background image

Janusz Korwin-Mikke 

 

Kara śmierci 

 

   

 

1. Temat roli kary śmierci w utrzymywaniu porządku publicznego jest dziś niezwykle aktualny. 
Nastąpiło bowiem zderzenie dwóch, rozmaitych postaw. Tzw. Europejczycy usiłują za wszelką cenę 
usunąć z europejskich kodeksów karę śmierci - podczas gdy opinia publiczna wypowiada się 
zdecydowanie za zaostrzeniem sankcji - przy czym w sprawie kary śmierci ok. 67% wypowiada się za 
jej utrzymaniem, ok. 20% przeciwko, a reszta nie ma wyrobionego poglądu.  

 

Jest to dziwne o tyle, że "europejczycy" są - jak twierdzą - demokratami. W tym jednak przypadku 
zdecydowanie odmawiają uznania, że "większość ma rację", "głos Ludu - głosem Boga" itd. Mają 
rację co do zasady: większość nie powinna mieć nic do gadania, bo większość zazwyczaj się myli. 
Jeśli jednak założyć, że większość nie ma racji w tak prostej - i dla wszystkich zrozumiałej - kwestii 
jak kara śmierci - to jak zakładać, że większość ma rację w sprawach np. Konstytucji - nieporównanie 
bardziej skomplikowanych? Kto rezygnuje z referendum w sprawie kary śmierci - ten powinien 
uczciwie powiedzieć: "Nie jestem zwolennikiem Demokracji!"  

 

Inaczej głosy rozkładają się w parlamentach. Np. w Wielkiej Brytanii zwolenników utrzymania kary 
śmierci jest procentowo jeszcze więcej, niż w Polsce - natomiast kara śmierci została zniesiona i 
kolejne kadencje Parlamentu nie potrafią jej przywrócić, choć skutki braku kary śmierci są 
zatrważające. Wygląda to tak, jak gdyby Masoneria (masonami jest ogromna większość 
parlamentarzystów - z tym, że we Francji jest to z reguły lewicowy Wielki Wschód - podczas gdy loże 
brytyjskie są o wiele bardziej zrównoważone politycznie) postanowiła, że zniesie karę śmierci - i 
traktuje to jako jedno z ważniejszych swoich zadań.  

 

Podobnym - acz zabawnym - przykładem są pasy bezpieczeństwa w samochodach. Parlamenty 
uchwalają nakaz ich stosowania niemal bez dyskusji - podczas gdy referenda z reguły ten obowiązek 
znoszą. Jest to ciekawy przykład pokazujący, że tam, gdzie sprawy odczuwane są przez ludzi 
osobiście i są powszechne - ludzie na ogół mają intuicje słuszne. Tam natomiast, gdzie społeczeństwo 
uda się porozbijać na skłócone grupki o sprzecznych interesach lub też materia staje się bardziej 
abstrakcyjna - głos Ludu z reguły zawodzi.  

 

Przeciwko karze śmierci wysuwane są liczne argumenty - czasami wręcz humorystycznie absurdalne. 
W naszych rejonach używa się sloganu, że "zniesienie kary śmierci zapobiega temu, by ewentualna 

background image

dyktatura (w domyśle: komunistyczna) nie mogła dowolnie skracać obywateli o głowę". Absurdalność 
tego argumentu - pozornie prostego i zrozumiałego - tkwi w tym, że jeśli taki tyrański rząd dojdzie do 
władzy, a kara śmierci będzie w owym czasie zniesiona - to ją po prostu przywróci! W dodatku, skoro 
za karą śmierci wypowiada się ogromna większość społeczeństwa, dyktatura zarobi dzięki temu 
dodatkowe punkty w opinii publicznej!!  

 

Przykład ten pokazuje, jak "europejczycy" w samobójczym szale niszczenia wszystkiego, co 
stworzyło naszą (nie ich?) cywilizację - potrafią ogłupić ludzi, którzy takie argumenty traktują serio. 
Dopóki sami przez chwilę nic pomyślą, oczywiście...  

 

Innym argumentem, używanym często, jest możliwość pomyłki sądowej. Trzeba powiedzieć jasno i 
otwarcie: taka możliwość istnieje! Co więcej: ze sprawozdań wydaje się, że raz na 20-30 lat istotnie w 
którymś kraju naszej cywilizacji zostaje za morderstwo skazana osoba, która z tym czynem nie miała 
nic wspólnego. Pomyłki się zdarzają...  

 

Trzeba jednak powiedzieć, że prawdopodobieństwo śmierci w wyniku pomyłki sądowej jest setki 
tysięcy razy mniejsze, niż od śmierci w wyniku np. wyrzucenia przez okno jakiegoś ciężkiego 
przedmiotu - a z tego powodu nie każemy wszystkim trzymać wszystkich okien zamkniętych!!  

 

Podobnie: budując np. dużą fabrykę kwasu siarkowego zdajemy sobie sprawę, że przy jej budowie 
najprawdopodobniej zginie, statystycznie biorąc, jeden-dwóch robotników - a podczas jej pracy też 
będą wypadki śmiertelne... Tym niemniej nie zakazujemy budowy fabryk!! Natomiast nasze 
bezpieczeństwo - zależące, jak za chwilę wykażę, od istnienia kary śmierci - jest chyba, do diabła, 
ważniejsze, od kwasu siarkowego!! Nieprawda-ż?  

 

Inny argument: wykonywanie wyroków śmierci nie ma żadnego wpływu na przestępczość, co 
dowodzą liczne statystyki - jest po prostu... fałszywy. (gorąco proszę wszystkich, którzy tego typu 
argumenty słyszą, by mówcę chwytali za guzik- i nie puszczali, dopóki ów nie poda choć jednej takiej 
rzetelnej statystyki!! Mam już 53 lata, studiowałem nieco i prawo i socjologię - i jedyna praca, jaką 
znam na ten temat (co prawda z 1947 rokuj dowodzi (przy użyciu skomplikowanych technik 
statystycznych), że kara śmierci ma tak odstraszający efekt, że zabicie (tak: używajmy właściwych 
słów - my zbrodniarza zabijamy, a nie "usuwamy spomiędzy żywych"...) jednego mordercy oszczędza 
średnio 4,3 życia potencjalnych ofiar. Wydaje się że władza ma obowiązek dbać jednak o życie 
bogobojnych obywateli - a nie zbrodniarzy, którzy przez mord postawili się sami poza nawiasem 
społeczeństwa.  

 

Kolejne kłamstwo - stosowane w krajach katolickich - brzmi: Kościół rzymski, w oparciu o 
przykazanie "Nie zabijaj" domaga się zniesienia kary śmierci...  

 

background image

Jest to fałsz. Kościół Rzymski nigdy nie był przeciwny karze śmierci - (zresztą gdyby nie kara śmierci 
w ogóle nie byłoby nie tylko Kościoła Rzymsko-katolickiego, ale i całego chrześcijaństwa, opartego 
przecież o Odkupienie - gdyż Chrystus nie mógłby zostać skazany przez Piłata...) - sam ją zresztą 
wielokrotnie zalecał. Inne Kościoły również: sam Kalwin skazywał na śmierć odszczepieńców! Mimo 
zdecydowanego zwrotu Kościoła Rzymskiego w lewo od pontyfikatu Jana XXIII w tej sprawie 
stanowisko to nie uległo zmianie - i jeszcze w 1993 roku Komisja kard. Ratzingera potwierdziła, że 
rządy maja prawo do stosowania kary śmierci - rzecz jasna, w usprawiedliwionych przypadkach.  

 

2. Teraz więc słów kilka o tym, w jakich.  

 

Warunki są dwa:  

 

1) kara śmierci może być wymierzona wyłącznie za przestępstwo poważne. Więcej: bardzo poważne. 
Za morderstwo - przede wszystkim. Za zbrodnię zdrady stanu - gdy postępek mógł ściągnąć na kraj 
wojnę, rewolucję lub inną klęskę, w wyniku czego zginęłoby wiele osób. Za przestępstwo tak 
poważne, że nie ukaranie go zdecydowane mogłoby doprowadzić do rozprzężenia porządku w 
państwie (np. rabunki w okresie grożącym rewolucją).  

 

Motywacja jest prosta: kara śmierci musi być czymś wyjątkowym w przeciwnym razie przestanie być 
czynnikiem odstraszającym, co więcej: skazywanie na karę śmierci za drobniejsze przestępstwa 
mogłoby spowodować, że przestępca w ucieczce mordowałby - gdyż już byłoby mu wszystko jedno...  

 

Tu uwaga odnośnie tradycyjnego systemu brytyjskiego, gdzie za first degree murder kara śmierci była 
automatyczna; wydaje się, że jest rzeczą słuszną, by mordercy pozostawić cień nadziei: jeśli skruszony 
odda się w ręce sprawiedliwości i nie będzie groził życiu innych ludzi - może liczyć na łaskę. W 
przeciwnym razie morderca w obronie życia będzie zabijał - i będą dodatkowe ofiary.  

 

Oczywiście, jeśli zezwierzęcona bestia zabija i tak - to trzeba ją zabić. Wyrokiem sądowym, jeśli trafi 
w ręce wymiaru sprawiedliwości.  

 

2) kara śmierci może być wymierzona wyłącznie za przestępstwo popełnione umyślnie - czyli np. 
morderstwo z premedytacją.  

 

Karanie - nawet za świadome (ale nie zaplanowane) zabójstwo mija się z celem. Wyobraźmy sobie 
męża, który zastaje nieoczekiwanie ukochaną żonę z kochankiem; jeśli zabije kochanka (lub nawet 
oboje)skazywanie go na karę śmierci mija się kompletnie z celem, gdyż nikogo to nie odstraszy: w 
momencie popełniania czynu zabójca kompletnie nic zastanawia się, czy za zabójstwo jest dożywocie, 

background image

kara śmierci czy 10 lat. Nawiasem mówiąc sądy w krajach romańskich potrafią w takich przypadkach 
zabójcę wręcz... uniewinnić. (Wydaje się to pewną przesadą: zupełny brak kary powoduje czasem, że 
zabójcę gryzie sumienie i nawet popełnia samobójstwo; odcierpienie, choćby i symbolicznej, kary 
"oczyszcza" to sumienie i pozwala wrócić do równowagi; lewica nazywa to "re-socjalizacją").  

 

Jeśli natomiast przestępstwo było planowane, kara śmierci bezwzględnie może być - i powinna zostać 
zastosowana.  

 

Rozważymy to bardziej szczegółowo.  

 

3. Prawicę różni od Lewicy stosunek do człowieka. O ile Lewica traktuje człowieka jak małe dziecko - 
Prawica domaga się, by traktować go jako istotę dorosłą i odpowiedzialną. Lewica uwielbia urzędowo 
zmieniać lub ograniczać decyzje jednostki - Prawica pozostawia wiele swobody i dla decyzji ma 
szacunek.. Jeśli ktoś chce skoczyć z okna, zażywać narkotyki, zawrzeć niekorzystną dla siebie umowę 
- to jego sprawa, a nie władzy państwowej! Lewica, oczywiście, okna zasłania siatkami (jak w 
więzieniu, nawiasem. mówiąc...) narkotyków użycza pod kontrolą (narodowi socjaliści wręcz karzą za 
ich zażywanie), a umowę (nawet testament!) można próbować unieważnić jako "sprzeczną z interesem 
społecznym".  

 

Konsekwentnie Lewica ogranicza ludzi tysiącami przepisów utrudniających - jak krowie wejście w 
szkodę - zejście na złą drogę; Prawica puszcza ich na szeroką i głęboką wodę. I, równie 
konsekwentnie: Lewica nie karze ludzi zbyt surowo (czy można ukarać śmiercią krowę, nawet jeśli 
urwawszy się z postronka rozdeptała dziecko???) natomiast Prawica powiada: masz wolną wolę, jesteś 
odpowiedzialny więc za złe uczynki będziemy cię karali.  

 

Jeśli ktoś planuje mord, to wkalkulowuje również to, że za to grozi kara śmierci...  

 

...tu odwołam się do porównania. Przez las biegnie linia kolejowa. Kowalski wie, że w południe 
przejeżdża nią pociąg. Kładzie mimo to głowę na torach. Ok. 12 00 machina parowa przejeżdża po 
szynach i tę głowę mu ucina... Czy powiemy, że zawinił maszynista? albo budowniczy kolei? Nic: 
powiemy, że Kowalski chciał, by mu głowę cięto - i tyle.  

 

Nikt, poza Kowalskim, nie jest za to odpowiedzialny - nieprawda-ż?  

 

Dokładnie to samo jest z karą śmierci: Kowalski wie, że za morderstwo grozi kara śmierci? Wie! 
Mimo to z zimną krwią morduje. Rusza machina sprawiedliwości - i mu głowę obcina. Koniec 

background image

dyskusji: ani kat, ani sędzia, ani prokurator nie są temu winni... Prawica po prostu szanuje wolę 
mordercy: widać - tak samo, jak Kowalski - chciał, byśmy go powiesili; jego wola -jego wybór...  

 

Można powiedzieć, że morderca mógł liczyć, że go nie schwytają. .. Można! Kowalski też mógł 
liczyć, że dziś akurat pociąg nie przejedzie - albo, że maszynista zdoła go wyhamować... Ale nic z 
tego nie wynika.  

 

Co do lewicowych pomysłów typu: "To nie morderca jest winien, tylko społeczeństwo, które go tak 
ukształtowało" (pomysłów, które z wolnego człowieka robią właśnie krowę lub osła, za którego 
odpowiada właściciel) - to najlepszy odpór dał im przed stu laty pewien sędzia z Wirtembergii.  

 

Otóż w owych czasach, gdy lewicowe teoryjki stawały się już modne, stanął przed nim morderca. 
Człowiek bez sumienia i zahamowań: kradł od młodości, następnie rabował, gwałcił, mordował - dla 
zaspokojenia drobnych nawet zachcianek. Jego adwokat wywodził jednak, że wychował się on był w 
środowisku, które tolerowało, a nawet popierało przemoc, gwałt, rabunek i zabójstwa; tak więc - 
konkludował postępowy mecenas - to nie podsądny, lecz społeczeństwo winne jest (przynajmniej w 
dużej części) za czyny oskarżonego!!  

 

I oto w uzasadnieniu wyroku sędzia uznał całkowicie argumenty obrony!  

 

Jest prawdą - powiedział ów sędzia - że to społeczeństwo, w którym wzrastał oskarżony, jest winne 
temu, że popełniał on niecne czyny. Jednakże on, sędzia, wychowywany był w społeczeństwie, które 
surowo potępia kradzieże, rabunki, gwałty i mordy; tak więc to nie sędzia, lecz społeczeństwo jest 
winne, że oto właśnie wydał on wyrok śmierci!!  

 

To rozumowanie pokazuje, że argument Lewicy jest nie tyle fałszywy - ile w ogóle nie dotyczy 
sprawy. Oskarżonego skazujemy, by przykład odstraszył innych, by wyrównać moralną szalę win, by 
pozbyć się zagrożenia ze strony tego osobnika - a to, czy "społeczeństwo" ponosi też jakąś winę, jest 
bez najmniejszego znaczenia! Ta sprawa nie jest w ogóle przedmiotem procesu sądowego - bo to nie 
"społeczeństwo" zabiło, lecz skazany. Gdyby "społeczeństwo" rzuciło kamieniem i kogoś zabiło - to 
by znalazło się ono - a nie kamień! - przed obliczem sądu; gdybyśmy uniewinnili tego mordercę, to 
potraktowalibyśmy go właśnie jak martwy kamień - a nie jak istotę ludzką. Zwracam uwagę, że nie 
jest tu istotne, czy człowiek ma wolną wolę - czy nie; nasza etyka, reguły naszej cywilizacji nakazują 
traktować go jako istotę wolną wolą obdarzoną. I kropka. Czyniąc inaczej, ubliżamy (według naszych 
pojęć) jego człowieczeństwu. Jeśli ktoś uważa, że nie jest człowiekiem, tylko "cząstką kolektywu" - to 
niech jedzie do Chin. Choć ostatnio i tam etyka konfucjańska bierze znów górę nad rozumowaniem 
tzw. legistów (korekta: sic!).  

 

background image

Tu przeciwnicy kary śmierci usiłują zazwyczaj twierdzić, że istnienie kary śmierci nikogo nie 
odstrasza. O statystykach już pisałem. Teraz argumenty praktyczne.  

 

Sam parokrotnie siedziałem w więzieniu razem z przestępcami zawodowymi. Wiem więc z autopsji, 
że ludzie ci na ogół (nie wszyscy, zgoda!) znakomicie kalkulują...  

 

4. Tu mała dygresja o kalkulacjach.  

 

Przeciwnicy - nie tylko kary śmierci, ale i surowości kar, twierdzą, że surowość kar nie odstrasza; 
odstrasza za to ich nieuchronność.  

 

Zapewne w dużej mierze mają rację: nieuchronność jest też ważna...  

 

... ale, u licha, nie najważniejsza!  

 

By to udowodnić załóżmy, że za np. pobicie obowiązuje grzywna w wysokości, powiedzmy, jednego 
dolara. I koniec. Czy ma ktoś wątpliwości, że liczba pobić by mocno wzrosła - nawet, gdyby były 
wykrywalne w 100%?!!? Ba! Można rzec, że wykrywalne by były - bo raptownik robiłby sobie 
zdjęcie z nogą na powalonym przeciwniku, sam by szedł na policję, płacił tego dolara - i 
pokwitowaniem (wraz ze zdjęciem) przechwalałby się przed znajomymi!!  

 

Tym co odstrasza jest tzw. nadzieja matematyczna" na wyrok...  

 

"Nadzieja matematyczna" - to po prostu uciążliwość wyroku mnożona przez prawdopodobieństwo 
jego zafasowania. Jeśli bandzior ocenia, że szansa wpadki przy włamaniu wynosi 20%, a grozi mu za 
to 5 lat - to "nadzieja matematyczna" wynosi rok więzienia.  

 

Proszę zauważyć, że każdy zawodowiec doskonale wie - choćby z autopsji - iż szansa wpadki istnieje. 
I jakkolwiek nisko by ją w swym zadufaniu szacował, to dwa razy większy wyrok daje w efekcie dwa 
razy większy efekt odstraszający.  

 

Oczywiście, że trzeba radykalnie zwiększyć wykrywalność przestępstw; sęk w tym, że zrobić to jest 
bardzo trudno. Natomiast surowość wyroków (niekoniecznie poprzez lata więzienia!!) można 
zwiększyć natychmiast. Oczywiście: do pewnych granic. Z tych samych powodów, dla jakich nie 

background image

należy szafować karą śmierci za drobne przestępstwa, nie należy też szafować ciężkimi wyrokami za 
jeszcze drobniejsze!! We wszystkim trzeba znać miarę.  

 

5. Kalkulacja zawodowca wygląda tak: Nowak ma jutro wyjść z więzienia. Podchodzi doń Zieliński - 
kumpel po fachu - i powiada: "Stary, zrób mi po wyjściu to-i-to". A tamten na to: "Słuchaj: to ci 
zrobię, bo za to jest tylko dwójka; a tego nie, bo w razie czego przy******lą mi piątala".  

 

Czy ktoś ma wątpliwości, że przestępcy wkalkulowują karę w swoje postępowanie?  

 

Innymi słowy: dziś można wynająć mordercę za 20 milionów - bo w Polsce "obowiązuje moratorium" 
na wykonywanie kar śmierci. Gdyby zamordowanie człowieka karane było "czapą" bez większego 
gadania - wynajęcie mordercy kosztowałoby zapewne ze 100 milionów. Albo jeszcze drożej.  

 

Czułbym się więc wielokrotnie bardziej bezpieczny... I tyle.  

 

Tak nawiasem: więźniowie odczuwają paniczny lęk przed karą śmierci: jeśli są wierzący - boją się 
kary po śmierci; jeśli są niewierzący - jest to dla nich kres wszystkiego. I - uwaga: więźniowie niemal 
bez wyjątku są za utrzymaniem kary śmierci!!  

 

Dlaczego?  

 

O, to bardzo proste: nikt nie lubi siedzieć w jednej celi z mordercą...  

 

Gdyby, według recept PT Humanistów, znieść karę śmierci i zastąpić ją, powiedzmy, dożywociem, to 
w celi z pospolitym złodziejem, wysoko ceniącym swoje wyjątkowe zdolności (a tak: dobry złodziej 
to artysta w swoim zawodzie - i ceni się wysoko!!) siedziałby typ, który może go w nocy, ot tak, dla 
rozrywki - pokrajać i zjeść na surowo i nic mu zrobić nie można!  

 

Nie można - bo dożywocie jest karą najwyższą! Oczywiście, może on zamordować nie tylko współ-
więźnia - ale strażnika, policjanta, sędziego i adwokata; bo co mu kto zrobi? Najwyższa możliwa kara, 
to dwa tygodnie karceru...  

 

Żadne tłumaczenie, że "można mordercę zamknąć do klatki z pancernymi ścianami" - nic nie daje. 
Morderca musi jeść. Musi wydalać - a jeśli zatka się odpływ, to ktoś musi wejść do celi i naprawić 

background image

rury! A jeśli zachoruje -to mamy go nie leczyć?? Polecam tu film "Milczenie owiec"... A zresztą: z 
każdej klatki jest wyjście. W niektórych krajach zdarzają się rewolucje, trzęsienia ziemi i tym podobne 
wydarzenia.  

 

Pierwszymi zagrożonymi są współwięźniowie - i strażnicy.  

 

Na zakończenie tej partii rozważań: jako internowany wraz z podejrzanym towarzystwem 
"solidarnościowców" przekonałem się ze zdumieniem, że głoszone przeze mnie pod celą poglądy, że 
człowiek powinien być karany zgodnie z kodeksem, podzielają: internowani policjanci, strażnicy 
więzienni i przestępcy kryminalni; natomiast "soliduraki" uważały, jak jeden głupek, że w stosunku do 
przestępców należy być tolerancyjnym!!  

 

Sytuacja, w której złodziej twierdzi, że jak w kodeksie jest dwójka to on nie protestuje i chce 
odsiedzieć dwa lata - a przyszły kandydat. do władzy dowodzi, że temu złodziejowi dzieje się krzywda 
i społeczeństwo nie powinno go traktować tak okrutnie - byłaby humorystyczna... gdyby nic fakt, że ci 
niewydarzeni faceci istotnie dorwali się do władzy. Czego skutki widzimy na ulicach.  

 

6. Przeciwnicy kary śmierci twierdzą, że być może wysokość kary odstrasza - ale kara śmierci jest 
karą wyjątkową - i nie działa, tak samo, jak inne.  

 

Przeprowadzę teraz tzw. dowód nie wprost zwany fachowo reductio ad absurdum:  

 

Przypuśćmy przez chwilę, że przeciwnicy kary śmierci mają rację w obydwu punktach:  

 

1) kara śmierci jest karą straszną i wyjątkową;  

 

2) zamiana kary śmierci na inną nie powoduje zwiększenia liczby morderstw w społeczeństwie.  

 

W takim razie od dnia - powiedzmy - 1 kwietnia znosimy karę śmierci zastępując ją np. 25 latami 
wiezienia.  

 

Zgodnie z założeniem (2) liczba morderstw nie wzrosła. No to za trzy miesiące proponujemy 
zmniejszenie 25 lat więzienia - do 15. Skoro zamiana straszliwej i wyjątkowej kary śmierci na 25 nie 
spowodowała zwiększenia liczby mordów - to po cholerę stosować tak ostre środki?  

background image

 

A po dalszych trzech miesiącach zredukujemy te 15 lat do np. 7. Potem do dwóch. A potem do 
jednego dnia. Od czego liczba morderstw nie ma prawa wzrosnąć...  

 

Ostatnie zdanie jest z pewnością fałszywe. To zaś oznacza, że co najmniej jedno z założeń jest 
fałszywe.  

 

Fałszywe jest, oczywiście założenie (2). Nawet, gdybyśmy nie mieli statystyk, pokazujących, że kara 
śmierci odstrasza - to i tak udowodniliśmy niniejszym, że odstraszać musi...  

 

Jednak celem kary śmierci nie jest wyłącznie odstręczanie. Gdyby tak było - nie mielibyśmy prawa jej 
stosować. Co więcej: byłoby wówczas wszystko jedno, czy po morderstwie powiesimy mordercę -czy 
kogokolwiek innego...  

 

7. Kara śmierci ma przede wszystkim wymiar moralny. Morderca płaci cenę za swój - za swój!! - 
czyn. Mordercy w zasadzie, skłonni są to przyznać - jeśli w ogóle przyznają się do morderstwa. 
Najlepszym przykładem, jest Eligiusz Niewiadomski - morderca Gabryela Narutowicza - który przed 
sądem wręcz domagał się by go na śmierć skazano. Kryminaliści zazwyczaj przyznają to dopiero 
przed egzekucją - gdy już wiedzą, że nie mają szans na łaskę; przedtem walczą jeszcze o swoje nędzne 
życie.  

 

Przeciwnicy kary śmierci zapominają o tym, że każdemu trzeba wymierzyć - sprawiedliwość.  

 

Wyobraźmy sobie, że siedzę sobie na tarasie swojego domu. W sąsiednim domu w ogródku 
dziewczynka bawi się lalką. Nagle zza krzaków wyskakuje bandyta z tasakiem i unosi go w górę, by 
rozpłatać dziecku głowę.  

 

Powiedzmy, że żyjemy w wolnym kraju - i przypadkiem mam przy sobie pistolet. Chwytam, go, 
strzelam - i bandzior pada martwy. Rodzice dziecka mi dziękują - a ja nie mam żadnych wyrzutów 
sumienia - nieprawda-ż? A teraz wyobraźmy sobie, że w moim kraju nie wolno posiadać broni (lub też 
po prostu nie miałem jej pod ręką); bandyta rozpłatał dziewczynce głowę - i schwytała go policja.  

 

Czyż nie jest niesprawiedliwym, że bandyta, który tylko chciał zabić dziecko - karę śmierci poniósł - 
natomiast ten, który zamordował, odsiedzi tylko kilka lub kilkanaście lat w więzieniu (nawiasem 
pisząc: w Europie "dożywocie" oznacza średnio 7 lat więzienia).  

background image

 

Czyż nie byłoby niesprawiedliwe, że śmierć na miejscu ponoszą włamywacz, który nie zatrzymał się 
na powtórny okrzyk strażnika lub człowiek, który ucieka przed policją często z błahego powodu - 
natomiast morderca zabijający z zimną krwią - nie?  

 

Kara śmierci za najwyższe przewinienia - to po prostu przywrócenie naturalnego ładu w 
społeczeństwie - ładu zaburzonego przez mordercę przecież. Poczucie to jest tak silne, że w 
niektórych okresach zabijano nawet zwierzęta, jeśli przyczyniły się do śmierci człowieka!  

 

Tak - nawet zwierzęta, choć nie obdarzamy ich posiadaniem wolnej woli...  

 

8. Utrzymanie kary śmierci oznacza jednak nie tylko wyrównanie rachunków z mordercą - ale i 
ochronę nas wszystkich.  

 

Nie chodzi tylko o to, co jest oczywiste, że wykonanie kary śmierci oznacza, że przynajmniej ze 
strony tego bandyty nic nam nie grozi. Pamiętajmy, że w Indiach tygrysy zazwyczaj nie napadają na 
ludzi; gdy jednak trafi się tygrys-ludojad, natychmiast wyruszają nań łowy - bo skoro raz przełamał 
tabu, to może być groźny dla wszystkich. Z podobnych właśnie powodów w Europie zabijano i 
zwierzęta domowe, które (choćby przypadkiem) zabiły człowieka. To samo z mordercą: tabu 
zakazujące zabijania bliźnich jest bardzo silne - i dlatego ten, co raz je przełamał, staje się wielekroć 
groźniejszy od innych.  

 

Nie chodzi też tylko o to, że potencjalni mordercy zawahają się i oszczędzą potencjalne ofiary. To jest 
też, oczywiście, bardzo ważne. Ale nie tylko o to...  

 

Chroni nas to też przed fanatykami politycznymi (nie przed religijnymi!!); taki facet wierzy w 
nieuchronność Rewolucji Powszechnej - więc bez zmrużenia oka podkłada bombę pod dworzec 
wypełniony ludźmi; żadne ofiary nie są zbyt wielkie dla Rewolucji... a dożywocie? He-he-he: przecież 
za trzy lata płomień Rewolucji ogarnie kraj - a on nie tylko zostanie zwolniony z celi, ale jeszcze i 
ministrem zostanie. Najprawdopodobniej: ministrem policji...  

 

Czy do takiego przemówi inny - poza stryczkiem - argument?  

 

Są i inne, mniej znane argumenty. Wnikliwy polityk, Stanisław Michalkiewicz; podkreśla na przykład, 
że jeśli Polska zniesie karę śmierci, a np. Białoruś i Ukraina nie - to wtedy gangsterzy z tamtych 

background image

krajów będą ściągać odruchowo (lub świadomie) do Polski, jako do miejsca, w którym znacznie 
bezpieczniej prowadzi się najbardziej ryzykowne formy gangsteryzmu...  

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że dla gangstera perspektywa dożywocia (albo i 201lat) odsiadki jest też 
odstraszająca. Otóż, jak już wiemy - nie! Ale gdyby nawet była, to dochodzi jeszcze jeden ważny 
czynnik:  

 

Gdy w państwie nie obowiązuje kara śmierci, to zdecydowany szef gangu staje się znacznie silniejszy 
od szefa państwa - BO ON MOŻE DOWOLNEGO CZŁOWIEKA UKARAĆ ŚMIERCIĄ - A 
TAMTEN NIE!!  

 

Dlatego kraje, w których zniesie się karę śmierci, w sposób nieunikniony stają się prędzej lub później 
łupem rozmaitych mafii.  

 

Szef gangu może spokojnie oświadczyć ministrowi: "Zrób Pan to-i-to - bo jak nie, to zabiję Pana; albo 
Pana córkę" Jak wiemy z filmu "Ojciec chrzestny" dobrze jest jeszcze przed tym obciąć łeb 
ulubionemu koniowi ministra - i położyć mu ją na łóżku. Skutek - wyśmienity! Powiedzmy jednak, że 
ten, co obcinał koniowi łeb, zostanie schwytany - i skazany nawet na dożywocie. Co szkodzi szefowi 
gangu posłać następnego do naczelnika więzienia - z propozycją nie do odrzucenia: "Wypuść Pan 
mojego człowieka, bo jak nie..."  

 

A w razie potrzeby trzeciego lub czwartego. W razie oporu - można naczelnika usunąć - np. 
podkładając małą bombkę. Któryś kolejny naczelnik się załamie...  

 

W ten sposób bezkarne gangi opanują kraj - a ściślej biorąc: opanuje go najsilniejszy. I można się 
tylko modlić, by uczynił to jak najszybciej (ponownie wprowadzając karę śmierci, oczywiście!!) - 
zanim w ten cały rozgardiasz wkroczą obcy, by zaprowadzić swój porządek. Niestety: na ogół nie 
bywają to Rzymianie, tylko Hunowie...  

 

Nie są to tylko rozważania teoretyczne. Wydarzenia takie są w Polsce na porządku dziennym - gangi 
stały się ważnym czynnikiem politycznym.. Przerastają zresztą aparat państwowy do tego stopnia, że 
swoich ludzi nie wypuszczają z więzień siłą ani gwałtem: raczej przekupują sędziów, prokuratorów i 
polityków. Europa!!  

 

9. W Europie też jest to samo - acz jeszcze kilkanaście. lat temu panowały tam metody barbarzyńskie.  

 

background image

Najlepszym przykładem jest sprawa Baader-Meinhoff. Ulryka Meinhoff i Andrzej Baader byli 
przywódcami potężnej (kilkadziesiąt - ale znakomicie zorganizowanych i ideowych osób) Frakcji 
Czerwonej Armii. RAF mordowała i porywała ludzi, podkładała bomby - i po osiągnięciu niepokoju 
społecznego miała zamiar przejąć rządy w całej Republice Federalnej Niemiec.  

 

Pieniądze i broń brała od StaSi - i nigdy się nie dowiemy, czy nie wiedzieli o tym, że jeśli by udało im 
się rozwalić państwo federalne - to i tak przyjdą komuniści i ich rozwalą w pierwszej kolejności...  

 

Otóż policji udało się tę bandę złapać - prawie całkowicie. Tak czy owak ich proces odbył się w 
niesłychanie silnie strzeżonym budynku i dostali najwyższy wymiar kary - tj. dożywocie...  

 

Co zrobili pozostali na wolności członkowie RAF?  

 

Porwali samolot - i zagrozili zastrzeleniem wszystkich pasażerów, jeśli władze RAF nie wypuszczą 
ich koleżanek i kolegów...  

 

Mało kto pamięta, jak zareagowały władze RFN.  

 

Otóż na drugi dzień, dziwnym przypadkiem, wszyscy uwięzieni członkowie gangu Baader-Meinhoff - 
jeszcze poprzedniego dnia weseli, grający w ping-ponga, pełni nadziei na uwolnienie - "popełnili 
samobójstwo". Nawet pistolety skądś zdobyli...  

 

Praktycznie nikt w Niemczech nic miał i nie ma wątpliwości, że tych ludzi z zimną krwią 
zamordowano. I było to zasadne: gdyby tego nie zrobiono, RAF porywałaby dalsze samoloty (lub 
wpadłaby na lepsze pomysły - porwanie samolotu to był pomysł już ograny...) i byłyby setki i tysiące 
ofiar.  

 

I dlatego nikt ani wtedy, ani dziś nie żąda w Niemczech wykrycia sprawców tego mordu; nie pyta: kto 
wydał ten dramatyczny rozkaz?...  

 

Popełnili samobójstwo - i koniec.  

 

background image

Tak postąpiły, rządzone przez Lewicę, Niemcy. Ja, jako prawicowiec, kazałbym trzymać się prawa: 
niechby porwano jeszcze ze dwa samoloty, zgwałcono córkę naczelnika więzienia i wysadzono w 
powietrze dworzec - to by Niemcy wprowadziły karę śmierci.  

 

To znaczy: kara śmierci w Niemczech istnieje - bo przecież ją wykonano... Tyle że potajemnie - i bez 
wyroku sądowego.  

 

Czy nie lepiej, by po prostu figurowała w Kodeksie??!?  

 

10. W Polsce kara śmierci jest jeszcze w kodeksie karnym - acz Lewica usiłuje ją znieść. Boi się 
wprost - no, bo wybory - ale próbuje okrężnie. Np. gdy dzięki czujności posłów UPR nie przyjęto 
całego Protokołu Rady Europy, wyłączając z niego Paragraf 6 (właśnie o karze śmierci...) - próbuje się 
ją przemycić poprzez "pakiet ustaw europejskich" zawierający' "zakaz stosowania kar okrutnych i 
kaleczących". A czy-ż kara śmierci nie okalecza - w dodatku trwale? Póki co - walka trwa i musimy ją 
wygrać. Dla bezpieczeństwa nas - i naszych dzieci. Jak bowiem Mamy być bezpieczni od rabusiów, 
złodziei i gwałcicieli - gdy ci widzą, że nawet mordercy są praktycznie bezkarni??? No, to oni muszą 
być proporcjonalnie karani jeszcze mniej. I są!! I to jest konsekwentne i logiczne!! W tej walce 
Lewica (przypomnijmy, że amnestię w 1990 roku przyjęto na wniosek posła Jana-Marii Rokity z Unii 
Demokratycznej; na tym człowieku ciąży krew ludzi pomordowanych przez hordy zbirów 
powypuszczanych przedwcześnie z więzień - obecnie pałeczkę przejęły UP i część SLD) użyła jeszcze 
jednej broni. Nie zakazanej - bo... nie istniejącej.  

 

Nazywa się ona: "Moratorium na wykonywanie wyroków, śmierci". By zrozumieć, o co chodzi, 
zacytuję swój "List Otwarty do Ministra Sprawiedliwości:  

 

JE Jerzy Jaskiernia  

 

Ministerstwo Sprawiedliwości RP  

 

Wasza Ekscelencjo!  

 

Zgodzi się W. Ekscelencja zapewne, że na to, by tryumfowała sprawiedliwość, a Prawo było 
przestrzegane - przede wszystkim Prawa przestrzegać muszą urzędnicy państwowi.  

 

background image

Fundamentem ustroju sprawiedliwości jest wykonywanie wyroków wydawanych przez sądy. O ile 
wiem każdy obywatel RP nie tylko urzędnik jest zobowiązany do udzielenia pomocy przy egzekucji 
prawomocnych wyroków.  

 

Pragnąłbym więc- i proszę to traktować jako list otwarty - otrzymać od Ministerstwa Sprawiedliwości 
następujące informacje:  

 

1) Ile osób otrzymało od - powiedzmy - 6 lat prawomocne wyroki śmierci ? Proszę o nazwiska, 
numery akt - i krótką charakterystykę sprawy.  

 

2) W stosunku do ilu z tych przestępców (nazwiska) Prezydent Rzeczpospolitej skorzystał z prawa 
łaski.  

 

3) Co się dzieje z pozostałymi? Czy, jeśli przebywają w więzieniu, to korzystają z przepustek?  

 

4) Kto już poniósł - a jeśli nie poniósł, to ponieść powinien -konsekwencje karne za odmowę 
wykonania prawomocnego wyroku sądowego? Przypominam, że Art. 152 kk mówi: "Kto utrudnia lub 
udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej (-
-) podlega karze pozbawienia wolności do lat 5".  

 

5) Ponieważ wszędzie mówi się o rzekomym "moratorium" na wykonywanie wyroków śmierci - 
chciałbym dostać od W. Ekscelencji oficjalne stwierdzenie, czy taki "akt" istnieje- i jaki jest jego 
prawny status? Czy nic jest przypadkiem nielegalna zmowa niektórych osób dla podkopania podstaw 
wymiaru sprawiedliwości i - w konsekwencji - podstaw, Rzeczpospolitej?  

 

Przepraszam za formę, ale ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości publicznie domaga się większych 
uprawnień i środków do zwalczania przestępczości chciałbym wiedzieć, czy uczyniono wszystko, by 
przynajmniej w stosunku do złapanych przestępców wykonywane były prawomocne wyroki. 
Pozwalam sobie zauważyć, że jeśli państwo nie może karać "śmiercią przestępców" - a przestępcy 
mogą karać śmiercią i nas, swoich niesubordynowanych towarzyszy - to ZAWSZE MAFIE OKAŻĄ 
SIĘ SILNIEJSZE OD PAŃSTWA.  

 

Przy okazji chciałbym wnieść zażalenie na postanowienie (z art. 10-11 br.) Prokuratury Rejonowej w 
Gdańsku, która w spr. 5 Ds. 3/95 odmówiła wszczęcia postępowania wyjaśniającego, kto doprowadził 
do zwolnienia na przepustkę odsiadujących w więzieniu w Przeróbce mordercy i rabusia - który, 
korzystając z przepustki, wymordowali w Olsztynie rodzinę lekarza. Osłanianie przez podległą W. 
Ekscelencji prokuraturę ludzi, stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego (bo czymże 

background image

innym jest wypuszczenie na wolność morderców???) - to zaiste żałosny przyczynek do bezsilności 
Prawa w Polsce.  

W nadziei na rychłą odpowiedź,  

pozostaję z poważaniem,  

Janusz KORWIN-MIKKE  

 

Być może p. Minister coś na to, zanim dotrze ta broszura do Państwa, odpowie. Według mojej jednak 
opinii żadnego "moratorium" nie ma: jest przestępcza zmowa kilku osób na szczytach władzy osób, 
które nie dopuszczają do wykonywania legalnych wyroków wydanych przez sądy Rzeczypospolitej! 
Jak w tej sytuacji wygląda powaga sądów? Oraz podporządkowanie władzy wykonawczej władzy 
sądowniczej? Co z praworządnością??  

Warszawa, MCMXCV  

 

Zeskanował, ocerował Janusz Baczyński  

Korekta: Krzysztof Pawlak  

Broszura oryginalna wydana przez AGi, ul. Ratajczaka 18, 61-815 Poznań  

Wydanie pierwsze, 1995 


Document Outline