background image

 

~ 1 ~ 

 

 

background image

 

~ 2 ~ 

 

 
 
 
 
 
 

 

A Triple Trouble Prequel 02 

 
 
 
 
 
 

Tymber Dalton – 

 

S t e a m 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

 

~ 3 ~ 

 

 
NOTATKA AUTORA 
 
 
Chociaż tę historię można przeczytać, jako osobne opowiadanie, jest ona 

dalszym ciągiem Boiling point. To jest również prequel do Trouble Comes In 
Threes
, pierwszej części Triple Trouble, serii o zmiennokształtnych. 

 Wydarzenia w tej historii mają miejsce zaraz po Boiling point, ale parę lat 

przed Trouble Comes In Threes.  

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

 

~ 4 ~ 

 

Prolog 

 
 

Brodey Lyall stał przed przesuwanymi drzwiami i wyglądał na podwórko. 

Późny marcowy front atmosferyczny przeszedł wcześniej, niż zapowiadano. 
Deszcz  padał  falami,  marszcząc  powierzchnię  basenu,  oblewając  drzewa  w 
szarawej zielonej barwie. Godzinę przed zachodem słońca, w ogóle nie czuł, 
że nadchodzi gorączka piątkowej nocy. 

Nie czuł niczego, z wyjątkiem gówna. 
Chciałby  wymazać  głos  Kimberlie  ze  swojego  umysłu,  obraz  łez  spływa-

jących w dół po jej policzkach, piwnych oczu czerwonych od płaczu. 

Brzmienie jej głosu, gdy błagała go, by zmienił swoje zdanie. Dźwięk jej 

szlochania, gdy odwrócił się od niej i odjechał swoim samochodem. 

Zamykając oczy, wziął następny długi łyk piwa. Jego trzecie w kwadrans, 

które  bynajmniej  nie  dość  uśmierzyło  ból,  jeszcze.  Trzy  paki,  które  włożył 
do lodówki, powinny wystarczyć, żeby cholernie dobrze upić się tej nocy. 

Gorzej,  wciąż  czuł  jej  zapach  na  swojej  koszuli,  ale  nie  miał  serce  zdjąć 

jej, albo umyć się pod prysznicem. 

Jego młodszy brat, Cailean, wszedł do pokoju. 
„Brod, wszystko w porządku? " zapytał cicho. 
Najstarszy  ze  zmiennych  trojaczków,  Prime  Alfa  Aindreas,  przynajmniej 

miał na tyle rozumu, żeby trzymać się od niego z daleka. 

„Nie, Cail. Nie jest. Kurwa. Okay. " 
Po kilku chwilach, Cail podszedł bliżej. 
„Wiesz, że nie jesteś sam, prawda? " 
Brodey nie odpowiedział. 
„Przepraszam. " powiedział Cail. 
Brodey próbował go ignorować. 
„Próbowaliśmy, Brod. Wiesz, że tak. Przepraszam. " 
Brodey dopił piwo, zgniótł puszkę i rzucił na podłogę, gdzie dołączyła do 

pozostałych  dwóch  pustych.  Sięgnął  po  następną,  usiadł  na  niskim  stoliku, 
otworzył i pociągnął duży łyk. 

„A gdzie jest ten pieprzony kutas Prime? Zbyt tchórzliwy, żeby wrócić do 

domu? " 

„To nie fair i dobrze o tym wiesz. " 
W ruchu szybszym, niż Cail mógł zauważyć, Brodey obrócił się i rzucił w 

niego prawie pełną puszką. Strumień piany zakreślił łuk  w poprzek pokoju. 

background image

 

~ 5 ~ 

 

Tylko  fakt,  że  alkohol  spowolnił  odruchy  Brodeya,  pozwolił  Cailowi 
odchylić się w bok. 

„Pieprz  się!  "  krzyczał  Brodey.  „Wy  dupki  nie  musieliście  robić  brudnej 

roboty! " 

Szczęki Caila się zacisnęły. 
„20  kwietnia  1937.  Bangor,  Maine,  dupku.  Celeste.  "  Przeszedł  przez 

pokój czterema długimi krokami i złapał Brodeya za koszulę. „Ty się pieprz. 
Nie  ty  jeden  musiałeś  zrezygnować  z  miłości,  ponieważ  nie  okazała  się  tą 
naszą  jedyną,  więc  przestań  się  wściekać.  Problem  w  tym,  żebyś  się  z  tym 
pogodził, cholera. " 

Brodey  popchnął  go.  Cail  był  gotowy  na  to  i  rzucił  go  na  podłogę  z 

twardego  drewna,  a  potem  zbliżył  się  do  Brodeya.  Brązowe  oczy  Caila 
zmieniły się niemal w czarne od gniewu. 

„Myślisz,  że  teraz  cierpisz,  dwie  godziny  później?  "  warknął.  „Spróbuj 

budzić się każdego ranka i kłaść do łóżka, co noc, myśląc o niej nieustannie 
przez niemal siedemdziesiąt pieprzonych lat, dupku, a potem wróć do mnie. 
Spróbuj się tak zachować przy  Ainie, a nie pokaże ci uncji litości. On musi 
tak żyć już ponad sto lat. Przynajmniej twoja dziewczyna wciąż żyje. Nasze 
są już w grobach od dekady albo dłużej. " 

Po tych słowach, odwrócił się i wyszedł, trzaskając za sobą wyjściowymi 

drzwiami.  Jedno  z  półkolistych  okienek,  oprawionych  w  ciężkim  dębowym 
drewnie, pękło od siły uderzenia. 

Brodey  wpatrywał  się  w  drzwi,  ponieważ  słowa  Caila  dzwoniły  w  jego 

uszach. 

Opuścił głowę na podłogę i zaszlochał. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Tłumaczenie: panda68 

background image

 

~ 6 ~ 

 

Rozdział pierwszy 

 
 

Lina siedziała przy stole i zaczerwienionymi oczami obserwowała Zacka i 

Kaela,  pochylonych  nad  jedną  z  przepowiedni.  To  już  była  jej  druga  fili-
żanka  kawy,  odkąd  wysunęła  się  z  łóżka  kwadrans  temu,  wyplątując  się 
spomiędzy swoich mężczyzn. 

Jan i Rick Alexandr, jej partnerzy, wciąż byli na górze, zatopieni we śnie 

w ich olbrzymim łóżku. 

Zack popatrzył w górę i puścił oko. Zarumieniła się. Wczoraj wieczorem, 

po dzikim i niesamowitym kochaniu z Rickiem i Janem, kiedy to świętowali 
ich pierwszą noc w nowym domu, ujawniło się więcej jej nowych mocy. 

Życie ze zmiennymi smokami. Witamy na Szczęśliwym Polu Piekła. 
Zack  wyciągnął  rękę  przez  stół  i  zawinął  swoje  palce  wokół  jej  ręki. 

Ledwie wstał świt sobotniego poranka, on już nie spał. Gdy zapukała do jego 
drzwi tuż po szóstej, nie spał już prawie godzinę. 

„Trzymasz się, Bogini? " 
„Nie nazywaj mnie tak. " burknęła. 
„Ona  jeszcze  śpi,  Z.  "  złajał  go  Kael,  nie  podnosząc  wzroku  znad  zwoju 

przepowiedni. „Ty, z nas wszystkich, powinieneś wiedzieć najlepiej, jak się 
zachowuje,  zaraz  po  przebudzeniu.  "  Kael  rzucił  okiem  przez  stół  i  uśmie-
chnął się.  

Naprawdę  go  lubiła,  pomimo  tego,  że  mu  zazdrościła,  że  był  teraz 

partnerem Zacka. Bycie przystojnym musiało być cechą wspólną zmiennych 
smoków.  Brązowe  włosy  i  zielone oczy, miały inny odcień niż jej, wyrzeź-
bione  ciało.  Kuzyn  jej  partnerów  wydawało  się,  że  spędzi  resztę  swojego 
życia w łóżku Zacka. 

Coś takiego, za jakieś osiem miesięcy, Lina sądziła, że to ona będzie robić. 
„Przepraszam, cukiereczku. " przeprosił Zack. Oparł się na swoim krześle. 

„Nie  ma  niczego  w  tej  przepowiedni  o  nagłych  nowych  mocach.  To  jest 
następna  przepowiednia  w  harmonogramie.  Zaznaczam,  że  wiemy,  że  zdo-
będziesz wiele mocy, ale nie wiemy jakie i kiedy. Nie możemy tego przewi-
dzieć. " wziął od niej filiżankę i ponownie ją napełnił. 

„Straszne. Co, do diabła, powinnam robić? " 
Kael wzruszył ramionami. 
„Dowiemy  się.  O,  rozmawiałem  z  wujem  Andelem  dziś  rano.  Oczekują 

nas na wielkim Zgromadzeniu w przyszłym tygodniu. " 

background image

 

~ 7 ~ 

 

Lina  nie  spotkała  jeszcze  tajemniczego  Wuja  Andela,  chociaż  wiele  razy 

słyszała, jak jej mężczyźni o nim rozmawiają. 

„To nie było za wcześnie, jak na smoka? " 
„Oczywiście,  że  nie.  "  mruknął  Zack.  „Nie  to,  co  te  dwa  palanty,  wciąż 

śpiące na górze. " 

Kael zignorował dowcipną uwagę Zacka. 
„On jest teraz w Jugosławii. Różnica czasu. " 
„Oh. "  Lina zawinęła obie ręce  wokół parującego kubka kawy. „Co to  za 

Zgromadzenie? " 

„W parku Yellowstone. Muszę powiedzieć o tym Janowi i Rickowi. " 
„Powiedzieć  nam,  o  czym?  "  wymamrotał  Jan,  wchodząc  do  kuchni  i 

ruszając prosto do dzbanka z kawą. 

Serce  Liny  zabiło  na  widok  swojego  zmiennego  smoczego  partnera. 

Falujące  blond  włosy,  bladoniebieskie  oczy,  jasna  skóra  i  zachwycające 
ciało. Janek Svarog Alexandr prezentował lód i ziemię w swojej bliźniaczej 
połowie Sił Natury. Był spokojniejszy i bardziej trzeźwo myślący niż brat, a 
jego temperament pasował do jego mocy. Nalał sobie kubek kawy, a potem 
nachylił się i wycisnął chłodny pocałunek na szyi Liny. 

„Dzień dobry, śliczna. " zamruczał, wślizgując się na krzesło obok niej. 
„W przyszłym tygodniu jest Zgromadzenie. " poinformował go Kael. 
Jan pochylił się do przodu i oparł czoło na stole. 
„Nieee. " 
Kael uśmiechnął się z wyższością. 
„O, tak. " 
„Co jest? " zapytała Lina. 
Kael uśmiechnął się. 
„Ty jej powiesz? " 
Jan potrząsnął głową bez podnoszenia jej. 
„Nie  potrzebuję  teraz  tego  gówna.  "  W  końcu  wyprostował  się  i  spojrzał 

na  nią.  „Wiem,  że  chciałaś  poznać  naszą  rodzinę,  ale  miałem  nadzieję  na 
mniej… " 

„Przytłaczające? " wtrącił się Kael. 
Jan posłał mu ponure spojrzenie. 
„Ruchliwe miejsce. " 
Lina  poczuła  nagły  przypływ  niepokoju.  Wzięła  się  w  karby.  Dopóki  nie 

zobaczyła,  jakie  spustoszenie  może  dokonać  jej  najnowszy  rodzaj  mocy, 
było dla niej najlepsze, nie denerwować się. 

„Opowiedz mi o tym, proszę. " 

background image

 

~ 8 ~ 

 

Kael  się  nie  odezwał.  Jan  westchnął  i  odwrócił  się  do  Liny,  splatając 

razem ich palce. Jego dotknięcie, jak zwykle, było przyjemnie chłodne. 

„Zgromadzenie  jest  jak  spotkanie  biznesowe,  zjazd  rodzinny,  polityczny 

szczyt,  a  czasami  szybka  sesja  spotkań,  żeby  zgromadzić  wszystkich  w 
jednym miejscu. " 

„No i co w tym takiego strasznego? " 
„Wszyscy są  zmiennymi. Tam są nie tylko smoki. Psowate, kotowate… i 

co  tam  jeszcze.  Większość  rodzajów  zmiennych  wysyła  swoich  przedsta-
wicieli. " 

„Wow. " Spróbowała przyjąć do wiadomości te informacje. Przez minione 

osiem miesięcy, wyraźnie zabroniła im przytłaczać ją szczegółami o zmien-
nych.  Szczególnie  od  czasu,  gdy  przejęła  kierowanie  spółką  Callaway  i 
Wspólnicy,  po  swoim  dawnym  szefie  Edgarze,  którego  zabiła  w  swoim 
basenie,  gdy  próbował  uśmiercić  jej  wszystkich  trzech  mężczyzn.  Zack  był 
jednym z jej mężczyzn, tak długo, jak będą razem . 

„Psowate? Masz na myśli… wilkołaki? " 
Kael odchrząknął. Jan posłał mu ponure spojrzenie. 
„Nie,  nie  wilkołaki.  Nie  nazywaj  tak  zmiennych  wilków,  bo  mogą  się 

wkurzyć na ciebie. Wilkołaki są zupełnie inne. " 

Zamknęła oczy i zrobiła głęboki wdech. 
„Okay, wróćmy do tematu. Muszę wszystko rzucić i udać się na Zgroma-

dzenie  do  Yellowstone?  Dlaczego  nie  możecie  iść  sami?  Dostaliśmy  pięć 
olbrzymich  ofert  handlowych.  "  Callaway  i  Wspólnicy  byli  firmą  architek-
toniczną,  gdzie  bracia  Alexandr  spotkali  Linę,  gdy  zdecydowali  się  na 
konsultację w sprawie budowy ich domu. 

„Bogini  musi  pójść.  "  powiedział  stanowczo  Zack.  „Będziesz  czymś  w 

rodzaju gwiazdy zmiennych smoków." 

„Zack! " Kael i Jan ostro krzyknęli na niego. 
Szczęki Liny się zacisnęły. 
„Nie.  Nazywaj.  Mnie.  Tak.  "  Nie  dbała  o  to,  co  głupie  przepowiednie  i 

Baba Yaga mówiły, nie miała ochoty stać się lodową boginią. 

Czuła się, jak kobieta, która straciła rozum. 
Rick pojawił się w drzwiach kuchni. 
„Co Zack zrobił tym razem? " pochylił się i pocałował Linę w usta, oczy-

wiście  jego  były  gorące,  a  potem  nalał  sobie  filiżankę  kawy.  Jarek  Stribog 
Alexandr miał proste czarne  włosy, ciepłe złociste oczy i opaloną skórę, co 
drastycznie odróżniało go  od jego brata bliźniaka. Ogień i powietrze, druga 
połowa bliźniaka Sił Natury, był podniecający, a jego porywczość pasowała 

background image

 

~ 9 ~ 

 

do  gorącego,  twardego  ciała.  Dla  Liny  był  gotów  zrobić  wszystko,  żeby  ją 
uszczęśliwić. Obaj braci byli. 

„Wkurzył Linę, bo nie napełnił dzbanka od kawy. " powiedział Kael. 
Rick roześmiał się. 
„Chłopie,  naraziłeś  się  na  poważne  kłopoty.  "  usiadł  po  drugiej  stronie 

Liny. „Co się dzieje? " 

Kael  dołożył  im  wszystkim.  Wielkie  Zgromadzenie  zmiennych,  które 

miało się odbyć w parku narodowym Yellowstone  w ten weekend. Starszy-
zna zmiennych smoków zarządziła obowiązkową obecność. 

„Chcą  poznać  Linę.  "  powiedział  Kael.  „I  zatwierdzić  wasze  sparowanie 

Ceremonią. " 

Lina aż się wyprostowała. 
„Co takiego? " 
„To  jest  coś  takiego…  "  Kael  został  zagłuszony  przez  trzech  mężczyzn, 

którzy nagle dostali ataki kaszlu. 

Spiorunowała wzrokiem Jana i Ricka. 
„Co mówiłeś, Kael? " 
Rick, mężczyzna, którego nigdy nie widziała wystraszonego, wyglądał na 

przerażonego. 

„Nic. " 
„Właśnie, nic. " zgodził się z nim Jan. 
Fakt,  że  dwóch  braci  chętnie  zgodziło  się  na  coś  innego  niż  fakt,  że 

kochali  ją  sercem  i  duszą,  sprawił,  że  stała  się  natychmiast  podejrzliwa. 
Spojrzała na Kaela. 

„To jest jak? " 
„Ślub. " 
CO? " zmienni mężczyźni momentalnie odsunęli się od stołu, gotowi do 

ucieczki. 

Jedynie Zack siedział nadal na swoim miejscu. 
„Skarbie, to są jakieś smocze rytuały. " 
„Gówno mnie obchodzi, co to jest do diabła, ale nikt nie będzie się za mną 

żenił, tylko dlatego, że jakieś stare pierdolone smoki tak powiedzą! " 

To  była  główna  kwestia  sporna  dla  Liny  w  jej  niekonwencjonalnym 

związku z braćmi. Stan Floryda ustanowił, że tylko jeden mężczyzna i jedna 
kobieta mogą być w związku małżeńskim. Znając swoich dwóch mężczyzn, 
prędzej  by  się  pozabijali  niż  dobrowolnie  ustąpili  jeden  drugiemu,  by  stała 
się Panią Pavliną Zaria. 

Dlatego postanowiła, że żaden z nich jej nie poślubi. Dopisała ich nazwi-

background image

 

~ 10 ~ 

 

sko do swojego, podarowali sobie nawzajem piękne pierścienie – wyciągali 
słomki, który pierścień pójdzie, na którą rękę, więc tak było całkowicie fair – 
ale sprawa ślubu to było  zupełnie co innego. Nie potrzebowała zaświadcze-
nia o ślubie, żeby udowodnić swoją miłości do swoich mężczyzn, albo ich do 
niej. 

„To  nie  jest  prawdziwy  ślub.  "  oświadczył  Zack,  spoglądając  na  smoki. 

Jako Obserwator Liny i jej długoletni przyjaciel, był jedynym, który potrafił 
ją uspokoić. Przypadkowo podpaliła drzewo, dwa tygodnie temu, gdy kłóciła 
się z Janem i Rickiem na temat tego, jaki samochód mają jej kupić. Wkurzyli 
ją wtedy kompletnie. Zanim się zorientowała, biegli już po wąż z wodą. 

Od czasu tego małego pokazu, bracia byli bardzo ostrożni w denerwowa-

niu jej. Zwłaszcza, że do tej pory, nie miała pojęcia, jak ona to zrobiła. 

„A co to jest, jak to nie jest ślub? " 
Twarz  Zacka  spoważniała,  kiedy  wstał  i  wolno  okrążył  stół.  Pozostali 

mężczyźni cofnęli się dla bezpieczeństwa do kuchennych drzwi. 

„To  jest  jak  ceremonia  zobowiązania,  skarbie.  "  Zack  wyciągnął  dłonie  i 

chwycił  jej  ręce,  skłaniając  ją  do  wstania.  „To  jest  coś  w  rodzaju  trwałego 
zjednoczenia. Dla całej waszej trójki. " 

Lina  czuła  bulgotanie  gniewu  blisko  pod  powierzchnią  i  skupiła  się  na 

spokojnych  brązowych  oczach  Zacka.  Zaprowadził  ich  w  stronę  drzwi  na 
patio. Pozwoliła mu się prowadzić. 

„Dlaczego musimy to zrobić? Ja nie mam tu nic do powiedzenia? " 
Nie  spuścił  z  niej  oczu.  Uwolnił  jedną  z  jej  rąk  i  nacisnął  klamkę,  by 

otworzyć drzwi i wyprowadzić ją na ceglane patio. 

„Oczywiście, że masz, cukiereczku. Nikt nie powiedział, że nie. " 
Spróbowała skupić się na jego spokojnym, opanowanym głosie. 
„Ale oni żądają od nas, żebyśmy to zrobili, prawda? " 
„No  tak,  ale  oni  chcą  to  potwierdzić  przy  świadkach.  Coś  jak  dwa  do 

jednego. " 

Źle się wyraził. Gniew znowu się podniósł. 
„Więc, oni chcą, żeby im było z tym wygodnie? Pieprzyć ich! " 
„Shh, kochanie, uspokój się. To nie tak. To jest coś specjalnego. Będziesz 

gościem  honorowym.  Chcą  to  zrobić,  ponieważ  tam  będziesz.  Wiem,  że  to 
dla  ciebie  szokująca  wiadomość,  ale  inaczej  będą  musieliby  czekać  prawie 
do  zimy,  dopóki  nie  minie  sezon  turystyczny.  Teraz  jest  marzec.  Dostali 
specjalne zezwolenie. Chcą cię przywitać w rodzinie. " 

Lina wpatrywała się w słodkie, brązowe oczy Zacka. Wczoraj wieczorem, 

kiedy  ujawniły  się  jej  najnowsze  moce,  doświadczyła  uwolnienia  swojego 

background image

 

~ 11 ~ 

 

ducha z ciała i powędrowała do sypialni Zacka i Kaela. 

Pocałowała Zack i powiedziała mu, że go kocha. 
On  zaprowadził  ją  do  najdalszego  rogu  basenu,  bezpiecznie  z  dala  od 

domu. 

„Ja  też  cię  kocham,  laleczko.  "  szepnął  tak  cicho,  żeby  trzech  mężczyzn 

stojących  w  kuchennych  drzwi  nie  mogło  go  usłyszeć.  „Zawsze  będę  cię 
kochał. " 

Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. 
Pociągnął ją blisko do siebie i przytknął swoje czoło do jej. 
„Nie  rozumiesz  tego?  "  szepnął.  „Jestem  twoim  Obserwatorem,  ty  jesteś 

moją Boginią. Jesteś razem tak długo, że tylko ta cholerna suka Baba Yaga, 
wie jak dawno. W tym życiu, pomogę ci wypełnić twój los. Nie, nie będzie-
my  tym  razem  spać  razem,  ale  tak  jest  dobrze.  Znalazłaś  swoich  dwóch 
partnerów,  którzy  cię  kochają,  i  ja  miałem  dość  szczęścia,  że  spotkałem 
fantastyczny faceta, który kocha mnie. Wszystko się ułoży, zobaczysz. " 

Jej pęcherzyk gniewu pękł. Zaszlochała. 
„Przepraszam, Zack. Nie chciałam sprawić ci bólu. " 
Potarł swoją brodą jej włosy. 
„Nigdy mi nie sprawisz bólu. Jestem twoim Obserwatorem. Wydaje się, że 

ostrzegłem każdego, że jestem twoim przewodnikiem. " 

„Nie to miałam na myśli. " szepnęła. 
Zachichotał,  opuścić  na  nią  wzrok,  zmuszając  ją  do  spojrzenia  w  jego 

oczy. Wyprostował się, był od niej sześć cali wyższy. 

„Skarbie, zdradzę ci małą tajemnicę. Jestem w twoich myślach tak, jak ty 

jesteś  w  moich.  Wiem  o  twojej  dożywotniej  karze  od  tej  pierdolonej  Baby 
Yagi. " 

Pociągnęła nosem. 
„Naprawdę? " 
Pogłaskał jej brodę. 
„Yeah.  Wiem,  że  próbowałaś  zatrzymać  to  w  tajemnicy  przede  mną. 

Proszę, nie czuj się winna. Wszystko w porządku. Choćby dlatego, że skoro 
nie  możemy  być  razem  w  tym  życiu,  nie  oznacza  to,  że  nie  powinnaś  się 
cieszyć  z  tego,  co  masz.  "  wskazał  głową  w  stronę  smoków.  „Wiesz,  że 
zawsze mogę skopać im tyłki, ale  oni są wspaniali. Kochają cię. Nie mógł-
bym  wybrać  dla  ciebie  lepszych  facetów,  nawet  gdybym  szukał  ich  liście 
Craigs

1

 i próbował takich znaleźć. " Lina parsknęła śmiechem, posyłając mu 

                                                        

1

 Domyślam się, że chodzi tu o listę kawalerów prowadzoną przez jakiegoś znanego faceta 

background image

 

~ 12 ~ 

 

uśmiech. „No, teraz to jest moja dziewczynka. " 

Spędzili  razem  z  Zackiem  wieki  –  był  jej  Obserwatorem,  poślubionym 

mężem, który umierał, kiedy ona odeszła, odradzał się  w każdym jej życiu, 
by mogli być razem.  Lina nie pamiętała niczego z poprzednich żyć, dopóki 
bracia  Alexandr  nie  weszli  w  ich  życie  osiem  miesięcy  temu  i  nie  spełnili 
przepowiedni swoich i Zacka. 

Nie  wiedziała  wcześniej,  że  Zack  pamięta  każde  ich  życie  i  aktywnie  się 

nią zajmował, spełniając się w roli jej opiekuna. Gdyby bracia Alexandr nie 
pojawili się tym razem i gdy skończyłaby trzydzieści pięć lat,  Zack poślubił-
by ją jeszcze raz i żyliby długo i szczęśliwie do następnego odrodzenia. 

Żeby uratować życie Zacka, po tym jak Edgar go postrzelił, Lina zgodziła 

się na warunki Baby Yagi. W zamian za to, że jej mężczyźni – w tym Zack –
znajdą  szczęście,  Lina  zgodziła  się  na  jakiekolwiek  okrutne  tortury,  które 
wymyśli Baba Yaga. 

Najokrutniejszą  torturą  ze  wszystkich  była  świadomość,  że  Zack  nigdy 

więcej już nie będzie jej, pomimo ich niezliczonych szczęśliwych lat razem. 

Zack  usiadł  na  kamiennej  ławce  nad  basenem  i  pociągnął  ją  na  swoje 

kolana. Nawet z jej rozmiarem szesnaście, podniósł ją, jakby nic nie ważyła. 
Odkąd jej moce się obudziły, po całkowitym sparowaniu z braćmi, i od kiedy 
połączył się w parę z Kaelem, Zack zyskał swoje nadprzyrodzone siły. 

„Cukiereczku, co tam widzisz? " zapytał, wskazując na podwórko. 
Wzruszyła ramionami. 
„Jakieś trzydzieści akrów drzew. Dlaczego? " 
„Wyobraź  sobie  tych  wszystkich  zmiennych  w  tym  miejscu. Biegających 

wkoło. Mających potrzebę zapolować na naprawdę grubą zwierzynę. Wiesz, 
co mogą spotkać w Yellowstone? " 

„Bizony. Jelenie. Łosie. Niedźwiedzie. " 
„Tak. Wiesz, co jeszcze mogą znaleźć w Yellowstone? " 
„Turystów? " 
Prychnął. 
„Nie o nich mi chodzi. " 
„Bądź bardziej precyzyjny. " 
„Mnóstwo  pustkowia.  Otwarte  przestrzenie.  Miejsca  do  biegania  i  prze-

miany,  bycia  sobą i  nie  zobaczenia  żywej  duszy.  Spotykają  się  na  Zgroma-
dzeniach dwa razy w roku, na wiosnę i jesień. Nikt nie chciał zaciągnąć cię 
tam  ostatnim  razem,  ponieważ  wszyscy  wiedzieliśmy,  że  czujesz  się 

background image

 

~ 13 ~ 

 

przytłoczona. Okay, tak, umiejętność nawiązywania kontaktu przez flagyers

2

 

jest do bani, muszę to przyznać. Ale obiecuję ci, że porozmawiam sobie, tak 
od serca, ze starym dobrym wujkiem Andelem, żeby nie naciskali na ciebie, 
dobrze? " 

Wiedziała,  że  smoczy  mężczyźni  wciąż  patrzą  na  nich  z  bezpiecznej 

odległości kuchennych drzwi. Przytuliła się mocniej do Zacka, ciesząc się ze 
znajomego  uczucia  jego  ramion,  zawiniętych  wokół  niej.  Zanim  jej  życie 
zrobiło  olbrzymi,  szalony  zwrot,  myślała,  że  Zack  jest  gejem,  lubiącym 
spędzać  z  nią  kilka  nocy  w  tygodniu,  i  była  przekonana,  że  poślubi  go  po 
ukończeniu  trzydziestu  pięciu  lat.  Żartowali  w  collegu  zawierając  układ, że 
wezmą  ślub,  gdyby  wciąż  byli  samotni,  pakt,  który  ona  myślała,  że  się 
spełni. 

„Kaelowi  to  nie  przeszkadza?  Nie  jest  zazdrosny  o  mnie,  prawda?  Nie 

chciałabym stwarzać problemów. " 

„Nie,  skarbie,  nie  jest  zazdrosny.  Pamiętasz,  jak  odczytywał  przepowie-

dnie. On wie, że jestem twoim Obserwatorem. I wie, że cię kocham. " 

Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, czując się spokojniejsza. 
„Napędziłam  im  cholernego  stracha,  że  zamierzam  znów  coś  podpalić, 

nie? " 

„Trochę  ściskającego  dupę  strachu  nikomu  jeszcze  nie  zaszkodziło, 

dziecino. To pomoże ci trzymać ich w ryzach. " 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
Tłumaczenie: panda68 

 

                                                        

2

 Już o tym pisałam w poprzedniej części, ale to jest nazwa własna jakiejś grupy społecznej 

smoków 

background image

 

~ 14 ~ 

 

Rozdział drugi 

 
 
Brodey  usiadł  przy  stole  śniadaniowym  z  niemal  pełną  miską  Cheerios 

przed sobą. Powinien jeść. Musiał jeść. 

Jego żołądek i jego szalony kac pozwalały sobie mieć odmienne zdanie. 
Ain wszedł do kuchni, jego wyraz twarzy był ostrożny. Obserwował przez 

chwilę Brodeya swoimi szarymi oczami. 

„Musimy porozmawiać. " 
„Odwal się. " 
Ain wyciągnął krzesło i usiadł. 
„Chcę, żebyś pojechał z Cailem i Micahem na Zgromadzenie w przyszłym 

tygodniu. " 

W  pierwotnym  planie,  Brodey  miał  zostać  w  Arkadii,  na  Florydzie,  na 

ranczu  z  bydłem  i  kierować  sprawami,  podczas  gdy  Ain,  Cail,  i  ich  kuzyn, 
Micah, pojadą do Yellowstone. 

„Odwal. Się. " 
Ain westchnął, próbując zachowywać się spokojnie. 
„Brod, proszę. Nie każ mi cię zmuszać. " 
Brodey spiorunował go wzrokiem. Spróbował skupić swoje nabiegłe krwią 

zielone oczy na swoim starszym bracie. 

„Jestem tylko Betą Alfa. To Alfa powinien tam być. " 
Ain zrobił głęboki wdech. 
„Proszę.  Idź,  zapoluj,  wyrzuć  z  siebie  agresję  na  mnie  na  bizonie  albo 

czymś innym. " 

„Spadaj stąd, innymi słowy. " 
„Tak. " 
Cail zatrzymał się w drzwiach. Brodey spojrzał na niego. 
„Przypuszczam, że to był twój pomysł? " zapytał Brodey. 
„Nie,  Aina,  ale  zgadzam  się  z  nim.  "  Cail  wkroczył  do  kuchni  i  usiadł  z 

braćmi. „Nie chcieliśmy, żebyś z nią zerwał. Przecież wiesz. " 

Tak, Brodey  wiedział. W trzeźwym świetle niedzielnego poranka,  pamię-

tał  jak  cichy  był  Cail,  po  tym  jak  odprowadził  Celeste  do  domu,  tego 
ostatniego wieczoru. 

Jak  Cail  zniknął  na  dwa  tygodnie,  zmieniony,  przemierzający  lasy  koło 

Maine. Czasami, nocą, Brodey słyszał żałosne, zrozpaczone wycie Caila. 

Tak,  jak  dekadę  temu,  Ain  stoicko  zachowywał  spokój,  kiedy  Brodey 

background image

 

~ 15 ~ 

 

przyznał, że nie czuje kompletnie nic do Janine, chociaż Cail ją lubił. 

Trojaczki  Alfa  zmiennych  wilka.  Czym,  kurwa,  tak  wkurzyli  Boginię,  że 

na to zasłużyli? Mogli sypiać z każdym, z kim chcieli. Ale żeby się sparować 
potrzebowali tej Jedynej. 

A ponieważ byli trojaczkami Alfa, tą samą Jedyną. 
To  było  dość  trudne  dla  zmiennych  Alf  w  ich  Klanie,  żeby  znaleźć  tą 

Jedyną. Dużo mniej, żeby wszystkie trzy Alfy, zatwierdziły tą Jedyną. 

Wiedział, że jego bracia mają rację. Nie mogli udawać, że ją lubią, skoro 

tego  nie  czują.  Robił  sobie  nadzieję,  spotykając  się  z  Kimberlie  przez  trzy 
miesiące, że odnajdą w sobie miłość do niej. Cholera, jak bardzo doskonała 
musiałaby być, na miłość boską! Okay, może być inną zmienną, ale problem 
pozostaje. 

Cail, chociaż młodszy od Aina tylko o kwadrans, był Gammą Alfa. 
„Brod,  proszę  jedź  z  nami.  Micah  już  zorganizował  grę  w  pokera.  Nie 

mówię,  że  to  pomoże  ci  zapomnieć, ale  może  skupisz  się  na  czymś  innym. 
No  chodź,  bizonie!  Od  kiedy  odrzucasz  taką  okazję  do  zapolowania  na  coś 
tak dużego! " 

Brodey dłubał w swoim Cheerios. Dwieście trzydzieści cztery lata i wciąż 

samotny. Był tym zmęczony. Zmęczony byciem sam. Kiedy wreszcie znalazł 
kogoś, komu mógłby oddać serce, nawet nie potrafił tego zrobić. I wiedział, 
że jego dwóch braci czuło się w ten sam sposób. 

„Nieważne.  "  powiedział  cicho  Brodey,  wstał  i  wrzucił  miskę  do  zlewu. 

„Nic mnie to nie obchodzi. " 

 

*** 

 
Ain  podwiózł  ich  do  domu  Micaha  we  wschodzie  Tampie.  Wylatywali  z 

lotniska  w  Denver  o  czwartej  rano  następnego  dnia.  Ain  poinformował  już 
kuzyna o złym humorze Brodeya. Micah Donovan był ich kuzynem od brata 
ich matki. Miał ciemne brązowe włosy i jasne, lodowato niebieskie oczy. Był 
trochę niższy i szczuplejszy od nich, ale miał typowe giętkie ciało zmienne-
go wilka. 

Brodey zniknął w pokoju gościnnym i zamknął za sobą drzwi. Ain skinął 

na Micaha i Caila, aby wyszli na zewnątrz porozmawiać, żeby nie słyszał ich 
Brodey. 

„Spieprzył  to.  "  powiedział  Ain.  „Nigdy  wcześniej  przez  coś  takiego  nie 

przechodził, tak jak my. " 

background image

 

~ 16 ~ 

 

„Nigdy  nie  zazdrościłem  wam  mniej,  chłopaki,  niż  teraz.  "  powiedział 

Micah. „Biedak. " 

„Niewiele  możemy  z  tym  zrobić.  "  odparł  Cail.  „Ain  i  ja  próbowaliśmy. 

Naprawdę.  Ta  kobieta  to  totalna  suka.  Nie  mogliśmy  jej  znieść.  I  jest 
zmienną kota. " 

„Myślę,  że  zachowam  swoje  słowa  dla  siebie.  "  powiedział  Micah  ze 

wstrętem. 

Ain zaśmiał się.? 
„Chyba lepiej tak. " 
„Można by pomyśleć, że powinien wiedzieć lepiej, że nie  warto zadawać 

się z kotem. Są dobrymi przyjaciółmi, ale nie nadają się na rodzinę. " Micah 
przeczesał palcami swoje włosy. „Co się dzieje z jego głową? " 

Trzech mężczyzn popatrzyło na siebie. 
„Brodey Zakuta Pała. " powiedzieli jednocześnie. 
 

*** 

 
Lina usiadła obok Zacka, zaciskając mocno rękę na jego dłoni. Rick i Jan, 

zgodzili się na prośbę Zacka, polecieć do Denver w niedzielę, przenocować 
tam  i  krótszym  lotem  dostać  się  na  lotnisko  Yellowstone  w  Cody,  żeby 
znaleźć się tam w poniedziałek. 

Zgodzili się również, żeby to Zack zaopiekował się Liną. 
„Dlaczego  nie  jedziemy  samochodem?  "  szepnęła,  jej  palce  jeszcze  moc-

niej zacisnęły się  wokół jego. „Dlaczego, do diabła, nie jedziemy samocho-
dem? " 

„Wyobrażasz  sobie,  jak  jedziemy  kilka  dni,  stłoczeni,  jak  sardynki,  z 

Frickiem  i  Frackiem?  Usmażyłabyś  im  dupy,  zanim  byśmy  dotarli  do 
Atlanty. " 

Zajrzała w jego oczy i roześmiała się, minimalnie relaksując. 
„Obiecaj mi, że nie zginiemy. " 
„To będzie przyjemny lot, skarbie. " 
„Mogę dostać drinka? Proszę? Pięć albo sześć? " 
„Nie. Nie mam zamiary ciągnąć ze sobą pijanej Bogini. " 
Jan  i  Rick  nerwowo  kręcili  się  blisko  nich.  Kael,  jako  jedyny  spokojny, 

został  wysłany,  żeby  upewnił  się,  że  nie  przegapią  swojego  lotu.  Ponieważ 
nigdy  wcześniej  nie  lecieli  z  Liną  samolotem,  Rick  i  Jan  myśleli,  że  Zack 
wyolbrzymia jej przerażenie podróżą w powietrzu. 

background image

 

~ 17 ~ 

 

 

*** 

 
Nastrój Brodeya nie poprawił się podczas lotu do Denver. Nie odezwał się 

podczas  całej  ich  podróży,  tylko  siedział  w  poczekalni  i  wyglądał  przez 
okno. Zauważył czterech mężczyzn i kobietę. Jeden z nich usiadł obok niej. 
Trzymała się go kurczowo. 

Miała cholernego stracha. 
Dwóch  mężczyzn  stojących  obok  i  patrzących  na  nich,  wyglądało 

znajomo. Brodey zamknął oczy, próbując oczyścić swój umysłu z własnych 
kłopotów i wziął mentalne pociągnięcie nosem. 

Smoki. 
Jego oczy się otworzyły. Teraz ich rozpoznał, bracia Alexandr. 
Ale kim jest ta kobieta? 
Ciekawość  wzięła  nad  nim  górę.  Wstał  i  podszedł,  posyłając  przerażonej 

kobiecie  przyjazny  uśmiech.  Zignorował  mężczyzn,  wszystkich  czterech, 
którzy wyszli mu naprzeciw. Następny smok, wyczuł. 

Była  piękna.  I  jak  podejrzewał,  bardziej  niż  zajęta,  dobrze  odczytując 

sytuację. 

Ale…  
Uklęknął przed nią. 
„Witam. " 
 

*** 

 
Postawny, zielonooki facet uklęknął przed nią. Czarne, niemal granatowe, 

włosy,  twarde  ciało.  Zapinana  na  guziki  koszula,  ciasne  wypłowiałe  dżinsy 
podkreślały jego mięsnie, zdarte kowbojki. Siedział ze swoim bliźniakiem i 
drugim facetem i patrzył na nią od czasu do czasu przez kilka minut. 

Było w nim coś dziwnego, ale nie dałaby za to głowy. 
Jego  oczy  wytrzymały  jej  spojrzenie.  Zack  wciąż  siedział  obok  niej. 

Podejrzewała, że powiedziałby albo zrobiłby coś, gdyby miał złe zamiary. 

„Brodey Lyall. " podał jej swoją rękę. 
Niepewnie nią potrząsnęła. 
„Lina Zaria. Alexandr. " dodała pośpiesznie. „Lina Zaria-Alexandr. " 
Mężczyzna  rzucił  okiem  na  Jana,  Ricka,  Kaela,  potem  na  Zacka,  zanim 

znów zwrócił na nią uwagę. 

background image

 

~ 18 ~ 

 

„Yellowstone? " 
Kiwnęła głową. 
„Boisz się latać? " 
Z niepokojem kiwnęła głową. 
Uśmiechnął się. Coś w tym geście uspokoiło ją. 
„Mogę? " wskazał na wolne miejsce po jej drugiej stronie, ale spojrzał na 

Zacka, gdy zapytał. 

Zarówno ona jak i Zack kiwnęli głowami. 
Usiadł. Gdy rzuciła okiem przez poczekalnię, zauważyła dwóch mężczyzn 

z bagażami, którzy uważnie obserwowali ich spotkanie. 

„Byłaś wcześniej w Yellowstone? " 
Potrząsnęła swoją głową. 
Zaczął  jej  opowiadać  o  parku,  o  krajobrazie,  historii.  Jego  serdeczna 

relacja  wciągnęła  ją,  zajęła  jej  uwagę  i,  tak,  podniosła  jej  pragnienie,  by 
zobaczyć  park  jego  oczami.  Sposób,  w  jaki  opowiadał,  sprawił,  że  niemal 
mogła  poczuć  zapach  sosen,  słyszeć  wodę  w  rzece,  dźwięk  wybuchających 
gejzerów.  Czterdzieści  minut  później,  kiedy  ich  lot  został  zapowiedziany, 
była  odprężona,  uśmiechnięta  i nawet  roześmiała  się  kilka  razy.  Zack  mógł 
wreszcie odzyskać czucie w swojej ręce, gdy jej chwyt się rozluźnił. 

Brodey wstał i chciał się oddalić, ale chwyciła go za rękę. Poczuła niemal 

przytłaczającą falę smutku, która zagroziła jej upadkiem. 

Zdała sobie sprawę, że to pochodzi od niego. Tym razem, gdy spojrzała w 

jego oczy, poczuła jego druzgocącą rozpacz, ledwie powstrzymywaną. 

I żal. 
„Dziękuję,  Brodey.  "  powiedziała  miękko.  Teraz  zrozumiała.  Wyczuł  jej 

nerwowość i spróbował skierować jej myśli na to, co miało ją spotkać, a nie 
na strachu do lotu. „Spotkamy się na miejscu? " 

Uśmiechnął się i rzucił okiem na Jana i Ricka. 
„Prawdopodobnie, jeśli panowie zgłoszą się go gry w pokera. " 
Za sobą, Lina poczuła, jak Rick i Jan się odprężyli. 
„Hej, ja skądś cię znam. " powiedział Rick. Spojrzał uważniej na Brodeya, 

a  potem  z  uśmiechem  podszedł  do  niego  i  potrząsnął  jego  ręką.  „A  niech 
mnie, kawał czasu się nie widzieliśmy. " 

Rick  i  Jan  zaczęli  rozmawiać  z  Brodeyem.  Kael  trzymał  się  z  boku,  z 

Zackiem i Liną. 

Zack wygiął brew, zaciekawiony. 
„On  jest  naprawdę  smutny.  "  szepnęła,  walcząc  z  łzami  na  wspomnienie 

jego  bólu.  Czuła  go,  jakby  był  jej  własnym.  Inna  nowa  dziwna  moc?  „Coś 

background image

 

~ 19 ~ 

 

naprawdę złego mu się przytrafiło, chociaż poświęcił swój czas, żeby pomóc 
mi się odprężyć. " 

Zack się uśmiechnął. 
„Wiem. Też to czułem. To dobry człowiek. " 
„On jest… jednym z nas? " 
Popchnął ją lekko do przodu w kierunku kolejki do wejścia na samolot. 
„Nie, cukiereczku. Właśnie spotkałaś swojego pierwszego wilka. " 
 

*** 

 
Brodey odłączył się od Liny i człowieka, którego mocno trzymała za rękę. 

Zack  Armstrong  nie  był  uczuciowo  z  nią  związany,  ale  coś  było  między 
nimi. Zack również nie był zmiennym smokiem. 

Jan  i  Rick,  dwóch  facetów,  którzy  wciąż  nerwowo  się  jej  przyglądali, 

jakby  czekali,  że  lada  chwila  wybuchnie,  wyglądali  na  jej  partnerów.  Nie 
traktowali jej jak małą siostrę, przynajmniej tak wynikało ze spojrzeń, które 
jej rzucali, a które wyłapał Brodey. 

Czwarty mężczyzna, Kael, stale spoglądał na Zacka. 
I oni mówią, że wilki są dziwne? 
Brodey,  od  czasu  do  czasu,  rzucał  Linie  przyjazne  uśmiechy.  Cail  usiadł 

przy oknie. W trakcie ich lotu, Cail trącił Brodeya i wysłał mu myśl. 

„Co z nią jest nie w porządku? " 
Brodey  wzruszył  ramionami  i  zamknął  oczy,  żeby  się  zdrzemnąć.  Nie 

wiedział.  Ich  Kod  Starożytnych  nakazywał,  że  nie  mogą  się  angażować  z 
partnerami kogoś innego. Ale gdy dotknął ręki Liny… 

Po  raz  pierwszy  od  czasu,  gdy  pożegnał  Kimmie,  prawie  poczuł  się 

normalnie. Spokojny, stabilny. Wyciszony. 

Zrezygnował z próby zrozumienia tego. 
Rozdzielili  się  na  lotnisku,  każda  grupa  wypożyczyła  pojazdy,  żeby 

dotrzeć  do  parku.  Przy  odbiorze  bagażu,  Lina  w  końcu  puściła  Zacka  i 
podeszła  do  Brodeya.  Wyciągnęła  do  niego  rękę.  Ponownie  poczuł  to 
słodkie, spokojne uczucie, które ogarnęło go już wcześniej. 

„Mam  nadzieję,  że  spędzimy  trochę  czasu  razem  w  Yellowstone.  " 

powiedziała. 

Uśmiechnął się. 
„Ja także. " 
Bardzo niechętnie puścił jej dłoń. 

background image

 

~ 20 ~ 

 

 

*** 

 
Rozpaczliwie  potrzebowała  oddechu  w  łazience.  Nie  tylko  na  siusiu,  ale 

także  odprężenia.  Sama  w  łazience,  lodowata  woda  wypływająca  z  kranu 
wstrząsnęła nią, gdy ochlapała twarz. 

„Jak podróż? " 
Krzyknęła  i  gwałtownie  się  obróciła.  Baba  Yaga,  w  postaci  kobiety  w 

średnim wieku, stała za nią w niebieskich spodniach i szarej bluzce, z ideal-
nie ułożoną fryzurą. 

„Co, do diabła, tu robisz? " 
Chłodno się uśmiechnęła. 
„Zaria, zawsze jestem gdzieś obok. Zack ci tego nie powiedział? " 
„Czego chcesz? " 
„Powiedzieć  ci,  że  świetnie  ci  idzie,  i  zaufaj  swoim  instynktom.  Będą  ci 

dobrze służyć przez parę następnych dni. " 

Serce  Lina  zabiło  niespokojnie  w  jej  piersi.  Ostatnim  razem,  stała  twarzą 

w twarz z tą… kobietą, osiem miesięcy temu, i godziła się na warunki Baby 
Yagi, by ratować życie Zacka. 

„Co się dzieje? " 
„Wyruszasz  w podróż. Mówiłam ci kiedyś, żebyś dokończyła sparowanie 

ze  swoimi  mężczyznami,  żebyś  mogła  stawić  czoła  zmianom  i  próbom. 
Zabrało ci to wystarczająco dużo czasu, żeby to zrobić, Bogini. " 

Lina  zarumieniła  się.  Kompletne  sparowanie,  w  jej  mniemaniu, dokonało 

się,  gdy  poprosiła braci,  żeby  razem  wzięli  ją  w  tym  samym  czasie,  zeszłej 
nocy. Cholernie wspaniały seks, lecz także pozornie spust do uwolnienia jej 
nowych mocy. 

Pomyślała o Brodeyu. 
„Dlaczego odczuwam uczucia Brodeya Lyall? " 
Baba Yaga zmieniła się z powrotem w staruchę. 
„Bo jesteś pełną współczucia Boginią. Czujesz ból innych. Taki jest twój 

los  w  tym  życiu,  a  jedynie  możesz  robić  tylko  jedną  z  wielu  rzeczy.  " 
starucha zniknęła. 

Pieprzenie. Nie potrzebuje tego.  
 
Zack prowadził wynajętego SUVa, tylko dlatego, że Lina nie mogła znieść 

prawie natychmiastowej sprzeczki między Janem a Rickiem, który z nich ma 

background image

 

~ 21 ~ 

 

prowadzić  wóz.  Wyprowadziła  ich  z  biura  wypożyczeń  i  rzuciła  kluczyki 
Zackowi, skutecznie kończąc kłótnię. 

Kael jechał w drugim rzędzie siedzeń, czytając swoje papiery i rozmawia-

jąc z Zackiem, podczas gdy Lina kręciła się z przodu na miejscu pasażera i z 
wielkim  zainteresowaniem  oglądała  przemijające  krajobrazy.  Nie  mogła 
porzucić myśli o Brodeyu i jego dokładnym opisie parku.  

Jej  umysł  dostroił  się  do  jego  nastroju,  jego  druzgocącego  smutku. 

Ciekawe, przez co przeszedł? Może ktoś mu umarł? Nie mogła doczekać się 
momentu, kiedy będą sami z Zackiem i go o to zapyta. 

Zack  posadził  Jana  i  Ricka  w  trzecim  rzędzie  miejsc.  Lina  źle  się  z  tym 

czuła,  ale  tylko  trochę.  PMS  podkradło  się  niepostrzeżenie  do  niej.  Zack 
wyczuł to i zapewnił ją, że nie powinna czuć się winna. Nadchodząca pełnia 
również odgrywała rolę w jej niepokoju, powiedział. 

Przyjechali  do  wschodniego  wejścia,  gdzie  Zack  i  Kael  mieli  krótką 

dyskusję  ze  strażnikiem  leśnym.  Przepuścił  ich,  gdy  Zack  pokazał  mu 
specjalną przepustkę i papiery. Kiedy odjechali, obróciła się i zauważyła, że 
inny pojazd zatrzymał się przy bramie. Brodey i jego brat, podejrzewała. 

„O co chodzi z tym wejściem do parku? " 
„W ostatni tydzień marca, jesteśmy specjalnie traktowani. " wyjaśnił Zack. 

„To jest zmiana czasu przejścia między zimą a latem. " 

„Ile będzie tu ludzi? " 
„Słyszałem  przynajmniej  o  stu.  Nie  wszyscy  zmienni  przyjadą.  Tylko 

same grube ryby. " 

„Brodey, jego brat i ten drugi facet są ważnymi zmiennymi? " 
„Ich  brat,  Ain,  jest  członkiem  Rady.  Facet  z  nimi,  to  ich  kuzyn,  Micah 

Donovan.  Bracia  Lyall  są  z  Arkadii,  około  dziewięćdziesiąt  minut  na 
południe od nas. " 

„Naprawdę? " 
„Tak. " uśmiechnął się. „Mały ten świat, prawda?" 
„A co z ludźmi pracującymi tutaj? Wiedzą o nas? " 
„Jesteśmy na specjalnym zjeździe rodzinnym, który odbywa się dwa razy 

do  roku  i  płacimy  za  ten  przywilej.  Poza  tym,  park  jest  chroniony  przez 
wampiry… " 

„Co? " poczuła zawrót głowy. „Wampiry?" 
„Tak, ale nie martw się. Filmy pokazują ich w złym świetle. Nie piją krwi. 

I są całkiem miłymi ludźmi. " 

Śnieg  wciąż  spowijał  niektóre  wyższe  szczyty,  ale  drogi  były  przygoto-

wane  dla  pojazdów.  Gdy  przybyli  do  gejzeru,  do  miejsca  zwanego  Old 

background image

 

~ 22 ~ 

 

Faithful,  było  już  prawie  ciemno,  a  Lina  nie  zauważyła  żadnego  śniegu  na 
ziemi,  pomimo  ostrego  chłodu  w  powietrzu.  Potem  zameldowali  się  w 
swoich  domkach.  Każdy  domek  miał  cztery  pokoje.  Zajęli  dwa  z  czterech, 
więc grupa Brodeya rozlokowała się w dwóch następnych.  

To rozluźniło ją z jakiegoś powodu. 
Zack zatrzymał ją, zanim wspięła się na stopnie do pokoju, który dzieliła z 

Rickiem i Janem. 

„Wszystko w porządku, cukiereczku? " zapytał łagodnie. 
Jej mężczyźni zanieśli już ich torby do środka. 
„Yeah. Myślę, że jestem gotowa na to spotkanie. " 
Zack uśmiechnął się. 
„Jestem tuż obok. Uderz w ścianę, jeśli będziesz mnie potrzebować. " 
W środku, Rick i Jan siedzieli cicho, dopóki nie zamknęła za sobą drzwi i 

nie  usiadła  na  podwójnym  łóżku.  Coś  ścisnęło  ją  w  środku,  ale  mieli  być 
tutaj tylko sześć dni, więc pomyślała, że da radę. 

„Nie podpalę niczego. " obiecała. 
Bracia odprężyli się i uśmiechnęli, siadając po obu jej bokach na łóżku. 
„Przepraszam.  "  odezwał  się  Jan.  „Zack  ostrzegł  nas,  żebyśmy  się  nie 

odzywali, dopóki bezpiecznie nie dotrzemy na miejsce. " 

„Tak. " potwierdził Rick. „Kto powiedział, że nigdy go nie słuchamy?" 
Opadła  do  tyłu  na  łóżko  i  zamknęła  oczy.  Rick  i  Jan  wyciągnęli  się  przy 

niej. 

„Jestem zmęczona. Proszę, powiedzcie mi, że możemy spać do późna? " 
Jan podniósł rękę i założył jej włosy za ucho. 
„Yep. Nic się nie będzie działo, aż do jutrzejszego lunchu. " 
Na te słowa jej żołądek zaburczał. 
„Jak na zawołanie. " mruknęła. 
Rick zaśmiał się i położył swoją dłoń na jej brzuchu. 
„Chcesz, żebyśmy ci coś przynieśli, czy pójdziemy coś zjeść? Będzie bufet 

w jednym z domków za godzinę. " 

Chociaż czuła się zmęczona, jednak wciąż chciała zobaczyć trochę więcej 

tego miejsca. 

„Pójdę. " spojrzała na Ricka, jego ciepłe, bursztynowe oczy były skupione 

na niej. Potem odwróciła głowę i popatrzyła na Jana. Jasno niebieskie oczy 
widziały tylko ją. „Wiecie, nie jestem zdolna podpalić niczego w tej chwili. " 

Jan uśmiechnął się i przeciągnął palcem po jej szczęce. 
„Cóż,  na  wysokości  dwudziestu  tysięcy  stóp,  nie  chcieliśmy  dawać  ci 

takiej możliwości. " 

background image

 

~ 23 ~ 

 

„Nie,  żebyśmy  myśleli,  że  nie  panujesz  nad  sobą.  "  dodał  pośpiesznie 

Rick. „Ale wiemy, że latanie jest stresujące… " 

„I od kiedy Bogini postraszyła dorosłych mężczyzn tak, że mieli gówno w 

swoich  spodniach,  nie  mieli  pewności,  gdzie  jest  wyłącznik  jej  nowych 
dziwnych  mocy.  Wiem.  "  uśmiechnęła  się.  „Wszystko  w  porządku.  Powie-
działeś za godzinę? " 

Jan  przeciągnął  wargami  wzdłuż  boku  jej  szyi,  znajdując  miejsce  za 

uchem, które ją zmiękczyło. 

„Przez godzinę zrobimy sobie mały relaks. " 
Rick nie potrzebował zachęty. Wsunął rękę pod jej koszulę. 
„Może zdążymy rozluźnić cię dwa albo trzy razy. " 
Kochała tych dwóch facetów, pomimo tego, że czasem ją irytowali.  
Przewiesiła nogę przez udo Ricka i pocałowała go. Za nią, Jan skubnął jej 

kark swoimi grzesznie chłodnymi wargami, wprawiając ją w drżenie. 

Współdziałając  razem,  mężczyźni  szybko  pozbawili  ją  ubrania,  zanim 

zrzucili ich własne. Kto powiedział, że nie mogą współpracować razem, jak 
sprawnie  działający  zespół?
    pomyślała,  powstrzymując  uśmiech.  Rick 
opuścił usta do jej lewej piersi, drażniąc i ssąc jej sutek. Ręka Jana zsunęła 
się po jej ciele, między jej nogi. 

Obróciła  się  i  zamknęła  wargi  wokół  koguta  Ricka,  który  smakował 

grzesznie ciepło i słodko w jej ustach. 

Jęknął i łagodnie zacisnął palce w jej włosach. 
„Oh, słodki Jezu, wiesz, jak bardzo to kocham! " 
Wirowała  językiem  wokół  jego  główki,  przesuwając  językiem  wzdłuż 

małej  szparki  i  badając  czubek.  Wciągnął  nagły  oddech,  gdy  wywołała 
wypływ słonej cieczy z jego koguta. 

„Jeśli będziesz tak robić, zaraz wybuchnę. " ostrzegł ją. 
Lina  puściła  ustami  jego  koguta,  ale  przesunęła  językiem  w  dół  jego 

erekcji, gdzie wzięła w dłoń jego jądra i polizała je delikatnie, drażniąc go w 
sposób, jaki wiedziała, że kocha. 

Po  omacku,  poszukała  drugą  ręką  chłodnego  fiuta  Jana  i  zawinęła  palce 

wokół  niego,  przyciągając  go  bliżej,  chcąc  żeby  się  przysunął.  Złapała 
koguta Ricka i przytrzymała go, a potem zwróciła całą uwagę na Jana. 

Jego  sztywny  fiut  był  wspaniale  chłodny  w  jej  ustach,  gdy  badała  go 

swoim językiem, jego smak był odrobinę inny, ale równie dobry. Ręka Ricka 
przesunęła się w dół jej pleców, między pośladki, dopóki nie zagłębił dwóch 
swoich ciepłych palców w jej wilgotnej cipce i pogłaskał ją. 

Lina zajęczała wokół fiuta Jana, powodując jęk w odpowiedzi. 

background image

 

~ 24 ~ 

 

„Oh, skarbie, to było tak cholernie wspaniałe! " 
Omyła językiem jego fiuta i jądra, potem powróciła do Ricka, wiedząc, że 

doprowadziła  Jana  niemal  do  krawędzi.  Tam  i  z  powrotem,  naprzemiennie 
ciepło  i  zimno,  aż  oba  twarde  penisy  pulsowały  w  jej  dłoniach,  gotowe  do 
uwolnienia. 

Gdy  następnym  razem  pochłonęła  koguta  Ricka,  Jan  uwolnił  się  i  zmie-

niając pozycję, klęknął za nią. 

„Żartowniś  z  ciebie,  moja  śliczna.  Więcej  tego  nie  zniosę.  Muszę  cię 

wypieprzyć, albo stracę rozum. " 

Ręce Ricka zacisnęły się w jej włosach, kołysząc biodrami.  
„Pospiesz się. " powiedział, jego głos był schrypnięty. „Chcę skończyć  w 

niej. " Sprawił, że puściła jego koguta i zmienił pozycję tak, że mógł  znów 
zassać  jeden  z  jej  sutków  do  swoich  ust.  Drażnił  go  ustami,  językiem  i 
zębami, wywołując cichy okrzyk, gdy gorące iskry rozkoszy strzeliły prosto 
do jej łechtaczki. 

Twardy  fiut  Jana  otarł  się  o  jej  pupę.  Zmieniła  pozycję,  ułatwiając  mu 

dostęp, czując grubą, chłodną główkę napierającą na jej mokrą cipkę. 

Rick przeniósł się na jej drugą pierś, ręką nadal drażniąc tą pierwszą. Jan 

zakołysał biodrami, zatapiając w niej swojego fiuta, aż po rękojeść, wywołu-
jąc  jej  jęk.  Przetoczył  ich  na  bok  na  łóżku,  tak  że  teraz  leżeli  przodem  do 
Ricka. 

Palce  Jana  pogłaskały  jej  łechtaczkę,  wiedząc,  kiedy  ją  dręczyć,  a  kiedy 

ustąpić.  Chłodne  odczucie,  w  ostrym  kontraście  do  jej  rozgrzanego  ciała, 
poprowadziło ją bliżej uwolnienia. 

„Dojdziesz dla nas, dziecino? " szepnął Jan w jej ucho. „Chcę poczuć, jak 

twój słodki kotek zaściska się na mnie, gdy to zrobisz. " uszczypnął jej ucho. 

Lina  zwijała  się,  nadziana,  niezdolna  do  sprawienia,  żeby  ruszał  się 

szybciej,  gdy  przejął  kontrolę  i  wolno  się  w  niej  zagłębiał.  Zatopiła  swoje 
palce we włosach Ricka, czekając, a każdy ruch, który robił, tylko zwiększał 
w niej gorąco. 

Rick  zamienił  pozycję,  teraz  jego  sztywny  kogut  pocierał  jej  łechtaczkę, 

zamiast palce Jana. 

„Kiedy  skończy,  zamierzam  cię  dobrze  wypieprzyć,  dziecino.  "  szepnął 

przy jej gardle. „Sprawimy, że odlecisz, jak nigdy dotąd. " 

Zajęczała, chcąc więcej, chcąc tego teraz. 
„Proszę, pieprz mnie! " 
Mężczyźni  odnaleźli  wspólny  rytm,  znając  jej  ciało.  Jan  pchnął,  podczas 

gdy  Rick  ustawił  swoje  biodra  tuż  przy  niej,  każdym  ruchem  ślizgając  się 

background image

 

~ 25 ~ 

 

swoim  kogutem  po  jej  wrażliwym  sednie.  Zamknęła  oczy  i  oparła  czoło  o 
ramię Ricka, potrzebując spełnienia bardziej niż kiedykolwiek, a potężny wir 
pożądania zwiększał się coraz bardziej w jej ciele. 

Duże ręce Jana zacisnęły się na jej biodrach. 
„Dojdź,  dziecino.  "  wyszeptał.  „Nie  drażnij  mnie,  daj  mi  to,  czego  chcę. 

Niech poczuję, jak twoje słodkie ciało ściska mojego fiuta. " 

Sapnęła, próbując, walcząc, jego chłodna skóra stanowiła ostry kontrast do 

piekła  będącego  w  niej  i  do  gorącego  ciała  Ricka,  uciskającego  na  nią  z 
przodu. Rick, cały czas, bawił się jej sutkami, ściskał je i szczypiał. Ugryzła 
go  w  ramię,  żeby  stłumić  swój  krzyk,  gdy  jej  ciało  wybuchło,  a  jej  orgazm 
przyspieszył spełnienie Jana, który wbijał się w nią mocno i głęboko. 

„To jest to. " szepnął Rick. „Dojdź dla nas." 
Jan  pchnął  ostatni  raz  i  poczuła  chłodny  strumień  jego  spermy  wewnątrz 

siebie. Jego ramiona zawinęły się wokół jej pasa, wysunął się z niej i prawie 
natychmiast Rick wśliznął się w nią, przyciskając swoje czoło do jej. 

Zadrżała  w  ich  ramionach,  czując  się  kochaną  i  seksy  ponad  miarę,  gdy 

Rick ją pocałował, a jego pchnięcia były głębokie i szybkie.  Lina przeorała 
paznokciami  jego  plecy  i  zarzuciła  nogę  na  jego  biodro.  Nie  chciała  być 
nigdzie indziej, tylko tutaj, teraz, z jej partnerami. 

Pieprzyła  go  tak  mocno,  jak  on  ją,  kochając  odczucie  jego  gorącego 

koguta  wewnątrz  siebie.  Gdy  przyśpieszył,  wbiła  paznokcie  w  jego  tyłek, 
zakołysała biodrami, wywołując jego orgazm. 

Wydał  z  siebie  ochrypły  krzyk,  pompując  w  nią  swoje  gorące  nasienie, 

powodując u niej następne spełnienie. 

Zaspokojona  i  całkowicie  wyczerpana,  Lina  odprężyła  się  w  ich  ramio-

nach.  Jan  ułożył  ją  tyłem  do  siebie,  a  Rick  oparł  głowę  na  jej  piersiach. 
Przeczesała palcami ciemne włosy Ricka, gdy łapał oddech. 

Gorąco  i  zimno,  razem  było  przyjemną  mieszanką  odczuć.  Nie  spędzili 

osobno  żadnej  nocy  od  ośmiu  miesięcy,  kiedy  to  pierwszy  raz  się  kochali. 
Nieważne, jak bardzo czasami bracia się sprzeczali, zawsze odkładali swoje 
różnice na bok, dla niej, dla tego. Żadnych gier, żadnych mocy, tylko oni w 
trójkę, jako jeden razem. 

Fascynujące. 
Spokojna, ekstatyczna rozkosz spłynęła po niej. Mogła spać przez tydzień, 

tak  się  czuła.  Zdrzemnęli  się,  obudzeni  przez  Zacka,  gdy  zapukał  do  drzwi 
ich pokoju. 

„Hej, idziecie na obiad? " 
Lina  nie  otworzyła  oczu  i  chciała  powiedzieć  nie,  ale  jej  żołądek  głośno 

background image

 

~ 26 ~ 

 

zaburczał. Jan i Rick roześmiali się. 

„Zaraz tam będziemy. " zawołał głośno Rick. Podniósł się i ją pocałował. 

„Pozwólcie mi szybko wziąć prysznic i łazienka będzie wasza. " 

Kiwnęła  głową,  wtulając  się  w  Jana,  dopóki  Rick  nie  zwolni  łazienki. 

Jedyną  chłodną  rzeczą  w  jej  lodowym  smoku  było  jego  ciało.  Jego  serce, 
dusza i miłość mocno paliły się dla niej. 

Jego palce lekko podążyły tropem jej kręgosłupa. 
„O czym myślisz, moja śliczna? " 
„Próbuję nie myśleć. Nie myślenie nie denerwuje mnie. " 
Delikatnie się zaśmiał. 
„Może  tak  będzie  lepiej.  Rick  i  ja  możemy  zatrzymać  nasze  jądra  w  ten 

sposób. " 

Sięgnęła między jego nogi i uszczypnęła je, sprawiając, że podskoczył. 
„Masz  na  myśli  te?  Oh,  kochany,  nie  chcę  ich  usmażyć.  Za  dobrze  mi 

służą. " 

 

*** 

 
Nawet, gdy Cail i Micah zauważyli, jak cichy był Brodey podczas obiadu, 

nie  wspomnieli  o  tym.  Brodey  patrzył  na  Linę  i  zmienne  smoki kątem  oka. 
Zauważył,  że  jego  spokój  minął,  gdy  opuścił  swój  pokój  w  domku.  Potem, 
kiedy Lina weszła do stołówki, to uczucie wróciło. 

Nie  wiedział,  co  to  miało  z  nią  wspólnego,  ale  miał  nadzieję,  że  będzie 

mógł spędzić z nią trochę więcej czasu. 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Tłumaczenie: panda68