background image

nienawidzili 

Egipcyanie 

synów Izrae-

Udręczenie

 narodu

 Bożego 

w

 Egipcie.

 

» dręc

*

 X

M^Mwarda to 

była szkoła, w którą Wszechmocny pójść 

kazał

 

narodowi Hebrajczyków 

u wysoko ukształ- 

conych

 

pogan 

w ziemi egipskiej. Ciche 

skrzydło 

sOjMIlOg 

śmierci znowu

 raz zawionęło śród głośnego życia 

rozgwaru, i Józef 

ułożył się 

do snu, kiedy sto 

i dziesięć lat 

oglądał i 

dzieci swoje 

i syny synów swoich aż do trzeciego 

pokolenia. Jednę 

tylko jedyną prośbę miał jeszcze za życia: 

„Po śmierci mojej nawiedzi was Bóg, aliści potem wyprowadzi 
was

 z 

Egjptu do

 

ziemi, którą obiecał Abrahamowi, Izaakowi 

i

 Jakóbowi. Zabierzcie 

wtedy 

i kości moje ze sobą z ziemi 

wygnania

 

do ziemi obiecanej." Umarł 

i ciało jego pomazali 

wonnemi maściami i złożyli do drogocennej trumny. 

Czysta 

zaś,

 

Bogu oddana 

dusza jego uleciała przez przestworza hen 

daleko

 do

 ojców jego. Spełnił się

 tedy i wtóry sen jego mło­

dości, gdy 

w nocnem widzeniu księżyc i gwiazdy kłaniały się 

przed

 

słońca blaskiem.

odejściem

 

Józefa zdało się odjętem szczęście od narodu 

jego.

 Gromadka,

 

siedmdziesiąt głów 

licząca, oto jak ongi wje­

żdżał był do ziemi Gosen, aliści świętą obietnicę zabrał był do 
swej

 

nowej ojczyzny. Miał się rozmnożyć jako gwiazdy na 

niebie.

 

I oto 

zdawna już mała garstka stała się potężnym naro­

dem,

 

a dzielnica jego najurodzajniejszą 

daleko naokół w 

kra­

ju

 

Egipcyan.

Minęły

 lat dziesiątki, nowi królowie zasiedli 

na 

stolicy, 

_

 

imienia

 

zaś Józefowego zapomniano, i słońce łaski Faraonów 

nie

 

jaśniało już więcej nad potomkami Izraela. Straszne po­

dejrzenie 

zagnieździło się w sercach królów egipskich. Ten 

cichy,

 

obcy lud, co 

się mnoży i rośnie 

jako piasek nad morzem, 

ażaliż nie stoi w przymierzu z wrogimi narodami, co od zachodu 

zagrażają

 pogranicznym 

ziemiom Egiptu? Poczęli tedy ciemię­

żyć 

on naród, usiłując go zgnieść 

doszczętnie. Pod knutem 

ciężkiej

 

robocizny 

musiały 

dzieci Izraela rozorywać ziemię, 

rękoma

 

stwardniałemi lepić cegły i kuć kamienie, we Fitom 

i Ramesses dźwigać one dumne zamczyska, powołane, by prze­

trwać

 lat tysiące

 

w hyżym biegu czasu. 

Jakoby jedno wielkie 

westchnenie, pełne skargi 

i bólu, wznosił się krzyk trwogi Izra­

ela w

 górę ku 

gwiazdom niebieskim, lecz długo pozostał nie- 

wysłuchany.

A

 jednak 

dziwne są 

ścieżki Boże, 

jakkolwiek wiodą po­

przez głębokie wody 

cierpień i udręczeń. Podczas gdy wielcy 

i

 potężni 

tej ziemi 

klną 

Izraelowi i okrutnie 

ciemiężą dzieci 

jego, unosi się

 Jehowy błogosławiąca prawica 

nad onym 

naro­

dem,

 

i wśród długich bolesnych dni oczyszcza i prowadzi 

Izraela 

do jego wielkiego, z 

woli Bożej wytkniętego mu prze­

znaczenia.

Myśli Boskie to

 nie 

myśli ludzkie!

s* 

58