background image

 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak wiele musimy powiedzieć,  

by nas słyszano w chwili,  

gdy milczymy. 

Elias Canetti 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

 

Prolog 

 

Odkąd  pamiętam,  żyłam  w  ciszy.  Ciszy  myśli  nigdy  nie  wypowiedzianych  i  tych, 

które aż za często musiałam pokazywać innym, gestykulując dłońmi - osobliwym narzędziem 

mowy. Dzisiaj już nie peszy mnie to jak kiedyś, gdy jako małe dziecko musiałam zdać się na  

rodziców,  czy  przyjaciółkę,  która  jako  jedyna  bliska  mi  osoba  z  kręgu  tych  „normalnych” 

nauczyła się języka migowego. Pokazała mi piękno świata, ale i okrucieństwo płynące z ust 

ludzi uważających się za lepszych. Takich, którym los pozornie niczego nie poskąpił, a może 

wręcz  przeciwnie.  Może  żyjąc  w  hałasie  własnych  krzyków,  tracili  tę  najważniejszą  część 

płynącą z chwili milczenia? 

Ja  mimo  wielu  prób,  nie  potrafiłam  zwerbalizować  myśli.  Nie  nauczyłam  się 

recytować poematów Szekspira, czy śpiewać popularnych piosenek. Zamiast tego utknęłam w 

tym deszczowym,  jesiennym dniu, kiedy wraz z głosem straciłam cząstkę duszy.  Pozostało 

mi  jedynie  wsłuchiwanie  się  w  ciszę;  w  jej  spokojną  melodię,  porównywalną  do  tej 

wygrywanej przez moje serce, gdy go zobaczyłam. Jednak on jej nie usłyszał, nie zauważył 

cichości serca, które zaczęło bić dla niego. 

 

 

 

 

 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

 

 Rozdział 1. Pierwsze spotkanie 

 

Impreza trwała w najlepsze. Byli na niej praktycznie wszyscy liczący się w szkole, do 

której chodziłam, a przynajmniej tak twierdziła  moja przyjaciółka. Oliwia, bo o niej  mowa, 

była  tak  podekscytowana  z  powodu  tej  domówki,  że  nie  dało  się  tego  nie  zauważyć. 

Niemniej, nie podzielałam jej radości. Snułam się z kąta w kąt, obserwując znane jak i nowe 

twarze, relacje pomiędzy bogatymi dzieciakami i tymi, którym los nie podarował w prezencie 

rodziców  z  platynową  kartą  w  portfelach.  Podglądając  świetną  zabawę  wszystkich  wokół, 

czekałam  aż  impreza  dobiegnie  końca.  Nie  miałam  ochoty  tu  przychodzić,  jednak  uległam 

namowom Oliwii. Ciągle powtarzała, że powinnam bawić się jak wszyscy i dać sobie szansę 

na szczęście. Do tej pory nie wiem, co miała na myśli. 

 

 

Ze znudzeniem skanowałam twarze w tłumie, poszukując Oliwii. I wtedy zobaczyłam 

Jego. Wydawało się, że czas stanął w miejscu, a moje serce zaczęło wywijać fikołki. Kiedy 

sądziłam,  że  gorzej  być  nie  może,  spojrzał  w  moim  kierunku  i  bez  cienia  zawahania 

uśmiechnął  się.  Ten  jeden  uśmiech  poraził  mnie  niczym  piorun.  Nie  poruszyłam  się  nawet, 

kiedy  zaczął  iść  w  moim  kierunku,  nie  przerywając  kontaktu  wzrokowego.  Stałam  jak 

przysłowiowy słup soli i wpatrywałam się w jego oczy. Nigdy dotąd nie przytrafiło mi się nic 

podobnego.  Zawsze  omijałam  ludzi  szerokim  łukiem,  jakbym  w  ogóle  ich  nie  zauważała. 

Jednak,  to  ja  nie  chciałam  zostać  zauważona.  Nie  chciałam  by  wciąż  szeptano  za  moimi 

plecami, wyśmiewano się z tego, że milczę, bo zwariowałam. Gdyby to było takie proste, to 

pewnie  wykrzyczałabym  im,  że  to  nieprawda.  Niestety  nie  potrafiłam  tego  zrobić,  choć 

bardzo  chciałam.  Teraz  też tak  było.  Tylko  cóż  z tego,  skoro  wbrew  porzekadłu  chcieć  nie 

zawsze oznacza móc. 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

Zbliżał  się,  a  ja  czułam,  że  powoli  zaczyna  brakować  mi  powietrza.  Stalowa  obręcz 

zaciskała się wokół moich płuc. 

Muszę uciec… Nie może się do mnie odezwać!, myślałam gorączkowo, rozglądając się 

jednocześnie w poszukiwaniu Oliwii. 

Jej jak na złość nigdzie nie było, a on podchodził coraz bliżej. Z każdym jego krokiem 

w moją stronę czułam na skórze dziwne mrowienie. Byłam zgubiona. Dawno nie czułam się 

tak bezradna.  

Uciekaj,  rusz  się!,  nakazałam  sobie  w  myślach  i  rzuciłam  się  w  stronę  wyjścia  z 

pokoju. Musiałam znaleźć się jak najdalej, po prostu musiałam. Niestety moje starania poszły 

na marne. Ktoś położył dłoń na moim nagim ramieniu i lekko uścisnął, zmuszając mnie bym 

się zatrzymała.  

Nie  musiałam  się  odwracać,  by  wiedzieć,  że  to  on.  Czułam  to  całą  sobą,  zupełnie 

jakbym magicznie wychwytywała jego obecność. Nie wiedziałam nawet jak ma na imię, kim 

jest,  a  mimo  to  przeczuwałam,  że  właśnie  igram  z  przeznaczeniem,  że  za  chwilę  spojrzę  w 

twarz  komuś,  kto  złamie  mi  serce.  Mimo  to,  poddałam  się  mu.  Zaczerpnęłam  oddech  w 

ściśnięte  z  przejęcia  płuca  i  powoli  się  odwróciłam.  Pierwszym,  co  dostrzegłam  były  jego 

oczy: zielone jak najprawdziwszy szmaragd, wpatrzone we mnie z rozbawieniem. Widząc w 

jego spojrzeniu ten błysk zainteresowania, poczułam jak panika ściska mi gardło. 

– Ładnie to tak uciekać przed północą, Kopciuszku?  – zapytał, wsuwając mi za ucho 

niesforne pasemko, które opadło na policzek.  

Trafił w samo sedno. W tym momencie byłam bohaterką bajki Disneya. Tyle, że moja 

historia miała się skończyć zupełnie inaczej. Szczęście nie było mi pisane.  

Pokręciłam  jedynie  głową,  chcąc  mu  odpowiedzieć,  tak  aby  zrozumiał.  Już  miałam 

podnieść  dłoń,  by  pokazać  bardziej  czytelnie,  gdy  z  impetem  ktoś  mnie  popchnął,  tak,  że 

wylądowałam  z  dłońmi  przyciśniętymi  do  jego  klatki  piersiowej  osłoniętej  czarnym 

materiałem eleganckiej koszuli.  

Jak  spaść,  to  z  wysokiego  konia,  nie  ma  co,  pomyślałam,  jednocześnie  przeklinając 

pomysł Oliwii aby się tutaj wybrać.  

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

Z szybkością światła odsunęłam się od niego i nieśmiało uśmiechnęłam. Nie pozostało 

mi  już  nic  innego  jak  zakończyć  całą  tę  szopkę. Wskazałam  palcem  na  swoje  ucho  i  usta  i 

podniosłam  wzrok,  tak  by  dostrzec  jego  reakcję.  Chłopak  widząc  mój  gest  momentalnie 

pobladł,  a  z  jego  oczu  zniknęły  iskierki  rozbawienia,  którymi  jeszcze  przed  chwilą  mnie 

obdarzył. Teraz patrzył na mnie z niedowierzaniem i czymś jeszcze, co zdecydowanie mi się 

nie podobało.  

–  Mia,  tutaj  jesteś,  wszędzie  cię  szukałam!  –  krzyknęła  mi  do  ucha  zagubiona 

wcześniej  przyjaciółka,  kładąc  dłoń  na  moim  ramieniu.  Tym  samym,  którego  wcześniej 

dotknął nieznajomy chłopak.  

Ja  mogłam  jedynie  patrzeć  na  nią  błagalnym  wzrokiem,  bo  ręce  odmówiły  mi 

posłuszeństwa. Ona widząc to, odwróciła się i zobaczyła co, a raczej kto wprawił mnie w ten 

stan  i  tak  jakby  nigdy  nic,  go  do  siebie  przytuliła.  Stałam  tam  kompletnie  osłupiała,  bo  nie 

miałam pojęcia, co właśnie się wydarzyło.  

– Widzę, że zwróciłeś uwagę na Amelię. Wiedziałam, że masz dobry gust, ale że zaraz 

ją odnajdziesz, to nie. Kochana, to jest Dawid, Dawid, to Amelia, zwana Mią.  

Po  tym  jakże  niezręcznym  przedstawieniu  wyciągnęłam  ku  niemu  dłoń,  którą  ten 

niepewnie  uścisnął,  patrząc  na  nią  jakby  była  wężem  czy  czymś  takim.  Cóż,  nie  tego 

oczekiwałam,  ale  powinnam  się  domyślić,  że  niemowa  nie  przypadnie  mu  do  gustu.  Nie 

zwracając na mnie dłużej uwagi, zaczął rozmawiać z Oliwią. 

– Świetnie wyglądasz. Myślałem, że nie spotkam już nikogo normalnego. Kręcą się tu 

same dziwadła. 

Mówiąc  to,  spojrzał  na  mnie  wymownie,  albo  przynajmniej  tylko  tak  mi  się 

wydawało, ponieważ Oliwia nie zwróciła na to uwagi, śmiejąc się jak z dobrego żartu. 

–    Masz  szczęście,  że  trafiłeś  na  nas.  Nie  widziałeś  może  gdzieś  Sebastiana,  bo 

chciałabym z nim zamienić słowo? – zapytała. 

– Nie mów, że tak szybko chcesz zostawić mnie samego – jęknął. 

– Przecież nie jesteś sam, masz Mię. 

Uśmiechnęła się, jednocześnie ściskając moją dłoń. Jakby kompletnie nie wyczuwała 

tego  wiszącego  w  powietrzu  napięcia.  Gołym  okiem  można  było  dostrzec,  że  Dawid 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

najchętniej  wyrzuciłby  mnie  przez  okno  jak  natrętnego  robaka.  Nie  chciałam  zostać  z  nim 

sam na sam. 

– Racja – odpowiedział, uśmiechając się do niej podejrzanie miło. – Sebastian jeszcze 

kilka  minut  temu  kręcił  się  przy  stole  bilardowym,  jeśli  się  pospieszysz  bez  problemu  go 

znajdziesz. A my z Mią utniemy sobie miłą pogawędkę. 

Spojrzał na mnie tak zimnym wzrokiem, że poczułam dreszcze. Oliwia za to szepnęła 

mi do ucha.  

– Widzisz, wszystko świetnie się układa. 

Pocałowała  mnie  w  policzek,  pomachała  chłopakowi  na  pożegnanie  i  zniknęła  w 

tłumie, zostawiając mnie w środku piekła. 

–  Możesz  odejść,  widzę,  że  tylko  na  to  czekasz  –  zamigałam,  a  gdy  dostrzegłam  w 

jego oczach zrozumienie przeraziłam się nie na żarty.  

–  Szybko pojmujesz, dziewczynko. To dobrze, krócej potrwa ta cała szopka. 

Patrzyłam na niego, z szokiem wymalowanym na twarzy. Z trudem zdołałam zamigać. 

– O co ci chodzi? 

Uśmiechnął  się  bez  cienia  radości,  w  jednej  chwili  pokonał  dzielący  nas  dystans  i 

złapał moje nadgarstki, unieruchamiając je w stalowym uścisku. Wstrzymałam oddech, bojąc 

się choćby poruszyć. Wydawało się, że nawet muzyka wokół nas zamarła. 

– Nie zbliżaj  się do mnie więcej. Możesz przyjaźnić się z Oliwią, ona lubi pomagać 

takim życiowym niedorajdom, ale nie należysz do naszego świata. Jesteś dziwakiem. Nic tego 

nie zmieni, nawet najbardziej maślane spojrzenia. Im szybciej zrozumiesz, tym lepiej. 

Jego  oczy  ciskały  gromami,  podczas  gdy  z  moich  niekontrolowanie  wypływały  łzy. 

Nie  potrafiłam  zrozumieć,  co  takiego  zrobiłam,  by  zasłużyć  na  taką  podłość.  Każde  słowo 

było niczym pchnięcie rozżarzonego ostrza prosto  w moje serce. Rozpadałam się  na drobne 

kawałki. 

Gdy  wreszcie  puścił  moje  dłonie,  omal  nie  upadłam.  Ostatkiem  sił  zebrałam  się  w 

sobie i wyszłam. Po drodze napisałam przyjaciółce wiadomość, że źle się poczułam i poszłam 

do domu. Nie byłam tu mile widziana i choć to bolało, taka była rzeczywistość. 

background image

Silence of the heart

, Verrmar 

 

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. 

Original edition copyright. 

© 2016 by Verrmar 

Powielanie, kopiowanie i rozpowszechnianie całości lub fragmentów tekstu bez pisemnej zgody 

autorek zabronione.