background image

ANGELA CAMERON 

 

BLOOD & SEX Vol. 3 

 

BLANE

 

 

 

background image

Rozdział 1 
 

Christiana weszła do  nieskazitelnie czystego  foyer rezydencji  należącej do 

Michaela,  nowego  wampirzego  lidera  w  Collins  Bay.  Minęły  lata  od  kiedy 
ostatnio go widziała. 

Jej praca dla Khalila, ich przywódcy i jej creatore

1

, sprawiała, że była zbyt 

zajęta,  by  prowadzić  towarzyskie  rozmowy  telefoniczne,  ale  nawet  w 
Południowej  Afryce,  doszły  ją  słuchy  o  zdetronizowaniu  Castillo,  byłego 
padrone 
Michaela. Nie  była zbyt chętna, żeby oglądać czyjąkolwiek śmieć, ale 
była szczęśliwa, widząc odejście tego pokręconego vampiro

O  ile  się  nie  zmienił,  a  na  to  się  nie  zapowiadało,  Michael  będzie 

zdecydowanie bardziej się do tego nadawał. 

Rzuciła  okiem  na  Jonasa,  wyjątkowo  bladego  wampira,  który  przeszedł 

obok taszcząc dwie torby od  Louisa Vuittona

2

, w które udało jej się wpakować 

większość rzeczy. Przez całe swoje życie, nigdy nie spotkała nikogo takiego jak 
on. Białe włosy i starożytne tatuaże na jego twarzy i karku były bardzo podobne 
do  tych,  które  mieli  starożytni  Wikingowie  z  jego  ludzkiej  linii,  głęboko 
osadzone  oczy  sprawiały,  że  wyglądał  tak  groźnie,  jak  reputacja,  która  go 
wyprzedziła. Kończąc, nie było w nim żadnej reakcji zwrotnej. Moc Christiany 
pozwalała  jej  odbierać  emocje  od  innych.  Niewielu  potrafiło  ją  zablokować,  ci 
którzy nie wiedzieli co czują, potrafili ją zdezorientować, ale od Jonasa nie było 
nic,  poza  elektrycznością  statyczną

3

,  jak  w  telewizji  pomiędzy  kanałami.  Gdy 

postawił bagaż na podłodze i spojrzał w górę, uśmiechnęła się do niego. 

-  Dzięki  za  odebranie  mnie  z  lotniska.  Naprawdę  mogłabym  pozostać  w 

odrzutowcu. 

-  To  zbyt  niebezpieczne,  zostawać  tam  w  trakcie  dnia,  a  tutaj  jest  więcej 

pokoi, niż my kiedykolwiek będziemy potrzebować. 

Jonas  zwrócił  swoją  uwagę  w  stronę  pokoju  na  końcu  foyer,  z  którego 

wydobywał się cyfrowy hałas. Zdawało się, że ktoś gra tam w grę wideo. 

-Blane!  -  jego  głos  zabrzmiał  echem  w  całym  domu.  Ogromna  wampirza 

powłoka połyskiwała wokół rogu. Jego skóra była odrobinę zbyt opalona jak na 
niego, by w pełni za życia mógł być mieszkańcem Kaukazu. Jego czarne włosy 
z  zielonymi  końcówkami  były  trochę  za  długie,  dostatecznie  potargane,  żeby 
owijały  mu  się  dookoła  twarzy.  Był  seksowny  w  ten  Bad-boyowski  sposób. 
Jonas skinął w stronę bagaży. 

- Blane, zanieś je do jej pokoju. 
On spojrzał najpierw na nią, potem na walizki, by znów zniknąć. 
Jego głos zagrzmiał z drugiego pokoju. 
- J. jestem zajęty. 

                                                             

1

 Stwórca 

2

 

http://www.youtube.com/watch?v=9iZKNNzUBug&feature=related

 :D uwielbiam, uwielbiam! Minuta: 11:11 do 11:21 <3 

3

 Nie wiem, mam problem z dopasowaniem :P 

background image

-  Blane  -  głos  Jonasa  tym  razem  był  sroższy  i  nie  pozostawiał  nawet 

odrobiny miejsca na negocjacje.  

To  był  rozkaz,  groźba  i  obietnica  w  jednym  słowie.  Dało  się  usłyszeć 

długie wzdechnięcie z pokoju, nim vampiro pokazał się w korytarzu. 

Z  tak  bliska,  był  nawet  większy  niż  początkowo  wyglądał.  Ramiona 

Blane’a  były  oplecione  grubymi  muskułami,  które  naciągały  jego  T-shirt  na 
barkach,  gdy  się  poruszał.  Gdy  pochylił  się  po  bagaż,  pistolet  w  jego  kaburze 
zwrócił jej uwagę. Bez wątpienia, był defensywną częścią klanu Michaela.  

Blane  schwycił  walizki,  jego  muskularne  ramiona  napięły  się  i  podniosły 

torby bez jakiegokolwiek słowa.  

Nie  musiała  słyszeć  jego  ciężkich  kroków,  żeby  wiedzieć  jak  bardzo  był 

wzburzony.  Czuła  jak  to  z  niego  promieniowało.  Był  wkurzony, 
prawdopodobnie  dlatego,  że  musiał  jej  pomóc,  ale  prócz  tego  było  jeszcze  coś 
innego.  Coś  więcej,  coś  co  jej  umysł  odbierał  jako  ciężkie,  ostre  i  przenikliwe. 
Nieufność. 

Christiana  podążyła  za  nim  po  schodach,  wzdłuż  korytarza  i  do  środka 

wielkiej  sypialni.  Była  ona  luksusowa  i  udekorowana  odcieniami  śmietanki  i 
szałwii,  które  nadały  jej  zwiewny  wygląd.  Ogromne  łóżko  z  puchatą

4

  kołdrą  i 

pasującymi  do  niej  poduszkami,  dodanymi  dla  efektu.  Blane  wyglądał 
dziwacznie  w  tak  kobiecym  środowisku.  Podeszła  do  łóżka  i  przesunęła  ręką 
przez miękki materiał, gdy on kładł bagaże na podłodze.  

-  Jest  wspaniała.  -  Patrzyła  na  niego  kątem  oka.  -  Dziękuję  Ci  za 

przyniesienie moich rzeczy. I za bycie tak serdecznym

5

Emocje Blane’a zawirowały. 
Nieufność  stała  się  uczuciem  dominującym,  gdy  stał  tak  przed  nią 

wyprostowany,  krzyżując  ramiona  na  piersi.  Wyraz  jego  twarzy  był 
nonszalancki.  Zbyt  nonszalancki  dla  tak  negatywnych  prądów  wijących  się 
dookoła niego.  

Jej  próba  rozbrojenia  go  nie  udała  się.  Zamiast  tego,  obserwacja 

utwierdziła jego uczucia. 

Christiana uśmiechnęła się i spróbowała otwartej taktyki.  
- Dziękuję Ci za przyniesienie moich rzeczy - powtórzyła. 
Przytaknął  i  pozwolił,  by  dziwaczna  cisza  zawisła  między  nimi,  nim  się 

odezwał, 

- Więc, jesteś dzieckiem Khalila?  
Nie do końca tak by to nazwała, ale - Tak. 
- Dlaczego przysłali cię, byś pracowała z Eleną? 
Co najmniej jakby to była jego sprawa. 
- Pomagam wszystkim neonato

6

.  

                                                             

4

 Powinno być kłębiącą, ale jakoś dziko to brzmi. 

5

 W sensie, że „cieszy się niezmiernie z jej przyjazdu” 

6

 Noworodek, w tym przypadku nowonarodzony.  

background image

To była prawda; pomagała wszystkim  nowym wampirom kontrolować  ich 

pragnienia,  dopóki  byli  dostatecznie  silni,  by  robić  to  samemu.  Blane  zmrużył 
oczy.  

- Ile masz lat? 
Stawał się zbyt osobisty w swoich pytaniach. 
- Jestem dostatecznie stara. Dlaczego pytasz? 
- Nie pojawiłaś się, gdy ja zostałem przemieniony. 
- Robię to mniej więcej od dekady, czy ciut dłużej. 
- Zatem dopiero po problemach z sukubami. 
Cwaniaczek.  
- Tak mi się wydaje. Nie myślałam o tym wcześniej. 
- Więc jesteś szpiegiem Khalila.  
Christiana zwalczyła potrzebę zaprzeczenia. Nikt nigdy nie połączył czasu 

w  jakim  coś  ma  się  wydarzyć  a  początkiem  jej  usług  dla  młodych  wampirów  i 
usunięcia  z  powierzchni  ziemi  sukuba  totalnie  pozbawionego  kontroli.  Nawet 
lepiej, że tego nie zrobili. Ale Blane pobił rekord. Połapał się w jej pozycji jako 
jednego z niepopularnych obserwatorów, tych którzy dokładnie wskazali sukuba 
w celu powstrzymania go. Odskoczyła w bok.  

- Dlaczego jesteś taki podejrzliwy? 
Zignorował  jej  pytanie.  Poczuła  poruszenie  jego  nastroju,  zmianę  z 

podejrzliwości do oskarżenia, tuż przed zapytaniem jej, 

- Twój dar wie, co myślimy? 
Westchnęła. 
Jeśli chciała nie dopuścić do tego, by stał się przeszkodą, musiała sprawić, 

by się wycofał. 

Problem polegał na tym, że Blane był za inteligentny dla swojego własnego 

dobra. Musiała być ostrożna i dać mu na tyle informacji, by nie podejrzewał jej 
o kłamstwa, ale nie dość, by mógł ostrzec Michaela.  

- Mogę jedynie wyczuć uczucia i tylko, gdy są silne. 
Blane się uśmiechnął, a potem odrobinę rozluźnił. 
- Więc, to jest coś jak czytanie aur? 
- Coś w ten deseń. 
- Więc jeśli znalazłabyś sukuba, to co byś zrobiła?  
Ach. Więc nie przestał być podejrzliwy.  
- Byłabym zmuszona powiedzieć Khalilowi. 
- Nawet gdyby nie używała swoich umiejętności? 
- Tak sądzę. Strzeżonego Pan Bóg strzeże

7

, jak to mówią.  

Jego gniew był niczym ognisty błysk przedzierający się przez pokój.  
- Co sprawia, że sądzisz, iż posiadasz prawo zrobienia czegoś takiego? Czy 

wiesz co robią wampirom, które mają tak specyficzny dar

                                                             

7

 Czarny humor dzisiaj mam :D Better safe than sorry 

background image

Christiana  podniosła  torbę  z  podłogi  i  położyła  ją  na  łóżku.  Musiała  go 

uspokoić. Nie  mogła dopuścić, żeby kontynuowali tę konwersację. Jakikolwiek 
Blane  miał problem z Alleanzą i tym, w jaki sposób były egzekwowane prawa, 
ona  nie  musiała  ich  przed  nim  bronić.  Miała  pracę  do  wykonania,  pomóc 
nowemu  vampiro  przebrnąć  przez  pierwsze  tygodnie,  a  potem  ruszyć  do 
następnego. Nie jej własną krucjatą było uwolnienie świata od tych seksualnych 
drapieżców,  inkubów  i sukubów. Ona  miała tylko dać znać jej  creatore, gdyby 
jakiegoś znalazła, ponieważ były one nielegalne - niebezpieczne. 

- Więc, czy wiesz co robią tym, których pochwycą? 
- Wiem, że są powstrzymywani. 
- I zużywani

8

-  Nie  wiem  nic  na  ten  temat.  -  To  nie  było  kłamstwo.  Ona  nie  wiedziała

tylko  podejrzewała.  Mimo  to,  wina  ścisnęła  wnętrzności  Christiany,  gdy 
wyciągała niebieski sweter z torby.  

Blane się przybliżył, otaczał ją.  
- Zawsze robisz to, co ci każą, prawda?  
Gniew w niej zabulgotał. Rzuciła koszulką na łóżko, i odwróciła się w jego 

stronę. 

-  Dlaczego  mi  to  robisz?  Czy  krzywo  na  ciebie  spojrzałam,  gdy  weszłam 

do rezydencji, czy może zachowujesz się tak w stosunku do wszystkich waszych 
gości? 

Wytrzeszczył nieznacznie oczy. 
- Nie.  
Ponownie  kontrolował  swoją  twarz  i  znów  wyglądał  na  wściekłego,  ale 

gniew osłabł. 

-  Nie  ufam  szpiegom  Rady,  którzy  wchodzą  do  naszego  domu  pod 

pozorem pomocy.  

- Ja jestem tutaj, by pomóc.  
Christiana  zbliżyła  się,  wtargując  w  jego  przestrzeń  osobistą.  Nie  odsunął 

się, ale mogła poczuć jego awersję do bycia tak blisko niej, obcej.  

- Mogę odejść jeśli chcesz, ale czy sądzisz, że Michaelowi się to spodoba? 

I  myślę,  że  Jonas  mógłby  być  odrobinę  zmartwiony,  gdyby  jego  nowa 
compagna ruszyła w mordercze tany, co doprowadzi do jej zagłady.  

Pochylił  się  tak  bardzo,  że  mogła  widzieć  jak  bardzo  zielone  były  jego 

oczy, a to zmusiło ją do zrobienia kroku w tył.  

-  Po  prostu  nie  zaczynaj  niczego,  Księżniczko.  Nie  onieśmiela  mnie  twój 

tatuś, i będę cię obserwował

9

Christiana  również  się  pochyliła.  Ona  również  nie  zamierzała  być 

onieśmielona,  nawet  jeśli  ten  wielki  samiec  uruchamiał  w  niej  wszystkie 
możliwe alarmy, które posiadała.  

- I dobrze. Nie chciałabym, żebyś coś przegapił. Może się czegoś nauczysz.  

                                                             

8

 Albo wyeksploatowani, wykorzystywani bądź wyzyskiwani. 

9

 "We’ll be watching.you" — Jacob Black :D zawsze podobał mi się sposób, w jaki on to mówił ^^. 

background image

Wpatrywał  się  w  nią  przez  długą,  bezgłośną  chwilę.  Wtem  jego  usta 

ułożyły się w uśmiech. 

- Co?  
Odsunęła się odrobinę w tył. 
Fala zadowolenia przepłynęła przez pokój, a jego oczy zeskanowały ją  od 

góry do dołu. 

- Jesteś trochę gorąca, kiedy się wściekasz. 
Jej  ciało  odpowiedziało  na  mroczne,  drapieżne  spojrzenie  na  jego  twarzy 

poprzez  stwardniałe  sutki.  Mała  przestrzeń  pomiędzy  nimi  zdawała  się  płonąć. 
Zagapiła  się  na  niego  przez  chwilę,  wpatrując  się  w  te  zielone  oczy.  A  potem 
Christiana  odwróciła  się  na  pięcie  i  podeszła  do  łóżka.  Starała  się  zająć  samą 
siebie poprzez składanie swetra, który rzuciła w gniewie i odmówiła spojrzenia 
w jego stronę.  

-  Nie  wyobrażaj  sobie  nie  wiadomo  czego,  vampiro.  Nie  mieszam  spraw 

zawodowych z przyjemnościami.  

- Nigdy? 
- Nigdy. 
Blane podszedł do drzwi. 
- Wow. To musi być bolesne. 
Christiana spojrzała na niego przez ramię. 
- Co? 
- Ciągłe chodzenie z kijem w tyłku.  
Warknęła  i  rzuciła  w  niego  swetrem,  ale  on  zdążył  już  zatrzasnąć  za  sobą 

drzwi. Gdy dźwięk przestał już dudnić, usłyszała jego chichotanie na korytarzu.  

Ten wampirek będzie naprawdę sporym problemem.  
 

* * * 

 
Blane znów do siebie zachichotał, gdy schodził schodami w dół.  
Ta  sorella

10

  będzie  jego  wrzodem  na  dupie  -  nawet  jeśli  była  gorąca.  Jej 

perfekcyjne  ciało  i  długie,  blond  włosy  były  seksowne,  nawet  jeśli  próbowała 
ukryć  się  pod  czarnymi  oprawkami  szkieł  i  biznesowym  wdzianku.  I  nie 
potrzeba było geniusza, żeby zobaczyć, iż spędziła zdecydowanie za dużo czasu 
całując  tyłki  zbyt  wielu  starych  wampirów.  Była  jedną  z  nich,  jedną  z 
wewnętrznego  kręgu  tych,  którzy  wzrastali  dzięki  władzy  i  wykorzystywali 
innych, dla swoich korzyści.  

Dodatkowo, była tutaj w  interesach.  Tak długo, jak długo była  w pobliżu, 

będą  chodzić  na  paluszkach  dookoła  zasad.  Michael  musi  zostać  ostrzeżony. 
Strzegł  jego  sekretów  od  tak  dawna,  by  teraz  pozwolić  im  wycieknąć.  A  Jonas 
mógłby  zobaczyć  Christianę  jako  zagrożenie  dla  życia  jego  compagny,  co 

                                                             

10

 Wszyscy mam nadzieję po 2 tomach pamiętają już to słówko? Tak dla przypomnienia: siostra ;) 

background image

prawdopodobnie  doprowadziłoby  do  uwolnienia  Luciano

11

.  Blane  dostał  gęsiej 

skórki na tę myśl. Nikt nie chciał angażować Luciano.  

On  potrafił  na  swoim  koncie  szybciej  nabić  liczbę  martwych  ciał,  niż 

ktokolwiek inny. 

By  utrzymać  go  z  dala  od  sprawy,  wszystko  musiało  być  delikatnie 

przeprowadzone. 

Może  gdyby  Blane  miał  oko  na  dziecko  Khalila,  nie  musiałby  ich 

ostrzegać. Niee. Za duże ryzyko. Musieli być ostrożniejsi z tym szpiegiem, niż z 
jakimkolwiek  innym  wampirem  z  klanu.  Z  tak  świeżuteńką  Eleną,  to  również 
było niemożliwe, by ukryć czym naprawdę była.  

A jeśli oni dowiedzą się, że ona jest sukubem, Michael byłby następnym do 

odstrzału. 

Uderzył  o  podłogę  i  skierował  się  prosto  do  biura  Michaela,  na  końcu 

korytarza. Zastukał w wielkie, drewniane drzwi.  

Po kilku sekundach, Michael odpowiedział, 
- Proszę. 
Blane  otwarł  drzwi,  by  zobaczyć  swojego  padrone  w  szarej,  rozpiętej 

koszulce,  siedzącego  za  masywnym  biurkiem.  Michaelowi  udało  się  wyglądać 
swobodnie,  ale  jego  compagna,  Tori,  odrobinę  zaczerwieniona,  gdy  siadała  na 
brzegu  biurka,  próbując  zapiąć  guziki  jej  czerwonej  bluzki.  Co  było  takiego 
zawstydzającego?  I  to  nie  tak,  że  nigdy  wcześniej  im  nie  przerwał.  Poza  tym, 
mogli spokojnie usłyszeć wszystko to, co działo się dookoła nich.  

Z  Jonasem  i  Eleną  dorzuconymi  do  kotła,  to  było  prawie  jak  życie  w 

rezydencji Playboya w wersji z piekieł.  

Wszyscy pod tym dachem uprawiali seks, ale nie on

12

- O co chodzi Blane? 
- Och. Uch. Sorka, że przerywam, ale musimy pogadać.  
Podszedł do biurka. 
- Cóż więc, do dzieła - powiedział Michael. 
Blane skinął głową w stronę Tori. 
- Prywatną rozmowę, szefie.  
Westchnęła  i  podniosła  się,  ale  Michael  schwycił  jej  dłoń.  Tori 

uśmiechnęła się do niego. 

-  W  porządku.  Bawisz  się  w  interesy,  a  ja  pójdę  wrzucić  coś  na  ząb. 

Zawołaj mnie jak będziesz wolny.  

Michael pocałował jej dłoń, niczym romantyczny naiwniak, którym zresztą 

był.  

- Tak zrobię.  
Tori  szybko  opuściła  pokój.  Blane  zaczął  się  zbliżać.  Michael  wymawiał 

słowa zgrzytając zębami. 

- Niech to lepiej będzie cholernie ważne. 

                                                             

11

 Stęskniliście się za Luckiem? :P 

12

 Biedaczysko, czy tylko ja mu współczuje? Może jakaś chętna by się znalazła, która zaopiekuję się niewyżytym vampiro? 

background image

- Ona jest szpiegiem. 
- Kto? 
- Ta kobieta. - Blane wskazał palcem na sufit. - Ona szuka sukuba. 
- Więc? - głos Michaela był spokojny, prawie sztuczny. - Nikt nie dopuści 

do ujawnienia naszego sekretu.  

Odwrócił się w stronę padrone
Dźwiękoszczelny  pokój  mógł  powstrzymać  każdego  w  domu,  przed 

usłyszeniem tego co zamierzał powiedzieć, więc wyrzucił to z siebie. 

- Posłuchaj. Wiem o tej małej dokładce mocy, którą zaserwowała ci Elena.  
Brew  drugiego  wampira  powoli  unosiła  się  w  górę.  Blane  uniósł  w  górę 

dłonie.  

- Nie zamierzam mówić czegokolwiek w tym temacie, ale musisz wiedzieć, 

bo Elena może nie być w stanie tego okiełznać. 

- Skąd wiesz? 
-  To  ja  jestem  geniuszem,  pamiętasz?  Nie  trzeba  było  długo  czekać, 

zwłaszcza po tym pokazie w The Dungeon, w noc, gdy przystąpiła do klanu.  

Michael uśmiechnął się pod nosem. 
- Tak też założyłem. To znaczy, skąd wiesz, że Christiana jest szpiegiem? 
- Dlaczego wszyscy musicie pytać skąd wiem? Po prostu wiem. 
-  Zapominam  o  twoim  wyjątkowym  instynkcie  -  Michael  zabrzmiał  na 

zmęczonego. - Stanąłeś z nią twarzą w twarz? 

- Taa - westchnął. - Przyznała się? 
- Nie do końca. 
- Wezwij Jonasa.  
Blane podszedł do drzwi, otwarł je i wrzasnął - J., Michael cię potrzebuje.  
Zamknął drzwi i czekał, aż trzeci wampir do nich dołączy.  
Gdy Jonas wszedł do środka, spojrzał na jednego i drugiego, a potem znów 

na Michaela.  

- Co masz na myśli po przez „mamy problem”? 
-  Za  każdym  razem,  gdy  to  robisz,  to  jest  tak  cholernie  przerażające. 

Zwłaszcza gdy wyglądasz w ten sposób.  

Czytanie  myśli  było  specjalnością  Jonasa.  To  zniechęcało,  szczególnie,  że 

on wyglądał jak martwy, wytatuowany elf z Władcy Pierścieni

13

Taaa,  fajnie  było  zobaczyć  jak  brał  w  objęcia  stronę,  którą  wszyscy  znali 

jako  Luciano,  ale  on  wciąż  przyprawiał  Blane’a  o  ciarki

14

.  Michael  potarł 

skroń

15

.  

- Jonas, Elena i Ja ma… 
- CO?! 
Zaczął zakradać się w stronę biurka. Blane zrobił krok w stronę Michaela. 

Nie  był  pewny,  czy  we  dwóch  poradziliby  sobie  z  Jonasem,  ale  nie  zamierzał 

                                                             

13

 Te ich porównania mnie rozpieprzają :D 

14

 Kolejny powód, by zakochać się w tym języku: heebie-jeebies ^.^  

15

 I jeszcze jeden powód, wiedzieliście, że skroń to również temple, tak samo jak świątynia? 

background image

stać z założonymi rękami  i patrzeć jak Luciano rozrywa  ich  padrone  na części. 
Jonas rzucił na niego okiem, i przestał się poruszać.  

- Ona wie?  
To zawsze było tak wkurzające nadążyć za konwersacjami J, gdy ten czytał 

w czyichś  myślach.  Zwłaszcza  gdy ten był wkurwiony. Głównie  reagował, bez 
jakichkolwiek  wyjaśnień.  Michael  skinął  potwierdzając.  Jonas  przycisnął  dłoń 
do biurka i pochylił się w stronę Michaela.  

- A jak wam dwojgu udało się uchować to przede mną w tajemnicy? 
Tym razem to Blane westchnął. 
-  Zawsze  nas  niedoceniałeś.  Nie  tak  znowu  trudno  utrzymać  cię  z  dala  od 

tego o czym myślimy. 

- Najwyraźniej - powiedział Jonas.  
- Dlaczego po prostu nie przeczytałeś jej myśli? - spytał Blane, wskazując 

na sufit. 

- Staram się dać każdemu odrobinę prywatności.  
Blane zaczął się śmiać. Jonas nie dał im za krztę prywatności od dekad.  
-  Cieszę  się,  że  próbujesz  być  uprzejmy,  ale  nie  musisz  włączać  w  to 

totalnie nieznajomych, przysłanych przez tych wścibskich… 

- Dość - warknął Michael. - Nie mamy czasu na takie nonsensy.  
Rozłożył się wygodniej w swoim krześle.  
- Jonas, czy sądzisz, że Elena potrafi dochować sekretu? Jeśli oni dowiedzą 

się czym jesteśmy, może i utrzymam swoją pozycje, ale tylko dlatego, że długo 
mnie znają, ale nie wiem czy potrafię ją ochronić.  

Jonas chrząknął.  
- Tak sądzę. Wszystko z nią w porządku od… ilu to już… czterech nocy? 
Spojrzał w stronę Blane’a. 
- Ta kobieta nie potrafi czytać myśli, tak? 
- Powiedziała, że wyczuwa emocje, ale nie potrafi czytać myśli.  
Blane wślizgnął się biodrem na krawędź biurka. - Khalil powiedział mi, że 

ona potrafi  manipulować emocjami, co sprawiło, że pozwoliłem  jej przyjechać. 
Pomyślałem, że tak będzie łatwiej dla Eleny. 

- Cóż, oto i ona.  
Jonas przeszedł do okna. - Pogadam z Eleną. Gdy nie  ma mnie w pobliżu, 

Blane, miej na nią oko. - Zgodził się z nim.  

- I pomogłoby, gdybyś użył odrobiny tego uroku, by ją ułagodzić, zamiast 

kłócić  się  z  nią  za  każdym  razem  -  dodał  Michael,  rzucając  mu  wymowne 
spojrzenie.  

Blane  wzruszył  ramionami.  -  Nie  mam  tych  samych  umiejętności  co  ty. 

Casanovanie nie dostało mi się z puli genów.  

Jonas  wybuchnął  śmiechem.  -  Widziałem  jak  radzisz  sobie  z  ludźmi. 

Cudownie ci to wychodzi.  

- To działa tylko na nich.  
Michael zmienił pozycję, rozkładając ręce na biurku.  

background image

- Moce są inne dla każdego z nas. Twoje umysłowe zdolności  nie są  małą 

rzeczą.  

Blane kiwnął głową, ale tylko dla korzyści Michaela. Jego umiejętności nie 

były  za  bardzo  pomocne.  Telekineza  i  instynkt,  które  graniczyły  z  byciem 
psycholem nie do końca mogły pomóc mu uwieść szpiega. 

-  Jonas,  idź  pogadać  z  Eleną.  Blane,  idź  spytać  czy  nasz  gość  chciałby 

odwiedzić  klub.  Im  mniej  czasu  tutaj  spędzi,  tym  łatwiej  będzie  nam  utrzymać 
nasz sekret.  

 

* * * 

 
Christiana  schowała  ostatnią  walizkę  do  szafy,  a  potem  wślizgnęła  się  na 

łóżko.  Było  miękkie  i  znacznie  bardziej  wygodne,  niż  to  w  samolocie,  ale  to 
dalej  nie  był  jej  dom.  Potrzebowała  własnego  miejsca,  gdzieś,  gdzie  był 
prawdziwy dom.  Gdzieś, gdzie chciałaby  wrócić. Nawet posiadłość  Khalila  nie 
wydawała  jej  się  być  dłużej  prawdziwym  domem.  Nie  do  końca  potrafiła  to 
zrozumieć, ale coś się zmieniło.  

Ktoś zastukał w drzwi. Podniosła się, poprawiając koszulkę. 
- Proszę wejść.  
Blane wsunął głowę między drzwi a futrynę; brylantowo biały uśmiech był 

doklejony  do  jego  twarzy,  a  to  podkreślała  wykałaczka,  którą  wyjął,  by 
przemówić. 

- Dalej jesteś wkurzona? 
- Raczej sfrustrowana. Nie lubię być traktowana w ten sposób. 
- Pozwól, że gdzieś cię zabiorę. Jako przeprosiny.  
Spojrzała  na  niego.  Nic  w  jego  emocjach  nie  wskazywało  na  ukryty 

motyw. Mimo to, coś wydawało jej się nie tak. 

-  Dlaczego?  Nie  dalej  jak  godzinę  temu  byłeś  gotowy  wbić  mnie  na  pal  i 

spalić jako szpiega.  

-  Możesz  być  informatorem  i  dalej  dobrze  się  bawić.  Poza  tym,  nie 

mógłbym zaprzepaścić wyjścia z piękną kobietą, gdy mam ku temu okazję.  

Och, więc to było powodem.  
- Spójrz. Doceniam ofertę, ale nie obchodzi mnie przypadkowy seks.  
Blane ostro się zaśmiał.  
- Odrobina próżności? 
- Co? 
-  To  ogromne  założenie.  Albo  to  ty  tak  często  zarywasz,  że  wyszłaś  z 

założenia,  iż  każdy  cię  pragnie,  albo  tak  dużo  czasu  upłynęło  od  kiedy 
mężczyzna  cię  podrywał,  że  nie  widzisz  różnicy  pomiędzy  próbą,  a 
przeprosinami. 

Echhh.  

background image

Czyżby  to  było  aż  tak  oczywiste,  że  nie  miała  prawdziwej  randki  od  lat? 

Zaczynała  być  naprawdę  do  dupy  z  utrzymywaniem  jej  życia  osobistego  w 
sekrecie, zwłaszcza, gdy Blane był w pobliżu. Christiana westchnęła. 

- Przepraszam. 
- Więc, chcesz wyjść? 
- Nie, muszę się przedstawić Iulianie. Jestem tutaj w interesach.  
Otworzył drzwi odrobinę bardziej, wchodząc do środka.  
- To nie jest jej prawdziwe imię. Tego używają dla niej tylko pod publikę. 

Z powodu wszystkich tych problemów z jej ludzkim życiem. 

- Och. Tak, oczywiście.  
Pamiętała  o  tym,  gdy  Khalil  ją  odprawiał.  Jej  imię  to  Elena,  przed 

przemianą  bardzo  dobrze  znana  pani  doktor.  Immunohematologistka,  będąc 
szczegółowym.  Stworzyli  wielką  przykrywkę,  która  szła  w  parze  z  jej 
przemianą, łącząc się z koniecznością zmiany osobowości.  

- Powinnam była pamiętać. 
- Są teraz w klubie Jonasa. Chciałabyś pójść? Mógłbym cię przedstawić.  
Skoro i tak nie zamierzał sobie pójść, ona mogła równie dobrze iść z nim, 

by zobaczyć co będzie robił. 

- Jasne.  

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

background image

Rozdział 2 
 

Christiana rzuciła okiem na swój srebrny zegarek. Była druga nad ranem, a 

The  Dungeon  tętnił  życiem,  wampirami  udającymi  ludzi  i  ludźmi  udającymi 
wampiry.  To  wszystko  było  dziwaczną  fasadą,  która  pozwalała  wampirzemu 
właścicielowi  klubu  i  jego  klanowi  przypadkowo  mieszać  się  z  ludźmi,  nie 
ryzykując  złamaniem  Alleanzy.  Jakby  to  nie  wyglądało  -  działało.  Khalil  byłby 
dumny z ich pomysłowości.  

- Nie odchodzisz, prawda? 
Spojrzała  w  bok  na  ludzkiego  mężczyznę  siedzącego  na  wysokim  krześle 

barowym obok niej. Uśmiechnął się, jego twarz zmieniła się na tyle, że kolczyk 
w  jego  brwi  się  poruszył.  Ten  wkurzający  mały  kawałek  srebra  sprawił,  że 
poczuła  dziwny  przymus  sięgnięcia  i  wyrwania  go  z  jego  twarzy.  Może  to 
dlatego, że spędził ostatnie dwie godziny trując jej tyłek i próbując wyciągnąć ją 
na parkiet, nieustannie flirtując i wmuszając jej coraz to nowe drinki.  

Na  szczęście  barmanka  wiedziała,  kim  ona  była  i  podawała  jej 

odpowiednie napoje.  

Owinął rękę dokoła jej pleców i wyszeptał, dmuchając jej odorem wódki w 

twarz.  

- Chodź do mojego pokoju. Będziemy balować tam przez resztę nocy, 
Zrzuciła z siebie jego ramię. 
- Mówiłam ci, jestem tu z kimś. 
Cóż, była… tak jakby.  
- Z kim? 
Christiana  wskazała  na  drzwi,  gdzie  Blane  stał,  rozmawiając  ze  szczupłą, 

tlenioną blondyną.  

- Z tym gościem z zielonymi włosami.  
Człowiek  pochylił  się  jeszcze  bardziej,  zasadzając  soczysty  pocałunek  na 

jej szyi. 

- Wygląda na zajętego. 
Usta dotykające jej skóry były przekroczeniem granicy. 
Odepchnęła go na jego stołek i złapała swojego drinka z baru.  
- Dzięki za drinki. 
Gdy  odwracała  się,  by  odejść  w  stronę  drzwi,  Blane  stał  tuż  przed  nią. 

Wgapiał się w człowieka.  

- Problemy? 
Uśmiechnęła się pod nosem.  
- Taa, on zdaje się nie rozumieć, że jestem tutaj z tobą. 
Blane  złapał  ją  w  talii  i  przyciągnął  jej  ciało  do  swojego.  Jego  usta  nagle 

znalazły się na jej, dając jej długi, głęboki pocałunek, który sprawił, że zmiękły 
jej kolana, a w głowie zawirowało. Odsunął się, trzymając jedno ramię owinięte 
dookoła jej wcięcia.  

Christiana zamrugała patrząc na niego.  

background image

Wow
- Sorry kolego, nie chcę żadnych kłopotów - powiedział człowiek. 
Schwycił drinka z baru i ruszył w tłum. 
- Więc zjeżdżaj! - powiedział Blane.  
Jego słowa zwróciły jej uwagę z powrotem na jego ramię, które ją otaczało. 

Blane  próbował  pomóc,  pozbyć  się  jej  utrapienia.  Nic  więcej.  Więc  nie  było 
powodu,  by  stała  tutaj  tak  blisko  niego.  I  nie  było  żadnego  powodu,  do  lizania 
jej warg, wysyłając następne przypomnienie o jego miętowym posmaku. 

Wyprostowała się, wysuwając z jego objęć i wzięła oczyszczający oddech. 
- Dzięki. 
Blane schował pięści do kieszeni, napinając mięśnie. 
- Jasne, nie ma za co.  
- Jestem gotowa wracać. 
- Jonas chce, żebym stał przy drzwiach do czwartej.  
- Więc wezmę taksówkę. 
Znów odwróciła się w stronę baru.  
- Poczekaj. 
Przysunął się do niej. 
- Odprowadzę cię. 
- W porządku, nie potrzebuje eskorty. 
- Ale jestem za ciebie odpowiedzialny. 
Pozwoliła  słowom  na  chwilę  między  nimi  zawisnąć.  Były  one  szorstkim 

przypomnieniem  prawdziwej  natury  ich  relacji.  Dała  z  siebie  wszystko  co 
najlepsze, czyż nie? 

Pocałunek  nie  był  niczym  więcej,  jak  częścią  jego  misji  ochraniania  jej. 

Był jej obrońcą, gdy tutaj była, to było akurat jasne. Dłoń Blane’a dotknęła jej.  

- Pozwól mi odprowadzić cię do domu. 
Jej skóra rozgrzała się pod jego dotykiem. Pożywiał się ostatnio częściej od 

niej,  a  to  sprawiło,  że  poczuła  się  prawie  ludzka.  W  innych  okolicznościach, 
uwielbiałaby czuć te ręce na - Nie.  

Nie mogła myśleć w ten sposób. Christiana zabrała dłoń.  
- Muszę się przedstawić Elenie. Czy ona tam jest? 
- Prawdopodobnie.  
- Więc zabierz mnie do posiadłości. 
- Dobra. Chodźmy.  
 

* * * 

 
Blane stanął prosto i zabrał swoje ramiona z daleka od Christiany, gdy ona 

tylko  się  odsunęła.  Jej  ciało  również  zesztywniało,  a  głowa  przekręciła  się  w 
stronę drzwi. Ten pocałunek był błędem. Musi zacząć się kontrolować. Ona była 
profesjonalistką,  następczynią  ich  szefa,  a  tutaj  przybyła  w  interesach.  Co  on 
sobie myślał? To właśnie był problem; nie myślał. 

background image

Jedyna  rzecz,  która  była  czynnikiem  tego  pocałunku,  to  dziwna  potrzeba 

pokazania  jego  praw  do  niej  przy  tych  cholernym  człowieku.  Jak  gdyby  ona 
była jego. 

To był jakiś żart. 
Ona nawet go nie lubiła. 
- Blane? 
Odwrócił  się  na  wysoki  dźwięk  żeńskiego  głosu  i  zobaczył  tę  małą 

blondyneczkę,  która  polowała  na  niego  całą  noc.  Najwyraźniej  ona  już  kiedyś 
wisiała  na  jego  plecach.  Niech  to  cholera,  jeśli  on  o  tym  w  ogóle  pamiętał.  Po 
kilku  latach,  wszystkie  te  przypadkowe  dziewczyny,  od  których  się  pożywiał, 
zaczynały  wyglądać  tak  samo.  Spróbuj  zapamiętać  każdego  pojedynczego 
hamburgera, gdy jesz je co noc.  

- Nie  idziesz jeszcze, prawda? - Dziewczyna przywarła do  niego ciałem. - 

Pomyślałam, że moglibyśmy skoczyć na tyły. 

- Nie dzisiaj. 
Zabrał  jej  dłoń  ze  swojej  klaty  i  pochwycił  spojrzenie  Christiany,  gdy 

przepychał się koło dziewczyny.  

Christiana  była  wściekła,  a  on  nie  miał  pojęcia  o  co.  Czyżby  właśnie  nie 

dała mu do zrozumienia, że nie interesuje się nim, bardziej niż wymagałaby tego 
jej praca? 

Może to dlatego, że to człowiek im przeszkodził. Była prawdopodobnie jak 

te  stare  wampiry,  które  odmawiały  postrzegania  ludzi  jedynie  jako  pieski 
salonowe i słudzy.  

Schwycił dłoń Christiany i ciągnął ją w stronę drzwi. 
- Chodź. 
Opierała  się  nieznacznie,  dopóki  nie  byli  na  zewnątrz,  ale  gdy  tylko 

znaleźli się na zaciemnionym parkingu, wyrwała swoją dłoń z jego.  

- Nie traktuj mnie jak dziecka.  
- Kurwa. Jaki masz problem? 
- Nie lubię być tak ciągnięta. 
- Och przebacz mi za położenie rąk na twej królewskiej skórze.  
Blane  kliknął  pilotem  i  odblokował  drzwi  czarnego  cadilaca  Escalade

16

którego pożyczył z rosnącej samochodowej kolekcji Michaela.  
 

* * * 

 
- Nie udawaj, że się dobrze nie bawiłaś. 
- Uhh! 
Christiana szturmowała schody wewnątrz rezydencji Michaela. 
- Zostawiłeś mnie tam z bandą… szubrawców! 
- Och, no daj spokój! 

                                                             

16

 

http://www.mallettcars.com/images/escalade_black_hood_1024.jpg

 

background image

Jego stopy ciężko uderzały w podłogę, gdy za nią szedł.  
- To nie moja wina, że gdy tam dotarliśmy, ich już nie było. Jonas nie prosi 

o pozwolenie. I to on kazał mi pilnować frontu. Co niby miałem zrobić? 

Obraziła  się.  To  było  więcej  niż  zbiegiem  okoliczności,  że  Jonas 

zdecydował  się  wyjść  z  Eleną,  na  chwilę  po  ich  pojawieniu  się,  pozostawiając 
ją, by spędziła cały wieczór w żałosnym wampirzo-tematycznym klubie Jonasa. 

Oczywiście  wyróżniała  się  w  tłumie,  w  chwili,  gdy  kudłaty  Blane 

doskonale tam pasował.  

-  Nie  muszę  czytać  myśli,  żeby  wiedzieć,  iż  próbujesz  powstrzymać  mnie 

od wykonywania mojej pracy.  

To  wszystko  było  zbyt  przewidywalne,  skoro  nasłał  na  nią  obcego 

człowieka  z  kolczykiem  w  brwi,  który  non  stop  z  nią  flirtował,  kupował  jej 
drinki  i  oferował  wyjście  z  klubu,  a  nawet  kilka  razy  starał  się  zaciągnąć  ją  na 
parkiet,  próbując  namówić,  by  złamała  pancerną  zasadę  „Ja-nie-tańczę”.  Jeśli 
Blane będzie próbował jeszcze bardziej ją rozproszyć, chyba by zgłupiała.  

Ten  dokuczliwy  kawałek  oszusta  przesączał  się  przez  jego  zimną 

arogancję.  

- Nie próbuję utrudniać ci pracy. Ja chciałem tylko… 
- Nie okłamuj mnie.  
Christiana sięgnęła do gałki w drzwiach i przekręciła ją. Nie poruszyła się. 

Szarpnęła  jeszcze  mocniej,  ale  ona  ciągle  była  nieruchoma.  Po  lewej  Blane 
chrząknął. Christiana rzuciła okiem  na lewo i dostrzegła jego dłoń wygiętą pod 
dziwnym  kątem,  jak  gdyby  sam  przytrzymywał  gałkę.  Miał  zdolności 
telekinetyczne. Warknęła. 

- Uwolnij drzwi. 
- Nie. 
Zamiast zrobić to o co prosiła, przybliżył  się  i  uwięził ją pomiędzy sobą  i 

drzwiami.  

- Pozwól mi zrobić to za ciebie.  
Zignorowała sposób, w jaki jego muskularny tors naciskał na jej plecy.  
- Chcę wejść do mojego pokoju. 
Pochylił się do przodu, dociskając do niej całą długość swojego ciała. Gdy 

próbowała się wyrwać, schwycił ją dookoła talii jednym ramieniem i wyszeptał, 

- Zamiast tego, mogłabyś iść do mojego pokoju.  
Christiana  wzięła  głęboki  wdech  i  starała  się  nie  myśleć,  jak  dużo  czasu 

minęło,  od  kiedy  ktoś  był  dociśnięty  do  niej  w  taki  sposób.  Blane  miał  jedną 
misję:  nie  pozwolić  jej  dowiedzieć  się,  że  Elena  była  sukubem.  Wszystko  co 
robił, miało na celu rozproszenie jej, włączając w to jego próby uwiedzenia jej.  

Odetchnęła jeszcze raz, a potem powiedziała, 
-  Mówiłam  ci,  nie  jestem  tak  łatwa,  jak  te  ludzkie  dziewczyny,  które 

upadały do twych stóp.  

- Wiem. Jestem gotowy na to zapracować. 
Wypuścił powietrze, posyłając jego gorący oddech wzdłuż jej karku. 

background image

Zadrżała. 
- Jak dużo czasu minęło? 
Nie  ma  mowy,  żeby  odpowiedziała  mu  na  to  pytanie.  Po  pierwsze,  to  nie 

jego sprawa, po drugie wykorzystałby to przeciwko niej. 

- Aż tak długo, hę? 
Jego usta przesunęły się po jej małżowinie. 
- Mógłbym podarować ci noc wartą tak długiego czekania. 
Christiana głośno przełknęła  i  usilnie próbowała  nie  myśleć, jak cudownie 

było czuć na szyi jego kilkudniowy zarost.  

- Cóż doceniam propozycję, Blane, ale nie jestem zainteresowana. Ja chcę 

tylko iść do mojego pokoju.  

- Twoja strata. 
Odsunął się odrobinę, a drzwi nieznacznie się otwarły. 
- Myśl o mnie, gdy będziesz w łóżku, Księżniczko
Weszła do środka i zatrzasnęła drzwi przed jego nosem. Boże, pragnęła go. 
Ale to  nie był pierwszy raz, gdy rezygnowała z nocy pełnej przyjemności, 

by nie wpuścić dramatu do swojego życia. Nie ufał jej, nie ważne co mówił, a to 
oznaczało, że ona mogła zaufać mu jeszcze mniej. 

Co  więcej,  ostatnią  rzeczą  jakiej  potrzebowała  był  gorący  romans  z 

wampirzym  bandytą,  który  ostatecznie  i  niepodważalnie  skończyłby  się  źle, 
przynosząc  multum  plotek  i  insynuacji  Khalilowi  i  reszcie  rodziny.  Nie,  to  nie 
było tego warte.  

Nic  nie  było  warte  rozczarowania  jej  stwórcy  do  tego  stopnia.  Christina 

zawdzięczała  mu  życie.  Bez  Khalila,  zginęłaby  jako  dziecko  -  albo  jeszcze 
gorzej. 

Blane  był  dobry,  to  musiała  mu  przyznać.  Nie  tylko  udało  mu  się 

zauważyć, że była empatią, ale odciągał ją od pracy przez całą noc. A teraz, nie 
mogła  przestać  myśleć  o  seksie  z  tym  prymitywnym,  zielono-włosym 
rzezimieszku. Tym, czego potrzebowała, był długi, zimny prysznic, by oczyścić 
sobie umysł. 

Szybko  się  rozbierała,  rzucając  ciuchy  na  krzesło  stojące  w  pobliżu  drzwi 

do łazienki, i weszła do prywatnej łazienki połączonej z jej pokojem. 

Pod  zimną  wodą,  zamknęła  oczy  i  wsadziła  głowę  pod  strumień.  Blane 

będzie problemem.  

Nie opuścił jej umysłu nawet na pięć minut w trakcie tej długiej nocy. 
Nie  pomagało,  że  nie  potrafiła  przestać  czuć  jego  pobudzenie.  To  rosło 

jeszcze bardziej, podniecając ją jeszcze bardziej, za każdym razem, gdy na niego 
patrzyła.  Jedyny  raz,  kiedy  to  uczucie  zniknęło,  zostało  zastąpione  następną 
silną  emocją,  chociażby  jego  głód.  A  potem  znów  wracało  do  życia  warcząc, 
gdy tylko się zrelaksowała.  

Mogła sobie tylko wyobrazić, co czym on myślał, ale to wszystko brzmiało 

tak dobrze.  

background image

Nasunęło  jej  się  na  myśl  kilka  sytuacji,  na  przykład,  gdy  schylił  się,  by 

podnieść serwetkę, która jej upadła i wyprostował się tuż przed nią. 

Widząc  go  w  takiej  pozycji,  wyobraziła  sobie,  jak  leży  pomiędzy  jej 

nogami

17

.  

Z pewnością, wampir z jego seksualną witalnością miał mnóstwo praktyki 

pomiędzy kobiecymi nogami.  

W rzeczywistości, pewnie był bogiem w łóżku. 
Chwytając  gąbkę  i  niebieski  płyn  do  kąpieli,  Christina  zaczęła  myć  swoje 

nogi. 

Blane  prawdopodobnie  uczyniłby  wartym  tak  długą  wstrzemięźliwość, 

gdyby  mu  tylko  na  to  pozwoliła.  Chwilowo,  nie  pragnęłaby  niczego  innego. 
Mając te wielkie ramiona wiszące nad nią, te wąskie biodra osadzone pomiędzy 
jej  nogami.  Och,  i  na  pewno  był  dobrze  wyposażony.  Miał  pewność  siebie  - 
mężczyzny, który był ogromny jak koń

18

Łechtaczka Christiany zacisnęła się bardziej na jego wizję w jej umyśle. 
Odłożyła  myjkę  na  półkę  i  pochyliła  się  przy  ścianie  prysznicu.  Jej  ręka 

ześlizgnęła  się  w  dół,  pomiędzy  jej  uda.  Ostatnia  rzecz  jakiej  pragnęła,  to 
udowodnienie, że on miał rację. 

Pragnęła  go,  ale  to  co  miało  zrobić,  było  najbliżej  seksu.  Bez 

jakiegokolwiek  wyzwolenia,  ten  dzień  byłby  totalnie  parszywy

19

.  Z 

zamkniętymi  oczami  pozwoliła,  by  jego  obraz  rozszedł  się  w  jej  wyobraźni. 
Blane z jej snów wolno wślizgiwał w nią swojego grubego penisa

20

, nie spiesząc 

się, w chwili, gdy prawdziwe palce Christiany wsuwały się pomiędzy fałdki jej 
skóry.  Zanurzyła  się  wystarczająco  głęboko,  żeby  zamoczyć  palce  w  jej 
własnych  sokach,  a  potem  wrócić  do  łechtaczki  i  pozwolić  wyobraźni  przejąć 
dowodzenie.  

W  sekundach,  zagryzała  własną  wargę,  by  powstrzymać  jęknięcie,  gdy 

przetaczał  się  przez  nią  mały  orgazm.  To,  na  tyle  na  ile  było  rozczarowujące, 
było o tyle dobre w ogóle.  

Nie miała czasu, ani luksusu na nic więcej. 

 

                                                             

17

 Mówcie co chcecie, ale to co się za chwilę wydarzy, to i ja sobie wyobrażałam… 

18

 WTF? Jak KOŃ? KOŃ?!! 

19

 Metoda nagród i pocieszeń? :P 

20

 Powinno być kutasa, ale nie mam dziś ochoty posuwać się do takich dosłowności. Cholerny PMS.  

background image

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 

background image

Rozdział 3 
 

Blane  obudził  się  w  poskręcanej  białej  pościeli,  spocony  i  tak  twardy,  że 

spokojnie  mógłby  ciąć  szkło.  Co  się  z  nim  do  kurwy  nędzy  działo?  Nigdy  nie 
śnił o seksie z kimkolwiek kogo tak właściwie znał. To zawsze była kobieta bez 
twarzy albo gwiazda, ale nie dzisiaj. 

Dzisiaj,  był  z  tą  kobietą.  Warknął  i  wyskoczył  z  łóżka,  próbując 

zignorować pulsowanie. Nie było mowy, żeby się poddał. Nie-ee. Nie będzie się 
onanizował myśląc o tej kobiecie.  

To tylko pogorszyłoby sprawy, w chwili ujrzenia jej. W kąpieli łatwiej było 

powiedzieć niż zrobić, ale udało mu się przebrnąć przez marzenia dzięki zimnej 
wodzie i myśleniu o pracy.  

Miał  kilka  nowych  rozkazów,  trudności  do  załatwienia,  jak  na  przykład 

prośba  o  krew  albinosów.  Co  do  cholery  Jeremy  zamierzał  zrobić  z  krwią 
albinosów?!  

To  tak  właściwie  nie  miało  znaczenia.  Jego  praca  polegała  na 

zabezpieczeniu wszystkiego co było legalne - i kilku rzeczy, które nie były - dla 
innych wampirów wchodzących w terytorium Michaela. To właśnie to robił szef 
czarnego rynku: napędzał czarny rynek. 

Żadnych pytań o motywy czy moralność zlecających zadania. 
Blane szybko się  ubrał  i poszedł prosto  na siłownię  na pierwszym  piętrze, 

tak  jak  zwykł  czynić  każdej  nocy.  Zaczął  pracować  nad  własnym  ciałem,  by 
wyglądać  tak  jak  ci  pozostali  goście,  ale  obecnie  było  to  zachowanie  bardziej 
skierowane dla mentalnego zdrowia. Było coś oczyszczającego w wysiłku ciała. 
Oczywiście,  chodziło  o  psychiczne  podejście,  ale  to,  że  o  tym  wiedział,  nie 
wpływało na fakt, że to działało.  

Włączył światło  i zamknął drzwi, ciesząc się, że nikt  inny  nie zdecydował 

się  na  ćwiczenia  dzisiejszego  wieczoru.  Po  kilku  minutach  muzyka  dudniła  z 
głośników  poprzewieszanych  wzdłuż  ścian,  a  on  leżał  na  ławeczce  podnosząc 
ciężary. Przyglądał się jak muskuły prężą się pod ciężarem, gdy unosił pięści do 
góry. Tak właśnie powinno wyglądać ramię, co najmniej na mężczyźnie. 

Jego  tata  byłby  z  niego  dumny,  gdyby  go  teraz  widział.  Blane  krzywo 

uśmiechnął  się  pod  nosem.  Nie,  nie  byłby  dumny.  Nigdy  nie  pozwoliłby  sobie 
okazać  aż  tylu  emocji.  To  była  słabość,  zwykł  mawiać.  Jedyna,  na  którą 
mężczyźni  nie  mogli  sobie  pozwolić,  by  ją  pokazać,  ponieważ  świat  jest  za 
ciężki  dla  frajerów  i  pedziów
.  Cóż,  chociaż  jedna  rzecz  była  prawdziwa.  Życie 
było ciężkie, a nawet cięższe, gdy wstąpiłeś do mafii z kłami.  

Słabość  kończyła  się  dla  ciebie  zranieniem  -  albo  śmiercią  dla  kogoś 

innego. Coś się poruszyło, przyciągając do siebie jego uwagę. 

background image

Christiana  stała  kilka  kroków  dalej,  przyglądając  mu  się,  ramiona  mocno 

skrzyżowała  na  zielono-niebieskim  sweterku

21

  tak,  że  jej  zadbane  palce 

obramowały kształtne piersi. 

Poniżej,  jej  ciemna  spódnica  była  dostatecznie  krótka,  by  pokazać  jak 

długie  były  jej  nogi,  zwłaszcza  w  pasujących  szpilkach.  Mógł  się  założyć,  że 
wszystko  do  siebie  pasowało,  włączając  w  to  jej  stanik  i  majteczki  -  o  ile 
jakiekolwiek nosiła. Uśmiechnął się do tej myśli. 

- Gdzie dziś jest Elena? 
Uśmiech zanikł na tak ostre słowa. Blane odłożył sztangi na ziemię.  
- Nie wiem. Nie jestem jej ochroniarzem. 
Zrobiła kilka kroków w jego stronę.  
-  Czy  będziesz  próbował  powstrzymywać  mnie  przez  cały  czas  jaki  tutaj 

będę? 

Wstał,  zmuszając  ją  do  odsunięcia  się,  jeśli  nie  chciała,  by  ich  ciała  się 

dotykały. 

- Ja niczego nie robię. 
- Zamierzam wykonać moje zadanie, a ty mnie nie powstrzymasz. 
- Nic ci  nie zrobiłem, Księżniczko. Więc  nie  pogrywaj ze  mną. Jeśli ci się 

tutaj  nie  podoba,  zbieraj  swój  tyłek  na  prywatny  samolot  i  leć  do  domu,  gdzie 
przynależysz.  

Rozszerzyła  oczy,  a  następnie  zmrużyła  niespiesznie.  Jej  szczęka  była 

zaciśnięta, tak jak i pięści. Nie dziwiło więc, że gdy jej pięść zbliżała się w jego 
stronę, on z łatwością ją złapał.  

Blane wybuchnął śmiechem. 
- Litości, proszę! Moja babcia była szybsza od ciebie. 
Christiana wściekle krzyknęła. 
- Jesteś tak cholernie frustrujący! 
-  Ty  też  nie  jesteś  jak  niedzielny  piknik.  -  Dłoń  Blane’a  rozluźniła  się 

wokół  jej  nadgarstka.  -  Ale  zostałem  do  ciebie  wyznaczony.  Po  prostu  spróbuj 
przez te kilka dni nie być taką suką, a już nigdy więcej nie będziemy musieli się 
oglądać.  

-  To  śmieszne!  Nie  potrzebuję  twojej  ochrony.  Mogę  równie  dobrze 

obronić się sama.  

- Doprawdy? - Zlustrował ją od góry do dołu, by tylko poprzeć tym swoje 

słowa. - Bo jak dla mnie wyglądasz na słabeusza.  

Nosem wypuściła powietrze. - Dałabym sobie z tobą radę. 
Blane szczeknął ze śmiechem - Chyba sobie jaja robisz. 
- Przekonaj się. 
Jego oczy dziko się rozszerzyły.  
- Rozerwiemy ten pokój na strzępy. 
Spoliczkowała go mocno w twarz

22

 swoją wolną ręką. 

                                                             

21

 Prawda jest taka, iż jest on niebieski z odcieniem zielonkawym http://www.fadedyouthblog.com/wp-

content/uploads/2007/05/teal-dress.jpg 

background image

Blane był tak zszokowany, że oczy zwierzęco mu się rozszerzyły. 
Czy jej się właśnie udało go uderzyć? I to mocno? Jego szczęka się napięła. 

Warknięcie wyszło z jego ust, nim udało mu się je zatrzymać.  

- Nigdy więcej mnie nie dotykaj. 
Ponownie  go  spoliczkowała,  i…  głupkowato  się  przy  tym  uśmiechała. 

Rzucił  się  na  nią  tak  mocno,  że  ciężary  głośno  za  nimi  gruchotnęły,  a  on 
uśmiechnął  się  pod  nosem.  Jednak  nie  była  aż  tak  szybka.  Blane  schwycił  jej 
ramiona i przesunął się do karku, ale nie miał się na czym oprzeć. Będąc u góry, 
jego waga była jedyną zaletą.  

Christiana przerzuciła go na jego stronę i wykręciła się z jego uścisku, nim 

zdołał  cokolwiek  zrobić,  czy  nawet  zorientować  się,  że  się  poruszyła.  Cholera, 
ona była szybka. Kiedy przekręcał się, by znów zaatakować, ona odepchnęła się 
od podłogi szybkim ruchem.  

Płasko  wylądował  na  macie  pod  nimi.  Blane  złapał  jej  plecy,  ale  było  już 

za późno. 

Szczyty jej zębów napierały na jego szyję.  
-  Kurwa.  -  Próbował  wykręcić  się  i  zrzucić  ją  z  siebie,  ale  jej  paznokcie 

zanurzyły się w jego ramionach. 

- Poddajesz się? - jej słowa były stłumiona przy jego skórze.  
- Nie - warknął. - Miałaś szczęście. 
- Wygrałam. 
- Nie. Nie wygrałaś.  
Christiana  zaskomlała,  gdy  Blane  dźwignął  się  do  góry  i  przygwoździł  ją 

do maty. 

Jej  klatka  piersiowa  zapłonęła,  gdy  powietrze  zniknęło  z  jej  płuc.  Jej 

kręgosłup szczęknął.  

Mimo to, udało jej się nie przerwać uścisku, nawet gdy jego ciało wgniotło 

się w nią - biodra do bioder - wwiercając w nią jego erekcję.  

Wypuściła  go  z  uścisku  i  zdołała  wciągnąć  na  tyle  powietrza,  żeby 

powiedzieć  mu,  by  spadał,  ale  wraz  z  powietrzem  nadszedł  smak  jego  skóry, 
zapach wody kolońskiej i słona słodkość krwi, z miejsca gdzie go dźgnęła.  

Gniew  będący  dookoła  nich,  powoli  zamieniał  się  w  mieszaninę 

przyjemności  i  żądzy,  która  z  niego  promieniowała.  Przełknęła  własne 
rozbudzenie i zaśmiała się. 

- Lubisz być u góry, czy chodzi tylko o walkę? 
Plecy  Blane’a  momentalnie się wyprostowały, a sam  po chwili się od  niej 

odsunął, wspinając się na ławeczkę stojącą za nim. 

Jego  zawstydzenie  wypełniło  przestrzeń  pomiędzy  nimi  z  gorzkawym 

powietrzem,  które  momentalnie  sprawiło,  że  chciała  go  przeprosić  za  to  co 
powiedziała. 

Nie patrzył na nią, gdy powiedział - Nie schlebiaj sobie, Księżniczko

                                                                                                                                                                                              

22

 Wiem, że to zdanie jest trochę z dupy, bo gdzieżby indziej można kogoś spoliczkować jak tylko w twarz/policzek? 

background image

Podciągnęła  się  do  pozycji  siedzącej  i  poprawiła  ciuchy,  ale  nie  ukryła 

uśmiechu, który rozchodził się na jej ustach. Wyłapała odczucia mówiące, że się 
nią  interesuje,  ale  zbyła  to  głupimi  męskimi  fantazjami.  Potem,  zignorowała 
jego żądzę w klubie i zaborczość na widok blondyna, który się koło niej kręcił. 
Teraz, nie dało się podważyć tego, iż czuł do niej pociąg seksualny. Nawet, jeśli 
to  nie  było  nic  więcej  niż  zwykła  reakcja  chemiczna.  Christiana  zlizała  krew  z 
jej  dolnej  wargi  i  zauważyła  jak  skupiły  się  na  niej  jego  oczy.  Następny  atak 
pożądania wypłynął z jego ciała. Krew osadziła się z boku jego karku w kształt 
dwóch malutkich kropeczek. Oznaczyła go, a jemu podobało się to bardziej, niż 
był  skłonny  przyznać.  Możliwe,  że  Blane  okaże  się  być  bardziej  interesujący, 
niż założyła na początku. 

Za nią otwarły się drzwi. Gdy się odwróciła, Jonas i jego partnerka weszli 

przez drzwi.  

Elena była słodka w gotycki sposób, pasując do nowego stylu Jonasa.  
Przemiana wyostrzyła jej kształty, więc byli łudząco podobną parą. 
Oczy  Jonasa  przenosiły  się  z  niej  do  Blane’a  i  z  powrotem.  Niegodziwy 

uśmieszek  rozszedł  się  na  jego  ustach,  a  ze  strony  Blane’a  usłyszała  jęk. 
Niczego nie skomentował, ale podszedł do niej i zaoferował swoją dłoń.  

- Przepraszam, że wyszliśmy wczoraj. 
-  Nie  musisz  przepraszać.  -  Pozwoliła  mu  się  podciągnąć  na  nogi.  - 

Podobało mi się w klubie. 

Blane  wydał  z  siebie  dźwięk  przypominający  „yhym”,  echem  rozsyłając 

rozbawienie  jakie  u  niego  wyczuła.  Gdyby  miała  coś,  czym  mogłaby  w  niego 
rzucić, z pewnością by to zrobiła. Zamiast tego, wysunęła rękę w stronę Eleny. 

- Cześć. Jestem Christiana.  
- Cześć. - Druga kobieta potrząsnęła jej dłoń  i szybko ją puściła. - Dzięki, 

że przybyłaś pomóc. 

- Cała przyjemność po mojej stronie.  
Blane  wydał  z  siebie  następny  dźwięk,  ale  Christianie  udało  się  go 

zignorować. 

- Chciałabym iść gdzieś, gdzie mogłybyśmy pogadać w cztery oczy. 
-  Zostańcie  tutaj  -  powiedział  Jonas.  -  Mamy  w  klubie  sprawy  do 

załatwienia.  

Przytaknęła  i  poczekała,  aż  para  się  pożegna.  Blane  wyszedł  z  małej 

siłowni, rzucając jej nic nie znaczące spojrzenie.  

Jej  serce  zrobiło  się  ciężkie,  gdy  zniknął  za  drzwiami.  Jakaś  jej  część 

chciała, by on chciał jej, jakkolwiek to było niedorzeczne. Nie było  logicznego 
wytłumaczenia,  dlaczego  czuła  do  niego  aż  taki  pociąg  i  dlaczego  tak  bardzo 
potrzebowała  jego  uznania.  Jednak  jeśli  jej  rodzina  i  status  będą  w  to 
zaangażowani, on nigdy nie będzie dla niej odpowiednim partnerem. 

A  on  myślał  o  niej  dokładnie  tak  samo,  robiąc  z  tego  niemożliwą, 

lekkomyślną fantazję.  
 

background image

* * * 

 
-  Co  to  było?  -  spytał  Jonas,  dobiegając  do  Blane’a  na  korytarzu,  a  przed 

jego pokojem. 

- Zostaw to w spokoju, J.  
Blane  cisnął  drzwiami  swojej  sypialni  otwierając  je,  i  odwracając  się  do 

wampira plecami. 

Nie  był  mu  winien  żadnych  wyjaśnień,  i  nie  zamierzał  żadnych 

zaoferować.  

- Ugryzła cię? - Jonas się zaśmiał. - Jest pierwsza. 
Złapał koszulkę leżącą między nogami łóżka. - Ostrzegam cię. Odwal się.  
Jonas  oparł  się  o  komodę  stojącą  blisko  drzwi.  -  Co  zamierzasz  zrobić? 

Zaatakować mnie ponieważ spytałem o coś, na co właśnie wpadłem? Myślę, że 
po  wszystkim  czego  się  o  mnie  nauczyłeś,  możesz  uraczyć  mnie  odrobiną 
wiadomości. 

Fratello

23

  miał  rację.  Blane  był  blisko  Jonasa,  gdy  ten  miał  obsesję  na 

punkcie Tori i Eleny, nim ją przemienił. Tego nawet nie dało się porównać. 

Mimo to, on dalej nie chciał o tym rozmawiać.  
-  Przepraszam  J.,  nie  chcę  dalej  ciągnąć  tej  konwersacji  -  powiedział, 

otwierając drzwi do łazienki. - Chcę tylko wziąć prysznic i iść do pracy. 

Jonas  kiwnął  głową.  -  Zrozumiałem.  Ale  pamiętaj  kim  ona  jest.  Jak  to 

powiedział mi pewien mądry facet: „ Grasz w niebezpieczną grę, fratello.” 

Blane poznał swoje własne słowa, gdy te tylko głęboko wgryzły się w jego 

tyłek.  Powiedział  to  do  Jonasa,  gdy  zauważył,  że  wydarzyło  się  coś  pomiędzy 
nim  a  Tori,  już  po  przywiązaniu  jej  do  Michaela.  W  tamtym  czasie,  uważał  że 
Jonas  odczuwa  pragnienie  śmierci.  Obecnie,  zaczynał  rozumieć  o  co  chodziło. 
Zakazany  owoc  cliché

24

  zaczynał  bardzo,  bardzo,  bardzo  pasować  do  owego 

przysłowia.  

-  Mam  robotę  do  wykonania  -  wymamrotał,  a  następnie  przeszedł  do 

łazienki. 

Nim  wyłonił  się  po  kąpieli,  Jonasa  już  nie  było.  W  klubie  również  go  nie 

widział,  i  był  za  to  wdzięczny.  To  dało  mu  czas,  by  ponownie  skupić  się  na 
pracy. 

Przed  północą  obsługiwał  tłum  z  jego  zwykłą  mieszanką  sarkazmu  i 

nadmiernego flirtu. Byli tam stali klienci, którzy nie brali go na poważnie i kilka 
nowych dziewczyn, które nie wiedziały do końca czy żartował czy nie.  

Gdy zszedł na swoją przerwę o drugiej, jedna z tych drugich przysiadła się 

do niego przy barze.  

- Czuję, że próbujesz mnie unikać. 

                                                             

23

 Brat 

24

 

http://pl.wiktionary.org/wiki/clich%C3%A9

 

background image

Spojrzał  w  dół,  by  zobaczyć  kobietę  z  ciemnymi  brązowymi  włosami  i  w 

jeszcze  krótszej  czerwonej  sukience,  a  potem  wrócił  do  swojej  krwi  z  wódką, 
którą sączył. 

- Nikogo nie unikam.  
-  Jeśli  tak,  to  dlaczego  nie  pójdziemy  na  tyły,  do  jednego  z  prywatnych 

pokoi? 

Blane uśmiechną się szyderczo pod nosem. Każdej innej nocy, dokładnie to 

właśnie  by  zrobił  i  rozkoszowałby  się  każdą  minutą.  Dzisiejszej  nocy,  ta 
propozycja  zabrzmiała  odrobinę  monotonnie.  Jak  wiele  nocy  spędził  w  tych 
pokojach z kobietami bez twarzy? 

- Więc? 
Przesunęła  ręką  po  jego  ramieniu.  Przyglądał  się  ruchom  jej  dłoni,  gorąca 

krew pulsująca tuż pod powierzchnią. Tam było ciepło. Nie z miłości czy nawet 
zauroczenia,  ale  jedzenia.  On  był  drapieżnikiem,  pożywiającym  się  na  krwi 
ludzi. Nic nie mogło tego zmienić. Jeśli potrafił zrobić to w sposób, który dawał 
im  przyjemność,  tak  też  robił.  A  on  był  głodny.  Odsuwając  się  od  baru,  Blane 
złapał  dłoń  dziewczyny  i  ciągnął  ją  wzdłuż  korytarza  do  prywatnych  pokoi, 
stworzonych dla eksploracji  fetyszy. Ten ostatni po  lewej był jego  ulubionym - 
buduarowy  pokój  zaprojektowany  dla  damskiej  bielizny  i  fetyszu  z  butami. 
Człowiek  przesunął  się  do  kanapy  i  usiadł,  przyglądając  mu  się  wielkimi, 
zielonymi oczami łani.  

Blane poruszył się, by siąść koło niej, wsłuchiwał się w dudnienie jej serca 

i przyspieszający puls. 

- Zdenerwowana? 
Zaśmiała  się,  odpowiadając  na  pytanie  drżeniem  w  głosie.  Dotknął  jej 

karku. Nie było powodu, żeby być subtelnym lub nieśmiałym. Ona i tak później 
tego nie zapamięta.  

Jeśli  będzie  krzyczała,  to  i  tak  nie  będzie  miało  znaczenia.  Pokoje  z 

fetyszami  były  pełne  dziwnych  dźwięków  i  zachowań,  na  widok  których 
normalny człowiek zadzwoniłby na 911. 

Kobieta wygięła się w jego stronę, ale zaczęła spadać, więc złapała  go po 

bokach.  Próbowała  go  przystopować,  ale  było  już  za  późno.  Zęby  Blane’a 
uderzyły  w  jej  skórę  i  zakotwiczyły,  nim  zdołała  powiedzieć  choćby  słowo. 
Gorący płyn zalał jego usta jej smakiem. Wszystko, włączając w to drinki, które 
wypiła wcześniej, po przez suplement z żelazem, który przyjmowała, połączyły 
się z szkarłatną cieczą.  

Było  tam  też  coś  jeszcze.  Jej  esencja,  ta  część  niej,  która  była  jej  życiem, 

wlewała się w  niego  i  uzupełniała  go  mocą, która  go  upajała. Jakże  łatwo  było 
by  pić,  okraść  ją  z  jej  życia,  by  przedłużyć  jego  własne.  Blane  ssał  mocno, 
biorąc następny głęboki łyk z dziewczyny. Wiła się i jęczała, czując się odrobinę 
jak  Christiana,  gdy  leżała  pod  nim  w  siłowni.  Mocniej  przytrzymał  ciało 
kobiety,  by  była  nieruchoma  i  przełknął  jeszcze  jeden  łyk.  Nie  zamierzał 

background image

przepaść,  myśląc  o  tej  irytującej,  zadzierającej  nosa  wampirzycy,  którą  miał 
obserwować. 

Albo o tym, jak bardzo jej pragnął. 
Kobieta  pod  nim  jęknęła  odrobinę  słabiej,  przyciągając  jego  uwagę.  Jej 

serce biło znacznie wolniej. Wziął dostatecznie dużo krwi. Nawet jeśli chciał pić 
dalej, dokończyć ją, nie był mordercą. Co najmniej, nie kiedy jego własne życie 
było  w  niebezpieczeństwie,  albo  kiedy  bronił  innych.  Wyciągnął  swoje  zęby  i 
zamknął ranę, by ustrzec ją przed wykrwawieniem się.  

Oczy  człowieka  były  zamknięte.  Zasłona  ciemnych  rzęs  sprawiła,  że 

wyglądała bardziej dziecinnie. Niewinnie. A on - potwór, który ją sprofanował, 
gapił  się  na  nią,  uzupełniony  o  krew,  której  ona  potrzebowała,  by  ożywić  swe 
ciało.  Blane  mocno  przełknął  i  ześlizgnął  się  z  kanapy.  Musiał  wymazać  jej 
wspomnienia, a potem stamtąd znika.  

Biorąc pod uwagę, iż czuł się jak totalny dupek, nie był w stanie kręcić się 

tutaj, poszukując rozmowy z kolacją. 
 
 
 
 
Tłumaczenie: kati_lady_92 
Beta: Bzzzyt