background image

      Kruk udający orła
        

        

Widząc, jak orzeł porywał barany,

        Kruk, choć mniej silny, ale rabuś znany,
        Chciał królewskiego ptaka naśladować.
        Nuż krążyć dokoła stada,
        Nuż podglądać i myszkować.
        A był tam baran nie lada,
        Z rodu tych, co szły niegdyś bogom na daniny:
        Wielki jak ciołak półroczny,
        Tłusty jak połeć słoniny.
        Więc kruk żarłoczny,
        Chciwe zwróciwszy nań oko:
        «Nie wiem – rzecze – skąd wziąłeś tak wspaniałą tuszę,
        Lecz to wiem, że dziś jeszcze schrustać ciebie muszę».
        I na wzór orła wzbiwszy się wysoko,
        Jak kamień z góry spada na barana.
        Ale baran to nie ser; łapami obiema
        Szarpie, dźwiga – ani rusz! A wełna splątana
        Jakoby broda Polifema
        Tak mu uwikłała szpony,
        Że uwiązł w runie, jako ryba w sieci.
        Przybiegł pasterz, wziął kruka. Srodze zawstydzony,
        Poszedł rabuś do klatki na zabawkę dzieci.
        I między ludźmi nie inaczej bywa,
        Skoro łotrzyk chce łotra oceniać się miarą –
        Bąk pajęczynę przerywa,
        A mucha pada ofiarą.
        WŁADYSŁAW NOSKOWSKI