background image

Spoko założyłam bardzo duże gacie 

Spoko założyłam bardzo duże gacie 

Zwierzenia Georgii Nicolson

Louisie Rennison

 

background image

Lipiec

Niedziela, 18 lipca

W moim pokoju

18:00

Wyglądam przez okno w swoim pokoju. Inni to mają dobrze
Kto by pomyślał, że sprawy ułożą się tak beznadziejne? Mam 14 lat, a 
moje życie już się skończył z powodu tak zwanych dorosłych.
Powiedziałam mamie:
-Niszczysz mi życie. Nie wyżywaj się na mnie tylko, dlatego, że twoje 
już się skończyło.
Ale jak zwykle, gdy mówię coś rozsądnego i ważnego, cmoknęła 
tylko z niezadowoleniem i poprawiła sobie stanik jak gracz rosyjską 
ruletkę ( czy też może dyskobol? Nie wiem i w ogóle mnie to nie 
obchodzi). 
Gdybym policzyła ile razy cmokano w odpowiedzi na moje słowa… 
chyba już dawno mogłabym otworzyć sklep z cmokaniem. To takie 
nie sprawiedliwe…
Dlaczego rodzice odrywają mnie od przyjaciół i każą przeprowadzać 
się do Nowej Zelandii? Kto w ogóle chciałby tam jechać?
W końcu, gdy wytknęłam, że jest zupełnie beznadziejną matka, 
dostała szału i WRZASNĘŁA na mnie:
-W tej chwili idź do swojego pokoju !!!
-Dobra, pójdę do swojego POKOJU!!! PÓJDĘ do swojego pokoju!! I 
wiesz, co tam będę robiła? Nie wiesz, więc ci powiem! Będę tam po 
prostu SIEDZIEĆ. Bo nie mam, co robić!
I wpadłam do pokoju zostawiając ją samą. Niech się zastanowi nad 
swoim zachowaniem.
Niestety, oznacza to, że już o szóstej wylądowałam w łóżku.

19:00

background image

Och Robbie gdzie jesteś? Właściwie to wiem gdzie, ale czy to 
odpowiednia pora na pieszą wycieczkę?
Dobrze, że chociaż teraz jestem dziewczyną Boga Seksu.

19:15

Natomiast nie dobrze, że Bóg Seksu, nie wie, że jego dziewczyna za 
tydzień będzie zmuszona udać się na drugi (beznadziejny) koniec 
świata. 

19:18

Nie mogę w to uwierzyć. Tyle czasu zajęło mi usidlenie BS, 
nakupowałam sobie mnóstwo kosmetyków, śledziłam go, ciągle 
wpadałam na niego, niby przypadkiem… tyle planów marzeń- i 
wszystko nic? Kiedy w końcu doszłam z nim do szóstej bazy, 
powiedział „Spotykajmy się, ale przez jakiś czas, nikomu o tym nie 
mówmy? 
A mama właściwym sobie brakiem wyczucia chwili rzuca bombę „W 
przyszłym tygodniu jedziemy do Nowej Zelandii „.
Od płaczu tak mi spuchły oczy, że zrobiły się jak szparki. Nos też mi 
spuchł. Nawet, kiedy jestem w dobrej formie, trudno go nazwać mały, 
ale teraz, wyglądam jakbym miała trzy policzki. Cudownie. Dzięki ci 
Boże. 

21:00 
Nigdy tego nie przeboleję.

21:10
Czas mija bardzo powoli, gdy ma się myśli samobójcze

21:15

Żeby ukryć szpareczki, założyłam okulary przeciwsłoneczne. 
Dostałam je od mamy, która podjęła żałosną próbę przekonania mnie 
do wyjazdu do krainy Maorysów. Właściwie są całkiem niezłe. 
Wyglądam w nich trochę jak te francuskie aktorki, które palą 

background image

gaouloise`y i często płaczą a w przerwach całują się z Gerardem 
Depardieu. Przećwiczyłam przed lustrem francuski akcent ze słynnym 
„r”.
-A, kiedy miałam- jak to się mówi?- czternaście lat mes* hrodzie, mes 
tres, tres horriblemet**  hordzie zabhrali mnie do Nowej Zelandii. 
Och merde***.
W tej chwili usłyszałam, że mama idzie po schodach, więc szybko 
wskoczyłam do łóżka. Wetknęła głowę do pokoju i spytała:
-Georgia … Śpisz?
Nie odpowiedziałam. Będzie miała nauczkę.
Wychodząc rzuciła:
-Na Twoim miejscu, nie spała bym w okularach przeciwsłonecznych, 
bo wbiją jeszcze ci się w głowę.
A cóż to za metody wychowawcze? Mama ma mniej więcej takie 
pojęcie o medycynie jak tata o majsterkowaniu. Wszyscy widzieliśmy 
szopę, którą postawił. Zanim runęła na wujka Eddiego 

*moi
** moi bardzo straszni
*** gówno, cholera

Zaczęłam odpływać w pełen koszmarów sen, kiedy usłyszałam krzyki 
dobiegające z sąsiedniego ogrodu. Państwo Sąsiedzi darli się, rzucali 
jakimiś przedmiotami i w ogóle robili straszny hałas. Słowo daję czy 
naprawdę to odpowiednia pora na uprawianie ogródka? Nie mają 
szacunku dla osób, które chciałyby sobie pospać, bo właśnie 
przeżywają wielką tragedię. Miałam ochotę otworzyć okno i krzykną 
„Może byście ciszej uprawiali ogródek świry jedne?! „ Ale nie chciało 
mi się wstawać z mojego przytulnego łoża boleści.

  
Mucho exsitemondo*
Obawa

Kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, wyskoczyłam z łóżka, stanęłam 
na schodach i spojrzałam w dół? Mama otworzyła drzwi mając na 
sobie tylko koszulkę nocną, przez która wszystko było widać!! Nawet 
gdyby ktoś nie chciał widzieć. Na przykład ja. Ona jest bezwstydna. 

background image

W progu stało dwóch policjantów. Większy trzymał przed sobą w 
wyciągniętej ręce jakiś spory worek a spodnie wokół kostek miał 
zupełnie poszarpane.
-Cholera, to pani kot??- Spytał nie zbyt uprzejmie jak na 
funkcjonariusza policji
-Yyy… No..
Zbiegam ze schodów i podeszłam do drzwi.
-Dobry wieczór panie posterunkowy. Czy ten kot jest mniej więcej 
wielkości małego labradora? 
-Tak.
-A czy ma pręgowatą sierść i brakuje mu kawałka ucha?
-Yyy.. Tak- powiedział posterunkowy Grubas
-W takim razie to nie nasz, przykro mi.
Wydawało mi że to bardzo zabawne, ale policjant był najwidoczniej 
innego zdania.
-To poważna sprawa, młoda damo
Mama znów zaczęła cmokać z niezadowoleniem i jednocześnie kręcąc 
głową i poprawiając sobie melony. Wyglądało to bardzo nie 
atrakcyjnie. Pomyślałam, że policjant obruszy się i powie: „ Proszę się 
ubrać”, ale on dalej wyżywał się na mnie.
- Przez to zwierzę wasi sąsiedzi przez godzinę byli zamknięci w 
cieplarni. W końcu udało im się uciec do domu, ale wtedy kot 
zaatakował ich pudle.
-Tak często to robi. Ma w sobie krew szkockiego żbika. Czasem 
słyszy zew natury i wtedy..
-Powinniście lepiej go pilnować. 
Marudził tak jeszcze z tysiąc godzin. Tak cierpliwie jak mogłam, 
chociaż i tak już miała dość zmartwień na głowie powiedziałam: 
- Proszę posłuchać, rodzice każą mi jechać ze sobą do Wahangamata. 
To na drugim beznadziejnym końcu świata. W Nowej Zelandii. 
Oglądał pan „Sąsiadów”? Mógłby mi pan jakoś pomóc?
Mama zgromiła mnie wzrokiem.
-Nie zaczynaj Georgia nie jestem w nastroju.
Policjant tez najwyraźniej „nie był w nastroju”.
-To poważne ostrzeżenie – powiedział.- Albo będziecie go lepiej 
pilnować, albo będę zmuszony podjąć bardziej stanowcze kroki.
Mama jak zwykle zachowała się beznadziejnie. Zaczęłą się głupio 
uśmiechać i bawić włosami. 

background image

-Strasznie przepraszam za kłopot, panie inspektorze. Może miałby pan 
ochotę na drinka przed snem?
Ale ŻENADA. Pewnie sobie pomyślał, że w wolnym czasie 
prowadzimy burdel. „Inspektor” uśmiechnął się szeroko i powiedział:
-To bardzo miło z pani strony, ale musimy wracać do naszych 
obowiązków Musimy chronić ludzkość przed groźnymi przestępcami, 
niebezpiecznymi kocurami i tak dalej.
Bez słowa wzięłam od niego wierzgający worek i tylko ironicznie 
popatrzyłam na jego poszarpane nogawki.
Mama znów dostała SZAŁU
-Angus musi z stąd odejść.
-No super zniszcz wszystko, co kocham. Myślisz tylko o sobie, 
przeganiasz mnie przez połowę wszechświata i przez ciebie tracę 
jedynego chłopca, którego kocham. Wiesz, nie można tak po prostu 
zostawiać Bogów Seksu oni muszą być pod stałym nadzorem i..
Poszła do swojego pokoju.
Angus wygramolił się z worka i zaczął myszkować po kuchni w 
poszukiwaniu czegoś na ząb. Mruczał jak silnik. Weszła zaspana 
Libby ze swoim kocykiem. Pielucha opadła jej aż do kolan. Ostatnią 
rzeczą, jakiej teraz potrzebowałam była eksplozja kupy, wiedz 
powiedziałam:
-Libby, idź do mamusi i powiedz, że zrobiłaś kupkę.
Ale ona odparła tylko:
-Ććć, niegrzeczny chłopcik – I podeszła, do Angusa. Pocałowała go w 
nos, który potem zaczęła ssać, a następnie zaciągnęła kota do łóżka.
Nie wiem, dlaczego on pozwala by robiła z nim, co jej się żywnie 
podoba. Wczoraj, kiedy chciałam mu odebrać miskę, a on nie 
skończył jeszcze jeść, prawie mi odgryzł rękę.

Poniedziałek, 19 lipca

11:00

Jestem w wielkiej desperacji. Minęło półtorej dnia, gdy całowałam się 
z Bogiem Seksu. Chyba mam objawy odstawienia. Usta same 
układają mi się w dziobek. 
MUSZĘ się jakoś wykręcić od wyjazdu do krainy Maorysów. Dziś 
rano rozpoczęłam strajk głodowy. No zjadłam tylko kilka biszkoptów.

background image

14:00

Zadzwonił telefon.
-Kochanie mogłabyś odebrać? Jestem w wannie!- Wrzasnęła do mnie 
mama 
-Możesz się szorować, ale wnętrza i tak sobie nie umyjesz!- 
Odwrzasnęłam
-Georgia-wrzasnęła znowu 
Zwlekłam się ze swojego łoża boleści, zeszłam na dół, i odebrałam 
telefon
-Halo tu hotel złamanych serc-ale usłyszałam trzask-trzask, pstryk-
pstryk, więc zaczęłam bardzo głośno krzyczeć do słuchawki HALO!!! 
HALO!! 
-Jasna cholera- odezwał się ten odległy głos
Był to mój ojciec, czyli Vati ja go tak nazywam. Dzwonił z Nowej 
Zelandii. Jak zwykle był bez powodu w złym humorze?
-Dlaczego tak się wydzierasz w tą słuchawkę? Aż mi w uszach 
dzwoni.
-, Bo się nie odezwałeś- odpowiedziałam bardzo rozsądnie.
-Przecież powiedziałem „Cześć”
-Nic nie słyszałam.
-To pewnie żle słuchałaś.
-Jak mogłam źle słuchać, skoro odebrałam telefon?
-Nie wiem, ale jeśli ktoś może, to właśnie ty.
Ojej, znowu ta stara śpiewka, zawsze to ja cos robię żle.
-Mama jest w wannie.-oznajmiłam
-Chwileczkę, nie chcesz dowiedzieć się, co u mnie ??
-Yyy niech zgadnę.. Masz śmieszne wąsy i lekko, zakrągloną pupę.
-Nie bądź bezczelna! Zawołaj mamę. Już nie mam na ciebie sił. Czego 
was uczą w tej szkole oprócz bezczelności i malowania się szminka?
Odłożyłam na bok słuchawkę, bo jeśli mu się pozwoli potrafi tak 
zrzędzić tysiąc lat.
-Mutti- krzyknęłam- Dzwoni jakiś facet! Twierdzi, że jest moim 
kochanym Vati, ale chyba kłamie, bo był wobec mnie bardzo 
opryskliwy. 
Mama wyszła z łazienki z mokrymi włosami, ociekającymi wodą w 
samych majtkach i staniku. Ma ogromne melony aż dziw, że nie 
przewraca się pod ich ciężarem, Boże drogi.

background image

-Wiesz, nastolatki w moim wieku są bardzo podatne na wpływy.
Rzuciła mi gniewne spojrzenie i złapała słuchawkę. Wychodząc 
słyszałam jeszcze jak mówi:
-Cześć kochanie. Co? Wiem. Oj, wiem. Nie musisz mi tego mówić… 
Mam ją, na co dzień. Koszmar.
Milutko nie? 
Każdemu, kto chce mnie wysłuchać, (czyli nikomu) mówię, że ja 
sama nie prosiłam się na ten świat. Jestem tu tylko, dlatego że ona i 
Vati .. blee.. wolę nie kończyć

W moim pokoju

14:10

Słyszałam jak mamrotała do taty:
-Hm, wiem Bob.. wiem.. aha.. WIEM… wiem. Tak wiem..
Na święte gacie ci dorośli są niemożliwi
-Przekaż mu delikatnie- zawołałam, – że nie pojadę nawet za 
TRYLION lat!
Chyba usłyszał, bo nawet do mnie na górę dobiegły dźwięki ze 
słuchawki. Nie zdziwiły mnie te krzyki, bo mój Vati ma skłonność do 
agresji. Kiedyś na chwilę wyszedł z pokoju, wlałam mu do piwa wodę 
po goleniu i sok z limony. Dla śmiechu. Ale on w ogóle nie załapał 
tego dowcipu. Kiedy przestała się krztusić, dostał szału i wrzasnął: 
„TY IDIOTKO?”  Po takim przeżyciu kiedyś w przyszłości będę 
musiała wybulić setki funtów na psychoterapie, (Jeżeli w ogóle będzie 
jakaś przyszłość, w co wątpię)

14:30

Słucham smutnych piosenek i nadal jestem w piżamie.
Do mojego pokoju weszła mama:
-Mogę?? 
-Nie.
Ale jakoś jej to nie zniechęciło. Weszła, usiadła na brzegu łóżka i 
położyła rękę na mojej nodze.
-Auuua –krzyknęłam.

background image

-Słuchaj kochanie. Wiem, że to trochę skąplikowane, zwłaszcza w 
twoim wieku, ale to dla nas naprawdę wielka szansa. Twój tata uważa, 
że w Whangamata może do czegoś dojść.
-A teraz mu źle? Niektórzy lubią grubasów z idiotycznymi wąsami. 
Na przykład ty.
Znów zaczęła się zachowywać jak rodzic.
-Georgia, arogancja wcale nie jest zabawna.
-Jest.
-Nie jest 
-A śmiałaś się, gdy Libby powiedziała o panu Sąsiedzie „miły palant”.
-Libby ma dopiero 3 lata i myśli, że palant to coś w rodzaju „Bill” czy 
„tata”. Nie rozumiesz, że to może być fantastyczna przygoda?
-Na przykład taka, jak wtedy, gdy idziesz do szkoły, nagle przejeżdża 
cię autobus i trafiasz do szpitala?
-Tak, taka jak wtedy… NIE! No Georgio zachowaj się jak prawdziwa 
kumpelka, zrób to dla mnie. 
Nic nie powiedziałam.
-Wiesz, że twój tata nie może znaleźć pracy. Co ma robić? Po prostu 
myśli o nas.
Po chwili westchnęła i wyszła.
Życie jest tres marde  i denne do kwadratu.  Dlaczego Mutti nie 
rozumie, że ja teraz nie mogę wyjechać? Czasami bywa 
nieprawdopodobnie tępa. Raczej to nie po niej odziedziczyłam 
inteligencje na pewno nie dziki niej jestem najlepsza z… Yyy.. nie 
ważne. To, co robię nie ma z nią nic wspólnego. Na swoje 
nieszczęście otrzymałam część jej genów. Na przykład gen małpich 
brwi. Ona ciągle musi je sobie wyskubywać, żeby się nie zrastały, i 
egoistycznie przekazała mi to nieszczęście. Po tym jak w zeszłym 
semestrze przez przypadek je sobie zgoliłam, zrobiły się jeszcze 
bardziej krzaczaste i nastroszone. Od czasu tego golenia rosną chyba 
mety na tydzień. Gdybym zostawiła je w spokoju, do października 
zdążyłabym oślepnąć. Jas ma normalne brwi, dlaczego ja nie mogę 
mieć?
Skoro już o tym mowa, najgorsze jest to, że chyba odziedziczyłam 
również gen piersi. Moje melony wyraźnie rosną. Bardzo się martwię, 
że będę miała takie ogromne jak ona. Wszyscy zwracają uwagę na 
mój biust. 
Kiedyś, gdy płynęliśmy promem do Francji, tata powiedział do mamy:

background image

-Nie stawaj tak blisko krawędzi, Connie, bo twój biust może zostać 
uznany za zagrożenie dla stabilności statku. 

17:00

Przed chwilą mnie olśniło!!! To o oczywiste, jestem prawdziwym 
geniuszem! Bułka z masłem! Po prostu powiem mamie, że zostanę.. i 
ZAIMĘ SIĘ DOMEM!! Domu nie można opuszczać na tyle miesięcy 
bo.. Yyy.. mogliby się tu zagnieść dzicy lokatorzy. Anarchiści, którzy 
wszystko przemalują na czarno, pewnie nawet pudle państwa 
Sąsiadów, którzy jeszcze będą błagać Angusa żeby wrócił.
Wspaniały cudowny fantastyczny pomysł!! Mama na pewno uzna go 
za sensowny. 
Obiecam, że będę się zachowywać bardzo dojrzale i odpowiedzialnie, 
jak absolutnie dorosła osoba. Chce zostać w Anglii głównie z powodu 
tutejszego świetnego systemu nauczania. Właśnie w ten sposób 
przedstawcie to Mutti 
„Mutti- powiem w mojej edukacji to bardzo ważny okres. Myślę, że 
zostanę przyjęta do drużyny hokeja na trawie.”
Całe szczęście, że w zeszłym semestrze nie zawracałam mamie głowy 
uwagami w dzienniczku. Oszczędzałam jej czytania ich, bo sama 
wszystko podpisywałam.

17:05

Sokole oko mogłoby wpisać mi coś bardziej oryginalnego niż: 
„Beznadziejnie dziecinne zachowanie na lekcji.” I to tylko, dlatego że 
przyłapała mnie na tym jak udawałam (genialnie)
Szczękościsk.

17:10

Mogłabym urządzić cudowne imprezy, na które wszyscy waliliby 
drzwiami i oknami. Zrobię listę osób, które zaproszę.

1.Bogowie Seksu
   Robie… yyy to wszystko.
2.Drużyna Asów

background image

Rosie, Jools, Ellen, i może jeszcze Jas, jeżeli weźmie się w garść i 
bardziej się postara. Odkąd spiknęła się z Tomem trochę mnie 
zaniedbała.
3.Bliscy znajomi.
Mabs, Sarah, Patty, Abbie, Phebes, Hattie, Bella… ludzie, z którymi 
lubię się pośmiać, ale, z którym nie koniecznie pożyczyłabym 
skórzaną kurtkę mojej mamy…

17:20

Może wpuszczę nawet beznadziejnych tancerzy takich jak Sven, jeżeli 
będą sympatyczni lub wykażą poczucie humoru (i przyniosą 
prezenty).

17:25

Powiem wam, kogo nie zaprosze - Okropnej P. Green. Ma absolutny 
zakaz wstępu. Jeżeli w przyszłym semestrze, znów zostanę zmuszona 
siedzieć z nią w jednej ławce, to chyba się zabije. Dlaczego ona ciągle 
tak przynudza? Na pewno robi mi to na złość. Hoduje w domu 
chomiki. Nienormalna czy jak? Kto jeszcze znajdzie się na czarnej 
liście? Nudna Lindsay, była Robbego. Postąpiłabym okrutnie, 
zapraszając ją i pozwalając by patrzyła na nasze szczęście, jak się 
całujemy itd. Poza tym mogłaby mnie zabić, a to zepsułoby 
imprezowy nastrój. 
Kto jeszcze? Ooo już wiem Jackie i Alison, znane również, jako 
Koszmarne Bliźniaczki, nie mogą przyjść są zbyt pospolite. 

21:10 

Wyglądam przez okno. Widzę Marka, chłopca z największymi ustami 
na świecie. Idzie z kumplami do miasta. No tak, ludzie się bawią. 
Okropne. Ja nie mam prawdziwych przyjaciółek- jak tylko pojawia się 
na horyzoncie jakiś chłopak, od razu o mnie zapominają. Żałosne.
Ja bym nie mogła być taka płytka. 
Ciekawe czy Bóg Seksu rozmyślił się z powodu mojego nosa?

21:15

background image

Dzwoniła Jas. Na chwilę oderwała się od tego Toma.
-Już jej powiedziałaś, że nie jedziesz?- spytała.
-Nie, próbuję, ale ona w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. 
Powiedziałam, że to bardzo ważny okres w moim życiu, bo mam 
czternaście lat i balansuje na krawędzi kobiecości.
-Na czym?
Jas czasami zachowuje się jak wiejski przygłup.
-Pamiętasz, co na koniec drugiego semestru powiedziała Chuda, nasza 
szacowna pani dyrektor? „Dziewczęta balansujecie na krawędzi 
kobiecości i dlatego nie chcę już widzieć piegów wymalowanych na 
nosach. To głupie, niedystyngowanie, i wcale nie jest zabawne.”
-Przecież sztuczne piegi są zabawne.
-Wiem.
-To, dlaczego Chuda powiedziała, że nie są?
-Jas
-Co?
-Zamknij się.

21:30

Mam w łóżku pociąg i Barbie nurka z rękami jak stalowe widelce. 
Zupełnie jakbym spała w pudle na zabawki. Tylko nie jest mi aż tak 
wygodnie. Poza tym Libby uparła się żebyśmy pobawiły się w 
eskimoskie całowanie: aż mnie nos rozbolał.
-Libby, już dość tych Eskimosów- powiedziałam, ale ona odparła 
tylko:
-Kiwgglkwoggleugug – zdaje się, że miało to być po eskimosku.
Co się dzieje z moim życiem? Dlaczego jest tak beznadziejnie 
kretyńskie?

22:00

Patrzyłam na niebo i gwiazdy za oknem i myślałam o wszystkich 
postaciach historycznych, które były tak samo smutne jak ja i prosiły 
Boga o pomoc. Padłam na kolana (trochę zabolało, bo wylądowałam 
na talerzu kanapek z dżemem, który zostawiłam na łóżku) i cała we 

background image

łzach zaczęłam się modlić: „Boże błagam, niech zadzwoni telefon i 
niech to będzie Robbie obiecuję, że jeśli tak się stanie będę codziennie 
chodzić do kościoła. Dziękuje”.

Północ 

To tyle, jeśli chodzi o naszego Vati w niebiosach. Kurczę, jaki jest 
sens prosić o coś Boga, skoro się tego nie dostaje?
Jutro kupię sobie posążek Buddy 

1:00

Ponieważ zostało mi niewiele czasu, lepiej po prostu o coś poproszę, 
zamiast inwestować w jego figurkę.
Kompletnie nie wiem jak się zwracać do Buddy. Mam nadzieje, że 
rozumie po angielsku. Przypuszczam, że – jak większość bóstw- umie 
czytać w myślach.

1:30 

Ponieważ dopiero niedawno (pół godziny) jestem praktykującą 
buddystką, ograniczę swoje prośby to najważniejszych spraw.
Czyli:

1. Kiedy poproszę mamę by zostawiła dom pod moją opieką, 

usłyszę odpowiedz: „Oczywiście, kochanie”.

2. Zadzwoni BS

1:35

Na tym poprzestanę, nie będę poruszała kwestii nosa ( powinien być 
mniejszy i bardziej zadarty) ani mniejszych piersi, bo inaczej spędzę 
nad tym resztę nocy i jeszcze Budda gotów sobie pomyśleć, że 
strasznie bezczelna ze mnie, nowo nawrócona buddystka i że wierzę 
tylko po to by spełnił moje prośby. 

background image

WtÒ?

jąp

background image

-Jak to?
-Z powodu złamanego serca straciłam apetyt, więc promienie 
słoneczne ochronią mnie przed krzywicą. Przerobiliśmy to na biologii. 
-Tam jest teraz zima.
-Typowe
-Zachowujesz się niedorzecznie.
Wtedy przelała się szala goryczy.
-Ja zachowuje się niedorzecznie?!!! Ja zachowuje się niedorzecznie! 
To nie ja ciągnę kogoś na drugi koniec świata- i to bez żadnego 
powodu! 
Mama zrobiła się czerwona jak burak.
-Bez żadnego powodu? Jedziemy tam żeby spotkać się z twoim tatą!
-Mów za siebie.
-Georgia jesteś okropna!- i wypadła z pokoju 
Chciało mi się płakać. To nie moja wina, że jestem okropna. Znajduje 
się pod duża presją. Dlaczego tata nie może mieszkać tutaj? Wtedy 
mogłabym być okropna dla niego, nie czując się przy tym 
beznadziejnie. (i nie musiała bym jechać na druki koniec planety. 
Większość nastolatków, kiedy chce zachować się okropnie wobec 
swoich rodziców, musi wejść do salonu.) 
Ludzie nie rozumieją, że nie łatwe jest mieć „słomianego ojca”. 
Praktycznie rzecz biorąc jestem sierotą.

13:00

Do mojego pokoju zakradła się Libby, ostrożnie, niosąc miseczkę z 
mlekiem. Szła na palcach, cichutko mrucząc. 
-Jesteś kochana Libbs. Postaw ją tutaj. Angus wybrał się na 
polowanie- powiedziałam.
Bardzo powoli, nadal na paluszkach przyniosła mi miseczkę i 
postawiła na biurku. Potem położyła mi rączki na głowie i zaczęła 
mnie głaskać. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Skoro sama nigdy nie zaznałam szczęścia, to mogę się, chociaż 
postarać żebyś ty była szczęśliwa, Libbs. Porzucę wszelkie myśli o 
szczęściu i zostanę twoją buddyjską pielęgniarką. Dla twojego dobra 
zacznę nosić buty na płaskim obcasie i te okropne pomarańczowe 
szaty i ..

background image

Wtedy Libbs zaczęła dość brutalnie pchać moją głowę to miseczki z 
mlekiem.
-No pij kotku pij mleczko.
Niedługo każe mi spać w koszyku Angusa. Słowo daję, już najwyższa 
pora żeby poszła do przedszkola o poznała normalne dzieci. 
Do Nowej Zelandii leci się 24 godziny.  
18:00 
Wujek Eddy zajechał swoim ryczącym, przedwojennym motorem. 
Przyszedł po Angusa. Jak ja przeżyję bez tego wściekłego futrzaka? 
Jak on przeżyje beze mnie? Nikt po za mną nie zna jego zwyczajów. 
Nikt nie wie, że Angus lubi, jak się przed nim ciągnie kiełbasę na 
sznurku, a on poluje na nią zza ….. pewno nie wujek Eddy, który 
pochodzi z Planety Świrów. Wszedł w skórzanych motocyklowych 
spodniach, zdjął kask i spytał:
-Co się tak guzdrzesz?
On jest niemożliwy. Nie rozumiem, dlaczego mama myśli, że taki łysy 
palant da radę zająć się zwierzęciem. Zresztą nie ma najmniejszego 
znaczenia, co kto myśli, bo wujek za trylion lat nie złapie Angusa i nie 
wsadzi go do koszyka.

18:30
Chyba już nie można być smutniejszym. Wyjeżdżamy na wiele 
miesięcy, będę tęskniła za przyjaciółmi i swoim BS. Moja kariera 
hokeistki legnie w gruzach. 
Wszyscy wiedzą, że Maorysi nie grają w hokeja. Grają w … yyy.. na 
geografii jeszcze nie przerobiliśmy Nowej Zelandii, więć nie wiem, w 
co tam grają. Zresztą, co mnie to obchodzi?

 
18:35

Czas leci. Zupełnie jakbym czekała na własny pogrzeb. Albo siedziała 
na religii. 
Dzwoniła Jas. Byłam głównie ciekawa czy Tom coś mówił o swoim 
cudownym starszym bracie, Bogu Seksu, ale nie chciałam, by Jas 
pomyślała, że nie obchodzi mnie jej życie. 
Najpierw, więc zadałam pare pytań na temat jej chłopaka.
-Cześć Jas, jak ci się układa z Tomem 

background image

Rozchichotała się na całego.
-Strasznie się uśmialiśmy, bo Tom powiedział, że wczoraj był w 
sklepie i …
-Jas czy mówił ci coś ciekawego?
-No mnóstwo rzeczy. 
Zapadła cisza. Ona naprawdę doprowadza mnie do SZAŁU 
-Na przykład?
-Na przykład zastanawia się nad wprowadzeniem do sprzedaży 
większej liczby produktów nabiałowych, bo właśnie.. 
-Nie, nie Jas, chodzi mi o coś ciekawego- a nie o taki nudziarstwo. 
Czy na przykład wspomniał coś o swoim cudownym starszym bracie?
Jas trochę się naburmuszyła, ale odpowiedziała
- Chwileczkę.- Usłyszałam jej wołanie- Tom rozmawiałeś ostatnio z 
Robbiem?
-Nie ostatnio wybrał się na pieszą wycieczkę. 
-O tym wiem- powiedziałam Jas.
-Ona to wie!- znów zawołała Jas.
-Kto o tym wie?- zapytał Tom
-Georgia.
Wtedy odezwała się mama Jas.
-Dlaczego Georgia pyta o Rabbiego? Myślałam, że wyjeżdża do 
Nowej Zelandii.  
-Bo wyjeżdża.- Odkrzyknęła Jas-, Ale przedtem strasznie chce się z 
nim spotkac. 
-Jas, Jas-, czym prędzej jej przerwałam- Chciałam się jedynie 
dowiedzieć, kiedy Robbie wraca. Nie zamierzam o tym rozmawiać z 
całą twoją ulicą. 
Jas znów się nabzdyczyła.
-Ja tylko próbowałam pomóc
-To już nie pomagaj.
-No to nie pomogę.
-I dobrze.
Zapadła cisza.
-Jas??
-Co?!
-Co robisz?
-Nie pomagam
Kiedyś ją zabije

background image

-Spytaj Toma, kiedy wraca Robbie 
-Nie wiem, dlaczego miałabym to robić, ale spytam.
Tom, kiedy wraca Robbie?- Krzyknęła 
Wtrąciła się jej mama. 
-Wydawało mi się, że on chodzi z Lidsay. 
-Chodził-odkrzyknął Tom- ale potem spiknął się z Georgia.
-No, to Lindsay się zdenerwuje- podsumowała mama Jas
Nie wierzyłam własnym uszom.
-Powiedz Georgii, że Robbie wraca dopiero w poniedziałek 
wieczorem!- ryknął Tom
W przyszły poniedziałek! W przyszły poniedziałek,. Do tej pory 
Maorysi już zdąża mnie zanudzić na śmierć. Starałam się trzymać 
fason żeby nie zmartwić Jas.
-Umiem sobie z tego żartować i w ogóle, ale Robbie tak długo mi się 
podobał. I to nie tylko, dlatego że gra w Sztywnych Dylanach. Dobrze 
o tym wiesz. Mija już rok odkąd. Się na niego zasadziłam. Kiedy mnie 
pocałował, było tak cudownie, że nogi zrobiły mi się miękkie jak z 
galarety i myślałam, że się rozpłynę, Na szczęście się nie 
rozpłynęłam? Robbie chyba zapomni o tym kosmyku włosów, który 
został mu w dłoni prawda? 
Coś szczęknęło i odezwała się Jas z pełnymi ustami:
-Halo, Halo mówiłaś coś, poszłam tylko zrobić sobie kanapkę. 
O co chodzi?

19:30 
Jas jest beznadziejna. Dla mnie już nie żyje. Jak w Biblii, gdy ktoś 
schodzi na złą drogę i zostaję prostytutką czy coś w tym rodzaju? 
Stała się dla mnie dziewczyną bez imienia. 

21:00 

Zadzwonił telefon. Zbiegłam na dół 
To była Rosie, Ellen, Jools i Bezimienna (Jas), które dzwoniły z butki 
na końcu ulicy.
-Psić dzio Bućki telefonićniej – powiedziała Rosie z chińskim 
akcentem. 

background image

Wytuszowałam sobie rzęsy i umalowałam usta, żeby nikt się nie 
zorientował, że mam złamane serce. Mutti i Wujek Eddie nie 
zauważyli żadnej różnicy- byli zbyt zajęci pogonią za Angusem. 
Angus przyczaił się na mojej szafie. Wiem, że ma tam coś do 
jedzenia, bo kiedy przechodziłam obok na głowę spadł mi kawałek 
makreli. Na pewno jeszcze długo tam posiedzi. Dobrze im tak. 
Kotnaperzy !
Nie chcę być niegrzeczna dla osób dotkniętych nieszczęściem, ale nie 
widziałam większego łysola niż wujek Eddie. Wygląda jak jajko na 
twardo w skórzanych spodniach. Kiedyś wypili sobie z mamą trochę 
wina i zasną twarzą do dołu na trawniku w ogrodzie. Więc mu na tyle 
głowy narysowałam drugą twarz. Wyglądało to przezabawnie tym 
bardziej, że użyłam niezmywalnego flamastra. Zemścił się w ten 
sposób, że przyjechał swoim przedpotopowym motorem na szkolną 
imprezę i podając się za mojego chłopaka wypytywał o mnie, 
wszystkich moich kolegów. 
Takie jest życie.. w jednej chwili człowiek obściskuje się z BS i 
zalicza szóstą bazę w całowaniu ( nie wyłamując sobie przy tym 
zębów) a już w następnej musi jechać na drugi koniec świata i 
zamieszkać wśród Maorysów, których ulubioną rozrywką jest 
siedzenie w błocie i zjadanie pierwszych larw (To szczera prawda, 
przeczytałam o tym w folderze o krainie Maorysów). O, świński 
tyłek!  Czyli jak mówią francuz przyjaciele : le grand zadek de le 
tłuścioch*

21:30

Kiedy stawiłam się w budce telefonicznej, znalazłam tam całą naszą 
paczkę? Dziewczyny otworzyły przede mną drzwi a Jools 
powiedziała:
-Bonsoir, ma petite głuptasku**
Stałyśmy ściśnięte jak sardynki w puszcze. Rosie udało się uwolnić 
jedną rękę i podała mi zdjęcie zrobione w kabinie z polaroidem.
-Przyniosłyśmy ci prezent na pamiątkę
Na zdjęciu były Jools, Ellen, Jas (Bezimienna). Rozpłaszczały sobie 
nosy, przyklejają je taśmą do twarzy, więc wyglądały jak świnki z 
włosami 

background image

Na odwrocie napisały: NAJLEPSZE CHRUMCZENIA od kumpelek. 
3maj się. To nasza ŚWIOTKA na pamiątkę. 
Łzy napłynęły mi do oczu. Ale się opanowałam. 
-Jejku wielkie dzięki. Dobranoc. 

i

 

background image

i

 Wielki zadek tłuściocha

** Dobry wieczór mój mały

Musiałyśmy wyjść z butki telefonicznej, bo z telefonu chciał skorzystać 
Mark (Chłopak z mojej ulicy ten z ogromnymi ustami, z którym chodziłam 
prze dwa tygodnie i który mnie rzucił i bo taka jedna Hellen pozwalała mu 
na różne rzeczy) Patrzył jak wysypujemy się na ulicę. On naprawdę ma 
największe usta, jakie widziałam. Całe szczęście, że się z tego wywinęłam 
zanim rozgniótł mi twarz.
-Wszystko w wporzątku?- spytał JW.(Wielka Japa) tonem, który 
sugerował „Wszystko w wporzątku, lesbijki?”
Zresztą, co mi tam. Moje życie i tak się już skończyło. Trzymając się pod 
ręce ruszyliśmy w stronę mojego domu. Nie chciałam wziąć Jas pod rękę, 
bo mnie obraziła. Wujek Ed chyba w końcu złapał, Angusa do koszyka, bo 
na podjeździe leżały ogrodnicze rękawiczce z odgryzionymi palcami. 
Uściskałyśmy się pochlipując. To było okropne. Już prawie stałam przy 
drzwiach, kiedy Jas rzuciła się na mnie.
Tak ryczała, że nie mogła mówić, ale w końcu wydusiła:
- Georgia, bez ciebie nic nie będzie takie samo… JA.. ja.. Kocham cię. 
Przepraszam, że wtedy poszłam sobie zrobić kanapkę! 

Środa, 21 lipca

Świt, 10:00

Zadzwoniłam do swojej najdroższej przyjaciółki Jas, która mnie kocha. 
Ha!
Teraz, kiedy jej się wydaje, że ma prawdziwego chłopaka zachowuje się 
tak jakby skończyła, co najmniej sto osiemdziesiąt lat.  
-Słuchaj Gee-Gee, teraz naprawdę nie mogę z tobą rozmawiać, bo lecę na 
spotkanie z Tomem. Złapię cię później. Ciao 
Ciao… Obiło jej? Nikomu na mnie nie zależy. Kiedy masz problemy, nikt 
się tobą nie interesuje? Nikt cię nie lubi, kiedy przestajesz być duszą 

background image

towarzystwa.?Jak tak dalej pójdzie znów będę musiała zwrócić się do 
Boga?

14:30
Wszystko mi jedno. Nie pojadę do żadnej Nowej Zelandii. Nie Absolutnie 
nie. Będą mnie musieli wnieść do samolotu, albo nafaszerować progami. 
Nie i już, nie jadę.

15:00

Nie rozmawiam z mama, ale ponieważ wyszła z domu na zakupy (znowu), 
pewnie nawet tego nie zauważyła.

15:19
Siedzę przy telefonie i telepatycznie zmuszam go żeby zadzwonił. Dużo 
czytałam na ten temat. Telepatia to takie coś. Kiedy człowiek doprowadza 
do czegoś siłą woli? Powtarzałam siebie w myślach: „ Telefonie zadzwoń” 
i „Kiedy policzę do dziesięciu, zadzwoni Robbie.”

15:21

„No dobrze, kiedy policzę do stu, zadzwoni Robbie…”

15:30

„… po francusku. Kiedy po francusku policzę do 100 zadzwoni BS (Bóg 
czy inna moc, która zarządza siłą woli, na pewno doceni ogromny wysiłek, 
jaki wkład w liczenie w obcym języku?).
Płacz i zgrzytanie zębami. Za dwa dni znajdę się już na drugim końcu 
świata, a BS zostanie sam na tym samym, co teraz. Co więcej będę o jeden 
dzień oddalona od niego i do góry nogami?
15:39
Okropnie rozbolała mnie głowa.
Skoro już mowa o francuskim to, dlaczego na Luizę XIV, madame Snack, 
czyli pani martwa(ona naprawdę ma tak na nazwisko) każe nam się uczyć 
piosenki „ Don merle a perdu  une plume?
„Mój kos zgubił piórko”. Szalenie przyda mi się to zdanie, jeżeli kiedyś 
pojadę do Paryża. Nie będę umiała kupić kanapki, ale pogawędzę sobie po 
francusku o piórach moje kosa. Chociaż nawet go nie mam, a gdybym go 

background image

miała to dzięki Angusowi zgubiłby nie jedno piórko. Gdyby Angus jeszcze 
z nami mieszkał. 
Już za nim tęsknie. To najlepszy kot na świecie. Nadal mam go przed 
oczami, jako futrzaną głowę w moim łóżku. Piórka wokół pyszczka. 
Pamiętam jak mi przynosił różne prezenty. Nornika, kawałek ucha pudla 
czy cos w tym rodzaju.

15:41

Jak się mówi po francusku „Mojemu kosowi kot odgryzł nóżki”? Mon 
merle a perdu  les jambes…”

Zadzwonił telefon

15:45

Dzięki Bogu, bo już myślałam, że będę musiała policzyć do 100 po 
niemiecku, a w cale nie mam na to ochoty ( z reszta nie potrafię) 
-To ja Jas.
-O.. Czego chcesz?
-Chciałam zapytać jak się czujesz. 
-Właściwie to jak trup, umarłam godzinę temu. Do widzenia
To jej da nauczkę, jak zadzwoni drugi raz nie odbiorę.

17:00
Nie zadzwoniła. Typowe.

W moim pokoju 
W łóżku

22:30
Wróciły mama i Libby. Kiedy wetknęły głowy do mojego pokoju, 
udawałam, że śpię? Libby podkradała się po cichutku, czyli powodując 
potworny hałas.
-Libbs pocałuj siostrę, bo bardzo jej smutno-szepnęła mama 

background image

Wtedy poczułam jak ktoś ssie mi czubek nosa. I jak rażona prądem 
usiadłam.
-Czy inne siostry też tak całują? Dlaczego ona ma obsesję na punkcie 
mojego nosa?

23:15
Po incydencie ze ssaniem, rozbudziłam się na dobre. Wyglądałam przez 
okno w swoim pokoju. Kiedy człowiek patrzy na gwiazdy, czuje się taki 
malutki? Na fizyce dyskutowaliśmy o nieskończoności, wiecie, że 
wszechświat nie ma końca i tak dalej. Herr Kamyer powiedział nawet, że 
gdzieś tam mogą istnieć światy równoległe. Może siedzi gdzieś tam druga 
Georgia Nikolson i myśli sobie: „ Po co to wszystko?”

23:17

Druga Georgia Nikolson, której każą opuścić Boga Seksu i wszystkie 
kumpelki ( nie włączając w to Jas) i pojechać na drugi koniec świata. 
Merde do kwadratu.

23:29
Przed chwilą przyszło mi do głowy coś strasznego. Jeżeli istnieje 
równoległa ja, to istnieje również Nudna Lindsay. I równoległa Okropna 
P. Green. I dwie pary gaci pana Sąsiada. Matko kochana!

Czwartek, 22 lipca

Dzień przed ostatnim dniem mojego życia
Strajk głodowy

14:00
Nawet ŚLEPY by zauważył, że nie jem, ale mama oczywiście nie zwróciła 
na to uwagi 
-Chcesz trochę pieczonej fasoli z frytkami?- spytała 
-Już nigdy nie będę jadła-odparłam
-OK. – powiedziała tylko i razem z Libby zaczęły się obżerać 
Potem musiałam zakraść się do kuchni i pochłonąć resztę frytek, które 
zostawiły 

16:00

background image

W moim pokoju. Ćwiczę poczucie samotności i braku przyjaciół, żeby 
przygotować się na następne miesiące.

16:05
Moje tak zwane kupele nie odzywają się do mnie już od paru dni. No w 
każdym razie od rana. Nie muszę nic ćwiczyć. Rzeczywiście jestem 
samotna i pozbawiona przyjaciół.

16:10

Poszłam do salonu na telewizji. Libby drzemała, ale kiedy usiadła, 
obudziła się. Stanęła na swych tłuściutkich nóżkach i wyciągnęła do mnie 
rączki.
-Kocham Georgię. Kosiam Georgie 
Przerobiła to na piosenkę
-Cha, cha kosiam Georgię, kocham Girgię, Girgię, Girgię, Girgię, cha, cha, 
cha, cha cha kocham Ginger moją Ginger
Stoi sobie w tym małym, szalonym móżdżku, że jestem pół kotem, pół 
siostrą. Więc wzięłam ją na ręce i razem położyliśmy się wygodnie na 
kanapie. Przynajmniej ktoś w tej rodzinie mnie kocha, chociaż ten ktoś ma 
kompletnego świra.
Weszła mama:
-Jak słodko razem wyglądacie, Georgia, jeszcze niedawno byłaś taka 
malutka. Zabieraliśmy cię z tatą do parku. Miałeś czapeczkę z 
nausznikami w kształcie kocich łapek. Byłaś taka rozkoszna.
O Boże, znów to samo. Zaraz zacznie:, „Kiedy moje maleństwa zdążyły 
tak urosnąć?”
I rzeczywiście oczy mamy są już pełne łez zaczyna mnie głaskać po 
głowie (strasznie irytujące) i mówić:
-Kiedy moja mała Georgia zdążyła…
Na szczęście (lub nie szczęście zależy gdzie, kto siedzi), w tej chwili 
Libby okropnie głośno puściła potwornie śmierdzącego bąka, który 
eksplodował z jej pupy z taką siła, że aż uniosła się na moim kolanie- jak 
podusznikowiec. Sama się zdziwiła, co z niej wyszło. 
Zepchnęłam ją z kolan i zerwałam się na równe nogi.
-Libby to obrzydliwe!! Mamo wszystko przez tę twoją fasolę. To nie 
naturalne. Ile potrafi się wydostać z tak małej dziewczynki.

background image

Prrruu….
Kiedyś dziadek pierdnął na ulicy. Bardzo głośno. Za nami szła jakaś 
kobieta z jamnikiem, no, wiecie pieskiem-kiełbaską. Kiedy usłyszała to 
pierdnięcie( a kto by nie usłyszał?!) powiedziała: ”No nie, coś takiego”, a 
dziadek na to: „ Serdecznie panią przepraszam. Zdaje się, że odstrzeliłem 
nóżki pani pieskowi.” Prawdopodobnie było to jego ostatnie prawie 
normalne słowa. Wolałabym zostać tutaj z nim, niż jechać do krainy 
Maorysów.
-Mamo, czy mogłabym zamieszkać z dziadkiem?- spytałam
-Ale on mieszka w domu starców. 
-No i co z tego? 
Ale mam jest jednak tak świrnięta i nierozsądna, że nawet nie chciała o 
tym rozmawiać.

23:30

Przyszli moi wszyscy kumple i urządzili mi wszyscy czuwanie ze 
świeczkami.
Sven założył papierowy kapelusik. Nie wiem, po co. Zreszta, co za 
różnica? Może w ten sposób Szwedzi się żegnają? Wszyscy zaśpiewali na 
moją cześć Mon merle a perdu une plume. No w każdym razie zaśpiewali 
pierwszy wers, bo potem państwo Sąsiedzi zaczęli narzekać, że straszą im 
psy 
-Będę stała w milczeniu całą noc- oznajmiła Jas
Ale wtedy Sven powiedział:
-Frytki, teraz
I wszyscy sobie poszli.
Zrobiło mi się smutno.

Piątek, 23 lipca

Koniec świata

Południe

Postanowiłam, że policja siłą będzie mnie musiała wyciągnąć z domu i 
wtedy cały świat się dowie jak jestem traktowana. Przywiązałam się 
rękawami szlafroka do zagłówka. Już sobie wyobrażałam te wielkie tytuły 
w gazetach: „ Obiecująca nastoletnia gwiazda hokeju na trawie opiera się 

background image

próbą przeniesienia jej do krainy Maorysów”. Lekko się umalowałam, na 
wszelki wypadek gdyby mieli przyjechać fotoreporterzy. 

12:10

Mama wpadła do mojego pokoju zarumieniona jak naleśnik.
-Wiesz co!!!? Nie jedziemy do Nowej Zelandii, bo twój tata wraca do 
domu!!
-Co??
Tak mnie ściskała, że nawet nie zauważyła, że leże w łóżku jak zdechły 
chomik.
Trochę mnie zatkało.
-Vati, dom, wraca?

13:00

Superwiadomość
Przy otworze wiertniczym, przy którym pracował mój tata nastąpiła tak 
eksplozja, że aż mu buty pospadały!!!
Z urządzenia, które naprawiał, trysnęła gorąca para i tata odskoczył tak 
gwałtownie, że aż złamał jakąś kość w stopie. Mama się postawiła i 
powiedziała, że nie zabierze swoich dzieci gdzieś gdzie z ziemi tryska 
gorąca para. 
-Ciebie już i tak trudno wyciągnąć z łóżka- rzekła do mnie - nie 
zamierzam ci dawać więcej powodów do wymówek.
To potworna niesprawiedliwość, ale nic na to nie odpowiedziałam, chociaż 
aż wszystko na mnie krzyczało:” Taaaaaakkk!!!”
Szkopuł w tym, że kiedy wygaśnie kontrakt Vati wróci do domu. No, ale 
skoro mam do wyboru: albo życie w krainie Maorysów, albo, Vati, który 
ciągle myszkuje w moim pokoju i przynudza jak to było w latach 
siedemdziesiątych to już wolę te wąsatego zrzędę.
Mama jest nieprzyzwoicie szczęśliwa. Ciągle mnie przytula. Uważam, że 
zachowuje się jak hipokrytka, ale już nic nie powiedziałam tylko też ją 
uściskała i szybko poprosiłam o 5 funtów. I dała. Taak
Piękny angielki dzień. Cudowna, przecudowna mżawka!! Nie musimy 
jechać do krainy Maorysów!! Dzięki ci Boże. Zawsze w ciebie wierzyłam. 
Tylko udawałam, że zostałam buddystką. 

15:00

background image

Bardzo głośno nastawiłam muzykę i zaczęłam wypakowywać bikini z 
walizki. La, la, la, la … miodzie. Czad do kwadratu 
Przyszedł wujek Eddy z butelką szampana i Angusem w koszyku. 
Zauważyłam, że założył mu kaganiec. Co za typ? Angus szybko pozbył się 
kagańca i zaczął obchód swojego terenu. (czyli okolice śmietnika). Kiedy 
zeszłam na dół wujek Eddy tańczył trzymając na rękach Libby, która 
śpiewała: ”Wujek Egi, Wujek Egi”, czyli Wujek Ja-jo. 
Co było dosyć zabawne?
16:20
Mój pokoik!! Kocham cię mój pokoiku. La, la, la, la … miodzie. Czad 
wszystko jest takie piękne: mój plakat ze szczeniakami, moje biureczko, 
łóżeczko…. Okienka wychodzące na sąsiedni ogród.

17:00
Zadzwoniłam do Drużyny Asów. Dziewczyny oszalały. Ledwo odłożyłam 
słuchawkę a już odezwał się dzwonek do drzwi. Był to pan Sąsiad. W 
przekrzywionych okularach. Nie powiedział: ”Georgio tak się cieszę, że 
nie jedziecie”. Właściwie to wcale się nie odezwał. Tylko podał mi miotłę 
i odszedł kłośno tupiąc. 
Do dolnej części miotły przyczepiony był Angus. Zawlókł miotłę do 
kuchni. Po chwili rozległ się rumor przewracających się garnków, patelni i 
krzeseł. Zawołałam:
-Libby, Angus wrócił!!
 
23:00
Zanim położyłam się spać, zajrzałam do kuchni. Angus jadł Libbs prosto z 
ręki. No to rozumiem!! Wreszcie wszystko wróciło do normy. 

Sobota, 24 lipca

11:00
Lato. Ptaszki ćwierkają, norniki ryją nory, pudle pudlują. Zauważyłam, że 
mamy nowych sąsiadów po drugiej stronie ulicy. Cała nadzieja, że są 
trochę uprzejmiejsi niż państwo Wariaci, którzy mieszkali tam przedtem.

background image

O, moją kota! Zdaje się, że to jeden z tych rasowych birmańskich, które 
zamyka się w specjalnych kojcach. To rasowe koty, są strasznie drogie 
Takie Noomi Campbell w świecie kotów. Co nie znaczy, że chodzą po 
wybiegu dla modelek. Są niezbyt reprezentacyjne i za niskie. Chociaż na 
wybiegu dla kotów wyglądałyby całkiem nieźle!!! Cha, cha, cha, cha, 
cha!!! La, la, la, la, la!!! Chyba jestem geniuszem komedii. Gdyby jeszcze 
tylko zadzwonił BS i powiedział:" Idę do ciebie, moja piękna. Nie 
zdawałem sobie sprawy z tego, że mogę cię utracić. Twa uroda mnie 
hipnotyzuje" - życie byłoby przecudowne i megaczadowe.

Południe
Umówiłam się z Jas i poszłyśmy do parku. Na brodzie wyskoczył mi 
pryszcz, ale za pomocą konturówki do oczu przemalowałam go na 
pieprzyk. W moich okularach przeciwsłonecznych wyglądam jak 
Włoszka. Myślę, że Jas trochę się wstydzi tego, co powiedziała. Jestem 
bardzo delikatna, więc tylko napomknęłam: - Jas, naprawdę mnie 
kochasz? Zrobiła się czerwona jak burak. Kiedy szłyśmy wzdłuż kortów 
tenisowych, zobaczyłyśmy opalającą się Melanie Andrews. Chyba już o 
tym wspominałam, że ona ma największe piersi, jakie widziało ludzkie 
oko. Paru chłopaków zagwizdało, przechodząc koło niej, a jeden udawał, 
że żongluje. Czasami myślę, że chłopaki już na zawsze pozostaną dla mnie 
tajemnicą. Mam takie wrażenie, odkąd WJ bez żadnego wyraźnego 
powodu położył rękę na moim melonie. Mel zobaczyła, że na nią 
patrzymy, więc zawołałam bardzo serdecznie:
- O, cześć, Mel!
- Cześć! - odpowiedziała, ałe jakoś tak nieszczerze.
- Skąd ono bierze te staniki? - szepnęłam do Jas. -Robią je chyba faceci, 
którzy zbudowali most no rzece Forth*. Ted i Mick Forth - Wymyśliłam 
to. Tak naprawdę wcale nie wiem, jak oni się nazywali.
Położyłyśmy się na trawie, żeby się poopalać.
- Jak myślisz, czy powinnam sobie kupić stanik? - spytała Jas.
Właśnie się zastanawiałam, co założyć na spotkanie z Robbiem.
- Wiesz, Robbie jeszcze nie zadzwonił - powiedziałam. Jas milczała. 
Zerknęłam na nią. Jakoś tak dziwnie wyginała ramiona.
- Na święte gacie, co ty wyprawiasz?
- Patrzę, czy mi się melony trzęsą.
Jas bywa wyjątkowo duma. Gdybym przebrała Angusa w jej szkolny 
mundurek, pewnie przez wiele dni nikt by się nawet nie zorientował. 
Dopóki tylko ktoś nie spróbowałby mu odebrać jedzenia.

background image

- Zrób test z ołówkiem - doradziłam jej. - Wkłada się ołówek pod pierś i 
jeżeli wypada, to wszystko jest OK. Jeżeli zostaje pod melonem, to 
znaczy, że potrzebna ci podpórka w postaci stanika.
Aż za strzygła uszami.
- Naprawdę?
- No. Moja mama, niestety, może sobie nimi przytrzymać cały piórnik.
Jas zaczęła grzebać w plecaku.
- Gdzieś tu mam ołówek. Spróbuję.
- Jas, czy Tom nic nie mówił o Robbiem?

* Most Forth — jeden z największych mostów w Szkocji.

Ale Jas jak zwykle odeszła w strefę mroku. Zaczęła sobie wpychać ołówek 
pod T-shirt.
- Cha, cha, cha, cha, cha, wypadł!!!! Zdałam zdałam... teraz ty.
Jakoś nie byłam tym zainteresowana.
- Dlaczego BS się ze mną całował i powiedział "to nara", skoro wcale nie 
chciał się ze mną potem spotkać? Może się martwi, że jestem od niego 
młodsza, jak myślisz? A może to przez mój nos?
Zupełnie jakbym mówiła do ściany. Jas wciskała mi ołówek w rękę.
- No masz... boisz się?
- Wcale się nie boję. Nie boję się żadnego ołówka.
- No to spróbuj.
 -0 Jezu.
Wyrwałam jej z ręki ołówek, podciągnęłam top i włożyłam ołówek pod 
prawego melona. Prawdę mówiąc, utknął tam, ale trochę nim poruszyłam i 
wypadł.
- Wypada.
- Poruszyłaś nim.
- Nieprawda.
- Prawda, widziałam.
- Nieprawda. Jesteś walnięta.
Złapała ołówek i zaczęła mi go wciskać pod melona, kiedy zza kortu 
wyszły Jackie i Alison, czyli Koszmarne Bliźniaczki. Jackie wyjęła na 
chwilę peta z ust i powiedziała:
- No, no, no, nasze lesby wybrały się na popołudniowe pieszczotki.
O nie, znowu to samo, znowu się zaczną plotki o lesbijkach. Będę znowu 
miała na co czekać w następnym semestrze.

background image

Poniedziałek, 26 lipca

14:00
Uff, ale skwar!!! Słońce praży, ptaszki ćwierkają. Państwo Sąsiedzi są w 
swoim ogrodzie. Założyli szorty - znowu. Gacie pana Sąsiada są ogromne. 
Z szacunku dla innych mógłby się w nich nie pokazywać publicznie. A 
gdyby go zobaczyła jakaś bardzo, bardzo stara osoba - jeszcze starsza od 
niego? I gdyby w dodatku jej stan zdrowia nie należał do najlepszych? Na 
widok pana Sąsiada w szortach mogłaby dostać jakiegoś ataku. To kolejny 
przykład bezdennego egoizmu tak zwanych dorosłych.

Pora podwieczorku

16:50
 Cudowny dzień... ale nie do końca. Przyszedł  dziadek. Nawet on założył 
szorty. Jak powiedziałam mamie: „Naprawdę nie musiał nam tego robić".
Ma tak krzywe nogi, że Angus mógłby przejść między nimi z długim 
patykiem w pyszczku, a dziadek nawet by tego nie zauważył. Zresztą on i 
tak niewiele zauważa, bo żyje w świecie mroku zwariowanych 
staruszków. Pogrzebał w swych prehistorycznych szortach, dał mi dwa-
dzieścia pensów i powiedział:
- Masz, tylko nie wydaj wszystkiego naraz.
I wybuchnął takim śmiechem, że mu wypadła sztuczna szczęka. Potem tak 
długo łapał oddech, że już się przestraszyłam, że się udusi na śmierć i że 
będę musiała zastosować chwyt Heimlicha. Panna Stamp (nasz 
Kommandant od sportu) kazała nam się go nauczyć podczas zajęć z 
pierwszej pomocy. Jeżeli ktoś zadławi się landrynką, trzeba go złapać od 
tyłu i objąć w mostku
o potem mocno ścisnąć, dopóki cukierek nie wyskoczy. Podobno wymyślił 
to jakiś Niemiec o nazwisku Heimlich. Nie mam pojęcia, dlaczego Niemcy 
muszą znienacka ściskać niewinnych ludzi, którzy się dławią landrynkami. 
To dla mnie wielka tajemnica.

20:00 
BS nie dzwoni. A na pewno już wrócił. Nie mogę odezwać się do niego 
pierwsza, bo mam swoją dumę. No dobrze, zadzwoniłam, ale nie odebrał 

background image

telefonu. Nie zostawiłam wiadomości. Nie rozumiem chłopców. Jak 
można zaliczyć szóstą bazę, o potem nie zadzwonić?

20:10
Zostaje mi tylko buddyzm. Muszę pomedytować i się uspokoić.

W moim pokoju

20:20
Znalazłam jeden z kaftanów mamy, który kupiła w czasach hipisowskich 
podczas podróży do Indii. Zostało jej parę zdjęć z Katmandu, na których 
pozują razem z tatą w idiotycznych fryzurach. Tata wygląda, jakby miał na 
sobie gigantyczną pieluchę. Mama wyjmuje te zdjęcia, kiedy jest pijana, 
zwłaszcza gdy się ją błaga, by ich nie pokazywała.
Założyłam ten kaftan i zaczęłam słuchać kasety medytacyjnej ze śpiewem 
delfinów. Nazywa się to Spokojny wszechświat. Pi-pi-pi. I tak w kółko. 
Przez chwilę cisza, a potem znowu pi-pi-pi. Skoro delfiny są aż tak inteli-
gentne, to dlaczego nie mogą nauczyć się normalnie mówić? A nie tylko 
popiskiwać? To strasznie irytujące.
Wyłączyłabym tę kasetę, ale jestem zbyt przygnębiona, żeby wstawać z 
łóżka.

20:40
 Dzwoni telefon. Oczywiście wszyscy są zbyt daleko, żeby odebrać, więc 
sama muszę się zwlec aż na dół.
- Nie przejmuj się, mamo! - krzyknęłam. - Zejdę aż no dół i odbiorę 
telefon, który pewnie jest do ciebie. A ty sobie odpocznij!
- OK, dzięki! - odkrzyknęła z salonu. Podniosłam słuchawkę.
-Tak?
To był Robbie!!! Tak, superczad! Ma taki piękny głos, dość głęboki - choć 
nie aż taki jak dziadek, no ale Robbie nie pali czterdziestu papierosów na 
minutę. Powiedział, że go nie było.
Pomyślałam sobie: „Przecież doskonale o tym wiem, ty seksowna bestio!!! 
Wargi już mi zesztywniały od układania ich w dziobek!!!". Ale nie 
powiedziałam tego na głos.

background image

- Tak? - zdziwiłam się uprzejmie, co chyba zabrzmiało całkiem cool i 
kusząco.
W każdym razie Robbie bardzo się ucieszył, że nie pojechałam do krainy 
Maorysów. Jutro się do niego wybieram!!! Jego rodzice wyjechali.
Oooooooch. Jestem cała roztrzęsiona i zdenerwowana. Jak kotka na 
rozpalonym, blaszanym dachu. Na angielskim przerabialiśmy Kotkę na 
rozpalonym, blaszanym dachu. Nie było tam żadnej kotki... ani blaszanego 
dachu... ani... przestań, mózgu, przestań!!!

20:45
Telefon do Jas. - Zadzwonił!!!
- Kto?
Zupełnie jakbym mówiła do ściany.
- Jas, ON. ON — jedyny ON w całym wszechświecie.

21:00
 Jas przybiegła, żeby pogadać O tym, w co powinnam się ubrać. 
Poszłyśmy do mojego pokoju. Ale niestety, zapomniałam jq ostrzec o 
hamaku, który Libby wymyśliła dla swoich lalek. Zrobiła go z jednego z 
pojemnych staników mamy, który przywiązała do podestu schodów. Jas 
przewróciła się i strasznie sobie obtarła piszczele. Zaczęła zawodzić, ale 
teraz jakoś nie mogę się skupić na drobnych skaleczeniach.
Pokuśtykała do mojego pokoju i zaczęłyśmy przeglądać zawartość szafy. 
Wyjmowałam po kolei wszystkie ciuchy, a Jas mówiła:
- Nie. Nie. Może. Nie, zbyt wyzywające. Nie, nie ... yyy ... może.
Kiedy w końcu przymierzyłam zamszową miniowe, powiedziała:
- Ble! Z przodu nogi masz owłosione, a z tyłu zupełnie łyse.
Zerknęłam. Miała rację!!! Czas na operację „Gładkie Nogi". Kiedy 
schodziłyśmy da łazienki, zaczęłam marudzić:
-I po co nam ta cała ewolucja? Po co włochate nogi z przodu, a łyse z tyłu? 
Niby do czego miałoby się to nam przydać w walce o przetrwanie?
- Może do tego, żeby odstraszyć wroga - odparła.
- Jasne. Na pewno dziewczyna z epoki kamienia łupanego tak sobie 
kombinowała: „Goni mnie dinozaur. Myśli, że z powodu łysych nóg z tyłu 
jestem łatwym celem, ale niech no tylko się odwrócę! Odstraszę potwora 
przerażającymi kudłami z przodu". Tok, to wszystko tłumaczy.
Moje naukowe wywody jakoś nie zainteresowały Jas, która zaczęła 
myszkować po szafkach. - O, ile twoja mama ma kremów 
przeciwzmarszczkowych!

background image

- No. Żałosne. Nie mogłaby wydać tych pieniędzy na nowe okulary czy 
kapelusz? Albo porządny stanik, w którym zmieściłyby się jej melony?

21:30
 Maminy krem do depilacji zdziałał cuda: moje  nogi są teraz gładziutkie 
jak pupka niemowlaka. Kusiło mnie, żeby go wypróbować na brwiach, ale 
przypomniało mi się, jak ostatnio je sobie zgoliłam. Odrosły dopiero po 
dwóch tygodniach. Jeśli chodzi o ciuchy, to zdecydowałyśmy się na top z 
golfem (sugerujący, że jak na swoje lata jestem bardzo dojrzała, balansuję 
na krawędzi kobiecości itd., ale na tyle skromny, że nie zdradza „mojej 
rozpaczliwej tęsknoty za pocałunkami"). Do tego wybrałyśmy obcisłe 
rybaczki.
- W tym semestrze Tom wyjeżdża na praktyki. Na parę tygodni zostanę 
sama. Strasznie będę za nim tęsknić. Wiesz, wczoraj powiedział, że...
-Jas, idź już do domu - powiedziałam bardzo serdecznie. - Muszę się 
porządnie wyspać.

23:00
Wcześnie położyłam się do łóżeczka. Zabarykadowałam drzwi, żeby nie 
weszli Angus i Libby.

Północ
Ale się denerwuję... A jeżeli zapomniałam, jak się całuje? A jeśli w 
ostatniej chwili wyleci mi z głowy wszystko, czego się nauczyłam na 
korepetycjach i zderzymy się zębami?
Albo wszystko mi się pochrzani i przekręcę głowę w tę samą stronę co on i 
tak że aż straci przytomność? Pomoooocy!!!
A jeżeli dostanę ataku śmiechu i nie będę mogła przestać? Wiecie, jak 
wtedy, kiedy coś się przypomni, na przykład jak Herr Kamyer zabrał nas 
na szkolną wycieczkę, a kiedy znaleźliśmy się na miejscu, powiedział: 
„No, jesteśmy!", otworzył drzwi pociągu z niewłaściwej strony i wypadł z 
wagonu.
Cha, cha, cha, cha, cha... cha, cha, cha, cha, cha Widzicie, już się zaczęło. 
Śmieję się w środku nocy, sama w swoim pokoju.
0 Boże, o Boże, Boże, o mój Boże!!! Cha, cha, cha, cha, cha!!!

Wtorek 27 lipca

background image

19:00
 Wychodzę do niego.
Zrobienie sobie naturalnego makijażu zajęło mi prawie cały dzień. 
Umalowałam się tylko odrobinkę, by podkreślić mą naturalną urodę (!). 
Chciałam osiągnąć efekt w stylu: „przed chwilą wstałam z łóżka'', więc 
użyłam tylko korektora, podkładu, odrobiny pudru brązującego, kredki do 
oczu, konturówki do ust, szminki, błyszczyka, nałożyłam na rzęsy osiem 
warstw tuszu i na tym poprzestałam.

19:00
Zadzwoniła Jas, żeby mi życzyć szczęścia. 
- Kiedy wrócisz, musisz mi wszystko opowiedzieć. Zapamiętaj numer 
bazy, do której dojdziesz. Zakładasz stanik? Dobrze by było, bo chyba nie 
chcesz, żeby ci piersi latały na wszystkie strony? 
- Do widzenia, Jas - odparłam.
Nie zakładam stanika. Pomyślałam sobie, że pójdę tam wolna i 
nieskrępowana. Po prostu nie będę wykonywać gwałtownych ruchów.

Idę ulicą Arundel

 19:30
Brr, już nie jest tak ciepło i słonecznie jak wcześniej. Właściwie to trochę 
się zachmurzyło i... o nie... zaczyna padać! Za późno, żeby wracać do 
domu po parasolkę... za chwilę pewnie przestanie.

19:40
Pod furtką przed domem Robbiego. Teraz już leje jak z cebra. 
Przemokłam i zmarzłam. Spodnie tak mi się skurczyły, że moja pupa 
znalazła się  w żelaznym uścisku. Ciekawe, czy wyglądam OK? Skoczę do 
budki telefonicznej naprzeciwko i przejrzę się w lusterku.

W budce telefonicznej

19:45
 Spodnie tak mi opinają pupę, że nie mogę zgiąć nóg. Beznadzieja. Brrr. 
Dlaczego wszystko mi idzie jak po grudzie? W takim stanie nie mogę się 
pokazać Bogowi Seksu. Muszę do niego zadzwonić i po-wiedzieć, że się 
rozchorowałam.

background image

19:50
 BS odebrał telefon - Halo?
Och...
- Roggie, to dzia. Neorgia.
- Dlaczego masz taki dziwny głos?
- Straszdzie dzie przedziedziłam I leżę w łóżku.
- To w budkach telefonicznych są łóżka?
- Dzie wiem.
- Georgia, widzę cię przez okno. Kiedy spojrzałam na jego dom, Robbie 
pomachał do
mnie. O BOOOŻE!!!
- Przyjdź — powiedział.
Co robić, co robić? Top mam przemoczony do suchej nitki. A pod nim 
dwie kulki. Super! Wygląda, jakbym miała z przodu dwa ziarnka grochu. 
Typowe, ten top to jedyna rzecz, jaką mama mi wyprasowała, a i tak źle 
jej wyszło.
Ruszyłam do wejścia, usiłując spłaszczyć te twarde kulki, ale okazało się, 
że to nie top wystaje... tylko JA!!! Moje sutki!!! Co one wyprawiają?!!! 
Dlaczego tak sterczą? Wcale im nie kazałam. Jak mam je z powrotem 
schować? Będę musiała, niby to od niechcenia, skrzyżować ręce na piersi i 
tylko mieć nadzieję, że Robbie nie poczęstuje mnie kawą.

19:55
 Otworzyły się drzwi i stanął w nich on!!! Bóg Seksu wylądował. Nogi 
jeszcze bardziej się pode mną ugięły. Wyglądał tak bosko... tak... ooooch 
mniam-mniam, miodzio. Rozpuścił włosy, założył ciemne dżinsy i biały 
T-shirt i widać było jego ramiona (po jednym z każdej strony). Ma takie 
cudne ciemnoniebieskie oczy, długie, czarne rzęsy i pełne, miękkie usta. A 
przy tym wcale nie jest zniewieściały, tytko bardzo męski, z czego mogę 
się jedynie cieszyć.

Północ
Kocham go, kocham go, kocham cię, Robbie, wciąż myślę o tobie. Gdy 
cię przy mnie nie ma, to trzęsie się ziemia... Co jeszcze rymuje się z 
„Robuś"? „Goguś"?

0:30
 Nie mogę usnąć, życie jest takie cudowne. Chyba już nigdy w życiu nie 
usnę.  Wspaniała noc. Trochę pogadaliśmy, no, w każdym

background image

razie powiedziałam: „Przy otworze wiertniczym, gdzie pracował mój tata, 
nastąpiła taka straszna eksplozja, że aż mu buty pospadały", na co Robbie 
odparł: „Czy tobie w ogóle kiedykolwiek przydarza się coś normalnego?. 
Co uznałam za komplement.   Zaczął grać na gitarze. Nie bardzo 
wiedziałam, jak się w tym czasie zachowywać, więc siedziałam tylko na 
ka-napie, atrakcyjnie się uśmiechając (i krzyżując ręce na  piersi). 
Piosenka była całkiem długa, tak że pod koniec  policzki okropnie mi 
zesztywniały. Chyba je sobie nadwyrężyłam. Jednocześnie próbowałam 
ściągać nozdrza, bo wtedy nos robi się węższy; nie chcę, żeby mi się roz-
jeżdżał no całą twarz. Robbie powiedział, że zamierza iść na uniwersytet, 
żeby się nauczyć porządnie grać. - Ja chcę zostać weterynarzem - 
odparłam, sama nie wiem dlaczego, bo ani o tym myślę. Nie mogłam z 
siebie wydusić nic sensownego, bo mózg mi przestał działać. Robbie 
zajrzał mi głęboko w oczy i zamilkł, więc ja też zamilkłam i spojrzałam na 
niego. Starałam się nie mrugać. Gapiliśmy się na siebie chyba z milion lat. 
W końcu spanikowałam, wstałam i zaczęłam oglądać zdjęcie psa, które 
stało na stole. Robbie pewnie pomyślał, że jako przyszły weterynarz mam 
obsesję no punkcie zwierząt.
Podszedł i objął mnie. Miałam wielką ochotę tak dla żartu, zacząć tańczyć 
kazaczoka, jednak w porę sobie przypomniałam, że chłopcy nie lubią 
dziewczyn, które ciągle się wygłupiają. Potem mnie pocałował.
Robbie całuje najlepiej w całym wszechświecie. Chociaż do tej pory 
całowałam się tylko z dwoma, a jeden
z nich był pół chłopakiem, pół robakiem, więc nie mogę mieć całkowitej 
pewności. BS stosuje ten zmienny
nacisk, za który Rosie tak chwaliła obcokrajowców.
Wiecie, najpierw delikatnie, potem średnio i w końcu mocno.
Mogłabym się tak całować, dopóki świniom by wyrosły skrzydła. A kiedy 
już by wzleciały nad naszymi głowami, krzyknęłabym: „MUSICIE TU 
FRUWAĆ?! NIE WIDZICIE, ŻE SIĘ CAŁUJĘ, WY GŁUPIE SPAŚ-
LAKI???".
Chyba mam lekką gorączkę.

1:30
Od tej pory dla wszystkich będę miła. Nawet dla Nudnej Lindsay, byłej 
dziewczyny Robbiego. Nie będę do niej mówiła: „Taaak!" i zacznę się za-
chowywać dojrzale i uprzejmie. I
Jedyny feler, że kiedy Robbie odprowadził mnie do furtki i się ze mną 
pożegnał, uszczypnął mnie w nos. I dodał: „To nara".

background image

1:35
I Co to znaczy? Nie „nara", bo to każdy kuma. I Chodzi mi o to 
uszczypnięcie w nos.

1:40 
Czy to znaczy: „Hej, jaki słodki nosio", czy: „Kurczę, ale kinol, ciekawe, 
czy zmieściłby mi się w dłoni?.

Środa, 28 lipca

15:35
Jestem dziewczyną Boga Seksu, ale nie pozwolę, by to zniszczyło moją 
naturalność, Zadzwoniłam do Jas.
- Zawsze będę chciała się z tobą przyjaźnić, nawet kiedy będę miała 
mnóstwo ciekawych i fantastycznych kumpli. Bo jesteśmy prawdziwymi 
przyjaciółkami. Nie możemy pozwolić, żeby rozdzielił nas jakiś chłopak,
 - Tom kupi mi naklejany tatuaż — powiedziała Jas. -Na czas jego 
wyjazdu przykleję go sobie na pupie i zmyję dopiero, kiedy wróci. 
- Jas, czy możesz nie mieszać do tego swojego tyłka? Proszę.

Piątek, 30 lipca

17:00
Dzisiaj zrobiłam obiad mojej kochanej Mutti i siostrzyczce. Tłuczone 
ziemniaki i kiełbaski. Mama prawie się rozpłakała.

22:00
Kto się kłodzie spać z kurami... yyy... no, w każdym razie ten schodzi z 
drogi swojej mamie, która się okropnie wkurzyła, kiedy zobaczyła bajzel 
w kuchni.

22:15
Dlaczego to zawsze mnie się dostaje? Czy to  naprawdę moja wina, że 
spaliło się parę garnków? Przecież je ugasiłam.
Nie zamierzam się denerwować. Zachowam spokój pod maseczką z jajek i 
oliwy.

background image

Sobota, 31 lipca

19:55
Marzymy, marzymy i się cieszymy. Chociaż telefonu nie słyszymy. Ale 
nic sobie z tego nie robimy.

SIERPIEŃ

objawy odstawienia

8:00
 Namówiłam Jas, żeby poszła ze mną do kościoła podziękować Bogu za 
to, że tacie pospadały buty w wyniku eksplozji przy otworze wiertniczym, 
i za to, że dał mi do zabawy Boga Seksu.

10:00
 Kiedy znalazłam się pod jej domem, ujrzałam Jas siedzącą na murku w 
najkrótszej miniówie, jaką widziało ludzkie oko. Kiedy ja zakładam takie 
spódniczki, mój dziadek mówi: „Widać, co dziś jadłaś na obiad". Nie mam 
pojęcia, o co mu chodzi, ale nie ja jedyna. Rozumieją go chyba tylko psy. 
Jas zeskoczyła z murka. Jej spódnica miała jakieś cztery centymetry 
długości.
-Jas, dawno nie byłaś w kościele? - spytałam. -Spoko, założyłam bardzo 
duże gacie - odparła.

W kościele

10:40
Matko kochana. Teraz wiem, dlaczego tak rzadko chodzę do kościoła. To 
nie jest wesołe miasteczko. Musiałam śpiewać psalmy, ale to jeszcze nie 
wszystko.

background image

Nasz pastor („Mówcie mi Arnold") próbuje być nowoczesny". Udaje, że 
„kuma bazę". Akompaniowało mu na gitarach kilku absolutnych 
smutasów. Jeden z gitarzystów, Norman, ma okropny trądzik. I to nie jakiś 
tam zwykły trądzik - krosty pokrywają mu całą głowę. Ale kiedy 
wychodziłyśmy, przypomniało mi się, że
miałam być wdzięczna, więc powiedziałam (w duchu)
„Boże, przepraszam za Pryszczatego Normana, następnym razem będę dla 
niego miła". I dałam całego funta na tacę.

0:10
 Nadal żadnych wieści od BS. Zamierzałam wcześnie położyć się spać, 
żeby czas szybciej
zleciał.
Próbowałam całować się z własną ręką, żeby złagodzić objawy 
odstawienia, ale nic mi to nie dało.

15:30
Uff... znowu upał. Słońce lśniło jak wielkie i smażone jajko. Jas, Jools, 
Ellen i ja poszłyśmy do parku się opalać.
Kiedy zdjęłam okulary, przeżyłam straszny szok: w słońcu moje nogi 
wyglądają prawie jak nogi Herr Komyera. Okropnie blade. Ale na 
szczęście nie takie owłosione i nie są niemieckie.
- Ellen, dlaczego masz takie brązowe nogi? - zapytałam.
- Och, posmarowałam je samoopalaczem. A jeżeli BS zobaczy moje blade 
nogi? Muszę kupić ten samoopalacz.
  

Wtorek, 3 sierpnia

22:30
Kiedy Jas przyszła do mnie, by przećwiczyć różne uczesania, wymusiłam 
na niej, żeby pozwoliła się pocałować w łydkę. Byłam ciekawa, czy po-
czuje moje zęby. Niestety, zaczęła skakać i powtarzać: - Auua, auua, 
przestań, to obrzydliwo, zupełnie jakby mnie całował Pryszczaty Norman.
 - Nie zabrzmiało to zbyt krzepiąco.
Powiedziała, że wczoraj Tom dotknął jej piersi. W akcie zemsty spytałam:
- A skąd wiedział, że to nie twoje ramię? - Słowo daję, jej się wydaje, że 
jest drugą Kate Moss. Jakie to żałosne.

background image

Północ
BS nie dotknął moich piersi. Ciekawe, czy to źle? Prawie przez cały czas, 
z powodu stanu moich sutków, miałam skrzyżowane ręce.

16:00
Zadzwoniłam do Jas.
- Bardzo się martwię. To już ponad tydzień. Może chodzi o mój nos? 
Może BS lubi tylko takie zadarte noski, jaki ma Nudna Lindsay? - Może 
powinnaś nosić bandanę? Zaakcentowałabyś czoło i odwróciła uwagę od 
nosa. -Przynajmniej mam czoło, nie tak jak Lindsay, która ma czółeczko, a 
właściwie to włosy tuż nad brwiami. Jak BS mógł chodzić z dziewczyną, 
bez czoła? -Ma całkiem zgrabne nogi.    
- Jak to? Zgrabne, to znaczy nie takie jak ja? Zamknij
się, Jas
- OK, nie gorączkuj się tak!
- Z drugiej strony Okropna R Green ma największe czoło, jakie widziało 
ludzkie oko. Właściwie to chodzące czoło w sukience. Muszę przestać 
myśleć o czołach, bo dostaję świra.

 6:30 
Eksperymentuję w łazience z bandaną, jak radziła Jas. Hm, jeszcze 
bardziej podkreśla mój nos. Właściwie to wyglądam, jakbym miała na 
czole wielką tablicę z napisem: „Hej, ludzie!!! Patrzcie, jaki mam wielki 
nochal.'!!".

16:40
    Tak się skupiłam na przymierzaniu bandany że nie zwróciłam uwagi na 
Libbs, która weszła do łazienki i wdrapała się na sedes. Włosy sterczały jej 
na wszystkie strony, jakby miała no głowie jakąś zwariowaną perukę, ale 
nie pozwoliła się uczesać.
- Libby, uważaj, bo jeszcze coś ci się tam zalęgnie powiedziałam.
- No i dobze - odparła, po czym zaczęła bzyczeć jak świrnięta pszczoła.
Właśnie zaczęłam ściągać nozdrza, żeby sprawdzić, czy wtedy nos zrobi 
się mniejszy, kiedy do łazienki wparowała mama. (Nawet sobie nie 
zawracając głowy pukaniem). Wkurzyła się jeszcze bardziej niż zwykle. 
Libby włożyła sobie do majtek cały papier toaletowy, bo chciała się poba-
wić w trzmiela. Słyszałam, jak bzyczy, ale nie zwracałam na nią uwagi. 
Mama zrobiła się czerwona jak burak.

background image

- Georgio, myślisz tylko o swoim wyglądzie. Cały dom mógłby spłonąć, a 
ty byś wciąż gapiło się w lustro.

Ironicznie uniosłam brwi. Przyganiał kocioł patelni... yyy, czy czemuś 
tam. Ona ma strasznie wybuchowy charakter; powinna zapisać się na kurs 
radzenia sobie z gniewem. Muszę jej to zaproponować. Chociaż może nie 
w tej chwili, bo ma w ręku szczotkę.

16:50
Moja agresywna matka choleryczka wyszła. W lodówce pusto. Chociaż 
nie, skłamałam, w środku leży nadjedzona kiełbaska. Mniam-mniam.

16:55
Dziadek powiedział, że jak się człowiek starzeje, to nos coraz bardziej 
rośnie, bo siła grawitacji przyciąga go do ziemi.

17:00
   Dlaczego nie odziedziczyłam jakichś porządnych genów? Po 
sympatycznych, ładnie zbudowanych rodzicach, takich jak rodzice Jas. 
Oboje są drobni i zgrabni i nic im nigdzie zanadto nie wystaje. Ja mam 
poważne „zagrożenie dla stabilności okrętu" po mamie i wielki kinol po 
tacie. Jeśli nie podobam się Robbiemu, to tylko i wyłącznie wina Vati. 
Jeżeli ta historia z grawitacją jest prawdziwa, to tata niedługo będzie mu-
siał wozić swój nos na taczce. I dobrze mu tak za zrujnowanie mi życia.

19:00
Strasznie mi gorąco i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Och, Robbie, gdzie 
jesteś? Mam wrażenie, że mój nos zrobił się potwornie ciężki.

20:00
Bardzo głośno nastawiłam muzykę i zaczęłam tańczyć, żeby pozbyć się 
nadmiaru ochoty na całowanie.

20:05
   Kiedy patrzę w lustro, widzę, jak mi skaczą     melony. Matko kochana i 
sacrebleu*!!! Wyglądają, jakby same tańczyły!
W „Vanity Fair" mamy jest napisane, że wszystkie elegantki chodzą do 
takiego specjalnego sklepu za domem towarowym Harrodsa, gdzie na 
zamówienie szyje się biustonosze.

background image

20:15
 W takim razie królowa na pewno tam chodzi Podobno ta kobieta, która 
szyje biustonosze, jest takim fachowcem, że wystarczy, by tylko rzuciła 
okiem, a już wie, jaki klientka nosi numer stanika Bez żadnych testów z 
piórnikiem. Szkoda, że mnie na to nie stać.

20:30
Kiedy królowa tam idzie, ta kobieta pewnie tylko rzuca na nią okiem i 
woła do swojej pomocnicy:
- Przynieś królowej rozmiar 20D! - Czy jaki tam rozmiar nosi królowa.

21:00
Królowa ma mniej więcej metr pięćdziesiąt wzrostu, więc gdyby nosiła 
rozmiar 150D, wyglądałaby jak kuła o średnicy półtora metra.

21:30
Co ja za bzdury wymyślam?!
Północ
 Zadzwonić do niego? Och, już nie wiem, co robić. Nie wiem, co robić.

* Socrebleu (fr.) - cholera, do diabła, psiakość

Czwartek, 5 Sierpnia

Nadal upał

16:00
Razem z Jools, Ellen, Rosie i Jas poszłam do miasta, żeby wypróbować 
kosmetyki u Bootsa i Miss Selfridge. Trochę mi się nawet poprawił 
nastrój, zwłaszcza że w drodze zrobiłyśmy nasz numer z kuśtykaniem. 
Wzięłyśmy się wszystkie pod ręce i zaczęłyśmy utykać.  Nie wolno wtedy 
się rozłączać, choćby nie wiem co.
 Jakiś staruszek okropnie się na nas wkurzył, bo niechcący wpadłyśmy na 
jego labradora. Potem poszłyśmy do parku i usiadłyśmy na huśtawkach, 
żeby odpocząć.
- Och, ale mam ochotę na fajkę — powiedziała Rosie.
- Nie wiedziałam, że palisz. - Byłam wstrząśnięta.
- Tylko wtedy, kiedy chcę się wyluzować.

background image

Włożyła papierosa do ust i wyjęła zapalniczkę. Gapiłyśmy się na nią jak 
zaczarowane. Niestety, chyba ustawiła zbyt duży płomień, bo buchnął na 
jakieś dwanaście centymetrów i podpalił jej grzywkę. Zaraz ją ugasiłyśmy, 
ale ogień zdążył osmalić jej włosy, które wydatnie się skróciły. Wróciła do 
domu, ręką zasłaniając grzywkę. Kiedy sobie poszła, jeszcze przez parę 
minut bujałyśmy się na huśtawkach.
- Rosie sporo pali, nie? - powiedziałam.
I wybuchnęłyśmy śmiechem. Wiecie, takim, od którego aż brzuch boli, łzy 
płyną po twarzy i człowiek nie może złapać powietrza. Strasznie długo 
można się tak śmiać, już chciałoby się przestać, ale za nic nie można. A 
kiedy człowiek w końcu przestaje i myśli, że się już uspokoił, ktoś inny 
znowu zaczyna. Normalnie nie mogłam się opanować. I wtedy 
zobaczyłam JEGO, Bogo Seksu. Z kumplami ze Sztywnych Dylonów. 
Wydawało mi się, że chce do nas podejść. Wiecie, jak to jest, kiedy 
czujesz, że powinnaś przestać się śmiać bo inaczej będzie naprawdę źle i 
wszyscy cię znienawidzą? Ale nie możesz? No, to właśnie mnie dopadło 
coś w tym stylu.

22:00
Zadzwoniłam do Robbiego. Jego mama powiedziała, że poszedł na próbę. 
On sam lubi się pośmiać, więc na pewno będzie OK.

Północ
Z drugiej strony, kiedy mnie zobaczył, na pewno nie uśmiechałam się 
atrakcyjnie. Przejrzałam się w lustrze, śmiejąc się do rozpuku, szeroko, 
kiedy nos i usta rozciągają się na pół twarzy.

0:15
Moje życie się skończyło. Już nigdy nie wyjdę z tego Domu Brzydali.

Piątek, 6 sierpnia

11:00
Przyszedł do mnie list. Od Robbiego. Ręce mi się trzęsły, kiedy 
otwierałam kopertę.

11:30

background image

Z powrotem w łóżku. Moje życie jest KOSZMARNE. Poniżej krytyki. 
Runęło w przepaść i wkroczyło w galaktykę merde.

11:45
Jeszcze raz przeczytałam list od Robbiego. Ale nie odkryłam nic nowego.

Droga Georgio!
W kółko o tym myślę. Uważam, że jesteś fantastyczna i naprawdę bardzo 
Cię lubię, ale kiedy wczoraj zobaczyłem, jak się śmiałaś z koleżankami, 
wyglądałaś tak młodo. Prawda jest taka, że ja mam siedemnaście lat,  
prawie osiemnaście, i nieźle by mi się dostało, gdyby ktoś się dowiedział,  
że chodzę z czternastolatką. Gdzie mielibyśmy się umawiać? W domu 
kultury czy jak? Rozumiesz, o czym mówię, prawda?
Myślę, że najlepiej będzie, jak zrobimy sobie z rok przerwy. Powinnaś się 
spotykać ze swoimi rówieśnikami. Mój brat ma bardzo fajnego kumpla, 
Dave'a. Niezły z niego jajcarz. Na pewno by Ci się spodobał.
Strasznie mi przykro. Całuję, Robbie xxxxx

Północ
Zadzwoniłam do Jas. Cała aż się trzęsłam z wściekłości. 
- Yyy... - powiedziała Jas. - Skoro to taki jajcarz, to powinnaś się z nim 
umówić?
 - Jas, , naprawdę twierdzisz, że powinnam przestać kochać sie w jednym 
chłopaku i tak po prostu zakochać w innym? A gdybym to ja powiedziała: 
„Hej, Jas, daj se siana z Tomem, zacznij się umawiać z Pryszczatym 
Normanem. Pod tym całym trądzikiem ma naprawdę bardzo zgrabną 
głowę"?

Sobota, 7 sierpnia

18:20
Nienawidzę go, nienawidzę Zadzwoniłam do Jas.
- Jak on śmie znajdować mi innego chłopaka? Nienawidzę go !!!

Niedziela, 8 sierpnia

15:50
Mam już tego serdecznie dosyć. On nie może, mnie tak traktować. Mam 
swojq dumę.  Jak on śmie kwestionować moją dojrzałość? Zadzwoniłam 
do Jas. -Jas? -Co?

background image

- Jak myślisz, może powinnam wpaść do niego i go ubłagać?

 

Poniedziałek,  9 sierpnia

11:40
Nigdy w życiu się z tym nie pogodzę, nigdy.  Mama mówi, że niejednemu 
psu na imię Burek. 0 co jej chodzi z tymi psami? W takiej chwili! Zresztą 
jej i tak nie obchodzi, co czuję. Nikogo to nie obchodzi.

Środa, 11 sierpnia

14:45
Wzięłam Angusa na długi, melancholijny spacer. Z jednej strony 
nienawidzę Boga Seksu, ale niestety, to bardzo malutka stroniczka (mniej 
więcej wielkości znaczka), a z drugiej, bardzo ogromnej strony strasznie 
go lubię!!!

15:00
Lubią go nawet moje piersi. Mało nie wyskoczą  z T-shirtu, rozpaczliwie 
krzycząc: " Kochamy cię, kochamy!!!".

15:32
 Mam nadzieje, że nie oszaleję z żalu. Podobno niektórzy nie mogą się 
pogodzić z pewnymi wydarzeniami, jak ta Kathy Jak-Jej-Tam. Ta, która 
łaziła nocą po wrzosowiskach i się wydzierała: „Heathcliffe, Heathcifffe, 
to ja, Kathy, wracaj do domu!". Czy to była Kathy Bronte, jedna z sióstr 
Bronte? Czy może Kate Bush? Tak czy siak, ta Kathy długo chodziła w 
deszczu i w końcu serce jej pękło. Jo skończę tak samo. Trochę się 
zmęczyłam. Położę się no trawniku i może nikt mnie nie znajdzie.

15:35
Angus strasznie ciągnie za smycz. Okropnie się namordowałam, zanim mu 
ją założyłam, ale teraz przynajmniej nie może atakować małych piesków, 
które mijamy po drodze.

16:00
No i zapeszyłam. Angus zobaczył pekińczyka, szarpnął i powlókł mnie 
przez trawnik, zanim zdążyłam opanować sytuację. Jest bezsensownie 
odważny. Z jakiegoś powodu małe pieski okropnie go irytują.

background image

16:30
 Angus umie aportować! Trzymałam patyk, którym po drodze uderzałam 
w różne rzeczy, aż w końcu ręka mnie rozbolała, więc go wyrzuciłam, 
Angus skoczył za nim i przywlókł z powrotem. Co za odjechany kot!!

17:00
Ciekawe, czy mogłobym go tak wytresować, żeby nosił no szyi termos? 
Wtedy podczas
naszych wspólnych spacerów mogłabym się spokojnie
napić herbatki. 

Piątek, 13 sierpnia

W moim pokoju

1:00
Gorąco i duszno. Wielki księżyc w pełni. Na parapecie. (Ja, nie księżyc).

1:05
Nienawidzę go.

1:06
Och, kocham go, kocham!

1:10
Nienawidzę go, ale się nie dam. Jeszcze pożałuje, że powiedział. „Znam 
takiego jednego Dave'a. To niezły jajcarz" Ten się śmieje, kto się śmieje 
ostatni.

2:00
W akcie zemsty zostanę bezdusznym pogromcą serc.

2:05
Oj, nie, nie to miałam na myśli. Nie chcę zostać POGROMCĄ serc, bo to 
by oznaczało że jestem lesbijką.

2:05 i 30 sek.

background image

Zresztą, co w tym złego? Każdemu wedle zasług. W końcu mama też 
musiała kiedyś pocałować tatę (blee).

2:06
Gdyby jakiś dziennikarz, poprosił mnie o wypowiedź na temat 
seksualności, powiedziałabym, że to kwestia osobistego wyboru i żeby nie 
wtykał nosa w nie swoje sprawy.
Albo: „Mnie o to nie pytajcie. Właśnie przeżywam miłosne rozterki".

Niedziela, 15 sierpnia

W łóżku

21:40
Położyłam się wcześnie, żeby w „zaciszu" swojego pokoju wyleczyć 
złamane serce.

21:41
Co mam zrobić, żeby Libby nie chowała w moim łóżku majtek 
zabrudzonych kupą?

Poniedziałek, 16 sierpnia

9:00
Już wstałam. O dziewiątej rano, w wakacje. O dziewiątej rano!!! To tylko 
dowód, jak bardzo jestem przygnębiona. Mama oczywiście nawet tego nie 
zauważyła. - Mamo, czy Libby nie powinna już nauczyć się korzystać z 
nocnika? Jak jq będziesz wychowywać w takim tempie, to jeszcze na 
emeryturze będzie robić po kątach. Nigdy sobie nie znajdzie chłopaka... 
No, to będziemy dwie...

Wtorek, 17 sierpnia

8:30
Zdaje się, że pupa bardzo mi schudła. Nikt tego nie zauważył. Mama żyje 
jak we śnie. W kuchni powiesiła kalendarz, w którym odlicza dni do 
powrotu Vati. Przy tej dacie narysowała serduszko. Takie zachowanie w 
jej wieku jest żałosne.
- Mutti, nie zawracaj sobie głowy śniadaniem dla mnie - powiedziałam. - 
Sama sobie coś zrobię, ty się zajmij własnym, bardzo ważnym życiem.

background image

Coś tam sobie nuciła pod nosem, smarując twarz kremem i kompletnie 
mnie ignorując, więc dodałam jeszcze głośniej;
- Wczoraj wieczorem wydarzyło się coś bardzo interesującego. 
Poderżnęłam sobie gardło i odpadła mi głowa. Widziałaś ją gdzieś?
- Czy Libby założyła buty? - zawołała mama z łazienki.
- Myślę, że pan Sąsiad jest transwestytą, zupełnie tak samo jak Vati.
Wyszła z łazienki.
- Georgia, czy mogłabyś mi pomóc? Gdzie jest twoja siostra?
- Mamo, czy zauważyłoś u mnie coś niezwykłego? Nie jestem 
szczęśliwa... prawdę mówiąc, jestem bardzo nieszczęśliwa.
- Dlaczego? Złamał ci się paznokieć? - I roześmiała się bardzo 
nieprzyjemnie, a potem zawołała: - Libby, kochanie, gdzie jesteś? Co 
robisz?
Z sypialni mamy dobiegł stłumiony głos Libby i ciche miauczenie.
- Nić - odezwała się Libby.
Mama popędziła tam ze słowami: „O Boże.". Usłyszałam jakiś hałas i 
krzyk mamy: 
- Libby, to najlepsza szminka mamusi! 
- Ślicnie wyląda! 
-Nie, nieprawda... Koty nie malują się szminką.
- Plawda.
-  Nieprawda. _ plawda.
-  Auua, nie kop mamusi.
- Niedobla mamusia!
Cha, cha, cha! Ten się śmieje, kto się śmieje ostatnio .... yyy ...ostatni.

Czwartek, 19 sierpnia

11:00
Pada. W sierpniu. Typowe. Plaskając butami  w błocie, idę na spotkanie z 
panią Wielkie Gacie. Tak sobie myślę... albo się poddam i przemienię w 
nieszczęśliwego, bezużytecznego człowieka, jak nasz smętny dozorca 
Elvis Attwood, albo upadnę bardzo nisko i stanę się taka jak Nudna 
Lindsay. Kiedy Robbie ją, rzucił, cała zbladła i zrobiła się jeszcze 
nudniejsza niż zwykłe. Wyglądała jak onorekszyk (bardzo chudy czło-
wiek, który nosi tragiczne kurtki z anoraku). Wymyśliłam to przed chwilą. 
Jestem bardzo przygnębiona, ale nie tracę poczucia humoru. Opowiem ten 

background image

dowcip Jas. Jak już mówiłam, zanim tak niegrzecznie przerwałam samej 
sobie, mogę się przemienić w żałosnego, starego smutasa albo mogę wziąć 
się w garść, jak w tej piosence, w której jest mowa o szukaniu bohatera w 
samym sobie. Jas czekała na mnie no przystanku.
- Dlaczego chodzisz tak sztywno? - spytała.
- Biorę się w garść.
- Chyba okropnie się męczysz, bo wyglądasz, jakbyś połknęła kij od 
szczotki. Chyba go nie połknęłaś, co?
- Jas, zupełnie ci odbiło. W dawnych czasach ludzie rzucaliby w ciebie 
pomarańczami.
Jak już wspomniałam, niekiedy mnie zaskakuje własna bystrość umysłu. I 
poczucie humoru. Pomimo przeciwności losu.

Poniedziałek, 23 sierpnia

2:10
W łóżku. O Boże. Jakie to nudne mieć złamane serce. Tyle czasu spędzam 
w łóżku, że niedługo wyrośnie mi długa, siwa broda, jak u świętego Mi-
kołaja.

2:15
A może zapuścić brwi i przerobić je na brodę

2:48
Nie mogę usnąć. Jestem strasznie rozgorączkowana. Chyba zakradnę się 
na dół, wezmę mamy Mężczyźni są z Marsa i jeszcze raz przestudiuję tę 
książkę.

3:35
 Boże, jakie to dziwne. Wygląda tak, że chłopcy by chcieli, żeby 
dziewczyny interesowały się nimi, ale tak naprawdę wolą, żeby się 
zachowywały jak góry lodowe. Trzeba więc udawać trudną do zdobycia. I 
właśnie chyba tu popełniłam błąd. Okazywałam zbyt wiele entuzjazmu. 
Teraz muszę przemienić się w lodowiec.

Czwartek, 26 sierpnia

background image

22:33
To samo stara bida. Ta sama Barbie nurek  dźga mnie w plecy. Według 
książki mojej mamy chłopcy są jak gumki. Boże drogi!
Nie oznacza to, że są zrobieni z gumy, co trzeba im za-liczyć na plus, bo 
żadna dziewczyna nie chciałaby gumowego chłopaka Ale z drugiej strony, 
gdyby byli tak rzeczywiście zrobieni, można by sobie zaoszczędzić dużo 
czasu, wysiłku i rozczarowania, bo wystarczyłoby oderwać kawałek 
samochodowej opony. Ale w tej książce chodziło o coś zupełnie innego.
Chłopaki różnią się od dziewczyn. Dziewczyny chciałyby cały czas się 
przytulać, a oni nie. Zbliżają się do ciebie jak zwinięta gumka, a po jakimś 
czasie mają dosyć i muszą się rozwinąć na całą długość. Potem, jak już się 
trochę rozciągną, znowu do ciebie wracają.
Hm. Płynie z tego taki wniosek, że trzeba udawać trudną do zdobycia 
(lodowatość) i pozwalać im rozciągać się jak gumka.
Socrebleu! Czy nie wymagają od nas zbyt wiele, co?

Piątek, 27 sierpnia

16:20
W domu Jas. Byłyśmy w mieście. Dla poprawienia nastroju kupiłam sobie 
szminkę, a Jas nabyła elektryczną szczotkę, która zwiększa objętość 
włosów, Podkręciła ich końce pod spód. Czesząc się, powiedziała:

 - Szukałam stanika, ale nie mogłam znaleźć takiego małego rozmiaru. 
Właściwie stanik wcale nie jest mi potrzebny, mam figurę jak Kate Mass. 
Ale ty powinnaś n0 sic, prawda? Po tamtym teście z piórnikiem...
- Tylko z ołówkiem... to moja mama nie zdałaby testu z piórnikiem.
- Tak, ale ten ołówek ci utknął pod piersią, prawda? Sama mówiłaś, że w 
takim wypadku potrzebna jest podpórka.
- Dobrze wiesz, co powiedziałam.
Kiedy Jas mnie wkurza (to znaczy cały czas), stwierdzam, że jej grzywka 
jest jeszcze bardziej grzywiasta niż zwykłe, jeśli wiecie, co mam na myśli. 
Grzywioasta ciągnęła dalej:
- Ja tylko mówiłam... nie musisz od razu się tak denerwować.

background image

Jas zaczęła mnie okropnie wkurzać. Strasznie. Wszystkie rzeczy odkłada 
na miejsce, co moim zdaniem świadczy o beznadziejnym nudziarstwie. 
Kiedy śledziłyśmy Nudną Lindsay i zajrzałyśmy przez okno do jej pokoju,
też miała taki porządek. Jas nawet chowa wszystkie
majtki do tej samej szuflady.
Jest to nie tylko BARDZO NUDNE, ale do tego w moim domu okazałoby 
się bez sensu, bo Libby często robi z moich majtek kapelusze dla swoich 
lalek. Albo zjada je Angus.
Chcąc zmienić temat, spytałam z wielką troską:
- Kiedy Tom wyjeżdża no praktyki?
Jas przestała podkręcać sobie włosy i zrobiła ponurą minę. Cha, cha, cha, 
cha, cha.
- W przyszłą sobotę, To będzie straszne. Jak myślisz, pozna inną w 
Birmingham?
Zrobiłam mądrą minę wyroczni, jakbym bardzo głęboko się zastanawiała 
(chociaż wcale mnie to nie obchodziło).
- No cóż, to młody mężczyzna, a obie dobrze wiemy jacy są młodzi 
mężczyźni.
- Wiemy?
Zaśmiałam się gorzko.
- To, że Robbie od ciebie odszedł - powiedziała Jas -nie znaczy, że 
wszyscy się tak zachowują.
- Niestety... O tym właśnie mówi książka Mężczyźni sq z Marsa mojej 
mamy.
Najwyraźniej bardzo ją to zainteresowało. Podeszła i usiadła koło mnie.
- A konkretnie o czym? O tym, że Tom rzuci mnie dla innej?
- Tak, tak, Jas. Tak mówi światowy bestseller napisany przez jakiegoś 
Amerykanina, który nawet nie zna Toma. W drugim rozdziale 
przeczytałam: „Tom Jennings z całą pewnością rzuci cię dla innej, kiedy 
wyjedzie do Birmingham na miesięczne praktyki". Chyba trochę się 
obraziła.
- O co właściwie ci chodzi? Odczekałam chwilę. To ją oduczy wyśmiewać 
się z mojego problemu z piersiami i z tego, że BS mnie rzucił.
- Mogę wypróbować twoją nową szminkę? - spytała. W ogóle nie 
pomyślała o mnie. Jakbym przestała dla
niej istnieć. Dalej ględziła o swoich sprawach.
- Gee, o co ci chodzi z tą książką? Przecież jest amerykańska?
- No tak.
-To chyba mówi o amerykańskich chłopcach, nie?

background image

- Nie, o chłopakach w ogóle, 
-O!
Zamilkłam. Jas, wybałuszając oczy, wpatrywała się we mnie wyczekująco. 
Całkiem przyjemne uczucie. Może by zmienić plany na przyszłość i zostać 
raczej redaktorką kącika złamanych serc, a nie dziewczyną z chórków? 
Zwłaszcza że nie umiem śpiewać. A o złamanych sercach wiem wszystko. 
I Jas aż trzęsła się z niecierpliwości.
- No, mów.
- Chłopaki są jak gumki — wyjaśniłam. -Co?
- Chłopcy są jak gumki. -Co?
- Jas, jeżeli będziesz powtarzać „co?" za każdym razem, kiedy coś 
powiem, to przesiedzimy tu kilkaset  lat.
- Co to znaczy „jak gumki"?
- Chcą być blisko, ale po jakimś czasie muszą się rozciągnąć i oddalić... 
trzeba im na to pozwolić, bo potem wracają.
-Co?
- Znowu to robisz, okropnie mnie irytujesz. Chyba będę musiała cię zabić, 
bo przez Boga Seksu mam mnóstwo nieokiełznanej energii. Zaraz ci 
zrobię kocówę -I popchnęłam ją.
- Nie wygłupiaj się i nie zachowuj jak dziecko.
- Wcale się nie zachowuję jak dziecko. Wstała i zaczęła jeszcze bardziej 
zwiększać objętość
włosów za pomocą elektrycznej szczotki. Zaczekałam, aż je sobie ułożyła 
(w swoim mniemaniu), I walnęłam ją poduszką w głowę Zaczęła: 
„Słuchaj, to wcale nie zabaw...', ale zanim dokończyła, znowu ją 
walnęłam. Powtarzałam to za każdym razem, Wedy otwierała usta Zrobiła 
się cała czerwona, co w wypadku Jas oznacza "jak burak". Od razu nastrój 
mi się poprawił. Może przemoc jest najlepszym rozwiązaniem światowych 
problemów? Chyba napiszę do Dalajlamy i zaproponuję,     żeby 
wypróbował moje nowe podejście.

W moim pokoju

Północ
 Mam już pewien plan. Zawiera dwie „ości": ,dojrzałość" oraz 
„lodowatość". Najpierw muszę udowodnić BS, że jestem bardzo wyra-
finowaną i dojrzałą kobietą, a nie jakąś chichoczącą hieną w szkolnym 
mundurku, jaką widział ostatnio. (To jest „dojrzałość"). Następnie muszę 

background image

zacząć zachowywać się na dystans, kusząco i grać trudną do zdobycia 
(„lodowatość"). W wyniku tego BS wróci do mnie jak gumka.

Sobota, 28 sierpnia

14:10
 Zadzwoniłam do Jas. - Wymyśliłam pewien plan - powiedziałam. - Nie 
mogę teraz rozmawiać. Idę z Tomem po tatuaż. Ha! Typowe.
Cóż, Wielkie Gacie zawsze stawiają swojego chłopaka no pierwszym 
miejscu. Całe szczęście, że mam jeszcze inne kumpelki.

22:00
Leżę w łóżku i słucham kasety. Niestety, to Misiowy piknik. Libby 
zmusiła mnie do pięciokrotnego przesłuchania tej piosenki. Jeżeli odważę 
się wyłączyć magnetofon, Libby dostanie ataku histerii i zacznie na mnie 
warczeć.
Wcześniej zadzwoniłam do swoich „kumpelek" z propozycją spotkania, 
ale wszystkie były zajęte.

23:00  
 Ciekawe, czy gdybym nagle się rozchorowała na przykład dostała 
zapalenia wyrostka robaczkowego, moje „kumpelki" byłyby zbyt „zajęte", 
żeby odwiedzić mnie w szpitalu?
23:30
   Coś mnie boli w boku. To może być wyrostek.

23:32
  Na biologii uczyłyśmy się, że królikom w wyrostku robaczkowym rosną 
jakieś kłaki. Przecież to nienormalne.

Niedziela, 29 sierpnia

18:30
 Mutti i Libbs pojechały odwiedzić naszego zwariowanego staruszka 
(dziadka). Mama spytała, czy mam ochotę wybrać się z nimi, ale tylko 
popatrzyłam na nią z litością. Niestety, nic nie zrozumiała i powtórzyła 
pytanie. Grzecznie wyjaśniłam że już wolałabym włożyć głowę do starych 

background image

spodni Elvisa  Attwooda. Odparła, że jestem „okropnym, złośliwym, 
rozpieszczonym bachorem". Ja jestem rozpieszczona? Mam szczęście, 
jeżeli raz w tygodniu marna zrobi mi coś do jedzenia. Strasznie chudnę. 
Pomijając nos. I melony.

20:00
Przyszły Ellen, Rosie I Jools. Usiadłyśmy no murku i zaczęłyśmy się gapić 
na przechodzących chłopaków. Trzeba przyznać, że mieszka tu sporo 
całkiem niezłych chłopców, ale żaden nawet się nie umywa do Boga 
Seksu.
 Przeszedł koło nas Mark (WJ) z Ellą, swoją dziewczyną. Ta Ella to 
dosłownie karlica. Początkowo nawet wydawało mi się, że wyprowadził 
na spacer jakiegoś malucha. 
- No, to co się stało z Robbiem? - spytała Rosie. 
- Przysłał mi list i napisał, że powinnam się umówić z jakimś palantem o 
ksywce Dave Jajcarz.
 - Znaczy się, zerwał z tobą, ale wyznaczył swojego następcę, tak?
- Chcesz mnie pocieszyć?
- Wydawało mi się, że doszliście już do szóstej bazy, i w ogóle.
- Tak, ale powiedział, że jego rodzice dostaliby szału, gdyby się 
dowiedzieli, ile mam lat. Uznaliby, że to podpada pod paragraf.
Cała Drużyna Asów za strzygła uszami. Ellen nawet wyjęła z ust gumę do 
żucia.
 -A co to znaczy „podpada pod paragraf"?
 Właściwie to sama nie wiedziałam, ale zaczęłam improwizować (czyli 
zmyślać):
- Yyy... to chodzi o dziewczynę, która nie ma jeszcze osiemnastu lat i... 
yyy... dociera z dużo starszym od niej chłopakiem do ósmej bazy.
- To znaczy, że jeżeli pozwolisz chłopakowi, żeby cię dotknął nad talią, to 
idziesz do więzienia?
- Nie, to on idzie do wiezienia - wyjaśniłam cierpliwie.
- No to Sven się doigrał - powiedziała Rosie. 
-Jasna sprawa - odparłam, chociaż sama nie wiedziałam, o czym mówię.
Martwię się, mam mętlik w głowie i nogi Herr Kamyera, chociaż jest już 
koniec sierpnia.

background image

Poniedziałek, 30 sierpnia

13:43
Pożyczyłam od Ellen samoopalacz. Niedługo moje nogi Herr Kamyera 
przemienią się w muśniętych słońcem pogromców serc. Hmmm, mam 
równiutko rozprowadzić krem i zostawić go na godzinkę.
Jeżeli przesunę łóżko i otworzę okno, będę mogła się poopalać na 
podłodze w swoim pokoju. BS nie zdoła się oprzeć takiej opalonej lasce.

16:05
Obudziłam się i odkryłam, że mam pomarańczowe nogi Herr Kamyera i 
ogromny, czerw ony nochal.
 
17:00
Przed chwilą wyszorowałam sobie nogi. Już Inie są tak pomarańczowe, ale 
mój nos wygląda jak te czerwone, okrągłe nochale, które zakładają sobie 
klauni. Cudownie.

WRZESIEŃ

Operacja "Gumka"

19:00
W pończochach, przy tej pogodzie, chyba się ugotuję, ale już wolę to, niż 
ślepnąć za każdym razem, kiedy spojrzę na moje pomarańczowe nogi.
Osiem dni do powrotu do Stalagu 14. W tym semestrze się postawię i nie 
dopuszczę do tego, by mnie posadzili koło Okropnej R Green.
Mama poszła z Libbs do wujka Eddiego, który uczy mamę salsy — 
wyobrażacie sobie? Jakie to żałosne. Starcy czasami zachowują się 
strasznie żenująco. Tylko pomyślcie - moja mama tańcząca z wujkiem 
Eddiem - żywym jajkiem na twardo. Przy ludziach. Albo na osobności.

19:05

background image

Dzwoniła Jas. Chce do mnie przyjść, bo Tom wyjechał na praktyki. 
Zostałam substytutem jej chłopaka. Niech sobie nie myśli, że podczas 
nieobecności Toma będę zawsze pod ręką. Nie jestem taka łatwa.

 19:08
Mogę od niej zażądać jakiegoś drogiego prezentu z Bootsa. Albo nie, 
zaraz. Mam znacznie lepszy pomysł.

19:30
    Jas przyszła i od razu zaczęła jęczeć o Tomie.
 Wysłuchałam jej ze współczuciem j  powiedziałam:
-Jas, zamknij się już. Wtedy spojrzała na mnie.
-Dlaczego posmarowałaś sobie nos różowym pudrem w kremie?
-Zamknij się, Jas

19:42
Zrobiłam jej swoje słynne francuskie tosty.  (Roztrzepuje się jajko, potem 
wkłada do niego kromkę chleba, a potem smaży. Francuszczyzna pojawia 
się wtedy, gdy podczas jedzenia tosta mówi się z francuskim akcentem).
 Kiedy żułyśmy tosty, powiedziałam:
- Jas, ma petite.
- Quoi?*
- Mam plan, jak  impressez Boga Seksu moją dojrzałością**. Weźmiesz w 
tym udział.
Niemal zadławiła się tostem.
- Non.
- Na pewno bardzo ci się aime.
- Ort, mon Dieu***. Pierwsza część mojego planu polegała na tym, że 
przebierzemy się za bardzo dorosłe osoby, wsiądziemy do autobusu i 
kupimy normalne bilety. W ramach eksperymentu. Podczas 
charakteryzacji Jas strasznie zrzędziła ale przynajmniej ruszyła się z 
miejsca.

* Mo petite (fr.) - moja mała; quoi? (fr.) - co? ** Zdanie z niepoprawnymi 
wtrąceniami słów francuskich: Mam
plan, jak zrobić no Bogu Seksu wrażenie moją dojrzałością. ** Mon (fr) - 
nit, ...bardzo ci się oime - bardzo ci się podoba.
oh, mon Dieu (fr.) - o mój Boże.

background image

20:30
Gotowe. Muszę przyznać, że wyglądałyśmy bardzo elegancko. 
Umalowałyśmy się o wiele mocniej niż zwykle i użyłyśmy też 
ciemniejszej szminki. ( ubrałyśmy się całe na czarno. Czarny bardzo 
postarza, co ciągle powtarzam mamie, więc wzięłam jej czarny T-shirt i 
skórzane spodnie.
- Musimy być w domu, zanim marna wróci -uprzedziłam Jas -bo 
pożyczyłam jej torebkę od Gucciego. Kiedyś powiedziała mi wprost, że 
mnie zabije, jeżeli ją wezmę. To straszna żyła, jeśli chodzi o pożyczanie 
swoich rzeczy, więc muszę to robić ukradkiem. Kiedy szłyśmy ulicą, 
wpadł mi do głowy kolejny pomysł.
- Udawajmy, że jesteśmy Francuzkami.
- Dlaczego?
- Chyba chciałaś powiedzieć pourquoi?
- Nie, pytam: dlaczego?
- Bo parce que, ma petite* kumpelko.

Północ
Oui»ii!!!! Très, très bon!!! Merveilleux!!! Było très, très bon plus les 
grandes czad**. Kierowca przypominał zmotoryzowaną wersję Elvisa 
Attwooda, naszego szkolnego dozorcy - tzn. był bardzo stary, stuknięty i 
złośliwy, z tym że siedział w autobusie, a nie w pakamerze.

* Pourquoi (fr.) - dlaczego; parce que ma petite ... (fr) - dlatego, moja  
mała ...
** Tak !!! bardzo, bardzo dobrze !!! Wspaniale !!! Było bardzo, bardzo  
dobrze plus wielki czad.

- Bonsoir, mon très stary garçon - przywitałam się ze Zmotoryzowanym 
Elvisem. - Mon amie et moi désire deux billets pour Deansgate, s'il vous 
plaît*.
Zrozumiał, że chcemy jechać do Deansgate, ale r»u stety, jak wszyscy 
starzy ludzie, wydawało mu się, że jest bardzo dowcipny i bystry. Dał nam 
bilety (normalne!!! Taaak.!!! Punkt dla nas!!!). Kiedy zapłaciłam, powie, 
dział: „Mersi boku" i zaczął się śmiać jak wariat. (Nic dziwnego, bo był 
wariatem). Myślałam, że od tego śmie-chu za krztuś i się na śmierć, ale 

background image

niestety, przeżył. Co jest z tymi ludźmi?

0:20
    Leżę sobie wygodnie w łóżeczku. Wyglądam tak  dorośle, że może 
powinnam rzucić szkołę?

0:30
 Mogłabym zrezygnować ze szkoły i zacząć przeżywać niezwykle 
wyrafinowane przygody zamiast obracać się wśród bardzo młodych ludzi.

0:35
  Mogłabym pojechać do Indii i spotkać się z Dalajlamą czy Gandhi m. 
Nie mam pojęcia, który tam mieszka, bo no gegrze jeszcze nie prze-
rabialiśmy Indii. Na ten temat wiem tytko tyle, co mi wyłoży mama, to 
znaczy: „Było tak... no rozumiesz, cudownie". Zresztą nawet gdybyśmy 
już przerabiali Indie, to pani Franks tak kiepsko wyjaśnia materiał, że 
wiedziałabym wcale nie więcej niż teraz. Kiedy oma-wialiśmy temat 
wojen i konfliktów międzynarodowych,

* Dobry wieczór mój bardzo stary chłopcze (...) Moja przyjaciółka i  ja 
chcę (powinno być :  desirons - chcemy) dwa bilety do De onsgote, 
poproszę.

1:00
Czas na drugq część planu. Lodowatość. Muszę znaleźć okazję na 
udowodnienie BS swojej  nieprzystępności.

Sobota, 4 września

17:50
 Pięć dni do Stalagu 14 (czyli szkoły). Odliczanie już trwa. Wyjęłam z 
głębi szafy swój szkolny mundurek. Sądząc po jego wyglądzie, pewnie 
Angus zrobił w nim sobie legowisko. Wepchnęłam mundurek do pralki z 
nadzieją, że woda spłucze strzępki kłaków.
Trochę poprawił mi się nastrój, bo wymyśliłam zabawny sposób noszenia 
beretów, które każe nam nosić Ober-fuhrer (panna "Sokole Oko" Heaton).

18:00

background image

Zadzwoniłam do Rosie. 
- Wymyśliłam naprawdę odjazdowy sposób na berety.
-Sądziłam, że w tym semestrze znowu miałyśmy je nosić zwinięte w 
kiełbaskę i przypięte pod włosami z tyłu głowy?
-Tak, wiem, ale co ty na to, gdybyśmy tak zrobiły połączenie beretu z 
pudełkiem na drugie śniadanie? 
-Jak to?
Musiałam cierpliwie jej wszystko wytłumaczyć. Niełatwo być liderką, 
paczki. Pod tym względem współczuję Billowi Gatesowi.
W każdym razie powiedziałam:
-Wrzucasz do beretu kanapki, chipsy czy co tam  masz, a następnie 
przywiązujesz go do głowy  szalikiem Voilà*, dwa w jednym. 
-Sokole Oko dostanie szału.
-Exactamondo, ma petite amie**.
-Jesteś geniuszem -powiedziała Rosie. I miała rację.

Niedziela, 5 września

17:10
    Au secours i sacrebleu!!! Szłam sobie do parku na spotkanie z moją 
paczką, gdy zobaczyłam pastora „Mówcie mi Arnold". Przykucnęłam za 
jakimś samochodem, ale kiedy pastor się zbliżył, zauważył mnie. 
Musiałam udawać, że oglądam jakiś bardzo interesujący kamyczek.
Bóg już na pewno wie, że ukrywałam się przed jednym z jego sług. 
Zresztą, co tam, już bardziej chyba nie może mnie unieszczęśliwić.

17:45
   A jednak może. Jutro przychodzi mój kuzyn James.

Północ
Chyba zwariuję, jeżeli James znowu będzie się zachowywał tak 
dziwacznie jak kiedyś i spróbuje mnie pocałować albo coś.

*  Voila (fr.) - proszę, oto. ** Exactamodo - przekręcone słowo hiszp. 
exactamente - wiośnie; ma petite amie (fr.) - moja mała przyjaciółko.

background image

Poniedziałek, 6 września

22:00
Kuzyn James spytał, czy mam ochotę zagrać  w rozbieranego pokera. Tak 
się speszyłam, że powiedziałam tylko:
- Ale ja nie umiem grać w pokera.
- No to zagrajmy w rozbieraną wojnę.
Udałam, że słyszę telefon. Kiedy pięć milionów lat później wychodził, 
zauważyłam, że coś mu się przykleiło pod nosem. Najpierw myślałam, że 
to gil, teraz jednak wydaje mi się, że James właśnie zapuszcza sobie 
wąsik. Blee!

Środa, 8 września

22:00 
Mama weszła do mojego pokoju i spytała, czy mnie jutro obudzić do 
Stalagu 14.
- O, cześć, mamo - odparłam. -Co ty robisz w domu? Poklepała mnie po 
głowie i powiedziała:
- Dobranoc, mój słodziutki elfie.
Odkąd się dowiedziała, że Vati wraca do domu, nic nie jest w stanie 
wyprowadzić jej z równowagi. Może ona zapomniała o jego wąsach, ale ja 
nie. Prawdę mówiąc, oby jej o tym przypomnieć, narysowałam wąsiska na 
serduszku, którym zakreśliła datę jego przyjazdu.

22:30
Umyłam głowę, ale nie chce mi się suszyć włosów. Wiem, że jeżeli położę 
się spać z mokrą głową, to rano będę miała strzechę sterczącą na wszystkie 
strony. Żeby więc włosy się nie poodgniatały, podłożyłam sobie poduszkę 
pod kark i teraz głowa leci mi do tyłu.
Tak śpią japońscy buddyści - to pewnie ten, jak mu tam... zen. Zdaje się, 
że robią to, by ułatwić przepływ chi. Chi to energia, która płynie przez 
ciało, tak przynajmniej wyczytałam w swojej buddyjskiej książce. A ja po-
trzebuję bardzo dużo energii, żeby przeprowadzić mój plan odzyskania 
BS.
Myślę, że cała krew powinna mi odpłynąć z ramion do głowy.

23:00

background image

 Co się dzieje, kiedy masz w głowie za dużo 
 krwi? Jeżeli dopływa do niej krew z obu ramion i szyi, to chyba powinna 
się powiększyć?
Albo ta dodatkowa krew zbiera się w puchnących uszach? Czy Japończycy 
mają duże uszy?
Może Nudna Lindsay ma takie wielkie uszy właśnie dlatego, że miała 
japońskich przodków. Wcale bym się nie zdziwiła.
To by tłumaczyło też jej cienkie nóżki.
Ale nie oczy wielkie jak gogle.

Czwartek, 9 września

8:00
Obudziłam się wtulona wygodnie w pościel.  Pewnie usnęłam i 
zapomniałam o pozycji zen. Mój przebudzony umysł mówił; „Ha-a więc 
tak, jestem japońskim zenologiem, ha-śpię z głową ha-za łóżkiem* ale 
kiedy usnęłam, kontrolę przejęła moja angielska podświadomość, która 
mnie przekonała: „Wtul się w pościel, wiesz, że tego chcesz...".

W łazience
8:10
  O Boże, o Boże, o Boże... Moja głowa wygląda, jakby w nią piorun trafił. 
Nie mam już czasu umyć włosów. Posmaruję je żelem.

8:30
Szybko, szybko. Jas już na mnie czeka. 
 - Dlaczego wyglądasz jak Elvis Presley? - spytała na powitanie. Kiedy 
biegłyśmy pod górę do budy, dostrzegłyśmy Sole Oko, która stała przy 
bramie jak fretka. O nie, znowu to samo... beretowy patrol!!! A ja dziś nie 
założyłam beretu. Nie miałam czasu robić „kiełbaski" czy „pudełka na 
drugie śniadanie". Zostało mi tylko jedno. Wyciągnęłam go z teczki i 
nacisnęłam głęboko na głowę. Widać mi było tylko oczy. Kiedy 
przebiegałyśmy koło Sokolego Oka, otrząsnęła się, jakby w majtkach 
zalęgło jej się coś obrzydliwego.         
- Dwie minuty do apelu. Nie zaczynajcie nowego półrocza od siedzenia w 
kozie.

background image

Och, jakież to serdeczne. „Dzień dobry, Georgio, witaj z powrotem" - 
zabrzmiałoby o wiele milej. Kiedy pobiegłyśmy do szatni, powiedziałam 
do Jas:   
 - Wyobraź ją sobie z chłopakiem! Blee, och, nie. Muszę przestać o tym 
myśleć, bo jeszcze sobie wyobrażę,  jak się całuje Blee!!! Blee! Już to 
sobie wyobraziłam, wpuściłam tę myśl do mózgu!!! Sokole Oko 
dochodzą- ca do siódmej bazy. Wkładająca komuś język do ust. Może 
Herr Kamyerowi w skórzanych spodenkach Blee. Bleee! Precz, precz!!

Zdarłam z siebie beret i płaszcz i weszłam do głównego holu.
Były tam już Rosie, Ellen, Jools i Mabs - znane również jako Drużyna 
Asów. Pozdrowiłam je naszym specjalnym gestem, ale patrzyły na mnie 
takim wzrokiem, jakby widziały mnie pierwszy raz na oczy. Czyżby po 
tak krótkiej przerwie zdążyły zapomnieć, co nas łączy? Poczułam czyjąś 
dłoń na ramieniu. To była Sokole Oko. Co, u licha? Spojrzała na mnie 
znad tego wielkiego jak dziób nochala i syknęła:
- Weź to, doprowadź się do porządku i szybko wracaj, ty głupia 
dziewczyno.
Zobaczyłam, że podaje mi grzebień. Kiedy poszłam do łazienki, okazało 
się, że z powodu supermocnego żelu moje włosy przybrały kształt beretu, 
który naciągnęłam na głowę. Sacrebleu! Czuję się jak un pacan*.

9:00
  Zajęłam swoje zwykłe miejsce koło Rosie i Jas. Na podium wgramoliła 
się Chuda (nazywana tak dlatego, że waży około tony), nasza szacowna 
dyrektorka Simpson. Szepnęłam do Rosie: - 0 rany, ona ma kilka 
podbródków. Chuda zanudziła nas niemal na śmierć, opowiadając, jakie to 
cudeńka nas czekają w tym półroczu. Egzaminy (hurra!), języki 
nowożytne i fizyka z Herr Kamyerem (czad!), szkolna wycieczka na 
skarpę nad Lake District (och, bosko!!!)...
Kiedy tak wymieniała kolejne atrakcje, Rosie i ja za każdym razem 
klaskałyśmy, niby to z radością, dopóki Sokole Oko nie zgromiła nas 
wzrokiem. Matko kochana.

*Sacrebleu/Czuję się jak un pacan.   Do diabła! Czuję się jak pacan, uu - 
fr. . rodzajnik nieokreślony rodzaju m., nie tłumaczy się.

Przerwa

background image

11:00
Jools,  Ellen, Mobs, Rosie, Jas i ja zwołałyśmy naradę za kortami 
tenisowymi. Elvis Attwood,
największy zrzęda wśród dozorców, krzyknął, kiedy mijałyśmy jego 
pakamerę:
- Mam was na oku! Nie zaglądajcie do mojej pakamery, bo będziecie 
miały kłopoty! Jego głupota nie zna granic.
Kiedyś przyszedł na szkolną dyskotekę i zaczął na scenie tańczyć twista, 
aż mu coś trzasnęło w plecach i musiało go zabrać pogotowie. Właśnie 
wtedy zaczęłyśmy go nazywać „Elvis".
Pomachałam do niego i zawołałam:
- Szanowanko, wariatuńciu!
Usiadłyśmy i zaczęłyśmy smęcić i marudzić. Jak zwykle w tym 
faszystowskim piekle zostałyśmy rozdzielone i nie pozwolono nam razem 
usiąść. Moją sąsiadką jest Okropna P. Green, która nosi szkła grube jak 
denka od słoików, co wygląda bardzo nieciekawie. I bez nich ma okropnie 
wyłupiaste oczy.
-Myślę, że w jej rodzinie jest odrobina genów złotej rybki - powiedziała 
Rosie. Kiedy jadłyśmy drugie śniadanie, zauważyłam, że widać, co Jas ma 
pod spódnicą. -Jas, dlaczego ty zawsze nosisz takie wielkie gacie? Mógłby 
ci do nich wskoczyć mały piesek i nawet byś tego nie zauważyła. 
-Lubię wygodę.
- Ale nie są zbyt seksowne, prawda?
- Sama mówiłaś, że skąpe majtki są głupie. Pamiętasz stringi Lindsay?
- Zamknij się i nie denerwuj mnie. Wiesz,  jak wszystko działa mi na 
wyobraźnię. Teraz mam w głowie. nie tylko obraz Herr Kamyera 
całującego się z Sokolim Okiem
ale jeszcze stringi Lindsay. - Co się dzieje z tobą i Robbiem? - spytała 
Ellen Wyłożyłam im swój plan dojrzałości i lodowatości. Pokiwały 
głowami, robiąc mądre miny. Wszystkie jesteśmy bardzo mądre. 
Przepełnione mądrością. Niemal na pewno jestem mądrzejsza od Boga, 
który nie potrafi spełnić nawet najprostszej prośby. I dlatego zwróciłam się 
do Pana Buddy. Rosie zepsuła tę atmosferę mądrości, mówiąc z ustami 
pełnymi serowych chrupek: - Na święte gacie, o czym ty mówisz?

16:45
  Pod koniec tego cudownego dnia Elvis kazał  mi pozbierać z korytarza 
opakowania po słodyczach. Tylko dlatego, że BARDZO zabawnie 
naśladowałam jego taniec, a potem uszkodzenie kręgosłupa. Jeżeli nie 

background image

chce, by ludzie bawili się jego kosztem, to niech nie wychodzi z domu. To 
stuknięty stary faszysta. Pewnie naumyślnie sam rozrzuca te papierki.
 Zadzwoniła Jas, zdyszana i strasznie podekscytowana.
- Dostałam dwa listy od Toma.
- Pojechał tylko do Birmingham.
- Wiem, ale... no... wiesz. Nie, nie wiem.

17:15
Przyszły Libby i mama. Libby dzisiaj pierwszy raz była w przedszkolu. 
Doskonale, może trochę znormalnieje.

17:16
Myliłam się. W przedszkolu Libby zrobiła dla mnie coś, co mam nosić, i 
zaczęła mi to wciskać na głowę.
 - Libby, spokojnie, nie szarp mnie tak. Co dla mnie zrobiłaś? 
- To ślicne !!!
- Tak, wiem, ale co to takiego? Spojrzała na mnie jak na kretynkę i 
przytknęła nos do mojego nosa, po czym powiedziała bardzo powoli:
 - Na  .... jałecek !!!
 - Na mój  łepeczek?
 Uderzyła mnie.
-Nie, nie, nie, bzydki chlopcik... na JAŁECEK! 
Weszła mama.
- Georgia, ona zrobiła ci specjalny kapturek na gotowane jajka.     
 - To dlaczego chce mi go założyć na głowę?
-Pewnie coś jej się pomyliło. Może myśli, że przedszkolanka powiedziała 
po prostu „kapturek". I zaczęła śmiać się do łez. Libby się do niej 
przyłączyła, a ja siedziałam jak ta głupia.

19:00
Z czego tu się śmiać? Cierpię z miłości. Życie to jedna, wielka parodia i 
farsa.

19:15
Ale przynajmniej mam kapturek no jajka na twardo.
20:00
Uspokajam się, dogadzając swemu umysłowi i ciału.
Umysłowi dogadzam, czytając (artykuł o tu szu do rzęs),
a ciału - jedząc TONY czekolady.

background image

21:00
  Teraz jestem zmartwiona i gruba, ale doskonale zorientowana w temacie 
tuszu do rzęs.
Duży plus.

Środa, 15 września

Apel

9:00
Ciekawe, czy Chuda chodzi na wieczorne kursy przynudzonia? Ględziła 
coś o malutkich ludziach z małymi głowami, biednych, czy coś tam. Kogo 
to obchodzi? Cóż, pewnie kogoś jednak obchodzi. Może kiedyś 
zainteresuje i mnie, ale obecnie interesuje mnie tylko i wyłącznie moja 
osoba.

Religia

10:00
Pomimo tragedii, jaką przeżywam, na religii trochę mi się poprawił 
nastrój. Słowo daję, panna Wilson żyje w krainie oszołomów. Gdzie ona 
kupuje te pończochy? Bo no pewno nie w normalnym sklepie. Chyba w 
jakimś sklepie dla cyrkowców. Są grube i rozciągnięte, jakby je przedtem 
nosił słoń Może to znoszone pończochy Chudej?
Rosie przysłała mi liścik: .Droga Gee, spytaj pannę Wilson, czy Bóg ma 
penisa".
Wbrew tragedii, jaką przeżywam, wybuchnęłam takim śmiechem, ze 
panna Wilson spytała: - Georgio, co cię tak rozbawiło? Może nam 
opowiesz? - Yyyy ....Zastanawiałam się, czy Bóg ma... Rosie spojrzała na 
mnie ze zdumieniem.
Ranna Wilson próbowała podsycić moje religijne dociekania.
- Zastanawiałaś się, czy Bóg ma...? -Tak, czy Bóg ma... taką jakby brodę? 
Na swoje nieszczęście panna Wilson nie załapała, że się wygłupiam, tylko 
zaczęła tłumaczyć, że Bóg to nie jakiś staruszek z brodą, który mieszka w 
niebie, ale byt duchowy. Nie musiała mi wyjaśniać, że w niebie nie 
mieszka żaden staruszek. Sama to wiem. Często próbowałam z nim 
rozmawiać i coś od niego wyprosić.

background image

Beznadzieja. Dlatego, gdyby zadała sobie trochę trudu i mnie spytała, 
powiedziałabym jej, że zostałam buddystką zen.

13:15
    Co jest z tym Elvisem? Jas i ja zupełnie niewinnie narzekałyśmy sobie 
koło pracowni bioznej, kiedy do nas podszedł. Uszy łopotały mu na 
wietrze. Znowu zaczął się pieklić.
 -Co wy tu kombinujecie?
- Nic - odparłam.
- Ty mi tu nie nicuj. Dobrze was znam. Pewnie myszkowałyście w mojej 
pakamerze.
Co mu jest? I dlaczego zawsze nosi taką płaską czapkę z daszkiem ? 
Ciekawe, czy ma pod nią płaską głowę? Może. Kiedy odeszłyśmy, 
powiedziałam do Jas:
- Ma obsesję na punkcie tego, że wejdziemy do jego pakamery. Ciągłe nas 
o to podejrzewa. Powtarza się jak zdarta płyta. Dlaczego on w kółko o tym 
nadaje?
Jas nic na to nie odpowiedziała.
- No, dlaczego? Na okrągło ględzi o tej swojej paka-merze. Dlaczego 
właśnie my? Dlaczego nas oskarża o grzebanie w jego rzeczach? 
Dlaczego?
- Bo wchodzimy do jego pakamery. - No i co z tego?

17:00
    W pokoju Jas, która właśnie skoczyła do kuchni  po jakąś pożywną 
przekąskę (nadziewane ciasteczka), żeby mi poprawić nastrój. Ale mnie 
nic już nie obchodzi.

17:03
 Boże, jaki tu porządek! Aż żałosny. Wszystkie przytulanki leżą w 
równym rządku na łóżku. Zaraz je porozwalam dla śmiechu. Szast-prast. 
Ma nawet pudełko z napisem „Listy". Ciekawe, czy jest też tutaj szuflada z 
napisem „Wielkie Gacie". W pudełku zna-lazłam pełno listów. Pewnie 
osobiste. Jest tam napisane OSOBISTE. No to pewnie są osobiste. Pewnie 
od Toma. Bardzo osobiste i prywatne. Lepiej je odłożę.

17:16
 Ona go nazywa PYSIU!!! Ale kicha! Absolute- Imonto żałosno! 
PYSIU!!! Tom!!! Cha, cha, cha.

background image

17:18
A on ją nazywa Po!!! Jak Teletubisia. 

background image

Słowo daję, niektóre dziewczyny traktują siebie śmiertelnie poważnie, 
kiedy mają tak zwanego chłopaka. Nawet miałam niezły ubaw, idąc za nią. 
Przez jakieś pięć minut maszerowała bardzo szybko, no ale nie jest w 
szczytowej formie fizycznej. Jej gimnastyka właściwie ogranicza się do 
sięgania po nadziewane ciasteczka i wkładania ich sobie do ust. W każdym 
razie w końcu się zmęczyła i musiała zwolnić, i wtedy ją dogoniłam. 
Znalazłam się jakieś pół metra za nią. Strasznie ją to drażniło, ale nie 
mogła nic powiedzieć, bo ze mną nie rozmawia. Kiedy dotarłyśmy do 
szkolnej bramy, szłam już jakieś dziesięć centymetrów za nią. Jej beret 
dosłownie dźgał mnie w nos.
Na apelu próbowała mi uciec, stając koło Rosie, ale wcisnęłam się między 
nie i spojrzałam na Jas, prawie
stykając się z nią twarzą. Była cała czerwona jak burak i wściekła. Nawet 
uszy miała czerwone. Chi, chi, Chi.

11:00
Poszłam za Jas do łazienki. Wlazłam do sąsiedniej kabiny i zaczęłam 
gadać przez
ściankę:
- Jas, kocham cię.
- Co ty wyprawiasz? Jesteś głupia!
- Nie. To TY jesteś głupia. Po.
- Postąpiłaś podle, czytając moje prywatne listy.
- Przecież były tylko od Pysia.
- Nie wolno grzebać w prywatnej korespondencji innych ludzi.
- Jak inaczej miałabym się czegokolwiek o tobie dowiedzieć?
Za ścianką zapadła chwilowo cisza. Potem Jas spytała; -Jak to?
-Gdybym nie przeczytała twoich listów, nawet bym nie wiedziała, że 
mówi na ciebie Po - wyjaśniłam bardzo rozsądnie.
Prawie dała się skołować.
- No tak, ale nie o to chodzi... ja...
- Nie powinnaś mieć tajemnic przed swoją najlepszą kumpelą
- To TY masz tajemnice.
- Nie, nawet ci powiedziałam o swoich sterczących sutkach.
- Tom mówi, że sterczały, bo było zimno.
Nie wierzyłam własnym ustom. Rozległ się dzwonek no koniec przerwy i 
usłyszałam, jak Jas spuszcza wodę i wychodzi z  kabiny. Wybiegłam ze 
swojej i dopędziłam ją na korytarzu.
-A więc powiedziałaś Tomowi... o moich sterczących sutkach???

background image

Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Moje sutki zostały wystawione na 
pośmiewisko... Byłam tak wkurzona, że ledwo zauważyłam Nudną 
Lindsay, która rozmawiała z jakąś nieszczęsną czwartoklasistką. 
Spostrzegłam jednak, że w szkolnym mundurku wyglądała jak sowa.
-Rozmawiałaś z Pysiem o moich sutkach... -syknęłam do Jas. -Nie mogę w 
to uwierzyć!!! Wtedy za swoimi piecami usłyszałam głos Lindsay. - 
Georgia, spódnica ci weszła w majtki... Nie dajesz dobrego przykładu 
młodszym uczennicom.
I poszła sobie, uśmiechając się ironicznie jak żałosna, ironicznie 
uśmiechnięta sowa.
17:00
  W wannie. Dosyć tego. Wkroczyłam na wojenną ścieżkę. Jestem 
samotnikiem. Nie mam przyjaciół. Moja tak zwana najlepsza kumpelka 
lubi tylko Pysia i rozmawia z nim o intymnych częściach mojego ciała. A 
on z kolei rozmawia pewnie o tym ze swoim bratem. Po czym razem 
nabijają się ze mnie.

17:15
Angus siedzi na brzegu wanny. Pije z niej wodę, chociaż wlałam płyn do 
kąpieli. Wąsy ma całe w pianie.

17:20
Teraz weszła Libby. Zapraszam wszystkich! Przecież jo tylko się kąpię. 
Na golasa. Aż dziw, że państwo Sąsiedzi nie zajrzą tu do mnie.
-Libby, proszę, nie popychaj tak Angusa, bo zaraz...-przerwałam.

17:21
Angus jest cały mokry i wściekły. Kiedy
wyłowiłam go z wody, pokiereszował mi dłoń. Libby mało nie pękła ze 
śmiechu. Co za życie. 

18:00
   Zadzwoniła Jas.
 - Czego chcesz, plotkaro? -spytałam. - Słuchaj, może byśmy już z tym 
skończyły? Nigdy nie wrócę do sprawy z Pysiem, jeżeli ty zapomnisz o 
incydencie z sutkami.
Nie chciałam ustąpić, bo byłam w paskudnym nastroju, więc mruknęłam 
tylko: -Hm.

background image

Ale potem cała zamieniłam się w słuch, bo powiedziała -Dzwonił właśnie 
Tom i mówił, że w przyszłą środą Sztywne Dylany grają koncert w klubie 
Stuknięty Kokos. I CO WIĘCEJ, ma także przyjść David Jajcarz. I CO 
WIĘCEJ, moja mama wyjeżdża do ciotki do Manchesteru.

18:02
Myślę.

18:05
  Myślę i jem płatki kukurydziane. Hm.

 18:07
To jest to!!! Moja szansa na wykorzystanie teorii gumki. Muszę pójść no 
koncert Sztywnych Dylanów i spiknąć się z Davidem Jajcarzem. Na 
oczach BS. W ten sposób załatwię jednocześnie dwie sprawy: dojrzałość 
(wizyta w nocnym klubie) oraz lodowatość (bawienie się z innym 
chłopakiem). BS będzie bardzo zazdrosny. Wróci do mnie w podskokach 
(teoria gumki).

23:00
Muszę zacząć urabiać mamę, żeby nie zaczęła niczego podejrzewać, kiedy 
powiem, że w środę nocuję u Jas.

Sobota, 18 września

Weekend
Rano
10:00
Mama niemal wypuściła Libby z rąk, kiedy powiedziałam: -Dzisiaj po 
południu idę do miasta. Może załatwić coś dla ciebie?
-Przepraszam, kochanie. Przez chwilę wydawało mi się, że zaofiarowałaś 
się coś dla mnie zrobić. Co powiedziałaś tak naprawdę?
Okropnie mnie irytowała, ale nadal uśmiechałam się słodko.
-Och, Mutti... zupełnie jakbym nigdy nic dla ciebie nie robiła!
- Czemu się tak uśmiechasz? -spytała podejrzliwie. 

background image

-Wzięłaś sobie coś z moich rzeczy? Jeżeli pożyczyłaś złoty łańcuszek, 
dostanę szału.
Wtedy pękłam.
-O co ci chodzi? Jak mam być miła, skoro ciągle mnie o coś 
podejrzewasz? Kto ty jesteś: matka czy pies policyjny? Chcesz przed 
moim wyjściem poszukać trupa? No, słowo daję!!!
Ale w samą porę przypomniałam sobie o operacji „Gumka" i 
powiedziałam grzecznie:
- Po prostu przyszło mi do głowy, że mogłabym coś dla
ciebie załatwić. Wiem, że jesteś zapracowana. To wszystko.
Myślę, że w końcu ją przekonałam. Kanał bo teraz muszę wlec się do 
domu z nieprzemakalnymi pieluszkami dla Libbs. Ale jazda. Jakże ja się 
poświęcam dla BS. Już prawie zapomniałam, jak wygląda.

10:05
   Przypomniało mi się, jak wygląda. Mniam--mniam.

13:00
   W przymierzalni domu towarowego Miss Selfridge. Wybrałam T-shirt w 
rozmiarze 12, ale nie mogłam go na siebie wcisnąć. Jas (bardzo głośno) 
powiedziała:
- Wiesz, myślę, że twoje piersi robią się coraz większe. A działo się to w 
zapchanej wspólnej przymierzalni.
Wszyscy zaczęli się na mnie gapić.
- Yyy... Jas... - mruknęłam. - Myślę, że w Australi mogli cię nie dosłyszeć.
Potem spotkałyśmy się w kawiarni Luigis z Rosie i El-len. Powiedziałam 
im o koncercie Sztywnych Dylanów i moim planie związanym z Dave'em 
Jajcarzem. Rosie wyjadała piankę z kawy, głośno przy tym siorbiąc. Ellen 
tak samo. Było to siorbanie pianki w stereo. Minęło chyba z dziesięć lat, 
zanim Rosie odezwała się, z łyżeczką w ustach, co wyglądało bardzo 
nieatrakcyjnie, ale wstrzymałam się od komentarza.
- A więc idziesz no ten koncert, żeby spiknąć się z Dave'em Jajcarzem, co 
ma zamienić BS w gumkę?
Jak bardzo trudne może być życie? Bardzo, bardzo trudne. 
Odpowiedziałam cierpliwie (no, przynajmniej jej nie uderzyłam):
- tak, tak, po trzykroć tak! Znowu zaczęło się siorbanie. Najwyraźniej 
rozmyślała o moim mistrzowskim planie (a właściwie to 
„mistrzyniowym", bo to ja go wymyśliłam, a przecież jestem dziewczyną). 
Po chwili spytała: - Pożyczysz mi te brązowe skórzane buty?

background image

16:00
Przytargałam do domu nieprzemakalne pieluchy Libby. Kiedy weszłam, w 
domu panowała absolutna cisza. Gdzie się wszyscy podziali?
21:30
Kto się kładzie spać z kurami, ten... coś tam.

22:00
 Może na ten koncert przykleję sobie sztuczne rzęsy. Ale muszę uważać, 
bo kiedy ostatnio próbowałam to zrobić, klej wytrysnął z tubki i na dwa-
dzieścia minut skleiły mi się powieki.

Wtorek, 21 września

16:15
 Dzisiejszy dzień byłby beznadziejny, gdyby nie  to, że Nudna Lindsay 
zahaczyła nogą o własną teczkę i wywaliła się jak długa na schodach do 
pracowni biologicznej.

23:00
 Libby leży ze mną w łóżku. Nie wiem, dlaczego nie może spać w 
normalnej pozycji. Stopą ciągle mnie dźga w oko.

23:10
 Ciekawe, jak wygląda Dave Jajcarz.

Piątek, 24 września

Poranna przerwa
11:00
Ellen mi powiedziała, że jej brat z kumplami wybierają się na „koci 
patrol".
- Naprawdę aż tak lubią koty? - spytałam.
- Nie, oni sami go tworzą i chodzą na kociaki... no wiesz, laseczki... 
dziewczyny.
Boże kochany.

Przerwa 

 

 obiadowa

 

 

background image

12:30
Ellen powiedziała mi, że jej brat mówi na piersi „dyndaki". Wiem, że nie 
powinnam była pytać, dlaczego, ale po prostu musiałam.
- Mówi, że jak się weźmie pierś do ręki, podniesie, a potem znowu puści... 
to ona robi takie dyndu-dyndu-dyndu!
Chyba będę zmuszona żyć w celibacie albo zostać lesbijką.

Przerwa popołudniowa
14:30
 Siedziałyśmy z Ellen w łazience, w osobnych kabinach, z nogami 
opartymi o drzwi, żeby te z Hitlerjugend (czyli dyżurne) nie dowiedziały 
się, że tam jesteśmy i nie wysłały nas na ulewny deszcz. Dziewczyny z 
Hitlerjugend nazywają go „lekką mżawką". Mówiłyby tak, nawet gdyby 
pierwsze klasy utonęły w powodzi.
Albo gdyby pakamerze Elvisa wyrósł żagiel i popłynęła by na wodzie, 
albo... zresztą kogo w ogóle obchodzi, co one mówią? Spytałam Ellen 
przez ściankę działową:
- Czy twój brat jest trochę stuknięty? Słyszałam, jak chrupie chipsy.
- Nie, po prostu lubi się wygłupiać. Na siusianie mówi „odcedzać 
kartofelki".
Słyszałam, jak się śmieje i krztusi, ale nawet nie drgnęłam, tylko dalej 
gapiłam się w drzwi kibla. Po ja-kimś czasie doszła do siebie i 
powiedziała: -Jeżeli idzie do łazienki załatwić grubszą sprawę, mówi: „Idę 
na posiedzenie". -I znowu zaczęła się krztusić i dławić ze śmiechu.
Sacrebleu. Otaczają mnie sami les idioci.

15:30
    Kiedy jest zimno, wesolutki brat Ellen mówi: „Ale lodówa".

16:15
    Wracam do domu. Rozmyślam o różnicach między dziewczynami a 
chłopakami. Na przykład my, dziewczyny, w drodze do domu robimy 
sobie makijaż. Gadamy. Czasami udajemy garbate. Ale to wszystko. 
Całkowicie normalne zachowanie. A kiedy chłopcy z Foxwooda wracają 
do domu, biją się, potrącają i wpychają, sobie nawzajem do spodni liście 
albo czapki. Ellen mówiła, że jej brat czasami podpala własne bąki. W 
drodze do domu przechodziłyśmy przez park, gdzie pracuje parkowy 
Elvis. Niby jest dozorcą, ale przeważnie tylko dźga wszystko zaostrzonym 
patykiem. Aha, jeszcze poza tym krzyczy do niewinnych kochanków w 

background image

krzakach: „Widzę was!".

Trochę  się pobujałyśmy na huśtawkach - tylko po to, żeby zdenerwować 
Parkowego Elvisa. Rosie (która po incydencie z podpaleniem sobie 
grzywki rzuciła palenie) oznajmiła, że odeszła od Svena, swojego 
szwedzkiego chłopaka. Rozstała się z nim, bo powiedział jej rodzicom: 
„Dziękuję państwu za córkę, świetnie, jak to się mówi? Jah... świetnie 
CAŁUJE". 
- Skąd wiesz, że teraz mu przykro? -spytałam. - Przeważnie nikt nie 
rozumie, co on mówi.
- Zrobił mi na drutach ocieplacz na nos - odparła Naprawdę nie warto było 
pytać.
- Co z Dave'em Jajcarzem? - spytała Ellen.
- A co ma być?
- Podoba ci się?
- Nie wiem. Nie wiem, jak wygląda.
- Więc po ci on?
-Jest jak... yyy... temat zastępczy. W mojej gumkowej strategii.
Popatrzyły na mnie pytająco. Zupełnie bez sensu, bo sama nie wiem, co 
mówię. Możecie mi wierzyć, że jestem ostatnią osobą, która by mnie 
zrozumiała.

16:30
W tak zwanym zaciszu mojego pokoju.
W moim łóżku leży Angus. Podejrzewam, że nie sam. Nie śmiem podnieść 
kołdry, bo się boję, ze znajdę pod nią odrąbany koński łeb - jak w tym 
filmie.

18:07
   Leżę na poduchach na podłodze, ale przynajmniej Angusowi jest 
wygodnie i przytulnie. W "Cosmo" mamy jest napisane. „Buddyzm to 
nowy optymizm".

Dobra. Tak właśnie zrobię. Zostanę radosną buddystką, cha, cha, cha, om.

background image

Poniedziałek, 27 września

Wuef
14:50
  Wieje wiatr i pada deszcz. Naturalnie te dwa  fakty oznaczają, że panna 
Stamp, nasza pani od wuefu (która z niezbitą pewnością jest wcieleniem 
Hitlera w sportowej spódnicy... ma nawet mały wąsik)... w każdym razie 
te dwa fakty oznaczają, że nasza Adolfa wpadła na pomysł, że... zagramy 
sobie no dworze w hokeja na trawie.'!! Napisałabym skargę do gazet, ale 
przedtem pewnie utonę na boisku.

W łóżku
21:30
   Brrr. Jeżeli dostanę zapalenia płuc, umrę  i nigdy nie zaliczę dziesiątej 
bazy, całą winę zwalę na Adolfę. Wszystko dlatego, że nie ma własnego 
życia. Dopiero teraz odzyskuję czucie w pupie.

22:30
 Kiedy mama powiedziała „dobranoc", skorzystałam z okazji i spytałam: 
-Mamo, czy mogę w środę nocować u Jas? Jej mama się zgodzi, jeżeli ty 
się zgodzisz. Przygotowujemy razem projekt na biologię... To znaczy ja i 
Jas, a nie ja i jej mama - to by było głupie.
(Zamknij się, zamknij. Przestań! Nie trajkocz, bo znowu nabierze 
podejrzeń i jeszcze palniesz coś idiotycznego).
- Rzadko odrabiasz pracę domową, Gee - powiedziała mama. -To spora 
odmiana.
-Cha, cha, cha, cha, racja... ja. ( ostrożnie, ostrożnie, nie powiedz nic 
głupiego) -... pomyślałam sobie, że może zostanę naukowcem (Za późno, 
na pewno już mnie przejrzała! ).
- Naukowcem? Nie dziewczyną z chórków?
- Nie.
- Hmmm.
- To jak, mogę?
- Tak, chyba tak. Dobranoc. Udało się!!.'!! Taaaak!!.'!!

Środa , 29 września

"Operacja Gumka"
W kuchni

background image

8:00
 Złapałam grzankę i wymamrotałam:  -To cześć, ja już lecę. Do zobaczenia 
jutro wieczorem.
Mama usiłowało zapiąć ogrodniczki Libby i nawet nie spojrzała no mnie. 
Libby miała na głowie miskę po owsiance.
- OK, kochanie, pa - odparła mamo. - Pocałuj siostrzyczkę na pożegnanie.
- Nie, dziękuję - powiedziałam Pocałowałam Libby wcześniej, kiedy jadła 
owsiankę, i nie chciałam już powtarzać tego doświadczenia. Postałam jej 
buziaka. - Paaaa!
Uff- No, a teraz szybko za drzwi. Zwycięstwo!!!!! Spakowałam do plecaka 
klubowe ciuchy, kosmetyki i tak dalej. Zaczynamy operację „Gumka".
Zbliżałam się już do furtki, kiedy mama wyszła z domu i zawołała:
- Georgia, co to miało znaczyć: „Do zobaczenia jutro wieczorem " ?! O 
mój Boże, o mój Boże, o mój Boże. Zaśmiałam się swobodnie (co 
zabrzmiało trochę jak chichot hieny).
- Och, wiedziałam, że zapomnisz. Dzisiaj nocuję u Jas, pamiętasz? Miała 
skonsternowaną minę.
W środku wszystko we mnie krzyczało: „POZWÓL Ml!!! ZAMKNIJ SIĘ, 
ZAMKNIJ!!! MUSZĘ ZDOBYĆ BOGA SEKSU, POZWÓL Ml PÓJŚĆ, 
POZWÓL! TY
JUŻ PRZEŻYŁAŚ SWOJE ŻYCIE!!!", ale powiedziałam tylko:
-Mamo, muszę już lecieć, bo się spóźnię. Do zobaczenia jutro.
Taaaak! Jestem sprytna jak lis. A nawet jak całe stado lisów.

15:50
Po ostatnim dzwonku pędem zbiegłyśmy z Jas ze wzgórza. Na 
przygotowania zostało nam tylko pięć godzin. Po drodze powiedziałam:
- Dziś rano Mutti była bardzo podejrzliwa, kiedy jej przypomniałam, że 
nocuję u ciebie, Zupełnie jakby mi nie wierzyła. Wiesz, jakbym ciągłe 
kłamała. - Bo kłamiesz.
- Jas, czepiasz się szczegółów.

W domu Jas

17:00
Przygotowałyśmy sobie pożywny posiłek przed koncertem: pieczone 
frytki z majonezem.
 oraz dwa ciasteczka z owocowym nadzieniem (bogate w witaminę C). W 
pokoju Jas nastawiłyśmy, czadową muzykę i zaczęłyśmy się szykować. 

background image

Wpadłam w melancholijny nastrój, kiedy Jas spojrzała na zdjęcie Toma 
wiszące przy jej łóżku. Zaczęła wzdychać i powtarzać:
-Jakoś nie mam nastroju na wyjście... Wskazałam na nią spiralą z tuszem.
-Jas, weź się w garść, wiesz, ze Pysio by chciał, żebyś wyszła. Przecież 
sam do ciebie zadzwonił i powiedział ci o tym koncercie. Nie chciałby, 
żebyś snuła się z kąta w kąt z nieszczęśliwą miną. Nie chciałby, żeby 
przez ciebie twoje kumpelki też zostały w domu. Nie chciałby po powrocie 
dowiedzieć się, że kumpelka zadźgała cię spiralą do tuszu.
Jas trochę się nabzdyczyła, aie w końcu do niej dotarło, Upinając sobie 
włosy, spytała:
- Co będziesz robiła z Dave'em Jajcarzem, jak już się z nim spikniesz?
- Co masz no myśli?
Grałam no zwłokę. Teraz najbardziej liczył się dla mnie perfekcyjny 
makijaż. Reszta była mglistym snem.
- No, czy... zostaniesz jego dziewczyną? Będziesz się z nim całować?
No szczęście odezwał się telefon. Obie rzuciłyśmy się do niego. Była to 
Rosie Dzwoniła ze Svenem z budki.
- Chcemy tylko powiedzieć, że wymyśliliśmy supertaniec. nazywa się 
„budka telefoniczna".

Puściła jakąś muzykę z radia. W tle słyszałam stękanie, szuranie i 
pokrzykiwanie Svena: -Oh, jah, oh, jah, więcej czadu! - Coś po szwedzku 
czy po jakiemu on tam mówi. Zwykły bełkot. W każdym razie na pewno 
nie był to angielski. Potem rozległy się odgłosy tak jakby stepowania. 
Wreszcie Rosie znowu się odezwała, strasznie zdyszana: - Super, nie? Do 
zobaczenia w innym świecie... tylko się nie spóźnijcie! -I trzasnęła 
słuchawką.

21:15
Poszłyśmy na przystanek autobusu jadącego do centrum, do Stukniętego 
Kokosa. Tak mocno się umalowałam, że ledwo mogłam ruszać twarzą 
-duży plus, bo dzięki temu nie będzie mnie kusiło, żeby się śmiać pełną 
gębą. Ubrałam się cała w czarną skórę i wyglądałam zjawiskowo. 
Modliłam się do Boga, żeby Mutti nie zajrzała do szafy, zanim ukradkiem 
odwieszę jej ciuchy.
Kiedy wsiadłyśmy do autobusu, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. 
Kierowcą był Zmotoryzowany Elvis!!! Niestety, pamiętał nas i powiedział 
„bonsnar". I wydał nam normalne bilety.

background image

Stuknięty kokos

21:30
   Przyszli Rosie i Sven. Sven założył srebrne spodnie dwony. Matko 
kochana! Na nasz widok zaczął kołysać biodrami i pokrzykiwać:
-Jah, ale super! Dajmy czadu!!!
Cała kolejka się na nas gapiła.
- Czy Sven zawsze musi się zachowywać tak strasznie sweńsko? - 
mruknęłam do Rosie.
Wtedy przyjechała furgonetka ze Sztywnymi Dylanami i wysiadł z niej 
Robbie. Ojoj, cała moja lodowatość zamieniła się w galaretę. Zobaczył nas 
i powiedział „cześć". - Nnn - wybełkotałam. (Nie wiem, co znaczy „nnn* 
samo mi się wymsknęło).
Kolejka zaczęła się przesuwać. Robbie strasznie dług0 mi się przyglądał, 
po czym powiedział: - Tylko nie wpakuj się w tarapaty. Normalnie się 
wściekłam. Jak on śmie zabraniać mi pakować się w tarapaty? 
Postanowiłam, że na złość jemu wpakuję się w OGROMNE tarapaty.
Udowodnię mu swoją dojrzałość. W każdym razie jeżeli bramkarze nie 
zauważą, że jestem nieletnia i mnie wpuszczą. Szepnęłam do Rosie, Jas i 
Svena:
- Zachowujcie się na luzie.
Wtedy Sven złapał mnie pod swą ogromną szwedzką rękę i krzyknął do 
bramkarzy:
- Dybry weczyr. Mam dwa ptaszki - jednego trzymam w ręku, a drugiego 
nie pokażę, dziękuję! - I wparował do środka.
Nie wiem, czy wpuścili nas dlatego, że wyglądaliśmy bardzo dojrzale, czy 
dlatego, że Sven kompletnie ich zaskoczył i nawet nas nie zauważyli.
W każdym razie operacja „Gumka" się zaczęła.

 23:00
 Poszłyśmy do kibelka i poprawiłyśmy sobie  makijaż. W środku było dość 
ciemno, paliło się tylko takie czerwone światełko. Właśnie sobie 
myślałam, że wyglądamy jak superlaski na podrywie, kiedy weszły 
Koszmarne Bliźniaczki. Mówię "weszły", chociaż właściwie się wtoczyły. 
Jackie miała no sobie strasznie obcisłą sukienkę. Niezbyt mądry wybór, 
zważywszy, że jej pupa nie natęży do małych. No, ale Jackie jest taka 
pospolita. Obie paliły papierosy (quelle surprise*). Jackie  powiedziała:
- O, patrz, mają tu nawet żłobek, żeby maluchy nie przeszkadzały 
dorosłym w zabawie.

background image

Weszła do kabiny. Usłyszałam, jak sika. Dudniła jak wóz na wyboistej 
drodze. Alison patrzyła na nas, zadzierając nosa. Dziwne, że ten wielki 
pryszcz na samym czubku nie zasłaniał jej całego widoku. Wyglądała, jak-
by miała dwa nosy.
Klub był niesamowity. Mnóstwo schodów prowadziło na ogromny parkiet 
do tańca i sceny za nim. Żeby dostać się na parkiet, trzeba było zejść 
schodami biegnącymi od toalet. Miałam nadzieję, że nikt mi nie zajrzy pod 
spódnicę, bo nie pamiętałam, jakie akurat majtki założyłam. Jas, w tych 
największych gaciach, jakie widziało ludzie oko, nic nie groziło. Błyskały 
światła, wirowały szklane kule i laserowe promienie. Muzyka grzmiała 
bardzo głośno i czadowo. Rosie i Sven odstawili swój taniec z budki 
telefonicznej. Sven ryczał: „Hop!" i „Więcej czadu!". Mieli wokół siebie 
mnóstwo miejsca do tańca, bo nikt nie chciał zostać zmiażdżony przez 
olbrzyma w srebrnych spodniach. Jas krzyknęła mi do ucha:
 -Koło baru stoją kumple Toma! Widzisz ich? Tam. Pewnie jest wśród 
nich Dave Jajcarz. -Ale który to? - spytała Jools - Mamy dziesięciu do 
wyboru,
- Czy któryś z nich się nie śmieje?

* Quelle surprise - (fr.) co za niespodzianka

-Bo co? -Jos popatrzyła na mnie.
- No, skoro to Dave Jajcarz, to pewnie wszyscy inni wokół niego powinni 
się śmiać. "
Spojrzałyśmy na chłopaków, z których większość rozglądała się po sali. 
Coś mi przyszło do głowy. -A jeżeli mówią na niego „Dave Jajcarz" 
dlatego, że to ON cały czas się śmieje? Znowu na nich spojrzałyśmy. 
Teraz wszyscy się śmiali. Jas pierwszy raz w życiu zachowała się 
energicznie
i rozsądnie (prawdę mówiąc, trochę mnie to nawet wy.
straszyło).
-Rozpoznaję jednego z nich - powiedziała. - To Rollo, kiedyś przyszedł do 
Toma. Mogłabym go spytać, który to Dave Jajcarz.
-Dobra, ale dyskretnie. Dowiedz się tylko, który żebyśmy mogły go 
obejrzeć. Ale nie mów, o co chodzi
-Przecież nie jestem głupia. No, tego nie byłabym taka pewna. Jas 
podeszła do chłopaków. Widziałam, jak z nimi gada, gada, kiwa głową, 
kiwa, kiwa, kręci pupą, kręci, kręci, potrząsa grzywą, potrząsa, potrząsa... 

background image

(Po co ona to
robi? To takie irytujące). Byłam zupełnie wyluzowana, uśmiechałam się
kołysząc głową w rytm muzyki. Sączyłam napój, machając do ludzi, nawet 
tych, których nie znałam. W końcu Jas wróciła. Była strasznie zdyszana. 
W ogóle się nie kryjąc, POKAZAŁA PALCEM jakiegoś ciemnowłosego 
chłopaka w bojówkach.
 - To on!
Oczywiście chłopak zobaczył, że wskazują na niego palcem, i wzruszył 
ramionami, jakby nas o coś pytał. A wtedy Jas odwróciła się do mnie i 
znowu WSKAZAŁA PALCEM... NA MNIE, kiwając przy tym głową jak 
jeden z tych piesków na tylnej półce w samochodzie.
Nie wierzyłam własnym oczom. Bo to było niewiarygodne. Czułam, że 
moja twarz zamieniła się w mrożony rybny paluszek. Była równie blada i 
sztywna. (Chociaż oczywiście nie pokrywała jej panterka). Wycedziłam 
kącikiem ust:
- Jas, chyba cię zabiję. Coś ty, na wielkie gacie, im powiedziała? Jas się 
nabzdyczyła.
- Spytałam tylko: „Który to Dave Jajcarz?", a Rollo odpowiedział: „To 
ten", a Dave Jajcarz spytał: „Bo co?", a ja powiedziałam tylko: „Bo bardzo 
się podobasz mojej kumpelce Georgii". Myślałam, że ją zabiję, a później 
pożrę. Znowu kącikiem ust -bo wiedziałam, że Dave Jajcarz nadal na nas 
patrzy - syknęłam: - Jas! Powiedziałaś mu, że mi się PODOBA? Nie mogę 
w to uwierzyć. -A ja myślę, że jest całkiem w porzo. Gdybym nie miała 
Pysia, to może...
W tym momencie pojawił się BS z gitarą. Szedł na scenę, żeby 
przygotować się do pierwszej części koncertu. Po drodze uśmiechnął się 
do mnie. Zignorowałam go, choć miałam wielką ochotę rzucić mu się w 
objęcia. Spojrzałam przez niego jak przez szybę, zupełnie jakby był samą 
gitarą unoszącą się w powietrzu.

Północ
Sztywne Dylany zagrały, a ja, Rosie, Sven i Jas zaczęliśmy tańczyć. Jools i 
Ellen poszły gdzieś i kumplami Toma. Wyglądali całkiem nieźle, 
chociaż ...
na Ziemi istnieje tylko jeden Bóg Seksu. BS wyglądał boooosko; to 
niesprawiedliwe, że jest taki przystojny. Wszystkie dziewczyny gapiły się 
na niego i tańczyły przed nim. Bez cienia godności. Za każdym razem, 
kiedy  schodził ze sceny, któraś go zagadywała. Starałam się nie patrzeć w 
tamtą stronę, ale nie mogłam się powstrzymać. A jeżeli na moich oczach 

background image

spiknie się z inną? Jak ja to zniosę? W pewnej chwili nasze oczy się 
spotkały i Robbie się uśmiechnął. O rany, miał wszystko jak trzeba... 
przód, tył, włosy, zęby. Poczułam, że usta same układają mi się w dziobek, 
ale pomyślałam sobie: NIE! Pamiętaj o gumce.
Namówiłam Jas, żeby poszła ze mną do kibla, bo chciałam trochę 
ochłonąć. Koszmarne Bliźniaczki nadal tam były. Słyszałam, jak gadają w 
jednej z kabin, i widziałam chmurę dymu płynącą spod drzwi. Czy one 
zamieszkały w tej ubikacji?
- Koszmarne Bliźniaczki chyba mają problemy ze zrobieniem kupki!!! 
-powiedziałam do Jas i obie dostałyśmy głupawki. Musiałam walnąć Jas w 
plecy, żeby nie zadławiła się na śmierć. A potem musiałyśmy dwa razy 
poprawiać sobie oczy.
Kiedy wracałyśmy na parkiet, zatrzymał mnie Dave Jajcarz.'!!
- Cześć - powiedział.
- O, cześć - odparłam (szalenie błyskotliwie, prawda?). I uśmiechnęłam się 
półgębkiem, pamiętając o tym, żeby ściągać nozdrza.
- Ty jesteś Georgia? - spytał.

1:00
Dave Jajcarz jest całkiem przystojny, prawie jak BS, i... yyy... niezły z 
niego jajcarz.

2:00 
 Dave Jajcarz długo ze mną tańczył. Nieźle
  mu to wychodzi. Nawet przyłączył się do zwariowanego tańca Svena. Co 
prawda nie sądzę, że był zachwycony, kiedy Sven podniósł go do góry i 
pocałował w oba policzki, ale mężnie to zniósł. Wszyscy razem wy-
szliśmy z klubu. Widziałam, jak BS patrzy na nas, zbierając swój sprzęt. 
Przyczepiła się do niego jakaś pospolita blondynka, która chciała od niego 
autograf czy coś (o tak! nacisk na „coś"). Czas na udowodnienie swojej 
dojrzałości i lodowatości. Dave J. spytał: - Georgia, idziesz do nocnego 
autobusu? Sprawdziłam, czy BS patrzy, i roześmiałam się jak świr na 
prochach.
- Cha, cha, cha, cha, cha, do nocnego autobusu! Oj, Dave, bo umrę ze 
śmiechu, ale z ciebie jajcarz!!! Dave zrobił nieco zaskoczoną minę. 
Pewnie nie sądził, że nocny autobus to aż taki dobry dowcip. Razem z Jas i 
Dave'em ruszyliśmy ulicą. Kiedy dotarliśmy na przystanek, zapadło 
niezręczne milczenie. Jas trzymała się mnie jak maminej spódnicy. Jak 
miałam przeprowadzić swój plan uwiedzenia Dave'a J., skoro nie chciała 

background image

mnie odstąpić ani na krok? Gapiłam się na nią, znacząco unosząc brwi, aie 
ona tylko powiedziała : - Coś ci wpadło do oka? Może sprawdzę? Kiedy 
pani Wielkie, Ale Głupie Gacie dłubała mi w oku, przyjechał autobus 
Dave'a. Dave cmoknął mnie w policzek i powiedział: -To nora.
Przez sekundę patrzył mi prosto w oczy, potem mrugnął do mnie i wsiadł 
do autobusu
Razem z panią Głupie Gacie, Mamina Spódnica ruszyłyśmy do domu. 
Miałam mętlik w głowie.
- Podobam mu się czy nie? Mrugnął do mnie - co to znaczy?
BS z całą pewnością widział, jak wychodziliśmy, prawda?
 I widział, jak się śmieję z tego, co mówił Dave Jajcarz.  ze śmiechu mało 
się nie posikałaś. Jakoś tak się
- Myślę, że właśnie wtedy mogłaś przestać mu się podobać, bo kiedy 
spytał: „Idziesz do nocnego autobusu?"
wykrzywiłaś, a nos rozpłaszczył ci się na pół twarzy -Jas. 
-Co?
- Zamknij się.
- Ja tylko tak sobie mówiłam.
- To nie mów.
- To nie będę.
- No to nie.
- No to nie.
Na chwilę zapadła błoga cisza, ale Jas zaraz znowu się odezwała:
- No to nie.
Jak ona mnie IRYTUJE.

3:00
  I zajmuje strasznie dużo miejsca w łóżku.
Musiałam zrobić coś w rodzaju bariery z jej przytulanek, które ułożyłam 
pośrodku. Żeby się nie pchała na moją stronę.
Co Dave Jajcarz miał na myśli, mówiąc: „To nora"?

3:30
 Czy ja w ogóle mam ochotę jeszcze się z nim spotkać, nawet jeżeli 
powiedział to poważnie?

4:00
Jeżeli Bóg Seksu naprawdę jest zazdrosny, to jutro do mnie zadzwoni i 
poprosi, żebym do niego wróciła.

background image

A może jako gumka jeszcze się nie rozciągnął na pełną długość.

Czwartek, 30 września

15:00
  Zasnęłam na niemieckim. Herr Kamyer działa na mnie jak kołysanka. 
Odpłynęłam, kiedy zaczął jakąś historię o Gretchen i gołębiu w gołębniku. 
(Nawet mnie nie pytajcie, jak już wspomniałam wcześniej, odkąd 
usłyszałam o chwycie Heimlicha, Niemcy to dla mnie jedna wielka 
tajemnica).

16:30
  W drodze do domu ćwiczyłyśmy język niemiecki.
 - Jak to będzie po niemiecku „gołąb w gołębniku"? - spytałam Jas.
- Yyy... chyba „ein Golab in ein Golabnitz". -Ach gut... so... Jas... Du bist 
ein Golab in Go/abnitz nicht wahr?
- Nein, ich nicht ein Golab in Golabnitz. -Jah.
- Powiedziałaś, że jestem gołębiem w gołębniku - zauważyła Jas.
- Bo jesteś.
- Odbiło ci.
Chyba jestem histeryczką.

16:45
   Przyszłam do domu tak zmęczona, że chyba się chwilkę zdrzemnę.

17:00
   - Ginger, Ginger, psysłam domciu!
O Boże, to moja kochana siostrzyczka!
I wleźli mi z Angusem do łóżka. I to nie sami. Razem z Barbie - nurkiem i 
konikiem Charliem. I jeszcze czymś bardzo zimnym i śliskim.
Usłyszałam, jak z łoskotem pędzi po schodach. Potem rozległo się 
dyszenie i tupanie.
- Ginger, juz jeśteśmy! 
- Libbs, co to jest?
Uśmiechnęła się - swoim zdaniem słodko, czyli przerażająco. Zawsze 
wtedy marszczy nosek i wyszczerza zęby. Nie wiem, dlaczego uważa, że 

background image

to naturalne.
 - Ślicne - powiedziała. Zajrzałam pod kołdrę.
 -Co to jest? O Boże. Z dołu zawołała mama: 
- Libbs, gdzie się podziały twoje żelki?

PAŹDZIERNIK

Gigantus gacius

Poniedziałek, 4 października

9:30
Żadnych wiadomości od BS czy Dave'a zwanego Jajcarzem.

10:00
Brrr. Dopiero październik, a już zimno jak na  Grenlandii. No, pomijając 
kry lodowe, Eskimosów i niedźwiedzie polarne. Dzisiaj jest, jak by to ujął 
dowcipny brat Ellen, „straszna lodówa". Nie zamierzałam używać tego 
powiedzonka, ale jest naprawdę doskonałe. Co więcej, ponieważ ja go 
używam, przejęła je cała moja paczka. To zaraźliwe jak odra. Na gegrze 
Rosie podniosła palec i spytała panią Franks (która nie należy do 
śmieszek):
- Proszę pani, czy mogę pójść odcedzić kartofelki? Pani Franks spytała 
lodowatym tonem:
- Rosie, jakie znowu kartofelki?
- No nie, to coś innego niż posiedzenie.
Mało się nie posikałyśmy ze śmiechu. Pani Franks zachowała kamienną 
twarz.
- Rosemary Barn es, dorośnij wreszcie.
Ale puściła ją, po czym zaczęła potwornie przynudzać o uprawie pszenicy. 
Za jej plecami Rosie poczłapała do

background image

drzwi Jak orangutan, wlokąc ręce przy ziemi. Ale się uśmiałam. Ale po 
cichu, bo kto by chciał przez dwie go dżiny siedzieć w kozie?

Przerwa

11:00
Tutaj zebrała się cała banda sadystów. Zmu-szono nas do wyjścia na tę 
subarktyczną pogodę. Nawet Elvis Attwood nie wystawił nosa ze swojej 
pakamery - a przecież to pół człowiek, pół mors. Tak zwani dyżurni i 
nauczyciele siedzieli sobie w ciepełku. Nudna Lindsay, zwana również 
Sową, powiedziała do mnie:
- Na pewno byś nie zmarzła, gdybyś nosiła odrobinę dłuższe spódnice.
Razem z Jas schroniłyśmy się za murem, który miał nas osłonić przed 
lodowatym wiatrem, ale nadał było nam zimno, więc wpadłyśmy na 
pewien pomysł. Wymyśliłyśmy, że zepniemy razem swoje płaszcze, 
tworząc w ten sposób coś w rodzaju dużego śpiwora. Wpięłyśmy guziki jej 
płaszcza w dziurki mojego, i na odwrót. W środku było nam cieplutko i 
milutko. Miałyśmy pewne problemy z chodzeniem, a niestety, stałyśmy 
nieco za daleko od naszych toreb i pożywnych przekąsek (Marsów i sero-
wych chrupek). Próbowałyśmy zsynchronizować ruchy i podejść tam, ale 
Jas się potknęła i przewróciłyśmy się. Wybuchnęłyśmy śmiechem, ale 
krótkim, bo pojawiły się Koszmarne Bliźniaczki.
Jackie spojrzała, jak leżymy spięte płaszczami, i powiedziała:
- Patrz, Ali, jak dziewczynki ładnie się bawią. Przyłączmy się do nich, i 
usiadły na nas.
A nie należą do lekkich.
-Jackie, masz ochotę na fajkę? — spytała Alison. Usłyszałyśmy 
pstryknięcie zapalniczki. Leżałyśmy uwięzione pod nimi.
- Oooo, patrz, ktoś nam zostawił serowe chrupki - powiedziała Jackie. — 
Ali, masz ochotę? Stałyśmy się fotelem Koszmarnych Bliźniaczek.

W moim pokoju

17:30
   Nikt nie dzwoni. Weszła Mutti.
- Wejdź, mamo, zamknęłam drzwi tylko po to, żeby mieć odrobinę 
prywatności — powiedziałam znaczącym tonem, ale w ogóle nie załapała. 

background image

Była zarumieniona.
- Tata znowu dzwonił. Prosił, żeby cię pozdrowić. Już nie może się 
doczekać, kiedy cię zobaczy. Ma dla ciebie prezent.
- Ojej, a co? - spytałam. - Szorty z owczej skóry? Znowu zaczęła cmokać z 
dezaprobatą.
Chyba już z tysiąc lat nie spytała, co u mnie. Jaki sens ma proklamacja? 
Nie, zaraz, nie to miałam na myśli... jak to było? A, już wiem, prokreacja... 
Jaki jest sens rodzić dzieci, skoro potem w ogóle nie zwraca się na nie 
uwagi? Równie dobrze można sobie kupić chomika i go ignorować.

17:35
 Cudownie.
 Oto moje wspaniałe życie:
 1. Od miesiąca się nie całowałam. Niedługo już zupełnie zapomnę, jak to 
się robi.
2. Mam OGROMNY nos, co oznacza, że całe życie spędzę w Domu 
Brzydali. Mój adres to: 
Georgia Nicolson Dom Brzydali Brzydkie Królestwo Brzydki 
Wszechświat
3. Mój plan z Tematem Zastępczym nie wypalił.
4. Jestem fotelem Koszmarnych Bliźniaczek.

18:00
Mama zawołała:      
 - Idę z Libbs do lekarza! Musi jej wyczyścić uszy. Błagam. Oszczędź mi 
szczegółów.

18:30
 Zadzwonił telefon. Jeżeli to Po, która będzie  jęczeć o Pysiu, chyba 
dostanę SZAŁU!!!

18:45
   Na piątek po szkole umówiłam się z Dave'em  na placu zabaw. Za 
pośrednictwem Jas do-stał mój telefon od Toma! Matko kochana. Temat 
Zastępczy wylądował. Jestem dosyć podekscytowana. Czyżby?
Powiedział, że byłoby „czadowo", gdybyśmy się znowu spotkali.
Dodał też, że ma nadzieję, że w parku nie będzie zbyt dużej lodówy. Ale 
się uśmiałam. Ale nadal traktuję go tylko jako Temat Zastępczy.

background image

20:00
Wróciła mama z Libby. Właśnie usiłowałam uniknąć śmierci głodowej, 
zajadając się płatkami kukurydzianymi.
- Mam nadzieję, że lekarz nie znalazł w uszach Libby moich kabaretek?
Mama jeszcze bardziej niż zwykle sprawiała wrażenie osoby pogrążonej w 
śpiączce.
- Pożyczyłam je na kurs salsy z wujkiem Eddiem - powiedziała.
Czarujące. Będę musiała je wygotować, zanim znów je założę.
- W gabinecie zabiegowym jest nowy lekarz. Milczenie.
- Bardzo dobry. Milczenie.
- Był taki miły dla Libby — nawet kiedy mu krzyknęła do stetoskopu.
0 co jej chodzi?
- Wyglądał trochę jak George Clooney.

21:40
 Kiedy Się położyłam, pocałowała mnie i spytała z troską: 
- Chyba ostatnio nie szczepiłaś się przeciwko tężcowi, prawda? 0 czym 
ona mówi?

10:30
   Rosie powiedziała, że na Boże Narodzenie może pojedzie ze Svenem do 
Szwecji. 
-Jesteś tego pewna? - spytałam. - Masz dopiero czternaście lat i całe życie 
przed sobą. Na pewno chcesz jechać ze Svenem na drugi koniec świata?
 -Co?
- Podróż ze Svenem na drugi koniec świata - czy to dobry pomysł?
- Ty chyba nie wiesz, gdzie leży Szwecja.
- Nie bądź głupia.
- No to gdzie leży?
Spojrzałam na nią. No słowo daję. Jakbym nie działa, gdzie leży Szwecja.
- Na górze - powiedziałam.
- Na górze czego?
- Mapy.
- Hahahahahaha. Chyba dostała histerii.
Ale w końcu mogę jej to wybaczyć. Bo ja też jestem histeryczką.

Matma

background image

10:35
Matko kochana, powrót do krainy badziewia,  Koszmarne Bliźniaczki 
puściły po klasie liścik: „Spotykamy się dzisiaj o 12.30 w sali czwartej 
klasy, Obecność obowiązkowa, co dotyczy również ciebie, Georgio 
Nicolson, i twoich kumpelek-lesbijek".
Napisałam do Jas i całej reszty:
Droga Cudowna Paczko!
To już koniec. Czysta desperacja. Musimy działać stanowczo. Już nie 
mogę dłużej być fotelem Koszmarnych Bliźniaczek!!! 
Spotkajmy się o 12.15 w pracowni biologicznej. Inaczej nas wykończą.
Gee-Gee xxxxxxx

12:32
 Schowałyśmy się przed Koszmarnymi Bliźniaczkami w kiblu koło 
pracowni biologicznej.
Jas, Jools, Rosie, Ellen, Patty, Sarah, Mabs i ja... wszystkie w jednej 
kabinie. Musiałyśmy unieść nogi nad podłogę, żeby nikt się nie 
zorientował, że tam jesteśmy. Trudno utrzymać równowagę, kiedy w 
osiem osób stoi się na sedesie.
Alarm, alarm!!! Do kibla weszły dwie dziewczyny. Rozpoznałam je po 
głosie. To Nudna Lindsay i Ponura Sandra, jedna z jej kumpelek.
- Słowo daję, niektóre smarkate są takie głupie. Jedna z nich spytała mnie, 
czy można zajść w ciążę od siedzenia na kolanach chłopaka - powiedziała 
Nudna Lindsay. Jas spytała mnie bezgłośnie: „A można?". Bardzo mnie to 
rozbawiło, ale nie mogłam się roześmiać, bo inaczej wpakowałybyśmy się, 
dosłownie, w niezłe gówno.
Miałam ochotę wystawić głowę nad ściankę, żeby Sowa wiedziała, że 
widziałam ją w kiblu. Że zobaczyłam, jak zdejmuje stringi z tyłka!!!
Wtedy beznadziejna kumpelka Sowy, Ponura Sandra, spytała:
- Co się stało z Robbiem?
Nagle cała zamieniłam się w słuch.
- Mówi, że z powodu college'u i zespołu nie chce się wiązać ze mną na 
poważnie.
Mało brakowało, a bym ryknęła: „To nie tak, Sowo, po prostu mu się NIE 
PODOBASZ...!". -Co w takim razie zrobisz? - spytała Ponura Sandra. 
-Och, mam swoje sposoby. W końcu uda mi się go zwabić z powrotem. 
Mówi, że nie spotyka się z inną. Myślę, że pewnie nadal jest załamany po 
naszym rozstaniu.

background image

Chciałoby się, co?

13:30
  Herr Kamyer przez kolejną lekcję wiercił się
w swym żałosnym garniturze. Jego marynarka jest stanowczo za ciasna w 
ramionach, a spodnie
o wiele za krótkie. Czy normalni ludzie noszą skarpet-ki w szkocką kratę? 
W każdym razie poprawił okulary
i spytał:
- A więc thak, dziewczęta, mamy tu ciekawe pythanie na temat światha 
fizyki. Pythanie to brzmi (wiercu-wiercu): co było piehwsze... kuha czy 
jajko?
Żadna z nas nie miała pojęcia, o czym on ględzi, więc dalej bazgrałyśmy 
do siebie liściki albo robiłyśmy spisy zakupów. Ellen nawet malowała 
sobie paznokcie u nóg. To nieprawdopodobne, ale Herr Kamyer w ogóle 
nie zauważył, że Ellen trzyma głowę pod ławką.
Straszny z niego oszołom. Ciągle mruga oczami, marszczy nos i 
jednocześnie zarzuca głową na boki. Ktoś mówił, że to z powodu 
przebytej malarii. Herr Kamyer szedł kiedyś przez oblodzony plac zabaw i 
nagle dostał takich spazmów, że się poślizgnął i wpadł na zadaszenie, pod 
którym stoją rowery. Elvis musiał z powrotem poustawiać sześćdziesiąt 
rowerów. Zrzędził przy tym okropnie. Elvis powinien mieć więcej 
współczucia dla chorych. Sam jest chory.
Nagle z dziesięć dziewczyn zaczęło strasznie głośno kichać. Okropnie 
głośno, jakby im głowy miały odpaść. Ze łzami cieknącymi z oczu, 
powlokły się do drzwi. Koszmarnej Jackie udało się wykrztusić:
-Herr Kamyer, pewnie mamy... A-PSIK! A-PSIK! alergię na coś, co się tu 
znajduje. AAAA-PSIK!!! W końcu wszystkie zwolniono do domu.
Później dowiedziałam się, po co Koszmarne Bliźniaczki zwołały to 
zebranie. Kazały wszystkim dziewczynom na  fizie włożyć sobie do nosa 
sól do kąpieli, co wywołało atak kichania. Wszystko to dlatego, że chciały 
się wy- brać do jakiegoś klubu w Manchesterze i musiały wcześniej pójść 
do domu.
Boże kochany. Zostały trzy dni do randki z Tematem Zastępczym.

17:00
Jas namówiła mnie, żebym poszła do niej do domu. Planuje specjalną 
uroczystość na po-   wrót Toma.
- W dniu jego powrotu mija akurat rok, odkąd się poznaliśmy!

background image

Bez słowa popatrzyłam na nią.
- Patrz! - Zanim zdążyłam ją powstrzymać, podciągnęła spódnicę, opuściła 
wielkie gacie i pokazała mi idiotyczne, wytatuowane serduszko. - Nie 
zmyłam go!
Zaczęła nawijać, co planuje. Nawet nie zauważyła, że znalazłam jakieś 
zapałki, którymi podparłam sobie powieki. W końcu zaproponowałam: - 
Słuchaj, a może specjalnie dla niego ułóż warzywa na wystawie?

Północ
 Słowo daję, jaka ta Jas jest walnięta i przewrażliwiona. I agresywna.

16:30
Dzisiaj po basenie panna Stamp przyszła do nas pod prysznic, żeby 
sprawdzić, czy się 
umyłyśmy. Mówi, że tylko udajemy, że bierzemy prysznic, a to bardzo 
niehigieniczne. I dlatego musi nas pilnować.
Ale tak naprawdę robi to, bo jest lesbijką. Patrzyła (podkręcając wąsa), jak 
kilka z nas wchodzi pod natryski. - No dalej, głuptasy, raz, raz!
Wskoczyłam na golasa i jak szalona zaczęłam się namydlać, żeby szybko 
wyjść, bo panna Stamp to lesbijka i mogłaby... no... yyy... się na mnie 
gapić. Na domiar złego musiałam jeszcze bardziej uważać, bo koło mnie 
wgramoliła się Okropna P. Green. A jakby niechcący mnie dotknęła?
To miejsce to prawdziwy koszmar, czuję się jak w miasteczku Salem. 
Gdyby P. Green oparła się o mnie, jesz-cze bym się zaraziła Okropnością. 
Ma kompletnie beznadziejną figurę. Co ona je? Na pewno same ciacha. 
Właściwie to w ogóle nie ma figury i tylko dzięki okularom widać, gdzie 
jest głowa.
Kiedy zaczęłam się wycierać, zrobiło mi się jej trochę żal, bo jak brała 
prysznic, Koszmarne Bliźniaczki schowały jej okulary. Zaczęła się miotać 
po całej przebieralni, szukając ich.
Bliźniaczki (którym udało się zwolnić z wuefu, bo ZNOWU „przyjechała 
do nich ciotka"! Ile razy w miesiącu można mieć okres?) śpiewały: „Mały 
słonik Nellie spakował swe torby i powiedział: »Żegnaj« całemu cyrkowi". 
Potem rozległ się dzwonek i Koszmarne Bliźniaczki wreszcie poszły 
sobie.
Po ich wyjściu dałam P. Green te głupie okulary. Inaczej już resztę życia 
spędziłaby w przebieralni. Mam nadzieję, że teraz się do mnie nie 
przyczepi.

background image

W moim pokoju

18:00
  BS nie dzwoni. Ciekawe, co Nudna Lindsay miała na myśli, mówiąc, że 
go zwabi z powrotem? Jakich wabików używają sowy? Może złoży dla 
niego jajko. 0 Boże, o Boże, o Boże. Mam tremę przed randką      z 
Tematem Zastępczym. Jak go utrzymać przy sobie, nie     całując się z 
nim?

      

W„Cosmo" na stronie z listami od czytelniczek jest list      od niejakiej 

Sandy, która pisze, że chłopak, z którym się spotykała, wcale jej się nie 
podobał i wykorzystywała go tylko po to, żeby zapomnieć o innym. 
Niestety, rada redaktorki kącika złamanych serc nie brzmiała: „Tak trzy-
mać, życzę szczęścia", tylko: „Jesteś okropną dziewczyną, Sandy. Nigdy 
sobie nie ułożysz życia, ty krowo". (No, może redaktorka nie użyła 
dokładnie tych słów, ale z grubsza o to chodziło).
Postanowiłam nastawić kasetę z popiskującymi delfinami i dla 
uspokojenia poćwiczyć jogę. W zeszłym semestrze całkiem nieźle mi 
wychodziło „Powitanie Słońca" - dopóki panna Stamp nie przyłapała mnie 
w sali gimnastycznej, kiedy wypinałam tyłek. Mmmmm - o wiele lepiej. 
Świat kołysze się kojąco. Lalalalała. Unieś ręce w górę, by oddać cześć 
Słońcu... wciągnij powietrze... hmmmmmm, teraz opuść ręce w dół, 
jakbyś mówiła: „Nie jestem godna"... aaaa, wypuść powietrze. Ale się 
uspokoiłam. Teraz obróć się w prawo, a potem w lewo.
Ciekawe... kiedy obracam się w prawo, a potem w lewo, wydaję z siebie 
dziwne odgłosy. Takie jakby świstanie. A może to delfiny? Nie 
wiedziałam, że one świszczą.
Wyłączyłam magnetofon.
A więc: w prawo i w lewo. O nie. Świstu-świstu. Kiedy gwałtownie 
obróciłam się ze strony prawej na lewą, usłyszałam „świst, świst, świst". 
To naprawdę niezbyt przyjemne uczucie.
Ten dźwięk był naprawdę głośny. Świst, świst. A może złapałam gruźlicę 
od pływania w lodowatej wodzie?
Weszła mama (naturalnie bez pukania) z filiżanką herbaty dla mnie i 
przyłapała mnie na wykonywaniu świszczących ruchów.
- Tańczysz? - spytała.
- Nie, nie tańczę. Świszczę. Myślę, że złapałam gruźlicę. Z powodu 
naszego sposobu odżywiania się nie jestem w szczytowej formie.
- Nie wygłupiaj się, co się stało?

background image

Nie chciałam, żeby usłyszała moje świstanie, ale sama wystraszyłam się 
nie na żarty. Dałam jej posłuchać. Z boku na bok, świstu-świst.
Zrobiła zmartwioną minę. (Pewnie sobie pomyślała, że lokalna prasa 
oskarży ją o maltretowanie i zaniedbywanie własnego dziecka).
- Słuchaj, może powinnyśmy skoczyć do gabinetu zabiegowego i spotkać 
się z George'em Cloon... yyy... z lekarzem. Idź po płaszcz.
Zanim zdążyłam zaprotestować, chwyciła Libby i wy-szłyśmy z domu. 
Kiedy uruchomiła samochód, powiedziałam:
- Mamo, może gdybym wzięła ciepłą kąpiel, a ty byś mi zrobiła pożywny 
gulasz...
Chwilę później znalazłyśmy się, w poczekalni przed gabinetem lekarskim. 
Siedziała tam gromada starych wariatów, a wszyscy kasłali. Jeżeli jeszcze 
nie byłam chora, to teraz na pewno się rozchoruję.
Libby wdrapała się na stół i odstawiła dla wszystkich mały taniec. Pewnie 
właśnie nauczyła się go w przedszkolu. Zdaje się, że dzieciaki wykonują 
go przy piosence Kół-ko graniaste.

     

Zaśpiewała (głośno i z wielkim uczuciem):   - Ha ha kuko nam się 

pociapało, a my fsiści bęc. 

    

W finale zadarta sukienkę i ściągnęła majtki.

Mamę kompletnie to zaskoczyło. Bo kto by się spodzie-
 wał? Starcy zaczęli coś mamrotać. Jedna kobieta powiedziała: „Co za 
obrzydliwość!". Lekka przesada, zważywszy, że owa kobieta miała na 
głowie kominiarkę. 

I     

W końcu weszłyśmy do gabinetu. Mama 

dosłownie rzuciła się przez drzwi, a ja musiałam siłą wciągnąć Lib-by, 
która chciała zatańczyć na bis.
-Witam, to znowu my! - zawołała mama dziwnie dziewczęcym głosikiem.
Założyłam Libby majtki i spojrzałam na lekarza. Wyglądał całkiem w 
porzo, nie jak ten ponury wariat z czerwoną gębą, do którego zwykle 
chodzimy. Rzeczywiście, nieco przypominał młodego George'a Clooneya. 
Uśmiechnął się (mniam-mniam) i powiedział: - Witam, Connie. - 
(Connie!). - Witam, Libby. - Libby posłała mu jeden z tych swoich 
szalonych uśmiechów.
Potem spojrzał na mnie. Powabnie uśmiechnęłam się kącikiem ust. (Wargi 
lekko wygięte, ale bez pokazywania zębów, nos ładnie ściągnięty).
-A ty pewnie jesteś Georgia - powiedział. - A więc cóż to się stało?
- Gee, powiedz panu doktorowi - odezwała się słodkim głosem mama.
- No, kiedy robię ta- - tu zaczęłam się obracać na prawo i lewo - ...coś we 
mnie świszcze - wyjaśniłam niechętnie.
- Czy to się zdarza w innych sytuacjach?
- Yyy... nie.

background image

- Tylko kiedy się obracasz? -Tak.
- W takim razie nie obracaj się i już. Wielkie dzięki. A więc pieniądze z 
naszych (no, moich
rodziców) podatków wydane na jego wykształcenie nie zostały wyrzucone 
w błoto!!! Uśmiechnął się do mnie.
- Kiedy obracasz się w ten sposób, silnie wydychasz powietrze z płuc, co 
powoduje ten odgłos. I to wszystko. Płuca działają jak miechy.
Poczułam się jak idiotka. Podwójna idiotka. Wszystko przez mamę, to ona 
kazała mi tu przyjść. A teraz przyczepiła się do niego i zaczęli rozmawiać. 
Opowiedziała mu, że uczy się tańczyć salsę. A czy on lubi tańczyć? -itd. 
Ciągle powtarzała: „Och, nie powinnam zabierać panu czasu", ale ględziła 
dalej. Opanowała się dopiero wtedy, gdy pielęgniarka zapukała do drzwi i 
powiedziała, że jeden z emerytów spadł z krzesła.
Straszna żenada. Mama dosłownie się śliniła. Zero dumy. Teraz, gdy moje 
życie nie było już zagrożone, zauważyłam, że nawet szykując się w 
pośpiechu do wyjścia, zdążyła wcisnąć się w opięty top. Widać było, jak 
atakuje lekarza swym „zagrożeniem dla stabilności okrętu". Nigdy bym 
nie pomyślała, że coś podobnego przyjdzie mi do głowy, ale nagle 
zapragnęłam, by Vati już wrócił do domu. Kiedy wsiadłyśmy do 
samochodu, powiedziała: - Miły jest, prawda?
- No, słowo daję, mamo, miej odrobinę godności. W swoim życiu już 
dokonałaś wyboru, za dwa tygodnie wraca nasz Grubas. To nie najlepszy 
pomysł, żeby narażać swoje małżeństwo na takie ryzyko, a do tego jeszcze 
na starość robić z siebie pośmiewisko. - Naprawdę nie mam pojęcia, o 
czym mówisz. Ale oczywiście miała pojęcie.
Czy ja muszę się zamartwiać każdym drobiazgiem? Kiedy w końcu będę 
mogła zacząć się zachowywać jak egoistyczna nastolatka? Rodzice Jas 
mają fartuszki i szopy na narzędzia, a dlaczego mnie się dostali Rodzice, 
Którzy Mają Własne Życie?

 Czwartek, 7 października

11:30
Koszmarne Bliźniaczki znowu się wkurzyły.  Zobaczyły, jak Okropna P. 
Green wychodzi z klasy, rozmawiając z Nudną Lindsay. P. Green pewnie 
jej opowiadała o karmie dla chomików. Bliźniaczki twierdzą, że P. Green 
to donosicielka, bo wczoraj dostało im się za wagary. Teraz mówią na nią 
„słonica-donosicielka". I ukradły jej tygodnik „Hodowla Chomików". My-

background image

ślałam, że się rozpłacze, a to by było straszne.
Na matmie Rosie przysłała mi liścik: „Jestem trójkątem równobocznym".
Odpisałam: „Czy to znaczy, że wszystkie kąty masz równe?", a ona 
odpowiedziała: „Nie wiem. Jestem trójkątem".
Zerknęłam na nią i rozpłaszczyłam sobie nos dłonią, robiąc z niego 
świński ryjek. Zrobiła to samo. Gdybyśmy siedziały razem, mogłybyśmy 
milej spędzać czas.
Powiedziałam to Chudej, kiedy w zeszłym półroczu nas rozsadziła.
- Pani dyrektor, powszechnie wiadomo, że przyjaciele którzy siedzą 
razem, mobilizują się nawzajem do nauki.
Ale ona tylko zatrzęsła się jak galareta, aż się przestraszyłam, że jej 
odpadną podbródki.
- Kiedy ostatnio siedziałyście razem, uwolniłyście szarańczę w pracowni 
biologicznej - powiedziała.
No, słowo daję, ona ma nie tylko nogi, ale i pamięć jak słoń. Ile razy 
tłumaczyłyśmy, że to był wypadek? Kto by przypuszczał, że szarańcza 
zeżre zapasowe drelichy pana Attwooda?
Za dwie godziny mamy religię, więc będę mogła sobie pogadać z 
kumpelkami, zamiast marnować czas na naukę.

Religia
13:30
  Rosie poszła na wagary. Powiedziała, że wybiera się ze Svenem do kina. 
Fajnie jest mieć chłopaka, choćby takiego Svena. Och, niech to chomik 
kopnie. Panna Wilson coś tam ględziła i podciągała sobie te żałosne 
rajstopy, a ja gadałam z Jas. Przez tamtą aferę z warzywami oficjalnie nie 
rozmawiała ze mną, ale za każdym razem, kiedy znalazła się w pobliżu, 
obejmowałam ją, więc w końcu mi wybaczyła - po to, bym przestała i 
żeby uniknąć plotek o naszym lesbijstwie.
- Dziewiętnastego wraca mój Vati - powiedziałam.
- Cieszysz się?
-Nie, Jas, powiedziałam tylko, że dziewiętnastego wraca mój Vati.
- Ja lubię swojego tatę.
- Tak, ale twój jest normalny, ma szopę na narzędzia. I majsterkuje. 
Naprawił ci rower. Kiedy mój tata próbował naprawić mi rower, ręka mu 
utknęła między szprychami. Musieliśmy pójść na pogotowie. Nie mam 
pojęcia, dlaczego musiałam z nim iść, wszyscy na ulicy za nami wołali. I 
to wcale nie: „Jakiego masz cudownego tatę!".

background image

15:45
    Przez cały dzień udało mi się nie myśleć o spotkaniu z Dave'em. Mimo 
to trochę się denerwuję.

19:30
 W moim pokoju. Schowałam głowę pod po-duszkę. Ten dom przypomina 
szpital psychiatryczny. W salonie wujek Eddie i mama ćwiczą salsę. 
Wujek przyjechał na swoim motorze ze skrzynką wina. Pierwsze kroki 
skierował do mojego pokoju i bez pukania otworzył drzwi (właściwie to 
moglibyśmy je w ogóle zdjąć z zawiasów). Chyba już przedtem zdążył 
wypić jedną skrzynkę wina, bo miał ze sobą rakietę do tenisa i udawał, że 
gra na niej jak na gitarze. - Georgia - powiedział - coś ci zaśpiewam. 
„Dziadku, z pieca zejdź, w twoim wieku niebezpiecznie tak wysoko 
wejść". - Po czym się roześmiał jak Król Świrów i zszedł na dół ze 
śpiewem na ustach.
Słowo daję, z jakiej planety urwali się ci ludzie? I dlaczego nie znajduje 
się ona trochę dalej? Libby schowała się z Angusem do kredensu. Mówi, 
że się bawią w doktora.

23:00
Czy kogoś w ogóle obchodzi, co się ze mną dzieje?
Jutro muszę się spotkać z Dave'em J. i jakoś ukryć fakt, że mam złamane 
serce. Będę absolutnie olśniewająca i dzielna. Słyszę chichot mamy i 
wujka Eddiego. Zawołałam: -Mamo... Gdybyś przypadkiem była 
zainteresowana to Libby nadal siedzi w kredensie. Ale pewnie cię to nie 
obchodzi, bo jesteś zajęta piciem i tak dalej.
Ciekawe, czy powinnam opowiedzieć wujkowi Eddie-mu o mamie i 
George'u Clooneyu? Może zamieniłby z nią słówko?
Nagle usłyszałam, że wujek znowu idzie po schodach. Wetknął w drzwi 
swoją straszliwie łysą głowę. Niemal oślepłam od światła, które się od niej 
odbiło.
- Jeżeli chcesz, możemy pojechać moim motorem na spotkanie twojemu 
tacie! Tiaa, marz sobie dalej, łysolu.

Piątek, 8 października

  Przyszła do mnie moja Cudowna Paczka i zaczęłyśmy słuchać Listy 
Przebojów oraz rozmawiać o operacji „Temat Zastępczy". No, w każdym 
razie udział w tej rozmowie brałam ja, Mabs, Rosie, Jools i Ellen, bo Jas 

background image

się nie pojawiła. Była zbyt zajęta czekaniem na powrót swojego 
„chłopaka", żeby się martwić o swoją najlepszą na świecie kumpelę, która 
nigdy w życiu nie postawiłaby chłopaka na pierwszym miejscu.
- OK, plan jest taki - powiedziała Ellen. - Powiedz Dave'owi, że przed 
wpół do dziesiątej musisz być w domu, bo jak się spóźnisz, dostaniesz 
szlaban.
- O to dobre, bo wyjdę na taką trochę niesforną i odjazdową, ale 
jednocześnie oznacza, że w każdej chwili mogę wrócić do domu. Bardzo 
pomysłowe, Batwoman..
- A ja z resztą paczki - podjęta Ellen - zaczaję się w parku - na wypadek, 
gdyby sprawy zaszły za daleko.  - No, superczad... prawie odlot. Okaże się 
wtedy, że mam mnóstwo kumpelek, na które co chwila wpadam, a to 
zniechęci do całowania nawet największego napa-leńca.
- Exactamondo - powiedziała Rosie. - Zatańczmy! I dla uspokojenia 
zaczęłyśmy tańczyć jak wariatki.

19:00
 Spotkałam się w parku z Dave'em J. Wybrałam styl nonszalancko - 
olśniewający: top lamparciej skóry (sztucznej, gdyż inaczej Angus po-
biegłby za mną, myśląc, że znalazł nowego kumpla), dżinsy i skórzana 
kurtka. Początkowo czułam się trochę niezręcznie. Dave wygląda całkiem 
spoko, jeśli się lubi tematy zastępcze.
- Cześć, boska - przywitał mnie. Całkiem miło. Podziwiam szczerość.
Powiedział, że po skończeniu szkoły zamierza zostać komikiem.
- Szkoda, że nie jesteś mną, bo miałbyś mnóstwo materiału.
Roześmiał się. Dziwne, ale w ogóle nie byłam zdenerwowana, jak na 
przykład z BS. Nie powiedziałam, że chcę zostać weterynarzem, ani 
niczego w tym rodzaju. Mówiłam prawie do rzeczy.
Kiedy tak szliśmy, gadając, parę razy otarliśmy się o siebie rękoma. Nie 
miałam nic przeciwko temu, bo Dave ma ładny uśmiech, od którego robią 
mu się urocze zmarszczki. Nagle złapał mnie za rękę. U-ua! No zaczynają 
się figle-migle. Jest ode mnie trochę niższy, więc musiałam zgiąć nogi w 
kolanach, żeby dopasować się do jego wzrostu. Nie wiem, co się ostatnio 
dzieje z ty-mi chłopakami, ale większość jest taka niska. A może to ja 
rosnę? O nie. Może chodzi właśnie o to? Może kiedyś będę dwa razy 
wyższa niż teraz? Może wyrosnę na żeński odpowiednik Svena i będzie to 
kara boska za to, że nawróciłam się na buddyzm? Tak czy inaczej, szłam 
dalej, lekko przykucając i usiłując nie wyglądać jak orangutan. Ale, och, 
sacrebleu i merde, odwrócił mnie twarzą do siebie i wziął za drugą rękę. 

background image

Musiałam unieść ramiona, żeby mi ręce nie wisiały. Czułam się jak ta ko-
bieta w filmie Dźwięki muzyki, wiecie, Julie Coś Tam. Chyba nie 
zamierzał ze mną tańczyć? Nieeeee. On chciał mnie pocałować!!! O nie, 
tego nie było w moim zastępczym planie... Gdzie moje tak zwane 
kumpelki???
Kiedy tak na mnie patrzył, coraz bardziej przybliżając twarz, próbowałam 
powiedzieć bardzo szybko:
-Zauważyłeś, że jak człowiek się obraca z boku na bok, to wydaje takie 
świszczące odgłosy?
Ale zdążyłam powiedzieć tylko „Za..." , bo przycisnął usta do moich ust. 
Mało nie ugryzłam się w język. Nie zamknęłam oczu, bo pomyślałam, że 
wtedy to nie będzie taki prawdziwy pocałunek. Ale zaraz dostałam zeza, 
więc jednak je zamknęłam. Właściwie było całkiem fajnie. Ale co ja tam 
wiem? Do tej pory całowałam się tylko z BS, chłopakiem-robalem i WJ, 
czyli Markiem, który miał tak wielką japę, że tego doświadczenia nie mo-
gę uznać za normalne. Powinnam się cieszyć, że mnie nie zjadł).

W moim pokoju
Myślę
23:00
 W końcu pojawiły się moje tak zwane kumpelki. Trochę nas wystraszyły, 
bo wyskoczyły zza drzewa. Poza tym, jeżeli Rosie zamierza pójść do 
szkoły teatralnej, to gorąco będę jej to odradzać.
-O, cześć, Georgia. To TY?!!! Co, NA BOGA, tu robisz, myślałam, że 
masz SZLABAN? - Z tym, że powiedziała to takim tonem, jakby ktoś ją 
walnął kijem w łeb (co zresztą ktoś powinien zrobić).

23:30   
Hmmm. Wszystko mi się pokićkało. Za całowanie dałabym mu siedem i 
pół. Może nawet osiem. Nie stosował zbyt zmiennego nacisku, a językiem 
łaskotał mnie jak jakiś mały wężyk. Z drugiej strony nie ssał (jak chłopak-
robal) i nie zderzał się ze mną zębami. Ani się nie ślinił, co zawsze jest nie 
do przyjęcia. Leciutko gryzł mi dolną wargę, co muszę opowiedzieć 
swojej paczce, bo tego nie mamy na liście. Było to całkiem miłe. Muszę 
wypróbować tę technikę. Kiedy ponownie usidlę BS.

Północ
I nie położył mi ręki na piersiach, co jest dużym plusem.

background image

0:30
Może nie położył mi tam ręki, po pomyślał, że potem już jej nie znajdzie? 
Ciekawe, czy melony nadal mi rosną?

0:32
   Straszne wieści!!! Kiedy wkładam piórnik pod
pierś, zostaje tam przez sekundę!!!
Aż mi się zrobiło gorąco i słabo. Co jeszcze może mnie spotkać?

Sobota, 9 października

11:50
 Angus się zakochał!!! Naprawdę. W Naomi,  birmańskiej medalistce 
państwa Z Naprzeciwka. (To ja nazywam ją Naomi, oni mówią na nią Ma-
ła-Rzeczka-Która-Wdrapuje-Się-Na-Drzewa-Sztyw-no-Jakby-Kabanosa-
Połknęła-Sun Li Trzecia, czy jakoś tak równie egzotycznie). Na murku 
koło ich domu zobaczyłam Angusa, który dawał Naomi upolowanego nor-
nika. Paradował tam i z powrotem, prężąc grzbiet i machając ogonem. 
Jakie to niesmaczne, zwłaszcza że do tyłka przykleił mu się kawałek 
zaschniętego gówienka. Koty uważają, że wygląda to bardzo atrakcyjnie. 
Libbs zresztą tak samo.
Jego zaloty nie zrobiły najmniejszego wrażenia na państwu Z 
Naprzeciwka. Prawdę mówiąc, rzucali w niego kamieniami. Będą musieli 
wymyślić lepszy sposób, bo Angus aportował kawałki cegieł, którymi go 
przeganiali. Powinni przerzucić się na bazookę.

W moim  pokoju

14:30
 Muszę się trochę wyciszyć. Wypożyczyłam z biblioteki broszurkę na 
temat buddyzmu. Panna Wilson, która pracuje również jako bibliotekarka, 
nie posiada się z radości. Myśli, że to dzięki jej wyjątkowemu talentowi 
pedagogicznemu zainteresowałam się poważnie religią. Jakie to żałosne. 
Zaprasza 

i

mnie do siebie na kawę. Może ją odwiedzę i spytam, gdzie kupuje 
rajstopy. Ta książka ma tytuł Buddyzm dla głupków. Nie, tak naprawdę to 
nie, ale powinna.

background image

Matko kochana. Ale nudziarstwo. Cały czas gadka tylko o pokoju na 
świecie itd., co właściwie jest OK, chociaż na to jeszcze mam czas. Kiedyś 
byłam szczęśliwa. i miałam wszystko, co chciałam.

16:00
    Przyszła Jas. Miała minę jak mops.
- Przygotowałam się na powrót Toma, a on zadzwonił z Birmingham i 
powiedział, że zostaje jeszcze parę dni. Mówi, że mu się tam podoba i że 
się skumplował z paroma osobami. 

      

Pomyślałam sobie: „Matko 

kochana! Jeszcze mi brakuje kłopotów Pysia i Po". Ale nic nie 
powiedziałam.
 Jas jęczała dalej: 
- Kiedyś nie lubił spotykać się z kumplami, wolał być tylko ze mną.
 - Pamiętaj, że to jeden z Jenningsów - powiedziałam mądrym tonem. 
- Jest taki sam jak Robbie. Nie zapominaj o gumce. Jas... zostaw mu trochę 
przestrzeni. Może byś mu powiedziała, że twoim zdaniem powinniście się 
rozstać na jakiś czas? Wiesz, żeby się odnaleźć. 
-Ja wiem, gdzie on jest. W Birmingham. Już łatwiej dogadać się z 
Angusem. Mio to, niezrażona, ciągnęłam:
- Nie wygłupiaj się, Po! Zresztą chciałabym porozmawiać z tobą o 
Buddzie. Wiesz, co On powiedział?
- Chyba całkiem sporo mówił?
-Tak, ale między Innymi powiedział; „Kiedy wrona znajduje zdychającego 
węża, zachowuje się jak orzeł. Kiedy uważam się za ofiarę, zranić mnie 
może byle co".
Zapadło milczenie i Jas zaczęła się bawić grzywką - Rozumiesz?
Rozumiesz.'
- Yyy... a co to ma wspólnego z Tomem? On nie jest orłem.
No słowo daję, jaka ona tępa. Wyjaśniłam, tak cierpliwie, jak tylko 
mogłam:
- To znaczy, że jeśli uważasz, że twoje życie jest kichowate, takim się 
stanie.
- To dlaczego Budda nie powiedział tego wprost?
- Ponieważ (a) jest Buddą i (b) w Buddalandii nie ma kiszek.

17:30
   Zadzwonił telefon.  - Gee, to do ciebie! - zawołała mama. - Twój 
chłopak!

background image

No słowo daję, kiedyś ją zamorduję. Zeszłam na dół wzięłam słuchawkę i 
usiadłam na taborecie. Był to Dave Jajcarz.
- Cześć, boska - powiedział. - Wczoraj super się bawiłem. Dopiero teraz 
doszedłem do siebie po poznaniu twoich kumpelek. Co porabiasz?
Kiedy tak sobie gawędziliśmy, do przedpokoju weszła Libby, nucąc coś 
pod nosem. Usiłowała wpakować mi się na kolana.
- Libbs, rozmawiam przez telefon. Idź się pobawić z Angusem.
Zmarszczyła brwi.
- NIE... NA KOLANKA!!! JUZ!!! BZYDKI, BZYDKI CHLOPCIK.
I tak zaczęła na mnie pluć, że w końcu musiałam ją wziąć na kolona. 
Zanim zdążyłam zareagować, zaczęła „mówić" do słuchawki.
- Dzień dobly, plosę pana. Wrrrrr. Kuko nam się paciapało.
Wyrwałam jej słuchawkę i zestawiłam Libby na podłogę. - Przepraszam, 
Dave, moja siostrzyczka... yyy... niedawno nauczyła się mówić i.... yyy... 
pewnie... Libby śpiewała:
-Georgia ma STLASNIE wielką klostę, lalalala, STLASNIE, STLASNIE 
wielką klostę... na pupie... NA PUPIE.

18:00
Prawdę mówiąc, to Libby miała rację. Jak to możliwe, że na pupie też 
może wyskoczyć krosto? Muszę brać więcej witaminy C.

18:05
Ja i Jas zajadamy się bananami. - Nie wyrzucaj skórek, bo robi się z nich 
świetne maseczki - powiedziała Jas.

 18:30
Jak zwykle Jas całkowicie się myliła. Zmyłyśmy banany z twarzy, 
obrzydliwe uczucie. - Na jutro znowu umówiłam się z Dave'em - powie-
działam.
 - Chyba rzeczywiście mu się podobam. Jas była zajęta wydłubywaniem z 
włosów kawałeczków banana.
-Naprawdę? Dlaczego?
- Nie wiem, podobam się i już.
W łóżku

 23:00
 W obecności Dave'a nogi nie trzęsą mi się jak  galareta i na tym właśnie 
polega cały problem, prawda? Jeżeli w towarzystwie chłopaka cała się

background image

nie rozpływasz, to równie dobrze mogłabyś się spotkać ze swoimi 
kumpelkami... albo kumplami, z którymi się tylko kumplujesz, a o 
całowaniu nie ma mowy.

23:30 
Och, już sama nie wiem.

Północ
Angus nadal siedzi na murku i obserwuje Na-omi, birmańską kocią 
boginię seksu, która ociera się o murek - mała kokietka. Wiem, na co ma 
ochotę.
Ciekawe, co teraz robi Bóg Seksu. Co mam począć z Dave'em?

1:00
    Już bym wolała włożyć głowę do wiaderka  z węgorzami, niż 
pocałować Nudną Lindsay.

1:15
     Bóg Seksu rzeczywiście wziął byka za rogi i rzucił Nudną Lindsay, 
kiedy spotkał swoją prawdziwą miłość (czyli mnie). Chociaż potem rzucił 
również mnie.

1:30
  Poszedł za głosem serca. Wiedział, że Sowa się zdenerwuje, ale odszedł 
od niej, bo uznał, że tak będzie najlepiej (no i zawsze fajnie jest dać Sówce 
kopniaka).

22:00
Dave J. przyszedł wcześniej. Przykleił sobie sztuczne wąsy. Ale z niego 
jajcarz! Poszliśmy do kina i znowu się całowaliśmy. Na pewno się zdziwił, 
że na każdym kroku wpadamy na moje kumpelki. Myślałam, że w całości 
połknie swoje lody, kiedy w kinie Rosie wychyliła się z rzędu za nami i 
powiedziała::
- GEORGIA!!! ALE NUMER!!! Co ty tu robisz?!!!
W szkole
W drodze do budy spotkałam Jas. Ciągnęła swój plecak po ziemi.
- Dzisiaj Dave przysłał mi kartkę - powiedziałam. -Napisał: „Wszystkiego 
najlepszego z okazji naszej tygodnicy, boska. Gorąco cię całuję, D.". W 
ogóle nie zareagowała. 

background image

- Jas, co ty robisz? - spytałam. Zauważyłam, że jest bardzo blada.
 -Tom nie odzywał się, więc zadzwoniłam do niego, ale wyszedł. -Aha.
-Mówiłaś, żebym mu powiedziała: „Tom, powinieneś mieć więcej 
przestrzeni".
- No cóż...
-  teraz ma więcej przestrzeni.
- No tak. -Ja też. -Tak...
-Ale wcale jej nie chcę.
Matko kochana. Nie zostanę redaktorką kącika złamanych serc, skoro 
wszyscy ciągle tylko narzekają.

Ostatni dzwonek
15:00
Jas, Jools, Ellen, Rosie i ja czaiłyśmy się w pobliżu pracowni biologicznej, 
ukrywając się przed gestapo, czyli Sokolim Okiem, która chce mnie spytać 
o przemianę beretów w pudełka na drugie śniadanie. Wszyscy przejęli ode 
mnie ten pomysł. Chuda powiedziała na apelu, żebyśmy nie zachowywały 
się tak głupio.
- W całym mieście psujecie dobre imię naszej szkoły, Wzięłyśmy sobie do 
serca jej słowa i zamierzamy zrobić „ślepy dzień". Po ostatnim dzwonku 
zebrałyśmy się w alejce między pracownią biologiczną a głównym bu-
dynkiem, czekając, aż Sokole Oko odwróci wzrok i będziemy mogły 
wybiec za bramę. Wszystkie - oprócz tego psuja Jas Wielkie Gacie - 
założyłyśmy na głowy berety--pudełka na drugie śniadanie.
- W przyszłą środę - ślepy dzień, przez cały ranek nie otwieramy oczu i 
każemy się wszędzie prowadzić, z lekcji na lekcję - powiedziała Rosie.
- Zaraz, w środę mamy wuef, gramy w hokeja - zauważyłam. - Ale będzie 
ubaw.
- Sokole Oko nie pozwoli na to, zagrozi nam siedzeniem w kozie i tak 
dalej - powiedziała ponuro Jas, która przez cały dzień była w paskudnym 
nastroju.
- Nie, bo wyjaśnimy, że mamy sponsora i robimy to dlatego, by lepiej 
zrozumieć niedowidzących - wyjaśniła Rosie.
W tej chwili zobaczyłyśmy coś okropnego. Pod bramę podjechał BS, a 
Nudna Lindsay wybiegła ze szkoły, i wsiadła do jego samochodu!

19:00

background image

    W pewnym sensie czuję się wolna. Skoro BS woli Sowę ode- mnie, to 
znaczy, że jest cieniasem. Niech będzie i tak. Podejdę do tego z buddyj-
skim spokojem. Omm. Nie stanę się wroną, która znalazła węża czy coś 
tam. Kogo to w ogóle obchodzi? To tylko wrona.

20:00
Muszę na chwilę zrobić sobie przerwę w byciu buddystką. Ale KANAŁ!!! 
MERDE DO KWADRATU!!! Życie to kiszka kaszana.

21:00
Przyszła mama, żeby „pogawędzić". - Za tydzień wraca tata.
- W takim razie zostało jeszcze trochę czasu na kilka poważnych 
dolegliwości.
- Co masz na myśli? -Ciebie i doktora Clooneya.
- Georgia, ty chyba zwariowałaś. -Czyżby?
-Słuchaj, ja tylko uważam, że on jest całkiem przystojny.
- Dlatego, że porównujesz go z tatą.
- Nie bądź arogancka.
-Nie jestem. Stwierdzam jedynie fakty.
- Nie masz się o co martwić. To tylko niewinny flirt.
- Dla ciebie. A jeżeli naprawdę podobasz się doktorowi Clooneyowi? A 
jeżeli się załamie, kiedy odkryje, że tylko się nim bawisz? Jak jakąś 
zabawką?
Wyszła ze zmartwioną miną. I dobrze. Teraz obie się martwimy i obie 
mamy poczucie winy. I zupełny mętlik w głowie.

21:30
 Zadzwonił Dave.
  - Dzwonię tylko po to, żeby ci powiedzieć, że bardzo mi się podobasz. 
Dobra, dobranoc - powiedział. Matko kochana.
Ciekawe, czy wszyscy bezduszni pogromcy serc mają poczucie winy?

Boisko do hokeja

14:30
Rozgrywamy mecz hokeja ze starym, nudnym college'em Hollingbury. Im 
się wydaje, że są super, ale niestety, wkrótce się przekonają, jak bardzo się 
mylą.

background image

Udając, że wiążę sznurówki, ukradkiem zajrzałam do ich przebieralni. 
Koszmar: same stringi. Zauważyłam, że panna Stamp ciągle do nich 
wpada, mówiąc: „Nie przeszkadzajcie sobie. Chciałam tylko sprawdzić, 
czy nie zabrakło wam ręczników".
Była strasznie czerwona i rozemocjonowana. Aż przebierała nóżkami i tak 
dalej. Można się wystraszyć, jak się jej nie zna. Zauważyłam, że kiedy 
weszła, sporo dziewczyn z Hollingbury popędziło do toalety. Widziałam, 
że czują się trochę nieswojo, więc wykorzystałam taktykę sportową.
- Pani profesor - powiedziałam niewinnie - myślę, że po meczu drużynie z 
Hollingbury przydałaby się odnowa biologiczna. Wie pani, jeżeli doznają 
kontuzji, mogłaby im pani zaproponować... yyy... mały masaż. Ma pani 
czarodziejskie ręce, które leczą.
Adolfa zareagowała na to nieco podejrzliwie, ale nie mogła się 
zorientować, co kombinuję. Usłyszałam, że wraca do ich przebieralni i 
mówi coś o masażu. Wszystkie dziewczyny z Hollingbury jak oparzone 
popędziły na boisko. Doskonale, nerwowa drużyna, będą uważały, żeby 
nie doznać żadnych obrażeń! !! Punkt dla nas!!!
Ale lodówa. Założyłam trzy pary gaci. Z tyłu pewnie wyglądam jak 
Okropna P. Green albo... Chuda. No, ale już lepszy tyłek gruby niż 
zmarznięty. Kibicuje nam niewielki tłumek składający się głównie z moich 
kumpelek. Ale nie ma Jas, dzisiaj w ogóle nie przyszła do szkoły. Mam 
nadzieję, że nie dostała świra z powodu Toma.
Kapitanem naszej drużyny jest najchudsza nudziara, która niech 
pozostanie anonimowa (Lindsay). Nie zamierzam słuchać jej rozkazów. 
Podczas narady przed meczem powiedziała:
- Czekajcie na moje instrukcje, a kiedy znajdziecie się w pozycji do 
strzału, podbiegnę i przejmę piłkę.
Jasne, każdemu wolno marzyć, chuda nudziaro. Przy odrobinie szczęścia 
ktoś ją zwali z tych patykowatych nóżek. Nie mówię, że życzę jej 
poważnej kontuzji, ale chociaż takiej, żeby musiała na rok czy dwa 
położyć się w jakimś szpitalu (najlepiej na Marsie). Dzięki ci, Buddo. (A 
widzisz? Nie zamierzam potulnie przyjmować ciosów).

14:50
Genialny mecz. Idę jak burza, o ile wolno mi tak powiedzieć o samej 
sobie. Mknę przez boisko, uderzając piłkę ku przodowi. Cudowne 
podanie! Jestem jak David Beckham - ale taki z kijem hokejowym, w 
spódnicy i trzech parach wielkich gaci. Chociaż, kto wie? Może jego 
trenerka Posh Spice, pilnuje, żeby zimą zakładał ciepłe majtki? Jest bardzo 

background image

opiekuńcza. A|e strasznie chuda.
Po  pierwszej połowie
Zero - zero

15:15
 Rosie, Ellen, Jools i Mabs są jak cheerleaderki. Nawet ułożyły piosenkę, 
która brzmi następująco: „Raz - dwa - trzy - cztery, teraz Georgia będzie 
strzelać"
Po zejściu z boiska powiedziałam im:
- To się nie rymuje.
- Za duża lodówa - odparła na to Ellen. Brr. Ma rację. Pognałam do kibla i 
włożyłam ręce pod
strumień gorącej wody. O nie, Koszmarne Bliźniaczki przydybały 
Okropną P. Green w kącie przebieralni. P. Green pochlipywała. Kiedy 
weszłam, nawet się nie obejrzały.
- No, skarżypyto, co powiedziałaś Lindsay o naszych wagarach?
Okropna P. Green trzęsła się jak wielki słoń z galarety. -Ja... ja... nic... nie 
powiedziałam. Pomyślałam, że powinnam jej pomóc i krzyknąć: „Opo-
wiedz im o swoich chomikach, to zanudzisz je na śmierć i będziesz mogła 
uciec!". Ale spojrzałam tylko na silne ręce Jackie i się rozmyśliłam.
Kiedy wychodziłam, Koszmarne Bliźniaczki znowu zaczęły wpychać P. 
Green do toalety. O kurczę.
- Nie lubimy skarżypyt... prawda, Georgia? - powiedziała Alison.
- Och, są w porządku. Ja... - wyjąkałam. Jackie tak mocno pchnęła P. 
Green, że tej aż spadły okulary. To załatwiło sprawę. Doszłam do 
wniosku, że nie mam zamiaru już dłużej być fotelem Koszmarnych 
Bliźniaczek.
- Dajcie jej spokój
Jackie spojrzała na mnie. 
- Tak? I co teraz zrobisz, wielki kinolu? -Odwołam się do waszej 
uprzejmości. Roześmiała się.
- Każdemu wolno marzyć, Ringo.
- Tak właśnie sądziłam, nic z tego nie wyjdzie, więc zostaje mi plan numer 
dwa.
Nie miałam planu numer dwa. Nie wiedziałam, co robię. Czułam się jak 
opętana. Skoczyłam w ich stronę i z ręki Jackie wyrwałam paczkę petów. 
Następnie pobiegłam z nią do kibla i uniosłam nad sedesem.
- Puśćcie ją, bo wyrzucę wam fajki! - krzyknęłam. Jackie strasznie się 
zdenerwowała i odruchowo podbiegła, by uratować papierosy. Alison też 

background image

do mnie podeszła, zostawiając roztrzęsioną Okropną P. Green. - P. Green, 
pędź jak wiatr! - krzyknęłam. Podniosła okulary z podłogi, ale nie ruszyła 
się z miejsca, mrugając oczami jak tłusty królik w świetle reflektorów 
samochodu. Matko kochana! Próbowałam dodać jej odwagi.
- No, może nie jak wiatr, ale poczłap najszybciej, jak tylko możesz.
W końcu sobie poszła i zostałam sam na sam z Bliźniaczkami. 
Wyminęłam je pędem, drąc się:
- Aoaaaaaaa! - co jest znanym okrzykiem buddyjskiego wojownika.
Wysypałam papierosy z paczki. Kiedy się obejrzałam Bliźniaczki zbierały 
je z podłogi. Wybiegłam na boisko na drugą połowę meczu, wywołując 
oklaski ze strony Drużyny Asów. Pomyślałam, że przynajmniej sobie 
pogram skoro zaraz potem Bliźniaczki i tak mnie zamordują.
Zauważyłam, że po przeciwnej stronie boiska zebrało się kilku chłopców. 
Kiedy wbiegłam, jeden z nich zaczął mnie dopingować. To pewnie tępaki 
z Foxwooda. Pojawiają się za każdym razem, kiedy nadarza się okazja 
zerknięcia na skrawek naszych majtek. Albo na kołyszące się dyndaki. Nie 
mam pojęcia, jak się dowiedzieli, że dzisiaj gramy. Może Elvis Attwood 
dorwał się do tam-tamów w swojej pakamerze i wybębnił na nich 
wiadomość o meczu. Teraz kręcił się w pobliżu ze swoimi taczkami, 
udając strasznie zapracowanego. Stary zboczeniec. Niech sobie chłopcy 
popatrzą na moje dyndaki, skoro aż tak im na tym zależy? Niech zobaczą, 
jak mój nos rozjeżdża się na pół twarzy. Niech sobie patrzą, jak mi się 
trzęsie pupa, co mi tam??? I tak zginę, kiedy już mnie dorwą Bliźniaczki.

16:10
Zwycięstwo! Zwycięstwo!!! Wygrałyśmy jeden do zera.
Gra była wyrównana, zważywszy, że walczyłyśmy z bandą mazgajów. 
Jedna dziewczyna z przeciwnej drużyny rozbeczała się, kiedy niechcący 
uderzyłam jq kijem w piszczel. Ciekawe, czy napaści ze strony Angusa 
uodporniły mnie na ból? Tak czy siak, aż do ostatnich minut był remis, 
zero-zero. Pobiegłam przez skrzydło i znalazłam się na polu karnym 
przeciwnika. Drużyna Asów skandowała. „Georgia, Georgia!!!". I wtedy 
Nudna Lindsay, nasza tak zwana kapitan, krzyknęła z lewej strony:
- Numer osiem, podaj do mnie! Wiecie, jak to jest, kiedy w filmie akcja 
pokazana jest w zwolnionym tempie? No więc właśnie ja przeżyłam coś 
podobnego. Zobaczyłam twarz Sowy, jej głupie, chude nóżki i 
pomyślałam: cha, cha, cha, cha! (Ale bardzo powoli).
Zatrzymałam piłkę i pognałam z nią do bramki. Prze-dryblowałam jednego 
przeciwnika, a potem następnego. Przewróciłam się, ale zaraz podniosłam 

background image

Pchając taczki ze mną w środku, śpiewał: We are the Champions, głupią 
piosenkę tego zespołu Queen, którego perkusista niby to jest podobny do 
taty. Moja Cu downa Paczka przyłączyła się zaraz, drąc się na całe gardło. 
Kiedy przemierzaliśmy High Street, wszyscy się na nas gapili. Pewnie 
prowadzą bardzo nudny tryb życia i poruszają się tylko samochodami. 
Albo motorowerami.
Kiedy dojechaliśmy do furtki przed moim domem, Dave J. mnie 
pocałował! fsSpS
- Pa-pa, moja piękna - powiedział. - Do zobaczenia wkrótce. Daj mi znać, 
jak się miewa twoja noga. Przyniosę ci jakiś prezencik.
Kiedy sobie poszedł, wszystkie dziewczyny westchnęły. „Aaaaach".
- Jest całkiem w porzo - powiedziała Ellen. - Teraz też ci ssał dolną 
wargę? Lubię ten dźwięk.
Ale to tylko Temat Zastępczy. Nie wolno nam o tym zapominać.

18:15
Z powodu mojej kostki mama wpadła w euforię. Zostawiła mnie w 
taczkach przed domem i od razu chwyciła słuchawkę telefonu. Słyszałam, 
jak rozmawia z recepcjonistką.
-Tak, wygląda to dość poważnie. Nie, nie, w ogóle nie może chodzić.Tak, 
dziękuję.
Przyszła Libby, ciągnąc za sobą Barbie nurka, i wdrapała się do taczek. 
Mocno mnie pocałowała. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham moją siostrę, 
ale wolałabym, żeby chociaż raz na jakiś czas wycierała sobie nos. Kiedy 
mnie całuje, zostawia mi na policzku zielone gile.
- Gee, lekarz wpadnie po dyżurze - powiedziała mama. - Pożyczysz mi 
tusz do rzęs? Mój właśnie się skończył.
- Hmm, w tym domu panuje ruch jednokierunkowy... -powiedziałam. - 
Gdybym to ja znalazła się na twoim miejscu, gdybym to ja spytała: 
„Mamo, czy pożyczysz mi...?".
Ale ona nie słuchała. Zawołała z domu:
- Kochanie, pospiesz się, możesz mi go przynieść?
- Mamo, przecież nie mogę chodzić! Właśnie dlatego zamówiłaś wizytę 
domową. I dlatego przywieziono mnie w taczkach.
- Nie musisz chodzić. Wyskocz tylko z taczek na górę po ten tusz. Hop-
hop, o, jak boli, hop-hop
Po co ja skakałam po różne rzeczy dla mojej mamy, skoro były jej 
potrzebne tylko po to, żeby zrobić idiotę z mojego ojca? (Odpowiedź na to 
pytanie jest taka, że nie chciałam, żeby mama myszkowała w moim 

background image

Pchając taczki ze mną w środku, śpiewał: We are the Champions, głupią 
piosenkę tego zespołu Queen, którego perkusista niby to jest podobny do 
taty. Moja Cu downa Paczka przyłączyła się zaraz, drąc się na całe gardło. 
Kiedy przemierzaliśmy High Street, wszyscy się na nas gapili. Pewnie 
prowadzą bardzo nudny tryb życia i poruszają się tylko samochodami. 
Albo motorowerami.
Kiedy dojechaliśmy do furtki przed moim domem, Dave J. mnie 
pocałował! fsSpS
- Pa-pa, moja piękna - powiedział. - Do zobaczenia wkrótce. Daj mi znać, 
jak się miewa twoja noga. Przyniosę ci jakiś prezencik.
Kiedy sobie poszedł, wszystkie dziewczyny westchnęły. „Aaaaach".
- Jest całkiem w porzo - powiedziała Ellen. - Teraz też ci ssał dolną 
wargę? Lubię ten dźwięk.
Ale to tylko Temat Zastępczy. Nie wolno nam o tym zapominać.

18:15
Z powodu mojej kostki mama wpadła w euforię. Zostawiła mnie w 
taczkach przed domem i od razu chwyciła słuchawkę telefonu. Słyszałam, 
jak rozmawia z recepcjonistką.
-Tak, wygląda to dość poważnie. Nie, nie, w ogóle nie może chodzić.Tak, 
dziękuję.
Przyszła Libby, ciągnąc za sobą Barbie nurka, i wdrapała się do taczek. 
Mocno mnie pocałowała. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham moją siostrę, 
ale wolałabym, żeby chociaż raz na jakiś czas wycierała sobie nos. Kiedy 
mnie całuje, zostawia mi na policzku zielone gile.
- Gee, lekarz wpadnie po dyżurze - powiedziała mama. - Pożyczysz mi 
tusz do rzęs? Mój właśnie się skończył.
- Hmm, w tym domu panuje ruch jednokierunkowy... -powiedziałam. - 
Gdybym to ja znalazła się na twoim miejscu, gdybym to ja spytała: 
„Mamo, czy pożyczysz mi...?".
Ale ona nie słuchała. Zawołała z domu:
- Kochanie, pospiesz się, możesz mi go przynieść?
- Mamo, przecież nie mogę chodzić! Właśnie dlatego zamówiłaś wizytę 
domową. I dlatego przywieziono mnie w taczkach.
- Nie musisz chodzić. Wyskocz tylko z taczek na górę po ten tusz. Hop-
hop, o, jak boli, hop-hop
Po co ja skakałam po różne rzeczy dla mojej mamy, skoro były jej 
potrzebne tylko po to, żeby zrobić idiotę z mojego ojca? (Odpowiedź na to 
pytanie jest taka, że nie chciałam, żeby mama myszkowała w moim 

background image

pokoju. Mogłaby się natknąć na parę rzeczy, które właściwie nie należą do 
mnie, które są... yyy... jej własnością). Pokuśtykałam do jej sypialni i 
powiedziałam: - To żałosne i smutne. Próbujesz poderwać jakiegoś 
młodego lekarza, a mojego biednego Vati czeka w domu istny cyrk! 
Zacmokała z niezadowoleniem i dalej się fiokowała.
- Z tobą jest taki kłopot, że przywiązujesz wielką wagę do drobiazgów, a 
nie obchodzą cię naprawdę istotne sprawy.
- Och, ale jesteś mądra - powiedziałam, kuśtykając do swojego pokoju. - I 
to dlatego wciskasz się w ubrania, które są przeznaczone dla osób (a) 
szczuplejszych od ciebie i (b) kilkaset lat młodszych?
Rzuciła we mnie szczotką. Atakowanie kaleki, milutkie, co?

19:00
Przyjechał lekarz-niszczyciel małżeństw. Jeszcze raz zabandażował mi 
nogę w kostce i dal środki przeciwbólowe.
- Domyślam się, że moja kariera hokeistki się skończyła. Jak pan myśli, 
może mam słabe kostki z powodu kiepskiego odżywiania się? Roześmiał 
się. Zresztą bardzo ładnie. - John, napijesz się kawy? John? John? Jak do 
tego doszło? Mama udała się do kuchni. Usłyszałam, jak mówi:
- Libbs, wyjmij Angusa z lodówki. -Ale on tak lubi.
- Zjadł całe masło.
- Chi, chi, chi, chi, chi, chi, chi, chi.

19:15
 Pokuśtykałam do swojego pokoju i bardzo  głośno nastawiłam jakąś 
nastrojową muzykę. Taka aluzja. Minęła cała wieczność, zanim trzasnęły 
drzwi wejściowe. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że John odjeżdża 
swym coolowym samochodem.

19:45
    Leżę na łożu boleści. To znaczy byłoby to łoże  boleści, gdybym w 
ogóle czuła swoją kostkę. Mama wetknęła głowę do mojego pokoju. Była 
bardzo zarumieniona. -Jak twoja kostka?
- Dobrze, jeśli lubisz być dźgana rozgrzanym do czerwoności prętem.
-Mój dzielny żołnierzu! - I zaczęła sobie beztrosko nucić pod nosem.
Cudownie, na tydzień przed powrotem taty mama wdaje się w namiętny 
romans z lekarzem.

20:00

background image

Przynajmniej będę miała zapewnioną najlepszą opiekę lekarską.

20:30  
Może mi załatwi dobrego chirurga plastycznego, który zoperuje mój nos?

21:00
  Muszę się zemścić na Nudnej Lindsay.

22:00
Ciekawe, w jaki sposób Bliźniaczki mnie zamordują?

22:10
Dlaczego Temat Zastępczy jest dla mnie taki miły? Co mu jest?

Środa, 13 października

W szkole

8:30    
Mama kazała mi pokuśtykać do budy. Wprost  nie mogę w to uwierzyć. 
Powiedziała, że zwichnięta kostka nie przeszkadza w nauce. Usiłowałam 
jej wytłumaczyć, że zaraz po wejściu do szkoły zostanę zamordowana 
przez Koszmarne Bliźniaczki, ale w ogóle jej to nie obeszło.
Kazałam Jas pchać taczki, a sama poszłam o kuli. Chłopcy z Foxwooda 
mieli niezły ubaw. Krzyczeli za nami: „Gdzie wasza papuga?", i tak dalej. 
Jas trochę się ożywiła, bo powiedziała: - Ciekawe, w jaki sposób 
Bliźniaczki cię zamordują? Była tym strasznie zaintrygowana. Ma już 
znacznie lepszy humor, bo Tom wraca do domu.
Przez całe rano udawało mi się schodzić Bliźniaczkom z drogi, ale na 
przerwie obiadowej nadeszła ta fatalna chwila. Bliźniaczki zapędziły mnie 
do kąta w kiblu. Próbowałam uciec, ale zablokowały wyjście. Zaczyna się. 
Przynajmniej moja śmierć rozwiąże sytuację z Dave'em. Jackie popatrzyła 
na mnie.
 -Zapalisz? - spytała. 
Co one planowały, rytualnie mnie podpalić? Jackie włożyła mi papierosa 
do ust, a Alison przytknęła do niego ogień. 
- W porzo - powiedziała Jackie. 

background image

-Ale jazda - dodała Alison. I wyszły. Na święte gacie, co to miało 
znaczyć? Dlaczego nie zrobiły mi kocówy?
Pokuśtykałam do lustra, żeby zobaczyć, jak wyglądam z papierosem w 
ustach. Właściwie to całkiem spoko. Ściągnęłam nozdrza. Z całą 
pewnością mam włoski typ urody.
Powiedziałam kącikiem ust: 
- Ciao, bella.
Niestety, dym wydostał mi się nosem i dostałam ataku kaszlu.
Życie jest straszne. Kiedy tak kasłałam, weszła Lindsay i zakablowała 
mnie, że palę w kiblu. Widziałam, jak Koszmarne Bliźniaczki chichoczą w 
kącie.
Super. Do końca półrocza mam układać materace po wuefie. Elvis 
zobaczył, jak dźwigam je, kuśtykając. Nieźle się uśmiał.

16:00
Utykając, wyszłam z budy razem z Jas. Myślę, że może to wyglądać 
całkiem atrakcyjnie, jeśli się lubi Johna Silvera - tego pirata z drewnianą 
nogą z Wyspy skarbów.
- Wiesz chyba ostatecznie dam sobie spokój z chłopakami - powiedziałam. 
- Powiem Dave'owi Jajcarzowi, że z nim zrywam, zapomnę o Bogu Seksu 
i skupię się na nauce. Może poproszę Herr Kamyera o korepetycje.
- Dostanie śmiertelnych spazmów.
- Poza tym myślę, że już i tak wybiłam sobie z głOWy Boga Seksu. Kiedy 
zobaczyłam, jak przyjechał po Sowę, zupełnie mi przeszło. Chłopak, który 
chonu i saé.ay i m

background image

- Georgia, możemy chwilę porozmawiać?
O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże. Czy to chwila powrotu gumki? Jas 
nie odstępowała mnie ani na krok, jak przyzwoitka.
- Idź dalej - powiedziałam. - Dogonię cię.
- Nie ma sprawy. Nie śpieszy mi się. Poza tym mogłabyś się przewrócić i 
nikt by ci nie pomógł. Leżałabyś całą wieczność, jak żółw na skorupie, 
brzuchem do góry, albo... ,
Wytrzeszczyłam na nią oczy i uniosłam brwi. Po jakichś stu latach 
zrozumiała i poszła sobie.
-Słuchaj, wiem, że pewnie jestem ostatnią osobą, z którą chciałabyś 
rozmawiać - powiedział Robbie  -ale... chciałem ci tylko coś powiedzieć... 
naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego, co między nami zaszło... 
wiem, że źle to przeprowadziłem. Wiesz, Lindsay się bardzo 
zdenerwowała, a ty jesteś taka młoda, więc nie mogłem... nie wiedziałem, 
co robić. Pomyślałem, że i tak niedługo wyjeżdżam i sprawa sama się 
rozwiąże... ale potem przyszedłem na ten mecz...
Boże, czy jest we wszechświecie chociaż jedna osoba, która nie widziała 
mojej wielkiej, trzęsącej się pupy i ogromnego kinola ganiającego po 
boisku? BS ciągnął swym seksownym głosem: - ...widziałem, jak Lindsay 
celowo na ciebie wpadła... i... strasznie mi przykro. Narobiłem 
zamieszania, a z ciebie bardzo fajny dzieciak... Słuchaj, ja... Wtedy 
usłyszałam: 
-Robbie!!!
W naszą stronę szła Nudna Lindsay. Nie mogłam już dłużej tego znieść. 
Pokuśtykałam przed siebie.

17:00
 O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże. Kocham
go, kocham. Robbie uważa, że jestem dzieciakiem. 
To jedna wielka parodia. 
I kicha.
 I farsa.
I cyrk na kółkach.
Był na meczu.
Widział moje gigantus gacius. A mimo to rozmawia ze mną. Może Jas nie 
jest aż taką wariatką, na jaką wygląda? Może wielkie gacie to prawdziwy 
wabik na chłopców? Och, już sama nie wiem.
Dlaczego przy nim nadal trzęsę się jak galareta?

background image

 18:00
    Dave Jajcarz zostawił mi w domu liścik: "Jednonogie  dziewczyny łatwo 
złapać. Całuję cię, Dave xxxxx"
. I czekoladki.
O BOŻEEEE!!!

Sobota, 16 października

11:00
 Jestem potworem. Rzuciłam Dave'a. Musiałam. Straszna kicha. 
Myślałam, że się rozpłacze. Z powodu mojej kontuzji przyszedł do mnie z 
kwiatami. Jest taki słodki, niepotrzebnie go zwodziłam. Wyjaśniłam mu, 
że traktowałam go tylko jako temat zastępczy.

14:30
   Zadzwoniłam do Jas.
 - Powiedział, że go wykorzystałam i... yyy.., coś jeszcze.
- Czy to, że jesteś egoistką?
- Nie.
- Największym świrem w historii ludzkości? -Nie.
~ Okropną iglistowatą...
- Jas, zamknij się.

W łóżku

20:00
Czy naprawdę jestem potworem? Może należę do tych ludzi, którzy 
niczego nie traktują normalnie, jak Madonna.

22:00
  Osobiście uważam, że wykazałam się wyjątkową dojrzałością i 
mądrością.

23:00
  Dave jeszcze mi kiedyś za to podziękuje.

background image

Północ
Angus nadal siedzi na murku po drugiej stronie ulicy. Patrzy na swoją 
ukochaną Naomi w kojcu. Też przeżywa zawód miłosny.

3:00
Przyszła zaspana Libby.
- Psiesiuń się - powiedziała i wlazła mi do łóżka ze swym zwykłym 
ekwipunkiem: Barbie, konikiem Charliem i tak dalej. Został mi mniej 
więcej centymetr wolnego miejsca. Cudownie. Po prostu przecudownie.

Poniedziałek, 18 października

W szkole

Przerwa
14:15
 Cóż, przynajmniej już gorzej być nie może. Och, zaraz, jednak może. 
Znowu pada i jest zimno, a młode hitlerówy wygoniły nas na dwór. Powie-
działam do Nudnej Lindsay, która była dyżurną:
- Wyganianie nas na mróz jest niezgodne z Konwencją Genewską... - Ale 
ona zamknęła drzwi na klucz i szeroko uśmiechnęła się do mnie przez 
okno. Zdjęła sweter i otarła sobie czoło, jakby gotowała się w upale. Och, 
tres amusant*, Sówko.
Razem z Jas poszłyśmy do pakamery Elvisa, żeby sprawdzić, czy jest tam 
ten stary. Gdyby pakamera oszołoma była pusta, mogłybyśmy chwilę się 
w niej ogrzać. Ale nie, siedział, czytając gazetę. Pod czapkę z daszkiem 
założył nauszniki! Pani Elvisowa musi być z niego bardzo dumna. 
Zastukałam w okno, żeby przyjaźnie się z nim przywitać, ale przez te 
nauszniki nie usłyszał.
- Dla żartu udam, że mówię coś bardzo ważnego, ale tylko ruszając 
ustami. Na przykład: „Panie Attwood, moja koleżanka Jas się pali!!!".
Podeszłam do drzwi pakamery i udałam, że mówię: „Panie Attwood, moja 
koleżanka Jas się pali!!!", dziko machając rękami. W końcu zdjął 
nauszniki, myśląc, że z ich powodu mnie nie usłyszał. Kiedy zrozumiał, że 
tylko żartuję, dostał szału. Jak na stuosiemdziesięciolatka skoczył do mnie 
z przerażającą prędkością i przegonił nas z pakamery. Kuśtykając, czym 
prędzej stamtąd uciekłam. A on, niestety, zapomniał, że za rogiem 

background image

zaparkował swoje prywatne taczki, i widowiskowo się o nie przewrócił. 
Myślałam, że umrę ze śmiechu. Poszłyśmy z Jas za korty tenisowe i dalej 
rechotałyśmy, całe aż się zginając nad murkiem.
Chichocząc jak szalona, zdołałam wreszcie nabrać tchu i powiedziałam: 
-Jas... Jas... on... on rzeczywiście ma płaską głowę.

* Très amusant (fr.) - bardzo zabawne.

Boże, jakie to było zabawne. Od śmiechu okropnie mnie rozbolał brzuch.

Na francuskim

15:00
   Z okazji poniedziałku madame Slack nauczyła nas kolejnej francuskiej 
piosenki, Sur le Pont D'Avignon. O jakichś smutasach, którzy tańczą na 
moście. Mogę jedynie stwierdzić, że mam zupełnie inne pojęcie o 
czadowej zabawie. Poza tym, jeżeli kiedyś pojadę do Francji, będę umiała 
nie tylko powiedzieć, że mój kos zgubił piórko, ale również zatańczyć na 
moście. Natomiast za żadne skarby nie uda mi się kupić bagietki.
Pod koniec lekcji do naszej klasy weszła Nudna Lindsay w roli asystentki 
Oberfùhrer. Uśmiechnęła się niezbyt ładnie i niezbyt przyjaźnie i 
powiedziała:
-Georgia Nicolson, do gabinetu pani dyrektor... NATYCHMIAST.

15:30
 Pod gabinetem Chudej. O matko. Quelle dommage. Zut alors i sacrebleu*. 
I co teraz? Niestety, pilnowała mnie Nudna Lindsay i za każdym razem, 
kiedy na nią patrzyłam, przypominały mi się stringi pod jej spódnicą. 
Wrzynające się między pośladki. I znowu dostałam ataku śmiechu.
Galareta zawołała mnie do środka. Usiłowałam powstrzymać śmiech, więc 
zrobiłam się czerwona jak burak.
- Georgio Nicolson - powiedziała - to karygodny wybryk. Tym razem 
posunęłaś się za daleko. 

*Quelle dommage. Zut alors i sacrebleu (fr.) - Jaka szkoda. Cholera i do 
diabła.

background image

Przemienianie  beretów w pudełka na drugie śniadanie, zaklejanie nosów 
taśmą, malowanie sztucznych piegów na nosach... musiałam znosić wiele 
twoich dziecinnych psikusów... W zeszłym semestrze był to szkielet w 
drelichach pana Attwooda, szarańcza... Ględziła tak, trzęsąc się jak 
olbrzymia galareta. - Miałam nadzieję, że zdążyłaś trochę dorosnąć. Ale 
żeby straszyć starszego pana, i to w nie najlepszej kondycji...
 - Bla-bla-bla.
Nie było sensu czegokolwiek tłumaczyć. Pan Attwood zwichnął sobie bark 
i cała wina spadła na mnie. Cudownie. W każdym razie zostałam na 
tydzień zawieszona, a Jas przydzielono dyżur w szatni. Chuda 
powiedziała, że napisze ostry list do moich rodziców, w którym wyjaśni 
okoliczności mojego zawieszenia. Zaproponowałam, że sama go zaniosę 
do domu, ale uparła się, że wyśle go pocztą.
Pokuśtykałam do domu z Jas i całą paczką. Byłam trochę przygnębiona. 
Znowu. Nawet nie chciało mi się zakładać beretu-pudełka na drugie 
śniadanie.
- Chuda jest absurdalnie podejrzliwa! - powiedziałam do Jas. - 
Zasugerowała, że wcale nie zaniosę tego listu do domu i będę udawała, że 
w ogóle nie zostałam zawieszona!!!
- Hm... - mruknęła Jas. - Co zamierzałaś powiedzieć mamie po zniszczeniu 
tego listu?
-Jesteś nie lepsza od innych.
- Wiem, ale tak z ciekawości: co zamierzałaś jej powiedzieć?
- Mogłabym udawać tajemnicze zatrucie pokarmowe. Nie stosowałam tej 
metody od klasówki z matmy w zeszłym semestrze.

16:00
W domu. Super. Życie jest cudowne. Po prostu perfectamondo*. 
Zawieszona. Akurat wtedy, kiedy Vati wraca do domu. Chyba mnie zabije. 
Jestem zakochana w Bogu Seksu, który uważa mnie za dziecko. Dave 
Jajcarz nazwał mnie bezdusznym kimś tam. Na tyłku mam pryszcza 
wielkiego jak wrzód. Ciekawe, co Budda by zrobił na moim miejscu?
16:30
    Czekam, aż mama wróci do domu i będę mogła jej przekazać tę 
wspaniałą nowinę.

17:00
   Zadzwoniłam do Jas. Odebrała jej mama.

background image

 - Dzień dobry, czy mogę mówić z Jas? Usłyszałam jak woła: -Jas, dzwoni 
Georgia! Potem rozległ się głos Jas:
-Przekaż jej, że pogadamy później! Tom właśnie mi pokazuje nową grę 
komputerową! Nową grę komputerową? Czy oni wszyscy powariowali? 
Gdybym zawołała, że mój chłopak pokazuje mi w moim pokoju nową grę 
komputerową, w jednej sekundzie wparowaliby tam rodzice!!! Chyba że 
tym chłopakiem byłby kuzyn James, z którym mogłabym siedzieć sam na 
sam całą wieczność, bo moja rodzina najwyraźniej nie ma nic przeciwko 
kazirodztwu.

18:30
  Mufti dostała szału z powodu mojego zawieszenia, chociaż jej 
tłumaczyłam, że to nie była moja wina i że Elvis mnie sprowokował.

*Perfectamondo - przekręcone słowo hiszpańskie perfectamente - 
świetnie, doskonale.

Kiedy wreszcie się uspokoiła, powiedziała:
- Nie wydaje ci się, że chyba mam jakieś zatrucie pokarmowe?
- Już się zaczyna - odparłam. - Mamo, to nie najlepsza pora na wizytę u 
Doktora Przystojniaka. Powinnyśmy myśleć o Vati.
- JA myślę o Vati. A wiesz, co jeszcze myślę? Myślę, że bardzo się 
zdenerwuje, kiedy zaraz po powrocie dowie się, że jego pierworodna 
została zawieszona. I co, jak się z tym czujesz?

W moim pokoju

20:30 
Mama „zaproponowała", żebym wcześniej położyła się spać i chociaż raz 
zastanowiła się nad swoim życiem. Ma rację. Zastanowię się nad własnym 
życiem. Czyli:
Moje włosy... dosyć ładne, chociaż trochę myszowate. Nadal uważam, że 
jasne pasemko to dobry pomysł -nawet po tamtym małym wypadku, jaki 
miałam przy ostatniej próbie ich odmiany. Ten kosmyk, który wtedy mi 
wypadł, już odrósł, ale zauważyłam, że mama schowała wszystkie 
wybielacze i płyn, w którym babcia zanurza swoją sztuczną szczękę, kiedy 

background image

u nas nocuje. Naprawdę, mama zachowuje się jak pies policyjny.
Ale na czym to ja skończyłam? A tak... oczy. Chyba ładne, trochę żółtawe. 
Jas powiedziała, że są kocie.
Nos... Cóż, na pewno nie zmaleje. Nie podoba mi się to, że jest taki 
rozpłaszczony. Zupełnie jakby nie miał w sobie kości. Nie mogę 
zapomnieć, co dziadek powiedział o nosach: że w miarę jak się człowiek 
starzeje, rosną, bo siła grawitacji ciągnie je do dołu.

20:35
 Z majtek można zrobić coś w rodzaju nosidełka na nos! Takie urządzenie 
antygrawitacyjne. Wkłada się ucho w otwór na nogę, a środek podtrzy-
muje nos. Okazuje się całkiem wygodne. Nie twierdzę, że wyglądam w 
tym wyjątkowo olśniewająco. Po prostu jest mi wygodnie.

20:40   
Chociaż nie wyszłabym w tym poza zacisze mojego pokoju.

20:45
Z parapetu mam dobry widok na ulicę. Widzę pana Sąsiada z jego głupimi 
pudlami. Jest bardzo szczęśliwy, odkąd Angus przestał na nie polować i 
zaczął się zalecać do birmańskiej kociej bogini seksu.

20:46
 O, idzie WJ, mój były, prześladowca moich
 piersi. W tym tempie pozostanie mi jedynym dobiegaczem. Umrę 
niedopieszczona. Pewnie wraca do domu z treningu piłki nożnej. Jak ja 
mogłam się z nim całować? Ma na sobie potwornie szerokie spodnie. Pod-
niósł głowę i spojrzał w moje okno. Zobaczył mnie. Przystanął i dalej 
patrzy w okno. Gapi się na mnie. Wiecie, jak to mówią - pogromcą serc 
jest się już do końca życia. Też będę się na niego gapić obojętnym 
wzrokiem. No dobra, panie Wielka Japo, panie Porzucaczu. Może i mnie 
rzuciłeś, ale jakoś nie potrafisz oderwać ode mnie wzroku, co??? Nadal go 
fascynuję. Patrzy na mnie. Gapi się i gapi. Jak zahipnotyzowany.

20:50

background image

 Boże! Przecież nadal mam no nosie hamak z majtek.

20:56
    Mark wszystko opowie kumplom.

 20:57 
Teraz będzie rozgadywał, że nie tylko jestem lesbijką, ale i lubię wąchać 
majtki.
Północ
 Na miłość boską! Co znowu? Obudziły mnie głośne krzyki i 
przekleństwa. To chyba jeszcze nie tata? Wyjrzałam przez okno. To 
państwo Z Naprzeciwka. Walili w różne przedmioty w swoim ogrodzie, 
darli się i świecili latarkami. Co się z nimi dzieje? To raczej nie pora na 
dyskotekowe szaleństwo.

2:00
Obudziłam się, z trudem łapiąc powietrze. Śniło mi się, że mój nos i piersi 
rosną coraz bardziej i bardziej. I ktoś się ze mnie okropnie śmiał. Mogłam 
poruszać tylko głową. Sparaliżowało mnie za to, że byłam tak okrutna 
wobec Dave'a Jajcarza. Libby śmiała się jak wariatka. (Bo nią jest). 
Pociągnęła mnie za włosy. 
- Pats, bzydki chłopak!!! Aaaa. Ciężarem, który przygniatał mi piersi, był 
Angus. Mruczał. Nie mogłam się ruszyć, on waży chyba z tonę. Wielka 
futrzana kula. Chyba obetnę mu racje żywnościowe. Jest jak mały koń.
Zaraz. Nie jest sam. Przyprowadził ze sobą Naomi, która zwinęła się w 
kłębek na jego grzbiecie!!! O rany!
Udało mi się zepchnąć ich i wymknęli się w noc - ale najpierw, w 
podzięce za moje męki, Angus ugryzł mnie w rękę. Naomi jest dość 
bezpośrednia jak na medalistkę - kie dy wychodzili, prawie wsadziła 
głowę Angusowi w tyłek.
Rano to przemyślę. Nie mogę działać pochopnie. Na przykład powiedzieć 
państwu z Naprzeciwka.

Wtorek, 19 października

8:45

background image

     Rozpętało się piekło. Państwo Z Naprzeciwka przyszli, by „spytać" o 
swoją birmańską boginię seksu. Pan Z Naprzeciwka miał ze sobą łopatę. 
Padły słowa: „Obedrę ze skóry i uszyję z niej kapcie". Mama zamknęła 
drzwi i powiedziała:
- No, słowo daję, Angusowi zawsze dostaje się za każdą aferę.
- Tak... - odparłam. - Jest takim samym kozłem ofiarnym jak ja.
- Uspokój się i wywieś baloniki.

16:00
   Miasto balonów.
Cały dom jest obwieszony balonikami. Na furtce zamocowałam nawet 
transparent z napisem "VATI WITAJ W DOMU".
Libby zrobiła coś obrzydliwego z plasteliny i włosów. Założyła 
WSZYSTKIE swoje kostiumy: kostium Czerwonego Kapturka, skrzydełka 
wróżki, opaskę na głowę z czułkami, a na to - strój Pocahontas. Ledwo 
może się poruszać.
Ani śladu Angusa i Naomi. Pewnie gdzieś sobie wiją miłosne gniazdko. 
Boże, żeby tylko nie wplątali w to moich majtek.

17:00
Przyjeżdżają pierwsi wariaci. Dziadek prawie złamał mi żebra. Jak no 
człowieka, który ma dwieście osiem lat, jest zaskakująco silny. Dał mi 
cukierka (!) i powiedział: - Nie wpadaj w doła, bo wilka złapiesz.
O czym on mówi? Mama dała mu kieliszek sherry. Boże kochany. To 
oznacza, że niedługo dziadek wyjmie sztuczną szczękę i wykona nią 
„czadowy" taniec.

18:00
 Genialnie. Wujek Eddie przywiózł Vati swym  przedpotopowym 
motorem.  Vati zeskoczył z siodełka w sposób, który mógłby spowodować 
poważne obrażenia u człowieka w tak podeszłym wieku.
Mama i tata dosłownie ZJEDLI się nawzajem. Blee!!!! Jak oni tak mogą? I 
to przy ludziach.
Tata chyba nawet się rozpłakał. Chociaż trudno to stwierdzić u tak 
zarośniętego faceta. Przytulił mnie i zaczął wzdychać:
- Och, Gee... och... jak ja za tobą tęskniłem! A ty też tęskniłaś za mną?
- Nnniii... taaak - wybełkotałam.
Mama rzuciła mi znaczące spojrzenie, więc zaczęłam udawać, że dokucza 
mi żołądek. „Uzgodniłyśmy", że od razu zaczniemy szopkę z zatruciem 

background image

pokarmowym, żeby jutro rano nie wzbudzić w tacie podejrzeń. Właściwie 
to żołądek rzeczywiście zaczął mnie pobolewać. Wraz z powrotem taty 
jakoś dziwnie się czuję. Przynajmniej mama mniej więcej mnie ignoruje. 
Vati czasami przejawia zainteresowanie wynikami z klasówek i tak dalej.
19:00
   Przyjeżdżało coraz więcej ludzi. Na podjeździe stało pełno samochodów 
i starych pijaków. Mama i tata trzymali się za ręce. W ich wieku to 
żałosne. Zastanawiałam się, czy od razu powiedzieć mu o tym, że znajduje 
się w miłosnym trójkącie razem z George'em Clooneyem. Ale doszłam do 
wniosku, że mi się nie chce.

0:30
Co za koszmar! Wszyscy tak zwani dorośli się  upili i „poszli w tango". 
No, przynajmniej ci, którzy chociaż trochę umieli tańczyć. Wujek Eddie 
strasznie się upił. Przyczepił sobie do gło-
 wy grzechotkę Libby z przyssawką na końcu, udając, że jest robotem. 
Libby uśmiała się po same pachy. Wujek w nieskończoność skandował: 
„Eliminować, eliminować". Potem Libby zażądała swojej grzechotki, a 
wujek nie mógł jej odkleić od głowy. Wszystkie pijaki musiały za nią 
ciągnąć, a kiedy w końcu się odczepiła, wujkowi Eddiemu został na czole 
okrągły fioletowy ślad o średnicy metra. I to dopiero było zabawne.

1:00
 Zeszłam na dół, żeby im powiedzieć, że niektórzy próbują usnąć, i 
poprosić, żeby ściszyli płytę z największymi przebojami ich epoki. 
Widziałam, jak „tańczą". Boże, jakie to żałosne. Tata kołysał biodrami i 
klaskał w ręce jak foka. I wydzierał się na całe gardło: „I can get no 
satisfaction!!! "- jak jakiś Mick Jagger z domu starców, a ponieważ Mick 
Jagger ma mniej więcej milion lat, możecie sobie wyobrazić, jak staro i 
idiotycznie wyglądał tata. Bardzo staro i idiotycznie.
Mama była cała zarumieniona i zdyszana - tańczyła TWISTA z panem Z 
NAPRZECIWKA i oboje wywalili się jak dłudzy.

Środa, 20 października

12:30
   Zerwałam się z łóżka w samo południe.

background image

Mama w kuchni, przepasana fartuszkiem, robi dla wszystkich śniadanie. 
Nie, przepraszam, tylko sobie
wyobraziłam, że należę do normalnej rodziny, gdzie takie rzeczy są na 
porządku dziennym. W krainie Nicolsonów M i T są jeszcze w łóżkach, 
nawet Libby wgramoliła się do  nich. Zeszłej nocy próbowałam ją 
namówić, żeby spała ze mną, ale mnie uderzyła i powiedziała: „Nie, 
niegzecny chlopcik, będę spała z Bzydalem!". (Tak mówi na tatę - 
„Bzydal"). Angus polazł gdzieś ze swoją kocią boginią seksu, a ja... 
zostałam sama. W moim pokoju. W łożu boleści. Bo kostka nadal mnie 
boli, chociaż nikogo to nie obchodzi. Jak zwykle jestem bardzo, bardzo 
samotna. Samotna jak... yyy... jak łoś.
Nigdy nie widzieliście łosia w grupie z innymi, prawda? Zawsze wędrują 
po górach w pojedynkę. Samotne.
Postanowiłam spojrzeć na sytuację z buddyjskiego punktu widzenia i 
cieszyć się szczęściem innych...

 12:45
Dzwonek do drzwi. 
- Ktoś dzwoni do waszych drzwi! - zawołałam głośno z góry. Żadnej 
reakcji ze strony pijaków. Znowu rozległ się dzwonek. To pewnie państwo 
Z Naprzeciwka, którzy chcą zrobić rewizję naszego domu w poszukiwaniu 
Angusa i birmańskiej bogini seksu. 
Dryń-dryń.
Kuśtykając na dół, wrzasnęłam: 
- Nie przejmujcie się tym, że kuleję i mam bardzo poważne zatrucie 
pokarmowe, z powodu którego nie mogę iść do szkoły...! Zwlokę się i 
otworzę drzwi, a wy odpoczywajcie, bo ogromnie się zmęczyliście podno-
szeniem kieliszków do ust! Cisza. No, tylko ciche chrapanie Libby. 
Otworzyłam drzwi.
Stał w nich Bóg Seksu. W progu mojego domu.
Bóg Seksu wylądował w drzwiach mojego domu. Miałam na sobie piżamę 
w Teletubisie.
- Cześć - powiedział.
- Hnnnnnnggggghhh - odparłam.

13:00
Szybko się ubrałam. Bóg Seksu zaproponował, żebyśmy się spotkali przy 
budce telefonicznej, a potem poszli na spacer po parku Stanmera. Przez 
jakieś pięć minut wahałam się co do szminki. Bo jeżeli będzie chciał się 

background image

całować, to czy jest sens malować usta? Ale jeżeli się nie umaluję, to czy 
nie sprawię wrażenia, że oczekuję pocałunku i czy nie okaże się to zbyt 
wielką presją dla chłopaka, który może znowu odskoczyć jak gumka?
Oooooch, czułam, że czacha mi dymi. Wiedziałam, że palnę coś tak 
głupiego, że sama to dostrzegę. Bo aż tak wielki to będzie idiotyzm.
Wolałam się nie narażać na to, że sutki znowu będą mi sterczeć, więc 
założyłam stanik i podkoszulek. Niech teraz spróbują sterczeć! Muszę 
zachować spokój. Om. Om. 0 mój Boże, o mój Boże, o mój Boże, o mój 
Boże, o mój Boże. Język nie mieści mi się w ustach. Czy języki rosną? To 
byłby już gwóźdź do mojej trumny, gdyby język zaczął mi zwisać z ust. 
Przestań, mózgu!

13:25
   Robbie czekał, opierając się o murek. Wyglądał tak czadowo. Włosy 
opadały mu na jedno oko. Kiedy tylko podniósł głowę, znów cała 
zamieniłam się w galaretę.
- Cześć, Georgia. Chodź do mnie - powiedział.
- Mój tata zapuścił sobie bródkę, a ja myślałam, że będę samotna jak łoś.
Na święte gacie, o czym ja plotłam? Jestem ostatnią osobą, która by mnie 
zrozumiała.
BS WYCIĄGNĄŁ RĘKĘ... do mnie!!! Marzyłam o tym. Wiecie, co 
zrobiłam? Uścisnęłam ją!!!
Wtedy się roześmiał i złapał mnie za rękę. Poszliśmy do parku. Trzymając 
się za ręce. Przy ludziach. Ja i Bóg Seksu. Nie wiedziałam, co powiedzieć. 
To znaczy wiedziałam, ale zrozumiałyby mnie chyba tylko psy. Albo mój 
dziadek.
W parku usiedliśmy na trawie, chociaż była lekka lodowa. Niestety, 
zachciało mi się odcedzić kartofelki, ale nawet się o tym nie zająknęłam.
Strasznie długo na mnie patrzył, a potem mnie pocałował. Ziemia się pode 
mną zakołysała, aż żołądek podjechał mi do gardła. Nie brzmi to zbyt 
romantycznie, ale było cudownie. Położył dłoń na moim policzku i dosyć 
mocno mnie pocałował. Nie mogłam złapać tchu i zrobiło mi się gorąco. 
Było fantastycznie. W rekordowym tempie przelecieliśmy przez wszystkie 
etapy całowania. Zaliczyliśmy czwartą bazę (pocałunek trwający ponad 
trzy minuty bez przerwy), szybko zaczerpnęliśmy powietrza, po czym 
przeszliśmy do piątej (pocałunek z otwartymi ustami) oraz do początku 
szóstej (z języczkiem). Taaaak.!!! Doszłam z Bogiem Seksu do szóstej 
bazy!!! Znowu!!!

background image

Potem trochę pogadaliśmy. No, to znaczy on gadał, bo mnie nie 
przychodziło do głowy nic sensownego, tylko takie idiotyzmy jak: 
„Chcesz zobaczyć, jak udaję, że mam szczękościsk?" albo: „Mogę zjeść 
twoją koszulę?".

Objął mnie - i bardzo dobrze, bo w takiej pozycji widział mój nos z 
profilu, a nie w całej okazałości.
- Nie mogłem o tobie zapomnieć - powiedział. -Próbowałem. Próbowałem 
się cieszyć, kiedy zaczęłaś spotykać się z Dave'em. Ale nic z tego nie 
wychodziło, niestety. Nawet napisałem dla ciebie piosenkę. Chcesz 
posłuchać?
Udało mi się powiedzieć „tak" bez tego głupiego francuskiego akcentu. 
Wtedy pociągnął mnie na siebie, tak że położyłam głowę na jego 
kolanach. Było całkiem miło, chociaż z dołu mogłam mu zajrzeć do nosa. 
Nie szkodzi, bo to Bóg Seksu i go kocham. To co innego niż zaglądanie do 
nosa kuzynowi Jamesowi, od czego każdego by zemdliło. Ale potem 
pomyślałam, że jeżeli spojrzy w dół i zobaczy, że gapię mu się w dziurki 
od nosa, to jeszcze uzna mnie za bezczelną. Więc zamknęłam oczy i lekko 
się uśmiechnęłam. Zaczął śpiewać piosenkę, którą dla mnie napisał. Nie 
było w niej zbyt wiele słów - głównie: „I bardzo chciałem znów ją 
zobaczyć". A potem melodyjne mruczando i „yeah-yeah-yeah". Niestety, 
do rytmu trochę podrygiwał kolanami, więc głowa mi podskakiwała. Nie 
wiem, czy wyglądało to atrakcyjnie.

16:00
  Bóg Seksu zszedł z areny. Chce, żebyśmy oficjalnie zostali parą w 
przyszłym miesiącu, po moich piętnastych urodzinach. Powie o tym 
swoim rodzicom. Nikt mi się nie może oprzeć. Jestem prawdziwą 
pogromczynią serc. Nawet w piżamie w Teletubisie. Nawet bez 
umalowanych oczu. Życie jest superczadowe!!!
Taaaak !!!. Cha, cha, cha, cha, chi, chi, chi, chi cha, cha, cha!!!

17:00
M i T w końcu wstali. Nic mnie to nie obchodzi, bo znajduję się w 
cudownej krainie, którą właściwie przekroczyła granice cudowności i 
wkroczyła we wszechświat superczadu.
Vati jest w obrzydliwie świetnym nastroju. Wszystko ogląda, ciągle 
wzdycha „aaach!" i mnie przytula. Wolałabym, żeby już wrócił do 
swojego normalnego stanu. Ciekawe, ile czasu minie, zanim da sobie 

background image

spokój z tymi bzdurami o „szczęśliwej rodzinie" i znowu zacznie się za-
chowywać jak wapniak.

18:00
    Godzina - tyle czasu na to potrzebował.
Właśnie rozmawiałam przez telefon, kiedy się zaczęło. Opowiadałam Jas o 
BS. Powiedziałam.
- No, przyjdź, to ci wszystko opowiem. Jest CUDOWNIE. Kiedy 
przyjdziesz? OK. Dobra. Przyjechał swoim samochodem. Wyglądał 
BOSKO - wiesz, w tych czarnych dżinsach, tych superanckich z grubym 
szwem, które...
Vati poszedł do kuchni po herbatę. Wyszedł, mieszając ją łyżeczką. Jas 
właśnie mnie pytała, jaką kurtkę miał na sobie BS, a ja zaczęłam 
opowiadać, kiedy tata mi przerwał: - Georgia, skoro Jas zaraz ma przyjść, 
to po co rozmawiasz z nią przez telefon? Wiesz, to kosztuje. Och, byłam 
ciekawa, kiedy wyląduje ten faszysta.
 -Jas, muszę kończyć - powiedziałam. - Prawdopodobnie zmarnowałam 
już dwa pensy. To nara.

19:20
 W moim pokoju marzę o swoim ślubie. Czy panna młoda może założyć 
czarną suknię?

Przyszedł tata. Zaproponował, żebyśmy zwołali „rodzinną naradę". To 
znaczy, że powiedzą mi, co zamierzają zrobić, a ja będę musiała się 
zgodzić, bo inaczej nazwą mnie „rozpuszczoną nastolatką" i odeślą do 
mojego pokoju.
Ale mi to wisi. Zwróciłam się do taty bardzo uprzejmym tonem:
- Słuchaj, może darujmy sobie tę nudną część, która polega na tym, że 
muszę powlec się aż na dół, wy mi mówicie, co mam zrobić, a kiedy 
odmawiam, odsyłacie mnie z powrotem do mojego pokoju. Może po 
prostu od razu tu zostanę?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Proszę do salonu. Co się stało z 
twoimi oczami? Są jakieś takie zaklejone. Przeziębiłaś się?
- To wazelina, od niej rosną rzęsy.
- Nie możesz przestać eksperymentować? Schodząc na dół, pomyślałam, 
że powinien trochej
o siebie zadbać. Nigdy nie miał wyczucia stylu, ale po pobycie w krainie 
Maorysów jeszcze mu się pogorszyło. Dzisiaj założył spodnie w szkocką 

background image

kratę, co należało uznać za zbrodnię przeciwko ludzkości. Poza tym przy-
strzygł brodę, która teraz rośnie mu tylko na samym podbródku. Żadnych 
bokobrodów czy wąsów, tylko te włoski... na końcu podbródka. Kiedy 
weszliśmy do salonu, mama pocałowała tatę w policzek i pogłaskała go po 
bródce... Odrażające.
Tak czy siak wisi mi to, bo chodzę z Bogiem Seksu i życie jest cudowne. - 
OK, siedzę wygodnie. Nadawaj, El Brodato. -Mam wspaniałe wieści!!! - 
powiedział El Brodato. -Zaproponowano mi domek w Szkocji. 
Pomyślałem, że moglibyśmy całą rodziną pojechać tam na tydzień.
Spędzić razem cudowne chwile. Mama, Libbs, dziadek wujek Eddie, 
można by zaprosić nawet kuzyna Jamesa gdybyś chciała mieć 
towarzystwo w swoim wieku. Co o tym myślisz?
Sacrebleu i cholera. Merde do kwadratu i kicha!!!! - właśnie to myślę.
Na szczęście rozległ się dzwonek do drzwi i razem z panią Wielkie Gacie 
czmychnęłyśmy do mojego pokoju. Gdzie, jak zwykle, zastałam cały tłum. 
Libby leżała w moim łóżku z Barbie nurkiem, konikiem Charliem, 
Angusem i Naomi.
- Libbs, idź na dół pobawić się trochę z tatusiem - powiedziałam.
Ale ona stanęła na łóżku i zaczęła tańczyć, śpiewając „Kuko nam się 
pociapało". Doszła do tej części, kiedy zdejmuje majtki, ale zauważyłam, 
że są podejrzanie wypchane, wiec powiedziałam:
- Libbs, nie rób tego.
- Nózie mi rośną.
- Nie, nie zdejmuj majtek.
Za późno. Myślałam, że Jas zemdleje. Nie wyobrażała sobie, co to znaczy 
mieć młodszą siostrzyczkę. Poszłyśmy z Jas do składziku, żeby trochę 
pobyć na osobności. Nie mogłam się doczekać, kiedy jej opowiem o 
moich wyczynach z całowaniem się, ale zaczęła ględzić o Tomie: - 
Pojechaliśmy na wieś.
O Boże. Pomyślałam, że mimo wszystko udam zainteresowanie, bo 
inaczej nigdy nie zejdę na własny temat.
- Po co? - spytałam.
- No wiesz, żeby pobyć na łonie natury.
- Dlaczego po prostu nie posiedzieliście w twoim pokoju z paroma 
roślinami doniczkowymi, musieliście wlec się aż na wieś? Zresztą pewnie 
i tak tylko się tam całowaliście.
- Wcale nie.
- Nie? No to co jeszcze robiliście?
- Oglądaliśmy różne rzeczy.

background image

- Jakie rzeczy?
- Florę, faunę i tak dalej. Materiał, który przerabiamy na bioli. Bardzo 
interesujące. Tom ma ogromną wiedzę. Znaleźliśmy ślinę kukułki i 
tropiliśmy borsuka.
Klasnęłam w ręce i zaczęłam skakać po pokoju. -Ślina kukułki!!! Nie!!! 
Jaka szkoda, że z wami nie pojechałam! Niestety, musiałam się całować z 
Bogiem Seksu.
Jas nabzdyczyła się i poczerwieniała jak burak. Jas wygląda zupełnie 
idiotycznie, kiedy się obraża - choćby dla tego widoku warto ją  trochę 
zirytować. Robi się cała czerwonoróżowa, tylko koniuszek jej nosa zostaje 
biały. Bardzo zabawne, zupełnie jak różowa panda w miniówie i wielkich 
gaciach. Naburmuszyła się, ale ją objęłam.
- Zbastuj - powiedziała.
- Mimo wszystko trochę mi smutno, bo chociaż mnie spotkało wielkie 
szczęście, to jakoś nie mogę przestać myśleć o Davie Jajcarzu. To był 
naprawdę całkiem fajny facet i wiesz... yyy... niezły był z niego jajcarz. 
Przykro mi, że złamałam mu serce.
Jas myszkowała w wędkarskiej torbie mojego taty, co nie było dobrym 
pomysłem, bo tata czasami zostawia tam larwy, które zamieniają się w 
muchy plujki.
- O właśnie, miałam ci powiedzieć - rzuciła. - On teraz chodzi z Ellen. 
Razem z Tomem spotykamy się z nimi dzisiaj po kinie.

Północ
Socrebleu ; cholera jasna. Dave Jajcarz podobno kochał się we mnie? jak 
to się stało, że chodzi z Ellen? Jak ona śmie się z nim umawiać? Przecież 
to tylko mój były.

1:00
     No, ale ja chodzę z Bogiem Seksu, więc powinnam być dla wszystkich 
miła.

1:05
  Ale swoją drogą z Dave'a był naprawdę niezły jajcarz. Chociaż przy nim 
wcale nie zamieniałam się w galaretę.

1:10
      Przy BS z całą pewnością zamieniam się w galaretę. Mmmmm, 
miodzio. Ale on mnie nie rozśmiesza, przy nim czuję się jak idiotka.

background image

1:15
      Ciekawe, czy Dave Jajcarz też przygryzał dolną wargę Ellen?

1:20
    Wyglądam przez okno. Angus i Naomi czają się przy ogrodzeniu koło 
domu państwa Sąsiadów. Angus tylko macha łapą na pudle. Mam 
nadzieję, że nie zaczną uprawiać seksu grupowego (cokolwiek to znaczy).

1:25
    Może powinnam mieć jednego chłopaka,  przy którym zamieniam się w 
galaretę, i drugiego tylko dla śmiechu?

1:30
     Matko kochana! Na święte gacie, i co teraz będzie?!

KONIEC cz.2