background image

J.L. Merrow

Becoming The Spoils

Tłumaczy:  Paliuli86
Beta:

 renegade79

background image

Paliuli86

Frank jest wschodzącą gwiazdą dziennikarstwa i osobą  

zdolną zrobić wszystko aby opublikować sensacyjny  

materiał.

Chociaż danie się zamknąć w piwnicy z wygłodniałym  

wampirem nie było dokładnie w planach związanych z  

jego ścieżką kariery.

Wtedy właśnie Frank zdaje sobie sprawę, że są w życiu  

ważniejsze rzeczy niż publikacja artykułu jak na  

przykład hmm... zostanie żywym ?

Na szczęście dla niego jego towarzysz niewoli z celi  

Victor okazuje się być nie tylko piękną buźką z  

kompletem kłów...

2

background image

Paliuli86

 

UWAŻAJ   CZEGO   sobie   życzysz.   Tak   zawsze   mówią,   prawda? 

Szkoda, że nie słuchałem.

Widzicie, to historia dziesięciolecia, okay? Nawet stulecia. Wampiry 

istnieją   naprawdę.  Wymieńcie   jednego   dziennikarza,   który   nie   oddałby 
jakiejś części ciała twojego wyboru za taki temat. Jednak trochę szkoda, że 
ja będę musiał iść na całość. To znaczy ręka, noga... można nauczyć się z 
tym żyć, prawda? Albo raczej bez tego.

Bez każdej jednej kropli krwi w twoim ciele? Nie bardzo.

Więc zrozumiałe jest, że trochę się boję kiedy wepchnęli mnie do 

piwnicy. Żebym poznał Victora. Victor jest wampirem. Który najwyraźniej 
jest dzisiaj trochę głodny. A zatem cieszy się, że mnie zobaczy.

Szczęściarz ze mnie.

*

*

*

W TAMTYM  czasie wydawało się to dobrym pomysłem, kiedy Art 

powiedział mi o tym klubie. Powiedział, że uważa iż znajdę tu to, czego 
szukam. Cóż, patrząc obiektywnie, nie był w błędzie, prawda? Stary dobry 
Art.   Muszę   pamiętać,   żeby   mu   podziękować.   Oczywiście   będę   musiał 
najpierw znaleźć i nawiedzić jakieś przyjazne medium.

Tak   czy   inaczej   wcześniej   tego   wieczora   założyłem   moje   obcisłe 

czarne   dżinsy,   koszulkę   My   Chemical   Romance

1

  dodałem   trochę 

eyelinera oraz postawiłem włosy na żel, a później wkroczyłem dumnie do 
nocnego   klubu   wyglądając   jak   erotyczne   marzenie   gejowskiego   Gotha. 
Nie, żebym się przechwalał, ale jestem dziennikarzem. Mówię co widzę. 

Tylko że zamiast grupy kiepskich naśladowców wampirów i może, 

1

 Boysband  http://www.bubblews.com/assets/images/news/379045191_1371847547.jpg

3

background image

Paliuli86

tylko może kogoś kto miałby jakiś cynk o prawdziwych, wszedłem do 
Centrali Krwiopijców. Tak jak mały Czerwony Kapturek radośnie kroczył 
przez las ze smakołykami w koszyku dla Babci. A każdy wie czym jest 
Fortnum & Mason

2

  w tej małej bajce. Nie, żeby jakikolwiek wielki zły 

wilk wypróbował towaru. Nie, byli niezwykle powściągliwi. Poza całym 
tym wrzuceniem mnie do piwnicy.

Tak naprawdę trochę nieswojo się z tym czuję. 

Czy moje O Rh- nie było dla nich wystarczająco dobre? Krwawe 

snoby.

Ale najwyraźniej drogi stary Victor nie mógł być wybrednym przy 

wyborze jedzenia. Nie mając gryza (ha!) przez miesiąc czy trzy. Jak długo 
wampiry   wytrzyma   bez   jedzenia?   Nie   pytajcie   mnie,   ja   dopiero   co 
spotkałem jednego. Bardziej martwię się o to jak długo wampir wytrzyma 
bez zjedzenia mnie. Stąd ten lekki lęk kiedy wpadłem do piwnicy, a drzwi 
się za mną głośno się zamknęły.

Nie wygląda na to by całkowita odwykowa dieta była dla wampira 

jak piknik. I tak, gra słów była zaplanowana. Hej, wielu ludzi żartuje kiedy 
denerwuje   się   nieuchronną   śmiercią.   Spokojnie,   nie   będziecie   musieli 
długo   się   z   tym   męczyć.   Przynajmniej   jeśli   moglibyście   przejść   obok 
sterty łachmanów i kości, które właśnie unoszą się z podłogi. Victor.

Zastanawiam się czy powinienem się przedstawić, ale skoro on za 

chwilę będzie mnie jadł, raczej nie czuję takiej potrzeby.

Wygląda   okropnie   i   w   każdej   innej   sytuacji   bym   mu   współczuł. 

Myślę,   że  wyglądałby   dobrze   gdyby   nie   był  w  takim  nieporządku,   ale 
ciężko stwierdzić po stanie w jakim teraz jest. Skóra wyglądała jak papier 
rozciągnięty na kościach, które świeciły na biało w przytłumionym świetle 

2

 Luksusowy Dom Towarowy w Londynie 

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/Fortnum_and_mason,_christmas.jpg

4

background image

Paliuli86

przesączającym   się   przez   świetlik   zrobiony   ze   szkła   przypominającego 
denka  od  butelek.  Włosy  długie  i  ciemne.  W  zasadzie  za  długie.  Brak 
zarostu. Czy wampiry muszą się golić? Czy budzą się każdego ranka - oj 
przepraszam, nocy - w tym samym stanie fizycznym w jakim zginęli? Czy 
to   znaczy,   że   jeśli   zginąłeś   w   latach   80-tych,   to   będziesz   skazany   na 
fryzurę czeskiego piłkarza przez całą wieczność? Od razu wbijcie mi kołek 
w serce.

Na plecach poczułem coś zimnego, po chwili zdałem sobie sprawę, 

że cofnąłem się aż do ściany. Jednakże przejść przez nią nie dam rady. 
Victor nadal zbliża się do mnie, powoli i po cichu jak w spowolnionych 
horrorach. Usta miał otwarte, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobywał. 
W   jego   bladych   oczach,   które   w   każdej   sekundzie   stawały   się   coraz 
ciemniejsze, nie było nic ludzkiego. Nie było w nich nic żywego. Nie 
mogłem się poruszyć.

Ale on może.

Coś   poruszyło   się   bardzo   szybko,   albo   to   ja   straciłem   na   chwilę 

przytomność, ale w jednej chwili on był wciąż pół metra ode mnie, a w 
następnej te zęby - te kły - wbijały się w mój kark. Powoli. Czuję każdy 
milimetr kiedy przecinają moje ciało.

To piecze.

Zaczyna ssać, a ja eksploduję.

Myślałem, że ekstaza przy karmieniu to tylko mit. Myślałem, że było 

to coś, co Gotki wymyśliły to razem z błyszczącymi oczami i prawdziwie 
szlachetną naturą. Kpiłem z nich. Do diabła, mówiłem im, że wysysanie 
krwi życia przez dwie małe dziurki musi boleć jak cholera, a wyglądać 
jeszcze gorzej, a co szlachetnego jest w jedzeniu ludzi?

5

background image

Paliuli86

Myliłem się.

Pozostało we mnie wystarczająco mnie bym się zastanawiał jak do 

diabła, jeśli cała moja krew obecnie wyłącza wszystkie światła w moim 
organiźmie,   mówi  dobranoc   i  wychodzi  z   budynku,   udaje   mi   się   mieć 
najtwardszą erekcję jaką miałem od miesięcy. A później... później czuję 
jak się o mnie ociera i myślę sobie, kurcze, czy to moja krew go podnieca? 
A  jeszcze  później decyduję,  że ta  myśl  jest  przereklamowana  i  równie 
dobrze mogę umrzeć szczęśliwy, i jestem tak blisko, że mógłbym krzyczeć 
- i to właśnie wtedy on się odsuwa i zostawia mnie na lodzie.

-   Ty   łajdaku!   -   chrypię.   Nagle   czuję   jak   kręci   mi   się   w   głowie, 

opadam na kolana. - Cholerny szyderco!

Victor patrzy na mnie, a jego skóra nie jest już cienka jak papier, jest 

zaokrąglona,   miękka   i   gładka.   Coś   jak   odwrotne   starzenie   się.   Każdy 
chirurg kosmetyczny zaprzedałby duszę żeby móc odtworzyć taki efekt. 
Nawet   włosy   Victora   wyglądają   lepiej,   były   bardziej   lśniące.   On   jest 
przystojny. Jednak nie błyszczy. Cóż, nie można mieć wszystkiego.

- Zginąłbyś. - mówi mi, a ja zdaję sobie sprawę, że na ustach ma 

plamę krwi. Mojej krwi.

Nagle już mnie nie obchodzi, że nie zostałem zaspokojony. O czym 

ja tak w ogóle myślałem? Byłem o włos od rozkazania mu by skończył to 
co zaczął. I wygląda na to, że na więcej niż jeden sposobów. Wiadomość 
dochodzi   do   mojego   fiuta,   który   opada   szybko,   co   jest   równie   dobre. 
Pomyślałem sobie, że reszcie ciała też przyda się krew.

- Dlaczego tu jesteś? - pyta Victor.

-   Jedzenie   na   kółkach.   -   mówię   mu   i   zaczynam   się   śmiać 

histerycznie.

- Jesteś bardzo dziwny. - mamrocze, wycierając wargi i przygląda się 

6

background image

Paliuli86

rękawowi w poszukiwaniu plam. Biorąc pod uwagę stan tegoż rękawa, jest 
to trochę jak szukanie świeżych zwłok na polu bitwy.

Zaczynam się śmiać mocniej, nic nie mogę na to poradzić. On jest 

tak bardzo, bardzo... wampiryczny. Jak ktoś grający rolę. Pamiętacie co 
powiedziałem chwilę temu o tym, że przypomina mi horrory Hammera

3

? 

On brzmi jak Bela Lugosi

4

 zanim stłumił swój akcent o notę, albo trzy, no 

bo, dajcie spokój, nikt nie uwierzy, że wampy mówią w taki sposób. Jakby 
dopiero co wypełzł z krypty w Starym Kraju, a jego wierny garbus stoi 
przy jego boku. Rozglądam się. Może Igor ukrywa się w którymś rogu?

- Przestań! - Victor chwyta mnie za ramiona i potrząsa mną krótko, 

ale mocno. Z bliska mogę zobaczyć, że w jego bladych szarych oczach 
ciągle jest ta desperacja i to otrzeźwia mnie szybciej niż myślałem, że to 
możliwe. - Musisz przestać się śmiać.

Przestaję.   Spogląda   na   mnie   długo   i   intensywnie,   puszcza   mnie   i 

wraca na tył piwnicy. Czuję, że robi to dla mnie i zdaję sobie sprawę, że 
drżę. Tutaj jest zimno. Albo to coś innego.

- Jak masz na imię?

Dobrze. Zaczynamy od łatwych pytań.

- Uch, Frank.

- Dlaczego tu jesteś, Frank?

Nadal   czuję   się   trochę   niemrawo,   więc   siadam   na   kamiennej 

podłodze piwnicy i czuję jak dreszcz przechodzi mi po plecach.

- Szukałem wampirów.

- Tak właśnie myślałem. Wyglądasz na takiego. - użył takiego tonu 

3

 Wytwórnia filmowa mieszczącą się w UK.Filmy tworzone przez tę wytwórnię  należały do tanich, jednkaże z 

udziałem znanych brytyjskich aktorów na nowocześnie wystylizowanych planach filmowych.

4

 Aktor pochodzeniawęgierskiego związany przede wszystkim ze stworzonym przez siebie klasycznym wizerunkiem 

wampira Draculi  http://www.doctormacro.com/Images/Lugosi,%20Bela/Annex/Annex%20-%20Lugosi,%20Bela
%20(Mark%20of%20the%20Vampire)_02.jpg

7

background image

Paliuli86

jak przy stwierdzeniu "masz rozczep wargi. I brodawki weneryczne."

-   Hej!   Ja   nie   wyglądam   tak   przez   cały   czas!   Jestem,   jakby, 

tajniakiem! Chcesz złapać złodzieja to ubierasz się w bluzę z kapturem i 
pończochę na głowę. - zastanowiłem się nad tym przez chwilę. - Okay, to 
kiepska   metafora,   ale   wiesz   o   co   mi   chodzi.   Jestem   dziennikarzem. 
Prowadzę dochodzenie w sprawie nieumarłych.

- Dlaczego?

Dlaczego?

Victor niecierpliwie porusza ręką.

-   Tak,   dlaczego?   Ponieważ   prowadzą   zbyt   szybko,   nie   płacą 

podatków... dlaczego?

- Uch, ponieważ są wampirami?

- Zawsze te prześladowania. - mamrocze chmurnie.

Gapię się na niego. Udaje mi się zapanować nad śmiechem. Ledwie.

- Więc, dlaczego tu jesteś? - pytam. - To znaczy w tej piwnicy?

Marszczy brwi i każe mi czekać na odpowiedź.

- Zdenerwowałem Panią.

- Co, ona jest kimś w rodzaju über-wampirem?

- Tutaj, tak.

- Więc dlaczego zamknęli cię tutaj bez, uch, kogoś do jedzenia? Jezu. 

Och, przepraszam. Czy to zabolało?  Kiedy powiedziałem Jez... uch, to 
słowo?

Victor spogląda na mnie jak na idiotę.

- Oczywiście, że nie. Nie jesteśmy demonami.

8

background image

Paliuli86

Ha! Wiedziałem, że Joss Whedon

5

 się pomylił.

-   Więc,   uch,   teraz,   kiedy   czujesz   się   lepiej,   możesz   nas   stąd 

wyciągnąć? - pytam z nadzieją. - No wiesz, z tą twoją wampirzą super-
siłą?

-   Nic   nie   wiesz   o   moim   gatunku.   -   uśmiecha   się   szyderczo,   ale 

wygląda na trochę speszonego.

- Uch, więc to znaczy  nie?  - typowo. Zaczynam rozglądać  się w 

poszukiwaniu wyjścia, ale jak wiadomo, nie było żadnego. Cóż, Victor był 
tu od miesięcy. Spodziewam się, że znalazłby wyjście gdyby jakieś było. - 
Więc, uch, co teraz? To znaczy czy oni nie będą rozdrażnieni, że mnie 
jeszcze nie zabiłeś?

Victor   tylko   patrzy   na   mnie   przez   chwilę.   Nie   jest   to   zbyt   miły 

wzrok. W końcu odwraca spojrzenie.

- Nie będą się przejmować tym, że cię jeszcze nie zabiłem.

Naprawdę, naprawdę nie podoba mi się dźwięk tego zdania, jeszcze 

nie.

- Chwileczkę. Zatrzymałeś się zanim cokolwiek, uh, śmiertelnego się 

zdarzyło. Możesz to zrobić jeszcze raz, prawda?

- Jak myślisz, Frank, ile krwi masz w sobie? I jak długo możesz 

wytrzymać bez jedzenia i picia? Umrzesz obojętnie czy cię zabiję czy nie.

- I co, nie ma sensu marnować dobrego jedzenia?

Victor wygląda na troszkę wkurzonego.

- Czy wiesz jak trudno jest przestać? Myślisz, że teraz nie jestem 

głodny?   - Wstał  i  zaczął  chodzić,   a  jeśli  ja  obejmę   moje   nogi  jeszcze 
mocniej,   moje   kolana   pękną.   Oczywiście   nie   będzie   to   problemem   na 
długo. - Myślisz, że nie pragnę pożywić się na tobie jeszcze raz, wypić do 

5

 scenarzysta seriali telewizyjnych takich jak: 

Buffy: Postrach wampirów

Anioł ciemności

Firefly

 i 

Dollhouse

9

background image

Paliuli86

końca tą bogatą, ciemną krew, która płynie w twoich żyłach? Myślisz, że 
nie chcę czuć jak zalewa mi usta, wypełnia żołądek...

- Okay! Okay, przepraszam.  Jesteś głodny. Dziękuję, że mnie nie 

zjadłeś.   Wypiłeś.   Wyssałeś   krew,   aż   pozostałoby   ze   mnie   wysuszone 
truchło. Obojętnie.

Mamrocze coś po Transylwańsku albo Serbsko-Chorwacku albo w 

jakimkolwiek   języku   on   mówi   -   nie   jestem   dobry   z   języków,   okay? 
Dlatego jestem dziennikarzem, a nie tłumaczem - i siada na podłodze.

- Co zrobiłeś? - pyta po chwili.

- Kto, ja?

- Nie, mówiłem do szczurów. Oczywiście, że ty.

Nagle znowu stałem.

- Szczury? Tutaj są szczury? - to nie pisk. Ja nie piszczę.

Okay, może taki malutki pisk. Szczury i ja nie dogadujemy się, te ich 

małe skrobiące łapki... Zadrżałem.

Zdołał   zachować   powagę,   a   jednocześnie   upewnić   się,   że   ja 

wiedziałem jak trudne to było dla niego.

- Nie martw się. Jeśli przyjdą ja je zjem.

Racja.   Coś   jak   przystawka.   A   ja   danie   główne.   Pamiętam   jego 

pytanie.

- Nic nie zrobiłem. Po prostu wszedłem do klubu, zamówiłem jeden z 

ich drogich drinków i zacząłem wypytywać o wampiry. A później pojawił 
się taki wielki facet ze złamanym nosem i krzywym zgryzem, chwycił 
mnie   i   powiedział   "o,   ja   zabiorę   cię   do   wampira"   roześmiał   się 
złowieszczo i wrzucił mnie tu do ciebie.

10

background image

Paliuli86

Prychnął ze współczuciem.

- Karol. To on mnie zmienił. Nie lubię jego poczucia humoru.

Przewróciłem oczami.

- Karol. Boże, co jest z tymi wschodnio-europejskimi matkami, które 

dają swoim synom dziewczęce imiona? Bela, Karol

6

  - nic dziwnego, że 

wyrastają na kanibali! - trochę zbyt późno zdałem sobie sprawę, że może 
to potraktować jak zniewagę, wiec szybko zmieniłem temat. - Więc, uh, 
jak myślisz, jak długo cię tu będą trzymać? To znaczy, musiałeś zrobić coś 
naprawdę złego, prawda? - dodałem, starając się zmusić go do mówienia, 
ponieważ jest marginalnie mniej straszny był kiedy do mnie mówił, a ja 
doszedłem już do dziennego poziomu strachu jaki mogę znieść.

- Nie chcę o tym mówić. - mamrocze, odwracając twarz.

Świetnie. Tyle wyszło z rozmowy.

Zamykam oczy i opieram głowę o ścianę. Kiedy dociera do mnie, że 

oferuję moje gardło głodnemu wampirowi, coś przebiega przez moją dłoń, 
a ja podskakuję na pieprzoną milę w górę.

- Co to do diabła było? - znowu jestem na nogach.

- To tylko szczur. - mówi mi Victor jakby to było pieprzone nic.

Nie   krzyczę.   Jedynie   wydaję   z   siebie   męski   dźwięk   dezaprobaty. 

Jednocześnie wycieram dłoń o dżinsy tak mocno, że aż boli. Rozglądam 
się, starając się w ciemności zobaczyć drepczące łajdaki o robakowych 
ogonach zanim zaczną wspinać się po moich nogach i... nie, nawet się tam 
nie   zbliżajmy.   Myślę,   że   zaczynam   hiper   wentylować   kiedy   zaczynam 
słyszeć chrapliwe dźwięki dochodzące z kierunku, w którym jest Victor.

Dupek się ze mnie śmieje.

Piorunuję go wzrokiem.

6

 Chodzi mu o angielski odpowiednik imienia -  Carol- typowo kobiecego

11

background image

Paliuli86

Śmieje się jeszcze mocniej.

-   Cieszę   się,   że   mogę   dostarczyć   ci   trochę   rozrywki   do   twojego 

posiłku. - mówię mu swoim najzimniejszym głosem.

- Jesteś śmieszny. - mówi mi z uśmiechem na ustach. Zabawne jak 

inaczej wygląda z uśmiechem. - Przyszedłeś szukać wampirów, a boisz się 
szczurów?

-   To   nie...   tylko   dlatego,   że   ty   dorastałeś   z   nimi   w   jakiejś 

Transylwańskiej wsi, w której dorastałeś, nie znaczy, że reszta z nas zna 
się po imieniu z pieprzonymi gryzoniami!

To pozbywa się uśmiechu.

Czuję się trochę winny.

- Jestem z Krakowa. Mieszkaliśmy  w miłym bloku mieszkalnym. 

Tam nie było szczurów. - mówi z ponurą miną. - Ludzie zawsze zakładają 
różne rzeczy o nas.

Teraz to czuję dużo winy.

- Uch, przepraszam. Więc, um, jak zostałeś wampirem? - staram się 

być   uprzejmy,   a   jednocześnie   nadal   szukając   gryzoni.   To   jest   o   wiele 
trudniejsze niż na to wygląda.

- W zwykły sposób. - mamrocze, nadal nie w sosie.

- Co byłoby...? - nagle do mnie dociera. - Och, kurwa, ugryzłeś mnie! 

Czy ja zmienię się w wampira?

Nic nie mówi, robię krok do przodu.

- Powiedz mi!

Nagle   porusza   się   tak   szybko,   że   widzę   tylko   niewyraźną   plamę, 

wzdrygam się i cofam. Moja głowa uderza w twarde drewno, a klamka od 

12

background image

Paliuli86

drzwi stara się dobrze zapoznać z moimi nerkami. Zdaję sobie sprawę, że 
Victor nie poruszył się ze swojego miejsca przy ścianie, ale nagle jest... 
kurwa,   on   trzyma   szczura.  Wije   się   jak   szalony,   przez   co   chce   mi   się 
wymiotować, ale nie może uciec.

- Czy naprawdę zamierzasz to zjeść? - pytam z drżeniem. Kto wie 

dlaczego. Ja naprawdę nie jestem gotowy na odpowiedź.

Victor tylko na mnie patrzy, a później z mocnym przekręceniem ręki 

łamie stworzeniu kark.

Daję radę nie zwymiotować na podłogę piwnicy.   Tylko tego nam 

trzeba, zamknięcia w małej przestrzeni z rzygowinami.

- Nie staniesz się wampirem od samego ugryzienia. - mówi cicho 

Victor. - Musisz również napić się krwi wampira.

Patrzę   na   niego.   Nagle   martwy   szczur   wydaje   się   o   wiele   mniej 

imponująco.

- Więc jeśli to zrobisz... ja nie umrę.

Spojrzenie Victora jest spokojne, nagle czuję jak się rumienię.

- Nie jest pewne czy przeżyjesz. Najpierw musiałbym się wysuszyć 

prawie do granicy śmierci. Łatwo jest zrobić błąd, pójść za daleko.

Podłoga piwnicy trochę się przekrzywiła. Oddycham głęboko.

-   Ale   jeśli   zostanę   człowiekiem   i   tak   zginę.   -   udaje   mi   się 

wypowiedzieć.

Jego oczy ciemnieją tak bardzo, że wydają się być wrotami do piekła.

- Czy tego chcesz? Stać się tym czym ja? Nadal będziesz więźniem.

- Ale będę żyć. Przynajmniej nie będę martwy.

- I tego właśnie chcesz? - powtarza.

13

background image

Paliuli86

Kiwam głową.

Robi krok w moim kierunku. Moje usta wydają się zbyt suche by 

mówić.

Zbliża się.

Słyszę jak pulsuje mi w uszach. Trochę szybko. Mam nadzieję, że nie 

dostałem wylewu czy czegoś podobnego zanim on...

Kurwa.

On mnie zabije.

On otwiera usta i mogę dostrzec kły lśniące białością.

Kurwa, one są duże. I ostre. Bardzo, bardzo ostre.

Zamykam oczy i czekam...

Po jak się wydaje wieczności otwieram ponownie oczy.

- Co? Dlaczego przerwałeś?

Znowu się cofa.

- Raczej nie powinienem tego robić.

Myślę, że zrozumiałe jest dlaczego trochę się wkurzyłem.

-  Co?   To   znaczy,   pieprzone   piekło,   ja   tu   się   przygotowuję 

psychicznie na umieranie, a ty odwracasz się i mówisz, że nie chcesz tego 
zrobić? Co jest z tobą nie tak?

Patrzy na świetlik.

- Jeśli mnie podtrzymasz, myślę, że mogę go zbić. Daj mi swój but.

- Mój but? Nie jestem pewny co do tego. Lubię moje buty. Mają 

stalowe   noski,   są   ciężkie   i  dobrze   się   sprawdzają   kiedy   nie   chcesz   by 

14

background image

Paliuli86

zamknęli ci drzwi przed nosem, i na konferencjach dziennikarskich gdzie 
depczą   ci   po   palcach.   Albo,   powiedzmy   kiedy   sam   chcesz   deptać. 
Oczywiście hipotetycznie mówiąc.

Znowu tak na mnie spogląda. Spojrzeniem mówiącym że wolałby 

skręcić   mi   kark,   a   szczury   zostawić   dla   inteligentnych   pogaduszek. 
Ściągam but.

- Dobrze. Teraz będę musiał usiąść na twoich ramionach.

Kiedy   mówi   to   w   taki   sposób,   brzmi   to   tak   prosto.   Więc 

gimnastykujemy się starając się go tam umieścić. No bo przecież nie ma tu 
nic   co   mogłoby   pomóc,   a   nie   jest   łatwo   wsadzić   sobie   na   ramiona 
dorosłego człowieka, okay? Więc powiedzmy, że udaje mu się usiąść na 
ramionach, a mi udaje się nie upaść pod jego ciężarem, później zaczyna 
walić w świetlik moim ulubionym obuwiem.

- A tak w ogóle to dlaczego ja muszę być na dole? - mamroczę żeby 

rozproszyć moje myśli od jego mięsa i dwóch warzyw przytulających się 
do   mojego   karku.   Och,   a   do   tego   ciągły   strach,   że   wampiry   na   górze 
usłyszą jazgot jaki on robi, przyjdą na dół i uciszą nas na stałe.

- Ja jestem silniejszy. - przerywa swoje, uch, walenie. - Myślę, że 

wolisz w ten sposób w jakiejkolwiek sytuacji. - szepcze z uśmieszkiem. 
Mój fiut podskakuje.

Jego również.

- Tak, cóż, jeśli się nie ruszysz, to nigdy się nie dowiesz. - wyrzucam 

z siebie.

Czy   właśnie   mu   obiecałem  pieprzenie   jeśli   mnie   stąd   wyciągnie? 

Och, a co tam. Wyruchałbym jego pomarszczoną, Transylwańską babcię 
gdyby ona mnie stąd wyciągnęła.

-   Skończyłem.   -   mówi   mi   niepotrzebnie   kiedy   zalewa   mnie   fala 

15

background image

Paliuli86

szkła. - Według mnie kiepskie wykonanie. Wy Anglicy nie macie etyki 
pracy. Muszę to tylko powiększyć...

- Problemy z rozmiarem, co?

Nie odpowiada.

Szkło sypie się wokół mnie i muszę się bardzo starać, żeby nie upaść 

pod jego ciężarem i nie pociąć nieobutej stopy o odłamki. Później czuję 
jak   jego   ciężar   unosi   się   z   moich   ramion,   patrzę   w   górę   i   widzę   jak 
podciąga się przez górę, którą zrobił, myślę sobie, cholera jasna, udało 
nam się! Jesteśmy wolni!

 

Oczywiście wtedy właśnie otwierają się drzwi piwnicy.

To Karol.

Nie wygląda na zbyt szczęśliwego. Ale hej, ja też nie więc jesteśmy 

kwita.

- Moja Pani pragnie cię widzieć. - warczy.

Okay.   Stoję   tutaj   z   jednym   butem,   pośrodku   stosu   potłuczonego 

szkła,   pod   dziurą   w   suficie,   przez   którą   mój   współwięzień   właśnie 
przeszedł. Jednak jeśli on o tym nic nie wspomni to ja również.

- Och. Jasne. - podskakuję do drzwi. Karol po prostu się cofa, nie 

łapie mnie ani nic, co jest nawet dziwniejsze. Chodzi mi o to, że kiedy 
mnie tu wrzucał nie wahał się użyć rąk, prawda? - Um, tędy? - pytam 
kiedy on ciągle pozostaje w tyle, jakby w sposób za-tobą-sir, co jest na 
poważnie nie w jego stylu.

Kiwa głową. Więc ja kulejąc wchodzę po schodach, on kieruje mnie 

na jeszcze inne schody, mijamy klub i wchodzimy do biur.

Najdziwniejsze jest to, że to jest tak dziwne, że nie myślę nawet o 

ucieczce. Przynajmniej dopóki nie stoję przed drzwiami gabinetu, a Karol 

16

background image

Paliuli86

puka   z   szacunkiem   do   drzwi,   wtedy   dopiero   myślę,  och   cholera, 
powinienem był spróbować uciec. 
Ups. Za późno.

Głos woła "Wejść", a kiedy drzwi się otwierają ja nadal zastanawiam 

się dlaczego ten głos wydaje się znajomy, a później staję twarzą w twarz 
z nią.

Moim edytorem.

Albo,   no   wiecie,   prawdopodobnie   z   jej   złą   bliźniaczką,   ponieważ 

Madeleine zazwyczaj nie przychodzi do pracy ubrana w tyle czarnej skóry. 
A jej zęby zazwyczaj nie są takie ostre.

-   Frank!   -   wita   mnie   z   wyrzutem.   -   Kochanie,   dlaczego   nie 

powiedziałeś, że zajmujesz się wampirami?

Więc. W takim razie nie zła bliźniaczka.

-   Uch,   chciałem   cię   zaskoczyć?   -   tak   naprawdę   miałem   nadzieję 

sprzedać tą historię temu, kto najwięcej zapłaci, ale są takie chwile kiedy 
szczerość nie jest twoim przyjacielem i jestem całkiem pewien, że to jedna 
z nich.

- I co się stało z twoim butem? Chodź, usiąść, Frank. Wyglądasz 

jakby ci się przydał drink.

Siadam, a ona rzuca mi mój portfel, z którego "wyzwolił" mnie Karol 

zanim wrzucił do piwnicy z Victorem.

- Cóż, zamknięcie z głodnym wampirem doprowadziło mnie do tego.

Madeleine piorunuje swoim wzrokiem, troszkę się poruszam, chociaż 

ten wzrok skierowany jest na Karola, a nie na mnie.

- Ty głupcze! - syczy. - Mogłeś go zabić! Frank jest jednym z moich 

najlepszych pisarzy!

Jestem? To znaczy, oczywiście, że jestem. Wiem o tym. Ale miło jest 

17

background image

Paliuli86

słyszeć,   że   ona   też   o   tym   wie.   Zastanawiam   się   czy   nie   powinienem 
poprosić o podwyżkę...

- Frank? - o-o, chyba nie dosłyszałem coś, co powiedziała.

- Przepraszam, Madeleine. Co mówiłaś?

- Chciałam wiedzieć czy wampir źle cię potraktował. A tak w ogóle 

kto to był? - spytała marszcząc brwi. Cóż, przynajmniej na tyle ile umiesz 
mając w sobie więcej Botoksu niż krwi. Mam nadzieję, że ona nie zechce 
tego wkrótce unormować.

- Powiedział, że ma na imię Victor. I, uch, nie, był w porządku. - nie 

wiem dlaczego nie wspomniałem o ugryzieniu.

- Victor... - wtedy zapala się żarówka nad jej głową. Mam na myśli 

metaforycznie. Prawdziwa już się świeci nad jej głową, powodując, że jej 
twarz   jest  zanurzona  w  cieniu   i  wygląda  straszniej   niż   zazwyczaj.  Co, 
powiem wam, jeśli nie braliście udziału w poniedziałkowych spotkaniach, 
jest całkiem nieźle straszne. - Victor! Mój Boże, Karol, on nadal tam był? 
Zamierzałam go wypuścić kilka tygodni temu. Jednak wiecie jak to jest... 
praca, praca. - uśmiecha się do mnie. - Teraz, Frank, wygląda na to, że 
odkryłeś   mój   sekret.   -   uśmiech   się   poszerza.   Również   jest   bardziej 
kłowaty, jeśli jest takie słowo. - Obawiam się, że świat nie jest jeszcze 
gotowy na tak monumentalne odkrycie, ale jestem pewna, że dojdziemy do 
jakiegoś porozumienia. Wolałabym cię nie stracić, Frank.

Cóż, na rację. Też nie chciałbym siebie stracić. Więc kiwam głową, a 

moje marzenia o sławie i fortunie znikają jak chmurka dymu, ale z drugiej 
strony znikają również moje koszmary o pochówku o północy w jakimś 
nieoznakowanym grobie, bez jednej kropli krwi w moim ciele, więc chyba 
wyszedłem na równo.

-   Więc   zobaczymy   się   w   biurze   -   tym   drugim   biurze   -   w 

poniedziałek, prawda, Frank?

18

background image

Paliuli86

-   Oczywiście,   Madeleine.   -   nie   sposób   nie   rozpoznać   tego   tonu 

kończącego   rozmowę,   więc   wstaję,   żeby   odejść.   Wtedy   uderza   mnie 
pewna myśl. - Hej, w jaki sposób możesz pracować  w ciągu dnia?

Jej ton zmienia się na współczujący.

- Kremy przeciwsłoneczne nie są tylko po to by unikać zmarszczek, 

Frank.

KAROL pokazał mi drogę  do wyjścia, kulejąc idę  po chodniku i 

zastanawiam się czy to, co się dzisiaj stało, wydarzyło się naprawdę czy 
ktoś podrzucił mi jakiś naprawdę dobry narkotyk w klubie. Również czy 
jeszcze kiedyś zobaczę mój lewy but?

A wtedy ciemny cień oddzielił się od jeszcze ciemniejszego cienia i 

nagle Victor stoi przede mną, skórę ma bladą nawet w ciepłym świetle 
latarni.

- Puścili cię?

- Uch, tak. Okazało się, że Pani jest moim szefem, uwierzysz w to? - 

uśmiecham się niepewnie.

Wygląda na zdegustowanego.

- Ty to masz szczęście. Masz. Mam twojego buta.

- Hej, dzięki! - sprawdzam czy nie ma w nim jakichś okruszków 

szkła, a później go zakładam. Moja stopa wzdycha z ulgi. Metaforycznie. 
Obojętne. Nie zdaję sobie sprawdzę, że się uśmiecham aż nie patrzę na 
Victora  i nie widzę wyrazu jego oczu, później czuję jak uśmiech znika. - 
Um i dziękuję za, no wiesz, to wszystko wcześniej. Nie zabicie mnie i tak 
dalej.

19

background image

Paliuli86

Kiwa   głową   i   odwraca   się,   żeby   odejść.   Jego   opadnięte   ramiona 

naprawdę do mnie docierają.

Albo może to jego tyłek. Obojętne.

- Hej, czekaj! - wołam za nim. - Chcesz iść do mnie? Na, uch, drinka 

czy coś?

Kurcze. Właśnie przypomniało mi się co on pije.

Odwrócił się. Albo czytał mi w myślach, albo moja twarz jest dzisiaj 

taka przejrzysta, bo po tym jak kiwnął głową na zgodę, dodał.

- Nie musisz się martwić. Już jadłem.

Co jest oczywiście dobrze. Mam na myśli to, że nie ma powodu, 

żebym   czuł   zazdrość,   ponieważ   on   wybiera   jakiegoś   bezimiennego 
człowieka   prosto   z   ulicy   i   pokazuje   mu   całkiem   nowy   sposób   ssania 
podczas gdy ja i moja praca była oceniana przez Madeleine. Zwłaszcza 
jeśli...

- Nie zabiłeś nikogo, prawda?

- Oczywiście, że nie. - znowu wygląda na obrażonego. - Nigdy w 

swoim życiu nikogo nie zabiłem.

- Ja tylko... sprawdzam. - Okay, tędy, sprawdzimy czy damy radę 

złapać taksówkę.

Mieliśmy szczęście i taksówka zatrzymała się tylko kilka ulic dalej.

- Przyjęcie kostiumowe, co? - pyta taksówkarz, patrząc na mój strój 

Gota i uch, szmaty Victora.

Pomyślałem szybko.

- Tak. Vic nieźle udaje zombie, prawda? - tak naprawdę Vic wygląda 

teraz jakby był przeszczęśliwy gdyby mógł zjeść mój mózg, więc podaję 

20

background image

Paliuli86

taksówkarzowi mój adres i wsiadam na tylne siedzenie. Victro wsuwa się 
obok mnie, mamrocząc coś co nie dosłyszałem. Pewnie to nawet i dobrze.

Wyciszam głos taksówkarza kiedy on zaczyna swoje "och, miałem 

różnych ludzi na tylnym siedzeniu", i staram się nie być zbyt oczywisty 
przy lustrowaniu Victora kątem oka. Teraz, kiedy to latarnie świecą przez 
okna na tył taksówki, widzę go przy największej ilości światła od kiedy go 
poznałem.   Wygląda...   okay,   wygląda   okropnie,   przy   tych   szmatach   i 
brudzie wartym trzy miesiące, ale cholera, pod tym wszystkim wygląda 
dobrze.   Bardzo   dobrze.   Pamiętam  co  czułem  kiedy   mnie   gryzł  i  nagle 
pragnąłem żeby cholerny taksówkarz ruszał się szybciej.

- Co? - pyta podejrzliwie Victor. Cholera, złapał mnie na patrzeniu.

- Nic!

OTWORZYŁEM drzwi mojego mieszkania i wszedłem do środka, 

ale Victor pozostaje z tyłu. Dociera do mnie.

- Kurcze. Przepraszam. Czekasz aż cię zaproszę do środka, prawda? 

Uch, są jakieś specjalne słowa, których muszę użyć?

Patrzy na mnie spode łba i obnaża zęby.

 

- Staram się być uprzejmy. Wy Anglicy nie macie manier.

Przechodzi obok mnie stąpając głośno i ściąga buty, zostawiając je 

schludnie ułożone przy drzwiach. Czuję się w obowiązku do ściągnięcia 
moich   butów   i   ustawienia   ich   obok   jego.   Zauważam   stan   tenisówek 
Victora i zastanawiam się czy zauważy gdybym swoje odsunął trochę od 
nich.

-   Więc,   uch,   może   ty   weźmiesz   prysznic,   a   ja   znajdę   ci   jakieś 

21

background image

Paliuli86

ubrania, które mógłbyś pożyczyć?  - pytam go ponieważ, no poważnie, 
jego   rzeczy   są   w   opłakanym   stanie.   To   znaczy,   sam   nie   czuję   się 
najczyściej, a byłem w tej piwnicy tylko kilka godzin.

Kiwa głową i kieruje się do łazienki, a po drodze ściąga koszulę.

Idę za nim ponieważ, cóż, muszę się upewnić czy ma czysty ręcznik i 

wie gdzie jest mydło, prawda? To nie ma nic wspólnego z faktem, że mój 
fiut podskoczył i budzi się coraz bardziej im więcej skóry się ukazuje.

Prawda.

- Więc, masz wszystko czego ci trzeba? - pytam kiedy wspaniale nagi 

wchodzi pod prysznic.

- Tak. - z trzaskiem zamyka kabinę prysznica.

Zgarbiony wracam do kuchni i chwytam torbę na śmieci. I jakieś 

gumowe   rękawiczki.   Staram   się   nie   patrzeć   na   ubrania   Victora,   kiery 
wrzucam je do torby. Jeszcze mocniej staram się ich nie wąchać. Zabawne 
jak nic z tego nie przeszkadzało mi kiedy on mnie gryzł.

- Leżeć, chłopcze. - mamroczę w stronę pachwiny.

Waham się kiedy docieram do jego tenisówek. Przecież on musi mieć 

w   czym  chodzić,   prawda?   Później   myślę   sobie,   co   tam,   obaj   jesteśmy 
facetami.   Jak   różne   mogą   być   rozmiary   butów?   Więc   i   one   idą. 
Prawdopodobnie wymyśliłem sobie ten chlupot kiedy uderzyły o resztę 
sterty.

Prawdopodobnie.

Zanim prysznic przestał lecieć miałem już w sobie jeden kieliszek 

wódki, a drugi był w drodze. Poszedłem w stronę łazienki z koszulką i 
spodniami do joggingu,  które powinny  mu  pasować, skoro sa na mnie 
trochę zbyt duże. Spotykam go w połowie drogi, w pasie ma owinięty 
ręcznik.

22

background image

Paliuli86

Cholera jasna, nieźle się oczyścił. Jego klatka piersiowa jest szeroka i 

umięśniona. Jest też trochę owłosiona, co lubię u facetów. Ma wąski pas i 
najlepsza   parę   nóg   jaką   dawno   nie   widziałem   -   silne,   ale   nie   zbyt 
umięśnione, wiecie? Ma też duże ręce. Zawsze mnie to podniecało.

Och,   a   jego   twarz   też   jest   przyjemna   dla   oka,   chociaż   wolałbym 

bardziej bez tego uśmieszku, który mówi mi, że zauważył, jak   mu się 
przyglądam.

- Ubrania?

- Nie sądzę. - warczy i rzuca się na mnie.

Przez   chwilę   znowu   jestem   w   piwnicy,   a   moja   krew   zamarza. 

Zastanawiam się czy Victor zauważy kiedy osuszy mnie z niej. Wiem, że 
porusza się super-szybko, ale w jakiś sposób dla mnie jest to spowolnione.

Zastanawiam się ile krwi wziął poprzednim razem. Zastanawiam się 

ile mi pozostało do stracenia zanim mnie zabije.

Jego usta są na mojej szyi i już mnie to jakoś nie obchodzi. Mój penis 

napiera na zamek spodni, mija jakieś dwa tysiące lat zanim zauważam, że 
on nie gryzie, ale ssie.

Chyba jęknąłem głośno, chociaż nie jestem pewien czy z podniecenia 

czy z ulgi.

Urywa dźwięk zakrywając moje usta w mocnym pocałunku, który 

smakuje jak nie z tej ziemi. Ma gorzkawy, metaliczny posmak, ale również 
słodkość, w której nie umiem się nasycić. Moje ręce chwytają jego twarz 
nawet   nie   konsultując   się   ze   mną.   Jego   dłonie   są   trochę   bardziej 
bezpośrednie w tej sprawię i chwytają mój tyłek, przyciągając mnie do 
niego.

Ręcznik, który miał wokół pasa zsunął się gdzieś po drodze. On jest 

nagi, napiera na moje zakryte ciało i to jest takie, takie złe.

23

background image

Paliuli86

Odsuwam się od niego.

- Ubrania. - wysapuję. - Ściągnąć je.

Warczy znowu i ściąga mi koszulę przez głowę. Obaj siłujemy się z 

klamrą od paska, którą jakiś łajdak stopił nie do otwarcia. Prawie łkam z 
ulgi kiedy w końcu się otwiera. Victor rozdziera moje dżinsy i kładzie 
dłonie na moim fiucie, i, o Boże, zrobię wszystko, wszystko tylko niech nie 
przestaje.

Przestał.

Łajdak.

- Chcę zabrać cię do łóżka. - warczy.

Moje usta ględzą na autopilocie, a penis wrzeszczy bym się zatkał.

-   Um,   myślę,   że   nadal   mam   szkło   we   włosach.   Raczej   nie 

powinienem iść do łóżka bez prysznica...

- W takim razie wezmę cię tu na podłodze.

Nagle mój fiut nie jest tak wkurzony na usta.

- Jesteś, uh, dosyć energiczny. - mówię.

Cofa się.

- Chcesz, żebym przestał? - mój penis krzyczy  " Nieeeeeeee"  tak 

głośno, że musi to słyszeć.

- Nie - piszczę, na wypadek gdyby nie słyszał.

- Dobrze. - warczy i zsuwa mi dżinsy do kostek.

Wychodzę z nich niezdarnie podczas gdy on patrzy i dyszy ciężko. 

Coś mnie uderza.

- Ty oddychasz!

24

background image

Paliuli86

Znowu te warknięcia.

- Masz z tym jakiś problem?

- Nie! Ja tylko pomyślałem, no wiesz, kiedy ty jesteś, uch, nieumarły 

i tak dalej...

-   Oddycham.   -   wydobywa   z   siebie.   -  A  moje   serce   nadal   bije.   - 

przykład moją dłoń do jego piersi i tak, czuję uderzenia. Nie jest takie 
samo jak te wcześniejsze, które napotkałem, ale zdecydowałem, że lepiej o 
tym nie wspominać.

Nie dochodzisz tak daleko w dziennikarstwie jak ja nie rozwijając w 

sobie pewnego rodzaju przeczucia w tych sprawach.

- Czujesz to? - żąda. - Zawsze te głupie założenia. Jak według ciebie 

byłbym zdolny do tego bez krążenia?

Gdybyście się zastanawiali przez  to  ma na myśli okazałą erekcję, 

która obecnie próbuje przewiercić się przez mój brzuch.

- Gnh. - mówię. O jasna cholera. To był długi dzień.

Oczy Victora zalśniły, chwyta mój tyłek i prowadzi do tyłu aż trafiam 

na ścianę. Nie, żebym narzekał. Nie przy tym jego penisie pocierającym 
agresywnie   o   mój   brzuch   i   zostawiającym  po   sobie   mokry   szlak.   Mój 
własny fiut kieruje się szlakiem prowadzącym od jego pępka do pachwiny 
i, o Boże, przy tym tempie nie minie dużo czasu zanim zdarzy się coś 
znacznie więcej.

Może Victor to wyczuwa ponieważ odsuwa się o milimetr i okręca 

mnie twarzą do ściany. Chwyta moje biodra obiema dłońmi i szarpnięciem 
wypina mój tyłek w tył, mój penis wisi w powietrzu.

- Tak to chcesz? - syczy mi do ucha. Na karku czuję gorąco jego 

oddechu, na pośladkach jakby rozgrzane żelazo. Czy to dlatego, że jest 
nakarmiony? Staram się sobie przypomnieć czy w piwnicy jego skóra była 

25

background image

Paliuli86

zimna,   ale   pamiętam  tylko   uczucie   jak   jego   kły   zanurzały   się   w   moją 
szyję. - Chcesz żebym pieprzył cię przy ścianie, Frank? - warczy Victor, 
jego palce na moich biodrach zaciskają się prawie do bólu, zdaję sobie 
sprawę, że mu nie odpowiedziałem.

- Jak... kolwiek chcesz. - dyszę.

- W takim razie na podłodze. - rozkazuje szorstko.

Szybko   staram   się   podporządkować.   Boże,   w   Starym   Kraju   był 

jakimś   sierżantem?   Albo   może   szkolił   psy   do   obrony.     W   głowie 
wyobrażam sobie siebie w obroży i smyczy, drżę kiedy ustawiam się na 
kolanach i rękach, co w pewien sposób pasuje do psiego motywu.

- Nie. - mówi. - Na plecy.

Patrzę za siebie.

- Jesteś pewien? Ponieważ... ahhh! - uderzył mnie. On mnie cholera 

uderzył! I w porządku, było to klepnięcie otwartą dłonią w pośladek, które 
nie tyle bolało co prawie doprowadziło mnie do zabrudzenia dywanu, ale 
jednak. - Nie rób tak!

- W takim razie rób co mówię.

Umysł mówi mi, że nie powinienem ulegać jego taktykom. Jednak 

mój penis przypomina mi, że później będzie wystarczająco dużo czasu na 
ustalenie   osobistych   limitów,   po   tym   jak   mnie   doprowadzi   do   utraty 
zmysłów.   Mój   umysł   zaczyna   coś   mamrotać   w   odpowiedzi,   coś   o 
powozach i koniach, ale teraz już mój penis krzyczy więc kładę się na 
plecy. Dywan trochę drapie moją nagą skórę, ale nawet mi się to podoba.

Victor stoi nade mną przez chwilę, po prostu patrzy, później opada na 

dywan i oblizuje mojego fiuta, powodując, że jęczę. Jeśli to pozytywne 
pokrzepienie, jestem za. On wygląda jak przyczajone zwierzę z tą jego 
ciemną czupryną i tymi silnymi ramionami.

26

background image

Paliuli86

Chyba się zakochałem.

Chwyta   mnie   za   nogi   i   kolana   oraz   popycha   w   stronę   klatki 

piersiowej, wtedy już jestem pewien, że go kocham. Marszczy brwi.

- Masz nawilżenie?

- Kieszeń dżinsów. - sapię.

Mruży   oczy   i   trochę   mocniej   pochyla   się   na   moje   zgięte   nogi, 

sprawiając, że ciężko mi się oddycha.

- Więc, jednak chciałeś poderwać wampira? Te ubrania, makijaż, to 

tylko akt?

-   Hej,   nigdy   nie   wiesz   jak   daleko   musisz   się   posunąć,   żeby 

wyciągnąć z ludzi odpowiedzi, okay? A ja lubię być przygotowany, dobra? 
Jak harcerz. - marszczę brwi. - Czekaj, macie harcerzy w Transylwanii czy 
gdzieś tam?

- Za dużo mówisz. - mamrocze Victor, wyciąga foliową paczuszkę z 

kieszeni moich dżinsów i rozrywa ją zębami.

-   Nie   jest   to   trochę   ryzykowne?   To   znaczy   mógłbyś   z   łatwością 

przeciąć kłem... ahh!

Wokół   mojego   penisa   zamyka   się   zgrubiała   dłoń,   chwyta 

wystarczająco mocno bym poczuł łzy w oczach.

-   Wystarczy!   -   warczy   Victor.   Kiwam   głową   i   udaje   mi   się   nie 

zakwilić.

Uwalnia mnie, zakłada prezerwatywę na erekcję, która za każdym 

razem   gdy   na   nią   patrzę   wydaje   się   większa.   Składam   dziękczynną 
modlitwę na nawilżenie, które rozmazuje na nią i na dłoń.

- Cii. - mówi mi. Nie wiem dlaczego. Nic nie mówię. Później okrąża 

moją dziurkę śliskim palcem i wsuwa go do środka.

27

background image

Paliuli86

Twarz Victora wygląda teraz bardziej miękko, łagodniej, pochyla się 

i składa na moich ustach jeden z tych dziwnie smakujących pocałunków. 
Język   wsuwa   pomiędzy   moje   wargi   jednocześnie   do   odbytu   wsuwa 
kolejny   palec.   Zaczyna   poruszać   nimi   we   mnie   i   we   mnie,   poruszam 
biodrami mimowolnie kiedy znajduje moją prostatę.

- Teraz! - wysapuję w jego otwarte usta. - Bierz mnie teraz! - zanim 

dojdę kiedy ty nawet we mnie nie wejdziesz.

Victor unosi głowę.

- Jeszcze nie. - mówi z uśmieszkiem, jego palce wychodzą ze mnie, a 

on się odsuwa troszkę. Opuszcza głowę, myślę, że chce mieobciągnąć, 
zamierzam   mu   powiedzieć  Nie,   chcę   cię   w   sobie.  Ale   zaczynam   się 
zastanawiać jak mogłem tak szybko zapomnieć czym on jest i czuję jak 
jego kły przekuwają skórę mojego uda.

Czuję   jakby   już   mnie   pieprzył,   tylko   że   jest  to   bardziej   intymne. 

Czuję ból i rozkosz i nie mam pojęcia które jest które. Ciemnieje mi przed 
oczami od wszystkich tych odczuć, moje całe ciało mrowi od euforii.

Przez jakieś pięć sekund.

Unosi   głowę   i   oblizuje   usta,   a   ja   jestem   pozostawiony   sobie, 

osamotniony, mamroczący i płaczący.

- Nie! Nie, Boże, nie przestawaj! Proszę...

Wiecie co? Przez chwilę myślę, że on naprawdę błyszczy. Później 

chwila mija i on potrząsa głową.

-   Nie.   To   będzie   zbyt   niebezpieczne.   I   są...   inne   rzeczy,   które 

możemy zrobić. - Ilustrując to dla ciężko rozumujących, ustawia się i w 
końcu, w końcu wpycha wielką, zaokrągloną główkę swego fiuta we mnie.

Nigdy   nie   pragnąłem   nikogo   tak   jak   pragnę   jego   w   tej   chwili. 

Przesuwam   się   w   dół   i   napieram   na   niego,   starając   się   go   zmusić   do 

28

background image

Paliuli86

szybszego tempa i prawdopodobnie sprawiając sobie oparzenia trzeciego 
stopnia od dywanu. Nie obchodziło mnie to. Potrzebuję go, całego i kiedy 
w końcu czuję jego jądra na tyłku, prawie szlocham z ulgi. Wtedy zaczyna 
szorstkimi ruchami wychodzić i wchodzić we mnie, przez co groziło mi, 
że prześlizgnę się aż na korytarz.

- Dotknij siebie. - rozkazuje, chwytam posłusznie swojego penisa i 

zaczynam nad nim pracować bez jakiegokolwiek poczucia rytmu, ale to 
nie   ma   znaczenia   ponieważ   tylko   tyle   potrzeba   by   wypchnąć   mnie   za 
krawędź. Ta gorąca do białości ekstaza zdawała się trwać przez wieczność, 
czułem ją w całym sobie, na zewnątrz i w środku. To tak, jakby moja krew 
zmieniła się w stopioną lawę, a moje nerwy były pod wysokim napięciem. 
Kiedy uczucie zaczyna odpływać, Victor nieruchomieje i patrzę jak jego 
twarz rozluźnia się, ciało drży i mam nadzieję, że dla niego było tak samo 
dobrze jak dla mnie.

Opada   na   mnie,   wypychając   we   mnie   oddech.   Jestem   spocony   i 

pokryty spermą, mój tyłek pulsuje, a plecy wydają się obdarte do żywego 
mięsa.

Jestem w niebie.

- WIĘC - mówię kiedy dużo później leżymy w łóżku, a ja bawię się 

włoskami   na   jego   piersi.   -   Co   dokładnie   zrobiłeś,   że   tak   bardzo 
rozdrażniłeś Madeleine?

Viktor wzrusza poziomo ramionami.

- Pani? To była jej łazienka.

- Co?

-   Nie   skończyłem   jej   na   czas.   Mówiłem   jej,   że   zamówienie   i 

dostarczenie złotych kranów zajmuje czas, i nie mogę ich zainstalować 

29

background image

Paliuli86

jeśli ich nie mam, ale ona i tak mnie winiła.

- Ty... co? Jesteś hydraulikiem

7

?

- Dlaczego by nie? Wielu hydraulików przeniosło się z Polski żeby tu 

pracować. I tylko dlatego, że teraz jestem wampirem, nie znaczy, że mam 
przestać   pracować.   Zawsze   jest   zapotrzebowanie   na   całonocnych 
hydraulików. Ale teraz będę musiał znaleźć nową pracę. Trzy  miesiące 
wakacji bez ostrzeżenia jest niedopuszczalne. Również Pani nadal będzie 
mnie szukać.

Myślę o tym co Madeleine zrobiła temu biednemu facetowi za to, że 

nie skończył pracy na czas i nagle czuję, że w przyszłości będę bardzo 
ostrożny w upewnianiu się, że skończę pracę na czas.

 

Zdałem sobie sprawę, że zapomniałem powiedzieć Victorowi, 

że   nie   musi   dłużej   się   ukrywać,   ale   myślę   sobie,   a   co   tam.   Jutro,   w 
przyszłym tygodniu, obojętne. W tej chwili nie bardzo mam ochotę by 
zaczął   znikać   do   pracy   każdej   nocy.  Albo   kiedykolwiek,   jeśli   o   mnie 
chodzi.

To   znaczy,   poza   fantastycznym   seksem,   nie   łatwo   jest   znaleźć   w 

dzisiejszych czasach dobrego hydraulika.

7

 Padłam ze śmiechu. Niech żyją polscy hydraulicy:D

30