DESMOND
MORRIS
D
LACZEGO
P
IES
M
ERDA
O
GONEM
O czym mówi nam zachowanie psa
(P
RZEŁOśYŁA
K
RYSTYNA
C
HMIEL
)
W
STĘP
W dziejach ludzkości tylko dwa gatunki zwierząt mogły swobodnie poruszać się po
naszych domach: koty i psy, z tym Ŝe dawniej nieraz zabierano zwierzęta gospodarskie dla
bezpieczeństwa na noc pod dach, ale były zawsze trzymane w jakiejś zagrodzie lub na uwięzi.
W czasach bardziej nam współczesnych trzymamy w domach inne zwierzęta, na przykład
rybki w akwariach, ptaki w klatkach, gady w terrariach —jednak zawsze w zamknięciu,
oddzielone od nas szkłem lub kratami. Tylko psom i kotom wolno biegać po pokojach —
prawie wszędzie, gdzie zechcą. Te bowiem zwierzęta cieszą się specjalnymi względami na
mocy zawartego dawno układu.
Z przykrością trzeba stwierdzić, Ŝe przewaŜnie to my nie dotrzymujemy warunków
tego układu. Nie da się ukryć, Ŝe koty i psy okazały się bardziej od nas lojalne i godne
zaufania. Nawet te rzadkie sytuacje, kiedy atakują nas, drapiąc lub gryząc, bądź teŜ kiedy od
nas uciekają, są zwykle spowodowane ludzką głupotą lub okrucieństwem. GdyŜ, o wstydzie,
one dotrzymały tej wielowiekowej umowy!
„Umowa" między człowiekiem a psem została zawarta około 10 000 lat temu. Gdyby
sporządzono ją na piśmie, zawierałaby stwierdzenia, Ŝe w zamian za świadczenie nam
pewnych usług zapewniamy psu poŜywienie, wodę, dach nad głową, nasze towarzystwo i
opiekę. Wachlarz usług świadczonych przez psy jest natomiast duŜo szerszy i bardziej
róŜnorodny. Wymagamy od nich, aby pilnowały naszych domów, broniły nas w
niebezpieczeństwie, pomagały w polowaniach, tępiły szkodniki i ciągnęły nasze sanki.
Specjalnie wytresowane psy potrafią takŜe przenosić w pyskach ptasie jaja bez uszkodzenia
skorupek, wykrywają węchem trufle lub narkotyki w bagaŜach pasaŜerów linii lotniczych,
prowadzą niewidomych, ratują zasypanych w lawinach, tropią zbiegłych przestępców,
uczestniczą w wyścigach, latają w kosmos i popisują się urodą na wystawach.
Czasem jednak wierne psy dawały się ludziom wykorzystywać do barbarzyńskich
celów. Gdy dzisiaj mówimy o „psach wojny", mamy na myśli najemników, którzy
manifestując swoją męskość, specjalizują się w zabijaniu i torturowaniu. Nazwa ta jednak
pochodzi od psów specjalnie tresowanych do atakowania pierwszej linii nieprzyjacielskiej
armii. Mówi o nich Szekspir, wkładając w usta Marka Antoniusza zwrot: „Spuśćcie z
łańcuchów brytany wojny". JuŜ bowiem w czasach rzymskich Galo wie uŜywali do walki
psów w obroŜach najeŜonych ostrymi jak brzytwa noŜami. Psy te, wypuszczane przeciwko
rzymskiej konnicy, siały w jej szeregach popłoch, gdyŜ kaleczyły koniom nogi.
Niestety, takŜe obecnie mamy do czynienia z psami bojowymi. Wprawdzie walki
psów są oficjalnie zakazane, ale dla potrzeb hazardu bądź zaspokojenia sadystycznych
instynktów niektórych ludzi wciąŜ szczuje się na siebie specjalnie tresowane psy. To, Ŝe
praktyki te zostały „zepchnięte do podziemia", nie oznacza bynajmniej, Ŝe nie istnieją.
Z kolei w niektórych państwach Wschodu psy są cenionym artykułem
konsumpcyjnym. Nie była to nigdy główna forma ich uŜytkowania i stopniowo staje się coraz
mniej popularna. Najbardziej upowszechniona była w Chinach. W języku chińskim wyraz
„chów" oznaczał zarówno rasę „mięsnych psów", jak i potoczne określenie poŜywienia w
ogóle. Na szczęście i tam wiele psów nie trafiło do garnka, gdyŜ okazały się bardziej
przydatne do innych celów.
NiepoŜądanym skutkiem ubocznym duŜej popularności tych zwierząt we wszystkich
zbiorowościach ludzkich stał się wzrost liczby psów bezpańskich. W niektórych regionach
wałęsające się stada tych zdziczałych, Ŝywiących się padliną czworonogów wyrobiły złą
reputację wszystkim przedstawicielom gatunku. Typowym tego przykładem są „psy pariasy"
z Bliskiego Wschodu, które z przyjaciół człowieka stały się czymś wręcz przeciwnym. W
niektórych religiach pies jest uwaŜany za zwierzę „nieczyste". Sam wyraz „pies" wchodzi w
skład wielu przekleństw i obelg, takich jak „psiakrew", „psiamać", „parszywy pies" czy
„ścierwo sobacze". W niektórych grupach etnicznych, zwłaszcza w kręgu wyznawców
islamu, juŜ małym dzieciom wpaja się pogardę do psów, którą później trudno wykorzenić.
W zachodnim kręgu kulturowym stało się inaczej. Dawne obowiązki psów straciły na
znaczeniu, natomiast pojawiły się nowe. Oczywiście, nadal wiele psów wykonuje niezmiernie
odpowiedzialne zadania, ale liczebną przewagę mają juŜ psy „towarzysze człowieka".
Zjawisko to idzie w parze z rozwojem wielkich miast i powstaniem nowego typu człowieka
— „mieszczucha". W środowisku wielkomiejskim psy uŜytkowe mają niewielkie pole do
popisu, ale człowieka i psa łączy juŜ tak silna więź, Ŝe nikt nie bierze nawet pod uwagę
moŜliwości wyeliminowania go z Ŝycia społeczności ludzkiej. Wskutek tego, od czasu
rewolucji przemysłowej, pojawiło się wiele nowych psich ras. Ustanowiono wtedy wzorce
rasowe i zaczęto urządzać wystawy. Rozwinął się cały „przemysł" towarzyszący wystawom
psów rasowych.
W tym samym czasie rodziło się coraz więcej kundli. Właściciele tych psów to ludzie,
którzy chcą po prostu mieć wiernego przyjaciela, a w pogardzie mają szlachetne rasy.
Zarzucają im, Ŝe zostały sztucznie wytworzone, mają nienormalne proporcje, a rozmnaŜanie
w bliskim pokrewieństwie doprowadziło je do degeneracji. Posiadacze psów rasowych nie
zgadzają się z tym, dowodząc, Ŝe tylko cenne, rodowodowe okazy zasługują na troskliwą
opiekę odpowiednią do ich potrzeb. Ich zdaniem ludzie trzymający kundle przyczyniają się do
mnoŜenia zgraj bezdomnych włóczęgów, zanieczyszczających miejsca publiczne i kalających
dobre imię psiego rodu. Gdyby zaś wszystkie psy miały rodowody hodowlane, nie
wzbudzałyby niechęci, a z powodu swojej wartości byłyby bardzo cenione.
W obu tych skrajnych poglądach tkwi ziarno prawdy. Praca hodowlana posunęła się
tak daleko, Ŝe doszło do swoistego „przerasowania" niektórych psów, a w jego efekcie — do
stanów patologicznych. Tak wiec psy o krótkich nogach, a długim tułowiu są szczególnie
podatne na wypadanie dysku. Spłaszczenie części twarzowej pociąga za sobą trudności w
oddychaniu, a innym cechom typowym dla danych ras towarzyszą schorzenia oczu lub
stawów biodrowych. Hodowcy tych ras w obawie przed utratą popularności ukrywają wady,
nasilające się w kolejnych pokoleniach. Zjawisko jest tym bardziej niekorzystne, Ŝe postęp w
pracy hodowlanej prowadzi do dalszego przerysowania cech uwaŜanych za typowe. Jeszcze
sto lat temu buldogi miały stosunkowo długie nogi, a jamniki duŜo krótszy tułów. To tylko
dwa przykłady ras, w których prowadzono selekcję na jedną cechę, aŜ rozwinęła się w stopniu
utrudniającym Ŝycie jej nosicielom. Ale i te psy moŜna by łatwo doprowadzić do pierwotnego
wzorca, gdyby pozostały nadal psami uŜytkowymi. Nie straciłyby przy tym nic ze swojej
urody, a zyskałyby na zdrowiu i wytrzymałości. Tym sposobem łatwo moŜna by uporząd-
kować sprawy psów rasowych.
Z mieszańcami sprawa jest trudniejsza. Faktem jest, Ŝe wielu właścicieli opiekuje się
nimi bardzo troskliwie, niemniej jednak często się zaniedbuje te zwierzęta z powodu ich
znikomej wartości handlowej. Szczenięta sprzedaje się za grosze bądź rozdaje, a często teŜ
bywają porzucane lub maltretowane. Tylko do jednego schroniska dla zwierząt Battersea w
Londynie trafia co roku około dwudziestu tysięcy bezdomnych psów, z których
siedemdziesiąt sześć procent to mieszańce. Wielu psom udało się znaleźć nowych właścicieli,
ale jeszcze więcej trzeba było uśpić. Szacuje się, Ŝe w samej tylko Wielkiej Brytanii
codziennie uśmierca się dwa tysiące psów! Trudno znaleźć metodę bezpośredniego
przeciwdziałania takim sytuacjom. Nadzieję moŜna pokładać najwyŜej w ogólnej zmianie
stosunku do zwierząt.
Wyjątkowo niewdzięcznym zadaniem, jakie pies musi pełnić, jest zaspokajanie
ludzkiej potrzeby agresji i dociekliwości naukowców. WiąŜe się to dla psa z cierpieniem.
Ludzie uwielbiają swoje złe humory wyładowywać zgodnie z hierarchią społeczną. Tak więc
szef „ustawia" swoich podwładnych, ci z kolei wyŜywają się na niŜszych rangą, tamci na
jeszcze niŜszych, od których niŜej na drabinie społecznej znajdują się juŜ tylko ich ufne psy.
No, a bitemu czy kopanemu psu trudno zrozumieć, Ŝe odbija się na nim rykoszetem zgryźliwa
uwaga wypowiedziana gdzieś w biurze. Czasem zaś „odreagowanie" na psach przykrości
doznanych w miejscu pracy przybiera wręcz nieprzyzwoite rozmiary. Tylko brytyjskie
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami rejestruje corocznie około czterdziestu tysięcy
przypadków znęcania się nad psami.
Niewiarygodnie wiele okrucieństw popełniono równieŜ w imię nauki.
Usprawiedliwieniem zadawanych psom cierpień miał być postęp nauki. W rzeczywistości
większość bolesnych doświadczeń przeprowadzonych na psach nie zwiększyła zbyt wydatnie
ogólnej sumy ludzkiej wiedzy. Tego rodzaju doświadczenia miały pewne walory poznawcze
w początkowym okresie rozwoju medycyny, fizjologii czy zoologii, ale obecnie ich
przydatność jest znikoma. Zwierzęta o tak duŜej wraŜliwości nerwowej jak psy powinno się
więc pozostawić w spokoju, tylko trudno przekonać o tym kogo trzeba.
Właśnie wyŜej wymienione przyczyny skłoniły mnie do napisania tej ksiąŜki.
Chciałem w niej udowodnić, jak dzięki prostej, bezpośredniej obserwacji lub nieszkodliwym
eksperymentom moŜna zrozumieć te zwierzęta i docenić ich wyjątkowe zalety. Psy mają nam
naprawdę wiele do zaoferowania! Towarzyszą nam zarówno w zabawie, jak i wtedy, gdy
doskwiera nam samotność i jesteśmy pogrąŜeni w smutku. Dbają o nasze zdrowie, wyciągając
nas na długie spacery. Uspokajają nas, kiedy jesteśmy rozdraŜnieni czy pełni niepokoju i
napięcia. I przy tym wszystkim nadal pełnią swoje tradycyjne obowiązki, spośród których
dwa są najwaŜniejsze: ostrzeganie nas przed wtargnięciem intruzów na nasz teren oraz obrona
przed bezpośrednią napaścią.
Ludzie, którzy nie lubią psów, sami nie wiedzą, co tracą. Tak samo zresztą jak ci,
których psy po prostu nie interesują. Jasne jest, Ŝe tacy ludzie nie wezmą teŜ do ręki tej
ksiąŜki, ale wskutek tego nie dotrze do nich pewna waŜna informacja. Stwierdzono, Ŝe
posiadacze psów lub kotów Ŝyją na ogół dłuŜej niŜ ci, którzy ich nie mają. I nie jest to chwyt
propagandowy miłośników psów, lecz naukowo udowodniony fakt. Praktyka lekarska
potwierdza, Ŝe towarzystwo psa, kota lub innego puszystego stworzonka działa na człowieka
uspokajająco i powoduje obniŜenie ciśnienia krwi, co zmniejsza ryzyko zawału czy wylewu.
Głaskanie psa, drapanie kota za uszami czy inne tego rodzaju pieszczoty z ulubionym
zwierzątkiem koją stres i tłumią w zarodku powszechne obecnie „choroby cywilizacyjne".
Szczególnie w środowiskach miejskich daje się nam we znaki Ŝycie w nieustannym pośpiechu
i napięciu. Napięcie to rozładować moŜna najlepiej przez kontakt z przyjaźnie usposobionym
psem lub kotem. Uświadamia to nam, Ŝe nawet w obłędnym kołowrocie naszej cywilizacji
pozostało jeszcze trochę nieskaŜonej prostoty i bezpośredniości uczuć.
Jednak nawet ci, którzy zdają sobie sprawę z dobrodziejstw, jakie niesie nam
towarzystwo psa, często nie mają pojęcia o wielu właściwościach i zwyczajach tych zwierząt.
UwaŜamy je za coś tak naturalnego, Ŝe szkoda nam czasu na zastanowienie się nad nimi.
Nawet jeśli czasem zaciekawi nas, na przykład, jak duŜa jest wraŜliwość psiego węchu, czy
pies rozróŜnia kolory, w jaki sposób potrafi odnaleźć drogę do domu, dlaczego merda ogonem
na przywitanie albo skąd się biorą jego dziwne zachowania płciowe — przechodzimy zwykle
nad tym do porządku. Gdybyśmy próbowali poszukać odpowiedzi na te pytania w
popularnych poradnikach dla hodowców psów, przekonalibyśmy się, Ŝe prześlizgują się one
po najbardziej podstawowych problemach, natomiast szczegółowo omawiają Ŝywienie,
pielęgnację psów, opiekę zdrowotną i charakteryzują liczne psie rasy. Oczywiście, są to
bardzo potrzebne informacje, ale chcielibyśmy takŜe dowiedzieć się, dlaczego na przykład
jedne psy wyją częściej niŜ inne, dlaczego w ogóle psy szczekają i zachowują się tak, a nie
inaczej. Zdecydowałem się więc dostarczyć odpowiedzi na te podstawowe pytania w formie
krótkich i prostych wyjaśnień. Sądzę, Ŝe tak zredagowana ksiąŜka będzie pomocą w roz-
wiązywaniu większości problemów pojawiających się w układzie człowiek—pies. Mam
nadzieję, Ŝe jej lektura spowoduje wzrost naszej sympatii dla tego końcowego ogniwa
ewolucji rodziny psowatych, które zawsze tak radośnie wita nas u progu naszego domu.
Gatunek „pies domowy
Czym szczególnym charakteryzuje się pies, Ŝe właśnie jego spośród czterech tysięcy
dwustu trzydziestu sześciu gatunków innych ssaków człowiek wybrał sobie na towarzysza?
Odpowiedź na to pytanie dla wielu moŜe zabrzmieć szokująco, gdyŜ „najlepszy przyjaciel
człowieka" w istocie jest przebranym w psi kostium wilkiem. I te właśnie charakterystyczne
cechy psychiczne wilka pozwalają zrozumieć specyficzną więź człowieka z psem.
Na pewno niektórym z nas trudno będzie przyjąć do wiadomości, Ŝe wszystkie nasze
psy, od zabiedzonych bezdomnych kundli do wypielęgnowanych rodowodowych
czempionów, od miniaturowych piesków chihuahua do potęŜnych dogów nie są niczym
innym, jak tylko udomowionymi wilkami. CięŜko nam się z tym pogodzić, gdyŜ słowo „wilk"
ź
le się nam kojarzy — wychowaliśmy się przecieŜ na bajkach, których negatywnym
bohaterem był dziki, groźny wilk. W pamięci utrwalił nam się wilk, który połknął
Czerwonego Kapturka, przeraŜające wilkołaki czy teŜ „wilk okropnie zły" z piosenki o trzech
ś
winkach. Nie ma się więc co dziwić, Ŝe trudno uwierzyć nam, jakoby mały, milutki piesek,
siedzący na dywanie i wpatrzony w nas rozkochanymi oczami, był tak bliskim krewnym
owego ludoŜercy z kniei. Musimy jednak przyjąć tę nieprzyjemną prawdę do wiadomości,
gdyŜ tylko wtedy będziemy w stanie zrozumieć przyczyny wielu zachowań psa, a takŜe
dlaczego właśnie pies, a nie na przykład małpa, niedźwiedź czy szop, został najlepszym
przyjacielem człowieka.
Tu moglibyśmy zapytać, jak to moŜliwe. Te wszystkie rasy psów, róŜniące się tak
znacznie budową, wzrostem i umaszczeniem, nie mogą przecieŜ naleŜeć do jednego gatunku!
A jednak naleŜą. W obrębie gatunku „pies domowy" istnieje znaczne zróŜnicowanie, jest ono
jednak tylko powierzchowne. Wszystkie rasy psów mogą się ze sobą łączyć i dawać płodne
potomstwo. RóŜnice genetyczne osiągnięte w pracy hodowlanej są zbyt małe, aby
doprowadzić do biologicznej izolacji którejkolwiek rasy. Oczywiście ratlerek płci męskiej,
choćby najbardziej pobudzony zapachem suki doga w okresie cieczki, ma niewielkie
moŜliwości działania. Jeśli jednak nasieniem tego ratlerka sztucznie zapłodnimy sukę doga,
urodzi ona szczenięta. Jak dotąd nic nie wiadomo o rasach psów tak dalece niedopasowanych
do siebie genetycznie, Ŝe niemoŜliwe byłoby ich skrzyŜowanie. Tak samo nie ma Ŝadnych
trudności w kojarzeniu udomowionych psów z dzikimi wilkami. Takie krzyŜówki równieŜ
dają płodne potomstwo.
ToteŜ, mimo Ŝe pozory wskazywałyby na coś przeciwnego, psy wszystkich ras naleŜą
do tego samego gatunku. Bernardyn waŜący około stu dwudziestu kilogramów jest
trzystukrotnie cięŜszy od miniaturowego yorkshire teriera, a dog mierzący w kłębie około
metra jest od tego małego pieska ponad dziesięć razy wyŜszy — niemniej jednak wszystkie
one są bliskimi krewnymi. Nawet najmniejsze z nich wiedzą doskonale, Ŝe w swym małym
ciałku mają wilczą duszę. KaŜdy, kto kiedykolwiek miał małego pieska, pamięta, Ŝe potrafi
on tak samo jak duŜy głośno szczekać na listonosza lub nawet groźnie warczeć, jeśli uzna, Ŝe
intruz wtargnął na jego terytorium. Inna sprawa, Ŝe czasem jest to piskliwy jazgot...
Kiedy na spacerze w parku mały piesek spotka psa naleŜącego do którejś z duŜych ras,
zachowuje się tak samo jak on. Oba są przecieŜ osobnikami dorosłymi, czemu więc miałyby
się trzymać od siebie z daleka? DuŜy pies jest natomiast taką sytuacją mocno
zdezorientowany, a jeśli atakuje go równocześnie większa liczba małych piesków — moŜe
nawet z godnością się wycofać. Właściciel psa moŜe być tym zgorszony, mylnie sądząc, Ŝe
jego pupil okazał się tchórzem. Nic podobnego! Wielki pies nie boi się małego napastnika,
lecz ma zakodowane, Ŝe tego wzrostu są szczenięta, a kaŜdy normalny, zdrowy pies
instynktownie wyhamowuje agresję w stosunku do szczeniąt. Tu jednak sytuacja jest
nietypowa, gdyŜ małe osobniki zachowują się wcale nie po szczenięcemu, toteŜ zakłopotany
pies woli na wszelki wypadek zastosować unik.
Jeśli więc sześć milionów psów Ŝyjących w Wielkiej Brytanii, czterdzieści milionów
psów w Stanach Zjednoczonych i równie wielkie ich liczby w innych częściach świata naleŜą
do tego samego gatunku, jak mogło dojść do wytworzenia się tak wielkich róŜnic między
nimi? Odpowiedź jest prosta. Pies został tak dawno udomowiony, Ŝe było duŜo czasu na
prowadzenie pracy hodowlanej w róŜnych kierunkach. Z hodowli eliminowano zazwyczaj
osobniki trudne do prowadzenia, zbyt nerwowe lub agresywne. Wskutek takiej selekcji
zachowanie psów nabrało cech szczenięcych: stały się bardziej chętne do zabawy, łagodne i
uległe. Dalsze zmiany zaleŜały juŜ od planowanego sposobu ich wykorzystywania. U tych,
które miały być uŜywane do szybkiego pościgu za zwierzyną, w drodze selekcji wykształciły
się dłuŜsze nogi i smukła sylwetka. Psy przeznaczone do polowań pod ziemią musiały mieć
nogi krótsze. Od piesków pokojowych wymagano, aby były na tyle małe i lekkie, by móc je z
łatwością brać na ręce. Przy tym selekcja na karłowaty wzrost jest stosunkowo łatwa do
przeprowadzenia. Po prostu z kaŜdego miotu do dalszej hodowli przeznacza się osobniki naj-
mniejsze, przekazujące tę cechę potomstwu. Po kilku pokoleniach następuje juŜ zauwaŜalne
zmniejszenie wymiarów.
Kilkaset „czystych" ras wyodrębniono stosunkowo niedawno na skutek
współzawodnictwa na wystawach psów. Dla kaŜdej Ŝ nich opracowano szczegółowe wzorce.
Oficjalnie wyróŜnia się sześć grup psów rasowych: psy myśliwskie, tropiące, pasterskie,
obrończe i do stróŜowania, teriery oraz psy ozdobne i pokojowe.
Do grupy psów myśliwskich zalicza się m. in. pointery, setery i retrievery,
pomagające myśliwemu w wykrywaniu, płoszeniu i aportowaniu zwierzyny. Z kolei psy
tropiące towarzyszą myśliwym poruszającym się pieszo lub konno śladem zwierzyny.
Spośród nich psy gończe poruszają się szybciej i mogą towarzyszyć jeźdźcom, natomiast
bassety, u których w drodze selekcji wykształciły się krótkie nogi, są odpowiedniejsze do
tropienia zwierzyny przez myśliwych pieszych. Posokowce posługują się w swojej pracy
zmysłem węchu, charty — raczej wzrokiem.
Grupa psów pasterskich, obrończych i do stróŜowania obejmuje takŜe rasy o
specyficznej uŜytkowości, jak na przykład psy zaprzęgowe husky. Teriery słuŜą do polowań
na lisy i borsuki oraz do tępienia gryzoni; zwykle mają krótkie nogi, by móc ścigać zwierzynę
w norach. Cechują się teŜ niezaleŜnym charakterem, gdyŜ zwykle pracują samodzielnie, bez
przewodnika.
Psy ozdobne i pokojowe to rasy, które charakteryzują się znacznie mniejszymi
wymiarami, czego dokonano w drodze selekcji. Niektóre z tych ras, jak pekińczyki i
maltańczyki, mają juŜ długą historię. Przez wieki pieski te były cenionymi pieszczochami
ludzi bogatych i wpływowych. Wyspecjalizowały się w tej funkcji i tylko w tym celu były
hodowane. Pozostałe rasy tych psów nie mogą się natomiast pochwalić równie
arystokratyczną przeszłością. Trzymane teraz juŜ tylko jako psy do towarzystwa, jeszcze nie
tak dawno wykonywały konkretne zadania. Tak więc dalmatyńczyk pierwotnie miał być
eleganckim psem biegnącym obok powozu, w którym jechał jego pan. Buldog był zaprawiany
do agresji w pokazach szczucia byków, a Ihasa apso to rasa psów specjalnie wyhodowanych
w Tybecie do pilnowania pałacu dalaj-lamy. Psy tych ras hodowane są do dziś, lecz ich
dawne obowiązki przeszły juŜ do historii.
Dla tej wąskiej grupy psich arystokratów tło stanowią całe rzesze mieszańców, psów
bezpańskich lub wręcz dzikich. Niektóre źródła szacują ich liczbę na około 150 milionów.
Wśród nich są takie, które juŜ dawno wróciły do trybu Ŝycia, jakie pędzili ich dzicy
przodkowie. Są to na przykład australijskie psy dingo lub „śpiewające psy" z Nowej Gwinei.
Inną grupę stanowią psy, które zostały opuszczone lub zdziczały dopiero niedawno, lecz
przystosowały się juŜ do Ŝycia na swobodzie, łącząc się w stada, przewaŜnie bytujące w
pobliŜu społeczności ludzkich i Ŝywiące się odpadkami. Te grupy psów zaadaptowały się do
Ŝ
ycia na swobodzie, mimo Ŝe były wcześniej zwierzętami udomowionymi. KrzyŜując się ze
sobą w obrębie swoich stad tworzą odrębną populację. Trzecią kategorię stanowią psy
porzucone przez ludzi, którym trudno przeŜyć bez opieki człowieka i włączyć się do
niezaleŜnej psiej społeczności. Ostatnią grupą, którą moŜna tu wydzielić, są mieszańce,
których właściciele kochają je i dbają o nie, przeciwstawiając „rasowym pieszczoszkom" nie-
wątpliwe zalety swoich psów. Mieszańce, według ich miłośników, są bardziej zbliŜone
do swego dzikiego przodka, dzięki czemu dłuŜej Ŝyją, są bardziej odporne na choroby,
rzadziej występują u nich wady fizyczne i takie patologie charakteru jak zbytnia nerwowość
czy agresywność. Właściciele mieszańców wskazują na ich Ŝywotność i zdolności
przystosowawcze, będące efektem heterozji. Pasja, z jaką ci ludzie stają w obronie swoich
psów, jest godna podziwu, lecz niezbyt sprawiedliwa w stosunku do psów rasowych.
PrzecieŜ i one, bez względu na umaszczenie, wielkość i budowę, są równie bliskie dzikiemu
przodkowi — mają „wilka za skórą" i całe nasze szczęście, Ŝe tak jest. Dlaczego — o tym za
chwilę.
Na temat pochodzenia psa domowego wysunięto juŜ trzy teorie. Pierwsza z nich
zakłada istnienie „brakującego ogniwa". Miał nim być jakiś gatunek psa dzikiego,
przypominający współczesnego dingo, który dał początek psom udomowionym, lecz w stanie
dzikim został wytępiony przez ludzi pierwotnych. Z zootechnicznego punktu widzenia jest to
wersja prawdopodobna, gdyŜ bywały juŜ przypadki, Ŝe gdy jakiś gatunek zyskiwał swoje
ulepszone, udomowione wydanie — hodowcy podejmowali wysiłki w kierunku eliminacji
jego dzikich, „nie ulepszonych" krewnych, aby nie dopuścić do „skaŜenia" nowej rasy.
Powszechnie było teŜ wiadomo, Ŝe uprzednio udomowione psy, w miarę jak dziczały i
kojarzyły się ze sobą w obrębie własnych stad, pod kaŜdą szerokością geograficzną
upodabniały się do siebie. Zarówno australijskie dingo, jak i „śpiewające psy" z Nowej
Gwinei, azjatyckie psy pariasy czy psy towarzyszące Indianom obu Ameryk — reprezentują
zbliŜony pokrój i typ budowy. Na tej podstawie moŜna by wyobrazić sobie, jak mógł
wyglądać ich dziki, obecnie wymarły przodek. Niemniej jednak teoria „brakującego ogniwa"
nie została zaakceptowana.
Druga teoria wywodzi róŜne rasy psów od dwóch róŜnych dzikich przodków — wilka
i szakala. Wyznawcą i popularyzatorem tego poglądu był Konrad Lorenz, czego wyrazem
stała się ksiąŜka / tak człowiek trafił na psa. Późniejsze badania podwaŜyły jednak teorię
„podwójnego pochodzenia" psa jako niedostatecznie udokumentowaną. Szczególnie
obserwacje szakali dowiodły, Ŝe róŜnią się one pod wielu względami zarówno od psów, jak i
od wilków. Równoległe badania prowadzone na wilkach wykazały natomiast, Ŝe prawie pod
kaŜdym względem są one bardzo zbliŜone do psów.
Ostatnio jednak przyjęto teorię, Ŝe wszystkie współczesne rasy w obrębie gatunku
„pies domowy" zostały wyprowadzone mniej więcej osiem—dwanaście tysięcy lat temu od
jednego przodka, którym był wilk. Potwierdzają to wyniki szczegółowych badań
anatomicznych i zachowań obu gatunków, przeprowadzonych w ostatnich dziesięcioleciach.
W takim razie — nasuwa się pytanie — dlaczego zdziczałe psy po kilku pokoleniach nie
upodabniają się ponownie do wilków? Aby na nie odpowiedzieć, trzeba najpierw
sprecyzować, jaki rodzaj wilka brał udział w ewolucji psa. Wilki, które oglądamy obecnie na
filmach lub w ogrodach zoologicznych, pochodzą przewaŜnie z pomocnej strefy klimatycznej
— tajgi syberyjskiej, skandynawskiej. Są to zwierzęta duŜe, o bardzo gęstym futrze. W
południowej strefie ich występowania wykształciła się natomiast inna forma — mniejszy, o
lŜejszej budowie i delikatniejszym owłosieniu wilk azjatycki. Jest on bardziej zbliŜony
wyglądem do współczesnych dzikich psów i prawdopodobnie od niego pochodzi pies
domowy.
Obserwacja Ŝycia wilczych watah na swobodzie dostarczyła nam wielu wiadomości
na temat prawdziwej natury tego rzekomego „zbója i łupieŜcy". Okazało się, Ŝe jest to
zwierzę Ŝyjące we wzorowo zorganizowanej społeczności, w obrębie której istnieje ścisła
hierarchia stadna, cały system naturalnych hamulców niepoŜądanych zachowań oraz
wzajemna pomoc członków stada. Zdrową rywalizację poszczególnych osobników
równowaŜy ich zdolność do współpracy w róŜnych dziedzinach — na przykład w trakcie
polowania, obrony przed atakiem bądź w sezonie godowym. Szczenięta są karmione nie tylko
przez swoich rodziców, a w obrębie watahy rzadko dochodzi do konfliktów między jej
członkami.
Stadny tryb Ŝycia wilków jest bardzo zbliŜony do organizacji pierwotnych
społeczności ludzkich. Dlatego teŜ juŜ od początku powstała między tymi gatunkami silna
więź. Zarówno wilki, jak i ludzie pierwotni Ŝyli w gromadach zajmujących ściśle wyznaczone
terytoria. Zakładali swoje siedliska w centralnych rejonach tych terytoriów, organizując
stamtąd wypady w celu zdobycia poŜywienia. Wilcze i ludzkie gromady potrafiły urządzać
zbiorowe polowania na grubą zwierzynę, znały taktykę okrąŜania i zasadzek i
wykorzystywały przy tym swój spryt. W obu społecznościach istniał podział pracy między
męskich i Ŝeńskich członków gromady, a takŜe zorganizowany system opieki nad młodzieŜą.
Zarówno ludzie, jak i wilki posługiwali się kodem sygnałów mimicznych i gestów w celu
uzewnętrznienia swoich nastrojów.
Społeczności o tak zbliŜonym trybie Ŝycia na początku konkurowały ze sobą.
Bezradne, osierocone szczenięta wilcze były prawdopodobnie zabierane do osad ludzkich
jako potencjalna rezerwa delikatnego mięsa, ale przejściowo słuŜyły takŜe za zabawkę
dzieciom. Wśród ludzi przechodziły więc swoisty etap „socjalizacji" i wzrastały w
przekonaniu, Ŝe nie są członkami społeczności wilczej, lecz ludzkiej. ToteŜ zaczynały brać
udział w pilnowaniu obozu, podnosząc alarm, gdy ich czujne uszka złowiły jakiś podejrzany
szmer. Pomagały takŜe ludziom w polowaniach, bo potrafiły zwietrzyć zwierzynę, zanim
dostrzegli ją ich nowi „towarzysze sfory". Ludzie, jako istoty inteligentne, szybko docenili ich
przydatność i zamiast przeznaczać złapane szczeniaki do konsumpcji, pozwalali im Ŝyć w
swoich siedliskach, a z czasem tam się rozmnaŜać. Oczywiście, osobniki zbyt agresywne czy
nieufne, nie nadające się do współpracy z człowiekiem, szybko likwidowano. Stosując taką
selekcję, wyhodowano całą populację osobników Ŝyjących z człowiekiem w symbiozie.
Mijały wieki, ale pierwotny, „wilkowaty" pies początkowo nie zmieniał swojego
wyglądu. Co najwyŜej pojawiały się sporadycznie mutacje barwy, na przykład umaszczenie
czarne, białe, nakrapiane czy łaciate, które były mile widziane, gdyŜ ułatwiały rozróŜnianie
poszczególnych osobników.
W czasach przedhistorycznych nie było natomiast potrzeby róŜnicowania tego
gatunku.
Dopiero wraz z rozwojem rolnictwa pojawiły się moŜliwości specjalizacji psów.
Powstało zapotrzebowanie na psy stróŜujące, gdyŜ coraz większego znaczenia nabierała
ochrona mienia. Inne psy były potrzebne do polowania, a jeszcze inne — do pomocy przy
wypasaniu stad. Tak powstały pierwsze „rasy", ale do setek psich ras znanych obecnie było
jeszcze bardzo daleko. Dopiero w ciągu kilku ostatnich wieków nastąpiło znaczne
przyspieszenie w doborze i selekcji hodowlanej, ale jeszcze w średniowieczu na terenie
Europy było najwyŜej około dwunastu typów psów uŜytkowych, kaŜdy o konkretnym
przeznaczeniu.
Burzliwy rozwój ras nastąpił dopiero w epoce rewolucji przemysłowej. Liczba psów
przekroczyła juŜ wtedy zapotrzebowanie na nie, a uŜywanie ich do walk i szczucia innych
zwierząt zostało zakazane. Nadmiar psów trzeba było więc jakoś „zagospodarować". Zaczęło
się od urządzania, początkowo w osiemnastowiecznych gospodach, konkursów na
„najpiękniejszego psa". W dziewiętnastym wieku na tej bazie rozwinęła się organizacja
wystaw i ustalono szczegółowe wzorce rasowe. Brała w tym udział rodzina królewska, toteŜ
hodowla psów rasowych i ich rywalizacja na wystawach stały się wielką pasją wielu ludzi.
W miarę postępującej urbanizacji człowiek, wyrwany ze swego dawnego, wiejskiego
ś
rodowiska, potrzebował czegoś, co by je mu przypominało. Tym czymś stał się „pies -
towarzysz". Ludziom uwikłanym w obłędny kołowrót Ŝycia miejskiego spacer z psem po
parku dawał namiastkę kontaktu ze środowiskiem naturalnym. W sztucznym świecie asfaltu i
betonu potrzeba takiego kontaktu jest silna i psy przeszły długą drogę ewolucji po to, by
umieć tę potrzebę zaspokoić. To jest właśnie obecnie ich główna rola.
Dlaczego pies szczeka
Zajadle szczekający pies wydaje się nam groźny. Nic bardziej błędnego! Owszem,
robi duŜo hałasu, ale wcale nie szczeka „na nas". W języku psów szczekanie oznacza sygnał
alarmowy, adresowany do innych członków stada, takŜe jeśli jest to „stado" ludzkie.
Szczekanie oznacza: „Uwaga! Coś się dzieje!" W warunkach Ŝycia na swobodzie
sygnał ten daje szczeniętom hasło do ukrycia się, a osobnikom dorosłym — do wzmoŜonej
czujności. U ludzi podobną rolę pełniło bicie w dzwony, uderzenia w gong czy trąbienie na
alarm, Ŝe „ktoś obcy zbliŜa się do bram twierdzy". Taki sygnał nie precyzował, czy zbliŜa się
przyjaciel czy wróg, ale pozwalał przedsięwziąć niezbędne środki ostroŜności. Tak samo pies
głośnym szczekaniem anonsuje zarówno powrót swego pana, jak teŜ wtargnięcie złodzieja.
Dopiero po zidentyfikowaniu przybysza następuje albo radosne przywitanie, albo frontalny
atak.
Zdecydowany na atak pies zachowuje się cicho. Pies agresywny bez cienia strachu
rzuca się z zębami na przeciwnika. Najwyraźniej to widać na pokazach sprawności psów
policyjnych. Kiedy pozorant, ubrany w strój ze specjalnie wzmocnionym rękawem, udaje, Ŝe
ucieka — pies na sygnał przewodnika bez namysłu rzuca się do ataku. Nie szczeka ani nie
warczy, lecz skacze na pozoranta i mocno wpija się zębami w jego chronione wzmocnionym
rękawem ramię.
Ucieczka teŜ odbywa się w ciszy. Pies, który chce uciec, po prostu stara się
maksymalnie oddalić od przeciwnika i nie wydaje przy tym Ŝadnych dźwięków. Sygnały
głosowe uzewnętrzniają zwykle stan frustracji bądź konfliktu. A to, Ŝe psim bójkom
towarzyszy zwykle duŜo hałasu, świadczy o tym, Ŝe nawet bardzo agresywny pies „w środku"
równieŜ trochę się boi.
Warczenie, wraz z naciągnięciem warg ukazującym kły, jest charakterystyczne dla
psa, u którego instynkt agresji przewaŜa nad strachem. Leciutkie „podbarwienie strachem"
powoduje, Ŝe pojawia się zamiast cichego, zdecydowanego ataku. Niemniej jednak oznacza
ono, Ŝe z tym psem nie ma Ŝartów! U warczącego psa chęć ataku zdecydowanie przewaŜa nad
chęcią ucieczki, i to właśnie takie psy spędzają listonoszom sen z powiek.
JeŜeli uczucie strachu jest u psa nieco silniejsze, jego warczenie staje się słabsze i
cichsze i nie towarzyszy mu szczerzenie kłów. Mimo to taki pies jest nadal w kaŜdej chwili
gotów do ataku, gdyŜ poziom agresji jest u niego bardzo wysoki.
Im mniej pies jest pewny siebie, tym bardziej uczucie strachu zaczyna się równowaŜyć
z uczuciem agresji. Poznać to moŜna po tym, Ŝe warczenie zaczyna przeplatać się ze
szczekaniem. Ściszone warczenie przechodzi nagle w głośne ujadanie. Pies na przemian to
warczy, to szczeka. W przekładzie na ludzki język oznacza to: „Ach, pogryzłbym cię
porządnie (warczenie), ale na wszelki wypadek wolę zawołać na pomoc kolegów
(szczekanie)".
Kiedy strach zaczyna brać górę nad agresją, zanika warczenie i słychać juŜ tylko
głośne szczekanie. MoŜe ono trwać dopóty, dopóki nie ustanie wywołująca je przyczyna (na
przykład intruz się wycofa) lub dopóki członek „ludzkiego stada" nie przyjdzie sprawdzić, co
się dzieje.
Szczekanie psa domowego jest charakterystycznym, głośnym dźwiękiem „hau-hau-
hau...hau...hau-hau-hau...", przypominającym serie z broni maszynowej. Cechy tej pies nie
odziedziczył po swoich dzikich przodkach, lecz powstała ona w wyniku trwającej około
dziesięciu tysięcy lat selekcji hodowlanej. Wilki teŜ potrafią szczekać, ale nie robią przy tym
aŜ takiego hałasu. To „poszczekiwanie" łatwo moŜna wyróŜnić spośród innych dźwięków wy-
dawanych przez wilczą watahę, ale jest ono zwykle ciche, monosylabowe i występuje
stosunkowo rzadko. Przypomina dźwięk „wuff", czasem bywa powtarzane, lecz nigdy w tak
długich i głośnych seriach jak u psa domowego.
Ciekawe zjawisko zaobserwowano u wilków przetrzymywanych w pobliŜu
udomowionych psów. Po jakimś czasie zaczynały one szczekać jak psy. Widocznie przejście
między tymi dwoma rodzajami dźwięków jest płynne. MoŜna przypuszczać, Ŝe w
początkowym okresie udomowienia psów ich pierwotni właściciele dokonywali juŜ selekcji
na tę cechę. Po prostu spośród „poszczekujących" po wilczemu szczeniąt wybierali do dalszej
hodowli te osobniki, które potrafiły głośno i wytrwale „dawać głos", aby mogły dobrze pełnić
rolę „alarmu antywłamaniowego". Do naszych czasów prawie wszystkie rasy posiadły tę
umiejętność, choć niektóre w większym stopniu, a inne w niniejszym. Wyjątek stanowią tu
psy afrykańskiej rasy basenji, które nie szczekają w ogóle. Wyhodowano je jako psy
myśliwskie, którym szczekanie nie było potrzebne. Nie uŜywano ich natomiast nigdy do
stróŜowania.
Przytoczone tu przykłady dowodzą trafności przysłowia, Ŝe „pies, który duŜo szczeka,
nie gryzie". Szczekanie oznacza bowiem, Ŝe psu brakuje odwagi, by zaatakować. Pies, który
jest odwaŜny, po prostu gryzie. Nie zawraca sobie głowy szczekaniem, bo nie potrzebuje
wzywać nikogo na pomoc.
Dlaczego psy wyją
W porównaniu z wilkami psy szczekają więcej, na-tomiast mniej wyją. Powodują to
róŜnice w trybie Ŝycia dzikich wilków i udomowionych psów. Wycie oznacza bowiem hasło
do zbiórki i mobilizację watahy do działania. Wilki wyją zazwyczaj wczesnym wieczorem,
kiedy wyruszają na łowy, i nad ranem, kiedy zbierają się w dalszą drogę. Psy domowe,
którym właściciele dostarczają poŜywienia, pędzą natomiast Ŝywot wiecznych szczeniaków i
nie mają potrzeby „zwierania szeregów". W Ŝyciu psa występuje sytuacja „oderwania od
stada", gdy zostanie on zamknięty gdzieś w odosobnieniu. Wtedy „śpiewa pieśń samotności",
którą moŜna by oddać następującymi słowami: „Jestem tu... a gdzie wy jesteście?... chodźcie
do mnie!" W stanie dzikim takie wycie automatycznie mobilizuje innych członków stada do
przyłączenia się i chóralnego „śpiewu". Człowiek, który nie odpowiada na to „wezwanie",
zdaniem psa zaniedbuje swoje obowiązki.
W wyjątkowych wypadkach pies płci męskiej, który w normalnych warunkach nigdy
by nie wył, wydaje rozpaczliwe jęki, kiedy nie moŜe się dostać do atrakcyjnej suki w okresie
cieczki. Nie oznacza to, Ŝe wycie u psów jest elementem gry miłosnej; jest to po prostu
wezwanie: „chodź do mnie!"
Ten magnetyczny wpływ wycia jednych wilków na inne wykorzystują nieraz chłopi
do chwytania młodych wilczków. Wystarczy schować się w krzakach i naśladować wilcze
wycie, aby ledwo trzymające się na nogach szczeniaki zgrupowały się wokół wyjącego.
Starsze wilki nie dają się juŜ nabrać na ten chwyt, poniewaŜ potrafią odróŜniać indywidualną
nutę identyfikującą wyjącego. TakŜe chłopi, którzy często słyszą wycie wilków, potrafią
rozróŜnić głosy poszczególnych osobników. Podstawowa informacja przekazywana przez
wycie brzmi: „To ja, chodź do mnie!" Znawcy wilków utrzymują natomiast, Ŝe kaŜde wycie
zawiera teŜ wiadomość o aktualnym nastroju wyjącego.
Wilki częściej wyją na granicach terytorium naleŜącego do danej watahy. MoŜe to
oznaczać, Ŝe w wyciu przejawia się takŜe instynkt terytorialny i stanowi ono informację dla
innych stad, Ŝe ten teren jest juŜ zajęty. Ciekawe, Ŝe wilki-samotniki, wypędzone kiedyś ze
stada, nie przyłączają się do grupowego wycia, czasem natomiast wyją same, kiedy ich dawna
wataha milczy. Nie próbują nigdy powrócić do swojej watahy, ale jeśli na ich wycie
odpowiedzą inne podobne „wyrzutki", często łączą się z nimi w nowe stado i zajmują nowe
terytorium.
W świetle tych faktów jasne jest, dlaczego psy domowe są mniej skłonne do wycia niŜ
ich dzicy krewni. Po prostu nie mają powodów. Tam, gdzie psy są trzymane w grupie, na
przykład w duŜych psiarniach, mają namiastkę Ŝycia w stadzie i wtedy wycie moŜe wystąpić.
MoŜe takŜe wyć pies zamknięty sam w domu, kiedy nie moŜe dostać się do suki, którą czuje,
lub nagle opuszczony i porzucony. Dorosły pies, mający troskliwych opiekunów, nie ma
natomiast powodów do wydawania tego najbardziej przeraŜającego spośród wszystkich psich
odgłosów.
Istnieje jeden, zresztą zabawny, wyjątek od tej reguły. W czasach, kiedy nie było
jeszcze telewizji, bardziej muzykalne rodziny lubiły urozmaicać sobie wieczory chóralnym
ś
piewem. Ich psy brały go za sygnał mobilizacji watahy do wspólnego wysiłku. ToteŜ
entuzjastycznie podejmowały ten „sygnał", odrzucając głowy w tył i wyjąc. Potem musiały
się chyba czuć trochę dziwnie, widząc, Ŝe ich „ludzkie stado" wcale nie jest tym zachwycone.
Dlaczego pies merda ogonem
Zarówno fachowcy, jak i laicy twierdzą zgodnie, Ŝe merdanie ogonem oznacza u psa
przyjazne zamiary. Tymczasem jest to pogląd tak samo błędny jak ten, Ŝe analogiczne
zachowanie kota świadczy o jego złym humorze. Prawda jest taka, Ŝe zwierzę wykonujące ten
ruch jest w wewnętrznym konflikcie. Taka jest teŜ przyczyna wykonywania wahadłowych
ruchów u wszystkich zwierząt.
Stan konfliktu wewnętrznego oznacza, Ŝe zwierzę jest targane przez dwa sprzeczne
uczucia. Równocześnie chciałoby iść naprzód i zawrócić bądź skręcić zarazem w prawo i w
lewo. PoniewaŜ są to dąŜenia wykluczające się nawzajem, zwierzę nie rusza się z miejsca, ale
pozostaje w napięciu. Całe ciało lub tylko jego część zaczyna wykonywać ruch zgodnie z
podjętym pierwotnie zamiarem, a potem zatrzymuje się i próbuje się ruszyć w przeciwnym
kierunku. W wyniku tego powstaje u róŜnych zwierząt cała gama zewnętrznych sygnałów.
NaleŜą do nich: kręcenie lub kiwanie głową, przestępowanie z nogi na nogę, poruszanie
ramionami, skłony tułowia, smaganie się ogonem po bokach lub — u psów i kotów —
wszystkim znane machanie ogonem.
Co się dzieje w duszy psa, który merda ogonem? Zasadniczo chciałby on
równocześnie uciec i zostać na miejscu. Chęć ucieczki, rzecz jasna, powodowana jest
strachem. Powodów, dla których pies chce pozostać na miejscu, moŜe być natomiast wiele.
Mogą nimi być: głód, uczucie sympatii bądź — przeciwnie — niechęci i jeszcze wiele
innych. Dlatego trudno jednoznacznie interpretować merdanie, gdyŜ w zaleŜności od
warunków za kaŜdym razem moŜe ono oznaczać co innego. Oto kilka przykładów.
Bardzo młode szczenięta nie merdają ogonkami. Odruch ten zaobserwowano juŜ u
szczeniąt w wieku siedemnastu dni, lecz był to przypadek odosobniony. W wieku trzydziestu
dni robi to około pięćdziesięciu procent szczeniąt, a reszta nabiera tej umiejętności do
czterdziestego dziewiątego dnia Ŝycia (są to oczywiście wartości średnie, gdyŜ mogą tu
wystąpić róŜnice).
Szczeniaki zaczynają merdać ogonkami w czasie ssania matki, kiedy leŜą obok siebie
wzdłuŜ jej brzucha, a jej sutki zaczynają wydzielać mleko. Zwykle tłumaczy się to tym, Ŝe tak
manifestują swoją radość, Ŝe piją mleko. Ale jeśli tak jest, to dlaczego nie zaczęły merdać
wcześniej, w wieku, na przykład, dwóch tygodni? Wtedy jeszcze bardziej potrzebowały
mleka, a ogonki miały równie dobrze wykształcone. Przyczyna musi więc leŜeć gdzie indziej.
W wieku około dwóch tygodni szczenięta leŜą jeszcze przytulone do siebie,
ogrzewając się nawzajem i nie rywalizując ze sobą. Natomiast wiek sześciu—siedmiu
tygodni, kiedy wszystkie szczeniaki opanowały juŜ sztukę merdania, to równocześnie etap
wzajemnego dokuczania i bójek między nimi. Aby possać matkę, szczeniaki, teraz juŜ
większe, muszą ułoŜyć się ciasno przy sobie, choć przed chwilą się podgryzały i tarmosiły. W
ich psychice walczą więc ze sobą strach z głodem. ZwycięŜa, oczywiście, głód, ale kaŜdy
szczeniak przystępujący do ssania jest rozdarty między chęcią napicia się mleka a chęcią
odizolowania się od rodzeństwa. Wyrazem tego wewnętrznego konfliktu jest
charakterystyczny, wahadłowy ruch ogona.
Następne okoliczności, w których pojawia się ten odruch, to dopominanie się
szczeniąt o jedzenie przyniesione przez osobniki dorosłe. Zachodzi tu ten sam konflikt, bo z
jednej strony głodne szczenię pragnęłoby podejść do pyska dorosłego psa, z drugiej zaś nie
chciałoby przy tej okazji za bardzo zbliŜyć się do swoich rówieśników.
W późniejszym wieku, kiedy psy spotykają się po długiej rozłące, towarzyszy temu
równieŜ merdanie ogonami. Konflikt powstaje, gdy przyjazne uczucia idą w parze z pewną
obawą. Merdanie jest równieŜ waŜną częścią psich zalotów, w trakcie których uczucie strachu
ś
ciera się z popędem płciowym. Tam natomiast, gdzie spotykają się osobniki nie Ŝywiące do
siebie przyjaznych uczuć, merda ten z nich, który oprócz niechęci odczuwa takŜe strach, czyli
przeŜywa huśtawkę przeciwstawnych nastrojów.
Istnieją róŜne rodzaje merdania. U osobnika podporządkowanego ruchy ogona są
szerokie i miękkie, u dominanta — skrócone i usztywnione. Im niŜej w hierarchii stadnej stoi
merdający osobnik, tym niŜej trzyma przy tym ogon. Pies czujący się pewnie macha ogonem
podniesionym prosto w górę.
Wszystko to łatwo zauwaŜyć, obserwując psie zachowanie w róŜnych
okolicznościach. Mimo to jednak merdanie ogonem jest nadal jednoznacznie kwalifikowane
jako demonstracja przyjaznych uczuć. Przyczyna leŜy najprawdopodobniej w tym, Ŝe częściej
mamy okazję obserwować kontakty psa z człowiekiem niŜ między psami. JeŜeli mamy w
domu kilka psów, są ze sobą cały dzień, z nami rozstają się natomiast i spotykają ponownie
kaŜdego dnia. Przy takiej okazji widać tylko, jak podporządkowany pies wita swego pana czy
panią, który jest dla niego dominującym członkiem stada. Pies zwykle jest wtedy w nastroju
radosnego podniecenia, podbarwionego jednak pewną obawą. Są to bodźce wystarczające do
powstania wewnętrznego konfliktu, odreagowywanego wahadłowymi ruchami ogona.
Interpretacja ta jest dla nas trudna do przyjęcia, bo nie moŜemy pogodzić się z faktem,
Ŝ
e nasz pies moŜe Ŝywić względem nas jakiekolwiek inne uczucia oprócz miłości. A juŜ
całkiem nie do przełknięcia wydaje się nam sugestia, jakoby mógł teŜ trochę się nas bać. A
jednak porównajmy choćby nasze i jego wymiary ciała. Znacznie górujemy nad naszym
psem, co juŜ działa na niego deprymująco. Dodajmy do tego świadomość, Ŝe dominujemy
nad nim pod tyloma względami, a on jest w tyluŜ dziedzinach od nas uzaleŜniony... Nie ma
się więc co dziwić, Ŝe Ŝywi do nas nieco mieszane uczucia.
Merdanie ogonem, oprócz sygnalizowania nastrojów, ułatwia równieŜ przekazywanie
sygnałów zapachowych. Aby to zrozumieć, musielibyśmy spojrzeć na świat z punktu
widzenia psa. Gruczoły okołoodbytowe u psów wydzielają zapach identyfikujący kaŜdego
osobnika podobnie jak odciski palców u ludzi. Energiczne ruchy ogona sprzyjają opróŜnieniu
się tych gruczołów i rozchodzeniu się zapachu. Człowiek ma za mało selektywny węch, aby
go wyczuć, ale dla zwierząt ma on kolosalne znaczenie. Dlatego merdanie ogonem pełni tak
waŜną rolę w Ŝyciu psiej społeczności.
Dlaczego pies zieje z wywieszonym językiem
Człowiek czasem bywa zziajany, kiedy musi podbiec, aby złapać uciekający autobus,
jednak ludziom zdarza. się to duŜo rzadziej niŜ psom. Pies moŜe dyszeć nawet wtedy, kiedy
wcale się nie rusza. Po prostu, kiedy zaczyna mu być gorąco, otwiera pysk, wywiesza język i
raptem zaczyna w charakterystyczny sposób cięŜko dyszeć. W trakcie tej czynności język jest
stale zwilŜony, co wzmaga proces parowania, prowadzący do ochłodzenia organizmu. Przy
wysokiej temperaturze psy takŜe więcej niŜ zwykle piją, co zapewnia utrzymanie stałej
wilgotności języka. Bez tego mechanizmu regulacyjnego psy masowo padałyby wskutek
udaru cieplnego.
Zdolność do ziajania jest psu niezbędna dla utrzymania prawidłowej temperatury ciała
z uwagi na budowę jego skóry. Występujące u psa gruczoły potowe są bowiem
umiejscowione między palcami. Wskutek tego pies nie moŜe, tak jak my, oddawać nadmiaru
ciepła poprzez pocenie się całym ciałem. Ciekawe, Ŝe spośród trzech najściślej z nami
współpracujących gatunków zwierząt kaŜdy wypracował sobie inną metodę termoregulacji.
Konie pocą się równie obficie jak my. Koty w czasie upałów ciągle się wylizują, przy czym
ś
lina stanowi środek chłodzący. Psy wywieszają natomiast języki i dyszą.
Przypuszczalnie ta cecha rodziny psowatych ma związek z gęstą sierścią występującą
u ich dzikich przodków. Kiedy na świecie pojawił się przodek współczesnego psa domowego,
waŜniejsza widocznie była ochrona przed chłodem w zimie niŜ przed upałem w lecie, a w
skórze okrytej grubym futrem gruczoły potowe nie mogą pełnić swojej roli, toteŜ stały się
zbędne. U współczesnych ras gładkowłosych mogłyby znów być przydatne, lecz
genetycznym zmianom uwłosienia nie towarzyszył powtórny rozwój zredukowanych
gruczołów.
Nawet nagie psy meksykańskie, u których pocenie się miałoby jakiś sens, przy
największym upale zachowują suchą skórę. WyraŜano niegdyś pogląd, Ŝe temperatura ich
ciała wynosi około 40°C, podczas gdy u przeciętnego psa waha się ona między 38,3 a 38,8°C.
Najnowsze badania dowiodły jednak, Ŝe nagie psy mają taką samą temperaturę ciała jak inne
rasy, tylko ich sucha skóra, z powodu braku sierści, wydaje się cieplejsza. Dlatego
Meksykanie chętnie brali te pieski do łóŜka, aby ogrzewały ich w chłodne noce. W tej roli
sprawdzały się świetnie.
Dlaczego pies przy siusianiu zadziera nogę
O tym, Ŝe dla psa płci męskiej oddawanie moczu jest czymś więcej niŜ tylko
usuwaniem z organizmu zbędnych substancji — wiedzą wszyscy. Na spacerze interesują psa
głównie ślady zapachowe pozostawione przez inne psy w charakterystycznych punktach jego
najbliŜszego otoczenia. KaŜdy pień czy słup latarni jest w podnieceniu obwąchiwany. Po
odczytaniu wszystkich „komunikatów zapachowych" pies pozostawia własny, zagłuszając
swoim indywidualnym zapachem poprzednie ślady.
Szczenięta płci obojga do siusiania przykucają. Dopiero samce po osiągnięciu
dojrzałości płciowej, czyli w wieku ośmiu—dziewięciu miesięcy, zaczynają przy oddawaniu
moczu podnosić jedną z tylnych nóg. Podniesiona noga jest sztywno odstawiona od ciała,
które z kolei odchyla się tak, by strumień moczu był skierowany w bok, a nie na ziemię.
Potrzeba pozostawiania śladów zapachowych jest u psa bardzo silna. W trakcie długiego
spaceru, kiedy właściwie juŜ załatwił swoje potrzeby fizjologiczne, nieraz widać, jak męczy
się, aby wycisnąć choćby pojedyncze krople i zostawić w określonym miejscu swoją
„wizytówkę". Jest to odruch do tego stopnia niezaleŜny od potrzeby opróŜnienia pęcherza, Ŝe
pies podnosi nogę nawet wtedy, kiedy pęcherz jest juŜ całkowicie pusty.
Odruch ten, co ciekawe, nie ma teŜ związku z męskimi cechami płciowymi. Psy
wykastrowane przed osiągnięciem dojrzałości płciowej zaczynają podnosić nogę w tym
samym wieku co osobniki inne. Mimo Ŝe jest to czynność typowa dla osobników męskich, jej
występowanie nie ma związku z poziomem testosteronu. Ściśle mówiąc — nie jest
wywoływana obecnością męskich hormonów. Są one natomiast wydalane z moczem, toteŜ
„wizytówka zapachowa" psa zawiera równieŜ informacje o stanie jego aktywności płciowej.
Wydzielina z dodatkowych gruczołów krokowych dodaje do tej „wizytówki" indywidualną
nutę zapachową identyfikującą psa.
Psy płci męskiej siusiając wolą podnosić nogę niŜ przykucać z trzech powodów.
NajwaŜniejszym z nich jest to, Ŝe zapach moczu oddanego na pionową płaszczyznę dłuŜej
utrzymuje świeŜość, niŜ gdy wsiąka w ziemię. Drugą, nie mniej waŜną przyczyną jest, Ŝe tak
pozostawiona „wizytówka" znajduje się na wysokości nosów innych psów, przez co jest dla
nich łatwiejsza do „odczytania". Po trzecie zaś, oddawanie moczu tylko w określonych
miejscach informuje inne psy, gdzie moŜna takie zapachy znaleźć, zawęŜając liczbę
moŜliwości tylko do obiektów stojących pionowo.
Specyficzny, „męski" system siusiania psów ma tę dodatkową zaletę, Ŝe pies moŜe po
sylwetce poznać z daleka, czy „ten drugi" jest innym psem czy suką. W zaleŜności od tego
moŜe podjąć decyzję, czy warto podchodzić.
Wielokrotnie próbowano odgadywać, jakiej treści informacje zawiera zapach psiego
moczu pozostawiony na wystającym przedmiocie. Z róŜnych wariantów odpowiedzi
właściwie wszystkie wydają się słuszne. Jeden z nich zakłada, Ŝe informacja ta jest waŜna dla
samego zostawiającego ją psa, gdyŜ znakami zapachowymi zaznacza on granice swojego
terytorium. Kiedy znów tam przyjdzie, wystarczy mu powąchać, aby poczuć się „u siebie".
My w swoich domach czujemy się u siebie, gdyŜ są tam nasze ulubione przedmioty. Pies
natomiast czuje się „u siebie" na terytorium, którego granice zaznaczył swoimi
„identyfikatorami".
Wariant drugi zakłada, Ŝe pozostawione krople moczu stanowią przede wszystkim
informację dla innych psów, zwłaszcza na temat płci i terytorialnego stanu posiadania
konkretnego zwierzęcia. MoŜe ona pomóc osobnikom drugiej płci w nawiązaniu kontaktu, a
inne samce ostrzec przed wkroczeniem na ten teren. Przeciwnicy tej wersji przytaczają
kontrargumenty, Ŝe dla psa zapach moczu innego psa zawsze jest interesujący, a nigdy nie
wzbudza w nim strachu. „Zapachowe wizytówki" nie mają jednak odstraszać innych psów,
lecz tylko informować je, Ŝe ten teren jest juŜ „zajęty".
Wariant trzeci stanowi właściwie modyfikację poprzedniego. Według niego
zostawianie znaków zapachowych przez psy słuŜy oznaczaniu czasu przebywania
określonych zwierząt na danym terenie. Na swobodzie róŜne stada psów mogą
bezkonfliktowo Ŝyć obok siebie dzięki śladom zapachowym sygnalizującym kto, kiedy i jak
często przechodził przez dany teren. PoniewaŜ na podstawie intensywności zapachu moŜna
ocenić jego świeŜość, moŜliwe jest więc teŜ wyznaczenie „stref czasowych" korzystania z
terytorium. Wtedy stada raczej się omijają niŜ wchodzą sobie w drogę.
Obserwacje włóczących się psów wiejskich wykazały, Ŝe dwie do trzech godzin
dziennie zajmuje im rozpoznanie śladów zapachowych pozostawionych na ich terytorium.
W tym celu odbywają codzienne wielokilometrowe spacery, w trakcie których
obwąchują dokładnie wszystkie wystające obiekty, mogące słuŜyć jako „słupy
ogłoszeniowe". Wprawdzie kosztuje to sporo czasu i wysiłku, jednak na tej podstawie kaŜdy
pies z określonej wsi ma w głowie „mapę" rozmieszczenia innych psów na swoim terytorium,
razem z wiadomościami o ich liczebności, szlakach wędrówek, ich płci oraz
charakterystycznych cechach osobowości.
Na ogół uwaŜa się, Ŝe suczki nie podnoszą nogi przy siusianiu, nie jest to jednak
stuprocentowa prawda. Mniej więcej co czwarta suka podnosi nogę przy oddawaniu moczu,
ale robi to inaczej niŜ pies. Suki raczej przykurczają podniesioną łapę pod tułów, nie
odciągając jej na bok. Wskutek tego mocz bardziej ścieka na ziemię niŜ na pionową
powierzchnię. Czasem suki próbują radzić sobie w ten sposób, Ŝe cofają się, dopóki obiema
tylnymi łapami nie oprą się o słupek czy ścianę. Oddają więc mocz stojąc na przednich
łapach. Rzadko która suka próbuje natomiast podnosić jedną nogę tak jak pies.
Dlaczego pies po wypróŜnieniu grzebie nogami za sobą
KaŜdy, kto ma psa, zwłaszcza płci męskiej, z pewnością nieraz widział, jak jego pupil
po oddaniu kału „zamiata" za sobą tylnymi nogami, rozgrzebując przy tym ziemię.
Towarzyszą temu równieŜ ruchy przednich nóg, przy czym pies odsuwa się nieco od miejsca,
w którym oddał kał. Czasem, choć rzadziej, ruchy takie występują takŜe po oddaniu moczu.
Przez jakiś czas uwaŜano tę czynność za atawistyczną pozostałość po dzikich
przodkach, którzy, podobnie jak do dziś robią to koty, zakopywali swe odchody. Sądzono, Ŝe
instynkt ten uległ wypaczeniu w trakcie udomowienia, wskutek czego pozostały po nim
obecnie tylko te szczątkowe ruchy. Interpretacja ta nie jest jednak słuszna, gdyŜ
zaobserwowano, Ŝe współczesne wilki teŜ tylko markują zakopywanie odchodów, a więc
udomowienie niczego tu nie zmieniło.
Według innej wersji psy miały próbować rozrzucać swoje odchody, aby tym
sposobem rozrzerzyć oddziaływanie swojego indywidualnego zapachu. Rzeczywiście,
niektóre gatunki ssaków robią coś podobnego — na przykład hipopotam ma nawet specjalnie
spłaszczony ogon i po wypróŜnieniu śmiga nim we wszystkie strony, rozrzucając łajno na
duŜą odległość. Trzeba jednak zauwaŜyć, Ŝe psy, choć grzebią nogami w pobliŜu swoich
odchodów, starają się ich przy tym nie dotykać.
MoŜna to interpretować dwojako. Z jednej strony Ŝyjące na swobodzie wilki, kiedy
rozgrzebują ziemię za sobą, rozrzucają jej wierzchnią warstwę wraz z roztartym łajnem na
duŜej powierzchni. Pozostawia to oprócz śladów zapachowych takŜe znaki widoczne gołym
okiem. Kiedy udomowione psy powtarzają te ruchy na twardym, miejskim bruku, nie z ich
winy nie pozostawia to śladów. W środowisku naturalnym byłoby je widać.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, Ŝe jedyną częścią ciała, w której pies ma gruczoły
potowe, są miejsca między palcami kończyn. ToteŜ grzebiąc nogami dodaje do zapachu
odchodów swoją woń indywidualną. Dla nas moŜe to zabrzmieć nieprzekonywająco,
poniewaŜ nasz węch jest w stanie dobrze wyczuć zapach psich kupek, ale nie rejestruje
osobistej nuty zapachowej psiego potu. Psy jednak Ŝyją głównie w świecie zapachów, toteŜ
dla nich ta dodatkowa ilość wonnej substancji zawiera szczególne informacje. To dlatego psy
tak lubią spacery. Prawdopodobnie zarówno czynnik wzrokowy, jak i węchowy mają
znaczenie, jeśli pies wykonuje tę atawistyczną czynność w naturalnym środowisku.
Czy psy potrafią okazywać skruchę
Posiadacze psów często opowiadają, jak to ich pies, kiedy coś zbroił, demonstrował
„poczucie winy", jakby chciał przeprosić swego pana. Zastanówmy się więc, czy błędne jest
przypisywanie psom cech ludzkich, czy rzeczywiście znają one uczucie „skruchy"?
Zazwyczaj pies, który zrobił coś zabronionego, zachowuje się w sposób szczególnie
„ugrzeczniony", poniewaŜ wyczuwa gniew swego pana. Psy potrafią bezbłędnie wyczuć
zmiany nastroju człowieka, zanim zostaną one zamanifestowane. Kiedy pan jest zły na psa, to
jeszcze zanim zacznie na niego krzyczeć, w postawie i ruchach jego ciała przejawia się
napięcie, które pies wyczuwa i uprzedza to, co ma nastąpić. Ostentacyjnie uległego
zachowania psa w takich sytuacjach nie moŜna tłumaczyć „poczuciem winy", lecz po prostu
strachem.
Właściciele psów przytaczają jednak przypadki, kiedy pies demonstrował „skruchę",
zanim jeszcze pan wykrył jego przewinienie. Zdarza się na przykład, Ŝe pies zostawiony na
dłuŜszy czas w domu napaskudzi na dywan lub z nudów pogryzie kapeć, rękawiczkę czy
cokolwiek innego. PoniewaŜ juŜ wie, Ŝe nie wolno mu tego robić, wita powracającego pana
wyjątkowo serdecznie, a przy tym ze zdwojonymi oznakami uległości i podporządkowania.
JeŜeli właściciel jeszcze nie zauwaŜył szkody, nie moŜe swoim zachowaniem sygnalizować
gniewu, który pies ewentualnie mógłby wyczuć. Zachowanie psa moŜe być wywołane
ś
wiadomością, Ŝe zrobił coś niedozwolonego, a zatem znane mu jest poczucie skruchy.
Podobne zachowania zaobserwowano takŜe u wilków. Trzymanym w niewoli
głodnym wilkom rzucono wielki kawał mięsa w taki sposób, Ŝe złapał go jeden ze słabszych
osobników w stadzie. Porwał on mięso i schował się z nim w kącie, a kiedy wilki dominujące
w stadzie próbowały mu je odebrać, bronił swojej zdobyczy, warcząc i kłapiąc zębami. W
społeczności wilczej istnieje zasada, Ŝe „prawo własności" w stosunku do poŜywienia liczy
się bardziej niŜ hierarchia stadna. Innymi słowy, wilk, który trzyma w pysku zdobyty kawał
mięsa, bez względu na swoją „pozycję społeczną" ma do niego prawo i nawet osobnik
najwyŜej stojący w hierarchii nie moŜe mu go odebrać. Ta „strefa własności" obejmuje zasięg
o promieniu około 30 centymetrów od pyska jedzącego osobnika i tej granicy Ŝaden inny nie
ma prawa przekroczyć.
Podobne zachowania występują teŜ u psów Ŝyjących w grupie. Nawet najsłabszy, jeśli
gryzie właśnie kość lub kawałek mięsa, zajadle odpędza wszystkich, którzy się do niego w
tym momencie zbliŜą.
Wracając do wyŜej opisanych wilków, były one głodne i zdecydowane, aby słabszemu
osobnikowi, który zdobył mięso, mimo wszystko je zabrać. Jednak wewnętrzne hamulce
powstrzymywały je od tego i dopiero kiedy zjadł juŜ połowę inne wilki wykorzystały moment
jego nieuwagi i porwały resztę. Kiedy juŜ zjadły wszystko, słabszy wilk, który ośmielił się
przedtem zawładnąć mięsem, zaczął podchodzić do osobników dominujących i „płaszczyć
się" przed nimi, mimo Ŝe Ŝaden nie wykazywał w stosunku do niego agresji. Wyglądało to
tak, jakby czuł, Ŝe musi przeprosić inne wilki za swoje zachowanie i zapewnić je, Ŝe nie ma
zamiaru walczyć o wyŜszą pozycję w stadzie.
Właściciele psów uwaŜają, Ŝe takie zachowanie jest czymś normalnym; świadczy ono
jednak o silnym podporządkowaniu się regułom Ŝycia w stadzie. Zachowania tego rodzaju nie
występują bowiem u innych gatunków i dowodzą wysokiego stopnia zorganizowania
społecznego dzikich przodków psa.
W jaki sposób pies zaprasza do zabawy
U większości ssaków chęć do zabawy przejawiają tylko osobniki młode, a z wiekiem
to zanika. Wyjątkiem są psy i ludzie. Ewolucja doprowadziła nas do etapu „młodych małp",
gdyŜ dziecięca ciekawość i rozrywkowe usposobienie pozostają nam takŜe w dorosłym Ŝyciu.
Te cechy pobudziły naszą wynalazczość i leŜały u podstaw podboju świata przez gatunek
ludzki. Nic więc dziwnego, iŜ oczekujemy od naszego najwierniejszego towarzysza, Ŝe będzie
dzielił z nami te upodobania.
Jeśli my jesteśmy „młodymi małpami", to psy — „młodymi wilkami". U wszystkich
ras psów domowych chęć do zabawy utrzymuje się aŜ do późnej starości. Ale jak
zamanifestować tę chęć innym psom, a takŜe ludziom, by nie zostać źle zrozumianym? U
psów zabawa często polega na symulowaniu walki i ucieczki, chodzi więc o wyraźne
zaznaczenie, Ŝe nie są to działania na serio. SłuŜą temu specjalne zachowania towarzyszące
inicjacji zabawy.
Typowa pozycja, jaką przybiera pies zapraszający do zabawy, to wygięcie kręgosłupa
w łuk, przy czym przednie partie ciała trzymane są nisko przy ziemi, a tylne — wysoko
uniesione. Przednie nogi są wyciągnięte przed siebie, tak Ŝe klatka piersiowa dotyka ziemi,
podczas gdy tylne — pionowo wyprostowane. W tej pozycji pies wpatruje się w partnera i
wykonuje krótkie, zachęcające ruchy w przód, jakby mówił: „No, szybciej! Zaczynajmy!"
Jeśli partner zareaguje pozytywnie, rozpoczyna się pozorowany pościg lub ucieczka.
Dzięki specjalnemu kodowi sygnałów inicjujących zabawę pościg czy ucieczka na
niby nigdy nie przerodzi się w prawdziwą walkę. Obie strony często zamieniają się rolami;
uciekający staje się ścigającym i odwrotnie. Po tych postępujących po sobie w szybkim
tempie zmianach widać, Ŝe uczestnicy zabawy nie przeŜywają stanów prawdziwej agresji ani
strachu, lecz przez cały czas mają świadomość, Ŝe odgrywają z góry przyjęte role. Dla tego
rodzaju zabawy charakterystyczne jest zataczanie przez psy szerokich kręgów.
Próbowano interpretować zapraszającą do zabawy postawę psa jako rodzaj zwykłego
przeciągania się. Rzeczywiście przypomina to nieco rozprostowywanie nóg przez psa, który
dopiero co obudził się ze snu. Obie czynności mają ze sobą coś wspólnego, bo pies
wykonujący gest rozciągania ciała informuje, Ŝe jest w tym momencie całkowicie odpręŜony i
„na luzie", toteŜ demonstrowane przez niego atak lub ucieczka nie będą na serio. Bardziej
prawdopodobna jest jednak taka interpretacja, Ŝe inicjujące zabawę wygięcie w łuk jest czymś
w rodzaju spręŜenia się do biegu lekkoatlety w blokach startowych.
W mimice psa istnieje jeszcze kilka sygnałów zaproszenia do zabawy. Wesoła mina
psa odpowiada ludzkiemu uśmiechowi i składa się z podobnych elementów. Wargi są w niej
rozciągnięte w linii poziomej, dzięki czemu szpara ustna sięga „od ucha do ucha", kąciki
pyska cofają się w stronę uszu. Szczęki są lekko rozchylone, ale bez demonstrowania
przednich zębów. Jest to pełne przeciwieństwo mimiki demonstrowanej przez warczącego,
agresywnego psa, u którego kąciki pyska wysuwają się ku przodowi, a nos i górna warga
marszczą się ku górze, odsłaniając zęby. Psa demonstrującego „wesołą minę" moŜna się
zupełnie nie obawiać. Nie ma u niego ani śladu agresji.
Gestami zapraszającymi do zabawy są takŜe: szturchanie nosem, podawanie łapy bądź
przynoszenie przedmiotów. Szturchanie nosem jest pozostałością ruchów, jakie wykonywały
ssące matkę szczenięta. Podawanie łapy teŜ wywodzi się z okresu ssania, kiedy szczenięta
łapkami masują brzuch matki dla pobudzenia laktacji. Czasem pies zachęcający drugiego psa
do zabawy siedzi, wpatrując się w niego i macha w powietrzu wyciągniętą przed siebie
przednią łapą, jakby kiwał na niego.
Przynoszenie przedmiotów ma na celu sprowokowanie partnera do zabawy. Pies
przynosi na przykład piłkę lub patyk i kładzie się przed swoim towarzyszem, trzymając
leŜący na ziemi przedmiot między przednimi łapami. Kiedy drugi osobnik usiłuje go
schwycić, pies porywa tę rzecz w zęby i ucieka. Jeśli partner pogoni za nim — o to właśnie
chodziło — został wciągnięty do zabawy! Jeśli zaprzestanie pościgu, nasz pies znów zacznie
mu podsuwać ten przedmiot pod nos.
JeŜeli pies jest bardzo rozradowany, na przykład był zamknięty przez jakiś czas, a
teraz moŜe się swobodnie wybiegać na otwartej przestrzeni — demonstruje swą radość
tańcem, skokami, skrętami ciała i bieganiem z przesadną juŜ emfazą. Przerywa taniec, robi
zapraszający gest wyginając się w łuk, po czym znowu zaczyna obłędnie biegać w kółko.
Czasem dziko Ŝyjące wilki zachowują się w taki sposób w celu zwabienia zwierzyny.
Potencjalne ofiary, zaciekawione dziwnym tańcem, podchodzą niebezpiecznie blisko i zostają
schwytane. W zeszłym stuleciu w Ameryce Północnej ten chwyt wykorzystywano w czasie
polowań na kaczki. Myśliwi prowokowali swoje psy, przewaŜnie pudle, do wykonywania
radosnych harców na otwartej przestrzeni. Zaciekawione dzikie kaczki na własną zgubę
podchodziły bliŜej. Ten sposób polowania na kaczki nazywano „na wabia". JuŜ to, Ŝe nawet
kaczki dają się nabrać na ten psi taniec, świadczy, jak zachęcająco mogą działać pewne
wypracowane w drodze ewolucji zachowania.
Czasem młode psy boją się brać udział we wspólnej zabawie ze swoimi rodzicami.
Dorosłe osobniki są tym rozczarowane i starają się za wszelką cenę ośmielić młodych
partnerów. Wykonują w tym celu gesty uspokajające, na przykład rozkładają się na ziemi
przed wystraszonymi szczeniakami i kładą się na grzbiecie w pozycji psa
podporządkowanego. To, Ŝe przez chwilę udają osobniki niŜej stojące w hierarchii, ośmiela
szczeniaki, które zaczynają czuć się pewniej i nie boją się podejść. Wtedy zabawa moŜe się
zacząć. Podobne zachowania moŜna czasem zaobserwować, kiedy dorosły bardzo duŜy pies
chce się bawić z drugim, teŜ dorosłym psem, ale bardzo małym. „Podporządkowana" postawa
duŜego psa dodaje małemu pewności siebie i zabawa moŜe rozwinąć się bez przeszkód.
Aby pies mógł być dobrym towarzyszem zabaw w wieku dojrzałym, waŜne jest, by
umiał dobrze się bawić z innymi szczeniakami z tego samego miotu. W pierwszych kilku
miesiącach Ŝycia szczeniaki muszą nauczyć się gryzienia na niby. Początkowo, podskubując
się i tarmosząc wzajemnie, nie panują nad swymi ostrymi ząbkami, wskutek czego nieraz
przy zabawie słychać ich piski. Szybko jednak zdają sobie sprawę, Ŝe wzajemne zadawanie
sobie bólu oznacza koniec zabawy, toteŜ uczą się kontrolować siłę zwierania swoich szczęk.
Natomiast psy, które były chowane w odosobnieniu i nie przechodziły etapu szczenięcych
zabaw, w późniejszym okresie nieraz sprawiają kłopot. Nie umieją gryźć na niby w zabawie,
zaczynają więc od razu gryźć na serio i zabawa przeradza się w prawdziwą walkę. Takie psy
są plagą parków, gdzie przychodzą się bawić inne psy.
Dlaczego pies lubi, Ŝeby go drapać między przednimi nogami
Pewna znana treserka psów, występując kiedyś w telewizji, wywołała ogólną
wesołość oświadczając, jak waŜne jest dla psa płci męskiej, aby drapać go po klatce
piersiowej między przednimi nogami. Oczywiście chodziło jej o to, Ŝe taką pieszczotą moŜna
sprawić psu największą przyjemność. Tak naprawdę, to istnieje siedem sposobów nawiązania
przyjaznego kontaktu dotykowego z psem i kaŜdy z nich ma swoje głębokie uwarunkowania.
Pieszczotliwe drapanie psa-samca w okolicach mostka rzeczywiście sprawia mu
wielką przyjemność, gdyŜ kojarzy mu się z aktem krycia. Po prostu w trakcie wykonywania
ruchów kopulacyjnych mostek psa rytmicznie ociera się o grzbiet suki. JeŜeli to samo robi
ręka pana, psu automatycznie przypomina się tamta przyjemność, dlatego psa płci męskiej
moŜna nagradzać takimi pieszczotami.
Drapanie lub łaskotanie za uszami sprawia przyjemność kaŜdemu psu. Ta pieszczota
budzi równieŜ skojarzenia natury seksualnej, bo do psiej gry miłosnej naleŜy obwąchiwanie,
oblizywanie i skubanie uszu.
Lekkie odpychanie rozbawionego psa wprawia go w jeszcze większe podniecenie.
Tym sposobem dajemy mu się wciągnąć w walkę na niby. Pies znowu pcha się do przodu,
prowokując nas, abyśmy go ponownie odepchnęli i tak w kółko. Zabawa rozwija się,
przechodząc do etapu gryzienia na niby, kiedy pies delikatnie chwyta w zęby naszą dłoń lub
pozwala się chwytać za szczękę. Taka zabawa, jeśli nie jest zbyt gwałtowna, wydatnie
wzmacnia więź między panem a psem, gdyŜ w ten sposób bawią się szczeniaki z jednego
miotu.
Klepanie jest najpospolitszą formą kontaktu dotykowego właściciela z psem. Jest to
gest o większym znaczeniu dla nas, gdyŜ uŜywamy go do serdecznych przywitań z miłymi
nam członkami naszego gatunku. Klepiąc psa po grzbiecie, bezwiednie traktujemy go jak
naszego dobrego przyjaciela. Jak jednak to odbiera sam pies? Psy nie klepią się między sobą,
cóŜ więc ten gest znaczy dla niego? Przypomina mu to raczej trącanie nosem, tak jak
szczenięta trącają brzuch matki, a osobniki podporządkowane wyraŜają swoją uległość wobec
dominanta. Psu musi wiec ten gest sprawiać szczególną przyjemność, gdyŜ stanowi
demonstrację naszej „niŜszości". PoniewaŜ jednak pies wie, Ŝe i tak pan jest przewodnikiem
stada, moŜe ten gest odczytać tylko w jeden sposób: jako ośmielający, upewniający sygnał dla
osobnika niŜszego rangą. Psy dominujące w stadzie nieraz wykonują taki gest niby-uległości,
aby poprawić samopoczucie podwładnych. Przypuszczalnie w ten sposób pies odbiera nasze
klepanie.
Długie, jedwabiste futro niektórych psów aŜ się prosi, by je głaskać, tak jak głaszcze
się kota. Nie robi to na psie aŜ tak duŜego wraŜenia, co najwyŜej moŜe mu przypominać
pierwsze dni Ŝycia, kiedy jako małe szczenię był wylizywany ogromnym jęzorem matki.
Dzieci z kolei lubią przytulać psy do siebie, a te chętnie im na to pozwalają.
Przypomina im to równieŜ czasy szczenięce, kiedy najbezpieczniej czuły się zbite w ścisłą
gromadkę, a matka ogrzewała je swoim ciałem.
Wiele psów lubi teŜ, kiedy ktoś je drapie lub pociera w okolicach szczęki. Człowiek
wyświadcza wtedy psu taką samą przysługę, jaką często psy świadczą sobie nawzajem.
Cierpią one nieraz na lekkie stany zapalne jamy ustnej czy po prostu na bóle zębów, a wtedy
przynosi im ulgę ocieranie boków pyska o twarde krawędzie mebli. Kiedy człowiek je w tym
zastępuje, sprawia to psu tylko przyjemność.
Tym rodzajem kontaktu dotykowego, którego psy zdecydowanie nie lubią, jest
natomiast generalne mycie i szczotkowanie przed wystawą. Trwające godzinami kąpiele i
zabiegi pielęgnacyjne przewyŜszają zdolność pojmowania przeciętnego psa. W Ŝyciu psiej
społeczności kontakty dotykowe nie zajmują nigdy aŜ tyle czasu. PoniewaŜ jednak w
domowym stadzie psy zajmują pozycję podporządkowaną, nie mają wyjścia i znoszą
wszystkie zabiegi z tak stoickim spokojem, jakby znosiły dokuczanie dominującego psa w
sforze. Człowiek naprawdę ma szczęście, Ŝe trafił na tak wyrozumiałego i chętnego do
współpracy przyjaciela.
Jak zachowuje się pies podporządkowany
Najkrótsza odpowiedź brzmi: jak szczeniak! U wielu gatunków zwierząt słabsze
osobniki dorosłe w sytuacji zagroŜenia przez osobnika dominującego zachowują się „po
dziecinnemu". JeŜeli brak im odwagi, by zdecydować się na konfrontację siłową — stosują
zwierzęcy odpowiednik naszego „wywieszenia białej flagi". Chodzi o to, aby
zademonstrować takie zachowanie, które skłoni agresora do zaniechania ataku. Jednym z
takich zachowań jest przyjęcie postawy dokładnie przeciwnej postawie napastnika. U
gatunków, gdzie agresor atakuje z pochyloną głową — osobnik podporządkowany swoją
unosi. U zwierząt, wśród których napastnik podnosi głowę, aby wydać się większym —
osobnik atakowany ją opuszcza. Jeśli agresor jeŜy sierść — u osobnika podporządkowanego
leŜy ona gładko. Tam, gdzie pies dominujący stoi wyprostowany — podporządkowany
przykuca.
Drugi wariant unieszkodliwienia wyŜszego rangą przeciwnika polega na wywołaniu u
niego nastroju, który wygasi wrogie uczucie. Dorosłe osobniki zwykle powstrzymują się od
atakowania młodych własnego gatunku, toteŜ gdy widzą, Ŝe dorosły pies raptem zaczyna
zachowywać się jak szczeniak, hamują odruch ataku.
Psy stosują dwa warianty postawy podporządkowanej: bierną i czynną. Postawa bierna
występuje wtedy, kiedy słabsze zwierzę nie ma wyboru. Osobnik silniejszy zbliŜa się i
stwarza konkretne zagroŜenie. ToteŜ osobnik słabszy przypada do ziemi, aby się wydać jak
najmniejszym. JeŜeli i to nie pomaga, przewraca się na grzbiet, wymachując łapami w
powietrzu. Czasem takŜe popuszcza małą ilość moczu. Jest to wierna kopia zachowania
małego szczeniaka, którego matka liŜe po brzuszku, pobudzając tym wypływ moczu (bardzo
młode szczenięta nie umieją jeszcze siusiać same; matka musi przewracać je nosem na grzbiet
i wylizywać brzuszki tak długo, aŜ mocz zacznie wypływać). W ten sposób dorosły, lecz
słabszy pies uruchamia u silniejszego mechanizm hamujący, który działa bez pudła.
MoŜna teŜ udawać szczeniaka w sposób bardziej aktywny. JeŜeli słabszy osobnik chce
zbliŜyć się do silniejszego, połoŜenie się na grzbiecie nie załatwia sprawy. Musi w jakiś
sposób zasygnalizować, Ŝe nie ma Ŝadnych złych zamiarów. SłuŜy do tego naśladowanie
innego zachowania szczeniąt, tym razem trochę starszych, łączące płaszczenie się z lizaniem
po pysku. Normalnie w wieku około miesiąca szczeniaki zaczynają domagać się od rodziców
stałego pokarmu. Otrzymują go, unosząc pyszczki do poziomu starszego psa, trącając go
nosem i liŜąc tak długo, aŜ wypluje im z pyska zjedzony właśnie kąsek. W podobny sposób
pies demonstruje „czynne podporządkowanie". Kłopot z tym tylko, Ŝe jest mniej więcej
takiego samego wzrostu jak pies dominujący. Jeśliby więc zwyczajnie zbliŜył się do niego i
zaczął go lizać po pysku, tamten mógłby to uznać za zbytnią bezczelność.
Aby uniknąć nieporozumienia, słabszy pies przypada do ziemi, na wpół się czołgając,
przez co zaczyna przypominać rozmiarami szczeniaka. Z tej pozycji podnosi głowę na
wysokość pyska silniejszego psa i demonstruje odpowiednie szczenięce zachowanie.
Naśladując szczenięcy sposób dopominania się o jedzenie, pies nisko stojący w
hierarchii moŜe podejść do kaŜdego innego psa w stadzie, nie naraŜając się na atak.
Zachowując takie zasady współŜycia, zwierzęta mogą bezkonfliktowo bytować obok siebie.
Czy to prawda, Ŝe pokonany pies nadstawia napastnikowi gardło
Nieprawda! Jest to wersja lansowana przez znanego austriackiego biologa Konrada
Lorenza, który wielokrotnie zaobserwował, Ŝe kiedy pies lub wilk w walce zwycięŜał rywala,
to zanim w końcu go zagryzł, pokonany odwracał głowę, nadstawiając zwycięzcy nie
chronione niczym gardło. Podstawiając swoją Ŝyłę jarzmową prosto pod kły przeciwnika,
zdawał się na jego łaskę i niełaskę, i — o dziwo! — wygrywający pies respektował ten gest
poddania się i po rycersku rezygnował z zadania śmiertelnego ciosu. Lorenz był tak dalece
pod wraŜeniem tego „dŜentelmeńskiego" zachowania, Ŝe aŜ wysunął na ten temat całą teorię.
Niestety, jest to błędna interpretacja psiego zachowania. W scence, którą widział
Lorenz, jedno zwierzę stało sztywno z głową odwróconą w inną stronę, a drugie pociągało
nosem i kłapało zębami na wysokości jego pyska. Lorenz wyciągnął wnioski, Ŝe osobnik
kłapiący zębami to zwycięzca w walce, który chciałby zatopić kły w szyi pokonanego
przeciwnika, ale powstrzymuje go przed tym „odsłonienie czułego miejsca" przez
zwycięŜonego. Tymczasem było akurat na odwrót. Pies, który kłapał szczęką przy pysku
drugiego, był osobnikiem słabszym, który wcielał się w rolę „szczeniaka proszącego o
smaczny kąsek". Ten z odwróconą głową był natomiast osobnikiem dominującym, który z
pogardą udawał, Ŝe nie widzi, jak mu się tamten (dosłownie!) „podlizuje".
W tych rzadkich przypadkach, kiedy walka przybiera rzeczywiście powaŜny obrót,
nadstawianie gardła nic nie da. Jedyną szansą dla pokonanego psa jest ucieczka — jak
najszybciej i jak najdalej od miejsca walki — inaczej zginie. W taki sposób są odpędzane od
stada młode samce wilków lub dzikich psów. JeŜeli stoczyły walkę z przewodnikiem stada i
zostały pokonane, muszą odejść i albo Ŝyć samotnie, albo z innymi podobnymi „wyrzutkami"
utworzyć własne stado.
Dla psa trzymanego w domu takie sytuacje nie mają znaczenia. Przewodnikiem stada
jest tu pan, a z nim nie będą przecieŜ wdawać się w walkę. śyją sobie spokojnie na pozycji
podporządkowanej i dobrze im z tym, dopóki... nie pojawi się listonosz! Jest on członkiem
obcego stada, więc trzeba z nim natychmiast się zmierzyć. JeŜeli miał przy tym pecha i
przeczytał którąś z ksiąŜek Lorenza, to próba „nadstawiania gardła" biegnącemu w jego
stronę psu moŜe się źle skończyć.
Dlaczego przestraszony pies podkula ogon
Na pewno kaŜdy nieraz widział psa z ogonem pod-winiętym pod siebie, ale co
dokładnie oznacza ten gest w psim „języku ciała"? Właściwie dlaczego taka postawa ma
związek z uczuciami strachu, niepewności, podległości, niskiej pozycji społecznej i
„podlizywania się", podczas gdy ogon podniesiony sztywno w górę oznacza pozycję domi-
nującą?
Nie chodzi tu o sam ogon, ale o to, co jest pod nim. Podwijając ogon pod siebie i
wciskając go między tylne nogi, pies o niskiej pozycji w stadzie odcina tym samym sygnały
zapachowe emitowane przez jego gruczoły około-odbytowe. Kiedy natomiast spotykają się
dwa psy wysokiej rangi, oba dumnie trzymają podniesione ogony, aby móc nawzajem
obwąchać ich okolice. Wydzielina gruczołów okołoodbytowych zawiera bowiem osobistą
nutę zapachową identyfikującą ich posiadacza, toteŜ tłumienie tego zapachu wtulonym
ogonem jest u psów tym samym, czym u ludzi nieśmiałych zakrywanie twarzy.
U psów domowych chowanych pojedynczo ten gest nie ma większego znaczenia.
Wśród psów w grupach o własnej, wewnątrzstadnej hierarchii jest to natomiast waŜny sygnał,
chroniący słabszych członków stada przed agresją silniejszych. Jeszcze większe
znaczenie ma to wśród Ŝyjących na wolności wilków. MoŜna zaobserwować, jak wilk o
niskiej randze, w miarę zbliŜania się do osobnika stojącego wyŜej w hierarchii, podkula coraz
bardziej ogon, wciskając go między tylne nogi. Im bardziej oddala się natomiast od wilka
dominującego, tym wyŜej ponownie podnosi ogon.
U wilków „sygnalizacja ogonowa" jest nieco inna niŜ u psów. KaŜdy wilk ma na
ogonie, około siedmiu i pół centymetra od jego nasady, dodatkowy gruczoł ogonowy,
przypominający z daleka ciemną plamkę. Jest to mały gruczołek skórny, wytworzony z
przekształconego gruczołu łojowego, otoczony wieńcem sztywnych, czarno zakończonych
włosków, wydzielający substancję podobną do tłuszczu. Jego rola, podobnie jak gruczołów
okołood-bytowych, jest ściśle związana z sygnalizacją zapachową. Istotne jest teŜ, Ŝe
umiejscowiony jest na zewnątrz ogona, stanowi bowiem odpowiednik strefy przy odbytowej.
W ten sposób jeden wilk obwąchujący tylne partie ciała drugiego moŜe natrafić na jeden
rodzaj zapachu, kiedy ogon jest uniesiony do góry (z gruczołów okołoodbytowych), a inny,
kiedy ogon jest opuszczony (z gruczołu ogonowego). Widać więc, Ŝe sygnalizacja zapachowa
u wilków jest bardziej skomplikowana niŜ u psów.
Nie wiadomo dokładnie, dlaczego u psów gruczoł ogonowy uległ zanikowi.
Wszystkie inne zmiany, jakie zaszły w ciągu tych dziesięciu tysięcy lat, odkąd wilk stał się
psem — zostały skrupulatnie wykorzystane przez ludzi do wyselekcjonowania ras znacznie
róŜniących się cechami jakościowymi. Rolę gruczołu ogonowego u wilków dostrzeŜono
natomiast dopiero niedawno, trudno więc przypuszczać, aby mogli na nią zwrócić uwagę
dawniejsi hodowcy.
W kaŜdym razie pies musiał utracić tę cechę bardzo wcześnie, gdyŜ nie występuje ona
u Ŝadnej psiej rasy. Jest to jedyna róŜnica między wilkiem a psem, która do dziś nie została
wyjaśniona.
Trzeba jeszcze dodać, Ŝe sposób trzymania ogona zarówno u psów, jak u wilków
działa nie tylko jako sygnał zapachowy, lecz i optyczny. Dzięki niemu moŜna, obserwując z
daleka spotkanie dwóch osobników, na pierwszy rzut oka po samych ich sylwetkach poznać,
który z nich jest dominujący, a który podporządkowany. Widać teŜ od razu, czy w tym
układzie sił nie szykują się jakieś zmiany, na przykład czy osobnik stojący nisko w hierarchii
nie zamierza wywalczyć sobie wyŜszej pozycji.
Jak zachowuje się pies dominujący
Właściciele psów przewaŜnie obserwują u swoich pupili zachowania przyjazne bądź
uległe, gdyŜ w tej namiastce stada człowiek pełni rolę przewodnika. W grupie psów Ŝyjących
wspólnie moŜna natomiast zauwaŜyć, jak pies o cechach przywódczych traktuje swoich
„podwładnych". Przywódca, którego pozycja jest zagroŜona, najpierw będzie postawą i
zachowaniem sygnalizował gotowość do ataku. To zazwyczaj wystarczy, aby zniechęcić
rywala.
Zachowań sygnalizujących gotowość do agresji jest dziesięć, przy czym kaŜde
sygnalizuje przeciwnikowi co innego:
1. Górna warga podciągnięta w górę, a dolna opuszczona. ObnaŜone siekacze i kły
dają do zrozumienia, Ŝe pies jest gotów ich uŜyć.
2. Pysk otwarty, co sugeruje, Ŝe szczęki są gotowe do chwytu.
3. Kąciki pyska wysunięte do przodu, a nie jak podczas demonstracji przyjaznego
nastroju, chęci do zabawy bądź postawy podporządkowanej, kiedy kąciki pyska są
odciągnięte w tył aŜ do uszu. Taka mimika wskazuje, Ŝe ten pies nie jest ani przyjazny, ani
chętny do zabawy, ani — tym bardziej — do podporządkowania się komukolwiek.
4. Uszy wyprostowane ku przodowi — nawet te z obwisłymi uszami próbują
utrzymać je w takiej pozycji. Ma to pokazać przeciwnikowi, Ŝe pies jest czujny i nie umknie
jego uwagi Ŝaden podejrzany szmer. Przy okazji daje teŜ do zrozumienia, Ŝe jest na tyle
pewny swojej przewagi, Ŝe nie musi chronić swoich uszu.
WyŜej wymienione sygnały gotowości do agresji wyraŜa mimika. Pozostałe są
manifestowane całym ciałem.
5. Ogon wysoko w górze, inaczej niŜ przy postawie podporządkowanej, kiedy pies
wciska go między nogi. Trzymanie ogona w górze umoŜliwia rozchodzenie się zapachów
emitowanych przez gruczoły okołoodbytowe. Ułatwia to identyfikację psa i daje poznać psu
niŜszej rangi, z kim ma do czynienia.
Pewne zmiany w wyglądzie sygnalizującego gotowość do agresji psa mają stworzyć
złudzenie, Ŝe jest on większy niŜ w rzeczywistości.
6. Pewne partie uwłosienia na łopatkach, grzbiecie i zadzie jeŜą się w szczytowej
fazie postawy agresywnej.
7. Równocześnie nogi są maksymalnie wyprostowane, przez co cała postać psa
wydaje się bardziej masywna.
8. Ogólny efekt potęguje jeszcze wzrok uporczywie wbity w przeciwnika.
9. Z gardła dobywa się głuche, dudniące warczenie.
10. Wszystkie mięśnie są tak napięte, Ŝe uniesiony prosto w górę ogon drŜy.
Zazwyczaj to wystarczy, aby rywal wystraszył się i uciekł. Pies dominujący przybiera
taką sygnalizującą agresję postawę, kiedy uwaŜa, Ŝe jego wysoka pozycja w stadzie jest
realnie zagroŜona. W mniej powaŜnych przypadkach pies o wysokiej pozycji w stadzie tylko
sporadycznie demonstruje swoją władzę. Do tego słuŜą juŜ inne zachowania. Jednym z nich
jest ustawianie się naprzeciw osobnika niskiej rangi, jakby blokujące mu drogę. Odpowiednio
długie pozostawanie w tej pozycji mówi podporządkowanemu psu: „Kontroluję wszystkie
twoje ruchy". Innym jest imitowanie skoku kopulacyjnego, przy czym silniejszy pies opiera
się przednimi łapami na grzbiecie lub łopatkach słabszego. Nie ma to nic wspólnego z
seksem, stanowi tylko demonstrację: „Moje na wierzchu!"
Innymi sposobami pokazania podwładnym, kto tu rządzi, są sfingowany skok i
sfingowana zasadzka. Pies dominujący markuje tu spręŜenie się do skoku na wroga, lecz
wcale nie wykonuje go do końca. W drugim przypadku przypada do ziemi, jakby się czaił,
lecz robi to bardzo ostentacyjnie.
Zazwyczaj słabszy pies od razu pojmuje znaczenie tych gróźb i odpowiednio reaguje.
Oczywiście w zgodnie Ŝyjącym stadzie pies-przewodnik nie musi ciągle przypominać
podwładnym o dzielącej ich róŜnicy. Na ogół w stadzie panuje przyjaźń i dobra organizacja.
W obrębie gatunku, dla którego warunkiem przeŜycia była współpraca przy polowaniach,
dominujące wilki lub psy nie mogły nadmiernie demonstrować swojej władzy.
Dlaczego pies zakopuje kości
Kluczem do zagadki, dlaczego domowe psy czasem zakopują otrzymane od nas kości,
jest sposób zdobywania zwierzyny przez wilki. Małe zwierzęta, wielkości myszy, wilki tropią
i chwytają pojedynczo. Zwykle rzucają się na ofiarę, przygniatają przednimi łapami,
zagryzają paroma chwytami szczęk i szybko poŜerają. Podobnie postępują z nieco większą
zdobyczą, na przykład z królikiem. Jeśli tak niewielkie zwierzę stawia pewien opór,
wystarczy nim porządnie potrząsnąć. Zwierzętom średniej wielkości, jak owce lub sarny,
przegryzają gardła, co trwa kilka sekund. Zdobyczy tej wielkości nie zostawiają na później,
bo nawet młodego jelonka kilka wilków jest w stanie zjeść na miejscu. Przyjmuje się, Ŝe
dorosły wilk moŜe „na jedno posiedzenie" skonsumować około 9 kilogramów mięsa, a w
ciągu doby około 20 kilogramów.
Gdy wilki upolują jakieś duŜe zwierzę, na przykład jelenia, krowę czy konia —
pojawia się problem, co zrobić z nadwyŜką mięsa. Nawet wtedy najadają się zwykle do syta,
a resztki zostawiają na miejscu, aby później do nich wrócić. Jeśli jednak łup zdobyło tylko
kilka dorosłych wilków, na wszelki wypadek mogą oderwać sobie po kawale mięsa i zakopać
w ziemi. Zabezpiecza to takŜe mięso przed rabusiami (zwłaszcza takimi jak wrony, kruki i
sępy), a latem przed muchami i ich larwami. Zwykle wilki zakopują mięso na miejscu,
chociaŜ czasem zabierają je z sobą do nory.
Zwykle wilk kopie jamę przednimi łapami, trzymając mięso w zębach. Kiedy jama
jest juŜ dostatecznie wielka, wilk po prostu rozwiera szczęki i upuszcza w nią zdobycz, po
czym ją zakopuje, nasuwając ziemię pyskiem. W odróŜnieniu od kotów, nigdy nie uŜywa do
tego przednich nóg. Potem ugniata ją lekko pyskiem i odchodzi. Nazajutrz powraca,
przednimi łapami wykopuje mięso, bierze je w pysk, otrząsa z ziemi i siada, by je zjeść.
MoŜna więc się domyślić, kiedy nasz domowy pies nabierze ochoty na zakopanie
jedzenia. Przede wszystkim musi go mieć w nadmiarze! Głodny pies, jak jego dzicy
przodkowie, zje, ile tylko będzie mógł. Dopiero jeśli coś mu pozostanie, wyniesie to do
ogrodu i tam zakopie. Jednak nawet przekarmione psy, jeśli dostają tylko gotową, miękką
karmę, nie są w stanie nigdzie z nią pójść. Kości wyniosą natomiast na dwór i zakopią w
ziemi.
Nawet jeśli pies nie jest przekarmiony, duŜa kość, zwłaszcza taka, której nie moŜna
pogryźć i zjeść od razu, świetnie się nadaje do odłoŜenia na potem. Dlatego psy, nawet
głodne, najczęściej zakopują właśnie kości.
Psy karmione zbyt obficie i wyłącznie miękką karmą przejawiają szczątkowe
pozostałości instynktu zakopywania resztek. Wiedzą, Ŝe to, co jest w misce, jest dobre, ale nie
są juŜ głodne, próbują więc „zakopać" miskę z jedzeniem w rogu pokoju. Czasem ruchy
„zakopywania" są tylko zamarkowane paroma ruchami nosa, które popychają miskę po
podłodze, ale nic z tego nie wynika i pies szybko rezygnuje. To zachowanie powinno tylko
uzmysłowić jego panu, Ŝe daje swemu psu za duŜo jedzenia.
Jak często pies jada
Większość właścicieli daje psu dwa posiłki dziennie, nie licząc wody. JeŜeli jedzenie
jest urozmaicone, tzn. nie składa się tylko z mięsa — to wystarczy, aby utrzymać zwierzę w
dobrej kondycji. Trzeba pamiętać, Ŝe takŜe wilki i dzikie psy spoŜywają pewną ilość
materiału roślinnego, zjadając wnętrzności swoich roślinoŜernych ofiar. Podobne
zapotrzebowanie ma równieŜ nasz pies domowy. Nie naleŜy jednak próbować „przestawiać"
psa na modną obecnie dietę wegetariańską. Z dwojga złego lepsze jest karmienie psa tylko
mięsem, gdyŜ jest głównie zwierzęciem mięsoŜernym.
Tu i ówdzie pokutuje przesąd, Ŝe psom potrzebny jest jeden dzień postu w tygodniu.
Wyciągnięto ten wniosek z faktu, Ŝe wilki w stanie dzikim potrafią przez dłuŜszy czas
obywać się całkiem bez poŜywienia. W skrajnych warunkach odnotowano rekordową
głodówkę trwającą czternaście dni! Tak, ale w przyrodzie po okresach wymuszonego postu
polowanie w końcu się udaje i następuje wielkie obŜarstwo połączone z przyspieszonym
trawieniem. To zresztą wcale nie znaczy, Ŝe ten model Ŝywienia naleŜy zalecać. Kiedy
bowiem wilki znajdują się na terenie bogatym w zwierzynę — jedzą kilka razy dziennie.
Nie zapominajmy teŜ, Ŝe i nasi praprzodkowie przeŜywali na przemian dni obŜarstwa i
głodu. Mimo to obecnie wolimy odŜywiać się regularnie. Dotyczy to równieŜ psów.
Dlaczego owczarki są tak przydatne do pasienia owiec
Nieraz podziwiamy transmitowane przez telewizję konkursy sprawności psów
pasterskich. Wydaje się wtedy, Ŝe między przewodnikiem a psem istnieje jakaś więź
telepatyczna. Łatwo ją wytłumaczyć. Zwróćmy uwagę na zachowanie psów lub wilków w
czasie zbiorowych polowań. Pracujący owczarek po prostu dostosowuje odziedziczone po
przodkach zwyczaje myśliwskie do wymagań pasterza. Spróbujmy więc wyobrazić sobie, jak
zachowuje się stado wilków okrąŜające zwierzynę.
Kto raz był okrąŜony przez watahę, zapamięta to do końca Ŝycia. Nawet jeśli stado
jest syte i składa się z osobników, które znamy od szczeniaka, widok otaczających nas
wachlarzowato drapieŜników ma w sobie coś niesamowitego. W tym momencie chyba juŜ
wiemy, co czuje zaszczuty jeleń, a z drugiej strony — co musi robić owczarek, aby zaganiać
owce. Musi sam zastępować całą watahę! Jest to wyjątkowo trudne zadanie, gdyŜ proporcje
są odwrócone: zamiast grupy drapieŜników atakujących jedną ofiarę jeden drapieŜca
przypada na całe stado ofiar. Biedny owczarek musi więc pracować za dziesięć wilków, toteŜ
zwykle psy te Ŝyją krócej niŜ inne — tak wyczerpująca jest ich praca.
Owczarki podejmują ten nadmierny wysiłek, bo w swej wilczej mentalności nie
pojmują, Ŝe ani po lewej, ani po prawej stronie nie ma Ŝadnego „wilka" do pomocy. Muszą
więc same wykonać wszystkie manewry oskrzydlające; to przyczajają się, to biegają, to
zataczają koła, bo tak kaŜe im instynkt.
Taktyka łowiecka wilków opiera się na czterech zasadach, które kaŜdy osobnik
wysysa z mlekiem matki. Pierwsza głosi, Ŝe po odłączeniu od stada pojedynczej sztuki
wszystkie wilki muszą być od niej w równej odległości. Druga — Ŝe kaŜdy wilk, okrąŜając
zdobycz, powinien zachowywać taką samą odległość od członków watahy po lewej i po
prawej stronie. To wszystko powoduje, Ŝe wilki okrąŜają swoją ofiarę równym kołem. W
miarę przybliŜania się do niej koło się zacieśnia, ale jednakowy dystans między ofiarą a
kaŜdym z napastników zostaje zachowany. Kiedy tę czynność owczarek wykonuje sam,
ugania się z miejsca na miejsce, jakby chcąc zastąpić kaŜdego z nieobecnych „członków
watahy" i ustalając swój własny, umowny dystans między sobą a owcami.
Trzecią zasadą zbiorowego polowania wilków jest element zasadzki. Któryś wilk
odłącza się od stada i przyczaja się na własną rękę, znikając z pola widzenia ofiary. LeŜy
spokojnie w ukryciu, czekając, aŜ reszta stada nagoni prawie juŜ osaczoną zwierzynę w jego
stronę. Podobnie postępuje owczarek, kładąc się i obserwując uwaŜnie owce. PoniewaŜ
jednak nie ma komu napędzić ich na niego, musi znów biegać i sam je okrąŜać.
W grupowym polowaniu wilków czwartą i najwaŜniejszą regułą postępowania jest
posłuszeństwo wobec przewodnika stada. To on inicjuje poszczególne czynności i decyduje,
którą sztukę wziąć na cel i odłączyć. Inne wilki uwaŜnie
patrzą i naśladują. Bez współpracy bowiem polowanie by się nie udało. Dla owczarka
takim „wilkiem-przewodnikiem" jest owczarz i jego komendy muszą być natychmiast
wykonywane.
Owczarz uŜywa dziesięciu komend, które instruują psa, co ma robić:
1. Stój! (ma przerwać to, co akurat robi);
2. LeŜeć! (ma połoŜyć się, przyczajony jak w zasadzce, i obserwować owce);
3. Nawracaj z lewej! (ma zbliŜyć się do owiec z lewej strony i stąd je okrąŜać);
4. Nawracaj z prawej! (to samo z przeciwnej strony);
5. Chodź tu! (ma wrócić do owczarza, gdziekolwiek by był);
6. Dalej! (ma podbiec do stada, bez względu na to, gdzie ono jest);
7. Wróć! (ma oddalić się od stada);
8. Powoli! (ma zwolnić tempo);
9. Szybciej! (ma przyspieszyć tempo);
10. Dosyć! (ma zostawić owce i wrócić do owczarza).
UŜywając tych komend, wykorzystując instynkty myśliwskie psa, owczarz moŜe
ś
wietnie wyszkolić owczarka. Polecenia przekazuje mu za pośrednictwem gwizdków, ustnych
komend i gestów.
Ciekawe, Ŝe największą trudność sprawia nauczenie psa pędzenia stada tak, by
oddalało się od owczarza. Jest to sprzeczne z naturalnymi instynktami psa, gdyŜ na
normalnym polowaniu wilk-przewodnik (którego rolę pełni owczarz) nigdy nie Ŝądałby od
swoich podwładnych odpędzania od niego zwierzyny. PoniewaŜ jednak owczarek jest swemu
panu posłuszny, musi nauczyć się wykonywać ten rozkaz.
MoŜe się zdarzyć, Ŝe niezdyscyplinowany owczarek posunie się za daleko w
symulacji ataku i zacznie rzeczywiście podszczypywać owce po nogach. Zdarza się to jednak
rzadko, gdyŜ rasy psów owczarskich (szczególnie owczarki szkockie) poddawane są selekcji
na wyeliminowanie przejścia z fazy krąŜenia zwierzyny do fazy ataku.
Dlaczego niektóre psy myśliwskie wystawiają zwierzynę
Wyspecjalizowaną rasą psów myśliwskich są pointery. Wykrywają one zwierzynę
(zwykle ptactwo) węchem, a kiedy ją zwietrzą, zastygają w charakterystycznej stójce. Pies
stoi wtedy z opuszczoną głową, wyciągniętą do przodu szyją i ogonem trzymanym sztywno w
pozycji poziomej. Jedną przednią nogę trzyma w powietrzu, jakby zatrzymaną w pół kroku.
Dobry pointer długo wytrzyma w tej pozycji, tylko lekkie drganie ogona zdradza, jak jest
podniecony i napięty.
W końcu myśliwy strzela do wystawionego ptaka, co automatycznie zwalnia psa ze
stójki. Wtedy tropienie zaczyna się od początku.
Czasem do polowania uŜywa się pary pointerów. Jeden pies potrafi bowiem pokazać
tylko kierunek ukrycia się zwierzyny, ale nie moŜe równocześnie wskazać odległości. Gdy tę
samą zwierzynę wystawia równocześnie inny pointer z drugiej strony, myśliwy otrzymuje juŜ
gotowe „współrzędne", dzięki czemu moŜe mierzyć bardzo precyzyjnie. Błędne jest
przekonanie, Ŝe stójka nie naleŜy do naturalnych zachowań psa. Kiedy wilki zwietrzą łup,
najpierw osobniki dominujące zastygają w bezruchu, ustawiając się przodem do źródła
zapachu. Inne wilki dołączają się do nich, próbując teŜ złapać ten zapach w nozdrza.
Następuje krótka przerwa, podczas której cała wataha koncentruje się na łapaniu wiatru;
dopiero potem zaczyna się następna faza polowania. A więc pointer zatrzymał się na etapie tej
przerwy w wilczym polowaniu. Jedyną róŜnicą między zachowaniem psa domowego a
dzikiego jest nie sama „stójka", lecz umiejętność jej przedłuŜania. Ale w tym właśnie
wyspecjalizowała się ta rasa i na tę zdolność ją selekcjonowano.
Pointery wystawiają, a setery siadają i w ten sposób dają znać, Ŝe zwietrzyły ptaka.
Dlatego teŜ nazwa „seter" pochodzi od angielskiego słowa „to sit" — siadać.
To zachowanie ma znowu związek z opisywaną poprzednio fazą wilczych łowów, w
której jeden wilk przypada w ukryciu, a inne napędzają na niego zwierzynę. Teraz dzięki
selekcji stało się to specjalnością tej rasy.
Liczne rasy aporterów, które biegną na poszukiwanie zastrzelonej zwierzyny, aby
przynieść ją myśliwemu, naśladują inny element wilczego polowania. Wilki przynoszą część
zdobyczy do nory dla samic po oszczenieniu lub dla szczeniąt za młodych, aby same mogły
zdobywać poŜywienie. Zdolność bezinteresownego aportowania, udoskonalona u wielu
współczesnych ras psów myśliwskich wzięła się właśnie ze zwyczaju dzielenia się zdobyczą
ze słabszymi.
Utrwaleniu tego odruchu słuŜy popularna zabawa z psem polegająca na przynoszeniu
rzuconego przez człowieka patyka lub piłki.
Dlaczego psy czasem jedzą trawę
Zarówno psy, jak i koty, mimo Ŝe są drapieŜnikami, lubią czasem łapać zębami i jeść
ź
dźbła trawy w ogrodzie. Zazwyczaj ich nie połykają, tylko wysysają sok, wypluwając stałą
tkankę roślinną. Stwierdzono, Ŝe dla kotów trawa jest źródłem witamin, zwłaszcza kwasu
foliowego, którymi uzupełniają swoją mięsną dietę. Być moŜe z psami jest podobnie, choć
podaje się jeszcze inne przyczyny takiego stanu rzeczy.
Niektórzy posiadacze psów zauwaŜyli, Ŝe ich pupile interesują się trawą tylko wtedy,
kiedy cierpią na jakieś zaburzenia w trawieniu. Często teŜ po najedzeniu się trawy zaraz
wymiotują. MoŜna się domyślać, Ŝe po trawę sięgają psy, które otrzymują w paszy zbyt mało
balastu i to jego niedobór spowodował ich złe samopoczucie. SpoŜycie nieodpowiedniej
trawy pogarsza ich stan — stąd wymioty.
Istnieje teŜ pogląd, Ŝe psy, które zjadły coś niestrawnego, celowo jedzą trawę, aby
zmusić się do wymiotów. Nie jest to jednak hipoteza zbyt prawdopodobna, gdyŜ psom
wymioty przychodzą łatwo i nie muszą sztucznie ich wywoływać.
Czy pies ma dobry wzrok
Zasadniczo psy widzą dobrze, lecz pod wieloma względami inaczej niŜ my. Przez
wiele lat sądzono, Ŝe psy nie odróŜniają kolorów i widzą wszystko w tonacji czarno-białej. W
tej chwili wiadomo juŜ, Ŝe tak nie jest, niemniej kolor dla psów nie jest czymś specjalnie
waŜnym. Rzecz w stosunku pręcików do czopów na siatkówce oka psa — psy mają więcej
pręcików niŜ ludzie. Pręciki umoŜliwiają odróŜnianie barw czarnej i białej oraz ułatwiają
widzenie w półmroku; natomiast czopki umoŜliwiają widzenie kolorów. Oczy psa mają
więcej pręcików, gdyŜ w naturze porą największej aktywności psowatych jest świt i zmierzch.
Jest to widzenie zmrokowe, typowe dla większości ssaków. Człowiek, o „dziennym" rodzaju
widzenia, jest pod tym względem nietypowym ssakiem.
Pewna, choć nieduŜa liczba czopków na siatkówce oka psa świadczy o tym, Ŝe w
pewnym stopniu pies musi dostrzegać kolory. Najtrafniej ujął to biegły okulista Gordon
Walls: „Zwierzę na poły nocne, bogato wyposaŜone w pręciki (jakim jest pies — przyp. aut.),
moŜe postrzegać najostrzejsze pasma widma barwnego najwyŜej jako lekko pastelowe
odcienie". W kaŜdym razie lepiej, Ŝe pies idąc z nami na spacer widzi przynajmniej pastelowe
tony otaczającego pejzaŜu, niŜ miałby nie dostrzegać ich w ogóle.
W słabym świetle pies ma natomiast nad nami przewagę. Tylna ściana jego gałki
ocznej zawiera warstwę odbijającą światło, co wydatnie wzmacnia widoczność obrazu. Ten
sam mechanizm funkcjonuje u kotów, dlatego ich oczy, podobnie jak oczy psów, świecą w
ciemności.
Dalsze róŜnice między naszymi a psimi oczami polegają na tym, Ŝe psy dokładniej
widzą wszelkie poruszenia, gorzej zaś szczegóły obrazu. Nieruchomy obiekt znajdujący się w
duŜej odległości moŜe nie być przez nie zauwaŜony. To dlatego wiele gatunków zwierząt, na
które polują psowate, ratuje Ŝycie zastygając w bezruchu, zamiast podejmować próby
ucieczki. Doświadczalnie stwierdzono, Ŝe pies nie zauwaŜy swojego właściciela z odległości
około 300 metrów, jeśli ten nie będzie się ruszał. Owczarek z odległości nawet mili (około
1600 metrów) dostrzeŜe natomiast owczarza, który daje mu energiczne sygnały gestami rąk.
Wyczulenie na ruch jest szczególnie waŜną cechą psiego wzroku w czasie długiego pościgu
za zwierzyną. Kiedy bowiem ofiara ucieka, oczy psa osiągają maksimum sprawności.
Przy polowaniu duŜą rolę odgrywa u psa jego szerokie pole widzenia. Najszersze,
dzięki wąskiej głowie, ma chart — do 270°. Pole widzenia przeciętnego psa sięga około 250°,
u ras o spłaszczonej części twarzowej nieco mniej, zawsze jednak jest szersze niŜ u
człowieka, u którego wynosi 180°. Oznacza to, Ŝe pies moŜe dostrzegać nawet małe
poruszenia na duŜo szerszym horyzoncie niŜ my, płaci jednak za to mniejszym o połowę
zasięgiem widzenia obuocznego. Dlatego człowiek lepiej od psa potrafi oceniać odległość.
Czy pies ma dobry słuch
Psy słyszą dźwięki o niskiej częstotliwości mniej więcej tak samo jak my. Dźwięki
wysokie słyszą natomiast duŜo lepiej. Górna granica częstotliwości bodźców akustycznych
słyszalnych przez człowieka waha się od trzydziestu tysięcy herców w dzieciństwie, poprzez
20 tysięcy w wieku dojrzałym, do dwunastu tysięcy na starość. Górna granica słyszalności u
psa wynosi natomiast 35—40 tysięcy herców, a według najnowszych badań rosyjskich nawet
100 tysięcy.
Dzięki temu pies słyszy to, co dla nas jest ultradźwiękiem. JeŜeli nagle, bez widocznej
przyczyny, nadstawia uszu i zaczyna nasłuchiwać — moŜe to oznaczać, Ŝe usłyszał
niesłyszalny dla nas pisk myszy lub nietoperza. Tak czuły słuch rozwinął się u dzikich
przodków psa, gdyŜ był im potrzebny do wykrywania drobnej zwierzyny — takiej jak
gryzonie.
Dzięki temu zmysłowi naszym psom domowym moŜna przypisywać zdolności z
pogranicza telepatii. Zaobserwujmy zachowanie psa, gdy jego pan wraca z pracy. Zanim ktoś
z domowników usłyszy jakiś konkretny odgłos, pies juŜ zrywa się ze swojego posłania i
niespokojnie kręci przy drzwiach. JeŜeli pan wraca do domu piechotą, pies jest w stanie
odróŜnić jego kroki od kroków setek innych ludzi na ulicy. JeŜeli zaś przyjeŜdŜa samochodem
— odróŜnia odgłos silnika od wszystkich innych przejeŜdŜających pod domem.
JeŜeli komuś trudno uwierzyć w aŜ tak wielką czułość słuchu psa, wystarczy
uświadomić sobie, Ŝe w stanie dzikim wilki słyszą wycie innych wilków z odległości ponad
czterech mil (około sześciu i pół kilometra).
Jak czuły jest psi węch
W świecie zapachów człowiek zajmuje dosyć podrzędną pozycję. Skala doznań
węchowych przeciętnego psa jest nam tak obca jak temuŜ psu — powiedzmy — wyŜsza
matematyka! Czułość węchu człowieka i psa trudno obiektywnie porównać. Niektóre
autorytety naukowe oceniają, Ŝe jest między nimi róŜnica jak l: 100, inne sądzą, Ŝe pies
przewyŜsza nas pod tym względem milion, a nawet sto milionów razy!
Tak naprawdę porównywalna moŜe być tylko zdolność wyczuwania określonej
substancji chemicznej. Na niektóre zapachy, takie, które nie mają dla nich Ŝadnego
praktycznego znaczenia —jak na przykład kwiatów — psy reagują tylko nieco silniej niŜ my.
Jeśli chodzi natomiast o wyczuwanie na przykład kwasu masłowego, który jest składnikiem
potu, testy wykazały, Ŝe psy są nań przynajmniej milion razy wraŜliwsze niŜ my.
Imponujące są wyniki prób na wykrywanie zapachu potu. Znany jest na przykład „test
rzuconego kamienia", polegający na tym, Ŝe spośród sześciu ludzi kaŜdy podnosi z ziemi
kamyk i odrzuca go tak daleko, jak tylko moŜe. Badany pies moŜe wtedy powąchać rękę
któregoś z tych ludzi, po czym biegnie i bezbłędnie aportuje właściwy kamyk. Wystarczy,
aby człowiek trzymał go w dłoni przez czas potrzebny na wykonanie rzutu, a juŜ zostaje na
nim wystarczająca ilość potu, aby pies ją rozpoznał.
Jeszcze bardziej zaskakujący jest „test szklanych płytek". Polega na tym, Ŝe człowiek
dotyka przez chwilę czubkiem palca tylko jednej z zestawu szklanych płytek. Potem
przechowuje się je około sześciu tygodni, ale i tak po tym okresie pies potrafi rozpoznać
płytkę.
Zapach potu z ludzkich stóp jest dla psa jeszcze łatwiej rozpoznawalny. Psy rasy
bloodhound potrafią wytropić człowieka, idąc po śladzie sprzed czterech dni, na dystansie do
stu mil. Indywidualny zapach stóp ludzkich jest dla psa tak silnie wyczuwalny, Ŝe potrafi on
zidentyfikować konkretnego człowieka na obszarze wydeptanym przez setki obutych stóp.
PoniewaŜ pies posiada około 220 milionów komórek węchowych (człowiek ma ich
tylko 5 milionów), moŜliwości jego nosa są często wykorzystywane. Wymienione juŜ
bloodhoundy wsławiły się tropieniem zbiegłych niewolników, a potem zwykłych
przestępców, ale mało kto wie, Ŝe psy potrafią takŜe odróŜnić po zapachu bliźnięta
jednojajowe od dwujajowych. Indywidualny zapach człowieka jest bowiem cechą
dziedziczną, a więc u bliźniąt jednojajowych jest identyczny i nawet pies go nie rozróŜni,
natomiast bliźnięta dwujajowe mają kaŜde inny zapach, rozpoznawany przez psa z łatwością.
Do najbardziej typowych zadań dla psiego nosa naleŜą: wykrywanie trufli pod ziemią,
narkotyków i materiałów wybuchowych w bagaŜach oraz ludzi pod lawinami.
Najpopularniejsze narkotyki, jak marihuana, kokaina i heroina, mają charakterystyczny
zapach, który psy potrafią wywęszyć, mimo Ŝe przemytnicy robią wszystko, aby je
zamaskować. Ale nawet korzenne przyprawy, perfumy, tytoń, cebula czy naftalina
umieszczane wokół paczuszek z narkotykami nie są w stanie zmylić szkolonego psa z
brygady antynarkotykowej. Z kolei psy z brygad antyterrorystycznych z łatwością rozpoznają
zapach siarki charakterystyczny dla prochu strzelniczego oraz kwaśny zapach nitrogliceryny.
Jeśli chodzi o rozróŜnianie zapachów, psiemu nosowi nie dorównało dotąd Ŝadne urządzenie
zbudowane przez człowieka.
Na kształtowanie się w trakcie ewolucji nadzwyczajnych walorów węchu psa
wpłynęła potrzeba rozpoznawania potencjalnej zdobyczy z duŜej odległości. Zaobserwowano,
Ŝ
e wilk był w stanie wyczuć z wiatrem zapach jelenia z odległości około półtorej mili. Kiedy
tylko wataha zwietrzy tak duŜą zwierzynę, wszystkie zastygają w bezruchu i ustawiają się
przodem do ofiary. Stoją tak przez chwilę, upewniając się, czy to rzeczywiście ten zapach,
potem zbijają się w gromadkę, nosami do siebie, z ogonami drŜącymi z podniecenia. Po
jakichś dziesięciu—piętnastu sekundach zgodnie ruszają do ataku. Dla tej grupy zwierząt,
zwłaszcza gdy Ŝyją na dalekiej Pomocy, ostrość powonienia decyduje o Ŝyciu lub śmierci, ale
i nasze psy domowe odziedziczyły tę cechę.
Dlaczego pies lubi tarzać się w nieczystościach
Pies moŜe zaszokować swego pana, jeśli nagle przyjdzie mu chętka połoŜyć się na
jakimś cuchnącym przedmiocie i z zapałem się w nim wytarzać. W czasie długiego spaceru
moŜe się natknąć na padlinę w stanie rozkładu, krowi placek lub końskie łajno. Usiłuje ponoć
w ten sposób zagłuszyć swoim zapachem woń rywala, podobnie jak pies, który znajduje
„wizytówkę zapachową" innego psa na słupku i musi natychmiast pokryć ją swoim
zapachem, sikając dokładnie w tym samym miejscu.
W tym rozumowaniu tkwi jednak błąd. Osobisty zapach zostawiony przez
ocierającego się o coś psa jest duŜo słabszy niŜ zapach jego moczu i kału. Cuchnące
substancje, w których pies się tarza, mają własny silny odór, jeśli więc chodziło o zagłuszenie
go, większy sens miałoby oddawanie na nie duŜych ilości swojego moczu i kału. Tego jednak
nie zaobserwowano u Ŝadnego psa. Chyba więc przyczyna takiego zachowania jest inna.
Jest bardziej prawdopodobne, Ŝe pies sam chce przesiąknąć obcym zapachem.
Tarzając się na krowim placku bądź na równie „aromatycznych" odchodach innych zwierząt,
nasyca ich zapachem swoją sierść, dzięki czemu, gdy później poluje na te same zwierzęta, jest
dla nich trudny do zwietrzenia. Nawet fetor gnijącej padliny, chociaŜ nie nadaje psu (wilkowi)
zapachu jego zdobyczy, tłumi jego własną woń.
Jeszcze inne znaczenie ma to „perfumowanie się" psa lub wilka Ŝyjącego w stadzie.
JeŜeli dziki pies wytarza się w odchodach zwierzęcia, na które normalnie poluje, zapach ten
dla innych członków stada jest cenną informacją, Ŝe taka zwierzyna znajduje się w pobliŜu.
Towarzysze obwąchują go starannie i to moŜe być sygnał do grupowego polowania, choć nie
zaobserwowano, aby było ono bezpośrednim następstwem opisanego zachowania.
Z drugiej strony w warunkach laboratoryjnych stwierdzono, Ŝe pies tarza się w bardzo
róŜnych, dziwnie pachnących substancjach, jak skórka cytrynowa, perfumy, tytoń i gnijące
odpadki. PodwaŜa to zarówno teorię o zagłuszaniu własnego zapachu psa wonią ofiary, jak i o
dawaniu tym sposobem sygnału dla stada do wszczęcia polowania. MoŜe kaŜda silnie
woniejąca substancja, bez względu na jej rodzaj, wprawia psa w swoiste podniecenie? Nie jest
to jednak argument wielkiej wagi, bo trudno go zarówno udowodnić, jak i obalić.
Trzeba teŜ wziąć pod uwagę, Ŝe w naturalnym środowisku dzikich przodków psa
najczęściej spotykanym źródłem silnego zapachu były odchody zwierzyny łownej. śadna
padlina nie utrzymałaby się bowiem tak długo, aby zacząć się rozkładać i śmierdzieć, bo duŜo
wcześniej zostałaby zjedzona. A perfum ani tytoniu w takim otoczeniu nie było. Dlatego
atawistyczne zachowania współczesnych, domowych psów są tylko szczątkową pozostałością
tego, co kiedyś ułatwiało im przeŜycie.
Dlaczego psy czasem saneczkują
Pocieranie o ziemię zadem jest u psów normalnym zachowaniem, mającym na celu
pozostawienie wydzieliny gruczołów okołoodbytowych. Wiele innych gatunków zwierząt
drapieŜnych ma równieŜ gruczoły wonne w tych miejscach i wyciskając na ziemię ich
wydzielinę, zaznaczają granicę swego terytorium. Szczególnie udoskonalona jest ta cecha u
wielkiej pandy, u której zarówno osobniki męskie, i jak Ŝeńskie regularnie obchodzą swój
teren, zatrzymując się przy kaŜdym kamieniu lub pniu drzewa i ocierają o nie swoje zady,
znacząc je wydzieliną.
Jednak u trzymanego w domu psa takie suwanie pośladkami po ziemi, nazywane przez
weterynarza „saneczkowaniem", nie zawsze jest zdrowym, normalnym objawem. Badanie
często „saneczkujących" psów wykazało, Ŝe cierpią na zapalenie zatok przy odbytowych, co
sprawia im ból. Ruchy trące mają wtedy przynieść ulgę.
Zatoki przyodbytowe są parzystymi otworami wielkości ziaren grochu, po obu
stronach odbytu psa, około 5—6 milimetrów od jego ujścia. Zatoki te opróŜniane są
automatycznie; ilekroć pies oddaje kał, dodaje do niego swojej silnie pachnącej wydzieliny.
Na zapach ten nie mają wpływu sezonowe zmiany poziomu hormonów. „Akcent zapachowy"
dodawany do kału nie ma nic wspólnego ze sferą zachowań płciowych. Ma natomiast
związek z „zapachowym identyfikatorem psa". Wśród ludzi czynnikami identyfikującymi są
ich twarze, z tym Ŝe kryminalistów rozpoznajemy takŜe po odciskach palców, a tych, co do
nas napisali — po ich podpisie. Dla psów identyfikatorem jest ich niepowtarzalna nuta
zapachowa.
Kiedy spotkają się dwa psy o wysokiej pozycji w hierarchii stadnej, zaczynają
obwąchiwać swoje podogonia. Sztywno uniesione w górze ogony lekko drŜą, co podraŜnia
nieco zatoki przyodbytowe i wydostaje się z nich odrobina wonnej wydzieliny. Zapach jej
działa na psy tak jak na nas widok twarzy dawno nie widzianych przyjaciół. W tym zapachu
zawarte są informacje o stanie zdrowia, aktualnym nastroju ich posiadaczy i nie wiadomo,
jakie jeszcze, ale na pewno pełniące waŜną rolę w Ŝyciu społecznym psów.
Z tego teŜ względu zablokowanie tych zatok jest dla psa swego rodzaju
kompromitacją towarzyską. Pies cierpiący na tę dolegliwość rozpaczliwie trze tylną częścią
ciała o ziemię, aby uwolnić się od kłopotliwej blokady.
Jak suka postępuje ze swymi szczeniakami
CiąŜa u suki trwa dziewięć tygodni. Na dzień przed porodem suka staje się
niespokojna i nie chce jeść. MoŜe być wtedy agresywniejsza wobec obcych, za to bardziej
przyjazna dla domowników. JeŜeli ma przygotowane specjalne legowisko, przed samym
porodem kładzie się w nim na boku, grzbietem do ściany. Przyspieszone oddychanie na
przemian ze zwolnionym sygnalizują, Ŝe zbliŜa się rozwiązanie.
Porodowi pierwszego szczeniaka towarzyszy drŜenie ciała matki i gwałtowne ruchy
tylnych nóg. Szczenięta rodzą się mniej więcej co pół godziny. Po urodzeniu kaŜdego z nich
suka wykonuje instynktowne czynności: usuwa błony płodowe; wylizuje szczeniaka, dopóki
nie zacznie sam oddychać; przegryza pępowinę w odległości 5—7,5 centymetra od brzuszka
szczenięcia; zjada łoŜysko i podpycha szczenię w stronę swego brzucha. Potem zwija się w
kłębek wokół juŜ urodzonego szczeniaka i czeka na następne. Wydanie na świat miotu o
ś
redniej liczebności pięciu szczeniąt zajmuje kilka godzin.
Zachowanie suki i przebieg porodu są na ogół podobne jak u kotki. RóŜnice dotyczą
przygotowania legowiska do porodu. Suka nawet w przygotowanej dla niej skrzynce
wykonuje rozpaczliwe ruchy, jakby chciała wygrzebać w niej norę. Kotka niczego takiego nie
robi, bo inne są instynktowne zachowania dzikich przodków tego gatunku.
Koty grzebią w ziemi, aby zakopać swoje odchody, natomiast same nigdy nie kopią
sobie nor do porodu. W stanie dzikim szukają aŜ do skutku gotowej, wygodnej jaskini (to
dlatego domowe kotki wybierają nieraz w tym celu zaciszną szafę czy kredens). Wilczyce
natomiast same kopią nory, zwykle na zboczu pagórka, blisko źródła wody pitnej, z wejściem
najchętniej ukrytym pod głazem lub pniem drzewa, Ŝeby strop się nie zawalił. Samo wejście
do nory ma zwykle szerokość około 60 centymetrów i prowadzi do tunelu długości mniej
więcej 4,2 metra. Na końcu tunel rozszerza się we właściwą jamę, gdzie młode wilczki
przyjdą na świat i spędzą trzy pierwsze tygodnie Ŝycia. Niektóre wilcze nory mają po kilka
wlotów i wykonanie ich wymaga | długiego kopania połączonego z usuwaniem duŜej ilości
ziemi. Mało tego, wilczyca zwykle nie zadowala się jedną norą. Na wszelki wypadek
przygotowuje drugą, awaryjną, Ŝeby w razie czego przenieść tam młode.
Po dzikich przodkach domowej suce pozostał tylko szczątkowy odruch
wygrzebywania jamy w dnie skrzyni porodowej. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, jak w
oczach psa prezentuje się nasze mieszkanie. W normalnym mieszkaniu jest zawsze kilkoro
drzwi, które prowadzą do róŜnych korytarzy i pokojów. Według psich kryteriów jest to jedna
wielka nora z kilkoma wejściami i tunelami prowadzącymi do rozszerzających się komór.
Wygląda więc na to, Ŝe ludzie wykonali za sukę wszystkie prace związane z wyko-paniem
nory. Zapomnieli tylko o jednym: Ŝe właściwa komora porodowa powinna mieć na dnie
przytulne zagłębienie. Suka usiłuje usunąć to zaniedbanie i stąd jedyny odruch, jaki jej
jeszcze został — grzebanie w dnie skrzynki porodowej.
Szczególną cechą towarzyszącą u domowych psów są próby robienia sobie gniazda w
skrzynce porodowej. Wielu posiadaczy psów zaobserwowało, Ŝe jeśli ich suki miały w
swoich skrzynkach porodowych stare szmaty lub gazety, darły je na strzępy. Jest to
zachowanie charakterystyczne dla psów udomowionych, gdyŜ nie stwierdzono, aby wilczyce
przygotowywały sobie jakieś specjalne gniazda w jamach. A więc wydaje się, Ŝe pies
domowy wzbogacił sferę swoich instynktownych zachowań odruchami nie występującymi u
jego dzikich przodków.
Kiedy juŜ wszystkie szczeniaki przyszły na świat, zostały wylizane i podsunięte do
brzucha matki, suka odpoczywa, a małe zaczynają ssać pierwsze mleko, czyli siarę,
zawierającą przeciwciała uodparniające szczenięta na choroby. Na tym etapie pojawiają się
następne róŜnice między psem a kotem. Szczenięta nie czują się tak przywiązane do
konkretnych sutków jak kocięta. KaŜdy kociak wybiera sobie jeden sutek i przy ssaniu nigdy
go nie zmienia. Szczeniętom jest natomiast obojętne, z którego sutka ssą mleko. Przyczyną
tych róŜnic jest prawdopodobnie fakt, Ŝe kocięta mają ostre pazurki, a szczenięta — tępe.
Bójki między kociętami sprawiałyby tylko niepotrzebny ból ich matce, lepiej więc, Ŝeby
kaŜdy trzymał się wyznaczonego sutka. Suce nie przeszkadza natomiast, Ŝe szczenięta biją się
ze sobą, bo z ich tępymi pazurkami jest to niegroźne.
Jakie jest tempo rozwoju szczeniąt
Szczenięta poszczególnych ras róŜnią się rozmiarami i wagą, ale wszystkie rodzą się
ś
lepe i głuche. Młody wilk przy urodzeniu waŜy około 45 deka-gramów.
Przeciętny miot składa się z pięciorga szczeniąt (dokładna średnia liczebność
obliczona na podstawie 506 miotów wynosiła 4,92 sztuki). Mioty liczące ponad dwanaście
osobników zdarzają się sporadycznie.
W pierwszych dniach Ŝycia szczenię przez 90 procent doby śpi, a przez pozostałe 10
procent ssie. Tak więc większą część „fazy noworodkowej" przesypia.
W trzynastym dniu szczeniętom zwykle otwierają się juŜ oczy. W zaleŜności od
rasy od tej normy są 1 oczywiście odchylenia. Z miotu dziesięciu foksterierów f dziewięć w
tym wieku będzie juŜ patrzeć, natomiast spośród dziesięciu psów gończych beagle w tym
samym wieku — tylko jeden. Do dwudziestego pierwszego dnia Ŝycia otworzą się oczy
szczeniakom wszystkich ras. Mniej więcej w tym wieku psy zaczynają teŜ słyszeć i pojawiają
się,| u nich pierwsze reakcje „zaniepokojenia".
Trzytygodniowe szczeniaki zaczynają teŜ merdać ogonkami i próbują szczekać. W
tym wieku odchodzą juŜ dalej od gniazda, gdy czują potrzebę oddania moczu i kału.
Czterotygodniowe, normalnie rozwijające się szczenięta osiągają juŜ siedmiokrotność
wagi urodzeniowej. Zaczyna się wtedy okres ich „uspołeczniania" — większość czasu
zajmuje im zabawa i nauka typowych dla gatunku zachowań.
W wieku pięciu tygodni pełny rozwój osiągają mięśnie części twarzowej. Dzięki temu
szczeniaki zyskują moŜność porozumiewania się za pomocą mimiki. Wśród szczeniaków w
wieku sześciu tygodni powstają juŜ zawiązki hierarchii stadnej, wskutek czego osobniki
drobniejsze i słabsze są prześladowane przez silniejsze rodzeństwo.
Po siedmiu tygodniach od porodu u suki ustaje laktacja. Jest to najlepszy moment do
sprzedaŜy lub oddania szczeniąt w obce ręce. Wtedy bowiem najszybciej zaadaptują się do
Ŝ
ycia w nowym domu. Oczywiście takŜe pod tym względem bywają róŜnice międzyrasowe
— czasem ten optymalny moment następuje w dziesiątym tygodniu.
Kiedy szczeniaki mają juŜ około dwunastu tygodni, kończy się okres ich wczesnego
uspołeczniania, a zaczyna faza „młodzieńcza". Dzikie szczenię w tym wieku zaczyna juŜ brać
czynny udział w Ŝyciu stada, takŜe w grupowych polowaniach. W wieku szesnastu tygodni
zaczynają im się wyrzynać stałe zęby i proces ten trwa do dwudziestu czterech tygodni.
Sześciomiesięczne psy płci męskiej zaczynają podnosić nogę przy siusianiu i osiągają
dojrzałość płciową. Pełna dojrzałość w tym zakresie przypada u obu płci na okres od szóstego
do dziewiątego miesiąca Ŝycia, choć i tu występują róŜnice rasowe. Zdarzają się osobniki w
pełni dojrzewające dopiero w wieku dziesięciu—dwunastu miesięcy.
Jak się odłącza szczenięta od matki
W pierwszych trzech tygodniach Ŝycia szczenięta Ŝywią się wyłącznie mlekiem matki.
Przy karmieniu suka leŜy, a małe ssą jej sutki, pobudzając wypływ mleka przez naciskanie
przednimi łapkami jej brzucha. W tym okresie suka większość czasu spędza z dziećmi, ale
gdy osiągną wiek trzech—czterech tygodni, zaczyna juŜ na dłuŜej zostawiać je same. Mało
tego, gdy wróci, nie kładzie się od razu w pozycji ułatwiającej ssanie. PoniewaŜ jednak
szczeniaki są juŜ bardziej ruchliwe, próbują same dosięgnąć sutków i suka karmi je stojąc. W
miarę jak szczeniaki są coraz lepiej rozwinięte, suka staje się niecierpliwa i próbuje od nich
uciec. Wtedy pieski uwieszają się u jej sutków i ssą „w biegu".
Kiedy szczenięta kończą pięć tygodni, suka nawet warczy na nie lub kłapie im zębami
przed nosem, gdy próbują sięgnąć do jej sutków. Oczywiście, nie gryzie ich, tylko straszy, ale
i tak szczenięta są zaskoczone, Ŝe nagle zamyka się przed nimi źródło mleka. W ciągu
najbliŜszych dwóch tygodni suka od czasu do czasu daje małym possać, ale po siedmiu
tygodniach od porodu laktacja całkowicie ustaje. MoŜna powiedzieć, Ŝe szczenięta są juŜ
odsądzone. Oczywiście mogą tu zachodzić róŜnice — niektóre suki mają mleko aŜ do
dziesięciu tygodni.
JeŜeli to wszystko dzieje się w ludzkim domu, hodowca natychmiast zaczyna
dokarmiać szczeniaki mlekiem podawanym w miseczkach i specjalną karmą dla szczeniąt.
Suka chętnie na to przystaje, gdyŜ jest to dla niej wygodne. A co się dzieje u psów i ich
krewniaków Ŝyjących dziko?
W warunkach naturalnych suki umieją łagodnie przestawić młode na pokarm stały.
Dzielą się z nimi zwymiotowanym, częściowo przetrawionym własnym posiłkiem. Gdy
bowiem dzika suka (czy wilczyca) zaczyna zostawiać trzy-czterotygodniowe szczenięta same
— udaje się w tym czasie na polowanie. To, co upoluje, zjada i wraca do nory. Tam witają ją
szczenięta, które czują od niej zapach poŜywienia, co zachęca je do obwąchiwania jej pyska.
Nie tylko wąchają, lecz i oblizują go, szczypią i trącają łapą. Te odruchy, podobnie jak odruch
otwierania dziobów u piskląt w gnieździe, kaŜą matce zwracać częściowo juŜ strawione
poŜywienie.
Tym sposobem matka dostarcza szczeniętom najlepszego w tym wieku pokarmu.
PrzecieŜ dopiero im się zaczynają wyrzynać mleczne ząbki, nie umieją więc jeszcze dobrze
Ŝ
uć. Z czasem samica dostarcza młodym coraz bardziej stałego pokarmu, aŜ w końcu przejdą
juŜ wyłącznie na ten rodzaj diety. Dwunastotygodniowe szczenięta zaczynają juŜ same
polować, oczywiście, wciąŜ jeszcze z pomocą rodziców.
Udomowione suki często nie mają okazji dawać szczeniętom częściowo strawionego
pokarmu. Po prostu szczeniaki w trakcie odsądzania są tak obficie karmione przez hodowcę,
Ŝ
e nie czują potrzeby pobudzania u matki odruchu zwracania. Czasem jednak ta atawistyczna
reakcja występuje. Wtedy nieraz nieświadomy właściciel dzwoni w panice do weterynarza,
informując go, Ŝe karmiąca suka pewnie zachorowała, bo zaczęła wymiotować. Nie
rozumiejąc sytuacji, uprząta teŜ zwykle zwrócony przez sukę pokarm w obawie, by nie
zaszkodził małym. I tak bezwiednie pozbawia szczenięta najbardziej odpowiedniej w ich
wieku naturalnej karmy.
Na podstawie obserwacji Ŝyjących dziko wilków widać, Ŝe w ich Ŝyciu stadnym ten
rodzaj karmienia odgrywa jeszcze większą rolę. Kiedy wilczyca zostaje w norze, gdyŜ czuje,
Ŝ
e zbliŜa się poród, inni członkowie stada przynoszą jej „spreparowaną" w ten sposób część
własnego łupu. RównieŜ w pierwszych dniach Ŝycia szczeniąt, kiedy wilczyca jeszcze nie
moŜe od nich odejść, jest dalej karmiona. Kiedy szczeniaki są juŜ większe i matka moŜe
zostawić je w norze, aby ruszyć na polowanie — przynosi im przeŜute i częściowo
przetrawione mięso. Robi to zresztą nie tylko matka — takŜe inni członkowie stada, nawet
samce dokarmiają młode wilczki. Basiory są zaskakująco troskliwe dla szczeniaków.
Odchodzą nierzadko ponad 90 km od nory dla zdobycia łupu, a potem spieszą się z
powrotem, aby „przechowywane" w Ŝołądku mięso nie zostało zanadto strawione.
W zachowaniu wilków moŜna przy tym zaobserwować zadziwiającą subtelność.
Osobniki dorosłe są przyzwyczajone do zjadania nieświeŜego czy wręcz zepsutego mięsa,
lecz nigdy nie przyniosą czegoś takiego szczeniakom. Jakby wiedząc, Ŝe młode mają
delikatne Ŝołądki, starsze wilki oddają im tylko mięso ze świeŜo ubitej zwierzyny. Mało tego,
to mięso jest im precyzyjnie wydzielane. Wilki wypluwają je w małych ilościach, aby kaŜdy
szczeniak mógł otrzymać odpowiednią porcję.
Kiedy małe wilczki mają juŜ komplet ostrych ząbków, dorośli członkowie stada nie
połykają juŜ i nie przetrawiają przeznaczonego dla nich mięsa, lecz przynoszą im w zębach
całe ochłapy. Nieraz wymaga to duŜego wysiłku fizycznego. Widziano na przykład, jak
wilczyca przez ponad półtora kilometra dźwigała w zębach dla swoich młodych połowę nogi
łosia.
W porównaniu ze swoimi dzikimi przodkami nasze domowe psy wydają się niezbyt
opiekuńczymi rodzicami. Trzeba jednak pamiętać, Ŝe częściowo rolę „członków stada"
przejęli tu ich właściciele. Kiedy dokarmiamy szczenięta przeznaczoną dla nich karmą,
pomagamy suce w taki sam naturalny sposób, jak robiliby to inni członkowie watahy. Suka
jest z tego bardzo zadowolona, bo szczeniaki się jej nie naprzykrzają.
Naturalny sposób odłączenia szczeniąt od matki ma takŜe swój „ludzki aspekt". JeŜeli
u kogoś karmienie młodych zwymiotowanym pokarmem budzi niesmak, powinien zdać sobie
sprawę, Ŝe przed wynalezieniem licznych odŜywek dla dzieci takŜe ludzkie niemowlęta były
w ten sposób karmione. Jeszcze dziś w niektórych prymitywnych społeczeństwach matki
przeŜuwają pokarm na papkę i wprost „z ust do ust" podają go niemowlętom. Właśnie takie
karmienie dało początek miłosnym pocałunkom u ludzi (Jedzenie sobie z dzióbków").
Dlatego, jeśli nazywamy „całowaniem" lizanie nas przez psa po twarzy, jesteśmy bliŜsi
prawdy, niŜ nam się to wydaje.
Dlaczego szczeniaki tak lubią obgryzać nasze kapcie
Posiadacze psów wiedzą z własnego doświadczenia, Ŝe starsze szczeniaki przechodzą
zwykle przez fazę niszczenia rzeczy. PrzewaŜnie ich ofiarą padają nasze kapcie i rękawiczki,
ale mogą to teŜ być dziecięce zabawki, gazety, a nawet listy, które listonosz wsuwa nam przez
szparę w drzwiach. Kiedy szczeniak złapie w zęby taki przedmiot, to nie tylko gryzie go i
przeŜuwa, ale takŜe zajadle nim potrząsa, jakby trenował zabijanie swojej ofiary. JeŜeli jest to
gazeta, bywa zwykle porwana w strzępy, jakby to był upolowany ptak obdzierany przez psa z
przeszkadzających mu piór. Niejeden właściciel stwierdza z goryczą, Ŝe kiedy juŜ szczeniak
dorwał się do porannej poczty, to jego ofiarą padły waŜne listy, a rachunki pozostały
nietknięte. To wcale nie Ŝart — po prostu rachunki i inne urzędowe pisma przychodzą zwykle
w brązowych kopertach, które psu mniej rzucają się w oczy niŜ białe.
Takie zachowanie powodowane jest trzema istotnymi cechami wieku szczenięcego.
Pierwszą z nich jest przyrodzona temu wiekowi chęć do zabawy. Dorastające szczeniaki mają
genetycznie zakodowaną ciekawość świata, przejawiającą się w „badaniu" wszystkiego w
swoim otoczeniu. Dzikie psy, jeśli chcą przeŜyć, muszą dobrze znać właściwości
wszystkiego, co je otacza. Udomowienie zapewniło psom bardziej bezpieczne Ŝycie, ale
pewne atawistyczne zachowania im pozostały.
Drugą charakterystyczną cechą wieku szczenięcego jest ząbkowanie. Między
czwartym a szóstym miesiącem Ŝycia następuje u psa zmiana zębów na stałe. W tym okresie
pies czuje potrzebę gryzienia i Ŝucia twardych przedmiotów, bo to ułatwia wyrzynanie się
zębów. Gotowa, miękka karma dla psów nie spełnia tych wymogów, toteŜ jeŜeli pies nie
dostanie do gryzienia czegoś twardego, na przykład kości, sam będzie sobie szukał
odpowiednich (według niego) przedmiotów.
Trzecim zjawiskiem występującym w tym wieku jest faza przygotowawcza przed
uczestnictwem w polowaniach. Szczeniak jest wtedy na tyle wyrośnięty, Ŝe zaczyna się
interesować zwierzyną, ale jeszcze nie dość sprawny, by mocją samemu schwytać.
Odpowiada to okresowi, w którym dorośli członkowie stada przynoszą młodym do nory duŜe
kawały mięsa. Starsze psy (wilki), których rolę pełni obecnie właściciel, rzucały przyniesione
mięso na dno nory, aby zajęły się nim młode. Dlatego nic dziwnego, Ŝe szczeniak uwaŜa
kapeć zostawiony na dywanie lub paczkę na wycieraczce za taki właśnie „prezent" od
przewodnika stada. Młody pies chce, gryząc taki przedmiot, przygotowywać się do roli
pełnosprawnego członka stada, dlatego jest dlań niezrozumiałe i przykre, Ŝe się za to na niego
gniewamy.
Jak wyglądają psie zaloty
U psów dymorfizm płciowy przejawia się w róŜnych okresach aktywności. U ludzi
zarówno męŜczyźni, jak i kobiety zachowują aktywność płciową przez cały rok, u niektórych
innych gatunków zwierząt obie płci razem wchodzą w krótki sezon godowy. U psów panuje
natomiast w tym zakresie nierówność, bo samiec moŜe być aktywny przez cały rok, podczas
gdy suka — tylko przez dwa krótkie okresy w roku. Dlatego psy przez większą część roku są
pod tym względem sfrustrowane.
Mało tego, gdy suka dostanie wreszcie cieczki, to w jej początkowym stadium będzie
„grać psu na nerwach" jeszcze bardziej. Na dobrą sprawę przyjmie psie zaloty tylko przez
kilka dni wczesną wiosną i drugie tyle jesienią. ToteŜ pies, który miał tyle szczęścia, Ŝe
właściciele go nie wykastrowali, nie odciągają go od kaŜdej suki w polu widzenia ani nie
zamykają, kiedy ma cieczkę suka sąsiadów, nie został pokonany przez inne psy w walce o
sukę ani przez tę samą, wybredną sukę odrzucony — będzie sfrustrowany tylko przez
pięćdziesiąt spośród pięćdziesięciu dwóch tygodni w roku. Inne psy będą sfrustrowane przez
całe pięćdziesiąt dwa tygodnie.
Sukom teŜ nie jest lekko. Jeśli nawet nie zostały wysterylizowane, to na czas cieczki
zamyka się je w domu, szprycuje środkami antykoncepcyjnymi lub zakłada psie
odpowiedniki „pasa cnoty". Jeśli juŜ mają takie szczęście, Ŝe doprowadzi się je do pokrycia
wyznaczonym reproduktorem — cała ich przyjemność ogranicza się do „szybkiego
numerku", jak nazywają to w burdelach.
Trudno winić o to nas — ludzi. Gdybyśmy pozwolili psom rozmnaŜać się w sposób
niekontrolowany — świat byłby pełen szczeniaków. I tak kaŜdego roku usypia się w
schroniskach tysiące psów. Oznacza to, Ŝe rzadziej trafia się okazja do zaobserwowania
szczegółowego przebiegu psich zachowań płciowych. Kiedy i psy, i suki mają w „tych
rzeczach" pełną swobodę działania, akcja rozwija się następująco.
W pierwszym etapie, zwanym wzrostowym (od wzrostu pęcherzyka jajnikowego),
suka staje się niespokojna i przejawia chęć do wędrówek. W tym czasie pije więcej niŜ
zazwyczaj i oddaje teŜ więcej moczu. Zapach moczu, pozostawianego na trasach spacerów,
jest bardzo atrakcyjny dla psów. Wąchając go, spoglądają skupionym wzrokiem przed siebie,
jak kiper przy degustacji rzadkiego rocznika wina. Wabiący zapach wydzieliny z pochwy suki
jest wyczuwalny na duŜą odległość. Srom suki obrzęka, a wydzielina pod koniec tego
pierwszego okresu staje się krwawa. Z tej przyczyny ludzie czasem nazywają cieczkę u suk
„menstruacją", ale nie jest to odpowiednik miesiączki u kobiet. U kobiet miesiączka oznacza
złuszczanie się błony śluzowej macicy po owulacji nie zakończonej zapłodnieniem. U suk
krwawienie ma natomiast miejsce przed owulacją i jest objawem zmian przygotowujących
ś
cianki pochwy do kopulacji.
Podczas okresu wzrostowego, trwającego około dziewięciu dni, suka rozsiewa bardzo
atrakcyjny dla psów zapach.
ToteŜ nieustannie ciągnie się za nią sznur adoratorów, ale na razie — poniewaŜ nie
dochodzi jeszcze do owulacji — suka wszystkie zaloty odrzuca. W tym okresie zachowuje się
wyjątkowo perfidnie, gdyŜ odgania psy, warczy na nie lub nawet gryzie. Czasem tylko daje
podejść psu blisko, a kiedy chce on wykonać skok kopulacyjny — w ostatniej chwili robi
obrót lub przysiada. Wydawałoby się, Ŝe to tylko bezcelowe draŜnienie psa, wabienie go
sygnałami zapachowymi, aby w ostatniej chwili się wycofać. Tymczasem suka chce się tylko
upewnić, Ŝe potencjalni partnerzy są poinformowani o jej gotowości, a zatem, gdy nadejdzie
odpowiedni moment, któryś z nich będzie „pod ręką". To waŜne, gdyŜ owulacja nastąpi w
drugim dniu zbliŜającego się okresu wydzielniczego. Dzień lub dwa dni później suka będzie
juŜ gotowa do zapłodnienia. Gdyby wtedy nie miała będącego w pogotowiu partnera,
musiałaby czekać pół roku na następną szansę.
Drugi okres, wydzielniczy (od intensywnego wydzielania hormonów) — teŜ trwa
około dziewięciu dni. Wydzielina z pochwy suki staje się przezroczysta i wodnista, co jest
oznaką pełnej gotowości do kopulacji. Dopiero teraz zaczynają się właściwe zaloty. Zmienia
się zachowanie suki — teraz to biegnie w kierunku psa, to się cofa; znów biegnie do niego i
znów się cofa. Czasem zdarza się, Ŝe pies nie reaguje na te zabiegi. Wtedy suka tańczy wokół
niego, trąca go łapami, a nawet moŜe się na niego wspinać, imitując skok kopulacyjny.
Zwykle jednak pies ją dogania i para w końcu się schodzi.
Wzajemne pieszczoty zaczynają się od obwąchiwania nosów, a czasem takŜe od
lizania uszu. Następnie przychodzi kolej na obwąchiwanie się w pozycji „nos do ogona".
Inicjatywę zaczyna juŜ przejmować pies, bo to on stwierdza węchem, na jakim etapie
gotowości jest suka. Najpierw pies wykonuje skok bokiem i odpoczywa z głową opartą na jej
grzbiecie. JeŜeli suka nie broni się przed tym i stoi spokojnie, pies obraca się i wykonuje
właściwy skok kopulacyjny.
Suka wcale nie jest przy tym bierna. Jeśli jest akurat w szczytowym okresie cieczki, a
ponadto partner jej odpowiada (bo nawet na tym etapie moŜe mieć swoje sympatie i
antypatie) — stara się ułatwić mu zadanie i stoi spokojnie, kiedy samiec „bada" stan jej
gotowości, a potem suka odciąga ogon na bok, odsłaniając swój srom. Pies zaczyna
wykonywać ruchy miednicą, aby metodą „prób i błędów" znaleźć szparę sromową. Suka
pomaga mu w tym, korygując ustawienie swego zadu tak, aby naprowadzić psa na ceł. JeŜeli
w czasie kopulacji pies przytrzymuje sukę zębami za kark (odruch normalny u koni; u psów
zdarza się rzadko) — ona nie broni się przed tym.
Zachowania płciowe psa, jeśli nikt i nic mu w tym nie przeszkadza, są takie same jak
u wilka. Udomowienie niewiele tu zmieniło. Zredukowana została tylko częstotliwość gry
miłosnej w stosunku do liczby skutecznych kopulacji. Szczególnie zauwaŜalny spadek
uzupełniających zachowań seksualnych odnotowano w populacji rodowodowych
reproduktorów i suk — czempionek wystawowych. Przykładowo w stadzie wilków 1296 prób
zalotów przypadało na 31 pełnych aktów krycia. Przy zorganizowanych kojarzeniach
rasowych partnerów czasem zdarzają się próby nieudane, ale zwykle „randki" są tak
szczegółowo zaplanowane, a zarodowe psy i suki mają w tych sprawach tak duŜe
doświadczenie, Ŝe prawie wszystkie próby ich łączenia kończą się sukcesem.
U wilków tylko 2,4 procent prób kopulacji dochodzi do skutku, poniewaŜ mają
większe wymagania w doborze partnerów. Choć basiory i wadery nie tworzą monogamicz-
nych par na całe Ŝycie, mają bardzo konkretne upodobania seksualne, skutkiem czego zaloty
pechowca, który nie przypadnie wilczycy do gustu, mogą zakończyć się fiaskiem. Trudno
powiedzieć, czy w stadzie zdziczałych psów dochodziłyby do głosu takie same preferencje,
ale pewnie tak, bo w tym zakresie udomowienie niewiele zmieniło.
Jedyną rzeczą, która w trakcie udomowienia uległa zmianie, jest rozkład sezonów
rozrodczych psów. Młode wilczyce pierwszą cieczkę mają w wieku dwudziestu dwóch
miesięcy, a więc o rok później niŜ przeciętna suka domowa. Poza tym wilki mają tylko jeden
sezon rozpłodowy w roku, zwykle w marcu, podczas gdy psy domowe jeszcze jeden — w
jesieni. Te dwa sezony w ciągu roku występują u psów dość nieregularnie.
Dlaczego pies i suka po kopulacji pozostają połączone
„Skleszczenie" jest szczególnym rodzajem zachowania płciowego, występującym
tylko u psowatych. Pies, po wspięciu się na sukę i wykonaniu kilku ruchów kopulacyjnych,
nie moŜe się juŜ z nią rozłączyć, choćby nawet chciał. Przez pewien czas para musi pozostać
sczepiona, choć widać, Ŝe sytuacja psy denerwuje. Kiedy w końcu są w stanie się rozłączyć,
wylizują swoje narządy płciowe i odpoczywają.
Badacze psów przez wiele lat zastanawiali się nad przyczynami tego dziwnego
zachowania. Niektórzy potem szczerze przyznali, Ŝe nie wiedzą, o co tu chodzi. Inni zaś, nie
chcąc się przyznać.do swojej niewiedzy, zgadywali w ciemno. Zamiast więc przyjmować ich
wyjaśnienia, lepiej przyjrzyjmy się bliŜej, co zachodzi między psem a suką w trakcie
kopulacji.
Kiedy suka sygnalizuje swoim zachowaniem, Ŝe jest gotowa do przyjęcia partnera, ten
obejmuje ją przednimi nogami i próbuje wprowadzić członek będący dopiero w stanie
połowicznej erekcji do jej pochwy. Pies wykonuje kilka gwałtownych ruchów miednicą i
wprowadza członek. W tym momencie opiera na grzbiecie suki swój mostek, a czasem i
podbródek. Suka stoi spokojnie, trzymając ogon z boku ciała, co ułatwia wprowadzenie
członka.
Kiedy pies juŜ to zrobi, zaczyna w charakterystyczny sposób przestępować z jednej
tylnej nogi na drugą, kiwając się na obie strony. Te ruchy miednicy wprowadzają członek
jeszcze głębiej do pochwy. W tym momencie następuje obrzęk opuszki członka, który jest juŜ
w stanie pełnej erekcji. Równocześnie pochwa suki kurczy się, co razem daje efekt
„skleszczenia". Dopiero po kilku dalszych pchnięciach kopulacyjnych u psa występuje
wytrysk nasienia.
Potem pies zsuwa się z suki, opuszczając na ziemię przednie nogi. PoniewaŜ jednak
wciąŜ jest sczepiony z suką narządami kopulacyjnymi, pozostaje w dziwnej, skręconej
pozycji. MoŜe sobie najwyŜej ulŜyć, zarzucając jedną z tylnych nóg na grzbiet suki. Odwraca
się do niej tyłem i albo oboje stoją spokojnie, dopóki skurcz nie ustąpi, albo zaczynają się
szarpać. Suka na przykład moŜe chcieć juŜ odejść, czemu sprzeciwia się pies, aŜ jedno i
drugie piszczy z bólu. JeŜeli para jest niepokojona, moŜe wykonywać rozpaczliwe ruchy w
celu rozłączenia się, ale prawie zawsze skleszczenie jest zbyt mocne. Podczas takiej
szarpaniny partnerzy mogą odczuwać ból, ale nie prowadzi to do powaŜniejszych uszkodzeń
ich narządów kopulacyjnych. Skurcz moŜe trwać 15, 20, 25, 30, 35, 45, 75, a nawet 120
minut. Średnio trwa od 20 do 30 minut, bo skrajne wartości występują rzadko. Skleszczenie
mija wraz z ustąpieniem erekcji.
Podawano juŜ najdziwniejsze wytłumaczenia dla tego zjawiska. Według jednego z
nich skleszczenie jakoby wzmacnia więź uczuciową między samcem a samicą, przedłuŜający
się stosunek płciowy nabiera bardziej osobistego charakteru. Na pewno, jeśli psu ani suce nikt
nie przeszkadza, taka sytuacja zbliŜa je do siebie, ale stan skleszczenia jest dla nich zbyt
bolesny i deprymujący, aby wzmacniać wzajemne uczucia partnerów. Jest to wyjaśnienie
moŜliwe, ale mało prawdopodobne.
Lansuje się teŜ tezę, jakoby dzięki skurczowi krycie było wygodniejsze dla psa. Taka
inerpretacja mogła narodzić się w umyśle kogoś, kto widział tylko „aranŜowane" skojarzenia
rodowodowych reproduktorów i suk, kiedy para robi to w izolacji od innych psów,
uspokajana obecnością swoich właścicieli. W takich warunkach pies i suka mogą stać sobie
spokojnie, dopóki skurcz i obrzęk nie ustąpią, sprawiając przy tym wraŜenie
odpoczywających. W warunkach bardziej naturalnych, wśród psów zdziczałych, bezpańskich
czy wilków, widać natomiast, Ŝe stan ten nie jest Ŝadnym relaksem, lecz sytuacją bardzo dla
obu stron niewygodną.
Niektórzy próbują takŜe sugerować, Ŝe stan skleszczenia ma znaczenie obronne, jako
Ŝ
e taka para ma „zęby po obu końcach". W rzeczywistości jest odwrotnie. Ktokolwiek
obserwował sytuację po kopulacji w stadzie wilków, zauwaŜyłby, Ŝe właśnie skleszczona para
jest najbardziej naraŜona na atak. W razie zagroŜenia nie ma szans na skoordynowanie
działań.
Podaje się teŜ wersję, jakoby skleszczenie zapobiegało wyciekaniu nasienia z pochwy
suki po kopulacji. Nie wyjaśnia się przy tym, dlaczego właśnie suka byłaby tak źle
przygotowana do zapłodnienia.
Ostatnio, w związku z rozwojem badań nad sztuczną inseminacją, pojawiła się
bardziej wiarygodna interpretacja tego zjawiska. Teraz juŜ wiemy, co dzieje się w układach
rozrodczych kopulującej pary. Okazuje się, Ŝe pies nie ma jednofazowego wytrysku, tak jak
my, ale trójfazowy. Pierwsza faza trwa od 30 do 50 sekund i wydzielający się wtedy ejakulat
jest wodnistym płynem nie zawierającym plemników.
Dopiero w drugiej fazie, trwającej od 50 do 90 sekund, płyn nasienny jest gęsty, biało
zabarwiony i zawiera około l 250 milionów plemników. Ejakulat wydzielany w ostatniej fazie
jest obfity, wodnisty i nie zawiera juŜ plemników. Ta jego część jest produkowana przez
gruczoł krokowy i wydziela się przez cały czas skleszczenia. Okazało się, Ŝe ta przedłuŜona
faza stosunku jest potrzebna właśnie po to, aby dać gruczołowi krokowemu czas na
wyprodukowanie tego płynu, który uaktywnia nasienie złoŜone w drogach rodnych suki.
A więc juŜ wiemy, skąd się wzięło to pozornie dziwne zachowanie psów. Sugerując
się krótkim czasem trwania ejakulacji u człowieka, błędnie sądziliśmy, Ŝe skleszczenie
następuje juŜ po wytrysku — tymczasem jest to nieodłącznie towarzyszący mu proces. To, Ŝe
u psa ejakulacja trwa łącznie około pół godziny, moŜe wydać się nam dziwne, podobnie jak i
to, Ŝe zapłodnienie jest tak uciąŜliwe i długotrwałe. Dopiero jednak na tym tle moŜna
zrozumieć, Ŝe skleszczenie psów ma na celu stworzenie warunków do skutecznego oddania
nasienia.
Dlaczego pies czasem próbuje kopulować z... nogą pana
Niejeden z nas, będąc u kogoś z wizytą, czuł przykre zaŜenowanie, gdy pies
gospodarza nagle objął naszą nogę przednimi łapami i zaczął wykonywać miednicą ruchy
kopulacyjne. Zastanawiamy się więc, po co psy podejmują tak bezcelową czynność?
Klucza do tej zagadki naleŜy poszukiwać w tym, Ŝe wszystkie psy w szczenięcym
wieku przechodzą przez fazę „uspołecznienia", w trakcie której kształtuje się ich osobowość.
Przypada to na okres od czwartego do dwunastego tygodnia i wszystkie zwierzęta, z którymi
szczeniaki Ŝyją wtedy w bliskości i przyjaźni, stają się jakby członkami ich gatunku. Psy
domowe mają w tym czasie do czynienia głównie z przedstawicielami dwóch gatunków —
innymi psami i ludźmi. Członkowie rodziny ludzkiej, w której pies się wychowuje, stają się
dla nich „sforą zastępczą". Razem z ludźmi pies je, dzieli z nimi „norę", wspólnie dokonują
obchodu swojego „terytorium", bawią się, radośnie się witają i w ogóle człowiek dobrze się
sprawdza w roli „towarzysza sfory". Ta harmonia nie obejmuje tylko sfery Ŝycia płciowego.
Psy, jak i inne zwierzęta, są wyposaŜone w pewne wrodzone mechanizmy regulujące
typowe dla gatunku zachowania płciowe. Ludzie nie wydzielają zapachu pobudzającego psy
płciowo, toteŜ ich obecność nie wywołuje u nich określonych reakcji. Przypuszczalnie są
przez psy uwaŜani za „członków stada nigdy nie będących w stanie gotowości płciowej".
Sytuacja się komplikuje, gdy trzymamy w domu psy płci męskiej, które prawie nigdy
nie mają okazji spotkać suki w okresie cieczki. U takich psów stan wiecznego
niezaspokojenia, a więc frustracji seksualnej, potęguje się do tego stopnia, Ŝe nawet domowy
kot wydaje się im atrakcyjny. Pies nadmiernie pobudzony, a nie mogący wyładować swego
popędu płciowego, próbuje „kryć" kaŜdy obiekt, który przynajmniej przez chwilę się nie
rusza. MoŜe to być inny pies, kot, poduszka albo i ludzka noga. Noga człowieka jest o tyle
atrakcyjnym obiektem, Ŝe łatwo ją objąć przednimi łapami. Pies wybiera nogę, a nie inną
część ludzkiego ciała, bo jest najłatwiej dostępna dla zastępczego rozładowania napięcia
seksualnego.
ToteŜ psu próbującemu „kryć" naszą nogę powinniśmy raczej współczuć, niŜ
okazywać mu gniew. PrzecieŜ w końcu to my, ludzie, zmuszamy go do Ŝycia w
nienaturalnym dla niego „celibacie". Właściwą reakcją na te rozpaczliwe psie „zaloty"
powinno być łagodne, lecz stanowcze odrzucenie. Kara jest tu czymś całkiem nie na miejscu.
Przykład psa „zalecającego" się do kota wcale nie jest anegdotyczny. Zdarzają się
przypadki, kiedy nie zaspokojone płciowo psy próbują kopulować z kotami. MoŜe to jednak
dotyczyć tylko takich psów, które w szczenięcym wieku wychowywały się razem z
kociętami. JeŜeli miało to miejsce w czasie trwania fazy „uspołeczniania", czyli w okresie od
czwartego do dwunastego tygodnia Ŝycia szczeniaka, pies, jak juŜ uprzednio była o
tym mowa, uwaŜa od tej pory koty równieŜ za członków swojego gatunku. Szczeniak, który
w tym okresie bawi się ze swoim rodzeństwem, z domowym kotkiem i ze swoim panem,
będzie przez całe Ŝycie przywiązany do tych trzech gatunków.
Trzeba pamiętać, Ŝe ten mechanizm działa takŜe w drugą stronę. JeŜeli szczeniak w
tym okresie nie miał do czynienia z przedstawicielami jakiegoś gatunku, będzie ich unikał do
końca Ŝycia. Odnosi się to takŜe do jego psich pobratymców. Jeśli ślepy szczeniak, dajmy na
to — tygodniowy, zostanie zabrany od matki i wykarmiony smoczkiem w izolacji od innych
psów, wyrobi się u niego silne przywiązanie do człowieka, lecz przed innymi psami będzie
zawsze odczuwał strach. Dlatego duŜym błędem jest zbyt wczesne odłączanie szczenięcia od
matki. W sytuacji awaryjnej, kiedy na przykład matka padnie, a z całego miotu da się
odratować tylko jedno szczenię — waŜne jest zapewnienie mu w krytycznym okresie rozwoju
towarzystwa innych szczeniąt bądź dorosłych psów.
Z kolei szczeniak dorastający do wieku dwunastu tygodni tylko w swojej psiej
rodzinie, a nie mający kontaktu z człowiekiem, nigdy juŜ nie będzie wobec ludzi uległy ani
przyjazny. Przeprowadzono doświadczenie, w którym szczenięta na farmie do czternastego
tygodnia Ŝycia prawie nie widziały człowieka. W wyniku tego zachowywały się później jak
dzikie zwierzęta. Okazuje się, Ŝe ani pies nie cechuje się „wrodzoną uległością", ani wilk —
„wrodzoną dzikością". Wszystko zaleŜy od tego, w czyim towarzystwie młode zwierzę
przechodzi przez uprzednio wspomniany „krytyczny okres".
Wilczek wybrany z gniazda w odpowiednim wieku moŜe stać się tak miłym
towarzyszem człowieka, Ŝe wyprowadzany na spacer w obroŜy i na smyczy brany będzie po
prostu za większego psa. Kiedyś na statku „Queen Elizabeth" przewoŜono z Anglii do Stanów
Zjednoczonych oswojonego, dorosłego wilka jako owczarka niemieckiego. Codziennie
spacerował swobodnie po pokładzie i był ulubieńcem zarówno pasaŜerów, jak i załogi. Gdyby
jednak ci ludzie wiedzieli, z kim mają do czynienia, byliby niewątpliwie przeraŜeni.
Dlaczego psy chciałyby spać w łóŜkach swoich panów
Wielu właścicieli psów uskarŜa się, Ŝe wciąŜ próbują one dzielić z nimi posłanie.
Małym, pokojowym pieskom zwykle udaje się dopiąć swego, ale jeśli zrobi to dog, moŜe stać
się przedmiotem dyskusji o podziale majątku w sprawie rozwodowej. Dobrze więc byłoby
wiedzieć, dlaczego właśnie w nocy pies chce być szczególnie blisko pana.
Odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Udomowiony pies nigdy nie wyszedł poza
stadium wiecznego szczeniaka. Nawet będąc dorosłym osobnikiem, traktuje swoich właś-
cicieli jak zastępczych rodziców. Nic więc dziwnego, Ŝe najlepiej się czuje, kiedy moŜe
przytulić się do ciała „matki". „Matka" nie musi być zresztą kobietą. Jeśli pies jest bardziej
przywiązany do pana doniu, jego będzie uwaŜał za „matkę" zastępczą i będzie chciał spać
przytulony do niego. Tak czy siak, pies pakujący się do małŜeńskiego łoŜa moŜe spowodować
tarcia w małŜeństwie, a nawet doprowadzić do jego formalnego bądź faktycznego rozkładu.
Jednak nawet ten pies, któremu surową tresurą obrzydzono wchodzenie do łóŜka,
chciałby spać jak najbliŜej innych członków swego „stada". W stanie dzikim młode wilczki
nawet po opuszczeniu gniazda teŜ przytulają się mocno do siebie. Tylko odpędzone od stada
„wyrzutki" muszą spać osobno. Dlatego teŜ pies, którego na noc zamyka się z dala od
właścicieli, prawdopodobnie czuje się takim „wyrzutkiem". Z grupą psów stróŜujących lub
sforą psów myśliwskich nie ma takich problemów, bo wystarczy im własne towarzystwo. Psu
trzymanemu pojedynczo w domu trudno natomiast zrozumieć, dlaczego w nocy musi
przebywać z dala od „ludzkiego stada". Zazwyczaj więc rodziny, w których jest pies,
wypracowują jakieś kompromisowe rozwiązanie, aby mógł przebywać jak najbliŜej
właścicieli, nie utrudniając im jednak nocnego wypoczynku.
Dlaczego niektóre psy są trudne do prowadzenia
Na ogół większość psów dobrze przystosowuje się do Ŝycia wśród ludzi. Czasem
jednak zdarzają się osobniki, zwykle płci męskiej, sprawiające pewne kłopoty. Taki pies na
przykład bez powodu atakuje gości, obsikuje ściany i meble w mieszkaniu lub demonstruje
uporczywe nieposłuszeństwo. To on wyprowadza swego pana na spacer, a nie odwrotnie! Na
spacerze zatrzymuje się tam, gdzie chce, a kiedy zechce, rusza dalej. Kiedy chcemy pociągnąć
go na smyczy, stawia opór. Przy karmieniu nie zwraca uwagi na zawartość swojej miski,
dopóki nie otrzyma szczególnie smacznych kąsków. Skąd taki nieprzyjemny charakter u psa?
Odpowiedź jest prosta, choć właścicielom takich psów trudno ją przyjąć do wiadomości. Po
prostu pozwolili, aby pies objął przewodnictwo w swojej „sforze zastępczej". W stanie dzikim
kaŜdy basior chciałby osiągnąć taki status, więc niby dlaczego pies miałby być gorszy? W
normalnych warunkach człowiek ma nad psem przewagę z powodu swojego większego
wzrostu, ale źle prowadzone i rozpuszczone psy mogą próbować podjąć walkę o
przewodnictwo. A gdy choć raz uda im się postawić na swoim, mogą dojść do wniosku, Ŝe to
one są dominującymi członkami stada.
Nie ma tu potrzeby staczania bezpośrednich, fizycznych „walk o władzę". Pies moŜe
wygrać w konfrontacji, jeŜeli uda mu się zrobić coś wbrew woli człowieka. Kiedy takich
„zwycięstw" będzie więcej, pies odczuje swoją przewagę i będzie się zachowywał stosownie
do swej „dominującej pozycji". Manifestuje to, zaznaczając moczem „swoje terytorium"
wewnątrz domu, a na spacerze — podejmując decyzję, co robić dalej. Nie ma w tym nic
nienormalnego. Tak zachowuje się dominujący osobnik, kiedy wyprowadzi swoje „stado" na
polowanie. To do niego naleŜy decyzja, kiedy i gdzie się zatrzymać, a kiedy ruszyć dalej,
więc niby dlaczego ktoś miałby to kwestionować? Jednym z obowiązków przewodnika stada
jest obrona podopiecznych (za których uwaŜa nas, ludzi) przed potencjalnymi napastnikami.
Dlatego za swój obowiązek pies uwaŜa atakowanie listonosza, mleczarza czy przychodzących
do nas gości.
Treserzy potrafią, uŜywając ostrych środków przymusu, oduczyć psy takich zachowań
i zmusić je, aby znów stały się podporządkowanymi członkami stada. Łatwo wtedy prze-
sadzić w drugę stronę. PołoŜenie nadmiernego nacisku na posłuszeństwo moŜe uczynić z psa
„lizusa bez charakteru", tchórzliwego i przesadnie uległego. NaleŜy więc znaleźć złoty środek
między maksymalnym podporządkowaniem sobie psa a daniem mu pełnej swobody. W tym
tkwi klucz do sukcesu w postępowaniu z psami.
Skąd się wzięły „wilcze pazury u psów
Wilcze pazury" są pozostałością po pierwszym palcu, zredukowanym w trakcie
ewolucji psowatych. Kiedy przodkowie psa zaczęli specjalizować się w szybkim biegu, ich
nogi się wydłuŜyły, a stopy zrobiły się węŜsze. Z pięciu palców zostały cztery. Zanikowi
uległy kciuki. Na tylnych nogach zanikły one całkowicie, a na przednich pozostały w formie
szczątkowej, nie dotykającej ziemi.
Dzięki takiej budowie łap wilki potrafią biec z duŜą szybkością, do 56—64
kilometrów na godzinę, co odnotowano na dystansie około 400 metrów. Pojedynczy sus wilka
moŜe osiągnąć długość do 4,8 metra. Godna podziwu jest takŜe wytrzymałość wilków w
pokonywaniu długich dystansów. Eskimoskie psy husky, najbardziej zbliŜone do swoich
dzikich przodków, potrafiły pokonać w zaprzęgu odległość ponad 800 kilometrów w łącznym
czasie 80 godzin.
PoniewaŜ pies wyspecjalizował się w szybkim biegu, utracił przez to inne
umiejętności. Tak więc w miarę udoskonalania umiejętności biegowych pogarszały się jego
moŜliwości w zakresie wspinania się i skoków. Zwiększona szybkość i wytrzymałość
wystarczyły jednak psowatym nie tylko do przeŜycia, ale i do rozprzestrzenienia się na
obszarze od tropików aŜ do krain polarnych.
Wydawałoby się więc, Ŝe kiedy juŜ psy nauczyły się szybko biegać, wilcze pazury
powinny zaniknąć. MoŜna by się spodziewać, Ŝe współczesne psy, bardziej róŜniące się od
swoich dzikich przodków niŜ wilki i psy dingo, w ślad za pierwszymi palcami tylnych nóg
utracą takŜe „kciuki" z nóg przednich. Tymczasem mamy do czynienia z procesem
odwrotnym. Pojawia się coraz więcej psich ras z wilczymi pazurami na wszystkich czterech
kończynach. Oczywiście, te na tylnych nogach nie są ani dobrze rozwinięte, ani tak dobrze
połączone z kończyną. Zwykle składają się tylko z jednej kości i pazura luźno połączonego z
nogą płatkiem skóry. Nawet i to stanowi jednak krok wstecz na drodze ewolucji. Rasy psów,
u których występują choćby szczątkowe wilcze pazury na tylnych nogach, są pod tym
względem bliŜsze przodkowi, niŜ współcześnie Ŝyjące wilki i psy dingo. Warto by więc
poznać przyczyny tego powrotu do pierwotnego stanu.
Zjawisko to tłumaczy się występowaniem procesu neotenii, jak nazywamy
pozostałość cech wieku dziecięcego u osobników dorosłych. Proces ten trwa juŜ około 10
tysięcy lat, tak długo jak proces udomowienia psa przez człowieka. W jego wyniku psy przez
całe Ŝycie zachowują się jak „młode wilki". Osiągają wprawdzie dojrzałość do rozpłodu, ale
pozostają im „młodzieńcze" cechy psychiczne, takie jak skłonność do zabawy i uległość
względem pana, który zastępuje tu rodzica. Niektóre rasy zachowują teŜ „szczenięce" cechy
budowy, jak na przykład obwisłe uszy. Pozostałość wilczych pazurów to część tego procesu.
MoŜna, w drodze pracy hodowlanej, rozwinąć u psów niektóre cechy tak, Ŝe staną się one
zaczątkiem nowych ras, które jednak pod względem innych cech będą stały na niŜszym
stopniu rozwoju niŜ ich przodek — wilk. Krótko mówiąc, proces przemiany wilka w psa
czasem posuwa się naprzód, a czasem się cofa.
Hodowcy psów z zasady uwaŜają obecność wilczych pazurów za coś nienaturalnego i
doradzają, aby usuwać je szczeniętom, kiedy te mają od trzech do sześciu dni. Motywują to
tym, Ŝe kiedy pies będzie starszy, wilcze pazury mogą nadrywać się wskutek zaczepiania o
poszycie leśne. Jest to powód mało przekonywający, gdyŜ pazury te umieszczone są po
wewnętrznej stronie łap i nie dotykają ziemi, a zatem prawdopodobieństwo takiego ich
uszkodzenia jest znikome, raczej chodzi tu o nadanie kończynom bardziej szlachetnego
wyglądu. Tylko u kilku specyficznych ras, jak długowłosy owczarek francuski (briard) i pies
pirenejski, wzorzec rasowy wymaga pozostawienia wilczych pazurów takŜe na tylnych
nogach.
Dlaczego pies kręci się za własnym ogonem
Od czasu do czasu moŜna zauwaŜyć psa, który kręci się bardzo szybko w kółko, jakby
usiłując złapać własny ogon. JuŜ-juŜ go prawie ma, ale kłapie tylko szczękami, a ogon nadal
ucieka. Obroty stają się coraz szybsze, czasem pies dostaje od tego zawrotów głowy.
Obserwatora początkowo to bawi, ale z czasem zaczyna denerwować, gdyŜ ta pozorna
zabawa nabiera cech natręctwa ruchowego. Niestety, nie odbiega to zbytnio od prawdy, gdyŜ
często „gonienie za własnym ogonem" jest narowem występującym u psów
przetrzymywanych w nudnym i nie dostarczającym odpowiednich bodźców środowisku.
Pies jest zwierzęciem stadnym, lubiącym ciągle odkrywać coś nowego. Pozbawiony
towarzystwa — obojętne, ludzkiego czy psiego — zmuszony do przebywania w zamknięciu
lub w monotonnym otoczeniu, po prostu psychicznie cierpi. Największą duchową udręką,
jaką moŜna zadać psu, jest pozostawienie go samego w ciasnej, zamkniętej przestrzeni, gdzie
nic się nie dzieje. Na szczęście, domowym psom rzadko się to zdarza, chyba Ŝe mają
wyjątkowego pecha i trafią do rąk tyleŜ okrutnego, co bezmyślnego właściciela. W ogrodach
zoologicznych dzicy przedstawiciele psowatych często są natomiast trzymani pojedynczo w
małych, ciasnych klatkach jak więźniowie odsiadujący doŜywocie w separatce. Właśnie u
takich zwierząt najczęściej rozwijają się „nerwowe tiki" i natręctwa ruchowe, jak ogryzanie
swoich łap czy ogona, kręcenie głową, chodzenie w tę i z powrotem po klatce itp. Czasem te
tiki przybierają niebezpieczną postać, gdy psy wygryzają sobie rany w ciele. Autodestrukcja
stanowi rodzaj stymulacji zastępczej, kiedy jest się skazanym na przebywanie w
przytłaczającej otchłani nudy i monotonii. „Pogoń za własnym ogonem" jest jeszcze
najłagodniejszą formą natręctw ruchowych.
Zachowania takie często obserwuje się u świeŜo oderwanych od swego rodzeństwa
szczeniąt. W nowym domu, pozbawiony przyjemności, jakich dostarczało baraszkowanie z
innymi szczeniakami z tego samego miotu, psiak szuka sobie nowych rozrywek. Jeśli nowi
właściciele nie bawią się z nim wystarczająco długo, zastępczyni „towarzyszem zabaw" staje
się własny ogon. JeŜeli taka zabawa nie występuje na tyle często, aby przerodzić się w
natręctwo — nie wyrządzi szkody. Często szczeniaki bawią się tak, kiedy zostają same, a
później z tego wyrastają. JeŜeli natomiast takie zachowanie utrzymuje się u dorosłego psa,
oznacza to, Ŝe w postępowaniu z nim popełniono błąd. Najwidoczniej poświęca mu się za
mało czasu. Narów ten moŜna usunąć, jeŜeli zorganizuje się psu Ŝycie tak, by było ciekawe i
urozmaicone.
Czasem pies moŜe zachowywać się tak z przyczyn fizycznych. Kręcenie się w kółko
moŜe być spowodowane jakąś uporczywą dolegliwością, na przykład zapaleniem zatok
przyodbytowych czy złym gojeniem się ogona po przycięciu. Wtedy jednak częściej
obserwuje się takie reakcje jak saneczkowanie czy skubanie ogona.
Skąd się wzięły karłowate rasy psów
Rasy małych psów róŜnego pochodzenia stają się ostatnio coraz bardziej popularne,
gdyŜ mogą swoim posiadaczom zastąpić... dziecko! DuŜe psy są dobrymi towarzyszami w
czasie długich spacerów i pomagają nam odreagowywać nasze kompleksy, gdy posłusznie
wypełniają polecenia: „zostań", „siad" czy „aport". Mają stale „młodzieńczą" chęć do
zabawy, ale brakuje im rozczulających cech niemowlaka. Rasy karłowate przewyŜszają je pod
tym względem, gdyŜ posiadają cechy rozbudzające u swych posiadaczy uczucia rodzicielskie.
Podsumujmy najpierw, jakie cechy małego dziecka wywołują u jego rodziców czułość
i uczucia opiekuńcze. Pierwszą z nich jest niewielka waga, stanowiąca tylko ułamek masy
ciała dorosłego człowieka. Noworodek waŜy około 3,5 kilograma, niemowlę
pięciomiesięczne około 6,3 kilograma, a dziecko roczne około 9,5 kilograma. Mała waga w
połączeniu z małymi wymiarami ciała ułatwia branie dziecka na ręce, noszenie go i
przytulanie. Ciałko niemowlęcia w porównaniu z ciałem dorosłego jest bardziej zaokrąglone i
miękkie w dotyku. Buzia dziecka jest spłaszczona, oczy duŜe, a głos — cienki i piskliwy.
Większość tych cech charakteryzuje znane nam rasy małych piesków (a pekińczyki
prawie wszystkie). Na podstawie wagi ciała moŜna je podzielić na trzy grupy, analogicznie do
wyodrębnionych wyŜej przedziałów wagowych dla dzieci w róŜnym wieku.
1. Psy o wadze zbliŜonej do wagi ludzkiego noworodka: chihuahua —1,8 kilograma;
maltańczyk — 2,25 kilograma; szpic miniaturowy — 2,7 kilograma; terier yorkshire — 3,15
kilograma i gryfonik — 4,05 kilograma.
2. Psy o wadze zbliŜonej do wagi pięciomiesięcznego ludzkiego niemowlęcia:
pekińczyk — 5,4 kilograma; shi-tzu — 6,3 kilograma; King Charles spaniel — 6,75
kilograma i mops — 7,2 kilograma.
3. Psy o wadze zbliŜonej do wagi rocznego dziecka: jamnik — 9,45 kilograma i
owczarek walijski corgi 9,9 kilograma.
Są to idealne psy dla ludzi o nie spełnionych uczuciach opiekuńczych, którzy łatwo
mogą je nosić na rękach. Wiele psów spośród tych ras ma teŜ bardzo miękkie i okrąglejsze
kształty niŜ psy duŜych ras, dzięki czemu są przyjemniejsze do głaskania i do przytulania.
Prawie wszystkie dzięki selekcji na tę cechę mają część twarzową czaszki bardziej
spłaszczoną niŜ duŜe psy, co upodabnia ich profil do widzianej z boku buzi niemowlęcia
(najbardziej pasują do tego wzorca gryfonik, mops i pekińczyk). Niektóre mają teŜ wielkie,
wypukłe jak u niemowlęcia oczy. Z powodu małych rozmiarów ciała psy te szczekają teŜ
bardziej piskliwie niŜ psy ras duŜych.
Zespół cech przypominających „dzidziusia" ma to do siebie, Ŝe psy nimi obdarzone
automatycznie wzbudzają u ludzi przypływ troskliwości i uczuć „rodzicielskich". Nie ma w
tym nic złego. Niektórzy moraliści oburzali się na tak hojne obdarzanie uczuciami
przedstawicieli innego gatunku. Według nich ludzka miłość i troskliwość powinny być
skierowane tylko ku ludzkim dzieciom. Ciekawe, Ŝe ludzie głoszący takie poglądy sami wcale
nie byli dobrymi rodzicami. MoŜe poczucie winy z tego powodu skłaniało ich do wygłaszania
takich, a nie innych opinii? Natomiast te osoby, które darzyły miłością i otaczały czułą opieką
małe pieski, nie szczędziły takich samych uczuć swoim dzieciom. Czasem były to teŜ osoby,
które z róŜnych względów nie mogły mieć własnych dzieci, ale u jednych i drugich
występowała nadwyŜka pozytywnych uczuć. Wzajemny związek człowieka i psa w takich
przypadkach miał wszelkie szansę dawać pełną satysfakcję obu stronom.
Niektóre z karłowatych ras wyhodowano od razu jako psy do towarzystwa, a inne
dopiero potem z róŜnorodnych względów uległy swoistej miniaturyzacji. Na przykład teriery,
jak sama nazwa wskazuje (terra — ziemia), w załoŜeniu były psami osaczającymi zwierzynę
w norach pod ziemią. Do tego celu idealne były niewielkie rozmiary połączone z duŜą
zawziętością. Potem jednak te początkowo uŜytkowe psy zaczęły zyskiwać na popularności
jako psy pokojowe i wystawowe, toteŜ ich małe rozmiary stały się jeszcze większą zaletą.
Skąd się wzięły rasy psów o krótkich nogach
Na ten kierunek pracy hodowlanej wpłynęły dwa czynniki. Jednym z nich było
zapotrzebowanie na psy o nogach wystarczająco krótkich, aby mogły ścigać zwierzynę w
podziemnych tunelach. Klasycznym przykładem psa tego typu jest jamnik. Sama jego nazwa
wskazuje, Ŝe tropił w jamach, gdzie gnieździły się borsuki. W podobnych celach uzyskano
teŜ, w drodze selekcji hodowlanej, wiele ras terierów o skróconych nogach.
U ras małych piesków pokojowych, w rodzaju pekińczyka, doprowadzono natomiast
do genetycznie uwarunkowanego skrócenia nóg w celu uzyskania bardziej
„dzidziusiowatego" wyglądu. Nie tylko mały wzrost, lecz takŜe rozbrajająco dziecięca
niezdarność ruchów wzbudzały ciepłe uczucia, tym bardziej Ŝe takie psy miały zastąpić dzieci
tym, którzy nie mogli ich mieć.
Nawet te rasy krótkonoŜnych psów, które w załoŜeniu miały być rasami uŜytkowymi
przeznaczonymi do osaczania zwierzyny w norach, zdobyły popularność jako psy pokojowe
właśnie z racji wzruszająco nieporadnego chodu, przypominającego pierwsze kroki dziecka.
Ta cecha stała się przyczyną rozpowszechnienia wielu ras terierów, a takŜe jamników
— bynajmniej nie dla celów uŜytkowych. MoŜe takie psy nie umieją bardzo szybko
biegać, ale mają w sobie takiego samego ducha walki i taką samą radość Ŝycia jak większe
psy. W ich małych ciałkach mieści się duŜo energii i zawziętości. Do miłośników tych
małych piesków najbardziej przemawia to połączenie duszy duŜego psa z drepczącym na
krótkich nóŜkach kiełbaskowatym tułowiem.
Skąd się wzięły rasy psów o zwisających uszach
Wśród dzikich psowatych zwisające uszy występują tylko u osobników bardzo
młodych. Wynika z tego, Ŝe u psów domowych jest to jeszcze jedna cecha „przedłuŜonego
szczenięctwa". Jednocześnie wiele ras psów ma uszy stojące jak u wilka, toteŜ zwisające uszy
nie są nieodłącznym atrybutem udomowienia. Dlaczego więc niektóre rasy je mają?
Z trzech powodów. OtóŜ psy posiadające obwisłe uszy mają ograniczoną zdolność
lokalizowania dźwięków. Psy o stojących uszach ustawiają je jak anteny i potrafią
zlokalizować nawet najlŜejszy szmer. Psy kłapouche słyszą dobrze, ale mają kłopoty z
ustaleniem, skąd pochodzi dźwięk. U psów myśliwskich nie jest to wada, lecz zaleta, gdyŜ w
pracy muszą polegać wyłącznie na swoim wzroku i węchu, nie rozpraszają ich za to nie
mające związku z tropieniem odgłosy. Nie bez racji najbardziej kłapciaste uszy, jakie mogą
być, naleŜą do mistrza w wy-wąchiwaniu śladu — bloodhounda.
Po drugie obwisłe uszy nadają ich posiadaczowi bardziej potulny wygląd. Wielu ludzi
jest przekonanych, Ŝe agresywny pies ma uszy ostro nastawione do przodu, podczas gdy
łagodny i uległy trzyma je przyciśnięte płasko do głowy. Nikt tego wprawdzie nie
analizował, ale istnieje przeświadczenie, Ŝe pies o obwisłych uszach jest mniej groźny od
tego, który ma uszy stojące.
Trzecie wyjaśnienie ma charakter antropomorfizujący. Ludzie nie mają uszu
wystających powyŜej czubka głowy, ale często mają długie włosy zwisające po obu stronach
twarzy. Taką fryzurę przypominają teŜ długie, zwisające uszy. Charty afgańskie mają uszy
porośnięte dodatkowo długim, jedwabistym włosem, co nadaje im „ludzki" wygląd,
szczególnie wzruszający ich właścicieli.
Dlaczego psom niektórych ras przycina się ogony
Praktyka przycinania ogonów u rodowodowych psów niektórych ras spotyka się z
coraz szerszą krytyką. Kto w ogóle pierwszy zaczął to robić i dlaczego tę szczególną formę
okaleczania zwierząt uznawano za potrzebną czy poŜądaną?
Przede wszystkim, na czym właściwie polega to skracanie? Jest to chirurgiczna
amputacja całego lub części ogona czterodniowego szczeniaka, przewaŜnie dokonywana
ostrymi noŜyczkami. Skórę na ogonku przytrzymuje się zwykle nad miejscem cięcia i odciąga
w stronę tułowia po to, aby po amputacji wytworzył się w tym miejscu nadmiar skóry, który
zeszywa się pojedynczym szwem nad czubkiem kikuta. Hamuje to krwawienie i przyspiesza
gojenie. Sukę wyprowadza się daleko od miejsca operacji, aby nie słyszała skomlenia swoich
szczeniąt. Kiedy juŜ jest po wszystkim, szczenięta powtórnie podkłada się matce, która tylko
wylizuje kikuty ogonków, po czym, jak gdyby nigdy nic, zaczyna karmić małe. Rzadko
zdarza się, aby szczenięta padały wskutek pooperacyjnego szoku lub krwawienia; zwykle
czują się dobrze i spokojnie ssą mleko.
Ocenia się, Ŝe w ostatnich latach tylko w Wielkiej Brytanii corocznie obcina się
ogonki około 50 tysiącom szczeniąt. Sprzeciwia się temu zarówno brytyjskie Towarzystwo
Opieki nad Zwierzętami, prowadzące akcję na rzecz delegalizacji tych zabiegów, jak i
Królewskie Towarzystwo Weterynarzy, nazywając ten zabieg „nieuzasadnionym
okaleczeniem", i Rada Europy, która ostatnio występuje o wprowadzenie zakazu
„nieleczniczych" operacji na psach. Sprawa dotyczy ponad czterdziestu ras psów, od duŜego
owczarka staroangielskiego do małego teriera yorkshire.
Hodowcy kontynuujący ten „barbarzyński zwyczaj", jak nazwano przycinanie
ogonków juŜ w 1802 roku, mają na swoje usprawiedliwienie to, Ŝe wzorce określonych ras
wymagają, aby pies miał ogon skrócony. Szczeniak nie poddany temu zabiegowi nie miałby
szansy zostać wystawowym czempionem. W obliczu silnej presji na zmianę tego stanu rzeczy
przedstawiciel brytyjskiego Związku Kynologicznego złoŜył oficjalne oświadczenie, Ŝe
skracanie psom ogonów nie powinno być obowiązkowe i Ŝaden pies na wystawie nie moŜe
być „ukarany" niŜszą oceną za posiadanie ogona w stanie naturalnym. Tak więc ani moda, ani
wzorce rasowe nie mogą juŜ być wymówką dla zwolenników skracania ogonów. Zaczęli więc
desperacko poszukiwać nowych argumentów. Podczas publicznej dyskusji nad tym
problemem dwóch hodowców broniło tezy, jakoby przycinanie ogonów zabezpieczało psy
przed ich uszkodzeniem w trakcie bójek staczanych w dorosłym Ŝyciu. To tak, jakby
amputacja nogi zapobiegała stłuczeniu wielkiego palca.
Z równą powagą dowodzono, Ŝe u psów myśliwskich pracujących w podszyciu
leśnym długie ogony mogłyby się poobijać i poobdzierać. Mimo Ŝe pewien lekarz weterynarii
nazwał ten argument kompletnie bzdurnym, przez długie lata traktowano go powaŜnie.
Utrzymywano teŜ, Ŝe teriery zabezpiecza się w ten sposób przed ogryzaniem ich ogonów
przez szczury! Motywacja ta jest równie bzdurna jak poprzednia, ale przez długi czas nikt jej
nie kwestionował.
W pewnym okresie psy uŜytkowe, w przeciwieństwie do psów luksusowych, były
zwolnione od podatku, a oznaką psa uŜytkowego był właśnie skrócony ogon. W tym czasie
działali więc po wsiach „specjaliści", którzy za drobną opłatą odgryzali (!) szczeniakom
ogonki.
Trudno dociec, kto pierwszy wpadł na pomysł amputacji psom ogonów. Większość
materiałów źródłowych podaje, Ŝe początki tych praktyk „giną w mrokach dziejów". Nie jest
to prawda, gdyŜ najstarsza ksiąŜka o psach została napisana przez rzymskiego teoretyka
rolnictwa Columellę w połowie I wieku n.e. To właśnie on zalecał, aby szczeniętom w wieku
czterdziestu dni odgryzać ogonki i wyciągać z nich ścięgna. Motywował to rzekomym
zabezpieczeniem przed wścieklizną, gdyŜ wierzono wtedy, Ŝe wściekliznę powodują... robaki
Ŝ
yjące w ogonach psów! Rzeczywiście, po przegryzieniu psiego ogona i odciągnięciu jego
końca widać wystające ścięgna mięśni ogonowych, które przypominają kłąb białych robaków.
Błędne wnioski wyciągnięte z tej obserwacji spowodowały w ciągu wieków utratę dosłownie
milionów psich ogonów. Z czasem pojawiły się inne argumenty usprawiedliwiające ten
zabieg i zdąŜył on juŜ utrwalić się w praktyce hodowlanej. Jak wiele innych tradycji, tak i ten
zwyczaj miał niegdyś swój konkretny cel.
Ujemne strony przycinania ogonów są chyba oczywiste. Przede wszystkim upośledza
to nadawanie sygnałów, za pomocą których psy komunikują się ze sobą. Dodajmy do tego
jeszcze zadawanie psu niepotrzebnego bólu, a przestaniemy się dziwić, dlaczego podejmuje
się obecnie stanowcze kroki w celu likwidacji tej właściwie zabobonnej praktyki, pokutującej
jeszcze od czasów rzymskich.
Dlaczego psy nie lubią niektórych ludzi bardziej niŜ innych
To normalne, Ŝe psy zachowują się podejrzliwie wobec obcych ludzi wkraczających
na terytorium ich „ludzkiego stada". Witają takich intruzów obszczekiwaniem i
obwąchiwaniem. Niektórzy mają takie podejście do psów, Ŝe potrafią natychmiast je
uspokoić, inni zaś są naraŜeni na podskubywanie zębami albo na pogryzienie. Dlaczego psy
tak róŜnie ich traktują?
PrzewaŜnie sekret tkwi w sposobie poruszania się. Niektóre osoby mają skłonność do
miękkich i płynnych ruchów. Inne znów z natury są sztywne i spięte, toteŜ ich ruchy są
szybkie i nerwowe, co wzbudza u psów agresję, gdyŜ kojarzy im się z wrogimi bądź
lękowymi reakcjami innych psów.
Jeśli osoba o nerwowych i gwałtownych ruchach boi się psów, jej sytuacja jest jeszcze
gorsza. Gdy zaczyna rozpaczliwie się wycofywać, zachęca psa do ataku. Ustępowanie czy, co
gorsza, próba ucieczki przed szczekającym psem daje mu przewagę, którą on odpowiednio
wykorzystuje.
Odwrotnie, osoba, która umie postępować z psami, odpowiada przywitaniem na
przywitanie, podąŜa w stronę psa, zamiast przed nim uciekać, i stara się nawiązać z nim
kontakt. Wtedy, jak za dotknięciem czarodziejskiej róŜdŜki, groźnie przed chwilą
ujadający pies zaczyna się łasić i merdać ogonem, a po wzajemnym zapoznaniu się idzie na
swoje miejsce i nie narzuca się przybyszowi.
Oczywiście, ta metoda jest skuteczna tylko wtedy, kiedy pies obszczekuje nas lub
obskakuje, merdając przy tym ogonem. Gdy zaś witający nas w progu pies jest napięty,
warczy i mierzy nas przenikliwym wzrokiem, najlepiej stać spokojnie i nie wykonywać
Ŝ
adnych ruchów ani w przód, ani w tył, dopóki właściciel nie pospieszy nam na pomoc. U
takiego psa przewaŜa bowiem instynkt agresji, lepiej więc nie przekazywać mu Ŝadnych
sygnałów, aby osłabić siłę bodźca, którym jest dla niego nasz widok. Jeśli nikt nie przybywa
nam z pomocą i nie jesteśmy pewni, co pies za chwilę zrobi, czasem uda się skutecznie
rozładować napięcie, naśladując Ŝałosny pisk szczenięcia. MoŜe to u psa zajadle broniącego
domu rozbudzić instynkt opiekuńczy, ale nie zawsze jest skuteczne, gdyŜ jesteśmy dla niego
członkami „obcego stada", którym nie moŜna ufać.
Na szczęście, z wyjątkiem przypadków, kiedy pies był specjalnie szkolony do
atakowania intruzów, tak zdecydowanie wroga reakcja naleŜy do rzadkości. Większość psów
reaguje na wchodzącego jedynie szczekaniem i obskakiwaniem go, co robi wraŜenie tylko na
osobach, które się ich zdecydowanie boją.
Czy psy mają „szósty zmysł
Przypuszczalnie mają, ale trochę innego rodzaju, niŜ sobie to wyobraŜamy.
WraŜliwość psów na mniej lub bardziej wyczuwalne bodźce nie jest niczym nadnaturalnym.
Wszystkie ich reakcje dadzą się wytłumaczyć za pomocą mechanizmów biologicznych, tyle
tylko, Ŝe dopiero zaczynamy pojmować ich działanie.
Znana jest na przykład zdolność psów do wynajdowania drogi powrotnej do domu,
choćby wywieziono je na duŜą odległość przez tereny, których nie znały. Podobna umiejęt-
ność cechuje teŜ koty i niektóre inne zwierzęta. Obecnie tłumaczy się to wyczuwaniem przez
nie nawet bardzo nieznacznych zmian w polu magnetycznym ziemi. Przeprowadzono bowiem
doświadczenia, w których obecność silnych magnesów osłabiała u badanych zwierząt tę
zdolność orientacji. WciąŜ jednak dowiadujemy się o nowych osiągnięciach w tej dziedzinie.
Psy potrafią takŜe przewidzieć nadchodzącą burzę lub trzęsienie ziemi. Kiedy zbiera
się na burzę, pies staje się niespokojny, podniecony, dyszy i biega po domu, czasem nawet
drŜy i piszczy, jakby go coś bolało. Ten niepokój nasila się, kiedy zaczyna, grzmieć, i nie
ustaje, choć burza juŜ mija. Jest to reakcja na zmiany ciśnienia atmosferycznego, ewentualnie
takŜe na zakłócenia pola elektrycznego. Dla współczesnych psów domowych zdolność
wyczuwania nadchodzącej burzy nie ma juŜ praktycznego znaczenia, ale ich dzicy
przodkowie mieli powody do zdenerwowania. Wilki zawsze niezwykle starannie wybierały
miejsce na norę. Zwykle kopały ją na zboczu wzgórza, by zminimalizować
niebezpieczeństwo jej zalania, ale i tak silna ulewa moŜe powaŜnie zagrozić, bezpieczeństwu
małych szczeniąt. Przypuszczalnie gdy nasz pies przed nadchodzącą burzą miota się w panice
po domu, młode wilki zachowują się tak wobec groźby podtopienia nory.
Niektórzy właściciele opowiadają, Ŝe ich pies w pewnych okolicznościach
zachowywał się, jakby „zobaczył ducha". Działo się to podczas spaceru w letni wieczór,
kiedy pies biegający po polu raptem zatrzymywał się i zamierał w bezruchu. Stał spięty,
wpatrywał się ze zjeŜoną sierścią w jakiś niewidoczny punkt, warcząc, a czasem skowycząc.
Kiedy właściciel próbował skłonić go do pójścia naprzód, nie chciał ruszyć się z miejsca.
Potem to dziwne zachowanie ustępowało równie nagle, jak się pojawiło, i pies spokojnie
kontynuował spacer. Kto kiedykolwiek widział tak zachowującego się psa, był pod
wraŜeniem intensywności jego reakcji i nie dziwił się, gdy właściciel zapewniał, Ŝe jego pupil
„zobaczył ducha". Tymczasem prawdopodobnie tym, co tak zdenerwowało psa, był jakiś
obcy zapach. Nie był to zapach innego psa, lecz jakiegoś rzadko spotykanego zwierzęcia, na
przykład lisa czy tchórza. Nieznane pochodzenie i intensywność tego zapachu były dla
wraŜliwego psiego nosa bodźcami wystarczająco silnymi, by wywołać gwałtowną reakcję.
Ostatnie doniesienia naukowe dostarczyły danych po części wyjaśniających działanie
szóstego zmysłu u psa.
DuŜo wyjaśniło odkrycie w nosie psa receptorów podczerwieni. Okazało się, Ŝe to
dzięki nim psy z przełęczy św. Bernarda były w stanie stwierdzić, tylko wąchając śnieg, czy
zasypany lawiną człowiek jeszcze Ŝyje. Skoro juŜ wiemy, Ŝe było to moŜliwe dzięki
komórkom wybitnie wraŜliwym na ciepło, ta zdolność bernardynów nie wydaje się nam
niczym nadnaturalnym. Tezę tę uwiarygodnia odnalezienie podobnych receptorów na
pyskach niektórych węŜy, które dzięki temu wykrywały obecność w swoim otoczeniu nawet
najmniejszych zwierząt ciepłokrwistych. JeŜeli znamy juŜ więcej takich przypadków w
królestwie zwierząt, nie powinno to równieŜ dziwić u psów.
Skąd się wziął przesąd, Ŝe wycie psa zapowiada czyjąś śmierć
Jeszcze w czasach staroŜytnych święcie wierzono, Ŝe wycie psa zwiastuje śmierć lub
jakieś inne nieszczęście w rodzinie. Psu przypisywano jakąś nadnaturalną zdolność
przewidywania wydarzeń, zwłaszcza niepomyślnych. Co ciekawe, nie obciąŜano psa „winą"
za mające nastąpić wypadki ani nie posądzano go o związki z diabłem. Przeciwnie,
tłumaczono to tak, Ŝe pies, jako najlepszy przyjaciel człowieka, stara się ostrzec go przed
niebezpieczeństwem.
JeŜeli odrzucimy metafizyczną interpretację tego zjawiska, jedyną sensowną
przyczyną mogło być to, Ŝe zachowujące się w ten sposób psy były po prostu wściekłe. A
jednym z objawów wścieklizny u psów jest właśnie częste wycie, jak teŜ wydawanie innych
niŜ zwykle odgłosów, czego trudno nie zauwaŜyć. PoniewaŜ zaś kontakt człowieka z
wściekłym psem musiał kończyć się dla niego śmiercią, ludzie kojarzyli sobie wycie psa z
następującym wkrótce po tym zgonem jego właściciela. Były to czasy, kiedy nie znano
jeszcze dróg przenoszenia infekcji, w wyciu psa dopatrywano się więc znaku wróŜebnego
przepowiadającego śmierć człowieka.
Skąd wzięła się nazwa ,,hot-dog"
Nikt dziś nie wierzy pogłosce, jakoby nazwa „hot-dog" pochodziła od tego, Ŝe
parówki te zawierały psie mięso. Był jednak czas, kiedy takie podejrzenie wpłynęło na
znaczący spadek ich sprzedaŜy. Pomysł na takie hot-dogi, jakie znamy dziś, narodził się na
przełomie XIX i XX wieku w głowie Amerykanina Harry'ego M. Stevensa. Prowadził on
„małą gastronomię" przy stadionie piłkarskim i musiał czymś karmić tłumy kibiców na
meczach rozgrywanych przez sławną druŜynę „olbrzymów z Nowego Jorku". W tym czasie
wchodziły właśnie w modę frankfurckie parówki na gorąco, lecz nie nadawały się do
obnośnej sprzedaŜy na trybunach. Stevens wpadł więc na pomysł, by umieszczać je w
podgrzanych, długich bułkach. Tak przyrządzone parówki były roznoszone w przejściach
między sektorami stadionu i zrobiły oszałamiającą furorę. Początkowo nosiły nazwę
„czerwone i pikantne", bo do parówki prosto z wody i podgrzanej bułki Stevens dodawał
jeszcze hojnie porcję ostrej musztardy.
W tym czasie w 1903 roku znany ówczesny rysownik, specjalizujący się w
karykaturze sportowej T. A. Dorgan, publikujący pod pseudonimem „Tad", rozpowszechnił
rysunek bułki, w której zamiast parówki nadzieniem był jamnik. Karykaturzysta wykorzystał
fakt, Ŝe zarówno parówka, jak i jamnik są: długie, czerwone i pochodzenia niemieckiego. I to
właśnie on puścił w obieg nazwę hot-dog, która się bardzo szybko przyjęła. Potem ktoś
ciekawski wyraził głośno wątpliwości, czy aby w parówkach nie ma psiego mięsa. Gdy ta
plotka się rozeszła, sprzedaŜ hot-dogów gwałtownie zmalała. Sprawa zrobiła się do tego
stopnia powaŜna, Ŝe miejscowa Izba Handlowa musiała wydać zakaz uŜywania nazwy hot-
dog we wszystkich reklamach tego wyrobu. PoniewaŜ była ona jednak wyjątkowo trafnie
dobrana, „tylnymi drzwiami" wróciła w końcu do powszechnego uŜytku. Dziś we wszystkich
krajach świata wiedzą, co to jest hot-dog.
Co kanikuła ma wspólnego z psem
Kanikułą nazywamy okres największych upałów w lecie — mniej więcej od 3 lipca
do 11 sierpnia — kiedy jest gorąco i duszno. Kto nie zna łaciny, ten zastanawia się, co ten
okres ma wspólnego z jakimkolwiek psem. Tymczasem nazwa „kanikuła" wywodzi się z
czasów rzymskich, kiedy powszechne było przekonanie, Ŝe w tych dniach Syriusz, inaczej
„Psia gwiazda", dodaje swego ciepła do Ŝaru słońca i stąd te upały. Dlatego Rzymianie
nazywali ten okres „dies caniculares", czyli psie dni. My juŜ wiemy, Ŝe Syriusz nie moŜe
„dogrzewać" Słońca, bo leŜy od nas 540 tysięcy razy dalej niŜ Słońce. Rzymianie słusznie
domyślili się natomiast, Ŝe temperatura tej gwiazdy jest z grubsza dwa razy wyŜsza niŜ
Słońca, bo dziś wiadomo juŜ, Ŝe wynosi ona 10 000°C. Ci, którzy nie znali staroŜytnego
pochodzenia nazwy „psie dni", tłumaczyli ją po swojemu, Ŝe są to dni, podczas których psy
wściekają się od upału (był kiedyś taki przesąd). Na pewno niektóre psy, zwłaszcza w
regionie śródziemnomorskim, źle znoszą gorąco, ale łączenie tego z nazwą całego okresu to
dorabianie teorii do faktów.