background image

ANNA KAMIEŃSKA

Wiersze wybrane

Chwila - Anna Kamieńska 

Dana jest tylko chwila
a teraz rzuć się w jej
bezdenną głąb
krąż wokół niej jak
wskazówka zegara
jak ramię cyrkla bierz z niej
miarę

Ciągle mówimy by nic nie
powiedzieć
a chwila i tak zaskakuje
naszą krew bez zwiastowania
komórki ciała przekazują ją
sobie jak ból

Wieczne odpoczywanie nam
w chwili

background image

Do przyjaciół 

Źle źle się starzejemy
przyjaciele 
tak się czepiamy piachu dni 
tak się boimy zim jesieni 
przeszłość nam idzie za
plecami 
lufami karabinów nas
popycha 
a palec światła wyczesuje z
mroku 

Czekając aż się zacznie życie
źle źle się starzejemy
przyjaciele 
z głową wstecz obróconą nie
zdążymy 
Schodzimy z wolna z twarzą
starych dzieci 

młodością poorani głodami
niesyci 
zdziwieni 
że raz jeszcze nikt nie
ocaleje 

Powietrze 

Przemieszałem się z nim 
pastwiskiem ptaków.
Każda żyłka mego ciała jest
dnem
lekkiego oceanu.
Oddycham 
odciskam w powietrzu
kształt krwi.
Odchodzę.
Poprzez moje tysiączne
sarkofagi
furkoczą ptaki.

background image

Droga 

Panie nasz
Jak szedłeś sam 
przez ciasto życia
przez Matkę i Józefa
Annę Symeona
Jana Szymona
Martę Marię Łazarza
przez ślepych opętanych
trędowatych
przez Nikodema
Judasza
Piłata
łotrów obu
Szawła
Jak idziesz wciąż 
przez nasze ciała
Tak ja niech pójdę
Przez spotkanego na wąskiej
kładce

przez tego co biegł za mną
brzegiem morza
tego co pryskał śliną
gadulstwa
i nieśmiałego który mówił
nic nie mówiąc
przez czyste oczy małego
chłopca
przez babkę obok której
klękam
nawet przez tego pana na
ulicy
który nieznacznie sięga ręką
w śmietnik
szukając niedopałków
przez tego co pożycza
pieniądze na wódkę
tego któremu się ręki nie
podaje
także któremu wszystkie ręce
klaszczą

background image

przez niemądrą dziewczynę
o fioletowych paznokciach
przez kłótliwą
zacietrzewioną urodę
i przez cienistą brzydotę
przez matkę
matkę matki
i przez syna
Do Ciebie

Rzeźba 

Kamień urodził kamień.
Wezbrała mlekiem pierś
kamienia.
Na udach krzepła strużka
krwi.
Rano u nóg posągu
Leżało chłodne śpiące
dziecko granitu
w pieluchach jesiennych
liści.

background image

Emaus 

Nie poznajemy 
nigdy do końca 
nigdy na pewno
Wydaje się 
ale już nie
Serce pałało 
ale ochłodło
Czy to On 
milczy 
Czy to Ty 
Znika
Zawsze jest tylko chleb 
ręce i gest
Twarz coraz inna 
coraz nowa twarz
Ma się ku wieczorowi 
a dzień się nachyla 
pora spoczynku 
woda wino chleb

Czemuście nie spytali wprost
nie pochwycili Go za nogi 
rąk nie trzymali 
cienia nie przywiązali do
ławy
Stoimy jak uczniowie 
którzy nie doszli do Emaus 
a ręce ciążą 
od zdumienia
Czy to On
był
na pewno
gdzie
Siady zamiotła noc 
czym prędzej 
nieśmy innym 
pewność niepewności

background image

Małżeństwo 

Że tak im było dane
zestarzeć się jak świątkom
przy drodze
tak samo spróchniali
tak samo
poorani mrozem i zawieją

Że tak im dozwolono
iść serce w serce
biodro w biodro
zmarszczka w zmarszczkę

Że tak im darowano
istnieć w sobie podwójnie
i milczeć wzajemnie

Że tak im dopuszczono
by nawet w sen wchodzili
razem

on ją obejmował na
poduszce
by o kamień snu nie zraniła
stopy

Że tak ich wysłuchano
aby to on
czerwone jabłko niósł jej do
szpitala
i ukląkł w jej ostatniej łzie

background image

Śmieszne 

Jak to jest być człowiekiem
spytał ptak
Sama nie wiem
Być więźniem swojej skóry
a sięgać nieskończoności
być jeńcem drobiny czasu
a dotykać wieczności
być beznadziejnie
niepewnym
i szaleńcem nadziei
być igłą szronu
i garścią upału
wdychać powietrze
dusić się bez słowa
płonąć
i gniazdo mieć z popiołu
jeść chleb
lecz głodem się nasycać
umierać bez miłości

a kochać przez śmierć
To śmieszne odrzekł ptak
wzlatując w przestrzeń lekko

Ząb 

Na całej ziemi
została ona jedna
w domu dla starców
ze swoim kubkiem z fajansu,
z kuferkiem
zamkniętym jak oko sowy.
W tym kuferku
leży mleczny dziecinny ząb
na dnie

background image

Biografia szatana

Szatan jest człowiekiem
chrześcijaninem
Woda chrztu go obmywa
i szczypta soli utwierdza

Szatan ma matkę
która uczy go pacierza
Przeżegnaj się przed snem
Dobrze Mutti

Uczy się spełniać rozkazy
rozkazywać
żegna się krzyżem
zanim strzeli w oczy psa

Żegna się krzyżem przed bitwą
a potem przed masakrą
żegna się ręką czystą
w rękawiczce

Umiera niewinny
Wina i władza
są dzisiaj rozproszone
między nas wszystkich

Narodziny

Dopiero wyjęty z wnętrzności
Maleńki człowieku.
Leżysz nagi, skrwawiony.
Na ziemi - na tarczy.
Więc już po klęsce?
Twój zwycięzca umyka
Kryjąc się tchórzliwie
Wśród planet.

background image

Skąd przychodzą umarli do snów
ludzi?

Skąd przychodzą umarli do snów ludzi?
Rozsuwają ściany czasu,
Zjawiają się prawdziwi i czuli.
Pytają się z ogromnym zdumieniem:
Nie boicie się nas?

Gdzie przebywają wówczas, gdy nikt
ich nie wspomina?
Gdy twarze ich zaczynają blaknąć
I myśl nasza nie tak łatwo przywołuje
Postać ich schyloną?
Którędy wiedzie droga umarłych do
snów ludzi?
Z grobów znowu wyciągają ku nam ich
ręce
Rzeczywiste i żywe.
Pragną naszych objęć i uścisków,
Jakby w nich ożywali na nowo.

I poprzez oczy nasze omglone snem
Szukają gwiazdy -
Tej jednej, która była gwiazdą ich życia.

Ostygło powietrze po ich oddechu,
Odebrzmiała fala głosu,
Ciało oddaje się ziemi solą, żelazem i
wapnem.
Lecz żyją dłużej pod sennymi
powiekami bliskich.
Stąd sięgają znowu do spraw życia,
Do drzwi, które tylekroć mijali,

Do stołów znaczonych odciskami ich
dłoni,
Do strzępów mowy, do obrazów,
Które osadzają się w pamięci ludzkiej
długo,
Jak muł skalny w głębokim dnie oceanu.

background image

Porównanie

Piszę ziemia 
a mówię morze 
mówię ja 
bo myślę o tobie 
Słońce przecieka w owoc 
wszystko przelewa się we wszystko 
wiatr jakiś miesza rozmaitość rzeczy 
strumień jedności zaciera granice 
jedna jest krew 

Tworzyć to znaczy 
nagle 
ujrzeć całość 
Tak tworzy Bóg 
nam dana 
iskra 

Rzecz z rzeczą sczepia się 
pazurem podobieństwa 

rzecz szuka rzeczy i gdzieś na ich styku 
rodzi się światło sensu 

Rzeczy kochają rzeczy pragną siebie 
jest w nich namiętność przeciwieństwa 
Tam gdzie się kończy jedna 
druga się zaczyna 
W tej szczelnej sieci 
niepochwytne drganie 
światło 
trzepoce srebrnym ciałem 

Jesteś osobny 
ale mieszkasz we mnie 
Czym jest rozłąka 
czy nic może dzielić 
Co boskie 
schodzi do człowieka 
co ludzkie 
rzuca na kolana

background image

Prośba 

Boże przywróć rzeczom
blask utracony
oblecz morze w jego zwykłą
wspaniałość
a lasy ubierz znowu w barwy
rozmaite
zdejm z oczu popiół
oczyść język z piołunu
spuść czysty deszcz by
zmieszał się ze łzami
nasi umarli niechaj śpią w
zieleni
niech żal uparty nie
wstrzymuje czasu
a żywym niechaj rosną serca
od miłości.

Adam i Ewa

- Wygnany jestem z burzy i wichury,
z ulewy, gromu, mrozu i pożaru.
- Wygnana jestem z jaseł brzasku,
z mgły, ciszy, z kołysania szczawiów.

- Z nieświadomości, ze snu, z nieistnienia
wygnany jestem mieczem błyskawicy.
- Z bezczucia, z niemiłości słodkiej
zepchnięta jestem w ciężkie twe objęcia.

background image

Jest dobroć

Jest dobroć
która niczego nie pragnie
i jest mi odmówiona

Jest miłość
która pragnie wszystkiego
i jest mi odmówiona

I jest czułość
której wszystkiego za mało
to ja jestem tą czułością

Rzeczy nietrwałe

Rzeczy nietrwałe:
Światła, kolory,
Smaki potraw, dzieci, mieszkania - 
to dla żywych.
A my - umarli
ubieramy się 
w zgniliznę
i błoto.
Trwalsze ubiory.

background image

Umrę cała

Nie szukam siebie w wierszu 
ukrywam się głębiej 
Nie chodzę w metaforze 
jak w kapeluszu z piórami 

Proszę do stołu przyjaciół 
i wierniejszych jeszcze nieprzyjaciół 

Umrę cała ale z jednego słowa po mnie 
wyrośnie drzewo ciszy 

I ponad zgiełkiem świata 
wysunie zdziwioną gałąź

Złudzenia

Wieczorem całujemy dzieci na
dobranoc
I zamykamy drzwi ciemności.
Dobrzy, mądrzy rodzice, wracamy rano
I zdaje nam się, że wnosimy na głowach
lampę dnia, 
Że dla nich stwarzamy świat z nicości.

I potwierdza naszą władzę dziecinna
łza.

background image

Urodziny

Urodziło się dziecko rumiane.
Powiedziała woda misce,
Miska ławie,
Ława trawie,
Trawa łące,
Łąka słońcu.
Słońce
Zajaśniało.