background image

 

 

 

 

 

 

 

 

 

WŁODZIMIERZ MAKOWSKI 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W

W

 

 

O

O

B

B

J

J

Ę

Ę

C

C

I

I

A

A

C

C

H

H

 

 

Ś

Ś

M

M

I

I

E

E

R

R

C

C

I

I

 

 

(HISTORIA PRAWDZIWA) 

 

background image

 

Mieszkałem  w  Kanadzie.  Przeżyłem  tam  bardzo  poważną  chorobę  i  kilka 
operacji żołądka, a potem cudowne uzdrowienie, o czym chcę opowiedzied. 

 

 

 

 

 

 

Fot. Włodzimierz Makowski 

W OBJĘCIACH ŚMIERCI 

Badania lekarskie wykazały, że mam wrzody na żołądku. Zaczęto mnie leczyd w 
ten  sposób,  że  tylko  jednego  roku  zażyłem  10.000  tabletek.  Lekarz  zapewnił 
mnie,  że  po  zażyciu  tej  ilości  pigułek  na  pewno  będę  zdrowy.  Jednak  po 
zakooczeniu  kuracji  bóle  żołądka  powróciły.  Wtedy  poszedłem  do  lekarza  i 
powiedziałem:  "Zapewniał  pan,  że  gdy  zjem  te  wszystkie  tabletki,  będę 
zdrowy." On uśmiechnął się wtedy i odpowiedział:, „Kiedy masz silne bóle, zażyj 
6 tabletek naraz i wtedy bóle ustąpią." Zapytałem: " Czy przez całe życie mam 
zażywad  te  tabletki?"  Lekarz  wyjął  z  kieszeni  buteleczkę  z  takimi  samymi 
tabletkami i rzekł do mnie: " Patrz, ja też je zażywam". Zrezygnowałem z tego 
lekarza  i  poszedłem do  innego,  który  zaczął  leczyd  mnie  różnymi  lekarstwami, 
jakie tylko znał. W koocu powiedział, że dla mnie nie ma już lekarstw. Pozostało 
tylko  jedno  wyjście  -  operacja,  na  którą  wyraziłem  zgodę.  Przed  operacją 
odwiedził  mnie  lekarz  i  stwierdził,  że  za  7  tygodni  będę  nowym  człowiekiem  i 
będę  mógł  iśd  do  pracy.  Operował  mnie  specjalista  -  chirurg  dr  Eskart.  Gdy 
otworzył  mój  żołądek,  zobaczył  dwa  wielkie  guzy. 

TO  BYŁ  RAK.

  Chirurg  musiał 

usunąd  mi  ponad  połowę  żołądka.  Po  operacji  poczułem  się  gorzej.  Na  trzeci 
dzieo zacząłem odczuwad okropne bóle. Początkowo prosiłem o pomoc, ale po 
krótkim  czasie  przestałem  o  to  prosid  i  w  niebogłosy  krzyczałem  z  bólu,  który 
był nie do zniesienia. Pielęgniarki starały się pomóc mi, w czym tylko mogły. Po 
pewnym  czasie  uspokoiłem  się.  Kiedy  przyszły  do  mnie,  żeby  podad  mi 
lekarstwa,  były  bardzo  zaniepokojone,  bo  zauważyły,  że  jestem  bliski  śmierci. 
Temperatura  była  tak  wysoka,  że  dorosły  człowiek  rzadko,  kiedy  może  ją 
wytrzymad. Natychmiast przyszedł lekarz. Oglądając mnie zauważył, że jestem 
sparaliżowany. Ciężko oddychałem, ale serce jeszcze biło. 

Zabrano  mnie  na  prześwietlenie  rentgenowskie  szukając  przyczyny  tak 
ciężkiego  stanu  mojego  zdrowia.  Ale  niczego  nie  znaleziono.  Z  wysoką 
temperaturą  i  bez  pamięci  leżałem  kilka  dni.  Zaczął  wydzielad  się  ze  mnie 

background image

 

nieprzyjemny zapach i cały mój pokój został nim przesiąknięty. Rany po operacji 
nie goiły się, lecz ropiały i całe moje ciało zaczęło napełniad się ropą. Zacząłem 
gnid.  Zapach  był  tak  nieprzyjemny,  że  musiano  mnie  przenieśd  do  osobnego 
pokoju.  Tam  lekarz  wstawił  kilka  gumowych  rurek  do  mojego  żołądka,  przez 
które  schodziła  ropa  ściągana  specjalną  aparaturą.  Stan  mojego  zdrowia 
pogarszał się z minuty na minutę. Ustami także zaczęła wyciekad mi ropa. 

Mój  lekarz  znalazł  się  w  trudnym  położeniu.  Zawołał  wszystkich  lekarzy  tego 
szpitala,  którzy  zastanawiali  się,  co  ze  mną  zrobid.  Nikt  nie  wiedział  jak  jest 
przyczyna  paraliżu.  Zrobid  drugą  operację  to  było  wielkie  niebezpieczeostwo. 
Miałem  wysoką  temperaturę.  Jednak  lekarze  zdecydowali,  że  trzeba 
przeprowadzid ponowną operację i dowiedzied się, jaka jest przyczyna mojego 
aktualnego ciężkiego stanu. Tak czy inaczej nadziei na przeżycie nie było. 

Lekarz  powiadomił  moją  żonę,  że  prześwietlenie  nic  nie  wykazało  i  w  tej 
sytuacji  koniecznością  staje  się  ponowna  operacja.  Od  pierwszej  operacji 
minęły dwa tygodnie. Kiedy dowiedziałem się od żony, że będą mnie operowad 
po  raz  drugi,  kategorycznie  nie  wyraziłem  zgody,  mówiąc:  "  Wolę  umierad  w 
takim stanie niż mied drugą operację." Lecz żona i moi przyjaciele, którzy mnie 
wtedy  odwiedzili,  zaczęli  przekonywad  mnie  o  konieczności  ponownego 
zabiegu. 

Przeżywając  okropne  bóle  i  widząc  swe  beznadziejne  położenie,  poprosiłem 
kolegę  Jakuba  Gołubioskiego  z  rodzinnej  wsi,  aby  zatelefonował  do  mego 
znajomego pastora F. Szelestowskiego. On kiedyś składał mi godne świadectwo 
o  Panu  Jezusie  Chrystusie  i  prosił, abym pokutował i  przyjął  Jezusa  Chrystusa, 
jako  osobistego  Zbawiciela.  Wówczas  to  odpowiedziałem  mu:  "Nikogo  nie 
zabiłem i niczego złego nikomu nie zrobiłem. Żyję nie gorzej od innych i wierzę 
w tego samego Boga, co i wy." Wtedy duszpasterz F. Szelestowski łagodnie mi 
odpowiedział: 

"I  diabeł  wierzy  w  Boga  i boi  się  Go,  ale  swoją  pracę  wykonuje 

nadal. Ale czy ty wierzysz Bogu?"

 

"A wierzyd Bogu

 - mówił dalej ten sługa boży, 

to znaczy wierzyd w Jego Słowo, które On pozostawił nam i wypełniad je. Czy 

ty  to  robisz?"

  Ja  nie  odpowiedziałem.  Lecz  teraz  myślę  inaczej  o  usłyszanych 

wtedy  słowach.  Co  mam  robid?  Jaki  jest  mój  obecny  stan  i  dokąd  idę?  Od 
tamtej  rozmowy  minęło  trochę  czasu.  Teraz,  gdy  byłem  w  takim  krytycznym 
stanie,  mój  przyjaciel  Jakub  Gołubioski  spełnił  moją  prośbę.  Zatelefonował  do 
pastora  Szelestowskiego  i  powiedział:,  „Jeżeli  chcecie  zobaczyd  swojego 
znajomego,  Makowskiego,  za  życia,  to  odwiedźcie  go  w  szpitalu.  On  jest 
śmiertelnie chory i chce was widzied." Gdy Szelestowski usłyszał tę wiadomośd, 
nie zważał, że jest zima, a droga do Toronto jest daleka, lecz wraz ze swoją żoną 
niezwłocznie wyruszył w podróż. Przybywszy do szpitala,  pastor Szelestowski i 
jego żona podeszli do mnie, a on zapytał mnie:, 

„Czego ode mnie oczekujesz?"

 

background image

 

Odpowiedziałem;  „…bardzo  chciałem  pastora  widzied  przed  swoją  śmiercią. 
Proszę  także,  żebyście  wy,  wierzący,  oddani  Chrystusowi  ludzie,  zrobili  mi 
pogrzeb,  kiedy  umrę". 

"Co  za  różnica,  kto  ci  zrobi  pogrzeb,  gdy  umrzesz?"

  - 

odpowiedział pastor Szelestowski. - 

"Przyjmij Pana Jezusa Chrystusa, aby On cię 

zbawił, dopóki żyjesz. Oddaj się Jemu, a On ci przebaczy twoje grzechy, uzdrowi 
cię i będziesz jeszcze w życiu szczęśliwy, będziesz Pana uwielbiał za Jego miłośd i 
zbawienie."

  -  dodał.  W  tym  momencie  podeszła  do  niego  moja  żona  i 

powiedziała: "Posłuchaj, lekarz powiedział, że trzeba mu zrobid drugą operację, 
ale  on  nie  chce  się  zgodzid.  Chce  już  umierad,  zamiast  poddad  się  operacji." 
Wtedy  pastor  Szelestowski  powiedział  do  mnie: 

"Zdecyduj  się  na  operację."

 

Odpowiedziałem mu wtedy: "Powiedziałeś, że gdy człowiek oddaje się Bogu, to 
On  może  wszystko  zrobid." 

"Tak."

  -  odrzekł  pastor  Szelestowski  - 

"…ale  kiedy 

ludzie  oddają  się  w  ręce  Boże,  wówczas  Bóg  działa.  Ty  oddałeś  się  w  ręce 
lekarzy, więc pozwól im poprawid to, co zrobili źle, a my będziemy się modlid, 
aby  Bóg  był  przy  nich,  pomógł  im,  pokazał,  co  mają  robid."

  Słysząc  te  słowa 

powiedziałem: "Dobrze, zgadzam się". 

Po  niedługim  czasie,  w  15  dni  po  pierwszej,  odbyła  się  druga  operacja.  Kiedy 
mnie  otworzono  drugi  raz,  lekarze  stwierdzili  niewłaściwe  ułożenie  organów 
wewnętrznych,  popękanie  tego,  co  było  operowane  i  pozaszywane,  a  teraz 
zaczęło gnid. Operacja trwała 4 godziny i 30 minut; a po jej zakooczeniu główny 
lekarz  powiedział  mojej  żonie:  "Twój  mąż  ma  poważne  komplikacje,  takie 
przytrafiają  się  jednemu  na  tysiąc  chorych,  a  z  tego  nikt  nie  wychodzi  żywy. 
Myśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, a resztę powierzamy w ręce Boże. 
Niech pani idzie do domu, bo ani pani, ani my w niczym więcej nie możemy mu 
już  pomóc.  Tylko  Bóg  może  sprawid,  by  chory  z  tego  wyszedł."  Wróciwszy  do 
domu,  żona  oczekiwała  na  telefon  ze  szpitala,  na  wiadomośd  o  moim  zgonie. 
Wszystko było już przygotowane do mojego pogrzebu. 

Podczas drugiej operacji, wśród licznych komplikacji, dostałem także zakażenia 
krwi. Moje ciało przybierało różne kolory. Stan zdrowia znacznie się pogarszał. 
Przykry  zapach  ciała  nie  ustępował,  bo  ropa  nie  nadążała  wypływad  przez  5 
drenów  podłączonych  do  aparatu  pompującego.  Pielęgniarka  widząc,  że  stan 
mojego zdrowia bardzo się pogorszył, powiadomiła o tym głównego lekarza. On 
zbadał  mnie  i  polecił  sprowadzid  do  szpitala  moją  żonę.  Kiedy  przyszła 
powiedział  jej,  że  zostały  mi  jeszcze  godzina  lub  dwie  życia.  Żona  słysząc  to, 
zadzwoniła  do  księdza  katolickiego  oraz  powiadomiła  moich  najbliższych 
przyjaciół, żeby przyszli mnie zobaczyd po raz ostatni.  

Gdy  zobaczyłem  u  swego  łoża  księdza,  a  oprócz  niego  niektórych  z  moich 
przyjaciół, zrozumiałem, że moje życie zbliża się ku  koocowi. Przemówiłem do 
Boga: "Boże, słyszałem o Tobie, o Twojej prawdzie, ale nie żyłem według niej." 

background image

 

Wśród  przyjaciół,  którzy  przyszli  mnie  pożegnad,  był  kolega  pochodzący  z  tej 
samej wsi, co i ja, z Peczriny, Mikołaj Siergiejczuk. Poprosiłem go, aby zadzwonił 
do znajomego pastora Szelestowskiego i zawiadomił go, że koniecznie chcę się z 
nim  widzied.  Kolega  niezwłocznie  spełnił  moją  prośbę.  Za  kilka  godzin  pastor 
Szelestowski wraz z żoną stali już obok mojego łoża. 

"Chciałeś mnie widzied?"

 - 

zapytał.  "Tak"  -  odpowiedziałem.  Powtórzyłem  mu  słowa,  które  mówiłem 
poprzednim razem, gdy mnie odwiedził. "Chcę, abyście pogrzebali mnie, kiedy 
umrę". 

"Ty  jeszcze  nie  umierasz"

  -  odpowiedział  Szelestowski.  "Wy  chyba 

pastorze  nie  widzicie,  w  jakim  jestem  strasznym  stanie?"  -  odpowiedziałem. 
"Czy  nie  czujecie  tego  nieprzyjemnego  zapachu,  który  wydziela  się  z  mego 
ciała?  Nawet  ksiądz  mnie  już  wyspowiadał".  Wówczas  brat  Szelestowski 
powiedział: 

"To dobrze, że cię wyspowiadał. Ta spowiedź wiele ci pomoże. Ale 

ja  ci  mówię  -  przyjmij  Jezusa  Chrystusa  do  swego  serca,  a  zobaczysz,  co  On 
uczyni."

 Powtórzyłem wtedy: "Ja umieram i proszę was, abyście wy, wierzący, 

mnie pogrzebali". Żona słysząc tę moją ostatnią prośbę, zwróciła się do księdza: 
" Czy ksiądz słyszy, co mówi mój mąż?" Na to ksiądz odpowiedział jej: "Proszę 
się tym nie przejmowad, pani jest jego  żoną i kiedy umrze, będzie pani mogła 
zrobid z jego ciałem, co pani zechce." Pastor Szelestowski zwrócił się do mnie:, 

„Co  za  różnica,  kto  cię  pochowa?  Dopóki  jeszcze  żyjesz,  przyjmij  Pana  Jezusa 
Chrystusa, oddaj się Jemu, a zobaczysz, co On uczyni."

 Zapytałem go:, „Co teraz, 

w tej sytuacji, Bóg może dla mnie zrobid? Słyszałem o Bogu, znałem prawdę, ale 
nie  żyłem  według  niej...  Teraz  już  umieram.  Jestem  grzesznym  człowiekiem." 
Pastor  Szelestowski  odrzekł: 

"Przyjmij  Boga  do  swego  serca,  On  może  cię 

uzdrowid,  przebaczyd  twoje  grzechy,  zbawid  cię  i  przedłużyd  ci  życie.  Mógłbyś 
jeszcze  żyd  i  byd  szczęśliwym,  aby  wysławiad  imię  Boże".

  -  "W  jaki  sposób  to 

może  się  stad?  -  zapytałem.  -  Jestem  grzesznym  człowiekiem  i  jak  grzesznik 
umieram". 

Odpowiedział  pastor  Szelestowski; 

"Bardzo  dobrze,  że  wyznajesz,  że  jesteś 

grzesznikiem;  Pan  Jezus  przyszedł  szukad  grzeszników,  a  nie  sprawiedliwych".

 

"A  ja  myślałem,  że  na  to,  aby  pokutowad,  trzeba  bardzo  długiego  czasu. 
Myślałem,  że  za  karę  muszę  teraz  przeżywad  wiele  cierpieo,  odbyd  jakąś 
pielgrzymkę,  spełnid  jakieś  dobre  uczynki,  spowiadad  się  i  odprawiad  pokutę, 
jak  wskaże  ksiądz.  W  jaki  sposób  mogę  wykonad  to  wszystko,  kiedy  już 
umieram?" - zapytałem. Pastor Szelestowski wysłuchał wszystkich moich uwag, 
a potem powiedział: 

"Jeszcze nie umarłeś. Jeszcze żyjesz. Przyjmij Pana Jezusa 

Chrystusa,  jako  swego  osobistego  Zbawiciela,  a  On  jest  w  mocy  uczynid 
wszystko.  Czy  wiesz  o  tym,  że  złoczyoca,  który  wisiał  na  krzyżu,  kiedy  zaczął 
pokutowad zwrócił się do  Jezusa  takimi słowami: Jezu wspomnij na mnie, gdy 
wejdziesz  do  swojego  Królestwa  (Łukasz  23,42)  a  Jezus  odpowiedział  mu  tak: 
Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju. Teraz już wiesz, jak szybko 

background image

 

Bóg przebacza grzesznikom ich grzechy, gdy oni szczerze pokutując, przychodzą 
do  Niego.  Bóg  przyszedł  szukad  takich  grzeszników  jak  ty"

  -  dokooczył  pastor 

Szelestowski.  "Ale  ja  umieram"-  powiedziałem  znowu. 

"Przecież  jeszcze  nie 

umarłeś"

 - odparł pastor Szelestowski - 

"A czy wiesz o tym, że Łazarz już nie żył, 

gdy  Jezus  Chrystus  przyszedł  do  jego  sióstr,  Marty  i  Marii,  które  płakały  i 
mówiły:  Gdybyś  Ty,  Panie,  był  tutaj,  nie  umarłby  nasz  brat.  W  Ewangelii 
czytamy, że od chwili śmierci Łazarza do rozmowy Pana Jezusa z jego siostrami 
upłynęło  cztery  dni.  Cztery  dni  Łazarz  był  już  w  grobie.  On  także  już 
nieprzyjemnie pachniał. Jezus Chrystus powiedział wtedy do Marty: Czyż ci nie 
powiedziałem,  że  jeśli  uwierzysz,  oglądad  będziesz  chwałę  Bożą?  I  zawołał 
donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź tutaj! I wyszedł zmarły, a ty jeszcze  żyjesz."

 

Kiedy  pastor  Szelestowski  przestał  mówid  do  mnie,  otworzyłem  swoje  usta  i 
powiedziałem:  "O  Boże,  przyjmij  mnie  tak,  jak  przyjąłeś  złoczyocę  ma  krzyżu. 
Odpuśd mi wszystkie moje grzechy i zabierz mnie do siebie. A jeśli przedłużysz 
mi moje życie, to obiecuję żyd tylko dla Ciebie.  Będę rozsławiał wszędzie imię 
Twoje i będę opowiadał, co dla mnie uczyniłeś". Kiedy tak wyspowiadałem się 
nie  bacząc  na  stojących,  obok,  co  sobie  pomyślą  i  powiedzą  na  to  wszystko, 
odczułem  pokój  i  radośd  w  swoim  sercu.  Szczerze  wyznałem  przed  Bogiem  i 
ludźmi, że jestem grzesznikiem. Szczerze pokutowałem. I od razu zrobiło mi się 
tak  dobrze  i  lekko,  jakby  ktoś  zdjął  z  mego  serca  wielki  kamieo.  Poczułem  się 
bezgranicznie szczęśliwy. Nie zważałem już na to, że znajduję się w krytycznym 
stanie i prawie w objęciach śmierci. Powiedziałem pastorowi Szelestowskiemu: 
"O, gdybyś bracie wiedział, jak mi jest teraz dobrze!" On szczerze odpowiedział: 

„Chwała  Panu  Bogu!  Ufaj  Bogu  szczerze,  a  zobaczysz,  co  On  dla  ciebie  zrobi."

 

Odpowiedziałem:  "Teraz  idźcie  do  domu  i  powiedzcie  wszystkim  dzieciom 
Bożym, aby modliły się za mną. Jeżeli wyjdę z tego szpitala, to przyjdę do was, a 
jeśli nie, to wy przyjdziecie do mnie. A teraz muszę zasnąd!" Pastor Szelestowski 
pomodlił  się  nade  mną.  Gdy  wychodził  z  pokoju,  zatrzymali  go  przyjaciele 
pytając: "Jak myślisz, czy on będzie żył czy nie?" Odpowiedział: 

"U Boga nie ma 

nic  niemożliwego,  we  wszystkim  jest  Jego  święta  wola.  Jak  Bóg  zechce,  to 
Makowski będzie żył."

 Wtedy wszyscy Oni roześmieli się mówiąc: "On ma pięciu 

lekarzy, którzy twierdzą, że stan jego jest bardzo poważny, a ty mówisz, że Bóg 
może  wrócid  mu  zdrowie  i  nawet  przedłużyd  życie..."  Szwagier  mojej  żony 
słysząc te słowa powiedział: "Jak on może żyd? Czy wiecie o tym, że jego kiszki 
są  popalone  od  tych  tysięcy  tabletek,  które  zażył?  Czy  nie  wiecie,  że  on 
wewnątrz  już  gnije?  Lekarz  powiedział,  że  pożyje  jeszcze  jedną  godzinę,  nie 
dłużej. Któż mu może przywrócid zdrowie?" Pastor Szelestowski odpowiedział: 

"My będziemy się modlid, a u Boga nie ma nic niemożliwego."

 I tak się rozstali.

 

Po  tej  rozmowie  nadal  leżałem  w  mękach,  ale  z  nadzieją  w  Bogu,  że  On  ulży 
moim  cierpieniom.  Przez  cały  czas  szczerze  prosiłem  Boga,  aby  przebaczył  mi 

background image

 

moje  winy  i  przyjął  mnie  do  siebie,  jak  tego  łotra  w  zamierzchłych  czasach. 
Płakałem  przed  Bogiem  i  pytałem  Go:  "Czy  nie  ma  już  żadnej  osoby,  która 
byłaby wierna Tobie i mógłbyś odpowiedzied na jej modlitwy?" Nie patrząc na 
mój  beznadziejny  stan  Bóg  pozostawił  mnie  nadal  w  okropnych  mękach,  lecz 
darował mi wiarę, iż mogłem świadczyd pielęgniarkom mówiąc: "Zobaczycie, że 
mój  Bóg  podniesie  mnie,  uzdrowi  mnie  i  wyjdę  z  tego  okropnego  stanu,  bym 
mógł  sławid  Jego  imię."  Oczywiście,  patrząc  z  ludzkiego  punktu  widzenia,  nie 
było żadnej szansy na wyzdrowienie i dalsze życie. Od czasu drugiej operacji do 
chwili  obecnej  minęło  24  dni.  Stan  mojego  zdrowia  był  beznadziejny. 
Temperatura się podniosła. Patrzyłem przed siebie szeroko otwartymi oczyma. 
Język  był  opuchnięty  i  popękany,  ociekał  krwią.  Zacząłem  się  dusid.  Wówczas 
pielęgniarka  zawołała  głównego  lekarza  i  moją  żonę,  mimo  późnej  pory.  Żona 
widząc mnie w takim stanie zaczęła prosid lekarza, żeby coś zrobił i ulżył moim 
męczarniom,  aby  moja  śmierd,  chociaż  była  lżejsza.  Kiedy  po  sztucznym 
oddychaniu  znowu  zacząłem  normalnie  oddychad  i  poruszad  oczami,  zabrano 
mnie na trzecią operację.

 

Operacja  odbyła  się  10  stycznia  1963  roku.  Operowano  duży  guz  w  prawym 
boku.  Trzy  razy  krojone  ciało  nie  goiło  się  i  nadal  pozostawałem  w  bardzo 
ciężkim  stanie.  Czekałem  tylko  na  interwencję  mojego  Boga.  I  oto  po  trzech 
operacjach,  które  odbyły  się  w  Toronto  w  szpitalu  "Queensway  General 
Hospital"  kolejno  30  listopada  1962  roku,  16  grudnia  1962  roku  i  10  stycznia 
1963 roku o godzinie 7

00

; rano Bóg okazał swoją wielką łaskę i uczynił cud. W 

czasie  zmiany  personelu  szpitala  zasnąłem.  Gdy  jedna  z  pielęgniarek  przyszła 
poprawid  moje  łóżko,  była  bardzo  zdziwiona,  że  nic  nie  mówię  i  nie  stękam 
podczas tej czynności. W tym czasie, kiedy ona z podziwem patrzyła na mnie, ja 
miałem nadzwyczajne widzenie. Widziałem Pana Jezusa Chrystusa na obłokach. 
Był w białej szacie. Gdy Go zobaczyłem, zacząłem prosid: „Tak długo Jezu już na 
Ciebie  czekam.  Ty  widzisz  mój  ból  i  cierpienie.  Przebacz  mi  wszystko,  Panie 
Jezu, zmiłuj się nade mną, proszę Cię". Wówczas Jezus Chrystus  obrócił swoją 
twarz w moją stronę. Blask był tak ogromnie wielki, że nie mogłem patrzed na 
Niego.  On  podniósł  swoje  ręce,  na  których  zobaczyłem  blizny  po  przebiciu  na 
krzyżu,  na  Golgocie,  za  moje  grzechy.  I  oto  z  tych  świętych  ran,  tak  jakby 
elektryczna  strzała,  podobna  do  błyskawicy  na  niebie,  padła  prosto  na  moją 
głowę  fala  ciepła.  Przez  całe  moje  ciało  zaczęło  przenikad  coś  w  rodzaju 
rozpalonego  żelaza.  Bardzo  piekło,  a  potem,  w  miejscach  gdzie  piekło, 
odczułem ulgę. Kiedy ta błyskawica wyszła ze mnie poprzez nogi, natychmiast 
poczułem, że jestem zdrowy. Potem zaraz się przebudziłem i zacząłem podnosid 
się  i  schodzid  z  łóżka.  Widząc  obok  siebie  pielęgniarki,  powiedziałem:  "Niech 
was  Bóg  błogosławi!  Bóg  mnie  uzdrowił!"  Kiedy  zacząłem  wstawad  z  łóżka, 
pielęgniarki  zatrzymywały  mnie  i  upominały,  żebym  się  uspokoił.  Ale  ja 

background image

 

zacząłem  krzyczed,  płakad  i  powtarzad  te  same  słowa:  "Jezus  mnie  uzdrowił, 
dlaczego  mi  nie  wierzycie?"  Pielęgniarki  mi  odpowiedziały:  "Wierzymy  panu, 
pomożemy  panu,  tylko  proszę  się  uspokoid."  Zaczęły  zaczepiad  gumowe  rurki, 
którymi  byłem  pookręcany,  a  które  wstając  ciągnąłem  za  sobą.  One  prosiły 
mnie  o  spokój  i  posłuchałem.  Poczekałem,  aby  porozkręcały  wszystko  i 
poodczepiały  mnie  od  tego  aparatu.  Potem  wyskoczyłem  z  łóżka,  zacząłem 
chwalid  Boga  i  wykrzykiwad:  “Bóg  mnie  uzdrowił!  Bóg  mnie  uzdrowił!” 
Pielęgniarki  prosiły  mnie,  żebym  usiadł  na  łóżku  i  uspokoił  się,  bo  wszyscy, 
przechodząc  korytarzem,  zaglądali  do  pokoju,  ażeby  zobaczyd,  co  się  stało, 
dlaczego tak krzyczę. A ja każdemu mówiłem: “Niech cię Bóg błogosławi – Bóg 
mnie uzdrowił” Niespodziewanie w drzwiach stanął lekarz, którego jeszcze nie 
znałem. Specjalista, który mnie leczył, wziął sobie tego lekarza do pomocy, gdy 
znajdowałem się w krytycznym stanie. Lekarz ten każdego poranka przychodził 
do mnie, badał stan mojego zdrowia i przepisywał odpowiednie lekarstwa. Gdy 
ujrzałem  go  w  drzwiach,  od  razu  zawołałem:  ”Niech  cię  Bóg  błogosławi, 
doktorze Mangomery!” On stał zdziwiony w drzwiach, a pielęgniarka podeszła 
do  niego  i  coś  szepnęła  mu  do  ucha.  Myślę,  że  powiedziała  mu,  że 
zwariowałem.  Doktor  Mangomery  zapytał  mnie  niespodziewanie,  jak  się 
nazywam.  Odpowiedziałem,  że  nazywam  się  Makowski,  a  on  zadał  mi 
podchwytliwe pytanie: “A gdzie ty jesteś – “W szpitalu” – odpowiedziałem. “A 
dlaczego tu jesteś – spytał doktor. “Miałem operacje” – odpowiedziałem dalej. 
Doktor  nie  ustępował  i  pytał  dalej.  -”Jakie  miałeś  operacje?”  “Na  wrzody 
żołądka, a potem wycięto mi częśd żołądka” “A ile operacji miałeś?” “Aż trzy”- 
odpowiedziałem.  Lekarz  widząc,  że  wszystko  rozumiałem,  zapytał  mnie:,  „Kto 
to  jest  na  fotografii,  która  stoi  na  stoliku  obok  twego  łóżka?”  “To  są  moje 
kochane dzieci.” Lekarz zapytał mnie jeszcze, jak one się nazywają i po ile mają 
lat. Odpowiedziałem prawidłowo, a on przekonał się, że jestem przy zdrowych 
zmysłach. Na koniec jeszcze zapytał: “Jak myślisz, która teraz jest godzina?” Nie 
miałem zegarka. Popatrzyłem więc w okno i odpowiedziałem: “Myślę, że będzie 
gdzieś przed ósmą”. Lekarz popatrzył na zegarek i rzekł “Tak, akurat jest ósma”. 
Po czym odwrócił się i wyszedł. 

Po paru minutach ten sam lekarz ogłosił przez głośniki szpitalne, że dziś, w tym 
szpitalu,  Bóg  uczynił  cud.  Uzdrowił  jednego  ze  śmiertelnie  chorych  ludzi, 
któremu  lekarze  powiedzieli,  że  z  tej  choroby  już  nie  wyjdzie,  czego  sam  jest 
świadkiem.  Stwierdził,  że  to  tylko  sam  Bóg  przywrócił  mi  zdrowie.  Z  radością 
wielbiłem mojego Boga za to, że On objawił mi się, dzięki swej wielkiej miłości, 
przebaczył  mi  moje  grzechy  i  uzdrowił  mnie,  za  co  niech  będzie  Mu  chwała, 
Alleluja! Po zakooczeniu swojego komunikatu, lekarz zadzwonił do pielęgniarek, 
by  przewiozły  mnie  na  prześwietlenie.  Kiedy  usiadłem  na  szpitalnym  wózku  i 
pielęgniarka  wywiozła  mnie  na  korytarz,  zobaczyłem  wiele  ludzi.  Podniosłem 

background image

 

swoje  ręce  do  góry,  podobnie  jak  to  czyni  papież  i  zacząłem  ich  głośno 
błogosławid: “Niech was wszystkich Bóg błogosławi! Bóg mnie uzdrowił!” I tak 
bezustannie  powtarzałem  te  słowa.  Wszyscy  się  zbiegli  i  przysłuchiwali  się 
mojemu świadectwu o tym, co Bóg dla mnie uczynił. Kiedy mnie przywieźli do 
pokoju,  w  którym  zrobiono  prześwietlenie,  zobaczyłem,  że  około  20  ludzi,  w 
tym  i  pielęgniarki,  obsługuje  aparaturę  w  tym  pomieszczeniu.  Wszyscy  czekali 
na  to,  co  pokażą  promienie  rentgena.  Przywitałem  głośno  ich  wszystkich: 
“Niech  was  wszystkich  Bóg  błogosławi!  Bóg  mnie  uzdrowił.”  Nie  wiem,  co  ci 
ludzie  myśleli  bądź  mówili  o  mnie,  ale  ja  odważnie  mówiłem  im  o  wielkim 
Bożym dziele, które było moim udziałem. Za co niech będzie Mu chwała od nas 
wszystkich.  

Kiedy tak wykrzykiwałem, z sąsiedniego pomieszczenia wyszedł główny lekarz z 
maską  na  twarzy.  Widocznie  przeprowadzał  jakąś  operacje.  Kiedy  go 
zobaczyłem,  z  miejsca  wykrzyknąłem:  “Doktorze  Ekart,  niech  ciebie  Bóg 
błogosławi! Bóg mnie dzisiaj uzdrowił.” Słysząc te moje słowa doktor podszedł 
do  mnie,  położył  swą  rękę  na  moich  plecach  i  powiedział  ze  łzami  w  oczach: 
“Włodzimierzu,  ja  jestem  świadkiem  tego,  że  ty  wyszedłeś  z  takiego 
beznadziejnego stanu. Z takich komplikacji, jakie miałeś, a które przytrafiają się 
jednemu  na  tysiąc  chorych,  nikt  nie  wychodzi  żywy.  Ty  jesteś  pierwszym. 
Wierzę i cieszę się z tego, że Bóg okazał względem ciebie swoją łaskę.” Po tym 
wydarzeniu zwołał wszystkich lekarzy i powiedział do nich: “Uważnie słuchajcie, 
co mówi ten człowiek. Jest to ten sam chory, który wydawał się nieuleczalnym. 
On  wyszedł  jednak  z  tej  choroby,  a  teraz  posłuchajcie,  kto  mu  dopomógł.” 
Lekarze podchodzili i przysłuchiwali się temu, co mówiłem o Bogu, który mnie 
uzdrowił.

 

Nagle  zrobiło  mi  się  niedobrze,  poczęło  mnie  mdlid.  Pielęgniarka  podała  mi 
chusteczkę.  Gdy  zwymiotowałem,  wypłynęło  coś  na  kształt  żółtka  z  jaja,  a  w 
środku  była  krew.  Pan  doktor  uważnie  obejrzał  wydzielinę  i  powiedział: 

“Włodzimierzu,  ty  dzisiaj  narodziłeś  się  na  nowo”.

  Wysławiałem  Boga,  bo 

jestem  Jego  dzieckiem.  Zaprawdę  w  tym  dniu  Bóg  na  nowo  mnie  zrodził.  W 
trakcie prześwietlenia do tego pokoju wszedł lekarz i chciał się przekonad, czy 
Bóg naprawdę mnie uzdrowił. Dobrze wiedział, że miałem trzy operacje i że po 
każdej  operacji  rany  moje  nie  goiły  się.  Zdjął  ze  mnie  wszystkie  bandaże, 
którymi  były  obwiązane  moje  rany  i  aż  zaniemówił.  Pielęgniarka,  gdy  to 
zobaczyła  –  wykrzyknęła:  “To  jest  naprawdę  cud.  Parę  godzin  temu  osobiście 
zmieniałam opatrunek i te rany nie były zagojone, a teraz są zagojone. Tak, to 
jest cud!”

 

Zacząłem oddychad i żyd wolnym życiem w Jezusie Chrystusie.  

I tak wszystkim składałem świadectwo i świadczę nadal o tym, co  mój Bóg  mi 
uczynił.  Jedni  mówią,  że  miałem  szczęście,  inni,  że  to  się  stało  z  gorączki,  a 

background image

10 

 

jeszcze  inni  twierdza,  że  to  sen.  Ale  wierzący  ludzie  uwielbiają  Boga  za  Jego 
miłośd.  Mówię  ludziom:  “Niech  dla  jednych  to  będzie  z  gorączki,  dla  innych 
niech  to  będzie  sen.  Lecz  ja  jedno  wiem,  że  byłem  w  objęciach  śmierci  i  ciało 
moje już się rozkładało, a teraz żyję”. Świadczę jak ten ślepy od urodzenia. Jezus 
otworzył mu oczy, ale faryzeusze nie uwierzyli, że Ten, który otworzył jego oczy, 
jest  od  Boga,  bo  nie  przestrzega  sabatu.  A  człowiek,  który  był  ślepy 
odpowiedział  im:  “Czy  on  jest  grzeszny,  nie  wiem:  to  jedno  wiem,  że  byłem 
ślepy a teraz widzę (Jan 9,25).  

Drodzy  Czytelnicy,  niechaj  imię  Boga  Ojca  będzie  wysławione  po  całej  Ziemi. 
Opowiedziałem  wam  całą  szczerą  prawdę  o  tym,  co  Bóg  dla  mnie  uczynił,  jak 
zmiłował  się  nade  mną.  Możliwe,  że  i  ktoś  z  was  znajduje  się  w  stanie 
podobnym  do  tego,  w  jakim  ja  byłem.  Może  ktoś  znajduje  się  na  krawędzi 
śmierci,  Ja  was  proszę,  zwródcie  się  szczerze  do  Pana  Jezusa  Chrystusa,  a 
przekonacie  się,  że  On  wam  pomoże!  On  przebaczy  wam  wszystkie  wasze 
grzechy, zbawi was i uzdrowi. Życie wasze będzie życiem w szczęściu i radości. 
Będziecie nowymi ludźmi w Jezusie Chrystusie. Obiecajcie Bogu, że jeśli On was 
uzdrowi i zbawi, będziecie służyd tylko Jemu i żyd tylko dla Niego. O jedno tylko 
proszę – nie próbujcie kombinowad: niech ja tylko będę zdrowy, to wtedy będę 
tak żył, jak żyłem poprzednio. Wiedzcie o tym, że Bóg zna wszystkie tajemnice 
waszego  serca,  wszystkie  wasze  myśli.  Proszę,  bądźcie  szczerymi  i  uczciwymi 
przed Bogiem. Szczerze i z całego serca pokutujcie za swoje grzechy, wyznajcie 
je  przed  Bogiem  i  proście  Go,  aby  On  zmiłował  się  nad  wami.  Przekonacie  się 
wtedy  o  tym,  że  Jezus  Chrystus  wysłucha  waszą  modlitwę  i  pomoże  wam. 
Posłuchajcie,  co  mówi  Boże  Słowo:,  „Jeśli  o  cokolwiek  prosid  będziecie  w 
imieniu  moim,  spełnię  to.  Jeśli  mnie  miłujecie,  przykazao  moich  wiernie 
przestrzegad będziecie” (Jan 14,14-15). “Ja – Pan twój, lekarz” (2 Mojż. 15,26). 
“Jezus Chrystus wczoraj, dziś i na wieki ten sam“ (Hebr. 13,8).

 

ŹRÓDŁO:

 

Polska Misja Chrześcijaoska – Castle Hill 7E Excelsior Ave.

 

 
 
 
 

MODLITWA DO BOGA O UDZIELENIE OCHRONY MOCY NIEBIAOSKICH 

Panie Boże, przyoblecz mnie w światło, moc i siłę Wiary.  
Ojcze przydziel mi proszę, aniołów i świętych, aby towarzyszyli mi.  
Dziękuję Ci Panie Jezu, za to, że jesteś moją Mądrością,  
Sprawiedliwością, Uświęceniem i Zbawieniem.  
Poddaję się posłudze Ducha świętego i przyjmuję Twoją prawdę. 

Amen.