background image

DRUNVALO MELCHIZEDEK – THE MAYA OF ETERNAL TIME 

 
 
Kalendarz Majów jest najdokładniejszym kalendarzem na Ziemi, ludzkość  
zaś wciąż zadaje sobie pytanie: Jak to możliwe, że starożytny lud  
plemienny był tak dokładny? Dokładniejszy niż nowoczesny człowiek i jego  
technologie. Teraz ludzkość znów wraca do wiedzy Majów by zrozumieć  
znaczenie daty 21 grudnia 2012, która została wyróżniona w Kalendarzu  
Majów. A Majowie odpowiadają.  
Jakie inne źródło byłoby równie godne szacunku jak Prezydent Narodowej  
Rady Starszyzny Majów Gwatemali (the National Mayan Council of Elders of  
Guatemala)? Ten główny przywódca narodu Majów oraz Meksyku, Belize,  
Honduras i Gwatemali, reprezentuje wszystkie 440 plemion. Nazywa się Don  
Alejandro Cirilo Perez.  
Dziś przetłumaczę na język współczesnego świata co sami Majowie mają do  
powiedzenia na temat roku 2012. A jeśli gdzieś się pomylę, jestem pewien  
że Rada Majów zwróci nam uwagę. Ale upoważnili mnie bym przemówił.  
Majowie pragną was poinformować, że świat, który znacie, w którym  
żyjecie, nie jest tym, za co go uważacie. My, ludzie współcześni,  
uważamy, że świat jest trwały i realny, i że nic nie może tego zmienić.  
Jest niezmienny, będzie trwał wiecznie bez… z lub bez naszej  
obecności. Majowie pragną was powiadomić, że to nie jest prawda. Świat  
tak naprawdę składa się z obrazów, które mogą być kontrolowane przez  
świadomość, zwłaszcza świadomość, która łączy się bezpośrednio z ludzkim  
sercem.  
To nie jest normalny program robiony pod publikę. Jeśli tego szukacie,  
trafiliście w niewłaściwe miejsce.  
Za chwilę wkroczycie na ścieżkę rozumianą tylko przez świat starożytny.  
Świat współczesny prawie nie ma pojęcia co będziemy omawiać. I ogólnie  
mówiąc, on nawet nie wie, że coś takiego istnieje. A mimo to, ta ścieżka  
jest dokładnie tym, co wy, tworzący ten współczesny świat, potrzebujecie  
w tym momencie historii, ale najprawdopodobniej nawet o tym nie wiecie.  
Można powiedzieć, że ludzkość w tej chwili może być porównana do motyla  
na moment przed wydostaniem się z kokonu. Wszystko co znała zmieni się,  
a całkowicie nowy świat wyłoni się lada moment.  
Witam. Nazywam się Drunvalo Melchizedek. I pewnie zastanawiasz się  
dlaczego stoi przed Tobą biały człowiek upoważniony by mówić w imieniu  
Majów. Cóż, tu będzie trzeba trochę wyjaśnić, a aby tego dokonać będę  
musiał powiedzieć Ci trochę o moim życiu. A gdy to zrobię, myślę, że  
zrozumiesz dlaczego tu jestem.  
Jak u większości ludzi na Ziemi, gdy byłem młody, miałem trochę ponad 20  
lat… U niektórych następuje to znacznie wcześniej… Chcemy  
wiedzieć dlaczego jesteśmy tu, na Ziemi, i jaki jest cel życia. A także,  
czym są ta planeta, gwiazdy i słońca. Dlaczego tu jesteśmy? O co tak  
naprawdę chodzi? Cóż, tak mnie to zaintrygowało, że zacząłem szukać. A  
moim pierwszym miejscem poszukiwań był College. Poszedłem na studia i  
wybrałem fizykę i matematykę. Nie dlatego, że chciałem zostać fizykiem  
czy zarabiać duże pieniądze. To nie było moim celem. Pomyślałem, że  
fizycy i matematycy muszą wiedzieć czym są te gwiazdy i planety. I tak  
przez kolejne lata studiowałem, aż doszedłem do wniosku, że oni wcale  
nie wiedzą na ten temat więcej ode mnie.  
Wówczas przerzuciłem się z prawej półkuli na lewą i zacząłem studiować  
sztukę i historię sztuki, oraz malarstwo. Na studiowaniu tego spędziłem  
dwa kolejne lata i to naprawdę pomogło. Przebrnąłem przez 20 tys. lat  
historii sztuki, od epoki kamienia łupanego do czasów nowożytnych. I  
powoli zaczęło pojawiać się we mnie przeczucie, poprzez kobiecą stronę  
mojego mózgu, o co.. o co tak naprawdę chodzi w życiu. A nawet nie  
zbliżałem się do prawdziwej odpowiedzi.  
Czas mijał. A… w czasie gdy byłem w College’u postanowiłem  
także spróbować… zacząć studiować medytację. I robiłem to  
począwszy od hinduskiej. Zacząłem studiować mantry. Miałem hinduskiego  
Guru, który zaczął uczyć mnie tych rzeczy i podchodziłem do tego bardzo  
poważnie. Usiadłem i zacząłem to studiować.  
Cóż, pewnego dnia, gdy byłem w głębokiej medytacji, w pokoju w którym  
się znajdowałem miało miejsce pewne zjawisko. Coś, czego się nie  
spodziewałem. Nie prosiłem żeby to się stało, po prostu stało się.  
Pojawiły się dwie kule światła, mniej więcej takiej wielkości (pokazuje  
jak duże), przybyły razem. Podleciały do mnie, po obu moich stronach,  
tutaj, mniej więcej w takiej odległości (pokazuje). Były niezwykle  
jasne. Jedna miała piękny ultra-fioletowy kolor, druga była bardzo  
jaskrawo zielona. Nie wiedziałem co to. Dwie kule światła unoszące się w  

background image

moim pokoju. I wtedy w mojej głowie, telepatycznie, usłyszałem te słowa:  
"Nie jesteśmy czymś obcym. Jesteśmy tobą na innym poziomie egzystencji".  
Nie wiedziałem co to znaczy ale zapoczątkowało to moje poszukiwania  
egzystencjalne. Kule światła zaczęły prowadzić mnie przez życie.  
W czasie mojej pracy z tymi dwoma kulami światła zostałem poprowadzony  
przez nie do ponad 70 duchowych nauczycieli na całym świecie i  
próbowałem prawie wszystkich form duchowej medytacji na ziemi. Ale w tym  
samym czasie, te dwie kule światła zaprowadziły mnie do świata  
autochtonicznych plemion, bym mógł zrozumieć ich starożytne ścieżki.  
Wówczas te anioły.. lub kule światła.. właściwie to one uważają się za  
anioły… zaczęły wprowadzać mnie w ten starożytny świat. I tutaj  
właśnie pojawiają się Majowie.  
Zaprowadziły mnie do plemienia w Nowym Meksyku zwanego Taos, Taos  
Pueblo. Spędziłem z nimi 14 lat. Jednym z ich nauczycieli był człowiek o  
imieniu Tellus Goodmorning. On odszedł jakiś czas temu. Był głową  
Kościoła Peyote na całe Stany Zjednoczone. Przyjął mnie i zaczął  
nauczać, i wówczas inni członkowie Taos Pueblo również zaczęli mnie  
uczyć. Jednym z nich był sam Cacique, czyli… Cacique jest  
przywódcą duchowym plemienia Taos. Dawniej był też wodzem plemienia.  
Uczył mnie o kryształach i fetyszach, oraz jak można zrozumieć i  
zmieniać zewnętrzną rzeczywistość za pomocą kryształów i fetyszy. Fetysz  
jest kamieniem, który rzeźbi się tak, by nabrał określonego kształtu, i  
jeśli wiesz jak go używać możesz rzeczywiście zmienić swoje życie nie do  
poznania. I ja to widziałem. Widziałem jak to się działo. Nie mogę  
zaprzeczyć. I powoli, po 14 latach dali mi… przeszedłem starożytny  
trening, który mnie zmienił, przygotowując mnie na pójście w świat i  
rozpoczęcie pracy z innymi plemionami.  
Kule światła zaprowadziły mnie wówczas do tak zwanych Anasazi. Był to  
starożytny lud żyjący jeszcze przed pojawieniem się Indian Hopi i Siux,  
i Lacota, i Cheyenne, i wszystkich innych plemion. Byli dużo starsi.  
Odnalazłem ich w światach innych wymiarów i pracowałem z nimi przez  
pewien czas. I wtedy zaprowadzono mnie do Majów. I… I w 1985  
zostałem pokierowany by udać się do Jukatan i tam kontynuować naukę, i  
odprawiać tam ceremonie. Zostałem zaprowadzony do świątyń, do Uxmal,  
Labna, Cabah i Chichen Itza, do Tulum, i Kohunlich, i Palenque. A nawet  
do Gwatemali, do Tikal, i to była moja inicjacja. A… A Majowie  
obserwowali jak zaczynałem pracę na tym poziome. I po jakimś czasie,  
kilka lat później, poznałem człowieka zwanego Hunbatz Men, który jest  
szamanem Majów i ich kapłanem, i który ma powiązania z Grand Itza Mayan  
Council (Wielką Radą Itza Majów) z Jukatanu. I on zaczął uczyć mnie  
sposobu w jaki Majowie postrzegają świat, który okazał się 
inny, niż ten stosowany przez plemiona, do których przywykłem w  
Stanach Zjednoczonych. I poprosił mnie bym zaczął odprawiać z nim  
ceremonie. I przez wiele lat ja.. my odprawialiśmy ceremonie z setkami  
plemion. Przybywały z całej Ameryki Południowej. A później… eem..  
Około 2003 roku Hunbatz Men zaprosił mnie do siebie i zaczęliśmy  
odprawiać ceremonie dużo głębsze, angażujące plemiona z całego świata. I  
tam zacząłem rozumieć ich ceremonie i co one oznaczały, ponieważ do tej  
pory nie rozumiałem co tak naprawdę znaczy ceremonia. Jednakże dopiero  
niedawno, w 2007 roku, przyszedł do mnie Prezydent całego narodu Majów..  
ale o tym porozmawiamy niedługo.  

 
ROZWIJAJĄCA SIĘ ŚWIADOMOŚĆ  

 
Wiemy, że ludzka świadomość się rozwija. Nauka odnotowywała tą ewolucję  
na przestrzeni długich okresów czasu i jest jej bardziej niż świadoma.  
Encyclopedia Britannica… dokonała niedawno odkrycia. Wydaje mi  
się, że stało się to około późnych lat 80. Odkryto, że jeśli weźmiemy  
pod uwagę całą wiedzę jaką cała ludzkość zdobyła od początku naszej  
cywilizacji, czyli od czasów sumeryjskich jakieś 6 tysięcy lat temu, aż  
do roku 1900. Jest to tyle danych, nazywając to terminologią  
komputerową, jest to tyle danych, które przyswoiliśmy.. To ogromny okres  
czasu – 6 tysięcy lat. Powoli zaczęliśmy się rozwijać i  
odkrywaliśmy wiele nowych rzeczy. I nagle twórcy tej encyklopedii  
zauważyli, że od roku 1900 do 1950 przyswoiliśmy tyle samo nowej wiedzy  
co przez ostatnie 6 tysięcy lat. To niesamowite. W 50 lat odkryliśmy  
tyle samo co wcześniej w ciągu 6 tysięcy lat? Wyobrażasz to sobie? I  
wówczas okazało się, że od… to są daty w przybliżeniu, nie są  
dokładne… że od około 1950 do około 1970 znów zdobyliśmy taka samą  
ilość wiedzy jak w ciągu 6 tysięcy lat. I zamiast zrobić to w 50 lat,  
zrobiliśmy to w 20. Następnie od 1970 do około 1980 znów nauczyliśmy się  

background image

tyle samo co w 6 tysięcy lat. I to wciąż przyspieszało, tak więc około  
1986 znów podwoiliśmy tą wiedzę. I tak to było, aż nagle doszliśmy do  
momentu, w którym NASA nie była nawet w stanie umieścić tych wszystkich  
szybko napływających informacji w swoich komputerach. Byli około 8 czy 9  
lat do tyłu, nie będąc w stanie nawet zapisać tych danych. Musieli  
poczekać aż sprzęt komputerowy i oprogramowanie będą na takim samym  
poziomie jak ludzka zdolność przyswajania informacji. W tym momencie  
znaleźliśmy się na krzywej biegnącej pionowo w górę. Odkrywamy i uczymy  
się tyle ile nauczyliśmy się… nie wiem w jakim czasie dokładnie,  
ale w przybliżeniu w ciągu jednego miesiąca przyswajamy tyle informacji  
ile udało nam się przyswoić w ciągu 6 tysięcy lat. To wydaje się  
niemożliwe ale jeśli sprawdzicie okaże się prawdą. Więc oznacza to, że  
mamy do czynienia z matematyczną krzywą. Powoli ewoluowaliśmy stając się  
mądrzejsi i mądrzejsi, i mądrzejsi, i nagle gdy zaczęliśmy zbliżać się  
do czasów współczesnych zaczęliśmy wspinać się w górę tej krzywej i  
teraz jest to krzywa biegnąca pionowo w górę. Majowie twierdzą, że lada  
moment nastąpi w nas zmiana świadomości. Zmiana ogromnej… Nie wiem  
nawet jak to ująć za pomocą słów, ale… to jest… lada moment  
staniemy się czymś zupełnie nowym. Nowym gatunkiem. Będziemy postrzegać  
rzeczywistość w całkowicie nowy sposób. I o tej właśnie zmianie  
świadomości jest ten program. Oczywiście będziemy mówić o wielu innych  
rzeczach ale ta zmiana jest podstawą tego wszystkiego.  
Gdy spojrzymy w przeszłość na kultury starożytne oczywistym się staje,  
że my, ludzie, jesteśmy zupełnie inni niż powiedzmy 2000 lat temu. To  
oczywiste. Nie tylko dzięki naszym nowoczesnym techno-zabawkom ale także  
sposób w jaki postrzegamy rzeczywistość, która nas otacza jest inny;  
nasze pojęcie o tym, czym jest rzeczywistość oraz za kogo uważamy samych  
siebie w tej rzeczywistości. Majowie jednak twierdzą, że ewolucja  
ludzkiej świadomości jest skoordynowana z cyklami czasu. Podobnie jak  
rozwija się DNA gdy napotyka odpowiednie chromosomy. Mówią też, że w tej  
chwili zbliżamy się do konkretnego punktu w czasie, w którym ewolucja  
ludzkości niesamowicie przyspiesza i następuje przeskok na nowy poziom  
świadomości. Stajemy się czymś wspanialszym niż to, co dziś nazywamy  
człowiekiem. W tym rozumieniu powrócimy jeszcze do tego, co Majowie mają  
do powiedzenia na temat: czym się staniemy. I do tego także będziemy  
ciągle się odwoływać mówiąc o zmieniającej się ludzkiej świadomości.  
Więc po prostu to zrozum, gdyż zamierzam cały czas do tego wracać.  
 

CEREMONIA  

 
Nie możemy tak naprawdę zrozumieć co Majowie mają do powiedzenia na  
temat ich przepowiedni bez zrozumienia sposobu w jaki świat starożytny  
postrzegał ceremonię. To jest kolejny poziom, musimy właściwie wejść w  
umysł Majów. Ceremonia w świecie starożytnym znaczyła znacznie więcej  
niż my, żyjący w nowoczesnym świecie, potrafimy pojąć czy nawet  
zaczynamy rozumieć. Wydaje nam się, że nauka i logika są podstawą tego  
nowego świata, w którym żyjemy. Zdecydowanie wierzymy, że jesteśmy lepsi  
od tego co było przed nami, oraz że technologia ostatecznie uczyni nasze  
życie lepszym i bardziej wartościowym. Ale jeśli myślicie, że  
technologia uratuje was przed tym, co Matka Ziemia przygotowała dla  
ludzkości, jeśli Majowie mają rację, wówczas bardzo się zdziwicie. Jak  
powiedzieliśmy na początku: życie nie jest tym, czym wam się wydaje.  
Nawet sanskryckie Wedy napisane ponad 6000 lat temu mówią o czasach, w  
których teraz żyjemy. Mówią o tym jak odkrywamy elektryczność i  
magnetyzm. Oraz, że my… oraz o tym jak nauczymy się latać w  
metalowych pudełkach (to właściwie jest cytat). I wówczas, jednego dnia,  
Wedy mówią, że odrzucimy to wszystko. Mniej więcej tak jak dziecko, gdy  
dorasta odrzuca swoje pluszowe misie i sięga po coś wznioślejszego.  
Zrobimy dokładnie to samo. Z punktu widzenia Majów wysoka technologia  
nie jest oznaką zaawansowanej cywilizacji. Jest ona oznaką cywilizacji,  
która niedługo będzie zaawansowana. Po co ludziom technologia, gdy  
odkryją, że ludzka świadomość i ludzkie ciało jest w stanie robić  
wszystko to, co teraz robi technologia i dużo, dużo więcej? Oto, co  
według Majów niedługo zrozumiemy. Przede wszystkim Majowie postrzegają  
Ziemię jako żywą istotę, świadomą wszystkiego co dzieje się na jej  
ciele-powierzchni. Ponad to, uważają, że wszystko, co istnieje w  
niebiosach, to także żywe istoty, które oddziaływają na siebie  
wzajemnie. My tak nie uważamy. My postrzegamy Ziemię jako skałę.  
Ceremonia jest sposobem bezpośredniej komunikacji oraz żywą więzią z  
Wielkim Duchem, Matką Ziemią, Ojcem Niebem i wszelkim życiem. Dzięki  
światu starożytnemu rozumiemy, że zanim jakakolwiek zmiana w ludzkim  

background image

świecie może mieć miejsce na Ziemi najpierw musi zostać odprawiona  
ceremonia. Ceremonia jest tym, co łączy nasze serca z sercem Ziemi,  
sercem Słońca, sercem wszechświata oraz wszystkim co istnieje i  
wszystkimi istniejącymi istotami. Gdy świat starożytny odprawia  
ceremonię wkracza do świętego świata wiecznych możliwości. Majowie  
przewidzieli, że im bliżej będziemy roku 2012 ludzkość ogarnie chaos na  
bardzo głębokim poziomie. Ale nie macie powodu do obaw – to nie  
koniec, to dopiero początek, co niedługo zrozumiecie. Czy jest to koniec  
jakiegoś cyklu? Czy jest to początek nowego cyklu wspaniałego piękna i  
nadzieji? Oto czego jeszcze musimy się dowiedzieć. Ale jeśli skupimy się  
na końcówce tego cyklu, gdy spojrzymy za siebie i dookoła siebie  
zauważamy, że wszystko w czasach współczesnych, teraz, zaczyna się  
degenerować i rozpadać na ogromnych i podstawowych poziomach, dokładnie  
tak, jak przewidzieli Majowie. Na przykład globalne ocieplenie klimatu i  
świat szybko zbliżający się do prawdopodobnej epoki lodowcowej, która  
zniszczy większość życia na Ziemi.  
To bardzo ważna sprawa. Światowy system finansowy znajdujący się na  
skraju upadku, z którym zmaga się cały świat. Choroby występujące  
globalnie, takie jak AIDS lub wirus ptasiej grypy oraz wiele innych  
śmiertelnych chorób, pandemie zagrażające światu. A także około 46 wojen  
trwających w tej właśnie chwili na całym świecie, nie tylko w Iraku i  
Iranie… przepraszam… Iraku i Afganistanie. Jest więcej wojen  
trwających na całym świecie. I ponad 2 miliardy ludzi żyjących za mniej  
niż dwa dolary dziennie. Oraz 25 tysięcy dzieci umierających z głodu  
każdego dnia. A także liczebność populacji ludzkiej zmierzająca do  
zniszczenia wszelkiego życia na Ziemi po prostu dlatego, że istniejemy.  
Mógłbym kontynuować ale Twoje serce doskonale wie o co mi chodzi. Czasy,  
w których żyjemy są co najmniej niepewne dla naszej drogiej planety i  
dla całego życia na niej występującego. Według Majów cały ten chaos  
został przewidziany już dawno temu ponieważ zbliżamy się do końca bardzo  
długiego cyklu czasu, a gdy taki cykl się kończy ten chaos zawsze ma  
miejsce. Jest to część cyklu życia. To naturalne. Ale Majowie  
przewidują, że ten chaos, którego teraz doświadczamy, to dopiero  
początek. Że coś o wiele ważniejszego niż to, co teraz przeżywamy,  
wydarzy się na Ziemi.  
Zrozum proszę, że przepowiednie, które zostaną ujawnione nie są tylko  
wymysłami przewidzianymi przez Kalendarz Majów, gdyż to, co mam Ci  
wyjawić jest wspierane przez współczesną naukę, co niedługo pokażemy.  
Gdy zrozumiesz sytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy nadejdzie czas  
by dowiedzieć się co nadchodzi i przygotować się wewnętrznie. Nie jest  
to odpowiednia pora by żyć dalej jakby wszystko było w porządku, gdyż  
tak nie jest, a normalność, taka jaką znamy, jeśli Majowie mają rację,  
nigdy już nie powróci. To, co zastąpi tą normalną rzeczywistość jest  
wiele, wiele wspanialsze. Więc, czy jest to koniec współczesnej  
cywilizacji, w co wielu ludzi uwierzyło po przestudiowaniu Kalendarza  
Majów, który przepowiada ogromne zmiany na Ziemi w 2012? Oto właśnie co  
głowa narodu Majów, Don Alejandro, chce byś zrozumiał. Tak, według Majów  
najprawdopodobniej pojawią się zmiany na Ziemi, ale także coś innego, o  
wiele ważniejszego, niesamowicie pięknego i pozytywnego, o czym nikt nie  
mówi a większość nauk jest tego nieświadoma. I to właśnie jest ten  
drugi, pozytywny aspekt, którego Majowie i ja chcemy byś był świadomy.  
 

WIECZNY SEKRET  

 
Czy ten koniec cyklu będzie katastrofą czy błogosławieństwem dla całej  
ludzkości, będzie to zależało od rodzaju ludzkiego, co zostało mi  
wytłumaczone nie tylko przez Majów ale i przez wiele innych plemion. W  
czasach takich jak te, gdy ewidentnie przekładana jest karta w dziejach  
historii a cywilizacja przechodzi kryzys, wszystko zależy od tego, jak  
ludzkość zasymiluje całe swoje zdobyte doświadczenie, wiedzę i mądrość  
ze świadomością, która poprowadzi nas w przyszłość. Jeśli to przyszłe  
doświadczenie będzie zrównoważone, wówczas przeżyjemy. Jeśli nie będzie,  
wówczas podążymy drogą dinozaurów, które wyginęły. Wszystko zależy od  
nas. Teraz mamy moc zmienić naszą przyszłość. W zasadzie to "tu i teraz"  
jest jedynym miejscem i czasem, gdy możemy dokonać tej zmiany.  
Mówiliśmy już o tej wyższej świadomości, o której wspominają Majowie, i  
łączy się z tym bardzo ważne zastrzeżenie… czy w zasadzie  
sekret… o tym jak... o "zapalniku", który uruchamia to wszystko. I  
mógłbym zawrzeć to w jednym zdaniu, choć gdy je wypowiadam ludzie go nie  
rozumieją, ale i tak je powiem i wtedy… wtedy wrócę do tego i  
wytłumaczę dokładniej chwilę później. Ale sekret jak osiągniemy ten  

background image

przeskok świadomości… ma to wiele wspólnego z tym, że ludzka  
świadomość łącząc świadomość świata starożytnego ze świadomością  
współczesnego świata tworzy nową i bardziej rozwiniętą świadomość dla  
obydwu światów. To znaczy… najprościej mówiąc, żyjemy w dwóch  
światach, które są od siebie oddzielone, w świecie starożytnym i świecie  
współczesnym, i żyjemy obok siebie, ale w tym samym czasie te obydwa  
światy potrzebują siebie nawzajem, potrzebują zrozumieć siebie nawzajem  
i przyswoić sobie swoją wzajemną wiedzę i mądrość, lub żaden z tych  
dwóch światów nie będzie w stanie wznieść się do wyższej świadomości. To  
wymaga współpracy. Świat starożytny jest gotowy wznieść się już teraz.  
Większość plemion z całego świata znajduje się w odpowiednim miejscu.  
Ale świat współczesny wciąż jeszcze nie pojął, że potrzebuje swoich  
przodków, czyli świata starożytnego. Dlaczego nasi przodkowie są ważni  
dla naszego przetrwania? I co więcej, dlaczego nasze przetrwanie jest  
ważne dla naszych przodków?  
W tym nowoczesnym świecie większość z nas żyje w sztucznej  
rzeczywistości, a przez "sztuczną" mam na myśli to: odseparowani od  
natury w naszych domach, samochodach, z technologią chroniącą nas przed  
światem zewnętrznym i siłami przyrody. I dzięki naszej dumie z osiągnięć  
technologicznych nie możemy sobie wyobrazić dlaczego osoba  
autochtoniczna, o bosych stopach i ledwie będąca w stanie się wykarmić,  
mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na współczesny świat, poza tym, że jest  
dla niego kłopotem. Więc pozwól, że wytłumaczę dlaczego Majowie i inne  
plemiona są tak ważne dla samego istnienia ludzkości. I jeśli pozwolisz  
temu zrozumieniu zakiełkować w sobie wówczas pójdziemy dalej do ukrytego  
świata Majów, gdzie zaczną oni odkrywać przed nami swój sposób życia i  
wiedzę.  
 

NATURA JAKO OBRAZ ROZSZERZAJĄCEJ SIĘ ŚWIADOMOŚCI  

 
Patrząc na naturę i wszechświat widzimy, że ludzkie ciało i wszystkie  
znane formy życia, włącznie z planetami, słońcami i wszystkimi ich  
powiązaniami z zewnętrzną rzeczywistością, zawierają serię liczb zwaną  
ciągiem Fibonacciego. Nasze ludzkie ciało właściwie zawiera te liczby w  
miliardach miejsc, gdyż są w każdej komórce, nie wspominając, że także w  
przeważającej większości proporcji naszego ciała.  
Teraz, by dokładnie zrozumieć dlaczego niezbędnym jest by świat  
starożytny połączył się z współczesnym, byśmy połączyli naszą wiedzę i  
mądrość, opowiem o świętej geometrii. Zamierzam użyć jej by wytłumaczyć  
Ci dlaczego tak jest. Cóż, złotym środkiem jest proporcja. Można wziąć  
jakąkolwiek linię, nie ważne jak długą, i przeciąć ją w magicznym  
miejscu, które stanowi złoty środek. Jedna część tej linii będzie równa  
1, jeśli ją zmierzycie, a druga będzie równa 1.6180339, który to numer  
dąży do nieskończoności, nigdy się nie kończy. Więc cóż… jest to  
proporcja. I możesz znaleźć tą proporcję nie tylko w planetach,  
gwiazdach, słońcach i księżycach, możesz ją znaleźć w swoim własnym  
ciele. Jeśli na przykład weźmiesz swoją dłoń i spojrzysz na stawy, na  
kości, jeśli porównasz tą długość [górna kostka palca – paliczek  
dalszy] z tą długością, o tutaj [środkowa kostka palca – paliczek  
środkowy] pojawia się liczba phi: 1.6180339. Jeśli następnie weźmiesz tę  
kość [środkowa kostka palca – paliczek środkowy] i porównasz ją z  
tą kością [wewnętrzna kostka palca – paliczek bliższy] znów  
pojawia się liczba phi, i ta kość z tą kością… możesz to zrobić z  
całą swoją dłonią. Możesz to zrobić ze swoimi stopami. Jeśli weźmiesz  
pod uwagę tą oto dłoń i porównasz jej długość do..do Twojej kości  
przedramienia to dostaniesz złoty środek. Jeśli weźmiesz tą [kość  
przedramienia] i tą tutaj [kość ramienną] znów pojawia się złoty środek.  
Weź swoją stopę i porównaj z tą tutaj [łydką] i znów to samo. W całym  
swoim ciele możesz zaleźć złoty środek w dosłownie miliardach miejsc,  
ponieważ każda jedna komórka Twego ciała ma go w sobie. I tym sposobem  
dochodzimy do wniosku, że złoty środek jest bardzo ważny dla całego  
stworzenia. Jest to najprawdopodobniej jedna z najważniejszych proporcji  
w matematyce, jeśli reszta w ogóle ma znaczenie. I… Ale życie, Ty  
i ja, nie wiemy jak to zrobić, nie wiemy jak stworzyć złoty środek, i  
szczerze mówiąc nie wierzę, że coś takiego jak złoty środek tak naprawdę  
istnieje we wszechświecie. To tylko pomysł, idealna proporcja, ale tak  
naprawdę nie istniejąca nigdzie. Życie nie wie jak używać liczb, które nigdy się  
nie kończą. Wie jak używać liczb całkowitych, jak 1, 2, 3, 4 czy 5. Wie  
jak używać tych ale nie ma pojęcia jak używać tamtych wcześniejszych.  
Więc wykombinowało sobie taką niesamowitą rzecz, którą ten człowiek,  
Fibonacci, odkrył dawno temu… Jeśli przyjrzysz się temu ciągowi  

background image

liczb, ciągowi Fibonacciego, zaczyna się on od 0 i następnie zmierza do  
1, później znów do 1, później 2, później 3, później 5, później 8,  
później 13, później 21, następnie 34, później 55, później 89, potem 144  
i tak dalej. I to jest ciąg, który dąży do nieskończoności. Jeśli się mu  
przyjrzysz zauważysz, że jeśli dodasz 1 do 1 otrzymasz 2, 1 do 2  
otrzymasz 3, 2 do 3 otrzymasz 5, 3 i 5 otrzymasz 8. To całkiem proste.  
Po prostu dodajesz przedostatnią cyfrę do ostatniej i dostajesz kolejną.  
Ale jeśli podzielisz te liczby, jeśli podzielisz 1 przez 1 otrzymasz 1,  
i ta liczba jest mniejsza od proporcji złotego środka. Jeśli podzielisz  
1 przez 2 otrzymasz 2, która to jest większa niż ta proporcja, ale jest  
jej bliższa.  
 
0  
Życie szukające liczby 1.6180339...  
1  
 
 
1  
1 / 1 = 1  
mniejsza  
2  
2 / 1 = 2  
większa  
3  
3 / 2 = 1.5  
mniejsza  
5  
5 / 3 = 1.6666667  
większa  
8  
8 / 5 = 1.6  
mniejsza  
13  
13 / 8 = 1.625  
większa  
21  
21 / 13 = 1.6153846  
mniejsza  
34  
34 / 21 = 1.6190476  
większa  
55  
55 / 34 = 1.6176471  
mniejsza  
 
Następnie, gdy podzielisz 2 przez 3 otrzymasz 1.5, która jest bliższa  
tej liczbie ale jest też mniejsza. Gdy podzielisz 5 przez 3 otrzymasz  
1.6666667, która jest większa i jeśli się przyjrzysz okazuje się, że  
dalej będziemy otrzymywać liczby mniejsze i większe i mniejsze i większe  
i mniejsze i większe… a wynik będzie coraz bliższy i bliższy i  
bliższy i bliższy złotemu środkowi. Do momentu dzielenia 55 przez 34  
otrzymujemy już 1.6176471, która jest bardzo bliska.  
Teraz, gdybym mógł zobaczyć obraz muszli łodzika (łac. Nautilus).. Oto  
muszla łodzika, została przecięta na pół.  
 
I widzimy tutaj, że te komory na początku [od wewnątrz] wyglądają na  
popsute i bardzo dziwne, ponieważ to jest 1 i następnie 1, następnie 2,  
następnie 3, następnie 5, następnie 8, potem 13, 21, 34, 55, 89, one się  
rozwijają i im dalej od środka coraz bardziej i bardziej zbliżają się do  
złotego środka. Możesz to zobaczyć na własne oczy właśnie w tej muszli.  
I oto właśnie co życie robi by obejść fakt, że nie potrafi używać tej  
skomplikowanej liczby, za to radzi sobie z liczbami całkowitymi, jak 1,  
2 lub 3. Stosuje je nie tylko w naszych ciałach… we wszystkim. We  
wszystkich żywych formach na Ziemi, bez różnicy czym są, bez różnicy  
skąd się wzięły, nawet jeśli z innego świata. W taki właśnie sposób się  
to rozwija. O.K. Pamiętajmy o temacie naszej rozmowy – dlaczego  
świat starożytny i współczesny potrzebują siebie nawzajem by przetrwać  
to, o czym mówią Majowie. Ta roślinka może nareszcie pomóc nam dotrzeć  
do miejsca, w którym to wyjaśnię.  
 
Nazywa się ona krwawnik kichawiec. Jest to dziwna roślina, która rośnie  
dokładnie według ciągu Fibonacciego. Gdy wyrasta z ziemi ma 1 listek,  

background image

potem jeszcze 1, następnie wypuszcza 2 listki, potem 5, potem 8 liści, i  
w końcu 13 kwiatków. Oczywistym jest, że to ciąg Fibonacciego. Moje  
pytanie do Ciebie brzmi: skąd ta roślina mając 5 liści wie, że teraz ma  
wypuścić 8? Dlaczego nie 10 lub 12, lub jeszcze inną ilość? Skąd ona to  
wie? A wie to dlatego, że patrzy na swoją przeszłość, czyli 3 i wie, że  
jeśli doda swoją przeszłość do teraźniejszości dowie się jaka jest  
przyszłość. Wie doskonale, że jest to 8 i to właśnie jest sytuacja, w  
której obecnie znajduje się ludzkość. To tak jakby.. świat współczesny  
jest niczym 5 w chwili obecnej i nie wie dokąd zmierza. Jest całkowicie  
odłączony od swojej przeszłości. A gdy połączy się ze swoją  
przeszłością, co niedługo wydarzy się na Ziemi, gdy w końcu ponownie  
połączy się ze swoją przeszłością przypomni sobie starożytny świat. A  
gdy ten starożytny świat doda do współczesnego będzie wiedział dokąd  
dokładnie powinien zmierzać. Musimy wiedzieć jak rozwinie się nasza  
świadomość, ale nie dowiemy się tego bez pomocy świata starożytnego.  
Jest to niezbędne, nie opcjonalne. Musimy. A świat starożytny jest  
doskonale przygotowany, oni są gotowi. Wiedzą, że nas potrzebują tylko  
my nie wiemy, że potrzebujemy ich.  
 

MAJOWIE WSZECHCZASÓW  

 
Mayowie od zawsze przechowują wiedzę na temat czasu, wszech-czasu, a  
zwłaszcza tej daty, 21 grudnia 2012, która stała się tajemnicą, do  
której tęsknią nasze współczesne serca. Tęsknią za lepszym zrozumieniem  
naszego istnienia. Wiemy, że ta data jest ważna ale większość z nas nie  
ma pojęcia co ona tak naprawdę oznacza. Więc by lepiej naświetlić tę  
datę, byś mógł zrozumieć całość przepowiedni, będziemy musieli  
powiedzieć również o innych tematach, takich jak precesja osi Ziemi oraz  
innych cyklach czasu. Wyjaśnimy te pojęcia we właściwym czasie gdyż są  
one wszystkie ze sobą połączone. Jeśli przepowiednie Majów są prawdziwe,  
a współczesna nauka potwierdza ich prawdziwość – naprawdę je  
popiera – to, co ma się wydarzyć jest pewnego rodzaju zmianą ról,  
w której niedaleka przyszłość ma pokazać nie mniej niż całkowitą  
przemianę planety i ludzkiej świadomości.  
Czy jest tam ktoś, kto się tym przejął? Majowie mają taką nadzieję. Gdy  
uczeni z całego świata studiowali wiedzę i Kalendarz Majów, doszli  
głównie do wniosku, że rok 2012 jest rokiem zagłady ludzkości. Ale gdy  
przyjrzeć się w całości temu poglądowi z perspektywy żyjących Majów,  
byłoby bardziej odpowiednim nazwać ten rok narodzinami nowej ludzkości,  
a nawet wyraźniej, narodzinami nowej świadomości. Ale ta część  
przepowiedni została całkowicie przeoczona przez współczesny świat. I  
zamiast pisać kolejną część "Świetlistego Węża" poprzez ten program  
internetowy chcę puścić tę informację w świat tak szybko jak to tylko  
możliwe. Napisanie książki zajmuje wiele miesięcy, a jej wydanie kolejne  
9 do 12 miesięcy, no i kolejny rok lub półtora wydanie jej w różnych  
językach. To zdecydowanie za długo trwa. Ten program dociera do ciebie  
teraz. Ale kto wie, może i tak napiszę kolejną część.  
 

MAJOWIE  

 
Rozdział ten zaczniemy poprzez ponowne stwierdzenie faktu, że Kalendarz  
Majów jest najdokładniejszym kalendarzem na Ziemi. Ta nadzwyczajna  
dokładność zadziwia naukowców na całym świecie, i częściowo dzięki tej  
właśnie dokładności setki milionów ludzi szukają u starszyzny Majów  
wytłumaczenia owej daty w roku 2012, a świat uważa się za część  
przepowiedni. Co więcej, na całym świecie można usłyszeć, że tego  
właśnie dnia, 21 grudnia 2012, będą miały miejsce światowe kataklizmy i  
świat się skończy.  
NARODOWA RADA STARSZYZNY MAJÓW GWATEMALI  
Abyś mógł poznać źródło tego, co mam zamiar niedługo powiedzieć postaram  
się krótko wytłumaczyć czym jest Narodowa Rada Starszyzny Majów  
Gwatemali (the National Mayan Council of Elders of Guatemala). W  
Meksyku, Belize, Honduras i Gwatemali żyje 440 plemion i każde z nich  
posiada jedną osobę wybraną ze starszyzny. Tych 440 członków starszyzny  
tworzy Radę Starszyzny Majów rezydującą w Gwatemali. Następnie z całej  
Rady wybierany jest jeden z członków by przewodził całej Radzie i ludowi  
Majów. I to właśnie jest Don Alejandro Cirilo. Jest on szamanem Majów w  
trzydziestym pokoleniu. Don Alejandro wie prawdopodobnie więcej na temat  
ludu Majów oraz jego kultury niż ktokolwiek na Ziemi. W gwoli  
dokładności, istnieją także inne Rady Majów, jak na przykład Grand Itza  
Mayan Council, o której mówiłem wcześniej, powiązana z Hunbatz Menem,  

background image

który także jest kapłanem i szamanem Majów, jednakże żyjącym w Meksyku i  
na terenie nizinnym. Ta Rada jest kolejną podstawową radą reprezentującą  
głównie Majów meksykańskich. Ja także pracowałem z nimi odprawiając  
ceremonie przez wiele lat, o czym mówiłem już wcześniej. A praca, którą  
oni wykonują także jest bardzo istotna dla świata. Istnieją także  
mniejsze rady, które znajdują się w Belize, w Honduras i innych  
miejscach będących głównie lokalnymi i zbierającymi   
ludy, które są zazwyczaj bardziej oddalone.  
 

OPOWIEŚĆ ZE ŚWIATA STAROŻYTNEGO 

 
Tłumaczenie tego, o czym cały czas mówię zacznę od historii, którą  
przekazali mi Majowie abym mógł przekazać ją tobie. Płynie ona jak  
rzeka, meandrując i zmieniając kierunek, ale zawsze zmierza prosto do  
oceanu. Zbliży ona do siebie sposoby pojmowania przez świat starożytny i  
interpretację przez świat współczesny Słońca, Ziemi i Wszechświata.  
Zrozumiesz jeśli spróbujesz poczuć to, o czym mówię za pomocą Twego  
serca, a nie rozumu.  
W lipcu 2007 roku Don Alejandro i jego żona Elisabeth przyjechali do  
Sedony w Arizonie, gdzie zamieszkuję, by się ze mną spotkać. Chcieli mi  
powiedzieć o pewnych przepowiedniach Majów i poprosić o pomoc przy  
niektórych z nich. Dlaczego akurat ja? Cóż, tak naprawdę ciężko mi  
powiedzieć, poza tym, że jak już wcześniej wspomniałem pracowałem z nimi  
od długiego czasu i wydaje mi się, że mi ufają. Pierwszą rzeczą jaką  
powiedział mi Don Alejandro było, że wszystko co do tej pory czytaliśmy,  
słyszeliśmy czy widzieliśmy na temat kultury Majów i ich Kalendarza nie  
zostało ani zatwierdzone ani napisane przez Majów, ani żadną z Rad, i w  
związku z tym nie można tego uważać za obwieszczone przez lud Majów. To,  
czego nauczyliśmy się od Majów dowiedzieliśmy się z uniwersytetów, od  
rządów i religii, a także archeologów i zwykłych ludzi, jak Jose  
Arguelles, z których niektórzy są Majami… Ale mówiąc bardzo  
prosto: według Don Alejandro Narodowa Rada Starszyzny Majów Gwatemali  
nie powiedziała ani jednego słowa w ciągu ostatnich 527 lat. To bardzo  
długi okres milczenia. Sam więc widzisz dlaczego przełamanie tego  
milczenia w tej chwili powinno mieć wielkie znaczenie dla całego świata.  
Ponadto musimy odrzucić wszystko co w tej chwili wiemy na temat Majów  
byśmy mogli usłyszeć prawdę. Nie jakąś prawdę zmyśloną przez ludzi z  
zewnątrz, którzy najzwyczajniej w świecie zgadują lub żyją w  
świadomości, która nie ma prawie nic wspólnego z Majami. Oto, co Don  
Alejandro powiedział mi o przepowiedni Majów na temat roku 2012.  
Po pierwsze, wokół tej daty 21 grudnia 2012 pojawia się okno czasowe,  
które Majowie nazywają "końcem czasu". Trwa ono około siedmiu lub ośmiu  
lat. To okno otworzyło się, jeśli dobrze zrozumiałem, 24 października  
2007, ale nie powiedziano mi dokładnej przewidywanej daty jego  
zamknięcia. Jednak z pewnością w tej właśnie chwili wszyscy żyjemy w tym  
oknie nazywanym "końcem czasu". Don Alejandro powiedział także, że  
prawdopodobieństwo, że proroctwo Majów zacznie się właśnie 21 grudnia  
2012, w co wierzy większość ludzi na świecie, jest nadzwyczaj  
nieprawdopodobne. Stwierdził po prostu, że zacznie się w którymś  
momencie tego okna "końca czasu", co oznacza, że może zacząć się nawet  
za chwilę lub dopiero w 2015. O tym nie mówi żadna z przepowiedni znana  
współczesnemu światu. Dodatkowo by pojąć tą sytuację musimy zrozumieć  
czym jest ta data 21 grudnia 2012. A by to miało miejsce musimy zacząć  
od dyskusji na temat precesji osi Ziemi. Według niektórych z was,  
Majowie używają cyklu trwającego około 5200 lat i jeśli pomnożysz tą  
liczbę przez 5 otrzymasz 26 tys. lat i to jest właśnie przybliżona  
długość trwania precesji osi Ziemi. Ten właśnie cykl, którego używają  
Majowie, te 5200 lat, też nie jest dokładnie tą liczbą. Jest to odrobinę  
mniej.  
Tak więc na tym Kalendarzu widzimy koła w kołach. I wszystkie te koła  
zdają się poruszać z inną prędkością. Jedno z nich jest właśnie ową  
precesją osi Ziemi, którą wytłumaczę za chwilę. I powraca ona mniej  
więcej co 26 tys. lat. Owe 5200-letnie okresy zrównują się z nią  
pięciokrotnie ale nie kolidują. Ale raz na każde mniej więcej 26 tys.  
lat następuje idealne zrównanie tych dwóch cykli, i to właśnie będzie  
miało miejsce 21 grudnia 2012.  
Przyjrzyjmy się więc dokładniej czasowi. Widzimy jak rozwija się przed  
nami pełniejszy obraz, i widzimy także czym, w tym pełniejszym obrazie,  
jest precesja osi Ziemi. Czas jest nieuchwytnym ludzkim pomysłem.  
Patrzymy na nasze zegarki i mówimy: "Cóż, jest 4:32", ale większość z  
nas zapomina, że ten czas jest powiązany z obrotowym ruchem Ziemi,  

background image

prawdziwą rzeczą, nie cyfrowym tworem umysłu. Patrzymy na wschód i  
zachód słońca i myślimy: "Słońce się przemieszcza", ale tak naprawdę ten  
ruch jest iluzją, i jest to wciąż zasługa obrotowego ruchu Ziemi, tego  
samego ruchu, który tworzy nasz zwyczajny "czas". Ziemia robi jeden  
pełen obrót wokół własnej osi, a my doświadczamy jednego dnia. Ten  
pojedynczy cykl jest podzielony na 24 segmenty, które nazywamy  
godzinami. Oczywiście wiemy o tym. Każdy wie, że jeden dzień to pełen  
obrót Ziemi wokół własnej osi. Kolejnym najlepiej znanym cyklem Ziemi  
jest podróż, którą wykonuje ona wokół Słońca. Jeden cykl wokół Słońca to  
jeden rok lub 365,25 dnia. Naukowcy twierdzą, że to 365,44 dnia. Tak  
więc jasnym jest, że liczymy czas na podstawie ruchu Ziemi w odniesieniu  
do Słońca. Ale istnieją też inne ruchy cykliczne wewnątrz i powiązane z  
Ziemią, które rozumiane są znacznie mniej przez większość ludzi, ale  
oddziaływają na nasze życie w taki sam sposób jak godziny, które  
odnotowujemy na naszych zegarkach. My po prostu o tym nie wiemy.  
Na przykład kąt nachylenia osi Ziemi w stosunku do Słońca ma ogromny  
wpływ na każdego człowieka na Ziemi. Na tą chwilę wynosi on 23,5 stopnia  
i nazywany jest nachyleniem ekliptyki. To nachylenie w stosunku do  
Słońca tworzy nasze pory roku – nasze lato, naszą wiosnę, jesień,  
zimę. I wciąż się zmienia. Właściwe nachylenie Ziemi zmienia się od 22,1  
stopnia do 24,5 stopnia w czasie mniej więcej 42 tys. lat. Jest to  
naprawdę długi okres, trudno sobie wyobrazić, że ma cokolwiek wspólnego  
z życiem codziennym. Ale nawet pomimo tego, że cykl ten jest taki długi  
astronomowie na przykład muszą na co dzień brać pod uwagę to zmieniające  
się nachylenie osi ziemskiej gdy badają wszechświat swoimi  
skomputeryzowanymi teleskopami, jeśli tego nie zrobią nie będę patrzeć  
na to, na co powinni. Skończy się na tym, że będą patrzeć zupełnie  
gdzieś indziej.  
I nawet nasza podróż wokół Słońca nie jest taka prosta jak mogłoby się  
wydawać. Kształt orbity, zwany jej ekscentrycznością, także ulega  
ciągłym zmianom. Nasz Ziemia przemieszcza się od prawie idealnego koła  
wokół Słońca do swego własnego zaćmienia wywołanego głównie przez  
grawitacyjny wpływ Jowisza i Saturna. Ten cykl ulega zmianie na  
przestrzeni bardzo długiego okresu czasu, około 100 tys. lat, i co  
ciekawe, nie wpływa no długość roku, zmieniając się od koła do elipsy i  
z powrotem.  
I teraz mamy tą precesję osi Ziemi, chybotliwe obracanie się w osi  
Ziemi, które zostało niedawno, w 2000 roku, naukowo wyliczone. Jedna  
całkowita rotacja zajmuje osi ziemskiej dokładnie 25771,5 roku. Jeśli  
spojrzysz tutaj [pokazuje film], to o czym mówimy to właśnie to. To jest  
ta właśnie oś i ona chybocze poruszając się ruchem obrotowym. Porusza  
się na planie koła. Nie jest to idealne koło, właściwie to bardziej  
elipsa niż koło, i takie jednorazowe okrążenie, jedno chybotliwe  
okrążenie trwa prawie 26 tys. lat. Powodem tego chybotania są przede  
wszystkim Słońce i Księżyc, aczkolwiek wpływają też na nie inne ciała  
niebieskie. Precesja osi Ziemi ciągle ulega zmianom pod wpływem czegoś  
zwanego cyklami Milankowicza. Cykle Milankowicza są sumą wszystkich  
ziemskich cykli oraz wszystkich innych cykli, które wpływają na wiecznie  
zmieniające się cykle ziemskie. Badając cykle Milankowicza nauka skupia  
się głównie na ich wpływie na klimat Ziemi. Tak, by badać ziemski klimat  
trzeba znać zarówno cykle Milankowicza, jak i cykle słoneczne –  
kolejny główny czynnik wpływający na klimat ziemski.  
No i teraz oczywiście została nam orbita Księżyca, wywołująca pływy i  
jak w zegarku określająca przypływy i odpływy naszych oceanów. Jest to  
coś, co wpływa na każdą osobę przemieszczającą się na powierzchni  
oceanów, a także na cykle Milankowicza. Cykle te wpływają również na  
ludzkie emocje i miliony cykli biologicznych wszelkiego życia na Ziemi,  
takich jak kobiecy cykl menstruacyjny. Cykle te są kluczem do  
wszystkiego o czym tutaj mówimy i do wszystkich przepowiedni Majów. Tak  
więc widzimy teraz, że w ruchach Ziemi można wyróżnić wiele cykli a  
precesja osi Ziemi jest zaledwie jednym z nich, w dodatku uzależnionym  
od całej reszty. Są też inne, ale ogólnie wiesz o co mi chodzi.  
 

PRECESJA OSI ZIEMI  

 
Jeśli będziemy obserwować ten oto mały koniuszek [pokazuje na grafikę  
komputerową], tak jak powiedziałem, tworzy on eliptyczny wzór. A w  
dodatku widzimy, że istnieją dwa punkty, które są najbardziej oddalonymi  
punktami od środka tego okręgu, które zwiemy apogeum i perygeum –  
ledwie mogę to wymówić. I te dwa punkty będą stawały się coraz  
ważniejsze jak będziemy szli dalej. Jak już wspomniałem, według nauki z  

background image

roku 2000, 25771.5 roku zabiera Ziemi zrobienie pełnego koła, a w tym  
czasie przechodzi ona przez wszystkie 12 znaków zodiaku. A więc ta oś  
wskazuje kolejne znaki zodiaku jak się przez nie przemieszcza. Według  
starożytnych Hindusów i Tybetańczyków za każdym razem, gdy oś Ziemi  
przechodzi do innego znaku, ludzkość całkowicie się zmienia w konkretnie  
określony sposób. Jest to trochę bardziej skomplikowane niż to, co mówię  
ponieważ Hindusi dzielą te okresy czasu.. w coś, co zwą "yuga" i nie są  
to… są one trochę inne niż znane nam znaki zodiaku.  
Tak więc 21 grudnia 2012 oś Ziemi zacznie wskazywać znak Wodnika, i  
według świata starożytnego nagle zaczniemy zmieniać naszą świadomość, a  
według Majów ta zmiana świadomości zacznie się niekoniecznie tego  
właśnie dnia, lecz w którymś momencie okna "końca czasu", w którym teraz  
się znajdujemy. Teraz przyjrzyjmy się dacie 24 października 2007, która  
zapoczątkowała "koniec czasu". Co było takiego szczególnego w tej dacie?  
 

PRZEPOWIEDNIA INDIAN HOPI  

 
W Stanach Zjednoczonych istnieje jeszcze jedno autochtoniczne plemię  
zwane Hopi. Nauka wieży, że to plemię przyszło przez Cieśninę Beringa z  
Rosji na Alaskę, a następnie zeszło po kanadyjskim nabrzeżu i  
ostatecznie zawędrowało tam, gdzie znajduje się teraz – do  
Północnej Arizony. Ale według Dziadka Erica (Grandfather Eric), członka  
Rady Indian Hopi i plemiennego historyka, (jest on właściwie ostatnim  
żyjącym członkiem tej szczególnej części plemienia), nie jest to prawdą.  
Hopi nie przybyli tą drogą, przywędrowali z Gwatemali. I w czasie gdy  
odchodzili z Gwatemali byli Majami, nie Hopi. Majowie wysłali ich na  
północ z powodów, które wciąż są ukrywane przez Majów i Hopi, ale fakt,  
że Hopi byli oryginalnie Majami został potwierdzony przede mną przez  
obydwa plemiona. Właściwie siedziałem i słuchałem gdy opowiadali mi to  
wszystko. Zaś w listopadzie 2007 roku Dziadek Eric i ja jechaliśmy  
autobusem w Gwatemali, siedząc obok siebie i rozmawiając. I Dziadek Eric  
zapytał mnie czy widziałem niebieską kulę na niebie 24 października  
2007. Powiedziałem mu, że nie właściwie jej nie widziałem ale moja córka  
tak i obserwowała co się działo. Powiedziałem mu, że widziałem to w  
Internecie ale nie osobiście. Zapytał: "Czy mogła to być przepowiednia  
niebieskiej gwiazdy, przepowiedziana ponad 200 lat temu przez nasze  
plemię?". Nie znałem odpowiedzi na to pytanie, nie byłem Hopi. Ale oto  
co wydarzyło się krótko przed 24 października 2007 – kometa zwana  
Holmes przybyła do naszego Układu Słonecznego. Bardzo mała, szybko  
poruszająca się kometa.  
 
Nikt, żaden z naukowców nie spodziewał się niczego szczególnego po tym  
kosmicznym wydarzeniu. Nie było to nic wielkiego. I wówczas, 24  
października, kometa ta wybuchła i nagle stała się ogromną niebieską  
kulą widoczną na niebie, powiększającą się i powiększającą, aż stała się  
większa niż Słońce. Teraz jest ona znana jako największy obiekt  
kiedykolwiek zaobserwowany w naszym Układzie Słonecznym. I, jak  
rozumiem, gdy Dziadek Eric wrócił do domu, na ziemie Indian Hopi,  
zebrała się Rada Indian Hopi i zgodzono się, że ta niebieska kula była  
przepowiednią niebieskiej kuli Indian Hopi. Zostało to uznane w całej  
Ameryce Północnej i Południowej, a także przez Majów jako początek  
"końca czasu". Tak więc rozpoczął się ten okres "końca czasu", nie było  
to jakieś przypadkowe wydarzenie, czy coś małego. Było to jedno z  
największych wydarzeń, o jakim wiemy że kiedykolwiek miało miejsce w  
naszym Układzie Słonecznym.  
Istnieje też druga część przepowiedni Indian Hopi o nadejściu czerwonej  
gwiazdy. Ani Majowie ani Hopi nie chcą rozmawiać ze mną na ten temat.  
Choć wiem, że pisano o tym w książkach nie będę poruszał tego tematu.  
Ale mam nadzieję, że oni zechcą w przyszłości.  
PRZEPOWIEDNIA SIĘ ZACZYNA…  
Gdy Don Alejandro był w Sedonie, Arizona w lipcu 2007 roku przekazał  
część przepowiedni Majów. Jeden szczegół. A jest ich wiele, wiele  
więcej. I powiedział… powiedział… a jest to zdecydowanie  
część przepowiedni Majów… Powiedział, że będzie miała miejsce  
fizyczna zmiana biegunów w stosunku do osi ziemskiej, w którymś momencie  
"końca czasu". Cóż, nie jest to nic nowego, gdyż Edgar Casey  
przepowiedział dokładnie to samo dawno temu, w latach trzydziestych XX  
w. Może powinienem po prostu powiedzieć, że się zgadzają. Casey  
powiedział, że kiedyś po zimie 1998 roku oś ziemska zmieni swoje  
położenie i podał nawet dokładne współrzędne, do których jak  
przewidział oś się przemieści. Do bardzo konkretnego punktu w środku  

background image

Rosji, mniej więcej 16 stopni od miejsca, w którym znajduje się teraz.  
Biorąc pod uwagę fakt, że Edgar Casey dał nam około 12 tysięcy  
przepowiedni od lat dwudziestych XX w. do 1970 i pomylił się zaledwie w  
jednej małej przepowiedni… Gdy był w Stanach Zjednoczonych robił  
odczyt na temat mężczyzny znajdującego się we Francji i pomylił go z  
jego bratem bliźniakiem. Przepowiednie Edgara Casey’a uważane są  
za jedne z najbardziej dokładnych na świecie. Zaś współczesna nauka  
intensywnie obserwuje tą możliwość zmiany biegunów od pewnego czasu.  
Fizyczna zmiana biegunów zawsze zaczyna się od zmiany biegunów  
magnetycznych, a nauka odnotowała, że magnetyczne pole Ziemi zaczęło  
słabnąć około 2 tys. lat temu, a następnie około 500 lat temu nastąpiła  
dramatyczna zmiana w jego nasileniu, gdyż stawało się coraz słabsze.  
Później, około 40 lat temu, pole magnetyczne zaczęło się zmieniać w taki  
sposób, że linie magnetyczne, które przez bardzo długi czas były mniej  
więcej stałe zaczęły się przemieszczać. W rezultacie czego wieloryby,  
które używały tych linii w czasie swoich wędrówek zaczęły wypływać na  
plaże. Zjawisko, którego wcześniej nie było. Linie magnetyczne zmieniły  
swoje stałe położenie i niektóre z nich przechodzą teraz przez ląd, mimo  
że nigdy wcześniej nie przechodziły. Nigdy wcześniej nie widziano  
takiego zachowania u wielorybów, nigdy też nie widziano takiego  
zmieniania się linii magnetycznych. Następnie ptaki zaczęły pojawiać się  
w miejscach, które nie znajdują się na trasie ich corocznych migracji, a  
wszystko dlatego, że linie magnetyczne Ziemi przemieszczały się, a  
przemieszczały się dlatego, że pole magnetyczne Ziemi coraz bardziej  
słabło. W latach dziewięćdziesiątych XX w. astronomiczne mapy  
świata… przepraszam, mapy aeronautyczne używane na lotniskach przy  
lądowaniu samolotów musiały zostać zmienione na całym świecie, ponieważ  
wszystkie stare mapy przestały być ważne. Dzisiaj natomiast linie  
magnetyczne są tak niestałe, że mapy magnetyczne muszą być sprawdzane  
przy każdym lądowaniu samolotu, by mieć pewność, że systemy  
naprowadzające działają prawidłowo. W 2003 roku Nova puściła specjalny  
program telewizyjny, w którym grupa naukowców zaczęła dyskutować nad  
możliwością zmiany biegunów magnetycznych. Ci naukowcy uważali, że pole  
magnetyczne Ziemi zmieni się w najbliższej przyszłości i, że jest to  
nieuniknione.  
Następnie, nie dalej jak dwa lata temu, naukowcy z całego świata  
obserwujący pole magnetyczne Ziemi ostrzegali świat za pomocą Internetu.  
Dano im 11 dni zanim rząd ich zamknął i nie pozwolił dalej mówić,  
prawdopodobnie dlatego, że obawiano się wzbudzenia niepokoju wśród  
ludności. Owi naukowcy twierdzili, że istnieje 10 milionów anomalii w  
magnetycznym polu Ziemi oraz, że wierzą, iż w ciągu 25 lat to pole  
magnetyczne nie tylko się przemieści, ale wręcz zmieni swoją  
biegunowość, co znaczyłoby że Biegun Północny stanie się Południowym i  
na odwrót. Później, około 8 lub 9 miesięcy temu, ci sami naukowcy znów  
za pomocą Internetu nadali jeszcze silniejsze ostrzeżenie. Powiedzieli,  
że anomalie stały się tak ogromne, że spodziewają się możliwości zmiany  
biegunów w każdej chwili.  
Nauce znany jest fakt, że około 13 tysięcy lat temu miała miejsce  
fizyczna zmiana biegunów. Zmiana ta zbiegła się z przeciwnym punktem w  
precesji osi Ziemi niż ten, w którym teraz się znajdujemy, czyli około  
13 tysięcy lat temu, dokładnie w punkcie cyklu znajdującym się  
naprzeciwko teraźniejszego punktu. Uważa się, że Zatoka Hudsona była  
częścią Bieguna Północnego przed zmianą osi. Wcześniej, trochę mniej niż  
26 tysięcy lat temu, dokładnie w tym samym punkcie precesji osi Ziemi, w  
którym teraz się znajdujemy – w "końcu czasu", blisko 21 grudnia  
2012 – nastąpiła druga fizyczna zmiana biegunów Ziemi. I jeśli to  
jeszcze nie wydaje się Tobie wystarczająco szokujące, nauka twierdzi, że  
fizyczna zmiana położenia osi Ziemi trwa zaledwie 20 godzin –  
krócej niż jeden dzień. To nie zostało powiedziane przez Majów, ale  
udokumentowane przez świat nauki. Budzisz się pewnego ranka i w ciągu  
jednego dnia Twój świat ulega całkowitej zmianie. Ale wracając do  
biegunów magnetycznych, co nauce również udało się dowiedzieć to, to że  
bezpośrednio przed fizyczną zmianą biegunów Ziemi zawsze pojawia się  
zmiana biegunów magnetycznych, a następnie okres braku pola  
magnetycznego. Jest ono całkowicie wyłączone. Jest to na razie tylko  
teoria, gdyż żaden współczesny człowiek nie przeżył… w każdym  
razie, współczesny człowiek nigdy nie był świadkiem czegoś takiego. Ale  
ta teoria jest jedyną teorią, która jest w stanie naprawdę wytłumaczyć  
jak to jest możliwe.  
Jeśli się nad tym zastanowić, Ziemia jest ogromna, a zmiana osi  
ziemskiej wymagałaby ogromnego nakładu energii i jest to prawie  
niewykonalne. Naukowcom nigdy nie udało się rozgryźć jak to jest  

background image

możliwe. Nakład energii musiałby być po prostu… musiałby być taki  
jak uderzenie Księżyca w Ziemię, coś na tym poziomie. A wówczas,  
cóż… w jaki sposób oś ziemska mogłaby się gdziekolwiek  
przemieścić? Nakład energii, który byłby do tego potrzebny jest wręcz  
zdumiewający. Było by to tak, jakby Księżyc uderzył w Ziemię albo miało  
miejsce coś w tym stylu. Ale wcale tak nie jest. Ziemia zmieniała swoją  
oś tysiące razy przez ostatnie kilkaset milionów lat, natomiast.. nauka  
nigdy nie mogła tego rozgryźć, nikt nie wiedział jak to jest możliwe.  
Jednak niedawno pojawiła się teoria, całkiem niedawno – wydaje mi  
się, że 20 czy 30 lat temu – a teoria ta brzmiała tak: Ziemię  
pokrywa skorupa ziemska, ma ona tylko 50 czy 65 km grubości, nie jest  
bardzo gruba, a pod nią znajduje się płaszcz ziemski. Mamy tam górny  
płaszcz ziemski, który… łączy skorupę z wnętrzem Ziemi, i który  
składa się ze skały. Jednakże, gdy… co odkryli naukowcy to, to że  
jeśli pole magnetyczne Ziemi spadnie do zera, całkowicie zniknie (czego  
właśnie się spodziewają niedługo), to w czasie około dwóch tygodni te  
formacje skalne, które znajdują się wokół kuli ziemskiej, zmienią stan  
skupienia na płynny, będą miały konsystencję ropy. Od tej chwili  
zewnętrzna skorupa Ziemi ma możliwość obracania się, w którą stronę  
chce. Tak więc wciąż będzie potrzebna ogromna energia by to przemieścić,  
ale nie będzie potrzeby przemieszczać całej Ziemi do nowej osi i…  
wówczas… Jak to powiedzieć? … Mówi się, że to, co się  
wydarzy to… Teraz przenosząc się na Biegun Południowy, lód na tym  
biegunie nie jest idealnie wyśrodkowany, jest niewyśrodkowany. To  
ogromna ilość lodu, około 3 czy 4 km grubości. Jest to tak ogromna ilość  
lodu, że gdyby ten lód miał stopnieć podniósłby się poziom  
oceanów… oceanów na całym świecie, myślę, że o około 60 metrów. To  
ogromna ilość wody. Tak więc uważa się, że gdy powierzchnia Ziemi…  
skorupa ziemska może teraz obracać się do woli, ta masa lodu będąca  
niewyśrodkowaną, przemieści się w stronę środka równowagi, a gdy to się  
stanie skorupa przemieści się razem z nią. Tak więc naukowcy z całego  
świata wyliczyli w jakie miejsce, jak wierzą, oś ziemska się przesunie.  
Wyszło prawie identycznie jak przewidział Edgar Casey. Ciekawe…  
Edgar Casey twierdzi, że przemieści się ona w konkretne miejsce o 16  
stopni w głąb Rosji, a wyliczenia matematyków wskazują prawie dokładnie  
to samo miejsce, około 17 stopni w głąb Rosji. Czy jest to prawda? Nie  
wiemy. Ale jest to teoria. Nikt nigdy tego nie doświadczył, a  
przynajmniej żaden współczesny człowiek.  
Ta zmiana biegunów osi ziemskiej, w jakikolwiek sposób miałaby się  
wydarzyć, to właśnie jest świat, o którym Majowie chcą Ci powiedzieć,  
gdyż oni znają go bardzo dobrze. Pamiętają swoją przeszłość, a także  
obydwie zmiany biegunów, które odnotowane zostały przez naukowców.  
Według Majów, ich naród przeżył je obydwie i znajdują się już na Ziemi  
przynajmniej 26 tysięcy lat. Nauka nie może temu zaprzeczyć, gdyż nie  
wie skąd Majowie przybyli, nie wie o nich zupełnie nic. Ale według Don  
Alejandro, w czasie ostatniej zmiany biegunów miliony ludzi zmarło tylko  
dlatego, że nie rozumieli co się dzieje. Gdyby tylko wiedzieli i  
zaistniałaby taka sytuacja, mogliby z łatwością przemienić swoje  
doświadczenie w coś pełnego siły, gracji i piękna. Ale Don Alejandro  
twierdzi, że jeśli ludzie nie rozumieją co się dzieje i poddadzą się  
strachowi, mogą po prostu umrzeć. Tak więc, on chce o tym Ci powiedzieć.  
Don Alejandro mówi też o 30 godzinach ciemności, które mają miejsce w  
momencie zmiany biegunów. Zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie,  
którzy głoszą 3 dni ciemności. Majowie mówią nie, to nie 3 dni lecz 30  
godzin. On twierdzi… Don Alejandro twierdzi, że wszystko stanie  
się czarne i nie będziemy w stanie widzieć nawet gwiazd w nocy, lub  
innymi słowy – staniemy się ślepi. Mówi, że to właśnie w tym  
okresie tak wielu ludzi zmarło ze względu na strach, który wniknął w ich  
doświadczenie. Twierdzi też, że jeśli nie będziesz się martwił i po  
prostu pozostaniesz w bezruchu i się zrelaksujesz, wszystko powróci,  
Twój wzrok powróci, wszystko powróci do normalności, i trwa to tylko 30  
godzin. Tak więc jest to kolejna rzecz, którą Majowie chcą byś  
zrozumiał, że w czasie tej zmiany nie wolno poddawać się strachowi, nie  
ma czego się bać. Ale oczywiście po zmianie biegunów Twoje położenie na  
powierzchni Ziemi w stosunku do równika jest najprawdopodobniej  
całkowicie inne niż przed zmianą. Prawdopodobnie żyjesz teraz w nowym i  
innym środowisku, i to trzeba natychmiast ustalić. Musisz dowiedzieć się  
gdzie jesteś, lub możesz umrzeć od strasznego zimna lub gorąca. Oto  
kolejna rzecz, którą Don Alejandro chciał byś wiedział.  
Opowiedziana została część przepowiedni Majów, którą świat nazywa "dniem  
zagłady", ale jest też coś o wiele bardziej istotnego. W jaki sposób my  
rozumiemy zjawisko istnienia w czasie fizycznej zmiany biegunów i  

background image

bezpośrednio po niej? Dla Majów są to wibracje, które pochodzą z wnętrza  
Twego serca, i te wibracje są w doskonałej harmonii z sercem Ziemi,  
sercem Słońca i sercem Wszechświata. Jeśli nauczymy się żyć w tych  
wibracjach, żywa Ziemia upewni się, że rozwiniemy się na tyle by móc żyć  
w Nowym Świecie.  
 

SEKRET, KTÓREGO MAJOWIE DOWIEDZIELI SIĘ O LUDZKIM SERCU  

 
Za pomocą słów można tylko opowiedzieć o tym sekrecie, ale żeby poznać  
jego znaczenie trzeba go przeżyć. Słowa pochodzą z umysłu, a to, o czym  
musimy pamiętać nie ma nic wspólnego z umysłem, za to ma wiele wspólnego  
z ludzkim sercem. Używając słów, a właśnie to robię, można powiedzieć,  
że wewnątrz serca znajduje się Święta Przestrzeń, w której ma miejsce  
proces tworzenia, i że życie w tej Świętej Przestrzeni zmienia nasze  
pojmowanie natury i wszechświata. Umysł ma własne ego. Uważa, że jest  
oddzielony od rzeczywistości jednocześnie twierdząc, że jest  
najważniejszą jej częścią. Ale będąc w sercu nie jesteś oddzielony od  
rzeczywistości lecz jednoczysz się z nią. Nie ma podziału i wszystkie  
części są równe. Majowie ciągle o tym mówią, że żadna ludzka istota nie  
jest lepsza od innych, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Jak widzisz, słowa  
mogą opisać to, o czym mówimy, ale nie możesz spróbować tej innej drogi  
bez wejścia w Świętą Przestrzeń serca i zjednoczenia się z tą wibracją.  
To będziemy musieli omówić innym razem.  
 

SERCE MAJÓW  

 
Być może najlepszym sposobem by pokazać Ci serce Majów jest  
kontynuowanie mojej opowieści. Teraz przeniesiemy się do gwatemalskiej  
dżungli. W czerwcu 2007 roku złożyłem manuskrypt "Świetlistego Węża" u  
mojego wydawcy – Weiser Publishing. To były… Jako że  
wewnętrzne energie Ziemi uległy zmianie było tam wiele opowieści o  
ceremoniach Majów oraz innych plemion. Jak już wcześniej wspomniałem, w  
lipcu 2007 roku Don Alejandro i jego żona przybyli do Sedony i poprosili  
mnie o spotkanie. Po tym jak Don Alejandro powiedział mi o zmianie  
biegunów dodał, że według Kalendarza Majów, niedługo świat wkroczy w  
okres "końca czasu" i w ramach przygotowań muszą zostać odprawione pewne  
ceremonie, które zaznaczone zostały w Kalendarzu. To było jeszcze zanim  
pojawiła się niebieska kula. Don Alejandro zaczął następnie opowiadać o  
hiszpańskich konkwistadorach i o tym jak zniszczyli prawie wszystkie  
artefakty i zapisy Majów. I w ten właśnie sposób Majowie stracili  
większość swojej wiedzy, swojej przepowiedni i swojej mądrości. Ale  
wtedy Don Alejandro opowiedział jak tajne dokumenty zostały ukryte przed  
konkwistadorami oraz, że nadszedł już czas by odzyskać tą wiedzę.  
Stwierdził wówczas, że według przepowiedni Majowie muszą teraz  
zrekonstruować swoją wiedzę, swoje doświadczenie, swoją mądrość, swoje  
wspomnienia i, że był to odpowiedni czas by zacząć to robić. A także, że  
w tym czasie świat będzie obserwował. Don Alejandro powiedział, że Rada  
Majów wyobraża sobie, że grupa ludzi pochodzących z wszystkich  
kontynentów i ogromnej ilości krajów będzie reprezentowała świat.  
Poprosił mnie bym znalazł tych ludzi – wszystkich sześćdziesięciu  
– i zebrał ich razem w mieście Gwatemala konkretnego dnia w  
listopadzie roku 2007. Stamtąd on i Rada Majów zabiorą ich do  
gwatemalskiej dżungli, by mogli obserwować Radę Majów rozpoczynającą  
odzyskiwanie całej ich wiedzy, a także by mogli uczestniczyć w  
odprawianej ceremonii. Cóż, nie było to trudne, wykonałem około  
sześćdziesięciu rozmów telefonicznych i gotowe. Przybyli z 23 krajów. W  
tej zaproszonej grupie był Dziadek Eric z plemienia Hopi oraz trzech  
starców z Sierra Nevada, Santa Marta w Kolumbii, w Ameryce Południowej.  
Jeden był z Kogi Mamos, drugi z Arhaucos Mamos, a trzeci był jego  
bratem. Te dwa plemiona są ważne ze względu na starożytną przeszłość.  
Don Alejandro powiedział mi, że Majowie pochodzą z Atlantydy. Wiedziałem  
o tym od lat ale usłyszenie tego od niego zrobiło na mnie wrażenie.  
Tak więc, odwiedźmy na chwilę Atlantydę by dowiedzieć się dlaczego te  
pozostałe trzy plemiona – Hopi, Kogi i Arhaucos – są tak  
ważne. Atlantyda była krainą, którą symbolizowały trzy pierścienie,  
poukładane jeden wewnątrz drugiego. Zewnętrzny pierścień, bądź  
krąg… można na nie spojrzeć jak na trzy kręgi, to kolejny sposób w  
jaki Atlantyda postrzegała samą siebie. Zewnętrzny pierścień, lub krąg,  
symbolizował lud, który mieszkał w Atlantydzie. Środkowy pierścień, czy  
krąg, oznaczał kapłanów, których zwano Majami. Kapłani byli mostem  
łączącym lud z wewnętrznym pierścieniem, lub kręgiem, oznaczającym  

background image

Nakkals. Literowało się to N-A-K-K-A-L-S, a czasami N-A-C-C-A-L-S.  
Nakkals byli tymi, którzy mówili bezpośrednio ze Świętej Przestrzeni  
swoich serc i łączyli się bezpośrednio z Matką Ziemią, a nawet dalej.  
Mieszkali w jaskiniach i specjalnych pokojach wewnątrz piramid, świecili  
w ciemności i unosili się parę cali nad ziemią. Hopi byli Majami, a  
Majowie są Majami, zaś Kogi i Arhaucos Mamos byli i są Nakkals.  
Zaliczają się do nich również plemiona Wiwas i Kankuamos żyjące w  
Kolumbii. Gdy Atlantyda zatonęła 13 tys. lat temu z powodu fizycznej  
zmiany biegunów, o której dopiero co mówiliśmy, Majowie wskoczyli do  
swoich łodzi i powiosłowali na Jukatan, niedaleko od miejsca, w którym  
znajdowała się południowo-zachodnia część Atlantydy. Nakkals natomiast  
powiosłowali w swoich łodziach do miejsca, gdzie teraz znajduje się  
Santa Marta w Kolumbii, a przynajmniej niedaleko tego miejsca. Wszystkie  
te plemiona są ze sobą powiązane i wszystkie pamiętają co się wydarzyło  
nie tylko 13 tys. lat temu, wszystkie pamiętają co było 26 tys. lat temu  
a nawet o wiele wcześniej. Ale miał to być pierwszy raz od czasu  
zatonięcia Atlantydy, gdy te trzy plemiona miały się spotkać i odprawić  
ceremonię. To było historyczne wydarzenie. Co więcej… Co więcej,  
według Dziadka Erica, był on pierwszym Hopi, który kiedykolwiek powrócił  
do Gwatemali, od kiedy ją opuścili tysiące lat temu by skierować się na  
północ do regionu zwanego Four Corners, o czym mówiliśmy już wcześniej.  
Rada Starszyzny Majów rozpoczęła od zaprowadzenia nas nad jezioro  
Atalan, jedno z najświętszych jezior Majów. Nasza grupa spotkała się z  
25 członkami 440-osobowej Rady, wybranymi by stać się tymi, którzy  
rozpoczną proces przypominania sobie wiedzy Majów. Majowie mają też inne  
sposoby na pamiętanie swojej wiedzy oprócz używania umysłów. Robią to  
poprzez użycie kryształowych czaszek, jednej na każde tysiąc lat od  
czasów Atlantydy i odrobinę… powiemy o tym odrobinę, to niezwykły  
temat.  
Ta grupa z całego świata siedziała w półkole wokół 25 członków  
starszyzny Majów, gdy tamci zaczęli pracę nad glifem oznaczającym numer  
0. Dosłownie zaczęli odszyfrowywać ten glif jakby nie widzieli go nigdy  
wcześniej. Po około półtorej godziny Majowie ukończyli numer 0. I  
wówczas zabrali się za glif oznaczający numer 1 [śmieje się].  
Obserwowaliśmy jak przechodzili przez 1, 0 i zdaje się 2, tyle nam się  
udało zobaczyć. Spędziliśmy około połowę dnia będąc świadkami tego  
zdarzenia i wówczas skończyła się nasza rola. Świat obserwował jak  
Majowie zaczynali rekonstrukcję swojej wiedzy i przepowiednia została  
wypełniona.  
Następnego ranka Rada Starszyzny Majów zabrała nas łodzią na  
przeciwległy brzeg jeziora Atalan, w miejsce, gdzie przeprowadza się  
jedynie ceremonie Majów. To miała być ceremonia ognia. Przejażdżka  
łodzią po tych wodach była czymś, co każda z obecnych tam osób zapamięta  
prawdopodobnie do końca swego życia. Wulkan, który usadowił się na  
skraju jeziora, górujący nad nim, wywoływał w nas złowieszcze  
przeczucia, że mógłby wybuchnąć w każdej chwili. Wydobywał się z niego  
dym i nic dziwnego, że Majowie odprawili swoją ceremonię ognia właśnie  
tam. Na odległej plaży, wśród dźwięku fal bez końca rozbijających się o  
brzeg i pod niesamowicie niebieskim niebem tworzącym niebiosa nad nami,  
Don Alejandro uformował naszą zróżnicowaną grupę w krąg. I w całkowitej  
ciszy, po godzinnych przygotowaniach , w których każdy fragment  
ceremonii został dokładnie i geometrycznie ułożony... ta piękna  
aranżacja składająca się z kamieni, ziół, świec i innych świętych  
przedmiotów była wreszcie gotowa na przyjęcie ognia, który miał ożywić  
tę ceremonię. To było bardzo niezwykłe wydarzenie. Nie wiem czy  
ceremonia ognia została kiedykolwiek wcześniej sfotografowana, a  
zwłaszcza taka jak ta. Właściwie Majowie pozwolili nam patrzeć jak  
tworzą na ziemi te geometryczne obrazy i tłumaczyli co jest czym.  
Dokładając każde zioło mówili nam co ono oznaczało, kładąc każdą świecę  
i każdy przedmiot dokładnie opisywali co on znaczy. To mogło nie  
wydarzyć się nigdy do tej pory, a według Don Alejandro, ta ceremonia nie  
była odprawiana od 13 tys. lat. 
Hopi, Kogi Mamos i Arhaucos Mamos oraz członkowie Rady Starszyzny Majów  
wraz z Don Alejandro i naszą skromną grupą z całego świata, wszyscy  
opuściliśmy nasze głowy w modlitwie gdy pierwsze płomienie zaczęły  
sięgać nieba. Pomimo, że pochodziliśmy z całego świata i z wielu różnych  
tradycji i kultur, wszyscy weszliśmy w nasze serca i wynurzyliśmy się w  
modlitwie z jednym głosem i jednym sercem. Modliliśmy się do Matki Ziemi  
i jej dzieci wiedząc, że Ziemia niedługo wstąpi w bardzo gwałtowną fazę  
ewolucji, podobną do porodu. Każde z nas modliło się ze swego serca do  
Matki Ziemi by pomóc całemu światu i wszelkiemu życiu na Ziemi.  
Ceremonia ta trwała około trzech godzin, i po około godzinie, gdy  

background image

obserwowałem płomienie i słuchałem modlitw, jeden z mężczyzn z  
Arhaucos... on właściwie... miał zamknięte oczy, jego ręka powędrowała w  
górę w stronę nieba, o tak, i sprawiła, że wszyscy spojrzeliśmy w górę.  
Nie wiedzieliśmy co on robi i wówczas… dokładnie tam, gdzie  
wskazywał... tam gdzie wskazywał na niebo zobaczyliśmy ogromnego orła,  
który po prostu unosił się nad ceremonią, około 30 metrów nad ziemią.  
Nie ruszał ani jednym piórem i wydawał się być zawieszony w przestrzeni  
bez poruszania skrzydłami. Wisiał tam ponad 10 minut, po czym odleciał  
kawałek dalej, zaledwie kilka stóp, i dalej obserwował jak odprawialiśmy  
ceremonię, która nie była odprawiana od bardzo, bardzo, bardzo długiego  
czasu. Te modlitwy, pieśni, intonowanie, taniec, ten ogień i dym  
wznoszący się do nieba. Cóż, miejmy nadzieję że intencje zostaną  
wysłuchane przez naszą Matkę i naszego Ojca. Serca mieliśmy szeroko  
otwarte. To całe doświadczenie było niesamowite. Gdy wchodziliśmy na  
łodzie by wrócić na drugą stronę jeziora, patrzyłem…  
prawdopodobnie nigdy tego nie zapomnę… stałem tam, gdy wszyscy ci  
ludzie wchodzili na łodzie i obserwowałem naszą niezwykłą grupę jak szli  
wzdłuż pomostu. Religie, od Chrześcijan, Muzułmanów, Żydów, Buddystów,  
Taoistów, wyznawców Shinto, Hinduistów oraz wielu, wielu innych,  
wszystkie wymieszane ze starożytnymi plemionami Atlantydy i Krainy  
Lotosu.  
Don Alejandro i Starszyzna Majów czegoś szukali, czułem to w swoim  
sercu, i cokolwiek to było najwyraźniej musieli to znaleźć w czasie tej  
ceremonii, gdyż poprosili nas byśmy zrobili kolejną w miejscu bardzo  
odległym od jeziora Atalan. W miejscu zwanym Tikal, starożytnym rejonie  
świątynnym w Gwatemali, który był odpowiednikiem czakry koronnej w  
ludzkim ciele, wejścia do wyższej świadomości. Tikal jest majestatycznym  
zbiorem świątyń, które dawniej otoczone były przez miasto rozbudowane na  
dziesiątki kilometrów w każdym kierunku. Było to ogromne miasto, które  
miało... prawdopodobnie, w którymś momencie, żyły w nim miliony Majów.  
Pamiętam gdy patrzyłem na nie i na opis tego miasta, na to jak  
przypuszczalnie wyglądało w czasach, gdy jeszcze żyło. Wyglądało jak  
miasto z dalekiej, odległej przyszłości i ery kosmicznej, a nie z  
przeszłości, wybudowane przez ludzi, których współcześni uważają tylko  
za współczesne plemię... znaczy, prymitywne plemię. Majowie mówią, że  
przed Atlantydą przybyli z gwiazd i jeśli naprawdę się przyjrzysz temu,  
co zostało odkryte w Tikal we wczesnych latach osiemdziesiątych, możliwe  
jest, że zaczniesz w to wierzyć.  
Poszliśmy za Don Alejandro i Starszyzną Majów w górę do wysoko  
usadowionego miejsca, gdzie najwyraźniej ceremonie były już wielokrotnie  
odprawiane. I znów powoli i mozolnie zaczęli oni odtwarzać strukturę  
ceremonii ognia. Tak jak poprzednio, sama konstrukcja zajęła ponad  
godzinę, zanim jeszcze zapalono ogień. Na początku zdawało się, że  
będzie to powtórzenie poprzedniej ceremonii, ale powoli atmosfera  
zaczęła się zmieniać. Za każdym razem, gdy Don Alejandro unosił swe  
ramiona w kierunku ogromnych drzew, które tam rosły, wiatr zaczynał wiać  
w ich gałęziach i wśród nas. Wyglądało to dość dramatycznie. Ale po  
około dziesięciu razach zaczęliśmy się tego spodziewać, on podnosił ręce  
a my czekaliśmy aż wiatr zacznie wiać. Następnie światło zaczęło się  
zmieniać i smugi światła zaczęły przebijać się przez gałęzie drzew  
sprawiając, że poczuliśmy się jak w starodawnej katedrze gdzieś w  
południowej części Francji. Turyści przyglądali się nam w pewnym  
momencie zdając sobie sprawę z tego, że nie mogą odejść, działało to tak  
hipnotyzująco. Było jakieś piękno w tej ceremonii. Ale czułem, że Don  
Alejandro i Starszyzna wciąż się rozglądali i znów na coś czekali.  
Czułem to w moim sercu ale nie byłem w stanie powiedzieć co to takiego.  
Czułem, że szukają znaków. Takich jak orzeł, o którym wcześniej  
wspominaliśmy. Mógł on pochodzić jedynie od Pacha Mama, lub Matki Ziemi.  
Żadna istota ludzka nie mogła go wywołać ani wpłynąć na rezultat tej  
ceremonii, to musiało pochodzić od Matki Ziemi. Cokolwiek to było,  
czymkolwiek były te znaki, musiały się pojawić gdyż poproszono nas byśmy  
kontynuowali. Starszyzna Majów zabrała nas do kolejnej świątyni,  
odległej świątyni Majów, takiej, o której nigdy wcześniej nie słyszałem,  
nigdy nawet nie widziałem czegoś takiego. Ale jak już je zobaczyłem, a  
było ich kilka, nie mogłem zrozumieć dlaczego świat o nich nie wiedział.  
Były wspaniałe i posiadały tak głęboką moc z Ziemi. Ale nie robiliśmy  
nic w tych ceremonialnych… nie odprawialiśmy żadnych ceremonii w  
tych innych miejscach. Don Alejandro chciał tylko żebyśmy ich  
doświadczyli, a może by energie tam się znajdujące doświadczyły nas?  
Teraz chyba nadszedł moment by powiedzieć o tych innych sposobach, za  
pomocą których Majowie sprowadzają z powrotem z odległej przeszłości do  
dnia dzisiejszego swoją wiedzę, doświadczenie, mądrość i wspomnienia,  

background image

które wydawałyby się na zawsze stracone. Robią to nie za pomocą swoich  
umysłów lecz serc, czyli sposobu, w którym świat starożytny jest  
ekspertem. Tak jak my jesteśmy ekspertami w posługiwaniu się naszymi  
umysłami. To, co mam zamiar Ci powiedzieć nie pochodzi od Don Alejandro,  
lecz od Hunbatz Mena, z meksykańskiej części Jukatanu i z moich  
doświadczeń w tamtej części półwyspu. Jest to informacja, która do  
niedawna była trzymana w sekrecie. Wolno mi o tym mówić, ale muszę  
zachować ostrożność.  
Ścieżka wiedzy kryształowych czaszek została stworzona przez społeczność  
Babek Majów. Kryształowe czaszki działały mniej więcej tak, jak nasze  
komputery zawierające pamięć, na której możemy zapisać wszystko, co  
chcemy pamiętać w przyszłości. I tak jak nasze komputery bazują na  
silikonie by móc posiadać pamięć, kryształy również są zrobione z  
silikonu by także posiadać pamięć. Pierwsza kryształowa czaszka pochodzi  
z Atlantydy, ale druga powstała już w nowym świecie Majów po zmianie  
fizycznych biegunów Ziemi 13 tys. lat temu. Co tysiąc lat tworzono  
kolejną kryształową czaszkę i zawierano w niej wspomnienia z całego  
ostatniego tysiąca lat. Razem mamy 13 kryształowych czaszek mieszczących  
w sobie wspomnienia z ostatnich 13 tys. lat. Gdy co tysiąc lat  
nadchodził czas spośród Majów wybierano Babkę, która szykowała się do  
wypełnienia swego przeznaczenia. Na początku zlecała wyrzeźbienie  
kryształowej czaszki przypominającej kształtem ludzką. Wyborem kryształu  
i wyrzeźbieniem czaszki zajmował się najczęściej szaman płci męskiej.  
Używano różnych rodzajów kryształów, w zależności od czasu i potrzeby.  
Przygotowanie kryształowej czaszki do ostatecznej ceremonii, do której  
szykowało się całe plemię właściwie przez tysiąc lat, mogło zająć lata.  
Następnie Babka wybierała młodego mężczyznę lub kobietę, a czasami parę,  
mężczyznę i kobietę. Bycie wybranym do ceremonii kryształowej czaszki  
było ogromnym honorem i przywilejem dla tej młodej osoby, lub pary. Gdy  
Babka wybrała odpowiednią osobę, osoba ta udawała się na szkolenie,  
które trwało zazwyczaj od momentu gdy była jeszcze dzieckiem aż do czasu  
gdy była dużo, dużo starsza i kończyło się w chwili rozpoczęcia  
ceremonii kryształowej czaszki. Ta uhonorowana osoba uczyła się tyle,  
ile tylko dała radę na temat wszystkiego co lud Majów wiedział w tamtym  
czasie, czyli tak naprawdę o ponad tysiącu lat. Majowie ucieleśniali w  
ten sposób swoją mądrość, sztukę sakralną, wyższą wiedzę, wszystko co  
wiedzieli, swoje wspomnienia… wszystko. Starali się ulokować to  
wszystko w tej jednej osobie, a ta osoba czyniąc to, posiadając tą  
wiedzę prawie nieuchronnie stawała się szamanem w wyniku tego szkolenia.  
Gdy Starszyzna Majów wiedziała, że ta osoba jest gotowa, w zgodzie z  
Kalendarzem razem z Babką przygotowywali się do świętej kryształowej  
ceremonii… ceremonii kryształowej czaszki. Przeznaczenie zarówno  
tej osoby jak i Babki miało zostać zapieczętowane na tysiące lat.  
Natomiast ceremonia kryształowej czaszki odbywała się co tysiąc lat. Owa  
wybrana osoba razem z Babką przygotowywały specjalną mieszankę  
naturalnych ziół, halucynogennych roślin i grzybów. Była ona bardzo  
mocna, ponieważ ta osoba i Babka zjadały tę mieszankę w czasie ceremonii  
i to prowadziło je do bardzo wyjątkowego doświadczenia w ich sercach,  
które wkrótce oddzielało je od ciał, ale nie od Ziemi. Innymi słowy,  
umierały ale nie przechodziły na inne poziomy. A gdy całe plemię  
otaczało je i modliło się zachęcając, ich duchy opuszczały ciała i  
wchodziły w fizyczną kryształową czaszkę. I obydwie, owa specjalnie  
wybrana osoba oraz Babka, przyjmowały tę kryształową czaszkę jako swoje  
fizyczne ciało na kolejne tysiące lat, aż do czasu, w którym teraz  
jesteśmy, do "końca czasu". W którymś momencie tego "końca czasu"  
Majowie odprawią tę ostatnią ceremonię kryształowej czaszki. Właściwie,  
dopiero co dostałem e-maila od Hunbatz Mena, cztery dni przed moim  
przyjazdem tutaj, i wiem, że jeszcze się to nie odbyło ale przeprowadzą  
tą ceremonię naprawdę niedługo. To niesamowita ceremonia. Trzynastu  
szamanów Majów, mogą nimi być zarówno mężczyźni jak i kobiety, przyjmą  
duchy tych starożytnych Majów do swoich współczesnych ciał i wówczas  
będą pamiętać wszystko, co pamiętają tamte dusze, tamci starożytni. Jest  
to lepsze nawet od komputera bo zawiera również aspekty emocjonalne. Gdy  
ma miejsce ta ceremonia żyjący Majowie przypominają sobie całą  
przeszłość do czasów Atlantydy, a nawet wcześniej. Następnie Majowie  
połączą tą wiedzę i wspomnienia z intelektualnym procesem 25 członków  
Starszyzny, którzy ponownie odczytują historię Majów i wówczas lud Majów  
znów stanie się całością. Będą pamiętać wszystko, zarówno ze swoich  
umysłów jak i z serc. Taki jest ich plan i wydaje mi się, że uda im się  
to osiągnąć. A jeśli chodzi o nas, resztę świata, spłynie na nas wielkie  
błogosławieństwo, gdyż teraz już lud Majów będzie miał dostęp do  
starożytnej i współczesnej wiedzy, doświadczeń, i mądrości, i wspomnień  

background image

w tym samym czasie. To wszystko jest częścią przepowiedni Majów, a Ty  
żyjesz po to by poznać prawdę tej przepowiedni.  
 

CIĄG DALSZY OPOWIEŚCI  

 
W pewnym momencie Don Alejandro po prostu podniósł ręce i powiedział:  
"O.K. Teraz wybierzemy się do serca ziem Majów." Nie wiedziałem co to  
oznaczało. Zaczęliśmy podróż, ale nie miałem zielonego pojęcia dokąd.  
Mieliśmy taki wielki, nowoczesny, cywilny autobus, który jechał drogami  
i autostradami, i przez piękne dżungle Gwatemali. Nie wiedzieliśmy dokąd  
zmierza. Jechaliśmy godzinami w kierunku tego nieznanego miejsca i gdy  
właśnie zasnąłem... Pamiętam rytm kół jadących po betonie, właśnie  
tak… właśnie zaczynałem śnić.. Następne co pamiętam to, że bez  
żadnego ostrzeżenia Don Alejandro każe zjechać kierowcy na pobocze.  
Budzę się i patrzę przez okno i... to mogło być wszędzie... dosłownie  
wszędzie... Był to widok, który mógł znajdować się gdziekolwiek w  
Gwatemali. Trawiaste pola po obu stronach odgrodzone płotami z  
zardzewiałego drutu kolczastego. Normalka. Nic nadzwyczajnego. Żadnych  
świątyń, niczego. Wysiedliśmy wszyscy z autobusu chodząc w koło niczym  
garść mrówek, nie wiedząc co robić ani dokąd iść. I w końcu Don  
Alejandro i Starszyzna przeszli na drugą stronę drogi, gdzie znajdowała  
się przerwa w ogrodzeniu… To wyglądało jak korytarz. Płoty  
zbiegały się… i przechodziły tamtędy… a po środku było  
trochę miejsca. Gdybyś przejeżdżał obok nawet byś tego nie zauważył. I  
podążyliśmy za Majami tym wąskim trawiastym przejściem nie mając  
pojęcia... no wiesz... co jest wewnątrz.  
Przeszliśmy kawał drogi, około 1,5 km, i podłoże stało się bardziej  
skaliste, jasnym więc było, że zbliżamy się do jakichś niskich gór.  
Drzewa zaczęły nas otaczać i zrobiło się naprawdę gęsto. Wówczas  
Starszyzna skręciła ostro w lewo i wkroczyła w kolejne ogrodzone pole,  
które szybko zaczęło zamieniać się w... naprawdę... prawdziwą dżunglę. I  
to dżunglę, nad którą najwyraźniej ktoś sprawował opiekę. To było aż  
zbyt piękne. Kolorowe ptaki latały w tę i z powrotem, stopnie pojawiały  
się właśnie tam, gdzie były potrzebne, wszystko stało się wilgotne i  
zielone, i zadbane. To bardziej przypominało hotel niż coś, co  
stworzyłaby natura. Ale tak właśnie było. W środku niczego. Aż tu nagle,  
choć nie było to aż takim zaskoczeniem, zauważyliśmy piękny drewniany  
budynek tarasujący dolinę, którą się przemieszczaliśmy. Była to  
konstrukcja wybudowana przez Majów dawno temu, której zadaniem było  
chronić coś, do czego lada moment mieliśmy uzyskać pozwolenie na  
wejście. Jaskinie, z których Majowie wyłonili się w tym świecie na długo  
przed Atlantydą. Rdzenni Amerykanie zwą je Sipapu, jest to dla nich  
świętość nad świętościami. Poczułem jak w środku staję się bardzo cichy.  
Znaczy, ludzie rozmawiali i zdawali sobie sprawę, że zaraz dostaną  
jedzenie, ale myśl o tym, co znajduje się po drugiej stronie tej  
restauracji na świeżym powietrzu była prawie nie do zniesienia.  
Starszyzna usadziła nas w tej pięknej konstrukcji, gdzie tropikalna  
dżungla zaglądała ze wszystkich stron, i podano nam tradycyjny posiłek  
Majów. Mieliśmy przed sobą długą podróż, choć o tym nie wiedzieliśmy,  
ale Starszyzna wiedziała. Po prostu o nas dbali.  
Po lunchu, najprościej mówiąc, weszliśmy w obszar znajdujący się za tym  
budynkiem. Poruszaliśmy się powoli w górę zbocza zbliżając się do góry,  
która teraz znajdowała się przed nami. Stałem się nawet bardziej  
wyciszony w środku i zacząłem śpiewać sobie w myślach, gdy coraz  
bardziej zbliżałem się do czegoś czego po prostu nie rozumiałem. I  
wówczas stało się. Po jednej stronie góry pojawiła się mała szczelina.  
Nie wiele większa niż aby dwie... może trzy osoby mogły wejść przez nią  
jednocześnie. Zajęło to trochę czasu, ale w końcu wszyscy znajdowaliśmy  
się wewnątrz góry w długim, wąskim tunelu; znajdowaliśmy się teraz  
całkowicie we wnętrzu Matki Ziemi. Będąc wciąż w tym tunelu Don  
Alejandro zabrał nas wszystkich razem i opowiedział nam trochę na temat  
tej jaskini. Była to święta jaskinia ludu Majów. Powiedział nam, że ma  
długość 28 kilometrów, ale my mieliśmy wejść tylko na odległość kilku  
kilometrów. Powiedział też żebyśmy byli bardzo ostrożni, gdyż w środku  
będzie mokro i ślisko. Było to dość oczywiste, jako że już robiło się  
mokro. Przeszliśmy jeszcze kawałek i wówczas przed nami znalazło się  
coś, czego się nie spodziewałem. Wąski tunel zakończył się poprzeczną  
alejką, a przed nami pojawiła się kolejna komora, która była  
ogroooooooomna. Miała powierzchnię dwóch boisk do piłki nożnej i wysoka  
na 25 lub 30 metrów. Fragment sufitu zapadł się dawno temu i smuga  
wpadającego światła przecinała ciemność, i zalewała tą ogromną jaskinię  

background image

anielskim światłem, które sprawiało, że stawałeś w miejscu i otwierałeś  
serce. Nie miałeś na to wpływu, to działo się instynktownie.  
Zeszliśmy z wąskiej jaskini w dół, po starej drabinie i skręciliśmy w  
lewo, w zasadzie nie mieliśmy innego wyjścia, gdyż mały strumień  
meandrował z jednej strony jaskini na drugą. Szliśmy dalej przez tą  
czystą, dziewiczą wodę. W chwilach gdy wychodziliśmy ze smugi światła  
musieliśmy używać naszych latarek by nie potknąć się o jakąś ukrytą  
skałę, czy uskok. Było bardzo ciemno i większość z nas rozmawiała tylko  
po to, by upewnić się, że nie byliśmy sami. Gdy wyłączyłeś latarkę było  
całkowicie ciemno, nie byłeś w stanie zobaczyć swojej dłoni przed własną  
twarzą. Po bardzo długiej i dość niebezpiecznej podróży do wnętrza  
Matki Ziemi znów dotarliśmy do miejsca gdzie kawałek sufitu oderwał się  
i wpuścił kolejną smugę światła do wnętrza jaskini. Nie było go wiele,  
ale było. Pozwoliło nam widzieć. Don Alejandro zatrzymał nas i  
powiedział, że kolejna ceremonia ma się odbyć tutaj, w tym właśnie  
miejscu. Była to kolejna ceremonia ognia, ale była całkowicie inna niż  
dwie pierwsze, których doświadczyliśmy nad jeziorem Atalan i w Tikal.  
Ogień płonął w kręgach. Była przepiękna, gdyż muzyka i śpiew… one  
po prostu odbijały się echem od ścian i w naszych duszach.  
Cokolwiek wydarzyło się w czasie tej ceremonii, miało przypieczętować  
nasz los. Ale wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Wiedziałem tylko,  
że gdy ceremonia dobiegła końca Don Alejandro zniknął. To jeden z  
najstarszych, Rufino, poprosił nas byśmy poszli dalej i poprowadził nas  
głębiej w ciemność. Wędrówka wydawała się trwać wieki, aż po raz trzeci  
weszliśmy do fragmentu jaskini, w której kolejny kawałek sufitu spadł na  
podłogę, a smuga światła ukazała nam okrągławe pomieszczenie, ogromne  
ale jednocześnie przytulne. Chodzi mi o to, że w całej jaskini pełno  
było tych olbrzymich skał, pomiędzy którymi siedzieliśmy, a które  
czyniły to pomieszczenie znacznie mniejszym. To właśnie te skały  
sprawiały, że zarówno ja jak i cała reszta, czuliśmy się odrobinę  
nieswojo. Spojrzałem na kobietę, która stała koło mnie i odniosłem  
wrażenie, że wyglądała na bardzo poruszoną tym, co widziała. Powiedziała  
do mnie: "Drunvalo, przyjrzyj się tym skałom. One przypominają zwierzęta  
i ptaki. Wyglądają jak żywe." Przyjrzałem się uważnie najbliższej  
– wyglądała dokładnie tak, jakby ktoś wyrzeźbił z niej wysoką na 2  
metry iguanę. Naprawdę wyglądała jakby była żywa, włącznie z  
najdrobniejszymi szczegółami. Skała pod nią miała kształt goryla, a ta  
obok niej wyglądała na młodą małpę płci męskiej. Na ścianach znajdowały  
się ludzkie twarze, twarze Majów, zdawające się wynurzać wprost ze  
skalnej ściany. I wszystko, każda skała zdawała się być ożywiona czymś,  
co wyłaniało się wprost z kamienia. Zdumiało mnie to niesamowicie. Nie  
wiedziałem co odpowiedzieć mojej znajomej, gdyż było to naprawdę  
niezwykłe, ale czułem, że ona… Czułem, że ona czuje. To nie było  
zwyczajne.. w tym miejscu rzeczywistość nie była zwyczajna. Znajdowała  
się tam energia, która wręcz nasycała wdychane przez nas powietrze.  
Wówczas zauważyłem, że Don Alejandro, który wcześniej zniknął, siedział  
na małej granitowej półce, około 15 stóp w górę jednej ze ścian tej  
jaskini. Pierwsza moja myśli: "Jak on tam się dostał?", ponieważ  
wydawało się to wręcz niewykonalne. W tej chwili cała nasza grupa zdała  
sobie sprawę, że Don Alejandro nas obserwuje. Ucichliśmy wszyscy  
czekając na Don Alejandro by przemówił, by cokolwiek powiedział. Ale on  
zawołał Rufino, aby do niego się wspiął. Rufino wszedł tylko tak wysoko,  
że jego głowa była na poziomie półki, na której Don Alejandro siedział i  
wtedy Don Alejandro sięgnął w głąb tej półki, która najwyraźniej  
wypełniona była wodą, i wylał garść na głowę Rufino. Powtórzył to  
trzykrotnie. Nie miałem zielonego pojęcia co to miało znaczyć. Wówczas  
"Tata" Alejandro poprosił kogoś z grupy by podszedł do ściany i odprawił  
z nim tą samą ceremonię. Wszyscy patrzyliśmy co się dzieje. Następnie  
poprosił by każdy z nas podchodził po kolei i wówczas, nigdy tego nie  
zapomnę, to tak jakbyśmy wszyscy na raz zrozumieli w naszych sercach co  
właśnie się działo. Don Alejandro odprawiał ceremonię wody na każdym z  
nas, byliśmy w jakiś sposób inicjowani, a energia tego miejsca wpłynęła  
głęboko w serce każdego z nas, każdego kto tam był. Czegokolwiek "Tata"  
w nas szukał, musiał to znaleźć. Zacząłem płakać, po prostu nie mogłem  
się powstrzymać.  
Później, gdy byliśmy w małym gwatemalskim miasteczku, zaraz przed  
kolacją, Don Alejandro, jego żona Elizabeth i Rufino siedzieli razem  
przy stoliku i skinęli na mnie bym się do nich przyłączył. Don Alejandro  
spojrzał mi w oczy i powiedział (jest to cytat): "Poprosiliśmy o  
przybycie jeszcze dwie inne grupy z całego świata by odprawiły z nami tę  
ceremonię, by wypełnić przepowiednię. Ale nie udało im się zdać testu,  
który Pacha Mama dla nich przygotowała. Muszę Ci jednak powiedzieć, że  

background image

ta grupa nie tylko sprostała wszystkim naszym oczekiwaniom. Wy jesteście  
przodkami, na których czekaliśmy." Nie wiedziałem co miał na myśli ale  
zaczął płakać… i Rufino także zaczął płakać. A Elizabeth, ze swoją  
kobiecą siłą, spojrzała na mnie i powiedziała: "Dziękuję. Proszę przekaż  
całej świętej grupie, że to oni są wybranymi, na których czekaliśmy, i  
że teraz nasza przepowiednia może się dokonać." Tego było dla mnie za  
wiele, nie mogłem się powstrzymać i też zacząłem płakać. I nasz stół  
przekształcił się w stół pełen niemowląt…  
 

POZYTYWNA STRONA PRZEPOWIEDNI MAJÓW  

 
Teraz zmieńmy temat. Ukryta pozytywna strona przepowiedni Majów. Majowie  
widzą, że dobiegają końca oba długie cykle, cykl 5200 lat oraz precesji  
osi Ziemi trwający 26 tys. lat. Przewidzieli, że stary świat, ten, w  
którym teraz żyjemy, lada moment rozpadnie się z przyczyn naturalnych.  
Oznacza to, że wszystko co uważamy teraz za normalne zmieni się  
dramatycznie. Na tej właśnie części przepowiedni skupia się świat.  
Teoria, że bieguny Ziemi się zmienią, a ludzkość zostanie prawie  
doszczętnie zniszczona nazywana jest nawet "dniem zagłady 2012 roku".  
Ale w tym samym czasie, w dokładnie tym samym czasie zaczyna się nowy  
cykl. I tym razem jest to niezwykły cykl.  
Niedawno byłem w Kolumbii w górach Sierra Nevada, mieszkając z Kogi i  
Arhaucos Mamos. Wierzą oni, że istnieje razem dziewięć światów, i tak,  
my znajdujemy się w czwartym, to samo mówią Majowie. A wkroczymy w piąty  
świat – tak także zgadza się z wierzeniami Majów. Więc  
powiedziałem im: "A więc wciąż mamy jeszcze pięć światów do przejścia by  
zyskać wyższą świadomość." Nigdy tego nie zapomnę. Obrócili się,  
spojrzeli na mnie wszyscy i powiedzieli: "Nie, nie rozumiesz, Drunvalo.  
Wszystko w życiu zmierza do osiągnięcia równowagi. Piąty świat znajduje  
się dokładnie pomiędzy czterema innymi z każdej strony. Jest to idealna  
równowaga we wszechświecie. Nie istnieje żaden wyższy świat." Majowie  
mówią podobnie. Mówią, że ten kolejny świat, który zwą Szóstym Słońcem,  
jest światem, w którym ludzkość zyska nowy poziom świadomości, i że  
zyskamy ten nowy poziom bardzo, bardzo szybko. Gdy zacznie się nowy  
cykl, także w trakcie tego "końca czasu", świadomość dualizmu –  
świadomość dobra i zła – zniknie, a świadomość jedności stanie się  
normalną cechą rodzaju ludzkiego. Ludzkie ego przestanie istnieć i  
będziemy postrzegać siebie jako część siebie samych, nas samych.  
Majowie, gdy się witają, mówią "In Lak’ech" co dosłownie oznacza:  
"Ty jesteś drugim mną, a ja jestem drugim Tobą". To jest wskazówka na  
temat świata, w który niedługo wkroczymy.  
Majowie także wierzą, że ludzka kwarantanna, która ograniczała nas do  
tego Systemu Słonecznego, istniejąca już bardzo długi czas, zostanie  
zniesiona. A gdy to się stanie ludzkość zrozumie, że gwiazdy i całe  
życie wszędzie są ze sobą połączone za pomocą czystej świadomości. Nasz  
ludzki potencjał osiągnie poziom, który w tej chwili wydaje się być  
całkowicie dla nas nieosiągalny. Ale według Majów owa nowa ludzkość  
zaakceptuje to i uzna za normalne. Innymi słowy Majowie przewidują, że  
rodzaj ludzki nie będzie już zajmował się finansami, polityką, wojną,  
jedzeniem, ropą, itd.; a także, że zjednoczymy się ze Stwórcą i będziemy  
w stanie uzewnętrznić rzeczy wszelkiego rodzaju. Staniemy się  
Współ-Stwórcami razem ze Stwórcą.  
Jeśli jest to prawdą, nie przejmuj się oglądając film "2012" pokazujący  
jak świat ulega zniszczeniu. Jest to zaledwie część przepowiedni Majów.  
Pamiętaj o tym, czego się teraz dowiedziałeś, i pamiętaj o Majach, i  
wiedz, że to, co nadchodzi jest piękne i święte. Jest to coś, co należy  
uczcić i być za to wdzięcznym. Jak powiedział kiedyś Meher Baba:  
"Don’t worry, be happy." (Nie martw się, bądź radosny.) To teraz  
jest zdecydowanie najlepsze podejście do życia. Oddychaj z głębi swego  
serca. Życie nie jest tym, czym się wydaje. Nawet odrobinę nie  
przypomina tego, w co wierzą nasi rodzice. Żyjemy w śnie, który  
krystalizowany jest przez nasz umysł, i który zwiemy rzeczywistością.  
Wierzymy, że jest ona stała, i że może się zmieniać jedynie zgodnie z  
prawami fizyki. Majowie wierzą, że niedługo poznasz część siebie, która  
jest tak starożytna, że sięga poza gwiazdy i słońca jako stałe światy.  
One też są tylko snem i tak, jak w czasie obudzenia, zdasz sobie sprawę,  
że nie było to nic innego jak światło, albo nawet lepiej, nic innego jak  
czysta świadomość. Czy nadszedł czas abyś przypomniał sobie kim naprawdę  
jesteś, czyli czymś znacznie więcej niż normalna istota ludzka?  
In Lak’ech.  
 

background image

PYTANIA I ODPOWIEDZI  

 
Chciałbym… po przeczytaniu niektórych z nich [listów –  
przyp.tłum.]… nawet nie jestem w stanie przeczytać ich  
wszystkich… Postaram się jak mogę na nie odpowiedzieć… Mam  
tu mnóstwo pytań, które nie mają nic wspólnego z tym, o czym (…)  
CZĘŚĆ DWUNASTA  
(…) dzisiaj rozmawiamy, i na te pytania nie mogę teraz  
odpowiedzieć. Nie ma na to czasu. Po pierwsze, chciałbym powiedzieć, że  
z tego co tu przeczytałem… chciałbym zacząć od powiedzenia, że te  
pytania pochodzą z całego świata. Naprawdę z całego. Każdy z nas ma inne  
wyobrażenie o duchowości i życiu, i tego rodzaju zmianach. Podróżując po  
świecie zdaję sobie z tego sprawę, że nie każdy zgadza się z moimi  
poglądami, ale ja też nie zgadzam się nikim innym… Ja po prostu  
przekazuję Ci jak ja rozumiem to, o czym mówią Majowie. Robię to dla  
Majów. I jest to po prostu jeden ze sposobów na rozumienie tego  
wszystkiego, ale są także inne, zdaję sobie z tego sprawę. Nie ma powodu  
by się tym wszystkim martwić, choć wiem, że łatwo się to mówi. Tak,  
jeśli to prawda, jest to wydarzenie na ogromną skalę. A ja wierzę, że to  
prawda, ale i tak się o tym przekonamy. Może to jednak nie jest prawda,  
może to tylko wymysł. Ale przekonamy się o tym. Nie musimy czekać bardzo  
długo.  
Z niektórych pytań wynika, że nie byłem do końca precyzyjny. Jedno  
pytanie przyszło z Kanady: "Najpierw 2007, potem 2012, a teraz mówisz że  
dopiero w 2015. Ktoś sceptyczny powiedziałby, że wycofujesz się z  
odpowiedzi na bardzo konkretne pytania. Czy to właśnie ma tutaj miejsce?"  
Wydawało mi się, że mówiłem jasno, że Majowie twierdzą jakoby od 2007 do  
2015 roku otworzyło się okno czasowe, a także, że to wszystko zacznie  
się w jakimś momencie tego okna a nie konkretnie określonego dnia. A  
zwłaszcza nie… prawdopodobnie nie dokładnie tego dnia, gdy  
Kalendarz osiągnie zero, czyli 21 grudnia 2012 roku.  
Jedno z pytań, które wciąż się powtarza to "jak powinniśmy teraz się  
zachować?". No wiesz, "czy powinniśmy wyprowadzić się daleko od  
wybrzeża?", "czy powinniśmy zakopywać zapasy jedzenia?", i tego rodzaju  
rzeczy. "Czy powinniśmy przygotowywać się fizycznie?"  
Nie wierzę by jakiekolwiek przygotowania na poziomie fizycznym miały  
komukolwiek pomóc. Tu potrzebne jest przygotowanie wewnętrzne… i  
oczywiście że możesz to zrobić jeśli masz ochotę, ale to co naprawdę  
jest potrzebne, to zmiana nasze…