background image
background image

 

 

Sarah Morgan 

 

Lekarz z Grecji 

 

 

 

 

Tytuł oryginału: The Greek Billionaire's Love–Child 

 

 

 

 

 

background image

 

PROLOG 

 

To uczucie przyszło nie w porę. 

W  sali  reanimacyjnej  panowała  napięta  atmosfera,  bo  obrażenia dziecka 

były tak poważne, że nikt nie dawał mu szansy na przeżycie. 

Nikt oprócz doktora Nikosa Mariakosa, specjalisty z Grecji, który cieszył 

się opinią cudotwórcy. 

Regulując  dopływ  tlenu,  Ella  zerknęła  ukradkiem  na  mężczyznę 

pochylonego nad pacjentem. 

Dlaczego teraz? Dlaczego akurat ten? 

Złamałaś dwie fundamentalne zasady, które sobie narzuciłaś: nie ufaj, nie 

kochaj. 

Już  w  wieku  ośmiu  lat  pojęła,  że  mężczyzn  należy  się  obawiać  oraz 

należy trzymać swoje emocje pod kluczem. 

Ale ten Grek znalazł klucz i z niego skorzystał.  I tak coś, co zaczęło się 

jako  burzliwy  romans,  sposób  na  rozładowanie  stresu  związanego  z  pracą  na 

oddziale ratunkowym, przeistoczyło się w coś głębszego. 

–  Ssak...  więcej  światła...  –usłyszała  jego  spokojny  głos.  Pracował  w 

skupieniu, ale nie sprawiał wrażenia człowieka, którego przerasta wykonywane 

zadanie. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że to wyzwanie daje mu satysfakcję. 

Ręce mu nie drżały, nie pocił się, a na jego twarzy nie było śladu emocji. 

Ja  go  naprawdę  kocham,  pomyślała,  obserwując  jego  wprawne  ruchy. 

Jeszcze  kilka  godzin  wcześniej  byli  w  jej  łóżku.  I  tymi  samymi  rękami 

dokonywał  całkiem  innych  cudów,  budząc  jej  uśpione  zmysły.  Poczuła  się 

bezbronna.  Miłość  zrobiła  wyrwy  w  jej  obronnym  murze,  wystawiając  ją  na 

takie samo cierpienie, jakiego doświadczyła w dzieciństwie. 

RS

background image

 

–  Jeszcze  jedna  jednostka  krwi?  –  zapytał  jeden  z  młodszych  lekarzy, 

równie blady jak ich mały pacjent. 

–  Nie.  Chcę  zatrzymać  krwotok.  –  Chłodne,  analityczne  podejście 

specjalisty  stanowiło  skrajne  przeciwieństwo  wyczuwalnego  zdenerwowania 

jego mniej doświadczonego kolegi. – Podnieście temperaturę w sali. Grzejniki 

nad stołem... koce... 

Wykonując  polecenia,  Ella  wspominała  jego  pierwszy  dzień  na  tym 

oddziale.  Zanim  Nikos  się  pojawił,  cały  personel  przez  wiele  dni  rozmawiał 

wyłącznie  o  jego  rewelacyjnej  technice  oraz  o  tym,  że  będzie  najmłodszym 

specjalistą w historii tego szpitala. 

Ledwie  przekroczył  próg  oddziału,  rozważania  o  technice  ustąpiły 

miejsca zachwytom nad jego seksowną powierzchownością. 

Przystojny,  Grek  olśnił  nawet  Ellę,  ale  nie  urodą,  lecz  podejściem  do 

każdego  przypadku.  Ignorował  biurokratyczne  procedury,  potrafił  myśleć 

niekonwencjonalnie, nie bał się przekraczać granic, przez co często dochodziło 

do  starć  między  nim  i  dyrekcją,  przerażoną  jego  obojętnością  wobec 

protokołów oraz polityki szpitala. 

Nikos miał to w nosie. 

W  pracy  interesowało  go  tylko  jedno:  chore  dzieci.  Jakby  prowadził 

osobistą jednoosobową krucjatę, żeby uratować każde ranne dziecko. 

Łącznie z tym chłopczykiem na stole operacyjnym. 

– Brak akcji serca... Zestaw tracheotomijny... Otwieram klatkę piersiową. 

–  Na  oddziale  ratunkowym?  –  Phil,  anestezjolog,  kręcił  z 

niedowierzaniem  głową.  –  Nikos,  chyba  żartujesz.  Nie  znasz  statystyk 

umieralności na skutek przeprowadzenia tego zabiegu poza salą operacyjną? 

Nikos podjął czynności reanimacyjne. 

– Możesz mi je przypomnieć. 

RS

background image

 

Anestezjolog już otworzył usta, ale Nikos nie dopuścił go do słowa. 

–  Ello,  otwórz  zestaw  tracheotomijny  –  polecił,  po  czym  zwrócił  się  do 

Phila. – Powinieneś się zatrudnić w kancelarii prawnej. Na rękach by cię tam 

nosili... Kardiochirurg wezwany? 

– Nikos, na głowę upadłeś?! – Anestezjologowi pot spływał po twarzy ze 

strachu nie o pacjenta, lecz o niego samego oraz możliwe konsekwencje takiej 

decyzji. – Nie możesz trzymać się protokołu? 

– Na pewno nie wtedy, kiedy idzie o życie dziecka –żachnął się Nikos. – 

Ten  dzieciak  ma  szansę  przeżyć,  jeśli  w  ciągu  kilku  minut  uda  mi  się 

zatrzymać krwotok. Ella, zestaw! 

–  Pomyśl  o  swojej  opinii.  –  Anestezjolog  zbladł  jeszcze  bardziej.  – 

Odbiorą ci prawo wykonywania zawodu... 

–  Jeśli  za  to,  że  zrobiłem  co  w  mojej  mocy,  żeby  ratować  pacjenta,  to 

rozstanę się z medycyną jako człowiek szczęśliwy. To tak jak dostać zawału w 

trakcie uprawiania  seksu.  –  Nikos  spokojnie  cedził  słowa,  mimo  że  za  chwilę 

czekało go przeprowadzenie poważnej operacji. – Uważam, że jeśli już trzeba 

zejść ze sceny, to w wielkim stylu, w trakcie dochodzenia do perfekcji. 

Zapewne z powodu napięcia narastającego w sali Ella omal nie parsknęła, 

rozbawiona  pomysłem,  że  ktoś  tak  zbudowany  i  wytrzymały  jak  on  mógłby 

zejść z tego świata w trakcie aktu płciowego. 

– Twoja kobieta to szczęściara... – zażartowała któraś z odważniej szych 

pielęgniarek. 

Ella poczuła, że się czerwieni. 

O  ich  zażyłości  nikt  nie  wiedział,  ale  ona  nagle  poczuła,  że  najchętniej 

poinformowałaby wszystkich, że ten utalentowany lekarz należy do niej, że to 

z nią spędza każdą noc. 

RS

background image

 

Gdy ich spojrzenia się spotkały, nie miała wątpliwości, że Nikos czyta w 

jej myślach. Ułamek sekundy później wyciągnął dłoń. 

–  Skalpel,  proszę  –  powiedział,  a  ona  posłusznie  podała  mu  instrument, 

czując, że ta chwila ma niemal symboliczną wymowę. Nikos umie leczyć, ale 

też potrafi zadawać rany. 

Czy ją też mógłby zranić? 

Mimo to tylko jego wybrałaby na swojego lekarza. 

Anestezjolog nie darzył go aż takim zaufaniem. 

–  Robiąc  sobie  żarty  w  takiej  sytuacji  –  ciągnął  –  pokazujesz,  że  nie 

zdajesz sobie sprawy z powagi zabiegu, na który się decydujesz. 

Nikos już rozpoczął operację. 

–  Phil,  jeśli  ta  procedura  ma  jakąkolwiek  szansę  się  udać,  to  musi  być 

wykonana  w  ciągu  pięciu  minut  od  ustania  akcji  serca.  Mam  jeszcze  cztery 

minuty. Chcesz rozmawiać czy ratować ludzkie życie? 

– Chcę, żebyś się zastanowił, co robisz. 

– Retraktor... – Nikos zwrócił się do Elli. 

– Nikos, to dziecko tego nie przeżyje – upierał się Phil. 

– Nie przeżyje, jeśli tego nie zrobię – mruknął Nikos. – Nareszcie widzę, 

na  czym  polega  problem  –  dodał  rzeczowym  tonem.  –  Uszkodzony 

przedsionek. Podaj mi nici. 

Ella starała się wyciszyć emocje wywołane dramatyczną sytuacją. To jest 

procedura, a nie dziecko. Gdyby przejmowała się każdym przypadkiem, który 

trafia na oddział, w krótkim czasie stałaby się emocjonalnym wrakiem. Podała 

Nikosowi  instrumenty,  skupiając  się  na  jego  ruchach,  by  przewidzieć,  co 

jeszcze  będzie  mu  potrzebne,  ponieważ  pierwszy  raz  asystowała  przy  takiej 

operacji. 

Anestezjolog rękawem otarł pot z czoła. 

RS

background image

 

– Jeśli on umrze, rodzice podadzą cię do sądu. Nie boisz się tego? 

– Wystarczy, że ty boisz się za nas obu. – Wprawnymi ruchami zakładał 

szwy, po czym ze stoickim spokojem spojrzał na monitor. – No, rusz się, agori 

mou. Walcz. Wysil się trochę. Do tej pory to tylko ja się wysilam i już jestem 

zmęczony. Teraz twoja kolej. 

Gdy kontynuowali reanimację, Ella przyłapała się na tym, że wstrzymuje 

oddech. 

Jeśli  będzie  choćby  iskierka  nadziei,  Nikos  nigdy  się  nie  podda.  Dla 

niego ważne jest każde dziecko. 

Tym razem jego wysiłek został nagrodzony. Małe serduszko dało o sobie 

znać w chwili, gdy do sali wszedł kardiochirurg. 

– Spóźniłeś się – powiedział Nikos, nie odrywając wzroku od monitora. – 

Phil, a jak to u ciebie wygląda? 

–  Zadziwiająco  dobrze.  –  Anestezjolog  nie  krył  zdumienia.  –  Twardy  z 

ciebie zawodnik, Nikos. I masz cholerne szczęście. 

– I dlatego patrzysz na mnie tak, jakby mi rogi wyrosły? Skończyłem. – 

Nikos  przeniósł  spojrzenie  na  kardiochirurga,  który  patrzył  na  niego  z 

zachwytem.  –  Pozszywasz  go?  Na  pewno  zrobisz  to  ładniej  niż  ja.  Macie 

miejsce na intensywnej terapii? 

– Zajmę się tym. – Kardiochirurg mył ręce. – Jesteś pewien, że nie chcesz 

sam dokończyć? Świetnie sobie dajesz radę. 

–  Pójdę  porozmawiać  z  rodzicami.  –  Nikos  odsunął  się  od  stołu, 

ustępując  miejsca koledze.  –  Zawołajcie  mnie,  gdyby  zaszły  jakieś  zmiany.  – 

Wrzucił rękawice do kosza i opuścił salę. 

W  ciszy,  jaka  zapanowała  po  jego  wyjściu,  nagle  rozległ  się  cichy  głos 

stażysty: 

RS

background image

 

–  Jak  będę  duży,  chciałbym  być  taki  jak  on.  Jak  on  to  robi?  Chciałbym 

być taki opanowany. To kwestia doświadczenia? 

–  Nie,  wyłącznie  temperamentu  –  odezwał  się  kardiochirurg.  –  W  tej 

specjalizacji  trzeba  mieć  dwie  rzeczy.  Niesamowitą  technikę  oraz,  panie 

wybaczą, jaja z czystej stali. Przekażcie mu, że jak mu się znudzi na ratunko-

wym, przyjmę go do siebie z otwartymi ramionami. 

– Nie znam reszty jego anatomii – żachnął się anestezjolog – ale w żyłach 

to  on  ma  lód,  a nie  krew.  A  do  tego  jest  arogancki.  Przesadnie  pewny  siebie. 

Moim zdaniem, to go zgubi. Dzisiaj po prostu mu się udało. 

– Widziałem, co zrobił, i to nie był przypadek. – Kardiochirurg przystąpił 

do  pracy.  –  On  ma  talent.  I  nie  przypominam  sobie,  kiedy  ostatnio 

pochwaliłem kogoś, kto nie był mną, więc zapamiętajcie tę chwilę. 

–  Dzieciak  żyje  –  stwierdziła  Ella,  podając  instrumenty  –  tylko  dlatego, 

że Nikos był gotowy podjąć ryzyko. 

–  Niewykluczone.  Ale  peszy  mnie  jego  brak  emocji.  –  Anestezjolog 

obstawał przy swoim. – Technicznie jest kapitalny, niezaprzeczalnie. Owszem, 

ma...  –  sparafrazował  powiedzenie  kolegi  –  nerwy  ze  stali,  ale  jest  zimny  jak 

głaz. Was to nie peszy? 

Ella spuściła wzrok. Tak, ją to peszy. 

W łóżku nietrudno pozbyć się takiego dystansu, ale poza łóżkiem... 

Nie,  lepiej  nie  wymyślać  problemów,  których  nie  ma.  Nie  wolno  jej 

zapominać, że doświadczenia dzieciństwa wypaczyły jej spojrzenie na życie... 

oraz że nie każdy mężczyzna jest jej ojcem. 

Phil wyprostował się. 

–  Dobrze  by  było  dostrzec  w  nim  człowieka  –  rzekł  powoli.  –  Żeby 

chociaż na pięć minut stracił tę cholerną samokontrolę. Wolałbym czuć, że on 

udaje...  wielu  z  nas  udaje  opanowanych,  żeby  bronić  się  przed  stresem  emo-

RS

background image

 

cjonalnym,  nieuniknionym  na  tym  oddziale.  Ale  Nikos  Mariakos...  – 

Potrząsnął głową. – Nie  wydaje mi się, żeby  on tłumił emocje. Podejrzewam, 

że on po prostu nic nie czuje, że nie jest do tego zdolny. 

Nikos  przystanął  pod  drzwiami  pokoju  dla  rodzin  i  z  drwiącym 

uśmiechem na wargach spojrzał na swoje drżące dłonie. 

Doskonale wiedział, co o nim teraz mówią w sali reanimacyjnej. 

Zimny facet. 

Pozbawiony emocji. 

Zawsze to samo. 

Dobrze,  że  go  teraz  nie  widzą,  bo  jego  opinia  ległaby  w  gruzach.  Na 

szczęście  dla  pacjentów  w  sali  reanimacyjnej  jego  organizm  nigdy  go  nie 

skompromitował.  Reagował  dopiero  po  zabiegu.  Dopiero  wtedy  wracały 

wspomnienia. 

Odetchnął głęboko, odsuwając je od siebie. 

Obrazy innego dziecka. 

Dziecka, którego nie udało mu się uratować. 

Ale tym razem... tym razem wygrał bitwę o życie. 

Wszedł  do  pokoju  dla  rodzin.  Także  tym  razem  łamiąc procedury,  które 

wymagały,  by  towarzyszyła  mu pielęgniarka.  W  odróżnieniu  od  wielu  innych 

lekarzy,  nie  unikał  konfrontacji  z  przerażonymi  i  zrozpaczonymi  krewnymi. 

Przekazywał im złe informacje, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, by mógł 

pozwolić, żeby wypłakali się tylko przed pielęgniarką. 

To on prowadzi konkretny przypadek. I to on potrafi udzielać odpowiedzi 

na ich pytania, aczkolwiek wobec jednego, najbardziej dramatycznego pytania, 

był bezradny. 

Dlaczego? 

RS

background image

 

Na szczęście tym  razem przynosił  wiadomość lepszą, niż ktokolwiek by 

się spodziewał jeszcze dziesięć minut wcześniej. Po krótkiej rozmowie udał się 

do  swojego  gabinetu,  świadom,  że  w  sali  reanimacyjnej  nadal  toczy  się 

ożywiona dyskusja na temat ryzyka, które odważył się podjąć. 

Kręcąc  głową,  żeby  rozluźnić  napięte  mięśnie karku, patrzył  przez  okno 

na ruchliwą ulicę. Zamyślony wspominał... 

– Nikos... 

Uśmiechnął się na widok Elli, bo tylko ona umiała obniżyć poziom jego 

stresu. 

– Skończyłaś dyżur? 

– Tak. Dzieciak jest już na oiomie, dochodzi do siebie. – Szła ku niemu, 

ale on już nie myślał o małym pacjencie. – Byłeś rewelacyjny. 

–  Bałem  się,  że  Phil  dostanie  apopleksji –  odparł, ujęty  jej  uśmiechem  i 

szczerym podziwem. 

Jaka ona rozkosznie nieskomplikowana. I ma boskie ciało. 

– Phil jest wyjątkowo ostrożny – zauważyła. Objął ją. 

– W tym zawodzie osobniki ostrożne są bardzo pożądane. 

–  Jako  przeciwwaga  dla  takich  jak  ty?  –  Rzuciła  mu  wyzywające 

spojrzenie. – Ty nie należysz do ostrożnych. 

– Jeśli pytasz, czy wiem, czego chcę, to moja odpowiedź jest twierdząca. 

–  Pocałował  ją.  Smakowała  miodem  i  pokusą.  –  W  tej  chwili  chcę  ciebie,  w 

moim łóżku, nagiej. 

–  W  moim  łóżku  –  sprostowała,  wodząc  palcem  po  jego  policzku  i 

oddychając  szybciej  niż  przed  chwilą.  –Kochamy  się  wyłącznie  u  mnie.  U 

ciebie nie byliśmy ani razu. Zdajesz sobie z tego sprawę? 

Tak, zdawał sobie z tego sprawę. 

RS

background image

 

–  To  dlatego,  że  bliżej  mieszkasz  –  zmienił  temat.  –Jestem  głodny.  Co 

mam zrobić, żeby zasłużyć na twoją pyszną grzankę z serem? 

Zarzuciła mu ręce na szyję. Czułość. Ciepło. 

– Nie masz dosyć grzanek z serem w moim pokoju? Na pewno nie wolisz 

zjeść czegoś w restauracji? 

–  Wolę  się  z  tobą  kochać,  potem  coś  przekąsić,  a  potem  znowu  się 

kochać  –  zamruczał,  przypierając  ją  do  ściany.  –  I  jeszcze  raz  się  kochać.  W 

restauracji by nas za to aresztowano. 

Roześmiała się cicho. 

–  Nikos,  co  ty  wygadujesz?  Zawsze  lądujemy  na  moim  pojedynczym 

łóżku  w  internacie  dla  pielęgniarek.  Śpimy  ze  sobą  od  sześciu  miesięcy. 

Najwyższy czas, żebyśmy przestali zachowywać się jak napalone małolaty. 

Mimo  że  zamknął  jej  usta  pocałunkiem,  jego  umysł  nie  przestał 

pracować. Pól roku? Niemożliwe. Miłość? 

Zesztywniał. Kiedy to się stało? I dlaczego tego nie zauważył? 

– Lubię twoje wąskie łóżko. – Uznał w duchu, że dopuścił ją zbyt blisko. 

Przytulił ją mocniej. Wiedział, co musi zrobić, ale wydało mu się to wyjątkowo 

trudne.  Wcześniejsze  rozstania  z  kobietami  przychodziły  mu  bardzo  łatwo.  – 

Wybieraj. Albo pobiegnę piętnaście kilometrów, albo zabieram cię do łóżka. 

–  Trudny  wybór.  –  Oddychała  bardzo  szybko.  –  Wieczorem  ulice  w 

Londynie nie są bezpieczne... 

– Słusznie. 

Jeszcze raz ją pocałował, po czym sięgnął po marynarkę. Gdy wychodzili 

z  pokoju,  zastanawiał  się,  jak  jej  powiedzieć,  że  między  nimi  wszystko 

skończone. 

 

 

RS

background image

 

10 

ROZDZIAŁ PIERWSZY 

 

– Ciągle nie mogę uwierzyć, że Nikos cię rzucił. Dlaczego? 

Ella  patrzyła  na  niewielką  zieloną  łódź  przycumowaną  do  słupka  na 

brzegu kanału. 

– Widocznie za mało mnie lubił. – Nawet teraz, cztery miesiące później, 

nie potrafiła pogodzić się z myślą, że już go nigdy nie zobaczy, że tego, co jej 

zdaniem ich łączyło, wcale nie było. 

Helen prychnęła pogardliwie. 

–  Opowiadałaś  mi,  że  przez  sześć  miesięcy  nie  wypuszczał  cię  z  łóżka, 

więc chyba jednak cię lubił. 

–  Lubił  seks.  –  Obserwowała  zimorodka  nurkującego  w  rzece  w 

poszukiwaniu  śniadania.  –  Z  męskiego  punktu  widzenia  udany  seks 

niekoniecznie  prowadzi  do  ołtarza.  Kobiety  szukają  partnera  na  całe  życie, 

mężczyźni zmieniają partnerki przy każdej okazji. 

Zdaje  się,  że  pozwoliła  sobie  o  tym  zapomnieć.  Wyobrażała  sobie 

związek oparty na wzajemnej chemii i, co gorsza, zaufała facetowi. 

– Zmieńmy temat – zaproponowała. – Muszę o nim zapomnieć i zacząć 

nowe życie. 

On to zrobił, prawda? 

–  Ella,  jak  możesz  o  nim  zapomnieć?  Jesteś  w  ciąży.  Co  ty  teraz 

poczniesz? 

Ella  patrzyła  na  łódź.  Lata  wcześniej  odkryła,  że  jeśli  bardzo  się  skupi, 

może  powstrzymać  łzy.  Więc  wpatrywała  się  w  jeden  punkt.  Czuła,  jak  ten 

złowieszczy ucisk stopniowo ustępuje. Będzie dobrze. Poradzi sobie. I dziecku 

też niczego nie zabraknie. 

RS

background image

 

11 

–  Przestanę  opłakiwać  faceta,  który  na  to  nie  zasłużył.  A  dopóki  nie 

podejmę decyzji, co ze sobą zrobię, będę tu mieszkać. Nawet nie wiedziałam, 

że można mieszkać na rzece. Bardzo mi się to podoba. 

Ciemnozielona farba połyskiwała w słońcu, a barwne kwiaty aż kipiały w 

skrzynkach na niskim płaskim dachu. Ella lekko przeskoczyła na wyszorowany 

pokład. 

–  Dlaczego  się  na  to  zdecydowałaś?  Jak  można  mieszkać  na  takim 

pustkowiu?  –  Helen  popatrzyła  na  pustą  ścieżkę  nad  sennym  kanałem.  –  Ty 

kochasz miasto, światła, tłum ludzi... 

– Zamarzyła mi się odmiana. Jestem zmęczona miejskim hałasem. 

–  Hm,  ale  nie  popadaj  w  skrajność.  Kiedy  powiedziałaś,  że  się 

przeprowadzasz  na  barkę  na  kanale,  wyobraziłam  sobie  jakąś  strzeżoną 

przystań,  a  nie  takie  odludzie.  Tu  na  pewno  kręci  się  mnóstwo  podejrzanych 

typów. 

–  Tutaj  mi  się  podoba.  –  Przed  nimi  przepływała  kaczka  z  szóstką 

drobiazgu.  Nie  jest  źle.  Ona  też  będzie  miała  swoje  maleństwo.  –  Jakie  one 

słodkie. 

– Uhm... Jak jakiś oszołom będzie cię nękał, możesz nimi w niego rzucać 

– mruknęła Helen. 

– Ale śmieszne. Wchodzisz czy nie? 

–  Nie  rozumiem,  dlaczego  nie  możesz  dalej  mieszkać  w  moim  drugim 

pokoju. – Helen ostrożnie przeszła na pokład. – Lubię, jak u mnie mieszkasz. 

– Nie mogę bez końca korzystać z twojej gościnności. 

To będzie moja baza, dopóki nie zdecyduję, co dalej. – Otworzyła drzwi 

do kabiny na dziobie. – Jak tu cicho... 

– Ella, wypłakujesz oczy od czterech miesięcy. Taka cisza wcale nie jest 

ci potrzebna! 

RS

background image

 

12 

Nie  zwracając  uwagi  na  przyjaciółkę,  pochyliła  się  i  weszła  do  kabiny. 

Na  ciemnozielonych  kanapach  piętrzyły  się  różnokolorowe  poduszki,  a  od 

jasnej  podłogi  odbijały  się  promienie  słońca.  Ella  już  sobie  wyobraziła,  jak 

rozpiera się na tych poduszkach z zimnym drinkiem w ręce. 

Sama. 

Zrobiło się jej tak przykro, że aż zacisnęła pięści. Zanim poznała Nikosa, 

samotność  była  jej  wyborem.  Poza  tym  to  nie  potrwa  długo,  bo  będzie  miała 

dziecko. Będą rodziną... 

Helen sceptycznie rozglądała się po ciasnym wnętrzu. 

–  Czy  zauważyłaś,  że  od  kiedy  tu  jesteśmy,  przeszła  tędy  tylko  jedna 

osoba? Facet z psem. To nie jest odpowiednie miejsce dla kobiety. 

Puszczając  mimo  uszu  uwagi  koleżanki,  Ella  rozglądała  się  po  swoim 

nowym mieszkaniu. 

–  Bardzo  przytulna  sypialnia  –  orzekła,  stawiając  torbę  na  podłodze.  – 

Rozpakuję się później. 

– Kto jest właścicielem tej łodzi? 

–  Jeden  specjalista  ze  szpitala.  Na  pół  roku  wyjechał  z  rodziną  do 

Australii. Jednym z warunków, które mi postawił, jest podlewanie kwiatków. 

–  Ella,  błagam...  –  Helen  przysiadła  na  łóżku.  –  Zastanów  się.  Co  ty 

robisz? 

–  Organizuję  sobie  życie.  –  Uklękła  obok  Helen,  żeby  wyjrzeć  przez 

okienko. – Jaka idylliczna atmosfera! Co rano na dzień dobry będę widziała te 

płaczące wierzby. 

– I zalewała się łzami. Ella, porozmawiaj ze mną, powiedz mi, co czujesz. 

Jakby wbił mi skalpel w serce. 

– W porządku. Nie mam porannych mdłości ani spuchniętych kostek... 

RS

background image

 

13 

–  Nie  pytam  o  ciążę.  Ty  wszystkich  trzymasz  na  dystans.  Zawsze  taka 

byłaś. – Helen rozłożyła ręce w geście bezradności. – Jego też tak traktowałaś? 

Nie powiedziałaś mu, co do niego czujesz? 

– On to wiedział. –I dlatego z nią zerwał. Dla niej to było coś więcej niż 

ognisty  romans,  a  dla  niego  tylko  przygoda.  –  Chcesz  wiedzieć,  co  czuję? 

Powiem  ci.  Czuję  się  tak,  jakbym  się  rozsypała  na  milion  kawałeczków. 

Posklejałam  je  i  na  razie  się  trzymam.  Ale  mam  wrażenie,  że  już  nie  jestem 

sobą. 

– I dlatego postanowiłaś zamieszkać na takim pustkowiu? 

– Chcę w spokoju zaplanować swoją przyszłość, a tu jest bardzo ładnie. – 

Nasłuchiwała  kwakania  kaczek.  –  Poradzę  sobie.  Jestem  pielęgniarką,  umiem 

wziąć niemowlę na ręce i je przewinąć. 

– Nie boję się, że nie umiesz zmienić pieluchy – westchnęła Helen. – Nie 

podoba mi się, że będziesz sama. 

– Co w tym złego? To jest też sposób na życie. My, kobiety niezależne, 

zarabiamy pieniądze, kupujemy domy... 

– I co? Uprawiacie seks same z sobą? Same się przytulacie, jak jest wam 

smutno?  Same  naprawiacie  auto,  jak  silnik  nie  chce  zapalić?  Tylko  wam 

pozazdrościć. –Helen drgnęła na widok pająka w rogu kajuty. – Przepraszam, 

zdaję  sobie  sprawę,  że  to  niepoprawne  politycznie,  ale  ja  nie  planuję  zostać 

starą  panną.  I  ty  też  nie  jesteś  do  tego  stworzona.  Masz  bardzo  tradycyjne 

poglądy. Ten człowiek cię zapłodnił, więc musisz mu o tym powiedzieć. 

– Nie muszę – odparła stanowczym tonem. – Helen, on mnie nie chciał. 

Więc  ona  zrobi  wszystko,  żeby  oszczędzić  swojemu  dziecku  katuszy 

emocjonalnych, jakie sama przeżywała w dzieciństwie. 

– Nie wiedział, że jesteś w ciąży, a ty nie wiesz, dlaczego cię rzucił. 

Wiem bardzo dobrze. Ella przymknęła oczy. 

RS

background image

 

14 

– Prowadził podwójne życie i mi o tym nie powiedział. 

–  Hm,  podejrzane,  przyznaję.  –  Helen  ściągnęła  brwi.  –  Trudno  mi 

uwierzyć, że Nikos jest miliarderem. Ale też i nie. spotkałam na swojej drodze 

takiego bogacza. 

– I pomyśleć, że karmiłam go grzankami z serem. –Ella wstała z łóżka i 

przeszła  do  mikroskopijnego  saloniku.  –  Po  restauracjach  z  gwiazdkami 

Michelina musiało to być dla niego sporym rozczarowaniem. Nic dziwnego, że 

sobie poszedł. Pewnie co wieczór cierpiał przez to na niestrawność. 

– A może tylko cię sprawdzał, przemilczając te swoje miliony? 

– Nie przypisuj mu żadnych szlachetnych cech. –Ella zajrzała do szafki z 

talerzami. – Nikos jest ambitnym, egoistycznym pracoholikiem. I zależało mu 

tylko na jednym. 

–  Ale  był  w  tym  niezły.  –  Helen,  spojrzawszy  na  Ellę,  wzruszyła 

ramionami. – Przepraszam, ale nie widzę związku między jego fortuną a tym, 

że odszedł. To nielogiczne. I frustrujące. Nie chcesz z nim porozmawiać? 

–  Nie  mam  o czym.  Okłamywał  mnie,  a  potem  zniknął.  Nawet  nie  miał 

odwagi powiedzieć mi tego prosto w oczy, tylko przysłał mi e–maila, że wraca 

do Grecji i że romans skończony.  

Helen się skrzywiła. 

– Nienawidzę e–maili. Odpisałaś mu? 

– Nie. Tego samego dnia poszłam do lekarza, bo źle się czułam. Wyobraź 

sobie, że nie przyszło mi do głowy, że mogę być w ciąży. – Ella kręciła głową 

z niedowierzaniem. – W poczekalni przeglądałam jakieś pismo o celebrytach i 

trafiłam  na  czterostronicową  wkładkę  o  Nikosie  Mariakosie.  –  Dotknęła 

dłońmi skroni, bo nie mieściło jej się w głowie, że coś takiego ją spotkało. 

– Nie wiem, co powiedzieć. – Helen ją objęła. – Tak mi przykro... 

RS

background image

 

15 

–  Mnie  też  –  odparła  Ella  zmęczonym  głosem.  –  Ale  takie  jest  życie. 

Powinnam  dziękować  losowi,  że  poznałam  prawdę  o  Nikosie,  zanim  sprawy 

nie posunęły się za daleko. Dzięki temu tylko ja cierpię. – Lepiej teraz, zanim 

dziecko przyjdzie na świat. 

To  niesamowite,  jak  można  być  opiekuńczym  wobec  kogoś,  kto  się 

jeszcze nie urodził. 

– Ale gdyby się zjawił, tobyś z nim porozmawiała? 

– On się nie zjawi. 

– Skąd wiesz? 

Ella zwlekała z odpowiedzią. 

– Bo  jest  żonaty  –  odrzekła  po chwili. – Myślę,  że  to  dlatego  nie  chciał 

angażować się emocjonalnie. Bo już jest zaangażowany. Jego żona ma na imię 

Ariadne.  Musi  być  świętą  kobietą,  skoro  pozwala  mu  do  siebie  wracać  po 

każdym  jego  romansie.  Przez  cały  czas,  kiedy  on  pracował  w  Londynie,  ona 

nie ruszała się z Grecji. 

Zorientowawszy się, że Helen milczy, przeniosła wzrok na przyjaciółkę. 

– Nikos ma żonę? – W oczach Helen wyczytała przerażenie. 

– Tak. 

– Skąd wiesz? 

–  Widziałam  zdjęcie  z  ich  ślubu.  W  tym  samym  magazynie,  w  którym 

wyczytałam,  że  jest  miliarderem.  Ariadne  jest  piękna.  Pobrali  się,  jak  byli 

bardzo młodzi. 

– Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałaś? 

– A jak myślisz? Bo się wstydziłam, że mam romans z żonatym facetem. 

To nie jest powód do dumy. 

RS

background image

 

16 

–  Ale  ja  jestem  twoją  najlepszą  przyjaciółką!  Jak  mogłaś  to  przede  mną 

ukrywać? O kurczę! – Helen opadła na kanapę. – Gdybym wiedziała... O rany, 

co ja narobiłam?! 

–  Ty  nic  złego  nie  zrobiłaś,  to  ja...  –  Dopiero  teraz  dotarło  do  niej 

przerażenie Helen. – O czym ty mówisz? Co zrobiłaś? 

–  Ella,  miałam  jak  najszlachetniejsze  intencje,  nie  wiedziałam,  że  jest 

żonaty...  Uznałam,  że  oboje  jesteście  uparci  jak  osły,  że  jak  się  spotkacie,  to 

zażegnacie ten kryzys... 

– Helen... 

– Napisałam do niego – wyznała Helen ze łzami w oczach. – Jesteś moją 

serdeczną  przyjaciółką,  przez  cztery  miesiące  byłam  świadkiem  twoich  łez. 

Byłam na niego wściekła, więc pomyślałam, że jak się dowie o twojej ciąży... 

– Napisałaś mu o tym?! No nie! 

–  Przepraszam.  –  Helen  ukryła  twarz  w  dłoniach.  –Źle  zrobiłam.  Ale 

wiem,  że  potrafisz  być  strasznie  uparta,  Nikos  też,  a  sprawialiście  wrażenie 

zakochanych  po  uszy.  Myślałam,  że  w  końcu  się  dogadacie.  Chciałam  wam 

pomóc, żebyście byli szczęśliwi... 

–  Coś  ty  narobiła?!  –  Ella  z  trudem  chwytała  powietrze,  starając  się 

myśleć  przytomnie.  –  A  jak  on  tu  przyjedzie?  Jeżeli  powiedziałaś  mu  o 

dziecku... 

– Może jednak byłoby lepiej, gdyby przyjechał. Porozmawialibyście i... 

– Helen, on ma żonę, więc jeśli o mnie chodzi, sprawa jest definitywnie 

skończona.  Facet  nie  może  mieć  dwóch  rodzin!  –  Wymówienie  tego  na  głos 

dużo  ją  kosztowało.  –  Jak  mogłaś  wtrącać  się  w  moje  życie?!  –  Głos  jej  się 

łamał. 

RS

background image

 

17 

–  Nie  wiedziałam,  że  jest  żonaty  —  tłumaczyła  się  Helen.  –  Wiem,  że 

nigdy mi nie wybaczysz i żałuję, że nie można cofnąć czasu. Ale ty przez całe 

życie stronisz od facetów, więc pomyślałam, że ci pomogę. 

–  Doskonale  wiem,  że  stronię  od  facetów  –  wykrztusiła  Ella.  –  I  teraz 

mam  dowód,  że  słusznie.  Helen,  on  mnie  oszukiwał.  Nie  powiedział,  że  jest 

żonaty, ani że ma taką kasę. Podejrzewam, że w tym, co mówił, też nie było 

krzty  prawdy.  Żadna  rozmowa  tego  nie  zmieni.  Takie  oszustwa  to  nie 

przypadek. I jeśli przejdzie przez ten próg, to od razu dostanie ode mnie w łeb. 

– Mnie też się to należy. — Helen przeszukiwała torbę  w poszukiwaniu 

chusteczek. – Głupia sprawa, ale powinnyśmy już jechać do szpitala. Na dyżur. 

A  może  chcesz  wziąć  zwolnienie?  Jak  się  nie  stawisz,  to  cały  oddział  się 

rozsypie, ale jakoś cię wytłumaczę. 

–  Nie  ma  mowy.  –  Teraz  nie  wolno  jej  stracić  pracy.  Będzie  miała 

dziecko na utrzymaniu, poza tym jest potrzebna w szpitalu. – Dam sobie radę. 

Dyrekcja  po  raz  kolejny  odrzuciła  podanie  Rose  o  dodatkowe  pielęgniarki,  a 

poczekalnia pęka w szwach. 

– To przez te upały. – Helen wyjrzała przez okienko. – 

Wczasowicze  już  są  na  plaży  i  okładają  się  kijami  baseballowymi  albo 

dają się żądlić osom. – Przygryzła wargę. – Przepraszam. 

–  Daj  spokój.  Stało  się  –  odparła  głucho  Ella.  –  Wyjdź,  a  ja  tu 

pozamykam. 

Helen wahała się. 

– Ella... 

– Idź już. 

Nikos nie przyjedzie, powtarzała w myślach. Ma żonę i na pewno jakieś 

dzieci.  A  ona  była  dla  niego  jedynie  wygodną  rozrywką  w  trakcie  pobytu  w 

Londynie. 

RS

background image

 

18 

Jej ciąża nic go nie obchodzi. 

Wszystko skończone. 

Z  bijącym  sercem  rozejrzał  się  po  poczekalni  dziecięcego  oddziału 

ratunkowego, czując, że powinien jakoś zareagować, by nie sprawić przykrości 

siostrze przełożonej. Jeszcze nigdy nie było mu tak trudno skupić się na pracy. 

Powiódł wzrokiem po kolorowych ścianach oraz czerwonych fotelikach. 

– Macie tu osobne wejście dla dzieci? – zapytał. 

–  Tak.  Dorośli  nie  mają  tu  wstępu.  Co  pan  o  tym  myśli,  profesorze?  – 

Rose  rzuciła  mu  wyczekujące  spojrzenie.  –  Ekipa  budowlana  pracowała  tu 

przez bite cztery miesiące. 

Udając zainteresowanie, przemierzył poczekalnię, po czym zatrzymał się 

przed  jedną  z  kabin.  Oprócz  sprzętu  medycznego  zauważył  tam  skrzynki  z 

zabawkami, książeczki i kasety wideo. 

– Sala reanimacyjna? 

–  Po  lewej  stronie.  –  Rose  niemal  biegła,  żeby  za  nim  nadążyć.  – 

Profesorze, czy mogę o coś zapytać? 

W  sali  reanimacyjnej  starał  się  zapamiętać  każdą  sztukę  sprzętu,  żeby 

tylko nie myśleć o sprawie, która od tygodnia nie dawała mu spokoju. 

– Mów mi po imieniu. Nikos. Tak, pytaj. 

– Jesteśmy oczywiście zachwyceni, że nasz oddział spotkał taki zaszczyt, 

ale...  dlaczego  chcesz  tu  pracować?  –  Wzruszyła  ramionami.  –  Cały  świat 

medyczny  zna  twoje  nazwisko.  Dwa  lata  temu  byłam  na  twoim  wykładzie. 

Sala była wypełniona po brzegi. 

– Prawdopodobnie padał deszcz.  

Rose uśmiechnęła się z przymusem. 

RS

background image

 

19 

–  Oboje  wiemy,  że  nie  pogoda  była  przyczyną.  Możesz  pracować 

wszędzie,  gdzie  zechcesz,  więc  dlaczego  twój  wybór  padł  akurat  na  naszą 

placówkę? 

– Wszędzie są chore dzieci. – Omiótł wzrokiem zestaw do intubacji. Nie 

zamierzał  wyjawiać,  co  kryje  się  za  jego  decyzją,  mimo  że  zdawał  sobie 

sprawę,  że  prawda  wkrótce  wyjdzie  na jaw. –  Czy  personel  jest  przeszkolony 

pediatrycznie? 

– Zdecydowana większość tak, a w razie potrzeby posiłkujemy się ludźmi 

z  oddziału  ratunkowego  dla  dorosłych.  Dzisiaj  po  południu  dyżuruje  Ella, 

pielęgniarka pediatryczna. Świetna. 

Ella. 

Na  wspomnienie  jej  blond  włosów,  uwodzicielskiego  uśmiechu  i 

pięknego ciała poczuł ucisk w dołku. 

– Znam ją. Pracowaliśmy razem w Londynie. 

A  teraz  Ella  nosi  jego  dziecko.  Fakt,  który  przed  nim  ukryła.  Z 

wściekłości wszystko się w nim zagotowało. Resztkami woli przekonywał się, 

że złość mu nie pomoże. 

Emocje niczego nie rozwiążą. Sytuacja wymaga rzeczowej rozmowy. 

On powie swoje, ona swoje. Spokojnie i do rzeczy. 

– Znasz Ellę? – zdziwiła się Rose. – Cudownie.  

Uśmiechnął  się  ironicznie,  świadom,  że  Ella  nie  uzna  tej  sytuacji  za 

cudowną. Nie poinformowała go o ciąży. 

– Cieszę się, że odnowimy dawną znajomość. 

– I to niedługo, bo Ella zaczyna dyżur za kilka minut. 

 W tej samej chwili, jak na dany znak, usłyszał za plecami jej śmiech. To 

go  rozwścieczyło.  Jak  można  się  śmiać  z  tego,  że  odebrało  się  facetowi  jego 

dziecko?! 

RS

background image

 

20 

Zapomniał o racjonalnej wymianie zdań i spokoju. Gdy wyszła z jednej z 

sal, poczuł przypływ gniewu. 

Stanęła z podniesionymi rękami, bo właśnie związywała włosy w koński 

ogon.  Ubrana  była  w  uniform  z  tkaniny  w  egzotyczne  zwierzaki.  Jej  wesoły 

uśmiech i skłonność do zabawy sprawiały, że i tu, w nowym miejscu, oddział 

ratunkowy stawał się strefą, w której każdemu dziecku robiło się lepiej. 

– Witaj, Ella. 

Znieruchomiała,  a  jej  uśmiech  zgasł.  Ciężko  oddychając,  opuściła 

ramiona. 

To poczucie winy, pomyślał ponuro. Wie, że postąpiła karygodnie. Mimo 

że  w  nim  kipiało,  czuł,  że  gdyby  miała  zemdleć,  jego  ręce  ją  podtrzymają. 

Zarzuty cisnęły mu się na usta, ale ponieważ miejsce nie sprzyjało poważnym 

rozmowom, jedynie spiorunował ją wzrokiem. 

–  Ella,  w  samą  porę  –  szczebiotała  niczego  nieświadoma  Rose.  –  Nie 

miałam  pojęcia,  że  wy  się  znacie.  Nareszcie  mam  zespół  na  najwyższym 

poziomie – zachwycała się. – To będzie bardzo udane lato. 

–  Jak  za dawnych  czasów... –  wycedził  Nikos, nie  odrywając  spojrzenia 

od pobladłej Elli. 

Jednak  coś  w  jej  oczach  mówiło  mu,  że  już  nic  nie  będzie  jak  dawniej. 

Tylko gniew, wymówki i wzajemne oskarżenia. 

Nie  poinformowała  go  o  ciąży,  a  to  niewybaczalne.  Tym  razem  chciał 

skorzystać z prawa do ojcostwa. 

Niespodziewanie  zrobiło  mu  się  przykro.  Najchętniej  już  w  tej  chwili 

wymusiłby na niej odpowiedź, dlaczego się z nim nie skontaktowała. 

Rose powiodła po nich wzrokiem. 

–  Ustawiłam  wasze  dyżury  tak,  że  do  końca  lata  będziecie  pracowali 

razem.  Nie  muszę  wam  chyba  mówić,  że  dyrekcja  będzie  bardzo  uważnie 

RS

background image

 

21 

przyglądać  się  temu  oddziałowi,  bo  jest  nowością,  ale  wierzę,  że  to  będzie 

wielki sukces. 

Wzrok  Nikosa  ześliznął  się  z  twarzy  Elli  na  jej  brzuch.  Dla 

niewprawnego oka jej ciąża nie była widoczna, ale on, który tak dobrze poznał 

jej ciało, dostrzegł istotne zmiany, na przykład pełniejsze piersi i biodra. 

Nosi jego dziecko. 

Ciekawe, jak będzie się tłumaczyć. 

A  może  Ella  jest  wojującą  feministką,  która  chce  mieć  dziecko,  ale  bez 

męża? 

Z nim taki numer nie przejdzie. Nie z Grekiem. 

Ledwie  Rose  przekazała  jej  klucze  do  szafki  z  lekami,  poczekalnia 

wypełniła  się  zapłakanymi  dziećmi:  pogryzienie  przez  psa,  dwa  napady 

duszności oraz rany odniesione na skutek upadku na skałach. 

Zajęła  się  najpoważniejszym  przypadkiem,  czyli  trzyletnią  dziewczynką 

z atakiem astmy. 

Nie ma to jak doświadczenie, pomyślała, regulując przepływ tlenu. Tylko 

dzięki  niemu  mogła  funkcjonować,  jakby  nic  się  nie  stało.  Jej  ręce  same 

wszystko robiły, jej głos sam wiedział, co powiedzieć, mimo że w środku była 

wstrząśnięta i rozdygotana. 

Pożegnawszy  Helen,  wsiadła  na  rower  i  ruszyła  na  dyżur.  Po  drodze 

rozważała różne sposoby rozegrania tej skomplikowanej sytuacji. 

Nikos  przyjedzie,  była  o  tym  przekonana.  Zatem  najważniejsze  to 

zachować spokój i hamować emocje, trzymać się faktów. Poznać jego warunki, 

po czym oddalić się w celu ich przemyślenia. Zignoruje go, jak on ją. 

Teoretycznie. 

Ale jak można zignorować mężczyznę takiego jak Nikos? 

RS

background image

 

22 

Na  szczęście  Rose  zabrała  go  do  innej  sali,  zostawiając  Ellę  z  Alanem, 

stażystą  na  oddziale  ratunkowym,  oddelegowanym  na  miesięczny  staż  na 

oddziale  pediatrii  ratunkowej.  Alan  był  bardzo  uprzejmy,  delikatny  i  całkiem 

sprawny,  a  mimo  to  Ella  nie  była  przekonana,  czy  powinien  pracować  z 

dziećmi. 

Teraz,  na  przykład,  nie  udało  mu  się  osłuchać  małej  Tamsin. 

Dziewczynka  stanowczo  odmawiała  jakiejkolwiek  z  nim  współpracy.  Płacząc 

coraz  głośniej,  wymachiwała  rączkami,  a  on,  czerwony  po  uszy,  sztucznie 

słodkim głosem starał się ją przekonać. 

Idąc  mu  w  sukurs,  Ella  dała  mu  znak,  by  odszedł  od  stołu,  po  czym 

sięgnęła do pudła po lalkę. 

– To jest Angie. Ładna, prawda? – zagadnęła dziewczynkę. – Najpierw ją 

ubierzemy,  a  potem  pomożemy  jej  oddychać.  Którą  sukienkę  jej  włożymy? 

Różową czy fioletową? Wybieraj. 

Dziewczynka oddychała ciężko, ale przestała szarpać maskę tlenową, po 

czym wskazała na jedną z sukienek. 

–  Różowa?  Ja  też  lubię  różowy  kolor.  –  Gdy  ubrała  lalkę,  dziewczynka 

wyciągnęła  po  nią  rączkę.  –  Pomożesz  mi  założyć  jej  maskę?  Oj,  chyba  za 

duża... – Zapomniawszy o swojej masce, Tamsin próbowała pomóc lalce. 

– Świetnie, bardzo dobrze. Angie zaraz poczuje się lepiej. 

–  Chwaląc  dziewczynkę,  Ella  spojrzała  na  monitor,  którego  wykres 

mocno ją zaniepokoił. Zwróciła się do matki Tamsin. – Czy mała miewała już 

takie napady? 

– Nie tak silne. – Kobieta trzymała na kolanach niemowlę. 

– Była przeziębiona? Miała jakąś infekcję? 

–  Nie,  nic  takiego.  –  Niemowlę  zaczęło  płakać.  –Przepraszam,  ale  nie 

miałam jej z kim zostawić. Cii, Poppy... 

RS

background image

 

23 

Alan poprawił okulary. 

– Ktoś z nas może zadzwonić do pani męża – zaproponował. – Pomógłby 

pani. 

Kobieta pokręciła głową, niespokojnie zerkając na Tamsin. 

–  Wypisał  się  –  wyznała  półgłosem.  –  Jak  się  dowiedział,  że  jestem  w 

drugiej ciąży. 

Ella  ze  smutkiem  patrzyła  na  Tamsin.  Słodka  twarzyczka,  długie  rzęsy, 

jasne loki. I nie ma ojca. Kolejna rozbita rodzina. 

Ojciec  powinien  być  tutaj,  pomyślała  ponuro,  i  trzymać  tę  małą  za 

rączkę. 

Alan, speszony popełnioną gafą, znowu się zaczerwienił, ale dla Elli stan 

dziewczynki był ważniejszy od małżeńskich rozgrywek. 

–  Mam  wrażenie  –  zwróciła  się  do  niego  –  że  salbutamol  słabo  działa. 

Podasz jej prednisolon? 

– Może należy zwiększyć przepływ? 

Kolejny ostrożny. Szkoda, że Rose gdzieś zabrała Nikosa. Osobiście nie 

chce  mieć  z  nim  do  czynienia,  ale  w  sprawach  zawodowych  uznawała  jego 

niekwestionowany autorytet. 

Alan podrapał się w kark. 

– Myślę, że trzeba skonsultować to z profesorem. 

– Oczywiście. Sprawdź, czy jest wolny. – Natychmiast. 

Nieoczekiwanie,  jak  za  dotknięciem  czarodziejskiej  różdżki,  do  sali 

wkroczył Nikos. 

– Tutaj wszystko gra? – zagadnął. 

–  Panie  profesorze...  –  wyjąkał  Alan.  –  Nie  byliśmy  pewni,  czy  od  razu 

podać Prednisolon, czy jeszcze poczekać. 

RS

background image

 

24 

Nikosowi  wystarczyło  spojrzeć  na  dziecko  i  wsłuchać  się  w  jego 

świszczący oddech. 

– Prednisolon. Już teraz – rzucił bez wahania. 

Ellen  błyskawicznie  podała  Tamsin  dawkę  leku,  którą  wcześniej 

przygotowała, przeczuwając, że będzie potrzebna. 

–  Nasycenie  tlenem  dziewięćdziesiąt  pięć  procent  –  poinformowała 

Nikosa. – Za tobą jest wykres. 

Ale on już zajął się małą pacjentką. Obserwując, jak z nią rozmawia, jak 

ją  oswaja,  wyjąwszy  z  kieszeni  filcową  syrenkę,  którą  należy  osłuchać,  od 

czasu  do  czasu  spoglądała  na  Alana,  który  kompletnie  nie  rozumiał,  co  się 

dzieje. 

Alan widział wyłącznie lekarza o światowej renomie, który nie wiadomo 

dlaczego, bawi się z dzieckiem. 

Ella specjalistę, który stosuje technikę odwracania uwagi jako narzędzie, 

które  ma  dostarczyć  mu  konkretnych  odpowiedzi.  Nikos  wpatrywał  się  w 

klatkę  piersiową  dziewczynki,  żeby  ocenić  jej  oddychanie,  zachęcał  ją  do 

rozmowy, by sprawdzić, jak bardzo brakuje jej tchu. 

Alan, patrz i się ucz, pomyślała. 

W końcu Tamsin pozwoliła się osłuchać, po czym sama osłuchała chorą 

syrenkę. 

Trudno zapałać nienawiścią do tęgo człowieka. Bardzo trudno. 

– Poprawa nasycenia – zameldowała, a on przytaknął. 

 Mimo  panującego  między  nimi  napięcia  pracowali  sprawnie,  bez 

najmniejszych zgrzytów. 

Dwukrotnie mimochodem dotknął jej ręki, więc w końcu odsunęła się od 

stołu. Wiedziała, że to zauważył, bo na moment jego źrenice się zwęziły. 

Dlaczego jest taki wściekły? 

RS

background image

 

25 

Powinien być jej wdzięczny za to, że mu pomaga. 

Oraz za to, że tak spokojnie przyjęła e–maila, w którym z nią zerwał. 

Na  jego  twarzy  szukała  śladów  stresu,  dowodów,  że  to  rozstanie  cztery 

miesiące  wcześniej  dotknęło  go  podobnie  jak  ją.  Nic  z  tego.  Pod  rozchyloną 

koszulą dostrzegła jego smagłą skórę, ciemniejszą niż dawniej, co sugerowało, 

że przebywał w cieplejszym klimacie niż angielski. 

Był w Grecji. 

U swojej pięknej żony? 

Ogarnął  ją  najpierw  smutek,  ale  chwilę  później  złość.  Nie  wolno  jej 

zapominać, że ją oszukał. 

–  Już  jest  lepiej  –  usłyszała  jego  głos.  Rozmawiał  teraz  z  matką 

dziewczynki. – Zastanówmy się nad przyczyną tego ataku. 

–  To  pierwszy  taki  silny  napad  duszności.  W  zimie  zdarzają  się  jej 

kłopoty  z  oddychaniem,  ale  tylko  kiedy  się  przeziębi,  a  w  tym  roku 

wynajęliśmy  z  moją  siostrą  i jej  rodziną  dom  nad  morzem.  Tamsin  spokojnie 

się bawiła i nagle zaczęła się dusić. 

– Nie zauważyła pani w niej żadnej zmiany? 

 Kobieta się zastanawiała. 

– Nic mi nie przychodzi do głowy. Nawet rzadko chodzimy na plażę, bo 

dzieci chcą tylko bawić się w domu z pieskiem. 

Nikos uniósł brwi. 

– Z pieskiem? 

–  Siostra  kupiła  go  tydzień  temu.  Młodego  spanielka.  Tamsin  za  nim 

przepada. Nawet śpi z nim. 

Ella  i  Nikos  wymienili  spojrzenia,  bo  Tamsin  nagle  zerwała  z  twarzy 

maskę. 

– Ja chce do Bruna! 

RS

background image

 

26 

–  Tamsin,  nie  zdejmuj  maski!  O  matko.  Pan  myśli,  że  to  przez  psa? 

Uczulenie? Nie pomyślałam o tym. 

–  To  bardzo  możliwe.  –  Sięgnął  po  kartę  Tamsin.  –Do  końca  urlopu 

bawcie  się  z  psem  na  dworze,  nie  w  domu,  a  po  wakacjach  niech  się  pani 

zgłosi  do  swojego  lekarza  rodzinnego.  Jej  stan  zdecydowanie  się  poprawia. 

Proszę przejść do jednej z kabin i niech Tamsin tam się pobawi. Jeśli w ciągu 

godziny jej stan się nie pogorszy, możecie spokojnie wracać do domu. 

Siostrzyczka Tamsin traciła cierpliwość. 

– Nie wiem, dlaczego moja siostra nie odpowiada na esemesa. Poszli na 

spacer.  –  Mała  Poppy  płakała  coraz  głośniej.  –  Podrzuciłabym  jej  małą,  żeby 

zająć się Tamsin. 

Ella wyciągnęła do niej ręce. 

–  Ona  wyczuwa  pani  stres.  Proszę  mi  ją  dać,  a  pani  niech  przytuli 

Tamsin.  –  Przejęła  od  niej  niemowlę.  –  No,  Poppy,  pewnie  nie  rozumiesz, 

dlaczego znalazłaś się w takim obcym miejscu. – Paplała tak, dopóki mała nie 

ucichła, a potem się do niej uśmiechnęła. 

Poppy, zaciekawiona nową twarzą, odwzajemniła jej uśmiech. 

– Poppy się uśmiechnęła! – ucieszyła się matka dziewczynek, przytulając 

starszą córeczkę. Oraz syrenkę. – Tams, widziałaś? Poppy uśmiechnęła się do 

pani  pielęgniarki.  To  jej  pierwszy  uśmiech.  Ona  panią  lubi.  Ma  pani  własne 

dzieci? 

– Nie, nie mam. 

–  Jeszcze  pani  zdąży.  Najpierw  trzeba  znaleźć  królewicza,  prawda, 

Tams? 

W  jej  głosie  Ella  wyczuła  nutę  zawodu.  Czy  należy  mieszać  dziecku  w 

głowie bajkami? 

RS

background image

 

27 

Jak  będę  miała  córkę,  to  będę  się  tego  wystrzegać,  obiecała  sobie  w 

duchu. Będzie jej wpajała realistyczne podejście do życia. 

Żeby nie liczyła na bajkowych królewiczów. 

Do sali zajrzała pielęgniarka w poszukiwaniu profesora Mariakosa. 

Pożegnał  Tamsin  szerokim  uśmiechem,  Ellę  zaś  spojrzeniem,  które 

zwiastowało przyszłość bardziej skomplikowaną niż bajka. 

Prowadząc  Tamsin  i  jej  matkę  do  kabiny,  zastanawiała  się  nad 

przebiegiem  czekającej  ją  konfrontacji.  Co  Nikos  jej  powie?  Jak  się  będzie 

tłumaczył? Powie, że żona go nie rozumie? Że jego małżeństwo istnieje tylko 

na papierze? 

Godzinę później do kabiny wszedł Nikos, żeby ponownie zbadać Tamsin. 

Orzekł,  że  mała  może  wracać  do  domu,  po  czym  przysiadł,  żeby  zrobić 

stosowny wpis do jej karty. Na odchodnym Tamsin pociągnęła Ellę za rękę. 

– Chodź! 

– To się nazywa zaproszenie! – roześmiała się Ella. 

Z największą przyjemnością zrobiłaby wszystko, żeby uniknąć Nikosa. – 

Niestety, nie mogę pójść z wami. 

– Szkoda – westchnęła mama Tamsin. – Ma pani cudowne podejście do 

dzieci. 

Nie  umknęło  uwadze  Elli,  że  na  moment  ręka  Nikosa  z  długopisem 

znieruchomiała. Ciekawe, o czym pomyślał. 

Zrobiło mu się żal, że nigdy nie będą rodziną? 

Ma wyrzuty sumienia, że jego dziecko nie będzie miało ojca? 

Odprowadziła  Tamsin  do  wyjścia,  a  gdy  wróciła  na  oddział,  Nikosa  już 

nie było. 

Nieco  spokojniejsza  już  miała  wyjść  z  sali,  gdy  zastąpił  jej  drogę. 

Zamknął drzwi. 

RS

background image

 

28 

– Teraz porozmawiamy, agape mou. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

29 

ROZDZIAŁ DRUGI 

 

– Nikos, nie mam ci nic do powiedzenia.  

Przyparta  przez  niego  do  ściany,  zdała  sobie  sprawę,  że  oto  ma  przed 

sobą człowieka, który za nic nie zamierza jej przepraszać. 

–  Nie  masz  mi nic do  powiedzenia?  Nosisz  moje  dziecko  i  nie  masz  mi 

nic  do  powiedzenia?!  –  Głos  mu  drżał  z  emocji.  –  Chcę  wiedzieć,  czy 

zamierzałaś mnie o tym poinformować. Gdyby nie Helen, to czybym się o tym 

dowiedział od ciebie? 

– To by cię interesowało? – Wzruszyła ramionami. 

– Pytasz poważnie? – warknął. 

–  Tutaj  nie  będziemy  o  tym  rozmawiać.  –  Czuła,  że  ten  temat  ją 

przerasta. – Po pracy. 

Nikos parsknął złowrogim śmiechem. 

–  Nie  spuszczę  cię  z  oczu,  agape  mou.  To  miejsce  nie  jest  gorsze  od 

innych. Poczekalnia pusta. Powtarzam: miałaś zamiar mi powiedzieć? 

–  Nie  wiem.  –  Przyłożyła  dłonie  do  skroni.  –  Mam  być  szczera?  Nie 

wiem. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. 

– Nie rozumiem, dlaczego powiedzenie facetowi, że zostanie ojcem, ma 

być takie trudne – wycedził. 

– Jest jeszcze trudniejsze, jak ten facet jest żonaty.  

Nieoczekiwanie Nikos zbladł. 

–  Na  jakiej  podstawie  doszłaś  do  takiego  wniosku?  –wychrypiał,  a  ona 

nagle poczuła się winna, mimo że to on ją rzucił. 

– Nikos, wiem o wszystkim – mówiła z trudem. –O tym, co przede mną 

ukrywałeś. 

– Co ja przed tobą ukrywałem? 

RS

background image

 

30 

–  Drugie  życie.  To,  że  jesteś  miliarderem  i  że  w  Grecji  czeka  na  ciebie 

żona. 

Jego  milczenie  wystarczyło  jej  za  odpowiedź.  Przez  cztery  miesiące  w 

skrytości  duszy  łudziła  się,  że  to  nieprawda.  Bardzo  tego  chciała,  mimo  że 

miała twarde dowody. Nawet teraz liczyła, że Nikos zaprzeczy. 

Ale na to się nie zanosiło. 

Omiótł ją nieprzyjaznym spojrzeniem. 

–  I  dlatego  nie  powiedziałaś  mi,  że  jesteś  w  ciąży?  Z  powodu  jakichś 

plotek? 

– To nie są plotki. 

– Usłyszałaś to ode mnie? Czy padły z moich ust słowa „moja żona"? 

– Wiesz, że nie. 

–  I  nie  przyszło  ci  do  głowy  zapytać  mnie  o  to  „drugie  życie",  zanim 

postanowiłaś odmówić mi prawa do ojcostwa? 

– Rzuciłeś mnie. Jak miałam cię zapytać? 

–  Nie  wiedziałem,  że  zaszłaś  w  ciążę.  Atmosfera  stawała  się  coraz 

bardziej napięta. 

– Czy to by coś zmieniło? Jesteś żonaty. Rozumiem, dlaczego odszedłeś. 

– Nic nie rozumiesz. – syknął. – Absolutnie nic. Spojrzała mu w oczy. 

–  Wiem,  że  mnie  okłamywałeś.  Może  między  wami  się  nie  układa,  nie 

wiem, ale to cię nie usprawiedliwia. 

Niezależnie  od  tego,  jak  wygląda  wasze  małżeństwo,  nie  mogę  być  z 

człowiekiem, któremu nie ufam. 

–  Ty  mówisz  o  zaufaniu?!  –  Zaśmiał  się  cynicznie.  –  Ty,  która 

planowałaś ukryć przede mną ciążę?! 

Westchnęła  sfrustrowana,  bo  cała  rozmowa  toczyła  się  wokół  niego. 

Wokół jego ego oraz jego uczuć. On myśli tylko o sobie. 

RS

background image

 

31 

Czy  chociaż  raz  zapytał,  co  ona  czuje?  To  go  nie  obchodzi.  Dla  niego 

ważne jest tylko to, że mu nie powiedziała, że jest w ciąży. 

Tak  kieruje  rozmową,  żeby  to  ona  poczuła  się  winna,  a  ona  oczekiwała 

przeprosin. Zamiast tego atakuje ją tak, jakby popełniła jakąś zbrodnię. 

– Nikos, tu nie chodzi o dziecko. 

– Dlaczego? Nie moje? 

Wstrzymała  oddech,  po  czym  uniosła  ramię.  Odgłos  policzka  odbił  się 

echem od ścian pokoju. 

– Jak śmiesz?! 

  Theos  mou...  –  Przyłożył  dłoń  do  zaczerwienionego  policzka.  –  To 

było sensowne pytanie. 

–  Nie  sensowne,  lecz  obraźliwe  –  wykrztusiła.  –  Zwłaszcza  w  twoich 

ustach. Kochając się ze mną noc w noc, ukrywałeś, że masz żonę. Co masz na 

swoją  obronę?  Niepohamowany  popęd?  Nawet  nie  wiesz,  jak  bardzo  bym 

chciała,  żeby  ono  nie  było  twoje.  –  Nadal  piekła  ją  dłoń,  poza  tym  wstydziła 

się,  że  puściły  jej  nerwy.  To,  że  jej  nie  uderzył,  dobrze  o  nim  świadczy, 

pomyślała ponuro. –Nie powiedziałam ci o dziecku, bo nie mogłam tego zrobić 

twojej żonie. – Dumnie uniosła głowę. – Ani mojemu dziecku. 

– Naszemu – żachnął się. – To jest nasze dziecko. 

– Przed chwilą w to wątpiłeś. Nikos, nic nas nie łączy. Wracaj do żony. 

Między nami skończone. – Nagle poczuła się wyczerpana tą wymianą zdań. 

–  Skończone?  –  Jego  oczy  lśniły  gniewem.  –  Nawet  jeszcze  nie 

zaczęliśmy. Ale masz rację, tutaj tego nie zrobimy. Lepiej, żebym teraz nie był 

z  tobą  sam  na  sam.  Zawiadomię  cię,  jak  będę  gotowy  na  dalszy  ciąg  tej 

rozmowy. 

RS

background image

 

32 

Gdy  wychodził, poczuła, że serce jej pęka. Może naiwnie łudziła się, że 

porwie  ją  w  ramiona  i  powie,  że  to  ponura  pomyłka,  że  ją  kocha.  Że  żona  to 

czysty wymysł. 

Ale  takie  rzeczy  się  nie  zdarzają,  bo  ludzie  są  ułomni.  Happy  endem 

kończą się tylko bajki dla dzieci. 

A prawdziwa miłość to mit. 

Targana skrajnymi emocjami ledwie dożyła końca dyżuru, bezskutecznie 

walcząc z drżeniem rąk. 

– Do kubła. – Ściągnął brwi, gdy po raz drugi coś upuściła na ziemię. – 

Co się z tobą dzieje? 

To  przez  ciebie,  miała  ochotę  wykrzyczeć,  ale  potulnie  wyrzuciła 

opakowanie nici chirurgicznych, umyła ręce i otworzyła nowe opakowanie. 

Płonęła ze wstydu, bo jedyną sferą życia, w której czuła się pewnie, była 

praca na oddziale ratunkowym. 

Teraz i to straciła. 

Za to na jakość pracy Nikosa napięta atmosfera nie miała najmniejszego 

wpływu.  Jak  zwykle  zachowywał  zimną  krew  i  zakładając  szwy  małej 

pacjentce,  pogodnie  z  nią  gawędził  o  wróżkach,  pałacach  i  zaczarowanych 

królestwach. Jakby kilka godzin wcześniej nie był gotowy udusić Elli! 

Bardzo  mu  zazdrościła  umiejętności  dystansowania  się  od  problemów. 

Co gorsza, najwyraźniej wcale mu nie przeszkadzało, że pracuje razem z nią. 

Bo mu na niej nie zależy. Ona cierpi, a jemu jest to obojętne. Nie dość, że 

złamał jej serce, to teraz czeka ją jeszcze nieprzyjemna z nim konfrontacja. 

Kiedy? I gdzie? 

Żeby jak najmniej o tym myśleć, nie odrywała wzroku od pacjentki lub 

instrumentów,  ale  nadal  była  kłębkiem  nerwów.  W  pewnej  chwili  Nikos 

RS

background image

 

33 

mruknął  coś  pod  nosem,  po  czym  nakrył  jej  rękę,  żeby  uspokoić  drżenie  jej 

palców. Natychmiast upuściła to, co trzymała. 

 Theos mou! 

– Przepraszam, przepraszam – kajała się, myśląc ze strachem, że szpital z 

niej zrezygnuje. 

Nikos zakładał ostatni szew. 

–  Za  dziesięć  dni  zdejmiemy  ci  szwy  –  zwrócił  się  do  dziewczynki.  – 

Skończone. Byłaś bardzo dzielna. – Uśmiechnął się, ściągnął rękawiczki i, nie 

spoglądając na Ellę, wyszedł z pokoju. 

Czując  się  jak  młoda  pielęgniarka  na  stażu,  opatrzyła  dziecko  i 

posprzątała salę. 

Nie będzie w stanie skupić się na pracy, dopóki nie uwolni się od strachu 

przed czekającą ich rozmową. 

W głowie ciągle dzwoniły jej jego słowa. Jakim prawem Nikos odwraca 

kota ogonem, zrzucając winę na nią, mimo że to on kłamał? Jakim prawem ma 

jej za złe? 

Z bijącym sercem ruszyła na jego poszukiwanie. Zastała go w gabinecie, 

gdy poirytowanym tonem rozmawiał z kimś przez telefon. 

–  Sprawa  zawodowa  czy  prywatna?  –  zapytał,  odkładając  słuchawkę.  – 

Jeśli prywatna, to nie mam czasu. 

– To go znajdź. Muszę porozmawiać z tobą teraz. –Stanowczym ruchem 

zamknęła  drzwi.  –  Nie  masz  prawa  mieć  do  mnie  pretensji,  bo  wina  leży  po 

twojej stronie. Nie chodzi o to, że ze mną zerwałeś, ani że jesteś żonaty, a o to, 

że mnie okłamywałeś. Nie byłeś tym, kim mówiłeś, że jesteś. 

– Sugerujesz, że nie jestem lekarzem? 

RS

background image

 

34 

– Dobrze wiesz, że to nie to. Nie łap mnie za słówka! – Wystawiła palec 

oskarżycielskim  gestem.  –  Masz  domy  i  jachty,  jesteś  właścicielem  sieci 

luksusowych hoteli na całym świecie... Miałam prawo o tym wiedzieć. 

– Dlaczego? – zapytał bez cienia zażenowania. – To niczego nie zmienia. 

–  To  zmienia  bardzo  dużo.  Jak  myślisz,  jak  się  poczułam,  kiedy 

dowiedziałam się o twojej fortunie? 

Rzucił jej drwiące spojrzenie. 

– Pomyślałaś o tym, co straciłaś. 

Miała ochotę spoliczkować go po raz drugi. 

– Ja nie mówię o pieniądzach! Szkoda, że je masz, bo wtedy popełniłbyś 

jedno  kłamstwo  mniej.  Poczułam  się  oszukana.  Oszukana!  –  Ręce  jej  opadły, 

bo  zorientowała  się,  że  nie  dociera  do  niego  powód  jej  zdenerwowania.  –

Zataiłeś  przede  mną,  kim  jesteś  oraz  to,  że  jesteś  żonaty.  W  poczekalni  u 

lekarza  oglądałam  magazyn,  w  którym  były  zdjęcia  z  twojego  ślubu.  Jak 

mogłeś? Jak mogłeś, mając żonę, sypiać ze mną? Nie masz sumienia? – Głos 

jej drżał. – Czym byłam dla ciebie? Kochanką na czas pobytu w Londynie? 

To jasne, że ona nic dla niego nie znaczy. 

– Jesteś matką mojego dziecka – odparł z zimnym błyskiem w oku. – Nie 

poniżaj się. 

–  To  ty  mnie  poniżyłeś!  Spałeś  ze  mną,  będąc  mężem  innej  kobiety. 

Poniżyłeś mnie i zbrukałeś nasz związek. Skoro masz tyle kasy, to dlaczego nie 

przywiozłeś jej do Anglii, żeby zaspokajała twój samczy popęd? – Ze złości aż 

się trzęsła, za to on mierzył ją zimnym spojrzeniem. 

– Jesteś zazdrosna. 

–  Mogłabym  być  zazdrosna,  gdyby  mi  na  tobie  zależało,  ale  mi  nie 

zależy.  Już  dawno  przestałam  cię  opłakiwać.  –  Umilkła  przestraszona,  że 

powiedziała za dużo. 

RS

background image

 

35 

Nikos wstał i powoli podszedł do niej. 

– Jak na kogoś, komu nie zależy, jesteś podejrzanie rozemocjonowana. 

Cofnęła się na krok. 

– Zostaw mnie w spokoju. Będziemy dalej razem pracować, bo musimy, 

ale  nie  musimy  poruszać  tematów  osobistych.  Masz  do  mnie  pretensje,  a 

prawdę mówiąc, ja też mam ci za złe. 

Przede wszystkim to, że w dalszym ciągu jej na nim zależy. 

–  Jak  jesteś  zła,  to  ciemnieją  ci  tęczówki.  –  Spoglądając  na  nią  spod 

opuszczonych  powiek,  przytrzymał  ją  za  ręce.  –  Tak  jak  wtedy,  gdy  jesteś 

podniecona. Tak, oboje jesteśmy wściekli i oboje piekielnie namiętni. 

Zacisnęła  zęby,  bo  jego  palce  z  równym  mistrzostwem  uzdrawiały 

chorych,  jak  i  ją  elektryzowały.  W  okamgnieniu  jej  złość  wyparły 

zdecydowanie silniejsze emocje. Czuła, że brakuje jej tchu. 

Gdzie się podziała złość tak bardzo teraz jej potrzebna? 

– Po co tu przyjechałeś? 

Wbrew  jej  intencjom  jej  ręce  same  objęły  go  za  szyję,  a  z  jej  ust 

wydobyło się dramatyczne westchnienie. Gdy przyparł ją do ściany, bezwolnie 

poddała się naporowi jego ciała. 

  Theos  mou,  jak  ja  cię  pożądam  –  szepnął,  a  jej  aż  zakręciło  się  w 

głowie. 

Zatraceni w sobie, nie słyszeli, że ktoś otwiera drzwi. 

–  Doktorze...  –  Rose  znieruchomiała,  bąknęła  słowa  przeprosin  i 

pospiesznie się wycofała. 

To ich przywołało do porządku. 

–  Nikos...  –  jęknęła  Ella,  ale  on  nie  wypuszczał  jej  z  objęć.  –  Nikos... 

przestań. 

– O co ci chodzi? 

RS

background image

 

36 

– Jak śmiesz? Ja tu pracuję. Moja opinia... 

–  Całowanie  się  z  ojcem  twojego  dziecka  nie  ma  żadnego  wpływu  na 

twoje  kwalifikacje  zawodowe.  –  Omiótł  wzrokiem  jej  biust.  –  Masz  piękne 

piersi. 

–  Jak  nie  potrafisz  zapanować  nad  popędem  –  kipiała  ze  złości  –  to 

zadzwoń do żony i zaproponuj jej jakiś układ. Ja nie jestem zainteresowana. 

– A ty, jak oglądasz jakieś pisma, to się wysil i przeczytaj choćby tylko 

podpisy  pod  zdjęciami  –  odciął  się.  –  To  były  zdjęcia  sprzed  szesnastu  lat,  z 

naszego  ślubu.  Opublikowano  je  ponownie  kilka  miesięcy  temu  z  okazji 

rocznicy  wypadku  Ariadne.  Moja  żona  nie  żyje.  Zginęła  piętnaście  lat  temu 

razem z naszą córeczką. 

Co  ją  podkusiło  przyjść  do  pubu?  Przecież  nie  miała  ochoty  na  żadne 

towarzystwo. 

Nieszczęśliwa  siedziała  na  murku  przed  pubem  ze  szklanką  soku 

pomarańczowego i gapiła się na żaglówki. Wieczór był ciepły, więc lokal za jej 

plecami huczał od gości. 

Było  to  ulubione  miejsce  piątkowych  spotkań  personelu  oddziału 

ratunkowego. Wbrew sobie uległa namowom koleżanek, choć wiedziała, że nie 

będzie duszą towarzystwa. Czuła, że nie ma siły podjąć żadnego tematu. 

Jeden  drink,  a  potem  wraca  do  domu.  Jego  żona  nie  żyje?  Ta  myśl  nie 

dawała  jej  spokoju.  Nic dziwnego,  że  facet  jest  taki  zamknięty.  Stracił  żonę  i 

dziecko. 

Na  jednej  z  łódek  dostrzegła  parę  z  dziećmi.  Siedzieli  roześmiani, 

zajadając hot dogi. Kwintesencja szczęścia. 

Zazdrościła  im.  Można  by  przysiąc,  że  nie  ma  nic  prostszego  niż  życie 

rodzinne. 

Ale to nie takie łatwe. 

RS

background image

 

37 

Ciekawe, jakie myśli chodzą po głowie temu uśmiechniętemu tatusiowi? 

Ile czasu musi upłynąć, żeby ta rodzina się rozpadła? 

Jej  myśli  powędrowały  do  Nikosa.  Dlaczego  był  na  nią  taki  zły?  Byli 

razem pół roku, a mimo to ani razu nie wspomniał o żonie i dziecku. 

Wydawało  się  jej,  że  nie  mieli  przed  sobą  tajemnic.  Uśmiechając  się 

gorzko, upiła łyk soku. Fizycznie byli bardzo blisko, ale nie emocjonalnie. Ale 

z drugiej strony, ona też mu się nie zwierzała. 

Dlaczego życie jest takie skomplikowane? 

Na szczęście zobaczy go dopiero jutro. Ma czas na zastanowienie się, co 

dalej. Nie chciała sprawiać zawodu Rose i nie chciała rezygnować z pracy, ale 

ten dzień pokazał, że już nie potrafi pracować u jego boku. 

–  Uśmiechnij  się,  jeśli  nie  chcesz,  żeby  cię  zasypywano  pytaniami.  –  Z 

zadumy wyrwał ją głos Helen, która przysiadła obok z miseczką orzeszków. – 

Masz  minę,  jakbyś  chciała  rzucić  się  do  tej  wody.  Sądząc  po  twoim 

zachowaniu, wasze ponowne spotkanie nie wypadło najlepiej. 

–  To  znaczy,  że  wiesz,  że  Nikos  przyjechał.  Wszyscy  już  plotkują? 

Wszyscy wiedzą? 

–  Że  coś  cię  łączy  z  przystojnym  Grekiem?  Jasne.  Całowaliście  się  bez 

opamiętania. Gdyby mnie tak ktoś całował, to chybabym umarła ze szczęścia. 

Iskrzyło między wami przez całe popołudnie. 

– Co mówią dziewczyny? 

–  Sama  wiesz,  jak  jest  na  takim  oddziale.  Każdy  chce  usłyszeć  coś 

pozytywnego.  Myślę,  że  w  cztery  sekundy  wszystkie  się  o  was  dowiedziały. 

Teraz  ciągną  zapałki, która  ma  wam  pomagać  na  pediatrycznym,  żeby  obser-

wować, jak sytuacja się rozwinie. 

– Fantastycznie. 

RS

background image

 

38 

–  Wytłumaczyłam  im,  że  nikomu  nie  powiedziałaś  o  Nikosie,  bo  nie 

chciałaś, żeby dziewczyny czuły się skrępowane. 

–  Dzięki.  –  Ella  podniosła  szklankę  do  ust.  –  Przepraszam,  że  na  ciebie 

nawrzeszczałam. Poniosło mnie. Wiem, że chciałaś mi pomóc. 

– To ja przepraszam za to, co zrobiłam. 

– Nie wszystko ci powiedziałam, więc to też moja wina. 

–  I  tak  bardzo  mi  przykro.  –  Helen  ponuro  pokiwała  głową.  –  Nie 

spodziewałam  się,  że  po  moim  e–mailu  Nikos  tu  się  zatrudni.  Dyrekcja  z 

otwartymi ramionami przyjęła takiego gwiazdora. 

–  Nie  wątpię.  Chyba  powinnam  być  ci  wdzięczna,  bo  już  nie  muszę  się 

zastanawiać, czy mu powiedzieć, czy nie. 

– Jak przyjął wiadomość, że zostanie ojcem? Ella mocniej zacisnęła palce 

na szklance. 

–  Nie  było  wylewnych  powitań.  –  Naiwnością  z  jej  strony  było 

oczekiwanie przeprosin. Nikos nie odczuwa takiej potrzeby, bo wyklucza moż-

liwość przyznania się do błędu. Helen odstawiła miseczkę. 

– Ella, on tu przyjechał za tobą. Pytałaś go, jak wyglądają jego układy z 

żoną? Rozwiodą się? 

Ella przeniosła wzrok na grupę koleżanek z pracy, które zaśmiewały się z 

jakiegoś dowcipu Rose. 

– Jego żona nie żyje. Zginęła w wypadku piętnaście lat temu razem z ich 

córką. 

To  tłumaczy  jego  chłód  oraz  dystans  emocjonalny.  Pewnie  tylko  tak 

potrafi sobie z tym radzić. 

–  O  Boże.  –  Helen  podniosła  dłoń  do  warg.  –I  dalej  pracuje  na 

ratunkowym? To mu się nie kojarzy? 

RS

background image

 

39 

–  Nie  wiem.  Nie  znam  szczegółów.  On  nie  jest  skłonny  rozmawiać  o 

uczuciach.  –  Bardzo  nad  tym  ubolewała.  Związek  pozbawiony  zaufania 

sprowadza się do seksu, pomyślała. 

– To skąd te zdjęcia w tym piśmie? 

–  Dla  upamiętnienia  rocznicy  wypadku  jego  żony.  Zdaje  się,  że  z  tej 

okazji sfinansował budowę szpitala dziecięcego w Atenach. – Uśmiechnęła się 

gorzko.  –Oglądając  te  zdjęcia,  nie  przeczytałam  całego  artykułu  i  dlatego 

umknęła mi wzmianka o wypadku. – To go rozsierdziło. 

– To przykre, ale upłynęło już kilkanaście lat. Na pewno zdążył się z tym 

pogodzić. 

–  Tak  sądzisz?  Chyba nie. Można  się  pogodzić  z  taką tragedią?  Wątpię. 

Człowiek żyje dalej, bo musi. To wyjaśnia, dlaczego z nikim ponownie się nie 

związał. Przeczytałam sobie o nim w internecie – mówiła beztroskim tonem. – 

Ciągle zmienia miejsce pracy. Oraz towarzyszki. 

Helen położyła jej rękę na ramieniu. 

– Ella, on tu przyjechał za tobą. To coś znaczy. 

– Same niedogodności. Jedno z nas stąd wyjedzie. 

– Nie popadaj w skrajność. Tworzycie zespół doskonały. 

– Tworzyliśmy – poprawiła ją. – A to, co nas łączyło, to już przeszłość. 

Helen,  on  tyle  przede  mną  zataił,  całe  swoje  życie.  Nie  potrafię  być  z  takim 

człowiekiem. A w tej chwili nawet nie mam ochoty o nim rozmawiać. 

– Jak tak, to sytuacja rzeczywiście jest trudna. – Helen wpatrywała się w 

odległy  koniec  nabrzeża.  –  Ten  twój  seksowny  kawaler  właśnie  zaparkował 

swoją  równie  seksowną  brykę  i  zmierza  w  naszą  stronę.  O  matko,  jaki  on 

przystojny. 

Na  jego  widok  Ella  wypuściła  szklankę  z  ręki,  ale  gdy  kucnęła,  by 

pozbierać potłuczone szkło, dźwignęła ją para silnych ramion. 

RS

background image

 

40 

  Theos  mou,  chcesz  się  pokaleczyć?  –  zapytał  tonem  pełnym 

zatroskania, po czym gestem przywołał obsługę pubu. 

Korzystając  z  zamieszania,  Helen  dyskretnie  oddaliła  się  w  stronę  stołu, 

przy którym siedziały pielęgniarki. 

–  Jeżeli  znowu  zamierzasz  stracić  panowanie  nad  sobą,  nie  rób  tego  w 

miejscu publicznym – mruknęła. Po co on tu przyjechał? 

Spojrzał na nią spode łba. 

– Uważasz, że nie mam prawa być zły? 

–  Może  masz,  nie  wiem.  Cała  ta  sytuacja...  –  Zawahała  się.  –  Nie 

wiedziałam o twojej żonie i dziecku. Przepraszam. 

Nim Nikos zdążył otworzyć usta, podszedł do nich Billy, ratownik. 

Ella westchnęła. Tutaj nie da się porozmawiać. 

–  Szefie,  witamy  w  naszym  gronie  –  powiedział  Billy,  kładąc  rękę  na 

ramieniu  Elli.  –  Upiła  się  i  rzuca  szklankami?  Nigdzie  nie  można  jej  zabrać. 

Jeden drink i każdy może ją mieć. Ślicznotko, co piłaś? 

– Ona nie jest każdego, ona jest moja – odparł Nikos stanowczym tonem. 

– I pije to, co jej postawię. 

Billy zerknął na Nikosa i błyskawicznie cofnął rękę. 

–  Gratuluję  dobrego  smaku.  A  ponieważ  szef  jest  ode  mnie  szerszy  w 

barach i  o  głowę  wyższy,  oddaję  pole.  –Z  pogodnym  uśmiechem  na  wargach 

Billy odmaszerował do kolegów. 

Ella siedziała czerwona jak burak. 

– Dziękuję, że przez ciebie najadłam się wstydu. 

– On cię obejmował. 

– Po koleżeńsku. 

– Nie bądź naiwna. On cię podrywał. 

– No to co? Co w tym złego? 

RS

background image

 

41 

–  Nic  –  odparł  słodkim  głosem  Nikos,  nonszalancko  opierając  się  o 

murek. – Pod warunkiem że ktoś nie chce dożyć statystycznej średniej. 

Westchnęła. 

–  Trudno  cię  rozgryźć.  Z  jednej  strony  światowej  sławy  lekarz  w 

markowym  garniturze,  z  drugiej  troglodyta  w  skórach,  który  gołymi  rękami 

zabija lwy. 

– Umiem walczyć o to, co moje. 

– Nie jestem twoja – wykrztusiła. 

– Nosisz moje dziecko. 

– I dlatego innemu mężczyźnie nie wolno się do mnie odezwać? 

– Może na ciebie patrzeć – cedził – ale nie dotykać. Wpadłaś mu w oko, 

więc  mu  pokazałem,  że  nie  ma  najmniejszej  szansy.  Oszczędziłem  mu 

rozczarowania. 

– Skąd ta pewność, że Billy nie ma szans? To ja decyduję, z kim chcę się 

spotykać.  Nie  jestem  twoją  własnością.  Nikos,  między  nami  wszystko 

skończone. 

Okłamywał  cię  i  jest  niezdolny  do  zaangażowania  emocjonalnego. 

Dobrze,  że  nie  jest  żonaty,  pomyślała,  ale  nie  daj Boże  mieć  takiego  partnera 

życiowego. 

Wpatrywał  się  w  nią  pociemniałym  wzrokiem,  przenikliwym 

wszystkowidzącym wzrokiem medyka. 

– Nosisz moje dziecko. 

– To całkiem inna sprawa. 

– Nie dla Greka. 

– Nikos, za późno na taką zaborczość. Co tu robisz? Po co przyszedłeś? 

– Powiedzieć to, czego nie powiedziałem wcześniej. Przyniosę ci coś do 

picia i porozmawiamy. 

RS

background image

 

42 

– Przy tylu świadkach? Uśmiechnął się lekko. 

– To powinno nas skłonić do trzymania nerwów na wodzy. 

Słysząc, że rozmowy przy dużym stole nieco przycichły, Ella przywołała 

na  wargi  promienny  uśmiech.  Gdy  mijał  stół  w  drodze  do  baru,  ktoś 

zapraszającym gestem podsunął mu krzesło, ale on grzecznie podziękował. 

Wróciwszy  z  drinkami,  oparł  się  o  murek  tuż  przy  Elli  i  gestem 

posiadacza nakrył jej rękę. 

Kilka  miesięcy  wcześniej  nie  zwróciłaby  na  to  uwagi,  nawet  by  to  jej 

pochlebiało. Ale teraz... 

– Niereformowalny Grek – zadrwiła. 

– Możliwe. Owszem, w pewnych kwestiach. Jadłaś coś? 

– Na twój widok tracę apetyt. 

–  Może  masz  złamane  serce,  ale  hartu  ducha  nie  straciłaś.  –  Zerknął  w 

stronę stołu, ale zebrane tam towarzystwo przestało się nimi interesować i teraz 

trwała tam gorąca dyskusja na temat przydatności śmigłowca sanitarnego. 

Ella cały czas rejestrowała ciepło jego uda oraz delikatną pieszczotę jego 

palców.  Żeby  się  ratować,  chciała  cofnąć  rękę,  ale  bała  się,  że  w  ten  sposób 

ściągnie na siebie uwagę koleżanek przy stole. 

–  Podły  chwyt,  bo  w  miejscu  publicznym  nie  wypada  mi  cię 

spoliczkować. Nikos, czego ty chcesz? 

–  Ciebie.  –  Wpatrywał  się  w  jej  wargi.  –  Ciebie,  agape  mou.  W  moim 

łóżku, bo tam jest twoje miejsce. 

Zatkało ją. 

–  Dlaczego?  Żaden  z  twoich  romansów  nie  trwał  dłużej  niż  kilka 

miesięcy. A ja już jestem towarem przeterminowanym. 

Zacisnął palce na jej dłoni. 

RS

background image

 

43 

–  Zdaje  się,  że  ustaliliśmy  wcześniej,  że  nie  należy  wysnuwać 

pochopnych wniosków. 

Jego dotyk kompletnie ją rozpraszał. 

– Zerwałeś ze mną. Nie jestem głupia, żeby znowu się z tobą wiązać. 

– Już jesteśmy związani. Mamy dziecko. 

–  Nikos,  nic  z  tego  –  powiedziała,  zniżając  głos,  bo  zauważyła,  że 

dyskusja przy stole przycichła. – Po co tu przyjechałeś? 

– Jak nie wiesz, po co, to znaczy, że mnie nie znasz. 

–  Tak, nie  znam  cię.  Byłam  z  tobą  przez  pół  roku, ale  odkryłam,  że  nie 

jesteś tym, za kogo się podawałeś. –Zawahała się. – Ani razu nie wspomniałeś 

o żonie. 

– Chcesz o tym rozmawiać tutaj? 

– W ogóle nie chcę o tym rozmawiać. Nie ma o czym. Mieliśmy romans, 

ale to już historia. Nie mam nic przeciwko temu, żebyś widywał nasze dziecko. 

–  Zadrżała,  mimo  że  wieczór  był  ciepły.  –  Myślę,  że  znajdziemy  jakieś 

rozwiązanie. 

 Theos mou, dajesz mi prawo do odwiedzin? Sądzisz, że o to mi chodzi? 

– Podniósł głos, a ona ścierpła na myśl, że ludzie mogą ich usłyszeć. 

–  Mów  ciszej.  Nie  wiem,  czego  chcesz.  Myślałam,  że  chcesz  widywać 

swoje dziecko. Ale jak nie chcesz... w porządku. Podejrzewam, że twoja nowa 

przyjaciółka nie byłaby zachwycona, wiedząc, że masz dziecko na boku. 

–  Nie  mam  przyjaciółki  –  warknął  zniecierpliwiony.  –  Po  tym,  jak  się 

rozstaliśmy,  harowałem  w  szpitalu  w  Atenach.  Dajmy  spokój  przeszłości, 

porozmawiajmy o przyszłości. 

– Przed nami nie ma żadnej przyszłości – powiedziała, hamując łzy. 

–  Uważaj  –  warknął  –  bo  w  miejscu  publicznym  udowodnię  ci,  że  się 

mylisz. 

RS

background image

 

44 

Gdy mierzyli się wzrokiem, podeszła do nich Rose. 

–  Nikos,  twój  samochód  budzi  sensację  –  powiedziała,  zerkając  na 

wianuszek chłopców wokół jego sportowego auta. – Chciałam cię zapytać, jak 

przebiegło  spotkanie  z  dyrekcją  szpitala?  Podejrzewam,  że  jak  zwykle 

odrzucono twój wniosek. 

Nikos z trudem oderwał wzrok od Elli. 

–  Od  poniedziałku  budżet  ma  uwzględnić  trzy  nowe  pielęgniarki  w 

sezonie letnim, w tym jedną na oddziale pediatrycznym. 

– Nie żartuj! – ucieszyła się Rose. 

–  W  służbie  zdrowia  zagadnienie  personelu  nie  może  być  przedmiotem 

żartów – oświadczył, na co Rose wspięła się na palce, by go objąć. 

–  Jesteś  genialny.  O,  przepraszam...  –  Rzuciła  Elli  przepraszające 

spojrzenie.  –  Ale  każdego  lata  brakuje  nam  pielęgniarek.  Jak  im  to 

wytłumaczyłeś? 

– Zaapelowałem do ich rozsądku. 

 Ella podniosła oczy do nieba. 

– Wymusiłeś to na nich. 

– Użyłem mocnych argumentów. 

 Rose wybuchnęła śmiechem. 

–  To  dobre.  Mocne  argumenty.  Wykorzystam  tę  metodę  w  przyszłą 

sobotę,  kiedy  pijani  pacjenci  przypuszczą  szturm  na  izbę  przyjęć.  – 

Zadowolona wróciła do koleżanek, żeby przekazać im dobrą wiadomość. 

–  Zostałeś  bohaterem  –  mruknęła  Ella.  –  No  ale...  jak  już  załatwiłeś 

dodatkowy  personel,  to  nikt  nie  będzie  żałował,  że  odejdę.  Jutro  składam 

wymówienie. 

– Nie masz powodu odchodzić. 

RS

background image

 

45 

–  Nie  będę  pracować  u  boku  byłego  kochanka.  –  Nagle  ogarnęło  ją 

zmęczenie. 

Skutek ciąży czy stresu? 

Pomyślała  o  tej  chwili,  kiedy  dowiedziała  się,  że  zostanie  matką. 

Przytłoczona rewelacjami na temat Nikosa, nawet nie miała siły cieszyć się tą 

wiadomością. 

Mimo że teraz wiedziała, że w dużej mierze było to nieporozumienie, nie 

mogła mu wybaczyć, że nie powiedział jej o swojej fortunie oraz przeszłości. 

–  Jesteś  zmęczona.  –  Obejmując  ją,  zwrócił  się  z  wyjaśnieniem  do 

towarzystwa przy stole. – Długo się nie widzieliśmy... 

Gdy podeszli do jego auta, grupka wyrostków rozstąpiła się w milczeniu. 

– Ale bryka... – sapnął jeden z nich, na co Nikos zaczął im opowiadać o 

wyposażeniu samochodu. 

Ella skorzystała z okazji, żeby mu się wymknąć. 

–  Zostawiam  was. Moja  supermaszyna na  pedały  stoi  tuż,  tuż.  Postaram 

się cię nie wyprzedzić. – Już miała odejść, ale w ostatniej chwili Nikos chwycił 

ją za rękę. 

– Nie będziesz jechała na rowerze po zmroku. 

– A to dlaczego? 

–  Ella,  nie  prowokuj.  Odwiozę  cię,  a  potem  ktoś  przyprowadzi  twój 

rower do szpitala. 

–  Jak?  –  zapytała  wkurzona,  bo  po  raz  kolejny  przejął  kontrolę  nad 

sytuacją. – Masz tu służbę, która tylko czeka na twoje zachcianki? 

– Nie gadaj, wsiadaj – mruknął. 

Miała ochotę mu się postawić, ale nie była pewna, czy ma siłę pedałować 

aż do łodzi. 

Jak amen w pacierzu wylądowałaby w kanale. 

RS

background image

 

46 

Tym razem niech się rządzi, pomyślała. Ale tylko tym razem. 

–  To  nie  samochód,  a  rakieta  kosmiczna  –  mruknęła,  tłumiąc  zachwyt. 

Eleganckie  kosztowne  auto,  technologiczne  cacko.  Zdecydowanie  nie  z  jej 

bajki. 

Posłusznie zapięła pasy. 

–  Nie  rozumiem,  dlaczego  jesteś  na  mnie  taki  wściekły  –  rzuciła.  –  To 

przecież ty mnie rzuciłeś. 

– Na dzisiejszy wieczór ten temat uważam za wyczerpany. 

–  Czymś  takim  przemieszczają  się  milionerzy?  Tu  są  tylko  dwa  fotele. 

Oszukali  cię!  –  Odrzuciła  do  tyłu  głowę.  –  Gdzie  się  zatrzymałeś?  Zdajesz 

sobie sprawę, że jak byłeś ze mną, ani razu nie zaprosiłeś mnie do siebie? 

Domyślam się, że mieszkałeś wtedy w jakimś pałacu. Dlaczego to przede 

mną ukrywałeś? 

– Bo pieniądze wszystko zmieniają. 

– Nic mi o tym nie wiadomo. – Przymknęła powieki. – Nigdy nie miałam 

ich za dużo. A teraz gdzie mieszkasz? Nie mów! W luksusowym apartamencie 

na ostatnim piętrze z widokiem na morze. 

–  Nie,  agape  mou.  –  Wyjechał  z  nabrzeża.  –  Z  matką  mojego  dziecka. 

Dokąd jedziemy? 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

47 

ROZDZIAŁ TRZECI 

 

W łodzi na kanale?! 

Mieszka sama w łodzi na kanale? 

Z latarką w zębach i śpiącą kobietą na rękach zastanawiał się, jak ludzie 

nie  wyposażeni  w  długie  nogi  pokonują  odległość  między  brzegiem  i 

pokładem. 

Ryzykowna sprawa. 

Co  gorsza,  ścieżka  oddzielona  od  ulicy  zaroślami  była  pogrążona  w 

ciemnościach. 

Skóra  mu  ścierpła  na  myśl,  kto  z  tych  krzaków  może  obserwować 

samotną kobietę na łodzi. 

Dlaczego zdecydowała się na takie lokum? 

Co chciała przez to udowodnić? 

Jutro ją stąd przeprowadzę, obiecał sobie w duchu. 

Po  omacku  otworzył  drzwi  i  nisko  schyliwszy  głowę,  wniósł  ją  do 

kabiny. Mimo to wyrżnął głową we framugę. Światło. Czy na takiej łodzi jest 

światło? 

W  dalszym  ciągu  skulony  przy  świetle  latarki  ułożył  Ellę  na  wąskiej 

kanapce, jednocześnie postanawiając, że ani na chwilę nie zostawi jej samej w 

takim miejscu. Nawet gdyby sam musiał zamieszkać w tej balii. 

Znalazł  włącznik,  zamknął  drzwi,  przez  które  chmara  komarów  już 

zdążyła  wedrzeć  się  do  środka,  po  czym  ze  zdumieniem  rozglądał  się  po 

ciasnych pomieszczeniach. Taka mała łazienka? 

Jak dorosły facet ma się tu umyć? 

RS

background image

 

48 

To  ma  być  sypialnia?  Uznawszy,  że  zmieści  się  na  jej  łóżku,  pod 

warunkiem  że  ułoży  się  na  ukos,  zawrócił,  żeby  ją  tam  przenieść  z  kanapki. 

Spała jak zabita. 

Zdjął  marynarkę,  po  czym  zaczął  przyglądać  się  jej  bladej  twarzy  i 

podkrążonym oczom. To zapewne na skutek stresu i ciąży. 

Przypomniawszy  sobie  jej  przerażenie,  gdy  opatrunki  i  instrumenty 

wypadały  jej  z  rąk,  nagle  poczuł  wyrzuty  sumienia,  bo  przecież  to  on  sam 

przysporzył jej tego stresu. 

Na tym kończy się twoje racjonalne myślenie. 

W tej samej chwili, w której ją zobaczył, kompletnie zapomniał o tym, że 

miał  nie  dać  się  ponieść  nerwom.  W  dalszym  ciągu  był  na  nią  zły,  ale  teraz 

złości towarzyszyło uczucie, które kazało mu zdjąć jej buty i okryć ją pledem. 

Ona chce się go pozbyć, ale to się jej nie uda. 

– Ella... – rzekł półgłosem, ale nie zareagowała. 

Niedługo  potem  okazało  się,  że  jego  talent  w  dziedzinie  rozbierania 

kobiet zawodzi w przypadku tych pogrążonych we śnie. Sfrustrowany rozbierał 

ją długo i powoli. Na koniec uznał, że nie zdejmie jej bielizny, bo przeczuwał, 

że nie byłaby zadowolona. 

Potem sam się rozebrał i położył obok niej, a ona przez sen przytuliła się 

do  niego,  prowokując  gwałtowną  reakcję  jego  ciała.  Właśnie  dlatego  z  nią 

zerwał. 

Czuł, że coraz mocniej angażuje się emocjonalnie i przysiągł sobie, że to 

się nie powtórzy. 

To  postanowienie  było  aktualne,  dopóki  nie  dowiedział  się,  że  zaszła  w 

ciążę. 

Sytuacja uległa diametralnej zmianie. 

RS

background image

 

49 

Obudziło ją kwakanie kaczek. Trwało jakiś czas, nim zdała sobie sprawę, 

że na czymś leży. Na męskim ramieniu. To Nikos! 

– Co ty robisz w moim łóżku? – zawołała. – Wynoś się! 

– Śpij – powiedział, nie otwierając oczu. 

Dzięki  temu  mogła  patrzeć  na  jego  regularne  rysy,  długie  rzęsy, 

zmysłowe wargi, muskularne ciało. Stworzony, by odbierać kobietom rozum. 

Nic dziwnego, że i ona postradała dla niego zmysły. 

Kłamca!  Zgoda, nie jest żonaty, ale  nie powiedział jej o swoim majątku 

oraz nie uprzedził, że z nikim nie zamierza się wiązać. 

–  Nikos,  wynoś  się  z  mojego  łóżka  –  wycedziła  przez  zęby,  na  co  on 

tylko leniwie się uśmiechnął. 

– Dlaczego? Nie ufasz sobie, leżąc tak blisko mnie? Przecież nic nas nie 

łączy. Wydawało mi się, agape mou, że nic do mnie nie czujesz. 

– Pomyliłam się. – Podciągnęła wyżej prześcieradło. – Coś czuję. Chętnie 

bym ci przyłożyła. 

–  Już  to  zrobiłaś.  –  Otworzył  oczy.  –  Jeśli  masz  taki  zamiar,  to  nie  rób 

tego lewą ręką. 

Zaskoczona  tą  uwagą  popatrzyła  na  swoją  lewą  dłoń.  Na  serdecznym 

palcu w porannym słońcu lśnił brylant tak duży, że aż ją zamurowało. 

– Co... co to jest? – wyjąkała. 

– Pierścionek. – Podparł się ramieniem. – Ode mnie. Masz go nosić. 

– A to dlaczego? Nie jesteś żonaty, to prawda, ale mnie to nie interesuje. 

– Jesteś matką mojego dziecka i masz nosić ten pierścionek. – Opadł na 

poduszkę. – Będzie odstraszał innych facetów, dopóki nie zorganizuję ślubu. – 

Mówił  to  tak  zasadniczym  tonem,  że  odniosła  wrażenie,  że  się  przesłyszała. 

Ślub? 

– Powiedziałeś „ślub"? Nie żartuj. Oświadczasz mi się? 

RS

background image

 

50 

– Z jakiego innego powodu miałbym ci dać pierścionek z brylantem? 

– Nie wiem. Żeby się popisać. To dlatego, że wydał się twój milionerski 

sekret?  Dlatego,  że  łatwiej  jest  kupić  pierścionek  niż  porozmawiać?  – 

Wstrząśnięta odsunęła się od niego. – Nikos, jak możesz mi się oświadczyć po 

tym, co się stało? 

– Nie widzę żadnych przeszkód.  

On się jej oświadcza? 

Ileż  to  razy  wyobrażała  sobie  tę  scenę.  Marzyła  o  tym.  Ale  to  marzenie 

prysło, gdy dowiedziała się o żonie, ale teraz wie, że żona nie żyje. 

Przyszło jej do głowy, że mogłaby przyjąć te oświadczyny, zapomnieć o 

tym, co było i wówczas jej marzenie by się spełniło. 

Na pewno? 

Nigdy  nawet  nie  śniła  o  brylantach,  o  sukni  ślubnej  z  kilkumetrowym 

trenem, druhnach i podróży poślubnej. 

Marzyła  o  wspólnym  życiu  z  człowiekiem  kochanym,  godnym  jej 

zaufania i kochającym. 

A w tym układzie brakuje miłości i zaufania. 

Czy  wolno  jej  odpowiedzieć  „tak"  człowiekowi,  który  tyle  przed  nią 

zataił? 

– Nie – wykrztusiła. Przyjrzał się jej badawczo. 

– Słucham? 

– Nie wyjdę za ciebie. To niemożliwe. Łudziłeś się, że się zgodzę? 

– Nosisz moje dziecko. 

– Nikos, zerwałeś ze mną. Nie chciałeś mnie. 

– Jak wyjeżdżałem, nie byłaś w ciąży. 

–  Nie  chciałeś  mieć  ze  mną  do  czynienia,  jak  nie  byłam  w  ciąży,  to 

dlaczego chcesz mnie teraz? 

RS

background image

 

51 

– To oczywiste. 

–  Dziecko  to  nie  powód,  żeby  się  pobierać!  Do  małżeństwa  konieczna 

jest wzajemna miłość i zaufanie. –Głos jej się załamał. – Nie można brać ślubu, 

dlatego że zrobiło się dziecko! 

–  O  czym  ty  mówisz?  –  Uśmiechnął  się  cynicznie.  –  Brylant  jest  za 

mały? 

–  O  tym,  że  ten  pierścionek  nie  naprawi  naszych  stosunków.  Tylko  mi 

przypomina,  że  jesteś  milionerem,  o  czym  mi  nie  powiedziałeś.  –  Chciała 

wstać, ale przyciągnął ją do siebie. 

– Rozmawiamy, więc nie odchodź. 

– Puszczaj! – Szarpnęła się, ale przygwoździł ją do materaca. – Paranoja! 

Jesteś milionerem, a ja karmiłam cię grzankami z serem. 

– Przepadam za twoimi grzankami z serem – odparł rozbawiony. 

– Spaliśmy na wąskim łóżku... 

– Było bardzo przytulnie – szepnął. 

– W ogóle cię nie znam! 

–  Nie  znasz  mnie?  –  Przylgnął  do  niej  mocno.  –Pethi  mou,  co  jeszcze 

chcesz o mnie wiedzieć? 

– Nikos... 

–  Lubię,  jak  wymawiasz  moje  imię.  –  Z  leniwym  uśmiechem  zaczął  ją 

całować. Zadrżała, gdy jego ręka zaczęła wędrować po jej ciele. 

Oprzytomniała, gdy położył dłoń na jej brzuchu. 

–  Nie.  –  Dla  niego  liczy  się  tylko  dziecko.  –  Nikos,  nie.  Nie  pozwolę, 

żebyś jeszcze raz mi to zrobił. – Mimo że rozpalało ją pożądanie, odepchnęła 

go  i  wstała.  –  Wystarczy,  że  znajdziemy  się  w  łóżku,  a  od  razu  przestajemy 

myśleć. Zapominamy o tym, co słuszne albo rozsądne. To, co nas łączy, nawet 

RS

background image

 

52 

trudno  nazwać  więzią!  Drugi  raz  to  się  nie  powtórzy.  –  Przygryzła  wargę  w 

nadziei, że to pomoże jej ochłonąć. – I nie patrz tak na mnie! 

Z samczym podziwem pożerał ją wzrokiem, więc tylko jęknęła cicho, po 

czym  wyciągnęła  obszerny  T–shirt  ze  swojej  ciągle  nierozpakowanej  torby. 

Nakładała go w takim pośpiechu, że z trudem trafiała w rękawy. Czym prędzej 

umknęła do ciasnej kuchenki, nie zwracając uwagi na protesty swojego ciała. 

Była podniecona, rozpalona i gotowa. 

Gdy nalewała wodę do imbryka, perswadowała sobie, że jeśli coś można 

zrobić, to wcale nie znaczy, że należy. Jeśli jeszcze kiedyś zainteresuje ją jakiś 

mężczyzna, to będzie to spokojny rozsądny Anglik, przysięgła sobie, włączając 

gaz. A nie zapalczywy Grek, mistrz sztuki uwodzenia. 

Przez  dwadzieścia  cztery  lata  trzymała  się  z  daleka  od  mężczyzn,  była 

ostrożna i czujna, ale potem poznała Nikosa i cała ta rozwaga poszła z dymem 

w eksplozji zmysłów. Co sprawia, że przy nim traci rozum? 

Zerknęła na pierścionek. 

Bez trudu mogłaby powiedzieć „tak". 

Ale  przyjąć  oświadczyny  człowieka,  który  nie  tylko  ma  przed  nią 

tajemnice, ale nie widzi w tym nic niestosownego? 

Stała zamyślona z ręką na brzuchu, gdy Nikos wszedł do kuchni. 

–  Musisz  wyprowadzić  się  z  tej  łodzi  –  powiedział.  –Tu  jest 

niebezpiecznie. – Miał na sobie tylko spodnie. 

Poruszona  widokiem  jego  muskularnego  torsu,  pospiesznie  usiadła  przy 

stoliku, by być od niego jak najdalej. 

– Podoba mi się tutaj. 

–  To  nie  jest  miejsce  dla  samotnej  kobiety  –  stwierdził  po  prostu.  – 

Zwłaszcza ciężarnej. 

RS

background image

 

53 

Dlaczego  mając  przed  oczami  jego  tors,  od  razu  widzi  go  nagiego? 

Zaschło jej w ustach. Poprawiła podkoszulek, by zasłonić uda. Szkoda, że tak 

się spiesząc, nie włożyła dżinsów. 

– Co mi tu grozi? Tędy nikt nie chodzi. 

– No właśnie. 

– Potrzebowałam przestrzeni. 

–  Tego  tu  nie  brakuje  –  przyznał.  –  Owszem,  jest  tu  pięknie,  ale  znam 

bezpieczniejsze miejsca poza miastem. 

–  Na to  mnie nie  stać.  –  Natychmiast  pożałowała  tych  słów.  –  Nie  chcę 

twoich pieniędzy. 

Szacował ją wzrokiem. 

– To ja zadecyduję, gdzie będziemy mieszkać. 

– Nie zamieszkam z tobą.  

Usiadł na wprost. 

– Okej, coś musimy sobie wyjaśnić – zaczął. – Chcesz się mnie pozbyć, 

ale nic z tego. Nosisz moje dziecko oraz mój zaręczynowy pierścionek. 

–  Subtelność  nie  jest twoją  specjalnością  –  zauważyła  półgłosem.  –  Ten 

pierścionek ma pokazać całemu światu, jaki jesteś bogaty. 

–  Nie,  agape  mou.  On  ma  wszystkim  pokazać,  że  należysz  do  mnie.  – 

Patrzył, jej w oczy. – Chcę, żeby to było jasne. 

– Nie jestem twoja. 

– Dlaczego chcesz się ze mną kłócić? 

– Nie wiem. Może dlatego, że jesteś absolutnie pozbawiony wrażliwości. 

– To znaczy, że dzieli nas przepaść kulturowa. Bo staram się, jak mogę, 

zrozumieć,  jakim  cudem  zaproponowanie  małżeństwa  matce  mojego  dziecka 

świadczy o braku wrażliwości z mojej strony. 

– Bo małżeństwo to nie tylko prokreacja. 

RS

background image

 

54 

– W Grecji tak jest. W Grecji człowiek bierze ślub i ma dzieci. 

– No właśnie. Najpierw ślub, potem dzieci. My zaczęliśmy od końca, ale 

to  nie  dlatego  za  ciebie  nie  wyjdę.  Nie  mogę  cię  poślubić,  bo  cię  nie  znam. 

Człowiek,  w  związek  z  którym  się  zaangażowałam,  nie  był  milionerem  z 

tragiczną przeszłością. Okazałeś się kimś innym. 

–  Jestem  tym  samym  facetem,  któremu  się  oddawałaś  co  noc  przez  pół 

roku – stwierdził, wpatrując się w swój kubek z kawą. 

–  Nie.  Ty  wszystko  trzymasz  dla  siebie.  Nie  mogę  poślubić  takiego 

osobnika. 

– Pieniądze niczego w naszym związku nie zmieniają. 

–  To  dlaczego  mi  o  tym  nie  powiedziałeś?  Miałeś  mnie  za  łowczynię 

fortun? 

–  Trudno  przewidzieć,  co  pieniądze  potrafią  zrobić  z  człowiekiem.  – 

Wstał. – Czyta się w gazetach o ludziach, którzy wygrali miliony na loterii, po 

czym rozpadło się im całe życie. Pieniądze bardzo człowieka zmieniają. Wiem 

coś o tym, wierz mi. 

–  Kobiety  cię  oblegają,  bo  jesteś  bogaty?  –  To  oczywiste.  Za  takim 

facetem  ciągną  sznurem.  –  Dlaczego  mi  nie  powiedziałeś?  Każdą  noc 

spędzałeś w moim łóżku w internacie dla pielęgniarek. Wtedy myślałam, że po 

prostu  tak  jest  ci  wygodniej,  ale  teraz  podejrzewam,  że  nie  chciałeś,  żebym 

zobaczyła, jak mieszkasz. 

–  To,  co  nas  łączyło,  było  cudownie  nieskomplikowane  –  odparł  po 

chwili. –I to mi odpowiadało. 

– To było nieuczciwe. 

–  Nie.  Wręcz  przeciwnie,  myślę,  że  tylko  z  tobą  byłem  uczciwy.  Tylko 

my dwoje. Mężczyzna i kobieta. 

Ella czuła, że brakuje jej tchu. 

RS

background image

 

55 

Jak najszybciej zapomnieć, jak byli sobie bliscy. 

– Więc dlaczego słowem nie wspomniałeś o przeszłości? 

Rysy mu stężały. 

– Bo przeszłość nie ma tu nic do rzeczy. 

– Ależ ma! Po prostu nie ufałeś mi na tyle, żeby mi o tym opowiedzieć. I 

właśnie  dlatego  za  ciebie  nie  wyjdę.  Nie  mam  nic  przeciwko  twojemu 

piekielnemu dystansowi w sali reanimacyjnej, to rozumiem. Ale w związku to 

jest niedopuszczalne. – Podniosła się, by wstać od stolika. 

 Theos mou... – Chwycił ją za ramię. – Albo tu siedzisz i mnie słuchasz, 

albo  zaniosę  cię  na  kanapę  i  zastosuję  inne  sposoby  zmuszenia  cię  do 

słuchania. Wybieraj. 

– Spróbuj. Jest szansa, że walniesz tą tępą głową w sufit. 

– Podoba mi się twój temperament. – Uśmiechnął się, wyraźnie z siebie 

zadowolony. – To dzięki niemu nasz związek jest taki podniecający. 

Przygryzła wargę. 

–  Wasze  małżeństwo  było  udane?  Powoli  pił  kawę,  zwlekając  z 

odpowiedzią. 

– Czy to coś zmienia? 

–  Nie  wiem.  –  Bezradnie  opuściła  ramiona.  Jak  się  do  niego  przebić?  – 

Powiedzmy, że bardzo się staram cię zrozumieć. 

– Byliśmy za młodzi. 

– Co to znaczy? Ślepo zakochani? Naiwni? 

– Byłem wtedy niepoprawnym idealistą. Chciałem zostać lekarzem, a ona 

myślała, że wychodzi za potentata, który z czasem przejmie fortunę imperium 

Mariakos. 

– Co się składa na to imperium? 

RS

background image

 

56 

– Hotele, rozrywka, turystyka. – Wzruszył ramionami. – Firma Mariakos 

Industries  rozrastała  się  przez  dziesiątki  lat.  Dzięki  temu  przetrwała  różne 

kryzysy. 

– Nie chciałeś mieć z tym nic wspólnego? 

–  W  takiej  rodzinie  jak  moja  to  nie  do  pomyślenia.  Już  jako  dzieci 

byliśmy  w  to  zaangażowani.  Praktycznie  mieszkaliśmy  w  hotelu  Mariakos 

Athens, a wakacje spędzaliśmy na naszej wyspie. Jak skończyłem osiemnaście 

lat, już umiałem kierować hotelem i prowadzić księgowość. 

– Ale to ci nie odpowiadało. 

– Chciałem zostać lekarzem. 

Medycyna  poniosłaby  niepowetowaną  stratę,  gdyby  zajął  się  biznesem, 

przeszło jej przez myśl. 

– Dlaczego? 

– Bo bardziej interesowała mnie medycyna niż hotele. Wyczuła, że za tą 

odpowiedzią kryje się coś więcej. 

– Rodzice muszą być z ciebie dumni. 

–  Teraz  owszem,  ale  wtedy...  –  Zaśmiał  się  ponuro.  –Ojciec  był 

przerażony,  że  nie  chcę  przejąć  interesów.  Uważali,  że  to  tylko  mój  kaprys. 

Bunt  nastolatka.  Może  mieli  rację,  nie  wiem.  –  Zawahał  się.  –  Moja  żona 

zginęła, wyjechałem z Grecji, studiowałem, zrobiłem specjalizację z pediatrii. 

Nie wspomniał o córeczce, ale wolała o to nie pytać. 

– I nigdy poważnie się nie zaangażowałeś? 

–  Ella,  miałem  przyjaciółki.  –  Popatrzył  na  nią  z  politowaniem.  – 

Skłamałbym, gdybym się upierał, że żyłem jak mnich. 

Ale nigdy nie pozwolił sobie otworzyć się przed kobietą. 

Ella przypomniała sobie rozważania Helen. 

– To, że nie wspomniałeś o pieniądzach, to miał być taki test? 

RS

background image

 

57 

– Nie, nie test. 

–  Nie  musiałeś  poddawać  mnie  takiej  próbie,  bo  nie  zamierzałeś  się  ze 

mną wiązać. 

Nie zaprzeczył. 

–  Podobało  mi  się,  że  nic  o  mnie  nie  wiesz.  Że  nie  mamy  żadnych 

obciążeń. 

– Każdy ma jakiś bagaż. My też go mamy. – Uśmiechnęła się słabo. – Z 

tą różnicą, że twój był z brylantów, a mój z taniego plastiku. 

Wcale go to nie rozbawiło. 

–  Jak  dowiedziałaś  się,  że  jesteś  w  ciąży,  to  nie  przyszło  ci  do  głowy 

skontaktować się ze mną? – zapytał. 

– Dowiedziałam się o tym tego samego dnia, kiedy dostałam twojego e–

maila,  w  którym  ze  mną  zrywasz.  –Otrząsnęła  się  na  to  wspomnienie.  –  Co 

miałam zrobić? Jak koniec, to koniec. Dziecko tego nie zmieni. 

Wyprostował się. 

– I tu się z tobą nie zgadzam. 

–  Tyle  przede  mną  zataiłeś  i  uważałeś,  że  to  w  porządku.  Co  będzie 

następnym  razem?  Kiedy  w  twoim  życiu  wydarzy  się  coś,  o  czym  według 

ciebie nie muszę wiedzieć? 

Nie  miała  pewności,  że  wówczas  usłyszy  od  niego  prawdę.  Już  sobie 

wyobraziła  swoją  przyszłość.  Szokujące  wyznania,  cierpienie  i  przerażająca 

samotność. Już raz przez to przechodziła i drugi raz na to się nie godzi. 

Tak, kocha go. Tak, cierpi. Ale nie aż tak, jak ona i dziecko cierpieliby za 

kilka lat, gdyby on ich zawiódł. 

Ta  świadomość dała jej  ostateczny  impuls do  zrobienia  najtrudniejszego 

kroku w życiu. 

Zsunęła pierścionek z palca. 

RS

background image

 

58 

– Bardzo mi przykro, że twoja żona nie żyje, ale i tak za ciebie nie wyjdę. 

Wybiegła na pokład, nim zdążył ją zatrzymać. 

Jak trudno jest rozstać się z czymś, czego się naprawdę pragnie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

59 

ROZDZIAŁ CZWARTY 

 

Do  śmierci  nie  zrozumiem  kobiet,  pomyślał,  parkując  na  swoim 

wyznaczonym miejscu tuż przy wejściu na pediatryczny oddział ratunkowy. 

Poprosił  ją  o  rękę.  Wsunął  jej  na  palec  pierścionek  z  brylantem  jak 

orzech. A ona mu go zwróciła. 

Theos mou, co się dzieje w jej głowie? 

Tyle kobiet oczekiwało na ten ruch z jego strony! 

Chce wzbudzić jego podziw? 

Wyskoczył  z  auta  jak  tygrys  z  klatki,  ku  zaskoczeniu  przechodzącej 

pielęgniarki. Przystanął na moment, żeby się  zastanowić. Analizował sytuację 

tak,  jakby  chodziło  o  postawienie  diagnozy,  uwzględniając  język  jej  ciała  w 

trakcie tego starcia, drżenie rąk i bladość policzków. 

Nie, nie zależy jej na jego podziwie. 

Jej odmowa jest autentyczna i szczera. 

Mimo to Ella go pragnie, tego był pewien. 

Więc dlaczego po prostu nie przyjęła jego oświadczyn? 

Chodzi o pieniądze? 

Czy o to, że nie powiedział jej o żonie? 

Nie  znał  odpowiedzi  na  te  pytania,  ale  jednocześnie  uprzytomnił  sobie, 

jak mało wie o Elli. 

Co  ich  łączyło  przez  sześć  miesięcy?  Prawdę  mówiąc,  tylko  seks, 

przyznał niechętnie. Żyli pracą i sobą nawzajem. Nic im nie przeszkadzało. 

Tego  pragnął.  Żadnych  emocji,  które  by  komplikowały  ich  znajomość. 

Ale Ella jest kobietą. 

Kobiety  lepiej  reagują  na  emocje  niż  na  logikę.  Stąd  wniosek,  że 

powinien zmienić taktykę. 

RS

background image

 

60 

Zamknął  samochód,  po  czym  energicznym  krokiem  ruszył  w  stronę 

wejścia. 

Ona nosi jego dziecko. I wyjdzie za niego, poprzysiągł sobie. Wystarczy, 

by  zrozumiał,  dlaczego  go  odtrąciła.  I  on  wówczas  sprawi,  że  ona  za  niego 

wyjdzie. 

–  Przepraszam,  że  zawracam  głowę  –  tłumaczyła  się  młoda  kobieta.  – 

Martwię się o niego. Byłam z małym dwa razy u naszego lekarza rejonowego, 

który  twierdzi,  że  to  tylko  jakiś  wirus.  Ale  Harry  ciągle  płacze  i  mówi,  że  go 

boli brzuszek. Już sama nie wiem... Pomyśli pani, że jestem durna i że marnuję 

pani czas. 

–  Wcale  tak  nie  pomyślę.  –  Ella  położyła  zdesperowanej  matce  rękę  na 

ramieniu. – Po prostu niepokoi się pani o synka. Zbadamy go bardzo starannie. 

–  Przysiadła  na  leżance,  żeby  zaprzyjaźnić  się  z  malcem,  którego  matka 

trzymała na kolanach. 

Nie sprawiał wrażenia cierpiącego. Był bardzo spokojny. 

Ella  wzmogła  czujność.  Podejrzanie  cichy  jak  na  małe  dziecko, 

pomyślała. Powinien od razu zainteresować się kolorowymi zabawkami. 

– Hej, Harry. Co słychać? 

Chłopiec, wbrew jej oczekiwaniom, nie zareagował. Jedynie podniósł na 

nią wzrok. 

Ella sięgnęła do skrzynki z zabawkami po autko i położyła je chłopcu na 

kolanach. 

– Harry, popatrz, jaki fajny samochodzik. Ma otwierane drzwi. I kręci się 

mu kierownica, a jak tu naciśniesz, to zapalą się reflektory. – Harry jednak nie 

okazał zainteresowania. Nagle wykrzywił buzię i złapał się za brzuch. 

RS

background image

 

61 

– Widzi pani? – Matka przygryzła wargę. – Tak jest od dwóch dni. Trwa 

to  najdłużej  kilka  minut,  a  potem  przechodzi.  Lekarz  powiedział,  żebym 

dawała mu paracetamol, ale nie pomaga. Pewnie przesadzam... 

Ella  była  innego  zdania,  bo  apatyczność  chłopca  jej  się  nie  podobała. 

Instynktownie czuła, że coś jest nie w porządku. 

– Poproszę naszego specjalistę, żeby go zbadał.  

Nawet nie  wiedziała, czy Nikos jest na oddziale. Po tym, jak oddała mu 

pierścionek, praktycznie się do niej nie odezwał, więc nie wiedziała, co myśli. 

Odwiózł  ją  na  przystań  i  odczekał, aż  odjedzie  na  rowerze,  a  sam pojechał  w 

przeciwnym kierunku. Co on sobie wyobraża? 

Nie  wiedziała,  gdzie  Nikos  mieszka.  Dotarło  to  do  niej,  gdy  wyszła  z 

gabinetu na jego poszukiwanie. 

Bez wątpienia w apartamencie godnym milionera. Może nawet w pałacu 

lub  wytwornym  apartamencie  na  ostatnim  piętrze  z  widokiem  na  morze,  w 

miejscu  stanowiącym  idealne  tło  dla  pięknej,  luksusowej  kobiety  w  je-

dwabiach,  która  popija  drinki  i  czeka,  by  spełniać  zachcianki  greckiego 

potentata. 

To  nie  jest  odpowiednie  miejsce  dla  biednej  pielęgniarki  w  sukience  ze 

sklepu  z  używaną  odzieżą,  a  grzanka  z  serem  nie  zadowoli  greckiego 

milionera. 

Od  śmierci  żony  unikał  zaangażowania  emocjonalnego,  więc  ona  nie 

zaryzykuje związku z kimś takim. Podjęła słuszną decyzję. Obojgu wyjdzie to 

na dobre. 

W poczekalni czekała spora liczba małych pacjentów. 

Jakieś  niemowlę  głośno  płakało,  a  dwuletni  chłopiec  budował  wieżę  z 

fotelików.  Recepcjonistka  Kelly  wyglądała  na  sfrustrowaną.  Rzuciła  Elli 

spojrzenie pełne wdzięczności. 

RS

background image

 

62 

– Jak ty to robisz? – jęknęła. – Te maluchy nie potrafią powiedzieć, co im 

dolega. Mogę się tylko domyślać... A ten rejwach... 

– Widziałaś Nikosa? – Ella weszła jej w zdanie. 

– Tak. Jest u dyrektora. Roztrząsają jakieś ważne problemy. 

– Kelly, zadzwoń do niego – poleciła jej Ella bez wahania. – Musi zbadać 

jednego z pacjentów. 

Kelly nerwowo się roześmiała. 

–  Chyba  żartujesz?  Mam  przerwać  spotkanie  dyrektora  z  greckim 

bóstwem? 

–  Nie  mów  tak  o  nim  –  ucięła  Ella,  sięgając  po  słuchawkę.  –  Sama 

zadzwonię. – Połączono ją z sekretarką, która oznajmiła, że przez najbliższych 

dziesięć minut doktor Mariakos będzie zajęty. 

Ella  spojrzała  na  zegar,  mając  przed  oczami  apatycznego  chłopczyka  i 

zrozpaczoną matkę. A jeśli dziesięć minut to za długo? 

–  Muszę  porozmawiać  z  doktorem  Mariakosem  teraz,  nie  za  dziesięć 

minut. – Czekała w napięciu, aż w słuchawce usłyszała głos Nikosa. 

– Nikos, musisz zbadać tego małego. – Poczuła, że się czerwieni. A jeśli 

ją zbeszta, że mu przeszkadza? 

Nie zrobił tego. Powiedział tylko: 

– Już tam idę – i odłożył słuchawkę, nie czekając na jej wyjaśnienia. 

–  Odważna  jesteś  –  zauważyła  z  podziwem  Kelly.  –Przywilej 

narzeczonej... 

–  Nie  jestem  jego  narzeczoną!  –  Lecz  kim?  Nie  miała  pojęcia.  Jest  z 

Nikosem  w  ciąży,  co  wkrótce  stanie  się  widoczne.  –  Jak  Nikos  się  pokaże, 

przyślij go do mnie. Mam chłopca z podejrzanym bólem brzucha. 

Gdy  wróciła  do  gabinetu,  matka  czytała  Harry'emu  książeczkę,  więc 

korzystając z okazji, raz jeszcze zmierzyła mu temperaturę. 

RS

background image

 

63 

– Rozmawiałam ze specjalistą. Zaraz tu przyjdzie. 

– Nakrzyczy na mnie? – zaniepokoiła się kobieta. –Żałuję, że przyszłam. 

Od kiedy pani wyszła, Harry ani razu nie zapłakał. Nic mu nie jest. Ale ja czuję 

się jak oszustka. 

–  Dlaczego  czuje  się  pani  jak  oszustka?  –  Z  tym  pytaniem  na  ustach 

Nikos wszedł do pokoju, a Elli serce mocniej zabiło jak zawsze na jego widok. 

Ciekawe,  co  zrobił  z  pierścionkiem?  Rzucił  jej  spojrzenie,  z  którego 

wyczytała, że mają jeszcze pewne sprawy do załatwienia. 

–  Przepraszam,  że  wyrwałam  pana  doktora  z  zebrania  –  powiedziała 

szczęśliwa,  że  oboje  skupią  się  na  czymś  innym  niż  ich  romans.  –  To  jest 

Harry,  który  od  dwóch  dni  cierpi  na  napady  bólu  brzucha,  a  jego  mama  ma 

nieczyste sumienie, bo już dwa razy była u lekarza pierwszego kontaktu. 

– Jaką postawił diagnozę? – Nikos mył ręce. 

–  Wirus.  Powiedział,  że  z  czasem  samo  przejdzie  oraz  że  jestem 

przewrażliwiona. Może jestem, ale... 

–  Proszę  powiedzieć,  co  panią  niepokoi.  –  Przykucnął  przed  nimi,  by 

lepiej przyjrzeć się chłopcu. – Coś konkretnego czy tylko przeczucie? 

–  Ma  napady  przeraźliwego  płaczu,  które  trwają  po  kilka  minut,  a 

potem... Lekarz powiedział, że Harry tak się złości, ale mnie się wydaje, że on 

płacze z bólu. Jest nieswój. Normalnie tryska energią, wszystko go interesuje, a 

teraz jakby na nic nie miał siły. 

– Jak to się zaczęło? 

– Przeziębił się. Prawdę mówiąc, nie bardzo się tym przejęłam, ale potem 

zaczął  chwytać  się  za brzuch i jęczeć,  że  go  boli.  To  trwa  tylko  kilka  minut  i 

przechodzi, i Harry znowu zachowuje się normalnie. 

Potem Nikos wypytał ją o przebieg obu wizyt w przychodni rejonowej. 

– Czy lekarz zbadał mu brzuch? 

RS

background image

 

64 

– Nie. Stwierdził, że to wirus i że dopiero po weekendzie mam przyjść do 

niego  ponownie.  Więc  poszliśmy  do  domu,  ale  Harry  wyglądał  coraz  gorzej. 

Nie  wiedziałam,  co  robić...  i  przyszłam  tutaj.  Pan  doktor  pewnie  też  na  mnie 

nakrzyczy. 

Nagle jak na dany znak w poczekalni rozległ się krzyk dziecka. 

–  Jak  pani  słyszy,  na  tym  oddziale  krzyczą  tylko  dzieci  –  zauważył.  –

Teraz  zbadam  Harry'ego.  Proszę  go  położyć  na  stole.  Ella,  mamy  jakieś 

zabawki, żeby go czymś zająć? 

– Uśmiechał się promiennie. – Normalnie przychodzę ze swoją zabawką, 

ale byłem na rozmowie w dyrekcji... 

Ella  wyłowiła  drugi  samochodzik,  a potem  kukiełkę,  ale  okazało  się,  że 

chłopczyka  nie  trzeba  zabawiać,  bo  gdy  Nikos  obmacywał  mu  brzuch,  leżał 

bardzo spokojnie. W skupieniu wpatrywała się w palce Nikosa, nie wątpiąc ani 

przez chwilę, że postawi trafną diagnozę. 

On jest świetnym lekarzem. 

Zlekceważył  zatroskaną  matkę?  Nie.  Potraktował  jej  obawy  z  należytą 

powagą. 

– Temperatura? 

–  Normalna.  –  Zastanawiała  się,  czy  i  jemu  jest  tak  trudno  się 

skoncentrować jak jej. – Pan doktor też uważa, że to wirus? 

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, uważnie obmacując jamę brzuszną. 

–  Nie –  odparł  w  końcu. –  To  nie  wirus.  Objawy  nie  są typowe,  ale...  – 

Spojrzał  na  dziecko.  –  Czy...  ?  Ella,  zadzwoń  do  doktora  Greena  i  w  moim 

imieniu poproś, żeby tu zaszedł. 

Spiesząc do telefonu, zastanawiała się, co Nikos ma na myśli, skoro prosi 

Eda Greena, chirurga, o konsultację. Nikos tymczasem rozmawiał z matką. 

RS

background image

 

65 

–  Dobrze  pani  zrobiła,  przychodząc  z  nim  do  nas  oraz  słuchając  swojej 

intuicji. 

– To nie wirus? – przestraszyła się kobieta. 

–  Nie.  To  coś,  co  nazywamy  wgłobieniem.  –  Sięgnął  po  długopis,  żeby 

wyjaśnić jej to na schematycznym rysunku. – To jest jelito, tak? Czasami jeden 

jego segment wsunie się w drugi... o, tak... I to nazywamy wgłobieniem. 

– I Harry ma tego objawy? 

–  Nie.  –  Schował  długopis  do  kieszeni.  –  Pani  synek  nie  ma  żadnych 

typowych objawów. 

– To skąd pan doktor wie, że to to? 

–  Po  prostu  wiem.  Pani  kierowała  się  matczyną  intuicją,  która 

podpowiadała pani, że coś jest nie w porządku. Ja też mam intuicję. Lekarską. 

Można to nazwać przeczuciem. 

– Czy to coś poważnego? 

– Bywa, ale w tym przypadku wychwyciliśmy to we wczesnym stadium. 

Dzięki pani intuicji – zaznaczył. –Zaraz przyjdzie kolega... 

– Nikos, w czym mogę ci pomóc? – Doktor Green,szczupły mężczyzna w 

okularach, podszedł do stołu, po czym w skupieniu wysłuchał relacji Nikosa. 

– Wgłobienie? 

–  Harry  nie  ma  żadnych  typowych  objawów  –  oznajmił  Nikos 

zdecydowanym tonem. – Nie ma gorączki, wczoraj lekka biegunka, ale dzisiaj 

już nie, raz wymiotował, nie wyczułem żadnego guza. 

– Zatem to jest tylko twoje domniemanie – zauważył doktor Green. – To 

może być zapalenie wyrostka. 

–  To  jest  wgłobienie.  –  Nikos  nie  tracił  pewności  siebie.  –  I  to  nie  jest 

domniemanie. 

Ed Green uniósł brwi. 

RS

background image

 

66 

– Nikos, nie możesz być tego pewny. 

– Mam absolutną pewność. Ponieważ nie ma perforacji, sugeruję wlew z 

barytu. – Odszedł od stołu, zwracając się do matki chłopca. – Doktor Green się 

tym zajmie, a ja zadzwonię do pani lekarza. 

– Dziękuję, dziękuję – powtarzała wzruszona kobieta. 

–  Podziwiam  pani  odwagę  –  mówił,  zniżywszy  głos.  –Zdecydowała  się 

pani do nas zgłosić, mimo że dwa razy powiedziano pani, że Harry'emu nic nie 

jest.  Uratowała  go  pani,  bo  gdyby  nie  pani  intuicja  oraz  upór,  nie  wiadomo, 

czym  by  się  to  skończyło.  Gratuluję  Harry'emu  takiej  dzielnej  matki. 

Szczęściarz z niego. 

Kobieta lekko się zaczerwieniła, ale ciepłe słowa Nikosa wyraźnie dodały 

jej sił i otuchy, bo ze spokojem oddała synka w ręce chirurga. 

Kilka  godzin  później  Ella  ponownie  natknęła  się  na  Nikosa,  który  w 

dalszym  ciągu  przyjmował  małych  pacjentów.  Żeby  rozładować  tłok  w 

poczekalni, wspierało go jeszcze dwoje lekarzy  z głównego oddziału ratunko-

wego, ale on wziął na siebie najcięższe przypadki. 

–  Przed  chwilą  dzwonił  doktor  Green.  Nikos  podniósł  głowę  znad 

notatek. 

– Jak Harry? Ed ma mi coś do przekazania? 

–  Owszem.  –  Zawahała  się.  –  Prosił,  żeby  ci  powiedzieć,  że  jesteś 

arogancki  i  pewnego  dnia  słono  za  to  zapłacisz,  ale  zanim  to  się  stanie,  to 

gdyby  któreś  z  jego  dzieci  wylądowało  w  izbie  przyjęć,  masz  wtedy  być  na 

dyżurze. 

Po jego twarzy przebiegł lekki uśmiech. 

– Postaram się. 

– Chciał przez to powiedzieć, że twoja diagnoza okazała się trafna. 

Wzruszył ramionami. 

RS

background image

 

67 

–  Wiem,  że  była  trafna.  Nie  miałem  co  do  tego  najmniejszych 

wątpliwości.  Ale  i  ty  wykazałaś  się  ogromną  czujnością.  –  Odchylił  się  w 

fotelu. – Słusznie wyciągnęłaś mnie z tego spotkania. 

Serce jej rosło. 

– Rozmawiałeś z ich lekarzem pierwszego kontaktu? 

–  Tak.  –  Wstał.  –  Przejdźmy  teraz  do  całkiem  innego  tematu.  Nie 

spędzisz drugiej nocy na tej łodzi. Chcę, żebyś zamieszkała ze mną. Po pracy 

pojedziemy zabrać stamtąd twoje rzeczy. 

Zdumiona nie wierzyła własnym uszom. 

– Nie wyjdę za ciebie. Nie słuchałeś mnie? 

– Słuchałem. Powiedziałaś, że mnie nie znasz. Więc zamieszkaj ze mną, 

żeby  w  krótkim  czasie  uwierzyć,  że  z  fortuną  czy  bez,  jestem  taki  sam. 

Pieniądze  znaczą  tylko  tyle,  że  kto  inny  zrobi  nam  grzanki  z  serem,  a  my 

będziemy mogli więcej czasu spędzić w łóżku. 

– Nikos, to nie jest aż tak proste! Nie mogę się do ciebie wprowadzić! – I 

bez  mieszkania  pod  jednym  dachem  trudno  było  jej  mu  się  oprzeć.  – 

Wykluczone. 

– Jak chcesz, możemy się kłócić. Ale moje zawsze będzie na górze. 

– Nie. 

Przyłożył jej rękę do brzucha. 

–  Ella,  jestem  ojcem  tego  dziecka  –  szepnął.  –  Co  mu  powiesz,  gdy 

zapyta, dlaczego jego rodzice nie są razem? 

– To jest chwyt poniżej pasa. 

–  Więc  się  ze  mną  nie  sprzeczaj.  Zrobię  wszystko,  co  w  mojej  mocy, 

żebyś postąpiła zgodnie z interesem naszego dziecka. Powiadasz, że mnie nie 

znasz i może to prawda, bo gdybyś mnie znała, wiedziałabyś, że nie pozwolę, 

żeby nasze dziecko rosło w niepełnej rodzinie. Tyle o mnie. Teraz ja chcę się 

RS

background image

 

68 

czegoś  dowiedzieć  o  tobie.  –  Ujął  ją  pod  brodę.  –  Chcę  się  dowiedzieć, 

dlaczego stawiasz taki opór. 

– Wiesz, dlaczego – wykrztusiła. – Rzuciłeś mnie. Odszedłeś. Jesteś tutaj 

tylko  z  powodu  dziecka,  a  to  dla  mnie  za  mało.  Z  żadną  kobietą  nie  byłeś 

dłużej niż pół roku. Ty po prostu nie chcesz się angażować. 

Uniósł wysoko brwi. 

–  Jestem  gotowy  ożenić  się  z  tobą,  to  chyba  znaczy,  że  jestem 

zaangażowany. 

– A co będzie, jak zechcesz odejść? Ja się staram chronić moje dziecko. 

–  Nasze  dziecko.  –  Ujął  jej  twarz  w  dłonie.  –  To  jest  nasze  dziecko, 

agape mou, a moją rolą jest was chronić. Jestem facetem, prawda? Możesz mi 

ufać, że będę chronił nasze dziecko. O to nie musisz się martwić. 

Chyba że to on sam stanie się źródłem zagrożenia. Co będzie, jak się nimi 

znudzi i weźmie sobie nową kobietę? 

–  Znowu  przeszedłeś  na  tryb  jaskiniowca  –  westchnęła  niezadowolona, 

że  nawet  się  jej  podobają  jego  ultra  tradycyjne  poglądy.  –  Dla  ciebie  nie 

istnieje poprawność polityczna. 

–  Interesuje  mnie  tylko  to,  co  najlepsze  dla  naszego  dziecka.  – 

Obserwował ją spod opuszczonych powiek. – A ciebie? 

– To co najlepsze dla naszego dziecka – powtórzyła. 

– Więc wyjdź za mnie i przestań się wygłupiać.  

Zamurowało ją. Jaki on jest pewny siebie. Ale najokrutniejsze było to, że 

tak bardzo chciała się zgodzić. 

Kochała  go  i  naprawdę  chciała,  żeby  wsunął  jej  na  palec  obrączkę  oraz 

pokazał, jak żyje się w baśniowej krainie, z której przybył. 

– Nie będę dłużej o tym rozmawiać. – Podeszła do drzwi. –I nie ruszę się 

z łodzi na kanale. 

RS

background image

 

69 

– Ile nocy tam spędziłaś? Dziwne pytanie. 

– Jedną, ale co to ma do rzeczy? 

Długo mierzył ją wzrokiem, po czym zerknął na zegarek. 

–  Muszę  jechać  na  uniwersytet.  Mam  tam  wykład  dla  studentów. 

Zobaczymy się później. 

Chciała  jeszcze  raz  powtórzyć,  że  nie  zamierza  z  nim  mieszkać,  ale  on 

był już na korytarzu. 

Stała  zmieszana,  zastanawiając  się,  po  co  mu  informacja,  ile  nocy 

spędziła na łodzi. 

Co to ma do rzeczy? 

To  zupełnie  nieważne.  I  tak  nie  zmieni  zdania  i  się  do  niego  nie 

przeprowadzi. Też pomysł! Jak mogłaby narazić się na takie ryzyko?! 

Położyła rękę na brzuchu. 

– Robię to dla ciebie – szepnęła do dziecka. – On mnie nie kocha. Wcale 

nie  chce  być  ze  mną.  Jest  tutaj  wyłącznie  z  twojego  powodu.  A  to  za  mało, 

prawda? Ty byś tego nie chciało. Wiem to. 

Sfrustrowany jej odmową, szedł w stronę auta, po drodze przeglądając e–

maile w notebooku. 

Z  zaciśniętymi  wargami  bezlitośnie  usuwał  wszystkie  wiadomości  nie 

zasługujące na uwagę. Przy jednej się zatrzymał, żeby ją przeczytać. 

Usiadłszy w samochodzie, wybrał numer. 

–  Ma  pan  już  potwierdzenie  od  właściciela  domu?  –  Wysłuchawszy 

chaotycznych  wyjaśnień  wystraszonego  pośrednika,  westchnął.  –  Nie  chcę 

czekać  cały  miesiąc.  Chcę  mieć  ten  dom  dzisiaj.  Proszę  mi  podać  numer 

telefonu  właściciela.  –  Nie  zwracając  uwagi  na  słabe  protesty  pośrednika, 

sprytnie  wydostał  od  niego  numer,  by  chwilę  później  połączyć  się  z 

właścicielem nieruchomości. 

RS

background image

 

70 

Osiągnięcie  rezultatu  zadowalającego  obydwie  strony  tych  negocjacji 

oraz ustalenie, że klucz zostanie dostarczony do szpitala, trwało nie dłużej niż 

trzy minuty. 

Nikos  zatelefonował  jeszcze  do  Aten,  po  czym  uśmiechnął  się  z 

satysfakcją. 

Załatwione. 

Ma dom. Dom, który spodoba się Elli. Chciała mieć kontakt z przyrodą, 

to  będzie  go  miała,  bo  posiadłość  ma  kilka  hektarów  powierzchni.  I  przylega 

bezpośrednio do plaży. Teraz pozostało mu tylko wytłumaczyć jej, że ma tam 

zamieszkać. 

Oczywiście, będzie się sprzeciwiała, bo najwyraźniej się uparła, żeby na 

każdy temat z nim się sprzeczać. 

Wyjeżdżając  z  parkingu, po  raz  kolejny  się  zastanawiał,  co  dzieje  się  w 

jej głowie. 

Odrzuciła  jego  oświadczyny,  bo  nie  wyjawił  jej  szczegółów  swojej 

sytuacji  majątkowej?  Co  to  zmienia,  że  jest  bogaty?  Większość  kobiet 

skakałaby  z  radości,  dowiedziawszy  się,  że  mają  zapewnioną  przyszłość. 

Zwłaszcza te, które jak Ella ledwie wiążą koniec z końcem. 

Ale jej pieniądze w ogóle nie interesują, a wyłącznie to, że jej o nich nie 

powiedział. 

Kompletnie bez sensu, pomyślał. 

Ale  potem  doznał  uczucia,  które  zawsze  mu  towarzyszyło,  gdy 

przynoszono  mu  na  oddział  chore  dziecko.  Od  takiego  pacjenta  niczego  nie 

mógł  się  dowiedzieć,  ale  kręciło  go  wyzwanie  polegające  na  wykorzystaniu 

wszystkich swoich umiejętności w celu uzyskania odpowiedzi. 

RS

background image

 

71 

Tak  też  będzie  w  przypadku  Elli,  postanowił,  wyjeżdżając  na  ulicę 

prowadzącą  do  uniwersytetu.  Jest  lekarzem.  Musi  postarać  się  o  więcej 

obiektywizmu. Przyjrzeć się uważnie objawom. 

Ale pierwszym krokiem będzie doprowadzenie do tego, żeby zamieszkała 

z nim pod jednym dachem. 

Skonana  po  pracowitym  dyżurze,  przebrała  się  w  dżinsy,  przewiesiła 

torbę  przez  ramię  i  pożegnała  się  z  koleżankami,  które  stawiły  się  na  nocny 

dyżur. 

Gdy nigdzie nie dostrzegła Nikosa, ogarnęło ją uczucie zawodu, bo była 

przygotowana na kolejną słowną potyczkę na temat jej mieszkania na łodzi. 

W  ciemnym  kącie  pod  rampą  dla  karetek  po  omacku  odpięła  rower,  po 

czym  pogrążoną  w  mroku  alejką  wyjechała  z  terenu  szpitala  na  ścieżkę  nad 

kanałem. 

Po raz pierwszy znalazła się tam w nocy. Zadrżała. 

Poprzedniego  wieczoru  spała,  gdy  Nikos  przeniósł  ją  na  łódź,  więc 

dopiero teraz dotarło do niej, czym jest jazda na rowerze opustoszałą ścieżką. 

A co dopiero spanie w pojedynkę na kanale... 

Nagle pożałowała, że tak lekceważąco podchodziła do wątpliwości Helen 

i  Nikosa.  Być  może  to  jej  odmienny  stan  tak  pobudził  jej  wyobraźnię,  ale 

spoglądając w nieoświetloną czeluść wśród zarośli, zaczęła po prostu się bać. 

Zła na siebie, włączyła przednią lampę. 

Szkoda,  że  nie  ma  tu  Nikosa.  Jego  ramiona  i  męska  siła  na  pewno 

podziałałyby jak balsam na jej nerwy. 

Znając  go  tak  dobrze,  była  zdziwiona,  że  pozwolił  jej  samej  wracać  do 

domu. 

RS

background image

 

72 

Spoglądając w mrok, chrząknęła. O co chodzi? Sama tego chciała, sama 

wybrała spokój i ciszę. Chciała być niezależna. Westchnęła zirytowana swoim 

tak pełnym sprzeczności podejściem do życia. 

Rzuciła mu w twarz, że zachowuje się jak jaskiniowiec, więc teraz sama 

pedałuje  tą  ścieżką!  Szkoda,  że  nie  wybił  jej  tego  z  głowy.  Rozpaczliwie 

starała  się  zapanować  nad  strachem.  Mazgaj.  Przecież  ma  lampę,  więc  nie 

wjedzie do kanału. A reszta... 

Lepiej  o  tym  nie  myśleć.  Ledwie  ruszyła,  w  koronach  drzew  ponuro 

zahuczał  puszczyk,  co  jej  przypomniało,  że  o  tej  porze  zarośla  tętnią  życiem. 

Za jakimś krzakiem coś błysnęło... Czyjeś ślepia? 

Serce  biło  jej  jak  oszalałe,  ręce  się  jej  pociły.  I  przez  cały  czas 

towarzyszyło  uczucie,  że  coś,  lub ktoś,  ją  obserwuje.  Pedałowała  jak  szalona, 

gnana przeświadczeniem, że ktoś ją goni. Kilka razy kusiło ją, by zwolnić i się 

obejrzeć, ale w końcu dotarła do łodzi. 

Ułamki  sekundy  później  przyczepiła  rower  do  pobliskiego  drzewa  i 

wskoczyła  na  pokład.  Gdy  znalazła  się  w  środku,  pozamykała  wszystkie 

zamki. Nareszcie jest bezpieczna. 

Żeby uspokoić oddech, na chwilę przymknęła powieki. Drzwi zamknięte, 

nic jej nie zagraża. 

Mimo  to  nie  mogła  się  rozluźnić.  Nie  mogła  przestać  myśleć  o  tym,  że 

nikogo z nią nie ma. Nawet sąsiadów. Że tylko za dnia na tym odcinku ścieżki 

nad kanałem czasami pojawiają się ludzie z psami. Kto tędy chodzi nocą? 

Helen miała rację, pomyślała nerwowo, zaciągając zasłonki, żeby nikt nie 

mógł zajrzeć do środka. To jest kompletne odludzie. 

A może to hormony sprawiają, że jest taka podminowana? 

Zirytowana na siebie, zrobiła herbatę, po czym sięgnęła po poradnik dla 

przyszłych  matek.  Do  tej  pory  nie  miała  czasu  dowiedzieć  się  o  zmianach, 

RS

background image

 

73 

które  zachodzą  w  jej  organizmie.  Może  powinna  poszukać  w  indeksie 

odnośników  do  takich  zjawisk  jak  przywidzenia  i  halucynacje,  pomyślała 

ponuro,  zawstydzona  z  powodu  strachu,  który  ogarnął  ją,  gdy  jechała  na 

rowerze. 

Reaguje jak prawdziwa idiotka. 

Nagle  usłyszała  chrzęst  żwiru  na  ścieżce.  Złowieszczy  odgłos 

stanowczych  ciężkich  kroków,  zdecydowanie  męskich.  Wstrzymała  oddech, 

książka wypadła jej z ręki, herbata chlusnęła na kolana. 

Jeszcze nigdy tak bardzo się nie bała. 

Ktoś jest na zewnątrz. Stoi w ciemnościach i ją podgląda. A ona nie ma 

gdzie się ukryć. 

Kimkolwiek  był,  wiedział,  że  ona  jest  na  łodzi.  I  że  jest  sama.  Szedł  za 

nią. Jadąc, czuła, że ktoś za nią podąża. To nie były urojenia. Ktoś za nią szedł 

naprawdę. 

Myślała,  że  serce  wyskoczy  jej  z  piersi,  poczuła  suchość  w  ustach. 

Sztywna  ze  strachu  przekonywała  się,  że  ten  ktoś  wyszedł  na  spacer  z  psem, 

mimo że rozsądek podpowiadał jej, że po dziesiątej w nocy nie spaceruje się z 

psem po pogrążonych w ciemnościach ścieżkach. 

Odgłos kroków ucichł, a to znaczy, że ten osobnik stoi przed jej łodzią. 

Drżącą  ręką  sięgnęła  do  torby  po  komórkę.  Niestety,  zapomniała  ją 

naładować. 

Została  bez  jakiegokolwiek  kontaktu  ze  światem.  Jest  zdana  sama  na 

siebie.  Wstała  powoli  i  chwyciła  rondel,  który  stał  na  palniku  kuchenki 

gazowej. Marna to broń, ale innej nie ma. 

I  wówczas  usłyszała  głuchy  łomot,  po  którym  cała  łódź  się  zakołysała, 

gdy intruz wylądował na pokładzie. 

Z jej gardła wyrwał się histeryczny krzyk. 

RS

background image

 

74 

ROZDZIAŁ PIĄTY 

 

Sparaliżowana  strachem  zacisnęła  palce  na  rondlu.  Serce  waliło  jej  jak 

młotem.  Usłyszała  najpierw  soczyste  przekleństwo,  a  potem  męski  głos 

zawołał: 

– Ella! 

Roztrzęsiona dopiero po chwili zorientowała się, że zna ten głos, że pod 

drzwiami stoi Nikos, nie zboczeniec. 

Chciała coś powiedzieć, ale nagły zwrot akcji wytrącił ją z równowagi do 

tego stopnia, że wybuchnęła płaczem. 

– Ella, otwórz! – krzyczał Nikos. 

Do jej uszu dobiegł najpierw strumień słów w obcym języku, a następnie 

łoskot wyważanych drzwi. Nikos niczym taran wpadł do środka. 

  Theos  mou,  co  się  stało?!  Kto  cię  napadł?  Mów!  –Gdy  chwycił  ją  za 

ramiona, przywarła, łkając, do jego szerokiej klatki piersiowej. – Powiedz coś! 

Radość  z  jego  obecności  sprawiła,  że  Ella  nie  mogła  wydobyć  z  siebie 

głosu. 

Tuląc  ją,  zaklął  płynną  angielszczyzną,  po  czym  przeszedł  na  ojczysty 

język, a na koniec usiadł na kanapie, biorąc ją na kolana. 

–  Już,  ciii...  Spokojnie...  –  Delikatnie  odgarniał  jej  włosy  z  twarzy.  – 

Powiedz, co się stało. Co cię tak przestraszyło? 

– Wydawało mi się, że ktoś za mną idzie, słyszałam kroki... Rozładowała 

mi się komórka... i huczała sowa... – wyrzuciła z siebie bez ładu i składu. 

Tak kurczowo zaciskała palce na jego koszuli, że aż jej pobielały. 

–  Jak  się  mieszka  poza  miastem,  to  sowa  nie  powinna  być  niczym 

strasznym. – Ostrożnie rozgiął jej palce, żeby wziąć ją za rękę. – Komórka się 

RS

background image

 

75 

rozładowała, bo  zawsze zapominasz o jej naładowaniu. A to,  że ktoś szedł  za 

tobą... – Zawiesił głos. 

– Też to słyszałeś? 

– Ella, to ja szedłem za tobą. 

Spojrzała na niego, jakby go nie zrozumiała. 

– To byłeś ty? Dlaczego za mną szedłeś? 

– Bo jesteś uparta jak osioł i chcesz wszystkim pokazać, jak fantastycznie 

jest mieszkać na odludziu. Naprawdę myślałaś, że pozwolę ci samej pojechać 

do domu? Zatrzymał mnie telefon, a jak skończyłem, ty już wyszłaś z dyżuru. 

Chciałem sprawdzić, że bezpiecznie dotarłaś na łódź. 

– To znaczy, że słyszałam twoje kroki. 

– Tak. 

– Mało nie umarłam ze strachu. 

–  Przepraszam.  Przysięgam,  nie  chciałem  cię  przestraszyć.  Ale  masz 

niezbity dowód, że nie możesz tu mieszkać. – Wsunął palce w jej włosy. – To 

nie jest odpowiednie miejsce dla kobiety. 

– Nieprawda. Przecież to ty za mną szedłeś. 

–  Ale  mógł  to  być  ktoś  inny.  I  co  wtedy?  Myślisz,  że  przegoniłabyś 

napastnika  rondlem?  Co  zamierzałaś  z  nim  zrobić?  Ugotować  z  czosnkiem  i 

podać ze spaghetti? 

–  Dać  mu  w  łeb  –  odparła  urażona  jego  drwiącą  uwagą,  a  zarazem 

zawstydzona  tym  incydentem.  –  Nie  przeczę,  może  trochę  przesadziłam  – 

dodała  wyniosłym  tonem.  –  To  pewnie  przez  te  hormony...  Poniosła  mnie 

wyobraźnia. Już mi przeszło. 

Najchętniej  zapadłaby  się  pod  ziemię.  Politowania  godne  mazgajstwo. 

Tłumaczenie kompromitujące kobietę dwudziestego pierwszego wieku. 

RS

background image

 

76 

Zrobiła z siebie kompletną idiotkę. Jak mogła się doprowadzić do takiego 

stanu? 

Czując  się  bezpiecznie  na  jego  kolanach,  rozejrzała  się  po  kajucie, 

zastanawiając się, co może być strasznego na pokładzie takiej przytulnej łodzi. 

–  Już  ci przeszło?  Na  pewno?  –  Wstał  z  kanapy.  –  W  takim  razie  mogę 

cię zostawić. Wiem, że bardzo marzysz o samotnej nocy... 

–  Chcesz  mnie  tu  zostawić?  –  Nie  dowierzała  własnym  uszom.  – 

Wychodzisz? – Bez niego ta kajuta przestanie być taka przytulna. Poczuła, że 

zagrożenie  czyha  na  nią  ze  wszystkich  stron:  w  zaroślach  i  na  gładkiej  tafli 

wody. 

–  Wiem,  że  moja  obecność  tutaj  jest  ci  niemiła.  Chciałem  się  tylko 

upewnić,  że  bezpiecznie  dotarłaś  do  domu.  –  Odwrócony  tyłem,  przykucnął 

przy  zamku  w  drzwiach,  coś  tam  pogrzebał,  po  czym  się  wyprostował.  – 

Zamek  naprawiony.  Nie  jest  zbyt  wymyślny,  więc,  dzięki Bogu,  wpadając  tu, 

go nie wyłamałem. Jak wyjdę, zamknij się na klucz, a jak pójdziesz spać, to na 

wszelki wypadek postaw sobie ten rondel przy łóżku. 

Zamek nie jest bezpieczny? 

Zmagały się w niej dwa uczucia: strach i godność. 

–  Zaczekaj,  nie  wychodź.  –  Godność  przegrała  z  kretesem.  –  Nie  chcę, 

żebyś sobie poszedł. 

– Nie chcesz? – Spojrzał na nią pociemniałym wzrokiem. – Dlaczego? 

Kaszlnęła. 

– Bo... jak tu jesteś, czuję się raźniej. 

–  Wydawało  mi  się,  że  odpowiada  ci  ta  pustelnia  na  kanale  –  odparł 

słodkim  tonem.  –  Bo  daje  ci  błogie  poczucie  niezależności.  Nie  chciałbym  ci 

go odbierać. 

RS

background image

 

77 

Jego  muskularna  postać  wypełniała  niemal  całą  kajutę,  co  uprzytomniło 

Elli,  że  tylko  w  jego  obecności  będzie  czuła  się  bezpiecznie.  Jeśli  sobie 

pójdzie... 

– Bo lubię, jak tu jesteś.  

Uniósł brwi. 

–  Jako  twój  goryl?  Liczysz  na  moje  mięśnie?  I  na  to,  że  potrafię  dać  w 

pysk? 

Atmosfera  w  ciasnym  pomieszczeniu  gęstniała  z  każdą  sekundą. 

Owładnięta nagłą reakcją swojego ciała Ella spuściła z tonu. 

–  Nie  w  roli  goryla.  –  O  matko,  co  ona  mówi?  –  Po  prostu...  nie  chcę, 

żebyś wychodził. 

Powoli przekręcił klucz w zamku, zamykając drzwi od środka. 

–  Zostanę  –  rzekł  półgłosem  –  pod warunkiem,  że  mi  obiecasz,  że  jutro 

się stąd wyprowadzisz. 

– Nikos, ja nie... 

– Chcesz sama spędzić tu jutrzejszą noc? 

– Nie. – Miała do siebie żal, że jest takim mięczakiem. – Za dnia tu jest 

jak w raju... woda, przyroda... ale po zmroku... 

Nie ma sensu udawać bohatera. 

Nie musi mu opowiadać, jak strasznie jest po zmroku, bo sam widział, w 

jakim była stanie. Pewnie do tej pory ma koszulę mokrą od jej łez. 

Wyraźnie  rozbawiony  podniósł  z  podłogi  rondel  i  postawił  go  na 

kuchence. 

–  To  już  nie  będzie  nam  potrzebne.  Gdyby  przyszło  mi  przegonić 

jakiegoś  napastnika,  wybrałbym  raczej  walkę  wręcz  niż  garnek.  –  Podał  jej 

rękę, pomagając wstać. – Pora do łóżka, agape mou. Ty jesteś wyczerpana, a ja 

za  wysoki  na  to  pomieszczenie.  Wygodniej  nam  będzie,  jak  się  położymy.  – 

RS

background image

 

78 

Nie  czekając  na  jej komentarz,  pociągnął  ją do  korytarzyka  prowadzącego  do 

sypialni. 

Drgnęła na widok owadów na ścianach. 

–  Ojej,  zostawiłam  otwarte  okno  –  jęknęła,  spoglądając  na  dorodnego 

pająka. 

Nie  miała  odwagi  poprosić  Nikosa,  by  go  usunął.  Już  i  tak  się 

skompromitowała,  więc  tylko  starała  się  wzrokiem  zmusić intruza  do  obrania 

najkrótszej drogi na dwór. 

Obserwując ją, Nikos przechylił głowę. 

– Podobno kochasz przyrodę. I lubisz z nią obcować. 

– Kocham kaczki. I lubię z daleka obserwować ważki. Trzeba mu oddać, 

że powstrzymał się od komentarza. 

Bez  słowa  strącił  pająka  na  swoją  dłoń,  po  czym  spokojnie  strząsnął  go 

za okno. 

– Coś jeszcze? – zapytał. 

Stała  w  pąsach.  Przecież  on  wie,  jakim  ona  jest  tchórzem,  to  po  co 

udawać? 

– Na suficie jest drugi. 

I ten okaz fauny wylądował za oknem. 

– Dziękuję – bąknęła. – Strasznie się wstydzę. Na pewno sobie myślisz, 

że jestem beznadziejna. 

Uśmiechając się, ujął jej twarz w dłonie. 

– Myślę, że jesteś piękna. I bardzo kobieca. Nie wydaje mi się, żeby taka 

łódka na kanale była dla ciebie najlepszym mieszkaniem. Powinnaś mieszkać 

w  luksusowych  wnętrzach  z  nadopiekuńczym  Grekiem,  a  nie  z  okazami 

angielskiej  fauny.  Ciebie  trzeba  chronić  i  rozpieszczać.  –  Zdecydowanym 

gestem ściągnął z niej T–shirt, a następnie sięgnął do zatrzasku jej spodni. 

RS

background image

 

79 

Wstrzymała oddech, czując na brzuchu ciepło jego palców. 

–  Nie,  Nikos,  naprawdę,  nie  powinniśmy  tego  robić.  To  wszystko 

zagmatwa. 

–  Dla  mnie  wszystko  jest  proste.  –  Uśmiechnął  się  zaborczo.  –  Agape 

mou, te dżinsy strasznie cię opinają. Niedługo twoja ciąża stanie się widoczna i 

zaczną się pytania. – Pogładził ją palcem po szyi. –  Ale nim do tego dojdzie, 

już będziesz moją żoną. 

– Nikos... 

– Przenocujemy tutaj – zamruczał – a ja będę cię bronił. 

Uznała,  że  po  tym,  jak  się  zbłaźniła,  nie  przekona  go  tłumaczenie,  że 

obroni się sama. 

Nagle zdała dobie sprawę, że jedynym zagrożeniem, które nie zniknęło z 

łodzi, jest Nikos. Emocje, jakie w niej budzi. Oszołomiona oparła mu głowę na 

piersi,  delektując  się  jego  męskim  zapachem.  Jednocześnie  powtarzała  w 

myślach  powody,  dla  których  nie  powinna  tego  robić.  Ale  chwilę  później 

poczuła, jak jego ręce zmysłowo zsuwają się po jej obnażonych ramionach ni-

czym  obietnica tego, co ją czeka. Trudno o większą bliskość: tylko ich dwoje 

na małej łódce w otoczeniu przyrody. 

– Co to?! – Na zewnątrz rozległ się przenikliwy krzyk. 

Nikos ze śmiechem pchnął ją na łóżko i nakrył ciałem. 

–  Lis  szuka  lisiczki.  –  Pogładził  ją  po  policzku.  –A  teraz  wyłącz  zmysł 

słuchu,  bo  zwariujesz,  zanim  się  rozwidni.  Nie  masz  powodu  do  strachu, 

dopóki  jestem  z  tobą.  –  Wstrzymała  oddech,  gdy  jego  palce  wsunęły  się 

między jej uda. Tak blisko najczulszego miejsca... 

Gdy wargami zamknął jej usta, przypomniała sobie, że gdy całował ją po 

raz pierwszy, pomyślała, że mogliby to robić całą wieczność. Że żadna kobieta 

nie powinna schodzić z tego świata, nie zaznawszy takich pocałunków. 

RS

background image

 

80 

Rozpalał  ją  wargami  i  pieszczotą  palców,  wprawiając  całe  jej  ciało  w 

gorączkowe  drżenie,  ale  gdy  uniosła  biodra  zapraszającym  ruchem,  jego 

palce... nie dotknęły jej tam, gdzie pragnęła, by ją dotykał. Westchnęła sfrust-

rowana.  On przedłuża  jej udrękę  w  nieskończoność, doprowadzając  ją  niemal 

do utraty zmysłów. 

– Nikos... 

Głuchy na jej prośby, zsuwał się coraz niżej. 

– Moje dziecko – szepnął. 

Na  jego  zaborczy  ton  w  jej  głowie  rozległ  się  dzwonek  alarmowy,  ale 

była  zbyt  podniecona,  by  się  tym  przejąć.  Cały  jej  świat  skupił  się  na  jego 

palcach. Ale w końcu to nie jego palce jej dotknęły, lecz wargi. Krzyknęła. Nie 

zdążyła  zaprotestować  ani  nawet  poczuć  się  skrępowana,  bo  jego  język 

błyskawicznie  doprowadził  ją  w  rejony  rozkoszy.  Z  trudem  chwytając 

powietrze,  ledwie  żywa  z  podniecenia,  wpiła  palce  w  prześcieradło, 

jednocześnie jak przez mgłę orientując się, że są nadzy. Kiedy to się stało? 

– Jesteś cudowna – szepnął jej do ucha. 

Razem stoczyli się w otchłań nieziemskiej rozkoszy w pierwotnym akcie, 

który od zarania dziejów łączył kobietę i mężczyznę. 

Długo trwało, nim odzyskali oddech. 

W końcu Nikos uniósł głowę, żeby na nią popatrzeć. 

– Gdybyś już nie była ze mną w ciąży – powiedział, zniżywszy głos – to 

stałoby się to teraz. 

Serce biło jej jak oszalałe. 

– Oto odzywka godna prawdziwego Greka. 

–  Z  iloma  Grekami  się  zadawałaś?  –  Ton  jego  głosu  był  poważny,  ale 

oczy  mu  się  śmiały.  –  Masz  szczęście,  że  wiem,  że  praktycznie  nie  miałaś 

żadnego doświadczenia, kiedy cię poznałem. 

RS

background image

 

81 

Dotknięta tym, jak on na nią działa, zesztywniała. 

– Miałam chłopaków... – Uciszył ją, kładąc jej palec na wargach. 

– Nie chcę o nich słyszeć. 

– Kolejna uwaga typowa dla samca z Grecji. 

Z lekko drwiącym uśmiechem położył jej rękę na brzuchu. 

– Twoje ciało się zmienia. 

–  Chcesz  przez  to  powiedzieć,  że  jestem  gruba.  –  Starała  się,  by 

zabrzmiało to beztrosko, ale Nikos jako doświadczony lekarz na pewno wyczuł 

nutę niepewności w jej słowach. 

– To ja się do tego przyczyniłem. – Musnął jej wargi. – I bardzo mi się to 

podoba. 

–  Uważasz  to  za  swoje  osobiste  osiągnięcie.  –  Wstrzymała  oddech  w 

nadziei,  że  w  tej  szczególnej  chwili  Nikos  powie  coś  więcej.  Coś,  co  by 

sprawiło, że mogłaby uwierzyć, że zależy mu nie tylko na dziecku. 

Ale on milczał, przechyliwszy głowę, jakby czegoś nasłuchiwał. 

– Co to?! Co usłyszałeś? – Uprzytomniła sobie, że  wyłącznie za sprawą 

jego obecności nie wpadła w panikę. 

– Biedne lisy – powiedział, przewracając się na plecy. 

–  Wyobraziłem  sobie,  jak  małe  liski  pytają  swoją  mamę:  „Co  to  za 

hałasy?", a ona na to: „To tylko ludzie". 

Roześmiała się nieco zawstydzona swoim zachowaniem. 

– Myślisz, że ktoś nas słyszał? 

– Mam szczerą nadzieję, że nie. – Ziewnął, mocniej ją przytulając. – Bo 

to by znaczyło, że ktoś stoi na ścieżce i podsłuchuje, a ty masz na tę noc dosyć 

wymachiwania rondlem. Zrelaksuj się. Jestem z tobą. Nikomu ani niczemu nie 

pozwolę dotknąć ciebie ani dziecka. – Przesunął ręką po jej udzie. – Tylko ja 

mogę cię dotykać. 

RS

background image

 

82 

To ją zelektryzowało, a chwilę później, gdy przywarł wargami do jej ust, 

zapomniała o bożym świecie. 

Obudziła się z głową na jego opalonym ramieniu. 

Deszcz  walił  w  dach  kabiny,  a  na  jej  palcu  znowu  lśnił  pierścionek  z 

brylantem.  Wpatrywała  się  w  pięknie  rżnięty  diament  z  niedowierzaniem, 

wspominając, co robili w mroku minionej nocy. 

Boże,  rzuciła  mu  się  w  ramiona  jak  przestraszone  zwierzę,  a  on  przejął 

inicjatywę i wykorzystał jej słabość. 

Usiadła  nagle  przerażona  i  pełna  pogardy  dla  samej  siebie.  Nikos 

otworzył oczy, po czym rzucił jej pytające spojrzenie. 

– Pająk? 

– Nie, ty. – Zasłaniając się prześcieradłem, zsunęła się z łóżka. Odwróciła 

wzrok od jego kuszącego ciała. 

– Wykorzystałeś mnie. 

– Ja? – Uniósł wysoko brwi. – W jaki sposób cię wykorzystałem? 

– Bałam się, a ty... a ty... 

– Dodałem ci otuchy, żebyś nie musiała dłużej się bać. – Wysunął rękę i 

pociągnął  ją  z  powrotem  na  łóżko.  –  Nie  rób  tego,  agape  mou.  Po  prostu  to 

zaakceptuj. To się musiało stać. Ty tego chciałaś i ja tego chciałem. 

–  Nie.  Ja  nie  chciałam.  –  Próbowała  się  wyswobodzić,  ale  trzymał  ją 

mocno, układając się obok niej. 

–  Ella, urodzisz  moje dziecko. – Bawił  się  jej  włosami, pochyliwszy  się 

nad nią. – Przestań ze mną walczyć, bo przecież wiesz, że ja też będę walczyć i 

wygram. 

Jego bliskość sprawiła, że przestała myśleć racjonalnie, zapomniała, jakie 

miała kontrargumenty. Pragnęła tylko jednego: żeby znowu ją całował.  Tylko 

tego. 

RS

background image

 

83 

– Tyranizujesz mnie – szepnęła bez przekonania, bezradnie wpatrzona w 

jego zmysłowe wargi. 

O Boże, przepadła z kretesem. 

–  Nie  jestem  tyranem  –  odparł  lekko  rozbawiony.  –  Po  prostu  wiem, 

czego chcę. I wiem, że ty też chcesz tego, ale się boisz. Dlaczego? 

– Bo znalazłeś się tutaj wyłącznie z powodu dziecka. 

– To, co robiliśmy w nocy, nie ma żadnego związku z dzieckiem. 

–  To  był  seks,  Nikos,  a to  nie  wystarczy.  –  Bez  chwili  namysłu  zsunęła 

pierścionek i położyła mu na piersi. 

Zamknął oczy, znudzony jałową wymianą zdań. 

–  Za  każdym  razem,  kiedy  zdejmiesz  ten  pierścionek,  włożę  ci  go  z 

powrotem. 

Czuła,  że  jak  najszybciej  musi  się  od  niego  odsunąć,  żeby  nie  podjąć 

kolejnej złej decyzji. 

– Muszę iść do łazienki. 

Puścił  ją  niechętnie,  a  ona  wstała  z  łóżka  po  świeży  T–shirt  z  ciągle 

nierozpakowanej torby. 

Zamknąwszy  się  w  ciasnej  łazience,  zrozumiała,  że  właśnie  przyczyniła 

się  do  dalszego  zagmatwania  i  tak  trudnej  sytuacji.  Jej  ciało  nadal  tętniło 

rozkosznymi  wspomnieniami,  a  ona  sama  całym  sercem  pragnęła  wrócić  do 

łóżka, by znowu sycić się jego męskością. 

Na moment przymknęła oczy, zastanawiając się, dlaczego tak trudno było 

jej  zwrócić  mu  pierścionek  oraz  wstać  z  łóżka.  Jak  mogła  tak  daleko  się 

zapędzić? 

Dlaczego mu się nie oparła? 

Nigdy nie potrafiła mu się oprzeć. 

RS

background image

 

84 

Z  łazienki  przeszła  do  kuchenki.  Strumienie  deszczu  smagały  szyby,  a 

zieleń  drzew  za  oknem  stała  się  jeszcze  bardziej  soczysta.  Widok  był 

nieopisane piękny, więc czego tak się wieczorem przestraszyła? 

Niezadowolona z siebie sięgnęła po imbryk, ale natychmiast krzyknęła. 

Nikos błyskawicznie znalazł się przy niej. 

– Co się stało?! 

Powiódł  wzrokiem  za  jej  spojrzeniem,  aż  ujrzał  pięć  dużych  ślimaków, 

które dostały się do środka przez kratkę wentylacyjną, i teraz sunęły po szybie. 

–  Aha,  znowu  zderzenie  z  przyrodą...  Wyszły  na  deszcz  i  po  trzcinach 

wdrapały się na ścianę, a potem wpełzły do środka przez ten lufcik. 

Zadrżała,  spoglądając  z  odrazą  na  oślizłe  potwory  oraz  ciągnący  się  za 

nimi srebrzysty szlak. 

– Paskudztwo – prychnęła. 

–  Ślimaki  to  element  środowiska,  który  lokatorzy  łódek  na  kanałach 

muszą polubić – zauważył słodkim tonem, a ona zamknęła oczy, czując, że nie 

znajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, by spędzić tu kolejną noc. 

– Okej. Wygrałeś. Poszukam kawalerki w mieście. 

W trakcie akcji wysadzania ślimaków za okno Nikos ściągnął brwi. 

– Co takiego? 

–  Kawalerki.  To  takie  małe  mieszkanko.  –  Zapaliła  gaz  i  postawiła 

czajnik na ogniu. – Chyba wiesz, co to kawalerka. Praktycznie jeden pokój. 

– Jeden pokój? – zdumiał się, rozejrzawszy się po kabinie. – Uważasz, że 

tutaj jest za dużo miejsca? Wolałabyś, żeby było trochę ciaśniej? 

– Stać mnie tylko na kawalerkę – żachnęła się.  

Marzyła,  żeby  coś  zburzyło  tę  jego  pewność  siebie,  bo  coraz  częściej 

wyprowadzała ją z równowagi. 

RS

background image

 

85 

–  Ella,  jak  powiedziałem,  że  nie  powinnaś  tu  mieszkać,  to  wcale  nie 

miałem na myśli, że masz szukać innego lokum. – Ostrożnie wypchnął za okno 

ostatniego  ślimaka.  –  Masz  zamieszkać  ze  mną.  I  zanim  wyliczysz  milion 

przeszkód,  ostrzegam  cię,  że  w  tej  kwestii  nie  będzie  żadnych  negocjacji. 

Jestem skłonny przesunąć termin ślubu, dopóki nie oswoisz się z tą myślą, ale 

na tej łodzi nie zostaniemy ani chwili dłużej. 

Zapatrzyła  się  na  ślimaki  teraz  uczepione  mokrych  trzcin,  na  ścieżkę 

wśród  zarośli  i  tajemnicze  cienie,  które  w  nocy  zlewały  się  w  kompletną 

ciemność.  Myślała  o  tym,  ile  trudu  będzie  ją  kosztowało  o  tej  porze  roku 

znalezienie kawalerki do wynajęcia. 

– Dobrze – mruknęła niechętnie. – Ale to, że zgadzam się pomieszkać u 

ciebie  przez  kilka  dni,  nie  oznacza,  że  zgadzam  się  na  resztę.  To  jest 

rozwiązanie tymczasowe. 

Postara  się  jak  najszybciej  poszukać  mieszkania.  Nie  pozwoli,  żeby  ją 

zmusił do podjęcia kroku, którego potem będzie żałowała. 

–  Oczywiście,  że  tymczasowe.  Musimy  jeszcze  się  zastanowić,  gdzie 

zamieszkamy  na  stałe.  –  Otworzył  jedną  z  szafek.  –  Masz  coś  do  jedzenia? 

Ubierz się. Zabieram cię do twojego nowego domu na śniadanie. 

Nie spuszczając ślimaków z oka, wyłączyła gaz. 

–  Zatrzymajmy  się  przy  jakimś  sklepie,  bo  w  twoim  domu  nie  będzie 

więcej jedzenia niż tutaj. 

– Będzie jedzenie. –Zawrócił do sypialni, by się ubrać. – Mam kucharza, 

gosposię  i  ogrodnika.  Jeśli  we  troje  nie  są  w  stanie  zrobić  nam  śniadania,  to 

mogą poszukać sobie nowego pracodawcy. 

Ruszyła za nim. 

– Masz  służbę?  –  Wciągnęła  dżinsy,  po  czym  spakowała  torbę.  –  Jakim 

cudem masz służbę, jak nie masz domu? 

RS

background image

 

86 

–  Podróżuję  ze  służbą.  –  Zapiął  spodnie,  po  czym  podniósł  z  podłogi 

koszulę. – Tych troje to tylko część obsady w moim domu na Krecie. 

– Masz dom na Krecie? 

–  Na  Krecie  i  w  Atenach.  –  Zapinał  guziki  koszuli.  Spojrzała  na  niego 

spode łba. 

– Jak można mieszkać w dwóch domach? – zapytała. 

–  Na  co  dzień  mieszkam  na  Krecie.  W  dalszym  ciągu  uczestniczę  w 

rodzinnym  biznesie,  więc  jak  mam  załatwić  coś  w  Atenach,  to  muszę  gdzieś 

nocować.  –  Zapiął  zegarek.  –  Nie  lubię  hoteli,  a  rodzinę  kocham  bardzo,  ale 

nie  przepadam  za  pławieniem  się  w  dusznej  atmosferze  ich  domów.  Muszę 

mieć dokąd od nich uciec. 

– To gdzie mieszkałeś, jak pracowałeś w Londynie? 

– W hotelu. Tak jest wygodniej. 

–  W  hotelu?!  Już  sobie  wyobrażam,  co  myślałeś,  waletując  u  mnie  w 

internacie. 

Ujął jej twarz w dłonie i tęsknie ją pocałował. 

–  Bez  wątpienia  było  to  najwygodniejsze  łóżko,  na  jakim  kiedykolwiek 

spałem – szepnął. – Przestań się bać. Chciałaś, żebym był z tobą szczery, więc 

jestem szczery. Spakuj się. Musimy jechać na śniadanie. 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

87 

ROZDZIAŁ SZÓSTY 

 

Wyjechali  z  miasta,  po czym  Nikos  obrał  szosę  prowadzącą  w  kierunku 

półwyspu, na którym znajdowały się najwspanialsze i najdroższe rezydencje w 

całej Anglii, zamieszkałe przez bogaczy. 

Ella jechała z gardłem ściśniętym niepokojem. 

Boże, dlaczego tutaj? Dlaczego akurat tutaj? 

To  zrozumiałe.  Nikos  jest  milionerem,  a  milionerzy  upodobali  sobie 

właśnie tę miejscowość. 

Zaciskała  palce,  powtarzając  sobie  w  duchu,  że  na  półwyspie  jest 

mnóstwo innych fantastycznych posiadłości. To wcale nie musi być ta. 

Złudnie nadzieje. 

Oczywiście, to była ta sama rezydencja. 

Najokazalsza  na  półwyspie,  bezpośrednio  nad  plażą.  Co  innego  mógłby 

wybrać grecki potentat? 

Gdy Nikos parkował, zajechawszy długim i krętym podjazdem, Ella bez 

słowa przyglądała się nowemu otoczeniu. Jej ciałem targały dziwne doznania. 

Zrządzenie  losu,  pomyślała  z  goryczą.  To  los  kazał  Nikosowi  ją  tu 

przywieźć. By sprawdzić, jak sobie z tym poradzi. Uda jej się przejść tę próbę? 

Czy  potrafi  mieszkać  w  domu,  który  w  jej  dzieciństwie  odegrał  tak 

koszmarną rolę? 

Rosła,  patrząc  na  niego,  zastanawiając  się,  co  się  dzieje  w  jego 

wnętrzach.  Wyobrażała  sobie,  jak  jest  urządzony,  mimo  że  mogła  tylko 

zaglądać tam przez okno. 

–  Coś  się  stało?  –  Zgasił  silnik,  po  czym  badawczo  się  jej  przyjrzał.  – 

Jesteś bardzo blada. 

RS

background image

 

88 

–  Nic  mi  nie  jest.  –  Czuła  suchość  w  ustach  i  niespokojne  bicie  serca. 

Miała potrzebę wyrzucenia z siebie całej prawdy, ale uznała, że zwierzanie się 

komuś z tak innego świata nie wchodzi w rachubę. 

– Nie zapominaj, że jestem lekarzem. – Wierzchem dłoni pogładził ją po 

policzku. – Widzę, że coś ci dolega. Powiedz mi. 

Ten  ciepły  gest  sprawił,  że  poczuła  ucisk  w  gardle.  Przeczuwając,  że 

Nikos nie da jej spokoju, dopóki się nie dowie, co jej jest, zdecydowała się na 

półprawdę. 

– W dzieciństwie czasami bawiłam się na tej plaży z Helen. Widziałyśmy 

tę  rezydencję,  wymyślałyśmy  fantastyczne  opowieści  o  jej  mieszkańcach.  – 

Niedaleko  odbiega  to  od  prawdy,  pomyślała,  spoglądając  na  ogromne  okna 

zaprojektowane tak, by do środka wpadało jak najwięcej światła. 

– No proszę, a teraz będzie to twój dom. Do ślubu, a potem podejmiemy 

decyzję, gdzie osiądziemy na stałe. 

Serce  jej  pękało.  Jeśli  potrzebowała  czegoś,  co  by  przypomniało  jej,  że 

nie wolno jej poślubić Nikosa, to takim memento jest ta rezydencja. 

Ponieważ  to  luksusowe  domostwo  było  w  jej  oczach  świadectwem 

męskiej słabości. 

Otworzyła  drzwi  auta  pchana  w  stronę  domu  niezrozumiałą, 

masochistyczną  energią.  Z  jednej  strony  chciała  Nikosowi  powiedzieć,  że  nie 

będzie tam mieszkać, z drugiej bardzo chciała wejść do środka. Ileż to godzin 

zastanawiała się, jak tam jest, puszczała wodze wyobraźni... 

Teraz  zapragnęła  zobaczyć  to  na  własne  oczy,  żeby  raz  na  zawsze 

skończyć z rojeniami. 

– Wpuszczą nas tu w dżinsach? – zażartowała, by odwrócić jego uwagę 

od  swoich  emocji,  ale  spojrzawszy  na  niego,  zorientowała  się,  że  jej  wybieg 

okazał się nieskuteczny. 

RS

background image

 

89 

Domyślał się, że coś jest nie tak. Wytarła dłonie w dżinsy, mając mu za 

złe taką przenikliwość. 

– Chyba powinnam kupić sobie coś bardziej stosownego. 

–  Zabiorę  cię  na  zakupy.  Dobrze  się  składa, bo  ja też  mam  w  Londynie 

coś do załatwienia, ale teraz oprowadzę cię po domu. 

Zamiast do drzwi frontowych powiódł ją na tył domu, skąd rozciągał się 

widok na plażę. Trzymając ją za rękę, poprowadził po schodach na taras. 

Zatrzymała  się,  niemal  czując,  jak  jakaś  stanowcza  ręka  wypycha  ją, 

intruza, z tego miejsca. 

Z przestronnego drewnianego pomostu roztaczał się widok na całą plażę 

oraz liczne rodziny wylegujące się i baraszkujące na piasku. 

–  Powiedz,  o  czym  myślisz  –  poprosił  łagodnym  tonem,  ale  ona  nie 

odrywała wzroku od plaży, żeby nie wyznać mu wszystkiego. 

Jednak  te  ciche  podszepty  ginęły  pośród  barier,  którymi  się  otoczyła, 

żeby nikt nie miał dostępu do jej najboleśniejszych wspomnień. 

–  W  tym  samy  miejscu  kopałyśmy  dołki  z  Helen.  Miałyśmy  wtedy  po 

osiem lat. 

A  ona  nie  mogła  przestać  płakać.  Jej  pogląd  na  życie  został  wówczas 

nieodwracalnie wypaczony. 

Związki  są  tak  nietrwałe  jak  zamki  z  piasku,  pomyślała,  patrząc  na 

dziecko, które pracowicie wznosiło fortecę. Człowiek buduje coś pełen nadziei 

oraz oczekiwań, a tak mało trzeba, by to zburzyć. 

– Mieszkałaś tu w dzieciństwie? 

–  Nie,  dziesięć  mil  stąd.  –  W  ciasnym  mieszkaniu,  tak  różnym  od  tego 

pałacu, jak Afryka od Ameryki. 

– Twoi rodzice nadal tam mieszkają? Nigdy o nich nie wspomniałaś. 

RS

background image

 

90 

–  Bo  nie  pytałeś.  Rozmawianie  nie  wchodziło  do  programu  naszej 

znajomości, zapomniałeś? 

– Teraz pytam. 

Udzieliła tej samej odpowiedzi co zawsze, ułożonej lata wcześniej. 

–  Rodzice  się  rozstali,  jak  byłam  mała.  Tata  wyjechał  za  granicę  i 

straciłam  z  nim  kontakt.  Potem  umarła  mama,  a  mnie  przygarnęli  rodzice 

Helen.  Miałam  dużo  szczęścia.  –  Była  całkiem  zadowolona,  że  potrafi  przed-

stawić  swoje  dzieciństwo  jako  coś  całkiem  zwyczajnego.  Dzieciństwo  jak 

każde inne. 

Czując, że panuje nad emocjami, odważyła się dorzucić garść informacji. 

–  Helen  budowała  wspaniałe  zamki,  z  fosą,  mostami  zwodzonymi, 

murami  obronnymi  i  drogami,  po  których  miał  przyjechać  królewicz,  żeby 

zabrać  ją  do  krainy  wiecznej  szczęśliwości.  –  Potarła  ramiona,  bo  owiał  ją 

chłodny wiatr od morza. 

–  A  ty?  –  Przyciągnął  ją  do  siebie,  żeby  ją  ogrzać.  –Jaki  był  twój 

królewicz? 

–  Byłam  większą  realistką  niż  Helen  i  nie  wierzyłam  w  królewiczów.  – 

Odsunęła się od niego, by nie ulec przemożnej pokusie przylgnięcia do niego 

całym ciałem. 

– Muszę się rozpakować i przebrać do pracy. Czy mogę... ? – Głos jej się 

łamał. – Mogę sama rozejrzeć się po tym domu? – Tak jest łatwiej, kiedy nie 

ufa się swoim emocjom, bo w razie załamania nie będzie świadków. 

Ściągnął brwi, ale nie oponował. 

–  Oczywiście,  idź.  Weź  prysznic,  przebierz  się  i  jak  będziesz  gotowa, 

wróć tutaj. Zjemy coś. 

Podchodziła  do drzwi  powoli,  z  tymi  samymi  mieszanymi  uczuciami  co 

w wieku ośmiu lat. 

RS

background image

 

91 

Krucha, obnażona. 

W  progu  wytarła  dłonie  w  dżinsy,  wzięła  głęboki  wdech  i  odważnie 

wkroczyła do środka. 

Stał na tarasie tyłem do plaży, bębniąc palcami o balustradę i obserwując 

Ellę. 

Dlaczego  sama  chciała  rozejrzeć  się  po  domu?  Może  przytłacza  ją  jego 

wielkość? Źle tu się czuje? 

Czy ciągle chodzi jej o pieniądze? 

Zamyślony  wszedł  do  domu.  Prawdę  mówiąc,  oczekiwał  z  jej  strony 

bardziej entuzjastycznej reakcji. 

Gdy  przebrany  i  ogolony  wrócił  na  taras,  Ella  już  na  niego  czekała. 

Oparta o balustradę patrzyła na plażę. 

Omiótł  wzrokiem  jej  piękne  nogi  i  pełne  biodra.  Miała  teraz  na  sobie 

płócienne  szorty  do  pół  uda  i  skąpy  top.  Jasne  włosy  opadały  jej  na  ramiona. 

Odniósł jednak wrażenie, że nie zastanawiała się nad wyborem stroju. 

Najwyraźniej nie usłyszała, że znalazł się na tarasie, więc podszedł bliżej 

i  wówczas  jego  uwagę  zwróciły  jej  pobielałe  kłykcie.  Kurczowo  trzymała  się 

balustrady, jakby bała się, że spadnie w przepaść. 

Poczuł  ukłucie  niepokoju,  a  zarazem  frustracji.  Ella  niezłomnie  się  od 

niego dystansuje. 

Z drugiej strony, to on z nią zerwał. 

Uśmiechnął  się  drwiąco.  Czego  oczekiwał?  Niełatwo  jest  zasłużyć  na 

czyjeś zaufanie. Upłynie jakiś czas, nim Ella mu zaufa. Przyznał  w duchu, że 

są do siebie podobni, po czym podszedł do niej i delikatnie wziął ją za rękę. Jej 

palce były sztywne i zimne. 

–  Znalazłaś  wszystko,  czego  potrzebowałaś?  –  Delikatnie  masował  jej 

dłoń, by ją rozgrzać. 

RS

background image

 

92 

– Tak, dziękuję. 

Sprawiała wrażenie osoby w stanie wstrząsu, a on żałował, że nie potrafi 

czytać w jej myślach. 

Zazwyczaj  nie  trzeba  namawiać  kobiet  do  zwierzeń,  ale  umysł  Elli 

bardziej przypominał komputer, do którego trzeba znać hasło. Niepożądani nie 

mają tam dostępu. 

Sfrustrowany tym, że zamknęła się w sobie, chwycił ją za ramiona. 

– Powiedz mi, co się stało. Podniosła na niego wzrok. 

–  Ostatnie  dwa  dni  były  bardzo  stresujące  –  odrzekła.  –  Nie 

spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę, a tu nagle się zjawiasz 

i wymachujesz mi przed nosem pierścionkiem. Wszystko toczy się inaczej, niż 

sobie wyobrażałam. 

Mimo że brzmiało to logicznie, on czuł, że nie jest to cała prawda. 

Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, po czym Nikos opuścił ręce, pomny, 

ile warta jest cierpliwość. 

– Musimy coś zjeść. Niedługo jedziemy na dyżur.  

Usiedli przy stole przygotowanym przez służbę. Nalewając jej sok, Nikos 

chłodno  analizował  sytuację.  Domyślał  się,  że  jeśli  zacznie  nalegać,  by 

powiedziała, co ją gnębi, Ella zamknie się jeszcze bardziej. 

– Co chcesz na śniadanie? Szef kuchni proponuje jajka w każdej postaci. 

Na bekonie, na kiełbasie? Powiedz. 

–  Wystarczy  mi  sok.  Nie  jestem  głodna.  –  Wybrała  krzesło  ustawione 

tyłem do domu. – Może... może zjem później. 

Martwi  się  o  dziecko?  Przejmuje  ślubem?  Tym,  co  jest  między  nimi? 

Nałożył łyżkę miodu do miseczki z jogurtem i podsunął ją Elli. 

– Zjedz – zachęcał ją. – Nie możesz z pustym żołądkiem pracować przez 

cały dyżur. 

RS

background image

 

93 

Niechętnie sięgnęła po łyżkę. Po chwili wahania zjadła trzy łyżki jogurtu, 

a  Nikos  nie  nalegał  na  więcej.  Postanowił  dopilnować,  by  zjadła  coś  na 

oddziale, w przerwie na drugie śniadanie. 

Ostatnie dwa dni niewątpliwie były dla niej emocjonalnym tornado, więc 

da  jej  dwa  dni  odpoczynku,  a  jeśli  przez  ten  czas  sytuacja  się  nie  wyklaruje, 

dopiero wtedy się tym zajmie. 

Bolała ją głowa, bolało serce, miała wrażenie, że lada chwila się rozsypie. 

Miniony  tydzień  był  dla  niej  istnym  koszmarem.  To  przez  ten  dom, 

pomyślała  ponuro,  porządkując  poczekalnię.  To  przez  ten  głupi,  przeklęty 

dom. Noc w noc nie mogła zasnąć, dręczona sprzecznymi uczuciami. 

Miała wrażenie, że cofnęła się do czasów dzieciństwa, więc stało się dla 

niej jasne,  że  dłużej  w  tych  warunkach nie  może  przebywać.  Ani  jednej nocy 

więcej. 

Udręczona przysięgła sobie w trakcie przerwy skontaktować się z agencją 

pielęgniarek. 

Ułożyła  gazety,  wrzuciła  zabawki  do  skrzyni,  pozbierała  kartki  z 

rysunkami. 

–  Pomocy!  Ratunku!  –  usłyszała  głos  młodego  mężczyzny,  który  wpadł 

do poczekalni z kilkuletnią dziewczynką na rękach. – Nie oddycha! 

Ella bez wahania rzuciła w kąt rysunki. 

– Proszę za mną do sali. – Otworzyła drzwi do recepcji, zwracając się do 

Kelly, która spisywała dane innego pacjenta. – Wezwij Nikosa, natychmiast! 

Mężczyzna  poruszał  się  nerwowo,  a  dziecko  w  jego  ramionach  leżało 

bezwładnie. 

–  Mieliśmy  piknik  na  plaży,  jedliśmy  coś.  Jak  się  zakrztusiła,  miała 

odruch  wymiotny,  ale  bez  skutku,  a  teraz  nie  oddycha.  Boże,  niech  pani  coś 

zrobi! 

RS

background image

 

94 

–  Proszę  ją  położyć  na  stole,  o  tak.  –  Otworzyła  usta  dziewczynki,  by 

sprawdzić,  czy  widać  przyczynę  zatrzymania  oddechu.  –  Co  jadła,  jak  się 

zakrztusiła? 

–  Co  to  było?  Nie  wiem,  nie  wiem.  –  Mężczyzna  chwycił  się  za  włosy. 

Był  tak  przerażony,  że  ledwie  mówił.  –  Ona...  nie  wiem...  nawet  nie  mogę 

sobie przypomnieć. Chrupki, chleb, parówki. – Przyłożył dłoń do czoła. Widać 

było, że odchodzi od zmysłów. – To, co się je na pikniku. 

Z  pomocą  wziernika  zajrzała  głębiej  do  gardła,  gdzie  dostrzegła  coś 

brązowego. 

Błyskawicznie  rozważyła  różne  opcje.  Może  spróbować  usunąć  to  ciało 

obce chwytem palcowym, ale istnieje ryzyko, że wepchnie je głębiej. Może też 

poczekać na lekarza z laryngoskopem oraz kleszczykami Magilla. 

–  Niech  pani  nie  pozwoli  jej  umrzeć  –  błagał  przerażony  ojciec, 

półprzytomny z rozpaczy. – Jak to się stało... ?! Niech pani coś zrobi! 

Świadoma, że liczy się każda sekunda i przekonana, że ciało obce jest w 

jej zasięgu, włożyła dziewczynce palec do buzi i je wyjęła, po czym  wrzuciła 

do nerki. 

Jej  zadowolenie  jednak  przyćmił  fakt,  że  dziecko  w  dalszym  ciągu  nie 

oddychało. 

Raz  jeszcze  otworzyła  mu  usta,  by  wykonać  pięć  wdechów,  gdy  do  sali 

wszedł Nikos. 

Szykując  się  do  uciskania  klatki  piersiowej,  już  miała  przedstawić  mu 

sytuację, gdy dziewczynka kaszlnęła, po czym nabrała powietrza w płuca. 

– Dzięki ci, Panie! – zawołał ojciec. 

–  Widzę,  że  już  nie  jestem potrzebny  –  odezwał  się  Nikos, przechylając 

głowę i posyłając Elli dyskretny uśmiech. 

RS

background image

 

95 

–  Nie  jestem  tego  pewna  –  odparła  półgłosem,  zakładając  dziewczynce 

maskę tlenową. – Powiedzmy, że tylko zaczęliśmy bez ciebie. 

Ojciec stał nad dziewczynką, całując ją w czoło. 

–  Już  dobrze,  dziecinko,  już  dobrze.  Tatuś  jest  z  tobą.  –Nie  przestając 

gładzić  jasnej  główki,  przeniósł  spojrzenie  na  Ellę.  –  Nie  wiem,  jak  pani 

dziękować. Była pani niesamowita... ani chwili wahania. Kazała mi pani ją po-

łożyć  i  wzięła  sprawy  w  swoje  ręce.  –  Wyraźnie  wzruszony  otarł  łzy.  – 

Przepraszam, tak mi wstyd... 

–  Nie  ma  czego  się  wstydzić.  –  Nikos  uścisnął  mu  rękę,  po  czym 

skoncentrował  się  na  dziecku.  Zbadał  je  skrupulatnie,  po  czym  orzekł,  że 

dochodzi do siebie. 

–  To  to.  –  Ella  podniosła  naczynie.  –  Wygląda  jak  paróweczka 

koktajlowa. 

– Palcami? 

–  Tak.  Udzielisz  mi  nagany  za  to,  że  ryzykowałam?  W  jego  oczach 

migotały wesołe iskierki. 

–  Niby  za  co?  Domyślam  się,  że  dokonałaś  oceny  sytuacji  i  uznałaś,  że 

masz  szansę  to  usunąć.  Nazwałbym  to  akcją  odważną  i  zdecydowaną,  a  nie 

ryzykowną. 

Takie podejście do przypadku to jego specjalność. 

Nikt nie może zarzucić Nikosowi Mariakosowi braku zdecydowania. 

– Sądzę, że wszystko jest w porządku– zwrócił się do ojca dziewczynki. 

–  Ale  wolałbym,  żeby  jeszcze  została  tu  godzinę  lub  dwie,  żebyśmy  mieli 

absolutną pewność. Jak dojdzie do siebie, niech ją pan zabierze do poczekalni i 

niech mała trochę się tam pobawi. 

–  Jestem  pani  dozgonnie  wdzięczny.  –  Mężczyzna  ściskał  Elli  obie 

dłonie. – Dziękuję, dziękuję. 

RS

background image

 

96 

– Nie ma za co. Cieszę się, że już po wszystkim. –Zamrugała, poruszona 

emocjami malującymi się na jego twarzy. Ten ojciec kocha swoje dziecko. 

Mężczyzna wziął córeczkę na ręce i mocno ją przytulił. 

–  Już  nigdy  nie  rób  mi  takich  numerów  –  szepnął,  zerkając  na  Ellę.  – 

Chyba postarzałem się o sto lat w ciągu pięciu minut. Człowiek nie wie, co to 

zmartwienie,  dopóki  nie  ma  dzieci.  Czy  ktoś  może  wyjść  na  zewnątrz,  żeby 

uspokoić moją żonę? Została na parkingu w samochodzie z drugim dzieckiem. 

Żona  odchodzi  od  zmysłów,  jak  któreś  zachoruje,  więc  zazwyczaj  wtedy  ją 

wyręczam. Ale ja też jestem beznadziejny. 

–  Wcale  nie  jest  pan  beznadziejny  –  zapewnił  go  Nikos,  po  czym 

wyprowadził go do poczekalni. 

Ella żegnała ich ze łzami w oczach. 

Teraz zrozumiała, dlaczego Nikos ma taki dobry kontakt z rodzicami. Bo 

sam był rodzicem. 

Co się stało z jego córeczką? 

Jej wzrok powędrował do komputera na biurku. Mogłaby sprawdzić to w 

internecie, ale uznała, że nie wypada. 

Nie chciała dowiadywać się z cyberprzestrzeni szczegółów z jego  życia. 

Chciała usłyszeć o nich z jego ust. 

Pragnęła zdobyć jego zaufanie. 

Stracił dziecko. Nagle dotarła do niej cała potworność tego faktu. A ona 

planuje odebrać mu jego drugie dziecko. 

Do zamętu w jej głowie dołączyło poczucie winy. 

Czy  ma  prawo  odebrać  mu  możliwość  bycia  blisko  dziecka?  Czy  ona 

chroni dziecko, czy siebie? 

Ukryła twarz w dłoniach targana niepewnością. 

W tej samej chwili do sali wrócił Nikos. 

RS

background image

 

97 

– Co się stało? – zaniepokoił się od progu.  

Spojrzała  na  niego  bezradnie.  Szkoda,  że  mężczyźni  nie  rodzą  się  z 

instrukcją  obsługi  i  gwarancją.  Zdecydowałaby  się  na  ten  krok,  ale 

powstrzymywał ją strach przed porażką. 

– Nic. Nic mi nie jest. Zamknął drzwi. 

– Ella, nie mów, że nic ci nie jest. – W jego głosie wyczuła desperację. – 

Jesteś zmęczona. Za dużo pracujesz. 

– Kocham moją prace. 

–  Jesteś  wyjątkową  pielęgniarką.  –  Podszedł  do  niej  i  ujął  jej  twarz  w 

dłonie. – Ale musisz myśleć także o swoim zdrowiu. Dzisiaj kończysz pracę o 

czwartej. 

Zamarła.  Nie  chciała  wcześniej  wychodzić  z  oddziału.  Na  myśl  o 

powrocie  do  tego  domu  dostawała  palpitacji  serca.  Nie  wróci  tam.  Musi 

poszukać sobie noclegu na najbliższą noc. 

–  Mam  dyżur  do  dziewiątej  –  odrzekła  stanowczym  tonem.  –  Potem 

chętnie  bym  poszła  z  dziewczynami  na  drinka.  Mamy  piątek.  W  piątki 

spotykamy się w pubie. 

–  Ella,  pracujesz  po  dwanaście  godzin  dziennie,  żeby  rozkręcić  ten 

oddział. – Powiódł palcem po jej szyi. 

– Musisz odpocząć. Oboje mamy  wolny  weekend, więc  warto, żebyśmy 

wyszli o czwartej. 

Jego pieszczota doprowadzała ją do obłędu. 

Nagle  zapragnęła  całe  popołudnie  spędzić  z  nim  w  łóżku...  Ale  nie  w 

łóżku, które będzie w domu nad plażą. 

– Nie odważę się zapytać Rose, czy mogę wyjść wcześniej. – Wcale nie 

zamierzała  wcześniej  wychodzić.  W  domu  na  wydmie  nie  będzie  przebywać 

dłużej niż to bezwzględnie konieczne. 

RS

background image

 

98 

– Rose już się zgodziła. Nawet ma zastępstwo. 

–  Och...  –  Przygryzła  wargę,  szukając  pretekstu,  żeby  nie  wracać  do 

domu. 

Spojrzał na zegar ścienny. 

–  Jeżeli  wyjdziemy  o  czwartej,  będziesz  miała  sporo  czasu,  żeby 

nacieszyć się hotelem. 

– Jakim hotelem? – Spojrzała na niego zmieszana, podejrzewając, że się 

przesłyszała. 

–  Już  ci  o  nim  wspominałem.  –  Ściągnął  brwi  wyraźnie  zawiedziony.  – 

Mam w ten weekend biznesowe spotkanie w Londynie. Pomyślałem, że warto 

połączyć to z odpoczynkiem i zakupami. 

Londyn? 

– Nie wracamy do domu? 

–  Nie.  Zaplanowałem,  że  od  razu  pojedziemy  do  Londynu.  Będziesz 

mogła kupić sobie wszystko, co ci potrzebne. 

Nagłe  uczucie  ulgi  sprawiło,  że  aż  zrobiło  się  jej  słabo.  Pomyślała  o 

luksusie,  jakim  będzie  pobyt  w  anonimowych  hotelowych  pokojach.  Nie  na 

pokładzie  łodzi  pełnej  pająków  i  nie  w  tym  domu,  w  aurze  bolesnych 

wspomnień oraz strachu, że w każdej chwili emocje wezmą górę. 

Zamiast tego odpocznie w hotelowym pokoju, który z niczym nie będzie 

się  jej  kojarzył.  Znajdzie  czas  na  zastanowienie  się.  Długie  kąpiele,  trochę 

zakupów. Nic zagrażającego. 

Ma dwie doby na obmyślenie, jak podjąć temat nowego mieszkania. 

– Super. Bardzo się cieszę. 

Nikos rozłożył ręce, wyraźnie zaskoczony zmianą jej nastroju. 

– Myślałem, że nie chcesz rozstawać się z oddziałem. 

– No, jeśli Rose się zgodziła, to i ja nie mam nic przeciwko temu. 

RS

background image

 

99 

Przystałaby  na  wszystko,  byle  nie  spędzać  kolejnej  nocy  w  domu  nad 

plażą. 

Oszołomiona siedziała w śmigłowcu. 

– Lecimy do Londynu? 

Kiedy  wcześniej  wsiedli  do  jego  sportowego  auta,  myślała,  że  w  ten 

sposób dojadą do Londynu, ale Nikos zatrzymał się na najbliższym lotnisku. 

–  Tak  milionerzy  radzą  sobie  z  weekendowymi  korkami  –  wyjaśnił, 

zapinając  jej  pasy.  –  Mam  pilne  spotkanie  biznesowe  i  nie  mam  czasu  na 

pięciogodzinne  wleczenie  się  w  korku.  –  Pochylony  nad  nią,  dotknął 

nieogolonym policzkiem jej twarzy. 

Pogładziła go po włosach. 

– Chcesz mi zaimponować?  

Uśmiechnął się szelmowsko. 

–  Myślałem,  że  już  to  zrobiłem,  ale  z  przyjemnością  postaram  się 

zaimponować ci, jak dotrzemy do hotelu. 

–  Ale  śmieszne.  Po  co  zabierasz  mnie  do  Londynu,  jak  będziesz  tam 

zajęły? 

– Bo chciałaś się dowiedzieć, jak wygląda moje życie, a to część mojego 

życia.  –  Pocałował  ją  w  usta,  po  czym  się  wyprostował.  –  Dzisiaj  masz 

odpoczywać, a jutro będziesz robiła, co zechcesz. 

Zadowolona,  że  los  darował  jej  weekend  w  nadmorskiej  rezydencji, 

usiadła wygodniej. 

– Zgoda. Co teraz? Wydasz pilotowi polecenie? 

– Ja jestem pilotem. 

– Będziesz tym kierował?! – przestraszyła się. –Umiesz? 

– Myślisz, że latałbym, nie umiejąc? 

– Nie wiem. Jesteś znany z tego, że lubisz ryzyko. 

RS

background image

 

100 

 Uśmiechnął się. 

–  Ty  też,  agape  mou.  Obiecuję  jednak,  że  w  powietrzu  nie  będę 

ryzykował. 

Ufając, że Nikos za sterami jest tak samo sprawny jak w sali operacyjnej, 

zacisnęła  palce  na brzegach  siedzenia.  Gdy  śmigłowiec  oderwał  się  od  ziemi, 

wstrzymała oddech, ale chwilę później roześmiała się, zachwycona widokiem. 

Zafascynowana podziwiała z lotu ptaka angielski krajobraz. 

Ledwie  wylądowali,  podjechała  po  nich  limuzyna  z  szoferem,  który 

zawiózł ich do jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Londynie. 

Na  widok  jakiejś  gwiazdy  z  Hollywood  i  jej  orszaku  Ella  nerwowo 

wytarła ręce w dżinsy. 

– Czuję się tak, jakby za chwilę ktoś miał mnie stąd wyprosić, odsyłając 

do  wejścia  dla  dostawców.  –  Wzruszyła  bezradnie  ramionami.  Co  on  w  niej 

widzi? – Ja tu nie pasuję. Jak ja jestem ubrana? 

–  Jesteś  najpiękniejszą  kobietą  w  tym  hotelu.  –  Poprowadził  ją  do 

marmurowego foyer. – Obsługę hotelu interesuje wyłącznie mój portfel, a nie 

twoje stroje. 

– Jak gruby jest ten twój portfel? 

– Wystarczająco gruby, żeby cały personel szeroko się uśmiechał, kiedy 

moja narzeczona zjawia się w wytartych dżinsach. 

Przed  nimi  wyrósł  jak  spod  ziemi  mężczyzna  w  nieskazitelnym 

garniturze,  który  przywitał  się  z  Nikosem  tak  wylewnie,  że  Ella  powzięła 

podejrzenie, że musi to być jakiś jego krewny. 

Rozmawiali 

przez 

chwilę, 

gwałtownie 

gestykulując. 

Potem 

poprowadzono  ich  szerokimi  schodami  do  wyłożonego  puszystym  dywanem 

korytarza, a następnie do apartamentu, na który składał się szereg pokoi, z któ-

RS

background image

 

101 

rych  każdy  był  cztery  razy  większy  niż  jakiekolwiek  całe  mieszkanie,  które 

Ella widziała w swoim życiu. 

Stanęła w progu. 

–  Zarezerwowałem  dla  nas  apartament  –  wyjaśnił  Nikos,  wciskając 

banknot mężczyźnie, który zaraz dyskretnie się oddalił – żebyśmy mieli więcej 

miejsca. 

–  Ten  facet  w  recepcji...  bardzo  się  ucieszył  na  twój  widok.  To  twój 

krewny? 

–  To  kierownik.  –  Powiesił  marynarkę  na  oparciu najbliższego  krzesła  i 

spojrzał na zegarek. – Mam dwadzieścia minut, żeby wziąć prysznic, przebrać 

się i dotrzeć na spotkanie. Przepraszam, że cię opuszczam. Nie będziesz miała 

mi za złe? 

–  Skądże.  –  W  duchu  stwierdziła,  że  w  takim  apartamencie  mogłaby 

spędzić resztę życia. Żadnych insektów, żadnego sprzątania. 

Na widok ogromnego ekranu plazmowego na jednej ze ścian pomyślała, 

że najpierw weźmie długą kąpiel, a potem zasiądzie przed telewizorem. 

– Masz mapę albo plan? – zapytała. 

–  Londynu?  –  Nikos  ściągnął  brwi,  rozpinając  guziki  koszuli.  –  Chyba 

nie powinnaś wychodzić do miasta. 

– Nie mam zamiaru. Miałam na myśli plan tego apartamentu – odparła ze 

śmiechem. – Boję się, że tu zabłądzę. W której z tych licznych komnat będę 

spać? 

– W mojej – odrzekł gładko, zrzucając koszulę i prezentując muskularny 

tors. 

Ich spojrzenia się spotkały. Ellen spoważniała, słysząc, jak mocno zabiło 

jej  serce.  Dawno  tak  między  nimi  nie  iskrzyło.  Oblizała  wargi,  żałując,  że  za 

RS

background image

 

102 

dwadzieścia  minut  Nikos  musi  wyjść.  Zrobiła  krok  w  jego  stronę,  ale  on 

zatrzymał ją gestem dłoni. 

– Jeśli zrobię to, co byś chciała, żebym zrobił – wyszeptał – to nie dotrę 

na  to  spotkanie  i  oka  nie  zmrużymy  do  samego  rana,  a  powinnaś  odpocząć. 

Jesteś  zmęczona  i  zdenerwowana.  Jutro  zabiorę  cię  na  zakupy,  żebyś  się 

rozerwała. 

–  Aha.  –  Stanęła  przed  nim  ze  splecionymi  ramionami,  by  uciszyć 

wewnętrzne rozedrganie. 

–  Nie  patrz  tak  na  mnie.  –  Ruszył  w  głąb  apartamentu.  –  Wezmę  teraz 

prysznic. Bardzo zimny. 

  Kalimera.  Dzień  dobry.  –  Świeżo  ogolony,  w  czarnych  dżinsach  i 

luźnej koszuli powitał ją przy stole nakrytym do śniadania. 

Jaki on piękny, mimo woli przeszło jej przez głowę. Czy jest na świecie 

kobieta przy zdrowych zmysłach, która potrafiłaby mu się oprzeć? 

Po  raz  pierwszy  od  tygodnia  przespała  całą  noc.  Bez  koszmarów,  bez 

ponurych wspomnień. 

– Położyłeś się tej nocy? 

– Wróciłem bardzo późno, jak już spałaś. Nie chciałem cię budzić, a poza 

tym  musiałem  jeszcze  popracować.  –  Nalał  sobie  kawy,  po  czym  spojrzał  w 

okno. –Mamy dzisiaj słoneczną pogodę. 

– Nie ma ślimaków na szybie? 

– Za ślimaki jest dodatkowa opłata. 

– Skąd znasz tak dobrze kierownika tego hotelu? 

–  Mieszkałem  tu,  gdy  pracowałem  w  Londynie.  Dlaczego  tak  na  mnie 

patrzysz? 

– Nikos, normalni ludzie nie mieszkają w hotelach – powiedziała słabym 

głosem. – Hotel jest na kilka nocy. 

RS

background image

 

103 

–  Pracowałem  o  najdziwniejszych  godzinach.  –  Wzruszył  ramionami, 

jakby to wszystko wyjaśniało. – Zjadłaś coś? 

–  Croissanta.  Zanim  mnie  poznałeś  i  nagle  stwierdziłeś,  że  wolisz  moje 

wąskie łóżko, mieszkałeś tutaj? – Nie kryła niedowierzania. 

– Tak. 

–  Hm...  –  Rozejrzała  się  wkoło,  uśmiechając  się  z  przekąsem.  –  Już 

wiem,  dlaczego  wolałeś  nocować  u  mnie.  Każde  miejsce  jest  lepsze  niż  to. 

Podejrzewam, że nie było ci łatwo tu wrócić po sześciu miesiącach na matera-

cu przeznaczonym dla jednej osoby. 

– Noce spędzone z tobą były zdecydowanie przyjemniejsze niż wszystko, 

co  hotelowy  apartament  ma  do  zaoferowania  –  oznajmił  cicho,  a  ona  się 

zaczerwieniła, obserwując, jak jego smukłe palce obierają pomarańczę. 

– To również wyjaśnia wylewność kierownika. 

– Nie ma to związku z moim wkładem w jego zyski. 

–  Położył  pomarańczę  na  jej  talerzu.  –  On  ma  kuzyna,  który  uległ 

wypadkowi, kiedy byłem na dyżurze. 

– Miał poważne obrażenia? 

– Przeżył. 

– Innymi słowy, wyrwałeś go ze szponów śmierci?  

Wzruszył ramionami. 

– Los mi sprzyjał. 

–  Los  nie  ma  tu  nic  do  rzeczy.  Jesteś  świetnym  lekarzem.  Co  do  tego 

nigdy nie miałam wątpliwości. 

Ale  czy  Nikos  będzie  dobrym  ojcem?  Nie  kocha  jej,  a  mimo  to  jest 

gotowy  wziąć  odpowiedzialność  za  nią  i  za  dziecko.  Czy  to  wystarczy?  Nie 

spuszczał z niej wzroku. 

– Dzisiaj musisz podjąć ważną decyzję.  

RS

background image

 

104 

Zamarła.  Obiecywał,  że  nie  będzie  wywierał  na  nią  nacisku  w  kwestii 

ślubu. 

– Nikos... 

– Musisz zdecydować, czy chcesz pojechać na zakupy, czy zakupy mają 

przyjechać do ciebie. 

Parsknęła nerwowym śmiechem. Uff, szczęście, że nie chciał rozmawiać 

o ślubie, bo w dalszym ciągu nie dojrzała do tego tematu. 

–  Weźmiesz  telefon,  gdzieś  zadzwonisz,  a  potem  kurier  przywiezie  stos 

ubrań prosto do twojego pokoju? Tak naprawdę się dzieje? Powiesz: „Ona ma 

wymiary  małego  słonia",  na  co  oni  „Przywieziemy  najładniejszą  kolekcję 

ubrań stosownych dla małego słonia"? 

– Nie jesteś małym słoniem. – Nalał sobie kolejną filiżankę kawy. – Jeśli 

chcesz,  mogę  załatwić,  żeby  ktoś  te  ubrania  tu  przywiózł.  Ale  myślałem,  że 

będziesz wolała sama wybrać. 

–  Co  ja  mam  wybierać?  –  Wzruszyła  ramionami.  –Nikos,  czego  ja 

potrzebuję?  Nigdzie  nie  chodzę.  I  nie  mam  pieniędzy  na  stroje.  Muszę 

rozejrzeć się za jakimś mieszkaniem, a to będzie znacznie droższe niż łódź... 

–  Słuszna  decyzja.  Pojedziemy  na  zakupy.  –  Wstał  od  stołu  i  podał  jej 

ramię. 

– Nie mogę wydawać twoich pieniędzy. 

– Pomogę ci w tym – odparł spokojnym tonem, uśmiechając się łagodnie. 

–  Jestem  przekonany,  że  odrobina  wprawy  i  niewielka  zachęta  pomogą  ci  się 

przełamać. 

– Nie potrzebuję żadnych ubrań – upierała się. – Nigdzie nie jadę. 

Zawahał się, po czym ujął jej twarz w dłonie. 

RS

background image

 

105 

– Zostaniesz moją żoną. Nie wiem, czy ci się spodoba wszystko, co się z 

tym  łączy.  Czasami  będziemy  spędzać  wieczory  przy  winie  na  tarasie,  ale 

kiedy indziej będziemy musieli brać udział w spotkaniach towarzyskich. 

– Jakich spotkaniach towarzyskich? 

– Wytwornych. 

– Z czerwonym dywanem? 

–  Tak.  Czasami.  Jestem  lekarzem,  ale  i  patronem  kilkunastu  organizacji 

dobroczynnych,  które  mają  dla  mnie  duże  znaczenie.  Ponadto  moim 

obowiązkiem wobec rodziny jest uczestnictwo w interesach. 

–  Nie  wiem,  czy  potrafię  temu  sprostać.  Obawiam  się,  że  nawet  mając 

nieograniczony budżet, nie wypadnę wytwornie. Nikos, ja jestem pielęgniarką. 

–  Na  myśl  o  zdjęciach  celebrytów  w  kolorowych  magazynach  poczuła  się 

bardzo  niepewnie.  –  Przywykłam  paradować  w  szpitalnym  uniformie  i 

wchodzić w interakcje z osobnikami poniżej dziesiątego roku życia. 

–  Więc  dzisiejsza  impreza  będzie  przyjemną  odmianą.  Pójdziemy  na 

bardzo wytworny bal dobroczynny. 

Z jednej strony ta perspektywa ją ucieszyła, z drugiej, przeraziła. 

– A jak cię skompromituję? 

– Nie skompromitujesz. Spodoba ci się tam. To idealna okazja, żeby się 

wystroić. To będzie wielka gala. 

Skuliła się w sobie. Na pewno go skompromituje. 

– Nie mam pojęcia, jak się zachować na wielkiej gali. Nikos, ja pracuję z 

dziećmi  –  powtórzyła  zdesperowana.  –  Moje  wyobrażenie  o  strojeniu  się  to 

włożenie czystego uniformu. 

Odgarnął jej kosmyk włosów z czoła. 

 Agape mou, będziesz piękna. Nie martw się. 

– Jaki jest cel tej gali? 

RS

background image

 

106 

Pokrótce  przedstawił  jej  cele  i  zadania  organizacji  wspierającej  rodziny 

chorych dzieci. 

–  Naszym  naczelnym  celem  jest  wybudowanie  drugiego  ośrodka 

wakacyjnego dla tych dzieci. 

– Czyli chodzi o zebranie pieniędzy – domyśliła się. – Nie rozumiem, jak 

z balu można mieć pieniądze. Drogie bilety? 

–  Bardzo  drogie.  Ale  najwięcej  środków  zbiera  się  w  trakcie  imprezy. 

Organizatorzy 

przygotowują 

licytację 

i, 

ogólnie 

mówiąc, 

szukają 

najprzeróżniejszych sposobów, żeby przekonać gości do otwierania portfeli. 

– A jak kogoś na to nie stać? 

–  To  nie  dostaje  zaproszenia.  –  Przyciągnął  ją  do  siebie.  –  Ty,  agape 

mou, nie będziesz wydawała pieniędzy. 

– Z kim poszedłeś na taki bal w zeszłym roku? 

– Z siostrą. I przez cały wieczór się kłóciliśmy. Nie zamierzam powtarzać 

tego eksperymentu. 

– Nigdy nie byłam na balu – wyznała. – W szpitalu ciągniemy losy, kto 

dostanie  zaproszenie,  ale  nigdy  nie  miałam  szczęścia.  A  nawet  gdybym 

wygrała  zaproszenie,  to  nie byłoby  mnie  stać  na  wykupienie  biletu.  Poza  tym 

nie wiem, co się robi na balu. 

Spojrzał na nią zdziwiony. 

– Zasadniczo chodzi o to, żeby się dobrze bawić – wyjaśnił. – To ma być 

rozrywka.  Razem  z  butami,  fryzurami,  sukniami,  co  podobno  kobiety 

uwielbiają. Koniec gadania. 

Zabrał ją do jednego z najdroższych sklepów, gdzie przekazał ją smukłej, 

nieskazitelnie ubranej i uczesanej dziewczynie, której jedynym celem w życiu 

było wyczerpanie konta bankowego Nikosa w trakcie jednej wizyty. 

RS

background image

 

107 

Spodnie, suknie, żakiety oraz buty, buty, buty: na obcasie, z kokardkami, 

różowe buty, złote... Pudełka zaścielały całą podłogę. Przymierzała jedną parę 

po drugiej, chyba wszystkie modele po kolei. Mniej więcej po pięciu minutach 

dziewczyna porzuciła oficjalny ton. 

–  Wybiera  się  pani  na  bal  –  powiedziała  cicho,  poprawiając  na  niej 

podszewkę sukni. W jej głosie dźwięczała nuta zazdrości. – Szczęściara z pani. 

–  Tak  pani  myśli?  –  Ella  stanęła  bokiem  do  lustra,  żeby  lepiej  się 

zobaczyć. – Jak się to pani podoba? 

–  Tylko  pozazdrościć  –  odparła  ekspedientka  rozmarzonym  tonem.  – 

Wszystko bym oddała za jeden wieczór z Nikosem Mariakosem. 

Ella poczuła nieprzyjemny ucisk w dołku. 

– Zna go pani? 

–  Oczywiście.  Jest  bogaty,  wolny  i  zabójczo  przystojny.  Jego  brat  jest 

naszym  klientem.  I  ich  siostra.  Ta  suknia  jest  za  ciasna  w  pasie  –  orzekła, 

ściągając brwi, po czym rzuciła Elli pytające spojrzenie. – Pani jest... ? 

– Mam słabość do słodyczy – pospiesznie wyjaśniła Ella, domyślając się, 

że Nikos nie chciałby, żeby jej ciąża wyszła na jaw. 

– No tak... Nie dla pani ten fason, ale mam coś innego. 

Na  ramiączkach  z kryształów.  To  nie  jest tani  model,  ale  dla kogoś,  kto 

nosi nazwisko Mariakos to drobiazg. 

Ostatecznie  Ella  wyszła  ze  sklepu  z  nową  garderobą  i  mimo  że  gorąco 

kajała się przed nim, że tyle wydała, nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. 

– Wybrałaś coś na dzisiejszy wieczór? 

–  Tak.  –  Rozmarzona  pomyślała  o  pięknej  sukni.  Wręcz  nie  mogła  się 

doczekać, kiedy ją włoży. Oraz szpilki. Nagle przypomniała się jej dziewczyna 

ze  sklepu.  –  Ona  chyba  się  domyśliła,  że  jestem  w  ciąży.  Powiedziałam,  że 

przepadam za słodyczami, ale nie wyglądała na przekonaną. 

RS

background image

 

108 

Ściągnął brwi. 

  Theos  mou,  nie  wziąłem  tego  pod  uwagę.  Rodzina  nie  będzie 

zadowolona,  jeśli  informacja  o  ciąży  dotrze  do  mediów  przed  informacją  o 

naszych zaręczynach. 

–  Myślisz,  że  ich  to  obchodzi?  –  Taka  możliwość  nie  przyszła  jej  do 

głowy, za to Nikos uważnie się jej przyjrzał. 

–  Oczywiście,  że  obchodzi.  Moja  rodzina  jest  bardzo  tradycyjna.  I 

wszyscy bardzo chcą cię poznać. 

– Wiedzą o mnie? – Aż się skurczyła. – Powiedziałeś im o dziecku? 

–  Oczywiście.  Zostanę  ojcem.  Jak  mogłem  nie  podzielić  się  z  nimi  taką 

nowiną? To należy uczcić, a nie za to przepraszać. – Przyciągnął ją do siebie. – 

Dlaczego cię to dziwi? 

– Nie wiem. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jesteś z nimi zżyty. 

– Trudno było jej to pojąć. 

– Jesteśmy Grekami – odparł, jakby to wszystko wyjaśniało. – Grecy się 

kłócą, wtrącają w swoje życie prywatne, ale rodzina zawsze trzyma się razem. 

Pomyślała o swoim krótkim doświadczeniu członka rodziny. Pokręconej i 

zaburzonej. Kompletnie innej od modelu, który przedstawił jej Nikos. 

Zastanawiała  się  nad  namalowanym  przez  niego  obrazem  hałaśliwej, 

wścibskiej i licznej familii. Czy potrafi się odnaleźć w takim otoczeniu? 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

109 

ROZDZIAŁ SIÓDMY 

 

Przechadzał się po apartamencie, czekając, aż Ella wyjdzie z pokoju. 

Siedzi  tam  godzinami,  pomyślał,  spoglądając  na  zegarek.  Co  ona  tam 

robi?!  Przecież  zamówił  wizażystkę,  która  przyszła  do  hotelu,  żeby  Ella  nie 

musiała robić tego sama. Jak długo można wkładać suknię? 

Przemknęło  mu  przez  myśl,  że  powiązała  prześcieradła  i  uciekła  przez 

okno. Rozdrażniony potarł czoło. 

Tego wieczoru przełamie jej opór, obiecał sobie. Jeszcze tej nocy będzie 

miała na palcu jego pierścionek. 

– Nikos... – usłyszał jej pełny wahania głos. 

Odwróciwszy się, ledwie rozpoznał słodką zasadniczą pielęgniarkę, którą 

wcześniej widywał w szpitalnym uniformie albo w spłowiałych dżinsach. 

Stała przed nim z wysoko i misternie upiętą fryzurą, w srebrzystej sukni 

na cieniutkich ramiączkach z kryształów. 

Powiódł  wzrokiem  po  jej  drżącej  postaci  z  zamiarem  zlustrowania 

całości, ale nie mógł oderwać oczu od jej dekoltu i krągłych piersi. Pożerał ją 

wzrokiem. 

– Proszę, powiedz coś miłego. – Popatrzyła po sobie. – Twoje milczenie 

sprawia, że czuję się bardzo niepewnie. Nie podoba ci się, prawda? Wyglądam, 

jakbym  urwała  się  z  choinki  bożonarodzeniowej.  To  nie  ja.  Powinnam  była 

wybrać coś czarnego, mniej wyszukanego... 

Chciał  coś  powiedzieć,  ale  w  głowie  miał  pustkę,  jakby  wszystkie 

neurony  w  jego  mózgu  padły  ofiarą  krótkiego  spięcia.  Jedyne,  co  mu 

przychodziło na myśl, to fakt, że bal odbędzie się bez nich. 

– Nikos... 

RS

background image

 

110 

Zrezygnował z mówienia, za to błyskawicznie znalazł się przy niej, objął 

ją i zaczął namiętnie całować. 

Krzyknęła  zaskoczona,  gdy  popchnął  ją  na  ścianę  i  wsunął  dłoń  pod 

suknię,  podciągając  ją  aż  na  jej  biodra.  Jednym  gwałtownym  szarpnięciem 

zerwał z niej stringi, opętany jedną tylko myślą. Z trudem chwytając powietrze, 

pieścił  ją,  zarazem  nią  się  napawając.  Łkała  i  kołysała  biodrami,  tym  gestem 

błagając o jeszcze. 

  Theos mou... –  jęknął.  –  Jesteś  cudowna...  Podniósł  ją,  żeby  się  z  nią 

połączyć. 

Przez  tkaninę  koszuli  czuł  na  plecach  jej  paznokcie,  czuł,  jak  całym 

ciałem  ponagla  go...  żeby  uwolnił  ich  oboje  od  tych  cudownych  zmysłowych 

tortur. Ale to on był panem sytuacji. 

Czuł,  że  Ella  jest  podniecona  do  granic  wytrzymałości,  że  rozpaczliwie 

pragnie  spełnienia.  Odwlekał  tę  chwilę,  walczył  z  pożarem,  który  w  nim 

rozgorzał mimo jej błagalnych próśb między żarliwymi pocałunkami. 

Ale  przegrał  tę  walkę.  Był  to  akt  pierwotny,  prymitywny,  pozbawiony 

finezji. Wziął ją szybko i brutalnie, rytmicznie dając upust swojemu pożądaniu. 

Razem  dali  się  ponieść  ekstazie.  W  miarę  jak  spadała  temperatura  tego 

szaleństwa,  odzyskiwali  oddech  i  jasność  umysłu.  W  końcu  postawił  ją  na 

podłodze, obejmując mocno, bo czuł, że sama nie ustoi. 

Nie  znajdując  właściwych  angielskich  słów,  powiedział  po  grecku,  co 

miał do powiedzenia, szczęśliwy, że Ella tego nie rozumie. Zajrzał jej w oczy. 

Oblizała spieczone wargi. 

– Wygląda na to, że odpowiedź brzmi „tak" – wykrztusiła, a on patrzył na 

nią,  nie  rozumiejąc,  bo  połączenia  w  jego  mózgu  nadal  funkcjonowały 

wyjątkowo wolno. 

Ella uśmiechnęła się leniwie. 

RS

background image

 

111 

– Podobała ci się ta suknia. 

Kaszlnął zażenowany tym, do jakiego stopnia stracił panowanie nad sobą. 

Pierwszy raz... 

Jakimś  cudem  srebrzysta  kreacja  przeżyła  tak  brutalne  traktowanie. 

Opuścił wzrok na jej dekolt. 

–  Mam  włożyć  płaszcz?  –  zapytała  kpiącym  tonem.  –Myślę,  że 

dzisiejszego wieczoru nie powinieneś opuszczać wzroku niżej niż moja szyja. 

Zdumiony uniósł brwi. 

– Chcesz jechać na bal? 

–  Oczywiście.  –  Lekko  go  pchnęła.  –  Nikos,  specjalnie  się 

wyszykowałam.  Mam  piękną  suknię,  przez  którą  puściła  ci  ta  twoja  słynna 

żelazna samokontrola. Chcę się w niej pokazać. 

– Po co? – Zalała go fala zazdrości na myśl, że inni mężczyźni będą mieli 

okazję  podziwiać  jej  piękne  ciało.  –  Możemy  zjeść  kolację  tutaj.  Możemy  tu 

zostać. 

–  Chcę  się  przejść  po  czerwonym  dywanie.  –  Kładąc  ręce  na  biodrach, 

poprawiła  suknię  gestem,  który  rozpalił  go  na  nowo.  Po  raz  kolejny  krew  z 

mózgu odpłynęła mu do zupełnie innej części ciała. 

– To zwyczajny dywan – żachnął się. 

– Nikos, sam mówiłeś, że powinnam się rozerwać. 

– Spóźnimy się. 

– Nie, nie spóźnimy. Daj mi pięć minut. 

– Zmień tę suknię – warknął, gdy znikała w łazience. 

Wróciła  kilka  minut później.  Sama  poprawiała  uczesanie  i  nie  wiadomo 

dlaczego,  pewien  zauważalny  brak  wprawy  sprawiał,  że  wyglądała  jeszcze 

bardziej  pociągająco.  Na  wargach  miała  nowy  błyszczyk,  a  na  policzkach 

rumieńce. 

RS

background image

 

112 

Miał  ochotę  od  razu  zawlec  ją  do  łóżka.  I  to  samo  poczuje  każdy  facet, 

który na nią spojrzy. 

–  Rozchmurz  się  –  powiedziała,  biorąc  go  pod  ramię.  –  Zamierzam 

dobrze się bawić. Sam tego chciałeś. 

– Chcę, żebyś zatrzymała mój pierścionek. Wyjdź za mnie – mruknął. – 

Dobrze wiesz, że tak powinnaś postąpić. 

W jej spojrzeniu dostrzegł wahanie. Wahanie i coś jeszcze. Strach? 

– Obiecałeś, że już o tym nie wspomnisz. 

–  Ella...  –  jęknął  sfrustrowany.  –  Jak  możesz  tak  mówić,  po  tym,  co 

przeżyliśmy przed chwilą? 

–  Nikos,  to  był  seks.  –  Odsunęła  się  od  niego.  –  Bałeś  się,  że  się 

spóźnimy. 

Jeszcze nigdy z takim brakiem entuzjazmu nie udawał się na prestiżową 

galę  dobroczynną.  Nagle  zapragnął  wrócić  z  nią  na  łódź  na  kanale,  gdzie  ich 

związek był idealnie odizolowany od reszty świata. 

Kopciuszek, pomyślał ironicznie, gdy wkrótce potem szli po czerwonym 

dywanie.  Żałował,  że  tak  skutecznie  udała  mu  się  transformacja  skromnej 

pielęgniarki w seksowną celebrytkę. 

Z drugiej jednak strony jest nadzieja, że ta przemiana obejmie jej umysł. 

Może Ella zrozumie, że razem będzie im dobrze. 

Obserwował,  jak  z  pogodnym  uśmiechem  wita  się  z  setkami  osób, 

zasiada do bankietu, tańczy do upadłego. 

Taką szczęśliwą widział ją dawno temu, w początkach znajomości, kiedy 

ich całe życie skupiało się na pracy i na nich samych. 

Siedziała  obok  niego  i  z  szeroko  otwartymi  oczami  przysłuchiwała  się 

dobroczynnej  licytacji.  Kiedy  zapowiedziano  kolejną  nagrodę,  spojrzała  na 

niego. 

RS

background image

 

113 

– Siedem dni w hotelu Mariakos Spa w Grecji? Ty to zgłosiłeś? 

– Oczywiście. Oczy jej zalśniły. 

–  Więc  jak  ktoś  ma  na  to  ochotę,  to  oferuje  swoją  cenę?  Musi  za  to 

zapłacić? 

– Owszem. 

– I cała ta kasa idzie na cel dobroczynny, szlachetny? Masz zamiar wziąć 

udział w licytacji? 

– Jasne. 

W  tej  samej  chwili  na  wielkim  ekranie  na  jednej  ze  ścian  pokazały  się 

zdjęcia  hotelu.  Kamera  powoli  sunęła  po  eleganckim  prywatnym  pawilonie  z 

hotelowymi  ogrodami  w  tle.  Istna  oaza  spokoju  z  prywatnym  basenem. 

Turkusowa woda w basenie zlewała się z turkusem morza. Przez salę przeszło 

tęskne  westchnienie.  Po  migotliwej  tafli  morza  sunął  jacht,  a  w  zatoczce 

otoczonej z trzech stron górami baraszkowały delfiny. 

– Chcę tam pojechać – szepnęła rozmarzonym głosem. – Wylicytuj to. 

Popatrzył na nią rozbawionym wzrokiem. 

– Chcesz, żebym licytował pobyt w moim własnym hotelu? 

– Tak – poprosiła. – Można? Tam jest bajecznie. To elegancki hotel? 

–  Tylko  dla  wybranych.  –  Cedził  słowa,  zastanawiając  się,  jak  to 

wykorzystać na swoją korzyść. – Czemu nie? Tydzień słońca, morza i seksu? 

To mi odpowiada. 

Zaczerwieniła się spłoszona. 

– Ale nie mam urlopu. 

– Ella, pracujesz bez przerwy od czterech miesięcy –szepnął jej do ucha, 

podnosząc rękę na znak, że bierze udział w licytacji. – Należy ci się urlop. 

– Bez ciebie sobie nie poradzą. 

Nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenia z całej sali, podbił stawkę. 

RS

background image

 

114 

– Poszukam kogoś na zastępstwo. Mam kumpla w Londynie, który ma u 

mnie dług wdzięczności. Powinien się zgodzić. 

–  Naprawdę?  –  zapytała  uradowana.  –  I  będziemy  mogli  tam  kiedyś 

polecieć? 

Znudzony  przeciągającą  się  licytacją,  rzucił  astronomiczną  sumę,  która 

wywołała sensację wśród obecnych. Moment później w sali zapanowała cisza. 

– Cel jest szlachetny – wyjaśnił Elli, po czym delikatnie musnął wargami 

jej otwarte usta. – Spędzimy siedem dni w jednym z moich własnych hoteli. To 

będzie  bardzo  ciekawe  doświadczenie.  Jeszcze  nigdy  nie  byłem  u  siebie 

gościem. 

Zachichotała. 

–  Jesteś  niesamowity.  –  Przytuliła  się  do  niego,  żeby  serdecznie  go 

uścisnąć. – Dziękuję. Nie masz pojęcia, jak się cieszę. 

Gdy  się  odsuwała,  zajrzał  jej  głęboko  w  oczy,  próbując  odczytać  jej 

myśli. 

– Wracajmy do hotelu – szepnął. – Chcę cię mieć tylko dla siebie. 

Kilka  minut  po  tym,  jak  weszli  do  apartamentu,  znowu  znaleźli  się  w 

łóżku. Tym razem kochał ją długo i delikatnie. 

–  Wyjdź  za  mnie  –  wyszeptał  w  pewnej  chwili,  a  ona  aż  jęknęła  z 

podniecenia. 

– Nikos, nie rób mi tego. – Głos jej się rwał. – Nie teraz. Muszę... chcę... 

proszę... 

Jej  zamglony  wzrok  był  dla  niego  sygnałem,  że  już  nie  ma  dla  nich 

odwrotu. 

Gdy fala namiętności, która wyniosła ich na wyżyny rozkoszy,  wygasła, 

obsypał pocałunkami jej czoło i odgarnął włosy z twarzy. 

– Mów do mnie. 

RS

background image

 

115 

– Myślisz, że mogę teraz mówić? – zapytała z uśmiechem. 

Wtuliła  w  niego  twarz,  żeby  pocałować  go  w  szyję,  ale  on  odsunął  się 

lekko, chcąc ją widzieć. 

Co się dzieje w jej głowie? Dlaczego ciągle się opiera? I kiedy powie to, 

co chciałby usłyszeć z jej ust? 

Obudziła się rano z uczuciem strachu, bo wiedziała, że znowu przyjdzie 

jej spać w domu na wydmie. 

–  O  czym  myślisz?  –  zapytał,  gdy  wróciwszy  do  sypialni,  zastał  ją 

zapatrzoną w sufit. 

–  To  był  wspaniały  weekend  –  westchnęła.  –  Mam  wrażenie,  że...  nie 

wiem,  jak  to  ująć.  Jakbyśmy  byli  na  innej  planecie.  Fantastycznie.  O  której 

musimy wyjechać? 

–  Zaraz.  –  Przytulił  ją.  –  Weźmiemy  prysznic,  ubierzemy  się  i 

wyjeżdżamy. 

Miałaby się z tego cieszyć? 

Czując  się  z  każdą  minutą  coraz  podlej,  ruszyła  za  nim  do  łazienki,  ale 

gdy tym razem się kochali, wybuchnęła płaczem. 

 Theos mou, co się stało? – Zakręcił kran i odgarnął jej mokre włosy z 

twarzy. – Sprawiłem ci ból? 

– Nie, skądże, to nie to – chlipnęła. Czując się jak idiotka, wtuliła twarz 

w jego tors. – To nie przez ciebie. To moja wina. Nie chcę wracać do domu. 

Otarł twarz dłonią, po czym ujął Ellę pod brodę. 

– Nie jedziemy do domu, agape mou. Lecimy do Grecji. 

Nie dowierzała własnym uszom. 

– Jak to lecimy do Grecji? 

– Wczoraj namówiłaś mnie, żebym przystąpił do licytacji, nie pamiętasz? 

– Ale nie było mowy o tym, że to ma być dzisiaj.  

RS

background image

 

116 

Wzruszył ramionami. 

–  Liczy  się  tylko  dzień  dzisiejszy.  Przyda  się  nam  trochę  czasu  sam  na 

sam.  Do  tej  pory  nasze  relacje  zawsze  miały  w  tle  oddział  ratunkowy.  – 

Uśmiechnął się ironicznie. – Myślę, że nadszedł czas na trochę romantyczności 

we dwoje zamiast reanimacji, nie sądzisz? 

– Nie rób sobie żartów – prychnęła. – Rose dała nam wolny  weekend, a 

nie cały tydzień. 

– Już to załatwiłem, więc o nic się nie martw. Roześmiała się niepewnie. 

– Lecimy na tydzień do Grecji? 

Owinął ją ręcznikiem i lekko wypchnął z łazienki. 

–  Ruszajmy.  Im  wcześniej  tam  dotrzemy,  tym  prędzej  przestaniesz  się 

powtarzać. 

Wyciągnięta na leżaku spoglądała na gładką taflę wody w basenie, który 

zdawał się  łączyć bezpośrednio z morzem. Słońce ogrzewało  wszystko, na co 

padły  jego  gorące  promienie,  od  jaskrawozielonych  jaszczurek  wylegujących 

się na pobliskim murku aż po ukryte za mgłą szczyty gór za jej plecami. 

Anglia wydawała się oddalona o miliony kilometrów. 

–  Jak  się  czujesz?  –  Jego  niski  głos  wyrwał  ją  z  zadumy,  więc 

pospiesznie sięgnęła po zapomnianą książkę. 

–  Wspaniale.  Oprócz  tego,  że  nadal  jestem  w  szoku,  że  relaksuję  się  na 

Krecie, zamiast biegać po oddziale ratunkowym. Ciągle nie mogę uwierzyć, że 

znalazłam się w twojej willi. Myślałam, że zatrzymamy się w hotelu. 

–  Uznałem,  że  należy  się  nam trochę  prywatności,  więc  pomyślałem,  że 

nie  musimy  mieszkać  w  hotelu,  skoro  mój  dom  stoi  pusty.  –  Przysiadł  obok 

niej. – Posmarowałaś się kremem z filtrem? 

Przytaknęła, w milczeniu podziwiając jego muskulaturę. Wystarczyło, że 

na niego spojrzała, by za każdym razem ogarniała ją dokuczliwa tęsknota. Nie 

RS

background image

 

117 

mogła się nadziwić, co on z nią wyprawia. Czy przyjdzie czas, kiedy przestanie 

tak na niego reagować? 

– Cudowne miejsce – wyznała. – Od dawna jest twoje? 

– Kupiłem je piętnaście lat temu. 

– Mieszkałeś tu z nią? 

–  Nie.  W  Atenach.  –  Wstał  z  leżaka,  a  ona  wyczuła,  że  nie  ma  ochoty 

rozmawiać na ten temat. 

– Przepraszam. Nie powinnam o to pytać. 

–  Nie  szkodzi.  Muszę  przed  kolacją  załatwić  kilka  telefonów  –  rzekł 

oficjalnym  tonem.  –  Zobaczymy  się  później.  Gdybyś  czegoś  potrzebowała, 

poproś kogoś ze służby. 

Żałowała, że w porę nie ugryzła się w język. Ledwie wspomniała o żonie, 

on od razu zamknął się w sobie. 

Resztę popołudnia spędziła nad basem, napawając się ciszą i ciepłem. Z 

rozkoszą oddawała się błogiemu lenistwu. 

Nikos zjawił się, gdy szykowała się do kolacji. 

– Gotowa? – Był w koszuli oraz jasnych spodniach i nadal miał wilgotne 

włosy. 

–  Wybieramy  się  gdzieś?  –  Wsunęła  stopy  w  eleganckie  sandały  na 

koturnie, po czym sięgnęła po torebkę. –Myślałam, że zjemy na tarasie. 

–  Nie  dzisiaj.  –  Podał  jej  rękę  i  poprowadził  do  wyjścia. –  Jedziemy  do 

moich rodziców. 

– O Boże! – jęknęła przerażona, spoglądając po sobie. – A jak uznają, że 

nie jestem odpowiednią kandydatką? 

– O to się nie martw. 

Jechali  wąskimi,  krętymi  i  kamienistymi  drogami,  mijając  gaje  oliwne  i 

maleńkie plaże pośród skał, aż dotarli do malowniczej wioski. 

RS

background image

 

118 

– Twoi rodzice tutaj mieszkają? 

–  To  rodzinna  wioska  mojego  ojca.  Tutaj  się  urodził.  Kiedy  rozkręcał 

interes,  przeniósł  się  do  Aten,  a  teraz,  gdy  uznał,  że  pora  się  wycofać  z 

interesów,  dzieli  czas  między  Ateny  i  tamtą  wyspę.  –  Gestem  głowy  wskazał 

kierunek. 

– Mieszkają na wyspie? 

–  Żeby  obniżyć  koszty  zabezpieczeń  i  ochrony  –  wyjaśnił,  parkując  na 

poboczu,  skąd  poprowadził  ją  ku  luksusowej  motorówce  przycumowanej  na 

przystani. – Cierpisz na chorobę morską? 

– Zapytaj mnie o to za pięć minut – odparła mocno speszona. 

Pomógł jej wsiąść i usadowić się na wygodnym skórzanym siedzeniu. 

Podniósł kotwicę, włączył silnik i sprawnie wyprowadził łódź na głębszą 

wodę. Potem otworzył przepustnicę i motorówka pomknęła w kierunku wyspy. 

Ella  śmiała  się  jak  dziecko,  gdy  łódź  skakała  przez  fale  jak  rozbawiony 

delfin. Morska bryza muskała jej pliczki, a lekki wietrzyk rozwiewał włosy. 

–  Fantastycznie!  –  Popatrzyła  na  Nikosa,  zastanawiając  się,  co  by 

pomyśleli jego koledzy, gdyby go teraz zobaczyli. Zniknął gdzieś pozbawiony 

emocji  robot  z  oddziału  ratunkowego,  a  jego  miejsce  zajął  zrelaksowany  i 

opalony playboy. 

Może  nie  odpowiada  mu  taki  styl  życia,  ale  patrząc  na niego,  nie  miało 

się wątpliwości, że jest w swoim żywiole. 

W  miarę  jak  zbliżali  się  do  wyspy,  morze  stawało  się  coraz  płytsze,  aż 

dobili do małej przystani. 

Czekały tam na nich dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Kobieta podeszła 

do nich pierwsza, przez cały czas mówiąc coś po grecku, po czym ze łzami w 

oczach objęła najpierw Nikosa, potem Ellę. 

RS

background image

 

119 

W  pierwszej  chwili  Ella,  trochę  spłoszona,  uznała,  że  takie 

demonstracyjne  powitanie  musi  być  greckim  zwyczajem.  Jednak  gdy  już 

wpadła  w  szczere  i  czułe  objęcia,  zrozumiała,  że  nie  jest  to  czczy  towarzyski 

konwenans.  Poczuła,  jak  padają  wszystkie  bariery,  którymi  tak  starannie  się 

otaczała,  i  opuszczają  napięcie.  Całkiem  bezwiednie  odwzajemniła  ten 

serdeczny gest. 

Taka  bezwarunkowa  akceptacja  sprawiła,  że  coś  chwyciło  ją  za  gardło 

tak,  że  gdy  kobieta  opuściła  ramiona,  Ella  nie  mogła  wydobyć  z  siebie  ani 

słowa. 

Kiedy witano ją tak wylewnie? 

–  To  jest  moja  mama  –  oznajmił  Nikos  szorstkim  głosem,  na  co  Ella 

tylko przytaknęła, z jednej strony spłoszona, z drugiej zaszczycona, bo kobieta 

nadal, w sposób całkiem naturalny, trzymała ją za rękę. 

Onieśmielona przywitała się z ojcem Nikosa, a gdy podniosła wzrok, ze 

zdumieniem dostrzegła gromadę dzieci, które pędziły w ich stronę. 

–  To  moje  siostrzenice,  siostrzeńcy,  bratanice,  bratankowie,  kuzynięta... 

Krewnych  mam  bez  liku  –  wyjaśnił  obojętnym  tonem,  ale  dostrzegłszy  jego 

rozmiłowany  wzrok,  zorientowała  się,  że  on  wszystkich  ich  kocha 

bezgranicznie. 

Przez  kolejnych  dwadzieścia  minut,  nie  posiadając  się  ze  zdumienia, 

obserwowała,  jak  Nikos  zrzuca  maskę  zimnej  obojętności  i  otwiera  się  przed 

rodziną.  Jedno  po  drugim  uradowany  chwytał  dzieciaki  w  ramiona,  jedno-

cześnie wysłuchując tyrady wygłaszanej przez ojca. 

Odpowiadał  monosylabami,  aż  w  końcu  zwrócił  się  ku  matce.  Gdy 

jeszcze raz oplótł ją ramionami, Ella poczuła wręcz nieznośny ucisk w gardle. 

Jak mogła myśleć, że on jest oziębły? 

Nikos nie jest oziębły, lecz nieufny. 

RS

background image

 

120 

Otoczona  wianuszkiem  Mariakosów  odpowiadała  na  niekończące  się 

pytania, dopóki nie wziął jej za rękę i nie poprowadził w kierunku domu. 

– Moja rodzina potrafi być przytłaczająca – wyjaśnił z błyskiem w oku. – 

Teraz  chyba  już  rozumiesz,  dlaczego  mam  własny  dom  o  godzinę  drogi  stąd. 

Bardzo zależało mi na domu na tyle daleko od tej wyspy, żeby nikomu z nich 

nie chciało się wybierać do mnie z niezapowiedzianą wizytą. 

– Oni są cudowni.  

Bacznie się jej przyjrzał. 

– To dlaczego jesteś smutna? 

– Nie jestem smutna. – Po prostu zdumiona, bo ujrzała jego drugą twarz. 

–  Masz  fantastyczną  rodzinę.  –  Jak  by  to  było  dorastać  ze  świadomością,  że 

jest się tak kochanym? 

Nie spuszczał z niej wzroku, ale nim się odezwał, podeszła do nich matka 

i poprowadziła na przepiękny taras okalający basen połączony z morzem. 

Nie bardzo wiedząc, jak się zachować, Ella ostrożnie się rozejrzała. Miała 

wrażenie, że znalazła się na planie filmowym. 

– Jaki piękny dom – westchnęła zachwycona. 

–  Tak,  piękny  –  odezwała  się  matka  Nikosa,  biorąc  ją  pod  rękę.  –  Bóg 

nam  sprzyja.  Ale  dom  to  tylko  budynek,  prawda?  –  Powiodła  wzrokiem  po 

marmurowym  tarasie,  po  drzewkach  pomarańczowych  w  terakotowych  doni-

cach  i  różnobarwnym  kwieciu  bugenwilli  rozpiętej  na  białym  murze.  –  Dom 

staje  się  miejscem  wyjątkowym  dzięki  ludziom,  którzy  w  nim  mieszkają. 

Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwa, bo mam przy sobie całą rodzinę. 

– Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzać. – Ku swojemu zdziwieniu w 

oczach matki Nikosa zobaczyła łzy. 

–  Jak  to  przeszkadzać?  Przecież  to  na  twoją  cześć  jest  to  uroczyste 

spotkanie. Już straciliśmy  wszelką nadzieję, że Nikos jeszcze raz odda komuś 

RS

background image

 

121 

swoje  serce.  To  już  tyle  czasu...  Jak  on  żyje?  Tak  nie  można.  Pewnie  to 

zrozumiałe  po  tym,  co  przeszedł,  ale  to  bardzo  niedobrze.  Grek  musi  mieć 

kobietę.  Chociaż  taki  z  niego  kosmopolita,  on  ciągle  jest  Grekiem.  Jemu 

potrzebna jest żona i dzieci. 

Ella, speszona, przyłożyła rękę do brzucha. 

– Powiedział pani o dziecku? 

– Oczywiście. – Starsza pani wyglądała na zachwyconą. – Teraz musimy 

zaplanować wesele. Powiesz mi, o czym zawsze marzyłaś, a ja się tym zajmę. 

Ella już miała wyjaśnić, że jeszcze daleko do wyboru tortu weselnego, ale 

w oczach jej rozmówczyni znowu wezbrały łzy. 

–  Wesele?  Prawdę  mówiąc,  jeszcze  o  tym  nie  myśleliśmy  –powiedziała 

niepewnym głosem, ale matka Nikosa przytuliła ją po raz kolejny. 

–  O  nic  się  nie  martw.  Całe  planowanie  biorę  na  siebie.  To  będzie  dla 

ciebie mój prezent ślubny. 

Podszedł do nich Nikos. 

– Nie ponaglaj jej, mamo – powiedział ze ściągniętymi brwiami. 

–  Czy  ja  ją  ponaglam?  –  Matka  spojrzała  na  niego  z  wyrzutem,  nie 

puszczając  ręki  Elli.  –  To  ty  powinieneś  ją  ponaglać.  Ta  kobieta  nosi  twoje 

dziecko i nawet nie ma pierścionka zaręczynowego! Aż trudno mi uwierzyć, że 

mój syn tak się zachował. Powinieneś się wstydzić. 

Nikos  wyprostował  się  gwałtownie,  ale  słowem  się  nie  odezwał,  tylko 

odetchnął głębiej i zacisnął wargi. 

Przeczuwając,  że  zbiera  się,  by  wyjawić  faktyczny  charakter  ich 

znajomości, Ella ujęła jego dłoń. 

– Nikos kupił mi pierścionek – wyjaśniła pospiesznie – piękny, ale był za 

duży,  więc  akurat  jest  u  jubilera,  który  ma  go  zwęzić.  Zdaje  się,  że  dzisiaj 

wieczorem  go  nam  dostarczą.  A  reszta...  jesteśmy  zapracowani...  To  nasz 

RS

background image

 

122 

pierwszy  krótki  urlop.  Nie  mieliśmy  czasu  pomyśleć  o  ślubie.  Pani  pomoc 

będzie nieoceniona. 

Nikos  wpatrywał  się  w  nią  w  napięciu.  Gdy  wspięła  się  na palce, by  go 

pocałować, matka westchnęła z zadowolenia. 

– To najlepsza wiadomość, jaką usłyszałam od lat –westchnęła, po czym 

zaklaskała w dłonie. – Pora na uroczystość, pora na jedzenie. 

Gdy  wszyscy  podeszli  do  suto  zastawionych  stołów,  Ellę  otoczył 

wianuszek  zaciekawionych  członków  rodziny  Nikosa,  tak  że  do  końca 

wieczoru praktycznie nie miała z nim kontaktu. 

Do tej pory nie spotkała tak ciepłej i serdecznej grupy ludzi. Zauważyła, 

że wszyscy starali się mówić po angielsku, żeby nie czuła się wykluczona. 

Gdy  w końcu Nikos zjawił się jako jej wybawca, by zabrać ją do domu, 

szumiało jej w głowie. 

– Podoba mi się twoja rodzina – powiedziała bez tchu, gdy zamknęli za 

sobą drzwi. – Podoba mi się to miejsce, a twoją matką jestem zachwycona. 

Zasunął  szklane  drzwi  prowadzące  z  sypialni  nad  basen.  Odpowiedział 

dopiero, gdy nabrał pewności, że nikt ich nie słyszy. 

–  I  dlatego  nie  prostowałaś  jej  planów  związanych  z  weselem?  –  Jego 

glos zabrzmiał bardzo surowo. – Bo nie potrafiłaś jej odmówić? 

Porażona jego lodowatym tonem przysiadła na brzegu łóżka. 

– Nie, nie dlatego. – Skronie jej pulsowały. – Poczułam... że tak ma być. 

Nikos, chcę zostać twoją żoną. Jeśli ty też tego pragniesz. 

–  Skąd  taka  nagła  zmiana?  –  zapytał  bezbarwnym  tonem.  –  Tyle  czasu 

proszę cię o rękę... Dlaczego akurat teraz? 

– Bo już wiem, że tego chcę. 

– Zasmakowałaś w stylu życia, który dają duże pieniądze, i stwierdziłaś, 

że możesz zostać moją żoną. 

RS

background image

 

123 

Poczuła, że krew odpływa jej z twarzy. 

–  Dobrze  wiesz,  że  tak  nie  jest.  –  Wbiła  drżące  palce  w  narzutę.  –  Jak 

możesz  tak  mówić?  Dlaczego  dla  ciebie  wszystko  i  zawsze  sprowadza  się  do 

pieniędzy? 

Przegarnął włosy palcami i mruknął coś po grecku. 

– Przepraszam. – Rozłożył ręce w przepraszającym geście. – Zaskoczyła 

mnie  ta  nagła  zmiana  nastawienia.  To  było  najprostsze  wyjaśnienie, 

zważywszy, że nic innego między nami się nie zmieniło. 

Wstała, starając się nie pamiętać, jak dotkliwie ją uraził. 

– A może miałam okazję zobaczyć cię na łonie rodziny i dopiero teraz się 

przekonałam, jaki jesteś za tą fasadą oschłości? 

– Jak mam to rozumieć? 

– Nikos, ty ich kochasz. To  widać po tym, jak rozmawiasz  z  rodzicami, 

jak  rozpieszczasz  bratanków  i  siostrzeńców.  Pierwszy  raz  zobaczyłam,  jak 

okazujesz komuś ciepło i serdeczność. 

– Od kilku tygodni nieustannie okazuję ci ciepło i serdeczność – mruknął. 

–  To  nie  jest  uczucie,  to  jest  seks.  To  co  innego.  Jesteś  zamknięty.  Nie 

zwierzasz  się,  ani  razu  tego  nie  zrobiłeś.  Nigdy  nie  opowiadasz  o  sobie.  Ale 

dzisiaj zobaczyłam, że potrafisz się otworzyć. Nabrałam pewności, że będziesz 

dobrym ojcem. 

Nikos,  jej  nie  kocha,  to  oczywiste,  ale  może  być  pewna,  że  pokocha 

dziecko. A ona nie pozbawi malca tej miłości. 

Ujął jej twarz w dłonie i uważnie spojrzał jej w oczy. 

– Wyjdziesz za mnie? 

– Jeśli tego chcesz – wyszeptała. – Tak, zostanę twoją żoną. 

Pocałował ją. 

– Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak długo czekam, żeby to usłyszeć? 

RS

background image

 

124 

Przepełniona  radością  przymknęła  powieki  w  przekonaniu,  że  podjęła 

słuszną decyzję. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

RS

background image

 

125 

ROZDZIAŁ ÓSMY 

 

Uczucie szczęścia towarzyszyło jej, dopóki nie przekroczyli progu domu 

na wydmie. 

Już gdy parkowali na podjeździe, poczuła, jak wzbiera w niej dojmujący 

strach. 

– Milczysz. – Zgasił silnik i spojrzał na nią. – Zmęczona? 

–  Tak  –  skłamała,  szukając  w  myślach  pretekstu,  żeby  nie  wysiadać  z 

auta. 

W trakcie pobytu w Grecji miała wrażenie, że powoli zaczyna rozstawać 

się  z  przeszłością,  ale  teraz  przeszłość  znowu  ją  dopadła.  Zerknęła  na 

pierścionek  z  brylantem,  modląc  się,  by  dodał  jej  odwagi,  ale  czuła  się  coraz 

gorzej. 

W Grecji przepełniał ją optymizm oraz wiara w pomyślną przyszłość. 

Tutaj,  przed  tym  upiornym  domem,  zrozumiała,  że  oszukiwała  samą 

siebie,  że  widziała  rzeczywistość  taką,  jaką  chciała  widzieć,  a  nie  jaka  była 

naprawdę. 

Powiedział „kocham cię"? 

Nie. Ale to nie był najpoważniejszy problem. 

W  dalszym  ciągu  wiedziała  o  nim  za  mało,  o  jego  przeszłości,  o  której 

nigdy z nią nie rozmawiał. Jak mogła uwierzyć, że to jest nieważne? Jak mogła 

zaryzykować  swoją  przyszłość,  przeczuwając,  jak  istotną  część  siebie  Nikos 

przed nią skrywa? 

–  Chcesz,  żebym  zadzwonił  i  powiedział,  że  dzisiaj  nie  przyjdziesz  na 

dyżur? Głupio zrobiliśmy, obiecując, że stawimy się na wieczorną zmianę. 

– Nie, nie. Chcę iść do pracy. Ściągnął brwi. 

– Jeśli jesteś zmęczona... 

RS

background image

 

126 

–  Nie  jestem.  –  Nie  bardzo  zdawała  sobie  sprawę,  co  mówi,  czym  go 

zaskoczyła. 

– W porządku – odparł łagodnym tonem, rozpinając jej pas. – Bierzemy 

prysznic, ubieramy się, jemy lunch. Potem, jeżeli jesteś na siłach, do pracy. 

Siedziała sztywno, nie mogąc się poruszyć. 

– Nie – wykrztusiła. 

– Co „nie"? Praca? 

–  Nie  będzie  ślubu  –  szepnęła  miotana  sprzecznymi  emocjami.  –  Bo... 

Nikos,  nie  mogę.  Przepraszam.  Pomyliłam  się  we  wszystkich  kwestiach. 

Wydawało mi się, że możemy być razem, ale nie... Zapomnij o tym... – Mam-

rocząc coś niezrozumiale, ściągnęła pierścionek z palca, cisnęła mu na kolana, 

po czym otworzyła drzwi tak szybko, że nie zdążył jej zatrzymać. 

Na miękkich nogach i z sercem pełnym bólu biegła podjazdem, byle dalej 

od domu. Nawet nie wiedziała, dokąd gna. Czuła jedynie, że musi uciekać. 

  Theos  mou...  –  Dogoniwszy  ją,  chwycił  ją  za  ramiona.  –  Co  ty 

wyprawiasz? 

–  Nie  wyjdę  za  ciebie  –  dyszała  bliska  histerii.  –  Nie  mogę,  nie  mogę. 

Przepraszam... Pomyliłam się... 

–  Ella,  co  ty  bredzisz...  ?  –  Z  zaciśniętymi  wargami,  nie  puszczając  jej 

ramion,  lekko  nią  potrząsnął.  –Spędziliśmy  razem  piękny  tydzień.  Sama 

zadecydowałaś, że będziesz nosić ten pierścionek. Co się zmieniło? 

– Nic. To nie przez ciebie. Przeze mnie. – Ukryła twarz w dłoniach, a on 

zaklął pod nosem, po czym przygarnął ją do siebie i zaczął delikatnie gładzić ją 

po plecach. 

–  Dałaś  się  ponieść  emocjom.  W  ciąży  to  normalne.  Położysz  się,  a  ja 

wytłumaczę siostrze przełożonej... 

Wyzwoliła się z jego objęć. 

RS

background image

 

127 

–  Nie.  Idę  do  pracy.  Teraz.  Tam  wezmę  prysznic  i  się  przebiorę.  Nie 

próbuj mnie zatrzymywać. Po rzeczy przyjadę później. 

Albo pożyczy coś od Helen. Nikos głęboko odetchnął. 

– Nie rozumiem, co się dzieje. W czym ci uchybiłem?  

Zamrugała, żeby powstrzymać łzy. 

– W niczym. – Sięgnęła do torby po komórkę, ale okazało się, że bateria 

jest wyczerpana. 

Wznosząc oczy do nieba, Nikos podał jej swoją. 

– Dokąd chcesz dzwonić? – zapytał. 

– Po taksówkę. 

– I dokąd chcesz jechać? 

– Do szpitala. 

– Chcesz pracować w tym stanie? 

–  Tak.  –  Będąc  w  pracy,  nie  będzie  zmuszona  wchodzić  do  tego  domu. 

Poza tym w pracy nie ma czasu na myślenie o innych sprawach. Liczyła, że do 

końca dyżuru podejmie decyzję, co dalej. 

– To kompletnie irracjonalny pomysł. 

– Nikos, zamów mi taksówkę. 

Schował  do  kieszeni  komórkę,  za  to  wyjął  z  kieszeni  kluczyki  do 

samochodu. 

–  Jeśli  rzeczywiście  chcesz  jechać  do  szpitala,  to  cię  zawiozę.  Ale  nie 

wyobrażaj sobie, że ta rozmowa jest skończona. 

Jeśli wydawało się jej, że pracowite popołudnie na oddziale ratunkowym 

odwróci jej myśli od Nikosa, to się pomyliła. Wszystkie przypadki, które tego 

dnia trafiły na oddział, były skomplikowane i wymagały jego interwencji. 

Przez  cały  czas  widziała  jego  pochmurne  oblicze  i  czuła  narastające 

między nimi napięcie. 

RS

background image

 

128 

Dlaczego życie musi być takie skomplikowane? 

Nie może tak po prostu odejść... Jest matką jego dziecka. Ale przecież nie 

może wyjść za niego. 

Sprawdzała zestaw intubacyjny w sali reanimacyjnej, gdy wszedł Nikos. 

Po  tygodniu  w  śródziemnomorskim  słońcu  wydał  się  jej  jeszcze  bardziej 

pociągający. 

–  Ratownicy  już  tu  wiozą  dwudniowego  noworodka  z  problemami  z 

oddychaniem. 

Czy to tylko ona marzy o powrocie do Grecji? 

– Nie ma więcej informacji? – zapytała. 

–  Nie –  odparł, nie  odrywając  wzroku  od  jej  warg.  –  Po  tym  przypadku 

wracamy  do  domu.  Musimy  dokończyć  naszą  rozmowę.  Tak  jak  było  na 

Krecie, może być i tutaj. 

Czując erotyczne wibracje, odwróciła wzrok. 

– Teraz nie będziemy o tym rozmawiać. Mamy pacjenta. – Zauważyła, że 

już ma trudności z koncentracją. 

–  Od  słońca  dostałaś  piegów.  –  Gestem  pełnym  czułości  odgarnął  jej  z 

czoła kosmyk włosów. 

Serce zadrżało jej niespokojnie. Czy on musi okazywać jej czułość akurat 

teraz, kiedy ona ma taki mętlik w głowie? 

Nie było jej dane oszaleć, bo do sali wpadł ratownik z noworodkiem na 

rękach, a za nim zrozpaczona matka. 

–  Nie  obudził  się  na  karmienie  –  powiedziała  –  a  jak  zajrzałam  do 

łóżeczka,  był  cały  siny.  Wzięłam  go  na  ręce,  a  on  ani nie  płakał,  ani  się  nie 

ruszał... 

Dziecko leżało na stole blade, z trudem chwytając oddech, ewidentnie w 

stanie wstrząsu. Cały zespół stanął w gotowości, czekając na polecenia Nikosa. 

RS

background image

 

129 

–  Wezwij  kardiologa  dziecięcego  i  skontaktuj  się  z  oiomem  na 

neonatologii. Uprzedź ich, że będą mieli nowego pacjenta. Ella, tętno ramienne 

i udowe, ja w tym czasie przygotuję go do kroplówki. 

Założyła  dziecku  pulsoksymetr,  po  czym  przystąpiła  do  odczytywania 

jego wskazań. 

– Bardzo słabe tętno w ramionach, bardzo zimne kończyny dolne. – Czyli 

za mało krwi dociera do kończyn malucha. – Nikos, spada zawartość tlenu. 

– Zmierz ciśnienie krwi w obu ramionach i obu nogach. Podajcie mu tlen. 

– Uważnie badał dziecko, poszukując źródła problemu. 

–  Ciśnienie  w  nogach  niższe  niż  w  prawym  ramieniu  –  relacjonowała 

Ella. 

–  To  potwierdza  moje  podejrzenia.  Zwężenie  aorty.  Wstrząs  na  skutek 

nagłego zamknięcia przewodu tętniczego. 

– Echokardiogram? 

– Tak, ale najpierw wlew z prostaglandyną. 

– Żeby udrożnić przewód? – Przygotowywała  wlew, podczas gdy reszta 

zespołu stabilizowała krążenie. 

– Możemy być zmuszeni go wentylować. 

– On umrze? – zapytała zapłakana matka, zasłaniając twarz dłońmi. 

Jedna  z  pielęgniarek  odprowadziła  ją  na  bok,  ale  Nikos  ściągnął  brwi  i 

gestem nakazał im wrócić bliżej stołu. 

– Wiem, że to panią przeraża – przemówił łagodnym tonem – ale proszę 

mi zaufać. Tom ma zwężone jedno z naczyń wyprowadzających krew z serca. 

To  dlatego  jest  taki  chory.  Nie  otrzymuje  tyle  tlenu,  ile  powinien,  ale  już 

zastosowaliśmy rozwiązanie tymczasowe. Proszę podejść. Może go pani wziąć 

za rączkę... o, tak. Czy chce się pani z kimś skontaktować? Z partnerem? 

Kobieta pokręciła głową. 

RS

background image

 

130 

– Nie mam nikogo – szepnęła. – Można by... Każdy jest przekonany, że 

jemu  to  się  nie  przytrafi.  Jak  się  ma  dziecko,  to  człowiek  sobie  wyobraża,  że 

nic złego go nie spotka. 

Ella  spoglądała  na  palce  kobiety  splecione  na  rączce  noworodka  i 

zastanawiała się, skąd Nikos wie, jak pomóc rodzicom małych pacjentów. 

Ta matka ma potrzebę dotykania swojego dziecka. 

–  Ten  problem  z  sercem...  –  Nie  odrywała  wzroku  od  synka.  –  Czy 

można go usunąć? 

–  Kardiolog  wykona  kilka  badań,  zrobi  zdjęcia  serca  za  pomocą 

ultrasonografu, a potem zadecyduje, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. – Gdy 

regulował dopływ tlenu, do sali wkroczył zespół pediatryczny. 

Teraz pediatrzy przejęli małego pacjenta. Nikos tymczasem odprowadził 

matkę  na  stronę,  by  wyjaśnić  jej,  co  robi  nowy  zespół  i  dlaczego.  Cierpliwie 

odpowiadał  na  jej  pytania,  czasami  podpierając  się  rysunkami,  kiedy  indziej 

zadając pytanie kolegom. 

Gdy  w  końcu  wywieziono  Toma  na  oddział  neonatologiczny,  matka, 

ewidentnie w szoku, wylewnie im dziękowała. 

–  Koszmar...  –  westchnęła  Ella.  –  Gdy  tuż  po  porodzie  okazuje  się,  że 

dziecko jest tak poważnie chore. 

–  I  nikogo  bliskiego...  To  jeszcze  gorzej.  –  Patrzył  jej  w  oczy,  ale  jego 

spojrzenie  było  zimne  i  nieprzyjazne.  –  Tego  chcesz?  Chcesz  być  sama  w 

takich sytuacjach? Dowiedz się, że w moich planach nie ma takiej opcji. 

– Nikos... 

– Pora wracać do domu. Idź się przebrać. Spotkamy się na parkingu. 

–  Nie  zostanę  z  tobą  na  noc  –  wykrztusiła  ze  ściśniętym  sercem.  – 

Zabiorę swoje rzeczy i zanocuję u Helen. 

RS

background image

 

131 

–  Porozmawiamy  o  tym  w  domu.  –  Nie  dając  jej  szansy  na  odpowiedź, 

wyszedł z sali. 

Zajechali  pod  dom  o  zmierzchu.  Wysiadłszy  z  samochodu,  Ella 

doświadczyła nagłej zmiany nastroju. Miała wrażenie, że przygniata ją ciężka, 

zakurzona peleryna z ciągnącym się za nią trenem przeszłości. 

Służba  Nikosa  już  rozpakowała  jej  rzeczy,  więc  musiała  z  powrotem 

poukładać je w torbie. 

–  Dzwoniła  matka.  Potrzebowała  twojej  zgody  na  jej  propozycję 

kwiatów. – Sięgnął po kieliszek z winem. –Powiedziałem, że byłaś zmęczona i 

już śpisz. 

–  Jutro  do  niej  zadzwonię.  –  Stała  pośrodku  eleganckiego  holu,  z  każdą 

chwilą czując się coraz gorzej. – Pójdę się spakować. 

Samo przemieszczanie się po tym domu wiele ją kosztowało. Wydawało 

się  jej,  że  każdy  pokój  się  z  niej  naigrawa,  aż  rozbolała  ją  głowa.  Czuła,  że 

oszaleje. 

Zamknęła  się  w  łazience,  łudząc  się  nadzieją,  że  gdy  przemyje  twarz 

zimną  wodą,  łatwiej  jej  będzie  zebrać  się  w  sobie.  Na  miły  Bóg,  to  tylko 

budynek,  perswadowała  sobie.  Ściany,  pokoje,  okna.  To  ona  sama  przez  lata 

przypisywała mu jakąś osobowość. 

Nie wolno jej doprowadzać się do takiego stanu. 

Zła na siebie przeszła do wspólnej sypialni. 

Piękny pokój, z niewielkim balkonem oraz widokiem na plażę i pomost. 

Pochylając  się,  by  podnieść  coś  z  podłogi,  dostrzegła  kawałek  papieru 

wystający spod jednej z szuflad. W przekonaniu że należy do niej, pociągnęła 

go. 

Była to fotografia. 

RS

background image

 

132 

Wpatrywała  się  w  nią  przez  dłuższą  bolesną  chwilę,  aż  osunęła  się  w 

bezkresną ciemność. 

–  Już  będzie  dobrze.  –  Lekarz  zamknął  walizeczkę.  –Omdlenia  często 

przytrafiają się ciężarnym. 

–  Nic  mi  nie  jest,  słowo  honoru  –  powiedziała  w  nadziei,  że  lekarz  i 

Nikos zostawią ją samą. – Jestem tylko zmęczona. Przepraszam, że napędziłam 

wam strachu. Muszę się wyspać. Jutro będę jak nowa. 

Naprawdę, naprawdę musi pobyć sama. 

Ale  Nikos  nie  zamierzał  wyjść.  Chwilę  porozmawiał  z  lekarzem,  po 

czym poprosił kogoś ze służby, by go odprowadził do wyjścia. 

– Nie musiałeś wzywać doktora – szepnęła, zamykając oczy i zwijając się 

w kłębek. 

– Musiałem. Jak myślisz, co czułem, gdy znalazłem cię na podłodze? 

– Byłeś zły? 

–  Ella,  przestań.  Popatrz  na  mnie  –  poprosił  łagodnym  tonem,  a  ona 

poczuła pieczenie pod powiekami. 

–  Chciałabym  przez  jakiś  czas  być  sama.  –  Nie  otwierała  oczu,  ale  po 

chwili poczuła, że Nikos gładzi ją po włosach. 

– Rozumiem, że źle się czujesz. To rozumiem. Ale nie wiem, dlaczego. I 

zamierzam się tego dowiedzieć. 

– Nikos... 

–  Powiedz,  co  cię  gnębi.  Musimy  to  jakoś  rozwiązać.  –  Masował  jej 

skronie. – Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby to naprawić, przysięgam. 

Szczera  troska  w  jego  glosie  sprawiła,  że  wzruszenie  chwyciło  ją  za 

gardło. 

– Ty tego nie naprawisz – szepnęła, mocniej zaciskając powieki. – To nie 

jest jakiś hałas w ciemnościach ani pająk. 

RS

background image

 

133 

Usłyszała, że po coś sięgnął. 

– Kiedy cię znalazłem, ściskałaś to w ręce. Fotografię trzech osób. Jest na 

niej  mężczyzna,  kobieta  i  mała  dziewczynka.  –  Palce,  które  wcześniej 

masowały  jej  skroń,  teraz  ocierały  jej  łzy.  –  Powiedz,  kim  są  ci  ludzie.  Chcę 

wiedzieć, dlaczego to zdjęcie tak tobą wstrząsnęło. 

Czuła  się  tak  słaba  jak  wtedy,  gdy  miała  osiem  lat.  Każdym  nerwem 

reagowała na bliskość Nikosa, który czekał cierpliwie. 

–  Powiedz,  kto  jest  na  fotografii  i  dlaczego  tak  cię  poruszyła.  Czy  to  ty 

jesteś na tym zdjęciu? Ty jesteś tą dziewczynką? 

To pytanie sprawiło, że puściły jej wszystkie hamulce. Rozpłakała się. 

Słyszała, jak Nikos przeklina po grecku, słyszała niepokój w jego głosie, 

a po chwili poczuła, jak ugiął się pod nim materac. Usiadł przy niej i ją objął. 

–  Zarzucasz  mi,  że  mam  przed  tobą tajemnice  –  mówił  półgłosem  –  ale 

podejrzewam, że to ty coś ukrywasz. 

Nie  próbował  jej  pocieszać,  tylko  czekał,  aż  się  wypłacze.  W  końcu  się 

ukoiła,  wyczerpana,  z  uczuciem  wewnętrznej  pustki.  Opierała  się  o  niego 

bezwładnie, z głową na jego piersi. 

– Nie jestem tą dziewczynką – wykrztusiła w końcu. – Ale chciałam nią 

być.  To  jest  mój  ojciec  i  jego  żona.  Oraz  jego  druga  córka.  W  tym  samym 

wieku co ja. Oni tu mieszkali. 

Nikos nie wypuszczał jej z ramion. 

– Ojciec ożenił się po raz drugi? 

– Nie. Miał już rodzinę, kiedy poznał moją mamę. Mieli romans i mama 

zaszła w ciążę. Przez osiem lat udawało mu się mieć dwie rodziny oddalone od 

siebie  o  dziesięć  mil.  Nikt  niczego  nie  podejrzewał.  –  Pociągnęła  nosem, 

ocierając policzki. – Masz chusteczkę? 

Wychylił się, żeby wyjąć chusteczkę z pudełka na nocnym stoliku. 

RS

background image

 

134 

– Nie mógł się z nią ożenić, bo już miał żonę. 

–  Wątpię,  czy  miał  zamiar  z  nią  się  żenić.  Podejrzewam,  że  był  to 

romans, który się skomplikował. Kiedy dowiedział się o ciąży, znalazł mamie 

mieszkanie.  Pół  tygodnia był  z  nami.  Mama myślała,  że  resztę  czasu  spędzał, 

pracując. Ufała mu. Nie miała powodu mu nie ufać. Nie przyszło jej do głowy, 

że on ma drugą rodzinę. 

– Pozostałe dni spędzał z nimi? Ella wytarła nos. 

– Myślę, że to najbardziej zabolało moją mamę, kiedy sprawa wyszła na 

jaw.  Że  nawet  nie  udawał,  że  jego  małżeństwo  jest  nieudane  i  pozbawione 

miłości. Jego córka była dokładnie w moim wieku. Sam wyciągnij wnioski. 

– Jak to się stało, że poznałaś prawdę? 

– W najbardziej okrutny możliwy sposób. – Ściskając zmiętą chusteczkę, 

zapatrzyła  się  w  sufit. – Miałam  osiem  lat.  Moja klasa  rozgrywała  mecz  piłki 

siatkowej  z  inną  szkołą.  W  trakcie  meczu  nagle  wśród  publiczności 

zobaczyłam  mojego  tatę.  Ale  on  nie  patrzył  na  mnie, tylko  na  dziewczynkę  z 

przeciwnego zespołu. 

Spuściła głowę. 

–  Nie  wiedział,  że  ja  tam  będę,  bo  naszą  drużynę  dopuszczono  do 

eliminacji w ostatniej chwili, na miejsce innej drużyny. Widziałam, jak stał pod 

ścianą, gdy jedna z dziewczynek nagle powiedziała: „To mój tato". W przerwie 

podbiegła  do  niego,  żeby  go  uścisnąć.  Osłupiałam,  a  potem  podbiegłam  do 

nich  i  zawołałam:  „Dlaczego  ściskasz  mojego  tatę?".  Resztę  pamiętam  jak 

przez mgłę. Dostałam... histerii. Prawda ujrzała światło dzienne, gdy wezwano 

moją mamę. 

– A ojciec? 

–  Nie  miał  wyjścia,  jak  się  przyznać,  że  kłamał  przez  całe  lata. 

Okłamywał  obie  rodziny.  Ale  jego  żona  była  skłonna  mu  przebaczyć,  pod 

RS

background image

 

135 

warunkiem że wybierze ją. I tak też zrobił. – Uśmiechnęła się smutno. – Tego 

wieczoru  przyszedł  do  nas  i  powiedział  mi,  że  już  więcej  się  nie  zobaczymy, 

ale że zawsze będzie mnie kochał. I tyle. Zniknął z mojego życia. 

–  Spotkaliście  się  jeszcze  kiedyś?  –  Nikos  sprawiał  wrażenie  do  głębi 

wstrząśniętego. 

– Żona zagroziła mu rozwodem, jeśli nawiąże z nami kontakt. Jakiś czas 

później przenieśli się do Australii, ale jeszcze przez kilka miesięcy mieszkali w 

tym domu. Przychodziłam tu czasami, żeby na niego popatrzeć. Wyobrażałam 

sobie, że jak mnie zobaczy, to do mnie wróci. Nie mogłam uwierzyć, że tak po 

prostu  mnie  porzucił.  Zrozum,  jednego  dnia  miałam  tatę,  który  czytał  mi  na 

dobranoc i nazywał mnie królewną, a drugiego okazał się obcym człowiekiem, 

który nas zostawił. 

Mrucząc coś pod nosem, posadził ją sobie na kolanach i długo trzymał w 

objęciach. 

– Teraz na pewno jesteś na mnie wściekły o to, że ci nie powiedziałam. – 

Wytarła nos. 

–  Widzę,  że  inne  zasady  stosujesz  wobec  mnie,  a  inne  wobec  siebie  – 

zauważył. – Ale jesteś kobietą, więc nie bardzo mnie to dziwi. 

Roześmiała się przez łzy. 

–  Zabawne  jest  to,  że  kiedyś  chciałam  zobaczyć  ten  dom.  Ciekawiło 

mnie,  co  jest  w  środku.  Wydawało  mi  się,  że  jak  go  zobaczę,  to  będzie  mi 

lepiej. 

– Ale widać, że ci to nie wyszło na dobre. Nareszcie zaczynam rozumieć, 

dlaczego  tak  niechętnie  nosisz  mój  pierścionek.  Przywiozłem  cię  do  miejsca, 

które  tylko  nasiliło  twoje  obawy.  Boisz  się  tego,  co  mógłbym  ukrywać,  tak? 

Boisz się, że zrobię ci to samo, co ojciec twojej matce. 

Przytulił ją mocniej, a ona z lubością wdychała jego zapach. 

RS

background image

 

136 

–  Twoja  przeszłość  była  dla  mnie  tajemnicą.  I  jest  nadal.  Bardzo  mało 

powiedziałeś mi o sobie. A ja już w dzieciństwie dowiedziałam się, że związki 

nie zawsze są takie, na jakie wyglądają. 

–  Ale  bywają  i inne –  oznajmił bez  wahania,  sadzając ją na  łóżku,  żeby 

wyjąć z kieszeni netbooka. 

– Nikos... – Patrzyła, jak wybiera numer. – Dokąd dzwonisz? 

–  Do  mojego  asystenta.  Przede  wszystkim  muszę  jak  najszybciej 

wywieźć  cię  z  tego  domu.  –  Gdy  rozmawiał  po  grecku,  dotarło  do  niej,  że 

dopiero teraz dowiaduje się o istnieniu osobistego asystenta. 

–  Masz  asystenta  dyspozycyjnego  przez  całą  dobę?  –zapytała,  gdy 

schował netbooka do kieszeni. 

–  Nawet  dwoje.  Przez  nich  przechodzi  większość  spraw  związanych  ze 

społeczną  odpowiedzialnością  naszego  biznesu.  Dzięki  temu  mam  czas  na 

leczenie  ludzi.  –  Pomógł  jej  wstać.  –  Jak  się  czujesz?  Masz  zawroty  głowy? 

Możesz chodzić? 

–  Jasne,  że  mogę  chodzić.  Dokąd  mnie  prowadzisz?  Nikos,  już  jest 

ciemno. Nie znajdziesz na dzisiaj noclegu. Za późno. Wszystko już zajęte. 

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zadzwonił jego telefon. 

Godzinę później siedziała wygodnie na miękkiej kanapie w apartamencie 

na ostatnim piętrze luksusowego pensjonatu nad morzem. 

–  Nie  do  wiary,  że  o  tej  porze  znalazł  się  apartament.  Nikos  rzucił  jej 

zdziwione spojrzenie, ale powstrzymał się od komentarza. 

–  Tak,  udało  się  nam,  to  prawda  –  przyznał.  –  Teraz  już  nie  jesteś  w 

tamtym domu, więc dokończmy naszą rozmowę. – Podał jej wodę. – Dlaczego 

nie opowiedziałaś mi o tym domu pierwszego dnia, jak tam cię przywiozłem? 

Mogłaś od razu powiedzieć, że nie chcesz tam mieszkać. 

RS

background image

 

137 

–  Nie  mogłam.  –  Podciągnęła  nogi  pod  siebie.  –  Nikos,  nie  jestem 

milionerką!  Nie  potrafię  powiedzieć  „Nie  podoba  mi  się  tu,  poszukaj  czegoś 

innego".  Poza  tym,  gdybym  powiedziała,  że  nie  chcę  tam  mieszkać,  dopyty-

wałbyś się dlaczego. 

–  Gdybyś  mi  wszystko  wyjaśniła,  pewnie  oboje  uniknęlibyśmy 

niepotrzebnych  przykrych  emocji  –  wycedził.  –  Zrób  mi  tę  przyjemność  i  od 

teraz zachowuj się jak typowa kobieta, czyli myśl na głos. 

–  To  jest  jedyna  sprawa,  o  której  nigdy  nikomu  nie  opowiadam.  – 

Postawiła  szklankę  na  podłodze.  –  Świadomość,  że  porzucił  mnie  ojciec,  nie 

najlepiej  wpływa  na  moje  poczucie  pewności  siebie.  Musisz  zrozumieć,  że 

moja rodzina w niczym nie przypominała twojej. 

Nikos potarł kark. 

– To dlatego nie chcesz wyjść za mnie? 

– Myślę, że jedno łączy się z drugim. Tyle przede mną ukrywałeś... Mój 

ojciec też  musiał  to  robić.  Te  wszystkie  tajemnice...  Kiedy  tyle  dowiedziałam 

się o tobie z tej gazety, byłam w szoku. 

– Ella... 

– A kiedy się dowiedziałam, że twoja żona... i o wypadku... – Zawahała 

się,  usiłując  przełożyć  swoje  emocje  na  słowa.  –  Nawet  nie  będę  próbować 

poruszać  tego  tematu,  bo  wiem,  że  nie  chcesz  o  tym  rozmawiać.  Nie  chcesz 

dzielić się ze mną emocjami. Wypierasz je i ja to rozumiem. Nie kochasz mnie, 

więc dlaczego miałbyś ze mną rozmawiać? 

Gwałtownie ściągnął brwi. 

–  Babska  logika  –  mruknął.  –  To,  że  się  nie  zwierzam,  nie  ma 

najmniejszego  związku  z  tym,  co  do  ciebie  czuję.  Nie  rozmawiam  o  swojej 

przeszłości, to prawda. Ale ty też, agape mou, tego nie robisz. W przeciwnym 

razie nie bylibyśmy teraz tu, gdzie jesteśmy. 

RS

background image

 

138 

– To naprawdę jest bez znaczenia. – Zapatrzyła się w wiszący na ścianie 

obraz w tonacji biało–niebieskiej. 

– Uczuć nie da się sztucznie wywołać. 

– Uważasz, że jestem pozbawiony uczuć? 

–  Wiem,  że  nie  –  powiedziała  cicho,  spoglądając  na  niego.  –  Po  prostu 

wydaje mi się, że nie czujesz do mnie tego, co mógłbyś czuć. 

Przez  chwilę  mierzyli  się  wzrokiem,  po  czym  Nikos  usiadł  przy  niej  i 

wziął ją za rękę. 

– To moja wina, że tak myślisz – przyznał niechętnie. –Bo nie dałem ci 

powodu, żebyś myślała inaczej. 

– Nie oczekuję przeprosin za to, co czujesz. 

– Nic nie wiesz o tym, co ja czuję – żachnął się. –Absolutnie nic. 

Siedziała  sztywno,  bojąc  się  poruszyć.  Bała  się  też  odezwać  speszona 

cierpieniem malującym się na jego twarzy. 

–  Poznałem  żonę,  jak  miałem  osiemnaście  lat.  Miłość  od  pierwszego 

wejrzenia. Wydawało mi się, że ją kocham...  I że ona mnie kocha. – Parsknął 

gorzkim śmiechem. – Byłem wtedy bardzo pewny siebie, pewny wszystkiego. 

Nie  zastanawiałem  się  nad  jej  motywacją.  Ożeniłem  się  z  nią.  Mimo  że  moi 

rodzice mi to odradzali, za to z pełnym błogosławieństwem jej rodziców. Nie 

posiadali  się  ze  szczęścia,  że  ich córka  wżeniła  się  w  taką  fortunę.  Nawet  nie 

czekała, aż wyschnie atrament na akcie ślubu, i od razu wystąpiła o rozwód. 

Ella nie wiedziała, co powiedzieć, więc tylko mocniej ściskała jego rękę 

w geście współczucia. 

– Dałbym jej ten rozwód – mruknął – bo już się zorientowałem, że to był 

błąd.  Ale  odkryłem,  że  jest  w  ciąży.  Próbowała  to  przede  mną  ukryć...  – 

Zawahał się. 

RS

background image

 

139 

Ella zarzuciła mu ręce na szyję, bo nagle zrozumiała, dlaczego był na nią 

taki zły o to, że nie poinformowała go o ciąży. 

– Bo się bała, że nie dasz jej rozwodu? 

–  Tak.  I  słusznie  się  bała.  Odmówiłem.  Naszym  obowiązkiem  wobec 

dziecka było trzymać się razem. Niestety, ona widziała to inaczej. Marzyło jej 

się  życie  w  pojedynkę  z  finansowym  zabezpieczeniem  w  postaci  moich 

pieniędzy.  Udało  mi  się  ją  zatrzymać,  do  kiedy  nasza  córeczka  skończyła  pół 

roku. I wtedy doszło do potwornej awantury. Staliśmy przed domem, a Katrina 

już była w samochodzie. Miały pojechać w odwiedziny do jej rodziców. Żona 

postawiła  mi  ultimatum.  Dam  jej  rozwód  albo  ona  zabiera  dziecko.  Był  to 

wyjątkowo  ponury  szantaż,  bo  oboje  wiedzieliśmy,  że  Katrina  mało  ją 

interesuje. 

Ella  siedziała  porażona  jego  opowieścią.  Wiedziała  przy  tym,  że 

najgorsze jeszcze przed nimi. 

– To straszne – szepnęła, ale on chyba tego nie usłyszał. 

– Była wściekła i odjechała, zanim zdążyłem ją powstrzymać. Z Katriną. 

Ruszyłem  za  nią  z  zamiarem  odebrania  jej  dziecka.  Ją  puściłbym  wolno.  Ale 

ona  była  roztrzęsiona  i  nie  koncentrowała  się  na  prowadzeniu.  Na  zakręcie 

straciła panowanie nad kierownicą. Obydwie zginęły na miejscu. Nie mogłem 

nic zrobić. Pieniądze zostały  ze mną, ale co warte są pieniądze, skoro zginęło 

moje dziecko? 

–  Nikos,  tak  mi  przykro...  –  Łzy  ciurkiem  płynęły  po  jej  twarzy.  –  To 

koszmar, że nie mogłeś jej uratować. Ocaliłeś życie setkom, tysiącom dzieci... 

–  Postawiłem  sobie  za  punkt  honoru,  żeby  już  nigdy  żaden  rodzic  nie 

przechodził przez to co ja – powiedział, zniżywszy głos. – Nie płacz. To było 

dawno temu. 

– Ale ty nadal o tym myślisz. 

RS

background image

 

140 

–  Takie  przeżycia  zabiera  się  do  grobu.  One  kształtują  zachowanie 

człowieka.  Nauczyłem  się  nie  zakochiwać,  bo  człowiek  zakochany  traci 

ostrość widzenia, widzi tylko to, co chce widzieć. 

Kaszlnęła. Coś jej o tym wiadomo. 

– Hm... Chyba rozumiem, dlaczego nie wspomniałeś o majątku. 

–  Ty  byłaś  inna.  –  Delikatnie  gładził  ją  po  policzku.  –  Od  początku 

czułem, że jesteś inna. Jesteś ciepła wobec naszych małych pacjentów, dobra, 

szczodra... Ledwie wiązałaś koniec z końcem, ale zawsze to ty robiłaś zakupy, 

gotowałaś i kupowałaś mi prezenciki. 

– Żenujące wspomnienia – szepnęła. – Zważywszy, jaki jesteś zamożny. 

– Ciągle przechowuję twoje prezenty, wszystkie. Wartość prezentu to nie 

jego cena, ale uczucia, jakie towarzyszyły jego wręczeniu. 

–  Dobrze,  że  nie  trzymałeś  się  tej  zasady,  wybierając  pierścionek  – 

zażartowała bez większego przekonania, ale on się uśmiechnął. 

–  I  w  ten  sposób  wróciliśmy  do  najistotniejszego  tematu.  Naszego 

związku.  –  Spoważniał,  przez  dłuższą  chwilę  patrząc  jej  w  oczy.  –  Na  razie 

piętrzą  się  przed  nami  przeróżne  przeszkody,  potykamy  się  na  błędach. 

Gdybym  wiedział  o  twoim  ojcu,  nie  dziwiłby  mnie  twój  opór  przed 

zamążpójściem. 

Uśmiechnęła się. 

–  A  gdybym  ja  wiedziała  o  twojej  żonie,  rozumiałabym,  dlaczego 

zachowujesz taki emocjonalny dystans. Co robimy dalej? 

Pocałował ją. 

– Czuję się zobowiązany udowodnić ci, że nie chodzi mi tylko o dziecko. 

–  Znowu  musnął  jej  wargi.  –  Ella,  poprosiłbym  cię  o  rękę,  nawet  gdybyś  nie 

była w ciąży. Nie odrywała od niego wzroku. 

– To nieprawda – wyszeptała. – Nie chcę, żeby dzieliły nas kłamstwa. 

RS

background image

 

141 

– To nie jest kłamstwo. 

– Zerwałeś ze mną. 

–  Bo  przestraszyłem  się  tego,  co  do  ciebie  czuję.  Takie  silne  uczucia 

często  zaburzają  percepcję.  Wydawało  mi  się,  że  mnie  kochasz,  ale  już  raz 

popełniłem ten błąd. 

– Odszedłeś z miłości do mnie? 

– Bo ten związek zaczynał mnie przerastać. 

– Zerwałeś, wysyłając mi e–maila. 

– Ella, nie potrafimy żyć bez siebie... Gdybym w cztery oczy powiedział 

ci,  że  zrywam,  to  byśmy  się  nie  rozstali.  Musiałem  zrobić  to  tak,  żebyś  mnie 

znienawidziła. 

–  Wcale  cię  nie  znienawidziłam.  Nigdy  bym  cię  nie  znienawidziła. 

Domyślałam się, że coś się dzieje, o czym nie wiem, ale też nie wiedziałam, że 

twoja żona nie żyje. 

– Śmierć żony ma mi przypominać, że uczuć nie wolno lekceważyć. 

– Kiedy Helen poinformowała cię o mojej ciąży... 

–  Byłem  wściekły,  ale  jednocześnie  poczułem  ulgę,  bo  dzięki  temu 

miałem  pretekst,  żeby  do  ciebie  wrócić,  żebyś  na  zawsze  była  ze  mną.  – 

Wzruszył ramionami. – Nie wziąłem jednak pod uwagę odmowy z twojej stro-

ny. Nie najlepiej wpływasz na moje ego, agape mou. 

Przytuliła się do niego. 

– Kocham cię. Naprawdę cię kocham. 

– Wiem. – Gładził ją po włosach. –I ja ciebie kocham. 

Wzruszenie ścisnęło ją za gardło. 

– Nie wierzę... Na pewno nie. 

RS

background image

 

142 

–  To  święta  prawda.  Zwróć  uwagę  na  dowody.  Nocowałem  na  łodzi 

wielkości  mojego  auta,  żeby  być  blisko  ciebie.  Spałem  na  twoim  wąskim 

łóżku, jadłem twoje grzanki z serem... 

– Przynajmniej miałeś pewność, że nie poluję na twoją kasę. – Pociągnęła 

nosem,  nieco  się  odsuwając. –Przed  ślubem podpiszę, no  wiesz,  wszystko,  co 

podpisują bogacze, że w razie rozwodu nie dostanę ani grosza. Nie chcę, żebyś 

myślał, że wychodzę za ciebie dla pieniędzy. 

–  A  ja  nie  chcę,  żebyś  myślała,  że  cię  kiedykolwiek  porzucę  jak  twój 

ojciec. To się nie wydarzy. I też dlatego nie mam zamiaru wymagać od ciebie, 

żebyś  cokolwiek  podpisywała  poza  aktem  ślubu.  –  Ostrożnie  wsunął  jej  na 

palec pierścionek. 

Patrzyła na wielki brylant, tym razem przekonana, że na zawsze zostanie 

na  jej  palcu.  Poczuła  się  kochana,  szczęśliwa,  uwierzyła,  że  los  się  do  niej 

uśmiechnął. 

– Kocham cię – szepnął Nikos. –I wiem, że ty mnie kochasz. 

–  Mam  wyrzuty  sumienia,  że  zmusiłam  cię  do  zrezygnowania  z  tego 

domu. Co teraz zrobimy? 

–  Teraz?  –  Uśmiechnął  się  zagadkowo.  –  Proponuję,  żebyśmy  znaleźli 

sypialnię w tym apartamencie. 

Zaczerwieniła się. 

– Jesteś nienasycony. 

– Jak chodzi o ciebie, to święta prawda. – Pocałował ją w usta. – Agapę 

mou,  nigdy,  przenigdy  się  tobą  nie  nasycę.  Ale,  odpowiadając  na  twoje 

pytanie...  Najpierw  do  rana będę  ci  dostarczał  dowodów  na  to, jak bardzo  cię 

kocham,  a  potem  ty  zadzwonisz  do  mojej  matki,  żeby  odpowiedzieć  na  jej 

pytania w kwestii kwiatów. Następnie wybierzesz suknię, a na koniec staniesz 

u mojego boku i powiesz „Tak". Odpowiada ci? 

RS

background image

 

143 

Nie posiadała się ze szczęścia. 

– Zdecydowanie – wyszeptała. – Doskonały plan. 

RS


Document Outline