background image

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

Zamykali my przed nim drzwi, jak wracaø napity. Pøakaøam. W ko cu szli my spa . - Mogli cie spa ? - Nie. Ale 
po tabletce si   pi. Z rodzicami Jacka T. rozmawia Iza Michalewicz

Matka - Ewa Tomczak, head hunter, wøa cicielka firmy rekrutacyjnej. Ojciec - Michaø Tomczak, niegdy  dziennikarz 
sportowy, dzisiaj znany warszawski prawnik. Rozmawiamy w ich przestronnym domu, w którym okna od podøóg do 
sufitu przegl daj  si  w pustej przestrzeni pól.

Za pierwszym razem, gdy dowiedzieli si  pa stwo,  e syn podpaliø dziewi  samochodów, co pa stwo 
pomy leli?

Matka:  e to niemo liwe. Byli my w szoku. Tym bardziej  e on podpaliø i nie uciekaø. Nawet nie patrzyø na ogie . Kr ciø 
si  po prostu w pobli u. Gdyby uciekø, to prawdopodobnie nikt by go nie zøapaø. Dla nas to, co zrobiø, byøo niepoj te.

Ojciec: Która  z gazet cytowaøa jego zeznania,  e ma jakie  szczególne odczucia, ogl daj c ogie . Nam nigdy nic 
takiego nie powiedziaø. I nie wynika z tego,  eby miaø klasyczny odruch piroma ski. W tym zreszt , co pojawiøo si  w 
obiegu publicznym na temat Jacka, jest bardzo niewiele prawdy.

Jaki jest Jacek?

Ojciec: Niezbyt bezpo redni i maøo wylewny w kontakcie. Ale jest  wietnym, inteligentnym rozmówc , cho  bardzo 
wra liwym na wøasnym punkcie. Potrzebuje o mielenia, skrócenia dystansu. Od do  dawna byø w stanie daleko 
id cego rozchwiania. Ma dramatycznie kontrastuj cy charakter. Jakby mieszkaøy w nim dwie ró ne osoby - doktor Jekyll 
i mister Hyde. Z jednej strony trudno uwierzy ,  e postawiono mu takie zarzuty.

O Jacku T. czytaj równie  w ''Du ym Formacie'': 

''Wolno  ludziom i zøodziejom''

A z drugiej?

Ojciec: Z drugiej - jestem w stanie uwierzy ,  e mógø zrobi  przynajmniej niektóre z zarzucanych mu rzeczy.

Matka: Kiedy jest w dobrej formie, potrafi by  empatyczny, interesowa  si  innymi. W chwilach kra cowego napi cia 
stawaø si  do granic chøodny. To byøo na pograniczu szale stwa, czego  dla mnie trudnego do zrozumienia. Nikt mu 
wtedy nie mógø pomóc.

Jak wam, rodzicom, wytøumaczyø: mamo, tato, spaliøem kilka aut?

Ojciec: Najpierw aresztowano go na sze  dni, wi c nie mieli my szansy porozmawia . Ale potem wiele razy 
próbowali my dociec. Powiedziaø,  e nie wie, dlaczego. Nigdy nie potrafiø tego wyja ni .

Byø wcze niej taki emocjonalnie niepokoj cy?

Matka: Pewne problemy rówie nicze zgøaszaø nam od 13. roku  ycia. Mówiø,  e koledzy go nie rozumiej ,  le traktuj . 
Uwa ali my,  e byø troch  przewra liwiony. Kiedy si   miali, to my laø,  e wøa nie z niego. Przeczytaøam wiele ksi ek 
psychologicznych, chc c zrozumie  jego zachowania. Zastanawiaøam si , czy to nie zespóø Aspergera albo inny, trudny 
do zdiagnozowania przypadek. Jako dziecko miewaø tak zwane perseweracje, czyli zachowania powtarzalne.

Na przykøad?

Ojciec: Nadmiernie interesowaø si  koszami na  mieci. Jak miaø trzy, cztery lata, ponazywaø wszystkie kosze w 
zale no ci od ksztaøtów. Byøy czipsosze, wi niosze, gorygosze... To byøo troch  dziwne, ale niegro ne i potem min øo. 
Miewaø okresowe natr ctwa, cho by takie,  e obracaø si  ci gle przez jedn  nog . 
 
Matka: Chodzili my do specjalistów,  eby mu pomóc. Zreszt  robili my to w sytuacjach, w których wi kszo  rodziców 
zbagatelizowaøaby spraw , uwa aj c,  e dziecko nie ma problemu zasøuguj cego na tak  pomoc. Psychologowie 
pomagali mu raczej na zasadzie mi kkich ingerencji, coachingu,  eby jak najlepiej funkcjonowaø i odnalazø si  w grupie. 
Nie mo na tego nazwa  terapi . 
 
Psychologowie i psychiatrzy niczego nie zauwa yli?

Ojciec: Pomysøu na jego problemy rówie nicze nie byøo. Mo e dlatego,  e Jacek nie miaø ra cych zachowa . Poza tym 
zawsze lubiø rozmawia  z lud mi starszymi od siebie. Jakby nie miaø wspólnego j zyka z rówie nikami. Zawsze te  miaø 
problem z wykonywaniem polece . Bro  Bo e,  eby kto  czego  od niego chciaø. 
 
Dostawaø jakie  leki?

Matka: Nie chcemy o tym mówi , bo to rodzi sugesti , jakby Jacek miaø przez caøe  ycie problemy psychiczne. A to 
nieprawda. Nigdy nie byø odludkiem, od maøego lubiø bawi  si  z dzie mi. Byø zreszt  bardzo lubiany. Do gimnazjum zdaø 
na niemal najwy sz  ocen , miaø 39 na 40 punktów. Ale w pierwszej klasie  le si  czuø. Twierdziø,  e koledzy mu 
dokuczaj . 
 
Ojciec: Zabrali my go do innego gimnazjum, ale po poøowie semestru wróciø. W ko cu uznali my,  e on wszystko 
nadmiernie prze ywa. Do  søabo zdaø do liceum. Dostaø si  do Grotowskiego i to byøa bardzo fajna, humanistyczna 
szkoøa.

Matka: Tylko  e tam w ogóle przestaø si  uczy . Ze zdumieniem odkryli my,  e zacz ø chodzi  na wagary. Co ciekawe, 
my my go wozili do szkoøy. Wydawaøo nam si ,  e mamy wszystko pod kontrol , bo odstawiamy go do szkoøy. A on 
wychodziø z lekcji albo w ogóle nie docieraø. Nie wiemy, co wtedy robiø. W III klasie liceum zacz ø pi  alkohol.

Uwa am,  e nigdy go nie zaniedbywali my. Byli my zapracowani, ale po wi cali my mu du o czasu i uwagi. Do 
momentu gdy chciaø o tym mówi , wiedzieli my, co si  z nim dzieje.

Potem przestaø mówi .

Strona 1 z 5

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

2013-03-14

http://wyborcza.pl/duzyformat/2029020,131925,13555559.html

background image

Ojciec: Zawsze miaø talent do pisania. Od 12. roku  ycia wydawaø ze mn  pismo pod nazw  "Piøkarska Elita". Na 
pocz tku zapeøniaø szpalty odr cznie, potem drukowali my z komputera. To byø miesi cznik. Którego  razu wysøali my 
go do prezydenta Kwa niewskiego, a on nam podzi kowaø. Jacek prowadziø "Elit " ze cztery lata. Miesi c w miesi c taki 
maøolat zapisywaø kilkana cie stron tekstu o piøce no nej, kleiø zdj cia, wysyøaø. 

Obaj jeste cie fanami Legii Warszawa. Jacek jest kibicem czy kibolem?

Ojciec: Wprowadziøem syna do tego  wiata, bo piøka no na jest pasj  mojego  ycia. Nawet miaøem w jakim  momencie 
do niego  al,  e zbyt maøo interesuje si  futbolem. Ja, maj c 15 lat, deklarowaøem,  e chc  by  dziennikarzem 
sportowym. A Jacek mówiø: jakby my interesowali si  piøk  no n , toby my byli piøkarzami. Od piøki bardziej 
interesowaøo go kibicowanie. Widocznie szukaø przynale no ci do jakiej  grupy. W wieku lat 15 zamie ciø w "Detektywie" 
ciekawy materiaø na temat subkultur kibicowskich. Pami tam,  e zapøacili mu wtedy 600 zø. Ale nazywanie Jacka 
kibolem to nieporozumienie. I zdziwiøaby si  pani, kto przychodzi na " ylet " - inteligencja najczystszej wody. To po 
prostu pewien styl. Alternatywny, powiedziaøbym.

Ale Jacek coraz wi cej piø. Pocz tkowo my leli my: typowe dla jego wieku. Przecie  døugo byø przeciwnikiem wszelkich 
u ywek. Potem zauwa yli my,  e zbyt cz sto pije ponad miar . Problemy w relacjach z rówie nikami ustaøy, kiedy 
zacz ø pi . Znalazø w alkoholu dramatyczny sposób rozøadowania stresu, nigdy nie pozwoliø si  przekona ,  e co  jest 
nie w porz dku. To byøa cena, któr  byø gotów zapøaci  za porozumienie ze  wiatem.

Matka: Kiedy wracaø nietrze wy, byli my na zmian   li i zaøamani. Od dawna nie dostawaø kieszonkowego,  eby nie 
wydawaø na alkohol. Jak czøowiek ma 21 lat, to ju  trudno na niego wpøywa . Mo na go tylko wyrzuci  z domu. 
Zastanawiali my si  i nad tym, ale nie jest to prosta decyzja dla rodziców: wyrzuci  z domu dziecko.

Ojciec: Do  søabo jak na jego mo liwo ci zdaø matur . Cho  przyj ø postanowienie,  e przez póø roku nie b dzie piø. Nie 
piø i zdaø. Ma du  zdolno  szybkiego przyswajania wiedzy i znakomit  pami . Zabrakøo mu paru punktów na dzienn  
politologi . Dostaø si  na dzienne studia na Uniwersytet Kardynaøa Stefana Wyszy skiego, ale musiaøby je dzi  a  na 

oliborz. Postanowili my wi c sfinansowa  mu studia na UW. Bo bli ej.

Matka: Pierwszy rok - prawie wszystko pozaliczaø, w drugim - co  poopuszczaø. A trzeciego, w ostatnim semestrze, ju  
byøo wiadomo,  e nie sko czy. Alkohol wci  pozostawaø gøównym problemem.

Wychodzimy, na gøupków, bo my si  awanturowali,  eby go wypu ci , a on wyszedø i znów ma zarzut. Ale powiem 
banalnie: - Ja mojego syna kocham i nie odpuszcz  

Ojciec: Ja bym to nazwaø za Wiktorem Osiaty skim spoøecznym uzale nieniem od alkoholu. Taki czøowiek nie ma 
innego celu w swoim  yciu równorz dnego z napiciem si . W pierwszym okresie naszym wsparciem byøa Luba 
Szawdyn, znana terapeutka uzale nie . Luba nie toleruje póø rodków. - Po co mi pieprzysz,  e nie piøe , skoro rodzice 
mówi  co  innego? - mówiøa mu. I postawiøa spraw  jasno: je li sam nie zdecydujesz si  na terapi , to nie masz po co 
do mnie przychodzi . Wi c on si  na ni  obraziø i przestaø. Co mogli my zrobi  w sytuacji, gdy dziecko jest ju  dorosøe?

Kiedy to byøo?

Matka: 2009-2010.

A rok pó niej podpaliø samochody?

Ojciec: Po tym zdarzeniu byøem u Luby. Kazaøa mu przyj . Ale Jacek wiedziaø,  e nie ma po co, bo Luba mu nie powie: 
pij troch  mniej. On nie widziaø sensu w  yciu. To si  nazywa brak kotwicy.

Piø w domu?

Matka: Znajdowali my puste puszki po piwie. Bo on gøównie piø piwo. Wracali my z pracy mi dzy 18 a 19. W ci gu dnia 
on zajmowaø si  sam sob . W ko cu jest ju  dorosøy. Starali my si  mie  z nim kontakt, ale notorycznie nie odbieraø 
telefonu. I nie odpowiadaø. Denerwowali my si  wtedy potwornie. Mnóstwo razy szukali my go po mie cie. Kiedy  
znale li my go na dworcu autobusowym. Wcze niej ze trzy razy objechaø dookoøa Warszaw . W zimie. Zasn ø w 
autobusie. Rozmawiaøam z nim na przykøad o 23: - Mamo, ju  jestem w autobusie. Jad  do domu. I nie docieraø. 
Dzwoniøam do ZTM-u, czy nie widzieli møodego chøopaka, który by  mo e je dzi autobusem non stop. I czasami udaøo 
mi si  go namierzy . 
 
Ojciec: Jacek, jak nie pije i jest wyciszony, to potrafi by  uroczym czøowiekiem. Wtedy przyjemnie jest sp dza  z nim 
czas. I jako rodzice zawsze si  øudzili my,  e to przeøom i od teraz ju  wszystko b dzie dobrze. Ale nie byøo. (Ojciec
wyjmuje z opakowania i pokazuje portrety Jacka z ich wspólnych wakacji rysowane przez ulicznych artystów).

Kiedy pojawia si  Mr Hyde?

Ojciec: Po alkoholu, ale nie tylko. Jacek miewa takie nagøe momenty wzburzenia, kompletnie niewytøumaczalnego. To 
wskazuje na jaki  gø boki problem, z którym nie mo e sobie poradzi .

Mo e bierze narkotyki?

Matka: Na pewno nie.

Ojciec: Jest ideologicznym przeciwnikiem wszelkich tego typu u ywek. Do jego prawicowej ideologii, a takie ma 
pogl dy, pasuje tylko alkohol. A narkotyki s , tak uwa a, lewicowe.

Niedawno, w weekend, znów podpaliø auta

Matka: Tego tak naprawd  nie wiemy. Wyszli my rano, a jak wróciøam do domu - Jacek spaø. Ale w pewnej chwili 
niezauwa ony wymkn ø si  z domu. Zorientowaøam si  dopiero po pewnym czasie. A w poniedziaøek rano zadzwonili ju  
do nas z policji.

I co: znowu szok?

Matka: No tak, bo od 10 stycznia, odk d wyszedø z aresztu, przez sze  tygodni funkcjonowaø w miar  stabilnie. Nie 
poszedø oczywi cie od razu do pracy. Uwa ali my,  e ma prawo do odpoczynku po tej aresztowej traumie, bo przecie  
przesiedziaø w wi zieniu dziesi  miesi cy.

Strona 2 z 5

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

2013-03-14

http://wyborcza.pl/duzyformat/2029020,131925,13555559.html

background image

Ojciec: Tej traumy bym nie lekcewa yø, bo to kompletnie go przytøoczyøo. A przede wszystkim stanowczo twierdzi,  e 
tego nie zrobiø. Ja przecie  nie b d  mu w tej sytuacji wmawiaø,  e podpala samochody, gdy on twierdzi,  e nie, dowody 
s  søabe, a ja bywam jego obro c . Przed samym sob  w sposób wiarygodny te  si  nie przyznaje. Nawet je li to zrobiø, 
to uwa a,  e nie zrobiø. Absolutnie w to wierzy - i tu jest pies pogrzebany.

Przera aj ce.

Ojciec: A wøa nie  e nie! Bo faktycznie nie wiadomo, czy on to zrobiø. S  ró ne elementy, które wskazuj  na to,  e jedna 
osoba nie mogøa podpali  wszystkich samochodów w tym samym czasie. On jest przest pc  wytypowanym na tej 
podstawie,  e w 2011 roku przyznaø si  do dziewi ciu podpalonych samochodów. W 2012 go wytypowano na zasadzie 
modus operandi - sposobu dziaøania, czyli podpalania od tablic rejestracyjnych - i tego,  e kto  widziaø go w pobli u. Gdy 
Jacek siedziaø w areszcie, w Warszawie byøo kilkaset po arów samochodów.

Matka: S siedzi z okolic miejsca po aru opowiadali o jakich  braciach mieszkaj cych w pobli u, których podejrzewali o 
te podpalenia. Ale policja w ogóle nie sprawdziøa tego tropu. Nie ma  ladu na ten temat w aktach sprawy. Do tego 
stopnia postawili na niego. I dla mnie to jest przera aj ce.

Ojciec: Je eli okazaøoby si ,  e Jacek znów podpaliø samochody, byøby to dowód skrajnego szale stwa. Jakiej  wr cz 
prowokacji wobec caøego cholernego  wiata: idzie w to samo miejsce i znów podpala.

Prosz  sobie jednak wyobrazi , co czuj  wøa ciciele tych samochodów.

Ojciec: My im gø boko wspóøczujemy. Jeste my gotowi pokry  ich straty.

Ale w ciekø si  pan na sali s dowej, kiedy Jackowi przedøu ono areszt.

Ojciec: Ubolewania godne jest wszystko, co tam zrobiøem.

Chyba ci ko pogodzi  rol  ojca i adwokata swojego syna.

Ojciec: Dzisiaj my l ,  e to byø bø d, ale najlepiej znaøem spraw , chciaøem pomóc. Teraz Jacek ma trzech innych 
obro ców, w tym dwoje zawodowych karnistów. I ró nica mi dzy nimi a mn  jest taka,  e ja nie byøem w stanie pogodzi  
si  ze sposobem prowadzenia post powania przygotowawczego. A oni, prowadz c sprawy karne - ja zajmuj  si  
przede wszystkim prawem biznesowym - s  z tym obyci. I z pokor  przyjmuj  decyzj  s du o przedøu eniu 
aresztowania: jak prokurator zamyka ci klienta, to nie masz nic do gadania. Ale w przypadku tak szeroko opisywanym 
przez media nie byøem obro c . Nie wyst powaøem w todze. Byøem na sali s dowej jako Ojciec. I jako Ojciec si  
w ciekøem.

Ale okr gowa rada adwokacka wytoczyøa panu dyscyplinark . 

Ojciec: No i søusznie. B dzie prowadziøa post powanie, cho  twierdz ,  e w tym zakresie nie powinienem podlega  
jurysdykcji adwokatury. Na sali byøem tylko ojcem i wymaganie ode mnie,  ebym zachowaø zimn  krew, jest po prostu 
nieludzkie. Chocia  nie powinienem tak si  zachowa  nawet jako Ojciec.

Matka: S dy w Polsce z automatu stosuj  tymczasowy areszt. Badaj c gø biej temat, dowiedziaøam si ,  e Polska ma z 
tym problem systemowy.

Ojciec: Decyduj  o wolno ci czøowieka, nie czytaj c akt, i nie umiej  cz sto uzasadni  swoich decyzji. Na wokandzie 
bywa 20 spraw aresztowych jednego dnia. Kopiuj/wklej - tak si  przedøu a areszt.

Prokurator uznaø,  e jak Jacek wyjdzie, to znów b dzie podpalaø. 

Ojciec: Zwykøe podpalenie nie mo e by  przesøank  do zastosowania aresztu. W jego przypadku przyj to kwalifikacj  
na jego niekorzy : zagro enie mienia wielkich rozmiarów. Na podstawie jednego zdania biegøego po arnika. Sprawa 
jest medialna, czøowiek stanowi zagro enie, wi c trzeba go trzyma  w wi zieniu. Tymczasem my my nie chcieli Jacka 
tak po prostu wypu ci . Chcieli my wspóøpracowa . Uwa ali my,  e nale y go podda  obserwacji psychiatrycznej. Miaø 
do nas nawet pretensje,  e stan li my niejako przeciwko niemu. Ja, jeszcze jako jego adwokat, podczas jednej ze 
spraw powiedziaøem: prosz  s du, chcieliby my wykona  obserwacj  i wiedzie , jak jest. Nie chcemy tylko,  eby areszt 
trwaø døu ej ni  pobyt Jacka na tej obserwacji. Ale wynik obserwacji byø  aden! Nie ma  adnej tezy, która uzasadniaøaby, 

e on mógø co  takiego zrobi . Ani te  nie dowiedzieli my si , co z nim jest i jak mu pomóc. Ogólnie napisano,  e ma 

Strona 3 z 5

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

2013-03-14

http://wyborcza.pl/duzyformat/2029020,131925,13555559.html

background image

zaburzenia osobowo ci. Dziesi tki przymiotników przemieszanych ze sob , typu: emocjonalny, chwiejny... Taki 
psychologiczny wolapik. Prosz  pani, takie zaburzenia osobowo ci, jakie tam opisano, ma wi kszo  ludzi. Ale nie 
podpalaj  samochodów! Jak Jacka zamkn li 15 marca ubiegøego roku, to przeczytaøem ze trzy ksi ki o schizofrenii, bo 
my laøem,  e mo e tutaj jest odpowied . Ale ja jestem prosty adwokat, a psychiatrzy to fachowcy. Liczyøem,  e rozwi

 

t  zagadk . Mieli go póøtora miesi ca przez 24 godziny na dob . 
 

Mo e syn pa stwa jest pospolitym chuliganem?

Ojciec: Nie. Nie jest pospolitym przest pc . Miaøem w  yciu troch  do czynienia z przest pcami i mój syn byøby 
najdziwniejszym, jakiego spotkaøem. Ale jego aspoøeczno  to dla nas samych zagadka. èatwo j  opisa  jako 
demoralizacj  czøowieka, któremu jest za dobrze. Przecie  jeste my zamo ni. Ale, o czym maøo kto wie, Jacek bardzo 
døugo nie rozpoznawaø nawet znaczenia pieni dzy! Nigdy tego nie wykorzystywaø i to nas zawsze zastanawiaøo. Byøo mu 
wszystko jedno, jak  ma komórk , nie zabiegaø o  adne ekstra ciuchy. To raczej my my pytali, czy co  fajnego mu 
kupi . Pieni dze po latach byøy mu potrzebne tylko na alkohol. Na pewno zawsze miaø zakøócenia w postrzeganiu norm 
spoøecznych. Na przykøad zawsze je dziø bez biletu, za co go notorycznie karano. I cholera wie, dlaczego tak robiø! 
Normalnie czøowiek nie lubi takich sytuacji. S  stresuj ce. A jemu byøo oboj tne. Byle do przodu.

I co mówiø? 

Ojciec: Zapomniaøem karty miejskiej, nie pomy laøem, nie wiem. Nie robiø tego celowo. Po prostu si  tym nie 
interesowaø. Gdyby my widzieli w nim skrajne zøo, toby my tak o niego nie walczyli. Bo zøo jest jednak czym  
odró nialnym od zagubienia. Nigdy nie udaøo mu si  zrealizowa   adnych planów. Jak si  do czegokolwiek zabieraø, 
szybko to porzucaø. Nie musiaø walczy  o byt, ale to nie powinno od razu czyni  go bezradnym.

Jak zabraøem mu telefon, to przez rok potrafiø funkcjonowa  bez. - To zabior  ci klucze od domu - mówiøem w ciekøy. - I 
b d  sprawdzaø, czy przychodzisz pijany. Wtedy on wcale nie przychodziø do domu. Gdzie byø? Gdzie spaø? Nie wiemy.

Nie dziaøaøa na niego  adna kara?

Matka: Zupeønie nic. Po ostatnim wyj ciu z aresztu przywie li my go do domu. Od nowa podejmowali my stare tematy: 

e musi co  zrobi  z  yciem, sko czy  studia, podj  prac . Nie wszystko naraz, ale cokolwiek zaplanowa . Wspólnie 

ze mn  zrobiø plan, napisaø CV, ale byøa w nim jaka  niemoc zrobienia kolejnego kroku. Bezradno .

Ojciec: Mówiø,  e tego, co ma do zrobienia, jest tyle,  e nie bardzo wie, do czego si  zabra . Przy tym swoje obni one 
poczucie warto ci nadrabiaø pewnym zuchwalstwem i przesadn  potrzeb  zainteresowania otoczenia.

I to podpalanie mogøoby by  prób  zwrócenia na siebie uwagi?

Ojciec: To jest tak szalone,  e trudno uwierzy . On sam wstydzi si  tych zarzutów z 2011 roku. Nie wie, co z tym zrobi , 
bo go to przerasta.

Nie ma w  yciu  adnej motywacji?

Ojciec: Mo e by  bez pieni dzy, telefonu, domu. Bez niczego. Po ostatnim wyj ciu z aresztu powiedziaøem mu: - Jacek, 
je li ty czego  ze sob  nie zrobisz, to znów trafisz do wi zienia. Kiwaø ze zrozumieniem gøow . 
 
Piotr Pytlakowski z ''Polityki'' pyta 

''Kim jest warszawski podpalacz'', materiaø pøatny

Matka: Prowadzili my z nim tak  rozmow : spøacimy zniszczenia, w sumie okoøo 30 tys. zø tego, do czego si  przyznaø. 
Ale na zasadzie po yczki. Nie dostaniesz od nas niczego w prezencie. Gdyby wyszedø na prost , sko czyø studia, 
poszedø do pracy, toby sobie z tym poradziø. Pertraktowali my z nim kilka miesi cy. Nawet podpisali my tak  
rodzicielsk  umow . Podpisaø, ale po roku zdarzyøo si , co si  zdarzyøo. Spotykaø si  w tym czasie z niektórymi 
poszkodowanymi...

Przeprosiø? 

Ojciec: Cz

 przeprosiø, a na niektórych nie wystarczyøo mu odwagi. Wøa cicielem jednego z samochodów byø tato jego 

kolegi. I to okazaøo si  dla Jacka za trudne. Napisaø do niego list ju  z aresztu.

Matka: Próbowali my go jako  socjalizowa . Wykonywaø ró ne prace biurowe u mnie w firmie, u m a w kancelarii te . 

Strona 4 z 5

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

2013-03-14

http://wyborcza.pl/duzyformat/2029020,131925,13555559.html

background image

Rano wstawaø i jechaø z nami do pracy. Przez jaki  czas nawet mu si  to podobaøo. Ale potem znów si  zacz øo: nie 
przyszedø, bo si  napiø, nie wstaø, przepraszaø. Pisaø maile,  e to si  ju  nie powtórzy, ale si  powtarzaøo. W ko cu mu 
powiedziaøam,  e ju  nie mog  go døu ej zatrudnia . Zamykali my przed nim drzwi, jak wracaø napity. Pøakaøam.

W ko cu szli my spa . 
 
Mogli cie spa ? 

Ojciec: Nie. Ale po tabletce si   pi.

I co teraz?

Ojciec: Teraz wychodzimy, z przeproszeniem, na gøupków, bo my si  awanturowali,  eby go wypu ci , a on wyszedø i 
znów ma zarzut. Ale powiem banalnie: ja mojego syna kocham i nie odpuszcz . Chc ,  eby byø traktowany 
sprawiedliwie. Je li zrobiø to, co zrobiø, to powinien ponie  kar  jak ka dy czøowiek. Ale by  mo e - nim kto  si  
zastanowi nad kar  - trzeba z najwi ksz  wnikliwo ci  pochyli  si  nad stanem jego zdrowia.

Rozmawiaøam z nim o 23: - Mamo, jad  do domu. I nie docieraø. Dzwoniøam do ZTM-u, czy nie widzieli chøopaka, który 
je dzi autobusem non stop. I czasami go namierzaøam 

Lecz tym prokuratura nie jest zainteresowana. Bo nasz system nie umie zobaczy  dramatu czøowieka, nie widzi 
jednostki. To raczej wøa ciwo  spoøecze stw dojrzaøych, zamo nych i zadowolonych.

Nie søyszaøem,  eby w Polsce którykolwiek prokurator zbieraø dowody na niewinno  podejrzanego, cho  teoretycznie 
ma taki obowi zek. W naszej sprawie prokurator nie uwzgl dniø  adnego z okoøo 20 wniosków dowodowych i wszystkie 
oddaliø w ostatnim dniu przed zamkni ciem post powania. A s dziowie z upodobaniem wypraszali z sali rozpraw 
przedstawicieli Helsi skiej Fundacji Praw Czøowieka.

Matka: Dojrzaøy system szukaøby przyczyny, cho by po to, by taki czøowiek - je li wyjdzie z aresztu - nie podpalaø wi cej 
samochodów. A polskiego systemu to nie obchodzi. Je li masz ze sob  problem, to b dziemy ci  zamyka  do wi zienia.

Jacek jest chyba strasznie samotny.

Ojciec: Mam poczucie, by  mo e zøudne,  e jeste my dla niego najbli szymi osobami, ale mu to nie odpowiada. Bo 
mo e chciaøby t  blisko  stworzy  ju  z kim  innym. A na razie chyba nie potrafi. Mog  nawet jutro zadzwoni  do 
poszkodowanych i powiedzie : pokrywam straty i przelewam na konto wszystkie pieni dze. Przy zaøo eniu, oczywi cie, 

e Jacek to zrobiø, i  e uzyskamy co najmniej s dow  pewno  w tej sprawie. Problem polega na tym, czy - je li tak 

zrobi  - mu pomog . Bo mam przekonanie,  e nie. A prokuratura chce nas traktowa  wyø cznie w kategoriach 
zagro enia publicznego. Jako rodzice jednak uwa amy,  e problem jest gdzie indziej. Tkwi w skomplikowanej psychice 
naszego syna. I kto mu pomo e?

Nie maj  pa stwo poczucia,  e co  jednak zaniedbali?

Ojciec:  aden rodzic w takiej sytuacji nie b dzie miaø pewno ci,  e wszystkiego dopatrzyø. Mamy jednak nadziej ,  e 
uda nam si  pomóc Jackowi w znalezieniu wøasnej drogi, ma przecie  przed sob  caøe  ycie.

Matka: Chcieliby my rozwi za  t  zagadk , jak  jest nasz syn. Zadajemy sobie pytanie: czy co  przeoczyli my? 
Czego  nie dopilnowali my?

I to pytanie b dzie nam towarzyszyøo do ko ca  ycia.

Szanowni Czytelnicy!
By  mo e w dzisiejszej Gazecie Wyborczej nie znale li cie Du ego Formatu. To przez wczorajsze wieczorne 
wiadomo ci z Watykanu. Drukowali my now  wersj  Gazety, a potem nie nad yø za tym nasz kolporta  i DF nie dotarø 
wsz dzie. Dlatego w tym tygodniu caøy najnowszy numer mo ecie

przeczyta  za darmo

Przepraszamy tych z Was, którzy nie mogli wypi  porannej kawy z papierowym Du ym Formatem
Pozdrawiamy, Redakcja Du ego Formatu

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -

http://wyborcza.pl/0,0.html

© Agora SA

Strona 5 z 5

Kiedy pojawia si  Mr Hyde

2013-03-14

http://wyborcza.pl/duzyformat/2029020,131925,13555559.html