background image

Rządowi wystarcza ropa z Rosji? 
Nasz Dziennik, 2011-03-16 

Od 2016 roku ropa z Morza Kaspijskiego mogłaby 
już popłynąć rurociągiem do Polski. Budowa 
brakującego odcinka rurociągu Brody - Płock na 
terenie Ukrainy i Polski może zakończyć się do 
2015 roku. Decydujące dla realizacji tej inwestycji 
będzie to, czy znajdą się środki na jej 
sfinansowanie, a polskie rafinerie wyrażą 
zainteresowanie zakupem tej ropy. To, że 
wybudujemy rurociąg, który ma być elementem 

naszego bezpieczeństwa energetycznego, wcale nie jest pewne. Informacji o stanie 
inwestycji wysłuchała wczoraj senacka Komisja Gospodarki Narodowej.
 
 
Budowa połączenia, którym na teren naszego kraju miałaby być transportowana ropa z Morza 
Kaspijskiego, znalazła się zarówno w strategii polityki energetycznej do 2030 roku zarówno 
Polski, jak i Ukrainy. Utworzenie takiego połączenia jest jednym z elementów budowy 
bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju przez znalezienie kolejnej alternatywy źródeł 
dostaw dla ropy rosyjskiej. W styczniu tego roku znikła - mogłoby się wydawać - największa 
przeszkoda dla całej inwestycji. Do tej pory ropa tłoczona była w kierunku Brody - Odessa. 
W styczniu tego roku kierunek tłoczenia odwrócono i aktualnie surowiec fizycznie dociera z 
Odessy do Brodów, a więc w kierunku Polski. Już obecnie z ropy, która z Azerbejdżanu, 
przez Gruzję i Morze Czarne transportowana jest do Brodów na Ukrainie, korzystają 
Ukraińcy oraz Białorusini. Aby kaspijska ropa trafiała do Polski, do wybudowania pozostał 
jeszcze odcinek rurociągu Brody - Płock: 120 kilometrów po stronie ukraińskiej i 251 
kilometrów na terenie Polski. Według przedstawicieli spółki Sarmatia, powołanej w celu 
realizacji tej inwestycji, budowa rury wymagać będzie 455 mln euro i dodatkowych 121 mln, 
aby rurociąg zapełnić ropą. Prezes Sarmatii Witalij Bajlarbajow podkreśla, iż to, czy 
inwestycja zostanie zrealizowana, nie zależy od decyzji spółki, którą kieruje. - Jest to decyzja, 
która leży w rękach rządów poszczególnych państw, na których obszarze ten rurociąg ma 
przebiegać - powiedział Bajlarbajow. Kaspijska ropa z terenu Polski mogłaby również trafiać 
do Niemiec i państw bałtyckich, a także istniejącą infrastrukturą rurociągową do Czech, na 
Słowację i Węgry. 
Stanem realizacji inwestycji niepokoił się ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malskyj. 
Zaznaczył, iż Polska i Ukraina powinny zawrzeć umowę w sprawie tej inwestycji. Stwierdził, 
że docierają do niego informacje, iż gros pieniędzy, które w naszym kraju miały zostać 
przeznaczone na dofinansowanie inwestycji z funduszy wspólnotowych, jest "niepewnych". 
Zaznaczył, że jeżeli Polska nie zrealizowałaby inwestycji, to ropa i tak znajdzie innych 
nabywców, lecz na pewno straciłaby na tym inicjatywa Partnerstwa Wschodniego. 
Ministerstwo Gospodarki w kwestii realizacji inwestycji mówi o "umiarkowanym 
optymizmie". Wiceminister resortu Joanna Strzelec-Łobodzińska podkreśliła, że 
harmonogram inwestycji jest "napięty, ale realny". Zaznaczyła, że pieniądze na ten cel są na 
razie zarezerwowane. Według wiceminister, aby doszło do realizacji, to oprócz finansowego 
"zapięcia" inwestycji potrzebne jest także zawarcie umów międzynarodowych o zapewnieniu 
ropy do rurociągu, jak również ustalenie wielkości przesyłu ropy tym rurociągiem, którą 
odbierałyby polskie rafinerie. Według resortu gospodarki, tego zainteresowania po stronie 
rafinerii jednak brakuje. Zdaniem Ministerstwa Skarbu Państwa, spółki paliwowe, w których 
Skarb Państwa ma udziały: Lotos i Orlen, nie widzą przeszkód, by sięgnąć po ropę kaspijską, 
lecz jej cena musi być konkurencyjna. 

background image

 
  

Artur Kowalski