background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

RudeGirl

by: untouched-

nienaruszona

beta: Cassandra874

1

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

chciałabym, abyśmy byli motylami. 

i żyli tylko trzy letnie dni. 

trzy dni życia z tobą dałoby mi więcej radości niż 

pięćdziesiąt lat bez ciebie...”

2

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

 

3

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

CZĘSĆ I

CZĘSĆ I

PRAGNIENIE

4

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Spis treści:

Prolog..............................................................................................str. 6
Rozdział 1........................................................................................str. 8
Rozdział 2........................................................................................str. 15
Rozdział 3........................................................................................str. 27
Rozdział 4........................................................................................str. 39
Rozdział 5........................................................................................str. 59
Rozdział 6........................................................................................str. 78
Rozdział 7......................................................................................str. 102
Rozdział 8......................................................................................str. 116

5

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Prolog

To nie ma sensu, Mercedes. Nie ma nas - powiedział dobitnie.  - Mam 

nadzieję, że będziesz kiedyś szczęśliwa.

Wyszedł, niosąc torbę. Odszedł.
Przez moment patrzyła tępo w drzwi, które za sobą zamknął. Po chwili 

zaniosła się szlochem. Nie wiedziała, jak długo tak płakała, trzymając się za 
serce. Ze łzami w oczach wzięła do ręki kieliszki, z których jeszcze wczoraj 
pili. Ona i Alan. Myślała, że będzie lepiej, że od ich wczorajszego 
porozumienia nareszcie będzie tak, jak dawniej. Przez chwilę przyglądała się 
szkłu, wspominając czasy, sprzed śmierci jej siostry, kiedy to jej mąż kochał ją 
bezgranicznie. 

Potem wszystko się zmieniło. 
Po chwili rzuciła szkłem o ścianę. To samo zrobiła z whisky, 

szampanami, winami, z butelkami wódki. Chciała się pozbyć wszystkiego, co 
należało do niego. 

Kochała go bezgranicznie. Kiedyś była gotowa oddać za niego życie. 

Kilka lat temu. Chciała dać mu więcej miłości, niż sama potrzebowałaby, aby 
przetrwać. On był jej powietrzem, bez którego życie byłoby niemożliwe. Bo 
bez powietrza przecież nie można żyć, nie można istnieć.

Zerwała ze ścian wszystkie ramki z jego zdjęciami. Z ich wspólnymi 

fotografiami. Krzyczała. Teraz mogła sobie na to pozwolić. Znali się w końcu 
całe pięć lat. 

Zmarnowała pięć lat na życiu z nim.
Pospiesznie weszła do ich wspólnej sypialni. Wyjrzała przez okno. 

Stał tam, przyglądając się temu, co stracił. Będzie jeszcze żałował, 

pomyślała mściwie, zaciskając dłonie w pięści.

6

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Opuszkami palców dotknęła jego najcenniejszego skarbu. 
XVIII- wieczna waza, którą kiedyś kupił za niewyobrażalnie wielką 

sumę, lekko połyskiwała w słońcu. Mercedes uśmiechnęła się gorzko. Wzięła ją 
w ręce i wyszła na balkon, po czym zrzuciła. Tak samo zrobiła z jego 
ulubionymi płytami, krawatami, które zostawił, koszulami, zegarkiem, który 
chciała mu podarować na trzecią rocznicę ślubu. Kiedy - jak myślała- pozbyła 
się wszystkich jego rzeczy, popatrzyła mu w oczy. Z daleka. Trwało to kilka 
sekund. Nie obchodziło ją, co on myśli. Dla niej mógłby już umrzeć. 

Odwróciła się i z płaczem wbiegła do łazienki. 
Już nigdy więcej się z nim nie zobaczyła. Nawet na sprawie rozwodowej, 

na której go nie było. Wszystko załatwił przez adwokata. Oddał jej część 
wielkiego majątku, jakim dysponował. Niczego jej od tej pory nie brakowało. 
Niczego, oprócz... jego osoby, oprócz jego miłości.

7

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 1

- Przegrałeś- powiedziała, odkładając karty. - Płać.
Mężczyzna uśmiechnął się, po czym odpiął powoli guziki koszuli i ją 

zdjął. Jej oczom ukazał się przepiękny widok. Mężczyzna był doskonale 
zbudowany. Płaski, jędrny brzuch, zapewne marzenie każdej kobiety. Idealne, 
silne ramiona mogłyby robić wiele interesujących rzeczy.

- Coś mi się zdaje, że następnym razem wygram - odpowiedział i puścił do 

niej oko.

- Zobaczymy, zobaczymy- mruknęła i spojrzała w karty.
Cholera, skurczybyk miał rację!, zaklęła w duchu. Tym razem szczęście jej 

nie sprzyjało. 

Już po dziesięciu minutach musiała zdjąć jakąś część ubrania. Tylko co?   - 

zastanawiała się, patrząc na swoją idealnie dopasowaną czerwoną sukienkę z 
mocno wyciętym dekoltem. 

- Panowie - odezwała się słodziutkim głosem -moglibyśmy przecież pójść 

na kompromis.

- Niestety nie - odpowiedziała za nią jakaś słodka, farbowana, prawie 

rozebrana blondynka, która już dawno zazdrościła jej farta.

- Zgadzam się z Christiną- odezwał się jeden z panów. -Chciałbym 

zobaczyć, co Ruda ma pod spodem - powiedział lubieżnie.

- Ja także - przytaknął mu inny. - Ciekawe, czy ciało ma równie ładne, co 

buźkę i umysł.

Oj to się zdziwicie, pomyślała i się szeroko uśmiechnęła.
- Panowie, pamiętajcie proszę, że ostrzegałam was. Czy ktoś mógłby 

rozpiąć mi sukienkę?

Od razu rzuciła się ku niej cała gromada wielbicieli. 

8

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Tylko delikatnie!- ostrzegła. - Jestem strasznie krucha - dodała już z 

czarującym uśmiechem. 

Usłyszała zgrzyt zamka. Dobrze, pomyślała. Niech się trochę napatrzą.  

Powoli sięgnęła  w dół i zdjęła jednego czarnego buta. 

- Grajmy dalej- powiedziała. - Oddałam fanta.
Usłyszała westchnienia i jęki zawodu. 
- Możecie, oczywiście, próbować dalej - zachęciła i pokazała śnieżnobiałe 

zęby. Wszyscy wpatrywali się w jej strasznie długie nogi. 

- Boże, co to za kobieta - szepnął jeden z nich. 

- Marzenie- dodał inny.

Gra toczyła się dalej, lecz ona już była myślami gdzie indziej, w swoim 

domu. Marzyła o ciepłej kąpieli, szampanie z bąbelkami i masarzu obolałych 
mięśni. 

Może nawet ktoś z nią będzie... Ta myśl zwróciła jej uwagę na karty. 
- Cholera!- zaklęła cicho pod nosem.

- Coś się stało?- zapytał ją jakiś mężczyzna. Był uśmiechnięty, uradowany, 

zadowolony. Za bardzo. Trochę ją to zaniepokoiło. - Czyżby karty nie 
dopisywały?

No i stało się!, pomyślała. Cóż... Kiedyś trzeba było zdjąć tę sukienkę. 

Buta już dawno gdzieś zgubiła, nawet nie zauważyła, kiedy. 

Zgrabnie wstała. Wszyscy patrzyli na nią wyczekująco. 
Powoli oswobodziła jedno ramię, potem drugie. Trochę przypomina to  

striptiz, pomyślała rozbawiona, napotykając pożądliwe i napalone spojrzenia 
mężczyzn.

Kiedy pokazała już górę czarnego stanika usłyszała za sobą męski, 

donośny głos:

-Wystarczy.
Momentalnie się odwróciła.
Zobaczyła stojącego w drzwiach mężczyznę. Był strasznie przystojnym, 

niebieskookim brunetem. Po prostu idealny kandydat do łóżka. Ależ ostatnio  
stałam się pruderyjna,
 pomyślała.

9

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Przepraszam, ale zgodnie z panującymi tutaj zasadami nikt nie powinien 

przeszkadzać grającym. To przecież znany dom hazardu i rozpusty – rzekła.

Ktoś chrząknął.
- Tak, jest taka zasada. Jednak ja mogę od niej odstąpić.

- A to niby dlaczego?
- Bo jestem właścicielem tego oto, jak zdążyła się pani wyrazić, „domu 

hazardu i rozpusty”.

Nawet się nie zarumieniła.
- Tym bardziej nie powinien pan łamać kodeksu.
Podziwiał ją wzrokiem. Odważnie podniosła głowę.
- Troszkę się zmieniłaś, Mercedes.
Drgnęła, gdy usłyszała swoje imię. Dawno już go nie używała. 

Zastanawiała się, skąd nieznajomy wiedział, jak naprawdę się nazywa. 

Oceniła go krótkim, badawczym spojrzeniem. 
Był wysoki, nawet wyższy od niej, choć sama w szpilkach liczyła ponad 

1,77cm. Czarne włosy były lekko rozwichrzone. Zachwycał głębią swojego 
spojrzenia. Miał piękne oczy. To był zimny granat. 

Cholera, strasznie przystojny facet, zaklęła w duchu. Czuła do niego jakiś 

pociąg. Wiedziała, że to zimny drań, taki jak ona. Domyślała się, że taki 
mężczyzna jak on nigdy nie da wpakować się w związek. Idealnie. To tak jak 
ona. Przyglądał się jej z coraz większym zainteresowaniem. 

Specjalnie powoli, zaczęła się ubierać. To frustrujące, pomyślała. Nawet  

nie zdążyłam się porządnie rozebrać. 

- Czy ktoś mógłby zapiąć...?- zapytała, nie spuszczając oczu z 

nieznajomego.

Poderwali się, oczywiście, wszyscy, lecz gospodarz uniósł rękę, na co 

tłum się uspokoił. Cieszył się chyba ogromnym poważaniem, doszła do 
wniosku. 

Podszedł do niej powoli, nie spiesząc się. Gdy dotknął jej skóry swoimi 

zimnymi palcami, mimowolnie zadrżała. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. 

Powoli sunął palcem po jej plecach. Boże, co za facet, westchnęła w duchu. 

10

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Gdy w końcu skończył tą trwającą w nieskończoność torturę, 

wyprostowała się jeszcze bardziej i rzekła z ujmującym uśmiechem:

- Żegnam, panowie. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. 
Odwróciła się. Gospodarza zachęciła jedynie jednym, przelotnym 

spojrzeniem.

***

Boże, co za kobieta, pomyślał. Zimna, wyrafinowana, nieokiełznana i...  

niedostępna. Trzeba byłoby ją kiedyś oswoić. Ta myśl mu się spodobała. 
Uśmiechnął się szeroko, wodząc za nią wzrokiem. 

- Nie przerywajcie - zwrócił się do grających, nawet na nich nie patrząc.

- A ty, Alex, nie dołączysz do nas? - zapytała jedna z kobiet.

Niechętnie na nią spojrzał.
Ach, Christina, pomyślał, marszcząc brwi. Nie wystarczy ci już? Jeszcze  

za mało?

- Niestety nie. - Wyszedł.
Skierował się ku Mercedes. Piękne imię. Tak jak i właścicielka.
Wiedział, dokąd się udała. Wiedział, bo tak podpowiadał mu instynkt. 

Instynkt drapieżnika.

Zobaczył ją, gdy miała zamiar wsiąść do samochodu. Zesztywniała, jakby 

wyczuła na sobie jego wzrok. Powoli odwróciła się do niego.

- Coś się stało?- zapytała z ujmującym, zimnym uśmiechem.
Podszedł do niej. Zmusił ją, aby oparła się plecami o karoserię 

samochodu. Położył ręce po bokach jej głowy.

- A musi być powód, żeby za tobą pójść?
Przyglądała się mu długo, po czym pocałowała. 

***

Mercedes, skarciła się w duchu. Przestań! Przecież to obcy chłop! Nie  

11

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

znasz go! Odsuń się od niego, ale już! 

Tylko dlaczego się nie odsunęła?
Nieznajomy penetrował językiem jej usta.
Nieznajomy... nieznajomy! Gwałtownie się od niego odsunęła i posłała 

mu lodowaty uśmiech.

- Może byśmy się tak przedstawili?- zaproponował, jakby czytał jej w 

myślach.

Podał jej opaloną, muskularną dłoń. 
- Jestem Alexander Chatisow.

- Mercedes Roberts - ucałował jej dłoń. - Miło mi.

Uśmiechnęła się. 
- Mnie też.

- Czuję, że to będzie interesująca noc. 
- Zgadzam się z panem, panie Chatisow.

***

- Może się czegoś napijesz?- zaproponowała.

- Masz duży dom.
- Tak - spojrzała mu w oczy. - Jest ogromny. Pewnie interesuje cię to, skąd 

mam fundusze na to, aby go utrzymać?

Przyglądał jej się z zainteresowaniem.
- Nie. Wcale mnie to nie interesuje, słonko. 
Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. 
- Napijesz się czegoś, czy nie?

- Zależy, co chciałabyś mi dać.

To była aluzja.
- Mogę spróbować soku – kontynuował. - Jakie smaki masz mi do 

zaproponowania?

Na pewno. To była cholernie podniecająca insynuacja!
Starannie ukrywała swoje uczucia pod maską zobojętnienia. Nie pokazała 

12

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

w jakikolwiek sposób, że się speszyła, zarumieniła.

Cholera. Strasznie trudno będzie ją złamać, pomyślał Alexander.
- Zdajesz sobie sprawę, że to jedynie przygoda na kilka nocy? - zapytała.

- Oczywiście. 
- Nie interesuje mnie trwały związek.
- Rozumiem. 
- Nie potrafię kochać ani dawać miłości.
- Podobnie jak ja. 
- Mówią, że mam serce z kamienia.
- Mówią, że ja go nie mam. 

Odwróciła się i skierowała do swoich apartamentów. Czuła, że idąc za 

nią, nie spuszcza jej z oczu.

Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi sypialni od razu przycisnął ją do 

ściany i gwałtownie pocałował. Jakby mogła mu uciec. Jakby mogła zmienić 
zdanie. 

Nie zamierzała.
Zarzuciła mu ręce na szyje. Przycisnęła jeszcze bardziej ciało do jego 

ciała. Wczepiła dłonie w jego ciemne włosy. Ich pocałunek był gonitwą dwóch 
spragnionych istot. Odczepiła się od jego ust tylko na moment, na chwilę, kiedy 
podprowadziła go bliżej do łóżka i lekko popchnęła. Patrzył z 
zainteresowaniem, jak powoli zdejmuje ubranie. Jego oczom ukazało się jej 
wspaniałe ciało, którego - dzięki Bogu - nie pokazała tym frajerom w jego 
klubie. Przyglądał się płomiennorudej bogini. Nigdy nie przypuszczał, że dwa 
lata temu, pod  tymi workowatymi ubraniami kryło się takie ciało i uroda. 

Alan źle zrobił, że ją opuścił, pomyślał przelotnie, nadal ją obserwując. 

Źle uczynił, że ją zranił. W chwili odejścia nie przypuszczał nawet, jak kiedyś  
będzie potrafiła skrywać swoją prawdziwą naturę, swoje uczucia.
 

Przyglądał się pełnej opanowania twarzy Mercedes. 
W bieliźnie usiadła na nim okrakiem. Zaczęła rozpinać mu koszulę. Czuł 

coraz bardziej rosnące podniecenie. 

Boże, niech ten dupek kiedyś żałuje, że wypuścił z rąk takie cudo,  

13

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

cholera! Pojebany cholernik! Dlaczego ją zostawił?

- Zapowiada się bardzo interesująca noc - szepnęła i ugryzła go w ucho.

- Tak - odpowiedział. - To będzie bardzo interesujące. Z pewnością. 
Zaśmiała się gardłowo. 

***

Obudziło go wycie wilków. Jego wilków. Jego stada.

14

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 2

"Ludzie mogą należeć do nas tylko we wspomnieniach".

- Co jest? - zapytał, wchodząc. 

- Nic - odpowiedział David.
- Kurwa, takie pierdoły możesz wciskać swojej babci, ale nie mnie.
- Wszystko jest w najlepszym porządku. Mamy drobne problemy, ale tak 

małe, że prawie ich nie ma. Nie martw się, szefie.

Alexander wymownie podniósł brew. Ta wypowiedź z pewnością 

pozostawiała wiele do życzenia.

- Czy delikatnie sugerujesz mi - jednemu z najpotężniejszych i 

wpływowych Alf na tej połowie kuli ziemskiej - że mam iść do diabła i nie 
interesować się losem swojej watahy?

- Cóż za skromność - mruknął. - Ale żartowniś z ciebie.
- Wiesz co? 
- Co?
- Mam ochotę dzisiaj kogoś poćwiartować, podpalić, rozszarpać, wyrwać 

włosy, wydłubać oczy, odgryźć pewne części ciała, a potem zabić i to na pewno 
nie wspaniałą kobietę, od której odszedłem właśnie bez żadnego 
usprawiedliwienia po długim, namiętnym i wyczerpującym seksie! Wyobraź 
więc sobie, że nie jestem w humorze na żarciki.

- Zna... - zaczął. - Znaleźliśmy dzisiaj ciało pewnej kobiety - powiedział 

szybko, widząc, że szef faktycznie nie jest w nastroju do żartów.

Alexander nawet się nie poruszył. Nie okazywał emocji. Wpatrywał się 

jedynie w Davida. Ten szybko opuścił wzrok. Nie mógł przecież tak się gapić 
na Alfę. Nawet nie ważny był fakt, ze Alex był jego bratem. Rodzonym bratem.

- Problemy tak małe, że prawie niewidoczne, co?- zapytał Alexander i 

15

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

poszedł zjeść śniadanie. Jajecznicę.

***

Zamrugała. Boże, co ja ostatnio robiłam? Głowa bolała ją tak mocno, 

jakby ktoś walnął ją cegłą. A może walnął? rozmyślała, próbując przypomnieć 
sobie wydarzenia ostatniego wieczora. Ahh... Alexander, uśmiechnęłą się nagle. 

Nie zdziwiło ją nawet to, że go nie ma. Była do tego przyzwyczajona. To 

jej rutyna. Nie pamiętała nawet danych personalnych wszystkich facetów z 
którymi spała. Nie pamiętała ich imion. Nie pamiętała twarzy. Po co? Przecież 
nigdy nie wiązała się z nikim na stałe. Prawie nigdy. Poczuła ukłucie w sercu, 
które jak zwykle przypominało jej o swoim istnieniu.  Tylko... dlaczego  
wspomnienia tak bolą? Nie mogą po prostu być? Istnieć, ale tak.. prawie  
niewyczuwalnie? 
zastanawiała się. Tak. Mogą, uśmiechnęła się nagle. A ja  
jestem na to dowodem. 

Potrafię żyć dalej, tak jakby mój świat nigdy się nie zawalił. 
Ale ona zrobiła więcej. Ona nauczyła się normalnie funkcjonować w 

świecie, z którego kiedyś została tak brutalnie wyrzucona. Potrafiła żyć z 
bólem. Nauczyła się go akceptować, przyzwyczaiła się do tego ukłucia w sercu. 
Osiągnęła cel. Potrafiła nie kochać, nie współczuć, nie rozczulać się nad sobą. 
Zamknęła serce na wszystkie uczucia.

Wstała z łóżka i się przeciągnęła. Włożyła satynowy, biały, 

nieprzyzwoicie krótki szlafroczek i ruszyła przez wielki dom do kuchni. 
Zaparzyła kawę, wyjęła mleko z lodówki, płatki. Moja rutyna. Jestem taka  
nudna 
- pomyślała gorzko. 

Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Zmarszczyła brwi. Kto psychicznie  

zdrowy przychodzi do mnie o tak wczesnej porze? Bądź co bądź, dotąd umieli  
uszanować moją prywatność i swoje narządy.

Wstała. Spojrzała przelotnie na siebie w lustrze.
Z czarującym uśmiechem otworzyła drzwi. 
- Dlaczego białe? zapytała od razu, wpatrując się w bukiet jasnych róż. 

- Właśnie, dlaczego biały?-  Alexander wyłonił się zza kwiatów. Spojrzała 

16

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

po sobie.

- Bo biały oznacza czystość i perfekcję - uśmiechnęła się szeroko. - A ja 

zawsze jestem perfekcyjna - dodała szeptem.

On też się czarująco uśmiechnął.
- Wolałabyś... na przykład czerwone?
Zabolało.
- Chyba nie- odpowiedziała sztucznie uśmiechnięta.

- Dlaczego?
- A dlaczego stoisz w drzwiach?- zapytała, przyciągając go do siebie.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Czy to ważne?

Pocałowała go. 
- Dlaczego?- powtórzył.

- Po co kupować kwiaty czerwone, jeśli można kupić białe?
- Może dlatego, że czerwony oznacza miłość, zauroczenie, a biały nadzieję i 

czystość?

- Tak. Masz rację. 
- Mam?- nie udało mu się ukryć zdziwienia.
- Masz- powiedziała z szerokim uśmiechem. - Zawsze masz.
- Znamy się dopiero... - spojrzał na zegarek - jakieś trzynaście godzin.
- To co? Za następne trzynaście możemy się więcej nie zobaczyć.
- A niby to dlaczego?- zapytał, choć doskonale znał odpowiedź.
- Bo taką zawarliśmy umowę. Seks. Nic więcej.
- Dlaczego więc nie możemy uprawiać seksu o trzynaście razy więcej?
- Bo trzynastka jest pechowa.
- Wierzysz w to?
- Nie - odpowiedziała bez wahania.

Uśmiechnął się.
- Różnisz się od przeciętnych kobiet.
Zbliżyła swoją twarz do jego i wyszeptała, muskając go oddechem:
- Kotek, zapamiętaj sobie jedno. Nie jestem przeciętna. Jak już wcześniej 

17

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

zdążyłam powiedzieć, jestem perfekcyjna i uporządkowana. Wszystko robię 
według określonego planu. Nie pożądam, nie kocham, nie spotykam się, kiedy 
nie chcę. 

- Zdążyłaś wspomnieć - mruknął, po czym przycisnął ją do ściany. - Ale ja 

także nie jestem zwyczajnym człowiekiem.

- Nic mnie w życiu nie zaskoczy.
- Zdziwiłabyś się.

Pocałował ją gwałtownie. Jego dłonie błądziły po jej ciele, gdzieś pod 

szlafrokiem. Zarzuciła mu ręce na szyję. 

***

Jęknął. Już ja ją nauczę pożądać – postanowił. - zżuci tą maskę. Dla  

mnie. Będzie mnie jeszcze błagać.

Momentalnie odwrócił ją i delikatnie pchnął na ścianę. Czuła na plecach 

jego twardy, umięśniony tors.

- Powiedz, że mnie pragniesz - wyszeptał jej do ucha.
- Nie.

Kolanem rozchylił jej nogi.
- Chcę słyszeć twoje jęki i krzyki.

- Nie usłyszysz.
- Powiedz to.
- Co?
-Powiedz, że mnie pragniesz.

Działał cuda tym kolanem. Jęknęła.
- Głośniej. Nic nie słyszę. 

- Nie usłyszysz.
- Chcę usłyszeć, że mnie pragniesz, skarbie. Powiedz to.
- Nie.
- Tak.
- Nie.

18

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Tak.
- Nie.
-Tak.
-Tak.

Uśmiechnął się pod nosem. Powiedziała tak.
- Powtórz.

- Alexander!
- Alexander tak, tak, czy Alexander nie, nie?
- Alexander jeszcze, jeszcze - uśmiechnęła się pod nosem. 

Zaczyna robić się interesująco.  Zmusiła go, żeby pozwolił jej się 

odwrócić.

- Po co tu przyszedłeś?

- Chciałem zaprosić cię na kolację.
- Może...      
- A potem do hotelu.
- A po co?- zapytała z niewinna miną.
- Znasz zabawę w kotka i myszkę?
- Może...

Zagryzła wargę. Spojrzała na niego kokieteryjnie i położyła dłoń na jego 

piersi. Powoli zaczęła sunąc nią w dół. Zatrzymała się jednak przy jego 
spodniach.

- Chodź na górę - zaproponował.
Przyglądała się mu.
- Nie mam dzisiaj ochoty- powiedziała uśmiechnięta i poszła do kuchni.
Drażniła się z nim. Wiedziała, jak działać na mężczyzn.
- Chcesz coś?

- Ciebie.
- Może pomidora?
- Chętnie. Gdzie, kiedy i z kim? A może jeszcze śmietana i truskawki? 

Hotel. Załatwione.

- Siadaj. Kawy, herbaty?

19

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Soku.
- Wszystko ci się kojarzy z jednym?- zapytała uśmiechnięta.
- A tobie?
- Chyba wszystko.
- Cóż... Sok pomarańczowy proszę.
- Nie mam. 
- To po co mi go proponowałaś?
- Sam sobie zaproponowałeś.

Fakt.
- Kawy.

- Nie mam. 
- To po co... -zaczął.
- Liczyłam, że odmówisz - powiedziała z miną niewiniątka. 
- To może...
- Herbaty też nie mam.
- Niby to jesteś uporządkowana?
- Umiem oddzielić życie prywatne od zawodowego. Po prostu odciąć go na 

pół. Zawsze zachowuję tą równowagę. Teraz moje życie prywatne przeważyło 
nad zawodowym. 

- Często zdarza ci się nie mieć... herbaty?

Roześmiała się melodyjnym głosem. 
- Akurat tobie się trafiło.

- Czuję się zaszczycony.
- Powinieneś. - Zabolało.

Usiadła koło niego. 
- Przyjadę po ciebie o dwudziestej.

- Co na siebie włożyć?
- Najlepiej nic.
- Nie jestem bezwstydna. Paradować nago nie zamierzam. 

Przechyliła głowę.
- Więc jesteśmy umówieni? - uniósł brew. 

20

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Tylko formalnie.
- Mam przynieść umowę pisemną?
- Nie zaszkodziłoby. A jak mnie wystawisz?
- Nie wystawię.
- Jakbym miała zagwarantowane, że mnie nie wystawisz...
- Przyjadę o dwudziestej - powiedział uśmiechnięty.
- Nie. Przyjadę sama.
- Sama?
- Tak.
- Dlaczego?

Wzruszyła ramionami.
- Dobrze. Gdzie chcesz się spotkać?

- Może w restauracji w hotelu?
- Dobrze. Zobaczymy się w Plazie- powiedział i wyszedł z uśmiechem na 

twarzy.

***

Nadal się idiotycznie uśmiechał, gdy przyszedł do Schronu. Wyglądał jak 

uroczy głupek, czego nie omieszkał mu wytknąć David.

- Nie masz nic do roboty?- zapytał Alexander.

- Tak się składa, że nie mam.
- Gdyby nie to, że jesteś najlepszy w tym, co robisz, to dawno bym cię 

wywalił.

- Gdyby nie to, że jesteś Alfą, już dawno powiedziałbym ci, co o tobie 

sądzę. 

Alexander podniósł brew. 
- Nie jesteś moim ojcem. 

- Ale na szczęście jestem twoim bratem.
- Raczej na nieszczęście.
- No i jak?

21

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Co jak?
- Jak tam ta twoja nowa zdobycz?
- Weź się odczep. Czasami jesteś jak wrzód na dupie.
- Nawzajem. 
- Myślisz, że to był komplement?
- TY NIGDY NIE PRAWISZ KOMPLEMENTÓW.
- Jak tam ta kobieta, którą zamordowano?- zapytał momentalnie zmieniając 

temat.

- A skąd ja mogę to wiedzieć, co? Przecież dawno nie żyje.
- Czasami się zastanawiam, po kim odziedziczyłeś głupotę.
- Chyba po tobie - mruknął.
- Udam, że tego nie słyszałem.
- No... co tam dużo mówić. Śliczna była. Na pewno zamożna. Jednym 

słowem, piękny rudzielec.

- Rudzielec?
- No tak. Miała śliczne włosy.
Dlaczego Alexandra to zaniepokoiło?

***

Ubrana była w krótką, czarną sukienkę. Buty - także czarne, za kostkę 

idealnie podkreślały jej długie, opalone nogi. Wyglądała cudownie. 

Kasztanowe, kręcone włosy opadały luźno na ramiona. Miała mocny, 

ciemny makijaż, który dodawał jej drapieżności. 

Ujrzała go od razu. Przecież był najprzystojniejszym facetem na sali. 
Uśmiechnęła się czarująco i zimno zarazem, jakby podkreślała to, iż 

może mieć każdego, lecz nie każdy może mieć ją. 

Ubrany był na czarno. Spodnie wspaniale opinały jego wąskie biodra. 

Wstał, gdy tylko się pojawiła. Lekko musnął ustami jej wargi. Na powitanie. 

Wiedział, że wszyscy w tej chwili oddaliby życie, aby tylko się z nim 

zamienić. Aby chociaż przez jedną noc mieć przy sobie taką kobietę, jaką była 

22

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Mercedes Roberts. Każdy potrafił dostrzec w niej coś więcej niż tylko urodę. 

Widzieli ten błysk. Błysk w oczach, który mówił: Nie poddam się, a ty  

dupku możesz uciekać dalej. Krzyżyk na drogę. Każdy pragnął takiej kobiety, a 
było ich mało. Mercedes nie przypominała bowiem wymalowanej, sztucznej 
lalka. Ona doskonale grała. Była świetną aktorką. Ta maska, którą nakładała, 
była tylko pretekstem do osłonięcia się przed okrutnym światem, w który 
nieświadomie wprowadził ją Alan. 

- Witaj. 
Jak zwykle nie doczekał się odpowiedzi.
- Długo czekałeś?- zapytała siadając.

- Zaskakująco krótko. 
- Zaskakująco?
- Dla przeciętnej kobiety punktualność, oznacza eleganckie czterdzieści pięć 

minut później. Wiem, ty nie jesteś zwyczajna.

- Dobrze, że mnie zrozumiałeś.

Alexander nagle poczuł, jak czyjaś stopa jeździ mu po kolanie.

Uśmiechnął się. 

- Przestań.

- Co mam przestać?- zapytała niewinnie.

Za niewinnie.
- Ciesz się, że stoły mają długie obrusy, bo...

- Co?

Alexander złapał ją za nogę. 
- Bo ja nie jestem taki wyrafinowany i czysty jak ty. 

- Puść- powiedziała uśmiechnięta. - Ludzie patrzą.
- To niech sobie popatrzą.
- Na co? Przecież nic nie widać.

Zaśmiał się gardłowo. 
- To czego się boisz? Mogą się gapić. Przecież nic nie zobaczą.
Pokręciła tylko bezradnie głową. 

Puścił ją. 

23

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Zamówisz coś?- zapytał, podsuwając jej swoją kartę.

- Może tylko wino. 
- Jakie?
- Liczę na twój gust.

***

Mercedes przyglądała się mężczyźnie siedzącym obok niej, teraz 

rozmawiającym z kelnerem. Szkoda, że jest taki przystojny - pomyślała nagle. - 
Trudno będzie mi się z nim rozstać. Tak jak z Jackiem. Szkoda, że facetom nie  
można ufać. 

- Kochanie, nic więcej?

- Nie, dziękuję. 

Mercedes nawet nie zorientowała się, że kelner wrócił z dwoma 

kieliszkami wina. Spojrzała na szkło.

- Spróbuj mnie złapać - powiedziała.
- Myślisz, że mi uciekniesz?- zapytał. -Bądź co bądź, jestem lepszym 

sportowcem od ciebie.

- Tak?- zapytała, kierując się do pewnej wazy.
- Spróbuj!- pogroził jej palcem.
- Moja kochana... kochana waza- powiedziała obejmując naczynie.
- Tylko...
- Nikt nie chciałby, żeby się zbiła.
- Nie zbijesz jej.
- Chcesz się przekonać?
- Mercedes, proszę. 
- Ja też proszę. 
- O co? 
- Wymiana.
- Co za co?- zapytał, podejrzliwie mrużąc oczy.
- Całus.
- Tylko?- odetchnął z udawaną ulgą. -A myślałem, że będziesz mi kazała 

wysadzić jakiś pociąg.

Odstawiła wazę.
- A teraz nagroda.

24

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Wiesz, że związałaś moje serce sznurkiem i przywiązałaś do swojego?- 

zapytał, obejmując ją.

- Ależ ty jesteś romantyczny- mruknęła.
- Nie słyszałaś jeszcze moich wierszy... "

Boże – pomyślała. - Nie zniosę tych wspomnień. Zabij mnie teraz, albo  

uratuj. Albo nie. Nie próbuj ratować. Po prostu pomóż.

"- Czy kiedykolwiek myślałaś o śmierci? 
- Może. Zależy.
Zaśmiał się.
- Od czego?
- Od tego, czy ty będziesz ze mną. Widzę to w dwojaki sposób. Albo 

będziesz przy mnie, albo nie. Proste i klarowne.

Albo będę szczęśliwa, albo przerażona i nieszczęśliwa.
- Czuję się zaszczycony.
- Powinieneś.
- Czuję się więc szczęśliwy - odparł uradowany. 
Był uradowany wizją śmierci w ramionach ukochanej osoby."

"Nie mogę bez ciebie żyć- szepnął. - Myśl o tym mnie zabija".

Serce bolało. Wspomnienia wracały, ale ona nadal uśmiechała się do 

niego tym swoim uśmiechem wyrażającym ni to pogardę, ni smutek czy radość. 

Była obojętna. To było gorsze, niż gdyby była zła. Człowiek jest 

zazwyczaj obojętny, gdy stoi na krawędzi przepaści, bo nie potrafi odróżnić 
bólu psychicznego od zranienia fizycznego. Ale on był tylko zimny draniem, 
wykorzystującym kobiety. Wiedział o tym i nie zamierzał się zmieniać, choć 
powinien.

***

- Jakoś nie jestem głodny – mruknął, rozglądając się.

- Hmm... -zmarszczyła brwi. - Mi też jakoś apetyt nie dopisuje.

25

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Oboje się uśmiechnęli.
Rozejrzała się. Wszyscy się na nich gapili. 
Alexander przechylił głowę i niby to przypadkiem zrzucił jej torebkę. 

Niechcący, oczywiście, popchnął ją także dyskretnie pod stół.

- Ohh- odezwał się skruszonym tonem. -Torebka ci spadła. 
Z gracją wgramolił się pod stół. Mercedes zagryzła wargę, żeby się nie 

uśmiechnąć. Już dawno mężczyźni nie robili dla niej takich sztuczek. 

Poczuła rękę Alexandra na kolanie. Nadal się uśmiechała, kiedy sunął nią 

w górę. Czuła jego ciepły dotyk na skórze, jego ciepły oddech. Przeszedł ją 
dreszcz, który chyba został zauważony przez obserwujących ją ludzi. Kiwali 
głowami ze zrozumieniem. W końcu zapytała chyba trochę zbyt uniesionym 
głosem:

- Skarbie co z tą torebką? Coś długo cię nie ma.

- Ahhh- odezwał się jakiś zduszony głos. Alexander teraz próbował dostać 

się do jej bielizny. - Wszystko się rozsypało. 

Uśmiechnęła się.
- Taaak. Pozbieraj. 
Właśnie do restauracji wszedł jakiś  mężczyzna. Na początku Mercedes 

go nie poznała, ale później dotarło do niej, kogo zobaczyła. Nie widzieli się 
cztery lata. Zmienił się. Z ładnego i pewnego siebie chłopaka przeistoczył się w 
przystojnego mężczyznę. Bardzo przystojnego. A był to jej przyrodni brat, 
Kamil.

Od razu do niej podszedł. 
- Mercedes?

- Kamil?- udawała zdziwienie. - Co za niespodzianka.

26

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 3

"Ten dzień był tak szalony, że jeszcze jedno wariactwo miałoby nawet 

sens".

- Tak. Bardzo miła niespodzianka – powiedział, chłonąc wzrokiem każdy 

centymetr jej pięknego ciała. - Ostatnio... wyglądałaś .. hm.. trochę inaczej.

- Tak- uśmiechnęła się zimno. -Troszeczkę. - Alexander nadal próbował 

majstrować przy jej majtkach. Mimowolnie zachichotała.

- Coś się stało? - Podniosła wymownie brwi.
- A co się niby miało stać?

Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Jesteś sama?- zapytał przypatrując się wolnemu nakryciu naprzeciwko 

niej.

- Hmmm - mruknęła. - Właściwie to...
- Pozwolisz, że się przysiądę - nie czekając na jej odpowiedź usiadł na 

krześle Alexandra. 

Mercedes zagryzła wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Robi się bardzo  

interesująco- pomyślała. Bardzo Znowu poczuła usta swojego towarzysza pod 
stołem na swoim udzie. Cholera, jeśli go nie powstrzymam... Będę... Nie. Nie  
mógłby  mi TEGO zrobić na oczach wszystkich. 
Poczuła jak jego ręka próbuje 
rozchylić jej nogi. Nie dała mu się. Delikatnie, acz stanowczo nadepnęła mu na 
stopę. 

- Au!- mruknął Alexander, niedowierzając, że odważyła się to zrobić. 
Mercedes spojrzała na Kamila, który zmarszczył brwi, nasłuchując. Udała 

atak kaszlu. 

- Coś ci jest?- zapytał zaniepokojony Kamil. 

- Nie. Nie – odpowiedziała, krztusząc się.

27

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Widzisz... -zaczął. - Mama się martwi. Po tym jak... hmm... zerwałaś z 

nami kontakty...

- Nie zerwałam.
- Nie? To jak nazwiesz fakt iż nie dawałaś znaku życia przez tyle lat?- 

zezłościł się.

- Kamil. Nie wtrącaj się- odpowiedziała spokojnie.
- Ja się wtrącam? Gdybym naprawdę się wtrącał to dawno 

przyprowadziłbym cię do domu. Dobrowolnie lub nie. 

Nie okazywała zdenerwowania.  Pochyliła się nad stołem i powiedziała:
- Kamil, uważaj. Nie jestem taka, jaką mnie zapamiętałeś kiedyś. Nie 

jestem już dawną Mercedes.

- Merci- odezwał się pieszczotliwym tonem. - Wychowaliśmy się w różnych 

środowiskach i choć nigdy nie byliśmy prawdziwym rodzeństwem to kochałem 
cię jak siostrę - w jego głosie było coś, co zaniepokoiło Mercedes. - 
Szanowaliśmy się nawzajem dopóki...

- Przestań- powiedziała groźnym tonem. Nie chciała, aby pewien osobnik, 

siedzący pod stołem, teraz uważnie przysłuchujący się rozmowie, dowiedział 
się za dużo.  

- Po śmierci Meg przestałaś istnieć, przestałaś być. 
- Nie. To Alan przestał istnieć - powiedziała suchym głosem. - Chyba kochał 

ją bardziej niż mogłabym przypuszczać. 

- Nie - zaprotestował groźnie. - Nie mów tak. 

Uśmiechnęła się lodowato.
- Niektóre słowa ranią, ale... milczenie zabija. A on - uśmiechnęła się 

jeszcze szerzej - nie powiedział nic - dodała szeptem. - Żadnego kocham, albo 
tęsknię. A wystarczyłoby zwyczajne będę. Ale... teraz jestem wolna.  

- Nie brakuje ci tego?- Zapytał.
- Czego?- odpowiedziała gorzko. - Nie można tęsknić za czymś czego się 

nigdy nie miało, nie doświadczyło, czego  się nie poznało. 

- Ale.. ty... kochałaś- szepnął. 
- Może. Kiedyś- odpowiedziała matowym głosem. - Ale nie popełnię już 

28

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

tego błędu. Nie wchodzi się przecież dwa razy do tej samej rzeki. 

- Nie chcesz pokochać?

Wzruszyła obojętnie ramionami. Na jej usta wpłynął błogi uśmieszek.
- Mi wystarczy jedno serce. 

- Z kamienia.
- Niektórzy w ogóle go nie mają- powiedziała nieco głośniejszym głosem, z 

przesadną emfazą. Ciekawe czy usłyszał?

- Au!- Pisnął nagle Kamil.
- Co?- Zapytała.
- Ktoś... ktoś...
- No wykrztuś to wreszcie- ponaglała rozbawiona Mercedes.
- Ktoś jest pod stołem- powiedział blady jak ściana Kamil.
- Alexander!- zawołała. -Wychodź!

Po chwili mężczyzna zgrabnie i z dumą wyszedł, a właściwie wyczołgał 

się, oczywiście z uśmiechem na ustach. 

- Nie - szepnął Kamil. - To nie jest tak. jak myślę.

- Chyba jednak jest, kolego- odpowiedział uradowany  Alexander.
- Skarbie... A gdzie moja torebka?- zapytała niewinnie Mercedes.
- Torebka? Taaak. Myślę, że pod stołem.

Ktoś wybuchnął niepohamowanym śmiechem, który zaraz przeszedł w 

zduszony kaszel. 

Mercedes przyglądała się całej wymianie zdań z uśmiechem. Spojrzała na 

przyrodniego brata, który z niedowierzaniem wymalowanym w niebieskich 
oczach przyglądał się jej.

- Mercedes -szepnął. 
- Tak?- zachęciła.
- Jesteś...
- Jestem?
- Jesteś... straszliwą kłamczuchą.

Mercedes zmrużyła oczy. Spodziewała się wypowiedzi typu Jesteś suką i  

nie mam zamiaru dłużej cię pilnować. Ale to?

29

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Co masz na myśli?

- Nie przedstawisz mi swojego kolegi?

Co on kombinuje? 
- Miło mi. Alexander Chatisow.

- To... pan?
- Tak, ja- odparł z uśmiechem.
- Czyżbym czegoś nie wiedziała?- Zainteresowała się Mercedes.
- Spotykacie się i nie wiesz...
- Czego?
- Niczego.
- Czego?
- Niczego.
- Dobrze.
- Świetnie.
- Wspaniale.
- Cudnie.

Patrzyli sobie głęboko w oczy.
- Cóż...- zaczęła Mercedes z czarującym uśmiechem.

- Nie.
- Niestety, ale...
- Nie- powtórzył Alexander.
- Muszę już lecieć- powiedziała i wstała. Podeszła do niego i pocałowała w 

policzek.

- To jeszcze nie koniec- szepnął.

Jej wzrok mówił Jesteś idiotą, jeśli sądzisz, że mnie złapiesz, albo  

głupcem, jeśli uważasz, że ci się oddam. 

***

15  sierpień  2005r

30

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Widzisz te gwiazdy?
- Tak- odpowiedziała z sarkazmem. - Jest ich tysiące.
Zaśmiał się.
- Czyż nie są piękne?
- Piękne? Co ty w nich niby widzisz pięknego?
- Mają urok.
- No, urok- mruknęła.
- Szkoda tylko, że się wypalą.
- Wszystko się kiedyś wypali. Nic nie jest wieczne.
- Nic, oprócz miłości.
- Że jak?- zmarszczyła brwi. - To była jakaś sugestia?
-Nie- odpowiedział niewinnie. -Tak tylko powiedziałem.
- Nie, to na pewno była sugestia.
- No dobra.
- Czyli sugerujesz mi... Sugerujesz, że chcesz być ze mną? Tylko ze mną? 

Przez całe życie?

- Przez całe życie i jeden dzień dłużej- mruknął, chuchając w jej włosy.
- Hmm... Wiesz co?
- Co?
- Kim ja dla ciebie jestem? Oprócz znajomej i przyjaciółki?
Zastanawiał się chwilę. Dla lepszego efektu. Przybliżył swoją twarz do jej 

twarzy.

- Jesteś... Jesteś jedynie pierwszą myślą, gdy wstaje rano i ostatnią, gdy 

kładę się spać. Jesteś tylko moim marzeniem sennym i koszmarem dziennym. 
Skarbie, jesteś wszystkim tym, czego nigdy nie mogłem mieć. Nie znoszę cię za 
to, że zaprzątasz mi głowę własną osobą, że torturujesz mnie, bo cały czas 
przypominam sobie twój dotyk, oddech, głos. Kochanie, jesteś dla mnie... 
wszystkim. Wszystkim co mam.

 - Koszmarem?- mruknęła.

Leżała na plecach i wpatrywała się w sufit. Już ponad dwie godziny. 

Czuła jakby dostała pięścią w klatkę piersiową. Czy mogę przestać kochać tylko  
dlatego, że on odszedł?- 
pomyślała. - Tylko dlatego, że sama myśl, że sypia z  
innymi kobietami mnie zabija? Że nie pamięta i nie cierpi? 

Nie płakała. Uważała, że to jedynie strata czasu. 

31

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Usiadła. Rozejrzała się po swoim pokoju. Zawsze marzyła o ciepłym 

środowisku domowym. Uwielbiała marzyć. Kochała fantazjować. Do czasu.

Zmarszczyła brwi. 

"To nie ma sensu, Mercedes. Nie ma nas."

Czy naprawdę była aż tak beznadziejna? Wstała. Podeszła do szafy. Co  

by tutaj założyć?- pomyślała rozglądając się za jakimś nieprzyzwoitym 
ubraniem.

- Ach! Tu jesteś!- szepnęła, gdy wreszcie znalazła to, czego szukała. 
Spojrzała z aprobatą na czarną obcisłą sukienkę z dosyć dużym dekoltem 

i szerokim, czerwonym paskiem na biodrach. Zawsze uwielbiała ten strój. 

Uśmiechnęła się pod nosem. 

***

- Naprawdę?- zapytała Florence. - Tak wiele pan podróżował?

- Tak- odpowiedział nieznajomy nie spuszczając oczu z Mercedes, która 

siedziała naprzeciwko niego i z prowokującym uśmiechem się w niego 
wpatrywała. 

- Jestem z natury... nieokiełznany. Robię to, co mi się podoba.

Mercedes wydawało się właśnie, że usłyszała  och prawie wszystkich 

kobiet na sali. Co ją to obchodziło? Wyciągnęła długie palce i sięgnęła po 
wiśnię. Zanim włożyła ją do ust, kokieteryjnie oblizała ją językiem. Oczywiście 
przypadkowo. Kiedy 'zżuła' cały miąższ i gdy uznała to za stosowne sięgnęła do 
ust i wypluła pestkę. Nie patrzyła na niego. I tak aż nadto wiedziała, jakie 
wrażenia wywiera na mężczyznach. Zawsze podobały im się takie jak ona. 

Wiedziała to, bo zawsze mówił jej o tym ten błysk w oku - Zdobędę cię  

za wszelką cenę, bo jesteś moją seksowną, ekskluzywną suką. Tak na prawdę 
nigdy nie uważała się za dziwkę, ladacznicę. Lubiła seks i przyjemności z nim 
związane. Nienawidziła za to związków i dlatego zawsze skrupulatnie 
wybierała osoby, z którymi chciała się przespać. Jeśli już zmuszona była żyć, to 
wolała z tego życia korzystać.

32

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Spojrzała na niego spod rzęs. Jej duże zielone oczy kokieteryjnie się mu 

przyglądały. To było wyzwanie. Ludzie coś do niego mówili, lecz ten nawet nie 
zwracał na nich uwagi. Otwarcie ich ignorował. 

Po chwili nieznajomy uniósł nieznacznie kącik ust. Ona przechyliła 

głowę. 

Czy kobieta odważyłaby się otwarcie flirtować w klubie mężczyzny z 

którym się przespała? Nie. Ale przecież Mercedes nie potrafiła być zwyczajną 
kobietą. Była zbyt perfekcyjna i idealna. Lecz... czy aby na pewno? 

- Ty sukinsynu, nareszcie jesteś - odezwał się nagle Alexander.
"Sukinsyn" niechętnie oderwał wzrok od bogini siedzącej naprzeciwko 

niego.

- Stary tyranie - wstał i poklepał go po  plecach. - Miło cie znowu 

widzieć.

- Nie kłam. Przecież mnie nienawidzisz. Jestem twoim wrogiem numer 

jeden. 

- Nieprawda. Lubię tylko inaczej. - Wzrok nieznajomego powędrował 

znowu ku Mercedes. Ta uroczo się uśmiechnęła.  

- Może coś zamówimy?- powiedział Alexander i dał znak, aby rozpocząć 

zabawę. Na scenie pojawiły się półnagie, piękne kobiety, które weszły do klatek 
zamontowanych prawie przy każdym stoliku. Zaczęły tańczyć. Światła zgasły, a 
w tle było słychać  muzykę. 

- Oczywiście. Wiesz, co lubię.
- Jasne Blazer. -Ponownie pokazał kelnerowi, jakiś znak, na co ten zniknął 

gdzieś na zapleczu.

Nowo poznany mężczyzna nie odrywał wzroku od Mercedes, mimo tego, 

że kręciła się koło niego jakaś kobieta. Ocierała się o niego i prowokowała, lecz 
nie reagował. W końcu obrażona tancerka zaczęła przenosić swoje wdzięki na 
Alexandra. A ten nigdy nie stronił od towarzystwa pięknych kobiet.

Przyniesiono drinki. Mercedes wcale się nie zdziwiła, kiedy kelner 

postawił przed nią jej ulubiony napój. W końcu właściciel klubu wiedział 
wszystko. 

33

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Jest tu gdzieś może jaki... hotel?- zapytał Blazer uśmiechając się 

porozumiewawczo do Mercedes. 

- Niestety nie- odpowiedział napiętym głosem Alexander. - To nocny klub, a 

nie burdel - dodał już opanowany. 

- Szkoda - udał westchnienie. - Szkoda. 
- Skarbie - Mercedes zwróciła się nieoczekiwanie do Alexandra. - Chyba 

zapomniałeś o Plazie - uśmiechnęła się uroczo. -Może nie jest blisko, ale... gdy 
człowiek nie ma się gdzie przespać...- oblizała wargi.

- Czyli jest?- zapytał uradowany Blazer. - Dziękuję...
- Och, wybacz Blazer- Alexander postanowił przejąć inicjatywę - nie 

przedstawiłem ci Mercedes. 

Alex przyciągnął kobietę do siebie i objął w talii. 
- To Mercedes Roberts, a to Blazer.

- Bez niczego?
- Bez?- Blazer udał zdziwienie. - Dzisiaj wyjątkowo założyłem na siebie 

ubranie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz Alexandra, dla 
którego ta sytuacja wcale nie wydawała się zabawna. Nie podobał mu się ten... 
kokieteryjny i zmysłowy głos Mercedes, ten śmiech.... Przecież Blazer jest 
niebezpieczny! Ale czy aby dlatego tak się wściekał? Czy nie był przypadkiem 
zazdrosny? 

- Skąd takie imię?- zapytała jak zwykle otwarcie Mercedes.

Nie zdziwiła go taka "wścibskość".
- Bo ja wiem? Musiałbym się zapytać.
Znowu się uśmiechnęła. Wyrwała się z władczego uścisku Alexandra i 

usiadła obok Blazera. Zbyt blisko, jeśli już o tym mówimy. 

- A ty czym się zajmujesz?- zapytała niewinnie, jak dziewczynka, która 

chce się dowiedzieć od mamy jak nazywa się nowa 'koleżanka' swojego tatusia.

- Hmm... Powiedzmy, że jestem szefem w pewnej bardzo dużej firmie.

Mercedes spodobała się ta tajemniczość. 
- Taaak? Pewnie jesteś strasznie bogaty, co?- zapytała jak zwykle nie 

owijając w bawełnę. 

34

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Cholernie- wyszeptał nachylając się do niej. - Jestem tak cholernie bogaty, 

że mógłbym utrzymywać ten zakichany kraj- uśmiechnął się tajemniczo. - 
Jestem również właścicielem  kilku klubów.

- Kilku?- mruknęła.
- Naprawdę kilku- zapewnił niby to poważnie. - Możesz kiedyś wpaść. 
- Naprawdę?
- Oczywiście, kochanie. 'Blazer' jest zawsze otwarty dla tak pięknych pań, 

jak ty- powiedział. - Podaj się na mnie, a wpuszczą cię bez specjalnej 
przepustki- wyszeptał jej do ucha. 

Uśmiechnęła się, czym rozwścieczyła i tak już rozwścieczonego 

Alexandra, który zachowywał kamienny spokój. Na razie. Jeszcze pokażę tej  
małej diablicy, kto tu rządzi! Nauczy się, że nie warto flirtować z... z tym  
Lucyferem! Z Blazerem. 

- Może kiedyś zaszczycimy cię naszą obecnością- odpowiedział Alex. - 

Ale na razie... Jak widzisz... 

- Przepraszam, ale muszę na chwileczkę wyjść- powiedziała Mercedes. 

Szybko ruszyła korytarzem w stronę łazienek.

Weszła do toalety. A niech go cholera!- pomyślała rozwścieczona kobieta. 

Co, on teraz momentalnie zgłasza sobie do mnie roszczenia, czy co? Co to w  
ogóle miało być? 
 Ale bądź co bądź.... jednak było warto flirtować z Blazerem.  
Ta jego mina- 
roześmiała się. Było warto. 

Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Odruchowo poprawiła włosy. Nagle 

za jej plecami odezwał się dobrze znany głos:

- Dlaczego?
- Co, dlaczego?- zapytała, niby to obojętnie, nadal poprawiając fryzurę. 
- Dlaczego to robisz? Dlaczego się z nim zadajesz?
- Z tobą, Alexander?- odwróciła się. 
- Z nim. Przecież to jedynie dziwkarz i rozpustnik. W dodatku 

niebezpieczny. 

- Najwyraźniej jestem dziwką i rozpustnicą. Także niebezpieczną. 
- Nieprawda.

35

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Prawda- uśmiechnęła się zimno. - Przecież to prawda. 

Usłyszała zgrzyt w zamku. Co on, cholera, robi?- pomyślała przyglądając 

się Alexandrowi. Chyba nie chce...

- Nie, nie, nie- wyciągnęła do niego palec. 

- Tak, tak, tak- odpowiedział powoli się do niej zbliżając. 
- Skąd masz klucz?- zapytała grając na zwłokę.
- Bo jestem tutaj właścicielem?
- Łajdak z ciebie.
- I rozpustnik. 
- I dziwkarz.
- Może. 
- Na pewno. 

Zobaczyła, że odległość między nimi niebezpiecznie zmalała, więc 

zaczęła się cofać. Niedługo niestety. Po kilku krokach drogę ucieczki 
zablokowała ściana. Spojrzała w zimne, niebieskie oczy swojego towarzysza. 
Dostrzegła w nich pożądanie.

- Nie zgadzam się.- Odrzekła stanowczo. -Czas naszego romansu dobiega 

końca. 

- Ale jeszcze się nie skończył, nie?- zapytał z szerokim uśmiechem, kładąc 

ręce po bokach jej głowy. Nie mogła uciec. Wpadła w pułapkę. 

- Gdzie jest klucz?
- W zamku.
- Nie. Na pewno nie w zamku.
- Skarbie...- zamruczał jej do ucha. - Jak ty dobrze mnie znasz. 
- Wcale cię nie znam. To nasze ostatnie spotkanie. 
- Kochanie, to klęska. Może być lepiej- powiedział i posadził ją na 

parapecie okna. - Zresztą nie uprawialiśmy seksu trzynaście razy.

- Jak to nie?- zapytała. - Tyle samo, jak nie więcej. 
- Oj, tam! Szczegóły. 
- Zacznę krzyczeć. 
- Krzycz.

36

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- I kopać.
- Kop.
- Gryźć.
- Gryź. To byłoby nawet przyjemne. Ja też mogę? Gdzie?

Mercedes uśmiechnęła się i postanowiła zmienić taktykę. Położyła mu 

rękę na piersi. Ubrany był na czarno. Miał na sobie elegancki, drogi garnitur. 
Na tle wyróżniał się jedynie nienagannie biały krawat.

- Co robisz?- zapytał po chwili podejrzliwie, przyglądając się jej długim 

palcom, rozpinającym mu  koszulę.

- Nie widać?

Przylgnął do niej całym ciałem. Popatrzyli sobie w oczy, na co ona 

uśmiechnęła się. Jedną rękę położył na jej piersi, a drugą na pośladku. Zaczął 
pieścić jej ciało przez materiał. Jęknęła. No, jakoś nie mogła się powstrzymać. 

- Pragniesz mnie?- wyszeptał jej do ucha. 
- Tak - odpowiedziała dysząc.
Sięgnęła po klucz, który -miała nadzieję- jest w spodniach. Teraz mu  

ucieknę! Delikatnie go wyciągnęła. Jednak po chwili pomyślała. Cholera...  po  
co mi on? 

Alexander usłyszał brzdęk upuszczanego klucza. Dobrze- zaśmiał się 

cicho. Kochanie, teraz mi nie uciekniesz. Za bardzo cię pragnę, żebym pozwolił  
ci teraz odejść do Blazera, tego nieokrzesanego dupka, łajdaka i rozpustnika.  
"Łajdak z ciebie"- zadźwięczało w jego głowie. Chyba tak- 
pomyślał.  
Rozpustnik bez serca i rozumu. 

Dotąd nie mógł zapomnieć tego pożądliwego spojrzenia Blazera, lecz 

teraz powoli gniew go opuszczał. Czuł jedynie silny pociąg do kobiety stojącej 
koło niego. Nie liczyło się nic innego. Alexander nie zwrócił nawet uwagi na to, 
że ktoś dobija się do drzwi łazienki. Nie obchodziło go to, że jacyś ludzie 
próbowali je otworzyć. Niestety - pomyślał. Szkoda, że nie wiecie, gdzie leży  
klucz od drugiego zamka.- 
Uśmiechnął się. 

Jego język wsunął się w jej usta. Jęknęła z rozkoszy. Co tu dodać... 

Alexander był bardzo wyrafinowanym kochankiem. Objął ją mocno i wszedł w 

37

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

nią jednym zdecydowanym ruchem. Odsunęła od siebie obraz przyjemności 
jaką mogłaby zaznać, gdyby choć na chwilę przestała nad sobą panować. 

Niestety. Uśmiechnęła się zachęcająco. A na zewnątrz próbowano 

otworzyć pewne zatrzaśnięte drzwi.

***

- Nie myśl, że z tobą skończyłem- szepnął jej do ucha i wstał. Zaczął 

zapinać spodnie. Mercedes także się podniosła i poprawiła sukienkę. Spojrzała 
na siebie w lustrze. Cóż... miała zaczerwienione wargi  i malinkę na szyi. 

Uśmiechnęła się. Było warto. 
Spojrzała na drzwi. Walenia ustały, ale słychać było jeszcze jakieś głosy. 

Innych łazienek nie ma? Co im nagle przeszkadzają te drzwi? Uczepili się tej i  
tyle. Wołami ich nie odciągnie.

- Kto pierwszy?- Podniosła na niego wzrok.

- Ja- powiedział i na nią spojrzał.
- Poradzisz sobie? Jest tam pewnie mnóstwo rozwścieczonych panien.
- Spokojnie, kochanie - pokazał białe zęby. - Umiem sobie radzić z 

kobietami.

- Ahhhh. Zapomniałam z kim mam do czynienia. - Uśmiechnęła się 

przebiegle i przechyliła głowę. 

- Nie było nas... hmm...- spojrzał na zegarek - piętnaście minut. Myślisz, że 

się domyślą?- zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.

Spojrzała na niego jak na wariata.
- No coś ty. - Ruszył w stronę drzwi z czarującym uśmiechem
Cóż... Świetny facet - pomyślała. Dlatego musimy się rozstać. To zbyt  

niebezpieczne. Może okazać się... bolesne. On jest  idealny, zbyt... władczy. Jak  
każdy facet.

 

38

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 4

"Mocna jako śmierć jest miłość, twarda jako piekło jest zazdrość".

       

- Znowu ty?

-Zapomniałaś torebki, skarbie - oparł się z uśmiechem o ścianę. - Przecież 

wiesz jaki jestem czuły i opiekuńczy.

- Dobra, gdzie ją zostawiłam? 
- Pod stołem.
- Tym... stołem?
- Tak, tam, gdzie robiłem ci masaż - wprosił się do środka. Skierował się w 

stronę kuchni.

- Zamierzasz mi wypominać? Przecież sam wlazłeś pod stół.
- Prowokowałaś mnie, kotek.
- Prowokowałam?- Wykrztusiła. - Z pewnością cię nie prowokowałam. 

Sam... 

- Sam? O, nie, skarbie. Nie sam. Z tobą.
- Chciałabym łaskawie zaznaczyć, że w niczym ci tym razem nie 

pomagałam. 

Spojrzał na nią, a w jego wzroku migotały radosne iskierki.
- Nie? A kto rozstawił szeroko nogi?
- Było tak... Przyznam... Ale na początku. Później, gdy przyszedł Kamil...
- Taaak. Wiesz, to bardzo interesująca sprawa z tym Kamilem... Ile lat się 

znacie?- Nagle zwrócił się ku niej.

Uśmiechnęła się.
- Dziękuję za torebkę. Było miło. Wiesz, gdzie są drzwi - i odeszła. Po 

prostu sobie poszła. 

Nie zdziwiło go to. Poczekam - pomyślał. Kilka minut mnie nie zbawi-  

39

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

postanowił zrobić sobie kawę. Taaak. Raczej nic mnie już nie zbawi. Pozostaje  
czekać na cud- 
uśmiechnął się. Który niewątpliwie teraz jest na górze.

***

Tyle, że Alexander nie przypuszczał, że ów cud jest już dzisiaj umówiony. 

Kiedy Mercedes zeszła na dół w nieprzyzwoicie krótkich, czarnych szortach, 
białym, strasznie przylegającym do ciała topie na ramiączkach i długich, 
również czarnych butach po kolana, Alexander się zaniepokoił. Gdzie ona się w  
takim stroju wybiera, do wszystkich diabłów!? 

- Gdzie idziesz?
Uśmiechnęła się zimno.
- To chyba nie twoja sprawa, skarbie.
- Wyobraź sobie, że moja, dopóki z tobą sypiam.
- No właśnie- powiedziała, schodząc po schodach. - Dopóki - uśmiechnęła 

się. - A teraz wybacz, ale chyba przyjechał Blazer.

I właśnie w tej chwili Alexander poczuł się, jakby dostał czymś w tył głowy. 
Blazer!?- myślał rozgorączkowany kilka minut później, kiedy to wsiadał do 

swojego czarnego jaguara xf. Płynnie wjechał na drogę. Już po dwudziestu 
minutach był w swojej jednostce. 

Boże, tylko, żebym nie spotkał Davida! - prosił.  Niech go.... wywieje, tylko,  

żeby mi tu nie przychodził.

Starał się robić najcichsze kroki, na jakie było go stać. Pragnął bardzo cicho 

i anonimowo pójść do swoich pokoi na górze i się przebrać. Starał się nie 
rzucać w oczy, kiedy przechodził przez wielką salę, pełną wilkołaków. Niestety. 
Cuda się nie zdarzają.

- Cześć braciszku!- zawołał David, podchodząc.
A niech go szlag! Co za popieprzony gość go tutaj ze mną wsadził?! Ahhh...  

JA!  Chciałem być przykładnym bratem i co mnie spotkało? Gówno! Ta  
ciamajda łazi za mną zawsze i wszędzie mnie, cholera, pilnuje!

- O, cześć bracie! Jak się masz? - Davidowi nie spodobała się najwidoczniej 

40

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

grzeczność, z jaką przywitał go Alexander, bo zmrużył podejrzliwie oczy. 

- Co cię ugryzło?
- Dzisiaj żaden wilkołak. 
- Jesteś... w dobrym humorze?
- Tak.
- Dlaczego?
- Życie jest tego warte.
- Znalazł się optymista- mruknął. - Co ty, cholera, kombinujesz?- Zapytał 

podejrzliwie.

Nie zamierzał owijać w bawełnę.
- Zamierzam dzisiaj wybrać się do Blazera- oznajmił głośno i donośnie. 
Przez uprzejmość spuścił głowę, aby nie manifestować zbytniej wesołości 

na widok tylu rozdziawionych gęb.

- Ale... - ktoś zaczął- przecież każdy wie, że nigdy nie chodzisz do klubów 

swoich przeciwników. A w szczególności do Blazera. To taka twoja... 
pierwszorzędna zasada.

Alexander skrzywił się teatralnie.
- Zasady są po to, żeby je łamać, a że akurat mam ochotę się rozerwać...
- Co ty kombinujesz?- Nie dawał za wygraną nadal podejrzliwy David. 
- Nic- odpowiedział niewinnie. - A teraz pozwolicie, że się przebiorę- 

Skierował się do drzwi. 

Nie zwracał uwagi na szepty za plecami. Przecież wiedział, że jego ludzie są 

jak baby. Te sępy to również cholerni plotkarze i gdyby większa część nie była 
tak piekielnie dobra, to z pewnością poszukałby do roboty prawdziwych 
facetów. 

***

Ten pieprzony sukinsyn ma się czym pochwalić- stwierdził łaskawie 

Alexander, przyglądając się wnętrzu budynku. Nie czuł żadnej zazdrości czy 
coś. I tak przecież jego klub był lepszy. Nie miał zamiaru przyglądać się jego 

41

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

dorobkowi.  

Uśmiechnął się do siebie. Czas poszukać mojej kobiety. 
Zaczął przedzierać się przez tłumy ludzi. Był to proces tak niezwykle 

skomplikowany, trudny i męczący, że gdy Alexander jakimś cudem dotarł do 
baru, był cholernie zły i najchętniej pobiłby jakiegoś nieszczęśnika do 
nieprzytomności, aby wyładować emocje. Nie znalazł jej. Za cholerę nie 
potrafił stwierdzić, gdzie jest Mercedes. A najgorsza była myśl, że mogła  być 
w tej chwili z Blazerem. 

Tak naprawdę to nie rozumiał samego siebie. Przecież w normalnej sytuacji 

człowiek taki jak on powinien znudzić się już jedną kobietą, nie? Znaczy w 
jego przypadku zawsze tak było, aż do teraz.  Czuł do Mercedes niesamowity 
pociąg fizyczny jaki i... Nie potrafił odejść. Nie zamierzał. Nie chciał też, aby 
ona zniknęła z jego życia. Postanowił, że nie odejdzie, dopóki jego żądze nie 
umiarkują się ostatecznie. Pragnął jej, pożądał tak mocno, jak tylko potrafi 
pożądać Wilk, gdy zbliża się pełnia. A gdy ją znajdzie... oduczy, że nie warto 
zadawać się z innymi. 

Zamówił drinka pod tytułem "orgazm". Rozbawiony nazwą napoju usiadł 

przy stoliku, obserwując. 

Nagle poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzał w tamtą stronę i ujrzał 

czarnowłosą piękność. Nawet nie zdążył nic powiedzieć, kiedy ta szybko 
usiadła mu na kolanach. Zaczęła gładzić go po plecach. 

- Skarbie, mogę ci dać to, na co czekasz. - Szepnęła.
No ładnie- pomyślał. Nie mógł się powstrzymać. Ale sądząc po naturze  

Blazera można było spodziewać się, że jego klub to elegancki burdel. 

- Niestety złotko- odszepnął jej do ucha. - Jestem umówiony. 
- Nie sądzę- poruszyła się na jego kolanach, ocierając o niego. 
- Niestety. A teraz proszę zejdź ze mnie, póki nie jestem zły. Z natury, gdy 

się gniewam, robię się brutalny. 

- Ale ja lubię brutalnych facetów- zaćwierkała. 
- To idź do Blazera. 
- On jest zajęty- mruknęła. - Z jakimś rudzielcem. 

42

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Pewnie dziwka. Możecie się podzielić. - Udawał obojętność.
- To nie była jaka dziwka, Alexander. 
Wow. Nawet ona mnie zna.
- To elegancka kobieta. Pełna wdzięku i wyrafinowania. Nie jest... sztuczna. 

Wiele innych chce nauczyć się takiego wrodzonego wdzięku. Ale ona nie udaje. 

Wiem. Jest wyjątkowa.
- I gdzie są?- spytał, także nie okazując emocji. 
- Gdzieś...- przyjrzała mu się głębiej. 
- Nie jesteś zazdrosna?- Zapytał szybko, aby nie wyczytała z wyrazu jego 

oczu, jak bardzo jest rozgniewany. 

Wzruszyła ramionami. 
- Blazer ma mnóstwo kochanek. On jest wiecznie nienasycony. Szczególnie 

przed pełnią. Aby przetrwać, trzeba nauczyć się akceptować niektóre rzeczy- 
uśmiechnęła się do niego sztucznie. - A teraz idź do nich. Są na górze- wskazała 
głową miejsce. - Idź, zanim  będzie za późno, bo możesz już jej nie odzyskać.- 
Zeszła z jego kolan i odeszła.

Wstał i ruszył w kierunku schodów na górę. 
Doszedł do wniosku, że niektóre kobiety strasznie się poniżają. Na przykład 

owa dziewczyna....  wyróżniała się przecież niezwykłą inteligencją, a pracowała 
jako dziwka. Dlaczego zadaje się z takimi ludźmi? Była przecież ładna i mądra. 
Pewnie nie ma pieniędzy- pomyślał olśniony. 

Ale... przydałby mu się ktoś taki, jak ona. 
Postanowił złożyć jej propozycję nie do odrzucenia. Znajdzie ją i 

zaproponuje pracę.... Nie będzie robić jako... Boże, co się ze mną dzieje
przystanął raptownie. Od kiedy jestem taki miłosierny?

Gdy dotarł na górę zobaczył... coś niepokojąco dziwnego. Spostrzegł 

mnóstwo pomieszczeń oddzielonych od innych cieniutką jedwabną zasłoną, 
tak, że było widać co dana para robi. Oczywiście słychać też. 

Do jego uszu doszły jęki i krzyki rozkoszy. 
Oczywiście od razu domyślił się, gdzie jest. Słyszał o takich miejscach. 

Miejscach, gdzie uprawiają seks dosłownie na oczach ludzi. Było to dla niego 

43

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

niezwykle upokarzające, dlatego we wszystkich jego klubach nie było takich... 
miejsc. Nie mógł sobie wyobrazić, że kochają się z Mercedes na oczach innych. 
Ale byłoby to na pewno niezwykle podniecające doświadczenie.

Szedł, zaglądając- niestety musiał- do każdego z parawanów. Nie było to tak 

nieprzyjemne, jak uważał na początku. Oczywiście w życiu nie obserwowałby 
tych ludzi, gdyby nie zaistniała podobna sytuacja. Z każdym krokiem był coraz 
bardziej zaniepokojony, że zaraz zobaczy ją... z tym potworem. 

Ale... bądź, co bądź... Krew zaczęła mu szybciej płynąć, gdy naoglądał się 

tyle nagich ciał, nasłuchał  jęków.  

W końcu ją zobaczył. Od razu odetchnął z ulgą, gdy spostrzegł, że ma na 

sobie ubranie. Ale... Blazer obejmował ją od tyłu w talii. Miała zaciśnięte ręce 
w pięści, jakby ledwo co powstrzymywała się, aby kogoś nie uderzyć. Jej twarz 
nie wyrażała emocji. 

Nie dostrzegli go, dlatego postanowił na razie się nie ujawniać. Chciał w 

końcu wiedzieć, co postanowiła. Przecież i tak im kiedyś przeszkodzi. Stanął w 
cieniu. 

Mercedes odwróciła wzrok od zabawiającej się pary. Blazer bardzo cicho 

szepnął jej coś do ucha. 

- Wystarczy, Blazer- powiedziała cicho. 
Spojrzał na nią. 
- Nie widzisz jakie to jest ekscytujące i podniecające, skarbie?
- To jest... Tak. 
W rzeczywistości Mercedes chciała wykrzyczeć mu prosto w twarz, że to 

wcale nie jest fascynujące. Dobra, może działa na zmysły, ale... przecież to 
takie poniżające. Nie mogła nawet wyobrazić sobie, aby ona i Alexander 
uprawiali seks na stole w otoczeniu widowni. To byłoby strasznie... okrutne. 
Dla niej samej.  

Skarciła się w duchu.
Po co ona o nim wspomina? Przecież to koniec.
Ale ona od początku wiedziała. Wiedziała, że jeśli zagłębi się w tą 

znajomość bardziej niż on, nie wyjdzie z tego cało. Dlatego starała się trzymać 

44

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

go na dystans. Podobnie było z jej ostatnim facetem. Przyzwyczaiła się do 
chłopaka, a potem trudno było jej odejść. W rezultacie czego byli ze sobą kilka 
miesięcy dłużej. Potem zerwali. Oboje doszli do wniosku, że nie przetrwaliby w 
stałym związku, nie raniąc przy tym tej drugiej osoby. 

Mercedes nie kochała go. Nie. Ona była zauroczona jego osobą. 

Niektórzy mówili , że w życiu można pokochać tylko raz. To była nieprawda. 

A Alexander był playboyem. Tak. Raz już otworzyła serce dla miłośnika 

kobiecych ciał. Obiecał, że się zmieni. Przecież zapewniał. I zmienił się. Na 
trzy lata. Potem odszedł.

Tak- uśmiechnęła się gorzko. Łatwo powiedzieć "koniec", trudnej przestać 

kochać. A ona  nadal o nim myślała.  Kto by uwierzył, że dla niej, kiedyś, 
światem był jeden jedyny człowiek? Jeden facet, który spierdolił jej później 
życie i wykreślił, wywalił poza nawiasy społeczeństwa, do którego musiała 
wracać długimi miesiącami, niekończącymi się depresjami. Tak bardzo chciała 
zapomnieć, ale... był zbyt blisko. Zbyt blisko jej serca. W jednej sekundzie stał 
się dla niej obcym człowiekiem. 

Cholernie zimną istotą. Stał się pieprzonym sukinsynem, przed którym 

ostrzegała ją rodzina  i przyjaciele. A ona rzuciła dla niego wszystko. Wszystko 
co kochała, co było jej bliskie.

- Mercedes- usłyszała szept Blazera tuż przy uchu. - Może się przejdziemy?
Ciekawe gdzie?- pomyślała kwaśno. Do twojego pokoju zobaczyć, czy łóżko  

jest wystarczająco miękkie?

- Napiłabym się czegoś.
- W moim pokoju jest barek. Wszystko, czego dusza zapragnie.
I czego dusza nie może mieć. Czyli święty odpoczynek.
- Blazer, jestem z Alexandrem- powiedziała zadowolona. - Wbrew 

niektórych opinii, nie puszczam się na prawo i lewo. A szczególnie, gdy mam 
faceta- Uśmiechnęła się słodko. 

On - wcale nie zrażony jej tonem, ani słowami- zachęcał dalej.
- Ale jego tu nie ma. - Przytulił się do jej pleców. - Mogę ci dać nieziemską 

rozkosz.

45

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Widzisz- zaczęła- gdy jestem przy tobie, wyobrażam sobie, jak to jest 

nieziemsko, gdy Alexander znajduje się pomiędzy moimi nogami i uwierz, jest 
świetny. 

Odwróciła się do niego.
- On jest w chwili obecnej moim facetem, a ja jestem jego kobietą. Możesz 

mieć z pewnością wszystkie, ale mnie nie. Niestety, Blazer. 

Spojrzała na niego, ale ten uroczo się uśmiechał. 
- Zobaczymy Mercedes.  Jestem pewien, że do mnie wrócisz i to szybko. 
Uśmiechnęła się zimno. 
- Nie sądzę. Na razie Alexander mi wystarczy. 
Uśmiechnął  się półgębkiem.
- Dobrze, rób jak chcesz, ale... nigdy mu nie ufaj. Nie ufaj żadnemu z nas. 

Nigdy, przenigdy nie pokładaj w nas nadziei. A szczególnie w nim. 

- Masz rację, Blazer- powiedział Alexander, wchodząc. - Nigdy nie 

powinnaś nam ufać- spojrzał na Mercedes- Żadnemu z nas. 

- Co za niespodzianka- powiedział Blazer sucho, ukrywając zaskoczenie. - 

Nigdy tu nie zaglądasz. 

- Masz rację, ale... Tym razem postanowiłem się przemóc. W zasadzie 

bardzo masz tu przyjemnie, nie licząc kobiet, które za wszelką cenę chciały, 
żebym je porządnie zerżnął.

Boże, chyba za nim tęskniłam. Ta brutalność. - Mercedes się uśmiechnęła. 
- Witaj, Alexandrze- podeszła do niego i pocałowała głęboko w usta. 

Chciała zaznaczyć, że należy tylko do niego.

- Cześć Mercedes. 
Kobieta uśmiechnęła się zimno i spojrzała w oczy Blazerowi. Stał 

spokojnie, choć tak naprawdę w środku się gotował.  

- Chcę ciebie i będę miał. Prędzej czy później. 
- Nie. Ty chcesz mojego ciała, ponieważ ci odmówiłam, a to cię tylko 

podsyca. Podnieca cię rywalizacja, moja niechęć. 

- Może- wzruszył ramionami. - Ale pamiętaj skarbie,  że możesz tu w każdej 

chwili przyjść. A przyjdziesz. Przyjdziesz, gdy on- wskazał głową na 

46

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Alexandra- się tobą znudzi, a znudzi na pewno. 

- Będę pamiętała- spojrzała na Alexandra. - Idziemy?
- Oczywiście, kotek. 
Objęci zeszli schodami na dół. 
- Wiesz co?- Zapytał nagle Alexander i się roześmiał. - Piłem dzisiaj 

niezwykłego drinka. Musisz spróbować. Jest nieziemski, a sam jego tytuł 
przyciąga tłumy nienasyconych i rozpalonych gości...

***

- Wiesz co?- szepnęła. - To był głupi pomysł.
- Dlaczego?- odszepnął rozbawiony. - Przecież to niezła zabawa. 
- Dobra, ale czy nie uważasz tego za... dziecinne?
- Coś ty. To bardzo odpowiednie zajęcie dla ludzi w naszym wieku.
Skrzywiła się.
- Nie wiem czy chowanie się w szafie to ODPOWIEDNIE zajęcie. 
- Cicho!- szepnął, gdy usłyszeli głos, siedemnastoletniego brata Alana. 
- Alan, wyłaź! Nie chce mi się ciebie szukać, a tą zaległą forsę i tak musisz 

mi oddać. Wychodź i staw się przede mną jak facet. 

Mercedes zachichotała, czym o mało ich nie zdradziła.
- Cicho- syknął. - Nie mam na chwilę obecną tej kasy, a z bankomatu nie 

będę wyciągał tak śmiesznie niskiej sumy. Mógłby się cholera już odczepić. 

- Za co jesteś mu winien?
- Założyliśmy się kto pierwszy zje dżdżownice. 
Mercedes zrobiła wielkie oczy.
- Nie mów, że zjadłeś.
- Właśnie nie zjadłem i dlatego muszę mu oddać.
Dotknęła jego ust. Palcem obrysowała ich kształt.
- Bardzo się cieszę, że jej nie zjadłeś.
- Dlaczego?- Zapytał niewinnie.
- Gdybyś zjadł... Byłby problem z całowaniem.
- Przecież to było dawno. 
- Ale niesmak by pozostał. 
Zaśmiał się cicho. Spojrzał w jej barwne, zielone oczy.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek pozwolę ci odejść.

47

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Ty, uważaj lepiej, żebyś sam mi się nie wyślizgnął. Chyba bym tego nie 

przeżyła. 

- Dlaczego nikt nie rozumie, że jedno serce nie wystarczy, by żyć? Dlaczego 

nikt nie dawał nam szansy?

- Nie wiem tego, ale... Tylko ty jesteś panem mojego serca.
- A ty panią mej duszy. 

***

- Alexander, nie. Naprawdę nie pójdę z tobą na żaden piknik. Kto to w ogóle 

słyszał, żeby chodzić na pikniki?- powiedziała do słuchawki, przemierzając 
całą długość pokoju. - Naprawdę, chciałabym, ale... Nie... poczekaj ktoś dzwoni 
do drzwi. 

Powoli zeszła po schodach. Kto ośmielił się zakłócać...
- Alexander, przecież mówiłam, że nie pójdziemy na żaden piknik- 

powiedziała, widząc swojego marudę w otwartych drzwiach. 

- Nie wiem dlaczego, ale Blazer wysyła ludzi, aby cie pilnowali- rzekł 

spokojnie. 

Zmrużyła oczy.
- Pilnowali?
- Naprawdę nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Nie widzisz tych 

typków?- Wskazał na poruszające się zarośla. - Po prostu amatorszczyzna. 
Niech się wstydzi ten sknera. Żal mu nawet na porządnych ochroniarzy.  Nasyła 
jakichś ciotów, aby obserwowali twój dom i osoby z niego wychodzące, albo 
przychodzące. Nie wiem, czy się martwić, czy nie, ale... No, w najgorszym 
razie mogą cię porwać, ale wątpię w takie rozwiązanie tego problemu. - 
Skrzywił się. - Blazer ma swoją przeklętą dumę i honor. Nie postąpiłby tak. 
Wierzy, że sama do niego przyjdziesz. 

- Wiesz, że to i tak nie rozwiązuje sprawy?
Uśmiechnął się.
- Domyślam się, że to nie wpłynęłoby na twoją decyzję, ale wolałem 

spróbować. 

48

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Dobrze- zgodziła się po chwili milczenia. - Pójdę z tobą, pod warunkiem, 

że będziesz grzeczny.

Zrobił urażoną minę. 
- A czy kiedykolwiek nie byłem? 
- Pytanie. 
- Dobra. Przyznam się, że w wielu sytuacjach nie potrafiłem zachowywać 

się kulturalnie i cywilizowanie. Czasami też wyłaził ze mnie jakiś demon 
niekontrolowany, ale... - z uśmiechem nałożył czarne okulary 
przeciwsłoneczne- często potrafię zachowywać się jaki na porządnego 
człowieka przystało. 

Otworzył jej drzwi do samochodu.
- Dlaczego Blazer kazał mnie pilnować?- Zapytała, gdy wkładał kluczyki do 

stacyjki.

- A licho tam wie- mruknął i aby nie patrzeć jej w oczy, skierował wzrok na 

jezdnię. 

Alexander doskonale wiedział co w trawie piszczy. A najgorsze w tym 

wszystkim było to, że cholernie niepokoiło go zachowanie Blazera. Okazało 
się, że zabito kolejne kobiety. Rude. Jakby jakiś maniak uwziął się jedynie na 
okaleczanie dziewczyn o tym kolorze włosów.  A Blazer jak zwykle musiał 
wtrącić swoje trzy grosze i wysłać przybocznych ochroniarzy, aby obserwowali 
dom jedynego i bardzo słodkiego Rudzielca- Mercedes- którego jeszcze nie 
przeleciał. Ale to było dziwne. W ciągu tych kilku setek lat życia Blazera i 
Alexandra, ten pierwszy nigdy nie postąpił tak jak teraz. To niemożliwe. 
Zaistniało przecież setki takich sytuacji jak ta i nigdy Blazer nie przejmował się 
nikim oprócz własnego odbicia. Nigdy nie brał pod opiekę kobiet. Zwłaszcza 
takich, które go w jakiś sposób ośmieszyły, upokorzyły, odmawiając mu. Może  
on ma w tym wszystkim jakiś udział?- 
Zastanawiał się. 

Dopiero wtedy spostrzegł, że w samochodzie panuje krępująca cisza, a 

Mercedes wygląda przez okno. 

Była piękna w każdym słowa tego znaczeniu. Długie, rude, kręcone włosy 

doskonale podkreślały zieloną głębię jej spojrzenia. Oczy okalały długie, czarne 

49

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

rzęsy... - Naturalne, bo nie czuł, aby dzisiaj się malowała. Nie zdążyła.

Alexander uśmiechnął się szeroko. 
- Z czego się śmiejesz?- Zapytała, przyglądając mu się. 
- Jestem szczęśliwy.
Zmrużyła oczy.
- Gdzie mnie wywozisz?
- Do parku.
- Tak... można?
- A dlaczego nie?
- Czy ty widziałeś kiedykolwiek jakichś ludzi w parku, na pikniku?
- Widać zapoczątkujemy nową modę. 
- Ale... wszyscy będą się na nas gapić.
- Niech sobie popatrzą. 
- A nie możemy pójść w jakieś- skrzywiła się- ustronne miejsce?
- Nie- uciął krótko. - Zobaczysz będzie cudownie i wystarczająco ustronnie.
- Szczególnie wtedy, gdy nas ludzie zaczną wytykać palcami. 

***

Dobra. Nie jest tak źle- pomyślała, gdy jakiś czas później siedziała na kocu, 

obserwując otoczenie.

Było wystarczająco ustronne, chociaż od czasu do czasu przechodzili tędy 

jacyś ludzie.  Westchnęła. Przecież nie zabroni im tędy spacerować. 

- Za chwilę wrócę, kotek. Muszę przynieś drugi koszyk. Zostań tutaj i się 

nie ruszaj. 

Dobre sobie. A gdzie miałaby niby pójść?
To trochę dziwne- pomyślała w jednej chwili. Przecież postanowiłam się z  

nim nie widywać, a jednak powiedziałam Blazerowi, że należę do Alexandra.  I  
chociaż zrobiłam to w akcie desperacji to nie żałuję. 

50

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Mercedes doszła do wniosku, że może ciągnąć tą maskaradę kilka tygodni 

dłużej. Przecież kiedyś się sobą znudzą. Na pewno. Tak jak z Jackiem.  Za 
jakieś dwa tygodnie prawdopodobnie już nie będzie o nim pamiętała. A na razie 
trzeba się cieszyć tym co się ma.

Jej uwagę przyciągnął osobnik w czarnym płaszczu. Stawiał kroki ostrożnie, 

jakby niepewny, czy zdoła utrzymać się na nogach.

Mercedes zmarszczyła brwi.
Trochę dziwnie wygląda jak na jakiegoś rozbójnika, ale... 
Kobieta zrobiła wielkie oczy, gdy spostrzegła, że mężczyzna zbliża się do 

niej.

Trochę się zaniepokoiła.
Serce zaczęło jej mocniej bić, puls przyspieszył. 
Facet nie wyglądał jak morderca, albo porywacz, ale pozory mogły mylić. 
Mercedes rozejrzała się, szukając wzrokiem Alexandra. Nigdzie go nie było.
Tymczasem napastnik zbliżył się i... 
Cholera- pomyślała rozbawiona Mercedes, zakrywając dłonią oczy. 

Ekshibicjonista. Lepiej trafić nie mogła. Dobra, może chciałam ustronnego  
miejsca, ale nie do końca życzyła sobie obcych facetów latających nago po  
parku, w celu pokazania swoich genitaliów!

Serce trochę zwolniło. 
- Mógłby się pan ubrać?- Zapytała, otwierając jedno oko, gdy ten do nie 

podszedł. 

Mężczyzna się jedynie bardziej wyprężył. 
O Boże.
- Widzi pani jakiego mam dużego?- Zapytał dumny przybysz. - Niech pani 

zerknie. 

- Hmmm... Tak, tak- zapewniła pospiesznie, chcąc spławić nieznajomego. - 

Nie jestem tutaj sama, więc proszę... sobie iść?

- Nie jest pani sama?- Jeszcze bardziej się uśmiechnął. - A gdzie koleżanki?
- Jestem tutaj z mężczyzną. 
- Tak. Ma pani rację. On jest cudny- spojrzał na swoje przyrodzenie i się 

51

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

uśmiechnął. 

Mercedes szerzej otworzyła oczy. 
O matko! 
- Tak, tak, mój kochany- zaczął gadać do swojego penisa. - Jesteś 

największym, najurodziwszym i najbardziej męskim członkiem jakiego znam. 
Chętnie bym ci dał buzi, gdybym oczywiście dosięgnął.

Mercedes chciała się po prostu z tego głośno roześmiać. Coś była w dobrym 

humorze. Ten maniak seksualny był po prostu chory.

- A ja uważam, że cudem to nie jesteś- powiedział Alexander, z kwaśną 

miną, kładąc koszyk na kocu. 

Mercedes się uśmiechnęła. 
Zapowiada się ciekawie. 
Ekshibicjonista przyjrzał się całej postawie Alexandra i odrzekł.
- Nie wiem,  nie wiem- uśmiechnął się. - Może i masywny jesteś, ale do 

mojej doskonałości- zerknął na członka - trochę ci brakuje. 

Alexander kpiąco podniósł brew do góry. 
- A chcesz się przekonać?
- No, dawaj. Ja się nie wstydzę. - Zaczął się do nich przybliżać.
- Weź nawet nie podchodź tutaj z tym sflaczałym dziadkiem- Alex 

wyciągnął dłoń, na znak protestu. 

Nieznajomy przyglądał mu się oburzony, tak, że przez chwilę Mercedes 

myślała, że naprawdę się na niego obrazi. A przedtem rzuci. Ale on się tylko 
uśmiechnął. 

- Mój nie jest wcale sflaczały. Tylko teraz troszeczkę opadł. Lepiej se spójrz 

na swojego... dziadka z minionej epoki. 

Alexander uśmiechnął się półgębkiem. 
- Nie drażnij mnie, idioto, bo przecież każdy powie, że mam większego. To 

widać nawet przez materiał spodni- odrzekł i się uśmiechnął. 

- Nie. Nie widać. Ej, a może niech ktoś spojrzy i oceni?- Powiedział, 

rozglądając się.

- Koleś, nikt zdrowy na umyśle nie będzie oglądał twojego siusiaka. 

52

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- A skąd wiesz?- Zapytał urażony. - Nikt nie udowodni mi, że masz 

większego, dopóki sam nie zobaczę. 

- Ona ci może powiedzieć- wskazał na Mercedes.
Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
O NIE! Ja nie bawię się w tego typu zabawy!
- Mam propozycję, panowie- zmarszczyła nos.- Idźcie w krzaki i sobie 

zmierzcie. 

- Świetny pomysł!- krzyknął uradowany ekshibicjonista. 
- Nie, nie dobry- powiedział poważnie Alex. - Ja mam inny. Ty, koleś 

pójdziesz teraz do domu, dobra? Dasz nam spokój.

- Nie.
- Tak. 
- Nie.
- Nie?
- Tak. 
- A więc załatwione- odrzekł, nie odrywając oczu od Mercedes.
Nieznajomy strapił się. 
Zawrócił, obrażony, okrył się szczelnie płaszczem i zniknął mamrocząc coś 

w stylu Nie martw się. Nadal uważam, że jesteś cudowny....

Mercedes roześmiała się. 
Roześmiała się. Był to czysty, melodyjny śmiech. Alexander jeszcze nigdy 

nie widział, aby kiedykolwiek tak uroczo się uśmiechała.  Ucieszył się. Ona  
wraca.

- Lubię twój uśmiech- przybliżył się do niej. 
Zesztywniała. 
- Czasami trzeba się uśmiechać- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ale ty masz piękny uśmiech- zaczął się do niej przybliżać. 
- W co ty grasz?- Zapytała podejrzliwie.
- W nic- odparł niewinnie. - A ty w co grasz?
- W nic- zbliżyła swoje usta do jego warg i szepnęła. - Już od dawna w nic 

nie gram, Alexandrze. Skończyłam z tym wiele lat temu.

53

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Gdy odszedł twój mąż?
Uśmiechnęła się. 
- Wcale nie dziwię się, że wiesz. Tak... gdy odszedł Alan.
- Mylisz się, Mercedes. - Przewrócił ją na plecy i spojrzał w oczy. - Grasz 

całe życie i jesteś w tym świetna. Udajesz osobę, którą nie jesteś. Nawet teraz 
nie przyznasz się do tego. 

Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie oceniaj mnie Alexandrze. Nie oceniaj, bo jesteś taki sam. - Zarzuciła 

mu ręce na szyję. - A nawet lepszy. 

Tym razem to on się gardłowo roześmiał.
Pochylił głowę. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Powoli dotknął 

ustami jej warg. Delikatnie. Zmysłowo.

Dawno już nie była tak całowana. Zawsze mężczyźni się na nią niemal 

rzucali. Alexander oczywiście nie był wyjątkiem, ale... Pokazał także drugą 
stronę medalu. 

Zachichotała. 
Boże, co się ze mną dzieje?
Była... SZCZĘŚLIWA. 
Chyba pierwszy raz od kilku lat, poczuła się w pełni usatysfakcjonowana z 

życia. Zawsze  czegoś jej brakowało. Teraz wiedziała czego. Brakowało jej tego 
cudownego uczucia, ale...

Jak mogę być taka zadowolona, gdy tak naprawdę jestem... nieszczęśliwa?  

Alan, przecież ciebie NIE MA. 

I chociaż nie do końca chciała być właśnie z Alexandrem to... Nadal się 

uśmiechała.

Oderwał się od niej, przyglądając z uśmiechem. 
- To co? Kontynuujemy tutaj zanim zdeprawują nas jakieś poczciwe 

staruszki czy jedziemy do domu?

Zaśmiała się głośno. 
- Najpierw coś zjedzmy. W końcu przyjechaliśmy tutaj na piknik. 
Zrobił minę nadąsanego dziecka. 

54

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Piknik był tylko pretekstem. 
- Naprawdę?- Zapytała niby to skromnie. - Chcesz molestować niewinną 

kobietę?

Uśmiechnął się. 
- Pokazać niewinnej kobiecie ślady jej paznokci na moich plecach? 
- Dobra. Wygrałeś- powiedziała przyglądając się zawartości koszyków. - 

Załóżmy, że to był jedynie taki chwyt. Co ty chciałbyś ze mną robić w parku?- 
Zmarszczyła brwi wyciągając z koszyka truskawki i bitą śmietanę. Spojrzała na 
niego wymownie. - Dobra, oczywiście, poza oczywistą oczywistością?- 
Zmrużyła oczy. 

- Chciałbym ci się poprzyglądać. 
- Hmmm... Taaak- zrobiła śmieszną minę. - W domu oczywiście nie można, 

bo zasłaniają ci cienie. 

- Gdyby nie cienie, ludzie prawdopodobnie, umieraliby z tęsknoty i 

samotności, ale... Tutaj jest tak pięknie...- spojrzał na niebo i się skrzywił. 

- Mina cię zdradza- odparła całkowicie poważnie. 
Przyglądał jej się przez chwilę, po czym nagle odwrócił głowę w bok. 

Potem znowu na nią spojrzał i wypalił. 

- Idziemy do domu- złapał ją za łokieć i odciągnął. 
- Ale dlaczego?- zapytała zaskoczona.
- Idziemy i już. 
Szybko zebrał kosze i koc. Spojrzał na nią, ale ta nie odezwała się nawet 

słowem, nie zdradzając swoich uczuć. 

No i wracamy do punktu wyjścia.
Szybko, cały czas ją poganiając, pobiegli do samochodu. Alexander 

energicznie rzucił wszystko na siedzenie z tyłu i wsiadł.

- Zapnij pasy- rzucił. 
Bez słowa wypełniła polecenie. 
Już kilka sekund później byli na drodze. 
Nikt nie odezwał się przez czas jazdy. 
Alexander nie chciał pogłębiać złości Mercedes, a zła była na pewno. 

55

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Skrzywił się. Nie mógł jej niczego wyjaśnić. No, bo co miał powiedzieć? 

Obserwuje nas jakiś wampir. Skarbie, spokojnie. Tylko się nie ruszaj i zachowuj  
normalnie? 
Wzięłaby go za wariata. Musiał postąpić, tak jak postąpił. 
Nieważne, że zranił przy tym jej dumę. 

Kiedy dziesięć minut później dotarli przed jej dom, chciał ją odwrócić i 

jednocześnie przeprosić za złe zachowanie, obiecać poprawę, zaprosić na 
kolację i pocałować. Ona jednak mu na to nie pozwoliła. Wysiadła z 
samochodu.

- Dowidzenia Alexander - powiedziała zimno, patrząc na niego przez 

otwartą szybę. I odeszła. 

- Mercedes...- zaczął.
No tak - pomyślał smętnie. - To nie w jej stylu tak uciekać. Ona zawsze  

zachowuje się dumnie.

Wyszedł i oparł się rękoma o drzwi. Schylił głowę. 
Niech to szlag! Tym razem to ja ją odtrąciłem, nie Alan. Teraz pewnie myśli,  

że jestem taki sam jak ten dupek. Ale... czy nie o to mi przypadkiem od samego  
początku chodziło? Przecież jestem... Właśnie kim ja jestem? Jak to nazwać?  
Mężczyzną, który gustuje w kobietach? Playboyem? Rozpustnikiem?  
Grzesznikiem? Pewnie powinna się tego po mnie spodziewać. 

Alexander walnął pięścią w szybę samochodu. Nie czuł bólu, kiedy szkło 

wbiło mu się w dłoń. 

Wyjął odłamki. Jego skórę przecinało kilka drobnych szram, oraz dwie 

duże, czerwone linie. Głębokie. 

Westchnął i wsiadł do samochodu.
Ręka zagoi się, gdy tylko zmienię postać, ale... Ona mi nie wybaczy. Chyba,  

że wyjaśnię jej wszystko, a tego zrobić nie mogę.  Pozostaje mi tylko modlić się,  
że w akcie desperacji nie pójdzie do Blazera. 

***

56

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Tymczasem, w odległym miejscu... miejscu, gdzie nie istniała ludzka 

cywilizacja, a panowała rasa nieludzi odbywało się spotkanie. Zebranie, które 
miało decydować o losach pewnej kobiety.

- Więc mówisz, że ona jest z Alexandrem?- Zapytał przywódca. 
Był przystojnym facetem. Jego na pozór delikatne rysy twarzy dawały 

mylne wrażenie, a poprzez piękne, brązowe oczy przypisywano mu niekiedy 
cechy grzecznego, prawego chłopca. W rzeczywistości był bezwzględnym 
mężczyzną, który dosłownie zwariował na punkcie pewnej rudowłosej 
kobiety... Kierowała nim obsesja i chęć zemsty. Istota ta była nieobliczalna, o 
czym przekonali się jego pracownicy, oraz najbliżsi przyjaciele, którzy nauczyli 
się nie wchodzić mu w drogę. 

- Tak. Alexander z nią był. Mam także niejasne wrażenie, że Blazer jej 

pilnuje. 

- Blazer TEŻ? Matko boska! Ten... rozpustnik? 
- Na to wygląda. 
- Ta kobieta najwidoczniej działa cuda- rozmarzył się. 
- Eeeyyy... Co mamy robić dalej?
- No co? Macie mordować rude... Oczywiście najpierw je wykorzystajcie i 

jakoś poniżcie...- Niecierpliwie machnął ręką. - Tylko, żeby mi nie umierały z 
uśmiechem na ustach. 

- A Mercedes...
- Nie dotykajcie Mercedes. - Powiedział spokojnie - I niech was lepiej 

piekło pochłonie, kiedy dowiem się, że wy- gnidy parszywe- dotknęliście moją 
kobietę. Zabiję was wtedy na wszystkie możliwe sposoby- powiedział 
uniesionym głosem. 

Wszyscy zbledli. Wiedzieli, że on chętnie spełniłby daną obietnicę. 
- Oczywiście. Wiemy, że naszym zadaniem jest obserwowanie, jej- spuścił 

oczy.

- Dobrze, wampirze. Spisałeś się dobrze. 
- Dziękuję. 
Westchnął. 

57

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Już niedługo, zdobędę Mercedes, a wtedy z łatwością sprowadzę Alexandra.  

Najpierw będzie przyglądał się jak cierpi jego ukochana kobieta, potem jak  
uprawiam z nią seks.  Za każdym razem będzie patrzył. A to jeszcze lepsze niż  
gdybym go torturował. 
Zaśmiał się.  Ale gorsze niż śmierć. Dla niego. 

 

Rozdział 5

"[...] kobieta rozumna a kobieta zazdrosna - to dwie różne rzeczy i w tym 

cała bieda.". 

- Blazer, powiem ci ostatni raz: nie idę na żadną przyjacielską kolację- 

rzekła chyba po raz setny. - Nie ma takiej opcji.

- Ale dlaczego?- dopytywał się jak nadąsane dziecko. 
Spojrzała mu w oczy.
- Dlatego, że jeszcze dobę temu byłeś gotowy mnie pieprzyć i dawać mi 

nieziemską rozkosz, a teraz nagle zachciało ci się mieć przyjaciół. Sam chyba 
przyznasz, że to dosyć podejrzane.

- Podejrzane?- zapytał niewinnie. - Niby w jakim kontekście?
Mercedes mimo woli uśmiechnęła się. 
- W takim, że to jest co najmniej dziwne. Nie wiem co ty tam kombinujesz, 

ale jest to na pewno jakiś chytry plan, mający na celu zaciągnięcie mnie do 
swojego łóżka- stwierdziła rzeczowo. 

58

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- No wiesz? Ja chcę zostać tylko twoim przyjacielem. A teraz pragnę jedynie 

zaprosić cię na przyjacielską kolację.

Przyjrzała mu się uważnie.
- Po co?- zapytała, podejrzliwie mrużąc oczy.
- Skarbie, przecież cały czas ci to powtarzam.
- Nie wierzę ci, Blazer. Moja odpowiedź brzmi: nie. A teraz może byłbyś tak 

uprzejmy i... wylazł z tych krzaków?! Co ty chcesz się bawić w Romea i Julię?

Uśmiechnięty przedarł się przez gąszcz zarośli w ogrodzie jej sąsiadki. 

Przeskoczył ogrodzenie. Podszedł, a ta spojrzała na niego z góry. 

Przyglądała mu się chwilę.
- Żegnam- powiedziała i się odwróciła. 
- Pomyśl, jak zdenerwujesz tym Alexandra. 
Przystanęła. Była nadal odwrócona do niego plecami. 
- Mów dalej- powiedziała, a w jej głowie rodził się perfidny plan. 
- Chatisow będzie okropnie wściekły. Odpłacisz mu się.
- Skąd wiesz, że jestem na niego zła? Może pokłóciliśmy się zwyczajnie, 

hę?

- Słonko, takie bajeczki możesz wciskać wszystkim, tylko nie mnie. Mam 

swoich informatorów. 

- Taaak?- zapytała z ociąganiem, po czym się odwróciła. - Tych co łażą za 

mną na każdym kroku, cały czas mnie przy tym szpiegując?

Nawet jeśli był zaskoczony, nie okazał tego po sobie. 
- Być może. 
Zastanawiała się chwilę. 
Gdybym poszła na kolację z Blazerem, Alexander niewątpliwie  

dowiedziałby się o tym. On też przecież ma swoje źródła. Ale... czy  
potrafiłabym zranić go tak dotkliwie, jak on mnie uraził? Przecież to drań,  
łajdak. Czy ma jakieś uczucia? 

Mercedes dotąd nie rozumiała, dlaczego tak się wtedy zachował. Właściwie 

nie powinna w ogóle mieć mu tego za złe. No bo, za co? Za to, że pomimo 
własnego rozsądku dobrze bawiła się w jego towarzystwie? Że na chwilę 

59

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

wyzbyła się wszelkich zahamowań? Przecież to nie jego wina. Łajdakiem jest 
się przez całe życie. Już się takim rodzi. I pozostaje do śmierci.

- Mercedes?- Spojrzała na niego.
- Wiem, że coś kombinujesz, Blazer. Nie wiem tylko co, ale... dowiem się, 

bo może zwariowałam, ale pójdę na tą twoją "przyjacielską kolację" i wszystko 
z ciebie wyciągnę. Masz z pewnością mój numer. Zadzwoń.- powiedziała i 
odeszła. 

- Oczywiście, że zadzwonię, Słońce- odpowiedział pieszczotliwym tonem, 

gdy tej już nie było widać, ani słychać. - Nie mógłbym  raz na zawsze stracić 
okazję zostania twoim przyjacielem. 

***

- David, gdzie Caroline?
Brat przyjrzał mu się podejrzanie. 
- O co ci znowu chodzi?
- Dlaczego, kurwa, jesteś taki upierdliwy?
- Cecha wrodzona.
Alexander podniósł brwi, lecz nie skomentował tej dwuznaczności. 
- To gdzie ona jest?
- Siedzi, tam- wskazał głową na blondynkę, piszącą coś na laptopie. 
Alex powoli do niej podszedł i siadł okrakiem na fotelu. Przyglądał się jej, 

lecz ta nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. 

- Caroline?- zapytał w końcu.
- Tak?- mruknęła, nadal  pisząc. 
- Masz chwilę?
- Obecnie nie, ale dla szefa zawsze mogę zrobić wyjątek. Słucham?
- Mogłabyś na mnie spojrzeć?- powiedział zniecierpliwiony.
Caroline była chyba jedyną kobietą w zespole, która nie zwracała na niego 

najmniejszej uwagi. A przecież jestem zabójczo przystojny.

Westchnęła. 
- Tak?- zapytała, podnosząc głowę. 

60

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Zrobił do niej maślane oczka. 
- Alexander wiesz, że na mnie takie triki nie działają. Mam już Davida- 

powiedziawszy to posłała swojemu chłopakowi promienny uśmiech. 

- Dotąd nie wiem, co ty widzisz w tym ciamajdzie- mruknął. 
- Może to, że nie jest tobą?
- To była jakaś aluzja?
- Co chcesz, Alex?
Caroline spojrzała na niego tymi swoimi pięknymi błękitnymi oczami. 

Alexander naprawdę nie mógł zrozumieć dlaczego ta piękna, długonoga 
blondynka zainteresował się właśnie jego bratem. Nie, żeby David nie był 
przystojny. W końcu urodę odziedziczył po nim, ale... przecież taka kobieta 
mogła mieć każdego. Ale ona nie. Wiernie trzymała się Davida. Nigdy nie 
stworzyła niezręcznej sytuacji, w której chłopak mógłby poczuć się 
niekomfortowo. 

- Mam dla ciebie propozycję.
- Mam nadzieję, że nie taką, o której myślę- mruknęła. 
Alexander się uśmiechnął. Fajna była. 
- Nie. Nie mam zamiaru składać ci żadnych matrymonialnych układów. - 

Westchnęła teatralnie. - Proszę cię jednak o przysługę.

- To ma być w końcu przysługa czy propozycja?
- Przysługa.
- A wiesz, że za przysługi trzeba kiedyś się odwdzięczyć?
- Dobra. Szef ci się kiedyś odwdzięczy, dobrze?
Uśmiechnęła się czarująco. 
- Dobra, co miałabym dla ciebie zrobić?
- Nie wiem tylko, czy David się zgodzi. 
- Matko boska, to co ty chcesz ze mną robić?
- Chodzi o to, że...

***

61

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Cieszę się, Blazer, że jednak nie zaprosiłeś mnie na uroczy wieczór w 

twoim przybytku seksu. 

Mężczyzna uśmiechnął się czarująco.
- Prawda? Jest tu bardzo miło i romantycznie. 
Zmrużyła oczy. 
- Mieliśmy pójść tylko na przyjacielską kolację, prawda?
Skinął głową. 
- Ale chyba zdajesz sobie sprawę, że nie jesteśmy przyjaciółmi?
- Chyba czas to zmienić, nie sądzisz?
Westchnęła.
- Blazer, nie potrafiłabym zaprzyjaźnić się z osobą, która chciała mnie 

kiedyś przelecieć. Mówiłam ci przecież. Czy wyobrażasz sobie jakby to 
wszystko wyglądało? 

- Tak. 
- Ooo, z pewnością wyobraźnię to masz wielką. 
- Nie tylko - mruknął.
Znowu się uśmiechnął i spojrzał gdzieś ponad jej ramieniem.
- Nie odwracaj się- szepnął. 
- Nie mam zamiaru- odpowiedziała spokojnie. - Nic mnie nie obchodzi co 

robi Alexander.

Skąd wiedziała, że osoba, która właśnie weszła do restauracji to właśnie ten 

facet? Intuicja?

- Taak? To z pewnością nie zainteresuje cię też, kim jest ta śliczna 

blondyneczka u jego boku?

Mercedes nawet nie drgnęła. Nie mogła pokazać emocji jakie- dosłownie- 

zżerały ja od środka. 

- Alexander jest wolnym człowiekiem. Może spotykać się z kim chce i 

kiedy chce. 

- Nie jesteś przypadkiem zazdrosna?- Judził. 
Uśmiechnęła się zimno.
- O co? 

62

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Raczej o kogo?
Miała na końcu języka jakąś ciętą i niestosowną ripostę, gdy jej instynkt 

samozachowawczy zaczął wariować. Coś było nie tak. Tylko co?

Mercedes odpowiedziała sobie na to pytanie, gdy kilkanaście sekund 

później Alexander usiadł z tą wywłoką do stolika obok nich.

Nie, no, nie wytrzymam! Trzymajcie mnie, bo zaraz kogoś zamorduję! Z nim  

to kiedyś szlag mnie trafi! Mało stolików miał, cholera jasna? Mało?

Rozejrzała się. 
Może nie miał dużego wyboru, ale kilka wolnych nakryć jeszcze było  

dostępnych. Pewnie ten dziad przekupił  biednego kelnera, albo jeszcze lepiej.  
On zmusił go, albo zaszantażował biedaka. To było w jego stylu.

Mercedes spokojnie odłożyła serwetkę, którą przed chwilą przykładała do 

ust. Czuła na sobie spojrzenia. Alexandra i Blazera.  

Spojrzała na swojego towarzysza i się uroczo uśmiechnęła. 
- To jak tam, Blazer? Twój ulubiony film?- zagadnęła spokojnie, z pięknym 

uśmiechem, którego nie mogłaby się powstydzić żadna modelka. 

Rzekła to niezbyt głośno, lecz najwidoczniej osobnik siedzący zaledwie 

kilka metrów od niech usłyszał, bo musiał, łajdak, wtrącić swoje trzy grosze. 

- Żądza mordu- mruknął Alex. - Mój ulubiony film. 
- Chyba takiego nie ma- zauważyła Mercedes, nie odwracając twarzy od 

swojego rozmówcy. 

- Chyba nie mam ulubionego- powiedział z uśmiechem Blazer. - Lubię 

oglądać wszystkie. 

- Nawet komedie?- drażniła się. - Filmy romantyczne?
- Dla pięknej kobiety, wszystko- rzekł i podniósł jej starannie 

wypielęgnowaną dłoń do ust. - Nawet romansidła. 

Mercedes, świadoma świdrującego wzroku Alexandra, uśmiechnęła się do 

niego promiennie. 

- A ty?
Odpowiedziała dopiero po chwili, gdy odstawiła kieliszek. 
- Chyba także nie mam ulubionego.

63

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Taaa - pomyślał wściekły Alexander. Blazer i komedie? Dobre sobie. Nie  

uwierzyłbym, gdyby nawet sam Anioł Stróż mnie o tym poinformował.  Wstrętny  
manipulator!! A Mercedes? Specjalnie ubrała się tak dla tego... diabła  
wcielonego! I te oczy! A  uśmiech! A on? Całuje ją w miejscach publicznych!  
Co oni się tak bezkarnie obściskują przy ludziach!? Przecież to takie...  
niesmaczne.

- Alex- mruknęła cicho Caroline. - Mógłbyś tylko stwarzać pozory 

kulturalnej rozmowy. W końcu przyszedłeś tutaj ze mną, a nie z Mercedes. 

- Przepraszam.
- Musisz uważać. Łatwo jest popełnić błąd, a jeśli będziesz się cały czas w 

nią tak wgapiać i posyłać naokoło groźne spojrzenia, zorientuje się. Ona 
przecież nie wygląda na głupią. 

- I głupia nie jest. Jeszcze raz przepraszam, Caroline. 
- Rozumiem. 
Spojrzał na nią i się uśmiechnął. 
- Cieszę się, on cię ma.
- Mówisz o swoim bracie?- zapytała z uśmiechem. - Ja również dziękuję 

codziennie Bogu, że taki facet jak on wybrał właśnie mnie. 

- Nie. To on powinien wielbić ziemię po której stąpasz, że to ty go wybrałaś. 
- Alexander- udała zdziwienie- nie wiedziałam, że z ciebie taki poeta. 
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, lecz momentalnie zmienił się w 

grymas. 

Warknął.
- Co jest?
- Idą tańczyć. 
- To jeszcze nie koniec świata. 
- Wiem, ale... ona tańczy z Blazerem. 
- Hmm... Masz rację. Powinna siedzieć cały czas przy stoliku, ponieważ ty 

uważasz, że Blazer nie jest dobrym tancerzem.

- Nie o to chodzi. Nie znasz Blazera- powiedział przez zaciśnięte zęby. 
- Więc poproś mnie do tańca.

64

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Spojrzał na nią. Zmrużył oczy. 
- Nie wiem, po co. Przecież jesteś z Davidem, więc...
- Alexander, czasami jesteś tak tępy, że dziwię się, w jaki sposób zdobyłeś 

pozycję. 

Normalny człowiek chyba obraziłby się. Ale nie Alexander. On uwielbiał 

Caroline. Oczywiści jako przyjaciółkę. Nie mógłby jej skrzywdzić, tak, jak nie 
mógł zranić Mercedes. A jednak. Zranił. 

- Alex, Davida tu nie ma- powiedziała, po czym natychmiast się rozejrzała. - 

Chyba- dodała ciszej. 

- Czyli sugerujesz, że...
- Pozwalam ci zachowywać się jak czarujący kochanek. Oczywiście z 

umiarem. 

Uśmiechnął się. 
- Co ja bym bez ciebie zrobił?- zapytał, wstając. 
- A co zrobiłabym ja, gdybyś nie zapoznał mnie z Davidem?- mruknęła. 
- Czy mogę prosić?
- Oczywiście- odpowiedziała formalnie, podając mu rękę. 
Przeszli przez wielką salę na parkiet. Alexander oczywiście zadbał, by mieć 

widok na pewną parę. 

Objął ją w talii, ona położyła mu rękę na ramieniu. Zaczęli się poruszać w 

spokojny rytm muzyki.

Alexander znad głowy partnerki obserwował Mercedes. Cały czas wodził za 

nią wzrokiem. Ubrana była, jak zwykle, pięknie i elegancko zarazem. Miała na 
sobie oczywiście obcisłą dwukolorową sukienkę, która idealnie podkreślała 
kolor jej rudych włosów. Wiedziała, jak się ubrać.

Jedna część jej stroju była koloru  jasnego turkusu, druga- czarna. W efekcie 

wyglądało to tak jakby miała pod spodem dłuższą turkusową sukienkę, a na to 
założyła czarną,  asymetryczną i zdecydowanie krótszą, inną. Całości dopełniał 
przepiękny, szeroki pasek z drobnymi brylancikami i wysokie czarne buty. Była 
piękna. 

A teraz właśnie roześmiała się z  żartu, dowcipu albo anegdoty Blazera. 

65

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Przecież to mógłby być on. Ale nie był. 

Ciekawe, o czym tak zajadle dyskutują- zastanawiał się. Z czego ona się tak  

śmieje, kurna? Przecież na pewno nie z jego dowcipów. On nie ma w słowniku  
takiego wyrazu, jak poczucie humoru. Jak do nich, cholera, podejść?-  
zastanawiał się. Przecież nie mogę tak po prostu, bo bym musiał kosić inne  
pary, cholera. A ten przeklęty Blazer tańczy sobie, jak chce. Nie ma za grosz  
wyczucia taktu i rytmu. 

Spojrzał na Caroline i się uśmiechnął. Ona także odwzajemniła uśmiech. 
Mężczyzna prowadził teraz tak, że powoli zaczęli przybliżać się do 

Mercedes i Blazera. 

Alexander zaczął się robić zazdrosny. Przekonał się, co czuje człowiek, gdy 

zaczyna tracić coś ważnego. Nie potrafił znieść myśli o tym, że ona będzie 
uśmiechać się do tego łajdaka, tak, jak uśmiechała się kiedyś do niego. Zanim 
jej nie uratował.  Zanim wszystko zepsuł. 

***

Co ona, cholera, taka radosna? A on? Uśmiecha się do niej cały czas.  

Jakby świata po za nią nie widział. Ta blond farbowana nie da mu przecież  
szczęścia. To widać od razu. Alexander jest przecież wymagający, a ona... a  
ja...

- Mercedes?
- Hmm?- spojrzała na Blazera.
- Mówisz, że nie jesteś zazdrosna?
- Ani trochę. 
- Na pewno?
- Oczywiście. 
- Ahhha- uśmiechnął się, rozbawiony. 
Co on, kurde, kombinuje?
- Co chcesz zrobić?
- Pragniesz  tego, prawda?
- Czego?

66

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Chcesz mu dopiec i utrzeć nosa. Nie wiesz tylko, jak.
- Nie wiem, o czym mówisz. 
- A ja myślę, że wiesz. 
Milczała. 
- Chciałabyś, prawda?- nie dawał za wygraną. 
Mercedes przypomniała sobie, jak ją potraktował. Bo dla niej było to jak... 

jakby wyrwanie z rzeczywistości, jakby wstydził się z nią pokazywać. A to była 
z pewnością nieprawda.

- Tak- powiedziała po chwili. - Chciałabym, aby poczuł się oszukany, jak ja 

się poczułam, gdy tak brutalnie potraktował mnie po pikniku. Tak, Blazer- 
spojrzała mu w oczy. - Chcę małej, ale słodkiej zemsty.  

- Wiesz, że możesz się mną posłużyć?
Zmrużyła podejrzliwie oczy. 
- A co chcesz w zamian?
- Chcę się z tobą częściej widywać- odpowiedział bez wahania. 
- Po co?
- Aby się zaprzyjaźnić. 
- Nie zadaje się z facetami twojego pokroju. 
Blazer zmarszczył brwi. 
- Hmm- mruknął. - Zastanawiam się jak to mam odebrać- spojrzał na nią 

rozbawiony. - Co ja, jakiś zboczeniec jestem, czy co?

Roześmiała się.
- Dobra- powiedziała, kątem oka obserwując Alexandra. Coś dziwnie się do 

nich przybliżał. 

- Czyli mam twoje pozwolenie?
- Tak- mruknęła przez zaciśnięte zęby. - Tylko z umiarem. 
Uśmiechnął się czarująco.
- Czyli, że jesteśmy przyjaciółmi?
- Powiedzmy- odpowiedziała wymijająco. 
- Zobaczysz- szepnął jej do ucha. - Będzie jeszcze tak zazdrosny, że 

oszaleje. 

67

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Zastanawiam się, jaki ty masz w tym wszystkim udział? Dlaczego chcesz 

mi... hmmm... pomóc? Przecież nic ci to nie daje. 

- Sama przyjemność oglądania  i dotykania ciebie ma swoje dobre strony. 
Kątem oka Mercedes zobaczyła, że Alexander jest jakoś nienaturalnie 

wygięty, jakby... starał się podsłuchiwać.

- Co zamierzasz zrobić?
- Nic- szepnął i przyciągnął ją do siebie bliżej. - I tak już skręca się z 

zazdrości. 

- Myślę, że się mylisz, Blazer- odszepnęła, dotykając jego policzka. - On nie 

ma uczuć. Jest jedynie zły, że ktoś mnie mu odbiera- spojrzała mu w oczy i się 
lekko uśmiechnęła. - Tak jest i zawsze będzie. Mężczyźni uważają, że mają 
swoje prawa w stosunku do kobiet. 

- Mercedes, jesteś wyjątkowa- szepnął, delikatnie ocierając się o jej 

policzek swoim zarostem. 

Mercedes przeszedł dreszcz. 
Tak dawno nie była traktowana jak porcelanowa lalka, tak dawno nikt nie 

był w stosunku do niej czuły i opiekuńczy. Zapomniała, jak to jest, gdy ktoś się 
o nią troszczy. A w tym momencie wydawało jej się, że fajnie jest mieć 
przyjaciela. Tyle, że ... nie wierzyła w przyjaźń pomiędzy mężczyzną i kobietą. 
Pomiędzy nimi był jedynie seks, pożądanie.

Przyglądali się sobie przez chwilę. 
Mercedes w tym momencie zapomniała o całym świecie, nie obchodziło ją, 

co pomyślą inni, jak zareaguje Alexander i co knuje Blazer. Chciałaby być 
kochaną. Powoli męczyło ją takie życie. 

Kim była? Kim się stała?
- A teraz odegramy małą scenkę- szepnął jej do ucha.
- Jaką...
Blazer powoli sunął dłońmi po jej plecach, w dół. Zadbał oczywiście o to, 

aby Alexander mógł wszystko widzieć. Zatrzymał się jednak w tym uroczym 
wgłębieniu oddzielającym jej plecy od dolnej części ciała. Położył rękę 
niebezpiecznie blisko jej pośladków. Pochylił głowę tuż nad jej szyją. Spojrzał 

68

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

przy tym na Alexandra, który nawet nie stwarzał pozorów.

 On się gotował. W każdej chwili mógł podejść i trzasnąć Blazera w 

szczękę, wyłamując mu przy tym kilka zębów. A Mercedes tego nie widziała. 

Powoli ustami dotknął zagłębienia w jej szyi. Czubkiem języka polizał jej 

aksamitną skórę. 

- Blazer, wystarczy- szepnęła Mercedes. - Wystarczy.
Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. 
Na koniec przedstawienia Mercedes wsunęła dłonie w czarne włosy 

Blazera, przechyliła głowę i go pocałowała. 

Niektórzy ludzie, którzy zwrócili na nich uwagę, uważali, że to wspaniała 

para. Że oni idealnie do siebie pasują. To było widać. Od razu. 

Mercedes podniosła głowę i uroczo się uśmiechnęła. Odwróciła się i 

instynktownie poszukała wzroku Alexandra. 

Stał spokojnie. Nie tańczył. Nie było przy nim tej blondynki.

 

Kto wie, może poszła przypudrować nosek?- pomyślała kwaśno Mercedes.

Stał na środku sali, pośród tańczących. Sam. Na jego twarzy nie 

odmalowały się żadne emocje. Był twardy. Przecież to Alexander Chatisow. 

Ale ona ujrzała coś w jego oczach. Ten błysk... cierpienia? Lecz i on 

natychmiast zniknął, bo szybko odwrócił głowę. 

To przedstawienie dało mu do myślenia. Był to dla niego znak, który mówił 

Przestań, ona cię już nie chce, nie pożąda, nie pragnie. Poddaj się. 

Ciekawe jak się poczuł. 
Teraz na salę weszła blondynka. Wzięła go z uśmiechem za rękę i 

pociągnęła w stronę wyjścia.

Mercedes zmarszczyła brwi.  
Nie - pomyślała. Nie zrobi tego. Ten pieprzony łajdak nie pójdzie teraz z nią  

do apartamentów.

Przyglądała się z rosnącym przerażeniem, jak kobieta ciągnie go na górę. 

Alexander posłał Mercedes w końcu jedno puste spojrzenie i ruszył za 
blondynką.

Nie mógłby tego zrobić! Czy kiedykolwiek go zdradziłam? Dobra, chciałam  

69

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

mu dać nauczkę, ale czy to coś złego? Czy mała zemsta jest czymś tak okropnie  
karygodnym? Przecież on także mnie zranił... Nie, on zranił moją dumę. Nic  
więcej.  Na pewno miał powód, może chciałby się wytłumaczyć.  Przecież...  
gdybym odbierała telefony od niego, może... Boże, on się teraz z nią prześpi. Na  
pewno. A ja go sprowokowałam. 

Mercedes ciężko oddychała.
 Gdyby nie to, że nauczyła się już powstrzymywać łzy, to pewnie już dawno 

rozpłakałaby się. W końcu była kobietą. 

- Mercedes- szepnął Blazer. - My też mamy zarezerwowane dwa pokoje. 

Możemy nie wracać dzisiaj do domu. 

Nie całkiem przytomna, Mercedes skinęła głową. Chciała się już tylko 

rzucić na łóżko i zapomnieć o swoim życiu. 

Blazer wziął ją delikatnie za rękę. Od recepcjonisty dostał kartę. 
Windami pojechali do luksusowych pokoi. Pewnie najdroższych. 
Gdy dotarli pod drzwi 519, Blazer otworzył je.
Może Mercedes była zmęczona, ale nie aż tak nieprzytomna, albo głupia, że 

nie zauważyła, że ona nie dostała pokoju.

- Tam są drugie drzwi- wskazał głową.
Mercedes trochę to zaniepokoiło, lecz bez słowa ruszyła do drugiego 

pokoju.

Nie miała siły protestować. 
Wszystko było bez sensu i bolało jak cholera!
 Mercedes cicho zamknęła drzwi. Czuła się strasznie zagubiona. Przecież 

Alexander był jej. Nie mogła tak po prostu się nim dzielić. 

Usiadła, zrezygnowana. Dłonią delikatnie dotknęła miękkiego, satynowego 

materiału, przykrywającego wielkie łóżko.

Westchnęła. 
Potrzebny był jej ktoś.. ktoś z kim mogłaby porozmawiać...
- Blazer?- zapytała w jednej chwili z niedowierzaniem. 
- Mercedes?- odpowiedział pytaniem, równie zdziwiony. - Co ty tu robisz?- 

Uśmiechnął się. 

70

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- A ty?- Postanowiła podjąć grę. 
- Przyszedłem pocieszyć bardzo piękną, lecz zgubioną kobietę.  
- Siadaj- poklepała miejsce obok siebie.
Nie rozumiała, dlaczego Blazer tak bardzo chce jej we wszystkim pomóc. 

Nie wiedziała też, że kiedyś... w odległej przyszłości, być może, będzie dla niej 
jedynym oparciem. Bo stanie się jej przyjacielem.  

Nie zauważyła, że trzymał butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.
Nalał alkoholu, a potem...przez chwilę przyglądali się sobie, oczarowani. 
- Blazer, powiedz mi coś. Opowiedz mi o sobie.  
Uśmiechnął się sztucznie.
- Nie ma o czym. Jestem nudny jak flaki z olejem.
- Na pewno nie.
Westchnął.
- Jak wiesz, jestem właścicielem kilku klubów.
- Kilku- mruknęła.
- Naprawdę kilku- potwierdził, rozbawiony. - Moje życie jest dosyć dziwne. 
- Tak jak każdego człowieka.
- Aaa- mruknął, zapatrzony w świece. - Jak każdego człowieka. 
- Hmmm... to powiedz mi... po co nasyłasz ludzi, żeby mnie pilnowali?- 

zagadnęła nagle.

- Alexander też nasyła.
Zabolało.
- Nie chce o nim mówić.  Chcę wiedzieć, po co nasyłasz ich ty.
- W mieście zaczynają dziać się różne rzeczy.
- Słyszałam. Nagle wiele kobiet znika w tajemniczych okolicznościach. 

Oczywiście poszukiwania trwają i trzeba mieć nadzieję, ale...

- One są rude. Wszystkie. Bez wyjątku. Porwano już osiem kobiet.
Zmarszczyła brwi.
- Nie chcę wiedzieć, skąd ty to wiesz?
- Nie chcesz, uwierz.
- Dobra. Powiedzmy, że porywają rude, ale... wiesz ile takich kobiet jest?

71

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Mało. Strasznie mało.
Roześmiała się.
- Chyba nie wierzysz, że ktoś chciałby mnie...
Przyglądał się jej, poważny.
- Właśnie dlatego cię pilnujemy.
- To niemożliwe. Takie przypadki się nie zdarzają. To, że mnie w jakiś 

sposób skrzywdzą jest tak wątpliwe, jak to, że słońce pewnego dnia nie 
wstanie, nie zacznie świecić.

- Mercedes, to jest prawdopodobne. To jest tak cholernie prawdopodobne, 

że aż  boli.

- Boli?
- Nie możesz wychodzić sama z domu, rozumiesz? Jedynie na terenie 

własnego gospodarstwa jesteś bezpieczna.

-  Blazer- uśmiechnęła się -nie dramatyzuj. 
Ale on był pewny. On wiedział, że chodzi im o nią. Alexander też się 

domyślał. A najgorsze było to, że nic nie mogli zrobić, dopóki ona nie znała 
prawdy. A nie mogła poznać. 

- Dobrze, teraz opowiedz mi osobie.
- Byłam mężatką, jak zapewne wiesz- powiedziała suchym głosem. - 

Rozwiodłam się. Mam przyrodniego brata i dwie siostry. Tyle.

Milczał. 
- Dlaczego się rozwiodłaś?- zapytał. - Oczywiście, jak nie chcesz, nie 

odpowiadaj. 

Blazer myślał, że już nie odpowie, kiedy odezwała się.
- Chyba do siebie nie pasowaliśmy. 
- Ile lat się znaliście?
- Pięć. Z czego trzy byliśmy małżeństwem. 
- A potem cię zostawił?- zapytał z niedowierzaniem, chociaż tak naprawdę 

znał jej historię. Wszyscy znali. 

Romans Alana i Mercedes każdy nadprzyrodzony uznał za związek wszech 

czasów, pomiędzy Wilkiem a człowiekiem.

72

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Nie chcę o tym mówić- szepnęła. - Chcę odpocząć. 
Wziął od niej kieliszek i postawił na stole. 
Przyglądał się jak zdejmuje buty, a potem kładzie się na łóżku. Tak 

naturalnie. 

***

Mercedes nagle poczuła, że ktoś obejmuje ją od tyłu. 
- Spokojnie- usłyszała cichy szept Blazera. - Teraz tego potrzebujesz.
Miał rację. Nie chciała seksu, faceta, ani miłości. Pragnęła jedynie w chwili 

obecnej bezpieczeństwa. 

***

Obudziła się. 
Zaspana, spojrzała na Blazera, który nadal obejmował ją ramieniem. Nie 

spodziewała się tego po nim. Nadal nie potrafiła wyzbyć się podejrzeń w 
stosunku co do niego, ale czuła, że mógłby być dobrym przyjacielem. Nie 
potrafiła uwierzyć, że ten czuły i opiekuńczy facet składał jej kiedyś propozycje 
matrymonialne. Nie do wiary, nie? 

Delikatnie wyswobodziła się z jego uścisku. 
Spojrzała na siebie. Sukienka, choć pomięta, nadal prezentowała się 

efektownie. Wyglądała po prostu tak, jakby miała być marszczona. 

Powoli podeszła do okna i rozsunęła delikatnie zasłony. 
Jej oczom ukazał się cudowny widok. Miasto o wschodzie słońca. Wcześnie 

rano. Tak piękne. 

Przyglądała się błękitnemu niebu z nieukrywanym zachwytem.
Ale zaraz przypomniała sobie o Alexandrze. Zdradził ją. 
Choć, nie. To nie było chyba właściwe słowo. To ona go zdradziła, 

prowokując. Gdyby  znalazła się na jego miejscu, niewątpliwie oszalałaby z 
rozpaczy i zdecydowałaby się na równie drastyczny krok. Nie powinna go 
winić. 

73

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Muszą sobie jedynie wszystko wytłumaczyć. 
Napisała Blazerowi kartkę. W końcu nie powinna go tak po prostu 

zostawiać. 

Cicho wymknęła się na korytarz. Nie wiedziała po co i dla kogo. Tak 

podpowiadała jej intuicja. Prawdopodobnie do domu. Chciała wszystko 
przemyśleć przed spotkaniem z Alexandrem.

Nacisnęła guzik windy. 
Tak. Wytłumaczymy sobie niektóre sprawy i zostaniemy przyjaciółmi. W  

końcu, gdy ostatecznie się rozstaniemy, żadna ze stron nie będzie miała  
pretensji do drugiego. Będziemy wolni. Znowu oboje rozpoczniemy hulaszczy  
tryb życia
- uśmiechnęła się sztucznie do siebie.

Drzwi windy otworzyły się. Chciała wejść, ale... ujrzała pewnego faceta. 

Mężczyznę, którego na chwilę obecną- delikatnie mówiąc-  nie chciała widzieć. 

Postanowiła uniknąć tego niefortunnego spotkania i szybko się wycofać. 
Niestety, Alexander powoli podniósł głowę i, jakby przeczuwając, że chce 

mu uciec, złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Drzwi windy się 
zamknęły, a ona po raz pierwszy spojrzała mu w te jego piękne, granatowe 
oczy. 

W końcu tchórzem nie była. 
Zobaczyła w nich niebezpieczny błysk. Błysk, który powinien ją 

przestraszyć, ale jedynie podniecił. Oddychała spazmatycznie, urywanie.

Docisnął swoimi biodrami jej biodra tak, że teraz opierała się o ścianę 

windy. 

- Witaj, skarbie- szepnął jej do ucha. Przeszedł ją dreszcz. - Coś dawno się 

nie widzieliśmy, nie uważasz?- wychrypiał i przesunął językiem po jej nagim 
ramieniu.

Jęknęła. 
- Było ci z nim dobrze? - mruknął. - Czy potrafił podniecić cię do tego 

stopnia, jak ja cię podniecam?

- Nic nie rozumiesz- zdążyła wydyszeć. 
- Ale teraz mi nie uciekniesz. Po raz ostatni zerżnę cię tak, że gdy tylko on 

74

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

będzie cię pieprzył, ty będziesz myśleć o mnie. Tylko o mnie.

Jedną ręką podniósł jej nogę i przesunął dłonią po jej skórze, aż do 

wewnętrznej strony ud. 

- Zapamiętasz mnie dobrze. Bo ja zawsze kończę to, co zaczynam.
Czuła na swojej piersi jego tors. Uwielbiała tą brutalność. Tego jej 

brakowało.

Sięgnął ramieniem do przycisków windy.
- Co robisz?- zapytała.
- Blokuję ją.
- Ale... tak można?
- Dla chcącego nic trudnego - zacytował, po czym zaśmiał się gardłowo, 

gdy winda stanęła.

Patrzyła na niego zaskoczona. 
- A teraz kamera- zdjął marynarkę, potem koszulę i zasłonił nią obiektyw.
Boże, tu jest kamera? 
Uśmiechnęła się, widząc jego umięśniona klatę. 
Był jej. Ostatni raz. 
Odwrócił ją tyłem do siebie. Przycisnął całym ciałem.
- I co? Może teraz mi powiesz, że sama sytuacja nie wydaje ci się 

podniecająca?- Naparł na nią biodrami.

Tak słodko- boleśnie czuła na pośladkach jego twardego penisa. 
- Błagaj- szepnął i polizał jej ucho. - Poproś o to, żebym cię dzisiaj pieprzył.
Ledwo oddychała z pożądania. 
- Proszę- wychrypiała.
Odpiął jej zamek błyskawiczny z tyłu sukni. 
- O co?
- Żebyś mnie porządnie zerżnął. 
Usłyszała jego gardłowy śmiech.
- Jak sobie życzysz. 
Zsunął jej materiał z ramion i szybko przejechał językiem po plecach.
Znowu przeszedł ją dreszcz. 

75

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Odwróciła się twarzą do niego i powoli zsunęła się po ścianie. 
Teraz to on się rozbierał.
To niewiarygodne. Jeszcze nigdy w życiu nie uprawiałam seksu całkowicie  

nago w windzie. 

Zdjął jej bieliznę. 
- Odwróć się.
- Nie.
- Chcę cię mieć od tyłu. Ostatni raz.
Wykonała polecenie. 
Wszedł w nią nagle, brutalnie i tak podniecająco groźnie, że aż chciała wyć 

z rozkoszy. Poruszał się szybko, gwałtownie. 

Paznokciami skrobała ścianę windy.
 Było jej tak dobrze, że już nie zwracała uwagi na miejsce tych ich 

wyczynów. Co to za różnica, gdzie są. 

Fala orgazmu zalała ją tak intensywnie, że przez chwilę nie mogła dojść do 

siebie. 

Po chwili oparła się, zmęczona, o ścianę.
Oddychała spazmatycznie, jak po jakimś nieludzkim wysiłku, biegu. 
Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyła. 
Po chwili zaczęli się ubierać. Trzeba było kiedyś wrócić do rzeczywistości.
On- jako dżentelmen- zapiął jej sukienkę, ona- jako kobieta elegancji- 

zawiązała mu starannie krawat. 

Nie odezwali się ani słowem.
Kiedy wyszli z windy, oprócz chmary ludzi, którzy rzucali im chmurne 

spojrzenia, nic nie wskazywało na to, że właśnie ta winda była ostatnim, 
wspólnym wspomnieniem tej niezwykłej przygody. 

Rozeszli się teraz, każde w inna stronę.
Mercedes udała się do swojego pustego domu, a Alexander do swojego 

ostatnio dziwnie nudnego klubu. Mieli o wszystkim zapomnieć. 

Ale czy można zapomnieć o tych niezwykle emocjonujących chwilach? Czy 

potrafią zwyczajnie wymazać je z pamięci?

76

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 6

"Czasem zdaje mi się że dzień mojej śmierci byłby najpiękniejszym dniem 

mojego życia... "

Dwa tygodnie, a on nie dzwonił. Nie dzwonił, choć zawsze to robił. Teraz 

dał za wygraną. Przestał. A ona tak bardzo tego potrzebowała.  Zaczęła 
żałować.

Czy to nie ironia losu? Nie chciała przecież jego obecności, nie chciała 

związków. Dlaczego więc, gdy go nie teraz nie było, gdy nie czuła jego 
świdrującego spojrzenia obok siebie, jego obecności, tak cholernie bała się, że 
on może być w tej chwili z inną? Jak można to wytłumaczyć? 

Przecież nie mogła go pokochać. To niemożliwe. I nie chodziło jedynie o 

puste słowa. Ona w to nie wierzyła. Przecież już raz kochała. Kochała Alana. I 
do końca nigdy nie przestała. 

Więc... jak to nazwać? Zauroczenie? Fascynacja? A może przyzwyczajenie? 
Nie wiedziała. Naprawdę nie potrafiła tego logicznie wyjaśnić, ale 

potrzebowała go. 

Przekonała się, że tylko przy Alexandrze potrafiła być sobą. 
Czuła, jak w jego obecności pękał mur, bariera, gruba skorupa, za jaką się 

zasłoniła, aby nie czuć bólu, aby więcej nie pokochać.

Ale przecież... z Jackiem było tak samo. Też czuła ten pociąg. W końcu był 

przystojnym mężczyzną. Tylko, że... rozstania z tamtym facetem nie 
przeżywała,  tak jak rozstania z Alexandrem. Bo to był koniec.

Ich ostatnią, wspólnie przeżytą przygodę można byłoby określić jednym, 

jedynym słowem. Winda. Kto by pomyślał? 

Pójdę do niego- postanowiła. Gdy sobie wszystko wyjaśnimy, będzie mi  

77

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

łatwiej. Jak będę miała czarno na białym, że się rozstaliśmy w sposób  
ostateczny to zrozumiem i nigdy więcej nie będę go męczyć i nachodzić. Będzie  
mógł się spotykać z tą blond wywłoką, suką, która odbiera to, co do niej nie  
należy. Pewnie wiele facetów nabrała na te strasznie

 

długie nogi i wielkie biust!  

Dobre sobie. Pewnie implanty, albo wypchane. To się, Alex, jeszcze  

zdziwisz, gdy rozbierając tą lalę natrafisz na plastikowe przeszkody! I nie  
przychodź mi tylko, gdy ta cię oskarży o Bóg jeden wie co, ze złości, bo jej  
wielkie szpony, nienaturalnej długości tipsy złamią się pod wpływem niesienia  
zakupów za twoje pieniądze! Oj, zobaczysz... Takie to cię jedynie wydoją z  
forsy. Ale jeśli ty to akceptujesz... Proszę bardzo.  Oczywiście nie obchodzi mnie  
z jakimi...  babsztylami się spotykasz! -
 dokończyła w myślach swój monolog.

Tak naprawdę to nie wiedziała, co się z nią dzieje. Przecież nigdy nie 

życzyła nikomu nic złego. Nawet Alanowi. Z natury była... łagodna. 
Przynajmniej kiedyś. 

Co ją w takim razie napadło? Po co to jej było? 
Przecież- jak sama zdążyła zauważyć- Alexander to wolny człowiek. Może 

spotykać się z kim zechce. 

Ona jedynie postanowiła dać mu lekcję, jakie kobiety potrafią być 

podstępne, perfidne i marudne. Dla jego własnego dobra, oczywiście. Powinien 
jej dziękować, tak na marginesie. Przecież to nie w jej interesie leży, żeby mu 
dogodzić i pilnować, aby sobie życia nie zmarnował z jakąś harpią.

Tak. Pokażę mu, cholera, że mi nie zależy, że może wsadzić sobie w dupę  

swoją dumę, a ja nadal będę cieszyć się wolnością i niezależnością. Taaak.  
Życie potrafi być piękne
- uśmiechnęła się trochę przymusowo, odstawiając 
szklankę z brandy. 

Przecież sobie niczego nie wyjaśniliśmy- tłumaczyła sobie, schodząc po 

schodach. 

Nie mogła dopuścić do siebie faktu, że tak naprawdę to... tęskniła za jego 

widokiem. 

Niestety Mercedes tak usilnie nie chciała w to wierzyć, że w końcu 

uwierzyła. Trochę to skomplikowane, ale jednak prawdziwe. 

78

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Ona przecież nie należała do kobiet, które wmawiałyby sobie na okrągło Ja  

go nie kocham. To pewnie zwyczajny pociąg seksualny. Ona, gdy uświadomiła 
sobie kiedyś, że kocha Alana, nie zaprzeczała. Pogodziła się z tym, tak, jak 
pogodzić się można ze stratą kogoś bliskiego. Ona sobie poradziła. Potrafiła 
być małą, bezbronną dziewczynką, która nauczyła się żyć, bo musiała.  A teraz 
wiedziała, że to nie miłość, że nic nie będzie z takiego związku. Przecież 
kochała jedynie Alana.

Nagle przystanęła.
Gdzie on, cholera, mieszka?

***

Zobaczyła w jego spojrzeniu nieopisane cierpienie.
- Co powiedzieli?- wykrztusiła.
- Że cię nie kocham...
- Aha- mruknęła.
- Że to tylko zauroczenie...
- No - jej pełne bólu oczy spojrzały gdzieś w dal.
- Powiedzieli, że chcesz moich pieniędzy.
Zamknęła powieki, delektując się uczuciami. Wiedziała, że 

nieubłaganie zbliża się koniec. Znała go. Alan nie potrafiłby z nią być.

- Popatrz mi w oczy i powiedz, co widzisz, kochanie- szepnął, 

obejmując ją w talii.

- Nie- odpowiedziała matowym głosem. - Nie potrafię.
Zaśmiał się cicho. Ta jego arogancja.
- Potrafisz - bliżej ją do siebie przyciągnął. 
Otworzyła jedno oko. Potem drugie. Przygryzła wargę, 

zmarszczyła nos.

- Ale.. rodzice...
- Wystarczysz mi ty.
- Oni ci tego nie wybaczą.
- Wystarczysz mi ty - powtórzył i pocałował ją w skroń.

79

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Czy ty, cholera, słyszysz co mówisz?- wyrwała się z jego objęć.
Nie obchodziło jej, że właśnie wyznał jej miłość, że powiedział, że 

chce spędzić z nią resztę życia. Przecież później na pewno żałowałby 
tej decyzji. Nie pragnęła miłości z litości.

- Mercedes - jęknął i teatralnie wzniósł oczy do nieba. - Przecież 

sobie poradzimy. Ty pracujesz, ja pracuję. Gdyby mnie 
wydziedziczyli- a tego nie zrobią- damy sobie jakoś radę.

- Nie chodzi o to, czy pozbawią cię pieniędzy, czy nie, cholera! 

Chcesz ich nie odwiedzać, nie widywać? Przeze mnie?

On jedynie do niej podszedł, podniósł wymownie jedną brew i 

żarliwie pocałował. 

I właśnie w tej chwili wysiadł jej głupi rozum, a ciałem zawładnęło 

jej kochające serce...

***

- Wiesz co, Blazer?- zapytała matowym głosem. - Zadzwoniłam do ciebie z 

zamiarem wyciągnięcia informacji o Alexandrze. Na prawdę chodziło mi tylko 
o to. Myślisz, że jak będziesz zachowywał się jak zakochany, nieokrzesany 
kochanek, to będę się z tobą spotykać?- znudzona, ale jednocześnie rozbawiona 
spojrzała na osobę, teraz stojącą pod jej balkonem z jakimś instrumentem.

Ten się jedynie uśmiechnął. Westchnęła.
- Blazer, mówiłam ci już! Przestań robić z siebie idiotę przy ludziach- 

powiedziawszy to zerknęła wymownie na grupę jej sąsiadów, teraz uważnie 
obserwujących zamieszanie przed jej domem. 

A chciała jedynie zapytać Blazera o adres mieszkania Alexandra!
Jak to możliwe, że nigdy nie wypytała się go, gdzie  tak naprawdę mieszka? 

Przecież widywali się kilka tygodni, na miłość boską! Takie rzeczy powinno się 
wiedzieć... Dobra, ona nie wiedziała i... I głupia zadzwoniła do tego szaleńca, 
który powiedział, że przez telefon nigdy nie będzie wyjawiał tak poufnych 
spraw i zadecydował, że do niej przyjedzie. Kiedy zaś odmówiła wpuszczenia 

80

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

do domu tego... człowieka, ten poszedł do samochodu wyjął... lutnię, gitarę czy 
jakieś inne muzyczne paskudztwo i zaczął dla niej grać! Wyobrażacie sobie? 
Blazer?!

On, cholera, coś kombinuje! Jestem pewna! Taki człowiek nigdy nie  

zachowałby się w ten sposób... Blazer musi mieć w tym jakiś swój interes. To  
dziwne, nawet nie podobne do niego. Trzeba tylko dowiedzieć się, co knuje.

Mercedes zmrużyła oczy, obmyślając plan swoich działań. 
Jeśli wpuści do domu tego osobnika, może się to źle skończyć, zważywszy 

na to, że kobieta była tak załamana i zła na siebie, że chętnie pozwoliłaby się 
pocieszać w ramionach przyjaciela, a za takiego uważał się w tej chwili Blazer. 
Gdyby zaś go nie wpuściła, nadal grałby na tej gitarce i straszył ludzi! Jeszcze 
by tego brakowało, aby przechodząc przez ulicę  słyszała szepty typu „Do niej  
ten zakochany człowiek tak pięknie śpiewał i grał jak utalentowany muzycznie,  
a ta -wredna- go odrzuciła i kazała stać pod balkonem, aż się żal człowieka  
zrobił”. 

Mercedes uśmiechnęła się mimo woli i wzniosła oczy ku niebu.
- Dobra, Blazer- szepnęła. - Wygrałeś bitwę, ale rozgrywka nadal należy do 

mnie. Właź- syknęła, jednocześnie się uśmiechając. Facet nie wiedział, 
oczywiście, że kobieta także coś knuje, ale i tak uradowany odwrócił się, 
zaniósł swoje "sprzęty'' do auta. 

Cała sytuacja przybrała pomyślny dla niego obrót. Opłacało się mu 

wydurniać, jak na prawdziwego błazna przystało, aby potem widzieć ten ledwo 
powstrzymywany uśmiech i słyszeć te cudowne słowa oszczerstwa 
Zachowujesz się jak błazen i jakiś psychopatyczny idiota! Wyłaź z tych  
krzaków!

Westchnął. 
Dla niej wszystko.
Szelmowskim krokiem wszedł po schodkach. Delikatnie dotknął klamki i 

pchnął. Drzwi były otwarte. 

Blazer z niepokojem zmarszczył brwi.

81

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Dlaczego, kurwa, te drzwi są otwarte?!- zadał sobie... no trochę głupie 

pytanie.

Z rozmachem otworzył je na rozcież, po czym zamknął wysoce 

niestosownym kopnięciem.

Cóż... Chyba zbrzydł mu urok tego słodkiego chłopca.
- Mercedes!- wydarł się. - Dlaczego, do jasnej cholery, nie zamykasz drzwi 

na klucz?

Odpowiedziała mu cisza. Zdenerwowany, wszedł na schody, po dwa 

stopnie. 

Wiedział, że była na górze. Czuł to.
Przystanął, gdy zobaczył mnóstwo takich samych drzwi. 
To chyba, cholera, normalne, Blazer. Uspokój się chłopie!
Otworzył pierwsze.
Nic. Nie ma jej. 
Warknął z frustracji i złości.
- Mercedes!- zawołał jeszcze raz. - Wyłaź, bo jak cię znajdę to przysięgam, 

że zapomnę o naszej przyjaźni i zacznę robić się napastliwy, więc lepiej, moje 
Słońce, wyjdź. 

Otworzył następne drzwi. 
Hmmm. Sypialnia. Urządzona na czerwono. 
Przechylił głowę na bok i zatrzymał dłuższe niż wymagała tego sytuacja 

spojrzenie na łóżko. 

Potrząsnął głową.
Aby patrzeć na wielkie łóżko muszę najpierw znaleźć tą cholerną złośnicę

pomyślał kąśliwie. 

Po kolei otwierał drzwi. 
Nagle przystanął. Rąbnął się ręką w czoło i westchnął.
Boże, jaki ja jestem czasami parszywy- skwitował i skupił się.
Po chwili uśmiechnięty ruszył w stronę właściwego pomieszczenia.
Cicho, bardzo ostrożnie poszedł w kierunku łazienki. Jego wrażliwe uszy 

usłyszały delikatny szelest. 

82

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Ja tej małej diablicy zaraz pokażę!- z uśmiechem wmaszerował w dziwnie - 

jego zdaniem- pustą przestrzeń. Już miał zamiar się na nią rzucić kiedy... 

- DAVID?- wrzasną Blazer.
- BLAZER?- Krzyknął David.
- Co ty tu, cholera, robisz?
- Prędzej mnie szlag trafi niż ci powiem- warknął. - A tak naprawdę to co ty 

tu robisz?

- Myślisz, że ci powiem? Prędzej pożrą mnie z mojego stada niż powiem ci, 

że przyszedłem tutaj do Mercedes spędzić z nią upojną noc. 

- Taaak- mruknął David - Jesteś wyjątkowo dyskretny, palancie!
- Przyganiał kocią garnkowi, gałganie. Przychodzisz tutaj do niej, a 

wyglądasz jakby cię pobili, a potem wrzucili pod stado pędzących i wściekłych 
krów. A tak właściwie to, gdzie się podział nasz kochany Alex?- Zapytał niby to 
z troską w głosie. - Może przypadkiem ktoś go przejechał? 

- Dobrze, że niektórzy mają wyobraźnię- David uśmiechnął się czarująco. - 

A ty wyobrażasz sobie aż nazbyt dużo.

- Co ty powiesz, Davidzie.
- Co ty powiesz, Blazerze- przedrzeźniał go. 
- Wynocha- warknął.
- Wynocha- naśladował go.
- Wyjdź przyjacielu.
- Nie wyjdę, kolego.
- A właśnie, że wyjdziesz i to już- powiedział z przyklejonym do twarzy 

uśmiechem. 

- A właśnie, że nie wyjdę, za to ty wylecisz- odpowiedział także 

uśmiechnięty.

- Będziesz mnie jeszcze przedrzeźniał!? 
- Będziesz mi jeszcze dokuczał?
- Tak.
- Tak.
- Skończ z tym, dobra? David, to nie twoja sprawa. Kiedyś byłeś inny i do 

83

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

niczego się nie mieszałeś...

Uśmiech znikł z twarzy Davida. 
Szybko przyparł do ściany Blazera. 
- Domyślasz się chyba, że szukają jej przez ciebie?- Warknął. - Ty 

popełniłeś błąd, zadając się  z niewłaściwą osobą. A wiesz, jak się czuje przez 
to Alex? Nie daje tego po sobie poznać, ale gdybyś go tylko widział!  Czepia 
się nawet Caroline.

- Myślisz, że to moja wina? Tak? On też w tym wszystkim siedzi!
-  Blazer- rozległ się nagle zimny głos Mercedes. - Możesz mi łaskawie 

wyjaśnić, co do cholery jasnej robicie- ty i twój szanowny kolega- w mojej 
łazience?- Jednocześnie na nią spojrzeli. 

Pięknie- pomyślał Blazer. Przez tego idiotę wpadłem. Niech zostanie zabity  

przez jakiegoś szwedzkiego łowcę dziewiczych cnót, ale wcześniej niech go ów  
psychopata podrażni trochę siekierą.

Wspaniale- podsumował David. Mam nadzieję, że Blazera wykastrują  

kiedyś widelcem, ale wcześniej zgwałcą Chińczycy, a jego przyrodzenie zjedzą  
na śniadanie australijskie kangury. Alexander byłby przynajmniej raz  
zadowolony.

Faceci spojrzeli na siebie. David, kulturalnie, puścił Blazera i równie 

elegancko, podstawił mu nogę. Ten z kolei podniósł wymownie brew, szepnął 
prawie niedostrzegalnie Bachor! i grzmotnął go w żebra. 

Obaj- podobno dorośli mężczyźni- poszli skruszeni za Mercedes, która z 

kolei zaprowadziła ich do salonu, skrzętnie omijając przy tym sypialnię. 

Kiedy- jak myślała- uspokoiła się emocjonalnie, zaczęła.
- Chciałabym wiedzieć, skarbie- zwróciła się do Davida- co robiłeś w mojej 

łazience i kim tak dokładnie jesteś, a ty- wskazała głową na Blazera- w mojej 
sypialni?

David warknął.
- Byłeś w jej sypialni??- zapytał rozwścieczony. - I nic mi nie powiedziałeś?
Niewzruszony Blazer odpowiedział spokojnie.

84

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Podobno trójkąciki cię nie interesują, kolego. A zresztą nie pytałeś.- 

Wzruszył obojętnie ramionami. - Przecież nie będę człowieka napastował. 

David prychnął. 
Alexandrowi się to nie spodoba – pomyślał, zły. Jest teraz w kiepskim  

humorze, a ta informacja tylko podrzuci mu pretekst do wymordowania  połowy  
ludzkości. 

- Dzięki- odpowiedział sarkastycznie.
- Zawsze do usług. 
David spojrzał na niego groźnie.
Zapadła cisza. 
Mercedes podniosła brew. Czekała. 
Oboje na nią patrzyli, ale nie odezwali się.
- Więc?
- To jego wina. - Zaczął Blazer.
David spojrzał na niego oskarżycielsko. 
- To po co, cholera, lazłeś do jej sypialni??
- A po co się tam chodzi?
- Widzisz, zazwyczaj chodzi się tam we dwójkę. No - David zrobił zabawną 

minę - chyba, że jesteś samowystarczalny. 

Blazer prychnął.
- Tak, czasami trzeba sobie pomóc, Davidzie. Wtedy chodzi się do 

specjalisty. Taki pan- no chyba, że wolisz panią- nazywany jest seksuologiem. 
Może ci pomóc. Alexandrowi też.

- Widzisz, nie potrzebuję żadnych terapeutów. Mam Caroline. A Alex jakoś 

też daje sobie radę- uśmiechnął się czarująco. 

- Taaak- powiedział Blazer, przybierając skruszoną minę. - Widzieliśmy.
Wspomnienia zaatakowały Mercedes jak jakieś uderzenie. Czuła się tak, 

jakby ktoś ją spoliczkował. To bolało. 

Nie bój się zmiany na lepsze- powiedział kiedyś Alan. 
Zmieniła się. Umarła każda cząstka jej dawnego istnienia.

85

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Przed nami długa droga życia- szepnął jej kiedyś do ucha, były mąż. 
Tak. Pięć lat szczęścia, spełnione marzenia, pęknięte serce, utrata rozumu. 

Życie.

Alan, pomyślała. Tak bardzo chciałabym zatrzymać cię przy sobie, poczuć  

ostatni oddech, kochać aż do śmierci.  Byłam gotowa. Gdybyś nie odszedł,  
bylibyśmy razem. Nie poznałabym Alexandra, do którego mnie w jakiś sposób  
ciągnie, Blazer nie próbowałby mnie uwieść, w domu nie szpiegowaliby mnie  
jacyś obcy ludzie.  Wszystko byłoby po staremu, a my żylibyśmy razem. Bo cię  
kochałam. Bo nadal kocham. 

A Alexander... i tak dla niego jestem martwa. 
- Nazywam się David Chatisow, jestem bratem Alexa.
Mercedes spojrzała na niego z nadzieją. Chciała nadal wierzyć.
- On cię nasłał? 
- On chciał jedynie zadbać o twoje bezpieczeństwo.
Jedynie.
- A nie można by tak zwyczajnie? Przez drzwi? Od tej pory mam ryglować 

okna?

David uśmiechnął się czarująco.
- Nie. Oczywiście. Przepraszam. 
- A czy... - zaczęła obojętnie- on dobrze się czuje?

 

- Zależy co rozumiesz przez to pojęcie- znowu się uśmiechnął. 

Boże, Alexander też ma te cudowne dołeczki- pomyślała Mercedes 

zrozpaczona. 

- Został w tym tygodniu pobity, przejechany, dostał ochrzan od własnego 

ojca, zaatakowały go małpy...

- Pobity? 
- Taaak- przeciągał. - Sam go walnąłem. 
Mercedes przyglądała mu się przerażona. Tym razem to ona chciała go 

trzasnąć. Jak mógł w ogóle dotknąć Alexa? Brat?

Najwyraźniej jej myśli musiały odbić się na twarzy, bo David się cofnął. 
- Sam chciał- zaczął się tłumaczyć. - Znaczy w drugim tygodniu. W 

86

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

pierwszym naprawdę zasłużył na porządne lanie. 

- Co zrobił?- zapytała, blada.
- Hmmm... Przestraszył moją dziewczynę.  Caroline, gdy...
- Biedna.
- Już mu wybaczyła.
- Masz szczęście- powiedziała cicho, zerkając na Blazera, który... dłubał w 

nosie? - Nie zawsze trafiają się takie kobiety, które potrafią wybaczyć wybuchy 
złości Alexandra.

- Tak- powiedział, przyglądając się jej uważnie. - Ja potrafię to docenić, ale 

chyba mój brat już nie. 

Mercedes zmarszczyła brwi. 
Tęskniła. Czuła się dziwnie. Odzwyczaiła się od takiego uczucia.
- David, po co właściwie przyszedłeś?
- Podobno rude kobiety...
- Aha. Rozumiem. Ty też? Dobra, nie chcę się wtrącać w te wasze 

przemyślenia dotyczące mnie, ale... mogę dostać adres Alexandra?

David spojrzał na nią zdziwiony. 
- Nie masz?
- Chyba nie mam- powiedziała ze skruszoną miną.
- Dobrze.
- Nie- odpowiedział w tej samej chwili Blazer. Nareszcie się zainteresował. 

- Nie dostaniesz adresu tego odludka. Samo miejsce jego zamieszkania budzi 
strach.

-  Blazer, nie wtrącaj się.
- Wiesz, że mogę cię powstrzymać?
- Wiem. Nie zrobisz tego jednak. 
- Dlaczego? Jestem gotów przywiązać cię do łóżka, jeśli trzeba.
Łóżko. Sypialnia. - Mercedes się lekko wzdrygnęła. 
Przecież i tak mnie puści. To niemożliwe, żeby...
Poczuła na ramieniu jego rękę. Nie trzymał jej mocno, nie sprawiał bólu. W 

każdej chwili mogła się wyrwać.

87

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Mercedes, proszę...
David spojrzał na Blazera nieco zdziwiony.
- Przynajmniej pozwól mi z tobą jechać.
- Nie, Blazer.
- Nalegam.
- A ja się nie zgadzam. To nasze prywatne sprawy- powiedziała patrząc mu 

w oczy. - David, napisz na kartce jego adres. A teraz cię pożegnam. 
Przepraszam, jeśli nie będę zbytnio gościnna i nie odprowadzę cię do drzwi. 
Wiesz... wyjdź tak jak wszedłeś- uśmiechnęła się czarująco. - A teraz 
pozwólcie, panowie, że udam się na górę. A ciebie, Blazer ma tutaj nie być, gdy 
wrócę. 

Mruknął coś pod nosem. 
- Coś mówiłeś?
- Nie, nie.
- A więc się rozumiemy. 

***

Dwadzieścia minut później Mercedes była gotowa. Na wszystko. 

Dosłownie. Musi to zakończyć. Musi.

Wysiadła ze swojego superszybkiego czarnego samochodu. 
Nikt nie wiedział, że prowadzi. Po odejściu Alana przerzuciła się na inne 

środki transportu. Tak było jej po prostu wygodniej, łatwiej. Teraz musiała jak 
najszybciej dostać się do Alexandra. 

Rozejrzała się. 
Faktycznie, teren nie był zbyt... -skrzywiła się-  uwarunkowany. 
Nie, żeby miała coś do samej budowli.  Przecież dom Alexandra był 

niewątpliwie jednym z najpiękniejszych, jakie w życiu widziała. Tylko... to 
miejsce. Było tak jakby... odcięte od cywilizacji. I te drzewa... To pustkowie z 
lasem pośrodku. Naprawdę. I nie chodziło tylko o to, że było tam w jakiś 
sposób brzydko, czy coś... nie. Miejsce było po prostu straszne. 

88

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Weszła zdecydowanie po schodkach. Nie widziała dzwonka. 
Zmarszczyła brwi.
To jak mam się tam dostać?
W pierwszej chwili była gotowa wyważyć drzwi, potem pomyślała 

racjonalnie.

Lekko dotknęła klamki. Drzwi były otwarte. Pchnęła i weszła do środka. 
Wnętrze było piękne. Sam hol był urządzony na blady brąz i złoto. Posadzki 

zdobiły pewnie jakieś drogie, perskie dywany, na ścianie wisiał wielki obraz...

Ale nie miała czasu przyglądać się pomieszczeniu. Musiała go znaleźć. 

Czuła, że coś... czuła że dzieje się coś złego.

- Alexander?- zawołała.
Odpowiedziała jej cisza. 
- Gdzie jesteś? Gdzie się chowasz? 
Nadal mówiła do ścian.
Gdzie on cholera może być?
Wiedziała, że powinna teraz odejść i przyjechać kiedy indziej. Wiedziała, a 

jednak tego nie zrobiła. Choć powinna. 

Powoli zaczęła wchodzić schodami, na górę. 
Czuła się coraz bardziej zaniepokojona. 
Przystanęła, gdy zobaczyła kilkanaście par różnych drzwi. Ten dom był tak 

strasznie podobny do jej własnego mieszkania. 

Teraz nie wiedziała już, gdzie szukać. 
Dobra, poddaje się. Przyjadę kiedy indziej, gdy zastanę go w domu-  

postanowiła. 

Już miała odejść, kiedy coś usłyszała. Jakby damski śmiech. Bardzo piękny, 

kobiecy uśmiech. 

Zaintrygowana, ale jednocześnie coraz bardziej przerażona poszła w stronę 

owego pokoju.

Jej serce przyśpieszyło.
Domyślała się co teraz zobaczy. W końcu głupia nie była.

89

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Nie będę płakać- obiecała.  
Przecież nie będzie wylewać łez na Alexandra. Może jednak...
Gdy zobaczyła nad nim nagą kobietę wyzbyła się złudzeń i głupich nadziei. 

Wiedziała, że dla niego to definitywny koniec. 

Myślała, że zaraz serce wyskoczy jej z piersi. I ten potworny ból. 
Zdradził mnie. Ten pieprzony łajdak mnie zdradził! 
Byli tak strasznie pochłonięci sobą, że nawet nie zauważyli Mercedes.
To na pewno on- pomyślała smutno. To nie żadna cholerna pomyłka. To  

rzeczywistość.

Przy tych igraszkach biała satyna odrobinę zsunęła się z ich ciał. Zobaczyła 

rękę Alexandra na jej nagim biodrze. 

Szatynka zachichotała. On także się gardłowo zaśmiał. 
Jakby było to zabawne.
Mercedes chciała umrzeć. Ale śmieć niczego nie rozwiązuje, a w 

szczególności nie przyczynia się do zniknięcia pragnienia. Pragnienia bycia z 
inną osobą, pragnienia bliskości. I nie chodzi jedynie o seks. Mercedes chyba 
widząc go z inną zrozumiała, że  wolałaby kiedyś przez niego cierpieć, ale być 
z nim, niż widzieć jego zdradę. Tak, to pragnienie przyniosło jedynie 
rozczarowanie, gorycz. I ból. Ten potworny ból, rozdzierający serce.

Nagle Alexander spojrzał na nią. W jego oczach dostrzegła... tak, to było 

zaskoczenie, lecz zaraz ten błysk zmienił się w pogardę. 

Szepnął coś kobiecie, na co ta się uśmiechnęła i całkowicie naga- nie 

zważając na miejsce, oraz publiczność- poszła do łazienki. 

Mercedes stała chwilę, po czym powoli okręciła się na pięcie z zamiarem 

odejścia. Serce jej pękało. Nie chciała widzieć tego gnoja. 

Nagle wyrósł przed nią Alexander okryty w pasie prześcieradłem. Złapał ją 

brutalnie za nadgarstek.

- A czego się spodziewałaś?- szepnął pogardliwie. - Wierności?- zaśmiał się 

brutalnie. - Takiej kobiecie jak ty?

Przechyliła głowę. Przybliżyła się do niego tak, że czuł jej ciepły oddech na 

policzku.

90

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Nie, Alexandrze- szepnęła mu do ucha. - Nie chciałam od ciebie niczego, a 

szczególnie wierności. - Pocałowała go delikatnie w policzek i wyrwała 
nadgarstek z jego władczego uścisku. - Wolałabym umrzeć- szepnęła cicho za 
jego plecami.

Ostrożnie zeszła na dół.  Cicho otwarła drzwi i równie cicho je zamknęła. 
Kiedy wyszła na zewnątrz, wiatr rozwiał jej włosy. Wciągnęła w płuca 

świeże powietrze.

Jej twarz nie wyrażała emocji. Ona też musi zacząć nowe życie. Powinna.

Przyglądał się jej. Przyjechała dzisiaj swoim czarnym samochodem. Była 

taka opanowana, jakby nic się nie stało, jakby jej nie zdradził. 

Usłyszał szelest. Odwrócił się i ujrzał Wiktorię. Ta kobieta to wielki błąd, 

nie powinien zapraszać jej do domu, nie powinien do niej dzwonić. A jednak. 
Zadzwonił.

- Choć do mnie- szepnął. 
Musiał ułagodzić ból.

Wsiadła do samochodu. Z torebki wyjęła telefon komórkowy, jednocześnie 

odpalając silnik. Odebrał po pierwszym sygnale.

- Co myślisz o odnowieniu naszej... znajomości, przyjacielu?
- Mercedes?- zapytał zdziwiony Blazer. - Naprawdę tego chcesz? Przecież...
- Tak. Właśnie tego chcę.
- Dobrze, ale...
- Spotkamy się dzisiaj w Plazie?- zapytała zduszonym głosem. 
- Oczywiście, Słońce. Mam zarezerwować pokój?
Chwilę zwlekała z odpowiedzią.
- Tak. Zarezerwuj jeden pokój.
- Dobrze. Opowiesz mi o wszystkim. 

Rozłączyła się. Miała dość życia. Miała dość Alexandra i jego wybryków. 

91

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Postanowiła go nienawidzić. Tak, to chyba doskonałe rozwiązanie. Nie chciała 
go więcej widzieć na oczy. Po jaką cholerę w ogóle go poznawała? Bądź  
szczęśliwy, Chatisow.

Jej oczy się zaszkliły. 
Nie - zamrugała kilkakrotnie.  Ostatni raz płakałam przy odejściu Alana.  

Teraz nie mam zamiaru powtarzać tego błędu. Nie mam zamiaru wylewać  
niepotrzebnych łez na tego gnoja. Wolałabym umrzeć. 

Było za późno, by zareagować. Drugi samochód ją zaskoczył. Nawet nie 

zwróciła wcześniej na niego uwagi. Była zbyt rozkojarzona.

Krzyk zamarł w jej gardle. 
Wiedziała, co się stanie. I właśnie to było w tym wszystkim najgorsze. 

Miała świadomość. Była pewna, że ta ciężarówka ją uderzy, że zaraz zginie. Bo 
z takich wypadków nie wychodziło się nigdy cało. Nie przy takiej prędkości... 
Nigdy nie słyszała o zderzeniach z wielkimi samochodami, zakończonych 
happy endem.

To była jej śmierć. Nie miała czasu. Te sekundy... Samochód był coraz 

bliżej, a ona siedziała sparaliżowana, wiedząc, że to koniec.

Nagle obok niej pojawiła się postać przystojnego mężczyzny. 
Była zbyt przerażona, aby zareagować. 
- Ci, skarbie- szepnął i się do niej nachylił. - Na imię mi Cierpienie, 

kochanie. 

I ją pocałował.
O dziwo, nie czuła bólu. 

***

- Dobra robota, wampirze- szepnął brązowooki mężczyzna. - Spisałeś się 

bardzo dobrze. 

- Co teraz?- zapytał przejęty krwiopijca.
Oboje jednocześnie spojrzeli na pobojowisko. Był to straszny widok. 

92

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

A najbardziej ucierpiało pewne czarne auto, którego teraz- szczerze 

mówiąc- nie można byłoby rozpoznać wśród resztek tułających się 
przedmiotów. Samochód, a raczej jego resztki, mogły nadawać się jedynie na 
złom. 

Przywódca przykucnął i z czułością spojrzał na leżące obok niego ciało. 

Uśmiechnął się. 

- Co z nią?- zapytał wampir.
- Nie widzisz- odszepnął cicho. - Przecież nie żyje. Nie czujesz tego? Jej 

serce nie bije, ciało nie reaguje, a umysł dał za wygraną. To koniec.

- Więc co robimy? 
Brązowooki paznokciem przejechał po jej policzku, tworząc tym samym 

głęboką bruzdę, długą linię, niewątpliwie pozostawiającą bliznę.

Uśmiechnął się, szczęśliwy. Znalazł ją. To bez tej kobiety Alexander nie 

potrafił żyć. Była jego. 

- A teraz jest moja- delikatnie ją podniósł i pocałował z czułością w 

okaleczony policzek. - A ciało już mam. 

***

Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Gdzie ona jest do cholery?- wydarł się Blazer.
Alexander spojrzał na niego obojętnie znad głowy swojej uroczej partnerki.
- Kto?
- Mercedes!- zawołał wściekły. - Była u ciebie. 
- Wiem.
- Wiesz? To gdzie ona w takim razie jest teraz?
Wzruszył ramionami.
- Myślisz, cholera, że ją pilnuję? Jest dorosła.
- Tak. Podobno ty też. 
- Wiktorio, mogłabyś nas zostawić?- powiedział. 
- Znowu?- wymruczała. - Czy zawsze nachodzą cię rozzłoszczone kobiety i 

wściekli mężczyźni?- Zgrabnie zeszła z jego kolan i obciągnęła kusą, skórzaną 

93

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

spódniczkę.

- Mercedes widziała cię z nią? - Zawołał pogardliwie, gdy dziewczyna 

wyszła.

- Tak- powiedział i pociągnął duży łyk ze szklanki z alkoholem. - Była, 

potem tak szybko wyszła...

- Czy ty masz w ogóle sumienie, Alexander? Wiesz, co to jest rozsądek?
Alex skrzywił się teatralnie. 
- Chyba nie. 
- A niech cię szlag trafi! Jeśli coś się jej stało, przysięgam, że cię zabiję.
- Nie zabijesz- jego spojrzenie powędrowało gdzieś w dal. - Kiedyś.... 

przyrzekłeś- powiedział beznamiętnie.

- Gówno mnie obchodzi co zrobiłem kiedyś- Alex wstał i podszedł, 

zamyślony do okna. 

- Ta przysięga aby nas dzieli, nie uważasz? Może byśmy tak...
- Jeśli nie wiesz, gdzie ona jest, to żegnam- Blazer odwrócił się, lecz zamarł 

w pół kroku, gdy usłyszał jego słowa.

- Pewnie się dzisiaj omówiliście. Znowu. Powiedz... z tobą też jest tak dobra 

w łóżku jak zemną?

Blazer błyskawicznie pojawił się przy Alexandrze i walnął go w szczękę. 

Siła uderzenia była tak duża, że go odrzuciło.

Blazer pochylił się nad Alexandrem i szepnął.
- Jeśli ty nie potrafisz docenić jej zalet, między innymi wierności, to masz 

problem, stary. Ale nie martw się- zaśmiał się z drwiną. - Pozbyłeś się kłopotu. 
Znając Mercedes, to nie wybaczy ci tego... hmm.. wybryku. Jesteś załatwiony- 
spojrzał na Alexa z kpiną. Jego słowa były przesiąknięte jadem.  - A do kogo 
może pójść zrozpaczona kobieta, jak nie do przyjaciela? Początkującego 
przyjaciela, godnego zaufania człowieka, który nigdy  nie skrzywdził jej, nie 
poniżył, który nie próbował jej wykorzystać- przynajmniej później- przez 
którego nigdy nie cierpiała? - Spojrzał na niego. - Alexander, ona przyjdzie do 
mnie. A ja ją pocieszę, bo nie ma nikogo innego. Nie zapomni naszej pierwszej 
wspólnie spędzonej nocy. Będzie inna, a ja.. ja nie zostawię takiej kobiety jak 

94

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Mercedes. Nigdy. 

Alexander spojrzał na niego. Nagle jego twarz z chłodnej obojętności 

przeistoczyła się w pełen gniewu grymas.

- Ty sukinsynu!-  błyskawicznie przypał Blazera do ściany. - Ona z tobą nie 

spała.

Mężczyzna zaśmiał się gardłowo.
- Sam wyciągnąłeś wnioski, Alexander. To twoja wina, a ona... była tak 

przybita, że nawet nie myślała o zdradzie. Przypuszczam nawet, że mogłaby 
przeprosić za to, że dała ci powód do gniewu. Co za kobieta- spojrzał 
prowokacyjnie na Alexa. - Gdy będę ją już miał w łóżku, nie wypuszczę, tak 
jak zrobiłeś to ty- popchnął Alexa  z taką mocą, że ten przeleciał kilka metrów i 
zatrzymał się dopiero na przeciwległej ścianie. 

Blazer -uśmiechnięty- otrzepał niewidoczne pyłki na swoim ubraniu i 

wyszedł, mocno trzaskając drzwiami.

Z gardła Alexandra wydobył się ryk. W jego oczach pałała żądza mordu. 
- Kochanie?- zapytała Wiktoria, wchodząc.
- Wyjdź- powiedział napiętym głosem.
- Ale...
- Wyjdź- powtórzył.
- Alex- zaczęła naburmuszona.
- Wynocha! - wrzasnął. - Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!
W jej oczach pojawiły się łzy.
- Alexander! - zawołała z płaczem.
Spojrzała mu w oczy, lecz to, co w nich zobaczyła napełniło ją 

przerażeniem. Nie widziała w nich dobroci, skruchy czy litości. Ten człowiek 
był gotowy na wszystko. Jak jakiś szaleniec.

Szybko zabrała swoje rzeczy i wyszła, wiedząc, że nigdy tu nie wróci. 

A Alexander już dzwonił do Davida.
- Macie ją znaleźć!- powiedział, gdy ten odebrał. - Nie obchodzi mnie jak, 

ale... Cholera, musicie ją znaleźć! A potem przywieźcie. Do mnie.

95

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Na krótko zapadła cisza.
- Alexander... Widzisz...  Za późno. To koniec- szepnął przejęty David.
Serce mu przyspieszyło. 
- Co ty, kurwa, mówisz?
- Był wypadek... 
- Ale co to ma...
- Nic nie rozumiesz? - krzyknął, równie przerażony David.

 

Po chwili- już w pełni opanowany- odezwał się.

- Mercedes miała wypadek samochodowy. Umarła kilka kilometrów od 

twojego domu. 

W jego głowie zapanowała pustka, przed oczami pociemniało, jednak 

zmusił się do racjonalnego myślenia. 

- David to jeszcze nie znaczy, że ona nie żyje, że ten samochód był jej- 

powiedział spokojnie, chwytając się tej ostatniej deski ratunku. 

- Alexander, naprawdę to jest koniec. Resztki jej ciała są teraz w kostnicy. 

Badania wykazały...

 

Rozłączył się. Przecież to nie prawda... ale do niego to wszystko powoli 

docierało. 

"Umarła kilka kilometrów od twojego domu...". 

Miała wypadek, wracając od Alexandra, od tego, co zobaczyła. A widziała 

jego i Wiktorię. W łóżku. 

 "Nie oceniaj mnie, Alexandrze. Nie oceniaj, bo jesteś taki sam...".

 

Był gorszy,  bo... bo ją zabił. 

Boże, to nie może być ona. 
A jednak. Wszystko wskazywało na to, że była.

96

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

***

Czasem zdaje mi się że dzień mojej śmierci byłby najpiękniejszym 

dniem mojego życia. Szkoda tylko, że muszę żyć wieczne. Ta... pustka, ta  
codzienność. To gorsze od śmierci, od tej cudownej rzeczywistości. Czasami  
trudno jest podjąć to ciężkie brzemię odpowiedzialności, a sumienie... to  
przeklęte sumienie nie daje spać. Twoja własna głowa cię zdradza. Nie pozwala  
funkcjonować w świecie... w którym ona nie istnieje, w którym jej nie ma. 

Potrzebuje cię, Mercedes, po prostu  potrzebuję... Tak bardzo pragnę  

pachnieć tobą, całować, dotykać... Brakuje mi sił, brakuje mi energii by żyć. W  
twoim domu twoje imię odbija się od ścian pustego pokoju, a ja... ja wiem, że w  
takiej pustce rodzi się jedynie obłęd. Nie wiem, kiedy przekroczyłem tą granice  
pomiędzy miłością, a szaleństwem. Tak. Umieram.

- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz- zakończył na koniec kapłan. - 

Odpoczywaj na wieki. 

Matka Mercedes wybuchła płaczem i przytuliła się do męża. 
Na ceremonii pogrzebowej był również obecny Kamil i siostry zmarłej. Nie  

utrzymywała z nimi kontaktów, a jednak tutaj byli. 

Nie znał ich. Oprócz Kamila nie potrafił rozpoznać żadnej twarzy, chociaż 

wszystkie były w jakiś sposób podobne do Mercedes.

Mercedes. Przecież ty nie mogłaś tak po prostu odejść, prawda, skarbie? To  

niemożliwe, nierealne. 

***

- Pan Alexander Chatisow?- zapytała pani Roberts kilka godzin po 

pogrzebie.

Odwrócił się.

97

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Była niewątpliwie piękną kobietą, pomimo czerwonych oczu, 

zapuchniętego od płaczu nosa i nieco potarganych kasztanowych włosów. Tak 
jak Mercedes. 

- Tak, to ja. 
Kobieta spojrzała na niego z nadzieją.
- Nazywam się  Ann Roberts. Przyszłam do pana, bo... - jej zielone oczy 

znowu się zaszkliły- bo słyszałam, że przez ostatnich kilka tygodni był pan przy 
niej. Chciałabym wiedzieć... czy była szczęśliwa?

Alexander nie wiedział, co odpowiedzieć. Pierwszy raz w życiu nie wiedział 

co odpowiedzieć! Bo co, powie jej w żywe oczy, że prawdopodobnie przez 
niego umarła? Wywrzeszczy jej to przy wszystkich, nie zważając na 
okoliczności? Tak podły nie będzie. W końcu nie skłamie jej. Przecież była 
szczęśliwa do momentu odwiedzenia go.

- Tak, pani Roberts. Myślę, że była szczęśliwa.
Matka uśmiechnęła się. Walczyła ze łzami. 
- Dziękuję- szepnęła. - Dziękuję, że dał jej pan powód do radości przez te 

ostatnie dni, gdy my przy niej nie byliśmy. Choć powinniśmy. 

Odeszła, a Alexandra ogarnęły wyrzuty sumienia, jeśli takowe w ogóle 

posiadał. 

Mercedes nie żyje. Według zapewnień specjalistów nie miała szans przeżyć 

aż tak poważnego wypadku. Nie miała szans w zetknięciu z tą ciężarówką. 
Umarła na miejscu. Tylko dlaczego... dlaczego on - pomimo bólu- nadal 
uważał, że gdzieś jest, że nadal żyje? Może zwariował? 

Nie mógł  znieść tego smutku i żalu. WYRZUTÓW SUMIENIA. Nie 

potrafił pogodzić się z samym sobą. 

Wyszedł pospiesznie, niezważając na pełne zdziwienia spojrzenia innych. 
Kiedy wszedł do swojej jednostki przywitali go inni. Jego pracownicy. Byli 

równie rozgoryczeni co on. Jakby cierpieli tak jak sam Alfa.

Oni nic nie wiedzą! Nie znali jej, więc nie potrafią współczuć. Nie  

przypuszczają nawet, co przechodzę ja i co przechodzą jej rodzice, rodzeństwo.  
Jak można cierpieć z powodu śmierci całkowicie obcej osoby? Nie wiem. Na  

98

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

pewno nie w sposób taki, jak cierpię ja.  Dlaczego więc  są tak przybici?  
Ponieważ chcą okazać szacunek, jakim darzą szefa, w tak ciężkim dla niego  
momencie? Bo się go boją? Niech szlag trafi takich pomocników!

Alexander spojrzał ze złością na wszystkich. 
- Co wy, cholera, jeszcze tutaj robicie? Mało wam roboty?
Nikt się nie odezwał. 
Od  tragicznego wypadku Mercedes cisza towarzyszyła wszystkim na 

każdym kroku. 

- Alexander...- zaczął David.
Tylko on odważył się do niego mówić. Tylko jego brat miał w sobie coś, 

czego nie mieli inni- podobno odważne Wilki.

- Co chcesz?- warknął.
- Oni wrócili- powiedział cicho. 
Alexander nie okazał emocji, które dosłownie paraliżowały go od środka. 

To oni byli tak cholernie niebezpieczni. 

- Alexander- brat do niego podszedł i spojrzał w oczy. - Chcieli zemsty na 

tobie i Blazerze. Najprawdopodobniej oni ją zabili, Alex, oni wszystko 
zaaranżowali.  Ich powinieneś obwiniać za jej śmierć.  

Alexander spojrzał mu w oczy. Przyglądał mu się przez chwilę.

Tak. Tylko ich muszę obwiniać. I tylko ich muszę wymordować- pomyślał 

przybity.

***

Jej oczy rozszerzyły się.
- Gdzie jestem? Kim jesteś ty?- szepnęła oszołomiona.
- Ci, kochanie. Nie bój się. Nie pamiętasz mnie, Mariko?
Zmarszczyła brwi. Widać było, że stara się sobie coś przypomnieć.
- Nie wiem dlaczego, ale nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie- 

szepnęła. 

- Skarbie, przecież jestem twoim mężem- zapewnił gorliwie. Jego 

99

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

czekoladowe oczy napotkały jej wzrok. - Naprawdę nie przypominasz sobie?

Przyglądała mu się przez chwilę, po czym uśmiechnęła.
- Oczywiście, Alan- szepnęła. - Jak mogłabym zapomnieć? - Podniósł ją z 

kanapy i przytulił. 

- To dobrze, że wszystko pamiętasz, kochanie. 
A wprost wspaniale, że akurat znasz imię swojego byłego męża, który  

niewątpliwie zabawia się właśnie z jakimiś dziwkami na Karaibach...

Zemsta jest słodka, szczególnie,gdy jej przedmiotem jest ten piękny  

rudzielec, kobieta, której pragnie Alexander i którą w jakiś sposób szanuje  
Blazer. A ja? Ja jestem gotowy być dobrym i kochającym mężem, bo... bo kto  
nie chciałby mieć Mercedes za żonę? Tylko głupiec. Gdy tylko przyzwyczai się  
do mojej obecności, gdy mi w pełni zaufa... wtedy rozpocznie się zabawa...

100

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

CZĘŚĆ II

CZĘŚĆ II

NIEWIEDZA

101

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 7

"Nie rań osoby, której nie możesz zabić" 

JEDYNAŚCIE MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Alexander spojrzał w okno. Patrzył tępym wzrokiem na ulicę. 
Minął prawie rok. Rok, jak nie ma cię, Mercedes. Rok, jak się poznaliśmy,  

jak zobaczyłem cię pierwszy raz w klubie. A teraz? Próbuję się mścić, kochanie.  
Dla ciebie, za ciebie. Dla reguły, dla zasady. Nigdy nie przypuszczałem, że będą  
potrafili zadać mi ból w ten sposób. Jeszcze rok temu zaśmiałbym się z tych  
słów, a ich po prostu wyśmiał. Jeszcze dwanaście miesięcy temu byłem gotów  
stawić im czoła, bo wiedziałem, że nie mają na mnie żadnego asa, haka.  
Przecież moja rodzina była bezpieczna, jako, że ojciec był  przecież  
szanowanym Wilkiem. Nikt nie może tknąć jego bliskich. Takie są zasady... Ja  
sam... Chciałem ich zniszczyć. Pragnąłem tego i gdy nie miałem do stracenia  
nic, nie miałem przy boku żadnych ważnych dla mnie kobiet, mogłem zrobić  
wszystko. Ale na drodze stanęłaś mi ty, a kiedy z dnia na dzień stawałaś się dla  
mnie kimś ważnym, zmieniałem się. A oni to wykorzystali. Tak to chyba słodka  
zemsta dla Dominika. Zabił cię.

Mężczyzna przeniósł pusty wzrok na wielki telewizor, który nie wydawał 

żadnych dźwięków. Było mu tak cholernie źle. Jego życie wydawało się puste i 
bezwartościowe. 

Nagle usłyszał dźwięk dzwonka. Od pewnego wypadku w jego życiu 

założył dzwonek, aby nigdy nie być zaskoczonym.

Postanowił nie ruszać się z miejsca. Po co? Pewnie to znowu jeden z 

miłosiernych Samarytaninów, niosących pomoc zabłąkanej duszy. A tą duszą z 

102

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

pewnością miał być właśnie Alexander. 

Nie, dziękuję - pomyślał kwaśno. Może jak przestanę odbierać telefony i  

cały czas zapewniać o moim wyśmienitym stanie duchowym, to wezmą mnie za  
niepoczytalnego? Może się zlitują i nie będą mnie nachodzić? W końcu będę  
stuknięty. Pewnie się wystraszą. Boże, a jeśli to da im jeszcze jeden powód do...  
do dręczenia mnie?
- pomyślał wprost przerażony.

Walenia nie ustawały, jakby jakieś stado koni postanowiło zrobić sobie 

postój właśnie obok jego domu.

Nie był nawet zły. Po prostu zobojętniał. Było mu obojętne, czy ktoś go 

dzisiaj przejedzie, pożre czy pobije. Może poczułby się lepiej? Może. 

Nie wiedział, jakim cudem ruszył się z miejsca po tylu godzinach 

bezczynnego gapienia się w telewizor.

Miał chyba szczęście, że wszystko pozostało na miejscu. W sensie jego 

krzyż i wszystkie rdzenie do niego przylegające. 

Powoli powlókł się do drzwi, a gdy je otworzył, szybko zamknął, nawet nie 

czekając na wyjaśnienia Blazera. Nie miał ochoty wysłuchiwać jego jęczeń i 
narzekań, jaki to świat jest okropny.

Po co ja w ogóle, cholera, ruszałem się z miejsca?- Myślał, zły. Dla tego  

dupka?

Dowlókł się do kanapy i dosłownie rzucił na nią. Przymknął powieki, 

delektując się spokojem. Tak upragnioną ciszą i odpoczynkiem. Minuta bez 
telefonów, dzwonków i wibracji. Jak to możliwe? 

Momentalnie otworzył zmęczone oczy i zaczął się zastanawiać. To było dla 

niego dziwne. Co oni knują?- myślał, podejrzliwie mrużąc oczy. Na pewno coś  
kombinują, tylko.... co?

Usiadł. 
Ostatnio zrobił się, hmmm.... troszkę podejrzliwy. 
Gdy jakieś piętnaście minut później usłyszał pukanie, odetchnął z ulgą.
- No, nareszcie - mruknął i zamknął oczy, usatysfakcjonowany. W pewnym 

sensie.

Postanowił nawet nie wstawać. Głównym jego założeniem było pójść spać. 

103

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Tak, chciał usnąć i zapomnieć. O wszystkim. Po raz kolejny. Na kilka godzin.

Miał już nawet zamknięte oczy, kiedy... 
- Alexander? - Usłyszał w głowie głos Caroline. 
Nie, no. Zwariowałem- pomyślał spokojnie. Siedzenie w domu źle wpływa  

na mózg. 

- Alex? Wiem, że nie śpisz. 
Tym razem otworzył jedno oko. 
Udręczonym wzrokiem spojrzał na kobietę i się uśmiechnął.
Jednak do reszty nie zgłupiałem. 
Mina mu jednak zrzedła, kiedy zobaczył, jakich przyprowadziła gości. A 

tłumek był całkiem spory.

- Wynocha- warknął spokojnie. 
Choć nie do końca spokojnie. Nie można warknąć i być w pełni 

opanowanym. 

- Alex, musimy porozmawiać.
- Nic nie musimy - powiedział cicho i na powrót zamknął oczy, kompletnie 

ich ignorując. 

Pewnie dalej trwałby w tym błogosławionym stanie, gdyby nie pewien 

znienawidzony głos, teraz ociekający słodyczą.

- Musisz o tym wiedzieć i ruszyć swoją dupę. I nic mnie nie obchodzi, że 

nie wychodzisz z domu. Teraz zrobisz ten wyjątek. Nie bój się. Światło poranka 
cię nie zbije.

Był wściekły, że do jego pustej przestrzeni wdarł się taki osobnik, jak 

Blazer. Kto jak to, ale on powinienem wiedzieć najbardziej, że jest tutaj 
najmniej pożądaną i oczekiwaną osobą.

- Jest południ e- mruknął, chcąc się kontrolować.
Najchętniej wydrapałby mu te piękne oczęta. 
- Miałeś się zemścić - szepnęła cicho Caroline.
- I zemścić się muszę. Czekam - warknął. 
Dokładnie to mścił się cały czas, tylko oni o tym nie wiedzieli. Codziennie 

wychodził z domu i tropił. Czasami torturował. Często zabijał. 

104

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Na zbawienie? - zadrwił Blazer.
Alexander spojrzał na niego niechętnie. Zmarszczył brwi i powoli wstał.
- Jeśli ci coś nie pasuje, to leć. Droga wolna - powiedział Alex z sarkazmem. 

- Wy przecież tak dobrze się znaliście. 

W oczach Blazera pojawił się niebezpieczny błysk. Prawdopodobnie oboje 

rzuciliby się sobie do gardeł, gdyby nie wtrąciła się Caroline i nie zastawiła im 
sobą drogi.

- My właśnie w tej sprawie, Alex. Znaleźliśmy coś. Coś niepokojącego.
W jego, udręczonych oczach pojawiła się nadzieja. 
- Znaleźliście coś?
- Tak - powiedziała z wahaniem. - Natrafiliśmy na coś, hmm... coś bardzo 

dziwnego. 

- Co? - zapytał sucho.
Caroline zmarszczyła brwi. 
- Ktoś... ktoś usilnie stara się być zauważonym. To dziwne, ale... 
Wszyscy czekali w napięciu na jej następne słowa. Nikt nie wiedział, co 

kobieta ma do powiedzenia. Byli zdziwieni, gdy ta zebrała naradę u Alexa.

- Ktoś obcego gatunku, wiesz... - posłała mu porozumiewawcze spojrzenie - 

oni nagle zaczęli się ujawniać. Pełno ich w naszych klubach.

Alexander powoli odwrócił głowę w jej stronę.
- Co miałaś na myśli mówiąc "naszych klubach"?
Przełknęła głośno ślinę.
- Chodziło jej chyba o klub mój i twój - wyjaśnił za nią Blazer. 
- Mój i twój, mówisz? - Zapytał, patrząc na niego groźnie.
- No - kiwnął głową, niezrażony. 
Alexander postanowił przemilczeć to drobne nieporozumienie. 
Zacisnął zęby i próbował się opanować.
- Prawdopodobnie dzisiaj Dominik zjawi się w klubie u Blazera. 
- Skąd wiecie? - Zapytał cicho. - Może wam powiedzieli? - Zadrwił.
- A żebyś wiedział - odezwał się nagle David. - Żebyś wiedział. Jakoś 

dziwnie chętnie mówią.  Bez tortur kablują na swojego szefa.

105

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Zapadła cisza.
- Ee, David.... Nie mam ochoty z wami gadać. 
- Ty na nic nie masz ochoty! Żyjesz w abstynencji. Założyłem się z 

Blazerem, czy w ciągu kilku tygodni nie zrezygnujesz z życia na wolności i nie 
wstąpisz do klasztoru.

Postanowił tego nie skomentować. Zapatrzył się w sufit, który wydał się mu 

nagle bardzo interesujący.

- A co mnie to wszystko obchodzi?- Rzucił Alexander nagle. - Po co mi to 

mówicie?

Blazer od niechcenia ruszył w jego stronę. Zatrzymał się dopiero pół metra 

od niego. 

- Łaski mi nie robisz, Alexander - powiedział przez zaciśnięte zęby.-  Mogę 

ją pomścić bez ciebie. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie Caroline.  

- O, jak wy się dobrze dogadujecie ostatnio - zadrwił. - Odkąd to tak?
- Odkąd chcę zabić Dominik a- powiedział, patrząc mu w oczy. - A tak w 

ogóle... wiesz, że ona wracała od ciebie?

Twarz Alexandra nie zmieniła wyrazu. Gdyby nie pewien zdradliwy mięsień 

drgający na jego policzku, nikt nie domyśliłby się, ile wypowiedź Blazera 
sprawiła mu bólu. A on nie lubił okazywać słabości. Blazer za to uwielbiał mu 
tak wbijać nóż w plecy. Zawsze powtarzał to jedno zdanie, w którym kryła się 
całe cierpienie Wiesz, że ona wracała od ciebie?

Zapanowała pełna milczenia cisza. 
- Blazer, ja wiem, że zginęła przeze mnie i nie musisz mi o tym 

przypominać - zakończył z goryczą i się na niego rzucił. 

Nikt nie zdołał zareagować, nawet sam poszkodowany zdziwił się nieco 

szybkością, z jaką zaatakował Chatisow.

Zebrani z coraz bardziej rosnącym przerażeniem patrzyli, jak Alexander 

rzuca Blazerem w wielkie okno. 

To rozbiło się z hukiem, który porównać można do wystrzału z armaty. 
Wszyscy spojrzeli na Alexa, który teraz spokojnie stał na środku i 

wpatrywał się w odłamki szkła. 

106

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- A teraz wyjdźcie - powiedział cicho. 
Wszyscy byli przerażeni reakcją Alexandra. Nawet Blazer na pewno 

zdziwiłby się, gdyby nie fakt, że leżał teraz gdzieś na szosie i cierpiał ogromne 
męczarnie przy szybkim zrastaniu kości. 

Bez mrugnięcia, w wielkim pośpiechu, opuścili dom. Bali się jego reakcji. 

Po śmierci Mercedes stał się nieobliczalny. 

Długo jeszcze stał tam, wpatrując się pustym i bezinteresownym wzrokiem 

w jakiś odległy punkt przed sobą.

***

Alexander pełnym energii krokiem przemierzał całą  długość sali. 
Miał na sobie czarne, obcisłe dżinsy i skórzaną kurtkę tego samego koloru. 

Posłał nawet uśmiech jednej z kobiet, na co ta o mało nie zemdlała.

Cały Alex. 
Kobiety zastanawiały się, oczywiście, co się stało z tym facetem. Zdziwiło 

ich to i doprowadziło niemal do rozpaczy, że taki playboy jak on przestał nagle 
interesować się osobnikami płci pięknej. Nie chciał już ich uwodzić i nie 
zaciągał do łóżka, tak jak robił to kiedyś. Jego dawne "przyjaciółki" były 
zrozpaczone. 

Drugim ciachem był Blazer. 
A świadomość, że tych dwóch facetów było na jednej i tej samej sali 

doprowadzała kobiety niemal do ekstazy. 

Choć oboje się różnili. 
Alexander był niczym innym, jak obojętnym, tajemniczym draniem, którego 

bawiły błagania kobiet. A błagały o związek, a tego przecież dać nie potrafił. 

Blazer był typem raczej z pod ciemnej gwiazdy. To drapieżny i 

niebezpieczny facet. A właśnie to wszystkie w nim kochały. 

W klubie kobiety zawsze podzielone były na Team Alexander Team Blazer.
Tak więc - choć różni pod względem charakterów - nadal byli numerami 

jeden na liście najlepszych kawalerów do wzięcia.

Choć nie do końca. Kawalerami przestali być już jakieś sto lat temu albo i 

107

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

więcej. Teraz to już raczej stare panny.

Ale...  czy do wzięcia? 
Alex przecież postanowił umrzeć w sposób naturalny, dlatego nigdy więcej 

nie chciał się przemieniać. Po stracie Mercedes w Blazerze tez umarła jakaś 
cząstka. Dosyć duży kawałek. Prawdę powiedziawszy to był niemal cały organ. 
Serce. 

A więc ta - podobno umarła kobieta - narobiła tyle szkód w życiu tych 

dorosłych facetów. Z nimi to chyba nawet wojna obeszłaby się łagodniej.

A teraz byli w klubie. 
Obaj, aby się zemścić. Obaj tak cholernie i nieprzyzwoicie przystojni, obaj 

zakochani. 

Tak. Zakochani.
Pierwszy ani myślał się do tego przyznawać, chociaż świadomość- wbrew 

sobie- dawała mu pewne znaki. 

Drugi ani myślał o tym myśleć. Postanowił żyć w błogiej nieświadomości. 

Choć nie do końca błogiej. 

Obaj faceci przecież- choć nie dawali tego po sobie poznać- cierpieli jak 

diabli. 

Z Alexandrem to chyba sprawa jasna, ale... Blazer. 
Ten to dopiero miał bałagan w tej swojej pięknej główce. 
Mercedes pociągała go przecież fizycznie, nie da się zaprzeczyć, ale... jakaś 

jego cząstka - chyba ten wcześniejszy organ - dawał o sobie znać w jej 
obecności. Serce tłukło mu się niemiłosiernie już zaledwie po pierwszym 
spotkaniu. Dobra, na początku zrzucił wszystko na fascynację i pożądanie tym 
pięknym rudzielcem, ale... Nie był już chyba w nastroju do żartów, gdy budził 
się nocami SAM, cały zlany potem i zastanawiał się dlaczego nie jest teraz z 
jakąś, piękną kobietą. To było dla niego dziwne. Więc postanowił zdobyć 
jedyną osobę, na której w jakiś sposób mu zależało. Był przekonany, że potem 
wszystko zniknie, rozpadnie się to zauroczenie, ale... ale nie. Nic podobnego, 
cholera, nie nastąpiło. A bolało.

- Chłopie, całkiem przystojnie wyglądasz, ogolony i ubrany- zauważył 

108

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

wcale nie obrażony Blazer. 

Faktycznie. Zadbany Alexander wyglądał o niebo lepiej niż udręczony Alex.
- Kości ci się zrosły?- Rzucił obojętnie i znudzonym wzrokiem powędrował 

po całej długości sali. 

Szukał go.
- A żebyś wiedział, że wszystko jest na miejscu- odparował uśmiechnięty 

Blazer. - A u ciebie? Jak serducho?

- Pilnuj lepiej swojego, bo czasami ktoś może zabłądzić i wyrwać je 

niechcący, rzucając potem psom na śniadanie. 

Blazer nachylił się.
- Zrobiłbyś to?- Zapytał cicho.
Spojrzeli sobie w oczy. Było czuć wyraźne napięcie między nimi.
- Oczywiście. Przez okno już raz cię wyrzuciłem- stwierdził spokojnie. - 

Gdzie David i Caroline?

- Nie wiem. Nie pilnuje tych gruchających gołąbeczków.
Zapadła cisza. Żaden nie miał ochoty jej przerywać. Obaj wręcz się nią 

delektowali. 

- Ja pieprzę!- Pisnął nagle Blazer.
- Co ty nie powiesz?- odezwał się znudzony Alexander. - Tylko, że ty tego 

nie robisz od kilku miesięcy. Zastałeś się, chłopie.

- Cholera!  
- Tak- zgodził się skwapliwie Alex. - Mogłaby nas wszystkich czepić i 

byłoby po kłopocie. 

- Alexander, ty huju niedomyślny... Boże, postradałem zmysły. Na pewno. 
- Blazer...
- Odwróć się i powiedz, co widzisz.  Alex, ja nie żartuję! Cholera jasna, jak 

to możliwe...

- Co? Przestraszyłeś się mrówkojada?- zapytał sucho, ale spojrzał w 

wyznaczonym kierunku.

Obaj zamarli. Ich pulsy przyspieszyły. 
Dwóch dorosłych facetów. Dwa serca. Jedna kobieta. Jedna miłość. 

109

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- To niemożliwe - szepnął Alex.
- Właśnie. Nierealne. Alexander, zabijemy tego huja, nie?- Blazer zwrócił 

się do niegdyś największego wroga. Teraz był drugi po Dominiku.

- Tak, Blazer. Zabijemy tego popaprańca. 
- Ale przedtem go torturujemy? Za to, co nam zrobił i co nam robi?
- Tak. Będzie cierpiał. Tan dupek dostanie jeszcze za swoje.
- Jak on mógł przyprowadzić sobowtóra Mercedes?- Szepnął. - Każdy 

przecież ma bliźniaczą siostrę, ale... Przecież wie...

- Na tym to polega, Blazer. To zemsta. Ma być bolesna- powiedział cicho. 
I była. Przecież... To bolało. Oni widzieli Mercedes, bo w ich oczach była to 

właśnie ta kobieta. To nic, że to nie ona, przecież tak nieistotny szczegół nie ma 
i nie powinien mieć znaczenia, ale... Dla nich to nadal była  Mercedes. 

Alexander ruszył się z miejsca, z zamiarem podejścia do Dominika.
- Czekaj - Blazer złapał go za ramię. - Czujesz?
- Co?
- Ta kobieta... Ona...
- Nie jest człowiekiem- dokończył nagle olśniony Alex. - Jest tym czymś, 

czym stała się po przemianie. Podlega Dominikowi. To jej pan.

Choć była podobna do Mercedes, różniła się kilkoma szczegółami.
Miała proste, dłuższe włosy, które sięgały jej do pasa. Jej oczy wydawały 

się teraz bardziej barwne, bardziej... żywe? Zabawne. Nieumarła kobieta o 
żywych, szmaragdowych oczach. I miała tą uroczą bliznę, znamię na policzku...

Wydawała się wyrazistsza, o odpowiednich kształtach. Jeszcze bardziej 

kobiecych. To była... Mercedes w ulepszonej wersji. O lepszym, nowym 
wyglądzie. 

- Blazer, nie wytrzymam. 
- Alexander, ja chyba też. Może odłożymy tą konfrontację, kiedy sobowtór 

Mercedes zniknie z pola widzenia?

- Nie- zaprzeczył cicho, smutno. - Jej już nie ma. Czas się z tym pogodzić.
Dominik ruszył swoim swobodnym krokiem z piękną kobietą u boku, w ich 

kierunku. Mężczyźni posyłali mu zazdrosne spojrzenia. 

110

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Ja byłem kiedyś na jego miejscu- pomyślał smętnie Alex. - To mi kiedyś  

zazdrościli.

Ta myśl wyprowadziła go z równowagi, doprowadziła  niemal do wrzenia. 

Był wściekły i pragnął wyładować swój gniew. 

Ich najgorszy wróg znajdował się od nich jakiś o metr. Przywitał się 

grzecznie, jakby nic się nigdy nie stało, jakby mówił do starych znajomych, 
dawno nie widzianych przyjaciół.

- Witam, Chatisow - skinął też głową Blazerowi.
Zachowywał się tak, jakby bardziej zależało mu na rozzłoszczeniu właśnie 

Alexandra, choć on najmniej zawinił. 

- O, co za niespodzianka- powiedział właściciel klubu, odrobinę 

przesłodzonym głosem - jak miło cię tutaj gościć. Dawno nie zaglądałeś.

- Interesy wzywają- odpowiedział suchym tonem. - I Marika chciała 

zwiedzić miasto- jego głos nabrał cieplejszego akcentu, jakby nie widział życia 
bez tej kobiety. - Przywiozłem ją tutaj po ciężkim wypadku. Omal nie zginęła.

Alexander zacisnął dłonie w pięści. 
Dominik chciał wyprowadzić ich z równowagi, pragnął przypominać, mścić 

się. 

- Ledwo co przeżyła- ciągnął dalej. - Miała wypadek samochodowy- 

szepnął konspiracyjnie. 

Nie wytrzymam. Boże, dopomóż mi, bo inaczej go zaraz zabiję. Na oczach  

wszystkich. Naprawdę będę straszny. I wyda się wszystko o naszym świecie.

- Skarbie, nie przedstawiłeś mnie odpowiednio- szepnęła nagle kobieta 

melodyjnym głosem. - A obiecałeś- wydęła słodkie usteczka. 

Na dźwięk jej głosu obaj mężczyźni zamarli i momentalnie podnieśli głowy. 
To niemożliwe- myślał Blazer.  Przecież stoi przede mną inna kobieta, to nie  

może być ona. Wygląda inaczej i ma... ma tą cudowną bliznę, która dodaje jej  
seksapilu. Przecież  nawet teraz mam ochotę ją schrupać, a to nie dobrze. Ale...  
ona... 

Właśnie w tej samej chwili podawała im swoją piękną, wypielęgnowaną 

dłoń.

111

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Jestem Marika, ale mówcie do mnie Merc. Wszyscy tak się do mnie 

zwracają - i posłała im uśmiech.

Był to niemal zabójczy, przepiękny grymas zadowolenia.
Jej dłoń była groźnie lodowata, zimna. Przecież to... to coś w rodzaju 

wampira. 

Potem podała dłoń Blazerowi, lecz gdy tylko go dotknęła, raptownie ją 

cofnęła i szybko spojrzała w innym kierunku, unikając jego niedowierzającego 
wzroku. Jakby coś ją odstraszyło, albo... obrzydziło? Nie, to niemożliwe. 
Żadnej  kobiecie Blazer nie może wydawać się choćby trochę odpychający. 
Więc... co się stało?

Ale on się domyślał i właśnie to wszystko go tak przerażało. Wiedział i był 

prawie pewny.

- To jest Alexander i Blazer- przedstawił z naganą w głosie Dominik.
Faktycznie. Chyba od nadmiaru emocji zapomnieli tego zrobić.
- Blazer- szepnęła cicho, prawie nie dosłyszalnie.
Alex poczuł bolesny skurcz na sercu. To nie może być ona- powtarzał sobie 

w myślach -nie może.

Ale... Jeśli naprawdę tak uważał, to dlaczego miał ochotę się na nią rzucić i 

zacząć całować? Ta tęsknota... omal go nie zabijała, omal nie pożerała od 
środka. Była jak trucizna, zdradliwa substancja, która może leczyć, ale także 
zabijać.

- Wybaczcie panowie, ale idziemy się trochę rozerwać- mrugnął do 

mężczyzn znacząco.

Wydawał się być dziwnie usatysfakcjonowany, radosny. Jakby dopełnił 

tego, co dopełnić miał. To było dziwne.

Odwrócił się na pięcie i pociągnął kobietę, która ufnie objęła go w pasie. 

Kochała go. Przynajmniej tak się wszystkim zdawało. 

Podszedł do nich do nich David, za nim Caroline, ale Alex nadal głowę miał 

zwróconą w kierunku odchodzących.

Czy przypadkiem nie powiedziała do niego... Alan?-Zmarszczył brwi. 

Niemożliwe. To zbyt duży zbieg... Nie, on nie mógł przecież o nim wiedzieć. 

112

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Alex?- Caroline zwróciła się do niego drżącym głosem.
- Co?- Niemal warknął.
- Oni... oni idą...
- Co?- powiedział. Nagle się domyślił. Nie musiał się odwracać. Wiedział. - 

Nie- szepnął.

- Tak, oni idą na górę, Alex.
- Nie, Caroline, na pewno nie idą na górę- odpowiedział z przymusowym 

uśmiechem. - Wszędzie, tylko nie na górę. 

A była to ta słynna góra u Blazera. Przecież raz już tam byli. Tam uprawiano 

seks na oczach wszystkich. 

Nie, nie odważyłby się- pomyślał Alex, przerażony.
- Blazer, cholera, zrób coś!
- Cholera, nie mogę!
- Kurwa, ja ci zaraz dam nie mogę. Ja ci zaraz dam. To twój klub!
- I właśnie dlatego, kurwa, że to mój klub, nie powinienem. 
- A właśnie, kurwa, że to zrobisz.
- Kurwa, nie zrobię.
- Zrobisz, kurwa.
- Nie rozumiesz?- Blazer pierwszy raz w życiu wydawał się być 

zniechęconym do wszystkiego,  w jego oczach- tak jak zresztą w oczach Alexa- 
dopatrzeć się można było znużenia. Nie podobało się mu to. On chyba  też na 
wszystko zobojętniał. - Musimy się pogodzić, bo to nie Mercedes. Powinniśmy 
raz na zawsze wymazać ją z pamięci. On może robić z nią, co tylko zechce, bo 
jest jego. Nie nasza. Nasza kobieta zmarła w wypadku samochodowym rok 
temu.

Alex warknął.
- I nieważne, czyja to była wina. Ona i tak nie żyje. Jest za późno - spojrzał 

mu w oczy. - A teraz spokojnie pozwolimy mu uprawiać seks z Mercedes- 
stropił się. - A raczej  z jej klonem. 

- Ona powiedziała do niego: Alan- szepnął cicho Alex i się odwrócił.
Chciał uciec od tego zgiełku, od Dominika i Mariki. To zbyt bolesne.

113

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Ty też to słyszałeś? - Momentalnie się zatrzymał.
- Tak. Wyraźnie zwróciła się do niego imieniem byłego męża Mercedes, 

ale...

- Ale czy to możliwe?
Patrzyli na siebie w milczeniu. 
Momentalnie rzucili się ku schodom. W  błyskawicznym tempie znaleźli się 

na górze tylko po to, żeby zobaczyć jak ten drań bezczelnie zdziera z niej 
ubranie.

- Zabiję go- warknął Blazer.
- Zabijemy- sprostował Alex. 
Dominik prawdopodobnie usłyszał te słowa, bo odwrócił głowę w ich 

kierunku i się uśmiechnął. Ten uśmiech był... On był usatysfakcjonowany i 
bezgranicznie szczęśliwy, jakby się właśnie spełniło jego największe marzenie, 
jakby wygrał w lotto.

I wtedy pozbyli się złudzeń, niepotrzebnej niepewności. Wiedzieli, że - 

jakimś cudem - ona przeżyła i jest z nimi w jednym budynku. A teraz Dominik 
właśnie wczepia się wargami w jej nagi brzuch i łaskocze ustami. 

Nie mogli na to patrzeć. Blazer powędrował wzrokiem do ochroniarzy i dał 

im znak. Momentalnie ludzie zostali ewakuowani, a Alex rzucił się na 
Dominika. Blazer odciągnął Mercedes i zakrył własnym ciałem. Musiał mieć ją 
bezpieczną.

- Kim jesteś?- Szepnęła drżącym głosem. - Czego chcecie od Alana?
- Niczego. My po prostu musimy się odzyskać.
Spojrzała na niego pełnym przerażenia wzrokiem. To go bolało.
- Nie bój się mnie. Nigdy nic ci nie zrobię- szepną jej do ucha. - Zawsze 

będziesz przy mnie bezpieczna, słonko- pocałował ją we włosy i przytrzymał, 
bo nagle- jakby czymś wyczerpana- zachwiała się i omal nie upadła. 

Jej twarz stała się momentalnie jeszcze bledsza niż dotychczas, pomimo 

tego, że była wampirem. Oczy straciły blask, wpatrywała się pusto w przestrzeń 
za jego plecami. Jej oddech stał się urywany- bo oddychała, ponieważ była inną 
rasą wampirów; była tym czymś, czym był Dominik. 

114

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Nagle do Blazera to wszystko dotarło.
- Alexander przestań! - Krzyknął, podtrzymując prawie bezwładne ciało, 

lecz tamten nie reagował, nadal bijąc Dominika, aż do krwi. 

Ciało Mercedes stało się wiotkie.
- Alex, zabijasz Mercedes! - Wrzasnął. 
Tym razem na wzmiankę o ukochanej kobiecie Alex odwrócił głowę. Gdy 

zobaczył ją taką kruchą, ogarnęła go czułość, a potem... gniew. Co on jej, 
cholera, zrobił?

- Mówiłem- wychrypiał Dominik. - Zabijając mnie, zabijasz ją. Jesteśmy 

połączeni jedną krwią, Alex- uśmiechnął się radośnie, pomimo tego, że leżał w 
kałuży krwi, bo był okładany wszystkimi ostrymi przedmiotami, które 
znajdowały się w zasięgu ręki, a było ich całkiem sporo. - Nie można mnie 
zabić- zaśmiał się histerycznie. - Nigdy mnie nie zabijecie, chyba, że pragniecie 
jej śmierci- mrugnął. - Tej prawdziwej. Nie rań osoby, której nie możesz zabić, 
Alex.

115

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Rozdział 8

Ból nie jest karą, śmierć nie jest porażką, życie nie jest nagrodą.

Dominik podniósł się z ociąganiem. 
Był wyraźnie wyczerpany i słaby, wręcz bardzo podatny na ataki. 
Spojrzał na - również osłabioną – Mercedes, na co ta od razu rzuciła się mu 

w ramiona.

Alexander głośno zaczerpnął powietrza. 
Coś ukuło go w piersi. 
Nareszcie, kiedy ją znalazł, gdy przekonał się, że żyje, ten skurwysyn mu ją 

odebrał. W sposób zakazany uczynił z niej swoją osobistą własność.

Dominik, jakby czytając w myślach, uśmiechnął się. Był 

usatysfakcjonowany. Cieszył się.

Potem, nadal patrząc w oczy Alexandrowi pochylił się i namiętnie 

pocałował Mercedes.

Alexander prawdopodobnie w tej chwili rzuciłby się na niego, gdyby nie 

szybka interwencja Blazera.

Gdzie się do cholery podział David?
- Puść ją, ty gnoju!- Warknął Alexander i spróbował się wyrwać. - Nie 

należy do ciebie.

Dominik wyzywająco spojrzał mu w oczy i się zaśmiał.
- Twoja zapewne nie jest, ale mylisz się, uważając, że nie należy do mnie. 
Alexander znowu warknął.
- Przysięgam, że cię zabiję. Prędzej czy później obsikam twoje 

pogruchotane i śmierdzące kości. 

Dominik znowu zaśmiał.
A Blazer tymczasem - oczywiście oprócz nie dopuszczania do rozpoczęcia 

trzeciej wojny światowej i zagłady nuklearnej - skupił się na Mercedes. Oboje 

116

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

patrzyli sobie głęboko w oczy.

Jej wzrok był zagubiony. Bała się. Nie wiedziała, co dzieje się z nią i obok 

niej. 

Przecież nawet nie przypuszczała, że została tak perfidnie oszukana i 

wykorzystana. 

Była z tym dupkiem prawie rok. 
Nagle zabrakło mu tchu. Byli razem jedenaście miesięcy. Boże, rok.
Kiedy to ten wielki i straszny Blazer oddał serce kobiecie? Kiedy ostatni raz 

był gotowy umrzeć za kogoś bliskiego? 

Kiedyś... był, ale to było dawno temu. I przez tę właśnie niefortunną miłość 

teraz Mercedes została ofiarą Dominika, nieobliczalnej istoty. 

Miała takie żywe, zielone oczy. Jak trawa, jak szmaragdy.
Kiedyś śpiewałem tej złośnicy pod balkonem- omal się nie uśmiechnął. Była  

wtedy wściekłą, małą kocicą...  a ja chciałem jedynie ją bliżej poznać. 

Kontakt wzrokowy się urwał, ponieważ odwróciła wzrok.
Zmieniła się. Boże, on ją zmienił. Dominik ją zmienił. Już nigdy nie będzie 

taka sama.

Warknął.
Alexander powoli odwrócił głowę w jego stronę. Przyjrzał mu się 

zaciekawiony.

- Stary, spokojnie, bo apopleksji dostaniesz. Mam cię podtrzymać? Dobra, 

ale łaskawie ty puść mnie pierwszy.

- Przepraszam panowie, ale musimy już iść - wtrącił Dominik i  uśmiechnął 

się czarująco. 

Mercedes trzymał blisko, tak jakby chciał pokazać, że nic nie mogą mu 

zrobić.

Miał rację. 
Jakoś żaden nie potrafiłby podnieść na niego ręki, wiedząc, że mógłby tym 

samym skrzywdzić kobietę, którą kocha.

***

117

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Masz coś?- Zapytał Blazer.
Alex pokręcił głową. 
To trudne, wręcz nierealne. Tak jakby szukać igły w stogu siana. 

Niewątpliwie szybciej znaleźliby ów - niebezpieczny dla niektórych panien - 
przedmiot, niż sposób na uratowanie Mercedes.

A to było najgorsze.
Nie mogli przecież znieść tej myśli. Nie potrafiliby sprawnie funkcjonować 

bez tej kobiety.  Nie wyobrażali sobie życia w świecie, gdzie nie było jej. 

A na chwilę obecną Dominik znowu zniknął. Skończyły się plotki, 

podszepty, gadania. Wraz z odejściem jego i Mercedes urwało się wszystko 
inne. 

A to było niebezpieczne. 
- Znaleźli coś?- Zapytał Alex.
Blazer z rezygnacją pokiwał głową. 
- To nie ma sensu - szepnął Chatisow i oparł się czołem o ścianę. - To 

wszystko nie ma sensu, Blazer. Szukamy jej od kilku tygodni. 

- Dwóch tygodni i czterech dni - Blazer spojrzał w bok. 
- Właśnie - warknął. - Nadal jej nie ma. 
- Myślisz o tym, o czym myślę ja - zagadnął sprytnie.
- No - pokiwał głową Alex. - Już wyobrażam sobie, jak przelatujesz przez 

żywopłot. 

- Czasami zachowujesz się dziecinnie. 
- Dziecinnie to zachowuje się niejaki Blazer.
- Uwierz, ja jestem bardzo męski - zaprzeczył poważnie.
- O! Nie wątpię. Idź pokaż tą swoją męskość jakiejś napotkanej dziewicy. 
- Nie mogę.
Alex spojrzał na niego, mrużąc oczy.
Nagle uśmiechnął się szeroko.
- Czekałem na ten dzień - wzniósł oczy do nieba. - Blazerowi już nie staje. 
- Co? - Wrzasnął.
- Co, co? Nie martw się. Impotenci w twoim wieku to naprawdę... choć... 

118

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

nie, zdarzają się wyjątki. To, że nie możesz... hmm... naprawdę, nie przejmuj 
się. W końcu... po co Chińczycy wynaleźli sztuczne?

- Co mi nie staje? Wszystko staje. Odpieprz się i zajmij własnym. 
- Taa.
- Naprawdę.
- Noo.
- Wierzysz, nie?
- Jasne.
- Boże, my jej nie znajdziemy - mruknął nagle.
- Znajdziemy.
- Dotąd nie znaleźliśmy...
- Nie znaleźliśmy, kurwa, bo cały czas szukamy tego, co już mamy. Blazer - 

spojrzał na niego - musimy znaleźć jego kryjówkę.

***

Chciała, aby wszystko się wyjaśniło. Jej umysł był jedynie jedną, wielką, 

czarną plamą. 

- Marika?- Głos Dominika odbijał się echem od ścian korytarza. 
Czuła, że coś przed nią ukrywał, wiedziała o tym i... i pomimo tego i tak nie 

potrafiła dopuścić do siebie myśli, że mógłby ją oszukiwać. 

- Tak? - Odkrzyknęła nieco zachrypnięta.
- Gdzie jesteś, skarbie?- Odezwał się ciepłym głosem. 
- Tutaj, w salonie. 
Słyszała jego ciężkie kroki na marmurowej posadce.
To właśnie w nim kochała. Tą jego siłę, władczość. Do tego był taki czuły i 

opiekuńczy.

Ona wiedziała, że nie pozwoliłby, aby stała jej się krzywda. Nie dopuściłby 

do sytuacji, w której znalazłaby się w niebezpieczeństwie. 

W drzwiach ukazała się jego przystojna głowa i piękne, czekoladowe oczy. 

119

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Wszędzie cię szukam, Merc. 
Uśmiechnęła się do niego sennie. 
- Przepraszam. Jestem trochę zmęczona. 
Nic nie rozumiała. Wszystko było dla niej zagadką. 

- Nasza rasa nie musi spać, pomimo tego, że na ogół wampiry 

dawno 

leżą w trumnach, gdy wstaje ranek. 

- Dominik?- Przechyliła głowę.
- Tak ?- Usiadł na zagłówku jej fotela.
- Powiedz, dlaczego mnie tak naprawdę przemieniłeś? Dlaczego Blazer 

wydał mi się tak znajomy?

Na chwilę na jego pięknej twarzy można było dopatrzeć się jakiegoś cienia. 

Jakby... zaniepokojenie.

- Musiałem cię przemienić.
- Dlaczego?
Dominik nie chciał jej oszukiwać. Po mimo całej sytuacji polubił kobietę, 

która miała służyć mu jedynie za narzędzie zemsty.

- Mam powiedzieć ci prawdę, pomimo tego, że będzie bolesna? A może 

pragniesz jedynie zaspokojenia ciekawości?- Nachylił się do niej. - Jesteś moja 
i tylko moja. A prawda zaboli. 

- Dominiku, powiedz mi, kim dla mnie jest Blazer?
Mężczyzna spojrzał na nią z ukosa.
- A nie pamiętasz Alexandra?
Zapadła cisza. 
- Pamiętasz go, skarbie?
Próbowała sobie przypomnieć. Nie mogła.
- Nie.
- A Blazera?
- Nie wiem, kim jest, ale... przypominam sobie jego charakter.
- I nic więcej?
- Nie wiem. 
- Dobrze, kochanie. Rozumiem. 

120

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Powiedział to i ją pocałował.
Potem zaniósł na rękach do wspólnej sypialni i położył delikatnie na 

aksamitnej narzucie. 

- Obiecuję, że niedługo wszystko się wyjaśni. 
Dominik skierował się w stronę swojego gabinetu. Musiał załatwić bardzo 

ważną sprawę. Sprawę niecierpiącą zwłoki. 

Ktoś mógłby odebrać mu Mercedes. 
- Lucien?
- Tak, Panie?- Skłonił się wampir.
- Mam dla ciebie zadanie- szepnął Dominik. - Masz kogoś wyeliminować. 

Stwarza zagrożenie dla mojej przyszłości z Mercedes.

***

Co za dupki- pomyślał smętnie David. Takie primadonny, że rzygać się  

chce. Zamiast brać się do roboty, to siedzą we dwóch jak jacyś niespełna  
rozumu przybysze z innej planety i gapią się bezczynnie w okno. 

- Ale wy jesteście popaprani- warknął.
Nie zainteresowali się widocznie, co bełkocze jakiś tam brat Alfy, bo ani 

jeden nie spojrzał w jego stronę.

- Pieprzeni egoiści! Myślicie tylko  o sobie? 
Zero reakcji.
- Kurwa nie obchodzi was los Mercedes? Chcecie, aby ten gnój ją miał? 

Aby spędzał z nią noce? Aby wmawiał, że kocha?

Gwałtownie odwrócili głowy w jego stronę. 
Wzrok Alexandra mówił ewidentnie Złaś z drogi, ty irlandzki kurduplu, bo  

jak nie dasz mi spokoju, to wylecisz wraz z tą swoją szlachecką dupą przez  
okno! Mało ci? Zapytaj Blazera, jak to jest podziwiać krajobrazy w locie ptaka.

Blazer zapewne myślał podobnie, dlatego David rozsądnie postanowił nie 

przyglądać się jego wyrazowi twarzy.

Kurwa, a teraz chcą mnie zabić! Nie dość, że człowiek przychodzi z  

121

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

pomocą, chce na siłę dźwignąć te wielkie, grube i kudłate dupy, to jeszcze  
naraża się na zjedzenie przez brata! Kanibalizm!

- Dobra, siedźcie w domu, dupki, i myślcie, gdzie spieprzyliście wasze i tak 

już pierdolone życie i jaki popełniliście błąd! Ja idę do Caroline!

- Patrz, on idzie do tej swojej baby- mruknął Blazer, przechylając głowę. - 

Słyszałeś takie dziwy? 

- Przecież mówiłem ci, że ma swoją Caroline- powiedział cicho Alex, 

patrząc pustym wzrokiem w podłogę. 

- Aaaa. To ta... - pokiwał głową Blazer. - Podobno jest bardzo ładna. Cieszę 

się, Alex, że ten twój brat- wielkiej sławy nieudacznik i ciamajda- trafił na 
piękną kobietę.

- Ja też mu to mówię bez przerwy. Ale i tak uważa, że jego światowej sławy 

urok zadecydował o wszystkim- obaj wybuchli śmiechem. 

David zmarszczył brwi.
- Mam nawet pewną teorię- mruknął Alex. 
Boże, oni wariują!- Pomyślał przerażony David.
-  Jaką?- Zapytał nagle zaciekawiony Blazer. 
- Uważam, że on jej płaci. 
- Mówisz... płaci?
- No, płaci- powiedział przekonany. - Jestem nawet pewien i wiem ile. 
- Ile?
Alexander samym ruchem warg przekazał niemą treść. 
Blazer otworzył szeroko oczy i powoli obrócił głowę w stronę Davida.
Obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i ryknął na całe gardło.
- Dziwka!
David, mimo woli, wzdrygnął się. 
- Dziwka, dziwka, dziwka! Masz Caroline to ją kochaj! A nie siedź z nami 

na dupie i nie zastanawiaj się, gdzie popełniłeś błąd w swoim i tak już 
popierdolonym życiu - wybuchł.

- Właśnie - poparł chętnie Alex.
O BOŻE! Postradali zmysły!

122

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

I tyle po nim było. 
Alexander usłyszał jedynie trzask zamykanych drzwi.
- Poszedł? - Szepnął.
- No - mruknął Blazer. - Pojechał.
 - Idziemy!

***

- Chcę, kurwa, żebyś wiedział, że nadal cię nienawidzę- powiedział 

Alexander przeskakując przez wielki rów. 

Pędzili szybko, jakby goniło ich coś niebezpiecznego. W pewnym aspekcie 

tego znaczenia to... 

Blazer zaśmiał się. 
- Wiem. Nawzajem. 
- Kurwa - Alex też się uśmiechnął. - Tego twojego zarozumialstwa też nie 

cierpię.

Nadal uśmiechał się półgębkiem.
- Alex, wiesz, że ona kiedyś będzie między nami wybierać?- Powiedział 

cicho Blazer.

Oboje się stropili.
- Jesteś popierdolonym hindusem.
- Znalazł się uczciwy Afroamerykanin - mruknął.
Oboje wybuchli śmiechem.
Czyż to nie niezwykłe? 
Dwaj odwieczni wrogowie -niegdyś najlepsi przyjaciele- teraz walczą 

razem, aby odzyskać miłość swego życia. Wiedzą też, że Mercedes wybierze 
jednego.

Tyle, że jeden miał większe szanse od drugiego...
- Czujesz tego huja, Alex?
Facet spojrzał na niego, jakby okazało się nagle, że jest umysłowo chory.
- A czułbyś jakby ktoś cię obsikał?
Blazer skrzywił się. 

123

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Nie.
- Nie?
- No, nie.
- Dziwny jesteś. Przecież tu śmierdzi gównem.
- Faktycznie.
- Na północ.
Zapadła cisza. 
Alex cieszył się za tę chwilę błogosławionego milczenia, za to Blazer 

dziwnie podejrzanie... się mu przyglądał.

- Alexander?
Brat reakcji.
- Aleksander?
Nic.
- Alex?
- Co?- Warknął. - Czy cisza, jaka zapanowała, to nie wystarczający dowód 

na to, że nie chce mi się gadać z takim dupkiem jak ty?

- No właśnie ja ją wziąłem za to, że wpadłeś w doła, bo... bo ona i tak 

wybierze mnie.

Nadeszła decydująca chwila. Blazer musiał mu wreszcie powiedzieć. A to 

zniszczy wszystko. Nic nie będzie tak jak dawniej. Wszystko się zmieni.

Nie chciał przecież go rozwścieczyć. A jednak. 
- Kurwa, Blazer nie zaczynaj- momentalnie Alexander przycisnął go do 

drzewa. - Pamiętaj, że i tak nienawidzę cię za to co zrobiłeś Ninie.

Blazer milczał.
- Co? Zabrakło nagle słów?- Warknął i spojrzał na niego pogardliwie. 
- To nie moja wina.
- Właśnie, kurwa, że twoja!  A teraz Mercedes... - głos mu się załamał. - 

Ale...  Będziemy razem i nic mi w tym nie przeszkodzi. Przysięgam, że żadna z 
twoich intryg nie zniszczy mi życia i wspólnej przyszłości spędzonej z nią. 

- Alex...- w głosie Blazera zabrzmiała niebezpieczna nuta. 
Tak jakby czegoś żałował... Jakby było mu przykro z jakiegoś powodu.

124

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Nie, Blazer. Mogę się do tego przyznać, bo Mercedes jest dla mnie 

wszystkim. Jest moim życiem, kurwa, i ty tego nie zmienisz. Rozdzielić nas 
może jedynie jakiś pieprzony meteoryt, który zmiecie z powierzchni kuli 
ziemskiej pół świata.  

- Alex...- tym razem to jego głos się załamał.
- Pamiętaj o tym, bo wiem, przed wypadkiem prawie mnie kochała, a jeśli 

nie, to była od tego blisko. 

- Alex do cholery! - Blazer złapał go za koszulę. - Nie możecie być razem.
- Bo co? - Spojrzał na niego kpiąco. - Zabronisz nam?
- Kiedyś byłeś moim przyjacielem...
- Tak, kiedyś. Zanim, oczywiście, zniszczyłeś Ninę. 
- A ty ją kochałeś.
- Tak. Tak cholernie ją kochałem, że to nas później podzieliło, a teraz... teraz 

ty chcesz mi zabrać Mercedes. Nie dopuszczę do tego. Nie popełnię tego 
samego błędu drugi raz  i nie oddam ci jej. 

- Alexander nic nie możesz zrobić.
- A to niby dlaczego?
Zapadła chwila milczenia.
- Wiem, jak uwolnić Mercedes - szepnął cicho. - Będzie to dla ciebie tak 

bolesne, że prawdopodobnie tego nie przeżyjesz.

- Blazer, zrobię dla niej wszystko. A jeśli miałbym umrzeć, to z uśmiechem 

na ustach, jeśli ją to ocali. 

- Nie spodoba ci się.
- Nie ma innego sposobu. Powiedz, Blazer jak mamy ją wyrwać spod jego 

władzy? 

Znowu zapadło milczenie. 
- Co to jest Blazer?- Krzyknął zniecierpliwiony.
Nadal nie mógł tego powiedzieć. Nie miał siły. Nie potrafił. 
- Blazer?
Muszę, cholera. Muszę to zrobić. Nawet jeśli ceną będzie jego nienawiść do  

świata i do mnie.

125

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Druga połówka - szepnął cicho. - Pamiętasz?
- Dobra, ale co ma to...
- Tylko prawdziwa miłość może zniszczyć wszystko, potęga kochania. 

Nawet połączenie przez krew.

- Wierzysz w to?
- Chcesz ją ocalić?
Pokiwał głową. Bez wahania. Bez jakichkolwiek wątpliwości. 
- Dobra, Blazer, ale nie wiemy, kim jest jej połówka.
- Alex, ja wiem.
Zaśmiał się gorzko.
Dobre. On wie. 
- Dopiero teraz mówisz? Kim jest ten szczęściarz?- Zapytał kpiąco.
- Nie żartuj. 
- Czy ja kiedykolwiek żartowałem? No dawaj. 
 - Alex... jej druga połówka... to ja. 
Przez kilka sekund Alexander nawet się nie poruszył, nie drgnął, choć 

niewątpliwie serce w nim powoli zamierało.

- Nigdy tak nie żartuj - szepnął nagle. Bardzo cicho, wręcz boleśnie. 
W następnej chwili ciało Blazera brutalnie uderzyło o wielkie drzewo, 

oddalone od nich o jakieś dziesięć metrów. Prawdopodobnie złamało mu 
wszystkie kości. 

Prawdopodobnie ta chwila zniszczyła resztki ich przyjaźni. Ten cienkiej 

nitki, łączącego ich porozumienia. To wydarzenie pogrzebało wszystko. Zabiło 
Alexandra, zabiło w nim tą nikłą cząstkę człowieczeństwa. 

***

Co dzieje się z człowiekiem, gdy pęka mu serce? Nic. Naprawdę nic. Żyjesz 

zwyczajnie, tak jak żyć powinieneś. Robisz zakupy i myślisz o niej. Zapluwasz 
się herbatą, kiedy chcesz wpleść palce w jej włosy, poczuć ciepło ciała, a wiesz, 
że nie masz prawa. Także czytasz książki, ale każdy bohater, każde słowo 
przypomina ci o niej. Poza tym żyjesz naprawdę normalnie. Normalnie jesz, 

126

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

normalnie chodzisz, normalnie śpisz. A zasypiasz nad ranem, kiedy twoje ciało 
nie jest już w stanie walczyć z coraz bardziej ogarniającym cię znużeniem. 
Wtedy ostatnią myślą, jaka przychodzi ci do głowy jest zdanie Jak się zabić?

Oczywiście są czasami wątpliwości. To naturalne. Na początku wmawiasz 

sobie, że to nieprawda. Często wrzeszczysz na rodzinę. Nie panujesz nad sobą, 
nad nerwami. Jesteś kimś innym. 

Potem przychodzi opamiętanie, drętwica. Jest ci obojętne czy żyjesz, czy 

jeszcze cię nie zabili. Obojętnie robisz zakupy, zapluwasz się herbatą, czytasz 
książki. Tylko nocami przypominasz sobie jej słowa, jej uśmiech, jej głos i 
dotyk. 

Mówią, że mam serce z kamienia.

Nie można tęsknić za czymś czego się nigdy nie miało, nie doświadczyło,  

czego  się nie poznało […]

Przecież to niemożliwe. Skąd niby Blazer wie, że jest jej połówką? Przyśniło  

mu się? - Wątpliwości zawsze  zaczynały go nachodzić od początku. Przecież  
ona nie mogłaby mi tego zrobić. 

Nagle, tak potężnemu wilkołakowi, Alfie, zabrakło tchu. Nie potrafił 

zaczerpnąć powietrza. Dusił się tlenem. 

Było mu tak cholernie źle, tak cholernie bolało go serce. 
Znacie to uczucie?
Uczucie, kiedy nic nie możesz zrobić, gdy coś... coś wielkiego  pożera cię 

od środka, niszczy, nie pozwala żyć, a w gardle dusi jakaś olbrzymia acz 
niewidzialna kula? 

Czuliście kiedyś taką siłę, która zamieniała najpiękniejsze czynności 

waszego życia w nic nie warty piach? W szary, bezwartościowy popiół? 

Niektórzy to znają. Z pewnością wielu nie wytrzymało tego psychicznie, 

dlatego odebrali sobie życie. On jednak nie mógł, nie potrafił. Choć chciał. 
Pragnął tego tak uporczywie, tak zachłannie, że się  dusił. 

127

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

To zabijało go od środka, tak jak tytoń zabija płuca nałogowych palaczy. On 

też był uzależniony. Czy to nie śmieszne? 

Alexander Chatisow uzależniony od miłości, jak narkoman od narkotyków. 

Tyle, że to uczucie i ta używka i tak niszczą. 

Wiecie jak to jest? Gdy... ktoś tak okrutnie złamał ci serce, choć o tym nie 

wiedział i nie miał na to wpływu, a dla ciebie i tak jest najważniejszą osobą na 
świecie?

Alexander to czuł, ale jednocześnie nie wierzył. 
A co w tym wszystkim było najgorsze?
Tak samo było z Niną, przeznaczoną Dominikowi. Także ją pokochał, ale 

oddał później Blazerowi, bo dziewczyna uważała, że nie może żyć bez 
przyjaciela. Cholernie bolało, ale nie chciał jej niszczyć. Nie potrafił zabić tego 
błysku w jej oczach. Więc pozwoli odejść. 

Teraz ten dupek powoli odbiera mu Mercedes. 
A on nic nie może zrobić.
- Alex, co się z tobą dzieje? - Zapytał David i zerknął wymownie na grupę 

jego towarzyszy. - Czy upadłeś aż tak nisko?

Brat spojrzał na niego pustym wzrokiem. Jego twarz nie wyrażała 

targających ciałem emocji.

- A co, Davidzie? Przeszkadza ci to?
- Lepiej wstań, spójrz w lustro i zobacz, jak się zmieniłeś. I nie chodzi 

jedynie o wygląd. Ty w jakiś sposób umarłeś od środka. 

- Nieprawda, Davidzie - Alex uśmiechnął się zimno. - Nic we mnie nie 

umarło, bo nic nigdy nie żyło. 

- Żyło. Kiedyś.
Alex zmarszczył brwi. Udał, że się zastanawia.
- Dobrze. Kiedy zatem? Za czasów Niny czy Mercedes?
- Kiedyś stałeś się taki zimny? - zapytał przerażony, widząc jego okrutny 

uśmiech.

- Zawsze taki byłem - szepnął konspiracyjnie i spojrzał z nieukrywaną 

lubieżnością na pewną rudowłosą wampirzycę. 

128

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

- Co ty robisz? - Krzyknął David, widząc, że brat zmierza w stronę kobiety.
- Chcę zapomnieć - szepnął cicho, tak cicho, że nie usłyszał go nawet 

David. 

- Przecież nie możesz. Masz Mercedes! 
Alexander momentalnie się zatrzymał i gwałtownie odwrócił. W jego 

oczach błyszczała furia.

- Ona nigdy moja nie była i nie będzie - warknął. - Tak już miało być, więc 

lepiej zajmij się swoim życiem i swoimi pieprzonymi sprawami. Ja będę 
kosztował szczęścia gdzie indziej.

- Z kobietą, która tak bardzo przypomina miłość twojego życia?- Judził 

David. - Spójrz na nią - kiwnął głową - ma także rude włosy, zielone oczy. Jest 
wampirem. Jej rysy dziwnie podobnie przypominają rysy Mercedes. I co? 
Chcesz w jej ramionach się wypłakać? Zapomnieć o wspólnie spędzonych 
chwilach? Dlaczego?

- Może dlatego, że jest bratnią duszą Blazera? - Warknął.
David zbladł.
- Tak podejrzewaliśmy - szepnął cicho.
Alex nie pokazał po sobie, jak bardzo jest przerażony. Do tej pory jakoś 

udawało mu się nadal wierzyć i mieć nadzieję. Do czasu, do tej chwili. 
Mercedes to cząstka Blazera i na odwrót. Każdy przecież powinien wiedzieć, że 
nie wolno rozdzielać połówek. To równało się ze śmiercią, z ogromnym 
grzechem.

Alex przyglądał się nieprzeniknioną twarzą jakiemuś odległemu punktowi 

za plecami Davida.

Jak to możliwe, że pokochał Mercedes tak wielką miłością, chociaż nie był 

jej połówką? Pomimo tego, że ona kochała innego, bo kochać musiała? 

Dlaczego życie jest tak niesprawiedliwe? Dlaczego ukarało go aż tak 

dotkliwą karą? 

Bo to była kara. 
Przecież każdy wiedział, że Alex zrobiłby wszystko, aby Mercedes była 

szczęśliwa. 

129

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

Łącznie z Blazerem. On jako pierwszy. On był pewien. I miał rację. 
Alex wolał bowiem żyć samotnie, aż do nieuniknionej śmierci, nie 

przemieniając się już nigdy, niż pozbawić Mercedes radości. Nawet za cenę 
życia. Nawet za cenę szczęścia. 

Ale na chwilę obecną musiał zapomnieć. 
Zgrabnie ominąwszy brata, przysiadł się z zimnym uśmiechem do owej 

płomiennowłosej kobiety.

Najwidoczniej szybko się zaprzyjaźnili, bo już po kilku chwilach 

wychodzili razem. 

Oboje uciekali od przeszłości. 
Choć każdym kierowały inne powody, chcieli uciec. Razem. 
Niedługo po ich wyjściu w drzwiach stanął Blazer. Ubrany w – jak zwykle- 

czarną, skórzaną kurtkę i cienki, ciemny podkoszulek. Prezentował się 
seksownie. Strasznie pociągająco.

- Gdzie Alex?- Zagadnął zniecierpliwiony. - Muszę z nim porozmawiać.
Wszyscy spojrzeli na niego smutno. 
Wiedzieli i rozumieli go, ale... byli tak mocno przywiązani do Alexandra, że 

w sercach niektórych powoli rodziła się nienawiść do okrutnej miłości, jaką 
zostali -wbrew woli, lub nie- powiązani Blazer i Mercedes.

- Chyba w domu- szepnęła cicho Caroline. - Chyba w domu.
Blazer zdobył się nawet na słaby uśmiech, choć... choć przeczuwał, że 

wiedzą. Domyślał się, że przez to, że los połączył go i Mercedes, na nowo 
odrzucą jego przyjaźń. 

Bał się samotności, choć tego po sobie nie pokazywał. A przyjaciół nie miał, 

do czasu, aż zaczął zbliżać się do Mercedes. 

Żałował, że będzie sam. To go równie mocno bolało, jak fakt, że jako 

bratnia dusza Mercedes nie może być teraz przy niej. 

I stracił przyjaciela. Po raz drugi w swoim długim życiu. 
Nie potrafił znieść tego, jak cierpi Alex. Wiedział, że wszystko jest po 

części jego zasługą, że Chatisow stacza się z jego winy. 

Kurwa, nie chciał tego. A jednak. Dostał. A teraz czuł się tak cholernie źle, 

130

background image

untouched-nienaroszona  -  Rude Girl

tak cholernie bolała go dusza. 

W drodze do samochodu wyczuł czyjąś obecność. 
Przystanął gwałtownie, nasłuchując.
- Co jest, kurwa?- Zdołał krzyknąć, gdy masa srebrnych kul splądrowała 

jego ciało. 

131