background image

http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/images/Przedruki/Jodkowski_Slepy.zegarmistrz.pdf

 

Przedruk  z:  Kazimierz  Jodkowski,  Metodologiczne  aspekty  kontrowersji  ewolucjonizm-kreacjonizm
Realizm.  Racjonalność.  Relatywizm  t.  35,  Wydawnictwo  UMCS,  Lublin  1998,  s.  351-369.  Dodane,  nie 
występujące w oryginale fragmenty, ujęte są w nawiasy klamrowe 

{ } i zapisane czerwoną czcionką

, a dodane 

przypisy  zaznaczone  są  literami 

a,  b

  itd. 

i  również  zapisane  czerwoną  czcionką.

  (Barwa  czcionki  lepiej  jest 

widoczna  na  monitorze,  a  nawiasy  –  na  czarno-białym  wydruku.)  W  przypisach  zastosowano  zielonogórski 
system cytowania. Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2005 r.

 

  

s. 351 

Kazimierz Jodkowski 

„ŚLEPY ZEGARMISTRZ” 

1072

 

 

 

 

Autor  tej  książki 

1073

  urodził  się  w  1941  roku.  Studiował  i  obecnie  pracuje  na 

Uniwersytecie  Oxfordzkim.  W  1976  roku  opublikował  bestseller  The  Selfish  Gene

1074

 

którego  kontynuacją  była  książka  The  Extended  Phenotype  (Fenotyp  poszerzony,  1982). 
Jest  też  autorem  książki  River  Out  of  Eden

1075

  Omawiana  poniżej  książka  ukazała  się  w 

języku angielskim w 1986 roku. 

 

Jak i poprzednie książki Dawkinsa, także i ta spotkała się w Polsce z entuzjastycznym 

przyjęciem: „Ślepy zegarmistrz jest napisany — podobnie jak pozostałe książki Dawkinsa — 
w sposób wyjątkowo klarowny, precyzyjny i przystępny nawet dla zupełnego laika. [...] Autor 
z żelazną logiką rozprawia się z narosłymi wokół teorii ewolucji mitami  [...]”. 

1076

  A  znany 

polski biolog, Henryk Szarski, tak ocenia kompetencję i pisarstwo Dawkinsa: „łącząc różne 
dziedziny i oryginalnie je oświetlając, zdołał doprowadzić do nowego sposobu  patrzenia na 
wiele faktów [...]. Dawkins znakomicie zwalcza te i inne argumenty. Nie oszczędza miejsca, 
lecz  wyjaśnia  każde  zagadnienie  szeroko  i  przystępnie,  bez  skoków  myślowych”. 

1077

 

Panegiryk Szarskiego ukazał się, o dziwo, w miesięczniku katolickim.  

W  prezentowanej  recenzji  nie  interesuje  mnie  merytoryczna  słuszność  lub 

niesłuszność  biologicznych  poglądów  Dawkinsa  bądź  przeciwników,  z  którymi  walczy. 
Zajmuję  się  tym,  co  w  tej  książce  najważniejsze  —  jej  warstwą  ideologiczną,  próbą 
zaprzęgnięcia nauki do walki z religią i nierzetelnym sposobem realizowania tego celu.  

______________________ 

 

(1072)  Tekst  ten  jest 

{rozszerzoną}

  recenzją  książki  Richarda  Dawkinsa,  jaką  opublikowałem  w 

Rocznikach Filozoficznych 1995, t. 43, z. 3, s. 195-212. 

 

 

(1073)  Richard  D

AWKINS

,  Ślepy  zegarmistrz  czyli,  jak  ewolucja  dowodzi,  że  świat  nie  został 

zaplanowanyBiblioteka Myśli Współczesnej, PIW, Warszawa 1994.

 

 

(1074) Wydanie polskie: Richard D

AWKINS

Samolubny gen, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996. 

 

 

(1075)  Polskie  wydanie:  Richard  D

AWKINS

,  Rzeka  genów,  Science  Masters,  Wydawnictwo  CIS, 

Warszawa 1995. 

 

background image

 

(1076) Paweł M

ICHALAK

, „Ślepy zegarmistrz...”, Świat Nauki Lipiec 1994, nr 7 (35), s. 92. 

 

 

(1077) Henryk S

ZARSKI

, „Obrona teorii ewolucji”, Znak, styczeń (1) 1991, s. 100 [100-103]. 

 

  

s. 352 

Cel książki Dawkinsa 

 

Ślepy  zegarmistrz  jest  atakiem  na  kreacjonizm  różnych  odmian  oraz  próbą 

przekonania przeciętnego czytelnika, że „neodarwinowska wizja ewolucji to jedna z najlepiej 
uzasadnionych  hipotez,  jakie  kiedykolwiek  zaproponowano,  by  wyjaśnić  zjawiska 
przyrodnicze”. 

1078

 Dawkins uważa, że od czasów Darwina potrafimy już udzielić prawdziwej 

odpowiedzi na podstawowe pytanie człowieka: „Dlaczego istniejemy?” Jego zdaniem Darwin 
sprawił, że dziś „ateizm jest w pełni satysfakcjonujący intelektualnie” (s. 28). 

1079

 Dotychczas 

spostrzeżenie  olbrzymiej  złożoności  organizmów  biologicznych  skłaniało  ludzi  do  wniosku, 
że musiał je zaprojektować niezwykle inteligentny Projektant.  

Jesteśmy przyzwyczajeni do koncepcji, że złożoność i elegancja obiektu to świadectwo przemyślanego 
zamiaru i projektu. (s. 17)

 

 Ale padamy ofiarą złudzenia:  

Biologia zajmuje się obiektami złożonymi, tworzącymi wrażenie celowego zamysłu. (s. 21)

 

ż

ywe  efekty  działania  doboru  naturalnego  sprawiają  wrażenie  przemyślanego  projektu,  jak  gdyby 

zaplanował je prawdziwy zegarmistrz. (s. 47)

 

 Do  wyjaśnienia,  dlaczego  takie  obiekty  istnieją,  nie  jest  potrzebna  teoria  Rozumnego 
Stwórcy.  

Wbrew  wszelkim  pozorom  jedynym  zegarmistrzem  w  przyrodzie  są  ślepe  siły  fizyczne  [...].  Dobór 
naturalny — odkryty przez Darwina ślepy, bezrozumny i automatyczny proces, o którym wiemy dziś, 
że stanowi wyjaśnienie zarówno istnienia, jak i pozornej celowości wszystkich form życia — działa bez 
żadnego zamysłu. Nie ma ani rozumu, ani wyobraźni. Nic nie planuje na przyszłość. Nie tworzy wizji, 
nie  przewiduje,  nie  widzi.  Jeśli  w  ogóle  można  o  nim  powiedzieć,  że  odgrywa  w  przyrodzie  rolę 
zegarmistrza — to jest to ślepy zegarmistrz. (s. 27)

 

Dobór naturalny to ślepy zegarmistrz — ślepy, bo nie patrzy w przód, nie planuje konsekwencji, nie ma 
celu. (s. 47)

 

 

 

Mistrz technik propagandowych 

 

Dawkins  perfekcyjnie  stosuje  podstawową  technikę  skutecznej  propagandy:  Zanim 

jeszcze  przedstawi  choćby  zarys  jakichkolwiek  empirycznych  argumentów,  a  i  później  też, 
jego  podstawowe  twierdzenie  jest  w  książce  wielokrotnie  powtarzane,  „wbijane”  do  głowy 
czytelnika:  

______________________ 

background image

 

(1078) Opinia Antoniego H

OFFMANA

, tłumacza książki Dawkinsa i wybitnego polskiego ewolucjonisty 

(Wstęp, w: Dawkins, Ślepy zegarmistrz..., s. 9 [5-10]). 

 

 

(1079) Tak cytować będę recenzowaną książkę. 

 

  

s. 353 

Nasze  własne  istnienie  stanowiło  niegdyś  największą  ze  wszystkich  tajemnic  świata,  ale  zagadka 
została już rozwiązana. Wyjaśnili ją Darwin i Wallace [...]. (s. 13)

 

Darwinowski światopogląd jest prawdziwy [...] jest to jedyna znana dziś koncepcja, która w ogóle może 
— choćby tylko w teorii — wyjaśnić tajemnicę naszego istnienia. (s. 14)

 

  

Nie znaczy to, że Dawkins ogranicza się do gołosłownych twierdzeń. Daje też ciekawe 

ilustracje  przebiegu  ewolucji.  Ale  dotyczą  one  nie  rzeczywistego  świata  ożywionego,  lecz 
raczej  programów  komputerowych  (wyłaniania  się  sensownego  zdania  z  chaosu  liter  i 
otrzymywanie  „zwierzopodobnych”  rysunków).  Wszystkie  jego  przykłady  zakładają  jednak 
coś, co kreacjoniści negują. Na domiar złego Dawkins założenia tego nie analizuje ani nawet 
nie  werbalizuje:  że  na  każdym  etapie  rozwoju  ewolucyjnego  mogą  i  pojawiają  się  mutacje 
mające  wartość  przeżycia.  Jak  wiadomo,  kreacjoniści  dopuszczają  zmienność  jedynie  w 
pewnych  granicach,  po  osiągnięciu  których  praktycznie  nie  istnieje  możliwość  mutacji 
(rozumianej  gradualistycznie,  jako  niewielkiego  kroczka)  korzystnej  dla  organizmu. 
Odróżniają więc, za ewolucjonistami zresztą, mikroewolucję i makroewolucję (za Gouldem) 
albo  inaczej:  subspecjację  i  transspecjację  (za  Dobzhanskym,  Ayalą,  Stebbinsem  i 
Valentine'em) akceptując pierwszą i odrzucając drugą. 

1080

 

 

Jeśli  chodzi  o  bardzo  sugestywny  przykład  otrzymywania  sensownego  zdania  z 

bezsensownego  ciągu  liter,  to  w  literaturze  przedmiotu  wskazuje  się  (Adam  Łomnicki),  że 
„Ta analogia Dawkinsa nie jest najlepsza, ponieważ dobór naturalny niczego nie zakłada i do 
niczego nie dąży, a tu założyliśmy pewne sensowne zdanie, do którego losowy zestaw liter i 
pustych miejsc ma dojść”. 

1081

 

______________________ 

 

(1080)  Por.  Stephen  Jay  G

OULD

,  Niewczesny  pogrzeb  Darwina.  Wybór  esejów,  Biblioteka  Myśli 

Współczesnej, PIW, Warszawa 1991, s. 192; Theodosius D

OBZHANSKY

, Francisco A

YALA

, G. S

TEBBINS

, and J. 

V

ALENTINE

Evolution, W.H. Freeman, San Francisco 1977. Jeśli chodzi o literaturę kreacjonistyczną, to por. na 

przykład Mieczysław P

AJEWSKI

Stworzenie czy ewolucja?, Wydawnictwo „Duch Czasów” 1992, s. 61, 92 oraz 

Henry M. M

ORRIS

 and Gary E. P

ARKER

What Is Creation Science?, Master Book Publishers, San Diego 1982 

(third  printing  1984),  s.  50,  74-76; 

{Paul  A.  B

ARTZ

,  „Różnorodność  świata  ożywionego  z  kreacjonistycznego 

punktu widzenia”, Na Początku... 1996, nr 11 (79), s. 294-298}. 

 

 

(1081)  Halina  K

RZANOWSKA

,  Adam  Ł

OMNICKI

,  Jan  R

AFIŃSKI

,  Henryk  S

ZARSKI

,  Jacek  M.  S

ZYMURA

Zarys  mechanizmów,  Wydawnictwo  Naukowe  PWN,  Warszawa  1995,  s.  149.  Podobny  zarzut  stawia 
Dawkinsowi kreacjonista Hugh Ross: 

 

Dawkins „używa analogii małpy, która na oślep uderza w klawiaturę maszyny do pisania. Wiemy, że 
prawdopodobieństwo,  by  ta  małpa  napisała  jakieś  sensowne  zdanie  waląc  na  oślep  w  klawisze,  jest 
bardzo niewielkie. Jednak prawdopodobieństwo to zmienia się, jeśli mówimy tylko o jednej literze na 
raz. Małpa ma w takiej sytuacji dobrą szansę — nie tak dobrą jak 1/26, gdyż istnieją jeszcze klawisze 
numeryczne  i  klawisze  symboli  oraz  może  powtarzać  błędne  uderzenia  w  niewłaściwe  klawisze,  ale 
przypuszczalnie  ok.  1/100,  by  uzyskać  poprawną  pierwszą  literę  (zwłaszcza  jeśli  porzucimy  zasady 

background image

pisania dużych liter) we względnie krótkim okresie czasu. Pracowita małpa może wygenerować tę literę 
zaledwie w kilka minut. 

 

 

Otóż gdyby można było zachować tę pierwszą literę, to małpa mogłaby wówczas zacząć pracę 

nad  drugą  literą.  Zaledwie  w  ciągu  kilku  dalszych  minut  małpa  ta  powinna  w  przypadkowy  sposób 
wygenerować  poprawną  drugą  literę.  Gdyby  tę  literę  można  było  także  zachować,  małpa  mogłaby 
wtedy zacząć pracować nad trzecią literą. W ten sposób małpa potrzebuje jedynie uderzać w klawisze 
maszyny do pisania zaledwie przez kilka godzin lub

 

  

s. 354 

 

O modelu komputerowym wspomina w następnym fragmencie omawianego typu (to 

jest typu „wbijania” prawdy do głowy):  

Dobór kumulatywny — obojętne czy w postaci doboru sztucznego w modelu komputerowym, 
czy też jako dobór naturalny w prawdziwej przyrodzie — to skuteczny program 

 ______________________ 

dni, zanim wyprodukuje jakieś sensowne zdanie. Według Dawkinsa mutacje pełnią rolę tej pracowitej 
małpy, a czynnikiem zachowującym jest dobór naturalny. 

 

Czy widzicie  błąd  w  tej analogii? To, czy dana litera ma „prawidłowe” znaczenie w zdaniu, 

staje się jasne tylko obserwatorowi, który z góry wie, co zdanie to ma powiedzieć, albo temu, kto wie, z 
czego  się  składa  zdanie.  W  każdym  z  tych  przypadków  obserwator  musi  znać  alfabet  maszyny  do 
pisania oraz język, który ta małpa przypadkowo wybiera. Jeśli obserwator nie przewiduje, jakie słowa 
jakieś zdanie lub pożądane zdanie zawiera, nie ma żadnych podstaw, by określić, które przypadkowe 
wybory małpy należy zachować, a które można zlekceważyć. Ktoś o większej inteligencji niż małpa i o 
wiedzy  na  temat,  czym  jest  sensowne  zdanie,  naprawdę  dokonuje  wyboru  —  albo  musi  dać  małpie 
wzorzec  do  naśladowania  i  wyćwiczyć  ją  w  jego  realizowaniu.  Inaczej  można  oczekiwać  jedynie 
nonsensownych zbitek liter. 

 

 

Następnym  problemem  tej  analogii  jest  to,  że  małpa  posiada  pewien  stopień  zdolności 

intelektualnych. Ma ona mózg, centralny układ nerwowy oraz strukturę muskularno-szkieletową, przy 
pomocy  których  może  rozumować  i  reagować.  „Dobór  naturalny”  oznacza  proces,  a  nie  żywą  istotę. 
Proces przyrodniczy nie ma żadnej aparatury, przy pomocy której może myśleć, dokonywać wyboru lub 
działać.  Nie  widzę  więc  żadnej  podstawy,  by  przyznawać  doborowi  naturalnemu  te  olbrzymie 
osiągnięcia,  jakie  są  konieczne  by  skonstruować  choćby  najprostszą  cegiełkę  (małe  słowo) 
najprostszego żywego organizmu (długiego i skomplikowanego zdania). Jedynie rozumny przewodnik, 
mający  w  umyśle  końcowy  rezultat,  mógłby  określić,  które  składniki  należy  zatrzymać,  a  które 
wymienić dla dobra jakiegoś złożonego układu. 

 

(Hugh R

OSS

, “Impediments to the Ascent of Mount Improbable”, Facts & Faith 1997, vol. 11, No. 1, s. 12-13). 

 

 

Krytyka  ta  nie  wydaje  się  przekonująca.  Hugh  Ross  zakłada,  że  zdaniem  Dawkinsa  dopiero  dłuższe 

„zdanie” (zbiór mutacji) ma sens, a wówczas musi istnieć jakiś inteligentny obserwator, który mając w umyśle to 
„zdanie” może odpowiednio zachowywać lub odrzucać przypadkowo otrzymane „litery” (pojedyncze mutacje). 
Gdyby  to  założenie  było  prawdziwe,  krytyka  Hugh  Rossa  byłaby  od  początku  do  końca  słuszna.  Niestety, 
założenie to prawdziwe nie jest. W opinii Dawkinsa „zdaniem” jest każdorazowy, początkowo krótszy, potem 
dłuższy, zestaw „liter”. „Małpa” (czyli źródło mutacji) nie musi wystukać wielu poprawnych „liter” (mutacji), 
by mógł działać dobór naturalny. On działa po dodaniu każdej „litery”. 

 

{Zarzuty  tego  typu  są  nietrafne  jeszcze  z  tego  powodu,  ponieważ  sam  Dawkins  zdaje  sobie  sprawę  z 
ograniczonego charakteru swojej analogii: 

 

background image

Co  prawda  model  małpy/Szekspira  dobrze  się  nadaje  do  wyjaśnienia  różnicy  między  doborem 
jednorazowym  a  doborem  kumulatywnym,  jednak  pod  pewnymi  ważnymi  względami  jest  mylący. 
Przede  wszystkim  —  w  każdym  pokoleniu  podlegającym  selektywnej  reprodukcji  zmutowane 
sekwencje potomne oceniano na podstawie kryterium ich podobieństwa do odległego idealnego wzorca, 
jakim było zdanie methinks it is like a weasel. W życiu tak nie jest. Ewolucja nie ma długoterminowego 
celu.  Nie  ma  żadnego  odległego  wzorca,  nic  ostatecznie  doskonałego,  co  mogłoby  odegrać  rolę 
kryterium  doboru  —choć  próżność  ludzka  uwielbia  absurdalną  koncepcję  naszego  gatunku  jako 
ostatecznego  celu  ewolucji.  W  prawdziwym  życiu  kryterium  doboru  jest  zawsze  chwilowe,  dotyczy 
albo  po  prostu  przetrwania,  albo  —  bardziej  ogólnie  —  sukcesu  reprodukcyjnego.  Jeżeli  po  upływie 
eonów,  a  posteriori  wydaje  się,  że  osiągnięte  zostało  coś,  co  sprawia  wrażenie  postępu  ku  jakiemuś 
odległemu celowi, to jest to zawsze przypadkowy skutek wielu pokoleń doboru działającego na krótką 
metę.  „Zegarmistrz”  —  czyli  kumulatywny  dobór  naturalny  —  jest  ślepy  i  nie  widzi  w  odległej 
przyszłości żadnego celu. (D

AWKINS

Ślepy zegarmistrz..., s. 92.)}

 

 

Rozumowania  Dawkinsa  nie  można  podważyć  w  sposób  prezentowany  przez  Hugh  Rossa.  Można 

natomiast stawiać pytanie, jak często zachodzą mutacje, jaki procent spośród nich ma korzystny charakter i czy 
przejście od jednego gatunku do drugiego (czy od jednego stworzonego typu, baraminu, do drugiego) może zajść 
drogą tysięcy niewielkich kroczków. Niektóre rozważania (w tym samych ewolucjonistów) wskazują, że do tego 
celu  potrzebne  są  wielostronne,  wieloaspektowe  wzajemnie  powiązane  zespoły  jednoczesnych  mutacji 
(makromutacje czyli właśnie „zdania”, o których pisał Hugh Ross w swojej krytyce). Na taką potrzebę wskazują 
również pewne cechy kodu genetycznego, np. plejotropia (wpływ jednego genu na wiele cech, ale i zależność 
jednej  cechy  od  wielu  genów).  Jeśli  krytyka  Rossa  ma  być  przekonująca,  trzeba  zakwestionować  jedno  z 
podstawowych założeń Dawkinsa — gradualizm. 

 

  

s. 355 

poszukiwawczy, a jego efekty bardzo przypominają skutki działania twórczej inteligencji. (s. 115)

 

 Oczywiście, wniosek ten uzasadniony jest w książce jedynie dla modelu komputerowego, ale 
czy to trudno rozszerzyć go „w głowie” i na dobór naturalny?  

 

Ostatecznie  po  wielokrotnie  powtarzanych  zapewnieniach  o  prawdziwości  modelu 

darwinowskiego znikają wszelkie wątpliwości. Czytelnik musi już wiedzieć:  

Teoretycznie  rzecz  biorąc,  skakanie  mogłoby  doprowadzić  do  sukcesu  szybciej  —  za  jednym  susem. 
Ponieważ  jednak  szansa,  że  to  się  uda,  jest  znikomo  mała,  jedyny  sensowny  sposób  to  sekwencja 
małych kroków, z których każdy buduje na sumarycznym sukcesie kroków poprzednich. 

 

Sformułowania  powyższych  akapitów  prowadzić  mogą  do  nieporozumienia,  które  trzeba  od 

razu wyjaśnić. Brzmią one tak, jak  gdyby ewolucja dążyła do odległych celów, prowadziła do takich 
obiektów jak na przykład skorpiony. Jak już wiemy, tak nie jest. (s. 125-126)

 

  

„Jak  już  wiemy...”  Oczywiście,  nie  przeszkadza  mu  to,  że  owa  „wiedza”  to  raczej 

rezultat wielokrotnej repetycji niż argumentacji.  

Dawkins nie wypowiada jedynie ogólnych twierdzeń o prawdziwości teorii ewolucji. 

Wypowiada  też  (również  bez  uzasadnienia)  uszczegółowienia  tych  ogólnych  twierdzeń,  na 
przykład takie:  

W  efekcie  działającej  przez  wiele  pokoleń  kumulatywnej  ewolucji  storczyków  trutnie  pszczół 
doprowadziły do powstania pszczołowatego kształtu pewnych storczyków, gdyż usiłowały kopulować z 
ich kwiatami i przenosiły dzięki temu ich pyłek. (s. 111)

 

background image

 

Pomijam już „drobiazg”, że podany przez Dawkinsa przykład nie jest przykładem ewolucji 

(makroewolucji),  na  temat  którego  trwa  spór  między  kreacjonistami  i  ewolucjonistami  (nie 
ma  tu  przekształcania  się  jednego  typu,  jak  mówią  kreacjoniści, 

1082

  w  drugi). 

1083

  Jak  już 

wspomniałem, taką „ewolucję” kreacjoniści śmiało mogą zaakceptować i akceptują. Tu chcę 
zwrócić  uwagę  tylko  na  to,  że  twierdzenie  o  (mikro)ewolucji  storczyków  jest  podane  bez 
cienia uzasadnienia. Mamy w to po prostu wierzyć i już! 

1083a

 

 

Ale mówi też i o prawdziwej ewolucji (makroewolucji):  

 ______________________ 

 

(1082) Kreacjoniści używają biblijnego terminu „rodzaj” zastrzegając się jednak, że nie jest on tożsamy 

znaczeniowo i zakresowo z tym samym terminem znanym ze współczesnej biologii. Niektórzy z nich używają 
terminu  „typ”,  a  jeszcze  inni  —  by  ustrzec  się  nieporozumień  —  wprowadzają  odrębny  termin  „baramin” 
pochodzący z połączenia dwu hebrajskich słów występujących w Księdze Rodzaju (bara — stworzony oraz min 
—  rodzaj).  Termin  „baramin”  został  ukuty  przez  Franka  L.  M

ARSHA

  (Life,  Man,  and  Time,  Pacific  Press 

Publishing Association, Mountain View, California 1957, s. 118 oraz Variation and Fixity in Nature, Pacific 
Press Publishing Association, Mountain View, California 1976, s. 36-37). 

 

 

(1083)  Ten  błąd  logicy  nazywają  ignoratio  elenchi  czyli  nieznajomość  tezy  dowodzonej.  Dawkins 

każdy, nawet niewielki, rodzaj ukierunkowanej zmiany nazywa ewolucją (s. 214). 

 

{(1083a)  Niektórzy  kreacjoniści  jednak  podobnie  bez  uzasadnienia  (chyba  że  za  uzasadnienie 

przyjmiemy  brak  wyobraźni)  argumentują,  że  ten  gatunek  storczyków  jest  rezultatem  stwórczej  aktywności 
Boga:  „Jak  to  możliwe,  iż  niezdolne  do  myślenia  orchidee  potrafią  swym  zapachem  i  wyglądem  omamić 
pszczoły?  Takie  nadzwyczajne  rozwiązania  świadczą  o  istnieniu  inteligentnego  Projektanta,  którego  dzieło 
stwórcze  niezmiennie  zadziwia  i  fascynuje”  („Kiedy  pszczoła  nie  jest  pszczołą?”,  Przebudźcie  Się!  8  grudnia 
1997, nr 23, s. 31).}

 

  

s. 356 

Posługując  się  mniej  lub  bardziej  abstrakcyjnym  rozumowaniem,  doszliśmy  zatem  do  wniosku,  że 
można sobie wyobrazić taką sekwencję X-ów — z których każdy jest dostatecznie zbliżony do swego 
sąsiada, by można go było w owego sąsiada przekształcić [...] (s. 131)

 

Cytowany  wyżej  abstrakcyjny  schemat  wypełnił  treścią  analizując  jeden  przykład  — 
ewolucję  oka  (później  także  płuc  i  skrzydeł).  Krytykował  na  przykład  zacytowany  duży 
fragment antydarwinisty Hitchinga 

1084

 z książki The Neck of the Giraffe or Where Darwin 

Went  Wrong  (Szyja  żyrafy,  czyli  gdzie  tkwi  błąd  Darwina).  Skupił  się  jednak  na  pewnym 
niefortunnym zdaniu Hitchinga, słusznie zdanie to obalił, a nawet ośmieszył, niedostrzegając 
(lub  nie  chcąc  dostrzec)  znacznie  mocniejszego  wątku  w  zacytowanym  fragmencie  książki 
Hitchinga. Żeby ujrzeć sposób argumentowania Dawkinsa w tej sprawie, przytoczę najpierw 
za nim wspomniany fragment książki Hitchinga:  

Po to, by oko działało, zajść muszą co najmniej następujące, ściśle ze sobą skoordynowane zdarzenia 
(dotyczy  to  także  jednoczesnego  wystąpienia  wielu  innych,  ale  nawet  ogromnie  uproszczony  opis 
wystarczy,  żeby  wskazać  kłopoty,  na  które  natrafia  teoria  darwinowska).  Oko  musi  być  czyste  i 
wilgotne.  W  tym  stanie  utrzymuje  je  współdziałanie  gruczołu  łzowego  i  ruchomych  powiek,  których 
rzęsy działają też jako filtr przeciwsłoneczny. Światło przechodzi następnie przez mały przezroczysty 
fragment zewnętrznej warstwy ochronnej (rogówka), a potem dalej przez soczewkę, która ogniskuje je z 
tyłu  na  siatkówce.  Tam  130  milionów  światłoczułych  czopków  i  pręcików  powoduje  reakcje 
fotochemiczne, przekształcające światło w impulsy elektryczne. Około miliarda takich impulsów w nie 

background image

całkiem  zrozumiały  sposób  przekazywanych  jest  co  sekundę  do  mózgu,  który  odpowiednio  na  to 
reaguje. 

 

Otóż jest  zupełnie  oczywiste,  że  gdyby  cokolwiek  po drodze było nie w  porządku  —  gdyby 

rogówka  rozproszyła  światło,  źrenica  nie  rozszerzyła  się,  soczewka  zmętniała  albo  nie  zogniskowała 
promieni  świetlnych  na  siatkówce  —  wówczas  nie  powstałby  żaden  rozpoznawalny  obraz.  Oko  albo 
funkcjonuje jako całość, albo wcale nie działa. Jak w takim razie mogłoby powstać wskutek ewolucji 
darwinowskiej,  dzięki  powolnym,  nieustannym,  nieskończenie  małym  ulepszeniom?  Czy  naprawdę 
można przypuścić, że tysiące i tysiące przypadkowych mutacji szczęśliwie wydarzyło się w taki sposób, 
że  soczewka  i  siatkówka  —  niezdolne  do  funkcjonowania  oddzielnie  —  ewoluowały  jednocześnie  i 
synchronicznie? Jaką wartość przystosowawczą ma oko, które nie widzi? (s. 133-134)

 

 Wywód ten Dawkins nazwał „zdumiewającym” i skoncentrował swoją krytykę na pierwszym 
zdaniu  po  drugim  akapicie  cytatu.  Ludzie  mają  różne  wady  wzroku  —  są  krótkowidzami, 
astygmatykami,  daltonistami.  Jakiś  jednak  obraz  u  nich  powstaje,  a  nawet  mętny  obraz  jest 
lepszy od braku obrazu! 

1085

 Podobnie nieprawdziwe jest 

 ______________________ 

 

(1084) Niesłusznie jednak postawił go w jednym rzędzie ze Świadkami Jehowy (s. 133). Hitching jest 

ewolucjonistą,  tyle  że  niedarwinowskim:  „Ewolucja  życia  przez  bardzo  długi  okres  czasu  jest  faktem,  o  ile 
mamy  wierzyć  świadectwu  zebranemu  w  ciągu  ostatnich  dwu  stuleci  przez  geologię,  paleontologię  (badanie 
skamieniałości), biologię molekularną i wiele innych dyscyplin naukowych” (Francis  H

ITCHING

,  The  Neck  of 

the Giraffe: Where Darwin Went Wrong, Ticknor and Fields, New York 1982, s. 12). 

 

 

(1085) Ian Stewart ten typ argumentu, jaki zastosował Hitching, oraz ten typ odpowiedzi, jakiej udzielił 

Dawkins,  komentuje  tak:  „Mamy  tu  do  czynienia  z  werbalnym  zarzutem  odpartym  za  pomocą  werbalnego 
rozumowania” (Ian S

TEWART

Liczby naturyScience

 

  

s. 357 

twierdzenie Hitchinga, że soczewka i siatkówka nie są zdolne do oddzielnego funkcjonowania 
— przekonały się o tym osoby po operacji katarakty. Bez soczewek widzi się bardzo źle, ale 
jest to lepsze niż nic.  

Choć  w  cytowanym  wyżej  za  Dawkinsem  fragmencie  książki  Hitchinga  ten  ostatni 

popełnił  istotne  błędy  wytknięte  mu  natychmiast  niemiłosiernie,  to  jednak  Dawkins  nie 
skomentował  i  nie  skrytykował  istoty  argumentu  Hitchinga.  Jest  to  tzw.  argument  z 
nieredukowalnej  złożoności  (argument  from  irreducible  complexity).  Głosi  on,  że  w 
organizmach  biologicznych  istnieją  takie  złożone  struktury,  których  elementy  funkcjonują 
łącznie,  albo  nie  funkcjonują  wcale,  i  które  w  związku  z  tym  musiały  powstać 
jednocześnie. 

1085a

 

 

Proszę jeszcze raz przyjrzeć się cytatowi z książki Hitchinga. Zwroty, „ściśle ze sobą 

skoordynowane”,  „jednoczesne  wystąpienia”,  „ewoluowały  jednocześnie  i  synchronicznie” 
świadczą,  że  Hitching  argumentował  na  podstawie  tzw.  nieredukowalnej  złożoności. 
Konkretyzacja ogólnego schematu argumentu z nieredukowalnej złożoności nie zawsze bywa 
trafna  w  szczegółach  —  Hitching  dla  przykładu  błędnie  przyjął,  że  soczewka  i  siatkówka 
muszą  funkcjonować  jednocześnie.  Ale  wytknięcie  przez  Dawkinsa  błędów  pewnej 
konkretyzacji  ogólnego  schematu  argumentu  nie  obala  jeszcze  tego  schematu.  Żeby  go 
podważyć w całości, należałoby jednak najpierw rozpoznać ten schemat, a następnie pokusić 

background image

się  o  uzasadnienie,  że  nie  istnieją  biologiczne  struktury  nieredukowalnie  złożone,  a 
przynajmniej  (ponieważ  z  reguły  nie  powinno  się  żądać  od  przeciwnika  dowodu  na 
nieistnienie  czegoś)  wygłosić  wyraźne  twierdzenie,  że  takowe  nie  istnieją  i  żądać  od 
kreacjonistów ich wskazania (onus probandi w tym przypadku spoczywa na kreacjonistach). 
Wniosek  kreacjonistyczny  da  się  wyprowadzić,  jeśli  istnieje  przynajmniej  jedna  taka 
struktura;  ewolucjonistyczny  —  jeśli  nie  ma  ich  w  ogóle. 

1085b

  {Doskonale  zdawał  sobie 

sprawę z tego stanu rzeczy już Darwin: 

 

Gdyby  można  było wykazać,  że  istnieje jakikolwiek  złożony  narząd, który  w  żaden  sposób nie  mógł 
powstać wskutek następstwa wielu drobnych modyfikacji, moja teoria kompletnie by się załamała. (s. 
151)}

 

Kreacjoniści  w  swoich  publikacjach  przedstawiają  sporo  przykładów  struktur 
nieredukowalnie  złożonych  (o  jednej  z  nich  będzie  jeszcze  mowa  poniżej).  Trzeba  jednak 
przyznać,  że  dla  niespecjalisty  w  dziedzinie  biologii,  jakim  jest  niżej  podpisany, 
przedstawianie  oka  jako  takiej  struktury  po  przeczytaniu  krytyki  Dawkinsa  wydaje  się 
nieprzekonujące (przynajmniej w wersji Hitchinga). 

Dlaczego  istnienie  struktur  nieredukowalnie  złożonych  jest  tak  mocną  podstawą  dla 

rozumowań  kreacjonistycznych?  Jest  tak  ze  względu  na  niewielkie  prawdopodobieństwo 
korzystnych  mutacji  i  ze  względu  na  naturę  prawdopodobieństwa  wydarzeń,  które  muszą 
zachodzić  jednocześnie.  Prawdopodobieństwo  jednoczesnego  zajścia  wydarzeń  jest  bowiem 
iloczynem  prawdopodobieństw  ich  zajścia  osobnego. 

{Prawdopodobieństwo  pojedynczej 

mutacji  wynosi  ok.  10

-8

-10

-9

  na  nukleotyd  na  jedno  pokolenie  (od  jednej  stumilionowej  do 

jednej miliardowej), 

1085c

  a  prawdopodobieństwo korzystnej pojedynczej  mutacji  jest jeszcze 

mniejsze  —  ocenia  się,  że  90-95%  mutacji  ma  szkodliwy  charakter.}

  Im  więcej  elementów 

ma jakaś nieredukowalnie złożona struktura 

 ______________________ 

Masters,  Wydawnictwo  CIS,  Warszawa  1996,  s.  33).  Uważa  on,  że  dopiero  symulacja  komputerowa  ewolucji 
oka,  wykonana  przez  Daniela  Nilssona  i  Susanne  Pelger  z  1994  roku 

{D.-E.  N

ILSSON

  and  S.  P

ELGER

,  „A 

Pessimistic Estimate of the Time Required for an Eye to Evolve”, Proceedings of the Royal Society of London 
1994, B256, s. 53-58}

, wykazała, że gdy dane są pewne zdolności biologiczne, takie jak komórkowa wrażliwość 

na światło i ruchliwość komórek, utworzą się struktury podobne do oczu zgodnie z darwinowską zasadą doboru 
naturalnego (tamże, s. 33-35). 

David Berlinski, sympatyk teorii inteligentnego projektu, twierdzi jednak, że jako 

matematyk  chciał  sprawdzić  poprawność  owej  symulacji  i  doszedł  do  zaskakującej  konkluzji:  w  artykule 
Nilssona i Pelger nie ma żadnej symulacji i ich artykuł nie opiera się na żadnej symulacji. Nie liczyli oni ostrości 
widzenia  żadnej  struktury,  o  której  pisali,  a  z  pewnością  nie  liczyli  jej  dla  1829  kroków,  o  których  pisali. 
Sugerują  oni,  że  jakieś  wyliczenia  były  dokonywane,  ale  nie  ujawnili,  jak  i  gdzie  można  je  znaleźć,  bo  w 
artykule ich nie ma. W najlepszym przypadku dokonali takich obliczeń dla kilku punktów, które potem połączyli 
ciągłą krzywą (por. David B

ERLINSKI

, „A Scientific Scandal”, Commentary 4 March 2003, s. 29-36).}

 

 

{(1085a)  Por.  w  tej  sprawie  prace  Michaela  J.  B

EHE

EGO

  („Biologiczne  mechanizmy  molekularne. 

Eksperymentalne poparcie dla kreacjonizmu”, w: J

ODKOWSKI

Metodologiczne aspekty..., s. 496-511; Michael 

J.  B

EHE

,  Darwin's  Black  Box.  The  Biochemical  Challenge  to  Evolution,  The  Free  Press,  New  York  — 

London — Toronto — Sydney — Singapore 1996; por. też: Robert T. M

ITCHELL

, „Czarna skrzynka Darwina: 

Biochemiczne  wyzwanie  dla  ewolucjonizmu”,  Na  Początku...  1997,  nr  11A  (95),  s.  329-332  oraz    Dariusz 
S

AGAN

,  „Michaela  Behe’ego  koncepcja  nieredukowalnej  złożoności”,  Na  Początku...  2003,  nr  11-12A  (174-

175), s. 402-417).}

 

{Na  tę  własność  niektórych  struktur  biologicznych  wskazuje  się  nie  tylko  w  kontekście  sporu 

ewolucjonizm-kreacjonizm. Por. np. następującą opinię: „Adaptacja musi dotyczyć równocześnie wielu różnych 
części ciała, aby była użyteczna. Zmiana diety z mięsnej na bardziej wegetariańską wymaga nie tylko zmian w 

background image

uzębieniu, składzie soków trawiennych i długości przewodu pokarmowego, ale także modyfikacji budowy ciała i 
mechanizmów  obronnych”  („Adaptacja”,  Britannica.  Edycja  polska,  t.  1,  Wydawnictwo  Kurpisz,  Poznań 
1997, s. 86).}

 

 

{(1085b)  Właściwą  więc  taktyką  ze  strony  ewolucjonistów  jest  wykazywanie  błędności  konkretnych 

propozycji  kreacjonistycznych,  chociaż  na  tej  drodze  nie  można  udowodnić,  że  nigdy  kreacjoniści  nie 
przedstawią przykładu naprawdę nieredukowalnie złożonej struktury. Innymi słowy: to nie od ewolucjonistów 
należy oczekiwać dowodu, ale od kreacjonistów. Tak właśnie argumentuje Rebecca J. F

LIETSTRA

 („A Response 

to  Michael  Behe”,  http://www.christianity.net/bc/8B5034.html)  polemizując  z  Michaelem  J.  B

EHEM

  („A 

Response to Rebecca Flietstra”, j.w.; jest to druga runda polemiki, pierwsza to artykuł B

EHE

EGO

 pt. „Tulips & 

Dandelions”,  j.w.  i  polemika  F

LIETSTRY

  pt.  “A  Misguided  Quest  for  Proof”,  j.w.;  polemiki  te  ukazały  się 

pierwotnie  w  Christianity  Today,  September/October  1998,  vol.  4,  No.  5).  Flietstra  przypomina,  że  Behe  w 
swojej książce Darwin's Black Box sugerował, iż do wystąpienia tzw. kaskady krzepnięcia krwi potrzeba było 
19 białek, a uczeni otrzymali potem mysz, której brakowało dwóch elementów tej kaskady, a która mimo tego 
jest doskonale zdrowa (T.H. B

UGGE

, K.W. K

OMBRINCK

, M.J. F

LICK

, C.C. D

AUGHERTY

, M.J. D

ANTON

, and J.L. 

D

EGEN

, „Loss of Fibrinogen Rescues Mice from the Pleiotropic Effects of Plasminogen Deficiency”, Cell 1996, 

vol.  87,  s.  709-719).  Argument  ten  B

EHE

  odpiera  w  artykule  „The  Modern  Intelligent  Design  Hypothesis: 

Breaking  Rules”,  w:  James  P.  G

ILLS

  &  Tom  W

OODWARD

  (eds.),  Darwinism  under  the  microscope.  How 

Recent  Scientific  Evidence  Points  to  Divine  Design,  Charisma  House,  Lake  Mary,  Florida  2002,  s.  141-144 
[129-147] oraz w: Neil A. M

ANSON

 (ed.), God and Design: The teleological argument and modern science

Routledge,  London  2003,  s.  286-288  [277-291];  tum.  polskie:  “Współczesna  hipoteza  inteligentnego  projektu. 
Łamanie reguł”, Na Początku… 2004, nr 7-8 (183-184), s. 259-262 [244-266].}

 

 

{(1085c) Por. J. M

AYNARD 

S

MITH

Evolutionary Genetics, Oxford University Press, New York 1989, 

s. 61; M. K

IMURA

, “Evolutionary Rate at the Molecular Level”, Nature 1968, vol. 217, s. 626 [624-626]; A.S. 

K

ONDRASHOV

, “Deleterious Mutations and the Evolution of Sexual Reproduction”, Nature 1988, vol. 336, s. 439 

[435-440];  Halina  K

RZANOWSKA

,  „Zapis  informacji  genetycznej”,  w:  K

RZANOWSKA

,

 

Ł

OMNICKI

,

 

R

AFIŃSKI

,

 

S

ZARSKI

,

 

S

ZYMURA

Zarys mechanizmów ewolucji…, s. 35 [17-70].}

 

  

s. 358 

biologiczna,  tym  mniej  prawdopodobne  jest  ich  jednoczesne  ewolucyjne  pojawienie  się. 
Obliczane  prawdopodobieństwa  pojawienia  się  nawet  bardzo  prostych  struktur  tego  typu 
wymaga  większej  ilości  czasu,  niż  dysponują  nim  ewolucjoniści  —  nawet  przy 
wielomiliardowej skali czasu.  

Dlatego 

Dawkins 

musi 

kwestionować 

istnienie 

jakichkolwiek 

struktur 

nieredukowalnie  złożonych.  Czasami,  niestety,  posuwa  się  przy  tym  do  obrony  jawnie 
fałszywych twierdzeń. Odrzucając wątpliwość Hitchinga postawioną wcześniej przez Goulda 
„Jaki  mógłby  być  pożytek  z  kiepskich  jeszcze  form  wyjściowych  do  struktur  użytecznych? 
Co daje półszczęka czy też półskrzydło?” 

1086

 — tak pisze na temat powstania skrzydła:  

Są  dziś  na  świecie  zwierzęta  wspaniale  ilustrujące  każde  stadium  tego  continuum  —  latające  żaby  z 
błoną  między  palcami,  węże  nadrzewne  ze  spłaszczonym,  podtrzymującym  je  w  powietrzu  ciałem, 
jaszczurki z płatami skóry wzdłuż ciała. Są także rozmaite gatunki ssaków latających, wyposażone w 
błony  rozciągnięte  między  członkami  i  wskazujące,  w  jaki  sposób  powstały  nietoperze.  Wbrew  całej 
literaturze kreacjonistycznej pospolite są nie tylko zwierzęta „z połową skrzydła”, ale również z jedną 
czwartą skrzydła, trzema czwartymi i tak dalej. (s. 149)

 

Nie  chodzi  mi  o  to,  że  kilka  czy  kilkanaście  przykładów  nie  stanowi  continuum,  jest  to 
właściwa dla eseju popularnonaukowego  licentia poetica. Chodzi mi  raczej  o to,  że podane 
przykłady nie stanowią kolejnych stadiów powstawania skrzydła.  

background image

Temat  prawdopodobieństwa  ewolucyjnego  pojawienia  się  struktur  biologicznych 

wymaga  jednak  szerszego  potraktowania,  na  które  nie  ma  miejsca  w  recenzji. 

1087

  Tu 

chciałem tylko zwrócić uwagę na chwyty propagandowe Dawkin- 

______________________ 

 

(1086)  G

OULD

,  Niewczesny  pogrzeb  Darwina...,  s.  194.  Gould  jednak  jest  ewolucjonistą  i  równie 

zaciekłym jak Dawkins antykreacjonistą; odpowiada na swoje pytanie koncepcją preadaptacji oraz propozycją 
błyskawicznego kształtowania się nowych gatunków, nawet w ciągu kilkuset lat.

 

 

(1087)  Prawdopodobieństwo  to,  z  negatywnymi  dla  teorii  ewolucji  wnioskami,  próbowano  obliczać 

jeszcze  w  latach  1960-tych  (D.E.  H

ULL

,  “Thermodynamics  and  kinetics  of  spontaneous  generation”,  Nature 

1960, No. 186, s. 693-694; Murray E

DEN

, “Inadequacies of neo-Darwinian evolution as a scientific theory”, w: 

P.S. M

OORHEAD

 and M.M. K

APLAN

 (eds.), Mathematical Challenges to the Neo-Darwinian Interpretation of 

Evolution, Wistar Institute Press, Philadelphia 1967, s. 5-12; Marcel P. S

CHÜTZENBERGER

, “Algorithms and the 

neo-Darwinian theory of evolution”, w: j.w., s. 73-75; F.B. S

ALISBURY

, “Natural selection and the complexity of 

the gene”, Nature 1969, vol. 224, s. 342-343; 

TENŻE

, “Doubts about the modern synthetic theory of evolution”, 

The American  Biology  Teacher  1971,  vol. 33,  s.  335-338) i później 

{(np.  Lee M.  S

PETNER

, “Natural selection 

versus  gene  uniqueness”,  Nature  1970,  vol.  226,  s.  948;  Lee  M.  S

PETNER

,  Not  By  Chance!  Shattering  the 

Modern  Theory  of  Evolution,  The  Judaica  Press,  Brooklyn,  NY  1997).}

  Jeśli  chodzi  o  polską  literaturę 

kreacjonistyczną,  por.  J.W.G.  J

OHNSON

,  Na  bezdrożach  teorii  ewolucji,  Wydawnictwo  Michaelineum, 

Warszawa — Struga 1989, s. 147-148, P

AJEWSKI

Stworzenie czy ewolucja?..., s. 72-75 

{oraz Ariel A. 

R

OTH

„Nauka  przeciwko  Bogu?”,  Na  Początku...,  24  stycznia  1994,  nr  2  (28),  s.  16-17.}

  Zob.  też  J

ODKOWSKI

Metodologiczne aspekty..., s. 155.

 

  

s. 359 

sa,  który  koncentruje  swoją  uwagę  na  nieistotnych  elementach  krytykowanych  przez  siebie 
poglądów sugerując czytelnikowi, że poglądy te obala.  

Jeszcze  wyraźniej  widać  to  w  omówieniu  innego  przykładu  tego  samego  rodzaju  — 

„artyleryjskiego”  wyposażenia  chrząszcza  kanoniera  (s.  144-145).  Wg  Hitchinga  chrząszcz 
ten  produkuje  hydrochinon  i  nadtlenek  wodoru,  które  zmieszane  mają  wybuchać.  Aby  taką 
mieszaninę przechować w swym ciele chrząszcz kanonier dodaje do niej inhibitor chemiczny, 
a  używając  jej  przeciwko  wrogowi  dodaje  antyinhibitor  sprawiający,  że  mieszanina  znów 
nabiera własności wybuchowych.  

Dawkins  jednak  prostuje  informacje  podane  przez  Hitchinga.  Mieszanina 

hydrochinonu i nadtlenku wodoru nie wybucha sama, a dopiero wtedy, gdy doda się do nich 
katalizator. Wystarcza to, jego zdaniem, do zdyskredytowania i tego argumentu Hitchinga.  

Otóż nie jest ważne w argumentacji Hitchinga, czy wspomniana mieszanina wybucha 

z  katalizatorem  czy  bez  niego.  Jej  istotą  jest,  jak  już  pisałem,  zwrócenie  uwagi  na 
nieredukowalną  (zdaniem  Hitchinga,  sam  nie  zajmuję  stanowiska  w  tej  sprawie)  złożoność 
mechanizmu  występującego  u  chrząszcza  kanoniera  —  mechanizm  ten  funkcjonuje  dopiero 
wówczas, gdy występują jego wszystkie składniki, a w związku z tym pojawia się pytanie, jak 
cała  ta  struktura  mogła  jednocześnie  i  synchronicznie  ewoluować  poprzez  setki  i  tysiące 
małych kroczków, skoro jest użyteczna dopiero po osiągnięciu pewnego etapu rozwoju. „Co 
daje półszczęka czy też półskrzydło?”.  

background image

Trzeba jednak przyznać, że Dawkins wypowiedział pogląd, jak powstała u chrząszcza 

kanoniera omawiana struktura:  

Przodkowie  chrząszcza  kanoniera  po  prostu  zmusili  związki  chemiczne,  które  i  tak  już  w  ich  ciele 
występowały, do pełnienia nowej funkcji. (s. 145)

 

Po prostu zmusili! A Szarski pisał, że Dawkins „Nie oszczędza miejsca, lecz wyjaśnia każde 
zagadnienie  szeroko  i  przystępnie,  bez  skoków  myślowych”. 

1088

  Teraz  już  przynajmniej 

wiadomo,  co  dla  Szarskiego  znaczy  nieoszczędzanie  miejsca,  wyjaśnianie  szerokie  i  bez 
skoków myślowych.  

  

Małe kroczki ewolucji czy duże skoki... wyobraźni? 

Dawkins  jest  neodarwinistą.  Żarliwie  przekonuje  czytelnika,  że  obiekty  złożone  są 

efektem  „stopniowej  i  krok  po  kroku  narastającej  transformacji  obiektów  prostszych, 
poczynając od obiektów tak prostych, że mogły powstać przypadkiem” (s. 40; por. też s. 81). 
Stale wspomina o serii małych kroków, które dysponując odpowiednio wielkimi przedziałami 
czasu, mogły doprowadzić do pojawienia się 

______________________ 

(1088) Patrz wyżej przyp. 1077.

 

  

s. 360 

najfantastyczniejszych  rodzajów  życia.  Dawkins  poświęca  wiele  miejsca,  by  myśl  tę 
zakorzenić w umyśle czytelnika. Stworzył nawet program komputerowy przekształcający w 
sposób losowy proste rysuneczki w dużo bardziej skomplikowane.  

Powstanie  od  razu  skomplikowanych  struktur  biologicznych  jest  —  Dawkins 

przyznaje  —  praktycznie  niemożliwe.  Ale  nie  ma  potrzeby  postulowania  czegoś  takiego. 
Ewolucja  gradualistyczna  (postępująca  seriami  małych  kroczków),  w  trakcie  której  działa 
dobór  kumulatywny,  wymaga  procesów,  których  prawdopodobieństwo  mieści  się  w 
rozsądnych i możliwych do przyjęcia granicach.  

Uważny  czytelnik  spostrzeże  jednak,  że  niemal  wszystkie  rozważania  Dawkinsa 

prowadzone są w sferze imaginacji.

1088a

 Wiąże się to chyba z zadaniem, jakie Dawkins sobie 

postawił  —  obaleniem  jedynego  świadomie  analizowanego  w  książce  argumentu 
kreacjonistycznego, który nazwał on Dowodem na Podstawie Niedowierzania. 

1089

 Dowód ten 

znajduje  swoje  źródło  w  możliwościach  (czy  raczej:  niemożliwościach)  wyobrażenia  sobie 
procesu ewolucyjnego. Analizując jeden rozdział książki  The Probability of God napisanej 
przez  anglikańskiego  biskupa  Birmingham,  Hugh  Montefiore, 

1090

  Dawkins  wyizolował 

następujący zestaw zwrotów charakterystycznych dla wspomnianego dowodu:  

...  wydaje  się,  że  nie  ma  to  wyjaśnienia  darwinowskiego.  ...Nie  jest  to  łatwiejsze  do  wyjaśnienia... 
Trudno zrozumieć... Niełatwo jest zrozumieć... Równie trudno wyjaśnić... Wydaje mi się to trudne do 
pojęcia... Niełatwo mi dostrzec... Trudno mi zrozumieć... Nie wydaje się, by można to było wyjaśnić... 

background image

Nie  wiem,  w  jaki  sposób...  Neodarwinizm  nie  może,  jak  się  zdaje,  wyjaśnić  wielu  komplikacji 
zachowania  się  zwierząt...  Niełatwo  jest  sobie  wyobrazić,  w  jaki  sposób  takie  zachowania  mogłyby 
powstać w drodze ewolucji wskutek działania samego tylko doboru naturalnego... To niemożliwe... Jak 
mógłby powstać w drodze ewolucji organ tak skomplikowany? ...Niełatwo jest dostrzec... Trudno sobie 
wyobrazić... (s. 74-75).

 

Skoro głównym orężem kreacjonisty — zdaje się sądzić Dawkins — jest niemoc  

___________________ 

 

{(1088a)  Na  tę  słabość  argumentacji  Dawkinsa  zwracają  uwagę  sami  ewolucjoniści.  Na  przykład 

filozof  biologii,  Kim  Sterelny,  twierdzi,  iż  argument  Dawkinsa,  że  protopatyczak  podobny  do  prawdziwego 
patyczka  w  5%  ma  większe  szanse  uniknięcia  drapieżnika  niż  jego  "krewny"  podobny  tylko  w  4%,  jest 
kłopotliwy,  gdyż  podobieństwo  do  patyczka  może  mylić  także  potencjalnego  partnera  seksualnego,  czyli 
prowadzić także do wymiernych kosztów, nie tylko zysków. Jednak, oczywiście, Kim Sterelny jest pewny, że 
nie te to inne opowieści ewolucyjne muszą być słuszne (por. Kim S

TERELNY

, Review of Richard Dawkins, The 

Blind  Watchmaker,  London  1986,  Australasian  Journal  of  Philosophy  1988,  vol.  66,  s.  424  [421-426];  za: 
D

ENNETT

Darwin's Dangerous Idea..., s. 251).}

 

(1089)  Nie  analizując  innych,  znacznie  mocniejszych  argumentów  kreacjonistycznych,  Dawkins 

świadomie  lub  nieświadomie  stwarza  wrażenie,  że  Dowód  na  Podstawie  Niedowierzania  jest  jedynym 
argumentem kreacjonistycznym.

 

(1090)  Jednak  Montefiore,  co  Dawkins  przyznaje  (s.  74)  jest  ewolucjonistą  i  to  bardzo  postępowym. 

Swoją  postępowością  niewiele  ustępuje  samemu  Dawkinsowi:  „Istoty  ludzkie  są  wynikiem  ewolucji,  zostały 
ukształtowane  przez  dobór  naturalny”  (Hugh  M

ONTEFIORE

,  Confirmation  Notebook.  The  Content  of 

Christian Belief, s. 20); „[...] Syn ponoszący karę, którą ja powinienem ponieść. Taki pogląd jest niemoralny. W 
żadnym wypadku jedna osoba nie może cierpieć za kary całego świata” (tamże, s. 22); „Te pojawienia się po 
zmartwychwstaniu  [Jezusa]  przypuszczalnie  są  paranormalnymi  doświadczeniami  zwanymi  czasami 
'werydycznymi halucynacjami', jakie mają miejsce krótko po śmierci ukochanej osoby” (s. 24; wszystkie cytaty 
za:  Ken  H

AM

,  „The  Darwinian  Earthquake”,  Creation  Ex  Nihilo  1994,  vol.  16,  No.  4,  s.  30).  Byłoby  lepiej, 

gdyby Dawkins rozważał wypowiedzi bardziej reprezentatywnych kreacjonistów niż biskup Montefiore.

 

  

s. 361 

wyobraźni, to należy zrobić wszystko, by wyobraźnię tę wspomóc. Trzeba przyznać, robi to 
dobrze.  Po  przeczytaniu  książki  czytelnik  nie  ma  już  wątpliwości,  że  ewolucja  postępująca 
małymi  krokami  przez  setki  milionów  lat  mogła  doprowadzić  do  niezwykłej  różnorodności 
świata  ożywionego.  Dawkins  skutecznie  przezwycięża  opór  wyobraźni  czytelnika. 

1091

  Tak 

rzeczywiście  mogło  być.  Ale  czy  tak  rzeczywiście  było?  Czy  do  zaakceptowania  teorii 
ewolucji wystarczy pokonać niedostatki wyobraźni?  

Jak  już  wspomniałem,  rozważania  Dawkinsa  prawie  wyłącznie  prowadzone  są  w 

sferze  imaginacji.  W  całej  książce  trudno  znaleźć  jakieś  fakty  potwierdzające  jego 
ewolucjonistyczne przekonania. Cały swój wysiłek koncentruje on na przekonaniu czytelnika, 
że  proces  ewolucyjny  jest wiarygodny, że  nie należy go odrzucać ufając swojej intuicji. Po 
przeczytaniu książki czytelnik znajduje się pod przemożnym urokiem wizji ewolucji, która w 
trakcie milionów lat poprzez niedostrzegalne zmiany stopniowo doprowadziła do pojawienia 
się,  ale  też  i  do  wymarcia,  olbrzymiej  różnorodności  życia.  Niewielkie  mutacje  prowadziły 
albo  do  lepszego  przystosowania  się  do  istniejącego  środowiska  i  były  preferowane, 
utrwalane  przez  dobór  naturalny,  albo  —  co  było  znacznie  bardziej  prawdopodobne  — 

background image

prowadziły do gorszego przystosowania i przez ten sam dobór były eliminowane, nie biorąc 
udziału „w dalszej grze”. 

Trzeba  pamiętać,  że  im  większa  mutacja,  tym  mniej  prawdopodobne,  że  jest  ona 

dobroczynna  dla  organizmu.  Nie  wystarczy  bowiem  zmiana  tylko  w  jakiejś  jednej  części 
organizmu.  Można  to  zilustrować  na  przykładzie  zmiany  silnika  samolotu  z  tłokowego  na 
odrzutowy.  Nie  wystarczy  zmienić  silnik,  trzeba  przemodelować  cały  samolot  tak,  by 
pozostałe części samolotu pasowały do możliwości nowego silnika. Im większa mutacja, tym 
bardziej  jest  prawdopodobne,  że  nie  będzie  ona  pasowała  do  dotychczasowej  struktury  lub 
funkcjonowania  organizmu.  Dlatego  neodarwiniści  postulują  postęp  ewolucyjny  poprzez 
mutacje prowadzące do niewielkich efektów. 

Neodarwiniści rozwinęli do perfekcji swoje sposoby perswazji. Czy jednak wystarczy 

sama możliwość wyobrażenia sobie, jak postępowała ewolucja? Choć XX-wieczna filozofia 
nauki wiele zrobiła pomniejszając rangę i wagę faktów w nauce, to jednak przynajmniej dla 
samych uczonych fakty są jeszcze ważne jako potwierdzenie teoretycznych rozważań. 

H.  Allen  Orr  z  Uniwersytetu  Kalifornijskiego  w  Davis  oraz  Jerry  A.  Coyne  z 

Uniwersytetu  Chicagowskiego  dokonali  przeglądu  literatury  na  temat  genetyki  adaptacji  i  z 
zaskoczeniem odkryli, że neodarwinowskie ujęcie oparte na małych 

______________________ 

(1091)  Francis  C

RICK

:  „Jeśli  wątpisz  w  moc  doboru  naturalnego,  to  —  na  zbawienie  swej  duszy  — 

przeczytaj książkę Dawkinsa” (słowa cytowane przez Phillipa E. J

OHNSONA

Reason in the Balance. The Case 

Against  Naturalism  in  Science,  Law  &  Education,  InterVarsity  Press,  Downers  Grove,  Illinois,  1995,  s.  76 

{oraz w: Phillip E. J

OHNSON

, „Czy istnieje ślepy zegarmistrz?”, Na Początku... 2003, nr 1-2 (164-165), s. 7 [2-

21]; artykuł ten jest polskim tłumaczeniem odpowiedniego rozdziału Reason in the Balance...}

). 

 

  

s. 362 

mutacjach  jest  słabo  poparte  przez  znane  fakty, 

1092

  że  istnieje  zaskakująco  mało  badań 

genetycznych nad adaptacją. 

1093

 Orr i Coyne nie są kreacjonistami:  

Dochodzimy do nieoczekiwanego wniosku, że poparcie empiryczne dla ujęcia neodarwinowskiego jest 
niewielkie: jego podstawy teoretyczne i świadectwo eksperymentalne popierające je są słabe. Nie ma 
wątpliwości, że mutacje prowadzące do wielkich efektów są czasami istotne w adaptacji. 

1094

 

Ale zdaniem Dawkinsa:  

Teoria ewolucji w drodze kumulatywnego doboru naturalnego to jedyna znana dzisiaj teoria zdolna do 
wyjaśnienia powstania uporządkowanej złożoności organizmów. Nawet gdyby nie było danych na jej 
poparcie, to i tak byłaby to najlepsza dostępna nam teoria! W rzeczywistości jednak obserwacje teorię tę 
potwierdzają. (s. 492)

 

Szkoda  tylko,  że  obserwacji  tych nie  omówił  w  swojej  książce.  Znajduje  się tam  natomiast 
sporo  pomysłowego  bagatelizowania  i  „odtłumaczania”  faktów  niezgodnych  z  jego  wersją 
teorii  ewolucji:  tego,  że  chemikom  nie  udało  się  stworzyć  życia  w  laboratorium  (s.  264), 
znajdowania hemoglobiny także u roślin motylkowych (s. 277), braku form przejściowych w 
zapisie  kopalnym  (s.  358),  nagłego  pojawienia  się  różnorodnych  form  życia  w  warstwach 

background image

kambryjskich  (s.  359)  itd.  Niżej  podpisany  nie  pretenduje  do  kompetencji  w  sprawach 
biologicznych  i  może  jedynie  rozłożyć  ręce  widząc  cytowaną  wyżej  fundamentalną 
rozbieżność wypowiedzi samych biologów. Ale dla celu tego omówienia — metodologicznej 
analizy  książki  Dawkinsa  —  spostrzeżenie  Orra  i  Coyne'a  jest  niezwykle  cenne.  Pozwala 
bowiem zrozumieć, dlaczego Ślepy zegarmistrz jest tak przeideologizowaną książką (o czym 
niżej) — brak argumentów faktualnych zmusza do sięgnięcia po argumenty innej natury.  

  

Wnioskowanie o projekcie 

Rozumowanie,  w  którym  wnioskiem  jest  stwierdzenie  projektu,  należy  do 

najpopularniejszych  w  repertuarze  argumentów  kreacjonistycznych.  Istnieje  problem,  jakie 
fakty przyrodnicze mogą stanowić punkt wyjścia zasadnego wnioskowania o projekcie. Dla 
osiemnastowiecznego  przedstawiciela  teologii  naturalnej, 

1095

  Williama  Paleya,  były  nimi 

wszystkie  niezwykle  skomplikowane  struktury  biologiczne  spotykane  w  świecie.  Podstawą 
wniosku o projekcie dla Paleya była niewiara, by tak skomplikowane twory „same” powstały 
bez ingerencji rozumnego czynnika. Teore- 

______________________  

(1092) H. Allen O

RR

 and Jerry A.  C

OYNE

, “The Genetics of Adaptation: A Reassessment”, American 

Naturalist, November 1992, vol. 140, s. 725 [725-742]. 

 

 

(1093) Tamże, s. 738. 

 

 

(1094) Tamże, s. 726. 

 

 

(1095) W książce występuje błędne tłumaczenie tego zwrotu — „teologia przyrody” (s. 25-26).

 

  

s. 363 

tycy  ewolucji,  począwszy  od  Darwina,  poświęcili  wiele  czasu,  by  tę  intuicyjną  niewiarę 
zlikwidować,  by  usunąć  —  jak  go  Dawkins  nazywa  —  Dowód  na  Podstawie 
Niedowierzania. 

1095a

 Wysiłki te są na tyle skuteczne, że należy uznać stosowanie Dowodu na 

Podstawie (Intuicyjnego) Niedowierzania, 

1096

 z którym walczył Dawkins, za nietrafne. 

{Jeśli 

kreacjoniści  chcą  utrzymać  swoje  tezy,  muszą  próbować  formułować  Dowód  na  Podstawie 
Wyrafinowanego Niedowierzania.}

 Nie wystarczy stwierdzić, że nie wiemy, jak zjawisko  X 

pojawiło  się  na  świecie.  Żeby  uzasadnić  tezę  kreacjonizmu  trzeba  zrobić  coś  więcej  — 
uzasadnić przekonanie, że bez rozumnego czynnika zjawisko X nie mogło się pojawić. Sama 
niewiedza nie może być podstawą pozytywnego wniosku. Argument typu „God of the gaps” 
(„Bóg przejawia się w lukach wiedzy”) jest słabym argumentem.  

{Rozumowanie  odwołujące  się  do  Wyrafinowanego  Niedowierzania  musi  mieć 

charakter  dowodu pośredniego. Amerykański myśliciel,  Henry  David Thoreau (1817-1862), 
dał kiedyś przykład takiego dowodu pośredniego, który może być dla kreacjonistów bardzo 
pouczający.  Jeśli  znajdziemy  pstrąga  w  kance  z  mlekiem,  to  rozsądne  jest  uznać,  że  ktoś  o 
dziwnym poczuciu humoru lub o niekonwencjonalnych poglądach na temat przechowywania 
ryb jest przyczyną zaobserwowanego zjawiska. Dlaczego jest to rozsądny wniosek? Dlatego, 

background image

że cała nasza wiedza o rzeczywistości wyklucza, by pstrągi w naturalny sposób, bez pomocy 
czynnika inteligentnego, przebywały w kance z mlekiem.}

 

{Należy odróżnić dwa rodzaje niewiedzy. Z pierwszym mamy do czynienia wówczas, 

gdy  zjawisko  X  stale  się  pojawia  w  warunkach  Y,  nie  znamy  tylko  mechanizmu  tego 
pojawiania się. Tego typu niewiedza nie może być podstawą wniosku o projekcie, wniosku o 
tym, że przyczyną pojawiania się X-a jest Bóg (czy jakakolwiek inteligencja).}

 

{Istnieje jednak też inny rodzaj niewiedzy — typu Pstrąg w Mleku. Cała nasza wiedza 

o  rzeczywistości  niezgodna  jest  z  faktem  znalezienia  pstrąga  w  mleku.  Innym  przykładem 
może  być  znalezienie  resztek  dawnych  budowli  w  trakcie  wykopalisk  archeologicznych  na 
pustyni lub przypadkowo napotkanych w dżungli. To, co wiemy o pustyniach i o dżunglach, 
nie  pozwala  nam  przypuszczać,  by  resztki  budowli  były  tworami  powstałymi  w  sposób 
naturalny,  bez  udziału  inteligentnej  przyczyny.  Ogólnie  mówiąc  podstawą  dla  wniosku  o 
rozumnym  projekcie może być sytuacja, że istnieje zjawisko przyrodnicze X, ale nie można 
go odtworzyć w naturalnych dla niego warunkach, tj. bez ingerencji rozumnego czynnika. Ta 
niemożliwość  odtworzenia  zjawiska  X  jest  uzasadnieniem,  że  nie  istnieje  naturalistyczne 
wyjaśnienie dla jego pojawienia się.}

 

{W  sytuacji,  kiedy  uzasadniliśmy  niemożliwość  naturalistycznego  wyjaśnienia 

jakiegoś  zjawiska,  możemy  mówić  o  Dowodzie  na  Podstawie  Wyrafinowanego 
Niedowierzania lub prościej i żartobliwie: o Argumencie Typu Pstrąg w Mleku.}

 

{Często w nauce wnioskuje się o tym, że konieczną przyczyną zjawisk lub wydarzeń 

było  nakierowane  na  cel  inteligentne  działanie.  Wnioski  takie  nie  są  specjalnością 
kreacjonistów.  Dochodzi  się  do  nich  w  historii,  archeologii,  psychologii  lub  socjologii. 
Kreacjoniści  proponują,  by  w  dobrze  uzasadnionych  przypadkach  stosować  je  także  w 
biologii oraz w kosmologii.}

 

{W  naukach  przyrodniczych  Argument  Typu  Pstrąg  w  Mleku  stosują  nie  tylko 

kreacjoniści.  Jego  zasady  są  używane  na  przykład  podczas  poszukiwań  inteligencji 
pozaziemskich (SETI — search for extraterrestrial intelligence). Jeszcze innym przykładem 
jest zdemaskowanie oszustwa z Piltdown.}

 

{W  problematyce  pochodzenia  życia  spotykamy  się  z  analogiczną  sytuacją.  W 

eksperymentach symulujących powstawanie „cegiełek” życia — aminokwasów i cukrów — 
otrzymujemy  mieszanki  racemiczne,  tj.  praktycznie  50%  prawoskrętnych  i  50% 
lewoskrętnych. 

1096a

  Ale  organizmy  żywe  używają  jedynie  lewoskrętnych  aminokwasów  do 

budowania  białek  i  jedynie  prawoskrętnych  cukrów  do  nukleotydów  (genów).  Stanowi  to 
ewolucyjną zagadkę, „jak układy ewoluujące dostrzegły jakąkolwiek różnicę między formami 
prawo- i lewoskrętnymi”, gdyż „zwykle reakcje chemiczne są niewrażliwe na tę cechę”. 

1096b

 

Nie  jest  znany  żaden  naturalny  mechanizm  rozróżniania  form  prawo-  i  lewoskrętnych  w 
warunkach  prebiotycznych.  Przypadek  ten  to  nie  proste  odwołanie  się  do  niewiedzy,  by 
wnioskować  o  inteligencji,  która  mogła  oddzielić  składniki  biomolekularne  podczas 
powstania  życia.  Jest  to  raczej  Dowód  na  Podstawie  Wyrafinowanego  Niedowierzania 
(Argument  Typu  Pstrąg  w  Mleku),  gdyż  przeprowadzono  dziesiątki,  jeśli  nie  setki 
eksperymentów,  w  trakcie  których  powstawały  jedynie  mieszanki  racemiczne.  Nie  ma 
podstaw,  by  sądzić,  że  dalsze  mnożenie  tego  typu  eksperymentów  cokolwiek  zmieni, 

1096c

 

choć — oczywiście — całkowitej pewności nie ma.}

 

background image

{Uzasadnienie, iż nie może istnieć naturalistyczne wyjaśnienie zjawiska stanowiącego 

podstawę  wniosku  o  projekcie,  jak  wszystko  w  nauce  ma  niepewny  charakter. 

1096d

  Ta 

omylność  nie  podważa  jednak  metodologicznej  zasadności  stosowania  wspomnianego  typu 
wnioskowania.}

 

  

Argument z niedoskonałości 

Trzeba  tu  zaznaczyć,  że  także  i  ewolucjoniści  często  wnioskują  na  podstawie 

niewiedzy.  Argumenty  antykreacjonistyczne  wskazujące  na  niedoskonałość  stworzenia 
(argument  from  imperfection)  —  „gdyby  życie  było  tworem  Boga,  to  nie  istniałyby  organy 
szczątkowe”, „... śmieciowe DNA” itp. — mają właśnie taki charakter: ponieważ nie wiemy, 
do  czego  służy  jakiś  organ  (fragment  DNA  itp.),  uważamy,  że  jest  on  bezużyteczną 
pozostałością ewolucji. 

1097

  

______________________ 

 

{(1095a)  Całą  książkę  Dawkinsa  można  uznać  za  wielką  polemikę  z  Dowodem  na  Podstawie 

Niedowierzania.}

 

 

(1096)  Tę  nieskuteczną  już  dziś  metodę  szeroko  stosuje  np.  książka  wydana  przez  Organizację 

Świadków  Jehowy  pt.  Jak  powstało  życie?.  Przez  ewolucję  czy  przez  stwarzanie?,  Watchtower  Bible  and 
Tract Society of New York, Inc., International Bible Students Association, Brooklyn, New York 1989.

 

 

{(1096a)  Por.  Klaus  D

OSE

,  “The  Origin  of  Life:  More  Questions  Than  Answers”,  Interdisciplinary 

Science Reviews, 1988, vol. 13, No. 4, s. 348-356.}

 

{(1096b)  A.G.  C

AIRNS

-S

MITH

,  Genetic  Takeover  and  the  Mineral  Origins  of  Life,  Cambridge 

University Press, Cambridge 1982, s. 36.}

 

{(1096c)  Por.  w  tej  sprawie  Dean  H.  K

ENYON

,  „Kreacjonistyczne  ujęcie  pochodzenia  życia”,  w: 

Jodkowski, Metodologiczne aspekty..., s. 489 [482-495].}

 

 

{(1096d)  Znaczy  to,  że  używanie  słowa  „dowód”  w  zwrocie  „Dowód  z  Wyrafinowanego 

Niedowierzania”  jest  błędne,  sugeruje  bowiem  całkowitą  pewność  wniosku.  Używam  go  jednak  dlatego,  by 
nawiązać do terminologii występującej w polskim tłumaczeniu książki Dawkinsa. Trzeba jednak zauważyć, że w 
oryginale  angielskim  nie  ma  słowa  proof  lecz  argument  (por.  Richard  D

AWKINS

,  The  Blind  Watchmaker

Longman Scientific & Technical 1986, s. 38), polskie tłumaczenie jest więc niedokładne.}

 

 

(1097) Idei organów szczątkowych nie podnosi się już chyba od kilkudziesięciu lat (krytykę tej idei por. 

w:  J.  B

ERGMAN

  and  G.  H

OWE

,  'Vestigial  Organs'  are  Fully  Functional,  CRS  Books,  Terre  Haute,  Indiana 

1990). Jeśli chodzi o „śmieciową informację genetyczną”, to Dawkins afirmatywnie wspomina o niej: „O dziwo, 
zaledwie około 1 procentu informacji genetycznej zawartej, na przykład, w komórce ludzkiej jest rzeczywiście 
wykorzystywane  [...].  Nikt  nie  wie,  po  co  komórce  pozostałe  99  procent  informacji.  W  swojej  poprzedniej 
książce zasugerowałem, że te 99 procent może mieć charakter pasożytów, żyjących kosztem wysiłku owego 1 
procentu. Tę teorię 'samolubnego DNA' podjęli niedawno biolodzy molekularni” (s. 188-189). Zdaje się jednak, 
że  idea  „śmieciowego  DNA”  dożywa  swoich  ostatnich  dni  —  próby  usuwania  rzekomo  nonsensownej 
informacji z chromosomów prowadziły do ich rozpadu, co może świadczyć, że informacja ta pełni istotną rolę w 
integracji chromosomów i naprawie uszkodzonych części (por. Rachel N

OWAK

, “Mining treasures from «Junk 

DNA»”,  Science,  4  February  1994,  vol.  263,  s.  608-610).  Biologowie  molekularni  z  Harvard  Medical  School 
oraz fizycy z Uniwersytetu Bostońskiego przebadali 37 sekwencji DNA, zawierających 50 000 par nukleotydów 
z  różnych  organizmów.  Okazało  się,  że  „śmieciowe”  DNA  posiada  własności  „językopodobne”  i  faktycznie 
zapisane  jest  w  specjalnym  języku,  odmiennym  od  „kodu”  genów  („Does  nonsense  DNA  speak  its  own 
dialect?”, Science News, 1994, December 10, vol. 164, #24; artykuł powołuje się na Physical Review Letters z 5 

background image

grudnia  1994  roku).  Dalsze  badania  wykazały,  że  mutacje  w  pewnym  intronie  (a  według  niektórych  introny 
należą  do  „śmieciowego”  DNA)  oddziałują  na  wpojenie  (wdrukowanie,  imprinting),  proces  w  trakcie  którego 
tylko niektóre geny, od ojca lub od matki, nie oba, podlegają ekspresji. Ekspresja obu genów przynosi rezultat w 
postaci  chorób  i  nowotworów.  Odkryty  intron  w  jakiś  sposób  sprzyja  transkrypcji  antysensownej  sekwencji 
RNA, która uczestniczy w tłumieniu ekspresji ojcowskiego genu (por. W. R

EIK

 

  

s. 364 

Argument  z  niedoskonałości  wymyślił  Darwin  odpowiadając  na  argumenty  Paleya. 

Twierdził  on,  że  przyroda  ujawnia  wiele  dziwnych,  nieoptymalnych  i  niedoskonałych 
projektów,  jakiego  nie  wymyśliłby  zdolny  projektant.  Do  ulubionych  przykładów  Darwina 
należały  struktury  służące  do  rozmnażania  storczyków  i  płetwy  wielorybów  z  kośćmi 
podobnymi  do  palców,  co  wskazuje  na  lądowych  przodków.  Wszystkich  takich  struktur 
należy oczekiwać od ewolucji, która modyfikuje dostępne struktury, by ich bezpośrednio użyć 
i nie przewiduje przyszłych potrzeb.  

Argumentu  z  niedoskonałości  szeroko  używał  Stephen  Jay  Gould, 

1098

  nazywając  go 

„zasadą  pandy”,  ale  nie  tylko  on. 

1099

  Dawkins  daje  dwa  przykłady  niedoskonałości 

świadczące jego zdaniem przeciwko istnieniu Projektanta (s. 152-157).  

Pierwszy dotyczy płaskiego kształtu ciała ryb żyjących tuż przy dnie morza. Wyróżnia 

się tu  dwa typy rozwiązań. Jeden „praktykują” płaszczki: ich ciało rozrosło się na  boki,  jest 
nadal  symetryczne  i  ułożone  grzbietem  do  góry.  Inne  rozwiązanie  zastosowały  płastugi, 
flądry,  halibuty  i ich krewniaki  — są  spłaszczone bocznie. Dawkins tak konkluduje analizę 
tego przykładu:  

Czaszka płaskich ryb kostnoszkieletowych stanowi skręcone i zniekształcone świadectwo ich ewolucji. 
Jej  niedoskonałość  bardzo  dobrze  odzwierciedla  ich  dawne  dzieje,  historię  stopniowych  zmian,  a  nie 
przemyślanego  projektu.  Żaden  rozsądny  projektant  nie  wymyśliłby  takiego  potwora,  gdyby  dać  mu 
pełną swobodę tworzenia płaskiej ryby na czystej rysownicy. Podejrzewam, że większość projektantów 
wymyśliłaby coś w rodzaju płaszczki. (s. 153)

 

Jednak  ta  argumentacja  jako  wymierzona  przeciwko  kreacjonistom  jest  chybiona. 
Wspominałem  już,  że  ci  ostatni  nie  kwestionują  istnienia  zmienności  biologicznej,  tylko 
ograniczają  ją  do  zmian  wewnątrz  stworzonych  typów  (rozumiejąc  te  ostatnie  szerzej  niż 
gatunki).  Akceptują  oni  także  istnienie  mutacji  i  doboru  naturalnego  twierdząc  nawet,  że 
koncepcja doboru naturalnego została wymyślona przez kreacjonistę Edwarda Blytha jeszcze 
przed Darwinem, bo w 1835 roku. 

1100

 W ich ujęciu dobór naturalny jest odpowiedzialny za 

obserwowaną zmienność wewnątrzgatunkową dostosowującą stworzone typy do rozmaitych 
środowisk.  Negują  „jedynie”  rolę  doboru  jako  czynnika  sprawczego  makroewolucji, 
powstawania nowych gatun- 

______________________ 

and M. C

ONSTANCIA

, “Making sense of antisense?”, Nature 1997, vol. 389, s. 669-671). 

{Kreacjonistka Nancy 

M. D

ARRALL

 w przeglądowym artykule („Junk DNA — More Vestigial Organs?”, Origins November 2000, No. 

29, s. 2-13) twierdzi, że tzw. "śmieciowe" DNA pełni — po pierwsze — rolę strukturalną, szkieletu dla genów 
—  po drugie  ---  kontroluje  procesy kopiowania  genów  —  po  trzecie  — odgrywa  pewną  role  w  genetycznym 
zróżnicowaniu  populacji.  Por.  też  Pierre  J

ERLSTRÖM

,  “Pseudogenes”,  Creation  Ex  Nihilo  Technical  Journal 

2000,  vol.  14,  No.  3,  s.  15;  John  W

OODMORAPPE

,  “Are  pseudogenes  'shared  mistakes'  between  primate 

genomes?”,  Creation  Ex  Nihilo  Technical  Journal  2000,  vol.  14,  No.  3,  s.  55-71.  Sporo  informacji  na  temat 

background image

„junk  DNA”  uzyskuje  się  w  trakcie  badania  genomu  ludzkiego.  Po  pierwsze,  okazuje  się,  że  „genetyczne 
pustynie”  zajmują  nie  99  procent,  jak  chciał  Dawkins,  ale  znacznie  mniej,  bo  niemal  od  35  do  48  procent 
naszego DNA. Po drugie, „wbrew nazwie nie są to elementy całkowicie bezużyteczne, ale ciągi powtarzających 
się sekwencji, o nie zbadanej jeszcze funkcji” (Piotr K

OSSOBUDZKI

, „Oto człowiek!”, Wiedza i Życie, kwiecień 

2001,  s.  16  [14-17]).  Pewne  cechy  „śmieciowego  DNA”  —  na  przykład  to,  że  bardzo  popularna  odmiana 
śmieciowego  DNA,  tzw.  sekwencja  ALU,  występuje  przede  wszystkim  w  regionach  bogatych  w  geny  — 
wskazują,  że  prawdopodobnie  pełnią  one  jakąś  ważną  funkcję  (por.  tamże).  Carl  Schmid  z  University  of 
California w Davis przeprowadził pewne eksperymenty, które sugerują, że powtórki ALU odgrywają jakąś rolę 
pomagając  genom  w  radzeniu  sobie  ze  stresem  (por.  Edie  L

AU

,  “Much  DNA  just  'junk'  —  or  is  it?  Human 

Genome  Project  spurs  new  look  at  mystery  material”,  Sacramento  Bee,  March  19,  2001; 
wysiwyg://100/http://www.sacbee.com/news/news/old/local01_20010319.html).  Por.  teź  John  S.  M

ATTICK

“Challenging the Dogma: The Hidden Layer of Non-Protein-Coding RNAs in Complex Organisms”, BioEssays 
2003,  vol.  25,  no.  10,  s.  930-939.  Popularne  omówienie  rezultatów  tej  stopniowej  rehabilitacji  niekodującego 
DNA por. w: John S. M

ATTICK

, „Ukryty program genetyczny”, Świat Nauki 2004, nr 11 (159), s. 59-65, gdzie 

autor daje taką oto konkluzję: „[...] zamiast uznawać, że genom człowieka i innych złożonych organizmów jest 
oazą  sekwencji  kodujących  białka  na  pustyni  śmieciowego  DNA,  powinniśmy  raczej  przyjąć,  że  mamy  do 
czynienia z wysepkami informacji opisującej białkowe elementy, leżącymi na morzu informacji regulującej ich 
działanie.  [...]  To,  co  jeszcze  do  niedawna,  z  braku  zrozumienia,  błędnie  uważaliśmy  za  śmieci,  okazało  się 
kluczem  do  wyjaśnienia  złożoności  człowieka  i  przewodnikiem  do  programowania  złożonych  systemów” 
(tamże, s. 64-65).}

 

 

(1098)  Por.  np.  The  Panda's  Thumb:  More  Reflections  in  Natural  History,  W.W.  Norton  and 

Company  Publishers,  New  York  1980;  “Evolution  and  the  Triumph  of  Homology,  or  why  History  Matters”, 
American Scientist 1986, vol. 74, No. 1, s. 60-69 i Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 135.

 

 

(1099)  Por.  np.  M.T.  G

HISELIN

,  The  Triumph  of  the  Darwinian  Method,  University  of  California 

Press,  1969;  J.  Cherfas,  “The  difficulties  of  Darwinism”,  New  Scientist,  May  17,  1984,  s.  28-30;  George 
W

ILLIAMS

,  Światełko  mydliczki.  O  planie  i  celowości  w  przyrodzie,  Science  Masters,  Wydawnictwo  CiS, 

Warszawa 1997.

 

 

(1100) 

{Na  pierwszeństwo  Blytha  zwrócił  uwagę  Loren  C.  Eiseley,  profesor  antropologii  i  historii 

nauki na Uniwersytecie Pennsylvanii: „główne cele pracy Darwina — walka o byt, zmienność, dobór naturalny i 
dobór płciowy — wszystkie są w pełni wyrażone” w artykule Blytha z 1835 roku (Loren E

ISELEY

Darwin and 

the  Mysterious  Mr.  X,  E.P.  Dutton,  New  York  1979,  s.  55).  Eiseley  stwierdził  też,  że  „Darwin  wykorzystał 
dzieło Blytha, nie przyznając się do tego” (tamże, s. 59). W tej sprawie por. Paul G. H

UMBER

, „Dobór naturalny 

to pomysł pewnego kreacjonisty”, Na Początku... nr 8A (90), s. 201-207.}

 Por. też opinię Gary'ego E. Parkera w: 

M

ORRIS

  and  P

ARKER

,  What  Is  Creation...,  s.  48  oraz  powtarzającego  za  nim  tę  opinię  Mieczysława 

P

AJEWSKIEGO

{„Darwin i natura zmiany biologicznej — dobór naturalny” (cz. I), Duch Czasów 1986, nr 12, s. 

10 [7-11]; tenże,}

 Stworzenie czy ewolucja?..., s. 59, 66. 

{Jednak czołowy kreacjonista współczesny, Henry M. 

Morris, twierdzi, że koncepcję doboru naturalnego formułował już Erazm Darwin, dziadek Karola Darwina, w 
swojej książce Zoonomia (Henry M. M

ORRIS

History of Modern Creationism, Second Edition, Institute for 

Creation Research, Santee, CA 1993, s. 35; por. też C.D. D

ARLINGTON

, „The Origin of Darwinism”, Scientific 

American,  May  1959,  No.  201,  s.  62-66  oraz  A.G.  T

ILNEY

, „Erasmus Darwin: the True Father of Evolution”, 

Evolution Protest Movement, pamphlet No. 88, July 1971), a nawet jeszcze wcześniej, bo sto lat przed Karolem 
Darwinem, francuski uczony Pierre Maupertuis (por. M

ORRIS

History of Modern Creationism..., s. 37).}

 

  

s. 365 

ków poprzez ekspansję puli genetycznej. Dodatek „poprzez ekspansję puli genetycznej” jest 
istotny, gdyż kreacjoniści akceptują nawet powstawanie nowych gatunków (odmian jakiegoś 
gatunku, które już się nie krzyżują), o ile gatunki  te powstały wskutek  redukcji oryginalnej 
puli  genetycznej. 

1101

  Kreacjoniści  krytykują  więc  teorię  doboru  naturalnego,  ale  nie  jako 

takiego, lecz jako — rzekomego ich zdaniem — czynnika makroewolucji.  

background image

Drugi przykład niedoskonałego projektu dotyczy budowy oka ludzkiego (i wszystkich 

innych kręgowców):  

Każdy  inżynier  zakładałby  naturalnie,  że  komórki  światłoczułe  są  skierowane  do  światła,  a  ich 
przewody biegną do tyłu, w stronę mózgu. Wyśmiałby pomysł, że komórki światłoczułe są odwrócone 
od światła, a ich przewody wyprowadzone są po stronie najbliższej źródła światła. A jednak tak właśnie 
jest  skonstruowana  siatkówka  oka  u  każdego  kręgowca.  W  konsekwencji  —  każda  komórka 
światłoczuła  jest  podłączona  tyłem  do  przodu,  a  jej  przewód  sterczy  w  stronę  światła.  Wszystkie 
przewody biegną po powierzchni siatkówki aż do miejsca, gdzie przechodzą przez dziurkę w siatkówce 
(tzw. plamka ślepa), żeby połączyć się ze sobą w nerw wzrokowy. Oznacza to, że światło wcale nie ma 
swobodnego  dostępu  do  komórek  światłoczułych  i  musi  przechodzić  przez  cały  las  drutów, 
prawdopodobnie ulegając przy tym pewnemu osłabieniu i załamaniu (w gruncie rzeczy te efekty są, jak 
się wydaje, słabe, ale chodzi tu przecież o zasadę, która byłaby nie do przyjęcia dla żadnego porządnego 
inżyniera). (s. 155)

 

Oczy  ośmiornicy  są  bardzo  podobne  do  ludzkich,  tyle  że  przewody  wychodzące  z  komórek 
światłoczułych  nie  są  skierowane  w  stronę  światła,  jak  to  jest  u  człowieka.  Pod  tym  względem  oczy 
ośmiornicy skonstruowane są rozsądniej od naszych. (s. 157)

 

1102

 

Ludzkie oko odbiera światło o długości od 400 do 700 nanometrów. Gdyby było „rozsądniej” 
zbudowane, to do komórek światłoczułych docierałoby promieniowanie ultrafioletowe, które 
obecnie  ulega  rozproszeniu  „przechodząc  przez  cały  las  drutów”.  Oczy  bezkręgowców 
odbierają  promieniowanie  o  długości  nawet  300  nanometrów,  muszą  więc  być  inaczej 
zbudowane. Oczy ośmiornic i kałamarnic ze 

______________________ 

 

(1101)  Por.  M

ORRIS

  and  P

ARKER

,  What  Is  Creation  Science?...,  s. 84-85; Pajewski,  Stworzenie czy 

ewolucja?..., s. 91-92.

 

 

(1102) Ten argument Dawkinsa jest bardzo popularny w kręgach ewolucyjnych: ostatnio powtórzył go 

Kenneth  R.  M

ILLER

,  profesor  biologii  na  Brown  University  (“Life's  Grand  Design”,  Technology  Review

February 

1994, 

vol. 

97, 

No. 

2, 

s. 

24-32; 

korzystałem 

wersji 

internetowej 

http://biomed.brown.edu/faculty/M/Miller/TR/LifesDesign.html) 

{oraz  R.F.  M

ILLER

,  “The  physiology  and 

morphology of the vertebrate retina”, w: S.J. R

YAN

 (ed.), Retina, 2nd ed. Volume 1: Basic Science & Inherited 

Retinal  Disease,  Mosby,  St.  Louis  1994,  s.  58-71)}

,  a  wcześniej  wysuwał  go 

{J.  D

IAMOND

  (“Voyage  of  the 

Overloaded Ark”, Discover, June 1985, s. 82-92),}

 William M. T

HWAITES

 (“An Answer to Dr. Geisler — From 

the Perspective of Biology”, Creation/Evolution, Summer 1983, Issue XIII, s. 19 [13-20]; “Design: Can We See 
the Hand of Evolution in the Things It Has Wrought?”, w: Evolutionists Confront Creationists.  Proceedings 
of the 63rd Annual Meeting of the Pacific Division
, American Association for the Advancement of Science, 
1984,  vol.  1,  Part  3,  s.  210  [206-213]) 

{i  George  C.  W

ILLIAMS

,  Natural  Selection:  Domains,  Levels,  and 

Challenges,  Oxford  University  Press,  Oxford  1992,  s.  72-73)}

.  Z  argumentami  Thwaitesa  polemizował  H.S. 

H

AMILTON

  („The  Retina  of  the  Eye  —  An  Evolutionary  Road  Block”,  Creation  Research  Society  Quarterly 

1985, vol. 22, No. 2, s. 62-63 [59-64] powołując się na fachową literaturę i dochodząc do wniosku, że „zamiast 
być  wielką  wadą,  'przekleństwem'  czy  niepoprawną  konstrukcją,  odwrócona  siatkówka  jest  olbrzymią  zaletą, 
jeśli  chodzi  o  funkcjonowanie  i  projekt,  w  porównaniu  z  prostym  i  mniej  skomplikowanym  nieodwróconym 
ustawieniem”. 

{Krytykę kreacjonistyczną argumentu Dawkinsa por. też w następujących publikacjach: George 

A

YOUB

, „On the Design of the Vertebrate Retina, Origins & Design 1996, vol. 17, No. 1, s. 19-22; przedr. w: 

G

ILLS

 & W

OODWARD

Darwinism under the microscope..., s. 151-159 (tłum. polskie: „O projekcie siatkówki 

kręgowców”,  Na  Początku…  2002,  nr  3-4  (153-154),  s.  67-78);  Carl  W

IELAND

,  “Seeing  back  to  front:  are 

evolutionists right when they say our eyes are wired the wrong way?”, Creation Ex Nihilo 1996, vol. 18, No. 2, 
s.  38-40;  Peter  G

URNEY

,  “Our  'inverted'  retina  —  is  it  really  'bad  design'?”,  Creation  Ex  Nihilo  Technical 

Journal  1999,  vol.  13,  No.  1,  s.  37-44;  Jerry  B

ERGMAN

,  “Is  the  Inverted  Human  Eye  a  Poor  Design?”, 

Perspectives on Science and Christian Faith March 2000, vol. 52, No. 1, s. 18-30; Peter G

URNEY

, “Dawkins' eye 

revisited”, TJ 2001, vol. 15, No. 3, s. 92-99.}

 

  

background image

s. 366 

względu  na  środowisko  życia  muszą  być  tak  zbudowane,  by  odbierać  całe  dostępne 
światło. 

1102a

 

W  literaturze  biologicznej  istnieją  opisy  funkcji  spełnianych  lepiej  przez 

„niedoskonały projekt” ludzkiego oka. 

1103

 W literaturze filozoficznej zaś zauważa się, że nie 

ma powodu, by Bóg „musiał” stwarzać doskonałe organizmy biologiczne. 

1104

  

  

Ewolucjonizm jako narzędzie walki z religią 

Celem  książki  Dawkinsa  jest  wniosek,  do  którego  doszedł  polski  recenzent:  „Po 

zapoznaniu  się  z  tą  książką  nikt  rozsądny  nie  będzie  dowodził  istnienia  boskiego  planu 
stworzenia  opierając  się  na  danych  anatomii  porównawczej”. 

1105

  Warto  zwrócić  uwagę  na 

zwrot  „nikt  rozsądny”.  Sam  Dawkins  wypowiedział  się  jeszcze  ostrzej:  „Śmiało  można 
przyjąć,  że  gdy  spotkasz  kogoś,  kto  nie  wierzy  w  ewolucję,  to  masz  do  czynienia  z 
człowiekiem  niewykształconym,  tępym  lub  pomylonym  (bądź  też  złośliwym,  ale  tego  wolę 
nie brać pod uwagę)”. 

1106

  

Bezpośrednim przeciwnikiem Dawkinsa są kreacjoniści,  

Z punktu widzenia Darwina cała wartość teorii ewolucji w drodze doboru naturalnego polega właśnie 
na tym, że dostarcza ona nie-cudownego wyjaśnienia, w jaki sposób powstają złożone przystosowania 
organizmów. (s. 390)

 

ale pewne fragmenty jego książki wskazują, że jego wrogiem są nie tylko fundamentaliści, ale 
religia  jako  taka,  a  zwłaszcza  chrześcijaństwo. 

1107

  Krytykuje  nie  tylko  zwolenników  tzw. 

specjalnych  aktów  stwórczych,  ale  także  tych,  którzy  przyjąwszy  ewolucjonizm  starają  się 
„wprowadzić Boga tylnymi drzwiami” (s. 491). Przeciw teistycznym ewolucjonistom wytacza 
argument,  że  w  ich  ujęciu  Bóg  jawi  się  jako  gigantyczny  oszust,  gdyż  „dba  o  to,  by  Jego 
interwencje  zawsze  przypominały  działania,  jakich  można  by  się  spodziewać  po  ewolucji 
wskutek  doboru  naturalnego”  (s.  491),  a  także  to,  że  przekonania  takie  są  zbędne,  skoro 
wszystko  da  się  wyjaśnić  naturalistycznie  (zastosowanie  brzytwy  Ockhama  —  Bóg  w 
schemacie teistycznego ewolucjonizmu jest bytem ponad konieczność). 

1107a

 

______________________ 

 

{(1102a) Por. W

IELAND

, “Seeing back to front…”, Creation Ex Nihilo, March-May 1996, vol. 18, No. 

2, s. 38-40. Oftalmolog z Uniwersytetu w Glasgow tak argumentuje na ten temat: „struktury odbierające światło 
w komórkach fotoreceptora umieszczone są w kolumnie dysków. Dyski te są stale zastępowane przez formujące 
się  nowe  dyski  na  końcu  kolumny,  spychając  tym  samym  starsze  dyski  w  dół  kolumny.  Na  drugim  końcu 
kolumny  są  one  'połykane'  przez  pojedynczą  warstwę  komórek  nabłonkowych  pigmentu  siatkówki  (RPE). 
Komórki RPE są bardzo aktywne i z tego powodu wymagają dużego dostarczania krwi przez naczyniówkę oka. 
Inaczej niż to jest z siatkówką, która praktycznie jest przezroczysta, naczyniówka praktycznie rzecz biorąc jest 
nieprzezroczysta  z  powodu  dużej  liczby  czerwonych  ciałek  krwi.  Gdyby  siatkówka  była  ustawiona  tak,  jak 
sugeruje profesor Richard Dawkins, to naczyniówka musiałaby przechodzić między komórkami fotoreceptora i 
światłem,  gdyż  komórki  RPE  muszą  utrzymywać  bezpośredni  kontakt  zarówno  z  naczyniówką,  jak  i 
fotoreceptorami, by spełniać swoją funkcję. Każdy, kto miał nieszczęście wylewu krwi przed siatkówką, może 
poświadczyć,  jak  dobrze  czerwone  ciałka  krwi  blokują  światło.  [...]  Myśl,  że  oko  jest  podłączone  tyłem  do 
przodu, pochodzi z braku wiedzy na temat funkcjonowania i anatomii oka” („An eye for creation. An interview 
with  eye-disease  researcher  Dr  George  Marshall,  University  of  Glasgow,  Scotland”,  Creation  Ex  Nihilo
September-November  1996,  vol.  18,  No.  4,  s.  20  [19-21]).  Również  Peter  W.V.  Gurney  przytacza  szereg 
argumentów na rzecz wyższości „odwróconej” siatkówki. Światło o różnych długościach fal wywołuje niszczące 

background image

skutki w mechanizmach biologicznych. Siatkówka oka jest jednak zabezpieczona przed toksycznymi i cieplnymi 
efektami oddziaływania światła. Pigment siatkówki, epitelium, produkuje substancje zwalczające te chemiczne 
produkty  uboczne  promieniowania  światła,  które  są  szkodliwe.  Epitelium  odgrywa  także  istotną  rolę  w 
utrzymaniu  fotoreceptorów  – obejmuje to ponowne wprowadzenie w  obieg  i  metabolizowanie ich  produktów, 
przez  to  odnawiając  je  i  nie  pozwalając  na  zużycie  wskutek  bombardowania  świetlnego.  Ponadto  środkowa 
część  siatkówki  jest  nasycone  pigmentem  zwanym  ksantofil,  który  odfiltrowuje  i  pochłania  krótkofalowe 
widzialne  światło.  Fotoreceptory  więc  muszą  znajdować się  w  bezpośrednim  kontakcie  z  epitelium,  które jest 
nieprzezroczyste.  Epitelium  z  kolei  musi  znajdować  się  w  bezpośrednim  kontakcie  z  naczyniówką  (także 
nieprzezroczystą),  aby  zaspokoić  wymagania  dotyczące  odżywiania  i  ochrony  przed  przegrzaniem  siatkówki 
przez  skupione  w  soczewce  światło.  Gdyby  ludzka  siatkówka  była  ustawiona  odwrotnie,  jak  to  proponuje 
Dawkins,  to  te  dwie  nieprzezroczyste  warstwy  umieszczone  zostałyby  na  drodze  między  światłem  i 
fotoreceptorami (por. G

URNEY

, “Our 'inverted' retina...”).}

 

 

(1103) W. B

LOOM

 and D. F

AWCETT

A Textbook of Histology, Saunders, Philadelphia 1975.

 

 

(1104)  R.M.  A

DAMS

,  “Must  God  Create  the  Best?”,  w:  T.V.  M

ORRIS

  (ed.),  The  Concept  of  God

Oxford University Press, Oxford, New York 1987, s. 91-106.

 

 

(1105) S

ZARSKI

, „Obrona...”, s. 102.

 

 

(1106) 

{Powyższy cytat podaję za: „Oszustwa w nauce. Większe oszustwo”, Przebudźcie się!, 8 maja 

1990,  nr  5,  s.  8  [8-10],  brak  tam  jednak  pełnych  danych  bibliograficznych).}

  Jest  to  cytat  z  napisanej  przez 

Dawkinsa recenzji książki Maitlanda Edeya i Donalda Johansona, BlueprintsNew York Times Book Review 9 
kwietnia  1989, 

{section  VII,  s.  35  [34-35];  tytuł  recenzji:  „Put  your  money  on  evolution”  (dziękuję  prof. 

Lloydowi Eby'emu z University of Maryland University College oraz prof. Delowi Ratzschowi z Calvin College 
za dane, które pozwoliły mi skompletować podaną informację bibliograficzną). Co do danych bibliograficznych 
tej  wypowiedzi  por.  też  Jonathan  W

ELLS

,  Critics  Rave  Over  Icons  of  Evolution:  A  Response  to  Published 

Reviews, 

Discovery 

Institute, 

June 

12, 

2002, 

http://www.discovery.org/viewDB/index.php3?command=view&id=1180&program=CRSC%20Responses; 
Richard  T.  H

ALVORSON

,  “Confessions  of  a  Skeptic”,  The  Harvard  Crimson  Monday,  7  April  2003, 

http://www.thecrimson.com/article.aspx?ref=347399;  Michał  O

STROWSKI

,  “Herezja  w  Harwardzie:  Wyznania 

ewolucyjnego  sceptyka”,  Na  Początku...  2004,  nr  1-2  (177-178),  s.  16  [14-19];  Michał  O

STROWSKI

,  „Mity 

darwinizmu”, Na Początku... 2004, nr 3-4 (179-180), s. 83 [83-105].}

 

{Wypowiedź  Dawkinsa  cytuje  na  przykład  Michael  Bauman,  podając  błędnie  bez  podania  strony,  że 

pochodzi ona z The Blind Watchmaker (por. Michael B

AUMAN

, “From Beyond the Laboratory: A Theologian 

Looks  at  Science”,  Journal  of  the  Institute  for  Christian  Leadership  1992,  No.  17,  s.  131  [131-145]; 

TENŻE

“Between Jerusalem and the Laboratory: A Theologian Looks at Science”, w: Michael B

AUMAN

 (ed.), Man and 

Creation.  Perspectives  on  Science  and  Theology,  Hillsdale  College  Press,  Hillsdale,  Michigan  1993,  s.  247 
[247-267]; jest to rozszerzona wersja poprzedniej publikacji) oraz Philip E. Johnson, nie podając w ogóle źródła 
cytatu  (por.  J

OHNSON

,  Darwin  on  Trial...,  s.  9;  Sąd  nad  Darwinem...,  s.  23).  Por.  też  Don  B.  D

E

Y

OUNG

“Article Review: From Beyond the Laboratory: A Theologian Looks at Science by Michael Bauman”, Creation 
Research Society Quarterly
, June 1993, vol. 30, No. 1, s. 34 [34-35] oraz Joseph M

ASTROPAOLO

, “Evolution Is 

Biologically  Impossible”,  Acts  &  Facts  November 1999,  vol. 28,  No. 11,  Impact  #317 (tłum.  polskie: 

TENŻE

“Ewolucja jest rzeczą biologicznie niemożliwą”, Na Początku... 2000, nr 1-2 (125-126), s. 6-7 [4-10]). 

 

Ostatnio  Dawkins  przypomniał  tę  swoją  wypowiedź  tłumacząc,  że  nie  jest  ona  arogancka  i 

nietolerancyjna, lecz umiarkowana i niemal oczywiście prawdziwa:

 

Nie  wycofuję  żadnego  słowa  z  mojej  poprzedniej  wypowiedzi.  Teraz  jednak  sądzę,  że  była  ona 
niepełna.  Jest, być  może,  czwarta  kategoria,  która  podpada  pod  „pomylonych”,  ale  która  może  być  z 
większą  dla  nich  sympatią  scharakteryzowana  przez  takie  określenia  jak:  ogłupieni,  zastraszeni  lub 
osoby po praniu mózgu.”

 

Richard 

D

AWKINS

“Ignorance 

Is  No 

Crime”, 

Free 

Inquiry 

2001, 

vol. 

21, 

No. 

3, 

http://www.secularhumanism.org/library/fi/dawkins_21_3.html).  Z  artykułem  Dawkinsa  polemizował  następnie 
Phillip 

E. 

Johnson 

(por. 

Phillip 

E. 

J

OHNSON

“Richard 

Dawkins”, 

http://www.arn.org/docs/pjweekly/pj_weekly_010709.htm.}

 

background image

 

(1107) Dawkins gdzie indziej sam siebie opisał jako „wojującego ateistę z dużym stopniem wrogości do 

religii” (patrz Thomas B

ASS

, “Interview with Richard Dawkins”, Omni January 1990, vol. 12, No. 4, s. 86 [57-

60, 84-89]; cyt. za: Bert T

HOMPSON

, “The Implications of Evolution”, Reasons & Revelation, October 1997, vol. 

17, No. 10, s. 74 [73-78]; 

{tłum. polskie: “Implikacje ewolucjonizmu”, Na Początku… 2001, nr 10 (147), s. 295 

[292-305]).}

 

 

{(1107a) Dawkins: „Tak, to [teistyczny ewolucjonizm] nie jest zbyt zadowalające wyjaśnienie. Jest to 

bardzo nieoszczędne, bardzo nieekonomiczne wyjaśnienie. Piękno Darwinowskiego wyjaśniania polega na tym, 
że  jest  ono  nadzwyczaj  mocne.  Istnieje  bardzo  prosta  zasada  i  używając  tej  jednej  prostej  zasady  można  z 
praktycznie niczego wyprowadzić świat złożoności i różnorodności, z jakim mamy do czynienia dzisiaj. Otóż to 
właśnie 

jest 

mocne 

wyjaśnianie” 

(„Talking 

about 

Evolution 

with 

Richard 

Dawkins”, 

http://www.pbs.org/thinktank/transcript410.html oraz http://www.jodkowski.pl/archiwum/).}

 

  

s. 367 

 

Trudno  odmówić  racji  tej  ostatniej  krytyce.  Rzeczywiście,  wydaje  się,  że  pełna 

naturalistyczna akceptacja rzeczywistości, a taką właśnie proponują teistyczni ewolucjoniści, 
jest  nie  do  pogodzenia  z  istotą  wierzeń  chrześcijańskich.  Można  wierzyć  w  Boga  i 
naturalistycznie wyjaśniać pochodzenia życia, poszczególnych gatunków i człowieka, ale czy 
pozostając  chrześcijaninem  można  wyjaśniać  takie  wydarzenia  jak  dziewicze  poczęcie, 
rozmnożenie  chleba,  zmartwychwstanie,  wniebowstąpienie  i  wiele  innych  opisanych  w 
Nowym  Testamencie?  Nie  ma  jakościowej  różnicy  między  wykluczaniem  wyjaśnień 
naturalistycznych  w  zastosowaniu  do  wspomnianych  wydarzeń  opisanych  w  Nowym 
Testamencie, a wykluczaniem ich także w zastosowaniu do niektórych wydarzeń ze Starego 
Testamentu,  zwłaszcza  z  pierwszych  rozdziałów  Księgi  Rodzaju.  Jest  to  tylko  różnica 
ilościowa.  

Dawkins  jest  więc  wrogiem  chrześcijaństwa  zarówno  w  jego  wersji 

fundamentalistycznej  (kreacjonistycznej),  jak  i  liberalnej  (teistycznego  ewolucjonizmu). 
Oburza  się  na  przykład  tym,  że  usuwanie  ciąży  (którą  nazywa  „aborcją  ludzkiej  zygoty”) 
wzbudza  więcej  niepokoju  moralnego  niż  używanie  do  doświadczeń  laboratoryjnych  dużej 
liczby  dorosłych  i  inteligentnych  szympansów.  Nazywa  to  „stosowaniem  podwójnych 
standardów”,  a  przyczynę  znajduje  w  „szowinizmie  gatunkowym  naszej  zainspirowanej 
chrześcijaństwem moralności” (s. 409).  

Dawkins  ma  swoje  zdanie  na  temat  wartości  opisu  stworzenia  świata  w  Księdze 

Rodzaju:  

Niemal wszystkie ludy mają swoje mity o stworzeniu świata, a historia opisana w Genesis wyróżnia się 
tylko tym, że została przyjęta przez pewne szczególne plemię pasterzy na Bliskim Wschodzie. Jej status 
nie  odbiega  specjalnie  od  przekonań  pewnego  zachodnioafrykańskiego  plemienia,  które  wierzy,  że 
świat stworzony został z odchodów mrówek. (s. 490)

 

Swój stosunek do religii Dawkins opiera na teorii ewolucji i ujmuje ją w kategoriach 

wojny:  „cywilizacja  jest  w  stanie  wojny.  Jest  to  wojna  z  religijną  bigoterią”. 

1108

  Ludzi 

wierzących  uważa  za  zainfekowanych  czymś  analogicznym  do  wirusa  komputerowego. 
Gdyby  jeszcze  każdy  pogląd  uznał  za  analogon  wirusów  komputerowych,  to  mielibyśmy 
ciekawą odmianę znanej w filozofii nauki tezy o uteoretyzowaniu obserwacji. Ale tak nie jest. 
To  tylko  religia  jest  „wirusem  umysłu”,  „skutecznym  pasożytem  umysłu”.  Nauka  (a  więc  i 
teoria  ewolucji)  nie  jest  wirusem,  tak  jak  nie  wszystkie  programy  komputerowe  są 
wirusami. 

1109

  

background image

 

Swoją  książką  Dawkins  dołączył  do  sporej  liczby  tych  ewolucjonistów,  którzy  w 

ewolucjonizmie  widzą  ideologię  jakiejś  przyszłej  postchrześcijańskiej  cywilizacji. 

1109a

 

Poglądy prezentowane w Ślepym zegarmistrzu nie są tylko jego prywatną sprawą 

______________________ 

 

(

1108) D

AWKINS

, “Put your money…” (recenzja książki Edeya i Johansona), j.w.

 

(1109) Richard D

AWKINS

, “Viruses of the Mind, Free Inquiry, Summer 1993, vol. 13, No. 3, s. 34-41 

(przedruk. w: Bo D

ALHBOM

 (ed.), Dennett and His Critics: Demystifying Mind, Blackwell, Cambridge, Mass. 

1993; http://www.santafe.edu/~shalizi/Dawkins/viruses-of-the-mind.html); 

{tłum. polskie: „Wirusy umysłu”, w: 

Bohdan  C

HWEDEŃCZUK

  i Barbara  S

TANOSZ

  (red.),   Nauka  i pseudonauka. Filozofia  i religia,  Biblioteka  Bez 

Dogmatu t. 2, Instytut Wydawniczy „:Książka i Prasa” Warszawa [b.r.w.], s. 54-73)

.

 

{(1109a) Patrz J

ODKOWSKI

Metodologiczne aspekty..., s. 199-202.}

 

  

s. 368 

filozofią.  W  1990  roku  Dawkins  otrzymał  Nagrodę  Michaela  Faradaya  przyznaną  przez 
Brytyjskie  Towarzystwo  Królewskie  za  „zwiększenie  publicznego  rozumienia  nauki”,  a  w 
1992 roku przeprowadził w BBC serię wykładów dla młodzieży, argumentując za tym samym 
naturalistycznym obrazem świata, jaki przedstawił w Ślepym zegarmistrzu. Zauważa się, że 
podobnie jak jego amerykański odpowiednik, Carl Sagan, który w 1994 roku otrzymał Public 
Welfare Medal z Narodowej Akademii Nauk za swój wkład do edukacji publicznej, Dawkins 
promuje metafizyczny naturalizm przy całkowitym poparciu elity naukowej. 

1111

 

 

 

Podsumowanie 

Ślepy zegarmistrz Dawkinsa jest krytyką kreacjonistów. Jednak ich idee przedstawia 

nierzetelnie:  niedokładnie  i  fałszywie.  Poza  najprostszym  i  najsłabszym  Argumentem  na 
Podstawie Niedowierzania nie krytykuje żadnego argumentu swoich adwersarzy. Nie wydaje 
się, by autor tej książki studiował jakieś kreacjonistyczne publikacje, 

1112

 co samo w sobie nie 

jest,  oczywiście,  niczym złym, ale jeśli się pisze grubą książkę krytykującą  kreacjonizm, to 
chyba  jest  to  przesadna  nonszalancja.  Dawkins  ani  razu  nie  zacytował  żadnego 
współczesnego  kreacjonisty,  a  dwaj  autorzy,  których  krytykuje  jakby  posiadali  poglądy 
kreacjonistyczne,  w  istocie  są  ewolucjonistami  (Hitching  i  bp  Montefiore).  Dawkins 
najwyraźniej uważa, że wystarczy dobrze znać ewolucjonizm, by móc krytykować wszystkie 
inne alternatywne koncepcje. Jak to zwykle bywa z ludźmi zaangażowanymi głęboko w jedną 
sprawę,  ewolucjonizm  staje  się  dla  niego  nie  tylko  jedynym  stanowiskiem  naukowym,  ale 
także  dostarcza  ogólnego  widzenia  świata,  sensu  życia  i  miejsca  człowieka  w  świecie. 
Ewolucjonizm  jest  dla  niego  ideologią,  quasi-religią,  a  on  sam  jest  kimś  w  rodzaju 
arcykapłana tej niby-religii. 

Omawiana  książka  należy  do  niewielkiego  grona  tych  książek,  które  są  zarazem 

niezwykle ważne i bardzo złe. Jest ona niezwykle ważna, gdyż poglądy 

______________________ 

background image

(1111) Por. J

OHNSON

Reason in the Balance..., s. 76.

 

(1112)  Kiedy  na  przykład  pisze,  że  „gdyby  nic  we  wszechświecie  nie  miało  więcej  niż  6000  lat,  nie 

można byłoby widzieć ciał niebieskich odległych od nas o ponad 6000 lat świetlnych, niewidzialna byłaby zatem 
Droga Mleczna ani żadna inna ze 100 miliardów galaktyk, których istnienie uznaje współczesna kosmologia” (s. 
454-455; 

{por. też Richard D

AWKINS

, „Young Earth Creationists teach bad science and worse religion”, Daily 

Telegraph,  18/03/2002,  s.  20;  http://www.jodkowski.pl/archiwum/),}

  to  wygląda  na  to,  że  nic  nie  słyszał  o 

Philipie G

OSSE

 i jego książce Omphalos: An Attempt to Untie the Geological Knot, której główną ideę Henry 

M.  Morris,  czołowy  zwolennik  kreacjonizmu  młodej  Ziemi,  uwspółcześnił  i  zastosował  właśnie  do  problemu 
postawionego  przez  Dawkinsa  w  powyższym  cytacie  —  fale  światła  miały  być  stworzone  razem  z  odległymi 
ciałami  niebieskimi  (por.  np.  M

ORRIS

,  Scientific  Creationism...,  s.  209-210;  Morris  odrzucił  jednak  pogląd 

Gossego,  że  w  podobny  sposób  zostały  stworzone  skamieniałości).  Poglądom  kreacjonistów  młodej  Ziemi 
można stawiać trafne zarzuty, ale akurat nie te, jakie wytacza Dawkins. Ponadto w całej książce nie ma śladu, by 
Dawkins  słyszał  o  znacznie  sensowniejszej  odmianie  kreacjonizmu,  która  akceptuje  wielomiliardowy  wiek 
Wszechświata i Ziemi, o tzw. kreacjonizmie starej Ziemi.

 

 

{Jeśli  chodzi  o  najnowszą  koncepcję  unikającą  problemu  widzenia  odległych  obiektów  w  młodym 

Wszechświecie,  patrz  Carl  W

IELAND

,  „Cosmic  Breakthrough!”,  Creation  Ex  Nihilo,  December  1994  — 

February  1995,  vol.  17,  No.  1,  s.  37-39  (przedruk  w  Bible-Science  News  1995,  vol.  33,  No.  4,  s.  20-21;  tłum. 
polskie: „Kosmiczny przełom”, Na Początku... 1997, nr 11A (95), s. 314-318); D. Russell H

UMPHREYS

, „Seeing 

Distant Stars in a Young Universe: A New Creationist Cosmology”, Bible-Science News May 1995, vol. 33, No. 
4,  s.  14-17  (tłum.  polskie:  „Widok  odległych  gwiazd  w  młodym  Wszechświecie:  nowa  kreacjonistyczna 
kosmologia”, Na Początku... 1997, nr 11A (95), s. 318-328) oraz 

TENŻE

, “Seven Years of Starlight and Time”, 

Acts & Facts August 2001, Impact #338 (tłum. polskie: “Siedem lat książki Starlight and TimeNa Początku... 
listopad-grudzień 2001, nr 11-12A (148-149), s. 347-353. Omówienie tej koncepcji por. także w moim artykule: 
Kazimierz  J

ODKOWSKI

,  „Młodoziemska  kosmologia  relatywistyczna  D.  Russella  Humphreysa,  Na  Początku... 

listopad-grudzień 2001, nr 11-12A (148-149), s. 326-346.}

 

  

s. 369 

prezentowane przez Dawkinsa są atrakcyjne dla coraz szerszych kręgów ludzi kształtując ich 
widzenie  świata.  Jest  bardzo  zła,  gdyż  ewolucjonizm  jest  traktowany  przez  Dawkinsa 
instrumentalnie, jest środkiem realizacji pewnego pozanaukowego celu  — walki z religią, a 
zwłaszcza  z  religią  chrześcijańską.  Jest  ona  zła  także  dlatego,  że  jej  autor  przystąpił  do 
rozprawy  z  przeciwnikiem,  którego  poglądów  nie  zna,  i  stosuje  raczej  nierzetelne  techniki 
propagandowe niż racjonalną argumentację.  

Kazimierz Jodkowski