie  i  równe  ze  wszystkich  stron  i  równorozci

ą

głe  we  wszystkich 

kierunkach  od 

ś

rodka,  całkowite  i  doskonałe,  z  doskonałych  ciał 

zło

Ŝ

one. Dusz

ę

 dał bóg do jego 

ś

rodka i po całym jego przestworzu j

ą

 

rozpi

ą

ł,  i  jeszcze  na  zewn

ą

trz  to  ciało  ni

ą

  okrył,  i  zbudował 

wszech

ś

wiat  jako  jeden,  jedyny,  samotny okr

ę

g  obracaj

ą

cy  si

ę

  w  koło. 

Tak znakomity, 

Ŝ

e sam ze sob

ą

 mo

Ŝ

e obcowa

ć

 i nikogo i niczego innego 

nie  potrzebuje;  zna  dobrze  i  lubi  sam  siebie  i  to  mu  wystarcza. 
Dzi

ę

ki temu wszystkiemu 

ś

wiat wyszedł z r

ę

ki boga bogiem szcz

ęś

liwym. 

A  dusz

ę

,  nie  tak  jak  my  na  ostatku  próbujemy  o  niej  mówi

ć

,  bóg  nie 

tak  -  nie  zrobił  jej  młodsz

ą

.  Bo  nie  byłby  pozwolił,  kiedy  j

ą

  ze 

ś

wiatem wi

ą

zał, 

Ŝ

eby młodsze rz

ą

dziło starszym. Tylko my jako

ś

 bardzo 

du

Ŝ

o mamy do czynienia z tym, co przypadkowe i co mo

Ŝ

e by

ć

 lak i mo

Ŝ

by

ć

  inaczej,  i  tak  te

Ŝ

  jako

ś

  mówimy,  a  bóg    utworzył  dusz

ę

  jako 

pierwsz

ą

  i  starsz

ą

  od  ciała  i  ze  wzgl

ę

du  na  pochodzenie  jej  i  na 

dzielno

ść

  jako  pani

ą

,  która  włada

ć

  miała  nad  tym,  co  jej  poddane,  a 

utworzył 

j

ą

 

tych 

pierwiastków 

ten 

sposób. 

istoty 

niepodzielnej  i  zawsze  jednakiej  i  z  podzielnej,  która  powstaje  w 
ciałach,  zmieszał  trzeci  rodzaj  istoty,  po

ś

redniej  pomi

ę

dzy  tamtymi 

obiema; ona ma zarazem natur

ę

 tego, co zawsze jest tym samym, i lego 

drugiego równie

Ŝ

. W ten sposób postawił j

ą

 po

ś

rodku pomi

ę

dzy tym, co 

niepodzielne,  i  tym,  co  si

ę

  dzieli  na  ciała.  Wzi

ą

ł  tedy  te  trzy 

istoty  i  zmieszał  je  wszystkie  w  jedn

ą

  posta

ć

.  Ta  druga  natura  nie 

chciała si

ę

 da

ć

 zmiesza

ć

 z tym, co zawsze jest tym samym, wi

ę

c spoił 

je  gwałtem.  Pomieszał  to  z  istot

ą

  i  z  trzech  zrobiwszy  jedno,  znowu 

to  wszystko  podzielił  na  cz

ęś

ci  odpowiednie  -  ka

Ŝ

da  cz

ęść

  była 

zmieszana  z  tego,  co  zawsze  jest  tym  samym,  z  tego  drugiego  i  z 
istoty.  A  zacz

ą

ł  rozdziela

ć

  w  ten  sposób.  Najpierw  odj

ą

ł  od  cało

ś

ci 

jedn

ą

  cz

ęść

.  Po  niej  odj

ą

ł  dwa  razy  tyle.  Trzecia  cz

ęść

  była  o 

połówk

ę

 wi

ę

ksza od drugiej, a trzy razy wi

ę

ksza od pierwszej, czwarta 

background image

była  dwa  razy  wi

ę

ksza  od  drugiej,  pi

ą

ta  była  trzy  razy  wi

ę

ksza  od 

trzeciej, szósta o

ś

miokrotnie wi

ę

ksza pierwszej, a siódma dwadzie

ś

cia 

siedem razy wi

ę

ksza od pierwszej. 

   Potem powypełniał dwukrotne i trzykrotne ost

ę

py, odcinaj

ą

c jeszcze 

stamt

ą

d  cz

ęś

ci  i  kład

ą

c  je  w 

ś

rodek  pomi

ę

dzy  te.  Tak 

Ŝ

e  w  ka

Ŝ

dym 

odst

ę

pie  s

ą

  dwie 

ś

rednie;  jedna  t

ą

  sam

ą

  cz

ą

stk

ą

  wychodzi  poza  same 

ko

ń

ce  i  one  wychodz

ą

  poza  ni

ą

,  a  druga  o  tyle  samo  według  liczby 

wychodzi  poza,  o  ile  sama  jest  przewy

Ŝ

szana.  W  poprzednich  odst

ę

pach 

potworzyły  si

ę

  z  tych  poł

ą

cze

ń

  odst

ę

py  po  półtora,  po  jeden  i  jedna 

trzecia  i  jeden  i  jedna  ósma,  wi

ę

c  wypełnił  wszystkie  odst

ę

py  po 

jednostce  i  jednej  trzeciej  odst

ę

pem  po  jednostce  i  jednej  ósmej, 

zostawiaj

ą

c  cz

ą

stk

ę

  ka

Ŝ

dego  z  nich,  a  liczba  cz

ą

stki  takiego  odst

ę

pu 

pozostawionego  w  stosunku  do  liczby  odst

ę

pu,  maj

ą

cego  granice,  jak 

dwie

ś

cie  pi

ęć

dziesi

ą

t  sze

ść

  do  dwie

ś

cie  czterdzie

ś

ci  trzy.  I  tak 

wyczerpał  cał

ą

  mieszanin

ę

,  z  której  to  powycinał.  Cały  ten  układ 

rozci

ą

ł  wzdłu

Ŝ

  przez 

ś

rodek  i 

ś

rodek  jednej  ta

ś

my  spoił  ze 

ś

rodkiem 

drugiej  na  kształt  litery  x,  zgi

ą

ł  je  w  koło,  spoił  ko

ń

ce  ka

Ŝ

dej  i 

spoił obie ze sob

ą

 po przeciwnej stronie ich skrzy

Ŝ

owania, i nadał im 

ruch obrotowy jednostajny. Jedn

ą

 obr

ę

cz umie

ś

cił na zewn

ą

trz, a drug

ą

 

na  wewn

ą

trz.  Nacechował  ruch  zewn

ę

trzny  natur

ą

  to

Ŝ

samo

ś

ci,  a  ruch 

wewn

ę

trzny natur

ą

 tego drugiego. Ruch nacechowany to

Ŝ

samo

ś

ci

ą

 obwiódł 

po  boku  na  prawo,  a  ten  drugi  ruch  po 

ś

rednicy  na  lewo.  Nadał  sił

ę

 

obiegowi  nacechowanemu  to

Ŝ

samo

ś

ci

ą

  i  podobie

ń

stwem.  Bo  tylko  jemu 

jednemu  pozwolił, 

Ŝ

eby  był  nierozszczepiony,  a  ten  ruch  wewn

ę

trzny 

rozszczepił  na  sze

ść

  cz

ęś

ci  i  utworzył  siedem  kół  nierównych  wedle 

ka

Ŝ

dego  odst

ę

pu  podwójnego  i  potrójnego.  Jednych  i  drugich  odst

ę

pów 

było po trzy. Kazał, 

Ŝ

eby si

ę

 koła obracały przeciwko sobie, a co do 

szybko

ś

ci, to trzy z nich maj

ą

 szybko

ść

 podobn

ą

, a cztery ró

Ŝ

ni

ą

 si

ę

 

ni

ą

 pomi

ę

dzy sob

ą

 i z trzema tamtymi, ale poruszaj

ą

 si

ę

 miarowo. 

   Kiedy si

ę

 cały skład duszy zrobił po my

ś

li tego, który j

ą

 układał, 

on pó

ź

niej wszystko, co jest natury cielesnej, wło

Ŝ

ył do jej 

ś

rodka i 

przystosował  tak, 

Ŝ

eby 

ś

rodek 

ś

wiata  cielesnego  wypadł  w 

ś

rodku 

duszy.  I  ona  si

ę

  rozci

ą

ga  od 

ś

rodka  a

Ŝ

  do  kra

ń

ców  wszech

ś

wiata  na 

wszystkie  strony  i  naokoło  wszech

ś

wiat  okrywa  z  zewn

ą

trz  i  sama  w 

sobie  si

ę

  kr

ę

ci.  W  ten  sposób  od  boga  wzi

ę

ło  pocz

ą

tek  jej 

Ŝ

ycie 

nieustanne  i  rozumne  po  wieczne  czasy.  I  z  tamtego  si

ę

  zrobiło 

widzialne ciało wszech

ś

wiata, a ona jest niewidzialna, ale rozum ma i 

harmoni

ę

  w  sobie,  dusza  -  spo

ś

ród  przedmiotów  my

ś

li  i  z  przedmiotów 

wiecznych  najlepszy  twór  Najlepszego.  A 

Ŝ

e  jest  zmieszana  z 

pierwiastka  to

Ŝ

samo

ś

ciowego  i  z  tego  drugiego  i  z  istoty,  z  tych 

trzech  składników,  i  odpowiednio  podzielona  i  powi

ą

zana  i  sama  w 

sobie  si

ę

  obracaj

ą

ca,  wi

ę

c  kiedy  si

ę

  natknie  na  co

ś

,  co  ma  natur

ę

 

rozmienian

ą

  na  drobne  i  na  co

ś

  niepodzielnego  tak  samo,  wtedy  mówi, 

cała ruchem wewn

ę

trznym przenikniona, co z czym jest identyczne i co 

od  czego  ró

Ŝ

ne,  i  do  czego  co

ś

  zostaje  w  stosunku  najbli

Ŝ

szym,  i  w 

jaki  sposób  i  kiedy  zachodzi  i  w  jakim  stosunku  zostaje  ka

Ŝ

da  rzecz 

do  drugiej,  i  czego  od  nich  doznaje,  i  w  jakim  zostaje  stosunku  do 
tych rzeczy, które s

ą

 wiecznie takie same. 

   A my

ś

l staje si

ę

 prawdziwa w obu wypadkach zarówno: je

Ŝ

eli dotyczy 

tego drugiego i je

ś

li dotyczy tego, co identyczne z samym sob

ą

; my

ś

biegnie  w  tym,  co  porusza  samo  siebie,  a  biegnie  bez  d

ź

wi

ę

ku  i  bez 

hałasu.  I  kiedy  my

ś

l  dotyczy  czego

ś

,  co  spostrzegalne,  i  to  drugie 

koło  równo  biegnie  i  o  swym  ruchu  donosi  po  całej  duszy,  wtedy 
powstaj

ą

  mniemania  i  wierzenia  mocne  i  prawdziwe.  A  kiedy  si

ę

  my

ś

odnosi  do  przedmiotów  my

ś

li,  a  dobry  bieg  koła  to

Ŝ

samo

ś

ciowego 

potrafi to wskaza

ć

, wtedy si

ę

 z konieczno

ś

ci dokonywa praca umysłu i 

powstaje  wiedza.  Gdyby  kto

ś

  powiedział, 

Ŝ

e  umysł  i  wiedza  tkwi

ą

  w 

jakimkolwiek  innym  przedmiocie,  a  nie  w  duszy,  ten  wszystko  inne 
raczej powie ni

ź

li prawd

ę

   Skoro bóg, ojciec wszech

ś

wiata, zobaczył, 

Ŝ

e to odwzorowanie bogów 

wiecznych  porusza  si

ę

  i 

Ŝ

yje,  ucieszył  si

ę

,  a  uradowany  umy

ś

lił  je 

background image

zrobi

ć

  jeszcze  bardziej  podobnym  do  pierwowzoru.  Wi

ę

c  tak  jak 

pierwowzór 

jest 

istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

wieczn

ą

tak 

postanowił 

ten 

wszech

ś

wiat  do  tej  doskonało

ś

ci  doprowadzi

ć

.  Natura  "istoty 

Ŝ

ywej" 

była  wieczna.  Nie  było  rzecz

ą

  mo

Ŝ

liw

ą

Ŝ

eby  t

ę

  natur

ę

  całkowicie 

przystosowa

ć

  do  wszech

ś

wiata,  który  został  zrodzony.  Wi

ę

c  umy

ś

lił 

zrobi

ć

 pewien ruchomy obraz wieczno

ś

ci i porz

ą

dkuj

ą

c wszech

ś

wiat robi 

równocze

ś

nie wiekuisty obraz wieczno

ś

ci, która trwa w jedno

ś

ci, obraz 

id

ą

cy  miarowo,  który  my  nazywamy  czasem.  Urz

ą

dza  dni  i  noce  i 

miesi

ą

ce i lata, których nie było, zanim powstał wszech

ś

wiat, a teraz 

zacz

ę

ły powstawa

ć

 równocze

ś

nie z syntez

ą

 wszech

ś

wiata. To wszystko s

ą

 

cz

ęś

ci  czasu,  a  przeszło

ść

  i  przyszło

ść

  to  s

ą

  zrodzone  postacie 

czasu.  I  my  sami  nie  wiemy,  jak  niesłusznie  odnosimy  je  do  istoty 
wiecznej i mówimy, 

Ŝ

e była, jest i b

ę

dzie, a jej naprawd

ę

 przysługuje 

tylko  to, 

Ŝ

e  jest.  "Było  i  b

ę

dzie"  wypada  mówi

ć

  tylko  o  tym,  co 

powstaje i przebiega w czasie, bo jedno i drugie to s

ą

 zmiany. A to, 

co  zawsze  jest  takie  samo,  nie  ulega  zmianom,  nie  mo

Ŝ

e  si

ę

  stawa

ć

 

starsze ani młodsze w ci

ą

gu czasu, ani powsta

ć

 nie mogło kiedy

ś

, ani 

nie powstaje teraz, ani nie b

ę

dzie pó

ź

niej - w ogóle nie ulega 

Ŝ

adnej 

z  tych  przypadło

ś

ci,  którymi  powstawanie  nacechowało  przemijaj

ą

ce 

zjawiska,  podpadaj

ą

ce  pod  zmysły  -  to  wszystko  s

ą

  postacie  czasu, 

który si

ę

 miarowo obraca i tylko na

ś

laduje wieczno

ść

. A jeszcze takie 

rzeczy,  oprócz  tego,  mówimy, 

Ŝ

e  to,  co  powstało,  jest  czym

ś

 

powstałym,  i  to,  co  powstaje,  jest  czym

ś

  powstaj

ą

cym,  i  to,  co  ma 

powsta

ć

, jest czym

ś

 przyszłym, i to, co nie istnieje, jest czym

ś

 nie 

istniej

ą

cym. 

ś

aden z tych zwrotów nie jest 

ś

cisły. Ale mo

Ŝ

e by

ć

Ŝ

e w 

tej  chwili  nie  pora  si

ę

  o  to  spiera

ć

.  Zatem  czas  powstał  razem  ze 

ś

wiatem, aby razem zrodzone razem te

Ŝ

 ustały, je

Ŝ

eli kiedy

ś

 przyjdzie 

koniec 

ś

wiata  i  czasu.  Powstał  na  wzór  wieczno

ś

ci,  aby  był  do  niej 

mo

Ŝ

liwie jak najpodobniejszy. 

Pierwowzór trwa cał

ą

 wieczno

ść

, a czas a

Ŝ

 do ko

ń

ca - cały czas, jako 

przeszło

ść

, tera

ź

niejszo

ść

 i przyszło

ść

. Zatem według my

ś

li i zamiaru 

bo

Ŝ

ego w sprawie powstania czasu, aby powstał czas, powstało sło

ń

ce i 

ksi

ęŜ

yc  i  pi

ęć

  innych  gwiazd,  które  si

ę

  nazywaj

ą

  planetami,  na 

rozgraniczenie i na stra

Ŝ

 liczb czasu. Bóg zrobił ich ciała i poło

Ŝ

ył 

je na obr

ę

cze, którymi szedł obieg kolisty tego drugiego. Jest siedem 

tych  ciał  i  dróg  ich  siedem.  Ksi

ęŜ

yc  biegnie  po  kole  najbli

Ŝ

szym 

naokoło  ziemi,  sło

ń

ce  po  drugim,  nad  ziemi

ą

.  Jutrzenka  i  tak  zwana 

ś

wi

ę

ta  gwiazda  Hermesa  biegn

ą

  po  kole  z  tak

ą

  sam

ą

  szybko

ś

ci

ą

  jak 

sło

ń

ce,  ale  dostały  pr

ę

dko

ść

  jemu  przeciwn

ą

.  Dlatego  doganiaj

ą

  si

ę

 

nawzajem  i  bywaj

ą

  doganiane,  tak  samo  sło

ń

ce  i  gwiazda  Hermesa  i 

Jutrzenka.  Co  do  innych  gwiazd,  to  gdyby  kto

ś

  chciał  mówi

ć

  o 

wszystkich, gdzie je bóg ustawił i z jakich przyczyn, to cho

ć

 to jest 

rozwa

Ŝ

anie  uboczne,  dałoby  nam  wi

ę

cej  do  roboty  ni

Ŝ

  cały  przedmiot 

naszej rozprawy. Wi

ę

c ten temat mo

Ŝ

e nam si

ę

 uda innym razem rozwin

ąć

 

nale

Ŝ

ycie  przy  wolnym  czasie.  Otó

Ŝ

  skoro  ka

Ŝ

de  z  tych  ciał,  które 

miały  wspólnie  wypracowywa

ć

  czas,  nabrało  ruchu  sobie  wła

ś

ciwego, 

stały  si

ę

  istotami 

Ŝ

ywymi;  ich  ciała  powi

ą

zała  dusza  i  one 

zrozumiały,  co  im  nakazano,  wi

ę

c  zacz

ę

ły  biec  po  drodze  tego 

drugiego,  a  wi

ę

c  uko

ś

nie,  s?  drog

ą

,  która  przecina  obieg  tego,  co 

zawsze jest tym samym, i która le

Ŝ

y pod tym obiegiem. Jedna z planet 

biegnie  po  wi

ę

kszym  kole,  druga  po  mniejszym,  a  które  biegn

ą

  po 

mniejszym  kole,  te  biegn

ą

  szybciej,  a  które  po  wi

ę

kszym,  te  si

ę

 

posuwaj

ą

 wolniej. Ciała, które si

ę

 dzi

ę

ki ruchowi tego, co identyczne 

z  sob

ą

,  poruszaj

ą

  najszybciej,  wygl

ą

daj

ą

  tak,  jakby  je  doganiały 

gwiazdy  poruszaj

ą

ce  si

ę

  wolniej,  chocia

Ŝ

  one  je  doganiaj

ą

  same.  Bo 

wir,  który  je  wszystkie  w  kole  obraca,  sprawia, 

Ŝ

e  si

ę

  poruszaj

ą

 

równocze

ś

nie  w  dwie  przeciwne  strony,  zaczem  wydaje  si

ę

Ŝ

e  ciało, 

które  si

ę

  najwolniej  oddala  od  toru  ruchu  najszybszego,  jest 

najbli

Ŝ

sze. 

ś

eby  za

ś

  istniała  jaka

ś

  wyra

ź

na  miara  dla  ich  powolno

ś

ci 

i  szybko

ś

ci  w  stosunku  do  siebie  nawzajem  i 

Ŝ

eby  te  ciała  biegły  po 

o

ś

miu  torach,  zapalił  bóg 

ś

wiatło  na  drugim  od  ziemi  lorze  obiegu, 

background image

które  my  dzi

ś

  nazywamy  sło

ń

cem,  aby  najbardziej 

ś

wieciło  na  cały 

wszech

ś

wiat i 

Ŝ

eby istoty, którym wypadało, nabrały liczby, ucz

ą

c si

ę

 

jej na obiegu tego, co identyczne i samo do siebie podobne. Stała si

ę

 

wi

ę

c  noc  i  stał  si

ę

  dzie

ń

  w  ten  sposób  i  dlatego  -  ten  obieg 

okr

ąŜ

enia  jednego  i  najm

ą

drzejszego.  A  miesi

ą

c,  kiedy  ksi

ęŜ

yc 

obiegaj

ą

c  swoje  koło  dogoni  sło

ń

ce,  a  rok,  kiedy  sło

ń

ce  swoj

ą

  drog

ę

 

obiegnie. A na obieg innych gwiazd ludzie, z bardzo małymi wyj

ą

tkami, 

nie  zwracaj

ą

  uwagi,  nie  nadaj

ą

  im  nazw,  nie  porównuj

ą

  ich  obiegów 

ilo

ś

ciowo, tak 

Ŝ

e, powiedzie

ć

 mo

Ŝ

na, nie wiedz

ą

Ŝ

e czas to s

ą

 bł

ę

dne 

w

ę

drówki  tych  gwiazd,  nieprzeliczone  i  przedziwnie  ró

Ŝ

norodne.  Mimo 

to  mo

Ŝ

na  poj

ąć

Ŝ

e  sko

ń

czona  liczba  czasu  D  wypełnia  rok  doskonały 

wtedy,  gdy  szybko

ś

ci  wszystkich  o

ś

miu  obiegów,  ustosunkowane  do 

siebie, wspólnie si

ę

 sko

ń

cz

ą

 i uzyskaj

ą

 głow

ę

, pomierzone kołem tego, 

co  jest  z  sob

ą

  identyczne,  a  biegnie  równo.  W  ten  sposób  i  z  tych 

powodów  utworzyły  si

ę

  te  gwiazdy,  które  po  niebie  chodz

ą

,  a  dostały 

zwroty, aby ten 

ś

wiat był jak najpodobniejszy do istoty 

Ŝ

ywej, która 

jest przedmiotem my

ś

li, a jest doskonała - 

ś

wiat, który na

ś

laduje jej 

natur

ę

 wieczn

ą

    I  pod  innymi  wzgl

ę

dami  a

Ŝ

  do  powstania  czasu  został 

ś

wiat 

wykonany  na  podobie

ń

stwo  swego  pierwowzoru.  W  tym  tylko  był 

niepodobny, 

Ŝ

e  nie  obejmował  w  swym  wn

ę

trzu  wszystkich  istot 

Ŝ

ywych, 

zrodzonych.  I  t

ę

  jego  reszt

ę

  doprowadził  bóg  do  ko

ń

ca,  odwzorowuj

ą

go  według  natury  pierwowzoru.  Wi

ę

c  tak  samo  jak  umysł  ogl

ą

da 

wszystkie idee, jakie tylko tkwi

ą

 w tym, czym jest istota 

Ŝ

ywa, tyle 

samo i takich samych bóg umy

ś

lił, 

Ŝ

e powinien zawiera

ć

 i ten 

ś

wiat. A 

s

ą

  cztery.  Jedna  to  ród  bogów  niebieskich,  druga  to  istoty 

skrzydlate,  które  lataj

ą

  po  powietrzu,  trzecia  to  rodzaj  mieszkaj

ą

cy 

w  wodzie,  a  czwarty  chodzi  po  ziemi.  Posia

ć

  tego,  co  boskie,  bóg 

wykonał  przewa

Ŝ

nie  z  ognia,  aby  to  było  naj

ś

wietniejsze  dla  oka  i 

najpi

ę

kniejszy  dawało  widok.  Upodobniaj

ą

c  je  do  wszech

ś

wiata  zrobił 

je  pi

ę

knie  okr

ą

głe  i  wyposa

Ŝ

ył  je  w  zrozumienie  tego,  co  najlepsze; 

ono  si

ę

  z  natur

ą

  bosk

ą

  wi

ąŜ

e;  rozsypał  to  po  całym  niebie  naokoło, 

aby 

ś

wiat prawdziwy był tym ozdobiony powsz

ę

dy. Ka

Ŝ

dej takiej istocie 

boskiej  nadał  dwa  ruchy:  jeden  w  to

Ŝ

samo

ś

ci,  jednostajny,  około  tych 

samych punktów; 
te  istoty  maj

ą

  my

ś

l  skierowan

ą

  ku  temu,  co  identyczne  z  samym  sob

ą

Drugi  ruch,  post

ę

powy,  zostaje  w  zale

Ŝ

no

ś

ci  od  obrotu  tego,  co 

identyczne i podobne. 
A  pi

ę

ciu  innych  ruchów  nie  dał  im  wykonywa

ć

,  aby  si

ę

  ka

Ŝ

da  z  nich 

stała  jak  najbardziej  doskonała;  przecie

Ŝ

  z  tej  przyczyny  powstały 

gwiazdy  stałe,  istoty 

Ŝ

ywe,  boskie  i  wieczne;  jednostajnym  ruchem 

obracaj

ą

  si

ę

  w  tym,  co  identyczne,  i  trwaj

ą

  wiecznie.  A  te,  które 

skr

ę

caj

ą

  po  drodze  i  tak  bł

ą

dz

ą

,  powstały  w  ten  sposób,  jak  si

ę

 

poprzednio mówiło. 
   Ziemi

ę

  za

ś

,  karmicielk

ę

  nasz

ą

,  osadzon

ą

  na  osi  przeci

ą

gni

ę

tej 

przez cały wszech

ś

wiat, urz

ą

dził tak, 

Ŝ

e ona strze

Ŝ

e i wykonywa noc i 

dzie

ń

,  pierwsza  i  najstarsza  z  bogi

ń

  i  bogów,  którzy  powstali  we 

wn

ę

trzu  wszech

ś

wiata.  A  opisywa

ć

  ta

ń

ce  tych  bogów  i  wzajemne  ich 

spotkania,  i  jak  ich  tory  koliste  tworz

ą

  p

ę

tle  wewn

ę

trzne  i  jak  one 

si

ę

  posuwaj

ą

,  a  podczas  zetkni

ęć

  którzy  bogowie  si

ę

  spotykaj

ą

  i 

wychodz

ą

 jedni drugim naprzeciw i w towarzystwie których to robi

ą

, i 

jak od czasu do czasu za

ć

miewa si

ę

 dla nas ka

Ŝ

dy i ukazuje si

ę

 znowu, 

a na tych ludzi, którzy umiej

ą

 te rzeczy obrachowywa

ć

, zsyłaj

ą

 objawy 

i  oznaki  tego,  co  si

ę

  ma  sta

ć

  potem  -  mówi

ć

  o  tym,  bez  rozejrzenia 

si

ę

 w modelu znowu tych rzeczy, byłby trud daremny. Do

ść

 ju

Ŝ

 dla nas 

i  tego,  co  i  jak  si

ę

  powiedziało  o  naturze  bogów  widzialnych  i 

zrodzonych, i niech ju

Ŝ

 temu koniec b

ę

dzie. 

   A  o  innych  duchach  mówi

ć

  i  pozna

ć

  ich  pochodzenie  to  przechodzi 

nasze  siły,  ale  trzeba  wierzy

ć

  tym,  którzy  dawniej  o  tym  mówili,  a 

byli  potomkami  bogów,  jak  twierdzili,  a  musieli  przecie

Ŝ

  dobrze  zna

ć

 

swoich  przodków.  Niepodobna  nie  wierzy

ć

  synom  bo

Ŝ

ym,  chocia

Ŝ

  mówi

ą

 

background image

bez  dowodów  prawdopodobnych  i  pewnych;  oni  twierdz

ą

Ŝ

e  ogłaszaj

ą

 

swoje  sprawy  domowe,  wi

ę

c  trzeba  si

ę

  podda

ć

  prawu  i  uwierzy

ć

.  Zatem 

według  nich  mówmy  i  niech  si

ę

  tak  przedstawia  w  rzeczywisto

ś

ci  i  w 

opowiadaniu pochodzenie tych bogów. 
   Ziemi i Nieba dzie

ć

mi byli Okeanos i Tetyda. Ich dzieci to Forkys, 

Kronos i Rea, i inne potem. Dzieci Kronosa i Rei to Zeus,   41 Hera i 
ci  wszyscy,  o  których  wiemy, 

Ŝ

e  nazywaj

ą

  si

ę

  ich  bra

ć

mi,  i  jeszcze 

inni ich potomkowie. 
Wi

ę

c skoro powstali wszyscy bogowie, którzy po kołach w

ę

druj

ą

 jawnie, 

i  ci,  którzy  ukazuj

ą

  si

ę

,  o  ile  chc

ą

,  mówi  do  nich  ten,  który  ten 

wszech

ś

wiat zrodził, w te słowa: "Bogowie bogów, których ja wykonawc

ą

 

jestem  i  ojcem,  bo  dziełem  moim  jeste

ś

cie;  to,  co  ja  zrodziłem,  nie 

ulega rozkładowi, bo ja tak chc

ę

. Wszech

ś

wiat jest zło

Ŝ

ony, wi

ę

c jest 

rozkładalny,  ale  chcie

ć

  rozkładu  lego,  co  tak  pi

ę

knie  zharmonizowane 

i trzyma si

ę

 dobrze, mo

Ŝ

e tylko to, co B złe. Dlatego te

Ŝ

, skoro

ś

cie 

si

ę

  urodzili,  nie

ś

miertelni  nie  jeste

ś

cie,  ani  nierozkładalni  w 

ogóle,  ale  nie  ulegniecie  rozkładowi,  ani  was 

ś

mier

ć

  nie  spotka,  bo 

was  moja  wola  wi

ąŜ

e,  a  to  jest  wi

ęź

  jeszcze  wi

ę

ksza  i  pot

ęŜ

niejsza 

ni

Ŝ

  te  spójnie,  które  was  zwi

ą

zały  przy  powstawaniu.  A  teraz  macie 

zrozumie

ć

  to,  co  do  was  mówi

ę

  i  co  nakazuj

ę

.  Dotychczas  jeszcze 

pozostaj

ą

  trzy  rodzaje,  nie  zrodzone  dot

ą

d.  Jak  długo  one  na 

ś

wiat 

nie przyjd

ą

, wszech

ś

wiat b

ę

dzie niedoko

ń

czony. Bo wszystkich rodzajów 

istot 

Ŝ

ywych  nie  b

ę

dzie  miał  w  sobie,  a  powinien,  je

Ŝ

eli  ma  by

ć

 

nale

Ŝ

ycie  wyko

ń

czony.  Gdybym  ja  zrodził  je  sam  i  one  by  ode  mnie 

Ŝ

ycie  dostały,  byłyby  równe  bogom.  Aby  wi

ę

c  były 

ś

miertelne,  a  ten 

wszech

ś

wiat 

Ŝ

eby  był  istotnie  całkowity,  we

ź

cie  si

ę

  wy,  zgodnie  z 

natur

ą

, do wykonywania istot 

Ŝ

ywych i na

ś

ladujcie moc moj

ą

, objawion

ą

 

przy  waszym  powstawaniu.  I  o  ile  wypada, 

Ŝ

eby  mieli  w  sobie  co

ś

 

równoimiennego  z  nie

ś

miertelnymi,  pierwiastek  boskim  zwany,  rz

ą

dz

ą

cy 

w tych pomi

ę

dzy nimi, którzy zawsze chc

ą

 i

ść

 za sprawiedliwo

ś

ci

ą

 i za 

wami,  jak  rzuc

ę

  takie  nasiona,  dam  pocz

ą

tek  i  b

ę

d

ą

  to  mieli  ode  D 

mnie.  A  reszt

ę

 

ś

mierteln

ą

  doło

Ŝ

ycie  wy  do  tego,  co  nie

ś

miertelne,  i 

porobicie  istoty 

Ŝ

ywe.  Z  was  niech  si

ę

  rodz

ą

  i  rosn

ą

,  a  gin

ą

c  niech 

znowu do was wracaj

ą

". 

   To  powiedział  i  znowu  do  tego  pierwszego  mo

ź

dzierza,  w  którym 

dusz

ę

  wszech

ś

wiata  był  zmieszał  i  utarł,  zlał  resztki  pozostałe  po 

robocie  poprzedniej  i  mieszał  jako

ś

  w  ten  sam  sposób,  ale  składniki 

mieszaniny  ju

Ŝ

  nie  były  takie  same  i  nie  zachowywały  si

ę

  tak  samo, 

tylko były drugo- i trzeciorz

ę

dne. Zgotowawszy wszystko, rozdrobił to 

na  tyle  dusz,  ile  jest  gwiazd,  i  ka

Ŝ

d

ą

  dusz

ę

  jednej  gwie

ź

dzie 

przydzielił,  a  wsadziwszy  j

ą

  jakby  na  wóz  -  pokazał  jej  natur

ę

 

wszech

ś

wiata 

powiedział 

im 

prawa 

przeznaczone. 

ś

pierwsze 

narodziny  miały  by

ć

  jedne  dla  wszystkich,  aby  nikt  nie  był  przez 

niego pokrzywdzony. I trzeba, 

Ŝ

eby dusze były rozsiane po gwiazdach - 

ka

Ŝ

da 

Ŝ

eby  poszła  na  odpowiednie  dla  niej  narz

ę

dzie  czasów  -  i 

Ŝ

eby 

si

ę

 ka

Ŝ

da stała istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

, najbardziej zbo

Ŝ

n

ą

Ŝ

e  natura  ludzka  jest  dwojaka, 

Ŝ

eby  lepszy  był  ten  rodzaj,  który 

si

ę

 pó

ź

niej miał nazywa

ć

 m

ęŜ

czyzn

ą

. A gdy z konieczno

ś

ci zaszczepione 

zostan

ą

  w  ciała  i  do  ciał  ich  zacznie  jedno  przychodzi

ć

,  a  drugie  z 

nich  b

ę

dzie  odchodziło,  trzeba  b

ę

dzie, 

Ŝ

eby  jednakowo  u  wszystkich 

była 

wrodzona 

zdolno

ść

 

do 

spostrzegania 

pod 

wpływem 

dozna

ń

 

gwałtownych. Po drugie miło

ść

 zmieszana z rozkoszy i z cierpienia, a 

oprócz  tego  strach  i  gniew,  i  wszystko,  co  za  tym  idzie  i  co  jest 
jedno drugiemu z natury przeciwne. Je

Ŝ

eli nad tymi rzeczami zapanowa

ć

 

potrafi

ą

, b

ę

d

ą

 mogli 

Ŝ

y

ć

 w sprawiedliwo

ś

ci, a je

ś

li one zapanuj

ą

 nad 

nimi,  w  zbrodni.  Kto  czas  odpowiedni  prze

Ŝ

yje  dobrze,  ten  znowu 

pójdzie  mieszka

ć

  na gwie

ź

dzie,  do  której  prawnie  przynale

Ŝ

y,  i 

Ŝ

ycie 

b

ę

dzie  miał  szcz

ęś

liwe  i  takie,  do  którego  nawykł.  A  kto  na  tym 

punkcie  pobł

ą

dzi,  ten  przy  drugich  narodzinach  przybierze  natur

ę

 

kobiety. A kto si

ę

 i w tych warunkach jeszcze zła nie pozb

ę

dzie, ten 

zale

Ŝ

nie  od  tego,  jak  grzeszył,  na  podobie

ń

stwo  tego,  jak  si

ę

  jego 

background image

charakter  rozwijał,  jak

ąś

  tak

ą

  zawsze  przyjmie  natur

ę

  zwierz

ę

c

ą

  i 

przemieniaj

ą

c  si

ę

  tak,  nie  pr

ę

dzej  si

ę

 m

ę

czy

ć

  przestanie,  a

Ŝ

  pójdzie 

w  sobie  samym  za  obiegiem  tego,  co  identyczne  i  podobne,  potrafi 
opanowa

ć

 rozumem t

ę

 wielk

ą

 mas

ę

 i to, co pó

ź

niej do niego przyrosło z 

ognia,  z  wody  i  z  powietrza  i  z  ziemi,  a  co  hała

ś

liwe  jest  i 

nierozumne,  i  człowiek  wróci  do  swego  stanu  pierwotnego,  który  był 
najlepszy. 
Bóg  dał  im  te  wszystkie  rozporz

ą

dzenia,  aby  sam  nie  był  winien 

Ŝ

adnego  pó

ź

niejszego  zła,  i  posiał  jednych  na  ziemi,  drugich  na 

ksi

ęŜ

ycu,  innych  rzucił  na  inne  narz

ę

dzia  czasu.  Po  tej  siejbie 

zostawił  młodym  bogom  modelowanie  ciał  istot 

ś

miertelnych  i  tej 

reszty,  która  jeszcze  miała  do  duszy  ludzkiej  przyrosn

ąć

.  To 

wszystko,  i  wszystko,  co  za  tym  idzie,  mieli  wykona

ć

  i  panowa

ć

  nad 

tym i według sił jak najpi

ę

kniej i jak najlepiej zarz

ą

dza

ć

 

ś

mierteln

ą

 

istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

,  gdyby  si

ę

  tylko  sama  dla  siebie  nie  stawała  przyczyn

ą

 

nieszcz

ęść

.  xv  Wszystko  to  rozporz

ą

dziwszy,  trwał  w  swoim  zwyczajnym 

stanie.  On  trwał,  a  dzieci  jego  zrozumiały  porz

ą

dek  ojcowski  i 

zacz

ę

ły  go  słucha

ć

".  Wzi

ę

ły  nie

ś

miertelny  pierwiastek 

ś

miertelnej 

istoty 

Ŝ

ywej 

na

ś

laduj

ą

własnego 

wykonawc

ę

po

Ŝ

yczały 

od 

wszech

ś

wiata  cz

ą

stek  ognia,  ziemi,  wody  i  powietrza,  cz

ą

stek,  które 

miały by

ć

 

oddane  z  powrotem,  i  te  zapo

Ŝ

yczone  składniki  spajały  w  jedno

ść

  nie 

przy  pomocy  spoiwa  nierozkładalnego,  którym  same  były  powi

ą

zane,  ale 

drobniutkimi,  a  wi

ę

c  niewidzialnymi 

ć

wieczkami  g

ę

stymi  je  spajaj

ą

wykonywały  z  tego  wszystkie  poszczególne  ciała.  I  wstawiały  w 

ś

rodek 

obroty duszy nie

ś

miertelnej, w ciało podlegaj

ą

ce odpływowi i zasilane 

przypływem.  Dusze,  wpuszczone  w  wielki  nurt  ciała,  ani  zapanowa

ć

  nad 

nim nie umiały, ani mu nie ulegały całkowicie, ale gwałtowny pr

ą

d je 

ponosił  i  one  ponosiły,  tak 

Ŝ

e  si

ę

  cała  istota 

Ŝ

ywa  poruszała  bez 

porz

ą

dku,  w  byle  jakim  kierunku,  szła  bez 

Ŝ

adnego  sensu,  a  miała 

wszystkich sze

ść

 rodzajów ruchu. Jeden ku przodowi i wstecz i znowu w 

prawo  i  w  lewo,  w  dół  i  do  góry  i  na  wszystkie  strony  chodziły 

ą

kaj

ą

c  si

ę

  w  sze

ś

ciu  kierunkach.  Bo  wielka  fala  napływała  i 

odchodziła  -  ta,  która  po

Ŝ

ywienie  przynosiła  -  a  jeszcze  wi

ę

kszy 

niepokój  wywoływały  podniety  zewn

ę

trzne,  kiedy  si

ę

  ciało  zetkn

ę

ło  z 

jakim

ś

  ogniem  obcym  zewn

ę

trznym  albo  z  twardo

ś

ci

ą

  ziemi,  albo  ze 

ś

lisko

ś

ci

ą

  wód,  albo  z  p

ę

dem  wiatrów,  które  powietrze  niosło; 

wszystko to wywoływało ruchy, które za po

ś

rednictwem ciała celowały i 

trafiały  w  dusz

ę

.  Te  jej  wzruszenia  zostały  pó

ź

niej  nazwane 

spostrze

Ŝ

eniami  i  dzisiaj  tak  si

ę

  nazywaj

ą

  wszystkie.  One  ju

Ŝ

  i 

wtedy,  w  pierwszej  chwili  najobfitszy  i  najwi

ę

kszy  robiły  niepokój, 

poruszaj

ą

c  si

ę

  wraz  z  nieustannie  płyn

ą

cym  strumieniem  pokarmu; 

gwałtownie 

wstrz

ą

sały 

obiegami 

duszy, 

obieg 

czynnika 

to

Ŝ

samo

ś

ciowego  zatrzymywały  całkowicie;  płyn

ą

c  przeciwko  niemu  nie 

pozwalały mu rz

ą

dzi

ć

 i biec, a obiegiem tego drugiego potrz

ą

sały tak, 

Ŝ

e  trzy  odst

ę

py  podwójnego  i  potrójnego  z  obu  stron,  a  tak  samo 

człony  po

ś

rednie  i  ł

ą

cz

ą

ce  po  półtora,  po  jeden  i  jedna  trzecia  i 

jeden i jedna ósma, poniewa

Ŝ

 całkowicie rozerwa

ć

 si

ę

 nie dawały, bez 

woli lego, który je powi

ą

zał, na wszystkie strony bywały wykr

ę

cane i 

łamane; jedno koło tak, drugie inaczej, jak tylko było mo

Ŝ

na. Tak 

Ŝ

ledwie  si

ę

  trzymało  jedno  drugiego  i  szły  niby  to,  ale  szły  bez 

sensu,  to  naprzód,  to  na  ukos,  to  na  odwrót.  Zupełnie  jakby  kto

ś

  do 

góry  nogami  stan

ą

ł  głow

ą

  na  ziemi,  a  nogi  oparł  gór

ą

  o  cokolwiek. 

Wtedy i u tego biedaka, i jemu u patrz

ą

cych, prawa strona wydaje si

ę

 

lew

ą

, a lewa praw

ą

, czy w t

ę

 stron

ę

 patrze

ć

, czy w przeciwn

ą

. To samo 

wła

ś

nie  dzieje  si

ę

,  i  inne  w  tym  rodzaju  gwałtowne  przypadło

ś

ci 

zaburzaj

ą

  obroty,  kiedy  one  natrafiaj

ą

  na  co

ś

  tego  samego  rodzaju 

albo  rodzaju  ró

Ŝ

nego.  Obroty  wtedy  głupiej

ą

  i  myl

ą

  si

ę

  i  nazywaj

ą

 

rzeczy  jednakie  i  rzeczy  ró

Ŝ

ne  wprost  przeciwnie  i  niezgodnie  z 

prawd

ą

ś

aden  obrót  wtedy  po

ś

ród  nich  nie  rz

ą

dzi  i 

Ŝ

aden  nie 

prowadzi.  Kiedy  jakie

ś

  spostrze

Ŝ

enia  z  zewn

ą

trz  na  dusz

ę

  spadn

ą

  i 

background image

porw

ą

 jej całe wn

ę

trze za sob

ą

, wtedy zdaje si

ę

Ŝ

e one władaj

ą

, cho

ć

 

naprawd

ę

  s

ą

  one  zale

Ŝ

ne.  Przez  wszystkie  stany  tego  rodzaju  dusza 

teraz i na pocz

ą

tku traci rozum. Pierwszy raz wtedy, gdy si

ę

 z ciałem 

ś

miertelnym  zwi

ąŜ

e.  Pó

ź

niej,  kiedy  napływa  mniej  gwałtowny  strumie

ń

 

wzrostu  i  po

Ŝ

ywienia,  obroty  znowu  nabieraj

ą

  cicho

ś

ci,  id

ą

  swoj

ą

 

drog

ą

 i ustalaj

ą

 si

ę

 coraz bardziej z biegiem czasu. Wtedy wyrównuj

ą

 

si

ę

 obroty wszystkich poszczególnych kół według wzoru ich naturalnego 

obiegu i ju

Ŝ

 trafnie nazywaj

ą

, co jest tym samym, a co czym

ś

 innym, i 

sprawiaj

ą

  to, 

Ŝ

e  ich  wła

ś

ciciel  staje  si

ę

  rozumny.  A  je

Ŝ

eli  si

ę

  do 

tego  doł

ą

czy  jaki

ś

  wła

ś

ciwy  wikt,  który  wychowanie  przynosi,  wtedy 

si

ę

  człowiek  staje  całkowity  i  zdrowy  ze  wszech  miar.  Unikn

ą

ł 

najwi

ę

kszej  choroby.  A  kto  si

ę

  zaniedba,  ten  kulawo  przechodzi 

ś

cie

Ŝ

k

ę

 

Ŝ

ycia;  niedoskonały,  z  powrotem  idzie  do  Hadesu.  Nic  nie 

zyskał po drodze. Ale o tym pó

ź

niej b

ę

dzie mowa. Na razie ten temat, 

który teraz przed nami, trzeba rozwin

ąć

 dokładniej. Przede wszystkim: 

o powstaniu poszczególnych cz

ęś

ci ciała i o duszy. Z jakich przyczyn 

i  z  jakich  zamysłów  opatrzno

ś

ci  boskiej  to  powstało.  Trzymajmy  si

ę

 

tego, co najbardziej prawdopodobne. W ten sposób id

ź

my naprzód i lak 

sobie rzeczy tłumaczmy. 
   Bogowie na

ś

ladowali okr

ą

gły kształt wszech

ś

wiata, wi

ę

c wło

Ŝ

yli dwa 

boskie  obiegi  w  ciało  kuliste,  które  dzi

ś

  głow

ą

  nazywamy.  To  jest 

cz

ęść

 ciała najbardziej boska i panuje nad wszystkim, co jest w nas. 

Jej  bogowie  oddali  na  słu

Ŝ

b

ę

  cał

ą

  mas

ę

  ciała,  któr

ą

  zebrali,  licz

ą

si

ę

 z tym, 

Ŝ

eby mogło wykonywa

ć

 wszystkie ruchy, jakie istniej

ą

. Aby 

wi

ę

c  nie  było  w  kłopocie  tocz

ą

c  si

ę

  po  ziemi,  która  ma  swoje  ró

Ŝ

ne 

wyniosło

ś

ci  i  zagł

ę

bienia,  i  mogło  ponad  jednymi  z  nich  przechodzi

ć

a  z  drugich  wychodzi

ć

  na  gór

ę

,  dali  bogowie  głowie  to  ciało  jako 

wózek i dali mu mo

Ŝ

no

ść

 chodzenia. St

ą

d ciało dostało swoj

ą

 długo

ść

 i 

wyrosły mu cztery ko

ń

czyny daj

ą

ce si

ę

 zgina

ć

 - takie mu bóg obmy

ś

lił 

ś

rodki  lokomocji,  którymi  mogło  si

ę

  chwyta

ć

  i  zapiera

ć

  i  przechodzi

ć

 

przez 

wszystkie 

miejsca 

wysoko 

nosi

ć

 

siedzib

ę

 

pierwiastka 

najbardziej boskiego i naj

ś

wi

ę

tszego. Nogi 

Ŝ

alem i r

ę

ce w ten sposób 

i dlatego urosły wszystkim. A poniewa

Ŝ

 bogowie uwa

Ŝ

ali, 

Ŝ

e przód jest 

godniejszy od tyłu i raczej si

ę

 do rz

ą

dzenia nadaje, wi

ę

c w t

ę

 stron

ę

 

przewa

Ŝ

nie  nasz  chód  skierowali.  A  trzeba  było, 

Ŝ

eby  człowiek  miał 

przód  ciała  ró

Ŝ

ny  i  odgraniczony  od  jego  strony  tylnej.  Dlatego 

naprzód  w  okolicy  czaszki  podstawili  pod  ni

ą

  twarz  i  wstawili  w  ni

ą

 

narz

ą

dy,  słu

Ŝą

ce  wszelkiemu  przewidywaniu  duszy,  i  zrz

ą

dzili  tak, 

Ŝ

eby  ten  przód  miał  naturalny  udział  we  władzy  nad  ciałem.  A  z 

narz

ą

dów  pierwsze  sporz

ą

dzili  oczy,  które 

ś

wiatło  nosz

ą

,  i wpoili  je 

w  ciało  z  tej  przyczyny.  Umy

ś

lili  zrobi

ć

  ciało  z  ognia,  który  pali

ć

 

si

ę

 nie mógł, tylko dostarcza

ć

 łagodnego 

ś

wiatła, które cechuje ka

Ŝ

dy 

dzie

ń

.  Zrobili  tak, 

Ŝ

e  czysty  ogie

ń

  wewn

ą

trz  nas,  ogie

ń

  bratni 

jasno

ś

ci  dziennej  przez  oczy  płynie  łagodnie;  on  cały  jest  g

ę

sty  - 

najwi

ę

cej bogowie sprasowali wn

ę

trze oczu - tak 

Ŝ

e reszta cała, jako 

g

ę

stsza, zostaje zamkn

ę

ła, a tylko czysty ogie

ń

 przecieka. Kiedy wi

ę

ś

wiatło  dzienne  otacza  strumie

ń

  wzrokowy,  wtedy  wypływa 

ś

wiatło 

podobne  ku  podobnemu,  zbija  si

ę

  z  tamtym  w  jedno  i  powstaje  ciało, 

które  sobie  przyswajamy  -  ono  le

Ŝ

y  wprost  przed  naszymi  oczyma, 

gdziekolwiek  wpadn

ą

  na  siebie  dwa  strumienie:  jeden,  który  wypływa  z 

naszych  oczu,  i  drugi,  pochodz

ą

cy  z  zewn

ą

trz.  Całe 

ś

wiatło  naszych 

oczu  jest  jednorodne  ze 

ś

wiatłem  zewn

ę

trznym,  bo  jest  do  niego 

podobne,  wi

ę

c  jakiekolwiek 

ś

wiatło  kiedy  napotka  albo  jakie

ś

  inne  do 

niego  dojdzie,  ono  ich  poruszenia  podaje  całemu  ciału  a

Ŝ

  do  duszy  i 

wytwarza ten rodzaj spostrze

Ŝ

e

ń

, które my nazywamy widzeniem. 

   A kiedy ogie

ń

 naszemu pokrewny odejdzie w noc, nasz ogie

ń

 zostaje 

odci

ę

ty.  Bo  wychodzi,  ale  natrafia  co

ś

  niepodobnego,  wi

ę

c  odmienia 

si

ę

  sam  i  ga

ś

nie;  zgoła  nie  jest  tej  samej  natury  co  powietrze 

otaczaj

ą

ce,  bo  ono  nie  ma  ognia  w  sobie.  Zatem  przestaje  widzie

ć

,  a 

jeszcze sen sprowadza. Dlatego 

Ŝ

e bogowie obmy

ś

lili, jako ochron

ę

 dla 

wzroku,  powieki.  Kiedy  si

ę

  one  przymkn

ą

,  powstrzymuj

ą

  moc  ogni

ą

 

background image

wewn

ę

trznego;  ta  moc  si

ę

  rozlewa,  wyrównuj

ą

c  i  gładz

ą

c  poruszenia 

wewn

ę

trzne.  Gdy  za

ś

  te  si

ę

  wyrównaj

ą

  i  złagodz

ą

,  nast

ę

puje  spokój. 

Kiedy  nastanie  wielki  spokój,  spada  na  człowieka  sen  o  krótkich 
marzeniach  sennych.  Je

Ŝ

eli  za

ś

  zostan

ą

  jakie

ś

  ruchy  wi

ę

ksze,  to 

zale

Ŝ

nie od tego, jakie i w jakich miejscach pozostały, dostarczaj

ą

 « 

takich  i  tak  wielkich  widziadeł,  odtwarzaj

ą

cych  rzeczy  wewn

ę

trzne  i 

zewn

ę

trzne, które si

ę

 po zbudzeniu przypominaj

ą

   A  je

Ŝ

eli  chodzi  o  wła

ś

ciw

ą

  zwierciadłom  zdolno

ść

  do  robienia 

widziadeł  i  wszystkim  przedmiotom 

ś

wiec

ą

cym  i  gładkim,  to  dojrzenie 

tej  sprawy  nie  przysparza  nowej  trudno

ś

ci.  Bo  ze  współdziałania 

wzajemnego  ognia  wewn

ę

trznego  i  zewn

ę

trznego,  które  si

ę

  za  ka

Ŝ

dym 

razem  jednocz

ą

  około  gładko

ś

ci  i  wielorakim  ulegaj

ą

  odbiciom, 

wszystkie  tego  rodzaju  widziadła  zjawiaj

ą

  si

ę

  z  konieczno

ś

ci.  Ogie

ń

 

bij

ą

cy  od  twarzy  z  ogniem  wzrokowym  zbija  si

ę

  w  jedno  w  s

ą

siedztwie 

przedmiotów  gładkich  i 

ś

wiec

ą

cych.  Strona  lewa  wydaje  si

ę

  praw

ą

,  bo 

nast

ę

puje  zetkni

ę

cie  si

ę

  przeciwnych  cz

ęś

ci  ciała  z  przeciwnymi 

cz

ęś

ciami widzenia, wbrew zwyczajnemu sposobowi ich zetkni

ę

cia. Prawa 

strona wydaje si

ę

 praw

ą

, a lewa lew

ą

 w przeciwnym wypadku, kiedy si

ę

 

wprost  przeciwnie  spotka 

ś

wiatło  padaj

ą

ce  ze 

ś

wiatłem  odbitym.  To 

wtedy,  gdy  płaska  powierzchnia  lustra  otrzyma  wzniesienia  z  tej  i  z 
tamtej  strony  i  odbije  w  lew

ą

  stron

ą

  widzenia  stron

ę

  praw

ą

,  a  drug

ą

 

na  drug

ą

  stron

ę

.  Je

ś

li  takie  lustro  obróci

ć

  według  długo

ś

ci  twarzy, 

ono wszystko pokazuje do góry nogami; to, co na dole, ono odrzuca ku 
górze, a co u góry, to odbija ku dołowi. 
   Wszystko  to  nale

Ŝ

y  do  współczynników,  które  bogu  słu

Ŝą

,  a  on  si

ę

 

nimi  posługuje,  kiedy  wyka

ń

cza  ide

ę

  tego,  co  według  mo

Ŝ

no

ś

ci 

najlepsze.  Ludzie  jednak  po  wi

ę

kszej  cz

ęś

ci  uwa

Ŝ

aj

ą

  to  nie  za 

współczynniki,  ale  za  przyczyny  wszystkiego,  które  ozi

ę

biaj

ą

  i 

ogrzewaj

ą

,  powoduj

ą

  krzepnienie  i  topienie  si

ę

  i  tym  podobne  rzeczy 

robi

ą

.  One  jednak  nie  mog

ą

  mie

ć

 

Ŝ

adnej  my

ś

li  i 

Ŝ

adnego  rozumu  w 

odniesieniu  do  niczego.  Trzeba  powiedzie

ć

Ŝ

e  ze  wszystkich  istot 

jedna  tylko  dusza  mo

Ŝ

e  mie

ć

  rozum.  Ale  dusza  jest  niewidzialna,  a 

ogie

ń

 i woda, i ziemia, i powietrze - to wszystko s

ą

 ciała widzialne. 

Człowiek,  który  kocha  rozum  i  wiedz

ę

,  powinien  przede  wszystkim 

ś

ledzi

ć

  przyczyny  natury  rozumnej,  a  na  drugim  miejscu  dopiero  te, 

które  powstaj

ą

  pod  wpływem  ciał  poruszanych  przez  inne  ciała  i 

poruszaj

ą

cych  inne.  I  my

ś

my  tak  post

ą

pi

ć

  powinni.  Zatem  trzeba  mówi

ć

 

o  jednym  i  o  drugim  rodzaju  przyczyn.  Osobno  o  tych,  które  rozumem 
wykonuj

ą

  rzeczy  pi

ę

kne  i  dobre,  i  o  tych,  co  pozbawione  rozumu, 

wywołuj

ą

 za ka

Ŝ

dym razem lo lub tamto bez planu i bez porz

ą

dku. 

   Powiedzieli

ś

my  ju

Ŝ

  do

ść

  o  tych  współczynnikach,  które  si

ę

  zło

Ŝ

yły 

na to, 

Ŝ

eby oczy posiadały t

ę

 zdolno

ść

, jaka dzi

ś

 jest ich udziałem. 

A  teraz  powiedzie

ć

  trzeba  o  ich  czynno

ś

ci,  z  której  po

Ŝ

ytek  jest 

najwi

ę

kszy, i dlatego je nam bóg dał. Wzrok, według mego zdania, jest 

dla  nas  przyczyn

ą

  najwi

ę

kszego  po

Ŝ

ytku.  Bo  z  obecnych  my

ś

li  o 

wszech

ś

wiecie 

Ŝ

adna  nie  byłaby  nigdy  wypowiedziana,  gdyby

ś

my  ani 

gwiazd,  ani  sło

ń

ca,  ani  nieba  nie  widzieli.  A  tymczasem  ogl

ą

danie 

dnia  i  nocy,  miesi

ą

ce  i  obiegi  roczne  wytwarzaj

ą

  liczb

ę

  i  poj

ę

cie 

czasu  i  od  nich  pochodz

ą

  badania  nad  natur

ą

  wszech

ś

wiata.  St

ą

doszli

ś

my  do  filozofii,  a  wi

ę

kszego  dobra  ród 

ś

miertelny  nie  dostał 

ani  nie  dostanie  nigdy  w  darze  od  bogów.  To  wła

ś

nie  ja  nazywam 

najwi

ę

ksz

ą

  warto

ś

ci

ą

  naszych  oczu.  O  innych,  pomniejszych,  po  co  si

ę

 

mamy  rozwodzi

ć

?  Po  których  by  nie-filozof  płakał  i  lamentował 

daremnie,  gdyby  wzrok  stracił.  Ale  to,  powiedzmy  sobie, 

Ŝ

e  wła

ś

nie 

dla  tej  przyczyny  bóg  umy

ś

lił  obdarowa

ć

  nas  wzrokiem,  aby

ś

my 

ogl

ą

daj

ą

c  na  niebie  obiegi  umysłu  mieli  z  nich  po

Ŝ

ytek  dla  obiegów 

rozs

ą

dku, który jest w nas, bo one s

ą

 tamtym pokrewne - cho

ć

 tamie s

ą

 

nie  zm

ą

cone,  a  nasze  mylne  i  nieporz

ą

dne.  Aby

ś

my  si

ę

  tego  uczyli  i 

nabrawszy  w  siebie  poprawno

ś

ci  rachunków  naturalnych,  na

ś

ladowali 

obiegi boskie, które s

ą

 w ogóle bezbł

ę

dne, i ustalali jako

ś

 te obiegi 

ę

dne, które s

ą

 w nas. 

background image

   Głos i słuch znowu ten sam maj

ą

 sens. Do tego samego celu i z tych 

samych  powodów  obdarowali  nas  nimi  bogowie.  Przecie

Ŝ

  do  tego  samego 

celu prowadzi słowo i w najwy

Ŝ

szym stopniu do tego si

ę

 przyczynia. A 

jakikolwiek  z  muzycznego  głosu  po

Ŝ

ytek  płynie  dla  słuchu,  ten  dany 

nam  jest  ze  wzgl

ę

du  na  harmoni

ę

.  Harmonia  ma  ruchy  pokrewne  obiegom 

duszy w nas, wi

ę

c dla człowieka, który rozumnie muzyki u

Ŝ

ywa, wydaje 

si

ę

  po

Ŝ

yteczna,  nie  dla  przyjemno

ś

ci  bezmy

ś

lnej,  jak  to  dzi

ś

  bywa, 

ale Muzy dały j

ą

 nam na to, 

Ŝ

eby im pomagała dusz

ę

 znowu do porz

ą

dku 

doprowadzi

ć

 

zestraja

ć

 

j

ą

kiedy 

jej 

obieg 

przestanie 

by

ć

 

harmonijny.  One  te

Ŝ

  dary  nam  rytm  do  tego  samego  celu,  jako  pomoc 

przeciwko  stanom  duszy,  którym  miary  brak  i  wdzi

ę

ku  u  wi

ę

kszo

ś

ci 

ludzi. 
   Dotychczasowe  rozwa

Ŝ

ania  z  małymi  wyj

ą

tkami  pokazuj

ą

  wytwory 

umysłu. A trzeba si

ę

 równolegle do nich zaj

ąć

 wytworami konieczno

ś

ci. 

Powstanie  tego 

ś

wiata  było  mieszane; 

ś

wiat  powstał  cz

ęś

ciowo  z 

konieczno

ś

ci, a cz

ęś

ciowo jako synteza umysłu. Umysł   4« panował nad 

konieczno

ś

ci

ą

, bo nakłaniał j

ą

Ŝ

eby wi

ę

kszo

ść

 rzeczy doprowadzała do 

tego,  co  najlepsze.  W  ten  sposób  i  według  tego  konieczno

ść

  ulegała 

rozumnemu  nakłanianiu  i  tak  na  pocz

ą

tku  powstawał  ten  wszech

ś

wiat. 

Wi

ę

c  je

Ŝ

eli  kło

ś

  ma  mówi

ć

,  jak  on  istotnie  powstał,  powinien 

domiesza

ć

  i  ten  rodzaj  przyczyny,  która  si

ę

  bł

ą

ka,  dok

ą

dkolwiek  by 

ponosiła.  W  ten  sposób  musimy  wi

ę

c  zboczy

ć

  i  wzi

ąć

  pod  uwag

ę

  znowu 

inny  przystojny  pocz

ą

tek  tych  samych  rzeczy  i  tak  samo,  jak  o 

rzeczach  tamtych  wtedy,  lak  teraz  o  tych  na  nowo  zaczyna

ć

  od 

pocz

ą

tku. Zobaczymy wi

ę

c sam

ą

 natur

ę

   ognia,   wody   i   powietrza   

i      ziemi      przed     powstaniem  wszech

ś

wiata,  i  co  si

ę

  z  nimi  działo 

przedtem. 
Obecnie jako

ś

 nikt nie wyja

ś

nia ich powstania, ale poniewa

Ŝ

 wiemy, co 

to  jest  ogie

ń

  i  te  inne,  wi

ę

c  nazywamy  je 

Ŝ

ywiołami  i  uwa

Ŝ

amy  je  za 

pierwiastki  wszech

ś

wiata,  ale  s

ą

dzimy, 

Ŝ

e  nawet 

ś

rednio  inteligentny 

człowiek  nie  powinien  ich  przyrównywa

ć

  c  cho

ć

by  nawet  w  przybli

Ŝ

eniu 

do postaci głosek. Wi

ę

c teraz, według nas przynajmniej, niech si

ę

 tak 

rzeczy maj

ą

. O pocz

ą

tku czy te

Ŝ

 o pocz

ą

tkach wszech

ś

wiata, czy jak to 

si

ę

  tam  przedstawia,  teraz  nie  mówmy  -  nie  dla  czego  innego,  tylko 

dla  tego, 

Ŝ

e  to  trudno  powiedzie

ć

  jasno,  co  si

ę

  człowiekowi  wydaje 

przy obecnej metodzie wykładu. Ani wy nie uwa

Ŝ

ajcie, 

Ŝ

e ja powinienem 

o tym mówi

ć

, ani ja sam nie zdołałbym wmówi

ć

 w siebie, 

Ŝ

e potrafiłbym 

porz

ą

dnie sprosta

ć

 takiemu przedsi

ę

wzi

ę

ciu. Ja si

ę

 b

ę

d

ę

 trzymał tego, 

co  powiedziałem  na  pocz

ą

tku  -  opowiadania  prawdopodobne  potrafi

ą

  te

Ŝ

 

da

ć

  wiele  -  b

ę

d

ę

  wi

ę

c,  nie  gorzej  od  innych,  próbował  opowiada

ń

 

prawdopodobnych. 

Raczej, 

naprzód, 

od 

pocz

ą

tku 

zaczn

ę

 

mówi

ć

 

wszystkim  i  o  ka

Ŝ

dej  rzeczy  z  osobna.  Wi

ę

c  i  teraz,  na  pocz

ą

tku 

wywodów  wezwijmy  boga  na  pomoc,  aby  nas  wyratował  z  bezdro

Ŝ

y  tego 

niebywałego wykładu i doprowadził do jakiego

ś

 stanowiska podobnego do 

prawdy,  i  dopiero  zaczynajmy  mówi

ć

.  Zatem  ten  ponowny  pocz

ą

tek 

rozprawy  o  wszech

ś

wiecie  niech  b

ę

dzie  bardziej  podzielony  ni

Ŝ

 

poprzednio.  Bo  przedtem  rozró

Ŝ

niali

ś

my  dwie  postacie,  a  teraz  nam 

wypada  odsłoni

ć

  co

ś

  trzeciego,  w  innym  rodzaju.  Tamte  dwie  rzeczy 

wystarczały w zwi

ą

zku z tym, co si

ę

 przedtem powiedziało: jedna - to 

był ten przyj

ę

ty w  pierwowzór, przedmiot my

ś

li, wiecznie niezmienny, 

a  druga  -  to  na

ś

ladowanie  pierwowzoru,  które  ma  sw

ą

  genez

ę

  i  jest 

widzialne. Trzeciej rzeczy nie rozró

Ŝ

nili

ś

my wtedy, uwa

Ŝ

aj

ą

c, 

Ŝ

e dwie 

wystarcz

ą

,  a  teraz  bieg  my

ś

li  zdaje  si

ę

  zmusza

ć

  do  tego, 

Ŝ

eby 

próbowa

ć

  uj

ąć

  w  jasne  słowa  pewn

ą

  rzecz  trudn

ą

  i  m

ę

tn

ą

.  Wi

ę

c  co  to 

wła

ś

ciwie jest, jak by to przyj

ąć

? To jest wła

ś

ciwie co

ś

 takiego, co 

łonem  swym  obejmuje  wszystko,  co  powstaje  -  co

ś

  jakby  piastunka.  To 

jest prawda, ale trzeba si

ę

 ja

ś

niej wypowiedzie

ć

 na ten temat. 

   To jest rzecz trudna; zwłaszcza 

Ŝ

e w zwi

ą

zku z tym trzeba naprzód 

powiedzie

ć

  co

ś

  o  ogniu  i  o  tym,  co  si

ę

  z  ogniem  ł

ą

czy.  Trudno  jest 

mówi

ć

  o  ka

Ŝ

dym  z  nich  z  osobna  i  powiedzie

ć

,  co  wła

ś

ciwie  nale

Ŝ

nazywa

ć

  wod

ą

  raczej  ni

Ŝ

  ogniem  i  które  raczej  którymkolwiek  ni

Ŝ

 

background image

wszystkim  razem,  albo  jednym  tylko  -  tak 

Ŝ

eby  mówi

ć

  pewnie  i 

wiarygodnie - to nie jest łatwa rzecz. 
   Wi

ę

c jakby to wła

ś

ciwie i co by o nich mo

Ŝ

na powiedzie

ć

, kiedy nie 

wiemy dobrze, co i jak? Przede wszystkim to, co teraz nazywamy wod

ą

Widzimy, 

Ŝ

e  kiedy  krzepnie  -  tak  si

ę

  nam  wydaje  -  rodzi  kamienie  i 

ziemi

ę

.  A  to  samo,  kiedy  si

ę

  stopi  i  rozpadnie,  staje  si

ę

  wiatrem  i 

powietrzem,  a  spalone  powietrze  to  ogie

ń

.  I  na  odwrót,  ogie

ń

 

zg

ę

szczony i zgasły przechodzi z powrotem w posta

ć

 powietrza, a znowu 

powietrze  zg

ę

szczone  staje  si

ę

  chmur

ą

  i  mgł

ą

,  a  z  tych,  kiedy  si

ę

 

jeszcze  wi

ę

cej  zbij

ą

,  leje  si

ę

  woda,  a  z  wody  robi  si

ę

  ziemia  i 

kamienic znowu. I tak w kółko podaj

ą

 sobie te rzeczy powstawanie, jak 

si

ę

  wydaje,  nawzajem.  Wi

ę

c  poniewa

Ŝ

 

Ŝ

adna  z  tych  rzeczy  nie  wydaje 

si

ę

  nigdy  jedna  i  ta  sama,  wi

ę

c  któ

Ŝ

  by  si

ę

  nie  wstydził  sam  przed 

sob

ą

  obstawa

ć

  uparcie  przy  tym, 

Ŝ

e  którakolwiek  z  tych  rzeczy  jest 

tym, 

nie 

czymkolwiek 

innym. 

Nie 

ma 

sposobu 

ogóle 

najbezpieczniej jest mówi

ć

 o nich w danym razie w ten sposób: To, co 

wci

ąŜ

 w naszych oczach staje si

ę

 to tym, to owym, jako niby to ogie

ń

tego  nie  nazywa

ć

  "tym",  tylko  "czym

ś

  takim".  I  o  wodzie  nigdy  nie 

mówi

ć

 "to", tylko "co

ś

 takiego", ani o 

Ŝ

adnej innej z tych rzeczy nie 

mówi

ć

  tak,  jakby  one  E  miały  jak

ąś

  stało

ść

,  a  my  to  dajemy  do 

zrozumienia,  u

Ŝ

ywaj

ą

c  słówka  "to"  i  "to  tutaj".  Te  rzeczy  wymykaj

ą

 

si

ę

,  bo  nie  trwaj

ą

,  spod  słówka  "to"  i  "to  tutaj"  i  spod  ka

Ŝ

dego 

zwrotu, który je ujmuje jako trwałe, jakby istniały. 
   Wi

ę

Ŝ

adnego  z  takich  zwrotów  nie  u

Ŝ

ywa

ć

,  a  zwrot  "co

ś

  takiego" 

jest  wła

ś

nie  odpowiednio  chwiejny,  wi

ę

c  go  stosowa

ć

  i  do  ka

Ŝ

dej  z 

tych  czterech  rzeczy  i  do  wszystkich  razem.  Zatem  i  ogie

ń

  to  jest  w 

ogóle  "co

ś

  w  tym  rodzaju",  i  wszystko,  cokolwiek  ma  powstawanie.  A 

tylko  to,  w  czym  te  rzeczy  zawsze  tkwi

ą

,  zjawiaj

ą

  50  si

ę

  w  tym  i 

znowu  stamt

ą

d  gin

ą

,  tylko  to  jedno  nazywa

ć

  "tym"  i  "tym  tutaj",  a 

poza tym, cokolwiek by to było, ciepłe czy białe, czy którekolwiek z 
przeciwie

ń

stw  i  wszystko,  co  st

ą

d  powstaje  -  z  lego  nic  nie  nazywa

ć

 

"tym".  Bo  gdyby  kto

ś

  wszelkie  mo

Ŝ

liwe  kształty  wykonywał  ze  złota  i 

nieustannie  by  jedne  kształty  w  drugie  przerabiał,  to  gdyby  kto

ś

 

palcem  wskazał  którykolwiek  z  nich  i  zapytał  przy  tym,  co  to  jest, 
wtedy je

ś

li o prawd

ę

 chodzi, najbezpieczniej byłoby powiedzie

ć

Ŝ

e to 

złoto, a o trójk

ą

cie, czy jaki by si

ę

 tam inny kształt wytwarzał, nie 

mówi

ć

 jako o czym

ś

 istniej

ą

cym, bo to si

ę

 zmienia, zanim si

ę

 sko

ń

czy 

jego  nazw

ę

  wymawia

ć

,  tylko  si

ę

  zadowoli

ć

,  je

Ŝ

eli  co

ś

  zechce 

bezpiecznie wzi

ąć

 na siebie nazw

ę

 "czego

ś

 w tym rodzaju". 

   Ta  sama  sprawa  i  z  t

ą

  natur

ą

,  która  przyjmuje  posta

ć

  wszystkich 

ciał.  O  niej  mo

Ŝ

na  powiedzie

ć

Ŝ

e  zawsze  jest  tym  samym.  Ona  si

ę

 

nigdy swojej zdolno

ś

ci nie pozbywa. Przyjmuje zawsze wszystko, a sama 

Ŝ

aden  sposób  i  nigdy  nie  przyjmuje 

Ŝ

adnego  kształtu  podobnego  do 

tych, które w ni

ą

 wchodz

ą

. Ona jest mas

ą

 plastyczn

ą

, dla wszystkiego: 

zmienia  si

ę

  i  przekształca  pod  wpływem  tego,  co  w  ni

ą

  wchodzi.  I 

wydaje si

ę

 dzi

ę

ki temu raz taka, raz inna. To, co w ni

ą

 wchodzi i co 

z niej wychodzi, to s

ą

 zawsze pewne odwzorowania bytów, odbite według 

nich  w  jaki

ś

  sposób  niewypowiedziany  i  przedziwny,  którym  si

ę

 

zajmiemy  pó

ź

niej.  Na  razie  musimy  rozró

Ŝ

ni

ć

  trzy  rodzaje:  to,  co 

powstaje,  to,  w  czym  co

ś

  powstaje,  i  to,  na  obraz  czego  tworzy  si

ę

 

to,  co  powstaje.  I  przyrówna

ć

  wypada  to,  co  przyjmuje,  do  matki, 

pierwowzór  do  ojca,  a  ten  wytwór  pomi

ę

dzy  nimi  do  potomka.  I 

zrozumie

ć

Ŝ

e  to,  w  czym  odwzorowanie  powstaje,  tylko  wtedy  b

ę

dzie 

dobrze  przygotowane  na  przyj

ę

cie  odwzorowania  z  cał

ą

  ró

Ŝ

norodno

ś

ci

ą

 

jego  cech  szczególnych,  je

ś

li  b

ę

dzie  wolne  od 

ś

ladów  wszelkich 

postaci, które ma sk

ą

de

ś

 przyj

ąć

. Bo gdyby było podobne do której

ś

 z 

form  nadchodz

ą

cych,  to  gdyby  nadeszła  forma  przeciwna  albo  w  ogóle 

inna,  ono  by  j

ą

  odwzorowało 

ź

le,  gdy

Ŝ

  przegl

ą

dałaby  jego  własna 

natura. Dlatego to, co ma przyj

ąć

 w siebie wszelkie rodzaje, musi by

ć

 

wolne  od  wszelkiej  postaci.  Tak  samo  kiedy  chodzi  o  olejki  wonne, 
wytwórcy my

ś

l

ą

 przede wszystkim o ich pierwszym podło

Ŝ

u i tak robi

ą

background image

Ŝ

eby  jak  najbardziej  bezwonna  była  ta  ciecz,  która  ma  przyj

ąć

 

zapachy. 
   A  ci,  którzy  w  pewnych  ciałach  mi

ę

kkich  staraj

ą

  si

ę

  odciska

ć

 

kształty,  nie  pozwalaj

ą

Ŝ

eby  podło

Ŝ

e  nosiło  na  sobie  jakikolwiek 

wyra

ź

ny kształt, i wygładzaj

ą

 je naprzód, aby było jak najrówniejsze. 

Tak samo te

Ŝ

 i to, co ma cz

ę

sto i pi

ę

knie wszystkimi swymi cz

ęś

ciami 

bra

ć

  w  siebie  odwzorowania  wszelkich  rzeczy  istniej

ą

cych  wiecznie, 

musi  samo  by

ć

  wolne  od  wszelkich  postaci.  Dlatego  matk

ą

  i  podło

Ŝ

em 

wszystkiego, co powstaje i jest widzialne i w ogóle dostrzegalne, nie 
nazywajmy ani ziemi, ani powietrza, ani ognia, ani wody, ani tego, co 
powstaje  z  nich,  ani  tego,  z  czego  one  powstaj

ą

,  tylko  pewn

ą

  posta

ć

 

niewidzialn

ą

  i  bezkształtn

ą

,  która  mo

Ŝ

e  przyj

ąć

  wszystko  i  ma  jaki

ś

 

niepoj

ę

ty kontakt z przedmiotami my

ś

li. 

   Je

Ŝ

eli  powiemy, 

Ŝ

e  to  jest  co

ś

  niesłychanie  nieuchwytnego,  nie 

pomylimy  si

ę

.  O  ile  na  podstawie  tego,  co  poprzednio  powiedziane, 

mo

Ŝ

na  dochodzi

ć

  jego  natury,  to  najsłuszniej  mo

Ŝ

na  tak  powiedzie

ć

ogniem  wydaje  si

ę

  w  ka

Ŝ

dym  wypadku  jego  cz

ęść

  zaogniona;  cz

ęść

 

zwil

Ŝ

ona  wydaje  si

ę

  wod

ą

,  a  ziemi

ą

  i  powietrzem,  o  ile  ono  we

ź

mie  w 

siebie  ich  odwzorowania.  Trzeba  te  rzeczy  bardziej  rozgraniczy

ć

 

my

ś

lowo,  kiedy  si

ę

  nad  nimi  zastanawiamy.  Czy  jest  jaki

ś

  ogie

ń

  sam 

dla  siebie  i  te  wszystkie  rzeczy,  o  których  zawsze  tak  mówimy,  czy 
ka

Ŝ

da  z  nich  istnieje  sama  dla  siebie,  czy  te

Ŝ

  to  wszystko,  co 

widzimy, i te inne rzeczy, które za po

ś

rednictwem ciała spostrzegamy, 

jedynie tylko tak

ą

 prawd

ę

 posiadaj

ą

, a poza tym nie istniej

ą

 nigdzie 

Ŝ

aden  sposób  i  my  niepotrzebnie  w  ka

Ŝ

dym  wypadku  mówimy, 

Ŝ

istnieje  dla  ka

Ŝ

dego  pewna  posta

ć

,  pewien  przedmiot  my

ś

lowy,  a 

tymczasem to nie je

ś

li nic wi

ę

cej jak tylko wyraz? 

   Nie  sposób  w  tej  chwili  zostawi

ć

  tego  zagadnienia  bez  dyskusji  i 

bez  rozstrzygni

ę

cia  i  po  prostu  powiedzie

ć

Ŝ

e  tak  jest,  ani  te

Ŝ

  do 

ju

Ŝ

  i  tak  długich  wywodów  doda

ć

  jeszcze  jeden  długi  wywód  uboczny. 

Je

Ŝ

eli  jakie

ś

  wielkie  okre

ś

lenie  da  si

ę

  uj

ąć

  w  krótkich  słowach,  to 

by  było  tutaj  najwła

ś

ciwsze.  Wi

ę

c  ja  w  ten  sposób  oddaj

ę

  tutaj  swój 

głos. Je

Ŝ

eli rozum i mniemanie prawdziwe to s

ą

 dwa rodzaje, ze wszech 

miar  istniej

ą

  te  rzeczy  same  dla  siebie,  postacie  niedost

ę

pne  dla 

naszych  spostrze

Ŝ

e

ń

,  a  dost

ę

pne  tylko  dla  my

ś

li.  A  je

Ŝ

eli,  jak  si

ę

 

niektórym ludziom wydaje, mniemanie prawdziwe niczym si

ę

 nie ró

Ŝ

ni od 

rozumu,  to  wypadnie  przyj

ąć

Ŝ

e  wszystko,  cokolwiek  spostrzegamy  za 

po

ś

rednictwem ciała, jest najzupełniej pewne i mocne. A jednak trzeba 

powiedzie

ć

Ŝ

e to s

ą

 dwie rzeczy ró

Ŝ

ne, poniewa

Ŝ

 powstaj

ą

 niezale

Ŝ

nie 

od siebie i zachowuj

ą

 si

ę

 ró

Ŝ

nie. Jedno si

ę

 w nas rozwija pod wpływem 

nauki,  drugie  pod  wpływem  sugestii.  I  jedno  zawsze  wymaga  prawdziwej 

ś

cisło

ś

ci,  a  drugie 

Ŝ

adnej.  I  jedno  nie  ulega  wpływowi  sugestii,  a 

drugie mu ulega. I jedno, powiedzie

ć

 mo

Ŝ

na, posiada ka

Ŝ

dy człowiek, a 

rozum posiadaj

ą

 bogowie, a rodzaj ludzki jako

ś

 w małym stopniu. 

Kiedy  si

ę

  tak  te  rzeczy  maj

ą

,  to  zgodzi

ć

  si

ę

  trzeba, 

Ŝ

e  istnieje 

jeden rodzaj rzeczy, niezmienny, niezrodzony i niegin

ą

cy, który ani w 

siebie  nie  przyjmuje  niczego  sk

ą

din

ą

d,  ani  sam  w  nic  innego  nigdzie 

nie  przechodzi,  niewidzialny  i  w 

Ŝ

aden inny  sposób  niedostrzegalny  - 

ogl

ą

da

ć

  go  mo

Ŝ

e  tylko  my

ś

l  rozumna.  I  drugi  rodzaj  rzeczy,  nazywany 

tak  samo  i  podobny  do  tamtego,  spostrzegalny,  zrodzony,  zmienny 
ustawicznie, który powstaje w pewnym miejscu i znowu stamt

ą

d przepada 

-  uchwyci

ć

  go  potrafi  mniemanie  i  spostrze

Ŝ

enie.  I  trzeci  rodzaj 

istnieje. Jest nim zawsze przestrze

ń

. Jej si

ę

 zguba nie chwyta. 

   Wszystko,  co  powstaje,  ma  w  niej  jakie

ś

  miejsce.  Mo

Ŝ

na  j

ą

  bez 

pomocy  zmysłów  uchwyci

ć

  za  pomoc

ą

  rozumowania  gorszego  gatunku,  a 

wierzy

ć

  jej  trudno.  My  na  ni

ą

  patrzymy  i  zaczyna  si

ę

  nam 

ś

ni

ć

  i 

mówimy, 

Ŝ

e  chyba  z  konieczno

ś

ci  wszystko,  cokolwiek  istnieje,  musi 

istnie

ć

 w jakim

ś

 miejscu i zajmowa

ć

 jak

ąś

 przestrze

ń

, a czego nie ma 

na  ziemi  ani  gdzie

ś

  na  niebie,  to  w  ogóle  jest  niczym.  Wszystkie 

takie rzeczy i inne tym podobne mówimy te

Ŝ

 o tej naturze prawdziwej, 

która  nie  ma  nic  wspólnego  ze  snami.  Poniewa

Ŝ

  nas  tamta  usypia,  nie 

background image

umiemy  nawet  po  zbudzeniu  si

ę

  poci

ą

gn

ąć

 granicy  i  powiedzie

ć

  prawdy, 

Ŝ

e  odwzorowanie,  poniewa

Ŝ

  nawet  jego  pierwowzór  nie  jest  jego 

własno

ś

ci

ą

  i  ono  zawsze  zostaje  zwiewnym  widziadłem  czego

ś

  innego, 

dlatego  musi  zawsze  istnie

ć

  w  czym  innym  i  jako

ś

  si

ę

  tam  trzyma 

istnienia,  albo  w  ogóle  nie  jest  niczym,  a  temu,  co  istotnie 
istnieje,  pomaga 

ś

cisła  prawdziwa  my

ś

l, 

Ŝ

e  jak  długo  co

ś

  jest  czym

ś

 

innym, a drugie te

Ŝ

 czym

ś

 innym, to 

Ŝ

adne z nich w 

Ŝ

adnym istnie

ć

 nie 

mo

Ŝ

e i nie b

ę

dzie 

stanowi

ć

 zarazem jednej i tej samej rzeczy i dwóch rzeczy. Tak niech 

si

ę

 przedstawia w ogólnym zarysie moja my

ś

l wyrozumowana. Ja głosuje, 

za  tym, 

Ŝ

e  istnieje  byt,  przestrze

ń

  i  powstawanie,  trzy  rzeczy 

trojakie - istniały ju

Ŝ

, zanim 

ś

wiat powstał. A piastunka powstawania 

zwil

Ŝ

ona i zaogniona i przyjmuj

ą

ca 

kształty  ziemi  i  powietrza  i  ulegaj

ą

ca  zmianom  innym,  jakie  za  tym 

id

ą

,  przedstawiała  widok  ró

Ŝ

norodny,  a  poniewa

Ŝ

  pełna  jest  sił 

niepodobnych  i  nierówno  wa

Ŝ

nych,  nie  posiadała 

Ŝ

adnej  równowagi 

wewn

ę

trznej, 

tylko 

chwiała 

si

ę

 

nieregularnie 

we 

wszystkich 

kierunkach,  bo  ni

ą

  te  siły  wstrz

ą

sały,  a  ona  znowu,  poruszaj

ą

c  si

ę

 

potrz

ą

sała  nimi  ze  swojej  strony.  I  tak  wci

ąŜ

  jedne  leciały  w  t

ę

 

stron

ę

, a drugie w inn

ą

, i rozdzielały si

ę

, jakby kto sitem potrz

ą

sał 

albo innym narz

ę

dziem do czyszczenia zbo

Ŝ

a. Pod wpływem wstrz

ąś

nie

ń

 i 

wiania  to,  co  g

ę

ste,  ci

ęŜ

kie,  padało  w  inn

ą

  stron

ę

,  a  co  rzadkie  i 

lekkie,  leciało  i  osiadało  na  innym  miejscu.  I  tak  wtedy  te  cztery 
rodzaje  pod  wpływem  wstrz

ąś

nie

ń

  swego 

ś

rodowiska,  bo  ono  si

ę

 

poruszało  i  jakby  jakie

ś

  narz

ę

dzie  powodowało  wstrz

ąś

nienia  -  wi

ę

rozdzielało  jedno  od  drugiego  to,  co  najbardziej  było  niepodobne,  a 
co najpodobniejsze, to skupiało razem tak, 

Ŝ

e ka

Ŝ

de si

ę

 gromadziło na 

innym  miejscu,  zanim  si

ę

  jeszcze  z  tych  elementów  uporz

ą

dkowanych 

utworzył  wszech

ś

wiat.  Przedtem  to  wszystko  było  nagromadzone  bez 

jakiego

ś

  sensu  i  miary.  A  kiedy 

ś

wiat  zacz

ą

ł  si

ę

  porz

ą

dkowa

ć

,  wtedy 

naprzód  ogie

ń

  i  ziemia  i  powietrze  i  woda  miały  jakie

ś

  tam  swoje 

ś

lady, ale były rozrzucone na wszystkie strony, jak wszystko to, przy 

czym  nie  ma  boga.  Tak  i  z  nimi  było,  wi

ę

c  bóg  nadał  im  wtedy  ró

Ŝ

ne 

postacie i liczby. To, 

Ŝ

e bóg ile mo

Ŝ

no

ś

ci najpi

ę

kniej i najlepiej te 

elementy  zestawił  z  materiału,  który  był  nie  taki,  to  zdanie  niech 
si

ę

  u  nas  utrzymuje  zawsze,  wbrew  wszelkim  innym.  A  teraz  trzeba 

próbowa

ć

  obja

ś

ni

ć

  wam  w  słowach  niezwyczajnych  uporz

ą

dkowanie  ich 

wszystkich 

powstanie. 

Ale 

poniewa

Ŝ

 

umiecie 

chodzi

ć

 

drogami 

wykształcenia,  po  których  musz

ą

  biec  te  wywody,  wi

ę

c  dotrzymacie  mi 

kroku. Przede wszystkim wi

ę

c, 

Ŝ

e ogie

ń

 i ziemia i woda i powietrze s

ą

 

ciałami, to chyba jasne i to ka

Ŝ

demu. Wszelka posta

ć

 ciała posiada i 

ę

boko

ść

.  A  znowu  gł

ę

boko

ść

  musi  koniecznie  obejmowa

ć

  natur

ę

 

płaszczyzny.  A  prosta  płaskiej  podstawy  składa  si

ę

  z  trójk

ą

tów. 

Wszelkie za

ś

 trójk

ą

ty pochodz

ą

 od dwóch trójk

ą

tów, z których ka

Ŝ

dy ma 

jeden k

ą

t prosty, a dwa ostre. Jeden z nich ma po obu stronach cz

ęść

 

k

ą

ta  prostego,  rozdzielonego  równymi  ramionami,  a  drugi  ma  jego 

cz

ęś

ci  nierówne,  podzielone  bokami  nierównymi.  Taki  wi

ę

c  przyjmujemy 

pocz

ą

tek  ognia  i  innych  ciał,  id

ą

c  z  konieczno

ś

ci  drog

ą

  przypuszcze

ń

 

prawdopodobnych. A jeszcze ich pocz

ą

tki zna tylko bóg na wysoko

ś

ci, a 

z ludzi ten, który by bogu był miły. 
   Wi

ę

trzeba 

powiedzie

ć

jakie 

by 

to 

mogły 

by

ć

 

cztery 

najpi

ę

kniejsze  ciała,  niepodobne  do  siebie  nawzajem,  ale  takie, 

Ŝ

eby 

przez  rozkład  jednego  mogło  powstawa

ć

  inne.  Je

ś

li  na  to  trafimy,  to 

mamy  prawd

ę

  o  powstaniu  ziemi  i  ognia  i  odpowiednich  dwóch 

Ŝ

ywiołów 

mi

ę

dzy nimi. Wtedy nikomu nie przyznamy, 

Ŝ

e s

ą

 gdzie

ś

 widzialne ciała 

pi

ę

kniejsze  od  tych  -  ka

Ŝ

de  w  swoim  rodzaju.  Wi

ę

c  trzeba  si

ę

  stara

ć

 

zestawi

ć

  i  dopasowa

ć

  do  siebie  cztery  rodzaje  ciał  osobliwej 

pi

ę

kno

ś

ci  i  powiedzie

ć

  sobie, 

Ŝ

e

ś

my  nale

Ŝ

ycie  uchwycili  ich  natur

ę

Otó

Ŝ

 z dwóch trójk

ą

tów trójk

ą

t równoramienny ma jedn

ą

 tylko natur

ę

, a 

nierównoramienny  ma  ich  niesko

ń

czenie  wiele.  Wi

ę

c  trzeba  z  tej 

niesko

ń

czonej  ilo

ś

ci  wybra

ć

  trójk

ą

t  najpi

ę

kniejszy,  je

Ŝ

eli  mamy 

background image

zacz

ąć

  jak  si

ę

  nale

Ŝ

y.  Je

Ŝ

eli  kto

ś

  potrafi  wybra

ć

  i  wymieni

ć

 

pi

ę

kniejszy i lepiej si

ę

 nadaj

ą

cy do tej syntezy, ten b

ę

dzie gór

ą

 nad 

nami, ale nie jako wróg, tylko jako przyjaciel. 
   Przyjmijmy wi

ę

c spo

ś

ród wielu trójk

ą

tów jako najpi

ę

kniejszy jeden, 

a  pomi

ń

my  inne.  To  ten,  z  którego  si

ę

  zło

Ŝ

y,  jako  trzeci,  trójk

ą

równoboczny. Dlaczego tak, o tym du

Ŝ

o by mówi

ć

. Ale tego, który nasze 

zdanie  obali  i  wykryje, 

Ŝ

e  to  nie  jest  tak,  czeka  nasza  przyja

źń

  w 

nagrod

ę

.  Wi

ę

c  wybierzmy  dwa  trójk

ą

ty,  z  których  jest  zbudowane  ciało 

ognia  i  innych 

Ŝ

ywiołów.  Jeden  równoramienny,  a  w  drugim  kwadrat  na 

wi

ę

kszej  p  r

Ŝ

y  prostok

ą

t  ni  jest  trzy  razy  wi

ę

kszy  od  kwadratu  na 

przyprostok

ą

tni  mniejszej.  To,  co  ci

ę

  przedtem  powiedziało  niejasno, 

teraz  trzeba  rozgraniczy

ć

  bardziej.  Bo  wydawało  si

ę

Ŝ

e  wszystkie 

cztery 

Ŝ

ywioły  mog

ą

  nawzajem  powstawa

ć

  jeden  z  drugiego,  ale  to  si

ę

 

tak  zdawało  niesłusznie,  c  Bo  z  tych  trójk

ą

tów,  które

ś

my  wy

Ŝ

ej 

wymienili,  robi

ą

  si

ę

  cztery 

Ŝ

ywioły  -  trzy  z  tego,  który  ma  boki 

nierówne,  a  tylko  jeden 

Ŝ

ywioł,  czwarty,  jest  zbudowany  z  trójk

ą

ta 

równoramiennego.  Zatem  nie  mo

Ŝ

e  by

ć

Ŝ

eby  wszystkie  powstawały  jedne 

z drugich drog

ą

 rozkładu: z wielu małych kilka wielkich i na odwrót, 

ale  trzy  tak  mog

ą

.  Bo  wszystkie  s

ą

  utworzone  z  jednego.  Wi

ę

c  przez 

rozpadanie  si

ę

  wi

ę

kszych,  du

Ŝ

o  małych  b

ę

dzie  zło

Ŝ

onych  z  tych  samych 

cz

ęś

ci  i  przyjmie  posta

ć

  dla  nich  charakterystyczn

ą

.  A  kiedy  si

ę

 

znowu małe na trójk

ą

ty rozpadn

ą

, zrobi si

ę

 jedna liczba jednej masy i 

wytworzy  inn

ą

  wielk

ą

  posta

ć

.  Wi

ę

c  tyle  powiedzmy  o  powstawaniu 

jednego 

Ŝ

ywiołu z drugiego. 

   A jak

ą

 posta

ć

 posiada ka

Ŝ

dy z nich i z jakich liczb si

ę

 składa, o 

tym  mo

Ŝ

na  by  teraz  pomówi

ć

.  Rozpocznie  pierwsza  posta

ć

  i  składnik 

najmniejszy.  Jej  najprostszym  składnikiem  jest  trójk

ą

t,  maj

ą

cy 

przeciwprostok

ą

tni

ę

  dwa  razy  dłu

Ŝ

sz

ą

  od  mniejszej  przyprostok

ą

tni. 

Kiedy  te  dwa  trójk

ą

ty  zło

Ŝ

y

ć

  wedle  osi  symetrii  i  powtórzy

ć

  to  trzy 

razy, i te osie symetrii, a zarazem krótsze przyprostok

ą

tnie zebra

ć

 w 

jednym punkcie 

ś

rodkowym, robi si

ę

 jeden trójk

ą

t równoboczny, zło

Ŝ

ony 

z  sze

ś

ciu  (trójk

ą

tów  prostok

ą

tnych).  A  cztery  trójk

ą

ty  równoboczne, 

zestawione razem tak, 

Ŝ

eby si

ę

 schodziły po trzy k

ą

ty płaskie, tworz

ą

 

jeden k

ą

t bryłowy, który nast

ę

puje z kolei po najbardziej rozwartym z 

k

ą

tów płaskich. Kiedy si

ę

 utworz

ą

 takie cztery k

ą

ty bryłowe, powstaje 

pierwsza  posta

ć

  bryły,  która  dzieli  cał

ą

  kul

ę

  na  cz

ęś

ci  równe  i 

podobne. 
Drugi  z  tych  samych  trójk

ą

tów,  je

Ŝ

eli  si

ę

  zło

Ŝ

y  osiem  trójk

ą

tów 

równobocznych,  wytwarza  jeden  k

ą

t  bryłowy  z  czterech 

ś

cian  płaskich. 

Kiedy si

ę

 zrobi sze

ść

 takich k

ą

tów bryłowych, zamyka si

ę

 znowu druga 

bryła.  Trzecia,  z  dwukrotnego  zestawienia  sze

ść

dziesi

ę

ciu  trójk

ą

tów 

elementarnych, posiada dwana

ś

cie k

ą

tów bryłowych - ka

Ŝ

dy z tych k

ą

tów 

tworzy  pi

ęć

  trójk

ą

tów  równobocznych.  Bryła  ma  dwadzie

ś

cia 

ś

cian  - 

wszystkie s

ą

 trójk

ą

tami równobocznymi. 

Zrodziwszy te bryły, wyczerpał si

ę

 jeden ze składników elementarnych, 

a  trójk

ą

t  równoramienny  zrodził  natur

ę

  czwartej  bryły  -  po  cztery 

takie  trójk

ą

ty  zło

Ŝ

yły  si

ę

  na  jedn

ą

  jej 

ś

cian

ę

,  a  skierowały  swoje 

k

ą

ty proste do jej 

ś

rodka, tworz

ą

c jeden czworobok równoboczny. Kiedy 

si

ę

 sze

ść

 takich czworoboków zło

Ŝ

yło, utworzyły osiem k

ą

tów bryłowych 

-  ka

Ŝ

dy  k

ą

t  zbudowany  z  trzech 

ś

cian.  Wynikła  z  tego  posta

ć

 

sze

ś

cianu, 

który 

ma 

sze

ść

 

podstaw 

ka

Ŝ

da 

jest 

płaszczyzn

ą

 

czworoboczn

ą

   Jest  jeszcze  jedna  kombinacja,  pi

ą

ta  z  rz

ę

du;  bóg  u

Ŝ

ył  jej  do 

wymalowania wszech

ś

wiata. Gdyby kto

ś

 my

ś

lał uwa

Ŝ

nie o tym wszystkim i 

nie  wiedziałby,  czy  trzeba  przyj

ąć

  niesko

ń

czon

ą

  ilo

ść

 

ś

wiatów,  czy 

sko

ń

czon

ą

, doszedłby do przekonania, 

Ŝ

e przyjmowa

ć

 niesko

ń

czon

ą

 ilo

ść

 

mógłby tylko kto

ś

, kto si

ę

 nie zna na tym, na czym si

ę

 zna

ć

 trzeba. 

   A czy 

ś

wiat jest jeden, czy wypada ich przyj

ąć

 pi

ęć

, po prawdzie, 

to 

raczej 

byłoby 

w

ą

tpliwe. 

Nasze 

stanowisko 

przyjmuje, 

Ŝ

prawdopodobnie  istnieje  tylko  jeden 

ś

wiat,  ale  kto

ś

  inny  spojrzy  na 

jakie

ś

 inne rzeczy i b

ę

dzie innego zdania. Wi

ę

c zostawmy t

ę

 spraw

ę

, a 

background image

te 

Ŝ

ywioły, które si

ę

 nam teraz w my

ś

li utworzyły, podzielmy na ogie

ń

 

i  ziemi

ę

,  i  wod

ę

,  i  powietrze.  Ziemi  dajmy  posta

ć

  sze

ś

cienn

ą

,  bo 

ziemia jest 

Ŝ

ywiołem najmniej ruchliwym spo

ś

ród wszystkich czterech i 

jest  ciałem  najbardziej  plastycznym.  Co

ś

  takiego  musi  mie

ć

  podstawy 

najbezpieczniejsze,  a  z  tych  trójk

ą

tów,  przyj

ę

tych  na  pocz

ą

tku, 

bezpieczniejsza  jest  z  natury  podstawa  trójk

ą

ta  równoramiennego  ni

Ŝ

 

nierównoramiennego. Je

ś

li porównywa

ć

 płaszczyzny z nich zbudowane, to 

czworobok  stoi  pewniej  ni

Ŝ

  trójk

ą

t  równoboczny,  i  je

ś

li  cz

ęś

ci  bra

ć

 

pod  uwag

ę

,  i  je

ś

li  cało

ść

.  Dlatego,  przys

ą

dzaj

ą

c  sze

ś

cian  ziemi, 

trzymamy  si

ę

  my

ś

li  prawdopodobnej,  wodzie  za

ś

  dajemy  posta

ć

  najmniej 

ruchliw

ą

 

spo

ś

ród 

pozostałych, 

najbardziej 

ruchliw

ą

 

ogniowi, 

po

ś

redni

ą

  powietrzu.  I  najmniejsze  ciało  ogniowi,  a  najwi

ę

ksze 

wodzie,  po

ś

rednie  ciało  powietrzu.  I  najostrzejsze  ogniowi,  drugie  z 

rz

ę

du powietrzu, a trzecie wodzie. 

   Z  nich  wszystkich  to,  które  ma  najmniej  podstaw,  musi  by

ć

 

najruchliwsze  i  najłatwiej  musi  co  innego  przenika

ć

,  bo  jest 

najostrzejsze  ze  wszystkich  stron.  A  oprócz  tego  najl

Ŝ

ejsze,  bo 

składa  si

ę

  z  najmniejszej  ilo

ś

ci  takich  samych  cz

ą

stek.  Drugie  z 

rz

ę

du  ju

Ŝ

  w  mniejszym  stopniu  ma  te  same  cechy,  a  trzecie  w  stopniu 

trzecim. 
   Wi

ę

c  według  my

ś

li  słusznej  i  wedle  prawdopodobnej  niech  b

ę

dzie 

posta

ć

 bryły czworo

ś

cianu elementarnym składnikiem i nasieniem ognia. 

Druga  według  pochodzenia  bryła  to,  powiedzmy,  zarodek  powietrza,  a 
trzecia wody. Wszystkie te bryły trzeba sobie przedstawi

ć

 tak drobne, 

Ŝ

e, z powodu ich mało

ś

ci, poszczególnych c brył ka

Ŝ

dego rodzaju zgoła 

widzie

ć

  nie  mo

Ŝ

emy  -  dopiero  gdy  si

ę

  ich  du

Ŝ

o  zbierze,  widzimy  ich 

masy.  Je

Ŝ

eli  chodzi  o  stosunki  ilo

ś

ciowe,  o  ruchy  i  inne  siły,  to 

wszystko  bóg,  o  ile  tylko  jego  woli  i  perswazji  ust

ę

powała 

dobrowolnie  natura  konieczno

ś

ci,  wyko

ń

czył  dokładnie  i  doskonale,  i 

zestroił to z sensem. 
   Zgodnie  z  tym  wszystkim,  co

ś

my  dot

ą

d  powiedzieli  o 

Ŝ

ywiołach,   

xxii  rzeczy  b

ę

d

ą

  si

ę

  prawdopodobnie  tak  miały.  Kiedy  si

ę

  ziemia 

zetknie z ogniem, rozkłada si

ę

 pod wpływem jego ostro

ś

ci i gotowa si

ę

 

rozpa

ść

  -  albo  w  samym  ogniu  rozpuszczona,  albo  w  masie  powietrza, 

albo  wody,  ale  jej  cz

ą

steczki  spotykaj

ą

  si

ę

  jako

ś

  znowu,  dopasowuj

ą

 

si

ę

 jedne do drugich i robi si

ę

 ziemia na nowo. Bo ona nigdy nie mo

Ŝ

przej

ść

  w  inn

ą

  posta

ć

.  Woda  za

ś

,  kiedy  j

ą

  ogie

ń

  rozbije  na 

cz

ą

steczki,  albo  i  powietrze,  mo

Ŝ

e  si

ę

  zacz

ąć

  składa

ć

  z  jednej 

cz

ą

stki  ognia  i  z  dwóch  cz

ą

stek  powietrza.  Dwa  odcinki  powietrza, 

powstałe  z  rozpadu  jego  jednej  cz

ą

stki,  mog

ą

  si

ę

  stawa

ć

  dwiema 

cz

ą

stkami  ognia.  I  na  odwrót:  kiedy  ogie

ń

  zostanie  ogarni

ę

ty 

powietrzem,  wodami  albo  jak

ąś

  ziemi

ą

  i  jest  go  mało,  a  ich  du

Ŝ

o,  on 

si

ę

 porusza w ruchomych 

ś

rodowiskach, walczy, ale one go zwyci

ęŜ

aj

ą

 i 

mia

Ŝ

d

Ŝą

;  wtedy  dwie  cz

ą

stki  ognia  zbijaj

ą

  si

ę

  w  jedn

ą

  posta

ć

 

powietrza. A kiedy powietrze zostanie zmo

Ŝ

one i rozdrobnione, wtedy z 

jego  dwóch  całych  i  pół  cz

ą

stki  zło

Ŝ

y  si

ę

  jedna  cała  posta

ć

  wody.  A 

pomy

ś

lmy to sobie znowu w ten sposób. Je

Ŝ

eli ogie

ń

 ogarnie jaki

ś

 inny 

Ŝ

ywioł  i  zacznie  go  rozcina

ć

  ostro

ś

ci

ą

  swoich  naro

Ŝ

y  i  kraw

ę

dzi, 

wtedy ten 

Ŝ

ywioł sam przechodzi w ogie

ń

 i unika dalszego rozcinania. 

Bo 

Ŝ

aden 

Ŝ

ywioł  nie  mo

Ŝ

e  w 

Ŝ

ywiole  podobnym  i  w  tym  samym  ani 

przemiany  jakiej

ś

  wywoła

ć

,  ani  dozna

ć

  czegokolwiek  -  s

ą

  przecie

Ŝ

 

podobne  do  siebie  i  s

ą

  takie  same.  Natomiast,  jak  długo 

Ŝ

ywioł 

słabszy  walczy  z  mocniejszym,  nie  przestaje  si

ę

  rozkłada

ć

;  te 

mniejsze  porcje,  kiedy  je  ogarn

ą

  wi

ę

ksze,  ulegaj

ą

  zmia

Ŝ

d

Ŝ

eniu  i 

gasn

ą

.  Staraj

ą

  si

ę

  uło

Ŝ

y

ć

  w  posta

ć

 

Ŝ

ywiołu,  który  zwyci

ęŜ

a,  i 

przestaj

ą

  gasn

ąć

.  Wtedy  si

ę

  z  ognia  robi  powietrze,  a  z  powietrza 

woda.  Ale  gdy  przeciw  któremu  z  nich  idzie  i  walczy  z  nim  który

ś

  z 

innych 

Ŝ

ywiołów, wtedy ich rozkład nie ustaje, zanim albo w ogóle nie 

zostan

ą

  odepchni

ę

te  i  rozło

Ŝ

one  nie  uciekn

ą

  do 

Ŝ

ywiołu  pokrewnego, 

albo  te

Ŝ

  zwyci

ęŜ

one  zostan

ą

  i  z  wielu  elementów  zrobi  si

ę

  jeden 

podobny do 

background image

zwyci

ę

skiego, który razem z nim zamieszka na stałe. 

   I  tak  w  zwi

ą

zku  z  tymi  stanami  wszystko  zamienia  miejsce  ze 

wszystkim. Bo porcje ka

Ŝ

dego 

Ŝ

ywiołu rozchodz

ą

 si

ę

 z własnego miejsca 

skutkiem ruchu podło

Ŝ

a, a te cz

ą

stki, które w danej chwili przestaj

ą

 

by

ć

 podobne do siebie, a upodobniaj

ą

 si

ę

 do innych, lec

ą

 pod wpływem 

wstrz

ąś

nienia na miejsce tych, do których si

ę

 upodobniaj

ą

   Zatem  wszystkie  ciała  niezmieszane  i  pierwotne  powstały  z  tych 
przyczyn. A 

Ŝ

e w ich postaciach s

ą

 inne rodzaje te

Ŝ

, temu winna jest 

budowa  obu  figur  elementarnych  -  oba  trójk

ą

ty  nie  miały  od  pocz

ą

tku 

jednej tylko wielko

ś

ci, tylko były i mniejsze, i wi

ę

ksze, a było ich 

tyle,  ile  gatunków  postaci  jednego  rodzaju.  Przez  to  niesko

ń

czona 

jest  ilo

ść

  ich  kombinacyj  z  sob

ą

  i  z  innymi.  To  trzeba  bra

ć

  pod 

uwag

ę

, je

Ŝ

eli si

ę

 chce mówi

ć

 rzeczy prawdopodobne o przyrodzie. 

Je

Ŝ

eli  chodzi  o  ruch  i  spoczynek,  w  jaki  sposób  i  przez  co  one 

powstaj

ą

,  to  je

ś

li  si

ę

  na  ten  temat  nie  porozumie

ć

,  wiele  przeszkód 

mo

Ŝ

e  napotka

ć

  pó

ź

niejsze  rozumowanie.  Niejedno  ju

Ŝ

  si

ę

  o  tym 

powiedziało,  a  oprócz  tego  jeszcze  i  to, 

Ŝ

e  ruch  nigdy  nie  chce 

istnie

ć

  w  jednostajno

ś

ci 

ś

rodowiska.  Bo  trudno, 

Ŝ

eby  si

ę

  co

ś

  miało 

rusza

ć

 bez tego, co je poruszy, albo 

Ŝ

eby co

ś

 poruszało bez tego, co 

si

ę

  b

ę

dzie  porusza

ć

  -  to  raczej  niemo

Ŝ

liwe.  Nie  ma  ruchu  tam,  gdzie 

tych  rzeczy  nie  ma.  One  nigdy  nie  mog

ą

  by

ć

  jednakowe.  Tote

Ŝ

 

przyjmujemy  zawsze  spoczynek  w  jednakowo

ś

ci,  a  ruch  składamy  na  karb 

niejednakowo

ś

ci. 

Niejednakowo

ś

ci 

przyczyn

ą

 

jest 

nierówno

ść

powstawanie nierówno

ś

ci ju

Ŝ

e

ś

my przeszli. 

   A  jakim  sposobem 

Ŝ

ywioły,  rozdzielone  według  rodzajów,  nie 

zaprzestaj

ą

  wzajemnej  przemiany  ruchu,  tego

ś

my  nie  powiedzieli.  Wi

ę

znowu  powiemy  w  ten  sposób.  Obieg  wszech

ś

wiata,  skoro  obejmuje  razem 

wszystkie 

Ŝ

ywioły,  a  jest  kolisty  i  usiłuje  by

ć

  zamkni

ę

ty  w  sobie, 

zaciska  si

ę

  pier

ś

cieniem  naokoło  wszystkiego  i  nie  pozwala  na 

powstanie  jakiegokolwiek  pustego  miejsca.  Dlatego  ogie

ń

  najbardziej 

przenika  wszystko,  a  po  nim  robi  to  po-  B  wietrze,  bo  co  do 
subtelno

ś

ci  stoi  na drugim  miejscu.  Inne 

Ŝ

ywioły  tak  samo. Zbudowane 

najwi

ę

kszych 

cz

ą

stek 

zostawiaj

ą

 

najwi

ę

ksz

ą

 

pustk

ę

 

swej 

konstrukcji,  a  najmniejsze  zostawiaj

ą

  najmniejsz

ą

.  Pod  wpływem 

ci

ś

nienia  cz

ą

stki  zbiegaj

ą

  si

ę

  razem  i  ci

ś

nienie  spycha  je  w  puste 

miejsca,  powstałe  mi

ę

dzy  cz

ą

stkami  wielkimi.  Kiedy  cz

ą

stki  małe  le

Ŝą

 

obok  wielkich  i  te  mniejsze  rozdzielaj

ą

  wi

ę

ksze,  a  wi

ę

ksze  skupiaj

ą

 

mniejsze,  wszystko  si

ę

  przemieszcza  w  gór

ę

  i  w  dół  i  na  wszystkie 

strony,  spiesz

ą

c  na  swoje  miejsca.  Ka

Ŝ

da  cz

ą

stka,  zmieniaj

ą

ca  sw

ą

 

wielko

ść

,  zmienia  te

Ŝ

  i  miejsce,  które  zajmowała  w  spokoju.  W  ten 

sposób  i  dlatego  utrzymuj

ą

ce  si

ę

  wci

ąŜ

  powstawanie  niejednakowo

ś

ci 

wytwarza  ustawiczny  ruch  tych  rzeczy,  który  istnieje  i  nieustannie 
istnie

ć

 b

ę

dzie. 

   Potem  trzeba  zwa

Ŝ

y

ć

Ŝ

e  istniej

ą

  liczne  rodzaje  ognia,  jak  na 

przykład  płomie

ń

  i  to,  co  od  płomienia  odchodzi,  co  nie  pali,  ale 

daje 

ś

wiatło oczom, i to, co po zga

ś

ni

ę

ciu płomienia pozostaje po nim 

w  zgliszczach.  I  tak  samo  powietrza  rodzaj  najja

ś

niejszy  nazywa  si

ę

 

eterem, a najbardziej m

ę

tny mgł

ą

 i ciemno

ś

ci

ą

. Inne jego rodzaje nazw 

nie  maj

ą

,  a  powstaj

ą

  skutkiem  nierówno

ś

ci  trójk

ą

tów.    Wody  trzeba 

naprzód  rozró

Ŝ

ni

ć

  rodzaje  dwa:  ruchliwy  i  płynny.  Ruchliwy,  poniewa

Ŝ

 

zawiera  wody  cz

ą

stki  małe  a  nierówne,  rusza  si

ę

  łatwo  sam  i  pod 

wpływem  czego

ś

  innego  równie

Ŝ

  skutkiem  niejednakowo

ś

ci  i  dzi

ę

ki 

postaci swoich elementów. A ten, który si

ę

 składa z cz

ą

stek wielkich 

i  jednakich,  jest  bardziej  zrównowa

Ŝ

ony  od  tamtego,  ci

ęŜ

ki  i 

krzepliwy skutkiem jednakowo

ś

ci. 

Kiedy ogie

ń

 zacznie go przenika

ć

 i rozkłada

ć

, on traci t

ę

 jednakowo

ść

 

i  nabiera  wi

ę

cej  ruchu  w  siebie.  Kiedy  si

ę

  zrobi  ruchliwy,  pcha  go 

powietrze  otaczaj

ą

ce  i 

ś

ci

ą

ga  go  na  ziemi

ę

.  Ubywanie  mas  nazywa  si

ę

 

topieniem,  a  zlewa  albo  spływem  nazywa  si

ę

 

ś

ci

ą

ganie  si

ę

  na  ziemi

ę

Kiedy  stamt

ą

d  ogie

ń

 znowu  wypada,  nie  wychodzi  w  pró

Ŝ

ni

ę

;  otaczaj

ą

ce 

powietrze  ci

ś

nie  na  jeszcze  ruchliw

ą

  mas

ę

  płynn

ą

,  wchodzi  w  ni

ą

  na 

background image

miejsce cz

ą

stek ognia, ci

ś

nie i miesza si

ę

 z materiałem topionym. On 

pod  ci

ś

nieniem  nabiera  z  powrotem  jednakowo

ś

ci,  bo  odchodzi  ogie

ń

który powodował niejednakowo

ść

, i materiał robi si

ę

 znowu len sam co 

przedtem.  To  oddalanie  si

ę

  ognia  nazwano  ochładzaniem  si

ę

,  a 

ś

ci

ą

ganie si

ę

 materiału po wyj

ś

ciu ognia nazwano krzepnieniem. 

   Z  tych  wszystkich  rzeczy  wszystkie,  które  si

ę

  lej

ą

,  nazwali

ś

my 

wodami. Ten materiał, który ma cz

ą

stki najdrobniejsze i przez to jest 

najg

ę

stszy  i  w  jednym  tylko  rodzaju  wyst

ę

puje,  a  kolor  ma  w  sobie 

połyskliwy i 

Ŝ

ółty, jest mieniem najcenniejszym. Jest to złoto, które 

przecedzone  przez  skały  skrzepło.  A  pewna  gał

ąź

  złota,  dla  swej 

g

ę

sto

ś

ci najtwardsza i czarniawa, nazywa si

ę

 stal

ą

. A materiał bliski 

złotu ze wzgl

ę

du na cz

ą

stki, ale maj

ą

cy wi

ę

cej postaci ni

Ŝ

 jedna, co 

do g

ę

sto

ś

ci bardziej zbity ni

Ŝ

 złoto i maj

ą

cy w sobie mał

ą

 i subteln

ą

 

cz

ą

stk

ę

  ziemi,  przez  co  jest  od  złota  twardszy,  ale 

Ŝ

e  ma  w  sobie 

du

Ŝ

e  luki,  wi

ę

c  od  niego  l

Ŝ

ejszy,  ten  jeden  rodzaj 

ś

wiec

ą

cych  i 

krzepn

ą

cych  płynów  jest  po  skrzepni

ę

ciu  br

ą

zem.  Ta  domieszka  ziemi, 

która  w  nim  jest,  kiedy  si

ę

  i  on  postarzeje,  i  ona,  oddziela  si

ę

 

znowu  od  niego,  staje  si

ę

  widoczna  sama  dla  siebie  i  nazywa  si

ę

 

ś

niedzi

ą

.  Inne  jeszcze  tego  rodzaju  rzeczy  przemy

ś

le

ć

  niewielka 

sztuka,  gdyby  si

ę

  kto

ś

  trzymał  postaci  opowiada

ń

  prawdopodobnych. 

Je

Ŝ

eli  kto

ś

  dla  rozrywki  odło

Ŝ

y  na  bok  rozmy

ś

lania  nad  rzeczami, 

które  istniej

ą

  wiecznie,  a  zajmie  si

ę

  rozwa

Ŝ

aniami  prawdopodobnymi 

nad tym, co powstaje, b

ę

dzie miał przyjemno

ść

, której nic po

Ŝ

ałuje - 

zabawk

ę

  w 

Ŝ

yciu  w  sam  raz  i  to  rozumn

ą

.  Na  to  i  my  sobie  teraz 

pozwalamy,  wi

ę

c  na  ten  sam  temat  przejd

ź

my  jeszcze  w  ten  sposób  te 

my

ś

li prawdopodobne, które z kolei nast

ę

puj

ą

   Woda  pomieszana  z  ogniem,  ta  subtelna  i  wilgotna,  dla  swej 
ruchliwo

ś

ci  i  dlatego, 

Ŝ

e  si

ę

  swoimi  drogami  po  ziemi  toczy,  nazywa 

si

ę

  wilgotno

ś

ci

ą

  i  mi

ę

kka  jest,  bo  podstawy  trójk

ą

tów  ma  mniej 

szerokie  ni

Ŝ

  trójk

ą

ty  ziemi,  wi

ę

c  ust

ę

puje.  Kiedy  z  niej  ogie

ń

 

wyjdzie  i  powietrze  i  ona  sama  zostanie,  robi  si

ę

  bardziej 

jednostajna  a 

ś

ci

ą

ga  si

ę

,  bo  z  niej  wychodzi  ogie

ń

  i  powietrze,  i 

krzepnie. Ta woda, która nad ziemi

ą

 najbardziej tego dozna, to grad, 

a na ziemi lód. Ta, która mniej i jest jeszcze na pół skrzepła - nad 
ziemi

ą

 - to 

ś

nieg, a ta, co na ziemi skrzepnie, a tworzy si

ę

 z rosy, 

nazywa  si

ę

  szronem.  Najcz

ęś

ciej  ró

Ŝ

ne  postacie  wody  s

ą

  ze  sob

ą

 

pomieszane. Cała ta grupa, któr

ą

 przecedzaj

ą

 ro

ś

liny rosn

ą

ce z ziemi, 

nosi  nazw

ę

  soków.  One  wszystkie  s

ą

  pomieszane,  wi

ę

c  nie  maj

ą

 

jednorodno

ś

ci i wiele ich nie ma 

Ŝ

adnej nazwy. 

   Tylko  cztery  ich  rodzaje  maj

ą

  ogie

ń

  w  sobie,  wi

ę

c  s

ą

  najbardziej 

przezroczyste  i  otrzymały  swoje  nazwy.  Jeden,  który  dusz

ę

  i  ciało 

rozgrzewa,  to  wino.  Drugi  łagodny,  mo

Ŝ

na  go  łatwo  okiem  wyró

Ŝ

ni

ć

  i 

dlatego 

ś

wieci  i  połyskuje  tłusto,  jak  oliwa.  To 

Ŝ

ywica,  olej 

rycynowy  i  oliwa  sama  i  inne  soki,  które  te  same  wła

ś

ciwo

ś

ci 

posiadaj

ą

.  A  które  z  nich  si

ę

  rozpływaj

ą

  a

Ŝ

  do  naturalnych  dróg,  B 

które  si

ę

  zbiegaj

ą

  około  ust  i  dzi

ę

ki  tej  zdolno

ś

ci  daj

ą

  nam  smak 

słodki,  te  przewa

Ŝ

nie  otrzymały  nazw

ę

  miodu.  A  ten  rodzaj  pienisty, 

który  rozkłada  ciało  przez  to, 

Ŝ

e  je  spala,  wyodr

ę

bniony  od 

wszystkich soków, nazwano opos. 
   Z  ró

Ŝ

nych  postaci  ziemi  jeden  rodzaj  przepojony  wod

ą

  w  ten      xxv 

sposób staje si

ę

 ciałem kamiennym. Zmieszana z nim woda rozpada si

ę

 w 

tej  mieszaninie  i  przemienia  si

ę

  w  posta

ć

  powietrza.  Tak  powstałe 

powietrze  ucieka  w  gór

ę

  na  swoje  miejsce. 

ś

aden 

Ŝ

ywioł  nie  zawiera 

pustki.  Zatem  i  to  powietrze  zgniata  powietrze      otaczaj

ą

ce,  a  to, 

jako  ci

ęŜ

kie  i  zgniecione  w  otoczeniu  tej  masy  ziemi,  ci

ś

nie  na  ni

ą

 

mocno i spycha cz

ą

stki ziemi na te miejsca, z których wła

ś

nie wyszło 

powietrze.  Ziemia, 

ś

ci

ś

ni

ę

ta  powietrzem,  ł

ą

czy  si

ę

  nierozerwalnie  z 

wod

ą

 i staje si

ę

 skał

ą

. Ładniejsza skała jest przezroczysta i składa 

si

ę

  z  ró

Ŝ

nych  gładkich  cz

ęś

ci.  Wprost  przeciwny  jest    skład   

nieprzezroczystych,   kiedy  pod  wpływem szybko

ś

ci ognia cała wilgo

ć

 

background image

z ziemi zostanie wyrwana, ona si

ę

 robi   D bardziej krucha od skały. 

Ten rodzaj nazywamy glin

ą

. On tak powstał. 

   A  bywa  nieraz, 

Ŝ

e  troch

ę

  wilgoci  zostanie  w 

ś

rodku,  a  ziemia  si

ę

 

zrobi  płynna  pod  działaniem  ognia.  Jak  ostygnie,  robi  si

ę

  z  niej 

kamie

ń

,  który  ma  kolor  czarny.  A  znowu  tak  samo,  kiedy  z  ziemi, 

zmieszanej  z  wod

ą

,  du

Ŝ

o  wody  wyjdzie,  a  ziemia  ma  cz

ą

stki  drobne, 

robi  si

ę

  z  niej  materiał  słony,  półstały  i  na  nowo  rozpuszczalny  w 

wodzie,  który  słu

Ŝ

y  do  czyszczenia  oliwy  i  ziemi.  To  jest  rodzaj 

sody. 

Drugi, 

dobrze 

przystosowany 

poł

ą

czeniach 

soli, 

które 

przemawiaj

ą

  do  wra

Ŝ

liwo

ś

ci  ust,  jest  ciałem,  które  bogowie  lubi

ą

  E 

według intencji prawa. Wspólne zwi

ą

zki z nich obu, nierozpuszczalne w 

wodzie,  tylko  w  ogniu,  s

ą

  dlatego  tak  bardzo  zbite.  Mas  ziemnych 

ogie

ń

  ani  powietrze  nie  topi.  Dlatego 

Ŝ

e  maj

ą

  cz

ą

stki  mniejsze  ni

Ŝ

 

odst

ę

py  mi

ę

dzy  jej  cz

ą

stkami  -  one  tylko  przez  szerokie  miejsca 

przechodz

ą

 bez przymusu - zatem ziemi rozło

Ŝ

y

ć

 nie mog

ą

, wi

ę

c ona nie 

jest  topliwa.  Jednak

Ŝ

e  cz

ą

stki  wody,  poniewa

Ŝ

  s

ą

  wi

ę

ksze,  gwałtem 

sobie w niej drogi toruj

ą

, rozkładaj

ą

 wi

ę

c ziemi

ę

 i topi

ą

   Ziemi

ę

  nie  zbit

ą

  tylko  jedna  woda  gwałtem  rozkłada,  a  zbitej  nie 

rozło

Ŝ

y  nic,  tylko  ogie

ń

.  Bo  wej

ś

cia  nie  ma  w  niej  dla 

Ŝ

adnych 

cz

ą

stek,  tylko  dla  ognia.  Je

Ŝ

eli  woda  jest  najgwałtowniej  zbita, 

wtedy  j

ą

  tylko  ogie

ń

  w  płyn  rozleje,  a  je

ś

li  słabiej,  to  jedno  i 

drugie:  ogie

ń

  i  powietrze.  Ogie

ń

  poprzez  odst

ę

py  mi

ę

dzy  cz

ą

stkami,  a 

powietrze  i  poprzez  trójk

ą

ty.  Powietrza  gwałtownie  zbitego  nie 

rozło

Ŝ

y nic, chyba 

Ŝ

e na pierwotne składniki. 

   A  bez  gwałtu  jeden  tylko  ogie

ń

  je  stapia.  Co  si

ę

  tyczy  ciał 

zmieszanych z ziemi i wody, to pok

ą

d woda nie zajmie w nich odst

ę

pów 

mi

ę

dzy  cz

ą

stkami  ziemi,  które  s

ą

  gwałtem 

ś

ci

ś

ni

ę

te,  cz

ą

stki  wody 

przychodz

ą

ce  z  zewn

ą

trz  nie  maj

ą

  wej

ś

cia,  wi

ę

c  opływaj

ą

  cał

ą

  mas

ę

 

naokoło  i  nie  mog

ą

  jej  stopi

ć

,  a  cz

ą

stki  ognia  wchodz

ą

c  w  odst

ę

py 

mi

ę

dzy  cz

ą

stkami  wody,  tak  samo  jak  woda  wchodziła  mi

ę

dzy  cz

ą

stki 

ziemi, to samo robi

ą

 z cz

ą

stkami powietrza, topi

ą

 wi

ę

c ciało zło

Ŝ

one 

i one tylko sprawiaj

ą

 to, 

Ŝ

e przechodzi w stan płynny. A zdarza si

ę

Ŝ

e takie ciała maj

ą

 mniej wody ni

Ŝ

 ziemi, i to s

ą

 wszystkiego rodzaju 

szkła  i  te  rodzaje  kamieni,  które  mo

Ŝ

na  la

ć

.  Inne  znowu  maj

ą

  wi

ę

cej 

wody,  jak  wszystkie  rodzaje  wosków  i  ciał  wonnych.  Otó

Ŝ

  ró

Ŝ

ne 

postacie, urozmaicone poł

ą

czeniami i przemianami jednych w drugie, s

ą

 

ju

Ŝ

  prawie  omówione.  Teraz  trzeba  wy

ś

wietli

ć

,  z  jakich  przyczyn 

powstaj

ą

  wra

Ŝ

enia,  które  od  nich  odbieramy.  Otó

Ŝ

  przede  wszystkim 

musz

ą

 by

ć

 spostrze

Ŝ

enia wszystkich rzeczy, o których si

ę

 kiedykolwiek 

mówi.  Tymczasem  nie  mówili

ś

my  jeszcze  o  ciele  i  o  zjawiskach 

zwi

ą

zanych  z  ciałem,  ani  o 

ś

miertelnej  cz

ą

stce  duszy.  One  si

ę

  nie 

zdarzaj

ą

  bez  wra

Ŝ

e

ń

  i  wra

Ŝ

e

ń

  niepodobna  omówi

ć

  nale

Ŝ

ycie,  nie 

zaczepiaj

ą

c  o  te  rzeczy.  Mówi

ć

  o  jednym  i  o  drugim  równocze

ś

nie  - 

rzecz  prawie  niemo

Ŝ

liwa.  Wi

ę

c  we

ź

my  naprzód  to  pierwsze,  a  do 

drugiego punktu przyst

ą

pimy pó

ź

niej. 

   

ś

eby  wi

ę

c  wra

Ŝ

enia  omówi

ć

  po  kolei  według  rodzajów,  zajmijmy  si

ę

 

naprzód tymi, które dotycz

ą

 ciała i duszy. Naprzód to, dlaczego ogie

ń

 

nazywamy ciepłym, rozpatrzmy w ten sposób. My u

ś

wiadamiamy sobie, jak 

on  rozdziela  i  rozcina  cz

ą

stki  naszego  ciała. 

ś

e  to  wra

Ŝ

enie  ma  w 

sobie  co

ś

  ostrego,  to  prawie  wszyscy  spostrzegamy.  Trzeba  zwa

Ŝ

y

ć

 

drobny  wymiar  jego  boków  i  ostro

ść

  k

ą

tów,  i  mały  wymiar  cz

ą

stek,  i 

pr

ę

dko

ść

  ich  ruchów.  Ogie

ń

  przez  to  atakuje  wszystko  gwałtownie  i 

tnie zawsze wszystko, co napotka. 
Trzeba  sobie  przypomnie

ć

  powstawanie  jego  budowy  i  wzi

ąć

  pod  uwag

ę

 

to, 

Ŝ

e  to  wła

ś

nie  ta,  a  nie  inna  struktura  przyrodnicza  rozdziela 

nasze  ciało  na  drobne  cz

ą

stki,  i  rzecz  naturalna, 

Ŝ

e  to,  co  dzi

ś

 

nazywamy ciepłem, takich dostarcza wra

Ŝ

e

ń

 i tak si

ę

 nazywa. 

   Wra

Ŝ

enie temu przeciwne jest jasne - jednak

Ŝ

e niech i o nim kilku 

stów nie zbraknie. Otó

Ŝ

 wilgotno

ś

ci o cz

ą

stkach wi

ę

kszych, otaczaj

ą

ce 

nasze  ciało,  wchodz

ą

  w  nie  i  wypychaj

ą

  cz

ą

stki  mniejsze,  a  nie  mog

ą

 

pomie

ś

ci

ć

  si

ę

  tam,  gdzie  si

ę

  tamte  mie

ś

ciły,  wi

ę

c  zgniataj

ą

  nasz

ą

 

background image

własn

ą

 wilgotno

ść

, która traci sw

ą

 niejednorodno

ść

 i ruchliwo

ść

, robi 

si

ę

  jednorodna  i  nieruchliwa  i  pod  ci

ś

nieniem  krzepnie. 

Ś

ciskana, 

wbrew swej naturze, walczy naturalnie przeciw temu, co j

ą

 

ś

ciska. Ta 

walka ł

ą

czy si

ę

 z dr

Ŝ

eniem i dreszczem, i to wra

Ŝ

enie całe, i to, co 

je wywołuje, nazwano zimnem. 
   Twardym  nazywa  si

ę

  to,  przed  czym  ust

ę

puje  nasze  ciało.  Mi

ę

kkim 

to,  co  ust

ę

puje  naszemu  ciału.  I  to  tak  nawzajem.  Ust

ę

puje  to,  co 

chodzi 

na 

małej 

podstawie. 

To, 

co 

si

ę

 

składa 

podstaw 

czworobocznych,  poniewa

Ŝ

  st

ą

pa  mocno,  sianowi  rodzaj  najbardziej 

oporny  i  cokolwiek  zostanie  zbite  do  g

ę

sto

ś

ci  najwi

ę

kszej,  to  te

Ŝ

 

najwi

ę

kszy  opór  stawia.  To,  co  ci

ęŜ

kie  i  lekkie,  mo

Ŝ

na  by  najlepiej 

obja

ś

ni

ć

  wraz  z  natur

ą

  tego,  co  si

ę

  nazywa  dołem  i  gór

ą

.  Bo 

Ŝ

adn

ą

 

miar

ą

  nie  nale

Ŝ

y  s

ą

dzi

ć

Ŝ

e  z  natury  rzeczy  istniej

ą

  jakie

ś

  dwa 

miejsca w ogóle od siebie oddzielone i sobie przeciwne: jedno to dół, 
do  którego  d

ąŜ

y  wszystko,  co  ma  pewn

ą

  mas

ę

  ciała,  i  góra,  dok

ą

wszystko  idzie  tylko  pod  przymusem.  Przecie

Ŝ

  wszech

ś

wiat  cały  jest 

kulisty,  wi

ę

c  wszystkie  miejsca,  równo  oddalone  od  D 

ś

rodka,  s

ą

 

równie  dobrze  kra

ń

cami 

ś

wiata,  a 

ś

rodek  jest  równo  oddalony  od 

wszystkich kra

ń

ców, wi

ę

c trzeba uwa

Ŝ

a

ć

Ŝ

e le

Ŝ

y naprzeciw wszystkich. 

Wobec  tego, 

Ŝ

e  wszech

ś

wiat  jest  tak  zbudowany,  to  któ

Ŝ

,  bior

ą

cy 

któr

ąś

  z  wymienionych  okolic  za  gór

ę

  albo  za  dół,  nie  narazi  si

ę

  na 

zarzut, 

Ŝ

e  stosuje  nazwy  niewła

ś

ciwe?  O 

ś

rodku 

ś

wiata  nie  mo

Ŝ

na 

powiedzie

ć

 słusznie ani tego, 

Ŝ

e le

Ŝ

y na dole, ani 

Ŝ

e na górze, tylko 

Ŝ

e  w  samym 

ś

rodku.  A  powierzchnia  E  kuli  wszech

ś

wiata  ani 

ś

rodkiem 

nie  jest,  ani  nie  ma 

Ŝ

adnego  miejsca  osobliwego,  które  by  w  innym 

stosunku,  ni

Ŝ

  cała  reszta,  zostawało  do 

ś

rodka  albo  do  jakiego

ś

 

miejsca naprzeciw. Skoro powierzchnia 

ś

wiata jest wsz

ę

dzie jednakowa, 

to  jakie

Ŝ

  jej  kto

ś

  mo

Ŝ

e  nadawa

ć

  nazwy  sobie  przeciwne  i  do  czego  je 

ma  przypi

ąć

Ŝ

eby  mógł  by

ć

  z  tych  okre

ś

le

ń

  zadowolony.  Gdyby  nawet 

była  w 

ś

rodku  wszech

ś

wiata  jaka

ś

  bryła  zrównowa

Ŝ

ona,  nie  ruszyłaby  a 

si

ę

  w 

Ŝ

adnym  kierunku  ku  obwodowi,  dlatego 

Ŝ

e  naokoło  niej  ze 

wszystkich stron wszystko jest podobne. A gdyby nawet kto

ś

 

obiegał  naokoło  niej  po  kole,  to  cz

ę

sto  by  zajmował  pozycje 

przeciwne,  jak  antypodowie,  i  t

ę

  sam

ą

  cz

ęść

  wszech

ś

wiata  nazywałby 

raz  gór

ą

,  raz  dołem.  Bo  cało

ść

,  jak  mówimy  w  tej  chwili,  przecie

Ŝ

 

jest  kulista,  wi

ę

c  nikt  rozumny  nie  powie, 

Ŝ

e  pewne  jej  miejsce  to 

dół,  a  inne  góra.  A  sk

ą

d  si

ę

  te  nazwy  wzi

ę

ły  i  w  czym  le

Ŝ

y  powód, 

Ŝ

e

ś

my nawykli z pomoc

ą

 tych nazw cały wszech

ś

wiat rozgranicza

ć

, co do 

lego musimy si

ę

 porozumie

ć

, zało

Ŝ

ywszy to, co si

ę

 powiedziało. 

Gdyby  si

ę

  kto  wzniósł  w  t

ę

  okolic

ę

  wszech

ś

wiata,  któr

ą

  przewa

Ŝ

nie 

zajmuje  ogie

ń

,  i  tam  go  jest  najwi

ę

cej  i  on  w  t

ę

  stron

ę

  biegnie,  i 

gdyby  to  było  w  mocy  człowieka, 

Ŝ

eby  cz

ą

stki  ognia  brał  i  wa

Ŝ

ył, 

kład

ą

c  je  na  talerze  wagi,  to  gdyby  podniósł  wag

ę

  i  ci

ą

gn

ą

ł  gwałtem 

ogie

ń

 do powietrza, które nie jest do niego podobne - jasna rzecz, 

Ŝ

to, co mniejsze, łatwiej przemóc ni

Ŝ

 to, co wi

ę

ksze. Bo kiedy jedna i 

ta  sama  siła  równocze

ś

nie  dwie  rzeczy  podnosi  do  góry,  wtedy  to,  co 

mniejsze  bardziej,  a  to,  czego  jest  wi

ę

cej,  to  jako

ś

  nie  tak  bardzo 

musi jej ust

ę

powa

ć

 i porusza

ć

 si

ę

 w jej kierunku. Otó

Ŝ

 to, czego jest 

du

Ŝ

o,  nazywa  si

ę

  ci

ęŜ

kie  i  mówi  si

ę

Ŝ

e  idzie  na  dół,  a  to  male

ń

kie 

jest  lekkie  i  idzie  do  góry.  To  samo  mo

Ŝ

emy  wykry

ć

  przy  pewnych 

robotach  tutaj,  u  nas.  St

ą

paj

ą

c  po  ziemi  rozbijamy  nieraz  ró

Ŝ

ne 

rodzaje  ziemi  i  sam

ą

  ziemi

ę

  rzucamy  gwałtem  w  powietrze,  które  nie 

jest  do  niej  podobne,  a  to  jest  przeciw  naturze,  bo  jedno  i  drugie 
ci

ą

gnie  do  tego,  co  ka

Ŝ

demu  z  nich  pokrewne.  I  to,  co  mniejsze, 

łatwiej 

pr

ę

dzej 

ni

Ŝ

 

to, 

co 

wi

ę

ksze, 

idzie 

do 

ś

rodowiska 

niepodobnego. Wi

ę

c nazwali

ś

my je lekkim i t

ę

 stron

ę

, w któr

ą

 gwałtem 

je p

ę

dzimy, nazywamy gór

ą

, a stan rzeczy temu przeciwny, to jest to, 

co ci

ęŜ

kie - dół. 

ś

e jedno si

ę

 inaczej zachowuje ni

Ŝ

 drugie, to musi 

tak  by

ć

,  dlatego 

Ŝ

e  wielkie  zbiorowiska 

Ŝ

ywiołów  zajmuj

ą

  ró

Ŝ

ne  i 

przeciwne  sobie  miejsca  we  wszech

ś

wiecie.  Tak  wi

ę

c  to*  co  w  jednym 

miejscu jest 

background image

 lekkie, to w przeciwnym miejscu jest lekkiemu przeciwne, a ci

ęŜ

kiemu 

ci

ęŜ

kie, to, co na dole, temu, co na dole; to, co na górze, temu, co 

na  górze,  i  poka

Ŝ

e  si

ę

Ŝ

e  wszystko  robi  si

ę

  i  jest  pod  ka

Ŝ

dym 

wzgl

ę

dem  ró

Ŝ

ne  i  przeciwne  jedno  drugiemu  i  uko

ś

ne.  To  jedno  trzeba 

zwa

Ŝ

y

ć

,  kiedy  si

ę

  o  tym  wszystkim  mówi, 

Ŝ

e  droga  do 

Ŝ

ywiołu 

pokrewnego czyni wszystko, co do niego zmierza, ci

ęŜ

kim, i t

ę

 stron

ę

w  któr

ą

  co

ś

  takiego  leci,  nazywamy  dołem,  a  w  przeciwnym  wypadku 

mówimy  o  tym  drugim.  Otó

Ŝ

  tych  stanów  przyczyny  byłyby  w  ten  sposób 

omówione. 
Je

Ŝ

eli  chodzi  o  przyczyn

ę

  wra

Ŝ

e

ń

  gładko

ś

ci  i  szorstko

ś

ci,  to  chyba 

łatwo ka

Ŝ

dy mo

Ŝ

e sam dojrze

ć

 i drugiemu powiedzie

ć

. Bo jedno wywołuje 

twardo

ść

, zmieszan

ą

 z nierówno

ś

ci

ą

, a drugie równo

ść

 z g

ę

sto

ś

ci

ą

Spo

ś

ród  wra

Ŝ

e

ń

  doznawanych  po  całym  ciele  pozostaje  jeszcze xxvii  do 

omówienia  najdonio

ś

lejsze.  Chodzi  o  przyczyn

ę

  uczu

ć

  przyjemnych  i 

przykrych  w  tej  dziedzinie,  któr

ąś

my  przeszli,  i  o  te  istoty,  które 

posiadaj

ą

 zdolno

ść

 do czynienia spostrze

Ŝ

e

ń

 za pomoc

ą

 cz

ą

stek ciała i 

maj

ą

 w nich zarazem id

ą

ce za tym przyjemno

ś

ci i przykro

ś

ci. 

   W 

ten 

sposób 

wi

ę

bierzmy 

przyczyny 

wszystkich 

stanów 

dostrzegalnych 

niedostrzegalnych, 

przypominaj

ą

sobie 

te 

rozró

Ŝ

nienia, które

ś

my poprzednio poczynili w odniesieniu do tego, co 

łatwo  ruchliwe  i  co  trudne  do  poruszania.  Na  tej 

ś

cie

Ŝ

ce  musimy 

szuka

ć

  tego  wszystkiego,  co  zamierzamy  uchwyci

ć

.  W  tym,  co  jest  z 

natury  łatwo  ruchliwe,  kiedy  nim  co

ś

  nawet  na  krótko  wstrz

ąś

nie, 

jedne cz

ą

stki podaj

ą

 to samo wstrz

ąś

nienie naokoło innym cz

ą

stkom, a

Ŝ

 

ono  dojdzie  do  rozumu  i  doniesie  mu,  jak

ą

  sił

ę

  posiada  podnieta. 

Materiał nieruchawy siedzi mocno. Wstrz

ąś

nienie 

Ŝ

adnych kół w nim nie 

tworzy.  Cz

ą

stki,  które  wstrz

ąś

nienia  doznały,  nie  udzielaj

ą

  go 

cz

ą

stkom  innym,  podnieta  pierwotna  nie  przenosi  si

ę

  w  takich 

materiałach  z  jednych  cz

ą

stek  na  drugie,  ruch  nie  rozchodzi  si

ę

  po 

całej istocie 

Ŝ

ywej i wstrz

ąś

nienie odebrane zostaje niedostrzegalne. 

Tak jest, je

Ŝ

eli chodzi o ko

ś

ci i o włosy, i jakie tam inne posiadamy 

w sobie cz

ęś

ci zło

Ŝ

one przewa

Ŝ

nie z ziemi. 

   To  za

ś

,  co

ś

my  przedtem  mówili  o  wzroku  i  słuchu  najwi

ę

cej,  to 

dlatego, 

Ŝ

e w nich mieszka najwi

ę

ksza siła ognia i powietrza. 

Na  spraw

ę

  przyjemno

ś

ci  i  przykro

ś

ci  nale

Ŝ

y  si

ę

  tak  zapatrywa

ć

Przeciwne  naturze  i  gwałtowne  wstrz

ąś

nienia,  nagromadzone  w  nas,  to 

jest  uczucie  przykre.  A  powracaj

ą

ce  znowu  do  stanu  naturalnego  i 

nagromadzone - to przyjemno

ść

. Wstrz

ąś

nienie spokojne i na mał

ą

 skal

ę

 

jest  niedostrzegalne,  a  w  przeciwnym  razie  jest  przeciwnie.  Ka

Ŝ

de 

wstrz

ąś

nienie,  które  si

ę

  z  łatwo

ś

ci

ą

  rozchodzi,  jest  dostrzegalne 

łatwo,  ale  przykro

ś

ci  ani  przyjemno

ś

ci  nie  ma  w  sobie;  tak  jak  samo 

wra

Ŝ

enie  wzrokowe,  o  którym  si

ę

  przedtem  mówiło, 

Ŝ

e  w  dzie

ń

  to  jest 

ciało,  które  ma  z  nami  co

ś

  wspólnego.  Jemu  rozcinania  i  wypalania  i 

inne 

stany, 

którym 

podlega, 

przykro

ś

ci 

nie 

sprawiaj

ą

ani 

przyjemno

ś

ci,  kiedy  znowu  do  tej  s

ą

mej  postaci  wraca,  a  to  s

ą

 

najwi

ę

ksze  i  najwa

Ŝ

niejsze  spostrze

Ŝ

enia;  wystarczy, 

Ŝ

eby  wzrok 

doznał podniety, sam na co

ś

 natrafił i dotkn

ą

ł. Gwałtu 

Ŝ

adnego nie ma 

w  jego  rozkładaniu  si

ę

  i  syntezie.  Natomiast  cz

ęś

ci  ciała  zło

Ŝ

one  z 

wi

ę

kszych cz

ą

stek z trudno

ś

ci ust

ę

puj

ą

 podniecie, rozprowadzaj

ą

 ruchy 

po  całym  ciele  i  st

ą

d  id

ą

  przyjemno

ś

ci  i  przykro

ś

ci.  Kiedy  si

ę

 

przemiany  wewn

ę

trzne  dokonuj

ą

,  powstaj

ą

  przykro

ś

ci,  a  kiedy  wszystko 

wraca do pierwotnego stanu, przyjemno

ś

ci. 

Je

Ŝ

eli  co

ś

  w  małym  tylko  stopniu  powoduje  zaburzenia  równowagi 

cz

ą

stek oraz ich ubywanie, a polem przychodzi ich napływ obfity i na 

du

Ŝ

ych  przestrzeniach,  wtedy  ubywanie  jest  niedostrzegalne,  a  napływ 

wywołuje 

spostrze

Ŝ

enie, 

ale 

nie 

robi 

przykro

ś

ci 

cz

ęś

ci 

duszy 

ś

miertelnej,  tylko  jej  sprawia  najwi

ę

ksze  rozkosze.  To  wida

ć

  dobrze 

na  przykładzie  woni  przyjemnych.  Natomiast  obfita  dysymilacja,  a 
drobnym krokiem post

ę

puj

ą

ca i trudna restytucja do dawnego stanu daje 

skutek  wprost  przeciwny  poprzedniemu.  To  znowu  wida

ć

  na  przykładzie 

wypala

ń

 i ci

ęć

, dokonywanych na ciele. 

background image

   Omówiło  si

ę

  ju

Ŝ

  prawie  wszystkie  wra

Ŝ

enia  wspólne  całemu  ciału  i 

te  nazwy,  które  przysługuj

ą

  ich  podnietom.  Spróbujmy  pomówi

ć

,  je

Ŝ

eli 

potrafimy,  o  wra

Ŝ

eniach  umiejscowionych  w  osobliwych  cz

ęś

ciach  ciała 

i  o  ich  przyczynach.  Naprzód  wi

ę

c  trzeba  na

ś

wietli

ć

,  ile  mo

Ŝ

no

ś

ci, 

swoiste 

wra

Ŝ

enia, 

odbierane 

za 

po

ś

rednictwem 

j

ę

zyka, 

które

ś

my 

pomin

ę

li  mówi

ą

c  poprzednio  o  sokach.  Zdaje  si

ę

Ŝ

e  i  one,  jak  wiele 

innych wra

Ŝ

e

ń

, powstaj

ą

 na tle pewnych syntez i dysymilacji, a oprócz 

tego  jako

ś

 

ś

ci

ś

lej  ni

Ŝ

  z  innymi  ł

ą

cz

ą

  si

ę

  z  nimi  szorstko

ś

cie  i 

gładko

ś

cie. 

   Soki  dostaj

ą

  si

ę

  do 

Ŝ

ył,  którymi  ich  j

ę

zyk  jakby  próbuje,  a  one 

prowadz

ą

  do  serca.  T

ę

dy  wpadaj

ą

  soki  w  wilgotne  i  delikatne  cz

ęś

ci 

naszego  ciała.  Tutaj  topi

ą

  si

ę

  cz

ęś

ci  ziemne  soków, 

ś

ci

ą

gaj

ą

  si

ę

  i 

wysuszaj

ą

 

Ŝ

yły,  i  te,  które  s

ą

  ostrzejsze,  wydaj

ą

  si

ę

  cierpkie,  a 

mniej  ostre  wydaj

ą

  si

ę

  kwa

ś

ne.  A  te,  które  oczyszczaj

ą

  i  opłukuj

ą

 

cały  j

ę

zyk,  tak 

Ŝ

e  on  si

ę

  cz

ęś

ciowo  nadtapia,  jak  to  potrafi

ą

  robi

ć

 

ługi  -  te  wszystkie  nazywaj

ą

  si

ę

  gorzkie.  A  te,  które  mniej  maj

ą

 

ługowato

ś

ci i w miar

ę

 tylko czyszcz

ą

 j

ę

zyk, wydaj

ą

 si

ę

 nam słone bez 

goryczy ostrej i s

ą

 nam raczej przyjemne. Te znowu, które uczestnicz

ą

 

w ciepłocie ust i topi

ą

 si

ę

 pod jej wpływem, rozpalaj

ą

 si

ę

 przy niej 

i same nawzajem pal

ą

 to, co je rozgrzało, a 

Ŝ

e s

ą

 lekkie, wi

ę

c unosz

ą

 

si

ę

  do  góry  do  organów  zmysłowych  w  głowie,  tn

ą

  wszystko,  co 

napotkaj

ą

 po drodze, i dlatego 

Ŝ

e to potrafi

ą

 

66      robi

ć

,  mówi  si

ę

  o  wszystkich      takich  sokach, 

Ŝ

e  s

ą

  ostre  i 

mocne. 
Je

Ŝ

eli  te  same  soki  zgnilizna  naprzód  rozcie

ń

czy,  a  one  wejd

ą

  w 

cienkie 

Ŝ

yły  i  napotkaj

ą

  zawarte  lam  cz

ą

stki  ziemne  i  uło

Ŝ

one 

współmiernie  z  powietrzem,  poruuszaj

ą

  je  i  m

ą

c

ą

,  a  te  zm

ą

cone 

zbieraj

ą

  si

ę

  naokoło  i  okrywaj

ą

  si

ę

  innymi  i  inne  ba

ń

ki  tworz

ą

okryte  materiałem  nadpływaj

ą

cym.  Cz

ą

stki  wilgoci  opinaj

ą

  wn

ę

ki  B 

powietrzne  i  s

ą

  raz  pomieszane  z  ziemi

ą

,  a  raz  czyste,  tworz

ą

  si

ę

 

wilgotne  naczynia  z  powietrzem,  okryte  wod

ą

  naokoło,  raz  czyst

ą

,  a 

wi

ę

c  przezroczyste,  i  te  si

ę

  nazywaj

ą

  ba

ń

kami,  a  raz  z  domieszk

ą

 

ziemi,  która  si

ę

  te

Ŝ

  rusza  i  podnosi,  wtedy  si

ę

  mówi  o  kipieniu  i 

fermentacji.  Za  przyczyn

ę

  tych  stanów  trzeba  uwa

Ŝ

a

ć

  kwas.  Stan 

przeciwny  temu  wszystkiemu,  co  si

ę

  o  tym  powiedziało,  wynika  z 

przyczyny przeciwnej. Ile razy przychodzi co

ś

, co ma wilgotno

ś

ci c w 

swoim  składzie  naturalnym,  pokrewne  wił  go  t  n  o

ś

ci  om  j

ę

zyka, 

wygładza  i  smaruje  to,  co  schropowaciało,  a  co  si

ę

  nienaturalnie 

zbiło  albo  rozpłyn

ę

ło,  z  tych  jedno  zestala,  a  drugie  rozpuszcza  i 

wszystko jak najbardziej ustala zgodnie z natur

ą

. To wszystko ka

Ŝ

demu 

jest  przyjemne  i  miłe  -  to  jest  lekarstwo  przeciw  stanom  narzuconym 
gwałtem, a nazywa si

ę

 słodycz

ą

Wi

ę

c  to  tak  z  tym  wszystkim.  Je

Ŝ

eli  za

ś

  chodzi  o  zdolno

ś

ci  nozdr

Ŝ

y,   

to    tutaj      ró

Ŝ

nych      postaci      nie    ma.      Wszystkie    wonie    s

ą

 

połowiczne  i 

Ŝ

aden 

Ŝ

ywioł  nie  posiada  takiej  budowy, 

Ŝ

eby  miał  st

ą

jak

ąś

  wo

ń

.  Nasze 

Ŝ

yły  do  tego  celu  s

ą

,  jak  na  cz

ą

stki  ziemi  i  wody, 

zbyt ciasne, a jak dla ognia i powietrza, za szerokie. Dlatego nigdy 
nikt nic dostrzega jakiej

ś

 woni tych 

Ŝ

ywiołów. Wonie powstaj

ą

 zawsze, 

gdy  si

ę

  co

ś

  zwil

Ŝ

a  albo  gnije,  albo  topi,  albo  paruje.  Wonie  tworz

ą

 

si

ę

,  kiedy  si

ę

  woda  przemienia  w  powietrze  albo  powietrze  w  wod

ę

Ka

Ŝ

da  wo

ń

  to  jest  dym  albo  mgła.  Kiedy  powietrze  przechodzi  w  wod

ę

to mgła - a gdy woda idzie w powietrze, to dym. St

ą

d wszystkie wonie 

delikatniejsze  s

ą

  z  wody,  a  wszystkie  wonie  grubsze  s

ą

  z  powietrza. 

To wida

ć

, kiedy kto

ś

 ma drogi oddechowe zatkane, a powietrze gwałtem 

wci

ą

ga.  Wtedy  si

ę

  z  oddechem  wo

ń

  nie  przecedz

ą

,  a  powietrze, 

uwolnione  od  woni,  samo  tylko  przechodzi.  Zatem  istniej

ą

  tylko  te 

dwie  odmiany  woni,  bezimienne,  nic  zło

Ŝ

one  z  wielu  ani  z  prostych 

postaci,  mówi          si

ę

  tutaj  o  dwóch  tylko  wyra

ź

nych:  przyjemnej  i 

przykrej. Jedna drapie i 

ś

ciska cał

ą

 jam

ę

, która le

Ŝ

y pomi

ę

dzy naszym 

ciemieniem  i  p

ę

pkiem,  a  druga  j

ą

  łagodzi  i  przyjemnie  j

ą

  doprowadza 

do naturalnego stanu. 

background image

   Rozpatruj

ą

c  nasz  trzeci  narz

ą

d  zmysłowy,  narz

ą

d  słuchu,  trzeba  B 

powiedzie

ć

,  z  jakich  przyczyn  powstaj

ą

  wra

Ŝ

enia  z  nim  zwi

ą

zane.  W 

ogóle  zatem  głosem  nazwijmy  wstrz

ąś

nienie,  które  si

ę

  rozchodzi  za 

pomoc

ą

  uszu  od  powietrza  przez  mózg  i  krew  a

Ŝ

  do  duszy.  A  ruch, 

wywołany tym wstrz

ąś

nieniem, który si

ę

 zaczyna od głowy, a ko

ń

czy a

Ŝ

 

koło  w

ą

troby,  nazwiemy  słuchem.  Szybkim  wstrz

ąś

nieniom  odpowiadaj

ą

 

wra

Ŝ

enia słuchowe wysokie, a wolniejszym niskie, równomiernym gładkie 

i  łagodne,  a  przeciwnym  chrapliwe.  Wielkie  wstrz

ąś

nienia  daj

ą

 

wra

Ŝ

enie silne, a przeciwne wywołuj

ą

 wra

Ŝ

enia słabe. O współbrzmieniu 

ich trzeba b

ę

dzie mówi

ć

 w dalszym ci

ą

gu. Czwarty pozostał nam jeszcze 

zmysł,  który  omówi

ć

  trzeba  szczegółowo,  bo  on  zawiera  w  sobie 

rozliczne  odmiany,  które

ś

my  razem  nazwali  barwami.  Barwa  to  jest 

płomie

ń

  od  ka

Ŝ

dego  ciała  płyn

ą

cy,  który  zawiera  cz

ą

stki  współmierne 

ze wzrokiem dla wywołania spostrze

Ŝ

e

ń

. Je

Ŝ

eli chodzi o wzrok, to ju

Ŝ

 

poprzednio była mowa o nim i o przyczynach, które wywołuj

ą

 widzenie. 

O barwach za

ś

 w ten sposób najlepiej byłoby wypowiedzie

ć

 si

ę

 słowami 

wła

ś

ciwymi.  Cz

ą

stki,  które  lec

ą

  od  innych  przedmiotów  i  wpadaj

ą

  do 

wzroku,  jedne  s

ą

  mniejsze,  drugie  wi

ę

ksze,  a  inne  s

ą

  równe  samym 

cz

ą

stkom wzrokowym. Otó

Ŝ

 równe s

ą

 niedostrzegalne i te ciała nazywamy 

przezroczystymi,  A  z  tych  wi

ę

kszych  i  mniejszych  jedne  dokonuj

ą

 

pewnej  syntezy  w  narz

ą

dzie  wzroku,  a  drugie  wywołuj

ą

  w  nim  pewien 

rozkład.  Podobnie  jak  w  ciele  podniety  ciepłe  i  zimne,  a  w  j

ę

zyku 

kwasy  i  napoje  gor

ą

ce  i  ostre.  Pod  ich  wpływem  powstaj

ą

  wra

Ŝ

enia 

barwy  białej  i  czarnej.  One  powstaj

ą

  w  innym 

ś

rodowisku  i  wygl

ą

daj

ą

 

inaczej, ale przyczyny ich s

ą

 te. Wi

ę

c tak i o nich nale

Ŝ

y mówi

ć

Ŝ

to, co wywołuje dysymilacj

ę

 wzroku, jest białe, a co temu przeciwne, 

to  jest  czarne.  A  bywa, 

Ŝ

e  ostro  nadlatuje  i  wpada  nam  w  oczy  jaki

ś

 

inny rodzaj ognia z zewn

ą

trz i rozkłada wzrok a

Ŝ

 po oczy i same drogi 

oczne gwałtem rozpycha topi i wylewa z nich ogie

ń

 i du

Ŝ

o wody, co my 

nazywamy łz

ą

, a to ogie

ń

 nadlatuje z przeciwka i ogie

ń

 wypada z oczu, 

jak  na  przykład  od  błyskawicy,  a  ogie

ń

  wewn

ę

trzny  w  wilgotno

ś

ci  oka 

przygasa  -  ró

Ŝ

norodne  si

ę

  w  tym  zamieszaniu  tworz

ą

  barwy  -  my  to 

wra

Ŝ

enie nazywamy iskrzeniem si

ę

, a o przedmiocie, kiedy je wywołuje, 

mówimy, 

Ŝ

ś

wieci  i  połyskuje.  A  znowu,  kiedy  do  wilgotno

ś

ci  oczu 

dochodzi  i  miesza  si

ę

  z  ni

ą

  po

ś

redni  rodzaj  ognia,  który  nie 

połyskuje,  tylko  miesza  si

ę

  z  blaskiem  wilgotno

ś

ci,  powstaje  kolor 

krwi,  który  my  nazywamy  czerwonym.  Jasno

ść

  pomieszana  z  czerwieni

ą

  i 

z biel

ą

 przechodzi w kolor 

Ŝ

ółty. 

   A w jakiej ilo

ś

ci która barwa, tego, nawet gdyby to kto

ś

 wiedział, 

nie ma sensu mówi

ć

, bo niepodobna ani poda

ć

 jakiej

ś

 konieczno

ś

ci, ani 

prawdopodobie

ń

stwa  i  mówi

ć

  o  tym,  jak  si

ę

  nale

Ŝ

y.  Czerwona  barwa 

pomieszana  z  czarn

ą

  i  biał

ą

  daje  purpurow

ą

.  Ciemnowi

ś

niowa  powstaje, 

kiedy  si

ę

  do  tej  mieszaniny  przypalonej  doł

ą

czy  wi

ę

ksz

ą

  przymieszk

ę

 

czerni.  Kolor  rudawy  powstaje  ze  zmieszania 

Ŝ

ółtego  i  popielatego,  a 

popielaty  z  białego  i  czarnego.  Blado

Ŝ

ółty  z  białego  z 

Ŝ

ółtym.  Gdy 

blask zejdzie si

ę

 z biel

ą

 i wpadnie w nadmiar czerni, robi si

ę

 barwa 

sinawa,  a  sinawa  pomieszana  z  biał

ą

  daje  kolor  morski.  Rudawa  z 

czarn

ą

  -  to  ziele

ń

.  Inne  odcienie  na  podstawie  tych  zgadn

ąć

  łatwo  i 

doj

ść

, z pomoc

ą

 jakich mieszanin mo

Ŝ

na by je prawdopodobnie osi

ą

gn

ąć

Gdyby kto

ś

 jednak D robił prób

ę

 i chciał te rzeczy bada

ć

 w praktyce, 

ten by nie wiedział, jaka zachodzi ró

Ŝ

nica mi

ę

dzy natur

ą

 człowieka i 

boga. 

ś

e  bóg  mo

Ŝ

e  wiele  składników  zmiesza

ć

  w  jedno  i  t

ę

  jedno

ść

 

znowu  na  wiele  składników  rozło

Ŝ

y

ć

,  bo  i  wie  jak,  i  potrafi,  a  z 

ludzi 

nikt 

ani 

jednego, 

ani 

drugiego 

nie 

potrafi 

dzi

ś

 

ani 

kiedykolwiek pó

ź

niej. 

   Otó

Ŝ

  to  wszystko,  wtedy  wyposa

Ŝ

one  w  te  cechy  naturalne,  E  z 

konieczno

ś

ci  przyj

ą

ł  wykonawca  tego,  co  najpi

ę

kniejsze  i  najlepsze  w 

zjawiskach  i  zdarzeniach,  kiedy  rodził  tego  samowystarczalnego  i 
najdoskonalszego  boga  posługuj

ą

c  si

ę

  przyczynami,  które  mu  przy  tym 

były  posłuszne.  Ale  to,  co  dobre,  wprawiał  sam  we  wszystko,  co 
powstawało.  Dlatego  te

Ŝ

  trzeba  rozró

Ŝ

nia

ć

  dwie  postacie  przyczyny: 

background image

nieuchronn

ą

 i bosk

ą

. I boskiej we wszystkim szuka

ć

, aby posi

ąść

 

Ŝ

ycie 

szcz

ęś

liwe, o ile zdolna jest do tego nasza w natura. A nieuchronnej 

szuka

ć

 ze wzgl

ę

du na tamte, rozumiej

ą

c, 

Ŝ

e bez tych nie mo

Ŝ

na tamtych 

rzeczy, na których nam powa

Ŝ

nie zale

Ŝ

y, w odosobnieniu poj

ąć

 ani te

Ŝ

 

uchwyci

ć

, ani w jaki

ś

 inny sposób wzi

ąć

 ich w siebie. 

Kiedy tak teraz le

Ŝ

y koło nas, jak koło cie

ś

li, materiał przygotowany 

i posortowany, a mianowicie te ró

Ŝ

ne rodzaje przyczyn, z których mamy 

wyprz

ąść

  reszt

ę

  naszej  my

ś

li,  wró

ć

my  znowu  pokrótce  do  pocz

ą

tku, 

pójd

ź

my pr

ę

dko do tego miejsca, sk

ą

de

ś

my tutaj doszli, i próbujmy na 

zako

ń

czenie  nasadzi

ć

  głow

ę

  naszej  opowie

ś

ci,  dopasowan

ą

  do  tego,  co 

przedtem. 
   Wi

ę

c  jak  si

ę

  na  pocz

ą

tku  powiedziało,  porz

ą

dku  w  tym  nie  było, 

zatem  bóg  wszczepił  w  ka

Ŝ

dy 

Ŝ

ywioł  proporcjonalno

ść

  w  stosunek 

ka

Ŝ

dego  z  nich  do  samego  siebie  i  w  ich  stosunki  wzajemne,  o  ile  to 

tylko  było  mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

eby  który

ś

 

Ŝ

ywioł  był  proporcjonalny  i 

współmierny  z  innymi.  Bo  wtedy 

Ŝ

aden  taki  nie  był,  chyba  tylko 

przypadkiem,  ani  te

Ŝ

 

Ŝ

aden  nie  zasługiwał  na  nazwy  dzisiejsze,  a 

mianowicie 

ognia 

wody 

tam 

dalej. 

Wszystko 

to 

naprzód 

uporz

ą

dkował, a potem z nich zestawił ten wszech

ś

wiat - jedn

ą

 istot

ę

 

Ŝ

yw

ą

,  zawieraj

ą

c

ą

  w  sobie  wszystkie  istoty 

Ŝ

ywe, 

ś

miertelne  i 

nie

ś

miertelne.  Istot  boskich  sam  stał  si

ę

  wykonawc

ą

,  a  powstawanie 

ś

miertelnych zlecił do wykonania tym, których sam zrodził. Oni poszli 

za  jego  przykładem,  wzi

ę

li  nie

ś

miertelny  pierwiastek  duszy,  potem  j

ą

 

ś

miertelnym  ciałem  otoczyli  i  dali  jej  całe  ciało  jako  wózek  i 

dobudowali  w  nim  inny  rodzaj  duszy  - 

ś

miertelny  -  który  ma  w  sobie 

stany  straszne  i  nieuchronne:  najpierw  rozkosz,  najwi

ę

ksz

ą

  przyn

ę

t

ę

 

dla  zła,  potem  przykro

ś

ci,  przed  którymi  wszelkie  dobro  ucieka,  a 

jeszcze  zuchwało

ść

  i  strach,  które  bezmy

ś

lnych  rad  udzielaj

ą

,  gniew, 

który  perswazji  nie  słucha,  nadziej

ę

,  która  łatwo  zawodzi,  zmysły, 

które nie my

ś

l

ą

, i miło

ść

, która do wszystkiego r

ę

ce wyci

ą

ga. 

   Wyko

ń

czyli  to  wszystko  razem,  jak  konieczno

ść

  wymagała,  i  tak 

ś

miertelny  ród  zbudowali.  Dlatego  te

Ŝ

,  szanuj

ą

c  pierwiastek  boski  i 

nie  chc

ą

c  go  splami

ć

,  o  ile  to  nie  było  nieodzownie  konieczne,  dali 

ś

miertelnej  cz

ą

stce  na  mieszkanie  osobn

ą

,  oddzielon

ą

  okolic

ę

  ciała. 

Zbudowali  przesmyk  i  granic

ę

  pomi

ę

dzy  głow

ą

  a  piersi

ą

,  kład

ą

pomi

ę

dzy  nie  szyj

ę

,  aby  je  rozdzieli

ć

.  A  w  piersi  i  w  tym,  co  si

ę

 

tułowiem nazywa, kazali mieszka

ć

 

ś

miertelnej cz

ęś

ci duszy, i poniewa

Ŝ

 

jedna  jej  cz

ęść

  jest  lepsza,  a  druga  gorsza,  wi

ę

c  tak  rozplanowuj

ą

 

jam

ę

  tułowia, 

Ŝ

eby  oddzieli

ć

  apartamenty  kobiece,  a  m

ę

ska  cz

ęść

 

mieszkania 

Ŝ

eby  była  osobno.  Zatem  przepon

ę

  w 

ś

rodek  pomi

ę

dzy  obie 

cz

ęś

ci  kład

ą

,  aby  je  rozdzielała.  T

ę

  cz

ęść

  duszy,  która  ma  w  sobie 

m

ę

stwo  i  gniew,  wi

ę

c  łatwo  w  pasj

ę

  wpada,  osadzili  bli

Ŝ

ej  głowy, 

mi

ę

dzy  przepon

ą

  a  szyj

ą

,  aby  rozumu  słuchała  i  razem  z  nim  gwałtem 

hord

ę

 po

Ŝą

da

ń

 poskramiała, ile razy ta nie zechce dobrowolnie słucha

ć

 

rozkazu  my

ś

li  id

ą

cej  z  Wysokiego  Zamku.  A  serce,  ten  pocz

ą

tek 

Ŝ

ył  i 

ź

ródło krwi, która z sił

ą

 po wszystkich członkach obiega, w koszarach 

gwardii  umie

ś

cili,  aby  w  chwili,  gdy  zawre  gniew  temperamentu,  bo 

my

ś

l  doniesie, 

Ŝ

e  dzieje  si

ę

  koło  nich jaka

ś

  robota  niesprawiedliwa, 

która  przychodzi  z  zewn

ą

trz,  albo  te

Ŝ

  próbuje  jej  która

ś

  z 

wewn

ę

trznych 

Ŝą

dz, aby si

ę

 wtedy wszystko, co jest wra

Ŝ

liwe w ciele, 

szybko  dowiedziało  o  tych  zleceniach  i  gro

ź

bach  i 

Ŝ

eby  si

ę

  wtedy 

poddało  i  usłuchało  rozumu  i  pozwoliło  w  ten  sposób  rz

ą

dzi

ć

  mi

ę

dzy 

nimi wszystkimi 
temu, co najlepsze. 
   A  na  bicie  serca  w  oczekiwaniu  rzeczy  strasznych  i  w  momentach, 
kiedy  si

ę

  budzi  gniew,  przewiduj

ą

c, 

Ŝ

e  całe  takie  zapalenie  cz

ęś

ci 

obj

ę

tych  gniewem  b

ę

dzie  pochodziło  od  ognia,  obmy

ś

lili 

ś

rodek 

zaradczy  i  wszczepili  go  w  pier

ś

  w  postaci  płuc.  Te  s

ą

  przede 

wszystkim  mi

ę

kkie  i  bez  krwi,  a  potem  maj

ą

  w 

ś

rodku  jamy  puste  jak 

g

ą

bka, aby mogły przyjmowa

ć

 powietrze i napój i przez to 

background image

chłodziły  i  przynosiły  wytchnienie  i  ulg

ę

  w  upaleniu.  Dlatego  i 

tchawic

ę

 wprowadzili do płuc i serce obło

Ŝ

yli płucami, jak po duszka, 

aby w chwili, gdy w nim gniew dojdzie do szczytu, uderzało o materiał 
podatny, 

Ŝ

eby  si

ę

  ochładzało,  nie  m

ę

czyło  si

ę

  tak  bardzo  i  mogło 

wi

ę

cej słucha

ć

 rozumu, podobnie jak i temperament. 

   A  t

ę

  cz

ęść

  duszy,  która  pragnie  pokarmów  i  napojów,  i  tego 

wszystkiego,  czego  wymaga  natura  ciała,  t

ę

  umie

ś

cili  pomi

ę

dzy 

przepon

ą

 a granic

ą

, która biegnie przez p

ę

pek - i w całym tym miejscu 

zbudowali  jak  gdyby 

Ŝ

łób  do  karmienia  ciała.  I  przywi

ą

zali  do  niego 

t

ę

  cz

ęść

  duszy,  niby  zwierz

ę

  dzikie,  które  trzeba  było  przywi

ą

za

ć

  i 

karmi

ć

,  je

Ŝ

eli  miał  powsta

ć

  jaki

ś

  ród  ludzki. 

ś

eby  si

ę

  wi

ę

c  zawsze 

pasło  u 

Ŝ

łobu  i 

Ŝ

eby  mieszkało  jak  najdalej  od  kierownictwa  i  przez 

to  jak  najmniej  robiło  mu  niepokojów  i  hałasów  i  pozwalało  temu,  co 
najlepsze,  spokojnie  my

ś

le

ć

  o  tym,  co  po

Ŝ

yteczne  dla  wszystkich 

cz

ęś

ci  razem,  z  tego  powodu  tam  mu  wyznaczyli  mieszkanie.  A 

wiedzieli, 

Ŝ

e  ono  miało  nawet  nie  rozumie

ć

  rozumu,  chocia

Ŝ

by  nawet 

zdolne było do jakich

ś

 spostrze

Ŝ

e

ń

   W  jego  naturze  nie  miało  le

Ŝ

e

ć

  liczenie  si

ę

  z  jakimikolwiek 

argumentami  -  ono  miało  najbardziej  ulega

ć

  sugestii  i  widziadeł,  i 

zjaw nocnych i dziennych. Wi

ę

c to wzi

ą

ł bóg pod uwag

ę

, zatem wymy

ś

lił 

i  powi

ą

zał  z  nim  w

ą

trob

ę

  i  wsadził  j

ą

  do  jego  mieszkania.  Jest  to 

ciało  g

ę

ste,  gładkie, 

ś

wiec

ą

ce  i  słodkie,  a  ma  w  sobie  gorycz.  Ona 

jest  na  to,  aby  si

ę

  w  niej  siła  my

ś

li  lec

ą

cych  od  rozumu  odbijała, 

jak  w  lustrze,  które  przyjmuje  kształty i  pozwala  ogl

ą

da

ć

  widziadła. 

Wi

ę

Ŝ

eby 

tym 

ś

mierteln

ą

 

cz

ęść

 

duszy 

straszyła, 

kiedy 

swej 

przyrodzonej  goryczy  za

Ŝ

yje,  przyci

ś

nie  j

ą

  i  grozi

ć

  zacznie,  i 

wsz

ę

dzie  domieszk

ę

  kwasu  podpu

ś

ci.  Wtedy  w

ą

troba 

Ŝ

ółciowe  barwy 

pokazuje, 

ś

ci

ą

ga wszystko, zmarszczkami okrywa i szorstko

ś

ci

ą

, a płat 

swój - naczynia i wrota - zgina i kurczy je, a one były proste; wrota 
zatyka  i  zamyka,  przez  co  powoduje  smutki  i  niepokój.  A  kiedy  znowu 
powiew  łagodno

ś

ci,  id

ą

cy  z  rozumu,  zacznie  przeciwne  widziadła 

malowa

ć

  i  spokój  przynosi  goryczy,  bo  ani  styka

ć

  si

ę

  z  materiałem 

sobie  przeciwnym,  ani  porusza

ć

  go  nie  chce  a  jej  przyrodzonej 

słodyczy w stosunku do niej za

Ŝ

ywa, wszystko w niej prostuje, łagodzi 

i zwalnia t

ę

 cz

ęść

 duszy, która przy w

ą

trobie mieszka, łagodno

ś

ci

ą

 i 

łaskawo

ś

ci

ą

  napełnia.  Ona  ma  teraz  we 

Ś

nie  rozrywk

ę

  w  sam  raz,  bawi 

si

ę

  tedy  przepowiedniami.  Nie  ma  przecie

Ŝ

  rozumu  ani  zastanowienia  w 

sobie.  Ci,  którzy  nas  zbudowali,  pami

ę

tali  o  zleceniu  ojca,  on 

polecił  zrobi

ć

  ród 

ś

miertelny,  ile  mo

Ŝ

no

ś

ci,  jak  najlepszy. Wi

ę

c  oni 

nawet i to, co w nas liche, spróbowali naprawi

ć

, aby jednak jako

ś

 tam 

prawdy  dotykało,  wi

ę

c  urz

ą

dzili  w  nim  wyroczni

ę

.  Najlepszy  dowód, 

Ŝ

wieszczbiarstwo  z  głupot

ą

  ludzk

ą

  bóg  poł

ą

czył.  Bo 

Ŝ

aden  rozumny 

człowiek nie ma nic wspólnego z wieszczbiarstwem, pochodz

ą

cym od boga 

i  prawdziwym,  chyba  tylko  we 

ś

nie,  kiedy  władza  jego  rozumu  jest 

skr

ę

powana, albo skutkiem choroby, albo w niego bóg wst

ą

pił i jakie

ś

 

zboczenie  wywołał.  Dopiero  na  to  trzeba  rozumu, 

Ŝ

eby  zrozumie

ć

przypominaj

ą

c  sobie,  słowa  wypowiedziane  w  natchnie  wieszczym  albo 

nawiedzeniu  bo

Ŝ

ym,  we 

ś

nie  lub  na  jawie,  i  co  si

ę

  pokazało  w 

widzeniu,  wszystko  to  rozebra

ć

  na  rozum,  co  to  wła

ś

ciwie  oznacza  i 

dla kogo - jakie

ś

 przyszłe albo minione, albo obecne zło, albo dobro. 

To nie jest rzecz

ą

 człowieka obł

ą

kanego, jak długo w obł

ą

kaniu trwa, 

ocenia

ć

  to,  co  mu  si

ę

  przywiduje,  ani  to,  co  z  jego  ust  wychodzi. 

Dobrze  si

ę

  mówi  od  dawna, 

Ŝ

e  robi

ć

  swoje  i  zna

ć

  to,  co  swoje,  i 

siebie samego, jedynie tylko człowiek rozwa

Ŝ

ny potrafi. Dlatego te

Ŝ

 i 

obyczaj  wymaga, 

Ŝ

eby  nad  wró

Ŝ

bami,  które  bóg  w  nawiedzeniu  zsyła, 

czuwała i rozs

ą

dzała je klasa proroków. Niektórzy ich samych nazywaj

ą

 

wieszczbiarzami,  bo  nie  wiedz

ą

  zgoła, 

Ŝ

e  to  s

ą

  wykładacze  snów  i 

wizyj,  a  nie  wieszczbiarze,  wi

ę

c  najsłuszniej  byłoby  nazywa

ć

  ich 

prorokami. 
   Wi

ę

c  dlatego  taka  jest  natura  w

ą

troby  i  ona  dlatego  jest  w  tym 

miejscu,  o  którym  mówimy  -  ze  wzgl

ę

du  na  wró

Ŝ

by.  Jeszcze  za 

Ŝ

ycia 

background image

ka

Ŝ

dego człowieka ona ma oznaki wyra

ź

niejsze, a pozbawiona 

Ŝ

ycia robi 

si

ę

 

ś

lepa  i  daje  wró

Ŝ

by  zbyt  niejasne  jak  na  to, 

Ŝ

eby  co

ś

  jasnego 

wskazywały. 
   S

ą

siaduj

ą

cy  z  ni

ą

  składnik  wn

ę

trzno

ś

ci  ma  budow

ę

  i  miejsce  po 

lewej  stronie  ze  wzgl

ę

du  na  w

ą

trob

ę

.  Aby  j

ą

  zawsze  robi

ć

 

Ś

wiec

ą

c

ą

  i 

czyst

ą

.  Tak  jak  przygotowana  dla  lustra  i  zawsze  gotowa  do  u

Ŝ

ycia, 

le

Ŝą

ca obok niego g

ą

bka do 

ś

cierania. Dlatego te

Ŝ

, je

ś

li si

ę

 skutkiem 

chorób  ciała  utworz

ą

  jakie

ś

  nieczysto

ś

ci  około  w

ą

troby,  wszystkie  je 

czy

ś

ci  rzadki  materiał 

ś

ledziony,  bo  jej  tkanka  jest  porowata  i  bez 

krwi.  Dlatego  te

Ŝ

  wypełniony  odpadkami  nieczystymi  wielki  wrzód 

wyrasta  i  znowu,  kiedy  si

ę

  ciało  oczy

ś

ci,  zmniejsza  si

ę

  i  wraca  do 

dawnego stanu. 
   O duszy wiec, ile ona ma pierwiastka 

ś

miertelnego, a ile boskiego, 

i  gdzie  i  w  zwi

ą

zku  z  czym  i  dlaczego  one  oba  dostały  osobne 

mieszkania,  mówili

ś

my,  ale 

Ŝ

e  si

ę

  prawd

ę

  powiedziało,  to  mogliby

ś

my 

stanowczo  utrzymywa

ć

  tylko  wtedy,  gdyby  nam  to  bóg  potwierdził.  Ale 

Ŝ

e

ś

my  powiedzieli  to,  co  prawdopodobne,  to  twierdzenie  wypada  nam 

zaryzykowa

ć

 i teraz, i kiedy to jeszcze lepiej drugi raz rozpatrzymy. 

Wi

ę

c  te

Ŝ

  i  tak  powiedzmy.  A  to,  co  nast

ę

puje,  przejd

ź

my  te

Ŝ

  w  tym 

sposobie.  To  było  to,  jak  powstała  reszta  ciała.  Jej  byłoby 
najbardziej do twarzy, gdyby była zbudowana w ten sens. 
   

ś

e  w  nas  b

ę

dzie  rozpusta  na  punkcie  napojów  i  pokarmów,  xxxiii  o 

tym  wiedzieli  ci,  którzy  budowali  nasz  ród,  i 

Ŝ

e  przez  łakomstwo 

b

ę

dziemy  spo

Ŝ

ywali  o  wiele  wi

ę

cej  ni

Ŝ

  w  miar

ę

  i  ni

Ŝ

  potrzeba. 

ś

eby 

wi

ę

c  skutkiem  chorób  szybka 

ś

mier

ć

  nie  przychodziła  i  niedoko

ń

czony 

rodzaj  ludzki  natychmiast  nie  wygin

ą

ł,  bogowie  przewiduj

ą

c  to 

przydali nam brzuch jako zbiornik do przechowywania nadmiaru napoju i 
jadła  i  okr

ę

cili  kiszki  naokoło,  aby  pokarm,  szybko  przechodz

ą

cy  z 

jednego ko

ń

ca na drugi, nie zmuszał zaraz ciała do tego, 

Ŝ

eby nowego 

pokarmu  potrzebował.  Człowiek  byłby  łakomy  i  nienasycony,  przez  co 
wszelka  filozofia  i  słu

Ŝ

ba  Muzom  byłaby  rodzajowi  ludzkiemu  obca  - 

nie słuchaliby ludzie tego, co najbardziej boskie w nas. 
A  z  ko

ść

mi  i  z  mi

ęś

niami  i  z  tym  podobnym  materiałem  wszystkim  tak 

si

ę

  rzecz  miała.  Dla  nich  wszystkich  pocz

ą

tkiem  jest  powstanie 

szpiku. Bo wi

ę

zy 

Ŝ

yciowe, którymi dusza jest z ciałem zwi

ą

zana, w nim 

si

ę

 pl

ą

cz

ą

 i zakorzeniaj

ą

 rodzaj 

ś

miertelny. Sam za

ś

 szpik powstał z 

czego  innego.  Bo  spo

ś

ród  trójk

ą

tów,  tych  pierwszych,  które  były 

prosie  i  mogły  były  da

ć

  najlepiej  i  najdokładniej  ogie

ń

  i  wod

ę

,  i 

powietrze,  i  ziemi

ę

,  te  bóg  obdzielił,  wybieraj

ą

c  ka

Ŝ

dy  z  jego 

rodzaju i współmierne pomieszał z sob

ą

, my

ś

l

ą

c o zbiorowisku nasienia 

dla  wszelkiego  rodzaju 

ś

miertelnego,  c  i  szpik  z  nich  wykonał.  A 

potem posiał w nim ró

Ŝ

ne rodzaje dusz i zaraz przy pierwszym podziale 

na tyle i takich rodzajów sam szpik podzielił, ile ró

Ŝ

nych postaci i 

rodzajów miało z niego by

ć

. I t

ę

 jego cz

ęść

, która miała, jak gleba, 

mie

ć

  w  sobie  boskie  nasienie,  wymodelował  ze  wszystkich  stron  na 

okr

ą

gło  i  t

ę

  cz

ęść

  szpiku  nazwał  mózgiem.  Po  wyko

ń

czeniu  ka

Ŝ

dej 

istoty 

Ŝ

ywej naczynie okrywaj

ą

ce mózg miało by

ć

 głow

ą

   A  t

ę

,  która  miała  zawiera

ć

  pozostał

ą

  i 

ś

mierteln

ą

  cz

ęść

  duszy, 

podzielił  na  kawałki  okr

ą

głe  i  podłu

Ŝ

ne  zarazem  i  wszystko  nazwał 

rdzeniem.  O  nie,  jakby  o  kotwic

ę

,  uczepił  wi

ę

zy  całej  duszy, 

obiegaj

ą

ce  ju

Ŝ

  całe  ciało,  dookoła,  l  zbudował  dla  całego  rdzenia 

okrycie kostne naokoło. 
   A ko

ść

 zbudował w ten sposób. Ziemi

ę

 przesiał na czysto i gładko, 

pomieszał i utarł j

ą

 z rdzeniem, a potem wsadził to do ognia i znowu 

do  wody.  Przenosz

ą

c  go  w  len  sposób  wiele  razy  do  jednego  i  do 

drugiego,  uczynił  ten  materiał  nierozpuszczalnym  w  wodzie  ani  w 
ogniu. U

Ŝ

ył go do ochrony mózgu i wytoczył naokoło mózgu kul

ę

 kostn

ą

zostawiaj

ą

c  w  niej  w

ą

ski  otwór.  I  naokoło  rdzenia  szyjowego  oraz 

piersiowego  wymodelował  z  tego  materiału  kr

ę

gi  i  ustawił  je 

szeregiem,  jakby  zawiasy,  pocz

ą

wszy  od  głowy  przez  cał

ą

  długo

ść

  jamy 

tułowia. W ten sposób, dbaj

ą

c o ochron

ę

 całego nasienia, zamkn

ą

ł je w 

background image

takiej  rurze  z  materiału  twardego  jak  kamie

ń

.  Wprawił  w  ni

ą

  stawy, 

u

Ŝ

ywszy do nich materiału innego na przegrody, ze wzgl

ę

du na ruchy i 

zgi

ę

cia.  Co  do  materiału  kostnego,  to  bóg  uwa

Ŝ

ał, 

Ŝ

e  on  b

ę

dzie 

zanadto kruchy i za mało gi

ę

tki, a kiedy si

ę

 b

ę

dzie przepalał i znowu 

ozi

ę

biał, to zacznie gni

ć

 i pr

ę

dko zepsuje nasienie zawarte w 

ś

rodku, 

wi

ę

c  dlatego  tak  urz

ą

dził 

ś

ci

ę

gna  i  mi

ęś

nie, 

Ŝ

ś

ci

ę

gnami  wszystkie 

członki  powi

ą

zał  -  one  si

ę

  napinaj

ą

  i  zwalniaj

ą

,  przez  co  si

ę

  ciało 

mo

Ŝ

e około stawów zgina

ć

 i prostowa

ć

". I przydał mi

ęś

nie jako ochron

ę

 

przed  upałami  i  obron

ę

  przed  mrozami,  a  tak

Ŝ

e  w  razie  upadków, 

Ŝ

eby 

słu

Ŝ

yły jako pod

ś

ciółka filcowa, która ciałom innym ust

ę

puje mi

ę

kko i 

łagodnie,  a  ma  w 

ś

rodku  ciepł

ą

  wilgotno

ść

,  która  latem  jako  pot 

wychodzi  i  zwil

Ŝ

a  ciało  z  zewn

ą

trz  i  chłodu  całemu  ciału  dostarcza 

swoistego,  a  w  zimie  tym  swoim  ogniem  w  sam  raz  przeciwdziała 
mrozowi, który z zewn

ą

trz przychodzi i ciało naokoło opada. To wzi

ą

ł 

pod  uwag

ę

  ten,  który  nas  jak  figurki  z  wosku  lepił,  wi

ę

c  z  wod

ą

  i  z 

ogniem  ziemi

ę

  pomieszał  i  zharmonizował,  a  z  kwa

ś

nego  i  słonego 

ciasto  zrobił  i  z  nimi  pomieszał,  i  w  ten  sposób  utworzył  mi

ę

so 

soczyste 

mi

ę

kkie. 

materiał 

ś

ci

ę

gien 

zrobił 

ko

ś

ci 

niezakwaszonego  mi

ę

sa.  Jedna  mieszanina  z  dwóch  składników,  która  ma 

własno

ś

ci  po

ś

rednie.  U

Ŝ

ył  do  niej  farby 

Ŝ

ółtej.  Dlatego 

ś

ci

ę

gna 

dostały  natur

ę

  bardziej  zbit

ą

  i  mocniejsz

ą

  ni

Ŝ

  mi

ęś

nie,  a  mi

ę

ksz

ą

  i 

bardziej wilgotn

ą

 ni

Ŝ

 ko

ś

ci. 

   

Ś

ci

ę

gnami  obwi

ą

zał  bóg  ko

ś

ci  i  rdze

ń

,  powi

ą

zał  ko

ś

ci  z  sob

ą

 

wi

ę

zadłami,  a  potem to  wszystko  obło

Ŝ

ył mi

ęś

niami  od  wierzchu.  Które 

ko

ś

ci najwi

ę

cej miały duszy w sobie, na te najmniej mi

ę

sa poło

Ŝ

ył, a 

które najmniej, na te nakładł mi

ęś

ni najwi

ę

cej i co najgrubszych. Na 

poł

ą

czeniach  ko

ś

ci,  o  ile  rozum  nie  dyktował, 

Ŝ

e  koniecznie  ich  tam 

potrzeba,  krótkie  mi

ęś

nie  umie

ś

cił,  aby  nie  przeszkadzały  zgi

ę

ciom  i 

nie utrudniały ciałom przenoszenia si

ę

 z miejsca na miejsce - one by 

si

ę

  wtedy  rusza

ć

  nie  mogły.  A  gdyby  tam  znowu  było  mi

ęś

ni  du

Ŝ

o  i 

grubych,  wielkie  ich  zwały  powodowałyby  sztywno

ść

,  a  przez  to  i 

niewra

Ŝ

liwo

ść

 

ciał, 

zaczem 

musiałoby 

i

ść

 

ukrócenie 

pami

ę

ci 

ot

ę

pienie  duszy.  Dlatego  pełno  mi

ęś

ni  na  udach  i  goleniach,  i  około 

bioder, i na ko

ś

ciach ramienia i przedramienia, i jakie lam inne mamy 

cz

ęś

ci  wolne  od  stawów,  i  które  ko

ś

ci  nie  maj

ą

  rozumu  w 

ś

rodku,  bo 

jest mało duszy w szpiku, te wszystkie s

ą

 okryte mi

ęś

niami, a ko

ś

ci z 

rozumem  w  mniejszym  stopniu.  Chyba 

Ŝ

e  gdzie

ś

  jaki

ś

  mi

ę

sie

ń

  sam  dla 

siebie  tak  zbudował  ze  wzgl

ę

du  na  spostrze

Ŝ

enia  -  jak  na  przykład 

j

ę

zyk.  Ale  po  wi

ę

kszej  cz

ęś

ci  jest  tak,  jak  mówimy.  Dlatego 

Ŝ

e  z 

konieczno

ś

ci  powstaj

ą

cy  i  wzrastaj

ą

cy  twór  przyrody 

Ŝ

adn

ą

  miar

ą

  tego 

w  sobie  nie  pogodzi:  grubych  ko

ś

ci  i  du

Ŝ

o  mi

ę

sa,  a  równocze

ś

nie  z 

tym:  bystrej  spostrzegawczo

ś

ci.  W  najwy

Ŝ

szym  stopniu  znalazłoby  si

ę

 

to w budowie głowy, gdyby te dwie rzeczy chciały i

ść

 w parze i rodzaj 

ludzki miałby głow

ę

 mi

ę

sist

ą

 i 

ś

ci

ę

gnist

ą

 i mocn

ą

 i 

Ŝ

ycie dwa razy i 

wiele  razy  dłu

Ŝ

sze  i  zdrowsze  i  bardziej  beztroskie  ni

Ŝ

  dzi

ś

Tymczasem  wykonawcy,  zaj

ę

ci  przy  naszym  powstaniu,  zastanawiali  si

ę

czy  lepiej, 

Ŝ

eby  zrobi

ć

  ród 

Ŝ

yj

ą

cy  dłu

Ŝ

ej  a  gorszy,  czy  te

Ŝ

 

Ŝ

yj

ą

cy 

krócej,  i  doszli  wspólnie  do  przekonania, 

Ŝ

e  ze  wszech  miar  ka

Ŝ

dy 

powinien wybra

ć

 raczej 

Ŝ

ycie krótkie a lepsze, ni

Ŝ

 dłu

Ŝ

sze a gorsze. 

   Dlatego  ochronili  głow

ę

  cienk

ą

  ko

ś

ci

ą

,  a  mi

ęś

niami  i 

ś

ci

ę

gnami 

nie; tym bardziej 

Ŝ

e ona zgi

ęć

 nie ma. Tote

Ŝ

 zgodnie z tym wszystkim, 

na  ciało  m

ęŜ

czyzny  nasadzona  została  głowa  bardziej  spostrzegawcza  i 

m

ą

drzejsza, ale za to słabsza. I 

ś

ci

ę

gna z tego powodu i w len sposób 

bóg  na  wierzchu  głowy  umie

ś

cił  naokoło  i  koło  D  szyi  je  okleił 

podobnie  i  wierzchołki  szcz

ę

ki  nimi  przywi

ą

zał  pod  spodem  twarzy.  A 

inne po wszystkich członkach rozsiał, spajaj

ą

c staw ze stawem. 

A ustom naszym jako urz

ą

dzenie dali ci, co nas urz

ą

dzali, z

ę

by, j

ę

zyk 

i  wargi  ze  wzgl

ę

du  na  sprawy  niezb

ę

dne  i  sprawy  najlepsze.  Tak  dzi

ś

 

s

ą

  usta  wyposa

Ŝ

one.  Wej

ś

cie  do  ust  obmy

ś

lili  ze  wzgl

ę

du  na  sprawy 

niezb

ę

dne,  a  wyj

ś

cie  ze  wzgl

ę

du  na  rzeczy  najlepsze.  Bo  niezb

ę

dne 

jest  to  wszystko,  co  wchodzi  do 

ś

rodka  i  daje  po

Ŝ

ywienie  ciału,  a 

background image

strumie

ń

  słów,  który  wypływa  na  zewn

ą

trz  a  słucha  rozumu,  jest 

najpi

ę

kniejszy i najlepszy ze wszystkich strumieni. 

   A  głowy  nie  mo

Ŝ

na  było  zostawi

ć

  tak, 

Ŝ

eby 

ś

wieciła  goł

ą

  ko

ś

ci

ą

  - 

ze  wzgl

ę

du  na  nieumiarkowane  zmiany  podczas  pór  roku  w  obu 

kierunkach,  ani  te

Ŝ

  lekko  patrze

ć

  na  to, 

Ŝ

eby  była  cała  osłoni

ę

ta  i 

t

ę

pa,  i  niewra

Ŝ

liwa  pod  zwałami  mi

ęś

ni.  Otó

Ŝ

  z  materiału  mi

ę

sa 

wysuszonego  została  oddzielona  wi

ę

ksza  resztka,  jako  łupina,  która 

si

ę

  teraz  nazywa  skór

ą

.  Ona  si

ę

  dzi

ę

ki  wilgoci,  panuj

ą

cej  naokoło 

mózgu,  zeszła  brzegami  i  obrastaj

ą

c  naokoło,  przyodziała  cał

ą

  głow

ę

A wilgo

ć

, podchodz

ą

ca pod szwy, zwil

Ŝ

yła i zakleiła skór

ę

 na wierzchu 

głowy, 

ś

ci

ą

gaj

ą

c  j

ą

  lam  niby  na  w

ę

zełek.  A  ró

Ŝ

norodna  posta

ć

  szwów 

powstała  pod  wpływem  pot

ę

gi  obrotów  i  po

Ŝ

ywienia;  zrobiło  si

ę

  ich 

wi

ę

cej, gdy te wi

ę

cej ze sob

ą

 walczyły, a mniej, je

Ŝ

eli mniej. 

   I  t

ę

  cał

ą

  skór

ę

  naokoło  podziurkowało  bóstwo  ogniem.  Poprzez  te 

dziurki zacz

ę

ła si

ę

 wilgo

ć

 wydobywa

ć

 na zewn

ą

trz, i jej cz

ęś

ci mokre 

i  ciepłe,  o  ile  były  czyste,  ulatywały,  a  mieszanina  o  tym  samym 
składzie  co  skóra,  podnoszona  ruchem  i  wyrzucana  na  zewn

ą

trz, 

wyci

ą

gała  si

ę

  w  długie  nitki  -  tak  cienkie,  jak  w

ą

skie  były  otwory. 

Poniewa

Ŝ

  jednak  była  powolna,  wi

ę

c  odpychało  j

ą

  otaczaj

ą

ce  powietrze 

z  powrotem  do 

ś

rodka  pod  skór

ę

,  i  ona  si

ę

  tam  zakorzeniała.  W  ten 

sposób  wytworzył  si

ę

  w  skórze  ród  włosów,  spokrewniony  ze  skór

ą

,  bo 

te

Ŝ

  jak  rzemie

ń

,  ale  twardszy  i  g

ę

stszy  skutkiem  ci

ś

nienia,  które 

wywierało zimno na ka

Ŝ

dy włos oddalaj

ą

cy si

ę

 od skóry i ochładzaj

ą

cy 

si

ę

 pod ci

ś

nieniem. 

W  ten  sposób  twórca  zrobił  nasz

ą

  głow

ę

  włochat

ą

,  posługuj

ą

c  si

ę

 

przyczynami  wymienionymi.  Szło  mu  o  to, 

Ŝ

eby  włosy,  zamiast  mi

ę

sa, 

stanowiły  okrycie  i  ubezpieczenie  okolicy  mózgu  –  lekkie  i  mog

ą

ce 

latem  i  zim

ą

  dawa

ć

  cie

ń

  i  okrycie,  a  nie  przeszkadza

ć

  w 

Ŝ

adnym 

stopniu wra

Ŝ

liwo

ś

ci. 

   A  naokoło  palców  ze  splotu 

ś

ci

ę

gna,  skóry  i  ko

ś

ci,  z  tych  trzech 

składników  zrobił  si

ę

  jeden  materiał  wysuszony,  taka  twarda  skóra, 

wykonana  z  pomoc

ą

  tych  współczynników,  a  najwi

ę

ksz

ą

  przyczyn

ą

  była 

my

ś

l o przyszło

ś

ci i wzgl

ą

d na to, co miało by

ć

ś

e z m

ęŜ

czyzn miały 

si

ę

  urodzi

ć

  kobiety  i  inne  zwierz

ę

ta,  to  wiedzieli  ci,  którzy  nas 

zbudowali,  i  wiedzieli, 

Ŝ

e  wiele  stworze

ń

  do  wielu  celów  u

Ŝ

ycia 

paznokci  b

ę

dzie  potrzebowało.  Dlatego  zaraz  przy  powstawaniu  ludzi 

zało

Ŝ

yli  tworzenie  paznokci.  Zatem  w  tym  celu  i  z  tych  powodów 

zrobili  tak, 

Ŝ

e  na  ko

ń

cach  r

ą

k  i  nóg  wyrosła  skóra,  włosy  i 

paznokcie.  Kiedy  ju

Ŝ

  wszystkie  cz

ęś

ci  i  członki 

Ŝ

ywej  istoty 

ś

miertelnej  były  zrosłe  razem  i  wypadało  jej  z  konieczno

ś

ci  mie

ć

 

Ŝ

ycie  w  ogniu  i  w  powietrzu,  i  ona  dlatego  i  pod  wpływem  tych 

Ŝ

ywiołów  topniała  i  miała  ich  coraz  mniej  w  sobie,  bogowie 

zapobiegaj

ą

  temu.  Natur

ę

,  pokrewn

ą

  naturze  ludzkiej,  zmieszali  z 

innymi  ideami  i  spostrze

Ŝ

eniami  tak, 

Ŝ

e  powstała  inna  istota 

Ŝ

ywa  i 

tej  daj

ą

 

Ŝ

ycie.  Te  dzisiaj  kultywowane  drzewa  i  ro

ś

liny  i  nasiona, 

które  rolnicy  wychowali,  s

ą

  u  nas  zadomowione  -  przedtem  istniały 

tylko  rodzaje  dzikie  -  one  s

ą

  starsze  od  ro

ś

lin  uprawnych.  Wi

ę

wszystko,  co  tylko  ma 

Ŝ

ycie  w  sobie,  najsłuszniej  powinno  by  si

ę

 

nazywa

ć

  istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

.  To,  o  czym  teraz  mówimy,  ma  w  sobie  trzeci

ą

 

posta

ć

 duszy, któr

ą

 nale

Ŝ

y umiejscowi

ć

 mi

ę

dzy przepon

ą

 a p

ę

pkiem. Ona 

nie  ma  rozumu,  nie  my

ś

li  i  nie  ma 

Ŝ

adnego  swego  zdania,  ma  tylko 

spostrze

Ŝ

enia  przyjemne  i  przykre  i  po

Ŝą

dania.  Ona  jest  od  pocz

ą

tku 

do  ko

ń

ca  bierna,  kr

ę

ci  si

ę

  tylko  sama  w  sobie  i  około  siebie,  ruch 

pochodz

ą

cy z zewn

ą

trz odpycha, własnego ruchu u

Ŝ

ywa, ale  pochodzenie 

jej nie dało tego, 

Ŝ

eby mogła dojrze

ć

 co

ś

 z własnej natury i jako

ś

 to 

obrachowa

ć

.  Wi

ę

Ŝ

yje  i  nie  jest  niczym  innym  ni

Ŝ

  istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

,  ale 

trwa  na  miejscu  i  zakorzeniona  tkwi,  bo  ruchu  samodzielnego  jest 
pozbawiona. 
   Te  wi

ę

c  wszystkie  rodzaje  stworzyli  pot

ęŜ

niejsi  od  nas  dla  nas 

słabszych  jako  po

Ŝ

ywienie,  zaczem  i  w  samym  naszym  ciele  powycinali 

kanały, jak si

ę

 rowy prowadzi w ogrodzie, aby je niejako strumie

ń

 do 

background image

niego  napływaj

ą

cy  zraszał.  Naprzód  wi

ę

c  przewody  kryte  pod  zrostem 

skóry  z  mi

ę

sem  -  takie  dwie 

Ŝ

yły  grzbietowe  poprowadzili  w  dół  - 

przewód  podwójny,  jak  i  ciało  ma  dwie  strony  bli

ź

niaczo  podobne: 

praw

ą

  i  lew

ą

.  Uło

Ŝ

yli  je  obok  kr

ę

gosłupa,  bior

ą

c  w 

ś

rodek  rdze

ń

 

rozrodczy,  aby  ten  jak  najbardziej  bujał  i 

Ŝ

eby  stamt

ą

d  i  na  inne 

cz

ęś

ci dobroczynny strumie

ń

 z góry spływał i zwil

Ŝ

ał je równomiernie. 

Potem  rozszczepili 

Ŝ

yły  około  głowy  i  jedne  pomi

ę

dzy  drugie  w 

przeciwne strony przepletli - jedne z prawej strony ciała na lew

ą

, a 

drugie  skierowali  z  lewej  strony  na  praw

ą

Ŝ

eby  zarazem  powi

ą

za

ć

 

głow

ę

  z  ciałem  -  nie  tylko  za  pomoc

ą

  skóry.  Głowa  przecie

Ŝ

  nie  była 

na  ciemieniu  naokoło  okryta 

ś

ci

ę

gnami.  A  tak

Ŝ

e  i  na  to, 

Ŝ

eby  si

ę

 

stany 

pobudzenia, 

zwi

ą

zane 

ze 

spostrze

Ŝ

eniami, 

obu 

stron 

rozchodziły po całym ciele. 
   St

ą

d  za

ś

  urz

ą

dzili  rozprowadzanie  cieczy  w  jaki

ś

  taki  sposób, 

który  łatwiej  potrafimy  dojrze

ć

,  je

Ŝ

eli  si

ę

  naprzód  porozumiemy  na 

tym  punkcie, 

Ŝ

e  ka

Ŝ

dy  materiał,  zbudowany  z  cz

ą

stek  mniejszych,  nie 

przepuszcza  cz

ą

stek  wi

ę

kszych,  a  zbudowany  z  wi

ę

kszych  nie  potrafi 

utrzyma

ć

  i  nic  przepu

ś

ci

ć

  mniejszych.  A ogie

ń

  ma  cz

ą

stki  najmniejsze 

ze  wszystkich.  Dlatego  przechodzi  przez  wod

ę

,  ziemi

ę

  i  powietrze  i 

przez 

materiały 

nich 

zło

Ŝ

one 

nic 

nie 

jest 

dla 

niego 

nieprzepuszczalne. To samo trzeba sobie pomy

ś

le

ć

 o naszym brzuchu, 

Ŝ

kiedy do niego wpadaj

ą

 pokarmy i napoje, to on ich nie przepuszcza na 

zewn

ą

trz,  ale  powietrza  i  ognia,  poniewa

Ŝ

  maj

ą

  cz

ą

stki  mniejsze  ni

Ŝ

 

te, z których on sam si

ę

 składa, utrzyma

ć

 w sobie nie mo

Ŝ

e. Otó

Ŝ

 tych 

Ŝ

ywiołów  u

Ŝ

ył  bóg  celem  rozprowadzenia  cieczy  z  brzucha  do 

Ŝ

ył. 

Uprz

ą

dł  sie

ć

  z  powietrza  i  z  ognia  tak

ą

  jak  wi

ę

cierze,  która  ma  u 

wej

ś

cia  dwa  wpusty.  Jeden  z  nich  zrobił  znowu  rozdwojony.  Od  tych 

wpustów rozpi

ą

ł jakby liny naokoło przez cał

ą

 sie

ć

 a

Ŝ

 do jej ko

ń

ców. 

Wewn

ę

trzn

ą

 stron

ę

 sieci zrobił cał

ą

 z ognia, a wpusty i cz

ęść

 główn

ą

 

z  powietrza.  Wzi

ą

ł  t

ę

  sie

ć

  i  obło

Ŝ

ył  ni

ą

  wymodelowan

ą

  istot

ę

 

Ŝ

yw

ą

  w 

ten  sposób.  Jeden  z  dwóch  wpustów  wło

Ŝ

ył  w  usta,  a 

Ŝ

e  był  on 

podwójny,  wi

ę

c  jeden  przewód  przeprowadził  do  płuc  wzdłu

Ŝ

  arteryj,  a 

drugi do brzucha obok arteryj. Drugi wpust rozszczepił na dwoje i oba 
zako

ń

czenia umocował w przewodach nosowych, zbiegaj

ą

ce si

ę

 razem. Tak 

Ŝ

e  kiedy  drugi  przewód  prowadz

ą

cy  do  ust  nie  działa,  to  przez  ten 

napełniaj

ą

  si

ę

  wszystkie  strumienie  i  tamtego  te

Ŝ

.  A  drug

ą

  cz

ęść

 

wi

ę

cierza  rozpi

ą

ł  we  wn

ę

trzu  naszego  ciała  naokoło  i  tak  zrobił, 

Ŝ

to wszystko wtedy raz mi

ę

kko spływa do wpustów, które s

ą

 z powietrza, 

a  raz  si

ę

  wpusty  wzdymaj

ą

,  a  sie

ć

,  poniewa

Ŝ

  ciało  jest  rzadkie, 

zanurzona w nim zw

ęŜ

a si

ę

 ku 

ś

rodkowi przez ciało, to znowu rozszerza 

si

ę

 na zewn

ą

trz, a uwi

ę

zione w jej 

ś

rodku promienie ognia id

ą

 w jedn

ą

 

i  w  drug

ą

  stron

ę

  za  pr

ą

dem  powietrza,  i  to  si

ę

  dzieje  nieustannie, 

jak  długo 

Ŝ

yje  istota 

ś

miertelna.  To  zjawisko  ten,  który  nazwy 

nadawał, oznaczył, powiemy, nazw

ą

 wdechu i wydechu. Cała ta robota i 

ten stan przypadł naszemu ciału w udziale, aby zraszane i ochładzane 
mogło  si

ę

  od

Ŝ

ywia

ć

  i 

Ŝ

y

ć

.  Bo  kiedy  oddech  wchodzi  do 

ś

rodka  i 

wychodzi  na  zewn

ą

trz,  a  za  nim  biegnie  ogie

ń

,  wewn

ę

trznie  z  nim 

zwi

ą

zany,  unosi  si

ę

  w  brzuchu  na  górze  w  t

ę

  i  w  tamt

ą

  stron

ę

  i  jak 

tylko wejdzie, to pokarmy i napoje chwyta, topi je i na drobne cz

ęś

ci 

rozbiera  i  przez  przewody,  którymi  sam  wychodzi,  przeprowadza  je  i 
wylewa  do 

Ŝ

ył,  jakby  ze 

ź

ródła  do  kanałów,  a  strumienie 

Ŝ

ył 

rozprowadza  po  ciele,  jak  po  w

ą

wozie  górskim.  Zobaczymy  jeszcze  raz 

stan oddychania, pod wpływem jakich przyczyn on si

ę

 taki zrobił, jaki 

jest obecnie. Otó

Ŝ

 tak. Poniewa

Ŝ

 nie istnieje 

Ŝ

adna pró

Ŝ

nia, w któr

ą

 

by  mogło  wst

ą

pi

ć

  co

ś

,  co  si

ę

  porusza,  a  powietrze  wychodzi  z  nas  na 

zewn

ą

trz,  wi

ę

c  to  ka

Ŝ

demu  ju

Ŝ

  jasne, 

Ŝ

e  nie  w  pustk

ę

,  tylko 

Ŝ

odpycha  powietrze  s

ą

siaduj

ą

ce.  A  odpychane  odp

ę

dza  zawsze  to,  które 

mu  bliskie,  i  według  tej  konieczno

ś

ci  wszystko  si

ę

  kr

ę

ci  i  wtłacza 

si

ę

 do tego miejsca, z którego powietrze wyszło, wpada tam, wypełnia 

przewody  powietrzne  i  biegnie  za  oddechem  i  wraz  z  nim.  I  to  si

ę

 

dzieje wszystko równocze

ś

nie, jakby si

ę

 koło obracało. Dlatego 

Ŝ

e nie 

background image

ma 

Ŝ

adnej pró

Ŝ

ni. Dlatego obj

ę

to

ść

 piersi i płuc po wydechu wypełnia 

si

ę

  znowu  powietrzem  otaczaj

ą

cym,  które  przez  porowate  mi

ę

so  do 

ś

rodka wnika i obiega naokoło pod ci

ś

nieniem. A kiedy powietrze znowu 

w  odwrotnym  kierunku  przez  ciało  wychodzi,  wpycha  powietrze  wdychane 
z  powrotem  do  otworu  ust  i  do  nozdrzy.  A  przyczyn

ę

  pocz

ą

tku  tego 

wszystkiego trzeba przyj

ąć

 t

ę

. Ka

Ŝ

da 

Ŝ

ywa istota ma w swym wn

ę

trzu we 

krwi i w 

Ŝ

yłach ciepło, jakby w niej było jakie

ś

 

ź

ródło ognia. I to, 

co

ś

my  przyrównali  do  siatki  wi

ę

cierza  i 

Ŝ

e  jest  przeci

ą

gni

ę

te  przez 

ś

rodek  a  całe  uplecione  z  ognia,  a  reszta,  co  na  zewn

ą

trz,  z 

powietrza.  A  trzeba  si

ę

  zgodzi

ć

Ŝ

e  ciepło  z  natury  rzeczy  idzie  na 

zewn

ą

trz,  na  swoje  miejsce,  do 

Ŝ

ywiołu  sobie  pokrewnego.  A 

Ŝ

istniej

ą

  dwie  drogi  na  zewn

ą

trz:  jedna  przez  powierzchni

ę

  ciała,  a 

druga  przez  usta  i  nos,  wi

ę

c  powietrze,  chc

ą

c  wyj

ść

  pierwsz

ą

  drog

ą

wywołuje  obrót  koło  drugiego  wyj

ś

cia.  Tutaj  obracane  powietrze, 

wpadaj

ą

c do ognia, ogrzewa si

ę

, a wychodz

ą

ce ochładza si

ę

. Kiedy si

ę

 

tak  ciepłota  zmienia  i  powietrze  koło  drugiego  wyj

ś

cia  robi  si

ę

 

cieplejsze,  zwraca  to  ogrzane  z  powrotem  bardziej  w  tamt

ą

  stron

ę

lec

ą

c do swojego 

Ŝ

ywiołu i wprawia w obrót to, które jest po drugiej 

stronie.  I  to  powietrze,  które  wci

ąŜ

  tego  samego  doznaje  i  wci

ąŜ

  to 

samo  oddaje,  wytwarza  koło  wahaj

ą

ce  si

ę

  w  ten  sposób  w  t

ę

  i  tamt

ą

 

stron

ę

  pod  wpływem  jednego  i  drugiego,  i  tak  powoduje  powstawanie 

wdechu i wydechu. 
   T

ą

  drog

ą

  nale

Ŝ

y  dochodzi

ć

  przyczyn  i  tego,  co  si

ę

  dzieje  przy   

xxxvii  stawianiu  baniek  lekarskich,  i  przyczyn  łykania,  i  praw  ciał 
rzucanych  w  gór

ę

  i  biegn

ą

cych  po  ziemi,  i  które  d

ź

wi

ę

ki  wydaj

ą

  si

ę

 

szybkie i powolne, wysokie i niskie; one lec

ą

 raz niezgodnie, bo nie 

s

ą

  podobne  do  ruchu  w  nas,  który  pod  ich  wpływem  powstaje,  a  innym  

razem brzmi

ą

 harmonijnie dzi

ę

ki  podobie

ń

stwu.  Bo d

ź

wi

ę

ki wolniejsze 

doganiaj

ą

  ko

ń

cz

ą

ce  si

ę

  ruchy  wcze

ś

niej  zacz

ę

te  i  szybsze,  kiedy  one 

si

ę

  ju

Ŝ

  do  nich  upodabniaj

ą

,  one  pó

ź

niej  doł

ą

czaj

ą

  si

ę

  do  nich  i 

pobudzaj

ą

  je  -  doganiaj

ą

c  nie  narzucaj

ą

  innego  ruchu  i  nie  powoduj

ą

 

zamieszania,  tylko  daj

ą

  pocz

ą

tek  nowemu  ruchowi  wolniejszemu  a 

podobnemu  do  tego  szybszego,  który  ustaje,  i  w  ten  sposób  wywołuj

ą

 

jedno  wra

Ŝ

enie,  zmieszane  z  wysokiego  i  niskiego.  St

ą

d  przyjemno

ść

 

dla  głupich,  a  rado

ść

  dla  m

ą

drych,  bo  to  jest  na

ś

ladowanie  harmonii 

boskiej w ruchach 

ś

miertelnych. 

   A wszelkie spływanie wód, a jeszcze i spadanie piorunów, a te   c 
przedziwne  zjawiska  przyci

ą

gania  bursztynów  i  magnesów  -  w  tym 

wszystkim  nie  ma  nigdzie 

Ŝ

adnego  przyci

ą

gania,  ale  poniewa

Ŝ

 

Ŝ

adna 

pró

Ŝ

nia  nic  istnieje,  wi

ę

c  te  rzeczy  si

ę

  w  kółko  jedne  na  drugie 

cisn

ą

,  rozkładaj

ą

  si

ę

  i  wi

ąŜą

  znowu  i  zamieniaj

ą

  ze  sob

ą

  swoje 

siedliska i ka

Ŝ

de idzie do swego. Kto porz

ą

dnie szuka, temu si

ę

 uka

Ŝą

 

rzeczy  cudownie  powi

ą

zane  tymi  stanami,  które  si

ę

  przeplataj

ą

      D  i 

przenikaj

ą

 nawzajem. 

   Tak te

Ŝ

 i wci

ą

ganie oddechu, od którego si

ę

 ten tok my

ś

li zacz

ą

ł, 

xxxviii w ten sposób i z tych powodów zachodzi, jak si

ę

 to poprzednio 

powiedziało.  Bo  ogie

ń

  rozcina  pokarmy  i  unosi  si

ę

  w  gór

ę

  we  wn

ę

trzu 

ciała i razem z oddechem wychodzi, a kiedy unosz

ą

c si

ę

 w gór

ę

 wpada z 

brzucha  do 

Ŝ

ył,  wypełnia  je,  czerpi

ą

c  stamt

ą

d  cz

ą

stki  poci

ę

te,  i 

dlatego to u wszystkich istot 

Ŝ

ywych po całym ciele płyn

ą

 strumienie 

pokarmu. 

Ś

wie

Ŝ

o  poci

ę

te  cz

ą

stki  pochodz

ą

  od  istot  pokrewnych  -  jedne 

z  owoców,  drugie  z  ziół,  które  nam  bóg  wła

ś

nie  do  tego  celu  z  ziemi 

wyprowadził,  aby  nam  słu

Ŝ

yły  za  po

Ŝ

ywienie.  One  maj

ą

  kolory 

Ŝ

norodne  skutkiem  zmieszania.  Ale  najwi

ę

cej  prze

ś

wituje  w  nich 

barwa  czerwona.  T

ę

  cech

ę

  naturaln

ą

  wytwarza  ogie

ń

,  który  tnie  i 

odbija  si

ę

  w  wilgotno

ś

ci.  Dlatego  barwa  soku  płyn

ą

cego  w  ciele  ma 

wygl

ą

d  taki,  jaki

ś

my  przeszli.  Nazywamy  go  krwi

ą

.  To  jest  ciecz 

od

Ŝ

ywcza  dla  mi

ę

sa  i  dla  całego  ciała,  sk

ą

d  si

ę

  ka

Ŝ

da  cz

ą

stka 

nawadnia  i  wypełnia  siedlisko  tego,  co  ulega  wypró

Ŝ

nieniu.  A  sposób 

wypełniania 

si

ę

 

opró

Ŝ

niania 

odbywa 

si

ę

 

tak, 

jak 

si

ę

 

we 

wszech

ś

wiecie odbywa ruch wszystkich rzeczy, dzi

ę

ki któremu wszystko, 

background image

co  pokrewne,  biegnie  do  siebie  wci

ąŜ

,  dzieli  i  odsyła  ka

Ŝ

dy  nasz 

składnik  do  postaci jemu  pokrewnej,  a  zawarto

ść

  krwi,  rozdrobniona  w 

naszym  wn

ę

trzu  i  obj

ę

ta  jakby  wszech

ś

wiatem  -  bo  taka  jest  budowa 

ka

Ŝ

dej  istoty  -  musi  na

ś

ladowa

ć

  ruch  wszech

ś

wiata.  Wi

ę

c  do 

Ŝ

ywiołu 

sobie  pokrewnego  leci  ka

Ŝ

da  z  cz

ą

stek  rozdrobnionych  wewn

ą

trz  i 

wypełnia  z  powrotem  miejsce  w  danej  chwili  opró

Ŝ

nione.  I  je

ś

li 

odchodzi  wi

ę

cej,  ni

Ŝ

  nadpływa,  wszystko  zaczyna  marnie

ć

,  a  je

ś

li 

mniej, to ro

ś

nie. Wi

ę

c w młodej budowie ka

Ŝ

dej 

Ŝ

ywej istoty, poniewa

Ŝ

 

ona  ma  jeszcze  nowe  trójk

ą

ty  jakby  z  surowych,  pierwotnych 

Ŝ

ywiołów, 

wi

ę

c  one  mocno  przystaj

ą

  jedne  do  drugich  i  cała  masa  ciała  jest 

delikatnej  konsystencji,  bo  dopiero  co  si

ę

  urodziła  z  rdzenia  a 

wykarmiła si

ę

 na mleku. Dlatego ona te trójk

ą

ty, które ma w sobie, a 

które przyszły z zewn

ą

trz, bo z nich si

ę

 składaj

ą

 pokarmy i napoje, i 

to  s

ą

  trójk

ą

ty  starsze  od  jej  własnych  i  słabsze,  wi

ę

c  ona  je 

pokonywa  i  rozcina  swymi  trójk

ą

tami  nowymi  i  robi  zwierz

ę

  wielkim, 

karmi

ą

c  je  wieloma  istotami  podobnymi.  Ale  kiedy  korze

ń

  trójk

ą

tów 

zmi

ę

knie,  dlatego 

Ŝ

e  w  ci

ą

gu  wielu  lat  stoczył  wiele  walk  z  wieloma 

innymi,  wtedy  ju

Ŝ

  nie  mo

Ŝ

e  rozcina

ć

  na  podobie

ń

stwo  własne  cz

ą

stek 

pokarmu,  które  wchodz

ą

  do 

ś

rodka,  natomiast  cz

ą

stki  przychodz

ą

ce  z 

zewn

ą

trz  z  łatwo

ś

ci

ą

  rozkładaj

ą

  cz

ą

stki  własne.  W  ten  sposób  cała 

istota 

Ŝ

ywa podupada i ginie, i ten stan nazywa si

ę

 staro

ś

ci

ą

   W  ko

ń

cu,  kiedy  wi

ę

zy,  uczepione  o  trójk

ą

ty  rdzenia,  ju

Ŝ

  puszcza

ć

 

zaczynaj

ą

, rozlu

ź

nione skutkiem pracy, zlu

ź

niaj

ą

 znowu wi

ę

zy duszy, a 

ona  "wyzwolona"  zgodnie  ze  sw

ą

  natur

ą

  z  rozkosz

ą

  wylatuje.  Bo 

wszystko,  co  jest  przeciw  naturze,  jest  bolesne,  a  wszystko,  co  si

ę

 

dzieje zgodnie z natur

ą

, przyjemne. I tak samo 

ś

mier

ć

 od chorób i ran 

jest  bolesna  i  gwałtowna,  a 

ś

mier

ć

,  która  zgodnie  z  natur

ą

  na  ko

ń

cu 

przychodzi, ze staro

ś

ci, jest najmniej bolesna ze wszystkich rodzajów 

ś

mierci i raczej przebiega przyjemnie ni

Ŝ

 przykro. 

   A  sk

ą

d  si

ę

  choroby  bior

ą

,  to  chyba  jasne  i  ka

Ŝ

demu.  Poniewa

Ŝ

 

bowiem  s

ą

  cztery 

Ŝ

ywioły,  z  których  ciało  si

ę

  składa,  a  mianowicie 

ziemia,  ogie

ń

,  woda  i  powietrze,  wi

ę

c  ich  nadmiar  i  niedostatek 

nienaturalny  i  przemieszczanie  si

ę

  ich  z  wła

ś

ciwego  na  nie  swoje 

miejsce,  a  tak  samo,  je

ś

li  ogie

ń

  i  inne 

Ŝ

ywioły,  bo  jest  ich  wi

ę

cej 

ni

Ŝ

  jeden,  przyjmuj

ą

  cz

ą

stki  nie  odpowiadaj

ą

ce  ka

Ŝ

demu  z  nich,  i 

wszelkie  tym  podobne  rzeczy  wywołuj

ą

  zaburzenia  i  choroby.  Bo  kiedy 

si

ę

  przeciw  naturze  wszystko  robi  i  miejsce  zmienia,  wtedy  si

ę

 

ogrzewa  to,  cokolwiek  przedtem  chłodło,  a  to,  co  suche,  robi  si

ę

  na 

potem  mokre  i  lekkie,  i  ci

ęŜ

kie,  i  wszelkim  mo

Ŝ

liwym  przemianom 

ulega.  Jedynie  tylko  wtedy,  tak  twierdzimy,  gdy  jedno  i  to  samo  do 
tego  samego  według  tego  samego  i  w  ten  sam  sposób  i  proporcjonalnie 
przybywa  i  ubywa,  mo

Ŝ

e  to  samo  zosta

ć

  sob

ą

  i  trwa

ć

  w  zdrowiu.  A 

cokolwiek  w  jakim

ś

  wzgl

ę

dzie  temu  uchybi,  odchodz

ą

c  na  zewn

ą

trz,  lub 

przychodz

ą

c,  to  najprzeró

Ŝ

niejsze  przemiany  i  choroby  i  niezmierzone 

zniszczenie wywoła. 
   Poniewa

Ŝ

  istniej

ą

  i  drugorz

ę

dne  zwi

ą

zki  naturalne,  wi

ę

c  kto  chce 

rozwa

Ŝ

a

ć

, temu si

ę

 nasuwa drugie rozwa

Ŝ

anie: chorób. Wobec tego, 

Ŝ

e z 

tych  zwi

ą

zków  składa  si

ę

  rdze

ń

,  ko

ść

,  mi

ę

so  i 

ś

ci

ę

gno,  a  jeszcze  i 

krew, chocia

Ŝ

 w innym sposobie, ale z tego samego, wi

ę

c inne choroby 

powstaj

ą

  po  wi

ę

kszej  cz

ęś

ci  tak  jak  te  przedtem,  ale  najwi

ę

ksze 

choroby  przychodz

ą

  i  s

ą

  ci

ęŜ

kie  w  nast

ę

puj

ą

cych  okoliczno

ś

ciach. 

Kiedy  powstawanie  tych  rzeczy  przebiega  w  odwrotnym  kierunku,  wtedy 
one  si

ę

  psuj

ą

.  Bo  w  sposób  naturalny  mi

ęś

nie  i 

ś

ci

ę

gna  robi

ą

  si

ę

  z 

krwi,  a 

ś

ci

ę

gno  z  włókien  przez  zrost,  a  mi

ęś

nie  z  materiału 

skrzepłego,  który  si

ę

  oddziela  z  włókien.  A  znowu  od 

ś

ci

ę

gien  i 

mi

ęś

ni  odchodz

ą

cy  materiał  t

ę

gi  i  tłusty  równocze

ś

nie  przykleja 

mi

ęś

nie  do  ko

ś

ci,  a  zarazem  od

Ŝ

ywia  ko

ść

  naokoło  szpiku  i  powoduje 

jej  wzrost.  A  ciecz  przecedzona  przez  g

ę

sto

ść

  ko

ś

ci,  najczystsza, 

zło

Ŝ

ona  z  trójk

ą

tów  najgładszych  i  najbardziej 

ś

wiec

ą

cych,  spływa  z 

ko

ś

ci  kroplami  i  odwil

Ŝą

  szpik.  Je

Ŝ

eli  si

ę

  w  ten  sposób  odbywa 

wszystko, to z reguły panuje zdrowie - choroba za

ś

, kiedy na odwrót. 

background image

Bo  kiedy  topi

ą

ce  si

ę

  mi

ę

so  wyrzuca  do 

Ŝ

ył,  co  si

ę

  stopiło,  wtedy 

krew,  zawarta  w 

Ŝ

yłach  wraz  z  powietrzem  w  wielkiej  obfito

ś

ci  i 

Ŝ

norodno

ś

ci  barw  i  goryczy  i  kwasów  i  soli,  zawiera  jeszcze  ró

Ŝ

ne 

rodzaje 

Ŝ

ółci i limf i ró

Ŝ

nych flegm. Wszystko to si

ę

 wtedy rozpada i 

psuje, i naprzód psuje sam

ą

 krew, a ciału ju

Ŝ

 

Ŝ

adnego po

Ŝ

ywienia nie 

dostarcza, płynie tylko 

Ŝ

yłami na wszystkie strony, nie ma ju

Ŝ

 zgoła 

porz

ą

dku  obrotów  naturalnych,  jedno  drugiemu  szkodzi,  bo 

Ŝ

adne  nic 

nie ma z drugiego, atakuje wszystko, co w ciele zdrowe i co siedzi na 
swoim miejscu, niszczy to i topi. Najstarsze cz

ęś

ci mi

ę

sa, je

Ŝ

eli si

ę

 

stopi

ą

,  s

ą

  niestrawne  i  czerniej

ą

  od  dawnego  zapalenia,  a 

Ŝ

e  s

ą

 

całkiem  prze

Ŝ

arte,  wi

ę

c  s

ą

  gorzkie  i  szkodz

ą

  całemu  ciału,  które 

jeszcze  nie  jest  zepsute.  Czasem,  zamiast  goryczy,  kwas  ma  w  sobie 
ten  czarny  kolor,  kiedy  si

ę

  gorycz  bardziej  rozcie

ń

czy.  Czasem  znowu 

gorycz  przesi

ą

kła  krwi

ą

  ma  kolor  wi

ę

cej  czerwony,  a  jak  si

ę

  do  niej 

domiesza  czer

ń

,  to  zielonawy.  A  jeszcze  bywa, 

Ŝ

e  si

ę

 

Ŝ

ółty  kolor 

pomiesza  z  gorycz

ą

,  kiedy  si

ę

  stopi  młode  mi

ę

so  pod  wpływem  ognia 

około  płomienia.  Wspóln

ą

  nazw

ą

 

Ŝ

ółci  obj

ę

li  to  wszystko  albo  jacy

ś

 

lekarze,  albo  kto

ś

,  kto  umiał  patrze

ć

  na  wiele  rzeczy  i  to 

niepodobnych  do  siebie,  a  dojrze

ć

  tkwi

ą

cy  w  nich  jeden  rodzaj, 

nadaj

ą

cy si

ę

 na nazw

ę

 dla nich wszystkich. Z innych rodzajów 

Ŝ

ółci, o 

których si

ę

 mówi, ka

Ŝ

da dostała osobn

ą

 nazw

ę

 według koloru. A limfa, 

ta  z  krwi,  to  jest  płyn  łagodny,  ale  ta  z  czarnej  i  z  kwa

ś

nej 

Ŝ

ółci 

jest ostra, kiedy si

ę

 pod wpływem ciepła pomiesza ze słono

ś

ci

ą

. Taka 

nazywa  si

ę

  kwa

ś

n

ą

  flegm

ą

.  A  ta  znowu  wraz  z  powietrzem  wytopiona  z 

młodego  i  delikatnego  mi

ę

sa,  jak  to  si

ę

  nasyci  powietrzem,  a  wilgo

ć

 

to  obejmie  naokoło,  robi

ą

  si

ę

  banieczki  -  z  osobna  niewidoczne,  bo 

zbyt małe, ale wszystkie razem daj

ą

 mas

ę

 widoczn

ą

, biał

ą

. Barw

ę

 biał

ą

 

maj

ą

  dlatego, 

Ŝ

e  tworzy  si

ę

  piana.  Zatem  ten  cały  stop  delikatnego 

mi

ę

sa  razem  z  powietrzem  nazywamy  biał

ą

  flegm

ą

.  Z  flegmy 

ś

wie

Ŝ

wytworzonej  jest  płyn  potu  i  łez,  i  co  tam  innego  takiego  ciało  co 
dzie

ń

 leje, kiedy si

ę

 oczyszcza. 

Wszystko to staje si

ę

 narz

ę

dziem chorób, kiedy si

ę

 krew nie napełnia 

z pokarmów i z napojów, jak natura wymaga, ale jej przybywa z powodów 
wprosi  przeciwnych,  wbrew  prawom  natury.  Kiedy  choroby  ka

Ŝ

dy  rodzaj 

mi

ę

sa  rozpuszczaj

ą

,  ale  zostaj

ą

  nienaruszone  ich  pierwiastki,  to 

jeszcze pół biedy. Bo z łatwo

ś

ci

ą

 mo

Ŝ

e wtedy przyj

ść

 polepszenie. Ale 

kiedy  zachoruje  to,  co  przymocowuje  mi

ęś

nie  do  ko

ś

ci,  i  krew, 

oddzielaj

ą

ca  si

ę

  z  włókien  i 

ś

ci

ę

gien,  ko

ś

ciom  nie  przynosi 

po

Ŝ

ywienia  ani  mi

ęś

ni  do  ko

ś

ci  nie  przykleja,  ale  z 

ś

wiec

ą

cej  i 

gładkiej,  i  mocnej  robi  si

ę

  szorstka,  słona  i  suchawa  od  złego 

od

Ŝ

ywiania,  w  tym  stanie  cała  krew  rozciera  si

ę

  znowu  pod  mi

ęś

nie  i 

ś

ci

ę

gna  i  odstaje  od  ko

ś

ci,  a  mi

ęś

nie  trac

ą

  korzenie  i 

ś

ci

ę

gna 

zostawiaj

ą

  obna

Ŝ

one  l  pełne  słono

ś

ci.  Doł

ą

czaj

ą

  si

ę

  znowu  do  obiegu 

krwi  i  powi

ę

kszaj

ą

  schorzenia,  poprzednio  omówione.  To  s

ą

  ci

ęŜ

kie 

choroby  ciała,  ale  jeszcze  ci

ęŜ

sze  bywaj

ą

  od  nich,  kiedy  ko

ść

 

skutkiem  g

ę

sio

ś

ci  mi

ę

sa  dosiatecznego  oddechu  czerpa

ć

  nie  mo

Ŝ

e, 

rozgrzewa  si

ę

  pod  wpływem  zgnilizny  i  zepsuta  po

Ŝ

ywienia  nie 

przyjmuje, tylko na odwrót sama si

ę

 do niego c dostaje, roztarta. Ono 

idzie  do  mi

ęś

ni,  a  mi

ę

so  wpada  do  krwi  i  powoduje  to, 

Ŝ

e  wszystkie 

choroby  staj

ą

  si

ę

  ostrzejsze  od  tych  przedtem.  A  najgorsza  ze 

wszystkich choroba przychodzi wtedy, kiedy rdze

ń

 przez jaki

ś

 niedobór 

albo  jaki

ś

  nadmiar  zachoruje.  Wtedy  przychodz

ą

  choroby  najwi

ę

ksze  i 

najbardziej 

ś

miertelne.  Wtedy  całe  przyrodzenie  ciała  z  konieczno

ś

ci 

płynie w kierunku odwrotnym. 
   Powstawanie  trzeciego  rodzaju  chorób  trzeba  sobie  tłumaczy

ć

 

trojako.  Jedne  powstaj

ą

  z  powietrza,  drugie  z  flegmy,  a  trzecie  z 

Ŝ

ółci.  Bo  kiedy  płuca,  które  dostarczaj

ą

  ciału  powietrza,  nie  maj

ą

 

czystych  przewodów,  bo  je  pozatykały 

ś

cieki  i  tutaj  powietrze  nie 

dochodzi,  a  tam  przychodzi  go  wi

ę

cej,  ni

Ŝ

  potrzeba,  wtedy  cz

ęś

ci, 

które  nie  dostaj

ą

  ochłody,  zaczynaj

ą

  gni

ć

,  a  gdzie  indziej powietrze 

gwałtem si

ę

 przez 

Ŝ

yły przeciska i razem je skr

ę

ca, ciało topi i przy 

background image

samym  jego 

ś

rodku  si

ę

  zatrzymuje  i  u  przepony.  Na  tym  ile  powietrze 

wywołuje  cz

ę

sto  nieprzeliczone  choroby,  bolesne  i  poł

ą

czone  z 

obfitymi potami. 
   A  nieraz  z  mi

ę

sa  rozło

Ŝ

onego  w  ciele  robi  si

ę

  powietrze  i,  nie 

mog

ą

c  wyj

ść

  na  zewn

ą

trz,  sprawia  takie  same  m

ę

ki  jak  te,  które 

przychodz

ą

  z  zewn

ą

trz.  Najwi

ę

ksze  za

ś

,  kiedy  si

ę

  umie

ś

ci  około 

ś

ci

ę

gien  i  tych 

Ŝ

yłek  tam,  spowoduje  obrzmienie  wi

ę

zadeł  i 

ś

ci

ę

gien 

przyległych,  i  w  ten  sposób  zaczyna  ci

ą

gn

ąć

  w  stron

ę

  przeciwn

ą

  ni

Ŝ

 

one.  Od  tego  wła

ś

nie  stanu  zaburzenia  napi

ęć

  harmonijnych  nazwano  te 

choroby  t

ęŜ

cami  i  napi

ę

ciami  wstecznymi.  Lekarstwo  na  nie  te

Ŝ

  jest 

przykre. Bo gor

ą

czki najlepiej lecz

ą

 takie rzeczy. 

   A    biała      flegma,      dlatego     

Ŝ

e    w    niej      zostaje    złe   

powietrze  zamkni

ę

te  w  banieczkach,  je

Ŝ

eli  ono  sobie  nie  znajdzie 

wyj

ś

cia  na  zewn

ą

trz  ciała,  jest  łagodniejsza,  ale  zawsze  robi  ciało 

pstrym,  wywołuj

ą

c  na  nim  białe  liszaje  i  tym  pokrewne  schorzenia. 

Biała  flegma,  je

Ŝ

eli  si

ę

  pomiesza  z  czarn

ą

 

Ŝ

ółci

ą

,  a  rozprzestrzeni 

si

ę

  na  obroty  w  głowie,  które  s

ą

  najbardziej  boskie,  i  zacznie  je 

przewraca

ć

, to je

ś

li to zrobi we 

ś

nie, jest łagodniejsza. Ale jak si

ę

 

rzuci  na  człowieka  czuwaj

ą

cego,  trudniejsza  z  ni

ą

  rada.  Ta  choroba 

jest natury 

ś

wi

ę

tej, wi

ę

c najsłuszniej si

ę

 nazywa 

ś

wi

ę

t

ą

   Regma 

za

ś

 

kwa

ś

na 

słona 

jest 

ź

ródłem 

wszystkich 

chorób 

kataralnych. A poniewa

Ŝ

 s

ą

 ró

Ŝ

ne miejsca, w które ona spływa, wi

ę

c te 

choroby dostały ró

Ŝ

ne nazwy. A wszystkie tak zwane zapalenia w ci

ę

te 

powstaj

ą

  skutkiem  tego, 

Ŝ

e  si

ę

  pali  i  płonie,  a  to  wszystko  przez 

Ŝ

ół

ć

.  Ona,  je

Ŝ

eli  sobie  zrobi  wytchnienie  na  zewn

ą

trz,  to  kipi  i 

wyrzuca ró

Ŝ

ne wrzody, a zamkni

ę

ta w 

ś

rodku wywołuje liczne schorzenia 

zapalne.  Najwi

ę

ksze,  kiedy  si

ę

  z  czyst

ą

  krwi

ą

  pomiesza  i  włóknom 

popsuje  ich  porz

ą

dek.  One  s

ą

  rozproszone  we  krwi,  aby  w  niej  była 

zachowana  proporcja  cienko

ś

ci  i  grubo

ś

ci, 

Ŝ

eby  krew  pod  wpływem 

ciepła  jako  płynna  z  rzadkiego  ciała  nie  wypływała,  ani  znowu,  zbyt 
g

ę

sta, 

Ŝ

eby si

ę

 nie robiła nieruchawa i nie obracała si

ę

 z trudno

ś

ci

ą

 

Ŝ

yłach.  Otó

Ŝ

  włókna  pilnuj

ą

  wła

ś

ciwego  stosunku  tych  rzeczy  -  ju

Ŝ

 

laka  si

ę

  wytworzyła  ich  natura.  Je

Ŝ

eliby  kto

ś

  te  włókna  nawet  w 

umarłej krwi i na chłodzie zebrał razem, to rozpływa si

ę

 cała reszta 

krwi,  a  jak  je  zostawi

ć

,  to  pod  wpływem  zimna  otaczaj

ą

cego  pr

ę

dko 

krzepn

ą

.  Wi

ę

c  kiedy  włókna,  zawarte  we  krwi,  maj

ą

  tak

ą

  zdolno

ść

Ŝ

ół

ć

",  która  z  natury  jest  star

ą

  krwi

ą

  i  z  powrotem  z  mi

ęś

ni  wtapia 

si

ę

  do  krwi,  je

Ŝ

eli  jest  ciepła  i  wilgotna  i  po  trochu  zrazu  wpada, 

krzepnie  jednak  pod  wpływem  włókien,  a  kiedy  krzepnie  i  ostudza  si

ę

 

gwałtem,  wyrabia  mróz  i  dreszcze.  A  kiedy  jej  napływa  wi

ę

cej,  wtedy 

ona swoim gor

ą

cem przemaga włókna, kipi i rozrzuca je nieporz

ą

dnie, i 

je

Ŝ

eli  potrafi  swoj

ą

  przewag

ę

  przeprowadzi

ć

  a

Ŝ

  do  ko

ń

ca,  dociera  a

Ŝ

 

do rdzenia, przepala i rozrywa wi

ę

zy duszy, które tam s

ą

 - niby cumy 

okr

ę

tu,  i  wyzwala  dusz

ę

.  A  je

Ŝ

eli  jej  jest  mniej  i  ciało  si

ę

  opiera 

topieniu,  wtedy  ona,  pokonana,  albo  si

ę

  po  całym  ciele  rozchodzi, 

albo przez 

Ŝ

yły zeschni

ę

ta do jamy dolnej, albo do górnej, niby bieg 

z miasta, w którym rokosz powstał, wylatuje z ciała i robi biegunki i 
dyzenterie i wszystkie tego rodzaju schorzenia. 
   Ciało,  które  zachorowało  najbardziej  z  nadmiaru  ognia,  wyrabia 
ustawiczne  zapalenia  i  gor

ą

czki,  które  z  powietrza,  to  gor

ą

czki 

jednodniowe.  Trzydniowe  to  z  wody,  dlatego 

Ŝ

e  woda  jest  bardziej 

oci

ęŜ

ała  od  powietrza  i  ognia.  A  z  ziemi,  poniewa

Ŝ

  ona  ma  czwart

ą

  z 

rz

ę

du,  najwi

ę

ksz

ą

  z nich  wszystkich  oci

ęŜ

ało

ść

,  wi

ę

c  oczyszcza  si

ę

  w 

cztery  razy  dłu

Ŝ

szych  okresach  czasu  i  robi  gor

ą

czki  czterodniowe; 

pozby

ć

 si

ę

 ich trudno. 

   Otó

Ŝ

 choroby ciała tak powstaj

ą

. A choroby psychiczne na tle stanu 

ciała  w  ten  sposób. 

ś

e  chorob

ą

  duszy  jest  brak  rozumu  to  trzeba 

przyzna

ć

. A s

ą

 dwa rodzaje nierozumu: obł

ą

kanie i głupota. Wi

ę

c ka

Ŝ

de 

cierpienie, na które kto

ś

 zapada, czy to na jeden z tych stanów, czy 

na  drugi,  trzeba  nazywa

ć

  chorob

ą

.  A  przesadne  rozkosze  i  zgryzoty 

trzeba  uwa

Ŝ

a

ć

  za  najwi

ę

ksze  choroby  dla  duszy.  Bo  człowiek  oddany 

background image

rozkoszom  albo  znajduj

ą

cy  si

ę

  w  stanie wprost  przeciwnym  pod  wpływem 

zgryzoty 

ś

pieszy  si

ę

Ŝ

eby  jedno  uchwyci

ć

  nie  w  por

ę

,  a  drugiego 

unikn

ąć

,  i  ani  dojrze

ć

  niczego,  ani  usłysze

ć

  nale

Ŝ

ycie  nie  potrafi, 

w

ś

cieka si

ę

 tylko i zgoła wtedy nie umie kierowa

ć

 si

ę

 rozumem. Kto ma 

nasienia  du

Ŝ

o  i  ono  mu  si

ę

  w  rdzeniu  przelewa  i  tak

ą

  ma  natur

ę

  jak 

drzewo, które nad miar

ę

 du

Ŝ

o owoców wydaje, ten wiele za ka

Ŝ

dym razem 

m

ą

k  znosi  i  wiele  rozkoszy  zdobywa,  kiedy  po

Ŝą

da,  i  w  zwi

ą

zku  z  tym 

płodzi,  ale  wi

ę

ksz

ą

  cz

ęść

 

Ŝ

ycia  w  obł

ą

kaniu  sp

ę

dza  przez  najwi

ę

ksze 

rozkosze  i  zgryzoty  i  dusz

ę

  ma  chor

ą

  i  głupi

ą

  dzi

ę

ki  swojemu  ciału. 

Taki nie uchodzi za chorego, ale za charakter zły dobrowolnie. 
   A  tymczasem  rozpusta  seksualna  po  wielkiej  cz

ęś

ci  jest  chorob

ą

 

duszy,  wywołana  stanem  jednego  składnika,  który  dlatego 

Ŝ

e  ko

ś

ci  s

ą

 

rzadkie,  rozpływa  si

ę

  po  ciele  i  nasyca  je  wilgotno

ś

ci

ą

.  I  prawie 

wszystko,  co  si

ę

  nazywa  rozwi

ą

zło

ś

ci

ą

  i  co  si

ę

  ludziom  zarzuca  w 

sposób  obel

Ŝ

ywy,  jakoby  byli 

ź

li  umy

ś

lnie,  to  si

ę

  im  niesłusznie 

zarzuca.  Bo  nikt  nie  jest  zły  umy

ś

lnie.  Tylko  skutkiem  jakiej

ś

 

wadliwej  konstytucji  ciała  i  przez  niewła

ś

ciwe  wychowanie  człowiek 

zły  staje  si

ę

  złym.  Tego  nikt  nie  lubi,  a  ka

Ŝ

demu  mo

Ŝ

e  si

ę

  to 

przydarzy

ć

  niechc

ą

cy.  I  na  odwrót,  je

Ŝ

eli  chodzi  o  zgryzoty,  to  tak 

samo  za  po

ś

rednictwem  ciała  dusza  si

ę

  wielkiego  zła  nabawia.  Bo 

gdziekolwiek  soki  z  kwa

ś

nych  i  słonych  flegm  i  soki  gorzkie  i 

Ŝ

ółciowe  po  ciele  bł

ą

dz

ą

,  a  nie  znajd

ą

  sobie  odetchnienia  na 

zewn

ą

trz,  tylko  zamkni

ę

te  w 

ś

rodku  mieszaj

ą

  swój  oddech  do  obrotów 

duszy, & wywołuj

ą

 ró

Ŝ

norodne schorzenia psychiczne, wi

ę

cej i mniej, i 

wi

ę

ksze, i mniejsze. Dostaj

ą

 si

ę

 do trzech siedlisk duszy i zale

Ŝ

nie 

od  tego,  do  którego  si

ę

  dostan

ą

,  wywołuj

ą

  ró

Ŝ

ne  rodzaje  zgry

ź

liwo

ś

ci 

i przygn

ę

bienia i ró

Ŝ

ne postacie zuchwało

ś

ci i strachu, a tak

Ŝ

e złej 

pami

ę

ci i głupoty. 

   Oprócz  tego,  kiedy  na  takie  złe  konstytucje  zaczn

ą

  działa

ć

  złe 

ustroje pa

ń

stwowe i mowy, które si

ę

 w pa

ń

stwie publicznie i prywatnie 

słyszy,  a  oprócz  tego  i  nauczanie  od  dzieci

ę

cych  lat  si

ę

  doł

ą

czy, 

które si

ę

 zgoła nie przyczynia do uleczenia tych rzeczy - to

Ŝ

 na tej 

drodze psujemy si

ę

 wszyscy, którzy jeste

ś

my 

ź

li bez 

Ŝ

adnej złej woli 

z naszej strony, a tylko z dwóch przyczyn. O co zawsze wi

ę

cej nale

Ŝ

obwinia

ć

  rodziców  ni

Ŝ

  dzieci  i  wychowawców  bardziej  ni

Ŝ

  wychowanków. 

A  stara

ć

  si

ę

,  o  ile  kto  mo

Ŝ

e,  i  za  pomoc

ą

  wychowania,  i  za  pomoc

ą

 

studiów i nauk zła unikn

ąć

, a jego przeciwie

ń

stwo osi

ą

gn

ąć

   Ale  to  ju

Ŝ

  jest  inny  rodzaj    rozwa

Ŝ

a

ń

.  Natomiast  odwrotn

ą

  stron

ę

 

tego tematu, zagadnienie, jak dba

ć

 o ciało i o nastawienia duchowe i 

jakie  przyczyny  składaj

ą

  si

ę

  na  ich  zachowanie  w  cało

ś

ci,  to  poda

ć

 

wypada  i  przystoi.  Słuszniej  przecie

Ŝ

  mówi

ć

  o  tym,  co  dobre,  ni

Ŝ

  o 

tym,  co  złe.  Wszystko,  co  dobre,  jest  pi

ę

kne,  a  to,  co  pi

ę

kne,  nie 

obejdzie  si

ę

  bez  miary.  Istota 

Ŝ

ywa  te

Ŝ

,  je

Ŝ

eli  ma  by

ć

  taka,  trzeba 

j

ą

  przyj

ąć

  jako  proporcjonaln

ą

.  Je

ś

li  chodzi  o  proporcje,  to  dobrze 

spostrzegamy 

zestawiamy 

je 

ś

ci

ś

le, 

najwi

ę

kszych 

najdonio

ś

lejszych  nie  przemy

ś

lamy,  chocia

Ŝ

  je  posiadamy.  Je

Ŝ

eli 

chodzi o stany zdrowia i choroby, o zalety i wady, to 

Ŝ

adna proporcja 

i  dysproporcja  nie  ma  wi

ę

kszej  wagi  ni

Ŝ

  ta,  która  zachodzi  pomi

ę

dzy 

sam

ą

  dusz

ą

  i  ciałem  samym.  My  wcale  na  to  nie  patrzymy  i  nie 

zastanawiamy si

ę

 nad tym, 

Ŝ

e gdy dusza mocna i ze wszech miar wielka 

je

ź

dzi w postaci słabszej i mniejszej i kiedy znowu wprost przeciwnie 

dobior

ą

 si

ę

 ciało i dusza, wtedy niepi

ę

kna jest cała istota 

Ŝ

ywa. Bo 

jest  nieproporcjonalna  ze  wzgl

ę

du  na  proporcje  najdonio

ś

lejsze.  A 

przeciwnie  zestrojona  stanowi  dla  tego,  co  umie  patrze

ć

,  widowisko 

najpi

ę

kniejsze  i  najbardziej  kochane.  A  jak  ciało  ma  nogi  za  długie 

albo  cierpi  na  jak

ąś

  inn

ą

  dysproporcj

ę

,  bo  czego

ś

  tam  ma  za  du

Ŝ

o, 

wtedy  i  brzydkie  jest  przy  robocie:  m

ę

czy  si

ę

  bardzo  i  naci

ą

ga  i 

przez  niezgrabno

ść

  upadki  powoduje  i  staje  si

ę

  powodem  niezliczonych 

nieszcz

ęść

  dla  siebie  samego.  To  samo  trzeba  sobie  pomy

ś

le

ć

  i  o  tej 

cało

ś

ci  zło

Ŝ

onej,  któr

ą

  nazywamy  istot

ą

 

Ŝ

yw

ą

Ŝ

e  gdy  w  niej 

silniejsza  od  ciała  gniewem  si

ę

  wielkim  unosi,  wtedy  nim  całym 

background image

wstrz

ą

sa i chorobami je od wewn

ą

trz napełnia, a kiedy si

ę

 do jakich

ś

 

nauk  albo  bada

ń

  gorliwie  we

ź

mie,  nadwer

ęŜ

a  ciało,  a  kiedy  si

ę

 

nauczaniem  albo  za

Ŝ

artymi  dyskusjami  publicznymi  i  prywatnymi  zajmie 

i  wda  si

ę

  w  spory  i  w  sprzeczki,  wtedy  ciało  ogniem  przepala  i 

wyniszcza  i  nacieczenia 

ś

ci

ą

ga,  a  lak  zwanych  lekarzy  przewa

Ŝ

nie  w 

ą

d wprowadza, bo oni przez ni

ą

 składaj

ą

 win

ę

 na czynniki niewinne. 

A  kiedy  si

ę

  znowu  ciało  urodzi  ogromne  i  mocniejsze  ni

Ŝ

  dusza  i 

poł

ą

czy si

ę

 z małym i słabym rozumem - wtedy, poniewa

Ŝ

 w ludziach s

ą

 

z natury dwa rodzaje po

Ŝą

da

ń

: ludzie maj

ą

 ciało, wi

ę

c po

Ŝą

daj

ą

 jadła, 

Ŝ

e  maj

ą

  pierwiastek  najbardziej  boski  ze  wszystkiego,  co  w  nas, 

wi

ę

c po

Ŝą

daj

ą

 rozumu - zatem poruszenia strony mocniejszej przewa

Ŝ

aj

ą

 

i powi

ę

kszaj

ą

 to, co jest ich. A co nale

Ŝ

y do duszy, to robi

ą

 głuchym 

i  głupim,  i  bez  pami

ę

ci,  i  wywołuj

ą

  w  człowieku  chorob

ę

  najwi

ę

ksz

ą

głupot

ę

.  Jedyny  ratunek  dla  jednego  i  dla  drugiego: 

Ŝ

adnych  ruchów 

duszy  bez  ruchów  ciała  ani  ruchów  ciała  bez  duszy  -  aby  si

ę

  jedno 

przeciw  drugiemu  ostało  i 

Ŝ

eby  nabrały  sił  równych  i  zdrowia.  Wi

ę

ktokolwiek  si

ę

  zajmuje  matematyk

ą

  albo  si

ę

  oddaje  jakiej

ś

  innej 

ci

ęŜ

kiej  pracy  umysłowej,  ten  niech  i  ruchu  ciała  pilnuje,  niech 

uprawia  gimnastyk

ę

.  A  znowu,  kto  gorliwie  ciało  kształci,  niech  o 

pracy  umysłowej  pami

ę

ta  i  niech  si

ę

  zajmuje  przy  tym  muzyk

ą

  i 

wszelkim  umiłowaniem  m

ą

dro

ś

ci,  je

Ŝ

eli  si

ę

  ma  słusznie  nazywa

ć

  i 

pi

ę

knym, i dobrym. 

   Tak  samo  te

Ŝ

  nale

Ŝ

y  dba

ć

  o  obie  cz

ęś

ci,  na

ś

laduj

ą

c  posta

ć

 

wszech

ś

wiata. Bo ciało pod wpływem lego, co w nie wchodzi, pali si

ę

 w 

ś

rodku i ochładza, a znowu pod wpływem czynników zewn

ę

trznych wysusza 

si

ę

 i zwil

Ŝ

a i doznaje stanów, które za tym id

ą

 pod wpływem tych obu 

ruchów.  Wi

ę

c  gdy  kto

ś

  trwa  w  spokoju,  a  potem  ciało  odda  ruchom, 

wtedy  ono  ulegnie  i  zginie.  Ale  je

Ŝ

eli  kto

ś

  na

ś

laduje  t

ę

,  któr

ąś

my 

nazwali karmicielk

ą

 i piastunk

ą

 wszechrzeczy, i swego ciała nigdy nie 

zostawia  w  spokoju,  ale  je  do  ruchów  zmusza  i  zawsze  mu  jakie

ś

 

wstrz

ąś

nienia  zadaje  ogólne  i  chroni  je  zgodnie  z  natur

ą

  od  zmian 

wewn

ę

trznych  i  zewn

ę

trznych  i  wstrz

ą

saj

ą

c  je  w  sposób  umiarkowany 

wprowadzi we wła

ś

ciwy stosunek wzajemny stany, które po ciele chodz

ą

i  cz

ęś

ci  jego  wedle  pokrewie

ń

stw,  jak  si

ę

  to  przedtem  mówiło  o 

wszech

ś

wiecie,  ten  nie  poło

Ŝ

y  wrogich  pierwiastków  obok  siebie,  aby 

wszczynały  wojny  w  ciele  i  choroby,  a  przyjazne  składniki  poło

Ŝ

one 

obok siebie wytworz

ą

 zdrowie. 

   A  spo

ś

ród  ruchów  ruch  samodzielnie  wywołany  w  sobie  samym  m  jest 

najlepszy.  Bo  jest  najbardziej  pokrewny  ruchowi  umysłowemu  i  ruchowi 
wszech

ś

wiata.  A  ruch  pod  wpływem  cudzym  jest  gorszy.  A  najgorszy, 

je

Ŝ

eli  ciało  le

Ŝ

y  spokojnie,  a  co

ś

  innego  porusza  je  cz

ęś

ciami. 

Dlatego  spo

ś

ród  oczyszcze

ń

  i  restytucyj ciała  najlepsza  odbywa  si

ę

  z 

pomoc

ą

 

ć

wicze

ń

  gimnastycznych.  Na  drugim  miejscu  z  pomoc

ą

  hu

ś

tania  - 

czy  to  na  okr

ę

tach,  czy  jakkolwiek  inaczej  -  wozi  si

ę

  człowieka  bez 

trudu.  A  trzecia  posta

ć

  ruchu,  nieraz  bardzo  po

Ŝ

yteczna,  kiedy  si

ę

 

musi, ale poza tym 

Ŝ

adn

ą

 miar

ą

 nie do przyj

ę

cia dla człowieka, który 

ma  rozum,  to  jest  medyczne  przeczyszczenie  za  pomoc

ą

  lekarstw.  Bo 

schorze

ń

,  które  nie  s

ą

  bardzo  niebezpieczne,  nie  trzeba  dra

Ŝ

ni

ć

 

lekarstwami. 
   Cała  struktura  chorób  w  pewien  sposób  odpowiada  naturze  istot 

Ŝ

ywych. Przecie

Ŝ

 i kompleks chorób ma swoje czasy oznaczone w 

Ŝ

yciu, 

czy  to  chodzi  o  cały  gatunek,  czy  o  istot

ę

 

Ŝ

yw

ą

  sam

ą

  dla  siebie. 

Ka

Ŝ

da  ma  przy  urodzeniu  wyznaczone 

Ŝ

ycie,  poza  tym,  co  jej  si

ę

 

przydarzy  z  konieczno

ś

ci.  Bo  przecie

Ŝ

  trójk

ą

ty  ka

Ŝ

dej  istoty  c 

Ŝ

ywej 

ju

Ŝ

  od  samego  pocz

ą

tku  s

ą

  takie, 

Ŝ

e  potrafi

ą

  wystarczy

ć

  tylko  na 

pewien  czas  i  poza  ten  kres  nikt 

Ŝ

y

ć

  nie  potrafi.  Wi

ę

c  tak  samo  ma 

si

ę

 

rzecz 

tworzeniem 

si

ę

 

chorób. 

Je

Ŝ

eli 

im 

kto

ś

 

wbrew 

przeznaczonemu  terminowi  czasu  przeszkadza  lekarstwami,  to  lubi

ą

  si

ę

 

z  małych  chorób  robi

ć

  wielkie  i  z  nielicznych  liczne.  Dlatego 

wszelkimi 

takimi 

rzeczami 

trzeba 

kierowa

ć

 

jak 

dzie

ć

mi, 

przez 

odpowiednie  sposoby 

Ŝ

ycia,  je

Ŝ

eli  kto

ś

  ma  na  to  czas,  a  nie  budzi

ć

 

background image

licha  lekarstwami.  Zatem  o  cało

ś

ci  istoty 

Ŝ

ywej  i  o  jej  cz

ęś

ci 

cielesnej,  w  jaki  sposób  j

ą

  wychowywa

ć

  i  jak  wychowywa

ć

  siebie 

samego,  aby 

Ŝ

y

ć

  w  jak  najwi

ę

kszej  zgodzie  z  rozumem,  niech  te  słowa 

wystarcz

ą

.  Oczywi

ś

cie, 

Ŝ

e  to,  co  ma  wychowywa

ć

,  musi  by

ć

  jeszcze 

przedtem  według  sił przygotowane  tak, 

Ŝ

eby  było  jak  najpi

ę

kniejsze  i 

najlepsze  do  tego  wychowywania. 

ś

eby  si

ę

  o  tym  wypowiedzie

ć

 

wyczerpuj

ą

co,  trzeba  by  napisa

ć

  osobne  dzieło  samo  dla  siebie.  Ale 

tak, mimochodem, id

ą

c za tym, co przedtem, mógłby kto

ś

 nie od rzeczy 

w ten sposób rozwa

Ŝ

a

ć

 i mówi

ć

 dalej. 

   Jake

ś

my to nieraz mówili, 

Ŝ

e trzy rodzaje duszy w trzech miejscach 

w nas mieszkaj

ą

 i ka

Ŝ

da z nich ma swoje poruszenia, tak samo i teraz 

jak  najkrócej  powiedzie

ć

  trzeba, 

Ŝ

e  ta  cz

ęść

  duszy,  która  w 

bezczynno

ś

ci  i  trwa,  i  swoich  ruchów  nie  wykonywa,  musi  by

ć

  z 

konieczno

ś

ci 

najsłabsza, 

najt

ęŜ

sza 

b

ę

dzie 

ta, 

która 

si

ę

 

gimnastykuje.  Dlatego  trzeba  pilnowa

ć

Ŝ

eby  ka

Ŝ

da  cz

ęść

  miała  ruchy 

proporcjonalne  do  innych.  A  o  najwy

Ŝ

szej  cz

ą

stce  naszej  duszy  trzeba 

sobie  tak  pomy

ś

le

ć

Ŝ

e  ka

Ŝ

demu  z  nas  dal  j

ą

  bóg  jako  ducha.  To  jest 

to,  co  mieszka  w  nas,  jak  mówimy,  na  szczycie  ciała  i  podnosi  nas  z 
ziemi  do  pokrewie

ń

stwa  z  niebianami,  bo  nie  wydała  nas  ziemia,  jak 

ro

ś

liny,  tylko  z  nieba  jeste

ś

my  -  mówi

ą

c  najsłuszniej.  Bo  tam,  sk

ą

pocz

ą

tek  wzi

ę

ła  nasza  dusza,  bóstwo  nasz

ą

  głow

ę

  i  korze

ń

  zaszczepiło 

i  prost

ą

  postaw

ę

  nadaje  całemu  ciału.  Wi

ę

c  kto  jest  cały  oddany 

Ŝą

dzom  i  sporom  i  wiele  sił  i  trudu  w  to  kładzie,  w  tym  musz

ą

  tkwi

ć

 

same  tylko  mniemania 

ś

miertelne  i  w  ogóle,  o  ile  to  tylko  mo

Ŝ

liwe, 

Ŝ

eby by

ć

 

ś

miertelnym, takiemu człowiekowi na niczym do tego celu nie 

zbywa, bo on si

ę

 starał, 

Ŝ

eby urosła jego cz

ą

stka 

ś

miertelna. A ten, 

który  wiedz

ę

  ukochał 

Ŝ

arliwie  i  powa

Ŝ

nie  si

ę

  trudził  szukaj

ą

c  prawdy 

i najwi

ę

cej to w sobie 

ć

wiczył, ten my

ś

li ma nie

ś

miertelne i boskie. 

Je

Ŝ

eli  prawdy  dosi

ę

gnie  -  musi  chyba  tak  by

ć

  -  o  ile  natura  ludzka 

mo

Ŝ

e  mie

ć

  w  sobie  nie

ś

miertelno

ść

,  jemu  do  tego  celu  na  niczym  nic 

zbywa.  A 

Ŝ

e  zawsze  słu

Ŝ

ył  temu,  co  boskie,  i  ma  w  sobie  ducha 

uporz

ą

dkowanego  nale

Ŝ

ycie,  który  z  nim  mieszka,  wi

ę

c  osobliwie  musi 

by

ć

  szcz

ęś

liwy.  A  słu

Ŝ

ba  dla  ka

Ŝ

dego  w  ka

Ŝ

dym  razie  jedna:  ka

Ŝ

da 

cz

ęść

 duszy 

Ŝ

eby  miała  wła

ś

ciwe  sobie  po

Ŝ

ywienie  i  ruch.  To  im  trzeba  odda

ć

.  A 

pierwiastek  boski  w  nas  ma  ruchy  pokrewne  my

ś

lom  i  obrotom 

wszech

ś

wiata.  Za  tymi  powinien  i

ść

  ka

Ŝ

dy  i  nasze  obiegi  w  głowie, 

popsute  w  zwi

ą

zku  z  powstawaniem,  prostowa

ć

  przez  zapoznawanie  si

ę

  z 

harmoniami  i  obrotami  wszech

ś

wiata,  upodobni

ć

  podmiot  my

ś

l

ą

cy  do 

przedmiotu  my

ś

li  według  jego  dawnej  natury,  a  upodobniwszy  osi

ą

gn

ąć

 

cel 

Ŝ

ycia  najlepszego,  jakie  bogowie  ludziom  zadali  na  teraz  i  na 

potem. 
   I tak tedy nasze zadanie, dane nam na pocz

ą

tku, 

Ŝ

eby opowiedzie

ć

 o 

wszech

ś

wiecie  a

Ŝ

  do  powstania  człowieka,  zdaje  si

ę

Ŝ

e  ju

Ŝ

  jest 

prawie  uko

ń

czone.  Bo  jak  powstały  inne 

Ŝ

ywe  istoty,  o  tym  wystarczy 

wspomnie

ć

  pokrótce;  nie  ma 

Ŝ

adnej  potrzeby  rozwodzi

ć

  si

ę

  nad  tym 

długo. W ten sposób mógłby kto

ś

 uwa

Ŝ

a

ć

Ŝ

e zachowa lepsz

ą

 proporcj

ę

 w 

odniesieniu  do  tych  tematów.  Wi

ę

c  w  tym  sposobie  niech  ta  rzecz 

b

ę

dzie 

powiedziana. 

Ci 

m

ęŜ

czy

ź

ni, 

którzy 

powstali, 

ale 

byli 

tchórzliwi  i  niesprawiedliwie  przeszli 

Ŝ

ycie,  wedle  wszelkiego 

prawdopodobie

ń

stwa  przerodzili  si

ę

  w  kobiety  n  przy  drugim  przyj

ś

ciu 

na 

ś

wiat.  I  w  tym  czasie  bogowie  z  tego  powodu  stworzyli  miło

ść

która  d

ąŜ

y  do  obcowania  dwóch  płci.  Zbudowali  istot

ę

 

Ŝ

yw

ą

,  która  ma 

dusz

ę

 - jedn

ą

 tak

ą

 istot

ę

 w nas, a drug

ą

 w kobietach, a w ten sposób 

zrobili jedn

ą

 i drug

ą

. Przewód dla napojów tam, gdzie on przyjmuje i 

wyrzuca  pod  ci

ś

nieniem  powietrza  napój,  który  przyszedł  przez  płuca 

pod  nerki  do  p

ę

cherza,  poł

ą

czyli  otworem  z  rdzeniem,  który  idzie  z 

głowy  przez  szyj

ę

  i  przez  stos  pacierzowy.  My

ś

my  go  poprzednio 

nazywali  nasieniem.  Rdze

ń

,  poniewa

Ŝ

  ma  dusz

ę

  w  sobie  i  nabiera 

powietrza,  budzi  tam,  gdzie  powietrze  wci

ą

gn

ą

ł, 

Ŝą

dz

ę

 

Ŝ

yciodajnego 

wytrysku  i  wywołuje  w  człowieku  miło

ść

,  która  zmierza  do  płodzenia. 

background image

Dlatego  u  m

ęŜ

czyzn  organy  wstydliwe  s

ą

  nieposłuszne  i  samowolne,  jak 

zwierz

ę

,  które  nie  ulega  rozumowi,  a  d

ź

gane  o

ś

cieniem 

Ŝą

dzy wszystko 

opanowa

ć

  próbuje.  U  kobiet  znowu  s

ą

  pochwy  i  macice  c  tak  zwane  z 

tego samego powodu. To jest ukryte w ciele zwierz

ę

, które chce rodzi

ć

 

dzieci.  Kiedy  w  okresie  dojrzało

ś

ci  długi  czas  owoców  nie  wydaje, 

cierpi  i  gniewa  si

ę

.  Bł

ą

dzi  po  całym  ciele,  zatyka  przewody 

powietrzne,  odetchn

ąć

  nie  daje,  w  kłopoty  najgorsze  wp

ę

dza  i 

wszelkiego rodzaju inne choroby powoduje, pok

ą

d jednej i drugiej płci 

Ŝą

dza  i  miło

ść

  do  tego  nie  skłoni, 

Ŝ

eby,  jak  drzewa,  owoc  wydały,  a 

potem  go  zerwały.  One  wtedy,  jak  do  ziemi  urodzajnej,  do  macicy 
niewidzialne dla swej mało

ś

ci i niedokształcone istoty 

Ŝ

ywe zasiewaj

ą

 

i rozdzielaj

ą

 je na nowo. Potem tak

ą

 istot

ę

 wy

Ŝ

ywi

ą

 we wn

ę

trzu, 

Ŝ

eby 

tam  urosła  i  była  du

Ŝ

a,  a  potem  j

ą

  na 

ś

wiatło  wyprowadz

ą

  i  oto  j

ą

 

wyko

ń

czyli: powstała. 

   Kobiety  wi

ę

c  i  cała  płe

ć

 

Ŝ

e

ń

ska  w  ten  sposób  powstała.  A  ród 

ptaków  przekształcił  si

ę

,  wydaj

ą

c  pióra,  zamiast  włosów  z  m

ęŜ

czyzn 

nie 

złych, 

ale 

lekkich 

zajmuj

ą

cych 

si

ę

 

natur

ą

 

rzeczy 

nadziemskich,  którzy  jednak  uwa

Ŝ

ali, 

Ŝ

e  najmocniejsze  dowody  w  tej 

dziedzinie  zdobywa  si

ę

  za  pomoc

ą

  spostrze

Ŝ

e

ń

  wzrokowych.  Tacy  byli 

naiwni. 
   A  zwierz

ę

ta  czworono

Ŝ

ne  wyszły  z  tych,  którzy  si

ę

  zgoła  nie 

zajmowali  filozofi

ą

  i  nie  mieli 

Ŝ

adnego  spojrzenia  na  natur

ę

 

wszech

ś

wiata,  bo  nigdy  si

ę

  nie  posługiwali  obrotami  w  głowie,  a 

słuchali  tych  cz

ęś

ci  duszy,  które  w  okolicy  piersi  mieszkaj

ą

.  Dzi

ę

ki 

takiemu  post

ę

powaniu  przednie  ko

ń

czyny  i  głowy,  ci

ąŜą

ce  ku  ziemi 

przez pokrewie

ń

stwo z ni

ą

, na ziemi oparli, a długie dostali głowy i 

Ŝ

norodne,  zale

Ŝ

nie  od  tego,  jak  pod  wpływem  gnu

ś

no

ś

ci  pozgniatały 

si

ę

  obiegi  ka

Ŝ

dego.  Ich  ród  czworono

Ŝ

ny  i  wielono

Ŝ

ny  z  tej  si

ę

 

wyrodził  przyczyny;  bóg  podstawił  wi

ę

cej  punktów  podparcia  tym, 

którzy  rozumu  mieli  mniej,  aby  wi

ę

cej  po  ziemi  łazili.  A  najgłupsze 

spo

ś

ród nich i w ogóle całe ciało rozci

ą

gaj

ą

ce na ziemi, poniewa

Ŝ

 im 

ju

Ŝ

 na nic nóg nie było trzeba, stworzyli bez nóg, aby si

ę

 czołgały. 

Czwarty 

rodzaj, 

zwierz

ą

wodnych, 

wyrodził 

si

ę

 

najbardziej 

bezrozumnych i najgłupszych, których ci, co przemodelowa

ń

 dokonywali, 

ju

Ŝ

 nie uwa

Ŝ

ali za godnych czystego oddechu, bo dusze mieli nieczyste 

od  wszelakich  nieprawo

ś

ci.  Wi

ę

c  zamiast  oddychania  cienkim  i  czystym 

powietrzem  zostawili  im  oddychanie  m

ę

tn

ą

  i  gł

ę

bok

ą

  wod

ą

.  St

ą

pochodzi naród ryb i ostryg, i wszystkich zwierz

ą

Ŝ

yj

ą

cych w wodzie. 

Poniewa

Ŝ

  to  były  istoty  najgłupsze,  wi

ę

c  za  kar

ę

  dostały  mieszkania 

najgorsze.  W  ten  sposób  tedy  wszystkie  wówczas  i  dzi

ś

  przemieniaj

ą

 

si

ę

  istoty 

Ŝ

ywe  jedne  w  drugie.  Przemieniaj

ą

  si

ę

  zale

Ŝ

nie  od  tego, 

czy rozum i głupot

ę

 trac

ą

, czy zyskuj

ą

   Tak  tedy  powiedzmy, 

Ŝ

e  teraz  ju

Ŝ

  si

ę

  sko

ń

czyła  nasza  opowie

ść

  o 

wszech

ś

wiecie. 

Ś

miertelne  i  nie

ś

miertelne  istoty 

Ŝ

ywe  ma  w  sobie  i 

napełniony  jest  nimi  ten 

ś

wiat,  istota 

Ŝ

ywa,  widzialna,  widzialne 

rzeczy  obejmuj

ą

ca,  obraz  swojego  twórcy,  bóg  dostrzegalny  zmysłami, 

najwi

ę

kszy  i  najlepszy  i  najpi

ę

kniejszy  i  najdoskonalszy  -  stał  si

ę

 

ten jeden wszech

ś

wiat i jest jednorodzony. 

 
 
 
 
 
 

K O N I E C