background image

DR CHASAJ ALIJEW 

KLUCZ DO SIEBIE 

[materia

ły nadesłane; pozostałych danych nie dostarczono]

Dr Chasaj Alijew jest dagesta

ńskim psychiatrą i 

psychoterapeut

ą, kieruje Ośrodkiem Autoregulacji 

w rodzinnej Machaczkale. Prowadzi tak

że 

O

środek Rozwoju Człowieka przy amerykańsko-

radzieckiej fundacji "Inicjatywa Kulturalna". W 
maju 1990 r. na zaproszenie naszej redakcji 
przebywa

ł w Polsce prowadząc kursy 

autoregulacji wed

ług własnej metody. Dr Alijew 

twierdzi, 

że:

– W każdym z nas tkwią ogromne, rezerwowe 
mo

żliwości, o których niewiele wiemy i nie 

potrafimy ich spo

żytkować.

– Te możliwości stanowią coś w rodzaju 
wewn

ętrznej, apteki, pigułki zdrowia, obecnej w 

naszym organizmie.

– Można stosunkowo łatwo uruchamiać owe siły i 
wykorzystywa

ć zgodnie z naszą wolą, dla 

naszego dobra.

Dr Alijew opracowa

ł własną metodę autoregulacji, 

umo

żliwiającą realizowanie celów, które sobie 

stawiamy. W ksi

ążeczce omawia tę metodę, 

podaje instrukta

ż jej opanowania oraz liczne 

przyk

łady stosowania.

  

SPIS TREŚCI:

Od redakcji

 

S

łowo wstępne

Z zaci

śniętą pięścią na... tygrysa

 

Od baletu do lotu w kosmos albo korzy

ści z autoregulacji

 

Jest taki szczególny stan...

 

Mi

ędzy snem a jawą

 

Podleczysz si

ę sam!

 

background image

Przywo

łać właściwy obraz

 

Powtarzamy lekcj

ę

 

Bez bólu

 

Ostro

żnie

 

"A trzecia pie

śń – pieśni pozostałe..."

 

Co wydarzy

ło się Mendelejewowi?

 

Jak tabletka zdrowia

 

Pisz

ą do nas...

 

Spokój i wola

Post scriptum

background image

Spis Tre

ści / Dalej

Od redakcji

Nasza kolejna ksi

ążeczka dalece odbiega od tego, do czego przyzwyczaiła Czytelników seria 

"Biblioteczka Przyjació

łki". Tym razem nie towarzyszymy Wam w kuchni, nie instruujemy co do 

sposobów szycia, dziergania czy urz

ądzania mieszkania. Zapraszamy Was natomiast na 

pasjonuj

ącą wyprawę.

Dok

ąd? W pełne tajemniczości głębie samego siebie...

To przecie

ż tam właśnie, w obszarach naszej psychiki są przyczyny najrozmaitszych schorzeń i 

dolegliwo

ści, utrudniających sprawne funkcjonowanie. Lekarze potwierdzają, że coraz więcej 

pacjentów skar

ży się na rozmaite nerwice, depresje, rozstroje nerwowe, stany łękowe, trudności z 

zasypianiem i zaburzania snu oraz na inne jeszcze problemy z samym sob

ą, z którymi nie sposób 

si

ę uporać. Coraz częściej nerwy odmawiają nam posłuszeństwa, coraz łatwiej ulegamy rozmaitym 

stresom, nie potrafimy si

ę przed nimi obronić, odreagować ich. Lekarze alarmują, że zastraszająco 

ro

śnie liczba pacjentów z rozmaitymi chorobami psychosomatycznymi, czyli mającymi źródło w 

naszej psychice a rozwijaj

ącymi się za naszą zgodą i pozwoleniem – chociaż, naturalnie – 

nieu

świadomioną.

ż nam w takich sytuacjach proponuje medycyna, gdy zwracamy się o ratunek?

Przede wszystkim 

– tabletki. Nasenne, uspokajające, wyciszające, podnoszące nastrój.

Zupe

łnie inną drogę ukazuje dr Chasaj Alijew, autor niniejszej książeczki, będący naszym 

przewodnikiem w poznawaniu samego siebie.

Przedstawmy autora. Jest dagesta

ńskim psychiatrą i psychoterapeutą, kieruje Ośrodkiem 

Autoregulacji w rodzinnej Machaczkale. Prowadzi tak

że Ośrodek Rozwoju Człowieka przy 

ameryka

ńsko-radzieckiej fundacji "Inicjatywa Kulturalna". W maju 1990 r. na zaproszenie naszej 

redakcji przebywa

ł w Polsce prowadząc kursy autoregulacji według własnej metody. Dr Alijew 

twierdzi, 

że:

– W każdym z nas tkwią ogromne, rezerwowe możliwości, o których niewiele wiemy i nie potrafimy 
ich spo

żytkować.

– Te możliwości stanowią coś w rodzaju naturalnej wewnętrznej apteki, pigułki zdrowia, obecnej w 
naszym organizmie.

– Można stosunkowo łatwo uruchamiać owe siły i wykorzystywać zgodnie z naszą wolą, dla 
naszego dobra.

Dr Alijew opracowa

ł własną metodę autoregulacji, umożliwiającą realizowanie celów które sobie 

stawiamy. W ksi

ążeczce omawia tę metodę, podaje instruktaż jej opanowania oraz liczne przykłady 

stosowania.

Zamieszczamy równie

ż komentarz polskiego psychologa, dra Jana Tyłki, dotyczący propozycji dr 

Alijewa oraz g

łosy warszawskich uczestników kursów autoregulacji, prowadzonych przez dra 

Alijewa. Nasi rozmówcy utrzymuj

ą, że ta metoda daje mnóstwo korzyści. Odpręża. Odstresowuje. 

Znakomicie relaksuje. U

łatwia wyłączanie negatywnych myśli. Daje luz, wyciszenie. Wyzwala 

energi

ę. A także – dodaje gibkości sylwetce. Pomaga zlikwidować ból. A nawet – zerwać z 

na

łogiem, np, rzucić palenie papierosów.

Ostatnio coraz wi

ększą popularność zdobywają rozmaite techniki psychologiczne, stawiające sobie 

podobne zadania: trening autogenny, joga, medytacje, DU (doskonalenie umys

łu) i inne. Metoda 

background image

dra Alijewa wydaje si

ę być najprostszą drogą do celu.

Autor zastrzega, ze niniejsza ksi

ążeczka me stanowi samouczka autoregulacja. W tym charakterze 

ewentualnie mo

że ją wykorzystać jedynie lekarz-psyohiatra, psycholog czy terapeuta, ale w 

żadnym wypadku – laik! Chyba, że – jak pisze dr Alijew – ów laik jest wybitnie zdolnym uczniem, a 
w dodatku zna techniki psychologiczne. Bowiem reakcja poddawanego autoregulacji cz

łowieka 

mo

że być aż tak silna, że wręcz niebezpieczna. I tylko spore doświadczenie terapeutyczne 

umo

żliwi opanowanie sytuacji.

Zatem 

– jakie korzyści odniesie Czytelnik z tej książeczki?

– Ci, którzy ukończyli kurs autoregulacji, wykorzystają instruktaż (przekazany im przez dra Alijewa.
– Ci, którzy znają różne techniki psychologiczne i swobodnie niani operują, mogą spróbować 
"poszerzy

ć repertuar'' o nową metodę autoregulacji.

– Zaś pozostali spędzą po prostu kilka interesujących godzin krążąc w labiryncie naszej psychiki i 
pod

świadomości. Przekonają się, jak niewiele wiemy o tych rozległych obszarach naszej 

osobowo

ści oraz jak potężne rezerwy sił i możliwości pozostają tam zmagazynowane.

Mo

że więc warto poszukiwać sposobów ich uruchomienia i wykorzystania?

 

Życzymy przyjemnej lektury!

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Słowo wstępne

Odwieczny dylemat "by

ć" czy "mieć" jawi się ze szczególną ostrością w ludzkiej egzystencji 

naszych czasów, które kreuj

ąc na "przywódcę życia" przebiegłość (nazywaną chytrze zaradnością) 

i pazerno

ść (zwaną operatywnością) zgubiły istotne wartości, jakimi są poczucie bezpieczeństwa, 

wewn

ętrzna integracja i psychiczny (umysłowy i emocjonalny) spokój. Nie łatwo bowiem 

ukierunkowa

ć swoją aktywność zarówno na "mieć" jak i "być". Wybór pierwszego wariantu istnienia, 

to prawie konieczno

ść zaangażowania się w niekończącą się walkę o zdobywanie pozornych 

warto

ści i mało znaczących celów, to życie w stałym pośpiechu i psychicznym napięciu. Walka "o 

co

ś" łatwo staje się narkotykiem, wciąga i pozbawia człowieka możliwości obiektywnej oceny 

warto

ści, jakie niewątpliwie istnieją w naszym życiu. Łatwo wtedy zagubić sens tego, co zawarte 

jest w s

łowie "być", a co jest w zasadzie samą wartością. Nawet nie systematyczna i nie naukowa 

obserwacja pozwala dostrzec, 

że ten, kto więcej stara się być niż mieć łatwiej radzi sobie w życiu, 

łatwiej przystosowuje się do zmiennych sytuacji życia, gdyż w jego "być" jest miejsce na 
autorefleksj

ę, na zamyślenie się nad sobą i światem, na uporządkowanie wewnętrznych przeżyć.

Wspó

łczesność to nie tyle rywalizacja o przetrwanie (zabić żeby zjeść i żyć) co w epokach dawnych 

by

ło źródłem naturalnego napięcia psycho-fizjologicznego organizmu ludzkiego, ale rywalizacja o 

uznanie, presti

ż a najczęściej posiadanie dla samej satysfakcji posiadania, a to jest źródłem 

licznych napi

ęć, niepokojów i frustracji, prowadzących do zaburzeń psychosomatycznej równowagi 

(homeostazy) ustroju cz

łowieka.

Sens tego wywodu niezwykle mocno podkre

śla Henri von Lier w książce "Nowy wiek", gdzie autor 

tworz

ąc wizję świata, w którym los człowieka będzie w jego rękach, jednocześnie wyraża swój 

niepokój z powodu wewn

ętrznej dysharmonii współczesnego człowieka... "z całego poprzedniego 

wywodu wida

ć, że człowiek współczesny jest nagi – nie nagi wspaniałą, dumną nagością Greków, 

lecz obna

żony przez to. że brak mu atrybutów, oblicza, postawy"...

A dlaczego mu brak tych atrybutów? Brak jest pracy nad sob

ą. Pracujemy dla siebie, dla innych 

(dla dzieci, wnuków, dla konta w banku), ale rzadko pracujemy nad sob

ą. Chcemy zrozumieć i 

zdoby

ć świat, a jak mówi Kierkegaard "chcieć zrozumieć świat bez zrozumienia siebie – to 

śmieszne".
Mo

że dlatego coraz częściej pojawiają się najprzeróżniejsze wydawnictwa, książki, poradniki – 

"udoskonalacze", które jak "dieta cud" maj

ą podać gotowy przepis, jak z ciamajdy stać się 

cz

łowiekiem czynu, z nieuka – błyskotliwym intelektualistą, z pełnego kompleksów nieudacznika -

pe

łnym werwy, pewności siebie amantem, zaś własną neurotyczną osobowość przekształcić w 

harmonijnie funkcjonuj

ący, działający bez zgrzytów i zacięć mechanizm.

Pragnienie bycia doskona

łym jest czymś godnym pochwały i uznania, zwłaszcza gdy doskonałość 

ta wyra

żać się ma nie tylko w zgrabnej sylwetce ciała, ale przede wszystkim w doskonałości 

psychicznej, moralnej i duchowej cz

łowieka.

Pragnienie bycia zdrowym, unikanie cierpienia, eliminowanie zagro

żenia, to naturalny mechanizm 

obrony ka

żdej żywej istoty.

Realizacja tych pragnie

ń jest w rzeczywistości trudna, tak trudna jak trudny jest proces uczenia się, 

przyswajania wiedzy, kszta

łcenia dobrych nawyków, formowania właściwych postaw, eliminowania 

b

łędów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudno opanować wzburzenie, darować winę, 

wybaczy

ć urazy. Dla niektórych z nas wydaje się to nie do osiągnięcia głównie dlatego, że nigdy nie 

po

święcaliśmy więcej uwagi, energii a w związku z tym nie doświadczyliśmy satysfakcji z tego, że 

background image

ust

ąpiliśmy zamiast pokonać, wybaczyliśmy zamiast wziąć odwet.

Autor opracowania, który nosi wielce obiecuj

ący tytuł "Klucz do siebie", jest jednym z wielu, których 

zagadnienie pracy nad sob

ą fascynuje, l mimo, że problem ten ujmuje psychofizjologicznie, nie brak 

tu elementów duchowych, oraz typowych zagadnie

ń, charakterystycznych dla medycyny 

behavioralnej, gdzie formy reagowania i zachowania cz

łowieka odnoszone są do zagadnień 

zdrowia i choroby.

"Klucz do siebie" nie spe

łni jednak swego zadania, jeżeli czytelnik potraktuje w sposób 

mechanistyczny jego tre

ść. W treści tej bowiem jest dużo nieścisłości, niedopowiedzeń, a za to 

du

żo "nacisków" – sugestii o wartości, odrębności i wyjątkowej skuteczności proponowanej metody.

Jak Szanowny Czytelnik sam si

ę przekona, stosowanie metody dra Alijewa wymaga od 

przeci

ętnego człowieka sporej wiedzy z zakresu psychologii i fizjologii (zwłaszcza neurofizjologii 

mózgu), gdy

ż autor jest przedstawicielem szkoły, w której każde zjawisko życia psychicznego 

odnoszone jest i wyja

śnione w oparciu o neurofizjologiczne procesy zachodzące w mózgu 

cz

łowieka. Nie ułatwia to lektury, choć niewątpliwie przydaje jej "naukowego" charakteru.

Najbardziej warto

ściową jest ta część opracowania, w której autor stara się sformułować swoją 

koncepcj

ę w postaci konkretnych ćwiczeń. Ćwiczenia te mają nauczyć przede wszystkim 

wewn

ętrznej swobody – "automatycznego" zwolnienia psychofizycznych procesów, oszczędzania 

energii i jej szybkiego odbudowywania (gromadzenia).

Nie jest to novum, gdy chodzi o cel, jaki ma zosta

ć osiągnięty dzięki ćwiczeniom, gdyż 

wcze

śniejsze opracowanie znanego amerykańskiego kardiologa H. Bensona "Relaxation 

Response", czy u nas prof. S. Sieka "Relaks i autosugestia" traktuj

ą o tym w sposób szczegółowy i 

jasny. Nie nale

ży też do nowości baza, na której buduje swoją metodę Alijew. Hipnoza, a raczej 

g

łęboka sugestia, do której odwołuje się autor "Klucza do siebie", mają wystarczająco bogatą 

literatur

ę i zostały sprawdzone w procesach terapeutycznych różnych schorzeń.

Pozytywnym natomiast w tym, co proponuje Alijew jest to, co nazywa on "znalezieniem w

łaściwego 

obrazu", który rozpoczyna autoregulacj

ę a w konsekwencji doprowadza do harmonii procesów 

psychicznych i somatycznych. Wydaje si

ę, że to jest właśnie ów klucz, ale trudno będzie Tobie 

samemu, Drogi Czytelniku, znale

źć go i wziąć do ręki bez pomocy psychologa, czy lekarza 

psychiatry.

Je

żeli jednak ta książeczka sprawi, że zapragniesz bardziej "być" niż "mieć", i że Twoje "być" 

b

ędzie stałym doskonaleniem życia, życia, w którym – nie inni ale Ty sam – decydujesz o sobie i 

stanie swego zdrowia, trud pisz

ącego te słowa zostanie nagrodzony.

Dr JAN TYLKA

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Z zaciśniętą pięścią na... tygrysa

Nag

ły powiew wiatru – i u człowieka momentalnie zmienia się napięcie naczyń krwionośnych w 

mózgu, reguluj

ące ciśnienie krwi. Oto przykład działania naturalnej, automatycznej samoregulacji 

organizmu, czyli tak zwanej homeostazy. Bioautomaty homeostatyczne s

łużą do utrzymania 

normalnego funkcjonowania organizmu w ró

żnych, zmieniających się warunkach. Działają 

niezale

żnie od ludzkiej świadomości.

Ta ksi

ążeczka traktuje o autoregulacji czyli o samoregulacji kierowanej, o metodzie świadomie-

wolicjonalnego sterowania procesami zachodz

ącymi tak w psychice jak i w całym organizmie.

Czy jest to w ogóle mo

żliwe?

Śledząc ewolucyjny rozwój człowieka zauważamy charakterystyczną prawidłowość: coraz więcej 
funkcji organizmu podporz

ądkowuje się kierowaniu świadomie-wolicjonalnemu. Coraz bardziej 

rozszerzaj

ą się możliwości świadomości – nie tylko jako twórczego organizatora zewnętrznej 

dzia

łalności człowieka, ale również jako regulatora procesów wewnętrznych.

W zamierzch

łych czasach człowiek nie mógł dowolnie, kiedy zechciał, zgiąć palców w pięść. Czynił 

to tylko wtedy, gdy np. napada

ł na niego tygrys. Wtedy palce zginały się "same", automatycznie, na 

zasadzie reakcji obronno-odruchowej.

W miar

ę ewolucji człowiek zyskiwał zdolność zaciskania palców w dłoni w innych sytuacjach niż 

bezpo

średnie zagrożenie przez tygrysa – aczkolwiek zapewnię pomagał mu w tym początkowo 

przywo

ływany w wyobraźni wizerunek tego zwierzęcia. (Współczesny człowiek nie potrafi 

rozszerzy

ć czy zwęzić źrenicy samym tylko wysiłkiem woli – musi pomóc sobie przywołując obraz 

ostrego 

światła lub ciemności. Tak więc na określonym etapie rozwoju nie obejdzie się bez 

wsparcia ze strony wyobra

źni!)

Tak wi

ęc wraz z rozwojem człowieka obraz bodźca przestaje być potrzebny. Wystarcza sama siła 

woli.

Na okre

ślonym poziomie rozwoju pojawiła się u człowieka potrzeba wykorzystania procesów 

wewn

ętrznych do osiągania konkretnych celów. Oto kilka przykładów: ćwicząc pamięć można 

szybciej i skuteczniej opanowa

ć język obcy, podporządkowawszy świadomej kontroli 

termoregulacj

ę organizmu – przy przeziębieniu obejdzie się bez aspiryny. Można nauczyć się 

pracowa

ć w upale – nie odczuwając zmęczenia.

Nadal jednak wi

ększością funkcji naszego organizmu kieruje zasada odruchowo-automatyczna. 

Cz

łowiek nie jest na przykład w stanie świadomie regulować ciśnienia krwi czy znieczulać 

konkretn

ą część ciała. Rezerwowe możliwości człowieka, czyli cały, skomplikowany a na razie nie 

poddaj

ący się świadomie – wolicjonalnemu kierowaniu zespół mechanizmów wewnętrznych – 

pozostaj

ą więc ogromne! Stanowią one potencjalne pole sterowania autoregulacji. Przyjęliśmy 

bowiem, 

że ewolucyjny rozwój człowieka przebiega od bioautomatycznej adaptacji do kierowania 

świadomie-wolicjonalnego. Czyli autoregulacji. Możemy więc założyć, że nauczenie człowieka 
autoregulacji s

łużyć będzie jego doskonaleniu, dostosowaniu do współczesnych warunków, w 

których 

żyjemy.

"W starych, dobrych czasach" 

– pisze członek Akademii Nauk N.N. Mojsiejew – "ojcowie i dzieci 

żyli, z zasady, w bardzo podobnych warunkach, które w ciągu życia jednego pokolenia ulegały 
minimalnym zmianom. Teraz jest inaczej. W krajach rozwini

ętych dwa kolejne pokolenia żyją w 

warunkach diametralnie odmiennych, co wynika z szybkiego rozwoju nauki i techniki oraz wzrostu 

background image

pot

ęgi cywilizacji. Życie nie wróci już do spokojnego, umiarkowanego rozwoju... A społeczeństwo 

musi dostosowywa

ć się do nowych warunków".

W jaki sposób? Przede wszystkim poprzez doskonalenie funkcjonalnych mo

żliwości człowieka, 

przez podnoszenie jego cech obronno-przystosowawczych. 

Łatwiej to osiągnąć poprzez 

intensywny trening samo

świadomości, zmierzający do objęcia kierowaniem własnych, 

wewn

ętrznych, do tej pory przebiegających automatycznie reakcji.

Pomo

że nam w tym autoregulacja, która – moim zdaniem – stanie się w przyszłości nieodłączną 

cz

ęścią ogólnej kultury człowieka.

W naszym burzliwym wieku ludzki bioautomat wyra

źnie się psuje. Pojawiają się objawy osłabienia 

adaptacji, co wyra

ża, się wzrostem nerwic, bodźców stresogennych i chorób psychosomatycznych, 

mi

ędzy innymi zawałów serca. Wobec tych zagrożeń życiową koniecznością staje się umiejętność 

ingerencji w dzia

łanie naszego naturalnego automatu obronnego, przestawienie go od czasu do 

czasu na "r

ęczne" kierowanie, udzielenie mu pomocy poprzez świadomie-wolicjonalną 

samoregulacj

ę. Czyli przez kierowaną autoregulację.

Pod t

ą nazwą moja metoda została zatwierdzona przez Ministerstwo Zdrowia ZSRR oraz zalecona 

do praktycznego zastosowana. Umo

żliwia ona obniżenie odpowiedzi na stres i zmęczenia u 

cz

łowieka pracującego, zwiększenie jego zdolności do pracy oraz optymalizację procesów treningu 

i nauczania. Znajduje tak

że zastosowanie w psychoprofilaktyce oraz w leczeniu schorzeń 

psychosomatycznych i zaburze

ń nerwowo-psychicznych.

W dalszej cz

ęści książeczki metodę tę będziemy nazywać metodą autoregulacji (bez słowa 

"kierowana").

W pocz

ątkowym etapie nazwałem moją metodę "kluczem". Ten termin był nawet wygodny. Na 

przyk

ład w znakomitej klinice mikrochirurgii ocznej S.N. Fiodorowa, chorych przygotowanych do 

operacji pytano: "Czy pan ma "klucz"? Je

śli pacjent posiadał klucz czyli opanowaną metodę 

autoregulacji 

śmiało zawieszano przygotowania przedoperacyjne, gdyż chory sam przeprowadzał 

sobie znieczulenie oraz pozbywa

ł się lęku przed zabiegiem.

Przy pomocy proponowanej przeze mnie metody obni

żano zmęczenie pracowników, zatrudnionych 

przy wykonywaniu monotonnych czynno

ści w zakładach przemysłu elektronicznego. W 1983 roku 

w czasopi

śmie "Przemysł Elektroniczny" artykuł o autoregulacji ilustrowało zdjęcie robotnicy, która 

odrzuciwszy g

łowę, śpi(!!!) przy mikroskopie na swoim stanowisku pracy. Dość niezwykły to widok! 

Ta kobieta po up

ływie jednej – dwóch minut (wg własnego programu) automatycznie przebudzi się i 

– wypoczęta i świeża – z energią przystąpi do pracy. W tym zakładzie umiejętność autoregulacji 
posiad

ło kilkaset osób.

W jednym z du

żych zakładów przemysłowych w Armenii powstał Ośrodek Nauki Autoregulacji, do 

którego przychodzi

ły grupy pracowników. W celu wypoczynku, ale także dla opanowania nawyku 

odreagowywania (roz

ładowania), który wykorzystywali potem w stosownym momencie przy 

warsztacie pracy. Stan autoregulacji jako 

środek psychoterapeutyczny jest bowiem znacznie 

po

żyteczniejszy niż zwykły odpoczynek. Stosujący go pracownicy odczuwali mniejsze zmęczenie, 

pozbywali si

ę bólów głowy, a wieczorami, w domu mogli swobodnie oglądać telewizję lub czytać 

bez towarzysz

ącego zwykle napięcia i "piasku w oczach".

Zastosowanie autoregulacji mo

żemy porównać z psychoterapeutycznym seansem u lekarza. Tyle, 

że nie trzeba chodzić do kliniki; gdyż każdy jest psychoterapeutą dla siebie. Naturalnie – jeśli 
opanowa

ł sztukę odbudowywania sił organizmu przy pomocy własnej woli!

Autoregulacja jest z natury rzeczy uniwersalna i mo

że być wykorzystana jako pożyteczny 

background image

instrument w dowolnej dziedzinie 

życia i działałności człowieka. Ale szczególnie przydatna okazuje 

si

ę w przypadkach, gdy organizmowi stawiane są zwiększone wymagania. Nie przypadkowo 

metod

ą autoregulacji interesują się ludzie chorzy, pragnący szybszego wyleczenia oraz zdrowi 

ludzie, których praca zwi

ązana jest z dużym napięciem umysłowym lub wysiłkiem fizycznym,

Naucza

ć autoregulacji ma prawo wyłącznie lekarz-psychoterapeuta, który przeszedł specjalne 

przygotowanie.

Wobec tego 

– zapyta Czytelnik – dla kogo jest ta książeczka?

Na pewno nie nale

ży jej traktować jako samouczka autoregulacji

Tym niemniej masz j

ą Czytelniku przed sobą. Spróbuję więc wytłumaczyć sens jej wydania, 

wychodz

ący poza ramy zastosowania użytkowego. Otóż wielu z nas w rozmaitych sytuacjach 

do

świadcza psychicznego dyskomfortu. Może to być związane z brakiem wychowania, manier, a 

tak

że z głębszymi przyczynami typu brak wewnętrznej integracji, czy właściwościami psychiki. 

Ka

żdy może przytoczyć niejedną sytuację, kiedy nie wiedział, co powiedzieć, jak postąpić, albo nie 

wytrzyma

ł, zdenerwował się i narobił głupstw... Dla ludzi szczególnie wrażliwych, takie na pozór nic 

nie znacz

ące przypadki, urastają do rangi dramatu, a bywa że nawet zamieniają się w tragedię. 

Przyczyna tkwi w braku kultury psychicznej, co w dzisiejszych czasach stanowi wr

ęcz nagminną 

u

łomność. Niektóre osoby uczestniczą (za niemałe pieniądze!) w seansach u psychologów. Pragną 

t

ą drogą dowartościować się, nabrać wiary w siebie, nauczyć się nie tracić zbytniej ilości duchowej 

energii na prze

żywanie mało ważnych zdarzeń. Jesteśmy świadkami, jak najrozmaitsze traktaty o 

jodze, czy chi

ńskiej gimnastyce jak przewodniki i poradniki lecznicze – z niezmiennym 

powodzeniem w

ędrują z rąk do rąk. Bo obiecują znalezienie się w stanie nirwany, godną 

pozazdroszczenia d

ługowieczność, a nawet nieśmiertelność! "Nawiedzeni" zrzeszają się w 

towarzystwa, by wspólnie uczy

ć się metod medytacji, relaksacji itd. Z pasją średniowiecznych 

czarnoksi

ężników poszukują sensu życia, doprowadzając je czasami do absurdu, gdyż lektury 

cz

ęsto odwodzą ich od samego życia.

Istnieje tak

że niemało literatury dotyczącej treningu autogennego. Z tych źródeł można zaczerpnąć 

wiadomo

ści, mówiąc o innych rodzajach i metodach autoregulacji oraz opanować pożyteczne 

ćwiczenia uzdrawiające.
Czym w takim razie ró

żni się moja metoda autoregulacji od innych? Dlaczego stawia się tak 

wysokie wymagania przy jej popularyzacji?

Rzecz w tym, 

że proponowana przeze mnie metoda opiera się na częściowym wykorzystaniu 

elementów hipnotechniki, Zastosowanie hipnozy przy nauce autoregulacji wymaga kontroli 
medycznej. Zapewnia jednocze

śnie niezwykle wysoką, w porównaniu z innymi metodami, szybkość 

jej opanowania.

W ksi

ążce znajdziecie kilka praktycznych sposobów zastosowania metody. Na przykład jak pozbyć 

si

ę nadmiernego napięcia lub zmęczenia, szybko odzyskać utracone siły.

Ksi

ążka ta ma służyć tym, którzy zechcą zapoznać się z metodą autoregulacji i posługiwać się nią 

jako instrumentem w celu pomy

ślnego osiągnięcia twórczych i życiowych celów, dla zachowania 

zdrowia i d

ługowieczności. Ma ona również służyć specjalistom, którzy zajmują się , problemami 

autoregulacji. Trzeba pami

ętać, że autoregulacja – chociaż bardzo prosta w opanowaniu w 

stosunku do innych metod i systemów 

– nie jest żadną czarodziejską pałeczką, ale metodą 

medyczn

ą, wymagającą konsekwentnej pracy i zaufania.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Od baletu do lotu w kosmos albo korzyści z autoregulacji

– Jeśli czujesz się zmęczony intensywną pracą umysłową lub fizyczną, a na wypoczynek czy sen 
nie masz warunków ani czasu 

– przy pomocy autoregulacji szybko odzyskasz siłę. Nawet nie 

odchodz

ąc ze swego miejsca pracy.

– Za pomocą autoregulacji organizm bez trudu przechodzi od jednego typu działalności do innego,
– Autoregulacja pomoże Ci pozbyć się emocji negatywnych.
– Możesz wykorzystać tę metodę do szybszej realizacji znanych form sugestii (stosowanych np. w 
autotreningu), takich jak: relaksuj

ąca ("odprężam się, oddycham, czuję ciepło i przyjemną 

senno

ść..."), dająca komfort ("czuję się doskonale, mam dużo siły") tonizująca ("jestem pełen 

rado

ści i energii, gotów do pracy..."), regulująca i inne.

– Autoregulacja przyśpieszy przyswojenie nawyków profesjonalnych oraz pomoże skutecznie i 
szybko opanowa

ć dowolny nowy typ działalności – od baletu do treningu organizmu przed lotem 

kosmicznym.

– Pomoże Ci także w mniejszym stopniu ulegać chorobom, podtrzymywać dobrą sprawność, a w 
koniecznym przypadku 

– zmobilizować wszystkie siły do wykonania na przykład rekordowego 

skoku, albo do pokonania sytuacji stresowych czy depresji.

– Po opanowaniu nawyków autoregulacji pomożesz lekarzowi w trakcie kuracji, wykonując 
zalecane przez niego 

ćwiczenia psychofizjologiczne i psychoterapeutyczne autosugestie. Za 

pomoc

ą autoregulacji zwiększysz siły obronne organizmu, co wzmocni efekt leczenia.

– Przy postanowieniu, by rzucić palenie, albo pozbyć się innych, szkodliwych nałogów 
autoregulacja doskonale wesprze si

łę Twojej woli.

Stanowi ona bowiem rodzaj instrumentu, który pozwoli Ci rozwin

ąć w żądanym kierunku Twoje 

wolicjonalne, twórcze, fizyczne i adaptacyjne (obronno-przystosowawcze) mo

żliwości.

Od najm

łodszych lat marzysz o tym, by kierować sobą, być panem własnych słów i postępków, 

samemu kszta

łtować charakter. Autoregulacja pomoże Ci nastroić cały organizm w kierunku 

osi

ągnięcia tych celów.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Jest taki szczególny stan...

... w którym oddycha si

ę lekko i swobodnie. Wszystko wewnątrz jakby się uwalnia. Trudno to 

wyrazi

ć słowami, gdyż każdy może odczuwać ten stan inaczej. Jest to jednak zawsze zadziwiająco 

przyjemna harmonia w organizmie, równowaga duszy i cia

ła. Głowa staje się jakby "pusta", 

żadnych myśli, nie chce się na nic zwracać uwagi. Całe ciało wypoczywa, gromadzi siły.
Objawy tego stanu czasami powstaj

ą same. Na przykład, gdy człowiek bardzo się zmęczył i potem 

siedzi osowia

ły, bezmyślnie wpatrując się w jeden punkt. Mózg uruchamia wtedy reakcje obronno-

odtwarzaj

ące, przełączające ze straty sił do ich gromadzenia.

Inny przyk

ład: biegacz wyczerpawszy siły, czyni ostatni wysiłek przed metą – i nagle następuje u 

niego "drugi oddech": l

żej oddycha, ciało staje się niezwykle lekkie, bieg wydaje się przyjemny do 

tego stopnia, 

że teraz zawodnik już mógłby biec i biec. Bowiem u niego pod naporem krytycznego 

obci

ążenia odruchowo, automatycznie włączył się szczególny stan odbudowy, zadziałał mechanizm 

ekonomicznego wykorzystania energii.

Czasami ten stan harmonii w

łącza się we śnie, szczególnie u dzieci, które wtedy "latają".

Jest to zawsze stan komfortu wewn

ętrznego, kiedy prawdziwie, naturalnie i głęboko oddychasz.

Niewa

żne, z jakich przyczyn i za pomocą jakich sposobów powstaje ten szczególny, 

psychofizyczny stan. Zaistniawszy 

– odbudowuje zniszczone lub naruszone funkcje 

neuropsychiczne i fizjologiczne, leczy i odm

ładza organizm.

Do osi

ągnięcia tego zadziwiającego, życiodajnego stanu dążą jogowie i buddyści, nazywając go 

nirwan

ą. Ma on jeszcze kilka innych określeń: medytacja Wielkie Nic, stan okultystyczny, stan zen, 

stan mistyczny, autohipnoza, pogr

ążenie autogenne... My nazywamy go stanem autoregulacji bez 

wzgl

ędu na różnorodność metod osiągania tego stanu – chodzi o to samo. Różne są jedynie 

sposoby jego wywo

ływania oraz ukierunkowanie praktycznego zastosowania.

W naszej metodzie autoregulacji 

– w porównaniu z innymi, znanymi metodami – osiągnięcie 

po

żądanego stanu następuje niezwykle szybko, a jego zastosowanie może być uniwersalne.

Oto przyk

ład: jeśli w treningu autogennym autoregulacja jest wywoływana w warunkach 

rozlu

źnienia nerwowo-mięśniowego, w nieruchomej, wygodnej pozycji – to autoregulacja, 

stosowana wed

ług mojej metody nastąpi nawet w pozycji stojącej na jednej nodze i na dodatek w 

ruchu. Osi

ągnąwszy już ten szczególny stan, człowiek może wykorzystać go do nauki nowego 

ta

ńca, pisania na rzekomej maszynie, utrwalenia nawyków prowadzenia samochodu lub samolotu, 

skakania z wyimaginowanym spadochronem, wywo

ływania stanu nieważkości przed lotem w 

kosmos czy wykonywania skomplikowanych 

ćwiczeń fizycznych.

Niekiedy w stanie autoregulacji powstaj

ą zdumiewające doznania. Pojawia się nie tylko naturalny 

oddech, lecz i niezwykle przyjemne uczucie b

łogostanu, euforii duchowej. Chce się śpiewać, latać! 

Jakby spad

ł kamień z piersi... Święto duszy! A potem świeża głowa, jasna myśl. Poprzednie 

zm

ęczenie i przeżycia przechodzą jak ręką odjął. Tryskasz energią, chęcią do pracy.

W tym stanie w mózgu (który, jak ustalili biochemicy, jest równie

ż gruczołem) wytwarzają się ważne 

dla normalnej pracy organizmu hormony oraz tak zwane endomorfiny 

– czyli narkotyki wewnętrzne. 

Tworz

ą one podstawę emocji pozytywnych, terapeutycznie oddziaływują na pracę narządów, a 

tak

że uczestniczą w wewnętrznych mechanizmach adaptacji i znieczulenia.

Cz

łowiek potrzebuje od czasu do czasu doświadczyć tego naturalnego stanu wyzwolenia 

background image

duchowego. Cz

ęsto sięga wtedy po sztuczne sposoby uwolnienia, czyli po papierosy, alkohol czy 

narkotyki. Nie wie, 

że używki hamują wytworzenie tych substancji w organizmie, których obecność 

warunkuje ów b

łogostan. Przecież syndrom abstynencki czyli głód narkotyczny,, straszne bóle 

"

łamania", występujące u narkomanów – to nic innego jak wynik stłumienia produkcji wewnętrznych 

analgetyków!

Jeden z narkomanów po opanowaniu autoregulacji, zacz

ął ją stosować w celu wywołania u siebie 

euforii bez u

życia narkotyków. Wkrótce mógł wyzwolić się z nałogu. To samo doświadczenie 

przeprowadzono z alkoholikami, którzy pod kierunkiem lekarza, wywo

ływali za pomocą 

autoregulacji stan oszo

łomienia. A ściślej stan komfortu psychicznego, wióry w siebie, 

wewn

ętrznego luzu, dobrego nastroju, towarzyszącego im zazwyczaj w stanie upojenia 

alkoholowego. W ten sposób stymulowali produkcj

ę endomorfin, co pozwoliło uwolnić się od 

zgubnego na

łogu. Doświadczenia te stały się podstawą oryginalnej metodyki leczenia alkoholizmu 

metod

ą autoregulacji.

Uczucie wyzwolenia wewn

ętrznego doskonale wyraziła aktorka Ludmiła Kasatkina. Na spotkaniu 

zorganizowanym w lutym 1988 roku do

świadczywszy stanu autoregulacji powiedziała:

– Przez tyle lat dążyłam do tej swobody, l w końcu ją osiągnęłam!
– A co to za swoboda? – zapytał ją wtedy Michaił Ulianow.
– Widzisz Misza, wszyscy na mnie patrzą, a ja stoję z wyciągniętymi rękoma, jak ptak, w takiej 
swobodnej pozycji i jest mi wszystko jedno!

Umiej

ętność autoregulacji przydaje się bardzo ludziom teatru. Aktorom pomaga wcielić się w rolę,

W naszych czasach cz

łowiek szczególnie potrzebuje odzyskania wiary w siebie i we własne siły. 

Codziennie s

łyszymy bowiem o zagrożeniach wojną atomową. Katastrofą ekologiczną. 

Nieub

łaganym pochodem AIDS. Wszystko to – chcemy czy nie – odkłada się w naszej 

pod

świadomości, w komórkach pamięci i stamtąd prowadzi swoją niszczycielską działalność. 

Trac

ąc wiarę w jutro, człowiek staje się niespokojny, nerwowy, pozbywa się naturalnej zdolności 

mobilizacji si

ł w momencie zagrożenia.

Oto jeden z charakterystycznych przyk

ładów. Kobieta, która całkiem niedawno występowała w 

telewizji w grupie osób, ko

ńczących kurs nauki autoregulacji, po katastrofie samochodowej znalazła 

si

ę w szpitalu na oddziale urazowym. Lekarzy uprzedzono, że chora jest zdolna obchodzić się bez 

leków znieczulaj

ących. Cała w gipsie i bandażach, z cierpiącą miną, nie zgadzała się jednak w 

żaden sposób na wywołanie stanu autoregulacji dla pozbycia się bólu: – "Nie mogę, nie potrafię. 
Róbcie zastrzyki! W ko

ńcu wyraziła zgodę, ale pod warunkiem, że lekarz, który uczył ją 

autoregulacji 

– będzie stal obok. Stanął. Pacjentka w mgnieniu oka wywołała u siebie właściwy 

stan, po kilku chwilach ból min

ął a ona sama przeobraziła się, otworzyła oczy, chwyciła za lusterko 

i... zacz

ęła poprawiać urodę!

Moja refleksja: oto do czego przyzwyczaili

śmy się: – obok nas bezwzględnie musi znaleźć się jakiś 

kierownik czy naczelnik! Przestali

śmy bowiem wierzyć w siebie... Tę wiarę trzeba wzmacniać 

wszelkimi sposobami. Pomo

że nam w tym autoregulacja – specyficzne narzędzie kształtowania 

siebie.

Reasumuj

ąc: w czym tkwi istota tego szczególnego stanu, który wywołuje autoregulacja? Jest to – 

moim zdaniem 

– głęboki związek duszy z ciałem. To połączenie ducha z materią, więź psychiki z 

fizjologi

ą w sanskrycie nazywa się "joga" co znaczy związek, więź.

Punkt oparcia 

– to więź wewnętrzna. Opanowawszy ją, można wywoływać u siebie procesy odnowy 

wyprzedzaj

ąc krytyczne momenty obciążenia i przemęczenia. Zechcesz, by ręce stały się lżejsze – 

background image

s

ą, szybujesz nimi; chcesz poprawić oddech – już oddychasz lekko i swobodnie; zapragnąłeś, by w 

czasie upa

łu stało się nieco chłodniej – oto odczucie upału mija, postanowiłeś się uspokoić – masz 

spokój.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Między snem a jawą

W tym specyficznym stanie wszystkie systemy mózgu s

ą jakby odblokowane, gotowe do nowego 

prze

łączenia się w zależności od komendy – czyli wskazówki woli. Człowiek czuje wtedy 

wewn

ętrzną, przyjemną pustkę, odosobnienie od świata i od siebie, równowagę duchową i fizyczną.

Nie ma rzeczy wa

żnych i mniej ważnych. Chce się trwać i wypoczywać nie reagując na nic.

Ta przyjemna równowaga jest stanem, w którym dusza i cia

ło wypoczywają, l w tym czasie 

organizm wykazuje zwi

ększoną gotowość do realizacji każdego pragnienia, reaguje na każdy 

wysi

łek woli. Zażyczyłeś sobie np. odbyć przejażdżkę na rowerze lub popływać w rzece – nagle 

r

ęce i nogi włączają się w ruch, odpowiednio zmienia się rytm oddychania i praca serca, czujesz 

nawet wiatr, wiej

ący prosto w twarz. Dookoła siebie czujesz wodę. Nawet ptaki mogą ćwierkać na 

wyros

łych nie wiadomo skąd drzewach...

W tym specyficznie naturalnym stanie mo

żesz wysiłkiem woli przełączać wewnętrzne procesy 

organizmu. To naprawd

ę jest możliwe! Taki szczególny stan świadomości (a dokładniej psychiki, a 

jeszcze 

ściślej – stan psychofizjologiczny) jest znany od dawna pod nazwą "hipnozy".

Jednak

że my zajmujemy się autoregulacją – czyli tym, w jaki sposób człowiek może opanować ten 

stan samodzielnie. W celu realizacji w

łasnych pragnień, a nie komend, wydawanych przez 

hipnotyzera.

Chocia

ż – podłoże mechanizmu hipnozy i autoregulacji jest identyczne! Udowodniłem ten punkt 

widzenia praktycznie tym, 

że tysiące ludzi uczą się nowej metody autoregulacji za pomocą sugestii 

hipnotycznych. Ca

ła różnica między hipnozą a moją metodą polega na tym, że do wywołania stanu 

hipnozy konieczny jest hipnozyter. Za

ś przy autoregulacji człowiek sam kontroluje i kieruje swoimi 

procesami hipnotycznymi. Za pomoc

ą autoregulacji człowiek jest w stanie robić ze sobą to 

wszystko, co wykonywa

łby kierowany przez hipnotyzera – tyle, że sam sobą kieruje.

Przypomnijmy raz jeszcze, jak to siedzimy w chwili zm

ęczenia, osowiali wpatrując się w jeden 

punkt. Wtedy w g

łębi naszego mózgu zachodzi proces przemieszczenia energii z miejsc bardziej 

napi

ętych do mniej napiętych. Mózg odpoczywa i regeneruje swoje siły. W chwilach zmęczenia ta 

reakcja mózgu nast

ępuje samoczynnie, bez udziału naszej woli. Autoregulacja umożliwia świadome 

w

łączanie tej obronno-regenerującej reakcji mózgu. Dzięki opanowaniu tej metody stajemy się 

zdolni w odpowiednim czasie wyprzedza

ć uczucie zmęczenia, chronić system nerwowy przed 

nadmiernym obci

ążeniem, czyli dbać o zdrowie i należytą kondycję

Objawy szczególnego stanu neutralnego pojawiaj

ą się za każdym razem, gdy działalność mózgu 

"prze

łącza się" z jednego systemu pracy na drugi. Na przykład, przed samym zaśnięciem albo 

rankiem, w momencie przebudzenia 

– znajdujemy się w takim stanie pośrednim, kiedy już nie 

śpimy, ale jeszcze nie zupełnie przebudziliśmy się. Ten stan pośredni między snem a 
przebudzeniem najbardziej sprzyja autosugestii. Ma on warto

ść uzdrawiającą, psychoterapeuci 

zalecaj

ą nieraz pacjentom, by nauczyli się odróżniać ów stan i potem wykorzystywać go w celu 

autosugestii. Autoregulacja znakomicie u

łatwi takie działanie.

Stan "mi

ędzy snem a jawą" jest doskonale znany w hipnologii. Charakteryzuje się nim pierwsze, 

wst

ępne stadium hipnozy, kiedy pacjent odczuwa lekką senność, oszołomienie i gotowość do 

podporz

ądkowania się głosowi oraz działaniom hipnotyzera. To jeszcze nie jest hipnoza – ale już 

gotowo

ść do stanu hipnotycznego: psychika i organizm pacjenta zaczyna być całkowicie 

podporz

ądkowany komendom z zewnątrz. , Z punktu widzenia nauki stan neutralny można 

background image

przedstawi

ć następująco, wyobraźmy sobie, że zazwyczaj w mózgu nieprzerwanie trwa 

konfrontacja konkuruj

ących ze sobą sygnałów: widzę przedmiot, dotykam go, słyszę dźwięk przy 

postukiwaniu i tak dalej. Sygna

ły te, pochodzące z różnych analizatorów (wzroku, słuchu) albo 

rejestruj

ą postrzegany przedmiot, albo go odrzucają. Jeśli któryś z analizatorów nie potwierdzi 

sygna

łów innego, ale na przykład zaprzeczy mu (powiedzmy, że palec przechodzi przez szklankę 

jak przez pust

ą przestrzeń), włączają się wtedy inne, dodatkowe układy analizatorów, sprawdzające 

wzajemnie swoje dane. Mózg eksperymentuje. Tak wygl

ąda uproszczony model zwyczajnej pracy 

naszego mózgu.

W stanie neutralnym nie wyst

ępuje analiza. Wszystko, co nas otacza, nabiera takiego samego 

znaczenia. Psychika cz

łowieka została podporządkowana gotowości postrzegania rzeczywistości z 

okre

ślonego, zaprogramowanego punktu widzenia. Na przykład człowiek w stanie hipnotycznym 

otrzyma

ł od hipnotyzera komendę, że wszystko co go otacza, jest koloru różowego. W jego 

organizmie nie wyst

ępują żadne sygnały przeciwstawiające się. Zasadę ich konkurencyjnej 

konfrontacji zamieni

ła zasada podporządkowania otrzymanym wytycznym. Wszystkie analizatory 

prze

łączyły się na jeden kierunek – fazę, przestrojoną na jedną falę: mózg wybierze z ogromnej 

liczby sygna

łów tylko te, które potwierdzają i realizują przyjętą komendę: że cały świat jest różowy. 

Inne sygna

ły ulegają zablokowaniu.

Wyobra

źcie sobie teraz, że w chwili uogólnienia komendy – z całego różnorodnego, 

niesko

ńczonego świata wewnętrznego człowieka intensywnie syntetyzuje się informacja, 

skierowana tylko na jeden, zadany temat. Z blokad

ą wszystkiego, co temu przeszkadza. Ten 

ukierunkowany stan, w którym zamiast wielu konkuruj

ących ze sobą ognisk pobudzenia – w 

strukturze kory mózgowej formuje si

ę jednokierunkowy mechanizm organizacji działalności 

psychicznej nazywany faz

ą albo stanem fazowym. Tak, na przykład, zakochany młodzieniec, 

cokolwiek robi, o czymkolwiek my

śli – wszystkie jego myśli i tak skierowane są na obiekt 

uwielbienia!

Wywo

łanie niezbędnej fazy, w której ulegają mobilizacji wszystkie siły organizmu – jest możliwe 

jedynie poprzez stan neutralny.

Fain

ę G., która opanowała autoregulację, poproszono, by wywołała u siebie specyficzny stan, w 

którym b

ędzie wzlatującym ptakiem. Tylko przez jedną minutę! Faina siedziała na krześle. 

Osi

ągnąwszy stan "wzleciała": ręce przesunęły się na boki lekko i płynnie. Twarz stała się 

zachwycaj

ąco piękna (w ogóle w stanie autoregulacji spada napięcie nerwowe i twarze kobiet 

ods

łaniają zdumiewającą urodę!) Jej oddech stał się harmonijny, co dało się zauważyć po zgodnym 

rytmie piersi, tu

łowia i rąk. Nagle kibić Fainy gwałtownie się wygięła, ramiona zamachały, jedno – w 

gór

ę, drugie – w dół, a potem ręce opadły. Odetchnęła spokojniej, otworzyła oczy. Kilka sekund 

siedzia

ła nieporuszona, po czym doszła do siebie, uśmiechnęła się i powiedziała:

– Jak wspaniale! Tak cudownie jeszcze nigdy nie było! Wzgórza pode mną, i stogi siana, takie 
male

ńkie. Nic nie musiałam wymyślać, obraz powstał sam...

Opowiadaj

ąc doznania Faina trzyma ręce jakoś dziwnie, nieruchomo na kolanach, dłonie wygięte w 

bok, jak u gryfa.

– A to co? – pytam wskazując na jej ręce.
– Co to? – drgnęła, zbladła, potrząsnęła rękami, roztarła dłonie. Tego sobie "nie zadałam", one 
same si

ę tak ułożyły!

Co si

ę stało? Otóż ograniczenie czasu do jednej minuty, przeszkodziło w organizacji pracy mózgu.

A oto inny przypadek. Po kursie autoregulacji przybieg

ła do nas jedna z kobiet, lekarka. Była w 

background image

panice:

– Boję się, że mimo woli dam polecenie sercu, by się zatrzymało -a ono posłucha! Wczoraj po 
zaj

ęciach spróbowałam poeksperymentować w domu. Wyobraziłam sobie, że jestem Szalapinem. 

Nagle plecy wyprostowa

ły się, a głos zagrzmiał basem. Całą noc trzęsłam się ze strachu, że 

wydam niebezpieczny rozkaz, by moje serce si

ę zatrzymało i ono posłucha!

Wyja

śniliśmy jej, że to niemożliwe. Z dwu powodów. Autoregulacja jest bowiem sprawą woli, żeby 

wywo

łać autoregulację potrzeba wysiłku woli – po pierwsze. Po drugie zaś – wszystkie negatywne 

idee, przecz

ące instynktowi samozachowawczemu, są nieświadomie neutralizowane w procesie 

autoregulacji.

Je

śli w hipnozie można za pomocą cudzej woli, działającej z zewnątrz, narzucić wstrętne lub 

bolesne odczucia, na przyk

ład oparzenia przy pożarze – to za pomocą autoregulacji wywołać coś 

takiego przychodzi znacznie trudniej.

Wracajmy jednak do naszego stanu neutralnego. Tym razem spróbujmy go uj

ąć z punktu widzenia 

psychofizjologii. Wyobra

źmy sobie korę mózgową. Zazwyczaj nieprzerwanie trwa w niej 

konkurencja wielu ognisk pobudzenia 

– dominant. Te pobudzenia nawzajem neutralizują swój 

wp

ływ na przebieg wewnętrznych, fizjologicznych procesów organizmu. Ponieważ proces myślowy 

nie jest skr

ępowany procesami fizjologicznymi – możemy podejmować twórcze decyzje. Procesy 

psychiczne s

ą jakby autonomiczne, przebiegają swobodnie, niezależnie od procesów 

fizjologicznych. Tak dzieje si

ę normalnie.

Stan neutralny to ca

łkiem inna sprawa.

Podczas niego kora mózgowa jest "zrelaksowana". Dlatego nawet najmniejszy wysi

łek woli 

pobudza aktywno

ść mózgu, rozprzestrzeniającą się na wszystkie strefy. Wpływ tych stref zależy od 

tre

ści wskazówki psychologicznej: zasugerowałeś, że chcesz śpiewać jak Szalapin – włączają się 

struktury mózgu, zwi

ązane ze śpiewem. Zasugerowałeś coś innego -aktywizują się inne odcinki 

mózgu. To zjawisko nazywamy logiczn

ą aktywnością dominant albo kierowanym stanem fazowym.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Podleczysz się sam!

W ko

ńcu lat siedemdziesiątych po ukończeniu Dagestańskiego Instytutu Medycznego pracowałem 

jako lekarz internista w miejskim szpitalu w Machaczkale. W tym czasie zajmowa

łem się 

syntezowaniem procesów akupunktury i hipnozy. Wtedy w

łaśnie odkryto nowy, wcześniej nieznany 

nauce fenomen: reakcj

ę punktów akupunktury można było włączać bez bezpośredniego bodźca 

fizycznego! Zwykle czyniono to za pomoc

ą igły, prądu elektrycznego, masażu laserem czy innych 

narz

ędzi. Okazało się, że można oddziaływać na punkty sugestią hipnotyczną, wyjątkowo 

skuteczn

ą.

Zazwyczaj podczas wykonywania akupunktury, kryterium trafienia ig

ły w punkt stanowi zespól 

charakterystycznych odczu

ć pacjenta: łomotanie, rozpieranie, osowiałość, ciężkość, ciepło, czy 

przebieganie pr

ądu elektrycznego. Te odczucia nie powinny mieć charakteru miejscowego (pod 

samym ko

ńcem igły można odczuwać po prostu ból) – ale odrzutowy, promieniujący, 

przypominaj

ący działanie prądu.

Odczucie pr

ądu podczas zabiegów akupunktury powinno być bardzo wyraźne. Na przykład przy 

leczeniu zapalenia rdzeniowych korzonków l

ędźwiowych kręgosłupa często wykorzystuje się punkt 

w okolicy po

śladka "Chuań-tjao". Przy dokładnym trafieniu w niego "bije" na całym odcinku nerwu 

kulszowego, jak sznurem po nodze: od miejsca uk

łucia aż do pięty, a nawet od palców nogi. Wtedy 

zdarzaj

ą się cudowne efekty akupunktury.

Pami

ętam, że w gabinecie, w którym przyjmowałem, było bardzo ciasno. Chorzy rozdzielili się więc 

na dwie grupy 

– żeńską i męską. W skład grupy żeńskiej wchodziły przede wszystkim staruszki. 

Ca

ły gabinet babć. Dziś wyleczysz im korzonki, jutro przyjdą z bólem zęba. Będą ciągle 

przychodzi

ć. Dla kontaktu z ludźmi, dla towarzystwa. Dla mnie – kiedy wejdę w trans – znika 

poj

ęcie wieku. Komuś trzeba wkłuć igły, kogoś wprowadzić w krótką hipnozę. Mówię do babulki:

– Droga moja, tutaj cię odremontujemy i uczynimy jak nową. Odmłodzimy!
Babcie siedz

ą zadowolone niczym uczennice w szkole. Zaprzyjaźniły się ze sobą. Któraś w czyjejś 

potrzebie chodzi do rady narodowej, inna za

łatwia nowej przyjaciółce sprawy emerytalne. Mówi 

jedna z nich:

– Wracam po seansie do domu. Sąsiadki, moje rówieśnice jak zwykle siedzą na ławkach. A mnie 
tak lekko! Po prostu chce mi si

ę obok nich przelecieć!

Kiedy

ś w podręczniku jogi przeczytałem wskazówkę, że aby pozbyć się, bólu głowy, należy 

wywo

łać uczucie ciepła w odcinku poniżej kolan. Tak. przecież w tej strefie znajduje się znany 

cudowny punkt Izu-sa

ń-li! Ten punkt wykorzystuje się przy leczeniu prawie stu chorób. 

Ogólnowzmacniaj

ące działanie tego punktu jest szeroko znane. Jak głosi legenda -Chińczycy raz 

na pó

ł roku, podczas nowiu, przypalają go profilaktycznie piołunowym papierosem. Ten punkt jest 

rzeczywi

ście ważny przy bólach głowy. Jeżeli tak – byłoby celowe sugerować choremu w hipnozie 

wywo

łanie w tym punkcie odczucia prądu.

W ten sposób zacz

ęła powstawać metoda hipnotycznego oddziaływania na punkty odruchogenne, 

przewidziane do wykorzystania jako aktywne, po

średnie ogniwo między korą mózgową człowieka a 

wewn

ętrznymi narządami jego organizmu. Pracując jednocześnie w dwóch dziedzinach, w terapii 

odruchowej i hipnozie, doszed

łem więc do ich syntezy jakościowej.

Publicysta W.A. Agronowski, zapoznawszy si

ę z moją metodą, zwaną sygnalną terapią odruchową, 

tak j

ą opisał:

background image

"...Alijew przeprowadzaj

ąc w klinice kolejny seans hipnozy leczniczej, postanowił sprawdzić pewną 

ide

ę od dawna "chodzącą" mu po głowie. W tym celu odczekał, kiedy chorzy pogrążyli się we śnie, 

da

ł każdemu z nich flamaster, wydając jednakowe polecenie: – Czujecie, jak od palców nóg do góry 

idzie energia, przypominaj

ąca słaby prąd. Ta energia leczy waszą chorobę. Rysujcie flamastrem 

drog

ę którą ona przebiega! Rysujcie!" – zamarł w oczekiwaniu, ciekaw, co chorzy uczynią. A oni, po 

prostu zacz

ęli rysować flamastrami linie na skórze. Kiedy Alijew obejrzał je dokładnie, nie mógł 

uwierzy

ć swoim oczom: linie idealnie zgadzały się z punktami akupunktury! Przy czym u każdego 

chorego "zahacza

ły" dokładnie o te punkty, które "odpowiadały" jego chorobie! Ten, kto – 

przypu

śćmy – miał wrzód żołądka, rysował według punktów, nakłuwanych właśnie przy tej 

chorobie. Ten za

ś, kto cierpiał na zapalenie korzonków, zaznaczał punkty, zwykle pobudzane przy 

zapaleniu, A wszystko to 

– zwróćcie uwagę – przebiegało we śnie! Ludzie, którzy wykonywali jego 

polecenie, nie mieli poj

ęcia o istnieniu atlasu akupunktury i nigdy nie byli leczeni igłami...

Innymi s

łowy – Alijew mógł posadzić przed sobą dziesięć, sto, albo tysiąc osób, uśpić tych, którzy 

s

ą podatni na hipnozę, potem "przepuścić" przez nich "prąd" i na tym uważać swoją misję za 

sko

ńczoną, przynajmniej do momentu, kiedy przyjdzie pacjentów budzić. Ludzie sami się 

zdiagnozuj

ą (i to bezbłędnie, bo kierunkowskazem jest chory narząd – a on nigdy się nie myli! (i 

sami si

ę podleczą) przy tym z solidnością, o jakiej nie śniło się lekarzom!)

– Słuchaj mojej komendy! – wykrzykiwałby Chasaj Alijew stojąc przed mikrofonem na jakimś 
stutysi

ęcznym stadionie. Do seansu... gotuj się! Prąd...!

Ju

ż słyszę śmiech oficjeli z urzędowych gabinetów, gdy Alijew zgłaszał się do nich z tym 

"numerem"..."

W przytoczonych przyk

ładach działała autoregulacja. Naturalnie – na razie włączana przez 

hipnotyczn

ą reakcję organizmu automatyczna, odruchowa.

Kierowana autoregulacja pojawi

ła się nieco później, kiedy lotnik-kasmonauta A.G. Nikolajew 

zaproponowa

ł, bym pomyślał nad tym, co zrobić, by dla włączenia punktów nie trzeba było 

hipnotyzowa

ć kosmonautów na odległość, przez systemy łączności. Jak nauczyć kosmonautów 

samodzielnie w

łączać u siebie punkty leczniczo-wzmacniające?

W klinice, na kolejnym seansie psychoterapii pr

ądem zaproponowałem jednemu z pacjentów, by 

odtworzy

ł z pamięci doświadczone przed chwilą odczucia. Kiedy pacjent usiłował skoncentrować 

si

ę na tym zadaniu, nieoczekiwanie dla samego siebie (dla mnie też!) ponownie popadł w sen 

hipnotyczny, podczas którego realizowa

ły się pożądane reakcje. Pomyśałem, że opanowawszy 

autohipnoz

ę, mógłby nastawić się on na wywołanie nie tylko odczuwania prądu, ale także innych 

reakcji organizmu.

Moja decyzja by

ła słuszna. Wystarczyło rozdzielić dwa stadia: przyjęcie komendy oraz jej 

automatyczn

ą, odruchową realizację przez organizm. Dzięki temu podziałowi przestała bowiem 

istnie

ć sprzeczność, hamująca świadomie-wolicjonaIną autoregulację. Wykorzystując właściwie 

autohipnoz

ę, człowiek nie staje się po prostu "śpiącym robotem", ale zachowuje swobodę twórczej 

realizacji zadanych polece

ń. Zamiast poleceń hipnotyzera może także wykorzystywać swoje własne 

wskazówki.

Pozostaje tylko nauczy

ć go kierowanej autohipnozy.

Z pocz

ątku było tak: hipnotyzowałem pacjenta zwykłymi, klasycznymi metodami. W hipnozie 

sugerowa

łem, że teraz sam może w odpowiednim momencie z łatwością wprowadzić się w stan 

hipnotyczny. I pos

ługując się nim zdolny jest realizować własne cele. Należy wyobrazić je sobie w 

formie obrazu 

żądanych zmian w organizmie, bezpośrednio przed włączeniem reżimu autoregulacji.

background image

Dla u

łatwienia włączenia samodzielnie wywoływanego stanu hipnotycznego, dodatkowo 

sugerowa

łem pacjentowi, że autohipnoza nastąpi automatycznie. Wystarczy, że policzy w myśli do 

pi

ęciu patrząc w jeden punkt – i przebudzi się w dokładnie ustalonym momencie.

Ta metoda opanowania 

świadomie-wolicjonalnej autohipnozy jest znacznie dostępniejsza dla 

pacjenta, ni

ż np. system treningu jogi, oparty na opracowaniu określonych, nieruchomych pozycji i 

specjalnych sposobów oddychania oraz koncentracji uwagi 

– co nie każdy jest w stanie opanować.

Po oko

ło dwu-trzech powtórkach takiego kursu około 30 procent pacjentów utrwala sobie nawyk 

autoregulacji do tego stopnia, 

że potrafią posługiwać się nim przez wiele lat. A nawet samodzielnie 

go rozwija

ć.

Tak wygl

ąda – w skrócie – podstawowa zasada uczenia się autoregulacji za pomocą hipnozy. 

Mnóstwo niuansów i wa

żnych elementów tego procesu pozostaje w zakresie profesjonalnej 

kompetencji lekarza-specjalisty.

Przypominam, 

że uczenie przy pomocy hipnozy nie jest niczym nowym. Tak na przykład, hipnozę 

stosuje si

ę już dawno przy intensywnym opanowaniu profesjonalnych nawyków. Czytaliśmy, że w 

Pary

żu utworzono laboratorium, w którym w ciągu pięciu czy sześciu godzinnych seansów

mo

żna nauczyć się szybkiego pisania na maszynie, prowadzenia samochodu, a teraz opracowuje 

si

ę tam nawet kurs kierowania sportowym samolotem! Czyż to nie cudowne – przespałeś się pięć 

godzin w przyjemnym, uzdrawiaj

ącym stanie – i lataj ile dusza zapragnie!

Dzi

ęki hipnozie szybkość uczenia wzrasta dlatego, że cała uwaga uczącego się jest skupiona na 

dzia

łaniu instruktażowym, które łatwo rozprzestrzenia się na mechanizmy mózgowe.

Zastosowanie klasycznej hipnozy w celu nauki autoregulacji mia

ło miejsce – jak już pisałem – na 

pocz

ątku. Niestety – nie jest szeroko dostępne.

W tym miejscu entuzja

ści treningu autogennego wykrzykną:

– No i dali się złapać we własne sieci, nowatorzy! Klucz Alijewa pasuje tylko wybranym, podatnym 
na hipnoz

ę osobnikom. A nasz autotrening służy wszystkim!

Zaraz! Zaraz! Przecie

ż badanie osób szybko uczących się autotreningu wykazało, że najefektywniej 

opanowuj

ą tę metodę ludzie, podatni także na hipnozę! Pozostali – chociaż pragną i starają się – 

nie mog

ą osiągnąć tego stanu. Ponadto zastosowanie autotreningu jest ograniczone i oderwane od 

prawdziwego, aktywnego 

życia człowieka. Wyobraźmy bowiem sobie, że człowiek pracuje w 

zwyk

łym rytmie w fabryce. A tu proponują mu, żeby się położył, rozluźnił i ogrzał prawą nogę. To 

jest po prostu niemo

żliwe, niewykonalne! Zaś w możliwościach autoregulacji kryją się ogromne 

perspektywy rozwoju cz

łowieka.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Przywołać właściwy obraz

We

źmy do ręki nitkę z wiszącą na jej końcu kulką. Zakryjmy oczy i wyobraźmy sobie, że kulka 

zatacza ko

ło albo kołysze się po prostej ruchem wahadłowym. Nastąpi prosta reakcja 

psychomotoryczna, w której psychomotoryczn

ą szeroko wykorzystuje się w celu określenia stopnia 

palce mimo woli powtarza

ć będą obraz ruchu. Tę lub podobną reakcję sugestii przy hipnozie. Jeśli 

reakcja zachodzi 

– pacjent będzie podatny na hipnozę.

Jednak

że wcześniej nie wiedziano, że jeśli pacjentowi pozwolić przez pewien czas pozostawać w 

ćwiczeniu psychomotorycznym – zagłębi się on w stan hipnotyczny. Albo jeśli zaproponować mu 
zatrzymanie uwagi na jakim

ś obrazie i uczyni to z powodzeniem – znów może znaleźć się w stanie 

hipnozy. Ten odkryty przeze mnie fenomen leg

ł u podstaw opracowywanego systemu przyswajania 

autoregulacji. Rzecz ca

ła polega na tym, jak dla danego, konkretnego pacjenta znaleźć ten 

optymalny, odpowiadaj

ący jego stanowi psychicznemu w danym momencie kluczowy obraz, który 

bez trudu utrwali i który nast

ępnie stanie się hipnogenny.

Oto i ca

ła nauka, w której najistotniejszą rolę spełnia lekarz, jego twórcze poszukiwania oraz cechy 

odkrywczego a zarazem i przenikliwego psychologa!

Najprostszym obrazem dla wi

ększości ludzi, łatwo dającym się skontrolować zarówno przez 

lekarza, jak i przez pacjenta 

– jest w naszym systemie nauczania obraz wyciągniętych przed sobą 

r

ąk, które łączą się i rozchodzą. Nie trzeba pacjentowi zasłaniać oczu, niech patrzy i podziwia jak 

r

ęce same chodzą. Zdziwienie wywołuje dodatkowa podpora emocjonalna – lekki efekt 

psychologiczny, którego energia jest niezb

ędna do włączenia całościowej reakcji mózgowej 

przej

ścia w stan hipnozy. Kiedy pacjent już osiągnął ten stan. zaczynamy mu sugerować, że teraz, 

przy powtórzeniu, mo

że wywołać ten sam stan bez pomocy z zewnątrz. A jedynie przez włączenie 

wyuczonej reakcji psychomotorycznej.

Do nauki autoregulacji nale

ży przygotować się psychologicznie. Na przykład popatrzeć, jak to robią 

inni, którzy ju

ż tę sztukę opanowali. czerpać natchnienie z ich sukcesów.

Przed 

ćwiczeniem pacjent powinien być odprężony, wewnętrznie spokojny i zachowywać się tak, 

jakby to by

ła zabawa, podczas której nie odpowiada się za błędy, a wszystkie reakcje i wrażenia są 

szczere,

Oto system 

ćwiczeń, stosowanych zwykle przez lekarzy Ośrodka Autoregulacji podczas nauki 

metody i podczas jej demonstrowania,

 

Ćwiczenie 1
Przy wykonywaniu tego i innych 

ćwiczeń, jak również całego cyklu nauki, można zastosować 

zasad

ę sugestii pośredniej. Działa ona silniej niż bezpośrednie podawanie instrukcji i wskazówek. 

W tym celu to, co lekarz chce powiedzie

ć uczącemu się, przekazuje obecnym w taki sposób, jak 

gdyby komentowa

ł procesy. Jeśli pacjent jest sam, lekarz zwraca się do niego tak, jakby na jego 

przyk

ładzie ukazywał prawidłowy dla wszystkich przebieg procesów.

Lekarz prosi, by 

ćwiczący wyciągnął ramiona i trzymał je przed sobą bez napięcia. Nie powinny one 

zbiega

ć się. Oczy mogą być otwarte. W tej pozycji u wszystkich ręce mają tendencję przesuwania 

si

ę na boki. Zatrzymuje je jedynie stan napięcia. Uczący nie powinien napinać mięśni i 

przeszkadza

ć rękom. Niech się rozejdą na boki. Im szerzej, tym lepiej. Lekkie jak piórka.

Lekarz podpowiada, by nie porusza

ć umyślnie rękami, l nie należy sobie niczego sugerować. 

background image

Wystarczy nie przeszkadza

ć. Ręce pójdą same. To automat.

Pacjent niech patrzy na r

ęce i analizuje, co się z nimi dzieje. To wyzwala go z napięcia. Jeśli lekarz 

potrafi

ł wyjaśnić pacjentowi istotę ćwiczenia, a on przyjął konieczność rozchodzenia się rąk jako 

reakcj

ę prawidłową – będzie pomagać sobie w znalezieniu stanu neutralności, czyli takiego, który 

nie przeszkadza ruchom r

ąk.

A lekarzowi poprawi

ł się nastrój i jego glos nabrał pewności. Przecież on też nie jest wolny od 

emocji l Powstaje efekt wzmacniaj

ącego sprzężenia zwrotnego.

R

ęce zaczynają rozchodzić się szybciejl

Lekarz próbuje doda

ć pacjentowi otuchy, chwali go za zdolność koncentracji na właściwej reakcji. 

Mówi, 

że wkrótce opanuje autoregulację. Wzmacnia reakcję sugestiami: "Wspaniale– rozchodzą 

si

ę ręce! Bardzo dobrze! Znakomicie!"

Je

śli są przy tym widzowie, słowa lekarza mogą być skierowane do nich oddziaływując jak silna, 

po

średnia sugestia. Można powiedzieć: – Spójrzcie, jak coraz szybciej rozchodzą mu się ręce, stają 

si

ę coraz lżejsze. Poprawia się samopoczucie. Z każdym ćwiczeniem reakcja staje się głębsza!

Je

żeli w trakcie pierwszego ćwiczenia ręce jakiegoś wyjątkowo odpornego osobnika nie rozeszły 

si

ę – proponuję rozłożyć je świadomie.

Kolejne 

ćwiczenie przeprowadza się bezpośrednio po pierwszym.

Ćwiczenie 2
Je

żeli ręce rozeszły się – bardzo dobrze!

U niektórych pacjentów ju

ż podczas tej czynności psychomotorycznej powstaje głęboki stan 

neutralny. Nawet ich oczy zaczynaj

ą się zamykać. Jeśli pozostają otwarte – stają się nieruchome. 

Nie nale

ży zachęcać do zamykania oczu, gdyż nie zachodzi taka potrzeba.

Gdy pacjent usi

łuje zrzucić narastające odrętwienie, proponuję, żeby tego nie robił. Mówię: – Niech 

stan si

ę pogłębia. Im głębszy, tym pożyteczniejszy dla zdrowia i nauki. Tym przyjemniejszy!

Pog

łębienie stanu realizuje się drugim poleceniem. Słownie formułuje się obraz, że ręce zaczynają 

si

ę schodzić, przyciągać. Temu procesowi towarzyszą sugestie wzmacniające: – Ręce przesuwają 

si

ę prędzej! Proponuje się patrzeć na zbliżające się do siebie ręce. Widok automatycznie 

poruszaj

ących się rąk zajmuje uwagę pacjenta, stwarza efekt emocjonalny, konieczny dla rozwoju 

stanu szczególnego.

 

Ćwiczenie 3
W trakcie wykonywania dwóch pierwszych 

ćwiczeń uwaga uczącego coraz bardziej się skupia na 

zbli

żających się do siebie rękach. Tworzy się sztuka uwagi. Ten punkt uwagi należy wykorzystać do 

rozwoju tworz

ącego się stanu. Można wzmocnić wrażenie obrazu w ten sposób, że dłoń lekarza 

znajduje si

ę w przypuszczalnym środku zbliżenia rąk. Dalej mówi: – Ręce wraz z tułowiem idą za 

moja d

łonią! I cofa się, jakby przyciągając swoją ręką uwagę pacjenta, starając się niczym jej nie 

zak

łócić.

Je

żeli lekarz znajduje się w odległości od pacjenta, wszystko to wyraża jedynie słowami.

R

ęce i cały tułów pacjenta "pociągnęło" naprzód. Powstała silna emocjonalna podpora! Tułów 

przesun

ął się! (l jak po tym można nie pogłębiać swego stanu!) Kiedy tułów przesunął się do przodu 

sk

łaniając się za dłonią lekarza, reakcję nasila się wzmacniającymi replikami: – Wspaniale, teraz 

zaw

ładnie pan swoim organizmem. Ma pan doskonałe samopoczucie, znakomitą pamięć, uwagę i 

background image

jasno

ść umysłu, znakomicie pan sypia! Ciągnie pana do przodu, nogi same się przesuwają! 

(Prosz

ę zwrócić uwagę, że lekarz stosuje ten zabieg w celu psychoterapeutycznym, szczególnie w 

tej cz

ęści ćwiczenia, przy której obserwuje się u pacjenta zwiększoną reakcję na sugestię). Nogi 

pacjenta jakby chcia

ły oderwać się od podłogi i – przy dobrej reakcji – wykonują kroki do przodu.

Je

śli – przy niedostatecznie pogłębionym stanie nie zachodzi oczekiwana reakcja – można 

przerwa

ć ćwiczenie i przejść do kolejnego. Ale można również powtarzać to samo kilka razy. 

dopóki nogi nie przesun

ą się, a wywołany stan się nie pogłębi za pośrednictwem wykonanego 

ruchu.

 

Ćwiczenie 4
Kiedy ju

ż uczący przesunął się do przodu, lekarz sugeruje, że teraz tułów zacznie skłaniać się w 

przeciwn

ą stronę – do tyłu. Przy czym lekarz może swoją dłoń zbliżyć do pacjenta, jakby 

naciskaj

ąc, popychając go na odległość – w celu wzmocnienia obrazu. Jego dłoń, oczywiście nie 

wydziela przy tym 

żadnego mistycznego czy magnetycznego promieniowania. Gest jest silnym 

narz

ędziem oddziaływania na najgłębsze pokłady psychiki ludzkiej. Tułów pacjenta zaczyna 

sk

łaniać się do tyłu. Lekarz podchodzi do niego i asekuruje, by nie upadł.

 

Ćwiczenie 5
Kiedy tu

łów przesunął się do tyłu, lekarz musi wykazać całe swe psychologiczne i pedagogiczne 

mistrzostwo. Informuje pacjenta, 

że jego ciało zgina się do tyłu a kręgosłup – jak elastyczna struna 

– "wędruje" coraz niżej, ciągnąc do pozycji "mostka"! Ciało pacjenta zaczyna się naprężać. Jeśli 
pod wp

ływem dodatkowych sugestii zgina się coraz bardziej – sukces!

W tym miejscu zaczyna si

ę ukierunkowaną, intensywną naukę: – Teraz możecie sami wywołać 

g

łęboki stan specjalny, potrzebny do osiągnięcia autoregulacji. Siedząc, stojąc, leżąc, w hałasie i 

ciszy, w ka

żdych warunkach możecie natychmiast włączyć u siebie pożądany stan i wykorzystać go 

do wypoczynku, nastrojenia si

ę do pracy, poprawy samopoczucia i w innych celach. Z każdym 

nast

ępnym ćwiczeniem stan się pogłębia i sprzyja poprawie ogólnego samopoczucia. Przed 

wyj

ściem z niego zawsze czuje się świeżość w całym ciele i jasność myśli!

Trwa psychoterapia: ka

żda sekunda znajdowania się w stanie autoregulacji jest na wagę złota!

A oto kilka innych wariantów form sugestii: 

– W stanie autoregulacji poprawia się stan całego 

organizmu. Wszystko, co przedtem nie by

ło w porządku – dochodzi do normy. Takie jest prawo 

natury. Jakiegokolwiek zadania si

ę podejmiecie – wszystko prowadzi do poprawy zdrowia!

Albo: Wyj

ście ze stanu autoregulacji powinno następować zawsze z odświeżoną głową! Jak po 

zimnym prysznicu ! 

Ściślej mówiąc, najpierw sauna, a potem zimny, orzeźwiający natrysk! Będzie w 

was wi

ęcej życia!

Dalej lekarz prosi, by pacjent po kilku sekundach sam wyszed

ł ze stanu. Aby przeciągnij się i 

wykona

ł kilka ćwiczeń gimnastycznych, jak po głębokim, nocnym śnie.

 

Inne ćwiczenia
W zale

żności od sytuacji, gdy na przykład jakieś ćwiczenie się nie udało, można wykonać inne. Nie 

wa

żne jakie, ważne – by znaleźć właściwe. Należy wypróbować wiele programów, by trafić 

wreszcie na ten w

łaściwy. Przy czym po zastosowaniu kolejnego programu należy odczekać chwilę 

na oczekiwany wynik. Czas reakcji mo

że przebiegać różnie – od 1 do 5-3 sekund. Najczęściej 

bardziej aktywnie realizuj

ą się te zaprogramowane reakcje, które natrafiają w organizmie na 

background image

ukszta

łtowane wcześniej stereotypy.

Na przyk

ład lekarz mówi do pacjenta: – Proszę stanąć prosto, postarać się być zupełnie pasywnym 

i jakby z boku obserwowa

ć, na jaki program ciało będzie reagować aktywnie i automatycznie. Przy 

tym prosz

ę nic sobie nie sugerować, po prostu tylko obserwować!

Gdy jakie

ś ćwiczenie się nie udało można spróbować wykonać inne.

Przy którym

ś poleceniu nogi czy ręce, ramiona lub głowa zaczynają nagle reagować...

Potem lekarz zaczyna dawa

ć polecenia: – Wasze ręce już nie są waszymi rękoma. To ręce 

automobilisty, prowadz

ącego samochód. Przed nim ostry zakręt w prawo. Popatrzmy co robią ręce. 

Prosz

ę im nie przeszkadzać, a tylko je obserwować!

Lekarz prosi, by to 

ćwiczenie wykonywać powoli.

Przypu

śćmy jednak, że ręce nie wykonały zadania, gdyż pacjent nigdy nie doświadczył podobnego 

stanu, jako 

że nie umie prowadzić samochodu. Wobec tego przywołuje się inny obraz. Na przykład 

siatkarza, przygotowuj

ącego się do zagrywki. Dobrze, jeśli przedtem rękom i tułowiu pacjenta 

nada

ć odpowiednią pozycję. Wtedy efekt może być lepszy.

Mo

żna także posłużyć się obrazem tenisisty. Albo pływaka, przepływającego wezbraną rzekę. 

Rowerzysty, ci

ężarowca, boksera, szermierza, spadochroniarza i tak dalej.

Przy którym

ś poleceniu nogi czy ręce. ramiona lub głowa, a być może i oddech nagle zaczyna 

reagowa

ć. Ręce na przykład, zaczynają pływać, palce poruszają się, jakby pisały na jakiejś 

rzekomej maszynie. Efekty mog

ą być najróżniejsze. Coś zaczęło się dziać! Z zasady reakcję 

wywo

łuje obraz działania znany z życia codziennego.

Kiedy lekarz zauwa

ży początek reakcji, zaczyna ją rozwijać mówiąc pacjentowi słowa pełne 

zach

ęty, zapewniając, ze z każdą sekundą reakcja się wzmacnia. W ten sposób sprzyja wywołaniu 

żądanego stanu. Następnie u pacjenta włącza się całościowa reakcja mózgu – następuje głęboki 
stan specjalny.

W ko

ńcu – wykorzystując fantazję twórczą, zdolność obserwacji i wytrwałość – lekarz znajduje 

pierwszy klucz stanu, w którym nast

ępuje wypracowanie nawyku autoregulacji.

Przedstawiona zasada ró

żni się nowym podejściem od znanej metody sugestii, stosowanej przy 

hipnozie przede wszystkim tym, 

że zamiast wielokrotnego powtarzania czy "wbijania" jakiejś 

formu

łki sugestii proponuje się pacjentowi kalejdoskop obrazów w celu wywołania obrazu 

indukuj

ącego (wzbudzającego), który w odpowiedzi włączy aktywną reakcję A tym samym wywoła 

po

żądany stan.

Je

żeli podczas treningu udały się pacjentowi pierwsze ćwiczenia, można wywołać uczucie lotu lub 

inne, daj

ące poczucie komfortu i wewnętrznej swobody

Uczucie lotu. U pacjenta wzlatuj

ą ręce, zaczyna naturalnie oddychać. Czasami pojawia się stan 

euforii.

A je

śli ręce nie reagują? Nie trzeba skupiać na tym uwagi ćwiczącego. Należy szukać innej sugestii, 

która wywo

ła pożądaną reakcję. L

Mo

żliwości stosowania metody autoregulacji są ogromne.

Je

śli należało znaleźć pierwszy klucz w celu wywołana początkowego stanu, by pacjent nabył 

do

świadczenia – to drugi klucz jest mu potrzebny do samodzielnego wywołania tego stanu. 

Obydwa klucze mog

ą być identyczne. Stereotyp działania (w rodzaju rozchodzenia się i łączenia 

r

ąk), który wywołał stan pierwotny, może zostać wykorzystany do włączenia reżimu autoregulacji. 

background image

Wystarczy utrwali

ć kolejność czynności.

Osobisty klucz mo

żna zmodyfikować. Na przykład sprowadzić go do formy liczenia w myśli do 

pi

ęciu, przy spełnieniu warunku, że wzrok pacjenta jest skierowany w jeden punkt. Albo liczenia do 

dziesi

ęciu – przy trzech skinieniach głowy... Wszystko jedno. W celu włączenia reżimu autoregulacji 

mo

żna stworzyć dowolny rytuał, który przyswaja się w początkowym stanie drogą sugestii. A potem 

ju

ż przez samodzielne powtarzanie ćwiczeń. W końcu pacjent może go także zmienić sam, na 

w

łasne życzenie. Wywołuje autoregulacje kluczem już znanym i wydaje nowe polecenie, 

wyobra

żając sobie sposób działania oraz reakcję, jakiej od siebie oczekuje.

Mo

żliwości autoregulacji rozwijają się w różnych kierunkach. Na przykład bywa, że pacjent bez 

trudno

ści wywołuje stan szczególny w pozycji stojącej (tak, jak się uczył), ale w pozycji siedzącej 

ju

ż nie może tego uczynić. W takim przypadku będąc w stanie autoregulacji powinien obrazowo 

przedstawi

ć sobie wywoływanie żądanego stanu w pozycji siedzącej.

A w

łaściwie – po co to wszystko? Po co człowiekowi ten szczególny stan neutralny? – zapyta 

Czytelnik.

W stanie neutralnym znika parali

żujący strach przed prawdopodobnym popełnieniem błędu. 

Pomy

ślcie, dlaczego człowiek nie może przejść po równoważni nad przepaścią, podczas gdy na 

ziemi zrobi to bez trudu? Dlatego, 

że zbyt wysoka odpowiedzialność rozdziela uwagę między celem 

a sposobem jego osi

ągnięcia – czyli krokiem, który w rzeczywistości jest czynnością automatyczną. 

Automat blokuje si

ę wskutek ingerencji człowieka. Aby krok był lekki, bez napięcia – uwagę należy 

skupi

ć wyłącznie na celu.

Postawiwszy sobie cel nale

ży jakby odsunąć się na bok, nie przeszkadzać automatom. Wówczas 

organizm uruchomi te reakcje, które gwarantuj

ą rozwiązanie postawionego zadania. W stanie 

neutralnym ka

żda idea nabiera siły programu dla mózgu i rozprzestrzenia się na cały organizm.

Poniewa

ż w tym stanie trudno tworzyć idee i w ogóle mieć życzenia, program należy przemyśleć 

przed zastosowaniem klucza do stanu specjalnego.

Schemat jest prosty: 

świadomość wysyła zamówienie, stan neutralny odłącza wszystko co 

przeszkadza w

łączając zarazem wszystko co sprzyja temu celowi – ze świadomego i 

nie

świadomego doświadczenia człowieka.

Rozpatrzmy to na elementarnym przyk

ładzie (już zresztą przytaczanym). Wyciągnijmy obie ręce 

przed siebie, ale tak, by si

ę wzajemnie dotykały, a przy tym były rozluźnione. Spróbujmy 

przedstawi

ć sobie ideę (obraz), że ręce rozchodzą się na boki. Nie trzeba sobie niczego 

sugerowa

ć. Ręce same zaczną się rozchodzić, gdy tylko pojawi się chociażby częściowy stan 

neutralny 

– warunek materializacji energii wyobrażenia. Poczekajcie chwilę, nie śpiesząc się, nie 

troszcz

ąc o to, czy ćwiczenie wyjdzie czy też nie, nie zwracając uwagi na hałas, bez napięcia. 

Próbujcie by

ć neutralni, oderwani, pasywni. Kiedy tylko wystąpi element "pustki lub odosobnienia, 

r

ęce zaczną się rozchodzić według życzenia.

Widzicie czym moja metoda ró

żni się od znanych metod autosugestii? Nie trzeba w napięciu 

"wbija

ć" sobie do głowy, albo nieustannie powtarzać jakichś formułek, zaklęć. Zamiast tego na luzie 

dajemy zadanie, które zostanie wykonane.

Mistrzowie jogi daj

ą taką radę: jeśli praca nie idzie, oderwijcie się od niej, a podświadomość 

podsunie potrzebn

ą odpowiedź. Każdy może przytoczyć męczący proces przypominania, 

znajduj

ącego się na końcu języka nazwiska. Co wtedy zrobić? Przestać myśleć na ten temat i 

oderwa

ć się a potrzebne nazwisko samo się przypomni.

W stanie neutralnym w

łącza się wewnętrzna "apteka" organizmu. Wszystko co było nie w porządku 

background image

– uszkodzone funkcjonalnie lub zniszczone – dąży do odbudowy. Wystarczy kilka minut dziennie 
takiej nietrudnej gimnastyki leczniczej 

– a za miesiąc nagromadzi się w Was tyle sił, jakbyście 

dopiero co wrócili z sanatorium.

Je

żeli podczas ćwiczenia ręce nie rozeszły się, znaczy, że utrzymuje się napięcie, czyli stosunek do 

oczekiwanej czynno

ści. Występuje refleksja, przeszkadzająca automatom w wykonaniu aktu 

psychomotorycznego. Spróbujcie wi

ęc wykonać inne ćwiczenie. Na przykład łączenie rąk. Jeśli 

ruch nast

ąpi, nie strząsajcie powstałego przy tym uczucia odrętwienia, które sygnalizuje, że narasta 

stan neutralny. Jest wi

ęc wam potrzebne. Potem mogą zacząć kleić się oczy. Nie przeszkadzajcie, 

niech si

ę zamkną. Jeśli nie, niech zostaną otwarte. Tu nie wolno robić niczego na siłę!

Czasami bywa tak; r

ęce poszły a potem nieoczekiwanie się zatrzymały. O co chodzi? Po prostu 

wcze

śniej nie nakreśliliście programu, co powinno dalej nastąpić i znaleźliście się w stanie 

nieokre

ślonym. Pamiętajcie, że w reżimie neutralnym nie jest możliwe podejmowanie żadnych 

decyzji 

– proces myślowy toczy się wyłącznie w normalnym stanie. Teraz wykonajmy ćwiczenia 

pos

ługując się własnym ciałem. Stańcie prosto, nogi w rozkroku na szerokości ramion, ręce wzdłuż 

tu

łowia, swobodnie. Głowę odrzućcie nieco do tyłu, bez napięcia. Jeśli chcecie, oczy niech 

pozostan

ą otwarte. A teraz wyobraźcie sobie, że tułów ciągnie do przodu i postarajcie się zapaść w 

oboj

ętność, w pustkę. Nie spieszcie się! Każdy, w zależności od stanu wyjściowego ma swój 

w

łasny próg reagowania – głębię, czas pogrążania się. Na ogół wynosi on od 1 do 3 min.

Teraz wyobra

źcie sobie, że tułów ciągnie w tył. Potem w lewo, a potem w prawo. Dalej wyobraźcie 

sobie, 

że jesteście bokserem, następnie, że znajdujecie się na rzece, potem za kierownicą i tak 

dalej. Do

świadczcie różnych sposobów. Nie śpieszcie się, nie bądźcie napięci, po prostu stójcie i 

obserwujcie, jak organizm reaguje na ten czy inny program. Na który

ś może reagować – poruszą 

si

ę ręce lub ramiona, pociągnie nogę czy głowę. Najważniejsze to znaleźć ten właściwy obraz, który 

rozpoczyna autoregulacj

ę. A przez nią – do harmonii! W człowieku drzemie szereg czynników 

świadomych albo nieświadomych, które przeszkadzają w nauce wywoływania stanu neutralnego. 
Na przyk

ład, gdy uczymy pacjenta w pozycji stojącej, zapewniamy go, że nikt nie przewraca się 

podczas 

ćwiczenia – co od razu pozbawia go strachu, nieświadomie przeszkadzającego w nauce. 

Potem powtarzamy, 

że w stanie autoregulacji mózg bardziej koncentruje się, tyle, że nie na 

przypadkowym ha

łasie czy myślach, lecz na postawionym zadaniu. To również pozbawia napięcia.

Czasami u skrajnie wyczerpanych nerwowo i fizycznie ludzi, po pierwszych 

ćwiczeniach 

treningowych obserwuje si

ę zjawisko senności. A przecież przed wyjściem ze stanu "zamawiali" oni 

"natrysk orze

źwiający". To ich mózg kontynuuje gromadzenie sił – nawet po formalnym wyjściu ze 

stanu. W tym w

łaśnie tkwi siła autoregulacji – orientującej się na indywidualne potrzeby organizmu. 

W takim przypadku trzeba pozosta

ć w stanie autoregulacji 10-15 minut by "wyspać się" jak należy. 

Na drugich lub trzecich zaj

ęciach senność już nie wystąpi.

Je

śli spróbowaliście wykonać proponowane ćwiczenie raz i drugi – i nic z tego nie wyszło, nie 

martwcie si

ę! Jutro powtórzycie je jeszcze kilka razy. Być może z powodzeniem. Przecież 

zaliczyli

ście tekst szkoleniowy!

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Powtarzamy lekcję

Czym ró

żni się metoda autoregulacji od zwykłego i znanego wszystkim wolicjonalnego 

samoregulowania? Czy nie wystarczy wytyczy

ć dokładny cel i postępować zgodnie z nim?

Po pierwsze: autoregulacja wprowadza wewn

ętrzną harmonię i jakby nas wyzwala – co jest 

źródłem równowagi duchowej.
Po drugie: stosuj

ąc moją metodę otrzymujemy do dyspozycji całościowa, pełniejszą realizację 

regulowania wolicjonalnego, z pod

łączeniem wszystkich potencjalnych możliwości psychiki oraz 

ca

łego organizmu.

W programie nale

ży dokładnie ustalić czas znajdowania się w reżimie autoregulacji. Jeśli 

powiedzia

łem sobie w myśli lub przedstawiłem obrazowo: jedna minuta – nie muszę już się 

pilnowa

ć! Mój – oraz każdego z nas – zegar pracuje bowiem z precyzją budzika. Dokładnie po 60-

ciu sekundach oczy automatycznie si

ę otworzą i powrócimy do normalności.

Sk

ąd my to znamy? Przecież wszyscy mają tę naturalną zdolność, daną przez naturę. Tylko należy 

nauczy

ć się posługiwać nią, opanować i rozszerzyć rejony jej zastosowania. Stawszy się 

świadomie – wolicjonalną, będzie znacznie silniejszą, uniwersalniejszą, nadającą się do stosowania 
w najró

żniejszych celach.

W ten oto sposób trening z pomoc

ą autoregulacji sprzyja przyśpieszonemu rozwojowi 

uniwersalnych zwi

ązków między psychiką a organizmem.

ż to za związki?

Wiadomo, 

że jeśli trenujemy, na przykład, wytrzymałość na mróz poprzez hartowanie – ta 

adaptacyjna funkcja organizmu w ko

ńcu wystąpi. To samo nastąpi, jeśli będziemy trenować 

budzenie rankiem, o okre

ślone] godzinie.

Lecz trening, realizuj

ący różne zadania, może zajmować nam dużo czasu. Tym więcej, im więcej 

zada

ń sobie stawiamy. W takim przypadku autoregulacja przyśpieszy realizację najróżniejszych 

zaplanowanych celów.

Zaplanowali

ście słodko zasnąć po napiętym dniu pracy i przebudzić się wypoczętym o szóstej rano. 

W

łączcie system autoregulacji i życzcie sobie dobrej nocy! Wyobraźcie sobie, że o szóstej rano 

oczy same si

ę otworzą. Gdy tylko o tym pomyślicie, organizm zacznie pracować według zadanego 

programu. Je

śli w ten sposób potrenujecie przez kilka dni, wytworzy się przyzwyczajenie do 

spokojnego zasypiania i budzenia si

ę wypoczętym w każdych warunkach. Włączenie programu 

b

ędzie za każdym razem szybsze, by w końcu przejść w nawyk: nie będziecie nawet musieli 

wywo

ływać stanu autoregulacji – wystarczy tylko chęć.

To samo b

ędzie dziać się w innych przypadkach. Dwa, trzy razy wywołujecie żądaną reakcję (na 

przyk

ład, rozgrzanie się podczas mrozu czy pozbycie się bólu głowy) za pomocą reżimu 

autoregulacji 

– i zadziałały związki, zachodzące miedzy waszym życzeniem a systemami 

wykonawczymi organizmu!

Jedne zwi

ązki będą powstawały szybciej, inne wolniej. Nie powinno to zniechęcać, cała rzecz 

polega na treningu.

Je

żeli jednak żądana reakcja nie następuje – pamiętajcie o trzech zasadach autoregulacji.

Zasada pierwsza. Stan autoregulacji jest stanem równowagi mi

ędzy psychicznymi i fizjologicznymi 

background image

funkcjami organizmu, podczas niego odpoczywa dusza i cia

ło. Jeśli dany stan nie włącza się od 

razu, NIE 

ŚPIESZCIE SIĘ, spróbujcie jeszcze i jeszcze raz. Podczas kiedy próbujecie wywołać 

stan 

– mózg z intensywnych wrażeń dnia przełącza się w kierunku przez was pożądanym.

Po okre

ślonym treningu stan autoregulacji będzie włączać się od razu przy pierwszym wysiłku woli. 

By

ć może – zadanie, które chcecie realizować przy pomocy reżimu autoregulacji, jest dla was 

nowe, niezwykle lub zbyt odpowiedzialne. Popatrzcie na to zadanie z innej perspektywy. Nie tak, 
jak ogl

ąda się szczyt przed wspinaczką, ale tak, jakbyście grali w interesującą grę dziecięcą.

Zasada druga. W re

żimie autoregulacji psychika i organizm znajdują się w położeniu, 

przypominaj

ącym przełączanie szybkości w samochodzie na "neutralną", gdy jeszcze działa 

energia poprzedniego momentu. A wy chcecie j

ą pokonać, przełączając w określonym kierunku.

Dlatego pami

ętajcie o inercji stanu wyjściowego swojego systemu nerwowego. Pokonuje się ją 

g

łębią reżimu autoregulacji i ostrym, pobudzającym obrazem oczekiwanego rezultatu. Na przykład, 

je

śli znaleźliście się w depresji, poprawa samopoczucia nastąpi tylko wtedy, kiedy zastosowawszy 

wol

ę i wyobraźnię twórczą, sformułujecie żądany obraz stanu aktywnego. Reżim autoregulacji 

nagrodzi wasze, wolicjonalne i twórcze wysi

łki materializując je.

Dla wewn

ętrznej natury organizmu trzeba formułować zadanie w języku duszy, to znaczy w 

najnaturalniejszym j

ęzyku zamierzeń wewnętrznych. Jeden wykorzystuje obrazy wizualne, inny woli 

wskazówki my

ślowe. Prędko nauczycie się wyczuwać ten język, za pomocą którego nasza 

świadomość porozumiewa się z nieświadomymi mechanizmami. Opanowawszy je możesz stać się 
prawdziwym PANEM swego organizmu!

Okre

ślcie dokładnie swoje cele! Zanim wstąpicie w królestwo autoregulacji, MUSICIE WIEDZIEĆ 

CZEGO CHCECIE!

W przypadku, gdy zaplanowane zadanie jest okre

ślone niedostatecznie, głębia reżimu autoregulacji 

si

ę obniża.

Zasada trzecia. Przy pos

ługiwaniu się autoregulacją należy wiedzieć, że istnieją zarówno zależne 

od nas jak i wegetatywne funkcje organizmu, Te pierwsze mo

żna zmusić do działania jedynie 

wysi

łkiem woli, zaś do włączenia wegetatywnych (typu ciśnienie, termoregulacja, wydzielanie potu 

itp.) trzeba wywo

łać obraz bodźców, odpowiadających tym funkcjom.

Tak na przyk

ład obraz wypitej filiżanki kawy wywoła w reżimie autoregulacji u niskociśnieniowca 

zwi

ększenie napięcia, a obraz zażytej tabletki może usunąć atak choroby wieńcowej – jeżeli 

oczywi

ście to lekarstwo przedtem pomagało.

W TEN SPOSÓB UAKTYWNIAJ

Ą SIĘ I PODPORZĄDKOWUJĄ ŻĄDANIOM WOLI INNE, 

PRZEDTEM NIEZALE

ŻNE OD NIEJ FUNKCJE WCZEŚNIEJ PRZEŻYTE STANY, WRAŻENIA. 

REAKCJE FIZJOLOGICZNE I NAWYKI.

Autoregulacja s

łuży więc rozwojowi związków między wolą a nieświadomymi mechanizmami 

organizmu.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Bez bólu

Mówi

ąc o fenomenach autoregulacji, w pierwszej kolejności mamy na myśli umiejętność obniżania 

progu odczuwania bólu. Na przyk

ład pozbywania się bólu głowy, zęba czy serca. W stanie 

szczególnym mo

żna znieczulić praktycznie każdą część ciała. Demonstrując efekty znieczulania w 

grupie ucz

ących się autoregulacji, ochotnicy wywołują u siebie stan szczególny i dają organizmowi, 

przyk

ładowo, następujący program: "Ręka (szczęka, ząb) stała się nieczuła na ból, odrętwiała". 

Przy tym wskazane jest pogr

ążenie się w stanie neutralnym jak najgłębiej, by nie przeszkadzać 

organizmowi w syntetyzowaniu 

żądanej reakcji zwrotnej. Nie należy przy tym mieszać się do 

procesu jej realizacji, nie rozmy

ślać jak i dlaczego odpowiednia reakcja powinna zadziałać i jak w 

ogóle zachodzi znieczulenie, l czy zajdzie? Je

śli tak ukierunkujemy świadomość – automatyczna 

reakcja zablokuje si

ę, jako, że z jednej strony automaty otrzymają zadanie typu ",,", zaś z drugiej – 

typu "nie",

Mo

żna, jeśli się chce, wykorzystać sprzyjające efektowi obrazy wyobrażeń ze swojego 

do

świadczenia życiowego. Na przykład, jak to kiedyś znieczulano mi stłuczenie chloroetylem, albo 

z

ąb za pomocą zastrzyku. Obrazy te odruchowo ożywiają w pamięci organizmu ślady dawnych 

reakcji.

A oto kilka przyk

ładów wykorzystana autoregulacji w celach leczniczych i profilaktycznych.

Nagromadzili

śmy dostatecznie duże doświadczenie jeśli chodzi o zabiegi chirurgiczne wykonywane 

z pomoc

ą autoregulacji. Uczyliśmy pacjentów, by sami przygotowywali się do operacji. W klinice 

mikrochirurgii ocznej u profesora S.N. Fiodorowa przeprowadzany by

ł następujący eksperyment. 

Chorzy przychodzili do kliniki o pi

ątej wieczorem. Od 7.00 do 8,30 poddawali się psychoterapii 

grupowej, to jest w stanie hipnozy uczyli si

ę autoregulacji. W następnym dniu, o 10-tej rano byli 

operowani.

Przy uczeniu g

łówną uwagę poświęcano temu, by chorzy w przededniu operacji mogli poprawić 

swój nocny sen, a bezpo

średnio przed zabiegiem samodzielnie zagłębić się w stan głębokiej 

relaksacji i drzemki.

Bardzo wa

żne okazało się nie tylko znieczulenie, ale także pozbycie się strachu przed zabiegiem. 

Od tego w niema

łym stopniu zależy stan i zachowanie chorego podczas operacji. Przekonaliśmy 

si

ę, że człowiek postawiony na progu krytycznej sytuacji emocjonalnej (tj. tuż przed operacją) 

szybciej si

ę uczył,

Oko

ło 30-40% z ogólnej liczby chorych, których uczyliśmy autoregulacji, już po pierwszym 

ćwiczeniu mogli rankiem samodzielnie zagłębić się w potrzebny stan i przebywać w nim podczas 
operacji, a nawet po niej 

– od trzydziestu minut do kilku godzin. Jest to bardzo korzystne dla okresu 

rehabilitacji i przy

śpiesza wyzdrowienie. Pozostali pacjenci albo nie w pełni poddawali się nauce, 

albo nie do ko

ńca wierzyli w swoje możliwości.

Wszyscy chirurdzy, pracuj

ący w tym dniu przy operacjach, a i sam profesor Fiodorow zauważyli, że 

chorzy, którzy opanowali autoregulacj

ę, w porównaniu do innych byli spokojniejsi w czasie zabiegu i 

mieli "mi

ękkie" oczy. Rzecz jasna – pacjentom, którzy sami wywoływali u siebie stan relaksacji, nie 

podawano 

żadnych preparatów uspakajających ani znieczulających.

W erewa

ńskim szpitalu republikańskim przeprowadzono około stu chirurgicznych operacji 

otolaryngologicznych z zastosowaniem autoregulacji. Niektórzy chorzy nauczyli si

ę kierować swoim 

stanem ,,, 

że nawet po wyjściu ze szpitala, z własnej inicjatywy, wykorzystywali tę umiejętność w 

background image

żnych dziedzinach. Udane pokonanie stresu podczas zabiegu upewniło ich co do pożytku z 

umiej

ętności wywoływania stanu autoregulacji, a operacja stała się czynnikiem wzmacniającym 

efekt nauczania. Jeden z pacjentów po wyzdrowieniu stosowa

ł nawet autoregulację w czasie... gry 

w szachy!

Znana gimnastyczka Olga Korbut, do

świadczywszy stanu autoregulacji opowiedziała mi, że 

wykonuj

ąc w tym stanie ćwiczenia gimnastyczne, może prześledzić system przygotowania 

mi

ęśniowego, co umożliwia doskonalenie mistrzostwa technicznego.

Kierownik katedry chorób otolaryngologicznych Dagesta

ńskiego Instytutu Medycznego doktor nauk 

medycznych, profesor M.S. Micha

łowski tak określa efekt stosowania autoregulacji.

"Pracownicy O

środka Autoregulacji z powodzeniem nauczyli wywoływać ten stan u 127 chorych z 

żnymi chorobami otolaryngologicznymi, jak również chorych przygotowujących się do operacji.

Wszyscy pacjenci, którzy przeszli kurs nauczania w programie obowi

ązkowym, nauczyli się nie 

odczuwa

ć bólu bez znieczulenia. Opanowanie nawyku kierowania stanem psychoemocjonalnym 

pozwala chorym normalnie, g

łęboko spać w noc przed zabiegiem chirurgicznym, bez zażywania 

leków. A nast

ępnie zaprogramować stan spokoju, nieodczuwania strachu po przebudzeniu oraz 

podczas operacji".

Jeden z moich przyjació

ł wywoływał stan specjalny gwoli pozbycia się siwizny, l wyobraźcie sobie – 

wysz

ło! Po miesiącu jego włosy pociemniały!

S

ądzę, że zainteresuje Czytelnika rozmowa pisarza Wladimira Stolarowa z Ludmiłą P., która 

opanowa

ła metodę wywoływania stanu autoregulacji. Kobieta ma 39 lat, jest mężatką, wychowuje 

dwóch synów, pracuje w zak

ładzie przemysłowym jako robotnica.

W

ładimir Stolarow: Co Panią skłoniło do nauczenia się autoregulacji?

Ludmi

ła P.: Zainteresowanie metodą Na brak zdrowia raczej nie skarżyłam się. Tyle, że pod koniec 

dnia pracy odczuwa

łam silne zmęczenie. Mimo to zmuszałam się do wykonywania prac domowych. 

W.S.: Jak szybko opanowa

ła Pani "klucz"?

L.P.: Je

śli dobrze pamiętam, w ciągu 3-5 seansów, trwających po pół godziny.

W.S.: Czy Pani mo

że porównać stan poprzedni z obecnym?

L.P.: Po pierwsze by

łam bardzo wybuchowa i obrażalska. Teraz, jur od 5 lat maż nie usłyszał ode 

mnie ostrego s

łowa, l zupełnie zapomniałam, co to takiego obrażać się na ludzi. Po drugie – byłam 

ponad miar

ę wrażliwa. Synowie wychodzą bawić się, a ja miejsca nie mogę sobie znaleźć. Różne 

g

łupie myśli pchają się do głowy. Teraz tego już nie ma. Autoregulacją pomagałam sobie również w 

krytycznych momentach. Kiedy

ś upadłam, poślizgnąwszy się na lodzie. Miałam torsje i silny ból 

g

łowy. W domu położyłam się, wywołałam stan neutralny i wyobraziłam sobie, że z tyłu głowy 

pod

łączono mi elektrody, by przepuścić przez nie prąd.

W.S.: A dlaczego z ty

łu głowy? L.P.: Nie wiem, pewnie dlatego, że tam mnie bolało.

W.S.: l pomog

ło?

L.P.: Najpierw poczu

łam ciepło wędrujące od karku do nosa. Potem ból zaczął słabnąć. W ciągu 

nocy wywo

łałam ten stan ze trzy razy.

W.S.: A co z oparzeniem?

L.P.: Wiedzia

łam, że przy oparzeniu ulega zniszczeniu struktura skóry. A dla jej odbudowy 

potrzebny jest silny dop

ływ krwi. Wywołałam stan neutralny, wyobraziłam sobie cyrkulację krwi w 

nogach. Wtedy cz

ęściej wywoływałam stan niż przy wstrząsie, dzięki temu nie miałam bąbli. A po 

background image

trzech dniach i zaczerwienienie przesz

ło. Teraz nie ma żadnych śladów.

W.S.: A ból z

ęba może Pani zlikwidować?

L.P.: Co te

ż Pan mówi! Oczywiście, że nie!

W.S.: Dlaczego?

L.P.: Bo w to nie wierze.

W.S.: Ale przecie

ż nie próbowała Pani!

L.P.: Po co, je

śli nie wierzei W.S.: Czy zdaje sobie Pani sprawę, że brakiem wiary ogranicza Pani

swoje mo

żliwości? L.P.: Rozumiem, ale nic na to nie poradzę, że nie wierzę!

W.S.; Je

śli Pani opanowała klucz, czy może Pani przekazać to komuś? Ściślej, czy może Pani 

nauczy

ć inną osobę posługiwać się nim?

L.P. Oczywi

ście. Nauczyłam męża. Inna sprawa, że jemu idzie gorzej. Alijewa trzeba poprosić. 

Nauczy

łam krewnych. Starszego syna – ma 15 lat. Zrobiłam to bez pozwolenia Alijewa. Bardzo 

chcia

łam im pomóc.

W.S.: Do czego zdolny jest syn?

L.P.: Wchodzi w stan neutralny i ta

ńczy młodzieżowe tańce, break na przykład. A normalnie, w 

zwyk

łym stanie, mówi, że się wstydzi i traci rytm.

W.S.: Czy nie zauwa

żyła Pani u siebie jakichś nowych zdolności i możliwości po opanowaniu 

klucza?

L.P.: Nie, co mo

że zajść nowego u kobiety, która ma na głowie rodzinę? Nie, Chyba tylko tyle, że 

nieraz pozbawiam bliskich bólu g

łowy.

W.S.: W jaki sposób?

L.P.: Wyobra

żam sobie, że w koniuszkach palców czuję prąd, jak ukłucia igiełek. Kładę prawą rękę 

na karku chorego, lew

ą zaś na czole i lekko przechylam jego głowę w tył. Prawdą jest, że sama 

powinnam by

ć w stanie. Wtedy lepiej czuję co należy robić.

W.S.: l rzeczywi

ście ból ustępował?

LP.: Jeszcze nie zdarzy

ło się, abym nie pomogła!

Oczywi

ście – w sytuacjach takich, jak opisane – pojawia się inna kwestia: czy człowiek, który 

opanowa

ł klucz do kierowanego stanu, może użyć go do wyrządzenia krzywdy?

Rozmowy z by

łymi pacjentami wskazują, że ludzie dobrze wyuczeni, z utrwalonym nawykiem, 

mog

ą wywoływać u siebie najróżnorodniejsze reakcje. Do tej pory nie było jednak przypadku, by 

cz

łowiek postawił przed sobą zadanie realizacji zła. Jestem pewien, że stan harmonii neutralizuje 

takie polecenia. Jak

że mogłoby być inaczej? Harmonia to szczęście, to znaczy – zdrowie duchowe. 

A co za tym idzie, nie zawaham si

ę użyć wielkich słów, ogólna humanizacja.

A oto jeszcze jeden krótki zapis z dziennika W

ładimira Stolarowa:

"Przyjechali go

ście z Tbilisi. Dwie starsze damy: Anna Grigoriewna Owsiannikowa – była aktorka i 

Maria Aronowa W

łasowa, emerytowana lekarka. Anna Grigoriewna zapytała autora metody 

kierowanej autoregulacji.

– Czy Pan sam ma klucz do stanu neutralnego?
– Nie mam – uśmiechnął się doktor Alijew.

background image

– Jeśli nie mam dziesięciu rubli, a ktoś prosi o nie, czy mogę spełnić tę prośbę?
– Oczywiście, że nie.
– Niejeden człowiek życie poświęcił, by nauczyć się kierować sobą. Najtęższe umysły ludzkości 
szuka

ły drogi...

– To znaczy, że nie szukały jej tam, gdzie trzeba.
– Zgodzi się Pan – rozmówczyni nie dawała za wygraną – że nauczyć człowieka tego w ciągu 
dziesi

ęciu seansów – to brzmi niepoważnie? Doktor Alijew zbliżył się do niej:

– Proszę wstać.
Po kilku minutach Anna Grigoriewna zag

łębiła się w fazę. Po pięciu minutach samodzielnie 

powtórzy

ła ten stan, Oczy jej błyszczały.

– Zrozumiała Pani? – zapytał doktor.
– Tak. Dziękuję – skłoniła się Anna Grigoriewna..."
W

śród fenomenów autoregulacji można znaleźć masę ciekawych przykładów.

Mój przyjaciel (nie b

ędę wymieniać nazwiska) zazwyczaj cierpiał podczas urodzin i innych 

uroczysto

ści, bo alkohol wywoływał u niego silną alergię. – Wyzwól mnie z tego – poprosił kiedyś.

Zahipnotyzowa

łem go i zasugerowałem, że żadnej alergii już nie będzie mieć. Po paru tygodniach 

spotykam przyjaciela, a on prosi bym go ponownie zahipnotyzowa

ł j "zmienił płytę". Okazuje się, że 

picie tak go poci

ąga, iż stało się to nie do wytrzymania!

Nauczy

łem go autoregulacji. Podczas pierwszej lekcji wywołał u siebie obraz wypitego wina – i 

naturalnie 

– żadnej towarzyszącej temu alergii. Potem wyobraził sobie, że alkohol wywołuje silną 

alergi

ę wraz z mdłościami. Reakcja włączyła się. Teraz – powiedziałem – od ciebie zależy, czy 

b

ędziesz pić czy nie. Dysponujesz instrumentem za i przeciw.

Przyjaciel okaza

ł się człowiekiem z charakterem. Więcej nie pił.

Jeden z moich uczniów, lekarz, opowiada

ł, że pewnego razu jego pacjentka na propozycję 

wywo

łania u siebie stanu autoregulacji w celu otrzymania wrażenia przyjemnego wypoczynku – 

zareagowa

ła w następujący sposób: źrenice rozszerzyły się, oddech przyśpieszył, na policzkach 

pojawi

ły się rumieńce i (o Boże!) zaczęła automatycznie podnosić rzekomą strzykawkę do żyły... 

Okaza

ło się, że była kiedyś narkomanką. Lekarz zasugerował jej w tym momencie, że od tej pory 

uczucie przyjemno

ści będzie niezależne od narkotyku. Pod kontrolą lekarza kilkakrotnie powtórzyła 

wchodzenie w stan autoregulacji bez czynno

ści z rzekomym narkotykiem. Potem sama trenowała 

autoregulacj

ę i po kilku miesiącach pokonała zależność od narkotyków.

Rozpocz

ęliśmy pracę na oddziale ginekologicznym w Republikańskim Szpitalu Klinicznym miasta 

Machaczka

ły. Oto skrócona opinia o wynikach tej pracy, wydana przez kierownika katedry 

po

łożnictwa i ginekologii Dagestańskiego Instytutu Medycznego, doktora nauk medycznych 

profesora M.A, Omarowa.

"Wszystkie poddane szkoleniu kobiety przejawia

ły dużą aktywność w opanowaniu programu, 

d

ążyły do utrwalenia nawyków i samodzielnego ich wykorzystania. U wszystkich kobiet chorych i 

ci

ężarnych stwierdzono wyraźny efekt terapeutyczny, polegający na komforcie samopoczucia i 

poprawie snu.

Metoda autoregulacji u

łatwia przygotowanie ciężarnych do rodzenia".

Dla pracowników O

środka Autoregulacji najciekawsza okazała się właśnie praca z kobietami 

background image

ci

ężarnymi. Chętnie i szybko opanowują one klucz i z zadowoleniem wypoczywają w "nirwanie". 

Nie bez podstaw uwa

ża się, że kobieta ciężarna powinna znajdować się w stanie błogości 

duchowej. 

Że nie należy opowiadać przy niej żadnych koszmarnych przypadków czy historii. Grupa 

uczonych ameryka

ńskich z uniwersytetu w Północnej Karolinie przeprowadziła badania, 

potwierdzaj

ące tę mądrość ludową. Okazało się, że dziecko – zanim przyjdzie na świat – przyswaja 

pewne informacje o 

świecie zewnętrznym. Kształtowanie się psychiki dziecka na poziomie 

embrionalnym zale

ży od sposobu myślenia matki, jej stanu duchowego, przeżywanych emocji 

pozytywnych i wra

żeń.

Niech mnie nazw

ą utopistą, ale jestem pewien, że podstawową działalność człowieka – pracę – 

mo

żna przekształcić w źródło jego zdrowia! Oczywiście – jeśli będzie to ulubiona praca, w której 

cz

łowiek znajduje możliwość realizacji swoich zdolności twórczych. Płynące z tego zadowolenie 

moralne b

ędzie sprzyjać ogólnej harmonii pracownika.

Jednak i obecnie autoregulacja pozwol

ą pracownikowi skutecznie adaptować się do warunków 

dzia

łalności, zaś technologowi doskonalić proces technologiczny ze szczególnym zwróceniem 

uwagi na adaptacyjne zdolno

ści pracowników. Wzajemne wysiłki socjologów, psychologów i 

medyków, jak równie

ż innych specjalistów, zajmujących się pracą – za pomocą autoregulacji mogą 

zbli

żyć proces pracy do pożytecznego obciążenia treningowego.

My

ślę, że stanowisko pracy może stać się swojego rodzaju boiskiem sportowym, a zakład pracy – 

fabryk

ą zdrowia. Oczywiście – przy spełnieniu warunku prawidłowej działalności zakładowych służb 

ekologicznych.

Nauk

ę autoregulacji w zakładach pracy zwykle zaczyna się od dyrektora lub jego zastępcy. Uczy 

si

ę ich, jak pozbywać się emocji negatywnych i nadmiernego napięcia stresogennego. Jak 

utrzymywa

ć dobre samopoczucie oraz opanować umiejętność większego koncentrowania się na 

problemach, wymagaj

ących podejmowania szybkich decyzji, A także – szybszego i głębszego 

zasypiania po dniu pracy. Zgodzicie si

ę, że wszystko to w jakiś sposób pomoże wyeliminować 

atmosfer

ę nerwowości, panującą w większości zakładów, w których z zasady właśnie szef narzuca 

styl pracy.

Po opanowaniu autoregulacji przez dyrekcj

ę zajmujemy się załogą.

Przeprowadzamy dyskusj

ę o istocie autoregulacji, układamy grafik zajęć, przyjmując zapisy do 

poszczególnych grup. Pierwsze dwa, trzy dni zaj

ęć wypełnia psychoterapia grupowa. Kursantom 

sugeruje si

ę poprawę samopoczucia ogólnego, zmniejszenie zmęczenia, podwyższenie stopnia 

zdolno

ści do pracy, poprawę snu. Obiecuje się, że ich samopoczucie będzie poprawiać się z 

ka

żdym następnym zajęciem...

W procesie opanowania klucza sugeruje si

ę, że stan autoregulacji jest stanem leczniczym, w 

którym zaczyna dzia

łać nasza wewnętrzna "apteka". Organizm przełącza się na fale głębokiego 

wypoczynku i odbudowy si

ł, uzdrawiającego nastroju, człowiek odczuwa przyjemny komfort, 

przyp

ływ sił witalnych, zaczyna swobodnie oddychać, Po wyjściu ze stanu szczególnego zaleca się 

wykonanie kilku 

ćwiczeń fizycznych, podobnie jak po przebudzeniu. Środkami sugestii pobudza się 

tak

że do zajęć gimnastycznych i odzwyczajania się od szkodliwych nałogów.

Kursanci przygotowuj

ący się do samodzielnego włączenia autoregulacji muszą – jak przy ważnym 

zabiegu leczniczym 

– znajdować się pod wpływem emocji pozytywnych. Poleca się wykorzystanie 

klucza w celu wypoczynku, w zale

żności od potrzeb organizmu. Częstotliwość stosowania 

autoregulacji ustala lekarz podczas indywidualnych konsultacji, zalecaj

ąc odtwarzać w reżimie 

autoregulacji te obrazy i stany, które zwykle polepszaj

ą samopoczucie (spacer po lesie, sauna, 

prysznic...).

background image

W wyniku zastosowania autoregulacji u znakomitej wi

ększości pracowników jednego z zakładów 

przemys

łu elektronicznego nastąpiło znaczne polepszenie ogólnego samopoczucia, 

charakteryzuj

ące się obniżeniem napięcia psychicznego i zmęczenia, ustabilizowaniem poziomu 

ci

śnienia oraz zmniejszeniem skarg na bóle głowy, depresje i zaburzenia snu.

Odnotowano równie

ż wyraźną poprawę klimatu psychologicznego w grupach uczestniczących we 

wspólnych zaj

ęciach i dążących do osiągnięcia tego samego celu.

Do fenomenów autoregulacji mo

żna odnieść także znane zjawiska z dziedziny hipnozy. Wszystko, 

co mo

żna zrobić pod hipnozą, da się także wykonać za pomocą autoregulacji, bez pomocy 

hipnotyzera. Ta ca

ła ogromna dziedzina znajduje się obecnie w stadium badań.

Przy pomocy stanu specjalnego mo

żna także odtwarzać i rozwijać naturalne, niezwykłe możliwości, 

obserwowane u ludzi. Przyk

ładem niech będzie mój przyjaciel z Armenii, Samuel Garibian, znany z 

fenomenalnej pami

ęci. Będąc w dobrej formie zapamiętuje od razu dwa tysiące słów i może je 

cytowa

ć od początku do końca, ze środka, albo od wskazanego miejsca. Tę zdolność można 

rozwin

ąć u każdego – oczywiście w określonym stopniu.

W

łączanie odpowiednich odruchów charakteryzują doświadczenia przeprowadzane w autoregulacji. 

Podobnie zreszt

ą jak i w stanie hipnozy. Czasem mnie pytają, czy śpiew, taniec i inne wykonywane 

wtedy czynno

ści nie są tylko zwykłą imitacją? Przecież nie tak znów trudno wyobrazić sobie siebie 

jako kogo

ś innego! Na tak postawione pytanie odpowiadam: A czy aktor może zagrać znieczulenie 

podczas operacji chirurgicznej?

Ta zdolno

ść do samodzielnego znieczulania w stanie autoregulacji jest jakby dokumentem, 

potwierdzaj

ącym obiektywność fazowego stanu pracy mózgu.

Drugim potwierdzaj

ącym to dokumentem jest włączanie w stanie specjalnym odruchów, których 

istnienia cz

łowiek nawet się nie domyślał.

Przyk

ład: neurologia zna test Babińskiego, kiedy to przeciąga się igłą po podeszwie stopy. U 

doros

łych mimowolne łaskotanie wywołuje odruch zgięcia i zaciśnięcia palców, u dzieci – na 

odwrót, palce napinaj

ą się i rozchodzą na boki. Jeżeli dorosłemu zasugerować w hipnozie, że jest w 

wieku niemowl

ęcym – włączy się u niego odruch rozczapierzania palców.

Chc

ę jeszcze raz podkreślić: im głębszy stan neutralny, tym człowiek nabywa większe możliwości. 

Spotyka si

ę pacjentów, którzy bardzo chcą wywołać głęboki stan, ale nawet przy wydatnej pomocy 

lekarza to im nie wychodzi. S

ą i tacy, którzy już natychmiast, w pierwszych minutach nauki mogą 

wywo

łać stan i zachować tę zdolność na długi okres. Kiedy nauczysz się pływać – nie stracisz tej 

umiej

ętności. Trzeba tylko trenować, szlifować technikę. Z własnego doświadczenia mogę 

powiedzie

ć, że mniej więcej sześćdziesiąt procent ogólnej liczby ćwiczących opanowuje metodę w 

ci

ągu dziesięciu godzinnych zajęć. Z pozostałymi trzeba dłużej popracować.

Nasuwa si

ę pytanie, czy bywają ludzie, którzy w ogóle nie są zdolni do opanowania autoregulacji? 

Czy ka

żdy może nauczyć się kierowania swoimi procesami hipnotycznymi? Przecież mówi się, że 

istniej

ą ludzie podatni i nie podatni na hipnozę... Sam jestem lekarzem psychiatrą i oddałem ponad 

dwadzie

ścia lat pracy hipnozie klinicznej i eksperymentalnej. I ja sam – będąc autorem metody 

autoregulacji 

– nie posiadam klucza! Chociaż wielokrotnie próbowałem – nie udało mi się siebie 

zahipnotyzowa

ć. Nie potrafili tego dokonać także moi uczniowie. A więc?

Paradoksalno

ść mojego przypadku tkwi nie w tym, że znalazłem się w klasycznej sytuacji szewca, 

który chodzi bez butów. Po prostu dane mi raz w m

łodości krótkie doświadczenie hipnozy 

natychmiast zosta

ło poddane analizie twórczej, która nieprzerwanie, do tej pory trwa i ze 

spontanicznej sta

ła się zawodową. Ot i cała tajemnica mojej odporności! Jestem więc pechowcem 

background image

w podporz

ądkowaniu się hipnozie, aczkolwiek sądzę, że należę do ludzi podatnych na ten zabieg.

Ciekawy przypadek obserwowali

śmy na Marinie – dziewczynie, która pasjonowała się jogą. 

Przyjecha

ła do nas z Moskwy, by wypróbować moją metodę.

Marina w 

żaden sposób nie mogła wejść w stan specjalny w określonym przez siebie czasie. Daje 

dwie minuty 

– realizuje w półtorej, daje jedną – realizuje po upływie trzech. A bardzo chciała 

opanowa

ć dokładny czas. Wyjaśniliśmy jej, że półminutowe odchylenia nie mają znaczenia. Czas 

trwania stanu koryguje sam mózg w zale

żności od samopoczucia. Bardziej zmęczony dąży do 

przed

łużenia stanu.

– Nie! – mówi – Chcę, by wszystko było dokładne! Następnego dnia przychodzi do laboratorium i 
oznajmia:

– Nareszcie posiadłam dar dokładnego określania czasu bez zegarka! Wczoraj trenowałam przez 
ca

ły wieczór i, jeśli chcecie, powiem która godzina.

– Proszę, powiedz – zebrali się wokół niej pracownicy laboratorium. , – Piętnaście po dziesiątej – 
odpowiada Marina.

Wszyscy popatrzyli na zegarki 

– zgadza się!

W ten sposób bawili

śmy się pół dnia. Marina określała godzinę – zawsze dokładnie. Ktoś 

zaproponowa

ł, by zdjęła zegarek.

– Przecież nie mam zegarka – zaśmiała się Marina – myślicie, że przyszłam was okłamywać?
Po kilku godzinach zbieraj

ąc się do odejścia Marina zapytała:

– Która godzina?
Wszyscy roze

śmieli się, a Marina puknęła się w głowę:

– Zupełnie zapomniałam, że umiem określać czas bez zegarka. Podała dokładną godzinę!

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Ostrożnie

Elena Polakowa, mistrzyni sportu ZSRR w tenisie, doktorantka laboratorium psychologii opowiada:

– Przyjechałam do Machaczkały z prośbą o naukę autoregulacji.
Chcia

łam wykorzystać ją dla sportowców, przygotowujących się do Igrzysk Olimpijskich w Seulu. 

Podczas zaj

ęć poczułam obejmujące mnie uczucie unoszenia się w powietrzu, mimowolnie 

pop

łynęły mi łzy z oczu, oddech stał się głęboki, równy i silny.

Nast

ępne zajęcia były wyjątkowo ciekawe. Znalazłszy się w stanie neutralnym, zapragnęłam 

przedstawi

ć "taniec ognia" (skąd nagle wzięła się u mnie ta nazwa, oraz samo wyobrażenie tańca?) 

Widowisko okaza

ło się – jak mi potem opowiadano – nieco niezwykłe, ale piękne.

Nie mog

ę powiedzieć, abym była człowiekiem, pełnym wiary w siebie. Nie lubię również 

wyst

ępować przed żadną publicznością. A jednak w Machaczkale przyszło mi nie tylko 

demonstrowa

ć znane "sztuczki" w rodzaju znieczulania dłoni, "mostka", wykonanego między 

dwoma krzes

łami czy "odrętwienia" – ale i komentować swoje wrażenia tak przy niewielkich 

audytoriach, jak i w ogromnych, przepe

łnionych salach instytutów, fabryk, szkół. Ani krztyny 

zdenerwowania 

– tylko przyjemne uczucie spokoju i pewności, władania czymś nadzwyczajnym i 

rado

ść, że mogę ogarnąć tym wszystkich, którzy mnie widzą i słyszą.

Od dawna interesuj

ę się różnymi interpretacjami treningu autogennego, medytacją i hipnozą. Żadna 

z tych metod nie wywo

łała u mnie tak silnych i ostrych reakcji jak metoda autoregulacji. Wszędzie 

czu

ło się jakiś brak zakończenia myśli, idei i zamiast łatwości – trudność osiągnięcia oraz 

krótkotrwa

łość upragnionego efektu.

Wykorzystywa

łam metodę autoregulacji głównie dla siebie: żeby szybko odpocząć, mocno 

zasypia

ć, kilkakrotnie likwidowałam ból zęba i głowy. Raz zastosowałam autoregulację do 

kszta

łtowania stanu psychicznego podczas zawodów tenisowych. Udało mi się "wyciągnąć" 

zupe

łnie beznadziejny mecz, który już przegrywałam – i zostałam zwyciężczynią.

Kiedy

ś zdarzył się bardzo dziwny przypadek, który skłonił mnie do myślenia także o 

niebezpiecze

ństwach, wynikających z lekkomyślnego stosowania metody autoregulacji. Pewnego 

razu przed snem, jak zwykle, postanowi

łam zastosować metodę w celu szybszego zaśnięcia. 

By

łam jednak tak zmęczona, że nie chciało mi się wymyślać programu do realizacji w stanie 

neutralnym. Zdecydowa

łam dać pełną swobodę mimowolnym ruchom rąk i nóg, wyobraziłam sobie 

po prostu brak kontroli tych ruchów. Po wyj

ściu ze stanu od razu położyłam się spać i zasnęłam. 

Rano umy

łam się i weszłam do pokoju po jakąś rzecz i nagle poczułam, że nie tylko nie mogę jej 

wzi

ąć, ale nie jestem w stanie Uczynić nawet kroku. Ogarnął mnie strach, nie mogłam utrzymać 

równowagi i tak niezr

ęcznie upadłam na podłogę, że dotkliwie się uderzyłam. Ból od razu 

doprowadzi

ł mnie do przytomności, doczołgałam się jakoś do łóżka, położyłam się i zaczęłam 

analizowa

ć zaistniałą sytuację. Dobrze, że był akurat dzień wolny od pracy, nie trzeba było nigdzie 

si

ę śpieszyć. Kiedy w końcu znalazłam przyczynę tak silnego rozkoordynowania, spróbowałam 

pozby

ć się go znowu poprzez stan neutralny, ale się nie udało. Dopiero wieczorem złamałam opór 

niepos

łusznych rąk i nóg. Cały poprzedzający dzień spędziłam w mękach, aby dobrze postawić 

nog

ę, aby zrobić kilka kroków, z trudem, drżącą ręką podnosiłam do ust filiżankę i kilkakrotnie 

prosi

łam mamę, by zrobiła mi masaż. Nie będę opisywać przerażenia rodziców, kiedy zobaczyli co 

si

ę dzieje...

Po tym zdarzeniu za ka

żdym razem dokładnie planowałam program ruchowy przed zastosowaniem 

background image

klucza do stanu kierowanego. Innymi programami nie pos

ługiwałam się, nie było takiej potrzeby. 

Ćwiczenie z odczuciem lotu stawało się coraz bardziej powierzchowne, szczególnie po tym, jak 
zacz

ęłam wątpić w siebie. Teraz wykorzystuję klucz do poprawy techniki uderzeń piłki w tenisie, a i 

to niezmiernie rzadko".

Na czym polega stan neutralny? To co

ś pośredniego między czujnym snem a jawą, takie lekkie 

zamroczenie. Metoda autoregulacji sprzyja momentalnemu zag

łębieniu się w ten stan, podczas 

kiedy w treningu autogennym, psychomi

ęśniowym, psychotonicznym i innych rodzajach treningów i 

medytacji osi

ąga się go nie od razu, jest nietrwały, szybko przechodzi w sen i wymaga 

systematycznych, d

ługich zajęć.

G

łębia autoregulacji bywa cechą indywidualną Nawet u tego samego człowieka różni się w 

zale

żności od chwilowego nastroju i napięcia fizycznego, chociaż z czasem poddaje się regulacji.

Autoregulacja odkrywa w nas tak

że możliwości twórcze. W ostatnim czasie pojawiła się niezwykła u 

mnie jasno

ść myślenia i przekazywania myśli. Tylko w ten sposób mogę wyjaśnić tempo, w jakim 

napisa

łam referat naukowy na VII Międzynarodowy Kongres Psychologii Sportu, który odbył się w 

Singapurze w sierpniu 1989 roku. By

łam zmuszona przedstawić swój referat dzień po tym, kiedy 

dowiedzia

łam się, że mam go napisać, przetłumaczyć oraz wygłosić – i to w języku angielskim! 

Wieczorem referat by

ł już gotów, a noc i ranek przeznaczyłam na tłumaczenie. Oczywiście, 

pomog

ła mi znajomość przedmiotu oraz języka angielskiego. A autoregulacji zawdzięczam 

niezwyk

łą wprost zdolność do pracy i koncentracji nad referatem.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

"A trzecia pieśń – pieśni pozostałe..."

Przypomnijmy, jak przeprowadza si

ę seanse spirytystyczne. Medium poleca obecnym położyć 

ko

ńce palców na brzegu talerzyka i przyzywa jakiegoś ducha, by odpowiadał na pytania. W 

udanych przypadkach talerzyk zaczyna wirowa

ć. Najprawdopodobniej poddaje się niewidocznym, 

psychomotorycznym popychaniom palców uczestników seansu. Nie

świadome impulsy od ludzi są 

przekazywane przez palce na talerzyk, zmuszaj

ąc do wirowania narysowaną na nim strzałką w 

kierunku wypisanych liter. Kiedy wyraz ju

ż jakby się układał, talerzyk – rzeczywiście – zaczyna 

wirowa

ć coraz szybciej. Bo podporządkowuje się zintegrowanym, nieświadomym impulsom całego 

zebranego towarzystwa.

Na tej zasadzie pracuj

ą – jak mi się wydaje – różdżkarze, szukający za pomocą różdżki wody pod 

ziemi

ą. Różdżka w ich ręku, podporządkowując się niewidocznym sygnałom psychomotorycznym i 

odbijaj

ąc je pokazuje, gdzie się znajduje woda. Organizm człowieka porównać można tu do 

kompasu w polu magnetycznym.

A czemu

żby nie? Przecież osoby z zaburzeniami wegetatywno-naczyniowymi odbierają gwałtowne 

zmiany pogody jak barometr. Prawdopodobnie zespó

ł przyrządów, którymi posługują się 

bioenergoterapeuci, wykorzystuje analogiczne zjawisko. Na przyk

ład – używając ramki z cienkich 

osi znajomy lekarz okre

śla miejsce zaburzeń w organizmie pacjenta. Gdy zbliża ramkę do chorego 

miejsca, ona zaczyna si

ę obracać w jego rękach. To samo można powiedzieć o obrączce, za 

pomoc

ą której określa się ciśnienie krwi. Taką obrączkę, wiszącą na nitce, trzyma się nad ręka 

chorego i obserwuje, o ile odchyla si

ę ona od oznaczonej w myśli podziałce na tej ręce. Na tym 

polega ca

ły eksperyment.

Sk

ąd się bierze wyczucie u medium? Najprawdopodobniej w każdym z nas, w zależności od tego, 

na Ile jeste

śmy rozluźnieni, mózg jest zdolny łowić niezauważalne sygnały przekazywane przez 

pacjenta: charakter oddechu, ró

żnicę wielkości źrenic, mikroreakcję na nieoczekiwany dźwięk lub 

światło, stopień zahamowania podczas odpowiedzi na pytania, gotowość do powstania i wykonania 
jakiego

ś ruchu, poziom ogólnej pobudliwości systemu nerwowego i tak dalej. Na podstawie 

nie

świadomej analizy całego zespołu tego typu sygnałów syntetyzuje się w nas jakaś ocena stanu 

pacjenta. Jednak, by t

ę podprogową dla naszej świadomości analizę oceny zdrowia pacjenta 

uczyni

ć prawdopodobną, należy ją w jakiś sposób ukazać. Temu celowi służą pośrednicy między 

naszym odczuciem intuicyjnym a analiz

ą świadomą: różdżka, obrączka czy ramka. Przypomina to 

troch

ę psychiatryczny test Rorscharcha, na którym są naniesione różne, kolorowe plamy, a pacjent 

odbiera je w formie bliskich mu kszta

łtów, na przykład łabędzia, orła, psa, czy kobiety. W ten 

sposób ods

łania swoje podświadome życzenia.

Jak wielkie jest nasze pod

świadome "JA"! Zawiera doświadczenie osobiste oraz te, przekazane 

przez poprzednie pokolenia, do

świadczenia naszych praszczurów oraz doświadczenia zespołowe. 

Zapewne i staro

żytne wyrocznie, przepowiadając przyszłość, popadały w szczególny stan i za 

pomoc

ą znanych sobie sposobów "puszczały luzem" swoje podświadome "JA". W starych księgach 

opisano na przyk

ład, jak to wygłaszającemu przepowiednię kapłanowi rozszerzają się źrenice i 

twarz nabiera wyrazu wyobcowania, a po seansie wraca do normalnego wygl

ądu. Niczym z innego 

świata do rzeczywistości. My powiedzielibyśmy, że wychodzi z reżimu autoregulacji, pozbywszy się 
oszo

łomienia.

Jestem pewien, 

że niektórym bioenergoterapeutom niepotrzebne są ramki czy obrączki, 

wystarczaj

ą własne ręce. Jeżeli diagnozujący znajduje się choćby częściowo w stanie fazowym 

background image

(który mo

że włączać się u niego w wyniku treningu lub spontanicznie, za pomocą własnych 

zabiegów) wtedy jego r

ęce poruszają się mniej lub bardziej dokładnie w kierunku chorego narządu, 

kierowane przez opisany wy

żej mechanizm podświadomej oceny stanu chorego. Dodajmy do tego 

do

świadczenie diagnostyczne oraz reakcje pacjenta, które mimowolnie się odsłaniają podczas 

manipulowania r

ękami – i widzimy, że zaczyna omiatać mechanizm dynamicznej korekcji 

zachowania bioenergoterapeuty. W

łącza się coś w rodzaju biologicznego sprzężenia zwrotnego. 

Ale 

– co należy podkreślić – realizuje się ono na poziomie psychicznym, nie zaś na poziomie 

jakiego

ś mitycznego biopola. Jak bowiem inaczej wyjaśnić fakt, że oddziaływanie rąk praktykuje się 

nawet na odleg

łość tysiąca kilometrów, przez telewizję? Jest to psychoterapia działaniem, z natury 

rzeczy najstarsza metoda terapeutyczna. Poddani jej pacjenci faktycznie bywaj

ą uleczeni! Jeśli – 

oczywi

ście – cierpieli na chorobę, która daje się wyleczyć za pomocą psychoterapii. Oraz jeśli są 

podatni na sugesti

ę. W trakcie takiej kuracji pacjenci mogą nieoczekiwanie dla siebie odczuć 

zdenerwowanie albo rozlu

źnienie, coś niby ukłucia czy też ciepło oraz uczucie chłodu, 

rozchodz

ącego się po całym ciele.

Pewnego razu wyg

łaszałem wykład w republikańskim szpitalu psychiatrycznym w Rydze, podczas 

którego demonstrowa

łem lekarzom osiągnięcia współczesnej psychoterapii. Po wykładzie kilku 

lekarzy nauczy

ło się wywoływać stan autoregulacji. A mnie do swojego "laboratorium" zaprosił 

bioenergoterapeuta. Pokaza

ł chorych, których z powodzeniem leczył "biopolem". Robił to tak: za 

pomoc

ą galwanometru mierzył choremu różnicę potencjałów elektrycznego oporu skóry lewej i 

prawej r

ęki. Odchylenie wskazówki sygnalizuje, że chory jest psychicznie gotów do leczenia. 

Terapeuta ustawia

ł chorego przed sobą i koncentrował się do tego stopnia, że na czoło 

wyst

ępowały mu krople potu, przesuwał ręce wzdłuż ciała chorego, czasami zatrzymując je w 

pewnych odcinkach, silnie wdycha

ł i wydychał powietrze, potrząsając przy tym rękami – jakby 

pozbywa

ł się przejętej przez siebie choroby.

Bioenergoterapeuta zaprezentowa

ł mi pacjentkę, która bardzo mocno odczuwała dobroczynny 

wp

ływ tych zabiegów. Wcześniej leczyła się w tej samej klinice za pomocą medykamentów – bez 

powodzenia! Teraz, zadowolona i wdzi

ęczna, zamknąwszy oczy oczekiwała magicznych prądów.

Kiedy zabieg dobieg

ł końca, poprosiłem, by opisała co odczuwała. Opowiedziała, że miejscami 

czu

ła ukłucia, potem nagle ciepło, rozlewające się po całym ciele, a potem – gdy 

bioenergoterapeuta zacz

ął w napięciu przesuwać rękę po jej głowie – poczuła, że głowa uwolniła 

si

ę od jakiegoś ciężaru i od razu przestała boleć. Teraz czuje się jak nowo narodzona.

Tymczasem lekarze z zainteresowaniem obserwowali nas. Jak to oceni Alijew? Niedawno twierdzi

ł, 

że "biopole" to psychoterapia, inaczej mówiąc – sugestia. A podczas tego zabiegu 
bioenergoterapeuta nie zastosowa

ł przecież żadnej sugestii, nie powiedział nawet jednego słowa!

Poprosi

łem kobietę, by stanęła plecami do mnie i zamknęła oczy, a w trakcie wykonywanych 

przeze mnie czynno

ści komentowała swoje odczucia. Wykonałem za jej plecami kilka nic nie 

znacz

ących gestów (by wyobraziła sobie, że coś się dzieje) i cichutko, by tego nie zauważyła, 

odszed

łem na bok. Odwróciłem się nawet do niej plecami, dla większe) pewności i zamarłem w 

milczeniu. 

– Czuję prądy! – oznajmiła pacjentka – jakaś fala przeszła, z dołu do góry po całym ciele. 

Oddech staje si

ę ciężki, a teraz się uwalnia. Głowa robi się coraz cięższa, czuję senność. Teraz 

senno

ść przeszła, a w głowie się rozjaśniło. Kiedy znowu zbliżyłem się i poprosiłem, by otworzyła 

oczy, powiedzia

ła, że czuje się bardzo dobrze!

Lekarze, obserwuj

ący ten zabieg zrozumieli, że u pacjentki zadziałały nieświadomie wytyczne 

reakcje. Ale bioenergoterapeuta tego nie zrozumia

ł. Żwawo podszedł do mnie i – jak koledze – 

u

ścisnął dłoń:

background image

– Nie pomyliłem się – powiedział – ma pan bardzo silne biopole! Ale wracajmy do autoregulacji. 
Zapami

ętajcie:

– Stan autoregulacji to sposób realizacji celów, które człowiek sam sobie wyznacza.
– Uczący się powinien zwrócić uwagę na dwa momenty:
Pierwszy: je

żeli po jednym z czterech podanych przeze mnie ćwiczeń poczuliście niedyspozycję, 

s

łabość – musicie ustalić jej źródła. Zwróćcie się do lekarza. Bowiem metoda autoregulacji – jak 

rentgen 

– ujawnia stan organizmu.

I drugi: pó

źniej, kiedy nauczycie się kierować sobą za pomocą woli, nigdy nie zapominajcie o 

przygotowaniu tak zwanego stanu wyj

ściowego, obejmującego:

1. Czysty, jasny, 

świeży umysł.

2. Rze

śkość, lekkość ciała.

3. "A trzecia pie

śń – pieśni pozostałe" – jak mówi jeden z wierszy Rasuła Gamzatowa. Czyli Wasze 

indywidualne, szczególne 

życzenia t przykazy dla organizmu.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Co wydarzyło się Mendelejewowi?

Najwi

ększą trudność w naszej metodzie sprawia znalezienie obrazu. za pomocą którego włącza się 

stan, niezb

ędny do opanowania autoregulacji.

Odk

ąd pamiętam, szukam tego obrazu.

Jak w kilku s

łowach wyjaśnić pacjentowi, co powinien czuć w stanie specjalnym?

W procesie pracy obraz ten stopniowo konkretyzuje si

ę, staje się jaśniejszy, dostępniejszy. Kiedy 

stanie si

ę zupełnie jasny, wielu potrafi znaleźć klucz do autoregulacji,

Poszukiwania tego obrazu odbywaj

ą się w najróżniejszych sytuacjach. W tym celu pytam swoich 

pacjentów, którzy ju

ż doświadczyli stanu szczególnego – co w nim jest najbardziej 

charakterystyczne? Do czego jest podobny? Jak to mo

żna wyjaśnić w dwóch słowach? Bowiem – 

jak s

łusznie zauważył Kurt Vonnegut: – "Nie jest uczonym, kto nie potrafi dziecku wyjaśnić na 

palcach istoty swojej pracy".

Ludzie ró

żnie opisują swój stan. Jeśli człowiek był nastawiony na to, że wywoła uczucie senności, 

stan neutralny zabarwi si

ę tym odcieniem. Jeżeli nastroił się na lekkość i świeżość – będzie właśnie 

taki.

U debiutantów podczas pierwszych samodzielnych 

ćwiczeń zagłębiania się w stan w pozycji 

stoj

ącej, nierzadko występuje kołysanie ciała. Grozi tu niebezpieczeństwo nieświadomego upadku.

Czysty stan neutralny nie wyst

ępuje. Nawet kiedy człowiek chce po prostu odpocząć w tym stanie, 

mimowolnie nastraja swój mózg na realizacj

ę programu, który kojarzy się z wyobrażeniami o 

odpoczynku.

Kiedy

ś powstała myśl następującego eksperymentu: jeśli uczącym się trudno z początku 

samodzielnie opracowywa

ć programy, stosowne do różnych celów – niech spróbują w ogóle nie 

tworzy

ć żadnych programów. Poobserwujmy, co zrobi sam organizm.

Mieli

śmy pacjenta, któremu odkleiła się siatkówka. Po operacji prawie wrócił do normy. Ale to 

"prawie" by

ło jeszcze odczuwalne dla oka. Młody człowiek przyjechał z daleka z nadzieją że 

pomo

że mu autoregulacja. Kilka dni opracowywał w stanie szczególnym rekomendowane zadania: 

samopoczucie ogólne si

ę poprawia, będzie lepiej widzieć, w okolicy oczu odczuwa przyjemne 

przyp

ływy raz ciepła, raz chłodu (stymulujące odżywianie narządu wzroku)... l faktycznie 

sprawdzian wykaza

ł, że wzrok pacjenta poprawił się, jak również samopoczucie ogólne oraz nastrój.

Wyznaczyli

śmy więc mu inne zadanie: nie formułować żadnych poleceń! Spróbować być 

oboj

ętnym: niech się stanie, co ma się stać. Spróbował. Wszedł w stan niczego nie oczekując. (Nie 

wyobra

żam sobie, jak to jest w ogóle możliwe, ale kto tego doświadczył, utrzymuje, że jest 

mo

żliwe). Pacjent zapewniał nas później, że rzeczywiście niczego nie oczekiwał, l nieoczekiwanie 

ujrza

ł oko.

Tak, oko! Du

że, niebieskie oko... Bezpośrednio przed nim. W przestrzeni. Ze wszystkimi 

szczegó

łami.

I w tym momencie 

– według jego słów – uwolnił się od czegoś (Od czego? Przecież sam przedtem 

zapewnia

ł, że czuje się po seansach doskonale!). Ale uwolnił się. Powiedział, że poprawa, jaka 

nast

ąpiła po tym zabiegu, jest znacznie wyraźniejsza od poprzednich!

Zygmunt Freud prawdopodobnie powiedzia

łby o realizacji wypartych zadań. Zresztą – nie wiem...

background image

Próbowali

śmy prowadzić doświadczenia z innymi pacjentami, efekty były, ale niejednoznaczne. Tę 

dziedzin

ę należy jeszcze dokładnie zbadać. Mój znajomy poeta powiedział, że po kilku dniach zajęć 

autoregulacji zauwa

żył wyraźny przypływ natchnienia: – Widzę, że odpowiedzi – czyli poetyckie 

obrazy, szybciej przychodz

ą mi do głowy, jeśli w trakcie pisania odpoczywam kilka minut w reżimie 

autoregulacji!

Czy

ż nie coś podobnego wydarzyło się Mendelejewowi, który odkrył swoją tablicę "we śnie"? Jego 

mózg, nieprzerwanie pracuj

ący nad próblemem, wyzwolił się, syntetyzując nagromadzone wrażenia 

i wyodr

ębnił to, co najważniejsze.

W stanie neutralnym nast

ępuje nie tylko odbudowa zniszczonych komórek mózgu i uspokojenie 

pobudzonych Zachodzi równie

ż neutralizacja stereotypów, które przeszkadzają twórczości, 

nast

ępuje ich uwolnienie.

Pytano mnie, czy cz

łowiek, znajdujący się w stanie natchnienia twórczego, nie jest przypadkiem w 

hipnozie?

A czemu

ż by nie? Przecież właśnie stan fazowy charakteryzuje się tym, że przy niewielkim wysiłku 

mo

żna otrzymać duże efekty! Czyż stanu natchnienia twórczego nie cechuje duża efektywność, 

znacznie wy

ższa od normalnego poziomu? l czy w tym stanie, jak na skinienie czarodziejskiej 

żdżki, nie przypomina się nagle wszystko co ma związek z przedmiotem, bez względu na to jak 

g

łęboko byłoby ukryte w pamięci? l czyż w stanie twórczej ekstazy człowiek nie jest 

skoncentrowany wy

łącznie na tym, co stanowi przedmiot jego działalności, nie zwracając uwagi na 

otoczenie?

Nabra

łem was! W stanie natchnienia twórczego hipnozy nie ma i być nie może! Twórczość 

warunkuje my

śl wyzwolona, nie obciążona żadnym połączeniem ze zmianami fizjologicznymi w 

organizmie, W hipnozie, jak wiemy, polecenia s

ą realizowane. Za każdym razem, kiedy człowiek 

pomy

śli o cieple, robi mu się ciepło, pomyśli o locie, jego ciało próbuje wzlecieć. Ta materialna 

reakcja, towarzysz

ąca myślom, sprowadza szybkość i swobodę myśli do poziomu pracy systemów 

fizjologicznych i narz

ądów organizmu.

Nawet w metodyce uczenia szybkiego czytania próbuje si

ę odłączyć proces czytania od 

towarzysz

ącego mu mechanizmu wewnętrznego wypowiadania słów, mechanizmu, którego praca 

hamuje psychiczn

ą szybkość czytania. A więc dążenie do twórczości to dążenie do wyzwolenia 

my

śli od wszelkich mechanizmów materialnych. DIatego proces twórczy nie może być hipnozą, ale 

rzeczywistym stanem rozwoju i harmonii, ukierunkowanym na poszukiwania.

Wcze

śniej mówiliśmy ponadto, że w hipnozie człowiek nie może myśleć! Z tego też względu 

oddzielili

śmy w autoregulacji stadium twórczego przyjęcia rozwiązania (opracowanie zadania) od 

stadium jego odruchowo-automatycznego wykonania!

Mój przyjaciel, Sergiej Walentynowicz Pietuchow, doktor nauk, opowiedzia

ł mi następującą historię. 

Pewnego razu, kiedy bola

ło go gardło, zastosował metodę autoregulacji. Swojemu organizmowi 

wyznaczy

ł zadanie: żeby przeszła angina! l nagie wygięło go jak zawodowego gimnastyka, 

przykucn

ął, struny głosowe napięły się, wyciągnął na zewnątrz język, oczy szeroko otworzyły się. 

Nieoczekiwanie znalaz

ł się w klasycznej "pozie lwa" z indyjskiej jogi – pozycji, którą jogowie 

zalecaj

ą przy leczeniu anginy

Sk

ąd się to u niego wzięło? Przecież nie miał pojęcia o szczegółach.

Ale... Jogowie zapewniaj

ą, że prawa psychofizjologii są takie same dla wszystkich. Prawa te były 

wyliczane przez jogów od tysi

ącleci. Być może, organizm ma jakąś swoją logikę? l ona "wyrabia 

si

ę" w reżimie autoregulacji? A może i tak, że o "pozie lwa" Pietuchow kiedyś czytał. I teraz ta 

background image

wiedza zaktywizowa

ła się podświadomie w jego pamięci.

Sam Sergiej Walentynowicz uwa

ża, że z autoregulacją związana jest przyszłość ludzkości. Mieć 

takiego przyjaciela i wspó

łpracownika jest -nie kryję – wspaniale! Zwłaszcza, że koledzy – 

psychoterapeuci nie rozpieszczaj

ą mnie uznaniem dla prac w tej naszej wspólnej dziedzinie.

Kiedy

ś zwróciłem się do leningradzkiego profesora z propozycją współpracy, ponieważ wydawało 

mi si

ę, że nasze prace zmierzają w jednym kierunku. Profesor sugerował choremu w hipnozie 

popraw

ę samopoczucia. Poznawszy jego doświadczenia zaproponowałem: – Czy nie zechciałby 

pan wykszta

łcić u tego chorego nawyku, przy pomocy którego mógłby samodzielnie kontynuować 

leczenie? W sytuacji gdy pan by

łby nieobecny, gdzieś w służbowej podróży?

Pomy

ślicie pewnie, że profesor wykrzyknął: – Eureka!

– No, cóż – powiedział szanowny profesor – I ten kierunek ma, prawdopodobnie, prawo znaleźć się 
w

śród innych... I podobnie, jak inny profesor, wygłosił mi ogólnorozwojowy wykład o znaczeniu 

psychoterapii w procesie uzdrawiania ludzi...

Jestem przekonany, 

że autoregulacji można uczyć przede wszystkim ludzi, którzy posiadają 

zdolno

ść do samodzielnego znajdowania dziedzin jej zastosowania. Oni pełniej realizują tak 

potencjalne mo

żliwości własne, jak i metody autoregulacji.

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Jak tabletka zdrowia

Grupa pacjentów czeka na kurs autoregulacji. Chorzy i zdrowi, w ró

żnym wieku. Powinienem im 

wyja

śnić, czym jest ta metoda. Nauczyć posługiwać się nią. Aby potem to, czego się nauczyli, nie 

zawis

ło w powietrzu. Często tak bywa, że człowiek kończy kurs, a potem brak mu motywacji i 

wszystko zmarnowane... Tak jest np. z zaj

ęciami gimnastycznymi, z jogą, z autotreningiem, z 

j

ęzykami obcymi oraz wielu innymi umiejętnościami.

Siedzi grupa. Debiutanci. Powinni by

ć nie tylko leczeni, ale i opanować nawyki, pożyteczne dla 

zdrowia.

Dagesta

ński Ośrodek Autoregulacji jest zakładem nowego typu, w którym obok leczenia uczymy i 

rozwijamy pacjentów. Cz

łowiek powinien wychodzić od nas nie tylko podkurowany, ale też 

wyedukowany, jak pó

źniej utrzymywać dobrą kondycję. Nauczamy więc ich metody autoregulacji.

Powtarzam: jest ona po

żyteczna we wszystkich dziedzinach życia i działalności. Dlatego nasz 

zak

ład jest ośrodkiem, centrum, a me na przykład oddziałem w klinice czy szpitalu. Tam pracują 

lekarze, wykorzystuj

ący do leczenia chorych autoregulację łącznie z innymi metodami 

terapeutycznymi. Tutaj, w O

środku Autoregulacji specjaliści muszą być także psychologami, 

pedagogami, socjologami, a nawet filozofami 

– co zresztą mieści się w moim przekonaniu – w 

dzia

łalności lekarza, w systemie jego pracy...

Przychodz

ą do nas sportowcy, pragnący nauczyć się szybkiej odbudowy sił, pedagodzy – ze 

zdenerwowania trac

ący głos przed audytorium, pracownicy zatrudnieni przy monotonnej pracy, 

przem

ęczeni, dyrektorzy przedsiębiorstw, którzy pragną nauczyć się chociaż przez kika minut 

wy

łączenia się od nacisku tysiąca problemów. Słowem – przychodzą ludzie najróżniejszych 

zawodów.

A je

żeli się nie uda? Przecież obiecywali!

Jak

że nie obiecać, kiedy nie wymyślono skuteczniejszych recept dla zachęcenia pacjenta? A bez 

optymizmu lekarza oraz pacjenta nie b

ędzie potrzebnego kontaktu emocjonalnego. A on musi 

zaistnie

ć!

Rezultatem nauki w o

środku powinna być nie tylko wiedza teoretyczna, lecz i nawyki praktyczne. 

Specyficzne, których nie mo

żna nabyć poprzez mechaniczne powtarzanie. Można je opanować 

tylko w stanie specjalnym 

– w stanie autoregulacji, co jest znacznie bardziej skomplikowane.

Oto na przyk

ład pacjent, który zgłosił się na leczenie, cierpi na zapalenie korzonków rdzeniowych. 

Nale

ży zacząć od uwolnienia go od bólu, bo w tym stanie nie będzie uważnym uczniem. W 

O

środku Autoregulacji jest pracownik, który się tym zajmuje. Ściślej mówiąc – potrafi to każdy i 

jeden mo

że zastąpić drugiego, ale podstawowa odpowiedzialność spoczywa na specjaliście od 

terapii odruchowej l oczywi

ście, na kierowniku ośrodka. Jak zresztą we wszystkich innych 

przypadkach...

Podczas nauki, je

śli zachodzi potrzeba, stosuje się akupunkturę w połączeniu z innymi metodami 

leczenia. Na przyk

ład masażem, pulsowaniem cieplnym, terapią manualną i innymi. Wszystko to 

przygotowuje pacjenta do w

łaściwego przeszkolenia.

Ju

ż od dawna wiadomo, że im lepiej czuje się człowiek, tym jest zdolniejszy do nauki. Szczególnie, 

gdy udziela jej lekarz, który poprawi

ł jego samopoczucie, czym zdobył pełne zaufanie.

Sam lekarz podczas pracy równie

ż powinien – mało! – musi dobrze się czuć! W przeciwnym 

background image

przypadku nie wywo

ła u pacjenta obrazu zdrowia! Bez wyrazistego, sugestywnego obrazu zdrowia 

– pacjent zdrowieje trudniej. Nawet przy przeprowadzeniu zabiegów fizjologicznych. Stare to 
prawdy, ale 

– niestety – w klinikach rzadko brane pod uwagę. Zresztą – jak może być inaczej, skoro 

samo pomieszczenie szpitalne, w swoim obecnym statystycznym wariancie, ju

ż wywołuje obraz 

choroby?

Wi

ększość ludzi – niestety – nawet nie potrafi sobie wyobrazić, jak powinien wyglądać zdrowy 

cz

łowiek. Jakie powinien mieć oczy, chód, oddech, intonację... W przyszłości – mam nadzieję – 

O

środek Autoregulacji będzie tak zbudowany, by już przy wejściu pacjent zaczynał lżej oddychać! 

By przypomina

ł mu ziemię obiecaną, gdzie można się oczyścić, wyzdrowieć, pokrzepić duszę, 

porozumie

ć z ludźmi. A nawet – być może – podjąć jakieś ważne decyzje. A już na pewno nauczyć 

si

ę zdrowego obrazu życia.

Ten nasz przysz

łościowy ośrodek zdrowego życia powinien znajdować się na łonie przyrody, której 

kontemplowanie ju

ż samo w sobie jest psychoterapią! Będzie sala sportowa i oddziały 

przeznaczone na wst

ępne zabiegi leczniczo-ozdrawiające.

Je

żeli człowiek wspaniale się czuje i wykorzystując stan specjalny, utrwala to samopoczucie w 

pami

ęci, potem będzie zdolny posługując się autoregulacją wywołać u siebie dobrą formę.

W takim przypadku metoda dzia

łać będzie jak zakonserwowana w organizmie tabletka zdrowia!

Za pomoc

ą autoregulacji można wywoływać wszystko to, co kiedyś pomogło w uzyskaniu dobrego 

samopoczucia czy nastroju. Mo

żna na przykład wspomnieć najpiękniejszy dzień, kiedy byłeś w 

doskona

łym nastroju. Kiedy wszystko się udawało. Kipiałeś wtedy energią. Wszyscy patrzyli 

wy

łącznie na ciebie!

W stanie specjalnym mo

żna pomarzyć o tym, jakimi chcielibyśmy widzieć siebie, wyobrazić sobie 

upragniony nastrój, wyraz twarzy, chód! ! organizm zacznie nastraja

ć się na falę naszego ideału. 

Święte prawo człowieka do marzeń w stanie autoregulacji przekształca się w możliwość 
samotworzenia, a ca

łe bogactwo wrażeń życiowych – w instrument uzdrawiający i przedłużający 

życie.
Grupa pacjentów czeka na kurs autoregulacji Chorzy i zdrowi, ludzie w ró

żnym wieku. Patrzą na 

mnie. Jestem lekarzem. Aby oni byli szcz

ęśliwsi – ja powinienem czuć się bardzo dobrze!

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Piszą do nas...

Po opublikowaniu w radzieckiej prasie artyku

łów o mojej metodzie, pozwalającej człowiekowi 

kierowa

ć swoim, organizmem, a zwłaszcza po zademonstrowaniu tej metody w telewizji napłynęły 

listy od osób, pragn

ących nabyć te niecodzienne przecież umiejętności.

Niestety 

– w artykułach prasowych nie wszystko podano dokładnie i naukowo. Jako lekarz 

musia

łem więc mieć się na baczności, gdyż czytelnicy odnieśli wrażenie, że autoregulacja jest 

czarodziejsk

ą różdżką, panaceum na wszystkie nieszczęścia. Mimo dalszych publikacji, które 

podkre

ślały, że ta metoda zalicza się do metod psychoterapeutycznych i porównywały istotę jej 

dzia

łania z treningiem autogennym – w listach zwracano się do nas nawet z takimi problemami, 

których rozwi

ązanie w żaden sposób nie wchodziło w "kompetencje" autoregulacji!

W listach zaniepokoi

ła mnie również bardzo często spotykana wiara autorów w to, że autoregulację 

mo

żna opanować w ciągu pół godziny. Dla tej "pół godziny" dziesiątki ludzi zrywały się z miejsca 

porzuciwszy wszystkie sprawy i w

ędrowały z różnych stron do Machaczkały, nie uzgadniając nawet 

z nami terminu przyjazdu.

Sk

ąd się wzięło owe "pół godziny"?

W

łaśnie stamtąd, z artykułów prasowych. W jednym z nich porównywano czas opanowania 

zag

łębiania się w stan za pomocą treningu autogennego oraz autoregulacji. Istotnie, w autotreningu 

ten stan szczególny osi

ąga się po miesiącach ćwiczeń a metodą autoregulacji w szeregu 

przypadków 

– nawet w ciągu pół godziny! W tym "szeregu przypadków" wielu czytelników od razu 

widzi siebie!

– A nie da się tego dokonać w dwadzieścia minut? – zainteresował się ktoś z sali podczas kursu.
Nawet nauka jazdy na rowerze poch

łania więcej czasu – odpowiedziałem. – Oczywiście, w 

niektórych przypadkach to si

ę zdarza, ale przecież cała rzecz nie sprowadza się do rekordów! 

Istota rzeczy 

– powtarzam – polega na nauczeniu człowieka kierować nadzwyczaj skomplikowaną 

maszyn

ą własnego organizmu! A tu wskazana jest ostrożność. To jest przecież organizm ludzki, to 

jest 

życie!

Dlatego 

– niezależnie od ewentualnie możliwej "pół godziny" – aby opanować autoregulację, należy 

przej

ść pełen kurs zajęć, składający się z 8-10 zespołów zabiegów, połączonych z przygotowaniem 

teoretycznym "zasady wchodzenia w stan".

A ponadto pami

ętajcie, że:

NIE WYSTARCZY NAUCZY

Ć SIĘ WYWOŁYWAĆ STAN SPECJALNY, TRZEBA UMIEĆ 

W

ŁAŚCIWIE SIĘ NIM POSŁUGIWAĆ!

Du

żą część listów napisali chorzy lub ich krewni. Przedstawiali przeróżne dolegliwości – od 

przyt

ępienia słuchu u pięciomiesięcznego dziecka do ciężkich chorób nowotworowych. Wszyscy 

prosili o pomoc. Niestety 

– tych oczekiwań nie spełniamy.

Pisali tak

że ludzie, cierpiący na różnego rodzaju nerwice. Skarżyli się na obniżoną wydajność 

pracy, na zm

ęczenie. Oczywiście, im ewentualnie moglibyśmy pomóc.

Autoregulacj

ę chcą opanować młodzi ludzie, starając się rzucić palenie. Oraz narkomani i rodzice 

narkomanów. Takim pacjentom 

– sądzę – również moglibyśmy pomóc.

Pisz

ą do nas ludzie, często już nie najmłodsi ale chorobliwie nieśmiali. Z tego powodu – sądzą – 

background image

nie u

łożyli sobie życia, albo rozpadła się ich rodzina. To też są nasi potencjalni pacjenci.

W

śród piszących duży procent stanowią ludzie, przygotowujący się do poważnych zmian w życiu. 

Chcieliby opanowa

ć autoregulację, by zwiększyć odporność nerwową przed czekającymi ich 

obci

ążeniami, zmianą rytmu życia i działalności. Tu autoregulacja może okazać się przydatna.

Interesuje si

ę nią także wielu sportowców, pracujących nad poprawą wyników. Piszą debiutanci, 

mistrzowie oraz trenerzy, poszukuj

ący optymalnego podejścia do uczniów. Tutaj – według mnie – 

bez autoregulacji wr

ęcz nie osiągnie się wyższego poziomu.

Pisz

ą do nas ludzie pragnący szybko nauczyć się języków obcych lub przyswoić inną wiedzę. 

Autoregulacja mo

że im pomóc.

Otrzymujemy tak

że oferty współpracy z zakładami przemysłowymi. By zmniejszyć zmęczenie i 

zachorowalno

ść pracowników, wykonujących napiętą, stresującą, monotonną pracę. Uważam, że w 

systemie intensywnego wytwarzania, który silnie obci

ąża psychiczny aparat człowieka 

autoregulacja jest bezwzgl

ędnie potrzebna.

Przyje

żdżają do nas lekarze i psycholodzy, pragnący wzbogacić swój arsenał metod o jeszcze 

jedn

ą metodę profilaktyki i leczenia chorób. Marzyłoby się nam, by każdy lekarz wiedział, czym jest 

autoregulacja, oraz aby lekarze-psychoterapeuci pos

ługiwali się nią profesjonalnie! Przecież każdy 

psychoterapeuta próbuje uczy

ć swoich chorych autoregulacji – w ten czy inny sposób. Dlaczego nie 

mia

łby stosować mojej metody?

Zapami

ętałem cztery charakterystyczne listy:

"Ten klucz jest mi bardzo potrzebny!!!" 

– pisze dziesięcioletnia dziewczynka (proszę zwrócić uwagę 

na trzy wykrzykniki),

Drugi list napisa

ł do redakcji "Komsomolskiej Prawdy" docent, wykładowca uczelni medycznej. 

Żądał przerwania w prasie procesu "ogłupiania" studentów medycyny, którym – według jego słów – 
kr

ęci się w głowie od reklamowanych wszelkiego rodzaju pseudonaukowych metod, obiecujących 

jakoby uwolnienie ludzko

ści od wszelakich nieszczęść. ,,To klucz bez prawa przekazu!" – kończy 

list (dwadzie

ścia stron .maszynopisu!) docent.

Autor trzeciego listu by

ł jakimś oryginałem. Po przeczytaniu w artykule o tzw. obręczy cieplnej, 

pomagaj

ącej w opanowaniu stanu, ,,nagrzewa!" głowę przez 10-15 minut dziennie. Czuł się 

doskonale, wygrywa

ł w tenisa oraz w szachy, tworzył trzy razy tyle wierszy co zazwyczaj. Bardzo 

mi dzi

ękował za to wzbogacenie weny twórczej. Tragikomizm tej sytuacji oraz jej 

niebezpiecze

ństwo polegało na tym, że w artykule nie podawałem ani istoty, ani sposobu działania 

nowego wynalazku, zwanego "biegn

ącą falą cieplną". Ani też żadnych wskazówek, w jaki sposób 

osi

ąga się ten stan!

I, na koniec, ostatni z niezwyk

łych listów. Ten wydał mi się straszny.

Ma

łolat, który przeczytał w artykule o wyrabianiu nawyku autoregulacji drogą warunkowo-

odruchowego programowania, stwierdza, 

że już widział w kinie, w jaki sposób programuje się ludzi. 

Po takim zaprogramowaniu ludzie jedz

ą trawę, zamieniają się w roboty oraz w zwierzęta. Nie 

podejmuj

ę się komentować tego listu i analizować różnicy między treścią znanego filmu "Martwy 

sezon" a metod

ą autoregulacji. Różnica jest zasadnicza.

Cz

ęsto uczestnicy kursu pytają, w jaki sposób nastroić się za pomocą autoregulacji na 

przy

śpieszone opanowanie języka obcego? Co należy wyobrazić sobie w stanie specjalnym? Albo: 

co nale

ży wyobrazić sobie w reżimie autoregulacji – by przestał boleć ząb?

Odpowiadam: 

– nie należy sobie wyobrażać niczego szczególnego, jeśli to sprawia trudność. 

background image

Nale

ży umieć wywołać głęboki stan neutralny, a potrzebna reakcja sama powstanie – jeśli tylko 

zosta

ł wytyczony cel.

Wi

ększość naszych pacjentów – niestety – nie jest w stanie wywołać głębokiego pogrążenia się w 

stan szczególny. Osi

ągnięcie mniejszej lub większej głębi wiąże się z wyjściowym stanem 

organizmu oraz z samym zadaniem. Czasami, kiedy zadanie okazuje si

ę zbyt odpowiedzialne, 

potrzebna w

łaściwa głębia pozostaje nieosiągalna. Przeszkadza bowiem w tym zdenerwowanie, 

napi

ęcie i inne czynniki emocjonalne.

(A na bol

ący ząb polecam wypraktykowany od pokoleń sposób – wizytę u dentysty! – przyp. red.)-

background image

Wstecz / Spis Tre

ści / Dalej

Spokój i wola

Je

śli spytacie, do jakiej szkoły siebie zaliczam, odpowiem tak: w mojej wyobraźni istnieją dwie 

szko

ły. Pierwsza – gdy człowiek, określiwszy swój cel pragnie jak najszybciej go zrealizować, a 

pracuj

ąc zwraca się ku specjalistycznej literaturze i fachowcom. Druga – gdy człowiek najpierw 

uczy si

ę być pracownikiem naukowym, studiuje odpowiednią literaturę zdobywając informacje, a 

potem b

ędąc specjalistą, zwraca się ku interesującemu go zagadnieniu, próbując je rozwiązać.

Siebie zaliczam do pierwszej szko

ły. Do praktyków.

Co za

ś tyczy się wykształcenia – od dziecka połykałem książki. Brat gonił na podwórku za piłką, a 

ja le

żałem na tapczanie i czytałem, czytałem... Głównie fantastykę. Później książki z dziedziny 

psychologii, medycyny i filozofii. Potem, gdzie

ś od trzeciego czy czwartego roku studiów, w ogóle 

przesta

łem czytać literaturę specjalistyczną. Muszę przyznać, że z jakiegoś powodu mnie drażniła. 

Chcia

łem sam myśleć. Dlatego zerwałem ze wszystkimi, istniejącymi formalnie szkołami w zakresie 

psychofizjologii, psychoterapii i odruchoterapii.

Pozwoli

ło mi to nie ograniczać się istniejącymi systemami poglądów i kierunków.

Przekona

łem się, że jest dobrze, gdy sam lekarz tryska życiem, jest wesoły, życzliwy i pewny 

siebie. Wtedy i pacjent czeka, by lekarz pomóg

ł mu stać się takim jak on. A więc lekarzu, wylecz się 

sam!

Tak, oczywi

ście – bez realizacji tej zmiany podejścia w medycynie – autoregulacja zamienia się w 

cha

łturę. Tu nie można oderwać teorii od praktyki!

Je

śli nauczymy człowieka autoregulacji, to znaczy rozwiniemy jego zdolność do realizacji własnych 

decyzji, idei, marze

ń – konstruktywny rozwój zdolności twórczych stanie się niezbędną częścią 

kultury ogólnoludzkiej, gwarantem pozytywnego rozwoju spo

łeczeństwa.

Takie dostrzegam perspektywy...

Cz

ęściowo znajdują już one jakąś formę realizacji dzięki współpracy z radziecko-amerykańską 

fundacj

ą "Inicjatywa Kulturalna". Celem oficjalnym tej fundacji jest finansowe wspomaganie 

perspektywicznych projektów z dziedziny kultury. Fundacja uwa

ża, że najbardziej narażeni na 

przeciwno

ści losu bywają ludzie, zajmujący się twórczością. Myśl twórcza jest przecież tak ulotna, 

że ulega rozbiciu już przy samej próbie jej zatrzymania i wyrażenia.
Za pomoc

ą autoregulacji chciałbym opracować metodę, która pozwoli człowiekowi wyrazić swoją 

my

śl twórczą w trakcie jej rozwoju. Będzie to bardzo pożyteczne.

Fundacja popiera projekty twórcze, zwi

ązane z perspektywą rozwoju człowieka w społeczeństwie. 

Przy siedzibie fundacji wydzielono pomieszczenie, urz

ądzone zgodnie z wymogami nowoczesnej 

techniki, niezb

ędnej do przeprowadzania leczniczo-uzdrawiających zabiegów przygotowawczych 

oraz procesu opanowania autoregulacji. Grupa kursantów b

ędzie składać się z twórczo aktywnych 

osób, w ró

żnym wieku i rozmaitych zawodów.

W ten sposób zamierzamy wykona

ć wielki skok jakościowy w dziele rozwoju metody autoregulacji.

Dzisiaj cz

łowiek egzystuje w krytycznych warunkach, bo w konflikcie z naturą. Przedtem chroniła go 

przyroda. Tote

ż Fundacja Ekologiczna ZSRR przygotowuje razem z nami program przygotowania 

lekarzy w dziedzinie nowego kierunku uzdrawiania 

– ekomedycyny, podstawą której będą przede 

wszystkim metody leczenia bez stosowania medykamentów i 

– oczywiście – autoregulacja.

background image

T

ą metodą zaczynają się interesować przedstawiciele najróżnorodniejszych kierunków, 

stowarzysze

ń, związków, jak również grup twórczych, działających na rzecz rozwoju człowieka.

Niedawno odby

ł się w Baden-Baden (RFN) drugi Międzynarodowy Kongres Badań Systemowych, 

Informatyki i Cybernetyki, w którym uczestniczy

łem 2 ramienia Fundacji "Inicjatywa Kulturalna". 

Zamiast jednego zaplanowanego wyk

ładu o autoregulacji, wygłosiłem cztery. Metoda autoregulacji 

bardzo zainteresowa

ła uczestników Kongresu.

Zatem 

– raz jeszcze najdostępniejszym i najprostszym językiem wyraźmy istotę autoregulacji.

Jak si

ę stroi – na przykład fortepian? Co jest do tego potrzebne? Cisza, aby słyszeć dźwięki, l 

kamerton, który pomo

że w nastrojeniu strun.

Przy autoregulacji rol

ę ciszy gra "neutralny" psychofizjologiczny stan, nawyk wytworzony i 

rozwini

ęty za pomocą specjalnego szkolenia. A rolę kamertonu gra obraz – cel. Wasza wola. 

Stwórzcie cisz

ę... Weźcie kamerton...

I, jak powiedzia

ł poeta: – ,,Na świecie nie ma szczęścia. Jest spokój i wola!..."

Spokój i Wola!

background image

Wstecz / Spis Tre

ści

Post scriptum

Mówi

ą warszawscy pacjenci dra Chasaja Alijewa, którzy uczestniczyli w prowadzonych przez niego 

(w maju 1990 r.) w naszej redakcji kursach autoregulacji:

– Od dawna interesuję się różnymi technikami relaksacji, uwalniania organizmu ze stresu. 
Wszystkie znane mi dot

ąd metody mają się do tego, czego uczył nas dr Alijew tak, jak noc do dnia!

– Zmęczenie kleiło mi oczy zmuszając do kładzenia się spać zaraz po dzienniku telewizyjnym. 
Dzi

ęki opanowaniu metody autoregulacji dra Alijewa bez problemu czytam teraz książki do północy, 

a rano wstaj

ę rześka i wypoczęta. Przestałam już także wypijać morze kawy, gdyż opanowałam 

skuteczniejszy sposób odpr

ężania się, nabierania sił.

– Bardzo wysoko oceniam fachowe kwalifikacje dra Alijewa. Widać, że ma duże doświadczenie 
kliniczne w pracy z pacjentami. Potrafi bowiem da

ć uczestnikom kursu gwarancję bezpieczeństwa. 

Rozmaite techniki psychologiczne, stosowane na ludziach wywo

łują czasami tak silne reakcje, że 

a

ż niebezpieczne, laik sobie z tym nie poradzi.

– Zakres wiedzy i kompetencje dra Alijewa wykraczają znacznie poza tradycyjne metody leczenia. 
Jest on i psychiatr

ą, i psychologiem, i hipnotyzerem, stosuje sugestię, posługuje się akupunkturą i 

kr

ęglarstwem. Tak szeroki zakres technik umożliwia mu całościowe podejście do pacjenta, potrafi 

uruchomi

ć to, co w procesie leczenia jest najważniejsze: autoregulację organizmu. Uczy człowieka, 

daje mu sposób radzenia sobie z w

łasnymi problemami. Zrywa tym samym z obowiązującą 

powszechnie w medycynie zasad

ą bierności: pacjent nie bierze odpowiedzialności za leczenie, 

zrzucaj

ąc ją całkowicie na lekarza, na tabletkę, na zastrzyk... Sam chory pozostaje jedynie 

przedmiotem ró

żnorakich oddziaływań, którym się poddaje i... czeka na rezultat!

– Dr Alijew nauczył nas techniki psychologicznej, dzięki której możemy rozwijać osobowość, 
panowa

ć nad własnym organizmem oraz kształtować psychikę w pozytywnym kierunku. Technika 

dra Alijewa dzia

ła bardzo głęboko, zmieniając właściwie całą fizjologię człowieka Nie spotkałem w 

Polsce pracuj

ącego w ten sposób terapeuty, chociaż każdy psycholog czy psychiatra posługuje się 

autoregulacj

ą.

– Czasami wyjaśnienia dra Alijewa brzmią zbyt fizjologiczno-materialistycznie, sprowadzają 
wszelkie procesy, zachodz

ące w psychice, wyłącznie do neurofizjologii. Ale do czego ma się 

odwo

łać? Gdyby operował pojęciem duszy – zarzucono by mu brak naukowości. Gdyby stosował 

tok rozumowania Chi

ńczyków czy Hindusów – po prostu by go wyśmiano...

– Opuszczamy kurs, prowadzony przez dra Alijewa, jakby w jakimś transie. Wydaje się, że 
tryskamy energi

ą, że jesteśmy jak nigdy rozluźnieni, zrelaksowani. Ta euforia, ten luz... 

Podejrzewam, 

że jest to jedynie skutek sugestii, którą dr Alijew się posługuje. No, cóż – czas 

poka

że, czy działała na nas siła sugestii – czy siła medycyny...

– Metodę dra Alijewa uważam za rewelacyjną. Wyzwala ona ukrytą w nas energię, której sami 
nigdy nie potrafiliby

śmy obudzić ani wykorzystać. Drzemałaby więc w nas, a my nawet nie 

wiedzieliby

śmy o jej istnieniu, o możliwościach, jakie stwarza.

– Regulacja dra Alijewa bardziej mi odpowiada niż trening autogenny czy DU (doskonalenie 
umys

łu).

– Dr Alijew wytłumaczył nam, że choroba wypływa z naszej głowy za naszą wiedzą i wolą. I ze tą 
sam

ą drogą można ją cofnąć.

background image

– Od lat leczę nerwicę odwiedzając różnych lekarzy. Wczoraj, po raz pierwszy od... nie pamiętam 
ju

ż, odkąd – odniosłam, sukces: wprowadziłam się w stan neutralny i zasnęłam bez zażywania 

nasennej tabletki.

– Osiągnęłam nie znany mi dotąd luz, wyciszenie, odprężenie. To bardzo dużo!
– Przyszłam na kurs z czystej ciekawości. Chciałam zobaczyć, co robi dr Alijew, ale osobiście nie 
zamierza

łam niczemu się poddawać. Zaprę się i już, moje ręce ani drgną! Ręce okazały jednak 

pos

łuszeństwo poleceniom dra Alijewa i rozeszły się na boki ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu. 

Nauczy

łam się autoregulacji i zamierzam ją wykorzystać w osiągnięciu dwu konkretnych celów. Po 

pierwsze 

– by codziennie intensywnie gimnastykować się, rozruszać wszystkie mięśnie – bez 

uczucia bólu. Tak, jak to robili

śmy podczas zajęć. Taka gimnastyka, do której nie mogę się jakoś 

zmobilizowa

ć oraz przed stosowaniem której powstrzymuje mnie strach przed obolałymi potem 

mi

ęśniami – pozwoli mi utrzymać szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Cel drugi: poważnie 

ograniczy

ć liczbę wypalanych papierosów. Po lekkiej hipnozie, zastosowanej przez dra Alijewa, 

d

ługo nie ciągnęło mnie do palenia, a potem dobrze znane "Carmeny" nagle zaczęły pozostawiać 

jaki

ś obcy, metaliczny smak na języku... A może nawet uda mi się porzucić nałóg?

– Po seansach czuję się błogo, przyjemnie, wracam do domu jak na skrzydłach!
– Sukces! Już potrafię się niczym nie denerwować!
– Na zajęcia, prowadzone przez dra Alijewa, przychodzi sporo znerwicowanych osób, mających 
k

łopoty z zaśnięciem, rozstrojonych nerwowo, łatwo popadających w depresję, o obniżonych 

nastrojach i w ogóle nie umiej

ących uporać się z własnymi lękami, z nieśmiałością, z rozmaitymi 

problemami. Có

ż ofiaruje im medycyna? Przede wszystkim tabletki. Nasenne, wyciszające, 

uspakajaj

ące, podnoszące nastrój. Dopiero dr Alijew nauczył ich, jak obywać się bez pigułek, jak 

zast

ąpić chemię "specyfikami z własnej, wewnętrznej apteki", czyli jak uruchomić siły, drzemiące w 

ka

żdym z nas.

– Szkoda, że propozycje dra Alijewa spotkały się z minimalnym zainteresowaniem polskich lekarzy i 
psychologów. Obawiam si

ę, że wielu spośród uczestników jego kursów zacznie na własną rękę, w 

rozmaitych grupach, stosuj

ących terapie naturalne – posługiwać się metodą autoregulacji. Pół 

biedy, gdy sami praktykuj

ą na sobie, w końcu po to chodzili na kurs, by się czegoś nauczyć. Ale 

je

żeli przyjdzie im do głowy uczyć innych ludzi autoregulacji według dra Alijewa? Uprzedzam, że 

mo

że to robić jedynie człowiek odpowiedzialny, wiedzący, co może się dziać z pacjentem i znający 

techniki radzenia sobie z owymi gro

źnymi nieraz, innym razem szokującymi reakcjami.

– Zapraszając dra Alijewa zrobiliście kawał dobrej roboty. Proszę, umożliwcie nam częstszy kontakt 
z tym dobrym lekarzem i sympatycznym cz

łowiekiem.


Document Outline