background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

Zaczęło się niewinnie. Pewnego wieczoru, kiedy oglądaliśmy fi lm, zobaczyłam mojego męża Adama 
w zupełnie innym świetle.
Film był sensacyjny, czyli dla mnie nudny, i niestety nie było w nim nawet jednego wątku 
miłosnego, tylko pościgi samochodowe. Najpierw starałam się  śledzić akcję, ale kiedy 
strzały przeniosły się do pociągu, a właściwie dwóch pogubiłam się. Nie byłam pewna, czy 
w helikopterze są nasi, czy terroryści. Wszyscy mieli przy sobie hurtowe ilości broni krótkiej i długiej i nie 
oszczędzali na nabojach. Od połowy fi lmu odpuściłam akcję i ukradkiem przyglądałam się Adamowi. 
Nieświadomy niczego pił piwo prosto z butelki (tyle razy o tym rozmawialiśmy, że są przecież długie 
szklanki w domu), chrząkał, pokasływał i drapał się, jakby dopadł go świąd. Miał stare kapcie, brudną od 
spaghetti koszulkę, ale to wszystko nic... Najgorszy był ten jego niewiarygodnie duży i czerwony nos. Od 
kiedy Adam ma taki wielki nos? Nie pamiętam, żeby wcześniej jego nos był taki duży i w dodatku czerwony! 
Patrzyłam na ekran, a potem na niego i nie wierzyłam własnym oczom. Po pierwsze, nie widziałam nic 
śmiesznego w fakcie wywieszenia kogoś głową w dół na wysokości 50. piętra, a mój mąż świetnie się bawił, 
a po drugie, usłyszałam ten jego śmiech! To wcale nie był śmiech mojego dawnego Adama, którego 
poznałam i pokochałam, ani też niski i głęboki śmiech prawdziwego mężczyzny, którym Adam bez 
wątpienia kiedyś był, ani kulturalny śmiech zabawnego faceta, nic z tych rzeczy – to był  śmiech... 
NIEWIADOMOKOGO.

OLA MA KOTA

ODCINEK 16.

background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

No i potem poszło już lawinowo. Nie mogłam spać ani jeść. Byłam wyczerpana bieganiem do lustra 
i sprawdzaniem, czy i z moją twarzą, którą lubię i do której już się przyzwyczaiłam, nie dzieje się 
nic złego, czy nie zamienia się np. w ponton. Na szczęście moja twarz wciąż była tak samo śliczna, 
odetchnęłam z ulgą, ale nie na długo. Adam się zmienił i poczułam, że muszę go ratować, że muszę 
działać! 

–  Przechodzisz kryzys – zdecydowała Majka, którą znam od kilkunastu lat i która nie jest co prawda 

psychologiem, ale po rozwodzie przećwiczyła na sobie wszystkie możliwe rodzaje terapii. 

– Co przechodzę?
– To normalne. Wszyscy przechodzą kryzysy, na tym polega rozwój.
–  To nie ja przechodzę kryzys, tylko mój mąż. Jego trzeba ratować. Pomóż mu, przecież mówiłaś, 

że go lubisz.

– Dlaczego uważasz, że trzeba mu pomóc? 
–  Bo strasznie się zmienił. Jest dziwny. Zmienił się jego głos, jego śmiech... nie poznaję go! – mówiłam 

coraz ciszej pod wpływem pobłażliwego wzroku Majki. – Poza tym nie jest już taki błyskotliwy 
i pewny siebie jak dawniej, ani zabawny też nie jest. Zastanawiam się, czy ktoś mi go nie podmienił, 
którejś nocy. 

Majka westchnęła.
–  Aha, i zmienił mu się nos! – ciągnęłam dalej – Jego nos jest zdecydowanie większy, a rano zauważyłam, 

że świeci, i to na czerwono. 

Majka wciąż milczała, a ja zastanawiałam się, gdzie schowałam nasze zdjęcia ze ślubu. Powinnam 
sprawdzić, jak wtedy wyglądał nos mojego męża... 
–  Rozmawiałam z Adamem w piątek i nie zauważyłam, żeby niepostrzeżenie zamieniał się w potwora 

– powstrzymując śmiech, w końcu odezwała się Majka.

– Chcesz mnie pocieszyć, a ja się naprawdę martwię.
– Ola, wszyscy się zmieniamy – Majka próbowała mnie podejść złotą myślą, że niebo jest niebieskie.
–  Ale ja nie chcę się zmieniać! Chcę, żeby było jak dawniej, ja jestem taka jak dawniej, dlaczego on 

nie może?

Majka nie znalazła błyskotliwej odpowiedzi, więc ciągnęłam dalej. 

background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

–  Dlaczego facet, któremu codziennie (albo prawie codziennie) gotuję obiad nie patrzy na mnie czule 

(wcześniej patrzył bardzo czule), nie mówi mi miłych rzeczy (wcześniej mówił wyłącznie miłe rzeczy), 
nie stara się mnie zaskoczyć i nie jest już powalający?

– Nie jest? – spytała zalotnie Majka, tylko po to żeby mnie wytrącić z równowagi. 
– A jest? 
– Według mnie... jest. 
No właśnie, taki jest pożytek z samotnych koleżanek. Mówisz im, jak ciężko jest w małżeństwie, 
a ona od razu sypie argumentami jak z rękawa, jak to wspaniale mieć swojego mężczyznę. W takich 
chwilach potrzebna mi koleżanka zamężna, i to zamężna od dawna.

– A seks? – spytała Natasza, kiedy zadzwoniłam do niej po ratunek.
– Co seks? – udawałam, że nie wiem, o co chodzi.
– Czy między wami w łóżku wszystko gra? 
– Oczywiście – zapewniłam, ale cicho i niepewnie. 
– No i tu cię mam! – wypaliła Natasza. – Pisałam na ten temat artykuł, streszczę ci wnioski końcowe. 
Zamiast zastanawiać się, dlaczego twój facet przestał być demonem dzikiego seksu, zmień coś 
w swoim życiu, najlepiej zajmij  się swoją karierą. Sebastian! – Natasza wrzasnęła nagle i bez ostrzeżenia 
do słuchawki – zajmij  się Napoleonem, przecież widzisz, że szuka kontaktu. Jak to skąd masz wiedzieć, 
że szuka? Oczu nie masz? Słyszałeś, co mówił koci psycholog?

– Macie kociego psychologa?
–  Oczywiście, to dzisiaj standard, a wy nie macie? Kot to delikatne stworzenie, nawet nie wiesz, kiedy 

możesz sprawić mu przykrość, a konsekwencje mogą się ciągnąć  długie lata. Poza tym bardzo 
ułatwiło to nam z Sebastianem rozwiązywanie konfl iktów.

– Wy też macie kryzys?
–  My? Zwariowałaś? Nie... my mamy tylko problemy wychowawcze z naszym kotem. Jak to mówi nasz 

psycholog – z powodu odmiennych koncepcji wychowywania dzieci – Sebastian! – znowu wrzasnęła 
– Nie zdrabniaj jego imienia, on nie jest Napoli, tylko Napoleon. Widzisz od razu zareagował. Tak, seks 
to poważna sprawa – Natasza wróciła do rozmowy ze mną. – Z której strony są oznaki chłodu? 

– Jakiego chłodu?

background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

–  Olka... tobie to wszystko trzeba po literce... które z was zrobiło się ostatnio bibliofi lem i długo czyta 

wieczorem książkę pod pretekstem, że jest wciągająca?

– Ja.
– A dajesz popisy angielskiej uprzejmości, puszczając go pierwszego do łazienki, śpicie w grubych piżamach, 
przed snem rozmawiacie o pracy, dzieciach i obowiązkach domowych?
– Skąd wiesz?
–  Sebastian! – Natasza wrzasnęła jeszcze głośniej – Nie widzisz, że Napoleon nie ma nastroju na żarty, 

zostaw go! Ola, muszę kończyć, zresztą zaraz lecimy na terapię. Sebastian musi się nauczyć odczytywać 
poprawnie sygnały, jakie daje mu Napoleon! No to na razie... Aha, zastanów się wreszcie nad swoją karierą, 
a kryzysami się nie przejmuj. Same miną. 

Następnego dnia kupiłam kolorowy magazyn dla nowoczesnych kobiet, do którego to magazynu Natasza 
pisze swoje arcymądre artykuły. Rozwiązałam psychotest na temat: „Czy wciąż jesteśmy dobrą parą”. Wyszło 
mi, że jeśli chcemy być razem, powinniśmy popracować nad swoim związkiem, ale to już i tak wiedziałam. 
Wieczorem poszłam do Patrycji. Siedziała na balkonie i przy dość lichym świetle w gumowych rękawiczkach 
przesadzała kwiatki.
–  Mamy z Adamem kryzys – od razu ją poinformowałam – Od tygodnia zastanawiam się, kim właściwie jest 

mój mąż i w ogóle co ja z nim od kilkunastu lat robię, i w jakim kierunku zmierza moje życie! 

Patrycja skończyła uklepywać ziemię pod miniaturowym fi kusem i zabrała się za dwie również miniaturowe 
juki. Przesypywała ziemię do doniczek małą szufelką i po dłuższej chwili ciszy powiedziała, co myśli. 
Powiedziała, że moje wnioski na temat Adama są tendencyjne i pochopne i jej zdaniem mają ścisły związek 
z niedawno widzianym w Gdańsku Konradem, czyli PWM, który na nieszczęście dla naszej rodziny okazał się 
wciąż bosko przystojny. Odpowiedziałam jej, że absolutnie nie ma to nic do rzeczy, ale Patrycja była pewna 
swego. 
–  Mam tyle przyjaciółek... – pomyślałam rozżalona, kiedy wyszłam od Patrycji – którym staram się pomóc 

w trudnych dla nich chwilach, a kiedy na mnie przychodzi kryzys, to jedna bagatelizuje mój problem, druga 
ma terapię z Napoleonem, a trzecia przesadza. 

background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

Przez kilka następnych dni obserwowałam ukradkiem Adama i zaczęły mi się roić dziwne myśli w głowie. 
Chyba obejrzałam zbyt dużo fi lmów SF w swoim życiu. Najgorsze są te, kiedy wszystko na pierwszy rzut 
oka wygląda normalnie, ale my wiemy, że ci mili faceci to kosmici i niby zachowują się normalnie, ale tak 
naprawdę przygotowują się do przejęcia Ziemi, a my nie możemy nawet ostrzec naszych bohaterów.
Oczywiście, miałam gorącą nadzieję, że Adam nie jest jakimś Obcym, ale nie potrafi łam wytłumaczyć sobie 
w inny sposób tych ogromnych zmian w wyglądzie Adama: głos, rubaszny śmiech, no i ten wielki, świecący 
nos! 

–  Adam, musimy porozmawiać – powiedziałam ostro – Mamy poważne problemy – ciągnęłam takim tonem, 

że Adam złapał piłkę do koszykówki i z Szymonem wybiegli z domu. 

Po kwadransie stałyśmy z Zuzią przy siatce boiska do kosza. Z założonymi rękoma komentowałam złośliwie 
nieporadne skoki mojego wciąż pierwszego męża. Raczej psułam zabawę, bo mówiłam głośno: „Założę 
się,  że na pewno nie trafi ”, i Adam rzeczywiście pudłował, a ja miałam ubaw. Po chwili na szczęcie dla 
naszej rodziny na boisko doszedł Olek, kolega Szymona, ze swoim bardzo przystojnym tatą. Matka Olka 
w skórzanych spodniach i nabij anej  ćwiekami czarnej kurtce wyglądała raczej na gwiazdę metal rocka 
i wcale nie stała przy siatce tylko dyszała im nad głowami, dopingując do walki na śmierć i życie. Mówiła: „No 
jazda, dołóżcie frajerom!” , albo: „Pokażcie białasom, jak się gra”. Mecz nagle zrobił się pasjonujący, bo my 
z Zuzią krzyczałyśmy: „Szymon i tata mistrzami świata!”. Metalówa ze swoim: „Dokopcie im!”, nie miała przy 
nas szans. Gra była wyrównana, faceci spoceni aż miło, testosteron buchał im z każdej komórki, adrenalina 
szalała, aż furczało. Przy meczowej piłce mój doping słychać było na pewno w Gdańsku. Adam dawał 
z siebie wszystko, chyba wiedział, że gra o wszystko: o pokój między nami i o swoje życie. Nie miał wyjścia 
i wygrał!
Aplauz na trybunach był profesjonalny: „Szymon i tata mistrzami świata!” skandowałyśmy do samego domu. 
Było mi wszystko jedno, czy jest Obcym, czy nie, byłam szczęśliwa, że jest mój i że Metalówa przynajmniej 
dzisiaj będzie musiała zadowolić się tym drugim. Ha! 
Do domu wracaliśmy w zwycięskich nastrojach. 
– Mówiłaś, że musimy porozmawiać – zagadnął nagle pewny siebie Adam. 
– Nic pilnego – machnęłam ręką.
– Mówiłaś, że mamy kłopoty. Załatwmy to, będzie z głowy.
–  Tak, to poważna sprawa – westchnęłam zakłopotana.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zerknęłam na mojego męża, Adam był po dawnemu młody, dowcipny, męski i pełen 
energii. Nos nagle zrobił mu się mniejszy, a klata jakby większa. Chwilowo nie miałam wątpliwości, że Adam to Adam. 

background image

OLA MA KOTA 

Odcinek 16.

–  Musimy znaleźć terapeutę dla naszego kota – powiedziałam zaskoczona sama sobą.
–  Terapeutę dla kota? – zdziwił się Adam – I to jest ta poważna sprawa? 
Kiwałam głową.
–  Natasza uważa, że to naprawdę konieczne. Kot to delikatne stworzenie, nawet nie wiesz, kiedy możesz 

sprawić mu przykrość, a konsekwencje zostają i mogą się ciągnąć przez długie lata.

– Uwielbiam to twoje poczucie humoru – powiedział mój Jordan i objął mnie mocno w pasie.