background image

 

STEFAN ŻEROMSKI – WYBÓR OPOWIADAŃ 

Oprac. A. Hutnikiewicz BN I/203 

 
WSTĘP 
 

I. 

ZARYS BIOGRAFII 

Ród  Żeromskich  sięga  aż  1361  r.  Stefan  Ż.  Pochodził  ze  średniej  warstwy  szlacheckiej. 
Wincenty Żeromski w 1859ą. ożenił się z o 15 lat młodszą Józefą Katerlanką. Mieli 5 dzieci: 
4  córki  i  syna  Stefana.  Stefan  ur.  Się  w  Strawczynie  14  października  1864r.  Stefan  stracił 
matkę gdy miał 15 lat (umarła na płuca) a ojciec zmarł jeszcze przed skończeniem przez S. 
gimnazjum. Dom przestał istnieć. Siostry przygarnięte przez obcych. Osierocony chłopiec żył 
w  biedzie,  dorabiał  jako  guwerner,  korepetytor  itp.  Szkoła  życia.  Gimnazjum  w  Kielcach 
(kiepsko się uczył, nie podszedł do matury, nie mógł iść na studia). Niedomagania zdrowotne, 
słabe  przygotowanie.  12  lat  w  gimnazjum  –  rozwój  duchowy,  szkoła  patriotyzmu  (opór 
rusyfikacji, samokształcenie).  
W  szkole  zdarzali  się  jednak  prawdziwi  nauczyciele:  Tomasz  Siemiradzki,  Ks.  Teodor 
Czerwiński,  Antoni  Gustaw  Bem  („Dzienniki”  -  opubl.  po  II  w.ś.,  źródło  biogr.,  dokument 
budzenia się talentu). 
W  1886  –  warszawski  bruk,  Szkoła  Weterynaryjna  –  odskocznia  od  kariery  pisarskiej  (nie 
była  potrzebna  matura).  Był  w  ZMP.  Studia  szybko  się  skończyły,  korepetycje  nie 
wystarczały  –  widmo  śmierci  głodowej  -  ewakuacja  z  Wa-wy,  z  braku  kasy  wyjechał  jako 
guwerner  dzieci  szlacheckich  -  dużo  obserwował  szlachtę  ich  relacje  z  chłopami.  W 
Nałęczowie poznał żonę (Oktawię z Radziwiłowiczów Rodkiwiczową – dzięki niej pierwsze 
kontakty  literackie Żeromskiego) i tu pozostał, choć wiele podróżował (np. do Szwajcarii – 
bibliotekarz  w  Raperswilu,  do  Francji).  Po  1904 r.  miał  dobrą  pozycję  materialną,  zajął  się 
tylko pisaniem. Wiele wyjazdów. Zmarł nagle 20 listopada 1925r.  
 
II. OSOBOWOŚĆ PISARSKA I ETAPY ROZWOJOWE TWÓRCZOŚCI 
Osobowość  -  w  przypadku  Żer.  bardzo  istotna  siła  sprawcza.  S.  Ż.  pisze  bardzo  intymne 
utwory, na podstawie własnych doświadczeń. 
Prof.  Baley  (na  podst.  Typologii  neurologa  Kretschmera)  określił  charakter  S.Ż.  jako 
schizotymiczny  (nerwowy,  nadwrażliwy,  zamknięty  w  sobie,  żyjący  we  własnym  świecie, 
wśród  książek,  z  powodu  lęku  przed  światem,  patetyczny  altruista.  Swoisty  egotyzm  nie 
wyklucza  jednak  dążenia  do  poświęceń  dla  uszczęśliwiania  ludzkości,  altruistycznego 
samoofiarowania  się.  Psychiczna  cyklotymia  ujawnia  się  natomiast  w  okresowej 
przemienności nastrojów, euforii i depresji, między którymi oscyluje życie wew.) 
Żeromski – samotnik od dziecka. Wrażliwość i uczuciowość, nie umiał być wesoły jak sam 
mówił.  Nieprzystosowanie  do  życia  wśród  ludzi.  Z  natury  miękki  i  dobry  ogarniał  tą  samą 
wrażliwością  biedę  ludzką  i  cierpienie  –  dom  Żeromskich  w  Warszawie  i  Nałęczowie  - 
momentami przystań dla bezdomnych.  
Wewnętrzne rozdwojenie: instynkt życia i obsesja śmierci; samotnictwo i egotyzm – poczucie 
więzi i solidarności społ., euforyczne podniecenie – załamanie i zwątpienie.  
Żer.  był  patetycznym  lirykiem  nie  z  powodu  mody,  ale  naprawdę  taki  był.  Większość  jego 
postaci  to  jego  sobowtóry,  alter  ego.  Liryzm,  subiektywizm,  i  spowiedniczy  charakter 
twórczości wynikają z wrodzonej introwersji psychicznej.  
S. Ż. bardzo przeżywał cierpienia narodu – stąd „siłaczki i Judymy” i motyw ofiary na rzecz 
ojczyzny. Chorobie należy przypisać obsesjonalną powrotnośc pewnych motywów, sytuacji: 
śmierc, fiz. cierpienie, mroki życia. Jednocześnie: obrazy siły, zdrowia, tężyzny.  
To rozdarcie wew. wyzwalało olbrzymie wartości twórcze.  

background image

 

Twórczość  Ż.  (40  lat)  dzieli  się  na  wyraźne  4  okresy,  rozpiętością  niemal  identyczne. 
Kryterium to cechy pisarstwa, ewolucja. 
Okres I – od debiutu pisarskiego w 1889 do mniej więcej 1898  – okres dominacji miniatur, 
nowel,  szkiców,  opowiadań,  obrazków  zebranych  w  zbiorach:  Rozdziobią  nas  kruki  i 
wrony…
(1895), Opowiadania (1895),Utwory powieściowe (1898). Dzieła większego formatu: 
Syzyfowe  prace  (1897),  dramat  Grzech  (1897)  -  ostry  i  demaskatorski  realizm  o 
naturalistycznym  zacięciu,  obserwacja  społ.,  bezkompromisowość  moralna  w  pokazywaniu 
brzydoty okrucieństwa życia, patriotyzm. Już w I okresie pewność pióra, dojrzałość.  
 
Okres II (1898 – 1910) – wielkie powieści: Ludzie bezdomni (1899) Popioły (1904), Dzieje 
grzechu 
(1908), oprócz tego też: Aryman mści się (rapsod epicki) (1904), Powieśc o Udałym 
Walgierzu
  (1906)  baśń,  Duma  o  hetmanie  (1908).  Dramaty:  niesceniczna  Róża  (1909)  i 
tragedia  Sułkowski  (1910).  Wreszcie  drobiazki:  Echa  leśne,  Słowo  o  bandosie,  Sen  o 
rycerskiej szpadzie, Godzina
.  
Charakterystyczną  cecha  tego  okresu  jest  wyraźne  załamanie  ideowej  i  artystycznej 
równowagi.  Zwiększenie  nacisku  tendencji  naturalistycznych  kosztem  realizmu. 
Powściągliwość  uczuciowa  chartka.  Dla  I  okresu  słabnie.  Pojawia  się  skłonność  do 
posługiwania  się  nastrojową  symboliką  (rozdarta  sosna,  róża).  Ustala  się  typ  bohatera, 
autorskiego sobowtóra, który wyraża  ideę dziła. Wszechwładne panowanie utopii (cudowna 
maszyna z  Róży, Majdan  hr. Bodzaty z  Dziejów  grzechu).  –  fant. Projekcje  marzeń autora o 
powszechnym braterstwie ludzi i zwycięstwie wolności.  
 
Okres  III  (1910  –  1919)  –  przewaga  wielkich  form  powieściowych:  Uroda  życia  i  Wierna 
rzeka  
(1912),, trylogia  Walka  z szatanem  (Nawracanie Judasza, Zamieć,   Charitas). Poemat 
Wisła i fragm.. powieściowy Wszystko i nic (niedokończone dopełnienie Popiołów). Utwory 
publicystyczne:  Początek  świata  pacy,  Projekt  Akademii  Literatury  Polskiej,  Organizacja 
inteligencji  zawodowej.  
Dociekliwość  realistycznego  spojrzenia,  bohater  „pozytywny”  nadal 
dominujący, wszechobecna utopia. 
 
Okres  IV  to  schyłek  życia(1919  –  1925),  tylko  jedna  powieść:  Przedwiośnie  (1924),  kilka 
opowiadań  zebranych  w  tomie  Pomyłki  (1923),  Puszcza  jodłowa  -  pooemat,  4  dramaty 
(Uciekła  mi  przepióreczka,  Turoń,  Biała  rękawiczka,  Ponad  śnieg  bielszym  się 
stanę…)
.Publicystyka i krytyka lit.  
 

III GENEZA I ŹRÓDŁA OPOWIADAŃ 

- intymne i osobiste podłoże 
- własne doświadczenia (lokalizacja miejsc akcji - strony z dziecięcych lat) 
- żywe tradycje patriotyczne w rodzinie Żeromskich (przodkowie często walczyli - inspiracja) 
-  w  szkole  S.  Ż.  przeciwstawiał  się  rusyfikacji  (szczeg.  nasilona  pod  rządami  generała  – 
gubernatora Józefa Hurki i kuratora Aleksandra Apuchtina) 
- sprawa chłopska – uwłaszczenie - zła syt. chłopów, Żeromski mógł obserwować antynomie 
społeczne, odczuwał silną więź z chłopami 
-  podczas  pobytu  w  Warszawie  szczeg.  rolę  odegrało  czasopismo  „Głos”-  organ  tajnej, 
emigracyjnej Ligi Polskiej. Żeromski jako nowelista zadebiutował na łamach „Głosu” 
-  najdonioślejsze  znaczenie  miał  jednak  kilkuletni  pobyt  w  Raperswilu:  blisko  Zurychu  – 
ośrodek emigracji polskiej. Ż. poznał dorobek Wielkiej Emigracji Polskiej 
- intymne doświadczenia własnego życia – życie uczuciowe, związek z Heleną Radziszewską, 
pierwsza dojrzała miłość - trójkąt małżeński 
- fala laicyzmu i materializmu idąca przez całą Europę zawadziła też o Kielce, Ż. uległ jej, jak 
wszyscy 

background image

 

 
IV TEMATYKA OPOWIADAŃ 
Na  pierwszym  planie  tematyka  narodowa  i  społeczna,  ale  także  zjawiska  egzystencjalne 
(miłość, śmierć, cierpienia duszy i ciała, życie ludzkie między dobrem a złem).  
Problematyka narodowa  – ośrodek tematyczny całej grupy opowiadań:  Niedobitek, Ananke, 
Pocałunek, Rozdziobią nas kruki i wrony…, Echa leśne, Do swego Boga, Mogiła.  
Na czoło wybija się Mogiła, szkic powieściowy, listy i notatki Maurycego Zycha (ochotnik, 
odbył  służbę  w  Wieprzowodach).  Analizuje  on  i  obserwuje  środowisko-  Wieprzowody  to 
socjologiczna 

typowość 

wyższa 

administracja, 

szary 

tłum 

biurokratów, 

drobnomieszczaństwo  i  ziemianie.  Im  wyżej  w  hierarchii  tym  większa  obojętność  wobec 
spraw  narodu  i  wielkorosyjski patriotyzm.  Warstwy średnie ukrywają swoje uczucia  by  nie 
stracić stanowiska. Centralny punkt to moment toastu antypolskiego, który spełniają wszyscy. 
Odwagę do protestu ma tylko Rosjanin, zgorzkniały Wiłkin. Ziemiaństwo próbuje zachować 
swe przywileje – stąd ugodowość, tchórzostwo – to motyw zapierania się polskości dla chleba 
i wygód.  
Motyw zapierania się polskości to także:  
Ananke – pisarz z żoną i 9 dzieci przechodzi na prawosławie, by ulżyć doli (poddał się) 
Do swego Boga - dziadek przechodzi na prawosławie gdy zaczynają bić jego wnuczkę 
Jako  przeciwwagę  Żeromski  pokazuje  także  heroizm  narodowy  istot  często  do  tego  nie 
powołanych 
- Ananke – żona pisarza odchodzi, gdy dowiaduje się o zdradzie męża (był to wew. nakaz, nie 
świadomość narodowa, odruch istoty moralnej) 
Do swego Boga  –  dziad wędruje z wnuczką do kościoła „swego Boga”, by przepraszać za 
grzechy  i  wyspowiadać  się.  (to  unici  –  ich  niedolę  widział  S.Ż.  na  Podlasiu,  to  oni 
podtrzymują  narodowość  –  ten  motyw  też  w  Mogile  -  Zych  trafia  do  unickiej  wsi  i  po  raz 
pierwszy słyszy wyraz „Polska” (czytają zakazane książki, czczą Kościuszkę) 
-  Mogiła  to  obraz  odnajdywania  zagubionej  drogi  do  Polski;  Zych  musi  pokonać  opory 
psychiczne (analiza rzeczywistości wskazuje że nie warto) i własne wątpliwości ideowe (jest 
kosmopolitą,  dopiero  rozmowa  z  chłopami  sprawia,  że  zaczyna  myśleć  o  Polsce).  Widok 
zapomnianej powstańczej mogiły przywraca jego życiu sens.  
- S. Ż. podejmuje tez tematykę powstańczą: 
Rozdziobią nas kruki i wrony (1894), Echa leśne (1905), Wierna rzeka (1912), Uroda życia 
(1912). Autor ukazuje ten temat w dwu aspektach: 

1.  liryczne  i  nastrojowe  obrazy  heroicznej  walki  bezimiennych  wojowników,  tragedie 

rodzinne  (np.  Echa  leśne  –  dowódca  rosyjski,  Polak  z  pochodzenia,  wydaje  wyrok 
śmierci na powstańca, własnego bratanka).  

2.  autor szuka przyczyn  i  źródeł katastrofy  i walczy z polityką ugody  i to opowiadanie 

Rozdziobią… – winrych ginie, gdy wiezie broń dla powstańców (to ostatni niezłomni) 
To obraz  metaforyczny,  S.  Ż.  szuka  przyczyn  upadku  powstania  –  to  niskie  morale 
społeczeństwa,  które  w  sytuacji  krytycznej  nie  umiało  sprostać  wymaganiom 
położenia,  poddając  się  panicznej  trwodze  i  niewierze  w  sens  dalszego  oporu,  np. 
chłop  okradający  Winnycha;  oskarżenie  to  także  obraz  kruków  i  wron,  które  z 
rozwagą  i  dyplomacją  próbują  dotrzeć  do  czaszki  Winrycha  –  to  polityka  obozu 
oportunistycznej ugodowości; przyczyna upadku  to także niezainteresowanie warstw 
chłopskich (to wynik wiekowego niewolnictwa), i ich obojętności – chłop okradający 
Winrycha nie jest potępiony – tak ukształtowały go warunki i niewola szlachty 

 
- kwestia powstańcza łączy się z tematyką społeczną, np.  

background image

 

O żołnierzu tułaczu - historia pańszczyźnianego chłopa z Galicji, który w Francji walczy o 
Polskę. Po powrocie jest traktowany jak chłop i za zbiegostwo musi zostać ukarany śmiercią; 
przyczyna klęski to niesprawiedliwość społ. I antagonizm chłopsko – szlachecki. 
 -S.  Ż.  często  podejmuje  tematykę  społeczną:  krytyka,analiza,  kreowanie  wzorców, 
ukazywanie  przemian  ustrojowych  szlachty,  tworzenie  inteligencji,  antagonizm  między 
dworem a wsią, np.: 
- przeobrażenia strukturalne w społ. Po roku 1864 to Doktor Piotr i losy Dominika Cedzyny; 
losy  Julesa  Polichnowicza  (ma  wzgardę  dla  pracy,  więc  jest  „wysadzonym  z  siodła”), 
dziedzic  ze  Zmierzchu  (spekuluje,  robi  interesy),  Piotr  Cedzyna  to  przymusowy  uchodźca  z 
klasy  szlacheckiej,  który  zasila  inteligencję.  S.  Ż.  ukazuje  dorobkiewiczów  zajmujących 
miejsce szlachty (Wawelscy z Oko za oko, Brzeszczotowie z Mogiły, Bijakowski z Doktora 
Piotra  –  są  sprytni,  pracowici,  ale  agresywni  w  zdobywaniu  majątku  –  to  tworząca  się 
burżuazja, wykorzystująca warstwy niższe, 
- nowele chłopskie – to wynik wnikliwej obserwacji S. Ż.; one przyniosły mu popularność, to 
np. Zmierzch, Zapomnienie – to obraz nierówności społecznych, zacofania chłopów (realizm 
socjologiczny, naturalistyczne wręcz opisy). 
1. „Zapomnienie” – Obala ma tylko 2 morgi ziemi, jest zalezny od dworu; chłopcy zabijają 
wronięta nie z okrucieństwa, ale z nakazu leśniczego (żyją w biedzie a leśniczy za to płaci).  
2. „Zmierzch” – Gibale są przywiązani do ziemi, choć swojej nie mają – dwór noże dyktowac 
im warunki (dziedzic bogaci się na wykorzystaniu chłopów i płaci im mniej). 
3.  „Pod  pierzyną”  –  dwór  i  chłopów  dzieli  przepaść,  szlachta  patrzy  na  chłopów  jak  na 
egzotyczne, poczciwe bydlęta; ich równość ujawnia się w sytuacji zagrożenia, ale ratowanie 
panów to „psie prawo” chłopów. 
- S. Ż. ukazuje stan rzeczy, ale  i wzorce zachowań;  literatura to nie tylko świadectwo życia 
ale  i  nauczycielka  postaw;  rewolucja  moralna  to  akty  wyjątkowych  i  ofiarnych  jednostek 
(rygoryzm  etyczny),  to  spadek  po  emigracji  polistopadowej  (np.  praca  u  podstaw,  praca 
organiczna,  poświęcenie  własnego  życia  dla  społeczeństwa);  S.  Ż.  chciał  ukazać 
społeczeństwu piękno życia ofiarowanego za naród, miało to poruszyć sumienia.  
Siłaczka  –  to  porównanie  jałowego  życia  i  postawy  bohaterskiej;  pani  Stanisłąwa  umiera, 
Borecki  pogrąża  się  w  małomiasteczkowym  duchu,  ale  optymistyczna  jest  moralna  energia 
jednostek, ich siła i wzniosłość; do rzeszy „siłaczek i siłaczy” należy też Winrych, dr. Piotr, 
Jadwiga, i Zych z Mogiły – są samotni, walczą w pojedynkę ale mają nadzieję ze pociągną za 
sobą resztę.  
-  S.  Ż.  porusza  tematy  egzystencjonalne  –  oprócz  zła  społ.  Istnieje  też  zło  wszczepione  w 
człowieka  (tajemnicze  schorzenia  ciała  itp.)  i  zło  najstraszliwsze  –  śmierć,  wobec  której 
człowiek jest bezbronny i bezradny; to np.”cokolwiek się zdarzy niech udarza we mnie”  (to 
słowa  Edypa).  Ubogi,  bezradny  człowiek  choruje,  ucięto  mu  jedną  nogę;  to  nie  pomaga  i 
trzeba  uciąć  mu  drugą;  gdy  chłop  rozezna  się  w  sytuacji  dokonuje  się  w  jego  duszy 
przemiana-  trzeba  zmierzyć  dno  ostatecznego  nieszczęścia  aby  dostąpić  łaski  uciszenia  i 
rezygnacji,  co  pozwala  patrzeć  na  wszystko  z  oddalenia,  gdzie  „  jest  cicho  i  niewymownie 
dobrze”; podobną tematykę porusza Tabu, pani Ewa odsuwa pokusę szczęścia bo jej mąż jest 
chory; to solidarność w cierpieniu, coś bezlitosnego chce zniszczyć ich życie. 
 
S.  Z.  porusza  problematykę  miłosną,  erotyczną  –  to  połączenie  zmysłowości  z  poetyzacją, 
autor  porusza  wątki  autobiograficzne,  sceptycznie  odnosi  się  do  idei  wierności  małżeńskiej 
(zdrady, cudzołóstwa, wyrachowanie to wątki naturalistyczne), to np.  
-  Oko  za  oko  (1893),  to  klasyczne  motywy  naturalistów,  manewry  młodej  panny  wokół 
bogatego młodzieńca i cudzołożny romans z mężatką: 
 

# wątek pierwszy to proceder nagminnie stosowany – zabiegi Wandy by zdobyć męża 

i  dostatek  w  życiu;  wspiera  ją  całą  rodzina  (jednocześnie  chcąc  pozbyć  się  uciążliwego 

background image

 

gościa),  i  Wanda  kokietuje  strojem  (choć  wyrachowana  nie  jest  wpływ  środowiska  nie 
zdemoralizował jej; widząc romans Adama z siostrą szybko pozbywa się pozorów 
 

# wątek romansu cudzołożnego. Zofia jest niewinna, nie próbuje flirtować z Adamem, 

szczerze wspiera siostrę; namiętnośc Adama rośnie a szarośc jej życia, codzienność związana 
z  jej  pracą,  wbrew  pozorom  sympatia  jest  po  stronie  Zofii  a  nie  Adama  –  ona  ocala  swe 
człowieczeństwo 
-  Panvocello  –  to  motyw  miłości  skrzypka  i  arystokratki  rosyjskiej,  mąż  pani  chce 
wykorzystać  Włocha  do  spłodzenia  mu  syna,  lecz  uczucia  stają  się  między  młodymi 
rzeczywiste  i  historia  podejrzana,  cyniczna  zmienia  się  w  historię  miłości  namiętnej  i 
tragicznej  (to  połączenie  groteski,  ironii,  śmieszności  i  tragizmu);  zdrada  jest  ofiara 
przekonań,  że  kobieta  musi  poświęcić  się  dla  rodziny,  (wychodzi  za  mąż  z  rozsądku).  To 
opowieść baśniowa, romantyczna.  
 
V. STRUKTURA ARTYSTYCZNA 
 

A.  PREZENTACJA POSTACI I OBRAZU 
1.  debiut S. Ż. jest w pełni dojrzały i uformowany, jego postacie to typy o ścisłej 

wartości semantycznej, oznaczające określone postawy, np. dr Piotr, siłaczka, 
Cedzyna. Głównym przedmiotem opowiadania jest człowiek, żywy, nie 
schematyczny. 

2.  S.  Ż.  jest  kreatorem  obiektywnym,  bez  quasi-sądów  i  narzuconych  ocen.  S.  Ż. 

prezentuje bohaterów poprzez ich czynności, reakcje psychiczne, wypowiedzi, gesty, 
relacji  z  innymi  (Borecki  i  Stanisława  scharakteryzowani  są  poprzez  swoją  postawę 
wobec świata, idee, czyny- wydarzenia z ich życia obiektywnie ich opisują) 

3.  S.Ż. dokonuje analizy psychicznej bohaterów – krótkiej z powodu małych rozmiarów 

opowiadania  (np.  starej  metafizyki  Oboreckiego  w  Obrzydłówku).  Nowość  S.  Z.  to 
opisy  sytuacji  psychicznych  poprzez  odtworzenie  korelatów  fizjologicznych,  np.. 
tęsknota Cedzyny to szybki puls, gniecenie w klatce piersiowej itp. (to wymowniejsze 
niż  opisy).  Charaktery  postaci  autor  oddaje  także  poprzez  starcia  słowne,  monologi 
wew. itp. (np.; monolog Oboreckiego przy łożu Stasi o głupich, szalonych ideałach) a 
także sądy, doznania i widzenia literackich partnerów, np. Stasię poznajemy poprzez 
widzenie ją przez innych).  

4.  S.  Ż.  prezentuje  postacie  poprzez  ich  czyny,  to  ujęcie  rzeczowe,  obiektywne, 

realistyczne. Widać to w technice portretowania kobiet:  
- ujęcia nastrojowe, opisowe (opis Zenajdy – piękność która obezwładnia) 
-  ujęcia  zniżające  romantyczność  (opis  Zofii  –  pięknej  ale  o  zaniedbanych  od  pracy 
rękach; warunki życia determinują jej charakter – jest mało oczytana, robi błędy itp.)  

5. S. Ż. przeciwstawia się pokusie idealizacji i heroizacji opisów:  

- sytuacja Winrycha jest patetyczna, ale to tylko człowiek – jego prośba „nie zabijajcie 
mnie” czyni go ludzką i bliższą czytelnikowi. 

6. Wpływ naturalizmu na S. Ż. : 

- ostrość i dosadność opisów 
- prawda o życiu społ. – szarość, codzienność, beznadziejność wegetacji (np. Ananke 
-  ciasna,  wilgotna  izba,  wegetacja  rodziny,  borykanie  się  z  losem,  wyniszczenie, 
fizyczna brzydota „młodych starców”). 
-  zestawienie  losów  człowieka  i  zwierzęcia  (np.  Zapomnienie,  obraz  szkapy  i 
człowieka, wyniszczenie, apatia, bezmierna nędza) 
- wyjaskrawienie – to protest przeciwko organizacji spoęczeństwa 
-  skłonność  do  ujęć  karykaturalnych,  to  pogłębia  analizę  i  ocenę  szczeg. 
mieszczuchów, nowobogackich (to wręcz groteska) np. Wiktor Świerkowski z Oko za 

background image

 

oko  porównywany  z  aligatorem,  ma  antypatyczne  nawyki,  jest  chamski  i  ordynarny, 
hałaśliwy, ćwierćinteligent.  
- ujęcie kontrastowe, np. Jadwiga z Mogiły – siłaczka moralna, niepozorna i szara, 
niepowabna, Maria Kłócka – antyteza Jadwigi: jest piękna ale niemoralna 

7.  S.  Ż.  jest  malarzem  krajobrazu  natura  nie  jest  tylko  tłem  ale  jest  związana  z  sytuacją 
człowieka.  Autor  zestawia  komponenty  optyczne  (kolory)  z  akustycznymi  (dźwięki), 
kinetycznymi  (np.  lecący  śnieg),  termicznymi  (mróz,  ciepło)  –  czytelnik  krajobrazu  widzi, 
słyszy  i  odczuwa.  Krajobraz  staje  się  współczynnikiem  sugestii  ideowej  i  emocjonalnej 
utworu.  Pogłębia  nastrój  (jesień  w  Rodziobią…  jest  symbolem  klęski,  smutku;  nad  trupem 
szaleje wiatr, zachodzi słońce rzucając upiorne blaski, to rozpacz i beznadzieja. Przyroda jest 
symbolem, np. w Zmierzchu, gdzie jest ona związana ze światem ludzkiej niedoli; to smutek 
– samotna gwiada na niebie, ludzie walczący o byt.  
 
B. BUDOWA I KOMPOZYCJA 
 

1. Opowiadania ujawniają strukturalna klarowność: 
-klasyczna budowa trójdzielna:  

 

 

* część ekspozycyjna (zaznajomienie z postacią, jej ideami) 

 

 

* część zasadnicza (zdarzenie, centrum opowiadania) 

 

 

*  zakończenie  (po  pauzie  narracyjnej,  epilog,  rozwiązanie,  wyjaśnienie 

wątków i ukazanie intencji ideowej utworu) 
 

- często S. Ż. rozwija wątki poboczne, co zaciemnia sens utworu 

 

-  część  kompozycji  to  niepotrzebne  eksploatowanie  wątków  pejzażowych  i 

niepotrzebne dywagacje, skłonności liryczne. 
 

-  maniera  S.  Ż.  to  pasja  erudycyjna,  naturalistyczny  scjentyzm  literacki,  przesadna 

dokładność  i  pedanteria  opisu  (np.  za  duży  opis  przejść  kolumny  wojsk  przez  góry  w 
Żołnierzu tułaczu); S. Ż. stara się jednak nie rozciągać opisów nad miarę 
 

-  dobrze  skomponowana  jest  Siłaczka  –  jedno  wydarzenie,  szeroka  perspektywa, 

przemyślana budowa 
 

- S. Ż. często stosuje zamiast beznamiętnej relacji – liryczną spowiedź, wyznanie – to 

komplikuje kompozycję, nadmiernie wydłuża pewne wątki (np. Mogiła). 
 

- S. Ż. stosuje liczne środki dynamizujące przebieg zdarzeń: 

 

 

* inwersja, przesunięcie planów czasowych 

 

 

*sytuacje zaskoczenia i oczekiwania 

 

 

* wikłanie biegu wydarzeń, stwarzanie momentów niepewności 

 

 

* niedopowiedzenia, kontrasty, perypetie, zaskakujące zakończenia 

 

 

*opóźnianie, stawianie pod znakiem zapytania spodziewanego lub pożądanego 

biegu rzeczy (np. Mogiła – do końca nie wiadomo czy Zych się „nawróci”) 
 

 

*napięcia wynikające z kontrastów 

 

 

*zakończenie jest najbardziej ideowe i wymowne 

 
C. FORMY PODAWCZE 
1.  Relacja  w  1  osobie  postacie  nie  nazwanej  z  imienia  i  nazwiska,  ale  należącej  do  świata 
przedstawionego, która go obserwuje i odczuwa. To ktoś młody, związany ze środowiskiem 
studentów,  zna  medycynę  (podstawy),  jest  wrażliwy,  kocha  naturę,  świadek  zdarzeń 
(Ananke). Wypowiada  się w tonacji  ironiczno-drwiącej, aby  ukryć uczucia  i wzruszenia  (to 
nowa postawa S. Ż.).  
Relacja  w  1osobie  to także  listy  i  notatki  Maurycego  Zycha  w  Mogile.  Taka  forma  zawęża 
pole widzenia, ale odsłania ducha i liryzm.  

background image

 

3.  Narracja  30s0bowa,  obiektywna,  np.  Siłaczka.  Ale  i  tu  ujawnia  się  drugi  narrator, 

który  „mówi,  rozumie”,  interpretuje  wydarzenia.  Drugi  narrator  zanika  –  kolejne 
utwory to narracja 3osobowa.  

4.  3. Dialogi postaci są doskonałe – to potoczna konwersacja oddająca charakter postaci. 

 
D. INDYWIDUALNE ZNAMIONA STYLU I JĘZYKA 
1.  Proza  realistyczna  posługiwała  się  potocznym  językiem,  bez  stylizacji  i  literackości,  by 
oddać  rzeczywistość.  Żeromski  przełamuje  tę  tendencję.  Używa  bogatego  słownictwa, 
stylizuje.  
2. Perseweracje stylistyczne – S. Ż. podejmuje wielokrotnie te same tematy: 
- stosuje słownictwo z zakresu medycyny i fizjologii (wpływ naturalizmu i pozytywizmu), np. 
moralny niepokój to „ropiejąca wiecznie ranka”; to jednocześnie ukazuje stosunek autora do 
opisanej rzeczy 
-  metafora  animalistyczna  –  porównanie  człowieka  do  zwierzęcia  (podlegają  tym  samym 
prawom, są bezbronni wobec okrucieństwa) 
-  składnia  –  S.  Ż.  poszukuje  określeń  o  dużym  ładunku  emocji,  które  łączy  w  szeregi,  np. 
mgła - wilgotna, gęsta, dusząca, o zapachu lasu; to gromadzenie epitetów 
-  rytm  prozy  –  rozkład  akcentów  jak  fraza  muzyczna,  retoryka:  powtórzenia,  inwersja, 
rytmizacja języka i wzmacnianie emocji 
- skłonność do wzmocnienia określenia przymiotnikowego przysłówkiem, to często przesada 
ale i ironia pisarza 
- obiektywizacja stylu, styl zmienia się w zależności o kim pisze, np. inaczej mówią panowie i 
chłopi w Pod pierzyną – barbaryzmy i gwara 
- dowcipne metafory i porównania, np. Zych pisze do Jana w Oleju 
- dowcipne eufemizmy i peryfrazy – komizm językowy 
 
VI. TONACJA 

1.  Tonacja opowiadań rozpiera się między ironią i drwiną a patosem i tragizmem  
2.  Ironia  –  jej  funkcją  jest  maskowanie  uczuć  (np.  współczucia  w  Ananke), 

dystansowanie się od postaci i jej działań, których S. Ż. nie aprobuje (Barecki) 
a także moralną i socjologiczną demaskacją (np. drwina z Wawelskich w Oko 
za oko
 jako parweniuszów) 

3.  Tragizm łączy się z innymi tonacjami; to najczęściej zakończenia utworów. S. 

Ż. często wprowadza do opowiadań prozę poetycką 

4.  Cechą  twórczości  S.  Ż.  jest  współwystępowanie  jednocześnie  różnych 

nastrojów,  kontrastów  drwiny  i  patetyczności  liryzmu  i  naturalistycznych 
opisów,  tragizm  łączy  się  z  komizmem,  który  często  ukrywa  uczucia.  Od 
drwiny przechodzi w patos i wzniosłość  

5.  Świat  opowiadań  nie  jest  spokojny  i  zrównoważony  –  jest  rozdarty, 

dramatyczny, pełen bolesnego rozpięcia. 

 
 
 
 
 
 
 
„Tabu”  
Żona, Ewa, jedzie do szpitala odwiedzić chorego psychicznie męża, Henryka Dąbrowskiego. 
Mąż boi się czegoś, nie można się z nim dogadać, w pewnym momencie zaczął się do niej 

background image

 

dobierać i uciekła. Chodziła ulicami nieznanego miasta(przyjechała pociągiem do szpitala, z 
daleka). Była bardzo nieszczęśliwa, litowały się nad nią ptaki i wietrzyk polny, opisy 
przyrody. Płacząc leżała na łące, prawie spała, obudził ją przejeżdżający pociąg i pobiegła na 
dworzec. Tam spotkała „tego pana” – rysownika z biura technicznego, znała go z widzenia, 
wiedziała że ją kocha. Usiedli w tym samym przedziale, dał jej kwiaty, a ona powiedziała mu 
ze jej mąż jest bardzo chory. Młody człowiek wysiadł na najbliższej stacji.  
 
„Panvocello” 
Ernesto Fosca, przebywał często w kawiarni na ul. Cavour. Pewnego dnia przyniósł do niej 
swoją walizkę na przechowanie. Nad losem walizko czuwał Ubaldo, starszy garson, do 
którego Ernesto miał zaufanie. Do kawiarni przychodziły tez listy do Ernesto, bo nie miał 
stałego adresu. Odbierał je Ubaldo 
Ernesto miał przygodę w filharmonii – ponieważ był piękny kobiety się mu przypatrywały, 
był drugim skrzypkiem. Pewnego dnia jedna blondyna szczególnie natarczywie wlepiała się 
niego, aż mu przeszkadzała. On udawał wielkiego artystę, ale pomylił się w najważniejszym 
momencie i kapelmistrz go wyrzucił z miejsca drugiego skrzypka. I powiedział jeszcze ze 
dopilnuje ze by w żadnej innej orkiestrze go nie przyjęli i przeklął go.  
 Na początku się tym nie przejął, w końcu zaczęły mu się kończyć pieniądze ale żył dalej 
płytko i lekkomyślnie. Wierzył ze kapelmistrz go poprosi żeby wrócił. Potem przez 
przyjaciela pytał czy może wrócić, ale kapelmistrz się nie zgodził. W końcu, w tajemnicy, 
zaczął grać jako solista w kinie – wstyd, w dodatku słabo płacili. Nie miał pieniędzy na nowe 
ubrania. Panvocello – pawik, wzięło się od fioletowych włosów i gracji postaci. Nawet bez 
kasy był najpiękniejszy w całym Rzymie.  
 
 
 

Opowiadania Żeromskiego opublikowane w 1895 r. w dwu tomach obejmują osiemnaście utworów. 
Stanowią debiut prozatorski, zapowiadają niezwykły talent i podejmują motywy i wątki, które pisarz będzie 
konsekwentnie kontynuował w dojrzałej fazie swojej twórczości. 
 
 
„Zmierzch”  
Małżeństwo chłopskie (Gibała i jego żona), pracująca przy ciężkiej, upadlającej pracy nie pozwalającej na 
jakiekolwiek uczucia(praca przy kopaniu torfu). Matka jest zmuszona do pozostawienia bez opieki 
maleńkiego dziecka, a ojciec na skutek biedy jest wyzbyty wszelkich ludzkich uczuć. Opowiadanie o 
charakterze społecznym w którym podjął tematykę doli najbiedniejszych chłopów po ukazie 
uwłaszczeniowym.  
 
 
„Zapomnienie” 
Opowiada o tragedii ojca – chłopa Obali kradnącego drzewo w pańskim lesie na trumnę dla zmarłego syna. 
Obala jest pozbawiony niejako cech człowieka przypomina raczej bezwolne i bezmyślne narzędzie. A 
jednak gdzieś głęboko w duszy tkwi rozpacz, żal i cierpienie.  
Obydwa opowiadania mają za cel ukazanie niesprawiedliwych stosunków społecznych. 
 
 
„Doktor Piotr” 
Utwór powstał w okresie schyłku ideologii pozytywizmu. Bohaterowie: Dominik Cedzyna jest wyniosły, 
dumny ze szlacheckiego pochodzenia, gardzący innymi, nie dostrzegający krzywdy chłopów. Pracowity, nie 

background image

 

ma zawodowej etyki (oszukuje robotników – zaniża stawki). Pracuje u Bijakowskiego – dorobkiewicza 
wywodzącego się z warszawskiej biedoty. Cechuje go dbałość o wygląd, tęsknota za życiem na wsi, 
poczucie dumy szlacheckiej, samotność, wielka miłość do jedynego syna Piotra, którego listy są balsamem 
dla jego duszy, przekonanie o własnej uczciwości, upór i nieugiętość, tragizm wynikający z faktu że musiał 
porzucić ukochaną wieś, postępować nieuczciwie i w końcu i tak został porzucony przez dziecko z którym 
wiązał wielkie nadzieje. Piotr Cedzyna jest uczciwy, pracowity, szanuje swoją pracę oraz innych gdyż każdy 
ma równe prawa do pracy. Pogłębia wiedzę widząc w niej klucz do dobra przyszłości. Dla niego nie jest 
ważne pochodzenie, ale wykształcenie zdobyte pracą bezkompromisową. Jest maksymalistą etycznym i 
bardzo kocha ludzi. Obu łączy wielka miłość, która sprawia, że Piotr wraca do kraju mimo korzystnych 
propozycji. Gdy odkrywa, że ojciec opłacał jego studia pieniędzmi robotników chce wracać i oddać je.  
wykorzystać. Żeromski przedstawił więc w tym utworze konflikt postaw moralnych polegający na różnej 
wrażliwości bohaterów i odmiennym rozumieniu uczciwości. Drugi problem utworu to miejsce w 
społeczeństwie i życiu zubożałej szlachty („wysadzonych z siodła”) na przykładzie Dominika cedzyny i 
Polichnowicza który zaprzepaścił swój majątek. Żeromski z ironią wyrażał się o karierowiczach 
„całujących” cudze mankiety, pozbawionych skrupułów, prostaków jak Teodor Bijakowski. Bijakowski jest 
gnębicielem społeczeństwa – krytyka pozytywistycznych inżynierów. 
 
 
„Siłaczka” 
Stanisława Bozowska i Paweł Obarecki to przedstawiciele ideologii lansowanej pod koniec XIX wieku. 
Postawa pozytywistyczna. Kontrast dwóch postaw: Stasia Bozowska - pochłonięta pracą, chciała zniszczyć 
analfabetyzm. Dlatego została nauczycielką i uczyła podstawowej wiedzy ubogich. Robiło to z 
przyjemnościom i jednoczesnym obowiązkiem, czuła satysfakcję. Zainteresowała ludzi literaturą. Jej sukces 
to napisanie książki i pozyskanie szacunku ludzkiego. Przejęli się oni jej chorobą. Miała autorytet. 
Poświęciła swoje prywatne życie dla skromnych objawów wdzięczności i sympatii. Wzór moralny, który 
autor afirmuje. Stasia nie ma wad. Paweł Obarecki - jest on bardziej realną postacią. Przyjechał do 
Obrzydłówka by leczyć ludzi. Po wsi jeździł z apteczką. Przeciw niemu wystąpił aptekarz i balwierz. 
Wmawiali ludziom, że jest on oszustem, szarlatanem posługującym się czarną magią. Ludzie nie ufali mu bo 
chciał leczyć za darmo. Niezgodne to było z dotychczasowymi zasadami. Ktoś kto nie chce zapłaty jest 
podejrzany. Obarecki nie miał argumentów na obronę. Usiłował zgodnie z własnymi zasadami realizować 
zmiany. Zrezygnował na skutek presji, złośliwości i niechęci ludzkiej. Zabrakło mu sił, a ludzie nie 
traktowali go serio. Nie był w stanie tego pokonać i załamał się. Zrezygnował i przeszedł na mentalność 
ludzi, którymi gardził. Tytuł nawiązuje do postawy życiowej bohaterki, dzięki temu utworowi słowo 
„siłaczka” stało się synonimem określonej postawy życiowej. 
 
Obarecki, Bozowska, Piotr to realizatorzy haseł pozytywistycznych., których urzeczywistnienie jest 
niemożliwe - utopia. Te hasła miały realizować jednostki. Po Stasi nie było następczyń. Ideologia 
pozytywistyczna realizowana była przez jednostki, które nie mogły sobie poradzić. 
 
 
„Rozdziobią nas kruki i wrony” 
Bohaterem jest Szymon Winrych (Andrzej Borycki). Przedziera się on w kierunku Nasielska by dostarczyć 
broń. Natknąwszy się na oddział Rosjan zostaje brutalnie zamordowany. Zabity jest też koń. Zlatują się 
wrony. Potem pojawia się chłop, który zabiera ubranie i skórę konia. Dziękuje Bogu za dary.  
Podczas spotkania z nieprzyjacielem Winrych jest nieugięty. Prosi o litość gdy chcą go zabić. Przypomina 
on bohatera romantycznego. Jest samotny, ale w obliczu klęski walczy do końca mimo świadomości 
porażki. Zerwanie z tradycją romantyczną. Demitologia walczących jako heroicznych bohaterów. Winrych 
to realistyczny bohater. Czuje strach przed śmiercią. Nie pasuje to do tradycji romantycznych. Chłop nim 
obszukał powstańca to pomodlił się nad zwłokami, niby wierzący, ale dziękuje Bogu za dary. Z 
pożądliwości zabrał buty i ubranie powstańca. Zwłoki i konia zepchnął do jednego dołu i przykrył 

background image

 

10 

gałązkami. Brak szacunku dla śmierci i martwego człowieka. Sprofanowanie zwłok, brak godnego 
pochówku. Brak świadomości, że depcze podstawowe uczucia ludzkie. Za takie bezduszne postępowanie 
chłopa autor posądza system społeczny, tych co się godzili na ciemnotę i zacofanie najuboższych warstw. Ci 
ludzie czerpią zyski z ciemnoty. Żeromski nie usprawiedliwia chłopa i jego poczynań. Rządzą nim 
zwierzęce instynkta. System tak go ukształtował. Chłop znajduje coś co może mu się przydać i nie zwraca 
uwagi, że czyni źle. Obojętny w stosunku do powstańca. Nie wiadomo czy zdaje sobie z tego sprawę. 
Wolność kraju nie zmieni jego sytuacji. Nadal będzie żył w nędzy i wszystko mu jedno czy panem będzie 
Polak czy ktoś inny. Autor ukazuje brak zrozumienia idei powstańczej przez chłopa. Nieświadomość i 
ideologiczna nie dojrzałość. Oskarża szlachtę, która powinna uświadomić chłopów i zainteresować ich 
walką. Żeromski uważa powstanie za słuszne. Oskarżą tych co nie zadbali o solidarność z chłopami. Kruki i 
wrony to symbol zaborców. Jeśli nie zostanie uregulowana kwestia przepaści między klasami, zaborcy lub 
inne siły destrukcyjne zniszczą Polskę. Jest to też przyzwolenie na zło, które doprowadzi do zniszczenia 
zasad moralnych. Chłop i szlachta to dwa środowiska nieprzygotowane do akcji powstańczej. Symbolizm i 
naturalizm w utworze. Kruki i wrony są symbolem przeciwników powstania dla których bunt to 
warcholstwo. Są to też znaki zaakceptowania niewoli. Naturalizm to opis śmierci Winrycha, cierpienia 
rannego konia, widok żerujących ptaków.  

 
 „O żołnierzu tułaczu” 
 
Kolejną nowelą poruszającą temat narodowo - społeczny jest utwór pt : „O żołnierzu 
tułaczu”. Bohaterem opowiadania jest chłop Matus Pulut, którego poznajemy jako uczestnika 
okrutnej wojny francusko - austryjackiej. Po jej zakończeniu Pulut, napoleoński żołnierz, 
inwalida (na wojnie ratuje on życie kolegi Felka). Powraca do swej rodzinnej wioski i próbuje 
tam głosić idee wolności, równości i braterstwa wszystkich ludzi, niezależnie od ich 
urodzenia i pozycji społecznej. Z hasłami tymi zetknął się w czasie kampanii włoskiej, gdzie 
nauczył się być wolnym człowiekiem. Nic więc dziwnego, że po powrocie z wojny nie może 
pogodzić się z odebraniem mu przez szlachtę wolności osobistej. Z tego też powodu buntuje 
się przeciw panującym normom, pociągając za sobą licznych chłopów z wioski (chłopi nie 
zdają sobie jeszcze sprawy z tego jaką siłą stanowią w gromadzie). Jednak Pulutowi nie dane 
jest odniesienie zwycięstwa, gdyż szlachta pojmuje go jako buntownika i skazuje na śmierć. 
Widzimy więc, że bohater walk narodowo - wyzwoleńczych, żołnierz francuskiej armii, za 
żołnierski trud po powrocie do kraju zostaje skazany na śmierć jako chłop pańszczyźniany 
przez obrońców porządku feudalnego. W ojczyźnie spotyka go śmiertelna kaźń, bo społecznie 
nie przestał być chłopem. Autor ukazuje nam obraz tragicznej doli chłopów żołnierzy 
napoleońskich, dla których nagrodą za udział w walce, męstwo i rany był jedynie powrót do 
feudalnej niewoli. Żeromski sięgając do dawnych win szlachty ukazuje przyczyny niechęci 
udziału chłopów w walkach o wolność ojczyzny. Traktowani w taki sposób przez panów nie 
chcą oni brać udziału w póżniejszych powstaniach. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

 

11 

 
Pod  pierzyną  (Z  dziennika)  –  Trzech  młodzieńców  wyjeżdża  na  urodziny  niejakiej  pani 
Heleny  („istoty  przeżytej,  z  wystygłym  sercem”,  jak  mawiali  beletryści,  czy  jak  uważa 
narrator – osoby należącej do istot wyższego gatunku, mówiącej to, co nakazuje konwenans). 
Nie  może  on  doczekać  się,  aż  Helena  obrzuci  go  śmiałym,  lecz  zimnym  spojrzeniem  i 
rozmyśla 

sobie 

na 

jej 

temat.  

W  międzyczasie  furman  Ludwik  przygotowuje  wszystko  do  odjazdu,  po  czym  mężczyźni 
wsiadają do wąsagu. 
„Fraki, krawaty rautowe, brody ‘wymierzwione’, na lewej stronie każdego czoła po loczku – 
dżentelmeni; mało powiedzieć: dżentelmeni – kwiaty!” – pisze Żeromski – „Jest nas czterech 
tylko, lecz śmiało orzec mogę, że w wąsagu naszym jedzie inteligencja, jedzie dowcip, jedzie 
szyk i, że tak powiem, filozofia naszego powiatu” – dopowiada ustami narratora. Na zewnątrz 
panuje mróz, jest środek zimy, aby się dostać do Kabzic należy wybrać jedną z dwóch dróg, 
krótsza polega na przeprawieniu się przez rzekę. Ludwik i jego pasażerowie decydują się na 
tę właśnie,  furman twierdzi, że pod  lodem  jest woda, a pod wodą jest „twardy”, ale  jak się 
okazuje jest w błędzie i lód pęka pod przeprawiającym się wąsagiem. Konie wpadają pod lód, 

wózek 

zaczyna 

tonąć. 

Mr 

Jean, 

Zygmunt  

i  Henryk  skaczą  na  kry  i  wydostają  się  po  nich  na  brzeg.  Bohater  i  Ludwik  pozostają  na 
wózku, nie mając już szansy ucieczki, pod wpływem wołania o pomoc pojawiają się chłopi z 
Biebrzczyna,  patrzą  i  zastanawiają  się.  „Czuję,  że  słabo  mi  się  robi  na  myśl  straszliwą,  tę 
mianowicie, iż pomendykują, podziwują się i pójdą” – stwierdza narrator. Jeden z chłopów w 
końcu  deklaruje  się,  że  wyniesie  Pana,  ten  powątpiewa  w  to,  że  chłop  zdoła,  to  zrobić,  w 
konsekwencji  ulega  po  stwierdzeniu:  „Nie  bój  się,  chudziaku”,  to  stwierdzenie  zostaje  mu 
przez Pana  „wspaniałomyślnie wybaczone”. Gdy  jest już transportowany  na plecach chłopa, 
myśli: 

„Dziwię 

się 

dziś, 

jakim 

cudem 

nie 

dałem 

mu 

wówczas  

w łeb”, ale „byliśmy wtedy nad przepaścią, na załamujących się lodach, na usuwającym się 
oparciu stóp. Była nawet sekunda taka, że wśród przejmującego mię do szpiku kości strachu 
uwierzyłem, jako mrzonki o równości ucieleśniają się… na złamanych lodach”. Efektywna 
pomoc i dobroć chłopa rozczuliła go i podarował mu rubla. Na twarzy chłopa dostrzegł radość 
i  dobroć  właśnie,  ani  śladu  dumy  chłopskiej,  chrześcijańskiej,  czy  wyższości.  Chłop  ten  to 
Pyzik Jacek, do którego chaty udali się przemoknięci i zziębnięci dżentelmeni, chowając się 
pod pierzyną.  „Co za ruina  fryzur! Jaka dewastacja wąsów!”, suszące  się drogie  fraki obok 
ubrań  biedoty  chłopskiej.  „Jakżeż  to?  Wyższe  społeczeństwa  naszego  warstwy  w  tej 
postawie, pod pierzyną?
...” – zasmucił się opowiadacz, obserwując to zjawisko.  „Szlachta 
wchodzi  w  lud  i  staje  się  ludem”
  –  powiedział  dowcipnie  pan  Henryk  (cytat  z  „Manifestu 
Towarzystwa Demokratycznego Polskiego” z czasów Wielkiej Emigracji polistopadowej). Po 
wygrzaniu się i osuszaniu ubrań ruszają ponownie na imieniny.  
Ananke  [*bogini  przeznaczenia  w  mitologii  greckiej]  –  Znów  pisane  w  pierwszej  osobie  – 
Bohater  jest  zakochany  w  niejakiej  pannie  Zofii  do  tego  stopnia,  że  aż  omdlewał  z  gorąca, 
poza tym mieszkał w kącie guberni siedleckiej i oczekiwał w napięciu na pojawiającą się trzy 
razy 

tygodniu  

w  stołecznym  mieście  tej  okolicy  pocztę,  w  postaci  posłańca  i  listy  od  panny.  Poza 
oczekiwaniem  „usychał  z  tęsknoty”  i  próbował  zapełnić  sobie  czas  zajęciami  typu 
segregowanie  dziwnych  nazw,  aż  nie  wpadł  na  pomysł  udawania  się  konno  samemu  na 
pocztę.  Na  poczcie  jedyną  osobą  był  pan  Ignacy,  podniszczony,  lecz  młody  człowiek,  z 
wcześnie osiwiałymi włosami („nie od nawału myśli zapewne, nie na znak nawet, że się żyło, 
lecz  tak  oto  –  z  biedy  się  wzięły”),  uczuciowiec,  który  egzaltował  się  niczym  guwernantka. 
Posiadał  dziewięcioro  dzieci  z  jedną  kobietą  („ofiarą  monoadrii”  *  współżycie  kobiety  z 
jednym  mężczyzną”).  Kobieta  nie  potrafiła  mówić  o  niczym  innym,  jak  tylko  o  swoich 
dzieciach i opowiadała o nich oczekującemu na listy mężczyźnie. Jedyną nadzieją rodziców, a 

background image

 

12 

przede wszystkim był syn Staś, który miał spędzać czas na nauce i zostać oddelegowany do 
szkoły,  problemem  była  tylko  stancja  dla  chłopca,  na  którą  nie  było  rodziców  stać.  Matka 
jednak się łudziła, że pieniądze się znajdą. 
Gdy  pewnego  dnia  bohater  wszedł  na  pocztę  pan  Ignacy  siedział  załamany  przy  biurku, 
ponieważ spotkało go olbrzymie nieszczęście – jego żona uciekła, zabierając dzieci, a on sam 
pragnął śmierci, według narratora. Powodem była uczciwość pana Ignacego  – jego syn miał 
iść do szkół, ale że nie było pieniędzy, to aby je zdobyć musiał zacząć kraść, czego nie był w 
stanie  uczynić.  Gdy  powiedział  o  tym  żonie,  ta nic  nie  odpowiedziała,  ale  następnego  dnia 
wyszła z dziećmi. Pomimo tego, że ją dogonił i błagał o to, by wróciła, nie uczyniła tego. Gdy 
podzielił się pan Ignacy swoją historią wybiegł z izby i rzucił się na łóżko, płacząc. Bohater 
zabrał  list  od  pani  Zofii  i  udał  się  do  domu,  szczęśliwy  „odrobiną  faryzeusza,  który  jest  w 
sercu”. Tylko nic nie mogło mu pomóc w pozbyciu się myśli o „znędzniałej kobiecie idącej w 
świat bezimienny”.  
Siłaczka  –  doktor  Paweł  Obarecki  nudzi  się  w  Obrzydówku,  do  którego  przyjechał  przed 
sześcioma  laty  pełen  szlachetnych  idei,  po  których  nic  nie  zostało.  Chciał  reformować 
chłopów pod względem dbania o higienę, ale mu się to nie udało. Poszedł również na wojnę z 
aptekarzem, 

ufając  

w zwycięstwo prawdy, ale pod wpływem nacisków, wybijania mu w domu szyb, oczerniania 
go  przed  ludnością,  zniechęcony  uległ,  by  po  mediacji  księdza  pogodzić  się  z  aptekarzem 
(powodem  niezgody  było  to,  że  aptekarz  sprzedawał  leki  po  zawyżonych  cenach).  Doktor 
Paweł  stracił  wszelką  chęć  rozwoju  –  miał  wstręt  do  czytania,  pisania,  rachowania,  całymi 
godzinami  mógł  nic  nie  robić.  Jedyną  rozrywkę  stanowiły  rozmowy  z  gospodynią  raz 
nieprzystojne, 

raz 

przyzwoite 

oraz 

spotkanie  

z księdzem,  sędzią  i aptekarzem. Poddawał się on  melancholii,  nieokreślonemu  smutkowi  i 
lenistwu,  funkcjonował  niczym  roślina.  W  międzyczasie  platonicznie  zakochał  się  nawet  w 
pani  aptekarzowej  („damie  tępej  umysłowo  jak  siekierka  do  rąbania  cukru”).  Główną  jego 
zasada stało się: „dawajcie pieniądze i wynoście się”. Obarecki mimo wszystko bał się jednak 
wejść w spółkę z aptekarzem, który dążył do tego, by się za wszelką cenę z nim zaprzyjaźnić. 
„Jakim  sposobem  aż  dotąd  zaszedł,  dlaczego  nie  wyrywa  się  z  tego  błota,  czemu  jest 
leniuchem,  marzycielem,  refleksjonistą,  psowaczem  własnych  myśli,  karykaturą  wstrętną 
samego  siebie?”  –  pytał  sam  siebie.  Myśli  doktora  przerwała  kłótnia  gospodyni,  usiłującej 
przekonać kogoś, że nie ma go w domu, Obarecki wyszedł do niego i dowiedział się, że na 
wsi zachorowała nauczycielka i Ignacy został wysłany po lekarza przez miejscowego sołtysa.  
Doktor  pojechał,  rozszalała  się  zamieć  ale  po  pewnym  czasie  dotarli  do  wsi  Ignacego.  W 
chacie  nauczycielki  zastał  staruszkę  przerażoną  jego  przybyciem.  Gdy  się  ogrzał  ruszył  do 
chorej  –  młodej  dziewczyny  pogrążonej  we  śnie,  z  wysypką.  Okazało  się,  że  jest  to  panna 
Stanisława,  znajoma  doktora.  Obarecki  załamał  nad  nią  ręce:  „Ach, ty  szalona,  ty  głupia!”, 
szeptał. Po zbadaniu  jej  stwierdził tyfus  i uświadomił sobie, że  już  nic  nie  może  jej pomóc. 
Jedynym  ratunkiem  mogła  być  chinina  lub  antypyrina,  po  którą  należałoby  posłać  do 
Obrzydówka.  W  taką  pogodę  nikt  nie  chciał  jechać,  w  końcu  znalazł  się  jednak  śmiałek. 
Doktor 

Paweł 

międzyczasie 

wypytywał 

staruszkę  

o nauczycielkę – na wsi mieszkała już trzy zimy. Obarecki z gniewem zwracał się do chorej, 
wypominając  jej głupotę, że nie warto i  nie  można tak żyć, że zjedzą  ją  idioci, gdy z życia 
będzie starała się zrobić spełnianie jednego obowiązku (kontekst walki z wiatrakami).  
Wspomina okoliczności poznania jej – spotykał ją jako biedny student w drodze do szpitala  
w Ogrodzie Saskim, raz nawet wsiadł do tramwaju, którym jechała, poświęcając swój obiad, z 
jej strony spotkał się jednak z pogardliwym spojrzeniem. Później było mu jednak dane poznać 
ją  bliżej  dzięki  przyjacielowi,  społecznikowi,  który  ożenił  się  z  ubogą  emancypantką.  Dom 
kolegi  stał  się  miejscem  spotkań  społeczników  i  na  jednym  z  nich  spotkał  doktor  Paweł  i 
został oficjalnie przedstawiony pannie Stanisławie Bozowskiej. Raz nawet oświadczył się jej, 

background image

 

13 

ale  ona  tylko  się  roześmiała,  wkrótce  potem  wyjeżdżając  do  guberni  podolskiej  jako 
nauczycielka 

jednym  

z wielkopańskich domów.  
W  doktorze  budzi  się  miłość  do  panny  Stanisławy,  ma  nadzieję,  że  ona  wyzdrowieje  i 
oczekuje  na  posłańca  wysłanego  po  lekarstwa.  Nad  ranem  wybiera  się  na  przechadzkę, 
wypatrując śmiałka, gdy nie nadjeżdżał, więc sam udał się do sołtysa po konie i pojechał do 
Obrzydówka.  
Gdy  powrócił  okna  domostwa  były  szeroko  otwarte  a  w  izbie  szkolnej  leżała  już  martwa 
nauczycielka.  Nakazał  zbić  ubogą  trumnę,  a  w  czasie  gdy  myślał  o  powiadomieniu  rodziny 
natrafił na list Stanisławy do przyjaciółki, Helenki. Nauczycielka przeczuwała swoją śmierć, 
nakazała wysłać książki swojej koleżance, zapłacić nimi długi. Dostrzegł wtedy w kącie izby 
chłopaka posłanego po leki i zwrócił w jego kierunku cały swój gniew. Chłopak zabłądził na 
polu  
i  piechotą  powrócił  do  wsi,  przyniósł  jedynie  książki,  które  mu  nauczycielka  pożyczyła. 
Doktor spojrzał mu w oczy i dostrzegł rozpacz chłopską, po czym wygonił go. Za chwilę sam 
siebie pytał, czego tu chce i twierdził, że nie ma prawa przecież.  
Przez  pewien  czas  doktor  Paweł  nawet  przeżywał  śmierć  Stanisławy,  czytał  Dantego, 
odprawił  gospodynię  dwudziestoczteroletnią,  ale  w  końcu  się  uspokoił.  Utył,  zarobił  sporo 
pieniędzy,  ożywił  się,  namówił  obywateli  obrzydowskich  do  palenia  papierosów.  Utwór 
kończy  się  słowami:  „Nareszcie!”.  Czyli  doktor Paweł  nareszcie  osiągnął  spokój,  stając  się 
takim jacy są inni, pozbawiony ideałów. 
Zapomnienie  –  Narrator  idzie  z  panem  Alfredem,  dziedzicem,  do  gajowego  Lalewicza  na 
kaczki. Gdy przechodzą lasem w drodze nad staw trafiają na ślady wozu i domyślając się jego 
właściciela idą po nich, skradając się. W zaroślach zastali w istocie mały wóz z zabiedzonym 
koniem, którego właściciel kradł deski spod tartaku. Był to Wicek Obala, chudy, wynędzniały 
chłop, bosy. Przyłapany na gorącym uczynku stoi nieporuszony, czekając na reakcję panów. 
Pan  Alfred  straszy  Obalę  kryminałem,  a  Lalewicz  podchodzi  do  niego  i  zaczyna  Obalę  bić, 
słuchając  wskazań  pana  Alfreda.  Chłop  stoi  spokojnie,  przyjmując  razy,  w  końcu  płacze 
niczym mordowany i wbija palce w gardło gajowego. Pan Alfred stając w jego obronie uderza 
Obalę.  Następnie  daje  wskazówki  Lalewiczowi  –  ma  pójść  do  niejakiego  Biedermana  i 
poprosić  go  o  napisanie  skargi  na  Obalę  o  kradzież  desek.  Obala  zaczyna  prosić  o 
wybaczenie,  mówi,  że  deski  kradł  na  trumnę  na  syna  Wojtka.  Niedowierzający  pan  Alfred 
każe się prowadzić do owego syna.  
Zwłoki 

15-letniego 

syna 

wdowca, 

jak 

się 

okazuje, 

leżą  

w  stodole,  Obala  nie  wie,  na  co  umarł  „ścisnęło  i  pokój”.  „Jednym  psubratem  mniej”  – 
roześmiał się na te słowa gajowy.  
Obala  nie  posiadał  więcej  dzieci,  przeżywał  więc  śmierć  jedynaka,  ale  tylko  
w  nielicznych  momentach okazywał odrobinę emocji. Poprosił o pomoc w zbijaniu trumny 
Ignacego  Lalewicza,  ten  jednak  go  wyśmiał,  donosząc,  że  i  żyto  kradł.  Pan  Alfred  nakazał 
oddać pieniądze za drewno i odszedł.  
Narrator został, przysłuchując się rozmowie Obali z pozostałym  Lalewiczem. Ten  się  nagle 
zmienił,  obiecał  Wincentemu  pomoc  w  przeproszeniu  pana  Alfreda  i  w  zbiciu  trumny. 
Następnie dogonił dziedzica i zaczął go przekonywać, że ukarać Obalę trzeba, ale że żadnego 
pożytku nie będzie z tego, że go wezmą do kryminału. Pan Alfred stwierdził: „Zobaczy się, a 
zresztą nie nudź”. Narratora ogarnęła słabość, gdy zniknęli mu z oczu. „Położył się na ziemi z 
zamiarem  niewstania,  choćby  nastąpiło  trzęsienie  ziemi  lub  nawet  przejeżdżał  powóz  pełen 
pięknych dam”. Zauważa na drzewie chłopca, wyrzucającego z gniazda pisklęta wron. Matka 
wrona miota się pełna rozpaczy, gdy zabijają jej dzieci. Narrator pozazdrościł Obali i wronie, 
ponieważ  obydwoje  szybko  zapomną  dzięki  mądremu  boskiemu  prawu  zapomnienia.  „Dla 

background image

 

14 

nich  żyć  znaczy  zapomnieć  –  i  dobra  przyroda  pozwala  im  zapomnieć  natychmiast.  Ach, 
jakże im zazdrościłem!...”.  
Chodzi  tu  przede  wszystkim  o  biedę  wiejskiego  społeczeństwa  –  chłopiec,  zabijający  małe 
wrony, po to by je sprzedać, czy Obala, kradnący deski, to dowód na to, że robią wszystko, by 
przetrwać. 
 „Cokolwiek się zdarzy, niech uderza we mnie…” (Sofokles, Król Edyp) – krótka historia 
trzydziestoletniego parobka folwarcznego, który leży w szpitalu, ze świeżo amputowaną nogą 
powyżej kolana, na wskutek suchotniczego gnicia kości. Gdy wraca do siebie po operacji jest 
pełen 

żalu  

i nienawiści skrzywdzonego zwierzęcia, które nie wie, kto na nie wydał wyrok.  
Pewnego dnia zauważył, że druga noga drętwieje mu i puchnie w kostce, lekarz po obejrzeniu 
go stwierdza, że i ją trzeba amputować, ale jednocześnie mówi, że parobek jest w kiepskim 
stanie  i  że  może  niech  sobie  leży  w  szpitalu,  to przynajmniej  dadzą  mu  jeść,  będzie  mu  tu 
lepiej. Po chwili odszedł,  by powrócić  bez asystentów, nachylił się  nad chorym  i przesunął 
pieszczotliwie  ręką  po  jego  głowie.  Chłopa  zamroczyło…  i  odcinając  się  od  tego,  co  złe 
zamknął się w swoim własnym świecie… „Jest w duszy ludzkiej taka kryjówka zaczarowana, 
na siedem zamków zamknięta, a nie otwiera jej nikt i nic, tylko wytrych złodziejski mściwego 
nieszczęścia”.  „Nie  bój  się”  –  mówił  sam  do  siebie,  dobrze  życząc  ludziom,  bo  przecież  i 
jemu jest nienajgorzej.  
Do swego Boga – Zima. Drogą idzie starzec Felek z wnuczką Teofilką idą już czwarty dzień 
spod Drohiczyna aż za miasto Warszawę aby się wyspowiadać. Chodzą tam co roku, odkąd 
się  zapisali  na  inną  wiarę  (protestantyzm).  Nakazano  im  to  siłą,  najpierw  niszcząc  wiejskie 
mienie, potem bijąc nagich ludzi na śniegu. Tak zginął syn Felka, Leon, pobity na śmierć za 
opór. 

Felek 

nie 

wytrzymał  

i podpisał papiery w momencie, gdy zaczęli bić jego wnuczkę. I od tego momentu idą oni za 
Warszawę,  do  małego  kościółka,  w  którym  znajduje  się  miłosierny  ksiądz,  nakazujący  im 
miłować nieprzyjaciół. Felek czuje, że oboje zdradzili swoją wiarę, ale pomimo tego brną do 
celu w zimowej zawierusze.  
Zmierzch  –  dziedzic  zbankrutował  i  sprzedaje  wodę  sodową  w  budce,  a  posiadłość  przejął 
nowy mądry dziedzic, który ma zamiar w okolicznym błotnistym terenie zbudować sadzawkę. 
Do  pracy  najmują  się  Walek  Gibała,  bezrolny  wyrobnik,  i  jego  żona.  U  poprzedniego 
dziedzica 

był 

fornalem,  

u obecnego się nie utrzymał (zmniejszyli pensje i we wszystkim dopatrywali się złodziejstwa, 
a że złapali Walka na kradzieży owsa, to został wyrzucony). Po wystawionym negatywnym 
świadectwie  nie  mógł  nigdzie  znaleźć  pracy,  aż  do  momentu,  gdy  rządca  wyznaczył 
trzydzieści kopiejek za kopanie na łące.  Walek i jego żona mają plany jak wydać zarobione 
pieniądze, chcą przede wszystkim przeżyć za nie jakoś do wiosny, rządcy jednak 30 kopiejek 
wydaje się za dużo, i zmniejsza pensję do 20 kopiejek, żeby nie było im za dobrze. Waldek 
się zdenerwował, ale że innej pracy nie było, to poszedł do karczmy, wybił żonę i na następny 
dzień znów poszli kopać.  
Zapada zmierzch, robi się mgliście, Walkową strach ogarnia na widok mgieł, zaczyna myśleć  
o dziecku, samotnie śpiącym w izbie. Przerażona matczynym strachem zagaduje do męża, że 
pobiegnie do domu ziemniaki oskrobać. On jednak nie odpowiada. Żona boi się jego gniewu, 
ale troska o dziecko jest silniejsza. Momentami chce ona nawet uciec do domu, choćby miał 
ją 

później  

i Walek zabić. Szepcze do niego o dziecku, ale on znów nic nie mówi, jedynie kwituje sprawę 
słowami:  „Pchaj  i  ty  swoje,  próżniaku”,  odnośnie  taczek  z  błotem.  Ona  pojęła  grubiańską 
dobroć męża, zrozumiała, że im szybciej skończą, tym szybciej pobiegnie. Pracują aż zapada 
zmrok, ponad ludzkie siły (w domyśle: jak zwierzęta).  

background image

 

15 

Oko  za  oko  –  Miasteczko  Trebizondów  Wielki,  przedstawiciele  pewnego  odłamu  jego 
inteligencji: dwaj urzędnicy powiatowi, geometra, młody miejscowy doktor, podtatusiały pan 
profesor, tłumacz  sądu,  pan  Wiktor  Jaksa-Świerkowski (zrujnowany obywatel ziemski) oraz 
młody student uniwersytetu Adam Wawelski (studiował prawo), urządzają sobie w budynku 
stacji kolejowej popijawę.  
Wawelski  poprosił  kelnera  stacyjnego  o  zapałkę,  a  gdy  ją  otrzymał,  hojnie  wynagrodził 
dawcę, za co ten go pocałował w rękę. Student nie mógł się z tym faktem  pogodzić i zażądał, 
by  kelner  również  pozwolił  mu  się  w  rękę  pocałować  (zwolennik  demokracji).  Kelner 
opowiedział 

Wawelskiemu  

o księdzu Piwce z Przebrzmiałowic, który proklamował z ambony ideę, iż wszyscy  ludzie są 
sobie równi, ale gdy student wpadł na pomysł wodzenia swoich współtowarzyszy do księdza 
Piwki,  chwycił  go  pan  Świerkowski  i  wyprowadził  z  sali,  uprowadzając  do  swojej 
posiadłości.  
 
Ma on na celu przedstawienie Wawelskiego siostrze swojej żony, Wandzie, i w międzyczasie 
Wawelskiemu  w  czasie  podróży  ową  jegomość  zachwala  –  Wanda  to  guwernantka,  którą 
przed biedą może uchronić jedynie udane małżeństwo. Oboje byli zupełnie pijani. W starym i 
podupadającym  domu  zastają  dwie  kobiety  –  panią  Zofię,  żonę  i  jej  siostrę  wraz  z  małym 
chłopcem. Student nie jest jednak w stanie rozmawiać z paniami, więc zaprowadzono go do 
pokoju, 

którym 

przespał 

się  

i  doszedł  do  siebie.  Gdy  się  obudził  i  przypomniał  wydarzenia  poprzedniego  wieczora 
postanowił  uciec  ze  względu  na  uczucie  wstydu,  został  jednak  zatrzymany  przez  panie  w 
ogrodzie.  
I tak się zaczyna miłosna przygoda rzeczonego studenta, który zakochuje się nie w Wandzie, 
ale  Zofii,  żonie  Świerkowskiego.  Do  Trebizondowa  przywiodła  go  matka,  umieszczając  w 
wilii  Odrobinka,  ze  względu  na  podejrzewaną  u  niego  chorobę  płuc  i  tutejsze  „dobre” 
powietrze. Z pochodzenia jest Żydem, co jest poczytane jako wadę przez kobietę, ale nie tak 
dużą, jeśli wziąć pod uwagę jego majątek oraz przyszłość prawnika.  
Nastawienie  społeczeństwa  do  Żydów  jest  negatywne  –  to  ich  Wawelski  obciążą  winą  za 
swoje bankructwo – twierdzi, że nie grał w karty, nie pił, ani nie jadł, a „rozlazło się” właśnie 
z  inicjatywy  Żydów (jak  się okazuje powód był  jednak prozaiczny, typowy dla  szlachcica). 
Kobiety kierują  się trochę  innymi przesłankami  ku niechęci wobec Żydów: „Pani  Zofia  nie 
mogła się zgodzić, zdecydować wewnętrznie na moralne i rodzinne zbratanie się z pięknym 
mechesem  (*przechrzczony  Żyd).  Nie  krępowały  jej  żadne  uprzedzenia  szlacheckie,  znała 
bowiem aż  nadto dobrze wartość pieniędzy  i pragnęła z całego serca uchronić za  jaką  bądź 
cenę  od  ich  braku  swą  siostrę,  ale  nie  mogła  przezwyciężyć  skrytego  i  niewytłumaczonego 
uczucia iście kobiecej niechęci. Stały jej w oczach dzieci, istoty niewinne, które zjawiają się 
na świat, dzieci Wandy… A nuż powyrastają im garbate nosy i odstające uszy!” 
Adam  Wawelski,  syn  Józefa  (prowadził  swego  czasu  dobry  interes  mydlarski)  i  Róży  z 
Rubinów,  miał  pierwotnie  objąć  dobrze  prosperujący  interes  po  ojcu,  ale  na  skutek  działań 
swojej matki i jej ambicji został wysłany do Warszawy, a całość gospodarstwa przekształcona 
na wzór zachowań warstwy  bogatej społeczeństwa. Adaś  nie doświadczył głodu,  biedy,  nie 
nauczono go, jak się dzielić, czy czynić dobro, miał wszystko, czego zapragnął, życie było dla 
niego „wesołą komedią”, nie interesowała go też sprawa chłopska.  
Początkowo  Adam  zbliża  się  do  panny  Wandy,  w  której  ramiona  go  wszyscy  popychają,  a 
przede wszystkim pani domu Świerkowskich, a nawet całuje ją w usta, szybko jednak w jego 
uczuciach  następuje  zwrot  i  nie  może  przestać  myśleć  o  zamężnej  siostrze.  Panna  Wanda 
zaczęła drażnić studenta, a  jej obecność  jawnie  mu przeszkadzała w czasie  spotkań, przede 
wszystkim  na  leśnej polanie, na której  Adam zaczął zostawiać regularnie  bukiecik kwiatów 

background image

 

16 

przeznaczony dla obiektu swoich uczuć. Kwiaty odbierała najczęściej niezamężna siostra, już 
zakochana w studencie, myśląc, że są przeznaczone dla niej. 
Wanda myśli perspektywicznie: „Adaś jest bogaty, za rok będzie skończonym prawnikiem, a 
ona  mieszkać  będzie  w  Warszawie.  Kiedy  zestawiła  nędzne  położenie  guwernantki,  istotny 
najbardziej  na  ziemi  nieszczęsnej,  z  położeniem  mecenasowej,  bogatej  mecenasowej  w 
Warszawie,  czuła,  że  nad  życie  kocha  Adasia”.  Nastawienie  Adasia  do  zakochanej  w  nim 
guwernantki  przerodziło  się  w  pełną  ironii  niechęć:  „Drwił  z  niej  w  duchu  z  wewnętrzną 
uciechą z jej modnych stroików, z manii biednej nauczycielki, wydającej wszystkie zarobione 
pieniądze  na  suknie  i  kapelusze”,  „Czyż  nie  jest  dowodem  jej  marności  moralnej  to 
małpowanie 

ludzi 

bogatych, 

małpowanie 

uskuteczniane  

z największym trudem, kosztem gorzkiej pracy, i w jakim celu? – W celu zdobycia na gwałt 
męża.  Nie  ma  na  świecie  nic  literalnie  do  spełnienia,  tylko  zdobyć  na  gwałt  męża”,  
„Co  za  ogon  cywilizacji!  Co  z  tej  panny  za  ofiara  powszechnej  zarazy,  zatruwającej  życie 
tego  społeczeństwa”,  „Ona  nie  mieszka,  lecz  bawi  –  życie  jej  dzieli  się  na  sezony, 
charakterystyczne  według  tego,  czy  dobrze  lub  źle  się  bawiono  w  danym  sezonie”,  itp.  itd. 
Ogólnie rzecz ujmując, uważa, że panna Wanda wszystko co robi, czego się uczy i co okazuje 
jest  formą  reklamowanie  własnej  osoby  w  celu  zdobycia  bogatego  męża:  „Ach,  ty  sroko, 
papugo, papugo, jakże jesteś śmieszna!”.  
Panna Wanda w końcu domyśliła się uczuć Adasia na podstawie tego, w jaki sposób patrzył 
na  jej  siostrę  (kobiecy  instynkt),  domyśla  się,  jak  się  skończy  miłość  Adasia  i  postanawia 
wyjechać  
z Trebizdonowa, pocieszając się myślą, że Adaś będzie nieszczęśliwy. Adam dalej zostawia 
bukiet narcyzów na pniu i trzeciego dnia z rzędu udaje mu się spotkać panią Zofię. Wyjawia 
sekret,  iż  kwiaty  są  przeznaczone  dla  niej,  sugeruje  również,  że  popełni  samobójstwo: 
„Będzie pani tutaj [*przy pniu] choć raz kiedyś, aby zobaczyć trupa wariata, który sobie tutaj 
właśnie  łeb  roztrzaska”.  Pani  Zofia  boi  się,  że  Adaś  rzeczywiście  zabije  się  z  jej  powodu, 
koniec  końców,  zgadza  się  na  zjawianie  się  przy  pniu  i  nie  broni  studentowi  pocałunków. 
Miała przez chwilę zamiar powiedzieć o wszystkim mężowi, ale zmienia zdanie i spotyka się 
z  Wawelskim,  zostając  jego  kochanką.  Adaś  myśli:  „Teraz  oto  nie  tylko  jest  upojony 
szczęściem,  ale  i  co  stokroć  ważniejsze,  nie  jest  Żydem;  złożył  dowody  odwagi  męskiej, 
rycerskiej śmiałości, na jaką nie ważyłby się pierwszy lepszy nawet z tych… sarmatów”.  
Pan  Świerkowski,  nie  wiedząc  o  kochanku  żony,  ma  zamiar  naciągnąć  Adasia  na  kupno 
swojej  posiadłości  (sam  miałby  dzierżawić  ją)  po  zawyżonej  cenie,  Adam  odbiera  to  jako 
spisek 

pani 

Zofii  

i jej męża i czuje się zraniony, postanawia wyjechać do Warszawy. Rozpoczyna się namiętna 
korespondencja między Zofią a Adamem, który po pewnym czasie zaczyna być nią znudzony: 
„Wawelskiego znudziły już dosyć dawno rubaszne sentymenty, papier i ortografia tej kobiety; 
odpisywał  coraz  rzadziej  ostatnimi  czasy,  a  nie  zrywał  korespondencji  zupełnie  dlatego,  że 
miał  zamiar  skorzystać  z  uczuć  pani  Zofii  we  właściwym  letnim  sezonie”.  Pewnego  dnia 
wzywa go listownie do mieszkania w warszawie panna Wanda, na miejscu zastaje panią Zofię 
oraz  Anielę  Bezmiańską  –  bojowo  nastawioną  do  mężczyzn,  o  mało  zachęcającej  aparycji 
(duży nos), która według niej uchroniła ją od kłamstwa i podłości mężczyzn. W końcu panie 
wychodzą, a pani Zofia pyta  Adama, czy  ma zamiar ożenić  się z  jej  siostrą. Mężczyzna, w 
którym znów budzi się afekt do zamężnej kobiety zaprzecza. Pni Zofia nie chce jednak mieć z 
nim  do  czynienia,  pójść  do  jego  mieszkania,  ponieważ  ma  podarte,  zabłocone  buty  oraz 
połataną bieliznę. Po czym wyjeżdża bez pożegnania, jednak zostaje złapana przez Adama w 
pociągu,  który  zaczyna  jej  grozić  wyjawieniem  wszystkiego  jej  siostrze.  Pani  Zofia,  jak 
okazuje  się,  wszystko  już  siostrze  powiedziała,  więc  zachowanie  Adama  kwituje  słowami: 
„W  panu  jest  rzeczywiście  coś  niebezpiecznego, ale  prędzej  coś  z  Żyda  niż  z  jakiegoś  tam 
Hamleta”.  Popychany  żądzą  zemsty  Adaś  wysyła  wszystkie  listy  jego  żony  do  Pana 

background image

 

17 

Świerkowskiego,  mając  nadzieję,  że  Świerkowski  obije  swoją  żonę  i  ją  wypędzi.  Nic  się 
jednak  nie  dzieje.  Po  siedmiu  miesiącach  oczekiwania  Adam  przyjedża  do  Trebizondowa  i 
dowiaduje się, że państwo Świerkowscy wyjechali wspólnie,  choć po pewnych problemach, 
pogodzeni. 
W  opowiadaniu  pojawia  się  odniesienie  do  Mickiewicza  (cytat  z  sonetu  „Stepy 
akermańskie”),  Adaś  wypowiada  się  tym  poecie  w  sposób  lekceważący,  uważając  go  za 
zacofańca,  ograniczającego  się  do  własnego  powiatu,  deprecjonuje  również  towianizm. 
Inaczej  uważają  kobiety,  mają  Mickiewicza  za  dobrego,  poczciwego,  prostego  i  mądrego 
człowieka.   
Doktor Piotr  –  Pan Dominik Cedzyna  jest rozczarowany osobą swojego syna, Piotra, który 
donosi  mu  w  liście,  że  dostał  z  politechniki  propozycję,  by  jako  jeden  z  najlepszych 
studentów  wyjechać  do  Anglii,  by  pomóc  pewnego  profesorowi  chemii  za  wysokie 
wynagrodzenie.  Ojciec  zupełnie  syna  nie  rozumie,  cały  list  odbiera  jako  niezrozumiały  i 
sentymentalny, żałuje, że wysłał 18-letniego syna za granicę  i że wyrósł on  na obcego  jego 
wyobrażeniom,  nowożytnego  człowieka.  Pan  Dominik  wspomina  swoje  czasy,  w  których 
ojciec  był  darzony  szacunkiem,  a  syn  był  w  jego  rękach,  słuchał  się  go  i  czcił.  Uważa,  że 
współcześnie  „zniknął  obyczaj  szlachecki”,  a  synowie  „odeszli  w  świat”.  Pan  Dominik, 
będący  zrujnowanym  obywatelem  ziemskim,  pracuje  u  Teodora  Bijakowskiego,  inżyniera, 
wyciągniętego z rynsztoka przez jakąś bogatą damę (nowobogacki). Marzenia pana Cedzyny 
spełniają się, jeśli chodzi o przyjazd syna i doktor Piotr zjawia się u swego ojca i wstępnie, 
wzruszony  tęsknotą  ojca,  postanawia  nigdzie  nie  wyjeżdżać,  zamiarując  się  zarabiać  na 
miejscu.  Po  kilkunastu  dniach  jednak  zmienia  zdanie  po  przeglądnięciu  rachunków,  które 
kazał mu przeliczyć ojciec. Uważa, że ma dług w wysokości 850 rubli wobec ludzi, którym 
ojciec  mniej  płacił,  zbierając  pieniądze  dla  syna  (pozytywista,  idealista,  uważa  to  za 
niesprawiedliwość). Ojciec wpada w gniew, w końcu krzyczy do syna: „Precz durniu!”. Piotr 
wychodzi.  Pan  Dominik  puszcza  się  za  nim  w  pogoń  na  dworzec  kolejowy,  spotyka  jednak 
tylko  parobka,  który  niósł  bagaż  doktora.  Po  pewnym  czasie  wraca,  dotykając  śladów 
swojego syna na śniegu: „Nad każdym z tych śladów zatrzymywał się, macał go laską… Nad 
każdym z piersi jego wydzierał się cichy, nieprzerwany jęk, podobny do żałosnego skomlenia 
wiatru nad mogiłami cmentarza”.  
Jest to wariant strukturalnego przeobrażenia społeczeństwa polskiego.  
Mogiła  
–  Listy  i  notatki  Maurycego  Zycha  –  Maurycy  Zych,  ochotnik  w  armii  rosyjskiej, 
stacjonujący  w  Wieprzowodach,  pisze  do  swojego  przyjaciela,  Jana,  regularne  listy.  Całość 
jest tak długa i nudna, że trudno przez to przebrnąć, nacisk jest położony przede wszystkim na 
metody szkolenia żołnierzy, na ich relacje, oraz przygody bohatera.  
Na przykład  na  balu u przyszłego teścia swojego dawnego kolegi  Rogowicza  „Cynamona”, 
wicenaczelnika 

powiatu 

wieprzowodzkiego, 

pana 

Kłuckiego, 

spotyka 

pannę 

Zapaskiewiczównę, którą zamiaruje się wydać za Rosjanina ze względów finansowych. Przez 
chwilę  Zych  ma zamiar  ją przed tym uchronić, ale  nieszczęśliwa panna, patriotka, w końcu 
wychodzi za mąż dla dobra rodziny.  
Zych  dość  szybko  awansuje,  więc  są  mu  przydzielane  nowe  zadania,  w  trakcie  spełniania 
jednego  
z  nich  trafia  do  domu  chłopów,  którzy  czytają  historię  o  zrusyfikowanej  wsi,  którą  siłą 
zmuszono do przyjęcia popa i sprzeniewierzenia się wierze katolickiej. Uzewnętrznia się tutaj 
nieufność Polaków wobec Polaków, jeden na drugiego donosi, więc niewiadomo, komu ufać, 
ale Zych zostaje rozpoznany po pewnym czasie jako „swój”.  
Ciekawym  wątkiem  jest  również  osoba  Jana,  który  zostaje  zatrzymany  przez  Rosjan,  a 
którego  Zych  ma  przez  chwilę  zamiar  nawet  uwolnić,  siebie  oddając  w  zamian.  W  końcu 
jednak rezygnuje ze swojego zamiaru i pisze dalej listy, których już nie wysyła. 

background image

 

18 

Interesującą osobą jest doktor pułku Wiłkin, alkoholik, ironiczny i teoretycznie nieprzyjemny 
dla  Zycha,  jednak  darzący  go  pewną  sympatią.  Jako  jedyny  odważny  doktor  na  balu  u 
Kłuckiego na okrzyk (toast)  jednego z gości o  jak najszybszą rusyfikację Polski, protestuje, 
nazywając mówcę bydlakiem.  
Utwór  kończy  się  pod  Maciejowicami,  w  okolice  przeniósł  się  pułk  bohatera,  a  on  sam 
właśnie  wyszedł  od  doktora  Wiłkina,  który  umarł,  prosząc  go  o  przebaczenie    i  żegnając 
jednocześnie słowem „Prosti”. Po wyjściu Zych trafia na mogiłę i krzyż z napisem: „Na cześć 
braci 

poległych 

za 

ojczyznę  

w  dniu  10  października  1794  roku”  i  uświadamia  sobie,  że  jest  na  miejscu  pogromu 
maciejowickiego:  „Nieoceniona  krew  Tadeusza  Kościuszki,  którą  na  tym  miejscu  przelał 
zawołała 

na 

mnie 

ziemi.  

Z ostrym bólem w sercu i z płaczem dotknąłem ustami piasku mogiły. Nareszcie poznałem ją, 
zrozumiałem,  co  ona  jest,  i  uwielbiłem  na  zawszę  –  tę  Ojczyznę”.  Tak  kończy  się  utwór, 
patriotyczne wyznanie  bohatera może dowodzić tego, że zaszła w  nim  jakaś przemiana  i  że 
zbliżył się w pewien sposób do ideału Jana – przyjaciela.  
Co ważne – Maurycy Zych, to również pseudonim Żeromskiego, pod którym opublikował on 
swoje pierwsze książki, w tym  „Syzyfowe Prace”.  Ze  wstępu warto wspomnieć,  iż  jest to 
szkic  powieściowy  wymierzony  przede  wszystkim  przeciwko  wszystkim  warstwom 
społecznym,  które  bojąc  się  o  swoje  stanowiska,  mniej  lub  bardziej  intratne,  zapominają  o 
sprawie  polskiej  i  pozwalają  się  zrusyfikować.  Przedstawia  on  swego  rodzaju  drogę 
Maurycego Zycha do Polski, która kończy się właśnie przy mogile…  
Rozdziobią nas kruki i wrony – opracowanie z Internetu, które odpowiada treści + własne 
dodatki  –  Tematyka  utworu  dotyczy  powstania,  jest  to  coś,  po  co  Żeromski  sięga  często, 
ponieważ  tradycje  powstańcze  były  mu  i  jego  rodzinie  bliskie.  Utwór  dotyczy  powstania 
styczniowego:  Samotny  powstaniec  Andrzej  Borycki  wiezie  broń  dla  oddziału  gdzieś  na 
Kielecczyźnie. Powstanie styczniowe już upada. Zauważają go Rosjanie, doganiają i zabijają. 
Zabijają także jednego konia, a drugi łamie sobie nogę, wkładając ją w szprychy przewrócone 
go wozu. Nad ciałami powstańca i jego konia gromadzą  się kruki i wrony a z pobliskiej wsi 
przychodzi  chłop,  zabierający  wszystko,  co  przedstawia  dla  niego  jakąkolwiek  wartość. 
Wrony,  kruki  i  chłop  nie  różnią  się  za  bardzo  od  siebie  –  są  jakby  obok  powstania,  nie 
dotyczy ich ono, są nakierowani jedynie na to, by przeżyć. Chłop zdaje się mścić za doznane 
krzywdy, „za niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpienie ludu”, 
za brak zainteresowania jego sprawą. W tym również Żeromski upatruje klęskę powstańców.  
 
Tabu  –  W  pierwodruku  „Prawda”  –  Pani  Ewa  przyjeżdża  do  zakładu  dla  obłąkanych  by 
odwiedzić  swojego  męża  Henryka  Dąbrowskiego,  który  doznał  pomieszania  zmysłów.  W 
czasie wizyty mąż rzuca się na nią, więc pani Ewa ucieka i idzie w nieokreślonym kierunku 
wiejską  ścieżką,  zazdroszcząc  światu  przyrody  szczęścia,  beztroski.  W  czasie  powrotu  na 
dworzec spotyka mężczyznę, rysownika, który od dłuższego czasu zdaje się ją adorować na 
odległość, w końcu spotyka się  z nim  w przedziale pociągu. Pani Ewa w końcu przełamuje 
cierpienie i wstaje z miejsca, wspominając słowa męża, cytat z wiersza Asnyka Endymion:  
„I  być  strażnikiem  grobów,  które  proszą/O  łzy  i  miłość…  i  być  tylko  cieniem,/Którego 
skrzydła anielskie unoszą/Między nicością i grobów marzeniem…”. 
Po  czym  siada  z  powrotem,  dostrzegając,  na  miejscu  obok,  kwiaty  położone  przez 
towarzysza. Pani Ewa chwyta bukiet i szepcząc „Za późno, za późno…” upuszcza kwiaty na 
podłogę,  mówiąc  do  młodego  człowieka:  „Mój  mąż  jest  chory,  bardzo  chory…”,  jakby  się 
usprawiedliwiając z tego, co robi. Na najbliższej stacji towarzysz wychodzi szybkim krokiem, 
bez słowa.  
Cienie  –  Marek  Józef  Katerwa  wrócił  do  domu  z  długoletniej  zagranicznej  wędrówki  i 
poświęca  czas swojej  narzeczonej,  Lili.  Żeromski  opisuje  ich relację, wspólne przyglądanie 

background image

 

19 

się chmurom, przyrodzie, pierwsze pocałunki. Cień  na  ich relacji kładzie  jednak przeszłość 
Marka  –  który  uwiódł  Sophie,  córkę  gospodarza  pewnej  knajpy.  Wyjechał  od  niej  bez 
pożegnania  i  właśnie  teraz  sobie  o  tym  przypomniał,  gdy  stanęło  mu  przed  oczami  jej 
nieszczęście  i  opuszczenie.  Wydaje  mu  się  nawet,  że  słyszy  jej  płacz.  Marek  bał  się  siebie 
samego, czuł, że nic o sobie nie wie, czy jest osobą dobrą, czy złą. Próbował przywołać obraz 
swojej narzeczonej, by w końcu udać się do niej, pomimo nocnej pory. Przyciskając Lili do 
piersi  płakał,  zastanawiając  się  nad  tym,  czy  jego  dusza  jest  niedostępna  dla  zdrady  
i  krzywoprzysięstwa  i  czy  godna  jest  i  wytrwa  w  miłości,  która  płonie  w  jego  sercu  dla 
narzeczonej. Lili wytężyła całe swe jestestwo, by pojąć, dlaczego jej narzeczony płacze. 
Echa  leśne  – 

opracowanie  z  Internetu

,  zweryfikowane  –  Opowiadanie  otwiera  scena,  w 

której  wokół  ogniska  gromadzi  sie  kilka  osób  -  Geometra  Knopf,  podleśny  Guńkiewicz, 
pisarz Gminy Olszański, wójt Gała, syn (narrator) i jego ojciec oraz zdymisjonowany generał 
Rozłucki (Polak z pochodzenia!). Powodem spotkania jest podział lasu – przyłączenie części 
gruntów  rządowych  do  majątku  dworskiego.  Dowiadujemy  się,  że  w  domu  narratora 
zatrzymało się kilku uczestników spotkania. Prace przebiegają opieszale. Zapada decyzja, by 
tej  nocy  zakończyć  pracę.  Generał  Rozłucki  wdaje  się  w  rozmowę  z  podleśnym 
Guńkiewiczem, doskonale obeznanym w topografii tutejszych lasów. Wypytuje o konkretną 
drogę  -  od  Zagańska  ku  Wzdołowi,  oraz  o  karczmę  znajdującą  się  niedaleko.  Rozmówcy 
kierują  się  w  stronę  miejsca  tuż  przy  karczmie,  gdzie  postawiony  został  krzyż.  Generał 
Rozłucki zna  miejsce, ale  jest zdziwiony obecnością krzyża. Dowiaduje się, że postawił go 
tam  wójt  Gała  dla  upamiętnienia  mogiły  powstańca.  Podleśny  tłumaczy:  Ludzie  postawią, 
drudzy czapki uchalają - i tak se ta stoi
. Generał Rozłucki informuje, że pochowany człowiek 
to jego bratanek; wprowadza to w osłupienie słuchaczy.  
Rozłucki 

zaczyna 

snuć 

opowieść 

historii 

Jana 

Rymwida. 

Generał  przywołuje  historię  swojego  brata,  który  zginął  w  wojnie  sewastopolskiej  pod 
Małachowym Kurhanem. Umierający pozostawił mu pod opieką dwóch synów - Piotra i Jana, 
prosząc  o  ich  wychowanie.  Obaj  podjęli  się  służby  wojskowej.  Piotr  zmarł  na  cholerę, 
podczas  walk  na  Kaukazie.  Młodszy  Jan,  przy  mnie  w  pułku  służył  po  skończeniu  korpusu. 
Ożenił się młodo z Polką, Płozianką
.  
Rozłucki 

opowiada 

rozpoczęciu 

powstania. 

Nazywa 

je 

podłym.  

W dalszej części opowiada o zdradzie bratanka, który odłączył się od pułku i rozpoczął walkę 
po  stronie  powstańców.  Rozłucki  znalazł  wtedy  w  swojej  kwaterze  wiadomość  od  Jana  z 
wezwaniem,  aby  stryj  również  przyłączył  się  do  oddziałów  powstańczych.  To  wywołuje  w 
Rozłuckim oburzenie:  Mnie, swego przełożonego i  stryja,  wzywa, żebym także splamił  swój 
oficerski honor, złamał przysięgę i uciekał za nim do bandy, do lasu
. Do generała dochodzą 
wiadomości,  że  Jan  awansuje  w  wojsku  polskim,  jednak  nikt  nie  traktuje  poważnie  jego 
tytułów: O co, jak o co, mówi, ale o awans w tych wojskach polskich nietrudno
Rozłucki opowiada o przebiegu walk powstańczych. Dowódcą, który szczególnie utkwił mu  
w  pamięci  jest  kapitan  „Walter”.  Stosował  pomysłowe  wybiegi,  by  zwieść  przeciwnika. 
Walki toczyły się w Samsonowskim, pod Gozdem i w innych miejscach. Podczas jednego ze 
starć 

koło 

Klonowa,  

w  Bukowej  Górze  zostaje  pojmany  „Rymwid”  -  Jan.  Zbiera  się  sąd  polowy.  Więzień 
przedstawia  się  dawnym  kompanom  zupełnie  odmieniony,  wyniszczony  służbą  w 
powstańczych oddziałach  i trudami  żołnierskiego życia.  Ostatnie pytanie zadaje  mu kapitan 
Szczukin. Wypomina mu, że zdradził, złamał przysięgę, a teraz nie okazuje skruchy. Nazywa 
go zdrajcą i współpracownikiem zdrajców. Jan odpowiada tylko: Ja stoję przed sądem Boga. 
A  ty  mnie  sądź  według  swojego  sądu,  jak  chcesz
.  Podczas  głosowania  dwa  głosy  padają  za 
karą natychmiastową, dwa za przekazaniem oskarżonego Jana do dyspozycji kolejnego sądu 
w  Kielcach.  Decydujący  głos  przypada  więc  generałowi  Rozłuckiemu.  To  jego  decyzja 
przeważa  o  natychmiastowej  egzekucji  bratanka.  „Rymwid”  -  Jan  ma  możliwość  złożenia 

background image

 

20 

ostatniej prośby. Nakazuje, aby jego syn wychowany został na Polaka, aby dowiedział się o 
wszystkim,  co  jego  ojciec  robił  aż  do  samego  końca.  Salutuje  po  wojskowemu  
i  zostaje wyprowadzony. Podczas oczekiwania  na egzekucję Jan zachowuje  się z  niebywałą 
godnością.  W  rękach  trzyma  fotografię  syna.  Nie  pozwala  przewiązać  sobie  oczu.  Dla 
generała  Rozłuckiego  jest  to  niezwykle  trudny  moment.  Wyrok  zostaje  wykonany. 
 
Przy ognisku, wśród słuchaczy generała Rozłuckiego zapada milczenie. Potem padają pytania 
o  syna  „Rymwida”  -  Jana.  Generał  Rozłucki  odpowiada  wymijająco.  Prawdopodobnie  nie 
spełnił ostatniej woli bratanka. 
Pavoncello  –  młody  skrzypek,  Ernesto  Fosca, traci  pracę  w  filharmonii  na  skutek  pomyłki, 
spowodowanej wpatrywaniem  się weń pięknej damy. Ledwie wiąże koniec z końcem aż do 
momentu, gdy spotyka ową damę w muzeum, a ona wzruszona jego nieszczęściem zaprasza 
go  do  domu.  Jest  to  żona  wysoko  postawionego,  podstarzałego  carskiego  urzędnika, 
Szczebieniewowa.  Zinaida  pomaga  Pavoncellowi  wyjść  z  kłopotów  finansowych,  wygrywa 
on w wynajętym domu bogatych Rosjan duże sumy pieniędzy, a między nim i piękną kobietą 
rodzi  się  uczucie,  które  zostaje  skonsumowane.  Zinaida  i  Pavoncello  spotykają  się  w 
wynajętym 

mieszkaniu, 

aż 

końcu 

ona 

jej 

mąż 

znikają,  

a  muzyk  dowiaduje  się,  że  był  tylko  narzędziem,  które  dało  Zinaidzie  dziecko.  Po  latach 
przysyła  mu ona zdjęcie szczęśliwej rodziny.  Wybucha wojna, Pavoncello zostaje wcielony 
do wojska, bacznie przypatruje się rewolucji rosyjskiej i dowiaduje od emigranta, uciekiniera 
przed bolszewikami, że najprawdopodobniej rodzina Szczebieniowów została wymordowana. 
Utwór  kończy  się  udaniem  się  przez  Pavoncello  do  muzeum,  gdzie  się  spotkał  z  Zinaidą  i 
płaczem nad jej losem.